Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przyroda. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą przyroda. Pokaż wszystkie posty

piątek, 21 marca 2025

Krzewy - o populację wróbli




przedruki



20 marca 2025


„Sytuacja wróbla na terenach zurbanizowanych jest dramatyczna. Należy do jednego z najsilniej zmniejszających liczebność miejskich ptaków” – mówi ornitolog Paweł Średziński


Z danych Tomasza Chodkiewicza, ornitologa, lidera zespołu Monitoringu Ptaków Polski z Muzeum i Instytutu Zoologii Polskiej Akademii Nauk wynika dość ponura konkluzja: „Liczebność wróbla zmniejsza się w całym kraju. Dane te zbierane są od 2000 roku w różnych środowiskach dla wróbla. A zatem obejmują wsie, mniejsze miasta i częściowo większe miasta. W celu ich uzupełnienia w roku 2021 w ramach Państwowego Monitoringu Środowiska uruchomiono drugi monitoring, w którym liczenia ptaków są prowadzone jedynie w dużych miastach, mających powyżej 100 tysięcy mieszkańców.

Cztery lata badań już wykazały, że sytuacja wróbla na terenach mocno zurbanizowanych jest dramatyczna. Należy do jednego z najsilniej zmniejszających liczebność miejskich ptaków.


Ostatnie raporty Polski do Komisji Europejskiej informowały, że w Polsce występuje od 6,2 do 6,8 milionów par wróbli. Aktualnie liczba ta szacowana jest od 4,5 do 6 milionów par”.


Ten szybki i znaczący ubytek liczebności par wróbli jest dostrzegalny w wielu miejscach, gdzie wcześniej obserwowałem te ptaki zażywające kąpieli w piasku, bądź obsiadające balkonową balustradę. W moim wieżowcu co roku wróble gnieździły się w szparach nad oknami. Kres wróblich gniazd nastąpił wraz z termomodernizacją budynku. Nie widuję już tak licznych stad tych ptaków. To znak, że z gatunkiem dzieje się coś złego.


Odnalezienie badacza wróbli nie było łatwym zadaniem. Jako gatunek ptaków uznawany za pospolity, nie znajduje się wśród najbardziej pożądanych obiektów badań. Okazało się, że wróblami zajmował się w swojej pracy doktorskiej ornitolog doktor Andrzej Węgrzynowicz.


„Wróbel jest na pewno gatunkiem wyróżniającym się przywiązaniem i zależnością od ludzi. Nie ma takiego drugiego gatunku ptaka, który byłby w tak dużym stopniu uzależniony od człowieka i jednocześnie dzięki ludziom osiągnął taki sukces, jeśli chodzi o kolonizację nowych obszarów. Wróble szły za rolnikami, wraz z upowszechnianiem się upraw rolnych na naszym kontynencie. Do Polski trafiły z uprawami zbóż” – wyjaśnia Węgrzynowicz.

Polski wróbel domowy


Wróbel ma południowe pochodzenie. Przypuszcza się, że wyewoluował w Afryce, skąd ruszył dalej, sukcesywnie powiększając obszar swojego występowania. W tym procesie wykształciły się jego poszczególne gatunki. W Polsce występuje dziś wróbel domowy.

Mój rozmówca wyjaśnia: „Do takiego przywiązania się do obecności człowieka mogło dojść w środkowej Azji. To był gatunek, który pierwotnie żył na stepach. Dopiero potem coraz bardziej zaczął się zbliżać do człowieka”.


Rolnicy, którzy zaczęli uprawiać zboże, stworzyli mu dobre żerowiska, dali dostęp do pokarmu. Jednocześnie tam, gdzie byli ludzie, wróblom zagrażało mniej drapieżników. Jednak ta ekspansja nie trwała wiecznie. W XX wieku zaczęło się załamanie populacji wróbli w Europie.

Co ma koń do wróbla?


„Pierwsze symptomy tego, że coś złego dzieje się z wróblem, pochodzą z początku XX wieku. Zostały odnotowane między innymi Wielkiej Brytanii. Tam właśnie zaczął się spadek. Jego mechanizm był dosyć prosty. Wróble w miastach korzystały w dużym stopniu z pokarmu, który był związany z obecnością koni na ulicach. Były w nich koński odchody albo zboża, którym karmiono te zwierzęta.

Kiedy konie zaczęły znikać z ulic, zastępowane przez samochody, odczuły to wróble.


W kolejnych latach udało się im przestawić na inny pokarm i zaczęły odbudowywać swoją populację, korzystając z odpadów. Kolejnym spadkiem liczebności wróbli był naznaczony czas wojny. W toku działań wojennych była niszczona miejska zabudowa, a z nią miejsca gniazdowania i schronienia wróbli. Po wojnie udało się im znów odbudować liczebność, między innymi w Polsce. Kolejny spadek nastąpił w latach 70. XX wieku w Europie Zachodniej. Z czasem zaczął on obejmować inne części świata, również te, gdzie wróbel był wprowadzony przez człowieka.

W Polsce ten regres zaczął się w latach osiemdziesiątych, czyli jakieś 10 lat później niż na zachodzie Europy. Od tego czasu sukcesywnie ubywa nam wróbli”.


Chociaż liczebność wróbli jest ciężko oszacować, jednak z danych ogólnych wynika, że w Europie może być nawet o 247 milionów mniej tych ptaków niż jeszcze czterdzieści lat temu. Jak dodaje dr Węgrzynowicz, przyczyn tego ubytku jest co najmniej kilka.

Dwie populacje wróbli w Polsce


„Warto zaznaczyć, że mamy dwie populacje wróbli w Polsce i dla obu przyczyny kryzysu są zupełnie inne. Jedna zasiedla krajobraz rolniczy. Druga jest populacją miejską. W krajobrazie rolniczym wpływ na spadek liczebności wróbla ma zmiana sposobu gospodarowania. Stosowana jest większa ilość herbicydów, a to oznacza, że jest mniej pokarmu dodatkowego w postaci nasion roślin uznawanych przez rolników za chwasty. Z kolei większa ilość insektycydów sprawia, że jest mniej owadów, które służą wykarmianiu piskląt. Do tego orze się prawie wszystko, likwiduje miedze, śródpolne zakrzaczenia i zadrzewienia" – wyjaśnia ornitolog.

"Natomiast jeśli chodzi o miasta, to do tej pory nie ustaliliśmy przyczyn ze stuprocentową pewnością. Mamy tylko hipotezy.


Należy przyjąć, że jednym z problemów jest kwestia docieplenia budynków, między innymi tych z wielkiej płyty. Termomodernizacja mogła zatem zaszkodzić wróblom. Mogła też wzrosnąć presja ze strony gatunków drapieżnych. Na pewno należy uwzględniać rolę srok i wron, które skolonizowały w ostatnich dziesięcioleciach miasta. O ile nie polują one raczej na dorosłe wróble, to mogą zainteresować się podlotem, który wyszedł dopiero co z gniazda. Kolejną sprawą jest drastyczne zmniejszenie dostępu do odpadków, który dawniej były dostępne w otwartych koszach. Dziś są to raczej zamykane pojemniki, do których wrzucane są śmieci w szczelnie zaciskanych plastikowych workach" – dodaje dr Węgrzynowicz.


Negatywną rolę pełni również zwiększenie intensywności zabiegów ogrodniczych na terenach zielonych. Ornitolog wylicza: strzyżenie trawników, ubogi gatunkowo i niezróżnicowany materiał siewny czy stosowanie chemicznych środków ochrony roślin.

Krewniak mazurek


To wszystko zdaniem eksperta sprawia, że wróblom jest coraz trudniej. Nawet zimą w miejscach dokarmiania ptaków, nie gromadzą się już setki wróbli. Najczęściej dziesiątki – o ile się pojawiają. W Warszawie na powierzchniach badawczych, gdzie w ostatnich latach szacowano liczebność wróbli, spadła ona średnio o połowę. Miejscami zdarzały się spadki nawet o 90 procent.



"Tymczasem wróbel jest bardzo towarzyski i kolonijny z natury. Lubi gniazdować w sąsiedztwie ptaków swojego gatunku. Zakładał gniazda najpierw w krzakach, później wraz z rozwojem zabudowy w szparach i otworach wentylacyjnych budynków, tworząc hałaśliwe kolonie. To jest ptak, który musi mieć przynajmniej kontakt głosowy z innym osobnikiem. Nie toleruje samotności. Broni tylko i wyłącznie swojej niszy gniazdowej. To jest jakby jego terytorium, te kilka centymetrów gniazda. Wcześniej w Warszawie wróble gniazdowały bardzo powszechnie w skrzynkach lęgowych, kiedy było ich więcej i nie miały wystarczającej liczby dostępnych miejsca na założenia gniazda. Teraz już tego zwyczaju nie praktykują, bo to było mniej atrakcyjne miejsce niż budynki i jest to kolejny przejaw zmniejszania się jego liczebności” – mówi ornitolog.


Jednocześnie w Warszawie zaczął częściej pojawiać się krewniak wróbla, mazurek. Wcześniej występował na peryferiach miasta, po czym zaczął wchodzić do niego głębiej. Doktor Węgrzynowicz podkreśla:

"Może to wynikać z tego, że wróbel, wraz ze spadkiem liczebności, zrobił mazurkom miejsce. Te same miejsca w budynkach dziś mogą służyć innemu gatunkowi”.


Przyszłość wróbla nie wygląda jednak optymistycznie. Mój rozmówca stwierdza: „Zakładam, że raczej nie mamy szans wrócić do tego, co było. Nic nie wskazuje na to, że na terenach rolniczych zmniejszy się intensywność upraw i że rolnicy zaniechają stosowania herbicydów i insektycydów. Nie sądzę, aby negatywne czynniki w miastach zniknęły. Oczywiście nie przewiduję, że wróbel nam całkowicie wyginie, ale jego populacja nadal będzie spadać”.






Szczegieł



Opis - długość ciała: 12-14 cm. Jeden z najbarwniejszych naszych ptaków, mniejszy od wróbla. Obie płcie podobne do siebie. Na głowie skontrastowany czarno-biało-czerwony rysunek, grzbiet beżowy, skrzydła czarne z szerokim żółtym pasem przez środek, kuper biały, ogon czarny. Śpiew szczygła jest bardzo szczebiotliwy. Ptaki te najbardziej rzucają się w oczy jesienią i zimą, gdy żerują w dużych stadach na polach i ugorach.

Występowanie - najczęściej można go spotkać na obrzeżach lasów liściastych i mieszanych w parkach, ogrodach, sadach, alejach i kępach drzew. Poza okresem lęgowym żeruje również na terenach otwartych, nawet w miastach, wszędzie tam gdzie może znaleźć rośliny zielne.

Tryb życia - ptaki te najbardziej rzucają się w oczy jesienią i zimą, gdy żerują w dużych stadach na polach i ugorach. Żywią się głównie nasionami roślin, największym przysmakiem są nasiona ostu i łopianu. Wiosną i latem podczas obfitości pokarmu, zdobywają pokarm zwierzęcy, głównie są to mszyce, gąsienice i drobne chrząszcze. Podczas śnieżnych zim, szczygły chętnie korzystają z przydomowych karmników.

Rozmnażanie – samica składa 4-6 niebieskawych, nakrapianych jaj. Wysiadywanie: 11-14 dni. Młode opuszczają gniazdo po 13-16 dniach. Swoje gniazda, szczygieł buduje na ostatnim odcinku długich gałęzi. Gniazdo jest misternie uwite z gałązek, mchu, siana, kawałków roślin, wysłane włosiem i puchem






edukacja.barycz.pl/zasoby/?p=100&id_z=3447



środa, 25 września 2024

skrzeczenie -> skrzek -> skrzek

 


Ktoś zapytał na forum...






Co oznacza słowackie "kreky"?


Odgłosy żab to po polsku "rechot", ale jest słowo "skrzek",  co oznacza jaja płazów - brzmi podobnie do "krek".

KREK - s_KRzEK

 „s” w języku polskim może oznaczać „z”, analogicznie do: nazwa miasta SKARSZEWY to efekt połączenia „z Karszew" w jedno słowo


"z krzek-u" mogło przejść w "zkrzeku" a potem w "skrzeku" i "skrzek"

"skrzek" to także nazwa na: dźwięk skrzeczenia

można zapytać "co tam skrzeczy?" albo - "co to za skrzek słychać?"


tłumacz elektroniczny


sounds of frogs in Polish are "rechot", but there is a word "skrzek",  which means amphibian eggs - it sounds similar to "krek". KREK - s_KRzEK. "s" in polish can mean "z" which means "from". In polish "z krzek-u" means "from krzek" ---- short version... ? City names SKARSZEWY in first mean "Z Karszew" he is - for example...





Jest u nas słowo "skrzeczeć"

 «o niektórych ptakach i zwierzętach: wydawać charakterystyczny głos podobny do skrzypienia, trzeszczenia»   

Teoretycznie rechot żab można nazwać "skrzeczeniem", a skrótowo "skrzekiem" [ np.: "słychać skrzek" ]

Samce żab rechocą głośno przywołując samice, a w wyniku zapłodnienia powstaje SKRZEK czyli jaja płazów. 

A więc JAJA są efektem SKRZEK-U !! 



Skrzek (nawoływanie żab) prowadzi do SKRZEK-u (żabich jaj)!! 

związek przyczynowo - skutkowy




We have a word "squawk"

 «about some birds and animals: make a characteristic sound similar to squeaking, creaking»

Theoretically, the croaking of frogs can be called "squawking", or briefly "squawk" [ squawk ]. Male frogs croak loudly, calling to females, and as a result of fertilization, SPARK is created, or in Polish - amphibian eggs. So EGGS are the result of SPARKING!! A squawk (frog call) leads to a SQUIRT!! A simple analogy.





















tłumaczenie angielskie:

We have a word "squawk"

Theoretically, the croaking of frogs can be called "squawking", or briefly "squawk" [ squawk ]. 

Male frogs croak loudly, calling to females, and as a result of fertilization, SPARK is created, or in Polish - amphibian eggs. So EGGS are the result of SPARKING!! A squawk (frog call) leads to a SQUIRT!! 




Bardzo ciekawe:

angielskie "squawking" wygląda bardzo podobnie do "skrzeczeć", także

"squawk" podobne do "skrzek"


także "skrzek" jest tu tłumaczone na"spark", a to przecież "iskra" po polsku

(chyba, że to jakiś błąd translatora)

"sparking" oznacza "iskrzenie" - czasami mówimy o zakochanych, że "iskrzy między nimi", o seksie też można powiedzieć, że "iskry leciały"....

"iskrzy" lub "iskra" wyglądają podobnie do "skrzek" - "i_skr_zy"


potomstwo człowieka (lub jaja żab) to efekt iskrzenia....



określenie rybich jaj -  "ikra" jest podobne do "iskra" ... tylko brakuje "s"...
efektem iskrzenia ryb jest ikra

tu jest też analogia do żab - no i do ludzi

jaja żab (skrzek) są od skrzeku
jaja ryb (ikra) są od iskry/ iskrzenia pomiędzy rybami...















czwartek, 2 maja 2024

Łąki








przedruk




23 kwietnia 2024


Gdzie należy chronić bioróżnorodność?



Na tak postawione pytanie wielu z nas odpowie wskazując gęsty las. Jesteśmy owładnięci wizją puszczy jako ekosystemu doskonałego. Ale czy faktycznie jest to przestrzeń, w której nagromadzenie gatunków będzie największe?



Renesans łąk i pastwisk

Nieco światła na te zagadnienie rzucają badania Szymona Czyżewskiego piszącego aktualnie doktorat na Wydziale Biologii i Ekoinformatyki Uniwersytetu w Aarhus. „W powszechnym wyobrażeniu za środowisko warte szczególnej ochrony uchodzi gąszcz leśnych ostępów. Tymczasem ponad 70 proc. roślin uważanych u nas za typowo leśne najlepiej czuje się na terenach półotwartych. Także różnorodność chrząszczy czy ptaków jest największa raczej na skraju lasu i na łąkach. Owszem, w mrocznej kniei też buzuje życie, ale gatunków jest tam zdecydowanie mniej. Zrozumienie tego paradoksu staje się tym pilniejsze, im bardziej pogłębia się załamanie różnorodności biologicznej. Bez połapania się w tych zależnościach nie damy rady skutecznie chronić jej resztek.” – wyjaśnia Czyżewski sens swoich badań w wywiadzie udzielonym Tygodnikowi Polityka.



Metoda

Biolog doszedł do swoich ustaleń dzięki porównaniu współczesnych warunków naturalnych z tymi jakie panowały na kontynencie w interglacjale eemskim. Wybór ten nie był przypadkowy, to okres kończący się mniej więcej 115 tysięcy lat temu, o klimacie umiarkowanym. Tuż po nim nastąpiło ostatnie zlodowacenie, po którym na terenie Europy zaczął się osiedlać homo sapiens.

Biolodzy zajmujący się współczesnym krajobrazem zakładają, że jeśli zostawi się dany teren bez ingerencji człowieka, stopniowo zarośnie on gęstym lasem i taki stan uznaje się za finał sukcesji, tak zwany klimaks. Takie postrzeganie kalkowane jest na dawne czasy. Jednak obraz wyłaniający się dzięki badaniom jest nieco inny. Na podstawie analizy osadów pyłków i zachowanych pancerzy chrząszczy jesteśmy w stanie dość precyzyjnie oszacować proporcje między różnymi rodzajami zbiorowisk roślin i zwierząt.

Na początku interglacjału eemskiego tereny otwarte (niemal bezdrzewne) zajmowały 18% lądu, 60% stanowiły półotwarte lasy (bliższe parkom angielskim, o niewielkim zagęszczeniu drzew), natomiast zwarty las zajmował ledwie 21% powierzchni kontynentu. Z czasem proporcje ulegały zmianie, ale i wtedy zwarty las porastał w szczytowych momentach 49% terenu.

Żeby znaleźć różnicę między obecną a tamtą epoką Szymon Czyżewski zestawił przedstawione powyżej dane ze składem gatunkowym zwierząt, a szczególnie ze zjawiskiem wymierania megafauny. Jak się okazuje, zjawisko to nie koreluje mocno z ówczesną zmianą klimatu, mimo że jest ona w badaniach widoczna. Natomiast duża zbieżność następuje gdy zestawi się proces wymierania z pojawieniem się śladów obecności homo sapiens. Warto zaznaczyć, że w Europie występowały zwierzęta takie jak słoń leśny, dwa gatunki nosorożca, hiena cętkowana, lampart czy lew jaskiniowy. Tam gdzie docierał człowiek wskaźnik umieralności tych ssaków znacząco wzrastał. Co widać chociażby po zmianie udziału chrząszczy w odchodach dużych ssaków. Pewnym tropem jest też wiedza archeologiczna o tym, że człowiek budował szałasy korzystając z kości wielkich ssaków.


Łączenie kropek

Aby znaleźć łącznik pomiędzy wspomnianymi wyżej odkryciami Czyżewski przywołuje Williama Bonda, naukowca z Afryki Południowej, który zauważył, że jeśli teren sawanny zostanie odgrodzony i tym sposobem pozbawiony roślinożerców, to zamienia się w las. Wielkie, milionowe stada roślinożernych zwierząt mają znaczący wpływ na rozwój roślinności. Takie też były wnioski z 12-letniego eksperymentu prowadzonego w Afryce. Identyczne zależności Czyżewski dostrzegł w parku narodowym Yellowstone, gdzie odradzała się populacja bizona. Zdjęcia satelitarne porównujące 1954 i 2015 rok wskazują na zanik zagajników tam gdzie pojawiły się stada bizonów.

Szymon Czyżewski wnioskuje więc, że odwrotny proces zachodził na początku Holocenu, to wtedy w Europie pojawił się człowiek. Nastąpiło wymieranie megafauny a dominujące, półotwarte lasy zagęściły się. Współczesna sukcesja prowadząca w szybkim tempie do optymalnej pokrywy zwartego lasu także wynika ze stopnia zagęszczenia zwierząt roślinożernych. Gdyby było ono naturalne występowałoby od 25 do 100 jeleni na kilometr kwadratowy. Jednak obecnie zagęszczenie na porównywalnej przestrzeni wynosi od 1 do 10 roślinożerców, zatem konsumpcja biomasy również jest znacząco mniejsza. Dlatego gęsty las jest obecnie stadium finalnym sukcesji.



Pastwiska i łąki sprzyjają bioróżnorodności

Szymon Czyżewski chętnie mówi o lasopastwiskach, uważa, że były one dość typowe w epoce polodowcowej i występowały także w epokach przednowoczesnych. Choć zanikała megafauna, część nisz pozbawionych dzikich roślinożerców wypełniła kultura pasterska. Pasące się stada krów i owiec zgryzały dominujące trawy i tworzyły przestrzeń dla rzadszych gatunków. Tam gdzie prowadzi się renaturyzację i przywraca żubra mamy do czynienia z podobnym zjawiskiem utrzymywania się lasów półotwartych z licznymi obszarami muraw i łąk. Co dobrze widać także w realiach Biebrzańskiego Parku Narodowego, gdzie występuje stosunkowo duża populacja roślinożernego przecież łosia. Utrzymanie tych zbiorowisk wspomaga się także koszeniem.

I tu wracamy do tematu bioróżnorodności. Bo okazuje się, że automatyczne łączenie lasów z różnorodnością sprawdza się tylko w warunkach tropikalnych. W Europie natomiast to rejony w których prowadzi się wypas zwierząt osiągają wysokie wskaźniki bioróżnorodności. Podczas gdy zagęszczenie lasu tropikalnego to 233 gatunki na 100 metrów kwadratowych, europejskie łąki, czy półnaturalne pastwiska osiągają w zależności od metody przeliczania i charakteru pomiaru: 131 gatunków na 50 m2 (Czechy), 98 gatunków na 10 m2 (Rumunia) czy 42 gatunki na 400 cm2 (Estonia).



Badacz pokazuje, że wypas sprawia, że dane siedlisko z roślinnością niską zachowuje swoje właściwości, i nie zamienia się w las. Ale wartościowy pod tym względem teren zaobserwujemy tylko tam gdzie nie nastąpiło wprowadzenie monokultury, w postaci chociażby trawnika z rolki. Jako przykład Czyżewski podaje – podczas jednego z wykładów – murawę, którą zaobserwował tuż przy autostradzie, czyli w miejscu raczej nie kojarzonym z ochroną przyrody. Niewielka połać zieleni wygląda na zdjęciu jak podręczny atlas rodzimych roślin. Co pokazuje, że zachowanie bioróżnorodności niekoniecznie wiąże się z utrzymywaniem wyizolowanych i niezbyt licznych obszarów chronionych takich jak rezerwaty czy parki narodowe, ale może zachodzić w obszarach wiejskich a nawet zurbanizowanych, takich jak Kliny Borkowskie w Krakowie.


Renaturyzacja

Jak podkreśla Szymon Czyżewski 85% motyli występuje na siedliskach otwartych. Jeśli chodzi o spadek ich populacji – jak pokazują wyniki badań prowadzonych w Austrii – dzieje się to na skutek odejściach od pasterskich tradycji, dzięki którym niejednokrotnie udało się zachować bardzo stare zbiorowiska roślin, mogące sięgać nawet czasów występowania megafauny. Trwają one tak długo, jak długo rosną w przestrzeni otwartej. Wiele z nich, bez regularnego oskubywania przez roślinożerców, zamienia się najpierw w monokultury trawiaste, potem zagajnik, a finalnie las. Współcześnie zachowanie takich ekosystemów wymaga nie tyle częstego, co regularnego koszenia (chociażby raz do roku).

Kryzys bioróżnorodności wymaga równie zdecydowanych działań co zmiana klimatu. Stąd obserwujemy coraz więcej projektów zmierzających do renaturyzacji, takich chociażby jak Rewilding Europe. Programy takie przywracają wilki czy bobry, uznane już powszechnie za gatunki środowiskotwórcze, ale ważnym elementem stają się też gatunki pasące się, jak konie, żubry, czy tury – odtwarzane w ramach projektu Tauros. W podobnym duchu rozwija się ruch agroleśnictwa, który zamiast przemysłowego pozyskiwania paszy transportowanej z odległych plantacji, stawia na dawne, lokalne techniki pasterskie, łącznie z wypasem leśnym.



Odkrycia Szymona Czyżewskiego powinny też ośmielić obrońców miejskich ekosystemów. Skoro krajobraz otwarty najbardziej sprzyja utrzymaniu dużej liczby gatunków, to jest to także dobra zachęta do budowania odpowiednich standardów ochrony bioróżnorodności na terenach wiejskich, a nawet zurbanizowanych, co świetnie pokazuje przykład Klinów Borkowskich.







całość tutaj:

Gdzie należy chronić bioróżnorodność? - Usługi ekosystemów (uslugiekosystemow.pl)





niedziela, 17 marca 2024

Woda - sytuacje specjalne






przedruk
samo

17 marca 2024 09:40
Radio Maryja


W Polsce są problemy z wodą i są one bardzo widoczne – zwracają uwagę eksperci. Skutki susz są coraz bardziej dotkliwe. Jednym z kierunków, w jakim powinniśmy pójść – według naukowców – jest tworzenie zwłaszcza małej retencji.

Prof. Paweł Rowiński z Instytutu Geofizyki Polskiej Akademii Nauk wskazał w Polskim Radiu, że problemem jest również zły stan wód.


– Jakość wody w polskich rzekach, w polskich jeziorach i statystyka, która mówi, że 99 proc. rzek – to są dane GUS – nie spełnia warunków dobrej jakości wody, jest problemem do rozwiązania natychmiast i na co dzień, bo dotyczy to nas wszystkich. Mamy często spektakularne wydarzenia, jak to, co wydarzyło się na Odrze. To nami wszystkimi wstrząsnęło, ale my z tym problemem mamy właściwie do czynienia na co dzień, bo nie mamy dobrej polityki. My się zwykle nie przygotowujemy na sytuacje specjalne. One się zdarzają – zaznaczył prof. Paweł Rowiński.

Eksperci zaapelowali, by każdy z nas oszczędzał wodę. Przed domem można zbierać deszczówkę, z kolei w mieszkaniu w bloku można montować perlatory na kranach ograniczające przepływ wody.

We wtorek NIK opublikował wyniki kontroli, która wykazała, że samorządy nie są przygotowane na zaopatrywanie mieszkańców w wodę podczas sytuacji kryzysowych.





Eksperci alarmują: W Polsce widoczne są problemy z wodą – RadioMaryja.pl












środa, 22 lutego 2017

Wycinka drzew




"Nie chce wchodzić w politykę, tylko drzew szkoda, by po setkach czy dziesiątkach lat kończyły w piecach ścięte nie przez ludzi, którzy je sadzili." - no tak to już jest z drzewami, że sadzi się je nie dla siebie, tylko dla przyszłych pokoleń.


Wolność wolnością, ale nie żyjemy sami - tam, gdzie drzewa (szczególnie stare drzewa) stanowią o walorach krajobrazowych, mam na myśli przede wszystkim centra miast, ale też tereny przy obiektach szczególnego rodzaju, jak np. zabytki, ze względów społecznych, ze względu na dobro społeczności korzystającej z takich miejsc, powinny podlegać innym przepisom, powinny być chronione przed wycinką. Również ze względu na walory ekologiczne w miastach. Są też przypadki, kiedy dorodne drzewa zasłaniają historyczny budynek o pięknych walorach architektonicznych, jak np. przy kościele Św Trójcy w Gdańsku - te należałoby wyciąć, by odsłonić piękne elewacje.