Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kaszuby. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kaszuby. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 11 listopada 2024

Swach mówi: swajam vraje




Swaćba – inaczej wesele, staropolska, słowiańska forma ślubu, uroczysta ceremonia zawarcia małżeństwa polegająca na złożeniu przysięgi przed bogami w obecności żercy lub swata.

Współcześnie swaćba bywa utożsamiana ze swadźbą, czyli swataniem.

U dawnych Słowian małżeństwo stanowiła dobrowolna umowa, potwierdzona obopólnymi darami równej wartości wiążąca rodziny małżonków stałą przyjaźnią – jeszcze w szlacheckiej Polsce posag winien był równać się wianu – mówiono, że małżeństwo swoiło rody.

W początkach chrześcijaństwa na ziemiach słowiańskich bywało, że błędnie i tendencyjnie donoszono jakoby małżeństwo u Słowian można było zawrzeć gwałtem, uprowadzeniem lub kupnem. [na wsi tradycja "porywania panny młodej" żywa do dzisiaj - MS] O ile kupno było zjawiskiem wtórnym, wynikającym z umowy swadziebnej i wymiany darów, a nie pierwotnym, o tyle uprowadzenie niewiasty dla ożenku było zazwyczaj pozorne, za porozumieniem młodych – gdy zwykła droga (umowa swadziebna) zawiodła lub była zbyt żmudna (zazwyczaj gdy brakowało środków na urządzenie wesela).

Inscenizowana umuczka sprzeciwiała się powszechnie przyjętym zwyczajom (szczególnie dla kobiety, gdy w późniejszym okresie nie udało się uzyskać akceptacji jej rodziców dla związku), jednak nie wiązała się z negatywnymi konsekwencjami, jak w przypadku rzeczywistego uprowadzenia. Za rzeczywiste uprowadzanie czekał bowiem odwet – rodzina uwiedzionej odpłacała napaść pościgiem i zabójstwem, a późniejsze prawo karało śmiercią. Uprowadzenie gwałtem zdarzało się u Słowian równie rzadko, co morderstwo.

Istotną rolę w swaćbie odgrywała postać ją umożliwiająca, czyli swat – osoba ciesząca się powagą i powszechnym uznaniem. Wśród chłopstwa jeszcze w XIV i XVI w. sam swat zawierał małżeństwa, a Kościół karał ekskomuniką laika, któryby bez kapłana ważył się łączyć małżeństwa.











swajźba (język dolnołużycki)  znaczenia:  wesele


przykłady: Serbska swajźba w Błotach → Wesele łużyckie w Błotach (tytuł utworu Mato Kósyka)


etymologia:prasł. *svatьba „wesele, uczta, biesiada”por. st.pol. swadźba „uczta, biesiada”, czes. svatba „wesele”, słc. svadba „wesele”

źródła:
Heinz Schuster-Šewc, Historisch-etymologisches Wörterbuch der ober- und niedersorbischen Sprache, Ludowe nakładnistwo Domowina, Budziszyn 1980–1989.





Swat – osoba, która jest pośrednikiem w zawieraniu małżeństwa. Wyraz pochodzi od staropolskiego słowa swaćba, czyli wesele. Zależnie od regionu Polski określany też jako dziewosłęb, swach, raj, rajek, rajca, rajko, rajbieda, rajbasz, faktor lub faktur. 

Jego zasadniczą rolą było przedstawienie kandydata lub kandydatki do wstąpienia w związek małżeński w jak najlepszym świetle, ponadto swat zachęcał rodziców do obdarzenia panny pokaźnym wianem.




etymologia:


swat, z swojat, p. swójswacia, zbiorowe; swatać; zgrubiałe swachswachaswaszka; od czasownika: swaćba, ‘wesele’, pisane mylnie swadźba (jak proźba), a stąd swadźbić, ‘spółkować’ (16. wiek), swadziebny obok swadebny, ‘weselny’ (o pieśniach i t. d.). Małżeństwo łączyło, swoiło rody.



swoiło - swoić (łączyć) - MS

podobne - "oswoić"



Dziewosłęb, dziewosłąb
– termin utworzony jako tłumaczenie łacińskiego wyrażenia paranymphus.

Jest to funkcja związana z zamążpójściem, od pewnego momentu wyparta przez określenie swat. W źródłach pochodzących z okresu Polski wczesnonowożytnej częściej pojawia się jednak dziewosłąb.

Pochodzenie obu słów jest różne, dlatego można wnioskować o ich różnych pierwotnie znaczeniach, czego świadomość zatarła się około XVI w. Omawiany termin pochodzi od słów „dziewę snębić”, gdzie snębić oznacza zaślubiać. U Polaków, tak jak u wszystkich Słowian, pojawia się określenie wesela jako „swadźby”, która z kolei była podstawą do utworzenia określenia swat.



Bernard Sychta - Słownik gwar kaszubskich tom 5 i 6



swach - swat







vreje - vraje







raja - rajic - rajbe - rajber







podobnie w słowniku kociewskim Sychty:

rajić - swatać
rajek - swat
rajbi, 
rajby, rajbach - swaty




inne przedruki z wiki
tlumaczenie automatyczne

Svayaṃvara - fragmenty



Svayaṃvara (sanskryt: स्वयंवर dosł. 'samowybór') to tradycja matrymonialna w starożytnym społeczeństwie indyjskim, w której panna młoda, zwykle z kasty Kṣatriya (wojowników), wybiera swojego męża z grupy zgromadzonych zalotników albo przez własny wybór, albo w wyniku publicznego konkursu między jej zalotnikami. Praktyka ta występuje głównie w dwóch głównych eposach sanskryckich, Mahābhārata i Rāmāyaṇa [datowane na - 400 i 700 lat przed Chrystusem - tradycja ma więc co najmniej 2700 lat - MS], chociaż jej rozpowszechnienie i przedstawienie różnią się znacznie między nimi.


Początki Svayaṃvary sięgają okresu wedyjskiego i niewielu badaczy sugeruje, że wyłoniła się ona z tradycji małżeńskiej Gāndharva, odchodząc od bardziej rytualnych i zaaranżowanych form małżeństwa, i rozwinęła się jako narzędzie narracyjne w eposach w celu podkreślenia heroizmu i męstwa bohaterów, dostosowując się do etosu rywalizacji i sprawności bojowej Ksatriyi. Pomimo tego, że jest ściśle związana z eposami, Svayaṃvara nie jest wymieniona jako forma małżeństwa w Dharmaśastra, zbiorze sanskryckich tekstów na temat prawa i postępowania. Z tego powodu Svayaṃvara jest czasami uważana za dziewiątą formę hinduskiego małżeństwa.


Nazwa

Termin Svayaṃvara wywodzi się z sanskrytu, gdzie składa się z dwóch części: "svayam" (स्वयम्) oznaczającego "jaźń" i "vara" (वर) oznaczającego "wybór" lub "pragnienie". Dlatego termin ten dosłownie tłumaczy się jako "samodzielny wybór". 

rajić - swatać   (czasami mówimy - naraić coś lub kogoś)
swoić

swach mówi: 
 "swajam vraje" --- "swajam w raje"   ?? 

łączę w raji (w swatach) ?  końcówka zmieniona, pogubiona   -  MS



Termin "Svayaṃvara" odnosi się konkretnie do formalnej ceremonii wyboru pana młodego w sanskryckich eposach. Ważne jest, aby zauważyć, że w pewnych znaczących przypadkach, gdy panna młoda wybiera męża niezależnie, bez formalnej ceremonii, termin "Svayaṃvara" nie jest używany – jak w przypadku Sāvitri wybierającego Satyavan. Termin ten pojawia się 52 razy w Mahabharacie i tylko 6 razy w Rāmāyanie. 

Termin ten jest używany głównie w Ādiparvan Mahābhāraty i Araṇyakāṇḍa Rāmāyaṇa, które doświadczyły znacznej ekspansji w późniejszej fazie epickiej. 

Tak więc, według Johna L. Brockingtona, "termin ten wydaje się należeć nie tyle do najwcześniejszej, heroicznej fazy rozwoju eposów, ile do następnej, bardziej estetycznie, a nawet romantycznie umotywowanej fazy, i w rzeczywistości stał się znacznie mniej powszechny w następnej fazie (fazy parvanów Śānti i Anusāsana z Mahābhāraty oraz Bāla i Uttara kāṇḍas Rāmāyaṇ), z jego bardziej moralnym i religijnym akcentem"



Początki i rozwój

Pochodzenie Svayaṃvara jest nieco niejednoznaczne, a uczeni śledzą tę praktykę aż do wczesnego okresu wedyjskiego (ok. 1500–1100 p.n.e.). Historyk Hanns-Peter Schmidt sugeruje, że jego początki mogą leżeć w starożytnych zwyczajach indyjskich z odpowiednikami w tradycji indoeuropejskiej, jak widać w zaratusztriańskim Iranie.

Na poparcie tej tezy lingwistka Stephanie W. Jamison zauważa kilka pośrednich odniesień do Swajaṃwary w Rigwedzie, najstarszym hinduskim piśmie, i sugeruje, że zwyczaj ten może mieć korzenie w tradycji indoeuropejskiej ze względu na podobieństwo do opowieści o Penelopie i jej licznych zalotnikach w greckim poemacie Odyseja.

[...]



Wielu uczonych, choć akceptuje jego istnienie w Wedach, twierdzi, że rzeczywiste historyczne zapisy zwyczajów Swajanary są rzadkie i twierdzą, że we wczesnej naszej erze funkcjonowały one bardziej jako chwyt literacki w eposach niż jako powszechnie praktykowana tradycja.

W epickich opowieściach Mahabharaty i Ramayany (ok. 500 p.n.e.–500 n.e.) Svayaṃvara jest przedstawiona jako rycerska, wspaniała i świąteczna ceremonia, która, według indologa Edwarda W. Hopkinsa, nie jest ewolucją wcześniejszej koncepcji samowyboru przyznanej kobietom, ale raczej odrębną formą, która rozwinęła się w epickim okresie hinduizmu. być może o korzeniach indoeuropejskich.

Hopkins wierzy również, że svayaṃvara mógł wyprzeć wcześniejszą praktykę ksatriyi porywania panny młodej, zwyczaj, który mógł mieć miejsce za zgodą panny młodej lub bez niej. [raja - rajic - rajbe - rajber - MS]




Kszatrija (sanskryt: क्षत्रिय, zromanizowany: Kṣatriya) (z sanskrytu kṣatra, "władza, władza"; zwany także Rajanya) jest jednym z czterech warn (porządków społecznych) społeczeństwa hinduskiego i jest związany z wojowniczą arystokracją.

[...]

Chociaż Purusza Sukta używa terminu rajanya, a nie Kshatriya, uważa się, że jest to pierwszy przypadek w zachowanych tekstach wedyjskich, w którym po raz pierwszy wspomina się o czterech klasach społecznych. 

Użycie terminu Rajanya prawdopodobnie wskazuje, że "krewni Radżana" (tj. krewni władcy) wyłonili się wówczas jako odrębna grupa społeczna, tak że pod koniec okresu wedyjskiego termin rajanya został zastąpiony przez kszatriję; gdzie radżanya podkreśla pokrewieństwo z radżanem, a kszatrija oznacza władzę nad określoną domeną. Termin rajanya, w przeciwieństwie do słowa kszatrija, zasadniczo oznaczał status w obrębie linii.


Kszatrija zwany także Rajanya   ??? - MS


W Mahabharacie, według Hiltebeitela, Kalki jest rozszerzeniem legendy o inkarnacji Paraszuramy, w której bramiński wojownik niszczy kszatrijów, którzy nadużywali swojej mocy do szerzenia chaosu, zła i prześladowań bezsilnych. Epicki charakter Kalki przywraca Dharmę, przywraca sprawiedliwość na świecie, ale nie kończy cyklu istnienia.

kszatrijowie, to ci co napadli? - MS

Kalki (sanskryt: कल्कि), zwany także Kalkin, jest przepowiedzianym dziesiątym i ostatnim wcieleniem hinduskiego boga Wisznu. Zgodnie z kosmologią wisznuicką, Kalki ma pojawić się na końcu Kali Yugi, ostatniego z czterech wieków w cyklu istnienia (Krita). Jego przybycie będzie oznaczało koniec Kali Yugi i będzie zwiastunem początku Satya Yugi, najbardziej cnotliwej epoki, przed ostatecznym rozpadem wszechświata (Mahapralaya). 

W Puranach Kalki jest przedstawiany jako awatar, który odmłodzi egzystencję, kończąc najciemniejszy okres adharmy (nieprawości) i przywracając dharmę (prawość). Jest opisany jako jadący na białym koniu o imieniu Dewadatta i dzierżący ognisty miecz.






Według Hartmuta Scharfe'a, jeśli epos svayaṃvara odzwierciedla autentyczną tradycję wśród ksatriyów, mógł służyć jako mechanizm łagodzenia nacisków politycznych związanych z sojuszami małżeńskimi. W klasie społecznej, w której małżeństwa były powszechnie aranżowane w celu zabezpieczenia sojuszy politycznych, często z ograniczonym uwzględnieniem preferencji panny młodej, svajanvara pozwalał kobiecie na pewien stopień autonomii w wyborze męża. Alternatywnie mogła poddać się wynikowi rywalizacji opartej na umiejętnościach, co zwalniało jej ojca z odpowiedzialności za wybór zalotnika, unikając w ten sposób potencjalnych konfliktów z potężnymi sąsiednimi władcami.

W eposach wielcy Svayaṃvarowie funkcjonują jako znaczące narzędzia narracyjne prowadzące do małżeństw kilku głównych bohaterek. Brockington twierdzi, że pierwotni svayṃvarowie w tych eposach koncentrują się na męstwie, jak na przykład svayaṃvara Draupadi, która została napisana we wczesnej fazie epickiej Mahabharaty, gdzie Arjuna, przebrana za bramina, zdobywa jej rękę dzięki niezwykłemu pokazowi umiejętności łuczniczych.


[...]


Svayaṃvara Draupadi jest najsłynniejszym przykładem w Mahabharacie. Odniesienia tekstowe w Mahabharacie dostarczają szczegółowego opisu tego wydarzenia. Ādiparvan opisuje przygotowania do Svayaṃvary, zgromadzenie zalotników i szczegółowe szczegóły zawodów (Mbh. 1.174-185). Sama Draupadi odnosi się do tego wydarzenia w późniejszych częściach eposu, wskazując na jego trwałe znaczenie w jej życiu i szerszej historii (Mbh. 2.62.4a). 

Draupadi jest córką króla Drupady z Pankali. Król Drupada organizuje Svayanvarę, aby znaleźć odpowiedniego męża dla swojej córki. Urządza rygorystyczny konkurs, aby wyłonić przyszłego męża Draupadi. 

Główne wyzwanie polega na masywnym łuku, który musi zostać naciągnięty i użyty do wystrzelenia strzały w obracający się cel, patrząc na jego odbicie w wodzie znajdującej się pod spodem – zadanie wymagające niezwykłej siły, precyzji i skupienia. 

Wydarzenie przyciąga książąt i wojowników z całej krainy, w tym Kaurawów, Karnę i Pandawów (którzy są w przebraniu). Wśród zawodników Karna, znany ze swoich niezrównanych umiejętności łuczniczych, podejmuje wyzwanie. Jednak Draupadi, któremu przyznano pewien wybór w tej kwestii, odrzuca Karnę, powołując się na jego niskie urodzenie jako sūta (woźnicy rydwanu), chociaż ta scena nie jest powszechnie zgodna w różnych wersjach tekstu. Istnieją różne informacje na temat udziału Karny; Wiele wersji tego tekstu opisuje, że nie udało mu się naciągnąć łuku na "szerokość włosa". 

Arjuna, przebrany za bramina (kastę kapłanów), podejmuje wyzwanie. Pomimo jego wyglądu incognito, wrodzone umiejętności Arjuny i boska przychylność pozwalają mu wykonać to zadanie z łatwością. Udaje mu się naciągnąć łuk i trafić w cel, zdobywając rękę Draupadi w małżeństwie.

Zwycięstwo Arjuny, wojownika Ksatriyi przebranego za bramina, wywołuje oburzenie wśród innych zalotników, szczególnie wśród Kaurawów i Karny. Po powrocie do ich matki Kunti z Draupadi, Arjuna i jego bracia nieumyślnie stawiają ją w sytuacji, w której staje się ona wspólną żoną wszystkich pięciu Pandavów. Ten niezwykły układ małżeński, choć zakorzeniony w nieporozumieniu, jest usankcjonowany przez boskie i biblijne rozumowanie zawarte w eposie. Małżeństwo Draupadi z Pandawami jest nie tylko integralną częścią fabuły ale także symbolizuje jedność i wspólną odpowiedzialność między braćmi.


[...]




Svayaṃvara Sity jest krytycznym wydarzeniem w Rāmāyaṇa, opowiedzianym w Ayodhyākāṇḍa tekstu. Zorganizowany przez króla Janakę z Mithili, Svayaṃvara miał na celu znalezienie odpowiedniego męża dla Sity, córki Janaki, która była znana ze swojej urody, cnoty i boskiego pochodzenia. 

Wyzwaniem postawionym przed zalotnikami było naciągnięcie i złamanie kolosalnego łuku, Piny, który kiedyś należał do Pana Śivy. Łuk ten był tak potężny, że żaden z zgromadzonych książąt i wojowników z różnych królestw nie mógł go nawet podnieść, nie mówiąc już o cięciwie i zerwaniu. 

Przybycie Ramy, księcia Ajodhji, do Swajany-wary było punktem zwrotnym w tym wydarzeniu. 

W towarzystwie swego brata Laksmany i mędrca Viśvamitry, Rama wystąpił naprzód za namową Viśvamitry. Ku zdumieniu wszystkich obecnych, Rama bez wysiłku podniósł łuk, naciągnął go i złamał na pół, zdobywając w ten sposób rękę Sitā w małżeństwie. 

Czyn ten był nie tylko demonstracją fizycznej siły Ramy, ale także wyraźną wskazówką jego boskiej łaski i przeznaczenia jako obrońcy dharmy. Po sukcesie Ramy, król Janaka był przeszczęśliwy i natychmiast zaoferował Sītā Ramie. Jednak Rama, zgodnie z normami kulturowymi tamtych czasów, poprosił o pozwolenie swojego ojca, króla Daśaratha z Ayodhyi, zanim zaakceptował Sītā jako swoją żonę. Kiedy Daśaratha wyraził zgodę, małżeństwo zostało zaaranżowane z wielką ceremonią, oznaczając związek dwóch najbardziej szanowanych postaci w tradycji hinduskiej.





raja - rajic - rajbe - rajber









Wygląda na to, że polskie swaty i hinduska Svayaṃvara - to ta sama tradycja, która ma ponad 2700 lat.

A tak naprawdę więcej - sądzę, że ok. 6 tysięcy lat.







-----


Odyseja - fragmenty


[...]

Tożsamość Odyseusza zostaje odkryta przez gosposię Eurycleię, gdy rozpoznaje starą bliznę, gdy myje mu stopy. Eurycleia próbuje powiedzieć Penelopie o prawdziwej tożsamości żebraka, ale Atena upewnia się, że Penelopa jej nie słyszy. Odyseusz przysięga Euryclei dochować tajemnicy.


Zabijanie zalotników (Księgi 21–24)Ulisses i Telemach zabijają zalotników Penelopy, Thomas Degeorge (1812)

Następnego dnia, za namową Ateny, Penelopa wmanewrowuje zalotników w rywalizację o jej rękę w konkursie łuczniczym z użyciem łuku Odyseusza. Wygrałby człowiek, który potrafiłby naciągnąć łuk i wystrzelić strzałę przez tuzin główek toporów. 






Odyseusz bierze udział w zawodach i tylko on jest na tyle silny, że potrafi naciągnąć łuk i wystrzelić strzałę przez tuzin główek toporów, co czyni go zwycięzcą. Następnie zrzuca swoje łachmany i zabija Antinousa swoją następną strzałą. raja - rajic - rajbe - rajber  ---- rajbi, rajby, rajbach - swaty Odyseusz zabija pozostałych zalotników, najpierw używając reszty strzał, a następnie, wraz z Telemachem, Eumajosem i pasterzem Filoecjuszem, mieczami i włóczniami.

Gdy bitwa zostaje wygrana, Telemach wiesza również dwanaście ich pokojówek, które Eurycleia identyfikuje jako winne zdrady Penelopy lub uprawiania seksu z zalotnikami. Odyseusz identyfikuje się z Penelopą. Jest niezdecydowana, ale rozpoznaje go, gdy wspomina, że zrobił im łóżko z drzewa oliwnego, które wciąż jest zakorzenione w ziemi. Ona obejmuje go i razem śpią.






Napaść na Raj zakończona rzezią mężczyzn.








Większość Mahabharaty została prawdopodobnie skompilowana między

III wiekiem p.n.e. , a III wiekiem n.e., 

przy czym najstarsze zachowane części są niewiele starsze niż około 400 lat p.n.e.


Ramajana - szacunki naukowe dotyczące najwcześniejszego etapu powstania tekstu obejmują okres od VII do V wieku p.n.e. ,




en.wikipedia.org/wiki/Kalki





poniedziałek, 18 grudnia 2023

Niebieski

 

си-ня́к


z rosyjskiego



Znaczenie

Niebieski siniak na ciele, twarz jak ślad po uderzeniu, siniak itp. ◆ Starzec kopnął w drzwi i otarł czołem o nadproże tak mocno, że na jego czole pojawił się niesłychany siniak. S. Y. Yursky, "Dzień Piotra", 1988 [RNC] ◆ Chwyciłem go za nadgarstek tak mocno, że zostawił okrągły siniak. A. A. Voznesensky, "Na wirtualnym wietrze", 1998 [RNC]


Antonimy—
Hipernimyuraz
HiponimyFingal, Data
Synonimy
Najbliższa relacjapokazać

Etymologia

Przyrostek pochodny przymiotnika niebieski, dalszy od praslav. *sīnjjь, ot kot. Wystąpiły między innymi: staroruskie. Sin, Cerk.-Słowianin. Syn (starożytna greka. πελιδνός, μέλας), ukr. Siniy, Belor. Síni, bułgarski. Syn, Serbohorv. Сёњӣ "szarawy, niebieski", słoweński. Sínji, czeski, słowacki. siný, polski. grzeszny; Sięga czasów Proto-Indojewa. *k'ēy(w)-/*k'yē(w)- — Szary, szary. Kindred to shine (zob.) lub niebieski, dosł. Šývas "jasny garnitur", staroind. c̨yāmás "czarny, ciemny", dosł. Šė́mas, šē̃mаs "popielaty, szarawy". Spółgłoska fińska-ug. Tytuły: Finn. Sini "niebieski kolor", kufa. M. Śeń, E. Seń "Niebieski", Mar. Šinžiš — jw. Wykorzystywane są dane ze słownika M. Vasmera. Zobacz Referencje.


oryginalny tekst


Значениепосиневший кровоподтёк на теле, лице как след удара, ушиба и т. п. ◆ Гикнулся старик к дверям, да так тетёхнулся лбом о притолоку, что вспух на лбу небывалый синяк. С. Ю. Юрский, «Петров день», 1988 г. [НКРЯ] ◆ Я так вцепился ему в запястье, что остался круговой синяк. А. А. Вознесенский, «На виртуальном ветру», 1998 г. [НКРЯ]

Синонимыгематомакровоподтёкуменьш.-ласк.синячокдиал.синевицарег.синявка
Антонимы—
Гиперонимытравма
Гипонимыфингалфиник
Родственные слова
Ближайшее родствопоказать

Этимология

Суффиксное производное от прилагательного синий, далее от праслав. *sīnjьjь, от кот. в числе прочего произошли: др.-русск. синь, церк.-слав. синь (др.-греч. πελιδνόςμέλας), укр. си́нiй, белор. сíнi, болг. син, сербохорв. си̑њӣ «сероватый, синий», словенск. sínji, чешск., словацк. siný, польск. siny; восходит к праиндоевр. *k'ēy(w)-/*k’yē(w)- «серыйсивый». Родственно сия́ть (см.) или си́вый, лит. šývas «светлой масти», др.-инд. c̨yāmás «чёрный, тёмный», лит. šė́mas, šē̃mаs «пепельного цвета, сероватый». Созвучные фин.-уг. названия: фин. sini «синий цвет», морд. м. śeń, э. seń «синий», мар. šinžiš — то же. Использованы данные словаря М. ФасмераСм. Список литературы.


Перевод
Список переводовпоказать

БиблиографияЗализняк А. А. синяк // Грамматический словарь русского языка. — Изд. 5-е, испр. — М. : АСТ Пресс, 2008.
синяк // Научно-информационный «Орфографический академический ресурс „Академос“» Института русского языка им. В. В. Виноградова РАН. orfo.ruslang.ru





lub




Znaczenie

Nerd. Miododajna roślina zielna lub krzewiasta z rodziny ogórecznika, o czerwono-niebieskich kwiatach (łac. Echium) ◆ Wizerunek kwitnącej łąki roślin jednorocznych będą wspierane przez chabry, ammi, niepodwójne formy samosiewów maków, anacyclus w kształcie maczugi i A. radiatus, anthemis (pępek) mieszany, emilia jaskrawoczerwona, smoła, czarnuszka, siemię lniane, skerda (crepis), wężogłowa mołdawskiego, oko żywiczne (viscaria), Eschscholzia California, len wielkokwiatowy, dimorphotheca, nisko rosnące chryzantemy, siniak (żmijowiec) i wiele innych wraz z shakerem, jęczmieniem grzywiastym, polipogonem itp. Elena Konstantinova, "Ogród kwiatowy w krajobrazie", Projektowanie Krajobrazu, 15 marca 2002 [RNC]


SynonimyŻmijowiec



Etymologia

Przyrostek pochodny przymiotnika niebieski, dalszy od praslav. *sīnjjь, ot kot. Wystąpiły między innymi: staroruskie. Sin, Cerk.-Słowianin. Syn (starożytna greka. πελιδνός, μέλας), ukr. Siniy, Belor. Síni, bułgarski. Syn, Serbohorv. Сёњӣ "szarawy, niebieski", słoweński. Sínji, czeski, słowacki. siný, polski. grzeszny; Sięga czasów Proto-Indojewa. *k'ēy(w)-/*k'yē(w)- — Szary, szary. Kindred to shine (zob.) lub niebieski, dosł. Šývas "jasny garnitur", staroind. c̨yāmás "czarny, ciemny", dosł. Šė́mas, šē̃mаs "popielaty, szarawy". Spółgłoska fińska-ug. Tytuły: Finn. Sini "niebieski kolor", kufa. M. Śeń, E. Seń "Niebieski", Mar. Šinžiš — jw. Wykorzystywane są dane ze słownika M. Vasmera. 


oryginalny tekst


Значениеботан. медоносное травянистое или кустарниковое растение семейства бурачниковых, с красновато-синими цветками (лат. Echium) ◆ Образ цветущего луга из однолетников поддержат васильки, амми, немахровые формы мака-самосейки, анациклус булавовидный и а. лучистый, антемис (пупавка) смешанный, эмилия ярко-красная, смолёвки, нигелла, льнянки, скерда (крепис), змееголовник молдавский, смолка (вискария) глазковая, эшшольция калифорнийская, лён крупноцветковый красный, диморфотека, низкорослые хризантемы, синяк (эхиум) и многие другие вместе с трясункой, ячменем гривастым, полипогоном и др. Елена Константинова, «Цветник в пейзаже» // «Ландшафтный дизайн», 15 марта 2002 г. [НКРЯ]
Синонимыэхиум
Антонимы—
Гиперонимырастение
Гипонимы—
Родственные слова
Ближайшее родствопоказать

Этимология

Суффиксное производное от прилагательного синий, далее от праслав. *sīnjьjь, от кот. в числе прочего произошли: др.-русск. синь, церк.-слав. синь (др.-греч. πελιδνόςμέλας), укр. си́нiй, белор. сíнi, болг. син, сербохорв. си̑њӣ «сероватый, синий», словенск. sínji, чешск., словацк. siný, польск. siny; восходит к праиндоевр. *k'ēy(w)-/*k’yē(w)- «серыйсивый». Родственно сия́ть (см.) или си́вый, лит. šývas «светлой масти», др.-инд. c̨yāmás «чёрный, тёмный», лит. šė́mas, šē̃mаs «пепельного цвета, сероватый». Созвучные фин.-уг. названия: фин. sini «синий цвет», морд. м. śeń, э. seń «синий», мар. šinžiš — то же. Использованы данные словаря М. ФасмераСм. Список литературы.






Rzeczownik

Znaczenie
Jarg. Nałogowy pijak, alkoholik ◆ Na ławce najbliżej przedsionka siedziało trzech mężczyzn, których nazywamy "czarownicami" lub siniakami, pijących butelkę wódki Seven Lakes w kulturalny sposób. M. B. Baru, "biedronki" // Wołga, 2012 [RNC]
Synonimypijak, alkoholik, alkoholik, lejek, pijany, pijany, pijany, zabuldyga, zabuldyzhka, zapivokha, zashibala, podpodala, propivokha, propivoitsa, pyanchuga, pyanchuzhka, pyan, sorazrazala, khanyga; Reg. (Arch.) i po prostu: połknięty, połknięty; O człowieku: alik, alkarik, alkash, alkman, alkoholik, alkonaut, alcofan, alkushnik, szmermer, mutter, władca ciem, bucharik, bucharik, vinolyub, vinopiytsia, zabuldyzhnik, zakladushnik, koldyr, kaldyr, keroseneshchik, miłośnik picia, nie głupiec do picia, pitok, pituh, dawca, pijący, pijący, słaby na winie, spirytusowiec, hanurik, khanyrik, khoronyaka, chroniczny, chroniczny, yaryga, yaryzhka, yaryzhnik; Reg. (Arch.) i po prostu: połknięty, połknięty; O kobiecie: Alkoholiczka, Pijak, Nafta, Piuszka, Niebieska, Niebieska, Chanyzka


Etymologia

Przyrostek pochodny przymiotnika niebieski, dalszy od praslav. *sīnjjь, ot kot. Wystąpiły między innymi: staroruskie. Sin, Cerk.-Słowianin. Syn (starożytna greka. πελιδνός, μέλας), ukr. Siniy, Belor. Síni, bułgarski. Syn, Serbohorv. Сёњӣ "szarawy, niebieski", słoweński. Sínji, czeski, słowacki. siný, polski. grzeszny; Sięga czasów Proto-Indojewa. *k'ēy(w)-/*k'yē(w)- — Szary, szary. Kindred to shine (zob.) lub niebieski, dosł. Šývas "jasny garnitur", staroind. c̨yāmás "czarny, ciemny", dosł. Šė́mas, šē̃mаs "popielaty, szarawy". Spółgłoska fińska-ug. Tytuły: Finn. Sini "niebieski kolor", kufa. M. Śeń, E. Seń "Niebieski", Mar. Šinžiš — jw. Wykorzystywane są dane ze słownika M. Vasmera.




oryginalny tekst




си-ня́к

Существительное, одушевлённое, мужской род, 2-е склонение (тип склонения 3b по классификации А. А. Зализняка).

Производное: ??.

Корень: -син-; суффикс: -як.
ПроизношениеМФА: ед. ч. [sʲɪˈnʲak]
Duration: 2 секунды.0:02
мн. ч. [sʲɪnʲɪˈkʲi]
Семантические свойства
Значениежарг. много пьющий человек, алкоголик ◆ На той скамейке, что ближе к тамбуру, сидели трое мужчин, из тех, что у нас называют колдырями или синяками, и культурно распивали бутылку водки «Семь озёр». М. Б. Бару, «Навоз божьих коровок» // «Волга», 2012 г. [НКРЯ]
Синонимыпьяница, алкоголик, алкота, воронка, выпивала, выпивоха, забулдыга, забулдыжка, запивоха, зашибала, поддавала, пропивоха, пропойца, пьянчуга, пьянчужка, пьянь, соображала, ханыга; рег. (арх.) и прост.: глот, глотила; о мужчине: алик, алкарик, алкаш, алкмэн, алкоголик, алконавт, алкофан, алкушник, бормотолог, бормотушник, бражник, бухарик, бухарь, винолюб, винопийца, забулдыжник, закладушник, колдырь, калдырь, керосинщик, любитель выпить, не дурак выпить, питок, питух, поддавальщик, пропоец, пьющий, слабый на вино, спиртсмен, ханурик, ханырик, хороняка, хроник, хроникал, ярыга, ярыжка, ярыжник; рег. (арх.) и прост.: глот, глотила; о женщине: алкоголичка, алкашка, керосинщица, пьюшка, синюшка, синявка, ханыжка
Антонимытрезвенник
Гиперонимычеловек
Гипонимы—
Родственные слова
Ближайшее родствопоказать

Этимология

Суффиксное производное от прилагательного синий, далее от праслав. *sīnjьjь, от кот. в числе прочего произошли: др.-русск. синь, церк.-слав. синь (др.-греч. πελιδνός, μέλας), укр. си́нiй, белор. сíнi, болг. син, сербохорв. си̑њӣ «сероватый, синий», словенск. sínji, чешск., словацк. siný, польск. siny; восходит к праиндоевр. *k'ēy(w)-/*k’yē(w)- «серый, сивый». Родственно сия́ть (см.) или си́вый, лит. šývas «светлой масти», др.-инд. c̨yāmás «чёрный, тёмный», лит. šė́mas, šē̃mаs «пепельного цвета, сероватый». Созвучные фин.-уг. названия: фин. sini «синий цвет», морд. м. śeń, э. seń «синий», мар. šinžiš — то же. Использованы данные словаря М. Фасмера. См. Список литературы.







БиблиографияЗализняк А. А. синяк // Грамматический словарь русского языка. — Изд. 5-е, испр. — М. : АСТ Пресс, 2008.
синяк // Научно-информационный «Орфографический академический ресурс „Академос“» Института русского языка им. В. В. Виноградова РАН. orfo.ruslang.ru








siniak - Wikisłownik (wiktionary.org)

piątek, 14 października 2022

Polska jednojęzyczna?





przedruk



W GMINIE STĘŻYCA 

PRZEPROWADZONO KOMPLEKSOWE BADANIA NAD ŻYWOTNOŚCIĄ JĘZYKA KASZUBSKIEGO


Klëka Radia Kaszëbë 12.10.2022,14:55

– Kiedy i w jakich okolicznościach mówimy po kaszubsku – pyta Instytut Slawistyki Polskiej Akademii Nauk w Warszawie.


Prowadzi badania związane z różnorodnością językową w Polsce.

Objęto nim pięć regionów, w tym Kaszuby. Ankietę rozprowadzają rozmaite instytucje i zaangażowane osoby.
 – Jest prowadzona szeroko, ale w Borucinie w gminie Stężyca przepytano prawie wszystkich – mówi prof. Nicole Dołowy-Rybińska.

Badacze pytają respondentów gdzie nauczyli się języka kaszubskiego oraz między innymi o to, czy posługują się nim na przykład w sklepie, u lekarza albo na sesji rady miasta czy gminy.

Oprócz Kaszub badania prowadzone są także na Śląsku, Podkarpaciu, Mazurach i Podlasiu. Mają dać obraz żywotności używanych tam języków. A co za tym idzie – pokazać, na ile adekwatny jest oficjalny przekaz, że Polska jest krajem jednojęzycznym.





http://radiokaszebe.pl/w-borucinie-w-gminie-stezyca-przeprowadzono-kompleksowe-badania-nad-zywotnoscia-jezyka-kaszubskiego/?fbclid=IwAR3LA-IJiWXS5D9sBgG1nwl4VlCZJA8aUlbiz-Y-BAaQKraDKLEEU3fkusc

 

środa, 11 listopada 2020

Protesty Zmanipulowanych Licealistów

 przedruk


Protesty Zmanipulowanych Licealistów Przelały Się Przez Ulice.

Smartfonowy Odłam Pokolenia Pokazał Swoje Oblicze

 11 listopada 2020 Kurier Kaszubski


Po 45. latach obowiązującego w Polsce wschodniego modelu „kultury” marksistowskiej i leninowskiej i 30 latach odbudowy, ponownie do Polski zawitał marksizm kulturowy, zapakowany w kolorowe i tęczowe sreberka, przywleczony tym razem z zachodu. O ile ten wschodni, bolszewicki model miał jeszcze jakieś pozory dbałości o jednostkę i rodzinę, to ten zachodni, jest wulgarny, chamski i rynsztokowy. Z niczym się nie liczy i wszystko chce wywrócić do góry nogami. 

Przez Kartuzy, Kościerzynę, Żukowo a nawet Sierakowice przelały się w ostatnich dniach demonstracje „niezadowolonych” mieszkańców, pod szyldem „Strajk Kobiet”. Młodzież spotykała  się w centralnych miejscach swoich miejscowości, wyrażając niezadowolenie z aktualnie panującej sytuacji w kraju. Oficjalnie protestowano przeciwko orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, jednak 95 proc. młodocianych demonstrantów, nie  miało pojęcia czego dokładnie dotyczyło  to orzeczenie. Zagadnięte przez nas w Kościerzynie demonstrujące nastolatki odpowiadały: „chcemy aborcji na życzenie”, a w ogóle to „je**ć PiS”. Ileż tam było nadętej bufonady, pozorów doniosłości z jednej strony i gimnazjalnego infantylizmu, śmieszności sytuacyjnej i beztroskiej zabawy z drugiej. Lewicowe media lokalne z wyprzedzeniem informowały kiedy i gdzie odbędą się te „spontaniczne” marsze, będących rzekomo na skraju wytrzymałości mieszkańców. Tych którzy chcieliby wykrzyczeć swoje: „Mamy dość” a najlepiej to „Wyp*******ć”. Ulice w naszym regionie zapełniły się dzieciakami, młodzieżą, bezstronnymi gapiami i garstką „organizatorów”, którzy czuwać mieli nad tym dziejotwórczym spontanem.,, To jest wojna”lub ,, Aborcja na życzenie” – to tylko niektóre hasła wybazgrane na kartonie od bananów, które dumnie trzymały nad głowami nastoletnie demonstrantki. Inne zawierały w treści nazwy kobiecych części ciała a wszystko okraszone złowrogim zygzakiem, znanym na całym świecie symbolem Die Schutzstaffel der NSDAP, czyli niemieckiej, faszystowskiej organizacji SS. 

Czego dokonał Trybunał Konstytucyjny?

Trybunał Konstytucyjny którego zadaniem jest m.in.  orzekanie w sprawach zgodności ustaw i umów międzynarodowych z Konstytucją, orzekł, że zawarty w ustawie o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, jeden z przepisów jest niezgodny z Konstytucją. Dokładnie ten przepis który mówi o dopuszczalności aborcji w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. Przypomnieć należy, że chodzi o zgodność z tą Konstytucją, która uchwalona została w 1997 r., w czasie gdy u władzy był Sojusz Lewicy Demokratycznej, będący spadkobiercą Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Premierem wówczas był Włodzimierz Cimoszewicz. Prezydent RP Aleksander Kwaśniewski, w dniu 17. października 1997 r. dokonał jej podpisania. Trybunał Konstytucyjny zaplanował posiedzenie w tej sprawie wiele miesięcy temu i każdy prawnik oraz każdy kto choć trochę orientuje się w polskiej kulturze prawnej wie, że trybunał nie mógł wydać w tej sprawie innego orzeczenia. Oczywiście pojawiają się ogromne wątpliwości czy ciąża której rozwój wskazuje na fatalne upośledzenie deformacyjno-anatomiczne, powinna zostać donoszona. Większość ludzi słusznie uznaje, że nie. Jednak dotychczas z pomocą obowiązującej furtki prawnej, dokonywano masowego zabijania dzieci nienarodzonych tylko dlatego, że podejrzewano u nich Zespół Downa czy Zespół Turnera. 

Pretekst do wojny kulturowej

Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, które dla naiwnych i mniej zorientowanych, miało stać u podłoża protestów, w rzeczywistości było tylko pretekstem do rzeczywistych zamiarów opozycji, jakimi jest obalenie demokratycznie wybranej władzy. Ten lewacko-tęczowy obóz do tej pory nie może pogodzić się z tym, że nie jest u władzy i nie może wdrażać w życie, chorych, zdegenerowanych idei. Idei które w zachodniej części Europy poczyniły już ogromne spustoszenie, produkując ludzi pozbawionych kodu kulturowego, bez tożsamości państwowej, narodowej, religijnej, moralnej i regionalnej. Ciężar tej wojny wzięli na siebie także niektórzy samorządowcy, którzy w imię obalenia legalnej władzy, gotowi byli na zezwalanie demolowania swoich miast i obojętność wobec dewastowania i prób dewastowania kościołów. A więc pomników historii, kultury, dziedzictwa narodowego i naszej tożsamości. W Kartuzach rolę obrońców kościoła p.w. Św. Kazimierza wzięli na siebie zwykli mieszkańcy. Pomni hańbiących wydarzeń w innych miastach, sami się skrzyknęli i obserwowali sprzed bramy świątyni, do czego nieświadoma młodzież zostanie popchnięta przez organizatorów. Ataki na kościoły są jednym z elementów tej wojny. Padło ostatnie tabu, wcześniej naruszone w naszej historii tylko przez hitlerowskich i bolszewickich najeźdźców. Teraz tego samego dokonują bojówki lewicy, które posunęły się także do zakłócania i przerywania misteriów jakimi są msze święte. Z rzekomo tolerancyjnych i miłujących wolność wyboru nowoczesnych „postępowców” spadły maski, ukazując ich prawdziwe oblicza. 

Nieświadoma młodzież

Z pewnym zażenowaniem obserwować można było zachowanie zmanipulowanej kościerskiej i kartuskiej młodzieży na ulicach, podczas tych demonstracji. Raczej nie jest to, ta sama młodzież, dzięki której co roku pobijane są rekordy liczebności pielgrzymek do Kalwarii Wielewskiej czy do Sanktuarium Królowej Kaszub w Sianowie. W 2019 r. w głównej mszy w czasie odpustu w Kalwarii Wielewskiej, uczestniczyło 23 tys. osób, z czego znakomita większość to była młodzież w wieku szkolnym. W tym roku, mimo pandemii zanotowano tam mniejszą, choć także znamienitą, ok. 15 tys. frekwencję. W demonstracjach ulicznych ostatnich dni, największą frekwencję notowano w Kościerzynie i było to jakieś 1500 – 1800 młodych osób. Nie było wprawdzie przeciwważnej demonstracji pań, które nie strajkują, ale Internet masowo zarzucony jest ostatnio zdjęciami pięknych, młodych kobiet z hasłami: „Nie strajkuję” lub „Wspieram życie”. Pokazuje to, że dziedzictwo Kaszub ze swoimi wartościami opartymi na kulcie Boga, na istotności wiary chrześcijańskiej, na wartościach ustalonych w etosie kaszubskiej wspólnoty, ciągle wygrywa z lewackim bełkotem. Pejoratywnie pojmowane libertyńskie fantazje neobolszewików i neomarksistów ciągle nie mogą liczyć w naszym regionie na podatny grunt. Trzeba trzymać jednak rękę na pulsie, gdyż ostatnie dni pokazały, że neobolszewicka hydra podnosi łeb i coraz śmielej próbuje wyrywać naszą młodzież z rąk cywilizacji, będącej podstawą trwania zdrowych moralnie społeczeństw. 

Kto za to płaci i kto za tym stoi?

Dzieci skaczące i tańczące kaczuszki na kartuskim i kościerskim rynku, nie mają zielonego pojęcia w czym uczestniczą. Coś tam słyszały o aborcji na życzenie, o „Kaczorze”, o PiS-ie i LGBTQ. Jedna z dziewcząt zapytana na rynku w Kartuzach, czym jest aborcja eugeniczna, kim jest Francis Galton i co uchwalił Trybunał Konstytucyjny, po pięciu sekundach wytężonego namysłu odparła: „je**ć PiS”. Po  czym wybuchła śmiechem i rzuciła się w objęcia równie rozradowanych koleżanek, z wymalowanymi faszystowskimi zygzakami na policzkach. Jedna z organizatorek ogólnopolskiego „Strajku kobiet”, zdeklarowana safonka – niejaka Marta Lempart powiedziała wprost, że struktury na czele których stoi, mają już taki potencjał, także finansowy, że gotowe są na obalenie demokratycznie wybranej władzy i posprzątanie tego „burdelu jaki stworzył PiS”. Jej koleżanka Klementyna Suchanow już w 2018 r. namalowała na ścianie Sejmu napis: „Czas na sąd ostateczny” i już wtedy wymyśliła hasło: „Wyp*******ć”.  Wraz z innymi, podobnymi „rewolucjonistkami”, które wyzwolić mają nas z ucisku tyranii, powołały tzw. radę konsultacyjną, której zadaniem jest przejęcie władzy w Polsce. Dla zdrowo myślących ludzi jest to operetkowa, by nie powiedzieć komiczna sytuacja. Całkiem poważnie traktowane są za to te „bojowniczki” przez zagraniczne, wrogie Polsce ośrodki, które hojnie je finansują. Wszyscy już znają działalność liczącego sobie 90 wiosen węgierskiego Żyda, mieszkającego w USA – Georga Sorosa. Jego liczne fundacje, które powstały w Polsce jak grzyby po deszczu, zasilane są milionami dolarów. Fundacje te mają frapujące i wzniosłe nazwy, typu: „Miłość nie wyklucza”, „Otwarta Rzeczpospolita”, „Fundacja Dialog, „Mowa Miłości” czy „Nigdy Więcej”. Najbardziej znana z nich – „Fundacja Batorego”, zasilana jest przez Sorosa takim potężnym kapitałem, że sama rozdaje kilkusettysięczne granty setkom mniejszych organizacji tego typu. Na Węgrzech, premier Wiktor Orban już dawno rozgonił to „sorosowe” towarzystwo, tymczasem w Polsce trwa ich rozkwit. I trwa walka z polską kulturą, polskim dziedzictwem i polską tożsamością. Młodzież z Kartuz czy Kościerzyny, nie ma nawet świadomości, że odgrywa rolę jedynie pożytecznych idiotów, a wielkie pieniądze wędrują nad ich głowami.


http://kurierkaszubski.eu/protesty-zmanipulowanych-licealistow-przelaly-sie-przez-ulice-smartfonowy-odlam-pokolenia-pokazal-swoje-oblicze/?fbclid=IwAR2GBmy1nGXyZMJg1gtWVJp9TXKuqNAlirGemyXTGrcLDAuVpaKatBsyDp8







sobota, 23 kwietnia 2016

Stolemy – olbrzymy z Kaszub rodem




Stolemy – olbrzymy z Kaszub rodem

Spośród mniejszości etnicznych zamieszkujących słowiańskie ziemie najbardziej osobliwą zbiorowością zdają się być Kaszubi, którzy posiadają własną mitologię i demonologię, w wielu miejscach skrajnie różniące się od opowieści znanych od słowiańskiego ludu. Znawcy Kaszubszczyzny w regionalnych demonach niejednokrotnie doszukiwali się korzeni jeszcze przedsłowiańskich: gockich lub wandalskich. Tak też było w wypadku stolemów, kaszubskiej rasy olbrzymów żyjących rzekomo niegdyś na świecie.

Stolemy wedle legend zamieszkiwały Kaszuby w czasach przedhistorycznych. Poza gigantycznym rozmiarem odznaczały się wielką siłą i niespożytą energią. Jak na osiłków przystało, stolemi lubili popisywać się swą siłą: wyrywali drzewa, przerzucali głazy, a czasem nawet ryli koryta rzek. To właśnie stolemy wywarły koronny wpływ na ukształtowanie krajobrazów obecnych Kaszub. To ich ręce usypywały wzgórza, mierzeje i mielizny. Patrząc na piękno kaszubskiego krajobrazu, nie można zatem nie odnieść wrażenia, że stolemi poza nadludzką siłą posiadali także niezwykły zmysł estetyczny, który kierował nimi podczas tworzenia się Kaszub.


O rozmiarach stolemów Kaszubi mają bardzo wiele legend. Wedle opowieści ich głowy przewyższały najwyższe sosny, zaś dwa stolemy ustawione po przeciwnych stronach jeziora były w stanie podać sobie róg z tabaką, dumą kaszubskiego regionu. Legendy mówiły, że stolemy kąpały się w Zatoce Puckiej o głębokości 54 m. Sęk w tym, że wchodząc w najgłębsze miejsce zatoki, nie byli jeszcze w stanie zmoczyć swoich czupryn. Ze względu na swą rozmiarową przewagę względem ludzi stolemy odznaczały się czasem złośliwością i okrucieństwem. Znane były podania o stolemach, które wychodząc na ryby, wracały ze złowionym człowiekiem. Nie brakuje jednak również opowieści, w których stolemy były pomocnikami człowieka. Czyżby zatem historia stosunków ludzi z tą rasą była burzliwa i zmienna? Całkiem prawdopodobne. Należy jednak pamiętać, że mimo istotnych różnic stolemy nie różniły się aż tak bardzo od ludzi. Stolemi zakładali normalne rodziny. Za żony brali sobie stolemice, z którymi dalej robili sobie gromadkę stolemiątek.


Nie ma pewności co do tego, skąd na Kaszubach wzięło się takie dziwo jak wiara w stolemy. Najbardziej prawdopodobna teza łączy te istoty z germańskimi trollami, które w wierzeniach zamieniały się w głazy pod wpływem światła dziennego. Również opowieści o kaszubskich stolemach często chętnie nawiązują do motywu kamienia. Wierzenia dotyczące stolemów również silnie są powiązane z kamieniami. Pozostałością po życiu stolemów są na Kaszubach głazy, które porozrzucano podczas walk bądź zawodów siłowych. Odnaleźć można takie m.in. w Tychowie, Świcinie bądź Lubichowie. Wedle popularnego ludowego podania stolemy swą dumą uraziły jednego z dawnych bogów, czego konsekwencją było przemienienie całej rasy w kamienne kręgi. Różne były pogłoski na temat zniewagi, której dopuścili się stolemi. Jedni uważają, że po prostu uważali się za silniejszych od bogów, inni twierdzili zaś że jeden z nich dopuścił się porwania jednej z bogiń i przymuszenia jej do ślubu.  Co by to jednak nie było, bogowie byli surowi w swej sprawiedliwości, czego najlepszym dowodem jest to, że potężne stolemy zniknęły z powierzchni świata.



Nazwa stolem jest przez Aleksandra Brücknera wyprowadzana od nazwy ludu Spolów / Spalów (łac. Spoli), który został podbity przez Gotów pod przywództwem króla Filimera w II w. n. e. Przypuszcza się, że mężczyźni z tego ludu mogli cechować się nadzwyczajnymi rozmiarami i siłą, co w konsekwencji mogło dać początek powstawaniu przesadzonych opowieści o tym ludzie. Nie byłby to pierwszy taki przypadek w historii, gdyż językoznawcy zwracali uwagę na związki słowa olbrzym z ludem Awarów. Nazwą zbliżoną do trolli określani byli z kolei przez Wandalów Goci. Całkiem możliwe są również związki nazwy stolem ze starogermańskim stainaz ‚kamień’. O germańskim rodowodzie stolemów i trolli mogą też świadczyć dawne nazwy własne w okolicach Pomorza. Mowa tutaj o jeziorze Trląg i rzece Trłodze.


Dziś na Kaszubach mianem stolema można nazwać człowieka wyjątkowo silnego, zarówno fizycznie, jak też duchowo lub psychicznie. To nowe znaczenie tego wyrazu doprowadziło z czasem do powstania na Kaszubach Medalu Stolema, unikatowej nagrody przyznawanej przez Związek Kaszubsko-Pomorski osobom najbardziej zasłużonym dla regionu. Mimo niespodziewanego wymarcia rasy kaszubskich olbrzymów pamięć o nich wciąż trwa, czego najlepszym dowodem jest masa opowieści o stolemach z kaszubskiego regionu.



KASZUBSKA LEGENDA O STOLEMACH (za J. Mamelski):
STOLEMË
Zanim na Kaszëbach zapanowôł człowiek, żëłë tu stolemë. Wëzdrzałë tak samò jak lëdze, ale bëłë pôrã razy wiãkszé òd nas. Miałë téż stolemną mòc. Drzewa wëriwałë z kòrzeniama, jakbë to bëłë stebła trôwë. Cëskałë wiôldżima kamieniszczama jak zôrnama grochù. Jednym słowem stolemë to bëłë wiôlgôsze. Temù téż lëdze mielë jich strach, zlôżëlë jima z drodżi i chòwelë sã przed nima. Stolemë równak miałë tã swiądã, że jich bëło wiedno mni, a lëdzy corôz to wiãcy.
Jednégò dnia dwa stolemë leżałë na sztrądze i òdpòcziwałë w céni drzéwiãtów. Rozprôwiałë ò tim i ònym i tak pòmału jich gôdka zeszła na lëdzy.
– Je jich corôz wiãcy – rzekł starszi.
– Spùszczają drzewa w lasach i rëchtują pòla – dodôł ten młodszi.
– Łapią rëbë w jezorach, zabiérają nóm grzëbë i òrzechë.
– Bùdują nowé chëcze i nowé wse.
– Do paróna! Lëchò z nama!
-Nie je dobrze!
I tak òd słowa do słowa ùradzëlë, że mùszi lëdzy wëniszczëc. Nôprzód, żebë nabrac mòcë, zdrzémnãlë sã përznã.
Jich gôdkã czuł młodi, mądri rëbôk. Wërzasł sã mòcno, ale miôł głowã na karkù. Cëchò wlôzł na chùjkã i cësnął baszką w nos starszégò stolema. Ten zarô stanął na nodżi i gôdô do młodégò:
– Të! Le mie tu spòkójno! Bò jô cë zarô!
– Cëż të chcesz? Jô doch nick nie zrobił – tłomacził sã młodi.
– Spróbùj le jesz rôz, a jô cë pòkôżã…!
Jak òni nazôd ùsnãlë, rëbôk zôs cësnął baszką, ale tim razem w nos drëdżégò stolema. Terô ten, chòc młodszi, béł sã rozgòrził na stôrégò, leno wnetka sã ùspòkòjił. Za chwilã rëbôk cësnął w starszégò, pózni jesz rôz w młodégò i cëskôł tak długò, jaż òni òstro sã pószkalowelë. Szkalinga chùtkó sã zamienia w bijatëkã.
Nie bëła to zwëczajnô biôtka. Starszi nie chcôł pòzwòlëc, żebë dobéł na nim jaczis szcząker. Młodémù ju zbrzëdło słëchanié starszégò i terô chcôł pòkazac, chto tu je mòcniészi. Òd szãtoleniô chùtkò przeszlë do wôlaniô w piôskù, a pózni do biôtczi na piãscë. Pòtemù zaczãlë wërëwac drzéwiãta i wëwijac nima jak pôłkama. Grëbé pnie pãkałë jak sztrëchólcë. A òni brelë wiedno nowé, jaż wkół zrobiło sã pùsto.
Młodi rëbôk szczeslëwie béł zdążił zlezc ze swòji chùjczi i ùcec dodóm. Z daleka wzérôł na tã straszną biôtkã i sã zastanôwiôł, czë òn téż dobrze zro¬bił. Stolemë biôtkòwałë dali. Przeszedł wieczór, zrobiło sã cemno, a biótka nie ùstôwa. Bòdôj noc bë jã skùńcza, ale ra¬zem z nią przëszedł grzëmòt. Łiskawicë swiécëłë stolemóm, a òni mielë nalazłą nową barń.
Spòd kaszëbsczich piôchów wëjimelë sztëczczi kamiznë i z gòrzem cëskelë w sebie. Ale mało czedë ùdało sã jima trafic, dlôte kamë mijałë celszcza stolemów i lecałë dali. Do dzysdnia mòże je nalezc w rozmajitich nórtach kaszëbsczi zemi. Jedne leżą tak, jak spadłe: kòl drogów, na sztrądach jezór i westrzód pòlów. Drëdżé bëłë sã roz- trzaskałë na drobné kawałuszczi i spa¬dłe na zemiã jak zôrna.
Chòcô Kaszëbi bez dłudżé wieczi zbiérają je ze swòjich pòlów, doch ni ma widzec jich kùńca. Mają nima fla- strowóné drodżi, a téż stôwióné fùńdamentë bùdinków i mòstë. Jich wielota daje pòjãcé ò tim, jak zażartô bëła biôtka stolemów.
Na òstatkù nie sygło jima mòcë i zwôlëlë sã na zemiã. Leżelë tak kòl se, a ni mòglë ju rëchac ani rãkama, ani nogama. Téj òdezwôł sã starszi:
– Pòwiédz mie prôwdzëwą prôwdã, czemù të we mie cëskôł baszkama?
– Dôjże mie wiarã, chłopie, jô tegò nie robił – jãknął młodi.
– Jô téż w cebie nie cëskôł – sapôł starszi. – To mùszôł robic chtos jiny.
Téj jima cos przeszło do głowë:
– To robił człowiek! – zawrzeszczelë òstatkiem mòcë. Ale ni mòglë ju nick zrobic. Zanim ùsnãlë na wieczi, stôri jesz rzekł:
– To tak wëzdrzi, że ten môłi stwór je òd nas wiele mądrzészi. Jak òni wszëtcë są taczi, to ta zemia wnet bãdze jima słëcha.
Pò tim reszta stolemów jesz długò żëła w zgòdze z lëdzama. Nie zdrzec na to, słowa stôrégò stolema na òstatkù sã zjiscyłë. Dzys pò stolemach òstałë blós kamienie i òstną jesz pewno baro długò. Mòże nawetka dłëżi jak lëdze…

TŁUMACZENIE:

STOLEMY:
Zanim Kaszubami całkowicie zawładnął człowiek, panami tej krainy były stolemy. Kształtem przypominały ludzi, ale wzrostem przewyższały ich kilkakrotnie. Posiadały też ogromną siłę. Drzewa wyrywały niczym źdźbła trawy. Ciskały wielkimi głazami jak ziarnkami grochu. Jednym słowem, były to olbrzymy. Nic dziwnego, że ludzie bali się stolemów, schodzili im z drogi i kryli się przed nimi. Olbrzymy jednak zdawały sobie sprawę, że jest ich coraz mniej, a ludzi coraz więcej.
Któregoś dnia stolemy leżały nad brzegiem morza i odpoczywały w cieniu drzew. Rozprawiały o tym i o owym, aż pomału ich rozmowa zeszła na temat ludzi.
– Jest ich coraz więcej – rzekł starszy.
– Wycinają lasy i zakładają pola – dodał młodszy.
– Wyławiają ryby z jezior, zabierają nam ryby i orzechy.
– Budują nowe wioski i rozbudowują stare.
– Oj! niedobrze z nami!
– Niedobrze!
I tak od słowa do słowa uradzili, że trzeba ludzi zniszczyć. Najpierw jednak, by zebrać siły, postanowili uciąć sobie krótką drzemkę.
Całą tę rozmowę słyszał młody rybak. Przestraszył się bardzo, ale głowy nie stracił. Cichutko wszedł na sosnę i szyszką rzucił w nos starszego stolema. Ten poderwał się i mówi do młodego:
– Ty! bez głupich żartów, dobra?
– No co ty, nic przecież nie zrobiłem – tłumaczył się młody.
– Spróbuj jeszcze raz, a zobaczysz…!
Kiedy znowu usnęli, rybak rzucił szyszką w nos drugiego stolema. Teraz ten, choć młodszy, rozgniewał się na drugiego, ale szybko dał się udobruchać. Po chwili rybak znowu rzucił w starszego, później jeszcze raz w młodego i rzucał tak długo, aż doszło między nimi do ostrej sprzeczki. Ta zaś bardzo szybko przerodziła się w bójkę.
Nie była to zwykła walka. Starszy nie chciał pozwolić, by pokonał go jakiś młokos. Młody miał już dosyć ustępowania starszemu i uznał, że czas mu pokazać, kto jest silniejszy. Od szarpaniny szybko przeszli do tarzania się po piachu, a potem w ruch poszły pięści. Następnie obydwaj zaczęli wyrywać drzewa i walczyć nimi jak maczugami. Grube pnie trzaskały jak zapałki. Brali wtedy nowe, aż wkoło zrobiło się pusto.
Młody rybak szczęśliwie zdążył zejść ze swej sosny i uciec do domu. Z daleka przyglądał się tej straszliwej walce i zaczął nawet żałować swego postępku. Stolemy natomiast walczyły dalej. Zapadł zmierzch, a bitwa nie ustawała. Może przerwałaby ją noc, lecz wraz z nią pojawiła się burza. Pioruny oświetlały walczących, a ci sięgnęli po nową broń.
Spod kaszubskich piachów dobywali kawałki skał i rzucali w siebie ze złością. Rzadko jednak trafiali, więc kamienie, mijając ciała olbrzymów, leciały dalej. Do dziś można je znaleźć w najróżniejszych zakątkach Kaszub. Niektóre leżą tak jak spadły: przy drogach, nad brzegami jezior i wśród pól. Inne rozbijały się na drobne kawałki i spadały na ziemię jak nasiona.
Przez wieki Kaszubi zbierali je ze swych pól, lecz wcale nie widać, by było ich mniej. Brukowali nimi drogi, wznosili z nich fundamenty domów i mosty. Ich niezliczona liczba daje wyobrażenie o tym, jak zaciekła była walka stolemów.
W końcu jednak olbrzymom zabrakło sił. Legli znów obok siebie, niewładni już ruszyć ręką ani nogą. Wtedy znów odezwał się starszy:
– Przyznaj się, dlaczego we mnie rzucałeś szyszkami?
– Przyrzekam ci bracie, że to nie ja – jęknął młodszy.
– Ja też w ciebie nie rzucałem – wysapał starszy. – To znaczy, że zrobił to ktoś inny.
Wtedy przyszła im do głowy pewna myśl:
– To musiał być jakiś człowiek! – resztką sił wykrzyknęli prawie jednocześnie. Ale nie byli już w stanie czegokolwiek zrobić. Nim zasnęli na wieki, stary jeszcze dodał:
– Widać, ten mały stwór jest od nas o wiele mądrzejszy. Jeśli wszyscy ludzie są tacy, to prędzej czy później ziemia będzie należała do nich.
Po tych wydarzeniach inne stolemy długo jeszcze żyły z ludźmi w zgodzie. Niemniej słowa starego olbrzyma w końcu się spełniły. Dziś pozostały po nich jedynie kamienie i pozostaną pewnie jeszcze bardzo długo. Może dłużej niż ludzie…

Źródła:
Bolduan T., Nowy Bedeker Kaszubski.
Derdziński R., Germańskie ślady – kaszubskie trolle?
Mamelski J., Legendy kaszubskie.
Podgórscy B. i A., Wielka Księga Demonów Polskich – leksykon i antologia demonologii ludowej.




https://www.slawoslaw.pl/stolemy-olbrzymy-z-kaszub-rodem/