Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mapy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mapy. Pokaż wszystkie posty

piątek, 29 listopada 2024

Atlas kataloński i Kolumb

 


tłumaczenie automatyczne z wikipedii







Na południu, na krańcu Indii, pojawia się "Król Kolombo" z chrześcijańską flagą (). Został zidentyfikowany jako chrześcijanin ze względu na wczesne chrześcijaństwo św. Tomasza (od co najmniej VIII wieku) i misję katolicką pod dowództwem Jordanii Katali od 1329 roku. 







W podpisie pod nim czytamy:

Tu rządzi król Kolombo, chrześcijanin.


Jordan, chrześcijański misjonarz w Kolombo od 1329 roku, który napisał "Księgę Cudów" (Mirabilia descripta, 1340), był prawdopodobnie źródłem informacji o Kolombo w Atlasie katalońskim.
Wspomina on o wcześniejszej obecności chrześcijan św. Tomasza w Indiach.




oryg tekst

To the south, at the tip of India, appears the "King of Colombo" with a Christian flag (). He was identified as Christian due to the early Saint Thomas Christianity there (since at least the 8th century), and the Catholic mission there under Jordan Catala since 1329. His caption reads:

Here rules the king of Colombo, a Christian.

Jordan, Christian missionary to Colombo from 1329, who wrote "Book of Marvels" (Mirabilia descripta, 1340), was probably the source of the information about Colombo in the Catalan Atlas.
He mentions the earlier presence of the Saint Thomas Christians in India.





i dalej - klikamy Colombo:


Kollam jako "Colombo" w atlasie katalońskim (1375)


W XIII wieku n.e. Maravarman Kulasekara Pandyan I, władca z dynastii Pandya, stoczył wojnę w Venad i zdobył miasto Kollam. 

Miasto pojawia się w atlasie katalońskim z 1375 roku n.e. jako Columbo i Colobo. Mapa zaznacza to miasto jako miasto chrześcijańskie, rządzone przez chrześcijańskiego władcę.

Nad obrazem króla widnieje napis:

Açí seny[o]reja lo rey Colobo, christià. Pruvíncia de Columbo
(Tutaj panuje Pan Król Colobo, Chrześcijański, Prowincja Columbo). 




Atlas kataloński - fragment:
Sułtan Delhi (u góry, flaga: ) i "Król Kolombo" (Kollam) u dołu (flaga: , zidentyfikowana jako chrześcijańska ze względu na wczesne chrześcijaństwo św. Tomasza w tym kraju i misję katolicką pod dowództwem Jordana od 1329 r.). Niektóre nazwy lokalizacji są dokładne. Podpis obok południowego króla głosi: Tu rządzi król Kolombo, chrześcijanin.




Miasto było często odwiedzane przez kupców genueńskich w XIII-XIV wieku n.e., a następnie przez dominikanów i franciszkanów z Europy. Kupcy genueńscy nazywali miasto Colõbo/Colombo.

Miasto zostało założone w 825 roku przez Maruvāna Sapira Iso, perskiego kupca chrześcijańskiego ze wschodniej Syrii, a także zostało wcześnie schrystianizowane przez chrześcijan św. Tomasza. W 1329 roku n.e. papież Jan XXII ustanowił Kollam / Columbo pierwszym i jedynym biskupstwem rzymskokatolickim na subkontynencie indyjskim, a Jordana z Katalonii, dominikanina, mianował pierwszym biskupem diecezji sekty łacińskiej. Papiescy łacińscy skrybowie nadali Columbo nazwę "Columbum".




Thambiran Vanakkam został wydrukowany w Kollam, stolicy Venad w 1578 roku, w czasach portugalskich. Jest to rekord pierwszej książki wydrukowanej w jakimkolwiek języku indyjskim. Został napisany w języku Lingua Malabar Tamul, który był używany w południowej Kerali (obszar Kollam-Thiruvananthapuram) w okresie średniowiecza.







Miasto było często odwiedzane przez kupców genueńskich w XIII-XIV wieku n.e., a następnie przez dominikanów i franciszkanów z Europy. Kupcy genueńscy nazywali miasto Colõbo/Colombo.

Miasto zostało założone w 825 roku przez Maruvāna Sapira Iso, perskiego kupca chrześcijańskiego ze wschodniej Syrii, a także zostało wcześnie schrystianizowane przez chrześcijan św. Tomasza. W 1329 roku n.e. papież Jan XXII ustanowił Kollam / Columbo pierwszym i jedynym biskupstwem rzymskokatolickim na subkontynencie indyjskim, a Jordana z Katalonii, dominikanina, mianował pierwszym biskupem diecezji sekty łacińskiej. Papiescy łacińscy skrybowie nadali Columbo nazwę "Columbum".

Według książki autorstwa Ilariusza Augusta, wydanej w kwietniu 2021 r. ("Krzysztof Kolumb: Pochowany głęboko w łacinie indiańskie pochodzenie wielkiego odkrywcy z Genui"), słowa Kolumb, Kolumb i Kolumb pojawiają się po raz pierwszy w akcie notarialnym (umowie dzierżawy) niejakiego Mousso w Genui w 1329 roku n.e. 


Wyrazy te występują w formie toponimu. Następnie autor pokazuje, za pomocą łacińskiego tekstu kilku innych aktów notarialnych i dokumentów dotyczących historii Kościoła, w jaki sposób Krzysztof Kolumb – również noszący ten sam toponim – był częścią rodziny Mousso, a więc linii indiańskiej (choć urodził się w Genui).






Atlas kataloński – Wikipedia, wolna encyklopedia



en.wikipedia.org/wiki/Catalan_Atlas

en.wikipedia.org/wiki/Kollam




Powiązane notki:

Prawym Okiem: Kolumb, czyli Władysław III Warneńczyk - król Polski

Prawym Okiem: Hucpa z Kolumbem!

Prawym Okiem: Herb Krzysztofa Kolumba

Prawym Okiem: Krzysztof Kolumb polskim księciem






czwartek, 11 kwietnia 2024

MaŁpeczki różnego rodzaju

 


Naprawiamy obróconą Polskę.




Zrzut ekranu 2024-02-24 16:49:33






Jak naprawić odwróconą Polskę - przepis

- obrócic dany obraz o 180 stopni
- skopiować niebieski obrys poprzez Szybkie zaznaczanie
- skopiowany obraz obrócić na nogi (o 15 stopni)
- wkleić jak powinno być








Tak uzyskane kilometry kwadratowe skutecznie zagospodarować.

... i jeszcze da się objechać!




























poniedziałek, 8 kwietnia 2024

Eska

 

Co zauważyłem... chamstwo...antypolonizmy... 


rzeczy, które podawane są jako TEZY,


tezy, to coś oczywistego istniejącego...




JESTEŚ CHAMEM Z URODZENIA, CZY Z PRZYPADKU??



10 stycznia 2024




ponadto chcą koniecznie dzielić Polskę - ale my nie pozwalamy im na to...

zakaz dzielenia!!



11 stycznia 2024



12 stycznia 2024



13 stycznia 2024



13 stycznia 2024






8 kwietnia 2024





A tu wg tego, co podawałem na fb

zrzuty zrobione przed chwilą, kolejność od 2 kwietnia (?) do 11 stycznia


w sumie wychodzi mi, że tę informację powtórzono jakieś 8 razy - lub więcej - w ciągu 3 miesięcy, wynika mi to z powiadomień, jakie otrzymałem na telefon, więc mówienie, że informacja była udzielana na różne lokalne oddziały radia jakby nie ma znaczenia, 

liczy się powtarzalność i ilość wyświetleń w wiadomościach na telefonie..


To co na Portalu Samorządowym podawano jako "propozycję" tu traktuje się jako coś istniejącego.


Czy to pranie mózgu??

















Przypomnę tylko, że artykuł na ten temat ukazał się 23 października 2023 roku - tydzień po przegranych przez PiS wyborach ... na portalu .... samorządowym..



Wspominałem o tym we wpisie z 9 stycznia

Prawym Okiem: Separatyzm ? (maciejsynak.blogspot.com)














P.S.

tu jeszcze 5 kwietnia..





11 kwietnia 12:49

własnie zauważyłem na telefonie... Tarnów opisane jako 2 dni temu 





i po sprawdzeniu na stronie - popatrzcie na datę i godzinę publikacji

To już będzie 10 razy? Pewnie więcej...




9 kwietnia też Tarnów




















---------


I jeszcze taka ciekawostka, kolorystyka na Portalu Samorządowym - prywatnej stronie internetowej PTWP-ONLINE Sp. z o.o. 2024, przypomina tę ze strony wybory.gov.pl.

Jest też i stylizowana głowa orła.













PTWP S.A. jest m.in.:

wydawcą magazynu gospodarczego "Nowy Przemysł"
wydawcą czasopisma "Rynek Spożywczy"
wydawcą czasopisma "Rynek Zdrowia"
organizatorem spotkań biznesowych, konferencji i szkoleń
realizatorem programu promocyjnego "Zmieniamy polski przemysł"
wydawcą dorocznego tematycznego wielobranżowego katalogu firm "Raport Specjalny"



Poprzez spółkę PTWP-ONLINE Sp. z o.o. wydaje portale biznesowe:

www.wnp.pl 
www.portalspozywczy.pl
www.rynekzdrowia.pl
www.dlahandlu.pl
www.rynekaptek.pl
www.portalsamorzadowy.pl
www.farmer.pl
www.propertynews.pl
www.gieldarolna.pl



Tak więc medium bardzo szerokie i trzeba przyznać zrobione profesjonalnie, strona .wnp.pl wydała mi się szczególnie ciekawa, niestety po wyborach 2023 okazało sie, że politycznie bardzo przypomina to mainstream, więc już nie zaglądam






portalsamorzadowy.pl/o-ptwp.html

Nowe pomysły na podział Polski. Jednym redukcja liczby województw (portalsamorzadowy.pl)




W Polsce może powstać nowe województwo. To małopolskie miasto zostanie jego stolicą - Tarnów, ESKA.pl

Nowy podział administracyjny Polski, tylko 12 województw. Powstanie kujawsko-mazowieckie? - Kraśnik, ESKA.pl





wtorek, 9 stycznia 2024

Separatyzm ?





zwracam uwagę na zwroty typu: 
dobiega końca... w swej treści podobny do:

Dziś nadszedł czas na...


z mojego tekstu Geograficzno-polityczny atlas Polski  - link poniżej



w treści - to samo co zwykle

wytłuszczenia
kolory




proszę uważnie czytać!









Dobiega końca XV rok przynależności Górnych Łużyc do województwa dolnośląskiego

Ilu mieszkańców Zgorzelca, Lubania czy Bogatyni zdaje sobie sprawę, że nie żyją na Dolnym Śląsku a w Górnych Łużycach? Strzelam – niewielu. Może nieco więcej kombinuje, że mieszkają na Dolnym Śląsku w Górnych Łużycach. Nie mają racji. Chociaż...?

Górne Łużyce wyrosły na mapie Europy w średniowieczu. W drugiej połowie epoki. Bardzo chciałbym datować ten fakt dokładniej, lecz nie sposób. Górnołużycka tożsamość wyrodziła się z wcześniejszego Milska, a proces ten trwał co najmniej kilka dekad. Zarys górnołużyckich granic można wykreślić o wiele pewniej. Osadnictwo na terenie dzisiejszego dorzecza Nysy Łużyckiej, stanowiącego wschodnią rubież kraju, prowadzili możni z trzech stron: biskupi miśnieńscy od zachodu, królowie czescy od południa i książęta śląscy od wschodu. Trzebiąc nieprzebytą dotychczas puszczę spotkali się w dolinie Kwisy, płynącej z Gór Izerskich, wpadającej do Bobru na styku Łużyc (Dolnych) i Śląska. Pierwszym dokumentem opisującym, momentami enigmatycznie, tę granicę jest tzw. Górnołużycki Dokument Graniczny z 1241 r.

Nie mam ambicji w tym tekście opowiadać o przebiegu, zmianach i meandrach historyczno-geograficznych granic Górnych Łużyc w całości. To temat obszerny, wart odrębnego omówienia. Zresztą poruszany już w literaturze i publicystyce polskojęzycznej kilkukrotnie. Dla zrozumienia mych rozważań wystarczy skupić się na wschodniej granicy, oddzielającej Górne Łużyce od Śląska. Dość prędko utrwaliła się na wspomnianej Kwisie i z jej biegiem (przy niewielkich odchyłkach) honorowana była aż do 18 maja 1815 r. Dopiero oderwanie północnej, większej części kraju przez Prusy, zmieniło nie tylko tradycyjną granicę ze Śląskiem ale wręcz zmieniło przynależność krajową odebranej dzielnicy. Południowa, choć straciła autonomię, nigdy nie przestała być Górnymi Łużycami. Tyle, że jako mały fragment sporej Saksonii. Pruska część północna została włączona do Śląska i wraz z jego ziemiami utworzyła Provinz Schlesien. W późniejszych podziałach administracyjnych tego kraju w Królestwie Prus, „śląskie Górne Łużyce” włączane były do rejencji dolnośląskiej (Regierungsbezirk Liegnitz, w latach 1919-1938 i 1941-45 odrębna Provinz Niederschlesien). Stąd właśnie śląska przeszłość Görlitz-Zgorzelca, Lauban (Lubania) i północno-wschodniej części dzisiejszych Polskich Górnych Łużyc, leżących pomiędzy Kwisą a Witką (Smědą). Jedynie południowy saski skrawek, na obszarze pokrywającym się z grubsza z dzisiejszą miejsko-wiejską gminą Bogatynia, nieprzerwanie do maja 1945 r. zachował górnołużycką tożsamość.
Przy czym warto pamiętać, że państwa i narody koalicji napoleońskiej, a więc tak jak Saksonia, także Polska, nigdy nie pogodziły się z pruską aneksją Górnych Łużyc i włączeniem ich terytorium do Śląska.

Wschodni pas Górnych Łużyc, między Nysą Łużycką a Kwisą podarował Polsce Iosif Wissarionowicz Dżugaszwili (Józef Stalin). Jałtański podział Europy Środkowej budował nową Polskę jako zwarte terytorium, o granicach opartych o naturalne przeszkody. Komunistyczny car nie przejmował się takimi niuansami jak kraje, narody czy różnice kulturowe. Nie miały żadnego znaczenia, skoro i tak cała ludność odebranych Niemcom ziem miała zostać wysiedlona, a ład społeczny i architektoniczny miał być NOWY.
Nawet gdyby ktoś z nowych osadników miał świadomość odrębności kulturowej górnołużyckiego skrawka Europy – mógł co najwyżej parsknąć nań śmiechem. Nie było ani jednego powodu by zaprzątać sobie głowę takimi drobiazgami. Zanyskie Górne Łużyce po prostu wcielono do utworzonego na „Ziemiach Odzyskanych” regionu administracyjnego Śląsk Dolny, wkrótce przemianowany na województwo wrocławskie... i już.

Tak jak we wszystkich obszarach współczesnej Polski przejętych od upadłej Rzeszy Wielkoniemieckiej (Großdeutsches Reich), tak i na Górnych Łużycach nastąpiła całkowita wymiana ludności. Mieszkający na prawym brzegu Nysy Łużyckiej Górnołużyczanie byli przeważnie Niemcami. Ludność słowiańska– Serbowie Łużyccy – skupiała się wokół głównego ośrodka kraju - Budziszyna. We Wschodnich Górnych Łużycach mieszkały co najwyżej pojedyncze rodziny. Nawet gdyby stanowili zwarte grupy, wątpliwe czy komunistyczne władze zgodziłyby się na ich pozostanie w nowym państwie. Przez analogię z Górnoślązakami, niechcącymi opowiedzieć się po żadnej stronie dwóch wrogich narodowości – Polaków i Niemców – można sądzić, że Serbołużyczanie traktowani byliby jak V kolumna. Górnoślązacy niejednokrotnie kończyli swą powojenną niedolę w obozach przejściowych i za zachodnią granicą.

W dzisiejszej gminie bogatyńskiej, jedynym polskim okrawku o nigdy nieprzerwanej formalnie przynależności do Górnych Łużyc, nie mieszka żadna rodzina o serbskim rodowodzie. Tak jak we wszystkich poniemieckich regionach Polski, tak też na dawnym Milsku tożsamość kulturową przecięto. Przez pierwsze dziesięciolecia, osiadła w powiecie zgorzeleckim ludność, nie miała pojęcia na jakich terenach przyszło im żyć. Czy jest to Dolny Śląsk czy Górne Łużyce – było zupełnie obojętne. Zazwyczaj mawiano, że to Dziki Zachód, z którego wszędzie daleko. Blisko było tylko do Czech i Niemiec, ale tam нельзя. O Górnych Łużycach niekiedy wspominano po okrzepnięciu państwowości polskiej, a zwłaszcza po 1970 r. i zaakceptowaniu granicy na Nysie i Odrze przez RFN.
Nic zatem dziwnego, że Górne Łużyce w Polsce są obecne we współczesnym dyskursie ledwie symbolicznie.

Zawiłości historyczno-regionalistyczne przez minione półwiecze mało kogo obchodziły. Polakom tożsamość lokalną wyrugowali okupanci podczas ostatniej wojny i Władza Ludowa. Skutecznie budowali jednolitą narodowość polską zacierając wszelkie etniczne, językowe, religijne i obrzędowe różnice. Na ogół skutecznie. Jednak po 60. latach polskości na dawnych terytoriach niemieckich i czeskich, zwłaszcza na Śląsku, Górnych i Dolnych Łużycach oraz w Hrabstwie Kłodzkim, mieszkańcy poszukują dla siebie wspólnej, rodzimej tożsamości. Bo przez ile pokoleń można się karmić „rajem utraconym” za Bugiem, nad Niemnem czy nawet nad Pilicą i Bzurą? Jak długo można wspominać bajania o niezwykłych kresowych zimach, złotych łanach, słodkich jabłkach i pięknych dziewczynach z warkoczami pozostawionych daleko na stepach?
Mimo globalnej wioski telekomunikacyjnej, nowi Górnołużyczanie i Ślązacy łakną wspólnoty z ziemią, na której żyją już od 4 pokoleń. Wchodzące w wiek dojrzały drugie pokolenie urodzone na zachodnim Śląsku, na wschodnich Górnych Łużycach, wychowane w śląskich kamienicach, albo w przysłupowo-szachulcowych chałupach, chce wiedzieć gdzie żyje. Jakie były losy ich mniejszej, acz bliższej ojczyzny, dlaczego różni się ona od innych części państwa, kto mieszkał w ich domach przed nimi? Sięgają po historię.
Wystarczy przeczesać Internet, by przekonać się jaką wielką popularnością cieszą się zbiory starych pocztówek, galerie wiekowych fotografii, fora poświęcone historii miast, gmin i okręgów. Głód tożsamości lokalnej przybiera na sile i karmi się przeszłością na niespotykaną do tej pory skalę.
Tymczasem rzeczywistość ustrojowo-polityczna, jako formalna, z natury rzeczy wtórna i zazwyczaj opieszała, nie nadąża za tymi potrzebami.

Dzisiejsze województwa nie są reprezentacją historycznych zależności, podziałów i tożsamości regionalnej. Zwłaszcza w przypadku województw utworzonych na terytoriach nienależących do nowożytnej Polski przed 1945 r. Postulaty domagające się ortodoksyjnego odtwarzania granic pruskiej Prowincji Śląsk albo Autonomicznego Województwa Śląskiego są utopijne. Trudno także oczekiwać, że ludność żyjąca na terenie województw południowo-zachodnich, zachodnich i północno-zachodnich – całkowicie napływowa, będzie restytuowała stosunki regionalne poprzednich gospodarzy.

Kiedy w 1998 r. wprowadzano II etap reformy samorządowej (utworzenie powiatów i nowych województw) - sami jej twórcy przyznawali, że jest spóźniona o kilka lat i wysoce niedoskonała. Część sceptyków nie kwestionowała idei samorządności, lecz krytykowali powrót do trójstopniowego podziału w czasach, kiedy pojawiały się narzędzia docierania do obywatela bezpośrednio z centrali. Postulowano nawet całkowitą likwidację województw i pozostawienie wyłącznie gmin, z możliwością łączenia się w związki, dla realizacji lokalnych i regionalnych strategii. Patrząc z perspektywy 15 lat, które upłynęły od momentu wprowadzenia reformy, nawet dziś to wizja chyba zbyt futurystyczna dla większości polityków i urzędników. Aczkolwiek takie rozwiązanie dowiodłoby bezsprzecznie jakie rzeczywiście związki społeczno-ekonomiczno-kulturalne łączą polskie społeczności lokalne. Niewykluczone, że wykształciłyby się w państwie zupełnie inne dzielnice niż narysowane granicami 16 województw. Pewne jest, że współczesny podział na regionalne jednostki administracyjne, praktycznie w żadnym przypadku nie odzwierciedla tradycyjnych regionów. Ustanawiając 15 lat temu nowe województwa z każdego regionu wyłamano, bądź też do niego doklejono, jakiś subregion, który wcześniej związany był z innym regionem. Powołano też województwa zupełnie sztuczne, jakby nie mając co począć z ich terytorium.
Najlepszym przykładem jest województwo lubuskie, które zlepiono z dwóch sztucznie spiętych części. Po to by zaspokoić ambicje elit Gorzowa i Zielonej Góry, a ponadto nie utuczyć za mocno dolnośląskiego i wielkopolskiego. Tak też powstało śląskie, którego 51 % terytorium stanowi Małopolska. Skutek jest taki, że częstochowian ogłupiałe mass-media nazywają Ślązakami! Zadekretowano wspólnotę między małopolskimi Częstochową i Zagłębiem Dąbrowskim a Konurbacją Górnośląską. Tymczasem opolski łańcuch serc, oderwał połowę Górnego Śląska i wykroił dla siebie bękarcie województwo, z którego ludzie wciąż uciekają. Tych przykładów jest więcej.
Źle się stało z dawnym Śląskiem. Kraj o blisko 1000-letniej historii rozdarto na województwa: lubuskie, dolnośląskie, opolskie i śląskie (rąbek uszczknęło nawet wielkopolskie).

Dolnośląskie zostało wykreślone na mapie sztucznie.
Granice nie uwzględniły wielu różnorodności sięgających głębokiej historii. Gorzej, że także współczesnych, ukształtowanych przez 54 lata powojennej symbiozy miast, subregionów i dzielnic państwa. Chroniąc interesy wyrosłych na bazie 49 „stolic” wojewódzkich, lokalnych grup urzędniczych, konserwując pseudotożsamość lokalną, dokonano podziału współżyjących ze sobą ośrodków jak np. Zielona Góra – Głogów – Legnica bądź Wrocław – Brzeg – Opole.



Regionalne ośrodki samorządowe, kulturotwórcze, medialne z różnym natężeniem, trochę skokowo starają się budować dolnośląską tożsamość. Jedna z wrocławskich mutacji ogólnopolskiego dziennika lata temu rozdawała naklejkę samochodową „Jestem Dolnoślązakiem”. Rozmaite kampanie medialne podkreślają „dolnośląskość”, namawiają do społecznej konsolidacji w ramach województwa. Efektów tych zabiegów nie widać zbyt wyraźnie. Być może dlatego, że województwo to twór rządowy, a być może pokutuje jeszcze 24-letnie rozdrobnienie na 49 województw (lata 1975-1999).

Polskie Wschodnie Łużyce – Dolne i Górne – przypadły lubuskiemu i dolnośląskiemu. Nie odnotowano tego faktu w nazwach, choć w obu jednostkach administracyjnych ziemie łużyckie stanowią istotny udział. A przecież dwuczłonowe nazwy, honorujące dwoistość regionalną funkcjonują w kilku przypadkach, np. województwa warmińsko-mazurskie i kujawsko-pomorskie oraz powiaty: czarnkowsko-trzcianecki, bieruńsko-lędziński, ropczycko-sędziszowski, strzelecko-drezdenecki. Gdyby tak w swej mądrości twórcy nazw województw zechcieli nadać południowo-zachodniemu miano „śląsko-górnołużyckie”, a śląskiemu – „śląsko-małopolskie”, to opolskiemu wystarczyłoby „górnośląskie”. Nazwy oddawałyby hołd różnorodności regionalnej południowej Polski, która jest starsza niż Państwo Polskie.


Tymczasem mamy „dolnośląskie” z pozorną monokulturą.

Górne Łużyce zatem pojawiają się życiu społeczności subregionalnej rzadko, właściwie tylko w warstwie symbolicznej. A to Łużycki Oddział Straży Granicznej, a to Łużyckie Centrum Medyczne, to znów zespół „Łużyczanki”, bądź tytuł prasowy „Łużyce” (o takiej samej nazwie huta szkła), tudzież Łużycka Giełda Nieruchomości itp.

Choć to niewiele – cieszy. W świadomości mieszkańców próżno szukać identyfikacji z górnołużyckim krajem. Co prawda nie dysponuję wynikami badań, więc nie mogę być tego pewien, lecz nie spotkałem się z deklaracją „jestem (Górno)Łużyczaninem”. Aczkolwiek nie spotkałem też na Górnych Łużycach przypadku analogicznej deklaracji dolnośląskiej. To może dowodzić braku jakiejkolwiek tożsamości regionalnej. Ale bycie „bezdomnym kundlem” w tradycjonalistycznej kulturze polskiej nie udaje się na długą metę.

Pewnie niejednemu czytelnikowi trudno się powstrzymać od pytania „jakie do cholery ma znaczenie, że to co dawniej górnołużyckie teraz jest dolnośląskie, nawet jeśli ledwie 15. lat?” Przecież tyle razy granice regionów, krajów i państw w Europie się zmieniały. Na naszym kontynencie niemal nie było dekady, by jakiś fragment państwa, a tym bardziej regionu nie zmieniał przynależności. Choćby najnowsze zmiany polityczne: kiedy piszę te słowa faktem staje się oderwanie od Ukrainy Donbasu, a kilka miesięcy temu Rosja oderwała Półwysep Krymski. Do Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej przyłączony został równo 60 lat temu...

Skoro Górne Łużyce w granicach Polski są zbyt małe i słabe (i pozbawione rdzennej ludności), by stanowić jakąkolwiek odrębność, to może lepiej, że stały się częścią większego i silniejszego Dolnego Śląska?

Tak. To optyka trudna do polemiki. Jeszcze trudniej przewidzieć jakie procesy kulturowe czekają nas za kilka dekad, w którą stronę podąży tożsamość dolnośląska. Czy będzie się umacniać, czy zginie w unitarnej kulturze europejskiej? Tym bardziej niemal pewne się staje, że w Polsce zupełnie się zatrze świadomość odrębności Górnych Łużyc. Więc po co się przy niej upierać?

Jest przynajmniej jeden powód. Niebagatelny. Zniknięcie z mapy kulturowej w Polsce Górnych Łużyc to wielkie zagrożenie dla górnołużyckich zabytków. Doskonale to widać na przykładzie najbardziej rozpoznawalnym - symbolu (Górnych) Łużyc – budownictwie przysłupowo-szachulcowym.
Owszem, środowiska intelektualne, bądź węższe: historycy sztuki i architekci oraz regionaliści i pasjonaci górnołużyccy – widzą w tych „pruskich murach” (nazwa błędna i deprecjonująca) wielkie bogactwo kulturowe. Jednakże na szczeblu regionalnym, z wysokości wrocławskich foteli samorządowych, ale też z okien górnołużyckich domów – nie widać niczego wyjątkowego w tej unikatowej architekturze. Górnołużyckie zabytki są traktowane jako problem. Wielu samych mieszkańców Górnych Łużyc uważa, że są za mało wartościowe, by je za wielkie pieniądze restaurować. Nie dostrzegają w nich potencjału turystycznego i kulturotwórczego. Tym bardziej decydenci w regionalnej metropolii nie widzą takiego „interesu”.
Górne Łużyce wiele tracą przez prowincjonalizm i brak silnego ośrodka cywilizacyjnego. Czasy kiedy państwa malowały fasadę rubieży, by zza miedzy ładnie wyglądały – minęły.

Po to właśnie potrzebna jest górnołużycka samodzielność! Choćby formalne istnienie. Gdyby Górne Łużyce w Polsce cieszyły się taką subregionalną tożsamością jak istniejący przez kilkanaście lat Okręg Dolnośląsko-Górnołużycki (Landkreis Niederschlesische Oberlausitz) w Niemczech ze „stolicą” w Görlitz być może miałyby większe szanse na pozyskanie zainteresowania i środków finansowych do ochrony kultury materialnej. Od lat przy kawiarnianych stolikach i na korytarzach niektórych urzędów, dyskutowane jest utworzenie Powiatu Górnołużyckiego (na wzór powiatu tatrzańskiego i powiatu bieszczadzkiego). Jak to często w Polsce bywa, automatycznie pojawia się konflikt: który z istniejących powiatów miałby się nim stać? Lubański czy zgorzelecki? Oba miasta od lat ze sobą rywalizują o miano bardziej łużyckiego. Nawet gdyby połączyły siły i powstałby jeden większy powiat – pewnie trudno byłoby o zgodę, w którym mieście – Zgorzelcu czy Lubaniu – będzie siedziba nowego powiatu. Aczkolwiek w Polsce są wzorce: „podwójnych stolic” – lubuskie i kujawsko-pomorskie oraz nawet powiatów – olecko-gołdapski w latach 1999-2002.

Na Górnych Łużycach, podobnie zresztą jak w całym państwie, dynamicznie rozwija się działalność społeczna. Oczywiście, że pobudzona głównie przez system rozdawnictwa unijnych funduszy, który preferuje dotacje dla NGO. Wiele organizacji jest malowanych tylko na potrzeby konkretnego projektu. Niemniej pośród tego bogactwa (nawet w najmniejszych miejscowościach działa kilka-kilkanaście stowarzyszeń i fundacji) duża liczba organizacji rzeczywiście podejmuje cenne inicjatywy. Buduje w ten sposób to, czego od zawsze w Polsce brakowało, a co jest słabością Polaków – społeczeństwo obywatelskie. Wiele z tych organizacji szuka dla siebie tożsamości poprzez małą ojczyznę.
Jak głęboko ten ferment społeczny żywi się regionalizmem górnołużyckim? Ile Górnołużyczan wyrośnie z tego zaczynu? Górnołużycka tożsamość za Nysą Łużycką wśród potomków Serbów (Górno)Łużyckich, po wyzwoleniu z karnego obozu DDR, przeżywała renesans. Dziś nieco przygasł, choć znalazł dla siebie trwałe miejsce w kolorycie kulturowym. Choć bez narodowych ambicji politycznych Serbowie Łużyccy dali nawet Saksonii premiera (Stanisława Tilicha). Czy możliwe jest by polscy nowi Górnołużyczanie zdobyli się kiedyś na odrębność i zmienili nazwę powiatu zgorzeleckiego na Powiat Górnołużycki? Czy będą kiedykolwiek mówić o sobie z dumą „Jestem Górnołużyczaninem”? Przyszłość pokaże.

Są jednak proste kroki, które już teraz nie tylko warto, ale wręcz NALEŻY postawić. Jak dotąd Dolnośląska Służba Dróg i Kolei nie wpadła na pomysł ustawienia przy drogach wojewódzkich tablic informujących o wjeździe w obszar Górnych Łużyc. Za pośrednictwem Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego stosowna prośba o ustawienie znaków drogowych E-22b i E-22c, powinna także trafić do Generalnej Dyrekcji Dróg i Autostrad, by tzw. brązowe tablice turystyczne stanęły także przy „krajówkach” i A4.

Gminne i powiatowe jednostki odpowiedzialne za promocję i turystykę z terenu Górnych Łużyc, powinny bezwzględnie zaprzestać używania w opisach swych miejscowości i mikroregionów sformułowania „położona/-y na Dolnym Śląsku”. Zastępując je wcale nie gorszym, a zgodnym z prawdą sformułowaniem „położona/-y w województwie dolnośląskim na Górnych Łużycach”. Zupełnie na miejscu byłoby używanie w materiałach promocyjnych herbu Górnych Łużyc.
W górnołużyckich szkołach na stałe powinna zostać wprowadzona, choćby jedna w semestrze, lekcja opowiadająca o Górnych Łużycach. Doprawdy jest o czym mówić, a młodzież chętnie słucha (sprawdziłem przeprowadzając taką lekcję w gimnazjum).

Ostatnim z pierwszych kroków na ożywienie górnołużyckiej tożsamości niech będzie wymiana kulturalna z Serbami Łużyckimi. Zamieszkujący w okręgu Budziszyna Słowianie są naturalnym sprzymierzeńcem Polaków. Od czasów Bolesława Chrobrego podtrzymywana jest pamięć o dobrym królu, który ich bronił przed niemieckimi zakusami. Serbołużyczan z Polakami łączą dwie silne więzi: religia katolicka i zbliżone do siebie języki (jeszcze bardziej podobny do polskiego jest język dolnołużycki). Do Serbołużyczan zbliża Polaków także przeszłość – w wielu aspektach podobna, wszak oba narody doskonale rozumieją co to znaczy stawiać opór germanizacji i być pozbawionym własnego państwa. Wreszcie mamy podobne upodobania kulinarne. Niektóre potrawy różni tylko nazwa.
Wymiana w tej chwili jest niezwykle wątlutka i podtrzymywana głównie przez kilka stowarzyszeń (np. Stowarzyszenie Polsko-Serbołużyckie Pro Lusatia, Związek Serbów Łużyckich Domowina). Choć są organizowane rozmaite wydarzenia kulturalne czy edukacyjne (np. Łużycka szkoła letnia) to po polskiej stronie raczej o nich cicho. M. in. dlatego, że dzieją się często z dala od Polskich Górnych Łużyc, w Namysłowie, Opolu (siedziba Pro Lusatii) czy Wrocławiu.

Nie trzeba chyba nikogo przekonywać, że ścisła współpraca na lokalnym gruncie, zwłaszcza na polu kultury, przyniosłaby same korzyści.
Górnołużyccy Serbowie zyskaliby szansę wsparcia dużego i coraz silniejszego (zwłaszcza w UE) sąsiada. Mogłoby im niejednokrotnie pomóc np. w uzyskaniu finansowania serbskiej kultury ludowej, podtrzymania języka, wspólnych badań naukowych (historycznych, archeologicznych itp.). To podstawowe działania, które mogą ocalić ten najmniejszy słowiański naród świata. Kto jak nie Polacy powinien Serbołużyczanom pomóc? Skoro Polska ma aspiracje do kreowania polityki regionalnej w Środkowej Europie i wspiera Ukraińców czy Białorusinów, to tym bardziej powinna wspierać Serbołużyczan. Temu narodowi grozi przecież całkowity zanik.
Przyjaźń polsko-serbołużycka dla Polaków stanowić mogłaby most z Niemcami. Przyspieszałaby oswajanie wschodnich Niemiec – terenu naturalnej ekspansji ekonomicznej i społecznej dla ludności z województw zachodnich. Mieć sojusznika w państwie, z którym Polacy intensywnie współpracują, a które niejednokrotnie wywiera na Polskę presję bezcenne.

Niestety na razie nie widzę w górnołużyckich powiatach zainteresowania współpracą z Serbami Łużyckimi, ani tym bardziej budowaniem górnołużyckiej tożsamości. Zazwyczaj takie zaniechania się mszczą. Niewykluczone, że zemsta już się dokonuje. Choć nieoczywista, to odczuwalna. Podobnie jak wschodnie Landkreisy niemieckie, tak i polskie powiaty zachodnie są opuszczane przez młodych ludzi w kierunku zachodnim, bądź do dużych polskich miast. Jeśli na Górnych Łużycach nie zatrzymują ich możliwości dobrego bytu, ciekawej pracy, samorozwoju i spełniania przyjemności, to ostatnią kotwicą mogłaby być sympatia do rodzinnego, pięknego kraju – Górnych Łużyc.




Arkadiusz Lipin






Odsłony: 21881 na dzień 4 stycznia 2024





A oto garść statystyk.



Związek Łużyczan w Polsce-Alians Łużycki


Po raz pierwszy możemy dowiedzieć się ilu Łużyczan mieszka w Polsce. 

Ostateczne dane GUS z Narodowego Spisu Powszechnego 2021 r pokazują, że w woj. dolnośląskim mieszka 50 Łużyczan, najwięcej w powiecie zgorzeleckim 14 osób i we Wrocławiu 11. Następnie w woj lubuskim 18 osób w tym w Żarach 12, w woj mazowieckim 14 osób i w woj. wielkopolskim 13. 

W pozostałych województwach 62 osoby, w całej Polsce w sumie 130 osób

woj. dolnośląskie-50, powiaty: Zgorzelec-14, Miasto Wrocław-11, Lubań-9
woj. lubuskie -18, powiaty: Żary-12
woj. mazowieckie -14
woj. wielkopolskie -13
woj. pomorskie -7
woj. śląskie -6
woj. małopolskie -6
woj. łódzkie -5
pozostałe - 11










w woj. dolnośląskim mieszka 50 Łużyczan, razem na całej ścianie zachodniej - 68 osób



Oto 50 osób w woj. dolnośląskim deklaruje się jako Łużyczanie, a pan Lipin pisze epopeję na temat łużyckiej.... nie, wróć! 


On nie pisze o łużyckiej tożsamości, tylko o domniemanym przez niego samego braku jakiejkolwiek tożsamości na łużyckim Śląsku.

Zamiast namawiać (ale i po co?) 50-ciu Łużyczan by stali się Polakami, pan Lipin namawia Polaków - jak nas usiłuje przekonać - beztożsamych, by stali się górnołużyczanami - ale może jednak.... chodzi o to samo co zwykle?


W województwie Dolnośląskim mieszka prawie 3 miliony ludzi.

Trzy miliony!

3000 000 ludzi.

I te 3 miliony mają sie dostosować do 68 osób???

3 miliony ludzi mają się zastosować do konfabulacji jakiegoś nowego Anonima i jego bajań o Górnych Łużycach???


Na pewno nie - to po co on to pisze???



"Górnołużycka tożsamość wyrodziła się z wcześniejszego Milska, a proces ten trwał co najmniej kilka dekad. "


Polacy mieszkają na Śląsku od 1945 roku, to już prawie 80 lat, można by powiedzieć, niemal 100 lat! Wg tego pana tożsamość górnołużycka powstawała dekady, a (abstrachując, że mieszkają tam ludzie o tożsamości polskiej z dziada pradziada) polsko-śląsko tożsamość nie powstała przez te 80 lat?? Kim ten pan jest, by to ocenić?


Przypominam - w spisie powszechnym z 2021 roku ludzie określili swoją tożsamość.

To nie są beztożsamościowcy jak uważa pan Lipin!



Wszystko jest jasne, poza jednym - po co napisana jest ta książka?



nie mieszka żadna rodzina o serbskim rodowodzie. 

nowi Górnołużyczanie i Ślązacy łakną wspólnoty z ziemią, na której żyją już od 4 pokoleń


" łakną wspólnoty z ziemią " - proszę podać dane statystyczne jakie pan zebrał na ten temat oraz proszę opisać metody badawcze jakie pan zastosował by ogłaszać takie wnioski



Tekst jest pełen nieścisłości historycznych i konfabulacji, przypuszczeń, sugestii, nachalnych skojarzeń, dwuznaczności, zaś autor ewidentnie zapatrzony jest w niemieckość.

Arsę Lipę (ten słynny złodziej) lepiej by tego nie wymyślił!

Czemu ten pan nie zainteresuje się losem Łużyczan w Niemczech? Jest ich tam znacznie więcej, stanowią sporą grupę - trzeba zauważyć, że po wojnie ich tożsamość została mocno nadszarpnięta tj. zaczęli oni więcej ulegać zniemczeniu na skutek powojennych przesiedleń niemców z Pomorza czy Śląska.


Skoro teraz Czytelnik "uzbrojony" jest w wiedzę na temat faktycznej ilości Łużyczan na Dolnym Śląsku, proponuję jeszcze raz przeczytać sobie ten tekst i zastanowić się nad jego zasadnością, nad niemieckimi kalamburami powtykanymi w niego, nad słownymi wygibasami no i obraźliwymi wobec nas określeniami i antypolskimi tezami.


Ten tekst warto też porównać z tym co opisałem tutaj: 

Geograficzno-polityczny atlas Polski  - link poniżej


porównaj np.:


Pewne jest, że współczesny podział na regionalne jednostki administracyjne, praktycznie w żadnym przypadku nie odzwierciedla tradycyjnych regionów. Ustanawiając 15 lat temu nowe województwa z każdego regionu wyłamano, bądź też do niego doklejono, jakiś subregion, który wcześniej związany był z innym regionem. Powołano też województwa zupełnie sztuczne, jakby nie mając co począć z ich terytorium.

Dzisiejsze województwa nie są reprezentacją historycznych zależności, podziałów i tożsamości regionalnej. 


z:

Pojawiają się kryteria zdecydowanie historyczne rysujące granice z epoki nowożytnej lub nawet ze średniowiecza (z jednym raczej niewiele zmieniającym wyjątkiem), niegdyś doniosłe, dziś jednak o mniejszym, a czasem już żadnym znaczeniu. 



oraz:

Autor reformę z 1999 roku nazywa "przypadkową hybrydą" i mówi, że wskutek zakulisowych targów politycznych niektóre ośrodki zachowały regionalną samodzielność, a inne ją utraciły.

zachowanie spójności historyczno-kulturowej i odpowiednia korekta nazewnictwa.


12 województw zamiast 16? Jest pomysł na nowy podział Polski (portalsamorzadowy.pl)


na końcu artykułu jest link do raportu z postaci pliku pdf








także tu:




Podział administracyjny Polski nie przystaje do historii

"Wracając do władzy wojewódzkich konserwatorów, nasz podział administracyjny w ogóle nie przystaje do historii. Historyczny Dolny Śląsk znajduje się na terenie czterech województw. Jak możemy traktować ten region jako całość, kiedy każdy fragment bada i chroni inne województwo?" - powiedział w wywiadzie.


Podział administracyjny Polski nie przystaje do historii. Cierpią zabytki (portalsamorzadowy.pl)



------




/prolusatia.pl/ksiaznica/artykuly/430-gorne-luzyce-czy-dolny-slask.html?fbclid=IwAR36JeLThA3y6KUYUaOXEMcTs573wUPLPQyecjJvMu8StyAL4_MyGYUIzd0


Prawym Okiem: Geograficzno-polityczny atlas Polski (maciejsynak.blogspot.com)



--------------------


Niewykluczone, że zemsta już się dokonujeChoć nieoczywista, to odczuwalna.


Werwolf:

strona 23 i bardzo dziwne zwroty...


„Wrocław […] stoję w jego centrum […] Ten bezruch, jakby oczekiwanie na coś powoduje, że boję się poruszyć żeby nie zburzyć, nie zbezcześcić tej martwoty, jakiejś nieistniejącej, ale odczuwalnej równowagi tego miejsca.
[…] Czuje się też bliską, przyczajoną jak ten gołąb obecność grafomanii, która lada numer Odkrywcy wybuchnie jak supernowa.
A gdy przymknąć oczy, gdy się uważnie wsłuchać w ciszę nieczynnych peronów, usłyszeć można wśród porywów wiatru gardłowe „Bahnhof Breslau, aussteigen” wykrzyczane przez konduktora Deutsche Reichsbahn. A duch niemieckiego bahnschulza z przyganą spogląda na polskiego sokistę, który dopuścił zagraficenia urzędowych napisów.”


„A przecież wyłączyłem już wyobraźnię, jestem, jak dziś się mówi, w realu a ciągle widzę niemiecki napis. Więc on jest! Istnieje!






piątek, 30 sierpnia 2013

Demografia USA






Kolor niebieski...






Prawie 13% Amerykanów jest pochodzenia afrykańskiego.
Czarni są największą mniejszością w stanach wschodnich i południowych, takich jak Alabama, Georgia, Luizjana, Missisipi, Nowy Jork.
Azjaci stanowią 4,5% obywateli USA. Ludność pochodzenia azjatyckiego głownie zamieszkuje w dużych miastach i w stanach Kalifornia i Hawaje.

Rdzenni mieszkańcy kontynentu amerykańskiego stanowią dziś mniej niż 1% wszystkich amerykanów.

Najmniejszą grupą etniczną w USA są Hawajczycy i wyspiarze Pacyfiku, którzy stanowią 0,2% społeczeństwa


Ludność biała stanowi większość obywateli amerykańskich. Jej odsetek wynosi blisko 80% ogółu społeczeństwa.


Ponad 15% z tej grupy etnicznej stanowi ludność pochodzenie latynoskiego w większości hiszpańskojęzyczna, dominująca w stanach południowego Zachodu takich jak Kalifornia, Arizona, Nowy Meksyk, Nevada.
Latynosi są już największą grupa mniejszościową w Ameryce. Ludność biała pochodzenia europejskiego to około 65% obywateli amerykańskich.
Biali Amerykanie są przytłaczającą większością w Stanach Środkowego Zachodu takich jak Dakota Południowa, Dakota Północna, Nebraska, Wyoming, Idaho, Iowa czy Montana oraz stanach tzw. Nowej Anglii np. Vermont i New Hampshire.


Najwięcej białych jest pochodzenia niemieckiego (16,8%), irlandzkiego (12,1%), angielskiego (9,3%), włoskiego (5,9%), polskiego (3,3%), francuskiego (3,2%), żydowskiego (2,2%), szkockiego (2%).





































Most common ancestries in each U.S. county, according to the 2000 U.S. Census








Jakie wnioski?










Foto ze strony:
http://en.wikipedia.org/wiki/Maps_of_American_ancestries#Ancestry
http://pl.wikipedia.org/wiki/Demografia_Stan%C3%B3w_Zjednoczonych