No właśnie.
Jeżeli rocznie zaginięciu ulega ok. 12 tysięcy osób, to średnio wychodzi - oczywiście to niezgodne z rzeczywistością, ale chodzi mi o uchwycenie skali -
przy 16 województwach - powiedzmy - 1000 osób na jedno województwo rocznie,
przy 314 powiatach w całej Polsce, wychodzi zaginionych 38 na jeden powiat rocznie
co daje - 3 osoby zaginione co miesiąc na 1 powiat!
Nie zdawałem sobie z tego sprawy.
Wydaje mi się w ogóle, że to jest wielkość astronomiczna - tym bardziej - że nie licząc Iwony Wieczorek, w zasadzie wszystkie te sprawy są dla mnie anonimowe, dopiero teraz w epoce fejsbuka od czasu do czasu coś się gdzieś tam wyświetla.
I teraz tak.
Nie wiem jaki jest stan faktyczny, ale czy policja w tej sprawie podjęła ze społeczeństwem jakieś działania?
Chodzi mi o to, że policja spotyka się z mieszkańcami na jakimś pikniku, przy okazji jakiejś imprezy, pokazuje radiowozy czy coś, chodzi do szkoły na pogadanki z uczniami, poucza o ruchu drogowym, konfiskuje ludziom samochody za jazdę po pijanemu - 200 sztuk TYGODNIOWO, nakłada drakońskie kary za brak odblasków, ale nigdy nie słyszałem, żeby policja organizowała spotkania z mieszkańcami powiatu, by omówić z nimi ten problem i przygotować ludzi do pomocy w zakresie poszukiwania osób zaginionych, gdyby taka sytuacja wystąpiła w rejonie.
Mają dosyć ludzi na stanie?
Tak samo samorząd umawia sie z policją np. na częstsze patrole w jakiś miejscach, ale dlaczego by nie zmobilizować mieszkańców do pomocy w zakresie poszukiwań tj. przeczesywania terenu?
Chodzi o to, by było to przedsięwzięcie systemowe, czyli takie spotkania w całej Polsce, niemal dosłownie z każdym możliwym człowiekiem, z podziałem na spotkania w dzielnicach, osiedlach, wsiach itd.
Byłoby to krótkie omówienie problemu, praktyczne wskazówki na co się nastawiać podczas udziału w tyralierze, ile czasu to zabierze, jak się ubrać, w co zaopatrzyć, komunikacja itd.
Myślę, że wiele osób byłoby chętnych pomóc i w razie potrzeby pojawiłoby się na zbiórce.
3 osoby MIESIĘCZNIE w jednym powiecie?
Nie wiem jak to wygląda w policyjnych statystykach, jak to policja robi, ale jeżeli osoba, pomimo przeczesywania terenu, nie zostaje odnaleziona w jakimś rejonie - to czy ona zostaje "sklasyfikowana" jako zaginiona, czy jako PORWANA?
Uważam, że jest to znaczna różnica.
Jeżeli ktoś np. porywa kobiety w celu handlu ludźmi, to takie pospolite ruszenie może mogłoby bandytów zniechęcić ?
A może w ogóle powinniśmy mówić o osobach porwanych, a nie zaginionych?
Takie ujęcie sprawy wiele zmienia.
Samorząd też może wyjść z taką inicjatywą do policji i przygotowac ludzi na taką ewentualność.
Pewnie są w Polsce na to przykłady.
Czyli co?
Ktoś czekał na nią na ostatnim kilometrze przed domem?
W gminie Rogowo koło Rypina trwają poszukiwania Jowity Zielińskiej. Mamy zdjęcia | Gazeta Pomorska
Policja konfiskuje 200 aut tygodniowo. Pijani nie boją się przepisów - Motoryzacja w INTERIA.PL
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz