"Z drugiej strony, ostatni załadunek był zawsze trochę zabawny. Na przykład nie było „pakowania” w środku, tak że człowiek, który utknął w stodole, prześlizgnął się na spód deski wozu."
Najbardziej znanym zwyczajem na Pomorzu była postać „Starca” ("Alten") lub „de Oll” w języku dolnoniemieckim. Ta słomiana kukła została wykonana z ostatniego snopa zboża.
zbiorów zboża. Następnie niesiono go śpiewając do wioski lub przywiązywano do najpiękniejszego konia. Procesja zatrzymywała się przed dworem lub gospodarstwem, młoda dziewczyna wychodziła naprzód i wypowiadała powiedzenie:
Najpiękniej wyposażony był jednak wóz żniwny, który co roku przywoził inny rolnik (zawsze jechał na zmianę). Nie tylko zdobiły go kiście wszelkiego rodzaju zbóż i kolorowe kwiaty, ale ciężkie girlandy z liści dębu przewinęły się przez szprychy kół i słupy drabiny po bokach. Konie i woźnica byli również udekorowani liśćmi dębu i kłosami zboża. Za tym wozem, na którym zazwyczaj siedziały tylko dzieci danego rolnika, przez wieś przechodził kondukt żniwny. Przed nimi szedł młody mężczyzna z koszem do zasiewu, który miał nam teraz przypominać o trudnym początku przygotowania pola na szczęśliwym końcu żniw. Następnie dwie młode dziewczyny włożyły koronę, a za nimi kapela wiejska i cała wesoła gromadka chłopców i dziewcząt z całej wioski.
W niektórych regionach Pomorza wieniec dożynkowy nadal nazywany był „wieńcem austriackim”. („Aust-Kranz” - a może chodzi o "wschodni"? podobnie: "Austbeir" - MS). Wieniec zawsze symbolizował zamykający się krąg roku. Wieniec ewoluował następnie w koronę łukową, która była wykonana z drewna wierzbowego ze specjalnym kunsztem. Zadaniem dziewcząt z wioski było jak najpiękniejsze udekorowanie korony. Zabrały się do pracy z wielką starannością, miłością i wyobraźnią i ukończyły trudną pracę. Należało wykorzystać wszystkie rodzaje zbóż: żyto, pszenicę, jęczmień i owies, a także kwiaty polne: chaber, rzodkiewkę i mak. W niektórych regionach w koronę wplatano również jabłka i gruszki, owoce zbiorów owoców.
Ostatni taniec pod koroną był zarezerwowany dla młodych dziewcząt i kobiet, ponieważ panowało w nim starożytne zaklęcie płodności. Ogólnie rzecz biorąc, czas żniw był również czasem wesel. W ubiegłym stuleciu wesela i dożynki były obchodzone razem w wielu wioskach. A następna Niedziela Dziękczynienia była również nabożeństwem dziękczynnym dla młodej pary. Ołtarz był świątecznie udekorowany. Wszystkie owoce z pola i ogrodu zostały ułożone na schodach jako znak dziękczynienia. Duża, ciężka korona żniwna wisiała zamiast żyrandola.
Teksty z „Pommersche Saat” (Pomorskie Ziarno), miesięcznika organizującego wieczory ojczyźniane, Pommersche Landsmannschaft 1949-1962.
Film przedstawiający pomorskie życie wiejskie w Lupow, powiat Stolp - w tym materiał z dożynek - można obejrzeć na Lupowfilmie nr I
Piękny opis dożynek w Stölitz, powiat Greifenberg, można również znaleźć w
:
"Ein Rittergut im Wandel der Zeit: Erinnerungen an das pommersche Dorfleben und an die Zeit bis 1957" Gerharda Kastena, Norderstedt, 2009
*Kolekcja zdjęć Irecka Litzbarskiego na Flickr
tłumaczenie słowa "Oll" ("Starzec") - stary, zużyty
Fragment mojego tekstu "Poszukiwania najstarszego Gdańska"
22 czerwca 2022 r.
W XIX wieku słynny gdański historyk Gotthilf Löschin zaproponował, że Hagel pierwotnie był Jagelem, a skutkiem tego było pojawienie się wśród niektórych polskich opracowań terminu Góra Jagiełłowa, Jagłowa czy Jagielna.
Według tych legend, na szczycie Góry Gradowej w drewnianej warowni mieszkał Hagel, który jednak nie był wzorem dobrego władcy. Okoliczna ludność żyła w strachu przed jego terrorem, bowiem za pomocą siły wymuszał coraz to większe daniny.
W jednej z wersji Hagel miał pasierbicę Raję, która zakochała się z wzajemnością w młodym rybaku Danie. Okrutnik z Góry Gradowej dowiedział się o tym zakazanym uczuciu i postanowił zabić młodzieńca, któremu jednak udało się pokonać Hagela.
Ciemiężca poniósł śmierć, drewniana warownia została zburzona, a mieszkańcy uczcili upadek dawnego pana tańcem. Z kolei dzielny rybak ze swoją ukochaną założyli miasto, z którego w przyszłości wyrośnie Gdańsk. Imię Dana było jednocześnie ludową etymologią pochodzenia nazwy Danzig.
W 1862 roku Ryszard Berwiński w swojej książce "Studia o gusłach, czarach, zabobonach i przesądach ludowych" w jednym z przypisów zapisał jeszcze jeden ciekawy przekaz o Górze Gradowej:
(...) Gaspar Schutz powiada, że ów rycerz, którzy zachęcając poddanych swej wioski "Wieke" do tańca, miał mówić do nich "Danz Wiekie", z czego później, gdy go zamordowano, a miasto tu powstało, utworzył się: Danzwig, Danzig;
że tedy ten rycerz nazywał się Jagel, lub "Hagel", że mieszkał na drewnianym zamczysku na górze, którą dla tego Hagelsberg nazywano i do dziś dnia nazywają. Jakoś istotnie prawda, że Niemcy tameczni tak nazywają tę górę. Ale zapytany o nią poczciwy okoliczny Kaszub, opowiada zawsze, że to "grodowa góra", jakoby grodzka od gród, grad, hrad, który na tej zapewne stał górze w czasach dawnych i dał początek tej nazwie.
Ale Niemcy języka naszego nieświadomi, i radzi go umyślnie wykrzywiać, a ślady jego zacierać, przetłumaczywszy "hrad" (Burg) na "Hagel" (grad), utworzyli z tego "Hagelsberg" i całą bajkę o poddanych ze wsi Wieke, o ich tańcach i księciu Jagiel wymyślili, chcąc nazwę miasta z języka niemieckiego wydedukować. Takiej wsi Wieke nie masz dziś śladu w okolicach Gdańska (...).
Kto wie, być może te legendy i przekazy rzeczywiście były dalekim echem opowieści o najstarszym Gdańsku, a współczesna historia zwraca nam wielowiekową tradycję.
Berwiński ma rację - podobne fałszerstwa niemcy stosowali w całej Polsce, na całej Słowiańszczyźnie. Zwracałem na to uwagę przy okazji omówienia wiki miasta Gniew, Skarszewy czy Junkrowy - także Sopot.
A w słowach pierwszej "dożynkowej" piosenki mamy:
De Oll, dat wie ein lustig Hans,
hei bitt sik nu ut Musik un Danz.
Czyli w języku dolnoniemieckim słowo "taniec" zapisywało się nie "Tanz", tylko - "Danz".
Ja wiem, są całe opracowania bardzo dobrych polskich językoznawców na temat genezy nazwy "Gdańsk", np. w:
"Nazwy miast Pomorza Gdańskiego" pod redakcją H. Górnowicza i Z. Brockiego z udziałem E. Brezy i J. Tredera, Wydawnictwo UG 1999 r.
i oni tam szczegółowo opisują z czego wynika zamiana Kdanzc na Danzk....
z tego, że Niemcy nie umieli mówić...
ja jednak podejrzewam, że z tymi tańcami to mogło tak być i że niemiecka nazwa Gdańska - Danzig - właśnie od tego tańca pochodzi.....
Najstarszy znany nam zapis nazwy Gdańska brzmiał:
Gyddanyzc
co czytało się
Gъdańъskъ
Gъdaniesk albo Gъdańsk
gdzie jer twardy "ъ" czyta się podobnie do "u"
Jery w języku prasłowiańskim powstały głównie w wyniku przemian praindoeuropejskich krótkich samogłosek ŭ i ĭ
Samogłoska ь odpowiada na ogół dawnemu ĭ, a
ъ odpowiada ŭ.
Przykładowo:
pie. *gʰostĭs > psł. *gostь > pol. gość;
pie. *sūnŭs > psł. *synъ > pol. syn;
pie. *mŭsom > psł. *mъxъ > pol. mech
Do "tradycji" nazywania Gdańska miastem tańców zdaje się nawiązują włodarze miasta nad Motławą...
2019 r:
"Radosny pochód" i "tańce" - taki opis Marszu Życia, który odbędzie się w dniu obchodów wybuchu II wojny światowej pojawił się we wtorek na oficjalnej stronie Gdańska.
oraz szefowstwo Europejskiego Centrum Solidarności (ECS) w 2024 r:
Szokująca potańcówka
Czesław Nowak odnosi się również do samego programu obchodów, w tym potańcówki.
A w tegorocznym programie na przykład taka atrakcja:
wieczorna „Potańcówka pod gwiazdami” przy Bramie nr 2.
W pobliżu miejsca, gdzie w Grudniu 1970 lała się krew!?
Szokujące. Ja nawet myślę, że ktoś z Państwa, młodszych zapewne, pracowników chciał dobrze – radośnie uczcić dzień zwycięstwa, jakim był przecież 31 sierpnia 1980 roku. Tylko, na Boga, nie w tym miejscu tańce! Czy w obowiązujące u Was atmosferze „uśmiechniętej Polski” nikt już poważniej nie potrafi myśleć?
Celem działalności Centrum jest „upowszechnienie dziedzictwa „Solidarności” w Polsce i innych krajach oraz czynne uczestnictwo w budowie tożsamości europejskiej”.
Zadziwiająca koincydencja..
może oni coś wiedzą?
--------------
źródła:
www.pommerscher-greif.de/erntedank/
pl.wikipedia.org/wiki/Pommerscher_Greif
www.pommerscher-greif.de
deepl.com
https://tvn24.pl/polska/gdansk-spor-o-tresc-komunikatu-na-stronie-miasta-ws-obchodow-wybuchu-wojny-ra957312-2306099
https://m.trojmiasto.pl/historia/Gora-Gradowa-Gdansk-Hagelsberg-Historia-n142788.html
pl.wikipedia.org/wiki/Europejskie_Centrum_Solidarności
myszy:
Prawym Okiem: Jak działa Phersu? (maciejsynak.blogspot.com)Prawym Okiem: Od Zbrucza do Włoch (maciejsynak.blogspot.com)Prawym Okiem: Znowu myszy - i Frygia (maciejsynak.blogspot.com)
Rolnictwo w woj. pomorskim
Czynnikami wpływającymi na rodzaje zasiewów w województwie pomorskim są warunki klimatyczne i glebowe. Te pierwsze należą do łagodnych, sprzyjających produkcji roślinnej, warunki glebowe są zaś ściśle pochodną geologicznej przeszłości Pomorza.
Cechuje je: duże zróżnicowanie, występowanie obszarów o zmiennych cechach i warunkach gospodarowania, od pasa morza, poprzez moreny do równin sandrowych. Układ ten zaburza żyzna równina Żuław oraz szeroka Dolina Dolnej Wisły.
Walory przestrzeni rolniczej na obszarze województwa zmieniają się od doskonałych w delcie Żuław do wybitnie niekorzystnych na wysoczyźnie morenowej pojezierzy i na piaszczystych terenach Borów Tucholskich.
Odzwierciedleniem średniej przydatności gleb w regionie dla upraw rolnych jest udział użytków rolnych w klasach bonitacyjnych lub kompleksach glebowo-rolniczych, w których występują wszystkie klasy bonitacyjne gleb – od I do VI, z wyraźną przewagą klas od III do V.
Około 5% gleb zaliczanych jest do najlepszych i bardzo dobrych (kl. I i II),
61% do gleb dobrych i średnich (kl. III i IV), a
33% do gleb słabych i bardzo słabych (kl. V i VI).
Gleby są silnie zróżnicowane pod względem kwasowości i równie silnie pod względem zasobności w podstawowe składniki mineralne (fosfor, potas i magnez).
Na obszarze województwa występują gminy, w których ponad połowę rolniczej przestrzeni produkcyjnej stanowią gleby bardzo słabe.
Intensyfikacja produkcji rolnej jest tu nieopłacalna, a może być szkodliwa, gdyż prowadzi do nasilenia procesów degradacji biologicznej i fizycznej gleby oraz jej wyjaławiania (szczególnie dotyczy to Równiny Charzykowskiej i Borów Tucholskich).
Czy zatem podstawowa produkcja rolna ma rację bytu w regionie posiadającym taki naturalny dobrostan?
Grunty ogółem w Polsce wynoszą 16 231 tys. ha., w tym 14 205,4 tys. to użytki rolne, z czego
grunty ogółem i użytki rolne w województwie pomorskim stanowią odpowiednio zaledwie 4,4% i 4,3%.
Pomorskie na tle kraju w roku 2008 - 5-6% udziału w produkcj krajowej zbóż i ziemniaków
Gleby są bardzo zróżnicowane, przy czym przeważają gleby klasy III i IV .
W znaczeniu rolniczym najlepsze gleby i warunki produkcyjne występują na Żuławach i Powiślu, gdzie przeważają mady, gleby bagienne i brunatne oraz mursze. Tu również znajdują się najcięższe do uprawy w Polsce iły gniewskie, gleby zaliczane do I klasy bonitacyjnej. W obu rejonach rolnicy uzyskują najwyższe plony zbóż, buraków cukrowych i rzepaku. Są tu także potencjalne możliwości rozwoju warzywnictwa i sadownictwa. Wcześniejsza wegetacja wiosną i wyższa suma temperatur niż w innych częściach województwa sprzyja wysokiemu plonowaniu roślin.
Rejon nadmorski charakteryzuje się sporym pofałdowaniem terenu i klimatem ukształtowanym pod silnym wpływem Bałtyku. Typy gleb są różne: od piasków gliniastych i glin zwałowych na płycie puckiej, do dużych powierzchni gleb torfowych w dolinach Redy i Łeby. Duża ilość trwałych użytków zielonych sprzyja hodowli bydła o różnym kierunku użytkowania. Jakość gleb pozwala na uprawę i uzyskiwanie wysokich plonów wielu roślin, nie pomijając najbardziej wymagających.
Rejon kaszubski z czołowymi wzniesieniami morenowymi, dużą lesistością, obfitością jezior i oczek wodnych cechuje się największą różnorodnością. Przeważają tu gleby lekkie, w głównej mierze wytworzone z piasków i żwirów zwałowych, o niskiej przydatności rolniczej. Ścieranie się klimatów morskiego i lądowego oraz urozmaicona rzeźba terenu są przyczyną dużej zmienności pogody. Opóźnione wiosny i wcześniej pojawiające się jesienne przymrozki są corocznym zjawiskiem przyrodniczym, co znacznie skraca okres wegetacji roślin i sprawia, że warunki przyrodnicze rejonu kaszubskiego są mało korzystne dla produkcji roślinnej, a uzyskiwane plony są średnio niższe i bardziej zawodne niż w pozostałych rejonach.
Rolnictwo w woj. zachodniopomorskim
Zbiory pszenicy ogółem w województwie zachodniopomorskim stanowiły
6,0% zbiorów krajowych.
Zbiory żyta w województwie zachodniopomorskim stanowiły 10,4% zbiorów krajowych
Zbiory jęczmienia ogółem
w województwie zachodniopomorskim stanowiły 7,0% zbiorów krajowych.
Zbiory pszenżyta
ogółem w województwie zachodniopomorskim stanowiły 5,7% zbiorów krajowych.
Zbiory owsa w województwie
zachodniopomorskim stanowiły 5,6% zbiorów krajowych
Zbiory buraków cukrowych ogółem w województwie zachodniopomorskim stanowiły 6,8% zbiorów krajowych.
Zbiory ziemniaków w województwie zachodniopomorskim stanowiły
4,8% zbiorów krajowych.
Pod względem ogólnej jakości użytkowej zdecydowanie przeważają
gleby średniej wartości
(klasy IV a i IV b), które zajmują 50,8%
powierzchni wszystkich gruntów ornych.
