Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą policja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą policja. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 12 grudnia 2024

Broń czarnoprochowa





"skala na poziomie porażeń piorunem”






przedruk




Ekspert: incydenty z użyciem „czarnoprochowców” w Polsce rzadkie jak porażenie piorunem.
 Ograniczenia zbędne




W rozbrojonej Polsce część funkcjonariuszy policji chciałaby dalszych utrudnień w zbrojeniu się obywateli. Policyjne związki zawodowe złożyły do sejmu petycję, domagającą się obowiązkowej rejestracji broni czarnoprochowej. Zdaniem komentatorów przepisy tego rodzaju są niepotrzebne, a ryzyko związane z rozpowszechnieniem takiego uzbrojenia minimalne.

„W naszym kraju broni czarnoprochowej może być już ponad 500 000 sztuk. Jak pokazały tragiczne przypadki ostatnich kilku lat, jest ona coraz częściej wykorzystywana przez środowiska przestępcze, osoby z zaburzeniami. Niestety jej ofiarami stają się również policjanci, którzy jadąc na interwencję, w policyjnych systemach nie widzą, że dana osoba może posiadać właśnie taką jednostkę broni” – czytamy w petycji NSZZ Policjantów.

Z podobną diagnozą zupełnie nie zgadza się Andrzej Idzikowski, były policjant i instruktor strzelectwa. Jak podkreślał zbrojenie się obywateli w broń czarnoprochową nie jest negatywnym trendem. 

– W mojej ocenie problemu z żadną legalnie posiadaną bronią w Polsce w ogóle nie mamy – mówił. Trzeźwo zauważał, że incydenty z użyciem broni czarnoprochowej są rzadsze, niż śmiertelne wypadki drogowe. Biorąc pod uwagę, że w obrocie legalnym, podlegającym rejestracji, jest ok. 1 miliona sztuk broni, a zdarzeń z jej użyciem (także tej posiadanej nielegalnie) jest średnio pięć rocznie, wg. Idzikowskiego, jest to „skala na poziomie porażeń piorunem”.


– To nie jest taka skala, która by w jakiś sposób wymuszała na ustawodawcy, żeby podjął temat regulacji broni czarnoprochowej. Zgodnie z teorią demokratycznego państwa prawa, każdy zakaz, ograniczenie czy restrykcja, musi wynikać z rzeczywistej i ważnej potrzeby społecznej – podkreślał.

Poza tym, jak wskazał rozmówca PAP, byłby potężny problem, żeby takie regulacje i pozwolenia wprowadzić. Po pierwsze, nie wiadomo, ile tej broni czarnoprochowej jest. Poza tym znajduje się ona – ta zabytkowa (sprzed 1885 roku) zarówno w rękach kolekcjonerów, jak i – jej współczesne repliki – w rękach hobbystów. Przy czym, do tej pory, na żadną z nich nie były potrzebne pozwolenia, więc krąży w wolnym obrocie, sprzedawana z rąk do rąk, można ją nabyć w sklepie albo zamówić przez internet.

Po drugie trudno wyobrazić sobie powszechną konfiskatę i delegalizację takiego uzbrojenia. – (…)Trzeba wziąć pod uwagę, że znaczna część tej broni to zabytki, pamiątki, które stanowią Skarb Narodowy – zaznaczył Idzikowski.

–I co byśmy mieli z tą bronią zrobić? Jeżeli doprowadzilibyśmy do jej trwałego uszkodzenia, np. poprzez pozbawienie jej cech użytkowych, zniszczylibyśmy zabytki, a ich właścicielom należałyby się odszkodowania – zauważył były policjant.

– Obawiam się, że część posiadaczy takiej broni schowałaby ją w swoich domach i nie paliła się do tego, żeby ją legalizować – powiedział Idzikowski. Jak zauważył, jedni z tego powodu, że nie chcieliby sobie zawracać głowy formalnościami, a inni, bo z policją im nie po drodze.

– Wydaje mi się, że rządzący powinni z uwagą wczytać się w petycję policyjnych związków, a potem zastanowić, czy wprowadzenie postulowanych rozwiązań nie wprowadziłoby większego bałaganu i nie postawiłoby pod znakiem zapytania sprawczości państwa – podsumował.

Zdaniem Andrzeja Idzikowskiego, postulaty autorów petycji są absurdalne. – Niedaleko mojego domu, podczas awantury domowej, jeden pan uciął drugiemu dłoń za pomocą piły łańcuchowej. A znajomą policjantkę, kiedy poszła na interwencję, właściciel lokalu uderzył siekierą w głowę, dziewczyna jest w śpiączce – podał przykłady i zapytał, czy ktoś z tych powodów będzie chciał zdelegalizować piły łańcuchowe i siekiery.

– Trudno w tym miejscu nie wspomnieć o nożach, a szczególnie dużych nożach kuchennych, które jako narzędzie służące do ataku od wielu dekad wiodą prym w policyjnych statystykach – zauważał.

Idzikowski podkreślił, że mieszkając w takim kraju jak Polska, gdzie za wschodnią granicą toczy się wojna, powinniśmy zmienić tok myślenia i zastanowić się, w jaki sposób nauczyć społeczeństwo samoobrony. Nasze położenie geograficzne i doświadczenia historyczne wielkiego wyboru nam nie pozostawiają. Coś, „co jeszcze trzy lata temu wydawałoby się nierealne, dzieje się na naszych oczach tuż za granicą” – podkreślił.

– Dzieci teraz się uczą strzelania i obsługi broni, ale jest duża grupa dorosłych, którzy nigdy nie mieli ku temu okazji – wskazał. I dodał, że każdy obywatel RP, który zostanie przeszkolony z użycia broni palnej, wzmacnia jej potencjał obronny.

Jednocześnie zauważył, że nie ma potrzeby „rozluźniania” obecnie obowiązujących przepisów dotyczących posiadania broni. „W mojej ocenie jesteśmy Teksasem Europy. Możliwość dostępu i zakres różnych rodzajów broni jest tak szeroki, że zdecydowana część Europy może nam zazdrościć” – podkreślił.

Poproszony przez PAP o opinię na temat „czarnoprochowców” mec. Konrad Godlewski zauważył, że zgodnie z ustawą o broni i amunicji, narzędziami i urządzeniami, których używanie może zagrażać życiu lub zdrowiu są m.in. nunczaka oraz pałki wykonane z drewna lub innego ciężkiego i twardego materiału, imitujące kij bejsbolowy.

Wskazał, że zgodnie z art. 9 ust. 3 ustawy o broni i amunicji ww. przedmioty można posiadać na podstawie pozwolenia na broń wydanego przez właściwego ze względu na miejsce stałego pobytu zainteresowanej osoby lub siedzibę zainteresowanego podmiotu komendanta powiatowego policji, a w przypadku żołnierzy zawodowych – na podstawie pozwolenia wydanego przez właściwego komendanta oddziału Żandarmerii Wojskowej.

Mec. Godlewski zadał pytanie, czy w Polsce mamy realne możliwości, aby skutecznie i szybko weryfikować przypadki naruszenia przedstawionych norm prawnych? „Przy obecnych problemach kadrowych w policji oraz bardzo znacznym obciążeniu sądów osobiście w to wątpię” – zaznaczył.

Zwrócił jednocześnie uwagę na to, że odpowiednie służby, a za nimi wymiar sprawiedliwości, niekoniecznie są gotowe na wprowadzenie nowych obostrzeń związanych z wprowadzeniem zezwolenia na broń czarnoprochową.

„Nic tak nie podkopuje szacunku dla prawa, jak późniejszy brak możliwości jego wyegzekwowania” – podkreślił mec. Konrad Godlewski.

Jego zdaniem, taki przepis staje się martwy i ostatecznie zamiast pomóc – szkodzi. „Być może rozwiązania zaistniałego problemu nie powinno się szukać w tworzeniu kolejnych kazuistycznych przepisów dotyczących danego rodzaju broni, a dokładnym wsłuchaniu się w głos suwerena w zakresie dostępu do broni” – podkreślił. Zauważył, że na przestrzeni ostatnich kilku lat ta opinia się zmienia.

„Zawsze podkreślam, że bandyta broń zdobędzie zawsze bez względu na istniejące zakazy” – ocenił mec. Godlewski.





Ekspert: incydenty z użyciem "czarnoprochowców" w Polsce rzadkie jak porażenie piorunem. Ograniczenia zbędne - PCH24.pl









czwartek, 10 października 2024

Uzbrojenie obywateli


Po przedruku umieściłem jeszcze P.S. i wtedy komentarz.



przedruk




Ekoaktywiści na pasku obcych służb i porażający audyt w Polskim Związku Łowieckim – ujawnia prezes Naczelnej Rady Łowieckiej Marcin Możdżonek w Rymanowski Live



– Wynik audytu jest przerażający. Wiele osób zrobiło sobie dojną krowę z naszego zrzeszenia i wyciągało pieniądze na lewo i prawo – mówi prezes Naczelnej Rady Łowieckiej w Rymanowski Live.

Marcin Możdżonek przyznaje, że trwa to już od bardzo dawna. 

– Poszły pierwsze doniesienia do prokuratury i będą kolejne. Dla niektórych będzie niewesoło. Nie mogą spać spokojnie – zapowiada gość Bogdana Rymanowskiego. Dopytywany o te osoby, Możdżonek odpowiada, że niektóre są znane. Kto to taki? 

– Ludzie związani z ludźmi, którzy są teraz w rządzie są z tym powiązani – ujawnia prezes Naczelnej Rady Łowieckiej dodając, że „w pewnym sensie jest powiązany jeden z wiceministrów, z którym ostatnio była afera”. Czego dotyczyły nieprawidłowości i co to było za „dojenie” związku? 

– Zarządzanie spółkami, np. wydawniczymi, ośrodkami hodowli zwierzyny, organizacje eventów. Przykład: Jest gadżet, który można zamówić za 3 złote, to on jest zamawiany w innej firmie, z pośrednikiem, za 12 złotych – opisuje Marcin Możdżonek.


Pytany o ekoaktywistów, gość Rymanowski Live odpowiada: 

– Skoro ja zabijam zwierzęta i jestem „zabójcą”, to oni są mordercami na zlecenie. Dlaczego? 

– Płacą komuś za to, żeby ktoś to zrobił i umywają ręce – tłumaczy Możdżonek. Jego zdaniem „nie może być tak, że jedna grupa społeczna, bardzo głośno jest nadreprezentowana w resorcie klimatu i środowiska”. Prezes Naczelnej Rady Łowieckiej zaznacza również, że „niektóre z fundacji aktywistów są finansowane z pieniędzy z zachodu, ale też pieniędzmi ze wschodu”. 

– Jest prowadzone poważne dochodzenie. Jeszcze parę kwiatków wyjdzie i ktoś będzie musiał je zjeść – mówi Marcin Możdżonek. Służby rosyjskie, niemieckie? 

– Różne kierunki – komentuje gość Bogdana Rymanowskiego. Zdaniem Marcina Możdżonka, niektórzy aktywiści mają „zmącony umysł”, ponieważ „ktoś steruje nimi i ich stymuluje”. 

– Takie rzeczy mają miejsce. Takie sprawy są prowadzone. Wiem, że w przypadku co najmniej kilku organizacji – mówi Możdżonek zaznaczając, że nie są to informacje wyssane z palca.



Możdżonek o obowiązkowych badaniach dla myśliwych i współpracy z wiceministrem środowiska: Ręce nie mają już gdzie opaść. Koszt to 116 mln

– Wszyscy myśliwi mają badania psychiatryczne, psychologiczne, okulistyczne. Ja już 3 razy przechodziłem procedurę. Rozszerzenie pozwolenia na broń. Niektórym politykom może też by się przydało.

Psycholog i psychiatra by nie zaszkodził
– odpowiada prezes Naczelnej Rady Łowieckiej, pytany z kolei o pomysł resortu klimatu i środowiska, czyli obowiązkowe badania dla myśliwych. Jego zdaniem wiceminister Dorożała „nie raczył nawet sprawdzić”, jak to wygląda. 

– Jesteśmy otwarci na rozmowę, czy nie zrobić procedury weryfikacyjnej w jakimś wieku. Nie widzę w tym nic złego, tylko trzeba usiąść i porozmawiać w szerszym gremium – zaznacza Marcin Możdżonek i zapewnia, że jak będzie wola MSWiA – a to jest w zakresie tego resortu – to myśliwi usiądą do rozmów i ustalą szczegóły. Gość Rymanowski Live podnosi również inną kwestię – koszty badań. – 133 tys. ludzi. Mamy się badać raz na 5 lat.

Dlaczego tylko my, a nie inni posiadacze broni? Koszt takich badań dla nas to jakieś 116 mln złotych. Kto ten koszt poniesie? My mamy ponosić? Wykonujemy zadania ustawowe. Za każdy kilogram upolowanej zwierzyny muszę zapłacić – tłumaczy Marcin Możdżonek. Z drugiej strony dodaje: 

– Nie blokujmy niewydolnego systemu. Gość Bogdana Rymanowskiego podkreśla, że to wiceminister Dorożała nie chce rozmawiać z myśliwymi.

 – W ciągłym monologu słyszę o dialogu, którego nie ma. Wyszedł po godzinie spotkania, które trwało 8 godzin i powiedział, że formuła dialogu się wyczerpała. No, ręce nie mają gdzie opaść – komentuje Marcin Możdżonek. Myśliwy zapowiada: 

– Jeśli dalej się będzie nami pomiatało, to dla spokoju odwiesimy strzelbę na kołek i gwarantuję, że 2-3 tygodnie i rolnicy cegła po cegle wywiozą z Ministerstwa Klimatu i Środowiska. – Ile można dać sobie skakać po głowie? – pyta Możdżonek.

„Strzał czysty, dzik padł, zastrzyk energii i adrenaliny. Był smaczny”

Były siatkarz opisuje również swoje pierwsze polowanie. 

– Po zdaniu egzaminów, całej papierologii, poszedłem ze swoim opiekunem stażu przypilnować pola pszenicy. Zaczęło się ściemniać, zaczęły wychodzić dziki. Strzał czysty, dzik padł, zastrzyk energii i adrenaliny. Był smaczny – opowiada Marcin Możdżonek i zaznacza, że jego rodzina w zasadzie żywi się wyłącznie mięsem upolowanym przez niego. Nie korzystają z mięsa kupionego w sklepie. 

– Połowę życie spędzałem u dziadków na wsi. Jestem z wykształceniem rolnikiem, żeby móc prowadzić gospodarstwo. Pokazali mi, na czym to wszystko polega. Znam wszystkie związki przyczynowo-skutkowe. Produkty ze wsi mają zupełnie inny smak, zapach, jakość, niż to, co można kupić w sklepie. Unikam jak ognia – mówi gość Bogdana Rymanowskiego. 

– Tak, zabijam zwierzęta. Skoro powiedzieliśmy, że zajmiemy planetę, będziemy nią rządzić, rozpychać się łokciami, więc musimy wziąć odpowiedzialność i to regulować – uważa myśliwy. Jego zdaniem „nie możemy zostawić natury w samopas”, bo natura może by sobie poradziła, ale człowiek niekoniecznie.

Udział dzieci w polowaniach? Możdżonek: Przepis niekonstytucyjny, bo nie pozwala nam wychowywać dzieci wedle naszego przekonania

– Nie wziąłem synów na polowanie, bo nie mogę. Ale efekty strzałów widzą, bo przywożę do domu. Chciałbym zmienić przepisy – mówi prezes Naczelnej Rady Łowieckiej. Jego zdaniem nie jest to barbarzyńskie. 

Przepis niekonstytucyjny, bo nie pozwala nam wychowywać dzieci wedle naszego przekonania. Jestem tu jak najbardziej za wolnością – zaznacza Marcin Możdżonek i dodaje, że to jest jeden z postulatów z PZŁ – żeby zmienić przepisy i w tej sprawie i żeby „rodzice mogli wychowywać dzieci, jak chcą”. 


Zdaniem gościa Rymanowski Live, politycy, którzy wprowadzili ten zakaz, teraz żałują. – Rozmawiałem z politykami, ministrami. Powiedzieli, że to był krok w złą stronę – mówi Możdżonek.


Cała rozmowa na kanale Rymanowski Live:


------------


P.S. 

11 października 2024


W temacie...

Czyli jak "obrońcy drzew" pluli na leśników tak teraz (od jakiego czasu?) pluje się na tych, co mają broń...

Zwracam uwagę na emocjonalny wpis tego pana i fantazyjne zawijasy słowne, emocje zasłaniają rzeczywistość, po to one są tu umieszczone...




tekst edytowalny

Daniel Petryczkiewicz

Problem z oceną przez społeczeństwo skali zawłaszczenia terenu przez jakąś wysoko uprzywilejowaną grupę polega na celowym rozdrobnieniu tego zawłaszczenia. Na szczęście tutaj w sukurs przychodzi technologia (czasem się przydaje do dobrych celów) oraz ludzie ktrzy potrafią się nią posłużyć a także dostarczyć dane do jej zasilenia. To co oglądacie to skala zawłaszczenia przestrzeni przez MYŚLIWYCH. Sam obserwowałem ambony jak wieże strażnicze obozów wojennych ustawione jedna obok drugiej wzdłuż rezerwatów, parków narodowych, użytków ekologicznych. Ustawione tak, aby żadne zwierzę wchodzące lub wychodzące z rezerwatu się nie prześlizgnęło. Tak jak w więzieniu, obozie jenieckim albo kolonii skazańców. Na tych ambonach - „bohaterowie” z wąsem i fuzjami. Często już ledwo widzący albo po paru głębszych - ale są. Czuwają. Bo żądza krwi i kasy musi być zaspokojona. Popędy to nie jest coś co trzeba trzymać na smyczy. Popędy panów ze strzelbami, bogiem w sercu i tradycją w głowie MUSZĄ BYĆ ZASPOKOJONE!
Nie dajmy sobie zabrać przestrzeni którą jest naszą wspólną. Wskaźnik infrastruktury turystycznej do myśliwskiej w Polsce jest jak 1:100. Nie mówię, że mamy wszystko zabudować wiatami turystycznymi albo broń Bobrze wieżami widokowymi - ale warto znać skalę. Skalę uwłaszczenia wysoko uprzywilejowanej grupy na reszcie społeczeństwa.
Myślistwo potrzbuje zmian. I chce tego także społeczeństwo. Ja wspieram wszystkie działania które robi w tym zakresie minister Mikołaj Dorożała choć uważam że są one nawet za mało zakrojone - ale rozumiem potrzebę pewnych kompromisów. Możecie wesprzeć to moje wsparcie - po prostu podając dalej ten wypis. Komentując. Lajkując.


i jeszcze... z fb 







Preppers Poland


Kolejne dni przynoszą coraz dziwniejsze pomysły na „zwiększenie bezpieczeństwa” Obywateli. Czy naprawdę chcemy żyć w społeczeństwie, w którym wolność zostaje ograniczona w imię rzekomego bezpieczeństwa?

Echa manifestu komunistycznego NSZZ Policji, który domaga się zdelegalizowania broni czarnoprochowej, wciąż nie milkną, a media już podgrzewają atmosferę. Tym razem organizują nagonkę na praworządnych Obywateli noszących noże.

Ustalmy coś istotnego: przestępcy nie przestrzegają prawa. Wprowadzenie nowych zakazów uderzy jedynie w tych, którzy starają się żyć zgodnie z przepisami. Ograniczenia nie zlikwidują przestępczości; wręcz przeciwnie – mogą ją zwiększyć.

Idealnym przykładem jest zamach na prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza. Jego zabójca nie martwił się, czy może wnieść nóż na Finał WOŚP. Przestępcy ignorują przepisy, dlatego wprowadzenie kolejnych zakazów nie uczyni nas bezpieczniejszymi.

Kraje, które wprowadziły surowe zakazy i ograniczenia dotyczące noży, takie jak Wielka Brytania czy Niemcy, wciąż zmagają się z falą przestępstw z ich użyciem. Mimo restrykcji, liczba takich przestępstw wciąż rośnie!

Zamiast rozwiązywać problemy, zakazy co najwyżej zmuszają przestępców do poszukiwania innych narzędzi zbrodni. Zamachowiec zignoruje zakaz, a gangster przerzuci się na inne niebezpieczne narzędzie. Czego wtedy jeszcze zabronią?

Zamiast mądrze podchodzić do kwestii przestępczości, wprowadzane są kolejne restrykcje, które ograniczają nasze prawa. Tworzy to niebezpieczny precedens, w którym bezpieczeństwo staje się pretekstem do naruszania naszej wolności. Możemy się tylko zastanawiać, czy lepszym rozwiązaniem nie byłoby wprowadzenie stanu wyjątkowego i godziny policyjnej – wtedy na pewno byłoby jeszcze bezpieczniej, prawda? O to chodzi?

Przestępcy i tak będą sięgać po nielegalne narzędzia, niezależnie od przepisów. Dlatego apelujemy: zachowajmy rozsądek i nie dajmy się wciągnąć w spiralę strachu i bezsensownych zakazów.

Media, strasząc nożami, które wielu z nas nosi na co dzień jako praktyczne narzędzie lub element bezpieczeństwa, kreują niepotrzebną i niesprawiedliwą narrację. Noszenie noża nie czyni nikogo przestępcą – dla wielu z nas to po prostu element codziennego życia.

Musimy sprzeciwić się tej retoryce. Przestępcy nie przestaną popełniać przestępstw tylko dlatego, że zakazano im kolejnego narzędzia. Takie zakazy nie utrudnią im życia. Potrzebujemy mądrych rozwiązań, które naprawdę będą walczyć z przestępczością, a nie z prawami i wolnościami Obywateli.
W wolnym społeczeństwie ci, którzy naruszają prawo, powinni być pociągani do odpowiedzialności, a nie Obywatele. Wolność jest zbyt cenna, by pozwolić na jej ograniczanie w imię pozornego bezpieczeństwa.


Media straszyły ruską agenturą i co?

I nic!

Nikt nic sobie z tego nie robił. 

Armia była coraz mniejsza, a i posterunki policji były likwidowane - w jakim celu skoro jakoby jest zagrożenie ze wschodu???

Teraz media straszą nożami i bronią czarnoprochową, a skąd się biorą osoby "irracjonalne" to my już wiemy.

Lata 50te wracają!!!


-------------




"Dlaczego tylko my, a nie inni posiadacze broni?"



Bo od kogoś muszą zacząć. 

Najpierw będą męczyć myśliwych, potem resztę.


Właściciele broni czarnoprochowej mogą skutecznie strzelać z tej broni i to jest teraz powód, by ten rodzaj broni objąć zakazem albo uprawnieniami.


I jaki wysyp wypadków od razu  w tych mediach, no... tylko grudzień 2023 się zaczął i nowa władza i patrz:

Według policyjnych związkowców broń czarnoprochowa jest tak samo niebezpieczna jak współczesna broń palna. Ich zdaniem takiej broni w rękach Polaków może być już pół miliona i jest coraz więcej incydentów z jej udziałem. Podają pięć przypadków, w tym zabicie dwóch policjantów w grudniu 2023 roku we Wrocławiu i postrzelenie innego mundurowego w lipcu bieżącego roku w Bolesławcu.


Czy jak jaki człowiek będzie posiadał pozwolenie na broń czarnoprochową i będzie chciał z tej broni kogoś - tfu tfu - zabić, to takie pozwolenie - posiadanie takiego "papieru" - sprawi, że odstąpi od swojego zamiaru?

Hę?



lipiec 2024 - Gazeta Prawna:

w Bolesławcu, na Dolnym Śląsku, doszło do incydentu, podczas którego policjant został ranny. Zgodnie z informacjami podanymi przez Komendę Główną Policji, funkcjonariusze zostali wezwani do agresywnego mężczyzny demolującego mieszkanie. W trakcie interwencji z zamkniętego pomieszczenia padł strzał, raniąc jednego z policjantów. Napastnik później popełnił samobójstwo.



Tymczasem mnożą się agresywni mężczyźni, których policja musi ścigać i pomagać im się ogarnąć...


dziś - Trójmiasto.pl:
Był agresywny, w dodatku w kolejce SKM wymachiwał bronią, czym wywołał ogromny strach wśród współpasażerów. 36-latka po ok. dwóch godzinach od zdarzenia zatrzymała policja. Ze względu na irracjonalne zachowanie został przewieziony na badania.

Zatrzymany posiadał broń pneumatyczną!
Może to był jeden z tych sfrustrowanych cyklistów z Gdańska, co tak krzyczą na ludzi, że im na ścieżce rowerowej przystanęli...? Kto wie....



kwiecień 2024 - za hej.mielec.pl:

Policjanci z Mielca interweniowali dzisiaj rano w rejonie Placu AK, w ścisłym centrum Mielca. Dostali zgłoszenie o mężczyźnie z dużym nożem, który miałby być agresywny.

Dosyć szybko funkcjonariuszom udało się odnaleźć i obezwładnić agresora. To dobrze znany mieleckim policjantom mieszkaniec jednej z pobliskich ulic. Był pijany i faktycznie miał przy sobie spory nóż.

Na szczęście nie zdołał nikogo zaatakować i zranić, interwencja policji okazała się skuteczna.



 z dużym nożem... no tak, musieli jechać to sprawdzić!

Redaktorzy nie podają żadnych szczegołów, czy nóż był okazany przechodniom.

Zauważmy:

który miałby być agresywny - więc nie wiadomo nawet, czy był agresywny!
Był pijany 
i faktycznie miał przy sobie spory nóż


Może jakiś złośliwy kolega zawiadomił policje?? Kto wie....?

Skoro faktycznie miał , to może Coś się nie zgadzało w zawiadomieniu??
Ile było tego czegoś?


Całe szczęście, że nic nie słychać o masowym wysypie "nożowników", ani "nożyczkowników"!
Może zeszli do podziemia??


Przypominam, że co roku na polskich drogach w wypadkach ginie ok. 2000 osób i policja nie żąda specjalnych uprawnień na posiadanie samochodu, choć.... choć pan Morawiecki bardzo krzyczy, że piraci drogowi to som mordercy i tak trzeba ich traktować.


Co za koincydencja...


Prawdziwa kumulacja przypadkowych zdarzeń i obudzonych po tylu latach funkcjonariuszy!

I nawet pan prezydent powiedział kilka tygodni temu, że on jest z tym rządem.



Co za kumulacja przypadków!!

I to za tej władzy właśnie, a wcześniej też się przecież zdarzały wypadki, tylko wtedy nikt nie krzyczał, że 

Policja apeluje o pilne zmiany, przymierza się już do nich MSWiA


O pilne zmiany ! Rozumiesz człowieku?
Co za emocje....

Emocje?

35 lat Polski poLudowej i nagle wszyscy doznali olśnienia!

Jak na rozkaz!
Jak jeden mąż!

Właśnie teraz na jesieni tego roku!
W trzecim roku wojny na Ukrainie!

I  jak   s k r u p u l a t n i e  . . . ej, zaraz.....








Emocje??
Skrupulatnie?




Obecny rząd i prezydent i nie tylko oni - twierdzą, że żyjemy w czasach zagrożenia wojną ze wschodu.


I  w tych właśnie czasach, czasach zagrożenia realnego jak nigdy dotąd przez ostatnie 35 lat -  wymyślają powody, żeby ludziom utrudnić posiadanie chociażby broni czarnoprochowej, broni myśliwskiej, długich noży i kto wie, czego jeszcze...



Tak się społeczeństwo przygotowuje do obrony?

Tak się robi?


Zaraz mi się przypomina, że po 1990 roku schrony i Obrona Cywilna "poszły w odstawkę" jako "przeżytek komuny", a mimo to media całe 35 lat alarmowały, że grozi nam ruska agentura - o dziwo, pomimo owego domniemanego zagrożenia armia robiła się coraz mniejsza i mniejsza...

Dopiero rząd PiSu dramatycznie zwiększył nakłady na wojskowość (ale dopiero w 2022?), no i powstała Obrona Terytorialna..


To jest zagrożenie ze wschodu, czy nie ma???



Faktory wpływające na wskaźnik posiadania broni w UE:

Prawo i regulacje, kultura, obrona osobista, dostępność i cena, postawy społeczne i polityczne, historia [u nas komuniści systemowo rozbroili społeczeństwo po wojnie, by ułatwić sobie działanie, w tym odebrano ludziom wiele broni myśliwskiej - MS] oraz egzekwowanie prawa.

Te różnice wynikają z wielu czynników, takich jak prawo i regulacje, kultura i tradycja, obrona osobista i bezpieczeństwo, dostępność i cena broni, społeczne i polityczne postawy, a także historia i doświadczenia danego kraju.



kraje UE - wskaźnik posiadania broni (wskaźnik_pb) na 100 mieszkańców - styczeń 2024:
(szczegółowe wartości podaję na końcu posta)



Popatrzmy na Rumunię, którą dzięki stronie Gandeste często przywołuję na łamach bloga.

Rumunia --- ma wskaźnik_pb 2,6
Polska ------ ma wskaźnik_pb 2,5

Rumunia jest niemal na tym samym poziomie co Polska, a jest to kraj, który chyba najbardziej  ucierpiał na zmianach po 1990 roku.

Kraj biedny, wydrenowany z majątku narodowego, o dużej imigracji za pracą, a za wszystkim tym stoi prawdopodobnie byłe Securitate... i tego pilnuje?

I Polska - ma niemal ten sam wskaźnik_pb, a nawet gorszy.

Czyli u nas jest podobnie? 

No tak to jakby wynika z faktów, pokazywanych min. na tym blogu..




Patrząc na takie kraje jak Finlandia - ok. 6 mln mieszkańców... wskaźnik ma na poziomie 32 - Finowie posiadają "w domu" ponad 12 razy więcej broni niż my!

Co za uzbrojone społeczeństwo! 

Czy nawet - Malta - mikroskopijny kraj w Europie - 0,6 miliona obywateli (Gdańsk, Gdynia i Sopot to ok. 0,9 mln mieszkańców), wskaźnik na poziomie 28 - około 11 razy więcej niż w całej Polsce!! 


CYPR, Luksemburg, Słowenia, nawet Estonia - wszystkie one mają większy współczynnik posiadania broni niż Polska, kraj blisko 40 milionowy. Każdy z nich.





To nie jest tak, że te kraje są uzbrojone - TO MY JESTEŚMY ROZBROJENI !




My jesteśmy jako społeczeństwo totalnie rozbrojeni, dosłownie - BEZBRONNI jak dzieci (do których nawet baba z telewizora mówi jak do dzieci...) - i to systemowo, od czasów powojennych.


A w kraju sąsiednim jest wojna!

Na Ukrainie w 2022 roku masowo udostępniano broń cywilom i teraz jest tam mnóstwo niezarejestrowanej broni palnej, w tym karabiny maszynowe - w rękach "zwykłych" obywateli i grup przestępczych!

Co będzie po wojnie???



Oto recepta policji na bezpieczeństwo Polaków (za rp.pl):

„Niewątpliwie dla zapewnienia bezpieczeństwa mieszkańców Polski konieczne jest reglamentowanie dostępu do broni czarnoprochowej” – pisze w petycji do Sejmu zarząd główny Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Policjantów.



Dla bezpieczeństwa Polaków, czy żeby służbom wszelakim ułatwić robotę?


gazetaprawna.pl:

„Rozmawiałem z komendantem głównym insp. Markiem Boroniem, że najwyższy czas tym tematem się zająć, bo to nie jest pierwszy przypadek postrzelenia policjantów z broni czarnoprochowej” – podkreślił Siemoniak. Dodał również: „Być może trzeba będzie jakiś nowych regulacji ograniczających czy zakazujących. Ale też sobie powiedzieliśmy, że nie róbmy tego w emocjach, bo to łatwo jest, żebym teraz zapowiedział ostre działania. Jestem przekonany, że te kwestie trzeba zasadniczo uporządkować, bo nie może być tak, że policjanci są narażeni na tego rodzaju sytuacje”.


Czyli jednak chodzi o zdrowie i życie policjantów.



Ja nie mówię, ale.... no wiesz. To są rzeczy NIEPRZEWIDYWALNE.

Przestępca posiada często broń nielegalnie, więc co?
Jak nie ma pozwolenia, to na pewno nie ma broni??

To są rzeczy NIEPRZEWIDYWALNE.

Bycie narażonym na takie sytuacje, to jest właśnie robota policji.

Na tym polega bycie policjantem.

Tak jak górnik jest narażony na zasypanie w kopalni, projektant i inżynier jest narażony na zawalenie się budowli, strażak jest narażony na eksplozję gazu, żołnierz jest narażony na ugodzenie kulą, tak policjant jest narażony na obcowanie z przestępcami.


Każdy podejmuje ryzyko zawodowe.

I od tego jest policja, by łapać przestępców, a nie inżynier.




Przestępcy uzbrojeni w nóż raczej odstąpią od obywatela uzbrojonego w broń palną.

Czy nie?

Jeśli nie, to znaczy, że policja i tak jest zagrożona od przestępcy, nawet z nożem.

To dlaczego nie zostawić ludziom broni, by mogli odstraszyć złoczyńców, żeby zwiększyć swoje szanse w razie napaści?






Przypominam, że jesteśmy krajem o relatywnie niskiej przestępczości, stosunkowo bezpiecznym.



za Policja.pl:

2021 rok

Polska jest jednym z najbezpieczniejszych krajów w Europie. Według raportu Urzędu Statystycznego Unii Europejskiej Polska tuż po Chorwacji i Litwie jest najbezpieczniejszym krajem we wspólnocie.








Źródło: Eurostat


I tak się zastanawiam...

jak ci policjanci w tej 

Austrii (wskaźnik_pb - 30, przestępczość niewysoka) czy na przykład

Belgii  (wskaźnik_pb - 12,7 i wysoka przestępczość),


jak oni sobie radzą ze strachem, że facet niespodziewanie wyciągnie jakiegoś kapiszona i strzeli w drzwi??

Hę?






W czasie ostatniej wojny systemowo wymordowano nam elity i myślenie polityczne, dziś istnieje konieczność odbudowania kadr zdolnych myśleć politycznie, zdolnych samodzielnie podejmować inicjatywy na rzecz społeczeństwa i bezpieczeństwa państwa. 

Takich ludzi potrzebujemy u władzy i w okolicach władzy, jako kadry zastępcze, gotowe do pomocy w każdej chwili.





Pamiętajmy o bardzo poważnych sprawach:


Wg Niemców II Wojna Światowa nie zakończyła się, tylko trwa w utajeniu i co wychodzi z danych pokazanych na tym blogu - Niemcy nie wprost kwestionują granice Polski.


Otwarty atak zbrojny Niemiec na Polskę jest tylko kwestią czasu.






















------------------------


Wskaźnik posiadania broni na 100 mieszkańców dla krajów Unii Europejskiej:

Finlandia: 32,4
Austria: 30,0
Cypr: 29,1
Malta: 28,3
Szwecja: 23,1
Portugalia: 21,3
Francja: 19,6
Niemcy: 19,6
Luksemburg: 18,9
Grecja: 17,6
Słowenia: 15,6
Włochy: 14,4
Chorwacja: 13,7
Litwa: 13,6
Belgia: 12,7
Czechy: 12,5
Węgry: 10,5
Łotwa: 10,5
Dania: 9,9
Bułgaria: 8,4
Hiszpania: 7,5
Irlandia: 7,2
Słowacja: 6,5
Estonia: 5,0
Holandia: 2,6
Rumunia: 2,6
Polska: 2,5






Ekoaktywiści na pasku obcych służb i porażający audyt w Polskim Związku Łowieckim – ujawnia Marcin Możdżonek w Rymanowski Live - PCH24.pl


.gazetaprawna.pl/wiadomosci/kraj/artykuly/9543346,bron-czarnoprochowa-na-pozwolenie-siemoniak-trzeba-uporzadkowac-sytu.html

Incydent w centrum Mielca. Mężczyzna z nożem ujęty przez policję - hej.mielec.pl

Wymachiwał bronią w SKM. Został zatrzymany (trojmiasto.pl)

Porównanie wskaźników posiadania broni: Unia Europejska i Stany Zjednoczone | portalstrzelecki.pl

Koniec broni czarnoprochowej w Polsce? „Tak niebezpieczna, jak współczesne pistolety” - rp.pl

money.pl/gospodarka/koniec-z-bronia-czarnoprochowa-policjanci-apeluja-o-pilne-zmiany-7075124897958656a.html


Samobójstwo w trakcie interwencji policji. SCENY GROZY w Bolesławcu | Niezalezna.pl



policja.pl/pol/aktualnosci/206040,W-Polsce-jeden-z-najnizszych-wskaznikow-przestepstw-w-Unii-Europejskiej.html






sobota, 28 września 2024

Wewnętrzna siła zewnętrzna?





przedruk





25 września 2024

O groźbie Tuska

Kiedy człowiek słucha premiera Donalda Tuska, robi mu się i śmieszno, i straszno. Do tej pory najwięcej komentarzy, w tym mój własny, wywołały jego słowa o demokracji walczącej. Jednak uwagę powinny przykuć w nie mniejszym stopniu inne rozważania polskiego polityka”, pisze na łamach tygodnika „Do Rzeczy” Paweł Lisicki.

Chodzi o słowa: „Nie chciałbym, byśmy my, w Polsce, znaleźli się kiedykolwiek w takiej sytuacji, że siła zewnętrzna będzie niezbędna, żeby zagwarantować nasz ład konstytucyjny. Byłaby to tragedia. Ja dalej będę takie decyzje podejmował z pełną świadomością ryzyka, że nie wszystkie będą odpowiadały kryterium pełnej praworządności”.

Publicysta zastanawia się „czym jest i na czym polega” owa „zewnętrzna siła”, która miałaby „zagwarantować nasz ład konstytucyjny”? Czy chodzi mu o Rosję, którą Tusk i jego koalicjanci i „wyznawcy” straszą od początku wojny na Ukrainie, czy może o jakąś „siłę z Zachodu”


„Nie wydaje się, żeby mogło chodzić o którąkolwiek z zaprzyjaźnionych armii. Bundeswehra z różnych powodów do tej roli się nie nadaje, podobnie jak francuska Legia Cudzoziemska, a europejska armia, mimo nadziei, którą pokładają w niej niektórzy, jest w powijakach. Czy premier miał na myśli armię amerykańską? Też trudno mi w to uwierzyć, nawet przyjąwszy, że po zwycięstwie, na szczęście mniej prawdopodobnym, pary Kamala Harris i Tim Walz władze w Waszyngtonie z nowym zapałem zabrałyby się do wprowadzania rewolucji aborcyjno-genderowej w państwach sojuszniczych”, relacjonuje autor „Epoki antychrysta”.

Według redaktora naczelnego „Do Rzeczy” Tuskowi najprawdopodobniej chodziło o następujący scenariusz: „nasza”, polska byłaby realna siła, czyli wojsko, policja, służby, a „zewnętrzne” byłoby poparcie płynące głównie z Zachodu, który stanąłby po stronie „wspólnych wartości”.


„Wydaje się to prawdopodobne. Słowa Tuska stanowiłyby zatem w pierwszym rzędzie groźbę zwróconą do opozycji: uważajcie, bo mam za sobą tak mocne wsparcie liberałów i lewicy z Zachodu, że gotów jestem użyć siły. Byłoby to skądinąd logiczne, bo w umyśle premiera, a także jego zwolenników nasz ład konstytucyjny to taki ład, w którym nie ma miejsca dla PiS, a na pewno nie ma miejsca dla PiS, który mógłby wybory wygrać i władzę przejąć”, podsumowuje Paweł Lisicki.









Źródło: tygodnik „Do Rzeczy”



"Siła zewnętrzna będzie niezbędna, żeby zagwarantować nasz ład konstytucyjny". Paweł Lisicki o "logicznej" groźbie Tuska - PCH24.pl


piątek, 27 września 2024

"Duchy" - A nie mówiłem? (29)

 


Swego czasu pisałem o tym, że jak ktoś jest uważany za jasnowidza, to może potem mówić ludziom, żeby nie głosowali na tę czy inną osobę, bo ona "nie wygra wyborów, to po co tracić na nią głos?"

Kto nie posłucha jasnowidza?


Żeby jednak mieć taką moc nad społeczeństwem, najpierw trzeba zostać wylansowanym.



No i mamy w Polsce jasnowidza, któremu "duchy" mówią, gdzie leży jaka zaginiona osoba i w ten sposób pomógł policji te osoby odnaleźć, co policja potwierdza swoimi listami z podziękowaniami...



Co jakiś czas możemy dowiedzieć się z prasy światowej, że doszło do jakiejś zbrodni, a sprawca twierdził, że: "duchy kazały mu to zrobić".


Podejrzany o morderstwo 34-latek został zatrzymany w środę, 29 marca. Adwokat Efraim Dimr, który reprezentuje go przed sądem, powiedział dziennikarzom, że "boski duch" kazał mu zabić byłą żonę. Mężczyzna twierdzi, że ten sam duch powiedział mu, że przyczyny tego zachowania może zdradzić po ośmiu dniach, kiedy "cud zostanie ujawniony".


