Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą morderstwa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą morderstwa. Pokaż wszystkie posty

sobota, 13 lipca 2024

Wróg w naszym domu....



Polegają one na osaczaniu ludzi, na ich zaszczuwaniu, detonowaniu ich inicjatyw. Oczywiście narzędzia niszczenia ludzi są ulepszane, bo na przykład jest internet, ale wciąż jest to ten sam schemat.

Wroga należy neutralizować dezintegrując jego środowisko, dezinformując o jego działalności, izolując od współpracowników, ośmieszając, przypisując najbardziej kompromitujące rzeczy, odcinając od źródeł finansowania.




Dokładnie.

Tak właśnie robią.

Polacy to dla nich wróg.








przedruki




Schnepf w obławie augustowskiej


11.07.2024 20:56


W pierwszej połowie lipca 1945 r. na Suwalszczyźnie Sowieci przeprowadzili tzw. obławę augustowską. To największa po II wojnie światowej zbrodnia dokonana na Polakach, podczas której oddziały NKWD i Armii Czerwonej zatrzymały ok. 7 tys. osób. Prawie 600 podejrzewanych o powiązania z AK-owskim podziemiem wywieziono i zamordowano w nieznanym do dziś miejscu.

W mordzie, zwanym „drugim Katyniem”, brał udział Mirosław Milewski, który pracę w bezpiece rozpoczął jako 16-latek, w 1944 r. Oprócz tego (a może przede wszystkim) współpracował z sowieckim kontrwywiadem „Smiersz”. W III RP został oskarżony z powództwa Czesława Burzyńskiego o to, że jako funkcjonariusz WUBP w Białymstoku w marcu 1947 r. bezprawnie aresztował tego żołnierza Armii Krajowej (żołnierze AK podlegali wówczas amnestii) i wydał go NKWD. Sowieci sądzili Burzyńskiego za zdradę sowieckiego państwa i… nielegalne przekroczenie granicy; do Polski wrócił po 11 latach ciężkich robót w kopalni węgla w Workucie, przez co został inwalidą I grupy. Burzyński śledził błyskotliwą karierę Milewskiego, który dochrapał się stołka szefa komunistycznego MSW i stopnia generała dywizji SB, będąc jednym z najbardziej tajemniczych i zaufanych ludzi Moskwy.

Kolejne sprawy

Nazwisko Milewskiego pojawia się w kontekście zabójstwa ks. Jerzego Popiełuszki, Grzegorza Przemyka, wprowadzenia stanu wojennego (w tej sprawie zeznawał w III RP w charakterze świadka przed komisją odpowiedzialności konstytucyjnej) i afery „Żelazo” – dotyczyła zrabowania przez politycznych gangsterów (funkcjonariuszy MSW) i zawodowych gangsterów ze świata przestępczego dużych ilości złota i kamieni szlachetnych z „imperialistycznego” wówczas Zachodu. Dokumenty w tej sprawie zostały jednak zniszczone (przez pogrobowców PRL), a śledztwo – z powodu przedawnienia – umorzone (przez prokuratora III RP). Również proces z wniosku Burzyńskiego – jak się łatwo domyślić – nie zakończył się nigdy. Milewski zmarł w 2008 r.

W obławie augustowskiej brał również udział, jako dowódca w 1. Praskim Pułku Piechoty, późniejszy pułkownik komunistycznego kontrwywiadu wojskowego Maksymilian Schnepf, ojciec ambasadora RP m.in. w Stanach Zjednoczonych Ryszarda Schnepfa.

Pochodzenie

Jak pisała „Gazeta Polska”:

„matka b. dyplomaty, Alicja była funkcjonariuszem Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, zwalczającym podziemie niepodległościowe, zaś krewny Oswald Sznepf jako sędzia wojskowy wydał co najmniej kilkanaście wyroków śmierci na Żołnierzy Wyklętych. Nikt z rodziny Sznepfów nie został ukarany za walkę z uczestnikami podziemia niepodległościowego. Alicja Schnepf straciła rentę specjalną za walkę z Żołnierzami Wyklętymi dopiero w latach 90.”.

Schnepf junior tak to tłumaczył:

 „Od 1944 r. w Polsce trwała właściwie wojna domowa. Ludzie różnie wybierali. Dziś historię tę opisuje się jednostronnie. Wyklętych pokazuje się wyłącznie jako patriotów, którzy do końca nie złożyli broni. […] Mój ojciec był żołnierzem. Pod Lenino nie walczył za Związek Radziecki, tylko za wolną Polskę. To jego oddział pierwszy przeszedł ze wschodniego na zachodni brzeg Wisły. Był dwukrotnie odznaczony orderem Virtuti Militari. Brał udział w zdobyciu Berlina. Nie mam powodu, by się tego wstydzić”.



----------



Tak działały komunistyczne służby. I nadal działają

27.06.2024 12:13


Anita Gargas laureatką pierwszej Nagrody Watergate za dziennikarstwo śledcze w 30. Edycji Konkursu Nagrody SDP opowiada o swojej pracy i najnowszym filmie. Rozmawia Monika Rutke.



„Operacja Baxis”

O czym opowiada nagrodzony film „Operacja Baxis”?

To dokument ukazujący kulisy zabójstwa ks. Franciszka Blachnickiego, założyciela ruchu oazowego, wielkiego myśliciela, człowieka, który całym swoim życiem pokazywał, że należy żyć w prawdzie i nie bać się opowiadać przeciwko zbrodniczym systemom.


Nasz film opisuje jak działały komunistyczne służby, by zniszczyć przeciwników ówczesnej władzy, i mimo tego, że przeszliśmy niby do innego ustroju, to

 te same mechanizmy nadal są w użyciu przez ludzi dawnej bezpieki i ich następców.


Polegają one na osaczaniu ludzi, na ich zaszczuwaniu, detonowaniu ich inicjatyw. Oczywiście narzędzia niszczenia ludzi są ulepszane, bo na przykład jest internet, ale wciąż jest to ten sam schemat. Wroga należy neutralizować dezintegrując jego środowisko, dezinformując o jego działalności, izolując od współpracowników, ośmieszając, przypisując najbardziej kompromitujące rzeczy, odcinając od źródeł finansowania.


Ksiądz Franciszek Blachnicki w1987 roku zginął w niewyjaśnionych okolicznościach. Dopiero niedawno ponad wszelką wątpliwość Instytut Pamięci Narodowej ustalił, że został otruty.

W filmie udaje ci się dotrzeć do osób, które przyczyniły się do śmierci księdza Blachnickiego.

Dotarliśmy do tych konkretnych osób, chociaż nie było to łatwe, bo się ukrywały, zacierały za sobą ślady.


Jolanta Gontarczyk, ps. Panna zmieniła nazwisko, i chociaż została w końcu zdemaskowana jako współpracowniczka bezpieki, w III RP miała się świetnie. Dostawała dofinansowanie na działalność swojej fundacji z kasy ratusza zarządzanego przez Rafała Trzaskowskiego. Natomiast ślad po jej mężu, z którym zresztą się rozwiodła, Andrzeju Gontarczyku ps. Yon – zaginął. Nam się jednak udało do niego dotrzeć.


Przejęcie mediów publicznych

Jak zmiany w mediach publicznych, czyli ich bezprawne zajęcie przez Koalicję 13 grudnia, wpłynęły na twoją działalność dziennikarską?


Operacja przejęcia mediów publicznych - poza tym, że zniszczyła pluralizm medialny, a spółkę TVP doprowadziła do ruiny - spowodowała również rozbicie rozmaitych zespołów, a jak wiadomo kapitał ludzki jest często nie do otworzenia. Dla mnie było bardzo ważne, żeby właśnie ten kapitał, czyli swój zespół zachować. I dlatego stworzyłam „Magazyn Anity Gargas” na kanale YouTube. 

Od czasu, kiedy przejęto w bezprawny sposób telewizję, wyemitowaliśmy ponad dwieście pięćdziesiąt programów. Są to zarówno rozmowy z bardzo ciekawymi ludźmi, jak i reportaże oraz relacje z najważniejszych wydarzeń. Ale zdarzają się także takie produkcje, które kontynuują naszą działalność śledczą. Jednak, żebyśmy w pełni mogli prowadzić dziennikarskie śledztwa potrzebujemy stałej pomocy naszych widzów: ponieważ jesteśmy niezależnym medium, nie jesteśmy z nikim powiązani, możemy opierać się wyłącznie na darowiznach naszych widzów, a także na wpłatach naszych patronów. Mam nadzieję, że w tej rozmowie udowodniłam, że nasz program jest wart tego, by wykupić ten swoisty „abonament” wspierający nasze funkcjonowanie. Bardzo o to prosimy.


Merian Cooper

Nad czym teraz pracujesz, jeśli chodzi o filmy dokumentalne?


Właśnie ukończyliśmy produkcję filmu dokumentalnego o sensacyjnym życiu Meriana Coopera, amerykańskiego pilota, który w 1919 roku włączył się w walkę o naszą niepodległość zagrożoną przez Rosję. Mało kto wie, że w tej wojnie brali udział Amerykanie, którzy ochotniczo utworzyli eskadrę walczącą z bolszewikami.

Jestem producentem tego filmu, reżyserowanego przez Rafała Salatę. Film jest współfinansowany przez Polską Fundację Narodową.

Co kierowało Marianem Cooperem i jego kolegami, żeby walczyć właśnie za Polskę?

Głównie to, żeby spłacić dług, jaki Amerykanie mają wobec Polaków, którzy walczyli za ich niepodległość. Pułaski, Kościuszko to postacie, które odegrały bohaterską rolę w historii Stanów Zjednoczonych, Polacy przelewali krew i oddawali życie, by Ameryka mogła być Ameryką. 

Sam Merian Cooper był antykomunistą, a przy tym postacią wielowymiarową, interesującą z wielu powodów. Jego życiorys jest tak sensacyjny, że można byłoby obdzielić nim kilka osób i nakręcić kilka filmów akcji w stylu hollywoodzkim, i zapewniam, że każdy z nich byłby sam w sobie rewelacyjny.

Mamy bowiem do czynienia z fenomenalnymi wątkami, które splatają się w jednym życiu, a prócz akcji jest tu także romans. Tę nieprawdopodobną historię opisujemy rozmawiając m.in. z jego wnukami oraz z jego przyjacielem mieszkającym w Londynie. Dotarliśmy też do niesamowitych archiwaliów, których szukaliśmy przez wiele lat w archiwach wielu krajów. Film jest wzbogacony animacjami, które odtwarzają to, co się wydarzyło w powietrzu, kiedy Merian Cooper i jego towarzysze walczyli za Polskę. Mam nadzieję, że ten obraz zaspokoi gusta najbardziej wybrednych amatorów filmów dokumentalnych. I mam nadzieję, że już wkrótce będziemy mogli go Państwu pokazać.








tysol.pl/a124668-felieton-ts-tadeusz-pluzanski-schnepf-w-oblawie-augustowskiej

tysol.pl/a123950-anita-gargas-tak-dzialaly-komunistyczne-sluzby-i-nadal-dzialaja





piątek, 21 czerwca 2024

Gdyby wojna potrwała dłużej...




„Gdyby wojna potrwała dłużej – Polacy zostaliby całkowicie wymordowani bądź w komorach gazowych – jak Żydzi – bądź w wyniku konsekwentnej polityki hitlerowskiej […], a składały się na nią egzekucje, przymusowe roboty, głód, ograniczenie przyrostu naturalnego i germanizacja”.








przedruk






Tadeusz Płużański


20.06.2024 21:50


20 i 21 czerwca 1940 r. Niemcy rozstrzelali w Palmirach na obrzeżach Puszczy Kampinoskiej 358 więźniów Pawiaka – w tym przedstawicieli polskiej elity politycznej, intelektualnej i kulturalnej. Śmierć ponieśli m.in. Maciej Rataj (ludowiec), Mieczysław Niedziałkowski (socjalista), biegacz Janusz Kusociński czy Agnieszka Dowbor-Muśnicka, członkini antyniemieckiej Organizacji Wojskowej „Wilki”.



Druga córka gen. Józefa Dowbora-Muśnickiego, Janina Lewandowska została zamordowana przez Sowietów w Katyniu (jako jedyna kobieta). To pokazuje zbieżność celów obu okupantów Polski.
Egzekucje w Palmirach

W Palmirach takich potajemnych egzekucji było co najmniej 20, między grudniem 1939 r. a lipcem 1941 r. Pochłonęły ok. 1700 Polaków i polskich Żydów. Na polanę śmierci byli przewożeni ciężarówkami z warszawskich więzień i aresztów.

W pierwszych miesiącach okupacji kilkuset mieszkańców Warszawy zostało zamordowanych na tyłach gmachu Sejmu RP, w tzw. ogrodach sejmowych. Ale tych zbrodni na dłuższą metę nie udało się ukryć, stąd pomysł przeniesienia ich do puszczy.

Część egzekucji w Palmirach Niemcy przeprowadzili w odwecie za ucieczkę z więzienia Gestapo przy al. Szucha (przez okno w toalecie, a następnie niepilnowaną bramę) jednego z przywódców Polskiej Ludowej Akcji Niepodległościowej – Kazimierza Andrzeja Kotta 17 stycznia 1940 r.

Więźniowie pierwszych transportów nie wiedzieli, że jadą na śmierć. Niemcy dla odwrócenia uwagi wywozili ich na ogół o świcie, pozwalali zabrać rzeczy osobiste, paczki z żywnością, a nawet więzienny depozyt czy dodatkowe porcje chleba. Później, gdy wiedza o zbrodni w Palmirach stała się powszechna, skazańcy wyrzucali z ciężarówek kartki ze swoimi imionami i nazwiskami czy drobiazgi osobiste z nadzieją, że pozwoli to na odnalezienie ich zwłok.


Zbrodnicze różnice

Różnica między mordowaniem w Katyniu a Palmirami polegała w zasadzie tylko na tym, że Sowieci strzelali z pistoletu w tył głowy, a Niemcy z broni maszynowej. Ciała spadały bezwładnie do wykopanych wcześniej zbiorowych dołów śmierci. Niemcy maskowali miejsca mchem i igliwiem, a potem sadzili tam młode sosny. Rodziny informowano o śmierci krewnego „z przyczyn naturalnych”, na ogół w wyniku ataku serca.

Mimo iż oprawcy szczelnie zabezpieczali teren egzekucji, masowych zbrodni nie udało się utrzymać w tajemnicy. Miejscowa ludność widziała przejeżdżające ciężarówki, z okolic polany dobiegały strzały i jęki. Miejsca bezimiennych dołów oznaczali następnie – z narażeniem życia – leśnicy. Dzięki temu udało się po wojnie ekshumować i zidentyfikować dużą część ofiar.


„Gdyby wojna potrwała dłużej – pisał przed laty Richard C. Lukas, amerykański historyk o żydowskich korzeniach w książce „Zapomniany Holocaust. Polacy pod okupacją niemiecką 1939–1944” – Polacy zostaliby całkowicie wymordowani bądź w komorach gazowych – jak Żydzi – bądź w wyniku konsekwentnej polityki hitlerowskiej […], a składały się na nią egzekucje, przymusowe roboty, głód, ograniczenie przyrostu naturalnego i germanizacja”.







Gdyby wojna potrwała dłużej... to by nas nie było.








tysol.pl/a123625-felieton-ts-tadeusz-pluzanski-wymordowac-polakow






sobota, 8 czerwca 2024

Rocznica niemieckiej zbrodni w Pivie (Serbia)





przedruk
tłumaczenie automatyczne






Najpierw zabijano dzieci na oczach rodziców, potem dziewczynki i kobiety.


8. јун 2024 08:35

Zoran Šaponjić




Od 6 do 12 czerwca 1943 r. Dywizja Księcia Eugena wraz z Dywizją Handžar, muzułmańskimi ustaszami z Hercegowiny, zabiła 1290 osób z Piwlji, w tym 549 dzieci



Nie do zapomnienia przez przypadek. Do zapamiętania. Tego dnia, 7 czerwca 1943 r., niemiecka Dywizja Volksdeutscherów SS Księcia Eugena wraz z Gatakimi i Ustaszami z Dywizji Handžar w ciągu godziny, jak mówią, skutecznie i precyzyjnie zabiła 522 miejscowych, w tym 109 dzieci poniżej 15 roku życia.


Bractwo Blagojević z tej piwnej wioski straciło tego dnia 220 członków. Ani winni ani winni, wszyscy zostali zabici tylko dlatego, że byli Serbami. Jedno z dzieci, a historia pozostała w Pivie, urodziło się tego dnia na szafocie i zostało natychmiast stracone.


Nie ma w Pivie bractwa, które nie zostałoby dotknięte tragedią tego dnia. Niemieccy żołnierze, jak to zostało odnotowane i pozostało na zawsze, wabili dzieci cukierkami, zbierali je do zapadlisk, a następnie rozstrzeliwali.

W okolicznych wioskach Dywizja Księcia Eugeniusza od 6 do 12 czerwca tego roku, wraz ze wspomnianą Dywizją Handžar, zabiła 1290 osób z Pivlja, w tym 549 dzieci, właśnie dorosłych chłopców, dziewcząt, poniżej 20 roku życia.


W tamtych czasach na Pivie na zawsze zgaszono wiele kominków.

W miejscowości Gojkovica Do koło Plužine, nad Pivą, dzień wcześniej, 6 czerwca, w wigilię święta Ścięcia św. Jana Chrzciciela, Niemcy zamknęli w baraku 46 mieszkańców, według niektórych wersji wydarzeń było ich 60 i spalili ich wszystkich żywcem.

Jaglika Adžić, która została konsekrowana przez Serbski Kościół Prawosławny, podobnie jak inni męczennicy z Pivy, miała 17 lat. Została odsunięta na bok, gdy zobaczyła, że jej bracia Milorad (8), Momcilo (4) i Dusan (2), jej ojciec i matka, Krsto i Stoja, płoną w chacie, gdy usłyszała krzyki swoich braci, pobiegła do ognia, wskoczyła w ogień i spłonęła razem z nimi.

W 1969 roku poeta piwa Kosta Radovic zeznawał o zbrodni:

"Nigdy nie zapomnę Dol. Jest to największe miejsce egzekucji w Czarnogórze, ogromna i bezbolesna tragedia dla mieszkańców Pivy. Miałem wtedy siedem lat i wraz z około dwudziestoma miejscowymi ze wsi Borković uciekałem, ukryty przed prześladowcami, w wysokiej jaskini po drugiej stronie kanionu Komarnica. Pamiętam, że z Dol słychać było wybuchy i huk, który przecinał niebo i którego nigdy nie zapomnę. Kiedy lód się załamał, w jaskini rozległ się ogólny krzyk. Byłam zdezorientowana, nie wiedziałam, co się dzieje, ale czułam straszne przerażenie i strach. Później powiedzieli mi, co się stało... Ten lelek zobowiązuje mnie do tego, by zawsze pamiętać o nieszczęśnikach, którzy zginęli w Doli, pisać o nich, nie pozwolić, by o nich zapomniano".


W zapadliskach, w piwnych wioskach, zabijali najpierw dzieci poniżej 15 roku życia, na oczach rodziców, potem kobiety i dziewczęta, a na końcu te powyżej 15 roku życia. Dlaczego, w tej kolejności, wiedzą tylko nie-ludzie w ludzkiej postaci.

"Kiedy nadeszła ta dywizja SS, która nie zostawiła nikogo żywego przed sobą, zabrała całą znalezioną ludność. Oprócz mnie z domu zabrano moją siostrę Vidę i ośmioletniego siostrzeńca Veljo Vucurovica, którzy przyszli do mojego wujka. Mój brat Sava, który nie chciał wychodzić z domu, bo domyślał się, co nas czeka, został zabity w domu. Wraz z nim zginęli jego żona, syn i trzy córki. Kiedy ich zabili, podpalili dom, żeby nie było czego grzebać, bo zostały tylko popioły" – to świadectwo Miloša Glomazića, urodzonego w 1907 roku, który jako jedyny zdołał tego dnia uciec ze strzelnicy zakrwawiony, ranny.


W miejscu śmierci zbudowano świątynię.

"Niektórzy mówią o 109, ale 111. Ofiara dzieci przypieczętowała ofiarę piwa podczas II wojny światowej. Większość ofiar to dzieci, kobiety, kobiety w ciąży, osoby starsze, niemowlęta, wszystkie niewinne ofiary zabite przez faszystów i nazistów, i to nie tylko te, które przybyły z Niemiec i Dywizji Księcia Eugena, ale także wielu innych naszych sąsiadów, którzy dołączyli do tych zbrodniczych oddziałów SS" – powiedział kilka lat temu bp Joanikije w miejscu cierpienia męczenników z Piwy.


Krwawe, bestialskie, prawdopodobnie nieodnotowane do tej pory w historii ludzkości trwały w następnych dniach w Gornji Brezne, Stabne, Kručica, Miljčkovac, Bukovac, Zabroj, Rudnice, Brljevo i innych wsiach. Nie mogli upić się serbską krwią.


Pod koniec lipca 2022 r. parlament Czarnogóry przyjął rezolucję w sprawie ludobójstwa w Pivie i Veliku.

"Jeśli Jasenovac jest największym serbskim miastem pod ziemią, to Velika i Piva są dwoma największymi serbskimi miastami pod ziemią. Zabronili nam pamiętać o tych ofiarach. Zawsze rozumiano, że Serbowie cierpią jako naród. Teraz mówię: nie zapominam i nie przebaczam, nie jestem ani Bogiem, ani Archaniołem Michałem" – powiedział Milan Knežević podczas debaty nad rezolucją.









t.rs/srbija-i-balkan/94266-pivski-mucenici-zlocin-ustase-drugi-svetski-rat-piva/











niedziela, 8 października 2023

Operacje specjalne




z mojego opracowania "Werwolf - niemieckie państwo podziemne w Polsce 1944 - 2013":




W 1943 roku niemieccy stratedzy doszli do wniosku, że nie będą w stanie wygrać wojny. Jednak za pierwszego twórcę takiego wniosku uznaje się Ludwika Erharda, późniejszego kanclerza Niemiec.


Erhard, od 1928 roku pracownik Instytutu Obserwacji Gospodarki Towarowej, a później jego wicedyrektor, w 1942 roku publicznie stwierdził, że Niemcy przegrają wojnę.


Za defetyzm został zwolniony z Instytutu, jednak natychmiast zatrudnił go szef Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy, gdzie Erhard rozpoczął badania nad tym, jak po klęsce Niemiec i w warunkach okupacji najlepiej zabezpieczyć interesy niemieckiej gospodarki.


Erhard założył Instytut Badawczy Przemysłu, którego prace wspierały największe niemieckie koncerny (min. BASF, BAYER) zainteresowane swoim powojennym losem.

W marcu 1944 roku opracował memoriał „Finansowanie wojny i konsolidacja długów”, który sprawił, że po wojnie zainteresowali się nim Amerykanie.





Zatopienie okrętów niemieckich:


Gustloff – 30 stycznia 1945      -     zginęło ok. 9600 osób

Steuben - 10 lutego 1945     -      zginęło ok. 4500 osób

Goya - 16 kwietnia 1945     -     zginęło ok. 6000 osób



5 dni przed zakończeniem wojny:

Cap Arcona – 3 maja 1945     -      zginęło ok. 4300 osób

Thielbeck – 3 maja 1945     -     zginęło ok. 2800 osób





za wikipedią:



Ostatnim dowódcą „Cap Arcony” mianowany został kapitan Heinrich Bertram, oficer ze „stajni” HSDG, który wcześniej dowodził m.in. Wilhelmem Gustloffem. 26 kwietnia 1945 roku na statek przeniesiono 6500 więźniów z obozu koncentracyjnego Neuengamme oraz około 400 więźniów, którzy przeżyli marsz śmierci z obozu Wesoła (niem. Fürstengrube, podobóz KL Auschwitz). Więźniów umieszczono także na innych, mniejszych jednostkach Thielbeck i Athen. Wszystkie statki zakotwiczono w Zatoce Lubeckiej z przypuszczalnym zamiarem zatopienia ich wraz z więźniami, aby ukryć dowody zbrodni wojennych[3]. Wspomniany kpt. Bertram protestował przeciwko przyjęciu tylu naraz ludzi na pokład nieprzygotowanego logistycznie statku, ale ustąpił wobec przemocy[4].

2 maja 1945 po wstrzymaniu działań wojennych na lądzie, dowództwo alianckie podało otwartym tekstem następujący meldunek: Wzywamy wszystkie jednostki morskie pływające pod banderą III Rzeszy do natychmiastowego zawinięcia do portu. Wszystkie statki niemieckie spotkane na morzu po godz. 14.00 dnia 3 maja zostaną zbombardowane. Powtarzam. Wzywamy wszystkie...[5]

Dowodzący statkiem Athen kapitan Nibmann, znając treść ostrzeżenia Brytyjczyków, wywiesił białą flagę (mimo stacjonowania na pokładzie uzbrojonego oddziału SS i uzbrojonych marynarzy Kriegsmarine), porozumiał się z komendantem portu w Neustadt i o godzinie 13:45 zawinął do portu. Kapitan Nibmann wiedział, że statki znajdujące się na redzie portu nie spełniają warunków określonych w ostrzeżeniu radiowym. Na flagsztokach i masztach statków-więzień powiewały bandery III Rzeszy i żaden z nich nie posiadał oznaczeń Czerwonego Krzyża. Kapitan Nibmann, zawijając do portu przed upływem brytyjskiego ultimatum, uratował życie 1998 więźniom statku Athen (który po wojnie w ramach reparacji wojennych pływał pod polską banderą jako Waryński).

Pozostałe trzy statki mimo całej świadomości ostrzeżenia aliantów pozostawały na redzie z podniesionymi banderami do momentu ataku lotniczego włącznie. Kapitan Cap Arcony zamierzał w nocy po ostrzeżeniu brytyjskim oświetlić statek (był poprzednio kapitanem oficjalnego zarejestrowanego statku szpitalnego Monte Rosa), zostało to jednak kategorycznie zakazane. Na pokładzie statku dochodziło do licznych spięć między wartownikami SS i cywilną załogą Cap Arcony, która nie była gotowa, w przededniu zakończenia wojny, do ponoszenia współodpowiedzialności za planowaną z premedytacją zbrodnię[6]. Statek Thielbeck również nie podniósł białej flagi.

3 maja krótko po godzinie 14:00 stojące na redzie statki zostały zaatakowane przez samoloty Hawker Typhoon trzech dywizjonów RAF (197.,198. i 263.). Samoloty 198. dywizjonu wystrzeliły 62 rakiety w kierunku Cap Arcony i Thielbecka (z których 40 było celnych). 197. i 263. dywizjon zaatakowały bombami i rakietami statek „Deutschland IV”.

Tysiąc osób, które przeżyło atak, dopłynęło do brzegu, ale tam, według relacji świadków, SS, marynarze Kriegsmarine oraz uzbrojeni cywile strzelali do rozbitków w morzu i zabijali tych, którzy dotarli do brzegu. Mimo wszystko około 350 osób zdołało przeżyć, gdyż na miejsce dotarli żołnierze brytyjscy.

Z Niemców, którzy zabijali więźniów, ci, którzy nie uciekli przed nadejściem Brytyjczyków, zostali albo wybici przez żołnierzy brytyjskich, którzy widząc, co się dzieje, prawie nie brali jeńców, albo przez więźniów (Brytyjczycy nie oponowali, gdy więźniowie zaatakowali uciekających Niemców). W przypadku pozostałych Niemców (tych, którzy wcześniej uciekli), śledztwo w celu ich odnalezienia zakończyło się niepowodzeniem.

3 maja dowództwo 2 Armii Lotnictwa Taktycznego wydaje „rozkaz nr 71”: Hospital and Red Cross relief ships will be operating in the area. These vessels will be illuminated and are not repeat not to be attacked / Statki szpitalne i statki ewakuacyjne Czerwonego Krzyża będą się znajdowały w akwenie. Statki te będą oświetlone i nie mają być, powtarzam: nie mają być atakowane.







---






17 kwietnia 1945 roku Thielbek otrzymał informację, że ma przygotować się do "operacji specjalnej". Następnego dnia SS wezwało kapitana Thielbeka Johna Jacobsena i kapitana Cap Arcona Heinricha Bertrama na naradę, na której nakazano im zaokrętować więźniów obozu koncentracyjnego. Obaj kapitanowie odmówili, a Jacobsen został zwolniony z dowodzenia.

Rozkaz przeniesienia więźniów z obozów na statki więzienne wyszedł od hamburskiego gauleitera Karla Kaufmanna, który z kolei działał na rozkaz z Berlina. Kaufmann twierdził później przed Trybunałem ds. Zbrodni Wojennych, że więźniowie byli przeznaczeni do Szwecji, ale na tym samym procesie Georg-Henning Graf von Bassewitz-Behr, wyższy dowódca SS i policji (HSSPF) w Hamburgu, powiedział, że więźniowie mieli zostać zabici na rozkaz Himmlera. 

Zaokrętowanie więźniów rozpoczęło się 20 kwietnia w obecności Szwedzkiego Czerwonego Krzyża. Zaopatrzenie statku w wodę było niewystarczające dla tak wielu ludzi i codziennie umierało od 20 do 30 więźniów. Więźniowie, z wyjątkiem więźniów politycznych, pozostali na pokładzie przez dwa lub trzy dni, zanim zostali przeniesieni do Cap Arcona przez statek towarowy Athen.

Pomiędzy dwoma atakami na Cap Arcona, dziewięć samolotów Hawker Typhoon z No. 198 Squadron RAF stacjonujących w Plantlünne zaatakowało Thielbek i Deutschland, pięć samolotów wystrzeliło rakiety na Deutschland i 4 na Thielbek. Na Thielbeka wystrzelono liczne pociski armatnie i 32 rakiety. [3] Zapalił się, rozwinął listę 30 stopni na prawą burtę i zatonął 20 minut po ataku. Z 2 800 więźniów na pokładzie Thielbeka tylko 50 przeżyło atak.



W 1949 roku, cztery lata po zatonięciu, "Thielbek" został ponownie zwodowany. Ludzkie szczątki znalezione na jej pokładzie zostały pochowane na cmentarzu Cap Arcona w Neustadt w Holsztynie. Pozostał w służbie Knöhr i Burchard do 1961, kiedy został sprzedany, przemianowany na "Magdalene" i zarejestrowany pod panamską banderą tanią tanią. W 1965 roku została przemianowana na Old Warrior. Został złomowany w Splicie w Jugosławii w 1974.




Skoro mord na Cap Arcona i Thielbek był dość jawny - to może poprzednie "katastrofy" też były mordami (na więźniach, polskich cywilach, a nie niemcach) tylko po prostu lepiej zorganizowanymi, utajnionymi? 


Mogły być zaplanowane już w 1943 roku.

Trzeba by to sprawdzić i zastanowić się - skoro przegrana była zaplanowana - jak przyjęcie takiej perspektywy wpłynęło na poczynania niemców w ostatnich dwóch latach wojny. 


Na całym tym tle - Marsze Śmierci. Czy one nie są dziwne?

Zamiast po prostu zagłodzić ludzi, powiesić, a może otruć, potopić w głębokiej kałuży - prowadzili ich po mrozie. 

Oczywiście, połowa wymarła -  ale czy nie było skuteczniejszych, prostszych metod, by zabić wszystkich - jak wyżej wymieniłem?

Przecież z każdego transportu wybierali ludzi do gazu. Strażnicy sadyści zabijali codziennie kilka osób po prostu bijąc ich. 

Zabicie więzionych - było ich ostatecznym celem.







Może właśnie te marsze miały za cel zasłonić fakt ukrycia mordu na tysiącach (?) cywili, których tożsamość przejęli niemieccy obywatele, którzy zostali w Polsce po wojnie.

Nie wykluczone, że do ocalałych z marszu dołączano niemców udających ofiary, wcześniej może postujących i ciężko pracujących fizycznie, by upodobnić się do więźniów (mogły być też tam osoby, które nie zdążyły uciec, nie miały jak uciec i zapłacily za to, by udawać więźnia, by uchronić się przed ewentualnymi represjami).

W końcu na czele całej tej machiny stali ci, co codziennie potrafili siedzieć w cudzej skórze.

Trzeba to przemyśleć i drobiazgowo zbadać.





Nie miało być Polaków ani Kaszubów na Pomorzu, żeby nikt im sie nie wtrącał do tajemnic tej ziemi, żeby nikt nie "przeszkadzał".




*


Podczas drugiego spisu ludności 1345 tys. osób podało przynależność polską, a 265 tys. niemiecką. Liczba Niemców nieco wzrosła, lecz nie w grupie Niemców miejscowych, a wśród przesiedleńców w w y n ik u osiedlania. Taka postawa i to po klęsce Francji, jakkolwiek wysoce symptomatyczna, pozostała bez znaczenia dla Forstera i jego administracji. 

Forster szukał w spisie czegoś innego. 

Polecił opracować materiał spisowy pod kątem dwu grup narodowościowych — Niemców i Polaków . Tych ostatnich podzielił na 3 grupy: Polaków miejscowych spokrewnionych z Niemcami (einheimische Polen mit deutschen Verwandten), pozostałych miejscowych Polaków (sonstige einheimische Polen) oraz Polaków napływowych (zugewanderte Polen). 

Spis umożliwił wyłowienie Polaków z Kongresówki oraz rozbicie miejscowej ludności. Zbiorcze zestawienia wykazały 86 tys. Polaków napływowych, 474 tys. miejscowych spokrewnionych z Niemcam i i 783 tys. pozostałych miejscowych Polaków.


poniedziałek, 11 stycznia 2021

Lista strat

 


Zwykła grypa jest bardziej śmiertelna niż covidowa.

W ostatnich tygodniach zauważam wysyp śmierci w szeregach szczególnie osób zasłużonych dla państwa - kierownicy różnych instytucji, lokalni działacze i bardziej znane osoby, jak np. aktorzy.


Covid - a dokładnie biorąc - infopandemia covidowa - może być kolejną przykrywką dla mordów, więc należałoby zrobić szczegółową listę strat osób zasłużonych dla społeczeństwa polskiego zmarłych na ten rodzaj grypy i porównać z liczbą ofiar o podobnym profilu, ale grypy zwykłej.


Trzeba sprawdzić jaki udział procentowy ofiar grypy zwykłej obejmuje działaczy społecznych, osoby wyróżniające się prospołecznie czy też po prostu zajmujące kierownicze stanowiska, a następnie porównać z danymi dotyczącymi "medialnej" grypy jaką jest covid.


Pamiętamy, że ubecy torturowali i mordowali w więzieniach osoby zasłużone dla Polski, należy sądzić, że po 1953 roku wcale nie zaprzestali tych praktyk, tylko utaili.


Porównaj także to:

Profesor Gut nareszcie się wygadał o co chodzi z pandemią.2 miliardy na szczepionkę od USA.





oraz:


https://maciejsynak.blogspot.com/2021/01/chiny-pocovidowe-mocarstwo.html

także:


Steve Tsang, dyrektor SOAS China Institute na Uniwersytecie Londyńskim, powiedział, że uwagi Xi pokazują, że zamierza maksymalnie wykorzystać świat, który jest w ciągłym ruchu i przechodzi zmiany, które mogą zasadniczo zmienić globalny porządek.

„Xi jest teraz bardzo ostrożny i optymistyczny. Uważa, że ​​ogólne środowisko i rozwój są pozytywne dla Chin, aby mogły odgrywać nową rolę historyczną, i dostrzega wyzwania, ale jest przekonany, że Chiny pod jego rządami będą w stanie jak najlepiej to wykorzystać ”- powiedział Tsang.

„Jest to - parafrazując Napoleona - deklarację, że warunki są odpowiednie do tego, by poprzednio śpiący lew ryczał i dopilnuje, żeby tak się stało” - powiedział. „Xi nie określił [dokładnej polityki, którą Chiny będą wdrażać]. Oświadczył, że warunki są dojrzałe i jeśli Chiny zgromadzą się wokół przywództwa i pójdą za nim, to osiągną. Świat powinien to zauważyć ”.




https://www.scmp.com/news/china/politics/article/3117314/xi-jinping-says-time-and-momentum-chinas-side-he-sets-out?fbclid=IwAR0wYgGE9W9k5NBZGgSI-dK4RkCgQP1Odo1hrUUnsZKb0QIOEtoPsjd-BjA




czwartek, 1 września 2016

Plan Hitlera dla Polski wciąż aktualny


Przypominam, że za metodą podboju, którą nazywamy - 5 kolumna - idzie filozofia cichego  sterylizowania zajętego terytorium - z patriotów - poprzez np. ciche porwania i morderstwa, "samobójstwa" itp.


Marcin Austyn

Szokujące dokumenty! Plan Hitlera dla Polski wciąż aktualny

Data publikacji: 2016-09-01 07:00
Data aktualizacji: 2016-09-01 13:00:00
 
Już w okresie drugiej wojny światowej Niemcy opracowali dokładny plan podporządkowania sobie terenów położonych za ich wschodnią granicą. Brutalna, masowa eksterminacja Polaków, Ukraińców czy Rosjan nie wchodziła w grę. Trzeba było poszukać „miękkich” rozwiązań, skutecznie wspomagających pomniejszenie niechcianych populacji. Postawiono zatem na promocję aborcji, rozdzielanie rodzin wskutek emigracji ekonomicznej, stłoczenie ludzi w miastach i „cichą sterylizację”. Tak osłabiane, niechciane narody miały się degradować do czasu, gdy pleniący się Niemcy będą mogli zastąpić „słabe” populacje.

Politykę Niemiec wobec ludności na okupowanych ziemiach polskich najlepiej opisują dokumenty wytworzone w czasie drugiej wojny światowej przez wysokich niemieckich funkcjonariuszy. Nie do przecenienia jest w tej kwestii memoriał Traktowanie ludności byłych obszarów Polski z punktu widzenia polityki rasowej autorstwa doktora Erharda Wetzela i Günthera Hechta opublikowany na łamach „Zeszytów Oświęcimskich”.

Niemcy zakładali, że Polska – zamieszkana przez Polaków i Żydów – będzie w przyszłości pod dominującym wpływem Niemiec. Przy czym nie było wątpliwości, że są to nacje rodzajowo obcenienadające się do zasymilowania. Stąd też uznano, że niemieckie państwo nie ma żadnego interesu w narodowym i kulturalnym podniesieniu i wychowaniu ani polskiej, ani żydowskiej ludności pozostałego polskiego obszaru.

Zaproponowano dwa schematy działań, bazujące na tym samym założeniu: utrzymaniu Polaków i Żydów w jednakowy sposób na niskim poziomie życiowym i pozbawieniu ich wszelkich praw zarówno pod względem politycznym, jak narodowym i kulturalnym.

Niemców nie interesował standard życia podbijanych nacji – byleby tylko był on na odpowiednio niskim poziomie, a ewentualne choroby nie przenosiły się na teren Rzeszy. Nie znaczy to, że Niemcy nie byli zainteresowani stroną medyczną. Ich plan zakładał szeroki dostęp i promocję wszelkich środków ograniczających rozrodczość.

Spędzenie płodu musi być na pozostałym obszarze Polski niekaralne. Środki służące do spędzania płodu i środki zapobiegawcze mogą być w każdej formie publicznie oferowane, przy czym nie może to pociągać za sobą jakichkolwiek policyjnych konsekwencji. Homoseksualizm należy uznać za niekaralny. Przeciwko instytucjom i osobom, które trudnią się zawodowo spędzaniem płodu, nie powinny być wszczynane policyjne dochodzenia. Rasowo‑higienicznych zarządzeń w żadnym razie nie należy popierać. Podobna polityka miała dotyczyć Żydów.

Niemcy pracowali też nad metodami cichej sterylizacji. Doświadczenia w zakresie wykorzystania do tego celu promieni rentgenowskich prowadzone były w obozach koncentracyjnych. Metoda ta miała być skrycie wykorzystywana na masową skalę, ale wyniki eksperymentów uznano za mało satysfakcjonujące, szczególnie z uwagi na liczne skutki uboczne spowodowane przyjęciem nadmiernych dawek promieniowania. Jak w marcu 1942 roku pisał odpowiedzialny za wszelakie niemieckie programy masowej zagłady Victor Brack, te niedoskonałości eksperymentowanej metody narażały ją na dekonspirację.

Jako, że plany te nie były możliwe do przeprowadzenia w praktyce, Himmler – jak zeznał Rudolf Höss, komendant niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz‑Birkenau w czasie swojego procesu, godził się z tym, że Polacy i Czesi pozostaną w ramach niemieckiej przestrzeni życiowej, zorganizowani w formie zależnych od Rzeszy krajów wasalnych.

Kolejne ciekawe zapiski dotyczące polityki wschodniej Niemiec pochodzą z 2 października 1940 roku i zostały zawarte w tajnej notatce sygnowanej przez Martina Bormanna, przybocznego Führera. Sygnalizował on, iż Adolf Hitler zainteresowany jest pozyskiwaniem dla Rzeszy własności ziemskich. Chodziło o zapewnienie wyżywienia wielkim miastom. Prócz ziemi potrzebna była tania – i co ważne, sezonowa – siła robocza. Oczywiście robotnicy ściągani byliby z Polski, a po zakończeniu zbiorów – odsyłani z powrotem. Bezwarunkowo należy baczyć, aby nie było żadnych polskich panów. Tam, gdzie istnieją, powinni – jakkolwiek może to brzmieć twardo – zostać wytępieni – pisał Bormann. Jak określił, Generalna Gubernia jest polskim rezerwatem, wielkim polskim obozem pracy. Polacy mają z tego korzyść, ponieważ utrzymujemy ich w zdrowiu, dbamy o to, ażeby nie wyginęli z głodu itd. Nigdy jednak nie wolno nam podnieść ich na wyższy poziom, gdyż wówczas staliby się anarchistami i komunistami – ostrzegał.

Wizja Polaka – jako najemnego, słabo opłacanego robotnika – znakomicie łączyła się z polityką osłabiania polskiej populacji. Jej tezy w piśmie z 12 grudnia 1941 roku do Centrali Przesiedleńczej w Łodzi wyłożył Ernst Damzog, rezydujący w Poznaniu inspektor niemieckiej policji bezpieczeństwa, który zasłynął z masowych wysiedleń Polaków z Wielkopolski do Generalnego Gubernatorstwa. Damzog wskazywał, iż celem polityki państwa jest niszczenie odrębności życiowej obcych narodowości za pomocą odpowiednich środków stosownych do panującego ducha czasów. Rozwiązania były zasadniczo dwa: asymilacja lub eliminacja. Ludy pierwotne stosowały najczęściej tę ostatnią metodę. Jest to wprawdzie metoda twarda i brutalna, jednakże w ostatecznej konsekwencji prowadzi do naturalnego wyniku, polegającego na tym, że biologicznie silniejszy wchodzi w posiadanie większej przestrzeni życiowej – pisał Ernst Damzog.

Wróćmy jednak do bardziej „cywilizowanych” metod. To na przykład planowe wysyłanie na roboty do Rzeszy w pierwszej kolejności żonatych Polaków i zamężnych Polek. Przez to bowiem rozrywa się rodziny, co spowoduje, przy dłuższym tam zatrudnieniu, wydatne zmniejszenie liczby urodzeń. Kolejną metodą była sterylizacja polskich warstw prymitywnych. Choć jak wskazano, postulatu tego oraz jego rezultatów nie można w żadnym wypadku porównywać ze skutkami metod eugeniki. Jak bowiem zauważono, ucisk gospodarczy, stosowany wobec prymitywnych warstw, nie przeszkodzi im w produkowaniu licznego potomstwa. Można więc położyć temu kres jedynie przez środki wypleniające. Ponieważ zaś warstwa ta najczęściej nie przedstawia w procesie pracy zbyt wielkiej wartości, można by, również z gospodarczego punktu widzenia patrząc, przyjąć odpowiedzialność za tę metodę. Oczywiście należałoby, stosując ją, zrobić szeroki użytek z pojęcia „chory dziedzicznie” względnie „społecznie niepotrzebny”. Rozchodzi się tutaj nie o negatywną metodę eugeniczną, lecz po prostu o sposób wyplenienia narodu.

Zakładano, że warstwy wyższe, społecznie wartościowe można znacznie osłabić już w przeciągu kilku pokoleń, gdyż na skutek zarządzeń godzących w rodzinę i jej sytuację gospodarczą, warstwy te zawierałyby małżeństwa dopiero bardzo późno, a i potem zmuszone by były świadomie ograniczyć liczbę potomstwa.
Osobą odpowiedzialną za realizację zagadnień rasowych i narodowościowo-biologicznych miał być lekarz urzędowy. Jak podkreślano, walka narodowościowa nie jest politycznym, lecz biologicznym zmaganiem, z którego zawsze wychodzi zwycięsko naród biologicznie silniejszy i życiowo dzielniejszy. Walka narodowościowa oznacza w swojej ostatecznej konsekwencji alternatywę: ty albo ja, a tym razem chcemy być tymi, którzy walkę poprowadzili lepiej.

Niemcy oczywiście nie skupiali się tylko na sprawie polskiej, bo plan wschodni był znacznie szerszy. Pisał o nim doktor Wetzel w piśmie z 27 kwietnia 1942 roku. Polacypostrzegani byli jednak jako najbardziej wrogo usposobieni w stosunku do Niemców, liczebnie najsilniejsi, a wskutek tego najniebezpieczniejsi ze wszystkich obcoplemieńców, których wysiedlenie plan przewiduje – diagnozował Wetzel. Jego zdaniem, Polacy są też narodem, który najbardziej skłania się do konspiracji. Niemniej Wetzel odżegnywał się od rozwiązania kwestii polskiej w sposób ostateczny, czyli poprzez masową eliminację. Tego rodzaju rozwiązanie kwestii polskiej obciążyłoby naród niemiecki na daleką przyszłość i odebrałoby nam wszędzie sympatię, zwłaszcza, że inne sąsiednie narody musiałyby się liczyć z możliwością, iż w odpowiednim czasie potraktowane zostaną podobnie. Moim zdaniem, musi zostać znaleziony taki sposób rozwiązania kwestii polskiej, ażeby wyżej wskazane polityczne niebezpieczeństwa zostały sprowadzone do możliwie najmniejszych rozmiarów – postulował.

Wetzel pisał też o rozwiązaniu problemu Rosjan i Ukraińców poprzez stosowanie metod zmniejszających i osłabiających populację oraz sprowadzenie liczby urodzin do poziomu leżącego poniżej liczby niemieckiej. Niemcy chcieli utrzymywać w lepszej kondycji społeczeństwo ukraińskie, które miało być przeciwwagą dla Rosjan. Tu Wetzel postulował jednak ostrożność, aby nie doprowadzić do sytuacji, w której to Ukraińcy zajmą miejsce Rosjan. Chodziło o „znośny” poziom rozmnażania. Aby ten cel osiągnąć, Wetzel postulował zaniechanie na terenach wschodnich wszelkich zachęt (stosowanych w Rzeszy) mających na celu zwiększenie liczby narodzin.

Zniechęcać też miały koszty, jakie powoduje posiadanie dzieci. Rozwijane miały być bowiem postawy konsumpcyjne, w myśl: ile więcej mogę mieć dla siebie, nie mając dzieci. Kobiety od ciąż miała odstraszać propaganda groźnych dla zdrowia porodów, która przy okazji napędzałaby zapotrzebowanie na środki zapobiegawcze. Przemysł produkujący tego rodzaju środki musi zostać specjalnie stworzony. Nie może być karalne zachwalanie i rozpowszechnianie środków zapobiegawczych ani też spędzenie płodu. Należy też w pełni popierać powstawanie zakładów dla spędzania płodu.

Postulowano też kształcenie akuszerek i felczerek specjalizujących się w przeprowadzaniu sztucznych poronień. Ich wysoka fachowość miała wzbudzać zaufanie. Rozumie się samo przez się, że i lekarz musi być upoważniony do robienia tych zabiegów, przy czym nie może tu wchodzić w rachubę uchybienie zawodowej lekarskiej godności – wskazywano. Stawiano też na propagowanie dobrowolnej sterylizacji, niezapobieganie śmiertelności niemowląt – ba, wręcz postulowano, aby nie edukować matek w zakresie pielęgnacji niemowląt.

Niemcy chcieli utrzymywać taką politykę do czasu, w którym oni sami byliby w stanie zasiedlić tereny wschodnie. Całkowite biologiczne wyniszczenie Rosjan nie może tak długo leżeć w naszym interesie, jak długo nie jesteśmy sami w stanie zapełnić tego terenu naszymi ludźmi. W przeciwnym bowiem razie inne narody objęłyby ten obszar, co również nie leżałoby w naszym interesie. Naszym celem przy wprowadzeniu tych środków jest tylko to, ażeby Rosjan o tyle osłabić, ażeby nie mogli nas przytłaczać masą swoich ludzi.
Niemcy dążyli bowiem do niezagrożonego przewodnictwa na kontynencie europejskim.


Marcin Austyn

Wykorzystane archiwalne fragmenty dokumentów pochodzą z opracowania zawartego w „Zeszytach Oświęcimskich” nr 2 (1958), s. 43–50, publikowanych przez Wydawnictwo Państwowego Muzeum w Oświęcimiu.


Pełny tekst ukazał się w 52 numerze magazynu „Polonia Christiana”, który tym razem pomaga w zrozumieniu polityki Niemiec i postrzeganiu przez ten naród swojej roli w świecie.





http://www.pch24.pl/szokujace-dokumenty--plan-hitlera-dla-polski-wciaz-aktualny-kr,45601,i.html#ixzz4J0skr8p4


czwartek, 21 lutego 2013

No, to już nie jest śmieszne. . .





Od dłuższego czasu zadaję na NE jedno pytanie:

Gdzie jest prawdziwa Circ?


Circ kompletnie ignoruje to pytanie, odpowiada, ale nie na temat.



No, i patrz, co napisał troll na stronie Białczyńskiego...








Polecam moją poprzednią notkę o Indiana Jones z 1 lutego na Legionie.



Został zresztą natychmiast zasypany starymi postami elig - przez 3 dni wklejała, przez 3 dni...






http://www.legion-polska.h2.pl/wptest/2013/02/01/argonauta_1004_czasami-czuje-sie-jak-indiana-jones.html



http://www.ekspedyt.org/asadow/2013/02/19/5282_moderacja-strzezcie-sie-zwodniczej-mowy-jezebel.html