Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą NATO. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą NATO. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 12 listopada 2024

Infopandemia - operacja wojskowa.

 





Wielu uważa, że to wyjaśnia, dlaczego Szwecja, która dopiero w tym roku stała się członkiem NATO, była jedynym krajem w Europie, który zastosował bardziej zrelaksowaną politykę podczas pandemii.









przedruk

tłumaczenie automatyczne



Holenderski minister zdrowia:


Operacja "Covid" była inscenizacją NATO


Członkini holenderskiego rządu przyznała, że pandemia Covid była "operacją wojskową", ujawniając, że podczas pandemii jej kraj przyjmował rozkazy od Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Holenderska minister zdrowia Fleur Agema ujawniła, że "operacja wojskowa" była prowadzona przez NATO i holenderskiego koordynatora ds. bezpieczeństwa i zwalczania terroryzmu (NCTV). NCTV jest agencją odpowiedzialną za bezpieczeństwo narodowe Holandii.

W przemówieniu w holenderskim parlamencie, cytowanym przez SlayNews, Agema przyznał, że holenderska polityka pandemiczna jest prowadzona "pod kierownictwem NCTV i Ministerstwa Obrony". Podkreśliła, że holenderski rząd zareagował na pandemię zgodnie ze "zobowiązaniami NATO".

Tym samym Agema potwierdziła, że polityka pandemiczna była "zamachem stanu" przeprowadzonym przez NCTV. Znana holenderska lekarka Els van Veen powiedziała, że teraz w końcu rozumie, co stało się z nią – i innymi wybitnymi lekarzami – podczas kryzysu Covid. W poście na X van Veen mówi: "To była operacja wojskowa. Ministerstwo Zdrowia jest posłuszne NATO i NCTV".

Interwencja minister Fleur Agemy w czwartek, 24 października, była pierwszą: jest ona pierwszą minister zdrowia w całej historii parlamentu, która tłumaczy swoje działania winą za "zobowiązania NATO". I zrobił to nie tylko raz, ale sześć razy, jak zauważył poseł Pepijn van Houwelingen (FVD).
Trzyminutowe nagranie, na którym Agema deklaruje przed Izbą Reprezentantów, że gotowość na wypadek pandemii jest powiązana ze zobowiązaniami traktatowymi (NATO) i że agencja bezpieczeństwa NCTV stoi na czele całej akcji, stało się viralem na platformie X. Van Houwelingen obiecał natychmiast odpowiedzieć na pytania prawodawców.

Agema wypowiedział się na ten temat podczas debaty na temat "odporności". Stwierdziła, że Holandia musi być przygotowana na każdy rodzaj katastrofy, taki jak "zagrożenia hybrydowe, zagrożenia militarne, klęski żywiołowe czy nowa pandemia". Potrzebne jest "znaczne wzmocnienie" odporności kraju, powiedziała, dodając:
"Pod kierownictwem NCTV i Ministerstwa Obrony na wiosnę opracujemy plan działania". Agema wyjaśniła, że wkrótce po objęciu stanowiska ministra została poinformowana o odporności i zobowiązaniach wobec NATO:

"Od czasu tego briefingu współpracowaliśmy z kolegami z ministerstwa, aby zobaczyć, czego potrzebujemy, aby wypełnić te zobowiązania wobec NATO. Wszystko to robimy pod kierownictwem NCTV. Jest kilka ministerstw, które biorą w tym udział. Zapytałem, czy gotowość i odporność na pandemię nakładają się na siebie, i powiedziano mi, że tak".


Dodała: "Chcemy mieć te same narzędzia, które mielibyśmy podczas kryzysu związanego z koronawirusem". W poście na X badacz Cees van den Bos, który korzysta z zasobów uzyskanych na mocy holenderskiej ustawy o swobodnym dostępie do informacji (Woo), odpowiedział na te rewelacje, mówiąc, że pandemia była "zamachem stanu". Scharakteryzował NCTV jako marionetkę NATO.
"Ten kraj nie będzie wolny, dopóki NCTV nie zostanie całkowicie zlikwidowana, a tego rodzaju rządy cieni nigdy nie będą mogły ponownie utorować sobie drogi. Van den Bos dodał, że nie ma kontroli nad NCTV: "NCTV ma carte blanche – białą księgę – co było również widoczne podczas kryzysu koronowego".


Zdaniem van den Bosa ci, którzy wierzą, że Corona się skończyła ("nie mówmy już o tym"), zostaną skonfrontowani z "okrutną rzeczywistością". Podziękował Agemie za jego "szczerość". W czasie pandemii NATO opracowało instrukcje dotyczące środków reagowania na Covid i koordynowało "Stratcom" (komunikację strategiczną). Instrukcje były rozpowszechniane za pośrednictwem ministerstw spraw zagranicznych państw członkowskich NATO.

Wielu uważa, że to wyjaśnia, dlaczego Szwecja, która dopiero w tym roku stała się członkiem NATO, była jedynym krajem w Europie, który zastosował bardziej zrelaksowaną politykę podczas pandemii. Podobne rewelacje zostały wcześniej ujawnione przez Willema Engela, lidera Fundacji Viruswaarheid (Fundacja Prawdy o Wirusie).

Został oskarżony o "zdradę" i osądzony w Rotterdamie w 2022 roku; podczas procesu wygłosił długie przemówienie, w którym wyjaśnił metody, za pomocą których rząd zwalcza krytykę polityki Covid. Według Engela, w Holandii w operację te zaangażowane były cztery ministerstwa: NCTV (Sprawiedliwość), AIVD (Sprawy Wewnętrzne), MIVD (Obrona) i PCD19 (VWS – Zdrowie).
"Utworzyli grupę kryzysową, która współpracowała z innymi agencjami rządowymi, takimi jak OM (prokuratura), urzędy miejskie i sądownictwo, ale także z mediami" – relacjonował Engel w "De Ander Krant" 27 listopada 2022 r. "Stosują metody wojskowe, w tym lokalizację, represje i agresywną interwencję". Tymczasem krytycy ze świata medycznego ostro zareagowali na rewelacje Agemy; wśród nich etyczka Wendy Mittemeijer:

"Po raz pierwszy od czterech lat słyszę publiczne potwierdzenie, że NCTV kontrolowała sytuację podczas kryzysu związanego z koronawirusem i że wszystko, co zostało zrobione, było obowiązkowe. Była to operacja wojskowa. Przez cztery lata nie wolno było tego mówić. To była teoria spiskowa. Doceniam uczciwość pana ministra, że to się przyznało i że nie panowali nad tym".
Wypowiedzi ministra Agemy wspierają wypowiedzi Roberta F. Kennedy'ego Jr. na temat produkcji szczepionek antycovidowych mRNA w USA. Według Kennedy'ego była to operacja wojskowa, w którą głęboko zaangażowany był Pentagon (Departament Obrony – DOD) i kompleks wojskowo-przemysłowy.


Kennedy twierdzi, że Departament Obrony miał pełną kontrolę i płacił firmom farmaceutycznym za nazwy marek, aby ludność myślała, że otrzymują produkt Pfizera lub Moderny. Holenderski minister otwarcie stwierdził, że zarówno Covid, jak i "gotowość na pandemię", która jest obecnie w toku, są operacjami wojskowymi, które nie mają nic wspólnego ze zdrowiem publicznym w tradycyjnym sensie. "Polityka Covid to stworzenie agencji bezpieczeństwa NCTV i NATO" – powiedział Agema. “






Holenderski minister zdrowia: Operacja "Covid" była inscenizacją NATO

Holenderski minister zdrowia: Operacja "Covid" była inscenizacją NATO - gandeste.org



sobota, 26 października 2024

Dyplomacja małych kroków






przedruk
tłumaczenie automatyczne



Ustanowienie i rozszerzenie NATO (19)


Prof. dr hab. Tiberiu Tudor

środa, 20 października 2024




Partnerstwo dla pokoju

W świetle odtajnionych w latach 2008-2024 dokumentów z okresu Clinton-Jelcyn, Partnerstwo dla Pokoju jawi się jako genialne rozwiązanie amerykańskiej dyplomacji, mające na celu stopniowe zajmowanie, tak niekonfrontacyjnie, jak to tylko możliwe, próżni władzy powstałej w Europie Wschodniej w wyniku implozji ZSRR. Partnerstwo dla Pokoju nie istniało w Strategii Ekspansji i Transformacji NATO opracowanej przez Departament Stanu USA na początku września 1993 roku. Pojawił się on jako doraźna odpowiedź i rozwiązanie listu prezydenta Jelcyna do prezydenta Clintona z 15 września, w którym Jelcyn wyraził swoją niezgodę na amerykański projekt bezpieczeństwa w Europie poprzez ekspansję NATO i nalegał na paneuropejskie rozwiązanie bezpieczeństwa, oparte na OSCE.

Partnerstwo dla Pokoju (wrzesień - październik 1993, Waszyngton)

W ślad za listem Jelcyna ([1], dok. 4 i [2]) prezydent Clinton wezwał urzędników Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Powstał plan działania, który sprawiał wrażenie kompromisu, ale z obecnej perspektywy okazuje się być wykluczeniem Rosji z europejskiego systemu bezpieczeństwa. Zdecydowano, używając tych samych warunków wysuniętych przez Jelcyna w liście, o ustanowieniu partnerstwa otwartego dla wszystkich i ustanowieniu specjalnych stosunków NATO z Rosją, nie wyrzekając się w żaden sposób Strategii Ekspansji NATO, w tym kalendarza ekspansji. W ten sposób powstało słynne Partnerstwo dla Pokoju, w koniunkturalnej.

Partnerstwo dla Pokoju było również wewnętrznym kompromisem między różnymi komponentami (i różnymi osobowościami) administracji, kompromisem, dla którego list Jelcyna odegrał rolę katalizatora. Doradca prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego, Anthony Lake, inicjator idei ekspansji, cały czas naciska na jej natychmiastowe narzucenie. Strobe Talbott, doradca prezydenta ds. Rosji i Ukrainy, uznał to za niestosowne w świetle relacji USA z nową Rosją. Generał John Shalikashvili, szef sztabu Kolegium Połączonych Szefów Sztabów, uważał, że rozbudowa ma na celu osłabienie potencjału wojskowego i osłabienie spójności NATO Przypisuje mu się ideę Partnerstwa dla Pokoju – którą generał uważał za rozwiązanie czysto techniczne: "Konsultacje i wspólne ćwiczenia wojskowe, do których Rosja może się przyłączyć" – ale która, gdy została przyjęta, stała się również głównym instrumentem politycznym w rękach Stanów Zjednoczonych. Pomysł okazał się zbawienny dla impasu w sprawie komunikacji decyzji o rozszerzeniu NATO na Wschód, w którym Biały Dom znajdował się pomiędzy naciskami Grupy Wyszehradzkiej a sprzeciwem Federacji Rosyjskiej. Cały sztab Clintona zebrał się i w pierwszych dniach października prezydent zdecydował się na kompromis: na szczycie NATO w styczniu 1994 r. przedstawił ideę Partnerstwa dla Pokoju wraz z celowo niejasnym wyrażeniem zamiaru rozszerzenia NATO w bliżej nieokreślonej przyszłości[3]:

"Genialny pomysł. Przebłysk geniuszu". (22 października 1993, Moskwa).

22 października 1993 roku sekretarz stanu Warren Christopher, a następnie jego specjalny doradca ds. Rosji i Ukrainy, w randze ambasadora, Strobe Talbott, zostali przyjęci przez prezydenta Jelcyna ([1],, Doc 08; i [4]). 

Zgodnie ze zwyczajowymi protokolarnymi kurtuazjami, prezydent Jelcyn wygłosił długi, samochwalczy monolog na temat perspektyw demokracji po uciszeniu "faszystów" (w zasadzie, jak demokratyczna stanie się Rosja po wystrzeleniu z armaty w parlamencie): "Nie będzie już problemu dwoistości władzy. Rosja będzie miała demokrację jak w Stanach Zjednoczonych i będzie miała konstytucję na poziomie standardów najlepszych zachodnich demokracji... Jedyne, co nam pozostało, to pochować Lenina". [W przeciwieństwie do Stalina, który został usunięty i pochowany w 1961 roku, Lenin pozostał w mauzoleum do dziś. Po kryzysie konstytucyjnym w 1993 roku Gwardia Honorowa przy mauzoleum została rozwiązana, ale Jelcyn nie zdążył na pogrzeb Lenina. 

Ze względu na długi monolog prezydenta Jelcyna, Warren Christopher musiał pokrótce przedstawić swoją misję, w tym odpowiedź Waszyngtonu na list prezydenta Jelcyna do prezydenta Clintona, co uczynił, rzeczywiście szybko i eliptycznie:

"Po niezwykle dokładnym przestudiowaniu prezydent Clinton zdecydował, jakie zalecenia sformułować na szczycie NATO w styczniu. W związku z tym Twój list dotarł w samą porę... Nie może to być zalecenie, by wykluczać lub ignorować Rosję pod względem udziału w przyszłym bezpieczeństwie europejskim. W wyniku naszego badania, na szczycie NATO zostanie zarekomendowane Partnerstwo dla Pokoju. W tej chwili nie zostanie podjęty żaden krok, aby wyprzedzić innych.

Reakcją Jelcyna na magiczne słowo "partnerstwo" – opisuje dokument – była eksplozja entuzjazmu: "wszystkie kraje EWG i NIS będą zatem na równej stopie, czy będzie to partnerstwo, a nie członkostwo?!". 

— Tak — potwierdził Christopher — nie byłoby nawet statusu wspólnika. 

W tym momencie entuzjazm Jelcyna stał się nie do powstrzymania:

 "To genialny pomysł, genialne posunięcie... Jest to ważny wkład Stanów Zjednoczonych. Prezydent Stanów Zjednoczonych będzie przywódcą Europejczyków... Ważne jest, aby było to partnerstwo dla wszystkich, a nie przynależność dla niektórych. To świetny pomysł, świetny pomysł. Powiedz Billowi, że jestem zachwycony tym genialnym pociągnięciem. 

W swoim entuzjazmie Jelcyn albo nie usłyszał, albo nie chciał słyszeć lub nie rozważał dodania Krzysztofa:

 "We właściwym czasie rozważymy kwestię przynależności jako długoterminową ewentualność".


W swoich wspomnieniach Warren Christopher przypisuje to nieporozumienie całemu przekazowi, nie celowemu milczeniu, w jakim przekazano problem ekspansji NATO, ale stanowi Jelcyna:

 "sztywny, niemal robotyczny, z wydobywającymi się ciężkimi oparami alkoholu" ([5], s. 280), opis, który niewątpliwie odpowiada rzeczywistości, zwłaszcza że spotkanie odbyło się w godzinach popołudniowych. w Zavidovie, rezydencji prezydenta pod Moskwą. 

Jednak dzięki połączeniu kilku czynników misja sekretarza stanu Christophera w Moskwie osiągnęła swój cel określony w strategii ekspansji NATO:

 "Starajmy się uzyskać zgodę Rosji" ([6], s. 4). Przekonany, że Partnerstwo dla Pokoju jest substytutem ekspansji NATO (a nie cichą i stopniową ścieżką ekspansji, jak to sobie wyobrażano w politycznym laboratorium Waszyngtonu), Jelcyn entuzjastycznie wyraził swoje "OK".


Należy podkreślić – dla tych, którzy mają trudności ze zrozumieniem, albo w ogóle nie rozumieją, albo udają, że nie rozumieją całej tej historii – że w waszyngtońskiej strategii ekspansji (poprzez) NATO w Europie ([6], 7 września 1993 r.) nie było ani śladu idei Partnerstwa [dla Pokoju], szerokiego i natychmiast otwartego dla wszystkich.

Strategia ta miała na celu jedynie utrwalenie amerykańskiego przywództwa w Europie, poprzez stopniowe wchłanianie Nowych Państw Niepodległych (NIS), powstałych w wyniku rozpadu ZSRR na instrument wojskowy tego kierownictwa – NATO

Idea PdP pojawiła się po liście Jelcyna ([2] z 15 września 1993 r.), w odpowiedzi na rosyjską reakcję. Ta długa i profesjonalna odpowiedź, wypracowana w Waszyngtonie przez ekspertów Departamentu Stanu, Pentagonu i Białego Domu, stanowiła spektakularne udoskonalenie Strategii Ekspansji, zbudowanie przedsionka (o atrakcyjnej, hojnej nazwie), w którym chętne państwa mogły być całkowicie kontrolowane w napięciu oczekiwania, a Federacja Rosyjska utrzymywała przez pewien czas wrażenie (złudzenie), że nie jest wykluczona. Zmodyfikowana w ten sposób czysto amerykańska strategia została przyjęta "in toto" na szczycie NATO w dniach 10-11 stycznia 1994 r. w Brukseli.


"Nie czy, ale kiedy i jak" (11 stycznia 1994, Praga)

Z Brukseli prezydent Clinton udał się do Pragi, gdzie 11 stycznia 1994 r. odbył rozmowy z prezydentem Havlem i innymi czeskimi urzędnikami, podczas których stwierdził, że

 "Partnerstwo dla Pokoju jest «drogą» do członkostwa wNATO" oraz że "Stany Zjednoczone nie chcą wyznaczać nowej linii podziału dla Europy, przez niewielu. setki mil na wschód" ([1], doc 11), stwierdzenia, które miały odzwierciedlać "szczere pragnienie Clintona, aby rozwiązać problem kwadratury koła"[1]. Te dwie strategie – przyjęcie członków NIS do NATO i budowanie partnerstwa z Rosją – nie wydawały się Clintonowi tak niekompatybilne, jak się okazało za czasów administracji Busha juniora.

Następnego dnia odbyła się oficjalna kolacja z udziałem szefów państw i rządów Grupy Wyszehradzkiej, którzy wyrazili niezadowolenie z umiarkowania przyjętej w Brukseli formuły. Wałęsa jak zwykle miał ordynarną i radykalną interwencję: "ten moment, w którym Rosja jest słaba, musi być wykorzystany szybko" (co Amerykanie zresztą robili w całości, ale z dyplomacją małych kroków), dodając znaną tezę wyszehradzką, że ich kraje "mają kulturę zachodnią, a Rosja nie". 

Havel, jak zwykle, realistyczny i ugodowy: "Izolowanie Rosji nie jest ani możliwe, ani pożądane".

Przywódcy czterech państw wyrazili zgodę na podpisanie Partnerstwa, "jeśli będzie ono stanowić drogę do akcesji", co potwierdził prezydent Clinton: 

"Partnerstwo dla Pokoju nie jest stałą poczekalnią. Zmienia on cały dialog NATO, tak że teraz pytanie nie brzmi już, czy NATO przyjmie nowych członków, ale kiedy i jak" ([1], dok. 12). (To zdanie, dziś już słynne, zostało sformułowane ad hoc przez redaktora przemówień prezydenckich, Roberta Boortsina, po naleganiach Antony'ego Lake'a skierowanych do prezydenta, że sformułowanie o otwartości NATO. jest bardziej naglące niż to zawarte na szczycie w Brukseli. Clinton zgodziła się to powiedzieć.)

Jak wiadomo, Rumunia była pierwszym krajem, który bezwarunkowo podpisał Partnerstwo 26 stycznia 1994 r., a następnie kraje Grupy Wyszehradzkiej w lutym-marcu, ale kalendarz wchłonięcia do NATO, ustalony w Waszyngtonie[6], miał inne priorytety (i inną logikę).


Partnerstwo dla Pokoju - 1994, Partnerstwo dla Wojny - 2024

Poprzez stopniowe wchłanianie krajów Europy Środkowej i Wschodniej do NATO i coraz wyraźniejsze wykluczanie Federacji Rosyjskiej z procesów decyzyjnych dotyczących bezpieczeństwa europejskiego (np. wojny w byłej Jugosławii), Partnerstwo dla Pokoju stopniowo przekształciło się w prawdziwe Partnerstwo dla Wojny, które Stany Zjednoczone z czasem wzmocniły. 

Odtajnione rozmowy i listy Clinton-Jelcyn nie wskazują na żadne początkowe intencje w tym względzie, podobnie jak na ustanowienie "amerykańskiego przywództwa" w Europie. 

Partnerstwo dla wojny, które stanowi obecną strategię NATO, wywodzi się z innego dokumentu, wcześniej Departamentu Obrony, Doktryny Wolfowitza[7], za której realizację odpowiadają dwie inne administracje USA – jedna republikańska, Bush junior (2001-2009), druga demokratyczna, Jo Biden (2021-2024) – i oczywiście twarda linia amerykańskiej stabilności, która nadaje ciągłość tej polityce, poza barwami partyjnymi.





------------------------------------------
 
[1] Swietłana Sawranskaja i Tom Blanton, Rozszerzenie N.A.T.O.: Co usłyszał Jelcyn,
Książka informacyjna 621, (2018) https://nsarchive.gwu.edu/briefing-book/russia-programs/2018-03-16/nato-expansion-what-yeltsin-heard
[2] List Jelcyna w sprawie rozszerzenia NATO https://nsarchive.gwu.edu/document/16376-document-04-retranslation-yeltsin-letter
[3] J. M. Goldgeier i M. McFaul, Władza i cel: polityka USA wobec Rosji po zimnej wojnie, Brookings Institution Press (2003), s. 204-205
[4] Spotkanie sekretarza Christophera z prezydentem Jelcynem, 22.10.93, Moskwa – https://nsarchive.gwu.edu/document/16380-document-08-secretary-christopher-s-meeting
[5] Warren Christopher, Szanse życia: pamiętnik, Simon Schuster (2001), s. 280
[6] Strategia Ekspansji i Transformacji NATO – https://nsarchive.gwu.edu/document/16374-document-02-strategy-nato-s-expansion-and.
[7] T. Tudor, Ustanowienie i rozbudowa N.A.T.O.(5). Doktryna Wolfowitza





Ustanowienie i rozszerzenie NATO (19) | Analityka | Art-emis




poniedziałek, 21 października 2024

Zagrożenie NATO - "już postrzegają nas"







przedruk



"Zagrożenie jest bardzo poważne". Niepokojące słowa amerykańskiego generała

dzisiaj 6:46


Amerykański generał Christopher Cavoli wskazuje, że choć Rosja poniosła na Ukrainie duże straty, to jednak zdobyła bezcenne doświadczenie. NATO musi być gotowe na konflikt.




– Pod koniec wojny na Ukrainie, jakikolwiek by on nie był, armia rosyjska będzie silniejsza niż dzisiaj. Siły te znajdą się na granicy naszego sojuszu. Będą dowodzone przez tych samych ludzi, którzy już postrzegają nas jako wrogów i wtedy będziemy bardzo wściekli z powodu tego, jak potoczyła się wojna. Będziemy więc mieli przeciwnika z prawdziwymi umiejętnościami, masą i jasnymi intencjami. Dlatego musimy być gotowi i potrzebować sił zbrojnych, które będą w stanie się temu przeciwstawić – powiedział generał Christopher Cavoli, naczelny dowódca amerykańskich sił zbrojnych w Europie w wywiadzie dla "Der Spiegel".

Generał zauważył, że Rosja stanowi stałe zagrożenie dla NATO i bezpieczeństwa w całej Europie. Dodał, że Moskwa coraz częściej współpracuje z takimi państwami jak Chiny i Korea Północna. To sprawia, że jest to problem globalny, o zupełnie nowej dynamice.

– Zagrożenie jest bardzo poważne. Wolę opisać, jak dotkliwe jest dla nas. NATO musi mieć większe możliwości niż nasz przeciwnik. Dlatego musimy szybko wdrożyć wymagania wynikające z planów obronnych. Pamiętajmy, że musimy być szybsi od Rosjan, tylko w ten sposób możemy ich powstrzymać – dodał amerykański dowódca.
Możliwy atak Rosji

Według symulacji możliwego rosyjskiego ataku na wschodnią flankę NATO w 2027 roku, sojusz będzie potrzebował 10 dni na aktywację piątego artykułu o obronie zbiorowej. W najgorszym przypadku państwa bałtyckie mogą zostać pozostawione bez pomocy przez 10 dni, zanim NATO wyśle posiłki.

Zastępca Sekretarza Generalnego NATO Mircea Joane powiedział, że obecnie Rosja "nie ma zamiaru ani możliwości” atakować żadnego z krajów Sojuszu.

Były Naczelny Dowódca NATO, emerytowany admirał Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych James Stavridis, ostrzegł, że rosyjskie dowództwo wojskowe sprzeciwi się jakimkolwiek ćwiczeniom Sojuszu na Morzu Bałtyckim. Były dowódca NATO uważa, że "w ciągu najbliższego miesiąca Rosjanie mogą przejść na wojnę cybernetyczną i elektroniczną”.






"Będą dowodzone przez tych samych ludzi, którzy już postrzegają nas jako wrogów i wtedy będziemy bardzo wściekli z powodu tego, jak potoczyła się wojna."


"Będą dowodzone przez ludzi, którzy już postrzegają nas jako wrogów."


"już postrzegają nas jako wrogów."





Ach więc to tak!

Wcześniej tak nie postrzegali?


niedziela, 13 października 2024

NATO


Wystarczy po kolei opętać jednego, drugiego i krok po kroku prowadzić odpowiednią narrację...




Jak informowali dziennikarze niemieckiej gazety "Bild" generał Andrzejczak stwierdził, że w przypadku naruszenia granicy Litwy wywołałoby natychmiastową reakcję ze strony NATO.


- Nie pierwszego dnia, ale w pierwszej minucie. Uderzymy we wszystkie cele strategiczne w promieniu 300 kilometrów. Uderzymy bezpośrednio w Petersburg - stwierdził.


- Rosja musi zdać sobie sprawę, że atak na Polskę lub kraje bałtyckie oznaczałby również jej koniec. Nawet bez użycia bomb atomowych - dodał.

Polski wojskowy mówił także, że najlepszą strategią wobec Rosji jest zwiększanie potencjału wojskowego i odstraszanie. W związku z tym władze w Warszawie zdecydowały się na zakup "800 rakiet o zasięgu 900 kilometrów, które zostaną użyte w przypadku rosyjskiego ataku".





za:fb






Konfederacja Korony Polskiej

·

Gen. Andrzejczak, komentarz Prezesa Brauna i NATO w tle


 
Po niesławnej wypowiedzi gen. Rajmunda Andrzejczaka i stanowczej reakcji Prezesa Grzegorza Brauna na portalu X na te haniebne generalskie słowa - w umysłach co niektórych większego zamieszania narobiła wypowiedź posła! Z myślą o nich (i nie tylko) - spieszę z jej (chyba już autoryzowaną) egzegezą 

Pojawiło się bowiem wiele pytań odnośnie do stanowiska Konfederacji Korony Polskiej w kwestii NATO. M.in: Jesteście przeciwko NATO jako takiemu? Czy przeciwko realizacji zobowiązań sojuszniczych wobec tylko Litwy? Czy uważacie, że traktat NATOwski nas nie zobowiązuje do zbrojnej pomocy Litwie? etc.


WYJAŚNIAMY


Zanim dojdziemy do osławionego punktu nr 5 traktatu (stanowiącego, że każdy atak zbrojny z zewnątrz zwrócony przeciwko jednemu lub kilku państwom członkowskim traktowany będzie jako atak przeciwko wszystkim sygnatariuszom umowy), mamy punkty poprzedzające, które priorytetyzują przedsięwzięcie środków pokojowych w celu uniknięcia konfliktów zbrojonych. Słowa gen. Andrzejczaka to nic innego jak prowokacja wojenna i podżeganie do wojny, czemu jesteśmy przeciwni. To jak pchanie się na linię ostrzału w cudzej sprawie.

NATO w wielu miejscach wskazuje również na wzajemność, która niejako powinna być warunkiem sine qua non udzielanej pomocy. To nie może być jednostronne ,,dojenie” jednych kosztem drugich. Zabiegi pokojowe, symetria, wzajemność, działania bilateralne. To są priorytety warunkujące pomoc wg 14 punktów traktatu NATOwskiego. Nie odwracajmy akcentów i nie wchodźmy w wysuwane szufladki, jakoby miał to być traktat dotyczący podkładania się jednych państw za drugie pod dyktando trzecich.

Co do samej Litwy. Nie ma spełnionego warunku wzajemności i obustronnego wsparcia. Prezes wskazuje na daleko posunięty brak symetrii w stosunkach polsko-litewskich, na którą to symetrię zwraca uwagę sam traktat NATO w punkcie nr 2:

,,Artykuł 2

Strony będą przyczyniały się do dalszego rozwoju pokojowych i przyjaznych stosunków międzynarodowych
przez umacnianie swych wolnych instytucji, przez przyczynianie się do lepszego zrozumienia zasad, na jakich opierają się te instytucje, oraz przez rozwijanie warunków dla stabilizacji i dobrobytu. 

Będą one dążyły do usuwania konfliktów w prowadzonej przez nie międzynarodowej polityce gospodarczej i będą popierały współpracę gospodarczą między wszystkimi Stronami lub częścią z nich.” 


Jeśli Litwa nie respektuje jako pierwsza wobec Polski artykułu nr 2, my nie mamy obowiązku respektować art. nr 5. Szanujmy się. Nie możemy mówić, że deszcz pada, kiedy nam plują w twarz.


Jak sytuacja z pozostałymi krajami sojuszu?

Podam od razu uniwersalną odpowiedź w stosunku do każdego państwa będącego członkiem NATO: żeby Polska mogła zrealizować punkt piąty traktatu, muszą być respektowane wcześniej wobec Polski przez ten kraj pozostałe punkty dokumentu, które tę pomoc warunkują.

Nie dajmy się ponosić mainstreamowej retoryce, jakoby NATO to był tylko punkt nr 5 traktatu. Mamy ich 14! A ten piąty nie jest nawet w pierwszej trójce.
To są publicznie dostępne artykuły i każdy punkt obowiązuje. Pomoc nie jest bezwarunkowa, właśnie te warunki są określone w tych punktach.

A co, jeśli w kwestiach w/w warunkowości w przypadku Polski kraje sojuszu powołają się na osławioną praworządność albo na dowolną gospodarczą niezgodność etc.?
Oczywiście, że tak będzie - jak zwykle w potrzebie zostaniemy sami, jak już nas tego historia nauczyła. Te zapisy są celowo tak skonstruowane. Dlatego nie bądźmy tu naiwnymi dojnymi krowami. Liczmy na siebie, a sojusze typu NATO niech będą kurtuazyjnym uzupełnieniem naszej dyplomatycznej gry.

Czy Polska powinna opuścić NATO?
Opuszczanie umowy z powodu niedotrzymywania jej punktów nam się nie opłaca. Nie oszukujmy się: to nie jest sojusz gwarantujący nam bezpieczeństwo - nie można się na to nabierać. To względy kurtuazyjne, dyplomatyczne i geopolityczna gra, z której nie można nam wypaść, chcąc utrzymać odpowiednią pozycję na mapie Europy. Wielu ma jeszcze złudzenia, że to wszystko naprawdę. A tak nie jest. Dlatego naszym zadaniem jest być figurantem NATO i prowadzić tak tę partię szachów dyplomatycznych, by nic nie stracić. Nie ma w stosunkach międzynarodowych ,,kolegów”, do których obrony powinniśmy się rzucać. To jest bardzo niedojrzałe myślenie, które nie ma nic wspólnego z dyplomacją. To jest twarda brutalna gra. Nie bądźmy kolejnym pokoleniem Polaków, co się nabiorą na to, że mają sojuszników, którzy im pomogą i sami jak ci błędni rycerze będą nadstawiali siebie i Polskę dla tych, co i tak palcem w naszej sprawie nie kiwną.

Dodam ciekawą informację o wdrażaniu procedur w ramach NATO. W praktyce jest tak, że po ataku na jedno z państw paktu zbiera się dowództwo oraz przedstawicielstwa państw NATOwskich i dopiero konsyliacyjnie podejmowana jest decyzja o wdrożeniu artykułu nr 5 i zapada postanowienie, w których państwach/stolicach ma on być wdrożony. Wszystko z rozwagą i powściągliwością pożądaną w dyplomacji. W interesie Polski na pewno nie jest pchać się do wojny, mamy wobec sztabu NATO ważne argumenty dla niewdrażania u nas art. nr 5 (choćby rozbrojenie z powodu pomocy Ukrainie, jak i rażący brak symetrii w stosunkach polsko-litewskich) i w ten sposób trzeba to rozgrywać.
Dołączenie do Litwy (która zapowiada samodzielną odpowiedź zbrojną na ewentualny atak Rosji bez konsultacji z NATO - ma do tego prawo) może doprowadzić do sytuacji, że Polska zostanie osamotniona w zaangażowanie dla Litwy, bo:

- art. nr 5 paktu nie zostanie ostatecznie wdrożony;
- zostanie wdrożony po decyzji Polski o przystąpieniu do wojny i NATO uzna, że Polsce wsparcie się nie należy, bo nie poczekała na wdrożenie procedury;
- zostanie wdrożony tylko w niektórych państwach sojuszu z pominięciem Polski, która wyjdzie na nadgorliwego, nerwowego ,,głupka”.


Zwracamy uwagę: gen. Rajmund Andrzejczak nie jest uprawniony przez NATO do wygłaszania deklaracji o wdrożeniu art. 5 na wypadek ataku Rosji na Litwę. To, co powiedział, mógł tylko w imieniu Polski, a jest to bardzo bardzo niebezpieczne, durne, szkodliwe i nie ma nic wspólnego z roztropną dyplomacją. Atak Polski na Petersburg to gwarancja zmasowanego odwetu Rosji na Polskę, nie wykluczając ataku jądrowego.


PODSUMOWUJĄC

W moim przekonaniu wymagana była neutralizacja wypowiedzi gen. Andrzejczaka i tylko taka forma, jaką zaprezentował poseł Braun, mogła zadziałać jak ,,relanium na rozjuszonego niedźwiedzia”.

Polska za Pokojem!


Marta Czech, rzecznik prasowa Konfederacji Korony Polskiej



Władze swoim zachowaniem i zacietrzewiem sugerują, że wobec Ukrainy możemy mieć jakiś tajny plan,

na pewno taki plan mają Niemcy i na pewno władze ukrainy, które nic sobie nie robią z samobójczej wojny - muszą mieć na uwadze inne rozwiązania, a wolność czy istnienie ukrainy nie ma dla nich żadnego znaczenia.

A co, jeśli takiego planu nie ma?
Jaki jest cel takiej narracji i postępowania?

Bo "zacietrzewienie" przysłania fakt, że pozbywamy się uzbrojenia....



W dodatku POLICJA chce, by odebrać ludziom kapiszony czarnoprochowe, bo tym można komuś krzywdę zrobić... ale nie tylko - utrudnia się życie myśliwym - przypominam - w dobie zagrożenia wojną ze wschodu!!

Nie-rząd łamie prawo w biały dzień.
A opętani ludzie wygrażają petersburgom.



Zadziwiająca koincydencja!

 

Nie ma czołgów, nie ma samolotów, nie ma strzelb, ani nawet kapiszonów!



W ostatnich czasach wojna zaskakuje.

W 1939 roku staliśmy odwróceni plecami do ataku niemieckiego, bo niejaki Pił Sudski wskazywał na ZSRR i reszta posłusznie udawała, że tak jest - pomimo wielu alarmujących informacji z Pomorza...



Toczy się wojna - wojna kognitywna, gdzie mocno zaciera się granica pomiędzy faktami, a kłamstwami.

Udawanie wojennej retoryki może zostać zinterpretowane jako nieudawanie.

Brak reakcji na łamanie prawa przez rząd.



Gotowanie żaby...




Ty jesteś tą żabą.










wydarzenia.interia.pl/zagranica/news-rosyjski-posel-ostrzega-polske-mowi-o-trzech-rozbiorach,nId,7834850


piątek, 26 lipca 2024

Realizm polityczny

 

Bardzo dobry tekst, bardzo słuszne słowa.

My od 1945 roku, a Irakijczycy od czasu obalenia Saddama, dobrze wiemy, co to znaczy mieć na swoim terytorium o wiele silniejszego od siebie... sojusznika. 

Kłania się Machiavelli.




Członkostwo w NATO nie powinno zwalniać z prowadzenia polityki odpowiedzialnej, ostrożnej, liczącej się ze stosunkami sił i biorącej pod uwagę wszelkie skutki podejmowanych działań; nie powinno być uznawane za przepustkę do przechwałek i wygrażań ciskanych zza rzekomo nieprzenikalnej tarczy artykułu piątego.





przedruk





USA, NATO i bezpieczeństwo Polski. W związku z wypowiedziami prof. Mearsheimera


28 maja 2024 r.

Dwa wywiady z prof. Mearsheimerem

Z zainteresowaniem wysłuchałem wywiadu, jakiego red. Piotrowi Zychowiczowi udzielił profesor stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie w Chicago John Mearsheimer. 

Słyszałem bowiem wielokrotnie, że politolog ten głosi tezy niebezpieczne dla państw słabych, będących w takim położeniu jak Polska. I rzeczywiście, padły w tym wywiadzie słowa, które mogą budzić pewien niepokój.


Profesor Mearsheimer zdawał się bowiem dawać wyraz dość zaskakującym (jak na realistę) przekonaniom na temat słynnego artykułu piątego Traktatu Północnoatlantyckiego.

Piszę: „zdawał się”, ponieważ w wywiadzie udzielonym mniej więcej w tym samym czasie Piersowi Morganowi wypowiadał się na temat uwarunkowań użycia przez USA sił zbrojnych (a w szczególności broni nuklearnej) w sposób, moim zdaniem, o wiele bardziej realistyczny; mówił tam między innymi, że w razie użycia broni nuklearnej przeciwko państwu należącemu do NATO „istnieje pewne uzasadnione prawdopodobieństwo” („there’s some reasonable chance”), że Stany Zjednoczone dokonają uderzenia odwetowego.



Tymczasem w rozmowie z Piotrem Zychowiczem stwierdził w pewnym momencie: 

„Kiedy już jakieś państwo znajdzie się w NATO, ma gwarancję wynikającą z artykułu piątego i jest w doskonałej sytuacji” („you’re in excellent shape”),

a i w kilku innych miejscach zapewniał, bądź dawał do zrozumienia, że artykuł piąty stanowi coś na kształt gwarancji (choć z wypowiedzi tych nie wynikało, czego dokładnie jest to gwarancja: czy bezpieczeństwa, czy – bynajmniej z nim nierównoznacznego – użycia przez USA sił zbrojnych w obronie zaatakowanego sojusznika; taką niejednoznaczność posługiwania się terminem „gwarancja” można dostrzec też w rodzimych dyskusjach na temat polityki międzynarodowej).



Tych ostatnich stwierdzeń amerykańskiego profesora trudno nie odbierać z niepokojem – podsycają one bowiem pewne negatywne tendencje i tak silnie już obecne w polskiej polityce zagranicznej (rozumianej szeroko, a więc nie tylko jako działalność rządu, ale i nastawienie środowisk opiniotwórczych), a mianowicie skłonność do podejmowania nadmiernego ryzyka, nieliczenia się z własnym potencjałem i lekceważenia grożących państwu niebezpieczeństw, przed którymi zabezpieczać ma nas „parasol” NATO.

A jako że w Polsce nawet niektórym skądinąd trzeźwo oceniającym politykę międzynarodową komentatorom zdarza się dawać wyraz przekonaniu o jakimś automatyzmie działania artykułu piątego i wynikającym z tego poczuciu względnego bezpieczeństwa, od momentu wysłuchania wywiadu nie mogę opędzić się od myśli, czy polskiemu audytorium nie lepiej byłoby wysłuchać z ust realisty, amerykańskiego czy jakiegokolwiek innego, raczej takich słów:

„Artykuł piąty to nie jest magiczne zaklęcie, które może wybawić was z wszelkich kłopotów. Znacie przecież jego treść i musicie wiedzieć, w jak ogólny i niezobowiązujący sposób jest on sformułowany. Co więcej, jako naród o ponadtysiącletniej historii zdążyliście już chyba nauczyć się tego, że jedynym gwarantem wykonalności przymierza jest interes strony, która ma się wywiązać ze zobowiązań.


Artykuł piąty to nie jest przedmiot wiary i to, że będziecie bardzo chcieli, aby działał, nie będzie miało żadnego znaczenia.


Wasze zabiegi o jego uroczyste potwierdzanie dowodzą tylko waszej naiwności. Musicie przecież rozumieć, że czym innym jest sto razy deklarować niezłomną wolę obrony każdego centymetra terytorium NATO, a czym innym podjąć w obronie Estonii, Łotwy czy Polski działania mogące skutkować uderzeniami nuklearnymi na Waszyngton, Nowy Jork czy San Francisco? Zapewniam was, choć powinniście sami o tym dobrze wiedzieć, że każdy prezydent amerykański – o ile nie będzie szaleńcem – zastanowi się w takiej sytuacji nie raz i nie dwa, ale z dziesięć razy.



Stany Zjednoczone to nie jest dobra ciocia, która prowadzi schronisko dla państw słabych, ale mocarstwo, które potrafi działać w sposób bezwzględny (choć naturalnie ubiera swą żelazną pięść w jedwabną rękawiczkę i inne mocarstwa mogą pozazdrościć mu sprawności, z jaką potrafi utożsamić swój interes z dobrem ludzkości). NATO z kolei to nie jest organizacja dobroczynna, ale narzędzie polityki i realizacji interesów amerykańskich.

Te interesy powinny być dla was przedmiotem nieustannej analizy.



Z nie mniejszą uwagą powinniście analizować możliwości Stanów Zjednoczonych, które w świecie wielobiegunowym nie są tak nieograniczone, jakimi były w minionym już okresie amerykańskiej hegemonii.

Zdarzyło wam się już chyba w przeszłości otrzymywać gwarancje, które okazywały się bez pokrycia, ponieważ gwarant – choćby chciał – nie był w stanie ocalić was przed przeciwnikiem?



Tych amerykańskich realistów, którzy w latach 90. byli przeciwni przyjęciu Polski i innych państw Europy Środkowo-Wschodniej do NATO, albo post factum określali to jako błąd, darzycie silną i nieskrywaną niechęcią. Niesłusznie i niepotrzebnie. Mieli oni prawo oceniać to posunięcie z punktu widzenia amerykańskiej racji stanu, nie mieli obowiązku kierować się interesami Polski 

(skąd, swoją drogą, bierze się to wasze przekonanie, że Zachód – cokolwiek to w danym momencie znaczy – powinien was bronić lub ratować z opresji?).

Nie zaszkodziłoby wam jednak przyjrzenie się nie tej, opartej na interesach amerykańskich, ale moralnej stronie ich argumentacji. Byli oni przeciwni dawaniu obietnic bez pokrycia, zaciąganiu zobowiązań, których – jak się obawiali – USA nie będą w przyszłości chciały lub mogły wypełnić

»Zobowiązaliśmy się do ochrony całego szeregu krajów – mówił w 1998 roku (kiedy zapadła decyzja o rozszerzeniu NATO o Polskę, Czechy i Węgry) George Kennan [amerykański dyplomata, sowietolog – przyp. red.] – mimo że nie mamy ani środków, ani chęci, by robić to w jakikolwiek znaczący sposób«.

Amerykańscy realiści pomni byli na pouczenia Jerzego Waszyngtona, że 

»dla większej części ludzkości interes jest zasadą nadrzędną«, a »motywy cnoty publicznej nie są wystarczające do wytworzenia trwałego poszanowania dla wysublimowanych nakazów i powinności społecznego obowiązku. Niewielu ludzi jest zdolnych do ciągłego poświęcania prywatnych interesów czy korzyści w imię wspólnego dobra (…). Nie przetrwa żadna instytucja, której konstrukcja nie bierze pod uwagę prawdziwości tych maksym«. 


Mieli prawo obawiać się, że interesy amerykańskie w Europie Środkowej nie będą tak doniosłe, by ryzykować wojnę z innym mocarstwem nuklearnym. Czy możecie być stuprocentowo pewni, że się mylili?


Powinniście mieć świadomość, że rozszerzenie NATO na przełomie XX i XXI wieku było raczej aktem politycznym aniżeli starannie rozważonym zobowiązaniem militarnym. Gwarancję wynikającą z artykułu piątego rozdawano wtedy tak hojnie, ponieważ nie spodziewano się, że kiedykolwiek będzie musiała być realizowana. Rzucenie wyzwania amerykańskiemu hegemonowi było wtedy rzeczą nie do pomyślenia. Dziś sytuacja wygląda inaczej.


Udało wam się przystąpić do NATO, kiedy USA stały nieomal w zenicie swojej potęgi, a Rosja była bardzo słaba. Powinno to być dla was jednak nie tyle źródłem przeświadczenia, że udało się złapać Pana Boga za nogi, ale refleksji na temat dynamizmu stosunków międzynarodowych.


Musicie przecież rozumieć, że w polityce okoliczności miejsca i czasu mają większe znaczenie niż litera traktatów. Układ sił i interesów, położenie geograficzne i zdolności militarne mogą decydować o ewentualnych różnicach w polityce Waszyngtonu wobec Ukrainy i Polski w większym stopniu niż fakt, że ta pierwsza nie dysponowała gwarancją artykułu piątego, a ta druga – tak.

Rozumiem, że świadomość faktu, iż gwarancja, którą uważacie za fundament swojego bezpieczeństwa, może być gigantycznym blefem, wprowadza nieznośne poczucie niepewności, ale nierozsądnie – moim zdaniem – byłoby, aby próbować uwolnić się od niego poprzez doprowadzenie do sytuacji, w której rzeczywistość powie „sprawdzam”.


Każdego dnia powinniście zadawać sobie – nie Stanom Zjednoczonym – i samodzielnie odpowiadać na pytania, czy Amerykanie będą mieli interes w tym, aby wam pomóc,

czy będą mieli odpowiednie możliwości, a także czy w ich interesie będzie ocalić was, czy może pomóc wam tylko na tyle, abyście zadali jak największe straty ich mocarstwowemu przeciwnikowi, niezależnie od tego, ile miałoby was to kosztować.


Nie zaszkodziłaby wam także refleksja na temat tego, co stałoby się z waszym państwem, gdyby do wojny NATO z Rosją rzeczywiście doszło i gdyby nawet cały sojusz, od Stanów Zjednoczonych po Macedonię Północną, z najlepszymi chęciami ruszył na pomoc »wschodniej flance«. Mogłoby się okazać, że mimo to wcale nie będziecie »in excellent shape«” [w doskonałym stanie – przyp. red.].


Członkostwo w NATO nie powinno zwalniać z prowadzenia polityki odpowiedzialnej, ostrożnej, liczącej się ze stosunkami sił i biorącej pod uwagę wszelkie skutki podejmowanych działań; nie powinno być uznawane za przepustkę do przechwałek i wygrażań ciskanych zza rzekomo nieprzenikalnej tarczy artykułu piątego.


Jeżeli w tezach prof. Mearsheimera kryje się jakieś niebezpieczeństwo dla Polski, to nie leży ono w tym, że generalnie głosi on poglądy, których nie chcemy słuchać, bo wolimy żyć w świecie wykreowanym przez własną propagandę, ale w okazjonalnym podtrzymywaniu złudzeń, którymi i tak już w nadmierny sposób karmimy własną wyobraźnię.




Jan Sadkiewicz







Żadnych wojen z Rosją.

Mamy do wygrania wojnę z Niemcami.





Wygrajmy w końcu tę wojnę, wygrajmy wojnę z Niemcami.






USA, NATO i bezpieczeństwo Polski. W związku z wypowiedziami prof. Mearsheimera – Instytut Spraw Obywatelskich



poniedziałek, 4 października 2021

Polityka ws. Kosowa

 

[...]


Były jugosłowiański minister spraw zagranicznych Zivadin Jovanovic powiedział, że nawiązując do pierwszej umowy dotyczącej zasad normalizacji stosunków między Belgradem a Prisztiną, pozostaje pytanie, czy umowa ta była dobrowolnym wyrazem woli, czy też dokumentem o charakterze politycznym. Zaznacza, że ​​Serbia zrobiła wszystko szybko, podczas gdy Prisztina i UE nie zrobiły nic z tym, co zostało podpisane.


„Z lektury faktów z ostatnich ośmiu lat można szacować, że Prisztina i Bruksela nie zamierzały realizować tego, co zostało formalnie przyjęte, ani w momencie podpisywania dokumentu, ani później. Przepisy dotyczące MTK w Hadze , z władzą wykonawczą służył Serbii jedynie jako pułapka, by zmusić go do rezygnacji z „rzeczywistości w terenie” poprzez wycofanie wszystkich swoich instytucji z północy Kosowa i Metohiji oraz umożliwienie ekspansji instytucji separatystycznych także w tej części Serbskiej prowincji ...


Tak więc w praktyce wszystko zamieniło się w jednostronne ustępstwa w interesie nielegalnej secesji Prisztiny i geopolityki głównych członków UE i NATO” - powiedział Jovanovic.


„… Dokonano serii jednostronnych i wyzywających posunięć politycznych, a więc legitymizacja secesji wzrosła. Jednocześnie UE obiecywała bezstronność w dialogu, Serbia w to wierzyła, ale w praktyce Bruksela dostosowała się do nieodpowiedzialnego zachowania Prisztiny, ciężko pracowała nad tworzeniem instytucji i systemów nielegalnych instytucji… w tym utworzenie nielegalnych sił paramilitarnych, wyposażonych, uzbrojonych i szkolonych przez niektórych członków UE. 


Wszystko to zostało zrobione z brakiem szacunku i naruszeniem rezolucji Rady Bezpieczeństwa 1244. Wszystko to wskazuje, że nie są to nieuzasadnione ambicje, lekkomyślne posunięcia lub agresywne działania niektórych przywódców politycznych w Prisztinie,Zivadin Jovanovic zakończył.



https://www.lantidiplomatico.it/dettnews-tensione_serbiakosovo_la_questione_targhe__solo_un_ultimo_tassello/24790_43325/




wtorek, 8 września 2020

Nie ma NATO



Niemcy czują się bardzo pewnie - w państwach zwanych V4 - (Grupa Wyszechradzka) utworzyli coś, co przed wojną nazywało się Mitteleuropa, czyli kolonialne gospodarcze zaplecze Niemiec, które jest podstawą  jej mocarstwowości. 

Traktaty europejskie, sam pomysł utworzenia UE, wprowadzenie wspólnej waluty euro - to tylko sposoby Niemiec na zdobycie przewagi gospodarczej i politycznej nad innymi państwami w Europie - do tego należy doliczyć atak NATO na Jugosławię.

Wszystko to na pewno jest konsekwencją rozpętania dwóch wojen światowych i osadzenia w pobitych państwach własnej agentury tudzież 5 kolumny - głównie w Polsce, krajach bałtyckich, na Ukrainie, Kosowie, Rosji.

Niemcom już ani fasada UE, ani fasada NATO nie są już potrzebne.

Na placu boju pozostają dogorywające Stany Zjednoczone oraz Chiny - to są teraz główni rywale Niemiec. 


Ze strony Antidiplomatico:


Autor: Giuseppe Masala


Według prasowych plotek, które jeszcze się nie potwierdziły, podczas szczytu na Korsyce między Micotakis i Macron 10 września zostanie podpisany pakt obronny między Francją, a Grecją, w którym Paryż zobowiązuje się do walki u boku greckiego państwa w przypadku agresji tureckiej .


Zobaczymy wkrótce, ale gdyby tak było, chciałbym zaznaczyć, że oznaczałoby to - w istocie - koniec NATO, będącego jednocześnie Turcją, Grecją i Francją państw należących do Sojuszu Atlantyckiego.

Z drugiej strony oznaczałby też nieodwracalny punkt w procesie rozpadu Unii Europejskiej. 

Artykuł 47 TUE zobowiązywałby wszystkie państwa UE do wspierania państwa członkowskiego zaatakowanego militarnie. 

W normalnych sytuacjach pakt między Francją a Grecją nie byłby zatem konieczny, ale oczywiście normalna sytuacja nie jest. 

A co jest nienormalne? 

Prosty, ukryty, ale ewidentny sojusz między Turcją, a Niemcami. 


Stoimy w obliczu ewidentnego zerwania tego, czym jest pakt z Akwizgranu między Francją a Niemcami, który jest motorem napędowym UE.

Źródła cytowane przez gazetę "Kathimerini", raport Agenzia Nova, wskazują, że Mitsotakis i Macron "określą szczegóły umowy zakupu przez Greków około 4,5 generacji odrzutowców Rafale zbudowanych przez francuskie Dassault oraz innego sprzętu wojskowego. W ostatnich dniach Mitsotakis spotkał się z ministrem obrony Nikosem Panagiotopoulosem, szefem obrony Konstantinosem Florosem i szefem sztabu marynarki wojennej Stylianosem Petrakisem, aby omówić wzmocnienie Grecji w sektorze obronnym. Oprócz zakupu Rafale, Grecja rozważa również zakup nowych fregat w kontekście narastających napięć z Turcją we wschodniej części Morza Śródziemnego ”.

Unia Europejska rozpada się dramatycznie, w milczeniu mediów i przy całkowitej nieświadomości narodów. A błędem był niefortunny pomysł kontynuowania tworzenia Unii Europejskiej poprzez utworzenie wspólnej waluty. Próbowali zbudować dom zaczynając od dachu, z monety. Bez wspólnej polityki zagranicznej, bez konstytucji, bez ochrony praw i wolności wszystkich obywateli. Pozostaje tragiczną porażką, która, mamy nadzieję, nie jest obarczona dramatycznymi konsekwencjami. Mądrość chciałaby, aby potępienie z Maastricht i powrót Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej odbyły się bezzwłocznie. Ale może już za późno.









środa, 3 maja 2017

NATO położyło łapę na największych złożach tytanu w Polsce?



NATO położyło łapę na największych złożach tytanu w Polsce? Wszystko na to wskazuje!

Ktoś kiedyś powiedział, że nic nie dzieje się przypadkowo. Czyżby tak było i tym razem? Wojska NATO były z wielką pompą i radością witane na Suwalszczyźnie, dokładnie w miejscu gdzie Polska ma największe naturalne złoża tytanu i rud zim rzadkich – niezwykle unikalnych i wartościowych. Wartość? Bagatela 2 biliony dolarów.


Zdarzyło się to akurat w momencie, gdy podobne zasoby kończą się na Uralu. Polska nie rozpoczęła wydobycia, gdyby jednak się tego podjęła moglibyśmy zacząć powoli dyktować warunki na runku surowców i tym samym wzbogacić swój budżet o ładnych „parę złotych”. Wszak powszechnie wiadomo, że tytanu używa się między innymi w przemyśle kosmicznym, lotniczym i elektronicznym tak więc o zbyt by raczej ciężko nie było.
Rodzi się tu szereg pytań ale i wątpliwości. Być może obecność wojsk NATO na tamtym terenie nie ma nic wspólnego z hamowaniem wydobycia naszych złóż, być może jest jakiś głębszy „deal” o którym żaden z nas nie ma pojęcia. Jedynym pewniakiem w tej sprawie jest fakt, że rządy zarówno polskie jak i zagraniczne – w tym amerykańskie – doskonale wiedzą o bogactwie jakie skrywa polska ziemia.
Być może jest to czas aby zacząć zadawać pytania?
Polecamy wystąpienie Prof. Ryszarda H. Kozłowskiego. Mowa o bogactwach naturalnych na Suwalszczyźnie:

„Prof.R.Kozłowski 21 04 2017 Konferencja naukowo-techn.w Krakowie cz 2”


Źródło:  https://wrealu24.pl/5614-nato-polozylo-lape-na-najwiekszych-zlozach-tytanu-w-polsce-wszystko-na-to-wskazuje-video
akademiapolityczna.wordpress.com



 https://www.nwo.report/uncategorised/nato-polozylo-lape-najwiekszych-zlozach-tytanu-polsce-wskazuje.html

piątek, 27 stycznia 2017

Siły amerykańskie rozmieszczone w Polsce to teatrzyk


Były oficer wywiadu USA: Siły amerykańskie rozmieszczone w Polsce to teatrzyk

Dodane przez Lipinski
Opublikowano: Czwartek, 26 stycznia 2017 o godz. 15:03:56


Robert David Steele, były oficer CIA oraz wywiadu amerykańskiej piechoty morskiej mówi Michałowi Krupie w wywiadzie dla „Opcji na Prawo”, że siły USA rozmieszczone w Polsce „to teatrzyk”. „Czołgi i inne elementy tej siły są przestarzale i nieadekwatne. Rosja może je zniszczyć w jednej chwili”.





- Rosja nie może być okrążona, nie może być pokonana. Siły amerykańskie rozmieszczone w Polsce to teatrzyk. Czołgi i inne elementy tej siły są przestarzale i nieadekwatne. Rosja może je zniszczyć w jednej chwili – mówi Robert David Steele, były oficer CIA oraz wywiadu amerykańskiej piechoty morskiej w wywiadzie dla „Opcji na Prawo”, przeprowadzonym przez Michała Krupę.

- Trump jest zwolennikiem wizji Rona Paula o polityce zagranicznej opartej na pokoju i handlu. Priorytetem powinno być zamknięcie wszystkich amerykańskich baz wojskowych za granicą, wycofanie się z NATO, odcięcie finansowania dla ONZ, dyktatorów i programów, które pozbawiają Amerykanów środków pieniężnych - twierdzi Steele.
- John Brennan i CIA są podstawą kontroli rządu USA przez Establishment. Próbowali wpłynąć na Kolegium Elektorów przy pomocy fałszywych twierdzeń o tym, że Rosjanie zhackowali wybory prezydenckie – mówi były oficer amerykańskiej wywiadu. Odnosi się też do polityki Waszyngtonu względem Bliskiego Wschodu:
- Ogólnie rzecz biorąc, mam nadzieję, że Trump przestanie finansować z pieniędzy podatników Arabię Saudyjską i Izrael.
Steele twierdzi również, że CIA szkoliło terrorystów, którzy mieli później został wysłani do Rosji i Chin:
- CIA pomogło stworzyć ISIS i szkoliło ujgurskich i czeczeńskich terrorystów, aby następnie odesłać ich do Chin i Rosji.
Więcej w następnym numerze „Opcji na Prawo”, który ukaże się w lutym br.
Kresy.pl / Opcja na Prawo
 
 
 
http://www.kresy.pl/wydarzenia,bezpieczenstwo-i-obrona?zobacz/byly-oficer-wywiadu-usa-sily-amerykanskie-rozmieszczone-w-polsce-to-teatrzyk
 
 

środa, 14 grudnia 2016

Warto zapamiętać - Kiedy żołnierze z USA trafią do Polski? Głos gen. Hodgesa

Świat
Wczoraj, 13 grudnia (15:10) Aktualizacja: Wczoraj, 13 grudnia (15:36)
Generał Frederick Hodges, dowódca naczelny sił lądowych USA w Europie, poinformował we wtorek, że na początku roku ok. 4 tys. żołnierzy USA z pojazdami i sprzętem ma przybyć m.in. do Bremerhaven, skąd udadzą się dalej do Polski.




Generał Frederick Hodges, dowódca naczelny sił lądowych USA w Europie /Getty Images
Generał Frederick Hodges, dowódca naczelny sił lądowych USA w Europie /Getty Images
Hodges powiedział, że w styczniu północne Niemcy będą "logistyczną obrotnicą" przerzutu wojsk USA do Europy Środkowej i Wschodniej.




W ramach natowskiej operacji "Atlantic Resolve" żołnierze ci mają wzmocnić siły USA we wschodnich krajach NATO.
Celem jest zabezpieczenie pokoju w Europie i demonstracja siły wobec Rosji - powiedział gen. Hodges w Szkole Logistyki niemieckiej Bundeswehry w Osterholz-Scharmbeck (Dolna Saksonia), która - jak pisze agencja dpa - jest jednym z centralnych węzłów logistycznych tej operacji.


Na początku listopada polskie MON poinformowało, że amerykańskie oddziały, które w 2017 r. przybędą do Polski, będą stacjonowały m.in. w Żaganiu, Świętoszowie, Skwierzynie i Bolesławcu.


Na szczycie NATO w Warszawie w lipcu 2016 r. ustalono, że Sojusz wyśle do Polski i państw bałtyckich cztery wielonarodowe batalionowe grupy bojowe. Większość żołnierzy batalionu, który przyjedzie do Polski, ma pochodzić z USA. Dodatkowo Stany Zjednoczone zapowiedziały, że wyślą do Europy Środkowo-Wschodniej - w ramach współpracy dwustronnej - brygadę pancerną i pododdział śmigłowców. Brygada przez większość czasu mają znajdować się w Polsce, ale będą też ćwiczyć w innych państwach wschodniej flanki NATO.


"W styczniu 2017 r. do Polski zostaną przerzucone pododdziały i sprzęt ABCT (Brygadowa Grupa Bojowa, ang. Armored Brigade Combat Team). W początkowym okresie zostanie ona rozlokowana na obszarze zachodniej Polski, pomiędzy Drawskiem Pomorskim a Żaganiem. Następnie część z jej elementów zostanie rozmieszczona w innych miejscach rejonu wschodniej flanki NATO. Sukcesywnie pewne elementy ABCT zostaną rozlokowane także w kilku innych lokalizacjach. W ramach pierwszej rotacji dowództwo brygady oraz bataliony inżynieryjny i wsparcia, 3 Batalion 29 Pułku Artylerii i 4 Batalion 10 Pułku Kawalerii będą stacjonowały w obiektach wojskowych w Żaganiu, Świętoszowie, Skwierzynie i Bolesławcu" - informowało MON w komunikacie.

Żołnierze batalionowych grup bojowych będą co kilka miesięcy podlegali rotacji. Oddziały te będą wielonarodowe, ale w każdym będzie tzw. państwo ramowe, czyli odpowiedzialne za wystawienie większości sił i dowodzenie całością. W Polsce państwem ramowym będą Stany Zjednoczone, na Litwie - Niemcy, na Łotwie - Kanada, a w Estonii - Wielka Brytania.

Prócz Amerykanów w skład batalionu w Polsce będą wchodzili żołnierze z Rumunii i Wielkiej Brytanii. Polska z kolei wyśle żołnierzy do batalionu na Łotwie oraz pododdział do Rumunii (NATO wzmacnia swoją obecność wojskową nie tylko w Polsce i krajach bałtyckich, lecz także na flance południowo-wschodniej).

W komunikacie MON informowano, że amerykańska Pancerna Brygadowa Grupa Bojowa (ABCT) będzie liczyła ok. 4 tys. żołnierzy. Oddziały z USA będą miały rotacje co dziewięć miesięcy. Jako pierwsza przyjedzie do Polski 3 Pancerna Brygadowa Grupa Bojowa z 4 Dywizji Piechoty. Oddział stacjonuje na co dzień w Fort Carson w stanie Kolorado.




wtorek, 9 sierpnia 2016

Rosja nie będzie walczyć na swoim terenie



Doradca Putina: dodatkowa broń NATO nie pomoże Polsce - w razie kryzysu ta broń zostanie zniszczona


„Nie zrezygnujemy ze statusu światowej potęgi. Chcielibyśmy być centrum wielkiej Eurazji” – zapowiada znany rosyjski analityk i doradca Władimira Putina Siergiej Karaganow w rozmowie z „Der Spiegel”. „Państwa takie jak Polska, Litwa czy Łotwa, mają uspokoić się dzięki temu, że NATO rozmieści w nich swoją broń. To im jednak nic nie pomoże, my oceniamy to jako prowokację. W przypadku kryzysu właśnie ta broń zostanie zniszczona

Według Siergieja Karaganowa, już w czasie wojny w Gruzji w 2008 roku wzajemne zaufanie wielkich mocarstw „oscylowało wokół zera”, zaś Rosja zaczęła na nowo zbroić swoją armię. W wywiadzie dla niemieckiego „Der Spiegel”, opublikowanego na stronach portalu Onet.pl zaznaczył, że od tamtego czasu sytuacja drastycznie się pogorszyła:

„Ostrzegaliśmy NATO przed zbliżaniem się do granic Ukrainy, ponieważ stworzyłoby to dla nas sytuację nie do przyjęcia. Rosja powstrzymała posuwanie się Zachodu w tym kierunku, na pewien czas zażegnało to, miejmy nadzieję, niebezpieczeństwo wybuchu wielkiej wojny w Europie. Lecz propaganda, jaka trwa obecnie, przypomina czas przed nową wojną”.


Karaganow stwierdził także, że w Rosji „istnieje silna świadomość, że musimy się bronić (…), być przygotowani na wszystko, stąd ta ostra niekiedy [rosyjska – red.] propaganda”.

Zarzuca z kolei zachodnim mediom, że oczerniają Rosję i twierdzą, że grozi ona inwazją.

„Obecnie państwa wschodnioeuropejskie, takie jak Polska, Litwa czy Łotwa, mają uspokoić się dzięki temu, że NATO rozmieści w nich swoją broń. To im jednak nic nie pomoże, my oceniamy to jako prowokację. W przypadku kryzysu właśnie ta broń zostanie zniszczona. Rosja nie będzie nigdy więcej walczyć na swoim terenie…– podkreślił rosyjski analityk. Dodał, że NATO jest znacznie bliżej granic Rosji niż niegdyś, a zmieniła się m.in. broń. Wszystko wygląda znacznie gorzej niż trzydzieści czy czterdzieści lat temu” – uważa doradca Putina.


Karaganow przyznał, że pojawiające się wśród rosyjskich elit twierdzenia o tym, że Zachód dąży do wojny, by podzielić Rosję, są przesadzone. „Z pewnością jest to przesada” – powiedział zaznaczając, że z kolei politycy w USA mówią, że sankcje powinny spowodować zmianę władzy w Rosji. „To jest wystarczająco agresywne” – uznał. Dodał też, że rosyjskie elity polityczne nie są gotowe na reformy wewnętrzne i ich nie chcą. Przypomniał również, że Rosja „opiera się na dwóch narodowych ideach – obronie i suwerenności”, zaś w tym kraju „kwestie bezpieczeństwa traktuje się ze znacznie większą czcią niż w innych krajach”. Podkreślił też, że w Rosji rozszerzenie NATO został odebrane jako zdrada.

„Chcemy zapobiec dalszej destabilizacji świata. I chcemy mieć status wielkiego mocarstwa. Z tego nie możemy niestety zrezygnować, bo ów status w ciągu ostatnich trzystu lat stał się częścią naszego genomu. Chcielibyśmy być centrum wielkiej Eurazji, strefy pokoju i współpracy. Do tej Eurazji będzie należał również subkontynent europejski” – powiedział Karaganow.


Analityk mówił także, że Rosja nie ma najmniejszego zaufania do Zachodu. „Istnieje taki środek, jak zaskoczenie taktyczne. Powinniście wiedzieć, że jesteśmy już mądrzejsi, silniejsi i bardziej zdecydowani– powiedział doradca Putina.


„Rosjanie są kiepskimi handlowcami, niechętnie zajmują się ekonomią, za to są wybitnymi wojownikami. Wy w Europie macie inny system polityczny, taki, który nie potrafi dopasować się do wyzwań nowego świata. Niemiecka kanclerz powiedziała, że nasz prezydent żyje w innym świecie. Ja sądzę, że on żyje właśnie w tym realnym– mówił Karaganow w kontekście rosyjskich działań w Syrii.


„Część europejskich elit dążyła do konfrontacji z Rosją, teraz więc nie pomożemy Europie, choć w kwestii uchodźców moglibyśmy to zrobić” – zaznaczył analityk dodając, że przez następne kilkadziesiąt lat Europa Zachodnia nie będzie żadnym wzorcem dla Rosji. Zauważył też, że dla Moskwy koncentracja wojsk NATO oznacza groźbę wojny. Odniósł się w tym kontekście do stacjonowania batalionów NATO na tzw. wschodniej flance Sojuszu:


„Gadanie o tym, że chcemy zaatakować kraje bałtyckie, jest idiotyczne. Po co NATO rozmieszcza tam broń? Proszę sobie wyobrazić, co stanie się tam w przypadku kryzysu. NATO-wska pomoc dla państw bałtyckich jest symboliczna, to prowokacja. Jeśli NATO rozpocznie agresję przeciwko mocarstwu atomowemu takiemu jak my, zostanie to ukarane”.

Karaganow krytycznie odniósł się także do sytuacji społeczno-politycznej w Europie Zachodniej:

„Niepokoi mnie, gdy Europejczycy domagają się coraz więcej demokracji. Brzmi to tak, jak dawniej, kiedy u nas żądano coraz więcej socjalizmu”.


W odpowiedzi na pytanie o błędy w rosyjskiej polityce zagranicznej, Karaganow powiedział, że Rosja nie miała żadnej strategii politycznej wobec byłych republik radzieckich, nie zrozumiała ich nowej sytuacji. „Jedyną rzeczą, jaką zrobiliśmy, było subwencjonowanie tych państw i kupowanie ich elit – za pieniądze, które zostały potem ukradzione, prawdopodobnie wspólnie. Nie udało się nam więc zapobiec konfliktowi na Ukrainie” – zaznaczył analityk.


Karaganow zapowiedział także, że nie należy spodziewać się zasadniczych ustępstw ze strony Rosji po wrześniowych wyborach parlamentarnych:


„Mentalnie nasz kraj stał się euroazjatycką potęgą – ja byłem jednym z intelektualnych ojców zwrócenia się na Wschód. Teraz jednak uważam, że nie powinniśmy się odwracać od Europy. Musimy szukać sposobów, by przywrócić nasze relacje”.


Siergiej Karaganow jest honorowym przewodniczącym wpływowej Rady ds. Polityki Zagranicznej i Obronnej. Tworzy ona koncepcje rosyjskich strategii dotyczących światowej polityki. W maju przedstawiła ona nowe tezy polityki zagranicznej. Karaganow jest również doradcą Władimira Putina.







sobota, 14 listopada 2015

Odrażający haniebny atak - albo Kadafii zza grobu...


Refleksja na temat wczorajszej tragedii we Francji oraz


kilka uwag na temat cynizmu  zachodnich polityków.



Angela Merkel jest największym szkodnikiem Europy - tak o kanclerz Niemiec powiedział szef SLD Leszek Miller. Jego zdaniem, poprzez swoją nieprzemyślaną politykę kanclerz Niemiec ściągnęła zagrożenie na całą Europę. Polityk SLD przypomniał, że nikt nie pytał rządów i społeczeństw krajów UE, czy życzą sobie masowego napływu imigrantów



13:10 Syryjski prezydent powiedział, że polityka Francji przyczyniła się do rozprzestrzeniania się terroryzmu, a to doprowadziło do ataków w stolicy Francji. Bashar al-Assad skrytykował politykę Francji podczas spotkania z delegacją francuskich prawników w Damaszku. Dodał, że ataki terrorystyczne wymierzone w stolicę Francji nie mogą być oddzielone od tego, co stało się ostatnio w Bejrucie oraz tego, co dzieje się w Syrii w ciągu ostatnich 5 lat.


13:08 Francuska policja potwierdza, że przy zwłokach jednego z terrorystów znaleziono syryjski paszport.


 10:45 To akt wojny. Francja została haniebnie i tchórzliwie zaatakowana. Zatriumfujemy nad barbarzyństwem, jesteśmy silni i waleczni. Odpowiedź Francji będzie bezlitosna - mówi na konferencji prezydent Francji Francois Hollande. 




Bardzo dziwne te słowa, bo przecież Kadafii ostrzegał...



piątek, 1 lipca 2011

Kadafi grozi Europie wojną.

25 marca pisałem:

"Północna Afryka zostaje przejęta przez wojujących wyznawców Allaha co skutkuje regularną wojną ze światem zachodu – po „odparowaniu” ruchawka budzi się we Francji, w Niemczech...."


A dzisiaj w mediach:

"- Radzimy wam wycofać się, zanim spotka was katastrofa. Radzę wam uziemić wasze samoloty (...) i rozmawiać z narodem libijskim - powiedział Kadafi.

Dyktator zagroził atakami w Europie, jeśli NATO nie przerwie swej operacji libijskiej. - Możemy zdecydować, że potraktujemy was w podobny sposób - powiedział. - Jeśli podejmiemy taką decyzję, możemy również przenieść to (walkę) do Europy - dodał. "



Widać, III wojna światowa już niedługo.

To naprawdę zastanawiające, jak te przepowiednie się spełniają...
Ktoś im pomaga się spełniać chyba....

Przypadków nie ma - tego już się nauczyliśmy.

Kilka lat temu popełniłem pewien tekst w tym temacie (spełniających się "przepowiedni")- nigdy go nie opublikowałem, bo wydawał mi się nieco... odjechany - ale chyba go jednak opublikuję....

Poszukam jutro.






O co chodzi z tą hańbą, o której politycy ciągle mówią?


Przypominam swój tekst z 2011 roku ws. ataku terrorystycznego w Norwegii i moje porównanie komentarzy w zachodnich mediach do sytuacji w Libii.

Czyż bombardowanie niewinnych cywili w Libii nie było aktem ODRAŻAJĄCYM haniebnym i tchórzliwym??





sobota, 23 lipca 2011

Co komu wygodne. . .


Cytuję:

"Podczas konferencji prasowej w Trypolisie Moussa Ibrahim, rzecznik reżimu Muammara Kaddafiego, potępił masowe morderstwo w Norwegii.
Po chwili jednak wykorzystał tę tragedię jako powód do werbalnego ataku na NATO, które od trzech miesięcy prowadzi zbrojną powietrzną kampanię przeciwko Libii. – Nigdy nie popieraliśmy jakiegokolwiek aktu terroryzmu – oświadczył Ibrahim. Jak jednak dodał, to „NATO zasiało terroryzm w sercach wielu ludzi”. – To nieszczęśliwe i bardzo smutne – dodał."



Tekst ten został okraszony tytułem:

"Cyniczne "kondolencje" po zamachu w Norwegii"



Gdyby wyciąć komentarz redaktora, zostałoby....


"Podczas konferencji prasowej w Trypolisie Moussa Ibrahim, rzecznik reżimu Muammara Kaddafiego, potępił masowe morderstwo w Norwegii.

Nigdy nie popieraliśmy jakiegokolwiek aktu terroryzmu – oświadczył Ibrahim. , to „NATO zasiało terroryzm w sercach wielu ludzi”. – To nieszczęśliwe i bardzo smutne – dodał."




Do czego więc odnosi się tytuł o cynicznych kondolencjach?



Trzeba czytać dalej....




"rzeczniczka Departamentu Stanu USA Heide Bronke Fulton wyraziła "potępienie tych haniebnych aktów przemocy"." 

/bombardowanie słabszego z samolotów ?/





"prezydent Francji Nicolas Sarkozy określił zamach jako "czyn ohydny i nie do zaakceptowania".

-/a ciekawe co by zaakceptował.../



"Napolitano /prezydent Włoch/napisał: "Włochy w tych tragicznych chwilach obejmują zaprzyjaźniony naród norweski, który stał się celem krwawego i haniebnego ataku terrorystycznego i łączą się z tym krajem w odrzuceniu wszelkiej formy przemocy i zaangażowaniu na rzecz racji dialogu i pokoju"."

 /czyżby chodziło o bombardowania Libii??/



"W najostrzejszych słowach potępiam ten akt tchórzostwa, dla którego nie ma żadnego usprawiedliwienia" - podkreślił Van Rompuy Przewodniczący Rady Europejskiej"

/ciekawe co miał na myśli mówiąc tchórzostwo...bombardowanie z powietrza czy nawozami z poziomu ziemi?/



"Sekretarz generalny Sojuszu Anders Fogh Rasmussen potępił wydarzenia w Norwegii i przekazał wyrazy współczucia rodzinom ofiar. Podkreślił też, że "kraje NATO jednoczą się w walce przeciwko aktom przemocy"."



Czy natowskie bombardowanie z powietrza i zabijanie cywili w Libii (bo na pewno cywile ginęli w tych bombardowaniach, a przypominam, że wg zachodnich mediów w bombardowaniach dokonywanych przez rosyjskie samoloty w Syrii także giną cywile) zalicza się do aktów przemocy, czy też nie??




na podst.:
http://wiadomosci.onet.pl/raporty/zamachy-w-norwegii/cyniczne-kondolencje-po-zamachu-w-norwegii,1,4801310,wiadomosc.html



Także na czasie:




Kloak-olicja

Wyskok premiera Francji jak zwykle obnaża śmierdzącą prawdę...

Dość jasno określa związki i sposób patrzenia państw zachodnich na świat.

Oto widzimy tak naprawdę klikę kilku państw, które razem do spółki nie jednego już okradły.

Kompletnie nie liczą się z opinią innych.
Oni uprawiają swoją politykę bez oglądania się na humanizm, albo demokrację.

Widać jak na dłoni, że Kloakolicja realizuje wyłącznie własne interesy w wąskim, zaprzyjaźnionym gronie: anglia, niemcy, usa, francja.

Najpierw „Polacy stracili okazję, żeby siedzieć cicho”, a teraz w biały dzień żabojadowi wymsknęło się: idziemy zapolować na dzikusów!
Za bardzo się ekscytuje swoimi atomami?

Jeśli ktoś wierzy w nato – to się głęboko myli.
Inne państwa to tylko przystawka, która może się przydać, na wypadek W.
Ot, zbiorą pierwsze lanie i osłabią uderzenie w Kloakolicję – po to zostały przyjęte.

Liczą się tylko interesy tych 4 państw, reszta, jak chce poświęcać się w imię tych interesów – to proszę bardzo...


 

„Interwencja w Syrii tylko w koalicji”

aktualizacja: 23:01


– Francja nie będzie podejmować działań w Syrii w pojedynkę, chce stworzyć koalicję państw, które poprą akcję wojskową przeciw syryjskiemu reżimowi za to, że dokonał ataku chemicznego w Damaszku – oświadczył francuski premier Jean-Marc Ayrault.

Takiego postępowania nie można pozostawić bez reakcji – podkreślił szef rządu w Paryżu, po przedstawieniu w parlamencie raportu wywiadu dotyczącego Syrii. – Francja nie powinna działać sama. Prezydent wciąż pracuje nad tym, aby w jak najkrótszym czasie powołać koalicję – dodał.

Francja jest zdeterminowana, by ukarać użycie broni chemicznej przez reżim prezydenta Syrii Baszara al-Asada – zaznaczył Ayrault. – Celem jest bądź obalenie rządu, bądź wyzwolenie kraju – powiedział.

Według odtajnionego dokumentu francuskiego wywiadu to siły lojalne wobec prezydenta Syrii Baszara al-Asada przeprowadziły atak chemiczny na przedmieściu Damaszku 21 sierpnia. Dziewięciostronicowy dokument sporządzony przez służby wywiadowcze został w poniedziałek przedstawiony parlamentarzystom. Wymieniono w nim pięć czynników wskazujących na odpowiedzialność Asada za ten atak, w którym - według informacji Waszyngtonu - zginęło ponad 1,4 tys. ludzi.

Rząd francuski rozpowszechnił też w internecie podsumowanie raportu wywiadu. Jak zaznaczył, „atak z 21 sierpnia mógł zostać zorganizowany i dokonany tylko przez reżim”, wspomina o „masowym wykorzystaniu i skierowaniu środków chemicznych przeciw ludności cywilnej”.

Francuska opozycja domaga się głosowania w parlamencie w sprawie ewentualnej akcji militarnej przeciwko Syrii. Socjaliści odrzucają to, wskazując na konstytucyjne prawo prezydenta do podjęcia decyzji w tej kwestii.









http://maciejsynak.blogspot.com/2011/07/blog-post.html
http://argo.neon24.pl/post/98412,kloak-olicja
http://maciejsynak.blogspot.com/2011/07/kadafi-grozi-europie-wojna.html

http://www.wprost.pl/ar/242126/Francja-bombarduje-Libie-betonem/



środa, 7 października 2015

Dość ciekawy przedruk






Ale patrzeć i czytać trzeba uważnie...



Uchodźcy, ogłupianie, fałszywe flagi


  • Foto: Mstyslav Chernov /commons.wikimedia.org/CC-by-sa 4.0


    Uchodźcy, ogłupianie, fałszywe flagi - z cyklu: "Państwo istnieje formalnie"

    W ostatnich tygodniach obserwujemy ogólnoeuropejski cyrk z uchodźcami. Rozumiem, że to może być temat wiodący, ale co najwyżej jeden z wielu dotyczących naszego życia. Oprócz bowiem oglądania tzw. gadających głów w TV, z góry rozpisanymi rolami, nic ciekawego mass media nie przedstawiają. Mało tego, wszystkie wypowiedzi sprowadzają się do gry na uczuciach, na podstawie fałszowanego zdjęcia dziecka wyrzuconego rzekomo przez okrutne morze, które publikowała masowo prasa niemiecka w Polsce.

    Przypomnę:

    1. Dziecko leżało na zdjęciu prostopadle do brzegu, co jest zupełnie niemożliwe. Fale zawsze wyrzucają większe przedmioty równolegle do fali. Dziecko było różowe, co jest niemożliwe po 2-3 dniowym pobycie w wodzie.

    2. Żaden z ratowników nie posiadał nawet torby ratowniczej, ani noszy, za to posiadał doskonały aparat fotograficzny typowy paparazzi. Czyli robione to było na zamówienie.

    3. Na plaży widać było rozebranych ludzi i żaden nie zainteresował się zwłokami, co jest niemożliwe. Wystarczy, że morze wyrzuci większa rybę, a zbiera się tłum.

    4. Prasa publikowała dwa zdjęcia tych samych rzekomych ratowników. Jedno wśród skał, a drugie na plaży. Jest to niemożliwe, aby rzekomy topielec znaleziony pomiędzy skałami przedostał się na teren plaży, będąc już pod opieką ratowników.

    5. Już drugiego dnia wszelkiej maści media w całej Europie publikowały to zdjęcie, co jest niemożliwe bez pomocy służb specjalnych NATO. Ale dlaczego NATO? O tym poniżej.
    A najciekawsze jest to, że użyteczne telewizyjne trolle zachowywały się tak, jak im napisano w scenariuszu, nic nie wspominając o fałszerstwie. Jest to jednoznaczne z przynależnością wszystkich tych mądrych inaczej do jednego klanu użytecznych idiotów [Goldman -Lenin].
    Podobnie wygląda sprawa stron internetowych, podszywających sie pod niezależne. Co prawda, niektóre spośród nich zostały już ujawnione, że kryją się za nimi odpowiedni ludzie, na przykład Gajowy Marucha przebywający w Szwecji. (a nie mówiłem?! nie tylko ja, jak widać... - MS) Tym nie mniej, jeszcze spora liczba takich trolli nadal „robi” za opozycję. Jak wiemy od 1980 roku, nie jest to nic nowego w działalności służb. Gen. Kiszczak wręcz przecież twierdził, że niektóre oddziały Solidarności składały się tylko z jego ludzi.

    Zdziwienie budzi także fakt takiego paplania językiem przez aktorów telewizyjnych na temat emigrantów, odnośnie ich statusu, tj. ucieczki z terenów zagrożenia wojennego, czy ucieczki ekonomicznej. Do tego sprowadzają się wszystkie dyskusje. To, że prowadzą je marni specjaliści od pijaru, daje się zauważyć od pierwszych zdań, porównujących obecną sytuację do roku 1980.

    Przypomnę, obecnie tylko 30 % tych ludzi, to osoby z terenów działań wojennych, głównie armii amerykańskiej.

    Uciekają, o dziwo, zdrowi, młodzi mężczyźni w wieku 20 - 40 lat. Prawie zupełnie brak kobiet i dzieci.

    Liczba tzw. emigrantów wcale się nie zwiększa. W 1992-96 rocznie przybywało do Europy 675 000 ludzi.

    W roku 2014 przybyło 625 000 ludzi, czyli o 50 000 mniej. Czy wtedy słyszał ktokolwiek, cokolwiek o emigrantach?

    Tylko w 2012 wojewoda wrocławski wydał blisko 2000 paszportów jakimś emigrantom. Nie podano składu narodowościowego tych ludzi. Nie wiadomo, ile paszportów wydawali pozostali wojewodowie. Od 2008 roku w Gdańsku budowano masę budynków mieszkalnych, które przez cały okres były niezasiedlone. Budowała je niemiecka firma Boryg. Obecnie Gdańsk jako pierwszy zdeklarował, że przyjmie emigrantów.

    Jak podało państwo, koszt utrzymania jednego emigranta to 1400 złotych. Proszę sobie pomnożyć 2000 emigrantów x 1400 zł i razy 20 [liczba województw i miast wydzielonych]. Otrzymujemy kwotę 56 000 000 złotych, którą należy pomnożyć przez 12 miesięcy. Otrzymujemy zawrotną liczbę 675 milionów złotych. Nie wiem, jakie są pochodne, tzn. opieka lekarska, mieszkania itd.

    I wracam do dnia dzisiejszego. P. E. Kopacz, przypomnę, jedyna kobieta biorąca udział w sesji wyjazdowej rządu do Izraela, podawała za każdym razem inne liczby dotyczące tzw. emigrantów, które jako premier zdecydowała się przyjąć do Polski.

    Policzmy: 1400 złotych razy 5000 emigrantów, to 7 000 000 i przez 12 miesięcy to 84 miliony złotych.

    A jeżeli to będzie 10 000 tzw. emigrantów, to kwota wzrośnie do 168 000 000 milionów. W żadnym budżecie nie wykazano takiej pozycji: koszt utrzymania emigrantów 168 milionów złotych. Innymi słowy, z jakiej kieszeni to wyciągną?

     Co prawda obecnie mówi się już o 2300 złotych na osobę i na miesiąc.
    Sam musisz policzyć Dobry Człowieku ile to pieniędzy chcą od podatnika wyciągnąć? czyli o ile zmniejszą wydatki np. na służbę zdrowia lub o ile podwyższa opłaty za prąd, gaz itd.
    Te tematy są nieporuszane, natomiast trolle wałkują temat odsieczy wiedeńskiej.
    Musisz zrozumieć Dobry Człeku, że jedynym źródłem łatwych pieniędzy dla rządu jest ZUS. Stąd te wszystkie gadające głowy, z przymiotnikiem ekspertów ekonomicznych, mówią o załamaniu w najbliższej przyszłości ZUS-u. Stąd te informacje o konieczności podniesienia składek. Stąd ta decyzja o przerzuceniu pieniędzy z trzeciego filara do ZUS-u. Co prawda 30 miliardów złotych, czyli w owym czasie ponad 10 miliardów dolarów, zginęło w czasie tej operacji, ale kogo to obchodzi, przecież to tylko papierki.

    Stąd wszelkiej maści publicyści mówią o konieczności podnoszenia składek na ZUS i dodatkowym ubezpieczeniu się obywateli.

    A jaki to ma związek z „Ukrainą”?

    Przypomnę: w ubiegłym roku sekretarz generalny ONZ w dniu 7 maja i chyba 14 maja po raz drugi powtórzył, że takiego państwa jak ”Ukraina” nie ma i ONZ nie będzie się zajmowało sprawami tego rejonu. Jest to wewnętrzna sprawa Moskwy.
    I dochodzimy do sedna.

    1. Jeżeli to jest wewnętrzna sprawa Moskwy, to dlaczego Biuro Bezpieczeństwa Narodowego cały czas zajmuje się sprawami wewnętrznymi obcego państwa?

    2. Jeżeli to jest wewnętrzna sprawa Moskwy, to dlaczego rząd krajowy P. E. Kopacz pozwala na przewożenie np. kamizelek kuloodpornych, jako rzekomej pomocy humanitarnej na Majdan?

    3. Jeżeli to jest wewnętrzna sprawa Moskwy, to dlaczego szkolenie tzw. majdanowców odbywa się pod Warszawą, o czym informował eurodeputowany p. Korwin-Mikke?

    4. Jeżeli to jest wewnętrzna sprawa Moskwy, to dlaczego rząd p. E. Kopacz chce przekazać, czy już przekazał, uzbrojenie do tej bananowej republiki?

    5. Jeżeli to jest wewnętrzna sprawa Moskwy, to dlaczego w sejmie ani razu nie poruszono tematu wydawania pieniędzy podatnika na finansowanie tego tworu?

    Widzisz wiec wyraźnie PT Czytelniku, że państwo polskie istnieje formalnie i zajmuje się tylko wykonawstwem i finansowaniem zleceń. Osoby sprawujące władzę na tym zabiurkowym tworze, zwanym ”Ukrainą”, są pochodzenia zagranicznego. Premier ma obywatelstwo Izraela, podobnie paru innych członków „rządu”. Część członków rządu to byli agenci CIA. Szef autonomii Tatarskiej to agent CIA. Gubernator Krymu to agent CIA, poszukiwany listem gończym były prezydent Gruzji Saakaszwili. To gdzie tam są „Ukraińcy”?

    I najważniejsze na końcu.

    Ostatnio prasa amerykańska podała, że ”Ukraina” i Turcja tworzą międzynarodowe brygady muzułmańskie.

    Mustafa Abdulcemil Cemiloglu, przywódca tatarów krymskich, agent CIA, ogłosił tworzenie międzynarodowej brygady muzułmańskiej, która ma walczyć z separatystami rosyjskimi. Brygada będzie stacjonowała w Herson, w pobliżu Krymu.

    Mustafa został przyjęty przez prezydenta Turcji, Recepa Tayyipa Erdogana. W grudniu 2013 roku MIT [tureckie służby specjalne] reprezentowały na Ukrainie dzihadystów tatarskich, którzy już walczyli w Syrii. Wiadomo obecnie, że ten twór, który powstał w Syrii, zwany Państwem Islamskim, został stworzony przez CIA.
Czyli sytuacja jest taka. Agent CIA z terenów nie należących do NATO uzgadnia z premierem TURCJI, A WIEC Z NATO, TWORZENIE BRYGADY MIĘDZYNARODOWEJ MUZUŁMAŃSKIEJ.

    Ciekawe, nieprawdaż?

    Musimy jeszcze podać, że obecnie po przymusowych już poborach do wojska, armia tego tworu zwanego ”Ukrainą”, liczy już 255 000 żołnierzy, plus kilka batalionów o sile brygad zaciężnych wojsk. Armia Rosyjska w chwilo obecnej to tylko 248 000 żołnierzy. Armia Polska to 78 000, ale tzw. polowych, niecałe 30 000 żołnierzy.

    O dysproporcjach wydatków nie będę mówił, już o tym pisałem. W NATO same Niemcy mają 250 000 żołnierzy.

    Czyli sytuacja jest taka:

    Powiedzmy ogólnie, państwa NATO stworzyły twór zwany ”Ukrainą”. Ludzie mieszkający na tym terenie absolutnie nie identyfikują się z tym tworem o pozorach państwowości. Świadczy o tym jednoznacznie masowa dezercja mężczyzn. Widzimy to w Polsce pod przykrywką robotników sezonowych.

    Okazuje się również, że broń przekazywana do tych „ukraińskich” wojsk przez NATO, także za pośrednictwem Polski, jest sprzedawana do powstańców w Donbasie, na przykład samobieżne haubice M109 Paladin, przenośne systemy uzbrojenia ppance Javelin i karabiny M-16.

    Dziwne jest także to, że za pomocą tej broni burzy się kościoły katolickie, jak na przykład w Gorlowcach, 1 lutego 2015 roku. Wielka Brytania sprzedaje do Kijowa wycofane z użytku u siebie pancerne transportety Saxon. Saxon wprowadzono do służby w 1983 roku i wycofano w 2008 roku. Teraz, przez port w Odessie, przesyłane są na Ukrainę. A tak na marginesie, do czasów I Wojny światowej Odessa była „polskim” miastem, 75% ludności mówiło po polsku.
    Obecny twór rządzący ”Ukrainą” płaci po 51 00 dolarów za każdego AT - 105 Saxon.
    Podobnie armia niemiecka przekazała ponad 500 haubic M-109.

    Konwoje z uzbrojeniem regularnie przekraczają granicę polsko – ukraińską, przewożąc ładunki do centrum szkolenia wojsk ukraińskich w regionie Czernihowa, gdzie instruktorzy NATO pilnie szkolą żołnierzy, w ramach ukraińskich sił bezpieczeństwa. Pobór jest na zasadzie odpłatności. Delikwent podpisując umowę na 6 miesięcy, otrzymuje koło 100 000 „hrywien”. Czyli typowy werbunek najemników w stylu amerykańskim. Szefem grupy doradców wojskowych NATO na Ukrainie jest „nasz” generał p. BOGUSŁAW PACEK.

    I teraz wszystko staje się chyba jasne, dlaczego potrzebni są młodzi dobrze zbudowani i odżywieni męskiej płci „uchodźcy” w naszym kraju. Przecież taniej będzie ich przeszkolić do tych batalionów muzułmańskich w Polsce, aniżeli na przykład w Niemczech. Poza tym przecież, kadra w Polsce była szkolona w Rosji i zna ich taktykę, więc będzie umiała zastosować odpowiednie środki zapobiegawcze.

    Oczywiście, to zamknięcie granic będzie pretekstem do przyszłego zamknięcia granic w sytuacji, kiedy to do naszego kraju wejdą obce siły i cześć ludności będzie chciała ewakuować się na zachód. Łatwo będzie można zawiesić deklaracje z Schengen, pretekst już był.
    Czyli masz także odpowiedź Czytelniku, dlaczego mass media zadają sobie tyle trudu, aby mieszać Tobie w głowie. Po to istnieje Internet, abyś nie mógł się zorientować, co jest prawdą, a co nie jest. Ale oczywiście wszystko, co przeczytałeś, to są tylko bajania starego chirurga, nie mające nic wspólnego z oficjalnymi planami.

    Przecież o tym nie przeczytałeś w gazetach, ani dziennikach. Także stacje telewizyjne, te oficjalne i internetowe, nie informowały Ciebie, tylko zaśmiecały umysł fałszywymi flagami o biednych ludziach.

     Dodatkową przykrywką może być chęć przetransportowania do Polski potomków Chazarów z Izraela. Jak podawałem, w okresie kilku lat planuje się zmniejszyć liczbę mieszkańców Izraela o około 4.5-5 milionów ludzi. Wiadomo, że 85 % obecnych mieszkańców to potomkowie Chazarów przezwani w XIX wieku przez naukę pruska żydami askenazi, podobnie jak Czeczeni zwani są górskimi żydami. Już przedstawiciele Mossadu mówią o konieczności powrotu do ziemi przodków. A kto odróżni takiego Syryjczyka od Chazara? Problemem IZRAELA jestbrak wody. A wody nie da się przetransportować. Zresztą nawet H.Kissinger już 4 lata temu powiedział, że do 2020 roku Izraela już nie będzie. A to jest człowiek, który zazwyczaj wie, co mówi.

    Na marginesie.

    Zbliża się sezon grypowy, który producenci szczepionek już zaczęli. Uzbrój się więc w środki przeciwgrypowe, tanie i skuteczne. Kup ze 4 jabłka, pokrój je na kilkanaście kawałków. Wrzuć do dużego - 2 litrowego słoja. Zalej wodą osłodzoną 2-3 łyżkami cukru z łyżeczką drożdży. Przykryj to gazą i odstaw na parapecie na 4-5 dni.

    Potem zlej do butelki i poczekaj z 10 dni, aż osad opadnie a płyn stanie się klarowny. Po raz dugi zlej do nowej butelki, a osad wyrzuć. Kup za 2 złote atomizer - inaczej zwany rozpylaczem. W przypadku drapania w gardle, suchego kaszlu, psikaj kilkanaście razy dziennie na podniebienie miękkie.

    Dlaczego? Otóż Narodowy Instytut Alergii i Chorób zakaźnych USA w wydaniu z 25.09.2015 r. opublikował wyniki badań dr Kanta Subbarao, że przenoszenie wirusa grypy odbywa się poprzez podniebienie miękkie. Wirusy grypy atakujące ssaków, czyli ludzi, mają preferencje do białka 2.6 SA [a2,6 SA], które to białko występuje obficie właśnie na podniebieniu miękkim. Czyli, spryskując w początkowym stanie inwazji wirusowej podniebienie miękkie kwasem, uniemożliwiasz wnikanie wirusa do organizmu, prawdopodobnie na zasadzie zwykłej dyfuzji.

    Butelkę z octem jabłkowym możesz przechowywać, szczelnie zamkniętą, nawet rok, do następnego sezonu jabłkowego, chyba, że masz więcej członków rodziny i musisz przygotować kilka butelek

    dr J. Jaśkowski
    PAMIĘTAJ, TYLKO TE IDEE ŻYJĄ, KTÓRE WEDŁUG STARSZYCH I MĄDRZEJSZYCH ŻYĆ MAJĄ - jj.

    http://www.polishclub.org/2014/10/20/dr-jerzy-jaskowski-upadek-panstwa-izrael-problem-wody-pitnej-czesc-i/
    http://www.polishclub.org/2014/10/21/dr-jerzy-jaskowski-materialne-konsorcjum-rothschilda-upadek-panstwa-izrael-czesc-2/
    http://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2015/03/dr-jerzy-jaskowski-gdzie-sa-zydzi-z-cyklu-listy-do-wnuczka/
    http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=15213&Itemid=119
    http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=16398&Itemid=119
    http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=16337&Itemid=119
    http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=16279&Itemid=119

    Gdańsk 01.10.2015r.
    Kontakt: jerzy.jaskowski@o2.pl










    http://polishportal.net/blogs/3862/903/uchod-cy-og-upianie-fa-szywe-f