Skoro "duchy" każą komuś zabijać ludzi, to najwyraźniej "duchy" są ZŁE.

To skąd polska policja wie, że "duchy" mówiące jasnowidzowi, gdzie leżą zwłoki - są dobre?

Jakim sposobem policja to sprawdziła, jakim aparatem zważyła, zbadała  - i czy w ogóle sprawdziła?



SEKWENCJA ZDARZEŃ


"duchy" omotują jakiegoś człowieka, każą mu jechać nad jezioro i wejść do wody i iść w tę wodę i iść i iść...

aż się utopi


a potem "duchy" nawiedzają jakiegoś faceta i podpowiadają mu, gdzie leży trup tego człowieka, którego one wcześniej omotały i utopiły i proszą, żeby go "odnalazł", bo nie może znaleźć spokoju, czy coś...


a potem "duchy" muwio jasnowidzu:

"a ten facet XY przegra wybory, to po co oddawać na niego głos?" - o czym wspominałem lata temu przy jakiejś okazji


albo jeszcze gorzej...




A nie mówiłem?


Każą mu powtarzać brednie za manipulacją pod tytułem:

Geopolityczni eksperci ułożyli prawdopodobną mapę Europy 2035 roku

I co wtedy, jak ludzie zaczną w to wierzyć?


Komu zależy na rozpowszechnianiu takich plotek - takich opcji - podważających integralność państwa?





Skąd policja wie, czy "duchy" są dobre, czy złe?


Sprawdzili to?


Zamiast wierzyć w gusła, policja powinna zaalarmować opinię światową, że jacyś bandyci opanowali technologię mówienia komuś w myślach i wykorzystują tę technologię w złych celach.

Rozpocząć jakieś międzynarodowe śledztwo, badania itd.

Już pomijam milczeniem fakt opętywania ludzi i to, że prawdopodobnie nie dochodziło do wmówienia komuś, że ma się utopić, tylko po prostu - przejęli kontrolę nad czyimś ciałem i utopili ją (tę osobę), uchodząc z tego ciala, tuż przed śmiercią...

Wiedząc jednak o fakcie medycznym jakim jest osobowość mnoga i o tzw. opętaniach w chrześcijaństwie, można się było tego domyślić, że procesem "przechodzenia" z ciała do ciała można sterować...




Więc, sprawdzili to?



Czy policja to zrobiła?


Nie?


A czemu nie?



To jak takie działania wpływają na wiarygodność tej instytucji?



Odblaski, mandaty, jasnowidze, co jeszcze?





Komu zależy na rozpowszechnianiu takich opcji - podważających integralność państwa?

Wiemy z poprzednich artykułów, a przede wszystkim z historii, że



otwarta agresja Niemiec na Polskę jest tylko kwestią czasu.






czwartek, 26 września 2024

Bezpieczeństwo





przedruk




Droga Sulmin - Otomin. Ustawiono szykany, więc duży autobus nie przejedzie


13:33, 29.09.2017



Jak informują nasi Czytelnicy, na wyremontowanym właśnie odcinku drogi Sulmin - Otomin znów postawiono betonowe szykany, co sprawia, że problem z przejazdem będą miały autobusy.

- Taki był wymóg gminy Kolbudy - mówi Sylwia Bobkowska, kierownik referatu remontowo-budowlanego gdańskiego starostwa powiatowego.

Dobiegają końca prace związane z budową drogi Sulmin - Otomin. Droga ma zostać otwarta w ten weekend, ale mieszkańcom nie podoba się, że ustawiono na niej betonowe szykany.






- Szykany ustawione w odstępie 8 metrów eliminują przejazd autobusu. ZTM Gdańsk poinformował starostwo, że wymagana przestrzeń pomiędzy kręgami to 10 metrów - napisała nam pani Alina. - Mieszkańcy Sulmina na pewno będą apelować o ich zlikwidowanie i pisać skargę do wojewody pomorskiego.


Jak podkreśla Sylwia Bobkowska, kierownik referatu remontowo-budowlanego Starostwa Powiatowego Powiatu Gdańskiego, szykany zostały ustawione by ograniczyć możliwość przejazdu samochodom ciężarowym.


- Szykany stały przed przebudową i władze gminy Kolbudy zażądały, by ustawiono je z powrotem.


Chodzi o to, by z drogi nie korzystały ciężarówki - mówi Sylwia Bobkowska. - Rzeczywiście problem z przejazdem mogą mieć też autobusy, zwłaszcza przegubowe. Stąd nasza sugestia do przewoźników korzystających z tej trasy, by używać mniejszych autobusów lub busów i w ten sposób zapewnić mieszkańcom transport.






(Wojciech Drewka)







Starsze małżeństwo zginęło w wypadku w Otominie. Uderzyli w betonowy krąg

15:29, 25.09.2024


Do tragicznego wypadku doszło w środę po godz. 13 na drodze powiatowej nr 1930G w miejscowości Otomin w gm. Kolbudy, tuż przy granicy z gminą Żukowo.

Według wstępnych ustaleń 77-latek jadąc w kierunku Kartuz uderzył w betonowy krąg spowalniający ruch, umieszczony na jezdni.






- Policjanci wstępnie ustalili, że 77-letni mężczyzna kierujący hyundaiem jadąc w kierunku Kartuz uderzył w betonowy krąg stanowiący element urządzenia mającego spowolnić ruch umieszczony na jezdni. W tym zdarzeniu śmierć na miejscu poniósł kierujący oraz 75-letnia pasażerka hyundaia - powiedział PAP oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Pruszczu Gdańskim mł. asp. Karol Kościuk.





Po tragicznym wypadku z trasy Sulmin-Otomin usunięto betonowe szykany



15:26, 26.09.2024






Jak informują mieszkańcy wsi Sulmin - z drogi powiatowej do Otomina (gm. Kolbudy, pow. gdański) usunięto dziś cztery betonowe szykany. Wczoraj na tej trasie zginęło starsze małżeństwo. Ich samochód rozbił sie o betonowy krąg.

Droga Sulmin-Otomin łączy powiat kartuski i gdański. Szykany mające ograniczyć tamtędy ruch ciężarówek ustawiono w 2015 r. Wróciły także po remoncie drogi powiatowej w 2017 r. Zdecydowało o tym Starostwo Powiatowe w Pruszczu Gdańskim.


Niektórzy mieszkańcy byli im przeciwni - sugerowali, że stwarzają zagrożenie. Inni chwalili mówiąc, że nie tylko ograniczają ruch ciężarówek, ale wpływają na mniejszą prędkość samochodów na tej trasie.


W sieci pojawiło się mnóstwo opinii krytykujących istnienie na tej drodze betonowych kręgów.

- Czemu nie zrobiono tam progów tylko zapory betonowe! - pytał jeden z naszych Czytelników.

- Kto tam jeździ to wie, ile trzeba się nagimnastykować jadąc na trzeźwo i powoli- w tych bardzo niebezpiecznych labiryntach. Już nie mówię po ciemku i w dodatku jak nie zna ktoś tej trasy, to są śmiercionośne "niespodzianki" - twierdzi nasza Czytelniczka.

Jak donoszą mieszkańcy wsi Sulmin, dzień po tragedii, betonowe szykany zostały usunięte z drogi.


- Zapadła odgórna decyzja o usunięciu „szykan śmierci”. Właśnie trwają prace z tym związane. Będę usunięte wszystkie 4 betonowe szykany - czytamy na stronie sołectwa.






W kwestii odblasków - ta sama śpiewka.





Jesienią dzień jest coraz krótszy, a za oknem coraz szybciej robi się ciemno. To niebezpieczna pora zwłaszcza dla pieszych. Policja rozpoczyna akcję "Świeć przykładem" i apeluje o noszenie odblasków. - Nawet mały odblaskowy element poprawia naszą widoczność, a jednocześnie może uratować nam życie - podkreślają policjanci.

Jesienią pieszy jako niechroniony uczestnik ruchu drogowego jest najbardziej narażony na niebezpieczeństwo na drodze i to on bardzo często staje się ofiarą tragicznych wypadków drogowych. Odblaski mogą znacznie zwiększyć widoczność pieszych i znacząco poprawić bezpieczeństwo na drogach.

- Elementami odblaskowymi mogą być przedmioty doczepiane do ubrania, opaski, kamizelki oraz smycze. Ważne jest ich umieszczenie: odblaski zaleca się umieszczać na wysokości kolan, dłoni, w okolicy środka klatki piersiowej i pleców – wówczas będziemy mieli pewność, że są dobrze widoczne dla innych uczestników ruchu drogowego. Pieszym, idącym lewą stroną drogi, zaleca się noszenie odblasków na prawej ręce lub nodze - informują policjanci.



Odblask obowiązkowy poza obszarem zabudowanym

Poza obszarem zabudowanym z reguły drogi nie posiadają wydzielonych chodników i w większości nie są oświetlone lub też są słabo doświetlone. Dodatkowo kierowcy rozwijają o wiele większe prędkości niż w obszarze zabudowanym, a piesi w ciemnych ubraniach, bez odblasków, niestety są zupełnie niewidoczni dla kierujących.

- Prawidłowo noszone elementy odblaskowe mogą uratować życie pieszym - podkreślają policjanci i apelują, aby niezależnie od pory roku, zawsze mieć przy sobie element odblaskowy.

- Zachęcamy do noszenia odblasków także w mieście. Nie wszystkie odcinki drogi czy przejścia dla pieszych są dobrze oświetlone, a widoczność kierującemu często ograniczają elementy architektoniczne, w tym drzewa lub padający deszcz - wymieniają policjanci.

Zgodnie z ustawą Prawo o ruchu drogowym piesi, którzy poruszają się po drodze po zmierzchu poza obszarem zabudowanym, są obowiązani używać elementów odblaskowych w sposób widoczny dla innych uczestników ruchu.

Za niestosowanie się do obowiązku używania elementów odblaskowych grozi mandat w wysokości 100 zł.

Pamiętaj o tych zasadach!

