Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sztuka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sztuka. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 20 listopada 2025

Emalia




Emalia jest stopem szklanym, bardzo specyficznym. Niektórzy uważają, że zajmuje pozycję pośrednią pomiędzy szkliwem a stopem szklanym. 

Skład chemiczny emalii determinuje temperaturę topnienia.


 



Rozmowa z Ewą Buksą – polską emalierką – o tajnikach pracy, drodze zawodowej i tworzeniu emaliowanych tarcz zegarków
- fragmenty




Technika plique-à-jour, tak zwana witrażowa - ażurowa broszka Matilija poppy amerykańskich emalierów; zdjęcie: plique-à-jour, źródło Ewa Buksa







Zdobyła Pani wiele prestiżowych nagród w Japonii, miała Pani wystawy w Tokio, prawda?

Tak. Ja najbardziej jestem dumna z nagrody za doskonałość. By otrzymać w Japonii nagrodę za doskonałość w sztuce emalierskiej, to musiałam naprawdę dobrze to zrobić (śmiech). Poznałam kilkoro emalierek i emalierów japońskich i nawet miałam okazję pouczyć się od jednej z nich – Yoko Yoshimury. Ona organizowała wspomniane złotnicze konkursy emalierskie.

Emalierstwo, na tyle, na ile już zdążyłem się zorientować, dobrze wpisuje się w filozofię japońskiej kultury. 

To, co mi bardzo zaimponowało, to właśnie to podejście, że tam jeden rzemieślnik – takiego słowa użyję – to jest człowiek, który niemal całe swoje życie młoteczkiem wystukuje konkretny element zegarka, i to jest ręczna robota. Żaden nie jest taki sam, ale zarazem każdy jest zrobiony perfekcyjnie. Oni są dumni z tego, że całe życie wykonują tę jedną czynność. Ale opanowują ją do perfekcji. U nas, w Europie, to w ogóle się w głowie nie mieści, bo każdy już po trzech albo sześciu miesiącach pracy chce iść dalej, robić coś nowego. A w Japonii są wręcz dumni z tego, że potrafią robić tylko jedną czynność. Zupełnie inna kultura, inna filozofia.


Japończycy uważają oczywiście, że to oni odkryli emalie, a nie Chińczycy. Chińczycy uważają dokładnie odwrotnie. Postępująca kolonizacja sąsiednich państw: Chin, Indonezji i pozostałych krajów regionu, wymusiła strategię obrony. Japończycy dosyć szybko zrozumieli, że militarnie i gospodarczo są za słabi, żeby przeciwstawić się kolonizacji, dlatego opracowali doktrynę obrony kulturą i sztuką. Proszę sobie wyobrazić, że emalierstwem na początku w Japonii zajmowali się między innymi samuraje. Ponieważ upadł system szogunatu, jako bezrobotni poszukiwali nowych zajęć. Założyli pracownie, mieli środki finansowe na to, mieli też wsparcie cesarza oraz rządu. Rząd zaprosił chemika z Niemiec – nazywał się Gottfried Wegener.

Który to był rok?


1875 rok. Wówczas Wegener opracował dla Japończyków nowe piękne emalie, podobne jakościowo do współczesnych, które wyparły historyczne emalie „doro”. Współpracował z emalierami japońskimi, właśnie z samurajami, którzy przenieśli zasady kodeksu bushido na pracownie emalierskie, i stąd też kult tej pracy. Bardzo wiele emalii było wykonanych w stylu Rinpa, opartym na asymetrii, na kontraście lub harmonii, zestawieniu ornamentów z obszarami całkowicie planarnymi, z wysublimowaną kompozycją. Te prace są doskonałe projektowo.

Stąd też pewnie ekskluzywność z tym związana?

Pracownie emalierskie tworzyły obiekty prawie masowo, głównie na potrzeby rynku europejskiego i amerykańskiego. Wartość eksportu emalii wynosiła w pewnym okresie czternaście setnych procent PKB Japonii. Japończycy po części przyczynili się do secesji emalierstwa w Europie – Ruch Arts and Crafts, Art Nouveau czy Wiener Secession. Ruch Arts and Crafts przeniósł się też do bogacących się Stanów Zjednoczonych, i tam też nastąpiło odrodzenie emalii. Polska była wtedy pod zaborami. Nas to ominęło… Cóż, emalia jest arystokratką…

[...]

Na przykład pięć gramów kosztuje około czterdziestu-pięćdziesięciu euro.

A pięć gramów zużywa się szybko czy wolno?

Wolno. Niemniej jednak to jest jeden pigment, a powinniśmy mieć tych pigmentów kilkadziesiąt, wymaga to odpowiedniej „głębi finansowej”.

Czyli mówimy de facto o materiale, który może kosztować kilka tysięcy euro.

Tak.

Sam pigment.

Tak. Do tego jeszcze dochodzi mnóstwo innych rzeczy, które trzeba mieć, aby tą techniką się posługiwać. W dodatku na niekorzyść działa mały rozmiar, który generuje problemy kompozycyjne. Trudnością też jest to, że maluje się pod mikroskopem, więc widzi się tylko fragment, a dopiero później całość.

Łatwo o błąd?

Łatwo. Bardzo często miniatury kończą się niepowodzeniem. Możemy przez miesiąc pracować i na końcu pojawi się jakiś pęcherzyk albo dziurka. Miniatury muszą być perfekcyjnie wykonane.

Hmm, a zatem wiedza złotnicza, emalierska i malarska, a ja bym dołożył jeszcze też potężne, ogromne pokłady cierpliwości.

Tak, no chyba tak.

Szczerze mówiąc, determinacji też, bo myślę, że na pewno się Pani w wieloletniej karierze zdarzyły sytuacje, w których dzieło już było prawie skończone i coś poszło nie tak, nawet niekoniecznie z Pani winy, ale praca nie nadawała się już do niczego.

Rozumiem, że nawet jak jest jakiś mikroskopijny błąd, który może nie być widoczny gołym okiem dla laika, to taka praca i tak już jest przez Panią odrzucona.

Tak.

I zaczyna Pani cały proces jeszcze raz?

Tak, zaczynam jeszcze raz.

No to szacunek ogromny. Zatem zdecydowanie trzeba dodać, że sama wiedza złotnicza i tak dalej to jest za mało. Tutaj muszą być odpowiednie cechy charakteru.

Tak, nie można się poddawać zbyt łatwo. Trzeba być mocno zmotywowanym.

No, myślę, że po miesiącu pracy nad dziełem, jeśliby nagle coś poszło nie tak, to sądzę, że wiele osób kompletnie by już odpuściło, nie podejmowaliby ponownej próby. Ogromny szacunek.


A ile osób w Polsce i na świecie w ogóle zajmuje się miniaturami?


W Polsce na pewno są miniaturzyści, którzy posługują się akwarelą, z emalii nie znam nikogo.


Od siedmiu lat już zupełnie się nie denerwuję, że nie dam sobie rady z projektem. Wiem, że choćby było najgorzej, poradzę sobie. Kiedyś takiej pewności nie miałam. Dzisiaj nie boję się żadnego projektu.












całość tutaj:

zegarkiipasja.pl/artykul/43552-rozmowa-z-ewa-buksa-polska-emalierka-o-tajnikach-pracy-drodze-zawodowej-i-tworzeniu-emaliowanych-tarcz-zegarkow



środa, 8 października 2025

Struktury narracyjne



Mark Lombardi - artysta




przedruk
tłumaczenie automatyczne






"W 1994 roku rozpocząłem serię rysunków, które nazywam "strukturami narracyjnymi". Większość z nich została wykonana grafitem lub piórem i tuszem na papierze. Niektóre są dość duże, mierzą do 5 x 12 stóp. Nazywam je "strukturami narracyjnymi", ponieważ każda z nich składa się z sieci linii i zapisów, które mają na celu przekazanie historii, zazwyczaj o niedawnym wydarzeniu, które mnie interesuje, takim jak upadek dużego międzynarodowego banku, firmy handlowej lub domu inwestycyjnego.

Jednym z moich celów jest zbadanie interakcji sił politycznych, społecznych i ekonomicznych we współczesnych sprawach. Do tej pory wystawiałem rysunki dotyczące BCCI, Lincoln Savings, World Finance of Miami, Vatican Bank, Silverado Savings, Castle Bank and Trust of the Bahamas, Nugan Hand Limited z Sydney w Australii i wielu innych. 

Pracując na podstawie konsorcjalnych wiadomości i innych opublikowanych relacji, rozpoczynam każdy rysunek od zebrania dużej ilości informacji o konkretnym banku, grupie finansowej lub grupie osób. Po dokładnym przeglądzie literatury kondensuję zasadnicze punkty w zestaw notacji i innych krótkich stwierdzeń faktów, z których zaczyna wyłaniać się obraz. 






Moim celem w całym tekście jest interpretacja materiału poprzez zestawienie i złożenie zapisów nutowych w jednolitą, spójną całość. W niektórych przypadkach używam zestawu ułożonych w stos, równoległych linii, aby ustalić ramy czasowe. Relacje hierarchiczne, przepływ pieniędzy i inne kluczowe szczegóły są następnie wskazywane przez system promienistych strzałek, przerywanych linii i tak dalej. Niektóre rysunki składają się z dwóch różnych warstw informacji – jedna jest oznaczona kolorem czarnym, a druga czerwonym. reprezentuje podstawowe elementy historii, podczas gdy główne procesy sądowe, akty oskarżenia lub inne działania prawne podjęte przeciwko stronom są pokazane na czerwono. Każde stwierdzenie faktu i powiązania przedstawione w pracy jest prawdziwe i oparte na informacjach pochodzących w całości z publicznych rejestrów.


– Mark Lombardi (Wypowiedź artysty)"








socks-studio.com/2012/08/22/mark-lombardi/





środa, 23 lipca 2025

Mickiewicz w krzakach







16.07.2025, 07:47

Niemcy upamiętniają Polaków. Pomnik Mickiewicza w krzakach i śmieciach


Weimar to miasto kojarzone z największym niemieckim poetą Johannem Wolfgangiem von Goethem. 19 sierpnia 1829 r. doszło tam do spotkania z polskim poetą Adamem Mickiewiczem. Wydarzenie upamiętnia pomnik, który dzisiaj stoi zapomniany w krzakach. O sprawie napisał do "GPC" oburzony czytelnik. Interwencję obiecał Instytut Adama Mickiewicza, który zwróci się do ambasady w Berlinie, Instytutu Polskiego i ministerstwa kultury.


Autor: Jacek Liziniewicz

Jacek Liziniewicz - x.comPomnik Adama Mickiewicza w Weimarze

Pomnik Adama Mickiewicza w Weimarze sprawia wrażenie całkowicie opuszczonego. Ponieważ od kilku lat prowadzony jest remont pobliskiego zamku, wieszcz narodowy stoi o metr od ogrodzenia, a otaczają go budowlane śmieci. Zarósł również krzakami, tak że trudno do niego dotrzeć. – Jak to tak ma wyglądać, to może trzeba zabrać ten pomnik do Polski – twierdzi pan Jakub. Popiersie polskiego poety powstało dla upamiętnienia jego spotkania z poetą niemieckim z 19 sierpnia 1829 r. 

Sprawą zapomnianego pomnika postanowiliśmy zainteresować Instytut Adama Mickiewicza. To instytucja, która zajmuje się promowaniem polskiej kultury na świecie. Tak pisze o własnym patronie:

„Adam Mickiewicz został wybrany na patrona instytutu, którego misją jest promocja polskiej kultury za granicą. Wybitny poeta, wizjoner i aktywista w swoich romantycznych utworach opisywał i tęsknił do Rzeczypospolitej, której nie było na mapach. Swoimi pracami literackimi wywarł wpływ nie tylko na społeczeństwo polskie, ale również na artystów i myślicieli całej Europy. Patron zobowiązuje instytut do postrzegania sztuki jako nieustannej podróży przez czas, przestrzeń, różne kultury i idee, wzloty i upadki. Kształtuje ona naszą tożsamość i umożliwia głębsze zrozumienie otaczającego świata”

– czytamy na stronie.


Teraz Instytut Mickiewicza obiecał interwencję w sprawie.

„Opisana przez Pana sytuacja nie była nam dotąd znana, ponieważ Instytut Adama Mickiewicza nie jest bezpośrednio zaangażowany w kwestie związane z pomnikami ani nie sprawuje pieczy nad takimi obiektami. Dzięki Pana sygnałowi oraz interwencji czytelnika możemy podjąć konkretne działania: poinformujemy o sprawie najbliższe polskie instytucje w Niemczech – Instytut Polski w Lipsku oraz Ambasadę RP w Berlinie. Równolegle przekażemy informację do Departamentu Dziedzictwa Kulturowego za Granicą Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Kolejnym krokiem będzie ustalenie, kto jest właścicielem wspomnianego pomnika, oraz czy podjęto już jakiekolwiek działania w tej sprawie. Zajmą się tym właściwe, kompetentne instytucje, którym przekażemy Państwa zgłoszenie” – twierdzi Joanna Andruszko, kierownik wydziału komunikacji.




niezalezna.pl/polska/niemcy-upamietniaja-polakow-pomnik-mickiewicza-w-krzakach-i-smieciach/547738



piątek, 2 maja 2025

Wojna głośności


Nękanie hałasem





wikipedia dla Polaków



Loudness war (pol. wojna głośności) – tendencja we współczesnym przemyśle muzycznym, aby nagrywać, produkować i dystrybuować nagrania o coraz większej głośności i kompresji dynamiki. Celem takich zabiegów jest postrzeganie nagrań jako wyróżniających się wobec innych.

Kompresja dynamiki sprawia, że sztucznie zwiększa się pod względem natężenia dźwięki z pułapu najcichszych, przez co ogólnie cały utwór brzmi o wiele głośniej, nie ma już mowy o jakiejkolwiek naturalności brzmienia instrumentów.

Przy porównaniu dwóch nagrań o różnych poziomach prawdopodobne jest, że to głośniejsze zostanie ocenione jako brzmiące „lepiej i wyraźniej”. Wiąże się to ze sposobem, w jaki ludzkie ucho odbiera różne poziomy ciśnienia akustycznego: umiejętność rozróżniania zmian częstotliwości dźwięku zmienia się wraz ze zmianami w ciśnieniu akustycznym. Im bardziej to ciśnienie wzrasta, tym więcej niskich i wysokich dźwięków człowiek jest w stanie rozpoznać.


Podniesienie ogólnej głośności nagrania prowadzi do powstania utworów, które są maksymalnie głośne od początku do końca. Poziom głośności zostaje więc spłaszczony, a muzyka ma niewielki zakres dynamiki (tzn. małą różnicę między głośnymi i cichymi fragmentami). Mały zakres dynamiki sprawia, że słuchanie takich utworów staje się męczące. 

Dostrzegają to przedstawiciele przemysłu muzycznego np. inżynierowie dźwięku Doug Sax, Geoff Emerick.

Powiększanie głośności utworów skrytykował też Bob Dylan, który stwierdził: Słucha się tych nowych płyt i są okropne, dźwięk je całkowicie przykrywa. Nie można niczego rozróżnić: ani wokalisty, niczego – zupełnie jak szum.

Ta sama technika (kompresja dynamiki) jest stosowana we wszystkich reklamach radiowych i telewizyjnych (reklamy są w odbiorze przez słuch kilka razy głośniejsze od filmów).

Drugim możliwym efektem jest zniekształcenie dźwięku, określane jako przesterowanie (ang. clipping). Medium cyfrowe nie może wygenerować sygnału większego niż jego pełna skala, dlatego też, jeśli poziom sygnału zostanie podwyższony powyżej tej granicy, fala dźwiękowa zostaje przycięta.


Przykłady albumów, na których zjawisko jest szczególnie słyszalne:

Christina Aguilera – Back to Basics
Lily Allen – Alright, Still
Arctic Monkeys – Whatever People Say I Am, That's What I'm Not
Depeche Mode – Playing the Angel
The Flaming Lips – At War with the Mystics
Metallica – Death Magnetic
Muse – Black Holes and Revelations
Queens of the Stone Age – Songs for the Deaf
Red Hot Chili Peppers – Californication
Rush – Vapor Trails
Santana – Supernatural
Sting – Brand New Day
The Stooges – Raw Power (1997 remix)






Śmierć dynamiki

autor Torris 

29-11-2007 11:11:01

[...]


Prześledźmy i przeanalizujmy dokładnie to zjawisko na konkretnych przykładach.



1983

Bryan Adams - Cuts Like A Knife (A&M CD-3288)

Plyta jest przykładem wczesnych technik masteringu płyt CD Audio. Niewątpliwie największymi zaletami formatu CD jest bardzo szeroki zakres dynamiki oraz brak szumów i pierwsza generacja płyt CD w pełni wykorzystywała te zalety.

Cyfrowy format płyt CD jest wewnętrznie ograniczony do maksymalnej, dozwolonej amplitudy, oznaczanej "0dB" lub "100%". W przeciwieństwie do nośników analogowych, limitu tego nie da się przekroczyć. Każda próba przesterowania, czyli przekroczenia tego poziomu kończy się deformacją fali dźwiękowej (sinusoida jest z góry i z dólu "przycięta", ograniczona do maksymalnego, dozwolonego poziomu). Wczesne płyty CD masterowano z pełnym szacunkiem do tego poziomu granicznego (0dB), unikając zjawiska przycinania (ang. clipping).

Album Bryana Adamsa masterowano ze sporą ilością "przestrzeni" - najwyższy poziom amplitudy na całej płycie wynosi -2.52dB (74.8%) i występuje tylko raz - na ścieżce numer 9, której wykres przestawiono poniżej (kanał lewy na górze, prawy na dole):




1991
Amy Grant - Heart In Motion (A&M 75021 5321 2)


Jak to zwykle bywa w świecie show biznesu i dużej konkurencji, to musiało się zmienić i ktoś musiał wykonać ten pierwszy krok. Kto był pierwszy - tego nie wiadomo, lecz niedobry trend, zmierzający w stronę degradacji jakości płyt CD, już się zaczął. W tym szczególnym przypadku ścieżki z płyty nietylko wielokrotnie "biją" w maksymalny, dozwolony poziom 0dB, lecz część z nich jest "obcięta", a więc ewidentnie przesterowana (fala spłaszczona, ucięta z góry lub z dołu, ponieważ nie "mieściła" się w dozwolonym przedziale wartości). Ewidentnie widać to na przykładzie ścieżki nr. 3:



A tutaj ilustracja zjawiska, o którym mowa:



W tym przypadku siedem próbek (czyli chwil, w których uchwycono i zarejestrowano dzwięk) pod rząd formuje płaską linię - efekt zderzenia z "murem" dopuszczalnego poziomu głośności dźwięku. Idealnie pozioma linia, podobna do tej, nigdy nie zdarza się w nagraniu, chyba że jest efektem celowej operacji ścinania (ang. clipping). Efektem takiego "spłaszczenia" jest bardzo nienaturalna, prostokątna fala dźwiękowa, która podczas odtwarzania daje bardzo nieprzyjemny i chropawy dźwięk. Płyta CD to 44100 próbek dźwięku na sekundę. W tym przypadku siedem próbek tworzy prostokątną falę dźwiękowa, czyli jakieś 7/44100 sekundy. To zdecydowanie zbyt krótko, żeby usłyszeć zniekształcenie, lecz jeśli zwiększymy ilość takich obcięć w każdej sekundzie dźwięku, to wynik będzie już bardziej słyszalny - jest to tzw. clipping distortion, czyli bardzo nieprzyjemne zniekształcenia, spowodowane obcinaniem sinusoid fali dźwiękowej.



1999
Ricky Martin (C2/Columbia CK 69891)


Po tym, co zostało napisane, chyba nie trzeba tłumaczyć, co widać poniżej. Co więcej, pomoże to zrozumieć, dlaczego piosenka "Livin' La Vida Loca" tak męczy uszy już po kilku chwilach słuchania!



W przybliżeniu doskonale widać dokonane zniszczenie:





Mit radiowej głośności

Z powyższych informacji wynika, że przez te wszystkie lata płyty CD stawały się coraz głośniejsze. Czy z tego wynika również, że w stacjach radiowych grały coraz głośniej?

Nie! Stacje radiowe używają procesorów dźwięku, które wyrównują poziom głośności nagrań. Nagrania ciche są zgłaśniane, zaś głośne wyciszane. Lecz w przypadku zbyt głośnych nagrań procesor dźwięku musi cały czas tłumić dźwięk.

A zwykły słuchacz?

Podobny efekt można uzyskać w domu za pomocą... regulatora głośności! Chcesz słuchać swojej muzyki głośno? Podkręcasz głośność. I możesz słuchać głośniej, z zachowaniem pełnej dynamiki i jakości materiału muzycznego. I nawet Bryan Adams z 1983 roku może grać głośniej, niż fatalnie zmasterowana płytka Ricky'ego Martina - wybór należy do Ciebie. Lecz co gdy wszystkie płyty CD są nagrywane GŁOŚNO? Wtedy wyboru już nie ma - nie można wybierać pomiędzy "ciszej" a "głośniej".

Wytwórnie muzyczne nie tylko nanoszą na płyty CD zniekształcony, pozbawiony dynamiki materiał muzyczny, każąc sobie za to płacić grube pieniądze, lecz również chcą wymusić słuchanie płyt w określony sposób. Czy naprawdę tego chcemy?





Opracowanie: Torris, na podstawie tekstów Mike'a Richtera i George'a Grahama.







całość:

pl.wikipedia.org/wiki/Loudness_war

top80.pl/smierc-dynamiki-p45.html



czwartek, 17 kwietnia 2025

Wiosna

 





Józef Chełmoński - Wiosna (Kaczeńce), olej na płótnie, 79,2 x 149,5 cm





Zdwyż - rzeka na Ukrainie








fb

wiki



piątek, 11 kwietnia 2025

Szczęście obecnych dni








POKÓJ












Pomnik Zaślubin z Morzem



Klasyk - i wspomnienia z PRL...




przedruk

Dorota Niećko


2025-04-06
16:38

Pomnik Zaślubin Polski z Morzem w Kołobrzegu już jest po gruntownym remoncie i dosłownie jaśnieje nad brzegiem Bałtyku.

Autorem wysokiego na aż 20 metrów pomnika z żelazobetonu jest Wiktor Tołkin, rzeźbiarz i architekt, wybitny twórca XX wieku. Odsłonięto go w 1963 roku. Legenda mówi, iż przejście z jednej strony pomnika na drugą na bezdechu przyniesie spełnienie wcześniej pomyślanego życzenia.







W 2025 roku z okazji 80. rocznicy walk o miasto, uroczystości w Kołobrzegu odbyły się już pod gruntownie wyczyszczonym i wyremontowanym Pomnikiem Zaślubin Polski z Morzem - drugim takim symbolem w Polsce.
To pierwszy tak poważny remont od 60 lat, choć w 2014 też prowadzono tu prace - wtedy konstrukcja była już w naprawdę kiepskim stanie.


To w Kołobrzegu nad brzegiem Bałtyku 18 marca 1945 kpr. Franciszek Niewidziajło stojąc na murze wschodniego pirsu kołobrzeskiego portu, wypowiedział pamiętne słowa:

Przyszliśmy, morze, po ciężkim i krwawym trudzie. Widzimy, że nie poszedł na marne nasz trud. Przysięgamy, że cię nigdy nie opuścimy. Rzucając pierścień w twe fale, biorę z tobą ślub, ponieważ tyś było i będziesz zawsze nasze.


A potem wrzucił do morza obrączkę. Tak Wojsko Polskie zaślubiało Bałtyk. To były drugie zaślubiny z morzem w historii. Pierwsze odbyły się 10 lutego 1920 w Pucku.


Pomnik miał stanąć w porcie w Kołobrzegu, ostatecznie jest przy deptaku

Idea postawienia pomnika zrodziła się w roku 1958, kiedy w Kołobrzegu świętowano 15-lecie Wojska Polskiego. Zaczęła się zbiórka pieniędzy na budowę.

- Początkowo, pomnik miał stanąć w miejscu, w którym rzeczywiście odbyła się uroczystość Zaślubin Polski z Morzem. Niestety, w pobliżu portu nie mogły być umieszczane pomniki o pokaźnej wielkości, zatem ostatecznie zdecydowano się umieścić ów pomnik w pobliskim parku, ok. 300 metrów od miejsca historycznych zaślubin - pisał Igor Michał Niewiadomski, w publikacji Rocznik Kołobrzeski 2022.

Na projekt pomnika ogłoszono konkurs. 17 marca 1963, w 18. rocznicę wyzwolenia Kołobrzegu, w fundamencie pomnika umieszczono tubę z aktem erekcyjnym.


Autor pomnika Zaślubin z Morzem: Wiktor Tołkin




Autorem pomnika jest Wiktor Tołkin, rzeźbiarz i architekt, absolwent Wydziału Architektury Politechniki Gdańskiej. - Była blisko Politechnika, to zapisałem się na architekturę, była blisko uczelnia plastyczna, na plastykę się zapisałem i obydwie uczelnie skończyłem - mówił w 2008 roku wywiadzie dla Małgorzaty Bramy z Archiwum Historii Mówionej Muzeum Powstania Warszawskiego.

Wiktor Tołkin zasłynął jako twórca wielu wybitnych pomników i czołowy przedstawiciel - obok Xawerego Dunikowskiego i Franciszka Duszeńki - polskiej monumentalnej rzeźby pomnikowej drugiej połowy XX wieku. Swoje pomniki poświęcał wydarzeniom martyrologicznym i heroicznym. Najsłynniejsze z nich to monumenty na terenach byłych obozów koncentracyjnych w Stutthofie i na Majdanku. To w zasadzie nie pomniki, ale całe założenia architektoniczne.

W swoim projekcie dla Kołobrzegu nawiązał do czasów średniowiecza i ideologii Ziem Zachodnich i Północnych - czyli Ziem Odzyskanych.


Miasto, liczące w 1940 roku 36800 ludności wróciło do Polski jako pustynia ruin i zgliszcz - podkreślił Tołkin przy projekcie pomnika.


Historyczna funkcja Pomnika Wyzwolenia w Kołobrzegu

Plany budowy monumentu są w Archiwum Państwowym w Koszalinie.

O idei Pomnika Wyzwolenia Kołobrzegu na etapie projektu Tołkin pisał tak: Pomnik Wyzwolenia zasadniczo wzniesiony zostaje dla upamiętnienia historycznej chwili dotarcia jednostek I Armii Wojska Polskiego do Bałtyku. Zarówno zasadnicza tematyka pomnika jak i jego umiejscowienie wyraźnie o tym mówią. Jego odsłonięcie wiązać się będzie zresztą z historycznymi datami.

Historyczna funkcja pomnika została podkreślona za pomocą elementów płaskorzeźby i napisów. Tak opisywał to twórca: Pomnik będzie miejscem, do którego kierowane będą wszystkie wycieczki, zwiedzające Kołobrzeg, a jego widoczność od strony morza każe uwzględnić w locjach i na mapach morskich. Wszystkim, przepływającym w pobliżu statkom – przypominać on będzie o wiekowej polskości tych ziem i o czynach żołnierza polskiego.


