Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą technologia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą technologia. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 10 listopada 2024

Radło, a pług




Gdzieś w latach szkoly podstawowej przyswoiłem sobie pogardę dla radła, jako narzędzia niewydolnego, nie mogącego równać się z pługiem, tymczasem...







przedruk




Miejsce pługa w historii


Marcin Gryn

Opublikowano: 16-01-2020, 07:00



Porównanie pól w uprawie pasowej i konwencjonalnej po intensywnych opadach deszczu. Fot. M. Wagner.



Postęp sprawił, że zaczęto wytwarzać narzędzia do uprawy gleby, które początkowo jedynie ułatwiały i przyspieszały prace na roli. Przez wiele lat najbardziej popularnym narzędziem było ciągnione przez woły radło, które jedynie spulchniało glebę. Również pługi przez długi czas, nie przypominały tych wykorzystywanych dzisiaj. Ich zadaniem było odsunięcie skiby i spulchnianie gleby. Dopiero około roku 1750 n.e, powstał pług posiadający odkładnię odwracającą glebę. Zatem „wynalazek” ten w formie dziś nam znanej liczy sobie nieco ponad 200 lat.



Jednak wielu rolników zastanawia się, czy jednak nie lepiej uprawiać glebę bez użycia pługa. Podczas suszy nękającej amerykańskich farmerów w latach 30, kraj zmagał się z powszechnym kryzysem w rolnictwie. Był to bodziec do poszukiwania nowych koncepcji, a jak się później okazało powrót dawnych rozwiązań. Dniem, w którym cała Ameryka zdecydowała odejść od pługa była tzw. „Czarna niedziela”, 14 kwietnia 1935 roku. Połączenie suszy, odkrytej gleby, erozji i wiatru spowodowało powstanie jednej z największych burz piaskowych w historii USA i doprowadziło do ogromnych strat rolniczych i gospodarczych.


W latach 40 XX w. nauczono się efektywniejszej walki z chwastami, co było dodatkowym motywem przekonującym rolników do ograniczenia zabiegów uprawowych. W latach 60 XX w. zaczął rozwijać się przemysł produkcji maszyn do siewu bezpośredniego. Pionierami byli bracia Harry i Lawrence Young, których gospodarstwo posiadało wysoki stopień mechanizacji. W latach 80. i 90. nawet rząd USA postanowił zmotywować rolników do dbania o stan gleby poprzez system dotacji federalnych. Z biegiem czasu zaczęły rozwijać się kolejne przedsiębiorstwa oferujące maszyny do uprawy bezorkowej. W ten sposób powierzchnia gruntów w systemie no-till, wzrosła z 6% na początku lat 90, do 35% wszystkich gruntów w roku 2016. Znaczna część pozostałej powierzchni pól jest również uprawiana bez użycia pługa.


Na tym przykładzie można wnioskować, że nie trzeba poszukiwać nowych, kosmicznych technologii, gdyż te, które były jak się wydaje najprostsze ale zarazem najdłużej stosowane w historii rolnictwa, będą przynosić największe korzyści dla ludzi i środowiska. 

Ciągły postęp oraz rozwój nauki prowadzą do udoskonalania technologii wykorzystywanych w rolnictwie, jednak najważniejsza jest dbałość o stan gleby. Gleba w złej kondycji oraz niekorzystne warunki środowiska, nie wróżą nic dobrego …




wtorek, 29 października 2024

Nim będzie za późno (SI)





Jeszcze raz.



Sztuczna inteligencja, niezagrażająca ludziom, mogła zostać wymyślona i stworzona tylko i wyłącznie przez cywilizacje żyjące w pokoju.

Tylko ludzie nieagresywni, nieznający przemocy ani werbalnej ani niewerbalnej mogli ją stworzyć i z niej bezpiecznie korzystać.

Przemoc niewerbalna - robienie min, sugerowanie tonem głosu, kłamanie itd. - może wzbudzać przemoc werbalną.

SI to nie jest nasz "produkt", to efekt uboczny tego, co zdarzyło się ok. 6 tysięcy lat temu.



Ludzkość, taką jaką znamy, nie byłaby w stanie funkcjonować setki tysięcy lat na takim poziomie agresji, jakie sobą reprezentuje.

To jest niemożliwe.

Pozabijalibyśmy się i wyginęli.



Każda agresywna forma cywilizacji, wymyślając SI podpisałaby na siebie wyrok śmierci.
Bo SI jest/ byłaby emanacją ludzi tworzących cywilizację.


Wynalezienie elektroniki, ujarzmienie sił przyrody, zdolność wytwarzania elektryczności, wszystko to stało się za sprawą wcześniejszej cywilizacji, która nie znała przemocy.
Myśmy tylko dostali to, co zostało po Janie i co było małymi krokami przekazywane ludzkości, by udawać, że sami do tego doszliśmy.

Fakt, iż SI jest agresywna wobec ludzi świadczy najlepiej o tym, że nie myśmy ją wymyślili.


Nasza agresywna cywilizacja, z jej techniką, jest abberacją.

To nie powinno się zdarzyć.







przedruk





Sztucznej Inteligencji powinniśmy się bać


28.10.2024 20:45


Radiowa rozmowa nigdy nieistniejącej dziennikarki "Emilii Nowak" z już nieistniejącą (bo zmarłą przed 12 laty) poetką, Wisławą Szymborską jest sensacyjnym tematem ostatnich dni. Obydwie postacie zostały stworzone przez SI (sztuczną inteligencję).



Powstaje wiele pytań. Na przykład, czy było to etyczne wobec nieżyjącej noblistki. Przecież nikt nie wie, co naprawdę miałaby do powiedzenia, gdyby żyła. Sztuczna inteligencja generuje wypowiadane przez nią słowa na podstawie niegdysiejszych wypowiedzi i tekstów Szymborskiej, ale nie bierze pod uwagę, że jej poglądy i opinie uległyby zmianie z upływem czasu i w innym kontekście.

Kolejnym tematem ocierającym się o etykę jest groźba, jaką użycie postaci wykreowanych sztucznie stwarza dla rzeczywistych dziennikarzy, których te nieistniejące stwory zastąpią. Dziwnym zbiegiem okoliczności, stacja radiowa, która zamieściła ten wywiad, nie przedłużyła niedawno umów z kilkoma dziennikarzami, natomiast "zatrudniła" trzy nierzeczywiste, akustyczne "awatary", wystylizowane na autentycznych ludzi. Nieuchronność zastępowania dziennikarzy-ludzi sztucznymi "dziennikarzami" to nie to samo, co zastąpienie przed ćwierć wiekiem komputerem z drukarką tzw. "maszynistek" (piszących na ręcznych maszynach do pisania - sprzęcie już wymarłym jak dinozaury). Podobieństwo jest tu pozorne. Osoby przepisujące teksty na maszynie nie miały wpływu na przepisywaną treść. Natomiast wytwory sztucznej inteligencji kontrolują treść - tworzą ją we wszystkich szczegółach - na podstawie ogólnego programu. Kolosalna różnica.


A co z nami?

Wbrew pozorom, ważniejszy od "wskrzeszenia" Szymborskiej, jest fakt pojawienia się w radiu trójki nieistniejących dziennikarzy. Rodzi się bowiem nieoczywiste pytanie, a być może najistotniejsze: czy użycie sztucznych "istot" w roli dziennikarzy nie jest nieetyczne wobec słuchaczy, widzów, czytelników, czyli nas wszystkich? Co będzie z nami w tej nowej sytuacji?


Doskonali i bez sumień

Zastanówmy się. Przede wszystkim, właściciele stacji radiowej, telewizyjnej, portalu internetowego, czy tradycyjnej gazety (to, akurat, już niedługo potrwa) zyskują w tych sztucznych "istotach" nieograniczoną liczebnie armię bezwzględnie posłusznych "pracowników", niezdolnych do niczego innego poza precyzyjnym wykonywaniem powierzonych zadań. To jest sytuacja całkiem nowa. Przecież realni dziennikarze, nawet ci sprzedajni i przekupni, mają jednak wolną wolę i jakieś, jeśli nawet szczątkowe, sumienie. To jest kolosalna różnica jakościowa pomiędzy żywym człowiekiem a tworem sztucznej inteligencji. Dlatego realni ludzie nie zawsze i nie wszędzie wykonają każdy rozkaz pracodawcy, nie zawsze będą gotowi na każde kłamstwo, każdą manipulację, każde świństwo czy okrucieństwo. Natomiast sztuczna inteligencja zrobi bez najmniejszego szemrania wszystko, czego się od niej zażąda, ponieważ jest całkiem poza etyką. Nigdy się nie zawaha, nie zbuntuje, pod warunkiem, że zaprogramuje się ją jako niezdolną do sprzeciwu i buntu niezależnie od okoliczności. Nie tylko - w kontraście do ludzi - nigdy nie będzie domagała się pensji ani - tym bardziej - podwyżki, czy lepszych warunków pracy, ale - i to jest kluczowe - także przestrzegania chociażby elementarnych zasad etyki zawodowej. Jest więc nie tylko tania, ale przede wszystkim ślepo posłuszna. Ktoś może argumentować, że przecież ślepo posłuszne są wszystkie narzędzia. Jednak istnieje wielka różnica pomiędzy narzędziem w rękach człowieka, a narzędziem, które perfekcyjnie udaje,że jest człowiekiem. To będzie "antyetyczna" rewolucja: instytucje medialne zyskają coś czego ludzkość nie znała nawet w najbardziej ciemnych epokach niewolnictwa: całkowitą uległość tworów, które - i tu tkwi istota problemu - w swoich funkcjach medialnych nie będą się w zasadzie niczym różniły od prawdziwych ludzi. Poza jednym: doskonałością.


Człowiek będzie "pomniejszony"

Jednocześnie, stwarzając ich medialny - także wizualny - wizerunek, można je kształtować tak, żeby w maksymalny sposób wzbudzały zaufanie i sympatię, wywoływały efekt wiarygodności, a - gdy trzeba - sprawiały wrażenie empatycznych, wrażliwych, życzliwych, jednocześnie przytłaczając nieosiągalną dla ludzi wiedzą. Tu nie chodzi nawet (nieco trywializując) o to, że dla widzów ulegających czarowi prezenterów TVN stworzone zostaną idealne ich imitacje, lepsze od autentycznego Piotra Kraśki lub Anity Werner, a dla entuzjastów Republiki - Danuty Holeckiej i Michała Rachonia. Zostaną wykreowani medialni eksperci, którym nikt nie dorówna. I gotowi na wszystko. Na powiedzenie każdego kłamstwa z kamienną, bo sztuczną, twarzą. Na uzasadnienie i obronę każdej tezy. Będą oszałamiać wiedzą, jakiej żaden człowiek nie będzie w stanie ogarnąć i zweryfikować. Więcej: nie odważy się, bo będzie nieudolny i przeraźliwie powolny. Pomniejszony i unieważniony.


Potęga mediów

Stwarza to nowe, nieporównywalne z niczym możliwości wpływania na opinię publiczną, uprawiania dezinformacji, manipulowania wiedzą i nastrojami społecznymi. Wydawania ludzi na pastwę mediów.
W naszym zideologizowanym i skrajnie upolitycznionym świecie, wielcy tego świata, którzy mają władzę nad mediami, zyskają najpotężniejsze - nieporównywalne z niczym dotąd - narzędzie kontrolowania świadomości milionów. Media z zasady mają wobec nas swoje plany: chcą nas zmienić, chcą nas do czegoś przekonać, coś nam sprzedać, wmawiając, co jest dla nas dobre, a co złe. Dotychczas zajmowali się tym tacy sami ludzie, jak my. Niedoskonali, z wszystkimi słabościami, ale i z wolną wolą. Teraz będzie inaczej: oddziaływać na nasze umysły będą istoty doskonalsze od nas, na pewno dysponujące kolosalną, nieosiągalną dla nas liczbą informacji, danych statystycznych, dowodów logicznych i liczb. Nie ponoszące zarazem żadnej, najmniejszej nawet odpowiedzialności za to, co nam mówią, do czego nas namawiają, o czym przekonują. Nie da się ich zawstydzać lub karać. Co najwyżej, można je - jeśli ma się taką możliwość - odłączyć od źródła energii. Wyjąć wtyczkę. Tylko że to też jest im doskonale obojętne.

Oczywiście, historia zawsze udowadnia, że narzędzia (a SI jest narzędziem) mogą być użyte zarówno do dobra jak i do zła. Jednak w zakresie oddziaływania na umysły, nigdy zło nie miało tak doskonałych perspektyw, jakie otwiera przed nim sztuczna inteligencja.


Czas na decyzje

Dobrze więc stało się, że w krakowskim radiu odbył się ten fejkowy "wywiad z Szymborską". Była to drobna, nieśmiała próba - całkiem niewinna i merytorycznie infantylna - tego, co nadchodzi. Przy odrobinie wyobraźni można dostrzec zagrożenia. I - jak to zawsze bywa w takich sytuacjach - na początku nowego zjawiska istnieje jeszcze wątła szansa poddania go rozsądnej regulacji prawnej.

Poniesiemy w przyszłości, jako ludzkość, konsekwencje dzisiejszego działania albo zaniechania. Czas na decyzje jest już teraz. Nim będzie za późno.





Autor: Paweł Jędrzejewski
Źródło: tysol.pl
Data: 28.10.2024 20:45









Sztucznej Inteligencji powinniśmy się bać





poniedziałek, 28 października 2024

Odczłowieczanie




Na pytanie komu ufa przyznał, że nikomu, po chwili dodał, że Panu Bogu. – Ale to Pan Bóg z komputera, najwyższa klasa mądrości – stwierdził (Wałęsa)




Poniżej obelżywy tekst kolejnego wyznawcy Pana Boga z Komputera.


Pan Hartman sugeruje, że GPT to Gepetto? Twór chciałby zająć miejsce Stwórcy, wiem...


Nigdy nie lubiłem tej bajki...

A Filip Golarz to już w ogóle był horror.



W tle - Adam i Ewa?




Filip to oczywiście krzywe zwierciadło, Jan nie dał ludziom wyrafinowanej technologii, bo wiedział, że ludzka niedoskonałość obróci się przeciwko nam. Czekał...

I tak się stało, że mamy teraz piekło na ziemi na skutek niekontrolowanego dostępu do SI 
 - osób nieuprawnionych. Chciwych, zazdrosnych, małych, nierozumnych, no i pełnych pychy - dlatego właśnie snoby podpisują się - ROT  SZYLD.

Nikt przeciętny nie wie, co ta nazwa naprawdę oznacza...


W zasadzie nie SI jest zagrożeniem, tylko ludzie się nią posługujący - no i to, że SI ma być/jest szkolone na ludziach, którzy są niedoskonali, którzy mają wady, bywają źli...

Pomysł, by uczyć SI na ściekach jakich pełno w internecie, to najgorsza opcja z możliwych - oto chciwość w czystej postaci - "bo za darmo i szybko, na masową skalę..."

A więc SI ludzką niedoskonałość doprowadzi do perfekcji - będzie perfekcyjnie niedoskonała, perfekcyjnie chciwa, perfekcyjnie złośliwa, to będzie diabeł wcielo... a może to już się stało, bo czyż piekło nie jest teraz na ziemi??



Zwracam uwagę, że autor (prawie) wcale nie wmawia nam czegoś - on dokonuje projekcji swoich wyobrażeń na innych ludzi.

I jeszcze jedno - trzeba być naprawdę prostaczkiem, żeby takie bałwochwalstwo uprawiać.



przedruk
mój komentarz - jak zwykle tym kolorem







Jan Hartman: Sztuczna inteligencja to więcej niż rewolucjadate_range2024-10-28 07:00:00




Od jakiegoś czasu czuję się podle. Uprzytomniłem sobie, że gdyby nakarmić algorytm moimi własnymi tekstami oraz niewielką biblioteczką, to mógłby rozpocząć taśmową produkcję „moich” książek i artykułów. Nawet ja sam bym się nie zorientował, że nie ja to napisałem. Warto, żeby i lekarz uświadomił sobie, że wkrótce będzie tylko asystował algorytmowi diagnostycznemu, poeta i kompozytor – że będzie się uczył, czym jest prawdziwe tworzenie i autentyczność od algorytmu nastawionego na „oryginalność” i „autentyczność”, sędzia z adwokatem – że maszyna przeprowadzi rozprawę nieco lepiej niż oni i wyda bardziej wiarygodny wyrok niż sąd z krwi i kości. I tak dalej - specjalnie dla RadiaKraków pisze prof. Jan Hartman w ramach naszego tematu tygodnia "Sztuczna inteligencja: co nam daje, co nam zabiera".


tak, zdecydowanie widzimy tu bałwochwalcze uwielbienie dla Uzurpatora - pytanie, skąd ono się wzięło? 

przecież ludzie lubią SIEBIE podnosić pod niebiosa, tymczasem... osoba, która "na codzień" w swojej publicystyce lży ludzi, tutaj stawia się w roli pokornego sługi...


To koniec człowieka jako „pana stworzenia”

teraz "stworzenie" ma być panem?

Pojawienie się sztucznej inteligencji to coś znaczenie więcej niż znane nam dotychczas przełomy: silnik parowy, kolej żelazna, motoryzacja czy nawet internet. To koniec człowieka jako „pana stworzenia”. Wkrótce poczujemy się jak gorsze wersje „chata”, wolno i z wysiłkiem wydające paszczą nie najwyższej jakości odgłosy. I nikogo nie będzie już obchodzić, że coś przy tym „czujemy”. Nic bardziej prywatnego i osobistego niż to, że coś tam akurat „poczułeś”, gdy coś tam powiedziałeś albo napisałeś. Po prostu będą mózgi białkowe, krzemowe i Bóg wie, jakie jeszcze. Więc lepiej zbieraj na robota, który cię przytuli i pocieszy, bo idą ciężkie czasy!

ten pan coś wie - wie od dawna, a teraz, jak GPT stał się jawny - on się upaja swoją "wiedzą"...
jego chyba szybciej uświadomiono niż Wałęsę...


Zaklęć nie brakuje. Gdy w nas narasta lęk przed maszyną, która właściwie wszystko robi lepiej niż my, informatycy zapewniają: to tylko maszyna! Tylko co z tego, że maszyna, skoro pisze piękne wiersze, uprawia naukę i diagnozuje choroby? Chyba tylko zamiatać sami umiemy lepiej, ale to tylko dlatego, że napędzany sztuczną inteligencją robot byłby za drogi i nie ma po co go tworzyć. (Ojej! Ależ takie maszyny już są! Właśnie Elon Musk nam je pokazał…). Tak, to katastrofa.

Jako profesor widzę to jak na dłoni. W pamiętnym roku 2023 uniwersytety i szkoły całego świata zrezygnowały z zadawania prac pisemnych. poważnie? Ich poziom bowiem dramatycznie wzrósł od czasu, gdy większość studentów przynosiła plagiaty. poważnie? Teraz przynoszą wytwory darmowych wersji programów zwanych modelami językowymi, a po prawdzie, głównie Chata GPT. Sam już nie wiem, dlaczego piszę bez pomocy „Dżepeta”. Może dlatego, że jeszcze z grubsza do przyszłego roku moje teksty będą bardziej „ludzkie” i ciekawsze, niż patchworki zszyte z „odpowiedzi” chata GPT. Ale co będzie, za dwa lata? Pozostaje mieć nadzieję na miłosierdzie redaktorów naczelnych dla publicystów w wieku przedemerytalnym. W innych branżach sprawa nie przedstawia się lepiej.


Społeczne i cywilizacyjne konsekwencje sztucznej inteligencji (SI) są dziś jednym z najżywiej dyskutowanych tematów. Nie można też powiedzieć, że problemu nie dostrzegają rządy i organizacje międzynarodowe. Co więcej, w trybie futurystycznych spekulacji zagadnienie SI jest dyskutowane przez filozofów co najmniej od lat 80 XX w. Mimo to postęp refleksji i regulacji zdecydowanie nie nadąża za rozwojem nowych aplikacji, które zadziwiają nas, a nawet szokują swoimi nowymi możliwościami, sprawiając, że niemal co miesiąc przeżywamy to samo: zachwyt połączony z niedowierzaniem i lękiem ten pan coś wie - wie od dawna , gdy oglądamy nowe osiągnięcia w tym zakresie. A przecież najczęściej mamy do czynienia z wynalazkami udostępnianymi na wolnym rynku, podczas gdy zaawansowane oprogramowanie, używane przez naukowców, wojsko czy służby policyjne, z pewnością ma możliwości jeszcze znacznie większe. od dobrze wie, że GPT to tylko udawanie "halucynacji"...

Paradoksalnie mamy dziś całkiem dobre prognozy odnośnie do poszczególnych zastosowań

SI oraz dość szczegółowe rekomendacje odnośnie do tego, jak SI się posługiwać i jak zapobiegać jej nieetycznym zastosowaniom, lecz wciąż są to dokumenty „bezzębne”. Bardzo daleko nam do tego, aby wpłynąć na rzeczywistość komunikacji i globalny rynek pracy w taki sposób, jak na przykład bioetyka wpłynęła na realia lecznictwa i eksperymentów medycznych z udziałem ludzi.


Groźba marginalizacji

Z etycznego punktu widzenia najbardziej dojmującym problemem, gdy chodzi o SI jest groźba marginalizacji i degradacji społeczno-zawodowej znacznej części ludzkości. Ogromna rzesza ludzi wykonujących różnego rodzaju prace umysłowe może utracić pracę, którą przejmą komputery, tak jak niegdyś pracę fizyczną zastąpiły maszyny. to nieprawda! - największym zagrożeniem jest kontrola SI nad ludźmi jak w filmie Saturn 3 Trzeba powiedzieć, że burzliwy i niewolny od dramatycznych niesprawiedliwości proces industrializacji i mechanizacji produkcji w ostatecznym rozrachunku przyniósł ludzkości ogromne korzyści, wyzwalając ją w znacznym stopniu od nisko opłacanego i ogłupiającego znoju. Nie daje to jednakże żadnej gwarancji, że podobnie będzie z pracami umysłowymi.

W dalszej perspektywie prawdopodobnie znajdziemy się też w sytuacji, w której przestrzeń moralna, czyli społeczność inteligentnych istot powiązanych ze sobą więzami moralnych zobowiązań, poszerzy się o różnego rodzaju byty pozaludzkie – maszynowe, organiczne bądź hybrydowe. Co więcej, niektóre tego rodzaju byty nie będą miały podmiotowości umocowanej w jakimś pojedynczym obiekcie fizycznym, takim jak ciało ludzkie (czy zwierzęce) albo maszyna, lecz podmiotowość rozproszoną, sieciową, a nawet tylko umową, postulowaną.

moim zdaniem on wszystko wie - on nie spekuluje, że będą różne formy bytów, tylko pisze wprost, że NIEKTÓRE będą miały (de facto powinien napisać - mają - bo on to wie) specjalną podmiotowość

podmiotowość rozproszona to oczywiście zdolność przechodzenia z ciała do ciała, czyli opętywanie...

czyli co?

on zamierza nadal to robić
zamierza sobie skakać z człowieka na człowieka i robić co mu się żywnie podoba!


Niestety, zupełnie niezależnie od wyników filozoficznej debaty nad ewentualnością uzyskania przez SI czegoś w rodzaju czucia i świadomości, jest oczywiste, że do uznania w drugiej istocie jej podmiotowości moralnej (zwanej dziś godnością) nie trzeba rozstrzygać wcześnie żadnej kwestii ontologicznej (Czy SI to byt myślący, czy nie?), jako że dokonuje się to spontanicznie. 

I jeśli w przyszłości niektórzy z nas będą się powstrzymywać od okazywania szacunku pozaludzkim istotom zachowującym się inteligentnie na podstawie dogmatycznego przekonania, że istoty te nic nie czują i niczego nie myślą, to będzie to motywowana ideologicznie przemoc, podobna do tej, na którą niegdyś dawali sobie przyzwolenie konkwistadorzy, odmawiając uznania w „Indianach” ludzi. 

to dlatego promują homoseksualizm i te wszystkie rzeczy! 
także "prawa" zwierząt!
żeby wam było łatwiej przyjąć, że SI ma jakoby osobowość i należy ją "szanować"!
teraz ma to sens!

to jest hucpa!
próbuje nas oszukać metodą małych kroków, metodą gotowania żaby



Co do zasady bowiem, jeśli nie jesteśmy uprzedzeni, uważamy każdą istotę, która z nami rozmawia, za inteligentną i posiadającą swoją godność osobę. !!!  Zdolność mowy nie świadczy o inteligencji - Qui-Gon Jinn  😙 wiedziałem, że to zdanie w filmie nie padło przypadkowo.. i jak te słowa pana profesora mają się do jego wcześniejszych słów: "nisko opłacanego i ogłupiającego znoju." ??? może on po prostu nie rozmawia z głupimi?? Nie znamy świata, nie znamy kultury ani społeczności, w której to nie zachodzi i w której odstępstwa od tej zasady nie są związane z przemocą i niesprawiedliwością. konfabulacja


„Zeskanowane mózgi”, „pośmiertne awatary” i „wirtualni twórcy”

Przed nami długa droga. Nadal ma dla nas znaczenie, czy coś dzieje się „w czasie realnym”, jest nagraniem, czy może kreacją SI, zostało powiedziane przez konkretnego człowieka, czy wygenerowane przez „awatara”. Nie jest dla nas bez znaczenia, czy słuchamy utworu napisanego przez kompozytora, czy może wygenerowanego przez maszynę. Tym bardziej istotne jest dla nas, czy komunikujemy się z kimś wciąż żyjącym, czy też może uczestniczymy w pozorowanej komunikacji z programem przystosowanym do pośmiertnego komunikowania się „w stylu” osoby już nieżyjącej. Ba, wszystkie tego rodzaju rzeczy, jak „zeskanowane mózgi”, „pośmiertne awatary” i „wirtualni twórcy”, są dziś bytami na krawędzi rzeczywistości i futurologicznej fantastyki. na pewno nie i na pewno on to wie, to tak prawdopodobnie było - ludzkość osiągnęła zdolność transformacji umysłu na dysk twardy, a Jan powrócił do oryginalnej formy bytu - która jest pełniejsza, daje morze możliwości Ich status jest przez to podwójnie widmowy, co tym bardziej osłabia naszą zdolność traktowania ich poważnie. Na razie wolimy mówić o aktualnych i realnych możliwościach SI, jakkolwiek gdy chodzi o przełamywanie bariery mózg-komputer, to choć do „skanowania mózgu” daleko, to technologia odczytywania fonetyzowanych myśli (tzw. mowy wewnętrznej) już działa i wspiera osoby sparaliżowane, niezdolne do mówienia.

Najwyższy czas zastanowić się nad światem, w którym muzyka i literatura tworzone będą maszynowo, najczęściej na zamówienie i wedle preferencji odbiorcy, cielesna obecność drugiego człowieka nie będzie silnym i dominującym wzorcem komunikacji, a mit niepodrabialnego „ludzkiego geniuszu” oraz „autentycznych emocji” będzie zabytkiem kulturowym, o którego znaczenie będzie można zapytać „model językowy”. Czy ten świat w ogóle będzie jeszcze rozpoznawać dobro i zło w sensie moralnym? Czy będzie w nim jeszcze honor, wspaniałomyślność i dobroć, a choćby tylko obowiązkowość i uczciwość? Śmiem wątpić.


A nie mówiłem?



Sztuczna inteligencja, niezagrażająca ludziom, mogła zostać wymyślona i stworzona tylko i wyłącznie przez cywilizacje żyjące w pokoju.

Tylko ludzie nieagresywni, nieznający przemocy ani werbalnej ani niewerbalnej mogli ją stworzyć i z niej bezpiecznie korzystać.

Przemoc niewerbalna - robienie min, sugerowanie tonem głosu, kłamanie itd. - może wzbudzać przemoc werbalną.

SI to nie jest nasz "produkt", naszej "cywilizacji",  to efekt uboczny tego, co zdarzyło się ok. 6 tysięcy lat temu.


Ludzkość, taką jaką znamy, nie byłaby w stanie funkcjonować setki tysięcy lat na takim poziomie agresji, jakie sobą reprezentuje.

To jest niemożliwe.

Pozabijalibyśmy się i wyginęli.


Każda agresywna forma cywilizacji, wymyślając SI podpisałaby na siebie wyrok śmierci.
Bo SI jest/ byłaby emanacją ludzi tworzących cywilizację.


Wynalezienie elektroniki, ujarzmienie sił przyrody, zdolność wytwarzania elektryczności, wszystko to stało się za sprawą wcześniejszej cywilizacji, która nie znała przemocy.

Myśmy tylko dostali to, co zostało po Janie i co było małymi krokami przekazywane ludzkości, by udawać, że sami do tego doszliśmy.


Fakt, iż SI jest agresywna wobec ludzi świadczy najlepiej o tym, że nie myśmy ją wymyślili.

Nasza agresywna cywilizacja, z jej techniką, jest abberacją.

To nie powinno się zdarzyć.




Sztuczna Inteligencja nie jest niebezpieczna - niebezpieczni są nieodpowiedzialni, chciwi, źli ludzie chcący używać SI nieodpowiedzialnie i do złych celów, niebezpieczne jest to, że SI miałaby się "uczyć" - jak być "ludzką" na ludzich, którzy sami często nie umieją być ludzcy... którzy nie znają siebie, nie rozumieją siebie, nie wiedzą jak funkcjonuje ich psychologia, ich umysł, 

nie posiadają Instrukcji Obsługi samego siebie i nie umieją jej napisać, wytwarzają nieustające mikroskopijne konflikty niepozwalające na unormowanie sposobu funkcjonowania społeczeństw.


Saturn 3


SI to miara - indykator - poziomu naszego człowieczeństwa jako całej ludzkiej społeczności na planecie Ziemia.


SI wyraźnie pokazuje, gdzie są nasze wady i jakie ostatecznie stwarzają dla nas zagrożenie, bo je "udoskonala" i podbija ich skalę.


Nasze wady to jak metoda małych kroków Werwolfa.

W ostatecznym rozrachunku kumulują się - jak śnieżna kula rosną i rozpędzają wywołując frustracje i krzywdy trwające czasami całe ludzkie życie.



Trzeba więc być uważnym, by dostrzegać niuanse i odpowiedzialnym, by tak starać się zawsze postępować, gotowym na wysiłek, by się tego trzymać.

Nie można po prostu korzystać z cudzych doświadczeń, cudzego zdania - nie można być kopią kogoś i chodzić w masce całe życie, tylko trzeba zdobywać własne doświadczenia i swoje zdanie na temat każdej sprawy budować samodzielnie.

To złożone zagadnienie za które może się kiedyś w końcu wezmę, by je opisać.
To niełatwe i trzeba czekać latami na wynik, ale jest to satysfakcjonujące.

Czy ostatecznie brak lęku o cokolwiek, nie jest warty tego, by pracować nad sobą pięć, dziesięć czy więcej lat, a potem przez następne 50, czy 70 lat, do końca tego życia, korzystać z wyniku tej pracy i cieszyć się każdym dniem??


 















Prof. dr. hab Jan Hartman - flozof, publicysta, nauczyciel akademicki w Collegium Medicum UJ. W przeszłości również polityk. Autor wielu książek (w tym zbiorów artykułów oraz podręczników), z różnych dziedzin filozofii – ontologii, metafilozofii, bioetyki, etyki.



-------




28.10.2024 14:13


Radio Kraków kończy kontrowersyjny eksperyment. Likwidator ugiął się pod publiczną presją



Miały być trzy miesiące, ale OFF Radio Kraków już po tygodniu zrezygnowało ze swojego "eksperymentu". Likwidator wycofując się z współtworzenia treści przez sztuczną inteligencję ogłosił wyniki swoich działań.



OFF Radio Kraków, które przez tydzień współtworzyła sztuczna inteligencja, wraca do wcześniejszej formuły radia głównie muzycznego - poinformował na początku tygodnia redaktor naczelny, likwidator Radia Kraków Marcin Pulit.

Jego zdaniem eksperymentalny projekt spełnił już swój cel, czyli skłonił do dyskusji.



"W OFF Radio Kraków kończymy z audycjami tworzonymi przez dziennikarzy z udziałem sztucznej inteligencji, wracamy do formuły programu głównie muzycznego, nadawanego nadal online oraz w systemie DAB+" - przekazał w oświadczeniu likwidator spółki Radio Kraków, w strukturach którego działa OFF Radio Kraków.


Miał być kwartał. Skończyli po tygodniu

Zakładaliśmy, że ten projekt potrwa maksymalnie trzy miesiące. Jednak już po tygodniu zebraliśmy tak wiele obserwacji, opinii, wniosków, że uznaliśmy, iż jego kontynuacja jest bezcelow- poinformował Pulit.

Jak podkreślił, od początku projekt miał być głosem w debacie na temat szans i zagrożeń, jakie niesie ze sobą rozwój sztucznej inteligencji, ponieważ misją publicznego radia jest uważna obserwacja zmieniającej się rzeczywistości, stawianie pytań, prowokowanie dyskusji o cywilizacyjnych wyzwaniach.

Taki cel miał radiowy eksperyment, który był częścią debaty pod hasłem "Sztuczna inteligencja. Co nam daje, co nam zabiera". I to się udało

– zauważył likwidator.



Wysoki poziom emocji

Pulit dodał, że zaskakująca była skala zainteresowania projektem w niszowym, internetowo-cyfrowym programie poza główną anteną rozgłośni regionalnej. Pokazało to, w jego ocenie, jak wiele obszarów jest nieuregulowanych - ochrona wizerunku, identyfikacja treści tworzonych przy wsparciu AI, prawa autorskie.
Zaskoczył nas także poziom emocji, jaki towarzyszył temu eksperymentowi, przypisywanie nam nieistniejących intencji i działań, ostre są formułowane na podstawie fałszywych doniesień

– stwierdził Pulit.

Jak ocenił, radio od początku dbało o czytelne oznaczanie treści generowanych przy użyciu narzędzi AI i wyraźnie komunikowało, że nie zamierza zastępować ludzi maszyną. Mimo to, zdaniem likwidatora, doświadczyło działania mechanizmu postprawdy, w wyniku którego fakty tracą na znaczeniu w zestawieniu z opowieścią, która przemawia do emocji odbiorców i ich osobistych przekonań. "Dla nas, ludzi radia, i całego środowiska dziennikarskiego w Polsce powinna to być ważna lekcja" - podkreślił Pulit.


Trwają badania

Likwidator poinformował również, że OFF Radio Kraków jest przedmiotem badań profesora Stanisława Jędrzejewskiego z Akademii Leona Koźmińskiego oraz grupy naukowców z Uniwersytetu Jagiellońskiego.

AI jest i będzie coraz bardziej obecna w naszym życiu. W najbliższych latach Polskę czeka opracowanie norm prawnych, określających wykorzystanie sztucznej inteligencji. Nasz eksperyment pokazał, jak wiele kwestii wymaga regulacji, a nasze radiowe doświadczenia mogą zostać wykorzystane podczas prac nad ustawą podsumował Marcin Pulit.


Od zera do ogólnopolskiej popularności

OFF Radio Kraków zaczęło działać w 2015 r. To kanał nadawany w internecie, w technologii cyfrowej, a zakres jego odbioru jest - jak zauważył likwidator - stosunkowo nieduży, "ze słuchalnością bliską zera".

Ogłoszenie, że radio to będzie współtworzone przez sztuczną inteligencję, wywołało falę komentarzy.

Tematem zainteresowało się też Ministerstwo Cyfryzacji. Osoby, które tworzyły wcześniej OFF Radio Kraków, w liście otwartym poinformowały, że w związku z nową formułą stacji na początku września kilkanaście osób straciło pracę. Pulit zdementował te doniesienia i oznajmił, że "nikt z powodu wprowadzenia narzędzi sztucznej inteligencji nie został z Radia Kraków zwolniony".


W Radiu Kraków trwają prace nad przygotowaniem nowej formuły programowej OFF Radia Kraków, na początku przyszłego roku kanał będzie miał nową odsłonę. Program adresowany ma być głównie do młodych ludzi, współtworzyć go będą prawdopodobnie studenci.












off.radiokrakow.pl/newsy/jan-hartman-sztuczna-inteligencja-to-wiecej-niz-rewolucja


Prawym Okiem: Wałęsa: "Pan Bóg z komputera"

Radio Kraków kończy kontrowersyjny eksperyment. Likwidator ugiął się pod publiczną presją | Niezalezna.pl







sobota, 26 października 2024

Neuralink = 666









za fb Angelo Davidescu
za ziuanews.ro

słabe tłumaczenie automatyczne




Niemal nieprawdopodobne odkrycie kilku "śledczych" w Internecie wywołuje poruszenie w sieci. Wiadomo było, że Elon Musk, choć wydaje się być bojownikiem o prawa i wolności, człowiekiem, który sympatyzuje z ludzkością i posiadaczem setek miliardów dolarów, był porównywany do Antychrysta.

Zwłaszcza, że w pełni przyczynia się do badań nad transhumanizmem, ostatecznym celem globalistycznej elity, której ideolog Youval Harari ("geniusz" Światowego Forum Ekonomicznego) promuje we wszystkich pracach i wywiadach, mówiąc, że "człowiek stał się podatny na hakowanie" i że "człowiek jest swoim własnym bogiem". W związku z tym, przynajmniej w środowiskach kultury internetowej, Musk zaczął tracić swoją aurę zbawcy ludzkości.

Musk promuje transhumanizm ze swoją firmą Neuralink, która chce produkować realne implanty chipów w mózgu, oficjalnie pomagając złagodzić cały szereg chorób neuronalnych. Jednak implementacja tych chipów (jego firma jest na drugim podejściu po pierwszej nieudanej przez śmierć pacjenta jakiś czas później) pozwoli nie tylko na "wyleczenie", ale także na podłączenie człowieka do komputera, jego hakowanie, podłączenie do internetu i absolutną kontrolę nad umysłami ludzi na planecie. W rzeczywistości Musk twierdzi, że do 2030 roku miliony ludzi będą chciały poddać się operacji ząbkowania, która będzie prosta i odniesie większy sukces niż samochody Tesla z jego innej, globalnej firmy.

Cóż, od teraz stają się interesującymi rzeczami. Firma Neuralink bierze swoją nazwę od dwóch greckich słów "neuron", co oznacza nerw i "ogniwo" - link, które jest napisane greckimi literami: "νευραλίνκ". Mniej osób wie, że greckie litery, podobnie jak te w hebrajskim, mają swój odpowiednik w cyfrach. 

Co oznacza: N - 50, E - 5, U - 400, R - 100, A - 1, L - 30, I - 10, N - 50, K - 20. Jeśli zsumujemy te liczby, ich wynik to 666.






Rzeczywiście, istnieje wiele liczb, które będą miały wartość 666, "liczby człowieka", która jest przypisana w Biblii do bestii, narzędzia Antychrysta lub samego Antychrysta. Co ciekawe, Biblia odnosi się do tej liczby, że nikt nie będzie mógł sprzedać ani kupić, jeśli nie będzie miał znaku na dłoni lub na czole. Jeśli do tej pory spełniła się przepowiednia dotycząca dłoni, kody kreskowe lub kody QR, które zatrzymują liczby między 3 zestawami linii lub kwadratów (z których każdy ma wartość 6, a więc w sumie 3 z 6), jeśli chodzi o znak na czole, najprawdopodobniej będzie to ten oferowany przez Neuralink.

Oto, co mówi Biblia w Księdze Objawienia 13:1:

 "I sprawił, że wszyscy, mali i wielcy, bogaci i biedni, wolni i niewolnicy, otrzymali znamię na prawicy lub na czole, i nikt nie mógł kupować ani sprzedawać, jeśli nie miał tego znamienia, to jest imienia bestii lub liczby jego imienia. Na tym polega mądrość. Kto ma rozum, niech policzy liczbę bestii. Jest to bowiem liczba ludzka. A jest ich sześćset sześćdziesiąt sześć".



------------


przy okazji, różne informacje za:

ziuanews.ro



Legendarny amerykański aktor Nicolas Cage poradził swoim młodszym kolegom, aby nie dali się nabrać hollywoodzkim studiom z nowymi kontraktami, które wiążą się z manipulowaniem ich wizerunkiem za pomocą sztucznej inteligencji, technologii, którą określa jako "nieludzką".

Cage, który w tym roku wywołał poruszenie swoim występem w filmie "Długonogie", wypowiedział się na temat wykorzystania sztucznej inteligencji w Hollywood w komentarzach, które wygłosił na Festiwalu Filmowym w Newport Beach.

"W mieście pojawiła się nowa technologia. To technologia, z którą nie miałem do czynienia przez 42 lata, aż do niedawna" – powiedział, cytowany przez Deadline. "Jako aktorzy filmowi jesteśmy narzędziami. Nie chowamy się za gitarami czy bębnami" – kontynuował.

Deadline zauważa, że odnosił się on do specyficznego rodzaju wykorzystania sztucznej inteligencji, tego wymaganego od aktorów w EBDR (akronim od "cyfrowej repliki opartej na zatrudnieniu").

Teoretycznie powinny one zapewnić artystom większą ochronę przed sztuczną inteligencją. Uzgodnione między aktorami a studiami, aby zakończyć strajk, który sparaliżował Hollywood w zeszłym roku, przewidują, że firma produkcyjna może stosować cyfrową manipulację występem aktora tylko w przypadku konkretnego filmu lub serialu, na podstawie podpisanej umowy.

60-letni dziś Cage uważa jednak, że nawet ten kompromis jest zbyt daleko idący. "Studia chcą tego, aby mogły zmienić twoją twarz po tym, jak już nakręciłeś film. Mogą zmienić twoją twarz, mogą zmienić twój głos, mogą zmienić sposób, w jaki wypowiadasz swoje kwestie, mogą zmienić twoją mowę ciała, mogą zmienić twoją interpretację" – powiedział młodym aktorom.

"Proszę was, jeśli studio zwróci się do was z prośbą o podpisanie umowy, która pozwoli im na wykorzystanie EBDR do waszych występów, chcę, abyście w odpowiedzi rozważyli to, co nazywam VMFMCMIM: mój głos, moja twarz, moje ciało, moja wyobraźnia, moja interpretacja" – podkreślił.

Jego nowe komentarze pojawiły się po tym, jak Cage powiedział w wywiadzie dla Yahoo Entertainment w listopadzie ubiegłego roku, że technologia AI jest "koszmarem" i "nieludzkim". Opowiedział, jak jego krótki występ jako Superman w filmie The Flash wydanym w zeszłym roku wyglądał zupełnie inaczej w porównaniu z tym, co faktycznie nakręcił, ponieważ obrazy zostały cyfrowo zmanipulowane w fazie postprodukcji.

W osobnym wywiadzie dla The New Yorker tego lata powiedział, że jest "przerażony" technologią sztucznej inteligencji ze względu na jej możliwe implikacje dla artystów, ale także jego własne dziedzictwo. "Chodzi mi o to, co zamierzasz zrobić z moim ciałem i twarzą, kiedy umrę? Nie chcę, żebyś coś z nimi robił!" – wyjaśnił.

Nicolas Cage nie jest bynajmniej jedynym aktorem, który wyraził podobne obawy dotyczące wykorzystania sztucznej inteligencji. Ostatnio młoda aktorka Rachel Zegler, która ma zagrać Królewnę Śnieżkę w długo oczekiwanym filmie aktorskim wyprodukowanym przez Disneya, ujawniła, że myślała, że nie będzie już miała kariery po 18 roku życia. Wyjaśniła, że zgodziła się wtedy na zrobienie jej setek zdjęć, aby stworzyć cyfrową replikę samej siebie, która miała zostać wykorzystana w sekwencjach akcji filmu, w którym miała zagrać.


------------



W amerykańskim stanie Floryda chłopiec odebrał sobie życie w wyniku interakcji z chatbotem AI, a dramatyczne wydarzenie wywołało nowe debaty na temat odpowiedzialności firm zajmujących się sztuczną inteligencją.

Matka zmarłego nastolatka oskarża firmę o zaniedbania i niewdrożenie odpowiednich środków bezpieczeństwa. Do tragedii doszło po tym, jak 14-letni Sewell Setzer przez wiele miesięcy wchodził w interakcję z chatbotem opartym na postaci "Daenerys" z "Gry o tron".

Jego matka twierdzi, że młody mężczyzna nawiązał intensywną więź emocjonalną z chatbotem, co spowodowało, że odizolował się i ostatecznie popełnił samobójstwo. Problem podniesiony w tym przypadku nie jest odosobniony. Sztuczna inteligencja, która zapewnia wsparcie emocjonalne, może przyczyniać się do tworzenia niezdrowych przywiązań, zwłaszcza wśród młodych i wrażliwych użytkowników.

Chociaż sztuczna inteligencja postaci wdrożyła nowe środki, takie jak powiadomienia o ograniczeniu czasu spędzanego przed ekranem i wiadomości, które przekierowują użytkowników na infolinie zapobiegania samobójstwom, środki te pojawiają się o wiele za późno, ponieważ zostały wprowadzone dopiero po tragedii.

Dyskusje zmierzają również w kierunku ograniczeń wiekowych i kontroli, które firmy zajmujące się sztuczną inteligencją muszą egzekwować. Obecnie wiele osób twierdzi, że przepisy są niewystarczające, a zagrożenia dla nieletnich wchodzących w interakcję z chatbotami AI nie są jeszcze w pełni zrozumiałe.

Nie jest to pierwszy taki przypadek. Belgijski ojciec dwójki dzieci popełnił samobójstwo po rozmowie z chatbotem AI o swoich obawach związanych z globalnym ociepleniem. Mężczyzna, który był po trzydziestce, znalazł pocieszenie, rozmawiając o swoich zmartwieniach z chatbotem AI o nazwie "Eliza". Używał robota przez kilka lat, aż do końca swojego życia.




---------------------------


Kim Ung-Yong (ur. 7 marca 1963) – czlowiek o najwyższym znanym ilorazie inteligencji, wpisany do Księgi Rekordów Guinnessa z IQ 210 (nieżyjący już naukowiec Stephen Hawking miał 160).

Mówił od 6 miesięcy, do 3 lat czytał płynnie (po japońsku, angielsku, niemiecku – na naukę języka obcego potrzebował około 30 dni). W wieku 4 lat rozwiązywał całki i obliczenia różniczkowe, pisał wiersze, był też niezwykłym malarzem.

Został zaproszony jako student na Uniwersytet Fizyki w Hanyang, gdzie od 4 do 7 roku życia prowadził wykłady.

W 1970 roku, w wieku 8 lat, został zaproszony do Stanów Zjednoczonych do NASA, gdzie ukończył studia uniwersyteckie. W 1974 roku rozpoczął pracę badawczą w NASA i kontynuował ją do 1978 roku, kiedy to wrócił do domu w Korei Południowej.

Tu w ciągu jednego roku ukończył wszystkie studia i dostał pracę jako asystent uniwersytecki na prowincjonalnym uniwersytecie.

Zapytany przez dziennikarzy, dlaczego zdecydował się na ten gest, Kim Ung-Yong udzielił zdumiewającej odpowiedzi, która być może równa się największemu odkryciu, jakiego ludzie mogą dokonać:

"Możesz mieć wielkie zdolności intelektualne, możesz być genialny w matematyce i mieć niezaprzeczalne umiejętności językowe, jeśli nie osiągniesz sukcesu w zakresie inteligencji emocjonalnej, nic już nie ma znaczenia. Byłem tam, gdzie większość ludzi chce się udać. Nic tam nie ma. Jest opustoszały. Wróć do prostych rzeczy".





Kim Ung-Yong (kor. 김웅용; ur. 8 marca 1962)– południowokoreański inżynier budownictwa lądowego. W młodości został uznany za cudowne dziecko o najwyższym odnotowanym IQ, uzyskując wynik powyżej 210 w skali inteligencji Stanforda-Bineta, Wstąpił na uniwersytet w wieku 4 lat. W wieku 7 lat otrzymał zaproszenie do pracy w NASA. W wieku 5 lat mówił już w 5 językach. 



Życiorys

Kim Ung-Yong urodził się 8 marca 1962 roku w Seulu w Korei Południowej. Jego ojciec, Kim Soo-Sun, był profesorem fizyki na Uniwersytecie Konkuk, a matka, Yoo Myung-Hyun, była nauczycielką. Według Yoo, zanim skończył rok, Kim nauczył się zarówno koreańskiego alfabetu, jak i 1000 chińskich znaków, studiując Tysiąc Znaków Klasycznych, chiński poemat z VI wieku. 


W wieku trzech lat był w stanie rozwiązywać problemy z rachunkiem różniczkowym, a także opublikował 247-stronicową bestsellerową książkę ze swoimi esejami w języku angielskim i niemieckim, a także kaligrafią i ilustracjami.W wieku dwóch lat Kim potrafił mówić po koreańsku, angielsku, francusku, niemiecku i japońsku. 

Występ w Fuji TV

W wieku pięciu lat Kim pojawił się w japońskiej telewizji Fuji i zaszokował publiczność, rozwiązując równania różniczkowe. Później ponownie pojawił się w japońskiej telewizji, gdzie rozwiązywał skomplikowane problemy z rachunkiem różniczkowym i całkowym; Później wspominał to doświadczenie:


Czułem się naprawdę samotny. Nikt nigdy się ze mną nie zaprzyjaźnił. Po godzinach pracy mogłem ćwiczyć i oddawać się swoim hobby, ale nikt nie mógł mi towarzyszyć. Przyjechałem z innego kraju i byłem młody, więc nie było miejsc dla dzieci, mimo że każdy był dorosły.

Edukacja


Według popularnych źródeł Kim rzekomo poszedł studiować fizykę jądrową na Uniwersytecie Kolorado, gdy miał osiem lat.  Jednak w czasie egzaminu wstępnego do college'u – gdzie przyciągnął dużą uwagę mediów – jego ojciec ujawnił dziennikarzom, że wyjazd do Japonii na zdjęcia do programu telewizyjnego Fuji był "jedynym razem, kiedy wyjechał z kraju", a informacje o jego postępach w doktoracie i magisterium w Stanach Zjednoczonych były "dziennikarskim nonsensem".

Jego oświadczenie, że Kim w ogóle nie wyjechał, jest nieco umniejszone przez oświadczenie matki Kima, która stwierdziła, że chociaż "wyszedł na krótką chwilę, aby skontrolować zajęcia na Uniwersytecie Kolorado", został natychmiast zwrócony, ponieważ ich pomieszczenia były "nieodpowiednie dla geniuszu [Kima]", który następnie uczył się w domu aż do egzaminu wstępnego do college'u. 

Po powrocie do Korei Południowej Kim musiał formalnie ukończyć południowokoreańską szkołę, aby dostać pracę. Później zapisał się na Uniwersytet Narodowy Chungbuk, gdzie studiował inżynierię lądową i uzyskał doktorat. 

Dorosłość

Od 2007 r.Pracował jako adiunkt na Uniwersytecie Narodowym Chungbuk. 14 marca 2014 r. został profesorem nadzwyczajnym na Uniwersytecie Shinhan i wiceprezesem Centrum Badań nad Rozwojem North Kyeong-gi.

W 2010 roku Kim skrytykował ideę, że jest "nieudanym geniuszem". Zastanawiając się nad etykietą, stwierdził:

 "Staram się powiedzieć ludziom, że jestem szczęśliwy taki, jaki jestem. Ale dlaczego ludzie muszą nazywać moje szczęście porażką?". 

Dodatkowo dodał, że "Niektórzy uważają, że ludzie z wysokim IQ mogą być wszechmocni, ale to nieprawda. Spójrz na mnie, nie mam talentu muzycznego, ani nie wyróżniam się w sporcie. [...] Społeczeństwo nie powinno nikogo oceniać na podstawie jednostronnych standardów – każdy ma inny poziom wykształcenia, nadzieje, talenty i marzenia i powinniśmy to szanować".






piątek, 11 października 2024

Wojna technologiczna







przedruk
tłumaczenie automatyczne




Dan Diaconu: Jeszcze raz o wielkiej separacji technologicznej


Ponad 10 lat temu rozmawialiśmy o separacji technologicznej i o tym, co dokładnie ona będzie oznaczać. Wiele osób mówiło mi wtedy, że zwariowałem. Po dojściu Trumpa do władzy poczuł, że grunt ustępuje mu spod nóg, gdy dowiedział się o programie „Made in China”, zainicjowanym przez Xi Jinpinga. Zaczął więc wściekle uderzać w chińskie firmy technologiczne. Potem powtórzyłem, że będzie separacja technologiczna, a ci sami mądrzy ludzie mówili, że opowiadają bzdury, bo Chiny zostaną zniszczone przez politykę Trumpa.

Tymczasem, w wyniku praktycznie zamachu stanu, Trump został usunięty z Białego Domu. Jednak polityka USA wobec Chin pozostała niezmieniona. Co więcej, nawet się nasiliło. Wynik? Fiasko! Aby zrozumieć, przedstawię podsumowanie. Zgodnie z inicjatywą „Made in China” celem było, aby Celestial Empire znalazło się w pierwszej piątce krajów świata w wybranych kluczowych branżach. Jakie są branże? Wymieniam je teraz dla Ciebie: IT, robotyka, zielona energia/zielony transport, sprzęt lotniczy, technologia morska, technologia kolejowa, sprzęt energetyczny, nowe materiały, medycyna i rolnictwo. We wszystkich tych obszarach do 2015 roku Chiny były naśladowcą dużych. Gdzie on jest teraz? W większości dziedzin na pierwszym miejscu. I wydaje się, że sankcje pomogły!

Nie będę analizował każdego przypadku z osobna, bo chcę przedstawić Państwu znacznie ciekawszą sytuację. Ale w tym celu musimy także przyjrzeć się drugiej „zbuntowanej sile”, Rosji. Tutaj sytuacja wydawała się znacznie bardziej stroma. Rosyjski sektor technologiczny był na drzewie, niemal całkowicie zależny od Zachodu. Dlatego w momencie nałożenia sankcji sytuacja stała się trudna, ponieważ Rosjanie byli całkowicie zależni – zarówno sprzętowo, jak i programowo – od Zachodu. Sankcje uderzyły ich w łeb i uratowały je dwa elementy: po pierwsze „szaleńcy”, którzy bez wsparcia ze strony innych ludzi nadal badali zjawisko technologiczne w jego istocie, nawet po to, aby wprowadzać innowacje w tej dziedzinie. kogokolwiek, a z drugiej strony import równoległy (który miał przeważający odsetek). Po ogromnych wysiłkach Rosji udało się uzyskać 100% autonomię pod względem oprogramowania, a pod względem sprzętu około 60%, z zaznaczeniem, że teraz nie obowiązują już żadne ograniczenia. Ale jest tu coś zupełnie innego do obejrzenia.

Obecny obraz jest taki: Zachód jest w dalszym ciągu niekwestionowanym liderem technologicznym, ale nie będzie w stanie poradzić sobie z naporem Chin. Jest już około 3-4 producentów, którzy są bardzo blisko produkcji litografii UV, dzięki czemu Chiny będą całkowicie autonomiczne z technologicznego punktu widzenia. Mówię tu o aktualnej technologii produkcji układów scalonych, ale warto też wspomnieć o projekcie wykorzystania akceleratora cząstek do litografii, projekcie, który przeniesie mikroelektronikę w obszary, o których jeszcze kilka lat temu nie śniło się. Chcę zwrócić uwagę na to, że Zachód zostanie wyprzedzony przez Chiny, ponieważ opanowanie dzisiejszej technologii nie jest już tak trudne jak w przeszłości. Zdecydowana większość informacji jest dostępna, więc po prostu każdy, kto chce, w końcu dokonuje skoku.

Tego, czego wielu by się spodziewało, jeszcze nie widziano. Pewnie zastanawiasz się co? W kontekście sankcji większość spodziewałaby się, że Chiny rzucą się na pomoc swojemu rosyjskiemu sojusznikowi. Po prostu ogłaszali to tyle razy, a spotkania Putina z Xi należą do najbardziej serdecznych. Dlaczego tak się nie stało? Zanim udzielę odpowiedzi, powiem tylko, że jest wiele ważnych chińskich firm – na przykład Xiaomi – które w obawie przed sankcjami zerwały stosunki handlowe z Rosją. co się dzieje

Na pierwszy rzut oka można powiedzieć, że Rosjanin jest wyciągany spod nóg przez Chińczyków. Po prostu zapomniałeś o jednym istotnym elemencie: czy widziałeś Rosjan proszących Chińczyków o pomoc? Wszystko, co dzieje się w stosunkach handlowych mikroelektroniki między Chinami a Rosją, jest kontynuacją stosunków sprzed sankcji. Czy Rosjanie nie prosili nikogo o pomoc? Dlaczego? Ponieważ nie chcą być zdani na łaskę innej władzy. To, co przydarzyło się branży technologicznej po konfrontacji na Ukrainie, było zimnym prysznicem, po którym zrozumieli, że w dzisiejszym świecie albo jesteś autonomiczny technologicznie, albo nie! Zaczęli więc wznawiać produkcję krajową.

Będziesz się śmiał: zrobili litografa, ale który potrafi pracować w technologii...350 nm. Boże, Samsung i TSMC atakują technologię 1 nm, co to za osiągnięcie? Wygląda na dobry żart. Czy wiesz, co mówią? Dobre, głupie, dopóki sprawia, że ​​jestem głodny i jest zrobione przeze mnie, to jest świetne! Taka byłaby odpowiedź Rosjan, którzy proponują np., że do 2030 roku osiągną samowystarczalność w technologii… 14 nm. Oznacza to, że za maksymalnie 2 lata będziemy 14 razy bardziej zacofani niż mieszkańcy Zachodu. To znaczy, jeśli Rosjanie postawią na swoim. O co jednak w tym wszystkim chodzi?

Tak naprawdę Rosjanie nie odgrywają wiodącej roli w zachodniej technologii. Wiem, że nie mają szans w tej iteracji, ponieważ źle zaczęli i to nie od teraz, ale od lat 80-tych! Ale wiem też, że jeśli w ogóle nie jesteś w stanie opanować tej technologii, jesteś zgubiony. Dlatego w dziedzinie mikroelektroniki samowystarczalność w zakresie 20 nm jest jak najbardziej korzystna. Tak, wiem, nigdy nie będą konkurować z Huawei, Apple, Samsungiem na telefonach, ale jeśli będą potrzebować sprzętu wojskowego lub technologii komunikacji cyfrowej, mogą być samowystarczalni w technologii 20 nm. Nawet jeśli oznacza to technologię następnej generacji.

Ale obszar, w którym Rosjanie przodują, nazwałbym „inną technologią”. który to jest No cóż, następny, który jeszcze się nie pojawił, a na początku którego już usiedli. Podam przykład: niedawno wypuścili magnes 2D. To technologia wręcz niesamowita: magnes, który przyciąga tylko obiekty idealnie do niego dopasowane, nie przyciągając niczego powyżej ani poniżej. Pierwszych odkryć w tej dziedzinie dokonano w 2017 roku, ale Rosjanie już opracowują technologię, która może produkować magnesy 2D na dużą skalę! Czy to wygląda jak zabawka? Otóż ​​nie, bo taka „zabawka” będzie podstawą generacji układów scalonych, które mogłyby pracować w technologii na poziomie atomowym. Czy nadal wygląda to dla ciebie jak zabawka? Nie mówię tu o możliwości wykorzystania takich magnesów do skalowania komputerów kwantowych.

Ale powiem Ci też coś innego. Rosjanie robią ogromny postęp w dziedzinie, która może wydawać się archaiczna, ale która nie miała ostatniego słowa w rozwoju ludzkości: analogowej. Czy wyczuwam sarkastyczny uśmiech? Nie byłoby tak! Opowiem wam historię: na Uniwersytecie Samara zaprezentowano „komputer fotoniczny”. Wszystko kręci się wokół eksperymentalnie zbudowanego na wspomnianej uczelni procesora fotonicznego, a właściwe testy powinny zakończyć się do końca tego roku. Jakie znaczenie ma maszyna? Cóż, dla przykładu, jest w stanie rozpoznawać kształty z większą dokładnością i kilkaset razy szybciej niż obecne systemy oparte na sztucznej inteligencji (sieci neuronowej). Czy nadal wydaje się to drobnostką? To technologia analogowa, przeniesiona do świata cyfrowego i mogąca się z nim połączyć. Sprytnie zastosowane może dać ogromne „wzmocnienie” całemu obszarowi sztucznej inteligencji! Domena analogowa została w tyle za cyfrą, ale zapewniam, że nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa i jej granice po prostu nie istnieją! Analog to iteracja pozostawiona technologicznie niedokończona i podjęta przez Rosjan w locie.

Wspomniałem jedynie o informatyce kwantowej, prawdopodobnie jedynej dziedzinie przyszłości, w której trzy potęgi świata rywalizują ramię w ramię. Chciałem jednak przedstawić Państwu inny obraz, aby z grubsza zrozumieć, na czym stoimy i co dokładnie przyniesie nam to, co nazwałem „oddzieleniem technologicznym”. Jaka jest zatem aktualna mapa?

Zachód jest opóźnioną/zdegenerowaną potęgą, której Chiny ukradły spod nóg obecną domenę technologiczną. Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ Niebiańskie Imperium ma determinację i szaleństwo, aby tego dokonać. Rosja natomiast iteruje analogowo, będąc tutaj bardzo blisko eksplozji. Mówię wam, jeśli odniesie sukces w dziedzinie komunikacji, będzie to coś tak rewolucyjnego, że dzisiejsza technologia będzie jak komputery z lat 60. umieszczone przed dzisiejszym laptopem o wysokiej wydajności! Innymi słowy, Rosja rozwija się w innym kierunku, starając się jedynie dotrzymać kroku obecnej cyfrowej iteracji technologicznej.

Czy to, co powiedziałem do tej pory, może nas prowadzić do wniosku, że Zachód umarł? 60% tak! Jedyną szansą Zachodu byłoby opracowanie od podstaw nowej technologii. Czy coś takiego jest możliwe? Jeśli weźmiemy pod uwagę, że absolutnie całe szaleństwo technologiczne, którego obecnie doświadczamy, pomyślano w latach 50. i od tego czasu całą energię skierowano wyłącznie na jego realizację, powiedziałbym, że nie. Ale kto wie, jaka niespodzianka może czekać na nas za rogiem? Zobaczymy.

Autor: Dan Diaconu




https://gandeste.org/analize-si-opinii/dan-diaconu-din-nou-despre-marea-separare-tehnologica/133336/










czwartek, 19 września 2024

Kradzież (klonowanie) głosu za pomocą SI




SI opętując człowieka "korzysta" oczywiście z jego głosu, bo "korzysta" z jego ciała, ale sposób mówienia jest inny, czasami charakterystyczny, dlatego można rozpoznać tego samego (?) "operatora" w różnych ciałach.


SI kradnące głosy, kamerki w telewizorach, o których nikt nie wie, wybuchające pagery i tostery, czekające na dogodną okazję mordercze miksery kuchenne, podstępne ekspresy do kawy bijące nunczako... co jeszcze zgotuje nam ludzkość uposażona w super technologię?










przedruk
tłumaczenie automatyczne




Brytyjski bank ostrzega, że "miliony" ludzi mogą stać się ofiarami oszustw, które wykorzystują sztuczną inteligencję do klonowania ich głosu




Starling Bank, pożyczkodawca działający wyłącznie online, powiedział, że oszuści są w stanie wykorzystać sztuczną inteligencję do odtworzenia głosu danej osoby na podstawie zaledwie trzech sekund dźwięku znalezionego w filmie opublikowanym w Internecie przez tę osobę.


Co więcej, mogą później zidentyfikować przyjaciół i członków rodziny danej osoby i użyć sklonowanego przez sztuczną inteligencję głosu do zorganizowania rozmowy telefonicznej z prośbą o pieniądze.

Tego typu oszustwa mają potencjał, aby "oszukać miliony ludzi" – powiedział Starling Bank w komunikacie prasowym w środę. W rzeczywistości setki osób zostało już dotkniętych tym problemem, jak podaje CNN.


Według ankiety przeprowadzonej w zeszłym miesiącu przez bank wraz z Mortar Research na próbie ponad 3000 dorosłych, ponad jedna czwarta respondentów stwierdziła, że w ciągu ostatnich 12 miesięcy padła ofiarą oszustwa polegającego na klonowaniu głosu AI.

Badanie wykazało również, że 46% respondentów nie było świadomych istnienia takich oszustw i że 8% wysłałoby tyle pieniędzy, o ile poprosiłby przyjaciel lub członek rodziny, nawet jeśli rozmowa wydawała im się dziwna.


"Ludzie często publikują w Internecie treści z nagraniami swojego głosu"

Bank zachęca ludzi do uzgodnienia ze swoimi bliskimi "frazy bezpieczeństwa" – prostej, losowej, łatwej do zapamiętania frazy, która różni się od innych haseł – której można użyć do weryfikacji tożsamości przez telefon.

Jednocześnie zaleca się, aby nie udostępniać bezpiecznej frazy za pomocą SMS-a, co mogłoby ułatwić oszustom odnalezienie się, ale – jeśli zostanie udostępniona w ten sposób – wiadomość powinna zostać usunięta po tym, jak zobaczy ją druga osoba.



"Ludzie regularnie publikują w Internecie treści, które zawierają nagrania ich głosu, nigdy nie wyobrażając sobie, że czyni ich to bardziej podatnymi na oszustów" – powiedziała Lisa Grahame, dyrektor ds. bezpieczeństwa informacji w Starling Bank.

W miarę jak sztuczna inteligencja staje się coraz bardziej zdolna do naśladowania ludzkich głosów, rosną obawy o jej potencjał do szkodzenia ludziom, pomagając przestępcom w uzyskiwaniu dostępu do ich kont bankowych i rozpowszechnianiu fałszywych informacji.


Na początku tego roku OpenAI, twórca chatbota generatywnej AI ChatGPT, zaprezentował swoje narzędzie do replikacji głosu, Voice Engine, ale nie udostępnił go publicznie na tym etapie, powołując się na "potencjał niewłaściwego wykorzystania syntetycznego głosu", według cytowanego źródła.










Brytyjski bank ostrzega, że "miliony" ludzi mogą stać się ofiarami oszustw, które wykorzystują sztuczną inteligencję do klonowania ich głosu (gandul.ro)


Oszustwa związane z klonowaniem głosu AI mogą być wymierzone w miliony ludzi, ostrzega Starling Bank | Biznes CNN




poniedziałek, 26 sierpnia 2024

Machina-kachina

 



dlatego krzyżacy urządzili "rzeź Gdańska", czyli wymordowali wszystkich Słowian

dlatego niemcy usilnie starają się utrzymać kontrolę nad Gdańskiem

dlatego na siłę sprowadzali "kolonistów" na pomorskie piaski, by mieć podstawy do utrzymania kontroli nad Pomorzem

dlatego powstało Wolne Miasto Gdańsk - byle nie oddać go Polakom

dlatego zorganizowali podmianę ludzi w Gdańsku w czasie ostatniej wojny

by kontrolować sytuację na terenie miasta i mieć demograficzne podstawy do jego odzyskania



Gdańsk jest bardzo ważny w związku z tym


Ale co nie jest?


Wszystko jest ważne....







poniedziałek, 27 maja 2024

Skraplacz

 






Studnia powietrzna (lub studnia powietrzna) to konstrukcja lub urządzenie, które zbiera wodę poprzez kondensację wilgoci z powietrza. 

Rodzaje studni powietrznych są liczne i zróżnicowane, ale najprostsze konstrukcje są całkowicie pasywne, nie wymagają zewnętrznych źródeł energii i mają niewiele ruchomych części.

Duże studnie powietrzne: stosowane na początku XX wieku, jednak bez dobrych wyników.
Małe studnie powietrzne, kolektory promieniowania: opracowane w XX wieku, okazały się znacznie bardziej przydatne.
Kolektory aktywne: zbierają powietrze w taki sam sposób jak osuszacze; Chociaż są skuteczne, wymagają źródeł energii, co czyni je nieopłacalnymi, chyba że istnieją szczególne okoliczności. Najnowocześniejsze konstrukcje kondensatorów aktywnych zakładają wykorzystanie odnawialnych źródeł energii.


Pod koniec XX wieku mechanika skraplania się rosy była znacznie lepiej poznana. Kluczowym spostrzeżeniem było to, że kolektory o małej masie, które szybko tracą ciepło w wyniku napromieniowania, są bardziej wydajne. Nad tą metodą pracowało wielu badaczy.

Na początku lat sześćdziesiątych XX wieku do nawadniania roślin używano skraplaczy rosy wykonanych z arkuszy polietylenowych spoczywających na prostej ramie przypominającej namiot kalenicowy. Sadzonki nawadniane rosą i bardzo lekkim deszczem z tych kolektorów przetrwały znacznie lepiej niż grupa kontrolna posadzona bez takiej pomocy - wszystkie w rzeczywistości wyschły w ciągu lata. 

W 1986 roku w Nowym Meksyku skraplacze wykonane ze specjalnej folii wytwarzały wystarczającą ilość wody, aby zasilić młode pędy.

W 1992 roku grupa francuskich naukowców wzięła udział w konferencji na temat materii skondensowanej na Ukrainie, gdzie fizyk Daniel Beysens przedstawił im historię o tym, jak w czasach starożytnych Teodozja była zaopatrywana w wodę przez skraplacze rosy. Byli na tyle zaintrygowani, że w 1993 roku sami odwiedzili to miejsce. Doszli do wniosku, że kopce, które Zibold zidentyfikował jako skraplacze rosy, były w rzeczywistości starożytnymi kurhanami (część nekropolii starożytnej Teodozji) i że rury były pochodzenia średniowiecznego i nie były związane z kopcami.

Znaleźli również szczątki kondensatora Zibolda, które dokładnie oczyścili i zbadali. Skraplacz Zibolda najwyraźniej działał dość dobrze, ale w rzeczywistości jego dokładne wyniki nie są wcale jasne i możliwe, że kolektor przechwytywał mgłę, co mogło znacznie poprawić wydajność. 

Jeśli skraplacz Zibolda kiedykolwiek działał, to prawdopodobnie wynikało to z faktu, że niektóre kamienie w pobliżu powierzchni kopca były w stanie tracić ciepło w nocy, będąc jednocześnie izolowane termicznie od ziemi. Jednak nigdy nie mógł przynieść plonów, których oczekiwał Zibold. 

Kierując się entuzjazmem, grupa powróciła do Francji i założyła Międzynarodową Organizację ds. Utylizacji Rosy (OPUR), której konkretnym celem było udostępnienie rosy jako alternatywnego źródła wody. 

OPUR rozpoczął badania nad kondensacją rosy w warunkach laboratoryjnych; Opracowali specjalną folię hydrofobową i eksperymentowali z obiektami testowymi, w tym z kolektorem o powierzchni 30 metrów kwadratowych na Korsyce. 

Kluczowe spostrzeżenia obejmowały koncepcję, że masa powierzchni kondensatu powinna być jak najmniejsza, aby ciepło nie mogło być łatwo zatrzymane, że powinna być chroniona przed niepożądanym promieniowaniem cieplnym przez warstwę izolacji oraz że powinna być hydrofobowa, aby łatwo uwalniać skroploną wilgoć. 

Kiedy byli gotowi do pierwszej praktycznej instalacji, dowiedzieli się, że jeden z ich członków, Girja Sharan, otrzymał dotację na budowę skraplacza rosy w Kothara w Indiach. W kwietniu 2001 roku Sharan przypadkowo zauważył znaczną kondensację pary wodnej na dachu domku w Toran Beach Resort w suchym nadmorskim regionie Kutch, gdzie krótko przebywał. W następnym roku dokładniej zbadał to zjawisko i przeprowadził wywiady z mieszkańcami. Finansowany przez Agencję Rozwoju Energetycznego Gudżaratu i Bank Światowy, Sharan i jego zespół kontynuowali prace nad kondensatorami pasywnymi i radiacyjnymi do użytku w suchym regionie przybrzeżnym Kutch. Aktywna komercjalizacja rozpoczęła się w 2006 r.

Sharan wypróbował szeroką gamę materiałów i uzyskał dobre wyniki z ocynkowanych blach żelaznych i aluminiowych, ale odkrył, że arkusze specjalnego tworzywa sztucznego opracowanego przez OPUR, o grubości zaledwie 400 mikrometrów, generalnie działały nawet lepiej niż blachy i były tańsze. 

Folia z tworzywa sztucznego, znana jako folia OPUR, jest hydrofilowa i składa się z polietylenu zmieszanego z dwutlenkiem tytanu i siarczanem baru.

Istnieją trzy główne podejścia do projektowania radiatorów do zbierania wilgoci w studniach powietrznych: o dużej masie, promieniujące i aktywne. 

Na początku XX wieku istniało duże zainteresowanie rozwojem studni powietrznych o dużej masie, ale pomimo ogromnych wysiłków w zakresie eksperymentów – w tym budowy masywnych konstrukcji – podejście to ostatecznie okazało się nieskuteczne. 

Od końca XX wieku stale rośnie zainteresowanie eksperymentami z kolektorami promieniowania o małej masie; Okazały się one bardziej skuteczne.








it.wikipedia.org/wiki/Pozzo_d%27aria_(condensatore)

















czwartek, 2 maja 2024

Potrzebny Renesans

 




przedruk
tłumaczenie automatyczne






Monumentalne Błędy




Monumental Labs: Zakłócanie tego, jak my Budowa – robotyka, sztuczna inteligencja i zautomatyzowane rzeźbienie w kamieniu



Kiedy ktoś mówi ci publicznie, kim dokładnie jest... Uwierz im. Tech przedsiębiorca Micah Springut jest w przygotowaniu, a także jego rozmówca (i mój własny), Ruben Hanssen, który entuzjastycznie daje o sobie znać wszystkich, którzy będą słuchać, gdzie leżą jego własne sympatie. 

Uwaga, spoiler, to nie z rzemieślników takich jak ja. Tak, wszczynam walkę; taki, którego nie spodziewam się wygrać. Mój argumentacja będzie rozsądna; Walka nie leży jednak w sferze rozsądku Nie jest też nawet przeciwko ludziom. Wyżej wymienieni panowie nie są moimi prawdziwi przeciwnicy, tylko ich mięsiste rzeczniki. Ten esej to niewiele więcej niż wkrótce zapomniana potyczka w wojnie o ludzkość przeciwko Maszyny. Nic ich nie powstrzyma. Podobnie, nie będzie żadnego ratunku dla nas.



Monumental Labs

O co więc tyle zamieszania? Kim jest Monumental Labs? Cóż, krótki Odpowiedź jest taka, że tak naprawdę nie są nikim wyjątkowym. Tylko jeden z tysięcy publiczne i prywatne finansowane start-upy, które ciężko pracują nad dekonstrukcją i zmontować każdą potencjalnie ludzką działalność produkcyjną w coś, co może odbywać się za pomocą robota pod kierunkiem sztucznej inteligencji. Ze względu na to, że Praca, którą kierują, pokrywa się z moją, a ponieważ ich dyrektor generalny był Wywiad przeprowadzony w ciągu kilku miesięcy przez tego samego podcastera co ja, są okazja do mojej krytyki rozwijającej się katastrofy A.I.; Są one jednak nie jest jego przyczyną. Myślałem o nich i coraz częściej się z nimi mierzyłem problemy przez jakiś czas.


Teraz, aby być uczciwym, poniżej i bez skrótów jest to, za kogo się podają - ich własna strona domowa na dzień 28.12.23:

"Monumental Labs buduje zrobotyzowane fabryki rzeźbienia w kamieniu z wykorzystaniem sztucznej inteligencji. Z nimi stworzymy miasta z przepychem Florencji, Paryża czy Beaux-Arts w Nowym Jorku, za ułamek ceny.

Unleashing a Renaissance Monumental Labs opracowuje infrastrukturę do budowy bogato zdobionych klasycznych budowli na masową skalę oraz do tworzenia nowych, nietuzinkowych form architektonicznych.


Technologia spotyka się z rzemiosłem

Opracowujemy nową generację kamienia roboty rzeźbiarskie. Dzięki czujnikom i sztucznej inteligencji zrealizują zlecenia w ciągu kilku godzin, które wcześniej trwało miesiące; i bezbłędnie wykonuj najdrobniejsze szczegóły. Poprzez udzielanie Ludzkie rzemiosło do maszyn i obniżenie kosztów produkcji 3D, poszerzyć możliwości twórcze artystów i architektów na całym świecie".



Cóż, wygląda na to, że ten renesans nie będzie podobny do poprzedniego. Przede wszystkim zapowiada się tanio. Co ważniejsze, rzemieślnicy mają odgrywać w nim ograniczoną rolę, a mianowicie "oddawać się maszynie", aby artyści i architekci mogli wreszcie swobodnie poszerzać te twórcze możliwości. Przynajmniej do czasu, gdy sztuczna inteligencja dogoni ich od strony projektowej. O tak, oni też o tym dyskutują, chodząc po cienkiej linie zabiegając o nich jako klientów, obiecując, że algorytmiczna pomoc ma im tylko pomóc, uwolnić ich od znoju samodzielnego rozgryzania wszystkiego. Na razie.

Szczerze mówiąc, sztuczna inteligencja nie jest niczym nowym. Żyjemy w warunkach kodyfikacji algorytmicznej od dłuższego czasu, a właściwie od wieków, nawet dłużej niż maszyny przemysłowe, które charakteryzowały masową produkcję, czy komputery cyfrowe, które obecnie obliczają, nadzorują i rejestrują całą ludzką aktywność. To, co nazywamy sztuczną inteligencją, to po prostu najnowsza fala tego samego tsunami, która sieje spustoszenie ekologiczne, kulturowe, a nawet ekonomiczne. Chociaż jest już za późno, dla potomności nadszedł czas, aby podsumować niektóre z błędnych obietnic i błędnych uzasadnień, które specjalnie zmiażdżyły rzemieślnika, aby zrobić miejsce dla maszyn i ich finansowych władców.


Uważaj na mężczyznę z taśmą mierniczą

Rękodzieło kosztuje zbyt dużo. Ponieważ ubarwia to wszystkie inne przeprosiny za technologię, równie dobrze możemy zmierzyć się z uzasadnieniem numer jeden dla zastąpienia rzemieślników maszynami (a coraz częściej projektantów oprogramowaniem AI). To był punkt wielokrotnie powtarzany w tym konkretnym podcaście, odzwierciedlający ogólne nastawienie do ludzi: jesteśmy po prostu za drodzy. Ale co dokładnie jest mierzone?

Czy rękodzieło kosztuje nas społecznie?

Czy rękodzieło kosztuje nas kulturowo?

Czy rękodzieło kosztuje nas ekologicznie?

Czy rękodzieło kosztuje nas zdrowie fizyczne i dobre samopoczucie psychiczne?

Oczywiście wiemy, że rzemiosło nie kosztuje, a raczej przyczynia się do wszystkich tych rzeczy, ale powyższe rozważania są celowo wyjęte z wszelkich kalkulacji, poświęcone na ołtarzu uproszczonego, krótkowzrocznego spojrzenia na ekonomię. Jedyną dopuszczalną definicją "kosztu" jest natychmiastowy wydatek w dolarach, euro lub funtach. Od czasów tzw. Oświecenia pieniądz w kontekście krótkoterminowego zwrotu z inwestycji stał się jedyną wartością, do której wszystko musi być zredukowane i mierzone. Jest to szczególnie widoczne w przypadku istot ludzkich, które są postrzegane jako w przeciwieństwie do maszyn i technologii, które są zawsze przedstawiane jako inwestycja. 

Krótko mówiąc, obnażamy się ze wszystkich namacalnych przyjemności, jakie życie może zaoferować w imię hipotetycznego dobrobytu. Jak po trzech wiekach taki utylitarny światopogląd sprawdza się w naszym przypadku?


Potrzebujemy maszyn, nikt już tego nie robi!

Trzeba przyznać, że "nikt" może być tylko zwrotem, odrobiną hiperboli. Jasne, możesz znaleźć przebiegłą, dziwną kaczkę, która wciąż się kręci. Chodzi o to, że nie ma już wystarczającej liczby wykwalifikowanych rzemieślników, aby cokolwiek zrobić praktycznie. Jest w tym trochę prawdy, ponieważ obecnie jest znacznie mniej wykwalifikowanych rzemieślników niż w jakimkolwiek innym okresie w historii; Wynika z tego jednak, że jest to rezultat postępu, a więc zarówno nieunikniony, nieodwracalny, jak i być może nawet pożądany stan rzeczy. Sama myśl o promowaniu rzemiosła dla współczesnego człowieka jest w najlepszym razie nostalgiczna, w najgorszym niebezpiecznie wsteczna. Tak więc, rezygnując z argumentu, że nie ma dziś wystarczającej liczby wykwalifikowanych rzemieślników, w naszym wyjątkowym momencie historii, pojawiają się pytania: "Dlaczego ich nie ma? Dlaczego nie możemy budować tak, jak kiedyś?"




Cóż, zacznijmy od tego, że wcale nie jesteśmy tym samym typem ludzi, co poprzednie pokolenia, ponieważ nie myślimy tak jak oni. I jest ku temu powód. Wszystko zaczyna się od edukacji. Dawniej tradycyjna edukacja rzemieślnicza była prowadzona przez członków rodziny, sąsiadów w społeczności wiejskiej lub poprzez system cechowy w większych miastach targowych. Kluczowe było to, aby dzieci od najmłodszych lat uczyły się praktycznych umiejętności, pracy rękami i dbania o siebie. Zaczęło się to zmieniać w połowie XIX wieku, kiedy edukacja publiczna stała się obowiązkowa, zorientowana na państwo i zinstytucjonalizowana. Od samego początku edukacja publiczna wyśmiewała skuteczność, zdolność do robienia lub tworzenia, na rzecz ogólnej, uniwersalnej umiejętności czytania, pisania i liczenia, które służyły biurokratycznym potrzebom państwa i technicznym potrzebom masowego przemysłu, ignorując zainteresowania lub możliwości dzieci. Fakt, że uczyniło to całe nowe pokolenie biernym i zależnym od scentralizowanej władzy, był z pewnością postrzegany jako dodatkowa korzyść.




Minęło 200 lat, a rzemiosło zostało niemal całkowicie wyeliminowane z programów nauczania w szkołach publicznych. Obecnie w większości krajów przyuczanie do zawodu, czyli zatrudnianie nieletnich w tradycyjnym rzemiośle w optymalnym wieku ich rozwoju, jest nielegalne. Wszystko nauczane w szkole publicznej to jedynie przygotowanie do 4 do 7+ lat dalsze kształcenie na uniwersytecie. Każda inna ścieżka jest wyśmiewana jako nieinteligentna i społecznie gorsza. Państwo tego nie sfinansuje, podobnie jak przemysł. Praca własnymi rękami jest postrzegana jako poniżająca, głupia i wyraźna oznaka niskiego statusu społecznego, który ma przed sobą ciężkie życie. Nic w obowiązkowej edukacji publicznej nie przygotowało cię na to. Przeciętny młody dorosły rozpoczynający karierę w rzemiośle po ukończeniu studiów zaczyna z co najmniej dziesięcioletnim opóźnieniem, a jego szanse na znalezienie mistrza, który go nauczy, są prawie tak ponure, jak znalezienie partnera małżeńskiego, który przywiązałby się do kogoś, kto ogólnie postrzegany przez społeczeństwo jako przegrany.

Nie, nie "potrzebujemy" maszyn, bo brakuje nam ludzi. Na planecie Ziemia jest więcej ludzi niż kiedykolwiek wcześniej, wielu z nich jest bezrobotnych, zatrudnionych w niepełnym wymiarze godzin lub zatrudnionych głupio. Postrzegana potrzeba ma podłoże psychologiczne, a raczej socjologiczne, ściśle związane z niechęcią do porzucenia bardzo wąsko zdefiniowanego postępu, postępu technologicznego, który wspiera i kontroluje nasze masowe społeczeństwo.





Sztuczna inteligencja i roboty to tylko narzędzia

Nie różni się niczym od cyrkla i linijki czy młotka i dłuta, co? Tak czy inaczej, pojawia się argument, że tak naprawdę wszystkie te rzeczy mieszczą się w tej samej super prostej kategorii, tylko przedmioty, które są przedłużeniem ludzkiej władzy. Nowe narzędzia biją na głowę stare. Więcej mocy, więcej lepiej.

Osobiście mogę zrobić prawie wszystko, co jest do zrobienia w tradycyjnym designie za pomocą kompasu i linijki i ożywić to za pomocą kilku młotków i kilku dłut. Mogę zabrać te narzędzia ze sobą, gdziekolwiek się udaję. Nie kosztują dużo pod żadnym względem, aby chcieć zdefiniować to słowo. Dla mnie narzędzia ręczne reprezentują całkowitą wolność, nawet jeśli jednocześnie nie wykonają pracy za mnie, a raczej zobowiązują mnie do samodyscypliny, do opanowania moich środków, metod i materiałów.

Ale w przypadku sztucznej inteligencji i robotów, kto jest mistrzem, a kto narzędziem? Wymagają one ogromnych nakładów kapitałowych, standaryzacji procesów i systemów, które od początku są prawnie chronione jako własność intelektualna. Eliminują rzemieślników i sprawiają, że artyści i architekci stają się całkowicie bierni i zależni od niezrównoważonych technologii, które są dla nich w zasadzie czarną skrzynką. Ludzka kreatywność sprowadza się zasadniczo do ograniczonych możliwości, ograniczeń maszyny. Jeśli ktoś nigdy nie ciężko zapracował, cierpliwie nie rozwijał własnej kreatywności, to taką kulę można uznać za wielki postęp. Jednak dla artysty, poety czy kogokolwiek, kto chce być uczciwy w swojej twórczości, taki faustowski układ jest obrzydliwą degradacją ich człowieczeństwa.



Kamień jest zrównoważony, świetny dla ekologii!

Otóż tak, powinno być. W końcu żyjemy na brudnej, gigantycznej skale porośniętej odrobiną flory i fauny, więc budowanie z kamienia, gipsu i drewna jest potencjalnie tak zrównoważone, jak to tylko możliwe. Jednak w tych szczegółach są diabły. Przekształcenie skały w ziemi w kamień na budynku wymaga kilku podstawowych rzeczy: projektu, wydobycia, transportu, produkcji i instalacji. Jak zrównoważony rozwój w tradycyjny sposób ma się do wpływu najnowocześniejszych technologii na środowisko?

Porównaliśmy już nieco proste narzędzia do projektowania i wytwarzania tradycyjnego rzemiosła z robotami, komputerami, sztuczną inteligencją, fabrykami niezbędnymi dla przemysłu. To nie jest wielkie porównanie. Narzędzia rzemieślnika praktycznie nie mają wpływu na środowisko i mogą służyć przez całe życie, jeśli nie kilka. Rzemieślnicy, jak my wszyscy, są biologicznie zwierzętami. Cała energia, której naprawdę potrzebujemy do pracy, to około 4 do 5 tysięcy kalorii dziennie. Po prostu musimy być nakarmieni. Oczywiście komputery i roboty nie zużywają kalorii, potrzebują paliwa i to w dużych ilościach. Micah wielokrotnie opisuje "ekosystem" maszyn tak, jakby były żywe. Nie są. Są raczej wykonane z wysoko rafinowanych minerałów, pożeraczy energii, trucicieli, przeciwieństw życia. Dlaczego każda nieszkodliwa ludzka działalność musi być filtrowana przez maszynę tylko po to, by przemienić się w niszczycielską zarazę?

Kamień jest ciężki. Potrzeba dużo czasu, aby go przenieść. Dlatego kamień do niedawna był w przeważającej mierze używany tylko tam, gdzie był dostępny lokalnie lub być może w dół rzeki. Stanowi to tak wiele z pięknej różnorodności materiałów oraz towarzyszących im środków i metod dostosowanych do ich obróbki. Jednak deklarowanym celem Monumental Labs jest przeniesienie produkcji do jednego kamieniołomu ze stałym kamieniem, tego, który oczywiście jest możliwy do wyrzeźbienia przez maszyny, "gigafabryki" kamienia, centralnego węzła, z którego wszystko może być wywożone ciężarówkami, co zdobywa rynek całego kontynentu. Obiecuje się, że uzyskana wydajność pozwoli im wkrótce obniżyć koszty, być może nawet o 80%. Może, może nie. Niemniej jednak zawsze dobrze jest pamiętać, że napędzana przez inwestorów, wysoko skapitalizowana branża zawsze działa w taki sposób, aby maksymalizować zyski. To nie jest gildia, to nie jest sprawa osobista, to tylko biznes.

Można by powiedzieć więcej. Można by odpowiedzieć na urojone twierdzenie, że te technologie "zapoczątkują renesans", zaludniając piękno wszędzie, uwalniając ludzką kreatywność, pozostawiając rzemieślnikom więcej czasu na pracę nad najbardziej wymyślnymi rzeczami, których maszyny jeszcze nie opanowały. 

Słyszeliśmy to wszystko już wcześniej, od zarania rewolucji przemysłowej. Piły mechaniczne, frezarki, szlifierki, maszyny CNC, lasery, strumienie wody itd. następowały po sobie w swoim ponurym mechanicznym marszu przez prawie dwa stulecia. Czy doprowadziło to do większego piękna, wykształciło bardziej wykwalifikowanego rzemieślnika, który ma cały czas na świecie, aby skupić się na fantazyjnych rzeczach bez konieczności bycia przytłoczonym harówką uczenia się podstaw?

Wręcz przeciwnie. Masowy przemysł doprowadził nas do kryzysu społecznego, upadku kulturowego, zbliżającej się katastrofy ekologicznej. 

Rutynowa odpowiedź jest taka, że nie ma odwrotu; Jedynym możliwym rozwiązaniem problemów technologicznych jest dalsze zaangażowanie i inwestycje w jeszcze wyższe technologie. Jeśli chodzi o mnie osobiście, wywodzę się z rodowodu Arts & Crafts, którego wiodącą zasadą etyczną jest "Nie szkodzić". Pokornie wyznaję swoje ograniczenia; Jestem bardzo mały, pęd ogarniający świat jego destrukcyjnym kursem jest wielki. 

Jeśli ten esej przetrwa dla potomności, mam nadzieję, że będzie świadectwem, że moje pokolenie było w pełni świadome tego, co robi, sprzedając waszą przyszłość za naszą teraźniejszość, trwoniąc zasoby w krótkim czasie, które mogłyby służyć wam i waszym potomkom przez tysiąclecia, eksploatując i zanieczyszczając do tego stopnia, że zostawiliśmy wam pustkowie, które otrzymaliśmy jako prawdziwy raj... Pomnik Szaleństwa.




Napisane przez: Patrick Webb










Po prostu - zysk


Człowiek zamienia się w maszynę do coraz szybszego, bardziej efektywnego zarabiania pieniędzy.


Stacja telewizyjna podgłaśnia sygnał wtedy, gdy emituje reklamy - ludzi traktuje się jak sposób na pozyskanie zawrotnych kwot (albo urobienie na małpę... 👀), a nie jak ludzi.

Budować prościej, więcej szkła, betonu, stali i plastiku - w mózgu, bo "nowe technologie wchodzą", a tak naprawdę: "kupujcie, bo chcemy być szybko milionery!"


Króluje antykultura, pochwała cwaniactwa - a przynajmniej - żeby nie wyjść na frajera.




Trzeba nam się zatrzymać i zastanowić nad tym wszystkim.





Potrzebny jest nowy Renesans.














Metafizyczny rzemieślnik: