Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lechistan. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lechistan. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 19 sierpnia 2024

Kentauromachia

 




















AGRESJA....  





















SPOKÓJ....
















Fragmenty:

"Olimpia" - Maria Ludwika Bernhard pod redakcją Kazimierza Michałowskiego
Wydawnictwo Arkady 1979 r.

foto - internet











niedziela, 28 lipca 2024

Ryty naskalne z lasu Fontainebleau






przedruk
tłumaczenie automatyczne




Las Fontainebleau zwana też Puszczą Bière (zniekształcone fr. Bruyère, wrzosowisko) – największy obszar leśny położony blisko Paryża.

Dawne królewskie tereny łowieckie są dziś jednym z ulubionych obszarów rekreacyjnych Paryżan. Puszcza odcisnęła swoje piętno w XIX-wiecznym malarstwie francuskim i w historii ochrony przyrody. 






Prehistoryczne ryty naskalne lasu Fontainebleau




Prehistoryczne ryty naskalne z lasu Fontainebleau są bogatą kolekcją sztuki naskalnej odkrytej wśród głazów z piaskowca lasu Fontainebleau. W lesie odkryto kilka tysięcy petroglifów, z których najwcześniejsze datowane są na paleolit (bardzo niewiele przykładów), około 2000 na wczesny mezolit i prawie 300 na późną epokę brązu.

Ryty naskalne można podzielić na dwie szerokie grupy. Najłatwiej widoczne dla postronnego obserwatora są w dużej mierze niefiguratywne zbiory powtarzających się wzorów geometrycznych, zwykle znajdowane w większych schroniskach skalnych, z których część była zamieszkana przez ludy mezolitu. Druga, znacznie mniejsza grupa to seria kilkuset rytów figuratywnych, które odkryto dopiero niedawno (2014 r.) w znacznie bardziej rozległym obszarze lasu Fontainebleau. Wiele z tych rycin znajduje się w małych wgłębieniach w głazach z piaskowca i nie są łatwo widoczne dla przechodniów.




Niefiguratywne ryciny wczesnego mezolitu

Niefiguratywne ryciny z wczesnego mezolitu zostały wykonane w okresie intensywnej działalności naskalnej przez ostatnich, jak się okazało, łowców-zbieraczy z regionu Fontainebleau. Akwaforty te zostały więc wykonane tysiące lat później niż paleolityczne malowidła naskalne znalezione np. w Lascaux.

Ogólnie rzecz biorąc, mezolityczne ryciny mają formę paneli z prostymi rowkami, które często są zorganizowane w siatki. W mniejszej liczbie przypadków rowki te były przedstawiane jako pojedyncze linie lub formowane w krzyże. Jeszcze rzadziej wytrawiano prymitywne kręgi lub gwiazdy.  Według inwentaryzacji przeprowadzonej w latach sześćdziesiątych XX wieku, większość z tych rycin była mała (ponad 50 procent miała 10 cm lub mniej), podczas gdy 11 procent było stosunkowo dużych (21 cm lub więcej).  Co więcej, ryciny wydają się być wykonane jako nagromadzenie dzieł sztuki w czasie w jamach "bez wyraźnego porządku, zwłaszcza w niektórych obficie grawerowanych miejscach". 


Ryciny znane są od XIX wieku i były odkrywane głównie przez postronnych obserwatorów.  Znajdują się w jamach, które są na ogół wystarczająco duże, aby jedna lub dwie osoby mogły stać w nich jednocześnie.

Jednak niektóre były na tyle duże, że można je było zamieszkać; W próbie 49 miejsc grawerowania 13 (czyli 26 procent) oceniono jako nadające się do zamieszkania.  Formalna inwentaryzacja przeprowadzona przez archeologów-ochotników udokumentowała obecność takich rytów naskalnych w ponad 2000 jamach głazów w lesie Fontainebleau. 

Materiał znaleziony w jaskiniach i uważany za współczesny rytownictwom zapewnia dość wiarygodne datowanie na mezolit.  Wydaje się to również wskazywać, że ryciny były częścią codziennej działalności wczesnomezolitycznego społeczeństwa w lesie. Datowanie tych rytów opiera się na rygorystycznych wykopaliskach archeologicznych na okolicznych stanowiskach i analizie związanych z nimi artefaktów (narzędzi itp.) znalezionych tam. Wiarygodne datowanie ułatwił fakt, że duża część stropu zamieszkałego schronu skalnego zawaliła się na pozostałości mezolitu, uchwycając w ten sposób mezolityczne ślady pod spodem. 

Akwaforty mogły być wykonane tylko w zewnętrznej, cienkiej warstwie miękkiego piaskowca, który ma średnią grubość 3 mm i maksymalną grubość 30 mm.Ten miękki piaskowiec byłby zmywany przez żywioły, z wyjątkiem chronionych obszarów głazów piaskowcowych. Przypuszczalnie z tego powodu wszystkie mezolityczne ryciny z lasu Fontainebleau znajdują się w miejscach osłoniętych. 

Czynność grawerowania na takiej powierzchni była dość prosta i można ją było wykonać za pomocą łatwo dostępnych narzędzi. Z rekonstrukcji powstania takiego dzieła przy użyciu narzędzi kamiennych w rodzaju tych, które wyprodukowali twórcy dzieła, wynika, że pojedynczy rycina kreskowa o długości 15 cm i głębokości 2 mm może być wykonana w czasie krótszym niż 60 sekund, a grawerowane siatki typu powszechnie spotykanego w lesie Fontainebleau można wykonać w czasie od 5 do 15 minut.  Specjalistyczna wiedza z zakresu grawerowania nie była wymagana. Stąd ryciny "były technicznie proste do wykonania przy użyciu łatwo dostępnych narzędzi i dlatego mogły być wykonane przez dużą liczbę osób, w raczej krótkich okresach czasu". 

Ukryte ryciny z późnej epoki brązu

Mniej liczna grupa w dużej mierze figuratywnych rytów naskalnych została odkryta przez archeologów w 2014 roku na mniejszym obszarze (około 30 kilometrów kwadratowych) w południowo-wschodniej ćwiartce lasu Fontainebleau. Pierwotne odkrycie w 2014 roku doprowadziło w następnym roku do systematycznych poszukiwań jam, które również mogą zawierać takie petroglify. Po 8 latach poszukiwań zinwentaryzowano prawie 300 paneli z petroglifami.

Styl tych grawerunków został podzielony na 2 szkoły. Pierwszą z nich jest szkoła "Malmontagne", składająca się z około 200 paneli z bardzo złożonymi panelami przedstawiającymi postacie ludzkie, półludzkie i zwierzęce. Te wyszukane panele, wytrawione płytkimi rowkami, są małe (często nie przekraczają 10 centymetrów) i przedstawiają bogaty zestaw obrazów, które powtarzają się w różnych miejscach. Są wśród nich zarówno postacie ludzkie i półludzkie, jak i zwierzęta (ptaki, węże, jelenie, woły) oraz przedmioty stworzone przez człowieka (sanie, berła, grzechotki i nakrycia głowy). Z kolei szkoła "Long Rocher", składająca się z 80 paneli, prezentuje panele składające się głównie z geometrycznych rycin, które przypominają mezolityczne petroglify opisane powyżej. Ryciny te, również trawione z płytkimi rowkami i umieszczone w małych wnękach, rzadko są figuratywne, a rozmiar paneli jest średnio nieco większy niż te ze szkoły Malmontagne.  Uważa się, że obie szkoły petroglifów pochodzą z późnej epoki brązu.

Być może najbardziej intrygującą cechą tych paneli jest to, że wiele z nich zostało wykonanych w małych wgłębieniach w głazach, co czyni je niezwykle trudnymi do zauważenia. W niektórych przypadkach było wystarczająco dużo miejsca, aby ręka artysty mogła wejść do jamy, co oznaczało, że znajdował się w wyjątkowo niewygodnej pozycji roboczej i nawet on nie mógł dobrze zobaczyć, nad czym pracuje.  Być może to właśnie z powodu tego bardzo nieostentacyjnego stylu petroglify te zwróciły uwagę społeczności archeologicznej dopiero w 2014 roku. Co więcej, najwyraźniej celowa próba "ukrycia" petroglifów świadczy o pragnieniu dyskrecji, a nawet tajemnicy ze strony ich twórców i rodzi pytania o rolę, jaką odegrały w kulturze epoki brązu.

Oprócz paneli z rycinami na głazach, petroglify były również wykonywane na przenośnych blokach kamiennych oraz na okrągłych, nieruchomych kamieniach używanych do tworzenia trójwymiarowych rycin, czasami przedstawiających coś, co wydaje się być żeńskimi stworzeniami.  Przenośne, grawerowane klocki zostały znalezione celowo zakopane razem w grupach. 

Oprócz informacji dostarczonych przez wykopaliska archeologiczne, datowanie tych petroglifów na późną epokę brązu opiera się na triangulacji na podstawie wielu ustalonych faktów archeologicznych. Po pierwsze, technika używana do produkcji narzędzi grawerskich jest wyraźnie postmezolityczna i nie jest również związana z wczesną epoką brązu. Po drugie, obecność obrazów sań ciągniętych przez woły wskazuje, że ludy Malmontagne udomowiły zwierzęta, co oznacza, że akwaforty nie mogły powstać wcześniej niż w późnym neolicie. Po trzecie, wizerunki wyryte na ceramice z późnej epoki brązu wykazują wyraźny związek z wizerunkami petroglifów.  Po czwarte, brązowa wersja grzechotek przedstawionych na panelach z Malmontagne została znaleziona w Niemczech i wiarygodnie datowana na późną epokę brązu. 





Sztuka naskalna znaleziona w lesie Fontainebleau




Wytrawione siatki mezolityczne ze schroniska skalnego w pobliżu Boissy-aux-Cailles w lesie Fontainebleau






Szkic detalu rytowanej płyty skalnej przedstawiającej pół-ludzką postać trzymającą grzechotkę. Przedstawienie tych grzechotek w petroglifach z Malmontagne stanowi jedną z wielu podstaw do ich datowania na późną epokę brązu.



------------



Archeology in the Fontainebleau Forest

François BEAUX  

Pozostawili nam wiele przedmiotów i śladów na kamieniach, świadczących o ich obecności i świadczących o tym, że las (który wówczas nazywano « Sylva Biera », czyli « las Bière ») nie był pozbawiony ludzi. ERA PALEOLITU (przed 10 000 lat p.n.e.) Fragmenty silexu i oszlifowane kamienie typowe dla epoki musterii ze śladami cięcia typu « Levallois » zostały znalezione podczas poszukiwań pedologicznych w 1974 roku w pobliżu dużego krzyża Grand Veneur. Inny fragment tego samego typu został znaleziony na stanowisku Long Rocher (ryc. 1). Te dwa artefakty datowane są na środkowy paleolit, czyli ponad 40 000 lat p.n.e.






źródło:   lr.aaff.fr/images/ACTIVITES/Archeology/ARCHEOLOGY.pdf

------


fragmenty artykułu:


Las Fontainebleau jest domem dla skarbów sztuki naskalnej
29.06.2021,
 
Louise Mussat




"Te wyryte w skale schrony zostały odkryte głównie przez ochotników" – mówi mi wesoły 56-letni profesor w okularach, gdy wyruszamy w drogę. "W 1975 roku, po zinwentaryzowaniu około 450 schronów, powołano do życia grupę GERSAR zajmującą się badaniem, badaniami i ochroną sztuki naskalnej. Czterdzieści pięć lat eksploracji lasu umożliwiło jego członkom odkrycie kolejnych 1 500 miejsc. W każdy weekend przeszukują masyw Fontainebleau i ciągle natykają się na nowe. Mają również duży wkład w ochronę kompleksu sztuki naskalnej, który znajduje się w bardzo popularnym obszarze odwiedzanym każdego roku przez 10 milionów ludzi, którzy często z czystej ignorancji wyrządzają szkody temu bezcennemu prehistorycznemu dziedzictwu.





Te zestawy wzorów geometrycznych (siatki, rowki i kropki) datowane są na VIII tysiąclecie p.n.e. Znaczenie tych powtarzających się gestów pozostaje tajemnicze.




Panel w Grotte à la Peinture. Wędrowcy wygrawerowali swoje inicjały "F.S." i "C.U." wśród geometrycznych wzorów z mezolitu, stąd pilna potrzeba ochrony tego dziedzictwa.




Innym kluczem do próby rozszyfrowania tych elementów jest zbadanie ich lokalizacji w krajobrazie. Przez te trzy lata Cantin będzie analizował charakterystyczne cechy zdobionych schronów w porównaniu z tymi, które, choć czasem znajdują się tuż obok nich, pozbawione są rycin. Czy preferencyjnie można je znaleźć na wyższych terenach masywu Fontainebleau? Czy są one ustawione w określony sposób? Czy są one wykonane z piaskowca, który jest szczególnie łatwy do cięcia?

Czy po zakończeniu tych trudnych prac archeologicznych ujawni to, co ci mezolityczni artyści próbowali wyrazić, kiedy wyryli tysiące wyrównanych rowków w piaskowcu?

 "Są one znacznie trudniejsze do zinterpretowania niż figuratywne malowidła zwierzęce typowe dla paleolitu, takie jak te w Lascaux w południowo-zachodniej Francji" – odpowiada Cantin. 

"Obecnie uważa się, że zdobione jaskinie w Fontainebleau nie były poświęcone wyłącznie grawerowaniu, ponieważ były one również zamieszkane. Znalezione tam materiały są charakterystyczne dla codziennego użytkowania, takie jak pozostałości po pożarach, zwierzęta, które zostały zjedzone i tak dalej. Nie sądzimy więc, że zostały one zaprojektowane jako miejsca kultu. To powiedziawszy, mogły one jednak mieć znaczenie rytualne".


Na prawo od grawerowanego panelu, na którym Robert i Lesvignes wznowili swoje obserwacje, Valentin bada jedno z wąskich przejść w Grotte à la Peinture. Gdziekolwiek spojrzeć, w prawo, w lewo, w górę, prawie wszystkie ściany, które są tak blisko siebie, że ledwo może się poruszać, pokryte są rycinami, szeregiem tajemniczych siatek, rowków i przerywanych linii.

"Doszliśmy do wniosku, że ci mezolityczni ludzie musieli potrzebować około 20 minut, aby wyciąć pojedynczy rowek. A spójrz tylko, ile ich jest! Nawet jeśli te schrony nie były miejscami kultu, nie mogę przestać myśleć o akcie religijnym – w sensie powtarzającego się gestu, który nie ma żadnego utylitarnego celu" – mówi Valentin, badając reflektorem każdy tysiącletni rowek.

 "Może to było coś w rodzaju ćwiczenia z prehistorycznej pobożności!" – uśmiecha się.

 "Prawdopodobnie nigdy nie poznamy dokładnego znaczenia tych rycin. Ale nasza praca powinna pozwolić nam trochę lepiej poznać tych paryżan z ósmego tysiąclecia. I pamiętaj, że możesz podziwiać ich pracę – ale jej nie dotykać! – po prostu wskakując do zwykłego pociągu podmiejskiego.






------


fragment pracy:


Kontekst społeczny mezolitycznych rytów naskalnych w rejonie piaskowca Fontainebleau (Basen Paryski, Francja): Wkład badań eksperymentalnych

Aleksandra Cantina
Borys Walentin
Médard Thiry
Colas Guéret




Antropogeniczne ryciny zostały wykonane w ponad 2000 małych naturalnych jamach znalezionych na polach głazów piaskowcowych centralnej części Basenu Paryskiego, na obszarze 1800 km2 na zachód od miasta Fontainebleau. Grawerunki te składają się głównie z grupowanych prostoliniowych rowków ułożonych w pionowe równoległe serie lub zorganizowanych w siatki. Te dominujące klasy motywów tworzą unikalny typ sztuki naskalnej przypisywanej wczesnomelelitycznym łowcam-zbieraczom (∼9500–6300 p.n.e. w północnej Francji) na rosnącym poziomie dowodów. W tym miejscu zbliżamy się do kontekstu społecznego, w którym powstały te obfite symboliczne manifestacje, opracowując badanie eksperymentalne, kierując się dwoma głównymi pytaniami: jaki wysiłek (tj. trudność pracy i czasu pracy) oraz know-how były wymagane do wykonania tych rycin? Przy jakich okazjach zostały wykonane?

Po ilościowym określeniu bardzo zmiennej twardości piaskowca z Fontainebleau za pomocą młota Schmidta, wybraliśmy naturalne bloki i puste wgłębienia w ostatnich kamieniołomach do przeprowadzenia naszych eksperymentów. Pokazują one, że grawerowana część piaskowca odpowiada kruchej korze często o grubości mniejszej niż 1 cm, która pokrywa rdzeń z twardego piaskowca, którego nie można wygrawerować. Na polach głazów z piaskowca ta krucha kora jest zachowana tylko na powierzchniach chronionych przed warunkami atmosferycznymi. Nasze eksperymenty pokazują również, że zakrzywione rowki można wykonać bez trudności, a wszechobecność rowków prostoliniowych jest wyborem kulturowym. Wreszcie, nasze eksperymenty pokazują, że te prostoliniowe rowki są bardzo łatwe do grawerowania i pozwalają zaproponować równania do oszacowania czasu potrzebnego do wykonania motywów archeologicznych. Średni czas grawerowania rowka został oszacowany na mniej niż jedną minutę i mniej niż 15 minut dla najpopularniejszych siatek.

Wyniki te, umieszczone w kontekście archeologicznym, pozwalają nam sformułować następujące propozycje: (1) ryciny przypisywane okresowi wczesnego mezolitu były technicznie łatwe i mogły być wykonane w dość krótkim czasie; (2) ciasny układ grawerowanych miejsc i brak widocznego wzoru rozmieszczenia motywów na ścianach wskazuje na hipotezę nagromadzenia pojedynczych epizodów grawerskich, być może przez kilku grawerów; (3) Wygrawerowane wnęki są liczne, łatwo dostępne i połączone z terytoriami życia codziennego. Możemy wywnioskować, że fenomen grawerowania w Fontainebleau jest wynikiem wielu małych, zwyczajnych i stereotypowych obrzędów grawerskich, przeprowadzanych prawdopodobnie przez dużą liczbę grawerów.


Wprowadzenie

Pojedyncze zjawisko rytownictwa, unikatowe w Europie, zostało zidentyfikowane w połowie XIX wieku w formacjach piaskowcowych środkowego basenu paryskiego (Martin, 1868, Bénard, 2014). Zjawisko to, znane jako "sztuka naskalna z Fontainebleau", obejmuje obszar 1800 km2, odpowiadający wychodni piaskowca na zachód od miasta Fontainebleau, położonego 55 km na południowy wschód od Paryża (Thiry i in., 2015) (ryc. 1A).

Te formacje piaskowcowe, które zajmują zbocza piaszczystych zboczy dolin lub izolowane kopce, tworzą pola głazów (ryc. 1B) skrywające niezliczone małe naturalne zagłębienia (Thiry, 2017a). Do tej pory ryciny zostały zidentyfikowane w 2160 roku1 tych jam (ryc. 2) dzięki pracom poszukiwawczym stowarzyszenia archeologów-ochotników (GERSAR2), którzy je studiują i pracują nad ich zachowaniem.

Grawerunki te są głównie niefiguratywnymi znakami subtraktywnymi złożonymi z prostoliniowych rowków ułożonych w pionowe równoległe szeregi lub zorganizowanych w siatki (ryc. 3A-F). Oba typy motywów są ilościowo dominujące w grawerowanych wgłębieniach (Tassé 1982: 68). Często są one gęsto skupione bez widocznego wzoru rozmieszczenia na ścianach (Bénard, 2014). Znajdujemy je w całej okolicy piaskowca Fontainebleau w dużej liczbie (Tassé, 1982, Bénard, 2014).

W co najmniej 29 jamach odkryto 541 artefaktów litycznych o zaokrąglonych krawędziach w wykopaliskach archeologicznych znajdujących się u dna rytowanych ścian, przy czym niektóre z nich wykazują wyraźne analogie z mezolitycznymi typami narzędzi (Courty, 1904, Baudet, 1952, Hinout, 1998, Bénard, 2014). Tak więc specyficzne zużycie użytkowe znalezione na tych artefaktach litycznych o zaokrąglonych krawędziach sugerowało, że były one używane jako narzędzia grawerskie. Z tych powodów od dawna zakłada się, że ryciny są prehistoryczne, być może pochodzą z okresu mezolitu (∼9500–5300 p.n.e. w północnej Francji).

Zarówno niedawne badanie zużycia użytkowego, jak i krytyczny przegląd trzech grawerowanych i zamieszkałych miejsc potwierdzają i udoskonalają tę hipotezę (Guéret i Bénard, 2017). Nasz wkład w tym miejscu nie ma na celu ponownego omówienia różnych wskazówek wykorzystywanych do identyfikacji praktyk grawerskich w okresie mezolitu, w dużej mierze rozwiniętych w poprzednim artykule badawczym opublikowanym w JAS Reports (Guéret i Bénard, op.cit.). 

Podsumowujemy tutaj tylko główne kamienie milowe i zachęcamy czytelnika do zapoznania się z tym artykułem w celu uzyskania dalszych informacji. Bel Air 1 w Buthiers, Bel Air 12 znany jako "Grotte de Chateaubriand" również w Buthiers i Dégoutants à Ratard 1 znany jako "Grotte à la Peinture" w Larchant (patrz ryc. 1A i ryc. 2C) są dobrze udokumentowanymi stanowiskami wykopaliskowymi (Hinout, 1992, Hinout, 1993a, Hinout, 1993b).

Dostarczyli 300 tych artefaktów litycznych o zaokrąglonych krawędziach w kontekście mezolitycznym, które uznano za wystarczająco rygorystyczne (szczegółowe omówienie zob. Guéret i Bénard, 2017: 111-112): (1) w Bel Air 1 artefakty te pojawiły się w warstwie wczesnomezolitowej (sensu Marchand i Perrin, 2017; ∼ 9500–6300 p.n.e. w północnej Francji) 1,30 m poniżej powierzchni pokrytej warstwą późnego mezolitu (∼6300–5300 p.n.e. w północnej Francji) i wyraźnie wyraźną warstwą z końcowej epoki brązu; (2) w Bel Air 12 artefakty lityczne o zaokrąglonych krawędziach okazały się być związane ze zbiorowiskiem litycznym typowym dla mezolitu (wymieszane okresy wczesnego i późnego) bez jakiegokolwiek zanieczyszczenia współczesnym materiałem (skorupy ceramiczne, fragmenty szkła lub pozostałości metaliczne) w warstwie z sygnaturą palinologiczną epoki borealnej (∼VIII tysiąclecie p.n.e.) (3) w Dégoutants à Ratard 1, inna spójna warstwa mezolityczna, charakteryzująca się czarnym zabarwieniem i znajdująca się na dnie dobrze zachowanej sekwencji stratygraficznej o długości 2,70 m z wieloma fazami osadnictwa, dała te same artefakty lityczne o zaokrąglonych krawędziach.


Obserwacje mikroskopowe i testy eksperymentalne wykazały, że wszystkie te artefakty lityczne o zaokrąglonych krawędziach zostały rzeczywiście stępione przez żłobienie3 a czasem skrobanie piaskowca (Guéret i Bénard, 2017: 105-107), potwierdzając ich zastosowanie jako narzędzi grawerskich. Tak więc analiza typologiczna i technologiczna półfabrykatów narzędzi grawerskich (Guéret i Bénard, 2017: 113–115) wskazała na bardziej precyzyjne datowanie wczesnomezolityczne: użycie niektórych typów ostrzy z recyklingu, typów mikrolitów, ząbków i narzędzi pryzmatycznych prawdopodobnie wskazuje co najmniej na najnowsze fazy tego okresu (ósme tysiąclecie-początek siódmego tysiąclecia p.n.e.) (Ducrocq, 2009; Griselin, 2015) (ryc. 4). Wyniki te ujawniły istnienie znaczących praktyk grawerskich wśród lokalnych wczesnomezolitycznych grup łowców-zbieraczy (Guéret i Bénard, 2017: 116-119).

W tych trzech schronach, które dostarczyły bogatych zbiorów wczesnomezolitycznych narzędzi grawerskich, równoległe serie rowków i siatek są zdecydowanie najbardziej reprezentowanymi typologicznymi klasami grawerów4 (rys. 3G). Z drugiej strony, charakterystyka zastosowanych stref na narzędziach grawerskich pasuje do zmiennych morfologii równoległych szeregów rowków i siatek (Guéret i Bénard, 2017: 106-107). W związku z tym stawiamy hipotezę, że te dwa typy motywów, które w dużej liczbie występują w całym regionie piaskowca Fontainebleau, można przypisać mezolitowi5. W związku z tym dużą część rytów naskalnych z Fontainebleau można uznać za unikalny lokalny wyraz symboli mezolitu.

W niniejszym artykule kwestionujemy kontekst społeczny, który umożliwił tę symboliczną produkcję na dużą skalę wśród grup zbieracko-łowieckich za pomocą eksperymentów (Bourguignon i in. (red.), 2001; Beyries (red.), 2020): jakim wysiłkiem (tj. trudnością pracy i czasem pracy) oraz know-how zostały wykonane te ryciny i przy jakich okazjach? Archeologia eksperymentalna obejmująca rowkowane nacięcia ma długą tradycję w studiach nad sztuką mobilną (D'Errico, 1994, Fritz, 2000, Rivero, 2015). W dziedzinie sztuki naskalnej najpowszechniejsze są eksperymenty replikacyjne dziobanych grawerów, często z pytaniami badawczymi dotyczącymi śledzenia ciemieniowego lub narzędzia do grawerowania (de Beaune i Pinçon, 2001; Alvarez i in., 2001, Plisson, 2009, Aubry i in., 2011, Vourc'h, 2011, Vourc'h, 2018, Zotkina i Kovalev, 2019). Dane dotyczące czasu pracy są jednak rzadkie i rozproszone (Bednarik, 1998; 30; de Beaune i Pinçon, op. cit.; Vourc'h, op. cit.) i bardzo niewiele badań próbuje modelować ten parametr w celu omówienia kontekstów produkcji społecznej sztuki naskalnej (Vegara i Troncoso, 2016).

Nasza praca eksperymentalna skupia się na trzech pytaniach dotyczących chaîne opératoire (sensu Lemonnier, 1986, Schlanger, 2005) produkcji grawerów rowków i siatek. Pierwsze pytanie dotyczy wyboru powierzchni: jakie rodzaje piaskowca są grawerowane i czy nakładają one szczególne ograniczenia w zakresie wyborów graficznych (tj. czy systematyczna prostoliniowość rowków jest determinowana trudnościami związanymi z wytwarzaniem zakrzywionych linii?)?

Drugie pytanie dotyczy wiedzy specjalistycznej: jakiego rodzaju wysiłek i know-how są potrzebne do stworzenia tych rycin? Trzecie pytanie dotyczy czasu trwania: jaki jest minimalny czas potrzebny na wyprodukowanie każdego motywu? Ostatecznym celem dwóch ostatnich pytań jest możliwość przedyskutowania znaczenia tej symbolicznej praktyki wśród działań łowiecko-zbierackich.

Jako wstęp do tych badań nad produkcją grawerów należy przypomnieć, że istnieją piaskowce o zmiennej twardości. Zdolność ścierna słabo scementowanego, a zatem kruchego piaskowca była poszukiwana w okresie mezolitu do kształtowania kości, poroża lub drewna (Hamon i in., 2020: 83-84). Kiedy piaskowiec jest silnie scementowany krzemionką (nazywa się go wtedy "piaskowcem kwarcytowym" lub "piaskowcem błyszczącym"), tworzy skałę, która może zostać pęknięta przez pęknięcie konchoidalne, co było szeroko rozpowszechnione w regionalnym mezolitze (Hamon i Griselin, 2014, ryc. 4C). 

Wreszcie, piaskowiec tworzący głazy z regionu Fontainebleau był wycinany w kamieniach murarskich lub kostce brukowej co najmniej od średniowiecza (Lejeune i in., 2016). Kamieniołomowie podzielili ten piaskowiec na trzy stopnie twardości w zależności od dźwięku emitowanego podczas uderzania w niego młotkiem (Lejeune i in., op.cit.). Ponieważ te same twarde głazy tworzą badane przez nas wgłębienia (ryc. 2), kilka pokoleń archeologów uważało ich grawerowanie za trudne zadanie. Dzieje się tak od pierwszych opisów rycin, które uznawano np. za "rzeźbione [...] z długą cierpliwością"6 (Martin, 1868), przez "upartą pracę"7 (Courty, 1924: 347), lub że polegały one na "uzyskaniu na dłuższą metę, przez zużycie, rowka [...]"8 (Bénard, 2014: 156)... Jednak te subiektywne oceny nigdy nie zostały zweryfikowane przez eksperymenty.

Najpierw przyjrzymy się poniżej środkom, których użyliśmy do ilościowego określenia twardości piaskowca. Po opisaniu naszych protokołów eksperymentalnych przedstawimy wyniki, w szczególności dotyczące średniego czasu grawerowania motywów przypisywanych mezolitowi. Na koniec omówimy wkład tych wyników w antropologiczne podejście do praktyk grawerskich we wczesnym mezolitze w regionie piaskowca Fontainebleau.


całość:

sciencedirect.com/science/article/abs/pii/S2352409X22002176











Metadane bycia człowiekiem (stonecountrypress.co.uk)






niedziela, 23 czerwca 2024

Ukrainopolin

 


Po raz kolejny...


 w ostatnich tygodniach strona kresy.pl co chwila straszy mnie Ukraińcami i Gruzinami, a nawet Białorusinami.




...zatrzymano kierowcę przewozu osób “na aplikację” – Gruzina, który próbował uciekać przed policją. Podczas pościgu mężczyzna chciał rozjechać policjanta.

Później tłumaczył, że przestraszył się radiowozu. Był trzeźwy.




Ponad 17 tys. przestępstw popełnili w ubiegłym roku przebywający w Polsce cudzoziemcy. Problemem jest głównie jazda po pijanemu i związane z tym łamanie zakazów sądowych. Zdaniem ekspertów, niektórzy imigranci czują się u nas bezkarnie.

Według danych z KGP, w 2023 roku przestępstwa w Polsce popełniło łącznie 17 278 przybyszów z zagranicy. To wzrost o 2,4 tys. w stosunku do 2022 roku, a zarazem pięć razy więcej niż dekadę temu.

Statystyki pokazują, że przestępstw najczęściej dopuszczali się Ukraińcy (ponad 50 proc. obcokrajowców z zarzutami), a dalej Gruzini (ponad 2,7 tys.) i Białorusini (ponad tysiąc osób).


Dziennik „Rzeczpospolita” pisze, że „napływ tysięcy obcokrajowców”, nasilony po wybuchu wojny rosyjsko-ukraińskiej, „znalazł swoje odbicie w kryminalnych statystykach”.

„Plagą jest prowadzenie samochodu z promilami, od czego – jak się okazuje — nie odstrasza nawet utrata prawa jazdy. Liczba cudzoziemskich kierowców, którzy złamali zakazy sądowe nałożone najczęściej za jazdę po alkoholu wzrosła w ubiegłym roku o 83 proc.” – pisze gazeta, powołując się na dane Komendy Głównej Policji.


Plagą?

Plagą cmentarną nikt się nie przejmuje...



Poza jazdą po pijanemu, obcokrajowcy najczęściej dostawali zarzuty za kradzieże (3240 osób) i za posiadanie narkotyków (2451 osób, z tego 208 posiadało „znaczną ilość”).

Jak informowaliśmy latem ub. roku, statystycznie najwięcej przestępstw popełniają w Polsce Ukraińcy, jednak okazuje się, że najczęściej dopuszczają się ich Gruzini. Pisała o tym „Rzeczpospolita”, powołując się na dane Komendy Głównej Policji dot. przestępczości cudzoziemców. 
Na początku 2023 roku KGP odmówiła podania ich portalowi Kresy.pl, tłumacząc to m.in. “prośbami ambasad” i niechęcią do “piętnowania” poszczególnych narodowości.


kresy.pl  to ci goście co sobie liczą 20 000 złotych miesięcznie (2017 r.) na 7 osób za to co robią na swojej stronie czyli dziennie(?) dodają 5-7 przedruków...

I to OBECNIE,  bo w tym 2017 to chyba było jeden dziennie, albo na jakiś czas..

Czy aby ja jeden nie robię więcej?

To co oni tam pokazują to sam sobie potrafię znaleźć, przeglądarka automatycznie mi przetłumaczy, jak bym chciał, to bym CODZIENNE sam jeden wklejał na blog 10-20 przedruków w dobrej jakości tłumaczeniu z wielu stron świata, 

więc jak to jest, że REDAKCJA 7 ludzi - nie, nie... to znaczy chciałem powiedzieć:  WYKWALIFIKOWANYCH  DZIENNIKARZY  oraz SPECJALISTÓW  OD  POLITYKI  ZAGRANICZNEJ  w  PEŁNYM  WYMIARZE  serwisu  kresy20K  robi tak mało??

Gdyby 7 ludzi od rana wklejało po 5 postów - to jest max dwie godziny roboty, powinno być dziennie 35 postów, a nie ma.






Dlaczego ci panowie DOPYTUJĄ policję o procentowy udział Ukraińców w wypadkach drogowych, a inne tematy tylko przeklejają??

A co z listami do Człuchowa?
Co z odblaskami?
Co z dołami wokół dróg?

Hę?


Teraz tak... tak sobie myślę, skoro takie alarmujące wieści, trzeba by sprawdzić jak to się ma do statystyk przestępstw jako takich w Polsce.

Zrobiłem więc takie przybliżone sprawdzenie jaki procent przybyszów - Ukraińców - dopuszcza się w Polsce przestępstw, a jaki procent "zwykłych" Polaków....

Przybliżone, bo nie wnikam, ile z nich to nieletni, ile przejazdem, ilu Polaków jest za granicą itp. oraz liczę, że 1 osoba dopuszcza się 1 przestępstwa, a nie kilku, by uchwycić tu najgorszą wersję z możliwych.


2023 roku przestępstwa w Polsce popełniło łącznie 17 278 przybyszów z zagranicy 



z czego połowa przypada na Ukraińców - czyli 8600 przestepstw.



Za Forsal: 

Zakład Ubezpieczeń Społecznych poinformował, że liczba zarejestrowanych w Polsce cudzoziemców wyniosła na koniec 2023 roku - 1 127 744 osoby.

Spośród 1,128 mln zarejestrowanych w ZUS, aż 759,4 tys. to Ukraińcy



tak licząc, na 759 400 Ukraińców, Ppopełniło 8600 z nich 

z proporcji

759 400 - 100%
8600 - x


wynika...

x = 8600 * 100%  / 759 400 = 1,132 %


tak to się liczy?




ale Gazeta Prawna pisze, 

W Polsce łączną liczbę imigrantów można szacować na ok. 3,5-4 mln, z czego 60-75% stanowią Ukraińcy

więc to też policzmy,

a więc na ok. 4 mln obcokrajowców - 17 278 pośród nich, dopuściło się jakiegoś przestępstwa


4 000 000 - 100%

17 278 - x


x = 17 278*100%  / 4 000 000 = 0,43% 


A jaki procent Polaków dopuszcza się przestępstw?

Wg wikipedii  w 2021 roku było nas 37 840 001 osób, z czego odliczając 7,6 mln osób poniżej 19 roku życia (tak jest w tabeli - patrz link) dostajemy liczbę ok. 30,24 mln


Wg polsatu w Polsce w covidowym roku
2020 popełniono ponad 786 tys. przestępstw.

A wg Wyborczej:

W 2022 roku miało miejsce ponad 860 tys. przestępstw - w danych nie uwzględniono czynów karalnych dokonanych przez osoby nieletnie, ani rejestracji z postępowań przygotowawczych prowadzonych przez prokuraturę we własnym zakresie.


Przyjmuję na oko te 860 tysięcy.


30,24 mln - 100%
860 000 - x


x = 860 000 * 100%  /  30,24 mln = 2,84%


Nie ma tu jakiś błędów?

Nie pomyliłem żadnego przecinka?

To się na pewno tak liczy?


Jak coś, to niech ktoś mnie poprawi, a może ktoś już ma dokładne wyliczenia??


A teraz porównajmy:


na około 4 mln obcokrajowców ok.  0,43% z nich dopuściło się jakiegoś przestępstwa

na ok. 30 mln dorosłych Polaków, ok.  2,84% z nich dopuściło się jakiegoś przestępstwa


czyli prawie 7x więcej...

I jest to logiczne, obcy bardziej uważają na drodze, bo nie znają realiów kraju w jakim właśnie są, jadą wolniej, by nie napytać sobie biedy... nie tylko problem na drodze, ale i niewiadome konsekwencje... tak?


Więc dlaczego kresy.pl tak alarmują, skoro obcy są w Polsce grzeczniejsi niż ci nasi "tutejsi", hę??



To co robią kresy20K przypomina mi wzniecanie pożogi przed II Wojną Światową.

Wzniecanie waśni międzyetnicznych, uprzedzeń, wrogości i ostatecznie - oby nie - rękoczynów.

Władze ukraińskie po raz kolejny namawiają świat, by ten wziął udział w ataku na Rosję, co można potraktować jako atak na nas.
Ludzie w Polsce są rozdrażnieni, że pomimo ogromnej pomocy jakiej udzieliśmy Ukraińcom, władze tego kraju niespecjalnie z nami współpracują, a teraz jeszcze podsyca się to rozdrażnienie na fb i kresy20K też biorą w tym udział...

Sztucznie rozdmuchują temat poprzez  wzrost o 2,4 tys. w stosunku do 2022 roku, a zarazem pięć razy więcej niż dekadę temu.




Fakty.




Fakty się liczą, panowie 
specjaliści, a nie emocje.

Emocje co najwyżej służą do manipulowania ludźmi.




No cóż, naoglądałem się kresy20K i już wiem, co chciałem wiedzieć... tak więc... Sajonara! chłopaki...



Teraz tak... 


tak sobie myślę.... co ja tam miałem.... aha:

w sumie te 2,84%  i te 860 tysięcy jakoś tak to brzydko wygląda...

Dużo, nie??


Jeszcze raz - czy ja dobrze policzyłem?

No jakaś tam niedokładność jest... 






W 2023 roku Niemcy zarejestrowały 5,94 miliona przestępstw, co stanowi wzrost o 5,5 proc. w porównaniu do roku 2022 i o 9,3 proc. w porównaniu do roku 2019. To najwyższa liczba przestępstw od 2016 roku.

2022 r - liczba ludności Niemiec - 82,7 mln, z czego 23,8 mln osób, czyli 28,7 proc. całej populacji, miało pochodzenie migracyjne.
2019 r. 18,4 proc. mieszkańców miało mniej niż 20 lat

na oko - 18% z 82,7 mln = 14,9 mln 
82,7 - 14,9 = 67,8 mln

67,8 mln - 100%
5,94 mln - x

x = 5,94*100% / 67,8 mln = 8,76%  

czyli w Niemczech przestępstw jest dopuszcza się prawie 9% dorosłej populacji, podczas gdy w Polsce niecałe 3% dorosłej populacji



otóż chodzi mi o to, że na fb można spotkać paniczne wrzaski o Ukrainopolin i o tym jak teraz Ukraińcy będą rządzić w Polsce, w podobny dramatyczny ton uderza strona kresy.pl publikując co chwila "statystyki" i podkreślając "to Ukraińcy!"  "i 5x więcej niż 10 lat temu!".

Jest więcej, bo jest dramatycznie więcej Ukraińców w Polsce, to zrozumiałe...


jeżeli jesteście palantami, siedzicie z piwem przed telewizorem i tylko wymądrzacie się na każdy temat, ale pozwalacie na to, by obcy rządzili waszym krajem - no cóż...


"WASZA WINA!!!"


Polska zawsze była i znowu będzie krajem wieloetnicznym i ci ludzie muszą sobie z nami ułożyć sprawy, a my z nimi. 

Bo oni już tu są i tu zostaną. 


Homogeniczność etniczna nie uchroniła nas - jak pokazują moje publikacje - od wpływów niemieckiej agentury i od której cały czas grozi nam wielkie niebezpieczeństwo.

Ukraina jest to wielki zasobny kraj, a jej rolnictwo jest w porównaniu z naszym gigantyczne i spokojnie może znieść całe rolnictwo europejskie z powierzchni ziemi. Trzeba się z tym liczyć i o tym myśleć.


MYŚLEĆ.


Zamiast klikać, wrzeszczeć, podnosić temperaturę, siać nienawiść etniczną i zaostrzać relacje z tymi ludźmi proponuję ukrainofobom zakasać rękawy i polonizować Ukraińców - jak się wam uda, to będziecie mogli sobie pogratulować, a przede wszystkim odetchnąć z ulgą, a może nawet się tym szczycić, że tacy sprytni byliście.


Sami ze sobą musimy się zgadzać i budować wspólnotę, ale z innymi co tu mieszkają i będą mieszkać - także. Trzeba się nawzajem tolerować i szanować. Trzeba nam POROZUMIENIA i ZGODY ponad podziałami, bo bez tego żadne państwo nie przetrwa - już to przecież przerabialiśmy i nie wchodźmy po raz kolejny do tej rzeki.


Niech panuje ZGODA, a porządek przyjdzie po niej.

Z czasem.



Do roboty!





-----------

Przy okazji - tabele zaginięć.

Wydaje się, że rok 2019 był przełomowy... ciekawe dlaczego...








Oczywiście pamiętamy o pytaniu zasadniczym - dlaczego jedna sprawa została tak nagłośniona, a inne nie.










------------


kresy.pl/wydarzenia/warszawa-poscig-za-gruzinem-z-bolta-podczas-zatrzymania-probowal-rozjechac-policjanta/

kresy.pl/wydarzenia/rz-cudzoziemcy-w-polsce-coraz-czesciej-jezdza-po-alkoholu-i-lamia-zakazy/?swcfpc=1#google_vignette


forsal.pl/gospodarka/demografia/artykuly/9410129,cudzoziemcy-w-polsce-w-tym-roku-to-nie-ukraincow-przybylo-najwiecej.html

.gazetaprawna.pl/wiadomosci/kraj/artykuly/9307688,liczba-imigrantow-w-polsce-to-ok-35-4-mln-z-czego-60-75-proc-stano.html


obserwatorgospodarczy.pl/2023/06/25/dzietnosc-na-ukrainie-jest-katastrofalnie-niska/


Prawym Okiem: Kto płaci za dziennikarstwo? cz.2 (maciejsynak.blogspot.com)


pl.wikipedia.org/wiki/Demografia_Polski

statystyka.policja.pl/st/wybrane-statystyki/zaginieni/50885,Zaginieni.html

stat.gov.pl/obszary-tematyczne/wymiar-sprawiedliwosci/wymiar-sprawiedliwosci/przestepstwa-przeciwko-zyciu-i-zdrowiu,3,1.html

polsatnews.pl/wiadomosc/2021-02-01/ile-przestepstw-popelniono-w-polsce-w-2020-roku/

wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,30406534,polacy-czuja-sie-w-kraju-bezpiecznie-gdzie-popelniono-najwiecej.html 


Deutsche Welle 2016: Nie ma związku między imigracją a przestępczością. Deutsche Welle 2024: Przestępczość na najwyższym poziomie od 2016 r. (tysol.pl)

Niemcy – Wikipedia, wolna encyklopedia


sobota, 25 maja 2024

Dziewanna - Marzanna



Ciekawa strona, polecam.




przedruk


za fb:  Mitologia słowiańska



DLACZEGO DZIEWANNA TO DZIEWANNA?



O "bogini" Dziewannie wspomina kronikarz staropolski Jan Długosz, pisząc, że tak nazywano w niektórych wsiach kukłę Marzanny, wynoszoną ze wsi w niedzielę Laetare w uroczystym pochodzie.

Źródło, o którym mowa, to Roczniki (Annales, pod rokiem 965), a opis tego zwyczaju pada przy okazji kronikarskiej relacji na temat przyjęcia chrześcijaństwa przez Mieszka I. Dopiero później kronikarz Jan Długosz skonstruował tzw. "panteon Długosza", w którym Dziewannę oddziela już od Marzanny, w tej pierwszej widząc nasz rodzimy, prapolski odpowiednik rzymskiej Diany, a w drugiej - naszą polańską rodowitą "Ceres".









 
Etymologia "Dziewany" (czy Dziewanny) - to po prostu 'ta, która jest dziewana' (od dziewać 'dziać, okazywać się'). 


Niewiele nam to mówi o samej rzekomej bogini, ale sposób, w jaki ta nazwa bywała (i bywa) rozumiana przez niektórych, sporo mówi o późniejszej przemożnej chęci sztucznego mnożenia bogów i bogiń, jacy mieliby zasiadać na słowiańskim (czy prapolskim) panteonie.

 
Bo Jan Długosz ok. 1455 wyraźnie prawi, że Dziewanna nie była jakąś odrębną postacią, a tylko inną nazwą kukły wynoszonej ze wsi i topionej "w niektórych wsiach polskich", której druga nazwa Marzanna zachowała się do dziś w folklorze słowiańskim: żeby nie być gołosłownym, przypomnijmy sobie źródło historyczne:

 "apud nonnulas Polonorum villas, simulacrum Dzyewanae et Marzyanae in longo ligno extollentibus..." (Długosz, Annales, lib. I, s. 178), 

w przekładzie Aleksandra Brucknera:

Mieszko, gdy z tępieniem bałwanów się ociągano, „na 7 marca wszystkie od razu potopić czy zniszczyć rozkazał; to poniszczenie i zatopienie bałwanów po dziś dzień przedstawia się i odnawia w niektórych wsiach polskich, gdzie Dziewanny i Marzany podobieństwa na długim drągu podnoszą i w moczary wrzucają i zatapiają w niedzielę postną Laetare". 


Fragment, o którym mowa, jest dość rzadko rozbierany na czynniki pierwsze, jednak zdanie badaczy, którzy się nad nim pochylili, jest zgodne. 

Na przykład Georges Dumezil pisał tak:

 "Mais plus rien, dans le texte de Dlugosz, ne permet d'opposer Dziewana et Marzana: elles apparaissent comme de rigoureux doublets" 

[nic w tekście Długosza, nie pozwala przeciwstawić Dziewanny i Marzanny: pojawiają się jako dokładne (ścisłe) dublety], 

a Aleksander Gieysztor pisze wyraźnie:

 "Długosz w Annales pod rokiem 965 mówi o topieniu Dziewanny i Marzanny... widać stąd, że Dziewanna była jakby dubletem nazwy Marzanny" 

(A. Gieysztor, Mitologia Słowian, wyd. III, Warszawa 2006, s. 196).


Dublet - to znaczy inna nazwa na oznaczenie tego samego obiektu, którym tu jest kukła obrzędowa.

Dziewanna była więc inną nazwą Marzanny, nie inną boginią. Tak jak w folklorze mamy różne określenia, np.

Marmuriena, Spitolena, Liszanka, Barbolena, Krasna, Kyselova żena, Kyselo (np. na Słowacji, w Czechach), 

które nie są określeniami odrębnych "bogiń", tylko pojawiającymi się w pieśniach ludowych przekręconymi albo zastępczymi nazwami Moreny-Moreniczki, 

tak Dziewana w XV wieku mogła być jakimś synonimem Marzanny, który usłyszał Długosz albo jakiś jego informator (lub nieznane nam źródło, na które się powołuje).


W czasach Długosza w pieśniach mogła być mowa o tym, że Marzannę się dziewa albo że Marzanna się dziewa - czyli jest ona "dziewaną" (to forma imiesłowu przymiotnikowego biernego), bo to właśnie jest dosłowne znaczenie tego imienia.





DLACZEGO DZIEWANNA TO DZIEWANNA (2)

O "bogini" Dziewannie pisałem tu w poście z 25 lutego 2024, ale temat jest na tyle ciekawy, że nie zaszkodzi go rozwinąć.


Na początek - dlaczego Dziewanna, a nie Dziewana? (z jednym "n"). Zjawisko podwojenia spółgłoski "n" nazywa się geminatą i mamy je też w innym imieniu z tzw. "Panteonu Jana Długosza" - w Marzannie (pierwotnie Marzanie/Morzenie).

 
Po drugie - co oznacza imię Dziewanna (czy Dziewana) i czy rzeczywiście była prapolskim odpowiednikiem rzymskiej Diany?

 
O Dziewannie Jan Długosz pisze, że tak nazywano w niektórych wsiach kukłę Marzanny, wynoszoną ze wsi w niedzielę Laetare w uroczystym pochodzie. Źródło, o którym mowa, to Roczniki (Annales, pod rokiem 965), a opis tego zwyczaju pada przy okazji kronikarskiej relacji na temat przyjęcia chrześcijaństwa przez Mieszka I. 
Dopiero później kronikarz Jan Długosz skonstruował tzw. "panteon Długosza", w którym Dziewannę oddziela już od Marzanny, w tej pierwszej widząc nasz rodzimy, prapolski odpowiednik rzymskiej Diany, a w drugiej - naszą polańską rodowitą "Ceres".


Próby etymologizowania imienia "Dziewana" prowadzą do różnych nieporozumień, a tymczasem to po prostu 'ta, która jest dziewana' (od dziewać 'dziać, zdarzać, odbywać / okazywać się'). 

Czasownik "dziewać (się)" to inaczej czasownik częstotliwy (=iterativum); tak jak dziać (się) oznacza czynność niedokonaną i jednorazową, tak dziewać się to dosłownie 'dziać się często/powtarzalnie/co jakiś czas'. 

Nie ma on nic wspólnego z rdzeniem pie. *dei/*di-, który jest w łacińskim teonimie Diana. 

Tutaj mamy do czynienia z innym rdzeniem - tym samym, który jest w wyrazach "dziejać" (przestarzałe), "dzieje" (=inaczej historia), "dziać" (=stawać się), "działać" (=robić), "spodziewać", "zdziewać", "odziewać" itp. 

To prasłowiańskie *děti, od praindoeuropejskiego *dheh₁- 'dać/nadać, położyć, kłaść', a później też "stać się, zdarzyć się, wydarzyć się' itd. 


Czyli Dziewana/Dziewanna to dosłownie dziewana (z małej litery) 'ta, która jest obiektem czynności dziewania' = 'stawana/zrobiona/uczyniona', 'ta którą się dziewa [= robi, stawia/czyni]'. 



Wyjaśnienie zagadki imienia Dziewany wydaje się proste - w czasach Długosza w pieśniach mogła być mowa o tym, że Marzannę się dziewa albo że Marzanna się dziewa - czyli jest ona "dziewaną" (to forma imiesłowu przymiotnikowego biernego), bo to właśnie jest "strukturalne" znaczenie tego imienia.

Dziewana byłaby więc określeniem kukły, która jest często/corocznie robiona albo często się ukazuje/często jest wypatrywana (w sposób powtarzalny/cyklicznie się zjawia/pokazuje).

Jan Długosz ok. 1455 wyraźnie pisze, że Dziewanna nie była jakąś odrębną postacią, a tylko inną nazwą kukły wynoszonej ze wsi i topionej "w niektórych wsiach polskich", której druga nazwa Marzanna zachowała się do dziś w folklorze słowiańskim.

Dziewanna była więc inną nazwą Marzanny, nie osobną/odrębną boginią. Tak jak we współczesnym folklorze mamy różne określenia kukły wynoszonej na wiosnę ze wsi i palonej albo (częściej) topionej w wodzie, np.

Marmuriena, Spitolena, Liszanka, Barbolena, Krasna, Kyselova żena, Kyselo (np. na Słowacji, w Czechach), 

które nie są określeniami odrębnych "bogiń", tylko pojawiającymi się w pieśniach ludowych przekręconymi albo zastępczymi nazwami Moreny-Moreniczki, tak Dziewana w XV wieku mogła być jakimś synonimem kukły Marzanny czy jej określeniem/epitetem, który usłyszał Długosz albo jakiś jego informator (lub nieznane nam źródło, na które się powołuje) i które z czasem w wyobraźni kronikarzy staropolskich urosło do rangi osobnej bogini - prapolskiej Diany.


Więcej o Marzannie, Dziewanie i innych bóstwach i pseudobóstwach przeczytacie w książce

Michał Łuczyński "Bogowie dawnych Słowian. Studium onomastyczne" (Wyd. KTN, Kielce 2020).


Mikołaj RJ Skrzyński
A to nie wzięło się z nazwy kwiatu?
  • Lubię to!
  • Odpowiedz
  • Edytowano
Autor
Mitologia słowiańska
Mikołaj RJ Skrzyński Pierwotna nazwa rośliny dziewannny to dziwizna. Pisała o tym prof. Wanda Budziszewska, jest o tym też we wspomnianej książce Bogowie...


pl.wikipedia.org/wiki/Dziewanna_(roślina)

pl.wikipedia.org/wiki/Marzana_barwierska





RZYMSKA "MARZANNA"


Na temat rzymskich obchodów przypominających nasze topienie Marzanny zachowało się kilka wzmianek u pisarzy rzymskich i u Owidiusza - poety, w jego zbiorze "Fasti". 

Ten ostatni wspomina je dwukrotnie. Raz w III księdze "Fasti":

 "(...) Jeśli dobrze pamiętam, w ten dzień* lub / w ów poprzedni procesja zmierza z Argejami / (o tym więcej powiemy w odpowiednim miejscu)" - chodzi tu o dzień Cerealiów, obchodzonych 19 kwietnia, to w dzień poprzedzający Cerealia miały być procesje z "Argejami". 



Bardziej szczegółowo Owidiusz pisze o nich w księdze V "Fasti" (wersy 645-652), gdzie poznajemy historię powstania tego rytuału:


 
"Mówią, gdy w dawnych czasach ląd zwał się Saturnia,
Takie to wieszcze słowa
wypowiedział Jowisz:
 
»Złóżcie w ofierze starcowi, który sierp niesie,
Dwa ciała, by je mogła
obmyć woda Etrurii«.
Smutny obrzęd miał miejsce co rok na białej skale,
Tak długo aż z Tirynsu
heros tutaj przybył.
On postacie ze słomy do wody powrzucał;
Odtąd za Herkulesa wzorem topią
kukły” 


(przeł. E. Wesołowska).


 
Święta, o które chodzi, czyli sacra Argeorum, zwane też Argei (pol. Argeja) odbywały się 16 lub 17 marca i 14 maja, ale "Argeje" - było to określenie kukieł, które wtedy wrzucano do Tybru.

Jak pisał Festus:  „Co roku Westalki rzucają do Tybru słomiane kukły zwane Argejami”. 

Opowieść o tym, że kukły zwane były Argejami dlatego, że upamiętniały Argiwów (czyli Greków) sprowadzonych tu przez Heraklesa i po ich śmierci odesłanych tak ("spływem") do ojczyzny, to oczywiście legenda tłumacząca niejasną już widać dla Rzymian z czasów Owidiusza nazwę figurek. 

W rzeczywistości nazwa święta Argeja wzięła się stąd, że uczestnicy gromadzili się na odcinku brzegu Tybru, który był wyłożony jakimś kamieniem w kolorze srebrnym, i od barwy tego placu zgromadzenie nazwano "Srebrnym" (czyli Argeorum), a stąd powstała historyjka o Argiwach.

Owidiusz ani inni pisarze/historycy rzymscy nie podają innej wersji. Co nie oznacza, że ludności nie było znane pierwotne znaczenie kukieł i całego święta. Nie usłyszymy jednak o nich z ust Festusa, Owidiusza i pozostałych.



W artykule Idaliany Kaczor przeczytamy o tym święcie, że:


"Genezę tego rytuału, zwanego depontatio, Festus (De verborum significatu, p. 425–426 L.) interpretuje na kilka sposobów:
depontatio miała być, zainaugurowaną przez pierwotnych mieszkańców Rzymu, ofiarą z ludzi składaną Disowi. Zaprzestano jej dopiero pod wpływem perswazji Herkulesa, który podczas pobytu w Italii zastąpił ofiary z ludzi ofiarą z wrzucanych do Tybru podobizn przypominających człowieka. Według tego samego Festusa manekiny znane z rytuału depontatio to wspomnienie przybyłych na teren Italii z Herkulesem Greków, których ciała po śmierci oddawano morzu, aby tą drogą trafiły do swej ojczyzny.

Festus podaje także trzecią możliwość interpretacji rzymskiego obrzędu: zrzucane do Tybru kukły to pozostałość po morderstwie starców z okresu głodu panującego w Rzymie po najeździe Gallów. Wtedy to w akcie desperacji usunięto z grona rzymskiej społeczności najstarszych jej przedstawicieli – sześćdziesięciolatków. (...) Dla Festusa nie ulega wątpliwości, że najistotniejsze działanie rytualne podczas majowych sacra Argeorum koncentrowało się na zrzucaniu z mostu na Tybrze słomianych kukieł.

(...) Podczas uroczystości marcowych, które odbywały się pod przewodnictwem flaminiki Dialis, składano w 27 kaplicach, rozmieszczonych na terenie Rzymu, ludzkie podobizny wykonane z sitowia. Dopełnieniem rytu marcowego był obrzęd majowy. W rytualnej procesji mieszkańców miasta, na czele której pojawiali się pontyfikowie i Westalki, przenoszono manekiny z kaplic i zrzucano je z najstarszego drewnianego mostu w Rzymie – pons Sublicius, w fale Tybru. 

We współczesnych badaniach religioznawczych dostrzega się w datowaniu obu etapów ceremonii nieprzypadkową ich zbieżność czasową z innymi ważnymi uroczystościami odnotowanymi przez rzymski kalendarz sakralny. Marzec to pierwszy miesiąc roku, razem z lutym stanowiący okres przełomu roku religijnego. Maj to miesiąc kończący sekwencję świąt wegetacyjnych uroczystością ku czci Dea Dia, miesiąc, kiedy Rzymianie podczas Lemuriów składali hołd duszom swoich zmarłych – obie te uroczystości o archaicznym scenariuszu obrzędowym mają charakter puryfikacyjny i ekspiacyjny, a także kończą ważny etap w roku sakralnym Rzymian, rozpoczęty styczniowymi feriae Sementivae i lutowymi Parentaliami. Ceremoniami, które uroczystości przełomu roku religijnego wraz z lutowymi Parentaliami i marcowymi sacra Argeorum oraz Mamuraliami sakralnie scalają i tworzą ekwiwalenty świąt o tożsamym charakterze, stały się dla Rzymian majowe sacra Argeorum, Lemuria i sacrum Deae Diae. Usuwane z kaplic podobizny przypominające ludzi uosabiają złe moce grożące sakralnej wspólnocie kumulowane przez dwa miesiące przez rozmieszczone na terenie całego miasta Argeje. W maju są one zrzucane z mostu do Tybru, „wyrzucane z miasta”, a właściwie „wylewane” jak nieczystości do rzeki, która, płynąc, uniesie je daleko od zagrożonej ich negatywną hierofanią społeczności Rzymu.


źródło:

Idaliana Kaczor, OFIARY Z LUDZI W OBRZĘDOWOŚCI RZYMSKIEJ – MAMURALIA, SACRA ARGEORUM, SATURNALIA, COMPITALIA, "Collectanea Philologica" XVIII, 2015, s. 53-64












Grafika: Stable Diffusion







INDYJSKA "MARZANNA"


Indyjską "Marzanną" na pewno można nazwać Durgę, której święto "Durga Puja" obchodzono wiosną i jesienią, a pierwotny termin był prawdopodobnie wiosenny. 

Jej historia może niektórym bardzo trochę przypominać pojedynek Eowiny z Upiorem Pierścienia pod murami Gondoru - i tu i tam mamy sytuację "nie pokona mnie żaden mąż...". 

W mitologii hinduskiej jeden z demonów umówił się z bóstwem, że skoro nie chce mu dać nieśmiertelności w zamian za wytrwałe umartwianie się i pobożne uczynki, to niechże mu przynajmniej zagwarantuje, że nie zabije go mężczyzna. I bóg się zgodził. A wtedy się zaczęło - męczenie niewinnych ludzi. I bogowie musieli jakoś interweniować - i zainterweniowali, tworząc super-boginię, która bez problemu obcinała członek za członkiem i w mgnieniu oka (nie jedną ręką, bo rąk miała więcej niż przewiduje norma) pokonała bestię. 

Tą bestią był demon Mahishasura , a boginią wojowniczką - Durga, która w zakończeniu świętego tekstu "Devi mahatmyam", wygłaszanego podczas ostatniego dnia święta Durga Puja, mówi:

Devi powiedziała:

„Z skoncentrowanym umysłem, ktokolwiek będzie się do mnie nieustannie modlił tymi hymnami, bez wątpienia położę kres wszystkim jego kłopotom. Ktokolwiek wychwala moje czyny związane ze zniszczeniem Madhu i Kaitabhy, zabiciem Mahishasury i podobnie rzezią Shumbha i Nishumbha, ktokolwiek z oddaniem i skupionym umysłem słucha mojej chwały śpiewanej w tym Mahatmyam, 8, 14 i 9 dnia drugiego tygodnia, nie przydarzy im się nic złego ani nieszczęścia nie spotka ich bliskich. Ani strachu przed wrogami, rabusiami, królami, ani przed bronią, ogniem i powodzią. Dlatego ci o skoncentrowanych umysłach muszą śpiewać ten mój Mahatmyam i słuchać go nieustannie z oddaniem, ponieważ jest to najwyższa droga do dobrobytu.

Ten Mahatmyam stłumi wszelkie cierpienia spowodowane epidemiami, a także trzy rodzaje nieszczęść. Nigdy nie opuszczę miejsca mojego sanktuarium, w którym codziennie należycie intonuje się ten wiersz, tam na pewno będę. Kiedy składane są ofiary podczas oddawania czci, podczas rytuałów ognia i podczas wielkich świąt, należy w całości intonować i słuchać tego Mahatmyamu. Z radością przyjmę ofiarę, uwielbienie i rytuał ognia dokonane w ten sposób, niezależnie od tego, czy zostaną dokonane z odpowiednią wiedzą, czy nie.

W czasie Wielkiego Uwielbienia jesienią, jak również na początku Nowego Roku, ci, którzy słuchają mojego Mahatmyama z oddaniem, z pewnością zostaną uwolnieni od wszelkich kłopotów i zostaną pobłogosławieni bogactwami, zbożem i dziećmi. (...)

„Słuchanie tej historii niszczy grzechy i uwalnia od chorób. Recytowanie moich objawień zapewnia ochronę przed złymi duchami. Jeśli usłyszą moje wyczyny eksterminacji niegodziwych demonów w bitwach, ludzie nie będą się bać wrogów. Niech hymny recytowane będą przez ciebie, i przez mędrców, i przez Brahmę, o pomyślnych myślach. Zagubieni na odludnym terenie w lesie, otoczeni przez pożar lasu, otoczeni przez rabusiów lub schwytani przez wrogów na odludnym miejscu, lub ścigany przez lwa, tygrysa lub dzikie słonie w lesie, skazany na śmierć z rozkazu rozgniewanego króla, uwięziony lub złapany w łodzi miotanej przez wiatr na pełnym morzu lub w obliczu salwy strzał na morzu w najstraszniejszej bitwie lub pośród wszelkiego rodzaju okropnych kłopotów lub dotknięty bólem - pamięć o tej mojej historii ratuje z kłopotów. Dzięki mojej mocy zwierzęta takie jak lwy, rabusie i wrogowie uciekają z daleka od tego, kto pamięta moje historie.

Mędrzec (Medhas) powiedział: „Po tych słowach wielka Czandika [czyli Durga=Devi], posiadająca ogromną moc, zniknęła w tym samym miejscu, gdy bogowie na nią patrzyli. Ich wrogowie zostali zniszczeni, a bogowie uwolnieni od niepewności w swoich umysłach, zaczęli cieszyć się swoim udziałem w yagnach i dzierżyć swoje uprawnienia jak poprzednio. Gdy Shumbha i Nishumbha o wielkiej mocy zostali zabici przez Boginię, pozostałe demony udały się do zaświatów. (...)".

- moment, gdy Durga znika, jest mitologicznym planem obrzędu zanurzania posągu bogini w wodach Gangesu. 

Bo jak mówi jedno z wyjaśnień tego rytuału, 

"Durga wraca do siedziby męża na szczycie góry Kailasza", a tym mężem jest w micie Śiwa. Durga wraca więc do męża, a liczba mnoga posągów/rzeźb w niektórych miejscowych wariantach obrzędu nie powinna nas dziwić, bo razem z Durgą w tych wersjach wracają też jej dzieci (czyli: matka wraca z dziećmi do męża, do świata bogów). 

A dlaczego musi wracać do męża Śiwy w ten sposób? Dobre pytanie. Możliwe, że chodzi o to, że aby pokonać demona, musiała udać się ze świata bogów na ziemię, a teraz, po zwycięstwie, nastał czas powrotu. I Durga wraca, ale Hindusi do dziś jej symbolicznie pomagają, odsyłając jej kukłę przez Ganges.


Durga nie przypomina żadnej ze znanych bogiń panteonu indoeuropejskiego. Jak przypuszczają niektórzy badacze, była początkowo boginią przedindoeuropejskiej ludności Harappy, może bliskiej Drawidom, w każdym razie niearyjskiej.


Więcej na ten temat poczytacie w wikipedii:

en.wikipedia.org/wiki/Durga_Puja




Zwyczaj zanurzania bogini Durgi w ostatni dzień Durga Puja, festiwal nad rzeką Yamuna w Delhi, 17 października 2010 (źródło: wikipedia)




komentarze:
Kamil Novac
U nas na obchodach święta wiosny na palenie Marzann pojawił się Tadżyk i śpiewał pieśni na Nowruz
Justyna Śmietanowska
I znowu z rzeki na górę - bardzo ciekawe. A u nas nie ma motywu wynoszenia kukły na wzniesienia, po zmoczeniu jej w wodzie?

Rafał Szlasa
(to tam gdzie Armagedon)
Według współczesnych braminów z ruchu Wisznuitów państwa wedyjskie sięgały do Egiptu.
  • Lubię to!
  • Odpowiedz
  • Edytowano
Rafał Szlasa

polskieradio.pl/8/405/Artykul/985382,Bogowie-przyszli-z-Iranu-W-poszukiwaniu-zaginionej-mitologii-Slowian

niezlomni.com/nieznane-oblicze-mitologii-slowianskiej-czyli-czy-bogowie-przyszli-z-iranu-30-podstawowych-pojec-religijnych-slowian-to-czyste-iranskie-slowa/

www.youtube.com/watch?v=qLkGHGStfNk





SERBSKA MARZANNA

Nie każdy wie, ale topienie Marzanny było zwyczajem znanym nie tylko u Słowian zachodnich i wschodnich, ale też znali go Bułgarzy i Serbowie. 

U Bułgarów zwyczaj ten zachował się jako "Mara Liszanka", a u Serbów jeszcze w XIX wieku nad rzeką Driną podczas Petrovdana i Ivandana (dzień św. Piotra i dzień św. Jana) śpiewano pieśni marzanie takie jak do dzisiaj słyszy się w Czechach, na Słowacji i Polsce:



Oj ty nasza Murena,
Oj ty nasz miły czojczole!
Płyń, płyń po wodzie,
A potem do morza.



Serbską "Marzanną" był wieniec, który puszczano na wodę. Czy nad Driną znano też rytuał z topieniem kukły? Raczej.

W każdym razie możemy dziś powiedzieć, że Słowianie południowi pod względem obrzędowości wiosennej nie odbiegali jakoś bardzo od reszty i też swoje "Marzanny" mieli.


źródło: F. Hubad, Spomlad in odnasanje smrti, "Letopis Matice Slovenske", I in II del, 1878, V Ljubljani 1878


Więcej o Marzannie (co wiemy o tej postaci mitologicznej i co robiła w mitologii słowiańskiej) - poczytacie tutaj:

Michał Łuczyński, "Mity Słowian. Śladami świętych opowieści przodków"
Michał Łuczyński, "Co się zdarzyło w Swarogowie? Mity słowiańskie dla dzieci"






GRECKA "MARZANNA"


Starogreckimi "marzannami" można nazwać lalki "Boiotia" albo "Daidale" (przedstawiające wg jednej z wersji Herę), a odpowiednikiem palenia lub topienia naszej Marzanny w starożytnej Grecji było palenie lalki przez kapłana w świątyni. 

Jak relacjonuje Pauzaniasz (ur. między 100 a 110 n.e., zm. po 180 n.e.):

 "Mówi się bowiem, że kiedy Hera pokłóciła się z Zeusem i nie chciała już się z nim zadawać, ale się ukryła, błąkał się w zakłopotaniu i spotkał Alalkomenesa, urodzonego z ziemi, który nauczył go, że aby oszukać Herę, musi udawać, że poślubia inną żonę. Pomógł mu więc Alalkomenes i potajemnie ścięli wysoki i piękny dąb, uformowali go i ubrali w szaty ślubne, i nazwali go Daedale; wtedy hymny zostały należycie odśpiewane, a nimfy Trytona przyniosły wodę, a Beocja zapewniła flety i uroczyste procesje.

Ale kiedy to przedstawienie trwało, Hera nie mogła już tego znieść, ale zeszła z Kithaeronu, a za nią kobiety z Platejów, i z gniewu i zazdrości przybiegła do Zeusa, a kiedy oszustwo wyszło na jaw, pojednała się z nim i z radością i śmiechem sama prowadziła orszak ślubny, oddając posągowi dodatkową cześć i nazywając święto Daedala, a mimo to z zazdrości spaliła tę rzecz, choć była [ona - lalka daedale] martwa". 



Święto Daidala było obchodzone m.in. w mieście Plateje, a centralnym punktem obrzędu było palenie drewnianej figurki ubranej w strój panny młodej - jak tłumaczy to mit cytowany przez Pauzaniasza, na pamiątkę ucieczki Hery przed Zeusem i ukrycia się jej po kłótni z mężem, i szczęśliwego zakończenia tej "afery". 

Ale nie tylko Boiotia/Daidale, bo Grecy znali jeszcze jeden taki zwyczaj, a pisze o tym chrześcijański pisarz Iulius Firmicus Maternus (ur. ok. 280, zm. ok. 360) w dziele "Jak nieświadomi błądzą w wierze" 

- ten opis podaje, że ścinano drzewo i wykonywano z niego figurę dziewczyny, którą przynoszono do miasta. Tam przechowywano ją 40 dni, a wieczorem 40-tego dnia palono. 

Zgodnie z nim była to figura Persefony. A Kora-Persefona była, i co do tego zgadzają się indoeuropeiści, wersją prastarej bogini świtu (jej imię oznacza dosłownie "Dziewczynę Niosącą Światło").


Kolejny ślad, że zwyczaj wiosenny topienia/palenia kukły był związany z kultem bogini planety Wenus.
 
Więcej na ten temat poczytacie w książce Michał Łuczyński, "Mity Słowian. Śladami świętych opowieści przodków", Wyd. Triglav, Szczecin 2022 - tam m.in. szczegółowo o indoeuropejskim micie o uprowadzeniu bogini Jutrzenki/Zorzy/Wenus i o tym, co wspólnego miała z nim nasza Marzanna.



komentarz:

Justyna Śmietanowska
Co sześćdziesiąt lat cały lud Beocji obchodził święto Wielkiej Daedali; wszystkie drewniane kukły, w liczbie czternastu, które zgromadzono podczas pomniejszych świąt, wleczono na wozach w procesji do rzeki (!) Asopos, a następnie na szczyt góry Cithaeron, gdzie palono je na wielkim stosie. (Frazer)




GRECKA "MARZANNA" 2

Dzisiaj cytat ze źródła historycznego , będzie to źródło opisujące zwyczaje w antycznej Grecji:


"W kultach Prozerpiny święte drzewo układa się w kształt i podobieństwo dziewczyny, a gdy już wniosą je do środka osady, przez 40 nocy się ją opłakuje, zaś czterdziestej - pali".


Tak zwyczaje greckie opisywał Julius Firmicus Maternus w dziele "Jak nieświadomi błądzą w wierze" ( księga 27, rozdział 2).




Grafika: greckie lalki Daidale (źródło: internet)





CELTYCKA "MARZANNA"



Nie każdy wie, że wiosenny zwyczaj palenia lub topienia słomianej kukły Moreny/Marzanny u Słowian nie był jedynym tego typu rytuałem znanym w Europie. Do takich analogii należą praktykowane w Imbolc obchody z brideog, czyli kukłą przedstawiającą św. Brigid. 


Oto, co można znaleźć na ten temat po polsku:


- "Brigid - bogini (...) przeobraziła się z czasem w świętą Bridit, ku czci której w Szkocji palono kukły w kolebce wyplatanej ze słomy, by zapewnić sobie urodzaj (...). Niekiedy w czasie święta Imbolc palono lub topiono kukły słomiane symbolizujące całoroczne grzechy, zło panujące na świecie i inne ujemne czynniki życia ludzkiego, "zimę" lub "śmierć". (...) 

Obrzęd ten przypomina topienie na wiosnę kukły ze słomy i gałganków, zwanej Marzanną lub Śmiercichą, po dziś dzień praktykowane na Śląsku"

(Janina Rosen Przeworska, Religie Celtów, Warszawa 1971, s. 115, 205)


- "[Podczas święta Imbolc...] Oprócz wyplatania krzyży, w wigilię święta św. Brygidy miał miejsce szereg rytuałów (...). Ważnym elementem święta była procesja z wyobrażeniem Brygidy, wykonywanym najczęściej ze słomny i przyodzianym. Taką lalkę zwano brideóg (irl. "młoda Brygida"), a czasami biddy (ang. "starucha"). 

Na czele procesji podążał gospodarz niosący Brygidę, który u drzwi domu prosił o wpuszczenie jej do środka. Z czasem korowód z Brygidą zaczął przypominać nasze polskie kolędowanie, jako że brideóg niosła grupa przebranych młodych chłopców, czasami dziewcząt, przemieszczając się od domu do domu. Kolędnicy raczyli mieszkańców muzyką i tańcami, a w zamian otrzymywali drobne prezenty (...). 

Ponieważ zwyczaju tego nie zaobserwowano na północy Leinsteru, ani też w żadnej części (poza jedynym miejscem z hrabstwa Donegal) Ulsteru, dlatego Caoimhin Ó Danachair uważa, że zwyczaj ten wywodzi się z czasów sprzed reformacji" 

(Bożena Gierek, Religie Celtów, Kraków 2003, s. 198, 200)



Imię świętej Brigid według jednej z nowych interpretacji wywodzi się z nazwy indoeuropejskiej bogini świtu *bʰr̥ǵʰéntih₂ 'wysoka, szlachetna', która w mitologii irlandzkiej była córką Dagdy (boga nieba).

Indoeuropeiści zgadzają się co do tego, że mógł to być pierwotnie epitet bogini typu indyjskiej Uszas czy greckiej Eos, czyli bogini planety Wenus. Obrzędowość w Irlandii, Szkocji najprawdopodobniej zachowała prastary zwyczaj topienia czy palenia wyobrażenia bogini Wenus, które kiedyś było aktem magii pluwialnej, ale z czasem zaczęło być rozumiane jako żegnanie zimy czy śmierci (tak jak u nas w Polsce).


Więcej na temat Brigid poczytacie np. na wikipedii (LINK daję w komentarzu).





Grafika: lalki brideog, popularne np. w Irlandii (źródło: internet)


komentarze:
Mitologia słowiańska
Więcej o irlandzkiej Brigid tutaj: https://en.wikipedia.org/wiki/Brigid
  • Lubię to!
  • Odpowiedz
  • Edytowano
Irena Lipiec
"Kukły słomiane topiono i palono za grzechy całoroczne" to raczej już nakładka wprowadzana przez cesarstwo rzymskie na podbitych terenach. Taka pozostałość po paleniu i topieniu czarownic czyli Wiedźm czyli mających dawna wiedzę i wiarę.
Slavic Paganism & Witchcraft
Podobny zwyczaj odnotowano w Niemczech, Grecji. jeśli zaś chodzi o Szkocję, to nawet w filmie "Wicker Man" mamy scenkę jak dzieciaki "wynoszą śmierć z wioski".



en.wikipedia.org/wiki/Brigid

khaliperius.blogspot.com/2022/02/milena-alicja-stala-trzy-zorze.html






KASZUBSKA MARZANNA (?)


Wczoraj, 19 marca obchodziliśmy Dzień Jedności Kaszubów. Z tej okazji warto powiedzieć kilka słów o Velevitce, która jest chyba takim symbolem folkloru kaszubskiego i sporą zagwozdką dla badaczy Słowiańszczyzny. Piosenkę o Velevitce kojarzy chyba każdy słowianofil (przynajmniej incipit), ale nie każdy zna ciąg dalszy:


 
Wele wele wetka, gdzeż te beła,
wele wele wetka, u stareszki(1),
wele wele wetka, cos dostała,
wele wele wetka, miska peszki(2),
wele wele wetka, tata przeniós
wele wele wetka ful(3) miech slewów(4),
wele wele wetka, smakowało,
wele wele wetka, jo jo jo.[1]


(1) u dziadka
(2) krupniku
(3) pełen
(4) śliwek


(cyt. za: Bielawski Ludwik, Piosenki z Pomorza, Kraków, Polskie Wydawnictwo Muzyczne, 1955, s. 67, 68)



O Velevitce/Velevetce/Wele wetce niewiele wiadomo, poza tym, że jej imię pojawia się w różnych wariantach w przyśpiewce tanecznej, skąd domysł, że pierwotnie imię występowało w pieśniach obrzędowych.

I odkąd Gerard Labuda zwrócił uwagę na tę przyśpiewkę i skojarzył imię z Welesem, przyjęło się, że musiał to być jakiś demon zmarłych albo nawet partnerka Welesa itp. Wzięło się to stąd, że w pieśni mowa o tym, że odwiedza staruszka i ten staruszek daje jej miskę pęczaku (kaszy), którą G. Labuda interpretuje jako formę ofiary składanej u schyłku życia przez starców.

Ale takie teorie opierają się na etymologii ludowej i nadinterpretacji, bo jak się okazuje, Velevitka nie ma nic wspólnego z Welesem, a jej imię to dosłownie "welewitana" (bardzo witana, serdecznie witana itp.), a imię Velevity czy Velevitki wzięło się ze skrócenia tego imiesłowu biernego.


A kim była, skoro bardzo ją witano? Tego nie wiemy. Ale podobieństwa z pieśniami marzanimi sugerują, że mogła być jakimś imieniem zastępczym kaszubskiej Marzanny. Dlaczego?

Otóż Velevitka, tak jak Marzanna, występuje jako partner w dialogach, np. jest pytana o miejsce przebywania, a dokładnie takie same są formuły pieśni obrzędowych zw. z topieniem Marzanny w Polsce, Czechach i na Słowacji:

"Marmuriena, kde si bola?",
"Kajżeś Marzaneczko bywała...".

 A po drugie Velevitka tak jak Marzanna (Morena, Mora, Marmuriena) jest pytana o posiłek (co jadła?), i ten motyw też znajdujemy w pieśniach "marzanich", bo dostaje / je kołaczki z mlekiem / chleb ze słoniną / ziele z koprzivami, kaszę z oskwarkami .... (m.in. w pieśniach czeskich).


A zatem: Velevitka/Velevetka kaszubską Marzanną? 

Na pewno piosenka o Velevitce bardzo przypomina pieśni śpiewane w niektórych krajach słowiańskich w zw. z wynoszeniem Mary/Marzanny/Moreny.

 
----------------






Korzeń snów
25 marca ·


Słowiańska bogini ziemi i wód odpowiedzialna głównie za płodność ziemi uprawnej. Znamy ją najbardziej ze święta związanego z początkiem wiosny. Jest ona związana ze słowiańskim obrzędem ofiarnym, wykonywanym podczas jarych godów, równonocy wiosennej. 

Kukłę wykonaną ze słomy pozostałej po zżęciu zboża (a więc po jego uśmierceniu) ubierano, malowano i przystrajano wstążkami i koralami. Tradycja nakazywała, aby orszak złożony z kukły i dzieci z zielonymi gałązkami jałowca w dłoniach, obszedł wszystkie domy we wsi. W świetle zapalonych gałązek jałowca wyprowadzano marzannę, podpalano i wrzucano do wody. 

Obrzęd palenia lub topienia marzanny jest przykładem Magii sympatycznej. Podobnie jak w przypadku laleczki voodoo uszkadzanie sztucznej podobizny jakiejś osoby, miało wywołać skutki i wyrządzać realną krzywdę człowiekowi tak „zabijanie” kukły wyobrażającej Marzannę, miało dotykać samą boginię, niwecząc skutki jej obecności- zimę, chłody, śmierć natury, dając miejsce dla ponownych narodzin Jaryły, boga wiosny. 

Inna interpretacja tego obrzędu odrzuca rozumienie topienia marzanny jako jej zabijanie czy odpędzanie. Dopatruje się w tym akcie raczej pierwotnej wiary w odmłodzenie bogini. Woda w wierzeniach ludowych posiada moc odradzania.

Marzanna, bogini uśpionej natury, zimy i śmierci, przemieniała się dzięki wodzie w Dziewannę, uosobienie rozkwitającego zielenią życia i lata. Wraz z tą przemianą następuje uwolnienie ducha roślinności.
 
Postać Marzanny i słowiańskie obrzędy związane z przejściem okresu zimowego w ten wiosenny, wygranej światła z ciemnością, życia ze śmiercią można porównać ze starożytnym mitem o Demeter i Korze. 

Ten grecki mit bowiem, również opowiada historie związaną ze zmianami pór roku, przejściem od świata umarłych do świata żywych i na odwrót. Gdy Persefona powracała do matki, nastawała wiosna, gdy wracała pod ziemię, rozpoczynał się okres zimy. Persefona była panią podziemia i umarłych a także ziemi, jej matka Demeter podobnie jak Marzanna była bóstwem odpowiedzialnym za płodności ziemi, urodzaj, ziemię uprawną i zboża. 

Grecka bogini przedstawiana jest najczęściej z pękiem ściętych kłosów w dłoniach. Symbole jakie możemy zaobserwować w przedstawieniach marzanny to sierp, czaszka, wąż i wijące się w powietrzu długie warkocze.
 
Marzanna ma swój odpowiednik także w Indiach, Włoszech, czy krajach celtyckich - serię o zagranicznych marzannach można obserwować na grupie "Mitologia słowiańska"

 
Marzanna barwierska to też roślina o której będzie kolejny wpis.

 
Piosenka:


Więcej info:
1. https://mwmskansen.pl/nieskategoryzowane/marzanna/
2. https://mitologika.pl/slowianskie-demony/marzanna/
3. https://slowianszczyzna.fandom.com/pl/wiki/Marzanna













Mitologia słowiańska
28 lutego 2023 ·



Już za ok. 3 tygodnie początek astronomicznej wiosny. Dokładnie za 20 dni zacznie się astronomiczna, a 21 marca - kalendarzowa wiosna. Co to oznaczało dla ludów indoeuropejskich? 

W starożytności u niektórych, np. Greków w Sparcie początek wiosny zbiegał się z obrzędami ku czci Aotis, czyli Eos (inaczej jutrzenka, bogini Wenus), które były jakoś związane z nocą i rosą, która rano, o świcie pojawiała się na trawie. 

Pozostałości tych świąt mogły się zachować u Germanów (Ostara, Eostre), w Indiach czy u Bałtów. 

U Słowian mamy w tym czasie obrzędy ku czci Marzanny (czyli psł. *Moreny), która zgodnie z wynikami nowych badań była odpowiedniczką np. indyjskiej Uszas, bałtyckiej Austrine, i pierwotnie miała być "klucznicą nieba", tzn. otwierać drzwi Słońcu i Gwieździe Porannej (personifikacja gwiazdy Aldebaran; w tej roli pierwotnie zapewne Jaryło). 


W folklorze białoruskim zachował się taki obraz zorzy-jutrzenki, która używa kluczy do otwierania drzwi Słońcu i potem gubi te klucze albo komuś przekazuje. 

Jest wiele pieśni polskich, czeskich i słowackich, gdzie Morena-Marmuriena-Marejna jest pytana, komu dała klucze, albo gdzie te klucze zgubiła. Zawsze chodzi o otwieranie tymi kluczami ziemi, żeby rosła zielona trawa, kwiaty itd., czyli o wznowienie wegetacji.

 Słowiańskie wyobrażenia o zorzy-Marzannie wydają się dość oryginalne, bo np. u Bałtów zgubą jest z reguły jakaś ozdoba, element biżuterii Austrine, a u Słowian - jest to klucz. 

Zbieraczom białoruskiego folkloru zawdzięczamy to, że te wyobrażenia zachowały się niemal do naszych czasów, dzięki czemu możemy dziś rekonstruować postać "Moreny-zorzy-jutrzenki" - to jeżeli ktoś zastanawiałby się, o co chodzi z tą Marzanną i co to właściwie było... 

W następnym poście postaram się napisać więcej o tym, dlaczego w folklorze (zwłaszcza zachodniosłowiańskim) Marzannę zaczęto nazywać Śmiercią/Śmiercichą/Smertuleńką etc. etc. etc., skąd wzięło się nieporozumienie, że Marzanna była początkowo jakąś boginią śmierci/zimy. 

Niżej wklejam przykłady tekstów białoruskich o zorzy-klucznicy.

 

Białoruskie zamawianie na dobrą /szczęśliwą/ drogę


Першимъ разомъ, добрымъ часомъ.
Господу Богу помолимся, храсту паклонимся.
Учора зъ вячора соунiйка играло,
добрую дорогу провещало;
сягоння зъ ранку зара занялася,
у неби на парози зъ сонцемъ споткалася;
залатые ключи у ручки брала,
дубовую дзверку одмыкала,
шоуковый пологъ подымала,
соунiйко не небо выпущала,
добрую дорогу провѣщала.
Устау (или устала) я рано подвыйду къ ваконцу;
щира я щира уздыхну до Бога:
дай-же мнѣ, Боже, счасливу дорогу!
Ажъ св. Юрiй каня запрагае,
св. Ауласъ помогае,
отъ бяды, напасьци зберегае.


(... Wczora z wieczora słoneczko grzało, dobrą drogę wróżyło, dziś z ranka zorza się zajęła, w niebie na progu z słońcem się spotkała, złote klucze w rączki brała, dębowe dźwierki odmykała, jedwabną zasłonę podejmowała, słoneczko na niebo wypuszczała, dobrą drogę wróżyła...)


PIEŚNI BIAŁORUSKIE O ZORZY:


Zorza zgubiła klucze (…)
A ze słowikiem rozmawiając,
A na księżyc pokrzykując,
A wzejdźcie jasne zorze,
I znajdźcie klucze dzwonki:
Pora ziemię odmykać
Pora rosę wypuszczać.
Zorza klucze pogubiła
Koło pola gdy chodziła
I z księżycem żartowała
I do słońca przemawiała
Idźcież o dziewice wdzięczne,
I najdziecie klucze dźwięczne
Będziem ziemię odmykali
Czystą rosę wypuszczali




Więcej na ten temat można poczytać w:
 
- M.M.Glavan. K.Vuković (2022), The Indo-European Daughter of the Sun: Greek Helen, Vedic Saranyu and Slavic Morana, "Nouvelle Mythologie Compare" 6 / 2022.
 
- M. Łuczyński, Mity Słowian. Śladami świętych opowieści przodków, Szczecin 2020, s. 74-78, 144-168






za wiki:



CERES

Etymologia i pochodzenie

Nazwa Cerēs wywodzi się z praitalskiego *kerēs ("ze zbożem, Ceres"; por. faliskańskie ceres, oscan kerrí 'cererī' < *ker-s-ēi- < *ker-es-ēi-), ostatecznie z praindoeuropejskiego *ḱerh₃-os ("pokarm, ziarno"), pochodnej rdzenia *ḱerh₃-, oznaczającego "karmić".

Protoitalski przymiotnik *keresjo- ('należący do Ceres') można również zrekonstruować z oskańskiego kerríiúí (fem. kerríiai) i umbryjskiego śerfi (fem. śerfie). Forma męska *keres-o- ('ze zbożem, Cerrus') jest poświadczona w umbryjskim śerfe. Pisownia łacińskiego Cerus, męskiej formy Ceres oznaczającej stwórcę (por. Cerus manus 'premia stwórcy', duonus Cerus 'dobry Cerus'), może również odzwierciedlać Cerrus, co pasowałoby do innych form italskich.

Archaiczne kulty Ceres są dobrze udokumentowane wśród sąsiadów Rzymu w okresie królewskim, w tym starożytnych Latynów, Oskanów i Sabelijczyków, a z mniejszą pewnością wśród Etrusków i Umbrów. 
Archaiczna inskrypcja faliskańska z ok. 600 r. p.n.e. prosi ją o dostarczenie fara (pszenicy orkiszowej), która była podstawą diety świata śródziemnomorskiego. 

Starożytni rzymscy etymolodzy uważali, że ceres wywodzi się od łacińskiego czasownika gerere, "rodzić, rodzić, produkować", ponieważ bogini była związana z pasterską, rolniczą i ludzką płodnością.

Przez całą epokę rzymską imię Ceres było synonimem zboża, a co za tym idzie, chleba.







ZORZA


postać w folklorze słowiańskim, uosobienie świtu, być może bogini. W zależności od tradycji może występować w liczbie pojedynczej, dwóch lub trzech sióstr jednocześnie. Mimo że Zorza jest etymologicznie niezwiązana z praindoeuropejską boginią świtu *H₂éwsōs, to posiada większość jej cech. 

Często przedstawiana jako siostra Słońca, Księżyca, oraz Gwiazdy-Jutrzenki – Gwiazdy Porannej z którą czasami ją utożsamiano.

Mieszka w Pałacu Słońca, otwiera mu rano bramę by mógł ruszyć w wędrówkę po niebie, pilnuje jego białych koni, opisywana też jako dziewica.




Etymologia

Ogólnosłowiańskie słowo zorza (z prasłowiańskiego *zoŗà) pochodzi z tego samego rdzenia co staropolskie słowo źrzeć (‘widzieć, obserwować’, z prasłowiańskiego *zьrěti),

 które oryginalnie mogło oznaczać ‘blask’. 

Słowo zarza mogło powstać pod wpływem słowa ‘żar’. *zoŗà pochodzi z prabałtosłowiańskiego *źoriˀ (por. litewskie žarà, žarijà), etymologia rdzenia niejasna.




WERSJA ENGLISH


Zoria (dosł. "Jutrzenka"; także wiele wariantów: Zaria, Zaria, Zorza, Żyrnica, Zaranica, Zoriuszka itp.)

to postać w folklorze słowiańskim, żeńska personifikacja świtu, być może bogini. 

W zależności od tradycji, może pojawić się jako pojedyncza istota, często nazywana "Czerwoną Dziewicą", lub jako dwie lub trzy siostry jednocześnie.

Chociaż Zorya jest etymologicznie niespokrewniona z praindoeuropejską boginią świtu *H₂éwsōs, dzieli większość jej cech. 

Często przedstawiana jest jako siostra Słońca, Księżyca i Daniki, Gwiazdy Porannej, z którą jest czasami utożsamiana. 
Mieszka w Pałacu Słońca, rano otwiera mu bramę, aby mógł wyruszyć w podniebną podróż, pilnuje jego białych koni, jest też opisana jako dziewica. 

We wschodniosłowiańskiej tradycji zagovory reprezentuje najwyższą siłę, do której odwołuje się praktykujący.


Etymologia

Słowiańskie słowo zora "świt, zorza" (z prasłowiańskiego *zoŗà) i jego warianty pochodzą z tego samego rdzenia, co słowiańskie słowo

 zrěti ("widzieć, obserwować", od prasłowiańskiego *zьrěti), które pierwotnie mogło oznaczać "świecić". 

Słowo zara mogło powstać pod wpływem słowa žar "ciepło" (prasłowiańskiego *žarь). 

prasłowiańskie *zoŗà pochodzi od prabałtosłowiańskiego *źoriˀ (por. litewskie žarà, žarijà), etymologia rdzenia jest niejasna.





BUJAN



W Księdze Gołębi i innych średniowiecznych rosyjskich książkach Bujan (ros. Буя́н, czasami transliterowany jako Bujan) jest opisany jako tajemnicza wyspa na oceanie, która może pojawiać się i znikać wraz z przypływem. 

Mieszkają tam trzej bracia – Wiatry Północne, Zachodnie i Wschodnie, a także Zoryas, boginie solarne, które są sługami lub córkami boga słońca Dazhboga.


Historia

Wyspa Buyan zajmuje ważne miejsce w wielu słynnych mitach; 

kościej Nieśmiertelny trzyma tam ukrytą duszę nieśmiertelności, ukrytą w igle umieszczonej w jajku w mistycznym dębie; 
inne legendy nazywają wyspę źródłem wszelkiej pogody, zrodzonej tam i zesłanej na świat przez boga Peruna.

Bujan pojawia się także w "Opowieści o carze Sałtanie", o jego synu sławnym i potężnym bogańskim księciu Gwidonie Sałtanowiczu oraz w "Pięknej księżniczce-łabędziu" (opera Nikołaja Rimskiego-Korsakowa, której akcja rozgrywa się częściowo w Tmutarakan, a także w magicznym mieście Ledeńcu Bujana (ros. Леденец, "cukierek")) i w wielu innych słowiańskich skazkach.

Co więcej, Buyan posiada mityczny kamień o mocy uzdrawiania i magii, znany jako Alatyr (ros. Алатырь), którego strzeże ptak Gagana i wąż Garafena.

Niektórzy uczeni (np. W. B. Wilibachow) twierdzą, że Bujan to w rzeczywistości słowiańska nazwa jakiejś prawdziwej wyspy, najprawdopodobniej Rugii na Morzu Bałtyckim.







Marzanna barwierska



Był używany od czasów starożytnych jako roślinny czerwony barwnik do skóry, wełny, bawełny i jedwabiu. Do produkcji barwników korzenie zbiera się po dwóch latach. Zewnętrzna czerwona warstwa daje powszechną odmianę barwnika, wewnętrzna żółta warstwę rafinowaną odmianę. Barwnik jest mocowany do tkaniny za pomocą zaprawy, najczęściej ałunu. Marzanna może być również fermentowana do barwienia (Fleurs de garance). We Francji szczątki były używane do produkcji spirytusu.

Korzenie zawierają kwasową rubertyrynę. Poprzez suszenie, fermentację lub obróbkę kwasami zmienia się na cukier, alizarynę i purpurynę, które zostały po raz pierwszy wyizolowane przez francuskiego chemika Pierre'a Jeana Robiqueta w 1826 roku. Purpuryna zwykle nie jest zabarwiona, ale po rozpuszczeniu w roztworach alkalicznych jest czerwona. Zmieszany z gliną i potraktowany ałunem i amoniakiem, daje jaskrawoczerwony barwnik (marzanna).

Sproszkowane korzenie można rozpuścić w kwasie siarkowym, który po wyschnięciu pozostawia barwnik zwany garance (francuska nazwa marzanny). Inna metoda zwiększania plonu polegała na rozpuszczeniu korzeni w kwasie siarkowym po użyciu ich do barwienia. W ten sposób powstaje barwnik zwany garanceux. Traktując sproszkowane korzenie alkoholem, wyprodukowano barwnik. Zawierał 40–50 razy więcej alizaryny niż korzenie. 

Nazwa chemiczna pigmentu to alizaryna z grupy antrachinonów i została użyta do wytworzenia atramentu alizarynowego w 1855 roku przez profesora Leonhardiego z Drezna w Niemczech. W 1869 roku niemieccy chemicy Graebe i Liebermann zsyntetyzowali sztuczną alizarynę, która była produkowana przemysłowo od 1871 roku, skutecznie kończąc uprawę marzanny. W XX wieku marzanna była uprawiana tylko na niektórych obszarach Francji.

Korzenie rośliny zawierają kilka związków polifenolowych, takich jak 1,3-dihydroksyantrachinon (purpuroksantyna), 1,4-dihydroksyantrachinon (chinizaryna), 1,2,4-trihydroksyantrachinon (purpuryna) i 1,2-dihydroksyantrachinon (alizaryna). Ten ostatni związek nadaje czerwony kolor barwnikowi tekstylnemu znanemu jako marzanna różana. Używano go również jako barwnika, zwłaszcza do farb, określanych mianem marzanny. Substancja pochodziła również z innego gatunku, Rubia cordifolia.

Barwniki pochodzące z korzenia marzanny były stosowane jako barwniki tekstylne, pigmenty jeziorne, składniki żywności i kosmetyków oraz w medycynie





Marzanna (barwnik)

Alizarin 









Alizaryna jest głównym składnikiem do produkcji pigmentów z jeziora marzanny (madder lake pigments) , znanych malarzom jako marzanna różana i szkarłat alizarynowy

Alizaryna w najczęstszym użyciu tego terminu ma głęboki czerwony kolor, ale termin ten jest również częścią nazwy kilku pokrewnych barwników innych niż czerwone, takich jak Alizarine Cyjanine Green i Alizarine Brilliant Blue. 
Godnym uwagi zastosowaniem alizaryny w czasach współczesnych jest środek barwiący w badaniach biologicznych, ponieważ barwi wolny wapń i niektóre związki wapnia na czerwony lub jasnofioletowy kolor. Alizaryna jest nadal stosowana komercyjnie jako czerwony barwnik tekstylny, ale w mniejszym stopniu niż w przeszłości.


Marzanna jest uprawiana jako barwnik od starożytności w Azji Środkowej i Egipcie, gdzie uprawiano ją już w 1500 r. p.n.e. 

Płótno barwione pigmentem z korzenia marzanny znaleziono w grobowcu faraona Tutanchamona, w ruinach Pompejów oraz starożytnych Aten i Koryntu. 

W średniowieczu Karol Wielki zachęcał do uprawy marzanny. 

Marzanna była szeroko stosowana jako barwnik w Europie Zachodniej w późnym średniowieczu. 

W XVII-wiecznej Anglii alizaryna była używana jako czerwony barwnik do ubioru parlamentarnej Armii Nowego Wzoru. 

Charakterystyczny czerwony kolor był noszony przez wieki (choć wytwarzany również przez inne barwniki, takie jak koszenila), nadając angielskim, a później brytyjskim żołnierzom przydomek "czerwonych płaszczy".








odcienie alizaryny





madder - marzanna
rubia



Rubia to rodzaj typowy z rodziny roślin kwitnących Rubiaceae, która zawiera również kawę. Zawiera około 80 gatunków wieloletnich ziół do wspinania się lub pnąc oraz krzewów pochodzących ze Starego Świata.

Rodzaj i jego najbardziej znane gatunki są powszechnie znane jako marzanna, np. Rubia tinctorum (marzanna pospolita), Rubia peregrina (marzanna dzika) i Rubia cordifolia (marzanna indyjska).

Rubia była ważnym gospodarczo źródłem czerwonego pigmentu w wielu regionach Azji, Europy i Afryki. Nazwa rodzaju Rubia pochodzi od łacińskiego ruber oznaczającego "czerwony".

Korzenie rośliny zawierają związek antracenu zwany alizaryną, który nadaje czerwony kolor barwnikowi tekstylnemu znanemu jako marzanna różana (Rose madder). 

Używano go również jako barwnika, zwłaszcza do farb, określanych mianem jeziora marzanny
Synteza alizaryny znacznie zmniejszyła zapotrzebowanie na ten naturalny związek.
W Gruzji Rubia jest używana do barwienia pisanek na czerwono.


Rose madder (also known as madder) is a red paint made from the pigment madder lake, a traditional lake pigment extracted from the common madder plant Rubia tinctorum.

Madder lake contains two organic red dyes: alizarin and purpurin.
As a paint, it has been described as a fugitive, transparent, nonstaining, mid valued, moderately dull violet red pigment in tints and medium solutions, darkening to an impermanent, dull magenta red in masstone.






ruber


Etymologia

Z praitalskiego *ruðros, z praindoeuropejskiego *h₁rudhrós ("czerwony"), z rdzenia *h₁rewdh-.

Pokrewne obejmują staroormiańskie արուրդ/երուրդ (arurd/erurd) lub արոյդ/երոյդ (aroyd/eroyd), starogreckie ἐρυθρός (eruthrós), sanskryckie रुधिर (rudhirá), starosłowiańskie ръдръ (rŭdrŭ) (< prasłowiańskie * rъdrъ). Porównaj formę dialektalną rūfus ("czerwonawy, rumiany").




Formy alternatywne
rubrus

Synonimy

(czerwony): rubeus, russus








Lake Pigments

Pigment lake to pigment wytwarzany przez wytrącanie barwnika za pomocą obojętnego spoiwa lub zaprawy, zwykle soli metalicznej. W przeciwieństwie do cynobru, ultramaryny i innych pigmentów wytwarzanych ze zmielonych minerałów, pigmenty lake są organiczne.

Producenci i dostawcy dla artystów i przemysłu często pomijają w nazwie oznaczenie lake
Wiele pigmentów lake jest ulotnych, ponieważ zaangażowane barwniki nie są odporne na światło.

Czerwone lake były szczególnie ważne w malarstwie renesansowym i barokowym; Często używano ich jako półprzezroczystych szkliw, aby przedstawić kolory bogatych tkanin i draperii.


Etymologia

Termin lake pochodzi od terminu lac, wydzieliny indyjskiego owada drzewnego Kerria lacca (dawniej Laccifer lacca lub Coccus lacca).

Ma ten sam rdzeń co słowo laka i pochodzi pierwotnie od hinduskiego słowa lakh, poprzez arabskie słowo lakk i perskie słowo lak.





Lac

to żywiczna wydzielina wielu gatunków owadów lac, z których najczęściej uprawianym jest Kerria lacca.

Słowo Lac pochodzi od sanskryckiego słowa lākshā' (लाक्षा) reprezentującego liczbę 100 tysięcy, 

która była używana zarówno w odniesieniu do owadów Lac (ze względu na ich ogromną liczbę), jak i wytwarzanej przez niego szkarłatnej żywicy, która była używana jako wykończenie drewna, wyroby z laki, kosmetyki do skóry, ozdoby i barwniki do wełny i jedwabiu w starożytnych Indiach i sąsiednich obszarach. 

Żywica lac była kiedyś importowana w znacznych ilościach do Europy z Indii wraz ze wschodnim drewnem. Były one bardzo szeroko stosowane.


Użycie lac/lah/laksha jest również opisane w starożytnej literaturze hinduskiej Atharvaveda. Kand 5 i Sukta 5 (rozdział 5, werset 5) nazywa się Laksha Sukti - werset związany z lac. Cały ten werset jest poświęcony lac i jego użyciu. Zawiera opis wielu starożytnych praktyk.

Mahabharata wspomina o Lakshagriha, która została zbudowana przez Kaurawów, aby pomieścić Pandavów. Intencją Kauravana było spalenie Pandawów poprzez podpalenie Lakshagriha.






Lakh


A lakh (/læk, lɑːk/; w skrócie L; czasami zapisywane lac) jest jednostką w indyjskim systemie numeracji równą stu tysiącom (100 000; Notacja naukowa: 105). 

W indyjskiej konwencji grupowania cyfr 2,2,3 zapisuje się ją jako 1,00,000.

Na przykład w Indiach 150 000 rupii staje się 1,5 lakh rupii, zapisanych jako 1 50 000 jenów lub 1 50 000 INR.




W indyjskim angielskim słowo to jest używane zarówno jako rzeczownik atrybucyjny, jak i nieatrybucyjny z odpowiednio nieoznaczonym lub oznaczonym ("-s") w liczbie mnogiej. 

Na przykład:

"1 lakh ludzi"; "lakh ludzi"; "20 lakh rupii"; "lakh rupii". 

W skróconej formie powszechne jest użycie takie jak "₹5L" lub "₹5 lac" (dla "5 lakh rupii"). 

W tym systemie numeracji 100 lakh nazywa się jednym crore i jest równe 10 milionom.

Rynek srebra

Termin ten jest również używany w wycenie srebra na międzynarodowym rynku metali szlachetnych, gdzie jeden lakh równa się 100 000 uncji trojańskich (3 100 kilogramów) srebra.



Etymologia i warianty regionalne

Współczesne słowo lakh wywodzi się z sanskrytu: लक्ष, zromanizowane: lakṣa, pierwotnie oznaczające "mark, cel, udział w hazardzie" ("mark, target, stake in gambling"), ale używane również jako liczebnik "100 000" w klasycznym sanskrycie z epoki Gupty (Yājñavalkya Smṛti, Harivaṃśa).


W języku asamskim: লক্ষ lokhyo lub লাখ lakh
W języku bengalskim: rodzimie (tadbhava) znany jako লাখ lākh, choć niektórzy używają ardha-tatsama লক্ষ lokkho.
W języku hindi: लाख lākh
W języku dhivehi: ֍֦ևְֆ֦ la'kha
W języku gudżarati: લાખ lākh
W języku kannada: ಲಕ್ಷ lakṣha
W języku kaszmirskim: لَچھ lachh
W języku Khasi: lak
W języku malajalam: ലക്ഷം laksham
W języku marathi: लाख / लक्ष lākh/laksha
W Meitei: ꯂꯥꯛ lāk
W języku nepalskim: लाख lākh
W Odia: ଲକ୍ଷ lôkhyô
W języku pendżabskim: (Shahmukhi: لکھ, Gurmukhi: ਲੱਖ) lakkh
W języku syngaleskim: ලක්ෂ lakṣa
W języku tamilskim: இலட்சம் latcham
W języku telugu: లక్ష laksha
W języku urdu: لاکھ lākh





Crore


A crore (/krɔːr/; w skrócie cr) oznacza dziesięć milionów (10 000 000 lub 107 w notacji naukowej) i jest równe 100 lakh w indyjskim systemie numeracji

Jest zapisywany jako 1,00,00,000 z lokalnym stylem 2,2,3 separatorów grup cyfr (jeden lakh jest równy stu tysiącom i jest zapisywany jako 1,00,000).

Etymologia

Słowo crore wywodzi się od prakryckiego słowa kroḍi, które z kolei pochodzi od sanskryckiego koṭi (कोटि), które z kolei pochodzi od tamilskiej liczby (Tamil number) Kodi oznaczającej dziesięć milionów w indyjskim systemie liczbowym, który ma osobne określenia dla większości potęg dziesięciu od 100 do 1019. 

Crore jest znany pod różnymi nazwami regionalnymi.











Źródło:

fb





pxvi.edu.pl/indeks/haslo/50843

en.wikipedia.org/wiki/Durga_Puja

khaliperius.blogspot.com/2022/02/milena-alicja-stala-trzy-zorze.html

ich.unesco.org/en/RL/spring-procession-of-ljelje-kraljice-queens-from-gorjani-00235

en.wikipedia.org/wiki/Ceres_(mythology)

pl.wikipedia.org/wiki/Zorza_(mitologia)

en.wikipedia.org/wiki/Buyan


en.wikipedia.org/wiki/Rubia_tinctorum
en.wikipedia.org/wiki/Alizarin
en.wikipedia.org/wiki/Rubia
en.wikipedia.org/wiki/Lake_pigment
en.wikipedia.org/wiki/Lac_(resin)
en.wikipedia.org/wiki/Lakh#Etymology_and_regional_variants
en.wikipedia.org/wiki/Crore
en.wikipedia.org/wiki/Rose_madder
en.wiktionary.org/wiki/ruber
colorswall.com/palette/28205




yandex.com/images/search?cbir_id=8265165%2F2oXnieXY8SyGQaZJ3Y9ckg5873&cbir_page=similar&img_url=https%3A%2F%2Fpreviews.123rf.com%2Fimages%2Fvicsa%2Fvicsa1708%2Fvicsa170800092%2F84302253-moscou-russie-11-ao%25C3%25BBt-2017-un-timbre-imprim%25C3%25A9-en-pologne-montre-une-jeune-femme-avec-chapeau-traditionnel-p.jpg&lr=104850&p=1&pos=14&rpt=imageview&text=url%3A"avatars.mds.yandex.net%2Fget-images-cbir%2F8265165%2F2oXnieXY8SyGQaZJ3Y9ckg5873%2Forig"&url=https%3A%2F%2Favatars.mds.yandex.net%2Fget-images-cbir%2F8265165%2F2oXnieXY8SyGQaZJ3Y9ckg5873%2Forig