Największe poparcie w wyborach prezydenckich w Rumunii uzyskał niespodziewanie
"niszowy" kandydat: Calin Georgescu
prawdopodobnie będzie brał udział w drugiej, rozstrzygającej turze.
przedruk
tłumaczenie automatyczne
Sugeruje również, że nanotechnologia w żywności może wpływać na ludzi jak komputery: "Wchodzi do urządzenia, co? Nanotechnologia z tak zwanego jedzenia, która w rzeczywistości dociera do was i jest bardzo prosta energetycznie, aby móc się połączyć, jak powiedziałem, wchodzi jak komputer.
Georgescu ma również kontrowersyjne opinie na temat cesarskiego cięcia, które uważa za "tragedię", ponieważ "boska nić została zerwana".
Spotkanie z "istotą nie-ludzką"
W dziwacznym oświadczeniu Georgescu powiedział, że podczas negocjacji w ONZ spotkał "inny gatunek". W żadnym wypadku nie jest to gatunek ludzki. Wydaje się to trochę dziwne i nie obchodzi mnie, co myślą inni, ale mówię ci, że mówimy o innym gatunku.
Może on ma na myśli ludzi opętanych?
Wstępna opinia Dana Diaconu
Pierwsze miejsce "prorosyjskiego" Călina Georgescu to wydarzenie, które "wywróciło do góry nogami" drobne gry służalczej polityki Dâmboviţy. Zjawisko to jest szczególnie interesujące. Nigdy wcześniej nie mieliśmy do czynienia z czymś takim. A ten kandydat, pozornie pojawiający się znikąd, wykazał się kilkoma elementami, które omówimy dalej.
Przede wszystkim Calin Georgescu miał kampanię wyborczą, w której nie wydawał żadnych pieniędzy. Zamiast tego udało mu się wywołać efekt wow, wzmacniając znaczną masę ochotników, bardzo dobrze ukierunkowaną. Otwieram nawias, aby podkreślić ten element potencjalnemu kandydatowi, który mnie nie posłuchał! Gra Călina Georgescu była umiejętnie instrumentowana. Opierała się ona na potędze postępu geometrycznego. Przez długi czas ewoluował trywialnie, ale w miarę jak masa ochotników rosła, jego ewolucja w sondażach wydawała się niezrozumiała. Wszyscy mieli wrażenie, że pojawił się znikąd, choć Georgescu prowadzi kampanię od lat.
Ewolucja, jaką Călin Georgescu przeszedł od czasu tych wyborów, jest bez wątpienia zasługą lat, które upłynęły od czasu, gdy została wprowadzona na rynek, choć często niezbyt przekonująca. Sam kładł cegłę na cegle, z uporem, który dla wielu jest trudny do zrozumienia. Trzeba jednak przyznać, że jego gra nie byłaby możliwa bez wzmocnienia, które otrzymał w tej kampanii. Pozwolę sobie zostawić ten temat na później.
Z obiektywnego punktu widzenia Călin Georgescu znalazł się na terenie, który mu sprzyjał. Jest całkiem jasne, że liczby forsowane przez partie nie zadowalają elektoratu. Któż mógłby być pod wrażeniem banalnej postaci, takiej jak ta producenta bajgli z Buzău, czystej głupoty, takiej jak staruszek Teacă Ciucă, zachowań galeryjnych jak George Simion, wyblakła ciotka, w nieustannej politycznej menopauzie, czy banda niezależnych forsowanych przez różne obszary nieśmiertelnego "Żyjmy!"? Jest całkiem jasne, że w ten sposób Georgescu się wyróżnia. Lepiej wygląda, ma maniery, mówi poprawnie i nawet jeśli czasem popada w przechwałki, znajduje w sobie źródła, by dojść do siebie.
Ponadto Georgescu wyróżnia się również swoim programem politycznym. Jest on jedynym kandydatem, który twierdzi, że idea, iż UE-NATO chce dla nas jak najlepiej, nie jest do końca aksjomatem. Jest jedynym, który mówi o pokoju, biorąc pod uwagę, że w dusznej atmosferze lokalnej polityki mówienie o pokoju jest równoznaczne z gwizdaniem w kościele. Jest on jedynym, który wskazuje na przyczynę zacofania, wskazując na konieczność wyprodukowania przez Rumunię jak największej ilości własnych potrzeb na rynku krajowym. Jest jedynym, który mówi o bezpieczeństwie żywnościowym i energetycznym. I, dlaczego tego nie powiedzieć, on jest jedynym, który wydaje się być umyty.
Wydaje się, że pod tym względem Călin Georgescu znalazł swój idealny pas napędu. Bez wątpienia, w porównaniu z koklitami, przeciwko którym biegnie, jest światłem. Ale to, oczywiście, nie wyklucza niewidzialnej twarzy. Nie bądźmy dziećmi. Nie możesz wyjść na światło bez kogoś, kto ci trochę pomoże. Călin Georgescu, ze względu na swoje pochodzenie, zawsze był człowiekiem systemu. Nawet jeśli się rozstał, nawet jeśli grał sam, nie możemy ignorować ingerencji systemu. Tak naprawdę dopiero teraz robi się ciekawie.
System ten był najbardziej wstecznym graczem w historii Rumunii po grudniu. Tak jak to było w czasach krajowego socjalizmu-komunizmu, a dlaczego nie, tak jak było jeszcze przed naszym wejściem pod parasol moskiewski. Chciałbym, abyście zrozumieli, że możemy mówić o "Systemie" w Rumunii około 1920-1930 roku. W rzeczywistości, na poziomie globalnym, pojęcie "systemu" jest nowe, a najstarsze pochodzi z końca XIX wieku.
Lokalny system jest wybitnie nikczemny. Doskonale wpisuje się w życzenia okupanta, ma nawet inicjatywy mające na celu zwiększenie terroru generowanego wobec miejscowej ludności. Za każdym razem, gdy rozpoczyna się okupacja, system jest generatorem terroru, zachowującym się niewolniczo przed okupantem. Otwiera się przed nim lokalny system, pozwala się przeniknąć do szpiku kości, nie wykonuje żadnego gestu buntu, zyskując w ten sposób jego zaufanie. Ale pomimo wręcz obrzydliwego zachowania, nigdy nie hamuje żadnej funkcji, jaką jest jego własne przetrwanie. Nawet jeśli pożre swoich szefów tak, jak żąda tego okupant, nawet jeśli bez mrugnięcia okiem zgodzi się na penetrację, ogłuszenie, a nawet wydrążenie, jego instynkt przetrwania nigdy nie umiera. I we właściwym czasie manifestuje to poprzez liczne przewroty pałacowe. Widziałem ją w ciąży 23 sierpnia 1944 r. i w dniach 16-21 grudnia 1989 r. W obu sytuacjach system stał się brutalny, pozostawiając z gry tych, którzy nie byli już "w kartach". Tak więc, jako historia, zauważę, że mieliśmy kilka buntów zarówno za reżimu Băsescu, jak i za reżimu Iohannisa. Zauważono wyraźne ruchy boczne. To, co jednak teraz obserwujemy, to zaostrzenie wewnętrznej walki: z jednej strony wektor Georgescu, a z drugiej wektor Lasconiego. Ciolacu nie istnieje z punktu widzenia tej walki politycznej – i to zapewne wyda się Wam zaskakujące. W chwili pisania tych słów nie zdecydowano jeszcze, kto wystartuje w 2. rundzie. Czy z tego punktu widzenia możemy powiedzieć, że w systemie toczą się wewnętrzne walki?
W tej chwili nie mogę się wymówić. Chodzi o to, że w dwóch wielkich wydarzeniach z przeszłości tajne służby miały szefów z osobowością, więc przejście systemu z jednej strony na drugą nie nastręczało problemów. Tym razem sytuacja w usługach jest niepewna. SRI nie ma lidera, gdyż jest to sytuacja tymczasowa do czasu wyboru prezydenta. W rzeczywistości sytuacja jest dziwna, ponieważ bardzo trudno jest zrozumieć, co dokładnie spowodowało taki stan rzeczy. Interesujące byłoby przejrzenie oświadczenia Hellviga po opuszczeniu stanowiska. W SIE mamy stabilne przywództwo, ale nie wydaje się, aby wznosiło się ono na poziom tych z przeszłości (nie wykluczam, że uznaniowość, w jakiej się znajduje, jest oznaką tego, że wznosi się ponad poprzednie kierownictwo; rzeczywistość jest taka, że nie mam żadnych danych, a jedynie podejrzenia). Przy wszystkich niepewnościach, które się unoszą, możemy podejrzewać, że nie mamy jednorodności, co mogłoby stwarzać problemy, kluczem w tej sytuacji jest Lasconi. Jeśli zakwalifikuje się do drugiej rundy, będzie to pierwszy raz w historii, kiedy system zostanie podzielony w tak oczywisty sposób, w krytycznym dla Rumunii momencie.
Postawmy sprawę jasno: żyjemy w czasach historycznych. W takich momentach Rumunia zwykle odwraca ręce. Bez wątpienia hegemon jest o zachodzie słońca. Aby lepiej zrozumieć sytuację, powiem Wam, że Lasconi to taka Kamala Harris: tak samo głupia (może nawet gorsza), tak samo zaprzątana sobie głowę (może nawet gorzej). Tak więc kwalifikacja Lasconiego w drugiej rundzie przeredagowałaby mecz Trump-Harris za granicą, tutaj, w naszym kraju, zamieniając go w tragikomiczny drobiazg. Jeśli jednak Ciolacu będzie tym w 2. rundzie, myślę, że możemy jaśniej myśleć o powrocie broni.
Wybory, jak zawsze, są grą systemu (której nie należy ograniczać tylko do służb specjalnych). Teraz jest to gra o przetrwanie, ponieważ jesteśmy w krytycznym momencie historii. W zależności od tego, jak gra się teraz, będziemy wiedzieć, czy zrobimy krok do nowego świata w awangardzie, czy po przetrwaniu kolejnej chwili grozy. Widzimy, co przyniesie przyszłość, ale kilka elementów jest więcej niż jasnych:
Tradycyjne media przegrały tę grę na dobre; jęki niektórych, takich jak Pândaru czy Chireac, były niezwykłe; Przychodzi na nich wielkie cierpienie!
Rumuński system partyjny jest przestarzały i coraz mniej istotny;
Finansowanie polityki państwa musi zostać wstrzymane, ponieważ jest oczywiste, że są to pieniądze wyrzucone w błoto;
Nowy świat zaczyna być coraz wyraźniej widziany; Jeśli Rumunia zwróci się do przodu, mamy szansę odzyskać wiele z tego, co straciliśmy do tej pory. W przeciwnym razie będzie nam strasznie trudno. Ale o tym przekonamy się za dwa tygodnie.
P.S. Miałem rację co do Ciucă. Ale wydaje się, że to dla niego dobra wiadomość. Zresztą między stanowiskiem prezydenta a zupą fasolową na pewno wybrałby tę drugą opcję!