Warto zapamiętać kilka zasad, które poprawią nasze bezpieczeństwo:

1. Gdy nie ma chodnika, to poruszaj się lewą stroną drogi – dzięki temu będziesz widział zbliżający się z naprzeciwka pojazd;

2. Stosuj zasadę „widzieć i być widzianym”. To, że widzisz samochód, nie znaczy, że kierowca samochodu widzi Ciebie!


3. Odblaski zakładaj na tę stronę ciała, która znajduje się bliżej osi jezdni, na nogę lub rękę, ponieważ na tych wysokościach odblaski są najlepiej oświetlone przez reflektory samochodów, które bardziej doświetlają prawą stronę drogi;

4. Korzystaj z dróg zgodnie z przepisami. Przechodzenie w miejscach zabronionych, niekorzystanie z odblasków po zmierzchu poza obszarem zabudowanym, wchodzenie bezpośrednio przed nadjeżdżający pojazd, niestosowanie się do sygnalizacji świetlnej, to najczęstsze wykroczenia popełniane przez pieszych.

5. Noś odblaski także w mieście. Kup dziecku widoczny plecak, świecące buty, odzież z wszytymi odblaskami.

(info: KWP Gdańsk, oprac. M.Dz.)




wówczas będziemy mieli pewność, że są dobrze widoczne dla innych uczestników ruchu drogowego

widzisz samochód, nie znaczy, że kierowca samochodu widzi Ciebie!








Pieszym, idącym lewą stroną drogi, zaleca się noszenie odblasków na prawej ręce lub nodze - informują policjanci

co oznacza, że policja zakłada, że odblask może być niewidoczny na lewej stronie ciała?

tak?


piesi w ciemnych ubraniach, bez odblasków, niestety są zupełnie niewidoczni dla kierujących

pieszy w ciemnym ubraniu jest zupełnie niewidoczny dla kierujących

i policja to wie?

a jak pieszy sięgnie ręką by poprawić sobie torbę na ramieniu, albo coś - i na moment zasłoni odblask ciemnym ubraniem, to nie będzie widoczny?



widoczność kierującemu często ograniczają elementy architektoniczne, w tym drzewa lub padający deszcz

widzisz samochód, nie znaczy, że kierowca samochodu widzi Ciebie!

pieszy mimo odblasków może zostać zasłonięty przez drzewa, elementy architektoniczne, więc noszenie odblasków nie znaczy, że kierowca widzi pieszego

tak?




widzisz samochód, nie znaczy, że kierowca samochodu widzi Ciebie!




Pieszym, idącym lewą stroną drogi, zalecam schodzenie z drogi, gdy słyszą zbliżający się z przeciwka samochód.







Po tragicznym wypadku z trasy Sulmin-Otomin usunięto betonowe szykany - expresskaszubski.pl

Droga Sulmin - Otomin. Ustawiono szykany, więc duży autobus nie przejedzie - expresskaszubski.pl

Starsze małżeństwo zginęło w wypadku w Otominie. Uderzyli w betonowy krąg - expresskaszubski.pl

Nawet mały odblask może uratować życie. Co grozi za jego brak? - expresskaszubski.pl






piątek, 20 września 2024

Obrona cywilna




O milicji pisałem - w zasadzie sygnalizowałem temat....  27 marca 2024 r. tutaj:



i tak, na końcu było:



powodzie, klęski żywiołowe









przedruk




20.09.2024 20:22


I za późno, i za mało. Wiemy, na jakie wsparcie policji mógł liczyć zalany Dolny Śląsk

W całej Polsce jest prawie 100 tys. policjantów, niektóre Marsze Niepodległości zabezpieczało w sumie ponad 6 tys. funkcjonariuszy, tymczasem... W pierwszych dniach powodzi szalejącej na Dolnym Śląsku dowództwo policji nie skierowało żadnego funkcjonariusza spoza tego regionu - dziś jest ich 608.


Tomasz Grodecki



Przypomnijmy, że 15 września zalane już były m.in. Kłodzko, Lądek Zdrój czy Głuchołazy. 16 września pod wodą znalazły się wszystkie sołectwa i spora część stolicy powiatu nyskiego.


Niezalezna.pl zapytała Komendę Główną Policji o liczbę funkcjonariuszy skierowanych na Dolny Śląsk z innych części Polski w ostatnich dniach.
 
„Początkowo służby policyjne z sytuacją radziły sobie z wykorzystaniem sił w ramach swoich garnizonów. Od dnia 15 września na podstawie wniosku komendanta wojewódzkiego Policji, na polecenie dowódcy Operacji Policyjnej "POWÓDŹ 2024" do działań spoza garnizonu dolnośląskiego skierowano 4 funkcjonariuszy stanowiących obsługę łodzi policyjnych. Kolejnego dnia 16 września do działań dołączyło 530 funkcjonariuszy z kraju oraz 10 policyjnych łodzi

- poinformowało nas Biuro Komunikacji Społecznej Komendy Głównej Policji.


Wsparcie w kolejnych dniach zwiększało się symbolicznie. 17 września dołączyło kolejnych 7 policjantów, „zgodnie z zapotrzebowaniem ze strony Komendy Wojewódzkiej Policji.

Jak sytuacja przedstawia się obecnie? 

Do dyspozycji jest 608 policjantów spoza regionu. 

Dla skali porównawczej – niektóre Marsze Niepodległości zabezpieczało w sumie ponad 6 tys. policjantów.


Według stanu na dzień 20 września w dyspozycji Komendanta Wojewódzkiego Policji we Wrocławiu pozostaje 608 policjantów oraz 12 łodzi, 3 reflektory olśniewające oraz 5 mobilnych posterunków Policji służących społeczności lokalnej, dotkniętej skutkami powodzi

– informuje policja.


Dodaje, że do wsparcia na terenie Opolszczyzny i Dolnego Śląska skierowani zostali z Komendy Głównej Policji policyjni psychologowie oraz samochody terenowe. Dotarło również mobilne centrum poszukiwania osób zaginionych z Biura Kryminalnego KGP oraz 11 mobilnych posterunków Policji.
Jednocześnie do powyższego zestawienia dodać należy 18 policjantów stanowiących obsługę powietrzną oraz 6 śmigłowców tj. 2 śmigłowce typu Black Hawk, 3 śmigłowce typu Bell 407,1 śmigłowiec typu Bell 206.”

– informuje policja.

W całej Polsce jest prawie 100 tys. policjantów. 
Dolnośląska policja to ponad 7 tys. funkcjonariuszy.





Czyli 7 tysięcy + 608 funkcjonariuszy?

Jak zwykle informacja pokrętna nic nie mówiąca...





----------



Pospieszalski alarmuje:

Gdzie jest obrona cywilna?! Trzeba zbudować strategiczną odporność państwa!




Polska nie ma realnej obrony cywilnej – i nowa ustawa w ogóle tego nie zmienia. Powódź bezlitośnie obnażyła poważne mankamenty, które w chwili wojny mogłyby okazać się jeszcze głębsze. O szczegółach mówił w PCh24 TV Jan Pospieszalski.

– Opadająca woda odsłoniła nie tylko ogrom zniszczeń, straty w infrastrukturze, zrujnowane budynki, obiekty, mieszkania; pokazała również to, że nie działa państwo – w tym najbardziej podstawowym zakresie, jakim jest zapewnienie bezpieczeństwa obywatelom – powiedział Jan Pospieszalski.

– Mówię to bez satysfakcji, ciesząc się, że to przydarzyło się temu rządowi; ponieważ ogrom zaniechań również bardzo obciąża poprzedników – dodał.


Dziennikarz zwrócił przy tej okazji na problem obrony cywilnej, wskazując, że ustawa tego dotycząca dopiero powstaje.

– Gdy wojska Federacji Rosyjskiej jechały na Kijów, napisałem trzy maile: do Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, do Centrum Zarządzania Kryzysowego Miasta Stołecznego Warszawy i do Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego. 

Zapytałem, gdzie jako obywatel mam się stawić, gdyby wojska agresora najechały na Polskę, gdzie mogę odbyć szkolenia w zakresie, pomocy ludności cywilnej, ewakuacji mieszkańców. Z żadnego z tych miejsc nie dostałem odpowiedzi. Zacząłem później wertować ustawy i się okazuje, że właściwie w Polsce nie funkcjonuje obrona cywilna – powiedział.

Jak podkreślił, w innych krajach wygląda to inaczej: na przykład w państwach skandynawskich każdy dorosły człowiek ma pewien przydział, gdzie zgodnie ze swoimi kwalifikacjami i możliwościami fizycznymi zostanie przydzielony do odpowiedniej komórki w razie ataku.

W Polsce tego nie ma, a przykładem jest powódź. – Słyszę od powodzian, którzy mówią: gdybyśmy na dwie godziny wcześniej dostali poważny komunikat, że dzieje się coś strasznego, że naprawdę trzeba uciekać, że naprawdę trzeba zabezpieczać mienie, że trzeba się ewakuować, to byśmy zdążyli. Ale zostaliśmy uwięzieni w domach – powiedział.

– Wiele miejscowości, w tym Głuchołazy, było odcięte od prądu przez kilka dni. Ludzie byli uwięzieni na górnych piętrach, ponieważ na parterze do pierwszego piętra stała woda. Do tych ludzi docierały tylko jakieś spontaniczne, improwizowane, sąsiedzkie ekipy, które pomagały – dodał.

Ostatecznie zadziałało tylko swoiste „pospolite ruszenie”, ludzie w ostatniej chwili mobilizowali się, żeby pomagać. To jednak za mało dla państwa, które leży tam, gdzie leży Polska…

17 września pojawiła się nowa ustawa o obronie cywilnej. Według Jana Pospieszalskiego jest jednak całkowicie chybiona.

– Przygotowana obecnie ustawa o obronie cywilnej znowu buduje całą odpowiedzialność obrony cywilnej, zarządzanie ewakuacją ludności itd., między innymi na straży pożarnej – a przecież strażacy w sytuacji wojny będą musieli gasić pożary, a nie będą zajmowali się pomocą ludności i ewakuacją mieszkańców. Gdy widziałem podczas pandemii żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej, którzy biegną po schodach i babciom w siateczce przynoszą zakupy ze sklepu albo z apteki lekarstwa, to naprawdę pustych śmiech mnie ogarnia, przecież oni nie są od tego. Wojsko Obrony Terytorialne zostały powołane do tego, żeby wzmocnić naszą armię i wzmocnić naszą obronę, siły zbrojne, a nie do tego, żeby pomagać trudności cywilnej – stwierdził, wskazując, że konieczna jest odbudowa czy wręcz budowa oddolnej struktury społecznej, która będzie gotowa do niesienia faktycznej pomocy ludziom.

– Musimy mieć oddolne struktury obrony cywilnej, obrony powszechnej, która zbuduje nam odporność strategiczną, obywatelską odporność strategiczną państwa – wskazał.


To się samo nie stanie, potrzeba naprawdę wielkiego ogólnonarodowego programu, który uruchomi te siły społeczne i wykorzysta ten entuzjazm, który widzieliśmy przez moment na wałach. To musi być pewien efekt trwały, który przełoży się na procedury, na struktury i na organizowanie się oddolne społeczeństwo – dodał.



wtorek, 20 sierpnia 2024

Wstępna wersja czyli groch z kapustą

 


Poszukiwania Izabeli Parzyszek.

interia:



Prokurator Węglarowicz-Makowska pytana, czy śledztwo będzie dotyczyć porwania, odparła, że "teoretycznie tak". 

- Aczkolwiek jest to wstępna wersja, ponieważ na tę chwilę w oparciu o materiał przedłożony przez funkcjonariuszy policji nie jesteśmy w stanie stwierdzić, co się z tą osobą stało. Nie możemy takiej wersji wykluczyć, ale to wszystko będzie wymagało sprawdzenia - uzupełniła.


Teoretycznie tak?

Coś czuję, że ta sprawa albo zmieni postrzeganie "zaginięć" albo je ugruntuje.



Patrz na to:


Zaginięcia osób w Polsce. Fakty i mity


Zaginięcie bliskiej osoby to jedno z najbardziej dramatycznych wydarzeń, jakie może nas dotknąć. Ludzie giną bez względu na płeć, wiek, status społeczny, wyksztalcenie. Część zaginięć to efekt przemyślanej - bardziej lub mniej, ale świadomej decyzji takiej osoby. Inne to wynik różnego rodzaju wypadków losowych, bądź typowe zagubienia. Ponieważ od kilku lat zaginięcia stanowią zdecydowanie narastający problem społeczny przekazujemy informacje, które mogą pomóc w przybliżeniu tego zjawiska.

1. Policja skutecznie prowadzi poszukiwania osób zaginionych

Pomimo, że od kilku lat w Polsce obserwowany jest systematyczny wzrost zaginięć osób (z 15 059 osób zgłoszonych jako zaginione w roku 2009 do 19 368 w 2013 roku, by wreszcie w roku 2014 przekroczyć próg 20 tysięcy), skuteczność Policji w ich odnajdywaniu jest bardzo wysoka. 

Przykładowo w 2014 roku w Polsce ze zgłoszonych jako zaginione 20 760 osób, do chwili obecnej (dane z 7.08.2015 r.) Policja odnalazła prawie 98%, tj. 20 226 osób.

2. Dlaczego według statystyk policyjnych więcej osób zostaje odnalezionych niż ginie?

Większa liczba osób zaginionych – odnalezionych w poszczególnych latach wynika z tego, że w danym roku statystycznym odnajdywane są również osoby, które zostały zgłoszone jako zaginione w latach poprzednich. Ponadto wprowadzenie nowych przepisów (zmiany w ustawie o Policji), pozwala policjantom na pobieranie materiału biologicznego od osób zaginionych, oznaczanie profili DNA tych osób, wprowadzanie ich do bazy danych DNA a następnie porównywanie tych profili z profilami ujawnionych wcześniej nn zwłok oraz nn osób. Dzięki temu możliwe jest zakończenie spraw zaginięć nawet sprzed kilku lub kilkunastu lat.

3. Czy jeśli zaginiony nie zostanie odnaleziony w ciągu pierwszej doby, to szanse na jego odnalezienie drastycznie maleją?

Z policyjnych danych wynika, że w ciągu pierwszych 24 godzin odnajdywanych jest około 30% wszystkich zaginionych, w ciągu pierwszych 48 godzin około 54%, w ciągu pierwszych 7 dni - około 77% a w ciągu pierwszych 30 dni od przyjęcia przez Policję zgłoszenia odnajdywanych jest ponad 90% wszystkich zaginionych.

Należy jednak pamiętać, że w przypadku prowadzonych poszukiwań osób zaginionych czas nie jest naszym sprzymierzeńcem.

4. Czy działania podejmowane przez Policję w każdym przypadku zaginięcia osoby są jednakowe?

Rozróżniamy trzy kategorie osób zaginionych.

Pierwszą i najbardziej wrażliwą grupę stanowią osoby, które nagle opuściły miejsce swojego pobytu a okoliczności towarzyszące zaginięciu takiej osoby mogą świadczyć o zagrożeniu jej życia, w tym o jej zamiarach samobójczych. To także małoletni do 15 roku życia, których zaginięcie zgłoszono po raz pierwszy oraz osoby, które z powodu wieku, choroby, upośledzenia umysłowego lub innego zakłócenia czynności psychicznych nie mogą kierować swoim postępowaniem, lub wymagają opieki lub pomocy innych osób.

Druga kategoria to osoby zrywające kontakt z bliskimi świadomie i z własnej woli, takie, które już wcześniej okazywały niezadowolenie ze swojej sytuacji życiowej, bądź nosiły się z zamiarem jej zmiany. Najczęściej zaginieni Ci zabierają ze sobą swoje rzeczy osobiste.

Do ostatniej, trzeciej kategorii, zaliczamy osoby małoletnie, których zaginięcie stanowi kolejne samowolne oddalenie się z domu rodzinnego lub innej placówki, pod której kuratelą dana osoba się znajduje oraz osoby pełnoletnie, które w związku z ich przymusowym umieszczeniem w różnego rodzaju placówkach (szpital psychiatryczny, dom pomocy społecznej, środowiskowy dom samopomocy) samowolnie oddaliły się ze wskazanego miejsca pobytu. W kategorii tej znajdziemy również osoby małoletnie zaginione w związku z tzw. „porwaniem rodzicielskim”.

Niezależnie od kategorii nadanej poszukiwaniom osoby zaginionej, Policja podejmuje działania poszukiwawcze niezwłocznie po przyjęciu zawiadomienia o jej zaginięciu. Katalog czynności do których wykonania zobligowani są policjanci prowadzący poszukiwania w przypadku wszystkich kategorii jest podobny. Niemniej jednak intensywność tych poszukiwań i angażowanie określonej liczby sił i środków policyjnych dostosowywane jest indywidualnie do każdej sprawy.

5. Co jest najczęstszą przyczyną zaginięć małoletnich? Czy często się zdarza, że dzieci są uprowadzane przez osoby trzecie?

Najczęściej, bo aż w 65%, zgłaszanymi przyczynami zaginięć dzieci i nastolatków w wieku do 18 lat są ucieczki małoletnich z domów rodzinnych oraz ośrodków opiekuńczo-wychowawczych. Porwania i uprowadzenia przez osoby trzecie na szczęście zdarzają się niezwykle rzadko.

6. Kiedy można zgłosić zaginięcie na Policję? Czy to prawda, że zanim zaalarmujemy Policję, musi upłynąć co najmniej 24 godziny od ostatniego kontaktu z osobą zaginioną?

Zaginięcie osoby należy zgłosić jak najszybciej, kiedy tylko mamy poważne i uzasadnione obawy, że jej nieobecność może wiązać się z tragicznym dla niej w skutkach zdarzeniem a podjęte przez nas próby jej odnalezienia nie przyniosły oczekiwanego rezultatu. W świetle obowiązujących przepisów daną osobę uznajemy za zaginioną, kiedy zaistnieje sytuacja, w której niemożliwe jest ustalenie miejsca jej pobytu i zapewnienie ochrony jej życia, zdrowia lub wolności, czy udzielenie wymaganej pomocy. Nie należy bać się konsekwencji „błędnego” zgłoszenia czyjegoś zaginięcia. Czasem tylko szybka reakcja może uratować czyjeś życie lub zdrowie.

Pamiętajmy - każde zaginięcie osoby powinno zostać zgłoszone na Policję!

7. Kto może zgłosić zawiadomienie o zaginięciu osoby? Czy tylko członek najbliższej rodziny zaginionego?

Osobą uprawnioną do złożenia zawiadomienia o zaginięciu oprócz członka najbliższej rodziny, czy osoby formalnie sprawującej opiekę nad osobą zaginioną (opiekun prawny, przedstawiciel ustawowy, kierownik placówki w której przebywała taka osoba) może być każdy, kto jednoznacznie wskaże okoliczności zaginięcia takiej osoby, czy też posiada istotne informacje świadczące o możliwym popełnieniu przestępstwa przeciwko życiu, zdrowiu lub wolności na szkodę osoby zaginionej.

8. W jakich sytuacjach jest uruchamiany System Child Alert?

System Child Alert (CA) – to jedno z najnowszych narzędzi policyjnych (gotowość operacyjną systemu polska Policja ogłosiła w listopadzie 2013 r.) dedykowane wsparciu poszukiwań zaginionych dzieci, uruchamiane w wyjątkowych przypadkach. Jedną z przesłanek warunkujących uruchomienie systemu stanowi kryterium wieku. CA uruchamiany jest w stosunku do osoby, która w chwili zaginięcia nie ukończyła 18 roku życia i istnieje uzasadnione podejrzenie, że stała się ofiarą przestępstwa związanego z pozbawieniem wolności albo jej życie czy zdrowie jest bezpośrednio zagrożone. Podstawowym warunkiem skuteczności uruchamianego systemu jest zaangażowanie w poszukiwania zaginionego dziecka jak najszerszego grona odbiorców (całej społeczności w kraju a czasem i za granicą) za pośrednictwem wszystkich dostępnych mediów i środków komunikacji. W komunikacie o zaginięciu publikowany jest wizerunek zaginionego dziecka, podawane są jego dane oraz dane dotyczące okoliczności zaginięcia, w tym nt. domniemanego sprawcy uprowadzenia dziecka i w miarę możliwości - pojazdu jakim może się poruszać. W celu umożliwienia przekazywania Policji wszelkich informacji mogących mieć znaczenie w sprawie takiego zaginięcia uruchamiana jest specjalna linia - numer alarmowy 995 (więcej na stronie www.childalert.pl).

Po raz pierwszy system zadziałał w kwietniu bieżącego roku w związku z zaginięciem 10-letniej dziewczynki w województwie zachodniopomorskim. Dzięki szybkiej reakcji mediów, dużemu odzewowi społecznemu a także sprawnym i skutecznym działaniom Policji i innych służb dziecko zostało odnalezione już w kilka godzin po ogłoszeniu alertu a sprawca uprowadzenia został zatrzymany.

9. Jak długo Policja poszukuje osoby zaginionej?

Czynności związane z poszukiwaniem osoby zaginionej Policja kończy po upływie:

10 lat od dnia przyjęcia zawiadomienia o zaginięciu osoby pełnoletniej,
5 lat od dnia zaginięcia osoby, która w chwili składania zawiadomienia o zaginięciu miała ukończone 70 lat,
10 lat od dnia, w którym osoba zaginiona osiągnęłaby pełnoletność.

Zaistnienie wymienionych przesłanek i zakończenie czynności poszukiwawczych przez Policję nie powoduje usunięcia danych z systemów policyjnych, gdzie informacja o osobie zaginionej figuruje jeszcze przez najbliższe 25 lat. Wewnętrzne przepisy policyjne określają również kiedy i na jakich zasadach należy wykonać tzw. progresję wiekową osoby zaginionej (symulacja prawdopodobnego wyglądu osoby zaginionej po upływie określonego czasu) i wprowadzić ją do systemu policyjnego.

Pamiętajmy, że w zdecydowanej większości przypadków, zaginięciom naszych bliskich można zapobiec. Wiele zależy od naszych relacji rodzinnych, od tego jaki mamy kontakt z najbliższymi nam ludźmi, czy w porę zauważymy niepokojące symptomy, mogące świadczyć o planowanym zerwaniu kontaktu, o przygotowywanej ucieczce. W przypadku małych dzieci a także osób starszych, niedołężnych i schorowanych, ważne jest aby zapewnić im stałą opiekę i nie dopuszczać do sytuacji rodzącej ryzyko zagubienia się. Maluchów nie spuszczajmy z oczu, starsze osoby zaopatrzmy w informacje z numerem telefonu opiekuna (schowajmy je w kieszeni, portfelu czy saszetce z dokumentami). Jeśli to możliwe, zadbajmy o to aby nasz podopieczny miał je zawsze przy sobie. W razie oddalenia się osoby, informacja taka zdecydowanie przyspieszy poszukiwania i zwiększy szansę na ich szczęśliwy finał.

(Centrum Poszukiwań Osób Zaginionych KGP / mw)

----


Zaginięcie osoby – zaistnienie zdarzenia o charakterze nagłym, uniemożliwiającym ustalenie miejsca pobytu osoby i zapewnienie ochrony jej życia, zdrowia lub wolności.



fundacjazaginieni.pl pisze:


Polski porządek prawny nie przewiduje powszechnie obowiązującego źródła prawa, który regulowałby problematykę zaginięć czy też statusu osoby zaginionej. 

Przez powszechnie obowiązujące źródła prawa, zgodnie z art. 87 ust. 1 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 r. należy rozumieć m.in. ustawy, ratyfikowane umowy międzynarodowe oraz rozporządzenia. Podstawowym aktem prawnym odnoszącym się do problematyki zaginięć jest Zarządzenie nr 48 Komendanta Głównego Policji z dnia 28 czerwca 2018 roku w sprawie prowadzenia przez Policję poszukiwania osoby zaginionej oraz postępowania w przypadku ujawnienia osoby o nieustalonej tożsamości lub znalezienia nieznanych zwłok oraz szczątków ludzkich. 

Policja, zgodnie bowiem z art. 14 ust. 1 pkt 3 Ustawy z dnia 6 kwietnia 1990 r. o Policji zobowiązana jest do poszukiwania osób, które na skutek wystąpienia zdarzenia uniemożliwiającego ustalenie miejsca ich pobytu należy odnaleźć w celu zapewnienia ochrony ich życia, zdrowia lub wolności. 

Powołane Zarządzenie Komendanta Głównego Policji jest wewnętrznie obowiązującym źródłem prawa, to znaczy, iż wiąże jedynie daną strukturę organizacyjną, w tym przypadku Policję, pozostając bez wpływu m.in. na inne służby mundurowe. 

Problematyka zaginięć nie została uregulowana w żadnej ustawie, w konsekwencji nie zostało wydane również żadne rozporządzenie, innymi słowy akt wykonawczy ustawy.


Nie została również ustanowiona definicja legalna osoby zaginionej, tj. definicja wynikająca z konkretnego przepisu prawnego, w sposób wiążący ustalająca znaczenie określonego pojęcia prawnego, zazwyczaj na użytek korzystania z zawierającego ją aktu prawnego. 



Nie oznacza to, iż pojęcie „osoby zaginionej” nie funkcjonuje w polskim porządku prawnym. 




- Ustawa z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks cywilny w art. 29-32, stanowi bowiem na temat instytucji uznania za zmarłego „zaginionego”. 

- Podobnie jak art. 526 oraz 534 Ustawy z dnia 17 listopada 1964 r, Kodeks postępowania cywilnego. 

- Natomiast art. 184 Ustawy z dnia 25 lutego 1964 r. Kodeks rodzinny i opiekuńczy stanowi o „osobie nieobecnej”. 

- Przedstawiciele doktryny prawa cywilnego za osobę zaginioną postrzegają zaś osobę, o której nie wiadomo czy żyje.


Od pojęcia „osoby zaginionej” należy odróżnić pojawiające się obrocie prawnym pojęcie „osoby zagubionej” czy też „osoby uciekającej”. 

Osoba zagubiona to jednostka, która nie jest w stanie powrócić do domu, np. na skutek nieszczęśliwego zdarzenia. Natomiast osoba uciekająca to osoba, która świadomie i dobrowolnie postanowiła „bez żadnego słowa” zmienić swoje dotychczasowe życie, nie informując o tym nikogo, korzystając przy tym z przysługującego jej prawa do samostanowienia osobie. 
W praktyce jednak, ze względu na brak wystarczającej ilości informacji, odróżnienie wskazanych pojęć może okazać się bardzo trudne. Stąd też koniecznym wydaje się usystematyzowanie i ujednolicenie terminów odnoszących się do „osoby zaginionej”, poprzez wprowadzenie m.in. definicji legalnej.


Czyli tabelka ze statystykami powinna być opisana jakoś inaczej - "osoby zagubione", albo "tymczasowo zaginione" a nie "osoby zaginione"


Bo osoba "zaginiona" to osoba zmarła, albo taka o której nie wiadomo czy żyje, a tak naprawdę, to tylko policja wie, co ma na myśli pisząc "zaginione".


Skoro 98% "zaginionych" znajduje się (są odnajdywane), to znaczy albo żyją, albo znaleziono je martwe - tego dokładnie nie wyjaśniono, w każdym razie - nie powinny być ujęte w tabeli.


Osoba zaginionA - to tryb dokonany.


Jak policja chce pokazać ile spraw ma na głowie, niech napisze to wyraźnie.


osoby zagubione - osoby odnalezione - osoby nieodnalezione



Ale czytajmy dokładnie


Przykładowo w 2014 roku w Polsce ze zgłoszonych jako zaginione 20 760 osób, do chwili obecnej (dane z 7.08.2015 r.) Policja odnalazła prawie 98%, tj. 20 226 osób.


Tu nie jest napisane, że odnaleziono te osoby żywe.



Należy jednak pamiętać, że w przypadku prowadzonych poszukiwań osób zaginionych czas nie jest naszym sprzymierzeńcem.


A więc nadal nie wiem co pokazuje tabela.


W sprawie tak ważnej - nie ma jednoznaczności.

Nie ustalono prawa (definicji) w zakresie zaginięć osób.



Groch z kapustą.

A to państwo prawa.

I Stróże prawa.

30 lat po złej "komunie".



Czemu to tak jest??

Hę?


Czemu po prostu nie można się dowiedzieć jak to naprawdę wygląda??



Podobno GUS postępuje podobnie.... jest statystyka, ale nie jest





 link do filmu


https://fb.watch/u3YC6C4E1b/





Niestety, cała ta retoryka o zaginięciach bardzo przypomina mi sprawę odblasków.

Wypowiedzi są starannie wycyzelowane.... 









Ze strony policji:


Pamiętajmy:

1. W czasie złej widoczności, gdy pieszy ubrany jest w ciemną odzież i nie ma na sobie elementów odblaskowych, kierowca dostrzega go z dużym opóźnieniem.

2. W ciemnościach pieszy widzi reflektory samochodu nawet z odległości kilku kilometrów, ale kierowca dostrzeże pieszego dopiero wtedy, gdy zauważy sylwetkę człowieka w zasięgu świateł samochodu.

3. Po ciemku, bez elementów odblaskowych, jesteśmy widoczni z odległości zaledwie 20 – 30 metrów. Jeśli kierowca jedzie prędkością 90 km/h, to nie ma szans na jakąkolwiek reakcję gdy zauważy na swojej drodze pieszego.

4. Jeśli jednak pieszy wyposażony jest w element odblaskowy odbijający światła samochodu, kierowca spostrzeże go już z odległości około 150 metrów, czyli 5-10 razy szybciej ! To może uratować pieszemu życie.



Ja się pytam: a dlaczego mam iść ciemną drogą, gdy jestem niewidoczny, kiedy widzę, że z przeciwka nadjeżdża samochód?

Policja zachowuje się tak, jakby pieszy nie miał rozumu i musiał stać na ciemnej drodze choćby nie wiem co!


Widzę, że jedzie samochód – schodzę z drogi – mam 100% pewności, że we mnie nie uderzy.

Idę drogą i liczę, że kierowca zobaczy odblask – mam 50% szans na to, że we mnie uderzy – po prostu - zobaczy mnie, albo nie...







opatow.policja.gov.pl/top/dzialania-policji/aktualnosci/7392,Zaginiecia-osob-w-Polsce-Fakty-i-mity.html



/fundacjazaginieni.pl/status-prawny-osoby-zaginionej/



https://wydarzenia.interia.pl/dolnoslaskie/news-poszukiwania-izabeli-parzyszek-niespodziewana-wiadomosc-od-c,nId,7759705#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome



odblaski:


Prawym Okiem: Masz prawo zwymiotować (maciejsynak.blogspot.com)

Prawym Okiem: Na drodze (maciejsynak.blogspot.com)

Prawym Okiem: Kompleksowo o "odblaskach" - cała prawda (maciejsynak.blogspot.com)

Prawym Okiem: Łoś w kamizelce (maciejsynak.blogspot.com)