Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szkoła. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szkoła. Pokaż wszystkie posty

środa, 2 kwietnia 2025

Zapaść w uczeniu się





Wyrzuciłem z tekstu dwuznaczne, czy wręcz złe sformułowania jak np. tu poniżej:


"Czy w przyszłości czeka nas modyfikacja przepisów? Na razie jedno jest pewne – temat budzi ogromne emocje i nie ma jednoznacznej odpowiedzi, kto na tej zmianie skorzystał, a kto stracił."




Z artykułu ewidentnie wynika, że szkoła straciła, że wszyscy straciliśmy, bo dzieci nie uczą się, poziom edukacja spada, mimo to autorka ponawia w tekście negatywne sformułowania, a na końcu nawet pisze:

"nie ma jednoznacznej odpowiedzi, kto na tej zmianie skorzystał, a kto stracił"


jakby nie rozumiała, co napisała w tekście.


Nie wiemy, kto skorzystał, ale się dowiemy...






przedruk



Rok bez obowiązkowych prac domowych. „Nigdy nie było tak wielu nieprzygotowanych uczniów”


Magdalena Ignaciuk

1 kwietnia 2025, 7:27


Ograniczenie prac domowych miało pomóc uczniom odpocząć i rozwijać pasje. Jednak nauczyciele alarmują – wielu uczniów całkowicie zrezygnowało z samodzielnej nauki, co przekłada się na słabsze wyniki i wolniejsze tempo pracy na lekcjach. 


Zapaść w systematycznym uczeniu się


Jednym z największych problemów, na które zwracają uwagę nauczyciele, jest brak nawyku powtarzania materiału w domu. Wcześniej prace domowe zmuszały uczniów do samodzielnej nauki, teraz wielu z nich nawet nie zagląda do zeszytów. W efekcie poziom zapamiętanej wiedzy znacząco się obniża, a nauczyciele muszą poświęcać więcej czasu na przypominanie wcześniejszych treści zamiast realizować nowe zagadnienia.



– Celem zmiany było przede wszystkim ograniczenie nadmiaru obowiązków uczniów. Z perspektywy nauczyciela obserwuję, że uczniowie, którzy nie wywiązywali się ze swoich obowiązków należycie, nie zmienili swojej postawy. Brak prac domowych nie sprawił, że wykorzystują czas na utrwalenie zdobytej wiedzy, uzupełnienie luk w wiadomościach. Uczniowie ambitni, rzetelni nie zmienili postawy: nadal są przygotowani do zajęć, zorientowani w temacie, korzystają z utrwalonej wiedzy, podejmują się wykonania dodatkowych prac
– mówi Eliza Hencel, dyrektorka szkoły podstawowej i nauczycielka języka polskiego.


Wprowadzenie zakazu zadawania prac domowych miało na celu ograniczenie nadmiaru obowiązków uczniów i odciążenie ich z dodatkowych zadań. W założeniu, uczniowie mieli więcej czasu na odpoczynek, rozwijanie swoich pasji i zainteresowań, a także naukę na własnych warunkach. W praktyce jednak wielu z nich nie wykorzystuje tej możliwości w sposób konstruktywny. Nauczyciele alarmują, że bez systematycznego powtarzania wiedzy uczniowie szybciej zapominają omawiane treści, a ich umiejętności analityczne i nawyki samodzielnej pracy stopniowo się osłabiają.


Z perspektywy nauczycieli dostrzegalna jest także różnica w podejściu do nauki wśród różnych grup uczniów. Ci, którzy wcześniej przykładali się do nauki i wykazywali zaangażowanie, nadal pozostają systematyczni. Z kolei osoby, które wcześniej unikały obowiązków szkolnych, obecnie jeszcze rzadziej sięgają po podręczniki czy zeszyty.


– Jednym z najpoważniejszych problemów wynikających z nowego rozporządzenia jest brak systematycznego powtarzania materiału w domu – opowiada Strefie Edukacji Joanna Heftowicz, nauczycielka języka polskiego i autorka bloga Polonistka przy tablicy. 
– Większość uczniów nie zagląda do zeszytów po lekcjach, co prowadzi do sytuacji, w której każdą kolejną lekcję musimy zaczynać od przypomnienia poprzednich treści. To znacząco ogranicza czas na realizację nowych zagadnień i spowalnia tempo nauczania.


Wielu nauczycieli obawia się, że w dłuższej perspektywie brak nawyku regularnej nauki może negatywnie wpłynąć na wyniki uczniów, zwłaszcza na późniejszych etapach edukacji. W szkołach ponadpodstawowych i na studiach wymaga się bowiem większej samodzielności w przyswajaniu wiedzy, a brak wypracowanych wcześniej mechanizmów może skutkować problemami z organizacją nauki i radzeniem sobie z większą ilością materiału.


– Od dwudziestu lat uczę w szkole historii i WOS-u. Nigdy nie było tak wielu nieprzygotowanych do lekcji, nienauczonych na sprawdziany uczniów. Brak zeszytu, dokończenia pracy to już norma – mówi nam pani Nina, nauczycielka z podwarszawskiej podstawówki.
– Wielu rodziców prosi o pracę do domu, zwłaszcza w młodszych klasach. A jak nauczyć się do matury bez pracy w domu? Nauczycielowi nie wolno oceniać prac przyniesionych z domu. Jak realizować ciekawe projekty edukacyjne na jednej lub dwóch lekcjach w tygodniu? – pyta retorycznie.


Motywacja uczniów spada


Brak obowiązkowych zadań domowych doprowadził do jeszcze jednej zmiany – obniżenia poziomu motywacji uczniów. Wielu z nich przyznaje, że jeśli coś nie jest oceniane, nie widzą sensu w jego wykonywaniu.


– W starszych klasach praca dodatkowa, którą nauczyciel ocenia, udzielając informacji zwrotnej, nie cieszy się wielką popularnością. Odzwyczajenie uczniów od wyścigu po ocenę, a nie wiedzę, to proces, który nie potrwa rok czy dwa. To proces wymagający od nauczycieli nabywania kompetencji i umiejętności z zakresu oceniania kształtującego oraz świadomości uczniów i rodziców na temat wartości tego rodzaju oceny – dodaje dyrektorka.

Prace domowe były dla wielu uczniów jedyną formą kontaktu z materiałem poza szkołą. Bez nich mniej ambitni uczniowie niemal zupełnie przestali powtarzać wiadomości. Brak regularnych powtórek może nie być odczuwalny na bieżąco, ale skutki tego ujawnią się na egzaminach końcowych lub w kolejnych etapach edukacji, gdzie wymagana jest większa samodzielność.

– Nauczyciele przedmiotów wiodących: matematyki, języka polskiego czy języka angielskiego sygnalizują o znacznym obniżeniu aktywności uczniów osiągających średnie lub słabe wyniki w nauce. Prace domowe obligowały młodych ludzi do powtórzenia wiadomości, podjęcia próby rozwiązania zadania, a tym samym niwelowania luk – podkreśla.

Niektórzy nauczyciele próbują wprowadzać inne formy zachęcania uczniów do systematycznej nauki, np. quizy, projekty grupowe czy indywidualne wyzwania edukacyjne. Jednak bez konkretnego systemu, który wprowadzałby pewne zobowiązania dla uczniów, trudno liczyć na znaczącą poprawę sytuacji. W efekcie szkoła zmaga się z coraz większym problemem braku zaangażowania uczniów.

– Dla wielu z uczniów brak obowiązkowych prac domowych oznacza brak jakiejkolwiek pracy poza lekcjami. Jeśli zadania są opcjonalne, wielu uczniów automatycznie zakłada, że nie muszą ich wykonywać, co prowadzi do dalszego spadku motywacji i pogorszenia wyników w nauce – zwraca uwagę Joanna Heftowicz.


Rodzice: „Nie każdy uczeń potrafi sam się zmotywować”


Nie bez znaczenia jest również rola rodziców w motywowaniu dzieci do nauki. Gdy prace domowe były obowiązkowe, rodzice często sprawdzali, czy ich dzieci wykonały zadania, pomagali im w trudniejszych ćwiczeniach lub przynajmniej przypominali o konieczności ich zrobienia. Teraz, gdy zadania stały się opcjonalne, wielu rodziców nie ma żadnej kontroli nad tym, jak ich dzieci spędzają czas po lekcjach.

Wielu rodziców podkreśla, że ich dzieci nie mają jeszcze nawyku samodzielnej nauki i potrzebują jasno określonych obowiązków, aby systematycznie powtarzać materiał. Problem ten dotyczy zwłaszcza młodszych dzieci, które bez konkretnego zadania do wykonania niechętnie wracają do książek po szkole. 


To są normalne rzeczy, które każdy dorosły zawsze wiedział!! Co tu się wyprawia, jak do tego doszło??? - MS


Brak prac domowych sprawił, że dla niektórych dzieci edukacja kończy się wraz z dzwonkiem.


– Rodzice uczniów rzetelnie wypełniających obowiązki mówią o korzyściach – dzieci zyskały czas, który wykorzystują np. na rozwijanie zainteresowań. Docierają do nas również głosy zatroskanych opiekunów, którzy mają problem z motywowaniem swoich pociech do przypomnienia wiadomości z lekcji. Bez wizji oceny za wykonanie pracy domowej nie widzą sensu utrwalania informacji – wyjaśnia Eliza Hencel.



– Potrzebna jest rozmowa środowiska nauczycielskiego, określenie zysków i strat oraz ewentualne zmodyfikowanie, dopracowanie przepisów, które mają służyć odciążeniu uczniów, ale nie zwalniać z odpowiedzialności za uczenie się – podkreśla dyrektorka szkoły.





Co za bzdury... trzeba wyrzuć reformę Nowackiej do kosza i przywrócić program z lat uprzednich, może nawet z lat osiemdziesiątych, w kazdym razie taki program jest potrzebny, który trzmał młodzież w ryzach i dawał wyniki edukacyjne - MS
















Rok bez obowiązkowych prac domowych. „Nigdy nie było tak wielu nieprzygotowanych uczniów” | Strefa Edukacji





niedziela, 23 lutego 2025

Dyscyplina w szkole












przedruk
tłumaczenie automatyczne



Chińska szkoła wymaga od rodziców zapisania się na dyscyplinę fizyczną, w przeciwnym razie uczniom grozi przymusowe przeniesienie



Kary fizyczne obejmują "biczowanie dłoni", "długie okresy wstawania", co dzieli opinię w mediach społecznościowych na kontynencie




Szanghaj

9:00, 23 lut 2025



Prywatna szkoła w południowych Chinach znalazła się pod ostrzałem krytyki za to, że nakazała rodzicom podpisanie się pod przepisami aprobującymi stosowanie kar cielesnych wobec uczniów.

Eksperymentalna szkoła Longyuan w Yangjiang w prowincji Guangdong została zdemaskowana w połowie lutego za to, że prosiła rodziców swoich uczniów o wyrażenie zgody na stosowanie kar, w tym bicia po rękach i stania przez dłuższy czas.

Zgodnie z przepisami, nauczyciele mogą uderzyć uczniów w dłonie nie więcej niż 10 razy za każdą karę, podczas gdy kara w stójce może trwać do dwóch godzin.



"Dążymy do tego, aby uczniowie ponosili odpowiedzialność za błędy, które popełnili. Dzięki temu będą mieli większą świadomość zapobiegania podobnym błędom i staną się dobrymi, praworządnymi obywatelami" – czytamy w regule.


Dokument zakazuje również studentom płci męskiej noszenia długich włosów, a dziewczętom  nakładania szminki, manicure lub noszenia biżuterii.

Ponadto, aby promować oszczędny sposób myślenia wśród uczniów, szkoła powiedziała, że powinni nosić ubrania o wartości poniżej 100 juanów (14 USD) i buty tańsze niż 80 juanów (11 USD).



Szkoła ma 2,500 uczniów w wieku od pierwszej do dziewiątej klasy.

Jest uważana za najlepszą szkołę w mieście ze względu na wysokie wyniki, jakie jej uczniowie osiągnęli na egzaminach wstępnych do szkół średnich w ostatnich latach.

Jeśli uczniowie lub rodzice nie akceptują przepisów, szkoła sugeruje przeniesienie ich do innych szkół, powiedziała niezidentyfikowana nauczycielka.


"Kara fizyczna jest wymierzona w tych, którzy nie odrobią pracy domowej lub popełnią błędy w klasie. Można to robić tylko raz w tygodniu i służy jako przypomnienie dla uczniów" – powiedziała.

"Kara stania jest nakładana na uczniów, którzy zasypiają w klasie lub nie koncentrują się na pracy domowej" – dodał nauczyciel.

Szkoła twierdziła, że zasady są zgodne z regułą kar dyscyplinarnych Ministerstwa Edukacji dla szkół podstawowych i średnich, która weszła w życie w 2021 roku.

Dekret ministerstwa zakazuje jednak wszelkich form kar cielesnych, wymagając, aby kara w stójce nie była dłuższa niż lekcja lub około 45 minut.


Sprzeciw opinii publicznej skłonił lokalny wydział edukacji do wezwania szkoły do "naprawienia swojego problemu".


"Zapewniamy, że nie będą już prosić rodziców o podpisanie tego rodzaju umowy" – powiedział urzędnik.

Wiadomość ta wznowiła dyskusję na temat zasadności stosowania kar cielesnych na kampusach.

Jeden z internautów powiedział: "Kary fizyczne powinny być zdecydowanie zakazane w szkole. Nauczyciele powinni prowadzić uczniów, aby dorastali zdrowo poprzez miłość i cierpliwość".

Jednak inna osoba powiedziała: "Odkąd dwójka moich dzieci przeniosła się do tej szkoły, stały się bardziej uprzejme, a ich wyniki w nauce uległy poprawie.


"Nauczyciele regularnie komunikują się ze mną i będą karać moje dzieci, jeśli popełnią błędy. Wspieram szkołę".









Alicja Yan

NASTĘPOWAĆ
Alice Yan jest reporterką zajmującą się wiadomościami społecznymi w Szanghaju. Pisze o ludzkich zainteresowaniach i specjalizuje się w opowieściach o relacjach rodzinnych, edukacji,







China school demands parents sign up for physical discipline or pupils face forced transfer | South China Morning Post



poniedziałek, 10 lutego 2025

U dzieci pogarszają się zdolności motoryczne



smartfony...





przedruk
tłumaczenie automatyczne





Trudniej jest zawiązać sznurowadła i narysować: dlaczego pogarszają się umiejętności motoryczne dzieci


Alyona Pavliuk — 10 lutego, 15:12

U dzieci pogarszają się zdolności motoryczne - jakie są tego przyczyny




U współczesnych dzieci pogarszają się zdolności motoryczne. Jednym z głównych powodów takiego stanu rzeczy jest spędzanie czasu przed ekranami, co wypiera zwykłe rysowanie lub majsterkowanie.

Jakie inne czynniki wpływają na pogorszenie zdolności motorycznych i jak sobie z tym radzić - czytamy w National Geographic.

W 2024 roku amerykański magazyn Education Week przeprowadził ankietę wśród nauczycieli na temat problemów uczniów w szkole podstawowej. 77% z nich stwierdziło, że dzieci mają teraz więcej trudności z ołówkami, długopisami i nożyczkami niż 5 lat temu. A 69% nauczycieli zauważyło, że dzieciom w wieku szkolnym trudniej jest wiązać sznurowadła.

W niedawnym badaniu opublikowanym w czasopiśmie JAMA Pediatrics amerykańscy naukowcy przeanalizowali zdolności motoryczne ponad 250 dzieci urodzonych w pierwszym roku pandemii. Po sześciu miesiącach ich wyniki testów były niższe niż u dzieci urodzonych przed COVID-19.

Zdaniem współautorki badania Lauren Shaffrey trudno jednoznacznie stwierdzić, czy wynika to ze zwiększonego stresu prenatalnego, czy z innego środowiska, w którym dzieci znajdowały się w pierwszych miesiącach życia z powodu pandemii.
OGŁOSZENIE:


Shaffi zauważa również, że ze względu na przebywanie w domu z pracującymi rodzicami, dzieci w każdym wieku zaczęły spędzać więcej czasu z gadżetami. Czynnik ten znacząco wpływa na opóźnienie w rozwoju umiejętności motorycznych.

Jednak Stephen Barnett, współdyrektor National Institute for Early Education Research na Uniwersytecie Rutgers, uważa, że taki trend pojawił się jeszcze przed pandemią.

Ze względu na to, że dzieci spędzają coraz więcej czasu przed ekranami, mniej angażują się w kreatywność, rysowanie i projektowanie. Chociaż nauka matematyki lub praca nad sztuką cyfrową może być korzystna, nie rozwija umiejętności motorycznych.

Według Barnetta skraca się również czas na gry i inne zajęcia na świeżym powietrzu, które są kluczowe dla rozwoju umiejętności motorycznych małych i dużych.

Amy Hornbeck, trenerka w Beverly City Public Schools w New Jersey, zauważa, że różne codzienne udogodnienia również wpłynęły na pogorszenie umiejętności motorycznych. Są to na przykład spodnie bez zamków i guzików lub paczkowane przekąski.

Zmieniły się również preferencje dzieci dotyczące zabawek, mówi Hornbeck. Magnetyczne obrazki, które są łatwe do połączenia, zastąpiły puzzle i drewniane klocki, które wymagają cierpliwości i precyzji.

Ekspert zauważa również, że dzieci czytają coraz mniej. W trzech z czterech klas, które obserwowała, ani jedno dziecko nie odważyło się wejść do czytelni przez trzy godziny.

Przewracanie stron książki może wydawać się bardzo łatwym zadaniem, ale czytanie rozwija również umiejętność skupienia się i podążania za instrukcjami. Są kluczem do umiejętności motorycznych - zapinanie zamka błyskawicznego na płaszczu lub wiązanie sznurowadeł.

Barnett dodaje, że spadek zdolności dzieci do skupienia się na określonym zadaniu jest kluczowym czynnikiem spadku umiejętności motorycznych.
Jak rozwijać umiejętności motoryczne?

Amy Hornbeck radzi rodzicom, aby dodali umiejętności motoryczne do codziennych zadań: wspólnego gotowania, szukania kamyków w drodze do szkoły, nalewania napojów do kubków, ściskania myjek w wannie.

Pomocne może być również zwykłe plastelina i pudełko kolorowych kredek.

Ekspert radzi również, aby nie tworzyć od razu konkurencji między użyteczną czynnością a gadżetem. W szczególności nie wyłączaj ekranu podczas ćwiczenia.

Wcześniej pisaliśmy, że naukowcy odkryli, że czas spędzany na urządzeniach cyfrowych ma długofalowy wpływ na mózgi dzieci. Pomimo tego, że zauważyli pozytywne efekty, przeważały negatywne. W szczególności mówimy o zaburzeniach uwagi i procesów poznawczych.


---------------




Najlepszy przyjaciel. "Prawie nigdy się z nim nie rozstaję"



Zespół wGospodarce



Opublikowano: 6 lutego 2025, 09:22


96 proc. nastolatków korzysta ze smartfonów, 93 proc. ma je na własność, a 65 proc. prawie nigdy się z nimi nie rozstaje - wynika z badania „Urządzenia mobilne w uczeniu się i nauczaniu”. Uczniowie korzystają ze smartfonów dla rozrywki, do rozwijania zainteresowań, przy pracach domowych i na lekcjach.


Raport to efekt badań zrealizowanych przez Centrum Nauki Kopernik wśród uczniów w wieku 13-19 lat.

Z badania wynika, że dzieci i młodzież w Polsce powszechnie korzystają z urządzeń mobilnych. 

