Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szpiedzy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szpiedzy. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 25 lutego 2025

Niemiecka agentura w UB






przedruk - 2016 rok



"Gazeta Polska" UJAWNIA: ​Safjan w hitlerowskim mundurze


Podczas Nadzwyczajnego Kongresu Sędziów Polskich sędzia Marek Safjan jako „smutne” określił dezawuowanie wiarygodności dwójki sędziów poprzez opisywanie przeszłości ich rodziców.



​Maciej Marosz 
Niezalezna.PL






Filip Blazejowski/Gazeta Polska



Podczas Nadzwyczajnego Kongresu Sędziów Polskich sędzia Marek Safjan jako „smutne” określił dezawuowanie wiarygodności dwójki sędziów poprzez opisywanie przeszłości ich rodziców. Tymczasem „Gazeta Polska” dotarła do nowych dokumentów dotyczących przeszłości ojca sędziego Safjana. Był on nie tylko współpracownikiem komunistycznej Informacji Wojskowej, lecz także funkcjonariuszem hitlerowskiego Grenzschutzu, walczącego z Armią Krajową.

Część opisywanych tu faktów została już wcześniej ujawniona w publikacjach prof. Andrzeja Nowaka, Macieja Replewicza czy Joanny Siedleckiej. „Gazeta Polska” dotarła jednak do odnalezionych w Centralnym Archiwum Wojskowym dokumentów, w tym teczki personalnej Safjana z okresu jego powojennej służby w Głównym Zarządzie Politycznym LWP.

W Grenzschutzu na ochotnika

Jak wynika z dokumentów, w latach 1943–1944 Zbigniew Safjan służył w mundurze hitlerowskiej policji Grenzschutz, zwanej też „Zoll”. Zgłosił się do niej na ochotnika. Mieszkał wówczas w miejscowości Różana. Niemcy urządzili w tej osadzie województwa brzeskiego getto żydowskie. W 1942 r. przystąpili do jego likwidacji. Deportowali jego mieszkańców do obozu w Wołkowysku, skąd wkrótce wywieziono ich do komór gazowych Treblinki. Na terenie Różany doszło do licznych egzekucji – zamordowano ponad 120 osób. Wielu zabito podczas marszu do Wołkowyska.

Różana i okolice były regionem zapalnym przy granicy III Rzeszy z Białorusią. Safjan był świadkiem tych dramatycznych wydarzeń. Nosił hitlerowski mundur i broń. Zachowało się jego zdjęcie w uniformie policji nazistowskiego państwa. Jej oddziały brały aktywny udział w walkach z partyzantkami antyhitlerowskimi.

Według informacji, jaką otrzymała w 1950 r. peerelowska prokuratura wojskowa,

 „Safjan pewnego razu w potyczce z partyzantami specjalnie się wyróżnił, od wojskowych władz niemieckich otrzymał pochwałę i był stawiany jako wzór dobrego żołnierza”.



Rozstrzelany przez donos Safjana

Z formacją Safjana – policją Grenzschutz – ścierały się m.in. oddziały AK. Właśnie z rąk tych funkcjonariuszy zginął w akcji w Sieczychach komendant Tadeusz Zawadzki „Zośka”. Safjan uciekł z niemieckim wojskiem w 1944 r., gdy front armii sowieckiej przesunął się na zachód. W niewyjaśnionych – także przez komunistyczną bezpiekę – okolicznościach Safjan przedostał się następnie przez linię frontu i wstąpił do Armii Czerwonej. Z niej trafił do szeregów II Armii WP.

Po wojnie zaczął robić szybką karierę i wkrótce został szefem wydziału propagandy Głównego Zarządu Politycznego. Odpowiadał za polityczne szkolenia żołnierzy i wtłaczanie im propagandy marksistowsko-leninowskiej.

W 1945 r. Safjan złożył po rosyjsku donos do Informacji Wojskowej na swojego kolegę z wojska. 21-letni żołnierz AK Jan Nessler wcielony został do armii dowodzonej przez gen. Karola Świerczewskiego. Zwierzył się Safjanowi, że nie wie, czy złożyć przysięgę na wierność tworowi, na którego czele stoi Bolesław Bierut, czy uciekać do partyzantki niepodległościowej.

Nessler został w istocie skazany przez sąd wojskowy za przynależność do AK. Zarzucono mu, że chciał wciągnąć do współpracy Safjana, by utrzymywać kontakt AK z ludnością cywilną. Wyrok – karę śmierci – wykonano poprzez rozstrzelanie.

„Politycznie zupełnie pewny”

W wojsku Safjan szybko zasłużył sobie na pochlebne opinie przełożonych. Jego dowódcy stwierdzali, że „jest oficerem szczerze oddanym sprawie Polski Demokratycznej”. Przy okazji wniosku o awans na porucznika, w 1946 r. napisano zaś, że „pracuje politycznie chętnie, doskonale pojmuje sytuację polityczną kraju, politycznie zupełnie pewny, poglądów demokratycznych”.

Safjan był wyróżniany przez kierownictwo GZP (Główny Zarząd Polityczny Wojska Polskiego) za polityczne uświadamianie kadr i walkę z „prawicowo-nacjonalistycznymi odchyleniami”. W związku z 32. rocznicą Wielkiej Socjalistycznej Rewolucji Październikowej majorowi Safjanowi przyznano premię pieniężną 6000 zł. Po roku również otrzymał takie wyróżnienie. Ówczesny szef wyszkolenia politycznego żołnierzy występował też o karty wczasowe dla żony i dziecka w wojskowym ośrodku wczasowym w Juracie.

Stawka większa niż życie

Współpracę z niemieckim okupantem Safjan ukrył przed komunistyczną władzą. Jednak gdy cała prawda wyszła na jaw podczas przesłuchania przed zwerbowaniem go przez Informację Wojskową, Safjan przyznał się, że kłamał w życiorysie, ukrywając fakt służby w hitlerowskiej formacji. 

W śledztwie dotyczącym jego współpracy z niemieckim okupantem wskazał nazwiska innych osób robiących po wojnie karierę w MBP ( Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego ), którzy służyli w Grenzschutzu.



Chociaż po ujawnieniu współpracy Safjana z nazistami został on usunięty z wojska, zdegradowany do szeregowca i wykluczony z partii, nie spowodowało to jego publicznej śmierci. Przeciwnie, wówczas otworzył się nowy etap jego wielkiej kariery jako wpływowej postaci PRL, a później III RP. W cywilu dalej mógł pracować jako propagandysta i kontynuować rozpoczętą już w wojsku pracę dziennikarską. Prowadził też działalność literacką, stał się autorem bestsellerów takich jak „Potem nastąpi cisza”, „Do krwi ostatniej” czy sztandarowej „Stawki większej niż życie”, w której to wykreował na „bohatera” PRL agenta NKWD Hansa Klossa.



W 1951 r. Safjan został zwerbowany jako TW przez Informację Wojskową, obierając sobie ps. „Żerań”. W zobowiązaniu do współpracy stwierdził, że jest świadom odpowiedzialności karnej za popełnione przestępstwa zatajenia przed władzami wojskowymi faktu przynależności w okresie okupacji do organizacji „Zoll”, jak i współpracy z Niemcami.

„Zobowiązuję się współpracować z organami Informacji MON w ujawnianiu szpiegów, dywersantów i innych wrogów Demokratycznej Polski i Wojska Polskiego” –poświadczał Safjan.

Po latach przerwy, od 1967 r. ponownie działał w PZPR, będąc m.in. działaczem Komitetu Warszawskiego partii. W stanie wojennym trafił do Tymczasowej Rady Krajowej Patriotycznego Ruchu Odrodzenia Narodowego. Był też we władzach krajowych Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej.

Marek Safjan: ojciec opuścił naszą rodzinę

Syn scenarzysty Marek Safjan, były szef Trybunału Konstytucyjnego, stanął w pierwszym szeregu rokoszu sędziowskiego wobec państwa rządów PiS. 

– Sytuacja jest graniczna. Bardzo niebezpieczna – mówił o konflikcie wokół TK przed rozpoczęciem Nadzwyczajnego Kongresu Sędziów Polskich w Warszawie.
– Istnieje bardzo poważne zagrożenie dla demokracji – stwierdzał w wypowiedzi dla Niezależnej.pl Marek Safjan.

Pytany o swój rodzinny rodowód, stwierdził: 
– A cóż ja mam wspólnego z moim ojcem? Opuścił naszą rodzinę, gdy miałem trzy lata. Sprzeciwiałem się jego poglądom. Łączenie mojego życiorysu z jego biografią jest prymitywizowaniem dyskusji o państwie – stwierdził.


Czy na pewno Marek Safjan nie miał nic wspólnego z ojcem? 

Już jako szef Trybunału Konstytucyjnego publikował w piśmie „Słowo Żydowskie”, które od 2006 r. prowadził jego ojciec. Wówczas to w tekście „Refleksje z Krety” podpisał się pod całością wywodu Jana Tomasza Grossa z książki „Strach” o antysemityzmie Polaków. Do publikacji Grossa odnosił się apologetycznie, nie dostrzegając fałszerstw i wyciągania nieuprawnionych, oszczerczych dla Polski wniosków.






Współscenarzysta "Stawki większej niż życie" Zbigniew Safjan to tajny współpracownik komunistycznej bezpieki o pseudonimie "Żerań". Gorliwy komunista, do końca służył systemowi. ojciec sędziego Marka Safjana.







"Dziadek z wehrmachtu":


>> Był niegdyś serial - Stawka większa niż życie - i tam w pierwszym odcinku widzimy prawdziwie oddanego Rzeszy Niemca  - Hansa Klossa, który współtowarzyszom niedoli zwierza się, że ciągle go przesłuchują, pytają o to samo, o rodzinę, o znajomych... ciągle te same pytania i on nie rozumie - po co.

Kto oglądał film ten wie, "po co" - by po mistrzowsku podszywać się pod Klossa, szpiegować plany niemieckie i dokonywać dywersji.

W tych scenach pierwszego odcinka, jak w krzywym zwierciadle odbija się cel obozu Stutthof:

segregacja, 
pozyskanie wszystkich możliwych danych, 
podmiana... 
eksterminacja świadków




.............     <<



12. Werwolf (?) w mediach





Serial „Stawka większa niż życie” 1968-1969



Film ukazuje Niemców - jako ludzi kulturalnych, dobrze ubranych, porządnych i miłych - bo raczących się winem, cygarem...
Polacy t łachmaniarze, zaniedbani, niecywilizowani, żyjący w prymitywnych warunkach.

Odcinek 8 – „Wielka wsypa” -

Występuje agent o nazwisku Zając i pseudo: „Wolf” (wilk - aluzja do werwolfu), co niezmiernie śmieszy gestapowca Brunnera (porównanie: zając, a wilk; Polak, a Werwolf)


Odcinek 18 – „Poszukiwany Gruppenführer Wolf”



Fot. 22: Kadr z filmu: od lewej Wernitz, Lubow, Ohlers, pośrodku DOWÓDCA  Fahrenwirst


W.O.L.F. – to grupa czterech wysokich oficerów niemieckich ukrywających się pod fikcyjną postacią wymyślonego Wolf’a.... Celem tej mistyfikacji było zmylenie Polaków co do prawdziwych decydentów odpowiedzialnych za mordy na jeńcach wojennych.

Ciekawe jest nazwisko „ostatniego w kolejce” oficera, które brzmi:
Fahrenwirst, co gogle tłumacz przekłada jako: Czy Kontynuuj

Przesłanie dla szefa Gehlena, czy ogólnie – dla rodaków w heimat?



Fot. 23: WOLF w komplecie i po kolei od lewej 
                                            Wernitz - Zakrzeński,
                                            Ohlers - Kęstowicz,
                                            Lubow – Dariusz,
                                            Fahrenwirst - Żórawski


(DOWÓDCA oznaczony czapką)







--------







TOW „Gryf Pomorski”



Pewną ilość informacji na temat powiązań UB, SB z Gestapo podaje nam książka autorstwa  Stefana Dargacza, członka TOW „Gryf Pomorski”, pt.:

Zbrodnie polskojęzycznej grupy Gestapo przemianowanej po 1945 roku na UB w okresie okupacji niemieckiej i sowieckiej w Polsce”. 


Podobnym świadectwem jest artykuł

 „Siedziałem z gauleiterem” 


na stronie: Aspekt Polski (aspektpolski.pl), z marca 2012 roku.


Panowie Stanisław Uciński i Mieczysław Filipczak relacjonują, jak traktowano w PRL niemieckiego bandytę – Alberta Forstera – swego czasu, z ramienia Hitlera, namiestnika ziemi gdańskiej. 

 
Według tej relacji Bolesław Bierut był nie tylko pułkownikiem NKWD, ale przede wszystkim – agentem Gestapo. 


Mowa jest również o Polskojęzycznej Grupie Gestapo stworzonej przez Forstera na terenie Pomorza:

Wyrok śmierci na młodej sanitariuszce był nie tylko sądową zbrodnią komunistyczną, ale i nazistowską, ponieważ w składzie sędziów, którzy 3 sierpnia 1946 r. skazali "Inkę" na śmierć, był pracujący w czasie wojny w Kriminalpolizei (Kripo) niemiecki oficer Kazimierz Nizio-Narski, członek Polskojęzycznej Grupy Gestapo powołanej przez Alberta Forstera w celu całkowitej germanizacji Pomorza




Po wojnie Polskojęzyczna Grupa Gestapo została przemianowana na UB i wniknęła również do "polskiego sądownictwa" wojskowego."



Od lat badamy genezę tego paktu narodzonego w Wolnym Mieście Gdańsku w Oliwie w domu przy obecnej ulicy Piastowskiej nr 20. Dom należał wtedy do rodziny Modrowów (z Bolesławowa koło Skarszew – nazwa tej miejscowości powstała na cześć B. Bieruta – przyp. M.P.S.


Pakt zawiązany konspiracyjnie na przełomie 1935 i 1936 r. (nazwę Ribbentrop-Mołotow otrzymał dopiero w 1939 r.) Doszło już do formalnego spotkania wysokiej rangi wysłanników Hitlera i Stalina. 


Hitlera reprezentował Waldemar Nicolai - płk SS, doradca Hessa (zastępcy Hitlera) oraz Albert Forster - gauleiter tzw. Prowincji Gdańsk Prusy Zachodnie; 
Stalina natomiast - najbliższy swego czasu współpracownik Lenina - Karol Radek (prawdziwe nazwisko: Sobelson, polski Żyd z Tarnowa) oraz płk NKWD, a zarazem agent Gestapo Bolesław Bierut. „



Warto zaznajomić się z tym krótkim tekstem.




de.wikipedia.org/wiki/Grenzschutz



Grenzschutz - jeśli chodzi o II wojnę światową - internet milczy...











niezalezna.pl/polska/85803-gazeta-polska-ujawnia-safjan-w-hitlerowskim-mundurze/85803

Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego – Wikipedia, wolna encyklopedia

Werwolf: 12. Werwolf (?) w mediach

Werwolf: 4. Inne świadectwa

Werwolf


youtube.com/watch?v=OWc8wgrYIW4

de.wikipedia.org/wiki/Grenzschutz_Ost


wtorek, 11 listopada 2014

Przypadki z historii wywiadów


Dr Jerzy Jaśkowski

przedruk: polishclubonline


Autor świetnie pisze o tym, co i ja staram się opisywać: proces zakłamywania historii, zakłamywania rzeczywistości.

Ten rodzaj oszustwa nazywam "kłamstwem niemieckim", aluzyjnie nawiązując do ukutego i propagowanego przez niemców kłamstwa, zawierającego się w terminie - polniszewirszaft.

Dziękuję jednemu z komentatorów za link do artykułu.

PAMIĘTAJ, TYLKO TE IDEE ŻYJĄ, KTÓRE WEDŁUG  STARSZYCH I MĄDRZEJSZYCH ŻYĆ MAJĄ –jj.


Archeolodzy robią podstawowy błąd, oceniając wiek wykopaliska na podstawie warstw ziemi. Czym głębiej, tym warstwa starsza. Odwołam się do powodzi z 1997 roku. Jeżeli krowa ze Śląska przeniesiona falą powodziową wylądowała na Wolinie i została przysypana mułem, a po wielu latach zostanie znaleziona i w jej żołądku będą resztki roślin górskich, to znaczy, że te rośliny rosły na wybrzeżu? [fakt autentyczny].
Prościej mówiąc, nie wiemy, w jaki sposób powstawały warstwy w danej okolicy, więc nie możemy oceniać na tej podstawie co jest starsze, co młodsze. Nawet stosunkowo dokładne badania C-14 w ocenie wieku do 5000 lat, często nie są przeprowadzane z powodów ekonomicznych [tak twierdzą].


W ogóle, w archeologii stosunkowo rzadko stosuje się badania chemiczne, czy izotopowe, do oceny na przykład składu zapraw murarskich.
W Polsce przyjmuje się, za propagandą pruską, że zamki na Warmii i Mazurach budowli Krzyżacy, chociaż sami Krzyżacy piszą, że odkupywali je od lokalnych właścicieli.
Tzw. grupy rekonstrukcyjne pokazują prastarych Słowian jako mieszkających w kurnych chatach, a jeszcze w XIX wieku z morza na Wolinie wystawały kamienne kolumny greckie. Kolumny te rozebrały władze pruskie do budowy portu w Szczecinie. Piszą o tym XIX-wieczne podręczniki.


