Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą urząd. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą urząd. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 28 września 2025

Petent, nie klient






tekst nieskończony od 2024

ostatni 27.03.2025


Po to mamy różne słowa, by nimi określać różne czynności, różne rzeczy.


Każdy znak, każde słowo jakie zapisujemy - każdy dźwięk jaki wymawiamy - ma swoje znaczenie.

Dlatego słowo petent i klient znaczą coś zupełnie innego i w innym sensie są używane.
Podmieniając petent na klient zmieniamy znaczenie relacji osoby z urzędem.


Znaczenie słów często niesie ze sobą konsekwencje prawne.

Zmieniając jeden znak (np. przecinek) w zapisie ustawy, możemy całkowicie zmienić znaczenie zdania, a tym samym zmienimy znaczenie treści ustawy z czego wynikać będą różne konsekwencje prawne.


Nie można zmieniać znaczenia słów, bo to prowadzi do nieporozumienia, niezrozumienia i braku komunikacji - tego mogą co najwyżej chcieć ci, którzy uważają siebie za naszych wrogów.

Wiemy, że przyczyną pogubienia się ludzkości było pomieszanie, poplątanie wspólnego języka - metoda ciągle jest w użyciu i nie raz na blogu na to wskazywałem.

Należy bardzo pilnować, by nikt nie dokonywał zamiany znaczenia słów.



Sięgnijmy do zarania tych słów, do ich etymologii



Słowa te pochodzą z łaciny i ponieważ nie znalazłem polskiej etymologii tych słów, posłużyłem się  angielską stroną eng.wiktionary.org.


petent



Etymologia

Od petō ( „ Napadam, atakuję, żądam ” ) + ‎ -tiō .

(“I assault, attack, demand)




petītiō ( dopełniacz petītiōnis ) ; trzecia deklinacja

1. atak, pchnięcie, cios 

            Synonimy: invāsiō , impetus , incursiō , impressiō , aggressiō , assultus , oppugnātiō , incursus , appetītus , wystąpienie , concursus , vīs , ictus , procella

2. prośba , petycja , błaganie 

            Synonimy: postulatum , supplicātiō , supplicium , rogātiō , precātiō , prex

3. ubiegający się o urząd

4. ( prawo ) pozew, roszczenie

            Synonimy: postulatum , querella

5. ( prawo ) prawo do roszczenia




Widzimy więc, że słowo to określa zachowanie, które jest związane z ŻĄDANIEM i roszczeniem, z prawem do czegoś.

Jest to osoba występująca z pozycji siły i mająca prawo do czegoś.


Dlatego wg polskiego słownika petent to

człowiek ubiegający się o coś, składający swoją prośbę, podanie w urzędzie, sądzie itp.

człowiek załatwiający jakąś sprawę w urzędzie, instytucji, ubiegający się o coś; interesant'

są to osoby, które mają prawo coś otrzymać od państwa, tylko muszą złożyć oficjalną prośbę o to coś, też wnieść opłatę urzędową, jeśli taka jest.


Wiemy dobrze, że nasze relacje z urzędem tak nie wyglądają, co oznacza - że właściwe realcje już uległy zmianie w sposób jakiego zapewne więszość nie dostrzegła.

To oczywiście są też konsekwencje II wojny światowej, potajemne rządy gestapo wraz z figurantami z ZSRR

to też pokazuje jak te relacje de facto powinny wyglądać

W średniowieczu jak był pożar to wszyscy biegali z pomocą, a potem społeczność umówiła się, że będzie grupa ludzi, zawodowo zajmująca się gaszeniem pożaru

i tak powinno wyglądać państwo:


to powinna być umowa, między obywatelami, a desygnowanymi

jak widać - nie zawsze tak jest

a wybór odpowiednich ludzi do rządów jest kluczowy dla naszego bezpieczeństwa

stabilność rządów też jest jedną z najważniejszych rzeczy, a propo ostatnich wyborów z 2023 roku...









Z kolei klient:


ta etymologia jest trudniejsza, bo trzeba jeszcze ją sobie prawidłowo przełożyć z angielskiego - ponieważ mam z tym problem, angielską wersję podaję na dole strony do wglądu, a tutaj korzystam z francuskiej wersji językowej.


W tłumaczeniu będzie:



1. ( historia ) Rzymianin, który oddał się pod patronat szlachetnego lub potężnego obywatela .

