Poniżej trzeci tekst z cyklu „Niemieckie tajemnice w Polsce”.
Fragment z książki
„Dzieje
wsi powiatu starogardzkiego”
Józefa Milewskiego z 1968 roku.
W
XIX w. Anglicy, Francuzi i inne nacje – też Niemcy - posiadały
swoje kolonie w Afryce, Indiach i innych zamorskich krajach, które
eksploatowali ekonomicznie, często wykorzystując niewolniczo
miejscową ludność („tubylców” – jak to często wspomina
agent Michałkowicz).
Niemcy
największą swoją kolonię posiadały w zasadzie w granicach
swojego kraju – i była to Polska „pod zaborami”.
Zabory
polegały głównie na ekonomicznej eksploatacji Polaków, o czym
mało się mówi na lekcjach historii, jeśli w ogóle się mówi.
Generalnie
Polska była już kolonią za czasów piastowskich i krzyżackich –
stąd „osadzanie kolonistów” - ten termin już ze szkoły chyba
każdy zna, nie do końca kojarząc co oznacza – osadnicy nie
przyjeżdżali tu do wód leczyć się z podagry, ani na wczasy na
dwa tygodnie – tylko na stałe...Termin kolonista oznacza –
kolonializm...
Oczywiście
podkreśla się, że kolonializm przyniósł do Polski postęp –
lepsze jakoby rolnictwo, organizację pracy itp. sprawy – czy tak w
istocie było?
Nie
wolno było łowić ryb w rzece ani polować na zwierzynę w lesie –
chyba, że zapłacisz haracz, nie wolno było mówić po słowiańsku
wendyjsku – bo inaczej nigdy nie dostałeś pozwolenia na połów
ryb z opcją haraczu oczywiście itd. itd.
SEKOWANIE
tubylców było programowe, ja też go i dzisiaj doświadczam, kiedy
jestem nękany i nie mogę spokojnie przejść ulicą bez towarzystwa
ubeków, którzy zakłócają moją prywatność od szeregu lat...
Zobaczmy
co tam kłamliwa wiki....
>>Kolonializm –
polityka państw rozwiniętych gospodarczo polegająca na
utrzymywaniu w zależności politycznej i ekonomicznej krajów słabo
rozwiniętych oraz wykorzystywaniu ich zasobów ludzkich i
surowcowych. Zgodnie z zachodnią tradycją kolonializm datowany jest
od epoki wielkich odkryć geograficznych, chociaż znany był
już w czasach starożytności.
W rezultacie kolonizacji na
początku XX w. rozległe
terytoria Afryki, Azji, Ameryki prawie w całości
zostały podzielone i podporządkowane kilku państwom europejskim.
Utworzono ogromne imperia kolonialne zajmujące ponad 73 mln km²,
tj. około 55% powierzchni globu. Mieszkało w nich około 35% ogółu
ówczesnej ludności Ziemi. Status tych terytoriów był
formalnie zróżnicowany, stosowano w odniesieniu do nich
nazwy: kolonia, protektorat, kondominium, a następnie
kamuflując ich faktyczny status, określano je jako prowincje
zamorskie, terytoria zamorskie, wreszcie terytoria
powiernicze lub obszary nie rządzące się samodzielnie. <<
Wiki
oczywiście pomija milczeniem zabór Polski – bo zabór to
kolonializm, tyle, że nie zamorski.
I
oto w kraju, w którym dokonuje się wyzysku ekonomicznego na
tubylcach, gdzie, żeby zaoszczędzić na kosztach, zamki, klasztory
i kościoły zamienia się w więzienia, albo spichrze i stajnie, a
na koszary pozyskuje się cegły ze średniowiecznych murów i
zamków, zaborca dokonuje aktu filantropii – wybudujemy wam łąki,
żeby wasze krowy miały co jeść.
A więc, było tak...
Na
piaszczystych ziemiach pod Wdą – obecnie Czarna Woda - zaborca
zakłada jedyny w Europie – a więc pewnie na świecie – zespół
sztucznych łąk.
Rząd
pruski wykupuje i znosi młyny i tartaki na rzece – za sumę
„ogromną” - a także wypłaca odszkodowania kilkuset
gospodarstwom.
Z
pobliskich okolic ściąga – 10 tysięcy robotników (!!??) To
tyle, ile mieszkańców posiada obecnie pobliski Czersk – razem z
kobietami, staruszkami i oseskami i oczywiście tymi, którzy
obsługują ludzi w sklepie, urzędzie na poczcie i nie mogą w tym
czasie machać łopatą w lesie...
I
co najciekawsze – ludzi
tych jak niewolników strzegą żandarmi –
od razu przypomina mi się, jak zbrojni strzegli wozów z drewnem na
budowę kościoła w Skarszewach.
Bilon
na wypłatę przyciągnęły woły z samego Berlina – 370
kilometrów wołami??
Bank w Gdańsku nie miał drobnych? Drobnymi
groszakami zapłacili ludziom za miesiąc roboty????
Woły
i bilon sugeruje znaczny ciężar, jaki miano przewieść na wozach.
Skoro
żandarmi i wóz i woły, to może raczej chodziło o to, że w drogę
powrotną potrzebne były woły, bo znaczny ciężar zamierzano na
wozach do Berlina zawieść w ochronie zbrojnych... tak samo jak ze
Skarszew do Gdańska.
Strzegą
robotników, ale tylko do pierwszej wypłaty – czyli w ciągu
miesiąca wykopali to coś, co mieli wykopać, co było - znowu jak w
Skarszewach – bardzo ciężkie - a potem żandarmi odjechali z tym
do Berlina...
Czy
to leżało na trasie dzisiejszego kanału, czy na terenie poddanym
melioracji – trudno dociec...
W
każdym razie podjęto się wielkiego i drogiego przedsięwzięcia,
tylko po to, by ukryć fakt znalezienia i wydobycia... tego czegoś...
A
potem to już sobie kopcie, róbcie te swoje łąki na zdrowie...
Budowa
trwała 6 lat - od 1840 roku do 1846 - i kosztowała ponad milion
marek.
W
1842 roku przystąpiono także do prac koncepcyjnych nad budową
kolei z Berlina do Królewca przez min. Krzyż, Piłę, Chojnice,
Starogard i Tczew.
Piszę
o tym, bo w 1871 roku łąki przecięła linia kolejowa z Chojnic do
Starogardu.
U
Majewskiego:
>>W roku 1871 oddano do użytku
linię kolejową Chojnice-Starogard. Biegnie ona niemal przez środek
łąk na całej ich długości. Prace związane z budową linii
kolejowej wymagały budowy kilku przepustów i przemieszczenia dużej
ilości ziemi przy formowaniu nasypu kolejowego, co spowodowało
znaczne straty w zbiorach przez kilka kolejnych lat. <<
Zmarnowano
jakieś pieniądze i pracę wielu ludzi – brak planowania? U
Niemców – że tak zapytam sarkastycznie???
Wybudowano
kanał od jeziora Wdzydze, niemal równolegle do rzeki Wdy, o długości
23 km i szerokości 6 metrów, wykarczowano lasy i zniwelowano teren,
wybudowano jazy, przepusty, mosty – no i melioracje łąk...do
1848 roku, a pierwsze efekty przyszły dopiero w 1852 roku – po 4
latach.
I
to bardzo słabe.
Sprowadzono
setki sztuk
bydła i tysiące owiec,
by nasrały na łąki odpowiednią ilość nawozu, zakupiono dla nich
paszę...
10 lat później zredukowano łąki niemal o połowę - o 300 ha –
z ok. 800 ha do 462 ha, bo jezioro Wdzydze dawało za mało wody.
Niemiecki
inżynier strzelił babola w rachunkach??
Dopiero
po 26 latach (1870) przyszły efekty i poprawiła się wydajność z
łąk.
W
1955 roku – a więc po blisko 100 latach (!) - po zastosowaniu
nowoczesnego nawożenia wydajność wzrosła na poziom określany
jako: bardzo dobra.
A
więc XIX wieczni niemieccy inżynierowie wcale nie zakładali
wysokiej wydajności?
Dla
kogo założono pastwiska w lesie - tak ogromnym, wydaje mi się,
kosztem – dla tamtych ludzi, czy dla tych co będą żyli za 100
lat??
W czwartym odcinku z cyklu „Niemieckie tajemnice w Polsce” poruszę
takie tematy jak:
czy
to możliwe, żeby słowiańscy Wandalowie byli tak dziecinni, że
wzięli swą nazwę od imienia jakiejś królewny??
- czego niemcy szukali w rzece?
czym
różni się Wanda od wandy?
czy
wanda to wadźra?
i
inne rzeczy w czwartej odsłonie cyklu pod tytułem:
„Tajemnica
morderstwa Ewy Tylman”
Źródła:
„Dzieje
wsi powiatu starogardzkiego”
Józef Milewski
Wydawca:
Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskie, Gdańsk 1968
https://maciejsynak.blogspot.com/2018/08/tajemnica-koscioa-w-skarszewach.html
http://maciejsynak.blogspot.com/2018/08/tajemnica-malborskiego-relikwiarza.html
NA MOJEJ STRONIE Centrum Archeologii Eksperymentalnej TAKI SZYBKI WIECZORNY ARTYKULIK, POZDRAWIAM!
to chyba będzie tutaj, bo tamten skasowalam! Jakby sie link nie otwierał to zapraszam na fejsa Centrum Archeologii Eksperymentalnej:)