Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą I RP. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą I RP. Pokaż wszystkie posty

sobota, 4 października 2025

"Reszta mówiła gwarą"

 


Na przełomie XIX i XX wieku około 30 procent Polaków, a może i mniej, używało języka ogólnego. 


Reszta mówiła gwarą. 





przedruk

Jak brzmiał język polski sto lat temu? Kazimierz Nitsch i jego odkrycia

2025-09-26, 07:47




Kazimierz Nitsch, urodzony w 1874 roku w Krakowie, był absolwentem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Podczas studiów polonistycznych zetknął się m.in. z wybitnym językoznawcą Janem Baudouinem de Courtenay oraz z Lucjanem Malinowskim, którego został uczniem.


[link w oryginalnym materiale PR - można odsłuchać audycję]

Prof. Władysław Lubaś z Instytutu Języka Polskiego Polskiej Akademii Nauk w Krakowie na temat prac naukowych prof. Kazimierza Nitscha. Audycja Jerzego Gruma z cyklu "Thesaurus, czyli skarbiec języka polskiego" (PR, 29.07.1994) 10:06


Gimnazjum i akademia

Dziesięć lat po ukończeniu studiów, w 1905 roku, Kazimierz Nitsch, wtedy już z tytułem doktora, habilitował się na podstawie rozprawy o "językach lechickich". By rozwijać swoje naukowe pasje, brał urlopy w pracy nauczycielskiej, ale jednocześnie zajmowały go sprawy pedagogiczne. Był choćby jednym z autorów artykułu o wiele mówiącym tytule "Nasza szkoła średnia, krytyka jej podstaw i konieczność reformy" (1906).

Kiedy jednak dostał nominację na profesora nadzwyczajnego filologii słowiańskiej na UJ, mógł już bez reszty poświęcić się temu, co mu było najbliższe: badaniu i opisywaniu polszczyzny. Jej historii, a przede wszystkim – współtworzącym język polski "narzeczom", czyli gwarom oraz (obejmującym większy obszar) dialektom.



"Mapa narzeczy polskich" na podstawie prac prof. Kazimierza Nitscha. Fot. Polona




Czytaj także:


W poszukiwaniu narzeczy

"Co mu zawdzięcza nas język ojczysty?", pytał retorycznie Jan Michał Rozwadowski, autor przedwojennej broszury na temat dokonań prof. Kazimierza Nitscha. "On wziął pracę zbadania całego językowego obszaru polskiego (…). W długim szeregu systematycznych podróży, wycieczek i badań (…) stworzył podwaliny dialektologii polskiej, dał zasadniczy obraz ogólny narzeczy polskich".

- Stało się to, po pierwsze, prawdopodobnie pod wpływem Jana Baudouina de Courtenay, który ukazał perspektywy językoznawstwa właśnie poprzez badanie języka żywego – tłumaczył prof. Władysław Lubaś.

- Nitsch zainteresował się gwarami pewnie również dlatego, że w owym czasie, na przełomie XIX i XX wieku, około 30 procent Polaków, a może i mniej, używało języka ogólnego, i to jeszcze zróżnicowanego regionalnie. Reszta mówiła właśnie gwarą – dodawał badacz.

Trzecim źródłem dialektologicznych pasji Kazimierza Nitscha mogłoby być i to, że patrzył on na gwary przez pryzmat historii języka. Zauważył bowiem, że gwary są bardziej archaiczne niż język literacki ogólny. Że zawierają w swoich systemie takie zjawiska, które dawno już z języka ogólnego wyszły.


Nowe metodologie

Określanie Kazimierza Nitscha "ojcem dialektologii polskiej" nie oznacza, że przed nim nikt nie interesował się tym językoznawczym tematem.

Nauczyciel Nitscha, Lucjan Malinowski, rozpoczął badania gwar śląskich, zbierał teksty, opisał niektóre z nich. Ale były to badania niesystematyczne, dotyczyły tylko wybranych wsi i regionów

- Nitsch natomiast zrewolucjonizował metodę opisu dialektów. Wprowadził wstępną selekcję już na etapie zbierania materiałów. Z mowy ludowej wybierał takie zjawiska, które były charakterystyczne dla poszczególnych regionów. I to był przełom – podkreślał prof. Władysław Lubaś.

Jednym z badawczych narzędzi wprowadzonych przez Kazimierza Nitscha był na przykład z góry ułożony kwestionariusz, według którego można było zgromadzić odpowiednie wyrazy czy formy - i przeciwstawić je innym.


Żywa polska mowa

Jakie były owoce tych prac – terenowych ("długi szereg podróży i wycieczek") i naukowych – Kazimierza Nitscha?

Wśród wielu tytułów z pewnością wyróżnia się wielka synteza polskiej dialektologii: "Dialekty języka polskiego" z 1915 roku. 

– Rozprawa ta informuje o rozmieszczeniu gwar, ich cechach gramatycznych i słownikowych. I wszystkie te spostrzeżenia zachowują wciąż aktualność – zaznaczał prof. Władysław Lubaś.

Inne ważne publikacje współtworzone przez Kazimierza Nitscha to m.in. "Atlas językowy polskiego Podkarpacia" (1934) czy "Mały atlas gwar polskich" (1957-70).

By zaś sądy ogólne zilustrować konkretnymi przykładami – dzięki wczesnej pracy Kazimierza Nitscha, "Dialektom polskim Prus Wschodnich" (1907), wiemy dziś choćby, że na opisywanych w tej książce terenach mówiono: "ribi, grzibi", "dómb, dziesónty", "zemby, dziesień" czy "chłopamy, ludziamy" (to ostatnie zwł. na Warmii, ziemi ostródzkiej i niedzickiej).


Konferencja w Wersalu

Tym drobiazgowym i z pewnością wymagającym wysiłku badaniom patronowały jednak nie tylko czysto językowe cele.

- Interesowały go obrzeża polszczyzny. Był w dobrym tego słowa znaczeniu XIX-wiecznym patriotą, który starał się chronić polskie granice. W związku z tym badał najpierw gwary Pomorza, Śląska, Galicji Zachodniej – opowiadał prof. Władysław Lubaś. 

– Kazimierz Nitsch zbierał materiały świadczące o tym, jak daleko sięgał żywioł polski. Nic zatem dziwnego, że na konferencji w Wersalu, kiedy ustalano polskie granice, wykorzystano ekspertyzy Nitscha w określeniu "zasięgów narodowych polskich".

Kazimierz Nitsch - współzałożyciel Towarzystwa Miłośników Języka Polskiego, prezes Polskiej Akademii Umiejętności, jedna z ofiar "Sonderaktion Krakau" i więzień obozu w Sachsenhausen, członek powojennej Komisji Ustalania Nazw Miejscowości, naukowiec, którego bibliografia prac liczy ponad 700 pozycji, doktor honoris causa paryskiej Sorbony – zmarł 26 września 1958 roku w Krakowie.





Źródło: Polskie Radio/jp


"Polski Słownik Biograficzny", Warszawa 1979; Wanda Szulowska, "Gwary Warmii i Mazur w ujęciu Profesora Kazimierza Nitscha", "Prace Językoznawcze" 11/2009.







polskieradio24.pl/artykul/3112053,jak-brzmial-jezyk-polski-sto-lat-temu-kazimierz-nitsch-i-jego-odkrycia



niedziela, 28 września 2025

Przestrogi króla Jana Kazimierza





Przepowiednia Jana Kazimierza. Prorocza wizja upadku Polski


Rzeczpospolita zostanie podzielona pomiędzy Rosję, Prusy i Austrię. Taką wizję ponad sto lat przed rozbiorami przedstawił poddanym król Jan Kazimierz. Władca trafnie przewidział tragiczny los państwa, choć był to tylko chwyt retoryczny, mający przekonać opozycję do zaniechania oporu wobec królewskich reform.





2025-09-16, 13:00


Królewska przepowiednia rozbiorów została wygłoszona dwukrotnie. Po raz pierwszy dramatyczną wizję przyszłości Rzeczypospolitej monarcha przedstawił podczas sejmu w 1661 roku. Proroctwo związane było z walką polityczną, którą dwór toczył z opozycją.

Elekcja vivente rege

Jan Kazimierz usiłował wprowadzić zmiany ustrojowe w państwie polsko-litewskim jeszcze pod koniec potopu szwedzkiego (1655-1660). Pojawiły się wówczas projekty reform, które usprawniłyby pracę parlamentu. Jednocześnie jednak władca, pod wpływem francuskiej małżonki Ludwiki Marii Gonzagi, usiłował przeforsować uchwałę o elekcji vivente rege, czyli wyboru nowego króla jeszcze za życia monarchy.

Para królewska, tworząca za francuskie pieniądze swoje stronnictwo, chciała w ten sposób zapewnić tron w Rzeczypospolitej kandydatowi z Francji. Wkrótce dwór skupił się głównie na projekcie vivente rege, zapominając o reformach ważnych dla funkcjonowania państwa polsko-litewskiego.

"Moskwa Litwę dla siebie przeznaczy..."

Sprawę elekcji za życia króla rozpatrywano właśnie podczas sejmu obradującego latem 1661 roku. Podczas wspólnej sesji izby poselskiej i senatu król wygłosił płomienne przemówienie, które miało przekonać opozycję do zaakceptowania jego propozycji. W mowie tej Jan Kazimierz zawarł też wizję upadku państwa polsko-litewskiego.

Zebrani usłyszeli więc, że jeśli proponowana reforma nie wejdzie w życie, to "Moskwa i Ruś odwołają się do ludów jednego z niemi języka i Litwę dla siebie przeznaczą; granice Wielkopolski staną otworem dla Brandeburczyka, a przypuszczać należy, iż o całe Prusy certować zechce [...], wreszcie Dom Austryjacki spoglądający łakomie na Kraków nie opuści dogodnej dla siebie sposobności i przy powszechnym rozrywaniu państwa nie wstrzyma się od zaboru".

Dwa słowa wyjaśnienia do tej jakże proroczej wizji monarchy. Ruś to zapewne Kozacy, którzy przyjęli carską protekcję i walczyli przeciwko Rzeczypospolitej. Terytorium Litwy, czyli Wielkiego Księstwa Litewskiego, składało się głównie z ziem zamieszkanych przez prawosławną ludność ruską. Z kolei Brandenburgia pozostawała w unii personalnej z Prusami. Już w następnym stuleciu całe państwo przyjęło nazwę Prus.

Abdykacja Jana Kazimierza

Jak wynotował książę Bogusław Radziwiłł, król był tak przejęty wygłoszeniem mowy, że najpierw spadł mu z głowy kapelusz, następnie z ręki wypadło mu berło, a na koniec, gdy wstawał z krzesła, potknął się o psa. Wszystkie te gafy zostały odebrane jako zły znak.

Trudno ocenić, na ile wpłynęło to na słuchaczy. Tak czy inaczej, dramatyczne wizje przedstawione przez monarchę nie zrobiły na opozycji wielkiego wrażenia. Projekt został odrzucony, ale para królewska nie zamierzała odpuścić.

W kolejnych latach walka z opozycją, którą reprezentował magnat Jerzy Sebastian Lubomirski, doprowadziła do wybuchu wojny domowej. Klęska w konfrontacji z poddanymi, a także śmierć Gonzagi w 1667 roku zniechęciły Jana Kazimierza do sprawowania dalszych rządów nad Wisłą. Podjął decyzję o abdykacji.

Ta nastąpiła 16 września 1668 roku, podczas ostatniego dnia obrad sejmowych. Władca wygłosił mowę pożegnalną, w której zwolnił poddanych z przysięgi, przeprosił za błędy oraz... powtórzył proroczą wizję upadku Rzeczypospolitej.

Jan Kazimierz zmarł na emigracji we Francji w 1672 roku. Dokładnie sto lat później miał miejsce pierwszy rozbiór państwa polsko-litewskiego. W 1795 roku za sprawą Rosji, Prus i Austrii, zgodnie z przepowiednią króla, Rzeczpospolita przestała istnieć.




***

Artykuł powstał w cyklu "Minihistorie", w którym wyławiamy z kronik, książek, dawnych gazet czy z radiowych nagrań krótkie opowieści: intrygujące, zaskakujące, unikatowe.

Źródła: Polskie Radio/th

T. Wasilewski, Ostatni Waza na polskim tronie, 1984.






polskieradio24.pl/artykul/3580217,przepowiednia-jana-kazimierza-prorocza-wizja-upadku-polski
21


Ukraińcy w Polsce





Mniejszość narodowa to nie jest 5 kolumna, ani 5 kolumna to nie mniejszość narodowa, ale pośród mniejszości może być 5 kolumna - analiza lat 40tych.



przedruki i komentarz


cytaty podlinkowane są w tekście i na końcu posta

tekst w zakresie analizy ludnościowej Wołynia nie obejmuje wszystkich powiatów - skupiłem się na dwóch, w których wykazano największe skupienie mniejszości niemieckiej





27 sierpnia 2025 09:37/
Radio Maryja

[...]

Prezydent Karol Nawrocki konsekwentnie realizuje swój program wyborczy. Nie tylko podpisuje, ale i wetuje ustawy. Składa również własne projekty. Na przełomie września i października prezydent chce powołać Radę ds. Naprawy Ustroju Państwa, która będzie pracowała nad projektem nowej Konstytucji.

– Pan prezydent ma wizję ustrojową państwa polskiego. Doskonale wiemy, że te mechanizmy źle funkcjonowały na przykład w relacjach między prezydentem a premierem, bo te kompetencje często były niejasne, nieprzejrzyste. Jestem zwolennikiem systemu prezydenckiego. Ten system niestety w Europie, w tej demokracji tzw. liberalnej, jest w odwrocie, ale nawet we Francji mamy system półprezydencki. Myślę, że ten model jest bardzo ważny, bardzo oczekiwany, tym bardziej, że to wzmacnia też autorytet państwa – podkreślił dr Krzysztof Kawęcki.

Karol Nawrocki chce Polski ambitnej. W swoim działaniu kieruje się słowami, które były hasłem jego kampanii wyborczej: „Po pierwsze Polska, po pierwsze Polacy”. Widać to po ostatnich decyzjach prezydenta, który zawetował ustawę przygotowaną przez rząd dotyczącą przedłużenia pomocy Ukraińcom w Polsce.

– Niewątpliwie to oddaje pewną sprawiedliwość i uczciwość wobec Polaków. Nie może być tak, że obywatele innego państwa, niepracujący, niepłacący podatków w naszym kraju, otrzymują różne świadczenia, w tym 800 Plus. Istota nowelizacji ustawy zgłoszona przez pana prezydenta polega na tym, żeby pozbawić możliwości nie tylko pobierania świadczenia 800 Plus przez osoby niepracujące, przez obywateli Ukrainy, ale i w przyszłości być może przez obywateli innych państw, przez migrantów – zaznaczył politolog.

Chodzi również o świadczenia zdrowotne.

– Prezydent Karol Nawrocki wyraźnie powiedział, że od kwietnia 2022 r. do końca września 2024 r. z opieki służby zdrowia skorzystało 1 mln 300 tys. obywateli Ukrainy. Suma wydatków państwa polskiego, naszych wydatków, wyniosła 4 mld 300 mln złotych – zauważył gość TV Trwam.

Dr Krzysztof Kawęcki zwrócił uwagę, że decyzja prezydenta Karola Nawrockiego pozwoli w jakiś sposób ukrócić albo zmniejszyć poziom wyłudzeń socjalnych.

Ale na tym nie koniec. Prezydent nie zgadza się również na propagowanie w przestrzeni publicznej zbrodniczej ideologii banderowskiej. Karol Nawrocki zawetował nowelizację ustawy o pomocy Ukraińcom i wprowadza projekt „Stop banderyzmowi”, który zrównuje symbole OUN-UPA z nazistowskimi i komunistycznymi, karząc ich propagowanie grzywną, ograniczeniem wolności lub więzieniem do 3 lat.


– Ten projekt zakłada m.in. zrównanie w odpowiedzialności (również karnej) propagowanie ideologii, symboli szowinizmu ukraińskiego spod znaku OUN-UPA z nazizmem i komunizmem. Doskonale wiemy, że zarówno właśnie szowinizm ukraiński, jak i te wspomniane ideologie, to są ideologie totalitarne, które w Konstytucji RP mają być karane. I właśnie ta kwestia – bardziej niż zapowiedź ukrócenia przywilejów de facto socjalnych – wywołała reakcje strony ukraińskiej, zarówno polityków ukraińskich, publicystów na Ukrainie, ekspertów, mediów, jak i również tutaj, w kraju, środowisk ukraińskich. Ta reakcja jest bardzo znamienna. Zresztą bardzo gwałtowna, buńczuczna. Na przykład szef Związku Ukraińców w Polsce mówi, że trzeba przeprowadzić w Polsce ogólnonarodową debatę nad modelem polskiego patriotyzmu, który – jak zauważa – nie może być modelem wymachiwania flagą biało-czerwoną, bądź też krzyżem. Lepiej, żeby przewodniczący Związku Ukraińców w Polsce zajął się nacjonalizmem czy szowinizmem ukraińskim i tutaj skupił swoją uwagę, w jakim on kierunku zmierza – zaapelował dr Krzysztof Kawęcki.

-------


Radia Maryja

30 sierpnia 2025

[...]

– „Płast” to jest takie ukraińskie harcerstwo, które powstało w początkowych latach XX wieku, a w II RP zostało zakazane ze względu na to, że z tej organizacji rekrutowano ludzi m.in. do OUN, do ukraińskich organizacji terrorystycznych, które działały na terenie II RP. O tym nikt nie uczy w szkole. Jeszcze niedawno, kiedy o tym się mówiło, można było się spotkać z łatką, że jesteś ruskim agentem, bo śmiesz przypominać historię. A historia po prostu taka była i tej historii nie zmienimy. Trzeba o niej mówić. Ukraińcy w II RP dokonali zamachu na marszałka Józefa Piłsudskiego, dokonali zamachu na prezydenta RP. Zamordowali ministra spraw wewnętrznych, wicepremiera generała Pieradzkiego. (…) I tego typu zamachów było więcej – przypomniał poseł.

– Kilkaset podpaleń budynków użyteczności publicznej, folwarków, prywatnych zabudowań, miejsc kultury. To wszystko robiła ukraińska partyzantka, która żyła na terenie Polski, która była też często w jakiś sposób finansowana na terenie Polski, ponieważ to byli ludzie, którzy na przykład studiowali na polskich uczelniach. I w ramach tego harcerstwa, stamtąd pochodziło wielu późniejszych ludobójców, mówiąc wprost, bo m.in. właśnie w tej organizacji wychowywał się Stepan Bandera. (…) Ta organizacja wychowała ludzi, którzy później mordowali Polaków – dodał polityk PiS.


Zdelegalizowana w II RP organizacja „Płast” odrodziła się w naszym państwie za sprawą m.in. Mirosława Skórki, obecnego prezesa Związku Ukraińców w Polsce.

– Obecny szef Związku Ukraińców w Polsce, człowiek, który kilka dni temu na antenie jednej ze stacji telewizyjnych powiedział, że musimy rozpocząć debatę nad polskim patriotyzmem, żeby to nie było machanie flagą i krzyżem, ten człowiek był inicjatorem powstania na nowo tej ukraińskiej organizacji harcerskiej w Polsce. Ten gość nie ma, dla mnie przynajmniej, moralnego prawa do tego, żeby się wypowiadać, jak ma wyglądać polski patriotyzm. Dlaczego człowiek, który się identyfikuje jako Ukrainiec ma nam mówić w naszym kraju, jak my mamy prezentować swój patriotyzm? (…) Ja jestem katolikiem i zamierzam łączyć swój patriotyzm również z Kościołem. To Kościołowi zawdzięczamy między innymi naszą wolność. (…) Jakiś Ukrainiec nie będzie mi mówić, że ja mam się wyzbyć związków z Kościołem – podkreślił gość „Aktualności dnia”.

Dariusz Matecki zapowiedział, że podczas najbliższego posiedzenia Sejmu zwróci się do rządu, aby ten zablokował finansowanie Związku Ukraińców w Polsce, dopóki ten nie potępi zbrodni ukraińskich nacjonalistów z OUN-UPA i nie odetnie się od ideologii banderowskiej.

– Związek Ukraińców w Polsce dostaje miliony złotych z publicznych pieniędzy na przestrzeni ostatnich lat na najróżniejszą działalność. A szef tego Związku i jednocześnie cały Związek nigdy jeszcze nie potępili zbrodniczych, ludobójczych formacji OUN-UPA. Nie potępili ideologii banderowskiej, czyli tego integralnego nacjonalizmu ukraińskiego, który skupiał się właściwie na tym, żeby wyeliminować z Ukrainy nie tylko Polaków, ale też Żydów. Mordowali nie tylko Polaków, mordowali Żydów, mordowali inne mniejszości narodowe. I Związek Ukraińców w Polsce nigdy ich nie potępił. Stąd mój apel też do rządu, żeby żadna publiczna złotówka nie trafiała do Związku Ukraińców w Polsce, dopóki nie potępią banderowców – zaznaczył poseł.

Polityk PiS odniósł się również do projektu prezydenta Karola Nawrockiego, zakładającego penalizowanie propagowania symboli banderowskich w Polsce na takiej samej zasadzie, jak w przypadku symboli niemieckiego nazizmu oraz sowieckiego komunizmu. Ocenił, że mimo trwającej rosyjskiej agresji na Ukrainę to właściwy moment na takie działanie.

– Uważam, że to każdy moment jest właściwy i każdy moment jest momentem spóźnionym w stosunku do tego, że to już powinno być dawno temu wykonane z kierunku Polski w kierunku Ukrainy. (…) Jednocześnie jestem za tym, żeby tak jak domagamy się reparacji od Niemiec, domagać się reparacji od Rosji, która rozbierała całe polskie miasta, wywoziła dzieła sztuki, wywoziła całe zakłady przemysłowe. W tej chwili mamy opracowanie dotyczące reparacji od Niemców. Tylko moim zdaniem trzeba zrobić wszystko – i to jest apel do całej klasy politycznej – żeby nie tylko o tym mówić, nie tylko opracowywać raporty, nie tylko mówić o tym w mediach, ale żeby wyjść z tym wprost do trybunałów międzynarodowych i od Niemców, i od Rosji – wskazał gość Radia Maryja.

-------


Rzeczpospolita.pl:


Mirosław Skórka, prezes Związku Ukraińców w Polsce, wyraził oburzenie po zawetowaniu przez Nawrockiego ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy w Polsce. 

– Modelem polskiego patriotyzmu nie może być wymachiwanie flagą, ewentualnie krzyżem, ale debata o tym, co służy Polsce w długiej perspektywie dzisiaj i na przyszłość. A tym, co jej służy, jest partnerstwo z Ukrainą jako krajem walczącym po to, żebyśmy się obronili przed Rosją i współpraca, pielęgnowanie wartości humanitarnych (…), które pokazaliśmy w Polsce w 2022 roku, przyjmując tę gigantyczną falę uchodźców. W tej chwili się tego wstydzimy, w tej chwili od tego odchodzimy. To jest porażka, to jest katastrofa modelu naszego patriotyzmu – przekonywał Mirosław Skórka.

– Nie może być patriotą człowiek, który realizuje rosyjskie cele w Polsce. Doprowadziliśmy już do sytuacji, kiedy w Ukrainie na Polskę patrzy się jako na kraj, do którego nie można mieć zaufania. A to jest bardzo zła perspektywa dla polskiego biznesu, który chce wchodzić na Ukrainę w celu odbudowy, to jest zła perspektywa dla udziału Polski w systemie gwarantowania bezpieczeństwa w naszym regionie. To jest destrukcyjne działanie pana prezydenta i jego środowiska. To jest de facto realizacja polityki Kremla, a nie Polski. Jeśli będziemy realizować model państwa nacjonalistycznego, to jest to model, który bardzo mocno nam proponuje Moskwa i Kreml – argumentował prezes Związku Ukraińców w Polsce Mirosław Skórka.

-------


wpolityce.pl:


Prezydent Nawrocki zawetował tzw. ustawę o pomocy obywatelom Ukrainy. Ta decyzja oburzyła Mirosława Skórkę. Wykorzystał swoją obecność na antenie neo-TVP, by zaatakować głowę państwa.



Dla mnie optymalnym rozwiązaniem jest podjęcie ogólnonarodowej debaty na temat modelu polskiego patriotyzmu. Modelem polskiego patriotyzmu nie może być wymachiwanie flagą, ewentualnie krzyżem, ale debata o tym, co jest, co służy Polsce w długiej perspektywie dzisiaj i na przyszłość. Tym co służy Polsce w długiej perspektywie jest przede wszystkim partnerstwo z Ukrainą jako krajem walczącym po to, abyśmy się obronili przed Rosją. Jest współpraca i pielęgnowanie wartości humanistycznych, humanitarnych , wartości, którym poświęcony był Jan Paweł II. (…) Wartości, które myśmy pokazali w Polsce w 2022 roku przyjmując tę gigantyczną falę uchodźców, a w tej chwili się tego wstydzimy, w tej chwili od tego odchodzimy

– mówił.

Następnie Skórka postanowił opowiedzieć o tym, jaki model patriotyzmu powinni przyjąć Polacy. Przekonywał też, że działania prezydenta Nawrockiego są… „destrukcyjne”.


W tej chwili od tego odchodzimy. I to jest porażka, katastrofa, modelu naszego patriotyzmu. Nie może być polskim patriotą człowiek, który realizuje rosyjskie cele w Polsce. Doprowadziliśmy do sytuacji, w której w Ukrainie patrzy się na Polskę jako na kraj, który jest krajem wobec którego nie można mieć zaufania. Nie można ufać. To jest bardzo zła perspektywa dla polskiego biznesu, który chce wchodzić w Ukrainę dla odbudowy. To jest zła perspektywa dla udziału Polski w systemie gwarantowania bezpieczeństwa w naszym regionie. To jest destrukcyjne działanie pana prezydenta i jego środowiska. To jest de facto realizacja polityki Kremla, a nie Polski. Mówię to z całą świadomością. Jeżeli będziemy realizować model państwa nacjonalistycznego, to jest to model, który bardzo mocno proponuje nam Moskwa i Kreml. Jeżeli się pod tym podpisujemy, to idziemy w tę stronę

– stwierdził Skórka.


Słowa Skórki wywołały ostrą reakcję w sieci.

Oni naprawdę mają swoich widzów za infantylnych debili


— napisał jeden z użytkowników platformy X, który przypomniał wypowiedzi premiera Donalda Tuska i Rafała Trzaskowskiego, którzy w kampanii prezydenckiej opowiadali się za zablokowaniem wypłaty 800+ tym Ukraińcom, którzy są w Polsce, ale nie pracują.

Trudno mieć zaufanie do państwa, które do dziś dnia nie pozwoliło ekshumować i godnie pochować tysięcy polskich kobiet i dzieci pomordowanych przez ukraińskich nacjonalistów na Wołyniu. Trudno mieć zaufanie do państwa, które okrutnych zbrodniarzy odpowiadających za ludobójstwo na Wołyniu i ich symbolikę bierze na sztandary. To jest jasny przekaz do nas Polaków. Mam nadzieję, że został zrozumiany. Weto Prezydenta to po prostu odpowiedź na działania Ukrainy


— stwierdził inny z internautów.


Przecież pracującym w Polsce nic to nie zmienia


— podkreślił użytkownik „Robert”.


-------


tysol.pl

Zdecydowana odpowiedź rzecznika prezydenta na krytykę prezesa Związku Ukraińców w Polsce

26.08.2025 13:05

Decyzja prezydenta Karola Nawrockiego o zawetowaniu ustawy dotyczącej pomocy obywatelom Ukrainy wywołała impulsywną reakcję Mirosława Skórki, prezesa Związku Ukraińców w Polsce. Jego wypowiedź w TVP Info zdecydowanie skomentował Rafał Leśkiewicz, rzecznik prezydenta, nazywając ją bezczelnymi manipulacjami, obrażającymi prezydenta RP.

Mirosław Skórka skrytykował weto Karola Nawrockiego, nazywając je działaniem w interesie Kremla i oskarżając prezydenta o promowanie nacjonalizmu.

Rzecznik prezydenta Rafał Leśkiewicz zarzucił prezesowi Związku Ukraińców w Polsce manipulację.
Leśkiewicz ostrzegł, że słowa Skórki mogą służyć rosyjskiej propagandzie, dodając: „Po wypowiedziach pana Skórki strzeliły korki od szampana na Kremlu”.

W ocenie rzecznika wypowiedzi Mirosława Skórki są przejawem osobistych uprzedzeń, które szkodzą relacjom polsko-ukraińskim i nie reprezentują poglądów ogółu ukraińskiej społeczności w Polsce.

Skórka, występując w TVP Info, uznał, że weto Nawrockiego to „destrukcyjne działanie pana prezydenta i jego środowiska” oraz stwierdził, że „to jest de facto realizacja polityki Kremla, a nie Polski”. Dodał też, że promowanie nacjonalistycznego modelu państwa wpisuje się w interesy Moskwy.

Rafał Leśkiewicz ostro odpowiedział na te słowa, zarzucając Skórce manipulację i brak wyczucia.


Od wczoraj pojawia się w mediach prezes Związku Ukraińców w Polsce pan Mirosław Skórka, bezczelnie manipulując i obrażając prezydenta RP Karola Nawrockiego

– napisał rzecznik na platformie X.

Leśkiewicz przypomniał również, że Nawrocki – jako były prezes Instytutu Pamięci Narodowej – znalazł się na rosyjskiej liście osób ściganych za działania przeciwko sowieckiej symbolice. „Po wypowiedziach pana Skórki strzeliły korki od szampana na Kremlu” – dodał Rafał Leśkiewicz, sugerując, że jego słowa mogą być wykorzystane przez rosyjską propagandę.


Pan Skórka chce nas uczyć patriotyzmu

Rzecznik prezydenta zaznaczył też, że „tendencje nacjonalistyczne od dawna są silne i coraz mocniejsze na Ukrainie, także wśród Ukraińców mieszkających w Polsce”. Przypomniał, że to „ukraiński nacjonalizm spod znaku zbrodniarza Stepana Bandery doprowadził do ludobójstwa, mordu dokonanego na ponad 100 tys. polskich kobiet, dzieci i starców”.

„Dziś ci zbrodniarze są traktowani na Ukrainie jak bohaterowie, podczas gdy szczątki naszych pomordowanych Rodaków leżą w bezimiennych dołach śmierci” – podkreślił.


Pan Skórka chce nas uczyć patriotyzmu. Nas Polaków, którzy po 123 latach niewoli wywalczyli w 1918 r. wolność okupioną krwią tysięcy ofiar. Warto też przypomnieć Panu Prezesowi o polskiej wiktorii i pokonaniu bolszewików w bitwie warszawskiej 1920 r. A później walce z sowieckim zniewoleniem w trakcie II wojny światowej. Z kolei po 1945 r. gdy staliśmy się, przez kolejne 45 lat, krajem zależnym od Związku Sowieckiego o naszej ofiarnej walce, by odzyskać suwerenność

– przypominał Rafał Leśkiewicz.


„Takie wypowiedzi szkodzą relacjom polsko-ukraińskim”

Rzecznik prezydenta zaznaczył też, że stanowisko Skórki nie reprezentuje wszystkich Ukraińców mieszkających w Polsce, a jego wypowiedzi jedynie szkodzą relacjom polsko-ukraińskim.


-------


dorzeczy.pl

"Nie czuję skruchy". Butna postawa Ukraińca, który obraził prezydenta RP


Wielką burzę wywołała skandaliczna wypowiedź Witalija Mazurenki, która padła we wtorek na antenie Polsat News. Przypomnijmy, że krytykując prezydenckie weto ws. pomocy Ukraińcom ukraiński dziennikarz porównał Karola Nawrockiego do kryminalisty.

 – Retoryka i zachowania pana Nawrockiego to nie są zachowania prezydenckie, tylko zachowania Pahana. Tak określa się w rosyjskich więzieniach przywódcę kryminalnego – powiedział Mazurenko.

Słowa te spotkały się z natychmiastową reakcją redakcji, z którą dziennikarz współpracuje. Z opublikowanego przez Obserwator Międzynarodowy oświadczenia wynika, że Mazurenko stracił pracę. Redakcja podkreśliła, że była to prywatna opinia dziennikarza, wypowiedziana bez wiedzy i zgody redakcji. "W żaden sposób nie odzwierciedla ona stanowiska naszej redakcji i nie wpisuje się w wartości, którymi się kierujemy" – zapewniono.


Bez skruchy

Teraz posiadający również polskie obywatelstwo Ukrainie udzielił wywiadu, w którym mówi, że choć przeprosił, to nie czuje, aby zrobił coś nagannego. 

"Po pierwsze, chciałem podziękować wszystkim tym, którzy w tych dniach wspierali mnie, bo liczą się ludzie, którzy pojawiają się w krytycznych momentach w życiu człowieka. (...) Jeżeli rzetelnie wysłuchamy się w to, co powiedziałem, to mówiłem o zachowaniu człowieka, pana Karola Nawrockiego. To było o sposobie, w jaki zachowuje się Karol Nawrocki, o czym świadczyło też posiedzenie Rady Gabinetowej. Dla mnie, jako dla dziennikarza wartością bezwzględną jest wolność słowa i jakikolwiek atak na swobodę słowa jest niedopuszczalny. Nie czuję żadnej skruchy za to, co powiedziałem. Jestem człowiekiem dorosłym i ta fala hejtu w internecie to dosyć drobna rzecz dla człowieka, który wie, czym jest godność. Mój post z przeprosinami miał drugie dno. Umiem przyjmować ciosy, ale nie chciałbym, aby otrzymywały je osoby mi bliskie lub powiązane ze mną. Niestety ta fala hejterska uderzała też w nich. I przede wszystkim chciałem ich osłonić" – przekonuje w rozmowie z Onetem.

czyli wcale nie przeprosił, tylko udawał, że przeprasza, a teraz twierdzi, że mówił o czymś innym niż mówił - zresztą, czemu przepraszać za coś, co się chciało powiedzieć? - MS

Odniósł się do krytyki, jaka spadła na niego głównie ze strony polityków PiS. 

"Żaden z tych polityków realnie do mnie nie zadzwonił i nie zaproponował rozmowy, by po ludzku wyjaśnić sprawę. To była próba zrobienia ze mnie przykładu, żeby panu i innym naszym kolegom dziennikarzom włączała się wewnętrzna samokrytyka, w razie chęci zabrania głosu przeciwko panu Nawrockiemu, innym politykom z PiS-u, czy brunatnego zagrożenia z zapachem czerwonej Moskwy, które obecnie zdobywa popularność w Polsce" – oburza się. 

a po co dzwonić i wyjaśniać, przecież słowa padły i każdy je zrozumiał - MS

Twierdzi, że w Polsce narasta ukrainofobia.

 "Jeszcze w trakcie programu powstał zmanipulowany filmik ze słowami wyrwanymi z kontekstu. Ktoś obserwował media i czekał na stworzenie tej fali hejtu. Widzimy medialnie podsycanie ze strony skrajnie prawicowych grup, ale także i PiS-u najbardziej takich zwierzęcych instynktów, które istnieją w ludziach. Ukraińcy stają się taką łatwą ofiarą" – twierdzi Witalij Mazurenko.








W związku z powyższym - kilka uwag:


- historia pokazuje, że ruchy dążące do "niepodległości" wykształcają się na terenie Polski, ale nie Niemiec (Ślązacy - o "losach państwa")

- od lat słyszymy z zachodu retorykę, że Rosję trzeba podzielić na mniejsze państwa - trzeba zauważyć, że jest to jest ta sama metoda, którą rozerwano I RP i II RP, z tym, że Rosja (ZSRR) też brała udział w podziałach Rzeczpospolitej

prowadzi nas to do wniosku, że

za powstanie mniejszości narodowych dążących do oderwania terytorium odpowiadają siły z zachodu, dążące do rozdrobnienia i obalenia - wcześniej I RP, a obecnie III RP i Rosji

żadna taka mniejszość narodowa na terenie RP nie powstała samoistnie, tylko była wzbudzana z zewnątrz - przez Niemcy


Roman Dmowski:

III. Ukraina w polityce niemieckiej
Łatwość, z jaką sfery polityczne wiedeńskie z miej­scowego, wąskiego pojęcia Rusinów (Ruthenen) prze­skoczyły na szerokie pojęcie Ukraińców i wewnętrzną austriacką kwestię ruską zamieniły na międzynarodową ukraińską, była zadziwiająca. Byłaby ona wprost nie­zrozumiałą, gdyby nie głęboka zmiana, która zaszła współ­cześnie, pod koniec ubiegłego stulecia w położeniu monarchii habsburskiej.

Związane od kilkunastu lat z Niemcami przymie­rzem Austro-Węgry zamieniły pod koniec stulecia to przymierze na związek głębszy, ściślejszy, prowadzący z jednej strony do tego, żeby Niemcom i Węgrom monarchii, zagrożonym w swym panowaniu przez inne na­rodowości, dać silne oparcie w Niemcach Rzeszy, z dru­giej zaś do podporządkowania dyplomacji austro-węgierskiej polityce zewnętrznej cesarstwa niemieckiego. Już wtedy dla poruszeń polityki austriackiej, których nie można było zrozumieć w Wiedniu, znajdowało się wy­jaśnienie w Berlinie.

Otóż w owym czasie literatura polityczna wszechniemiecka zaczęła się żywo zajmować wypracowywaniem koncepcji nowego państwa — Wielkiej Ukrainy. Jednocze­śnie utworzono konsulat niemiecki we Lwowie, nie dla obywateli niemieckich, których we wschodniej Galicji właściwie nie było, ale do współpracy politycznej z Ukra­ińcami, co zresztą publicznie zostało ujawnione.

Ujawniono też żywą akcję na terenie spraw ruskich Związku Obrony Kresów Wschodnich (Ostmarkenverein), założonego w Niemczech do walki z polskością.
Okazało się, że z chwilą zamiany kwestii na ukraiń­ską środek ciężkości polityki w tej kwestii przeniósł się z Wiednia do Berlina.

Pytanie teraz, dlaczego Niemcy, nie posiadające ludności ruskiej w swym państwie, tak żywo się tą kwestią zajęły. Nie mogła to być idealistyczna, bezintere­sowna chęć popierania odradzającej się narodowości, ile że zainteresowanie kwestią wychodziło od rządu i od sfer reprezentujących zaborczą politykę niemiecką. Było to wygrywanie kwestii w interesach niemieckich. Prze­ciw komu?

Prawym Okiem: Jak Niemcy stworzyli Ukrainę i w jakim celu.




- zarówno Rosjanie jak i Białorusini zarzucają zachodowi chęć pokawałkowania Rosji - czyli mają pełną wiedzę na temat tego, jak powstała Ukraina i Białoruś

- wersja białoruska i ukraińska jest taka, że mniejszość narodowe były gnębione w czasach II RP - władze polskie po prostu spodziewając się, że celem jest separatyzm, no cóż - nie ułatwiały tworzenia fikcji 

- dzisiaj mniejszość polska na Białorusi jest szykanowana i władze białoruskie czynią to - jak się  twierdzi, aby zapobieg ewentualnym ruchom mogącym rozbić państwo - robią więc dokładnie to samo, co władze polskie w okresie II RP - zabezpieczają państwo na wypadek rozpadu poprzez działania domniemanej 5 kolumny - mimo to, nadal oskarżają polskie władze o szykany w okresie II RP i na tym tle podtrzymują fikcję stworzoną przez niemiecką agenturę i budują alternatywną wersję historii: 
Prawym Okiem: Warto się sobie przyjrzeć.

- w I RP były już widoczne ruchy dążące do podziału kraju (  
Prawym Okiem: Muzeum Prus Górnych w Morągu [ A nie mówiłem? (31) ]), a w II RP te siły już były skrystalizowane i intensywnie działały pod przywódctwem niemieckiej agentury i (?) Niemców podszywających się pod "ukrainców" , apogeum to masowe mordy na Kresowiakach w czasie ostatniej wojny

- w dawnych wiekach niemcy przez stulecia udawali chrześcijan i w tym sensie podszywali się pod Słowian - udając, że wyznają takie same prawa jak Słowianie (tzn. zasady chrześcijańskie oparte są na prawach Jana zachowywanych przez ludzi w dawnych wiekach - to moje na razie nieudowodnione domniemanie)

- wojna domowa na Ukrainie wybuchła w 2014 roku po nałożeniu obostrzeń co do kultury i języka rosyjskiego na Ukrainie

- wkroczenie ZSRR do Polski w 1939 roku było fałszywie uzasadniane chęcią "wyzwolenia zachodniej białorusi" - czyli na tle kultury i języka



- wojna toczy się najpierw w obszarze kultury i języka, prowadząc do wykształcenie grupy zainteresowanej inną tożsamością, która to grupa staje się podstawą do dalszych działań i -  katastrofy państwa

- podstawą oderwania Kresów, było stworzenie ruchów "mniejszości narodowej" i podniesienie gwary białoruskiej i ukraińskiej do rangi języka

"mniejszości" zostały wchłonięte do ZSRR i poddane powolnej rusyfikacji z atrapą białoruskości, ukraińskości itd.




https://maciejsynak.blogspot.com/2021/06/o-waznosci-jezyka.html:

>> Zaś co do języka białoruskiego – w latach dwudziestych była to gwara i dopiero potem ktoś zdecydował o „podniesieniu gwary białoruskiej do statusu języka”. Przypuszczalnie w Średniowieczu Polacy mówili nieco różnie w różnych okolicach, ale te różnice nie tworzyły dialektów obejmujących większe zwarte obszary. Sytuacja była podobna do tej, jaka panowała na przykład w Słowacji jeszcze w XIX w., a na Białorusi jeszcze około 1920 r., zanim tam i tu zdecydowano się podnieść jeden dialekt do rangi języka ogólnonarodowego. 

Jerzy Krasuski - "Językowe podłoże podziału Europy." - PRZEGLĄD ZACHODNI 1995, nr 1  <<





- wobec niepowodzenia uznania Ślązaków za mniejszość narodową, obecnie dąży się do uznania gwary śląskiej za język, aby na tej podstawie określoną grupę ludzi mieszkających na Śląsku przekształcić w mniejszość etniczną, a potem narodową  - przytaczam dosłowny cytat: "żeby zrobić ze Ślązaków mniejszość etniczną" - post: Ślązacy - o "losach państwa"


- niemcy nadal aktywnie ingerują w sprawy polskie - jawnie bądź niejawnie:

Niemieckie media prawnicze proponują Polsce nową konstytucję, a w niej landyzację kraju
23.08.2025 20:39


- cała polityka europejska sterowana jest przez Niemców:

Byli niemieccy naziści i ich kolaboranci tworzyli Unię Europejską
25.08.2025 21:49
Od samego początku integracja europejska nie była spontanicznym zjednoczeniem wolnych narodów, lecz celową konstrukcją ponadnarodowej machiny stworzonej przez ludzi, których przeszłość polityczna była często zakorzeniona w systemach autorytarnych.

Upadek Europy zaczął się wraz z powstaniem Niemiec
26.08.2025 21:07
Mechanizm tego upadku jest długofalowy i strukturalny. Niemcy nigdy nie stworzyły prawdziwego imperium zamorskiego. Zamiast uczynić świat kolonią Europy, Niemcy uczyniły kolonią samą Europę.

Ta wizja historii nie została stworzona w jednym momencie. Narastała przez lata. I zawsze Polska była dla propagatorów tej narracji problemem, bo jej historię trudno wpisać w ów obraz. 


- wypowiedzi pana Skórki można skomentować następująco:

- najpierw mniejszość chciała dyktować warunki władzom II RP, po rozerwaniu kraju z pomocą Niemiec i ZSRR "mniejszość" ta przychodzi do nas i znowu dyktuje nam warunki, jak ma wyglądać kultura i polityka w Polsce

Wydaje się, że ludzie ci powinni być teraz zadowoleni, że wzięli z nami rozwód, mają własny kraj, w którym Polacy "nie dyktują warunków", ale nie - oni idą za nami do naszego kraju i znowu chcą nam dyktować warunki naszego istnienia.


Jest to napaść w czystej postaci.

Osoby takie należy uznać za obcą agenturę dążącą do obalenia państwa.
Jest to tym bardziej niepokojące, że człowiek wygłaszający takie żądania jest formalnie przedstawicielem zorganizowanej grupy osób.
Można zauważyć, że skoro ten pan wysuwa takie bezczelne żądania - widocznie doskonale wie, że Polska jest przeżarta przez niemiecką agenturę i może to robić bezkarnie.




17.08.2025, 22:46
Zero tolerancji, zero uległości. Katarzyna Gójska o konieczności transformacji służb specjalnych

Dla uczciwości oceny, choć oczywiście sytuacje są niewspółmierne, trzeba powiedzieć, iż znaczna część ludzi zaproponowanych przez PiS do kierowania służbami była katastrofą. A takim nieudanym i szkodliwym dla państwa eksperymentom poddana była szczególnie wówczas najważniejsza nasza służba specjalna. Powrót do instytucji dedykowanych ochronie Polski ludzi odpowiedzialnych za reset z Rosją doprowadził je do upadku. Dziś już szkoda czasu na dyskusję, jak je naprawić. Bezpardonowe użycie służb specjalnych, sprowadzenie ich do poziomu policji politycznej w kampanii wyborczej przeciwko prezydentowi Nawrockiemu, polityczne wykorzystanie ich przeciwko profesorowi Cenckiewiczowi, co przecież potwierdził sąd, a teraz kontynuowanie tego antypaństwowego procederu, wskazują na konieczność zbudowania ich od nowa. Wymiana kierownictwa nic nie da. To oczywiście wielkie wyzwanie – ale paradoksalnie przede wszystkim pijarowe, bo takiemu procesowi będzie, rzecz jasna, towarzyszył nieprawdopodobny jazgot medialnego kordonu bezpieczeństwa spatologizowanego układu władzy. Będą lamenty nad Polską bez ochrony w sytuacji zagrożenia ze strony Rosji, tak jak przed laty całe rzesze pożal się Boże ekspertów wyrywały sobie włosy z głowy przy okazji likwidacji WSI. Sęk w tym, iż służby dowodzone przez reseciarzy nie są żadnym gwarantem bezpieczeństwa RP,




wojna toczy się najpierw w obszarze kultury i języka



dlatego dbałość o język, pielęgnacja i promocja polskiej kultury są naszą pierwszą linią obrony









Prawym Okiem: Białoruś

Prawym Okiem: Dmowski

Pos. D. Matecki: Szef Związku Ukraińców w Polsce, który kilka dni temu powiedział, że musimy rozpocząć debatę nad polskim patriotyzmem, był inicjatorem powstania na nowo „Płasta” – ukraińskiej organizacji harcerskiej. W tej organizacji wychowywał się m.in. S. Bandera – RadioMaryja.pl

.rp.pl/polityka/art42907161-palac-prezydencki-reaguje-na-slowa-szefa-zwiazku-ukraincow-w-polsce-kompletny-brak-wdziecznosci

wpolityce.pl/polityka/738693-szef-zwiazku-ukraincow-w-polsce-zaatakowal-prezydenta

radiomaryja.pl/informacje/dr-k-kawecki-lepiej-zeby-przewodniczacy-zwiazku-ukraincow-w-polsce-zajal-sie-nacjonalizmem-czy-szowinizmem-ukrainskim-i-tutaj-skupil-swoja-uwage/

tysol.pl/a145645-upadek-europy-zaczal-sie-wraz-z-powstaniem-niemiec

tysol.pl/a145376-piotr-skwiecinski-nazistowskie-panstwo-polskie

tysol.pl/a145622-zdecydowana-odpowiedz-rzecznika-prezydenta-na-krytyke-prezesa-zwiazku-ukraincow-w-polsce

.tysol.pl/a145603-byli-niemieccy-nazisci-i-ich-kolaboranci-tworzyli-unie-europejska

tysol.pl/a145524-niemieckie-media-prawnicze-proponuja-polsce-nowa-konstytucje-a-w-niej-landyzacje-kraju

niezalezna.pl/polska/zero-tolerancji-zero-uleglosci-katarzyna-gojska-o-koniecznosci-transformacji-sluzb-specjalnych/549912

dorzeczy.pl/opinie/772398/mazurenko-obrazil-prezydenta-mowi-ze-nie-czuje-skurchy.html




na marginesie - różności językowe:

za wiki: Мирослав Скірка

Скірка - google nie tłumaczy jako Skórka

W Polsce osób o nazwisku Skórka jest 2432, najwięcej na Śląsku, woj. Podkarpackie w środku stawki 155 osób



osób o nazwisku Skierka jest 994 - prawie wszystkie w Pomorskim - 901, na Podkarpaciu - 6 osób

iskra to іскра

iskierka to виблискувати

skórka to відшаровувати


Nazwisko Skórka to zdrobnienie od "skóra" - jest to nazwisko pochodzące prawdopodobnie do zawodu - szewca


Nazwisko Скірка na Ukrainie - ta strona pokazuje ok. 100 osób - o wiele mniej niż w Polsce (2432 osoby), nawet mniej niż na Podkarpaciu - 155 osób








84 osoby w rejonie przygranicznym, najwięcej:

Старосамбірський район - 21

Львівська міська рада - 16



скірка podobne do skipka ----> skibka to kromka chleba




відшаровувати - Szukaj w Google

скірка - Szukaj w Google

pl.wikipedia.org/wiki/Mirosław_Skórka


SKÓRKA - Nazwiska w Polsce

ridni.org/karta/

synonimy.info/в/виблискувати

synonimy.info

Словник синонімів онлайн


slovnyk.me/dict/hrinchenko/скірка


18


piątek, 2 maja 2025

Historię studiować i wyciągać wnioski na przyszłość





przedruk





Zdrowy naród pamięta o zwycięstwach

3 dni temu




Nadwiślańskie elity polityczne uwielbiają celebrować klęski, promują w naszym narodzie kult klęski, mesjanizmu, celebracje porażek. W roku 2025 mamy do czynienia z wieloma okrągłymi rocznicami ważnymi dla naszego narodu.

Rocznice te są zarazem ważne, godne pamiętania, ale i są symbolami tryumfu naszego narodu / państwa. W tym roku obchodzimy tysiąclecie koronacji Bolesława Chrobrego, 80. rocznicę wyzwolenia zachodnich ziem naszego kraju przez Armię Czerwoną i Wojsko Polskie. W tym roku mija także 500 lat od złożenia hołdu lennego królowi Polski przez Albrechta Hohenzollerna. Krzyżacy stali się lennikami państwa polskiego.


Oligarchia i gnuśność Zygmunta Starego

Król Zygmunt Stary jest przeceniany w polskiej historiografii. Zamiast prowadzić politykę ekspansywną, eurazjatycką jak jego ojciec Kazimierz Jagiellończyk i dziadek Władysław Jagiełło, Zygmunt zaczął prowadzić politykę kunktatorską. Zamiast prowadzić politykę dynamiczną, król sprowadzał malarzy, rzeźbiarzy. Za czasów Zygmunta Starego szlachta zaczęła gnuśnieć. Zygmunt Stary zamiast wprowadzić nowoczesny, skuteczny system rządów, które były zarówno na zachodzie jak i na wschodzie, pozwolił rosnąć w siłę oligarchii magnackiej. Magnaci sprzedawali zboże na Zachód, kraje zachodnie budowały flotę, wprowadzały nowoczesne rozwiązania, a Polska była rządzona przez władców, którzy byli otoczeni przez ówczesnych odpowiedników Achmetowa, Kołomojskiego, Pinczuka, Chodorkowskiego, Berezowskiego, Abramowicza.


Hołd Pruski – sukces, ale nie do końca

Hołd Pruski należy uznać z jednej strony za zwycięstwo Polaków (zmuszenie do, jak się okazało – tymczasowej uległości, największego wroga, którego sobie sami sprowadziliśmy). Z drugiej strony przy pierwszej nadarzającej się okazji Prusacy wyzwolili się z zależności od Polski. Krzyżacy nie mieli oporu przed likwidacją Jaćwingów, Prusów. Polacy powinni postąpić podobnie i należało ówczesne Księstwo Pruskie przyłączyć do Polski, nadając pewne przywileje, jednocześnie ludzi nieprzychylnych zneutralizować. Polacy za swoją naiwność drogo zapłacili, bowiem to Prusy były największym orędownikiem rozbiorów Polski (wbrew propagandzie polskojęzycznej, caryca Katarzyna chciała Polskę przekształcić w prorosyjski protektorat, a chwiejny, niezdecydowany nasz król Stanisław August Poniatowski miał wiele okazji, by zawrzeć z Moskwą sojusz z pozycji junior partnera). To Prusacy opłacali i podburzali szlachtę przeciwko Rosji. Rosja nie miała żadnego interesu w rozbiorach Polski, bowiem lepiej dla Moskwy było mieć względną kontrolę nad całym terytorium Polski niż tylko nad jej częścią (mało kto pamięta, że Grodno i Warszawa przez pewien czas były w państwie pruskim).


Pruskie przekleństwo

To z Prus wywodziły się polakożercę prądy, które później objęły zjednoczone państwo niemieckie. Prusakiem był nie kto inny, jak wielki niemiecki mąż stanu, a zarazem polakożerca Otto von Bismarck. Zagrożenia niemieckiego wynikającego z wpływów pruskich nasz naród pozbył się na pewien czas wraz z wejściem Armii Czerwonej i Wojska Polskiego. To o wyzwoleniu Bytomia, Wrocławia, Olsztyna, Gdańska i wielu innych miast musimy pamiętać. Zamiast tego świętujemy klęski.


Zdobycze Iwana Groźnego

Iwan IV Groźny jest demonizowany w polskiej historiografii. Rację ma profesor Aleksandr Dugin, który często porównuje Iwana do Josifa Stalina. Iwan IV Groźny i Stalin byli psychopatami, zbrodniarzami a zarazem geniuszami politycznymi. Iwan podbił Chanat Kazański, Chanat Astrachański. Za czasów jego rządów państwo ze stolicą w Moskwie podporządkowało sobie także tereny Ordy Nogajskiej i Chanatu Syberyjskiego. Za czasów rządów Iwana Groźnego Moskwa podporządkowała sobie także Baszkirię. Mimo swojej brutalności, pierwszy car Rosji tolerował odrębność etniczną i religijną pobijanych i podporządkowywanych obszarów. Widzimy to do dziś. W Kazaniu według danych z 2021 roku większość względną stanowią Tatarzy. Tatarzy stanowią 48,8% ludności stolicy Tatarstanu. W Astrachaniu nadal żyją Tatarzy Astrachańscy. Według danych z 2021 roku, 5,7% populacji Astrachania stanowią Tatarzy Astrachańscy. W Tiumeniu nadal żyją Tatarzy Syberyjscy. W Ufie – stolicy Baszkortostanu Baszkirzy według danych z 2021 roku stanowią 20,4%.


Zdrowy naród pamięta o zwycięstwach

Jak widać, Iwan IV Groźny potrafił podbić inne ludy skutecznie. Wbrew bajkom nadwiślańskich prometeistów, tendencje separatystyczne w Federacji Rosyjskiej są bardzo słabe (nieco inaczej to wyglądało w epoce anarchii za czasów rządów Borysa Jelcyna). Zwłaszcza Anglosasi, ale także Hiszpanie potrafi w trakcie kolonizacji mordować całe grupy etniczne. Iwan IV Groźny i inni rosyjscy władcy przy pomocy różnych metod byli w stanie zbudować wieloetniczne, wielowyznaniowe imperium.

Gdyby na tronie Polski w 1525 roku zasiadał ktoś o mentalności Iwana Groźnego, to z całą pewnością problem krzyżacki przy pomocy kija i marchewki zostałby rozwiązany. Jednak mimo wszystko należy pamiętać o Hołdzie Pruskim (podobnie z odsieczą wiedeńską, która była zwycięstwem, jednak politycznie należało wtedy inaczej to wszystko rozegrać), bo było to polskie zwycięstwo. Pamiętajmy o polskich zwycięstwach i je świętujmy. Z klęsk należy wyciągać wnioski, a nie je bezrefleksyjnie świętować. Zdrowy naród pamięta o swoich zwycięstwach.



Kamil Waćkowski







tygodnik Myśl Polska




wtorek, 1 kwietnia 2025

Franciszek Salezy Potocki

 









Franciszek Salezy Potocki
herbu Pilawa (ur. w 1700 w Krystynopolu, zm. 22 października 1772 roku tamże)


wojewoda kijowski w 1756 roku, wojewoda wołyński w 1755 roku, krajczy wielki koronny w latach 1736–1755, marszałek Trybunału Skarbowego Koronnego w Radomiu w 1749 roku, marszałek Trybunału Głównego Koronnego w 1726 roku, starosta bełski w latach 1720–1767, sokalski, jabłonowski i hrubieszowski, mecenas sztuki.