Pomnik nad morzem: błękit nieba i żółć piasku

Ale też ważne było dla niego to, jak pomnik będzie wyglądał i jak wpłynie na krajobraz.

- Pomnik stanąć ma nad morzem, na skraju wydmowego brzegu i plaży. Na zapleczu posiadać ma park, przez który organicznie łączyć się będzie z miastem. Architektura pomnika posiadać powinna walory widokowe i w swojej bryle pasować do nowoczesnej architektury współczesnego Kołobrzegu - czytamy w opisie projektu Tołkina.

Umiejscowienie pomnika stwarza konieczność użycia kolorów /zieleń parku, żółć piasku plaży, błękit nieba i stalowo-szmaragdowe morze/. Głównym elementem kolorystycznym musi stać się wieża, która powinna posiadać bądź okładzinę szlachetną polaryzującą i kolorową bądź powinna zostać wykonana z odpowiedniego materiału o pożądanej barwie i fakturze. Będzie to również wyrazem radości. Pomnik bowiem nie jest pomnikiem martyrologii, (..) wyraża szczęście obecnych dni - podkreślał rzeźbiarz i architekt.

- W dolnej części wieża ta posiada przelot, jak gdyby bramę o łukowatym sklepieniu, przez którą w formie masywnej bryły przechodzą żołnierze. Na czole tej bryły wykute wyraźnie postacie trzech żołnierzy – zgodnie bowiem z historią trzej polscy żołnierze na oczach zgromadzonego wojska weszli do morza i wbili w dno Bałtyku biało-czerwoną flagę. Poza żołnierzami - figury o symbolicznym wyglądzie (...) łatwe do rozpoznania. To woje Bolesława.


Rok 1963 i 30 tys. ludzi na odsłonięciu

Prace organizowane były przez Społeczny Komitet Budowy Pomnika Zaślubin z Morzem. Generalnym wykonawcą i projektantem była Ekspozytura PP „Pracownie Sztuk Plastycznych” w Koszalinie. Mozaikę na pomniku wykonał artysta plastyk Władysław Jackiewicz. Głównymi podwykonawcami były Kołobrzeskie Przedsiębiorstwo Budowlano-Montażowe i przedsiębiorstwo „Hydrobudowa”. Ale też przy budowie - społecznie - pracowali mieszkańcy miasta, a także żołnierze i pracownicy Zarządu Zieleni Miejskiej. Uroczyste odsłonięcie Pomnika Zaślubin odbyło się 3 listopada 1963. W uroczystościach wzięło udział aż 30 tysięcy osób, w tym najwyższe władze państwowe i Franciszek Niewidziajło.





Pomnik Zaślubin z Morzem. 

Dane

Forma pomnika ma znaczenie symboliczne - ma symbolizować przecież zwycięstwo. Wieża to stylizowana flaga, a opadający do ziemi płat tkaniny tworzy prześwit symbolizujący „okno na świat” - czyli dostęp do morza.

Monument ma wysokość około 20 metrów
Jest wykonany z żelazobetonu
Dolna, rozbudowana podstawa, pokryta jest płaskorzeźbami. Przedstawiają średniowiecznych wojów i żołnierzy Wojska Polskiego.
Pomnik zdobią też mozaiki z motywami nawiązującymi do polskiej historii oraz pamiątkowe napisy, m.in. taki: „Stulecia minęły i znów nad twoim brzegiem stoimy. Byliśmy tu i będziemy".
Wokół bryły pomnika ułożono 24 tablice z nazwami jednostek Wojska Polskiego biorących udział w walkach o Kołobrzeg i granitowe płyty z herbami Koszalina, Gdańska, Szczecina i Kołobrzegu.










środa, 26 marca 2025

Wikipedia i fałszywy portret Keplera







przedruk
tłumaczenie automatyczne


Jak fałszywy portret Keplera stał się kultowy

 
Stevena N. Shore'a;
Václav Pavlík





Podręczniki i pisma popularne wprowadzają portrety postaci historycznych, aby zilustrować ludzką stronę nauki. Zazwyczaj robią to dobrze. Albert Einstein wystawiał język przed dziennikarzami, Maria Skłodowska-Curie naprawdę ubierała się na czarno, a J. Robert Oppenheimer nosił czapkę z tuszy.

Jednak w ciągu ostatnich kilku dekad jeden z założycieli współczesnej fizyki i astronomii był rutynowo błędnie przedstawiany. Ponieważ w tym roku przypada 450. rocznica urodzin Johannesa Keplera, nadszedł czas i konieczna jest zwrócenie uwagi na skandaliczny przykład nieświadomie propagowanej dezinformacji.


W chwili oddawania do druku tego wydania Physics Today, lewy górny obraz poniżej jest pierwszym obrazem zwróconym w wyszukiwarce Google "portret Keplera" i towarzyszy mu uderzająca gama wariacji i odtworzeń. Przed 6 sierpnia było to główne zdjęcie na stronie Keplera w Wikipedii. 

W przypadku użytkowników w wybranych krajach 27 grudnia 2013 r., w dniu 442. urodzin Keplera, Google zastąpił swoje logo doodle z portretem.



Porównanie portretów (wszystkie cztery obrazy są w domenie publicznej.)

Fałszywy portret Johannesa Keplera (u góry po lewej). Przypuszczalnie z 1610 roku ten obraz nieznanego artysty jest bardziej prawdopodobny z XIX wieku. Jeśli jest na czymś opartym, to prawdopodobnie pochodzi z portretu Michaela Mästlina. 

Portret Michaela Mästlina (u góry po prawej). Czarno-biała fotografia oryginału z 1619 roku, przypisywanego niekiedy Conradowi Melbergerowi. Portret, znajdujący się na Uniwersytecie w Tybindze, został oznaczony przez Ernsta Zinnera jako możliwe źródło fałszerstwa. 

Portret Keplera (u dołu po lewej). Rycina oparta na portrecie Keplera z 1620 roku. Portret został przekazany do Biblioteki Uniwersyteckiej w Strasburgu w 1627 roku. (Dzięki uprzejmości Smithsonian Libraries and Archives.) 

Domniemany portret Keplera (na dole po prawej). Przypisywany od 1973 roku Hansowi von Aachen. Pochodzi z mniej więcej tego samego roku, w którym umieszczono go na fałszywym portrecie, prawdopodobnie z 1612 roku. 



Portret znajduje się w posiadaniu klasztoru benedyktynów w Kremsmünster w Austrii. Najwcześniejsza wzmianka o obrazie, jaką znaleźliśmy, znajduje się w książce Rudolfa Wolfa Geschichte der Astronomie (Historia astronomii) z 1877 roku. Według Wolfa potomkowie rodzeństwa Keplera sprzedali obraz opatowi klasztoru w Kremsmünster1 w 1864 roku. Ludwig Günther przytoczył podobną historię we wstępie do swojego niemieckiego tłumaczenia Somnium (Sen) Keplera z 1898 roku, stwierdzając, że "według notatek, które otrzymałem od ojca Hugo Schmida, tamtejszego bibliotekarza klasztornego, obraz należał do notariusza [o nazwisku] Gruner, który sprzedał go w 1864 roku obecnemu opatowi klasztoru, [Augustinowi] Reslhuberowi". 

(Wszystkie tłumaczenia języka niemieckiego są nasze.) 

Ani Wolf, ani Günther nie identyfikują artysty, który namalował portret.



Obraz jest olejny na dębie (35,5 cm × 44,5 cm) bez podpisu i atrybucji. W prawym górnym rogu znajduje się tylko łacińska sentencja Aetatis Suae 39, 1610 (W wieku 39 lat 1610) (która jest zwykle pomijana w reprodukcjach). 

W 1930 roku Ernst Zinner w "Festschrift" opublikowanym z okazji 300. rocznicy śmierci Keplera, zauważa, że obraz został sprzedany opactwu za 200 guldenów, a Gruner pochodził z Weil der Stadt (miejsca urodzenia Keplera, na terenie dzisiejszych południowo-zachodnich Niemiec). 

Zinner podsumowuje opisy Wolfa i Günthera, nazywa obraz "domniemanym portretem" i przytacza opinię Seraphina Maurera, który badał obraz w latach dwudziestych XX wieku. Maurer, kurator i konserwator w Galerii Obrazów wiedeńskiej Akademii Sztuk Pięknych, stwierdził, co następuje:


Ogólne wrażenie obrazu jest dobre, a mianowicie odpowiada ono obrazowi z XVII wieku. Jednak po bliższym przyjrzeniu się, zabieg techniczny (praca pędzlem) pokazuje, że malarz nie rozumiał naturalnych form, a jedynie potrafił mechanicznie odtworzyć czyjeś dzieło, co jest wyraźnie oczywiste dla specjalisty. Co więcej, kolory nie nabrały jeszcze wyglądu przypominającego szkliwo, jak to zawsze bywa w przypadku obrazów z tamtego okresu. Nie ma widocznych oznak starzenia, takich jak pęknięcia, więc przypuszczam, że obraz powstał prawdopodobnie około 1800 roku ([lub] trochę wcześniej lub później). Podobnie panel dębowy użyty [przez artystę] ma wykończenie, które nie odpowiada zwykłemu typowi z około 1600 roku. Są to główne czynniki, które pozwalają mi stwierdzić, że zdjęcie jest kopią



Jeszcze przed przeczytaniem artykułu Zinnera od dawna podejrzewaliśmy, że obraz nie może pochodzić sprzed XIX wieku ze względów stylistycznych i byliśmy bardzo zadowoleni, gdy okazało się, że Zinner i jego informatorzy doszli do tych samych wniosków.


Jest prawdopodobne, że obraz nie jest nawet obrazem Keplera, ale, jak sugerował Zinner w 1930 roku, XIX-wiecznym falsyfikatem luźno opartym na portrecie nauczyciela i mentora Keplera, Michaela Mästlina (u góry po prawej). 

Obraz ten przedstawia Mästlina w falbaniastym kołnierzu i todze akademickiej, typowej dla profesorów tego okresu. Rzekomy portret Keplera przechowywany w klasztorze w Kremsmünster przedstawia Keplera w podobnym stroju akademickim, ale nie zgadza się to z tym, co Kepler nosi na innych portretach, które niezaprzeczalnie go przedstawiają: 

pamiątkowy medalion z jego ślubu w 1597 roku i oficjalny portret z 1620 roku (na dole po lewej). 

W nich Kepler nosi koronkowy kołnierzyk, co jest bardziej odpowiednie, ponieważ nie był on wówczas ani nauczycielem akademickim, ani szlachcicem. Co więcej, łacińska inskrypcja na rzekomym portrecie mogła zostać dodana przez każdego, kto znał datę urodzin Keplera.


Obraz w prawym dolnym rogu to kolejny przypuszczalny portret Keplera, pochodzący z około 1610 roku, który od 1973 roku przypisywany jest Hansowi von Aachen, jednemu z ulubionych malarzy cesarza rzymskiego Rudolfa II i współczesnemu Keplerowi w Pradze. 

Portrety w lewym górnym i prawym dolnym rogu nie mogą być równoczesnymi przedstawieniami tej samej osoby. Choć identyfikacje są nadal kwestionowane, przynajmniej w przypadku von Aachen artysta jest znany, a obraz jest oryginalny. 

Wreszcie inny obraz zidentyfikowany jako Kepler, znany jako portret z Linzu, datowany jest na 1620 rok. Artysta nie jest znany, ale wykazuje podobieństwo do przedstawienia na frontyspisie Tablic rudolfińskich Keplera (1627). 



Jak więc rozpowszechnił się fałszywy portret Keplera? 


Poza wzmiankami Wolfa i Günthera nie znajdziemy żadnych przykładów portretu przypisywanego Keplerowi przed 2005 rokiem. 

W tym roku portret po raz pierwszy pojawił się w Wikipedii, a potem stał się wszechobecny. 

Na przykład pojawia się w komunikacie prasowym Europejskiej Agencji Kosmicznej z 2011 r. (wyraźnie cytując Wikipedię), Europejskie Obserwatorium Południowe dołączyło go do artykułu z 2016 r., a NASA wykorzystała go w swoich materiałach edukacyjnych dotyczących eksploracji Układu Słonecznego w 2017 r. 

W kwietniu tego roku zdjęcie pojawiło się na okładce Giornale di Fisica, włoskiego magazynu dla nauczycieli fizyki w szkołach średnich.


Chociaż ta sprawa może wydawać się po prostu banalną drogą, obrazy utrwalają się w umyśle.


Kepler zasługuje na coś lepszego.




"obrazy utrwalają się w umyśle"



słowa też - należy zakazać propagandy lgtb!


No i koniecznie stworzyć prawdziwe polskie repozytorium wiedzy, żeby ludzie nie musieli korzystać z wikipedii i by można ją było ostatecznie - zamknąć. 


 






Jak fałszywy portret Keplera stał się kultowy | Fizyka dzisiaj | Publikowanie usługi AIP




czwartek, 20 lutego 2025

Fraktale, a psychologia człowieka




przedruk
tłumaczenie automatyczne



w oryginalnym tekście sporo odnośników do innych stron, polecam




Wzory fraktalne w przyrodzie i sztuce są estetyczne i redukują stres



31 marca 2017 4:03



Ludzie są stworzeniami wizualnymi. Przedmioty, które nazywamy "pięknymi" lub "estetycznymi", są kluczową częścią naszego człowieczeństwa. Nawet najstarsze znane przykłady sztuki naskalnej i jaskiniowej pełniły raczej rolę estetyczną niż użytkową. Chociaż estetyka jest często uważana za źle zdefiniowaną, niejasną jakość, grupy badawcze, takie jak moja, używają wyrafinowanych technik, aby określić ją ilościowo – i jej wpływ na obserwatora.

Odkrywamy, że obrazy estetyczne mogą wywoływać oszałamiające zmiany w ciele, w tym radykalne zmniejszenie poziomu stresu obserwatora

Szacuje się, że sam stres w pracy kosztuje amerykańskie firmy wiele miliardów dolarów rocznie, więc studiowanie estetyki niesie ze sobą ogromne potencjalne korzyści dla społeczeństwa.

Naukowcy starają się ustalić, co sprawia, że poszczególne dzieła sztuki lub naturalne sceny są atrakcyjne wizualnie i łagodzą stres – a jednym z kluczowych czynników jest obecność powtarzających się wzorów zwanych fraktalami.



Czy fraktale są kluczem do tego, dlaczego twórczość Pollocka urzeka? Zdjęcie AP/LM Otero



Przyjemne wzory, w sztuce i w naturze

Jeśli chodzi o estetykę, kto lepiej się uczy niż znani artyści? Są w końcu ekspertami wizualnymi. Moja grupa badawcza przyjęła to podejście z Jacksonem Pollockiem, który osiągnął szczyt sztuki nowoczesnej pod koniec lat czterdziestych, wylewając farbę bezpośrednio z puszki na poziome płótna ułożone na podłodze jego pracowni. Chociaż wśród badaczy Pollocka toczyły się bitwy na temat znaczenia jego rozpryskujących się wzorów, wielu zgadzało się, że mają one organiczny, naturalny charakter.

Moja naukowa ciekawość została pobudzona, gdy dowiedziałem się, że wiele obiektów w naturze jest fraktalnych, z wzorami, które powtarzają się przy coraz większych powiększeniach. Pomyśl na przykład o drzewie. Najpierw widać duże gałęzie wyrastające z pnia. Potem widzisz mniejsze wersje wyrastające z każdej dużej gałęzi. W miarę powiększania pojawiają się coraz drobniejsze gałęzie, aż do najmniejszych gałązek. Inne przykłady fraktali natury to chmury, rzeki, wybrzeża i góry.

W 1999 roku moja grupa wykorzystała techniki komputerowej analizy wzorców, aby pokazać, że obrazy Pollocka są tak fraktalne, jak wzory znalezione w naturalnej scenerii. Od tego czasu ponad 10 różnych grup przeprowadziło różne formy analizy fraktalnej na jego obrazach. Zdolność Pollocka do wyrażania fraktalnej estetyki natury pomaga wyjaśnić niesłabnącą popularność jego prac.


Wpływ estetyki natury jest zaskakująco silny. W latach osiemdziesiątych architekci odkryli, że pacjenci szybciej wracają do zdrowia po operacji, gdy mają do dyspozycji sale szpitalne z oknami wychodzącymi na przyrodę.

Inne badania przeprowadzone od tego czasu wykazały, że samo patrzenie na zdjęcia naturalnych scen może zmienić sposób, w jaki autonomiczny układ nerwowy danej osoby reaguje na stres.



Czy fraktale są sekretem kojących naturalnych scen? Ronan, CC BY-NC-ND


Dla mnie rodzi to samo pytanie, które zadałem Pollockowi: czy fraktale są za to odpowiedzialne?

Współpracując z psychologami i neurobiologami, zmierzyliśmy reakcje ludzi na fraktale znalezione w naturze (za pomocą zdjęć naturalnych scen), sztuki (obrazy Pollocka) i matematyki (obrazy generowane komputerowo) i odkryliśmy uniwersalny efekt, który nazwaliśmy "płynnością fraktalną".


Dzięki ekspozycji na fraktalną scenerię natury, ludzkie systemy wzrokowe przystosowały się do wydajnego przetwarzania fraktali z łatwością. Odkryliśmy, że ta adaptacja zachodzi na wielu etapach układu wzrokowego, od sposobu, w jaki poruszają się nasze oczy, po aktywacje obszarów mózgu. Ta płynność umieszcza nas w strefie komfortu, dzięki czemu lubimy patrzeć na fraktale. Co najważniejsze, użyliśmy EEG do zarejestrowania aktywności elektrycznej mózgu i technik przewodnictwa skórnego, aby pokazać, że temu doświadczeniu estetycznemu towarzyszy redukcja stresu o 60 procent – zaskakująco duży efekt jak na leczenie niemedyczne. 

