Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą psychiatria. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą psychiatria. Pokaż wszystkie posty

sobota, 19 października 2024

Stanfordzki eksperyment - prof. Zimbardo

















Prof. Tomasz Grzyb: badania Zimbardo to kamienie milowe w psychologii społecznej
18.10.2024aktualizacja: 18.10.2024




Stanfordzki eksperyment prof. Philipa Zimbardo stanowi jeden z kamieni milowych psychologii. Badanie to, choć krytykowane, pokazało prawdę, do której w psychologii dochodzono później wiele razy za pomocą innych eksperymentów - powiedział PAP prof. Tomasz Grzyb z Uniwersytetu SWPS.


Stanfordzki eksperyment więzienny polegał na zamknięciu 24 zdrowych ochotników. Podzielono ich losowo na dwie grupy: więźniów i strażników. Eksperyment miał pokazać, jaki wpływ ma sytuacja społeczna na zachowanie jednostki. Uczestnicy eksperymentu zaczęli wcielać się w przypisane im role. Strażnicy zaczęli postępować brutalnie i sadystycznie w stosunku do więźniów, pojawiły się zachowania patologiczne, aż sytuacja zaczęła wymykać się spod kontroli. Badacze byli zmuszeni przerwać eksperyment.

"Z całą pewnością prof. Philip Zimbardo jest i będzie żywą postacią w historii psychologii. Jego badania, przede wszystkim oczywiście badanie stanfordzkie, to jeden z kamieni milowych psychologii społecznej. To było coś, co wywróciło do góry nogami myślenie o tym, jak sytuacja wpływa na zachowanie człowieka. Do pewnego momentu byliśmy przekonani, że można mówić o pewnej stałości ludzkiego zachowania, o pewnej przewidywalności. Badanie, które przeprowadził prof. Zimbardo, zakwestionowało to myślenie, pokazało, że jest zupełnie inaczej” - powiedział PAP prof. Grzyb, dziekan Wydziału Psychologii we Wrocławiu Uniwersytetu SWPS.

Jak przyznał, do tego badania jest dziś wiele uwag i zastrzeżeń, bo "nie trzyma się ono współczesnych zasad prowadzenia eksperymentów" i nie jest tak naprawdę eksperymentem w sensie ścisłym, a bardziej pewną prowokacją, nawet performansem.

"Jednak to w moim odczuciu nie zmienia wagi tego, co Zimbardo pokazał. Zwłaszcza, że pewne założenia, które testował, zostały później potwierdzone w innych badaniach. To, co pokazał, było prawdą, do której później wiele razy dochodziliśmy w psychologii społecznej z pomocą innych eksperymentów" - wyjaśnił prof. Grzyb.

Podkreślił, że Zimbardo był człowiekiem o bardzo szerokich horyzontach i w pewnym sensie stał się "ofiarą swojego badania stanfordzkiego”, a zajmował się np. tematyką nieśmiałości w sposób empiryczny.



"Myślę, że nie należy pomijać dwóch rzeczy, kiedy się o nim myśli. Po pierwsze, jego zaangażowania społecznego, zwłaszcza w Polsce. W Katowicach stworzył Centrum w Nikiszowcu, w którym opiekował się tak zwaną trudną młodzieżą. Pieniądze, które zarabiał w Polsce na książkach najczęściej po prostu przeznaczał na to Centrum, żeby pomagać dzieciom” - przypomniał badacz.

Zaangażowanie społeczne prof. Zimbardo było związane np. też z więzieniem Abu Ghraib. "To było więzienie, które powstało w Bagdadzie - po rozpoczęciu wojny w Zatoce Perskiej - gdzie Amerykanie trzymali irackich więźniów, i gdzie dochodziło do szokujących, dramatycznych scen, które tak naprawdę Zimbardo wcześniej obserwował w swoim badaniu stanfordzkim. Kiedy amerykańska armia szukała kozłów ofiarnych, Zimbardo stanął po stronie tych żołnierzy. Był wtedy także świadkiem obrony w procesie, którym im wytoczono i wskazywał, że za zachowanie żołnierzy odpowiedzialny jest system, w którym byli zanurzeni, że to system, w którym funkcjonowali, dopuszczał do takich sytuacji” - wskazał rozmówca PAP.

Prof. Grzyb zauważył, że nawet wtedy, kiedy pojawiły się zarzuty dotyczące badania stanfordzkiego, prof. Zimbardo pozostał niezwykle na tę krytykę otwarty.

"Udostępniał swoje archiwum, rozmawiał z ludźmi, którzy chcieli to jeszcze raz przetestować. Więc ta jego otwartość na krytykę także była moim zdaniem po prostu imponująca” - ocenił rozmówca PAP.



W 2011 roku prof. Zimbardo został doktorem honoris causa Uniwersytetu SWPS.

"Prof. Zimbardo pomagał mi kiedyś przy projektowaniu książki, w której zresztą znalazł się fragment rozmowy z nim. Wielokrotnie mieliśmy okazję rozmawiać, mieliśmy okazję zjeść kilka wspólnych posiłków. To zawsze się przeradzało się w taką fantastyczną ucztę, wspólne rozmowy. Więc to rzeczywiście była postać nietuzinkowa także w takim wymiarze ludzkim” - wspomniał badacz.

Prof. Philip Zimbardo urodził się w 1933 r. w Nowym Jorku. W latach 1960-1967 wykładał na uniwersytetach: Yale, Columbia, Barnard College oraz New York. Od 1968 r. był profesorem Uniwersytetu Stanforda. Zajmował się wieloma dziedzinami psychologii, z czego najbardziej znane są jego dokonania z zakresu badań nad nieśmiałością, psychologią zła, terroryzmu i dehumanizacji.

Badania te zaowocowały wydaniem w 2007 r. przełomowej książki "The Lucifer Effect: Understanding How Good People Turn Evil" ("Efekt Lucyfera: Dlaczego dobrzy ludzie czynią zło?"), którego polską edycję wydało w 2009 r. Wydawnictwo Naukowe PWN. W ostatnich latach zajmował się psychologią bohaterstwa dnia codziennego. Był jest fundatorem i prezesem fundacji Heroic Imagination Project.

Ewelina Krajczyńska-Wujec (PAP)





naukawpolsce.pl/aktualnosci/news%2C105001%2Cprof-tomasz-grzyb-badania-zimbardo-kamienie-milowe-w-psychologii-spolecznej












środa, 12 kwietnia 2023

Psychopatia i jej projekcje




przedruk
tłumaczenie automatyczne




Sprzeciw w szaleństwo: projekcje psychopatów





autor: James Corbett
corbettreport.com
26 marca 2023






W części 1 tej serii o sprzeciwie do szaleństwa opowiedziałem o brudnych szczegółach "Uzbrojenia psychologii", zauważając, jak zawód psychiatry został przekształcony w instrument represjonowania i marginalizowania dysydentów politycznych.

W części 2 tej serii, "Szaleni teoretycy spiskowi", szczegółowo opisałem, w jaki sposób teoretyzowanie spiskowe jest patologizowane jako zaburzenie psychiczne i jak ta fałszywa diagnoza jest wykorzystywana do usprawiedliwiania przymusowego zatrzymania psychiatrycznego i leczenia osób prawdomównych 9/11 i dysydentów COVID.

W tym tygodniu zbadam wielką ironię sytuacji, w której się znajdujemy: że ci, którzy dzierżą broń psychologiczną przeciwko potencjalnym dysydentom, sami kierują się zaburzeniem psychopatologicznym.
Bycie zdrowym na umyśle w szalonym społeczeństwie




Jeśli czytasz ten felieton, prawdopodobnie już wiesz, jak szalone może być nasze społeczeństwo.

Być może po raz pierwszy zdałeś sobie sprawę, że coś jest głęboko nie tak z naszym światem, kiedy zauważyłeś rozbieżność między tym, w co większość ludzi naprawdę wierzy – na przykład, że JFK został zamordowany w wyniku spisku – a tym, co oczekuje się od ciebie w "uprzejmym" społeczeństwie – a mianowicie, że Komisja Warrena dotarła do sedna sprawy i że każdy, kto kwestionuje jej ustalenia, jest szalonym teoretykiem spiskowym.

A może grosz spadł, gdy usłyszałeś, jak była sekretarz stanu USA Madeleine Albright beztrosko oświadczyła w programie 60 Minutes, że śmierć pół miliona irackich dzieci w kampanii Departamentu Stanu przeciwko Saddamowi Husseinowi była "tego warta".

A może ty, podobnie jak wiele milionów innych na całym świecie, zacząłeś kwestionować zdrowie psychiczne naszego społeczeństwa, kiedy zobaczyłeś szaleństwo ostatnich trzech lat, z rządami zamykającymi ludzi w domach i poddając najbiedniejszych spośród nas głodowi i wymuszając nigdy wcześniej nie stosowane interwencje medyczne na miliardach ludzi w imię "zdrowia publicznego".

Ja też miałem swoje własne takie chwile świadomości. Czując frustrację wynikającą ze uświadomienia sobie, jak chory i pokręcony może być świat, często przypomina mi się słynna obserwacja Jiddu Krishnamurtiegosłynna obserwacja: "Nie jest miarą zdrowia być dobrze przystosowanym do głęboko chorego społeczeństwa".

Ale odkryłem też, że po pewnym czasie przyzwyczajasz się do szaleństwa tego chorego społeczeństwa. W rzeczywistości zaczynasz się tego spodziewać.

Oczywiście politycy zawsze okłamują opinię publiczną.

Oczywiście ci, którzy są u władzy, nie zastanawialiby się dwa razy nad zabiciem tysięcy swoich współobywateli – nie mówiąc już o niezliczonych milionach na Bliskim Wschodzie – aby osiągnąć swoje cele.

Oczywiście przygotują fałszywe oszustwo, aby wprowadzić swój stan bezpieczeństwa biologicznego i oczywiście nie ma to nic wspólnego z utrzymaniem ludzi w zdrowiu.

W rzeczywistości, kiedy przejrzasz kłamstwa i zdasz sobie sprawę, jak głęboko chore stało się nasze społeczeństwo, okazuje się, że to nie wielkie rzeczy cię już szokują. Chodzi o małe rzeczy.

Jak znak powyżej. Jest otynkowany nad pisuarem w toalecie w mojej lokalnej kawiarni i jest dość powszechnym znakiem w męskich toaletach tutaj w Japonii. Zachęca czytelnika do zrobienia "jednego kroku naprzód", ponieważ nawet tutaj, w Japonii, pomimo reputacji Japonii z obsesyjnej czystości, mężczyźni mogą czasami być nieostrożni i przegapić pisuar. Jednak nie to przykuło moją uwagę.

Nie, to, co przykuło moją uwagę w tym znaku, to wywołanie "SDGs: GOAL.6". To prawda, że większość ludzi w Japonii nie zastanawiałaby się dwa razy nad tą prośbą. Ale dla mnie było to jedno z tych małych, ale niewiarygodnie ostrych przypomnień o chorobie naszego społeczeństwa.

Dla tych, którzy nie śledzą w domu, "SDGs" oznacza "Cele Zrównoważonego Rozwoju", "cele i zadania transformacyjne", które ONZ uwolniła na świecie w 2015 r. w ramach "Agendy 2030 na rzecz zrównoważonego rozwoju". Cel 6 w szczególności obiecuje "Zapewnienie dostępności i zrównoważonego zarządzania wodą i urządzeniami sanitarnymi dla wszystkich", co jest jednym z tych mdłych, niewinnie brzmiących stwierdzeń, które ukrywają znacznie bardziej nikczemny program monopolizacji zasobów i kontroli populacji – tyrańskie cele charakterystyczne dla tak wielu SDG.

Tymczasem z konsternacją obserwuję, jak cele zrównoważonego rozwoju zaczynają coraz bardziej ingerować w codzienne życie tutaj w Japonii. Nie jest niczym niezwykłym, że reklama produktu wyświetla charakterystyczne kolorowe pudełka wskazujące, które SDG (lub SDG) ten produkt rzekomo promuje (jakkolwiek słabo), lub że widzi szpilki do klap z tęczowym kółkiem logo SDG, teraz powszechnym dodatkiem na garniturach japońskich pensjonariuszy.

Ale żeby zobaczyć tutaj SDGtu? Na znaku nad pisuarem? Czy naprawdę nie możemy pójść dokąd, gdzie nie zostaniemy nie poddani propagandzie Agendy na rzecz Zrównoważonego Zniewolenia 2030 i całemu Wielkiemu Resetowi / Czwartej Rewolucji Przemysłowej / neofeudalnym / transludzkim koszmarom, które przywołuje?

Być może najdziwniejsze jest to, że gdybym miał zwrócić uwagę na to szaleństwo przeciętnemu człowiekowi, spojrzeliby na mnie jak na wariata. A gdybym miał poprzeć swój punkt widzenia tomami udokumentowanych informacji o perwersyjnej naturze tej globalistycznej agendy ONZ – informacjami zawartymi w licznych filmach dokumentalnych i podcastach, wywiadach i artykułach na ten temat – bez wątpienia wydawałbym się jeszcze bardziej szalony.

"O co chodzi? To tylko znak".

Jak się okazuje, znak jest rzeczywiście znakiem. Znak, że nasze społeczeństwo faktycznie cierpi z powodu skutków choroby psychicznej.
Nasi (nie)przywódcy są psychopatami





"bezlitosnymi drapieżnikami, którzy używają uroku, zastraszania i, jeśli to konieczne, impulsywnej i zimnokrwistej przemocy, aby osiągnąć swoje cele".

"Bezlitośnie orają swoją drogę przez życie, pozostawiając szeroki ślad złamanych serc, zrujnowanych oczekiwań i pustych portfeli".

Nie mają "poczucia winy ani wyrzutów sumienia bez względu na to, co robią, nie mają ograniczającego poczucia troski o dobre samopoczucie obcych, przyjaciół, a nawet członków rodziny".

Czy mówię o politykach? Technokratów? Miliarderzy "filantropiści"? Tantiema? Kapitanowie przemysłu?

Oczywiście, że jestem. Ale też mówię też o psychopatach.

Wszyscy wiemy, czym jest psychopata, a przynajmniej tak nam się wydaje. To uzbrojeni w piłę łańcuchową, szaleni seryjni mordercy, jak Leatherface z Teksańskiej masakry piłą mechaniczną. Albo są uzbrojonymi w noże, szalonymi seryjnymi mordercami, jak Buffalo Bill z Milczenia owiec. Albo są oszalałymi seryjnymi mordercami z kwasem, jak Joker z Batmana.

Ale jeśli to jest jest to, o czym myślimy, kiedy myślimy o psychopacie, odkrywamy, że po raz kolejny jesteśmy ofiarami hollywoodzkich programistów predykcyjnych, konstruujących nasze rozumienie rzeczywistości nie z rzeczywistego, przeżytego doświadczenia, ale z fikcyjnych postaci wyśnionych przez pisarzy i wyświetlanych na ekranie.

W prawdziwym świecie psychopaci są podzbiorem populacji, której brakuje sumienia. Pełne implikacje tego dziwnego stanu psychicznego nie są oczywiste dla ogromnej większości z nasrobić, którzy posiadają sumienie i którzy zakładają, że życie wewnętrzne większości ludzi jest w dużej mierze podobne do naszego.

W The Sociopath Next Door dr Martha Stout, psycholog kliniczny, która poświęciła temu tematowi większość swojej kariery, pokazuje, co naprawdę oznacza brak sumienia, zapraszając swoich czytelników do udziału w tym ćwiczeniu:


Wyobraź sobie – jeśli możesz – że nie masz sumienia, żadnego, żadnego poczucia winy lub wyrzutów sumienia bez względu na to, co robisz, żadnego ograniczającego poczucia troski o dobro obcych, przyjaciół, a nawet członków rodziny. Nie wyobrażaj sobie żadnych zmagań ze wstydem, ani jednego w całym swoim życiu, bez względu na to, jakiego rodzaju samolubne, leniwe, szkodliwe lub niemoralne działania podjąłeś. I udawajcie, że pojęcie odpowiedzialności jest wam nieznane, chyba że jako ciężar, który inni zdają się akceptować bez pytania, jak łatwowierni głupcy. Teraz dodaj do tej dziwnej fantazji umiejętność ukrywania przed innymi ludźmi, że twój psychologiczny makijaż jest radykalnie różny od ich. Ponieważ wszyscy po prostu zakładają, że sumienie jest uniwersalne wśród ludzi, ukrywanie faktu, że jesteś wolny od sumienia, jest prawie łatwe. Nie powstrzymuje cię od żadnego ze swoich pragnień poczucie winy lub wstydu i nigdy nie jesteś konfrontowany z innymi za swoją zimną krew. Lodowata woda w twoich żyłach jest tak dziwaczna, tak całkowicie poza ich osobistym doświadczeniem, że rzadko nawet zgadują twój stan.

Możliwości manipulacji, oszustwa, przemocy i zniszczenia, które przedstawia ten stan, powinny być oczywiste w tym momencie. I rzeczywiście, ponieważ wiele książek psychologów i badaczy badających psychopatię – od przełomowej pracy Howarda Cleckleya z 1941 roku, The Mask of Sanity, przez popularną książkę Roberta Hare'a, Bez sumienia, po uratowane ze śmietnika historii dzieło Andrzeja Łobaczewskiego, Political Ponerology – wielokrotnie próbowało ostrzec opinię publiczną na przestrzeni lat, psychopaci to robią Stanowią około 4% populacji i są odpowiedzialne za znaczną część spustoszenia w naszym społeczeństwie.

Skąd więc wiemy, kto jest psychopatą? To, jak można sobie wyobrazić, jest wysoce kontrowersyjne pytanie. Podczas gdy w ciągu ostatniego półwiecza zaproponowano różne biomedyczne wyjaśnienia tego stanu – na przykład dysfunkcję ciała migdałowatego i brzuszno-przyśrodkowej kory przedczołowej – i przeprowadzono dziesiątki badań w celu określenia związku między fizjologią mózgu a psychopatią, psychopatia jest najczęściej diagnozowana za pomocą Psychopathy Checklist, Revised, znanej jako PCL-R.

Opracowany przez Roberta Hare'a – najbardziej wpływowego badacza psychopatii ostatniego półwiecza – PCL-R obejmuje, między innymi, częściowo ustrukturyzowany wywiad, w którym badany jest testowany pod kątem 20 cech osobowości i zarejestrowanych zachowań, od "egocentryzmu / wspaniałego poczucia własnej wartości" do "patologicznego kłamstwa i oszustwa" do "braku wyrzutów sumienia lub winy" do "wczesnych problemów z zachowaniem".

Chociaż żadna z tych cech osobowości sama w sobie nie wskazuje na psychopatię, obecność pewnej ich liczby (odpowiadającej wynikowi 30 lub wyższemu w teście PCL-R) jest wykorzystywana do diagnozowania stanu.

Jak więc przeciętny polityk wypadłby w tym teście? Zobaczmy.

Egocentryzm / wspaniałe poczucie własnej wartości?

Sprawdź.

Patologiczne kłamstwo i oszustwo?

Sprawdź.

Conning / brak szczerości?

Sprawdź.

Brak wyrzutów sumienia lub poczucia winy?

Sprawdź.

Bezduszność / brak empatii?

Sprawdź.

Pasożytniczy styl życia?

Czy to nie jest definicja zawodowego polityka?

Wczesne problemy z zachowaniem?

Sprawdź. (<-Właściwie, ten jest prosto z książki Stouta... ale jej historia o młodym chłopcu, który używa petard "Star-Spangled Banner" w pudełku z czaszką i skrzyżowanymi piszczelami, aby wysadzić żaby, jest tylko "złożonym" przypadkiem, który oczywiście nie ma reprezentować nikogo konkretnego.)

Mógłbym wymieniać dalej, ale rozumiecie, o co chodzi.

Aby być uczciwym, wybrana lista odosobnionych przykładów zachowań polityków nie wystarczy, aby zdiagnozować kogokolwiek jako psychopatę i sama w sobie nie powinna cię do niczego przekonać. Nie powinni cię też przekonywać psychologowie, którzy przedstawili swoją profesjonalną opinię na temat polityków, których sami nie zbadali – jak neuropsycholog Paul Broks, który w 2003 roku spekulował, czy Tony Blair był "prawdopodobnym psychopatą? " lub profesor psychologii David T. Lykken, który w Handbook of Psychopathy twierdzi nie tylko, że Stalin i Hitler byli wysoko funkcjonującymi psychopatami, ale że Lyndon B. Johnson "był przykładem tego syndromu".

Czy zatem można podejrzewać, że psychopaci są nadreprezentowani w klasie politycznej? Według Marthy Stout jest to:


Tak, politycy częściej niż ludzie w populacji ogólnej są socjopatami. Myślę, że nie znalazłbyś eksperta w dziedzinie socjopatii/psychopatii/antyspołecznego zaburzenia osobowości, który by to zakwestionował. To, że niewielka mniejszość istot ludzkich dosłownie nie ma sumienia, było i jest gorzką pigułką do przełknięcia dla naszego społeczeństwa – ale wyjaśnia wiele rzeczy, bezwstydnie kłamliwe zachowanie polityczne jest jednym.

Niezależnie od tego, co jest warte, niektórzy członkowie rządu brytyjskiego wydają się zgadzać. W 1982 roku jeden z urzędników brytyjskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych zasugerował "rekrutację psychopatów, aby pomóc przywrócić porządek w przypadku, gdy Anglia zostanie dotknięta niszczycielskim atakiem nuklearnym". A uzasadnienie zaskakującej sugestii tego urzędnika? Fakt, że psychopaci "nie mają uczuć do innych ani kodeksu moralnego i wydają się być bardzo inteligentni i logiczni" oznacza, że byliby "bardzo dobrzy w kryzysach".

Oczywiście, aprioryczny argument za użytecznością cech psychopatycznych w urzędzie politycznym jest dość oczywisty, ale dane empiryczne na poparcie tej intuicji są trudne do zdobycia. W końcu politycy, przywódcy korporacji, członkowie rodziny królewskiej i bankierzy nie są poddawani testowi PCL-R przed objęciem urzędu lub stanowiska.

Niemniej jednak wielu badaczy przedstawiło pewne dane, które wspierają tezę o politycznej i korporacyjnej psychopatii. Należą do nich:

Clive Boddy, profesor na Anglia Ruskin University, który twierdzi, że "istnienie psychopatów w białych kołnierzykach pochodzi z wielu badań, które wykazały psychopatię wśród populacji białych kołnierzyków";


Dr Kevin Dutton, psycholog z Uniwersytetu Oksfordzkiego, który użył standardowego narzędzia psychometrycznego – Psychopathic Personality Inventory (Revised) – aby ocenić wiele obecnych i historycznych osobistości politycznych, stwierdzając, że Donald Trump, Hillary Clinton i Ted Cruz uzyskali stosunkowo wysokie wyniki w teście (wraz z Winstonem Churchillem, Adolfem Hitlerem i Saddamem Husajnem);


Scott O. Lilienfeld, profesor psychologii na Emery University, który prowadził badania 43 prezydentów USA aż do George'a W. Busha. wykazanie, że pewne psychopatyczne cechy osobowości bezpośrednio korelują z sukcesem politycznym; oraz


Ryan Murphy, profesor nadzwyczajny na Southern Methodist University, którego badanie z 2018 r. wykazało, że Waszyngton ma najwyższą częstość występowania cech osobowości odpowiadających psychopatii w kontynentalnych Stanach Zjednoczonych (a także odkrył, że koncentracja prawników jest skorelowana z występowaniem psychopatii na obszarze geograficznym).

Nawet Robert Hare – który jest współautorem jednego z niewielu badań empirycznych potwierdzających częstsze występowanie cech psychopatycznych wśród profesjonalistów korporacyjnych w programach szkoleniowych dla menedżerów niż w populacji ogólnej – powiedział, że żałuje, iż spędził większość swojej kariery badając psychopatów w więzieniu, a nie psychopatów na stanowiskach władzy politycznej i ekonomicznej. Zapytany o ten żal, zauważył, że "seryjni mordercy rujnują rodziny", podczas gdy "korporacyjni, polityczni i religijni psychopaci rujnują gospodarkę. Rujnują społeczeństwa".

Fakt, że kluczowe stanowiska władzy politycznej, finansowej i korporacyjnej w naszym społeczeństwie są zdominowane przez psychopatów, z pewnością pomaga wyjaśnić, dlaczego nasze społeczeństwo jest tak głęboko chore, jak my, nie-psychopaci, wiemy, że jest. Dla tych, którzy wciąż wierzą, że nasze chore społeczeństwo można wyleczyć poprzez odwołanie się do procesu politycznego, wydaje się to najgorszą wiadomością, jaką można sobie wyobrazić.

. . . Ale jest jeszcze gorzej. Ci polityczni psychopaci nie tylko rujnują społeczeństwa. Przekształcają przekształcić społeczeństwa na swój własny obraz.
Projekcje psychopatów




W psychologii "projekcja" odnosi się do aktu przeniesienia własnych uczuć na inną osobę. Jak Psychology Today wyjaśnia:


Termin ten jest najczęściej używany do opisania projekcji obronnej – przypisywania własnych niedopuszczalnych popędów innym. Na przykład, jeśli ktoś nieustannie znęca się i wyśmiewa rówieśnika z powodu jego niepewności, prześladowca może projektować własną walkę z poczuciem własnej wartości na drugą osobę.

Ta koncepcja projekcji pozwala nam lepiej zrozumieć, dlaczego polityczni psychopaci patologizują teoretyków spiskowych i dysydentów politycznych: projektują własne zaburzenia psychiczne na swoich ideologicznych przeciwników.

Ale jest też inny sens, w którym psychopaci "projektują" swoją patologię na światową scenę. Widzicie, psychopaci nie tylko wykorzystują swój brak sumienia do zdobycia władzy politycznej czy ekonomicznej. Używają tej mocy, aby kształtować organizację, którą prowadzą, w projekcję własnych psychopatycznych tendencji.

W jednej z pamiętnych scen z filmu dokumentalnego "Korporacja " z 2003 roku, Robert Hare wskazuje, że korporacja zarządzana przez psychopatę może sama zostać zdiagnozowana jako psychopatyczna. Tak więc egocentryczne i narcystyczne tendencje psychopatycznego szefa znajdują odzwierciedlenie w rozwoju public relations korporacji. Zdolność psychopaty do oszukiwania i manipulowania innymi bez poczucia winy znajduje odzwierciedlenie w materiałach reklamowych i marketingowych firmy. Gotowość psychopaty do popełniania przestępstw bez wstydu w dążeniu do swoich celów znajduje swój odpowiednik w gotowości korporacji do rażącego łamania prawa. A całkowity brak skruchy psychopaty za swoje zbrodnie znajduje odzwierciedlenie w cynicznych kalkulacjach korporacji, że grzywny i kary za nielegalne działania są jedynie "kosztem prowadzenia interesów".

Ale psychopata nie poprzestaje na przekształceniu organizacji w projekcję własnej perwersyjnej osobowości. Czy to biznes, bank, czy, w przypadku politycznego psychopaty, cały naród, organizacja pod jego kontrolą w końcu zaczyna zmieniać charakter i zachowanie pracowników lub obywateli pod jego kciukiem.

Pomysł, że systemy psychopatyczne mogą sprawić, że nie-psychopaci będą zachowywać się jak psychopaci, może na pierwszy rzut oka być sprzeczny z naszymi intuicjami moralnymi. Z pewnością, rozumujemy, ludzie są albo "dobrymi ludźmi", albo "złymi ludźmi". Są albo psychopatyczni, albo zdrowi na umyśle. Albo są typem osoby, która popełnia straszną zbrodnię, albo nie.

Jak się jednak okazuje, nasze rozumowanie zostało udowodnione przez badania nad "wtórną psychopatią". Ta kategoria psychopatii, czasami określana jako socjopatia, ma na celu odróżnienie pierwotnych psychopatów – tych, którzy urodzili się z "brakiem sumienia" i związanymi z nim zaburzeniami neuropoznawczymi omawianymi przez Hare'a, Stouta i innych – od wtórnych psychopatów, którzy rozwijają cechy psychopatyczne w wyniku środowiska, w którym funkcjonują.

Przez dziesięciolecia przeprowadzono wiele eksperymentów badających zjawisko wtórnej psychopatii i to, jak "dobrzy ludzie" mogą być umieszczani w sytuacjach, w których będą robić "złe rzeczy", z pozornie przyziemnego eksperymentu konformizmu Ascha, który pokazał, że ludzie często są skłonni twierdzić, a nawet wierzyć w możliwe do udowodnienia kłamstwa, aby uniknąć złamania konsensusu grupowego. do naprawdę szokującego eksperymentu Milgrama, który zasłynął wykazaniem, że zwykli ludzie mogą zostać nakłonieni do dostarczenia nieznajomym tego, co uważali za potencjalnie śmiertelne wstrząsy.

Ale być może najbardziej odkrywczym eksperymentem dla zrozumienia wtórnej psychopatii jest Stanfordzki Eksperyment Więzienny.

Prowadzony przez profesora psychologii ze Stanford, Philipa Zimbardo, eksperyment z 1971 roku polegał na rekrutacji uczestników z lokalnej społeczności z ofertą 15 dolarów dziennie za udział w "psychologicznym badaniu życia więziennego". Rekruci zostali następnie sprawdzeni, aby wyeliminować każdego, kto ma zaburzenia psychiczne, a pozostali kandydaci zostali losowo przydzieleni jako strażnicy lub więźniowie i kazano im przygotować się na dwa tygodnie życia w piwnicy budynku psychologii Stanforda, który został przekształcony w prowizoryczne więzienie.

Wyniki tego eksperymentu są już niesławne. Zanurzając uczestników w odgrywaniu ról z realistycznymi niespodziewanymi "aresztowaniami" więźniów przez prawdziwych policjantów z Palo Alto, ćwiczenie szybko zeszło do studium okrucieństwa. Strażnicy więzienni szybko wymyślali coraz bardziej sadystyczne sposoby potwierdzania swojej władzy nad "więźniami", a dwóch studentów musiało zostać "zwolnionych" z więzienia w pierwszych dniach gehenny z powodu cierpienia psychicznego, jakie na nich nałożyło. Eksperyment został odwołany po zaledwie sześciu dniach, a naukowcy odkryli, że zarówno więźniowie, jak i strażnicy wykazywali "patologiczne reakcje" na pozorowaną sytuację więzienną.

Jak do tego doszło? Jak to się stało, że przeciętni, zdrowi młodzi mężczyźni popadli w takie barbarzyństwo w mniej niż tydzień? W swojej książce The Lucifer Effect: How Good People Turn Evil, która dokumentuje to badanie, a także kolejne dekady badań, które przeprowadził nad psychologią zła, Zimbardo zastanawia się, w jaki sposób system może odzwierciedlać patologie tych, którzy go stworzyli i jak może z kolei wpływać na jednostki do popełniania złych czynów: "Jeśli nie staniemy się wrażliwi na prawdziwą moc Systemu, który jest niezmiennie ukryty za zasłoną tajemnicy, i w pełni nie zrozumiemy własnego zestawu zasad i przepisów, zmiana zachowania będzie przejściowa, a zmiana sytuacyjna iluzoryczna".

Prawdziwe znaczenie tej lekcji było odczuwalne trzy dekady później, kiedy Stany Zjednoczone rozpoczęły przetrzymywanie więźniów w więzieniu Abu Ghraib w Iraku. Fizyczne, psychiczne i seksualne znęcanie się nad więźniami w Abu Ghraib zostało przedstawione światu w kwietniu 2004 roku, kiedy drastyczne obrazy nadużyć zostały po raz pierwszy opublikowane w amerykańskich mediach.

Po raz kolejny opinia publiczna zaczęła zastanawiać się, jak przeciętni młodzi Amerykanie, którzy zostali przydzieleni do więzienia jako strażnicy żandarmerii wojskowej, mogli popełnić tak niewiarygodnie sadystyczne czyny.

Na to pytanie odpowiedział częściowo raport Senackiej Komisji Sił Zbrojnych w sprawie nadużyć w Abu Ghraib. Raport szczegółowo opisuje zatwierdzenie przez ówczesnego sekretarza obrony Donalda Rumsfelda wniosku o stosowanie "agresywnych technik przesłuchań" wobec zatrzymanych, w tym pozycji stresowych, wykorzystywania lęków zatrzymanych (takich jak strach przed psami) i podtapiania. Opowiada, jak Rumsfeld dodał odręczną notatkę do zalecenia prośby, aby ograniczyć stosowanie pozycji stresowych na więźniach: "Stoję przez 8-10 godzin dziennie. Dlaczego stanie jest ograniczone do 4 godzin?" I potępia Rumsfelda za stworzenie warunków, w których jego aprobata może być interpretowana jako carte blanche do rozpoczęcia tortur zatrzymanych: "Sekretarz Rumsfeld autoryzował te techniki, nie dostarczając żadnych pisemnych wskazówek, jak powinny być stosowane".

Nie powinno więc dziwić, że – jak wykaże nawet pobieżny przegląd kariery Donalda Rumsfelda – wykazywał on kilka cech osobowości na liście kontrolnej PCL-R, w tym patologiczne kłamstwo i oszustwo, bezduszne zachowanie i nieprzyjmowanie odpowiedzialności za własne czyny.

Związek między Stanfordzkim Eksperymentem Więziennym a tym, co wydarzyło się w Abu Ghraib, nie umknął uwadze śledczych. Tak zwany "Raport Schlesingera" na temat nadużyć wobec więźniów zawierał cały dodatek opisujący eksperyment Stanforda i to, czego nauczył o tym, jak wtórna psychopatia może być wywołana u osób pracujących w systemie lub instytucji.

Związek między Stanford i Abu Ghraib nie umknął uwadze opinii publicznej. Po ujawnieniu nadużyć w Abu Ghraib w 2004 roku, ruch na stronie Stanford Prison Experiment eksplodował do 250 000 odsłon dziennie.

Większość opinii publicznej nie wie jednak, że fundusze na Stanford Prison Experiment pochodziły z Biura Badań Marynarki Wojennej, które zapewniło grant "na badanie zachowań antyspołecznych". Wygląda na to, że wojskowi psychopaci z pewnością wyciągnęli wnioski z tego eksperymentu – a następnie natychmiast ich uzbroili.

W każdym razie, chociaż nic w żadnym z tych eksperymentów lub badań nie zwalnia nikogo z popełnionych złych czynów, odkrycia te rzucają światło na problem wtórnej psychopatii.

Ile szaleństwa naszego społeczeństwa jest projekcją psychopatów, którzy nim kierują?
Rządzone przez szaleńców


W tym momencie naszego badania doszliśmy do wniosku równie zaskakującego, co niezaprzeczalnego: rządzi nami szaleńcy, a żyjąc i pracując w ich szalonych systemach kontroli, sami ryzykujemy, że staniemy się szaleni.

Co gorsza, ostatnie kilka lat szaleństwa COVID pokazało nam, że polityczni psychopaci doskonalą swoją broń kontroli psychologicznej i że duży procent społeczeństwa jest bardziej niż szczęśliwy, że jest egzekutorem państwa więziennego bezpieczeństwa biologicznego.

W zakończeniu tej serii przyjrzymy się patokracji, którą skonstruowali ci polityczni psychopaci i omówimy, w jaki sposób możemy uwolnić się od domu wariatów, który tworzą.

Stay tuned...








poniedziałek, 6 marca 2017

Eksperyment Rosenhana - jak łatwo zostać schizofrenikiem


Eksperyment Rosenhana - jak łatwo zostać schizofrenikiem


"Zdrowy w chorym otoczeniu” – tak brzmiał tytuł pracy prof. Rosenhana, opublikowanej w magazynie naukowym „Science”*. Mowa w niej o ośmiu uczestnikach eksperymentu, który po opublikowaniu nieźle wstrząsnął psychiatrią.

Prof. David Rosenhan był amerykańskim profesorem psychologii na Uniwersytecie Stanford i już w 1968 roku jako 40-latek zadał sobie pytanie, czy rzeczywiście istnieje różnica pomiędzy byciem „normalnym” i kimś potocznie nazywanym „wariatem”. Aby poszukać odpowiedzi na to pytanie zorganizował on 4-letnie badania, które przeszły do historii psychologii, jako „Eksperyment Rosenhana”. W tej iście szerlokomskiej pracy towarzyszyło mu 7 osób (czterech mężczyzn i trzy kobiety): trzech psychologów, jeden lekarz pediatra, student psychologii, malarz i gospodyni domowa. Francuski filozof Michel Foucault po zakończeniu badań życzył Rosenhanowi „Nagrody Nobla za humor naukowy".

Plan Rosenhana wydawał się w miarę prosty i miał odpowiedzieć na pytanie, jak długo psychiatria będzie potrzebowała, aby orzec, że w przypadku tej ósemki ma do czynienia z „normalnymi” ludźmi, którzy faktycznie nigdy wcześniej nie mieli żadnych form tzw. zaburzeń psychicznych. „To pytanie nie jest ani niepotrzebne, ani zwariowane” napisze on później we wspomnianej publikacji. „Nawet jeżeli jesteśmy osobiście przekonani, że potrafimy rozgraniczyć, co jest normalne, a co nienormalne, to nie ma na to przekonywujących dowodów”.

Co prawda Księga Diagnostyczna (DSM) Zjednoczenia Psychiatrów Amerykańskich dzieli pacjentów na kategorie według symptomów, co ma umożliwić odróżnienie osoby zdrowej od „chorej psychicznie”, ale w Rosenhanie pojawiło i umocniło się zwątpienie w sens tak stawianych diagnoz. Stwierdził on, że „choroba psychiczna” nie jest diagnozowana na bazie obiektywnych symptomów, a na subiektywnym postrzeganiu „pacjenta” przez obserwującego lekarza. Wierzył, że do rozjaśnienia problemu przyczyni się właśnie jego eksperyment, w którym sprawdzone będzie, czy ludzie nigdy nie cierpiący na żadne „choroby psychiczne” zostaną w szpitalu rozpoznani jako zdrowe i jeśli tak, to na jakiej zasadzie to się odbędzie.

Przygotowania do eksperymentu wyglądały zawsze tak samo: pan profesor oraz współuczestnicy projektu przez kilka dni nie myli zębów, panowie się nie golili, następnie pseudopacjenci ubierali się w nieco przybrudzone ciuchy, pod fałszywym nazwiskiem umawiali telefonicznie z wybraną kliniką psychiatryczną i krótko po tym pojawiali się tam, twierdząc podczas przyjęcia, że… słyszą głosy. Było to oczywiście nieprawdą, tak jak nieprawdziwe były podane przez nich nazwiska i zawody. Mało tego, nawet opisywane przez pseudopacjentów „głosy” nie miały odniesienia do znanych w psychiatrii opisów, gdyż nie ma głosów „pustych”, „próżnych” i „głuchych”, jak to z premedytacją przedstawili uczestnicy eksperymentu w pierwszej rozmowie z lekarzem.

Po diagnozie, która w siedmiu przypadkach brzmiała „schizofrenia”, a w jednym „zespół depresyjno-maniakalny”, nasi „pacjenci” zaczynali zachowywać się już tak, jak na co dzień w normalnym życiu, o głosach więcej nie wspominali, przestrzegali regulaminu, byli kooperatywni wobec lekarzy i personelu oraz mili i rzeczowi w swoich wypowiedziach. Ich zadaniem było przecież jak najszybsze przekonanie lekarzy i personelu szpitalnego o swoim zdrowiu psychicznym i wyjście z kliniki bez pomocy z zewnątrz.

Jak się szybko okazało ich wzorowe zachowanie nie zmieniło niestety postaci rzeczy, a raz wypowiedziana diagnoza okazała się już nieodłączną i stygmatyzującą etykietą pacjenta. Naukowcy z niepokojem obserwowali nagminnie pojawiającą się psychiczną i fizyczną brutalność personelu wobec hospitalizowanych. Eksperyment okazał się więc już w początkowej fazie bardzo niebezpieczny, przez co część jego uczestników poczuła wyraźny strach „przed pobiciem lub gwałtem”. W efekcie tych pierwszych doświadczeń do projektu dokooptowano prawnika, z którym ustalono plan ewentualnego działania na wypadek okaleczenia lub śmierci któregoś z uczestników eksperymentu i dopiero wtedy grupa „ruszyła” na kolejne kliniki. Ogólnie eksperyment przeprowadzono w 12 szpitalach, po części w tych starszych, o ściśle konwencjonalnym podejściu do „pacjenta”, a po części w nowoczesnych, nastawionych badawczo.


Wszyscy byli chorzy


Nikogo nie rozpoznano jako zdrowego, a pobyt w szpitalach psychiatrycznych trwał średnio blisko 3 tygodnie (od 7 do 52 dni). W czasie eksperymentu pseudopacjenci otrzymali 2100 różnych leków antypsychotycznych, które po kryjomu wypluwali; były to różne preparaty na, za każdym razem, te same objawy. Grupie badaczy aż niewiarygodny wydawał się fakt braku zainteresowania ze strony lekarzy i personelu, którzy „przechodzą koło człowieka, jakby go nie było”. Okazało się, że po raz wypowiedzianej diagnozie, nikt już nie traktuje pacjenta jak człowieka, a jego zachowania, jakie by nie były, będą już zawsze odbierane, jako symptom „choroby psychicznej”. Notatki na przykład, które początkowo nasi pseudopacjenci robili w tajemnicy i szmuglowali poza szpital, już po krótkim czasie mogły być czynione bez kamuflażu, gdyż ani lekarze, ani obsługa szpitala się tym nie interesowali. Z raportów szpitalnych wynikało później, że ciągłe prowadzenie notatek było jednym z symptomów choroby psychicznej. (łał..... - MS)

Nie wyjdziesz, aż się nie przyznasz!


Rosenhan w swoim eksperymencie podkreśla szczególny problem władzy psychiatrii nad „pacjentem”. Zdiagnozowanie u pseudopacjentów (w jednej rozmowie!) „schizofrenii” oznaczało nieuchronne zaszufladkowanie ich, utratę podstawowych praw i od tego momentu nie tylko każde ich (bądź co bądź normalne) zachowanie było interpretowane już jako choroba, ale do diagnozy dopasowywany był cały ich życiorys! Jeden z uczestników eksperymentu odnotował pół żartem pół serio, że w klinice miał poczucie „bycia niewidzialnym”, gdyż statystycznie 71% psychiatrów i 88% sióstr i sanitariuszy w ogóle nie reagowało na proste pytania, które zadawał im w ciągu dnia, jako „pacjent”, a jeśli była jakakolwiek reakcja to wyglądało to tak, jak w poniższym przykładzie:

Pacjent: Przepraszam, panie doktorze… Mógłby mi pan powiedzieć, kiedy będę mógł skorzystać z możliwości spaceru w ogrodzie?

Lekarz: Dzień dobry Dave. Jak się pan dzisiaj czuje? (Lekarz odchodzi nie czekając na odpowiedź…).

Samo wyjście ze szpitala psychiatrycznego okazało się w każdym przypadku niemożliwe bez przyznania się „pacjenta” do tego, że… jest chory. Dopiero po takim określeniu się nasi pseudopacjenci opuszczali szpitale. Dodajmy tylko, iż nie, jako „zdrowi”, ale ze zdiagnozowaną „schizofrenią w remisji” (czyli zaleczoną na pewien czas).

Skandal


Wielkie oburzenie psychiatrii konwencjonalnej, jakie wybuchło po upublicznieniu badań Rosenhana przyniosło za sobą niespodziewanie drugą fazę eksperymentu, przy czym pierwsza jego część została odrzucona przez rozzłoszczonych psychiatrów, jako „wybrakowana metodycznie”. Dyrekcja jednego ze szpitali psychiatrycznych stwierdziła wtedy w debacie publicznej, że „w naszej klinice coś takiego nie mogłoby mieć miejsca”, na co Rosenhan odpowiedział eleganckim wyzwaniem na pojedynek obiecując, że na przestrzeni następnych 3 miesięcy wyśle tam swoich pseudopacjentów.

Trzy miesiące później, kiedy doszło do weryfikacji drugiej fazy „Eksperymentu Rosenhana” okazało się, że wyzwany na pojedynek szpital ze 193 ogólnie przyjętych w tym czasie pacjentów określił 41, jako podejrzanych o bycie pseudopacjentami Rosenhana i kolejnych 42, jako zdemaskowanych pseudopacjentów. Tylko, że druga faza projektu prof. Rosenhana polegała na tym, jak się okazało, że… nikogo tam nie wysłał.

Jako materiał uzupełniający, który bardziej „po polsku” traktuje sprawę, polecam obejrzeć poruszającą sztukę Teatru Telewizji pt.: „Kuracja”, według książki Jacka Głębskiego (reż.: Wojtek Smarzowski, w roli głównej: Bartek Topa). Sztuka opowiada o psychiatrze naukowcu, który chcąc poznać tajniki swoich podopiecznych postanawia symulować schizofrenię, stając się „zwykłym pacjentem psychiatryka”. O eksperymencie mało kto wie, a sytuacja szybko wymyka się spod kontroli…

*Publikacja: On Being Sane in Insane Places w: Science, 179, 250-8.


Źródło: Andrzej Skulski, Polityka.pl


http://www.psychologiawygladu.pl/2015/10/eksperyment-rosenhana-jak-atwo-zostac.html?m=1

czwartek, 30 października 2014

Sztuka psychopatów.

przedruk z neON



Brzydota w służbie postępu
 
Sztuka psychopatów.
 
W rewolucjach, a zwłaszcza demokratycznych, wariaci, i to nie ci, których się tak określa przez metaforę, lecz prawdziwi wariaci odgrywali ważną rolę polityczną”. Alexis de Tocqueville`
 
 
Tak się dzieje, że nieustannie patrzeć musimy na to, jak ludziom podsuwane bywają liczne podniety żądz i namiętności; jak szerzą się czasopisma i rozprawy, pozbawione wszelkiego wstydu i umiarkowania; jak na scenach przedstawiane bywają widowiska swawolne; jak tematy dzieł sztuki bezwstydnie dobierane według prawideł tak zwanego weryzmu; jak subtelnie wymyślane są różne wyrafinowane sposoby życia miękkiego i zniewieściałego; jak wreszcie wynajdywane wszelkiego rodzaju ponęty, aby z ich pomocą uśpiona dzielność i cnota nie stawiała oporu”. Leon XIII „O masonerii”encyklika “Humanum genus”


 
Wykład red. Sławomira Skiby "Brzydota w służbie postępu."
"XI Kongres Konserwatywny "PRAWDA, DOBRO I PIĘKNO
W PRZESTRZENI PUBLICZNEJ" odbył się na Zamku Królewskim w Niepołomicach dnia 18 października 2014 roku.
 
 
 
Destrukcja w sztuce na przykładzie teorii estetycznej Theodora W. Adorno
Wykład ks. prof. dr hab. Tadeusza Guza (Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II) zarejestrowany podczas konferencji "Sztuka - między wolnością a powinnością". Wydarzenie to zostało zorganizowane przez Krucjatę Młodych oraz Koło Naukowe Myśli Politycznej i Prawnej UKSW.
 
 
 
 
SZTUKA PSYCHOPATÓW
 
Olgierd Żmudzki „SZTAFETA CYWILIZACYJNA” /Fragmenty książki – o psychopatach w XX wieku i o cywilizacji organizowanej współczesnej ludzkości przez psychopatów działających w okresie od Rewolucji Antyfrancuskiej do czasów nam obecnych – a więc w XXI wieku/
 
3. Specyfika działa  skoncentrowanego kapitału
 
Przemiany społeczne, jakie nastąpiły z chwilą upadku władzy monarchicznej przez pewien okres, jak to opisaliśmy wcześniej, doprowadziły do realizacji bardzo skutecznej na niwie gospodarczej formy demokracji. Na początku XX wieku rozpoczęło się jej dalsze przekształcanie.
 
Ich podstawą stała się  rozwijająca koncentracja kapitału, zaczęły powstawać duże fabryki, które następnie łączono w większe gospodarcze kompleksy. 
 
Pojawili się menedżerowiedużych fabryk, które stały się własnością licznych akcjonariuszy. Małe fabryki zostały zastąpione przez szeroko rozwinięte sieci warsztatów zatrudniających nielicznych pracowników. Zajmują się one obecnie produkcją części do wyrobów składanych w gotowy produkt w wielkich fabrykach -montowniach, kierowanych i zarządzanych przez wielkie spółki.
 
Wielki kapitał bardzo szybko zaczął wykorzystywać mechanizmy demokratyczne i socjalistyczne w swoim interesie . Jeżeli przed stuleciami car, cesarz bądź król był właścicielem niemal całej własności w kraju, to obecnie podobnie wielka własność posiadają udziałowcy – z pakietem powyżej 51 % ! – wielkich koncernów, czy ponad narodowych spółek. Ich majątek nieraz przekracza budżety niemałych państw. Miejsce dawnych monarchów zajęły więc rozwijające się ponad narodowe korporacje, które zaczęły wykorzystywać państwowych urzędników do pomnażania własnych zysków. To w ich interesie było bowiem rozwijanie w państwach armii urzędników, którymi można manipulować i wykorzystywać dla własnych celów . 
 
W istocie chodziło tu o to, by urzędnicy ci zamiast służyć obywatelom uwolnionym od władzy monarchów – służyli wielkiemu kapitałowi. Zwolna istotna władza w państwach zaczęła przechodzić także w ręce tych, którzy mieli materialne środki, które pozwalały im wykorzystywać coraz bardziej udoskonalane mass media.
 
Pod pewnymi względami mamy tu sytuację zbliżoną do tej, jaka zaistniała przed stuleciami w Rzeczpospolitej Szlacheckiej Obojga Narodów. Wtedy także następowała na przestrzeni kilku stuleci koncentracja własności w rękach arystokratycznych rodów.
Prowadziły one swoją politykę posługując się demokratycznymi mechanizmami na czele 
 
z prawem veta. Przy jego pomocy szlachecka biedota nadużywając wspomniane mechanizmy działała na korzyść tych, którzy jej płacili za zrywanie sejmów i blokowanie korzystnych dla całego społeczeństwa reform. Skończyło się to, jak wiemy, upadkiem niepodległości państwa, które realizowało formułę (nomen - omen!)Unii dwóch państw: Polski i Litwy. 
 
W sytuacji, gdy życiem gospodarczym kieruje wielki kapitał, związki międzyludzkie w coraz mniejszym stopniu opierane są o moralne, a w dalszej konsekwencji i religijne normy.Urządzenie się w takim świecie nieraz zachęca do ich łamania. System demokratyczny w takim układzie w istocie zamienia się w swoją karykaturę, a politycy próbujący osiągać w nim sukces kłamią swoim wyborcom i obiecują rzeczy, których nie mają zamiaru spełniać, byle się tylko dorwać do rządzenia!
 
Wręcz normą staje się układ, w którym politycyci realizują interesy finansujących ich kampanii, nie zaś działają na rzecz wszystkich obywateli. 
 
Odwoływanie się w trakcie walki o władzę do norm moralnych i wartości religijnych pozostaje przeważnie niczym nie popartym później pustosłowiem.
 
Ważnym elementem rozwoju znaczenia wielkiego kapitału stało się wykorzystywanie formuły państwa socjalnego i wykorzystywanie socjalistycznej ideologii. Wielki kapitał nie tylko tej ideologii nie zwalczał, ale z całą świadomością zaczął ją wykorzystywać do swoich planów. Obecnie wiemy, że przykładowo w dużym stopniu finansował Rewolucję Październikową w Rosji. Podobnie było z nazizmem w Niemczech, mimo zbrodniczej z założenia ideologii, narodowy socjalizm został przez ten kapitał znacząco poparty!
 
W wytworzonej nowej sytuacji nastąpiło trwałe odpersonalizowanie życia gospodarczego. Relacje między wielkimi spółkami między sobą, a także ich stosunek do zatrudnianych pracowników przestał się odbywać w oparciu o jakiekolwiek moralne normy – w tym także wskazania religijne. Jedynym kryterium działania na tym polu stał się  osiągany zysk. Widzimy więc, że przemiany gospodarczych struktur, które dały rozwój wielkiemu kapitałowi także generowały mechanizmprowadzący z czasem do marginalizowania roli religii i głoszonych przez nią wartości moralnych w szeroko rozumianym życiu społecznym.
 
Cz. IV Psychopatyczne cechy cywilizacji – polityki i estetyki.
Pojawienie się nie tylko ateistów, ale i licznych grup społecznych, które pod ich wpływem odsuwały się od dziedzictwa chrześcijańskiego i negowały pochodzenie królewskiej władzy od Boga, doprowadziło do sytuacji, gdy po władzę w XX wieku mogli sięgnąć ludzie pozbawieni jakichkolwiek kryteriów moralnych w działaniu.
 
Władza od tej pory mogła się dostać (i niekiedy się dostawała !) w ręce ludzi o psychopatycznych cechach i skłonnościach. Nie sposób oczywiście twierdzić, że wszyscy ludzie, którzy wdrażali w minionych stuleciach różne formy demokracji i socjalizmu, należeli do kręgu osób niezrównoważonych psychicznie , jednak w ubiegłym stuleciu
także i tacy ludzie uzyskali znaczne wpływy na rządzenie dużymi krajami w naszej cywilizacji. 
 
Przyjrzyjmy się teraz najważniejszym cechom specyficznych chorób określanych mianem psychopatii. W literaturze naukowej określają one ludzi dotkniętych tym schorzeniem jako „tych, którzy sami cierpią i przez których cierpi ich otoczenie”. Nie znamy dokładnie przyczyn, które wywołują te zaburzenia osobowości i psychiki określane także , jako charakteropatia , bądź socjopatia. Nauka stara się dociec, co wpływa na ich rozwój i powstawanie.Czy są to uszkodzenia mózgu, sytuacja materialna, czy może niewłaściwe wychowanie? W świetle dotychczasowych badań wydaje się, że na rozwijanie się tych cech wpływa rodzina, a w niej nadmierna opiekuńczość lub przeciwnie – chłód uczuciowy, a następnie akceptowanie niewłaściwych zachowań :lenistwa, kłamstwa, okrucieństwa, oszukiwania innych.
 
Ponadto duże znaczenie ma tu dwulicowa postawa rodziców, nadmierne zwracanie uwagi na sprawy materialne, indyferentyzm światopoglądowy lub polityczny. Pewną rolę odgrywają przy rozwoju tych schorzeń efekty różnego typu przewlekłych chorób.
 
Zwróćmy teraz uwagę na dwie płaszczyzny objawów tych schorzeń : W pierwszej z nich pojawia się chłód uczuciowy, niewspółmierne do sytuacji reakcje emocjonalne, brak stałościzwłaszcza w emocjonalnych związkach, wybuchowość, egoizm, nieliczenie się z potrzebami innych, zaburzenia emocji ( w tym zwłaszcza życia seksualnego), skłonności do nałogów. Warto tu zauważyć, że pewna grupa ludzi dotknięta tym schorzeniem przejawia wyraźny brak wytrwałości w swoich działaniach
 
W drugiej grupie pojawia się upór, dążenie do osiągania celu, konsekwencja, odwaga, umiejętność walki o własne zdanie. Zdarza się, że psychopata broniąc swoich racji, zwycięża po wieloletniej walce. Zauważmy, są to cechy szczególnie cenne w społeczności w czasach wojen i rewolucji. Są natomiast dla otoczenia męczące w czasach społecznej stabilizacji. 
 
 
Psychopata bardzo burzliwie przeżywa okres dorastania, wywołuje wtedy liczne konflikty z otoczeniem. Ma znaczne skłonności do kłamstwa, fantazjowania, przedstawiania siebie w znacznie lepszym świetle, niż może to wynikać z realnej jego oceny. Z czasem zaczyna wierzyć w rzeczywistość przez siebie wymyśloną.. Jest zamknięty w sobie, podejrzliwy i nieufny. Z jednej strony łatwo ulega sugestii innych, z drugiej sam stara się na nich wpływać i nimi dla własnych korzyści nieraz manipuluje.
 
Po osiągnięciu pełnej dorosłości cechy psychopatyczne zaczynają słabnąć, zapewne pod wpływem stałych życiowych porażek i konfliktów lub ludzie dotknięci tymi przypadłościami uczą się je ukrywać przed otoczeniem. Badania psychopatii prowadzone przez niektórych specjalistów – psychiatrów prowadzą do wniosków, że psychopatia jest schorzeniem nieuleczalnym, gdyż wynika ona z wadliwej pracy istotnych segmentów ludzkiego mózgu.  
 
Medycyna może jedynie łagodzić jej objawy, nie potrafi ich usunąć do końca. Przed każdym psychopatą stoi więc poważny problem, w swoich reakcjach i działaniach zawsze będzie się różnić od przeciętnego i normalnego psychicznie człowieka.
 
W skrajnym postaciach choroby niektórzy psychopaci mordują swoje ofiary , jednak w większości wypadków ta specyficzna choroba nie czyni ich jakimiś inwalidami, wręcz przeciwnie, żyją oni niemal normalnie, a nawet posiadają pewne, jak to już wskazaliśmy, ważne życiowe sprawności. Potrafią mianowicie wpływać na innych i podporządkowywać ich sobie. Broniąc się przed społeczną marginalizacją mogą nieraz skutecznie się starać, by otaczające ich środowisko kontrolować.
 
Istnieje w środowisku medycznym przeświadczenie, że każdy lekarz przynajmniej raz w swoim zawodowym życiu dał się nabrać psychopacie, a skoro dają się im nabrać ludzie o profesjonalnej wiedzy, to o ile gorsza jest sytuacja ludzi mniej w tym zakresie wykształconych!
 
1. Płaszczyzna polityki
Dawny system przekazywania przez królów władzy swoim potomkom bardzo utrudniał jej przejmowanie przez ludzi o psychicznych skrzywieniach. Małżeństwa osób z kręgu sprawdzanego od pokoleń eliminowały groźby dorwania się do władzy nie tylko przez szaleńców, ale nawet ludzi mniej psychicznie zrównoważonych. Nie wszystkie monarchie i kraje uniknęły takich rządów, jak dowodzą losy wielu rosyjskich carów lub rzymskich cesarzy. Cały ten system w większej skali, jak to już opisywaliśmy, upadł na początku XX wieku. Wraz z marginalizacją faktycznej władzy królów, cesarzy i carów została otwarta droga do rządzenia dla ludzi o psychopatycznych cechach
 
Zdobywali oni w przeszłości wpływy na pewne segmenty społecznego życiaw niektórych społecznościach, w minionym wieku sięgnęli po pełnię politycznej władzy w niemałych europejskich krajach.
 
Pierwowzorem masowych zbrodni popełnianych w XX wieku stały się okrucieństwa popełniane pod hasłami rewolucji we Francji, pierwszym znanym przykładem realizowania psychopatycznych wizji na olbrzymią wręcz skalę, była masakra chłopów z Wandei broniących wiary i swojego króla.W minionym wieku kolejnym przejawem tego zjawiska były zbrodnie popełnione przez nazizm Hitlera, czy komunizm Stalina. Wymknęły się one wszelkim skalom realizowanym do tej pory w dziejach świata , przekroczyły wszelkie wyobrażalne niegdyś granice. 
 
Zwłaszcza dla psychopatów religia i ustanawiane przez nią normy moralne były gorsetem, od którego próbowali się w minionym stuleciu ostatecznie uwolnić. 
 
Nazizm i komunizm tworzył swoiste antyreligie, których celem było rugowanie chrześcijaństwa we wszystkich jego przejawach. W komunizmie ateizm stał się ważnym elementem nowej wiary, której wyznawanie wymuszał na obywatelach cały aparat państwa.
 
2. Moralność i wychowanie
 
Wydarzenia końca XVIII wieku we Francji były zaledwie poligonem doświadczalnym dla psychopatów dążących do pełni władzy.W XX wieku ludzie ci zabrali się do zakwestionowania całego dotychczasowego dorobku cywilizacyjnego i moralnego ludzkości .
 
 Tam, gdzie doszli do władzy - niszczyli wpływy religii na życie społeczne, a elementem wychowania stały się lekcje denuncjacji i donosicielstwa – nieraz na własnych rodziców ! 
 
Taka swoista antyetyka stała się ważnym elementem kształtowania społeczeństw wspomnianych już totalitarnych krajów na przestrzeni minionego wieku. 
 
Oparły one na niej systemy wychowawcze, odrzucając dawne przykłady i tradycje.
 
Jednocześnie zorganizowana armia ludzi o osobowościach psychopatycznych opanowała do perfekcji posługiwaniem się nowymi środkami masowego przekazu :
prasą, radiem, a następnie telewizją.
 
Zarówno nazizm, jak i komunizm opierał się, jak na fundamencie, na cechach charakterystycznych dla psychopatycznych osobowości,na manipulowaniu innymi ludźmi i tworzeniu podstaw pod systemy społeczne, których cechą immanentną było kłamstwo nieraz na gigantyczną wręcz skalę..  
 
Znani z wydarzeń historycznych Hitler ,
czy Stalin są opisywani jako wielcy zbrodniarze, jednak pewna część tych opisów pomija zbrodnie, które organizowali i koncentruje się na swoistym przemyśliwaniu ich wielkości
 
Masowi zbrodniarze byli, a jak przypatrzymy się uważniej różnym zjawiskom kulturalnym przełomu XX i XXI wieku, nadal są kreowani na postacie swoistego kultu, który utrzymuje się nawet wtedy, gdy system zbrodni zostaje ujawniony.
 
Takie trendy muszą zniekształcać osobowości zwykłych, normalnych psychicznie ludzi. Dotyczy to zarówno zbrodni masowych, jak i indywidualnych. A takie zbrodnie, to tylko swoisty wierzchołek góry lodowej o wyraźnym podłożu psychopatycznym. W minionych stuleciach wraz z dalszymi postępami europejskiej cywilizacji możemy dostrzec obok pozytywnych dokonań w wielkim zakresie i skali , także nasilanie się w rosnącej skali działalność psychopatów – morderców indywidualnych. 
 
We współczesnej literaturze i filmie opisy zbrodni popełnianych przez masowych zbrodniarzy zamieniają ich czasem w postacie niemal kultowe – wręcz zachęcając do naśladownictwa ! 
 
 
Takie psychopatyczne trucizny sączone są do mózgów zwykłych ludzi
przez ostatnie dziesięciolecia i nie znajdują dotąd skutecznej odtrutki !
 
Zarówno nazizm, jak i komunizm były systemami , w których realizacja najbardziej fantastycznych psychopatycznych pomysłów stała się możliwa. A elity tych systemów w przeszłości eliminowały bardzo prędko ze swojego otoczenia ludzi prezentujących na co
dzień jakiekolwiek walory moralne. Zwłaszcza ludzie wierzący w tych systemach zostali zepchnięci do drugoplanowych ról. W ramach tych systemów sposobem na karierę było udowadnianie na co dzień braku moralnych zasad i hamulców. 
 
 Co ciekawe czasem dla niepoznaki, karano nich za drobne wykroczenia szeregowych członków elit, skutecznie też rozprawiano się ze sprawcami drobnych przestępstw, a równocześnie rządzący nie liczyli się z nikim i niczym. Jedną z ważnych cech charakterystycznych dokonywanych cywilizacyjnych przemian było zatarcie różnicy między światem polityki, a przestępcami, zwłaszcza tymi działającymi w większej skali. Wspomnieliśmy w pierwszych częściach naszych rozważań, że nowy model cywilizacyjny walczy z orzekaniem i wykonywaniem kary śmierci za najpoważniejsze zbrodnie .
 
 
Można by sobie zadać pytanie, dlaczego tak się dzieje , jakie jest najistotniejsze podłoże podejmowanych obecnie kroków w tej sprawie ? Ten nowy system opiera się na licznych, nieraz skorumpowanych urzędnikach i wielkim kapitale i pozostaje w bliskich układach ze światem przestępczym. Urzędnicy , bądź szefowie wielkiego biznesu,
współpracując z różnego typu strukturami mafijnymi nieraz nie tylko łamią normy moralne, ale i obowiązujące prawa, by jeszcze skuteczniej działać. Czy mając realny wpływ na aparat państwa zależy im, by istniało zagrożenie karą śmierci za najgroźniejsze przestępstwa, które sami mogą zlecać i nieraz to czynią? Likwidacja kary śmierci, to odsunięcie groźby od wykonawców wyroków śmierci realizowanych
przez mafie w interesie czasem także elit rządzących! Ci którzy mają wpływy na struktury państwowe likwidują więc wykonywanie przez państwo kary śmierci, by chronić wykonawców swoich poleceń i rozkazów!
 
 
Nowy system usuwa więc na margines ludzi prezentujących pełne psychiczne zdrowie i walory moralne, a chroni życie zbrodniarzy! Nietrudno zrozumieć, że przy tworzeniu się elit w takim układzie dokonuje się gigantyczna wręcz selekcja negatywna.
 
Czy psychopaci przyłączyli się tylko do dwudziestowiecznych rewolucji i innych zasadniczych przemian, czy może natrafiwszy na sprzyjające okoliczności uzyskali wpływ na ich dokonania? Nie odpowiemy na to pytanie, nie zauważając kolejnych ważnych aspektów życia społecznego minionego wieku.
 
3. Sztuka psychopatyczna
Nie tylko systemy totalitarne wpłynęły na szeroki rozwój innych przejawów psychopatii w minionym stuleciu. Próby zwalania na nie całej za to odpowiedzialności zawodzi, gdy przyjdzie nam przyglądać się przemianom sztuki na przestrzeni minionego wieku. W starożytnej Grecji wypracowano, a w dawnym Rzymie rozwinięto kanony estetyczne, które następnie bardzo udanie odkurzono w okresie Renesansu. Owocowało to wspaniałą sztuką w jej różnych dziedzinach. Tymczasem na przestrzeni wspomnianego wieku trwa konsekwentna walka o wyrugowanie dawnego estetycznego dziedzictwa ze sztuki i zamiana dawnych kryteriów piękna w baraszkowanie małpy uzbrojonej w kilka kubłów farby po płótnie , które w efekcie takiej „ twórczości” staje się sednem współczesnego malarstwa! Ta nowa sztuka miała w deklaracjach odwoływać się do intelektu, nie zaś do estetycznych emocji przeciętnego człowieka, z początku wywoływała pewne zainteresowanie , starała się epatować nowością, na jej rzecz działała przez cały wiek zmasowana propaganda, która stała się upowszechnić jej kanony. 
 
 
Zauważmy, że poczucie piękna towarzyszy każdemu człowiekowi zwłaszcza w kontaktach z płcią odmienną. To ono stanowi ważny bodziec do zawiązania romansu, a nawet małżeńskiego związku.
Nieprzypadkowo różne konkursy piękności, czy lansowanie filmowych gwiazd go pobudzają, tworząc wzorce dla piękna obu płci. Na przestrzeni całego wieku toczona była więc walka o wykrzywienie poczucia piękna u zwykłych ludzi, aż po wyplenienie do fundamentów z chwilą zetknięcia się z wytworem współczesnej sztuki. Sam kontakt z
takim dziełem musi z założenia nowej koncepcji estetyki wyzwalać psychopatyczne skłonności i predyspozycje. 
 Dlaczego? 
Każdy z odwiedzających wystawy sztuki XX ( i następnego) wieku winien posiadane przez siebie poczucie piękna zostawić przed wejściem tak, jak buty w muzułmańskiej świątyni. Oczywiście po wyjściu ze świątyni współczesnej sztuki może już włożyć kapcie ze swoim przestarzałym poczuciem piękna, jednak efektem takich
manipulacji jest konieczność wpisania do własnej psychiki dwóch różnych koncepcji estetycznych, które mają być uruchamiane w zależności od sytuacji . Celem jest wyrobienie zależnej od sytuacji i kontekstu estetycznej dwoistości , co z czasem musi wpędzać w stan częściowej destrukcji osobowości, prowadzić do stanów na pograniczu zdrowia psychicznego, do nadawania psychice cech schizofrenicznych !
 
 
W praktyce negując dawne kanony piękna w odniesieniu do dzieł sztuki wypacza i skrzywia się charaktery i osobowości zwykłych ludzi. Elity o omawianych tu psychopatycznych cechach , dla których tradycyjne rozumienie piękna jest nierozpoznawalne , nieodczuwalne i niezrozumiałe ,starają się przy pomocy nowej estetyki zapewnić liczniejsze zaplecze !
 
 
Pełny pakiet nowego systemu cywilizacyjnego w ramach nowej estetyki w miejsce przeżywania piękna wprowadza u odbiorców m.in. odruchy wymiotne, jako najbardziej adekwatne reakcje na „dziełka” nowej sztuki, podporządkowuje sztukę psychopatycznym wizjom i szokowaniem przy ich pomocy. To jeden z bardziej widocznych sposobów wywoływania chaosu psychicznego, a w dalszym efekcie –
społecznego.W ramach nowego cywilizacyjnego systemu dąży się na tym polu do ogłupiania, zdezorganizowania normalnego i zdrowego psychicznie dotąd życia!
 
 
Ci artyści, którzy od stulecia świadomie działają na tym polu, produkują kolejne pokolenia ludzi o mocno skrzywionych - dwoistych estetycznie osobowościach - innych na co dzień, czy wobec starszej sztuki, a innej w percepcji sztuki współczesnej. W istocie mamy tu do czynienia ze sztuką tworzoną przez psychopatów , przeznaczoną dla innych psychopatów, której celem jest zamiana ludzi normalnych w psychopatów - bo tylko wtedy jej twórcy mogą liczyć na bardziej masowy odbiór!
 
 
Nowy układ cywilizacyjny spycha na marginesy także i poprzez sztukę tych ludzi, którzy przez swoją estetyczną wrażliwość byli do tej pory dla społeczeństwa najbardziej wartościowymi, a promuje różne miernoty i skandalistów, jako najbardziej cennych.
 
Ciekawym manewrem zwolenników nowej sztuki staje się obrażanie uczuć ludzi wierzących. Nowy model sztuki zagrożonej wręcz w swoim istnieniu, broniąc się przed zepchnięciem w niebyt , staje się w coraz większej skali swoistym polem bitwy, na którym zwolennicy nowego typu cywilizacji, ludzie religijni indyferentni, starają się na
różne sposoby dokopać ludziom głęboko wierzącym.  
 
Ulubionym sposobem tego typu działań jest wiązanie z symbolami religijnymi różnych przejawów ludzkiego życia seksualnego. W  połowie 2003 roku za tego typu działania została w Polsce skazana przez
niezawisły sąd jedna z niezbyt wybitnych plastyczek, która oby została na zawsze Nieznalską! Przykłady tego typu działań ze strony zwolenników nowej cywilizacji i anty – estetyki można by oczywiście mnożyć i można ich oczekiwać w nasilającej się skali w przyszłości.
 
 
 
 
Gólgota picnic - CDN
Nie dla "Golgota Picnic" w Poznaniu
Ks abp Stanisław Gądecki ws Golgota Picnic
 
Chwalcy nowego cywilizacyjnego modelu liczą na poparcie takich działań ze strony ludzi nie wierzących lub obojętnych do religii. Ludzie religijni, którzy aktywnie reagują na obrażanie ich religijnych uczuć przez „dziełka” nowej sztuki, są określani jako zagrożenie dla sztuki w ogóle! Ich reakcje są wykorzystywane przez propagatorów
nowego modelu cywilizacyjnego, jako potencjalne zagrożenie także dla demokracji – swobody myśli i wolności sztuki! W istocie chodzi tu o kolejną formę działania na rzecz zmarginalizowania życia religijnego i nagradzanie tych, którzy na tej drodze zdołają zrobić najwięcej.
 
Przekazywaniem piękna w jego dawnym odczuwaniu zajęła się w minionym stuleciu fotografia, film i telewizja, dyscypliny nieraz świadomie wykorzystujące możliwość prezentacji chociażby piękna przyrody. Nawet i dzisiaj można przeprowadzić na przeciętnym człowieku test sprawdzający jego odczuwanie piękna. Z kilkudziesięciu, bądź kilkuset obrazów bez trudu wybierze on takie, które chętnie
powiesiłby na ścianie w swoim mieszkaniu. Jak nietrudno się będzie zorientować w 99 % nie będą to obrazy XX wieku - namalowane i prezentowane na tysiącach wystaw. 
 
Zauważmy, że wspomniany wcześniej test przeprowadzony na osobniku psychopatycznymbez trudu wskaże, że jest on pozbawiony ( obok innych wykrzywień) także poczucia piękna i brzydactwa sztuki XX wieku odbiera często pozytywnie!
 
Warto zauważyć, że mimo tworzonej przez dziesięciolecia presji przeciętny obywatel europejskiego państwa rzadko chodzi na wystawy sztuki współczesnej. Na wycieczkach najchętniej odwiedza muzea i galerie ze sztuką tradycyjną i dawną. Dzieje się tak dlatego, bo dokonana na przestrzeni XX wieku rewolucja w sztuce świadomie odżegnała się od dawnej definicji piękna,realizując programowo treści artystyczne z
nim sprzeczne, jednak nie zdołała powszechnie dotrzeć do zwykłych odbiorców sztuki. 
 
Możemy już obecnie obserwować, że oderwana od dawnych kanonów sztuka współczesna nie rozwija się, lecz raczej karleje, a co ważne, jej wpływ na przeciętnego człowieka możemy ocenić zdecydowanie negatywnie.
Można by zadać ponadto pytanie, dlaczego współczesne reklamy w niewielkim stopniu korzystają z doświadczeń współczesnej sztuki, natomiast na różne sposoby odwołują się do dawnego poczucia piękna, które nie zostało , mimo wysiłków na przestrzeni wieku, całkowicie zabite? 
 
Można jednak dostrzec w ostatnich latach pewne pozytywne symptomy powrotu europejskich społeczeństw do rozsądku i zdrowia. W galeriach znowu zaczyna królować sztuka chętnie oglądana i co ważne kupowana przez zwykłych ludzi, nie ogłupionych przez dwudziestowieczne pseudo normy estetyczno-psychopatyczne. Coraz więcej krytyków ogłasza bankructwo przemian, jakie nastąpiły w sztuce na przestrzeni XX wieku, to zresztą tylko efekt braku powodzenia tej sztuki w oczach potencjalnych kupców, którzy nie chcą już słono płacić za „dziełka”, które im się nie podobają. To dowodzi, że psychopatyczna rewolucja w estetyce jednak nie udała się do samego końca!
 
4. W kręgu charakterologicznych wypaczeń
 
Zwracanie uwagi na aspekt psychopatyczny naszej cywilizacji dzieli społeczeństwo
na dwie grupy, jedna, nieliczna, to psychopaci, którzy uzyskując w pewnych sytuacjach
wpływy i znaczenie, natomiast druga, to ludzie pozostali, nie dotknięci tego typu
psychicznym skrzywieniem.Równie ważne jednak różnice dzielą przeciętną populację
gdy spojrzymy na cechy charakterologiczne, które przejawiają jej zwykli obywatele. W
tym wypadku kryterium podziału jest stosunek do drugiego człowieka, a szczególnie do
osiąganych przez niego sukcesów.
Jedna część społeczeństwa cieszy się z czyichś radości i życiowego powodzenia. To
ci wszyscy, którzy na co dzień silnie przeżywający wszelkie pozytywne emocje. Cieszą
się w związku z tym wszystkimi swoimi radościami, ale także niemal równie intensywnie
przeżywają radości innych. Cieszą ich czyjeś radości i życiowe powodzenia. To ci
wszyscy, którzy na co dzień silnie przeżywający wszelkie pozytywne emocje. Cieszą się
w związku z tym wszystkimi swoimi radościami, ale także niemal równie intensywnie
przeżywają radości innych. Cieszą ich własne sukcesy i te, które są udziałem osób
zupełnie dla nich obcych.Z drugiej strony przeżywają intensywnie swoje smutki i w nie
mniejszym stopniu angażują się w to, co dotyka ludzi im nieznanych. To ci, którym
wydaje się, że podobnie myślą i czują inni ludzie i bardzo ich zaskakuje, gdy spotykają
u innych diametralnie różne emocjonalne reakcje.
Drugą, znaczną część ludzkiej populacji czyjś autentyczny sukces wpędza w
bezsenne ze złości noce. Sukcesy innych wprawiają ich we wściekłość z ukrywaną
wielkim trudem. Przedstawiciele tej części naszego gatunku nie potrafią przeżywać
pozytywnych emocji, ich cały świat polega na odczuwaniu różnych stadiów emocji
negatywnych.Jeśli osiągają jakiś życiowy sukces, to zawsze w ich odczuciu jest on zbyt
mały, więc nie godzien objawów radości, natomiast bardzo ich dotykają wszelkie
niepowodzenia, które noszą w swojej psychice bardzo długo. Gdy coś się drugiemu
człowiekowi nie uda, ich główną reakcją jest emocja określana przez Niemców chyba
najtrafniej, jako Schadenfreude, czyli radość z czyjegoś nieszczęścia. Oni w takiej
sytuacji wręcz cieszą się z porażki innych, wręcz można wyczuć ich reakcję - a dobrze ci
tak! Jak powiadają w pewnym kraju znajdującym się dorzeczu rzeki Wisły żyje sobie
naród, którego przedstawiciele po znalezieniu się w piekle wyręczają diabłów w
pilnowaniu kotła, w którym smażą się dusze po śmierci. Gdy jakaś próbuje z kotła
wyjść inne ją tam z powrotem wciągają! Odbiór książek, filmów, spektakli i seriali
telewizyjnych różni wspomniane dwie grupy bardzo wyraźnie. Można by nawet
stwierdzić, że żyją one, realnie obok siebie, w dwóch zasadniczo innych światach. Te
same treści, fabuła, opisywane wydarzenia są w nich odbierane w sposób krańcowo
odmienny.
W niemałym stopniu u podłoża widocznego już zwycięstwa drugiego z modeli
cywilizacyjnych leży istnienie tu na ziemi dwóch bardzo różnych gatunków człowieka.
Ten oparty na skrzywieniach charakterologicznych i psychopatycznych wyraźnie
zwycięża! A jak wygląda na płaszczyźnie psychicznej świat tego zwycięskiego modelu
cywilizacyjnego? Wysiłek dokonywany do tej pory przez różne cywilizacje, kultury, a w
ich ramach religie w wyniku dokonywanych na naszych oczach przemian zostaje trwale
zmarnotrawiony. Wyznawcy nowego cywilizacyjnego modelu nie tylko żyją ciągle
wśród nas, ale nieustannie rozszerzają zakres swoich działań.
Gdy teraz spojrzymy na szersze płaszczyzny społecznych działań, to także i tam
dostrzeżemy istotne przemiany. Komunizm i system socjalistyczny nie rozwinąłby się
bez udziału ludzi, którzy wszelkimi siłami starali się odebrać efekty sukcesu życiowego
innych: własności, dochodów, pozycji społecznej. Jak dowodzą dzieje współczesnej
demokracji ludzi o takiej mentalności jest w znaczących krajach połowa, a nieraz i
więcejw całej populacji! Dzięki nim możliwe stały się komunistyczne przewroty i
socjalistyczne praktyki w tak wielu krajach. Mentalność ludzi o zsocjalizowanej
psychice umożliwiła sukcesy omawianych wcześniej psychopatów. Łatwiej było im się
zgodzićna rządy organizujące masowe zbrodnie, niż przyglądać się, jak ludzie zdolni i
pracowici żyją odcinając kupony od efektów swoich umiejętności.
U podłoża sztafet cywilizacyjnej leżą więc nie tylko psychopatyczne zwichrowania
części elit, ale i charakterologiczne wypaczenia znacznej części europejskich
społeczeństw. W efekcie w przeszłość odchodzi system, opierający się na ludziach
najzdolniejszych, przekazujących swoje walory kolejnym pokoleniom. Obecnie zostają
oni wypychani na marginesy społeczne, a ich miejsce zajmują ludzie cwani, zawistni, za
nic mający sobie przestrzegania prawa. W efekcie powstają różne warianty systemów
socjalistycznychrozumianych, jako sposoby do łupienia obywateli, w których to
działaniach elity zyskują poklask znacznej części łupionego społeczeństwa! A olbrzymia
jego część nie ma przykładowo świadomości, że jest łupiona, a jeśli nawet, to wzdycha do
tego, by się dorwać do drobnej cząstki władzy i ograbiać innych.
Podkreślmy tu wyraźnie, że jeśli nawet w przypadku zjawisk wyraźnie
psychopatycznychmieliśmy do czynienia z pewnego typu odchyleniami od normy, to w
opisywanej tu sprawie aktorami dramatu są ludzie psychicznie od norm bardzo nie
odbiegający. Charakter nawet najwredniejszy nie jest żadną chorobą, a w związku z
tym raczej nie daje się ani leczyć, ani prostować. I to jest samo sedno prawdziwego
dramatu. Ludzie ufni o pogodnym usposobieniu są skazani na współżycie z zawistnymi o
wszystko mrukami. W dawnym cywilizacyjnym systemie ci drudzy byli przez myślące
elity ośmieszani i stawiani na marginesach, obecnie to właśnie oni stają się elitami! I
niszczą tych wszystkich, którzy do nich nie są podobni! Co gorsza możemy bez trudu
zaobserwować obecnie różne postacie sojuszu ludzi o lekko skrzywionych charakterach
z wyraźnymi psychopatami. Ten sojuszjest w istocie jednym z istotnych elementów
fundamentu nowego układu cywilizacyjnego.
Ponieważ obie grupy nie są wrażliwe na pozytywne odczucia emocjonalne, więc
nie lubią muzyki, zwłaszcza takiej o wyrazistej melodyce. Łomot , kakofonia,
zwielokrotniona perkusja, wywrzaskiwane bez ładu i składu słowa – to ich muzyka! W
sztukach plastycznych reagują wyłącznie na to, co ludzie wrażliwi odczuwają jako
brzydotę, zwracaliśmy już na ten fakt uwagę w rozdziale o psychopatycznych
skrzywieniach współczesnej sztuki.
Rozszerzanie wpływów tego sojuszu widać także i wtedy, gdy obie grupy starają
się o równe prawa dla homoseksualistów, a w istocie domagają się ich wręcz
gloryfikacji. Gdy im wylejemy na głowę cały kubeł świństw, które w przeszłości uczynili
ludziom wrażliwym i uczciwym, gdy wypomnimy im nawet gloryfikację masowych
zbrodniarzy, to powiedzą, że to tylko deszcz pada! Ta tłuszcza o charakterologicznych i
psychopatycznych skrzywieniach jest na świństwa, manipulacje, czy złośliwości
dokładnie zaimpregnowana, gdyż bez tego dawno by przestali istnieć, przecież się z tych
elementów, jak z klocków w istocie składa!
Od niechęci do powodzenia materialnego sąsiada do pochwały zbrodni popełnianej z pobudek, które oparta na takiej niechęci ideologia generuje jest tylko jeden nieduży krok! A do ideologii socjalizmu, nazizmu i komunizmu ciągle w świecie wzdychają miliony sympatyków i ich nowych adeptów. Możemy to zjawisko zauważyć przykładowo wtedy, gdy przychodzi analizowaćlub informować o zbrodniach popełnianych w imię ideologii nazizmu, a zwłaszcza komunizmu. Ludzie o lewoskrętnychpolitycznie i charakterologicznie skrzywieniach mózgu od dziesiątków lat nie zauważali masowych zbrodni popełnianych w imię lewicowych ideologii.
Przykładowo we Francji przez wiele lat istniała informacyjna blokada na zbrodnie
popełniane przez komunistów Pol Pota i jego towarzyszy w Kambodży. W Stanach
Zjednoczonych w trakcie II Wojny światowej uniemożliwiano informowanie społecznej
opinii o masowej eksterminacji żydów. Książki o masowej eksterminacji dokonywanej
przez reżimy komunistyczne kierowane z Moskwy i z Pekinu przyjmowane są ciągle z
niedowierzaniem.
To członkowie opisywanego tu sojuszu pod sztandarami nazizmu i komunizmu
tylko w XX wieku wymordowali ponad 100 milionów niewinnych ludzi! A przecie_
ciągle do ideologii socjalizmu, nazizmu i komunizmu ciągle w świecie wzdychają miliony
sympatyków i ich nowych adeptów.. Zauważmy, że ci, którzy dokonali takiej
eksterminacji kierowali się w swoich działaniach ideologią socjalistyczną, która nadal
jest żywa i organizuje pod swoimi sztandarami nie tylko zbrodniarzy i morderców.
Każdy przecież zwolennik socjalizmu jest przekonany, że tym, którzy cokolwiek
posiadają, należy to częściowo lub całkowicie odebrać i rozdać innym. Takie myślenie
jest oczywiście czymś nonsensownym, bo jeśli coś komuś odbierzemy i damy innym, to ci
inni będą to posiadać. A skoro tak, to trzeba będzie to koniecznie im odebrać i dać z
kolei dalszym innym itd. itd. Ale przecież oni nie posługują się logiką, którą
znamy.Do nich nonsens takiego rozumowania nie dociera! Oni realizują to, co im
podpowiada ich emocjonalny aparat: skoro komuś jest dobrze, to trzeba taką sytuację
jak najszybciej zlikwidować! Społeczne życie organizowane przez nich wstrzymuje
wszelki rozwój i postęp, a warto zauważyć, że działają oni niemal wyłącznie pod hasłami
rozwoju i postępu. Jak taką logikę rozumieć? Nie sposób!
Życie wymusza kontakty z nimi na co dzień. Są naszymi współmałżonkami,
szefami i kolegami w pracy, krewnymi, czy znajomymi. Jakoś musimy z nimi żyć i
wiemy z licznych doświadczeń, jakie to trudne. Jak się przed ludźmi o psychicznych
skrzywieniach bronić, jak ich rozpoznawać? Problem polega na tym, że swoje właściwe
Ja jest przez nich starannie ukrywane. Jednak nie do końca. Możemy przecież
zauważyć, że podczas uroczystości religijnej nie bardzo poddają się jej atmosferze. Gdy
oglądają w kinie lub w telewizji jakiś romantyczny film, to szczęśliwe zakończenie jest
dla nich okazją do wyrażania sceptycznych, czy wręcz złośliwych uwag na temat
twórców filmu i jego mizernego poziomu, a to, że bohaterom filmu mimo wielu
przeciwieństw coś się udało, wywołuje u nich dostrzegalne objawy niechęci – to samo
sedno ich psychiki!
 
"Nie miłujcie świata ani tych rzeczy, które są na świecie. Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca." [1Jn. 2, 15]
 
 
Prof. Henryk Kiereś o sztuce
Jacek Bartyzel - awangarda - jej „wzlot i upadek" w XX wieku
"Rewolucja kulturowa Nowej Lewicy" - prof. dr hab. Jacek Bartyzel
prof. dr hab. Henryk Kiereś - „Spór o teorię sztuki"
Jacek Bartyzel o Polsce i pokoleniu JP2
Jacek Bartyzel - Od barbarzyństwa do cywilizacji chrześcijańskie
Źródła i metody dechrystianizacji Zachodu - prof. Piotr Jaroszyński
 
"Czy nie wiecie, że przyjaźń ze światem, to wrogość wobec Boga?
Jeśli więc kto chce być przyjacielem świata, staje się nieprzyjacielem Boga."
[Jak. 4, 4]
 
Czy współczesna sztuka uczy piękna, dobra i prawdy ?
Wykład Julio Loredo pt. „Psychologiczny wymiar dechrystianizacji - rewolucja w tendencjach.”
 
"Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą" (Łk 17,1)
  
 
 
 
http://janusz.neon24.pl/post/114517,sztuka-psychopatow