Życiorys

Właściciel ogromnych dóbr na Ukrainie naddnieprzańskiej, stąd zwany „królikiem Rusi”. W 1771 roku posiadał 11 królewszczyzn przynoszących ponad 200 000 zł rocznie. W jego dobrach znajdowało się siedemdziesiąt miast i kilkaset wsi.

Syn Józefa Felicjana, strażnika wielkiego koronnego, ojciec Stanisława Szczęsnego Potockiego.


Poseł województwa bełskiego na sejm 1724 roku. Był posłem na sejm 1726 roku, poseł województwa bracławskiego na sejm 1729 roku. Poseł województwa czernihowskiego na sejm 1730 roku. 

Poseł województwa bełskiego na sejm konwokacyjny 1733 roku. Był członkiem konfederacji generalnej zawiązanej 27 kwietnia 1733 roku na tym sejmie. 

Wraz z całą rodziną popierał Stanisława Leszczyńskiego, którego był elektorem w 1733 roku, marszałek województwa bełskiego w konfederacji dzikowskiej w 1734 roku, w imieniu której posłował do Turcji.


Po klęsce konfederacji przez pewien czas na emigracji, w 1736 roku powrócił do kraju i pojednał się z Augustem III. Poseł na sejm nadzwyczajny pacyfikacyjny 1736 roku z województwa bracławskiego.

Był posłem na sejm 1738 roku z województwa bełskiego, poseł województwa wołyńskiego na sejm 1740 roku. Nadal jednak był przeciwnikiem Sasa i jednym z przywódców stronnictwa republikanckiego, a po śmierci Józefa i Michała głową rodu Potockich. Dopiero pod koniec panowania Augusta III zbliżył się do dworu.


W 1742 był komisarzem z województwa bełskiego Trybunału Skarbowego Koronnego.

W czasie ostatniego bezkrólewia w sojuszu z partią hetmańską zwalczał Familię i usiłował udaremnić wybór Stanisława Augusta Poniatowskiego na króla. 

7 maja 1764 roku podpisał manifest, uznający odbywający się w obecności wojsk rosyjskich sejm konwokacyjny za nielegalny

W 1764 roku był elektorem Stanisława Augusta Poniatowskiego z województwa kijowskiego
W 1766 roku został wyznaczony senatorem rezydentem
W 1767 był jednym z głównych przywódców konfederacji radomskiej, jednak ostatecznie zrezygnował z otwartej walki z nowym królem. 

23 października 1767 wszedł w skład delegacji Sejmu, wyłonionej pod naciskiem posła rosyjskiego Nikołaja Repnina, powołanej w celu określenia ustroju Rzeczypospolitej. 

Podczas koliszczyzny właściciel Humania, którego mieszkańcy zostali wymordowani przez Kozaków i miejscowe chłopstwo (czerń) podczas tzw. rzezi humańskiej.


Był fundatorem kościoła Św. Michała Archanioła w Tartakowie, drewnianego kościoła dominikanów w Humaniu, wzniósł kompleks klasztorny dla trynitarzy w Brahiłowie (1767–1778). 

Próżny, dumny i dwulicowy, splamił się w 1771 słynną zbrodnią na Gertrudzie Komorowskiej, poślubionej przez Stanisława Szczęsnego Potockiego wbrew jego woli. Z niechęci do Stanisława Augusta popierał konfederację barską, do której jednak oficjalnie nie przystąpił.


Umieszczony przez Jana Matejkę na obrazie „Rejtan. Upadek Polski”. Jest to starzec w centrum obrazu, który nie chcąc podpisać traktatu rozbiorowego, opuszcza salę, przy czym delią przewraca krzesło i rozsypuje stos monet.



Jego córka Antonina Adela była pierwszą żoną ks. Ksawerego Lubomirskiego.

















Franciszek Salezy Potocki – Wikipedia, wolna encyklopedia






poniedziałek, 31 marca 2025

Prowokacja

 




Ze dwa dni temu ktoś na fb pokazywał film z Poznania, gdzie jacyś ludzie w czynie społecznym obezwładniali agresywnego faceta z Ukrainy.


Dzisiaj taki film:






Pod spodem oczywiście potok soczystych komentarzy i wszelakich "mądrości".

Prawdę mówiąc nie oglądałem tego, bo tylko skupiam się na reakcjach ludzi.


To jest dziwne, że facet jeździ po mieście i bije ludzi, nie uważacie?

Oczywiście, jest agresywny i tak dalej, ale po za tym - działa jak samobójca, czyż nie?

A może to jest prowokator?


Może jego celem wcale nie są ci ludzie na ulicy - tylko WY


Już zapomnieliście, jak to było w lutym marcu 2022, kiedy cały internet kwiczał, że "ukraińcy lejo rusków!" i "ludzie, to naprawdę się dzieje!!" ?

Zapomnieliście, jak "wszyscy" pluli, jak pisali idinahuj, jak szykanowali Rosjan, jak wycinali ludzi z internetu, jak nawoływali do do niekupowania rosyjskich produktów, jak wyzywali od ruskich onuc - a potem jechali na stację benzynową i lali do baku ruskie paliwo?


Opamiętajcie się.


To musi być prowokacja, a wy ze swoimi komentarzami zachowujecie się - PRZEWIDYWALNIE.


Wczoraj "ukrainiec" z kilkoma paszportami ranił nożem ludzi w Amsterdamie.

Przypadek? 


Mówię wam, ktoś celowo podsyca niesnaski pomiędzy nami, a Ukraińcami, a nie ma nic gorszego niż wrodzy sobie ludzie w jednym kraju.

Nie ma nic gorszego, niż Polak Polakowi wilkiem zgodnie z metodami Werwolfu, czyż nie?


Oni tu zostaną i to już na zawsze, co więcej - będą także Białorusini i Rosjanie. 

I tego nie zatrzymacie, bo nie możecie.



Jak to wyszło na tym blogu, Niemcy utrzymują, że cesarstwo niemieckie nadal istnieje i oni dążą do jego odzyskania - nie boją się napadać na was, skłócać was, okradać, sabotować, za pomocą unijnych sztuczek pozbawiać władzy nad własnymi lasami, nad własnym krajem.

A wy?

Już zapomnieliście, że bezprawnie odebrano wam Kresy, że siły niemieckie na ukrainie mają pomóc niemcom obrabować was raz jeszcze?

Będziecie musieli odzyskać te Kresy i przed tym nie ma ucieczki!

Wcale nie będziecie mieli wygodnie, o nie... nie ominie was to...

Niemcy nastają na nasze ziemie, ale wy Kresy odpuszczacie - niby czemu?

De jure są to polskie ziemie, choć de facto pod zarządem białoruskim, litewskim, ukraińskim...


Jak chcecie sobie z tym poradzić, prokurując konflikty z Rusinami, z ROSJANAMI, którzy nic z banderowcami nie mają wspólnego?

Jeżeli niemcy zakwestionują polskie granice, to będą też musieli zakwestionować Kaliningrad - więc Rosjanie stają się w tej sprawie naszymi sojusznikami, a wy - co robicie? Wygrażacie pięścią mocarstwu atomowemu?


30 lat media straszyły nas ruską inwazją, a mimo to armia była likwidowana i żadne ABW nie krzyczało, że to źle, prawda??

Ile lat już trwa odbudowa naszego potencjału militarnego?

I kto jest odpowiedzialny za niszczenie polskiej armii?


30 lat straszyli was ruskami i "to ruska rozwiedka, panie!", a teraz straszą was ukraińcami.

Niczego to was nie nauczyło?

Oni ich podburzają przeciwko wam, a was przeciwko nim, nie widzicie tego??

Nie widzicie tego, że ktoś ich dosłownie tresuje, a potem posyła - pod ruski czołg, na przykład?







Kto z was jest agresywny, ten sam na siebie wskazuje.


Wy musicie być mądrzy, myślący, a nie agresywni.


Musicie z nimi rozmawiać, rozeznawać, kto jest kim i jaki jest - tak trzeba postępować.

Ludzi rozeznacie i będziecie wiedzieć, z tym można się dogadać, ten jest normalny i godny zaufania, a przynajmniej "bezpieczny", a tamtem jest dziwny...


Musicie patrzeć na to na chłodno, a nie emocjonalnie, jak koguciki wrzeszczeć zza klawiatury.

Naziści są skoncentrowani na tym, żeby nas okraść, to wy musicie ich rozeznać, spokojnie obserwować. 

Jak inaczej ich rozeznacie, skoro do każdego ukraińca będziecie podchodzić nerwowo i z rezerwą, albo skrywaną agresją i warczeniem - oni od razu to wyczują i potraktują was tak jak wy ich - z rezerwą, ale z tendencją do agresji, bo przecież: 

"zobacz, nic mu nie robię, a ten od razu mi grozi... za co? Ci Polacy, nienawidzą nas!"


TAK TO DZIAŁA.


Będziesz z zasady agresywny wobec nich - oni to wyczują i zaraz będzie bijatyka z niczego.

Powinniście budować porozumienie z ukraińcami, bo:

- w ten sposób nawiążecie poprawne relacje z nimi

- które mogą kiedyś zaowocować sojuszem, a nie walką

- tak wprowadza się równowagę i porozumienie pomiędzy narodami

- tylko tak ujawnicie intencje poszczególnych osób 


Tym bardziej trzeba szukać porozumienia i mocno się tym interesować i zajmować, że będą tu dzieci chowane bez ojca, ludzie z traumą powojenną, niekoniecznie ci z frontu, ale im trzeba będzie pomagać, nie tylko po prostu tak po ludzku, ale też z myślą o wygaszaniu ewentualnych konfliktów w przyszłości. Ludzie po takich sytuacjach nie powinni spotykać się z odrzuceniem i uprzedzeniami, bo to tylko zaostrzy sytuację - im trzeba pomagać. Samotnej kobiecie ciężko wychowuje się dzieci, szczególnie chłopca, więc trzeba się zastanowić, czy harcerstwo nie powinno być obowiązkowe - to są rzeczy o których TERAZ trzeba myśleć. 

Nie uciekniemy już od tego, trzeba brać byka za rogi, bo to wszystko ma znaczenie.


Nie po to oni uciekali przed wojną, by tutaj wszczynać burdy.


Jeżeli ktoś jest agresywny to albo kogucik, albo banderowiec, albo  prowokator - ale to on musi zacząć, bo inaczej, jeśli to ty pierwszy go sprowokujesz swoim zachowaniem, jeżeli będziesz do niego mówić tonem rozkazującym albo agresywnym - to się pomylisz.

Tak jak koguciki na dyskotece - on po prostu będzie grać w twoją grę i zechce - będzie musiał to zrobić - ci przyłożyć, bo go obraża twoje zachowanie.

"Obrażono mnie!"


TAK TO DZIAŁA.

Przecież dobrze to wiesz.
Czy nie wiesz?

Taki jeden z Podhala powiedział, że najlepiej by było, jakby Ukraińcy to sobie żyli tam u siebie za granicą, a my tutaj u siebie... tak jak to dotychczas było. To pokazuje wygodnictwo i brak wyobraźni tego człowieka. Ten facet wszystkich uważa za banderowców - boi się ich i sądzi, że nikt naszego kraju nie broni przez obcymi wpływami - to spostrzeżenie godne rozwinięcia i rzetelnej analizy, czemu on tak myśli, czemu ma takie przekonanie..., ale akurat nie w tym poście (mandaty!! strażnicy!! dozorcy!!)

A może oczekuje, że ktoś - jakiś Synak, albo jakiś czarodziej, czy po prostu jacyś dorośli - za niego obronią kraj. A nawet za niego zbudują...

"Wy róbta, a ja was tu bede obserwował i decydował, czy wy się do mojej obrony nadajeta, czy nie..."

W każdym razie wg niego jedyną linią obrony jest: niech oni żyją u siebie, a my u siebie...


To jest myślenie życzeniowe - nierealne.

To już się nie zdarzy.


Ci ludzie PODJĘLI DECYZJĘ - "jadę na obczyznę, może na stałe".

ONI JUŻ SIĘ ZDECYDOWALI.

DECYZJA ZAPADŁA.


Podjęli taką decyzję, bo zdecydowali, że tam jest im tak trudno, że lepiej znosić niedogodności na obczyźnie niż siedzieć we własnym kraju.


Rozumiesz?


Nic nie da pisanie, mówienie, tłumaczenie i "przekonywanie ich", żeby wrócili do siebie, tym bardziej nie wrócą, że tam nie mają do czego, tym bardziej teraz tego nie zrobią, bo ich wezmą za frak i wrzucą do okopu - już się zaczęła lawina wniosków o azyl...

Wy musicie ich poznać, jacy oni są, pozyskać i przekonać się, że oni się z nami zintegrują.

Nie w jakiś fałszywych celach, tylko żeby ukształtować poprawne relacje w państwie, żeby nigdy nie doszło do problemów. Na początku pewne problemy będą, oczywiście, że będą, ale z czasem to się uspokoi.

Zamiast wymyślać sposoby na pozbycie się ich (przedsiębiorcy ich potrzebują) zacznijcie wymyślać, jak to zrobić, by ich w pełni zintegrować i mieć KONTROLĘ nad własnym państwem.


Boicie się ich?

To róbcie ZAWCZASU tak, żeby nam nie zagrażali.


Organizujcie się.

W partie, kluby, stowarzyszenia.

Dołączajcie do partii jaka wam pasuje, do klubu Gazety Polskiej, albo klubu Myśli Polskiej, albo czegoś takiego - jak będziecie siedzieć, to się samo nie zrobi.

Piszcie petycje, układajcie wnioski - że nie chcecie mieć nowej 5 kolumny u siebie,  że nie chcecie, żeby oni mieli jakieś nadzwyczajne prawa itd..


Nie umiesz tego robić? To tylko idź, posłuchaj, oswój się z nową sytuacją. A może tam już ktoś nad tym pracuje?   


Nikt za was tego nie zrobi.

TO WY JESTEŚCIE TERAZ DOROŚLI.

To WY teraz dbacie o kRaj, a nie rodzice, wujkowie, sąsiad, pan policjant i generał z telewizora.

To wy przejmujecie odpowiedzialność, to wy DECYDUJECIE jak wygląda i jak będzie wyglądał nasz kraj.


A potem wasze dzieci, jak dorosną.


Ale póki co - nikt za was tego nie zrobi. 

Oczywiście, tam są ludzie, którzy coś robią, ale oni mogą nie dać rady, każda pomoc się przyda. 