Drugą co do wielkości grupę stanowią gleby słabe i bardzo słabe
(klasy V i VI). Zajmują 25,1% powierzchni gruntów ornych.
Najmniej jest gleb dobrych (klasy II, III a i III b), które zajmują
24,1% powierzchni gruntów ornych.
W regionie dominują gleby polodowcowe z przewagą bielicowych
i brunatnych. W okolicach Pyrzyc i Stargardu Szczecińskiego
występują czarnoziemy, a na dość dużych obszarach województwa
gleby torfowe.
*
Kiedy pani Weidel mówi, że odmawia uznania obecnej polskiej nazwy miejsca urodzenia jej ojca, kwestionuje de facto granice wytyczone po 1945 r. i sprzeciwia się pojednaniu z Polską, a tym samym niezbędnej bazie dla istnienia pokojowych Niemiec. (…) Ponadto ignoruje wcześniejsze wydarzenia i przyczynę ucieczki i wypędzenia Niemców: wojnę rabunkową i eksterminacyjną rozpoczętą przez Niemcy przeciwko państwom Europy Środkowo-Wschodniej
– skomentował w ostrych słowach dla „Die Welt” historyk Jens-Christian Wagner.
itp.edu.pl/pw/PW2016/files/2.-Uwarunkowania-naturalne-i-antropogeniczne.pdf
ppg.ibngr.pl/pomorski-przeglad-gospodarczy/pomorskie-mlekiem-i-miodem-plynace-kondycja-klastra-rolno-spozywczego-w-regionie
tekst oryginalny
Die Ernte, Höhepunkt des ländlichen Jahres, ist stets verbunden mit einer Vielzahl von Sitten und Gebräuchen, ganz besonders in unserer pommerschen Heimat, die ja eine Kornkammer Deutschlands war. Wie fast jedes Dorf in Pommern sprachlich seine kleinen Besonderheiten und Eigenheiten hatte, so wichen auch die Erntebräuche stets ein wenig voneinander ab. Im Großen aber entsteht doch ein einheitliches Bild.
Pommerscher Erntezug, 1863
Otto von Reinsberg-Düringsfeld: Das festliche Jahr in Sitten, Gebräuchen und Festen der germanischen Völker. Mit gegen 130 in den Text gedruckten Illustrationen, vielen Tonbildern u. s. w. Spamer, Leipzig 1863. Bayerische Staatsbibliothek München, Signatur: Germ.g. 390 w; http://www.mdz-nbn-resolving.de/urn/resolver.pl?urn=urn:nbn:de:bvb:12-bsb10016939-6
Die Kleidung war überall die gleiche, und zwar aus gutem, selbstgewebtem weißen Leinen hergestellt. Manchmal wurde auch weißer Nesselstoff genommen, aber das kühlende Leinen erhielt doch meistens den Vorzug. Die Frauen und Mädchen trugen ihr weißes „Austkleid” nach einfachem, selbstgefertigtem Schnitt, dazu ein großes, weißes Kopftuch, das weit in die Stirn gebunden werden konnte, um genügend Schatten zu geben. Die Männer trugen ebenfalls weiße Hosen und Hemden, dazu einen zünftigen Strohhut. In der letzten Zeit allerdings taten viele junge Mädchen es den Herren der Schöpfung gleich, indem sie auch lange Hosen und Strohhüte zu ihrer Erntekleidung wählten. Aber dies geschah aus reiner Zweckmäßigkeit und Sicherheit vor den sengenden Strahlen der Sonne.
Frühstück, Mittag und Abendbrot wurden zwar zu Hause gegessen, aber zwischen diesen Mahlzeiten wurde ein großer Korb mit erlesenen Dingen ins Feld „nachgetragen” und sein Inhalt im Schatten der Hocken, am Wegrain oder am nahen Waldrand fröhlich verzehrt. Was gegessen wurde? Auch das war in jedem Ort verschieden. In einem Dorf gab es Kuchen oder Butterstuten, im andern Pfannkuchen und Flinsen. In früherer Zeit galt mittags Reis und Pflaumen als „feines Essen”, später galten Schweinebraten oder junge Hähnchen als beste Mahlzeit.
Beim Trinken aber gab es keine Unterschiede. Da galt überall nur das selbstgebraute Bier als zünftiges Getränk. Dieses Austbier wurde in jedem Jahr aufs Neue rechtzeitig zur Ernte angesetzt, und gebraut, in große Kruken gefüllt und schmeckte nicht nur ganz vorzüglich, sondern löschte auch den größten Durst. Bevor dieses Bier nicht getrunken war, faßte kein Bauer und kein Knecht die Sense zum Anmähen an. Wenn der Roggen reif war, sagte man deshalb zum Herrn stets:
„Wo bliwwt das Austbeir!?”
Wenn der erste Schluck dann aber getan war. begann die Ernte. Die Bauersfrau wurde gelobt und freute sich darüber, wenn nun die ganze Mannschaft singend ins Feld zog. Als Stichtag für die Roggenernte galt die Zeit um Jacobi am 25. Juli. Daher die alte Bauernweisheit:
„Jacobus bringt Brot oder Hungersnot!”
Erntezug in Gross Sabin, Kreis Dramburg
Aus: Pommersches Heimatbuch 1954
Als Schlußtag der Haferernte galt der Bartholomäustag am 24. August und war zugleich Auftakt der Obsternte. Den ersten Sensenschnitt im Roggenfeld tat der Bauer meistens mit einem „Help Gott” oder stillen Vaterunser. Damit wurde der Segen Gottes für ein gutes’Gelingen und eine reiche Ernte angefleht. An einigen Orten wurden früher sogar zu Beginn der Ernte die Glocken geläutet. Dieser Brauch ist in älteren Kirchenverordnungen sogar fest verankert gewesen. In manchen Gegenden wurden auch die ersten Ähren aus Demut und Dankbarkeit als Kreuz auf die Erde gelegt. Sobald aber das Anmähen vorbei war, ging es wie besessen an die Arbeit. Die erste Garbe wurde gebunden und zur Seite gelegt, denn sie wurde in manchen Höfen später mit dem Spruch „Maus, hier das Deine, laß mir das Meine!” hinter die Scheunentür geworfen, um sich von der Mäuseplage loszukaufen und zu befreien.
Das erste Fuder, das eingefahren wurde, hatte genau die gleiche wichtige Bedeutung wie der erste Anschnitt oder die erste Garbe. Beim Aufladen und Einfahren dieses Wagens durfte nicht gesprochen werden. Erst nachdem der Bauer dreimal mit der Peitsche geknallt hatte, wurde das Scheunentor schweigend von der Bäuerin geöffnet. Dann stellte sie die rituelle Frage:
Was bringst Du?
Für uns das Brot — für die Mäuse den Tod!
So antwortete der Bauer und fuhr das erste Fuder in die Scheuer. Beim letzten Fuder dagegen wurde stets Spaß getrieben. So wurde beispielsweise in der Mitte nicht „zugepackt”, also ein Loch gelassen, so daß der Mann, der in der Scheune abstakte, bis unten auf das Wagenbrett durchrutschte. Oder aber die letzte Fuhre wurde aus lauter Übermut kreuzweise ineinander gepackt, so daß sich die Garben beim Abladen nicht auseinanderreißen ließen.
Der “Alte” wird dem Gutsherrn überbracht
Aus: Pommersches Heimatbuch 1954 mit Dank an Ireck Litzbarski* für den Quellenhinweis
Der bekannteste Brauch in Pommern war die Gestalt des „Alten” oder plattdeutsch „de Oll”. Diese Strohpuppe wurde aus der letzten Garbe angefertigt. Auf dem Felde wurde aus Freude über das glückliche Ende der Getreideernte fröhlich und ausgelassen um den Strohmann getanzt. Dann wurde er singend ins Dorf getragen oder auf das schönste Pferd gebunden. Vor dem Herren- oder Bauernhaus hielt der Zug an, ein junges Mädchen trat vor und sagte den Spruch:
Goden Dag, tosaomen in dat Huus,
wi bringe den Ollen von’t Feld no Huus.
wi hewwe mit em üm de Wett bunne,
de Oll, de hett de Sieg gewunne.
Wi fünge us mit em an to striden,
de Oll, de wull in’n Feld nich bliwen.
Wi hewwe moal bunne rund un bunt,
wi hewwe moal bunne öwer Barg un dörch den Grund.
