Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą niemcy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą niemcy. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 5 sierpnia 2025

Brzeski i Wielomska o granicach Polski







przedruk


Dr Rafał Brzeski: Wiele wskazuje na to, że Niemcy dążą do pokojowej okupacji części Polski

28.07.2025 10:59

– Niemcy infiltrują na polską stronę narzędzia przydatne do siania chaosu, strachu i destabilizacji polskich społeczności. Narzędziami tymi są imigranci, zwłaszcza ci wyselekcjonowani, którzy po niemieckiej stronie dali się poznać jako element aspołeczny. Wiele wskazuje, że oba te tory działań mają doprowadzić do pokojowego okupowania „od wewnątrz” sporej części terytorium Polski – mówi dr Rafał Brzeski w rozmowie z Jakubem Pacanem.



Co musisz wiedzieć:

Zdaniem dr. Rafała Brzeskiego, Niemcy infiltrują na polską stronę narzędzia przydatne do siania chaosu, strachu i destabilizacji polskich społeczności.
Narzędziami tymi są według niego imigranci, zwłaszcza ci wyselekcjonowani, którzy po niemieckiej stronie dali się poznać jako element aspołeczny.
 
W prawie międzynarodowym rozróżnia się dwa rodzaje okupacji. 

Okupację wojenną [occupatio bellica – przyp. red.] w wyniku podboju militarnego oraz okupację pokojową [ocuppatio pacifica – przy. red.] bez użycia przemocy militarnej.
Obecne działania Niemiec na granicy z Polską mogą być elementem strategii prowadzącej do okupacji pokojowej części terytoriów naszego kraju.
 

"Służalców nie brakuje"

– W najnowszej historii Polski trudno znaleźć polityka, który tak bardzo przysłużyłby się drugiemu państwu kosztem własnego, tak jak robi to Donald Tusk?

– Jeżeli za najnowszą historię Polski przyjąć lata po II wojnie światowej, to takich służalców nie brakuje. W Polsce Ludowej Bolesław Bierut, a później Wojciech Jaruzelski. Oni jeździli bić pokłony na Wschód, do Moskwy. Donalda Tuska można zaliczyć to tej kategorii hołdowników, z tym że on jeździł w odwrotnym kierunku – na Zachód, do Berlina i Brukseli. Jeździł, gdyż teraz nikt go nawet nie wzywa. On już tylko odbiera telefon.

– Które momenty w polityce Donalda Tuska są według Pana najbardziej brzemienne w skutkach dla Polski?

– Nie wiem. Mam za mało informacji o tym, co mógł obiecać i do czego się zobowiązał przed 1989 rokiem. Co obiecał w dniach, a może nawet godzinach obalania rządu Jana Olszewskiego. Co ustalał z przywódcami Niemiec w Brukseli. O czym rozmawiał z Władimirem Putinem na sopockim molo 1 września 2009 roku. Jego obecne decyzje i zachowanie skłaniają do oceny, że zobowiązanie były daleko idące, a kwity są mocne.

– W co grają teraz Niemcy na granicy niemiecko-polskiej?


– Działają dwutorowo. Z jednej strony sprawdzają mechanizmy transgranicznej współpracy dobrosąsiedzkiej oraz lojalność i sprawczość zaangażowanych w nią ludzi. Tu prezydent miasta, tam wiceburmistrz, ówdzie autorytet wykreowany na grantach niemieckich fundacji itp. Z drugiej strony infiltrują na polską stronę narzędzia przydatne do siania chaosu, strachu i destabilizacji polskich społeczności. Narzędziami tymi są imigranci, zwłaszcza ci wyselekcjonowani, którzy po niemieckiej stronie dali się poznać jako element aspołeczny.

Wiele wskazuje, że oba te tory działań mają doprowadzić do pokojowego odtworzenia Rzeszy Niemieckiej w granicach z 31 grudnia 1937 roku. Innymi słowy – do pokojowego okupowania „od wewnątrz” sporej części terytorium Polski. Jeżeli przy okazji udałoby się inkorporować do Rzeszy terytorium dawnego Wolnego Miasta Gdańsk, to Berlin uzyskałby historyczny bonus, gdyż w 1937 roku Gdańsk do Rzeszy nie należał.


Okupacja pokojowa

– Co to znaczy pokojowa okupacja? Jak miałaby ona wyglądać?

– W prawie międzynarodowym rozróżnia się dwa rodzaje okupacji. Okupację wojenną [occupatio bellica – przyp. red.] w wyniku podboju militarnego oraz okupację pokojową [ocuppatio pacifica – przy. red.] bez użycia przemocy militarnej. Okupacja pokojowa to według definicji czasowe zajęcie terytorium jednego państwa przez inne państwo, przy czym to zajęcie nie jest bezpośrednim wynikiem działań wojennych. Może się wprawdzie odbywać przy udziale sił zbrojnych, ale w charakterze policyjnym, dla utrzymania porządku. Podstawowym warunkiem jest zgoda państwa okupowanego na zajęcie jego terytorium przez okupanta. Okupacja pokojowa bez zgody państwa okupowanego jest tożsama z okupacją wojenną. Mówiąc inaczej – jest to okupacja „za porozumieniem stron”.

– Czyli?

– Cel okupacji pokojowej jest jednak ten sam, co przy okupacji wojennej, i jest nim „ochrona określonych praw i interesów państwa okupującego”. Z punktu widzenia okupanta ocuppatio pacifica jest bardzo wygodna, ponieważ nie jest unormowana w prawie międzynarodowym w takim stopniu jak occupatio bellica, która obrosła w konwencje, reguły, przepisy i paragrafy.


Okupacja pokojowa daje państwu planującemu takie rozwiązanie praktycznie nieograniczoną swobodę działania tak długo, jak nie zdecyduje się ono na użycie siły lub odwoła się do groźby jej użycia. Brak szczegółowych uregulowań sprawia, że można różnymi sposobami „ustawić” władze państwa wyznaczonego do pokojowego okupowania w pozycji biedaka wymagającego pomocy, gdyż pogrąża się w chaosie gospodarczym i społecznym oraz w kryzysie demokracji i praworządności prowadzącym do dyktatury szalejących na ulicach faszyzujących bojówek. Inwazja imigrantów nadaje się znakomicie do sterowania napięciami społecznymi, odpowiednią propagandą zaś, przy wykorzystaniu cierpliwie tworzonej i plasowanej agentury wpływu, można skłonić władze wyznaczonego do okupacji państwa, aby celem przywrócenia porządku zgodziły się na obcą pomoc w przejęciu kontroli nad biegiem spraw wewnętrznych.

Równocześnie całą operację można przedstawić międzynarodowej opinii publicznej jako najwygodniejsze rozwiązanie dla uniknięcia destabilizacji regionu. Ot chirurgiczny zabieg w interesie pokoju, spokoju, dobrostanu i dobrobytu.

– W jaki sposób Niemcy przed trybunałami międzynarodowymi będą dowodzić, że tereny III Rzeszy, które przypadły Polsce, należy zwrócić? W XXI wieku to absurd.

– Niemcy pracują nad tym od 1945 roku, przede wszystkim argumentując, że ustalenia konferencji poczdamskiej nie są dla Niemiec wiążące, gdyż Rzesza nie była stroną umowy. Ponadto wykorzystują fakt, że w Poczdamie Wielka Trójka odłożyła wiele kwestii do kończącej wojnę konferencji pokojowej, która się nie odbyła. Tym samym według tak zwanej „pozycji prawnej” Bundesrepubliki ustalenia poczdamskie są tymczasowe do momentu regulacji pokojowej z Niemcami jako całością. Natomiast tę całość Niemiec określił w swych orzeczeniach jako Federalny Trybunał Konstytucyjny w Karlsruhe.

– Jak brzmią te orzeczenia?

– Sprowadzają się one w skrócie do tezy, że Rzesza prawnie istnieje w granicach z 31 grudnia 1937 roku, Polska posiada w przyznanych jej w Poczdamie ziemiach tylko tymczasową administrację, natomiast nie posiada na tych terenach suwerennego władztwa, zachodnia granica Polski zaś jest tymczasowa do momentu zawarcia regulacji pokojowej z Niemcami jako całością. Zwraca się przy tym uwagę na zapis w artykule I kluczowego traktatu normalizacyjnego z grudnia 1970 roku, że ustalona w Poczdamie „istniejąca linia graniczna [...] stanowi zachodnią granicę państwową Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej”. Natomiast słowa w tym traktacie nie ma, że linia ta stanowi wschodnią granicę Niemiec.

– Jakie to niesie konsekwencje?

– W niemieckiej opinii artykuł IV traktatu nawiązuje do wspomnianej regulacji pokojowej z Niemcami jako całością. Podczas procesu ratyfikacji traktatu z 1970 roku wszystkie partie reprezentowane w Bundestagu przyjęły 17 maja 1972 roku rezolucję stwierdzającą, że nie określa on linii granicy, a jedynie stanowi wyrzeczenie się zmiany istniejącej linii granicznej siłą.

Tym samym zmiana granicy w sposób pokojowy, na przykład pod wpływem silnej presji zewnętrznej lub wewnętrznej (albo obu), nie została wykluczona. Uzasadnione jest zatem wrażenie, że według niemieckiej „pozycji prawnej” Rzesza najpierw powinna odtworzyć granice z 1937 roku, a dopiero potem uregulować swoje stosunki z Polską.


"Stosunki polityczne oparte są na spiskach"

– Twierdzenie, że Niemcy mają teraz jedyny moment na odzyskanie dawnych ziem wschodnich, odbierając je III RP, to najlepsza pożywka dla zwolenników teorii spiskowych.


– Może nie jedyny moment, ale z pewnością najlepszy czas od klęski militarnej III Rzeszy. Czy to jest teoria spiskowa? Historia uczy, że stosunki polityczne w tym międzynarodowe, oparte są, jeśli nie w całości, to w dużej mierze na spiskach, czyli działaniach tajnych. Tak było jest i będzie. Prowadzenie polityki przy otwartej kurtynie to pięknie brzmiąca mrzonka. Z drugiej strony „teoria spiskowa” to pobudzająca wyobraźnię etykietka używana dla zdewaluowania niewygodnych rozważań i ocen. Nie mam wątpliwości, że zostanę okrzyczany „ruską onucą”, zwłaszcza że propaganda moskiewska właśnie prowadzi kampanię demaskującą Niemcy jako kraj „staczający się od polityki pamięci ku polityce zbrojeń”, państwo, które nie ukrywa, że zamierza sformować „najsilniejsze konwencjonalne siły zbrojne w Europie”, czym przekreśla powojenne hasło „Nigdy więcej”.

– Mówienie o onucy niemal straciło już swoją moc.

– Wymachującym onucami chciałbym jednak przypomnieć, że kilka miesięcy po tragedii smoleńskiej Władimir Putin zaproponował niemieckiej elicie wspólne tworzenie przestrzeni od Władywostoku po Lizbonę, i propozycja została przyjęta. W przestrzeni tej nie ma miejsca na suwerenną Polskę, natomiast jest na rosyjsko-niemiecki propagandowy sojusz medialny.

– Czy to, co się dzieje na naszej granicy zachodniej, to już wojna hybrydowa Niemiec z Polską?

– Sądzę, że można uznać, iż do pierwszego przerzuconego przez Odrę do Polski migranta była to wojna informacyjna, a dalej jest już hybrydowa. To, co się dzieje, składa się bowiem z działań informacyjnych oraz z energetycznych działań fizycznych, takich jak transportowanie ludzi, przepychanie ich przez granicę itp.

– Sygnały ostrzegawcze co do zamiarów Niemiec względem ich dawnych ziem wschodnich co najmniej od dwóch dekad z roku na rok stawały się coraz bardziej czytelne. Czy Polska jest tak zdominowana przez wpływy niemieckie, że nasza klasa polityczna te sygnały ignorowała?

– Nie wszyscy ignorowali, ale powszechnie nie chciano wierzyć w ostrzeżenia. Roszczenia Niemiec zdawały się niewiarygodne, a przy tym były zgrabnie kamuflowane „dobrosąsiedztwem” oraz innymi łagodzącymi hasłami. Przecież sam Pan stwierdził przed chwilą o niemieckich roszczeniach granicznych: „W XXI wieku to absurd”. Ostrzegających nie było wielu, znacznie mniej niż uspokajaczy. Większość ostrzegających analityków zgrupowana była w założonym w 1944 roku w Warszawie i przeniesionym do Poznania Instytucie Zachodnim. Miał on dużą renomę, solidne zaplecze intelektualne i naukowe oraz znakomite archiwum. Co ma teraz po zmianie dyrekcji? Nie wiem.




Rafał Brzeski

[Dr Rafał Brzeski – według Służby Bezpieczeństwa PRL "Delegat Radia Wolna Europa na Kraj". Dziennikarz, autor książek, analityk, teoretyk i praktyk wojny informacyjnej. Pracował w BBC World Service, był korespondentem TVP w Londynie. Członek brytyjskiego Special Forces Club]


--------------



Ziętek-Wielomska: Niemieckie elity realizują plan. Polska ma być prowincją imperium


Niemcy realizują plan politycznego opanowania Europy. Z niezrozumiałych dla mnie powodów Polacy w większości nie są w stanie tego zrozumieć – mówi Magdalena Ziętek-Wielomska.



Stosunki polsko-niemieckie były przedmiotem rozmowy z Magdaleną Ziętek-Wielomską na kanale YouTube "Do Rzeczy". Przypomnijmy, że Ziętek-Wielomska, filozof zajmującą się cybernetyką i sterowaniem społecznym, prezes Fundacji "Instytut Badawczy Pro vita bona" jest autorką licznych publikacji, w tym pracy "Niemiecki sen o imperium".

Punktem wyjściowym rozmowy były coraz bardziej nieskrywane działania niemieckie wobec Polski w zakresie wpływania na naszą politykę.


Ziętek-Wielomska: Niemcy realizują długofalowy plan

– Czy polska polityka jest przejęta i my tylko łudzimy się, że mamy polskie władze? – zapytał prowadzący Piotr Szlachtowicz.

Zdaniem Ziętek-Wielomskiej przejęcie polityczne nastąpiło już bardzo dawno. – Zaczęło się właściwie od lat 80. W 89 r. w momencie upadku, jak to się u nas mówi, komunizmu zaczęło się regularne przejmowanie Polski – powiedziała publicystka.

Jak podkreśliła, było to robione bardzo sprytnie. Niemcy, choć cały czas są krajem zależnym od USA, to robiły różne rzeczy za plecami Amerykanów, mając swój plan. – Plan powstał pod koniec wojny, bo Niemcy wiedzieli, że nie pogodzą się z porażką, będą innymi metodami dążyć do osiągnięcia tych samych celów i krok po kroku swój plan realizowali – powiedziała.

Czekali, aż USA osłabną

Gość kanału "Do Rzeczy" dodała, że w Polsce jest trudne do zrozumienia i przyjęcia, że można mieć jakiś plan i przez dziesięciolecia dążyć do jego realizacji. Prezes "Pro vita bona" nakreśliła tło historyczne, zwracając uwagę m.in. na to, że to właśnie Niemcy najmocniej ciągnęły Polskę do Unii Europejskiej.

– Teraz, kiedy prawie cały świat, poza Polską, wie, że USA przestają być hegemonem i znany z ostatnich lat układ geopolityczny świata de facto już się skończył i wchodzimy w erę wielobiegunowości, to jest moment, na który Niemcy czekali. – Teraz Niemcy chcą zrealizować swój plan przekształcenia Europy, europejskiego filaru NATO, w twór imperialny. Zaczynają to już na całego odpalać właśnie dlatego, że Stany Zjednoczone są już dużo słabsze [...] Teraz pewne rzeczy są robione szybciej, w dużo bardziej otwarty sposób – powiedziała Ziętek-Wielomska.


Polska prowincją imperium?

W jej ocenie Niemcy nie będą jednak w stanie opanować politycznie Europy bez podporządkowania sobie Polski. – Trzeba zapamiętać, że jesteśmy kluczem do imperium. To jest coś, czego Polacy w większości z nieznanych dla mnie powodów nie są w stanie zrozumieć, mimo że mamy 1000 lat ciągłych prób przekształcenia Europy w imperium przez różne niemieckie dynastie – kontynuowała. Zaznaczyła, że mowa jest oczywiście o wizjach i planach niemieckich elit, nie o tamtejszym społeczeństwie.

Ziętek-Wielomska podkreśliła, że chodzi o podporządkowanie polityczne. Polska we wspomnianych planach ma być prowincją europejskiego imperium – język polski, polskojęzyczne urzędy, biało-czerwone flagi, ale najważniejsze decyzje polityczne nie będą zapadać w Warszawie. – Chodzi o to, że mamy nie mieć tożsamości narodowej, mamy zadowolić się statusem mieszkańców imperium, które będzie zarządzane przez określone centrum – powiedziała.


tysol.pl/a144278-dr-rafal-brzeski-wiele-wskazuje-na-to-ze-niemcy-daza-do-pokojowej-okupacji-czesci-polski

dorzeczy.pl/opinie/756744/plan-niemiec-zietek-wielomska-polska-prowincja-imperium.html


Dziemiany

 



Bursztynowa komnata czyli mamy środek lata 🙂
Nasz urząd wydał zgodę na odwierty oraz sondaż archeologiczny na terenie miejscowości Dziemiany, w powiecie kościerskim. Pozwolenie obejmuje prace poszukiwawcze domniemanego schronu szczelinowego z okresu drugiej wojny światowej.
Zdaniem ubiegającego się o pozwolenie, na terenie poszukiwań może znajdować się niemiecki depozyt z czasów II wojny światowej, który według informacji pojawiających się m.in. na hobbystycznym kanale na YT, może być nawet bursztynową komnatą, która zaginęła pod koniec wojny, a do dziś rozpala wyobraźnię poszukiwaczy.
Poszukiwania na terenie Dziemian cieszą się dużą popularnością w mediach 🎤.
Na terenie Dziemian w okresie II wojny światowej pod koniec 1943 roku Niemcy utworzyli wielki poligon wojskowy dla SS (SS-Truppen Übungsplatz „Westpreussen” Konitz). W miejscowości znajdowały się także koszary dla SS. Do Dziemian trafili m.in. służący w tej formacji Łotysze.
👉 Dotychczasowe poszukiwania ujawniły znajdujący się po ziemią ceglany, otynkowany od środka zbiornik zasypany śmieciami z okresu PRL. Wcześniej nie był ujęty na żadnych mapach. Poszukiwania depozytu trwają.
Na zdjęciach wykonana z masy plastyczno-żywicznej replika bursztynowej komnaty z muzeum w Mamerkach, oraz fragment muzealnej ekspozycji.




- Dotychczasowe poszukiwania ujawniły znajdujący się po ziemią ceglany, otynkowany od środka zbiornik zasypany śmieciami z okresu PRL. Wcześniej nie był ujęty na żadnych mapach. Poszukiwania depozytu trwają - dodał rzecznik PWKZ.


Zbiornik jest zasypany śmieciami z PRLu - chodzi o to, że na nim leżą śmieci?


Przypuszczam, że to znowu odprysk mojej sprawy - ja znajduję, a ktoś szuka, bo mnie się przemilcza. To już kolejna taka sprawa w ostatnim roku.

Tematy w Dziemianach łączą się też ze Stutthofem.



O przeszukiwaniu obiektu jaki zgłaszałem 3 lata temu 
(13 kwi 2022 - na adres

piotr.klimaszewski@zabytki.mail.pl) nic nie słychać, żeby ktoś - WUOZ - jakieś badania podjął.



Tajemnica?





wuoz_gd.bip.gov.pl/kontakt/kontakt.html



 





środa, 23 lipca 2025

Koniec wojny 8 maja 1945


tekst nieskończony


Propaganda niemiecka nie ustaje.





przedruk 
tłumaczenie automatyczne z niemieckiego


Koniec wojny 8 maja 1945

8 maja 1945 roku: Jak Manfred Schirmacher przeżył ucieczkę i wydalenie po II wojnie światowej



Czas czytania: 4 minuty

80 lat temu, gdy zakończyła się II wojna światowa, alianci wyzwolili Niemcy spod dyktatury nazistowskiej. Miliony Niemców uciekły na zachód. Manfred Schirmacher miał wtedy siedem lat.


zdjęcie 
epd-bild/Michael Ruffert

Manfred Schirmacher przeżył II wojnę światową


Był wtedy dzieckiem, ale Manfred Schirmacher nie może pozbyć się wspomnień: "Do dziś pamiętam, jak za nami spadła bomba, a wóz z końmi i ludźmi zatonął w lodzie" – wspomina 88-latek. W tym czasie, w lutym 1945 r., miał siedem lat i uciekał pieszo wraz z rodziną przez zamarznięty zalew w pobliżu Królewca w Prusach Wschodnich. Kilka dni wcześniej opuścili swoją wioskę Postnicken.

Nacierająca armia radziecka odcięła szlaki lądowe i chłopiec, jego matka i dwunastoletni brat są w drodze, jak setki tysięcy innych, konno i wozem, pieszo, przewiezieni ciężarówkami, pociągami towarowymi, statkami przez Morze Bałtyckie na zachód. Wojna szaleje wszędzie: słychać strzelaninę, nisko lecące samoloty ścigają się nad trasami, ciągle spadają bomby.


Rodzinie udaje się zdobyć miejsce na statku wielorybniczym "Walter Rau". Jako dziecko, jak wspomina Schirmacher, "było to dla mnie wspaniałe przeżycie, gdy zobaczyłem wiele statków w konwoju". Ale po dobrym uczuciu szybko pojawia się strach. Statki zostają zaatakowane przez łódź podwodną, ale udaje im się uciec. Inne statki, takie jak "Wilhelm Gustloff", zostają trafione i toną; Giną tysiące uchodźców.


Koniec wojny i kapitulacja w 1945 r.

"Walter Rau" w końcu cumuje w Kopenhadze, która jest nadal okupowana przez niemiecki Wehrmacht aż do kapitulacji nazistowskich Niemiec 8 maja 1945 roku. "28 marca pozwolono nam zejść na ląd" – wspomina ściszonym głosem Schirmacher – "Dostałem dodatkowe jajko na twardo od Czerwonego Krzyża, ponieważ były to moje ósme urodziny".

Podobnie jak Schirmacher i jego rodzina, miliony ludzi wyruszyły w podróż 80 lat temu: uciekali z Prus Zachodnich i Wschodnich, Pomorza czy Śląska przed wojną rozpętaną przez narodowosocjalistyczne Niemcy. Członkowie Armii Czerwonej, wyzwoleni Polacy czy Czechosłowacy mszczą się także za czas okupacji i brutalną kampanię eksterminacyjną Hitlera. Wielu Niemców na Wschodzie umiera od bomb, głodu, zimna i chorób. Dochodzi do morderstw, strzelanin i gwałtów.

Istnieją różne dane dotyczące liczby ofiar wśród niemieckich uchodźców i przesiedleńców:

 "Zakładamy, że ponad 600 000 do miliona osób zmarło w wyniku ucieczki i wypędzenia" – mówi Gundula Bavendamm, dyrektor Centrum Dokumentacji Ucieczek, Wypędzeń i Pojednania w Berlinie. Ponad 1,5 miliona losów uważa się za niewyjaśnione, podczas gdy inne źródła często mówią o dwóch milionach ofiar.





Konferencja poczdamska 1945

Kilka miesięcy po zakończeniu wojny, w sierpniu 1945 r., alianci podjęli na konferencji poczdamskiej decyzję o "uporządkowanym przesiedleniu ludności niemieckiej" z Polski, Czechosłowacji i Węgier. W wyniku ucieczki i wysiedlenia ojczyznę traci łącznie ponad 14 milionów Niemców z ziem wschodnich i zamieszkałych przez Niemców regionów Sudetów, Rumunii czy Węgier. 12,5 mln z nich dociera na tereny na zachód od Odry jako uchodźcy i przesiedleńcy.

"Około dwie trzecie z nich przesiedleńców przybyło do zachodnich stref okupacyjnych", wyjaśnia Bavendamm. Jedna trzecia trafiła do strefy okupacyjnej ZSRR, a więc później do byłej NRD. Ale przyjęcie przez rodaków nie było bynajmniej przyjazne. "W 1945 roku ani na Wschodzie, ani na Zachodzie nie było »kultury gościnności«" — wyjaśnia historyk. Powojenne społeczeństwo walczyło o przetrwanie, miasta były niszczone. "I chociaż Niemcy przychodzili do Niemców, to jednak doświadczali obcości, na przykład z powodu różnych dialektów i obyczajów" – opisuje sytuację Bavendamm.

O ile jednak w NRD o wypędzonych nazywano "przesiedleńcami", a w dyktaturze trzeba było milczeć o cierpieniach i doświadczeniach, o tyle w Republice Federalnej Niemiec obowiązywały tzw. Landsmannschaften wypędzonych, a polityka zapewniała rekompensatę w postaci wyrównania ciężarów. "A przesiedleńcy, którzy musieli zaczynać od nowa, swoją pracowitością przyczynili się do ożywienia gospodarczego na Wschodzie i Zachodzie", mówi Bavendamm.

Manfred Schirmacher przez kolejne trzy lata przebywał w Danii w obozach, które po zakończeniu wojny zostały przejęte przez duński rząd. Dopiero w 1948 roku rodzina otrzymała pozwolenie na emigrację do Neustadt w Szlezwiku-Holsztynie, gdzie ojciec znalazł w międzyczasie pracę.

Kształcił się jako monter maszyn rolniczych, później został inżynierem i ostatecznie przez 40 lat pracował w firmie farmaceutycznej w Bergkamen. Jego żona Helga również w dzieciństwie uciekała z terenów dzisiejszej Polski: 
"W styczniu 1945 roku uciekłem z matką i trójką rodzeństwa z Nakel w Prusach Zachodnich" – mówi 87-latek. W jej umyśle wciąż pozostaje etap ucieczki. W Küstrin rodzina została zakwaterowana w schronie przeciwlotniczym, podczas gdy na zewnątrz wciąż toczyły się walki. Podczas zawieszenia broni dziewczyna widziała przez otwarte drzwi piwnicy, jak "płonący Rosjanin" staczał się po schodach, jak to opisuje. "Czasem do dziś śni mi się ten widok" – mówi.

Schirmacherowie byli zaangażowani w działalność regionalnych stowarzyszeń i kościoła protestanckiego – ona w pomocy kobiet, on w chórze kościelnym. Kilkakrotnie podróżowali do swojej starej ojczyzny. Jej dwaj synowie wzięli udział w ogólnopolskim konkursie "Historia Niemiec" w zakresie opisu dróg ucieczki. Organizowali też transporty z pomocą humanitarną do rodzinnych stron swoich rodziców na terenach dzisiejszej Polski i Rosji.


--------



Zwracam uwagę:


80 lat temu, gdy zakończyła się II wojna światowa, alianci wyzwolili Niemcy spod dyktatury nazistowskiej. Miliony Niemców uciekły na zachód.

Na samym początku bezczelne kłamstwo, które prawdopodobnie ma Czytelnika odpowiednio "ustawić" co do dalszych treści.

Ta "nazistowska dyktatura" została wybrana do władzy w sposób demokratyczny z olbrzymim poparciem Niemców, szczególnie na Pomorzu - ponad 55%.








Niemcy, nawet jeśli nie w pełni popierali narodowy socjalizm czy Hitlera, do końca w zdecydowanej większości popierali wojnę 

– mówi prof. Thomas Weber, niemiecki historyk wykładający na Uniwersytecie w Aberdeen.

„Było wielu Niemców, którzy uważali, że narodowy socjalizm jest trochę dziwaczny, ale Hitler jest wspaniały. Inni mówili nie jesteśmy całym sercem za narodowym socjalizmem, ani za Hitlerem, ale wciąż popieramy wojnę. Spośród tych trzech elementów poparcie dla wojny było najwyższe, szczególnie pod koniec II wojny światowej 

– mówi prof. Weber.

w Niemczech rządzi dziś tylko jedna narracja dotycząca II wojny światowej: powszechne zrzucenie winy na „nazistów” i odcięcie się od nich, jakby przedwojenni Niemcy byli innym narodem niż ci współcześni. 

Według sondażu przeprowadzonego tam przez pismo „Die Zeit” grubo ponad połowa (58 proc.) ankietowanych podpisuje się pod tezą, że „Niemcy nie ponoszą większej odpowiedzialności za narodowy socjalizm, za dyktaturę, za wojny i zbrodnie niż inne kraje”, natomiast zaledwie 3 proc. przyznaje się do tego, że ich własna rodzina należała do zwolenników nazizmu.

„Myślę, że jednym z problemów jest to, że Niemcy nigdy tak naprawdę nie zastanawiali się wystarczająco nad tym jak wojna wpłynęła na Polskę ani jak wpływa na dzisiejsze pokolenia Polaków. Cały czas padają słowa, że musimy wyciągnąć wnioski z przeszłości, musimy upewnić się, że to się nigdy nie powtórzy, i dlatego nigdy nie możemy występować przeciwko Rosji i tak dalej. Ale podobnego myślenia nie ma w stosunku do Polski czy Ukrainy” – podkreśla.



i dalej znowu odróżnia się Niemców od nazistów:

w Kopenhadze, która jest nadal okupowana przez niemiecki Wehrmacht aż do kapitulacji nazistowskich Niemiec 8 maja 1945 roku


miliony ludzi wyruszyły w podróż 80 lat temu: uciekali z Prus Zachodnich i Wschodnich, Pomorza czy Śląska przed wojną rozpętaną przez narodowosocjalistyczne Niemcy. Członkowie Armii Czerwonej, wyzwoleni Polacy czy Czechosłowacy mszczą się także za czas okupacji i brutalną kampanię eksterminacyjną Hitlera. Wielu Niemców na Wschodzie umiera od bomb, głodu, zimna i chorób. Dochodzi do morderstw, strzelanin i gwałtów.

dorabianie narodom okupowanym gemby mściciela, w domyśle - okrutnika, by zdystansować wielkość własnych zbrodni i znowu podkreślanie, że nie Niemcy to zrobiły, tylko "Hitler" i "narodowosocjalistyczne Niemcy"

O zbrodniach niemieckich krótko i nie na temat: "czas okupacji i brutalną kampanię eksterminacyjną Hitlera", za to o "mścicielach" w sposób rozbudowany z wyliczeniami po przecinku: "umiera od bomb, głodu, zimna i chorób. Dochodzi do morderstw, strzelanin i gwałtów"




 "W 1945 roku ani na Wschodzie, ani na Zachodzie nie było »kultury gościnności«" — wyjaśnia historyk. Powojenne społeczeństwo walczyło o przetrwanie, miasta były niszczone. "I chociaż Niemcy przychodzili do Niemców, to jednak doświadczali obcości, na przykład z powodu różnych dialektów i obyczajów" 


w Republice Federalnej Niemiec obowiązywały tzw. Landsmannschaften wypędzonych, a polityka zapewniała rekompensatę w postaci wyrównania ciężarów. "A przesiedleńcy, którzy musieli zaczynać od nowa, swoją pracowitością przyczynili się do ożywienia gospodarczego na Wschodzie i Zachodzie",

kolejna okazja, by zatrzeć fakt, że Niemcy wojnę wywołali na poczet łupów w Polsce i że nie "pracowitość", ale skradzione dobra, umorzenie długów, progospodarcza polityka, no i oczywiście - brak zadośćuczynienia w tym finansowego za swoje zbrodnie wobec Polski i nie tylko zdecydowały o finansowym dobrobycie powojennych Niemiec.


wikipedia dla Polaków:




Szefowa oddziału Instytutu Pileckiego w Berlinie wskazała w rozmowie z PAP, że z dokumentów niemieckiego ministerstwa finansów wynika, że Niemcy za dokonane przez nich zbrodnie i zniszczenia podczas II wojny światowej największe odszkodowania wypłaciły obywatelom niemieckim. 

"Za wszystkie zbrodnie i krzywdy II wojny światowej, Niemcy po wojnie najwięcej wypłaciły swoim obywatelom. Tak wynika z danych"

na mocy BEG, czyli federalnej ustawy o odszkodowaniach dla ofiar Trzeciej Rzeszy z roku 1953 wypłacono 48,5 mld euro, z czego 14 mld trafiło do ofiar-byłych obywateli niemieckich. "Pieniądze te zostały przyznane ofiarom niemieckim: niemieckim Żydom, osobom prześladowanym politycznie, ofiarom akcji T4 - czyli eutanazji na osobach chorych, czy prześladowanym homoseksualistom" - mówiła. "W sumie obywatele niemieccy otrzymali po wojnie 89 mld euro" - dodała.

Radziejowska wskazała, że wszystkie pozostałe ofiary niemieckich zbrodni i okupacji otrzymały 65 mld euro. "W tej kwocie znajdują się odszkodowania wypłacane m.in. na podstawie umowy dwustronnej z Izraelem, pieniądze dla ofiar pracy przymusowej i ofiar eksperymentów medycznych, odszkodowania na podstawie umów międzypaństwowych oraz wspomnianej ustawy z 1953 roku" - wyliczyła.



Łączna wartość strat szacowana w raporcie o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej 1939-1945, wynosi 6,22 bilionów złotych, czyli równowartość 1,53 biliona dolarów według kursu z dnia 31 grudnia 2021 r.



przy kursie euro 4,28 - 1,45 biliona euro czyli 1450 miliardów euro



Reparacje od Niemiec w miliardach euro - porównanie




Kwota podlega waloryzacji, więc w 2025 r. jest to ok. 7 bilionów złotych - ok. 1,64 bln euro - 1640 miliardów euro


Organizowali też transporty z pomocą humanitarną do rodzinnych stron swoich rodziców na terenach dzisiejszej Polski i Rosji.





























Istnieją różne dane dotyczące liczby ofiar wśród niemieckich uchodźców i przesiedleńców:

 "Zakładamy, że ponad 600 000 do miliona osób zmarło w wyniku ucieczki i wypędzenia" – mówi Gundula Bavendamm, dyrektor Centrum Dokumentacji Ucieczek, Wypędzeń i Pojednania w Berlinie. Ponad 1,5 miliona losów uważa się za niewyjaśnione, podczas gdy inne źródła często mówią o dwóch milionach ofiar.



milion osób? 
milion trupów leżało przy drogach zachodniej Polski?
Wg oficjalnych danych w ramach Zbrodni Pomorskiej Niemcy zamordowali ok. 40 tysięcy Polaków - 

Polacy jak byli mordowani, to 


Wg wikipedii dla Polaków w trakcie walk na terenie Polski zginęło ok. 600 000 żolnierzy radzieckich. 




wg niemieckiej wiki

W końcowej fazie II wojny światowej strażnicy SS realizując tzw. marsze śmierci więźniów obozów koncentracyjnych przyświecały im w dwóch celach: wycofywali dowody swoich zbrodni w obozach koncentracyjnych i obozach zagłady przed nacierającymi wojskami alianckimi, eliminując ofiary oraz starali się zachować przynajmniej część pracy więźniów dla innych obozów. 

Spośród 714 000 więźniów obozów koncentracyjnych zarejestrowanych w 1944 r., co najmniej jedna trzecia prawdopodobnie zginęła w wyniku tych zbrodni ostatniej fazy. 

Więźniowie, którzy nie nadawali się do wymarszu, byli często masowo rozstrzeliwani. Część obozu została podpalona przez SS przed wymarszem. Niektóre marsze śmierci kończyły się katastrofami, takimi jak zatopienie Cap Arcona, lub masakrą, jak w Isenschnibber Feldscheune w Gardelegen lub w Palmnicken.

Niemcy z Ziem Wschodnich (1945)
Po zakończeniu wojny w 1945 r. rozpoczęło się wysiedlenie ponad 15 milionów Niemców ze wschodu (Prusy Wschodnie, Śląsk, Pomorze, Neumark) i południowego wschodu (Sudety, Dunaj, Szwabia, Besarabia). W licznych marszach śmierci Niemcy byli wypędzani ze swoich rodzinnych miast. 

Najbardziej znany jest marsz śmierci w Brnie, w którym wzięło udział 27 000 uczestników i 5 200 zabitych, a także marsz śmierci ludu Komotau (Sudety) do Saksonii.


czyli 30%
więźniów zmarło lub zostało zabitych po drodze, no tak, tylko że ci ludzie byli wycieńczeni głodem, chłodem i ciężką pracą, rozumiem, że uciekający Niemcy byli odżywieni, ciepło ubrani i w pełni sił - i 2 miliony z nich umarło?

To daje od 10-13 % z 15 milionów.

konno i wozem, pieszo, przewiezieni ciężarówkami, pociągami towarowymi, statkami przez Morze Bałtyckie na zachód.


Najbardziej znany jest marsz śmierci w Brnie, w którym wzięło udział 27 000 uczestników i 5 200 zabitych

To daje 20% ofiar - a wymarsz zaczął się 31 maja! Nie w styczniu przy minus 20 stopni Celsjusza.

Nie wierzę w to. To jest niemożliwe, jeśli ludzie zdrowi i w pełni sił umierali tak szybko, to ludzie wycieńczeni wygłodzeni powinni paść trupem wszyscy na drugi dzień - a oni szli 11 dni.




Stutthof:

25 stycznia 1945 r. we wczesnych godzinach poranych teren obozu koncentracyjnego Stutthof opuściły kolumny więźniów. Łącznie blisko 33 000 osób (11 000 z obozu centralnego i blisko 22 000 z podobozów) udało się w morderczy Marsz Śmierci. Wskutek wycieńczenia, głodu, chorób, zimna oraz mordów życie straciło ok. 17 000 spośród nich.

Przed wymarszem więźniom rozdano pewną ilość obozowej odzieży, kocy i prowiant składających się z około 500 g chleba, 120 g margaryny lub topionego sera.

Od początku osiągnięcie przez wycieńczonych, zagłodzonych i często chorych więźniów wydawało się niemożliwe. Komendantura założyła, że opuszczający obóz Stutthof pokonają trasę 140 km w ciągu 7 dni. Już pierwsze godziny zweryfikowały te plany. Maszerując w ogromnych zaspach śnieżnych i mrozie sięgającym niekiedy poniżej 20 stopni więźniowie umierali z wycieńczenia. A ci, którzy odstawali od kolumn byli na miejscu mordowani przez SS-manów. Bardzo szybko zaczęło brakować także pożywienia. Racje, które więźniowie otrzymali przed wymarszem wielu z nich zjadło od razu. Przez kolejne 3-4 dni nie mieli niczego w ustach.




Trasa Marszu Śmierci z KL Stutthof

W czasie 11 dni marszu do obozów ewakuacyjnych zmarło około 2 tysięcy osób, a taka sama liczba została odbita przez Kaszubów.

Ostateczny marsz po ponownej ewakuacji zakończył się 12 marca, czyli po 46 dniach. Zmarło ponad 5,5 tysiąca.


Czyli na północy zmarło 51% maszerujących więźniów.








Oni wszystko wiedzą.






8 maja 2025

przedruk z fb
tłumaczenie automatyczne


Ostpreußisches Landesmuseum
5 godz. ·



80 lat temu, ósmego. W maju 1945 roku II wojna światowa zakończyła się bezwarunkową kapitulacją wszystkich sił zbrojnych w Europie. Dziś w wielu miejscach w Niemczech dzień ten obchodzony jest jako "Dzień Wyzwolenia" - również u nas w Lüneburgu, gdzie na rynku odbywa się "Święto Wyzwolenia" pod hasłem "Nigdy więcej Faszyzm! "" z programem dla małych i dużych będzie zapewniony.


Jednak termin "Dzień Wyzwolenia" pozostaje do dziś wysoce kontrowersyjny. W NRD był ósmy. Maj obchodzony jest już od 1950 roku jako "Dzień wyzwolenia narodu niemieckiego od hitlerowskiego faszyzmu". W BRD ówczesny prezydent federalny Richard von Weizsäcker wymyślił kadencję w swoim 40. przemówieniu. Rocznica zakończenia wojny w 1985 roku: 8 maja był Dniem Wyzwolenia.

Uwolnił nas wszystkich od odczłowieczającego systemu narodowosocjalistycznej zasady przemocy.

"Krytyka zbiera tę formę upamiętnienia przede wszystkim dlatego, że łączy naród niemiecki i ofiary reżimu NS - równanie, które wielu uważa za problematyczne. Coraz nieraz różni aktorzy padają pytanie: Kto w ogóle wyszedł na wolność?

Instytut Edukacji Anne Frank krytykuje, że „twierdzenie, że „każdy” został zwolniony, jest historycznie błędne i bardzo upraszczające [jest]. 

"Większość Niemców przeżywała wydarzenia w maju 1945 roku jako porażkę i w większości nie czuła się wyzwolona, jednak duża część ludności niemieckiej długo stała za reżimem NS, korzystała z tego lub tolerowała chociażby bezczynnością. Czy można pozbyć się czegoś, co dobrowolnie i często entuzjastycznie wspieraliście? 

"Dzień Wyzwolenia" również sugeruje uderzającą poprawę. Ale powinno potrwać dekady, zanim większość Niemców "uwolni" się mentalnie od narodowego socjalizmu; tak wielu członków ruchu oporu uważano od 20-tego. Lipiec 1944 roku jeszcze w okresie powojennym jako "zdrajca". Przez długi czas większość Niemców postrzegała siebie jako ofiary wojny i systemu, a nie jako sprawców czy współwinnych wykroczeń nazistów

Dla innych, na przykład dla Prus Wschodnich, koniec wojny nie oznaczał po prostu zarania spokojnych dni, ale ucieczki, wydalenia, gwałtu, przemocy i samowolności, pracy przymusowej, ciągnięcia czy uwięzienia.

To było wyzwolenie na czele dla milionów ludzi prześladowanych i uciskanych w narodowym socjalizmie: ocalałych z obozów koncentracyjnych, jeńców wojennych i obozów pracy przymusowej, więźniów politycznych, cywili więźniów więźniów z całej Europy - dla wszystkich ludzi, którzy przez to znaczyło 8. Maj 1945 roku faktyczne wyzwolenie. Dla wielu jednak przyszło to za późno: miliony Żydów, Polaków, sowieckich jeńców wojennych, Sinti i Romów oraz wiele innych prześladowanych osób zostało wcześniej zamordowanych przez narodowych socjalistów.
8 maja przypomina nam, aby pamiętać o tych wszystkich ofiarach, usłyszeć ich głosy i nie zapominać o ich cierpieniu.

8 maja to nie tylko dzień pamięci - to musi być zadanie!

Abb: Ocaleni z Mauthausen dopingują żołnierzy armii Stanów Zjednoczonych. To odtworzona scena, prawdopodobnie siódmego. Maj 1945, dzień po faktycznym wyzwoleniu; Fotograf: Cpl Donald R. Ornitz © Amerykańskie Narodowe Archiwum i Administracja Zapisów / domena publi




Oni napisali że "wszystki części sił zbrojnych Niemiec", czyli Wehrmacht skapitulował, czy "wszystkie sił zbrojne" - co można rozumieć - alianci też...





tłum autom



oryg wersja

Vor 80 Jahren, am 8. Mai 1945, endete mit der bedingungslosen Kapitulation aller Wehrmachtsteile der Zweite Weltkrieg in Europa. Heute wird dieser Tag in Deutschland vielerorts als „Tag der Befreiung“ begangen – auch bei uns in Lüneburg, wo es auf dem Marktplatz ein „Befreiungsfest“ unter dem Motto „Nie wieder Faschismus!“ mit einem Programm für Jung und Alt geben wird.
Doch der Begriff „Tag der Befreiung“ bleibt bis heute höchst umstritten. In der DDR wurde der 8. Mai bereits seit 1950 als „Tag der Befreiung des deutschen Volkes vom Hitlerfaschismus“ gefeiert. In der BRD prägte der damalige Bundespräsident Richard von Weizsäcker den Begriff in seiner Rede zum 40. Jahrestag des Kriegsendes im Jahr 1985: „Der 8. Mai war ein Tag der Befreiung. Er hat uns alle befreit von dem menschenverachtenden System der nationalsozialistischen Gewaltherrschaft.“ Kritik erntet diese Form des Gedenkens vor allem, da sie die deutsche Bevölkerung und die Opfer des NS-Regimes gemeinsam fasst – eine Gleichsetzung, die viele als problematisch empfinden. Immer wieder wird von verschiedenen Akteuren die Frage aufgeworfen: Wer wurde überhaupt befreit?
Die Bildungsstätte Anne Frank kritisiert, dass „die Behauptung, ‚alle‘ seien befreit worden, historisch falsch und stark vereinfachend [ist].“ Die Mehrheit der Deutschen erlebte das Geschehen im Mai 1945 als Niederlage und fühlte sich meist nicht befreit, stand doch ein Großteil der deutschen Bevölkerung lange Zeit hinter dem NS-Regime, profitierte von diesem oder duldete es zumindest durch Untätigkeit. Kann man von etwas befreit werden, dass man freiwillig und oft begeistert unterstützt hat? Auch suggeriert ein „Tag der Befreiung“ eine schlagartige Verbesserung. Bis sich aber die Mehrheit der Deutschen mental vom Nationalsozialismus „befreite“, sollte es noch Jahrzehnte dauern; so galten viele Angehörige des Widerstands etwa vom 20. Juli 1944 noch bis weit in die Nachkriegszeit hinein als „Verräter“. Lange sahen sich die meisten Deutschen v.a. als Opfer des Krieges und des Systems, nicht als Täter oder Mitverantwortliche an den Untaten der Nazis.
Für andere wiederum, etwa für die Ostpreußen, bedeutete das Kriegsende eben nicht den Anbruch friedlicher Tage, sondern Flucht, Vertreibung, Vergewaltigung, Gewalt und Willkür, Zwangsarbeit, Verschleppung oder Gefangenschaft.
Eine Befreiung war es in vorderster Linie für die Millionen Menschen, die im Nationalsozialismus verfolgt und entrechtet worden waren: die Überlebenden der Konzentrationslager, Gefangene in Kriegs- und Zwangsarbeitslagern, politische Häftlinge, verschleppte Zivilisten aus ganz Europa – für all die Menschen, die jahrelang unter Terror, Gewalt und Repression litten, bedeutete der 8. Mai 1945 tatsächlich Befreiung. Für viele kam diese jedoch zu spät: Millionen Jüdinnen und Juden, Polen, sowjetische Kriegsgefangene, Sinti und Roma sowie viele andere Verfolgte wurden zuvor von den Nationalsozialisten ermordet.
Der 8. Mai mahnt uns, an all diese Opfer zu erinnern, ihre Stimmen zu hören und ihr Leid nicht zu vergessen.
Der 8. Mai ist also nicht nur Tag des Erinnerns – er muss ein Auftrag sein!
Abb: Überlebende von Mauthausen jubeln Soldaten der U.S. Armee zu. Hierbei handelt es sich um eine nachgestellte Szene vermutlich am 7. Mai 1945, einen Tag nach der tatsächlichen Befreiung; Fotograf: Cpl Donald R. Ornitz © US National Archives and Records Administration / public domain



sonntagsblatt.de/artikel/gesellschaft/zum-8-mai-1945-wie-manfred-schirmacher-flucht-und-vertreibung-nach-dem-zweiten



pl.wikipedia.org/wiki/Marsze_śmierci

de.wikipedia.org/wiki/Todesmarsch

Muzeum Stutthof w Sztutowie :: » 79. rocznica Marszu Śmierci więźniów KL Stutthof

pl.wikipedia.org/wiki/Wybory_parlamentarne_w_Republice_Weimarskiej_w_marcu_1933_roku

wszystkoconajwazniejsze.pl/pepites/niemcy-w-zdecydowanej-wiekszosci-do-konca-wojny-popierali-hitlera/


/pl.wikipedia.org/wiki/Reparacje_od_Niemiec_po_II_wojnie_światowej

"Największe odszkodowania za II wojnę światową Niemcy wypłaciły swoim obywatelom" | Polska Agencja Prasowa SA

Reparacje od Niemiec. Rząd przyjął uchwałę - GazetaPrawna.pl

pl.wikipedia.org/wiki/Wkroczenie_Armii_Czerwonej_do_Polski_w_latach_1944–1945