Ja tam nie pójdę, bo ja jestem osaczony od lat, ale chociaż coś piszę, robię jakiś przepływ informacji.



Jednorodność etniczna nie uratowała nas od zbrodniczej niemieckiej 5 kolumny.

Nie zatrzymała tuskenów w drodze po władzę.

Może właśnie zabrakło innego spojrzenia, innej optyki, może była wśród nas zbyt wielka jednolitość - przecież oni tak właśnie robili - wszystkie media powtarzały te same wiadomosci, jakby nic innego na świecie nie było..

A jednoczesnie przecież skłóceni byliśmy, wcale nie jednolici - czytaj tego bloga, tam opisuję różne rzeczy... Więc może większa różnorodneść by nas uratowała, więcej różnych punktów widzenia ?

Teraz tego się nie dowiemy, bo jesteśmy w innym miejscu.


Banderyzm to robota niemieckich podżegaczy, to niemiecka agentura i coraz bardziej jestem przekonany, że Wołyń to robota niemieckich przebierańców - patrz linki z wyborem tekstów o ukrainie z prawej strony bloga.


Nie dajcie się prowokować do nienawiści wobec Ukraińców.

Tonujcie emocje u siebie i u ludzi, bo jak to się rozleje, to dopiero będziemy żałować, a i tak sprawy między nami trzeba będzie poukładać. Im szybciej do tego dojdziemy, tym lepiej.


Organizujcie się.

Róbcie ZAWCZASU tak, żeby nam nikt nie zagrażał.


Bądźcie gotowi na nieznane - zanim nadejdzie.








facebook.com/watch/?ref=saved&v=521111204116559

youtube.com/watch?v=_drb3TV8hEk

(105) lto nie skacze ten moskal - YouTube

Prawym Okiem: KTO straszy Polaków??

Prawym Okiem: Niemcy, a Ukraina



środa, 26 marca 2025

Dlaczego Turcja nie uznała rozbiorów?

 





Dlaczego Turcja nie uznała rozbiorów Rzeczypospolitej? Czyli lekcja geopolityki




Autor: Jakub Wojas

Dodany: 16.09.2024 22:38:00



„Czy przybył już poseł z Lechistanu?” – te słowa miały rzekomo padać przez cały okres zaborów zawsze, gdy na sułtańskim dworze dochodziło do oficjalnej prezentacji dyplomatów. Tym prostym gestem Imperium Osmańskie, jakby wbrew niezaprzeczalnym faktom, dawało społeczności międzynarodowej do zrozumienia, że nie przyjmuje do wiadomości, że Rzeczpospolita nie istnieje.


Proszę nie mieć złudzeń. Turcja pod koniec XVIII w. wcale nie litowała się nad losem Polski albo przynajmniej nie to było zasadniczym motywem jej działania, które z naszej perspektywy często wydaje się bardzo korzystne. Cała rzecz dotyczyła polityki, a raczej geopolityki.

W XVII w. Rzeczypospolita i Imperium Osmańskie znalazły się na kursie kolizyjnym. Interesy obydwu państw ścierały się w państwach naddunajskich oraz na Ukrainie. Wojska polsko-litewsko-kozackie okazywały się jedynymi, które potrafią na lądzie pokonać Turków. Tak było chociażby dwukrotnie pod Chocimiem, później pod Wiedniem i Parkanami. Z kolei pod turecką stolicę podchodzili Kozacy. Z drugiej strony Turcy zdobyli najpotężniejszą twierdzę Rzeczpospolitej w Kamieńcu Podolskim, a ziemie ruskie regularnie najeżdżali Tatarzy.

Rywalizacja z Rzeczpospolitą była dla Stambułu jednak o wiele znośniejsza, niż gdyby przeciwko sobie miała dużo potężniejszego przeciwnika, dysponującego znacznie większym od Polski i Litwy potencjałem. Z tego też względu nawet w „wojennym” XVII w. był okres, gdy Turcja przychylniejszym okiem patrzyła na państwo polsko-litewskie, a był to czas… gdy miała ona największe kłopoty. W momencie, gdy naraz musieliśmy walczyć z Szwedami, Moskalami, Węgrami i zbuntowanymi Kozakami pomocną dłoń wyciągnął do nas chan krymski. I znowu nie z dobrego serca, lecz dlatego, że upadek Rzeczpospolitej powodował zachwianie geopolitycznej równowagi w regionie i śmiertelne zagrożenie dla Krymu, a w dalszej konsekwencji dla całego Imperium Osmańskiego.

Turcja pod tym względem prowadziła konsekwentną politykę. W jej interesie było utrzymywanie u swoich granic kilku słabszych, najlepiej skłóconych ze sobą przeciwników niż jednego potężnego. Dlatego od lat z niepokojem na dworze sułtańskim patrzono na jakiekolwiek wzmocnienie kosztem Polski Austrii, a w szczególności Rosji, która poszerzona o ziemie ukraińskie mogła poważnie zagrozić tureckim posiadłościom nad Morzem Czarnym. Stambułowi zatem zależało, aby terytorium Rzeczpospolitej było wolne od rosyjskiego wojska i rosyjskich wpływów.

Dlatego też od XVIII w. obserwujemy turecką politykę wspierania niezależności Rzeczpospolitej, a nawet w miarę jej silnej pozycji na arenie międzynarodowej, tak aby mogła ona szafować Rosję w regionie. Dobitnym tego przykładem jest najważniejszy, acz dziś zapomniany, traktat prucki z 12 lipca 1711 r. Armia rosyjska została wówczas otoczona przez Turków i zmuszona do przyjęcia trudnych warunków pokoju, w których m.in. zobowiązała się do wyprowadzenia z ziem Rzeczpospolitej swoich wojsk i nie wtrącania się w wewnętrzne sprawy tego państwa. W kolejnych latach Stambuł nieustannie zabiegał o dotrzymanie przez Rosję tych postanowień. W 1768 r. wobec nieomal oficjalnego przekształcenia Rzeczpospolitej w rosyjski protektorat Turcja zdecydowała się rozpocząć nawet wojnę z państwem carów, która przeszła do historii jako „wojna polska”.

Walka o poprawienie swojej geopolitycznej pozycji doprowadziła do wykreowania legendy niezwykle propolskiego państwa. Przychylność Stambułu starali się wykorzystywać polscy działacze niepodległościowi. To właśnie na tureckiej ziemi zawiązywano antyzaborcze spiski, organizacje zbrojne, próbowano tworzyć legiony. Znakiem tego jest istniejąca do dziś miejscowość Adampol, założona w połowie XIX w. przez polskich uchodźców.

Polityka turecka względem nieuznanawania, skądinąd bezprawnych, traktatów rozbiorowych była słuszna, aczkolwiek nieskuteczna. Swoistym paradoksem jest, że Rzeczypospolita walnie przyczyniła się do poważnego zachwiania potęgi Imperium Osmańskiego, a przez to ta nie mogła efektywnie przeciwstawić się jej rozbiorom. Gdyby Stambuł miał pozycję silniejszą, to Rosji trudniej byłoby ujarzmić państwo polsko-litewskie.






/kurierhistoryczny.pl/t,148,dlaczego-turcja-nie-uznala-rozbiorow-rzeczypospolitej-czyli-lekcja-geopolityki.html




poniedziałek, 25 listopada 2024

Studiujcie pisma

 


Innym rodzajem bezużytecznych wojsk są wojska posiłkowe, to znaczy, gdy wzywa się możnego, aby swym orężem przyszedł ci z pomocą i obroną.

Takie wojsko może być nawet samo przez się pożyteczne i dobre, lecz jest zawsze niebezpieczne dla tego, który je przyzywa, gdyż jeżeli ono zwycięży - ty staniesz się jego niewolnikiem. 







Ze względu na rosnącą obecność amerykańskich wojsk, 

ze względu na 5 kolumnę Werwolf, 

ze względu na to, że mieszka z nami 2 miliony Ukraińców,  

ze względu na to, że będzie ich więcej:


dobrze, w patriotyźmie wychowywać dzieci

uważnie obserwować sytuację na Ukrainie, 

szukać niezależnych źródeł informacji

i porównywać z tym co i jak napisane w mainstreamie


studiować pisma.




MOCARSTWO na naszą miarę


Ci co straszą was Ukraińcami sami są gnuśni i leniwi, chcą, by problem sam się rozwiązał, żeby inni zrobili wszystko za nich, a najlepiej, żeby sami Ukraińcy zrobili to, co oni chcą.

Trzeba brać byka za rogi, a nie uciekać przed nim, nawet jeśli przyjdzie dostać po gembie.

Przecież robisz to dla swojej kobiety, dla swojej rodziny.


Nie zrozum mnie źle - tego zagadnienia nie można i nie wolno rozwiązywać siłą.


Czasy III RP już się skończyły i nie wrócą.

Znowu będziemy państwem wielonarodowym i na to trzeba być gotowym.


BRICS rośnie w siłę i zapowiada tworzenie bloków, a nie biegunów.

Tak naprawdę pobyt Ukraińców w Polsce to dobra rzecz, bo im więcej ludzi, im większe państwo, tym silniejsze państwo, a przynajmniej - ma do tego potencjał.


I my taki potencjał mamy.


Będziemy stawać jako blok europejski i konkurować z innymi blokami - Rosją, Chinami, Afryką itd... kto ma więcej ludności, ten ma silniejszą gospodarkę i silniejsze państwo - nie można tego lekceważyć.

Musimy budować dobre relacje i sojusze z sąsiadami, nie z Niemcami, bo oni tego nie chcą, ale ze wszystkimi innymi.



MEDIA

Tak jak lgtb nagłaśniane w mediach odpowiednio długo stało się "popularne" tak i patriotyzm będzie popularny.


Popatrzecie, jak oni to zrobili:

dla swoich małoletnich dzieci obmyślili program w telewizji - to stamtąd wzięły się takie osoby jak  - Pochanke - moim zdaniem najlepsza redaktor tego pokolenia, abstrahując od tego co realizowała i po jakiej stronie.


Prezenterami programu 5-10-15 byli, m.in.:

Mateusz Ptaszyński, Karolina Poznakowska, Sandra Walter - córka tefałenów, Marcin Tyszka, Piotr Kraśko, Małgorzata Halber, Karolina Szostak, Marcin Chochlew, Justyna Pochanke, Krzysztof Ibisz, Marcin Kołodyński [wystraszony chłopak z programu „Rower Błażeja” - w 2001 roku zginął w wypadku na snowboardzie], Maria Niklińska, Barbara Nowacka - polityczka lewicy, Ivo Widlak.

Takie osoby jak naczelny patocelebryta tefałenu i pan od serduszek szli podobną drogą.

Te dzieci zostały celowo tam skierowane i nikt nie pytał, czy one mają uzdolnienie w tym kierunku albo czy one chcą. Tak zostały ukształtowane, a te, co dawały rokowania, tam poszły i tam nadal są.


Nie wszyscy zahaczyli o politykę, ale jednak ci co o nią zahaczyli, "sprawdzili" się na odcinku medialnym, co wszyscy wiemy. Każdy człowiek ma preferencje polityczne i redaktorzy na stanowiskach medialnych nie wprost uprawiają politykę i to bez żadnego mandatu społecznego.

Ci ludzie od dziecka byli obyci z pracą w mediach, dlatego tak "dobrze im poszło".


Musicie to sobie uzmysłowić - oni zaplanowali, że ich dzieci będą miały udział w kreowaniu sytuacji politycznej w kraju poprzez media. I to się działo i dzieje nadal.

Oni to zaplanowali i zrealizowali.





za fb 12 listopada 2024


Lichocka Joanna  :








A wy?


Kto z dzieci polskich polityków.... (tak jakoś samo mi się napisało...) ... kto z dzieci prawicowych polityków wszedł do polityki?


Kacper Płażyński i Małgorzata Wasserman.

Innych nie kojarzę.






Wy też musicie zaplanować przyszłość swoich dzieci i związać ją z funkcjonowaniem państwa.

Państwo oparte jest na ludziach i w dużej mierze na zaufaniu - na zaufaniu do dziennikarzy, że nie kłamią, na zaufaniu do urzędników, że prowadzą nasze sprawy jak należy, i tak dalej.


Niech próbują swoich sił w samorządzie, w organizacjach pozarządowych, wolontariatach, niech się uczą, zdobywają doświadczenie.

Kto się nada do polityki, ten się nada, a kto nie, niech pilnuje spraw Polski w policji, we wojsku, w obronie cywilnej, slużbach, urzędach, instytutach naukowych, w redakcji lokalnej gazety, w harcerstwie, w biznesie, niech zawsze coś robi, coś aktywnego, chociażby dla siebie, by potem wychować swoje dzieci i by one bardziej niż on i ty zaangażowały się.


Państwo to ludzie, państwo to my.


Nawet jeśli nie pójdą tą droga, będą lepiej przygotowani od nas do tego, by świadomie kreować swoje życie,vdbać o bezpieczeństwo i przyszłość własnego kraju.


Przyglądajcie się wychowankom z Torunia, kto z nich mógłby nadawać większy ton?




SAM JA



Badajcie cały czas swoje przekonania, czy one są wasze własne, czy zapożyczone od kogoś, czy są prawdziwe, czy to tylko chciejstwo i złudzenia..


Musicie stanąć w prawdzie ze sobą i jasno sobie powiedzieć - co wiecie, a czego nie wiecie.


To co wiecie, to jest to, co 

sami rozumowo potraficie stwierdzić, albo co znacie, bo macie bezpośredni wgląd w sprawę.


Sami - a nie z pomocą kolegów.


To czego nie wiecie, to jest to - co zakładacie, że jest takie, na jakie wygląda.

Zakładacie, że urzędnik jest uczciwy.

Zakładacie, że polityk was nie okłamuje.

Zakładacie, że waszego polityka nikt nie okłamał i to co on wam mówi, jest prawdą.


To czego nie możecie sami rozumowo stwierdzić, gdzie nie macie bezpośredniego wglądu - to wszystko to, jest tylko założeniem.


Zakładacie, że urzędnik jest uczciwy, ale tego nie wiecie.

Zakładacie, że polityk was nie okłamuje, ale tego nie wiecie na pewno.

Zakładacie, że waszego polityka nikt nie okłamał i to co on wam mówi, jest prawdą, ale tego nie wiecie na pewno.

Co robią tajne służby i co oni mówią politykom, tego może nigdy się nie dowiecie.


Najlepszą obroną na to wszystko - jest porządne i w patriotyźmie wychowanie dzieci i takie poprowadzenie młodzieży, by nikt obcy nie przyuczył jej do swoich opcji.


Bardzo ważne są media, by je przejąć i by one promowały porządane przez nas wzorce, albo chociaż pozamykać te, które ewidentnie nie stają po naszej stronie.


Tak jak lgtb nagłaśniane w mediach odpowiednio długo stało się "popularne" tak i patriotyzm będzie popularny.

Popatrz na telewizję, zamień pojęcie "lgtb" na "patriotyzm", albo po prostu - "polskość" i wyobraź sobie co się stanie w twoim umyśle, jak wyglądałaby Polska gdyby tak było.

Wszędzie będą patrioty.

A młodzież i dzieci będą to chłonęły, nawet nieświadomie, aż całkowicie tą polskością przesiąkną i będzie to dla nich  normalne, że na każdym kroku przydaje się temu znaczenie. I to nas uratuje od każdych problemów.

To jest proste - ale trzeba coś robić, coś-kolwiek, a nie tylko siedzieć przed kompem z piwem. 


Tylko Polak poświęci się dla Polski, tylko Polak zrobi coś "za darmo" dla Polski.
Trzeba pilnować wychowania dzieci, a potem - mediów.


Uczcie swoje dzieci języków, nie tylko niemieckiego, ale rosyjskiego, ukraińskiego i białoruskiego też.






Pisma Machiavellego czy Sun-Tzu nie straciły na aktualności

- do tego trzeba co jakiś czas wracać, czytać ponownie, zastanawiać się, kup sobie te książki bo będziesz je czytać wielokrotnie.




Niccolo Machiavelli  - "KSIĄŻĘ" (fragmenty)

Tekst oparty jest głównie o historię polityczną i wojskową Włoch sprzed zjednoczenia, z okresu księstw i państw-miast, które walczyły między sobą o dominację.






Rodział XII - O różnych rodzajach milicji i o wojsku najemnym 


Powiedzieliśmy powyżej, jak konieczną dla księcia jest rzeczą założyć dobre podwaliny, bez których niechybnie upadnie. Najważniejszą podstawą wszystkich państw tak nowych, jak starych i mieszanych są dobre prawa i dobre wojsko, a ponieważ nie mogą być dobre prawa tam, gdzie nie ma dobrego wojska, a gdzie jest dobre wojsko, tam są z pewnością dobre prawa, przeto, nie będę o prawach, lecz o wojsku rozprawiał. 

Powiem więc, że wojsko, którym książę broni swego państwa, jest jego własne albo najemne, posiłkowe albo mieszane. 

Najemne i posiłkowe jest bezużyteczne i niebezpieczne i jeżeli ktoś na wojsku najemnym opiera swe państwo, nigdy nie będzie stał pewnie i bezpiecznie, albowiem jest ono niezgodne, ambitne, niekarne, niewierne, odważne wobec przyjaciół, tchórzliwe wobec nieprzyjaciół, nie boi się Boga ani dotrzymuje wiary ludziom, tak że o tyle tylko odwleka się upadek księcia, o ile odwleka się napaść; ono ograbia cię w czasie pokoju, a nieprzyjaciel w czasie wojny. 

Przyczyną tego jest to, że nie ma ono innego przywiązania ani innej pobudki, trzymającej je w polu, jak ta odrobina żołdu, który nie jest dość silnym bodźcem, by wojsko takie pragnęło umrzeć za ciebie.

Najemnicy chcą bardzo być twoimi żołnierzami wtedy, gdy nie prowadzisz wojny, lecz kiedy przyjdzie wojna wolą uciec lub pójść sobie precz.

Nie potrzebuję trudzić się bardzo, by to wykazać, gdyż Italia nie przez co innego popadła w ruinę, jak przez to, że przez wiele lat była zdana na wojsko najemne, które zrazu potrafiło co nieco zdziałać i między sobą uchodziło za waleczne, lecz dopiero gdy przyszedł cudzoziemiec, pokazało, co jest warte.

W tym leży przyczyna, że Karolowi, królowi francuskiemu, udało się zagarnąć Italię bez najmniejszego trudu. Kto powiedział, że powodem tego były nasze grzechy, powiedział prawdę, lecz nie były to owe grzechy, które mówiący miał na myśli, lecz te, które wymieniłem, a ponieważ były one grzechami książąt, więc ci także ponieśli karę. Chciałbym jeszcze lepiej pokazać, jak nieszczęsnym jest ten oręż.

Wodzowie najemni są albo znakomitymi ludźmi albo nie; jeżeli są, nie możesz im zaufać, gdyż zawsze będą dążyli do własnej wielkości, bądź to gnębiąc ciebie, który jesteś ich panem, bądź to gnębiąc innych wbrew twojej woli; gdy zaś wódz taki nie jest dzielny, przez to samo również cię zrujnuje.

 A gdyby ktoś zauważył, że każdy wódz, najemny czy nie, zrobiłby to samo, byle miał broń w ręku, odpowiedziałbym na to, że wojskiem posługuje się albo książę, albo rzeczpospolita [republika, państwo - MS]. Książę powinien osobiście spełniać obowiązek wodza, rzeczpospolita ma do tego używać swoich obywateli, a gdy postawiony na czele nie okaże się dzielnym, powinna zmienić go; gdy zaś jest nim, trzymać go prawami w takiej zależności, aby nie mógł uchylać się od posłuszeństwa. 

Doświadczenie dowodzi, że sami książęta i zbrojne rzeczypospolite dokonują bardzo wielkich rzeczy, a oręż najemny nie przynosi nic prócz szkody i że rzeczpospolita uzbrojona własnym wojskiem trudniej nagina się do posłuszeństwa jednemu ze swych obywateli niż uzbrojona wojskiem cudzoziemskim.

Rzym i Sparta zbrojne i wolne stały przez wiele wieków, Szwajcarzy są bardzo zbrojni i bardzo wolni. Jako przykład starożytnej broni najemnej można przytoczyć Kartagińczyków, którzy po skończeniu pierwszej wojny z Rzymianami byli wystawieni na ucisk swych żołnierzy najemnych, chociaż wodzami ich byli obywatele kartagińscy. Tebańczycy zrobili po śmierci Epaminondasa wodzem swego wojska Filipa Macedońskiego, a ten po zwycięstwie odebrał im wolność. 

Mediolańczycy wzięli po śmierci księcia Filippa na swój żołd Francesca Sforzę przeciw Wenecjanom. Ten, pokonawszy nieprzyjaciół pod Caravaggio, połączył się następnie z nimi, aby zgnębić Mediolańczyków, swoich panów. 

Jego ojciec, Sforza, będąc w służbie u Joanny Neapolitańskiej, zostawił ją naraz bez obrony, tak że ona, aby nie stracić królestwa, musiała szukać oparcia u króla aragońskiego. Prawda, że Wenecjanie i Florentczycy powiększyli przedtem swe państwo tym orężem, a wodzowie ich nie stali się nigdy książętami, lecz owszem obrońcami - na to odpowiem, że Florentczycy w tym wypadku mieli szczególne szczęście, gdyż jedni z tych dzielnych wodzów, których mogli się obawiać, nie odnieśli zwycięstwa, drudzy natrafiali na przeszkody, inni zaś gdzie indziej zwrócili swą ambicję. 

Tym, który nie odniósł zwycięstwa, był Giovanni Acuto; a ponieważ nie zwyciężył, niepodobna nabrać przekonania o jego wierności; każdy jednak przyzna, że gdyby był zwyciężył, byliby Florentczycy zdani na jego łaskę. Sforza miał zawsze rodzinę Braccio przeciwko sobie, tak że się wzajemnie pilnowali. 

Francesco zwrócił swą ambicję w kierunku Lombardii, a Braccio przeciw Kościołowi i królestwu neapolitańskiemu. Lecz przejdźmy do tego, co stało się niedawno. 

Florentczycy mianowali swym wodzem Paola Vitelli, człowieka bardzo sprytnego, który z prywatnej fortuny doszedł do bardzo wielkiego znaczenia. Nie da się zaprzeczyć, że gdyby on zdobył Pizę, to wypadałoby Florentczykom zatrzymać go, byliby bowiem zgubieni, gdyby przeszedł w służbę nieprzyjaciół; zatrzymując go zaś, musieliby mu ulec. Jeżeli rozważy się osiągnięcia Wenecjan, spostrzeże się, że działali oni ku swemu bezpieczeństwu i chwale wtedy, gdy prowadzili wojnę własnymi ludźmi, a tak było, zanim skierowali swe wyprawy na ląd stały; wtedy to szlachtą i zbrojnym ludem dokonywali dzielnych czynów, lecz gdy zaczęli walczyć na lądzie, stracili tę dzielność i zaczęli naśladować zwyczaje Italii. 

W początkach rozszerzania się ich na lądzie stałym nie potrzebowali zbyt obawiać się swych wodzów; bo nie mieli tam wielkiego państwa i sami byli w wielkim poważaniu, lecz niebawem poznali swój błąd, gdy zaczęli rozszerzać swe państwo, co stało się, gdy wodzem był Carmagnola; albowiem pobiwszy księcia Mediolanu pod jego wodzą, przekonali się o jego dzielności, z drugiej strony spostrzegli, że ochłódł w prowadzeniu wojny; doszli więc do wniosku, że z nim więcej zwyciężać nie mogą, ponieważ on tego nie chce, tudzież że nie mogą odprawić go, aby nie stracić tego, co zyskali; przeto dla zabezpieczenia się byli zmuszeni zamordować go.

Potem mieli jako wodzów Bartolomea da Bergamo, Roberta da San Severino, hrabiego di Pitigliano i innych podobnych, po których raczej strat niż zysków oczekiwać wypadało, jak to zdarzyło się później pod Vaila, gdzie w jednej bitwie stracili to, co z takim trudem zdobyli w 800 latach - ten bowiem oręż przynosi tylko powolne i drobne zdobycze, natomiast nagłe i niezwykłe straty.


A ponieważ te przykłady przywiodły mnie do mówienia o Italii, gdzie od wielu lat gospodarują wojska najemne, chciałbym rozważyć tę rzecz głębiej, aby widząc ich początek i rozwój, można je łatwiej poprawić. Otóż trzeba wiedzieć, że w czasach, gdy cesarstwo zaczęło tracić w Italii władzę, a papież zyskiwał w rzeczach świeckich coraz większą powagę, podzieliła się Italia na więcej państw, wiele bowiem miast znaczniejszych chwyciło za broń przeciw swojej szlachcie, która przedtem, mając opiekę cesarza, uciskała je. Kościół poparł je, aby zyskać znaczenie w sprawach świeckich. Wiele zaś innych miast przeszło pod władzę swych obywateli jako książąt. W ten sposób Italia dostała się prawie w całości w ręce Kościoła i kilku rzeczypospolitych; gdy zaś ci duchowni i ci inni obywatele nie znali się na rzemiośle wojennym, zaczęli brać obcych najemników. 

Pierwszym, który wyrobił temu wojsku wziętość, był Alberigo da Conio z Romanii. Z jego szkoły wyszli między innymi Braccio i Sforza, którzy za swych czasów byli arbitrami Italii. Po nich przyszli wszyscy ci inni, w których ręku aż do naszych czasów spoczywa oręż Italii. I taki jest owoc ich męstwa, że została ona zajęta przez Karola, złupiona przez Ludwika, zgwałcona przez Ferdynanda, zbezczeszczona przez Szwajcarów. 

Trzymali się oni przede wszystkim tej zasady, że chcąc podnieść własne znaczenie, zaniedbywali piechotę. Czynili tak, bo nie mając państwa i zdani na swój spryt, nie zdołaliby zyskać wziętości małą ilością piechoty, a dość licznej nie mogli utrzymać, przeto ograniczyli się do konnicy, której nawet skromna liczba przynosiła im tyle, że ich żywiono i honorowano. 

I do tego stanu doszły rzeczy, że w wojsku złożonym z 20 tysięcy żołnierzy, nie było nawet dwóch tysięcy piechoty. Nadto wysilali oni swój spryt, aby od siebie i swych żołnierzy odsunąć wszelki trud i strach; nie zabijano się wzajemnie w walkach, lecz brano jeńców bez krwi rozlewu; oblegający nie strzelali nocami na oblegane miejscowości, a oblegani nie strzelali nocami na ich obóz; nie otaczali obozu ostrokołem ani rowem, a zimą nie wychodzili w pole. 

Dyscyplina ich pozwalała na te wszystkie rzeczy, wymyślone przez nich po to, aby uniknąć - jak się to rzekło - trudu i niebezpieczeństwa, tak że ściągnęli na Italię niewolę i pogardę.




 

Rozdział XIII - O wojsku posiłkowym, mieszanym i własnym 


Innym rodzajem bezużytecznych wojsk są wojska posiłkowe, to znaczy, gdy wzywa się możnego [księcia], aby swym orężem przyszedł ci z pomocą i obroną, 

jak to niedawno uczynił papież Juliusz, który podczas wyprawy na Ferrarę, zrobiwszy z bronią zaciężną smutne doświadczenie, zaczął używać posiłkowej i ułożył się z Ferdynandem, królem hiszpańskim, który miał go popierać swoimi ludźmi i swym wojskiem.


Takie wojsko może być nawet samo przez się pożyteczne i dobre, lecz jest zawsze niebezpieczne dla tego, który je przyzywa, gdyż jeżeli ono poniesie klęskę - ty przegrasz, jeżeli ono zwycięży - ty staniesz się jego niewolnikiem. 


A chociaż dzieje starożytne są pełne tych przykładów, chciałbym jednak pozostać przy świeżym przykładzie Juliusza II, który chcąc zagarnąć Ferrarę, nie mógł większej nierozwagi popełnić, gdyż oddał się zupełnie w ręce cudzoziemca. 

Lecz jego szczęśliwa gwiazda sprawiła, że nie zbierał owoców swego fałszywego kroku. Albowiem gdy posiłkujące go wojska poniosły klęskę pod Rawenną, powstali Szwajcarzy i wbrew wszelkiemu oczekiwaniu, i jego, i innych, wypędzili zwycięzców; zyskał więc papież tyle, że nie stał się jeńcem ani nieprzyjaciół, gdyż ci zostali wypędzeni, ani wojsk posiłkujących, gdyż zwyciężył inną, a nie ich bronią. 

