Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą nauka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą nauka. Pokaż wszystkie posty

sobota, 21 grudnia 2024

Kropla drąży skałę

 


Zwracam uwagę na graficzny charakter nazwy:


"NIE" odstaje od reszty wyrazów, można by więc je traktować osobno


dostajemy wtedy:

"dla chaosu w szkole"


i to jest właśnie to, co dostrzegam w tych tekstach - chaos.



przedruk z fb

Ten tekst można by jeszcze bardziej rozłożyć na części i omówić niż ja to tu zrobiłem.

Mój komentarz jak zwykle kolorem.


🟧 Czegoś takiego nie ma na egzaminie z żadnego innego przedmiotu. Pisanie wypracowania przypomina chodzenie po polu minowym: wystarczy chwila nieuwagi i cała robota na nic, jesteś zerem. - pisze Dariusz Chętkowski.
🟧 Twórców tej formuły należałoby wysłać na zbadanie osobowości. Wydaje się, że nie lubią swojej pracy i szukają okazji do pokazania, kto tu rządzi. Na pewno nie lubią młodzieży. Może pracowali w szkole i doświadczyli tam traumy, a teraz się mszczą. Nie rozumieją też zasady pedagogicznej, że jeden błąd nie może przekreślać całego wysiłku nastolatka. Zasady są złośliwe, to wręcz egzaminacyjna dewiacja.
🟧 Egzaminator zeruje całe wypracowanie, jeżeli nie zawiera ono tezy (ten brak już wystarczy do dyskwalifikacji), nie jest tekstem argumentacyjnym (autor snuje rozważania, ale nie przekonuje czytelnika), argumentacja nie odnosi się do tekstu wymienionego w temacie (na ostatniej maturze dyskwalifikowano za pominięcie „Sklepów cynamonowych” Schulza), argumentacja nie odnosi się sensownie do pojęcia wskazanego w temacie (dyskwalifikowano za nieznajomość „synkretyzmu”) ani do żadnej lektury obowiązkowej (erudycja nie ma znaczenia, liczy się tekst z listy).
🟧 Zero otrzyma maturzysta, jeżeli choć w jednym argumencie popełnił duży błąd w odniesieniu do lektury obowiązkowej, świadczący o nieznajomości treści utworu (pozostałe argumenty mogą być idealne, liczy się tylko ten z błędem).
Egzaminator skupia się na błędach. Jeżeli przywołany kontekst literacki zawiera błąd kardynalny (tylko w odniesieniu do lektury obowiązkowej), całość jest zerowana.
CKE ostrzega, że nie uznaje komiksu i powieści obrazkowej za literaturę, tekstem literackim nie są też scenariusze filmowe, gry komputerowe oraz mangi. Również przywoływanie obcojęzycznych dzieł, które nie zostały przetłumaczone na polski, np. piosenek, nie jest dopuszczalne. Najbezpieczniej pisać ściśle według schematu i nie wychylać się z pomysłami.
🟧 W rozumieniu CKE komiks nie jest literaturą. W XVIII w. wciąż uważano, że powieść nie jest literaturą, szczególnie w środowisku warszawskich klasyków, a w I połowie XIX w. Mickiewicz uważał Balzaka za idiotę. I nawet tłumaczył mu, aby nie marnował talentu na prozę, gdyż – w rozumieniu naszego wieszcza – literackie są tylko rymy. I kto tu był kretynem?
🟧 Teraz idiotów robią z siebie eksperci CKE, gdy kompletnie nie dostrzegają przemian w kulturze, więc dręczą nastoletnich humanistów, aby czytali „Treny” i „Dziady”, natomiast czytanie komiksów uważają za gorsze od nieczytania niczego.
🟧 Na polskim uczeń powinien chłonąć kulturę humanistyczną w bardzo szerokim znaczeniu, często interdyscyplinarnie i multikulturowo. Tylko po co ma to robić, skoro na maturze jest sprawdzany wyłącznie z tego, czy „przerobił” obowiązkowe lektury? CKE traktuje język ojczysty jak najbardziej prymitywny przedmiot.
🟧 Zerowanie całej pracy za jeden błąd to dewiacja, z której CKE powinna szybko się wycofać. Pana Roberta Zakrzewskiego, nowego dyrektora tej instytucji, powinien zastanowić fakt, że taka forma oceniania występuje na egzaminie z jednego przedmiotu.
🟧 Nie można tego bezmyślnego okrucieństwa tłumaczyć specyfiką przedmiotu. Poloniści nie są potworami, czegoś takiego nie robi się na lekcjach, nie przewiduje tego praktyka szkolna. Owszem, zeruje się pracę, ale tylko wtedy, gdy uczeń tworzy ją niesamodzielnie (czyli ściąga). I to jest jedyny powód, kiedy cały wysiłek na nic. Poza tym zero nie powinno być nigdy stosowane.





Jak to zwykle u redaktorów, na początek dostajemy tezę, tutaj brzmi ona:


"Próbna matura z polskiego to nadal jakaś dewiacja. Chwila nieuwagi i jesteś zerem"

Niestety nie dostajemy żadnych argumentów na poparcie tej tezy, za to mamy całą masę emocjonalnych dyrdymałów no i wtedy takie zastrzeżenia:


Egzaminator zeruje całe wypracowanie, jeżeli:

- nie zawiera ono tezy (ten brak już wystarczy do dyskwalifikacji), 
- nie jest tekstem argumentacyjnym (autor snuje rozważania, ale nie przekonuje czytelnika), 
- argumentacja nie odnosi się do tekstu wymienionego w temacie (na ostatniej maturze dyskwalifikowano za pominięcie „Sklepów cynamonowych” Schulza), 
- argumentacja nie odnosi się sensownie do pojęcia wskazanego w temacie (dyskwalifikowano za nieznajomość „synkretyzmu”) ani do żadnej lektury obowiązkowej (erudycja nie ma znaczenia, liczy się tekst z listy).


No mi się wydaje, że tak ma być.

Całe wypracownie jest do niczego, jeżeli jest nie na zadany temat lub nie spełnia zadanych warunków.

(Nawet tylko wnioskując na podstawie uwag pana redaktora mogę napisać, że...)

Prawidłowo napisane wypracowanie musi posiadać:

- tezę
- argumenty
- odnosić się do tekstu z zadanego tematu
- argumenty muszą być sensowne (to rozumie się samo przez siebie, to wynika z nazwy "argumenty"...)


Każda ludzka wypowiedź taka właśnie powinna być, tymczasem pan redaktor twierdzi, że wystarczy pościemniać coś dookoła i można dostać zaliczenie.

Nie panie redaktorze!

Trzeba trzymać się tematu i wykonywać polecenia zawarte w zadaniu.
Jeżeli praca napisana jest nie na temat - to jest ZERO.


Bo nie ma nawet co oceniać.

Jestem pewien, że pan redaktor matury by nie zdał, bo nawet tutaj pisze nie na temat - on nie rozumie czym są wymagania na egzaminie.

W zadaniu jest omówić: czym kierował się Wokulski, a pan redaktor co nie czytał lektury ściemnia coś fiu-bśdziu o wyobrażeniach Łęckiej. 

TO JEST NIE NA TEMAT.


"Zero otrzyma maturzysta, jeżeli choć w jednym argumencie popełnił duży błąd w odniesieniu do lektury obowiązkowej, świadczący o nieznajomości treści utworu (pozostałe argumenty mogą być idealne, liczy się tylko ten z błędem)."

No i słusznie! Jak można pisać o czymś czego się nie przeczytało???

Pana redaktora należałoby wysłać na zbadanie osobowości. Może doświadczył traumy. Nie rozumie zasady pedagogicznej, że jeden błąd - pisanie nie na temat - przekreśla całe wypracowanie . 


I dalej:


CKE ostrzega, że nie uznaje komiksu i powieści obrazkowej za literaturę, tekstem literackim nie są też scenariusze filmowe, gry komputerowe oraz mangi. Również przywoływanie obcojęzycznych dzieł, które nie zostały przetłumaczone na polski, np. piosenek, nie jest dopuszczalne. Najbezpieczniej pisać ściśle według schematu i nie wychylać się z pomysłami.

No takie są zasady i tyle. Pan się skarży, że w pracy wymagają znajomości ortografii i logicznego myślenia??



W rozumieniu CKE komiks nie jest literaturą. W XVIII w. wciąż uważano, że powieść nie jest literaturą, szczególnie w środowisku warszawskich klasyków, a w I połowie XIX w. Mickiewicz uważał Balzaka za idiotę. I nawet tłumaczył mu, aby nie marnował talentu na prozę, gdyż – w rozumieniu naszego wieszcza – literackie są tylko rymy. I kto tu był kretynem?


Aha!!!

Więc o to chodzi!

Kto tu jest kretynem, a kto nie!!

Wyszło szydło z worka!!!



Zdecydowanie pana redaktora należałoby wysłać na zbadanie osobowości. 

"Wydaje się, że nie lubi swojej pracy i szuka okazji do pokazania, kto tu jest kretynem. Na pewno nie lubi młodzieży. Może pracowal w szkole i doświadczyl tam traumy, a teraz się mszczą. Nie rozumie też zasady pedagogicznej, że jeden błąd może przekreślać cały wysiłek nastolatka. Z zasady jest złośliwy, to wręcz dewiacja."


Panie, każdy patrzy po sobie.

Daleko nie szukając...

"Chwila nieuwagi i jesteś zerem"


No panie, jak pan nie rozumiesz co się do ciebie mówi... to jest egzamin dojrzałości, a nie pierwsza klasa podstawówki.

Po drugie - pańskie oceny odnoś pan do siebie, a nie do innych.

To, że pan się czujesz zerem... no cóż....  każdy siebie zna najlepiej....


Brzydkie epitety:

Teraz idiotów robią z siebie eksperci CKE, gdy kompletnie nie dostrzegają przemian w kulturze, więc dręczą nastoletnich humanistów, aby czytali „Treny” i „Dziady”, natomiast czytanie komiksów uważają za gorsze od nieczytania niczego.

Na polskim uczeń powinien chłonąć kulturę humanistyczną w bardzo szerokim znaczeniu, często interdyscyplinarnie i multikulturowo. Tylko po co ma to robić, skoro na maturze jest sprawdzany wyłącznie z tego, czy „przerobił” obowiązkowe lektury? CKE traktuje język ojczysty jak najbardziej prymitywny przedmiot.


Bełkot o niczym, a poza tym - fałszywe tezy w postaci krótkich fraz, które mają się utrwalać poprzez ciągłe ich czytanie w różnych miejscach w internecie. Znamy te metody. 

To metoda wpływania na myślenie potoczne.


"dewiacja"
"jesteś zerem"
"nieczytania niczego"
"prymitywny"......
"ściśle według schematu i nie wychylać się"


i tak dalej...







Komentarze z fb, 


negatywne dla pana Ch, poza jednym dziwnym niezrozumiałym...







I dalej... znowu podbity emocjami bełkot:

Zerowanie całej pracy za jeden błąd to dewiacja, z której CKE powinna szybko się wycofać. 



Pana Roberta Zakrzewskiego, nowego dyrektora tej instytucji, powinien zastanowić fakt, że taka forma oceniania występuje na egzaminie z jednego przedmiotu.

To dlatego, że każdy przedmiot ma swoją specyfikę, na historii co innego jest oceniane, i co innego na języku polskim, ale pan redaktor "jest indolentny" i "tego nie pojmuje". 


Nie można tego bezmyślnego okrucieństwa tłumaczyć specyfiką przedmiotu. Poloniści nie są potworami, czegoś takiego nie robi się na lekcjach, nie przewiduje tego praktyka szkolna. Owszem, zeruje się pracę, ale tylko wtedy, gdy uczeń tworzy ją niesamodzielnie (czyli ściąga). I to jest jedyny powód, kiedy cały wysiłek na nic. Poza tym zero nie powinno być nigdy stosowane.


Emocjonalne epitety mające na celu zamącić ludziom w głowie.


czegoś takiego nie robi się na lekcjach, nie przewiduje tego praktyka szkolna


Na lekcjach nie, ale na egzaminie maturalnym tak się robi. 


zeruje się pracę, ale tylko wtedy, gdy uczeń tworzy ją niesamodzielnie (czyli ściąga)


Pan jest niedoinformowany, powtarzam raz jeszcze, jak uczeń nie zna lektury to nie zdał egzaminu i nie pomogą żadne wygibasy. 


Pan by chciał, by taka osoba np. została nauczycielem i uczyła języka polskiego albo matematyki i nie przerobiła jakiegoś tematu z uczniami, bo tego akurat nie umie czy nie wie?

"Tak, jestem nauczycielem, który nie zna lektury, bo na maturze się prześlizgałem...." tego pan chce??


A w ogóle to pan redaktor zdawał maturę??




"Poza tym zero nie powinno być nigdy stosowane."


patrząc na wcześniejsze zdanie...

"zeruje się pracę, ale tylko wtedy, gdy uczeń tworzy ją niesamodzielnie (czyli ściąga)"


pan redaktor jednak twierdzi, że - za ściąganie, za oszustwo - powinno się stawiać ocenę dopuszczającą ???




Kim pan w ogóle jest i co pan tu robi???





Cały ten tekst należy traktować jako zbiór szkodliwych fraz, jakie mają się młodym ludziom zagnieździć w głowie.



Zbiór szkodliwych fraz powtarzanych w sposób zorganizowany w różnych kombinacjach na różnych stronach, które są tworzone tylko po to, by je powtarzać, by cały przekaz medialny zasypać tymi frazami, by każde miejsce w telewizji, radio i internecie był wypełniony gównianymi półprawdami i kłamstwami, by było tego tyle, by zagłuszyć to, co mówią i chcą normalni ludzie.




Nie można wobec tego przechodzić obojętnie, bo pamiętajmy:

kropla drąży skałę....









.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/2282647,1,probna-matura-z-polskiego-to-nadal-jakas-dewiacja-chwila-nieuwagi-i-jestes-zerem.read






poniedziałek, 16 grudnia 2024

Skąd się wzięła nazwa Elbląg?



IFING  ----  ILFING




przedruk




Ifing... Ilfing, Elbing, Elbląg... 
Czy nazwa naszego miasta ma coś wspólnego ze staroislandzką pieśnią?



Elbląg jest położony nad rzeką o tej samej nazwie, która od samego początku zakładania osad na tym terenie przez wiele wieków stanowiła czynnik stanowiący o atrakcyjności okolicznych terenów. Pełniła funkcję naturalnego szlaku handlowego, stanowiąc jednocześnie oś osadnictwa miejskiego. To w jej bezpośrednim sąsiedztwie powstało elbląskie Stare Miasto. Pierwotna nazwa rzeki Elbląg brzmiała: Ilfing.

Na wstępie przypomnijmy, że – jak już informowaliśmy wiele miesięcy temu – wybitny polski językoznawca, członek Komitetu Językoznawstwa Polskiej Akademii Nauk i Rady Języka Polskiego profesor Jan Miodek twierdzi, że:

Jest to najprawdopodobniej stara nazwa pruska. Do dziś w języku łotewskim „elb” znaczy tyle co bardzo ciemny (...) Niewykluczone jest również praindoeuropejskie pochodzenie, bo dostrzegamy tam tę cząstkę „el”, „ol”, „ou” o znaczeniu: ciekły, wilgotny, mokry. W każdym bądź razie obie nazwy Ełk i Elbląg jako nazwy odrzeczne są niezwykle archaiczne, bardzo stare, liczące sobie kilka tysięcy lat.


15 listopada w Bibliotece Elbląskiej odbyła się konferencja „Dolna Wisła w dziejach Pomorza Gdańskiego do końca XVIII w.” podczas której mgr Jakub Jagodziński wygłosił bardzo interesujący referat, w którym odniósł się do wyraźnego podobieństwa nazw "Ifing" i "Ilfing", nawiązując w tym względzie do spostrzeżenia innego badacza – Leszka Słupeckiego. Rozważania młodego naukowca rzucają nowe światło na pochodzenie nazwy Ilfing, a co za tym idzie – także nazwy Elbląg.

Według badacza Ilfing była rzeką graniczną w kontekście tożsamości kulturowej mieszkańców Truso. Trudno nie zgodzić się z tą tezą. Jednocześnie graniczność rzeki nawiązuje do graniczności rzeki Ifing.

W tym miejscu musimy wyjaśnić kontekst porównawczy rzek Ifing i Ilfing.

Ilfing jest rzeką znaną z relacji Wulfstana – podróżnika, prawdopodobnie anglosaskiego, który około 890 roku odbył żeglugę z Hedeby na Półwyspie Jutlandzkim (dzisiejsze Niemcy) w kierunku wschodnim, wzdłuż południowego wybrzeża Bałtyku, w celu zebrania informacji geograficznych na temat ziem nadbałtyckich. Po siedmiu dniach żeglugi Wulfstan dotarł do ziem zamieszkanych przez Estów (Prusów) oraz do portu Truso położonego nad jeziorem Druzno. Następstwem podróży było jej opisanie przez podróżnika. Popnadto Wulfstan opisał położenie osady Truso, jak również niektóre zwyczaje Estów.

Wiemy już. że nazwa Elbląg pochodzi od nazwy Ilfing. Skąd natomiast wzięła się nazwa Ilfing? Czy wpływ na ukształtowanie tej nazwy miała rzeka Ifing, która jest znana z fragmentu "Eddy poetyckiej" ("Pieśni o Wafthrudnirze")?

Posługując się słownikiem etymologii staronordyckiej, termin Ifing tłumaczony jest jako "poetycka nazwa rzeki" - prawdopodobnie "gwałtowna", "burzliwa", "niepohamowana", "porywcza" (de Vries 1962, s. 283-284). W słowniku nym nie ujęto nazwy Ilfing.



Jak zauważył Jakub Jagodziński:

Określenia przypisane rzece Ifing niezbyt odpowiadają charakterowi dzisiejszej rzeki Elbląg. Obecnie jest to rzeka o spokojnym nurcie, jednak trzeba mieć na uwadze zmiany hydrograficzne na przestrzeni ponad tysiąca lat – być może wtedy Ilfing była rzeką o znacznie bardziej żywym nurcie i zapewne zmienną. W kontekście granicznej funkcji Ilfing należałoby się zastanowić, czy owa "gwałtowność" i "burzliwość" nie może być odniesieniem do charakteru granicy, którą tworzyła ta rzeka. (...) Zbieżność nazw i funkcji może wskazywać na skandynawski rodowód rzeki, która wypływała z jeziora Drużno, nad którym powstała osada Truso.

Rzeka Ilfing w relacji Wulfstana ma charakter graniczny:

(...) Wisła ta jest wielką rzeką i przez to dzieli Witland i Weonodland
Tutaj zaś Wisła zabiera rzece Ilfing jej nazwę i spływa z tego zalewu do morza.



Tereny w okolicy rzeki Ilfing (dzisiaj: Elbląg) były terenami granicznymi. W pobliżu mieszkali Prusowie i Słowianie. Witland oznacza ziemie dawnych Prusów. Położone były one po prawej stronie rzeki. Weonodland (po lewej stronie rzeki) natomiast to ziemia Wendów, czyli Słowian nadbałtyckich (zamieszkujących na wschód od królestwa duńskiego, Norwegii, Szwecji i na terenach od Odry do Gdańska).
 

Podobnie charakter graniczny ma rzeka Ifing, która występuje w "Pieśni o Wafthrudnirze":


Wafthrundir rzekł:
Powiedz mi, Gagnrad, co na progu stojąc
sprawności swej chcesz dać dowód
Jak zwie się rzeka dzieląca Ziemie olbrzymów od bogów?
Odin rzekł:
Ifing zwie się rzeka
dzieląca Ziemie olbrzymów od bogów;
Otwarta płynie ona od wiecznych czasów,
Lodem nie pokryje się nigdy.



Źródło cytatu: "Edda poetycka", "Pieśń o Wafhrundirze" (w mitologii nordyckiej: Vafþrúðnismál)

"Edda poetycka" stanowi najstarszy zabytek piśmiennictwa islandzkiego, datowany na IX wiek n.e. Składa się z 29 pieśni, z których 10 zostało poświęconych bogom (mityczne), natomiast 19 poświęcono bohaterom i wojownikom. Pieśni "Eddy poetyckiej" to utwory mitologiczne oraz pieśni heroiczne; są one bogatym źródłem wiedzy o staroskandynawskich zwyczajach i wierzeniach. Wszystkie pieśni Eddy są anonimowe, prawdopodobnie ich autorzy powtórzyli tylko zasłyszane opowieści.


Czy nazwa rzeki Ilfing (obecnie: Elbląg, wcześniej: Elbing) ma swoje źródło w bardzo starej pieśni nordyckiej (staronordyjskiej) pochodzacej z Islandii? Wiele wskazuje, że tak.



Marcin Mongiałło






m.Elblag.net wiadomości - informacje - ogłoszenia – portal - Elbląg




















niedziela, 15 grudnia 2024

Małe łyżeczki





U Kaszubów do nosa stosuje się tabakę...







przedruk
tłumaczenie automatyczne




Badania ujawniają, że barbarzyńscy wojownicy używali stymulantów w bitwach w czasach rzymskich

Autor: Dario Radley

3 grudnia 2024 r






Germański wojownik zażywający używki. Źródło: Stanisław Kontny dla Praehistorische Zeitschrift

Naukowcy zidentyfikowali setki małych, przypominających łyżki przedmiotów, często znajdowanych wraz ze sprzętem wojennym na stanowiskach archeologicznych w Skandynawii, Niemczech i Polsce, datowanych na okres od I do IV wieku n.e.

Obiekty te, o długości od 1,5 do 2,7 cala i wyposażone we wklęsłą misę lub płaski dysk, były zwykle przymocowane do pasów wojowników. Chociaż nie odegrały one żadnej roli w zabezpieczaniu pasów, ich bliskość do broni doprowadziła uczonych do wniosku, że prawdopodobnie służyły one jako narzędzia do dozowania substancji pobudzających.

Badania, prowadzone przez prof. Andrzeja Kokowskiego i naukowców z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Polsce, skategoryzowały 241 takich artefaktów ze 116 stanowisk. Przedmioty te były konsekwentnie znajdowane w grobach lub na bagnach, obszarach związanych z polami bitew i ofiarami, co dodatkowo wspiera hipotezę o ich użyciu w działaniach wojennych.







Badacze sugerują, że małe metalowe łyżki (na zdjęciu), odkryte przywiązane do pasów germańskich wojowników, były używane do dozowania narkotyków. Źródło: Jarosz-Wilkołazka, A., Kokowski, A. & Rysiak, A., Praehistorische Zeitschrift (2024)


Prof. Kokowski zauważył: "Wydaje się, że świadomość działania różnego rodzaju preparatów naturalnych na organizm ludzki pociągała za sobą wiedzę o ich występowaniu, sposobach stosowania oraz chęć świadomego wykorzystania tego bogactwa w celach leczniczych i rytualnych".


Zespół badawczy przeanalizował dostępność naturalnych stymulantów w regionie i zidentyfikował szeroki wachlarz substancji potencjalnie wykorzystywanych przez ludy germańskie. Należały do nich mak lekarski, konopie, lulek, belladonna i grzyby halucynogenne. Takie substancje mogły być spożywane w postaci sproszkowanej lub rozpuszczone w alkoholu, zapewniając wojownikom zwiększoną agresję, zmniejszony strach i trwałą wytrzymałość.

Badanie sugeruje, że stosowanie tych stymulantów wykraczało poza pola bitew. Substancje te mogły również odgrywać rolę w medycynie i rytuałach, odzwierciedlając wyrafinowane zrozumienie ich działania. Zapisy historyczne podkreślają używanie narkotyków przez armie na przestrzeni dziejów, od amfetaminy Armii Czerwonej podczas II wojny światowej po lecznicze stosowanie opium przez greckich hoplitów.








Łączniki na końcach pasa zakończone małą łyżeczką i płaską tarczą. Źródło: Jarosz-Wilkołazka, A., Kokowski, A. & Rysiak, A., Praehistorische Zeitschrift (2024)




Badacze sugerują również, że istniała zorganizowana sieć handlowa dostarczająca te substancje, co wskazuje na obecność "gospodarki narkotykowej" w okresie rzymskim. Precyzyjne dozowanie, które ułatwiają te łyżki, podkreśla wiedzę i dyscyplinę związaną z ich stosowaniem. Niewłaściwe dawki silnych substancji, takich jak belladonna lub sporysz, mogły mieć katastrofalne konsekwencje, w tym halucynacje lub śmierć.

"Te łyżki były częścią standardowego zestawu wojownika, umożliwiając mu odmierzanie i spożywanie używek w ogniu bitwy" – piszą autorzy. Sama ilość tych artefaktów świadczy o ich rozpowszechnieniu i znaczeniu takich praktyk w utrzymaniu morale i gotowości fizycznej.

Naukowcy podkreślają, że stosowanie używek przez plemiona germańskie podważa długo utrzymywane założenia, że grupy te, często określane przez swoje rzymskie odpowiedniki jako "barbarzyńcy", miały ograniczony dostęp do narkotyków poza alkoholem. Te nowe dowody sugerują bardziej złożony obraz ich praktyk kulturowych i leczniczych.

Narzędzia te były nie tylko akcesoriami na polu bitwy, ale symbolami głębszego zrozumienia farmakologii, włączenia wojny, rytuałów i handlu w tkankę tych społeczeństw.

Wyniki badań zostały opublikowane w czasopiśmie Praehistorische Zeitschrift.

Więcej informacji: Jarosz-Wilkołazka, A., Kokowski, A. i Rysiak, A. (2024). W narkotycznym transie, czyli używkach w społecznościach germańskich okresu rzymskiego. Praehistorische Zeitschrift. doi:10.1515/pz-2024-2017









Badania ujawniają, że barbarzyńscy wojownicy używali używek w bitwach w czasach rzymskich | Wiadomości archeologiczne Magazyn online



















poniedziałek, 9 grudnia 2024

Jak zdobyć Nagrodę Nobla?





Naprawdę??



przedruk
tłumaczenie automatyczne







Nauka stojąca za zdobyciem Nagrody Nobla? 

Bycie mężczyzną z zamożnej rodziny






W świecie, w którym ponad połowa laureatów pochodzi z gospodarstw domowych należących do 5% najbogatszych, marnuje się wiele talentów

Lubimy przełomowe odkrycia naukowe. Ludzkość ostatecznie na nich polega. Ma to więc znaczenie, jeśli tracimy jakieś odkrycia.

Ale przekonujące dowody na to, że rzeczywiście coś tracimy, pochodzą z nowego badania nad pochodzeniem w dzieciństwie (mierzonym na podstawie zawodu ich ojca) niektórych odnoszących sukcesy naukowców: laureatów Nagrody Nobla.


Gdyby talenty i możliwości były równo rozłożone, przeciętny zwycięzca pochodziłby ze środowiska o średnich dochodach. 

A rzeczywistość? 

Przeciętny laureat dorastał w gospodarstwie domowym znajdującym się nieco poniżej 10 proc. najbogatszych. Ponad 50% pochodzi z górnych 5%. 

Ojcowie laureatów to najprawdopodobniej właściciele firm, lekarze lub inżynierowie (nie politycy, przepraszam dzieciaki).


Tak więc albo talenty są bardzo nierówno rozdzielone, skoncentrowane wśród bogatszych rodzin, albo szansa jest. To drugie. Podkreślając, że bardziej równy podział szans oznaczałby większy postęp naukowy, autorzy wykazują, że miasta, które mają większą mobilność międzypokoleniową, produkują więcej laureatów.

Chcesz, aby Twoje dzieci zdobyły Nobla i nie możesz zmienić własnego zawodu? Z badania wynikają dwie rady. 

Mieć syna (jeśli jesteś kobietą, musisz pochodzić ze szczególnie bogatej rodziny, co wskazuje na szersze bariery, z jakimi borykają się kobiety w nauce) i mieszkać w Ameryce.

Dostęp do możliwości naukowych poprawił się w ciągu 125 lat przyznawania Nagród Nobla. 

Typowy zwycięzca znajdował się w 10% najlepszych w 1900 roku, podczas gdy obecnie jest to 20%.


Ci, którzy urodzili się w bogatszych krajach, a nie tylko w bogatszych rodzinach, mają znacznie większe szanse na zdobycie Nagrody Nobla. Od stu lat ta przepaść prawie się nie zmniejszyła. To dużo zmarnowanego talentu. I stracone przełomy.





Torsten Bell jest posłem Partii Pracy





.theguardian.com/commentisfree/2024/dec/07/the-science-behind-winning-nobel-prize-being-man-from-wealthy-family-torsten-bell













wtorek, 3 grudnia 2024

Naukowcy strategiczni (Chiny)




kochaj ojczyznę, miej odwagę odkrywać, odrzuć przeciętność i dąż do doskonałości

będzie chciał wyrosnąć na niezależnego pracownika naukowego i będzie się martwił z powodu dużej niepewności w procesie wzrostu, co jest nieuniknionym prawem uniwersalnym








przedruk
tłumaczenie automatyczne

język chiński jest bardzo wieloznaczy, stąd - słabe tłumaczenie






Han Qide, akademik Chińskiej Akademii Nauk: 

Pozbycie się "lęku przed 35-latkami" pozwala "wyłonić się" większej liczbie młodych talentów



2024-10-15 18:19:24 Źródło: Dziennik Nauki i Technologii







Science and Technology Daily reporter Cao Xiuying

Duża liczba innowacyjnych młodych talentów jest źródłem innowacyjności kraju, a także nadzieją na rozwój naukowy i technologiczny. Sekretarz generalny Xi Jinping podkreślił, że konieczne jest stworzenie dużego zespołu młodych talentów naukowych i technologicznych, skoncentrowanie polityki kultywowania narodowych strategicznych sił talentów na młodych talentach naukowych i technologicznych oraz wspieranie młodych talentów w obejmowaniu przywództwa i odgrywaniu wiodącej roli.


Profil

Han Qide, patofizjolog, akademik Chińskiej Akademii Nauk, akademik Akademii Nauk dla Krajów Rozwijających się, honorowy prezes Chińskiego Stowarzyszenia na rzecz Nauki i Technologii, były wiceprzewodniczący Stałego Komitetu X i XI Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych, wiceprzewodniczący XII Komitetu Narodowego Chińskiej Ludowej Politycznej Konferencji Konsultatywnej oraz przewodniczący XI-XIII Komitetu Centralnego Towarzystwa Jiusan. Od dłuższego czasu zajmuje się farmakologią molekularną i podstawowymi badaniami układu krążenia, a także ma na swoim koncie ważne osiągnięcia w dziedzinie badań nad podtypem receptora nadnerczy α1. W ostatnich latach zaangażował się w propagowanie budowy interdyscyplinarnej historii naukowej i kultury naukowej.





Nowe wyzwania w doborze talentów w ramach krajowego systemu strategii nauki i technologii



Reporter: W ostatnich latach zainteresowanie Chin młodymi talentami naukowymi i technologicznymi wzrosło do rangi krajowej strategii i mam nadzieję, że przejmą one inicjatywę i odegrają wiodącą rolę. Jak myślisz, jakie młode talenty naukowe i technologiczne mogą przejąć inicjatywę i odegrać wiodącą rolę?

Han Qide: Patrząc wstecz na naukowców, którzy odegrali wiodącą rolę w rozwoju nauki i technologii w historii, od Vannevala Busha ze Stanów Zjednoczonych podczas II wojny światowej po Qian Xuesena, Qian Sanqianga, Li Siguanga i Zhou Guangzhao w ważnym okresie rozwoju naukowego i technologicznego w Nowych Chinach, mają wspólną cechę, to znaczy, że są zarówno naukowcami, jak i strategami, to znaczy są tym, co nazywamy naukowcami strategicznymi. Jakie są cechy naukowca strategicznego? Reasumując, jest to wizja szeroka, zdolna do głębokiego zrozumienia ducha nauki, mająca całościowe rozeznanie w rozwoju nauki i technologii oraz zdolna do formułowania perspektywicznych opinii strategicznych dla krajowego układu strategicznego nauki i techniki.

Jeśli przyjrzymy się prawu wzrostu naukowców zajmujących się strategią, odkryjemy, że na ogół tylko czołowe talenty w nauce i technologii mogą stać się naukowcami strategicznymi, a naukowcy strategiczni są wychowywani przez wiodące talenty w nauce i technologii.

Reporter: Kim jest wiodący talent w nauce i technologii? Jak rodzą się liderzy nauki i technologii?

Han Qide: Myślę, że są cztery rzeczy, które są stosunkowo jasne: po pierwsze, istnieje zdolność do innowacji w nauce i technologii; po drugie, przywództwo w zespole; Po trzecie, posiadać umiejętność myślenia holistycznego, perspektywicznego i strategicznego; Po czwarte, bądź cnotliwy, rozumiej ducha nauki i bądź pełen humanistycznych uczuć.

Aby zbadać, w jaki sposób powstają czołowe talenty w nauce i technologii, jednym z pierwszych pytań, które należy omówić, jest to, czy są one "wyłaniane" czy "wybierane" i czy są "urodzone" czy "kultywowane". Wydaje się, że dobra gleba dla innowacji może w naturalny sposób wytworzyć talenty wysokiej jakości, ale nie wystarczy wyprodukować talenty wysokiej jakości, ale trzeba je również pielęgnować.

Jak się rozmnażać? Będzie się to wiązało z szeregiem kwestii, tzw. "eklektyczną selekcją talentów", czy potrafi trafnie selekcjonować talenty i czy wyrwie sadzonki, które pomogą im rosnąć. Ponadto, jeśli będzie tylko dostęp, a nie mechanizm przeglądu i eliminacji, nieuchronnie będziemy drżeć, gdy wybierzemy opcję, martwiąc się, że wybrane osoby nie będą w stanie tego zrobić, a także zablokujemy wejście spóźnialskich.

Inny przykład:

czy "ramię w ramię", które często nazywamy, jest skuteczną ścieżką dla osiągnięć wiodących talentów naukowych i technologicznych? Generalnie uważamy, że jeśli nie damy stanowiska strategicznemu menedżerowi talentów, jak możemy pozwolić mu na udzielanie dobrych rad i odzwierciedlenie jego strategicznego myślenia? Dlatego konieczne jest postawienie go na określonej pozycji przywódczej. Idealnie byłoby, gdyby był dobrym naukowcem i potrafił pracować na stanowisku kierowniczym, aby stać się lepszym liderem, a nawet naukowcem strategicznym. Jeśli jednak jest dobrym naukowcem, ale nie nadaje się na lidera, a my umieścimy go na stanowisku lidera, to będzie to wielkie marnotrawstwo. 

A na domiar złego, być może nie był najlepszym naukowcem w pierwszej kolejności i został postawiony na stanowisku kierowniczym. Dlatego warto sprawdzić, czy "podwójne ramię" jest dobrym sposobem.



Reporter: Czy uważa Pan, że konieczna jest selekcja strategicznych talentów naukowych i technologicznych w bardziej ukierunkowany sposób?

Han Qide: To pytanie dotyczy związku między "narodzinami" a "edukacją", o którym właśnie mówiłem. Dziecko musi się najpierw urodzić, ale po urodzeniu jego uzdolnienia nie są takie same. Dlatego, aby "kształcić uczniów zgodnie z ich predyspozycjami", musimy najpierw rozróżnić, czy dana osoba nadaje się na naukowca czy muzyka i nie powinna istnieć tylko jedna ścieżka rozwoju. Oczywiście, musimy wybierać ludzi o wybitnych zdolnościach, którzy najlepiej potrafią wytrwać w badaniach naukowych; Ale powinna istnieć również różnorodność kryteriów selekcji i nie powinna być ona ukierunkowana tylko na jeden kierunek.

Reporter: W ostatnich latach przeprowadziliśmy wiele badań i praktyk w tej dziedzinie, co o tym sądzisz?

Han Qide: Obecnie wiele jednostek prowadzi prace pilotażowe nad innowacyjną selekcją i myślę, że jest to dobra próba. Na przykład Chińska Narodowa Fundacja Nauk Przyrodniczych udzieliła kluczowego wsparcia młodym talentom naukowym i technologicznym w niektórych kierunkach. Jeśli jednak zakres zostanie jeszcze rozszerzony, powinniśmy również uważać na możliwe skutki uboczne. Myślę, że każdy wybór powinien być rozpatrywany całościowo i powinno być rozróżnienie pod względem poziomu, zakresu itp.



Zastanów się nad logiką leżącą u podstaw systemu oceny talentów naukowych i technologicznych

Reporter: Co sądzi Pan o obecnym systemie oceny talentów naukowych i technologicznych?

Han Qide: Obecne badania naukowe i socjologia nauki wysunęły wiele krytycznych uwag na temat ilościowej oceny talentów naukowych i technologicznych, uważając, że nie jest ona zgodna z logiką leżącą u podstaw oceny akademickiej, ale jest produktem zarządzania administracyjnego.

Pytanie brzmi jednak, co jeszcze możemy zrobić bez podejścia ilościowego? 

Wzajemna recenzja jest jednym ze sposobów, ale ma również wielkie ograniczenia i można o niej powiedzieć, że jest to podejście "najmniej złe". Przede wszystkim problemem, z którym się spotykamy, są ograniczenia konfrontacji między starym i nowym paradygmatem akademickim. Dorobek naukowy samych recenzentów jest z pewnością wybitny, a nawet założyli oni sektę. Jednak wraz z szybkim rozwojem nauki i techniki, własny paradygmat akademicki recenzentów będzie powodował nieświadome "cieniowanie" recenzentów, co często prowadzi do tego, że niektóre wywrotowe idee nie są afirmowane, dlatego szczególny nacisk należy położyć na wspieranie badań interdyscyplinarnych i przełomowych.

Po drugie, zarówno model "dużych rówieśników", jak i "małych rówieśników" ma pewne ograniczenia. Ograniczenia związane z dużą recenzją są oczywiste, ponieważ stopień zróżnicowania dyscyplin jest obecnie bardzo wysoki i jest jak góra przeplotu, a ludziom, którzy "nie rozumieją", naprawdę trudno jest ocenić. Chociaż młodsi rówieśnicy mają wyższy poziom świadomości w dziedzinie akademickiej, konflikty spowodowane poglądami i osobistymi relacjami między nimi będą bardziej widoczne. 

Ludzie, którzy nie są świętymi i mędrcami, będą mieli subiektywne myśli i emocje. Myślę jednak, że są pewne podstawowe zasady, których należy przestrzegać, takie jak nie tworzenie kół, "rzeki i jeziora" oraz "pozdrowienia" są absolutnie niedozwolone. To wszystko są pytania, z którymi muszą sobie radzić recenzenci.


Reporter: W jaki sposób, Pana zdaniem, należy poprawić wzajemną weryfikację?

Han Qide: Po pierwsze, hierarchiczne połączenie małych recenzji i dużych recenzji naukowych. Na przykład Xplorer Prize i New Cornerstone Fellows Program właśnie to zrobiły, a praktyka pokazała, że odniosły one względny sukces.

Jianwei Pan jest członkiem Komitetu Naukowego programu New Cornerstone Fellows. Na ubiegłorocznym "Young Scientist 502 Forum" powiedział, że w procesie recenzowania projektów New Cornerstone Fellows nie przecina się przegląd małych i dużych rówieśników w swoich dziedzinach. Te doświadczenia są warte promowania. Po zakończeniu małej recenzji wzajemnej wyniki powinny zostać przedstawione w sposób kompleksowy do celów odniesienia dla dużych podmiotów równorzędnych; 

W ten sam sposób wyniki przeglądu dużych rówieśników powinny być również przekazywane młodszym rówieśnikom w celu oceny, zwłaszcza gdy ocenia się talenty na podstawie profesjonalnej wiedzy w danej dziedzinie. Być może lepiej byłoby mieć dodatkowy cykl recenzji w tym procesie.

Po drugie, istnieje potrzeba skuteczniejszego mechanizmu nadzoru ze strony osób trzecich, a zachowania takie jak "pozdrowienia" powinny być traktowane poważnie, aby stopniowo stanowiły środek odstraszający.

Po trzecie, konieczne jest odpowiednie zwiększenie możliwości młodych naukowców do przedstawiania własnych argumentów. Na przykład, jeśli wniosek o fundusz nie zostanie zatwierdzony, czy możesz dać im jakieś kanały obrony?

Reporter: Czy dział oceniający będzie narzekał: "Jeśli wszyscy przyjdą się upomnieć, jak mogą sobie z tym poradzić"?

Han Qide: To naprawdę dylemat, jak znaleźć równowagę między wydajnością a sprawiedliwością, warto o tym porozmawiać.

Na podstawie poprzednich trzech punktów wzajemna ocena jest odpowiednio oddzielona od "prawa do decydowania". Wzajemna ocena jest jedynie punktem odniesienia dostarczanym przez ekspertów naukowych, czy ich prawo do komentowania i podejmowania decyzji powinno być odpowiednio oddzielone? Warto o tym porozmawiać.

Reporter: Czy może Pan podać jakiś przykład?

Rond: Na przykład, jestem zagranicznym członkiem Narodowej Akademii Medycznej. Kiedy National Academy of Medicine ocenia akademików, odbywa się kilka rund wzajemnej oceny, ale komisja składająca się z kilkunastu osób podejmuje ostateczną decyzję w oparciu o kompleksowe rozważenie różnych aspektów w oparciu o wzajemną recenzję. Innym przykładem jest nagroda "Seeking Truth Award" przyznawana przez 6-7 członków komitetu doradczego w celu dokonania ostatecznej oceny; W skład zarządu dawnej "Nagrody Zhou Guangzhao" wchodziło 9 członków i byli oni odpowiedzialni jedynie za zaproponowanie listy, a sam pan Zhou Guangzhao rozmawiał ze sobą, aby podjąć ostateczną decyzję.

Ponadto recenzowanie powinno być szczególnie interdyscyplinarne, "niepopularne", co sprzyja częściowemu zniwelowaniu niektórych ograniczeń poznawczych nieodłącznie związanych z recenzowaniem naukowym.

Reporter: Ogólnie rzecz biorąc, uważa Pan/Pani, że konieczne jest wyciąganie wniosków z udanych doświadczeń związanych z wzajemną oceną na wysokim szczeblu w kraju i za granicą oraz aktywne poszukiwanie skuteczniejszego systemu oceny.

Han Qide: Tak, ale w ostatecznym rozrachunku, wciąż jest to kwestia naukowego gruntu i naukowej kultury. Nawet jeśli zostanie wprowadzonych wiele poprawek w mechanice, jeśli kultura się nie poprawi, jest miejsce dla każdego dobrego mechanika, który "zajmie lukę". Poprawa jakości gleby w nauce i kulturze ma fundamentalne znaczenie.

Sugestie dotyczące innowacyjnych ścieżek selekcji talentów

Reporter: Co najbardziej niepokoi Pana/Panią w obecnym kształceniu i selekcji młodych talentów naukowych i technologicznych?

Han Qide: W dzisiejszych czasach wielu lekarzom i doktorom habilitacyjnym coraz trudniej jest znaleźć odpowiednią pracę, a nawet jeśli już znajdą pracę, muszą stawić czoła szeregowi kłopotów, takich jak walka o "czapki", wydawanie dokumentów, "chwytanie" projektów i problem "albo awansu, albo odejścia", a także trudno jest zagłębić się w badania.

Muszą również radzić sobie ze złożonymi relacjami międzyludzkimi, zbyt wieloma zadaniami pozaakademickimi, brakiem czasu i szeregiem obciążeń, takich jak przejście na emeryturę, założenie rodziny i wychowywanie dzieci. Stąd idea "lęku 35-latka". Myślę, że to nie jest puste stwierdzenie, to jest rzeczywiście obiektywne zjawisko w procesie rozwoju młodych talentów.

Reporter: Co sądzi Pan o "lęku przed 35 rokiem życia"?

Han Qide: Jak to się stało, że doszedłeś do takiego dylematu? Myślę, że "lęk przed 35-latkiem" może być naturalnym etapem charakterystycznym dla rozwoju akademickiego, a doktorant, nawet jeśli jest doktorantem z pewnym doświadczeniem zawodowym w niezależnej pracy, nieuchronnie napotka okres wąskiego gardła, kiedy będzie chciał wyrosnąć na niezależnego pracownika naukowego i będzie się martwił z powodu dużej niepewności w procesie wzrostu, co jest nieuniknionym prawem uniwersalnym.

Myślę jednak, że są w tym również pewne obiektywne czynniki. Na przykład, czy istnieje problem "więcej mnichów i mniej owsianki" i czy liczba naszych "mnichów" jest już zbyt duża? W ostatnich latach skala doktorantów kształconych w Chinach rzeczywiście gwałtownie wzrosła, ale Chiny są tak duże, że nadal istnieje długotrwały niedobór talentów. Dlaczego więc nie możemy mieć tylu doktoratów w naszych miejscach pracy? Czy chodzi o to, że jest mniej funduszy i projektów wspierających tak wiele miejsc pracy? Wydaje się, że tak nie jest.

Reporter: Jeśli nie jest to ani "za dużo mnichów", ani "mniej owsianki", to w czym tkwi problem?

Han Qide: Myślę, że jednym z możliwych powodów jest to, że podajemy zbyt mało rodzajów "owsianki". Na przykład talenty podoktorskie mogą być kwalifikowane na różne stanowiska, ale nie ma więcej niż kilka stanowisk, które udostępniamy, tak że wszyscy są skoncentrowani na kilku wąskich ścieżkach, a wiele osób nie może znaleźć odpowiedniego stanowiska dla siebie, co powoduje problemy.

Jest jeszcze wiele innych kwestii, które warto przedyskutować. Na przykład początkujący młody naukowiec często musi radzić sobie z wieloma nieistotnymi obowiązkami, ile czasu w ciągu dnia poświęca na zajmowanie się sprawami niezwiązanymi z badaniami naukowymi, które zlecają mu przełożeni i opiekunowie projektu?

Innym przykładem jest to, że obecnie opowiadamy się za "zorganizowanymi badaniami naukowymi" i jest coraz więcej wielkiej nauki i projektów badawczych na dużą skalę. Jednak ostatnie badania wykazały również, że duże projekty mogą mieć czynniki, które nie sprzyjają "pojawianiu się" młodych naukowców. Ponadto należy udoskonalić nasz system oceny, aby młodzi naukowcy mogli być bardziej rozpoznawalni. Teraz ludzie, którzy pracują, to często ludzie młodzi, a końcowy zaszczyt często należy do "dużej kawy", a różnica w dochodach nie jest mała. Chociaż poziom dochodów naukowców w Chinach wzrósł jako całość, jeśli wkład i dochody będą niezrównoważone, tylko pogłębi to "35-letni niepokój".

Reporter: Jak Pan/Pani zdaniem powinien rozwiązać problem "lęku sprzed 35 lat"?

Han Qide: Ta kwestia stała się gorącym tematem w społeczeństwie i wymaga większej uwagi. Mam kilka propozycji.

Po pierwsze, konieczne jest dokładne umiejscowienie zorganizowanych badań naukowych i poprawa strategicznego układu nauki i technologii. Na przykład, jeśli kraj uważa, że jakaś kwestia jest bardzo ważna, niezależnie od tego, czy są to badania podstawowe, czy badania stosowane, musimy skoncentrować nasze wysiłki na rozwiązywaniu kluczowych problemów i tworzeniu dużych projektów. Czy jednak na tej podstawie możemy mieć pełniejszy plan strategiczny i traktować duże projekty jako "biznes" i systematycznie nimi zarządzać? Na przykład zostanie on podzielony na kilka "stosunkowo dużych" projektów, tak aby więcej czołowych talentów mogło zabłysnąć i jak najlepiej je wykorzystać. Może to mieć efekt "1+1>2".

Po drugie, należy określić proporcję młodych naukowców wśród kluczowych członków głównych projektów naukowo-badawczych.

Reporter: Znalazło to odzwierciedlenie w wielu politykach.

Han Qide: Tak, ale myślę, że trzeba to wdrożyć skuteczniej.

Po trzecie, musimy stworzyć młodym naukowcom więcej możliwości zaprezentowania swoich talentów. Na przykład "Young Scientists 502 Forum" jest platformą, na której młodzi naukowcy mogą się pokazać. Myślę jednak, że oprócz młodych ludzi biorących udział w konferencji jest wielu wybitnych młodych naukowców i powinniśmy znaleźć sposób, aby mogli się pokazać i "ujawnić".

Po czwarte, konieczne jest ujednolicenie mechanizmu atrybucji osiągnięć naukowo-badawczych i ścisłe określenie, że osoby, które nie mają znaczącego wkładu, nie mogą być zaliczane do grona autorów prac ani członków nagrodzonych. Niektóre z dobrych publikowanych dziś artykułów mają "odpowiedzialnych autorów", ale czy odpowiedzialni autorzy mogą być naprawdę odpowiedzialni? Powinniśmy usprawnić odpowiednie mechanizmy, aby nieodpowiedzialni ludzie nie ośmielali się podpisywać swoim nazwiskiem.

Po piąte, będziemy nadal zwiększać udział funduszy młodzieżowych i projektów ogólnych. Niedawno Chińskie Stowarzyszenie na rzecz Nauki i Technologii uruchomiło projekt podnoszenia młodych talentów, który moim zdaniem jest bardzo dobry, chociaż kwota finansowania nie jest duża, ale stwarza możliwości dla młodych ludzi.

Po szóste, należy ustanowić specjalny fundusz wspierający młodych naukowców w uczestnictwie w międzynarodowych wymianach i współpracy.

Po siódme, zmniejszenie obciążeń niezwiązanych z badaniami naukowymi młodych naukowców, na przykład poprzez ustanowienie standardu zapewniającego, że uczestniczą oni w zajęciach pozaakademickich nie dłużej niż jeden dzień w tygodniu.

Po ósme, nakręcić film i dramat telewizyjny, który odzwierciedla "niepokój 35-latka". Istnieje wiele filmów, które skupiają się na młodych talentach w różnych branżach, takich jak "Fearless" o młodych prawnikach, "Promising Future" o młodych ludziach w branży finansowej, a ostatnio dramaty filmowe i telewizyjne, które odzwierciedlają życie zwykłych młodych pracowników umysłowych w średnim wieku. Dlaczego więc nie powstał dramat filmowy, który odzwierciedlałby dylemat, przed którym stoją obecnie młodzi naukowcy? Myślę, że powinniśmy zrobić taki dobry film, żeby całe społeczeństwo mogło zmierzyć się z tym problemem.



Do młodych talentów naukowych i technologicznych


Pokolenie ma misję pokoleniową. Ding Shisun, dawny rektor Uniwersytetu Pekińskiego, powiedział kiedyś: "Nasze pokolenie ciężko pracowało, ale możemy stworzyć tylko dobre warunki dla przyszłych pokoleń".

Dzisiejsze pokolenie naukowców zmieniło się diametralnie. Rozwój nauki i techniki do dnia dzisiejszego, zwłaszcza w naszym kraju, wkroczył w nową erę. Zadania, których podejmują się naukowcy młodsi i w średnim wieku, różnią się od naszych i to od nich zależy dalszy rozwój.

Mam nadzieję, że ci młodzi naukowcy w średnim wieku będą mieli szerszą wizję, zobaczą ludzką cywilizację, życie i wszechświat oraz lepiej komunikują się ze swoimi międzynarodowymi odpowiednikami. Naukowcy mają granice państwowe, a nauka jest nierozerwalnie związana z kulturą i narodowością, ale ogólnie rzecz biorąc, nauka jest wspólną sprawą całej ludzkości. Wzmacniamy również wymianę, musimy uczyć się z otwartym umysłem, a także powinniśmy wymieniać się i dzielić naszymi zdobyczami ze światową społecznością naukową, aby promować rozwój sprawy naukowej całej ludzkości. Myślę, że to jest wizja, to jest rzeczywistość i jest to ważna część naszego nieustającego marzenia o byciu naukowcem.

Na koniec chciałbym opowiedzieć o nadziei zawartej w 16 słowach: kochaj ojczyznę, miej odwagę odkrywać, odrzuć przeciętność i dąż do doskonałości.



- Dynastia Han Qide
Redaktor naczelny: Lou Yulin














stdaily.com/web/gdxw/2024-10/15/content_243043.html







niedziela, 24 listopada 2024

Sztucznie wywołane ulewne deszcze







przedruk






Madagaskar: sztucznie wywołany deszcz doprowadził do powodzi w Antananarywie


24 listopada 2024 14:42
Radio Maryja


Sztucznie wywołane ulewne deszcze, którym w piątek i sobotę towarzyszył grad, zalały ulice stolicy Madagaskaru, Antananarywy i doprowadziły do poważnych szkód materialnych – przyznało w niedzielę madagaskarskie przedsiębiorstwo wodociągowo-elektryczne (JIRAMA).

Zmagających się z wysokimi temperaturami mieszkańców stolicy Madagaskaru zaskoczyły ulewne deszcze, które bardzo szybko zalały ulice i domy. Nie mniejsze zdziwienie wywołał u nich komunikat rządowej instytucji odpowiedzialnej za gospodarkę wodną.


„Wykorzystaliśmy zaawansowaną technologię tworzenia sztucznych chmur i sztucznego deszczu. To właśnie udało się osiągnąć dziś i zrobimy to jutro” – oświadczyła JIRAMA na swoim profilu na Facebooku.

Inżynierowie z JIRAMA chcieli podnieść poziom wody w zbiorniku elektrowni w Andekaleka, aby mogła wytwarzać więcej energii elektrycznej. Z powodu długotrwałej suszy, w stolicy Madagaskaru od kilku miesięcy dochodzi do powtarzających się przerw w dostawach energii elektrycznej.

Madagaskar jest jednym z najbardziej narażonych na zmiany klimatu krajów na świecie, ponieważ zmieniające się wzorce pogodowe przynoszą więcej okresów suszy i nieprzewidywalnych pór deszczowych.

Madagaskar jest też pierwszym krajem na świecie, w którym od kilku lat ludzie umierają z głodu wywołanego zmianami klimatycznymi, a nie działaniami wojennymi. Eksperymenty z „zasiewaniem” chmur deszczowych mają pomóc rozwiązać ten problem.

Ta technika modyfikacji pogody jest znana od kilku dekad i polega na wprowadzaniu do chmur materiałów takich jak jodek srebra, jodek potasu lub suchy lód.

Manipulowanie pogodą wykorzystywały wojska USA podczas wojny w Wietnamie, zalewając deszczami tzw. Szlak Ho Chi Minha, którym dostarczano zaopatrzenie i broń siłom Wietkongu. Od lat 90. ubiegłego stulecia techniki te wykorzystują Zjednoczone Emiraty Arabskie, wypatrując rzadkich na tamtejszym niebie chmur i wysyłając w ich kierunku specjalistyczne samoloty wyposażone w higroskopijne flary.





radiomaryja.pl/informacje/madagaskar-sztucznie-wywolany-deszcz-doprowadzil-do-powodzi-w-antananarywie/