Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą flaga. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą flaga. Pokaż wszystkie posty

piątek, 2 maja 2025

Wywiad na Dzień Flagi




Wywiad z Przemysławem Rey - kuratorem Muzeum Hymnu Narodowego w Będominie




przedruk




Wywiad na Dzień Flagi. 

Przemysław Rey: Biel nie oznacza czystości, a czerwień nie jest krwią przelaną za ojczyznę

Anita Czupryn




2 maja 2025, 6:31


Barwy narodowe mają konkretne pochodzenie heraldyczne: biały od Orła Białego, czerwony od tarczy. O tym, dlaczego symbole narodowe powinny łączyć, a nie dzielić, dlaczego flaga z godłem nie jest ozdobą balkonową oraz jakim człowiekiem był Józef Wybicki - mówi Przemysław Rey, kurator Muzeum Hymnu Narodowego w Będominie.




2 maja wywieszamy flagę – ale co właściwie kryje się za barwami narodowymi, za bielą i czerwienią?

To dobre pytanie, zwłaszcza że nawet w podręcznikach szkolnych powtarzane są mity, które mocno zaciemniają prawdziwe znaczenie naszych symboli narodowych. 

Po pierwsze, w polskiej heraldyce nie przypisywano kolorom znaczeń – to zwyczaj znany z heraldyki zachodnioeuropejskiej. Jeśli zaś chodzi o barwy narodowe, mamy bardzo konkretne źródło, które wyjaśnia ich pochodzenie. Dyskusja na ten temat odbyła się 7 lutego 1831 roku w Sejmie Królestwa Polskiego, w czasie powstania listopadowego. Sejm obradował wtedy nad barwami kokardy narodowej, która wówczas była ważnym symbolem rozpoznawczym – również dla narodów. Zgłoszono wówczas projekt Walentego Zwierkowskiego, który jednoznacznie wskazywał, że biel pochodzi od Orła Białego, a czerwień – od koloru tarczy. Zresztą większość współczesnych flag pasowych przedstawia barwy pochodzące z herbów narodowych – tak jest na przykład w Niemczech, na Ukrainie i w wielu innych państwach. To bardzo prosty system: przełożenie barw herbowych, pierwotnie obecnych na kokardzie, która po rozwinięciu przybrała formę flagi. To przejrzysty układ, bez drugiego dna, a jednocześnie niosący istotne znaczenie – chociażby pokazujące, dlaczego biały jest na górze, a nie odwrotnie. Bo znak heraldyczny, w tym wypadku Orzeł Biały, jest ważniejszy niż tarcza, która stanowi jego tło.



Skąd więc wzięła się czerwień na tarczach?

Tu musimy sięgnąć do średniowiecza. Pierwsze znaki heraldyczne były jak współczesne logotypy – chodziło o to, by były dobrze widoczne i łatwe do rozpoznania z daleka. Dlatego stosowano kolory i symbole o dużym kontraście, takie jak biel i czerwień. Ale, co ciekawe, nasza biel w heraldyce wcale nie jest bielą, podobnie jak żółć – nie jest żółcią. Obie barwy symbolizują metale: biały to srebro, żółty to złoto. Tak naprawdę nasz Orzeł Biały jest srebrny – i to też znajduje odzwierciedlenie w ustawie o symbolach narodowych. Tam barwa biała na fladze nie jest opisana jako śnieżnobiała, tylko jako srebrno-biała.


Dzień Flagi liczy niespełna 20 lat. Dlaczego potrzebowaliśmy osobnego dnia dla flagi i dlaczego tak długo na nie czekaliśmy?


Mam pewien problem z tym świętem – chodzi o to, że istnieje zasada, wedle której wszystkie symbole narodowe są równe. Nie rozumiem, dlaczego ustanowiono święto wyłącznie flagi, a nie wszystkich symboli narodowych. Zwłaszcza że tego dnia i tak prezentuje się wszystkie symbole. Moim zdaniem rozsądniej byłoby przemianować Święto Flagi na Święto Symboli Narodowych – wtedy wszystko byłoby jasne. Sama flaga jest w pewnym sensie pochodną herbu czy godła państwowego – zresztą jest między nimi pewna różnica.


Czym różni się godło od herbu?


Te słowa nie są tożsame, choć bardzo bliskie. Godło oznacza znak. Godłem państwowym jest symbol, który ustawowo został uznany za symbol państwa – w naszym przypadku to herb o nazwie Orzeł Biały. W przedwojennej ustawie o symbolach narodowych był zapis, że mamy dwa godła: herb państwowy oraz pieczęć państwową z orłem. To znaczy, że godłem mogą być różne rzeczy. Herb składa się z wielu elementów, ale są dwa główne: znak heraldyczny, czyli tzw. godło heraldyczne, oraz tarcza. Godłem heraldycznym jest sam wizerunek orła. Do tego dochodzi czerwona tarcza – razem tworzą herb Orzeł Biały, pisany wielką literą, bo to nazwa własna. Generalnie, godłem jest herb. Więc jeśli ktoś mówi, że mamy herb – ma rację. Jeśli mówi, że mamy godło – również ma rację. Ale jeśli ktoś twierdzi, że mamy godło, a nie mamy herbu – to już się myli.


Skąd się wziął Orzeł Biały na naszym herbie?

I tu bardzo ładnie nawiązujemy do obchodzonej w tym roku rocznicy Tysiąclecia koronacji Chrobrego. Według Długosza, podczas zjazdu gnieźnieńskiego – oprócz tego, o czym uczymy się w szkołach, czyli wymiany darów i podatków – Otton III nałożył koronę na głowę Chrobrego, przekazał mu włócznię świętego Maurycego, a także, zgodnie z relacją Długosza, herb Chrobrego został uhonorowany prawem do posługiwania się symbolem srebrnego orła. Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego nawiązywało do tradycji starożytnego cesarstwa rzymskiego. Złotego orła używał cesarz rzymski, natomiast srebrny był symbolem rzymskiego patrycjatu. Według Długosza, nadanie Chrobremu tego znaku było uznaniem jego wyjątkowej pozycji w obrębie Cesarstwa – bo patrycjusze również byli elitą władzy. Było to więc wyniesienie Chrobrego do rangi władcy europejskiego – nie tylko przez przekazanie diademu cesarskiego, ale także przez przyznanie prawa do srebrnego orła. 

Oczywiście, Długosz żył 400 lat później, więc mógł nieco ubarwić fakty, ale od tego momentu symbol orła pojawia się u Piastów. Co prawda, słynna moneta z ptakiem przypominającym bohatera „Świnki Peppy”, według współczesnych numizmatyków przedstawia raczej gołębia albo pawia, a nie orła. Ta moneta – drukowana obecnie na złotówce – jest jednak ważna z innego powodu: po raz pierwszy pojawiła się na niej nazwa „Polska”. Od tamtego czasu Piastowie zaczęli używać orła jako osobistego znaku, herbu rodowego, a od 1295 roku Przemysł II rozciągnął ten symbol na całe państwo – odtąd Orzeł stał się godłem Polski. To właśnie sprawia, że jest on najstarszym polskim symbolem narodowym. Barwy narodowe są pochodną herbu Orzeł Biały, choć jednocześnie stanowią równorzędny symbol państwowy.




W okresie PRL orzeł nie miał korony.


Owszem. Uznano, że korona symbolizuje społeczeństwo klasowe i nie przystaje do tradycji socjalistycznej. Ciekawostką jest natomiast, że czasach królów elekcyjnych na piersi orła pojawiała się tarcza sercowa z herbem rodu, z którego pochodził dany monarcha. Ponieważ nie było wówczas dynastycznej ciągłości, rodziny królewskie nie używały Orła Białego jako swojego herbu w pełni – dlatego należało wskazać, kto aktualnie sprawuje władzę, ale jednocześnie nie odbierać państwowego herbu na stałe. To właśnie po tarczy sercowej umieszczonej na piersi orła można rozpoznać okres królów elekcyjnych. Herb się zmieniał, ale w sposób zrozumiały dla ówczesnych mieszkańców Polski. Wokół korony toczy się zresztą do dziś sporo dyskusji – niektórzy twierdzą, że zamknięta korona symbolizuje państwo niepodległe, a otwarta – nie. To nieprawda. Zamknięcie korony wynikało raczej z praktyki – każdy kolejny władca starał się ją przyozdobić, więc trzeba było ją usztywnić. To był po prostu zabieg techniczny, bez ideologicznego znaczenia.



Co Orzeł Biały ma wspólnego z bielikiem – który, jak wiemy, orłem właściwie nie jest?

W herbie Orzeł Biały przedstawia pierwotnie bielika, czyli największego ptaka drapieżnego północnej Europy. Fascynował on właśnie ze względu na swoją potęgę. Zresztą fascynacja ptakami drapieżnymi sięga starożytności – uważano, że są one posłańcami bogów. W Rzymie orzeł stał się symbolem Cesarstwa, a kraje chcące nawiązywać do tej tradycji – jak Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego – przejęły ten znak. Poprzez Chrobrego symbol ten trafił do Polski. Bielik – jako największy drapieżnik kontynentu (większy jest tylko orłosęp, ale z racji swojego wyglądu, mniej „reprezentacyjny”) – potocznie nazywany jest orłem, ale według ornitologów to orłan, prawdopodobnie z rodziny jastrzębiowatych. 



Robią też wrażenie majestatem.


Tak, ale do heraldyki został przeniesiony w sposób bardzo uproszczony. W wersji herbu, którą mamy obecnie, bielik ma na przykład złote pazury, choć w rzeczywistości ptaki te mają nieopierzone skoki– te części powinny być w herbie złote. To widać choćby w wersji orła stosowanej przez ministerstwa – tam nogi są całe złote. Jest wiele takich drobnych rozbieżności, które pokazują, że z jednej strony to rzeczywiście bielik, a z drugiej – że narysowany niekoniecznie zgodnie z realiami. Toczą się dyskusje o kształcie orła, o tym, czy korona powinna być otwarta czy zamknięta. Niektórzy chcieliby powrotu do orła z 1919 roku – tego, który został przyjęty w trybie awaryjnym tuż po odzyskaniu niepodległości.

Wówczas, po ponad stu latach zaborów, każda część kraju miała inną tradycję – i każdy chciał „swojego” orła. Ostatecznie zdecydowano się na wersję najbardziej zbliżoną do tej z zaboru rosyjskiego. Już wtedy mówiono, że to orzeł tymczasowy – że docelowo powstanie nowy, lepszy wzór. Warto dodać, że przyjęto wtedy tarczę wielopolową, która pierwotnie pochodzi z heraldyki francuskiej, ale trafiła do Polski przez Rosję, gdzie była powszechnie stosowana. Polska heraldyka była znacznie prostsza – nie używała tarcz wielopolowych, albo czyniła to bardzo rzadko. Najczęściej mieliśmy jedno godło heraldyczne, czasem tarczę dzielono, ale herby wielopolowe pojawiało się rzadko. W rezultacie dziś używamy tarczy, która nawiązuje do systemu heraldycznego rosyjskiego – naszego dawnego zaborcy. I jakoś nikt na to nie zwraca uwagi. Przy całym tym sporze o znaki wolności i niepodległości, to akurat tarcza, która tutaj najbardziej nawiązuje w sposób bardzo czytelny do zaborów – pozostała.




Ewolucja projektu Orła Polskiego od XII wieku do roku 1927, rysunek opublikowany w czasopiśmie "Światowid", 1935




Od ponad dwóch wieków towarzyszy Polakom Mazurek Dąbrowskiego. Dlaczego akurat ta pieśń, napisana zresztą daleko od Polski, została hymnem?


Wersja mityczna mówi, że była najwspanialszą pieśnią i wszyscy ją kochali – dlatego została hymnem. Ale to nie do końca prawda. Żeby odpowiedzieć na pytanie, dlaczego „Jeszcze Polska nie zginęła” została hymnem, trzeba zrobić małą powtórkę z historii. W maju 1926 roku Piłsudski dokonał zamachu stanu. Społeczeństwo było wtedy w Polsce jeszcze bardziej podzielone niż dziś. Te podziały były naprawdę głębokie. Gdy zapadła decyzja, by ustanowić hymn państwowy, rozpoczęła się dyskusja. Pojawiło się wiele propozycji, za którymi stały konkretne siły polityczne. Oczywiście Piłsudski chciał, żeby hymnem została „Pierwsza Brygada”, pieśń jego legionów. Ale wiedział, że jeśli tak się stanie, cała opozycja tego nie zaakceptuje, a połowa kraju nie uzna jej za hymn. Tymczasem hymn powinien łączyć, a nie dzielić. Z drugiej strony, endecja forsowała „Rotę” Konopnickiej. Piłsudski nie mógł jednak oddać symbolu narodowego przeciwnikom politycznym – nie mogło być tak, że hymn śpiewa tylko jedna strona. 

