Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą smartfony. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą smartfony. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 12 grudnia 2024

Szkodliwość smartfonów (i tresowanie do konsumpcjonizmu)






przedruk




Bogna Białecka: Smartfony są po to, by uzależniać

(PCh24.pl)


Nienaturalnie stymulująca natura ekranu elektronicznego, niezależnie od treści (lecz w zależności wprost proporcjonalnej od liczby obserwowanych zmian i interakcji) sieje prawdziwe spustoszenie w rozwijającym się układzie nerwowym i zdrowiu psychicznym dziecka – mówi Bogna Białecka, psycholog, prezes Fundacji Edukacji Zdrowotnej i Psychoterapii, w rozmowie z Piotrem Relichem.

W przestrzeni publicznej coraz częściej zwraca się uwagę na problem uzależnienia nieletnich od cyfrowych technologii informacyjnych. Czy rzeczywiście mamy powody do niepokoju?

– Zdecydowanie tak. I co bardziej przerażające, nie jest to problem, który wynika wyłącznie z naszego sposobu korzystania z nowoczesnych narzędzi. Technologie cyfrowe, a zwłaszcza smartfony i media społecznościowe, są precyzyjnie projektowane w taki sposób, aby uzależniać. Proces ten nazywa się projektowaniem perswazyjnym, które polega na wykorzystaniu metod wypracowanych przez psychologię behawioralną do zmiany naszych zachowań. Szczególnie podatne na te mechanizmy są dzieci, których mózgi wciąż pozostają w fazie rozwoju.


Czy mogłaby Pani podać przykład takiego projektowania perswazyjnego?

– Proszę bardzo: trzynastoletnia Ola robi dziką awanturę, gdy rodzice próbują ograniczyć czas jej dostępu do smartfona. Dlaczego? Dziewczyna w toku cyfrowej tresury zaczęła uznawać elektroniczne narzędzie za przedłużenie jej systemu poznawczego, podobnie jak rękę, nos czy oczy.

Bardzo dokładnie zostało to opisane w książce zatytułowanej Skuszeni. Jak tworzyć produkty kształtujące nawyki konsumenckie Nira Eyala. Autor przedstawia w niej triki, które należy zastosować, aby korzystanie z aplikacji stało się trwałym nawykiem.

Jedną z podstawowych zasad można wyjaśnić na przykładzie mediów społecznościowych. Weźmy pod lupę wspomnianą już trzynastolatkę. Na początku Ola sięga po Instagram, bo pojawia się zewnętrzny bodziec – powiadomienie, informujące na przykład, że jej najlepsza przyjaciółka właśnie umieściła tam zdjęcie. Zagląda więc, trochę się rozczarowuje, bo to kolejne selfie, takie samo jak setki wcześniejszych, ale zaraz poniżej pojawia się rolka z baraszkującymi ślicznymi kotkami, więc zaczyna się przeglądanie. Pojawiające się co jakiś czas ciekawe zdjęcia i filmiki nie tylko dają porcje dopaminy, ale satysfakcję, że zobaczyło się coś naprawdę ładnego. Później idąc ulicą, Ola widzi kocią mamę niosącą w pyszczku swoje dziecko. Przychodzi jej do głowy, że można by to sfilmować. Wyciąga smartfon i nagrywa filmik na Instagram. Teraz i ona jest twórcą, a jej rolka zyskuje setki serduszek i pozytywnych komentarzy. Po jakimś czasie Ola przestaje się nawet przez moment zastanawiać i gdy tylko dzieje się coś ciekawego, natychmiast sięga po smartfon, by to uwiecznić na Instagramie. Nie potrzebuje już nawet zewnętrznego bodźca w postaci powiadomień, bo wyrobiła w sobie nawyk. Sięganie po smartfon staje się w pełni automatyczne.

Faktycznie wygląda to całkiem jak tresura…

– Brutalnie a zarazem szczerze ujął to John Hopson, psycholog pracujący przy produkcji gier cyfrowych, w artykule Behavioral Game Design. Opisując wykorzystanie zasad psychologii behawioralnej porównał on graczy do zwierząt laboratoryjnych. Udowodnił, że istnieją ogólne zasady uczenia się, które można zastosować zarówno wobec ludzi, jak i szczurów. W tym przypadku celem było nieustanne podtrzymywanie zainteresowania gracza.

Kluczowe w opisanych wyżej procesach jest przekonanie ludzi, że mogą swoje potrzeby – na przykład kontaktów społecznych, budowania poczucia wartości czy odnoszenia sukcesów – w łatwy i prosty sposób zaspokoić za pomocą danej aplikacji. Łatwiej niż offline. Po co więc inwestować czas w budowanie relacji przyjaźni z koleżanką, skoro mogę nagrać TikToka o przyjaźni i zebrać tysiące wyrazów wdzięczności za wartościowe porady? Po co wkładać wysiłek w budowę kariery i osiągnięć na przykład sportowych, skoro bez większego wysiłku mogę poczuć się podobnie, przechodząc kolejne poziomy w grze wideo?

Zasady gry są proste – twórcy aplikacji chcą, aby użytkownicy spędzali jak najwięcej czasu w środowisku cyfrowym. Dlatego oferują nam szybsze, łatwiejsze, a często nawet atrakcyjniejsze substytuty rzeczywistości. Badania pokazują jednak, że wszystko ma swoją cenę. Zbyt częsty kontakt z cyfrowym światem może prowadzić do poważnych problemów rozwojowych i emocjonalnych.

W jaki sposób smartfony na nas oddziałują? Czym objawia się w tym kontekście uzależnienie od dopaminy i adrenaliny?

– Smartfony są skonstruowane w taki sposób, by stale stymulować nasz układ nagrody w mózgu. Mechanizm ten opiera się na wydzielaniu dopaminy – hormonu odpowiedzialnego za poczucie motywacji do działania i przyjemności – gdy doświadczamy nowego, interesującego bodźca, na przykład powiadomienia o nowym lajku na Instagramie, wygranej w grze i tym podobnych.

Im częściej mózg jest stymulowany w ten sposób, tym bardziej staje się uzależniony od „dopaminowych strzałów”. Szczególnie silnie wpływa to na dzieci i młodzież, ponieważ ich układ nagrody jest wrażliwszy niż u dorosłych. Dochodzi też do nadprodukcji adrenaliny, która mobilizuje ciało do natychmiastowej reakcji na nowe bodźce, co prowadzi do nieustannego napięcia.

Jakie są skutki nadużywania technologii cyfrowych; mediów społecznościowych, gier i tym podobnych? Czym jest FOMO i Zespół Stresu Elektronicznego? Czy smartfon zmienia nasz mózg bezpowrotnie?

– Nadużywanie technologii cyfrowych może prowadzić do poważnych skutków, zarówno psychicznych, jak i fizycznych. FOMO (Fear of Missing Out) to lęk przed przegapieniem czegoś ważnego w sieci – co nakręca naszą potrzebę stałego bycia online. Wypalenie cyfrowe to stan emocjonalnego i fizycznego wyczerpania, wynikający z ciągłej presji, aby być aktywnym w świecie cyfrowym. Jego podtrzymywanie utrudnia rozwój zdolności do długotrwałej koncentracji i regulacji emocji, a także może prowadzić do uzależnień behawioralnych.

Natomiast niezwykle ważnym pojęciem jest termin stworzony przez psychiatrę dziecięcego doktor Victorię Dunckley, mianowicie: Zespół Stresu Elektronicznego. Nienaturalnie stymulująca natura ekranu elektronicznego, niezależnie od treści (lecz w zależności wprost proporcjonalnej od liczby obserwowanych zmian i interakcji) sieje prawdziwe spustoszenie w rozwijającym się układzie nerwowym i zdrowiu psychicznym dziecka.

Zespół Stresu Elektronicznego jest zaburzeniem polegającym na rozregulowaniu, czyli braku zdolności dziecka do modulowania swojego nastroju, uwagi i poziomu pobudzenia w zdrowy sposób. Interaktywne (lub/i) dynamiczne bodźce ekranowe przełączają układ nerwowy w tryb walcz lub uciekaj. Gdy następuje to często, dochodzi do rozregulowania i dezorganizacji układu hormonalnego i nerwowego – co tworzy lub wzmacnia zaburzenia typu ADHD, depresji i tym podobnych. Nawet mniej podatne dzieci doświadczają „subtelnego” uszkodzenia – rezultatem jest chroniczna drażliwość, zaburzenia koncentracji uwagi, ogólny marazm, apatia oraz stan bycia jednocześnie pobudzonym i zmęczonym.

Czy rodzice zdają sobie sprawę ze skali problemu?

– Absolutnie nie! A nawet jeżeli rodzice często są świadomi problemu, to nie zawsze zdają sobie sprawę z jego pełnej skali. Wielu z nich męczy już codzienna walka o ograniczenie czasu ekranowego swoich dzieci i czują się bezradni. Często błędnie uważają, że pozwalając dziecku korzystać z technologii, spełniają oczekiwania społeczne lub zapewniają spokój w domu. Tymczasem dzieci i młodzież – jak pokazują badania – same dostrzegają problem, przyznając, że są uzależnione. Ale jednocześnie nie chcą lub nie są w stanie nic z tym zrobić. Buntują się przeciwko każdym ograniczeniom narzucanym w tej kwestii przez rodziców.

Innymi słowy – nasze dzieci już teraz są wytresowane przez ich własne smartfony, gry, media społecznościowe i aplikacje.

A jak na to wszystko reagują organizacje zrzeszające psychologów, psychiatrów, psychoterapeutów?

– Cóż… udają, że problemu nie ma. Amerykańskie Stowarzyszenie Psychologiczne nie wydało do tej pory nawet najbardziej ogólnego oświadczenia dotyczącego udziału psychologów w projektowaniu uzależniających aplikacji i technologii. Podobnie milczy Polskie Towarzystwo Psychologiczne, mimo że w preambule kodeksu etycznego psychologa zawarta jest deklaracja: Psycholog odstępuje od podejmowania działań profesjonalnych, kiedy ich konsekwencją może być wyrządzenie szkody drugiemu człowiekowi.

Nikt nie informuje rodziców ani dzieci, że przyczyną, dla których nie mogą oderwać się od swoich smartfonów, gier, mediów społecznościowych i innych aplikacji, jest fakt, że zostały one specjalnie w ten sposób i po to zaprojektowane. Udział psychologów w tym procederze jest nieetyczny.

Jak wygląda profilaktyka w tym zakresie? Co robić, aby nasze dzieci nie zostały wessane przez „czarne lustro” swojego telefonu?

– Podstawą profilaktyki jest świadomość problemu i wprowadzenie jasnych, ściśle przestrzeganych zasad dotyczących korzystania z technologii. Kluczowe jest wyznaczanie stref i czasu wolnego od technologii, na przykład podczas posiłków, w sypialni czy podczas rodzinnych spotkań. Warto również wprowadzać ograniczenia czasowe na korzystanie z urządzeń i regularnie monitorować, w jaki sposób nasze dzieci spędzają czas w sieci. Pomocne są programy kontroli rodzicielskiej oraz stałe rozmowy na temat zdrowego korzystania z technologii.

A co mogą zrobić rodzice dzieci już uzależnionych?

– Rodzice dzieci uzależnionych powinni przede wszystkim poszukać profesjonalnej pomocy. W przypadku zaawansowanych uzależnień, niezbędny może się okazać cyfrowy detoks – czyli całkowite odcięcie od urządzeń na kilka tygodni. Warto również zadbać o alternatywy dla cyfrowego świata, takie jak rozwijanie zainteresowań i pasji w świecie offline. Kluczowa jest również konsekwencja – nawet jeśli dziecko buntuje się przeciwko ograniczeniom, długofalowe korzyści zdrowotne są nieocenione.

Zarówno na potrzeby profilaktyki, jak i pomocy odpowiadają bezpłatne miniporadniki: Dzieci w wirtualnej sieci oraz Nastolatki w wirtualnym tunelu, które można pobrać bezpłatnie ze strony Fundacji Edukacji Zdrowotnej i Psychoterapii RODZICE.CO (rodzice.co/mini-poradniki-dla-rodzicow). Jako pomocną polecę też wydaną w tym roku książkę: Bogna Białecka, Aleksandra Gil, Pomoc dziecku w cyberpułapce.

Dziękuję za rozmowę.







Bogna Białecka: Smartfony są po to, by uzależniać - PCH24.pl









sobota, 13 lipca 2024

Wzrok - smartfony nie dla dzieci.




przedruk
tłumaczenie automatyczne





Wzrok planety pogarsza się: do 2050 roku 50% populacji będzie miało krótkowzroczność


Eksperci zwracają uwagę, że nadużywanie ekranów i spadek aktywności na świeżym powietrzu to tylko niektóre z czynników stojących za wzrostem choroby, która, jeśli nie zostanie skorygowana, zwiększa ryzyko ślepoty



JESSICA MOUZO
LIP 02, 2024




W niektórych salach lekcyjnych w Chinach rodzaj poręczy przymocowanej do ławki oddziela dziecko od stołu i utrzymuje jego widok na książkę w bezpiecznej odległości. W innych szkołach uczniowie noszą czapkę z piłką, która balansuje na rondzie: jeśli piłka spadnie, oznacza to, że dzieci za bardzo opuściły głowy i podeszły zbyt blisko zeszytu. Wszystkie te inicjatywy mają na celu walkę z krótkowzrocznością, która jest szczególnie rozpowszechniona w niektórych krajach azjatyckich i rozszerza się na cały świat. 

Eksperci ostrzegają, że do 2050 r. połowa światowej populacji będzie miała krótkowzroczność, napędzaną nadużywaniem ekranów i spadkiem aktywności na świeżym powietrzu.

Ten stan jest częstym zaburzeniem ostrości wzroku spowodowanym powiększeniem oka.

"To oko, które rośnie większe niż jego wiek. Długość osiowa, czyli odległość między rogówką a siatkówką, zwiększa się, a punkt ogniskowania znajduje się przed siatkówką [a nie na niej]" – wyjaśnia Silvia Alarcón, okulista dziecięcy ze szpitala Vall d'Hebron w Barcelonie. Długość osiowa zdrowego oka wynosi zwykle około 23 milimetrów, ale w krótkowzrocznym oku może sięgać 30 lub 35 milimetrów. W praktyce ta deformacja oka powoduje nieprawidłowe załamanie promieni świetlnych i odchylenie punktu skupienia, co skutkuje niewyraźnym widzeniem odległych obiektów.

Istnieją różne stopnie krótkowzroczności, ale eksperci, którzy rozmawiali z EL PAÍS, zwracają uwagę, że po trzech dioptriach "trudno jest prowadzić normalne życie" bez korekcji, takiej jak na przykład okulary. A im większy stopień krótkowzroczności – takiej jak krótkowzroczność wielka, gdy dana osoba ma refrakcję większą niż sześć dioptrii – tym większe ryzyko rozwoju patologicznych zmian ocznych, które mogą powodować nieodwracalną utratę wzroku, takich jak zaćma, jaskra, odwarstwienie siatkówki i krótkowzroczne zwyrodnienie plamki żółtej. W 2010 r. oszacowano, że nieskorygowana wada refrakcji jest najczęstszą przyczyną upośledzenia wzroku do dali i drugą najczęstszą przyczyną ślepoty na świecie.

"To już jest problem zdrowia publicznego", ostrzega Miguel Ángel Sánchez Tena, badacz z Wydziału Optometrii i Wzroku na Uniwersytecie Complutense w Madrycie. 

W krajach takich jak Chiny, Korea Południowa, Japonia i Singapur około 80% dzieci, które kończą szkołę średnią, cierpi na tę wadę wzroku, a spośród nich od 10% do 20% jest bardzo krótkowzrocznych, więc istnieje większe ryzyko rozwoju potencjalnie ślepej patologii.

Ale wzrost krótkowzroczności nie ogranicza się do Azji Południowo-Wschodniej. Wzrok planety jest coraz gorszy. 

W 2016 roku stwierdzono, że na początku XXI wieku 1,4 miliarda ludzi cierpiało na krótkowzroczność i przewidywano, że do 2050 roku liczba ta wzrośnie do 4,7 miliarda. 

Odpowiada to prawie połowie światowej populacji, chociaż istnieją różnice w zależności od terytorium: do połowy stulecia częstość występowania krótkowzroczności w Afryce Wschodniej wyniesie poniżej 23%, podczas gdy w krajach o wysokich dochodach w Azji i Pacyfiku przewiduje się, że dwie na trzy osoby będą cierpieć na tę chorobę.

"Zauważamy wzrost liczby przypadków konsultacji dziecięcych: jest więcej osób z krótkowzrocznością i postępuje ona szybciej" – mówi Luis Fernández-Vega Cueto-Felgueroso, okulista z Oddziału Rogówki i Kryształów Instytutu Fernández-Vega. W Hiszpanii ostatnie badania prowadzone przez Sáncheza Tenę i Cristinę Álvarez Peregrino wykazały, że częstość występowania krótkowzroczności u dzieci w wieku od pięciu do siedmiu lat wynosi 19%, ale do 2030 r. osiągnie 30%.


Pochodzenie wieloczynnikowe

Według Sáncheza Teny, wzrost krótkowzroczności jest spowodowany wieloczynnikowym pochodzeniem. Ma na to wpływ genetyka – chociaż nie jest jasne, które geny są zaangażowane – czynniki środowiskowe, a także rasa, przy czym Azjaci są bardziej zagrożeni. 

"Istnieje komponent genetyczny: dzieci rodziców z krótkowzrocznością będą miały większe ryzyko jej rozwoju. Ale wpływ na to mają również praca i urządzenia cyfrowe" – mówi Sánchez Tena. 

Wiek jest również kolejnym czynnikiem ryzyka: istnieje większe prawdopodobieństwo, że stan ten będzie postępował szybciej u dzieci, u których refrakcja wynosi 1,25 dioptrii między szóstym a siódmym rokiem życia.

Australijscy naukowcy, którzy oszacowali częstość występowania krótkowzroczności do 2050 r., zgadzają się, że przewidywany wzrost wynika przede wszystkim z czynników środowiskowych związanych z wychowaniem, głównie zmian stylu życia wynikających z połączenia zmniejszonego czasu spędzanego na świeżym powietrzu i zwiększonych zadań związanych z widzeniem z bliska.

Naukowcy twierdzą, że czynniki genetyczne odgrywają pewną rolę, ale sama ta zmienna nie może wyjaśnić wysokiego tempa ekspansji krótkowzroczności na świecie.

Wśród innych czynników środowiskowych naukowcy wskazują również, że "tak zwane systemy edukacyjne pod dużą presją, zwłaszcza w bardzo młodym wieku w krajach takich jak Singapur, Korea, Tajwan i Chiny, mogą być przyczyną zmiany stylu życia, podobnie jak nadmierne korzystanie z urządzeń elektronicznych do bliży".

Inne wymienione przyczyny to poziom światła, który może być związany z czasem spędzanym przez dzieci na świeżym powietrzu, a nawet dietą.

"Światło z ekranów, w okularach, nie uszkadza oka. Ale nadużywanie ekranów sprzyja [tym problemom optycznym]. Gdybyśmy dobrze wykorzystali ekrany, nie byłoby problemu. Ale dziś dzieci częściej się nad nimi znęcają", zauważa Fernández-Vega Cueto-Felgueroso.

Alarcón twierdzi również, że nadużywanie ekranów i mniejsza ekspozycja na słońce są odpowiedzialne za wzrost krótkowzroczności.

 "Kiedy patrzymy z bliska, podejmujemy dodatkowy wysiłek, aby się skupić, a to daje [oku] bodziec do rozwoju. Nie ma badań, które pokazywałyby, że jeden czynnik wpływa bardziej niż inny, ale istnieją badania w Chinach, które pokazują, że nauczanie na świeżym powietrzu, wystawienie dzieci na światło otoczenia, pomaga zmniejszyć postęp krótkowzroczności" – mówi Alarcón. 

Wyjaśnieniem, zgodnie z badaniami na modelach zwierzęcych, jest to, że ze względu na jaśniejsze poziomy światła na zewnątrz, uwalnianie dopaminy siatkówki wzrasta, co pomaga zmniejszyć długość osiową.


Opóźnianie postępów

Krótkowzroczność jest zwykle wykrywana w dzieciństwie i może nasilać się aż do dorosłości, około 22 roku życia. Okuliści zwracają uwagę, że coraz częściej diagnozuje się ją w młodszym wieku, ale jest też w tych fazach życia, kiedy najlepiej podjąć działania, ponieważ oko wciąż się kształtuje i jest bardziej plastyczne. Istnieje kilka sposobów na spowolnienie progresji, wyjaśnia Alarcón:

"Mamy specjalne kryształy, które rozmywają obszar obwodowy siatkówki, a to aktywuje receptory, które zapobiegają jej tak dużemu postępowi. Mamy też soczewki kontaktowe i okulary, które ściskają rogówkę, aby skrócić oko".

Inną opcją, jak wskazuje, są krople atropiny:

 "Te krople, w bardzo niskich stężeniach, spowalniają postęp, ponieważ uważa się, że działają na te obszary siatkówki. Problem polega na tym, że nie są one wprowadzane do obrotu i w tej chwili są używane jako formuła recepturowa [produkt leczniczy przygotowywany w aptece na receptę dla indywidualnego pacjenta], ponieważ nie ma sposobu, abyśmy mogli znaleźć laboratorium, które sprzedaje takie rozcieńczone krople".

To nie jest lekarstwo, ale "jeśli można spowolnić postęp, to już teraz jest to bardzo ważne", mówi Sánchez Tena:

 "Krótkowzroczne oko nie wraca do normy. Ale dzieciństwo to okno możliwości i nawet jeśli nie zatrzymasz całkowicie postępu, im bardziej go opóźnisz, tym lepiej".

 Okulary, soczewki kontaktowe czy zabiegi korekcyjne eliminują niewyraźne widzenie, ale nie zatrzymują wzrostu oka.

Poza globalnym problemem wzroku, eksperci są szczególnie zaniepokojeni wzrostem liczby przypadków cięższej krótkowzroczności, która może prowadzić do zwiększonego ryzyka bardziej złożonych patologii optycznych.

 "Każda dioptria ma znaczenie. Gdyby chodziło tylko o to, żeby założyć okulary i dobrze widzieć, to byłoby to. Ale problemem jest to, co dzieje się w końcowej części oka. Twoje oko będzie krótkowzroczne przez całe życie, nawet jeśli nie będziesz musiał stosować korekcji" – mówi Sánchez Tena.

Na przykład osoby o wysokiej krótkowzroczności są 20 razy bardziej narażone na odwarstwienie siatkówki w ciągu swojego życia niż osoby z normalnym wzrokiem. "Siatkówka pokrywająca wnętrze oka staje się tak napięta, że mogą pojawić się i istnieje większe ryzyko odwarstwienia siatkówki" – wyjaśnia okulista.

Biorąc pod uwagę to ryzyko, eksperci wzywają do podjęcia pilnych działań. Jeśli chodzi o profilaktykę, mówi Alarcón, "jedyną skuteczną rzeczą jest wykonywanie większej aktywności na świeżym powietrzu przy jednoczesnym ograniczeniu zadań związanych z widzeniem do bliży". 

Tymczasem Fernández-Vega Cueto-Felgueroso wzywa ludzi do przestrzegania "zasady 20-20-20: co 20 minut patrz przez 20 sekund na coś oddalonego o 20 stóp, czyli około sześciu metrów. Musimy starać się, aby młodzi ludzie kontrolowali korzystanie z urządzeń do bliży i mieli dobre światło, nie byli w ciemności i robili sobie przerwę, aby patrzeć w dal".





english.elpais.com/health/2024-07-02/the-planets-vision-is-getting-worse-50-of-the-population-will-have-myopia-by-2050.html#