Ta fizjologiczna zmiana przyspiesza nawet tempo rekonwalescencji pooperacyjnej.



Artyści wyczuwają atrakcyjność fraktali

Nic więc dziwnego, że jako eksperci wizualni artyści osadzali fraktalne wzory w swoich pracach na przestrzeni wieków i w wielu kulturach. Fraktale można znaleźć na przykład w dziełach rzymskich, egipskich, azteckich, inkaskich i majańskich. Moimi ulubionymi przykładami sztuki fraktalnej z czasów nam bliższych należą Turbulencje da Vinci (1500), Wielka fala Hokusaia (1830), Seria Circle M.C. Eschera (1950) i oczywiście wylane obrazy Pollocka.

Chociaż jest to powszechne w sztuce, fraktalne powtarzanie wzorów stanowi wyzwanie artystyczne. Na przykład, wiele osób próbowało sfałszować fraktale Pollocka i poniosło porażkę. Rzeczywiście, nasza analiza fraktalna pomogła zidentyfikować fałszywe mintaje w głośnych przypadkach. Ostatnie badania przeprowadzone przez innych pokazują, że analiza fraktalna może pomóc odróżnić prawdziwe od fałszywych Pollocków z 93-procentowym wskaźnikiem sukcesu.

Sposób, w jaki artyści tworzą swoje fraktale, podsyca debatę w sztuce "natura kontra wychowanie": 

w jakim stopniu estetyka jest zdeterminowana przez automatyczne nieświadome mechanizmy tkwiące w biologii artysty, a w przeciwieństwie do jego intelektualnych i kulturowych problemów? 


W przypadku Pollocka jego fraktalna estetyka wynikała z intrygującej mieszanki obu. Jego fraktalne wzorce wywodzą się z ruchów jego ciała (w szczególności automatycznego procesu związanego z równowagą, znanego jako fraktal). Spędził jednak 10 lat na świadomym doskonaleniu swojej techniki nalewania, aby zwiększyć wizualną złożoność tych fraktalnych wzorów.



Test plam atramentowych Rorschacha, opiera się na tym, co wczytasz w obrazie. Hermann Rorschach



Złożoność fraktalna

Motywacja Pollocka do ciągłego zwiększania złożoności jego fraktalnych wzorów stała się oczywista niedawno, kiedy badałem fraktalne właściwości plam atramentu Rorschacha. Te abstrakcyjne plamy są słynne, ponieważ ludzie widzą w nich wyimaginowane formy (figury i zwierzęta). Wyjaśniłem ten proces w kategoriach efektu płynności fraktalnej, który usprawnia procesy rozpoznawania wzorców u ludzi. Fraktalne plamy atramentowe o niskiej złożoności sprawiły, że proces ten był szczęśliwy, oszukując obserwatorów, aby zobaczyli obrazy, których tam nie ma.

Pollockowi nie podobał się pomysł, że widzowie jego obrazów są rozpraszani przez takie wyimaginowane postacie, które nazywał "dodatkowym ładunkiem". Intuicyjnie zwiększał złożoność swoich dzieł, aby zapobiec temu zjawisku.

Abstrakcyjny kolega Pollocka, Willem De Kooning, również malował fraktale. Kiedy zdiagnozowano u niego demencję, niektórzy badacze sztuki wezwali go do przejścia na emeryturę w związku z obawami, że zmniejszy to komponent pielęgnacyjny jego twórczości. Jednak, choć przewidywali oni degradację jego obrazów, jego późniejsze prace przekazywały spokój, którego brakowało w jego wcześniejszych pracach. 


Ostatnio okazało się, że fraktalna złożoność jego obrazów stale spada, gdy popadał w demencję.

Badanie skupiło się na siedmiu artystach z różnymi schorzeniami neurologicznymi i podkreśliło potencjał wykorzystania dzieł sztuki jako nowego narzędzia do badania tych chorób. Dla mnie najbardziej inspirującym przesłaniem jest to, że walcząc z tymi chorobami, artyści nadal mogą tworzyć piękne dzieła sztuki.



Zrozumienie, w jaki sposób patrzenie na fraktale zmniejsza stres, oznacza, że możliwe jest stworzenie implantów siatkówki, które naśladują ten mechanizm. Zdjęcie Nautilusa za pośrednictwem www.shutterstock.com.




Moje główne badania koncentrują się na opracowywaniu implantów siatkówki w celu przywrócenia wzroku ofiarom chorób siatkówki. Na pierwszy rzut oka cel ten wydaje się daleki od sztuki Pollocka. Jednak to właśnie jego praca dała mi pierwszą wskazówkę na temat płynności fraktali i roli, jaką fraktale natury mogą odgrywać w utrzymywaniu poziomu stresu ludzi w ryzach. Aby upewnić się, że moje implanty inspirowane biologią wywołują taką samą redukcję stresu podczas patrzenia na fraktale natury, jak robią to normalne oczy, ściśle naśladują konstrukcję siatkówki.

Kiedy zaczynałem badania nad Pollockiem, nigdy nie wyobrażałem sobie, że będą one miały wpływ na projekty sztucznych oczu. Na tym jednak polega siła interdyscyplinarnych przedsięwzięć – myślenie "nieszablonowe" prowadzi do nieoczekiwanych, ale potencjalnie rewolucyjnych pomysłów.




------------


Wzory to matematyka, na którą uwielbiamy patrzeć


22 września 2015 11:06



Dlaczego ludzie uwielbiają patrzeć na wzory? Mogę się tylko domyślać, ale napisałem całą książkę o nowych matematycznych sposobach ich wytwarzania. W książce Creating Symmetry, The Artful Mathematics of Wallpaper Patterns (Tworzenie symetrii, artystycznej matematyki wzorów tapet) zamieszczam obszerny zestaw przepisów na przekształcanie fotografii we wzory. Oficjalna definicja "wzorca" jest kłopotliwa; Ale możesz myśleć o wzorze jako o obrazie, który w jakiś sposób się powtarza, być może gdy się obracamy, być może, gdy przeskakujemy o jedną jednostkę.

Oto wzór, który zrobiłem, używając logo The Conversation, wraz z truskawkami i cytryną:


Powtarzanie w nieskończoność na lewo i prawo. Frank A Farris, CC BY-ND

Matematycy nazywają to wzorem fryzu, ponieważ powtarza się on w kółko w lewo i prawo. Twój umysł prowadzi cię do przekonania, że ten wzorzec powtarza się w nieskończoność w dowolnym kierunku; W jakiś sposób wiesz, jak kontynuować wzór poza kadrem. Możesz również zobaczyć, że wzór u dołu obrazu jest taki sam jak wzór u góry, tylko trochę odwrócony i przesunięty.

Kiedy możemy zrobić coś ze wzorcem, który pozostawia go niezmienionym, nazywamy to symetrią wzorca. Tak więc przesuwanie tego wzoru na boki w odpowiednim stopniu – nazwijmy to przesunięciem o jedną jednostkę – jest symetrią mojego wzorca. Ruch odwracania i przesuwania nazywa się odbiciem poślizgu, więc mówimy, że powyższy wzór ma symetrię ślizgu.




Rząd liter A ma wiele symetrii. Frank A Farris, CC BY-ND


Możesz tworzyć wzory fryzu z rzędów liter, o ile możesz sobie wyobrazić, że rząd trwa w nieskończoność w lewo i w prawo. Wskażę ten pomysł poprzez... AAAAA.... Ten rząd liter zdecydowanie ma to, co nazywamy symetrią translacyjną, ponieważ możemy przesuwać się wzdłuż rzędu, po jednej literze A na raz i skończyć z tym samym wzorem.

Jakie ma inne symetrie? Jeśli użyjesz innej czcionki dla swoich A, może to zepsuć symetrię, ale jeśli nogi litery A są takie same, jak powyżej, to ten wiersz ma symetrię odbicia wokół osi pionowej narysowanej przez środek każdego A.


I tu pojawia się ciekawa matematyka: czy zauważyłeś oś odbicia między As? 

Okazuje się, że każdy wzór fryzu z jedną pionową osią zwierciadła, a co za tym idzie nieskończonym ich rzędem (przez symetrię translacyjną wspólną dla wszystkich fryzów), musi koniecznie mieć dodatkowy zestaw pionowych osi lustra dokładnie w połowie odległości między pozostałymi. A matematyczne wyjaśnienie nie jest zbyt trudne.

Załóżmy, że wzór pozostaje taki sam, gdy odwrócisz go wokół osi lustra. I załóżmy, że ten sam wzór jest zachowany, jeśli przesuniesz go o jedną jednostkę w prawo. Jeśli wykonanie pierwszego ruchu pozostawia wzór w spokoju, a wykonanie drugiego ruchu również pozostawia wzór w spokoju, to wykonanie najpierw jednego, a następnie drugiego pozostawia wzór w spokoju.





Przewracanie, a następnie przesuwanie jest tym samym, co jedno duże przewrócenie. Frank A Farris, CC BY-ND


Możesz odegrać to ręką: połóż prawą rękę twarzą w dół na stole z osią lustra przez środkowy palec. Najpierw odwróć rękę (symetria lustra), a następnie przesuń ją o jedną jednostkę w prawo (tłumaczenie). Zauważ, że jest to dokładnie taki sam ruch, jak odwrócenie ręki o pół jednostki od pierwszej.

To o tym świadczy! Nikt nie jest w stanie stworzyć wzoru z symetrią translacyjną i lustrami bez stworzenia tych pośrednich symetrii lustrzanych. Na tym polega istota matematycznego pojęcia grupy: jeśli wzór ma pewne symetrie, to musi mieć wszystkie inne, które powstają w wyniku ich połączenia.

Zaskakujące jest to, że istnieje tylko kilka różnych rodzajów symetrii fryzu. Kiedy mówię o typach, mam na myśli to, że rząd A ma ten sam typ co rząd V. (Szukaj tych pośrednich osi lustra!) Matematycy twierdzą, że dwie grupy symetrii są izomorficzne, co oznacza, że mają tę samą postać.

Okazuje się, że istnieje dokładnie siedem różnych grup fryzów. Zaskoczony? Prawdopodobnie możesz dowiedzieć się, czym one są, z pewną pomocą. Pozwólcie, że wyjaśnię, jak je nazwać, zgodnie z Międzynarodową Unią Krystalografów.

Symbol nazewnictwa używa szablonu prvh, gdzie p jest tylko symbolem zastępczym, r oznacza symetrię obrotową (pomyśl o rzędzie N), v oznacza cechy pionowe, a h oznacza poziomy. Nazwa wzoru A to p1m1: brak obrotu, lustro pionowe, brak elementu poziomego poza translacją. Używają 1 jako symbolu zastępczego, gdy ten konkretny rodzaj symetrii nie występuje we wzorcu.

Co mam na myśli mówiąc o rzeczach horyzontalnych? Mój fryz wprowadzający to p11g, ponieważ jest symetria ślizgu w kierunkach poziomych i brak symetrii w innych szczelinach.





Kolejny wzór fryzu, tym razem oparty na zdjęciu persymony. Frank A Farris, CC BY-ND

Zapisz kilka rzędów liter i zobacz, jakie rodzaje symetrii możesz nazwać. Wskazówka: powyższy wzór persymony (lub ten rząd N) zostałby nazwany p211. Nie może być p1g1, ponieważ upieramy się, że nasz fryz ma symetrię translacyjną w kierunku poziomym. Nie może być p1mg, ponieważ jeśli masz m w kierunku pionowym i g w poziomie, jesteś zmuszony (nie przeze mnie, ale przez naturę rzeczywistości) do symetrii rotacyjnej, co ląduje w p2mg.



Wzór p2mg oparty na tych samych surowcach, co nasz pierwszy wzór fryzu. CC BY-ND

Trudno jest zrobić wzory p2mg z literami, więc oto jeden wykonany z tej samej cytryny i truskawek. Pominąłem logo, ponieważ słowa stały się zbyt zniekształcone. Szukaj poziomych ślizgów, pionowych luster i środków o podwójnej symetrii obrotowej. (Oto zabawna cecha: uśmiechnięte truskawkowe twarze stają się smutne, gdy widzisz je do góry nogami.)



W mojej książce skupiam się bardziej na wzorach tapet, czyli takich, które powtarzają się w nieskończoność wzdłuż dwóch różnych osi. Wyjaśniam, jak używać wzorów matematycznych zwanych złożonymi formami falowymi do konstruowania wzorów tapet. Udowadniam, że każda grupa tapet jest izomorficzna – pojęcie matematyczne oznaczające tę samą formę – do jednej z zaledwie 17 grup prototypowych. Ponieważ typy wzorców ograniczają możliwe struktury kryształów, a nawet atomów, wszystkie wyniki tego typu mówią coś głęboko o naturze rzeczywistości.



Starożytna rzymska mozaika podłogowa w Carranque, Hiszpania. a_marga, CC BY-SA

Bez względu na adaptacyjne powody naszej ludzkiej miłości do wzorów, tworzymy je od dawna. Każda tradycja dekoracyjna obejmuje ten sam ograniczony zestaw typów wzorów, chociaż czasami istnieją kulturowe powody dla łamania symetrii lub pomijania niektórych typów. Czy nasze wizualne zamiłowanie do rozpoznawania, że "Tak, to jest to samo, co tamto!" miało pierwotnie użyteczny korzeń, być może ewoluując z przewagi w odróżnianiu roślin jadalnych od trujących, na przykład? A może po prostu lubimy patrzeć na wzory? Bez względu na to, co się dzieje, tysiące lat później nadal czerpiemy przyjemność z tych powtarzalnych wzorów.











theconversation.com/fractal-patterns-in-nature-and-art-are-aesthetically-pleasing-and-stress-reducing-73255

theconversation.com/patterns-are-math-we-love-to-look-at-44390




sobota, 12 października 2024

Dom w Budzie Ruskiej.



Bardzo ładny nowy dom drewniany.



przedruk





Dom w Budzie Ruskiej. 
Nowa chata dla trzech rodzin w nostalgicznym poszukiwaniu lokalnej tradycji


oprac. Julia Jankowska

2024-10-1211:42


Dom na wakacje na Suwalszczyźnie





Dom stoi we wsi Buda Ruska, na Suwalszczyźnie, nad Czarną Hańczą. Zaprojektowaliśmy go zupełnie od nowa jako całoroczną wakacyjną rezydencję umożliwiającą wspólne spędzanie czasu przez trzy rodziny bez wchodzenia sobie na głowę. 


Zamiarem od początku było zaprojektowanie domu w taki sposób, żeby pasował do lokalnego krajobrazu, co oznaczało dla nas bezpośrednie odniesienie do lokalnej tradycji domów drewnianych.

Dwuspadowy dach z widocznymi czołami płatwi,
przeszklone ganki,
trójdzielna elewacja pokryta wielowątkową szalówką,
kamienna podmurówka
i drewniane detale to główne rozwiązania, które pozwoliły sprawić, że sylweta domu pasuje do innych zabudowań we wsi.

Jednocześnie projekt ma szereg indywidualnych cech, które nadają mu swoisty charakterek: kąt dachu mniejszy niż typowy dla tej okolicy, wole oczka na poddaszu, szerokie okapy, łańcuchy zamiast rur spustowych. - opowiadają architekci.








W jakich technologiach wykonano współczesny tradycyjny dom?

Ściany zewnętrzne wykonano we współczesnej technologii zrębowej z litych bali świerkowych frezowanych w podwójne własne pióro, łączonych klasycznymi metodami uzupełnionymi o nowoczesne ulepszenia - samowiercące wkręty ciesielskie. Bale prostokątne o przekroju 18 x 23 cm pozyskano z drewna zakupionego lokalnie z zasobów Wigierskiego Parku Narodowego i wysezonowanego przez rok poprzedzający budowę. Elewację ocieplono warstwą 16 cm wełny celulozowej wdmuchiwanej za szalówkę wykonaną z profilowanego drewna modrzewiowego pokrytego szarą lazurą.


Tradycyjny wygląd a nowe materiały

Rysunki profili desek szalunkowych poprzedziły studia nad tradycyjnymi przekrojami. Konstrukcja drewniana otacza centralny żelbetowy trzon mieszczący spiralną klatkę schodową i dwa kominy. Ze względu na osiadanie żelbet należało oddzielić konstrukcyjnie od drewnianych ścian. Więźbę spoczywającą częściowo na trzonie żelbetowym oparliśmy na gwintowanych łożyskach, które można było kompensacyjnie opuszczać w miarę kurczenia się pod własnym ciężarem wysychającego powoli domu. Od momentu zwieńczenia więźby dachowej kalenica osiadła przez rok o około 12 cm i od tej pory dom pozostał już stabilny wymiarowo. Dopiero po upływie tego roku można było wykończyć elewację.







Ambicją projektanta była - jak mówi - jak najdalej idąca eliminacja tworzyw sztucznych z budynku. Zamiar ten powiódł się w znacznej części, choć w wielu miejscach okazał się być trudny lub zbyt kosztowny do przeprowadzenia. Przykładem niestandardowych rozwiązań są zastosowane materiały izolacyjne: pod ziemią szkło piankowe, nad ziemią wełna celulozowa. Udało się prawie zupełnie uniknąć piany poliuretanowej - okna zamocowano na kliny i wąsy stalowe a szczeliny wypełniono wełną – takie rozwiązanie sprzyja kompensacji osiadania drewna. Instalację wodną wykonano z rur miedzianych zaciskanych a rolę wiatroizolacji spełniają płyty drewnopochodne - dzięki uniknięciu plastikowej membrany dom pozostaje otwarty dyfuzyjnie.



W przygotowaniu do projektowania budynku i jego wykończenia badałem i podziwiałem dokonania starszych kolegów. Wizyty w Jacznie w domach stworzonych przez Filipa Millera zachwyciły mnie i ustanowiły punkt odniesienia dla tego projektu. Inspirował mnie też dom w Pasiekach, doskonale wpisany w Podlaską wieś przez Mikołaja Nowotniaka. - pisze Jan Strumiłło.










Know-how i wykonanie lokalnych cieśli i majstrów

Bezcenną wiedzę techniczną podzielii się z nim, jak opowiada, lokalni cieśle pod wodzą Tomasza Czyżyńskiego i majster stanu surowego, robót kamieniarskich i ziemnych Ryszard Bondzio. Budowę prowadzono w przeważającej większości siłami lokalnych rzemieślników i z wykorzystaniem materiałów produkowanych w nieodległych zakładach.



Okna i drzwi wyprodukowały firmy z Szypliszek i Olecka, łóżka i zabudowy meblowe wykonali stolarze z Suwałk. Kafle do obłożenia kominka i pieca wypalono w manufakturze białostockiej, a połączył je skutecznie zdun z sąsiedniego Pogorzelca - snuje opowieść Strumiłło. Blacha na dach pochodzi z Niemiec, ale firma dekarska położyła ją rodzima. Klamki do drzwi odlano w Łomiankach na wzór produktu przedwojennej firmy Braci Lubert z Warki – model nr 128 - poznajemy szczegóły.







Podstawowe dane projektu

Drewniany całoroczny dom wakacyjny na przesmyku suwalskim

Projekt architektury: 2022

Zespół projektowy: Jan Strumiłło, Jan Dybowski, asysta na etapie koncepcji Julia Jankowska, współpraca na etapie wykonawczym Anna Libera, Jan Libera

Współpraca: Tomasz Czyżański, Ryszard Bondzio.

Powierzchnia użytkowa: 220 m²


Oprac. Julia Jankowska, w oparciu o tekst architekta, Jana Strumiłło.

























Galeria zdjęć w linkach.



architektura.muratorplus.pl/technika/dom-w-budzie-ruskiej-nowa-chata-dla-trzech-rodzin-w-nostalgicznym-poszukiwaniu-lokalnej-tradycji-aa-J8G3-ccpM-WqEz.html


janstrumillo.pl/buda-ruska/


Klamka, Fabryka Okuć Budowlanych i Odlewni Metali Bracia Lubert S.A. Warszawa, lata 30. XX w., fot. L. Żurek, wł. Biura Miejskiego Konserwatora Zabytków - Audycje Kulturalne

Fabryka Okuć Budowlanych Bracia Lubert - Baza wiedzy (muzeumpulaski.pl)




czwartek, 26 września 2024

Ja też protestuję.



przedruk



"Protestuję". Znany polski aktor powiedział to wprost

25.09.2024 20:31

Znany polski aktor Jan Englert, który ma na swoim koncie ponad 100 ról teatralnych, filmowych i telewizyjnych wyznał, jak wspomina początki swojej kariery.


Jan Englert przyznał, że karierę rozpoczął od roli w legendarnym filmie "Kanał" Andrzeja Wajdy. Aktor, który pomimo swoich 81-lat wciąż jest aktywny zawodowo, wyznał, że jego początki w tej branży nie były łatwe. Szczególnie młode osoby nie miały zbyt wielu szans na otrzymanie atrakcyjnej oferty.

Englert zauważył, że w dzisiejszych czasach okoliczności bardziej sprzyjają. W dodatku nie brakuje aktorów amatorów, którzy angażują się w różnego rodzaju paradokumenty, byleby tylko zostać zauważonymi. Artysta nie przebierał w słowach, dając wyraz swojemu niezadowoleniu.


- W tej chwili w telewizji mamy 60 proc. amatorów, którzy grają w różnych serialikach, a paradokumenty mają większą oglądalność od teatru telewizji na przykład. I z tym trzeba się pogodzić albo protestować. Ja protestuję. Uważam, że to, że żyjemy w czasach, gdzie ilość wygrywa z jakością, jest rzeczą determinującą moją niechęć do ułatwień, które technika wymyśliła. Z przerażeniem myślę, co będzie nawet z filmem w dobie sztucznej inteligencji

- powiedział Jan Englert.





Kim jest Jan Englert?

Urodził się 11 maja 1943 roku w Warszawie. Jest znanym aktorem teatralnym i filmowym, a ponadto reżyserem teatralnym i pedagogiem. Ma na swoim koncie wiele ciekawych ról. Od lat pełni funkcje dyrektora artystycznego Teatru Narodowego w Warszawie. W jego reżyserii wystawiono ponad 30 spektakli teatralnych oraz 35 spektakli Teatru Telewizji. Aktor w ciągu swojego życia pomieszkiwał w różnych miejscach; m.in. w Sosnowcu, Polanicy, Kłodzku, Częstochowie i Warszawie.





"Protestuję". Znany polski aktor powiedział to wprost (tysol.pl)




sobota, 7 września 2024

"Ciągle ten triumfalny głos małego, paskudnego człowieczka"



 "i takim pewnym siebie głosem wypowiedział swoje zdanie krótko i zdecydowanie"

Ja to znam.
Słyszałem to kilka razy w ostatnich latach.








85 lat temu, 11 września 1939 roku, zmarł we Francji Konstantin Korowin, jeden z pierwszych rosyjskich impresjonistów, artysta, który okazał się również wybitnym dekoratorem teatralnym, pisarzem i pamiętnikarzem. 






Poniżej kilka jego obrazów i trochę gorzkich refleksji...



przedruk
tłumaczenie automatyczne



Cytaty z Korowina wg:  Uljany Wołochowej



Jest na świecie diabeł, który nazywa się nieporozumieniem. Nasze rosyjskie społeczeństwo żyje w kieszeni tego diabła.


Dziwne, że w najbogatszej Rosji wielki Musorgski nikomu się nie przydał i sprzedał "Chowańszczyznę" za 25 rubli Tertijowi Filippowowi. A genialny Wrubel rozdawał wspaniałe rysunki w Kijowie na kiepskie śniadanie w restauracji.



W Rosji, w naszej dawnej Rosji, miało miejsce dziwne zjawisko, <... >. To było — jakby to powiedzieć? - jakaś specjalna "opinia publiczna". Słyszałem go cały czas, ten triumfalny głos "opinii publicznej" i zdawało mi się, że jest to głos jakiegoś małego i paskudnego człowieczka za płotem.

Gdzieś za płotem mieszkał mały człowieczek i takim pewnym siebie głosem wypowiedział swoje zdanie krótko i zdecydowanie, a za nim, jak papugi, wszyscy powtarzali, a gazety zaczęły krzyczeć.


[tajne obce służby, SI, albo 5 kolumna - MS] 



























Wiele wycierpiałem w swoim życiu, że tak powiem, z powodu nieporozumień, a jeszcze więcej z powodu oszczerstw, z zazdrości, która często wyraża się pod pozorem przyjaźni. <... >Wydawało mi się, że to jest jakiś straszny diabeł w ludziach, diabeł w duszy ludzkiej, straszniejszy niż nieporozumienie. Doświadczyłem tego od wielu moich udawanych przyjaciół. W większości ci ludzie naśladowali mnie, naśladowali moje malarstwo, moją inicjatywę, moją radość życia, mój sposób mówienia i życia.


Wśród artystów i artystów dostrzegłem jedną szczególną cechę sprytu. Kiedy ktoś był chwalony lub podziwiany za swoje dzieło, zawsze byli ludzie, którzy natychmiast mówili: "Szkoda, on pije". Albo: "On jest...", albo: "On jest...", albo ogólnie: "Wiesz, on nie zachowuje się dobrze".
























W Rosji odbyłem wiele spotkań z różnymi ludźmi i ogromna liczba z nich była dyskutantami. Ci ludzie <... > zawsze byli w dobrych humorach. A gdy tylko rozpoczęła się przed nimi rozmowa, natychmiast wdali się w kłótnię. Nowa sztuka, muzyka, literatura, obraz - wszystko wywoływało w nich reakcję, wszystko ich ekscytowało. Ci ludzie tonęli w zmartwieniach i niepokoju: aktor nie grał w teatrze we właściwy sposób, muzyka nie była odpowiednia – nie była dobra; artysta maluje obrazy w niewłaściwy sposób – wszyscy są dekadenccy; Polityka to nie to samo, rząd jest do niczego, wszystko jest źle... Z biegiem lat usta tych ludzi stały się jak pudełka - wargi od sporów.


Nikt nie chciał myśleć ani brać na poważnie, że jestem artystą i że maluję obrazy. I że tak jest, a ja to robię tylko z głupoty. Do mojej pracowni we wsi przychodzili różni ludzie z dworu, to było trzy wiorsty ode mnie. I tak przyszli i uważali mnie za kogoś innego, a nie za artystę. ale dla jakiejś władzy. Przyjechali z prośbą o pomoc w przypadku nielegalnego zajęcia stodoły lub wykopania wszystkich jabłoni z ogrodu jednego z nich.


Już od najmłodszych lat zdałem sobie sprawę, że w obrazie najważniejsze nie jest to, co jest namalowane, lecz to, jak jest namalowane. A kiedy malowałem siebie, zawsze bolało mnie, że inni, patrząc na moje prace, mówili: "Po co to jest? Nie ma takiej potrzeby, nie ma pomysłu..."




















Cytaty KK wg:  Uljany Wołochowej




kommersant.ru/doc/6921708?from=glavnoe_2