Kapitanowie rzymskich statków podają w swoich księgach okrętowych, że płynąc na wschód od Danii Długim Morzem [obecnie nazywanym Bałtykiem] widzieli liczne miasta i twierdze. Trudno zakładać, by kapitanowie znający Rzym z milionem mieszkańców, czy Konstantynopol, ponad milion, nie umieli rozróżnić wioski, od miasta.
Podobnie hełmy wikingów z rogami nigdy nie istniały w rzeczywistości. Nie znaleziono ani jednego takiego hełmu w wykopaliskach. Udowodniono, że są wytworem Hollywood z 1936 roku. Nie przeszkadza to nadal produkować takie gadżety, widziane w grupach rekonstrukcyjnych.


A nasi politrucy po 1945 roku włożyli to wszystko między nieudowodnione bajki. I tak zostało, że kultura techniczna przybyła dopiero z Krzyżakami.
Podobnie między bajki włożono sprawę, że „myszy zjadły Popiela”, a Karol Szajnocha dokładnie 100 lat wcześniej wyjaśnił, że pojęciem „mysses” nazywano w tamtym okresie najazdy wikingów. Było ich koło 11, między innymi 3 w Polsce, ale i Norymbergię „myszy” zjadły. W Polsce oprócz Kruszwicy, także księcia w Wyszogrodzie „myszy” zjadły.


Najdziwniejsze jest to, że podręczniki dla Polaków, po polsku wydawane w państwie pruskim, datowały pierwszego władcę Polski – Leszka, na 520- 549, a „polskie” po 1945 roku wycięły z historii te 500 lat.


Dlatego instrukcja Ściśle tajne Moskwa, 2.VI.1947r. K.AA/OC 113 INSTRUKCJA NK/003/47  roku zabrania drukowania reprintów dokumentów. Można było mniej wartościowym tubylcom tylko omówienia tych dokumentów przedstawiać. Dotyczyło to całej Europy okupowanej przez Sowietów.
Przypomnę tylko, że Sowieci powstali dzięki 10 000 000 marek w złocie Otta Warburga, ministra spraw wewnętrznych Cesarstwa Pruskiego i 20 000 000 dolarów w złocie jego brata, bankiera z Wall Street, wraz z kompanami Leibą Khunem i Oppenhaimerem. [Zbrodnia na Morzu Białym 1940].
Ukraina obecnie powstaje dzięki 5 miliardom dolarów. Cóż inflacja.
Tak więc wszelkie dywagacje o komunistach, bolszewikach itd, sprowadzają się do zauważenia, że tzw. bolszewicy to  były roboty wykonawcze, głowy znajdowały się zupełnie gdzie indziej.


I nadal tak jest, udowadnia to wypowiedź generała niemieckiego z 2009 roku, twierdzącego, że w chwili powstania Niemieckiej Republiki Federalnej kanclerz i prezydent musieli podpisać zobowiązanie, że cała oświata i wszelkiej maści masmedia będą do 2099 roku pod kontrolą USA. Jakie to ma znaczenie, można się przekonać porównując skutki kontroli przez sowietów polskiej oświaty, tylko przez dwa pokolenia. A tutaj w Niemczech aż 7 pokoleń będzie indoktrynowanych.
W Niemczech mogą się ukazywać wspomnienia żołnierzy poszczególnych dywizji z okresu II Wojny Światowej, w nakładach kilkuset egzemplarzy dla członków tych oddziałów. Tylko! A my mówimy, że u nas jest cenzura!


Tak więc wracając do historii, istniała cywilizacja oparta na widocznych ruinach kołowych miast. Opis Platona jest opisem tylko literackim. Mniej więcej tak samo dokładnym, jak Kroniki Długosza, opisujące na podstawie klerykalnych dokumentów historię Polski sprzed 500 lat. Nie można zapomnieć, że żaden z Piastów nie stanął na wysokości zadania, aby utworzyć znane na zachodzie wyższe szkoły, zwane uniwersytetami. Wszelkie dokumenty pisali u nas obcokrajowcy. A wiarygodność ich może być wątpliwa. Wystarczy przytoczyć takiego Kallimacha, szpiega co najmniej 3 dworów. O innych agentach nie wspomnę.


To, że ówcześni ludzie opływali morza i oceany, nie jest żadną tajemnicą. Bogactwa wykopalisk aż nadto dobitnie potwierdzają ten fakt. Już koło 3 wieku naszej ery wojownicy indiańscy w Peru nosili uzbrojenie samurajów z XVI-XVII wieku.
Wydaje się jednak co najmniej wątpliwe sugerowanie tych samych znaczeń  pojęciom z różnych epok. Co daje porównywanie znaczenia malowideł z okresu babilońskiego z VII wieku p.n.e., do sumeryjskich z okresu 3000 lat wcześniejszego? Pojęcia się zmieniają w znacznie krótszym okresie. Przed 100 laty określenie osoby płci żeńskiej mianem kobieta mogło spotkać się z policzkiem, bowiem oznaczało prostytutkę. Osobę taką nazywano kobita. Starsi i mądrzejsi dokonali zmiany i dzisiaj jest odwrotnie.
Podobnie budowanie teorii na R. Polańskim, czy innych tego rodzaju „autorach”, jest kolejnym nieporozumieniem. Oni wykonują tylko zalecenia służb, takie jak wyżej podałem. Chodzi o zajęcie czasu ludkowi mniej wartościowemu i przekazanie informacji, przyzwyczajanie do nowych treści. Jest to Orwell w całej pełni.
Przykładem może być tworzenie tzw. Centralnych Banków Narodowych, jako dowodu samodzielności kraju. Tworzy się wszelkie atrybuty samodzielności, w rodzaju Rady Polityki Pieniężnej [mianowanej, a nie wybieranej].


A prawda jest taka, że obecnie już ponad 140 banków „centralnych narodowych” należy do konsorcjum, formowanego przez Rothschilda, byłego patrycjusza Frankfurtu, poddanego księcia Hesji – kuzyna Habsburgów.
Żaden kraj na świecie nie może drukować pieniędzy dowolnie. Dlatego stworzono te wszelkie banki centralne i międzynarodowe. Potem opowiada się bajki dla dzieci o tym, kto to rządzi. Opisuje się czyny Cezara i jego tragiczną śmierć, ale nie podaje się, że nastąpiła ona z powodu bicia na szeroką skalę własnej monety. Tym czynem doprowadzić mógł do upadku wielkich banków.
To, że banki posługują się seryjnymi mordercami opisałem wcześniej. Nawet w tak wielkim i demokratycznym państwie jak USA, każdy prezydent, który chciał tworzyć własny pieniądz, ginął. Tak zamordowano i Lincolna i Kennedy’ego. W ostatnim roku zginęło 12 wysoko postawionych  pracowników najpoważniejszych banków. Być może za dużo wiedzieli.
Z polskiej historii można przytoczyć niewyjaśnione zgony Stefana Batorego, czy Władysława IV.


Przyjmowanie opowiadań Browna czy Baigneta o rodowodzie Merowingów jako faktów, jest co najmniej dziwne. Ponieważ ani wcześniej, ani później, nikt nie potwierdził tej opowieści. To, że pewni ludzie dorabiają sobie życiorysy, możemy prześledzić na Radziwiłłach, czy innych litewskich „książątkach”. Ale co to ma wspólnego z faktami? Facet, ktory władał mniej więcej obszarem powiatu dorabia sobie życiorys.  Nie jest to nic dziwnego vide hrabia K…


To, że pewne symbole były przejmowane przez różne grupy, jest faktem bezspornym.
Takim przykładem jest liczba 12 plemion Izraela, 12 rycerzy okrągłego stołu, 12 apostołów, czy 12 doradców Bolesława Chrobrego. Biorąc pod uwagę rozpiętość wieków pomiędzy tymi opisami, można po prostu przyjąć, że im się podobało nawiązywanie do wybitnych w owym czasach zdarzeń.
Trudno też robić jakieś karkołomne założenia w związku z hakenkrojcem i symbolem słońca Ariów.


Podobnie wmówiono banderowcom, że ich znak firmowy, czyli trizub,pochodzi od pierwszych kniaziów Rurykowiczów. Tak naprawdę jest to znak, jakim cechowali bydło żydowscy Chazarzy – tamgas.
Te wszelkie bałamutne opieranie się na opisach rozmaitej nacji pośredników tradycji są mało wiarygodne. Niestety duża część z pośród nich to użyteczne trole. Jak podałą prasa np. obecnie 99% gazet w Polsce drukuje wydawnictwo niemieckie.
Pani Bławatny była agentem wywiadu brytyjskiego. Pisze o tym w swoich pamiętnikach adwokat hinduski z Pretorii, zwany później Gandhim. Gandhi podaje, jak to się spotkał w Londynie z odpowiednimi przedstawicielami służb, w restauracji wegetariańskiej pani Bławatny.
Taka przykrywka jest doskonała. W owym czasie wegetarianizm był w powijakach, więc przez większość czasu lokal był pustawy. Wegetarianizm stał się modny dwa pokolenia później.


Podobnie tzw. loża masońska saska spotykała się pod „Bachusem”, rzekomo na orgiach pijackich. Dziwnym trafem na spotkaniach byli tylko wysocy oficerowie armii saskiej, później zarządzający Polską. Na tych spotkaniach wymyślono w 1692 roku tę blaszkę zwaną Orłem Białym, o którą się tak biją niektóre gremia.
Przypomnę, Polska za Piastów, czy za Jagiellonów, żadnych blaszek nie uznawała. Mało tego, jeszcze w 1654 roku Sejm uchwalał ustawy karania gardłem tych zdrajców, którzy przyjmą od obcych odznaczenia.


Podobnie  trudno się zgodzić z uznaniem barona Pierre de Coubertina za twórcę współczesnych olimpiad, ponieważ tak podają poprawne politycznie dezinformatory, zwane encyklopediami.Coubertin był agentem wywiadu francuskiego, wyznaczonym do realizacji pewnego zadania. Po wojnie prusko – francuskiej 1871 roku i ciężkim laniu, jakie dostała Francja, łącznie z olbrzymią kontrybucją, sztab generalny zaczął myśleć. Oczywistym było dla wszystkich, że najbardziej zawiodła informacja, na przykład o wyposażeniu armii pruskiej. W celu zdobycia tej informacji Francja użyła najlepszej broni, jaką zawsze dysponowała, tj. miłości francuskiej. Do dnia dzisiejszego, idąc od placu Pigalle w dół ulicą Budapeszteńską, widzimy całe koszary prostytutek.
Tak więc sztab francuski zaprzągł do roboty te setki panienek. Ale jak dotrzeć z nimi do przeciwnika. Najlepszym sposobem są oczywiście igrzyska sportowe. Stąd idea olimpiad i podrzucania  panienek przed i po zawodach chłopcom w pikelhałzach.

Opisują to dokładnie autorzy francuscy w książce pt: „Historia wywiadów”.
Podobnie szeroko swego czasu nagłaśniany bandyta, zwany Józefem Światło, prawdziwe nazwisko  Izaak Fleischfarb.., był od 1947 roku agentem brytyjskim. Jego postępowanie, o którym mogliśmy się dowiedzieć dopiero po 1990 roku, na przykład wbijanie butelek w pochwy torturowanych kobiet, widocznie się nie bardzo podobało ówczesnym przełożonym z MI-6 i sprzedali go Amerykanom.
Światło, pracując na dwóch etatach, jako agent NKWD i CIA, brał udział w przygotowaniu tzw. Października, jako spiker radia WOLNA EUROPA, prowadzonej przez CIA.


A potem, jako szanowany profesor amerykańskich uniwersytetów, uczył kolejne pokolenia Amerykanów, aż do lat 70-tych historii komunizmu. Znał ją przecież z autopsji. I proszę zauważyć, że ani po 1970 roku, czyli w czasie odwilży genseka Gierka, ani później, nikomu z tzw. władz polskich nie przyszło do głowy zażądać ekstradycji tego bandyty. Dziwić się nie należy, że pokolenie wychowane przez Światło i jemu podobnych, brały udział w tajnych więzieniach i torturach.
Dorabianie do tego ideologii nie uchodzi. Po prostu jest nie na miejscu.
ZAWSZE SZUKAJ PRZEPŁYWU PIENIĄDZA, JAK CHCESZ STWORZYĆ KRĘGI POWIĄZAŃ, nie zajmuj się niebieskimi migdałami.
Rozpowszechnianie wszelkimi możliwymi sposobami jest jak najbardziej wskazane.
Dr Jerzy Jaśkowski 

jjaskow@wp.pl

Więcej opracowań dr. Jerzego Jaśkowskiego na naszym portalu   > > > > TUTAJ  .
Wybór zdjęcia wg/PCO

POLISH CLUB ONLINE, 2014.09.12

http://www.polishclub.org/2014/09/12/dr-jerzy-jaskowski-przypadki-z-historii-wywiadow/






piątek, 14 lutego 2014

Komorowski odznaczył niemieckiego szpiega.




Rüdiger Freiherr von Fritsch-Seerhausen pełnił rolę oficera prowadzącego i przygotował miejsce przy tzw. okrągłym stole dla solidarnościowej opozycji.



          Bardzo ciekawych rzeczy można dowiedzieć się zaglądając na internetowe portale mniejszości niemieckiej w Polsce. Okazuje się, że kilka dni temu prezydent Bronisław Komorowski odznaczył Rüdigera Freiherra von Fritsch-Seerhausena, ambasadora RFN w naszym kraju, Krzyżem Komandorskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej. Za co? Oficjalnie za „wybitne zasługi w rozwijaniu polsko-niemieckiej współpracy i dobrosąsiedzkich stosunków”. A jakie to zasługi? Tego już prezydencka kancelaria nie dookreśliła. Na tę chwilę pozostają one w sferze domysłów.
          Rüdiger Freiherr von Fritsch-Seerhausen pochodzi ze starego arystokratycznego rodu saksońskiego, mocno osadzonego w najwyższych kręgach tajnych stowarzyszeń wolnomularskich oraz sferach polityczno-dyplomatycznych. W politycznie gorącym okresie lat 1986-89 – już jako pracownik niemieckiego wywiadu – był zatrudniony w warszawskiej ambasadzie, pełniąc rolę oficera prowadzącego i przygotowującego miejsce przy tzw. okrągłym stole dla tej części solidarnościowej opozycji, która działając zgodnie z dyspozycjami płynącymi z Berlina doprowadziła do upadku państwa polskiego. 

Zwierzchnicy wysoko ocenili zasługi Rüdigera Freiherra von Fritsch-Seerhausena w Polsce, awansując go na zastępcę szefa Federalnej Służby Wywiadowczej (BND). Oprócz zadań realizowanych nad Wisłą „nasz bohater” dopilnowywał interesów Berlina w brukselskich agendach Unii Europejskiej, a także kierował wydziałem gospodarki i rozwoju niemieckiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Jest to kolejny dowód na to, że ta mityczna „niewidzialna ręka rynku”, która najpierw zdemolowała a potem zgermanizowała polską gospodarkę, sterowana jest impulsami płynącymi z BND.
          Rüdiger Freiherr von Fritsch-Seerhausen zakończył swoją misję w Polsce (cokolwiek miałoby to znaczyć) i został ambasadorem w Moskwie. W pewnym sensie uczynił to, co nie udało się jego stryjowi – gen. Wernerowi von Fritschowi, który jako członek Najwyższego Dowództwa Wermachtu poległ podczas oblężenia Warszawy we wrześniu 1939 r. (dziś propaganda próbuje wmawiać Polakom, że ten generał był ich przyjacielem i zaszczepia pomysł zrekonstruowania obeliska postawionego ku jego czci przez Niemców, a zniszczonego podczas powstania warszawskiego). Z jaką misją Rüdiger Freiherr von Fritsch-Seerhausen pojechał do Moskwy?
          Z pewnością po to, by odwołując się do autorytetu swojego krewnego, Friedricha-Wernera von der Schulenburga – przedwojennego ambasadora Niemiec w ZSSR i gorącego zwolennika ścisłej współpracy Berlina i Moskwy, podjąć próbę złagodzenia napiętych dziś stosunków niemiecko-rosyjskich. Mam nadzieję, że mu się to nie uda (Syberia potrzebuje wielu silnych drwali).


http://zagozda.neon24.pl/post/106103,komorowski-odznaczyl-niemieckiego-szpiega



piątek, 8 listopada 2013

Ciekawy wywiad





Zmiana sojuszy? Czy Snow-den powie coś ciekawego o Polsce?


Co wybrać?


 http://www.youtube.com/watch?v=X0jhW9E60XU







KOMENTARZE

  • Rzeczywiście ciekawy...
    Niemniej z niedosytem konkretnych informacji...

    USA traci hegemonię w wyniku wzrostu potęgi Chin , który to wzrost zafundowały im właśnie Stany Zjednoczone lub, cynicznie, banksterzy rządzący Waszyngtonem...
    Podwójni, potrójni agenci....Zapętlowani...
    Czy Polacy coś wybierają czy są wybierani na coś?

    W całym tym wielosłowiu ani słowa o INDIACH, które są jedynym demograficznym zorganizowanym bytem zdolnym do pohamowania zapędów Państwa Środka, o ile takie są, aby podbić rasę "białych".

    Poza tym wszystko bez zmian: Watykan wybierze za Polaków.
    I to nazywa się POLSKA RACJA STANU.

    Pozdrawiam