96 proc. badanych nastolatków zadeklarowało, że korzysta ze smartfonów. 
79 proc. podało, że korzysta z laptopa, 
48 proc. z konsoli do gier, 
39 proc. z tabletu, 
31 proc. ze smartwatcha, 
11 proc. z czytników e-booków. 

Z komputerów stacjonarnych korzysta 48 proc. uczniów.


Smartfon to urządzenie o zdecydowanie najbardziej osobistym charakterze

Smartfon to urządzenie o zdecydowanie najbardziej osobistym charakterze. Na wyłączność ma go 93 proc. uczestników badania. Laptop - 43 proc., tablet - 36 proc., a komputer stacjonarny - 35 proc.



Smartfon jest urządzeniem osobistym dla 92 proc. uczniów w wieku 13-15 lat i 93 proc. uczniów w wieku 16-19 lat. 
Laptop jest urządzeniem osobistym dla 39 proc. badanych w wieku 13-15 lat i 47 proc. w wieku 16-19 lat, a
 komputer stacjonarny – 31 proc. młodszych i 39 proc. starszych. 

W przypadku tabletów 30 proc. młodszych użytkowników (versus 23 proc. starszych) zadeklarowało, że głównie oni z niego korzystają, ale inne osoby również go czasem użytkują. Okazjonalne używanie tabletu, z którego korzystają „głównie inne osoby”, wskazało 12 proc. badanych 13-, 15-latków (vs 17 proc. 16-, 19-latków).



Używany jest najczęściej wieczorami oraz popołudniami

Tablet, smartfon, laptop i komputer stacjonarny używane są najczęściej wieczorami oraz popołudniami – zarówno w dni robocze/szkolne, jak i w weekendy. Smartfon dużo częściej towarzyszy swoim użytkownikom przez cały dzień.

Właściciele smartfonów najczęściej deklarują, że „prawie nigdy się z nimi nie rozstają” (65 proc. wskazań). 

Częściej są to starsi badani (70 proc.) niż młodsi (61 proc.). 

Spora grupa użytkowników badanych urządzeń twierdzi, że korzysta z nich tylko w razie konieczności (tablety - 31 proc., laptopy - 27 proc.). W przypadku komputerów stacjonarnych 32 proc. użytkowników podaje, że „zazwyczaj ma go blisko siebie”.

Wszystkie omawiane urządzenia najczęściej używane są w domu:
smartfony - 97 proc. wskazań, 
laptopy - 96 proc.,
tablety - 94 proc.,
komputery stacjonarne - 87 proc. 


Ze smartfonów młodzież korzysta także 

w szkole - 84 proc. wskazań, 
w środkach transportu - 80 proc., czy też 
w trakcie spotkań towarzyskich - 66 proc.




Smartfon to rozrywka i komunikacja

Smartfony znacznie częściej niż trzy pozostałe urządzenia używane są do celów rozrywkowych, rozwijania zainteresowań, a także na lekcjach. Z kolei do odrabiania lekcji najczęściej używane są laptopy. Tablety istotnie rzadziej niż smartfony, laptopy i komputery stacjonarne używane są w sytuacjach szkolnych (na lekcjach i przy odrabianiu lekcji).

Smartfony do celów rozrywkowych wykorzystuje 87 proc. uczniów w wieku 16-19 lat i 85 proc. w wieku 13-15 lat, 
do rozwijania swoich zainteresowań - 75 proc. uczniów starszych i 69 proc. uczniów młodszych, 
przy odrabianiu lekcji - 70 proc. uczniów starszych, 63 proc. uczniów młodszych, na lekcjach (również, jeśli jest to nauczanie domowe czy szkoła w chmurze) - 53 proc. uczniów starszych i 33 proc. uczniów młodszych, 
do dodatkowych zajęć edukacyjnych (np. korepetycje, nauka języka, itp.) - 45 proc. uczniów starszych, 38 proc. uczniów młodszych.


Podczas lekcji poszczególne urządzenia używane są do różnych czynności. Domeną smartfonów jest wyszukiwanie informacji i komunikowanie się. Programowanie oraz tworzenie materiałów audio/wideo/foto wykonywane jest częściej na komputerach i laptopach niż na tabletach i smartfonach. Rozwiązywanie quizów/łamigłówek, czytanie i słuchanie – tu częściej wybierane są smartfony i tablety niż laptopy i komputery stacjonarne. Tablety najczęściej używane są na lekcjach do notowania.

Ponad 78 proc. badanej młodzieży, która korzysta w szkole ze smartfonów, twierdzi, iż nauczyciele zlecają im (przynajmniej czasami) wykonanie na lekcjach jakiegoś zadania przy ich pomocy.

Najczęściej ma to miejsce na lekcjach

języka obcego (41 proc. wskazań), a w dalszej kolejności: 
informatyki (36 proc.),
matematyki (34 proc.), 
języka polskiego (32 proc.), 
geografii (31 proc.), 
historii (31 proc.) i 
biologii (29 proc.).

Przy odrabianiu zadań domowych uczniowie wykorzystują wszystkie z badanych urządzeń. Zadania związane z programowaniem i tworzeniem materiałów audio/wideo/foto realizowane są częściej na komputerach i laptopach niż na tabletach i smartfonach. Do tworzenia notatek i pisania najczęściej wykorzystywane są laptopy. Zaraz za nimi plasują się komputery stacjonarne, a dalej – tablety i smartfony.

Badanie przeprowadzono między wrześniem a grudniem 2023 r. na próbie 2099 uczniów szkół podstawowych i ponadpodstawowych: 1054 uczniów w wieku 13-15 lat i 1045 uczniów w wieku 16-19 lat. Próba była losowa, reprezentatywna dla badanej populacji pod względem wieku, wielkości miejscowości oraz województw.









life.pravda.com.ua/society/u-ditey-pogirshuyetsya-dribna-motorika-yaki-prichini-cogo-306354/

gospodarce.pl/informacje/148438-najlepszy-przyjaciel-prawie-nigdy-sie-z-nim-nie-rozstaje



środa, 29 stycznia 2025

Czytanie ze zrozumieniem






przedruk




Polacy nie potrafią czytać ze zrozumieniem. Kompetencje dorosłych Polaków na dramatycznie niskim poziomie


Magdalena Ignaciuk
Opracowanie:10 grudnia 2024, 14:41



Polska na szarym końcu. Kompetencje dorosłych drastycznie spadły.


Polscy dorośli wypadli znacznie poniżej średniej OECD w kluczowych kompetencjach, takich jak rozumienie tekstu, matematyka i rozwiązywanie problemów. 

Co gorsza, zanotowaliśmy jeden z największych spadków w wynikach od poprzedniej edycji badania. Czy to efekt pandemii, reform edukacyjnych, czy braku wsparcia dla kształcenia dorosłych? 


Analiza ekspertów nie pozostawia złudzeń – jeśli nie odbudujemy podstawowych umiejętności, przyszłość polskiej gospodarki i rynku pracy może być zagrożona.


Wyniki Międzynarodowego Badania Umiejętności Dorosłych PIAAC opublikowano we wtorek 10 grudnia. W badaniu uczestniczyło 31 krajów OECD


Międzynarodowe Badanie Umiejętności Dorosłych PIAAC (Programme for International Assessment of Adult Competencies) to jedno z największych badań społecznych na świecie i jedyne badanie porównujące umiejętności osób dorosłych z różnych krajów. Mierzy ono umiejętności rozumienia tekstu, rozumowania matematycznego i rozwiązywania problemów. Jest koordynowane przez Organizację Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). Poprzednią edycję przeprowadzono w latach 2011-2012.

W obecnej edycji badania, przeprowadzonej w latach 2022-2023, uczestniczyło 31 krajów OECD.

Uczestniczyły w nim osoby w wieku 16–65 lat.


Polacy sporo poniżej średniej


Średni wynik polskich uczestników badania 

w rozumieniu czytanego tekstu to 236 punkty (przy średnim wyniku dla krajów OECD wynoszącym 260 punktów), 
w rozumowaniu matematycznym - 239 punktów (średnia OECD - 263 punkty), 
w rozwiązywaniu problemów - 226 (średnia OECD - 251 punkty).


W porównaniu z poprzednią edycją badania Polska odnotowała jeden z największych spadków w wynikach:

w rozumieniu tekstu o 31 punktów,
w rozumowaniu matematycznym o 21 punktów



Wysokie spadki odnotowano także w Korei, Litwie i Nowej Zelandii.

Jak zauważają badacze z Instytutu Badań Edukacyjnych, w badaniu PIAAC 2023 odnotowano niepokojąco wysoki odsetek osób z niskimi umiejętnościami:

39 proc. uczestników badania z Polski nie rozwiązało prostych zadań mierzących rozumienie tekstu,
38 proc. nie zrobiło zadań dotyczących umiejętności matematycznych,
48 proc. nie wykonało zadań z zakresu rozwiązywania problemów.

Badacze wskazują, że nawet biorąc pod uwagę prawdopodobne niedoszacowanie wyników, wyraźnie widać, że spora część dorosłych w Polsce nie radzi sobie z zadaniami mierzącymi umiejętności podstawowe.


Na świecie to kobiety lepiej czytają, a mężczyźni liczą. W Polsce wyniki są zbliżone i podobnie kiepskie


W większości krajów europejskich kobiety osiągnęły lepsze wyniki w rozumieniu tekstu, a mężczyźni w matematyce. W Polsce średni poziom umiejętności kobiet i mężczyzn jest podobny we wszystkich trzech badanych dziedzinach.


W Polsce, podobnie jak w wielu innych krajach, zaobserwowano systematyczny spadek umiejętności wraz z wiekiem, szczególnie w grupie 55-65 lat. Najlepiej w badaniu wypadły osoby najmłodsze.

We wszystkich krajach znacznie lepiej radziły sobie z zadaniami osoby z wyższym wykształceniem – w Polsce ich przewaga względem innych kategorii wykształcenia była największa w matematyce.
Polacy niezaangażowani w rozwiązywanie zadań


Analizy ekspertów OECD i Instytutu Badań Edukacyjnych wskazują, że polskie wyniki badania mogą być znacząco niedoszacowane, mimo spełnienia przez Polskę standardów metodologicznych realizacji badania.


– Problemem był niski poziom zaangażowania respondentów w rozwiązywanie zadań, czego przejawem było szybkie udzielanie odpowiedzi i częste pomijanie pytań w badaniu umiejętności. Mogło to też wpłynąć na wyniki innych krajów, ale w Polsce ich wpływ był najprawdopodobniej większy – wskazuje IBE.



W Polsce badanie przeprowadzono na próbie około 5 tys. osób wylosowanych z rejestru PESEL. Ankieterzy odwiedzali badanych w domach. Badanie trwało dwie godziny. Pierwsza część badania polegała na odpowiedzi na pytania ankiety, a kolejna – na samodzielnym rozwiązywaniu zadań na tablecie.

– To był test interaktywny, w którym mierzono umiejętność rozumienia tekstu, czyli np. znalezienie jakiegoś fragmentu, odpowiadanie na krótkie pytania, co można wywnioskować z danego tekstu – powiedział Michał Sitek z Zespołu Badań i Umiejętności IBE. Dodał, że były to teksty zbliżone do takich tekstów, z którymi stykamy się w życiu codziennym.


Dyrektor IBE Maciej Jakubowski poproszony o interpretację wyników polskich uczestników badania PIAAC, zaznaczył, że należy robić to ostrożnie.

– Widać, że polscy dorośli niechętnie poświęcają aż tak dużo czasu na badanie – powiedział.

Wskazał, że to trudne badanie, bo mierzone są umiejętności, robione jest w domu, trzeba poświęcić dużo na to czasu.

– Sporo respondentów po prostu nie chciało tego robić – powiedział.




Zauważył też, że jeśli chodzi o wyniki badania w czołówce są kraje skandynawskie: Finlandia, Szwecja, Norwegia, gdzie dorośli uczestniczą na bieżąco w doskonaleniu swoich umiejętności. Tymczasem – jak wskazał – w Polsce wciąż jest bardzo duża grupa dorosłych, która nie uczestniczy w żadnym kształceniu, często też w pracy nie używa umiejętności, które np. wyniosła ze szkoły.




Co MEN powinien zmienić, by wyniki Polaków były lepsze?


Pytany o rekomendacje dla Ministerstwa Edukacji Narodowej i ogólnie dla systemu edukacji, zaznaczył, że kształcenie dorosłych to jest odpowiedzialność wielu ministerstw, wielu instytucji.


– Jest dużo szkoleń, ale z tych szkoleń korzystają głównie osoby wykształcone. Widzimy, że te osoby wykształcone rzeczywiście mają wciąż wysokie kompetencje. W tej grupie umiejętności tak nie spadają z wiekiem, jak w innych grupach. Jeśli zaś chodzi o osoby słabiej wykształcone to tutaj jest bardzo dużo do zrobienia – powiedział.



– Wszyscy rozumieją, że przyszłość należy do tych krajów i do tych osób, które mają kompetencje podstawowe i które mogą się bardzo szybko przekształcać, zdobywać nowe zawody, nowe umiejętności – zaznaczył.

Wskazał, że osoba, która ma umiejętność rozumienia czytanego tekstu, umiejętności matematyczne i umiejętność rozwiązywania problemów, to szybko nauczy się czegoś nowego, znajdzie sobie nowy zawód, odnajdzie się na zmieniającym się rynku pracy.


