tekst edytowany
Rekonstruktorzy uczą, nie bawią się. Są niezbędni, gdy realizują swoją pracę i pasję z szacunku do historii. Pan albo nie zna, albo nie rozumie zasad i celu rekonstrukcji historycznej, albo trafił pechowo nie na rekonstruktorów, lecz na przebierańców.
Nie znać, nie rozumieć, źle trafić - ludzka rzecz, jednak lepiej nie uogólniać, bo wylewa Pan dziecko z kąpielą. Stajemy zawsze w obronie rekonstrukcji historycznej, bo jest wielu wspaniałych rekonstruktorów w Polsce i również tym się zajmujemy.
Rekonstrukcja historyczna jest NIEZBĘDNA, szczególnie wobec 1) bardzo niskiego poziomu nauczania historii w szkołach, 2) zmanipulowania historii w podręcznikach, a w efekcie znienawidzenia tej dyscypliny i samej historii Polski przez dzieci, młodzież i dorosłych.
Końcowym efektem tego wszystkiego jest niestety nieomal zerowy brak wiedzy o historii własnego kraju, a dalej, efektem tej niewiedzy jest brak poczucia wartości i tożsamości narodowej i kulturowej. Takie społeczeństwo jest wybitnie podatne na nadużycia i manipulacje, co widać współcześnie w Polsce. Ubolewamy i działamy w naszej skromnej dyscyplinie: antripologii i historii pożywienia.
Ktoś mógłby zarzucić, że robimy zabawę z wojny i więziennictwa pokazując "czarny chleb i czarną kawę", albo warmuz z lebiody, albo suchary z ekologicznego żyta, albo zacierki żytnie na wodzie, nawet nie na mleku. Jednak nie, dalecy jesteśmy od zabawy w sensie lekceważenia, kpiny, czy bezrefleksyjnej konsumpcji.
Komu jak komu, ale rekonstruktorom nie wolno zarzucać takich cech, a jeśli tak się czyni, tzn. że nie rozumie się naszej/ich pracy. Jednak edukacja, proszę Pana, przebiega i powinna przebiegać różnymi ścieżkami i stosować różne techniki. Nie znaczy to, że ktoś kpi z historii, czy z wojny.
Natomiast co do żołnierzyków..., to również nie jest stbtak, jak napisało Muzeum. W dawnych czasach "zabawa w żołnierzyki" służyła również edukacji i rodzice czuwali nad jej poprawnością. Współcześnie - owszem, to uległo wielkiemu wypaczeniu. Widać to na tych różnych 'reels' "nowoczesnych tatusiów" - ostatnio wielkie pochwały zdobył ojciec trzymający syna jak karabin i strzelającym, jednocześnie z niemowlęciem w nosidle na piersiach. Chwaliło wielu/wiele, ganili też liczni/liczne. Argument za: dobra zabawa, bo dzieci zadowolone. I tutaj włącza się niestety czerwona lampka.
Pozdrawiamy
Ten psychologiczny aspekt rekonstrukcji jest bardzo ważny, to pewne. W Polsce nie ma to jeszcze miejsca ze strony odbioru, a wielu edukatorów na pewno narusza niepisane zasady lojalności i społecznej empatii. Musimy to podkreślać, aby ich uwrażliwiać, aby ta subdyscyplina edukacji i historii rozwijała się godnie. W tym zapewne widzi Pan niewłaściwe zachowania i przyznajemy rację.
Oto przykład z innego podwórka:
W USA np. w 2021 roku miał miejsce znany w środowisku reko skandal, gdy rekonstruktorka XVIII w., biała kobieta, zorganizowała rekonstruktorski bal w miejscu powiązanym ściśle z niewolnictwem. Zgarnęła stos obelg, krytyki i zarzutów. Przepraszała setki razy, usunęła wiele zdjęć, ale pozostały na innych kontach.
Inny przykład, również z USA:
Rekonstruktorka (również biała) odtwarza stroje z lat 20 i jednocześnie uczy, jako doktor egiptologii. Przebiera się w stroje, jeździ na wykopaliska, prowadzi badania z udziałem Egipcjan. W 2021 opublikowała zdjęcia, jak stoi w stroju z epoki pośród niejako niewolników, tj. pracowników. Również zebrała wiele głosów krytycznych. Wiele osób zarzuciło jej bezrefleksyjne, nieempatyczne i kolonizacyjne odtwarzanie epoki zła. Również przepraszała. Wycofała wszystkie zdjęcia.
Ot, i tyle. Wrażliwości społecznej potrzeba w Polsce, ale merytorycznej, wolnej od agresji. Niestety jest to bardzo trudne w Polsce, bo jesteśmy narodem głęboko emocjonalnym i niewytremowanym w empatii i poprawności politycznej tak, jak Amerykanie. Co jest lepsze, co gorsze, to dłuższą debata, ale nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Pozdrawiamy