Wi hewwe moal bunne dörch Distel un Doorn,
doaför gäw de leiv Gott us immer schier Koorn.
Wie hewwe moal bunne, dat de Sand so stöwt,
un anftert Johr will wi binne, dat de Steel sik bögt.
De Oll, dat wie ein lustig Hans,
hei bitt sik nu ut Musik un Danz.
Un wenn hei dat würd nich kriege,
denn ward ji annert Johr up’n Rügge liege.
Wat doahn wi nu mit diesem Olle?
Wille Sei em hewwe oder schaele wi em biholle?
Nun, der „Alte” wurde niemals abgewiesen, sondern gern ins Haus genommen und für Musik und Tanz, Essen und Trinken eingelöst.
War die Ernte beendet, das letzte Fuder in die Scheuer gefahren, waren die Kartoffel eingekellert und in die Mieten gebracht, rüstete man zum Erntefest. Auch diese Feier wurde nach alten, überlieferten Gebräuchen begangen. Klaus Granzow berichtet darüber:
Zwischen Pfingsten, dem „lieblichen Fest” im Frühling, und Weihnachten, dem „heiligen Fest” im Winter, feiern wir im Herbst das schöne und wunderbare Fest der Dankbarkeit: das Erntefest. Es ist jener Tag, von dem der Waldbauernbub Peter Rosegger sagt, daß es „das Fensterlein” sei, „durch das man hineingucken kann in die weite Welt, ja sogar ein wenig in die Ewigkeit hinein.”
In Pommern wurde das Erntefest meistens am letzten Sonntag im September gefeiert und eine Woche später im Oktober das Erntedankfest.
So sangen die Burschen und Mädchen, wenn sie sich an diesem Sonntag auf dem Dorfplatz versammelten. In festlicher Kleidung waren alle erschienen, die an der Ernte teilgenommen hatten. Die alten schönen Trachten oder die neuesten Kleider wurden zu diesem Fest angelegt. Die Männer hatten ihre Werkzeuge — Sensen und Forken — mit buntem Krepp- oder Seidenpapier umwickelt und Blumen- oder Getreidesträuße am Hut, und die Mädchen hatten ihre Harken ebenso herrlich mit roten, blauen, grünen und weißen Bändern geschmückt.
Am schönsten ausstaffiert aber war der Erntewagen, der in jedem Jahr von einem anderen Bauern (es ging immer reihum) gestellt wurde. Er war nicht nur mit Ährensträußen aus allen Getreidearten und bunten Blumen geschmückt, sondern schwere Girlanden aus Eichenlaub hatte man durch die Speichen der Räder und die Leiterstangen der Seiten gewunden. Auch die Pferde und der Kutscher waren über und über mit Eichenlaub und Ähren geschmückt. Hinter diesem Wagen, auf dem meistens nur die Kinder des jeweiligen Bauern saßen, formierte sich der Erntezug durchs Dorf. Voran schritt ein junger Mann mit einem Säkorb, der nun beim glücklichen Abschluß der Ernte an den schweren Beginn der Ackerzubereitung erinnern sollte. Als nächstes trugen zwei junge Mädchen die Krone, dahinter folgte die Dorfkapelle und die gesamte lustige Schar der Jungen und Mädchen aus dem ganzen Dorf.
Die Erntekrone wurde in manchen Gegenden Pommerns noch „Aust-Kranz” genannt. Der Kranz ist seit altersher das Sinnbild des sich immer wieder schließenden Jahreskreises gewesen. Aus ihm hat sich dann die Bügelkrone entwickelt, die mit besonderer Kunstfertigkeit aus Weidenholz hergestellt wurde. Den Mädchen des Dorfes fiel die Aufgabe zu, die Krone so schön wie möglich auszuschmücken. Mit sorgfältigem Eifer, mit viel Liebe und Phantasie gingen sie an die Arbeit und vollendeten das schwierige Werk. Alle Getreidearten: Roggen, Weizen, Gerste und- Hafer mußten verwandt werden, dazu die Blumen des Feldes, Kornblume, Rade und Mohn. In manchen Gegenden wurden auch Äpfel und Birnen, die Früchte der Obsternte, mit in die Krone gebunden.
Diese herrliche Krone wurde dann in den Gutsdörfern dem Herrn von seinen Knechten und Mägden überreicht. In den Bauerndörfern erhielt jedes Jahr ein anderer Hof die Krone. Der Bauer oder der Gutsherr standen schon mit ihren Familien in der Haustür, wenn der Erntezug singend auf den Hof marschiert kam. Im Halbkreis formierten sich die fröhlichen Schnitter und Schnitterinnen um das Haus, die beiden Mädchen traten dann mit der Krone vor und sagten ihren Spruch:
Guten Tag, ihr Herren insgemein,
ich bitt’, ein Weilchen still zu sein.
Wir bringen dar den Erntekranz
für Essen, Trinken, Spiel und Tanz.
Er ist nicht von Distel und Dorn.
sondern von reinem, gewachsenem Korn.
Ich will nun wünschen, daß die Pferde gut gehn,
und daß die Schweine gut gedeihn,
daß die Frau kann nach dem Rechten sehn
und alle Kinder reich sich verfrei’n.
Dafür bitten wir Bier und Wein
und wollen dabei recht lustig sein!
Musikanten, spielt auf,
ohne Rast und Verschnauf!”
Danach wurde die Erntekrone übergeben und ins Haus gebracht. Die Musik spielte einen Tusch, und der Hausherr bedankte sich mit einem Erntetrunk. Die Sprecherin des Gedichtes erhielt ein Geschenk und alle Gäste einen kleinen Strauß zum Anstecken.
Auf den Gutshöfen wurde nun für das ganze Gesinde der Tisch gedeckt und der Herr und die „gnädige Frau” bedienten selbst. Ein alter Gutsbesitzer pflegte zu sagen:
„Dat ganz Johr moakt ji mi satt, dissen Dag heww ick nu, dat ick juch satt moake doh!”
Auf der Insel Rügen wurde die Erntekrone „abgetanzt”: zuerst tritt der Herr mit seiner Frau zum Tanz an, dann mit der Kranzjungfer, mit der Vormagd usw. bis zur Kleinmagd, darauf tanzt die Hausfrau mit dem Vorarbeiter bis zum jüngsten Stallburschen. Dabei hält jedes Paar die Krone zwischen sich, bis nichts mehr von ihr übrig ist. In anderen Gegenden wird die alte Krone vom Gutsherrn mit Äpfeln und Bonbons gefüllt und zwischen die Kinder geworfen, die dann dabei die Krone zerreißen.
Die neue Krone aber bekommt einen Ehrenplatz, meistens gleich vorn in der Diele, für jeden Besucher sogleich sichtbar. Zum Erntefest aber wird sie noch für einen Tag mit in den Saal genommen, in dem nun der Erntetanz beginnt. Bis zum frühen Morgen wird hier nun gewalzt und getrunken. Oft bezahlte der Gutsherr oder der „gekrönte” Bauer die ganze Zeche allein, sonst aber wurde eine Gemeinschaftskasse gegründet, die jedem ermöglichte, mitzufeiern.
P.S.
29.11.2024
znalezione dzisiaj
Bartosz Tietz
Niezwykłe zdjęcie opisane jako "Dożynki", wykonane w 1856 roku (!) w mazowieckim Starogrodzie przez Marcina Olszyńskiego, nieomal na ziemiach moich przodków po kądzieli. Opis tego co widzimy na zdjęciu można znaleźć np. w "Mazowszu Leśnym" Oskara Kolberga (1887), ale też późniejszych opisach (np. w świetnych pracach Stanisława Dworakowskiego). Pośrodku żeńców-żniwiarzy stoi kobieta zwana Przodownicą lub Postatnicą, z wieńcem wykonanym ze zbóż i polnych kwiatów.
Najpewniej składa właśnie życzenia dziedzicowi. Wśród śpiewów ("Plon niesiemy plon, jaśnie panu w dom") za chwilę ściągnie ten wieniec i przekaże go na pańską głowę. Być może sam dziedzic zdejmie wianek, oblewając pierwszą ze żniwiarek wodą (na zdj. starsza kobieta leje wodę z dzbanka), wykonując tym samym czynności o niezwykle archaiczno-rolniczej genezie. Mało tego, najpewniej zaraz Postatnicę weźmie do pary w tańcu, a żeńcom sprawi zabawę dożynkową.