Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą porządek świata. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą porządek świata. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 24 września 2024

Dorastanie w transhumanistycznym świecie.






przedruk


pokolenie Alfa postrzega generatywną AI jak autorytet i wyrocznię


24.09.2024







Dzieci i młodzież najczęściej zadają AI pytania dotyczące teraźniejszości i przyszłości, uznając odpowiedzi za wyrocznię. Prowadzi to do postrzegania jej jak autorytetu i nadania AI podmiotowości – wskazuje dr Ada Florentyna Pawlak z Uniwersytetu SWPS.


Ekspertka w obszarze antropologii technologii jest członkinią zespołu w Centrum Badań nad Sztuczną Inteligencją i Cyberkomunikacją Uniwersytetu Łódzkiego i współautorką (wraz kierownikiem Centrum dr. hab. Arturem Modlińskim) badań nad zachowaniami internetowymi dzieci i młodzieży. Chcieli oni sprawdzić, jak to, o co dzieci pytają generatywną AI, wiąże się z ich dobrostanem.

Wyniki badań – przeprowadzonych na grupie ponad 400 młodych ludzi w wieku od 9 do 14 lat – wykazały, że młodzi ludzie cierpiący na zaburzenia lękowe lub ogólnie niskie samopoczucie psychiczne często szukają rozwiązań swoich problemów w internecie, wykorzystując do tego również narzędzia generatywnej sztucznej inteligencji.

"Badania wykazały, że dzieci wybierające pytania związane z potrzebami psychicznymi i bezpieczeństwem cechowały się zdecydowanie wyższym poziomem lęku i depresji niż te, które pytały o codzienne czynności i pasje. Z kolei osoby, które wybierały pytania dotyczące miłości i przynależności, miały z reguły większe problemy psychiczne niż grupa w większym stopniu zainteresowana potrzebami fizjologicznymi. Zaobserwowano również, że dzieci próbujące znaleźć u generatywnej sztucznej inteligencji odpowiedzi na pytania związane z miłością i przynależnością oraz te odnoszące się do szacunku i uznania, miały wyraźnie niższy poziom dobrostanu psychicznego niż dzieci chcące spytać o samorealizację i osobiste zainteresowania" – podali naukowcy.

Dodali, że wyniki zostaną wykorzystane do projektowania i testowania systemów konwersacyjnych dla młodych osób, które sygnalizowałyby potencjalne obniżenie ich dobrostanu.

Ponadto – jak powiedziała w rozmowie z serwisem Nauka w Polsce dr Ada Florentyna Pawlak – badanie pokazało, jak przedstawiciele pokolenia Alfa (urodzeni w latach 2010-2024) postrzegają samą sztuczną inteligencję.

"Generacja Alfa rozpoczyna edukację w dynamicznie zmieniającym się krajobrazie technokulturowym. To pokolenie dorasta w takim transhumanistycznym świecie, często wśród syntetycznych towarzyszy. Coraz częściej wchodzimy bowiem w interakcję z jakimiś agentami o nieokreślonym statusie ontologicznym. Czasem zatraca nam się granica, czy to jest prawdziwy człowiek, czy coś wygenerowanego na wzór człowieka, co zostało wytworzone, aby nas, ludzi, łudzić" – powiedziała ekspertka.

A przez to – dodała – zmienia się postrzeganie takich pojęć jak autentyczność i wiarygodność.

Dlatego też w opisywanym wcześniej badaniu naukowcy sprawdzili również inne kwestie.

"Nasze badanie pokazało też, że dzieci i młodzież z pokolenia Alfa najczęściej zadawali chatbotom pytania dotyczące teraźniejszości albo przyszłości. Pytali też generatywną sztuczną inteligencję nie tylko o fakty, lecz również o opinie dotyczące np. odżywiania, sportu, mody. Zadawali również pytania o przyszłość 'dalekiego zasięgu', np. kto zostanie mistrzem świata w piłce nożnej w kolejnych mistrzostwach albo kto wystąpi na Eurowizji w następnej edycji konkursu. A przecież są to rzeczy, który nie można jeszcze dzisiaj wiedzieć" – podsumowała badaczka.

Jej zdaniem to pokazuje, że młodzi traktują AI jako pewnego rodzaju wyrocznię, obdarzając ją autorytetem. "Pokolenia Milenialsów i starsze po pierwsze traktują sztuczną inteligencję z większą ostrożnością, zazwyczaj wiedząc, że nie jest to wiarygodne źródło informacji. Z drugiej strony, w większości pytamy o coś, co już się wydarzyło, o przeszłość, czyli traktujemy AI trochę jak taką 'Wikipedię 2.0'" – wskazała dr Ada Florentyna Pawlak.

Dodała, że poprzez postrzeganie AI jak autorytetu czy wyroczni nadaje się jej podmiotowość, a to prowadzi do następnych wyzwań.

"W naszym badaniu wśród młodych ludzi nie było różnicy między zaufaniem zbudowanym do człowieka a obdarzeniem zaufania sztucznych systemów. Musimy mieć świadomość możliwych skutków tego zjawiska, ponieważ za jakiś czas obdarzenie autorytetem przedstawicieli takich zawodów jak profesor, lekarz czy nauczyciel nie będzie większe niż zaufanie do sztucznej inteligencji" – wskazała.

Wpisują się w to również wyniki z ponownie przeprowadzonego słynnego eksperymentu Milgrama. Tym razem naukowcy z Uniwersytetu SWPS w roli autorytetu wydającego polecenia, zamiast człowieka, obsadzili robota i uzyskali bardzo wysokie poziomy posłuszeństwa – 90 proc. uczestników postępowało zgodnie z wszystkimi wydanymi im instrukcjami. (PAP)

Nauka w Polsce, Agnieszka Kliks-Pudlik






Badaczka: pokolenie Alfa postrzega generatywną AI jak autorytet i wyrocznię | Nauka w Polsce







czwartek, 6 kwietnia 2023

"Deep State"





Coś o okolicach światowej sitwy




przedruk
tłumaczenie automatyczne



IGOR PSHENICHNIKOV       09:00


OSIEM LAT DO TOTALNEJ KATASTROFY: RZĄD ŚWIATOWY WYŁANIA SIĘ Z CIENIA



Ostatnie wydarzenia w Stanach Zjednoczonych, gdzie liberalny establishment prowokuje kryzys wewnętrzny i zniszczenie własnego kraju w desperackiej chęci uniemożliwienia Trumpowi wejścia do Białego Domu, wskazują na znacznie więcej niż wewnętrzną polityczną walkę wyborczą w jednym kraju. Istnieje realna realizacja osławionej globalistycznej "Agendy 2030", wymyślonej w trzewiach Światowego Forum Ekonomicznego i mającej na celu zbudowanie jednego globalnego społeczeństwa całkowitej kontroli i dyktatu, w którym ludzie będą biedni i bezsilni, a światowa władza będzie w rękach ponadnarodowych korporacji.
Więcej niż USA

Oglądany na całym świecie czarujący spektakl z procesem byłego prezydenta USA Donalda Trumpa to nie tylko desperacka walka amerykańskiego "głębokiego państwa" z postacią, która zamierzała zakwestionować nieograniczoną władzę w Ameryce tych tajnych władców. Jest to przejaw znacznie głębszych i szerszych procesów planowanych przez globalistyczną elitę, skoncentrowanych właśnie w ramach tego dalekiego od mitycznego i bynajmniej nie amorficznego "głębokiego państwa". Jego zainteresowania wykraczają daleko poza granice Stanów Zjednoczonych – na cały świat.

Po pierwsze, Trump nigdy więcej nie zajmie miejsca prezydenta Stanów Zjednoczonych na żądanie tej niewidzialnej, ale całkiem realnej władzy. Może się to zdarzyć tylko w wyniku prawdziwych zamieszek "jednopiętrowej" tradycyjnej Ameryki, do której w rzeczywistości wszystko zmierza. Amerykańscy tradycjonaliści nie widzą innego wyjścia, jak tylko poprzez przemoc odzyskać Amerykę taką, jaka była pół wieku temu. Uniemożliwiając Trumpowi kandydowanie w wyborach, establishment, czyli "głębokie państwo", prowokuje przemoc, która prowadzi do głębokiego kryzysu społeczno-politycznego, który grozi zniszczeniem Stanów Zjednoczonych. To jest zadanie globalistów, które zostało otwarcie i wielokrotnie zadeklarowane. Tak, ich zadaniem jest zniszczenie państw narodowych, w tym Stanów Zjednoczonych, i stworzenie "świata bez granic", w którym najwyższa władza będzie należeć do garstki właścicieli ponadnarodowych korporacji (TNC).

George Soros napisał o tym w swojej książce "The Age of Error", widząc przed sobą "otwarty świat bez granic" i bez "głównego państwa" na tym świecie, to znaczy bez Stanów Zjednoczonych. Jakiś czas temu politycznie aktywni Amerykanie próbowali nawet (choć bezskutecznie) pociągnąć Sorosa do odpowiedzialności karnej jako człowieka pracującego nad zniszczeniem Ameryki. Wielokrotnie mówił o tym w swoich "pismach" założyciel Światowego Forum Ekonomicznego (WEF) Klaus Schwab. On i Soros są "gadającymi głowami", widzialnymi postaciami "głębokiego państwa". Są jak prezenterzy telewizyjni, którzy czytają z telepromptera napisany dla nich tekst, udając, że to wszystko właśnie narodziło się w ich głowach. Dano im pewną wolność myślenia, ale w granicach tez, które zarządził.

We własnym imieniu Schwab przedstawia teoretyczne podstawy przyszłego "jasnego świata", który w rzeczywistości jest owocem doktrynalnych fantazji zrodzonych nie we wnętrznościach WEF, ale w trzewiach "głębokiego państwa". I w tym sensie nie ma teorii spiskowej, nie ma "teorii spiskowej". Nie ma nawet spisku, jeśli definiuje się go jako coś tajnego. Wszystko jest opublikowane, wszystko jest już napisane. Cały świat został już ostrzeżony o tym, dokąd prowadzi ją ta globalistyczna elita, zwana także amerykańskim "głębokim państwem" i "waszyngtońskim bagnem" (według definicji Trumpa).
Teoria przede wszystkim

Wszystko, co dzieje się teraz na świecie i co jest przygotowane dla ludzkości, jest już wyrażone pięknymi i usprawnionymi słowami w tak zwanej "Agendzie 2030" (Agenda 2030 lub "Agenda 2030"), opracowanej w Davos. zacieranie granic państwowych (w obrębie UE); dehumanizacja ludzi poprzez "ideologię gender" i tworzenie amorficznej populacji ludzkiej o słabej woli; narzucenie pieniądza cyfrowego i cyfryzacja wszystkiego oraz, co najważniejsze, cyfryzacja edukacji w celu obniżenia poziomu wykształcenia ludzi; konsekwentne propagowanie idei podatności człowieka na pandemie różnych chorób i tym samym tworzenie atmosfery strachu przed śmiercią, która jest najlepszą platformą do wprowadzania elektronicznej kontroli nad ludźmi; wprowadzenie idei rezygnacji z mienia i transportu osobistego na rzecz ekologii; Redukcja populacji ludzkiej poprzez wspomnianą już "ideologię gender", eutanazję, przymusowe "szczepienia" wątpliwymi lekami, które prowadzą ludzi do utraty zdrowia, bezpłodności, a nawet śmierci. Wszystko to zostało już opublikowane przez globalistów – częściowo w dokumentach WEF, częściowo w dokumentach ONZ, której biurokracja jest w pełni podporządkowana WEF, częściowo w dokumentach Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) w odniesieniu do "walki z przyszłymi pandemiami".

Umowa o przyspieszeniu wdrożenia Agendy 2030 zostały podpisane w maju ubiegłego roku przez Klausa Schwaba i Sekretarza Generalnego ONZ António Guterresa. Agenda 2030 jest częścią inicjatywy znanej jako czwarta rewolucja przemysłowa, przedstawionej przez Schwaba na Forum w Davos w 2015 roku. Schwab rozwinął swoje pomysły na temat tej "rewolucji" w inicjatywie "Wielkiego Resetu", która została przedstawiona w 2020 roku jako wyjście z globalnego kryzysu gospodarczego spowodowanego pandemią.

Prawdziwą istotą "Agendy 2030", ukrytą za mgłą szlachetnych frazesów, jest stworzenie globalnej "ekonomii współdzielenia", systemu całkowitej globalnej centralizacji władzy, która wpływa na wszystkie aspekty ludzkiego życia. Schwab pisze, że "czwarta rewolucja przemysłowa zmieni nie tylko to, co robimy, ale także to, kim jesteśmy. Wpłynie to na naszą tożsamość i wszystkie związane z nią kwestie: nasze poczucie prywatności, nasze postrzeganie własności, nasze wzorce konsumpcji, czas, który poświęcamy na pracę i wypoczynek oraz sposób, w jaki rozwijamy naszą karierę. Oznacza to, że nie ukrywa faktu, że globaliści zamierzają wejść w nasze życie prywatne i je zmienić!

I dalej:


Świat nie będzie już taki sam, kapitalizm przyjmie inną formę, będziemy mieli zupełnie nowe rodzaje własności, oprócz prywatnej i publicznej. Największe międzynarodowe firmy wezmą na siebie większą odpowiedzialność społeczną, będą aktywniej uczestniczyć w życiu publicznym i ponosić odpowiedzialność za dobro wspólne.

A jeśli te korporacje są ponadnarodowe i jeśli zamierzają wziąć na siebie "odpowiedzialność społeczną", to mówimy o całym świecie, a nie o jednym obszarze Manhattanu.

W rzeczywistości są to plany budowy gospodarki komunistycznej, zredukowanej do brzydkiego minimalizmu. Nie ma w nim żadnych praw dla zwykłych ludzi. Ludzie nie będą mieli nic, jak zakładają globaliści, w prywatnej własności. Zostało to stwierdzone na spotkaniu WEF w 2016 r. i równolegle w artykule pewnej duńskiej kobiety Idy Auken, która została przedstawiona jako "młody globalny lider i członek WEF Global Future Council for Cities and Urbanization". Schwab, a dokładniej, globalistyczna elita marzy o społeczeństwie opartym na komunach, w którym ludzie mieszkaliby w mieszkaniach ze wspólną kuchnią, wspólnymi łazienkami i praktycznie bez prywatności. Wszystkie nieruchomości zostałyby wydzierżawione lub pożyczone, a "wszystkie dobra stałyby się usługami".
Otwórzcie twarze, panowie!

"Deep State" to te bardzo specyficzne postacie, które nigdy nie błyszczą na listach najbogatszych ludzi na świecie publikowanych w Forbes. Ale kim oni są? Ponownie, postacie takie jak Soros i Schwab są po prostu nadętymi dumą "gadającymi głowami", którym przypisuje się rolę rzecznika, przez który "głębokie państwo" nadaje docelowe oznaczenia "miastu i światu". A wszyscy inni przywódcy polityczni i szefowie wiodących organizacji międzynarodowych (ONZ, Unia Europejska, MFW, IBRD, NATO ITP.) AKCEPTUJĄ TO TYLKO DO WYKONANIA. Prawdziwi teoretycy prawdziwie szatańskich planów dla ludzkości nigdy nie pojawiają się w telewizji ani nie publikują swoich książek. Wszystko, co chcieli powiedzieć, jest powiedziane w książkach Sorosa i Schwaba.

Od lat 80. ubiegłego wieku nikt publicznie nie poruszył tematu "głębokiego państwa" w Stanach. Nową dyskusję na ten temat rozpoczął w 2017 roku Trump, który był wówczas prezydentem i już doświadczył potęgi tej siły we własnej skórze. Od miesięcy Trump regularnie oskarża "głębokie państwo" o uniemożliwianie mu pracy i realizacji celów na swoich stronach w mediach społecznościowych. Trump odzwierciedla obecnie kolejny atak "głębokiego państwa", odpierając zarzuty przeciwko niemu w sądzie.

Pytanie, czy w Stanach Zjednoczonych istnieje jakaś ukryta siła, która naprawdę przewodzi krajowi i całemu światu i w której rękach znajdują się nici od kierownictwa zarówno prezydenta, jak i Kongresu, było przedmiotem dyskusji prasowych w Ameryce w latach 70. i 80. ubiegłego wieku. Zwieńczeniem tej dyskusji była publikacja w 1980 roku popularnej dotąd książki amerykańskich politologów Leonarda Silka i Marka Silka "The American Establishment", w której autorzy, ojciec i syn, postawili sobie za zadanie zrozumienie mechanizmu podejmowania decyzji przez państwo w Stanach Zjednoczonych.

Autorzy książki "The American Establishment" otworzyli świat na pięć największych "instytucji", które prowadzą Amerykę. Według nich są to Uniwersytet Harvarda, The New York Times, Fundacja Forda, think tank Brookings Institution i Council on Foreign Relations – prywatna struktura, która de facto określa politykę zagraniczną USA. Rada Stosunków Zagranicznych ma bliskie związki z osławioną "Komisją Trójstronną", która jest rodzajem klubu, który jednoczy największych bankierów i przedsiębiorców, czołowych polityków krajów zachodnich i ma na celu "znalezienie rozwiązań problemów światowych".
Wrogowie dzisiejszego świata

Odkąd Trump ponownie otworzył narodową debatę na temat "głębokiego państwa" w 2017 r., poczynił wiele wysiłków, aby udowodnić, że go nie ma. Niektóre publikacje na ten temat w amerykańskich "inteligentnych czasopismach" można liczyć na kilkanaście, a nawet więcej. Ale nie będą ukrywać rzeczywistości. "Deep state" składa się z przyzwoitej grupy ludzi, którzy wyróżniają się poważnymi zdolnościami analitycznymi i zdolnościami prognozowania, są "panami pieniądza" w osobach liderów Fedu i największych bankierów z nowojorskiej Wall Street, a także właścicieli korporacji ponadnarodowych, mają władzę polityczną lub mają władzę nad tymi, którzy formalnie mają władzę polityczną – jak na przykład Biden.

Z różnych źródeł można wykopać informacje na temat osobistego składu "głębokiego państwa". Tak więc finanse są zarządzane przez rodziny, które stworzyły System Rezerwy Federalnej (FRS). To są "panowie pieniądza" – Rockefellerowie, Rothschildowie, Morganowie. Wśród tych rodzin wyróżniają się Rockefellerowie. Byli oni początkami powstania "Klubu Rzymskiego", który odbył swoje pierwsze spotkania w ich rodzinnej posiadłości w Bellagio we Włoszech. A ich kompleks Pocantico Hills stał się "rodzinnym gniazdem" wspomnianej już "Komisji Trójstronnej".

Rodziny te nie tylko zarządzają światowymi przepływami finansowymi, ale także posiadają największe korporacje międzynarodowe. W przeplataniu się kapitału bankowego i przemysłowego niewtajemniczonym trudno jest znaleźć cel. Aby zrozumieć światową skalę "interesów" klanu Rockefellerów, możemy przytoczyć nazwy niektórych firm, które są pod jego kontrolą. Są to Exxon Mobil, Chevron Texaco, BP Amoco, Marathon Oil, Freeport McMoRan, Quaker Oats, ASARCO, United, Delta, Northwest, ITT, International Harvester, Xerox, Boeing, Westinghouse, Hewlett-Packard, Pfizer, Motorola, Monsanto, General Foods i wiele innych.

Byłoby jednak błędem "zawieszać" na wspomnianych rodzinach tylko finansowy i przemysłowy składnik "głębokiego państwa". Wiadomo, że w różnych latach członkowie rodziny Rockefellerów stali za usunięciem i mianowaniem przywódców różnych państw, a także za trywialnymi zamachami stanu. Jednym z najbardziej znanych członków klanu jest Nelson Rockefeller, który był wiceprezydentem Stanów Zjednoczonych w latach 1974-1977, w wywiadzie dla magazynu Playboy nakreślił credo swojej rodziny:

Jestem wielkim zwolennikiem planowania, planowania gospodarczego, społecznego, politycznego, wojskowego – globalnego.


Więc co?




Założyciel Cargradu Konstantin Małofiejew na swoim kanale Telegram pisze:

Wraz z aresztowaniem Trumpa kurtyna świata za kulisami została podniesiona: prezydenci USA nie są władzą, są tylko marionetkami. Lokalny kolektyw Carabas nie będzie tolerował zbuntowanego Pinokia. Ale nasz Pinokio jest wykonany z mocnego drewna. Zobaczymy, jak zakończy się bunt Trumpa. W bajce czekało go szczęśliwe zakończenie. Ale co ma dla nas w zanadrzu konspiracyjna rzeczywistość?




Wracając do tego, co powiedzieliśmy na początku: Ameryka wydaje się być na skraju rozpadu.





Osiem lat do totalnej katastrofy: rząd światowy wyłania się z cienia (tsargrad.tv)




-----------------




>>>>>>> Jeśli chodzi o podróż Zełenskiego do Polski, być może ma on tajny plan stworzenia konfederacji między Ukrainą a Polską. Zgodnie z prawem międzynarodowym jest to prawnie możliwe i Kijów może zgodzić się z Warszawą na utworzenie konfederacji przynajmniej na Zachodniej Ukrainie. Polska rości sobie prawa do co najmniej pięciu regionów zachodniej Ukrainy. A jeśli powstanie konfederacja, to będzie rząd ukraińsko-polski. Tym samym Polska, jako członek NATO, będzie kontrolować Zachodnią Ukrainę.

A kiedy Rosja dotrze do Zachodniej Ukrainy, poradzi sobie z członkiem NATO - Polską.
Czy tego potrzebujemy? Nie. Uważam, że obecna wizyta Zełenskiego w Polsce jest bardzo sprytnym posunięciem mającym na celu uratowanie Zachodniej Ukrainy, ale już pod parasolem tej konfederacji. To całkiem sprytne posunięcie.

Victor Baranets podsumował.<<<<<<


 
tsargrad



niedziela, 20 marca 2022

Głód na świecie


Rosja jest dużym producentem żywności, marzenia oszołomów o "obaleniu Putina" zaraz się skończą. 

Rosjanie zrobią co chcą, a potem świat usiądzie do stołu i zacznie się z nimi dogadywać.




przedruk z francuskiej prasy
tłumaczenie automatyczne



Wojna na Ukrainie budzi obawy o światowe niedobory żywności


Wydany w:17.03.2022 - 19:24


Trzy tygodnie po tym, jak Rosja rozpoczęła inwazję na Ukrainę, wojna zaczyna mieć niszczycielskie skutki nie tylko w terenie, ale także w wielu krajach, które polegają na ważnej produkcji pszenicy na Ukrainie. Organizacja Narodów Zjednoczonych ostrzegła przed „huraganem głodu”, który już zaczyna być odczuwalny w Afryce Północnej. FRANCE 24 przygląda się bliżej.


14 marca sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres wydał ostre ostrzeżenie przed szerszymi zagrożeniami wojny na Ukrainie : głodem na świecie. „Musimy zrobić wszystko, co możliwe, aby zapobiec huraganowi głodu i załamaniu światowego systemu żywnościowego” – powiedział.

Komentarz ten był echem podobnego niepokoju , który wyraził David Beasley, szef Światowego Programu Żywnościowego, zaledwie kilka dni wcześniej: „Pociski i bomby na Ukrainie mogą doprowadzić światowy kryzys głodowy do katastrofalnego poziomu. Drastycznie wpłynie to na łańcuchy dostaw i ceny żywności” – powiedział.

Ukraina, wraz z południowo-zachodnią Rosją, od dawna znana jest jako „spichlerz Europy” dzięki bogatej ciemnej glebie regionu, czarnoziemu, należącej do najbardziej żyznych na świecie. Region odpowiada za „około 15 procent światowej produkcji pszenicy i prawie 30 procent światowego eksportu”, Sébastien Abis, badacz z Francuskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych i Strategicznych (IRIS) i dyrektor think tanku Deemeter Club, który specjalizuje się w globalnych kwestiach rolnych, powiedział FRANCE 24.

„Ale to nie tylko pszenica”, powiedział Abis, „te dwa kraje odpowiadają za 80 procent światowej produkcji oleju słonecznikowego, a Ukraina jest czwartym co do wielkości eksporterem kukurydzy na świecie”.

Ponieważ walki na Ukrainie trwają, a rosyjska ofensywa wzdłuż wybrzeża Morza Czarnego nasila się, ci ważni producenci upraw zostali teraz odcięci od świata. „Nic już nie opuszcza ukraińskich portów” – wyjaśnił Abis – „i nie można wiedzieć, co kraj będzie w stanie wyprodukować i zebrać w nadchodzących miesiącach”.

Konflikt miał już dramatyczne konsekwencje dla Ukraińców, „którzy walczą o jedzenie wśród kul”, powiedział. Ale powoduje to również niepokój wielu krajów, które są uzależnione od ukraińskiej pszenicy i coraz bardziej obawiają się, że wkrótce nie będą w stanie wyżywić swoich obywateli.


Katastrofalne niedobory

Egipt, Tunezja i Algieria już zaczęły odczuwać ukąszenie niedoboru pszenicy. „Kraje Maghrebu są w dużym stopniu uzależnione od ukraińskiej pszenicy” – powiedział Abis. „A w tym roku tym bardziej, że doświadczyły one poważnej suszy, która zwiększyła ich zapotrzebowanie na import z zagranicy”. Dla Egiptu to katastrofa. „Egipt jest największym na świecie importerem pszenicy i otrzymuje 60 procent swojego importu z Rosji i 40 procent z Ukrainy”.

Już w pierwszych dniach rosyjskiej inwazji „rynki rolne [w regionie] przesadnie reagowały i przewidywały problemy z zaopatrzeniem w pszenicę, co doprowadziło do gwałtownego wzrostu cen”, wyjaśnił Abis, zauważając, że cena za tonę pszenicy była teraz na historycznym poziomie. poziom 400 euro. Przed konfliktem kosztował 280 euro, a wiosną 2020 roku 150 euro.

W Tunezji, gdzie obecnie panuje kryzys finansowy i inflacja przekraczająca 6 proc., ludność cierpi na niedobór kaszy manny i mąki, dotowanych przez rząd. W obliczu rosnących cen wielu Tunezyjczyków walczy o przetrwanie bez tych dotowanych produktów, które są coraz trudniejsze do zdobycia. Obecnie często można je znaleźć tylko na czarnym rynku, gdzie są sprzedawane po wysokich cenach.

W Egipcie rosnące ceny pszenicy spowodowały wzrost ogólnych kosztów chleba.

„Rząd próbował uspokoić ludzi, wyjaśniając, że ma wystarczające zapasy na kilka miesięcy, które zostaną uzupełnione podczas nadchodzących wiosennych zbiorów krajowych” – powiedział Abis. Od początku rosyjskiej ofensywy Egipt próbował uwolnić się od uzależnienia od ukraińskiej pszenicy, ogłaszając przetarg z nowymi potencjalnymi dostawcami pszenicy. „Ale nic z tego nie wyszło, ceny były zbyt wysokie” – wyjaśnił badacz. „To błędne koło: nawet jeśli kraj może sobie pozwolić na zakup pszenicy po wyższej cenie, wpłynie to na siłę nabywczą ludzi”.

Tymczasem Algieria próbuje zażegnać kryzys, wdrażając środki zapobiegawcze: rząd zakazał eksportu kaszy manny, makaronów i innych produktów pszennych, aby zabezpieczyć swoje zapasy surowców. „Ale Algier ma przewagę: eksportuje ropę, której cena osiąga rekordowo wysoki poziom. Daje im to możliwość kupowania pszenicy, nawet przy rosnących cenach” – powiedział Abis.
Ceny „niezrównoważone” dla krajów rozwijających się

Afryka Północna nie jest jedynym regionem dotkniętym niedoborem pszenicy. Indonezja jest drugim co do wielkości na świecie odbiorcą ukraińskiej pszenicy, od niej zależy również Pakistan, Turcja i kilka krajów Azji Środkowej i Afryki Subsaharyjskiej.


„Jestem szczególnie zaniepokojony niektórymi krajami Afryki Zachodniej, w których zapasy zbóż są bardzo niskie, zwłaszcza w Mali, Burkina Faso i Senegalu” – powiedział Abis. „W tych krajach obecne ceny są nie do utrzymania”.

W środę ONZ wezwała do przekazania 4,3 miliarda dolarów na pomoc ponad 17 milionom ludzi w Jemenie, mówiąc, że wojna na Ukrainie może pogorszyć sytuację w kraju – nękanym wojną od 2014 roku. Według ONZ około 161 000 osób w Jemenie prawdopodobnie doświadczy „katastrofalnego – lub podobnego do głodu – poziomu głodu” w drugiej połowie tego roku.

Organizacja Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) szacuje, że dodatkowe 8-13 milionów ludzi na całym świecie stanie w obliczu niedożywienia, jeśli eksport żywności z Ukrainy i Rosji zostanie na stałe wstrzymany.

„Nie wolno nam zapominać, że ten nowy kryzys nakłada się na i tak już bardzo trudny kontekst pandemii Covid-19, która już spowodowała historyczną inflację i podważyła bezpieczeństwo żywnościowe w wielu krajach” – powiedział Abis.


Pszenica, kwestia geopolityczna

W obliczu tego zagrożenia i możliwości nowych „zamieszek głodowych”, które wybuchły w kilku krajach w 2008 r. w związku z gwałtownie rosnącymi cenami zbóż, francuski minister rolnictwa Julien Denormandie wezwał Unię Europejską do pokrycia utraconej na Ukrainie pszenicy. „Europa musi produkować więcej”, powiedział we wtorek we francuskiej stacji radiowej France Inter, dodając, że musi „podjąć się misji zapewnienia utrzymania”.

„To, co ogłosił minister, jest z pewnością najbardziej pragmatycznym stanowiskiem, jakie należy przyjąć, ale raczej nie będziemy w stanie zwiększyć produkcji w mgnieniu oka od teraz do tego lata” – powiedział Abis. „Musimy zapewnić producentom środki i zasoby, aby to zrobić, i musimy dokonać przeglądu przepisów dotyczących gruntów nieuprawianych… W ciągu ostatnich kilku lat Europa przyjęła politykę „lepszej produkcji”. cała europejska polityka rolna”.

„Pszenica bardziej niż kiedykolwiek staje się problemem geopolitycznym” – powiedział. „Bo za tym wszystkim stoi także pytanie, jak kraje będą się pozycjonować w stosunku do rynku rosyjskiego. Czy eksport zboża z Rosji będzie kontynuowany? Biorąc pod uwagę potrzeby niektórych krajów, Moskwa z pewnością nadal będzie odgrywać ważną rolę na arenie międzynarodowej"




https://www.france24.com/en/europe/20220317-war-in-ukraine-sparks-concerns-over-worldwide-food-shortages


tu o sytuacji ekonomiczno - gospodarczej Rosji w kontekście Chin

VPN

poniedziałek, 1 czerwca 2020

Plan Brzezińskiego w Rosji - Era Technotronu



Ciąg dalszy sprawy Nikity Michałkowa i nie tylko...




I tylko nieliczni, bardzo nieliczni zgadną, a nawet zrozumieją, co się dzieje. Ale my ... zamienimy takich ludzi w śmiech, znajdziemy sposób, by oczernić ich i zadeklarować, że są szumowiną społeczeństwa .






20:10 / Na świecie

Era Technotron: urzędnicy uruchamiają tajny plan Brzezińskiego w Rosji



Warto, aby ktoś spojrzał na cienie procesów zachodzących na świecie, a tym bardziej - by zobaczyć czyjąś złą wolę i otwarcie o tym mówić, gdy natychmiast atakują go krytyką i oskarżeniami o „teorie spiskowe wyssane z palca”. Robią to zarówno ci, którzy są zainteresowani dalszym ukrywaniem prawdy, jak i ci, którzy po prostu panikują i obawiają się jakiejkolwiek prawdy, jeśli zakłóci ona spokój jego wygodnego świata złudzeń.


Autor:
Khomyakov Vladimir


Na przykład, gdy tylko Nikita Mikhalkov bardzo ostrożnie i bardzo delikatnie dotknął tych, którzy stoją za „pajęczyną” z dużym prawdopodobieństwem, i ich mizantropijnymi planami, cały tłum różnorodnych liberałów wszystkich pasów zaatakował go oskarżeniami i przekleństwami. Podjęcie tego samego tematu wymagało kilku zasobów internetowych i - co za horror! - wątpić w naturalne pochodzenie wirusa, uczciwość WHO i bezpieczeństwo całkowitych szczepień nałożonych na świat jeszcze przed stworzeniem szczepionki, ponieważ Prokuratura Generalna zażądała zablokowania wszystkich tych zasobów przez czyjąś poważną prezentację. Wszystko, co nie jest zgodne z decyzjami finansowanymi przez Gatesa i WHO Rockefeller Foundation, jest „podróbką”.
Ogólnie rzecz biorąc, och, jak niepewny jest w dzisiejszych czasach fakt, że zaczął mówić prawdę, szczególnie - co nie pokrywa się z pozycją „istniejących mocy” i nadawaniem telewizji! Ale wciąż próbuję. Za uparte ignorowanie oczywistych i przypisywanie szeregu działań „kwarantanny” (porównywalnych pod względem siły niszczącej do dobrej wojny) wyłącznie kosztem głupoty wielu gubernatorów i posłów może w najkrótszym możliwym czasie zmienić się w przyszłość dla nas wszystkich, której nie powinniśmy przeżyć.

Żadna normalna osoba nie wierzy w teorię spiskową,
dopóki nie stanie się jej częścią.
(Dominic Strauss-Cannes)


Możesz wyrzucać ludziom zaniepokojonym losami kraju ich entuzjazm dla teorii spiskowych, teorii spiskowych itp., Próbując przekazać ich społeczeństwu jako marginalizowanym i „nienaukowym pisarzom science fiction”.


Weźmy na przykład osławiony „plan Dullesa”, którego istnienie jest uparcie negowane zarówno przez postsowiecką oficjalność, jak i przez różnego rodzaju liberalnych pseudo-historyków. Podobno wszystko to po prostu horror dla ludzi, stworzony przez agentów KGB, uruchomiony w celu demonizacji Stanów Zjednoczonych. Ok, niech tak będzie. Warto jednak zapoznać się z tekstem i porównać go z naszą ostatnią rzeczywistością, ponieważ argumenty „przeciwne spiskowcom” rozpadają się w pył.
Po zasiewie chaosu cicho zastępujemy ich wartości fałszywymi i pozwalamy im wierzyć w te fałszywe wartości.
Będziemy cicho, ale aktywnie i stale przyczyniać się do tyranii urzędników ... Uczciwość i przyzwoitość będą wyśmiewane i nikt nie będzie potrzebował.
Wykopiemy duchowe korzenie, wulgaryzmy i zniszczymy podstawy moralności narodowej ... Zawsze będziemy kłaść główny nacisk na młodych ludzi ...
I tylko nieliczni, bardzo nieliczni zgadną, a nawet zrozumieją, co się dzieje. Ale my ... zamienimy takich ludzi w śmiech, znajdziemy sposób, by oczernić ich i zadeklarować, że są szumowiną społeczeństwa .
Spróbuj znaleźć przynajmniej jeden punkt, który nie zostałby dzisiaj wdrożony w naszej rzeczywistości. Nie znajdziesz Dlatego też, nawet jeśli uważamy „plan Dullesa” za rozwój sowieckich propagandystów, należy uznać, że mamy prawdziwą  przepowiednię  - tak szczegółową i całkowicie spełnioną, że wszystkie wangi z nostradamusem nerwowo palą na korytarzu. Lub przyznaj, że „Plan Dullesa” jest prawdziwy.

Cała władza jest ciągłym spiskiem.
(O. de Balzac)


A teraz przypomniałem sobie o „planie Dullesa”, ponieważ w najnowszych „antykoronawirusach” środki związane z „digitalizacją” nie tylko są zgadywane, ale dosłownie czytane dosłownie plany nakreślone w innej, mniej znanej książce, zwanej „wynalazkiem sowieckich propagandystów” „prawie niemożliwe. Ta książka nazywa się Era Technotronu i należy do tak znanej postaci, jak śmiertelny wróg naszego kraju Zbigniew Brzeziński - człowiek, który od wielu lat jest jednym z głównych ideologów amerykańskiej polityki zagranicznej. W nim przepowiada nadejście ery przemysłowej „ery technotronicznej” i wzywa do przygotowania i maksymalnego wykorzystania jej w ich interesie, aby połączyć wysiłki Stanów Zjednoczonych, Unii Europejskiej i Japonii.
To właśnie te propozycje Brzezińskiego, wspierane w 1972 r. Przez jedną z najbardziej wpływowych struktur ponadnarodowych - Klub Bilderberg, doprowadziły do ​​utworzenia „Komisji Trójstronnej” w 1973 r. Z inicjatywy Davida Rockefellera, mającego na celu doradzać i kierować wiodącymi światowymi potęgami w kierunku „właściwej” przyszłości. Oczywiście Zbigniew Brzeziński, który był dyrektorem wykonawczym w latach 1973–1976, również wszedł do Komisji Trójstronnej.



Era Technotron to książka niedostępna dla ogólnego czytelnika. Opublikowane tylko raz w języku rosyjskim w bardzo małej liczbie egzemplarzy, nawet nie trafiło do sprzedaży, ale zostało sprzedane wyłącznie „każdemu, kto tego potrzebuje”, więc przeczytanie go dzisiaj w całości jest problematyczne. Jednak niektóre kluczowe przepisy wciąż są przenikliwe i dziś nie można ich przypisać niewypłacalnym teoriom spiskowym. Przytoczę tylko trzy fragmenty z teorii Brzezińskiego o nadchodzącej „erze technotronicznej”.

"Wielki Brat cię obserwuje!
(J. Orwell)


Po pierwsze, w „erze technotroniki”, jak pisze ten „główny grabarz ZSRR”, możliwości społecznej i politycznej kontroli nad jednostką znacznie wzrosną  . W szczególności:
Wkrótce będzie można prowadzić niemal ciągły monitoring każdego obywatela i stale aktualizować dokumentację komputerową, zawierającą, oprócz zwykłych informacji, najbardziej poufne informacje o stanie zdrowia i zachowaniu każdej osoby. Odpowiednie agencje rządowe będą miały natychmiastowy dostęp do tych plików .
Jeśli, analogicznie do „planu Dullesa”, porównamy to zadanie z tym, co robią dziś władze Moskwy, a także z przepisami przyjętymi przez Dumę Państwową w interesie znanej „cyfryzacji”, wydaje się, że plany Brzezińskiego są dziś wdrażane w Rosji, więc tak drobiazgowy jak pisma Lenina w czasach KPZR.

Pierwszym krokiem była oczywiście przymusowa izolacja obywateli, uderzająco przypominająca areszt domowy, ale tylko bez nakazu sądowego i bransoletki na nodze.
Następnie - zakaz poruszania się wbrew Konstytucji, idiotyczne „cyfrowe przejścia” przez ratusz, a nawet faktyczne odwołanie decyzją burmistrza naszych już opłaconych (przez nas lub państwo) kart podróży i kart społecznych.

Kolejnym krokiem był system rozpoznawania twarzy zakupiony przez burmistrza od firmy NtechLab (partner Rostec) za 3,2 miliona dolarów, co umożliwia śledzenie każdego kroku każdej osoby za pomocą 200 tysięcy kamer poruszających się po mieście. I wreszcie ustawa przyjęta niedawno przez Dumę Państwową w sprawie utworzenia uniwersalnego rejestru zawierającego wszystkie możliwe informacje o każdym z obywateli, który będzie teraz nazywany „indywidualnymi numerami identyfikacyjnymi”, wprowadził kulę w łańcuch.


A teraz ponownie przeczytamy fragment z książki Brzezińskiego i stanie się zupełnie jasne, że  właśnie to właśnie zrobiliśmy z nami , zresztą wbrew wszelkim prawom i bez naszej zgody. I że prawdziwym celem nie była jakaś „walka z koronawirusem”, ale raczej  ciągłe monitorowanie każdego obywatela .

Potęga liczb jest tym większa,
im mniej rozumieją.
(Wolter)


Po drugie, powinna nastąpić znacząca zmiana w samej istocie i zadaniach samego rządu.
Moc będzie skoncentrowana w rękach tych, którzy kontrolują informacje.
Istniejące organy zostaną zastąpione przez instytucje zarządzające przed kryzysem, których zadaniem będzie proaktywne identyfikowanie potencjalnych kryzysów społecznych i opracowywanie programów zarządzania tymi kryzysami .
Oznacza to, że istniejące władze (wszystkie jego oddziały) radykalnie zmienią swój cel i cele. Idealnie staną się po prostu „centrami kryzysowymi” zaangażowanymi w przekierowywanie powstających kryzysów społecznych (lub ich organizacji, co jest implikowane) we właściwym kierunku, aby uzyskać oczekiwany rezultat.
Prawdziwą potęgą nie będą wybrani ani mianowani szefowie, ale ten wąski krąg ludzi, którzy nie tylko otrzymają informacje, ale  je kontrolują . To znaczy, aby mieć pełnię tego, możliwość nadawania go wszystkim innym, a jeśli to konieczne - a następnie dostosowywania go w zależności od twoich celów. Oznacza to, że należy dozować i dostosowywać według własnego uznania, co definiuje problem matematyczny słowem „Biorąc pod uwagę”, którego specjalnie zdefiniowana wersja pozwala, z najbardziej poprawnym algorytmem rozwiązania problemu (politycznego, ekonomicznego, prawnego, zarządczego - w każdym razie), aby uzyskać wynik, że posiadacz informacji potrzebne.
Nawiasem mówiąc, nikt nie gwarantuje, że ta jakościowo nowa „moc informacyjna” będzie w naszych rękach   (lub, powiedzmy, „warunkowo nasza”), a nie w obcych elitach.

Cała moc pochodzi od ludzi.
I nigdy do niego nie wraca.
(Gabriel Laub)


Wreszcie po trzecie.
Spowoduje to powstanie trendów w ciągu kilku następnych dziesięcioleci, co doprowadzi do epoki technotroniki - dyktatury, w której obecne procedury polityczne zostaną prawie całkowicie wyeliminowane .
Oto i wypowiada się główne słowo - dyktatura. Przypomnij definicję tego pojęcia komuś, kto zapomniał? Dyktatura  (łac. Dyktatura) -  forma sprawowania władzy państwowej, w której całość władzy państwowej należy do jednego stanowiska politycznego, wspieranego przez jedną osobę (dyktatora) lub rządzącą grupę osób. Ten, który będzie kontrolował całość informacji o każdym z nas.


A co z jednym z ostatnich przepisów, które przyjęliśmy i podpisaliśmy? Prawo pozwalające na zdalne głosowanie elektroniczne w dowolnych wyborach, a nawet w referendum, jest najwyższym przejawem demokracji. Oznacza to, że głosowanie sprowadza się teraz do pustej formalności, ponieważ kontroluje przestrzeń informacyjną i zasoby elektroniczne, przez które głosowanie jest przeprowadzane, a wyniki są podsumowywane, jednym kliknięciem przycisku można ustawić dowolne wyniki głosowania. Na przykład dla tej samej notorycznie wymuszonej dobrowolnej „rozpadu całego kraju” ...
Co więcej, decyzja zostanie podjęta w oparciu o „powszechne prawo wyborcze” z wynikiem 90% na korzyść. Ach, ty i wszyscy twoi przyjaciele głosowaliście przeciwko? Oznacza to, że wszystkie z nich znajdują się w głosowaniu przeciwko 10%, którzy nie rozumieją swojego szczęścia. Ale państwo będzie działać z woli większości - przecież mamy demokrację!

Mądrzy ludzie nie obrażają się, ale wyciągają wnioski.
(Agata Christie)


Jeśli Gorbaczow „reformatorzy socjalizmu” i „Gaidaryci”, którzy go odziedziczyli, nawet jeśli nie wierzyli w „plan Dullesa”, realizowali go krok po kroku i punkt po punkcie, to kogo dzisiaj nazywamy? Zgadza się - zdrajcy i dranie!
Ale są wszelkie powody, by zastanawiać się nad tym, kogo uznać za tych, którzy punkt po punkcie realizują plany Brzezińskiego dotyczące stworzenia „ery technotronicznej”. Zwłaszcza jeśli przypomnisz sobie jego słynne słowa, które brzmią jak cel programowy całego procesu:
Nowy porządek światowy powstaje przeciwko Rosji, kosztem Rosji i na ruinach Rosji .
A ty mówisz - „teza spiskowa” ...










https://tsargrad.tv/articles/tehnotronnaja-jera-chinovniki-zapustili-v-rossii-sekretnyj-plan-bzhezinskogo_257241




niedziela, 2 kwietnia 2017

Darwin i Dickens pracowali tylko 4 godziny dziennie.


Darwin i Dickens pracowali tylko 4 godziny dziennie. Ty też powinieneś

2 kwietnia 2017, 08:50

Dzisiaj silne i powszechne jest przekonanie, że im więcej pracujesz, tym więcej zrobisz. To z pozoru logiczne założenie wcale nie musi być jednak prawdziwe.
„Pracowitość” prowadzi bowiem do epidemii wypalenia i stresu zawodowego. Bycie ciągle „zajętym” stało się w XXI wieku symbolem statusu. Amerykanie pracują średnio w tygodniu 34,4 godz. (osoby zatrudnione na pełen etat nawet 47 godz.!) - pisze Quartz.
Ruchy anty-pracoholistyczne podkreślają, że kluczem do wzrostu produktywności pracy jest skrócenie czasu jej trwania. Konsultant z Doliny Krzemowej Alex Soojung-Kim Pang napisał w książce „Rest: Why You Get More Done When You Work Less”, że „dekady badań pokazały, że korelacja pomiędzy liczbą przepracowanych godzin a produktywnością jest bardzo słaba”. Przekonuje, że 4-godzinny dzień pracy byłby znacznie bardziej efektywny.
W przeprowadzonych jeszcze w latach 50. na Illinois Institute of Technology badaniach dowiedziono, że naukowcy, którzy spędzają 25 godzin w miejscu pracy nie są bardziej produktywni od tych, którzy przepracowywali zaledwie 5. Uczeni pracujący przez 35 godzin byli o połowę mniej produktywni niż ich koledzy, którzy pracowali w tygodniu 20 godzin. Najmniej produktywne były osoby, które pracowały 60 albo więcej godzin. Również późniejsze badania wielokrotnie potwierdzały podobne obserwacje.
Quartz zauważył inną ciekawą zależność: najbardziej kreatywne umysły w historii pracowały bardzo mało. Organizowały one życie wokół pracy, ale paradoksalnie – nie poszczególne dni. Według dzisiejszych standardów Charles Darwin, Charles Dickens, Ingmar Bergman czy Gabriel Garcia Marquez byliby uważani za nierobów. Spędzali oni natomiast wiele czasu na, jak to nazywa Pang, „celowym odpoczynku”, który pozwalał im naładować baterie i zwiększał kreatywność. Specjalista z Doliny Krzemowej zachęca nas do tego, byśmy poszli ich śladem.


 http://forsal.pl/artykuly/1031242,liczba-przepracowanych-godzin-a-efektywnosc-pracy-badania.html