– Natomiast osoby, które tych kompetencji nie mają, będą miały duże problemy w przyszłości. Tutaj jest rola państwa, żeby to wesprzeć, żeby wrócić do podstaw, odbudować te podstawy, zintensyfikować kształcenie i dać możliwość ludziom realnego wyboru, a nie wyboru negatywnego – dodał.


Jakubowski ocenił, że na poziomie oświaty ta lekcja została odrobiona – poziom kompetencji, który młodzi Polacy wynoszą ze szkoły, jest dobrym fundamentem dla większości.


– Oczywiście tu można poprawiać, zmniejszać nierówności, ale jest dobry fundament – powiedział.

Wskazał, że w Polsce po skończeniu szkoły albo studiów niewiele osób uczestniczy w dalszym kształceniu. Wskazał na rolę pracodawców, by to zmienić.


– Pracodawcy muszą sobie uświadomić, że ich przyszłość należy też od tego, jakie kompetencje mają pracownicy – zaznaczył. – Widzimy, że pracodawcy szukają osób z określonymi kompetencjami. Szukają osób, które są elastyczne i chcą się dokształcać, ale sami też muszą zadbać o to, żeby pracownicy cały czas mieli taką możliwość, żeby nie przestali się po prostu uczyć – powiedział Jakubowski.








strefaedukacji.pl/polacy-nie-potrafia-czytac-ze-zrozumieniem-kompetencje-doroslych-polakow-na-dramatycznie-niskim-poziomie/ar/c5-18988610

















wtorek, 21 stycznia 2025

14-latkowie dokonali rozboju





przedruk



21.01.2025 07:32



14-latkowie dokonali rozboju

Policja kryminalna z Bemowa zatrzymała dwóch 14-latków podejrzanych o rozbój. Jeden z nastolatków groził napadniętemu czymś, co wyglądało jak prawdziwa broń palna. Nastoletni sprawcy trafili do schroniska dla nieletnich.



Rozwój 14-latków

Do zdarzenia doszło kilka dni temu. Pewien mężczyzna wystawił na jedną z internetowych platform zakupowych odzież i buty. Skontaktował się z nim kupujący. Umówili się na odbiór rzeczy i zapłatę na Bemowie.


Kupującym okazał się 14-latek, który przyszedł na spotkanie z równolatkiem.

"W trakcie krótkiej rozmowy jeden z nastolatków wyjął z kieszeni przedmiot przypominający broń palną, którą wycelował w stronę pokrzywdzonego. Wyrywał mu z ręki torbę z rzeczami. Potem wspólnicy uciekli"

– przekazała nadkom. Marta Sulowska z bemowskiej komendy.


Szybko wpadli

Poszkodowany mężczyzna złożył na komendzie zawiadomienie o przestępstwie. Policjanci dotarli do sprawców. Byli to nastolatkowie mieszkający poza Warszawą. U pierwszego zatrzymanego 14-latka w pokoju policjanci znaleźli "pistolet" oraz zrabowane rzeczy; później zatrzymali też drugiego.


Obaj trafili do policyjnej izby dziecka. Na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego, policjanci doprowadzili zatrzymanych chłopców do sądu rodzinnego. Jego decyzją obaj zostali umieszczeni w schronisku dla nieletnich na dwa miesiące.





Może oglądali serial o tym, jak się napada na ludzi??


Jest tu jaki silny kolega, który obroni nas przed wściekłą telewizyjną propagandą??


To ja przypominam swój tekst z września zeszłego roku...





 21 września 2024

Młodzież wg telewizora


To, że historia została "rozwiązana" nic nas nie obchodzi - wzorzec postępowania został podsunięty.

I tylko to jest istotne.



Tytuł filmu:


"Uczeń podpisał umowę ze szkolnym łobuzem by uniknąć bicia [Szkoła odc. 451]"

Żeby zobaczyć film, trzeba skopiować link do wyszukiwarki.




www.youtube.com/watch?v=OOY6zl1gD5w

transkrypcja


taka próba


Radek Borysiak uważa, że przechytrzył licealistę, który od niego wymusza pieniądze. Umowa, którą podpisał ze szkolnym łobuzem Darkiem Teodorczykiem, ma go teraz chronić przed zemstą Tomka. Wiem.

 
W umowie masz wyraźnie napisane, że jak nie mam hajsu, masz w du. Czekaj no dawaj kasę, bo nie mam na ciebie czasu. Szybko! Według umowy mogę przekazać moje zobowiązania komukolwiek. Chce jak jesteś chory albo coś. W umowie nie ma nic o chorobie. A ja właśnie przekazałem moje zobowiązania. Tak. To który twój kolega będzie mi płacił? Dariusz Teodorczyk Ale czy ci zapłaci? Nie. Jestem pewien, że jesteś taki cwany, gnojku. Według umowy nie możesz mnie bić. No to teraz ci pokażę. Zrobi ci z dupy jesień średniowiecza. Tak cię urządzę, że zapomnisz o kombinowaniu. O ty lamusie

Nastolatek jest przerażony i chce jak najszybciej znaleźć Darka Teodorczyka. Ma nadzieję, że silny kolega obroni go przed wściekłym Tomkiem.



Darek Tomek tu biegnie. Co mnie to obchodzi? Nie ma wypracowań, nie ma umowy. Goni mnie. Odsuń się przygłupie. To nie jest twoja sprawa. Teraz to już moja sprawa.


Darek, odsuń się od niego. Odsuń się już! Co ty Zwariowałeś? Możesz wstać?


Mogę. Nic się nie.


Dzieje. No o co chodzi?

No. Wziął mi przywalił. On kłamie.


Odsuń się powiedziałem.

Wziął bez pardonu i podbiegł. Walnął mnie w pysk.


Zadrapanie.


Ale nie.


Złamane. Idź do higienistki.

Ale boli.


No a my sobie porozmawiamy. Zapraszam do pokoju nauczycielskiego. Ruchy.






I co?
Pasuje?






P.S.

"Niezależna.pl" też uprawia literówki?



sobota, 21 grudnia 2024

Kropla drąży skałę

 


Zwracam uwagę na graficzny charakter nazwy:


"NIE" odstaje od reszty wyrazów, można by więc je traktować osobno


dostajemy wtedy:

"dla chaosu w szkole"


i to jest właśnie to, co dostrzegam w tych tekstach - chaos.



przedruk z fb

Ten tekst można by jeszcze bardziej rozłożyć na części i omówić niż ja to tu zrobiłem.

Mój komentarz jak zwykle kolorem.


🟧 Czegoś takiego nie ma na egzaminie z żadnego innego przedmiotu. Pisanie wypracowania przypomina chodzenie po polu minowym: wystarczy chwila nieuwagi i cała robota na nic, jesteś zerem. - pisze Dariusz Chętkowski.
🟧 Twórców tej formuły należałoby wysłać na zbadanie osobowości. Wydaje się, że nie lubią swojej pracy i szukają okazji do pokazania, kto tu rządzi. Na pewno nie lubią młodzieży. Może pracowali w szkole i doświadczyli tam traumy, a teraz się mszczą. Nie rozumieją też zasady pedagogicznej, że jeden błąd nie może przekreślać całego wysiłku nastolatka. Zasady są złośliwe, to wręcz egzaminacyjna dewiacja.
🟧 Egzaminator zeruje całe wypracowanie, jeżeli nie zawiera ono tezy (ten brak już wystarczy do dyskwalifikacji), nie jest tekstem argumentacyjnym (autor snuje rozważania, ale nie przekonuje czytelnika), argumentacja nie odnosi się do tekstu wymienionego w temacie (na ostatniej maturze dyskwalifikowano za pominięcie „Sklepów cynamonowych” Schulza), argumentacja nie odnosi się sensownie do pojęcia wskazanego w temacie (dyskwalifikowano za nieznajomość „synkretyzmu”) ani do żadnej lektury obowiązkowej (erudycja nie ma znaczenia, liczy się tekst z listy).
🟧 Zero otrzyma maturzysta, jeżeli choć w jednym argumencie popełnił duży błąd w odniesieniu do lektury obowiązkowej, świadczący o nieznajomości treści utworu (pozostałe argumenty mogą być idealne, liczy się tylko ten z błędem).
Egzaminator skupia się na błędach. Jeżeli przywołany kontekst literacki zawiera błąd kardynalny (tylko w odniesieniu do lektury obowiązkowej), całość jest zerowana.
CKE ostrzega, że nie uznaje komiksu i powieści obrazkowej za literaturę, tekstem literackim nie są też scenariusze filmowe, gry komputerowe oraz mangi. Również przywoływanie obcojęzycznych dzieł, które nie zostały przetłumaczone na polski, np. piosenek, nie jest dopuszczalne. Najbezpieczniej pisać ściśle według schematu i nie wychylać się z pomysłami.
🟧 W rozumieniu CKE komiks nie jest literaturą. W XVIII w. wciąż uważano, że powieść nie jest literaturą, szczególnie w środowisku warszawskich klasyków, a w I połowie XIX w. Mickiewicz uważał Balzaka za idiotę. I nawet tłumaczył mu, aby nie marnował talentu na prozę, gdyż – w rozumieniu naszego wieszcza – literackie są tylko rymy. I kto tu był kretynem?
🟧 Teraz idiotów robią z siebie eksperci CKE, gdy kompletnie nie dostrzegają przemian w kulturze, więc dręczą nastoletnich humanistów, aby czytali „Treny” i „Dziady”, natomiast czytanie komiksów uważają za gorsze od nieczytania niczego.
🟧 Na polskim uczeń powinien chłonąć kulturę humanistyczną w bardzo szerokim znaczeniu, często interdyscyplinarnie i multikulturowo. Tylko po co ma to robić, skoro na maturze jest sprawdzany wyłącznie z tego, czy „przerobił” obowiązkowe lektury? CKE traktuje język ojczysty jak najbardziej prymitywny przedmiot.
🟧 Zerowanie całej pracy za jeden błąd to dewiacja, z której CKE powinna szybko się wycofać. Pana Roberta Zakrzewskiego, nowego dyrektora tej instytucji, powinien zastanowić fakt, że taka forma oceniania występuje na egzaminie z jednego przedmiotu.
🟧 Nie można tego bezmyślnego okrucieństwa tłumaczyć specyfiką przedmiotu. Poloniści nie są potworami, czegoś takiego nie robi się na lekcjach, nie przewiduje tego praktyka szkolna. Owszem, zeruje się pracę, ale tylko wtedy, gdy uczeń tworzy ją niesamodzielnie (czyli ściąga). I to jest jedyny powód, kiedy cały wysiłek na nic. Poza tym zero nie powinno być nigdy stosowane.





Jak to zwykle u redaktorów, na początek dostajemy tezę, tutaj brzmi ona:


"Próbna matura z polskiego to nadal jakaś dewiacja. Chwila nieuwagi i jesteś zerem"

Niestety nie dostajemy żadnych argumentów na poparcie tej tezy, za to mamy całą masę emocjonalnych dyrdymałów no i wtedy takie zastrzeżenia:


Egzaminator zeruje całe wypracowanie, jeżeli:

- nie zawiera ono tezy (ten brak już wystarczy do dyskwalifikacji), 
- nie jest tekstem argumentacyjnym (autor snuje rozważania, ale nie przekonuje czytelnika), 
- argumentacja nie odnosi się do tekstu wymienionego w temacie (na ostatniej maturze dyskwalifikowano za pominięcie „Sklepów cynamonowych” Schulza), 
- argumentacja nie odnosi się sensownie do pojęcia wskazanego w temacie (dyskwalifikowano za nieznajomość „synkretyzmu”) ani do żadnej lektury obowiązkowej (erudycja nie ma znaczenia, liczy się tekst z listy).


No mi się wydaje, że tak ma być.

Całe wypracownie jest do niczego, jeżeli jest nie na zadany temat lub nie spełnia zadanych warunków.

(Nawet tylko wnioskując na podstawie uwag pana redaktora mogę napisać, że...)

Prawidłowo napisane wypracowanie musi posiadać:

- tezę
- argumenty
- odnosić się do tekstu z zadanego tematu
- argumenty muszą być sensowne (to rozumie się samo przez siebie, to wynika z nazwy "argumenty"...)


Każda ludzka wypowiedź taka właśnie powinna być, tymczasem pan redaktor twierdzi, że wystarczy pościemniać coś dookoła i można dostać zaliczenie.

Nie panie redaktorze!

Trzeba trzymać się tematu i wykonywać polecenia zawarte w zadaniu.
Jeżeli praca napisana jest nie na temat - to jest ZERO.


Bo nie ma nawet co oceniać.

Jestem pewien, że pan redaktor matury by nie zdał, bo nawet tutaj pisze nie na temat - on nie rozumie czym są wymagania na egzaminie.

W zadaniu jest omówić: czym kierował się Wokulski, a pan redaktor co nie czytał lektury ściemnia coś fiu-bśdziu o wyobrażeniach Łęckiej. 

TO JEST NIE NA TEMAT.


"Zero otrzyma maturzysta, jeżeli choć w jednym argumencie popełnił duży błąd w odniesieniu do lektury obowiązkowej, świadczący o nieznajomości treści utworu (pozostałe argumenty mogą być idealne, liczy się tylko ten z błędem)."

No i słusznie! Jak można pisać o czymś czego się nie przeczytało???

Pana redaktora należałoby wysłać na zbadanie osobowości. Może doświadczył traumy. Nie rozumie zasady pedagogicznej, że jeden błąd - pisanie nie na temat - przekreśla całe wypracowanie . 


I dalej:


CKE ostrzega, że nie uznaje komiksu i powieści obrazkowej za literaturę, tekstem literackim nie są też scenariusze filmowe, gry komputerowe oraz mangi. Również przywoływanie obcojęzycznych dzieł, które nie zostały przetłumaczone na polski, np. piosenek, nie jest dopuszczalne. Najbezpieczniej pisać ściśle według schematu i nie wychylać się z pomysłami.

No takie są zasady i tyle. Pan się skarży, że w pracy wymagają znajomości ortografii i logicznego myślenia??



W rozumieniu CKE komiks nie jest literaturą. W XVIII w. wciąż uważano, że powieść nie jest literaturą, szczególnie w środowisku warszawskich klasyków, a w I połowie XIX w. Mickiewicz uważał Balzaka za idiotę. I nawet tłumaczył mu, aby nie marnował talentu na prozę, gdyż – w rozumieniu naszego wieszcza – literackie są tylko rymy. I kto tu był kretynem?


Aha!!!

Więc o to chodzi!

Kto tu jest kretynem, a kto nie!!

Wyszło szydło z worka!!!



Zdecydowanie pana redaktora należałoby wysłać na zbadanie osobowości. 

"Wydaje się, że nie lubi swojej pracy i szuka okazji do pokazania, kto tu jest kretynem. Na pewno nie lubi młodzieży. Może pracowal w szkole i doświadczyl tam traumy, a teraz się mszczą. Nie rozumie też zasady pedagogicznej, że jeden błąd może przekreślać cały wysiłek nastolatka. Z zasady jest złośliwy, to wręcz dewiacja."


Panie, każdy patrzy po sobie.

Daleko nie szukając...

"Chwila nieuwagi i jesteś zerem"


No panie, jak pan nie rozumiesz co się do ciebie mówi... to jest egzamin dojrzałości, a nie pierwsza klasa podstawówki.

Po drugie - pańskie oceny odnoś pan do siebie, a nie do innych.

To, że pan się czujesz zerem... no cóż....  każdy siebie zna najlepiej....


Brzydkie epitety:

Teraz idiotów robią z siebie eksperci CKE, gdy kompletnie nie dostrzegają przemian w kulturze, więc dręczą nastoletnich humanistów, aby czytali „Treny” i „Dziady”, natomiast czytanie komiksów uważają za gorsze od nieczytania niczego.

Na polskim uczeń powinien chłonąć kulturę humanistyczną w bardzo szerokim znaczeniu, często interdyscyplinarnie i multikulturowo. Tylko po co ma to robić, skoro na maturze jest sprawdzany wyłącznie z tego, czy „przerobił” obowiązkowe lektury? CKE traktuje język ojczysty jak najbardziej prymitywny przedmiot.


Bełkot o niczym, a poza tym - fałszywe tezy w postaci krótkich fraz, które mają się utrwalać poprzez ciągłe ich czytanie w różnych miejscach w internecie. Znamy te metody. 

To metoda wpływania na myślenie potoczne.


"dewiacja"
"jesteś zerem"
"nieczytania niczego"
"prymitywny"......
"ściśle według schematu i nie wychylać się"


i tak dalej...







Komentarze z fb, 


negatywne dla pana Ch, poza jednym dziwnym niezrozumiałym...







I dalej... znowu podbity emocjami bełkot:

Zerowanie całej pracy za jeden błąd to dewiacja, z której CKE powinna szybko się wycofać. 



Pana Roberta Zakrzewskiego, nowego dyrektora tej instytucji, powinien zastanowić fakt, że taka forma oceniania występuje na egzaminie z jednego przedmiotu.

To dlatego, że każdy przedmiot ma swoją specyfikę, na historii co innego jest oceniane, i co innego na języku polskim, ale pan redaktor "jest indolentny" i "tego nie pojmuje". 


Nie można tego bezmyślnego okrucieństwa tłumaczyć specyfiką przedmiotu. Poloniści nie są potworami, czegoś takiego nie robi się na lekcjach, nie przewiduje tego praktyka szkolna. Owszem, zeruje się pracę, ale tylko wtedy, gdy uczeń tworzy ją niesamodzielnie (czyli ściąga). I to jest jedyny powód, kiedy cały wysiłek na nic. Poza tym zero nie powinno być nigdy stosowane.


Emocjonalne epitety mające na celu zamącić ludziom w głowie.


czegoś takiego nie robi się na lekcjach, nie przewiduje tego praktyka szkolna


Na lekcjach nie, ale na egzaminie maturalnym tak się robi. 


zeruje się pracę, ale tylko wtedy, gdy uczeń tworzy ją niesamodzielnie (czyli ściąga)


Pan jest niedoinformowany, powtarzam raz jeszcze, jak uczeń nie zna lektury to nie zdał egzaminu i nie pomogą żadne wygibasy. 


Pan by chciał, by taka osoba np. została nauczycielem i uczyła języka polskiego albo matematyki i nie przerobiła jakiegoś tematu z uczniami, bo tego akurat nie umie czy nie wie?

"Tak, jestem nauczycielem, który nie zna lektury, bo na maturze się prześlizgałem...." tego pan chce??


A w ogóle to pan redaktor zdawał maturę??




"Poza tym zero nie powinno być nigdy stosowane."


patrząc na wcześniejsze zdanie...

"zeruje się pracę, ale tylko wtedy, gdy uczeń tworzy ją niesamodzielnie (czyli ściąga)"


pan redaktor jednak twierdzi, że - za ściąganie, za oszustwo - powinno się stawiać ocenę dopuszczającą ???




Kim pan w ogóle jest i co pan tu robi???





Cały ten tekst należy traktować jako zbiór szkodliwych fraz, jakie mają się młodym ludziom zagnieździć w głowie.



Zbiór szkodliwych fraz powtarzanych w sposób zorganizowany w różnych kombinacjach na różnych stronach, które są tworzone tylko po to, by je powtarzać, by cały przekaz medialny zasypać tymi frazami, by każde miejsce w telewizji, radio i internecie był wypełniony gównianymi półprawdami i kłamstwami, by było tego tyle, by zagłuszyć to, co mówią i chcą normalni ludzie.




Nie można wobec tego przechodzić obojętnie, bo pamiętajmy:

kropla drąży skałę....









.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/2282647,1,probna-matura-z-polskiego-to-nadal-jakas-dewiacja-chwila-nieuwagi-i-jestes-zerem.read