Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Słowianie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Słowianie. Pokaż wszystkie posty

sobota, 18 stycznia 2025

Światowid ze Zbrucza cz.4





Każdy twierdzi, że od niego pochodzą wszyscy ludzie...

Polacy, Albańczycy, Grecy, Rosjanie, Ukraińcy...wszyscy

i "wszyscy" mają rację - poniekąd.


Oni po prostu pamiętają przeszłość, tylko nie rozumieją - nie wiedzą, z jakiego miejsca ta przeszłość pochodzi.

"Skoro mieszkam w Macedonii, to znaczy, że wszystkie ludy wyszły z Macedonii..."


No nie, tak nie jest.



Autor w poniższym wpisie zauważa to samo, co ja, tj. "Idole ze Zbrucza" w najróżniejszych formach stawiane były na całym świecie, fałszywie jednak interpretuje rysunki z obiektu, który znajduje się w krakowskim Muzeum Archeologicznym.

Dla mnie są one całkowicie logiczne i zrozumiałe, potrafię je objaśnić i uzasadnić "dlaczego tak", tyle, że na razie tego nie ujawniam.



 


A co do tamgi....



czyż ludzie nie są ślepi??






tekst poniższy jest przedrukiem ze strony fb:




Mitologia słowiańska




3 godz. ·





TAMGI TURECKIE NA "ŚWIATOWIDZIE ZE ZBRUCZA"?

Czy to możliwe, żeby na Światowidzie wyrzeźbiono tamgi, a do tej pory nikt ich tam nie zauważył? Tak przynajmniej twierdzi bohater dzisiejszego wpisu.

Abdikadyr DAUITBEKOV (Әбдіқадыр ДӘУІТБЕКОВ), historyk, turkolog z Republiki Czuwaskiej, pracownik naukowy w Południowo-Kazachstańskim uniwersytecie imienia M. Auezova i członek akademii Czuwaskiej Akademii Nauk, członek Związku Pisarzy Rosji i Czuwaszji - to właśnie autor m.in. książki ze zdjęcia. 21 kwietnia 2021 r. na Uniwersytecie Auezova na uroczystych obchodach 30-lecia Niepodległości Kazachstanu odbyła się promocja tej i innych książek, w których pojawia się taka teza - "Światowid turecki, a nie słowiański. A dokładniej huński".

Jak czytamy na stronie tej uczelni: Na spotkaniu „Droga naukowca” profesor Abdukadir Dautbekov opowiedział o swoim odkryciu tureckich śladów w historii Europy Wschodniej i swojej pracy naukowej 

„O problemach badania tajemnic powstania bożka zbruczańskiego”. Badania starożytnych ludów zamieszkujących Europę Wschodnią i Zachodnią wykazały, że w IV wieku Hunowie rozpoczęli Wielką Migrację Ludów, której przewodził Balamer. Wszystkie plemiona i klany, które wyemigrowały do ​​Europy, miały tę samą TAMGĘ. Wśród nich były również plemiona kazachskie. W 1848 roku na zachodzie Ukrainy odkryto starożytną rzeźbę „ZBRUCH IDOL”, co dowodzi jej tureckich korzeni.
W tym samym roku w kazachskich gazetach ukazały się dwa artykuły tego autora - jeden z "Dagestańskiej żizni", drugi (w odcinkach) - w "AHISKA. Meżdunarodna gazeta Tureckiego etnokulturnego centra PK". 

W tej pierwszej czytamy m.in.:

"W rozwiązaniu zagadki zabytkowego obiektu wziął udział znany naukowiec i akademik Borys Rybakow. W 2011 roku swoimi odkryciami podzielili się pracownicy Instytutu Archeologii Narodowej Akademii Nauk Ukrainy, Ołeksij Komar i Natalia Chamajko. Redakcja czasopisma „Zagadki Historii” nie pozostała z boku tej skomplikowanej i delikatnej materii i opublikowała dwa artykuły.

Pierwszy z nich należał do Mariny Viktorovej i miał tytuł „Idol z wody”. Autorem drugiego artykułu „Symbol pogańskiej Rusi” jest Andriej Podwołocki. Praktycznie wszyscy badacze problemu pochodzenia bożka zbruczańskiego są zgodni, że rzeźba ta jest pomnikiem pogańskiej Rusi, tj. należy do Słowian. Wyciągają takie wnioski z godną pozazdroszczenia wytrwałością i lekkomyślnością. Czy wnioski naukowców pokrywają się z rzeczywistością? Dlaczego w ich wnioskach jest tyle nieścisłości naukowych i luk?

Nasze badania wykazały, że idol ze Zbrucza nie jest posągiem słowiańskim. I jest na to wiele dowodów. Należy do Turków, a dokładniej do rodziny królewskiej Dulat. Nasuwa się naturalne pytanie: gdzie i kiedy pojawili się tutaj Turcy (Dulaci)?

Według historyka średniowiecznego Wołżańskiej Bułgarii Gazi-Baradża „Baradżtarihi”, w 620 r. na polecenie chana Wielkiej Bułgarii Kubrata (pseudonim Basztu) jego młodszy brat Szambat zbudował na miejscu wsi Askal (...) miasto Kijów (Bashtu). Wkrótce ruszył ze swoimi wojskami przeciwko wrogim Awarom. Zdolny dowódca Szambat pokonał ich, a terytoria wrogów – Węgry, Polska, Zachodnia Ukraina (obecna nazwa) – znalazły się pod władzą zwycięzcy.

Szambat został przywódcą nowego państwa, które nazwał Duloboy (Duleboy) na cześć swojej rodziny królewskiej Dulo (Dulat). Nowo mianowany władca, rozwścieczony niespodziewanym szczęściem, które go spotkało, odmówił posłuszeństwa swemu bratu Kubratowi. Za ten czyn chan Wielkiej Bułgarii nadał swemu upartemu i nieposłusznemu bratu przydomek Kij (w języku tureckim Kij oznacza odcięty).

Szambat rządził Dulobą (Dulebą) chwalebnie i godnie przez 33 lata, stworzył silne państwo, ale ostatecznie poniósł klęskę z rąk Franków, którzy stali się silniejsi, i uciekł do szlachetnego chana Wielkiej Bułgarii, którego siedziba znajdowała się w mieście Fanagoria (Priazowia).


Kubrat wybaczył swemu próżnemu i dumnemu bratu. Ponownie wysłał go, aby rządził beylikiem kijowskim. Mieszkańcy Kijowa kochali i szanowali swojego odważnego i przedsiębiorczego naczelnika rodu. Nazwali swoje miasto Kyiyem (od przezwiska swego ulubieńca), a jego cytadelę – Shambat. Nazwy te pojawiają się w dziele cesarza bizantyjskiego Konstantyna Porfirogenety.

Tak więc rodzina królewska Dulo (Dulat) mieszkała zarówno w centrum, jak i na zachodzie Ukrainy. Rozkazali wykonać świętą kamienną statuę ku czci swoich przodków. Wiara w duchy przodków stanowiła jedną z głównych podstaw religijnych ludów tureckich tamtych czasów. Sądzimy, że idol Zbrucza jest symbolem kultu patronów Hordy. Patronki w postaci kobiet dawały mężczyznom siłę, wiarę i chroniły ich.

Kim są pierwowzory tej rzeźby? Naszym zdaniem symbolicznie przedstawia ona dwóch braci – Kubratkhana i Szambata z ich żonami (górny poziom). Byli najsłynniejszymi ludźmi swojej epoki.
Idol Zbrucza składa się z trzech poziomów, tj. dzieli się na trzy poziomy: górny jest boski, środkowy jest ludzki i dolny jest podziemny. Zgodnie z założeniami wiary Turków Tengryjskich świat podzielony był na trzy wyżej wymienione poziomy.

Na kamiennej rzeźbie znajduje się wiele różnych obrazów i znaków typowych dla Turków, tj. cała galeria „portretów”, symbolicznych przesłań i rysunków. Trzeba tylko wiedzieć, jak je czytać.

Przejdźmy teraz do analizy budowy zewnętrznej idola. Jest zrobiony z kamienia. Słowianie nigdy nie wykonywali swoich bożków z kamienia. Wyrzeźbili je z drewna. Budowa kamiennych posągów (balbal) była starożytną prerogatywą Turków. Teraz kolej na głowę. 

Nosi jedno wysokie nakrycie głowy dla wszystkich – borik, co jest ciekawym rozwiązaniem kompozycyjnym. Jest to symbol jedności i wspólnego początku. Charakterystyczną cechą stylu tureckiego jest noszenie wysokich nakryć głowy.

Na piersi posągu nie znajduje się słowiański pierścień Łady, bogini wiosny, patronki małżeństwa i miłości (według akademika Borysa Rybakowa), lecz tamga rodziny królewskiej, dułat. Nawiasem mówiąc, do niedawna nakrycie głowy z tamgą Dulat nosili Sikei (Sikeli), którzy uważają się za potomków Attyli i za lud turecki. Mieszkają w Rumunii, na Węgrzech i w Wojwodinie. Słynny król Polski, Stefan Batory (po turecku batyr) pochodził z plemienia Sykijczyków.


Rzeźba przedstawia róg, jeden z symboli królewskiej rodziny Dulat, do której należeli Balamer, Attyla oraz ich potomkowie Kubratchan i Szambat. W 1893 roku we wsi Kerczew, w rejonie czerdyńskim, w guberni permskiej, znaleziono naczynie (filiżankę) drugiego syna Attyli, Diggiza (Tenizchana), z napisami i obrazami. Na rysunku widoczna jest korona w kształcie rogów barana. Dlatego też wizerunek rogów jest starożytną tradycją rodziny królewskiej Dulat.


Na bożku ze Zbrucza pojawił się zarys szabli. Akademik Borys Rybakow uważa, że ​​była to broń słowiańskiego boga Peruna. To jest ewidentne nieporozumienie. Słowianie nie używali takiej broni.
(…) Idol ze Zbrucza jest wyjątkowy, niepowtarzalny, niekonwencjonalny, ale nie jedyny. Jego „braci” można spotkać w wielu częściach Eurazji. Podobne stylistycznie wyobrażenia badano w Mongolii, Tuwie, Ałtaju, Południowym Uralu, Siemireczju i Sary-Arce.

Kompozycja rzeźby kamiennej odzwierciedla filozofię Turków, ich światopogląd i poczucie tajemnic życia, system wartości moralnych, historię oraz pogląd na przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, tj. możliwość łączenia ich w sposób złożony.

Artefakt ze Zbrucza wyraża ogromną gamę wartości duchowych Turków, tj. jest encyklopedią kultury starożytnej. To dzieło jest bezcenne. Nadszedł czas, aby dotknąć arcydzieł sztuki przodków i potomków Kubratkhana i Szambata, poczuć wielkość dzieła odległej przeszłości.

Nadszedł czas na zainstalowanie kopii artefaktu ze Zbrucza w Astanie, Ałmaty, Tarazie i Szymkencie. Obecnie dzieło znajduje się w Muzeum Krakowskim, a jego kopie w naturalnej wielkości można oglądać w muzeach w Moskwie, Kijowie, Lwowie i Tarnopolu. Jesteśmy wdzięczni tym muzeom za przechowywanie i konserwację świętych relikwii Turków. Niech chwalebne czyny Kubratkhana i Szambata oświetlą drogę Słowian i Turków!













wtorek, 24 grudnia 2024

Prawo (Polanie)


11 listopada 2024
13 grudnia 2024 


Fragment mojego tekstu "Celtowie" z 26 października 2020



„Wg zapisów rzymskich Celtowie uprawiali rytualne królobójstwo.”

A może po prostu karali tak królów zdrajców, hę??


Historia z rytuałami, świętym bagnem i rytualnym królobójstwem ma zasłonić fakt, że nie każdy chciał przystać do Rzymian i zdrajców – a szczególnie królów - karano śmiercią: „Chciałeś złota?? Żryj śliwki dziadu!!”

A Rzymianie nie uprawiali czasami rytualnego królobójstwa??

Kto wie, czy tak Celtowie nie pisali w swoich kronikach, zanim je siepacze rzymscy nie spalili...


„A rzymskie plemnię to są straszliwi zbóje i mąciciele. Bogów oni mają wielu i królów swoich w okrutny sposób mordują na chwałe owych bożków. 

Kaligusa niejakiego w świątyni zwanej   T E A T R U M   zabili. Gajusa Cezarusa – u stóp bałwana   P O M P E I U S A,   Tyberiusa rytualnie udusili. Klaudiusowi osobiście truciznę podała żona jego, szalona dewota Agrypinnnda, Neronus zaś sam przebił swą szyją rytualnym kindżałem... 

Ci trzej tylko króle ubici byli ku czci wielkiego bożka rzymskiego zwanego   D E M O K R A C Y A ...”


No i co? Kto tu jest królobójcą, hę??








przedruk







10 listopada 2024

Polska przedchrześcijańska nie istniała! Dla oświecenia pogan – pasjonatów




W ateizującej się Polsce rośnie moda na publikacje odkrywające niechrześcijańskie tradycje narodowe, szczególnie słowiańskie i pogańskie. Wiele mówi ona o uwiądzie nie tylko duchowym, ale i intelektualnym kraju. Nawet maturzysta z lekcji historii powinien wiedzieć, że czegoś takiego jak Polska przedchrześcijańska nie było. Literatura na temat Słowian ma charakter fantastyki naukowej i nie odkrywa ich wierzeń, tylko je wymyśla. O religii Słowian nie wiadomo właściwie nic. Nawet tego czy w ogóle istniała.

Dysponujemy dość obszerną wiedzą na temat religii Greków i Rzymian, którzy zbudowali cywilizację na setki lat przed przyjęciem chrześcijaństwa i zostawili źródła pisane. Z racji podboju przez imperium rzymskie ludów celtyckich oraz jego sąsiedztwa z Germanami zachowały się też informacje o ich wierzeniach i obyczajach. Niepiśmienne ludy słowiańskie ani nie zostawiły własnych zapisków, ani nie zostały zauważone przez pisarzy starożytnych. Jednoznaczne informacje o ich istnieniu pochodzą dopiero z VI w., kiedy wtargnęły w bałkańskie prowincje Cesarstwa Bizantyjskiego.

Polski nie dotyczy nawet to. 

Aż do połowy X w. brak jest w zasadzie wzmianek o ludności naszych ziem. Szczątkowe źródła z czasów pogańskich nie wspominają nawet o istnieniu plemienia Polan, z którego miała narodzić się Polska. Na arenie dziejów państwo Polan pojawia się nagle w 965-6 r. ślubem księcia Mieszka I z księżniczką czeską Dobrawą i przyjęciem przez niego Chrztu św. O czasach Mieszka i następnym stuleciu historia zna zaledwie garść faktów. Jeszcze z XII wieku zachowało się zaledwie około 30 dokumentów pochodzących z Polski.[1]

Pierwsza kronika dziejów Polski została napisana dopiero między 1111 r. a 1116 r. przez cudzoziemskiego mnicha zwanego Gallem Anonimem. W jej wstępie Gall zawarł niewielkie wzmianki o czasach pogańskich aż do legendarnego Piasta. Zanotował z nich tylko historię o gościnie wędrowców u Piasta Oracza na postrzyżynach jego syna (nie wyjaśniając nawet znaczenia tego obyczaju) oraz o obaleniu księcia Popiela. Wymienił, bez dalszych informacji, imiona trzech potomków Piasta, którzy objęli tron: Siemowita, Leszka i Siemomysła, oraz podał, że syn Siemomysła Mieszko urodził się niewidomy, ale po 7 latach odzyskał wzrok, a gdy objął władzę odprawił pogańskie żony, przyjął chrześcijaństwo i poślubił księżniczkę Dobrawę.

Druga po Gallu kronika bp. Wincentego Kadłubka pochodzi już z 1190-1208 r. Znana jest z tego, że jej autor w pierwszym rozdziale wymyślił bajeczne przedpiastowskie dzieje Polski, w których Lechici toczą epickie boje z Aleksandrem Wielkim, czy Juliuszem Cezarem. A jednak, mimo że Kadłubek chciał nadać Polakom wielkie zamierzchłe dzieje a sam jako Polak powinien mieć większą od Galla wiedzę o rodzimej przeszłości, nie podał o czasach pogańskich pierwszych Piastów niczego poza zdawki z kroniki Galla. W XIII-XIV w. pojawia się kilka kolejnych kronik i spora liczba zachowanych dokumentów. Dzięki temu dalsze dzieje polityczne Polski są o wiele lepiej oświetlone. Nie dotyczy to jednak spraw społecznych, czy kulturowych (z częściowym wyjątkiem spraw kościelnych). O pogańskich bogach wspomina w swojej monumentalnej kronice Jan Długosz. Tyle, że pisał on 500 lat po chrzcie Mieszka I. Trudno podejrzewać, by jego uwagi były czymś więcej niż tylko jego domysłami.



Kronikarska pustka

Z rodzimych źródeł nic więc się nie dowiemy o pogańskim świecie polskich przodków. Już w średniowieczu przepadł on w mrokach niepamięci. Badacze próbują wypełniać tę zupełną pustkę informacjami z kronik cudzoziemskich o religii innych ludów słowiańskich. Opierają się na niesprawdzalnym założeniu, że wszystkie one wyznawały mniej więcej tę samą religię. Jest to naukowo wielce ryzykowne, biorąc pod uwagę, że od VI w. rozproszyły się od Wołgi po Łabę i Grecję, zaś o starożytnym pogaństwie wiadomo tyle, że często w każdym sąsiednim państwie-mieście czczono innego bożka, a kulty te się ze sobą mieszały, zmieniały i nie miały stałej doktryny.

Problem w tym, że pierwsze kroniki naszych słowiańskich sąsiadów – czeska kronika ks. Kosmasa oraz rusińska „Powieść minionych lat” mnicha Nestora powstały dokładnie w tych samych latach co kronika Galla Anonima i zawartością są niewiele „bogatsze” od polskich. Upłynęło już wówczas 250 lat od przyjęcia chrztu przez Czechów i 130 lat od chrystianizacji Rusi.

Kosmas sięgał pamięcią o przodkach Czechów znacznie dalej niż Gall Anonim i Wincenty Kadłubek o Lechitach – być może nawet do VIII w., sądząc z długości jego listy legendarnych władców. Jednakże i on prawie nic nie wiedział o pogańskiej religii przodków. Wspomniał wprawdzie, że były pośród nich czarownice i wróżki, których przepowiedniom i obrzędom zabobonnie się oddawali oraz napomknął, że do jego czasów liczni wieśniacy, jak poganie czcili źródła, ognie, gaje, albo kamienne posążki. Gdy jednak odnosił się do czasów pogańskich, nadawał bogom imiona bogów rzymskich. Być może nie znał już nawet imion bóstw słowiańskich.

Uważana za cenne źródło „Powieść minionych lat” zawiera tylko kilka zdawkowych konkretów – wyrywek o pogrzebowym obyczaju palenia przez Słowian zwłok i składaniu prochów do urn.

Wymienia bogów rusińskich, na których książę Oleg zaprzysięgał traktat pokojowy (Peruna i Wołosa), którym książę Włodzimierz Wielki stawiał drewniane posągi w Kijowie i którym składał ofiary z dzieci (Peruna, Chorsa, Dadźboga, Strzyboga, Simargła i Mokosza), a które zniszczył po chrzcie świętym (Peruna). Ponadto w niejasnym fragmencie nazywa egipskiego boga Teosta (Hefajstosa) Swarogiem, a jego syna Słońce Dadźbogiem. Imiona wspomnianych bożków pojawiają się jeszcze w poemacie rusińskim „Słowo o wyprawie Igora”, ale jest to źródło o niepewnej autentyczności, odkryte w kopii dopiero w XVIII w.

MAPA 1: siedziby Słowian w okresie VII-IX w.



Revilo1803, CC BY-SA 4.0 <https://creativecommons.org/licenses/by-sa/4.0>, via Wikimedia Commons



Strzępki z kronik germańskich

Z kronik niesłowiańskich pozostała z VI w. półstronicowa wzmianka historyka bizantyjskiego Prokopiusza z Cezarei o tym, że naddunajscy Słowianie czczą niewymienionego boga piorunów, jako jedynego boga (jednego z bogów?), a oprócz niego rzeki i nimfy oraz oddają się wróżbom. 

Z XI i XII w. zachowało się kilka fragmentów z kronik niemieckich, dotyczących obyczajów Słowian Zachodnich – Wieletów i Obodrzyców, którzy żyli na terenie dzisiejszej Brandenburgii i Meklemburgii, trwając jako ostatni w pogaństwie do połowy XII w., zanim nie zostali podbici przez Niemców i Duńczyków. 

Kronika biskupa Merseburga Thietmara z lat 1012-18 podaje o nich krótkie wzmianki, że czcili źródło wodne i mnóstwo bożków. Wspomina, że w czasie wojny nosili wizerunki bożków a w czasie wyprawy przeciw Mieszkowi I ok. 990 r. złożyli im w ofierze wziętego do niewoli dowódcę grodu. O pogańskich czasach Polan nadmienia o paleniu zwłok zmarłych i zabijaniu z nimi ich żon. Opisuje krótko znaczącą świątynię bogów wieleckich w Radogoszczy, w tym głównego Swarożyca, i tamtejsze wróżby. Imię Swarożyca jako jednego z bogów Wieletów pojawia się też w liście św. Brunona z Kwerfurtu, krytykującym sojusz z nimi cesarza Henryka II przeciw Polsce.

Najobszerniejsze (o ile to adekwatne słowo) są wzmianki z pisanej w latach 70-tych XI w. kroniki ks. Adama z Bremy i kontynuującej ją kroniki ks. Helmolda z lat 60-tych XII w., a więc z czasu ostatecznego podboju i zaniku Słowian Połabskich. 

Wspominają one o dominującej między Łabą a Odrą świątyni Radogosta w mieście Retra i znajdującym się tam pozłacanym posągu, a także nadmieniają o nieznanych z innych źródeł bożkach Prowe – bogu ziemi starogardzkiej (dziś Szlezwik-Holstein) Siwa – bogini Połabia, Czarnobogu, nie wyjaśniając rangi i roli tych bogów (z wyjątkiem złego Czarnoboga). Potwierdzają ogólne informacje o czczeniu przez Słowian gajów, źródeł, duchów domowych oraz ich wróżbiarstwie i składaniu ofiar ze zwierząt i ludzi. Helmold wspomina też o drugiej po Retrze najważniejszej świątyni Świętowita w Arkonie na Rugii, zdobytej i zniszczonej w 1168 r. przez Duńczyków, co położyło kres ostatniemu pogańskiemu kultowi Słowian. 

Upadek Arkony został jeszcze uwieczniony w islandzkiej Knytlinga saga oraz dość obszernej relacji z duńskiej kroniki Saxo Grammaticusa. Zawiera ona jedyny bliższy 2-stronnicowy opis drewnianej zdobionej świątyni Świętowita i jego czterogłowego posągu. Ostatnie wzmianki o kulcie pogańskim pochodzą z trzech XII-wiecznych żywotów św. Ottona z Bambergu, który od 1124 r. chrystianizował pomorze, świeżo podbite dla Polski przez księcia Bolesława Krzywoustego. Żywoty te relacjonują usuwanie przez św. Ottona kultu Trzygłowa ze Szczecina i Wolina. Jest to jedyna nazwa bóstwa, którego kult odnotowany był na terenach, obecnie należących do Polski. Oprócz tego pojawiła się kolejna nazwa bóstwa z Połabia – Jarowita. Kilka czerpiących ze wspólnego zaginionego źródła urywków z kronik arabskich dodaje do tego obrazu informację o rodzaju biesiady przy prochach zmarłego w rocznice jego śmierci.

Nie wiadomo w zasadzie nic

Na tym w zasadzie wyczerpują się wszelkie źródła pisane na temat religii i obrzędów Słowian. Gerard Labuda zestawił je w większości na zaledwie kilkunastu stronach książki.[2] 

Nie zawierają one żadnych informacji o kosmologii, czy teologii Słowian. Nie wymieniają żadnego ich święta religijnego, a krótko opisują jedno i wzmiankują cztery. 

Podają ledwie cztery ich obyczaje: postrzyżyn chłopców u Polan, palenia zwłok zmarłych i zabijania ich żon oraz biesiadowania przy prochach. 

Zawierają jeden dłuższy i dwa krótkie opisy świątyń, jeden opis świętego dębu. Nie ma w nich praktycznie nic na temat rangi, roli, wzajemnych powiązań i zasięgu kultu różnych bóstw. 

Prawie wszystkie te relacje dotyczą jednego małego obszaru zamieszkanego przez Słowian Połabskich i tylko z końcowego okresu ich istnienia w XI i XII w. 

Nie sposób ustalić, na ile stałe w czasie były różne kulty, a na ile zmieniały się przez pokolenia i adaptowały cudze bóstwa i obrzędy, co mogło być powszechną praktyką znaną z pogańskich religii starożytności (szczególnie, że np. Rusowie – założyciele Rusi Kijowskiej, byli skandynawskimi najeźdźcami, którzy podbili Słowian Wschodnich, a z kolei Helmond twierdził, że kult Świętowita był zafałszowanym kultem św. Wita, którego kaplica miała istnieć na Rugii w IX w.).

Nawet imiona różnych słowiańskich bóstw wymieniane w każdym ze szczątkowych źródeł są inne i prawie nie mają ze sobą punktów stycznych. Z 8 imion podawanych w „Powieści lat minionych” dotyczących kultu Rusinów z Kijowa żadne nie pojawia się w kronikach niemieckich traktujących o wymarłych Słowianach Połabskich. Te z kolei podają rozbieżne imiona bożków pogańskich nawet na niewielkim obszarze Połabia, zaś żywoty św. Ottona jeszcze inne dla sąsiedniego Szczecina i Wolina.

Nawet samych tych imion nie możemy być pewni. Są one zafałszowane i to potrójnie (!), chociaż składają się z zaledwie kilku liter. Zapisane są głównie w średniowiecznym alfabecie łacińskim, którego litery nie oddają wszystkich dźwięków języków słowiańskich, przez autorów germańskich, którzy jako cudzoziemcy zniekształcali mowę Słowian. Na dodatek w różnych rękopisach różnią się zapisem literowym. Polskie brzmienia tych imion są tylko rekonstrukcją dopasowującą rozbieżne i nieścisłe zapisy łacińskie do naszego języka.

Naszą wiedzę w małym stopniu uzupełniają badania archeologiczne, odkrywające szczątki miejsc kultu, narzędzi, ubrań. Nie powiedzą one prawie nic o treści wierzeń i rytuałów. Nawet na polu archeologii odkrycia na temat kultu Słowian są znikome. Spośród dwóch opisanych w kronikach świątyń połabskich Radogoszcz w ogóle nie została zlokalizowana.

[na blogu - Radogoszcz odnaleziona? ]

Klif, na którym stała świątynia w Arkonie, został zaś pochłonięty przez morze bałtyckie. Na górze Ślęża pod Wrocławiem, o której Thietmar w dwóch zdaniach podał, że była miejscem pogańskich obrzędów, prace archeologiczne niewiele odkryły. Na Łysej Górze w górach świętokrzyskich, która w Polsce uchodzi (bez żadnych źródeł) za drugie miejsce dawnych kultów słowiańskich, nie znaleziono żadnych ich jasnych śladów. Archeologia dysponuje zaledwie dwoma dużymi nadniszczonymi drewnianymi posągami słowiańskich bożków połabskich oraz jednym kamiennym posągiem zbruckim z Ukrainy, którego autentyczność i pochodzenie są sporne.[3] [4]

[wg mnie autentyczny zabytek i to dość "powszechny"... - Od Zbrucza do Włoch ]

Wyrób wiedzo-podobny

Jakim więc cudem powstają publikacje traktujące o mitologii, obrzędach, świętach, demonologii Słowian – o rzekomej pradawnej rodzimej tradycji? Badania religii Słowian wynalazły wypełniacz źródłowej pustki w postaci metody językowo-porównawczej oraz etnografii.

Pierwsza z nich opiera się na założeniu, że wszystkie ludy indoeuropejskie rozproszone od Atlantyku po Indie, łączyła w czasach prehistorycznych na stepach Azji wspólnota nie tylko językowa, ale i religijna i że wierzenia Słowian można odtworzyć, porównując słownictwo odnoszące się do ich religii i obrzędów z innymi językami i religiami indoeuropejskimi. Szkopuł, w tym, że o samych Pra-indoeuropejczykach też nic nie wiadomo, a religie Celtów, Germanów, Rzymian i Greków, Persji oraz Indii nie są ze sobą zgodne, tak jak ich mitologie. Materiał do porównania stanowi zaś głównie kilkanaście pozbawionych treści imion słowiańskich bożków – prawie w całości jednoźródłowych, niepewnych co do autentyczności i zniekształconych w brzmieniu.

W zależności od fantazji i zamiłowań mitologicznych badacza, można sobie swobodnie dopasowywać strzępki danych o Słowianach do dowolnej z różnych religii starożytności. Miłośnik Greków i Rzymian może dopatrzyć się w imieniu Peruna – władcy piorunów słowiańskiego odpowiednika Zeusa – króla bogów, a pasjonat skandynawskich opowiadań albo komiksów o Avengersach równie dobrze widzieć w nim Thora syna Odyna, zaś religię Słowian jako analogiczną do sąsiednich Germanów. 

Zły Czarnobóg z kroniki Helmolda może wraz z domniemanym przeciwnym mu „Białobogiem” tworzyć słowiański manichejski dualizm dobra i zła, zbliżony do wierzeń perskich. A wzmianka Prokopiusza z Cezarei o kulcie wśród Słowian tylko jednego naczelnego boga piorunów służyć za dowód, że byli pół-monoteistami. Za niejasną wypowiedzią Nestora można dojść do wniosku, że egipski bóg słońca Helios to Dadźbog, a za podobieństwem imienia Chorsa do perskiego słowa xores – słońce, że to on był Heliosem. 


Może pod świętym dębem Wieleci sprawowali sądy w imieniu boga Prowe, 

a może Helmold w kronice źle zapisał i chodziło o sądy w imieniu prawa i żadnego boga Prowe nie było. 

[pisałem o bożku DEMOKRACYA, ale, że Prowe to prawo.... na to nie wpadłem...nie byłem na bierząco z tematem Prowe - MS] 

Może z kilku różnych zapisów imienia bogini połabia najbliższy właściwemu brzmieniu jest Siwe (może to odpowiednik hinduskiego Sziwy?), a może Synna (prawie jak islamska sunna).

Równie twórcza jest druga metoda – etnograficzna. Wychodzi ona z założenia, że religia Słowian przetrwała w wierzeniach, bajkach i obrzędach prostego ludu i można ją odtworzyć, zgłębiając kulturę słowiańskich wsi. Problem w tym, że kronikarze nie interesowali się życiem chłopów aż do oświecenia i mało notowali na jego temat. Etnografia jako nauka rozwinęła się dopiero w XIX w. Pamięć o słowiańskich bożkach zatarła się u wykształconych i oczytanych kronikarzy już w średniowieczu. Jakim cudem miałaby przetrwać u niepiśmiennych chłopów prawie tysiąc lat. [tu da się działać - MS] Skąd przekonanie, że kultura ludowa to pozostałość religii Słowian a nie ukształtowana po chrystianizacji zwyczajna obrzędowość rolna, rozbudowująca chrześcijańskie święta o świeckie tradycje. Aby to naukowo ocenić, trzeba by ją porównać z wcześniejszą religią Słowian.

A ta właśnie jest zupełnie nieznana. Nawet nie wiadomo czy w ogóle istniała, czy tylko każdy gród i szczep wyznawał na swój sposób własnych bożków. Metoda etnograficznego poznania religii Słowian przypomina wyciąganie się samemu z bagna za własne włosy. Nie ma punktu podparcia dla założenia, na którym się w całości buduje. Odkrywa przedchrześcijańskie korzenie obyczajowości ludowej, nie dlatego że one są przedchrześcijańskie tylko dlatego, że z góry je za takie uznaje.

Wymyślanie pogańskiego pochodzenia chrześcijańskim świętom

Nie jest to jednak tylko nieszkodliwa daremna próba poznania. To etnograficzne odkrywanie dawnego pogaństwa ma toksyczny wpływ na powszechną świadomość Polaków. Od dłuższego czasu rozpowszechnia jako rzekomo naukową wiedzę fałszywe przekonanie, że chrześcijańskie święta, to schrystianizowane przez Kościół pradawne pogańskie święta Słowian. Co prawda trzeba reprezentować poziom umysłowy neo-pogańskiego posła PO M. Józefaciuka, żeby twierdzić, że Boże Narodzenie (obchodzone w Kościele 25 grudnia od co najmniej IV w.), zostało zapożyczone od Słowian, których istnienie chrześcijańscy kronikarze zauważyli dopiero w VI w.

Niemniej niektórzy wraz z Magdaleną Środą są przekonani, że dzień św. Jana, to schrystianizowana pogańska noc kupały. Wprawdzie żadne źródła nie mówią nic o istnieniu jakiegokolwiek Kupały, ani w ogóle nie zapisały żadnego pogańskiego święta Słowian.

[czyżby więc wiedza o słowianskich obyczajach to wiedza potoczna, która przetrwała tysiąclecia? prawdopodobnie - MS]

Nawet badacze religii Słowian podają, że bożek Kupała to wymysł XVII-wiecznych pisarzy, którzy przeinaczyli ludowy obrzęd kupałów[5], czyli kąpieli w czas św. Jana Chrzciciela. Zarazem jednak nie wiadomo w oparciu o co twierdzą, że te kąpiele mają prawdopodobnie przedchrześcijańskie pochodzenie, chociaż prędzej należałoby podejrzewać, że to po prostu ludowa zabawa nawiązująca do chrztów, jakich udzielał Jan Chrzciciel w Jordanie.

[no i tu raczej na odwrót - podobnie jak ze ścianiem kani - i wiele innych... - MS]

Już natomiast mnóstwo chrześcijan zaczęło wierzyć, że Dzień Wszystkich Świętych, to zastąpiony przez Kościół słowiański kult zmarłych, czyli uwiecznione przez A. Mickiewicza białoruskie dziady.

Tymczasem kult świętych męczenników rozwijał się jeszcze wśród pierwszych chrześcijan. Święto Wszystkich Świętych zostało w kalendarzu liturgicznym wyznaczone na 1 listopada we wczesnym średniowieczu, kiedy w Rzymie zapewne nawet nie wiedziano o istnieniu jakiejś Rusi. [wiedziano, bo przecież kłamstwa tworzyli w jakimś celu, to wynika z wielu rzeczy i wymaga pracy, by opisać - MS]

Skądinąd po co Kościół Rzymski miałby wprowadzać powszechne święto, żeby chrystianizować obrzędy jakichś odległych pogańskich [w szkole mówili co innego... - MS] Rusinów, skoro przyjęli oni dopiero w X wieku chrześcijaństwo w obrządku greckim, a nie rzymskim. Tymczasem akurat u prawosławnych nie ma 1 listopada Dnia Wszystkich Świętych. 

Thietmar w kronice pisanej do 1018 r. ze wstrętem wzmiankował o pogańskich kultach sąsiednich Słowian. Do głowy by mu nie przyszło, że kilka razy wspomniany przez niego Dzień Wszystkich Świętych, który obchodził 1 listopada, to tylko słowiańskie Dziady, zapożyczone z Rusi, o której trochę słyszał, że leży na wschód od państwa Polan. Niestety Thietmar, jako prosty katolicki biskup, nie czerpał wiedzy od współczesnych etnografów, więc nie znał naukowych faktów.

[Thietmar to kłamca, jak i inni "kronikarze" - przecież powyżej autor sam zwraca uwagę, że Prowe to "prawo" - czyż nie? - MS]



Neopogańska pseudotradycja

Źródłowe strzępki może nie dają szans na naukowe poznanie Prasłowian. Wystarczą jednak do tworzenia dla potrzeb zblazowanego wykorzenionego post-polaka publikacji z pogranicza fantastyki naukowej albo zgoła komiksów. Pozwalają wychowanemu na hollywoodzkich produkcjach poczuć, że poznaje rodzimą wersję filmowego Herkulesa albo Thora, zamiast słuchać nudnego wstecznego polskiego Kościoła.

Jak się taki historyczny ignorant bardziej zapasjonuje „pradawną rodzimą tradycją”, to może za radą Magdaleny Środy w ramach „przeżycia duchowego” wyjedzie w wolny weekend z grupką korpoludków poza wielkomiejski beton do lasu. 

Tam w „noc kupały”, skacząc przez ognisko i pływając w rzeczce jako odrodzony Słowianin, złoży za pośrednictwem feministycznej kapłanki czarownicy w ofierze Swarożycowi albo Perunowi sałatkę wegańską, zamiast preferowanej dawniej przez „bogów” krwi cieląt lub dzieci. A nawet napaliwszy trawki wywróży sobie z oparów jakąś strzygę albo wywoła z lasu rusałkę.

Jedyne polskie dziedzictwo to chrześcijaństwo

W świecie faktów innej Polski niż chrześcijańska natomiast nie znajdzie. Nie ma jej nie tylko dlatego, że wierzeń Słowian nie da się już odtworzyć a na kartach historii Polska pojawia się ślubem Mieszka I z Dobrawą i jego chrztem. Przede wszystkim Polska fizycznie ukształtowała się dopiero po tym chrzcie. 

W 966 r. państwo Mieszka obejmowało tylko tereny dzisiejszej Wielkopolski i zachodniego Mazowsza. Nawet nazwa Polska pojawiła się w źródłach dopiero w czasach Bolesława Chrobrego. 

[nazwa Polska - Polanie ma genezę co najmniej 10 tysięcy lat - co najmniej, ale może znacznie starszą... mówią o tym dane naukowe, trzeba to tylko opisać - MS]


Do niedawna dedukowano z listy czterech legendarnych przodków Mieszka, że państwo Piastów powstało w II połowie IX w. Jednakże nowatorskie badania dendrologiczne wskazały, że wielka akcja budowy grodów piastowskich nastąpiła nagle dopiero około 940 r. 

Starsze grody zlokalizowano na niewielkim obszarze w promieniu 40 km od Gniezna. Możliwe, że jeszcze w czasie narodzin Mieszka istniał tylko zalążek zalążka państwa na obszarze 2 % dzisiejszej Polski. Mieszko I zjednoczył tereny, które stanowiły Polskę piastowską dopiero po 966 r., kiedy zdobył Pomorze i pod koniec życia około 990 r. odebrał Śląsk i Małopolskę Czechom.



MAPA 2: formowanie się Państwa Polan za Mieszka I



Pedros.lol, CC BY-SA 4.0, via Wikimedia Commons

Kolorem niebieskim zaznaczony przypuszczalny obszar państwa Polan około 940 r.
Kolorem pomarańczowym zaznaczony przybliżony obszar państwa Mieszka I w 966 r.




Duszę tego państwa ukształtowało dopiero chrześcijaństwo. Nie tylko poprzez to, że przekazało mu prawdziwą Wiarę w miejsce zabobonnego wróżbiarskiego czczenia drzew, kamieni, żywiołów i składania ofiar ze zwierząt i ludzi. [no nie! to autor jednak daje wiarę tietmarom???! - MS]

Nie ma śladów, by wcześniejsze pogańskie wierzenia stanowiły element jednoczący setki miejscowości i szczepów, wyznających różne bożki[no nie!! ZNOWU ???! - MS]

To przyjęcie chrześcijaństwa i ustanowienie odrębnego misyjnego biskupstwa poznańskiego w 968 r. ukształtowało wewnętrzną wspólnotę duchową (początkowo tylko elity państwa, z czasem również warstw niższych). Zarazem dało jej poczucie odrębności od innych narodów chrześcijańskich poprzez to, że polska hierarchia kościelna nie podlegała innym państwom, a bezpośrednio papieżowi, któremu Mieszko I w słynnym dokumencie Dagome Iudex przed śmiercią oddał państwo pod opiekę.

To biskup Wincenty Kadłubek w najgłębszym średniowieczu w swoich bajecznych dziejach Polski sformułował pierwszą ideę polityczną Polaków, jako wspólnoty cnoty i wolności przed tyranią.

W czasach XIII-wiecznego rozbicia dzielnicowego, kiedy nie tylko okrajane przez sąsiadów państwo Piastów, ale i sam naród polski o mało nie zanikł na skutek masowej imigracji gospodarczej osadników niemieckich w ramach lokacji miast i wsi, to kult św. Stanisława zaczął pierwszy szerzyć ideę ponownego zjednoczenia Polski, a polscy biskupi pod przywództwem abp Jakuba Świnki zgromadzeni na synodzie łęczyckim w 1285 r. pierwsi przed książętami piastowskimi podjęli się oporu przed germanizacją kraju.

To chrześcijaństwo pozwoliło się uformować narodowi polskiemu, wykształcić jego odrębną kulturę i przetrwać do dziś, w przeciwieństwie do już dawno wymarłych i zapomnianych pogańskich Obodrzyców i Wieletów. Wbrew temu, co uczy się w szkołach, Mieszko I nie przyjął chrześcijaństwa pod groźbą niemieckiego podboju, ale ze swobodnego wyboru. Pozostał przy nim nawet, gdy Wieleci i Obodrzyce w 983 r. zrzucili niemieckie jarzmo i powrócili na 150 lat do pogaństwa.

Nic dziwnego, że współcześni zateizowani post-polacy, pasjonujący się pogaństwem, zarazem wrogo odnoszą się do polskiej kultury i tradycji a najchętniej rozpuściliby Polskę w jakimś ponadnarodowym kosmopolitycznym tworze. Wyczuwają, że prawdziwej polskości nie da się oddzielić od nienawistnej im religii chrześcijańskiej, więc by pozbyć się tej drugiej, gotowi są zlikwidować i tę pierwszą.

Jacek Laskowski



TABELE














PRAWO


Msza św. za władców z dynastii Piastów.

Abp Gądecki: Wyraz troski o ich życie wieczne
Dodano: dzisiaj 12:09


Metropolita poznański przewodniczył w niedzielę uroczystej Mszy św. za władców Polski z dynastii Piastów, pochowanych w poznańskiej katedrze.



Mszę św. poprzedziło wprowadzenie pocztów sztandarowych w asyście Wojska Polskiego. Do katedry przybyli przedstawiciele władz państwowych i samorządowych, parlamentarzyści, przedstawiciele korpusu dyplomatycznego, Wojska Polskiego, Policji, Państwowej Straży Pożarnej i harcerze oraz delegacje poznańskich szkół.

W homilii metropolita poznański podjął refleksję nad naturą władzy, a także przypomniał dzieje Bolesława Chrobrego. W przyszłym roku minie 1000 lat od jego koronacji.

– Jest sprawą oczywistą, że każda ludzka społeczność w sposób konieczny potrzebuje władzy. Ponieważ Bóg stworzył ludzi jako istoty ze swej natury społeczne, żadna społeczność nie może istnieć, jeśli w niej ktoś jeden nie posiada władzy zwierzchniej i nie nakłania skutecznie jednostek do działania na rzecz wspólnego celu, dlatego polityczna społeczność ludzka musi mieć władzę, która sprawuje w niej rządy – przekonywał abp Stanisław Gądecki.

Podkreślił, że "to nie konkretny władca pochodzi od Boga, lecz od Boga pochodzi sama konieczność władzy. Konieczność rządzenia jest chciana przez Boga".



Prawo ludzkie i prawo wieczne

Abp Gądecki zwrócił uwagę, że władcę obowiązuje to samo prawo Boże, któremu podlegają wszyscy obywatele.

 – Prawo ludzkie ma o tyle istotne znamiona prawa, o ile jest zgodne z prawym rozumem. Wówczas jest jasne, że pochodzi od prawa wiecznego. O ile zaś nie jest zgodne z rozumem, nazywa się prawem niegodziwym. W takim bowiem przypadku nie ma istotnych przymiotów prawa, ale jest raczej jakąś formą przemocy [mandaty za przekraczanie "dozwolonej" prędkości!!!!  - MS] tłumaczył metropolita poznański.

Przywołując słowa św. Augustyna na temat władców szczęśliwych, czyli takich, którzy rządzą sprawiedliwie, wskazał na ich cechy. To tacy, którzy m.in. "swoją władzę czynią służebnicą Bożego majestatu, zwłaszcza aby rozszerzać kult Boży; Boga się boją, kochają Go i czczą; ociągają się z karą i łatwo zapominają winy; wymierzają karę, dlatego że wymaga tego rządzenie i zachowanie państwa, a nie dla zaspokojenia swoich nienawiści; okazują łaskawość w nadziei na poprawę, a nie żeby niegodziwość pozostawić bezkarną; często zmuszeni do decyzji przykrych, wyrównują to łagodnością miłosierdzia i hojnością w świadczeniu dobrodziejstw".



Bolesław Chrobry – pierwszy koronowany władca

Abp Gądecki przypomniał także postać i dzieje Bolesława Chrobrego.

Metropolita poznański zwrócił uwagę, że Bolesław Chrobry od początku wspierał chrystianizację Polski oraz wyprawy misyjne Wojciecha Sławnikowica, biskupa praskiego, oraz Brunona z Kwerfurtu. Podkreślił, że męczeńska śmierć św. Wojciecha w 997 r. i jego szybka kanonizacja stały się powodem zorganizowania zjazdu gnieźnieńskiego w roku 1000, podczas którego utworzono metropolię kościelną w Gnieźnie oraz biskupstwa w Krakowie, Wrocławiu i Kołobrzegu.

– Najważniejszym aktem dokonanym podczas zjazdu gnieźnieńskiego była symboliczna koronacja Bolesława Chrobrego na króla, dokonana poprzez nałożenie na jego skronie diademu cesarskiego – mówił ks. arcybiskup.

Bolesław Chrobry tuż przed śmiercią (w 1024/1025 roku), koronował się na pierwszego króla Polski. 

– Trwa spór co do daty koronacji. W świetle tekstu z epitafium władcy symboliczny akt włożenia diademu cesarskiego na głowę polskiego władcy przez Ottona III w roku 1000 nie był przez współczesnych uznawany za prawdziwą koronację – stwierdził metropolita poznański. Podkreślił, że źródła proweniencji niemieckiej jednoznacznie potwierdzają, że Bolesław, korzystając z krótkiego bezkrólewia w Niemczech po śmierci Henryka II, kazał się koronować w 1025 roku.

Poznańska katedra jest najstarszą nekropolią pierwszych królów i książąt polskich. W jej podziemiach pochowani są: Mieszko I, Bolesław Chrobry, Przemysł II, Mieszko II, Kazimierz Odnowiciel, Władysław Odonic, Bolesław Pobożny i Przemysł I, a także księżna Dobrawa.






I pozwolę sobie jeszcze wtrącić...





angielska wiki
tłumaczenie automatyczne


Polanie (starorus. Полѧне, Polęnie) – plemię wschodniosłowiańskie zamieszkujące od VI do X wieku oba brzegi środkowego Dniepru.

Profesor Paul Bushkovitch z Uniwersytetu Yale sugeruje pierwotną nazwę poli, bez przyrostka -anie, *pole → poli → Polanie (w angielskim oryginale Poliane), podobnie jak *derevo → derevli → Derewlanie (w oryginale derevliane), czy sever → severe (u Łowmiańskiego Siewiera) → Siewierzanie (severiane)


Początkowo, do IX wieku, ziemie te podlegały władztwu Chazarów i zamieszkująca je ludność zobowiązana była płacić daninę. Z tego okresu wywodzi się wiele kurhanów polańskich. W latach 60. IX wieku Waregowie przeprowadzili z terytorium Polan zwycięskie kampanie przeciwko Bizancjum, Połowcom i Pieczyngom. 

Około 880 roku Polanie zostali podbici przez księcia nowogrodzkiego Olega Mądrego, a ich ziemie stały się centrum nowego państwa: Rusi Kijowskiej. Największymi miastami polańskimi były Kijów i Perejasław. 

W wieku X nazwa Polanie zanikła; ostatni raz wymienia ją latopis Powieść minionych lat w 944 roku.







Polanie w Powieści minionych lat

Autor latopisu – prawdopodobnie Nestor – napisał, że Polanie zamieszkiwali wydzielone terytorium na wzgórzach nad Dnieprem, wywodzili się od Słowian i żyli w zgodzie z plemionami Drewlan, Siewierzan, Radymiczów (pochodzących od Lachów), Wiatyczów (pochodzących również od Lachów) oraz Chorwatów. 

Podkreślił ich szacunek dla starszych oraz przestrzeganie obyczajów małżeńskich z formalnymi obrzędami, w przeciwieństwie do Radymiczów, Wiatyczów oraz Siewierzan, którzy ponoć żyli i mieli zwyczaje jak zwierzęta.

W innym miejscu Nestor cofnął się do czasów, gdy nad Dunajem żyli Słowianie, i stwierdził, że od tych Słowian wywodzą się Morawianie, Czesi i Lachowie, a także Polanie nazywani Rusią.



Polanie nad Wisłą i Dnieprem

Nestor wspomina, że od Słowian naddunajskich wywodzą się Lachowie, którzy osiedli nad Wisłą i od których wywodzą się Polanie, Pomorzanie, Mazowszanie i Lutycy. Pisze dalej, że wywodzą się od nich także osiadli nad Dnieprem Polanie. Z tekstu wynika, że Polanie znad Wisły mają coś wspólnego z tymi znad Dniepru.




Polanie lub Polacy (ukr. Поляни, zromanizowane: Poliany; rosyjski: Поляне, zromanizowany: Polyane; polski: Polanie; Starosłowiański: Полѧне, zromanizowany: Poljane),

znany również jako Polanowie, Polaniacy i Polanie Wschodni, byli plemieniem wschodniosłowiańskim między VI a IX wiekiem, które zamieszkiwało oba brzegi Dniepru od Liubech do Rodnia, a także w dół dolnych biegów rzek Ros', Sula, Stuhna, Teteriów, Irpień, Desna i Prypeć.

Wyraźni zachodni Polanie we wczesnym średniowieczu byli plemieniem zachodniosłowiańskim, przodkami Polaków.



Fibuła wschodnich Polan (II - III wiek). Słowiańska osada w pobliżu wsi Tajmanawa w rejonie mohylewskim na Białorusi.


Historia

Nazwa wywodzi się od starosłowiańskiego słowa поле, które oznacza "pole", ponieważ według Kroniki Pierwotnej mieszkali na polach (занеже в поле седяху). 

W pewnym momencie Polanie zostali podbici przez Chazarów.

Ziemia Polan znajdowała się na skrzyżowaniu ważnych szlaków handlowych i terytoriów zamieszkałych przez różne plemiona wschodniosłowiańskie (m.in. Drevlian, Radimichów, Drehovianie i Sewerowie) i łączyła je wszystkie arteriami wodnymi. 

Ważny szlak handlowy, Droga od Waregów do Greków, przebiegała wzdłuż Dniepru przez ziemie Polan i łączyła Europę Północną z Morzem Czarnym i Cesarstwem Bizantyjskim. Położenie geograficzne Polan pozwoliło im odegrać organizacyjną rolę w konsolidacji plemion wschodniosłowiańskich. 

W IX i X wieku Polanie prowadzili dobrze rozwiniętą uprawę ziemi ornej, hodowlę bydła, łowiectwo, rybołówstwo, pszczelarstwo ulowe oraz różne rzemiosła, takie jak kowalstwo, odlewnictwo, garncarstwo, złotnictwo itp. Tysiące kurhanów (pre-polańskich), znalezionych przez archeologów w regionie Polan, wskazują, że ziemie te mogły utrzymywać stosunkowo dużą gęstość zaludnienia.

Polanie mieszkali w małych rodzinach w półziemiankach ("domach ziemnych"), nosili samodziałowe ubrania i skromną biżuterię. Przed nawróceniem się na chrześcijaństwo mieszkańcy palili swoich zmarłych i wznosili nad nimi wały przypominające kurhany.

W latach sześćdziesiątych XIX wieku przybyli Waregowie (Wikingowie) i zorganizowali kilka udanych kampanii wojskowych przeciwko Cesarstwu Bizantyjskiemu, które ostatecznie pokonało ich i zawarło pokój z nimi, Pieczyngami i Połoczanie

Od IX wieku Polacy zaczęli być znani jako Rusini[4], a region, który zamieszkiwali, jako ziemia Ruś[5], którą to nazwę prawdopodobnie przejęli od Waregów.

Kroniki wielokrotnie odnotowują, że stosunki społeczno-gospodarcze w społecznościach Polan były bardzo rozwinięte w porównaniu z sąsiednimi plemionami. Według Kroniki Pierwotnej, na czele plemienia Polan stanęli trzej bracia - Kij, Szczek i Chorow, którzy położyli podwaliny pod Kijów, który stanie się centrum plemiennym.

Za pierwszych władców Kijowa uważa się dwóch Waregów, Askolda i Dira. W latach osiemdziesiątych XX wieku Oleg Mądry podbił ziemie Polan, od tego momentu zamieszkiwane przez nich terytorium stało się politycznym, kulturalnym i gospodarczym centrum Rusi Kijowskiej.

Według kronikarskich legend największymi miastami wschodnich Polan były Kijów, Perejasław, Rodnia, Wyszhorod, Biłogród Kijowski (obecnie wieś Biłohródka nad rzeką Irpieniem) i Kanów. 

W X wieku termin "Polanie" wyszedł praktycznie z użycia, zastąpiony nazwą "Ruś", a wschodni Polanie jako plemię są ostatnio wymienieni w kronice z 944 roku.




Polanie wschodni i zachodni to ta sama "nacja", jak wszystko zresztą...




















SPIS ŹRÓDEŁ HISTORYCZNYCH (notatka Pch24.pl)

– Gall Anonim „Kronika” w tłumaczeniu Z.Komarnickiego, Drukarnia Józefa Sikorskiego, Warszawa 1873 r.

– Helmold z Bozowa „Kronika Słowian”, PWN, Warszawa 1974

– Kosmas „Kronika Czechów”, edycja komputerowa

– Nestor „Powieść minionych lat” edycja komputerowa

– Prokopiusz z Cezarei „Historia wojen. Tom II”, Towarzystwo Wydawnicze „Historia Iagiellonica”, Kraków 2015

– Thietmar „Kronika biskupa merseburskiego”, edycja komputerowa

– Wincenty Kadłubek „Kronika polska”, edycja komputerowa

Fragmenty źródeł dotyczące religii Słowian zaczerpnięte z Labuda Gerard „Słowiańszczyzna Starożytna i Wczesnośredniowieczna…”:

– Adam z Bremy „Kronika” Gesta Hammaburgensis Ecclesiae Pontificum

– Saxo Grammaticus „Gesta Danorum”

– „Żywot św. Ottona biskupa bamberskiego” mnicha Ebo

– „Dialog o życiu św. Ottona z Bambergu” mnicha Herborda

– „Żywot św. Ottona z Bambergu” mnicha z Prufening

– Ibn Rosteh „Księga kosztownych klejnotów”

– Ibrahim Ibn Jakub „Relacja z podróży do krajów słowiańskich

– pismo św. Bonifacego do króla anglosaskiego Elthibalda

BIBLIOGRAFIA:

– Kajkowski Kamil, Kuczkowski Andrzej „Religia Pomorzan we wczesnym średniowieczu, Wydawnictwo Jasne, Pruszcz Gdański 2010

– Labuda Gerard „Słowiańszczyzna Starożytna i Wczesnośredniowieczna. Antologia tekstów źródłowych.”, Wydawnictwo Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk & Wydawnictwo Sorus, Poznań 1999

– Lewicki Tadeusz „Źródła Arabskie do Dziejów Słowiańszczyzny. Tom 2, część 2”, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław oddział w Krakowie, 1977

– Nowak Andrzej „Dzieje Polski. Tom 1”, Biały Kruk Sp. z o.o., Wydanie I, Kraków 2014

– Nowak Andrzej „Dzieje Polski. Tom 2”, Biały Kruk Sp. z o.o., Wydanie I, Kraków 2015

– Strzelczyk Jerzy „Mity, Podania i Wierzenia Dawnych Słowian”, Dom Wydawniczy REBIS Sp. z o.o., Wydanie II poprawione i uzupełnione, Poznań 2007

– Urbańczyk Stanisław „Dawni Słowianie. Wiara i Kult”, Zakład Narodowy im. Ossolińskich Wydawnictwo, Wrocław 1991

ARTYKUŁY:

– „Absurdalne wywody nowego posła KO. Józefaciuk: Boże Narodzenie nie jest typowo chrześcijańskim świętem. Obchodzę wydarzenie z rodziną”, 22.11.2023

(za https://wpolityce.pl/polityka/671741-jozefaciuk-boze-narodzenie-nie-jest-chrzescijanskim-swietem)

– Środa Magdalena „W noc kupały liczmy na siły nadprzyrodzone”, 18.06.2019

(za https://wyborcza.pl/7,75968,24910985,w-noc-kupaly-liczmy-na-sily-nadprzyrodzone.html)



[1] Nowak Andrzej „Dzieje Polski. Tom 2”, str.12,

[2] Labuda G. „Słowiańszczyzna Starożytna i Wczesnośredniowieczna”, rozdział IX, str. 170-181, 208-10, 212-13

[3] Urbańczyk Stanisław „Dawni Słowianie. Wiara i Kult”, str. 67-68

[4] Strzelczyk Jerzy „Mity, Podania i Wierzenia Dawnych Słowian”, str. 36, 71, 204-5

[5] Urbańczyk Stanisław „Dawni Słowianie. Wiara i Kult”, str. 181









Prawym Okiem: Celtowie

Polska przedchrześcijańska nie istniała! Dla oświecenia pogan - pasjonatów - PCH24.pl

pl.wikipedia.org/wiki/Polanie_(plemię_wschodniosłowiańskie)

en.wikipedia.org/wiki/Polans_(eastern)

Poznań: Mszy św. za władców z dynastii Piastów




do przemyślenia:

Prawym Okiem: Bezpieczeństwo

Prawym Okiem: Rowy przeciwczołgowe przy DW 222



Prawym Okiem: Kodeks drogowy (Rumunia)

Prawym Okiem: "Wydział jest zastraszony"

Prawym Okiem: Uzbrojenie obywateli

Prawym Okiem: Odblaski sobie... a potop sobie..

Prawym Okiem: Odblaski na niebie - i na wodzie...







piątek, 22 listopada 2024

Pokrewieństwa języka tocharskiego z językami słowiańskimi.













przedruk fb




PraŹródła - edukacja, badania, publikacje
 


17 listopada o 19:01 ·





Oto długo oczekiwane opracowanie Rafała Jakubowskiego dotyczące pokrewieństwa języka tocharskiego z językami słowiańskimi, które rewolucjonizuje dotychczasową wiedzę w tym temacie.

Badania prowadzone były przez rok. Opracowanie liczy czterdzieści siedem stron, ale tutaj zamieszczamy zaledwie jego fragment. Całość tekstu znajduje się na naszej stronie www. Link znajdziecie Państwo poniżej. Chętne osoby zachęcamy do wsparcia naszej pracy poprzez wpłaty na konto Stowarzyszenia Praźródła, nr 77 1600 1462 1882 7571 2000 0001


POKREWIEŃSTWO JĘZYKA TOCHARSKIEGO Z JĘZYKAMI SŁOWIAŃSKIMI. WERYFIKACJA DOTYCHCZASOWYCH BADAŃ NAD JĘZYKIEM I POCHODZENIEM TOCHARÓW.



Abstract


Niniejszy tekst traktuje o pokrewieństwie języka i w szerszym ujęciu Tocharów do ludów słowiańskich. W ramach tego oparto się na językowej analizie pokrewieństwa, głównie w zakresie morfemów i w mniejszym zakresie w odniesienie do pozostałych aspektów morfologii języka, fleksji, semantyki. Zagadnienie takie zostało podjęte, ze względu na dotychczasowe, marginalizowanie pokrewieństwa języka tocharskiego i języków słowiańskich, mimo jednoznacznych i szczególnie znaczących analogii istniejących w tym zakresie.

Tłem dla przedstawionego zagadnienia jest próba ustalenia pochodzenia Tocharów, nie tylko w nawiązaniu do językoznawstwa ale również archeogenetyki oraz historiografii. W ramach publikacji wskazano na szereg dotychczasowych błędów interpretacyjnych dotyczących języka tocharskiego i pochodzenia Tocharów. Tekst wskazuje na istotne i konieczne uwzględnianie w badaniach językoznawczych wyników badań genetycznych. Wnioski wskazują również na słuszność dotychczas kwestionowanego poglądu, iż „geny najczęściej wskazują na kulturę”, czy „geny najczęściej są powiązane z konkretnymi etnosami”.


1. Pochodzenie Tocharów

Współcześnie Tocharzy stali się tematem popularnym i wzbudzającym wiele emocji za sprawą znalezienia (w drugiej połowie XX wieku) na pustyni Tarim Basin, w Xiaohe licznych pochówków ze zmumifikowanymi szczątkami ludu, który zidentyfikowano z historycznymi Tocharami. Najstarsze mumie pochodzą z XXII-XX wieku p.n.e. [Adams, Douglas 1988]. Obok pochówków zachowało się szereg szczególnych artefaktów, w tym: pale imitujące wiosła i fallusy wbite na obszarze nekropolii, drewniane figurki/lalki, liczne naczynia ceramiczne, w tym z symbolami swastyki. Mumie do grobów złożono w bogatych strojach. W niektórych grobach męskich, na szczególną uwagę zwraca wyposażenie mumii w wysokie, filcowe kapelusze. Tym co od razu wzbudziło sensację, był fakt iż znaczna część zmumifikowanych męskich szczątków miała włosy rude lub ciemny-blond.
 
Wbrew pozorom Tocharowie nie byli ludem tajemniczym. Zachowały się o nich liczne w wzmianki zarówno w historiografii chińskiej, ale także indyjskiej czy europejskiej. Chińczycy Tocharów określali mianem Juezhi. Chińczycy z Tocharami około XX w p.n.e. czyli na przełomie istnienia dynastii mitycznej i pierwszej dynastii historycznej - starli się militarnie. W kolejnych wiekach prowadzili ożywione relacje handlowe. O prawdopodobnej konfrontacji Juezhi z Chińczykami mówią wzmianki kronikarskie Zhang Qiana. Według nich Yuezhi w XIX w pne zostali wyparci na północny zachód od pierwszej chińskiej stolicy Xian [Shah 2016]. Oznaczałoby to że, przed ich wyparciem Yuezhi znajdowali się na obszarze pierwszej chińskiej stolicy i mitycznej „boskiej” dynastii (Trzech Władców i Pięciu Cesarzy). Dopiero kolejna po niej (już historyczna) dynastia Xia, miałaby wyprzeć Yuezhi na teren, w pobliżu którego w kilka wieków później powstały pierwsze fortyfikacje Wielkiego Muru Chińskiego.

 
O Tocharach jako Tusharal lub Tukhāra wspomina Mahabharata, ale także takie teksty jak: Atharvaveda, Samaveda, Brahmany (Aitareya, Satapatha, Vamsa) czy Purany. 

W ten sposób Tcoharów umiejscawia się wśród najważniejszych rodów/ludów aryjskich m.in. obok Śaka. Kronikarskie źródła chińskie wskazują na pokrewieństwo Tocharów z ludem Śaka oraz Wusun (Wūzhī) [Adams, Douglas 1988], który najprawdopodobniej pochodził z terenu wschodniej i/lub środkowej Europy. Natomiast nie jest w pełni precyzyjne określanie ich mianem ludu typowo scytyjskiego. Idąc w ślad za tłumaczeniem źródeł indyjskich Tocharowie oznaczaliby lud księżyca/Boga księżyca [Shah 2016]. Zdaniem współczesnych badaczy sami siebie Tocharowie określali jako „ärsi” lub „ākñi”. Zdaniem D. Adams'a ākñi, oznaczało wędrowców [Mallory, Adams 2006]. Pogląd taki nie znajduje jednak potwierdzenia w źródłach, tym bardziej, że mianem wędrowców – säkā język tocharski określa lud Śaka.

 
Wzmianki o Tocharach znajdziemy w kronikach ujgurskich oraz sogdyjskich. Według Hòu Hàn Jì – chińskiej kroniki z IV w ne, Yuezhi na początku II w pne podbili post grecką Baktrię [Knechtges 2010].

Informację te potwierdza Strabon, według którego Tocharowie należeli do ludów scytyjskich. Ptolemeusz i Strabon Tocharów określali jako Tókharoi – Τόχαροι



Trago dla odmiany twierdził, że Baktrię zdobyły ludy Asiam i Saraucae [Pompeii Trogi, Fragmenta za www.polona.pl], które utożsamiał ze scytyjskimi Śaka, Issedonami/Asii/Osii określanymi przez Chińczyków jako Wusun. 

Najprawdopodobniej Tocharowie naonczas znajdowali się w przymierzu z tymi ludami. Podbicie czy zawładnięcie Daxii i Baktrii przez Tocharów i ludy z nimi sprzymierzone nastąpiło wskutek pokonania i wyparcia Tocharów z pogranicza Chin przez koczowniczych Xiongnu, które jak wynika ze wzmianek historycznych i badań genetycznych były mieszanką Ariów i ludów azjatyckich.



Na zdominowanych przez Tocharów i ich sprzymierzeńców terenach w II w p.n.e. powstaje imperium kuszańskie. Bogate imperium zaczęło być stopniowo dominowane przez sasanidzką Persję. Ostatecznym kres państwa Kuszan położyły najazdy Hunów, aczkolwiek wpływy kulturowe i religijne pozostałe po Kuszanach dostrzec można, w innych obszarach Eurazji.


Manuskrypty tocharskie datowane na IV-VIII w ne, znaleziono na terenie stosunkowo nieodległym od miejsca odnalezienia pochówków tocharskich w XX w pne. Zdaniem większości badaczy zachodnich manuskrypty te zostały spisane przez ludność tocharską migrującą z rozbitego państwa kuszańskiego. Jednak pogląd taki podważa czas powstania tych manuskryptów oraz język stosowany do ich zapisania. Czas powstania najstarszych manuskryptów jest wcześniejszy niż ostateczny upadek państwa Kusz. Natomiast jeśli manuskrypty miałyby być pisane przez emigrantów kuszańskich, najprawdopodobniej były spisywane w języku baktryjskim czyli odmianie greckiego lub w sanskrycie, ponieważ takich form używano w państwie Kusz. Wśród licznych manuskryptów tocharskich nie znaleziono nawet śladów zapisków w języku Kusz. Manuskrypty zapisano w archaicznych formach języka tocharskiego, co wskazywałoby na to, że po rozbiciu państwa tocharskiego przez Hunów część ludności pozostała na pierwotnych obszarach. Taki wygląd wydaje się bliższy prawdy, tym bardziej, że wszelkie wojny i związane z tym migracje, bardzo rzadko kiedy powodują zupełne czystki etniczne i pełne przesiedlenia i migracje.


W badaniach nad Tocharami do połowy XX wieku, lud ten na podstawie wzmianek historycznych utożsamiano ze Scytami lub bliżej nieokreślonymi koczownikami. Pogląd ten zmieniły dwa odkrycia, które miały miejsce na tym samym obszarze. Na początku XX wieku na terenie oaz pustyni Tarim i Lum odnaleziono szereg manuskryptów pochodzenia tocharskiego. Drugie odkrycie dotyczyło kilkuset zmumifikowanych ciał ludności tocharskiej, znalezionych na obszarze Pustyni Tarim. Oba znaleziska w zasadniczy sposób pozwalają określić przybliżone pochodzenie etniczne Tocharów, aczkolwiek w obu przypadkach, mass media, Wikipedia, pop kultura najczęściej przedstawiają fałszywy pogląd na to zagadnienie. Niestety także część naukowców również przestawia tendencyjne interpretacje badań. Temat etnicznego pochodzenia Tocharów można skonfrontować z badaniami genetycznymi mumii tarymskich jak też innych, równie archaicznych szczątków ludzkich pochodzących z obszaru prowincji Xinjiang czyli pogranicza Tarim Basin.


 
2. Sposób przeprowadzenia badań

Jako, że analiza języka tocharskiego jest głównym tematem niniejszej publikacji, w pełni zasadnym staje się przybliżenie zakresu tego opracowania i zastosowanych przy tym metod.


Język tocharski zachował się w wersji A (Tocharski A – TA) oraz B (Tocharski B - TB). W językach tych zapisano kilka tysięcy manuskryptów. Łącznie, w słownikach charakteryzujących ten język zebrano 22 074 słów, w tym 6721 wersji języka A. Jednak wśród tej liczby wyrazów większa część to derywaty czyli wyrazy pochodzące od głównego słowa, powstałe w efekcie odmiany.

 
W opracowaniu opierano się na kilku słownikach języka tocharskiego (A i B), w tym znajdującego się na stronie Uniwersytetu Wiedeńskiego, w ramach projektu „A Comprehensive Edition of Tocharian Manuscripts” [https://cetom.univie.ac.at/?words], D. Q. Adams'a “A Dictionary of Tocharian B” (2013), “Tocharisches Elementarbuch” W. Thomas'a (1964), P. Poucha “Thesaurus Linguae Tocharicae” (1955), G. Carling, G.J. Pinault i W. Winter “A Dictionary and Thesaurus of Tocharian A” (2008) oraz jak dotąd najdokładniejszego “Materials for a Tocharian Historical and Etymological Dictionary” Jorundur Hilmarsson'a (1996).


W ramach analizy postawiono za cel ustalenie pokrewieństwa językowego, języka tocharskiego (TA i TB) z innymi językami, w tym: słowiańskim i bałtyjskim, angielskim, niemieckim, ujgurskim (i językami tureckimi), samojedzkim, sanskrytem, greką, łaciną. W przypadku języków słowiańskich odniesiono się zarówno do współczesnego brzmienia tych języków, jak również do języka staropolskiego oraz staro-cerkiewno-słowiańskiego.


Badanie pokrewieństwa językowego skupiono głównie na analizie leksykalnej, słowotwórczej czyli porównywaniu słownictwa. W mniejszym zakresie odniesiono się do pozostałych aspektów morfologii języka czyli fleksji (odmiany) czy fonetyki (sposobu wymowy). W ramach badania słowotwórstwa analizowano podobieństwa w oparciu o identyczne lub podobne morfemy i podobieństwa odnoszące się także do fonemów. Tym samym odniesiono się nie tylko do analogii brzmienia słów lecz również ich podobieństwa semantycznego (znaczeniowego). Tego rodzaju analiza utrudnia przypadkowość czy tendencyjność interpretacji.

Istotnym było sprawdzenie znaczenia słów zawartych w treści poszczególnych manuskryptów. Zabieg taki stosowano w stosunku do słów, w których dotychczasowe tłumaczenia budziły wątpliwości. Co zostanie omówione w dalszej części publikacji wiele tłumaczeń budzi zastrzeżenia. Wynika to z kilku względów. Pierwszym jest ten, że w manuskryptach liczna grupa słów występuje tylko raz. Tym samym tłumacze mają trudne zadanie, ponieważ znaczenie poszczególnych słów identyfikują tylko na podstawie wątłej wiedzy o kontekście treści zawartych w tekście. Jest to tym trudniejsze i niesie z sobą tym większe ryzyko błędnego tłumaczenia, gdyż większość tekstów zachowała się fragmentarycznie. Znaczna część manuskryptów to tłumaczenia znanych wcześniej tekstów buddyjskich. Jednak i w tym przypadku u badaczy pojawiają się liczne błędy wynikające z niezrozumienia kontekstu religioznawczego badanych tekstów, w tym przypadku z nieznajomości w rozumieniu interpretacji tekstów buddyjskich i co szczególnie istotne związanej z nimi specyficznej terminologii.
Odnosząc się do pochodzenia i ewentualnych pokrewieństw języka tocharskiego z innymi językami, bardzo istotnym jest wskazanie, że do chwili obecnej ponad połowy słownictwa nie udało się zidentyfikować. Oznacza to, że nie znamy znaczeń części słów tocharskich.



3. Pokrewieństwo z językami słowiańskimi

Jednoznacznie należy uznać, że obok sanskrytu czy szerzej języków indo-irańskich, największe pokrewieństwo języka tocharskiego znajdujemy w przypadku języków słowiańskich. Analiza dokonana w niniejszym tekście wykazuje, że podobieństwa między tocharskim a językami słowiańskimi co prawda w mniejszym zakresie dotyczą obszarów fonetycznych lecz istnieje cały szereg zbieżności morfologicznych i semantycznych. Widać je między innymi w strukturach prefiksów i sufiksów służących do negacji lub przekształcania znaczeń. Ich skala sięga ponad 24% całego słownictwa tocharskiego, co przewyższa stopień pokrewieństwa sanskrytu z językiem tocharskim, jeśli odejmiemy nazwy własne, które jak wspomniano w sanskrycie stanowią znaczną część analogii leksykalnych.
 
Ze względów pokrewieństwa genetycznego i kulturowego oczywistym są liczne analogie między językami słowiańskimi a sanskrytem. Zgoła inaczej niż w przypadku języków germańskich, w językach słowiańskich integralnych analogii z językiem tocharskim znajdujemy ok 16%. Wynika z tego, że dwie trzecie wszystkich słowiańskich analogii leksykalnych z językiem tocharskim pojawiają się wyłącznie w językach słowiańskich. Wskazuje to jednoznacznie na archaiczność związków między Tocharami a Protosłowianami. Wskazuje na to również bardzo wysoka (ok 41%) skala analogii leksykalnych z najstarszą odmianą języka tocharskiego (TA). Jest to wskaźnik porównywalny z podobieństwem do TA ze strony łaciny.


Wymienione wyżej aspekty wskazują nie tylko na w znacznej mierze europejskie korzenie języka tocharskiego i pochodzenia Tocharów, ale wskazują jednocześnie na najściślejsze powiązanie tego języka z językami słowiańskimi i łaciną. Przy czym skala analogii ze słownictwem tocharskim w przypadku języków słowiańskich jest wielokrotnie wyższa niż w przypadku łaciny.

Najliczniejsze analogie w słownictwie między obu obszarami języków występują w przypadku dwóch samogłosek: e oraz o, oraz spółgłosek takich jak: l, n, p, s, t, r, w. Tak duża reprezentacja głosek miękkich po raz kolejny podkreśla, że zakres palatalizacji twardych głosek w języku tocharskim na miękkie głoski w językach słowiańskich miał charakter marginalny. Można raczej mówić o wspólnym obszarze miękkich głosek w języku tocharskim i językach słowiańskich.
 
Poza wymienionymi analogiami występującymi w obszarze słownictwa, osobno można się odnieść do interesujących przypadków dotyczących obrzędowości. Rzucają one szersze światło na zagadnienie systemu religijnego Słowian. Na plan pierwszy wysuwa się nazewnictwo tocharskiego i wedyjskiego Bóstwa Maheśvare, czyli władcy potrójnego świata (ziemi, podziemi i niebios). W sanskrycie „maha” oznacza wielki, zaś „śvare” odnosi się w tym przypadku do funkcji i rangi tej istoty. W tocharskim A, „swār” oznaczało radość, ale także harmonię, komplementarność. Należy przy tym mieć na uwadze powiązanie słowa śvare” z sanskryckim sva – oznaczającym przejrzystość, świętość (w nawiązaniu do oznaczenia żywiołu przestrzeni w pojmowaniu sakralnym). Stąd w sanskrycie „śva” jest rdzeniem tak istotnego symbolu jakim jest svasti (swastyka) ale także imienia wspomnianego Boga. Równie rozległe i powiązane z sakralnością znaczenie rdzenia „swa”znajdziemy w językach słowiańskich. To nie tylko świę(tość), świa(tłość) ale także swa(ćba), swa(rga) czyli swastyka. To również imię Bóstwa Swa(roga)/Swa(rożyca) oraz Swa(ntewid), znany ze źródeł wczesnośredniowiecznych pod zapisami: Suantouitus, Suantouith, Suantuitho, Szuentevit, Suantevit, Zuantevith, Zvantevith.

 
Wynika z powyższego, że przedrostek odnoszący się do świętości (w ujęciu przedchrześcijańskim) w języku tocharskim, sanskrycie i słowiańskim bezpośrednio – semantycznie i leksykalnie są z sobą powiązane. W tym ujęciu powstaje zgoła odmienna od dotychczasowych interpretacja funkcji i atrybutów słowiańskiego Swaroga/Swarożyca oraz Swantowida. Za kolejne nawiązanie do słowiańskich Bogów, zawarte w języku tocharskim można uznać pojęcia: „walu”, „walunt” i „walus” (TA) odnoszące się do krainy śmierci u Słowian zwanej wela, która była domeną Boga zaświatów Wołosa/Welesa.

Dalej można wskazać na tocharskie pojęcie „warässaälñesse” (TB), które oznacza praktykę kontemplacyjną, gdzie pojęcie jest pochodnym swār (TA) – radość. W języku słowiańskim mogło dojść do doszło do zmiany znaczenia słowa swar w ramach pejoratywizacji znaczeń sakralnych, co było nagminnym mechanizmem w ramach chrystianizacji. Sva w sanskrycie oznacza zarówno „niebo oświetlone jasnością, słońcem” jak też przejrzystość (charakterystyczną dla żywiołu przestrzeni) oraz naturalny stan umysłu, charakterystyczny dla przejrzystości. W obszarze obrzędowości przejrzystość ta jest efektem głębokiej kontemplacji. Kolejne słowo tocharskie „warksäl” (TB) – oznacza siłę i moc, co można odnieść do słowiańskiego „szwarność”.


Tocharskie „aśrām” (TB) oznacza świątynię, jest bezpośrednim zapożyczeniem z sanskrytu ale również odpowiada starosłowiańskiemu słowu chram. Podobnej analogii można upatrywać w tocharskim „cetisse” (TB) oznaczającym „świątynny”, gdzie cetis = świątynia, kącina.

 
Analogie można znaleźć w nazewnictwie kapłanów, mnichów:

tocharski rsāka (TB) to sanskrycki riszi czyli mędrzec, święty, a w starosłowiańskim żerca;
tocharski dhuta (TB) - w sanskrycie sa(dhu) to święty, asceta i nawiązuje do słowiańskiego pojęcia dziad, ded co oznaczałoby wędrownego ascetę. Następnie:
tocharskie vyākarit (TB) to wróżba, věštba (cze, słow);
tocharskie daksim (TA) to ofiara, datek;
a dānaśālāń (TA) tłumaczone jest jako sala do składania danin, ofiar, gdzie dāna = daniny, ofiary, a śālāń=sala


Także kolejne słowa istotne w systemie religijnym Tocharów nawiązują do świata wierzeń słowiańskich. Do słów takich można zaliczyć:

tocharskie pravacam (TB) – oznaczające prawo religijne jak i tekst obrzędowy. W językach słowiańskich nawiązuje do prawideł, prawa czyli pojęcia nawiązującego do zasad religijnych;
tocharskie prasāt (TB) – to wiara, przesąd, przy czym przesąd jest rozumiany jako wiara w tajemnicze zdarzenia, wiedza tajemna, hermetyczna – z czego wynika, że dawniej słowo „przesąd” miało znaczenie zgoła odmienne od współczesnego. Jest to kolejne z wielu pojęć, które znaczenie uległo pejoratywizacji zmianie w ramach chrystianizacji;

tocharskie pāyti (TB) to pokuta, покая́ние (ros) lub pokani (czeskie);
tocharskie posat (TB) oznacza post, przez co okazuje się, że błędna jest etymologia wymyślona przez Brucknera, według którego post w językach słowiańskich jest VIII-IX wiecznym zapożyczeniem przyjętym od misjonarzy niemieckich, z niem. fasten/fasta. Jeśli doszło do pożyczki to ewidentnie w odwrotnym kierunku.

Dość interesującym jest pokrewieństwo między tocharskim śopaiś (TB) oznaczającym przesilenie a słowiańską sobótką. Pozostając przy świętach tocharskie pākäccām (TA) i pāke (TB) oznacza dar świąteczny czyli paczkę, pakę co wyjaśnia dość archaiczną genezę paczki świątecznej jako prezentu.
 
Do słów związanych z obrzędowością należy także zaliczyć patäl (TB) czyli piekło oraz enak (TA) rozumiany jako zły znak. Kolejnymi interesującymi słowami odnoszącymi się do obrzędowości jest cała rodzina wyrazów tocharskich spokrewniona z pojęciem pälā (TA) oznaczającym oddawanie czci.

Podobne znaczenie ma pojęcie perskie „pahla” rozumiane jako pierwszy, znamienity, czcigodny. W językach słowiańskich wydaje się, że oba pojęcia (perskie i tocharskie) jest spokrewnione z pierwotnym znaczeniem słowa bałwan czyli przedmiotem czci. 

W języku słowiańskim odnoszącym się do obrzędowości przedchrześcijańskiej można znaleźć również kolejne podobnie brzmiące słowa jak:

 (święty) pal – zwany gaikiem, stosowany w świętach wiosennych i letnich. Tego rodzaju pal ze wstążkami w kolorach symbolizujących pięć żywiołów jest nawiązaniem do obrzędowej włóczni, strzały, wirguli/kija dziadowskiego, ale także axis mundi. Sądząc z pozostałości archeologicznych zachowanych na Słowiańszczyźnie od czasów rzymskich, można stwierdzić, że tego rodzaju pale sytuowano także w miejscach pochówków oraz miejscach kultu. W języku tocharskim B „pāli” oznacza również coś długiego i prostego jak pałka, kij, co również nawiązuje do znaczeń obrzędowości słowiańskiej.

 
Od wspomnianego tocharskiego pojęcia wywodzi się cała rodzina słów związanych z rytualizmem:
- palyśi (TB) to jasność, świecenie, połyskiwanie;
- pälkamo (TB) to świetlisty, palący, połyskliwy, jaśniejący;
- pälkaucäkka (TB) – to przepowiadająca przyszłość, choć dosłownie jasnowidząca, gdzie:
cäkka (TB) to inaczej widząca, wiedząca, wróżka w starosłowiańskiej obrzędowości określana mianem cioty;
- z kolei ompalsko (TB) również określane jest jako medytacja, co raczej w dosłownym tłumaczeniu brzmiałoby jako „święte, błogosławione om” czyli przebywanie w stanie kontemplacji;

palante (TB) to z kolei forma prośby o błogosławieństwo (THT 135). Zastanawiającym jest czy słowiańska obrzędowa gra w palanta była ofiarą związaną z błogosławieństwem.

Bezpośrednio do stanu medytacji nawiązuje również słowo „dhyām” (TB). Nawiązuje to słowa „dyaus” jako jaśniejący. Wynika z tego, że medytacja ma wspólny rdzeń znaczeniowy z jaśnieniem, oświeceniem, w słowiańskim dzień – od jasności, diń dinnica (starosłowiańskocerkiewny) – jutrzenka, świt, danica (chorw) – jutrzenka.

Kolejnymi słowami, które mogą kojarzyć się z obrzędowością są słowa tocharskie „ākläṣlyi”, „ākläṣye” (TA), „aklasseńca”, „aklyyate” (TB) – oba rozumiane jako nauka, nauczanie, ale interesującym jest zbieżność tocharskich słów ze słowiańskim pojęciem zaklęcia, zaklinania. Zważywszy, że większa część manuskryptów tocharskich dotyczyła aspektów religijnych, wydaje się prawdopodobnym, że używano słów dotyczących nauki działań sakralnych. W efekcie pojęcie nauczania, mogłoby mieć wspólne korzenie z zaklinaniem.


Kolejna grupa słów tocharskich wywodzi się z pojęcia „pās” (TA), które oznacza ochronę, schronienie, bycie pod protekcją. „Pāsmām” i „passalle” w języku tocharskim oznacza „bycie chronionym”, „mieć pas”, „mam pas”, „mam ochronę”. 

Można nawiązać tu do takich słowiańskich pojęć jak:

- pas, który pełnił istotne funkcje obrzędowe. W Aweście pas był symbolem ochrony (przez Bogów). Posiadać pas oznaczało także nobilitację (bycie dorosłym mężczyzną) ale także bycie chronionym.

Założenie pasa (pasowanie) oznaczało zatem formę inicjacji do dorosłości, w ujęciu obrzędowym przyjęcie do grupy osób dorosłych. Na słowiańszczyźnie pas to krajka, która utkana jest w odpowiednie symboliczne wzory, służące wsparciu i ochronie. Idąc dalej oczywistym staje się etymologia takich słowiańskich słów jak:
 
- pasterz, czyli ten który chroni;
- pastwisko rozumiane jako teren chroniony;
- pasać, pasanie (w toch. B- pāstsi) to ochranianie.


Opasanie w postaci wieńca, wianka (to co opasuje głowę) w języku tocharskim określano jako „pāssakw” (TB) i miałoby podobną funkcję obrzędową jak pas. Wieńce były symbolem czystości czyli przynależności do elity kapłańskiej. W kulturze ludowej nakładano je w czasie świąt, w powyższym ujęciu byłaby to forma ochrony i protekcji wśród sił wyższych.


Na koniec można przedstawić tocharskie pojęcie „wic” (TB) oznaczające wiedzę magiczną, umiejętności magiczne. W językach słowiańskich pojęcie to, w sposób oczywisty można skojarzyć z wiedźmą, której etymologia nawiązuje zarówno do wiedzy jak i wiedzenia. Dalekie pokrewieństwo znajdziemy także w języku niemieckim jak i angielskim. W języku angielskim wiedźma to „witch”, lecz słowo to jako „wich” pojawia się po raz pierwszy dopiero w XVI wieku. Z pewnością jest nawiązaniem do staroangielskiego wicca. W średnio dolnoniemieckim odpowiada mu pojęcie „wicken” oznaczające czarownicę i czarowanie (w sensie magicznym ) jako „wichelen”.


Po części znaczeniowo do wiedźmy nawiązują pojęcia związane z czarowaniem. Oczarowanie, zachwyt w tocharskim B określa się mianem „tsarwo” (w dosłownym tłumaczeniu fonetycznym „czarwo” lub „czarło”). Z kolei oczarowanie w sensie omamiania odnosi się do słowa „tsärtsäkwa” (TB). Natomiast klasztor, wspólnota religijna to „tsāro” (TB).


Ostatnim elementem omówienia słownictwa tocharskiego w nawiązaniu do języków słowiańskich jest przedstawienie kilku pojęć, które powinny wzbudzić zainteresowanie nie tylko językoznawców ale również historyków i antropologów kulturowych.


Pierwszym z zebranych tego rodzaju pojęć jest tocharskie słowo „kñas” (TA), które oznacza osobę posiadającą wiedzę. W sanskrycie „knasa” to świecący. Przy czym w języku słowiańskim cytowane słowo kojarzy się ze słowem kniaź, czyli osoby, która posiada władzę. Wydaje się prawdopodobne, że w pierwotnej strukturze społecznej u Słowian, podobnie jak u Ariów najwyższą władzę posiadali kapłani, czyli ci którzy dzierżyli wiedzę (znanie). Tym samym słowo kniaź swoją etymologię może czerpać z obszaru obrzędowości, osoby obeznanej, wiedzącej, pełniącej funkcje kapłańskie. Dopiero z laicyzacją władzy pojęcie kniaź, mogło przejść na osoby pełniące władzę świecką.

 
Kolejna grupa słów odnosi się do tocharskich pojęć jak:

- pyāst (TA) oznaczające wzrastanie, siła, moc;
- pyāstā (TA) znaczące bycie silnym, zdrowym;
- pyāstäs (TA) równoznaczne z wzrastaniem;
oraz pyāstlune (TA) tłumaczone jako wspieranie wzrostu – piastowanie.

 
Powyższe zestawienie wskazuje nie tylko na pewien zakres analogii językowych z językami słowiańskimi. Dodatkowo widać, że tocharskie tłumaczenie pojęć „piast”, „piasta” i „piastowanie” mogą wiele wnieść w odniesieniu do poszukiwań etnicznej genezy pierwszej polskiej dynastii.

 
Kolejnym obszarem leksykalnym odnoszącym się do zamierzchłych dziejów Polski są takie słowa tocharskie jak: „Kraki”, „Krki” (TA). Oba słowa to imiona. 

W manuskryptach tocharskich jest to odniesienie do tradycji wedyjskiej mówiącej, że za czasów Buddy Kaśyapy (żyjącego przed Buddą Sakyamunim) w kraju Kashin żył legendarny władca, kapłan oświecony król Kraki/Krki. 

Okazuje się, że podania i legendy o prahistorycznym władcy o tak znamiennym imieniu, przywodzącym na myśl znane w Polsce i Czechach legendy o królu Kraku, występowały także u Tocharów i w tradycji wedyjskiej. 

Również perskim Shahnameh znajduje się analogiczna postać, nazywana Kej Kawus. Wszystkie wspomniane podania wskazują na wspólne podłoże kulturowe i historyczne ludów aryjskich oraz słowiańskich. Znamiennym jest to, że Krki/Kraki w tradycji wedyjskiej i tocharskiej łączony jest z Buddą Kaśyapą (w języku. tocharskim nazywany „kāccāpa”). Z kolei w legendach słowiańskich obok króla Kraka nie znajduje się żadna święta postać, aczkolwiek postać Kraka mogła zostać ocenzurowana przez chrześcijaństwo. Kolejnym zasadnym pytaniem jest czy i na ile system religijny Słowian był zbieżny z tradycją wedyjską i tocharską w odniesieniu do sytuowania w niej postaci Buddów?


Mając na względzie wyniki badań genetycznych i językowych można sformułować istotne dla wniosków pytania:

Z którymi grupami językowymi i etnicznymi język tocharski wykazuje największy zakres pokrewieństwa?
Czy język tocharski był kentum?
Jaką genezę mają pokrewieństwa językowe między ludami Tocharów a ludami aryjskimi, słowiano-bałtyjskimi, germańskimi, italickimi?
W którym miejscu i czasie, na obszarze których kultur, doszło do powstania tych powiązań?
Jakim językiem posługiwała się ludność o haplogrupie R1a M198, stanowiąca najliczniejszą reprezentację genetyczną wśród mumii tarymskich?




WNIOSKI

1. Zasadniczym jest stwierdzenie, że język tocharski mimo stosunkowo późnego zapisu jest niezwykle dobrze zachowanym zabytkiem nie tylko języków PIE, ale także języków charakterystycznych dla ludności protoaryjskiej, protosłowiańskiej, protogermańskiej czy protoitalickiej.

2. Niemal połowa zasobu leksykalnego języka tocharskiego, nie znajduje pokrewieństwa z innymi znanymi nam językami. Oznacza to, że Tocharowie posługiwali się w znacznym zakresie językiem nie znanym, najprawdopodobniej charakterystycznym dla ludności z haplogrupą R1 M173 czy nie można wykluczyć, iż był to język wczesnych linii R1a jak M198. Wynika z tego, że język PIE jest niewiadomą i to w większym zakresie aniżeli się powszechnie uważa. Analizy języka tocharskiego podkreślają, że szereg założeń morfologicznych, prób rekonstrukcji języka PIE należy traktować jako hipotezy, które w wielu przypadkach nie podlegają potwierdzeniu w praktyce (jakim jest język tocharski). Trudno mówić o skutecznej rekonstrukcji języka PIE, skoro połowa słownictwa języka tocharskiego nie wykazuje pokrewieństwa z ludami PIE.

3. Do zasadniczych wątpliwości dotyczących języka tocharskiego należy zaliczyć to czy pierwotnie istotnie był to język kentum, ponieważ szereg poszlak morfologicznych wskazuje, że mógł być to język satem. Dotychczasowe twierdzenia popierające założenie że język tocharski był kentum należy uznać jako pogląd oparty na wybiórczym (lub tendencyjnym) doborze zasobów leksykalnych. Ewentualnie język tocharski może dowodzić ogólnej błędności podziału języków na kentum i satem.

4. Można stwierdzić, że zdecydowanie największe pokrewieństwo język tocharski wykazuje z sanskrytem czy szerzej językami indo-irańskimi oraz słowiańsko-bałtyjską grupą językową. O pokrewieństwie z językami protogermańskimi, protoitalickimi czy greką można mówić w znacznie mniejszym zakresie. Za marginalny należy uznać zakres pokrewieństwa języka tocharskiego z językami: celtyckimi, tureckimi, samojedzkimi, chińskim i tybetańskimi.
 
5. Udział pokrewieństwa między sanskrytem, językami słowiańskimi, italickimi, germańskimi a językiem tocharskim odpowiada udziałowi poszczególnych genomów charakterystycznych dla poszczególnych wymienionych ludów w ogólnej puli genowej przypisywanej Tocharom. Biorąc pod uwagę haplogrupy zidentyfikowane w mumiach tarymskich, zdecydowanie przeważają w nich genomy charakterystyczne dla ludności słowiańskiej i aryjskiej. Genomy charakterystyczne dla ludów germańskich, italickich czy celtyckich występują równie marginalnie jak zakres pokrewieństwa leksykalnego między językami tych etnosów. 

Biorąc z kolei pod uwagę szerszą reprezentację próbek genetycznych (badania V. Kumara z 2022r.), wynika że skala ilości próbek genetycznych dla ludów aryjskich jest podobna do skali pokrewieństwa między językiem tocharskim a językami indo-irańskimi. W nawiązaniu do badań Kumar'a można stwierdzić, że skala genomów charakterystycznych dla ludności germańskiej, celtyckiej i italickiej jest znacznie wyższa niż skala pokrewieństwa językowego języka tocharskiego z językami wymienionych ludów. Z kolei skala pokrewieństwa między językami grupy słowiano-bałtyjskiej jest znacznie wyższa niż reprezentacja genowa. Skrajnie niski brak reprezentacji pokrewieństwa leksykalnego między językiem tocharskim a językami ludów azjatyckich (chińskim, tybetańskim, mongolskim) jest z kolei nieadekwatny w stosunku do wysokiej reprezentacji genomów charakterystycznych dla tych ludów, występującej w omawianym badaniu. 

Wynika z tego, że badania genetyczne z obszarów wokół Tarim Basin nie są w pełni reprezentatywne dla ludności tocharskiej. Bardziej adekwatne są w tym ujęciu badania genetyczny samych mumii. Ilość genomów protosłowiańskich odzwierciedla skalę analogii językowych. Również znacznie mniejszy udział genomów charakterystycznych dla ludności protoceltyckiej, protogermańskiej i protoitalickiej pokrywa się z udziałem językowym tych ludów w języku tocharskim. Przyjęcie takiego założenia wskazywałoby na to, że kontakt Tocharów w ludami indo-irańskimi mógł nastąpić w późniejszym czasie po migracji tego ludu z Europy. Inną ewentualnością jest przyjęcie założenia, że ludność tocharska mogła mieć charakter wieloetniczny (czego nie potwierdzają wzmianki historyczne), lecz język i kultura była najprawdopodobniej pod wpływem grup pochodzących z obszaru europejskiego, głównie związanego z ludnością aryjską i słowiano-bałtyjską.

6. Na podstawie badań genetycznych i językowych, można stwierdzić, że Tocharowie są wyrazistym przykładem, że poszczególne genomy są przyporządkowane określonym etnosom, kulturze, językom. Wyniki te można uznać za precedens w skali dotychczasowych badań z zakresu językoznawstwa i archeogenetyki.
Na podstawie dotychczasowych rozważań i rozstrzygnięć zasadnym jest odniesienie się do pochodzenia (etnogenezy) Tocharów.
 
7. W przypadku genezy pokrewieństwa językowego i genetycznego między Tocharami a ludami aryjskimi, słowiano-bałtyjskimi, germańskimi, italickimi można sformułować dwie możliwości powstania takiej relacji. Do pierwszej skłania się zdecydowana większość badaczy. Zakłada ona, że Tocharowie to ludy, które pojawiły się na terenie Azji w III tysiącleciu pne, a przyszły z obszaru europejskiego. Przyjmując taki pogląd za najbardziej prawdopodobny można przyjąć, że migracja ta nastąpiła najprawdopodobniej z obszaru Europy Środkowej i Wschodniej. 

Migracje taką można byłoby powiązać z obszarem kultury ceramiki sznurowej, która funkcjonowała na terenie centralnej Rosji (kultura fatianowska) po obszar obecnych Niemiec, Polski, Czech, Słowacji, Litwy, Łotwy częściowo południowej Skandynawii i Austrii. Na takie pokrewieństwo wskazują przede wszystkim podobieństwa genetyczne. Wśród reprezentantów kultury ceramiki sznurowej i fatianowskiej znajdujemy haplogrupy analogiczne z tym stwierdzonymi u mumii tarymskich i ludów funkcjonujących w na obszarze pobliskim z Tarim Basin. Chodzi tu przede wszystkim o haplogrupy takie jak: R1a M198, R1a Z282, Z280 ale także aryjską R1a Z93. 

W kulturze ceramiki sznurowej marginalnie znajdowały się również genomy charakterystyczne dla późniejszych ludów celtyckich, germańskich i italskich (R1b M343, R1b M269). Tak złożona genetycznie populacja odpowiadałaby w pełni pokrewieństwom językowym występującym w języku tocharskim. 

Za błędny należy uznać, że na ludy tocharskie wpływ miała kultura Yamnaya. Pogląd taki jest niezgodny z aktualnym stanem wiedzy genetycznej, ponieważ subklada R1b występujące w kulturze Yamnaya są w zdecydowanej większości odmienne od tych występujących w KCS, w kulturze Afanasjewo (w której nawiasem mówiąc dominują R1a) jak też wśród ludów kwalifikowanych jako tocharskie. Genomy występujące w kulturze Yamnaya mają raczej związek z późniejszymi ludami tureckimi (R1bL23/Z2103). W efekcie nie można mówić o wpływie kultury Yamnaya na kształtowanie się genomów charakterystycznych dla Tocharów a tym bardziej ludów protosłowiańskich czy protoaryjskich.


Można natomiast przyjąć, że protosłowiańskie i protoaryjskie grupy pochodzące z KCS w drodze do Azji przemieszały się z reprezentantami kultury Afanasjewo w której odnotowano genomy protogermańskie, italickie i celtyckie.


Druga mniej prawdopodobna teoria zakłada, że Tocharowie byli ludem o proweniencji eurazjatyckiej, typowej dla ludności R1a M198 i R1 M173. Dopiero w efekcie migracji europejskiej (z kultury ceramiki sznurowej i ewentualnie kultury Afanasjewo) doszło do powstania jednolitej grupy etnicznej i językowej. Opisana ewentualność mógłaby tłumaczyć tak znaczącą skalę występowania w języku tocharskim słownictwa dotąd niezidentyfikowanego, które mogło być pierwotnym językiem charakterystycznym dla R1 M173 lub być może R1a M198. Duży udział genetyczny i językowy pochodzenia słowiańskiego wśród Tocharów można dodatkowo tłumaczyć napływem ludu Śaka i Khumboja Śaka, który powiązał się z Tocharami a jak wykazują badania genetyczne w znacznej mierze posiadał genomy bałtosłowiańskie i aryjskie.

 
Omawiane zagadnienia dotyczące etnogenezy tocharskiej kwestionują liczne interpretacje umieszczające język tocharski na drzewie języków PIE jako odrębny, nie powiązany z innymi ludami PIE lub jako powiązany z ludami germańskimi lub italickimi. W to miejsce można przyjąć, że ludy tocharskie wśród PIE były gałęzią odrębną złożoną z R1a M198, R 1b M343 oraz R1 M173). Ludy te zetknęły się z etnosami aryjskimi i słowian-bałtyjskimi z nieznaczną domieszką ludów italickich, germańskich.

8. Ostatni z wniosków dotyczy etnogenezy Słowian. Udział typowych dla Słowian genomów (co dotyczy zarówno współczesnych Słowian jak i próbek występujących na terenach słowiańskich co najmniej od wczesnej epoki brązu) wśród ludności tocharskiej, podobnie jak bardzo wyraźny udział segmentu języka słowiańskiego dowodzi, że ludy słowiańskie czy protosłowiańskie, na terenie Europy jako takie istniały już bądź w czasach kultury ceramiki sznurowej, a nieco wcześniejsze próbki tych genów odnajdujemy na terenie starożytnego Xinjiang czyli obszaru funkcjonowania Tocharów. 

W przypadku etnogenezy słowiańskiej można także przyjąć hipotezę, że zalążki protosłowiańskie istniały już jako element ludu z haplogrupą R1a M198. Takie podejście początki ludów słowiańskich przesuwa w jeszcze bardziej archaiczne czasy. Tym samym badania nad językiem tocharskim po raz kolejny dowodzą nienaukowości i fałszywości uwarunkowanej doktrynalnym zapotrzebowaniem teorii mówiącej o tym, że Słowianie na terenie Europy Środkowej pojawili się dopiero w V w ne.



Rafał Jakubowski

 
CAŁOŚĆ BADAŃ NA STRONIE



Praca nad ww artykułem trwała około roku. Nie jesteśmy wspierani dofinansowaniami ani grantami. Zyskujemy dzięki temu pełną niezależność ale borykamy się z brakiem środków na badania. Jeśli chcesz wesprzeć nasze badania wpłać na konto Praźródeł dowolną kwotę.


Stowarzyszenie Praźródła

nr konta 77 1600 1462 1882 7571 2000 0001








fb