2. Osoba korzystająca z opieki lekarza, chirurga, dentysty, prawnika lub innego członka wolnego zawodu .

3. ( handel ) Ten, kto kupuje od kupca, który zazwyczaj zatrudnia rzemieślnika itp.

4. ( ironiczny ) ( potoczny ) Osoba, z którą znajdujemy się w związku.

przykład: "Rozumiem, że niektórzy koledzy tracą panowanie nad sobą. Na ulicy niektórzy z naszych „ klientów ” to specjaliści od prowokacji". — (Brendan Kemmet, Policja SOS , Éditions du Cherche-Midi, 2011)


5. ( sieci komputerowe ) Oprogramowanie przesyłające za pośrednictwem sieci żądania do serwera , z którym jest połączone . Klient jest jednym z dwóch komponentów aplikacji klient-serwer .


W tej wersji pomijam obszerne przykłady, które nic nie wnoszą do sprawy, nas interesują pierwsze 3 punkty, bo ironiczne i stosowane w informatyce terminy nas nie interesują.

Widzimy więc, że słowo to określa zachowanie, które jest związane z ULEGŁOŚCIĄ, ZALEŻNOŚCIĄ, z pokornym oddawaniem siebie pod czyjąś opiekę, komendę, względnie dokonującą transakcji finansowej - kupna jakiegoś dobra od kogoś, kto zechce nam to coś sprzedać.


Dlatego wg polskiego słownika klient to


osoba kupująca coś w sklepie, korzystająca z usług banku, adwokata itp. lub załatwiająca sprawę w jakiejś instytucji

kupujący w sklepie; ten, kto korzysta z oferty, usług firm, zakładów, banków itp.; załatwiający sprawy w biurze, urzędzie itp. : Stały klient. Klient banku


Słownik języka polskiego dopuszcza używanie tego słowa na określenie osoby załatwiającej sprawy w urzędzie, ale jak wyżej zapisałem - z pozycji zależności, a nie z pozycji siły.

Jeżeli zamienimy słowo petent ("mam prawo") na słowo klient ("proszę ulegle") to zmienimy tak naprawdę rodzaj relacji obywatel - państwo.

Dlaczego urzędy dążą do tej zmiany?

Rozpatrzmy straszną opcję:

otóż najpierw dojdzie do zmiany relacji osoby z urzędem
ludzie zaczną traktować urząd jak sklep - bo są przecież klientami - i stanie się to normalne
akceptowalne

nie ma definicji w prawie kim jest klient ani petent

?

urząd każe sobie płacić za swoje usługi coraz więcej, coraz więcj... jak w banku, co trzyma TWOJE pieniądze, obraca nimi, obraca miliardami i ma miliardy zysków...

a ty będziesz musiał błagać, żeby twoja prośba została rozpatrzona

a pamiętacie termin "ten Polak"?

czyż to nie pasuje jeden do drugiego??


Państwo będzie jak sklep - (i widnows też !!) a sklep - to jest cudza własność - nie twoja.


Przyszłe pokolenia mają być nauczone, że państwu trzeba płacić, ale nie można mieć roszczeń - czyli?

Wrócimy do systemu pan - niewolnik, bo nawet to nie będzie monarchia jak za krzyżactwa, tylko gorzej. 

Banki i rząd idą ręka w rękę, co będzie, jak rząd każe zablokować ci konto, bo coś tam będzie mu nie pasować u ciebie?

Hę?

Zauważ - w Niemczech wielu ludzi nie ma własnego domu ani mieszkania, tylko całe życie wynajmują.

Pamiętacie jak pisałem kiedyś, taką dziwna rozmowę miałem, kiedy facet przekonywał mnie - po co kupować własne mieszkanie, skoro można całe życie wynajmować?

Głupie, nie?




Jak już kilka razy pisałem,

służby specjalne i 5 kolumna jest to potężna niewidzialna maszyna, która nieustanie dzień i noc nad wami pracuje

niezauważenie

oczywiście z definicji widać, że relacja petenta z państwem uległa zmianie

wiemy, że współcześnie obywatel wcale nie występuje z pozycj siły wobec państwa



Państwo jest to wymysł - niepotrzebny - który został skonstruowany jako pojazd niosący śmierć i zniszczenie wolnym ludziom żyjącym w całej Europie - o jednym pochodzeniu, kulturze i języku.

Wędrująca cywilizacja śmierci stworzyła państwo, by podbić przemielić i całkowiecie zmienić, wymazać historię Jana i ludzi tamtych czasów, wymazać 
 
historię
prawdę
język
miłość


Najpierw ma być przystosowanie do zmiany relacja obywatel - urząd, to się będzie ugruntowywać jakieś 30-40 lat, a wtedy prawne usankcjonowanie tej relacji.


Żeby korzystać z technologii leżącej w polskiej ziemi, muszą calkowicie panować nad wszystkimi urzędami i strukturami formalnymi - po to niszczą demografię i tresują młodzież i dzieci - szkoła!

SZKOŁA!!!














[klient rz. mos I, Mc. -ncie; lm M. -nci 'kupujący w sklepie; ten, kto korzysta
z oferty, usług firm, zakładów, banków itp.; załatwiający sprawy w biurze,
urzędzie itp. ‘: Stały klient. Klient banku.]

ale nam chodzi o to, że - z czasem - definicja tego słowa może ulec zmianie, zaś zmiana ta bedzie łatwiejsza dla tego słowa, niż dla słowa petent, 



w polityce:

osoba pozostająca w zależności od kogoś bogatego i wpływowego, który zapewnia jej byt, wymagając w zamian posłuszeństwa i wspierania jego interesów w działalności publicznej, zwłaszcza politycznej


w ekonomii


Klient - podmiot dokonujący zakupu dobra na rzecz własnej konsumpcji lub w celu dalszej dystrybucji, oraz nabywający prawa do jej własności. Klientem są nie tylko osoby fizyczne, ale także osoby prawne i jednostki administracji publicznej dokonujące zakupów towarów i usług oferowanych na rynku.


W polskim prawie definicja klienta nie została określona. W potocznym języku jego pojęcie zostało utożsamione z definicją konsumenta. 

Różnica między nimi polega na tym, w jakim celu zostaje zakupione dobro. W przypadku konsumenta jest to zakup w celu konsumpcji i zaspokojenia własnych potrzeb. Klientami są także podmioty, które zakupują dobro w celu dalszej dystrybucji w celu osiągnięcia określonych korzyści (np. dystrybutorzy). Natomiast każdy konsument jest klientem.

«osoba kupująca coś w sklepie, korzystająca z usług banku, adwokata itp. lub załatwiająca sprawę w jakiejś instytucji



potocznie:


Pojęcie „konsument” występuje jednocześnie na wielu płaszczyznach: w życiu codziennym, w naukach ekonomicznych, socjologii i innych naukach społecznych. 

W znaczeniu potocznym w języku polskim „konsument” to „nabywca towarów lub usług albo użytkownik jakichś zasobów lub dóbr” .


a wg prawa:


Konsument (spożywca, łac. consumens) – osoba, która nabywa towary na własny użytek; inaczej – ogniwo występujące na końcu łańcucha ekonomicznego.

Takie rozumienie prezentuje również Sąd Najwyższy w Polsce, który w jednym ze swych orzeczeń określił konsumenta jako spożywcę, nabywcę towarów na własny użytek, użytkownika. 

Nie istnieje uniwersalna, prawna definicja konsumenta – w polskim prawie pojęcie konsumenta zostało zdefiniowane w kodeksie cywilnym jako

"osoba fizyczna dokonująca z przedsiębiorcą czynności prawnej niezwiązanej bezpośrednio z jej działalnością gospodarczą lub zawodową". 

Na gruncie przepisów Konstytucji RP konsument jest rozumiany jako osoba nabywająca towar na własny użytek.






Poniżej pierwszy tekst, do którego mam taki komentarz.


Nie, nie podoba mi się ten tekst.

jest tu pokrętna ekwilibrystyka słowami, a to już jest sygnal ostrzegawczy.


Autor cały czas jest przeciwny sformułowaniu "klient", ale jednak nie do końca, bo dlaczego stosuje tryb warunkowy w zdaniu:


"Niestety, chyba są w błędzie"    ??


Kolejny koszmar.

 

przedruk









My, "klienci" ZUS

Łukasz Piechowiak

główny ekonomista Bankier.pl

2011-01-28 11:00



Czy osoba korzystająca z usług urzędu jest petentem, czy klientem? Obecnie w administracji panuje trend, że należy zmienić podejście do obywatela w taki sposób, by poczuł się jak konsument usług świadczonych przez daną instytucję. Zdaniem wielu urzędników, właśnie tego oczekują obywatele. Niestety, chyba są w błędzie.

Rzecznik ZUS na swoim oficjalnym blogu co jakiś czas zamieszcza informację dotyczące pozytywnych zmian w reprezentowanej przez niego instytucji. Trzeba przyznać mu rację, że Zakład przez ostatnie lata zrobił bardzo wiele, by być „bliżej” obywatela. Wyremontowano większość placówek, a z części usług można skorzystać za pośrednictwem internetu. Ponadto ZUS planuje na stałe wdrożyć rozwiązania na co dzień stosowane w biznesie m.in podział na front i back office.

Zmiany idą w dobrym kierunku. Jednak trudno powiedzieć, czy wykraczają one poza standardy oczekiwane przez obywateli. Raczej należałoby powiedzieć, że Zakład podobnie jak inne instytucje publiczne spóźnił się z wprowadzeniem nowoczesnych rozwiązań informatycznych. Innymi słowy administracja nie może, ale musi się unowocześniać.


Petent się źle kojarzy


Z drugiej strony trudno wymagać od obywateli, aby pozytywnie odnosili się do instytucji, z której usług muszą korzystać. Klient, czyli konsument dóbr i usług to osoba, która powinna mieć wybór, czy skorzystać z danej oferty. 


W przypadku ZUS i innych urzędów, taki wybór nie istnieje. 

Zatem nie da się zamienić petenta w klienta, dopóki istnieje prawny obowiązek korzystania z usług danej instytucji. 

Większość obywateli nie zmieni swojego nastawienia nawet, jak sprawy w urzędach będą załatwiane błyskawicznie. Nie dlatego, że administracja będzie robić to źle lub nie w takiej formie, jak tego oczekują petenci. Raczej z powodu, że w ogóle muszą się z nią kontaktować.

Oczywiście słowo klient kojarzy się o wiele lepiej niż „petent”, dlatego administracja będzie robić wszystko, by wyeliminować to słowo z „języka urzędowego”. Rzecznik Zakładu podkreśla, że priorytetem ZUS jest możliwie najwyższa satysfakcja klientów. Niestety trudno oczekiwać, by ci byli zadowoleni skoro wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią o tym, że ich przyszła emerytura będzie niska. Więcej, nie ma prawnej możliwości zrezygnowania ze świadczonych przez Zakład usług. Choćby dlatego nie możemy pozwolić na to, by ktoś mylnie w urzędzie nazywał nas klientem.

Łukasz Piechowiak



Nie, nie podoba mi się ten tekst.





Petent czy klient. Kto puka do okienka w naszym urzędzie? Może obywatel?

14.07.2014

Petent, klient, interesant czy może, używając terminologii Kpa, strona? Jak nazywać mieszkańców, załatwiających swoje sprawy w urzędzie?



Petent, klient czy może, używając terminologii Kodeksu postępowania administracyjnego, strona? Jak nazywać mieszkańców, odwiedzających urząd gminy?

Dr hab. Tomasz Rostkowski z SGH zachęca, by używać sformułowania Obywatel. "Mnie, jako obywatelowi, to rozwiązanie się szalenie podoba" - wyznaje.

Dyskusję rozpoczęli Czytelnicy, komentując artykuł, w którym użyto określenia "petent". Zdaniem Sekretarza jest ono "beznadziejne". Jak zaznacza, nie dziwi się mieszkańcom, którzy nie lubią urzędników, skoro ci nazywają ich petentami.

Według Jarka każdy przychodzący do urzędu jest nie "petentem" a "klientem". To z kolei drażni mm, która wyznaje, że jest co prawda uczulona na słowo "petent", ale jeszcze bardziej denerwuje ją sformułowanie "klient".

„(...) klientem to ja jestem w sklepie po bułki, jak mogę wybrać sama sklep. Do tego, czy innego urzędu idziemy załatwić sprawy urzędowe ze względu na właściwość miejscową" - zauważa mm. Dlatego, powołując się na przepisy Kodeksu postępowania administracyjnego, proponuje określenie "strona".

„(...) nie powinna być państwu obca terminologia Kpa - a więc do urzędu przychodzi nie petent, interesant i nie klient, ale strona (...) najprościej, najładniej i w zgodzie z Kpa" - podkreśla.

Przeciw takiemu sformułowaniu protestuje Rozalinda. „Stroną z Kpa może i jest strona z Kpa, ale urzędy załatwiają nie tylko administracyjne sprawy. Jest jeszcze oświata, działalność gospodarcza, zarządzanie kryzysowe, podatki itd., itp... I koncepcja padła..." - zauważa.

Zdaniem dr. hab. Tomasza Rostkowskiego ze Szkoły Głównej Handlowej, mieszkaniec, który przychodzi do urzędu, na pewno nie jest klientem - interesantem też nie.

„Ostatnio uczestniczyłem w podobnej dyskusji. Ze wszystkich określeń, które podczas tej burzy mózgów padały, na koniec wybrano bardzo oczywiste sformułowanie - Obywatel - pisane wielką literą. Mnie, jako obywatelowi, to rozwiązanie się szalenie podoba. Klientem urzędów się nie czuję" - mówi dr Rostkowski.






-----------------------------





Z kolei klient:




Etymology

Possibly an alteration of cluēns, present active participle of clueō (“I am called, named, esteemed”), or more likely from clīnō (“to lean”). Ultimately from the root *ḱel- (“to incline”).

Prawdopodobnie jest to odmiana cluēns, imiesłowu czynnego czasu teraźniejszego clueo  („jestem powołany, nazwany, szanowany”) lub, co bardziej prawdopodobne, od clīnō („opierać się [na kimś]”). Ostatecznie od rdzenia *ḱel- („pochylać się, nagiąć, skłonić, nachylić”).


Rzeczownik

cliēns m lub f ( dopełniacz clientis ) ; trzecia deklinacja

1. klient
2. klient, opiekun, zwolennik
3. towarzysz, ulubieniec
4. ( narodu ) sojusznik, wasal
5. jeden pod ochroną określonego bóstwa cliēns Bacchī — „ klient Bachusa”



Noun

cliēns m or f (genitive clientis); third declension customer
clientretainerfollower
companionfavorite
(of a nation) allyvassal
one under the protection of a particular deitycliēns Bacchī — "client of Bacchus"




-------------







https://en.wiktionary.org/wiki/petitio#Latin

https://fr.wiktionary.org/wiki/client#fr





https://mfiles.pl/pl/index.php/Klient

https://fr.wiktionary.org/wiki/client#fr

https://fr.wiktionary.org/wiki/petitio

https://www.etymonline.com/word/client

https://pl.wiktionary.org/wiki/klient



https://pl.wiktionary.org/wiki/petent

Konsument (prawo) – Wikipedia, wolna encyklopedia



https://wsjp.pl/haslo/podglad/19328/klient


bankier.pl/wiadomosc/My-klienci-ZUS-2278819.html

samorzad.pap.pl/kategoria/praca/petent-czy-klient-kto-puka-do-okienka-w-naszym-urzedzie-moze-obywatel


warszawa.naszemiasto.pl/o-wyzszosci-klienta-nad-petentem-slow-kilka/ar/c8-2636374

https://sjp.pwn.pl/slowniki/klient.html

https://chomikuj.pl/Izakolobrzeg/J*c4*99zykoznawstwo/S*c5*82owniki/Bogus*c5*82aw+Dunaj+-+S*c5*82ownik+wsp*c3*b3*c5*82czesnego+j*c4*99zyka+polskiego,8342356289.pdf


https://www.google.com/search?q=petent+etymologia&oq=petent+&gs_lcrp=EgZjaHJvbWUqCAgAEEUYJxg7MggIABBFGCcYOzIOCAEQRRgnGDsYgAQYigUyBwgCEAAYgAQyBwgDEAAYgAQyBwgEEAAYgAQyBwgFEAAYgAQyBggGEEUYPDIGCAcQRRg80gEJNjc2NDVqMGo3qAIAsAIA&sourceid=chrome&ie=UTF-8



środa, 22 maja 2024

Awaria cyfryzacji - nie mamy pańskich danych






przedruk



Nie mamy pańskiej chmury i co nam Pan zrobi?




Chmura taka bezpieczna, bo nawet jak “dozna awarii” to — ze względu na architekturę — dane są zduplikowane w innych rejonach (centrach danych) i mogą być łatwo odtworzone. 

Otóż nie zawsze.

Boleśnie przekonała się o tym całkiem spora organizacja, która zarządza finansami na emerytury 650 000 osób. Posłuchajcie historii jak z horroru, gdzie administratorzy tracą wszystko, co trzymali na swoich kontach Google Cloud.



Nie mamy pańskiej chmury i co nam Pan zrobi?



Bohaterem tego materiału jest UniSuper, fundusz emerytalny z Australii warty 135 miliardów (!) dolarów. To jego konto na chmurze Google Cloud zostało skasowane. Łącznie z backupami.

Do incydentu doszło 2 maja i tylko dzięki kopii danych, którą na własną rękę UniSuper wykonywał poza infrastrukturą Google, funduszowi udało się odzyskać sprawność. Po 2 tygodniach walki. Tak na marginesie, transparentność w kwestii opisu tej walki jest godna pochwały. Każdy z Was może się zapoznać z kilkunastoma oświadczeniami, które pojawiały się dzień po dniu, a czasem i kilka razy dziennie.

Niestety, w tych dokumentach na próżno szukać technicznego wyjaśnienia fuckupu Google. Co jednak ciekawe, w jednej z notatek o incydencie opublikowanej 8 maja, UniSuper cytuje też Thomasa Kuriana, CEO Google Cloud. Jeśli spojrzymy na to jak istotnym klientem jest dla Google UniSuper, to nie powinno nas dziwić, że w obsługę incydentu zaangażował się sam prezes Google Clouda:

(…)zakłócenie wynikało z bezprecedensowej sekwencji zdarzeń, w wyniku której niezamierzona błędna konfiguracja podczas dostarczania usług Private Cloud dla UniSuper ostatecznie doprowadziła do usunięcia subskrypcji Private Cloud dla UniSuper. Jest to odosobniony, „jedyny w swoim rodzaju przypadek”, który nigdy wcześniej nie wystąpił u żadnego z klientów Google Cloud na całym świecie. Nie powinno to było się wydarzyć. Google Cloud zidentyfikował zdarzenia, które doprowadziły do tego zakłócenia i podjął kroki, aby zapewnić, że nie powtórzy się to w przyszłości.

Z analizy post-mortem wynika, że UniSuper miało tzw. duplikację w dwóch regionach geograficznych jako zabezpieczenie przed awariami i utratą danych. Ale usunięcie subskrypcji spowodowało usunięcie danych w obu regionach. UniSuper miało też kopie bezpieczeństwa swoich danych składowaną w Google Cloud. Ale ta też została usunięta.

Może kiedyś dowiemy się, co konkretnie nie zostało przewidziane przez inżynierów Google — na razie są tylko żarty, że Google jest dobre w kasowanie swoich usług. Zarówno tych, których już nie potrzebuje (RIP Google Reader!), jak i aktualnie świadczonych usług ;)
Nie ufaj nikomu

Firma podniosła się tylko dzięki temu, że kopię trzymała u “innego dostawcy”. I niech to będzie nauczką, dla wszystkich, którzy po migracji do chmury dochodzą do wniosku, że sama wbudowana w chmurę “duplikacja” danych wystarczy jako backup. Nie wystarczy. Póki macie możliwość, zróbcie sobie kopie bezpieczeństwa off-cloud — to rada na dziś. I to niezależnie od tego, z jakiego dostawcy usług chmurowych korzystacie.



Ciekawi nas też, czy, a jeśli tak, to w jakiej wysokości odszkodowanie Google wypłaci UniSuper?






niebezpiecznik.pl/post/google-skasowalo-im-konto-firmowe-i-backupy-tez/
















poniedziałek, 27 listopada 2023

Konsolidacja wokół spraw ważnych





przedruk







PREZYDENCI LUBUSKICH MIAST

PRZECIWNI POMYSŁOM LIKWIDACJI WOJEWÓDZTWA



27 listopada 2023 12:39

Radio Maryja


Prezydenci Gorzowa Wlkp., Zielonej Góry i Nowej Soli zorganizują konferencję pt. „Nowe Porozumienie Paradyskie”. To ich reakcja na pojawiające się pomysły dot. zmiany podziału administracyjnego kraju mogące skutkować m.in. likwidacją woj. lubuskiego – poinformował rzecznik UM Gorzowa Wlkp., Wiesław Ciepiela.

Jak wskazano w komunikacie, lubuscy prezydenci chcą wskazać na zagrożenia dla woj. lubuskiego oraz porozmawiać o przyszłości, konsolidować się wokół spraw ważnych dla całego regionu w kolejnych latach, na przykład działań na rzecz równomiernego rozwoju komunikacyjnego regionu.


„Ostatnio w przestrzeni publicznej pojawiają się mapy z nowymi propozycjami podziału administracyjnego. Nie można wykluczyć, że poza czyjąś aktywnością jest to jakaś forma prezentacji, swego rodzaju testowanie możliwych do przyjęcia w przyszłości rozwiązań. W ramach tych propozycji województwo lubuskie przestanie istnieć i zostanie przyłączone do nowych powstających dużo większych niż obecne województw” – powiedział cytowany prezydent Gorzowa Wlkp., Jacek Wójcicki.

Dodał, że takie rozwiązanie jest absolutnie nie do zaakceptowania i wraz z prezydentami Zielonej Góry, Januszem Kubickim, oraz Nowej Soli, Jackiem Milewskim, chcą podjąć próbę zwrócenia uwagi na te plany nie tylko przez mieszkańców woj. lubuskiego, ale także wszystkich Polaków.

Jacek Wójcicki przypomniał, że woj. lubuskie – utworzone z województw gorzowskiego i zielonogórskiego – funkcjonuje od początku 1999 r., ale jego powstanie poprzedziły ustalenia gorzowskich i zielonogórskich parlamentarzystów w Gościkowie-Paradyżu, których efektem był list w sprawie utworzenia woj. lubuskiego skierowany 13 marca 1998 r. do ówczesnego premiera Jerzego Buzka. Ten list określany jest mianem Umowy paradyskiej.

Prezydent Gorzowa podkreślił, że prezydenci trzech największych lubuskich miast na zapowiadanej konferencji będą także chcieli zwrócić uwagę na fakt, iż samorząd od chwili swojego powstania jest nadmiernie przeciążony obowiązkami, za którymi nie idą wystarczające środki do ich realizacji.

„Pora zerwać z tą złą tradycją. Skoro stać nas na monumentalne inwestycje centralne, to również powinno być nas stać na faktyczne, a nie pozorne, finansowanie zleconych działań. Chcemy też konsolidować ludzi sprzyjających równomiernemu rozwojowi województwa, sprzyjających samorządności, rozumiejących, jak ważny dla rozwoju kraju jest rozwój miast, gmin i regionów” – zaznaczył Jacek Wójcicki.

Konferencja pn. „Nowe Porozumienie Paradyskie” została zaplanowana na 7 grudnia br., w pocysterskim zespole klasztornym w Gościkowie-Paradyżu. Na konferencję zostaną zaproszeni lubuscy wójtowie, burmistrzowie, starostowie i prezydenci, parlamentarzyści i politycy, również ci, którzy podpisywali pierwsze Porozumienie paradyskie – zapowiedział Wiesław Ciepiela.







Prezydenci lubuskich miast przeciwni pomysłom likwidacji województwa – RadioMaryja.pl






piątek, 11 października 2013

Volksbund - ekshumacja szczątków niemieckich żołnierzy z II wojny




Polacy nie rozumieją istoty działalności niemców w Polsce?

Polski urząd kwestionuje metody i sposób ekshumacji szczątków niemieckich żołnierzy.
Co na to sami niemcy?



Osiem zarzutów usłyszał Maciej M., który na zlecenie Fundacji "Pamięć" dokonywał, głównie w województwie łódzkim, ekshumacji szczątków niemieckich żołnierzy z II wojny. Z ustaleń prokuratury wynika, że tylko w 2012 r. M. uczestniczył w ekshumacji około 3 tys. poległych. O sprawie pisze "Rzeczpospolita".
Prace były prowadzone na podstawie umowy z 2003 r., w której Polska zobowiązała się do pomocy przy ekshumacji niemieckich grobów. Nieprawidłowości wyszły na jaw w 2012 roku, kiedy po zgłoszeniu świadka policja dokonała przeswzukania w zajmującej się ekshumacjami firmie M. z Menckiej Woli.

"Gdy weszliśmy do jednego z pomieszczeń gospodarczych, część szczatków popakowana była do niebieskich worków. Czaszki i kości wielu ekshumowanych były wymieszane. Na pókach stały tekturowe sarkofagi, w których szczątki były składowane i grzebane" - opowiada prokurator zajmujący się sprawą.

Podczas przeszukań odkyto także ponad tysiąc przedmiotów, które znaleziono przy szczątkach, m.in. oczyszczoną broń i amunicję.

Prokuratura postawiła Maciejowi M. zarzuty m.in. zbezczeszczenia i obrabowania szczątków, a także nielegalnego posiadania broni i amunicji. We wrześniu śledczy nakazali firmie wstrzymanie wszelkich prac ekshumacyjnych, które były prowadzone pod nadzorem niemieckiej organizacji Volksbund. To ona finansuje wszystkie prace, płacąc 25 euro za ekshumowanego. 

Thomas Schock z Volksbundu jest oburzony i oczekuje przeprosin ze strony polskiej. "Zarówno policja, jak i prokuratura nie rozumieją istoty naszej działalności. Nie ma mowy o jakimkolwiek naruszeniu polskiego prawa. Sprawa ta najwidoczniej przerasta niektórych urzędników" - mówi Schock "Rzeczpospolitej".


Czytaj więcej na http://fakty.interia.pl/prasa/news-rzeczpospolita-sledztwo-na-grobach,nId,1032302?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox

Osiem zarzutów usłyszał Maciej M., który na zlecenie Fundacji "Pamięć" dokonywał, głównie w województwie łódzkim, ekshumacji szczątków niemieckich żołnierzy z II wojny. Z ustaleń prokuratury wynika, że tylko w 2012 r. M. uczestniczył w ekshumacji około 3 tys. poległych. O sprawie pisze "Rzeczpospolita".

Prace były prowadzone na podstawie umowy z 2003 r., w której Polska zobowiązała się do pomocy przy ekshumacji niemieckich grobów. Nieprawidłowości wyszły na jaw w 2012 roku, kiedy po zgłoszeniu świadka policja dokonała przeswzukania w zajmującej się ekshumacjami firmie M. z Menckiej Woli.

"Gdy weszliśmy do jednego z pomieszczeń gospodarczych, część szczatków popakowana była do niebieskich worków. Czaszki i kości wielu ekshumowanych były wymieszane. Na pókach stały tekturowe sarkofagi, w których szczątki były składowane i grzebane" - opowiada prokurator zajmujący się sprawą.

Podczas przeszukań odkyto także ponad tysiąc przedmiotów, które znaleziono przy szczątkach, m.in. oczyszczoną broń i amunicję.

Prokuratura postawiła Maciejowi M. zarzuty m.in. zbezczeszczenia i obrabowania szczątków, a także nielegalnego posiadania broni i amunicji. We wrześniu śledczy nakazali firmie wstrzymanie wszelkich prac ekshumacyjnych, które były prowadzone pod nadzorem niemieckiej organizacji Volksbund. To ona finansuje wszystkie prace, płacąc 25 euro za ekshumowanego. 

Thomas Schock z Volksbundu jest oburzony i oczekuje przeprosin ze strony polskiej. "Zarówno policja, jak i prokuratura nie rozumieją istoty naszej działalności. Nie ma mowy o jakimkolwiek naruszeniu polskiego prawa. Sprawa ta najwidoczniej przerasta niektórych urzędników" - mówi Schock "Rzeczpospolitej".


Nadzór nad wykopaliskami pełnią już sami Niemcy. Przedstawiciel Volksbundu uczestniczył w ekshumacjach. Według nieoficjalnych informacji, z zeznań świadków wynika, że w praktyce stał parę godzin nad wykopaliskami, po czym wsiadał do samochodu i odjeżdżał do Niemiec. – Była to kwestia zaufania – mówi nasz informator.

Według M. o obrabowaniu szczątków nie może być mowy. – Część przedmiotów została przekazana stronie niemieckiej. Inne, zgodnie z zaleceniami Volksbundu, miały trafić do muzeów lub zostać pochowane na jednym z cmentarzy wojennych – tłumaczy.

Oczekujemy przeprosin ze strony polskiej policji – mówi „Rz" przedstawiciel Volksbundu Thomas Schock. – Zarówno policja, jak i prokuratura nie rozumieją istoty naszej działalności i znajdują się na całkowicie fałszywym tropie. Sprawa ta najwidoczniej przerasta niektórych urzędników.




To na czym to polega?
Niech wyjaśni.




http://www.rp.pl/artykul/153227,1051226-Niemieckie-groby--polskie-zarzuty.html?p=2

Czytaj więcej na http://fakty.interia.pl/prasa/news-rzeczpospolita-sledztwo-na-grobach,nId,1032302?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox