Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wojna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wojna. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 19 listopada 2024

Katastrofa ukraińska






Kompletne niezrozumienie realiów wojny i realiów politycznych.





przedruk


19.11.2024 07:12

Tysiąc dni wojny. "Ukraina to kraj, który został zaatakowany i zamęczony"


Dziś mija 1000 dni od napaści Rosji na Ukrainę i rozpoczęcia tam pełnoskalowej wojny. Jej skutki odczuwane są także w Polsce. Mimo upływu czasu, Władimir Putin nie wycofał się ze swojego zbrodniczego planu.


1000 dni wojny

Polska również odczuwa jej skutki. Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę Rosjanie prowadzą regularne ostrzały rakietowe ukraińskiego terytorium; często ich celem są obiekty cywilne, w tym infrastruktura energetyczna. Podczas nalotów kilkukrotnie rakiety przekroczyły polską granicę; raz upadek rakiety spowodował ofiary śmiertelne.


Pod koniec września 2024 r. do ubezpieczeń w Polsce zgłoszonych było ponad milion cudzoziemców. Około 779 tys. osób to obywatele Ukrainy – wynika z danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. W ostatnich latach obserwowany jest stały wzrost liczby Ukraińców pracujących w naszym kraju.

W związku z obowiązkiem szkolnym od września br. do polskich szkół dołączyły 33 tys. ukraińskich uczniów - wynika z danych resortu edukacji. Tuż po wybuchu pełnoskalowej wojny w 2022 r. do polskiego systemu edukacji trafiło ponad 193 tys. dzieci. Była to najwyższa liczba odnotowana przez ministerstwo.



Nigdy nie będzie tak, jak wcześniej

Dr Jewhen Mahda, dyrektor Instytutu Polityki Światowej, prof. Narodowego Instytutu Technicznego Politechniki Kijowskiej im. Igora Sikorskiego, uważa, że jeden z największych problemów Ukrainy to „całe stulecia bezpaństwowości, przez co miliony ludzi nie uważają władzy za swoją”. Jego zdaniem Ukraińcy udowodnili jednak, że "Ukraina nie jest państwem przypadkowym" i będzie istnieć także po wojnie.

„Kiedy w 2022 roku nad wieloma regionami Ukrainy zawisło widmo okupacji, nadszedł moment wykrystalizowania się miłości do ojczystej ziemi. (…) Rośnie szacunek dla bohaterów, którzy bronili kraju w 2014 roku. Zaistniało głębsze zrozumienie wartości ich poświęcenia i czynów. I po raz kolejny pojawiło się klarowne zrozumienie tego, że to jest nasza ziemia. Każdy jej kawałek jest wyjątkowy, bezcenny i splamiony krwią” - powiedział ukraiński pisarz, członek PEN Clubu Ołeksandr Myched.

Serhij Rachmanin, deputowany partii Głos w Radzie Najwyższej Ukrainy, uważa, że bez względu na dalszy przebieg wydarzeń Ukraina już ugruntowała swoją pozycję jako państwo. „Nigdy już nie będzie taka jak wcześniej – nasi partnerzy nie będą nas postrzegać jak kraj wątpliwy. (…) System państwowy wciąż funkcjonuje, Siły Zbrojne Ukrainy działają, a zachodzące zmiany są nieodwracalne. Choć jesteśmy w pewnym stopniu zależni od naszych partnerów, to gospodarka Ukrainy się nie załamała, a biznes, system zarządzania i nasza jedność pozostają nienaruszone” – powiedział.
"Przetrwamy, wygramy"

Mieszkający w Charkowie 50-letni Serhij Żadan jest poetą, pisarzem, piosenkarzem i aktywistą. Od 2014 roku aktywnie pomagał wojsku ukraińskiemu oraz cywilom w Donbasie. Jest laureatem wielu nagród literackich, także w Polsce. Po polsku ukazały się jego tomiki wierszy: m.in. "Historia kultury początku stulecia", "Drohobycz", "Etiopia" i "Antena", oraz siedem powieści: "Big Mac", "Depeche Mode", "Anarchy in the UKR", "Hymn demokratycznej młodzieży", "Woroszyłowgrad", "Mezopotamia", "Internat", "W mieście wojna" (wszystkie powieści ukazały się nakładem wyd. Czarne w przekładzie Michała Petryka). W czerwcu b.r. Żadan poinformował, że podjął służbę wojskową w szeregach Gwardii Narodowej Ukrainy.

„Teraz czuję się wojskowym. Chociaż nie jestem na stanowisku bojowym, wciąż jest to praca w wojsku, służba w Gwardii Narodowej Ukrainy” - powiedział Serhij Żadan zapytany o to, jak zmieniło się jego życie od rozpoczęcia pełnoskalowej inwazji rosyjskiej na Ukrainę.

Pisarz służy w batalionie sił wsparcia oraz sekcji łączności cywilno-wojskowej 13. Brygady Gwardii Narodowej Ukrainy „Chartia”. „Ta praca nie zawsze jest widoczna z zewnątrz, ale jest przydatna dla brygady, i to jest najważniejsze. Pomagamy siłom obrony” - powiedział Żadan. I zapewnił: - Przetrwamy, wygramy...
Zaatakowani i zamęczeni

"Nie możemy poddawać się nieuchronności wojny" - wskazał z kolei watykański sekretarz stanu, kardynał Pietro Parolin w związku z tysięcznym dniem wojny na Ukrainie. "Mam szczerą nadzieję, że ten smutny dzień - dodał - rozbudzi poczucie odpowiedzialności u wszystkich, a zwłaszcza tych, którzy mogą powstrzymać tę masakrę".
Ukraina to kraj, który został zaatakowany i zamęczony; jest świadkiem poświęcenia całych pokoleń mężczyzn, młodych i osób starszych, oderwanych od nauki, pracy i rodziny, wysłanych na linię frontu; doświadcza dramatu tych, którzy widzą, jak ich bliscy giną pod bombami lub pod ostrzałem dronów; widzi cierpienie tych, którzy stracili domy lub żyją w skrajnie niepewnych warunkach z powodu wojny

– stwierdził kardynał Parolin, cytowany przez portal Vatican News.


- Jesteśmy świadkami dojrzewania nowego społeczeństwa ukraińskiego, państwa, które toruje swoją drogę do cywilizacji praw europejskich – ocenił zwierzchnik Kościoła Greckokatolickiego w Ukrainie abp Światosław Szewczuk.








Tysiąc dni wojny. "Ukraina to kraj, który został zaatakowany i zamęczony" | Niezalezna.pl








Nie będzie ukrainy, będzie Polska.

środa, 30 października 2024

Prawa językowe mniejszości




...na przykładzie Ukraińców w Rumunii



I  inne wieści.




przedruk
tlumaczenie automatyczne




Ukraińcy krok po kroku podbijają rumuńskie szkoły. Bukareszt milczy


Dodano: 29.10.2024






Czerniowiecka Obwodowa Administracja Wojskowa odpowiedziała niedawno na prośbę Rumuńskiego Centrum Kultury "Eudoxiu Hurmuzachi" w Czerniowcach, ujawniając alarmującą sytuację społeczności rumuńskiej w byłym rejonie Noua Suliță w obwodzie czerniowieckim.

Z danych przekazanych przez władze regionalne wynika, że w miejscowościach zamieszkałych głównie przez etnicznych Rumunów systematycznie zmniejsza się liczba zajęć prowadzonych w języku rumuńskim, podczas gdy liczba zajęć w języku ukraińskim rośnie. Zjawisko to budzi zaniepokojenie lokalnej społeczności, która postrzega ten trend jako zagrożenie dla tożsamości językowej i kulturowej młodych Rumunów.

W miejscowościach takich jak Vancicăuți, Marșinți, Răchitna, Mămăliga i Boian klasy prowadzone w języku ukraińskim są znacznie liczniejsze i stale się rozwijają, ze szkodą dla tych prowadzonych w języku rumuńskim. W niektórych przypadkach rodzice są "zachęcani" przez lokalne władze i nauczycieli do zapisywania swoich dzieci na zajęcia prowadzone w języku ukraińskim, co zmniejsza możliwości edukacji w ich ojczystym języku rumuńskim. Społeczność rumuńska obawia się, że te "centra edukacyjne" mogą stać się "centrami alienacji" dla młodych Rumunów, którzy w przypadku braku edukacji w języku ojczystym mogą stracić kontakt ze swoją tożsamością kulturową.

Oto sytuacja w niektórych byłych szkołach z rumuńskim nauczaniem, przekształconych w szkoły dwujęzyczne, zgodnie z dokumentem przesłanym przez Czerniowiecką Obwodową Administrację Wojskową:

Liceum Mămăliga: 8 klas rumuńskich (82 uczniów) i 14 klas ukraińskich (273 uczniów)
Liceum Dranița: 10 klas rumuńskich (156 uczniów) i 1 klasa ukraińska (16 uczniów)
Liceum "Ion Neculce" Boian-Hlinița: 11 klas rumuńskich (198 uczniów) i 10 klas ukraińskich (143 uczniów)Liceum nr 1 Boian: 13 klas rumuńskich (164 uczniów) i 11 klas ukraińskich (234 uczniów)

Liceum "Ion Vatamanu" Costiceni: 10 klas rumuńskich (121 uczniów) i 3 klasy ukraińskie (33 uczniów)
Liceum Tărăsăuți: 14 klas rumuńskich (233 uczniów) i 5 klas ukraińskich (67 uczniów)
Liceum Vancicăuți: 4 klasy rumuńskie (32 uczniów) i 11 klas ukraińskich (179 uczniów)
Liceum nr 2 Noua Suliță: 6 klas rumuńskich (70 uczniów) i 11 klas ukraińskich (223 uczniów)
Liceum Dinăuți: 11 klas rumuńskich (331 uczniów) i 7 klas ukraińskich (93 uczniów)
Liceum Răchitna: 6 klas rumuńskich (61 uczniów) i 10 klas ukraińskich (192 uczniów)Liceum Marșinți: 2 klasy rumuńskie (33 uczniów) i 10 klas ukraińskich (222 uczniów)


Liczby te wskazują na rosnące różnice między liczbą zajęć w języku rumuńskim a ukraińskim i rodzą pytania o przyszłość edukacji w języku ojczystym w tych obszarach. Przedstawiciele społeczności rumuńskiej ostrzegają, że zanik zajęć prowadzonych w języku rumuńskim będzie miał poważne konsekwencje dla zachowania tożsamości językowej i kulturowej wśród młodzieży z dawnej dzielnicy Noua Suliță.




---------------



Szef rumuńskiej kolonii daje sygnał przyszłej linii politycznej, która zaaprobuje sposób, w jaki Zachód będzie dalej zabierał nasze surowce


Dodano: 29.10.2024 
 ZIUA NEWS




Ambasador USA w Rumunii, Kathleen Kavalec, powiedziała we wtorek na szczycie PowerShift, że amerykańscy inwestorzy oczekują od większości rządowej przewidywalności oraz "decyzji legislacyjnych i podatkowych podejmowanych w porozumieniu z otoczeniem biznesowym i interesariuszami":

"W ciągu ostatnich dwóch lat nasze firmy stworzyły ponad 330 000 nowych miejsc pracy w sektorze energii odnawialnej. Dało to konsumentom większy dostęp do czystej energii, w tym energii słonecznej i wiatrowej, przyczyniając się do naszego dobrobytu gospodarczego. Tu, w Europie, jestem pod wrażeniem niezwykłego postępu, jaki poczyniła Rumunia w zmniejszaniu swojej zależności od paliw kopalnych. Od czasu przystąpienia do Unii Europejskiej stała się liderem w Europie w zmniejszaniu zależności od energii opartej na węglu.

W 2008 r. węgiel stanowił 39,5% krajowego miksu energetycznego. Ponad połowa energii w Rumunii pochodziła z węgla i węglowodorów. W 2023 r. udział węgla spadł do 13,44%, a prawie dwie trzecie produkcji energii było bezemisyjne. Oczywiście Rumunia korzysta z bogatych zasobów energetycznych, w tym na Morzu Czarnym. Podmorskie zasoby gazu ziemnego i energii wiatrowej przyczynią się do przekształcenia Rumunii w regionalny hub energetyczny, filar bezpieczeństwa energetycznego w regionie.

Niestety, nielegalna i niczym niesprowokowana wojna Rosji przeciwko Ukrainie spowodowała znaczne trudności w regionie Morza Czarnego. Obejmują one fizyczne bezpieczeństwo projektów offshore oraz bezpieczeństwo dostaw energii elektrycznej i gazu ziemnego dla krajów regionu. Pragnę wyrazić uznanie dla stałego wsparcia Rumunii dla Ukrainy, w tym poprzez pomoc w sytuacjach nadzwyczajnych w dziedzinie energetyki. Ponadto projekty interkonektorów, które Transelectrica buduje we współpracy z mołdawskim operatorem systemu, przyczynią się do zmniejszenia zależności Mołdawii od energii z rosyjskiego gazu.

Doceniamy również współpracę między Transelectricą a Moldelectricą, do której Rumunia zachęcała przy pomocy USAID. Podejście to przygotowuje integrację rynku energii Republiki Mołdawii z jednolitym rynkiem europejskim. Stany Zjednoczone wspierają, aby region Morza Czarnego był bezpieczny, zamożny, wzajemnie powiązany i wolny od zagrożeń dla integralności terytorialnej, ograniczeń gospodarczych i szkodliwych wpływów. W tym celu rząd Stanów Zjednoczonych stworzył strategię dla Morza Czarnego w 2023 r., przy udziale Rumunii i innych państw regionu.

Strategia ta wpisuje się w podejście Stanów Zjednoczonych do przeciwdziałania natychmiastowym i długoterminowym skutkom, jakie brutalna inwazja Rosji na Ukrainę wywiera na region. Jednym z pięciu filarów strategii dla regionu Morza Czarnego jest promowanie bezpieczeństwa energetycznego i czystej energii na szczeblu regionalnym. W zakresie bezpieczeństwa energetycznego wspieramy kraje partnerskie i sojusznicze na Morzu Czarnym w dywersyfikacji szlaków, źródeł i dostawców energii.

Konkretny przykład: Rumunia skorzystała z pomocy technicznej rządu Stanów Zjednoczonych w procesie opracowywania ustawy nr 121 z 2024 r. o morskiej energii wiatrowej. Trwają dyskusje na temat ewentualnej pomocy technicznej w zakresie prawa wtórnego. Ponadto w dniach 17-21 marca 2025 r. organizujemy misję gospodarczą pt. "Transformacja energetyczna i bezpieczeństwo energetyczne w Europie Południowo-Wschodniej" do Bułgarii, Rumunii i Serbii. Misja ta zapewni amerykańskim firmom platformę do zbadania możliwości, jakie stwarza ewolucja sektora energetycznego w regionie i przyczyni się do transformacji energetycznej w regionie.

Współpracujemy również z międzynarodowymi instytucjami finansowymi, EXIM, DFC i sektorem prywatnym w celu finansowania projektów o zmniejszonej emisji dwutlenku węgla, w tym energii słonecznej, wiatrowej, geotermalnej, a także jądrowej. Jesteśmy przekonani, że ta strategia i współpraca przyczynią się do stworzenia środowiska sprzyjającego bezpieczeństwu i dobrobytowi w Rumunii i w regionie Morza Czarnego. Dla inwestorów ważne jest stabilne, przewidywalne otoczenie biznesowe, w którym decyzje legislacyjne i podatkowe podejmowane są w porozumieniu z otoczeniem biznesowym i interesariuszami.

Obecnie energia odnawialna jest widoczną częścią stabilnego i odpornego postępu na drodze do dobrobytu. W naszej współpracy na rzecz wspólnego stawiania czoła trudnościom, z jakimi boryka się świat i region Morza Czarnego, a także w konsultacjach rządowych z otoczeniem biznesowym, aktualne pozostają słowa wielkiego rumuńskiego historyka Nicolae Iorgi: "Nigdy nie mów »nie da się tego zrobić«, ale zacznij od »zobaczmy«". Parafrazując amerykańskiego wynalazcę Henry'ego Forda, powiedziałbym: "Sukces leży we współpracy". Jest to prawdą, jeśli chodzi o współpracę w celu rozwiązania problemów, z jakimi boryka się region Morza Czarnego.

Dotyczy to również współpracy i konsultacji między rządem a otoczeniem biznesowym w celu wykorzystania zasobów energetycznych Morza Czarnego, a także zasobów energetycznych na lądzie. Tak więc bezpieczeństwo energetyczne będzie szło w parze z postępem na drodze do dekarbonizacji i dobrobytu. Bądźcie pewni, że Stany Zjednoczone będą nadal wspierać ten postęp, jako partner i sojusznik Rumunii" – powiedział ambasador USA.



--------------






Ratusz w rodzinnej gminie Moș Ion Roata jest okupowany przez grupę bandytów


Dodano: 29.10.2024

ZIUA NEWS








Potomkowie Moș Iona Roaty, czyli mieszkańcy gminy Câmpuri w komitacie Vrancea, są jakby przeklęci, by dostać się w ręce burmistrzów, którzy okradają ich jak w lesie. Jest to utrwalane od co najmniej 35 lat. Mieszkańcy Câmpuri są tak zdesperowani, że chcieliby, aby burmistrzowie byli sprowadzani z innych powiatów, bo jeden z nich mówi: "W naszej miejscowości jest tak wielu złodziei wśród wybranych, że jeśli wejdziesz do ratusza, musisz zostawić portfel w samochodzie i ewentualnie postawić rotwaillera do jego pilnowania!"



W 2017 roku sąd w Panciu zdecydował, że burmistrz Câmpuri, wówczas Costel Mateiu, powinien spędzić za kratkami najbliższe 30 dni. Prokuratorzy z Vrancei oskarżają burmistrza o "popełnienie przestępstwa nadużycia stanowiska, jeśli urzędnik publiczny uzyskał dla siebie lub dla innej osoby nienależną korzyść, na mocy art. 132 ustawy 78/2000 w odniesieniu do art. 297 ust. 1 lit. a) ustawy nr 132. § 1 kodeksu karnego, składanie fałszywych zeznań, o których mowa w art. 326 kodeksu karnego, zarówno z zastosowaniem art. 38 § 2 kodeksu karnego, jak i nadużycia stanowiska, jeżeli urzędnik państwowy uzyskał dla siebie lub dla innej osoby nienależną korzyść, o której mowa w art. 132 ustawy nr 78/2000 w związku z art. 297 ust. 1 kodeksu karnego, oraz fałszerstwo intelektualne, o którym mowa w art. 321 kodeksu karnego, zarówno z zastosowaniem art. 35 § 1 k.k. (8 czynów istotnych), wszystkie z zastosowaniem art. 38 § 1 k.k." Co więcej, przy okazji przeszukań w dniu 1 listopada "stwierdzono, że oskarżeni Mateiu Costel i Vlad Ion, zastępca burmistrza gminy Cîmpuri, naruszyli swoje uprawnienia zawodowe, ustanowione odpowiednio w artykułach 17, 19 i 21 OG 55/2002, sporządzając i fałszywie podpisując dokumenty potwierdzające wykonywanie pracy na rzecz społeczności przez liczbę ośmiu osób, dokumenty, które przekazały Sądowi w Panciu, ale w rzeczywistości żadna z tych osób nie wywiązała się z tego obowiązku, chociaż zgodnie z art. 21 OG 55/2002, jeżeli sprawca w złej woli nie stawi się przed burmistrzem w celu zarejestrowania i wykonania sankcji za wykroczenie, po powiadomieniu burmistrza lub jednostki policji, sąd może zastąpić tę sankcję sankcją grzywny.

Działając w ten sposób, pozwani naruszyli uzasadnione prawo Urzędu Miasta Cîmpuri do pobierania kwot ustalonych jako grzywny za naruszenie przepisów dla ustalonych osób". (Prokuratura Okręgowa Vrancea)

Burmistrz Costel Mateiu jest objęty śledztwem w sprawie nadużycia urzędu, fałszerstw intelektualnych i fałszywych zeznań, a zastępca burmistrza Ion Vlad za nadużycie urzędu i fałszerstwo intelektualne. Trzy lata po tych wydarzeniach burmistrz Mateiu ginie w nieszczęśliwym wypadku, a jego miejsce zajmuje zastępca Vlad Ion. Już po roku Vlad zostaje uniewinniony przez sąd, ponieważ "fakty się przedawniły" i ma wolną rękę na czele ratusza w Câmpuri, miejscu, w którym urodził się i mieszkał Santa Ion Roata. Teraz zaczyna się prawdziwa kradzież. Vlad ma zastępcę burmistrza w osobie Iuliana Pogana, znanego jako półświatek, lichwiarza, który obrabował i zniszczył niezliczone rodziny w okolicy za pomocą pożyczek typu IFN. Wraz z inżynierem katastralnym Iulianem Voicu przystąpił do gromadzenia mokanów, potomków Iona Roaty.

W ten sposób w ciągu 7-8 lat deputowany Pogan wraz z katastrą Voicu ukradli co najmniej 200 hektarów lasu prawowitym właścicielom, przekazując im fałszywe nazwiska. Kwestie szeroko omówione w sprawozdaniu organu certyfikującego podmiotu państwa rumuńskiego. Co więcej, katastra Voicu była w stanie zebrać ogromne dotacje od APIA na rozwój fermy cieląt ANGUS na terenie tzw. Șerbu Gheorghe, alias Bragladina Bejan. Ale stadnina cieląt nigdy nie istniała, a Baragladina Bejan zaczęła warczeć, gdy zapytano go, czy słyszał o cielętach rasy ANGUS. "Nie znam żadnego cielęcia czystej krwi, wiem, że pan Voicu powiedział mi, że przynosi mi kolczyki dla cieląt, ale nie otrzymałem ich dzisiaj!" Niestety, uczciwi mieszkańcy tego miejsca żyją w ciągłym terrorze gospodarczym i społecznym, zwłaszcza z powodu burmistrzów Vlada i Pogana, którzy pozwalają gangsterom w okolicy na sianie postrachu wśród ludzi.

Marian Gârleanu

poniedziałek, 21 października 2024

Zagrożenie NATO - "już postrzegają nas"







przedruk



"Zagrożenie jest bardzo poważne". Niepokojące słowa amerykańskiego generała

dzisiaj 6:46


Amerykański generał Christopher Cavoli wskazuje, że choć Rosja poniosła na Ukrainie duże straty, to jednak zdobyła bezcenne doświadczenie. NATO musi być gotowe na konflikt.




– Pod koniec wojny na Ukrainie, jakikolwiek by on nie był, armia rosyjska będzie silniejsza niż dzisiaj. Siły te znajdą się na granicy naszego sojuszu. Będą dowodzone przez tych samych ludzi, którzy już postrzegają nas jako wrogów i wtedy będziemy bardzo wściekli z powodu tego, jak potoczyła się wojna. Będziemy więc mieli przeciwnika z prawdziwymi umiejętnościami, masą i jasnymi intencjami. Dlatego musimy być gotowi i potrzebować sił zbrojnych, które będą w stanie się temu przeciwstawić – powiedział generał Christopher Cavoli, naczelny dowódca amerykańskich sił zbrojnych w Europie w wywiadzie dla "Der Spiegel".

Generał zauważył, że Rosja stanowi stałe zagrożenie dla NATO i bezpieczeństwa w całej Europie. Dodał, że Moskwa coraz częściej współpracuje z takimi państwami jak Chiny i Korea Północna. To sprawia, że jest to problem globalny, o zupełnie nowej dynamice.

– Zagrożenie jest bardzo poważne. Wolę opisać, jak dotkliwe jest dla nas. NATO musi mieć większe możliwości niż nasz przeciwnik. Dlatego musimy szybko wdrożyć wymagania wynikające z planów obronnych. Pamiętajmy, że musimy być szybsi od Rosjan, tylko w ten sposób możemy ich powstrzymać – dodał amerykański dowódca.
Możliwy atak Rosji

Według symulacji możliwego rosyjskiego ataku na wschodnią flankę NATO w 2027 roku, sojusz będzie potrzebował 10 dni na aktywację piątego artykułu o obronie zbiorowej. W najgorszym przypadku państwa bałtyckie mogą zostać pozostawione bez pomocy przez 10 dni, zanim NATO wyśle posiłki.

Zastępca Sekretarza Generalnego NATO Mircea Joane powiedział, że obecnie Rosja "nie ma zamiaru ani możliwości” atakować żadnego z krajów Sojuszu.

Były Naczelny Dowódca NATO, emerytowany admirał Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych James Stavridis, ostrzegł, że rosyjskie dowództwo wojskowe sprzeciwi się jakimkolwiek ćwiczeniom Sojuszu na Morzu Bałtyckim. Były dowódca NATO uważa, że "w ciągu najbliższego miesiąca Rosjanie mogą przejść na wojnę cybernetyczną i elektroniczną”.






"Będą dowodzone przez tych samych ludzi, którzy już postrzegają nas jako wrogów i wtedy będziemy bardzo wściekli z powodu tego, jak potoczyła się wojna."


"Będą dowodzone przez ludzi, którzy już postrzegają nas jako wrogów."


"już postrzegają nas jako wrogów."





Ach więc to tak!

Wcześniej tak nie postrzegali?


sobota, 19 października 2024

Wojna secesyjna w USA









za fb:

tłumaczenie automatyczne

Dan Diaconu





sobota, Październik 19, 2024

Z Lee w Wirginii



Historia ma wiele twarzy, świeci na wiele sposobów, ale zwycięzcy pozwalają nam tylko rzucić okiem na obszar, który im odpowiada. A to, przefiltrowane z kolei przez makabryczną propagandę, miało na celu unicestwienie drugiego. Dlatego każdy epizod oficjalnej historii musi być kwestionowany i ponownie badany, aby spróbować dowiedzieć się, jaka rzeczywistość się za nią kryje. Wielkie objawienia historii przychodzą, gdy zaczynasz studiować prawdziwą historię pokonanych. Tylko wtedy wydarzenia nabierają spójności i można naprawdę zrozumieć, co się stało.



Dla wielu wojna secesyjna jest przygwożdżonym tematem, walką między "sprawiedliwymi" z Północy a "brutalami" z Południa. Walka, w której, cóż to za zasługa, wygrywa dobro. To wszystko, co zawsze dzieje się w Hollywood, prawda?

Wszystkie wydarzenia z tamtego okresu zostały spisane w sposób niezwykle prymitywny, z jednej strony zbyt doskonały, a z drugiej zbyt pokrętny i zacofany. Dla każdej osoby, która szuka znaczenia w całej historii, historia brzmi niezwykle dysonansowo. Jednak dzięki propagandzie uprawianej przez edukację takie pojęcia są nam wbijane od najmłodszych lat, tak że mamy nienormalne pewniki: "Rewolucja francuska była bez wątpienia niezwykłym wydarzeniem, które uwolniło ludzi od terroru", "Wojna domowa uwolniła czarnych od okrutnej niewoli" i tak dalej.

Jeśli chodzi o niewolnictwo, opowiem wam pewną historię. Byłem w Pecos, w restauracji, z przyjaciółmi. Czekaliśmy na słynny soczysty stek i chcieliśmy odetchnąć spokojnym powietrzem Południa. Jedyne, co przeszkadzało, to młotek gorączkowo uderzający w żelazko, gdzieś w odległości około 50 metrów. Zaglądając tam, zobaczyłem czarnoskórego mężczyznę, który naprawiał coś przy bramie lub płocie. Biali udawali się na sjestę, zatrzymując się w restauracji, podczas gdy biedny Murzyn mechanicznie uderzał w żelazko. Potem, bardziej żartobliwie, poważniej, jeden z nas zadał zasadnicze pytanie: "Hej, bracia, co się tu zmieniło?".

Byłam strasznie szczęśliwa, gdy dowiedziałam się, że Contra Mundum przetłumaczyło nową powieść G.A. Henty'ego "With Lee in Virginia". Ponieważ jest to powieść o wojnie secesyjnej, priorytetem było dla mnie czytanie jej właśnie pod kątem tego, co wiedziałem i co w jakiś sposób czułem przez lata.

To straszliwy opis wojny secesyjnej, widziany oczami południowca. Bez wątpienia talent do opowiadania historii Henty'ego jest doskonały, udaje mu się stworzyć postacie, które opowiadają ci o swoim świecie tak realnym, że czujesz się, jakbyś widział wszystko przed swoimi oczami. To, co od początku zrobiło na mnie wrażenie, to przedstawienie społeczeństwa Południa, sposób, w jaki toczyło się codzienne życie. Południe było osiadłą częścią Stanów Zjednoczonych, podczas gdy Północ była chaotycznym, niechlujnym, ale rewolucyjnym społeczeństwem. Konflikt między Północą a Południem nie był konfliktem między tymi, którzy chcieli uwolnienia niewolników i tych, którzy dręczyli ludzi, ale w rzeczywistości walką o przejęcie władzy absolutnej. W rzeczywistości niewolnictwo nie było problemem Północy, ale bogatych ludzi z Południa, których obawiano się i podejrzewano o chęć zdobycia władzy. Z drugiej strony, ci z Południa chcieli tylko zostawić ich w spokoju. Żyli również w fałszywym przekonaniu, że unia stanów amerykańskich jest wolnym stowarzyszeniem, które, tak jak zostało stworzone, może również zostać rozwiązane. Dlatego w pierwszej fazie rozdzieliło się siedem państw, a następnie cztery kolejne. Był to jednak niewielki odsetek w porównaniu z pozostałymi dwudziestoma trzema państwami, które pozostały lojalne wobec Unii.

Dla każdego było jasne, na czyją korzyść taki konflikt zostanie rozstrzygnięty. Dodajmy jeszcze, że Północ miała pełne poparcie Europy i że od pierwszych chwil konfliktu udało jej się nałożyć prawdziwą blokadę morską. Jak długo wytrzyma siła, którą ludzie bronią swojego terytorium? Z punktu widzenia współczesnej wojny jest to sytuacja matowa. Jednak wojna secesyjna trwała ponad cztery lata, w której zginęło 620 000 żołnierzy, 325 000 zaginęło, bardzo wielu zostało rannych i zginęła niezliczona liczba cywilów. Historia mówi nam, że pod koniec wojny zginęło 6% białych mężczyzn na Północy i 18% tych na Południu. Jest to sposób manipulacji, wykorzystujący liczby, które faworyzują zwycięską stronę. Dlaczego o tym mówię? Ponieważ ludność Północy była czterokrotnie większa niż Południa, co pokazuje nam, że zwycięstwo nie było łatwe, jak się wydaje na pierwszy rzut oka.

Czy ktoś zastanawia się, jak to możliwe, że tak niezrównoważona sytuacja doprowadziła do konfliktu o takim czasie trwania i z tak wieloma stratami? Podam wam jeszcze kilka liczb do przemyślenia: 97% przemysłu broni palnej było skoncentrowane na północy, a tylko 3% na południu. Europejczycy zagrali kartą Północy, choć w pewnym momencie wkroczenie europejskich sił po stronie Południa wywróciłoby cały wynik do góry nogami. Mimo to Południe odniosło serię błyskotliwych, absolutnie niewytłumaczalnych zwycięstw. Nie wspominając już o tym, że było kilka momentów, w których byli niezwykle blisko osiągnięcia końcowego zwycięstwa. Dlatego pytania wciąż się pojawiają.

Oto fenomenalna zasługa Henty'ego. Poza fascynującą akcją jego powieści, udaje jej się pokazać nam nastrój ludzi i to, o co walczyła każda ze stron. Podczas gdy Południe broniło swojego patriarchalnego, spokojnego społeczeństwa, opartego na wartościach moralnych, Północ przybyła z ideologią uniformizującą, burzącą, przeciwstawiającą ilość jakości. W tym miejscu, oczywiście, wielu mogłoby powiedzieć, że nie można mówić o moralnym społeczeństwie, gdy praktykowano tam niewolnictwo. Ale kwestią, o której historia milczy, ale o której Henty mówi dość wyraźnie, jest to, że "ogólnie rzecz biorąc, czarni na dobrze zorganizowanym majątku, z wyrozumiałymi panami, byli prawdopodobnie szczęśliwszą klasą ludzi niż robotnicy na jakimkolwiek majątku w Europie". I tego typu mistrzowie byli regułą. Zdarzały się oczywiście nadużycia, ale były one odrzucane przez społeczeństwo, jak wynika z książki.

Elementem, w którym wyróżnia się powieść Henty'ego, jest przedstawienie wojskowych osobistości Południa, wśród których wyróżnia się oczywiście postać Roberta E. Lee. Czy to nie dziwne, że tak wyjątkowy wojskowy jak Lee, który sprzeciwiał się niewolnictwu, walczył po stronie Południa? W ten sposób cała propaganda zaczyna się. Dlaczego taki człowiek miałby zdecydować się walczyć po stronie "sił zła"? Są to uzasadnione pytania, na które historia nie daje odpowiedzi. Co więcej, aby zapewnić utrwalenie ich kłamstw, oficjalne książki powierzchownie pomijają niezwykłą osobowość Lee. Henty ma moc opisywania nie tylko ludzi, ale także konfliktów, podając niesamowite szczegóły, trzymając cię z oczami utkwionymi w jego pisarstwie, sprawiając, że drżysz z emocji i przeżywasz na nowo prawdziwą historię. I nie chodzi tu tylko o walki, ale także o interakcje w społeczeństwie Południa, o naturalne życie ludzi w spokojnym świecie, odwróconym od swojego przeznaczenia przez absurdalny progresywizm, który z dnia na dzień coraz bardziej przytłacza.

Bez wątpienia "Z Lee w Wirginii" to książka, którą trzeba przeczytać, aby zrozumieć nieodwracalnie zniszczony świat, w którym istniały wartości moralne i w którym życie zbliżało się do tego, co naturalne. Wracając do moich teksańskich doświadczeń, pytanie, które powinniśmy sobie teraz zadać, nie brzmi "czy coś się zmieniło?", ale o wiele bardziej subtelne: czy pozorne zniesienie niewolnictwa nie było w rzeczywistości zakamuflowaną operacją, mającą na celu przekształcenie nas wszystkich w niewolników? Zastanów się nad tym dobrze, pod kątem tego, czego doświadczasz i obfitości informacji, które przeczytasz w powieści Henty'ego! Powodzenia w czytaniu!

P.S. Książkę znajdziecie na stronie Wydawnictwa Contramundum. A ponieważ minęło już sporo czasu, odkąd prezentowałem ich książki - a one wcale nie próżnują! - Zwracam też uwagę na pojawienie się innych niezwykle wartościowych tytułów:

"Droga do domu", znakomita antologia najpiękniejszych rosyjskich opowieści

Upadek rodzicielstwa, książka, którą każdy rodzic musi przeczytać i którą zamierzam przedstawić szerzej, gdy będę miał na to odpowiedni czas. Do tego czasu jednak nie mogę się powstrzymać od stwierdzenia, że czytając ją, zrozumiecie dokładnie, dlaczego mamy tak wiele zagubionych dzieci. Patrzysz na nich i nie patrzysz na nich z tego świata: grubych, wulgarnych, niegrzecznych, bez niczego w głowie i bez perspektyw. Dlaczego? Ponieważ w pewnym momencie wirus pojawił się między rodzicami a dziećmi, a tym wirusem jest "rodzicielstwo". Przeczytaj go, a zrozumiesz, gdzie popełniasz błąd w relacjach z dziećmi! Więcej w kolejnym artykule.





PS. 

Książkę znajdziecie na stronie Wydawnictwa Contramundum. Także dlatego, że minęło już dość kilka lat odkąd prezentowałem ich książki - a one nie siedziały bezczynnie! - Sygnalizuję też wygląd innych niezwykle cennych tytułów:

- Droga do domu, wspaniała antologia najpiękniejszych rosyjskich historii

- Załamanie rodzicielstwa, książka, którą musi przeczytać każdy rodzic i którą zamierzam szerzej zaprezentować, gdy będę miała niezbędny odpoczynek. 

Do tego czasu nie mogę nie powiedzieć, że czytając to zrozumiecie dokładnie dlaczego mamy tyle utraconych dzieci. Patrzysz na nich i nie uważasz ich za nie z tego świata: grubych, wulgarnych, niegrzecznych, nie mających nic w głowie i bez perspektyw. Dlaczego? Bo w pewnym momencie pojawił się wirus pomiędzy rodzicami i dziećmi i tym wirusem jest 'rodzicielstwo'. Przeczytaj, a zrozumiesz, gdzie robisz źle w stosunku do dzieci! Więcej w nadchodzącym artykule.




Upadek rodzicielstwa
Jak krzywdzimy dzieci, kiedy traktujemy je jak dorosłych



W książce "The Collapse of Parenting", bestsellera New York Timesa, dr Leonard Sax jasno i klarownie przedstawia główne wyzwania, przed którymi stoją dziś rodzice, od coraz bardziej natarczywej bezczelności dzieci po marnowanie ich życia przed ekranami, w tym wyzwania związane z ideologią gender.

Jego zdaniem, depresję, otyłość i wewnętrzną kruchość dzieci tłumaczy się tym, że rodzice zrezygnowali ze swojego naturalnego autorytetu: odmawiają, świadomie lub nie, przyjęcia roli modeli i przewodników, oddając się destrukcyjnemu relatywizmowi: "kim jestem, aby wiedzieć, co jest najlepsze dla mojego dziecka?".

Konsekwencją tego jest młodzież i młodzież, która nie wie, co jest dobre, a co złe, brakuje im elementarnej dyscypliny i zawsze szukają wzorców do naśladowania wśród rówieśników i w Internecie.

Książka, napisana stylem przystępnym dla każdego, nie jest tylko ponurą diagnozą, ale oferuje konkretne i skuteczne kroki, które mają przynieść pokój w domu i skorygować zachowanie dzieci, aby cała rodzina była szczęśliwa. Jest to prawdopodobnie najbardziej spektakularna część książki, ponieważ przepełniona jest praktycznymi poradami, a jednocześnie proponuje głębszą wizję, dzięki której zarówno dzieci, jak i rodzice mogą zapuścić korzenie.




-------


Istoria are multe fețe, strălucește în multiple moduri, însă învingătorii lasă să se întrevadă doar zona care le convine. Și aceasta, filtrată, la rândul ei, prin propaganda macabră, menită a-l anihila pe celălalt. De aceea fiecare episod al istoriei oficiale trebuie pus sub semnul întrebării și restudiat pentru a încerca să afli realitatea care se afla în spatele său. Marile revelații ale istoriei vin atunci când începi să studiezi istoria reală a celor înfrânți. Abia atunci evenimentele capătă coerență și poți înțelege cu adevărat ceea ce s-a întâmplat.
Pentru mulți, Războiul Civil American este un subiect bătut în cuie, o luptă dintre „drepții” din nord, contra „brutelor” din sud. O luptă în care, ce să vezi?, binele câștigă. Doar asta se întâmplă întotdeauna la Hollywood, nu-i așa?
Toate evenimentele acelei perioade au fost consemnate într-un mod extrem de rudimentar, mult prea perfecții dintr-o parte contra mult prea strâmbilor și înapoiaților din cealaltă parte. Pentru orice om care caută o relevanță în toată povestea, istoria sună extrem de disonant. Doar că, prin propaganda exercitată prin intermediul învățământului, astfel de noțiuni ni se fixează de mici, astfel încât să avem certitudini aberante: „Revoluția Franceză a fost, fără doar și poate, un eveniment extraordinar care a eliberat oamenii de sub teroare”, „Războiul de Secesiune a eliberat negrii de crâncena sclavie” s.a.m.d.
În ceea ce privește sclavia, vă voi spune o întâmplare. Mă aflam în Pecos, la un restaurant, împreună cu niște amici. Așteptam să ne vină vestita friptură suculentă și căutam să respirăm aerul calm al Sudului. Singura chestie deranjantă era un ciocan care bătea frenetic un fier, undeva la vreo 50 metri distanță. Privind într-acolo, am văzut un negru care repara ceva la o poartă sau la un gard. Albii își făceau siesta, se opreau în câte-un restaurant, în timp ce bietul negru bătea mecanic la fierul ăla. Atunci, mai în glumă, mai în serios, unul dintre noi a scos întrebarea fundamentală: „Băi, fraților, ce s-a schimbat aici?”.
M-am bucurat teribil când am aflat că cei de la Contra Mundum au tradus un nou roman de-a lui G.A. Henty, „Cu Lee în Virginia”. Fiind un roman care acoperă Războiul Civil American, l-am prioritizat la lectură tocmai prin prisma celor pe care le știam și le simțisem cumva peste timp.
E o teribilă relatare a Războiului Civil American, văzută prin ochii unuia din Sud. Fără doar și poate, talentul de povestitor al lui Henty este desăvârșit, reușind să creeze personaje care-ți relatează lumea lor atât de real încât ai impresia că vezi totul în fața ochilor. Ceea ce m-a impresionat încă de la început a fost zugrăvirea societății Sudului, modul în care decurgea viața de zi cu zi. Sudul era partea așezată a SUA, în timp ce Nordul era societatea haotică, dezordonată, dar revoluționară. Conflictul dintre Nord și Sud nu a fost unul dintre cei care vor să elibereze sclavii și cei care chinuiau oamenii ci, în realitate, unul pentru preluarea puterii absolute. De fapt nu sclavia era problema Nordului, ci oamenii bogați ai Sudului, de care se temeau și pe care-i bănuiau că vor să cucerească puterea. De partea cealaltă, cei din Sud nu doreau decât să fie lăsați în pace. De asemenea, trăiau cu falsa idee că uniunea statelor americane era o asociere libera care, așa cum fusese făcută, putea fi și desfăcută. De aceea, în prima fază șapte state s-au separat, după care încă patru. Însă era o proporție mică față de celelalte douăzeci și trei de state rămase fidele Uniunii.
Era limpede pentru oricine în favoarea cui se va tranșa un asemenea conflict. Să mai adăugăm că Nordul avea sprijinul deplin al Europei și că încă din primele momente ale conflictului au reușit să impună o veritabilă blocadă navală. Oare cât ar putea rezista o forță încropită în viteză de oameni care-și apărau teritoriul? În termenii războiului modern este o situație de mat. Cu toate acestea însă, Războiul de Secesiune a durat mai bine de patru ani, având un număr de 620 000 de soldați uciși, 325 000 de dispăruți, extrem de mulți răniți și un număr necontorizat de civili uciși. Istoria ne spune că la finalul războiului 6% dintre bărbații albi din Nord și 18% dintre cei din Sud au murit. E un mod de manipulare, folosind cifrele care avantajează tabăra câștigătoare. De ce spun asta? Deoarece populația Nordului era de patru ori mai mare decât cea a Sudului, fapt care ne arată că victoria nu a fost una facilă, așa cum pare la prima vedere.
Oricine se întreabă cum e posibil ca o situație atât de dezechilibrată să conducă la un conflict de o asemenea durată și cu atâtea pierderi? Vă mai dau niște cifre la care să vă gândiți: 97% din industria armelor de foc era concentrată în Nord și doar 3% în Sud. Europenii au jucat cartea Nordului, cu toate că, la un moment dat, intrarea unei forțe europene de partea Sudului ar fi dat peste cap întreg deznodământul. Chiar și așa, Sudul a avut o serie de victorii strălucite, absolut inexplicabile. Și nu mai vorbim că au fost câteva momente în care au fost extrem de aproape de a obține victoria finală. Motiv pentru care întrebările persistă.
Iată aici meritul fenomenal al lui Henty. Dincolo de acțiunea fascinantă a romanului său, acesta reușește să ne arate starea de spirit a oamenilor și pentru ce anume lupta fiecare parte. În timp ce Sudul își apăra acea societate patriarhală, liniștită, constituită pe valori morale, Nordul venea cu ideologia uniformizatoare, demolatoare, opunând cantitatea calității. Aici, desigur, mulți ar putea spune că n-ai cum să vorbești despre o societate morală în condițiile în care acolo se practica sclavia. Însă, chestiunea despre care istoria tace, dar pe care Henty o spune cât se poate de clar este aceea că „în ansamblu, negrii de pe o moșie bine organizată, cu stăpâni înțelegători, erau probabil o categorie de oameni mai fericiți decât muncitorii de pe orice domeniu din Europa”. Iar acest tip de stăpâni era regula. Existau, desigur și abuzuri, doar că ele erau respinse de societate, așa cum se desprinde limpede și din carte.
Elementul în care strălucește romanul lui Henty este prezentarea personalităților militare ale Sudului, dintre care, desigur, se distinge cea a lui Robert E. Lee. Nu-i oare ciudat că un militar de excepție precum Lee, care se opunea sclaviei, a luptat de partea Sudului? Iată cum începe întreaga propagandă să se prăbușească. De ce ar fi ales un asemenea om să lupte de partea „forțelor răului”? Sunt întrebări legitime cărora istoria nu le răspunde. Mai mult, pentru a-și asigura perpetuarea minciunilor, cărțile oficiale trec superficial peste extraordinara personalitate a lui Lee. Henty are puterea de a descrie nu doar oamenii, dar și conflictele, dând detalii uimitoare, ținându-te cu ochii pironiți în scrierea sa, făcându-te să tremuri de emoție și să retrăiești istoria reală. Și nu-i vorba aici doar despre lupte, ci și despre interacțiunile din societatea Sudului, de traiul firesc al oamenilor într-o lume liniștită, deviată de la destinul său de un progresism absurd care, pe zi ce trece, e din ce în ce mai sufocant.
Fără doar și poate „Cu Lee în Virginia” este o carte pe care trebuie să o citiți pentru a înțelege o lume iremediabil distrusă, în care existau valori morale și unde viața decurgea mai aproape de firesc. Revenind la experiența mea texană, întrebarea pe care ar trebui să ne-o punem acum nu este „dacă s-a schimbat ceva?”, ci una mult mai subtilă: oare nu cumva aparenta abolire a sclaviei a fost de fapt o operațiune mascată, menită a ne transforma pe toți în sclavi? Gândiți-vă bine la asta, prin prisma celor pe care le trăiți și a informațiilor abundente pe care le veți citi în romanul lui Henty! Spor la lectură!
P.S. Cartea o puteți găsi pe site-ul Editurii Contramundum. De asemenea, întrucât a trecut cam multișor de când n-am mai prezentat cărțile lor - iar ei n-au stat deloc degeaba! - vă semnalez și apariția altor titluri extrem de valoroase:
- Drumul spre casă, o superbă antologie a celor mai frumoase povești rusești
- Prăbușirea parentingului, o carte pe care trebuie să o citească obligatoriu orice părinte și căreia intenționez să-i fac o prezentare mai largă atunci când voi avea răgazul necesar. Până atunci atunci însă nu mă pot abține să nu vă spun că, citind-o, veți înțelege exact motivul pentru care avem atâția copii ratați. Te uiți la ei și nu-i consideri din lumea asta: grași, vulgari, obraznici, fără nimic în cap și fără perspective. De ce? Pentru că, la un moment dat, un virus s-a interpus între părinți și copii, iar acel virus este „parentingul”. Citiți-o și veți înțelege unde greșiți în relația cu copiii! Mai multe într-un articol viitor.





Trenduri economice: Cu Lee in Virginia




niedziela, 13 października 2024

NATO


Wystarczy po kolei opętać jednego, drugiego i krok po kroku prowadzić odpowiednią narrację...




Jak informowali dziennikarze niemieckiej gazety "Bild" generał Andrzejczak stwierdził, że w przypadku naruszenia granicy Litwy wywołałoby natychmiastową reakcję ze strony NATO.


- Nie pierwszego dnia, ale w pierwszej minucie. Uderzymy we wszystkie cele strategiczne w promieniu 300 kilometrów. Uderzymy bezpośrednio w Petersburg - stwierdził.


- Rosja musi zdać sobie sprawę, że atak na Polskę lub kraje bałtyckie oznaczałby również jej koniec. Nawet bez użycia bomb atomowych - dodał.

Polski wojskowy mówił także, że najlepszą strategią wobec Rosji jest zwiększanie potencjału wojskowego i odstraszanie. W związku z tym władze w Warszawie zdecydowały się na zakup "800 rakiet o zasięgu 900 kilometrów, które zostaną użyte w przypadku rosyjskiego ataku".





za:fb






Konfederacja Korony Polskiej

·

Gen. Andrzejczak, komentarz Prezesa Brauna i NATO w tle


 
Po niesławnej wypowiedzi gen. Rajmunda Andrzejczaka i stanowczej reakcji Prezesa Grzegorza Brauna na portalu X na te haniebne generalskie słowa - w umysłach co niektórych większego zamieszania narobiła wypowiedź posła! Z myślą o nich (i nie tylko) - spieszę z jej (chyba już autoryzowaną) egzegezą 

Pojawiło się bowiem wiele pytań odnośnie do stanowiska Konfederacji Korony Polskiej w kwestii NATO. M.in: Jesteście przeciwko NATO jako takiemu? Czy przeciwko realizacji zobowiązań sojuszniczych wobec tylko Litwy? Czy uważacie, że traktat NATOwski nas nie zobowiązuje do zbrojnej pomocy Litwie? etc.


WYJAŚNIAMY


Zanim dojdziemy do osławionego punktu nr 5 traktatu (stanowiącego, że każdy atak zbrojny z zewnątrz zwrócony przeciwko jednemu lub kilku państwom członkowskim traktowany będzie jako atak przeciwko wszystkim sygnatariuszom umowy), mamy punkty poprzedzające, które priorytetyzują przedsięwzięcie środków pokojowych w celu uniknięcia konfliktów zbrojonych. Słowa gen. Andrzejczaka to nic innego jak prowokacja wojenna i podżeganie do wojny, czemu jesteśmy przeciwni. To jak pchanie się na linię ostrzału w cudzej sprawie.

NATO w wielu miejscach wskazuje również na wzajemność, która niejako powinna być warunkiem sine qua non udzielanej pomocy. To nie może być jednostronne ,,dojenie” jednych kosztem drugich. Zabiegi pokojowe, symetria, wzajemność, działania bilateralne. To są priorytety warunkujące pomoc wg 14 punktów traktatu NATOwskiego. Nie odwracajmy akcentów i nie wchodźmy w wysuwane szufladki, jakoby miał to być traktat dotyczący podkładania się jednych państw za drugie pod dyktando trzecich.

Co do samej Litwy. Nie ma spełnionego warunku wzajemności i obustronnego wsparcia. Prezes wskazuje na daleko posunięty brak symetrii w stosunkach polsko-litewskich, na którą to symetrię zwraca uwagę sam traktat NATO w punkcie nr 2:

,,Artykuł 2

Strony będą przyczyniały się do dalszego rozwoju pokojowych i przyjaznych stosunków międzynarodowych
przez umacnianie swych wolnych instytucji, przez przyczynianie się do lepszego zrozumienia zasad, na jakich opierają się te instytucje, oraz przez rozwijanie warunków dla stabilizacji i dobrobytu. 

Będą one dążyły do usuwania konfliktów w prowadzonej przez nie międzynarodowej polityce gospodarczej i będą popierały współpracę gospodarczą między wszystkimi Stronami lub częścią z nich.” 


Jeśli Litwa nie respektuje jako pierwsza wobec Polski artykułu nr 2, my nie mamy obowiązku respektować art. nr 5. Szanujmy się. Nie możemy mówić, że deszcz pada, kiedy nam plują w twarz.


Jak sytuacja z pozostałymi krajami sojuszu?

Podam od razu uniwersalną odpowiedź w stosunku do każdego państwa będącego członkiem NATO: żeby Polska mogła zrealizować punkt piąty traktatu, muszą być respektowane wcześniej wobec Polski przez ten kraj pozostałe punkty dokumentu, które tę pomoc warunkują.

Nie dajmy się ponosić mainstreamowej retoryce, jakoby NATO to był tylko punkt nr 5 traktatu. Mamy ich 14! A ten piąty nie jest nawet w pierwszej trójce.
To są publicznie dostępne artykuły i każdy punkt obowiązuje. Pomoc nie jest bezwarunkowa, właśnie te warunki są określone w tych punktach.

A co, jeśli w kwestiach w/w warunkowości w przypadku Polski kraje sojuszu powołają się na osławioną praworządność albo na dowolną gospodarczą niezgodność etc.?
Oczywiście, że tak będzie - jak zwykle w potrzebie zostaniemy sami, jak już nas tego historia nauczyła. Te zapisy są celowo tak skonstruowane. Dlatego nie bądźmy tu naiwnymi dojnymi krowami. Liczmy na siebie, a sojusze typu NATO niech będą kurtuazyjnym uzupełnieniem naszej dyplomatycznej gry.

Czy Polska powinna opuścić NATO?
Opuszczanie umowy z powodu niedotrzymywania jej punktów nam się nie opłaca. Nie oszukujmy się: to nie jest sojusz gwarantujący nam bezpieczeństwo - nie można się na to nabierać. To względy kurtuazyjne, dyplomatyczne i geopolityczna gra, z której nie można nam wypaść, chcąc utrzymać odpowiednią pozycję na mapie Europy. Wielu ma jeszcze złudzenia, że to wszystko naprawdę. A tak nie jest. Dlatego naszym zadaniem jest być figurantem NATO i prowadzić tak tę partię szachów dyplomatycznych, by nic nie stracić. Nie ma w stosunkach międzynarodowych ,,kolegów”, do których obrony powinniśmy się rzucać. To jest bardzo niedojrzałe myślenie, które nie ma nic wspólnego z dyplomacją. To jest twarda brutalna gra. Nie bądźmy kolejnym pokoleniem Polaków, co się nabiorą na to, że mają sojuszników, którzy im pomogą i sami jak ci błędni rycerze będą nadstawiali siebie i Polskę dla tych, co i tak palcem w naszej sprawie nie kiwną.

Dodam ciekawą informację o wdrażaniu procedur w ramach NATO. W praktyce jest tak, że po ataku na jedno z państw paktu zbiera się dowództwo oraz przedstawicielstwa państw NATOwskich i dopiero konsyliacyjnie podejmowana jest decyzja o wdrożeniu artykułu nr 5 i zapada postanowienie, w których państwach/stolicach ma on być wdrożony. Wszystko z rozwagą i powściągliwością pożądaną w dyplomacji. W interesie Polski na pewno nie jest pchać się do wojny, mamy wobec sztabu NATO ważne argumenty dla niewdrażania u nas art. nr 5 (choćby rozbrojenie z powodu pomocy Ukrainie, jak i rażący brak symetrii w stosunkach polsko-litewskich) i w ten sposób trzeba to rozgrywać.
Dołączenie do Litwy (która zapowiada samodzielną odpowiedź zbrojną na ewentualny atak Rosji bez konsultacji z NATO - ma do tego prawo) może doprowadzić do sytuacji, że Polska zostanie osamotniona w zaangażowanie dla Litwy, bo:

- art. nr 5 paktu nie zostanie ostatecznie wdrożony;
- zostanie wdrożony po decyzji Polski o przystąpieniu do wojny i NATO uzna, że Polsce wsparcie się nie należy, bo nie poczekała na wdrożenie procedury;
- zostanie wdrożony tylko w niektórych państwach sojuszu z pominięciem Polski, która wyjdzie na nadgorliwego, nerwowego ,,głupka”.


Zwracamy uwagę: gen. Rajmund Andrzejczak nie jest uprawniony przez NATO do wygłaszania deklaracji o wdrożeniu art. 5 na wypadek ataku Rosji na Litwę. To, co powiedział, mógł tylko w imieniu Polski, a jest to bardzo bardzo niebezpieczne, durne, szkodliwe i nie ma nic wspólnego z roztropną dyplomacją. Atak Polski na Petersburg to gwarancja zmasowanego odwetu Rosji na Polskę, nie wykluczając ataku jądrowego.


PODSUMOWUJĄC

W moim przekonaniu wymagana była neutralizacja wypowiedzi gen. Andrzejczaka i tylko taka forma, jaką zaprezentował poseł Braun, mogła zadziałać jak ,,relanium na rozjuszonego niedźwiedzia”.

Polska za Pokojem!


Marta Czech, rzecznik prasowa Konfederacji Korony Polskiej



Władze swoim zachowaniem i zacietrzewiem sugerują, że wobec Ukrainy możemy mieć jakiś tajny plan,

na pewno taki plan mają Niemcy i na pewno władze ukrainy, które nic sobie nie robią z samobójczej wojny - muszą mieć na uwadze inne rozwiązania, a wolność czy istnienie ukrainy nie ma dla nich żadnego znaczenia.

A co, jeśli takiego planu nie ma?
Jaki jest cel takiej narracji i postępowania?

Bo "zacietrzewienie" przysłania fakt, że pozbywamy się uzbrojenia....



W dodatku POLICJA chce, by odebrać ludziom kapiszony czarnoprochowe, bo tym można komuś krzywdę zrobić... ale nie tylko - utrudnia się życie myśliwym - przypominam - w dobie zagrożenia wojną ze wschodu!!

Nie-rząd łamie prawo w biały dzień.
A opętani ludzie wygrażają petersburgom.



Zadziwiająca koincydencja!

 

Nie ma czołgów, nie ma samolotów, nie ma strzelb, ani nawet kapiszonów!



W ostatnich czasach wojna zaskakuje.

W 1939 roku staliśmy odwróceni plecami do ataku niemieckiego, bo niejaki Pił Sudski wskazywał na ZSRR i reszta posłusznie udawała, że tak jest - pomimo wielu alarmujących informacji z Pomorza...



Toczy się wojna - wojna kognitywna, gdzie mocno zaciera się granica pomiędzy faktami, a kłamstwami.

Udawanie wojennej retoryki może zostać zinterpretowane jako nieudawanie.

Brak reakcji na łamanie prawa przez rząd.



Gotowanie żaby...




Ty jesteś tą żabą.










wydarzenia.interia.pl/zagranica/news-rosyjski-posel-ostrzega-polske-mowi-o-trzech-rozbiorach,nId,7834850


czwartek, 10 października 2024

Uzbrojenie obywateli


Po przedruku umieściłem jeszcze P.S. i wtedy komentarz.



przedruk




Ekoaktywiści na pasku obcych służb i porażający audyt w Polskim Związku Łowieckim – ujawnia prezes Naczelnej Rady Łowieckiej Marcin Możdżonek w Rymanowski Live



– Wynik audytu jest przerażający. Wiele osób zrobiło sobie dojną krowę z naszego zrzeszenia i wyciągało pieniądze na lewo i prawo – mówi prezes Naczelnej Rady Łowieckiej w Rymanowski Live.

Marcin Możdżonek przyznaje, że trwa to już od bardzo dawna. 

– Poszły pierwsze doniesienia do prokuratury i będą kolejne. Dla niektórych będzie niewesoło. Nie mogą spać spokojnie – zapowiada gość Bogdana Rymanowskiego. Dopytywany o te osoby, Możdżonek odpowiada, że niektóre są znane. Kto to taki? 

– Ludzie związani z ludźmi, którzy są teraz w rządzie są z tym powiązani – ujawnia prezes Naczelnej Rady Łowieckiej dodając, że „w pewnym sensie jest powiązany jeden z wiceministrów, z którym ostatnio była afera”. Czego dotyczyły nieprawidłowości i co to było za „dojenie” związku? 

– Zarządzanie spółkami, np. wydawniczymi, ośrodkami hodowli zwierzyny, organizacje eventów. Przykład: Jest gadżet, który można zamówić za 3 złote, to on jest zamawiany w innej firmie, z pośrednikiem, za 12 złotych – opisuje Marcin Możdżonek.


Pytany o ekoaktywistów, gość Rymanowski Live odpowiada: 

– Skoro ja zabijam zwierzęta i jestem „zabójcą”, to oni są mordercami na zlecenie. Dlaczego? 

– Płacą komuś za to, żeby ktoś to zrobił i umywają ręce – tłumaczy Możdżonek. Jego zdaniem „nie może być tak, że jedna grupa społeczna, bardzo głośno jest nadreprezentowana w resorcie klimatu i środowiska”. Prezes Naczelnej Rady Łowieckiej zaznacza również, że „niektóre z fundacji aktywistów są finansowane z pieniędzy z zachodu, ale też pieniędzmi ze wschodu”. 

– Jest prowadzone poważne dochodzenie. Jeszcze parę kwiatków wyjdzie i ktoś będzie musiał je zjeść – mówi Marcin Możdżonek. Służby rosyjskie, niemieckie? 

– Różne kierunki – komentuje gość Bogdana Rymanowskiego. Zdaniem Marcina Możdżonka, niektórzy aktywiści mają „zmącony umysł”, ponieważ „ktoś steruje nimi i ich stymuluje”. 

– Takie rzeczy mają miejsce. Takie sprawy są prowadzone. Wiem, że w przypadku co najmniej kilku organizacji – mówi Możdżonek zaznaczając, że nie są to informacje wyssane z palca.



Możdżonek o obowiązkowych badaniach dla myśliwych i współpracy z wiceministrem środowiska: Ręce nie mają już gdzie opaść. Koszt to 116 mln

– Wszyscy myśliwi mają badania psychiatryczne, psychologiczne, okulistyczne. Ja już 3 razy przechodziłem procedurę. Rozszerzenie pozwolenia na broń. Niektórym politykom może też by się przydało.

Psycholog i psychiatra by nie zaszkodził
– odpowiada prezes Naczelnej Rady Łowieckiej, pytany z kolei o pomysł resortu klimatu i środowiska, czyli obowiązkowe badania dla myśliwych. Jego zdaniem wiceminister Dorożała „nie raczył nawet sprawdzić”, jak to wygląda. 

– Jesteśmy otwarci na rozmowę, czy nie zrobić procedury weryfikacyjnej w jakimś wieku. Nie widzę w tym nic złego, tylko trzeba usiąść i porozmawiać w szerszym gremium – zaznacza Marcin Możdżonek i zapewnia, że jak będzie wola MSWiA – a to jest w zakresie tego resortu – to myśliwi usiądą do rozmów i ustalą szczegóły. Gość Rymanowski Live podnosi również inną kwestię – koszty badań. – 133 tys. ludzi. Mamy się badać raz na 5 lat.

Dlaczego tylko my, a nie inni posiadacze broni? Koszt takich badań dla nas to jakieś 116 mln złotych. Kto ten koszt poniesie? My mamy ponosić? Wykonujemy zadania ustawowe. Za każdy kilogram upolowanej zwierzyny muszę zapłacić – tłumaczy Marcin Możdżonek. Z drugiej strony dodaje: 

– Nie blokujmy niewydolnego systemu. Gość Bogdana Rymanowskiego podkreśla, że to wiceminister Dorożała nie chce rozmawiać z myśliwymi.

 – W ciągłym monologu słyszę o dialogu, którego nie ma. Wyszedł po godzinie spotkania, które trwało 8 godzin i powiedział, że formuła dialogu się wyczerpała. No, ręce nie mają gdzie opaść – komentuje Marcin Możdżonek. Myśliwy zapowiada: 

– Jeśli dalej się będzie nami pomiatało, to dla spokoju odwiesimy strzelbę na kołek i gwarantuję, że 2-3 tygodnie i rolnicy cegła po cegle wywiozą z Ministerstwa Klimatu i Środowiska. – Ile można dać sobie skakać po głowie? – pyta Możdżonek.

„Strzał czysty, dzik padł, zastrzyk energii i adrenaliny. Był smaczny”

Były siatkarz opisuje również swoje pierwsze polowanie. 

– Po zdaniu egzaminów, całej papierologii, poszedłem ze swoim opiekunem stażu przypilnować pola pszenicy. Zaczęło się ściemniać, zaczęły wychodzić dziki. Strzał czysty, dzik padł, zastrzyk energii i adrenaliny. Był smaczny – opowiada Marcin Możdżonek i zaznacza, że jego rodzina w zasadzie żywi się wyłącznie mięsem upolowanym przez niego. Nie korzystają z mięsa kupionego w sklepie. 

– Połowę życie spędzałem u dziadków na wsi. Jestem z wykształceniem rolnikiem, żeby móc prowadzić gospodarstwo. Pokazali mi, na czym to wszystko polega. Znam wszystkie związki przyczynowo-skutkowe. Produkty ze wsi mają zupełnie inny smak, zapach, jakość, niż to, co można kupić w sklepie. Unikam jak ognia – mówi gość Bogdana Rymanowskiego. 

– Tak, zabijam zwierzęta. Skoro powiedzieliśmy, że zajmiemy planetę, będziemy nią rządzić, rozpychać się łokciami, więc musimy wziąć odpowiedzialność i to regulować – uważa myśliwy. Jego zdaniem „nie możemy zostawić natury w samopas”, bo natura może by sobie poradziła, ale człowiek niekoniecznie.

Udział dzieci w polowaniach? Możdżonek: Przepis niekonstytucyjny, bo nie pozwala nam wychowywać dzieci wedle naszego przekonania

– Nie wziąłem synów na polowanie, bo nie mogę. Ale efekty strzałów widzą, bo przywożę do domu. Chciałbym zmienić przepisy – mówi prezes Naczelnej Rady Łowieckiej. Jego zdaniem nie jest to barbarzyńskie. 

Przepis niekonstytucyjny, bo nie pozwala nam wychowywać dzieci wedle naszego przekonania. Jestem tu jak najbardziej za wolnością – zaznacza Marcin Możdżonek i dodaje, że to jest jeden z postulatów z PZŁ – żeby zmienić przepisy i w tej sprawie i żeby „rodzice mogli wychowywać dzieci, jak chcą”. 


Zdaniem gościa Rymanowski Live, politycy, którzy wprowadzili ten zakaz, teraz żałują. – Rozmawiałem z politykami, ministrami. Powiedzieli, że to był krok w złą stronę – mówi Możdżonek.


Cała rozmowa na kanale Rymanowski Live:


------------


P.S. 

11 października 2024


W temacie...

Czyli jak "obrońcy drzew" pluli na leśników tak teraz (od jakiego czasu?) pluje się na tych, co mają broń...

Zwracam uwagę na emocjonalny wpis tego pana i fantazyjne zawijasy słowne, emocje zasłaniają rzeczywistość, po to one są tu umieszczone...




tekst edytowalny

Daniel Petryczkiewicz

Problem z oceną przez społeczeństwo skali zawłaszczenia terenu przez jakąś wysoko uprzywilejowaną grupę polega na celowym rozdrobnieniu tego zawłaszczenia. Na szczęście tutaj w sukurs przychodzi technologia (czasem się przydaje do dobrych celów) oraz ludzie ktrzy potrafią się nią posłużyć a także dostarczyć dane do jej zasilenia. To co oglądacie to skala zawłaszczenia przestrzeni przez MYŚLIWYCH. Sam obserwowałem ambony jak wieże strażnicze obozów wojennych ustawione jedna obok drugiej wzdłuż rezerwatów, parków narodowych, użytków ekologicznych. Ustawione tak, aby żadne zwierzę wchodzące lub wychodzące z rezerwatu się nie prześlizgnęło. Tak jak w więzieniu, obozie jenieckim albo kolonii skazańców. Na tych ambonach - „bohaterowie” z wąsem i fuzjami. Często już ledwo widzący albo po paru głębszych - ale są. Czuwają. Bo żądza krwi i kasy musi być zaspokojona. Popędy to nie jest coś co trzeba trzymać na smyczy. Popędy panów ze strzelbami, bogiem w sercu i tradycją w głowie MUSZĄ BYĆ ZASPOKOJONE!
Nie dajmy sobie zabrać przestrzeni którą jest naszą wspólną. Wskaźnik infrastruktury turystycznej do myśliwskiej w Polsce jest jak 1:100. Nie mówię, że mamy wszystko zabudować wiatami turystycznymi albo broń Bobrze wieżami widokowymi - ale warto znać skalę. Skalę uwłaszczenia wysoko uprzywilejowanej grupy na reszcie społeczeństwa.
Myślistwo potrzbuje zmian. I chce tego także społeczeństwo. Ja wspieram wszystkie działania które robi w tym zakresie minister Mikołaj Dorożała choć uważam że są one nawet za mało zakrojone - ale rozumiem potrzebę pewnych kompromisów. Możecie wesprzeć to moje wsparcie - po prostu podając dalej ten wypis. Komentując. Lajkując.


i jeszcze... z fb 







Preppers Poland


Kolejne dni przynoszą coraz dziwniejsze pomysły na „zwiększenie bezpieczeństwa” Obywateli. Czy naprawdę chcemy żyć w społeczeństwie, w którym wolność zostaje ograniczona w imię rzekomego bezpieczeństwa?

Echa manifestu komunistycznego NSZZ Policji, który domaga się zdelegalizowania broni czarnoprochowej, wciąż nie milkną, a media już podgrzewają atmosferę. Tym razem organizują nagonkę na praworządnych Obywateli noszących noże.

Ustalmy coś istotnego: przestępcy nie przestrzegają prawa. Wprowadzenie nowych zakazów uderzy jedynie w tych, którzy starają się żyć zgodnie z przepisami. Ograniczenia nie zlikwidują przestępczości; wręcz przeciwnie – mogą ją zwiększyć.

Idealnym przykładem jest zamach na prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza. Jego zabójca nie martwił się, czy może wnieść nóż na Finał WOŚP. Przestępcy ignorują przepisy, dlatego wprowadzenie kolejnych zakazów nie uczyni nas bezpieczniejszymi.

Kraje, które wprowadziły surowe zakazy i ograniczenia dotyczące noży, takie jak Wielka Brytania czy Niemcy, wciąż zmagają się z falą przestępstw z ich użyciem. Mimo restrykcji, liczba takich przestępstw wciąż rośnie!

Zamiast rozwiązywać problemy, zakazy co najwyżej zmuszają przestępców do poszukiwania innych narzędzi zbrodni. Zamachowiec zignoruje zakaz, a gangster przerzuci się na inne niebezpieczne narzędzie. Czego wtedy jeszcze zabronią?

Zamiast mądrze podchodzić do kwestii przestępczości, wprowadzane są kolejne restrykcje, które ograniczają nasze prawa. Tworzy to niebezpieczny precedens, w którym bezpieczeństwo staje się pretekstem do naruszania naszej wolności. Możemy się tylko zastanawiać, czy lepszym rozwiązaniem nie byłoby wprowadzenie stanu wyjątkowego i godziny policyjnej – wtedy na pewno byłoby jeszcze bezpieczniej, prawda? O to chodzi?

Przestępcy i tak będą sięgać po nielegalne narzędzia, niezależnie od przepisów. Dlatego apelujemy: zachowajmy rozsądek i nie dajmy się wciągnąć w spiralę strachu i bezsensownych zakazów.

Media, strasząc nożami, które wielu z nas nosi na co dzień jako praktyczne narzędzie lub element bezpieczeństwa, kreują niepotrzebną i niesprawiedliwą narrację. Noszenie noża nie czyni nikogo przestępcą – dla wielu z nas to po prostu element codziennego życia.

Musimy sprzeciwić się tej retoryce. Przestępcy nie przestaną popełniać przestępstw tylko dlatego, że zakazano im kolejnego narzędzia. Takie zakazy nie utrudnią im życia. Potrzebujemy mądrych rozwiązań, które naprawdę będą walczyć z przestępczością, a nie z prawami i wolnościami Obywateli.
W wolnym społeczeństwie ci, którzy naruszają prawo, powinni być pociągani do odpowiedzialności, a nie Obywatele. Wolność jest zbyt cenna, by pozwolić na jej ograniczanie w imię pozornego bezpieczeństwa.


Media straszyły ruską agenturą i co?

I nic!

Nikt nic sobie z tego nie robił. 

Armia była coraz mniejsza, a i posterunki policji były likwidowane - w jakim celu skoro jakoby jest zagrożenie ze wschodu???

Teraz media straszą nożami i bronią czarnoprochową, a skąd się biorą osoby "irracjonalne" to my już wiemy.

Lata 50te wracają!!!


-------------




"Dlaczego tylko my, a nie inni posiadacze broni?"



Bo od kogoś muszą zacząć. 

Najpierw będą męczyć myśliwych, potem resztę.


Właściciele broni czarnoprochowej mogą skutecznie strzelać z tej broni i to jest teraz powód, by ten rodzaj broni objąć zakazem albo uprawnieniami.


I jaki wysyp wypadków od razu  w tych mediach, no... tylko grudzień 2023 się zaczął i nowa władza i patrz:

Według policyjnych związkowców broń czarnoprochowa jest tak samo niebezpieczna jak współczesna broń palna. Ich zdaniem takiej broni w rękach Polaków może być już pół miliona i jest coraz więcej incydentów z jej udziałem. Podają pięć przypadków, w tym zabicie dwóch policjantów w grudniu 2023 roku we Wrocławiu i postrzelenie innego mundurowego w lipcu bieżącego roku w Bolesławcu.


Czy jak jaki człowiek będzie posiadał pozwolenie na broń czarnoprochową i będzie chciał z tej broni kogoś - tfu tfu - zabić, to takie pozwolenie - posiadanie takiego "papieru" - sprawi, że odstąpi od swojego zamiaru?

Hę?



lipiec 2024 - Gazeta Prawna:

w Bolesławcu, na Dolnym Śląsku, doszło do incydentu, podczas którego policjant został ranny. Zgodnie z informacjami podanymi przez Komendę Główną Policji, funkcjonariusze zostali wezwani do agresywnego mężczyzny demolującego mieszkanie. W trakcie interwencji z zamkniętego pomieszczenia padł strzał, raniąc jednego z policjantów. Napastnik później popełnił samobójstwo.



Tymczasem mnożą się agresywni mężczyźni, których policja musi ścigać i pomagać im się ogarnąć...


dziś - Trójmiasto.pl:
Był agresywny, w dodatku w kolejce SKM wymachiwał bronią, czym wywołał ogromny strach wśród współpasażerów. 36-latka po ok. dwóch godzinach od zdarzenia zatrzymała policja. Ze względu na irracjonalne zachowanie został przewieziony na badania.

Zatrzymany posiadał broń pneumatyczną!
Może to był jeden z tych sfrustrowanych cyklistów z Gdańska, co tak krzyczą na ludzi, że im na ścieżce rowerowej przystanęli...? Kto wie....



kwiecień 2024 - za hej.mielec.pl:

Policjanci z Mielca interweniowali dzisiaj rano w rejonie Placu AK, w ścisłym centrum Mielca. Dostali zgłoszenie o mężczyźnie z dużym nożem, który miałby być agresywny.

Dosyć szybko funkcjonariuszom udało się odnaleźć i obezwładnić agresora. To dobrze znany mieleckim policjantom mieszkaniec jednej z pobliskich ulic. Był pijany i faktycznie miał przy sobie spory nóż.

Na szczęście nie zdołał nikogo zaatakować i zranić, interwencja policji okazała się skuteczna.



 z dużym nożem... no tak, musieli jechać to sprawdzić!

Redaktorzy nie podają żadnych szczegołów, czy nóż był okazany przechodniom.

Zauważmy:

który miałby być agresywny - więc nie wiadomo nawet, czy był agresywny!
Był pijany 
i faktycznie miał przy sobie spory nóż


Może jakiś złośliwy kolega zawiadomił policje?? Kto wie....?

Skoro faktycznie miał , to może Coś się nie zgadzało w zawiadomieniu??
Ile było tego czegoś?


Całe szczęście, że nic nie słychać o masowym wysypie "nożowników", ani "nożyczkowników"!
Może zeszli do podziemia??


Przypominam, że co roku na polskich drogach w wypadkach ginie ok. 2000 osób i policja nie żąda specjalnych uprawnień na posiadanie samochodu, choć.... choć pan Morawiecki bardzo krzyczy, że piraci drogowi to som mordercy i tak trzeba ich traktować.


Co za koincydencja...


Prawdziwa kumulacja przypadkowych zdarzeń i obudzonych po tylu latach funkcjonariuszy!

I nawet pan prezydent powiedział kilka tygodni temu, że on jest z tym rządem.



Co za kumulacja przypadków!!

I to za tej władzy właśnie, a wcześniej też się przecież zdarzały wypadki, tylko wtedy nikt nie krzyczał, że 

Policja apeluje o pilne zmiany, przymierza się już do nich MSWiA


O pilne zmiany ! Rozumiesz człowieku?
Co za emocje....

Emocje?

35 lat Polski poLudowej i nagle wszyscy doznali olśnienia!

Jak na rozkaz!
Jak jeden mąż!

Właśnie teraz na jesieni tego roku!
W trzecim roku wojny na Ukrainie!

I  jak   s k r u p u l a t n i e  . . . ej, zaraz.....








Emocje??
Skrupulatnie?




Obecny rząd i prezydent i nie tylko oni - twierdzą, że żyjemy w czasach zagrożenia wojną ze wschodu.


I  w tych właśnie czasach, czasach zagrożenia realnego jak nigdy dotąd przez ostatnie 35 lat -  wymyślają powody, żeby ludziom utrudnić posiadanie chociażby broni czarnoprochowej, broni myśliwskiej, długich noży i kto wie, czego jeszcze...



Tak się społeczeństwo przygotowuje do obrony?

Tak się robi?


Zaraz mi się przypomina, że po 1990 roku schrony i Obrona Cywilna "poszły w odstawkę" jako "przeżytek komuny", a mimo to media całe 35 lat alarmowały, że grozi nam ruska agentura - o dziwo, pomimo owego domniemanego zagrożenia armia robiła się coraz mniejsza i mniejsza...

Dopiero rząd PiSu dramatycznie zwiększył nakłady na wojskowość (ale dopiero w 2022?), no i powstała Obrona Terytorialna..


To jest zagrożenie ze wschodu, czy nie ma???



Faktory wpływające na wskaźnik posiadania broni w UE:

Prawo i regulacje, kultura, obrona osobista, dostępność i cena, postawy społeczne i polityczne, historia [u nas komuniści systemowo rozbroili społeczeństwo po wojnie, by ułatwić sobie działanie, w tym odebrano ludziom wiele broni myśliwskiej - MS] oraz egzekwowanie prawa.

Te różnice wynikają z wielu czynników, takich jak prawo i regulacje, kultura i tradycja, obrona osobista i bezpieczeństwo, dostępność i cena broni, społeczne i polityczne postawy, a także historia i doświadczenia danego kraju.



kraje UE - wskaźnik posiadania broni (wskaźnik_pb) na 100 mieszkańców - styczeń 2024:
(szczegółowe wartości podaję na końcu posta)



Popatrzmy na Rumunię, którą dzięki stronie Gandeste często przywołuję na łamach bloga.

Rumunia --- ma wskaźnik_pb 2,6
Polska ------ ma wskaźnik_pb 2,5

Rumunia jest niemal na tym samym poziomie co Polska, a jest to kraj, który chyba najbardziej  ucierpiał na zmianach po 1990 roku.

Kraj biedny, wydrenowany z majątku narodowego, o dużej imigracji za pracą, a za wszystkim tym stoi prawdopodobnie byłe Securitate... i tego pilnuje?

I Polska - ma niemal ten sam wskaźnik_pb, a nawet gorszy.

Czyli u nas jest podobnie? 

No tak to jakby wynika z faktów, pokazywanych min. na tym blogu..




Patrząc na takie kraje jak Finlandia - ok. 6 mln mieszkańców... wskaźnik ma na poziomie 32 - Finowie posiadają "w domu" ponad 12 razy więcej broni niż my!

Co za uzbrojone społeczeństwo! 

Czy nawet - Malta - mikroskopijny kraj w Europie - 0,6 miliona obywateli (Gdańsk, Gdynia i Sopot to ok. 0,9 mln mieszkańców), wskaźnik na poziomie 28 - około 11 razy więcej niż w całej Polsce!! 


CYPR, Luksemburg, Słowenia, nawet Estonia - wszystkie one mają większy współczynnik posiadania broni niż Polska, kraj blisko 40 milionowy. Każdy z nich.





To nie jest tak, że te kraje są uzbrojone - TO MY JESTEŚMY ROZBROJENI !




My jesteśmy jako społeczeństwo totalnie rozbrojeni, dosłownie - BEZBRONNI jak dzieci (do których nawet baba z telewizora mówi jak do dzieci...) - i to systemowo, od czasów powojennych.


A w kraju sąsiednim jest wojna!

Na Ukrainie w 2022 roku masowo udostępniano broń cywilom i teraz jest tam mnóstwo niezarejestrowanej broni palnej, w tym karabiny maszynowe - w rękach "zwykłych" obywateli i grup przestępczych!

Co będzie po wojnie???



Oto recepta policji na bezpieczeństwo Polaków (za rp.pl):

„Niewątpliwie dla zapewnienia bezpieczeństwa mieszkańców Polski konieczne jest reglamentowanie dostępu do broni czarnoprochowej” – pisze w petycji do Sejmu zarząd główny Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Policjantów.



Dla bezpieczeństwa Polaków, czy żeby służbom wszelakim ułatwić robotę?


gazetaprawna.pl:

„Rozmawiałem z komendantem głównym insp. Markiem Boroniem, że najwyższy czas tym tematem się zająć, bo to nie jest pierwszy przypadek postrzelenia policjantów z broni czarnoprochowej” – podkreślił Siemoniak. Dodał również: „Być może trzeba będzie jakiś nowych regulacji ograniczających czy zakazujących. Ale też sobie powiedzieliśmy, że nie róbmy tego w emocjach, bo to łatwo jest, żebym teraz zapowiedział ostre działania. Jestem przekonany, że te kwestie trzeba zasadniczo uporządkować, bo nie może być tak, że policjanci są narażeni na tego rodzaju sytuacje”.


Czyli jednak chodzi o zdrowie i życie policjantów.



Ja nie mówię, ale.... no wiesz. To są rzeczy NIEPRZEWIDYWALNE.

Przestępca posiada często broń nielegalnie, więc co?
Jak nie ma pozwolenia, to na pewno nie ma broni??

To są rzeczy NIEPRZEWIDYWALNE.

Bycie narażonym na takie sytuacje, to jest właśnie robota policji.

Na tym polega bycie policjantem.

Tak jak górnik jest narażony na zasypanie w kopalni, projektant i inżynier jest narażony na zawalenie się budowli, strażak jest narażony na eksplozję gazu, żołnierz jest narażony na ugodzenie kulą, tak policjant jest narażony na obcowanie z przestępcami.


Każdy podejmuje ryzyko zawodowe.

I od tego jest policja, by łapać przestępców, a nie inżynier.




Przestępcy uzbrojeni w nóż raczej odstąpią od obywatela uzbrojonego w broń palną.

Czy nie?

Jeśli nie, to znaczy, że policja i tak jest zagrożona od przestępcy, nawet z nożem.

To dlaczego nie zostawić ludziom broni, by mogli odstraszyć złoczyńców, żeby zwiększyć swoje szanse w razie napaści?






Przypominam, że jesteśmy krajem o relatywnie niskiej przestępczości, stosunkowo bezpiecznym.



za Policja.pl:

2021 rok

Polska jest jednym z najbezpieczniejszych krajów w Europie. Według raportu Urzędu Statystycznego Unii Europejskiej Polska tuż po Chorwacji i Litwie jest najbezpieczniejszym krajem we wspólnocie.








Źródło: Eurostat


I tak się zastanawiam...

jak ci policjanci w tej 

Austrii (wskaźnik_pb - 30, przestępczość niewysoka) czy na przykład

Belgii  (wskaźnik_pb - 12,7 i wysoka przestępczość),


jak oni sobie radzą ze strachem, że facet niespodziewanie wyciągnie jakiegoś kapiszona i strzeli w drzwi??

Hę?






W czasie ostatniej wojny systemowo wymordowano nam elity i myślenie polityczne, dziś istnieje konieczność odbudowania kadr zdolnych myśleć politycznie, zdolnych samodzielnie podejmować inicjatywy na rzecz społeczeństwa i bezpieczeństwa państwa. 

Takich ludzi potrzebujemy u władzy i w okolicach władzy, jako kadry zastępcze, gotowe do pomocy w każdej chwili.





Pamiętajmy o bardzo poważnych sprawach:


Wg Niemców II Wojna Światowa nie zakończyła się, tylko trwa w utajeniu i co wychodzi z danych pokazanych na tym blogu - Niemcy nie wprost kwestionują granice Polski.


Otwarty atak zbrojny Niemiec na Polskę jest tylko kwestią czasu.






















------------------------


Wskaźnik posiadania broni na 100 mieszkańców dla krajów Unii Europejskiej:

Finlandia: 32,4
Austria: 30,0
Cypr: 29,1
Malta: 28,3
Szwecja: 23,1
Portugalia: 21,3
Francja: 19,6
Niemcy: 19,6
Luksemburg: 18,9
Grecja: 17,6
Słowenia: 15,6
Włochy: 14,4
Chorwacja: 13,7
Litwa: 13,6
Belgia: 12,7
Czechy: 12,5
Węgry: 10,5
Łotwa: 10,5
Dania: 9,9
Bułgaria: 8,4
Hiszpania: 7,5
Irlandia: 7,2
Słowacja: 6,5
Estonia: 5,0
Holandia: 2,6
Rumunia: 2,6
Polska: 2,5






Ekoaktywiści na pasku obcych służb i porażający audyt w Polskim Związku Łowieckim – ujawnia Marcin Możdżonek w Rymanowski Live - PCH24.pl


.gazetaprawna.pl/wiadomosci/kraj/artykuly/9543346,bron-czarnoprochowa-na-pozwolenie-siemoniak-trzeba-uporzadkowac-sytu.html

Incydent w centrum Mielca. Mężczyzna z nożem ujęty przez policję - hej.mielec.pl

Wymachiwał bronią w SKM. Został zatrzymany (trojmiasto.pl)

Porównanie wskaźników posiadania broni: Unia Europejska i Stany Zjednoczone | portalstrzelecki.pl

Koniec broni czarnoprochowej w Polsce? „Tak niebezpieczna, jak współczesne pistolety” - rp.pl

money.pl/gospodarka/koniec-z-bronia-czarnoprochowa-policjanci-apeluja-o-pilne-zmiany-7075124897958656a.html


Samobójstwo w trakcie interwencji policji. SCENY GROZY w Bolesławcu | Niezalezna.pl



policja.pl/pol/aktualnosci/206040,W-Polsce-jeden-z-najnizszych-wskaznikow-przestepstw-w-Unii-Europejskiej.html