Florentczycy, nie mając zupełnie wojska, sprowadzili 10 tysięcy Francuzów pod Pizę, aby ją zdobyć. Ten krok naraził ich na więcej niebezpieczeństw, niż kiedykolwiek - nawet w czasach bardzo dla nich ciężkich - im groziło. 

Cesarz konstantynopolitański, chcąc oprzeć się swym sąsiadom, wprowadził do Grecji 10 tysięcy Turków, którzy po skończeniu wojny nie chcieli jej opuścić, i to stało się początkiem niewoli Grecji u niewiernych. 

Kto przeto chce nie móc nigdy zwyciężyć, niech tylko posługuje się tym wojskiem, które jest o wiele niebezpieczniejsze niż najemne; ono na pewno sprowadzi jego upadek, jest bowiem zawsze zjednoczone, zawsze podlega rozkazom kogoś innego, natomiast wojska najemne, nawet zwycięskie, potrzebują więcej czasu i lepszej sposobności, aby ci szkodzić, gdyż nie stanowią wszystkie jednego ciała, a zostały utworzone tudzież są opłacane przez ciebie, tak że ten, którego ty mianowałeś dowódcą, nie może od razu zyskać wśród nich takiego wpływu, aby ci mógł szkodzić. 

Na ogół w wojsku najemnym bardziej niebezpieczne jest tchórzostwo i niechęć do walki, natomiast w posiłkującym - męstwo. 

Przeto roztropny książę unikał zawsze tych rodzajów wojska, a posługiwał się własnym, i wolał raczej ze swoimi przegrać, niż z obcymi wygrać, mając to przekonanie, że zwycięstwo orężem obcym odniesione nie jest prawdziwe. 

Nie zawaham się nigdy przytoczyć jako przykładu Cezara Borgii i jego czynów. 

Ten książę wkroczył do Romanii z wojskiem posiłkowym, wprowadzając tam wyłącznie żołnierzy francuskich, którymi zdobył Imolę i Forli; lecz gdy takie wojsko nie wydało mu się pewnym, zaczął posługiwać się najemnym, widząc w nim mniejsze niebezpieczeństwo; wziął więc na swój żołd milicje Orsinich i Vitellich, lecz później, zauważywszy w ich postępowaniu chwiejność, niewierność i niebezpieczeństwo dla siebie, rozpuścił je i zwrócił się do wojsk własnych.

I nietrudno dostrzec, jaka jest różnica między jednym a drugim rodzajem wojska, gdy zwróci się uwagę, jak zupełnie inne znaczenie miał książę, kiedy miał tylko Francuzów, a kiedy milicje Orsinich i Vitellich, a kiedy znowu poprzestał na wojsku własnym, polegając jedynie na sobie samym; spostrzec łatwo, że rosło ono ciągle i nigdy nie było większe niż wtedy, gdy każdy widział, że jest on wyłącznym panem swego oręża.



Wolałbym trzymać się świeżych przykładów włoskich, trudno mi jednak pominąć Hierona z Syrakuz, bo już o nim poprzednio wspomniałem. 

Ten, jak się rzekło, mianowany przez Syrakuzan wodzem armii, poznał od razu bezużyteczność wojska najemnego, którego dowódcy byli tego samego pokroju co nasi w Italii; widząc, że ani ich zatrzymać w służbie, ani odprawić nie może, kazał ich wszystkich poćwiartować, potem zaś wojował nie obcym, lecz własnym wojskiem.



Pragnę także przywieść na pamięć pewną postać Starego Testamentu, która odpowiada temu przedmiotowi. 

Gdy Dawid ofiarował się Saulowi wystąpić do walki z Goliatem, owym napastnikiem filistyńskim, Saul, aby mu dodać ducha, uzbroił go w swą zbroję, lecz Dawid, spróbowawszy jej, zwrócił mu ją, mówiąc, że nie czuje się w niej swobodnym, więc wolał ze swą procą i nożem iść przeciw nieprzyjacielowi. 

W ogóle cudza zbroja albo ci spada z pleców, albo ci ciąży, albo cię gniecie. 

Karol VII, ojciec króla Ludwika XI, uwolniwszy Francję od Anglików dzięki swemu szczęściu i męstwu, zrozumiał konieczność uzbrojenia się w oręż własny i utworzył w swym państwie oddziały konnicy i piechoty. Lecz następnie jego syn, król Ludwik, rozwiązał oddziały piechoty i zaczął brać na żołd Szwajcarów. 

Ten błąd, za którym nastąpiły także inne, jest, jak się obecnie w rzeczy samej widzi, przyczyną niebezpieczeństw, na które narażone jest to królestwo. 

Albowiem król, podnosząc znaczenie Szwajcarów, osłabił w całym swym wojsku ufność we własne siły; pozbywszy się zupełnie piechoty, uczynił swą konnicę zależną od żołnierza obcego, ta bowiem, przyzwyczaiwszy się do walczenia obok Szwajcarów, straciła wiarę, by mogła bez nich zwyciężać.

Dlatego Francuzi przeciw Szwajcarom nie zdzierżą, a bez Szwajcarów przeciw innym nic zdziałać nie potrafią. 

Wojsko francuskie stało się więc mieszane, 

częściowo najemne, a częściowo rodzime; 

takie złożone wojsko jest znacznie lepsze od wyłącznie najemnego lub wyłącznie posiłkowego, lecz znacznie gorsze od własnego. 


I niech wystarczy przytoczony przykład, gdyż królestwo francuskie byłoby niezwyciężone, gdyby zarządzenia Karola rozwinięto i zachowano. 

Lecz słaby rozum ludzki bierze się do rzeczy, która, z pozoru dobra, nie pozwala zauważyć znajdującej się na dnie trucizny, podobnie jak się rzecz ma z suchotami. 

Otóż jeżeli ten, który sprawuje władzę książęcą, rozpoznaje zło dopiero wtedy, gdy ono powstanie, nie jest naprawdę mądry; taka jednak mądrość jest udziałem niewielu ludzi. 

A kto zastanowi się nad przyczyną upadku cesarstwa rzymskiego, spostrzeże, że było nią wyłącznie to, iż zaczęto brać Gotów na żołd, odtąd bowiem zaczęły słabnąć siły imperium rzymskiego i wszelka dzielność, którą ono traciło, przeszła na tamtych. 


Dochodzę więc do konkluzji, że bez własnego wojska żadne księstwo nie jest bezpieczne, jest ono zupełnie zdane na łaskę losu, nie mając tej mocy, która by w czasie niedoli jego obronę stanowiła.

Ludzie mądrzy zawsze byli zdania i przekonania, "quod nihil sit tam infirmum, aut instabile, quam fama potentiae non sua vi nixa".(że nie ma wątlejszej i bardziej niestałej rzeczy niż blask potęgi, nie opartej na rodzimych siłach". Tacyt, Roczniki, XIII, 19)

A wojsko własne to takie, które składa się z poddanych, z obywateli lub z ludzi przez ciebie dobranych; każde inne jest albo najemne, albo posiłkowe. Łatwo zaś znajdzie się środek do stworzenia własnego wojska, jeżeli rozważy się prawidła, powyżej przeze mnie podane, tudzież jeżeli przyglądniesz się, w jaki sposób zbroili się i organizowali Filip, ojciec Aleksandra Wielkiego, i wiele innych republik, na których zasady zdaję się najzupełniej.








Bądźmy mądrzy przed szkodą, przewidujmy nieprzewidziane, bo każda nowa wojna zaskakuje rozwiązaniami, wróg raczej nie powtarza starej powszechnie znanej strategii i taktyki.

Wojna na Ukrainie pokazała, że czołgi owszem, przydadzą się, ale tysiące dronów są równie, a może nawet bardziej skuteczne i tańsze. 

Póki nie mamy dość sił, bądźmy w tym NATO które jest jakby częściowo najemne, a częściowo rodzime, ale uważajmy...


Nie dajmy się zwodzić, nie dajmy się napuszczać, nie róbmy za mięso armatnie w czyimś interesie.

Budujmy wspólnotę w społeczeństwie i budujmy armię, powszechną obronę terytorialną, aby być pewnym własnych sił - budujmy mosty pomiędzy pokoleniami i między narodami, by być pewnym dobrych relacji z sąsiadami, byśmy nie musieli walczyć.





Ale najpierw - Niemcy  i  5 kolumna.
















P.S.


Prof. P. Skrzydlewski:


Nasz upadek narodowy, państwowy, zaczyna się tam, gdzie jest zła edukacja i złe wychowanie



25 listopada 2024 11:08

Radio Maryja


„Takie będą Rzeczypospolite, jak ich młodzieży chowanie” – uczył Jan Zamoyski i miał bez wątpienia rację. Historia pokazuje, że nasz upadek narodowy, państwowy, zaczyna się tam, gdzie jest zła edukacja i złe wychowanie, gdzie miesza się ludziom w głowach. Krokiem pierwszym do dobrej edukacji dzieci i młodzieży musi być walka o to, aby nasza młodzież nie była zatruwana przez bałamutne i obłąkańcze ideologie – mówił w swoim felietonie z cyklu „Spróbuj pomyśleć” na antenie Radia Maryja prof. Paweł Skrzydlewski, filozof, rektor Akademii Zamojskiej.

Założycielowi Akademii Zamojskiej, Kanclerzowi Wielkiemu Koronnemu Janowi Zamoyskiemu, przypisuje się cytat: „Takie będą Rzeczypospolite, jak ich młodzieży chowanie”.


– Jan Zamoyski, doskonale wykształcony (w swoim czasie także rektor Uniwersytetu w Padwie) wiedział i rozumiał, że na nic zdadzą się bogactwa, wygody i sława, jeśli nie znajdą one fundamentu w ludziach wykształconych, prawych, cnotliwych. Pisał (…): „Bez nauk bowiem, acz mogą być niektórzy cnotliwi i światli, gdy lud w ciemnocie, walą się królestwa, upadają mocarstwa, same dostojeństwa ciężarem się stają”. Można zapytać, co dziś dzieje się z „młodzieży chowaniem”, z chowaniem naszych dzieci i wnuków – mówił prof. Paweł Skrzydlewski.

Zastanowić należy się zatem, jak wygląda obecne kształcenie młodych pokoleń.


– Nie jest tajemnicą, że nasze szkoły i uczelnie w bardzo krótkim czasie przestają być nie tylko polskimi, ale w ogóle uczelniami i szkołami. Zamieniają się w ośrodki deprawacji, gdzie trudno dopatrzeć się nauki, wychowania – w ogólności pracy nad sobą. Przestają być wspólnotami ludzi rozumnych, którzy żyją w przyjaźni. W ogólności trzeba powiedzieć jasno, że nie może dziwić to, że wielu rodziców posiadających zdrowy sąd o człowieku i świecie coraz częściej boi się szkoły. Boi się także powrotu swoich dzieci ze studiów uniwersyteckich. Myliłby się wielce ten, kto sądziłby, że fatalny stan naszej edukacji i pedagogiki społecznej jest tylko dziełem obecnego rządu (…). Stan ten to efekt zaniedbań, błędów, fatalnych decyzji obecnych w naszej historii od bardzo długiego czasu – zwrócił uwagę rektor Akademii Zamojskiej.


Filozof przywołał w tym kontekście słowa Adama Mickiewicza, który próby reformy edukacji i wychowania przez Komisję Edukacji Narodowej ocenił jako bezowocne i złe, gdyż

 „KEN wydała ustawy oparte na zasadach bardzo liberalnych. Dla wszystkich klas narodu otworzono po całym kraju akademie, gimnazja i szkoły. Wszędzie każdy mógł uczęszczać bez żadnej opłaty. Młodzieży uczącej się nadawano wszelkie przywileje, starano się wszelkimi sposobami ją zachęcić, ale cała ta popiętrowana budowla oświaty, czyli instytucji publicznej, nie miała podstawy w żadnej prawdzie moralnej, w żadnym dogmacie ogólnym. Nasprowadzano z zagranicy dzieł, które miały służyć za elementarne. Książki te, pisane przez filozofów encyklopedystów, znajdowały się w sprzeczności z wychowaniem religijnym, zostawionym jeszcze w rękach duchowieństwa. Logika, umiejętności ścisłe i wszystko, czego wykładano w szkołach, było już wykładane podług widoków materializmu. Podrzędne zbiory historii, wyciągane z dzieł cudzoziemskich republikanów, wpajały maksymy tchnące nienawiścią przeciwko monarchii, a obok tego starano się wstawić uczniom dziedziczną władzę królewską jako jedyny środek zbawienia Rzeczypospolitej. Tym sposobem przez dwadzieścia lat edukowano młodzież, która z głową zawróconą tłumem pomieszanych pojęć miała, wyszedłszy na świat, objąć rządy kraju i zorganizować Polskę. Z tej to młodzieży składała się później większość Sejmu Czteroletniego, zwanego Wielkim”


– „Takie będą Rzeczypospolite, jak ich młodzieży chowanie” – uczył Zamoyski i miał bez wątpienia rację. Historia pokazuje, że nasz upadek narodowy, państwowy, zaczyna się tam, gdzie jest zła edukacja i złe wychowanie, gdzie miesza się ludziom w głowach. Dlatego dziś, przykładając starań do naprawy Rzeczypospolitej, musimy przyłożyć się najbardziej jak się da do tego, aby młodzież polska nie miała zawrotu w głowie tym „tłumem różnych pojęć”, stanowisk i ideologii. 

Krokiem pierwszym do dobrej edukacji dzieci i młodzieży musi być walka o prawdziwą szkołę dla dzieci, walka o to, aby nasza młodzież nie była zatruwana przez bałamutne i obłąkańcze ideologie. W szkole, w medycynie, w życiu publicznym zawsze będzie obowiązywać reguła „primum non nocere” – „po pierwsze nie szkodzić” – mówił prof. Paweł Skrzydlewski.


całość tutaj:

Prof. P. Skrzydlewski: Nasz upadek narodowy, państwowy, zaczyna się tam, gdzie jest zła edukacja i złe wychowanie – RadioMaryja.pl






machiavelli-traktat-o-ksieciu.pdf

ksiaze.pdf

/pl.wikipedia.org/wiki/5-10-15

Prawym Okiem: Przedsiębiorcy razem

Prawym Okiem: Sabotaż 1939?



Resortowe dzieci. Politycy (tom 3) - Literatura faktu/popularnonaukowa - Książki - Wydawnictwo Fronda