Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rumunia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rumunia. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 14 kwietnia 2025

Nadzwyczajna mobilizacja


"Rumunia 7.0" ?

(post aktualizowany wraz z rozwojem sytuacji)


- niepokorni Rumuni ukarani zakazem startu w wyborach Calina Georgescu - wybory 4 maja 2025 r. 
15 maja 2024 r. niepokorny Premier Słowacji Robet Fico postrzelony w zamachu
- 13 lipca 2024 r. strzelano do Prezydenta USA Donalda Trumpa
- w Serbii kolejne próby kolorowej rewolucji, zablokowane min. przez rolników na traktorach
- 26 lutego br. bośniaccy prokuratorzy wydali nakazy aresztowania prezydenta Republiki Serbskiej Milorada Dodika oraz premiera Radovana Viškovicia i przewodniczącego Zgromadzenia Narodowego Nenada Stevandicia
- 7 marca br. - pryszczyca na Węgrzech
- 25 marca br. Słowacja ogłasza stan nadzwyczajny z powodu pryszczycy

- 25 marca br. niepokorna Jewhenia Gucul, baszkan Gagauzji, aresztowana na 20 dni - zarzuca się jej nielegalne finans. kampanii wyborczej na stanowisko szefa Gagauzji w 2023 r.,
- 31 marca br. liderka skrajnej prawicy we Francji - Marie Le Pen - oskarżona o defraudację środków publicznych - dostaje od sądu zakaz startu w wyborach w 2027 roku
- 9 kwietnia br. - sąd uchylił koncesję dla TV Republika...
- 10 kwietnia br. - niepokorne Węgry - rząd sprawdza, czy pryszczyca została wywołana sztucznie...
- 15 kwietnia br. - ataki w kilku francuskich więzieniach - w Toulon, Aix-en-Provence, Marsylii, Valence, Nîmes, Luynes, Villepinte i Nanterre - władze francuskie nie wykluczają udziału zagranicznych stron...


Wybory w Polsce 18 maja 2025 - walka trwa, w kraju nadzwyczajna mobilizacja.






Pryszczyca na Węgrzech. Rząd twierdzi, że została wywołana sztucznie

10.04.2025, 16:25 Świat




Wirus pryszczycy od dłuższego czasu dziesiątkuje węgierskie bydło i trzodę chlewną. Rząd w Budapeszcie podejrzewa, że epidemia mogła zostać wywołana sztucznie. Eksperci mają wyjaśnić pochodzenie wirusa. Pryszczyca to choroba niegroźna dla ludzi, ale bardzo zaraźliwa i groźna dla zwierząt. Szybko się rozprzestrzenia, powodując straty w rolnictwie i gospodarce.


W czasie czwartkowej konferencji prasowej szef kancelarii premiera Węgier Gergely Gulyas poinformował, że rozpoczęto dochodzenie w sprawie tego, w jaki sposób wirus wywołujący pryszczycę przedostał się na teren węgierskich hodowli.


W jego ocenie nie można wykluczyć, że patogen nie ma pochodzenia naturalnego, lecz został stworzony sztucznie. Dodał, że władze zwróciły się do ekspertów, laboratoriów oraz służb o zbadanie sprawy i dostarczenie informacji dotyczących pochodzenia wirusa.



W czasie konferencji prasowej Gulyas przyznał jednak, że na chwilę obecną władze nie mają żadnego dowodu, który mógłby potwierdzić, że rzeczywiście doszło do ataku epidemiologicznego. Czy tak właśnie było - to mają wyjaśnić śledczy i epidemiolodzy. Szef kancelarii premiera przypomniał również, że w ostatnich dniach nie odnotowano żadnych nowych przypadków zakażenia tą chorobą.


W wyniku wybuchu epidemii pryszczycy od marca konieczne było zabicie blisko 5 tys. sztuk zwierząt. Władze Węgier pozostają w stałym kontakcie z władzami Słowacji, gdzie również wykryto liczne ogniska choroby. W związku z zagrożeniem Austria zamknęła 23 przejścia graniczne z Węgrami i Słowacją, a na tych, które pozostały otwarte, prowadzone są szczegółowe kontrole oraz dezynfekcja wjeżdżających do tego kraju pojazdów.



Aktualne informacje na temat zagrożeń związanych z pryszczycą w Polsce przedstawił na początku kwietnia szef Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi Czesław Siekierski. Podkreślił on, że wprowadzone zostały rygorystyczne kontrole weterynaryjne na południowej granicy kraju. Dodał, że mimo iż pryszczycy w Polsce nie ma, to służby są w nadzwyczajny sposób zmobilizowane.


Ostatni przypadek pryszczycy w Polsce odnotowano w 1971 r.






aktualizacje posta:

15 kwienia 2025












piątek, 4 kwietnia 2025

Obawy o scenariusz rumuński

 



Lider francuskiej partii "Patrioci" Florian Philippot na "X"









Przetłumaczone z francuskiego przez google


Kolejne wybory odwołane przez UE: bardzo ważne!  UE najwyraźniej przygotowuje się do odwołania wyborów prezydenckich w Polsce 18 maja lub do wykluczenia kandydata! "W razie potrzeby..." jak powiedziałby Thierry #Breton Na podstawie rumuńskiego orzecznictwa: "Rosyjska ingerencja w kampanię wyborczą" uniemożliwia normalne przeprowadzenie wyborów... Rzeczywiście, wczoraj ultraeuropejski polski premier Donald Tusk ogłosił z powagą, że "zagraniczna ingerencja w te wybory się rozpoczęła"! A propos zidentyfikowanego już kraju winnego: «na Wschodzie»... 


Jest jednak kandydat uznany za bardzo "problematycznego" przez UE w tych polskich wyborach: Sławomir Mentzen, nazywany "polskim" #Trump ", antyunijny, antycovidowy, przeciwny zbrojeniu Ukrainy, propokojowy, właśnie oficjalnie dołączył do listy "wrogów Ukrainy" według euroukraińskiej organizacji pozarządowej! Krótko mówiąc, ma wszystko, by nie podobać się Systemowi! I to gwałtownie pnie się w górę w sondażach!  

UE przygotowuje więc grunt: jeśli ten kandydat będzie groził wygraną, zrobią mu "Georgescu", a Tusk właśnie zaczął podawać pierwsze argumenty, by móc to zrobić. To jest "Europejska Tarcza Demokratyczna"!  Proszę, rozpowszechnijcie tę informację, ponieważ jest to obecnie reguła w UE: zakazać wyborów i kandydatów! Czysta tyrania. Do pilnego zniszczenia dzięki #Frexit !


----------



"Cyberatak był wymierzony w system komputerowy" tej partii politycznej Platforma Obywatelska - powiedział Tusk na antenie X.

"Zagraniczna ingerencja w wybory już się rozpoczęła" – kontynuował, dodając, że "służby bezpieczeństwa wskazują na szlak na wschód".







x.com/f_philippot/status/1907744671754829942






poniedziałek, 31 marca 2025

Rumunia 4.0 - zagrożone wybory w Polsce



A nie mówiłem?

Po Rumunii i Gaugazji, sąd we Francji zablokował Marii Le Pen możliwość startu w wyborach.

Jak sytuacja w Polsce?






przedruk



31.03.2025 13:22


O „scenariuszu rumuńskim” mówią już wprost.


 „Funkcję prezydenta przejmie Marszałek Sejmu”



- Wtedy już prawdopodobnie, skoro wybory są nieważne, upłynie kadencja pana Andrzeja Dudy i funkcję prezydenta przejmie Marszałek Sejmu. I wtedy zarządzi nowe wybory, bo będzie pełnił funkcję prezydenta. Będzie również pełnił funkcję prezydenta w takim zakresie, który dotyczy np. podpisywania ustaw uchwalonych przez parlament - powiedział w nielegalnie przejętej telewizji publicznej prof. Mirosław Wyrzykowski, prawnik, były sędzia TK, powiązany w przeszłości m.in. z ITI Holdings.


Michał Dzierżak


Coraz głośniej artykułowane są obawy o tzw. scenariusz rumuński nad Wisłą w kontekście nadchodzących w Polsce wyborów prezydenckich. 

W Rumunii unieważniono pierwszą turę wyborów prezydenckich, w których wygrał Calin Georgescu. Wybory w Rumunii zostały unieważnione w grudniu 2024 r. w momencie gdy w II turze głosowali już wyborcy z zagranicy. Za oficjalny powód podano "zewnętrzną ingerencję w proces wyborczy", a dokładnie rzekome "rosyjskie wsparcie" w kampanię jednego z kandydatów.

W maju mają odbyć się powtórzone wybory. Liderem sondaży jest wspólny kandydat prawicy, George Simion (AUR).

- To, co dzieje się w Rumunii jest tylko pierwszym odcinkiem, w którym niewybrane elity w Brukseli próbują przejąć władzę we wszystkich 27 państwach europejskich. Byliśmy dla nich poligonem doświadczalnym i będą próbować robić to ponownie

- mówił w wywiadzie z Michałem Rachoniem w TV Republika Simion.


Scenariusz rumuński w Polsce?

W narracji obozu rządzącego w Polsce coraz częściej akcentowany jest element domniemanego "rosyjskiego wpływu" na wybory prezydenckie, a od dłuższego czasu rozważane są scenariusze okołoprawne dotyczące zatwierdzenia wyników wyborów.

Próba podważenia istniejącego stanu prawnego, w którym to Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego stwierdza ważność, podjęta została przez marszałka Sejmu, Szymona Hołownię. Prezydent RP zablokował jednak tzw. ustawę incydentalną.


Na antenie nielegalnie przejętej TVP Dorota Wysocka-Schnepf rozmawiała na ten temat z prawnikiem prof. Mirosławem Wyrzykowskim, który stwierdził, że "w momencie, w którym 1 czerwca będą wyniki drugiej tury wyborów, czego się spodziewamy, upłynie pewien czas, który jest dany dla stwierdzenia prawidłowości procesu wyborczego".

- A będzie bardzo dużo zastrzeżeń zgłaszanych w ramach protestów wyborczych. To wiemy. W poprzednich wyborach nie było tego dużo. Ale należy się spodziewać, że już dzisiaj są przygotowywane wzorce protestów wyborczych i to będą tysiące protestów wyborczych. O ile okaże się, że nie wygrał nasz kandydat. Więc sąd musi rozstrzygnąć protesty wyborcze i stwierdzić ważność wyborów. 

Jeżeli stwierdzi Izba, która nie jest sądem, stwierdzi nieważność wyborów, będą pewne fakty dokonane. Trzeba z nimi coś zrobić. Wtedy już prawdopodobnie, skoro wybory są nieważne, upłynie kadencja pana Andrzeja Dudy i funkcję prezydenta przejmie Marszałek Sejmu. I wtedy zarządzi nowe wybory, bo będzie pełnił funkcję prezydenta. Będzie również pełnił funkcję prezydenta w takim zakresie, który dotyczy np. podpisywania ustaw uchwalonych przez parlament. Więc mamy do czynienia z sytuacją, która będzie trudna, będzie skomplikowana, politycznie złożona, ale z punktu widzenia regulacji prawnych, jest droga wyjścia, która jest otwarta

- stwierdził Wyrzykowski.



Kim jest Mirosław Wyrzykowski? W latach 1977–1979 pracownik kontraktowy Wyższej Szkoły Oficerskiej MSW im. Dzierżyńskiego w Legionowie, a między 1994 a 2001 r. członek Rady Dyrektorów ITI Holdings, spółki związanej z komunistycznym aparatczykiem od mediów oraz z agentem wojskowych służb specjalnych PRL. "Sędzia udziela im porad prawnych od połowy lat 80." - pisał o Wyrzykowskim, Mariuszu Walterze i Janie Wejchercie dziennikarz Jarosław Jakimczyk. W 2005 r. został udziałowcem spółki akcyjnej TVN. W latach 2001-2010 piastował stanowisko sędziego Trybunału Konstytucyjnego. W 2017 r. zaangażował się w prace Archiwum Osiatyńskiego, zajmującego się badaniem stanu tzw. praworządności w czasie rządów Zjednoczonej Prawicy. Wyrzykowski był promotorem doktoratów m.in. Adama Bodnara i Krzysztofa Śmiszka.


Zaawansowane prace nad przejęciem Pałacu?

O scenariuszu przedstawionym przez Wyrzykowskiego, pisał niedawno także tygodnik "Wprost", wskazując, że w PO krąży plotka o "zespole Szymona Hołowni" mającym pracować nad "podstawą prawną do objęcia przez niego urzędu głowy państwa".


Kilka miesięcy temu o takiej możliwości mówił sam Hołownia.

Marszałek Sejmu zwrócił w listopadzie 2024 r. uwagę na możliwe problemy z uznaniem przez Sąd Najwyższy nadchodzących wyborów prezydenckich za ważne. Zgodnie z konstytucją, orzeczenie SN jest warunkiem, by nowo wybrany prezydent mógł złożyć przysięgę.

"Chyba nie muszę mówić, co będzie, jeżeli prezydent nie będzie mógł złożyć przysięgi i kto będzie wtedy wykonywał jego funkcje w zastępstwie prezydenta" - powiedział.




Na początku tego miesiąca monitowałem, że w Polsce może być powtórzony scenariusz rumuński.

11 dni później marszałek Sejmu na spotkaniu z wyborcami sugeruje nieprawdopodobny scenariusz:

Padają tam słowa, sprowadzające się do absurdalnego scenariusza, że jak coś się stanie, to on zostanie prezydentem.

Nieprawdopodobny scenariusz:

Niespodziewanie kandydat nieliczący się w wyścigu sięga po podium.

Jeżeli jest w tym jakiś fałsz, to ten fałsz zostaje wykryty i wyniki wyborów zostaną zakwestionowane, trzeba pilnie rozpisać nowe wybory, Duda pozostaje na stanowisku do sierpnia, a jeśli nie, to potem kto "zostaje prezydentem"? No kto?

I co robi "prezydent" do spółki ze swoim koalicjantem??




Przekaz ten wzmacniają jego słowa wypowiedziane dokładnie 1 rok i 1 miesiąc przed tym wydarzeniem - słowa o "wbijaniu Putina w ziemię".
Dzisiaj też dowiedzieliśmy się, że kłopoty Mari Le Pen we Francji znalazły swój finał min. w postaci zakazu startu w wyborach, kilka dni wcześniej aresztowano szefową Autonomii Gaugazji w Republice Mołdawii.

Sąd w Paryżu uznał w poniedziałek liderkę francuskiej prawicy Marine Le Pen za winną sprzeniewierzenia funduszy publicznych w procesie dotyczącym fikcyjnego zatrudniania asystentów eurodeputowanych. Za winnych sąd uznał również ośmiu współoskarżonych z Le Pen. Kara to 4 lata więzienia, w tym dwóch w zawieszeniu.

Sąd w Paryżu orzekł także o zakazie udziału liderki francuskiej prawicy i innych oskarżonych w wyborach we Francji.


Wybory we Francji to jak Rumunia 3.0.

W międzyczasie groźby i sugestie, że UE będzie ingerować w wybory w krajach wspólnoty padały z ust unijnych urzędników.

Wygląda więc na to, że jakaś tajemnicza siła po kolei - i jak się wydaje -  skutecznie, eliminuje prawicowych czy niezależnych kandydatów w wyborach narodowych różnych krajów w całej unii.



Należy się spodziewać podobnych problemów u nas.


Jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji, ponieważ z każdej strony pojawia się niespodziewana i zaskakująca informacja dająca do myślenia.


Np.:

- kandydat "nieliczący się" w wyścigu dość niespodziewanie dla wszystkich zaczyna rywalizować o drugą turę - na etapie sondaży, a wydaje się, że redaktor Krasko zaczyna mówić jego językiem... językiem "radykalnej" prawicy

- a więc jakby powtarza się tu sytuacja z Rumunii, gdzie niezależny, mało liczący się w sondażach kandydat Calin Georgescu, niespodziewanie wygrywa I turę wyborów

- Grzegorz Braun w sondzie Gazety Wyborczej zdobył podobno 60% głosów poparcia, po czym gazeta sondę zamknęła jako "niereprezentatywną" - no, nie jest to gazeta, której ufam, pytanie czy wyniki były wpisane z klawiatury czy jakie

- w wyścigu bierze udział kontrowersyjny redaktor Stanowski, trudno ocenić ILE GŁOSÓW komu odbierze i jak jego spoty wyborcze odbiją się na kampanii

- w wyborach bierze udział również Artur Bartoszewicz, który dziwnie, bo bardzo emocjonalnie, ale jednocześnie z luzem, lansuje się od pewnego czasu i który podobno zdobył 130 000 podpisów w 27 dni


"Łukasz Jastrzębski - niezwykłe jest jego wyznanie o przesłaniu mu (w 27 dni) 130 000 podpisów. Pierwszy raz coś takiego się zdarzyło w Polsce, a może i całej Europie."

Polityka.pl:
"Co zaskakujące, w pierwszej czwórce zarejestrowanych kandydatów – czyli po weryfikacji podpisów przez PKW – już 17 marca znalazł się szerzej nieznany ekonomista z SGH Artur Bartoszewicz. Kiedyś ekspert różnych ciał powoływanych za rządów PO-PSL i PiS, dziś bardzo aktywny w internecie radykalny prawicowiec."



Mamy więc kilka potencjalnych punktów zapalnych, 

niezwykła kumulacja kandydatów, z których chyba każdy określa siebie, jako zagrożenie dla "układu"....


Bardzo dziwne.

Każdy z nich żyje sobie w miarę spokojnie, realizują się zawodowo, rodzinnie, społecznie... nie wydaje się, żeby ich ktoś nękał czy wywierał jakąś presję, występują w telewizji, wszyscy chcą z nimi rozmawiać...


Za to ze mną nikt nie rozmawia, mnie się ignoruje i nęka, bo to ja jestem prawdziwym zagrożeniem dla układu... 13 lat temu pisałem:

"Czy z powodu swojej blogerskiej czy innej działalności jesteś nękany przez służby?
Bo jeśli nie - to źle z Tobą..."




Z wywiadu z Georgem Simion, kandydatem na prezydenta Rumunii.


To, co się dzieje w Rumunii, to jest pierwszy odcinek do tego, żeby niewybrane przez nikogo elity brukselskie decydowały o tym, kto będzie sprawował władzę w 27 państwach Europy.

Nie łudźmy się, bo kiedy Karol Nawrocki trafi do drugiej tury, to mogą zrobić to samo, co zrobili w Rumunii. Boją się, że fala MAGA dotrze do Europy. U nas jest to samo, co w Polsce. Mój kontrkandydat zamienia się nagle w prawicowca.

Mamy tak rzeczywiście w Polsce. Prezydent Warszawy zmienia swój wizerunek całkowicie przecząc temu, co do tej pory prezentował.



Tu w Rumunii wszyscy zachwycali się przemową JD Vance'a. Prawda wyjdzie na jaw. Oni próbują mieszać prawdę z kłamstwami, ale to się im nie uda.

Wiele wskazuje na to, że wejdziesz do II tury. Jakich wyborców chcesz przekonać, żeby głosowali na George Simiona?


I tura będzie z dużą frekwencją. Mamy nadzieję, że po I turze zakończymy wszelkie dyskusje. Społeczeństwo w Rumunii było w szoku po tym, co się stało i na pewno da temu wyraz.

Jesteśmy krajem chrześcijańskim. Spełni się wola Boża. Chcemy tylko, żeby wybory były uczciwe i wolne, żeby byli obecni niezależni obserwatorzy, zarówno u nas jak i w Polsce. My też wyślemy swoich do Polski na wybory. Mój projekt jest inspirowany projektem Intermarium Marszałka Józefa Piłsudskiego. Przyszłość należy do patriotów. Zjednoczeni stoimy, podzieleni upadamy.















Nie wiem, czy to prawdziwy film, ale może lepiej na wybory zabrać własne sprawne długopisy zgodne z wymogami PKW - film z fb:












Z mojego bloga na Nowym Ekranie:



Czy z powodu swojej blogerskiej czy innej działalności jesteś nękany przez służby?



Argo

poniedziałek, 7 maja 2012, 19:25:57


Argonauta

Wszystko co chcesz jest możliwe. Patrz tylko na to, czego nie widać....




Bo jeśli nie - to źle z Tobą...




.

Trzeba zadać sobie pytanie:



Czy z powodu swojej blogerskiej czy innej twórczości jestem nękany przez służby?

Jeśli nie, to oznacza, że moja twórczość nie stanowi zagrożenia dla układu. To może też oznaczać, że mylę się w swoich sądach na temat rzeczywistego układu sił w Polsce.


Jeśli większość prawicy nie jest nękana przez służby, oznacza to, że prawicowy mainstream nie stanowi zagrożenia dla antypolskiego układu.




TO ZNACZY, ŻE WYZNAJE BŁĘDNĄ TEZĘ ZASADNICZĄ.



Taką błędną tezą są mity o tajemniczej niesprecyzowanej grupie zwanej razwiedka, względnie: wsi.

Głoszenie takich opowieści, nawet z porozumiewawczym mrugnięciem okiem, jest fałszowaniem rzeczywistości.

Skoro nie ma reakcji w jakiejś części społeczeństwa, na zachowanie się służb, druga część - nieinteresująca się kompletnie polityką, nie ma szans na poznanie prawdy.


Brak reakcji na fałsz – w oczach innych osób odczytywany jest jako akceptacja fałszu, przy czym owi inni nawet nie mają pojęcia, że fałsz w ogóle istnieje.

Nie mówiąc prawdy pośrednio okłamujemy nieświadomych. Bierzemy udział w kłamstwie.


Moje ustawiczne wspominanie o wiodącej roli niemieckich służb nie jest manią, ani paranoją.

Wynika to z tego, że prawicowy bardzo szeroki mainstream zadowala się definicją wziętą z języka rosyjskiego (razwiedka). Dla wielu fakt, że TU został strącony na terenie Rosji świadczy o tym, że za INTENCJĄ zamachu również stoją Rosjanie.


Teza o rządach rosyjskiej agentury w Polsce jest szeroko rozpowszechniona w mainstreamie. Rozpowszechnia takie tezy również agentura wpływu – obecna w mediach, anonimowa w internecie. Co ciekawe – prawie nikt nie wspomina o służbach niemieckich.


Równie popularna jest teza o rządach żydów – ja jednak wolę doprecyzować – nie ma żadnych żydów, są OKULTYŚCI (autentyczni sataniści), skrywający swą działalność podszywając się pod Żydów – wyznawców judaizmu.

Czy ktoś kiedykolwiek słyszał, aby Żydzi, którzy pozostali w Palestynie, mordowali dzieci? Nie.

A o takie sprawy w dawnych wiekach oskarżano okultystów podszywających się pod Żydów – i dlatego zwiedzeni nazywali ich żydami.

Oczywiście – za zamachem z całą pewnością stoją ludzie ruscy – to było wiadome od pierwszych informacji nt. upadku TU – takie rzeczy się po prostu nie zdarzają.


Wielu ludzi nie dostrzega właściwie jawnych proniemieckich działań niemieckiego wywiadu w Polsce, ukrytych za parawanem wolności słowa i przekonań.

A także słynnej „polskiej głupocie” - zmyślonej i od 300 lat namiętnie nakręcanej tezie o genetycznej niezdolności Polaków do logicznego myślenia.


Samo tłumaczenie bałaganu w Polsce terminem „polnisze wirszaft” (lub ową „polską głupotą”) jest albo objawem działalności dywersyjnej obcego wywiadu – albo jej WIDOMYM SKUTKIEM.

Nie ma innego wytłumaczenia.


Nikt normalny nie sra do własnego talerza, a wszyscy jesteśmy normalni.


Jednak widząc gówno leżące na talerzu, wielu sięga do podsuniętej i permanentnie od 300 lat ugruntowywanej tezy i odpowiada, że to przejaw polskiej głupoty.

Nie jesteśmy bardziej głupi (czy niefachowi) od innych narodów Europy.

Wątek niemiecki jest bardzo słabo sygnalizowany, choć twórca terminu rozwiedka również wspomina o roli niemiec.

Większość prawicy nie zetknęła się z działalnością służb wokół siebie i powtarza niesprawdzone na własnej skórze tezy o dominującej roli Rosjan w Polsce.


Kto z Was był nękany przez służby?

Kto z Was, z ręką na sercu, może powiedzieć, że naraził się służbom, że bezpośrednio im zagroził odsłaniając ujawniając ich prawdziwe oblicze, ich skryte metody działania?


No kto?


PANUJE SCHIZOFRENIA.

Prawie nikt nie pokazuje palcem na służby odpowiedzialne za zły stan polskiego państwa – zamiast tego szeroki prawicowy mainstream czepia się terminu razwiedka.

Nie ma czegoś takiego, jak nieokreślona rozwiedka.

My wiemy, kto jest tą razwiedką – to ci, którzy nie wypełniają swoich obowiązków do których zostali ustawowo powołani.


Jeśli ktoś nie wypełnia swoich zadań, do których został powołany, i które są w jej gestii – to kim jest?

Domeną służb są zabójstwa polityczne osób szkodzących interesom państwa.

A także zapobieganie działalności obcych służb na terenie naszego kraju, czyli np. zapobieganie politycznym mordom na naszych politykach, przejmowanie, ruinowanie gospodarki itd.

Jeśli takie mordy się zdarzają – jak np.. Smoleńsk, Wróbel, Lepper, Papała itd. to znaczy, że oficjalne struktury bezpieczeństwa państwa nie działają przeciwko obcym strukturom – czyli biorą bierny współudział w działalności tych obcych struktur.

A może i inny.


Ponadto polityczne i IDEOWE zaangażowanie mogą świadczyć, że ONE SAME SĄ OBCĄ STRUKTURĄ.

Jeżeli na terenie naszego państwa mogą swobodnie działać obce szkodliwe nam struktury, to znaczy, że nasze struktury nie chcą im przeciwdziałać - chociażby poprzez akcje odwetowe – odstraszające potencjalnych agresorów na przyszłość.

„Niewyjaśniony” mord polityczny może się zdarzyć raz – ale nie więcej.

Natychmiast powinna iść akcja odwetowa o podobnym, a najlepiej o większym, kalibrze.

Agresor nie odważy się na kolejny atak, mając na uwadze, że potencjalnie może zapłacić za to własnym życiem.


Tak wprowadza się równowagę do zakulisowych działań politycznych.


Więc jak to jest z tymi... „polskimi” służbami?









argo.neon24.net/post/61461,czy-z-powodu-swojej-blogerskiej-czy-innej-dzialalnosci-jestes-nekany-przez-sluzby











facebook.com/dariusz.woznicki.5/videos/1340168003958092


Polska jest i będzie

5 marca 2024

youtube.com/watch?v=7tOGoxNEUVU


dorzeczy.pl/opinie/708561/bartoszewicz-chca-mnie-wygumkowac-jestem-dla-nich-zagrozeniem.html



Prawym Okiem: Rumunia 3.0 - zakaz dla Marii Le Pen

Prawym Okiem: Rumunia 2.0 - sąd nakazał areszt szefowej Gaugazji





środa, 19 marca 2025

Wybory zaplanowane z AI

 

różne notatki niepoukładane




-----------

Scenariusz rumuński.



To wszystko jest naprawdę dziwne.



W Polsce niespodziewanie kandydat dotychczas nieliczący się w wyścigu już na etapie sondaży wchodzi do pierwszej trójki.

W Rumunii - niezależny i "nieliczący się" w sondażach kandydat niespodziewanie wygrywa pierwszą turę.





Wczoraj na fb ukazała się relacja ze spotkania z kandydatem marszałkiem.


Padają tam słowa, sprowadzające się do absurdalnego scenariusza, że jak coś się stanie, to on zostanie prezydentem.


Sytuacja jest niby komiczna, bo osoba tłumacząca na język migowy przy tych słowach "milknie" i czyni gest lekceważący dla tezy marszałka wywołując radochę u komentujacych na fb.


Rzecz w tym, że marszałek, kiedy to mówi, to jest nie ludzko pobudzony, a kiedy wypowiada ww. frazę to nie patrzy się na ludzi zgromadzonych przed sobą, tylko patrzy się w kamerę, która filmuje jego słowa - i całą tę scenę...

A i pan migacz jest bardzo zrelaksowany.

Cała sytuacja jest zaplanowana, także jej "komiczny" efekt.


Cały ten przekaz nie jest przypadkowy, tylko jest skierowany do całej Polski, a nie do ludzi na spotkaniu. Jest to zaplanowane.


Widzimy tu zarys sytuacji z Rumunii.


Nieprawdopodobny scenariusz:


Niespodziewanie kandydat nieliczący się w wyścigu sięga po podium.

Jeżeli jest w tym jakiś fałsz, to ten fałsz zostaje wykryty i wyniki wyborów zostaną zakwestionowane, trzeba pilnie rozpisać nowe wybory, Duda pozostaje na stanowisku do sierpnia, a jeśli nie, to potem kto "zostaje prezydentem"? No kto?

I co robi "prezydent" do spółki ze swoim koalicjantem??


 GŁUPIE  ******** !!


PiS ma "własnego" prezydenta, a mimo to nic nie robią z łamaniem prawa przez reżim rządzący, tylko powtarzają mantrę, że "jak wygra nasz nowy prezydent w maju, to wtedy zrobimy porządek z koalicją 13 grudnia".



Tu jest jakaś manipulacja, ktoś steruje zarówno jedną i drugą.... nie, ktoś steruje wszystkimi.



Niezależny kandydat w Rumunii, Calin Georgescu, który wygrał w pierwszej turze, po rozpisaniu nowych wyborów został zakwestionowany i nie może startować w wyborach.

Ten kandydat głosił nietypowe tezy np. że w ONZ spotkał "inny gatunek", "W żadnym wypadku nie jest to gatunek ludzki" co ja tłumaczę jako - "spotkał osoby opętane za pomocą SI", które zachowują się nieco mechanicznie, nie ludzko.

Jeżeli cały plan został przygotowany przez SI, to CG w tym układzie symbolizowałby moją osobę, która ma pozostać na marginesie wydarzeń.


Sztuczna inteligencja działa jak program - bo to jest program, więc - nie myśli jak ludzie.

Nie działa jak ludzie - działa jak program i o wszystkim "myśli" w kategorii programu.

Dla niego wszystko jest programem.

Dlatego traktuje ludzi tak samo - jakby można ich było zaprogramować.


Na przykład za pomocą - "przepowiedni", albo

WZORCA - w tym wypadku z Rumunii.


proroctwo było jedynie kolejnym systemem kontroli


twierdzenie Architekta, że jego wybór ocalenia Trinity z natury doprowadzi do wyginięcia ludzkości, było błędne, ze względu na jego naturę jako istoty czysto matematycznej, co czyni go niezdolnym do dostrzegania przeszłych wyborów dokonanych przez ludzi, ponieważ uważa ich za zwykłe zmienne w równaniach



Wydarzenia w Rumunii mogą być jakby "proroctwem" dla Polski, czyli programowaniem wyborców i wydarzeń, a na pewno są poligonem - więc trzeba się temu przeciwstawić.


Gorzej, jeśli AI zyskała możliwość masowego opętywania ludzi i jest w stanie "zagłosować" za nich, a więc i przyjść na wiec...

Wtedy zostanie jedynie "problem" zbudowania odpowiedniej narracji w mediach, która miałaby uzasadnić nagły zwrot wyborców w inną stronę.


"badania" nad wyborami wyborców prowadzone są od dawna, tu przykład z mojego bloga z 2022 roku 

Już wcześniej miałem uwagi do twórczości na tej strony, odpowiedzi autorów na moje zapytania były sztampowe, pełne entuzjastycznego zaangażowania i sugerujące - żadnych argumentów, ponadto włączyły się do dyskusji osoby broniące autorów strony.


Odpowiedzi uczestników dyskusji oscylowały wokół prognozowania wyborów, że niby po to dokonuje się takich rozważań z granicami, co uważam za bzdurę.

Nie wiem, czy ma to związek, ale przypominam. Przy okazji wróciłem do tematu i zapisałem nowe spostrzeżenia, będą w osobnym poście.


Więc, pozostaje  "problem" zbudowania odpowiedniej narracji w mediach, która miałaby uzasadnić nagły zwrot wyborców w inną stronę.

 

I taka narracja istnieje.


A nazywa się ona:  "nikt nie przychodzi na spotkania z kandydatem, sam zobacz..."

I pokazuje się ludzi zgromadzonych na spotkaniu - że niby jest ich jakieś tłumy.

[Calin Georgescu jak utrzymują media, otrzymał zwiększone poparcie na skutek tego, że "pomagała" mu konkurencyjna partia - a jak to wygląda w Polsce?]

Nie wiem, czy to dużo czy mało (ktoś wie?) bywałem na spotkaniach z kandydatami i wydaje mi się, że to są normalne ilości. W każdym razie w porównaniu z "nikt" - to na pewno dużo...


W każdym razie wydaje mi się, że ma tu działać efekt psychologiczny - narrator mówi mi, że "nie ma nikogo" ale przecież SAM widzę, że są jacyś ludzie, więc o co mu chodzi??


JA SAM STWIERDZAM, że są.

Jeżeli więc ktoś mówi, że kandydat nie ma poparcia - to zmyśla i ja to widzę.


Tak to ma działać??


W sumie ekipa Brauna powtarza tę samą narrację - i oczywiście jest to racja, jest to jak najbardziej w ich sytuacji słuszna narracja - skoro propaganda mówi, że partii nie ma, bo ma w sondażach np. 1 czy 3% i "się nie liczy", to trzeba pokazywać, że ludzie przychodzą, ludzie podpisują listy z poparciem i jest ich ponad 100 tysięcy, a nie 0, jak pokazują niektóre sondaże... 

Może to po prostu sprytny zabieg, a nie żaden "spisek". Może czat im to nawet doradził.


Trudno ocenić czy istnieje jakiś zwrot wyborców, czy nie, czy te sondaże są wiarygodne czy nie, 

słupki na ilustracji tefałenu są niemal dokładnie tego samego koloru co logo Konfederacji - ale i barwa listwy u góry ekranu jest niemal taka sama... 


Sprawdziłem, przeliczyłem, proporcje słupków są oddane niemal idealnie


Ten sam kolor słupków i loga Konfederacji sprawia, że to logo jakby niknie, granatowe słupki dominują na obrazie i mam wrażenie, że to logo Konfederacji niknie, jakby nie istniało, jakby oni nie byli uwzględnieni w sondażu. A więc taki sabotaż na Konfederatach.

Z drugiej strony krasko zaczyna mówić językiem Konfederatów... czyli jakby im pomaga.


Wg sondaży KO cieszy się największym poparciem, a jednocześnie, wg sondaży 60% respondentów twierdzi, że teraz, pod tymi rządami żyje im sie gorzej, niż za PiSu.


To o co tu chodzi??


Totalne pomieszanie, nie wiadomo, co jest prawdą, a co nie i pewnie o to tu chodzi.

Skoro kłamstwa się zgrały i ludzie odkryli, że są oszukiwani - totalna dezinformacja wchodzi na wyższy poziom, by jeszcze bardziej zamieszać ludziom w głowie.



Tak sobie myślę, że sitwom nawet nie wystarczy opętać kogoś, żeby zrealizować swoje zamierznia - ten opętany musi być jeszcze wiarygodny w tym, co ma  zrobić.



Trwa wojna na ukrainie, zanim zapadnie pokój może minąć jeszcze kilka miesięcy.

Prezydent Duda uratował nas od wojny z Rosją, kiedy ukraińska rakieta w Przewodowie zabiła dwóch ludzi.

Jeśli zwierzchnikiem sił zbrojnych zostanie jakiś niepoważny osobnik, istnieje ryzyko, że będzie chciał zrealizować swój chłopięcy nie-ludzki pomysł "wgniecenia Putina w ziemię" (to było w lutym 2024 roku - niemal dokładnie rok temu!)


Lepiej się wszyscy nad tym zastanówcie.



Mężczyźni na ukrainie umierają pod ruskim czołgiem, bo są zakładnikami sitwy, którą sobie demokratycznie wybrali do władzy - na własną zgubę.







nie ludzko znaczy nie ludzko








--------


katar przeszedł, został kaszel

to już tak chyba ze dwa miesiące


wtorek, 4 marca 2025

Kto jest kim?


No i to jest właśnie główny problem.



Tajne służby mają przewagę nad nami tym, że były i są tajne.

Mają przewagę w tym, że są zorganizowane w konkretne struktury.

Mają kontakty, podsłuchy, szpiegów, starają się być przewidujące i tak manipulują społeczeństwem, by ono pozostawało niedoinformowane i by nie utracić nad nim władzy.

Więc nie wiadomo, czy ten i ów działacz, nieważne czy starej daty czy nowej, nie działa w interesie służb złodziejskich i stricte wrogich społeczeństwu.


Piszę tu ogólnie, nie tylko w kwestii Rumunii.


Jedynym dość pewnym rozwiązaniem jest: dobrze, patriotycznie wychować dzieci i młodzież.


I czekać na efekty uważnie się WSZYSTKIEMU przyglądając...


tak jak zauważył to polski Prezydent Andrzej Duda:

















przedruk
tłumaczenie automatyczne


Poniższy artykuł nie wyraża mojej opinii o sytuacji w Rumunii - nadal tylko obserwuję. Wydaje mi się jednak, że sugerowanie wpływów Moskwy lub Chin jest opinią przesadzoną.

Zwracam uwagę na ilość wykrzykników, znamionujących emocje - tekst należy traktować z ostrożnością.






Bo nie wiemy - KTO JEST KIM?









Marius Oprea, historyk: "Stara Securitate postanowiła sama przejąć władzę, bezpośrednio. Bo Georgescu to ich człowiek! Do struktur wojskowych w rezerwie i na emeryturze, z których większość dojrzała w latach narodowego komunizmu, dołączył Calin Georgescu. Możemy mówić o armii Georgescu"



"Nie dysponujemy jeszcze wystarczającymi danymi, które wskazywałyby na to, że ten dżentelmen wchodził w skład struktur dawnego Securitate"




Matei Udrea 




Byli członkowie Securitate zgrupowani w stowarzyszeniach rezerwistów byłych pracowników służb wywiadowczych, wraz z rezerwistami z szeregów kadr MApN, zorganizowali się w niemal paramilitarne struktury propagandowe, które wspierają Calina Georgescu – mówi historyk Marius Oprea w wywiadzie dla aktual24.ro. Jesteśmy praktycznie świadkami ostatniej próby byłego Securyta, aby ponownie przejąć przywództwo w państwie rumuńskim, które kontrolowała nawet po 1989 roku, z ukrycia, a Calin Georgescu jest propagatorem tej okultystycznej siły i jej szpicą.

Podkreślając, że nie ma jeszcze żadnych namacalnych dowodów, Marius Oprea (61 lat) mówi, że "jego język, w tym mowa ciała, jeśli można tak powiedzieć, jest językiem oficera z byłego Securitate. To tak, jakbym zobaczył mojego byłego śledczego w osobie Calina Georgescu!".

Fuzja ze starym Securitate była w każdym razie naturalna, ponieważ kandydat ten promuje wartości narodowego komunizmu, nawet jeśli unika otwartego przyznania się do tego.

W łonie służb specjalnych toczy się obecnie walka między obozem reakcyjnym, wychowanym przez dawne Securitate w mentalności komunistycznej sprzed 1989 roku, a innym obozem o nowoczesnych, euroatlantyckich poglądach. Ten drugi obóz wydaje się jednak być w mniejszości, jak zaznacza Marius Oprea.

Historyk specjalizuje się w badaniach nad dawnym Securitate, które doskonale zna.

Napisał nawet pracę doktorską na temat "Rola i ewolucja Securitate (1948-1964)". Ale napisał też "Banalność zła. A History of the Securitate in Documents, 1949-1989" i koordynowała prace tomu "Sekuryści partii. Służba kadrowa PCR jako policja polityczna".

"Pedałowali na neolegionaryzmie w fałszywy sposób. Był to fałszywy cel rzucony na rynek dezinformacji przez same służby, w celu odwrócenia uwagi od realnego zagrożenia, jakie stanowią żołnierze wychowani w duchu narodowo-komunistycznym, którzy, choć są w rezerwie i na emeryturze, próbują teraz przejąć władzę. W awangardzie tej armii znajdują się struktury dawnej Securitate"









Matei Udrea: Panie Marius Oprea, dziękuję za uprzejmość, dzięki której udzielił mi Pan tego wywiadu. Uderzył mnie tekst opublikowany przez Pana/Panią 11 lutego na swoim osobistym koncie na Facebooku, w którym stwierdza Pan/Pani, że ten niezależny kandydat, Calin Georgescu, już wygrał, a wojsko poddało się Putinowi. Co miałeś na myśli?

Mariusz Oprea: Do tego, że ten kandydat jest wyraźnie promoskiewski, promując nasze wyjście ze struktur NATO i UE. Co więcej, oprócz jeszcze nie sprawdzonego jeszcze wystarczająco sprawdzonego wsparcia zewnętrznego, korzysta on przede wszystkim ze wsparcia wewnętrznego. Mam tu na myśli struktury wojska rezerwy i wojska w stanie spoczynku, zwłaszcza tych ze służb specjalnych, przede wszystkim tych z rumuńskiej służby wywiadowczej oraz struktur wojskowych z MApN w rezerwie. Wszyscy ci rezerwiści, z nielicznymi wyjątkami, dołączyli do Calina Georgescu, ponieważ jego propaganda budzi się wśród tych żołnierzy, z których większość dojrzewała w latach narodowego komunizmu, silna nostalgia za czasami minionymi. Czerpiąc z tych nostalgii, Georgescu dość łatwo ich przyciągnął, co świadczy o braku odpowiedniej edukacji na temat europejskich i euroatlantyckich wartości wśród wojskowych. Nie dziwię się nawet, jeśli mówię o rumuńskich służbach wywiadowczych. Na przykład w Akademii Wywiadowczej, dawnym Instytucie Wywiadu w latach 90., uczę obecnych oficerów ze struktur wywiadowczych w Rumunii byłych oficerów Securitate ze starymi stanami komunistycznej policji politycznej. Zarówno charakter, jak i treść, by tak rzec, w cudzysłowie, tych kursów były bardzo bliskie wartościom narodowo-komunistycznym. Pomijając marksistowską, komunistyczną stronę ideologiczną, nacjonalizm, powiedziałbym, że rozpętany, pozostał kultywowany, z akcentami protochronicznymi. Podobnie w strukturach Ministerstwa Obrony Narodowej. 

Albo, że tak powiem, wyprodukowało to na taśmie zwolenników nacjonalizmu w rumuńskich strukturach siłowych, zwolenników, którzy, raz umieszczeni w rezerwie i uwolnieni od przymusu nieuprawiania polityki, dołączyli do Calina Georgescu. To zapewnia temu kandydatowi niemal zmilitaryzowaną strukturę propagandową na terytorium. A efekty widać gołym okiem. Są znacznie silniejsi niż PSD, która ma podobną, powiedziałbym, że niemal zmilitaryzowaną strukturę organizacyjną na tym terytorium, jeśli chodzi o kampanie wyborcze. Ale Georgescu znacznie przewyższył tę partię pod względem niemal wojskowej organizacji kampanii wyborczej.



Matei Udrea: Panie Oprea, kiedy pana słuchałem, przyszło mi do głowy pytanie. Czy Calin Georgescu jest wytworem tych struktur rezerwistów, czy też sojusz rezerwistów z Calin Georgescu jest produktem jego kampanii? Innymi słowy, czy to on stworzył tę grupę wsparcia, czy to grupa rezerwistów stworzyła jego?

Mariusz Oprea: Prawda leży gdzieś pośrodku. Nie dysponujemy jeszcze wystarczającymi danymi, które wskazywałyby na to, że ten dżentelmen wchodził w skład struktur dawnego Securitate. Powiedziałbym jednak, że jego język, w tym mowa ciała, jest językiem oficera z dawnej Securitate. Wydaje mi się, że widzę mojego byłego śledczego w osobie Calina Georgescu! To jest wrażenie! To wrażenie, ale jeśli przyjrzymy się bardzo uważnie jego przemówieniu, to praktycznie promuje on wartości narodowego komunizmu, odsuwając na bok i nie pedałując na ideologii komunistycznej. Ale tutaj znajdujemy wszystkie inne elementy: nacjonalistyczny protochronizm, populistyczny język. Otóż Złoty Wiek zastąpił tym samym hasłem o komunistycznym rodowodzie, powiedziałbym, w którym stwierdził, że "oddajmy władzę ludowi", dość niejasnymi elementami, które przypominają również fragmenty programu PCR dla wykucia wielostronnie rozwiniętego społeczeństwa socjalistycznego.

"Jesteśmy również świadkami wojny międzypokoleniowej, między starymi oficerami Securitate, którzy przeszli do rezerwy, którzy obecnie są na emeryturze, którzy przez długi czas rządzili rumuńskim życiem politycznym z ukrycia, a nieco nowszymi oficerami Securitate, czyli ludźmi w służbach, którzy są wykształceni w duchu bliższym wartościom europejskim i euroatlantyckim. Ci drudzy wydają się jednak być w mniejszości"



Matei Udrea: Powiedziałbym, że nawet do Lenina. Są pewne elementy, w tym ten slogan z jedzeniem, wodą, energią.

Mariusz Oprea: Tak, tak, tak, oczywiście! Jest wiele elementów wykorzystanych przez Calina Georgescu i zaczerpniętych ze starej ideologii komunistycznej. Oczywiście, nie nazwany tak w programie, powiedzmy, komunistyczny. Miało to jednak wpływ na rozbudzenie nostalgii. Ktokolwiek zapyta w Rumunii, powie, że wcześniej było lepiej. Powiedziałbym, że to ogólny ludzki odruch, bo oczywiście wcześniej było lepiej, że przede wszystkim byliśmy młodsi. Ale jeśli mamy uczciwie przeanalizować, jak żyliśmy w czasach przed 1989 rokiem i jak żyjemy teraz, niezależnie od podwyżek cen, których ostatnio bezradnie jesteśmy świadkami, nie możemy mieć terminu porównania! Przede wszystkim mamy istotny komponent, mamy wolność! Wolność, która, jak widać, jest nawet zagrożona przez tego kandydata, którego nie waham się uważać za, jeśli nie samego siebie, to członka Securitate, w każdym razie bardzo zbliżonego mentalnie do dawnego Securitate. 

Moim zdaniem jesteśmy również świadkami wojny międzypokoleniowej, między starymi oficerami Securitate, którzy przeszli do rezerwy, którzy obecnie są na emeryturze, którzy przez długi czas dowodzili, kierowali rumuńskim życiem politycznym z cienia, a nieco nowszymi oficerami Securitate, czyli ludźmi w służbach, którzy są wykształceni w duchu bliższym wartościom europejskim i euroatlantyckim. Ci ostatni wydają się jednak być w mniejszości, jeśli mam sądzić po braku reakcji rumuńskich organów ścigania na kampanię niejakiego Calina Georgescu. 

Mniejszość i, niestety, nieco niefunkcjonalna, jeśli weźmiemy pod uwagę również fakt, że jednym z niewypowiedzianych kryteriów, które sprawdziło się przy doborze personelu do służb wywiadowczych w Rumunii, było członkostwo w wielkiej rodzinie Securitate. Ogólnie rzecz biorąc, trudno było zawiesić się w aktach, niezależnie od tego, czy było się synem, czy wnukiem byłego oficera wywiadu w związku z przyjęciem do tych struktur wywiadowczych Rumunii. To jest to, co mówię Wam na pewno, bo przykładów mam mnóstwo! Z tego powodu znajdujemy wszelkiego rodzaju krewnych, że tak powiem, między byłymi oficerami służb bezpieczeństwa a oficerami służb wywiadowczych w Rumunii. Albo wnuki i dzieci nie mogą potępiać swoich rodziców za ich polityczne wybory! A ci rodzice, którzy są obecnie w rezerwie, w strukturach wojskowych w rezerwie w służbach, są niezwykle aktywni pro-Georgescu! 

Na tym polega brak działań struktur siłowych przeciwko tej cichej armii Georgescu. Jest to mentalność, która z jednej strony została utrwalona, a z drugiej strony jest to zasadniczy fakt: stara Securitate postanowiła sama przejąć władzę, bezpośrednio! O to w tym wszystkim chodzi! Bo Georgescu to ich człowiek! I co sobie mówili? "Patrz, człowieku, tracimy lejce, tracimy wpływ, jaki mieliśmy na partie polityczne, poprzez które rządziliśmy z cienia losami Rumunii. Jesteśmy prowadzeni bezpośrednio, przez naszego człowieka!" Myślę, że o to w tym wszystkim chodzi! A spadkobiercy Securitate zabrali się teraz do pracy, że tak powiem, do bezpośredniego narzucenia swojej władzy politycznej w Rumunii.


Matei Udrea: Znakomicie przewidziałeś następujące dwa pytania, które miałem: dlaczego państwo nie reaguje na oczywiste operacje manipulowania opinią publiczną i jak ustawiają się ci, którzy są w czynnej służbie tajnych służb, po tym, jak opowiedziałeś mi o rezerwistach. Więc wszystko, co muszę zrobić, to...

Mariusz Oprea: Widzi pan, chciałbym wam powiedzieć jedną rzecz. Tak długo, jak stowarzyszenia rezerwistów i emerytowanych pracowników są pod patronatem służb, a w tych stowarzyszeniach zdarzają się takie rzeczy jak ten zapomniany gest, aby wznieść trojkę na cześć bohaterów oddziału Pitesti tego Stowarzyszenia Rezerwistów i Emerytowanych Kadr z SRI... Byłemu pułkownikowi SRI Dumitru Sovie nic się nie stało, troita jest na nogach i jest miejsce, jeśli można tak powiedzieć, dla gruzinów ze struktur emerytów ze struktur siłowych. Chciałabym powiedzieć państwu jeszcze jedną rzecz, która powinna dać nam do myślenia. 

Po krótkim sprawdzeniu stwierdziliśmy, że z jednej strony większość struktur wojskowych w rezerwie i na emeryturze jest kierowana przez ludzi, którzy wywodzą się z dawnego Securitate. Z nielicznymi wyjątkami! Co więcej, w przypadku rumuńskich służb wywiadowczych stwierdziliśmy, że około połowa szefów tych oddziałów została udowodniona przez CNSAS jako autorzy aktów policji politycznej w czasie, gdy działały one w Securitate! 

Albo tu pojawia się duży problem dotyczący legalności funkcjonowania rumuńskiej służby wywiadowczej przez tak długi czas. Ponieważ w ustawie o organizacji i funkcjonowaniu SRI jest wyraźnie powiedziane, że osoby, które były policjantami politycznymi, nie mogą należeć do SRI! W jaki sposób zostały sprawdzone? Kto je sprawdzał? Kto jest odpowiedzialny za to, że tak wielu oficerów rumuńskich struktur wywiadowczych było w rzeczywistości oficerami Sadea Securitate?

Zabezpiecz oficerów, którzy teraz nie wahają się dołączyć do swojego kandydata Calina Georgescu! I nie tylko oni! Pomyśl o strukturach informacyjnych, którymi kierowali i koordynowali przez tak długi czas! Jeśli pomnożymy, powiedzmy, 10 000 żołnierzy i oficerów wywiadu przez tych, którymi dowodzili w czasie, możemy mówić o armii Georgescu!

"Nie ma wątpliwości, że Moskwa próbowała tankować różnymi kanałami i wspierać to, co się dzieje. Ale jest tu jeszcze jeden operator, o którym widzę, że nikt o nim nie pomyślał. To, co wydarzyło się w ostatnim tygodniu przed wyborami, wykracza nawet poza możliwości operacyjne służb Moskwy. Myślę, że w ostatniej chwili Georgescu otrzymał niespodziewany wiatr w rufę od Chin"


Matei Udrea: To bardzo wymowny fresk, który robisz na temat tego, co dzieje się w Rumunii. Z moich obserwacji wynika, że tak jak Pan to opisało, jest to organizacja bardzo bliska lub bardzo podobna do tej, którą mamy w Rosji.

Mariusz Oprea: Powiedziałbym, że jest to organizacja niemal paramilitarna, do której dochodzą oczywiście te elementy malowniczości dotyczące armii Potry i tak dalej. Pedałowali na neolegionaryzm w fałszywy sposób. Moim zdaniem był to fałszywy cel, rzucony na rynek dezinformacji przez same serwisy. Bo w Rumunii nie ma realnej siły tych grup neolegionowych. Są raczej nostalgiczni, ilu ich jeszcze żyje, albo są potomkami nostalgików, byłych wówczas legionistów. To prawda, że istnieje kult Zelea Codreanu, są ludzie, którzy starają się go cenić, ale tylko z historycznego punktu widzenia. Jeśli mówimy o akcji politycznej, to cóż, ona tak naprawdę nie istnieje! Moim zdaniem jest to fałszywy cel, mający na celu odwrócenie uwagi od realnego zagrożenia, jakie stanowią żołnierze wychowani w duchu narodowo-komunistycznym, którzy, choć w rezerwie i na emeryturze, teraz próbują przejąć władzę, a w awangardzie tej armii znajdują się struktury dawnego Securitate. Ale tym razem uścisnęli sobie dłonie również z samymi wojskowymi! Dawna wrogość między Dinamo a Steauą już nie istnieje. Wszyscy są w armii Georgescu!

Matei Udrea: Z tego, co mówisz, rozumiem, że operacja, która miała miejsce w listopadzie, niekoniecznie była operacją obcego państwa, a mianowicie Rosji, ale operacją przeprowadzoną przez te struktury.

Mariusz Oprea: Wiązało się to oczywiście także ze wsparciem zagranicznym, bo to, co dzieje się w Rumunii, jest na rękę Moskwie. Nie ulega wątpliwości, że Moskwa stara się różnymi kanałami podsycać to, co się dzieje. Ale jest tu jeszcze jeden operator, o którym widzę, że nikt o nim nie pomyślał. Myślę, że to, co wydarzyło się w ostatnim tygodniu przed wyborami, wykracza nawet poza możliwości operacyjne moskiewskich służb. Myślę, że w ostatniej chwili do Georgescu trafił niespodziewany wiatr w rufę od Chin. Ponieważ wszystkie te armie trolli, które były uśpione przez 4-5 lat w różnych sieciach i gniazdach trolli, nagle reaktywowane, mogą należeć tylko do administratora sieci, którym w rzeczywistości są komunistyczne Chiny! 

Myślę, że taki kandydat na prezydenta Rumunii spodobałby się nie tylko Moskwie, ale także Chinom. Albo ten operator cienia, który dał, że tak powiem, ostatni impuls w kierunku wyprzedzenia Calina Georgescu, mogą być Chinami.

"Nie jestem szczególnie zaniepokojony ewentualnością dojścia do władzy Calina Georgescu. Kiedy Rumuni zobaczą, że nie poprawiają sytuacji tylko poprzez chodzenie nogami w trawie, oddychanie świeżym powietrzem i picie źródlanej wody, wtedy kariera polityczna Georgescu również się skończy! Nie sądzę, aby Georgescu był w stanie dokończyć pełną kadencję jako prezydent".


Matei Udrea: Mówił pan o niemal paramilitarnym wsparciu, jakie Calin Georgescu otrzymuje od stowarzyszeń rezerwistów ze starej Securitate i od służb. Stąd jego bezczelność w gróźb w programach, do których jest zapraszany, i wsparcie, jakie otrzymuje od niektórych stacji telewizyjnych?

Mariusz Oprea: Tak, tak! Mówimy tu również o fanatycznym entuzjazmie, który co jakiś czas wybucha wśród Rumunów, jeśli przypomnimy sobie armię gospodyń domowych, które biły im brawo jak górnicy w dniach 13-15 czerwca 1990 r. i tak dalej. W najnowszej historii Rumunii jest wiele takich epizodów, w których widzimy, że entuzjazm łatwo może przerodzić się w fanatyzm. Jednak gdy tylko ów fanatyzm podnosi człowieka, jak szybko może go zniszczyć, może obrócić się przeciwko niemu. Nie martwię się zbytnio o ewentualność dojścia do władzy Calina Georgescu! Ponieważ, będąc praktycznie pozbawionym rozwiązań, które doprowadziłyby do spełnienia przynajmniej jednej dziesiątej jego obietnic, jego kult szybko zostanie wysadzony w powietrze właśnie przez wielkość złożonych obietnic! Kiedy Rumuni zobaczą, że nie poprawiają sytuacji tylko poprzez chodzenie nogami w trawie, oddychanie świeżym powietrzem i picie źródlanej wody, wtedy kariera polityczna Georgescu również się skończy!

Matei Udrea: Czy nie może być za późno?

Mariusz Oprea: Nie wydaje mi się. Nie sądzę, aby Georgescu był w stanie dokończyć pełną kadencję jako prezydent.

Matei Udrea: Ale widzisz, że jest w stanie wygrać.

Mariusz Oprea: Tak, zdolny do wygranej, tak! Ale pomyślcie, że on nie ma większości w parlamencie, pomyślcie, że nie ma żadnych narzędzi, aby spełnić główną obietnicę, którą złożył, a która brzmi tak: "Oddajmy władzę ludziom!".

Matei Udrea: Cóż, obiecał wiele... Że rozwiąże partie, że od pierwszego dnia zlikwiduje tych, którzy są z Sorosem, że znacjonalizuje fabryki, że wyrzuci korporacje z kraju, że zamknie hipermarkety, że prowadzi przemysł konopny i że eksportuje wodę. Obiecał wiele.

Mariusz Oprea: Nie ma mowy! Nie może tego zrobić, bo nie ma rządu! Tylko wtedy, gdy wymusi przedterminowe wybory, co znowu jest bardzo trudne, ale nawet w tych przedterminowych wyborach nie ma pewności, że będzie w stanie kontrolować rząd. A rząd, który zdecyduje się na takie środki, uważa, że szybko doprowadzi to do deprecjacji rumuńskiej gospodarki. Według moich szacunków, tylko prosty wybór Calina Georgescu na prezydenta Rumunii doprowadzi w ciągu kilku miesięcy do niemal podwojenia stosunku lego do euro i dolara. Albo w sposób wyraźny i bezpośredni doprowadzi to do wpływu na gospodarkę Rumunii i na standard życia. Tylko jego wybór na prezydenta! Strukturalnie gospodarka nie będzie w stanie zmienić się z dnia na dzień. A tym bardziej obietnica oddania władzy ludziom.

"Myślę, że trumpizm, tak oklaskiwany przez kręgi konserwatywne, dość szybko się wygasł i nadal słabnie, przynajmniej w Europie. Coraz więcej konserwatywnych środowisk stara się zdystansować od tego Trumpa, którego odkrywają z lekkim zdumieniem. Teraz Europa przygotowuje swoją broń do kontrataku w obliczu tej ofensywy trumpizmu w Europie, trumpizmu, który dla nas wygląda bardzo podobnie do putinizmu!


Matei Udrea: Mam jeszcze dwa pytania. Pierwszym z nich jest to, jak widzi Pan/Pani w tym kontekście, który mi pan opisała, pozorną ingerencję administracji Trumpa w wybory w Rumunii, pojawienie się wpływowych osób blisko kręgu władzy Trumpa, oświadczenia Elona Muska i tak dalej. Wiemy, że nie jest to zwyczaj dyplomatyczny na całym świecie. Nawet jeśli są niezadowolenia, są kanały dyplomatyczne, jest to transmitowane na różne sposoby, różne postacie wydają się nie krzyczeć, pisać na portalach społecznościowych...

Mariusz Oprea: Myślę, że trumpizm, tak oklaskiwany przez kręgi konserwatywne, dość szybko osłabł i nadal słabnie, przynajmniej w Europie. Coraz więcej konserwatywnych środowisk stara się zdystansować od tego Trumpa, którego odkrywają z lekkim zdumieniem. Nie zapominajmy, że te prądy – woke, poprawność polityczna i inne – przyszły do nas ze Stanów Zjednoczonych do Europy! Teraz widzimy, jak Trump obwinia za to Europę. Soros nie mieszka w Europie! Posunięcie Trumpa w sprawie Europy jest nieuzasadnione. Kultywowanie stylu podobnego do jego i kultywowanie autorytarnych przywódców w krajach europejskich nie sądzę, by w ogóle odniosło sukces. Bo takich przywódców, może z wyjątkiem Viktora Orbána – który potrafił prowadzić politykę, moim zdaniem, niezwykle korzystną dla Węgier w stosunku do Brukseli i w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi – nie ma. Nie ma klonów Victora Orbána, których Trump mógłby wesprzeć w dojściu do władzy w krajach europejskich. Lider niemieckiej AfD czy rumuński Calin Georgescu dalecy są od postaci Orbána. A wszystkie próby administracji Trumpa, by odegrać jakąś rolę na europejskiej scenie politycznej, zostały, że tak powiem, wysadzone w powietrze przez przemówienie wiceprezydenta Vance'a w Monachium, które było swego rodzaju odsłonięciem planów. Albo teraz Europa przygotowuje swoją broń do kontrataku w obliczu tej ofensywy trumpizmu w Europie, trumpizmu, który dla nas jest bardzo podobny do putinizmu!

Matei Udrea: Panie Oprea, ostatnie pytanie. Widziałem, że w swoich postach jest Pan krytyczny wobec Unii Europejskiej. Jak myślisz, jakie są szanse na to, że w przyszłości, powiedzmy w połowie lub za dekadę lub dwie, zostanie zrealizowana formuła Stanów Zjednoczonych Europy? By obecna Unia Europejska ewoluowała w kierunku struktury federalnej, takiej jak Stany Zjednoczone Ameryki.

Mariusz Oprea: Oznaczałoby to jeszcze większą rezygnację z suwerenności, co nie sądzę, aby było możliwe w bliższej lub średniej przyszłości. Ale co się dzieje i co się stanie, ponieważ, jak mówiłem, zawsze widzę pełną stronę szkła, Unia Europejska przestanie być czymś w rodzaju nowego ZSRR, jak to określił mój nieżyjący już przyjaciel Władimir Bukowski. Mam na myśli całą tę lawinę nadnorm pochodzących z Brukseli i głupoty jak mąka z karaluchami czy ogłuszenie świni i tak dalej. Wszelkiego rodzaju tego rodzaju aberracje, które nie uwzględniają specyfiki każdego kraju, gdy myśli o nich armada bardzo dobrze opłacanych i niezwykle licznych biurokratów w Brukseli, myślę, że takie dyrektywy wkrótce przejdą do historii. Ponieważ, jeśli się nie zreformują, Unia Europejska i biurokraci w Brukseli – mogą być na różne sposoby, ale nie są głupi – zdają sobie sprawę z tego, że pod tym rosnącym wpływem suwerenności w Europie nastąpi cała seria wyjść z Unii Europejskiej. Albo nie mogę ryzykować czegoś takiego! 

To, co widzę, to złagodzenie, że tak powiem, norm europejskich, a w szczególności traktowania mniej potężnych gospodarczo krajów w Europie. W tym, co dzieje się obecnie na szczeblu europejskim, widzę większą szansę dla Rumunii. Wiele lat temu, powiedzmy rok przed pandemią, nawet w trakcie pandemii, czy można sobie wyobrazić rumuńskiego premiera, który spokojnie udaje się do Brukseli, aby negocjować PNRR i kamienie milowe w PNRR, którym zawsze jesteśmy dłużni i nie możemy ich spełnić i otrzymać prawie wszystkiego, o co prosił?

"Myślę, że potrzebujemy takiej lekcji jak Calin Georgescu, aby ostatnia pozostałość komunizmu wyszła z naszych kości. Gdybyśmy nie mieli lustracji, mamy Georgescu! A po Georgescu wszystko będzie toczyło się normalnie, moim zdaniem. A więc całe zło na dobre!"


Matei Udrea: Tak, z tego punktu widzenia jest to zmiana nastawienia.

Mariusz Oprea: Jest to większe rozluźnienie, wyrzeczenie się całego szeregu obyczajów i nonsensów, które zostały ujęte w samych obowiązujących przepisach Brukseli. Od zajmowania się formułami, które nie zawierają już mamy i taty i tak dalej. Wszelkiego rodzaju rzeczy związane z progresywizmem, powiedzmy, niemal okrutnym, importowane przez Brukselę z wielkich ośrodków wywiadowczych w Stanach Zjednoczonych, z wielkich amerykańskich uniwersytetów. Gdzie i tam ta epoka się skończyła, gdy progresywizm ustąpił miejsca antysemityzmowi.

Matei Udrea: Tak, pamiętamy. Po 7 października 2023 r.

Mariusz Oprea: Z okazji wybuchu konfliktu w Strefie Gazy. A więc to już koniec! Ponieważ żydowscy finansiści tych postępowych prądów zrobili krok wstecz.

Matei Udrea: Byli trochę przestraszeni, zgadza się.

Mariusz Oprea: W takim kontekście, z Georgescu czy bez niego, Rumunia nie ucierpi zbytnio, moim zdaniem. Myślę, że taka lekcja w stylu Calina Georgescu też jest nam potrzebna, żeby z naszych kości wyszła ostatnia pozostałość komunizmu. Gdybyśmy nie mieli lustracji, mamy Georgescu! A po Georgescu wszystko będzie toczyło się normalnie, moim zdaniem. A więc całe zło na dobre!

Matei Udrea: Dziękuję za ten zastrzyk optymizmu na samym końcu dyskusji.

Mariusz Oprea: Tylko dobrze!









aktual24.ro/interviu-marius-oprea-istoric-vechii-securisti-au-decis-sa-preia-ei-insisi-in-mod-direct-puterea-pentru-ca-georgescu-e-omul-lor-structurile-militarilor-in-rezerva-si-retragere-majorita/


Prawym Okiem: Wzywam moich rodaków by przejrzeli na oczy i zrozumieli o co toczy się ta gra.




piątek, 3 stycznia 2025

Rumunia - opinie





przedruk
tłumaczenie automatyczne









RUMUNIA 2024:

Ukradli demokrację i nie wiedzą, co z nią zrobić!


31 grudnia 2024 r., 

autor: Dan Tomozei



Prezydent Iohannis, rząd PSD-PNL-UDMR – uzgodniony przez Komisję Europejską pod przewodnictwem Ursuli von der Leyen i Departament Sprawiedliwości ukradli Rumunii demokrację, a teraz nie wiedzą, jak i co robić.

Absolutnie wszystkie wypowiedzi i oskarżenia, które doprowadziły do unieważnienia całego procesu wyborów prezydenckich, okazują się być CZYSTYMI WYMYSŁAMI. Żadna instytucja państwowa: Prezydent, parlament, służby wywiadowcze, prokuratura, policja nie przedstawiły absolutnie żadnych dowodów na potwierdzenie oskarżeń i uzasadnienie unieważnienia wyborów z 6 grudnia.

Żadne oskarżenie przeciwko kandydatowi Calin Georgescu (na zdjęciu) nie zostało udowodnione przez instytucje, które uruchomiły wyjątkową akcję w stanach uznanych za demokratyczne: anulowanie procesu wyborczego w pełnym rozkwicie!

Współudział i burzenie fundamentów demokracji w Rumunii i Unii Europejskiej się tak daleko, że WYMIAR SPRAWIEDLIWOŚCI w Rumunii, poczynając od Trybunału Konstytucyjnego i sądów, przerzuca odpowiedzialność, nakazuje odroczenie rozpraw sądowych, odrzuca wnioski o przedstawienie dowodów, które doprowadziły do unieważnienia prawa Rumunów do SWOBODNEGO WYBORU w demokracji.

Prawnicy reprezentujący Calina Georgescu w sądzie skarżyli się na brak dowodów w sprawie, próby ingerencji i naciski w procesie, ale także brak przejrzystości aktu procesowego zgodnie z prawem Rumunii, kraju członkowskiego UE i NATO.

Wszystkie te fakty wpędzają Rumunię w dyktaturę, która kształtuje się w Unii Europejskiej, unii, która ma coraz mniej wspólnego z DEMOKRACJĄ, z PRAWAMI i WOLNOŚCIAMI, które rości sobie i narzuca w stosunku do państw określanych mianem autorytarnych lub dyktatur.

Prezydent i rząd w Bukareszcie, podporządkowani obcym interesom, obawiają się uczciwego procesu wyborczego! Istotnym argumentem jest poparcie społeczne, jakim cieszy się Calin Georgescu, ale przede wszystkim wzrost sympatii partii nacjonalistycznych.



Powiedziałem wcześniej: jedynym usprawiedliwieniem dla niezdolności przywódców Unii Europejskiej do poprowadzenia Europy na uczciwą, demokratyczną ścieżkę, w interesie własnych obywateli, jest stały i fałszywy temat: "Rosja Putina".

Putin jest winny, ponieważ demokracja i prawo Europejczyków do głosowania nie są rozumiane w UE i w Komisji Europejskiej! Putin nie pozwala Rumunom głosować swobodnie! Putin nie pozwala Europie się rozwijać! Mały...

Dlatego dziś, pod koniec 2024 roku, Rumunia ma urzędującego nielegalnego prezydenta, prezydenta, który mianuje tego samego premiera, który jest intelektualnie niezdolny do prowadzenia precla.

To dlatego Francja i Gruzja mają nielegalnych prezydentów, którzy odmawiają odejścia z urzędu.

To dlatego Niemcy mają nielegalnego kanclerza, który odmawia odejścia z urzędu i w porozumieniu z prezydentem kraju rozwiązuje parlament, rozpisując przedterminowe wybory.

Dlatego na Ukrainie stoi wygasły prezydent, przedłużony przez wojnę Putina, finansowany przez USA-UE, prezydent niezdolny do zrozumienia, że niszczy swój kraj.

Putin jest również winny, ponieważ Europejczycy na Słowacji, w Republice Mołdawii, na Węgrzech, w Austrii, Niemczech i Włoszech od stycznia 2025 r. pozostaną bez taniego rosyjskiego gazu.

Absolutnie wszystko jest z powodu putinowskiej Rosji, a nie z powodu europejskich przywódców kontrolowanych przez interesy USA i międzynarodowych korporacji, które prowadzą Unię Europejską w gospodarczym i społecznym chaosie.

Kiedy przywódcy Europy i Rumunii traktują dziesiątki i setki milionów Europejczyków jako niezdolnych do myślenia, przywódcy ci muszą zostać usunięci ze stanowisk i postawieni przed sądem za uzurpację interesu publicznego dla osobistych korzyści, za uzurpację skradzionych i zakazanych praw i wolności, za tworzenie grup przestępczych, które przywłaszczają demokrację i zasoby publiczne z podatków i podatków.


Europejscy przywódcy stali się niedemokratyczni, a jedynym rozwiązaniem jest radykalna zmiana, tak szybko, jak to możliwe, tak aby Europejczycy mogli odzyskać wolność i prawo do SWOBODNEGO decydowania!

W przypadku Rumunii pilne jest, aby prezydent został wybrany w demokratycznych wyborach, pilne jest, aby zarządzanie i dyplomacja służyły interesom Rumunów, pilne jest, aby wszystkie decyzje polityczne i budżetowe stały się przejrzyste... Jeśli nadal można twierdzić, że nasz kraj jest demokracją, a nie dyktaturą!



"Chcę podziękować Rumunom, którzy siedzieli i czekali na tę decyzję dzisiaj, którzy pozostali na lodzie, byli cierpliwi. Po 35 latach jestem przekonany, że w Rumunii panuje sprawiedliwość. Ze zdumieniem obserwowałem, że żaden z oskarżonych nie miał żadnych dowodów, żadnych, żadnych. Odmówili oni jakiejkolwiek klauzuli proceduralnej, więc również odmawiają swojej obecności w tym miejscu.

Poza tym kilka dni temu były prezydent Klaus Iohannis oświadczył wprost, że nie ma dowodów, są tylko podejrzenia. W związku z tym we wszystkim, co było dziś omawiane, Trybunał zdecydował, że wyrok zostanie wydany tak szybko, jak to możliwe, w terminie, który będziemy mieli tak szybko, jak to możliwe. Czekamy na słuszną i konkretną sprawę godności i honoru narodu rumuńskiego.

Dziękuję z całego serca za wszystko, co wydarzyło się do tej pory, dziękuję narodowi rumuńskiemu, który jest tak licznie obecny (...) Już zapisaliśmy się w historii, ponieważ dowiodła tego droga jedności narodu rumuńskiego. Mam nadzieję na zawodowy wymiar sprawiedliwości, a nie na sprawiedliwość polityczną.

35 lat temu 1116 młodych ludzi zginęło za najważniejsze wyznanie wiary – wolne wybory. Po 35 latach jesteśmy w stanie ponownie ustanowić dyktaturę. Chodzi mi o to, że 35 lat temu byliśmy znani jako najodważniejsi ludzie, którzy obalili dyktaturę. Po 35 latach możemy być znani jako ci, którzy przywrócili dyktaturę


– powiedział wczoraj Calin Georgescu przy wyjściu z sali sądowej, na której odroczono proces w sprawie nadużycia unieważnienia wyborów prezydenckich w 2024 roku.








Pojedynczy człowiek zatrząsł systemem klientelno-kolonialnym w Rumunii


8 grudnia 2024 r., 

autor: Dan Tomozei





Kolejne przekleństwo,, złodziej państwowych domów, dłużnik setek tysięcy euro do budżetu państwa, zamiast postawić przed sądem na proces, za eksmisję z przestrzeni publicznej, jeździ po Rumunii, bezprawnie przedłuża swój mandat.
Klaus Iohannis może sobie na to wszystko pozwolić dzięki współudziałowi liderów PSD-PNL-USR-UDMR. System jest lojalny wobec dyktatorskiego prezydenta, zaprzedanego obcym interesom, zdolnego do pogrążenia Rumunii w chaosie i krwi, tylko po to, by uchronić się przed nadciągającą zagładą.

Iohannis potrzebuje czasu na przedawnienie czynów przestępczych popełnionych wspólnie z żoną. Z tego powodu, ale także dlatego, że jest żywotnie powiązany z interesami globalistów, Iohannis jest gotów eskalować napięcia wewnętrzne, aby przyczynić się do zaostrzenia napięć regionalnych. Bez zwrócenia się o konsultacje z Rumunami, bez ogłaszania decyzji podjętych w imieniu Rumunów, łamiąc prawo i konstytucję, nadużywając przedłużania mandatu, który wygasa za kilka dni.



Piszę o Iohannisie od 1998 roku, kiedy zrozumiałem, że był on częścią wielkiego napadu na nieruchomości zaplanowanego w Sybinie przy współudziale byłego sojuszu CDR, który miał na stanowisku ministra sprawiedliwości Gavrila Dejeu, oszusta jak wielu innych, który z śmiertelnego przeciwnika Băsescu stał się jego wspólnikiem.

Przy wsparciu i naiwnym, kolejnym współudziale Băsescu, Năstase, Antonescu, Tariceanu, Ponty... Iohannis skończył na Sibiu, budując fałszywy wizerunek za publiczne pieniądze, kupując lokalną prasę.

Nigdy nie wyobrażałem sobie, że Rumunia może zostać sprowadzona do poziomu prowincjonalnego miasteczka, którego mieszkańcy żyją jak w średniowieczu w porównaniu z pretensjami XXI wieku, miejscowi, którzy ze zdumieniem patrzą na akrobatów przedstawianych jako wysoka sztuki teatralnej, spiętrzone i wymieszane do tego stopnia, że anulują tożsamość i dumę z siebie.

Wraz z wyborem Iohannisa na prezydenta, proces degradacji instytucjonalnej, z niszczycielskimi skutkami dla społeczeństwa, doprowadził Rumunię na skraj osobistej dyktatury zbrodniarza Klausa Iohannisa.

Unieważnienie wyborów prezydenckich, po ich uprawomocnieniu i ponownym zatwierdzeniu, jest ostatnim dowodem w tym względzie. Dyktatura personalna prowadzona przez Iohannisa jest możliwa przy wsparciu i współudziale armii, instytucji siły i partii parlamentarnych, które przekształciły demokrację w breloczek, na którym zostały powieszone: nadużycie, siła, ograniczanie praw i wolności, w imię ochrony demokracji!

Nie dziwi mnie liczba intelektualistów, którzy popierają nowe nadużycia. To ci sami, którzy byli "intelektualistami Băsescu", ci, którzy stanęli w kolejce za Iohannisem, który im się przeciwstawiał, dopóki nie zaczęli go przeklinać, ci sami, którzy popierali nadużycia związane z pandemią, a teraz miażdżenie prawa do wolnych wyborów!

System i intelektualiści zbyt często i oportunistycznie zmieniający się upadali na jednego człowieka: Călin GEORGESCU. Stoimy w obliczu lawiny oszustw, zdrad, chaosu, amnezji politycznej i administracyjnej.

Jeden człowiek zachwiał bezpieczeństwem, spokojem i rusztowaniem systemu klientalno-kolonialnego narzuconego w Rumunii przez Băsescu, Iohannisa, PSD-PNL-USR-UDMR.
Przeciwko jednemu człowiekowi cały system został wywrócony do góry nogami.

Hieny "wolnej prasy", finansowanej z budżetu państwa, gryzą bez cienia skrępowania, zlewając się właśnie ze wszystkimi tymi, których jeszcze wczoraj atakowały i oskarżały o korupcję, sprzedawanie kraju, brak moralności.

Lektura proponowana przez rumuńską prasę jest OGROMNĄ KRZYWDĄ dla wizerunku Rumunii, tym bardziej, że kłamie, zniekształca, dezinformuje i strasznie wyolbrzymia.

Z prasy rumuńskiej przetłumaczonej przez wszystkie ambasady akredytowane w Bukareszcie, przetłumaczonej i przejętej przez wszystkie zagraniczne agencje prasowe można wywnioskować, że Rumunia znajduje się w bezpośrednim niebezpieczeństwie ze strony faszystów, nazistów, legionistów, antysemitów. NIC BARDZIEJ MYLNEGO!

W dzisiejszych czasach w Rumunii publiczne pieniądze, instytucje i funkcje publiczne są wykorzystywane do niewyobrażalnych nadużyć, niezgodnych z demokracją.
Setki Rumunów przyprowadzono na policję, w towarzystwie niebezpiecznych przestępców, za proste krytyczne wiadomości sprzeczne z reżimem Iohannisa-PSD-PNL! Jest to część nadużyć zgodnych z reżimami dyktatorskimi, w które Rumunia może wpaść, o ile PRAWO jest łamane przez sam Trybunał Konstytucyjny, upolitycznioną instytucję, zdyskredytowaną przez własne, kolejne, sprzeczne decyzje, niemożliwą do wpasowania w literę prawa.

Jednemu człowiekowi udało się tego wszystkiego dokonać dzięki strategii i inteligencji, których brakuje wszystkim tym, którzy nie rozumieją, że Rumuni mogą i mają prawo wybierać swoich przywódców samodzielnie i swobodnie. To nie może być zrozumiane i zaakceptowane przez Iohannisa, Ciolacu, Ciucă, Lasconiego... Przywódcy szumowin, promowani i chronieni przez globalistyczny system kontrolowany przez Sorosa, przez biurokrację w Brukseli, przez międzynarodowe korporacje, które nie wyobrażają sobie nie okraść Rumunii i Rumunów z ich własnych zasobów, przez ostatnie pieniądze połknięte przez sieci sklepów, w których sprzedawane są zagraniczne produkty.







dantomozei.ro/2024/12/08/un-singur-om-a-zdruncinat-sistemul-clientelar-colonial-din-romania/

dantomozei.ro/2024/12/31/romania-2024-au-furat-democratia-si-nu-stiu-ce-sa-faca-cu-ea/



poniedziałek, 30 grudnia 2024

Zagrożone wybory prezydenckie w Polsce.






W zeszłym miesiącu w Rumunii doszło do zamachu stanu - tam właśnie odwołano II turę wyborów prezydenckich, bo I turę wygrał "nieodpowiedni" kandydat.


Ledwo tydzień temu 22 grudnia pisałem:


 
Zamach stanu w Rumunii

Patrzcie co tam się dzieje, bo za chwilę...







przedruk




Zagrożone wybory prezydenckie w Polsce. Startuje wielki Ruch Ochrony Wyborów


"Niezwykle ważnym jest, aby przypilnować wyborów prezydenckich. One muszą być przypilnowane przy urnach. W związku z tym, jako sztab Karola Nawrockiego, obywatelskiego kandydata na prezydenta, ruszamy z budową wielkiego Ruchu Ochrony Wyborów" - poinformował dziś podczas konferencji prasowej szef sztabu wyborczego obywatelskiego kandydata na prezydenta RP - Karola Nawrockiego, Paweł Szefernaker. Na czele ruchu stanie Przemysław Czarnek.


Ruch ochrony wyborów

Dziś chwilę po godz. 12:00 odbyła się konferencja prasowa sztabu wyborczego Karola Nawrockiego. Szef sztabu, Paweł Szefernaker, wymienił bezprawne działania koalicji 13 grudnia. Zwrócił szczególna uwagę także na zagrożoną przyszłość wyborów prezydenckich, o czym coraz głośniej mówią politycy i środowisko ekipy Donalda Tuska.

Dziś mamy najgorszy rząd w historii. Rząd, który w sondażach dołuje. Dziś pojawiła się informacja, że blisko 60 proc. Polaków negatywnie ocenia działania premiera. I rząd, który nie podejmuje decyzji takich, na jakie Polacy czekają. Rząd, który podjął działania nielegalne, związane z przejęciem prokuratury, związane z nielegalnym przejęciem mediów publicznych. Rząd, który będzie chciał zrobić wszystko, aby rządzić jak najdłużej, pomimo tego, że jest negatywnie oceniany przez Polaków.

– mówił na początku Szefernaker.

I kontynuował: "w związku z tym, niezwykle ważnym jest, aby przypilnować wyborów prezydenckich. One muszą być przypilnowane przy urnach. W związku z tym, jako sztab Karola Nawrockiego, obywatelskiego kandydata na prezydenta, ruszamy z budową wielkiego Ruchu Ochrony Wyborów. Wiele przesłanek, które pojawiają się w przestrzeni medialnej - choćby wypowiedź sprzed 2 dni prof. Zolla, który powiedział: "możemy mieć sytuację, że osoba wybrana nie będzie mogła objąć urzędu".




---------





Jeśli prezydent nie podpisze ustawy, która reguluje sytuację wokół Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego to grozi mu Trybunał Stanu - oznajmił były prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzej Zoll. 


Na jego wypowiedź zareagował były wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński. 

Polityk wskazał, że choć słowa konstytucjonalisty są nieprawdziwe, to nie oznacza, że nie przydadzą się obecnie rządzącym.


Politycy obecnie rządzący postanowili nie uznawać Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. Twierdzą, że nie ma tam sędziów. Nie przeszkadzało im jednak, gdy to ta właśnie izba zatwierdziła wyniki wyborów, w wyniku których zostali posłami czy senatorami. Ta sama Izba ma zadecydować o ważności wyborów prezydenckich w 2025 roku. 

Na temat sytuacji wokół Izby wypowiedział się w sobotę na antenie TVN 24 były prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Andrzej Zoll. jego zdaniem wynika ona z "nadużywania czy łamania konstytucji przez poprzednią władzę". Jego zdaniem do czasu wyborów musi zostać przyjęta nowa ustawa.

Stwierdził, że jeśli prezydent Andrzej Duda się na to nie zgodzi, może ponieść odpowiedzialność karną.


"Stanowisko prezydenta, który by nie podpisał ustawy doprowadzającej do zgodności ustawy z konstytucją to jest nie tylko łamanie przez prezydenta konstytucji, ale to jest sytuacja, która kwalifikuje się do odpowiedzialności prezydenta przed Trybunałem Stanu albo w ogóle przed sądem na podstawie przepisów Kodeksu karnego"

– oznajmił.



Jego słowa skomentował były wiceszef MSZ Paweł Jabłoński. Polityk wskazał na oczywistą sprzeczność w wypowiedzi byłego szefa TK.


"Prof. Zoll stwierdził w TVN24, że odmowa podpisania ustaw PO przez prezydenta to łamanie konstytucji – za które grozi sąd karny. A. Zoll oczywiście mówi nieprawdę: Prezydent ma KONSTYTUCYJNE prawo veta"

– podkreślił.



Oznajmił jednak, że "Tusk i Bodnar pewnie spróbują to wykorzystać".




--------------------





Możemy mieć sytuację, że osoba wybrana nie będzie mogła objąć urzędu – powiedział prof. Andrzej Zoll o wyborach prezydenckich.





Prof. Zoll przekonywał w sobotę na antenie TVN24, że "stoimy przed bardzo poważnym kryzysem konstytucyjnym".

Były prezes Trybunału Konstytucyjnego, były rzecznik praw obywatelskich i były przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej odniósł się w ten sposób do zamieszania wokół Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, która będzie orzekać o ważności wyborów prezydenckich.

Według niego do tego czasu musi zostać przyjęta nowa ustawa w tej sprawie. Dodał, że jeżeli prezydent Andrzej Duda by jej nie podpisał, to w przyszłości mógłby stanąć przed Trybunałem Stanu.


Prof. Zoll: Tu będzie problem w maju

– Musi być uznanie, że przepis, który daje tę kompetencję (orzekania o ważności wyborów – red.) Izbie Kontroli Nadzwyczajnej, musi zostać zmieniony. Ale to trzeba zrobić ustawą. Tu będzie problem w maju, dlatego że możemy mieć sytuację, że osoba wybrana nie będzie mogła objąć urzędu – podkreślił Zoll.

– Stanowisko prezydenta, który by nie podpisał ustawy doprowadzającej do zgodności ustawy z konstytucją to jest nie tylko łamanie przez prezydenta konstytucji, ale to jest sytuacja, która się kwalifikuje do odpowiedzialności prezydenta przed Trybunałem Stanu albo w ogóle przed sądem na podstawie przepisów Kodeksu karnego – stwierdził.

Dodał, że "prezydent musi wykonywać swoje obowiązki, a na razie sabotuje wykonywanie obowiązków prezydenckich".


Wybory prezydenckie 2025. Kto po Andrzeju Dudzie?

Przypomnijmy, że wybory prezydenckie odbędą się w maju przyszłego roku. Ich dokładny termin marszałek Sejmu Szymon Hołownia ma ogłosić 8 stycznia.

Dotychczas start w wyborach zadeklarowali: Karol Nawrocki (popierany przez PiS), Rafał Trzaskowski (KO), Sławomir Mentzen (Konfederacja), Szymon Hołownia (Trzecia Droga), Marek Jakubiak (Wolni Republikanie), Magdalena Biejat (Nowa Lewica), Piotr Szumlewicz (związkowiec i publicysta), Romuald Starosielec (Ruch Naprawy Polski) oraz Marek Woch (Ogólnopolska Federacja "Bezpartyjni i Samorządowcy").