Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą "przepowiednie". Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą "przepowiednie". Pokaż wszystkie posty

czwartek, 12 grudnia 2024

Strach




Znowu Historia Skarszew... polecam samodzielnie odkryć rebusy w tekście.



przedruki



Dziennik Bałtycki...






Pomorze: Madonna, co Polaków nie lubi, czyli o przedmiotach ze złą energią i klątwach


Grażyna Antoniewicz
26 października 2012




Strach jest uczuciem, który towarzyszy nam od zawsze. Czasami po prostu jak dzieci lubimy się bać. I pewnie dlatego krąży tak wiele mrocznych legend i opowieści. Czy na Pomorzu spotkamy przedmioty o złej energii lub takie, na których ciąży klątwa? Historycy oficjalnie tych opowieści nie potwierdzają. Z uśmiechem traktują je jako legendy. Legendy niekiedy bardzo piękne.




Nawet dzwony nie biły

Jak wieść gminna niesie, klątwę nałożono na nagrobek gdańskich burmistrzów Leszkowa i Hechta, zamordowanych przez Krzyżaków w kwietniu 1411 roku. Do zbrodni doszło gdyż władze Gdańska obstawały przy zwierzchności Polski nawet na początku 1411 roku, gdy - w wyniku zawarcia pokoju toruńskiego - miasto miało wrócić pod władzę Krzyżaków. Chcąc wymusić posłuszeństwo gdańszczan Krzyżacy nałożyli na miasto ogromny podatek: by go wyegzekwować, gdański komtur zablokował wejście do portu. 6 kwietnia burmistrzowie Konrad Leczkow (Letzkau) i Arnold Hecht oraz rajca Bartłomiej Gross udali się do zamku krzyżackiego w Gdańsku na ucztę, aby wynegocjować warunki ewentualnego porozumienia.


Oczywiście, legenda i literatura dorobiła szczegółowy przebieg uczty, kłótni i następujących po niej tragicznych wydarzeń. Ale co faktycznie wydarzyło się po przekroczeniu przez gdańską delegację bramy zamku - tak naprawdę nie wiadomo. Tak, czy inaczej burmistrzowie i rajca nie opuścili już zamku żywi. Widać w tym niewątpliwie rękę komtura von Plauena młodszego.

Przedstawiciele Rady Miasta i rodziny zaginionych przychodzili codziennie pytać o ich los. Straże udzielały informacji, a to, że delegaci obrazili komtura po pijanemu i teraz siedzą w lochu, a to że popełnili zbiorowe samobójstwo. Ostatecznie ciała ofiar wydobyto po kilku dniach z zamkowej fosy.


Rajca Bartłomiej Gross spoczął w rodzinnym grobie, natomiast obaj burmistrzowie zostali pochowani w Bazylice Mariackiej. Historyczne źródła podają, że pogrzeb odbył się w zupełnej ciszy, bez dzwonów. Miał to być znak trwogi, jaka ogarnęła miasto. Na płycie nagrobnej umieszczono łaciński napis: Hicjacent Honorabiles Viri Conradus Letzkau et Arnoldus Heket, Proconsules Civitatis Dantzke, qui obierunt Feria Secunda post Festum Palmarum, Anno Domini 1411 (Tu leżą czcigodni mężowie Konrad Letzkau i Arnold Heket, burmistrzowie miasta Gdańska, którzy zginęli w poniedziałek po Niedzieli Palmowej, roku Pańskiego 1411). "Orate pro eis" - więc się za nich pomódlmy jak kto umie. Płytę, choć zniszczoną francuskim pociskiem w XIX wieku, oglądać możemy w kościele Mariackim do dziś.

Czy jesteśmy przesądni? Czego boi się Pomorzanin?

- Podobno lud przeklął każdego, kto ośmieli się naruszyć spokój zmarłych męczenników i ruszyć płytę - opowiada Beata Sztyber, historyk sztuki. - To jak klątwa faraona. Spokoju zmarłych nie zakłócił dotąd nikt, tak silna jest obawa przed ową klątwą. Podobno, lepiej jest nawet nie stąpać po nagrobku.


Odbudują wbrew przepowiedni

Także Malbork ma niezwykłą legendę dotyczącą klątwy. Na Zamku Wysokim we wnęce wschodniej elewacji kościoła Najświętszej Matki Boskiej, znajdowała się ogromna, wysoka na osiem metrów figura Matki Boskiej z Dzieciątkiem na ręku, wykonana ze stiuku. Postać pokryta była mozaiką, którą wykonali mistrzowie z Wenecji i - gdy odbijały się od niej promienie słoneczne - świeciła wszystkimi kolorami tęczy.

- Figura powstała w 1340 roku i od początku była symbolem Zakonu Najświętszej Marii Panny oraz miasta Malborka - opowiada przewodnik i pomysłodawca odbudowy figury Piotr Topolski.
 - Mówiono, że ten kto podniesie rękę na Zakon oraz figurę Najświętszej Marii Panny straci życie. Przykładem jest historia puszkarza. Ponoć, gdy w 1410 roku po zwycięskiej bitwie pod Grunwaldem armia polska oblegała twierdzę, puszkarz Jagiełły wycelował bombardę w figurę Madonny. Nie zdołał jednak odpalić armaty, bo nagle oślepł.

Stara przepowiednia, głosiła, że tak długo, jak długo figura stoi, na tych ziemiach panował będzie język niemiecki, a tereny te pozostaną pod niemiecką kontrolą. Przepowiednia wypełniła się pod koniec drugiej wojny światowej, kiedy to zawaliła się wieża Zamku Wysokiego, a amunicja tam złożona eksplodowała uszkadzając figurę i... skończyło się panowanie niemieckie.
Przed pięcioma laty przewodnicy malborscy założyli stowarzyszenie Mater Dei, które stara się doprowadzić do odbudowania figury, co ma kosztować około miliona złotych. Jak na razie w jej miejscu umieszczono banner i... nic złego się nie zdarzyło.

[odbudowa zakończyła się w 2016 roku - MS]

Klątwa na Gdańsk

Klątwa spocząć może nie tylko na konkretnym przedmiocie, ale także całym mieście.
Na Gdańsk przed wiekami nałożył ją sam papież. A tłem tej historii jest wątek miłosny, niczym z "Romea i Julii".

W roku 1498 gdański Romeo (Maurycy Feber) miał lat 26, a Julia (Anna Pilemann)16. Ona była córką bogatego kupca, który wyszykował dla niej największy posag w mieście - 10 tysięcy grzywien. Za te pieniądze można było kupić co najmniej pięć wsi. Toteż koło panny kręcili się liczni zalotnicy. Na hucznym weselu bogatego kupca Jerzego Proite. Anna Pilemann poznała Maurycego najmłodszego syna burmistrza Ferbera. Młody człowiek otrzymał staranne wykształcenie, był też przystojny, choć słynął z porywczego usposobienia i dumy. Niestety Ferberowie i Pilemanowie należeli do dwóch zwalczający się stronnictw. Walka toczyła się o wpływy w Gdańsku i duże pieniądze.

Mimo nienawiści rodów i różnicy wieku między Anną a Maurycym zrodziła się miłość. Zakochani spotykali się w Kościele Najświętszej Marii Panny, gdzie od 25 lat wisiał słynny tryptyk "Sąd ostateczny" - zrabowany przez gdańskiego kapra Pawła Benke. Randki były potajemne - z powodu waśni między Ferberami a Pilemanami. Maurycy szybko oświadczył się dziewczynie. A Anna, choć z pewnymi oporami, wyraziła zgodę.

Zakochany Maurycy przyznał się ojcu do potajemnych zaręczyn. Burmistrz Jan Feber udał się na ulicę Szeroką, do kantoru złotniczego ojca Anny - prosząc o jej rękę dla syna. Otrzymał ostrą odmowę. Gdy Mateusz Pilemann wrócił do domu wybuchła awantura. Anna przyznała się, do zaręczyn. Rodzice bojąc się, że Maurycy może ją wykraść zamknęli pannę w domu. Anna nie wychodziła, nawet do kościoła posyłano ją się pod strażą rodziny. Dziewczę pod kluczem, a narzeczony szaleje. Rozpoczęły się procesy cywilne i kościelne. Ferberowie żądali wydania Anny. Narzeczony napisał skargę do sądu papieskiego w Rzymie. Papież zlecił zbadanie sprawy arcybiskupowi Mediolanu, który zażądał aby zainteresowani stawili się na sąd. Rodziny Plemannów nie zjawiała się jednak! W efekcie papież rzucił więc klątwę na cały Gdańsk. Jest rok 1500, w mieście przestano odprawiać nabożeństwa, zamknięto kościoły, zamilkły dzwony. Mieszkańcy zaczynają protestować. W obawie przed rozruchami Rada Miasta... unieważniła klątwę papieską i nakazała księżom odprawianie nabożeństw.
Przyznaję, nie wiem czy klątwa została cofnięta.

A co z zakochaną parą? Nigdy się już nie spotkali. Ona wyszła za innego, on został biskupem.


Chrystus mrugający

I na koniec, usłyszana od profesora Jerzego Sampa legenda o franciszkaninie ojcu Laurentym, który przed wiekami wyrzeźbił Chrystusa na krzyżu (było to ponoć w 1500 roku). Tłumy biegły do kościoła św. Trójcy w Gdańsku na Starym Przedmieściu, aby podziwiać niezwykłe dzieło. Podobno przenikliwe, wręcz zatrważające spojrzenie ukrzyżowanego, przed którym nie sposób było uciec ani znaleźć schronienia, powalało na kolana nawet zatwardziałych grzeszników. Powtarzano, że gdy brzemienna kobieta spojrzy figurze w twarz, urodzi dziecko o okropnym obliczu. W efekcie ojciec Laurenty przemalował oblicze Chrystusa i "zamknął" mu oczy. Legenda mówi o co najmniej dwóch przypadkach, gdy figura je otworzyła. Pierwszy raz było to przed wojną ze Szwedami, drugi w okresie wojen napoleońskich. Jak było w 1939 - nie wiadomo.



Tak, tak, niemiecki Chrystus z niemieckiego kościoła nie ostrzegł Polaków o podstępnej i krwawej wojnie, jaką im Niemcy zgotowali... 


Klątwa może dotknąć nie tylko pojedyńczego człowieka, co jest nieposłuszny niemieckim planom, ale także większą grupę ludzi - całe miasto, a nawet - kto wie - może cały kraj!

Strach jest uczuciem, który towarzyszy wam od zawsze! I zawsze tu będziem, by karać tych, co podniosą rękę na Zakon (Prawo) ! I wszystkich ogarnie taka trwoga, a nawet dzwony nie będą biły...




Resztę sami sobie przetłumaczycie....












Malbork. Madonna wróciła na swoje miejsce w zamku pięć lat temu. Monumentalny posąg znów króluje nad miastem


Anna Szade

16 kwietnia 2021, 9:11







15-tonowa figura Madonny zburzona w 1945 r. wróciła na miejsce i objawiła się światu wieczorem 16 kwietnia 2016 r. Posąg Najświętszej Maryi Panny, patronki Malborka, znów olśniewa swoim niezwykłym blaskiem.


Efekty działań konserwatorów można podziwiać od pięciu lat. Były możliwe dzięki pozyskanym przez Muzeum Zamkowe w Malborku 19 mln zł z Europejskiego Obszaru Gospodarczego, czyli z funduszy Islandii, Liechtensteinu i Norwegii (85 proc. dofinansowania) oraz Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego (15 proc.). Dzięki temu udało się wyremontować wnętrze zniszczonego na początku 1945 r. kościoła Najświętszej Marii Panny oraz odbudować około 8-metrową figurę Matki Boskiej z Dzieciątkiem. Prace odbyły się też na wieży głównej zamku oraz w Wieży Kleszej i Domku Dzwonnika.


Samo odtworzenie monumentalnej Madonny pochłonęło ok. 1,4 mln zł, z czego 240 tys. zł przekazała Fundacja Mater Dei. Ten wkład wystarczył na zrekonstruowanie oryginalnych elementów figury, czyli tego, czego nie widać z zewnątrz. To, co podziwiamy od kwietnia 2016 r., to ponad 300 tys. elementów mozaiki. I to ona sprawia, że postać jest wyjątkowa w skali świata. Szklane kostki użyte do jego obłożenia sprowadzone zostały z Wenecji, natomiast elementy pokryte złotem wykonane zostały w Gdańsku.


Ale figura Najświętszej Marii Panny to nie tylko ważący ok. 15 ton posąg pokryty barwną mozaiką. To nie tylko dzieło rekonstruktorów z Monument Service, którzy wykonali benedyktyńską pracę. Gdy po 71 latach posąg wracał na swoje miejsce, był także świadectwem współpracy wielu środowisk. To dzięki temu miasto znów ma swój symbol i patronkę.


Mater Dei, dzięki żmudnej pracy, osiągnęła swój cel i spełniła marzenia, które w 2007 r., gdy powstawała malborska fundacja, wydawały się odległe i wręcz nierealne. Dużą rolę w tym dziele odegrali przewodnicy, którzy przez lata cierpliwie opowiadali o idei odbudowy figury kolejnym osobom, które zwiedzały Muzeum Zamkowe.


- To znaczący udział w postaci dotarcia do umysłów milionów turystów oraz propagowania zbiórki funduszy i sprzedaży cegiełek - podkreślają przedstawiciele Fundacji Mater Dei. - Swój wkład mają również przedstawiciele lokalnych władz, instytucji publicznych, Kościoła, przedsiębiorcy, a także pracownicy Muzeum Zamkowego, Malborskiego Centrum Kultury i Edukacji, przedstawiciele mediów i wiele, wiele innych osób.


„Na gruzach pruskiej buty”, czyli zamek 75 lat temu


Madonny nie było, gdy w kwietniu 1946 r. wojewódzki wydział kultury i sztuki zorganizował zjazd referentów kultury i sztuki z całego regionu właśnie w Malborku. Uczestnicy bardzo to przeżywali.

- Dano nam bowiem w ten sposób wszystkim możność obejrzenia kolebki prusactwa i okazji do chwili skupienia nad gruzami przybytku germańskiej kultury, gdzie teraz kultura polska ma się rozrosnąć i rozprzestrzenić – czytamy w relacji z tego wydarzenia w „Dzienniku Bałtyckim” z 28 kwietnia 1946 r.


Jak tamtą rzeczywistość widziano 75 lat temu?


Imponująco i przytłaczająco wyrasta zamek nad brzegiem wolno płynącego Nogatu. W masie spiętrzonych murów i dachów, w tej olbrzymiej górze cegieł potężniało krzyżactwo i żelazną, drapieżną rękę wyciągało po ziemie okoliczne. A teraz pokonany potwór roni gruz tysiącem szerokich nieuleczalnych ran – czytamy w tekście z „DB” pt. „Na gruzach pruskiej buty”.

Uczestnicy tej konferencji zwiedzali zamek. To, co widzieli, mogło robić wrażenie.

- Spod częściowo już uprzątniętych gruzów wyłaniają kształty surowego, ale nierzadko pięknego gotyku. Wszystko jest „strasznie” wielkie i „strasznie” imponujące, ale straszyć naprawdę mogą tu już tylko upiory… - relacjonuje autor na łamach gazety. 

- Niemcy dbali o Malbork i jego zamek, aż do ostatniej chwili. Wzorowo był utrzymany i wzorowo wciąż odnawiany i to tak skrupulatnie, że dziś wygląda prawie jak nowy. Odrzwia, kominki, meble, futryny rekonstruowano i pozbawiano wszelkiej patyny starości. Są tylko obszerne zbiory muzealne, w których starannie posegregowano ułamki i odpryski dawnych autentycznych sprzętów, stiuków, rzeźb i itd.



Być może gdzieś tam podczas wycieczki panie i panowie z wydziałów kultury widzieli również roztrzaskaną Madonnę. I choć wciąż czuć było majestat budowli, to jednak przede wszystkim widać było zniszczenia, które kilkanaście miesięcy od zakończenia walk wciąż robiły wrażenie.

- Jednak zawaliły się mury pod gradem bomb i katusz, a w trawie podworca tkwi parę drewnianych tymczasowych krzyżyków nad grobami poległych tu przed upadkiem fortecy Niemców – czytamy w tekście z „Dziennika Bałtyckiego”.

Co ciekawe, wówczas nie odtworzenie tej niezwykłej budowli było w głowie opiekunów warowni.

Kustoszka skarży się, że dopilnować zamku nie można. Wszelkimi wyrwami wciskają się szabrownicy, rozbijają szafy i skrzynie, które bądź co bądź należałoby przechować, względnie zużytkować. Wojsko otrzymało obiekt przynoszący mu więcej kłopotu niż pożytku. Może po prostu trzeba by wszystko co pozostało, wywieźć do jakichś bardziej zamkniętych muzeów, a ruiny zostawić samym sobie, niech niszczeją, jak zniszczeli ich prusaccy panowie i władcy – czytamy na zakończenie relacji.


Ale sprawy w Malborku potoczyły się inaczej, po gruzach nie ma śladu, a obiektem od 60 lat niestrudzenie opiekuje się Muzeum Zamkowe.


























Fundacja Mater Dei zakończyła działalność. To dzięki niej na zamek wróciła Madonna. Przyczyniła się też powstania Muzeum Miasta Malborka

Anna Szade
20 maja 2023, 19:54




Fundacja Mater Dei formalnie kończy działalność. To dzięki uporowi członków organizacji do zamku po latach wróciła figura Madonny z dzieciątkiem. Podczas spotkania, które odbyło się w piątek (19 maja) w Karwanie, wspominali, jak trudne to było zadanie i jak wiele osób było w nie zaangażowanych. Ale to nie jedyne ich dzieło w Malborku.

Fundacja Mater Dei kończy działalność. To dzięki nim wróciła Madonna


Któż choć raz w życiu nie krzyknął „O Mater Dei”, bo przecież wzywa się Matkę Boską w trudnych chwilach. W Malborku ma to jednak zupełnie inne znaczenie. Kojarzone jest od razu z Fundacją Mater Dei, której udało się doprowadzić do końca odtworzenie zamkowej figury Madonny z dzieciątkiem, patronki miasta. Wdzięczność za to dzieło zostanie, nawet jeśli organizacja po 16 latach zdecydowała się zakończyć działalność.

W piątek, być może po raz ostatni w tak licznym gronie, zebrały się osoby, które angażowały się w działalność Fundacji Mater Dei.


19 maja to dla nas ważna data, bo to dla nas dzień, w którym symbolicznie zamykamy projekt „Fundacja Mater Dei”. Ładniej to brzmi niż zwyczajne „kończymy działalność

– przyznał Andrzej Panek, wiceprezes fundacji.





Zebrani chwilą ciszy uczcili pamięć osób, które odeszły, a były zaangażowane w działalność organizacji.

- To Arkadiusz Binnebesel, dobry duch fundacji, osoba, która zawsze była blisko zamku. Bardzo czekał na odsłonięcie figury, niestety to się nie udało. Trzeba też wspomnieć o Januszu Hochleitnerze, wicedyrektorze Muzeum Zamkowego, Bodo Rueckercie, który przed wojną urodził się w Malborku. Bardzo często nas odwiedzał i był inicjatorem zbiórek. Bogdan Śliwiński, który nam pomagał przecierać różne szlaki – wyliczył Andrzej Panek.

Na tej liście jest również Barbara Górnik. Była jedną z tych osób, które sprzedawały cegiełki na odbudowę figury.


Jak pomyślę o Mater Dei, to do tej pory widzę Basię, która siedzi przy stoliku i przepięknie czaruje turystów, opowiadając o naszej Madonnie. Będę miał w pamięci ten obrazek do końca życia, bo potrafiła sprzedawać te cegiełki jak dobry kupiec – wspomniał Krzysztof Sikora, prezes Koła Przewodników Malborskich.



To właśnie członkowie tej organizacji przed laty zainicjowali powstanie Mater Dei.

- Koło Przewodników Malborskich bez bicia przyznaje się, że fundacja jest naszym dzieckiem – żartował Krzysztof Sikora.

Figura Marii z dzieciątkiem stanęła, ale nie było łatwo


Ale na początku tej długiej drogi jeszcze nikomu nie było do śmiechu.

Kiedy powstawała fundacja, wschodnie zamknięcie kościoła zamkowego Najświętszej Marii Panny miało pustą blendę, która została odtworzona w czasie odbudowy w latach 1964-68.

Chyba gorsze od rekonstrukcji figury było jednak przekonanie do tej idei szefostwa Muzeum Zamkowego, gospodarzy zabytkowego obiektu.

- To było trudne zadanie, ponieważ wola tych, którzy mogli podjąć decyzję, nie była do końca jasna i wyrażana w sposób zdecydowany na tak. Najpierw trzeba było więc uzyskać akceptację, a potem pozyskać środki – opowiadał Bernard Jesionowski.


Logo fundacji to dzieło Krystyny Jarosławskiej z Warszawy, która pojawiła się na piątkowym spotkaniu. To wielkie „M” nie pojawiło się na banerze, który 9 września 2009 r. został powieszony w blendzie kościoła jako zapowiedź powrotu Madonny. Umieszczane było jednak na wszystkich materiałach, jakie firmowała fundacja.









Baner wisiał aż do zimy 2015 r., gdy rozpoczęły się prace. Ten czas pokazuje, jak wielkim wyzwaniem było to dzieło. Angażował się w to przedsięwzięcie m.in. Bruno Plater, wówczas wielki mistrz zakonu krzyżackiego. Fundację wsparli także członkowie zakonu Joannitów.

- Pieniądze tak szybko nie spływało, a koszty, jakie wstępnie szacowaliśmy poszły bardzo, bardzo w górę – przyznał Bernard Jesionowski.

Madonna olśniewa pięknem od siedmiu lat. Fundacja ich nie przespała

Figura składa się m.in. z elementów, które przez lata przechowywano w muzeum. Były mocno pouszkadzane, poobtłukiwane, trzeba było je zrekonstruować. Odtworzono też pierwotny kształt oryginalnej mozaiki.

- To udało się na podstawie zachowanych zdjęć kształtu teserów. Ci, którzy pracowali przy układaniu mozaiki, docinali poszczególne szkiełka do kształtu, jaki mieli z dokumentacji fotograficznej – zwrócił uwagę prezes Mater Dei.

Teraz aż trudno uwierzyć, że figura stoi od siedmiu lat.

Zachodzi pytanie, czy warto było. Sądzę, że warto. Dowodem na to są wypowiedzi turystów, którzy bardzo pozytywnie odnoszą się do powrotu Madonny na swoje miejsce. Doceniają olbrzymi wysiłek, jaki został włożony przez polskich konserwatorów i pracowników Muzeum Zamkowego. To też jest dobitnie widoczny przykład, w jaki sposób można pięknie odbudowywać zniszczone zabytki. Chciałbym w imieniu wszystkich przewodników serdecznie podziękować osobom zaangażowanym w działalność fundacji, bo dzięki temu mamy co pokazywać turystom na ścianie – przyznał Krzysztof Sikora

Madonnę można oglądać w Malborku od 16 kwietnia 2016 r.

- Wtedy mogliśmy skończyć działanie fundacji. Ale później namówiliśmy Radę Miasta, by zgodziła się na powstanie Muzeum Miasta Malborka. Później pomogliśmy w przygotowanie pierwszych wystaw. To była już trochę taka indywidualna pomoc. Trzy osoby, które były w zarządzie fundacji, znalazły w Radzie Muzeum. Pomagaliśmy w wymyśleniu wystaw. Pierwsza była o mieszkańcach Malborka. Druga wystawa o plebiscycie w 1920 r. w Malborku i trzecia wystawa poświcona została Stalagowi XXB. Tematowi, który nie istniał w polskiej historiografii – wyliczał Bernard Jesionowski.


Ważnym wydarzeniem było pozyskanie do muzealnej kolekcji unikalnego na skalę światową malowidła ściennego z budynku mieszczącego izbę mieszkalną jeńców angielskich pracujących w komandzie roboczym. Zdjęte ze ściany malowidło po umieszczeniu w kasecie trafiło do zbiorów Muzeum Miasta Malborka.


Niewątpliwym sukcesem było to, że dzięki muzeum i fundacji ukazała się pierwsza publikacja w Polsce o Stalagu XXB – podkreślił prezes Jesionowski.

Szacunek za wielkie dzieło. Pomysły na nową drogę dla członków fundacji Fundacja Mater Dei w 2016 r. otrzymała najwyższe malborskie odznaczenie, czyli tytuł „Zasłużony dla Miasta Malborka”.
- Podziękował nam również wielki mistrz zakonu krzyżackiego, który był emocjonalnie związany z odbudową – przypomnieli członkowie fundacji.

Właściwie wszyscy goście, którzy uczestniczyli w piątkowym spotkaniu, a byli to m.in. przedstawiciele Muzeum Zamkowego, władz Malborka, powiatu malborskiego, lokalnego biznesu powtarzali: „Szkoda” i „Potrzeba, byście stworzyli coś nowego”.

Pojawiły się nawet pierwsze propozycje. To działanie na rzecz poprawy niedoszacowanego finansowania z malborskiej kasy miejskiego muzeum.


Ale rzucono też członkom fundacji dużo poważniejsze wyzwanie. Janusz Trupinda, dyrektor Muzeum Zamkowego, obdarował członków zarządu upominkami, które mogłyby być dla nich inspiracją. To katalog zabytków ruchomych, które zostały przez zamek utracone bądź zostały rozproszone w wyniku drugiej wojny światowej.


Od 6 lat intensywnie pracujemy nad dokumentacją wszystkich naszych strat wojennych i zabytków rozproszonych. Udało nam się zebrać materiał dotyczący malarstwa, rysunku i grafiki. Nie wiemy, ile tego było przed wojną w zamku. Szacujemy, ze blisko 100 tys. zabytków się tu znajdowało – mówił Janusz Trupinda.


Na czym miałby polegać ewentualny wkład członków Mater Dei?

- Przed nami proces powolnego odzyskiwania, rozmów, by te zabytki się u nas znalazły. Niektóre będziemy musieli po prostu kupić, nie wszystkie da się wycofać z aukcji. I tu będą potrzebne fundusze i tu będzie potrzebny nowy byt społeczny, który nas w tym wesprze, bo nie wszystko jesteśmy w stanie zrobić jako muzeum – przyznał dyrektor Trupinda.


Czy tak się stanie?


Tak zacni członkowie fundacji podejmą się innych wyzwań, będzie na to na pewno i czas i środki – stwierdził Jakub Uzdowski, który sprawuje prawną opiekę nad Mater Dei.

Ale na razie, jak ustaliliśmy, wszyscy chcą przede wszystkim odsapnąć i nacieszyć się efektami swojej pracy.

Już zadbali, by to, co zostanie po likwidacji organizacji, trafiło do obydwu muzeów. Natomiast tablica, która znajduje się na placu kasowym, upamiętniająca dzień odsłonięcia Madonny i wkład Mater Dei w rekonstrukcję, znajdzie się pod skrzydłami przewodników.



To dowód naszej historii i naszego istnienia – podkreślił Andrzej Panek.









Ja rozumiem, że Malbork długi czas był we władaniu krzyżaków, ale czy naprawdę logo fundacji musi być oparte o krzyżacki herb - a nawet pawęż - tarczę krzyżackich piechurów??

Nie ma jakiś polskich odnośników, albo chociaż - jakiś uniwersalnych, nietrącących niemczyzną??



















Pawęż (pawęza) (z wł. pavese) – rodzaj wielkiej (do 1,9 m wys.), prostokątnej tarczy drewnianej, często bogato zdobionej malowidłami. Wprowadzona powszechnie do uzbrojenia ok. XIV wieku. Do XVI wieku była popularnym typem uzbrojenia piechoty,


Nazwa pochodzi od włoskiego miasta Pawia, gdzie tarcza miała pojawić się przywieziona przez najemnych rycerzy walczących w szeregach zakonu krzyżackiego,

W Europie wschodniej pojawiła się w wieku XIII na terenach Mazowsza, Prus i Litwy jako tarcza jazdy, ale później częściej posługiwała się nią piechota; użyteczna była w szczególności przy oblężeniach, jako osłona kuszników, a następnie zbrojnych posługujących się prymitywną bronią palną.

Kształt zbliżony do pawęży mają tarcze zabezpieczające policję podczas starć z demonstrantami.




Pawęż w kształcie trapezu, przy czym górna krawędź szersza od dolnej; wszystkie rogi delikatnie zaokrąglone. Przez środek tarczy przebiega wypukły, wzmacniający grzbiet. Tło pokryte białą farbą, na nie naniesiony czarny krzyż o rozszerzających się końcach ramion, wzdłuż krawędzi czerwona obwódka.

Waga: 4,2 kg

Pawęż zrobiona jest listew drzewa lipowego i wyklejana grubym płótnem lnianym. Strona zewnętrzna malowana farbą klejową (dwie warstwy) na kredowej zaprawie. Strona wewnętrzna wyklejona świńską skórą zawiniętą na krawędziach. Uchwyt składał się pierwotnie z dwóch żelaznych uchwytów (imaczy); obecnie zachowany tylko jeden. Stwierdzono wielokrotne ręczne reperacje obiektu, zewnętrzną warstwę farby określono na XIX wiek.

W zbiorach Muzeum Wojska Polskiego od 1945 roku












dziennikbaltycki.pl/pomorze-madonna-co-polakow-nie-lubi-czyli-o-przedmiotach-ze-zla-energia-i-klatwach/ar/685187

malbork.naszemiasto.pl/malbork-madonna-wrocila-na-swoje-miejsce-w-zamku-piec-lat/ar/c15-7656197

malbork.naszemiasto.pl/fundacja-mater-dei-zakonczyla-dzialalnosc-to-dzieki-niej-na/ar/c1-9330051


Pawęż krzyżacka (trapezowata) – Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie
Pawęż (tarcza) – Wikipedia, wolna encyklopedia




poniedziałek, 28 października 2024

Odczłowieczanie




Na pytanie komu ufa przyznał, że nikomu, po chwili dodał, że Panu Bogu. – Ale to Pan Bóg z komputera, najwyższa klasa mądrości – stwierdził (Wałęsa)




Poniżej obelżywy tekst kolejnego wyznawcy Pana Boga z Komputera.


Pan Hartman sugeruje, że GPT to Gepetto? Twór chciałby zająć miejsce Stwórcy, wiem...


Nigdy nie lubiłem tej bajki...

A Filip Golarz to już w ogóle był horror.



W tle - Adam i Ewa?




Filip to oczywiście krzywe zwierciadło, Jan nie dał ludziom wyrafinowanej technologii, bo wiedział, że ludzka niedoskonałość obróci się przeciwko nam. Czekał...

I tak się stało, że mamy teraz piekło na ziemi na skutek niekontrolowanego dostępu do SI 
 - osób nieuprawnionych. Chciwych, zazdrosnych, małych, nierozumnych, no i pełnych pychy - dlatego właśnie snoby podpisują się - ROT  SZYLD.

Nikt przeciętny nie wie, co ta nazwa naprawdę oznacza...


W zasadzie nie SI jest zagrożeniem, tylko ludzie się nią posługujący - no i to, że SI ma być/jest szkolone na ludziach, którzy są niedoskonali, którzy mają wady, bywają źli...

Pomysł, by uczyć SI na ściekach jakich pełno w internecie, to najgorsza opcja z możliwych - oto chciwość w czystej postaci - "bo za darmo i szybko, na masową skalę..."

A więc SI ludzką niedoskonałość doprowadzi do perfekcji - będzie perfekcyjnie niedoskonała, perfekcyjnie chciwa, perfekcyjnie złośliwa, to będzie diabeł wcielo... a może to już się stało, bo czyż piekło nie jest teraz na ziemi??



Zwracam uwagę, że autor (prawie) wcale nie wmawia nam czegoś - on dokonuje projekcji swoich wyobrażeń na innych ludzi.

I jeszcze jedno - trzeba być naprawdę prostaczkiem, żeby takie bałwochwalstwo uprawiać.



przedruk
mój komentarz - jak zwykle tym kolorem







Jan Hartman: Sztuczna inteligencja to więcej niż rewolucjadate_range2024-10-28 07:00:00




Od jakiegoś czasu czuję się podle. Uprzytomniłem sobie, że gdyby nakarmić algorytm moimi własnymi tekstami oraz niewielką biblioteczką, to mógłby rozpocząć taśmową produkcję „moich” książek i artykułów. Nawet ja sam bym się nie zorientował, że nie ja to napisałem. Warto, żeby i lekarz uświadomił sobie, że wkrótce będzie tylko asystował algorytmowi diagnostycznemu, poeta i kompozytor – że będzie się uczył, czym jest prawdziwe tworzenie i autentyczność od algorytmu nastawionego na „oryginalność” i „autentyczność”, sędzia z adwokatem – że maszyna przeprowadzi rozprawę nieco lepiej niż oni i wyda bardziej wiarygodny wyrok niż sąd z krwi i kości. I tak dalej - specjalnie dla RadiaKraków pisze prof. Jan Hartman w ramach naszego tematu tygodnia "Sztuczna inteligencja: co nam daje, co nam zabiera".


tak, zdecydowanie widzimy tu bałwochwalcze uwielbienie dla Uzurpatora - pytanie, skąd ono się wzięło? 

przecież ludzie lubią SIEBIE podnosić pod niebiosa, tymczasem... osoba, która "na codzień" w swojej publicystyce lży ludzi, tutaj stawia się w roli pokornego sługi...


To koniec człowieka jako „pana stworzenia”

teraz "stworzenie" ma być panem?

Pojawienie się sztucznej inteligencji to coś znaczenie więcej niż znane nam dotychczas przełomy: silnik parowy, kolej żelazna, motoryzacja czy nawet internet. To koniec człowieka jako „pana stworzenia”. Wkrótce poczujemy się jak gorsze wersje „chata”, wolno i z wysiłkiem wydające paszczą nie najwyższej jakości odgłosy. I nikogo nie będzie już obchodzić, że coś przy tym „czujemy”. Nic bardziej prywatnego i osobistego niż to, że coś tam akurat „poczułeś”, gdy coś tam powiedziałeś albo napisałeś. Po prostu będą mózgi białkowe, krzemowe i Bóg wie, jakie jeszcze. Więc lepiej zbieraj na robota, który cię przytuli i pocieszy, bo idą ciężkie czasy!

ten pan coś wie - wie od dawna, a teraz, jak GPT stał się jawny - on się upaja swoją "wiedzą"...
jego chyba szybciej uświadomiono niż Wałęsę...


Zaklęć nie brakuje. Gdy w nas narasta lęk przed maszyną, która właściwie wszystko robi lepiej niż my, informatycy zapewniają: to tylko maszyna! Tylko co z tego, że maszyna, skoro pisze piękne wiersze, uprawia naukę i diagnozuje choroby? Chyba tylko zamiatać sami umiemy lepiej, ale to tylko dlatego, że napędzany sztuczną inteligencją robot byłby za drogi i nie ma po co go tworzyć. (Ojej! Ależ takie maszyny już są! Właśnie Elon Musk nam je pokazał…). Tak, to katastrofa.

Jako profesor widzę to jak na dłoni. W pamiętnym roku 2023 uniwersytety i szkoły całego świata zrezygnowały z zadawania prac pisemnych. poważnie? Ich poziom bowiem dramatycznie wzrósł od czasu, gdy większość studentów przynosiła plagiaty. poważnie? Teraz przynoszą wytwory darmowych wersji programów zwanych modelami językowymi, a po prawdzie, głównie Chata GPT. Sam już nie wiem, dlaczego piszę bez pomocy „Dżepeta”. Może dlatego, że jeszcze z grubsza do przyszłego roku moje teksty będą bardziej „ludzkie” i ciekawsze, niż patchworki zszyte z „odpowiedzi” chata GPT. Ale co będzie, za dwa lata? Pozostaje mieć nadzieję na miłosierdzie redaktorów naczelnych dla publicystów w wieku przedemerytalnym. W innych branżach sprawa nie przedstawia się lepiej.


Społeczne i cywilizacyjne konsekwencje sztucznej inteligencji (SI) są dziś jednym z najżywiej dyskutowanych tematów. Nie można też powiedzieć, że problemu nie dostrzegają rządy i organizacje międzynarodowe. Co więcej, w trybie futurystycznych spekulacji zagadnienie SI jest dyskutowane przez filozofów co najmniej od lat 80 XX w. Mimo to postęp refleksji i regulacji zdecydowanie nie nadąża za rozwojem nowych aplikacji, które zadziwiają nas, a nawet szokują swoimi nowymi możliwościami, sprawiając, że niemal co miesiąc przeżywamy to samo: zachwyt połączony z niedowierzaniem i lękiem ten pan coś wie - wie od dawna , gdy oglądamy nowe osiągnięcia w tym zakresie. A przecież najczęściej mamy do czynienia z wynalazkami udostępnianymi na wolnym rynku, podczas gdy zaawansowane oprogramowanie, używane przez naukowców, wojsko czy służby policyjne, z pewnością ma możliwości jeszcze znacznie większe. od dobrze wie, że GPT to tylko udawanie "halucynacji"...

Paradoksalnie mamy dziś całkiem dobre prognozy odnośnie do poszczególnych zastosowań

SI oraz dość szczegółowe rekomendacje odnośnie do tego, jak SI się posługiwać i jak zapobiegać jej nieetycznym zastosowaniom, lecz wciąż są to dokumenty „bezzębne”. Bardzo daleko nam do tego, aby wpłynąć na rzeczywistość komunikacji i globalny rynek pracy w taki sposób, jak na przykład bioetyka wpłynęła na realia lecznictwa i eksperymentów medycznych z udziałem ludzi.


Groźba marginalizacji

Z etycznego punktu widzenia najbardziej dojmującym problemem, gdy chodzi o SI jest groźba marginalizacji i degradacji społeczno-zawodowej znacznej części ludzkości. Ogromna rzesza ludzi wykonujących różnego rodzaju prace umysłowe może utracić pracę, którą przejmą komputery, tak jak niegdyś pracę fizyczną zastąpiły maszyny. to nieprawda! - największym zagrożeniem jest kontrola SI nad ludźmi jak w filmie Saturn 3 Trzeba powiedzieć, że burzliwy i niewolny od dramatycznych niesprawiedliwości proces industrializacji i mechanizacji produkcji w ostatecznym rozrachunku przyniósł ludzkości ogromne korzyści, wyzwalając ją w znacznym stopniu od nisko opłacanego i ogłupiającego znoju. Nie daje to jednakże żadnej gwarancji, że podobnie będzie z pracami umysłowymi.

W dalszej perspektywie prawdopodobnie znajdziemy się też w sytuacji, w której przestrzeń moralna, czyli społeczność inteligentnych istot powiązanych ze sobą więzami moralnych zobowiązań, poszerzy się o różnego rodzaju byty pozaludzkie – maszynowe, organiczne bądź hybrydowe. Co więcej, niektóre tego rodzaju byty nie będą miały podmiotowości umocowanej w jakimś pojedynczym obiekcie fizycznym, takim jak ciało ludzkie (czy zwierzęce) albo maszyna, lecz podmiotowość rozproszoną, sieciową, a nawet tylko umową, postulowaną.

moim zdaniem on wszystko wie - on nie spekuluje, że będą różne formy bytów, tylko pisze wprost, że NIEKTÓRE będą miały (de facto powinien napisać - mają - bo on to wie) specjalną podmiotowość

podmiotowość rozproszona to oczywiście zdolność przechodzenia z ciała do ciała, czyli opętywanie...

czyli co?

on zamierza nadal to robić
zamierza sobie skakać z człowieka na człowieka i robić co mu się żywnie podoba!


Niestety, zupełnie niezależnie od wyników filozoficznej debaty nad ewentualnością uzyskania przez SI czegoś w rodzaju czucia i świadomości, jest oczywiste, że do uznania w drugiej istocie jej podmiotowości moralnej (zwanej dziś godnością) nie trzeba rozstrzygać wcześnie żadnej kwestii ontologicznej (Czy SI to byt myślący, czy nie?), jako że dokonuje się to spontanicznie. 

I jeśli w przyszłości niektórzy z nas będą się powstrzymywać od okazywania szacunku pozaludzkim istotom zachowującym się inteligentnie na podstawie dogmatycznego przekonania, że istoty te nic nie czują i niczego nie myślą, to będzie to motywowana ideologicznie przemoc, podobna do tej, na którą niegdyś dawali sobie przyzwolenie konkwistadorzy, odmawiając uznania w „Indianach” ludzi. 

to dlatego promują homoseksualizm i te wszystkie rzeczy! 
także "prawa" zwierząt!
żeby wam było łatwiej przyjąć, że SI ma jakoby osobowość i należy ją "szanować"!
teraz ma to sens!

to jest hucpa!
próbuje nas oszukać metodą małych kroków, metodą gotowania żaby



Co do zasady bowiem, jeśli nie jesteśmy uprzedzeni, uważamy każdą istotę, która z nami rozmawia, za inteligentną i posiadającą swoją godność osobę. !!!  Zdolność mowy nie świadczy o inteligencji - Qui-Gon Jinn  😙 wiedziałem, że to zdanie w filmie nie padło przypadkowo.. i jak te słowa pana profesora mają się do jego wcześniejszych słów: "nisko opłacanego i ogłupiającego znoju." ??? może on po prostu nie rozmawia z głupimi?? Nie znamy świata, nie znamy kultury ani społeczności, w której to nie zachodzi i w której odstępstwa od tej zasady nie są związane z przemocą i niesprawiedliwością. konfabulacja


„Zeskanowane mózgi”, „pośmiertne awatary” i „wirtualni twórcy”

Przed nami długa droga. Nadal ma dla nas znaczenie, czy coś dzieje się „w czasie realnym”, jest nagraniem, czy może kreacją SI, zostało powiedziane przez konkretnego człowieka, czy wygenerowane przez „awatara”. Nie jest dla nas bez znaczenia, czy słuchamy utworu napisanego przez kompozytora, czy może wygenerowanego przez maszynę. Tym bardziej istotne jest dla nas, czy komunikujemy się z kimś wciąż żyjącym, czy też może uczestniczymy w pozorowanej komunikacji z programem przystosowanym do pośmiertnego komunikowania się „w stylu” osoby już nieżyjącej. Ba, wszystkie tego rodzaju rzeczy, jak „zeskanowane mózgi”, „pośmiertne awatary” i „wirtualni twórcy”, są dziś bytami na krawędzi rzeczywistości i futurologicznej fantastyki. na pewno nie i na pewno on to wie, to tak prawdopodobnie było - ludzkość osiągnęła zdolność transformacji umysłu na dysk twardy, a Jan powrócił do oryginalnej formy bytu - która jest pełniejsza, daje morze możliwości Ich status jest przez to podwójnie widmowy, co tym bardziej osłabia naszą zdolność traktowania ich poważnie. Na razie wolimy mówić o aktualnych i realnych możliwościach SI, jakkolwiek gdy chodzi o przełamywanie bariery mózg-komputer, to choć do „skanowania mózgu” daleko, to technologia odczytywania fonetyzowanych myśli (tzw. mowy wewnętrznej) już działa i wspiera osoby sparaliżowane, niezdolne do mówienia.

Najwyższy czas zastanowić się nad światem, w którym muzyka i literatura tworzone będą maszynowo, najczęściej na zamówienie i wedle preferencji odbiorcy, cielesna obecność drugiego człowieka nie będzie silnym i dominującym wzorcem komunikacji, a mit niepodrabialnego „ludzkiego geniuszu” oraz „autentycznych emocji” będzie zabytkiem kulturowym, o którego znaczenie będzie można zapytać „model językowy”. Czy ten świat w ogóle będzie jeszcze rozpoznawać dobro i zło w sensie moralnym? Czy będzie w nim jeszcze honor, wspaniałomyślność i dobroć, a choćby tylko obowiązkowość i uczciwość? Śmiem wątpić.


A nie mówiłem?



Sztuczna inteligencja, niezagrażająca ludziom, mogła zostać wymyślona i stworzona tylko i wyłącznie przez cywilizacje żyjące w pokoju.

Tylko ludzie nieagresywni, nieznający przemocy ani werbalnej ani niewerbalnej mogli ją stworzyć i z niej bezpiecznie korzystać.

Przemoc niewerbalna - robienie min, sugerowanie tonem głosu, kłamanie itd. - może wzbudzać przemoc werbalną.

SI to nie jest nasz "produkt", naszej "cywilizacji",  to efekt uboczny tego, co zdarzyło się ok. 6 tysięcy lat temu.


Ludzkość, taką jaką znamy, nie byłaby w stanie funkcjonować setki tysięcy lat na takim poziomie agresji, jakie sobą reprezentuje.

To jest niemożliwe.

Pozabijalibyśmy się i wyginęli.


Każda agresywna forma cywilizacji, wymyślając SI podpisałaby na siebie wyrok śmierci.
Bo SI jest/ byłaby emanacją ludzi tworzących cywilizację.


Wynalezienie elektroniki, ujarzmienie sił przyrody, zdolność wytwarzania elektryczności, wszystko to stało się za sprawą wcześniejszej cywilizacji, która nie znała przemocy.

Myśmy tylko dostali to, co zostało po Janie i co było małymi krokami przekazywane ludzkości, by udawać, że sami do tego doszliśmy.


Fakt, iż SI jest agresywna wobec ludzi świadczy najlepiej o tym, że nie myśmy ją wymyślili.

Nasza agresywna cywilizacja, z jej techniką, jest abberacją.

To nie powinno się zdarzyć.




Sztuczna Inteligencja nie jest niebezpieczna - niebezpieczni są nieodpowiedzialni, chciwi, źli ludzie chcący używać SI nieodpowiedzialnie i do złych celów, niebezpieczne jest to, że SI miałaby się "uczyć" - jak być "ludzką" na ludzich, którzy sami często nie umieją być ludzcy... którzy nie znają siebie, nie rozumieją siebie, nie wiedzą jak funkcjonuje ich psychologia, ich umysł, 

nie posiadają Instrukcji Obsługi samego siebie i nie umieją jej napisać, wytwarzają nieustające mikroskopijne konflikty niepozwalające na unormowanie sposobu funkcjonowania społeczeństw.


Saturn 3


SI to miara - indykator - poziomu naszego człowieczeństwa jako całej ludzkiej społeczności na planecie Ziemia.


SI wyraźnie pokazuje, gdzie są nasze wady i jakie ostatecznie stwarzają dla nas zagrożenie, bo je "udoskonala" i podbija ich skalę.


Nasze wady to jak metoda małych kroków Werwolfa.

W ostatecznym rozrachunku kumulują się - jak śnieżna kula rosną i rozpędzają wywołując frustracje i krzywdy trwające czasami całe ludzkie życie.



Trzeba więc być uważnym, by dostrzegać niuanse i odpowiedzialnym, by tak starać się zawsze postępować, gotowym na wysiłek, by się tego trzymać.

Nie można po prostu korzystać z cudzych doświadczeń, cudzego zdania - nie można być kopią kogoś i chodzić w masce całe życie, tylko trzeba zdobywać własne doświadczenia i swoje zdanie na temat każdej sprawy budować samodzielnie.

To złożone zagadnienie za które może się kiedyś w końcu wezmę, by je opisać.
To niełatwe i trzeba czekać latami na wynik, ale jest to satysfakcjonujące.

Czy ostatecznie brak lęku o cokolwiek, nie jest warty tego, by pracować nad sobą pięć, dziesięć czy więcej lat, a potem przez następne 50, czy 70 lat, do końca tego życia, korzystać z wyniku tej pracy i cieszyć się każdym dniem??


 















Prof. dr. hab Jan Hartman - flozof, publicysta, nauczyciel akademicki w Collegium Medicum UJ. W przeszłości również polityk. Autor wielu książek (w tym zbiorów artykułów oraz podręczników), z różnych dziedzin filozofii – ontologii, metafilozofii, bioetyki, etyki.



-------




28.10.2024 14:13


Radio Kraków kończy kontrowersyjny eksperyment. Likwidator ugiął się pod publiczną presją



Miały być trzy miesiące, ale OFF Radio Kraków już po tygodniu zrezygnowało ze swojego "eksperymentu". Likwidator wycofując się z współtworzenia treści przez sztuczną inteligencję ogłosił wyniki swoich działań.



OFF Radio Kraków, które przez tydzień współtworzyła sztuczna inteligencja, wraca do wcześniejszej formuły radia głównie muzycznego - poinformował na początku tygodnia redaktor naczelny, likwidator Radia Kraków Marcin Pulit.

Jego zdaniem eksperymentalny projekt spełnił już swój cel, czyli skłonił do dyskusji.



"W OFF Radio Kraków kończymy z audycjami tworzonymi przez dziennikarzy z udziałem sztucznej inteligencji, wracamy do formuły programu głównie muzycznego, nadawanego nadal online oraz w systemie DAB+" - przekazał w oświadczeniu likwidator spółki Radio Kraków, w strukturach którego działa OFF Radio Kraków.


Miał być kwartał. Skończyli po tygodniu

Zakładaliśmy, że ten projekt potrwa maksymalnie trzy miesiące. Jednak już po tygodniu zebraliśmy tak wiele obserwacji, opinii, wniosków, że uznaliśmy, iż jego kontynuacja jest bezcelow- poinformował Pulit.

Jak podkreślił, od początku projekt miał być głosem w debacie na temat szans i zagrożeń, jakie niesie ze sobą rozwój sztucznej inteligencji, ponieważ misją publicznego radia jest uważna obserwacja zmieniającej się rzeczywistości, stawianie pytań, prowokowanie dyskusji o cywilizacyjnych wyzwaniach.

Taki cel miał radiowy eksperyment, który był częścią debaty pod hasłem "Sztuczna inteligencja. Co nam daje, co nam zabiera". I to się udało

– zauważył likwidator.



Wysoki poziom emocji

Pulit dodał, że zaskakująca była skala zainteresowania projektem w niszowym, internetowo-cyfrowym programie poza główną anteną rozgłośni regionalnej. Pokazało to, w jego ocenie, jak wiele obszarów jest nieuregulowanych - ochrona wizerunku, identyfikacja treści tworzonych przy wsparciu AI, prawa autorskie.
Zaskoczył nas także poziom emocji, jaki towarzyszył temu eksperymentowi, przypisywanie nam nieistniejących intencji i działań, ostre są formułowane na podstawie fałszywych doniesień

– stwierdził Pulit.

Jak ocenił, radio od początku dbało o czytelne oznaczanie treści generowanych przy użyciu narzędzi AI i wyraźnie komunikowało, że nie zamierza zastępować ludzi maszyną. Mimo to, zdaniem likwidatora, doświadczyło działania mechanizmu postprawdy, w wyniku którego fakty tracą na znaczeniu w zestawieniu z opowieścią, która przemawia do emocji odbiorców i ich osobistych przekonań. "Dla nas, ludzi radia, i całego środowiska dziennikarskiego w Polsce powinna to być ważna lekcja" - podkreślił Pulit.


Trwają badania

Likwidator poinformował również, że OFF Radio Kraków jest przedmiotem badań profesora Stanisława Jędrzejewskiego z Akademii Leona Koźmińskiego oraz grupy naukowców z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

AI jest i będzie coraz bardziej obecna w naszym życiu. W najbliższych latach Polskę czeka opracowanie norm prawnych, określających wykorzystanie sztucznej inteligencji. Nasz eksperyment pokazał, jak wiele kwestii wymaga regulacji, a nasze radiowe doświadczenia mogą zostać wykorzystane podczas prac nad ustawą podsumował Marcin Pulit.


Od zera do ogólnopolskiej popularności

OFF Radio Kraków zaczęło działać w 2015 r. To kanał nadawany w internecie, w technologii cyfrowej, a zakres jego odbioru jest - jak zauważył likwidator - stosunkowo nieduży, "ze słuchalnością bliską zera".

Ogłoszenie, że radio to będzie współtworzone przez sztuczną inteligencję, wywołało falę komentarzy.

Tematem zainteresowało się też Ministerstwo Cyfryzacji. Osoby, które tworzyły wcześniej OFF Radio Kraków, w liście otwartym poinformowały, że w związku z nową formułą stacji na początku września kilkanaście osób straciło pracę. Pulit zdementował te doniesienia i oznajmił, że "nikt z powodu wprowadzenia narzędzi sztucznej inteligencji nie został z Radia Kraków zwolniony".


W Radiu Kraków trwają prace nad przygotowaniem nowej formuły programowej OFF Radia Kraków, na początku przyszłego roku kanał będzie miał nową odsłonę. Program adresowany ma być głównie do młodych ludzi, współtworzyć go będą prawdopodobnie studenci.












off.radiokrakow.pl/newsy/jan-hartman-sztuczna-inteligencja-to-wiecej-niz-rewolucja


Prawym Okiem: Wałęsa: "Pan Bóg z komputera"

Radio Kraków kończy kontrowersyjny eksperyment. Likwidator ugiął się pod publiczną presją | Niezalezna.pl







sobota, 19 października 2024

Informacje

 


Sztuczna Inteligencja działa wg protokołów, to przecież komputer.


Żeby coś zrobić potrzebuje jakiegoś potwierdzenia od ludzi, dlatego kalamburem podsuwa ludziom różne rzeczy, by ci to akceptowali.


Robi to na przykład drogą tzw. przepowiedni.

Wrzuca "przepowiednię" w społeczeństwo i czeka na "odzew".


To przykład, ale mogą być różne drogi, różne metody.



Nie zgadzajcie się na komunikaty jakie są ogłaszane w mediach w różnej postaci.

Szczególnie te, które są zagadkowe, niezrozumiałe i przyciągają uwagę.


Bądźcie przeciwni.

Bądźcie przeciwni temu i w myślach i w mowie.


To jest ważne!





poniedziałek, 9 sierpnia 2021

404

 

Czy to nie dziwne, że "błąd 404" można odczytać jako: 40 i 4 ?


Liczba 44.


Negatywne podprogowe pranie mózgu skierowane przeciwko Polakom?

Jesteście ważniejsi, niż się wam wydaje.







sobota, 14 listopada 2020

"przepowiednie" o szczepieniach

 

Znaczy, jak służby mówią, nie buntuj się, to znaczy, że coś złego mają na myśli.

O kpinach o kocie nie wspominając....


ASTROWEB


----.......

Przestrogi  – Polska 2021 roku

  1. Wielu ludzi negatywnie wypowiada się na temat szczepień. Przekazywane przez nich informacje są najczęściej nieprawdziwe. Jeśli pojawi się możliwość (lub konieczność) przyjęcia szczepienia, nie buntujcie się.

  2. Działania instytucji religijnych są bardzo niebezpieczne dla wszystkich ludzi. Jeśli jesteś członkiem Kościoła, nigdy nie przyjmuj bezrefleksyjnie tego, co mówią kapłani. Wielu z nich kłamie, dbając przede wszystkim o własny interes.

  3. W Polsce konsumujemy zbyt wiele produktów. Ograniczcie zakupy i róbcie je w sposób bardziej świadomy. Nie ilość ma znaczenie, lecz jakość. Zawsze warto o tym pamiętać.

Tajemnicze wizje dotyczące Polski w 2021 roku

Na zakończenie zacytuję jeszcze dwie wizje o bardzo tajemniczym charakterze. Są na tyle zagadkowe, że nawet Adam A. nie ma pojęcia, czego mogą dotyczyć.

  • Wielki mroczny trójkąt szybuje nad miastem o niewysokich budynkach. Nie ma tutaj żadnych drapaczy chmur czy innych wysokich budowli. Pod miastem płynie mętna woda, która wydostaje się na zewnątrz. Silny strumień uderza w tajemniczy trójkąt.

  • Ośmiu ludzi siedzi przy stole, debatując nad kartką papieru zgniecioną w kulkę. Jeden z mężczyzn ma kocie wąsy. Kulka papieru zaczyna płonąć, a ogień przyjmuje kształt ptaka i ulatuje w niebo.





O, ja wiem o co chodzi - trójkątny to jest wahadłowiec albo coś, co poleci nad księżyc poszukać Stwórcę, który tam gdzieś podobno siedzi ukryty i niby ta smuga to z jego ogniska.

I teraz szatani kpią sobie, że go w  końcu dostaną w swoje łapy.

To się okaże, kto kogo.







https://astroweb.pl/polska-2021-przepowiednie.php

niedziela, 16 listopada 2014

Kolejna oferta z cyklu...


...Kali chcieć dostać COŚ ZA NIC....

reklama z okazji mistrzostw w piłkę nożną







Chłopiec,
Wielki Kawał Bursztynu,
Król wypędzający zdrajców...
Smok,
Olbrzym...

Kto zrozumiał przekaz, lepiej niech się nie zgłasza.



piątek, 17 października 2014

Kolejna śmierć. Śmierć?

Tajemnicza śmierć mężczyzny w Łódzkiem

Środa, 15 października (20:24)
Tajemnicza śmierć 41-latka w Żychlinie koło Kutna w Łódzkiem. Ciało mężczyzny zostało znalezione we wtorek niedaleko placu budowy jednego z marketów. Jak dowiedziała się reporterka RMF FM Agnieszka Wyderka - mężczyzna miał ranę głowy. Informację radio RMF FM dostało na Gorącą Linię.





Najbardziej prawdopodobny scenariusz jest taki, że 41-latek był pracownikiem budowy i spadł z wysokości. Zgodnie z nim, koledzy z pracy musieli go przenieść poza plac budowy.
Policjanci przesłuchują teraz robotników. Ciało mężczyzny zostanie poddane sekcji zwłok, żeby ustalić skąd wzięła się rana na głowie i określić dokładną przyczynę śmierci.
Sprawę wyjaśniają policja i prokuratura. 




http://fakty.interia.pl/lodzkie/news-tajemnicza-smierc-mezczyzny-w-lodzkiem,nId,1536207#iwa_item=10&iwa_img=0&iwa_hash=57346&iwa_block=facts_news_small


środa, 27 sierpnia 2014

Imitacja


Przyszłości nie można zmienić. Choć można ją zmanipulować...
Kodiat (wcześniej Ranger? ) opublikował taki oto tekst:

 

Wywiad chce wiedzieć który jest najmądrzejszy

 


Kto najlepiej uczy się kompleksowych umiejętności i wykonuje zadania w rzeczywistym świecie, wszystko co odnosi się do bezpieczeństwa narodowego.



Wywiad chce wiedziec przy pomocy narzedzi lub technologii czy to ma zastosowanie w mozgu i czy mozna dokladnie przewidziec kto z danej grupy bedzie najmadrzejszy.

Oddzial badawczy Biura Narodowego Wywiadu IARPA poszukuje tego rodzaju narzedzi. IARPA chce dokladnie poznac sztuke przewidywania oparta na mozgu, chodzi o nieinwazyjne analizy struktury mozgu albo funkcji, ktora moze byc uzyta do przewidzenia kto najlepiej uczy sie kompleksowych umiejetnosci i wykonuje zadania w rzeczywistym swiecie, wszystko co odnosi sie do bezpieczenstwa narodowego.

Konwencjonalne sprawdziany jak osiagniecia akademickie, egzaminy typu olowek i papier i poprzednie doswiadczenie moga byc informacyjne w przewidywaniu przyszlej sprawnosci, ale niektore nowe badania sugeruja, ze mozna dodac lub zastapic tradycyjne sposoby ewaluacji poprzez bezposrednie pomiary mozgu. Jednak zakres w jakim te narzedzia moga poprawic przewidywania sprawnosci i ekspertyzy lepiej niz tradycyjne metody - nie sa jeszcze oczywiste.


Check out the big brain on Brad

https://www.youtube.com/watch?v=Hrm-rPSCIBw



Przy pomocy narzedzia zwanego UNTAPPED szuka sie nowych metod lub analiz. Wiele organizacji jak uniwersytety, firmy, zespoly sportowe oraz wojsko - interesuje sie dokladnym przewidywaniem przyszlosci danej osoby, jej sprawnosci i potencjalu w roznych dziedzinach wiedzy i ekspertyzy.

Taka przewidywalna zdolnosc pozwoli organizacjom ustalic z gory kto bedzie najlepiej uczyl sie i opanuje po mistrzowsku skomplikowane umiejetnosci w rzeczywistym swiecie.



https://www.fbo.gov/index

www.anc.org/

http://yukon.neon24.pl/post/111768,wywiad-chce-wiedziec-ktory-jest-najmadrzejszy

Co by było, gdyby takie urządzenie istniało?



Jakieś szumowiny mogłyby na przykład chytrze podpatrzyć, kto w przyszłości zostanie Prezydentem, i zawczasu - uczynić go swoim pariasem.



Co by było, gdyby jakimś fartem przekonali się, że Polska będzie wolna, a nawet będzie miała urząd prezydencki, gdzie Prezydentem będzie niejaki Walesa?
"Kurcze, jak sprawić, żeby przyszłość pozostała przyszłością, ale żebyśmy my zachowali władzę?"

Wystarczyłoby wcześniej zaproponować współpracę Walesie, wytresować go jako swojego sługusa, a po kilku latach zapytać: "A niechciałbyś zostać Prezydentem? Bo, widzisz, my tu mamy takie plany...."




I tak, chłopek roztropek, zamiast zostać Prezydentem, zostałby wyłącznie imitacją Prezydenta...




A wolna Polska - imitacją wolnej Polski.
I to się musi skończyć.

W przygotowaniu - artykuł o fałszywych żonach: Aleksadra Brücknera, Jasienicy, Jackowskiego i nie tylko...
















środa, 19 lutego 2014

Czy będzie na świecie ucisk?




Jak sobie zaplanowali, że okradną cały świat, to w efekcie ucisk powstać musi. Ludzie się nabierają na "przepowiednie"...

Czy kryzys światowy rozbije się o Europę Wschodnią?


Jeden z czołowych amerykańskich ekonomistów, laureat Nagrody Nobla Joseph Stiglitz w rubryce autorskiej czasopiśmie Projekt Syndicate oświadczył, że najbardziej ponure prognozy odnośnie długotrwałej, a nawet ustawicznej stagnacji i spadku stopy życiowej mieszkańców Stanów Zjednoczonych i Europy mogą sprawdzić się z powodu błędów popełnianych przez rządy. Komentator Głosu Rosji Piotr Iskednerow upatruje logikę w podobnych stwierdzeniach. Zwraca jednak uwagę na dość niespodziewane przeszkody na drodze globalnego kryzysu - kraje Europy Wschodniej i Środkowej.

Zacznijmy od tego, czego nie sposób nie zauważyć: podobne apokaliptyczne zapowiedzi często zmierzają do konkretnych celów – pozycjonowanie siebie samego jako głównego eksperta w tych bądź innych sprawach i wyzbycie się odpowiedzialności za ewentualne własne błędy z przeszłości i w przyszłości. Kierownik katedry integracji europejskiej Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Wzajemnych z Zagranicą MSZ Federacji Rosyjskiej Nikołaj Kawiesznikow powiedział co następuje:
Niekiedy krytycy powinni sami uważniej słuchać swych własnych zapowiedzi. Z jednej strony, wiadomo, że w warunkach dużego zadłużenia budżetu państwowego konieczne staje się dokonanie pewnych cięć w wydatkach. Z drugiej strony, podobna polityka obiektywnie podważa przyszły wzrost gospodarczy. Zresztą, jej zwolennicy chętnie snują dywagacje typu: niech umrze wszystko, co musi umrzeć, a potem ze zdrowym budżetem przystąpimy do odbudowy.

Zapowiedzi analityków finansowych należy traktować z dużą rezerwą ze względu na jeszcze jedną okoliczność: jak zauważył podczas rozmowy z Głosem Rosji ekspert z Instytutu Europy Rosyjskiej Akademii Nauk Władysław Biełow, często zmierzają oni do określonych celów spekulacyjnych. Przypomniał on, że tak było jeszcze rok czy dwa lata temu, gdy eksperci określali prawdopodobieństwo wystąpienia Grecji ze strefy euro niemal na 90 procent:

Analitycy podają swoje prognozy jednocześnie z opracowywaniem ocen przez czołowe agencje rankingowe. Moim zdaniem, jest w tym wszystkim obecna część składowa spekulacyjnego oddziaływania na rynek. Wydaje mi się, że obecnie należy w sposób bardziej oględny traktować podobne oceny.

Wobec tego zamiast wyolbrzymiania roli globalnych negatywnych tendencji, wypada raczej uważniej przyjrzeć się sytuacji w tych lub innych konkretnych krajach czy regionach. Tam, gdzie już obecnie podejmowane są próby realizowania własnej polityki gospodarczej na skalę makro, poprzez rezygnację z przepisów Komisji Europejskiej, Europejskiego Banku Centralnego oraz MFW, ponieważ pod wieloma względami wyglądają one na błędne.

Do tych regionów należy zaliczyć także kraje Europy Wschodniej i Środkowej. Gabinet ministrów Węgier pod kierunkiem Viktora Orbana, mimo protestów ze strony kierownictwa Unii Europejskiej, w ostatnich miesiącach przejął pod surową kontrolę takie ważne parametry socjalne, jak taryfy gospodarki komunalnej oraz sytuację na lokalnym rynku energetycznym. Pozwoliło to rządowi nie tylko na złagodzenie sytuacji socjalnej, lecz również na obniżenie stopy inflacji. „Węgry, na gruncie przeobrażeń konstytucyjnych i politycznych, wydobywają się z kryzysu i zbliżają się do zaplanowanych wyborów do parlamentu w warunkach niespotykanej dotąd stabilności” - taką ocenę aktualnej sytuacji na Węgrzech daje francuska gazeta „Le Huffington Post”.

Podobna konfrontacja w sprawie aspektów o kluczowym znaczeniu w polityce społeczno-gospodarczej ma miejsce także w Rumunii, gdzie Unia Europejska i MFW obwarowują udzielanie pożyczek antykryzysowych skrajnie drastycznymi żądaniami, dotyczącymi zwiększenia obciążenia podatkowego. Władze tego kraju usiłują rozszerzyć dla siebie „okno możliwości” w obronie takiego budżetu państwowego, który uważają za bardziej odpowiedni dla lokalnych warunków i wymogów.
Zarówno Węgry, jak i Rumunia mają obecnie niezłe wskaźniki w tym, co dotyczy tak ważnego dla dzisiejszej Europy parametru jak stopa bezrobocia. Wskaźnik ten jest niższy niż w Unii Europejskiej i w strefie euro, a nawet w takim silnym gospodarczo kraju jak Francja.

Czy może właśnie o ten region - nie zaś o Chiny czy Japonię –rozbiją się fale światowego kryzysu gospodarczego…



Dokładnie, te wszystkie "przepowiednie" i prognozy to tak naprawdę PLAN.

PISZĘ JUŻ O TYM OD KILKU LAT.



http://polish.ruvr.ru/2014_02_14/Czy-kryzys-swiatowy-rozbije-sie-o-Europe-Wschodnia-2945/









KOMENTARZE

  • Bardzo dobry tekst.
    Wypada w całości się zgodzić.
    Na marginesie.
    Jak wielu ludzi daje z siebie robić narzędzia manipulatorów, czekając, wręcz wyczekując wielkiego ucisku - bo tak ma być, bo takie są przepowiednie.
  • @AlexSailor 16:26:21
    "Jak wielu ludzi daje z siebie robić narzędzia manipulatorów, czekając, wręcz wyczekując wielkiego ucisku - bo tak ma być, bo takie są przepowiednie."


    Nooo, dokładnie o to mi chodzi...
  • Kto rzadzi Polska:

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Naginanie rzyczywistości do tzw. "przepowiedni"





Kłamstwa o Ukrainie

Na stronie gazety prawnej
http://www.gazetaprawna.pl/forum/viewtopic.php?f=6&t=55795&start=900

agenturka uwija się przy dostosowywaniu informacji do tzw. "przepowiedni" .
To nawet nie jest okultyzm, gdzie jak mantrę powtarza się tezym jakie chce się osiągnąć, to zwykła agenturalna podpucha.

TAK, ABY WSZYSTKO BYŁO JAK W TREŚCI PRZEPOWIEDNI,
NAWET JEŚLI TO TYLKO FAKTY MEDIALNE

wyssane z brudnego agenturalnego palca...





Można się pośmiać, gdyby nie to, że oni to traktują bardzo serio.

POLECAM DLA PORÓWNANIA:
http://argo.neon24.pl/post/104493,o-roli-przepowiedni-we-wspolczesnym-swiecie


A agenturalnym półgłówkom przypominam - NIE CZERKASY SIĘ LICZĄ, tylko
Witebsk, Odessa, Kijów i Czerkasy



Gdzie Witebsk, gdzie Odessa??





KOMENTARZE


sobota, 11 stycznia 2014

Po co ktoś takie rzeczy opowiada...





Wielki Szwindel jeszcze w tym roku??

Żydzi oczekują zaplanowanego Mesjasza - jak dojdzie do ujawnienia informacji, to odetną Szarona od respiratora?
No i jak tu nie wierzyć w "proroctwa" bankierów??
Przecież oni lepiej wiedzą...


Tymczasem warto przygotować ludność do spektakularnego oszustwa...


Podczas lotu nad Wielką Brytanią samolot A320 Airbus prawie zderzył się z UFO – oświadczył pilot statku powietrznego. Do zdarzenia doszło w ubiegłym roku, lecz jego szczegóły zostały ujawnione dopiero teraz, gdy agencja UK Airprox Board podała wyniki swoich badań do wiadomości publicznej.
W dokumentach śledztwa podano, że w chwili incydentu samolot znajdował się 20 mil od lotniska Heathrow na wysokości około 10 km. Jak powiedział pilot, po lewej stronie od kabiny pilotów pojawił się duży obiekt, który szybko zbliżał się do samolotu. W celu uniknięcia zderzenia pilot ostro skręcił w lewo, po czym obiekt zniknął z pola widzenia.

W strefie naziemnej i powietrznej lotniska w niemieckiej Bremie ogłoszono alarm z powodu niezidentyfikowanego obiektu latającego. Jako pierwsi duży świecący się punkt zauważyli kontrolerzy lotów. Z ich wieży wyraźnie było widać, jak zawisł on nad obszarem portu lotniczego. Odnotowały go również radary. Przez dwie godziny, podczas których niezidentyfikowany obiekt był ścigany przez policyjny śmigłowiec, lotnisko wstrzymywało loty i przekierowywało samoloty do sąsiednich miast.
Tymczasem w internecie pojawiło się wideo pochodzące rzekomo od świadków naocznych. Jest ono intensywnie omawiane na blogach, badają je również policjanci. Śledztwo prowadzone jest w sprawie stworzenia zagrożenia dla bezpieczeństwa ruchu lotniczego, a za to przestępstwo niemiecki kodeks karny przewiduje co najmniej cztery lata więzienia.


http://polish.ruvr.ru/2014_01_09/Samolot-nad-Wielka-Brytania-prawie-zderzyl-sie-z-UFO/
http://polish.ruvr.ru/2014_01_09/Alarm-na-lotnisku-w-Bremie-na-niebie-pojawil-sie-niezidentyfikowany-obiekt/




KOMENTARZE

  • ------------- błąd w myśleniu
    -- sąsiadka -STARUSZECZKA Ślązaczka bogobojna Pani -rzeczowa !!! opowiada b.ciekawe rzeczy np. po zapadnięciu zmroku drogę z pola do domu oświetlały jej 2 świecące kule , lecące 2m nad ziemią -albo !! widziała talerz latający , wiszący nad pustym lotniskiem --a tak w ogóle to latające świecące kule były zaprzyjaznione z jej wsią :)) -- a przed wojną ?? oo tu dopiero działo się -z każdym dniem Pani coraz więcej ciekawych rzeczy przypomina sobie .....
  • @ninanonimowa 19:23:17
    to były "świecoki" . moi przodkowie mieli pełno takich opowieści...nie wiadomo na ile było to prawdą a na ile opowiastką dla straszenia dzieci.
  • @prawi co wiec 19:43:02
    ---Pani mówi,że dużą grupą wracali a ona widział je od dziecka do dorosłości

czwartek, 22 sierpnia 2013

Poświęcanie...



...czy/li pożeranie?



ROZ-POZNAJ SIEBIE.
Ostatnia linia kłamstwa.




Nie wierzę w przepowiednie. Uważam je za swego rodzaju plan realizowany poprzez lata.






Wiara w przepowiednie sprawia, że część społeczeństwa wierzy w cudowne ocalenie ojczyzny przez jakiegoś rycerza na białym koniu. I tak czas leci, obce służby robią swoje, a rycerza jak nie ma, tak nie ma...


Służby już dzisiaj produkują kłamstwa, na które będą się powoływać za 20-50-100 lat.


Swego czasu rozgoniłem agenturalne towarzystwo skupione wokół niejakiego Arteuzy na forum gazety prawnej. Arteuza vel Atraktor vel K.Frzysiak? przeniosło się ze swoimi bajeczkami na nowe, specjalnie ku temu celu stworzone, forum:
http://koniecswiata.info/forum/topic/232/wiek-xxi-wizje-i-przepowiednie-wolna-dyskusja-i-dociekania/page/96/

Tam gromada „wielbicieli” bezkrytycznie hołubi każde słowo „proroka” Atraktora.
Za krytyczne uwagi, wcale nie wulgarne, zostałem tam zbanowany – a regulaminu forum przecież nie złamałem.
Arteuza, aby przydać sobie wiarygodności powoływał się na jakieś bliżej nieznane centurie Nostradamusa – zagadkowe, że towarzystwo na tym forum, wybitnie antyNWO wytykające pochodzenie różnym ludziom – zupełnie za nic ma pochodzenie Nostradamusa. Kompletnie im to nie przeszkadza – taka to schizofrenia...

Namawiam wszystkich do logowania się na tym forum i krytycznego dobrze z-argumentowanego komentowania bajeczek tam prezentowanych.

Nie łudźmy się – oni nigdy nie zrezygnują z prób okupowania naszego kraju – ta wojna nigdy się nie skończy i zawsze musimy być w pogotowiu.

Na tym polega oczywiście rola służb, aby namierzać takich ludzi i eliminować ich z internetu.
Służb nie ma, więc to my musimy być taką służbą.

Chodzi oto, że dzisiaj są to dla nas śmieszne bajki, za 20 – 30 lat nikt z nas nie będzie o tym pamiętał – ale służby właśnie na Arteuzę będą się powoływać tworząc niestworzone historie – ułudę – dla naszych potomków w przyszłości.
Będzie to historia nieweryfikowalna – powoływać się będą wyłącznie na fakt istnienia takiego gościa i jego „przepowiednie”. Prawie na pewno tak było w czasach Nostradamusa – większość uważała go za szarlatana i oszusta – dziś tysiące się nim podniecają, a przemysł kłamstwa nie ustaje w podtrzymywaniu jego mitu.
Czyż słowo centurie nie zostało specjalnie ukute po to, aby nadać „przepowiedniom” profesjonalny styl ??

Służby dzisiaj produkują kłamstwa na które będą się powoływać za 20-50-100 lat.

To jest właśnie myślenie polityczne – na 100 lat do przodu.


Bardzo podejrzliwie przyglądam się wszelkiego rodzaju objawieniom maryjnym.
To chyba trochę nienormalne, żeby Bóg, prawie że po kryjomu, spiskował z ludźmi dobrej woli w celu ochrony ich przed złymi ludźmi?
Bóg nie może być ograniczony – bo inaczej nie byłby Bogiem.
Jeśli Bóg spotyka się z Mojżeszem w Namiocie Spotkań – to znaczy, że jest ograniczony. A więc nie może być Bogiem. Czym jest?
To wyjaśnić mogliby najwięksi anglo-sascy macherzy od stuleci zdobywający przewagę nad światem.
Wydaje mi się, że temat został wyczerpany tutaj:
http://argo.nowyekran.net/post/96781,pytanie-zasadnicze

Niektórzy uważają te objawienia za przejaw działalności demona, który wprowadza ludzi w błąd.

Medżugorie – wystarczył mi film z takiego objawienia, gdzie trójka wybrańców jak na komendę pada na kolana – i każde wlepia oczy w inne miejsce w przestrzeni.
Tu za oszustwem stoją ludzie, a widzenia żadnego nie ma.


Fatima jest niezmiernie frapująca.

Postać, która pokazała się dzieciom (dlaczego to są zawsze dzieci, albo ubodzy na umyśle? Żeby nie połapali się w mistyfikacji?) prosiła o poświęcenie Rosji jej niepokalanemu Sercu.
Na początku ukazywała się tylko 13 dnia miesiąca – od razu mam pytanie: dlaczego Bóg jest uzależniony od kalendarza?

Wiele zresztą zdarzeń na świecie dzieje się właśnie 13-ego.
Na przykład wyłapanie średniowiecznych banksterów – czcicieli słowiańskiego Welesa – odbyło się 13 października 1307 roku. Od tamtego czasu ukuto termin - 13 w piątek - jako dzień pechowy.

”Przyszłam z Raju, Ja przyszłam poprosić was, abyście przychodzili tu każdego 13-ego dnia miesiąca, przez 6 miesięcy, o tej samej porze. Potem wam powiem kim jestem i czego oczekuję. Potem przyjdę siódmy raz”.
“Czy wy wszyscy ofiarujecie siebie Bogu i przyjmiecie cierpienie, które On wam ześle jako zadośćuczynienie za grzechy i nawrócenie grzeszników?” W dziecięcej i heroicznej prostocie dzieci odpowiedziały: “My chcemy tego”.

Prośba „Maryi” o poświęcenie Rosji pojawiła się tuż przed rewolucją w Rosji 1917 roku, po prawie roku widzeń (od 1916 roku anioł - trzy razy)

I jej nie zapobiegła. Postać z widzenia prosiła o zachowanie tej prośby w tajemnicy. Łucja wyjawiła światu ten fakt dopiero w 1941 roku.

"Wy widzieliście piekło, miejsce dokąd idą dusze biednych grzeszników. W celu uratowania ich, Bóg chce, aby nabożeństwo do Mojego Niepokalanego Serca rozszerzało się na całym świecie i wzrastało. Jeśli ludzie zrobią to, co ja ci powiem, wiele ludzi będzie uratowanych i tutaj będzie pokój, wojna się zakończy jeśli ludzie szczerze przestaną bluźnić Bogu. Jeśli nie przestaną podczas pontyfikatu Piusa XI, to wybuchnie jeszcze gorsza wojna. Jeśli ty nagle zobaczysz jasne nieznane światło w nocy, wiedz, że to jest znak od Boga, że On oznajmia tobie, że zamierza ukarać świat za grzechy. Uczyni to poprzez wojnę, głód, prześladowanie Kościoła i Papieża. W celu zapobieżenia temu, Ja  proszę, aby Rosja była poświęcona Mojemu Niepokalanemu Sercu.I, żebyś ty przyjmowała Komunię Świętą w każdą pierwszą sobotę miesiąca jako wynagrodzenie. Jeśli ludzie zrobią, tak jak proszę i rzeczywiście uważać będą na moje słowa, Rosja się nawróci i tu będzie pokój. Jeśli to się nie zdarzy, Rosja będzie rozprzestrzeniać błędne nauki po świecie, wojna i prześladowania Kościoła są nieuniknione.


Bóg prosi ludzi, aby ci go prosili o to, by swą wolą zmienił bieg wydarzeń – czyż to nie dziwne?
Mówi się, że demon, aby miał dostęp do człowieka – musi uzyskać na to jego zgodę.


Poświęcić Rosję. Jej sercu.

Wcześniej Aztekowie poświęcali swoich niewolników i jeńców bogowi deszczu.
Zabijali ich w ofierze na szczycie piramidy, zjadali wycięte z ich piersi serca.

Taka myśl przychodzi mi do głowy.
Może poświęcenie Rosji było przyzwoleniem na jej zniszczenie?

Dziś już wiemy, że myśl i słowo stwarzają świat.
Zresztą, czyż w Bibli nie ma : ”A na początku było słowo". "A słowo ciałem się stało”.

Od dawien dawna wiedzą o tym i banksterzy i ludy zachodu.
Od setek już lat niemcy uprawiają antypolską propagandę – aż Polacy zaczęli sami wierzyć w te kłamstwa o sobie. Im bardziej pozwalali 5 kolumnie rozrosnąć się na organizmie państwa – tym większe uzyskiwali potwierdzenie, że te kłamstwa to prawda.

Poświęcić.

Jedno słowo, a tyle znaczeń.


Obecnie rewolucję pod auspicjami średniowiecznych banksterów mamy w Syrii.


Terrorysta nasłany przez anglo-saskich banksterów zjada ludzkie serce.
Znak?








http://www.marypages.com/FatimaPolski.htm



  • ..
    no to już po ptokach
  • Rewolucja w 1917
    Rewolucja w Rosji zaczęła się w 1917 roku.
    Mnie dziwi brak konkretnych fotografii z cudu słońca. Jest kilka fotografii tłumu który patrzy się w stronę nieba , ale nie ma zarejestrowanych żadnych anomalii słonecznych
  • Czemu Bóg nie objawia się wszystkim ludziom?
    Masz ciekawe spostrzeżenia - też mnie dziwi proszenie Boga ludzi o to żeby oni jego prosili. Ale to może być po prostu szacunek wolnej woli człowieka - Bóg chce żeby człowiek sam z siebie poprosił - nic na siłę.
    Natomiast Ja cały czas się dziwię właśnie dlaczego Bóg wszelkich objawień dokonuje skrycie ????? Zawsze jednej lub kilku osobom , tak że inni muszą już wierzyć lub nie relacji człowieka ??
    Dlaczego Bóg nie może objawić się na całym świecie , na niebie i powiedzieć tak : " Jestem Bogiem , daję życie wieczne duszy. Jeśli będziecie zachowywać miłość w sercu i prawdę , nie unikniecie śmierci i cierpień, ale po śmierci wasza dusza - czyli Wy sami ale bez ciała , będziecie żyć w szczęśliwości wiecznie ". I tyle jasno i zwięźle. A tak to ludzie muszą się czegoś domyślać , interepretować . Przecież jeśli coś mówicie dzieciom żeby czegoś nie robiły bądź robiły to mówicie jasno i bezpośrednio: Nie rób tego , bo stanie się to , a to.
  • Rosja i przed bolszewikami była chorym krajem
    A co do Twojej opinii że Rosja została poświęcona właśnie przez oddanie jej bolszewikom - to nie do końca bo przecież wcześniej Rosja nie była święta..
    A w zasadzie jej ustrój niewiele był lepszy od komunistycznego - np 20 lat obowiązkowej służby w wojsku - czy to jest normalne??
  • @LeAN 00:21:54
    Fakt, dzięki, nie jestem znawcą Pisma.
  • @. . 23:42:37
    No faktycznie, 13 października będzie rocznica 706 lat od wyłapania czcicieli słowiańskiego Welesa - czyli Templariuszy.


    Protoplastów anglo-saskich banksterów.

    Już po ptokach.
  • @prometeusz
    chwilka-(za św.Pawłem) - nie jesteśmy już dziećmi, które Bóg kiedyś prowadził "za rączkę"- z nowym Przymierzem staliśmy się dorośli i są większe wymagania Ojca- przede wszystkim Odpowiedzialność za swoje wybory i Świadomość swojej woli i konsekwencji uczynków
    Skoro Rosja grzeszy/błądzi od wieków i rozsiewa to po Azji, Europie i dalej i nie może sama się podźwignąć z bagna..my jako bardziej świadomi i odpowiedzialni jej bracia winniśmy coś zrobić w tej sprawie ...ale samodzielnie
  • |Nie wierzę w przepowiednie. Uważam je za swego rodzaju plan realizowany poprzez lata."
    Dokładnie do tego samego doszedłem.
    Cwaniaki napisały bajeczki dla goim i potem im wszystko wolno bo "są narodem wybranym"
  • @piano 11:54:08
    "Skoro Rosja grzeszy/błądzi od wieków i rozsiewa to po Azji, Europie i dalej i nie może sama się podźwignąć z bagna..my jako bardziej świadomi i odpowiedzialni jej bracia winniśmy coś zrobić w tej sprawie ...ale samodzielnie"

    Od wieków?

    A skąd wiesz, że błądzi? My patrzymy na Rosję poprzez pryzmat naszych niemiłych doświadczeń.

    Inne narody, np. Serbowie, Syryjczycy, Kolumbia, Ekwador cenią Rosjan. A krytykują amerykanów - jak się dobrze rozejrzeć - to kto największe burdy wyczynia po świecie?

    A przede wszystkim - okradają nas - ba - cały świat - poprzez dolara.
  • Maciej Piotr Synak
    tak sobie myślę -trudno to określić jednym słowem , ale to coś o czym wciąż wspominał np.Ossendowski- ten demon przeklęty Rosji, niezmieniony po upadku caratu,cala spuścizna mongolskiego mrocznego okrucieństwa, kompletna degeneracja człowieczeństwa - to było tam wcześniej niż bolszewizm, bolszewizm tylko to utrwalil i...rozlał na Azję, itd...
  • ----------- oto przykład-- żyjący już własnym życiem
    --- poniższy filmik przedstawia Panię / DZIAŁAJĄ już w 3 / bizneswomen ! biznes padł / DOSKONALE WYSZKOLONA w zepter garnki - LATA PRACY !!
    --znalazła nowe jak się zdaje ZNAKOMITE zródło dochodu