Kręgi kościelne chciały, by hymnem została pieśń „Boże, coś Polskę”, ale pamiętano, że utwór ten został pierwotnie napisany na rocznicę powstania Królestwa Polskiego i wychwalał cara – miał więc słabą kartę do ubiegania się o status hymnu. Brano też pod uwagę „Warszawiankę” z czasów powstania listopadowego oraz „Chorał” Ujejskiego, który był bardzo ciężki emocjonalnie i powolny – napisał go po rabacji, więc zawierał cały dramatyzm tamtego czasu. Fragment: „Z dymem pożarów, z kurzem krwi bratniej, do Ciebie, Panie, bije ten głos...” – no, trudno przy takim tekście o entuzjazm. Natomiast „Jeszcze Polska nie zginęła”, bo tak najczęściej pieśń nazywano, miała wiele zalet. Przede wszystkim była popularna i rzeczywiście śpiewana, z całą swoją historią sięgającą czasów Legionów i Księstwa Warszawskiego.

Śpiewano ją również w kolejnych powstaniach, w najtrudniejszych momentach. Podczas bitwy o Olszynkę Grochowską oddziały ruszały do walki na bagnety właśnie z tą pieśnią. Jej przekaz był prosty, zrozumiały, niosący nadzieję, ale też wzywający do działania. Zakazana przez zaborców, stawała się jeszcze bardziej wartościowa – bo to, co zakazane, od razu wydaje się lepsze. Najważniejsze jednak było to, że pieśń nawiązywała do wydarzeń sprzed ponad 100 lat, więc nie wiązała się z aktualną polityką. Nie można było przypisać jej żadnej ze stron; nikt nie mógł powiedzieć: „To nasza pieśń”. Dzięki temu była najmniej kontrowersyjna, najbardziej łącząca – a to najważniejsze cechy hymnu. Miała też dobrą melodię. I dlatego właśnie została ustanowiona hymnem.


Jakim człowiekiem był autor hymnu – Józef Wybicki?

Był postacią niesamowitą. Dziś zapewne zdiagnozowano by u niego ADHD. Od samego początku, gdy tylko zaczął działać politycznie, angażował się we wszystko, co możliwe – najpierw w naprawę Rzeczypospolitej, później w walkę o jej odzyskanie. To właśnie on, jako pierwszy i jedyny, odważył się zabrać głos w czasie Sejmu repninowskiego – nazywanego tak od nazwiska ambasadora rosyjskiego, który zwołał Sejm i porwał czterech przywódców opozycji, by zastraszyć posłów i wymusić głosowania zgodne z wolą Moskwy. Dwudziestoletni wówczas Wybicki wygłosił protestację, otwarcie mówiąc o przemocy moskiewskiej. I choć miał zaledwie dwadzieścia lat, jego słowa były mocne i do dziś brzmią aktualnie. Nikt inny nie miał odwagi tego zrobić. Można powiedzieć, że był młody i narwany, nie przewidywał konsekwencji – ale dwa dni później zawiązano konfederację barską, która uznała protestację Wybickiego za swoje pierwsze działanie. Zresztą sam Wybicki do niej dołączył. Starał się pozyskiwać przychylność dworów zagranicznych. 

Działał w insurekcji kościuszkowskiej, uczestniczył w tworzeniu Legionów, później Księstwa Warszawskiego. Napisał jedną z pierwszych prac o wprowadzeniu papierowego pieniądza w Polsce. Był wizytatorem szkół wileńskich z ramienia Komisji Edukacji Narodowej. Co ciekawe, wysłano go tam, bo szkoły te podlegały potężnemu biskupowi wileńskiemu, a Komisja zazwyczaj wysyłała duchownych. Tym razem uznano, że potrzeba kogoś z zewnątrz – i Wybicki nie miał oporów, by dokonać kontroli i częściowej reformy. Uznawany jest za jednego z ojców polskiej geografii – to on wprowadził do języka polskiego słowo „geologia”. Zajmował się reformami gospodarczymi i politycznymi, pisał wiersze, sztuki dramatyczne, opery, komedie. Czasem sam je reżyserował i w nich występował. To człowiek, który wszędzie zostawiał swój ślad. Jego przekleństwem jest jednak to, że najbardziej znany jest z jednej pieśni – i to nie dlatego, że się wzruszył, jak głosi popularny mit, tylko dlatego, że potrzebna była konkretna instrukcja.



To nie była pieśń wzruszenia?

Nie. To była bardzo jasna instrukcja dla legionistów, kogo mają słuchać. Wówczas w polskiej emigracji panował głęboki podział. Dąbrowski pisał do Wybickiego, że więcej czasu traci na odpisywanie na donosy Polaków do Francuzów, niż na organizację wojska. Trzeba było więc wzmocnić jego pozycję, wskazać żołnierzom drogę, pokazać, na kim mają się wzorować, przypomnieć, że w domu czekają na nich żony i dziewczyny. Wszystko to można było zawrzeć w odezwie, ale część żołnierzy była niepiśmienna. Dlatego łatwiej było stworzyć pieśń. Wybicki zastosował zabieg, który do dziś stosują sieci handlowe – do znanej melodii dołożył tekst. To działa. Dziś też wystarczy usłyszeć melodię, by wiedzieć, do którego iść sklepu. Wybicki zrobił to już 200 lat temu. Człowiek niesamowicie ciekawy. I choć pieśń, którą napisał, zrobiła oszałamiającą karierę, to przykryła całą jego inną działalność. A przecież on nie napisał hymnu – napisał pieśń, która dopiero po wielu latach została hymnem.


Jak to jest z symbolami narodowymi – flagą, hymnem, godłem? Czy one dziś łączą Polaków, czy raczej dzielą?

I tak, i nie. Na pewno łączą – Polacy bardzo kochają swoje symbole. Ale jednocześnie wiedzą o nich bardzo mało. To dość częste u nas: potrafimy głośno krzyczeć, ale nie zadajemy sobie trudu, żeby zrozumieć, skąd coś się wzięło. Z drugiej strony, pojawiają się tendencje do dzielenia – na zasadzie: kto ma prawo używać danego symbolu, a kto nie. Są próby zawłaszczania, a to bardzo groźne. Bo fundamentem symbolu narodowego jest to, że symbolizuje cały naród – i każdy ma do niego takie samo prawo. Nie można tworzyć sytuacji, w której jedna osoba może korzystać z symbolu, a inna już nie. To często wynika z nieznajomości zasad. 

Mnie osobiście ogromnie irytuje – i to w każdym środowisku – powszechne używanie flagi z godłem. Tak, to jest flaga ustawowa, ale bardzo jasno określono, dla kogo jest przeznaczona. Jest to flaga dla instytucji, których status prawny w ramach prawa międzynarodowego jest niejednoznaczny – czyli dla miejsc, które formalnie są terytorium Rzeczypospolitej, ale de facto już nie do końca. Przykład? Polska ambasada w Berlinie – teoretycznie, zgodnie z prawem międzynarodowym, to teren Polski, ale w praktyce jest to terytorium Niemiec. Podobnie pokład samolotu czy statku – prawo międzynarodowe traktuje je jako terytorium Polski, ale w praktyce to umowne. Kapitanaty portów lotniczych, strefy wolnocłowe – to także przestrzenie, gdzie władztwo państwowe jest ograniczone. Więc gdy ktoś wywiesza w domu flagę z godłem, to jakby mówił, że mieszka na statku, w ambasadzie albo w miejscu, gdzie władztwo Rzeczypospolitej jest niepełne. To pokazuje całkowite niezrozumienie symboliki narodowej.



Muzeum Hymnu Narodowego w Będominie to pierwsze takie miejsce na świecie...

…i przez długi czas było jedynym w całej galaktyce! Później powstało na krótko Muzeum Marsylianki, ale zostało zamknięte i od lat jest nieczynne. Tak że spokojnie możemy mówić, że jesteśmy jedynym muzeum hymnu w galaktyce.


Kto odwiedza muzeum? Czy zdarza się Panu widzieć wzruszenie u odwiedzających? Które eksponaty budzą największe emocje?

Odwiedzają nas przede wszystkim grupy szkolne. Wychodzimy z założenia, że jeśli ktoś młody usłyszy i zrozumie, skąd się biorą symbole narodowe, to zapamięta to na całe życie – na przykład, że biel i czerwień to nie krew i czystość, tylko barwy tarczy herbowej. Staramy się walczyć ze stereotypem, że muzeum hymnu to coś nudnego, gdzie trzeba będzie ziewać na baczność. Nie chcemy nadmiernego patosu – bo patriotyzm nie musi być XIX-wieczny, ciężki, jak u Kaczmarskiego: „Taką stoi Polska racją/ Na pohybel innym nacjom!”. Można być dumnym z osiągnięć i dążyć do kolejnych – dlatego nasza oferta jest skierowana przede wszystkim do młodzieży, ale nie tylko. Około 80 procent naszych odwiedzających to uczniowie, ale przyjeżdżają też seniorzy, osoby indywidualne, ludzie w każdym wieku. Jedyna grupa, której się nie spodziewaliśmy, to obcokrajowcy. Uznaliśmy, że nasze symbole są na tyle hermetyczne, że nie ma sensu wprowadzać opisów dwujęzycznych. 

Ale oczywiście, jeśli pojawia się grupa anglojęzyczna, jesteśmy w stanie oprowadzić i opowiedzieć – choć zakotwiczenie w polskiej historii jest tak głębokie, że osobie nieznającej naszej przeszłości trudno będzie zrozumieć zawiłości zaborów czy powstań. A żeby pokazać, jak ważne jest nasze muzeum – naszym najważniejszym pracownikiem jest… pies Draka. Rolą Draki jest spuszczanie powietrza z nadmiernie napompowanych emocji. Bo jeśli dzieci poczują, że wszystko wokół jest zbyt poważne, to zaczyna być trudno, nudno. Kiedy nagle przychodzi pies, wita się z nimi – i to miejsce staje się przyjazne, przyjemne. A jeśli pyta Pani o wzruszenie – tak, zdarza się. Mamy eksponaty, które robią wrażenie. Choćby orzeł wykonany z blachy z poszycia niemieckiego Sztukasa, jedynego zestrzelonego podczas Powstania Warszawskiego. To naprawdę porusza. Raczej jednak staramy się pokazywać, że historia nie zawsze jest prosta – i skłaniać do myślenia.



Dzień Flagi to dobry moment, żeby zapytać, czym dziś jest patriotyzm?


To nie jest łatwe pytanie, bo nie ma jednej odpowiedzi. Patriotyzm może przyjmować bardzo różne formy – od tych drobnych, codziennych, jak dbanie o własne otoczenie, po te najbardziej wymagające, jak służba w armii i gotowość do poświęcenia życia. To przede wszystkim postawa – w każdej dziedzinie życia. I niekoniecznie polegająca na tym, że mamy uważać się za najlepszych. Raczej chodzi o rozumienie własnej historii – także tej trudnej. Ważne jest, byśmy wiedzieli, jakie błędy popełniliśmy, dlaczego je popełniliśmy, do czego doprowadziły – i byśmy potrafili ich unikać w przyszłości. To właśnie powinna nam dawać historia – nie poczucie wyższości, nie wygrażanie innym, ale świadomość i przygotowanie. Bo jeśli przyjdzie moment, gdy trzeba będzie zareagować – trzeba to zrobić rozsądnie i skutecznie. Nie chodzi o samozadowolenie, ale o codzienne, racjonalne działanie. Tak to widzę. Choć pewnie opinii na temat współczesnego patriotyzmu jest tyle, ilu Polaków – i mam tego pełną świadomość.









Wywiad na Dzień Flagi. Przemysław Rey: Biel nie oznacza czystości, a czerwień nie jest krwią przelaną za ojczyznę | Portal i.pl

Plik:Ewolucja projektu Orła Polskiego od XII wieku do roku 1927, rysunek opublikowany w czasopiśmie "Światowid", 1935 Rysunek ze "Światowida" (1935 r.) Orzeł Biały Godło Polski Herb Polski Brak znanych praw autorskich A.jpg - Wikimedia Commons



czwartek, 20 marca 2025

Flaga kaszubska

 


Flaga Kaszubów składa się z dwóch płatów:

czarnego i żółtego.


Poniżej kolejny przykład zamiany kolorów - zastosowano granatowy z popielatym - na stronie fb Powiatu Kościerskiego.



Po lewej flaga przypominająca flagę Ukrainy, po prawej - przykład poprawnej kolorystyki flagi kaszubskiej z Powiatu Puckiego.


Nad flagą "kościerską" czarny prostokąt dla porównania sobie, czym jest naprawdę czerń...


RGB czerni to wartości: (0,0,0)

RGB bieli to: (255, 255, 255)


jaki kolor zastosowano każdy może sobie sprawdzić za pomocą narzędzia na stronie

imagecolorpicker.com/pl





„co to RGB?”, pochylmy się nad nazwą tej technologii.

Pochodzi ona od pierwszych liter angielskich słów Red, Green i Blue (czerwony, zielony i niebieski), i określa jeden z najpopularniejszych modeli przestrzeni barw stosowanych w elektronice i oświetleniu. Opiera się on na zasadzie, że poprzez mieszanie różnych proporcji tych trzech podstawowych kolorów można uzyskać praktycznie dowolny inny kolor.

W systemie RGB każdy kolor jest reprezentowany przez kombinację wartości od 0 do 255 dla każdej z trzech składowych. 

Wartość 0 oznacza brak danego koloru, a 255 jego maksymalne natężenie. Na przykład kolor biały (FFFFFF w systemie heksadecymalnym – szesnastkowym, gdzie litery A-F to oznaczenia liczb 10-16) to maksymalne natężenie wszystkich trzech składowych, a kolor czarny (000000 w systemie heksadecymalnym) to brak wszystkich składowych. Dzięki temu, że ludzkie oko ma receptory wrażliwe na czerwień, zieleń i niebieski, system RGB doskonale imituje postrzeganie kolorów przez nasz narząd wzroku.



P.S. 21 marca


no i masz...







Bardzo ciekawe.

U góry napis: "SOLIDARNI Z UKRAINĄ" i pewnie dlatego na zdjęciu widać maszt z flagą ukraińską.


Na zdjęciu młody Kaszuba w kaszubskiej czapce żeglarskiej, zwanej - "kaszubka szyprówka" i w chuście o kolorach kaszubskich trzyma flagę granatowo- żółtą, w tle flaga Ukrainy, a pod zdjęciem opisy odnoszące się do Dnia Kaszubów.









napis "Zawsze Pomorze" ma ewidentnie czarny kolor - podobnie inne napisy mniejszym drukiem pod spodem

czapka - ewidentnie czarna, tak jak powinno być,
chusta - żółta, ale widać czarne fragmenty
flaga na maszcie - ewidentnie niebieska - ukraińska


to dlaczego flaga na pierwszym planie ewidentnie jest granatowo - żółta ??

Czyżby to była flaga ukraińska?

To trochę mylące, bo pod zdjęciem podpis głosi "Kaszubi świętują historyczny dzień", no i flaga 
 ukraińska zawiera kolor niebieski - jasnoniebieski, a nie granatowy.


Więc może to jednak ma być flaga Kaszubów: czarno - żółta, skoro taki podpis?

To czemu jest granatowa??

Z ciekawości, czy zdjęcie wzięto z jakiegoś repozytorium, zrobiłem sprawdzenie internetu i co ciekawe, szukajka Bing na podstawie tego zdjęcia, wyszukała zdjęcia z ukraińskimi flagami, czyli odczytuje tę flagę jako ukraińską. Podobnie Yandex image.

 




tak samo google image




z kolei lenso.ai pokazał coś takiego 




i wtedy jeszcze raz zastosowałem szukanie google image na samym zdjęciu i wtedy rzeczywiście, oprócz flag ukraińskich pojawiło się kilka kaszubskich - miedzy innymi TO zdjęcie ze strony pisma Zawsze Pomorze - tu zrzut ekranu już z docelowej strony.




Na tym zdjęciu widać wyraźnie, że flaga jest czarno-żółta - chociaż mam wrażenie, że w jaśniejszych partiach występuje jakieś popielate pikselowanie...

Czarna, to czemu na okładce jest granatowa??











Jeszcze zwracam uwagę na to:


W tym numerze dwa dodatki:
🟨 Dzień Jedności Kaszubów
🟦 Zawsze Gospodarka Morska
🟧 Polecamy także nowy numer katalogu „Zawsze Nieruchomości i Wnętrza”


barwy ukraińskiej flagi ułożone na opak, ale w pierwszym wersie odniesienie do kaszubszczyzny





To może takie coś...

Czarny kolor uzyskujemy łącząc ze sobą niebieski, żółty oraz czerwony - w zasadzie wychodzi szary, ale stopniując nasycenie dostaniemy nieidealny czarny.


Do stworzenia koloru granatowego potrzebujesz trzech podstawowych farb:

niebieskiej, czerwonej i trochę czarnej.



W programie graficznym można zmienić nasycenie i jasność niebieskiego uzyskując granat.
W dokładnie taki sam sposób niebieski można przerobić na czarny.



flaga ukraińska, flaga granatowa, flaga kaszubska..













Czy każdy widzi różnicę??





niebieski, czarny, granatowy...


Naprawdę w wydawnictwie pracują ludzie, którzy nie rozróżniają kolorów??


W sumie mnie to nie dziwi, bo wiem, że do tego czasopisma pisze ta pani od "wielkiej katastrofy"...





Zainteresował mnie jeszcze jeden tytuł na okładce, więc sprawdziłem o co chodzi.

Fragmenty artykułu o budowie elektrowni jądrowej w Choczewie:


Pomorze musi stać się ,,polskim zielonym Śląskiem”. To tu będziemy produkować energię, której nam zawsze brakowało. To wielka szansa dla Pomorza i nie należy tego spieprzyć – mówił wiceminister funduszy i polityki regionalnej Jacek Karnowski podczas konferencji Baltic Nuclear Energy Forum.



--

W konferencji bierze udział 650 osób, w tym wielu przedstawicieli pomorskiego biznesu, którzy liczą na udział w – jak to ujął marszałek województwa pomorskiego Mieczysław Struk – „podziale tego tortu”, jakim jest największa inwestycja w Polsce, czyli budowa elektrowni jądrowej w Choczewie.


Pomorze staje się dziś Śląskiem, miejscem, gdzie produkuje się energię dla Polski – mówił minister Jacek Karnowski.

Jego zdaniem to wielka szansa dla Pomorza i – tu dosłowny cytat: „nie należy tego spieprzyć”.


– Może być Śląsk, ale zielony – wtórowała mu wojewoda pomorska Beata Rutkowska. – Serce polskiej energetyki przesuwa się na Pomorze. To tutaj powstają farmy wiatrowe i pierwsza elektrownia jądrowa. Rolą administracji jest zapewnienie, aby cały proces decyzyjny odbywał się w odpowiednim czasie.


ale na okładce jest inaczej








>>   Pomorze musi stać się "polskim zielonym Śląskiem"  <<

>>   "polskim zielonym Śląskiem"  <<

>>   "zielonym Śląskiem"  <<


Dlaczego słowo "polskim"?


>> Pomorze musi stać się "polskim Śląskiem" <<

Co?

Wiadomo, że Śląsk jest polski, to po co takie dookreślenie? Kto tak robi? Nikt potocznie tak nie mówi, ja czasami tak mówię ( "piękne polskie miasto" - i ks. Rydzyk tak czasami mówi), ale ja to robię w kontekście taj walki, którą opisuję min. na blogu.

Potocznie jednak prawie nikt tak nie mówi, szczególnie w takim kontekście, w tej konkretnej wypowiedzi. Czy redaktorzy ZP albo wiceminister Karnowski prowadzą walkę z ukrytę agenturą tak jak ja? Granatowymi flagami??


Śląsk nie jest polski?

Według kogo oni mówią?

Mają jakieś inne mapy niż my?


Poniżej przykład mapy niemieckiej z 1961 roku  pokazującej współczesne roszczenia terytorialne Niemiec (Cesarstwa Niemieckiego) - patrz wyjaśnienia w poprzednich wpisach. 


zielonym Śląskiem??

zielonym?



czy od-zielonym?


o co tu chodzi?

jak to rozumieć?









tekst niedokończony, w trakcie pisania




Pomorze musi stać się "polskim Śląskiem"  ?

Choczewo, to nie Pomorze - to Choczewo.

Więc chodzi o Pomorze literalnie.


Brzmi, jakby Pomorze nie było polskie, bo Śląsk jest polski, a "ma się stać "polskim Śląskiem" " 


Z drugiej strony - zastosowano cudzysłów, który z reguły stosuje się, gdy kogoś cytujemy

ale w przytoczonej wypowiedzi byłego prezydenta Sopotu nie pada słowo "polskim", więc cudzysłów nie jest cytatem - czyli ten cudzysłów wskazuje, że wg autora wpisu coś nie jest prawdą - to, co w cudzysłowiu... czyli, że Śląsk niby nie jest polski?


 polski Śląsk znaczy, że Śląsk jest polski

"polski Śląsk" znaczy, że Śląsk wg autora wypowiedzi, nie jest polski, tylko się taki komuś wydaje -

choć dokładnie to powinno być "polski" Śląsk, chyba, że chodzi o komentarz do czyjegoś przekonania, że "Śląsk jest polski", więc i tak ostatecznie:

"polski Śląsk" znaczy, że Śląsk wg autora wypowiedzi, nie jest polski, tylko się taki komuś wydaje 


Zwracam uwagę - w tekście artykułu zawarto min. zwrot: "tu dosłowny cytat" co może oznaczać, że autor wpisu nie popełnia jakiegoś błędu, tylko doskonale rozróżnia, co jest cytatem, a co nie jest - czyli on doskonale wie co chce napisać i co ma czytelnikom do przekazania.


Czy to tylko sugestia autora wpisu, jego wersja wydarzeń, czy tylko jego interpretacja słów pana Karnowskiego, czy może właśnie tak należy rozumieć całą wypowiedź pana wiceministra?


Pomorze musi stać się "polskim Śląskiem", czyli Pomorze ma się stać niby-polskie?


Czyli wg autora Pomorze jest polskie, a Śląsk nie.

Czy to nie jest aby sytuacja jak z niemieckiej mapy z 1961 roku? 

Na tej mapie Pomorze jest polskie - co prawda nie całe, ale fakt jest faktem.

To tak samo jak ze współczesnym państwem niemieckim i cesarstwem niemieckim - Niemcy podpisały z nami  jakieś umowy graniczne, ale Cesarstwo Niemieckie nie - oni są z nami w fazie wojny. Kto nie odróżnia tych dwóch spraw - ten gapa i oferma...

Co prawda wg tej mapy z 1961 r. Choczewo leży poza Pomorzem polskim, jednak w przytoczonej wypowiedzi nie ma mowy o Choczewie, tylko literalnie o Pomorzu - w dwudziestoleciu międzywojennym były dwa Pomorza - polskie i niemieckie.


Pomorze miejscem, gdzie produkuje się energię dla Polski 


Wieloznaczne. 

Pasuje do 2025 roku, jak i do 1938...



Pomorze musi stać się "polskim Śląskiem"  ?

???


popatrzmy.. jakby to opisać pod kątem gramatyki i czasu historycznego..


Pomorze miejscem, gdzie produkuje się energię dla Polski  - to jest czas teraźniejszy


Pomorze musi stać się  - to jest czas przyszły

 musi stać się "polskim Śląskiem"   - to jest czas przeszły, tj. nawiązanie do przeszłości Śląska, do jego historii






👍 Color Picker online | HEX Color Picker | HTML Color Picker

Co to RGB? Jaki to kolor? - AMC SYSTEM


.zawszepomorze.pl/artykul/18681,nie-tylko-dzen-jednote-kaszebow-czarno-zolty-marzec-czyli-jak-kaszubi-swietuja

awszepomorze.pl/artykul/18680,pomorze-sercem-polskiej-energetyki-w-gdansku-trwa-baltic-nuclear-energy-forum


Prawym Okiem: Jeszcze uwagi do niemieckich map

Prawym Okiem: Niemieckie mapy szkolne z lat 1950 - 1970 r.


środa, 21 lutego 2024

Propaganda

 

31 stycznia 2024 r. Gdańsk Matarnia - centrum handlowe




pranie mózgu negatywami - przekaz podprogowy









ułożenie słów w pionie utrudnia natychmiastowe odczytanie informacji, pozostają czytelne słowa:


nie  dbaj o świat...

i te słowa jesteśmy w stanie zidentyfikować natychmiast


potem próbujemy odczytać resztę (całość) i wychodzi albo bez sensu, albo negatywnie, ponieważ informację nadal czytamy od początku tj. 


nie dbaj o świat jak ci wygodnie


może to brzmieć jak konstatacja:

skoro nic nie robisz i jest ci tak wygodnie, to dalej nic nie rób








spodziewając się informacji podprogowej,  plakat można odczytać jako coś negatywnego o Polsce, ponieważ 


"zegar" na plakacie swoim kształtem kojarzy się z wizerunkiem Polski na mapie

tu pokazana jako artystyczna - schematyczna wizja tego, co każdy zna na pamięć 


porównanie graficzne:


przestrzeń ograniczona wskazówkami nawiązuje do Zatoki Gdańskiej, ponadto - wskazówki są dwuznaczne, pokazują co należy np. zrobić...

ale też - może nawiązywać do tego wycięcia z prawej strony mapy, pomiędzy Brześciem, a Białowieżą

dwie nogi pod zegarem mogą nawiązywać do charakterystycznych i odznaczających się na mapie południowych fragmentów granicy, gdzie umiejscawiamy Kotlinę Kłodzką i Ustrzyki Dolne, noga z prawej strony jest dłuższa niż z lewej i nawiązuje do wydłużonego fragmentu Polski w tym miejscu

całości dopełnia głowa, która odchyla się w lewo i przypomina umiejscowienie wyspy Bornholm






do tego dochodzi kolorystyka biało-czerwona, ale też czarno-biało-czerwona, jak kolory flagi cesarstwa niemieckiego...


widzimy wykrawanie kawałka - wydzieranie serca Polski

ponad tym wszystkim tytuł:


dziel się

dzielisz się


mamy tu umocowanie czasowe - najpierw pada polecenie

dziel się, a w konsekwencji - dzielisz się


czyli rzecz, na którą patrzymy, rozgrywa się w czasie - ona się dzieje

zaczyna się i toczy


Co ciekawe, plakaty spotkamy wychodząc z niemieckiego sklepu kierując się do miejsca, gdzie zlokalizowano wiele sklepów.


Najpierw widzimy plakat nr 1 z napisami


nie dbaj o świat jak ci wygodnie

skoro nic nie robisz i jest ci tak wygodnie, to dalej nic nie rób

(śpij dalej)



parę kroków dalej spotykamy kolejny plakat nr 2 z "zegarem"


który uzupełnia pierwszy plakat







a więc zachowana jest chronologia

najpierw nic nie rób

a potem dziel się

















Nie śpij.


Mamy do wygrania II Wojnę Światową.

Mamy do wygrania wojnę z Niemcami.


Wygrajmy wojnę z Niemcami.







Prawym Okiem: Jesteśmy w stanie wojny (z Niemcami) (maciejsynak.blogspot.com)

Prawym Okiem: Czarne - białe - czerwone (maciejsynak.blogspot.com)

Prawym Okiem: Zygzaki - czerwone z białym (maciejsynak.blogspot.com)


wtorek, 14 czerwca 2022

Nazistowskie korzenie barw białoruskiej opozycji



Poniższy tekst jest ze strony internetowej czasopisma "Myśl Polska".

Strona ta jest obecnie blokowana, więc jeśli chcesz poczytać, co polecam, zastosuj bezpłatny VPN lub przeglądarkę Opera, która posiada VPN wbudowany - po instalacji trzeba go osobno kliknąć, aby zadziałał



Jak widać, niemcy nie tylko tworzyli i podsycali ukraiński nacjonalizm - a potem tożsamość i państwowość, ale również białoruski... ale przecież nie z miłości do Słowian....



przedruk



.



Przestrzeń publiczna w Polsce zapełniła się symboliką przyjętą przez antyłukaszenkowską opozycję białoruską. Wynikać taki stan rzeczy ma z faktu, iż polski rząd deklaruje poparcie dla emigracyjnej prezydent Białorusi Swietłany Cichanouskiej, która obecnie prowadzi całkiem komfortowe życie w opłacanej przez polskich podatników posiadłości w Warszawie. Nie jest jednakże największym problemem to, iż polskie elity polityczne nie chcą utrzymywać stosunków z legalnym rządem białoruskim Aleksandra Łukaszenki. Okazuje się bowiem, iż przyzwalamy na stosowanie na terenie naszego kraju symboliki naszych oprawców i wrogów.
Jagiellonizm czy nazizm?

Oficjalnie wmawia się polskiemu odbiorcy, iż biało-czerwono-biała flaga, którą celebruje opozycja białoruska ma pochodzenie jagiellońskie. Jakże przyjemnie brzmi to dla złaknionego komplementów polskiego „narodowego” ucha. Niektórym Polakom bowiem wydaje się, że mieszkają w państwie o ambicjach mocarstwowych czy wręcz już będącego mocarstwem środkowoeuropejskim, pod przewodnictwem którego upośledzone, narody zamieszkujące zachodnie okrainy niegdyś przynależące do ZSRR będą maszerowały ku świetlanej przyszłości. Majaki jagiellońskie jako choroba przewlekła naszych umysłów została zatem wykorzystana do uzasadniania tolerancji społecznej wobec powiewających gdzieniegdzie flag biało-czerwono-białych. Ba, powiewających niekiedy na budynkach fundowanych z kieszeni drenowanego niemiłosiernie polskiego podatnika. Otóż prawda jest znacznie bardziej brzydka i złożona.

Pochodzenie jagiellońskie, czy grunwaldzkie – precyzyjniej ujmując – barw białoruskiej opozycji, spokrewnione jakoby z herbem litewskiej Pogoni jest wyjątkowo mgliste. Nie ma bowiem żadnych dowodów a nawet znaczących poszlak na prawdziwość tej hipotezy. Twardymi dowodami, jakimi dysponujemy są natomiast powiązania między symboliką biało-czerwono-białą a podległą hitlerowskiej III Rzeszy Białoruską Obroną Krajową i Białoruską Centralną Radą. Zarówno formacja BOK (z niem. Weißruthenische Heimwehr) jak również BCR legitymowały się barwami właśnie biało-czerwono-białymi. Pozyskiwaniem Białorusinów przeciwko ZSRR natomiast zajmował się hitlerowski publicysta i wieloletni działacz NSDAP Wilhelm Kube. Po agresji Niemiec na ZSRR miał on z woli Adolfa Hitlera zostać Gauleiterem Moskwy, jednakże odepchnięcie hitlerowskiej armii spod radzieckiej stolicy spowodowało, iż Kube musiał zadowolić się stanowiskiem szefa Okręgu Generalnego „Białoruś”. Rozpoczął on na terenie okupowanej Białorusi zdecydowaną akcję białorutenizacyjną sięgającą nawet życia kościelnego. Powołał bowiem on m.in. Białoruski Autokefaliczny Narodowy Kościół Prawosławny z nakazem eliminacji jakichkolwiek weń rosyjskich wpływów. Należy w tym miejscu zestawić tego typu działalność z niedawnym powołaniem podobnej Autokefalicznej Cerkwii Prawosławnej na terenie Ukrainy, co niosło ze sobą ryzyko powstania wojny religijnej nad Dnieprem. Metody zatem stosowane przez Hitlera przetrwały i cieszą się powodzeniem do dziś. Działalność Kubego zasługuje na odrębną publikację, gdyż przypomina ona w niezwykle wysokim stopniu tę forsowaną przez obecną białoruską opozycję. Siłowe rugowanie z dusz Białorusinów pierwiastka radzieckiego czy rosyjskiego, wbrew elementom naturalnie występującym na najbardziej zsowietyzowanym obszarze ZSRR, jakim była Białoruska SRR, ma swe korzenie w zabiegach administracji III Rzeszy.
Białoruskie rezerwy Waffen-SS

Hitlerowskie mundury Białoruskiej Obrony Krajowej (formacji wojskowej, będącej rezerwą dla 30. Dywizji Grenadierów Waffen-SS), walczyły z Polakami m.in. pod Monte Cassino. Stanowić miały one trzon tworzącej się armii nowego państwa białoruskiego tworzonego pod patronatem III Rzeczy. Również i żołnierze BOK z dumą nosili wstążki biało-czerwono-białe jako element dystynktywny dla swej formacji. Można obejrzeć je m.in. na filmie propagandowym z hitlerowskich parad wojskowych, dostępnym na platformie YouTube.

Flaga biało-czerwono-biała była oficjalną flagą hitlerowskiej Białoruskiej Centralnej Rady, zaś jej kierownikiem był białoruski działacz narodowo-społeczny Radosław Ostrowski. Podjął on bowiem współpracę z niemieckim okupantem zaraz po ataku III Rzeszy na ZSRR. Wprawdzie niedługo później Kube zdysmisjonował go za jego przedwojenną współpracę z ugrupowaniami komunistycznymi, jednakże Hitler zaopiekował się swym antyradzieckim podopiecznym bardzo troskliwie. Po II wojnie światowej (podobnie jak czołowi działacze banderowscy) został ewakuowany do Zachodnich Niemiec, a stamtąd do USA, gdzie kontynuował swoją działalność publicystyczną i społeczno-polityczną dożywszy niemal stu lat. W sylwestra 1947 roku wydał on odezwę w sprawie utworzenia Centralnego Przedstawicielstwa Białoruskiego. Działał jako reprezentant Białorusinów w kierownictwie niejakiego Antybolszewickiego Bloku Narodów, którego podwaliny utworzono z inicjatywy Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. Takie zasługi patrona białoruskich ideologów ze współczesnej opozycji antyłukaszenkowskiej prawdopodobnie są mniej znane naszym polskim działaczom na rzecz przez nikogo zagranicą nie traktowanej poważnie Cichanouskiej.

Prezydent Łukaszenko z powodu hitlerowskich konotacji owej symboliki kazał zrezygnować ze stosowania biało-czerwono-białej flagi. Okazuje się bowiem w świetle wyżej przytoczonych faktów, iż radziecka w swych korzeniach stylistyka obecnie obowiązującej flagi Białorusi nie jest niczym, co mogłoby nawiązywać do zbrodniczej wobec m.in. naszego narodu III Rzeszy. Należy jednocześnie przypomnieć, iż podobnie jak miało to miejsce wobec nacjonalistów ukraińskich czy formacji utworzonych na Kaukazie, z których czerpała np. dudajewowska Czeczenia, Hitler wmawiał nacjonalistom białoruskim, iż są oni pochodzenia aryjsko-nordyckiego a nie słowiańskiego. Należy przy tym zadać sobie pytania: czy należy dopuszczać w naszej przestrzeni publicznej do umieszczania takiej symboliki i w jakim stopniu dzisiejsza białoruska opozycja identyfikuje się z ideologią BOK jeśli wybrała sobie tego typu barwy reprezentacyjne? Dostrzegalna jest jednocześnie wysokiego stopnia kompatybilność podanych znaczeń z postępującą banderyzacją naszego życia społecznego i politycznego.

Sylwia Gorlicka




przypominam, że flaga opozycji "białoruskiej" nawiązuje do flagi, którą posługiwali się niemieccy kolaboranci - a która jest podobna do flagi I Rzeczpospolitej - z tym, że ma zamienione kolory:

- flaga niemieckich kolaborantów  była biało-czerwono-biała

- flaga I RP była czerwono - biało - czerwona 


To podobieństwo jest zapewne nieprzypadkowe i celowo nawiązuje do tradycji Unii Polski i Litwy - podobnie, jak było z nazwami nowych tworów państwowych, jak: Germania (nazwa od pieszych wojowników słowiańskich), Polacy (Po-Lachy), Prusy (od Prus pogańskich), Ukraina (od terminu "województwa ukraińskie", tj. leżące u kraja państwa) ...






Flaga I RP



 Współcześnie Austria ma podobną flagę..





https://maciejsynak.blogspot.com/2021/07/polska-wiki-dla-niemcow.html

https://maciejsynak.blogspot.com/2021/05/biaoruska-flaga-opozycja.html

https://maciejsynak.blogspot.com/2021/08/etymologia-sowa-polacy.html



https://myslpolska.info/2022/06/14/gorlicka-nazistowskie-korzenie-barw-bialoruskiej-opozycji/


W uzupełnieniu:


https://www.belta.by/interview/view/vasiljev-prestupnyj-mir-na-territorii-ukrainy-podnjal-golovu-i-beschinstvuet-8234/






poniedziałek, 18 października 2021

Czarne - białe - czerwone

 

Małe podsumowanie...


Oczywiście czarny i czerwony kolor pod kątem graficznym, estetycznym bardzo ładnie się ze sobą komponują, ale... flaga Polski wrzucona do niszczarki naprawdę wygląda źle - bardzo źle.

Co do tej ekierki... Ta "wolna szkoła" pojawiła się 23 sierpnia na fb - dzień przed moją publikacją o Hyperborei, gdzie wspominam ekierkę... dwa dni wcześniej siedziałem nad mapą, żeby się upewnić co treści artykułu... choć oczywiście temat znam od lat... Bardzo ciekawy zbieg okoliczności.... Aparat robi zdjęcia, obiektyw - podglądanie.....hmmmm....

Podobno symbolika Wyklętych (dlaczego nie po prostu partyzantów?) - czyli wilk - wzięła się od słów poety Herberta. Dosyć to niefortunne, bo jak wilki walczy również Werwolf.

Wataha najczęściej odnosi się do drapieżników, które stadnie atakują silniejszą od siebie ofiarę - dopadając sporadycznie i kąsając czekają, aż owa ofiara się wykrwawi... to metoda Wilkołaków, czyli niemieckiego Werwolfu.

Kod i deklaracje "to jest wojna" są aż nadto oczywiste. Jak i pięść zaciśnięta na ekierce - to powtórka z kolorowych rewolucji, które za swój symbol miały pięść uniesioną ku górze.


Warto pamiętać i warto sprawdzać, jak na ilustracjach z końca posta...








































































wzniesione pięści kolorowych rewolucji:




także tu: