Gaslighting. Jak służby manipulują opinią publiczną
Robert Kościelny
Gaslighting to forma przemocy
psychicznej, w której jedna osoba podaje drugiej fałszywe informacje w
celu wzbudzenia w niej wrażenie, że wariuje bądź już zwariowała – pisze
Mollie Hemingway, dziennikarka „The Federalist”.
Metodę
tę stosują ludzie, którzy wiedzą, że argumenty na rzecz forsowanej
przez nich tezy są słabe albo ich w ogóle nie ma. Dlatego potencjalnego
krytyka ich poglądów i działań należy zdeprecjonować, doprowadzić do
sytuacji, że zwątpi on sam w siebie, a swoje dotychczasowe poglądy,
postawy życiowe, wybory moralne uzna za efekt choroby psychicznej, a w
najlepszym razie zaburzeń osobowości. Mówiąc krótko i po naszemu –
gaslighting to robienie z tata wariata.
Z
kolei Shannon Firth z „The Week” pisze: W filmie „Zero Dark Thirty”
Jessica Chastain gra rolę oficera CIA, który w pewnym momencie traktuje
aresztowanego wytwornym obiadem, nagradzając go w ten sposób za
dostarczenie ważnych informacji, dzięki którym można będzie ocalić życie
wielu Amerykanów. Rzecz w tym, że zatrzymany nie pamięta, aby cokolwiek
mówił swoim prześladowcom. Lecz osłabiony na umyśle i ciele po kilku
nieprzespanych nocach i dniach pełnych tortur, akceptuje słowa pani
oficer. To właśnie jest gaslighting. Czyli, znów używając popularnego
określenia, jest to wmawianie dziecka w brzuch.
Nazwa
została zaczerpnięta z tytułu filmu „Gaslight” z 1944 r. W filmie
Gregory Anton, grany przez Charlesa Boyera, zmierzał do przekonania
Pauli (w tej roli Ingrid Bergman), że oszalała. Jedną ze stosowanych
przez niego metod było potajemne przygaszanie płomienia lampy gazowej.
Na uwagę Pauli, że światłą migoczą i przygasają, Gregory odpowiadał, że
jest to wytwór jej chorego umysłu.
W
pracy Gaslighting, the Double Whammy, Interrogation and Other Methods of
Covert Control in Psychotherapy and Analysis były psychiatra sądowy
Theodore Dorpat definiuje gaslighting jako sytuację, w której jedna
osoba próbuje przejąć kontrolę nad uczuciami, myślami i działaniami
innego człowieka. Aby skutecznie dokonać takiej manipulacji, należy
najpierw przekonać ofiarę, że jej myśli i spostrzeżenia są zaburzone,
natomiast stan umysłu jej prześladowcy jest idealny.
Gaslighting na usługach NWO
Wojsko
oraz służby mają inne niż medycyna czy organy ścigania powody, dla
których interesują się funkcjonowaniem, kontrolowaniem i kierowaniem
procesami poznawczymi. Bowiem mózg w ich oczach zawiera największy
sekret dominacji nad światem, stąd chcą wydrzeć mu ten sekret, aby
zniszczyć wrogie wojska oraz cywilów wrogiego państwa. Jak czytamy na
stronie Psychotronics and Psychological Warfare!, wierzą oni, że
człowiek, który potrafi złamać kod ludzkich zachowań, będzie mógł
manipulować, kontrolować i modyfikować działania i myśli innych ludzi.
Amerykański
psycholog i psychoterapeuta Thomas Gordon swą popularność zdobył dzięki
książce Wychowanie bez porażek, w której prezentował koncepcję
stosunków międzyludzkich bez zwycięzców i pokonanych. W pracy Journey
into Madness: The True Story of CIA Mind Control and Medical Abuse
(1989) pisał: Pracując nad tą książką, musiałem nie raz godzić się z
własnymi emocjami – niedowierzaniem, zdumieniem, obrzydzeniem, gniewem,
bowiem to, co badałem, było tak złe, że wyzwalało we mnie najgorsze
uczucia i myśli. Nic, z czym się wcześniej spotykałem, nie mogłoby mnie
przygotować do tak potwornej sytuacji, jak ta, że lekarze, którzy
zostali wykształceni po to, aby leczyć, celowo niszczą ludzkie umysły i
ciała. Torturujący nigdy nie mogą obwiniać swoich ofiar o zadawanie im
bólu, choć zawsze tego próbują. Ci oprawcy są tego typu ludźmi, którzy
bijąc kijem skrępowanego i zakneblowanego człowieka, usiłują później
wmówić mu, że to jego wina. Okradają cię, a później drwią, że ukradziona
własność jest miernej wartości. Gwałcą, a później szydzą z marnej
jakości „seksu”. Tu, znów zaczerpnąwszy z przepastnej skarbnicy
powiedzonek, można stwierdzić, że mamy do czynienia z odwracaniem kota
ogonem w skrajnej wersji.
Korzystanie z
metody gaslightingu przez służby, takie jak CIA, FBI, NSA i inne tajne
organizacje, ma ułatwić administracji prezydenckiej – która, jak
czytelnicy „Teorii Spisku” doskonale wiedzą, zaliczana jest do NWO –
rządzenie Amerykanami i światem. Coraz częściej na stronach
internetowych zajmujących się tematem mind control możemy spotkać
opinię, że od czasów „niedorozwiniętego Busha juniora” (the retarded
Bush-43, czyli 43 prezydenta USA) neokonserwatyści grają ze
społeczeństwem amerykańskim w tę samą grę, w którą grał zły mąż z filmu
„Gaslight”. „Gaslightowy gang” z Białego Domu próbuje narzucić wolnym
Amerykanom i całemu światu swoistą filozofię „świata strachu” (world
stress), zainfekować ich poczuciem niepewności, totalnego zwątpienia w
możliwości rozpoznania, co jest dobre, a co złe. A na końcu,
doprowadzonym do stanu zupełnej bezbronności psychicznej ludziom
zamierza podsunąć jako „deskę ratunku” normy i prawa NWO – czytamy na
stronie doewatch.com.
Wielki plan
„Black Hole” autorstwa Busha-43 i Cheneya wyssał z Amerykanów większość
ich bogactw i wolności – kontynuują autorzy strony doewatch.com. W tym
czasie Biały Dom stał się miejscem niesłychanej korupcji oraz siedzibą
złych ludzi, którzy zabawiają się, odgrywając rolę Boga. W filmie
„Gaslight” oszukiwaną przez męża kobietę ratuje przybyły do ich domu
detektyw, który potwierdza opinię, że światła migoczą. Takim detektywem,
który pozwala nam odrzucić reguły gry, mającej doprowadzić nas do
obłędu, jest internet. Coraz więcej coraz bardziej niezależnych treści
jest dostępnych dzięki sieci. Strony internetowe pomogą nam doczekać
wielkiego spadku poparcia dla kryminalistów z Białego Domu oraz powrotu
do tradycyjnych, do niedawna jeszcze powszechnie uznanych i
akceptowanych systemów wartości. Już dziś widzimy, jak topnieje milcząca
akceptacja dla korupcji w Kongresie i Białym Domu.
Amerykanie
coraz bardziej zaczynają sobie uświadamiać, że infekcję Busha-43 i jego
bandyckiej tyranii najlepiej zdezynfekuje jasne światło prawdy. Ich
skażone „judeochrześcijaństwo” to spaczona religia, ucząca nienawiści do
Chrystusa. W tej „religii” mesjaszem jest ród Rothschildów, a Bushowie
jego agentami – twierdzą autorzy strony doewatch.com.
Barack Obama również na służbie NWO
Bill
Whittle jest blogerem, komentatorem politycznym, scenarzystą, autorem
książek i artykułów prasowych. Na swojej stronie billwhittle.com
wypowiada się na różne tematy, ważne dla Ameryki i świata. Pisze również
na temat gaslightingu. Według niego prezydent Obama oraz cała jego
administracja mocno zaangażowali się we wmawianie ludziom, że „białe
jest czarne” – koincydencja z kolorem skóry prezydenta USA jest
oczywiście przypadkowa. Bill Whittle podaje przykład stosowania metody
gaslightingu po ataku terrorystów 11 września 2012 r., podczas którego
zabito ambasadora Chrisa Stephensa i trzech innych Amerykanów.
Przypomnijmy, że w trakcie trwającego kilka godzin ataku w Benghazi
meldunki i prośby o udzielenie pomocy broniących się dyplomatów i nikłej
ochrony zostały zignorowane przez administrację Obamy. Sam prezydent po
odebraniu meldunku o ataku poszedł spać, aby następnego dnia udać się
na spotkanie z donatorami w Las Vegas. Było to w czasie kampanii
prezydenckiej, w której urzędujący prezydent starał się o reelekcję.
Po
ośmiu miesiącach republikanie zdołali zwołać komisję, która miała
wyjaśnić przebieg wydarzeń. Miała rozprawić się z rządowymi mitami w
sprawie Benghazi, ukazać, że administracja Obamy doskonale wiedziała, że
to był terrorystyczny atak Ansar al-Sharia (libijska filia Al Kaidy,
która zresztą kilka godzin później przyznała się w internecie do
sprawstwa) w rocznicę islamskiego ataku na WTC w Nowym Jorku w 2001 r.
Atak miał być też zemstą za zabicie przez amerykańskie drony
pochodzącego z Libii wysokiego dowódcy Al-Kaidy.
Mimo
to Barack Obama, Hilary Clinton, Susan Rice i cała mainstreamowa prasa
wmawiali społeczeństwu przez szereg dni, że wydarzenia w Benghazi to nie
żaden zamach, tylko spontaniczna reakcja muzułmanów, podobnie jak w
Egipcie, gdzie powodem był słynny już filmik egipskiego kopta z
Kalifornii, obrażający proroka Mahometa. Sam Obama użył tego wyjaśnienia
na forum ONZ. Było ono zgodne z wcześniejszą propagandową narracją
wyborczą, głoszącą, że zabicie Osamy bin Ladena zdziesiątkowało Al-Kaidę
dzięki mądrej i skutecznej polityce Obamy. I to wszystko usiłowano
wmówić społeczeństwu, mimo że od pierwszego dnia było oczywiste, że to
nie „krwawy protest” z powodu filmiku na YouTube, ale krwawy zamach
terrorystów, których administracji Obamy nie udało się do tej pory
pokonać.
Internet solą w oku iluminatów
Jak
zauważył Bill Whittle, aby skutecznie okłamywać ludzi, wciskać im
ciemnotę, bezczelnie odwracać kota ogonem, społeczeństwo należy pozbawić
możliwości zweryfikowania dostarczanych mu informacji. Wystarczy jedno
niezależne źródło wiedzy, a misterny plan tworzenia świata ułudy może
lec w gruzach.
Jak już było
wspomniane, takim niezależnym źródłem wiedzy jest dziś internet. W
dniach 9-12 czerwca tego roku w Dreźnie odbyło się kolejne doroczne
spotkanie Grupy Bilderberg. Jak podaje Paul Joseph Watson z Infowars,
powołując się na swoje „wewnętrzne źródło”, głównym celem spotkania było
omówienie planów wdrożenia w życie podatku globalnego od transakcji
finansowych i transportu lotniczego. Drugim, dla nas tu szczególnie
ważnym, była sprawa opanowania przez grupę komunikacji internetowej.
Wstępem do tego będzie stworzenie „internetowego paszportu”, który każdy
internauta, chcąc korzystać z sieci, będzie musiał uzyskać. Wymóg
posiadania internetowego DO będzie uzasadniany potrzebami
„cyberbezpieczeństwa”, jak też stworzeniem dogodnej i bezpiecznej drogi
korzystania przez obywateli z internetowych usług rządowych. Jednak dla
obrońców wolności wypowiedzi projekt ten to wielkie zagrożenie dla prawa
anonimowości w sieci. Facebook, YouTube czy Twitter mogą wykorzystać
internetowy paszport do cofnięcia swojego pozwolenia na korzystanie z
ich usług, co jest oczywistym zagrożeniem dla swobodnego przepływu
informacji, którym dziś szczyci się internet.
Jak
czytamy na stronie Infowars, projekt internetowego dowodu tożsamości,
opracowany przez Unię Europejską, był zainicjowany przez byłego
komunistycznego urzędnika Andrusa Ansi i zmierza do tego, aby za pomocą
DO można było śledzić, co ludzie kupują, o czym mówią w internecie, po
jakie informacje sięgają. Umożliwi to blokowanie stron, których treści
nie odpowiadają kręcącej Unią Europejską klice o globalnych ambicjach.
Natchnieniem, przyznacie Państwo, że swoistym, dla kombinatorów z UE i
NWO są poczynania rządu chińskiego, który zaangażował się w tworzenie
baz danych obywateli korzystających z sieci. W Państwie Środka jest już
prowadzony program pilotażowy o nazwie Sesame Credit, kierowany przez
chińskiego giganta Alibaba. Program pozwala monitorować media
społecznościowe pod kątem wyrażanych tam opinii politycznych.
Niedawno
pisałem o programie Monarch, można powiedzieć, że gaslighting jest taką
łagodniejszą odmianą tego programu, a jego celem jest wywołanie
zaburzeń psychicznych nie u pojedynczych osób – niewolników, ale u
całych społeczeństw. Jak czytamy na stronie vigilantcitizen.com, badania
i środki zainwestowane w Monarch są stosowane nie tylko wobec ofiar
okrutnych eksperymentów tego projektu. Wiele opracowanych technik, a
gaslighting można do nich zaliczyć, jest wykorzystywanych bardzo szeroko
za pośrednictwem środków masowego przekazu. Mainstreamowe wiadomości,
filmy, teledyski, reklamy i programy telewizyjne są tworzone przy użyciu
gaslightingu.
Największe łgarstwa ostatnich lat
Paul
Joseph Watson i Alex Jones pisali, że wymowa filmu „Gaslight” jeszcze
nigdy nie była tak aktualna jak dziś, w świecie, w którym rozsądek
został zniweczony, a establishment krzywi się na rzeczywistość, żywiąc
się rozsiewanym przez siebie fałszem. Historia dręczonej oszustwami i
terroryzowanej przez męża kobiety, przedstawiona w filmie z 1944 r.,
jest doskonałym opisem tego, co media głównego nurtu oraz rząd USA robią
z nami dzisiaj – zalewają nas rzeką kłamstwa, a tych, którzy krzyczą,
że „król jest nagi”, nazywają „teoretykami spisków”, chcąc w ten sposób
zdeprecjonować śmiałków walczących o prawdę. Nawiasem mówiąc, czy
pamiętacie Państwo, jak niedawno literat Ziemkiewicz nazwał dziennikarzy
„Warszawskiej Gazety” świrami? To jest właśnie ilustracja tego, o czym
piszą obaj autorzy – establishment, do którego literat Ziemkiewicz od
ćwierć wieku należy, boi się rzeczywistości innej niż ta, którą
stworzył. Ludzie z tej „innej” rzeczywistości są dla nich niczym
postacie z zaświatów. Są upiorami, które należy natychmiast
egzorcyzmować kalumnią, niewybredną inwektywą i tępą insynuacją.
Wracając
jednak do gaslightingu, Watson i Jones podkreślają, że ci, których
amerykańskie odpowiedniki ziemniakowszczyzny i michnikowszczyzny
nazywają zwolennikami spiskowego myślenia, są tak naprawdę tymi, którzy
nie dali się zmanipulować, nie ulegli kłamstwu, byli odporni na
gaslighting. Nie dali się uwieść rewolucji przeciwko racjonalności i
prawdzie. Wytrzymali ciosy drwin, obronili wolność słowa, zdrowy
sceptycyzm oraz niezależne myślenie. Człowiek, który potrafi odrzucić
sączone mu od urodzenia kłamstwa, nie ulegnie szmacianym autorytetom, ma
szansę zachować kontrolę nad swymi procesami myślowymi, czyli nad sobą
samym. Żyjemy w czasach „wielkiego kłamstwa”, które zdominowało
praktycznie wszystkie płaszczyzny życia społecznego – od rozrywki do
polityki i gospodarki oraz spraw opieki zdrowotnej. Tylko poprzez brak
akceptacji dla stwierdzenia, że logika jest wrogiem, a prawda
zagrożeniem możemy pozostać przy zdrowych zmysłach, rozumować
racjonalnie i odrzucić próbę podmiany naszego oglądu rzeczywistości na
„rzeczywistość” spreparowaną przez establishment i dla jego wygody.
Obaj
autorzy wymieniają dziesięć największych medialnych i rządowych
fałszerstw we współczesnej historii, które głęboko wpojono ludziom,
stosując metodę gaslightingu. Wymieńmy niektóre z nich.
Pierwszym
jest twierdzenie, że Irak posiadał broń masowego rażenia. Jest to
kłamstwo, które rozpoczęło wojnę. Niedługo po 11 września 2001 r. media
zaczęły nieustannie powtarzać, jako oczywisty fakt, że iracki reżim taką
broń posiada. Główne źródło tej informacji, które zostało wykorzystane
przez rządy USA i Wielkiej Brytanii, Rafid Ahmed Alwan al-Janabi,
kryptonim Curveball, przyznał później, że kłamał.
Kolejnym
fałszem jest to, że Osama Bin Laden został zabity w maju 2011. W
rzeczywistości umarł wiele lat wcześniej, a liczne źródła wskazują na
to, że akcja z maja 2011 r. to zwykła mistyfikacja.
Nieprawdą
jest, że nie istnieje tzw. program dronów. Były sekretarz prasowy
Białego Domu, Robert Gibbs, stwierdził, że administracja Obamy nakazała
mu reagować na wszelkie pytania na temat tego planu tak, jakby go nigdy
nie było.
Następne oszustwo to
twierdzenie, że Rezerwa Federalna jest federalna (państwowa). W
rzeczywistości ma ona tyle wspólnego z federalizmem, co „Federal
Express” – ironizują autorzy. To jest prywatny bank, który przedstawiany
jest jako jednostka rządowa. W 1982 r. IX Sąd Okręgowy orzekł, że
badając organizację i funkcjonowanie Rezerwy Federalnej, należy
stwierdzić, że nie jest to instytucja państwowa, ale prywatna,
niezależna od państwa i kontrolowana przez korporacje finansowe.
Kłamstwem
jest też to, że szczepionki przeciw grypie chronią przed grypą. Badania
wykazały bowiem, że szczepionki te, mimo groźby wielu powikłań, są
skuteczne tylko w połowie przypadków.
Do
wciskanych przez władze społeczeństwu nieprawdziwych informacji należy i
ta, że rząd nie czyni przygotowań na wypadek buntów społecznych.
Ewidentnym
i bardzo powszechnym łgarstwem jest stwierdzenie, że demokraci i
republikanie to dwie przeciwstawne sobie partie. Carroll Quigley,
profesor z Uniwersytetu Georgetown, mentor Billa Clintona, napisał w
książce Tragedy and Hope, że pomysł, aby dwie partie reprezentowały
przeciwne idee polityczne: jedna – prawicową, a druga – lewicową jest
głupi i może być akceptowany jedynie w podręcznikach akademickich jako
teoria. W rzeczywistości zaś obie partie winny być niemalże identyczne.
Wtedy wybory i decyzje społeczeństwa nigdy nie będą prowadzić do
radykalnych zmian. Każda partia rządząca staje się z czasem
skorumpowana, zmęczona, pozbawiona inicjatywy i wigoru. Wtedy w wyniku
wyborów zmienia się tę ekipę i zastępuje drugą, podobną, choć jeszcze
nie obciążoną brzemieniem korupcji, zmęczenia, rutyny, z większą
energią, choć bez większych zmian, kontynuującą politykę poprzedniczki.
I
ostatnim z serii wielkich kłamstw, powszechnie przyjmowanych za prawdę,
jest wojna z narkotykami. Jest to pojęcie, za pomocą którego trzyma się
Amerykanów w systemie więzienno-przemysłowym. CIA i Agencja Przestępstw
Narkotykowych kontrolują i sterują globalnym handlem narkotykami.
Amerykańscy żołnierze pilnują pól opium w Afganistanie, a rekordowe
ilości narkotyków opuszczają ten kraj i płyną kontrolowanymi przez rząd
USA kanałami do Ameryki Północnej i Europy. Ahmed Wali Karzai –
człowiek, który odbudował rynek opium w Afganistanie – był na liście
płac CIA przynajmniej od ośmiu lat. Meksykańscy handlarze narkotyków
wręcz rutynowo przyznają, że pracują pod „kryszą” CIA, która kontroluje
handel narkotykami, jednocześnie mówiąc społeczeństwu, że z handlem tym
zaciekle walczy.
CIA… Cóż, mądrzy ludzie zawsze przed nią przestrzegali.
http://warszawskagazeta.pl/teoria-spisku/item/4693-gaslighting-jak-sluzby-manipuluja-opinia-publiczna