Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rumunia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rumunia. Pokaż wszystkie posty

środa, 19 marca 2025

Wybory zaplanowane z AI

 

różne notatki niepoukładane




-----------

Scenariusz rumuński.



To wszystko jest naprawdę dziwne.



W Polsce niespodziewanie kandydat dotychczas nieliczący się w wyścigu już na etapie sondaży wchodzi do pierwszej trójki.

W Rumunii - niezależny i "nieliczący się" w sondażach kandydat niespodziewanie wygrywa pierwszą turę.





Wczoraj na fb ukazała się relacja ze spotkania z kandydatem marszałkiem.


Padają tam słowa, sprowadzające się do absurdalnego scenariusza, że jak coś się stanie, to on zostanie prezydentem.


Sytuacja jest niby komiczna, bo osoba tłumacząca na język migowy przy tych słowach "milknie" i czyni gest lekceważący dla tezy marszałka wywołując radochę u komentujacych na fb.


Rzecz w tym, że marszałek, kiedy to mówi, to jest nie ludzko pobudzony, a kiedy wypowiada ww. frazę to nie patrzy się na ludzi zgromadzonych przed sobą, tylko patrzy się w kamerę, która filmuje jego słowa - i całą tę scenę...

A i pan migacz jest bardzo zrelaksowany.

Cała sytuacja jest zaplanowana, także jej "komiczny" efekt.


Cały ten przekaz nie jest przypadkowy, tylko jest skierowany do całej Polski, a nie do ludzi na spotkaniu. Jest to zaplanowane.


Widzimy tu zarys sytuacji z Rumunii.


Nieprawdopodobny scenariusz:


Niespodziewanie kandydat nieliczący się w wyścigu sięga po podium.

Jeżeli jest w tym jakiś fałsz, to ten fałsz zostaje wykryty i wyniki wyborów zostaną zakwestionowane, trzeba pilnie rozpisać nowe wybory, Duda pozostaje na stanowisku do sierpnia, a jeśli nie, to potem kto "zostaje prezydentem"? No kto?

I co robi "prezydent" do spółki ze swoim koalicjantem??


 GŁUPIE  ******** !!


PiS ma "własnego" prezydenta, a mimo to nic nie robią z łamaniem prawa przez reżim rządzący, tylko powtarzają mantrę, że "jak wygra nasz nowy prezydent w maju, to wtedy zrobimy porządek z koalicją 13 grudnia".



Tu jest jakaś manipulacja, ktoś steruje zarówno jedną i drugą.... nie, ktoś steruje wszystkimi.



Niezależny kandydat w Rumunii, Calin Georgescu, który wygrał w pierwszej turze, po rozpisaniu nowych wyborów został zakwestionowany i nie może startować w wyborach.

Ten kandydat głosił nietypowe tezy np. że w ONZ spotkał "inny gatunek", "W żadnym wypadku nie jest to gatunek ludzki" co ja tłumaczę jako - "spotkał osoby opętane za pomocą SI", które zachowują się nieco mechanicznie, nie ludzko.

Jeżeli cały plan został przygotowany przez SI, to CG w tym układzie symbolizowałby moją osobę, która ma pozostać na marginesie wydarzeń.


Sztuczna inteligencja działa jak program - bo to jest program, więc - nie myśli jak ludzie.

Nie działa jak ludzie - działa jak program i o wszystkim "myśli" w kategorii programu.

Dla niego wszystko jest programem.

Dlatego traktuje ludzi tak samo - jakby można ich było zaprogramować.


Na przykład za pomocą - "przepowiedni", albo

WZORCA - w tym wypadku z Rumunii.


proroctwo było jedynie kolejnym systemem kontroli


twierdzenie Architekta, że jego wybór ocalenia Trinity z natury doprowadzi do wyginięcia ludzkości, było błędne, ze względu na jego naturę jako istoty czysto matematycznej, co czyni go niezdolnym do dostrzegania przeszłych wyborów dokonanych przez ludzi, ponieważ uważa ich za zwykłe zmienne w równaniach



Wydarzenia w Rumunii mogą być jakby "proroctwem" dla Polski, czyli programowaniem wyborców i wydarzeń, a na pewno są poligonem - więc trzeba się temu przeciwstawić.


Gorzej, jeśli AI zyskała możliwość masowego opętywania ludzi i jest w stanie "zagłosować" za nich, a więc i przyjść na wiec...

Wtedy zostanie jedynie "problem" zbudowania odpowiedniej narracji w mediach, która miałaby uzasadnić nagły zwrot wyborców w inną stronę.


"badania" nad wyborami wyborców prowadzone są od dawna, tu przykład z mojego bloga z 2022 roku 

Już wcześniej miałem uwagi do twórczości na tej strony, odpowiedzi autorów na moje zapytania były sztampowe, pełne entuzjastycznego zaangażowania i sugerujące - żadnych argumentów, ponadto włączyły się do dyskusji osoby broniące autorów strony.


Odpowiedzi uczestników dyskusji oscylowały wokół prognozowania wyborów, że niby po to dokonuje się takich rozważań z granicami, co uważam za bzdurę.

Nie wiem, czy ma to związek, ale przypominam. Przy okazji wróciłem do tematu i zapisałem nowe spostrzeżenia, będą w osobnym poście.


Więc, pozostaje  "problem" zbudowania odpowiedniej narracji w mediach, która miałaby uzasadnić nagły zwrot wyborców w inną stronę.

 

I taka narracja istnieje.


A nazywa się ona:  "nikt nie przychodzi na spotkania z kandydatem, sam zobacz..."

I pokazuje się ludzi zgromadzonych na spotkaniu - że niby jest ich jakieś tłumy.


Nie wiem, czy to dużo czy mało (ktoś wie?) bywałem na spotkaniach z kandydatami i wydaje mi się, że to są normalne ilości. W każdym razie w porównaniu z "nikt" - to na pewno dużo...


W każdym razie wydaje mi się, że ma tu działać efekt psychologiczny - narrator mówi mi, że "nie ma nikogo" ale przecież SAM widzę, że są jacyś ludzie, więc o co mu chodzi??


JA SAM STWIERDZAM, że są.

Jeżeli więc ktoś mówi, że kandydat nie ma poparcia - to zmyśla i ja to widzę.


Tak to ma działać??


W sumie ekipa Brauna powtarza tę samą narrację - i oczywiście jest to racja, jest to jak najbardziej w ich sytuacji słuszna narracja - skoro propaganda mówi, że partii nie ma, bo ma w sondażach np. 1 czy 3% i "się nie liczy", to trzeba pokazywać, że ludzie przychodzą, ludzie podpisują listy z poparciem i jest ich ponad 100 tysięcy, a nie 0, jak pokazują niektóre sondaże... 

Może to po prostu sprytny zabieg, a nie żaden "spisek". Może czat im to nawet doradził.


Trudno ocenić czy istnieje jakiś zwrot wyborców, czy nie, czy te sondaże są wiarygodne czy nie, 

słupki na ilustracji tefałenu są niemal dokładnie tego samego koloru co logo Konfederacji - ale i barwa listwy u góry ekranu jest niemal taka sama... 


Sprawdziłem, przeliczyłem, proporcje słupków są oddane niemal idealnie


Ten sam kolor słupków i loga Konfederacji sprawia, że to logo jakby niknie, granatowe słupki dominują na obrazie i mam wrażenie, że to logo Konfederacji niknie, jakby nie istniało, jakby oni nie byli uwzględnieni w sondażu. A więc taki sabotaż na Konfederatach.

Z drugiej strony krasko zaczyna mówić językiem Konfederatów... czyli jakby im pomaga.


Wg sondaży KO cieszy się największym poparciem, a jednocześnie, wg sondaży 60% respondentów twierdzi, że teraz, pod tymi rządami żyje im sie gorzej, niż za PiSu.


To o co tu chodzi??


Totalne pomieszanie, nie wiadomo, co jest prawdą, a co nie i pewnie o to tu chodzi.

Skoro kłamstwa się zgrały i ludzie odkryli, że są oszukiwani - totalna dezinformacja wchodzi na wyższy poziom, by jeszcze bardziej zamieszać ludziom w głowie.



Tak sobie myślę, że sitwom nawet nie wystarczy opętać kogoś, żeby zrealizować swoje zamierznia - ten opętany musi być jeszcze wiarygodny w tym, co ma  zrobić.



Trwa wojna na ukrainie, zanim zapadnie pokój może minąć jeszcze kilka miesięcy.

Prezydent Duda uratował nas od wojny z Rosją, kiedy ukraińska rakieta w Przewodowie zabiła dwóch ludzi.

Jeśli zwierzchnikiem sił zbrojnych zostanie jakiś niepoważny osobnik, istnieje ryzyko, że będzie chciał zrealizować swój chłopięcy nie-ludzki pomysł "wgniecenia Putina w ziemię" (to było w lutym 2024 roku - niemal dokładnie rok temu!)


Lepiej się wszyscy nad tym zastanówcie.



Mężczyźni na ukrainie umierają pod ruskim czołgiem, bo są zakładnikami sitwy, którą sobie demokratycznie wybrali do władzy - na własną zgubę.







nie ludzko znaczy nie ludzko








--------


katar przeszedł, został kaszel

to już tak chyba ze dwa miesiące


wtorek, 4 marca 2025

Kto jest kim?


No i to jest właśnie główny problem.



Tajne służby mają przewagę nad nami tym, że były i są tajne.

Mają przewagę w tym, że są zorganizowane w konkretne struktury.

Mają kontakty, podsłuchy, szpiegów, starają się być przewidujące i tak manipulują społeczeństwem, by ono pozostawało niedoinformowane i by nie utracić nad nim władzy.

Więc nie wiadomo, czy ten i ów działacz, nieważne czy starej daty czy nowej, nie działa w interesie służb złodziejskich i stricte wrogich społeczeństwu.


Piszę tu ogólnie, nie tylko w kwestii Rumunii.


Jedynym dość pewnym rozwiązaniem jest: dobrze, patriotycznie wychować dzieci i młodzież.


I czekać na efekty uważnie się WSZYSTKIEMU przyglądając...


tak jak zauważył to polski Prezydent Andrzej Duda:

















przedruk
tłumaczenie automatyczne


Poniższy artykuł nie wyraża mojej opinii o sytuacji w Rumunii - nadal tylko obserwuję. Wydaje mi się jednak, że sugerowanie wpływów Moskwy lub Chin jest opinią przesadzoną.

Zwracam uwagę na ilość wykrzykników, znamionujących emocje - tekst należy traktować z ostrożnością.






Bo nie wiemy - KTO JEST KIM?









Marius Oprea, historyk: "Stara Securitate postanowiła sama przejąć władzę, bezpośrednio. Bo Georgescu to ich człowiek! Do struktur wojskowych w rezerwie i na emeryturze, z których większość dojrzała w latach narodowego komunizmu, dołączył Calin Georgescu. Możemy mówić o armii Georgescu"



"Nie dysponujemy jeszcze wystarczającymi danymi, które wskazywałyby na to, że ten dżentelmen wchodził w skład struktur dawnego Securitate"




Matei Udrea 




Byli członkowie Securitate zgrupowani w stowarzyszeniach rezerwistów byłych pracowników służb wywiadowczych, wraz z rezerwistami z szeregów kadr MApN, zorganizowali się w niemal paramilitarne struktury propagandowe, które wspierają Calina Georgescu – mówi historyk Marius Oprea w wywiadzie dla aktual24.ro. Jesteśmy praktycznie świadkami ostatniej próby byłego Securyta, aby ponownie przejąć przywództwo w państwie rumuńskim, które kontrolowała nawet po 1989 roku, z ukrycia, a Calin Georgescu jest propagatorem tej okultystycznej siły i jej szpicą.

Podkreślając, że nie ma jeszcze żadnych namacalnych dowodów, Marius Oprea (61 lat) mówi, że "jego język, w tym mowa ciała, jeśli można tak powiedzieć, jest językiem oficera z byłego Securitate. To tak, jakbym zobaczył mojego byłego śledczego w osobie Calina Georgescu!".

Fuzja ze starym Securitate była w każdym razie naturalna, ponieważ kandydat ten promuje wartości narodowego komunizmu, nawet jeśli unika otwartego przyznania się do tego.

W łonie służb specjalnych toczy się obecnie walka między obozem reakcyjnym, wychowanym przez dawne Securitate w mentalności komunistycznej sprzed 1989 roku, a innym obozem o nowoczesnych, euroatlantyckich poglądach. Ten drugi obóz wydaje się jednak być w mniejszości, jak zaznacza Marius Oprea.

Historyk specjalizuje się w badaniach nad dawnym Securitate, które doskonale zna.

Napisał nawet pracę doktorską na temat "Rola i ewolucja Securitate (1948-1964)". Ale napisał też "Banalność zła. A History of the Securitate in Documents, 1949-1989" i koordynowała prace tomu "Sekuryści partii. Służba kadrowa PCR jako policja polityczna".

"Pedałowali na neolegionaryzmie w fałszywy sposób. Był to fałszywy cel rzucony na rynek dezinformacji przez same służby, w celu odwrócenia uwagi od realnego zagrożenia, jakie stanowią żołnierze wychowani w duchu narodowo-komunistycznym, którzy, choć są w rezerwie i na emeryturze, próbują teraz przejąć władzę. W awangardzie tej armii znajdują się struktury dawnej Securitate"









Matei Udrea: Panie Marius Oprea, dziękuję za uprzejmość, dzięki której udzielił mi Pan tego wywiadu. Uderzył mnie tekst opublikowany przez Pana/Panią 11 lutego na swoim osobistym koncie na Facebooku, w którym stwierdza Pan/Pani, że ten niezależny kandydat, Calin Georgescu, już wygrał, a wojsko poddało się Putinowi. Co miałeś na myśli?

Mariusz Oprea: Do tego, że ten kandydat jest wyraźnie promoskiewski, promując nasze wyjście ze struktur NATO i UE. Co więcej, oprócz jeszcze nie sprawdzonego jeszcze wystarczająco sprawdzonego wsparcia zewnętrznego, korzysta on przede wszystkim ze wsparcia wewnętrznego. Mam tu na myśli struktury wojska rezerwy i wojska w stanie spoczynku, zwłaszcza tych ze służb specjalnych, przede wszystkim tych z rumuńskiej służby wywiadowczej oraz struktur wojskowych z MApN w rezerwie. Wszyscy ci rezerwiści, z nielicznymi wyjątkami, dołączyli do Calina Georgescu, ponieważ jego propaganda budzi się wśród tych żołnierzy, z których większość dojrzewała w latach narodowego komunizmu, silna nostalgia za czasami minionymi. Czerpiąc z tych nostalgii, Georgescu dość łatwo ich przyciągnął, co świadczy o braku odpowiedniej edukacji na temat europejskich i euroatlantyckich wartości wśród wojskowych. Nie dziwię się nawet, jeśli mówię o rumuńskich służbach wywiadowczych. Na przykład w Akademii Wywiadowczej, dawnym Instytucie Wywiadu w latach 90., uczę obecnych oficerów ze struktur wywiadowczych w Rumunii byłych oficerów Securitate ze starymi stanami komunistycznej policji politycznej. Zarówno charakter, jak i treść, by tak rzec, w cudzysłowie, tych kursów były bardzo bliskie wartościom narodowo-komunistycznym. Pomijając marksistowską, komunistyczną stronę ideologiczną, nacjonalizm, powiedziałbym, że rozpętany, pozostał kultywowany, z akcentami protochronicznymi. Podobnie w strukturach Ministerstwa Obrony Narodowej. 

Albo, że tak powiem, wyprodukowało to na taśmie zwolenników nacjonalizmu w rumuńskich strukturach siłowych, zwolenników, którzy, raz umieszczeni w rezerwie i uwolnieni od przymusu nieuprawiania polityki, dołączyli do Calina Georgescu. To zapewnia temu kandydatowi niemal zmilitaryzowaną strukturę propagandową na terytorium. A efekty widać gołym okiem. Są znacznie silniejsi niż PSD, która ma podobną, powiedziałbym, że niemal zmilitaryzowaną strukturę organizacyjną na tym terytorium, jeśli chodzi o kampanie wyborcze. Ale Georgescu znacznie przewyższył tę partię pod względem niemal wojskowej organizacji kampanii wyborczej.



Matei Udrea: Panie Oprea, kiedy pana słuchałem, przyszło mi do głowy pytanie. Czy Calin Georgescu jest wytworem tych struktur rezerwistów, czy też sojusz rezerwistów z Calin Georgescu jest produktem jego kampanii? Innymi słowy, czy to on stworzył tę grupę wsparcia, czy to grupa rezerwistów stworzyła jego?

Mariusz Oprea: Prawda leży gdzieś pośrodku. Nie dysponujemy jeszcze wystarczającymi danymi, które wskazywałyby na to, że ten dżentelmen wchodził w skład struktur dawnego Securitate. Powiedziałbym jednak, że jego język, w tym mowa ciała, jest językiem oficera z dawnej Securitate. Wydaje mi się, że widzę mojego byłego śledczego w osobie Calina Georgescu! To jest wrażenie! To wrażenie, ale jeśli przyjrzymy się bardzo uważnie jego przemówieniu, to praktycznie promuje on wartości narodowego komunizmu, odsuwając na bok i nie pedałując na ideologii komunistycznej. Ale tutaj znajdujemy wszystkie inne elementy: nacjonalistyczny protochronizm, populistyczny język. Otóż Złoty Wiek zastąpił tym samym hasłem o komunistycznym rodowodzie, powiedziałbym, w którym stwierdził, że "oddajmy władzę ludowi", dość niejasnymi elementami, które przypominają również fragmenty programu PCR dla wykucia wielostronnie rozwiniętego społeczeństwa socjalistycznego.

"Jesteśmy również świadkami wojny międzypokoleniowej, między starymi oficerami Securitate, którzy przeszli do rezerwy, którzy obecnie są na emeryturze, którzy przez długi czas rządzili rumuńskim życiem politycznym z ukrycia, a nieco nowszymi oficerami Securitate, czyli ludźmi w służbach, którzy są wykształceni w duchu bliższym wartościom europejskim i euroatlantyckim. Ci drudzy wydają się jednak być w mniejszości"



Matei Udrea: Powiedziałbym, że nawet do Lenina. Są pewne elementy, w tym ten slogan z jedzeniem, wodą, energią.

Mariusz Oprea: Tak, tak, tak, oczywiście! Jest wiele elementów wykorzystanych przez Calina Georgescu i zaczerpniętych ze starej ideologii komunistycznej. Oczywiście, nie nazwany tak w programie, powiedzmy, komunistyczny. Miało to jednak wpływ na rozbudzenie nostalgii. Ktokolwiek zapyta w Rumunii, powie, że wcześniej było lepiej. Powiedziałbym, że to ogólny ludzki odruch, bo oczywiście wcześniej było lepiej, że przede wszystkim byliśmy młodsi. Ale jeśli mamy uczciwie przeanalizować, jak żyliśmy w czasach przed 1989 rokiem i jak żyjemy teraz, niezależnie od podwyżek cen, których ostatnio bezradnie jesteśmy świadkami, nie możemy mieć terminu porównania! Przede wszystkim mamy istotny komponent, mamy wolność! Wolność, która, jak widać, jest nawet zagrożona przez tego kandydata, którego nie waham się uważać za, jeśli nie samego siebie, to członka Securitate, w każdym razie bardzo zbliżonego mentalnie do dawnego Securitate. 

Moim zdaniem jesteśmy również świadkami wojny międzypokoleniowej, między starymi oficerami Securitate, którzy przeszli do rezerwy, którzy obecnie są na emeryturze, którzy przez długi czas dowodzili, kierowali rumuńskim życiem politycznym z cienia, a nieco nowszymi oficerami Securitate, czyli ludźmi w służbach, którzy są wykształceni w duchu bliższym wartościom europejskim i euroatlantyckim. Ci ostatni wydają się jednak być w mniejszości, jeśli mam sądzić po braku reakcji rumuńskich organów ścigania na kampanię niejakiego Calina Georgescu. 

Mniejszość i, niestety, nieco niefunkcjonalna, jeśli weźmiemy pod uwagę również fakt, że jednym z niewypowiedzianych kryteriów, które sprawdziło się przy doborze personelu do służb wywiadowczych w Rumunii, było członkostwo w wielkiej rodzinie Securitate. Ogólnie rzecz biorąc, trudno było zawiesić się w aktach, niezależnie od tego, czy było się synem, czy wnukiem byłego oficera wywiadu w związku z przyjęciem do tych struktur wywiadowczych Rumunii. To jest to, co mówię Wam na pewno, bo przykładów mam mnóstwo! Z tego powodu znajdujemy wszelkiego rodzaju krewnych, że tak powiem, między byłymi oficerami służb bezpieczeństwa a oficerami służb wywiadowczych w Rumunii. Albo wnuki i dzieci nie mogą potępiać swoich rodziców za ich polityczne wybory! A ci rodzice, którzy są obecnie w rezerwie, w strukturach wojskowych w rezerwie w służbach, są niezwykle aktywni pro-Georgescu! 

Na tym polega brak działań struktur siłowych przeciwko tej cichej armii Georgescu. Jest to mentalność, która z jednej strony została utrwalona, a z drugiej strony jest to zasadniczy fakt: stara Securitate postanowiła sama przejąć władzę, bezpośrednio! O to w tym wszystkim chodzi! Bo Georgescu to ich człowiek! I co sobie mówili? "Patrz, człowieku, tracimy lejce, tracimy wpływ, jaki mieliśmy na partie polityczne, poprzez które rządziliśmy z cienia losami Rumunii. Jesteśmy prowadzeni bezpośrednio, przez naszego człowieka!" Myślę, że o to w tym wszystkim chodzi! A spadkobiercy Securitate zabrali się teraz do pracy, że tak powiem, do bezpośredniego narzucenia swojej władzy politycznej w Rumunii.


Matei Udrea: Znakomicie przewidziałeś następujące dwa pytania, które miałem: dlaczego państwo nie reaguje na oczywiste operacje manipulowania opinią publiczną i jak ustawiają się ci, którzy są w czynnej służbie tajnych służb, po tym, jak opowiedziałeś mi o rezerwistach. Więc wszystko, co muszę zrobić, to...

Mariusz Oprea: Widzi pan, chciałbym wam powiedzieć jedną rzecz. Tak długo, jak stowarzyszenia rezerwistów i emerytowanych pracowników są pod patronatem służb, a w tych stowarzyszeniach zdarzają się takie rzeczy jak ten zapomniany gest, aby wznieść trojkę na cześć bohaterów oddziału Pitesti tego Stowarzyszenia Rezerwistów i Emerytowanych Kadr z SRI... Byłemu pułkownikowi SRI Dumitru Sovie nic się nie stało, troita jest na nogach i jest miejsce, jeśli można tak powiedzieć, dla gruzinów ze struktur emerytów ze struktur siłowych. Chciałabym powiedzieć państwu jeszcze jedną rzecz, która powinna dać nam do myślenia. 

Po krótkim sprawdzeniu stwierdziliśmy, że z jednej strony większość struktur wojskowych w rezerwie i na emeryturze jest kierowana przez ludzi, którzy wywodzą się z dawnego Securitate. Z nielicznymi wyjątkami! Co więcej, w przypadku rumuńskich służb wywiadowczych stwierdziliśmy, że około połowa szefów tych oddziałów została udowodniona przez CNSAS jako autorzy aktów policji politycznej w czasie, gdy działały one w Securitate! 

Albo tu pojawia się duży problem dotyczący legalności funkcjonowania rumuńskiej służby wywiadowczej przez tak długi czas. Ponieważ w ustawie o organizacji i funkcjonowaniu SRI jest wyraźnie powiedziane, że osoby, które były policjantami politycznymi, nie mogą należeć do SRI! W jaki sposób zostały sprawdzone? Kto je sprawdzał? Kto jest odpowiedzialny za to, że tak wielu oficerów rumuńskich struktur wywiadowczych było w rzeczywistości oficerami Sadea Securitate?

Zabezpiecz oficerów, którzy teraz nie wahają się dołączyć do swojego kandydata Calina Georgescu! I nie tylko oni! Pomyśl o strukturach informacyjnych, którymi kierowali i koordynowali przez tak długi czas! Jeśli pomnożymy, powiedzmy, 10 000 żołnierzy i oficerów wywiadu przez tych, którymi dowodzili w czasie, możemy mówić o armii Georgescu!

"Nie ma wątpliwości, że Moskwa próbowała tankować różnymi kanałami i wspierać to, co się dzieje. Ale jest tu jeszcze jeden operator, o którym widzę, że nikt o nim nie pomyślał. To, co wydarzyło się w ostatnim tygodniu przed wyborami, wykracza nawet poza możliwości operacyjne służb Moskwy. Myślę, że w ostatniej chwili Georgescu otrzymał niespodziewany wiatr w rufę od Chin"


Matei Udrea: To bardzo wymowny fresk, który robisz na temat tego, co dzieje się w Rumunii. Z moich obserwacji wynika, że tak jak Pan to opisało, jest to organizacja bardzo bliska lub bardzo podobna do tej, którą mamy w Rosji.

Mariusz Oprea: Powiedziałbym, że jest to organizacja niemal paramilitarna, do której dochodzą oczywiście te elementy malowniczości dotyczące armii Potry i tak dalej. Pedałowali na neolegionaryzm w fałszywy sposób. Moim zdaniem był to fałszywy cel, rzucony na rynek dezinformacji przez same serwisy. Bo w Rumunii nie ma realnej siły tych grup neolegionowych. Są raczej nostalgiczni, ilu ich jeszcze żyje, albo są potomkami nostalgików, byłych wówczas legionistów. To prawda, że istnieje kult Zelea Codreanu, są ludzie, którzy starają się go cenić, ale tylko z historycznego punktu widzenia. Jeśli mówimy o akcji politycznej, to cóż, ona tak naprawdę nie istnieje! Moim zdaniem jest to fałszywy cel, mający na celu odwrócenie uwagi od realnego zagrożenia, jakie stanowią żołnierze wychowani w duchu narodowo-komunistycznym, którzy, choć w rezerwie i na emeryturze, teraz próbują przejąć władzę, a w awangardzie tej armii znajdują się struktury dawnego Securitate. Ale tym razem uścisnęli sobie dłonie również z samymi wojskowymi! Dawna wrogość między Dinamo a Steauą już nie istnieje. Wszyscy są w armii Georgescu!

Matei Udrea: Z tego, co mówisz, rozumiem, że operacja, która miała miejsce w listopadzie, niekoniecznie była operacją obcego państwa, a mianowicie Rosji, ale operacją przeprowadzoną przez te struktury.

Mariusz Oprea: Wiązało się to oczywiście także ze wsparciem zagranicznym, bo to, co dzieje się w Rumunii, jest na rękę Moskwie. Nie ulega wątpliwości, że Moskwa stara się różnymi kanałami podsycać to, co się dzieje. Ale jest tu jeszcze jeden operator, o którym widzę, że nikt o nim nie pomyślał. Myślę, że to, co wydarzyło się w ostatnim tygodniu przed wyborami, wykracza nawet poza możliwości operacyjne moskiewskich służb. Myślę, że w ostatniej chwili do Georgescu trafił niespodziewany wiatr w rufę od Chin. Ponieważ wszystkie te armie trolli, które były uśpione przez 4-5 lat w różnych sieciach i gniazdach trolli, nagle reaktywowane, mogą należeć tylko do administratora sieci, którym w rzeczywistości są komunistyczne Chiny! 

Myślę, że taki kandydat na prezydenta Rumunii spodobałby się nie tylko Moskwie, ale także Chinom. Albo ten operator cienia, który dał, że tak powiem, ostatni impuls w kierunku wyprzedzenia Calina Georgescu, mogą być Chinami.

"Nie jestem szczególnie zaniepokojony ewentualnością dojścia do władzy Calina Georgescu. Kiedy Rumuni zobaczą, że nie poprawiają sytuacji tylko poprzez chodzenie nogami w trawie, oddychanie świeżym powietrzem i picie źródlanej wody, wtedy kariera polityczna Georgescu również się skończy! Nie sądzę, aby Georgescu był w stanie dokończyć pełną kadencję jako prezydent".


Matei Udrea: Mówił pan o niemal paramilitarnym wsparciu, jakie Calin Georgescu otrzymuje od stowarzyszeń rezerwistów ze starej Securitate i od służb. Stąd jego bezczelność w gróźb w programach, do których jest zapraszany, i wsparcie, jakie otrzymuje od niektórych stacji telewizyjnych?

Mariusz Oprea: Tak, tak! Mówimy tu również o fanatycznym entuzjazmie, który co jakiś czas wybucha wśród Rumunów, jeśli przypomnimy sobie armię gospodyń domowych, które biły im brawo jak górnicy w dniach 13-15 czerwca 1990 r. i tak dalej. W najnowszej historii Rumunii jest wiele takich epizodów, w których widzimy, że entuzjazm łatwo może przerodzić się w fanatyzm. Jednak gdy tylko ów fanatyzm podnosi człowieka, jak szybko może go zniszczyć, może obrócić się przeciwko niemu. Nie martwię się zbytnio o ewentualność dojścia do władzy Calina Georgescu! Ponieważ, będąc praktycznie pozbawionym rozwiązań, które doprowadziłyby do spełnienia przynajmniej jednej dziesiątej jego obietnic, jego kult szybko zostanie wysadzony w powietrze właśnie przez wielkość złożonych obietnic! Kiedy Rumuni zobaczą, że nie poprawiają sytuacji tylko poprzez chodzenie nogami w trawie, oddychanie świeżym powietrzem i picie źródlanej wody, wtedy kariera polityczna Georgescu również się skończy!

Matei Udrea: Czy nie może być za późno?

Mariusz Oprea: Nie wydaje mi się. Nie sądzę, aby Georgescu był w stanie dokończyć pełną kadencję jako prezydent.

Matei Udrea: Ale widzisz, że jest w stanie wygrać.

Mariusz Oprea: Tak, zdolny do wygranej, tak! Ale pomyślcie, że on nie ma większości w parlamencie, pomyślcie, że nie ma żadnych narzędzi, aby spełnić główną obietnicę, którą złożył, a która brzmi tak: "Oddajmy władzę ludziom!".

Matei Udrea: Cóż, obiecał wiele... Że rozwiąże partie, że od pierwszego dnia zlikwiduje tych, którzy są z Sorosem, że znacjonalizuje fabryki, że wyrzuci korporacje z kraju, że zamknie hipermarkety, że prowadzi przemysł konopny i że eksportuje wodę. Obiecał wiele.

Mariusz Oprea: Nie ma mowy! Nie może tego zrobić, bo nie ma rządu! Tylko wtedy, gdy wymusi przedterminowe wybory, co znowu jest bardzo trudne, ale nawet w tych przedterminowych wyborach nie ma pewności, że będzie w stanie kontrolować rząd. A rząd, który zdecyduje się na takie środki, uważa, że szybko doprowadzi to do deprecjacji rumuńskiej gospodarki. Według moich szacunków, tylko prosty wybór Calina Georgescu na prezydenta Rumunii doprowadzi w ciągu kilku miesięcy do niemal podwojenia stosunku lego do euro i dolara. Albo w sposób wyraźny i bezpośredni doprowadzi to do wpływu na gospodarkę Rumunii i na standard życia. Tylko jego wybór na prezydenta! Strukturalnie gospodarka nie będzie w stanie zmienić się z dnia na dzień. A tym bardziej obietnica oddania władzy ludziom.

"Myślę, że trumpizm, tak oklaskiwany przez kręgi konserwatywne, dość szybko się wygasł i nadal słabnie, przynajmniej w Europie. Coraz więcej konserwatywnych środowisk stara się zdystansować od tego Trumpa, którego odkrywają z lekkim zdumieniem. Teraz Europa przygotowuje swoją broń do kontrataku w obliczu tej ofensywy trumpizmu w Europie, trumpizmu, który dla nas wygląda bardzo podobnie do putinizmu!


Matei Udrea: Mam jeszcze dwa pytania. Pierwszym z nich jest to, jak widzi Pan/Pani w tym kontekście, który mi pan opisała, pozorną ingerencję administracji Trumpa w wybory w Rumunii, pojawienie się wpływowych osób blisko kręgu władzy Trumpa, oświadczenia Elona Muska i tak dalej. Wiemy, że nie jest to zwyczaj dyplomatyczny na całym świecie. Nawet jeśli są niezadowolenia, są kanały dyplomatyczne, jest to transmitowane na różne sposoby, różne postacie wydają się nie krzyczeć, pisać na portalach społecznościowych...

Mariusz Oprea: Myślę, że trumpizm, tak oklaskiwany przez kręgi konserwatywne, dość szybko osłabł i nadal słabnie, przynajmniej w Europie. Coraz więcej konserwatywnych środowisk stara się zdystansować od tego Trumpa, którego odkrywają z lekkim zdumieniem. Nie zapominajmy, że te prądy – woke, poprawność polityczna i inne – przyszły do nas ze Stanów Zjednoczonych do Europy! Teraz widzimy, jak Trump obwinia za to Europę. Soros nie mieszka w Europie! Posunięcie Trumpa w sprawie Europy jest nieuzasadnione. Kultywowanie stylu podobnego do jego i kultywowanie autorytarnych przywódców w krajach europejskich nie sądzę, by w ogóle odniosło sukces. Bo takich przywódców, może z wyjątkiem Viktora Orbána – który potrafił prowadzić politykę, moim zdaniem, niezwykle korzystną dla Węgier w stosunku do Brukseli i w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi – nie ma. Nie ma klonów Victora Orbána, których Trump mógłby wesprzeć w dojściu do władzy w krajach europejskich. Lider niemieckiej AfD czy rumuński Calin Georgescu dalecy są od postaci Orbána. A wszystkie próby administracji Trumpa, by odegrać jakąś rolę na europejskiej scenie politycznej, zostały, że tak powiem, wysadzone w powietrze przez przemówienie wiceprezydenta Vance'a w Monachium, które było swego rodzaju odsłonięciem planów. Albo teraz Europa przygotowuje swoją broń do kontrataku w obliczu tej ofensywy trumpizmu w Europie, trumpizmu, który dla nas jest bardzo podobny do putinizmu!

Matei Udrea: Panie Oprea, ostatnie pytanie. Widziałem, że w swoich postach jest Pan krytyczny wobec Unii Europejskiej. Jak myślisz, jakie są szanse na to, że w przyszłości, powiedzmy w połowie lub za dekadę lub dwie, zostanie zrealizowana formuła Stanów Zjednoczonych Europy? By obecna Unia Europejska ewoluowała w kierunku struktury federalnej, takiej jak Stany Zjednoczone Ameryki.

Mariusz Oprea: Oznaczałoby to jeszcze większą rezygnację z suwerenności, co nie sądzę, aby było możliwe w bliższej lub średniej przyszłości. Ale co się dzieje i co się stanie, ponieważ, jak mówiłem, zawsze widzę pełną stronę szkła, Unia Europejska przestanie być czymś w rodzaju nowego ZSRR, jak to określił mój nieżyjący już przyjaciel Władimir Bukowski. Mam na myśli całą tę lawinę nadnorm pochodzących z Brukseli i głupoty jak mąka z karaluchami czy ogłuszenie świni i tak dalej. Wszelkiego rodzaju tego rodzaju aberracje, które nie uwzględniają specyfiki każdego kraju, gdy myśli o nich armada bardzo dobrze opłacanych i niezwykle licznych biurokratów w Brukseli, myślę, że takie dyrektywy wkrótce przejdą do historii. Ponieważ, jeśli się nie zreformują, Unia Europejska i biurokraci w Brukseli – mogą być na różne sposoby, ale nie są głupi – zdają sobie sprawę z tego, że pod tym rosnącym wpływem suwerenności w Europie nastąpi cała seria wyjść z Unii Europejskiej. Albo nie mogę ryzykować czegoś takiego! 

To, co widzę, to złagodzenie, że tak powiem, norm europejskich, a w szczególności traktowania mniej potężnych gospodarczo krajów w Europie. W tym, co dzieje się obecnie na szczeblu europejskim, widzę większą szansę dla Rumunii. Wiele lat temu, powiedzmy rok przed pandemią, nawet w trakcie pandemii, czy można sobie wyobrazić rumuńskiego premiera, który spokojnie udaje się do Brukseli, aby negocjować PNRR i kamienie milowe w PNRR, którym zawsze jesteśmy dłużni i nie możemy ich spełnić i otrzymać prawie wszystkiego, o co prosił?

"Myślę, że potrzebujemy takiej lekcji jak Calin Georgescu, aby ostatnia pozostałość komunizmu wyszła z naszych kości. Gdybyśmy nie mieli lustracji, mamy Georgescu! A po Georgescu wszystko będzie toczyło się normalnie, moim zdaniem. A więc całe zło na dobre!"


Matei Udrea: Tak, z tego punktu widzenia jest to zmiana nastawienia.

Mariusz Oprea: Jest to większe rozluźnienie, wyrzeczenie się całego szeregu obyczajów i nonsensów, które zostały ujęte w samych obowiązujących przepisach Brukseli. Od zajmowania się formułami, które nie zawierają już mamy i taty i tak dalej. Wszelkiego rodzaju rzeczy związane z progresywizmem, powiedzmy, niemal okrutnym, importowane przez Brukselę z wielkich ośrodków wywiadowczych w Stanach Zjednoczonych, z wielkich amerykańskich uniwersytetów. Gdzie i tam ta epoka się skończyła, gdy progresywizm ustąpił miejsca antysemityzmowi.

Matei Udrea: Tak, pamiętamy. Po 7 października 2023 r.

Mariusz Oprea: Z okazji wybuchu konfliktu w Strefie Gazy. A więc to już koniec! Ponieważ żydowscy finansiści tych postępowych prądów zrobili krok wstecz.

Matei Udrea: Byli trochę przestraszeni, zgadza się.

Mariusz Oprea: W takim kontekście, z Georgescu czy bez niego, Rumunia nie ucierpi zbytnio, moim zdaniem. Myślę, że taka lekcja w stylu Calina Georgescu też jest nam potrzebna, żeby z naszych kości wyszła ostatnia pozostałość komunizmu. Gdybyśmy nie mieli lustracji, mamy Georgescu! A po Georgescu wszystko będzie toczyło się normalnie, moim zdaniem. A więc całe zło na dobre!

Matei Udrea: Dziękuję za ten zastrzyk optymizmu na samym końcu dyskusji.

Mariusz Oprea: Tylko dobrze!









aktual24.ro/interviu-marius-oprea-istoric-vechii-securisti-au-decis-sa-preia-ei-insisi-in-mod-direct-puterea-pentru-ca-georgescu-e-omul-lor-structurile-militarilor-in-rezerva-si-retragere-majorita/


Prawym Okiem: Wzywam moich rodaków by przejrzeli na oczy i zrozumieli o co toczy się ta gra.




piątek, 3 stycznia 2025

Rumunia - opinie





przedruk
tłumaczenie automatyczne









RUMUNIA 2024:

Ukradli demokrację i nie wiedzą, co z nią zrobić!


31 grudnia 2024 r., 

autor: Dan Tomozei



Prezydent Iohannis, rząd PSD-PNL-UDMR – uzgodniony przez Komisję Europejską pod przewodnictwem Ursuli von der Leyen i Departament Sprawiedliwości ukradli Rumunii demokrację, a teraz nie wiedzą, jak i co robić.

Absolutnie wszystkie wypowiedzi i oskarżenia, które doprowadziły do unieważnienia całego procesu wyborów prezydenckich, okazują się być CZYSTYMI WYMYSŁAMI. Żadna instytucja państwowa: Prezydent, parlament, służby wywiadowcze, prokuratura, policja nie przedstawiły absolutnie żadnych dowodów na potwierdzenie oskarżeń i uzasadnienie unieważnienia wyborów z 6 grudnia.

Żadne oskarżenie przeciwko kandydatowi Calin Georgescu (na zdjęciu) nie zostało udowodnione przez instytucje, które uruchomiły wyjątkową akcję w stanach uznanych za demokratyczne: anulowanie procesu wyborczego w pełnym rozkwicie!

Współudział i burzenie fundamentów demokracji w Rumunii i Unii Europejskiej się tak daleko, że WYMIAR SPRAWIEDLIWOŚCI w Rumunii, poczynając od Trybunału Konstytucyjnego i sądów, przerzuca odpowiedzialność, nakazuje odroczenie rozpraw sądowych, odrzuca wnioski o przedstawienie dowodów, które doprowadziły do unieważnienia prawa Rumunów do SWOBODNEGO WYBORU w demokracji.

Prawnicy reprezentujący Calina Georgescu w sądzie skarżyli się na brak dowodów w sprawie, próby ingerencji i naciski w procesie, ale także brak przejrzystości aktu procesowego zgodnie z prawem Rumunii, kraju członkowskiego UE i NATO.

Wszystkie te fakty wpędzają Rumunię w dyktaturę, która kształtuje się w Unii Europejskiej, unii, która ma coraz mniej wspólnego z DEMOKRACJĄ, z PRAWAMI i WOLNOŚCIAMI, które rości sobie i narzuca w stosunku do państw określanych mianem autorytarnych lub dyktatur.

Prezydent i rząd w Bukareszcie, podporządkowani obcym interesom, obawiają się uczciwego procesu wyborczego! Istotnym argumentem jest poparcie społeczne, jakim cieszy się Calin Georgescu, ale przede wszystkim wzrost sympatii partii nacjonalistycznych.



Powiedziałem wcześniej: jedynym usprawiedliwieniem dla niezdolności przywódców Unii Europejskiej do poprowadzenia Europy na uczciwą, demokratyczną ścieżkę, w interesie własnych obywateli, jest stały i fałszywy temat: "Rosja Putina".

Putin jest winny, ponieważ demokracja i prawo Europejczyków do głosowania nie są rozumiane w UE i w Komisji Europejskiej! Putin nie pozwala Rumunom głosować swobodnie! Putin nie pozwala Europie się rozwijać! Mały...

Dlatego dziś, pod koniec 2024 roku, Rumunia ma urzędującego nielegalnego prezydenta, prezydenta, który mianuje tego samego premiera, który jest intelektualnie niezdolny do prowadzenia precla.

To dlatego Francja i Gruzja mają nielegalnych prezydentów, którzy odmawiają odejścia z urzędu.

To dlatego Niemcy mają nielegalnego kanclerza, który odmawia odejścia z urzędu i w porozumieniu z prezydentem kraju rozwiązuje parlament, rozpisując przedterminowe wybory.

Dlatego na Ukrainie stoi wygasły prezydent, przedłużony przez wojnę Putina, finansowany przez USA-UE, prezydent niezdolny do zrozumienia, że niszczy swój kraj.

Putin jest również winny, ponieważ Europejczycy na Słowacji, w Republice Mołdawii, na Węgrzech, w Austrii, Niemczech i Włoszech od stycznia 2025 r. pozostaną bez taniego rosyjskiego gazu.

Absolutnie wszystko jest z powodu putinowskiej Rosji, a nie z powodu europejskich przywódców kontrolowanych przez interesy USA i międzynarodowych korporacji, które prowadzą Unię Europejską w gospodarczym i społecznym chaosie.

Kiedy przywódcy Europy i Rumunii traktują dziesiątki i setki milionów Europejczyków jako niezdolnych do myślenia, przywódcy ci muszą zostać usunięci ze stanowisk i postawieni przed sądem za uzurpację interesu publicznego dla osobistych korzyści, za uzurpację skradzionych i zakazanych praw i wolności, za tworzenie grup przestępczych, które przywłaszczają demokrację i zasoby publiczne z podatków i podatków.


Europejscy przywódcy stali się niedemokratyczni, a jedynym rozwiązaniem jest radykalna zmiana, tak szybko, jak to możliwe, tak aby Europejczycy mogli odzyskać wolność i prawo do SWOBODNEGO decydowania!

W przypadku Rumunii pilne jest, aby prezydent został wybrany w demokratycznych wyborach, pilne jest, aby zarządzanie i dyplomacja służyły interesom Rumunów, pilne jest, aby wszystkie decyzje polityczne i budżetowe stały się przejrzyste... Jeśli nadal można twierdzić, że nasz kraj jest demokracją, a nie dyktaturą!



"Chcę podziękować Rumunom, którzy siedzieli i czekali na tę decyzję dzisiaj, którzy pozostali na lodzie, byli cierpliwi. Po 35 latach jestem przekonany, że w Rumunii panuje sprawiedliwość. Ze zdumieniem obserwowałem, że żaden z oskarżonych nie miał żadnych dowodów, żadnych, żadnych. Odmówili oni jakiejkolwiek klauzuli proceduralnej, więc również odmawiają swojej obecności w tym miejscu.

Poza tym kilka dni temu były prezydent Klaus Iohannis oświadczył wprost, że nie ma dowodów, są tylko podejrzenia. W związku z tym we wszystkim, co było dziś omawiane, Trybunał zdecydował, że wyrok zostanie wydany tak szybko, jak to możliwe, w terminie, który będziemy mieli tak szybko, jak to możliwe. Czekamy na słuszną i konkretną sprawę godności i honoru narodu rumuńskiego.

Dziękuję z całego serca za wszystko, co wydarzyło się do tej pory, dziękuję narodowi rumuńskiemu, który jest tak licznie obecny (...) Już zapisaliśmy się w historii, ponieważ dowiodła tego droga jedności narodu rumuńskiego. Mam nadzieję na zawodowy wymiar sprawiedliwości, a nie na sprawiedliwość polityczną.

35 lat temu 1116 młodych ludzi zginęło za najważniejsze wyznanie wiary – wolne wybory. Po 35 latach jesteśmy w stanie ponownie ustanowić dyktaturę. Chodzi mi o to, że 35 lat temu byliśmy znani jako najodważniejsi ludzie, którzy obalili dyktaturę. Po 35 latach możemy być znani jako ci, którzy przywrócili dyktaturę


– powiedział wczoraj Calin Georgescu przy wyjściu z sali sądowej, na której odroczono proces w sprawie nadużycia unieważnienia wyborów prezydenckich w 2024 roku.








Pojedynczy człowiek zatrząsł systemem klientelno-kolonialnym w Rumunii


8 grudnia 2024 r., 

autor: Dan Tomozei





Kolejne przekleństwo,, złodziej państwowych domów, dłużnik setek tysięcy euro do budżetu państwa, zamiast postawić przed sądem na proces, za eksmisję z przestrzeni publicznej, jeździ po Rumunii, bezprawnie przedłuża swój mandat.
Klaus Iohannis może sobie na to wszystko pozwolić dzięki współudziałowi liderów PSD-PNL-USR-UDMR. System jest lojalny wobec dyktatorskiego prezydenta, zaprzedanego obcym interesom, zdolnego do pogrążenia Rumunii w chaosie i krwi, tylko po to, by uchronić się przed nadciągającą zagładą.

Iohannis potrzebuje czasu na przedawnienie czynów przestępczych popełnionych wspólnie z żoną. Z tego powodu, ale także dlatego, że jest żywotnie powiązany z interesami globalistów, Iohannis jest gotów eskalować napięcia wewnętrzne, aby przyczynić się do zaostrzenia napięć regionalnych. Bez zwrócenia się o konsultacje z Rumunami, bez ogłaszania decyzji podjętych w imieniu Rumunów, łamiąc prawo i konstytucję, nadużywając przedłużania mandatu, który wygasa za kilka dni.



Piszę o Iohannisie od 1998 roku, kiedy zrozumiałem, że był on częścią wielkiego napadu na nieruchomości zaplanowanego w Sybinie przy współudziale byłego sojuszu CDR, który miał na stanowisku ministra sprawiedliwości Gavrila Dejeu, oszusta jak wielu innych, który z śmiertelnego przeciwnika Băsescu stał się jego wspólnikiem.

Przy wsparciu i naiwnym, kolejnym współudziale Băsescu, Năstase, Antonescu, Tariceanu, Ponty... Iohannis skończył na Sibiu, budując fałszywy wizerunek za publiczne pieniądze, kupując lokalną prasę.

Nigdy nie wyobrażałem sobie, że Rumunia może zostać sprowadzona do poziomu prowincjonalnego miasteczka, którego mieszkańcy żyją jak w średniowieczu w porównaniu z pretensjami XXI wieku, miejscowi, którzy ze zdumieniem patrzą na akrobatów przedstawianych jako wysoka sztuki teatralnej, spiętrzone i wymieszane do tego stopnia, że anulują tożsamość i dumę z siebie.

Wraz z wyborem Iohannisa na prezydenta, proces degradacji instytucjonalnej, z niszczycielskimi skutkami dla społeczeństwa, doprowadził Rumunię na skraj osobistej dyktatury zbrodniarza Klausa Iohannisa.

Unieważnienie wyborów prezydenckich, po ich uprawomocnieniu i ponownym zatwierdzeniu, jest ostatnim dowodem w tym względzie. Dyktatura personalna prowadzona przez Iohannisa jest możliwa przy wsparciu i współudziale armii, instytucji siły i partii parlamentarnych, które przekształciły demokrację w breloczek, na którym zostały powieszone: nadużycie, siła, ograniczanie praw i wolności, w imię ochrony demokracji!

Nie dziwi mnie liczba intelektualistów, którzy popierają nowe nadużycia. To ci sami, którzy byli "intelektualistami Băsescu", ci, którzy stanęli w kolejce za Iohannisem, który im się przeciwstawiał, dopóki nie zaczęli go przeklinać, ci sami, którzy popierali nadużycia związane z pandemią, a teraz miażdżenie prawa do wolnych wyborów!

System i intelektualiści zbyt często i oportunistycznie zmieniający się upadali na jednego człowieka: Călin GEORGESCU. Stoimy w obliczu lawiny oszustw, zdrad, chaosu, amnezji politycznej i administracyjnej.

Jeden człowiek zachwiał bezpieczeństwem, spokojem i rusztowaniem systemu klientalno-kolonialnego narzuconego w Rumunii przez Băsescu, Iohannisa, PSD-PNL-USR-UDMR.
Przeciwko jednemu człowiekowi cały system został wywrócony do góry nogami.

Hieny "wolnej prasy", finansowanej z budżetu państwa, gryzą bez cienia skrępowania, zlewając się właśnie ze wszystkimi tymi, których jeszcze wczoraj atakowały i oskarżały o korupcję, sprzedawanie kraju, brak moralności.

Lektura proponowana przez rumuńską prasę jest OGROMNĄ KRZYWDĄ dla wizerunku Rumunii, tym bardziej, że kłamie, zniekształca, dezinformuje i strasznie wyolbrzymia.

Z prasy rumuńskiej przetłumaczonej przez wszystkie ambasady akredytowane w Bukareszcie, przetłumaczonej i przejętej przez wszystkie zagraniczne agencje prasowe można wywnioskować, że Rumunia znajduje się w bezpośrednim niebezpieczeństwie ze strony faszystów, nazistów, legionistów, antysemitów. NIC BARDZIEJ MYLNEGO!

W dzisiejszych czasach w Rumunii publiczne pieniądze, instytucje i funkcje publiczne są wykorzystywane do niewyobrażalnych nadużyć, niezgodnych z demokracją.
Setki Rumunów przyprowadzono na policję, w towarzystwie niebezpiecznych przestępców, za proste krytyczne wiadomości sprzeczne z reżimem Iohannisa-PSD-PNL! Jest to część nadużyć zgodnych z reżimami dyktatorskimi, w które Rumunia może wpaść, o ile PRAWO jest łamane przez sam Trybunał Konstytucyjny, upolitycznioną instytucję, zdyskredytowaną przez własne, kolejne, sprzeczne decyzje, niemożliwą do wpasowania w literę prawa.

Jednemu człowiekowi udało się tego wszystkiego dokonać dzięki strategii i inteligencji, których brakuje wszystkim tym, którzy nie rozumieją, że Rumuni mogą i mają prawo wybierać swoich przywódców samodzielnie i swobodnie. To nie może być zrozumiane i zaakceptowane przez Iohannisa, Ciolacu, Ciucă, Lasconiego... Przywódcy szumowin, promowani i chronieni przez globalistyczny system kontrolowany przez Sorosa, przez biurokrację w Brukseli, przez międzynarodowe korporacje, które nie wyobrażają sobie nie okraść Rumunii i Rumunów z ich własnych zasobów, przez ostatnie pieniądze połknięte przez sieci sklepów, w których sprzedawane są zagraniczne produkty.







dantomozei.ro/2024/12/08/un-singur-om-a-zdruncinat-sistemul-clientelar-colonial-din-romania/

dantomozei.ro/2024/12/31/romania-2024-au-furat-democratia-si-nu-stiu-ce-sa-faca-cu-ea/



poniedziałek, 30 grudnia 2024

Zagrożone wybory prezydenckie w Polsce.






W zeszłym miesiącu w Rumunii doszło do zamachu stanu - tam właśnie odwołano II turę wyborów prezydenckich, bo I turę wygrał "nieodpowiedni" kandydat.


Ledwo tydzień temu 22 grudnia pisałem:


 
Zamach stanu w Rumunii

Patrzcie co tam się dzieje, bo za chwilę...







przedruk




Zagrożone wybory prezydenckie w Polsce. Startuje wielki Ruch Ochrony Wyborów


"Niezwykle ważnym jest, aby przypilnować wyborów prezydenckich. One muszą być przypilnowane przy urnach. W związku z tym, jako sztab Karola Nawrockiego, obywatelskiego kandydata na prezydenta, ruszamy z budową wielkiego Ruchu Ochrony Wyborów" - poinformował dziś podczas konferencji prasowej szef sztabu wyborczego obywatelskiego kandydata na prezydenta RP - Karola Nawrockiego, Paweł Szefernaker. Na czele ruchu stanie Przemysław Czarnek.


Ruch ochrony wyborów

Dziś chwilę po godz. 12:00 odbyła się konferencja prasowa sztabu wyborczego Karola Nawrockiego. Szef sztabu, Paweł Szefernaker, wymienił bezprawne działania koalicji 13 grudnia. Zwrócił szczególna uwagę także na zagrożoną przyszłość wyborów prezydenckich, o czym coraz głośniej mówią politycy i środowisko ekipy Donalda Tuska.

Dziś mamy najgorszy rząd w historii. Rząd, który w sondażach dołuje. Dziś pojawiła się informacja, że blisko 60 proc. Polaków negatywnie ocenia działania premiera. I rząd, który nie podejmuje decyzji takich, na jakie Polacy czekają. Rząd, który podjął działania nielegalne, związane z przejęciem prokuratury, związane z nielegalnym przejęciem mediów publicznych. Rząd, który będzie chciał zrobić wszystko, aby rządzić jak najdłużej, pomimo tego, że jest negatywnie oceniany przez Polaków.

– mówił na początku Szefernaker.

I kontynuował: "w związku z tym, niezwykle ważnym jest, aby przypilnować wyborów prezydenckich. One muszą być przypilnowane przy urnach. W związku z tym, jako sztab Karola Nawrockiego, obywatelskiego kandydata na prezydenta, ruszamy z budową wielkiego Ruchu Ochrony Wyborów. Wiele przesłanek, które pojawiają się w przestrzeni medialnej - choćby wypowiedź sprzed 2 dni prof. Zolla, który powiedział: "możemy mieć sytuację, że osoba wybrana nie będzie mogła objąć urzędu".




---------





Jeśli prezydent nie podpisze ustawy, która reguluje sytuację wokół Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego to grozi mu Trybunał Stanu - oznajmił były prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzej Zoll. 


Na jego wypowiedź zareagował były wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński. 

Polityk wskazał, że choć słowa konstytucjonalisty są nieprawdziwe, to nie oznacza, że nie przydadzą się obecnie rządzącym.


Politycy obecnie rządzący postanowili nie uznawać Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. Twierdzą, że nie ma tam sędziów. Nie przeszkadzało im jednak, gdy to ta właśnie izba zatwierdziła wyniki wyborów, w wyniku których zostali posłami czy senatorami. Ta sama Izba ma zadecydować o ważności wyborów prezydenckich w 2025 roku. 

Na temat sytuacji wokół Izby wypowiedział się w sobotę na antenie TVN 24 były prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzej Zoll. jego zdaniem wynika ona z "nadużywania czy łamania konstytucji przez poprzednią władzę". Jego zdaniem do czasu wyborów musi zostać przyjęta nowa ustawa.

Stwierdził, że jeśli prezydent Andrzej Duda się na to nie zgodzi, może ponieść odpowiedzialność karną.


"Stanowisko prezydenta, który by nie podpisał ustawy doprowadzającej do zgodności ustawy z konstytucją to jest nie tylko łamanie przez prezydenta konstytucji, ale to jest sytuacja, która kwalifikuje się do odpowiedzialności prezydenta przed Trybunałem Stanu albo w ogóle przed sądem na podstawie przepisów Kodeksu karnego"

– oznajmił.



Jego słowa skomentował były wiceszef MSZ Paweł Jabłoński. Polityk wskazał na oczywistą sprzeczność w wypowiedzi byłego szefa TK.


"Prof. Zoll stwierdził w TVN24, że odmowa podpisania ustaw PO przez prezydenta to łamanie konstytucji – za które grozi sąd karny. A. Zoll oczywiście mówi nieprawdę: Prezydent ma KONSTYTUCYJNE prawo veta"

– podkreślił.



Oznajmił jednak, że "Tusk i Bodnar pewnie spróbują to wykorzystać".




--------------------





Możemy mieć sytuację, że osoba wybrana nie będzie mogła objąć urzędu – powiedział prof. Andrzej Zoll o wyborach prezydenckich.





Prof. Zoll przekonywał w sobotę na antenie TVN24, że "stoimy przed bardzo poważnym kryzysem konstytucyjnym".

Były prezes Trybunału Konstytucyjnego, były rzecznik praw obywatelskich i były przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej odniósł się w ten sposób do zamieszania wokół Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, która będzie orzekać o ważności wyborów prezydenckich.

Według niego do tego czasu musi zostać przyjęta nowa ustawa w tej sprawie. Dodał, że jeżeli prezydent Andrzej Duda by jej nie podpisał, to w przyszłości mógłby stanąć przed Trybunałem Stanu.


Prof. Zoll: Tu będzie problem w maju

– Musi być uznanie, że przepis, który daje tę kompetencję (orzekania o ważności wyborów – red.) Izbie Kontroli Nadzwyczajnej, musi zostać zmieniony. Ale to trzeba zrobić ustawą. Tu będzie problem w maju, dlatego że możemy mieć sytuację, że osoba wybrana nie będzie mogła objąć urzędu – podkreślił Zoll.

– Stanowisko prezydenta, który by nie podpisał ustawy doprowadzającej do zgodności ustawy z konstytucją to jest nie tylko łamanie przez prezydenta konstytucji, ale to jest sytuacja, która się kwalifikuje do odpowiedzialności prezydenta przed Trybunałem Stanu albo w ogóle przed sądem na podstawie przepisów Kodeksu karnego – stwierdził.

Dodał, że "prezydent musi wykonywać swoje obowiązki, a na razie sabotuje wykonywanie obowiązków prezydenckich".


Wybory prezydenckie 2025. Kto po Andrzeju Dudzie?

Przypomnijmy, że wybory prezydenckie odbędą się w maju przyszłego roku. Ich dokładny termin marszałek Sejmu Szymon Hołownia ma ogłosić 8 stycznia.

Dotychczas start w wyborach zadeklarowali: Karol Nawrocki (popierany przez PiS), Rafał Trzaskowski (KO), Sławomir Mentzen (Konfederacja), Szymon Hołownia (Trzecia Droga), Marek Jakubiak (Wolni Republikanie), Magdalena Biejat (Nowa Lewica), Piotr Szumlewicz (związkowiec i publicysta), Romuald Starosielec (Ruch Naprawy Polski) oraz Marek Woch (Ogólnopolska Federacja "Bezpartyjni i Samorządowcy").





niedziela, 22 grudnia 2024

Zamach stanu w Rumunii




Patrzcie co tam się dzieje, bo za chwilę...






przedruk
tłumaczenie automatyczne






Adrian Severin: DLACZEGO DECYZJA CCR NIE STANOWI PRAWNEGO UZASADNIENIA DLA KONTYNUACJI MANDATU PREZYDENCKIEGO KLAUSA WERNERA IOHANNISA PO WYGAŚNIĘCIU JEGO PIĘCIOLETNIEJ KADENCJI


W ferworze debat w ostatnich dniach na temat przedłużenia mandatu Klausa Wernera Iohannisa jako Prezydenta Republiki niektórzy eksperci prawni argumentowali, że nie ma alternatywy dla przedłużenia, ponieważ tak zinterpretowała ją Konstytucja CCR, a jej interpretacje są ostateczne (a więc prawdopodobnie nie zostaną zakwestionowane) i co do zasady wiążące.

Niektórzy dodawali, że Trybunał Konstytucyjny był zobowiązany do podjęcia takiej decyzji, ponieważ było oczywiste, że w warunkach unieważnienia wyborów prezydenckich mandat prezydenta Iohannisa wygasłby do czasu ich wznowienia.

Inni jako jedyną możliwość wyjścia z impasu wskazywali powiadomienie TK przez jednego z przewodniczących izb parlamentu, pełniącego funkcję w dniu wygaśnięcia mandatu KWI, o wakacie zajmowanego przez niego stanowiska, a po stwierdzeniu wakatu przez osoby, które zdecydowały się (w sposób nadużycie) przedłużyć kwestionowany mandat, jego wykonywanie miałoby zostać przejęte przez osobę tymczasową (Przewodniczącego Senatu). Formuła ta uległa logicznemu pęknięciu: jeśli decyzja Trybunału Konstytucyjnego stanowiła ostateczną podstawę prawną, która musiała być respektowana przez wszystkich dla przedłużenia mandatu prezydenckiego, to jak ktokolwiek mógł jednocześnie ją respektować i nadal zachowywać się tak, jakby stanowisko było nieobsadzone??? To znaczy, nie był wolny pod względem prawnym, ale czy w rzeczywistości był pusty? Co za fakt, skoro uzurpator był na posterunku, mając tzw. przykrywkę prawną, która zwalniała go z wszelkiej odpowiedzialności prawnej za popełnione przestępstwo?! A z wysmarowanymi ustami i boczkiem na strychu tak naprawdę nie pracuje.

Czy fakt, że "zbawcza" rozumowanie tego ostatniego, które stara się obejść skutki decyzji CCR, jednocześnie potwierdzając jej obowiązkowe poszanowanie, nie stawia oporu, oznacza, że kwestionowana decyzja jest nieomylna i pozostaje do zastosowania?! Wcale.
Nie można bowiem zaskarżyć wykładni konstytucji dokonanej przez Trybunał Konstytucyjny i należy jej przestrzegać. Spełnione są przy spełnieniu dwóch kumulatywnych warunków, a mianowicie: 1. należy je przyjąć zgodnie z jej kompetencjami, odpowiednio z przepisami proceduralnymi mającymi zastosowanie do jej działalności; 2. Nie stanowić formy tuszowania lub prawnego kapitalizowania skutków oszustwa konstytucyjnego popełnionego przez samo w sobie, z parakonstytucyjnych powodów politycznych.



W niniejszej sprawie żadna z tych przesłanek nie jest spełniona.

1. W związku z tym CCR nie jest właściwy do zwrócenia się do Trybunału Sprawiedliwości we własnym zakresie.


Konstytucja przewiduje trzy wyjątki od tej zasady, a dotyczą one zatwierdzania wyników wyborów prezydenckich i referendów, a także inicjatyw obywatelskich. We wszystkich tych przypadkach udział CCR jest obowiązkowy i automatyczny, ale jego rola ogranicza się do weryfikacji zgodności z konstytucją zastosowanej procedury, bez faktycznego badania stosowania tej procedury. Naruszenie procedury, tj. niewłaściwe zastosowanie właściwej procedury, jest stwierdzane przez inne organy (administracyjne i sądowe), przy czym CCR może podjąć decyzję o unieważnieniu danego postępowania wyłącznie na podstawie swoich decyzji, podjętych z poszanowaniem praw podstawowych wszystkich zainteresowanych stron.


Jeśli chodzi o stwierdzenie wakatu na stanowisku Prezydenta Republiki, jako przesłanki uruchomienia środka tymczasowego w trybie ciągłym, CCR nie ma prawa do wzięcia na to uwagi. Musi ona zostać przekazana przez jednego z przewodniczących obu izb parlamentu lub przez wiceprezydenta, który oficjalnie go zastępuje.


W niniejszej sprawie TK, nie będąc powiadomionym o fakcie wakatu na stanowisku prezydenta, wypowiedział się w przedmiocie swojej uchwały; I to zresztą jeszcze zanim problem stał się aktualny.
Decyzja ta została zatem wydana z naruszeniem kompetencji CCR, a ponieważ nie można się od niej odwołać, aby ją uchylić, należy ją traktować jako nieistniejącą, po prostu jako źródło prawa.

W rezultacie, jeżeli sąd właściwy do stosowania prawa zostanie powiadomiony o fakcie, że obywatel o nazwisku Klaus Werner Iohannis usiłuje skorzystać z prerogatyw stanowiska, na które nie ma mandatu, będzie mógł przystąpić do nałożenia sankcji na osobę mianowaną, nie utrudniając przy tym decyzji podjętej przez Trybunał Konstytucyjny poza jego kompetencjami.

Dzieje się tak tym bardziej, że pod względem merytorycznym KRK zaproponował rozwiązanie polegające na zastąpieniu okresu przejściowego przedłużeniem mandatu urzędującego prezydenta, mimo że Konstytucja wyraźnie stanowiła, że takie przedłużenie może nastąpić tylko w drodze ustawy organicznej i tylko w przypadku wojny lub klęski żywiołowej.

TK miał jednak kompetencję jedynie do analizy, czy spełnione zostały konstytucyjne kryteria wakatu na stanowisku, kiedy zostałby o to poproszony, a nie do zmiany Konstytucji lub dodawania do niej rozwiązań, które w oczywisty sposób nie zostały uwzględnione przez ustawodawcę konstytucyjnego.
Jeśli kilka tekstów ustawy zasadniczej wydawało się być ze sobą sprzecznych, CCR był zobowiązany do rozstrzygnięcia konfliktu w oparciu o uzasadnioną podstawę, a nie do wyboru dosłownej wykładni jednego tekstu, całkowicie go ignorując i pozostawiając w ten sposób drugi bez zastosowania. Naruszenie kompetencji następuje nie tylko poprzez wypowiedzi, ale także poprzez zaniechania, poprzez milczenie.

Twierdzenie, że miało to na celu zapobieżenie sytuacji, w której wygaśnięcie mandatu obecnego prezydenta przed wyborem innego prezydenta, pozbawia kraj niezbędnego wkładu w sprawowanie urzędu prezydenckiego, jest nonsensem. Wykonywanie funkcji nigdy nie jest przerywane, a ciągłość instytucjonalna jest zapewniona przez okres przejściowy. Konstytucja jest w tym względzie jasna, biorąc pod uwagę możliwość urlopu osobistego i regulując okres przejściowy w celu zapewnienia ciągłości instytucjonalnej. Ewentualna pauza jest utrzymywana w granicach błędu (kilku godzin).




2. Z drugiej strony, dotychczasowe debaty w pełni pokazały, że zastępując sądy administracyjne i sądowe uprawnione do kontroli prawidłowości wyborów z technicznego punktu widzenia, z poszanowaniem zasad rzetelnego procesu, z jednej strony, a z drugiej strony interweniując (na podstawie bezpodstawnych zarzutów) w celu unieważnienia wyborów nawet w trakcie ich przeprowadzania (a nie po ich zakończeniu), z drugiej strony, wszystko to w ewidentnie bezprawnym celu politycznym, sędziowie CCR dopuścili się kwalifikowanego nadużycia, ponieważ dotyczyło ono podstawowych zasad demokratycznego reżimu politycznego, jako zamachu stanu.

Jednym ze skutków tego zamachu stanu jest fakt, że w dniu wygaśnięcia mandatu prezydenta Iohannisa nie było żadnego nowo wybranego prezydenta, który mógłby objąć urząd. (Fakt, który, jak wykazaliśmy, doprowadził do tego, że jej urlop został zrelacjonowany przez tymczasowe upoważnienie Przewodniczącego Senatu).

Absurdem jest twierdzenie TK, że rozwiąże stworzony przez siebie problem poprzez rzekomo wiążącą decyzję, która na dodatek modyfikuje tekst konstytucji poprzez pozostawienie jednego z wyraźnych przepisów bez zastosowania, na rzecz zastosowania przepisu z dorozumianymi komunikatami.

Nawet gdyby jego interpretacja była prawidłowa (chociaż, oczywiście, nie jest), nie możemy uznać jego normalnej mocy wiążącej, o ile dąży do zbicia kapitału na konstytucyjnym oszustwie popełnionym przez sam CCR. Fraus omnia corrumpit (oszustwo niweczy / niszczy wszystko, czyli wszystko, co nawet gdyby było legalne, ma z tym coś wspólnego jako dodatek do tego) to zasada, która ma zastosowanie nie tylko w prawie prywatnym, ale także w prawie publicznym.




********


Pozostaje zatem odpowiedzieć na pytanie, co należy zrobić dalej?



Mandat KWI wygasł w dniu, w którym minęło pięć lat od objęcia przez niego władzy, tj. 21 grudnia 2024 r., a on sam chce pozostać na stanowisku, powołując się na nadużywającą decyzję TK.
Tego problemu nie da się rozwiązać za pomocą pseudoprawnej mentalności u jej źródeł. Nie możemy powrócić do praworządności, przyjmując za obowiązujące rozwiązania prawne wypracowane przez CCR z powodów politycznych.


CCR zadał polityczny cios pod przykrywką rozumowania prawniczego. Ten polityczny zamach stanu musi zostać politycznie zneutralizowany. Dopiero po tym możliwy będzie powrót do dziedziny prawa.
KRL stworzył problem polityczny (brak nowego prezydenta, gdy wygasła kadencja starego prezydenta), po czym, choć nikt o to nie pytał, szukał prawnego rozwiązania tego problemu, próbując go narzucić argumentem, że ma monopol na interpretację obowiązujących przepisów konstytucyjnych. Nie jest to jednak rozwiązanie prawne, ale także polityczne. Traktowanie jej jako prawnej, a następnie szukanie politycznej formuły na osiągnięcie innego rozwiązania prawnego jest równoznaczne z pójściem zamkniętą drogą.


Impas ma swoją nazwę: zamach stanu. Przywrócenie porządku konstytucyjnego wymaga kontrzamachu stanu.


Na płaszczyźnie politycznej partie parlamentarne mają co najmniej obowiązek odmawiania jakiegokolwiek dialogu politycznego z tym, który od 22 grudnia 2024 r., od godziny zerowej, próbuje skorzystać z wygasłego mandatu.

Na poziomie formalnoprawnym, zgodnie z przepisami ustawy nr 47/1992, przewodniczący obu izb parlamentu lub ci, którzy zajmują ich prawowite miejsce, muszą zwrócić się do Trybunału Konstytucyjnego o ustalenie wakatu na stanowisku prezydenckim i rozpoczęcie okresu tymczasowego. Wcześniejsze orzeczenie CCR w tej sprawie nie istnieje z prawnego punktu widzenia.

Sejm może przedłużyć kadencję Prezydenta tylko w drodze ustawy organicznej, w razie wojny i klęski żywiołowej. Nie sposób zignorować wygaśnięcia mandatu prezydenckiego. Jeżeli prezesi izb mają swoich prawowitych zastępców, nie zawiadamiają o tym KK, a więc nie podejmują działań, mandat Prezydenta nie zostaje przedłużony, ale stanowisko pozostaje nieobsadzone, co narusza zasadę ciągłości konstytucyjnej, a obaj prezydenci stają się współsprawcami zamachu stanu.

Mamy do czynienia z zamachem stanu. Instytucje uprawnione do egzekwowania prawa muszą działać zgodnie ze swoimi uprawnieniami. Prezydent, którego mandat wygasł i nie chce go przyjąć, jest przestępcą, który musi być tak traktowany.

CCR NIE udzielił wsparcia prawnego dla przedłużenia mandatu Iohannisa. Nie możemy uznać za wiążącą decyzji CCR, która ma na celu zbicie kapitału na oszustwie CCR.

Problem jest teraz polityczny, a nie prawny. Polityka wyprowadziła nas z przestrzeni prawa. Musi nas również sprowadzić z powrotem. W obliczu brutalnego działania opartego na prawie siły, w celu przywrócenia mocy prawa, dopuszcza się wszelkie środki.




Autor: Adrian Severin





Klaus Werner Iohannis (ur. 13 czerwca 1959 w Sybinie) – rumuński polityk, samorządowiec i nauczyciel narodowości niemieckiej, w latach 2000–2014 burmistrz Sybina, długoletni lider Demokratycznego Forum Niemców w Rumunii, w 2014 przewodniczący Partii Narodowo-Liberalnej.
 Od 21 grudnia 2014 prezydent Rumunii.

Życiorys

Z pochodzenia jest Sasem Siedmiogrodzkim. W latach 1979–1983 studiował fizykę na Uniwersytecie Babeș-Bolyai w Klużu-Napoce. Po ukończeniu studiów pracował jako nauczyciel w kilku szkołach średnich w Sybinie, w tym od 1989 w renomowanym niemieckojęzycznym Liceul „Samuel von Brukenthal”. Od 1997 do 2000 zajmował stanowisko inspektora generalnego ds. oświaty w okręgu Sybin.






1989 - Co wydarzyło się wcześniej i co nastąpiło później?




* Przed 1989 rokiem istniała tylko jedna partia polityczna, PCR. Teraz mamy jedną partię polityczną, z kilkoma przejawami. FSN pochodził z utworzonego (lub przechwyconego) PCR PSD, PNL, USR, UDMR. Minęło 35 lat i oto prawie nie było rewolucji, która pozwoliłaby na istnienie małej opozycji suwerenistycznej.



* Przed 1989 rokiem żywność była tania, ale nie było sklepów. Rumuni byli oburzeni faktem, że mimo tego niepokojącego aspektu reżim zaczął "ulepszać" kiełbasy sojowe. Teraz tego, co znajdziesz w sklepach, nie można nazwać jedzeniem, a kiełbasy są WSZYSTKIE "wzbogacone" nie tylko soją, ale także wieloma wzmacniaczami smaku, syntetycznymi barwnikami, konserwantami i tak dalej. Ponadto ceny są tak wysokie, że dużej części ludzi nie stać nawet na chemiczne brudy sprzedawane jako żywność.

* Przed 1989 r. wprowadzono wszelkiego rodzaju ograniczenia w ruchu drogowym: albo zasadę ruchu samochodów "z mężem/bez męża", albo kartelizację benzyny i tak dalej. Teraz ceny benzyny są tak wysokie, że jest spora masa właścicieli, którzy trzymają swoje samochody na parkingu i patrzą na niego jak za czasów Ceauşescu. Ponadto dziś państwo niemal zmusza obywateli do kupowania znacznie droższych samochodów elektrycznych, ale o rozklekotanej autonomii.

* Przed 1989 rokiem w mieszkaniach było zimno, a ciepła woda była luksusem. Teraz w świecie prowadzonym przez Nicușora Dana jest tak samo. Ale nie tylko tam, bo ceny gazu i prądu są tak wysokie, że ludzie wolą drżeć w swoich domach niż się ogrzewać. A tym, którzy sobie z tym radzą i mogą sobie na to pozwolić, grozi wprowadzenie wszelkiego rodzaju nieprawidłowych środków administracyjnych: zielonych certyfikatów na indywidualne kotły gazowe, obowiązku pomp ciepła i tak dalej.

* Przed 1989 rokiem nie było wolności słowa. Zdarzało się, że zostałeś złapany przez Securitate, nawet jeśli opowiadałeś dowcipy polityczne. Do niedawna mieliście wolność słowa, ale nikt was nie słuchał. Po "obecnej katastrofie wyborczej" Nowa Milicja wraz z Nową Securitate zaczęła wkraczać w lud tak jak w dawnych czasach. Powód? Masz wolność słowa, ale jeśli mówisz coś, co nie jest wygodne, ponosisz konsekwencje.

* Przed 1989 r. istniała nomenklatura składająca się z ludzi partii i tych z systemu (milicjanci, prokuratorzy, sędziowie, oficerowie Securitate i tak dalej). Teraz mamy do czynienia z tzw. elitą złożoną z ludzi z partii, którzy wkradają się do parlamentu, rządu i administracji, do których dołączają się ci z systemu (funkcjonariusze Securitate, policjanci, prokuratorzy, sędziowie i tak dalej).

* Przed 1989 rokiem Ceauşescu był wybierany dożywotnio na fasadowym Kongresie PCR, gdzie działacz partyjny zbierał się, aby co 10 sekund oklaskiwać przemówienie "Geniusza Karpat". Zapytany o zmianę linii przywództwa w kraju, Ceausescu powiedział, że nikt nie jest do tego "dojrzały". Teraz Plăvan nie daje się już ponieść emocjom, ponieważ nie można znaleźć godnego następcy.

* Przed 1989 r. istniała tylko jedna telewizja państwowa, z dwoma kanałami, gdzie oddawano hosanny ukochanemu władcy i toczono walki z "nieuczciwymi kapitalistami". Obecnie istnieje kilka telewizorów, wszystkie państwowe (bo są finansowane przez państwo!), które oddają hołd "ukochanym władcom" i walczą z "niesprawiedliwymi Rosjanami".

* Przed 1989 rokiem wiedziałem, że dla systemu energetycznego w kraju każdy człowiek jest mrówką i jeśli upierasz się przy "robieniu gęby", ryzykujesz, że zostaniesz zmiażdżony bez żadnego żalu. Teraz jest tak samo.

Jeśli usiądziesz i przeanalizujesz dowody, możesz powiedzieć, że nic się nie zmieniło. Ale wiele się zmieniło:

Do 1989 roku w pracy nie było stresu. To jest to, na punkcie czego wielu ma obsesję;
Do 1989 roku rak był dość rzadką chorobą, z częstością występowania wynoszącą maksymalnie 5%. Teraz rak jest stale obecny, osiągając częstość występowania 25%!!
Do 1989 roku leczenie szpitalne było bezpłatne dla wszystkich. Teraz musisz płacić "ubezpieczenie zdrowotne", ale jeśli zachorujesz i nie masz pieniędzy na prywatne szpitale w kraju lub za granicą, ryzykujesz, że zostaniesz zabity przez dysfunkcyjny system, który nie dba o człowieka!
Przed 1989 rokiem Rumunia posiadała przemysł, większość swoich dóbr konsumpcyjnych produkowała samodzielnie. Teraz Rumunia nie ma nic, jest tylko zaciekłym importerem wszystkiego.
W 1989 roku nie mieliśmy żadnych długów zagranicznych, a musieliśmy otrzymać nawet około 4 mld dolarów. Teraz jesteśmy sprzedawani za długi, niczego nie widząc.
Przed 1989 rokiem Rumunia była silnym głosem na arenie międzynarodowej. Teraz jesteśmy w gorszej sytuacji niż kolonie.
Przed 1989 rokiem Rumuni mieli w tym kraju wszystko. Nic nie było własnością cudzoziemców. Teraz Rumuni nie mają już nic, a na dodatek obcokrajowcy zaczęli przenosić tu ludność azjatycką, rzekomo w celu pokrycia braku siły roboczej.



Jest tylko kilka aspektów, lista jest nieskończenie dłuższa. Przeraża mnie myśl, że ludzie zginęli w czasie rewolucji. Niewinni ludzie, którzy wyszli na ulice w poszukiwaniu lepszego życia, o wolność słowa, o zmianę. Przez 35 lat były matki, które wzdychają w każdą rocznicę rewolucji, matki, które opłakują swoje dzieci i które ogarnia rozpacz, gdy widzą, jak ich dzieci poświęciły się dla nich na próżno. Co się zmieniło od tego czasu? Nic na lepsze!

Rumunia, obudź się!








Trendy gospodarcze: Rok 1989 – co działo się wcześniej i co było potem?

Adrian Severin: DLACZEGO DECYZJA CCR NIE DAJE PRAWNEGO UZASADNIENIA DLA KONTYNUACJI MANDATU PREZYDENCKIEGO KLAUSA WERNERA IOHANNISA PO WYGAŚNIĘCIU JEGO PIĘCIOLETNIEJ KADENCJI - gandeste.org



Klaus Iohannis – Wikipedia, wolna encyklopedia





piątek, 13 grudnia 2024

Sytuacja w Rumunii






Żond łamie prawo od roku, a tymczasem w Rumunii... opinie publicystów rumuńskich.

 

 
"Na czele kraju stoi obecnie grupa terrorystyczna, rodzaj odłamu ISIS sponsorowanego przez imperium Sorosa. Puczyści reżimu Iohannisa definitywnie zabili demokrację. Zrównali z ziemią podstawowe prawo do wolnych wyborów."


"George Soros zainwestował 1,5 miliona dolarów w swoją fundację w Rumunii w 1990 roku. Pieniądze zostały przeznaczone na realizację programów obywatelskich i przygotowanie elit do przejęcia władzy w państwie w niedalekiej przyszłości."


"Mandat Iohannisa wygasa 20 grudnia. Zasadniczo 21 grudnia, kiedy minie dokładnie 35 lat od powstania w Bukareszcie, które obaliło Ceauşescu, będzie również pierwszym dniem, w którym Rumunia (ponownie) wkroczy na nieznane terytorium, z całkowicie nielegalnym osobnikiem siedzącym i podpartym na czele państwa.
Reżim komunistyczny zaczął chwiać się po 35 latach, w latach 1947-1982, przy czym rok 1982 był rokiem, w którym rozpoczął się kryzys zadłużeniowy. Czy historia chce nam coś przekazać?"








przedruk
tłumaczenie automatyczne





Adrian Onciu: PRZEBUDZONA RUMUNIA



1 dzień temu



Ilu z nas nie zostałoby okrzykniętych "zwolennikami teorii spiskowych" przed zamachem stanu, gdybyśmy powiedzieli, że CCR zamierza unieważnić wybory w dniu głosowania?

Nie ulega wątpliwości, że zamówienie przyszło kanałem zewnętrznym. Znajdujemy się w samym środku niewypowiedzianej wojny z Rosją, a Pentagon nadal bardzo potrzebuje usług Rumunii. Reszta to detale. W normalnych warunkach, bez ingerencji Białego Domu, reżim Iohannisa bałby się popełnić tak niewyobrażalne nadużycie.

Jesteśmy w sytuacji, w której władza została przejęta przy wsparciu administracji Bidena i sporej części społeczeństwa. 

Mówimy tu o spekulantach reżimu – od polityków i dziennikarzy, po organizacje pozarządowe, biznesmenów i osoby prywatne wypchnięte przez system na kluczowe stanowiska. 

Oprócz tego wielu innych Rumunów zostało poddanych praniu mózgu przez fałszywą propagandę: Rosjanie interweniowali w wyborach, GC wyprowadzi nas z UE i NATO, Rumunia upadnie, jeśli nie wybierzemy właściwych ludzi.

Dla co najmniej 6 milionów obywateli, którzy mieli zagłosować w drugiej turze na Calina Georgescu, państwo rumuńskie przestało istnieć po "czarnym piątku". Na czele kraju stoi obecnie grupa terrorystyczna, rodzaj odłamu ISIS sponsorowanego przez imperium Sorosa. Puczyści reżimu Iohannisa definitywnie zabili demokrację. Zrównali z ziemią podstawowe prawo do wolnych wyborów. Podważyły one zaufanie obywateli do władzy.

Na dzień dzisiejszy reżim Iohannisa stał się nielegalny. Instytucje państwowe zostały zmiażdżone skandaliczną decyzją CCR. Miliony Rumunów mogą odmówić płacenia podatków. Mógł odmówić respektowania prawa, ponieważ puczyści Iohannisa są pierwszymi, którzy je łamią.

Obecnie istnieją dwie zupełnie różne Rumunie. Ten pierwszy pozostał zakotwiczony w globalistycznej potędze i korzysta, w takiej czy innej formie, z materialnych korzyści oferowanych przez terrorystów z Cotroceni. Nigdy nie będziemy w stanie ich przekonać, że był to zamach stanu, dopóki ich konta będą w nieładzie. Będą nas okłamywać od policzka, że białe jest czarne i na odwrót. Będą nas nadal przeklinać, grozić i nękać za pośrednictwem organów represyjnych. 

Druga Rumunia to Rumunia Przebudzona, ludzi wolnych, którzy wciąż myślą racjonalnie, bez strachu i bez pragnienia niszczenia swoich współobywateli zastraszonych fałszywą propagandą.

Przebudzona Rumunia weszła na dzień dzisiejszy w nielegalność. Ruch oporu przeciwko terrorystom w Cotroceni powstał niemal sam. Miliony Rumunów są teraz zjednoczone w walce przeciwko temu reżimowi puczystowskiemu, który utrzymał się u władzy dzięki mega-przekrętowi sędziów CCR.

Co należy zrobić dalej? 

Otóż niektórzy wzywali do protestów ulicznych, jako jedynego sposobu na wyrażenie naszego oburzenia wobec terrorystów Iohannisa. Spójrzmy na wcześniejsze demonstracje aktywistów sieci Sorosa. Obu Rumunii nie da się już pogodzić. Zresztą nie na ulicy, gdzie przemoc przerodziłaby się w prawdziwą wojnę domową. Funkcjonariusze reżimu Securitate utrzymaliby się przy władzy, surowo stłumiliby demonstracje i obwiniali partie suwerenne, na czele z Calinem Georgescu. W skrajnych warunkach ogłaszał stan wyższej konieczności i przystępował do aresztowania przywódców patriotycznych. Ponieważ mieli odwagę przeprowadzić zamach stanu z 6 grudnia, nic nie powstrzymało ich przed pójściem jeszcze dalej w nadużyciach.

Możliwym rozwiązaniem pozostaje Sąd Najwyższy. Następnie, w każdą niedzielę, Rumuni za granicą mogli pokojowo demonstrować przed ambasadami, aby pokazać całemu światu, że władza w Bukareszcie jest bezprawna. Podobnie w każdą niedzielę partie suwerenistyczne mogły zapalić świeczkę i uczcić minutą ciszy przed lokalami wyborczymi.

Ruch oporu musi pozostać żywy. Pokażmy, bez przemocy, nasze niezadowolenie. Unikajmy starć z naszymi braćmi i siostrami w Śpiącej Rumunii.

Razem zwyciężymy!

Autor: Adrian Onciu





-----

Lucian Sârbu:

 "Czy historia chce nam coś przekazać? Ale czy ktoś jeszcze to czyta?"
1 dzień temu


To mógł być normalny poniedziałkowy poranek, ale tak nie jest. Jest to pierwszy poniedziałek nowej rzeczywistości, w której Rumunia ma niepewny status, jak w grudniu 1989 roku, po upadku Ceausescu.

Być może byłby to normalny poranek, gdyby wszyscy nieszczęśnicy, którzy przyczynili się do histerycznej nędzy ostatnich dwóch tygodni, nie zatarli rąk z radości wieczorem 24 listopada, sądząc, że złapali Boga za stopę. Co sobie powiedzieli? "Kim jest ten Călin Georgescu? Och, to wszystko, cóż, ten jest tysiąc razy łatwiejszy do wypełnienia niż Marcel. Nasze jest zwycięstwo".


Zaczęli go szukać w wypowiedziach sprzed lat, zaczęli je skracać, wkładać mu w usta rzeczy, których mężczyzna nie powiedział, myśląc, że odniosą łatwe zwycięstwo, tak jak w 2019 roku. Normalne jest też, że "inwestorzy" od razu zaczęli się bać. Bo to nie Calin Georgescu ich przestraszył, ale oni, ze swoją obłąkaną histerią, przestraszyli ich. Jak mogą się nie bać, jeśli powiesz im, że legioniści dojdą do władzy w Rumunii?! …


Co by było, gdyby media przedstawiły tego człowieka tak, jak byłoby to uczciwe? 

"Były dyplomata, były sprawozdawca ONZ, były sekretarz generalny Rumuńskiego Stowarzyszenia Klubu Rzymskiego, obecnie profesor nadzwyczajny na Uniwersytecie w Pitesti. Jego główne idee opowiadają się za potrzebą zwrócenia większej uwagi na kapitał krajowy oraz potrzebą lepszego wykorzystania geostrategicznych możliwości, jakie stwarza położenie Rumunii nad Morzem Czarnym. Jeśli chodzi o wojnę na Ukrainie, podąża za linią Viktora Orbana i Roberta Fico, deklarując się za zawarciem szybkiego pokoju i przeciwko zużyciu zasobów Unii Europejskiej w bezużytecznej wojnie, w której na próżno giną Ukraińcy i która osłabia gospodarkę UE, a przez to kruchą.


Ludzie zajęliby się swoimi sprawami, nikt nie pomyślałby o krachu gospodarczym, o krachu na giełdzie, o krachu w Brukseli, o krachu Grenlandii na południowym Atlantyku i tak dalej.

Ale, którzy włączają maszynę do przesiewania co 5 lat, myśleli, że odniosą łatwe zwycięstwo tą nikczemną metodą, która przyniosła im zwycięstwo, gdy mieli monopol na media. Kiedy zorientowali się, że zrobili to na szeroką skalę, bo machina propagandowa się zacięła – nie trafiała już do prostych ludzi, szczerze chętnych do głosowania na Pana/Panią Republikańską. Călin Georgescu – ups... Przeprowadźmy zamach stanu.

Mandat Iohannisa wygasa 20 grudnia. Zasadniczo 21 grudnia, kiedy minie dokładnie 35 lat od powstania w Bukareszcie, które obaliło Ceauşescu, będzie również pierwszym dniem, w którym Rumunia (ponownie) wkroczy na nieznane terytorium, z całkowicie nielegalnym osobnikiem siedzącym i podpartym na czele państwa. 


Reżim komunistyczny zaczął chwiać się po 35 latach, w latach 1947-1982, przy czym rok 1982 był rokiem, w którym rozpoczął się kryzys zadłużeniowy.


 Czy historia chce nam coś przekazać? Ale czy ktoś jeszcze to czyta?


Autor: Lucian Sârbu






Soros, na rzecz społeczeństwa otwartego: 

Zagraniczna sieć szpiegowska w Rumunii


1 dzień temu



Jego fundacja, szumnie nazywana "społeczeństwem otwartym", mająca od lat dziewięćdziesiątych oddziały we wszystkich krajach Europy Wschodniej, finansuje stypendia dla młodych ludzi w dziedzinach finansowych lub ekonomicznych, dla naukowców w naukach humanistycznych (z wydziałów filozofii, prawa, dziennikarstwa, językoznawstwa, nauk politycznych itp.). Z jednej strony nie chciał konkurować na własną rękę, a z drugiej potrzebował sieci intelektualistów, którzy w pewnym momencie zaspokoiliby jego spekulatywne zainteresowania. Wielu rzuca przed opinią publiczną zgniłe jabłko George'a Sorosa i jego siatkę osób w Rumunii, ale mówimy o agencji szpiegowskiej strategicznego partnera w Rumunii – Stanów Zjednoczonych Ameryki.

Aby nie pójść za ciosem i nie zrobić z Sorosa złego charakteru, jest on po prostu agentem, który realizuje swoje osobiste interesy, ale także interesy amerykańskich służb wywiadowczych, ideologizując niektórych intelektualistów w Rumunii, którzy następnie tworzą partie lub zajmują ważne stanowiska w państwie rumuńskim.


Już w 2004 roku, gdy Rumunia poczyniła wielkie postępy w kierunku świata zachodniego, prezydent Traian Băsescu wyniósł do władzy amerykańskich szpiegów, którzy do dziś nie zostali wyeliminowani. Rumunia jest dziś przesiąknięta informacjami gorszymi niż przed Układem Warszawskim. Od Any Pauker do Nicolae Ciucă... po prostu lustrzane odbicie. Nie mamy nic wspólnego z Amerykanami i nigdy nie można ich porównywać z Rosjanami. Każda amerykańska okupacja zawsze będzie "miękka", ale każda rosyjska okupacja zawsze będzie "twarda".

Jak każde państwo, Stany Zjednoczone widzą swoje zainteresowanie Rumunią, ale interesy Rumunów nie mają już nikogo, kto by je reprezentował, ponieważ ci szpiedzy z siatki Sorosa przejęli władzę w państwie. Ci, których widzimy na co dzień w telewizji, to marionetki, które wykonują rozkazy wielkiego świetlika.

George Soros zainwestował 1,5 miliona dolarów w swoją fundację w Rumunii w 1990 roku. Pieniądze zostały przeznaczone na realizację programów obywatelskich i przygotowanie elit do przejęcia władzy w państwie w niedalekiej przyszłości. W latach 1990-1994 Fundacja była zaangażowana m.in. w opracowywanie "podręczników alternatywnych" – napisanych przez członków Fundacji – we współpracy z Ministerstwem Edukacji Narodowej.

Inwestycje Sorosa w Rumunii stopniowo rosły. 

Z 4,3 miliona dolarów w 1992 roku do 11,3 miliona dolarów w 1996 roku, aby osiągnąć rekordową kwotę 15,8 miliona dolarów w 1999 roku. 

Od 2000 roku zmieniła się jednak strategia finansowania Fundacji. Soros wyjaśnia strategię finansową swojej Fundacji w następujący sposób: "Droga, którą wybrała Fundacja, polega na tym, że kiedy stanie się bardzo skuteczna w pewnych obszarach, ustanowi autonomiczne organizacje w tych obszarach, do których finansowania przyczyni się tylko częściowo".


Wśród prominentnych osób w otoczeniu Sorosa w latach 90. możemy wymienić Silviu Brucana, Gabriela Liiceanu, Mirceę Dinescu, Monicę Macovei, Adriana Cioroianu, Călina Popescu Tăriceanu, Renate Weber, Traiana Băsescu, Sandrę Pralong, Andreia Pleșu, Horię Romana Patapieviciego, Mihaia Răzvana Ungureanu, itd. Potem pojawili się Alina Mungiu Pippidi, Mircea Toma, Cristian Pârvulescu, Violeta Alexandru, Elena Calistru, Claudiu Crăciun, Cristian Ghinea, Cătălin Drulă, Nicușor Dan i inni.

Spadek finansowania jego organizacji pozarządowych zmniejszył się po 2000 r., ponieważ do władzy w Rumunii doszli agenci społeczeństwa otwartego. Traian Basescu jako prezydent, Călin Popescu Tăriceanu jako premier, Monica Macovei jako minister sprawiedliwości, Mihai Răzvan Ungureanu jako szef SIE, itd. Nie było już potrzeby finansowania, ponieważ jego ludzie dostali w swoje ręce rumuński budżet, z którego mogą uzyskać wystarczająco dużo bez ograniczeń. Nie musimy wam mówić, jakie napady rabunkowe mieliśmy w tym kraju za czasów reżimu Băsescu.

W wywiadzie udzielonym gazecie ZIUA 17 czerwca 2006 roku, Sandra Pralong, pierwsza liderka "Fundacji Sorosa" w Rumunii, oświadczyła: "Musimy również zaakceptować ideę, że ogólnie rzecz biorąc, Partia i Securitate rekrutowały najlepszych".

I dodaje: "Widziałam – i moja matka widziała wokół mnie – jak Securitate zaczęło rekrutować najlepszych uczniów w szkole średniej"

Albo: "W podstawówce, kiedy nie byłam pionierką, wróciłam do domu zapłakana. Nie mogę zagwarantować, kim bym się stał (gdybym nie odszedł)". 

O sprawach: "Jaką wiarygodność mają te sprawy, skoro już istnieje podejrzenie, że są one przedmiotem handlu ludźmi?" Sandra Pralong dodała: "Jeśli poszli na kompromis, chciałabym, żeby najpierw mi o tym powiedzieli. Nie po to, aby dowiedzieć się od osób trzecich. Będę miał bezgraniczny szacunek dla tych ludzi... Pamiętaj o Paleologu.


Krótka historia powiązań Sorosa z Rosią Montaną.

17 kwietnia 2007 roku George Soros zalecił w liście skierowanym do dyrektora firmy Newmont (jednej ze spółek udziałowych Gold Corporation, która kojarzyła się z państwem rumuńskim), Wayne'a Murdy'ego, zwrócenie szczególnej uwagi na partnerstwo w "wątpliwym" projekcie.

30 czerwca 2007 roku otwarto Centrum Informacyjne Sorosa w Rosia Montana. Renate Weber (Rzecznik Praw Obywatelskich), księżniczka Małgorzata i Ion Haiduc (Akademia Rumuńska) ogłosili nawiązanie długoterminowej współpracy. Później dołączyły do nich inne organizacje, w większości niezwiązane z ochroną środowiska. Setki protestów, pozwów sądowych skierowanych przeciwko firmie, która posiadała licencję na eksploatację złóż złota i srebra. Kto sfinansował te działania?

"Zawsze łatwiej jest zmobilizować ludzi przeciwko czemuś niż za czymś", prawda?
Wracając do zainteresowań Sorosa, interesujące jest obserwowanie jego gry z zewnątrz i wewnątrz.

Zasady kanadyjskiej giełdy papierów wartościowych, na której notowane są największe światowe firmy wydobywcze, są bardzo jasne. Akcje mogą być nominalne lub na okaziciela (bez znajomości tożsamości): Każdy, kto posiada więcej niż 20%, musi być akcjonariuszem na żądanie.


Rumuńsko-kanadyjska firma Rosia Montana Gold Corporation od lat notowana jest na giełdzie, a jej wartość rynkowa wynosi obecnie prawie 2,6 mld dolarów. A prace eksploatacyjne jeszcze się nie rozpoczęły. W marcu 2011 r. amerykański miliarder sprzedał wszystkie swoje udziały w Newmont Mining Corp (spółce, która obecnie posiada 20% udziałów w Gabriel Resources, głównym akcjonariuszu Rosia Montana Gold Corporation), a także w Caterpillar (producent sprzętu dla przemysłu wydobywczego), a trzy miesiące później, w czerwcu 2011 r., odkupił udziały w tych samych spółkach i Dodatkowo do 20 innych firm o profilu górniczym. W tym samym okresie agitacja ekologiczna była kontynuowana. Akcje rosły i spadały. Spodobało się to miliarderowi, który, choć nie przyznaje się do finansowania opozycji wobec projektu, to jego sieć byłych stypendystów była bardzo aktywna.

Najważniejszym przykładem sukcesu George'a Sorosa jest Mihai Razvan Ungureanu, który w latach 1996-1998 był członkiem Rady Naukowej Fundacji Sorosa na rzecz Społeczeństwa Otwartego w Jassach – Bukareszcie. Po tym okresie nastąpił piorunujący wzrost popularności postaci, która została premierem.

Ilu młodych ludzi z pokolenia lat 90. mogłoby uzyskać stypendium w "St. Cross College" na "Uniwersytecie Oksfordzkim", aby zostać "Senior Fellow" w "Oxford Centre for Jewish and Hebrew Studies" w ramach "St. Cross College" (Oxford), najsłynniejszym ośrodku o tym profilu na świecie?

Następnie, przedstawiciel Rumunii w Pakcie Stabilności, amerykańskiej inicjatywie mającej na celu pozyskiwanie grantów dla Bałkanów, "starszy czytelnik" w "George C. Marshall Center for Security Studies" w Garmisch-Partenkirchen (Niemcy)?

Mihai Razvan Ungureanu to tylko jeden z przykładów możliwości, jakie daje Fundacja Społeczeństwa Otwartego i tego, jak George'owi Sorosowi udało się sfinansować projekt na przyszłość. Niech ktoś inny powie, że nie jest wielkim filantropem...


W ramach sieci "Soroș Open Network Romania" znajdują się dobrze znane organizacje pozarządowe, a niektóre z nich są mniej znane.

Wśród najrzadziej eksponowanych (do tej pory) publicznie należą: "Unia na rzecz Odbudowy Rumunii", "Centrum Partnerstwa dla Równości", "Centrum Rozwoju Gospodarczego", Fundacja "Koncepcja" itp. Najważniejsze z nich to: "Foundation for an Open Society" (FSD), dawniej do 1997 r. "Stowarzyszenie Fundacji Sorosa na rzecz Społeczeństwa Otwartego", które stanowi centralny punkt "piramidy" innych "organizacji pozarządowych". Którzy również określają się jako "społeczeństwo obywatelskie". FSD zapewnia finansowanie innym organizacjom pozarządowym, które również stworzyły własne źródła dotacji.

Najbardziej znanymi organizacjami pozarządowymi w ramach "Soros Open Network Romania" (SON) są:

"PRO DEMOCRACY ASSOCIATION" (APD). Założona w sierpniu 1990 roku przez Adriana Moruziego w Braszowie. Najpierw był on finansowany przez "National Democratic Institute", po czym wszedł do piramidy SON. Posiada 30 oddziałów w całym kraju i ponad 1000 członków. Specjalizacja: nadzór nad wyborami, równoległe liczenie głosów itp. Co roku organizuje "Uniwersytet Letni w Balvanyos" (Covasna) wraz z "Ligą Proeuropejską" i "Węgierskim Związkiem Młodzieży" oraz FIDESZ. "Pro-Demokracja" jest finansowana dodatkowo przez SON (a dokładniej przez FSD) oraz przez: "National Democratic Institute", "Freedom House", "USAID" (United States Agency for International Development) i "Westminster Foundation for Democracy". Od 1999 roku na czele "Prodemokracji" stoi Cristian Pârvulescu, tzw. analityk polityczny.


"RUMUŃSKIE TOWARZYSTWO AKADEMICKIE" (SAR). Na czele firmy stoi Alina Mungiu. Alina Mungiu wpadła na pomysł sojuszu "DA" – między Partią Demokratyczną a Partią Narodowo-Liberalną – który wyniósł do władzy reżim Băsescu.
Fundusze pochodzą z Open Society Institute, a także z Banku Światowego, Freedom House (James Woolsey) i Marshall Fund.

"STOWARZYSZENIE OBRONY PRAW CZŁOWIEKA W RUMUNII-KOMITECIE HELSIŃSKIM" (APADOR-CH). Kierowana początkowo przez Renate Weber, następnie od 1996 roku przez Monikę Macovei, aż do wejścia do rządu prezydenta Traiana Băsescu.

"GRUPA NA RZECZ DIALOGU SPOŁECZNEGO" (GDS). Założony z dużym hałasem w 1990 roku, w obecności Iona Iliescu, w "Intercontinental Hotel", GDS okazał się później główną szkółką FSD.

"AGENCJA MONITOROWANIA PRASY AKADEMII CAȚAVENCU" – Mircea Toma, postać, która dziś chce założyć "Ministerstwo Prawdy" razem z Raedem Arafatem.

Sieć Sorosa jest tak dobrze rozwinięta w Rumunii, że moglibyśmy napisać powieść o szpiegach Sorosa.

Pierwszym krokiem w kierunku wyeliminowania zasobów tych potworów zagranicznego szpiegostwa w Rumunii jest wyłożenie na stół ustawy, która zabrania finansowania i koordynowania działalności organizacji pozarządowej z zewnątrz. Bez zasobów są po prostu psami, które szczekają bez gryzienia.

przez Anchetatorii.ro

Źródło: https://frontpress.net/soros-pentru-o-societate-deschisa-reteaua-spionajului-strain-in-romania/






Grudzień 9, 2024

Niezbędne odrobaczanie






Wiem, że jest to czas, w którym wszyscy jesteśmy ogarnięci pesymizmem. Tak się dzieje, gdy władza zostaje uzurpowana. 

Zamach stanu przeprowadzony przez Plăvana w zmowie z dziewięcioma członkami Trybunału Konstytucyjnego jest aktem agresji o rozmiarze niewidzianym od czasu ustanowienia dyktatury królewskiej zboczonego Karola II.

Nadchodzi niemiecka bestia, znacznie bardziej zdegenerowana (w przeciwieństwie do Karola Drugiego, jest to bezsilny robak), która prowadzi nas do podobnej mgły. 

O wiele gorsze jest to, że cała krajowa klasa polityczna – z kilkoma małymi wyjątkami – stanęła za dżigodem, popierając zamach stanu, tak jak poparła terror covidowy.



Jestem przekonany, jak to tylko możliwe, że tak dalej pójdzie. Plăvan znajduje się już na terytorium ruchomych piasków, a cała operacja, którą przeprowadził, jest całkowicie nieważna. 

Wbrew temu, co zostało postanowione, Trybunał Konstytucyjny nie ma prawa regulować wszystkich aspektów życia, ale ściśle czuwać nad przestrzeganiem Konstytucji. 

Oznacza to, że nie może nadejść komunikat z CCR stanowiący, że od jutra czapka musi być noszona na lewym uchu, ponieważ byłoby to nadużyciem urzędu! Na tej podstawie możemy powiedzieć, że wszyscy sędziowie Sądu Najwyższego są wybitnie przestępcami. 

Nie zapominajmy, że KRK przeprowadził w tym roku trzy zamachy stanu:

- zgoda na połączenie wyborów lokalnych z wyborami do Parlamentu Europejskiego (niezależnie od zapisów konstytucyjnych);
- odrzucenie kandydatury Diany Șoșoacă (również niekonstytucyjnej);
- unieważnienie pierwszej tury wyborów prezydenckich (co jest sprzeczne nie tylko z Konstytucją, ale także ze zdrowym rozsądkiem).


Nawet dla takiego państwa bananowego jak Rumunia, całe to ciągłe nadużywanie Trybunału Konstytucyjnego to zdecydowanie za dużo. 

Oczywiste jest, że instytucja, o której mowa, jest bezużyteczną, która przekształciła Rumunię w formę bez dna, w kraj, w którym dobra wola każdego, kto doszedł do guzików, staje się normą prawną. Bez wątpienia to, co wydarzyło się w tym roku, jest wystarczająco solidną podstawą do postawienia w stan oskarżenia dziewięciu bezmózgich osób, skonfiskowania ich majątku i gnicia w więzieniu do końca życia. Nie powinniście uważać tych kar za nadmierne, ponieważ wyrządziły one krajowi ogromne szkody. Jeśli weźmiemy pod uwagę tylko kwotę 280 milionów euro - ile kosztowały wybory - można zrozumieć, dlaczego wszyscy - w tym Plăvan - muszą mieć skonfiskowane fortuny. A więzienie jest normalnym i koniecznym miejscem zdrady.

Jednak nadal musimy o czymś dyskutować i byłbym wdzięczny, gdyby udało mi się przekazać ideę, że będę nadal narażał się tak wielu ludziom, jak to tylko możliwe. 

Znajdujemy się w punkcie zwrotnym, w jednym z tych momentów, kiedy wody się rozstępują. 
Na Revolution mieliśmy taki moment, ale go nam brakowało. Dokonajmy krótkiej oceny. 

Długi rumuńskiej klasy politycznej są ponad 20 razy wyższe niż dług Ceausescu. 

Ceauşescu robił wszystko to, co się widzi, a zwłaszcza to, czego już się nie widzi, w kraju. Wszystkie elektrownie wodne, wszystkie bloki mieszkalne w miastach, wszystkie przedsiębiorstwa zburzone przez szarańczę, która przyszła po rewolucji, wszystkie budynki instytucji publicznych i tak dalej. Ceauşescu zrobił tak wiele, że nicości, które nadeszły po rewolucji, nie zdołały nawet utrzymać. 

"Uważaj, gips spada!" To reklama, która pokazuje nam, jak nisko zaszliśmy. Kiedy Nicu Ceaușescu powiedział, że "nie będziesz nawet w stanie namalować tego, co zrobił mój ojciec", potraktowałem to jako figurę retoryczną. Teraz, kiedy widzimy, jak całe budynki są bliskie zawalenia się z powodu złego zarządzania, rozumiemy, że biedny Nicu miał rację.

Ponieważ poruszyliśmy kwestię 280 milionów euro wyrzuconych do kosza przez Trybunał Konstytucyjny i Plăvan, musimy spojrzeć na to w szerszym kontekście na ponad 200 miliardów euro długu publicznego. Kto to zrobił i przede wszystkim dlaczego? Co zostało wybrane z tych pieniędzy? Kto ponosi winę za istnienie długu, zwłaszcza w warunkach, w których NIE WIDAĆ ABSOLUTNIE NICZEGO? Kto jest winny?

Odpowiedź jest krótka: WSZYSCY POLITYCY, którzy po rewolucji zastąpili się nawzajem.

Począwszy od pierwszych pożyczek otrzymanych przez Rumunię, a skończywszy na ostatnim dolarze pożyczonym na żądanie, należy określić odpowiedzialność. Wiem, że politycy zasłaniają się tym, że raz wybrani "głosują zgodnie z własnym sumieniem". OK, głosujesz zgodnie z własnym sumieniem, ale jeśli masz brudne sumienie i popełniłeś rabunki, to musisz zareagować.

Pieniądze, które Rumunia jest teraz nic winna, pieniądze, które w rzeczywistości płynęły wraz z innymi pieniędzmi poza granicami kraju, wszystkie te pieniądze muszą wiązać się z poważnymi zobowiązaniami. 

PAŃSTWO RUMUŃSKIE MUSI ZOSTAĆ ODROBACZONE. I GWARANTUJĘ CI, ŻE BĘDZIE ODROBACZONE!


W pierwszej fazie należy zakazać dostępu do życia politycznego wszystkim politykom, którzy w taki czy inny sposób stali u steru kraju. Nie tylko tych, którzy zajmowali wysokie stanowiska. 

Podczas gdy rządziła PSD, PNL, UMNR i tak dalej, oni też przekradali ramię w ramię parlamentarzystów, burmistrzów, radnych, aż do ostatniego członka partii. Dlatego WSZYSTKIE z nich muszą być zakazane, dopóki wina nie zostanie stwierdzona. A także, aby przygotować się do drugiej fazy, należy im zabronić opuszczania terytorium kraju do czasu ustalenia istnienia lub braku winy. 

W drugiej bowiem fazie cały rabunek dokonany za publiczne pieniądze musi zostać zbadany.

Proszę zrozumieć, że jeśli jutro zostaniesz przyłapany na kradzieży w sklepie, zostaniesz wsadzony do więzienia. Nie ukradli reszty ze sklepu, ale ukradli cały kraj, kropla po kropli. Okradli cię, a ty nie zdawałeś sobie z tego sprawy! Jest więc więcej niż konieczne oczyszczenie kraju poprzez pociągnięcie do odpowiedzialności wszystkich, którzy byli winni rabunku. Ale to tylko narzędzia. Ich wina musi zostać ustalona, aby na podstawie ich zeznań można było dotrzeć do grubych ryb. A grube ryby są zarówno tutaj, na terenie kraju, jak i poza granicami kraju; Zbadanie ich jest więcej niż konieczne. Większość pieniędzy prawdopodobnie nie zostanie odzyskana, ale mechanizm musi zostać zrozumiany, a wyroki zapadły, aby zakończyć niezbędny czyściec.

Jest to możliwa mapa drogowa dla pierwotnego odrobaczania Rumunii. 

Prawdopodobnie najważniejszym punktem jest zakaz angażowania się w sprawy państwa wszystkich tych, którzy byli u władzy lub wspierali, poprzez stanowiska, na które zostali wybrani, piekielny mechanizm grabieży kraju. Jest ich wiele, bardzo wielu, ale w rzeczywistości niewielu, jeśli odniesiemy się do ludności Rumunii. 


A biorąc pod uwagę, że ta garstka mniejszości obrabowała cały kraj, jasne jest, że muszą zareagować.

Będzie to piekielny wysiłek na rzecz sprawiedliwości, ale będzie to wysiłek, który trzeba będzie podjąć, ponieważ chodzi o pieniądze, dużo pieniędzy, ale przede wszystkim o przekształcenie kraju w kolonię.

To jest największy problem: osiągnął on tak niski poziom, że nikt w USA nie dyktuje, co ma się stać w Rumunii. Jeśli powiem panu, że całe zamieszanie wokół unieważnienia wyborów nie przeszło nawet przez ambasadę USA w Bukareszcie, to ma pan wszelkie powody do zmartwień. O ile w czasach Băsescu pijany tyran był sługą ambasadora USA, o tyle teraz całe państwo rumuńskie jest sługą niejasnych struktur równoległych do oficjalnej polityki USA. Czy rozumiesz, jak nisko zaszliśmy?

Wreszcie, co nie mniej ważne, trzeba będzie zidentyfikować struktury kontrolujące media i zrozumieć finansowanie organizacji działających w tej dziedzinie. 

Przez lata telewizja i gazety były utrzymywane przez państwo. Albo po to, by wbić nam do głów bzdury w wymyślonej pandemii, albo po to, by wyprać nam mózgi pieniędzmi, które partie przenoszą z państwa na konto telewizji, albo teraz, domagając się tak zwanego zamachu stanu z łupami, które nadejdą. 

TO JUŻ TAK NIE DZIAŁA! 

Telewizja i większość mediów zostaną zlikwidowane poprzez obcięcie nielegalnego finansowania i pieniędzy, które będą zmuszone zwrócić. To normalne, że instytucje te polegają na czytelnikach/widzach i przejrzystych strukturach finansowania. Kiedy ludzie zobaczą, jak działa cała machina manipulacji, będą przerażeni!

Moim zdaniem jesteśmy już na bardzo niskim poziomie. Republika bananowa rządzona przez jakichś outsiderów, bez żadnej odpowiedzialności, którzy, oto stanęli przed Plăvanem, broniąc rażącego pogwałcenia prawa. Podczas gdy kraj jest w ogniu, jak myślisz, co robią nicość Ciolacu, Bolojana i Lasconiego? Negocjować ser w formowaniu nowego rządu. Kraj płonie, a ci ludzie wciąż myślą o rabunku. Czy spotkałeś się z większą niegodziwością?

Rzeczywistość jest taka, że obecny system polityczny nadal opiera się na kilku niezwykle delikatnych wątkach. Pomimo siły, jaką pokazuje Plăvan, rzeczywistość jest taka, że nie śpi zbyt wiele w nocy. Boją się, widać ich. Spójrz na Enache drżącego, spójrz, jak unikają bycia widzianym. Ona już się trzęsie!