Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą naziści. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą naziści. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 3 października 2024

Wymiana pokoleń - i nikt nic nie wie

 


przedruk



W Centrum Edukacyjnym IPN im. Janusza Kurtyki w Warszawie odbywa się międzynarodowa konferencja naukowa „Rachunki za Powstanie Warszawskie (1944-2024). Odpowiedzialność, rozliczenia, sprawiedliwość”. 

Wśród prelegentów są historycy, prawnicy, a także prokuratorzy Instytutu Pamięci Narodowej. Ich celem jest szerokie przedstawienie problematyki tematu rozliczeń z powstaniem warszawskim.

Konferencja została podzielona na sześć paneli. Pierwszy, który rozpoczął się w środę przed południem, dotyczył kontekstu niemieckiego. O nierozliczonych zbrodniach dokonanych w czasie powstania warszawskiego mówiła m.in. dr Soraya Kuklińska z Biura Badań Historycznych IPN.


– Do stłumienia powstania wyznaczono specjalistów. Większość była zaprawionymi w boju żołnierzami – ludźmi, którzy mieli olbrzymie doświadczenie w działaniach antypartyzanckich czy pacyfikacjach. Pokrótce przedstawię państwu najważniejsze postaci. Nikt z nich nie poniósł odpowiedzialności karnej za działania w Warszawie. Najsprytniejszym po wojnie okazał się Heinz Reinefarth, który nie tylko zdołał uniknąć wymiaru sprawiedliwości, ale również zrobił karierę polityczną – zwróciła uwagę dr Soraya Kuklińska.



I ja nic o tym nie wiem, i mało kto wie, bo to wiedza dana nielicznym, głównie tym, którzy się interesują szczegółowo tematem Powstania.

Inni nic nie wiedzą i się nie dowiedzą, dopóki nie będzie zorganizowanej polityki w tym temacie.


Nie ma rozliczenia za II Wojnę Światową.

I o takich szczegółach, o stanowisku państwa niemieckiego do tej kwestii dotychczas się nie mówiło publicznie, dopiero PiS dokonał podliczeń i zaczął o tym mówić - całkiem niedawno, a przecież od "obalenia komuny" minęło dziś 35 lat.

Stracone 35 lat.


To efekt wymiany pokoleń i tego, że ta wiedza nie została w odpowiednim czasie przekazana "nowym" rządzącym, także dlatego, że my cały czas walczymy o odzyskanie Polski, bo nadal polskojęzyczne Gestapo używa swoich wpływów i nadal nie mamy pełnej kontroli nad własnym państwem.

W państwie musi być zachowana ciągłość i władzy i wiedzy.
Aby tak było, trzeba o to zadbać, stosować wychowanie patriotyczne, tematy muszą być programowo celowane do nowych pokoleń.









wikipedia



Heinrich Friedrich Reinefarth, 

znany jako Heinz Reinefarth (ur. 26 grudnia 1903 w Gnieźnie, zm. 7 maja 1979 w Westerland) – niemiecki wojskowy, od 1932 członek NSDAP, SS-Gruppenführer i Generalleutnant der Waffen-SS. Zbrodniarz hitlerowski, odpowiedzialny za liczne zbrodnie wojenne, popełnione przez wojska niemieckie podczas tłumienia powstania warszawskiego.


w 1903 roku Polska była pod zaborem i de facto nie było miasta Gniezno - dlaczego wikipedysta twierdzi, że ten niemiecki zbrodniarz pochodził z polskiego miasta??
pamiętamy moje teksty o wiki, gdzie zwracałem uwagę, że na każdym kroku podkreślana jest tam była niemieckość np. miasta Gniew czy Junkrowy  - MS



Po wojnie zachodnioniemiecki polityk. W latach 1951–1967 burmistrz miasta Westerland, w okresie 1958–1967 poseł do Landtagu Szlezwika-Holsztynu.

Nigdy nie poniósł odpowiedzialności za popełnione zbrodnie.



Życiorys



Wczesne lata

Reinefarth urodził się w Gnieźnie jako syn pruskiego sędziego Fritza Reinefartha (zm. 1945) i Berthy z domu am Ende (zm. 1932). Po przeniesieniu ojca do Chociebuża w 1907 pobierał tam w latach 1916–1922 nauki w miejscowym ... ble ble ble


1 sierpnia 1932 wstąpił do NSDAP, a w grudniu tego roku także do SS.

W 1930 Reinefarth poślubił Adelheid (Heidi) Reichelt (1905-1986) i miał z nią dwoje dzieci: Petera (ur. 1933) i Inge (ur. 1936).

Pierwsze lata II wojny światowej

Po wybuchu II wojny światowej Reinefarth walczył początkowo podczas kampanii wrześniowej, za co otrzymał Krzyż Żelazny II klasy. Następnie, w 337. pułku piechoty Wehrmachtu, brał udział w kampanii przeciwko Francji w 1940. Jeszcze jako podoficer (sierżant) wziął tam ze swym plutonem do niewoli 3 tys. żołnierzy francuskich i jako jeden z niewielu podoficerów został udekorowany Krzyżem Rycerskim. 

Wehrmacht opuścił w stopniu porucznika, przechodząc do rezerwy. [ ????!! - MS]
Powołany w 1941 ponownie do Wehrmachtu, do swego 337. pułku piechoty, wziął udział w walkach na froncie wschodnim. Zaczął także szybko awansować w (cywilnej) SS i 20 kwietnia 1942 został generałem majorem policji oraz SS-Brigadeführerem.

Następnie został przydzielony do sztabu Głównego Inspektora SS w Protektoracie Czech i Moraw. We wrześniu 1943 przeniesiono go do Głównego Urzędu Policji Porządkowej SS (SS-Hauptamt Ordnungspolizei). 29 stycznia 1944 dołączył do sztabu wyższego dowódcy SS i Policji w Kraju Warty w okupowanej przez Niemców Polsce. Ponosi odpowiedzialność za liczne zbrodnie popełnione na Polakach i innych narodach zamieszkujących Kraj Warty, całkowicie wyjętych spod prawa przez III Rzeszę.

Powstanie warszawskie i ostatni rok wojny

Po wybuchu powstania warszawskiego Reinefarth otrzymał rozkaz sformowania zgrupowania bojowego – złożonego z 16 kompanii policji (rekrutowanych głównie w Kraju Warty) i innych pododdziałów – a następnie przybycia do Warszawy. Jego oddziały zostały włączone do Grupy Korpuśnej von dem Bacha (Korpsgruppe von dem Bach), dowodzonej przez gen. Ericha von dem Bacha-Zelewskiego, który na rozkaz Himmlera miał stłumić powstanie.


Od 5 sierpnia 1944 oddziały Reinefartha brały udział w walkach na Woli. W ciągu kilku dni wymordowały w masowych egzekucjach ok. 50 tysięcy cywilnych mieszkańców Warszawy. W jednym z raportów do dowództwa Reinefarth donosił, że nie ma już amunicji do dalszych rozstrzeliwań.


Osobny artykuł: Rzeź Woli.

Po brutalnej pacyfikacji Woli jego oddziały brały następnie udział w ciężkich walkach z powstańcami na Starym Mieście. We wrześniu 1944 zostały przeniesione do walki z powstańcami na Powiślu i Czerniakowie. 

Dokładna liczba ofiar dowodzonych przez Reinefartha jednostek nie jest znana. Oprócz mordowania cywilów zajmowały się one bowiem także likwidacją jeńców wojennych oraz rannych w powstańczych szpitalach. W sumie liczba ofiar tych zbrodni może wynosić nawet 100 tysięcy. 


Za swój udział w tłumieniu powstania Reinefarth otrzymał 30 września 1944 Liście Dębowe do swojego Krzyża Rycerskiego.

W grudniu 1944 został dowódcą XVIII Korpusu Armijnego SS, który początkowo walczył z Armią Czerwoną w rejonie środkowej Odry, a następnie bronił twierdzy Kostrzyn (niem. Küstrin). Po wyczerpaniu zapasów amunicji Reinefarth odmówił jednak pod koniec oblężenia Festung Küstrin walki do ostatniego żołnierza i przedarł się wraz 600-osobowym oddziałem w stronę Berlina. Za niewykonanie rozkazu Hitlera został nawet skazany przez niemiecki trybunał wojskowy na karę śmierci. Wyrok nie został jednak nigdy wykonany, a Reinefarth dalej dowodził swoimi jednostkami, które przemianowano na XIV Korpus Armijny SS.

Lata powojenne

Po zakończeniu wojny władze polskie zażądały od Brytyjczyków i Amerykanów ekstradycji zbrodniarza, jednak zachodni alianci uznali, że może on być przydatny jako świadek w procesach norymberskich i odmówili spełnienia żądania. Następnie był aresztowany przez pewien czas pod zarzutem zbrodni wojennych, ale sąd w Hamburgu zwolnił go z powodu braku dowodów.

W 1951 został wybrany na burmistrza miasta Westerland na wyspie Sylt. Odbudował miejscowość ze zniszczeń wojennych i postawił na rozwój turystyki, co pozwoliło miastu stać się jednym z najważniejszych kurortów w Niemczech Zachodnich. Był znany z zaangażowania w sprawy mieszkańców, dlatego też nie wypominano mu służby w SS i popełnionych zbrodni wojennych, także po jego śmierci.

W 1958 wybrano go do landtagu w Szlezwiku-Holsztynie, a po zakończeniu kadencji w 1967 rozpoczął pracę jako prawnik. Mimo licznych wezwań władz polskich do ekstradycji zbrodniarza, władze RFN konsekwentnie odmawiały i nawet przyznały Reinefarthowi rentę generalską.

Zmarł w 1979 w swojej rezydencji na wyspie Sylt, nigdy nie poniósłszy odpowiedzialności za swoje zbrodnie.

W 1957 wschodnioniemiecka wytwórnia filmowa DEFA wyprodukowała film dokumentalny Urlop na Sylcie (Urlaub auf Sylt) o zbrodniach wojennych Reinefartha. Heinz Reinefarth był jednym z rozmówców Krzysztofa Kąkolewskiego w jego zbiorze wywiadów ze zbrodniarzami nazistowskimi Co u pana słychać?. Szwedzki pisarz Niclas Sennerteg wydał książkę Kat Warszawy.

10 lipca 2014 parlamentarzyści Szlezwika-Holsztynu w przyjętej jednogłośnie specjalnej uchwale wyrazili ubolewanie, że zbrodniarz wojenny, jakim był Reinefarth, mógł zostać posłem landtagu i poprosili ofiary o wybaczenie. 

Kilka tygodni wcześniej Rada Miasta Westerland podjęła decyzję o odsłonięciu 31 lipca 2014 na budynku ratusza tablicy pamiątkowej poświęconej powstaniu warszawskiemu i zbrodniom popełnionym przez Reinefartha.



Tablica jest dwujęzyczna, ostatnie zdanie na niej brzmi:


Zawstydzeni pochylamy się nad ofiarami z nadzieją na pojednanie / Beschämt verneigen wir uns vor den Opfern und hoffen auf Versöhnung.





tak mi się przypomniało...


Fragment mojego tekstu sprzed niemal dokładnie 5 lat o nowym pomniku ku czci ok. 7 tysięcy pomordowanych Polaków w lasach Szpęgawskich.


Szpęgawsk - o gadzinówce



I jeszcze na koniec.

Na starym pomniku umieszczona była tablica, która mówiła o hitlerowcach, jako sprawcach zbrodni,

Prawdopodobnie w 2016 roku Gmina Wiejska Starogard Gdański ufundowała (?) nową tablicę z poprawnym napisem mówiącym o Niemcach jako sprawcach zbrodni:



Na terenie Lasów Szpęgawskich od września 1939r. Niemcy rozstrzelali około 7000 ofiar, głównie Polaków z terenu Kociewia, a także Żydów i osób innych narodowości w tym również ok. 2000 pacjentów zakładów psychiatrycznych w Kocborowie, Prabutach i Świeciu nad Wisłą.




>> Tekst przygotowany przez Wojewodę Pomorskiego został wzbogacony o nagłówek:


Miejsce uświęcone krwią pomordowanychi zwieńczony I akapitem Apelu Poległych:
Stajemy dziś – z pochyloną głową pełni zadumy i bolesnego skupienia



- powiedział Marcin Walkowski z Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Gminy Starogard Gd., bezpośrednio odpowiedzialny za przeprowadzenie renowacji.<<




A więc tekst wojewody Dariusza Drelicha został „zepsuty” dopiskiem

Stajemy dziś – z pochyloną głową”

Kto staje z pochyloną głową?   Winni.... każdy to wie.






Międzynarodowa konferencja „Rachunki za Powstanie Warszawskie” – RadioMaryja.pl

Prawym Okiem: Szpęgawsk - o gadzinówce (maciejsynak.blogspot.com)

Prawym Okiem: Gniew wg wiki (maciejsynak.blogspot.com)

Prawym Okiem: Chełmno wg wiki (maciejsynak.blogspot.com)


pl.wikipedia.org/wiki/Heinz_Reinefarth


czwartek, 26 września 2024

Niemcy i ludobójstwo - Rafał Lemkin



przedruk





Fragmenty książki „Rządy państw Osi w okupowanej Europie” autorstwa Rafała LEMKINA, który stworzył i zastosował nową wówczas kategorię z dziedziny prawa międzynarodowego – ludobójstwo.

Pracę nad tą książką autor podjął już w 1940 r. w Szwecji. Kontynuował ją w 1941 i 1942 r. na Uniwersytecie Duke’a w Durham w Karolinie Północnej, a następnie w Waszyngtonie, gdzie została ona ukończona. 

Gdy Rafał Lemkin opublikował tę książkę w Stanach Zjednoczonych, trwała jeszcze II wojna światowa.

Mimo że nie dysponował pełną wiedzą o skali zbrodni popełnionych w Europie przez Niemcy i ich sojuszników, dzięki benedyktyńskiej pracy zdołał oddać bezprecedensową skalę i charakter tych działań.

Wydanie opracowane przez Instytut Pileckiego jest pierwszym pełnym przekładem tej wstrząsającej w swojej precyzji pracy na język polski.





Wszystkie warstwy narodu niemieckiego miały udział w zyskach z łupienia okupowanej Europy



Celem tego planu jest zniszczyć lub tak mocno okaleczyć podbite ludy, by nawet w razie porażki militarnej Niemcy mogły układać swoje stosunki z nacjami europejskimi z pozycji uprzywilejowanej, dzięki przewadze liczebnej, fizycznej i ekonomicznej.


Niemieckie metody wyzysku i podbijania narodów są tak liczne, przemyślane i wypracowane, a przy tym tak silnie zależne od osobistych umiejętności i odpowiedzialności wykonawców, że tak złożona maszyneria nie mogłaby działać skutecznie bez ich oddania dla sprawy.


Wszystkie istotne klasy i grupy ludności dobrowolnie wspierały Hitlera w jego projekcie uzyskania globalnej dominacji: wojsko, szkoląc rezerwistów i opracowując plany podboju; przedsiębiorcy, penetrując i zakłócając zagraniczne gospodarki przez tworzenie karteli, rozwiązania patentowe, umowy clearingowe; propagandziści, organizując Niemców poza granicami oraz przygotowując piąte kolumny w państwach, których okupację planowano; naukowcy, wypracowując doktryny niemieckiej hegemonii; nauczyciele, zbrojąc duchowo niemiecką młodzież.


Niemcy dokonały agresji na swoich sąsiadów pięciokrotnie od 1864 r., a w każdej z tych pięciu wojen surowość i wyniszczający charakter metod sprawowania rządów okupacyjnych stale wzrastały, podczas gdy moralność agresorów była coraz niższa.








A więc teraz powinno być jeszcze gorzej - jeszcze bardziej bezwzgędnie, jeszcze bardziej okrutnie, jeszcze bardziej krwawo.


W formułę Werwolfu wpisuje się potajemne porywanie i mordowanie ludzi. 


Otwarta agresja Niemiec na Polskę jest tylko kwestią czasu.




Zdrada jest możliwa i ....

pamiętamy, po co są "jasnowidze"







wszystkoconajwazniejsze.pl/rafal-lemkin-rzady-panstw-osi-w-okupowanej-europie-ludobojstwo/





piątek, 20 września 2024

Niemiecka odpowiedź

 



Portal naTemat.pl  zapytał niemieckie służby, czy to prawda, że spiskują przeciwko Polsce.





Jak można sobie wyobrazić, opisywana sytuacja w rzeczywistości nie ma nic wspólnego z zadaniami Federalnej Służby Wywiadowiczej.


Martin Heinemann
rzecznik prasowy i szef komunikacji BND





opisywana sytuacja w rzeczywistości 


nie ma nic wspólnego z zadaniami Federalnej Służby Wywiadowiczej




opisywana sytuacja


w rzeczywistości nie ma nic wspólnego z zadaniami Federalnej Służby Wywiadowiczej.



no oczywiście!
co innego jest zapisane w prawie niemieckim na temat zadań BND, a co innego BND robi


oczywista oczywistość






naTemat:

To oczywiste, że żaden wywiad na świecie nie przyzna się otwarcie do werbowania agentów, ale szczerze powiedziawszy, trudno Heinemannowi nie dać wiary. A to dlatego, że Niemcom walka z zabezpieczeniami przeciwpowodziowymi w Polsce... kompletnie się nie opłaca. A to naród skrajnie pragmatyczny.

Co spadnie w Polsce, może się rozlać na Niemcy




to jest oczywiście głupie

służb nie obchodzi los pojedyńczego człowieka, ani nawet większej zbiorowości - ich nawet los milionów własnych obywateli nie obchodzi, przecież wszyscy wiedzą, co było w czasie wojny

miliony Niemców wysłano na śmierć i tysiące Niemców siedziało w obozach koncentracyjnych dla NIEMCÓW




same oczywistości, nie ma żadnych wątpliwości





wpis w każdym razie potwierdza pewną zauważalną linię prezentowaną przez tą stronę..







natemat.pl/570266,dr-chocian-werbowany-przez-niemiecki-wywiad












środa, 31 lipca 2024

Stutthof cz. 4 (Autostrada czy wojna?)



to jest bardzo istotna sprawa




za niemiecką wiki




Reichsautobahn Berlin–Königsberg to oficjalna nazwa częściowo zrealizowanego projektu Reichsautobahn w latach 30. i 40. Autostrada musiała zostać poprowadzona przez polski korytarz, który stanowił przeszkodę. Dwupasmowy odcinek autostrady z Berlina do Szczecina (obecnie A 11/A 6) był przejezdny od 1936 roku, a w Prusach Wschodnich w 1938 roku oddano do użytku jednopasmowy odcinek z Elbląga do Królewca.



Masowa motoryzacja w późniejszych dziesięcioleciach nie była jeszcze do przewidzenia, gdy już w marcu 1926 r. "Studiengesellschaft für Automobilstraßenbau (STUFA)" (później HaFraBa) przedstawiła "wstępny projekt sieci drogowej pojazdów samochodowych w Niemczech"[2], który przewidywał sieć o długości ponad 10 630 km w pierwszej fazie rozbudowy. 

Drogi w krajach sąsiednich również zostały pokazane w kolorach przerywanych (przez Austrię, Czechosłowację i Polskę). Uwzględniono takie metropolie jak Wiedeń czy Praga, ale z drugiej strony zaplanowano także trasy o charakterze tranzytowym, które odpowiadały nie tyle warunkom poszczególnych państw, co potrzebom niemieckim. 

W ten sposób na terytorium Polski poprowadzono dwa połączenia zachód-wschód, jedno przez Poznań, drugie dalej na północ w korytarzu polskim.





Połączenie z zachodniej do wschodniej granicy Rzeszy Niemieckiej, które łączyło również Berlin i Królewiec, zostało wyznaczone w 1932 r. jako droga dalekobieżna (FVS) 1 (od 1934 r. Reichsstraße 1).

Po przejęciu władzy przez nazistów w 1933 r. podjęto ideę budowy autostrady, a powstałe autostrady Rzeszy propagowano jako "drogi Führera", chociaż stopień motoryzacji w Niemczech, nie tylko z powodu Wielkiego Kryzysu, pozostał bardzo niski. Mieszkańcom obiecano jednak samochód KdF jako samochód w przystępnej cenie, a autobus Reichsbahn miał również korzystać z autostrady.


Już we wrześniu 1933 r. powstał plan podstawowej sieci autostrad, w skład której wchodziła również "główna linia C", która miała nie tylko łączyć Norymbergę ze stolicą przez Bayreuth i Lipsk, ale także trasę Berlin–Szczecin–Królewiec. 



Rząd polski zawsze odrzucał budowę nowego szlaku dla ruchu tranzytowego do Prus Wschodnich, zarówno przez terytorium Polski w korytarzu, jak i przez obszar Wolnego Miasta Gdańska, gdzie Polska i Liga Narodów miały szerokie prawa głosu. 

Jednak od 1935 r. problem połączenia autostrady Szczecin – Prusy Wschodnie był potajemnie opracowywany przez terytorium Wolnego Państwa Gdańska, a planowanie zakończono już w 1936 r. [5][6]

Na trasę szlaku tranzytowego wybrano najwęższy odcinek korytarza między Bütowem na Pomorzu a najbardziej wysuniętym na zachód przedłużeniem obszaru Gdańska w pobliżu Mariensee.


W Święto Pracy 1 maja 1935 r. opublikowano mapę z siecią podstawową rządu Rzeszy o długości 6900 km z maja 1934 r. oraz nawierzchnią dróg, która miała zostać ukończona w 1935 r. [7][8] 

Odcinki Berlin–Szczecin i Elbing–Königsberg oznaczono jako w budowie, z czego odcinek Bernau–Angermünde i odcinek pod Królewcem miały być przejezdne w 1935 roku. Przez Pomorze zarejestrowano stosunkowo schematyczną i prostą trasę przez Labes, Polzin, Bublitz i Bütow, a za wyrwą w korytarzu w rejonie Gdańska do Elbląga.



To wszystko pokazuje, że wojna była pewna na 100% i na pewno była planowana już od 1920 roku, a okupacja Polski była uwzględniona w planach z 1926 r.

A czy władze polskie szykowały się do wojny? 
Polecam książkę Seweryna Osińskiego - V kolumna na Pomorzu Gdańskim - link na końcu artykułu.


Bez władzy nad Pomorzem, Polską i Polakami - Niemcy tak naprawdę nie mają przyszłości.

I wcale nie chodzi o "przestrzeń życiową".





"polski korytarz" wg niemieckiej wiki



korytarz był regularnie przedmiotem nacjonalistycznej propagandy. Na przykład w sierpniu 1930 r. minister Rzeszy ds. Terytoriów Okupowanych w pierwszym rządzie Brüninga, Gottfried Treviranus (Konserwatywna Partia Ludowa), wywołał kryzys międzynarodowy, gdy podczas przemówienia wyborczego mówił o

 "niezagojonej ranie na wschodniej flance, o tym skarłowaciałym płucu Rzeszy"

 i prorokował, że przyszłość Polski nie będzie pewna bez zmiany granic, co w sąsiednim kraju rozumiano jako groźbę wojny. 


Okres narodowego socjalizmu

Dopiero po dojściu do władzy narodowych socjalistów sytuacja pozornie uległa polepszeniu wraz z zawarciem polsko-niemieckiego paktu o nieagresji w 1934 r., ale możliwość odzyskania korytarza przez wojnę była potajemnie realizowana przez narodowosocjalistyczny rząd Rzeszy, jak wynika ze stenogramu Hoßbacha.

Po zawarciu układu monachijskiego reżim nazistowski po raz pierwszy podjął oficjalne kroki w kwestii korytarza i statusu Gdańska. 24 października 1938 r. minister spraw zagranicznych Joachim von Ribbentrop w imieniu Adolfa Hitlera zażądał zwrotu Gdańska Rzeszy Niemieckiej oraz zgody na budowę eksterytorialnej autostrady, która łączyłaby Prusy Wschodnie z resztą Rzeszy. 

W zamian w Gdańsku uwzględniane byłyby interesy gospodarcze Polski, a granice państwowe byłyby wzajemnie gwarantowane. Polska odrzuciła ten wniosek, ponieważ uważała zwrot Gdańska za nie do przyjęcia nie tylko ze względów polityki wewnętrznej, ale przede wszystkim z obawy przed uzależnieniem go od Niemiec poprzez domaganie się członkostwa w pakcie antykominternowskim.

Najpóźniej w marcu 1939 r., po złamaniu układu monachijskiego przez "zniszczenie reszty Czechosłowacji" i reintegracji regionu Memel, polscy politycy stracili zaufanie do niemieckich ofert negocjacyjnych i szukali sojuszników w nadchodzącym konflikcie.

Niemcy natomiast nie odpowiedziały na polskie kontrpropozycje. Spór o korytarz stał się tłem dla sfingowanego ataku na nadajnik w Gleiwitz 31 sierpnia 1939 roku. 

Niemiecki atak na Westerplatte pod Gdańskiem następnego dnia, a następnie wypowiedzenie wojny przez Wielką Brytanię (ze względu na brytyjskie gwarancje bezpieczeństwa dla Polski z 31 marca 1939 r.) i Francję wobec Niemiec 3 września 1939 r., zapoczątkował II wojnę światową.

[ktoś nieobeznany mógłby zapytać - "to atak Niemiec czy wypowiedzenie wojny przez Aliantów 3 września zapoczątkowały wybuch wojny?" - MS] 

Oczywiście, Hitler już 23 maja 1939 r. na spotkaniu z czołowymi oficerami wojskowymi wyjaśnił, że to nie Gdańsk jest celem, o który chodzi, ale o "powiększenie przestrzeni życiowej na Wschodzie". 



No nie.
Nie chodzi o "przestrzeń życiową", tylko o to, co pod polską ziemią.






wikipedia dla Polaków





Berlinka (niem. Reichsautobahn Berlin-Königsberg) – współczesna, potoczna nazwa budowanej przed i w czasie II wojny światowej autostrady Rzeszy (niem. Reichsautobahn, w skrócie RAB), o planowanej długości około 500 km, mającej połączyć stolicę ówczesnej III Rzeszy – Berlin, ze znajdującym się na wschodnich rubieżach państwa Królewcem (niem. Königsberg), przebiegając przez tzw. korytarz polski.

Formalnie autostrada składała się z trzech odcinków:

RAB 4a: Stettiner Dreieck – Bäderstraße (obecnie węzeł Rzęśnica)
RAB 4b: Rzęśnica – Gdańsk
RAB 3: Gdańsk – Elbląg – Królewiec



Zaraz po dojściu do władzy w 1933 Adolf Hitler ogłosił czteroletni plan wychodzenia z kryzysu oraz ideę tworzenia wielkiej III Rzeszy.

Ich ważny element stanowił program budowy autostrad, które miały w przyszłości służyć m.in. do przemieszczania się wojsk. Ponadto budowa dróg była jednym ze sposobów walki z gigantycznym, sześciomilionowym bezrobociem. Inwestycje drogowe finansowano głównie ze składek na ubezpieczenia społeczne, a do robót wykorzystywano bezrobotnych. Za realizację programu budowy RAB odpowiadał niemiecki inżynier Fritz Todt, któremu Hitler powierzył stanowisko generalnego inspektora budowy dróg. 

Już w 1933 Todt miał koncepcję budowy autostrady nr 4, łączącej Berlin z Gdańskiem i dalej przechodzącej w autostradę nr 3 od Gdańska przez Elbląg do Królewca na terenie Prus Wschodnich.

Budowa autostrady została zainaugurowana pod koniec 1933, a prace wykonawcze ruszyły wiosną 1934 jednocześnie z dwóch krańców: od Berlina w kierunku Szczecina oraz od Królewca do Elbląga.

Różnica była taka, że odcinek Berlin – Szczecin od razu budowano jako dwujezdniowy, natomiast Królewiec – Elbląg jako jednojezdniowy z możliwością dobudowania drugiej jezdni w razie wzrostu natężenia ruchu.


W 1938 Niemcy użyli autostrady jako pretekstu do wszczęcia wojny – zażądali eksterytorialnego korytarza łączącego oba jej fragmenty rozdzielone obszarem należącym do Polski. Prace na terenie budowy nieco zwolniły, gdyż kraj przygotowywał się do wojny i robotnicy byli potrzebni bardziej do budowy fortyfikacji oraz produkcji czołgów i amunicji.


-----

Rewizjonistyczna polityka Republiki Weimarskiej z lat 20. XX wieku dążyła do aneksji Pomorza polskiego w trybie arbitrażu międzynarodowego. Rząd niemiecki proponował też nieoficjalnie Polsce dostęp do morza kosztem Litwy (przez port w Połądze).

Ultymatywne żądanie Adolfa Hitlera z października 1938 co do wyrażenia przez Polskę zgody na aneksję Gdańska przez III Rzeszę, mimo iż Gdańsk nie był w ówczesnych granicach Polski i na eksterytorialną autostradę oraz linię kolejową, przechodzące w poprzek Pomorza polskiego, w zamian Polska miała otrzymać przedłużenie paktu o nieagresji na 25 lat. 

Odmowa Polski została potraktowana przez Niemcy jako pretekst do agresji na Polskę w dniu 1 września 1939 i w konsekwencji wybuchu II wojny światowej.






w zamian Polska miała otrzymać przedłużenie paktu o nieagresji na 25 lat - ich celem była i jest eksterminacja Polaków



Dla Niemiec bez podporządkowania sobie Polski - nie ma przyszłości.

Agresja Niemiec jest nieunikniona




co zresztą opisuję na tym blogu już 14 lat





Wygrajmy w końcu tę wojnę, wygrajmy wojnę z Niemcami.











Artykuł pod tytułem "Dziadek z wehrmachtu" - datę automatycznej publikacji ustawiłem na 10 listopada 2024 roku.


W święto piłsudskiego idąc z flagą w pochodzie będziecie mieli do przemyślenia różne sprawy...




statystyki bloga wyglądają tak:











Posty z cyklu STUTTHOF:






Stutthof cz. 4 (Autostrada czy wojna?)


Stutthof cz. 6 (Ziemia faluje) - data publikacji - 28 maja 2025 r.

Stutthof cz. 7 (Dziadek z wehrmachtu) - data publikacji - 10 listopada 2024 r.

Stutthof cz. 8  - data publikacji - jesień-zima 2024 r.

Stutthof cz. 9 (Analiza) - data publikacji - jesień-zima 2024 r.

Stutthof cz. 10 (Święta Ziemia) - data publikacji - maj 2025 r.










de.wikipedia.org/wiki/Reichsautobahn_Berlin–Königsberg#cite_note-7

de.wikipedia.org/wiki/Polnischer_Korridor

archive.ph/20120802040038/http://www.innenministerium.bayern.de/bauen/strassenbau/baukultur/08090/

pl.wikipedia.org/wiki/Berlinka_(autostrada)

pl.wikipedia.org/wiki/Korytarz_polski






facebook.com/photo?fbid=804695488513560&set=a.399856708997442



sobota, 13 lipca 2024

Nowy Ład

 


"Ktokolwiek zdominuje Europę, tym samym obejmie przywództwo nad światem"
— Joseph Goebbels



"ktokolwiek" ?


Mam nadzieje, że to nie oznacza - "
pod jakimkolwiek przebraniem"...




Warto porównać sobie definicję w angielskojęzycznej wikipedii - i w wikipedii dla Polaków.




Wersja angielska - i inne - jest rozbudowana, co widać choćby po suwaku z boku strony,

wersja dla Polaków tak naprawdę nic nie mówi, 

wersja rosyjska jest dość uboga, ale ma przynajmniej trochę tekstu..


Dwa kraje, dwa narody najbardziej doświadczone od Niemców mają najuboższe wpisy na ten temat - to dokładnie pokazuje kto tam siedzi i tego pilnuje.



wersja angielska tłumaczona automatycznie




wersja rosyjska




wersja polska


wtorek, 9 lipca 2024

Wojna w Kosowie





przedruk
tłumaczenie automatyczne



...

Valdet Deva, jeden z potomków Xhafera Devy, nigdy nie czuł szczególnej pogardy ani aprobaty dla swojej rodziny, aż do stycznia tego roku, kiedy to Ministerstwo Kultury Kosowa, w ramach projektu wspieranego przez Biuro Unii Europejskiej w Kosowie i Program Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju, postanowiło wyremontować dom i wykorzystać go jako centrum kulturalne.

Deva, który pełnił funkcję ministra spraw wewnętrznych Albanii w latach 1943-1944, kiedy kraj znajdował się pod kontrolą nazistowskiego reżimu Adolfa Hitlera, szybko trafił na pierwsze strony gazet na Bałkanach.

Plan renowacji starego domu Devy wywołał fale kontrowersji w Kosowie, Albanii i poza nim, gdzie niektórzy nazywali go nazistowskim kolaborantem, a inni bronili go jako orędownika sprawy albańskiej i zbawcy Żydów.

Niemiecki ambasador w Prisztinie, Joern Rohde, był jednym z pierwszych, którzy wygłosili swoją krytykę. "Bardzo zaniepokojony planami renowacji domu Xhafera Devy, znanego nazistowskiego kolaboranta i bohatera niesławnej Dywizji SS Skanderbega" – napisał Rohde na Twitterze.

"Nie zniekształcajcie prawdy o Holokauście ani zbrodniach wojennych popełnionych przez nazistów i lokalnych kolaborantów" – apelował Rohde.

Valdet Deva, który mieszka w Szwecji, powiedział, że spodziewał się reakcji za i przeciw renowacji, ponieważ albańskie społeczeństwo pozostaje podzielone w niektórych kwestiach związanych z jego historią.

Niektórzy Albańczycy, tacy jak on, zwłaszcza na prawicy, zaprzeczają, jakoby Xhafer Deva prześladował Żydów. Upierają się, że współpracował z niemieckim reżimem nazistowskim tylko po to, by pomóc pokonać komunistyczną partyzantkę i zapewnić, że Albania i Kosowo zostaną zjednoczone, a nie częścią zdominowanego przez Serbów państwa jugosłowiańskiego.

"Nikt nie jest w stanie udowodnić, że Xhafer Deva rzekomo pomagał w deportacji Żydów z Kosowa" – podkreślił Valdet Deva.

Kosowski historyk Jusuf Buxhovi opisał Xhafera Devę jako bardzo złożoną postać.

"Deva mocno wierzył, że Niemcy powrócą do normalności w kwestii albańskiej [poparcia dla zjednoczenia Kosowa i innych obszarów z Albanią] i kolaborował z Niemcami wyłącznie w interesie narodu albańskiego" – przekonywał Buxhovi.

"Nie powinniśmy go potępiać... Istnieją fakty historyczne, że Deva nie tylko zapobiegał deportacji Żydów, ale także ich chronił" – dodał.

Ale Paskal Milo, historyk z Tirany i prominentna postać lewicowej polityki w Albanii, opisał Devę jako "jedną z najbardziej skompromitowanych pronazistowskich postaci wśród Albańczyków".

"Jako minister spraw wewnętrznych był główną osobą odpowiedzialną za wszystkie albańskie siły żandarmskie, które otwarcie współpracowały z niemieckimi siłami okupacyjnymi od listopada 1943 r. do czerwca 1944 r. przeciwko albańskim partyzantom i antyfaszystom" – powiedział Milo w rozmowie z BIRN.

Wyjaśnił, że Albańskie Archiwum Państwowe posiada setki dokumentów, które dowodzą "zbrodniczej działalności Devy przeciwko antyfaszystom i niewinnym cywilom w Tiranie".


"Był organizatorem i bezpośrednim wykonawcą masakry antyfaszystów i mieszkańców Tirany 4 lutego 1944 roku" – powiedział.

"Nazistowskie dokumenty pokazują, że był on nazistowskim kolaborantem nie tylko dla ich generałów w Albanii, ale także dla specjalnego wysłannika Hitlera na Europę Południowo-Wschodnią, Hermana Neubachera" – dodał.





Urodzony w Mitrowicy w Kosowie, kiedy była jeszcze częścią Imperium Osmańskiego, Xhafet Deva studiował w amerykańskim college'u w Stambule i w Wiedniu. Do Mitrowicy powrócił w latach 30., pracował jako przedsiębiorca, a w 1943 r., po kapitulacji Włoch w wojnie, został ministrem spraw wewnętrznych Albanii w rządzie lojalnym wobec nazistowskich Niemiec.

Efraim Zuroff, dyrektor Centrum Szymona Wiesenthala w Jerozolimie, stwierdził, że Deva był "symbolem" kolaboracji albańskiego reżimu wojennego z nazistami oraz zbrodni popełnionych na Żydach i Serbach.

Ale Valdet Deva powiedział, że jest sceptyczny. "Jako rodzina poprosiliśmy o fakty [na poparcie] Centrum Szymona Wiesenthala i twierdzeń Zuroffa, ale do tej pory nie dostarczyli ani jednego faktu" – podkreślił.

"Mamy świadectwa ocalałych z Holokaustu o pomocy i humanizmie, jakie okazywał Żydom" – dodał.

Stevan Radojkovic, badacz historii z Belgradu, powiedział, że spory o postacie takie jak Deva pokazują, jak podzieleni są ludzie na Bałkanach w kwestii ich wspólnej historii, ale argumentował, że materiały archiwalne pokazują, że pomagał on nazistom w prześladowaniach Żydów podczas Holokaustu.

"Dokument Jugosłowiańskiego Komitetu Państwowego ds. Ustalenia Zbrodni popełnionych przez nazistów i ich kolaborantów mówi, że kiedy Niemcy wkroczyli do Mitrowicy w kwietniu 1941 roku, Deva nakazał konfiskatę majątku Żydów" – powiedział Radojkovic w rozmowie z BIRN.

"Archiwa pokazują również, że Żydzi otrzymali czerwone opaski z napisem 'Juda'... podczas gdy żydowskie sklepy otrzymały nakaz utrzymania napisu "Judengeschäft" ("Żydowski interes"), znaku, że każdy Niemiec może je splądrować" – dodał.


Noel Malcolm, profesor historii na Uniwersytecie Oksfordzkim, napisał w swojej książce "Kosowo: krótka historia", że Deva często pracował dla niemieckiego wywiadu przez jakiś czas przed II wojną światową.

Malcolm powiedział, że Deva był "najbardziej zaufanym sługą" niemieckiego reżimu, a rząd w Tiranie, w którym służył, był "starannie wybierany i kontrolowany przez władze niemieckie", które "używały retoryki albańskiego nacjonalizmu", aby zdobyć sympatię miejscowej ludności.

Kiedy Deva przybył do Tirany, "zaczął rekrutować albańskie siły bezpieczeństwa do walki z komunistami i innymi rebeliantami" – powiedział Malcolm. Jego oddział liczył około 1600 ludzi. Chociaż twierdzono, że popełnił zbrodnie wojenne przeciwko komunistycznym bojownikom partyzanckim, nie jest jasne, czy którykolwiek z nich został kiedykolwiek postawiony przed sądem.

Romeo Gurakuqi, historyk z Uniwersytetu w Tiranie, powiedział BIRN, że rola Devy była kluczowa w walce z kosowskimi Albańczykami, którzy dołączyli do partyzantów. "Ze względu na dywizję [wojskową] Devy i wsparcie Niemców, ruch partyzancki w Kosowie nigdy nie mógł osiągnąć znaczących rozmiarów" – powiedział Gurakuqi.

We wrześniu 1944 r., gdy władza Niemiec nad Bałkanami osłabła, Deva stał się jednym z przywódców Drugiej Ligi Prizreńskiej, organizacji kosowskich albańskich nacjonalistów, którzy chcieli powstrzymać jugosłowiańskich komunistów przed przejęciem kontroli nad Kosowem i zjednoczyć wszystkie terytoria, na których etniczni Albańczycy stanowili większość.

Po II wojnie światowej zakończonej klęską nazistów Deva uciekł na wygnanie do Austrii, następnie do Syrii, a w końcu wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, gdzie stanął na czele antykomunistycznej Trzeciej Ligi Prizreńskiej. Później twierdzono, że w jego antykomunistycznych wysiłkach na wygnaniu wspierała go CIA. Zmarł w 1978 roku.

Historyk Milo powiedział, że albańska historiologia nadal cierpi z powodu stronniczości politycznej, jeśli chodzi o interpretacje postaci historycznych, szczególnie tych z okresu II wojny światowej i jej następstw. Przekonywał, że "prymitywny nacjonalizm i patriotyzm folklorystyczny" nie powinny przeszkadzać w naukowej ocenie faktów historycznych.

Spory o ocenę roli Devy w albańskiej historii powróciły podczas awantury o prace remontowe w jego dawnym domu w Mitrowicy. Po krytyce ze strony Centrum Szymona Wiesenthala i ambasadora Niemiec w Prisztinie, UE i UNDP postanowiły wstrzymać projekt.

Ministerstwo Kultury Kosowa stwierdziło, że uważa dom za miejsce dziedzictwa kulturowego, które zasługuje na ochronę ze względu na jego znaczenie architektoniczne jako pierwszego budynku w nowoczesnym stylu zachodnioeuropejskim w Mitrowicy i podkreśliło, że renowacja nie honoruje Devy jako postaci historycznej. Ministerstwo odmówiło jednak odpowiedzi na pytanie, co stanie się teraz z projektem.




MITROVICA, Kosowo, 11 lutego (Reuters)


 Renowacja domu w Kosowie, który należał do ministra w pronazistowskim rządzie podczas II wojny światowej, wywołała oburzenie, a Niemcy ostrzegły przed historycznym "wybielaniem", a Unia Europejska i Organizacja Narodów Zjednoczonych wstrzymały projekt.

Trzypiętrowy dom z czerwonej cegły w Mitrowicy, zbudowany w latach 30. przez austriackich architektów, był domem Xhafera Devy, który pełnił funkcję ministra spraw wewnętrznych w proniemieckim rządzie w 1943 i 1944 roku.

We wspólnym oświadczeniu Program Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP) w Kosowie i Unia Europejska przeprosiły za pominięcie tła historycznego Devy, gdy ogłosiły projekt odrestaurowania domu jako miejsca dziedzictwa kulturowego.

Ambasador Niemiec w Kosowie, Joren Rohde, powiedział, że jest bardzo zaniepokojony odbudową.
"Nie zniekształcajcie prawdy o Holokauście lub zbrodniach wojennych popełnionych przez nazistów i lokalnych kolaborantów" – napisał Rohde na Twitterze na początku tego tygodnia, dodając, że projekt grozi wybieleniem historii.

Hajrulla Ceku, minister kultury Kosowa, bronił projektu rewitalizacji na konferencji prasowej dzień po decyzji UE i UNDP o wstrzymaniu prac w tym miejscu.

"Przywracamy pomnik, ale nie historię Xhafera Devy" – powiedział Ceku. Nie potwierdził, czy rząd Kosowa będzie kontynuował prace nad odbudową.

W czasie, gdy Deva był ministrem, Kosowo było uważane przez Niemcy za część Albanii.

Historycy twierdzą, że jednostki sił bezpieczeństwa pod dowództwem Devy, które widziały nazistów jako sojuszników w walce z komunistami, popełniały okrucieństwa, w tym masakrę podejrzanych sympatyków antyfaszyzmu. Niektóre niedawne badania wskazują jednak, że Deva mogła pomóc chronić Żydów.

"Jest zbrodniarzem wojennym, popełnił zbrodnie na swoich przeciwnikach politycznych, ale osobiście nigdy nie zgodził się na przekazanie list kosowskich Żydów, pomimo uporczywości nazistowskich władz" – mówi Durim Abdullahu, profesor historii na uniwersytecie państwowym w Prisztinie.

Po wojnie Deva opuścił Kosowo. Mieszkał w kilku krajach europejskich, zanim osiedlił się w Kalifornii, gdzie zmarł w 1978 roku.

W Mitrowicy wciąż jest celebrowany. Kilka metrów od domu, ściana na głównym placu ozdobiona jest zdjęciami prominentnych osób z miasta, w tym Devy i premiera w rządzie z czasów wojny, Rexhepa Mitrovicy.

Świadek Reutersa znalazł trzy ulice nazwane imieniem Devy w Kosowie, w tym jedną w Prisztinie, kilkaset metrów od ambasady Niemiec.













reuters.com/world/europe/renovation-nazi-allys-kosovo-house-causes-ire-2022-02-11/

balkaninsight.com/2022/03/15/glorified-and-vilified-who-was-kosovos-nazi-ally-xhafer-deva/



wtorek, 12 marca 2024

To nie błąd

 




RM zachowało się tak jak i w poprzednim przytoczonym przeze mnie przypadku...



BBC oczywiście nie przeprosiło jak należy, bo kim są naziści?


„Całym sercem przepraszam Polaków. To zrozumiałe, że tego rodzaju błąd jest dla nich głęboko obraźliwy. Oczywiście obóz nie był polski. Był to nazistowski obóz w okupowanej Polsce” – podkreślił Justin Webb.



BŁĄD jest obraźliwy??


Użycie wobec nas terminu „polski obóz koncentracyjny" przede wszystkim OCZERNIA nas, a nie obraża.


Ktoś nieznający się na rzeczy mógłby uznać, że może byli jacyś polscy naziści, więc co nam z takich przeprosin?

Co prawda napisali, że "obóz nie był polski" , ale TAKIE "przeprosiny" są na pół gwizdka...



Jak ktoś bije, a potem przeprasza, że uderzył, to znaczy, że pluje na uderzonego i uważa go za głupca, którego można udobruchać byle jakimi słowy, robi to tylko po to, by uniknąć konsekwecji, retorsji ze strony uderzonego.



Tylko po co redaktor Radia Maryja dopowiada "niemiecki", poprawia wypowiedź BBC, zamiast np. napisać to, co ja napisałem powyżej?? 

W ten sposób bierze udział w "przeprosinach" BBC...



Źle się dzieje w państwie duńskim...








-----------

przedruk




DZIENNIKARZ BBC PRZEPRASZA POLAKÓW ZA UŻYCIE KŁAMLIWEGO SFORMUŁOWANIA „POLSKI OBÓZ KONCENTRACYJNY”

12 marca 2024 12:38

Radio Maryja


Dziennikarz prowadzący flagowy program informacyjny brytyjskiego radia BBC przeprosił za wczorajsze słowa o „polskim obozie koncentracyjnym”. Mówił o Auschwitz.


„Całym sercem przepraszam Polaków. To zrozumiałe, że tego rodzaju błąd jest dla nich głęboko obraźliwy. Oczywiście obóz nie był polski. Był to nazistowski [niemiecki – red.]] obóz w okupowanej Polsce” – podkreślił Justin Webb.

Określenie padło wczoraj podczas rozmowy o oscarowej „Strefie interesów”, filmie inspirowanym książką Martina Amisa. Alarm podniosła część słuchaczy.

„Today” to najważniejsza audycja informacyjno-publicystyczna w Zjednoczonym Królestwie. Należy do najbardziej opiniotwórczych nie tylko w eterze, ale też w całym brytyjskim świecie medialnym. Justin Webb to doświadczony dziennikarz.








Dziennikarz BBC przeprasza Polaków za użycie kłamliwego sformułowania „polski obóz koncentracyjny” – RadioMaryja.pl



Prawym Okiem: To nie literówka (maciejsynak.blogspot.com)


niedziela, 25 lutego 2024

Prezydent Salwadoru




Według policji krajowej do 11 stycznia 2024 r., czyli 655 dni po ogłoszeniu stanu wyjątkowego, aresztowano ponad 75 100 domniemanych członków gangów, których Bukele i policja określają mianem "terrorystów".





Prezydent Salwadoru:

na podstawie angielskiej wikipedii





Nayib Armando Bukele Ortez (ur . 24 lipca 1981 w Salwadorze) – salwadorski polityk i biznesmen, 43. prezydent Salwadoru od 1 czerwca 2019. 



Bukele pełnił funkcję burmistrza Nuevo Cuscatlán przez trzy lata od 2012 do 2015 roku, a następnie przez trzy lata pełnił funkcję burmistrza San Salvador, stolicy kraju, od 2015 do 2018 roku. 


Po wygraniu obu wyborów burmistrza jako członek FMLN, Bukele został wydalony z partii w 2017 roku. W 2018 roku założył własną partię polityczną: Nuevas Ideas. Starał się wygrać wybory prezydenckie w Salwadorze w 2019 r. z centrolewicową Demokratyczną Zmianą; Gdy Najwyższy Sąd Wyborczy (TSE) rozwiązał Demokratyczną Zmianę, Bukele wystartował z centroprawicowym Wielkim Sojuszem na rzecz Jedności Narodowej (GANA). Wygrał wybory, zdobywając 53% głosów.



Liczba morderstw spadła o 50% w pierwszym roku urzędowania Bukele, co przypisywał rozmieszczeniu tysięcy policjantów i żołnierzy w twierdzach gangów oraz zwiększeniu bezpieczeństwa w więzieniach; jego rząd został oskarżony o potajemne negocjacje z Marą Salvatruchą (MS-13) w celu zmniejszenia liczby morderstw. 


Po tym, jak ponad 80 osób zostało zabitych przez przestępców w ciągu jednego weekendu w marcu 2022 r., rząd Bukele aresztował ponad 75 000 osób z domniemanymi powiązaniami z gangami w ramach ogólnokrajowych represji.  Wojna Bukele z gangami została uznana za skutecznie je paraliżującą, co spowodowało prawie 60% spadek liczby zabójstw w 2022 roku. Kampania doprowadziła do tego, że od 2023 r. kraj ten ma najwyższy wskaźnik uwięzienia na świecie i wzbudziła oskarżenia o łamanie praw człowieka przez siły bezpieczeństwa Salwadoru. 

Wskaźnik zabójstw spadł o 70% w 2023 r. do 2,4/100 000, co jest rekordowo niskim wynikiem poniżej prawie każdego innego kraju w Ameryce Łacińskiej. 


Bukele przez całą swoją kadencję utrzymywał rekordowo wysokie poparcie wśród Salwadorczyków na poziomie około 90%.  Oskarżano go o to, że czasami rządzi w sposób autorytarny. 


W lutym 2020 roku Bukele wysłał żołnierzy do Zgromadzenia Ustawodawczego, aby wymusić uchwalenie ustawy, która sfinansowałaby dodatkowe zakupy sprzętu dla policji i sił zbrojnych. 

W maju 2021 r. doprowadził do zwolnienia prokuratora generalnego i pięciu sędziów Sądu Najwyższego Salwadoru, co Departament Stanu i Organizacja Państw Amerykańskich (OPA) potępiły jako regres demokracji. 

Po zatwierdzeniu Bitcoina jako prawnego środka płatniczego we wrześniu 2021 r. doszło do protestów przeciwko rządowi Bukele.

Jego zapowiedź, że będzie kandydował w wyborach powszechnych w Salwadorze w 2024 r., doprowadziła do krytyki ze strony ekspertów prawa konstytucyjnego i organizacji, że natychmiastowa reelekcja prezydencka narusza konstytucję kraju.

1 grudnia 2023 r. Bukele i jego wiceprezydent Ulloa zostali zawieszeni w prawach i obowiązków, aby skupić się na kampanii reelekcyjnej, a Claudia Rodríguez de Guevara przejęła uprawnienia i obowiązki Bukele jako p.o. prezydenta. Bukele wygrał reelekcję 4 lutego 2024 r., zdobywając 84,65 proc. głosów.



---------

Jego najsłynniejszym rezultatem było obniżenie wskaźnika zabójstw w Salwadorze z 38/100 000, kiedy został wybrany w 2019 r., do 2,4/100 000 pod koniec ubiegłego roku. 




20 czerwca 2019 r. Bukele ogłosił swój "Plan Kontroli Terytorialnej", który zwiększy działania policji w niektórych obszarach kraju w celu zwalczania wysokich wskaźników przestępczości i gangów w kraju. 

Zarówno Narodowa Policja Cywilna, jak i Siły Zbrojne Salwadoru (FAES) zostałyby również wyposażone w lepszą broń palną, amunicję i kamizelki w ramach Planu Kontroli Terytorialnej. W wyniku jego Planu Kontroli Terytorialnej wskaźnik zabójstw w Salwadorze spadł z 52 zabójstw na 100 000 osób w 2018 r., najwyższego wówczas na świecie, do 36 zabójstw na 100 000 osób w 2019 r.


W 2020 r. wskaźnik zabójstw spadł do 19,7 zabójstw na 100 000 osób, a do 2021 r. ponownie spadł do 17,6 zabójstw na 100 000 osób. 

InSight Crime określił wskaźnik zabójstw w 2021 r. jako "niewyobrażalny", ponieważ zaledwie sześć lat wcześniej, w 2015 r., wskaźnik zabójstw wynosił 103 zabójstwa na 100 000 osób.

W styczniu 2023 r. minister obrony René Merino Monroy ogłosił, że rząd zarejestrował 496 zabójstw w 2022 r., co stanowi spadek o 56,8 proc. w porównaniu z 1 147 zabójstwami w 2021 r. Spadek liczby zabójstw przypisał represjom gangów. 

Jednak jego historia bezpieczeństwa publicznego musi zostać zakwalifikowana. Jego administracja zmodyfikowała publikację danych dotyczących zabójstw, aby wykluczyć ciała znalezione w tajnych masowych grobach. Liczba osób zaginionych, która stale rośnie od 2018 r., przewyższa liczbę zabójstw, co sugeruje, że faktyczny spadek liczby morderstw może być mniejszy niż ten wskazany w oficjalnych danych. Z drugiej strony, Salwador doświadczał bardzo gwałtownego spadku przestępczości jeszcze przed dojściem do władzy Nayiba Bukele, a wskaźnik zabójstw na 100 000 mieszkańców spadł ze 103 w 2015 r. do 52 w 2018 r., zanim przejął władzę w czerwcu 2019 r.



We wrześniu 2020 r. portal El Faro oskarżył Bukele o potajemne negocjowanie umowy z Mara Salvatrucha (MS-13), najpotężniejszym gangiem w kraju, która przewidywała przyznanie przez rząd gangowi bardziej elastycznych warunków więziennych dla jego członków i inne obietnice, w zamian za zobowiązanie gangu do zmniejszenia liczby morderstw w kraju i wsparcia partii politycznej Bukele podczas zbliżających się wyborów w 2021 r. podobny do rozejmu gangów sformułowanego przez prezydenta Mauricio Funesa w latach 2012-2014 z MS-13 i 18th Street Gang (Barrio 18). 

Bukele zaprzeczył zarzutom i podzielił się zdjęciami więzień z kwietnia, które pokazywały członków gangu przetrzymywanych w ciasnych warunkach. Następnie Bukele wszczął śledztwo w sprawie El Faro w związku z podejrzeniami o pranie brudnych pieniędzy.

8 grudnia 2021 r. Departament Skarbu Stanów Zjednoczonych oskarżył Bukele o potajemne negocjacje z Marą Salvatruchą i gangiem 18th Street w celu obniżenia liczby morderstw w kraju. Departament nałożył sankcje na Ozyrisa Lunę Mezę, wiceministra sprawiedliwości i bezpieczeństwa publicznego, oraz Carlosa Marroquína Chicę, przewodniczącego Jednostki Odbudowy Tkanki Społecznej, zarzucając im wielokrotne negocjacje z gangami. Bukele odrzucił oskarżenia, stwierdzając, że Stany Zjednoczone dążą do "absolutnego podporządkowania" Salwadoru zamiast współpracy.


2022–23 Rozprawienie się z gangami


26 marca 2022 r. w Salwadorze odnotowano 62 morderstwa popełnione w ciągu jednego dnia, co było najbardziej krwawym dniem w historii Salwadoru w ciągu 30 lat od zakończenia wojny domowej.

Większość morderstw została popełniona przez MS-13 i 18th Street Gang. Następnego dnia Zgromadzenie Ustawodawcze przegłosowało uchwalenie artykułu 29 konstytucji Salwadoru, ogłaszającego 30-dniowy stan wyjątkowy, zwany "Régimen de Excepción" ("Stan Wyjątkowy"), który zawiesił niektóre konstytucyjne swobody obywatelskie i zmobilizował wojsko do dzielnic kontrolowanych przez gangi przestępcze w kraju.


Według policji krajowej do 11 stycznia 2024 r., czyli 655 dni po ogłoszeniu stanu wyjątkowego, aresztowano ponad 75 100 domniemanych członków gangów, których Bukele i policja określają mianem "terrorystów".



W przemówieniu do 1450 nowo wyszkolonych żołnierzy Bukele zagroził, że nie pozwoli uwięzionym członkom gangu jeść, jeśli członkowie gangu poza więzieniem nadal będą popełniać przestępstwa. 

W tym samym przemówieniu Bukele skrytykował społeczność międzynarodową, w szczególności organizacje pozarządowe zajmujące się prawami człowieka, za to, że "nic nie powiedziały, kiedy ci zbrodniarze zabili dziesiątki salwadorskich mężczyzn i kobiet, ale zwrócili na siebie uwagę, gdy zaczęliśmy ich aresztować, mówiąc, że naruszamy ich prawa", dodając, że organizacje pozarządowe są "przeciwko prawom człowieka".


Stwierdził również, że organizacje pozarządowe "potrzebują, abyśmy [Salwador] nadal mieli problemy, aby mogli nadal zarabiać swoje tłuste pensje". Bukele ostrzegł również salwadorskich rodziców, aby trzymali swoje dzieci z dala od angażowania się w gangi, ponieważ doprowadziłoby to do "więzienia lub śmierci".

23 kwietnia 2022 r. Bukele wyraził chęć przedłużenia stanu wyjątkowego o kolejne 30 dni, stwierdzając, że spotkał się z Radą Ministrów, aby złożyć petycję do Zgromadzenia Ustawodawczego o głosowanie za takim przedłużeniem. 

Następnego dnia 67 z 84 deputowanych Zgromadzenia Ustawodawczego głosowało za przedłużeniem stanu wyjątkowego o kolejne 30 dni. W sumie Zgromadzenie Ustawodawcze siedemnaście razy przedłużało stan wyjątkowy o 30 dni. 

Według sondażu przeprowadzonego przez CIESCA pod koniec maja 2022 r. 90,13 proc. Salwadorczyków aprobowało stan wyjątkowy i środki podjęte przez rząd przeciwko gangom, podczas gdy tylko 7,10 proc. nie aprobowało.

Liz Throssell, rzeczniczka Biura Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka (OHCHR), nazwała działania policji i wojska "niepotrzebnym i nadmiernym użyciem siły". Na początku maja 2022 r. organizacja Human Rights Watch stwierdziła, że istnieje "coraz więcej dowodów" i "wiarygodnych zarzutów", że władze Salwadoru dopuszczają się naruszeń praw człowieka, takich jak arbitralne aresztowania, wymuszone zaginięcia i zgony w areszcie policyjnym przez cały okres obowiązywania stanu wyjątkowego.

Na początku czerwca 2022 r. Amnesty International stwierdziła, że rząd dopuścił się "masowych naruszeń praw człowieka", w tym tortur, wobec osób uwięzionych i stwierdziła, że 2 procent populacji kraju zostało uwięzionych, a w areszcie zmarło 18 osób. 

Grupy, które opowiadają się za wolnością prasy, były "zaalarmowane", gdy Zgromadzenie Ustawodawcze zezwoliło na kary więzienia od 10 do 15 lat dla mediów, które rozpowszechniają wiadomości od gangów.




28 czerwca 2022 r. trzech policjantów Krajowej Policji Cywilnej zostało zabitych przez członków gangu MS-13 w strzelaninie w Santa Ana. Bukele opisał strzelaninę jako "zasadzkę" na policję, a trzech zabitych oficerów nazwał bohaterami. Na konferencji prasowej Bukele przysiągł zintensyfikować represje wobec gangów, stwierdzając:

 "To, co nadchodzi [członków gangu] jest znacznie większe i drogo zapłacą za odebranie życia tym trzem [policjantom]". W odpowiedzi na zagraniczną krytykę dotyczącą represji, Bukele stwierdził: "Niech narzekają, ile chcą [...] Będziemy bronić naszych ludzi i zapewnimy, że życie tych agentów nie pójdzie na marne". 

Podobnie 13 lipca 2022 r. 10 członków gangu zaatakowało grupę żołnierzy w Nueva Concepción, z których jeden został śmiertelnie ranny i zmarł w szpitalu wojskowym. Bukele również opisał incydent jako "zasadzkę" i nakazał wywieszenie flagi narodowej do połowy masztu na trzy dni.

W lipcu 2022 roku Bukele ogłosił budowę nowego więzienia, które będzie w stanie pomieścić 40 000 więźniów, co czyni je jednym z największych więzień na świecie. 

Więzienie, znane jako Terrorism Confinement Center (CECOT) i zlokalizowane w Tecoluca, zostało otwarte 31 stycznia 2023 r. Bukele wraz ze swoim Gabinetem Bezpieczeństwa podarował więzieniu cele karne, fabryki na warsztaty, kontrolę dostępu ze skanerem całego ciała i skanerem paczek. Więzienie jest obsługiwane przez 250 policjantów, 600 żołnierzy i zajmuje 410 akrów ziemi.



3 listopada 2022 r. wiceminister sprawiedliwości Osiris Luna Meza ogłosił, że rząd rozpocznie niszczenie nagrobków należących do członków gangów, aby nie stały się "sanktuariami", stwierdzając, że "terroryści nie będą już w stanie »gloryfikować« pamięci zmarłych przestępców".

Pomimo zniszczenia nagrobków, rząd oświadczył, że ciała pozostaną nienaruszone i nie zostaną naruszone. 


Bukele porównał usuwanie nagrobków członków gangów do denazyfikacji w okupowanych przez aliantów Niemczech, stwierdzając, że polityka rządu jest wymierzona tylko w nagrobki, które wspominają o przynależności do gangu i porównując to do usuwania i zakazywania swastyk w Niemczech po II wojnie światowej.

Politycy w całej Ameryce Łacińskiej – w krajach takich jak Chile, Kolumbia, Kostaryka, Gwatemala, Honduras, Ekwador i Peru – wdrożyli lub wezwali do wdrożenia polityki bezpieczeństwa podobnej do tej, którą wdrożył Bukele.







"porównał usuwanie nagrobków członków gangów do denazyfikacji w okupowanych przez aliantów Niemczech"





Skąd my to znamy??


Ja nie potrzebuję tłumaczenia, dlaczego Polacy po wojnie likwidowali poniemieckie cmentarze, usuwali nagrobki, jest to dla mnie jasne i zrozumiałe.

To była właśnie forma denazyfikacji, to była reakcja na bestialskie mordy jakich Niemcy dopuścili się w Polsce w czasie wojny.

Ale na proniemieckich forach typu Wolne Forum Gdańsk albo na "cmentarnych" fanpejdżach na fb, roi się od "oburzonych"co wyzywają i plują na powojenne pokolenia Polaków, a użalają się nad niemieckimi porzuconymi pochówkami.


Dzisiaj cała plejada samozwańczych naprawiaczy porządkuje i odtwarza poniemieckie cmentarze - można by zapytać - dlaczego wyręczacie Niemców ? Dlaczego sami Niemcy nie dbają o te zachowane pochówki?? Dlaczego tu nie przyjeżdżają i nie grabią liści, dlaczego nie zapalają zniczy?

Prawdopodobna odpowiedź na te pytania już została zapisana na tym blogu...








"Mieszkańcy Salwadoru się obudzili i ty też możesz". Bukele krzyczał do prawicowego tłumu na spotkaniu CPAC w USA 22 lutego 2024 r. Zauważając, że przestępczość i zażywanie narkotyków rosną na ulicach amerykańskich miast, wezwał konserwatystów do "powstania i odzyskania kraju".



Ty też możesz się obudzić.


Szukaj prawdy w faktach, a nie w mediach.

czwartek, 8 lutego 2024

Dziennik Reck-Malleczewena

 



"Wolałbym jednak, gdyby [...] protest wyrażał się tworzeniem się sieci partyzanckiej niż opowiadaniem mniej lub bardziej błyskotliwych dowcipów, w których odzwierciedla się cała nasza nędza, tchórzostwo, nasz letarg, ta bez reszty udana kastracja [...] narodu, jakiej dokonują naziści". To również czas "powszechnego ogłupiania"


 
kabareciarzom i wierszokletom polecam te słowa sobie przemyśleć....








przedruk






Ukazuje się dziennik Reck-Malleczewena, kronikarza spodlenia narodu niemieckiego


08.02.2024





Friedrich Reck-Malleczewen był niemieckim lekarzem, pisarzem, dziennikarzem i krytykiem teatralnym. "Czuł rodzaj kronikarskiego obowiązku opisania tego, co określał spodleniem narodu niemieckiego" - mówi PAP redaktorka książki Elżbieta Brzozowska. Jego "Dziennik lat trwogi" trafi wkrótce do księgarń.




"Jako uważny obserwator życia politycznego i zmian zachodzących w jego rodakach, Reck-Malleczewen najwyraźniej czuł rodzaj kronikarskiego obowiązku opisania tego, co określał spodleniem narodu niemieckiego, zbrodni rządzących i odpowiedzialności wszystkich, którzy nawet nie należąc do NSDAP sprzyjali i wspomagali działania narodowych socjalistów, czerpiąc z tego nieraz niemałe korzyści" - powiedziała PAP redaktor prowadząca książki Elżbieta Brzozowska z Państwowego Instytutu Wydawniczego.



Friedrich Reck-Malleczewen (1884-1945) pisał "Dziennik lat trwogi" od maja 1936 do października 1944 r. Prowadził go niezłomnie, mając pełną świadomość grożącego niebezpieczeństwa. Już w 1937 r. zanotował, że u pisarza i krytyka Theodora Haeckera, zapewne wskutek denucjacji, zjawili się funkcjonariusze gestapo, szukając podobnego dziennika, prowadzonego przez tego katolickiego filozofa. Mimo tej przestrogi, Reck zapisał: "Chcąc nie chcąc, zamykam na to uszy; pragnę nadal spokojnie zapisywać te kartki, które kiedyś wniosą wkład w historię kultury nazizmu. Dlatego co noc, zachowując nieustannie czujność wobec obserwatorów i ciągle zmieniając miejsca pobytu, ukrywam głęboko w lesie i w polach to, co kiedyś ujrzy światło dzienne".



Reck-Malleczewen - jak zaznaczyła redaktorka - był "głęboko zatroskany i – mówiąc językiem biblijnym - przejęty do nerek poczynaniami rządzących, ale też uległością swoich rodaków, oportunizmem lub wyrachowaniem, które sprawiały, że nawet osoby, których inteligencję trudno kwestionować, służyły nazistom swoimi talentami, zasobami finansowymi i pozycją we własnym środowisku". 

"Patrzy przy tym z perspektywy dłuższej niż kilka czy kilkanaście lat, dostrzega, że gra idzie o najwyższą stawkę – o samą duszę narodu. Wieszcząc - już w 1937 roku - nadejście wojny, nie opowiada się za pokojem za wszelką cenę, surowo ocenia +politykę wiecznych ustępstw+. Przejawia jednak zakorzenioną w wierze nadzieję, że +męka i wyznaczony nam z dawien dawna los naszego skromnego frontu są ceną za ponowne odrodzenie się rozumu i że w tym znaku nie możemy oczekiwać niczego dla resztek naszego maltretowanego i udręczonego istnienia biologicznego prócz pełni sensu w godzinie naszej śmierci+" - powiedziała redaktorka książki, dodając, że "to poczucie będzie zresztą u niego narastało. Śledząc losy członków grupy Białej Róży, wyraził w 1943 r. nadzieję, że to rodzeństwo Schollów będzie kiedyś wielkim wyrzutem sumienia i gruntem przyszłego odrodzenia Niemców".

Pisarz opisuje kraj, w którym propaganda jest wszechobecna i dysponuje nowym językiem, co jest dla niego wyjątkowo dotkliwe. Elżbieta Brzozowska przypomniała, że był to czas głośnych procesów politycznych, nasilających się represji wobec już nawet nie politycznych oponentów, ale zwykłuch śmiertelników pozwalających sobie na żarty z reżimu. 

Reck skomentował to gorzko: "Wolałbym jednak, gdyby niemiecki protest wyrażał się tworzeniem się sieci partyzanckiej niż opowiadaniem mniej lub bardziej błyskotliwych dowcipów, w których odzwierciedla się cała nasza nędza, tchórzostwo, nasz letarg, ta bez reszty udana kastracja niemieckiego narodu, jakiej dokonują naziści". To również czas "powszechnego ogłupiania", czego doświadczają w wielkiej skali niemieckie kobiety, oraz donosicielstwa - sam Reck został dwukrotnie zadenuncjowany przez tę samą osobę.

Z dziennika wyłania się przede wszystkim obraz rzeczywistości, w której podobni Reckowi myślący krytycznie ludzie czują się samotni i wyobcowani. Cytuje in extenso list, jaki otrzymał od pewnego znajomego kapitana lotnictwa, który tak pisał o wojnie z Polską: "Niesamowite doświadczenie wyniesione z wojny z Polską, jak postępuje się z ludźmi i narodami, które chcą być zawsze naszymi wrogami. Polacy bronili się oczywiście z walecznością godną podziwu. Mimo to zniszczyliśmy ich bez litości, z zimną krwią. Myślę, że nie czuliśmy też do nich nienawiści, przynajmniej dzisiaj, do tego zupełnie złamanego, pozbawionego formy narodu prymitywów". Reck skomentował to tak: "Czy napisał to bandyta, przestępca, który umknął przed wymiarem sprawiedliwości? Nie, napisał to ktoś, kto w cywilu jest dobrym i absolutnie spokojnym młodym człowiekiem o błyszczących, niebieskich oczach i zawsze chłopięco brzmiącym śmiechu i kto pochodzi z dobrej mieszczańskiej, reńskiej rodziny z określonymi tradycjami i ambicjami kulturalnymi". "W takim społeczeństwie Reck-Malleczewen nie potrafił się odnaleźć" - wskazała Elżbieta Brzozowska.

"Reck był bystrym, krytycznym i obdarzonym dobrą pamięcią obserwatorem rzeczywistości, świadczą o tym analizy działań prowadzonych od początku lat 30. oraz liczne wiadomości, niejako z wewnętrznego kręgu, pozyskane dzięki ustosunkowanym znajomym. 

Poza licznymi odnotowywanymi skrupulatnie dowodami zbrodniczości systemu (w wymiarze krajowym, a potem również międzynarodowym), najbardziej uderzające jest to, jak trafnie i przenikliwie diagnozuje poczucie duchowej próżni, to zmieniające zwykłych ludzi w żądny krwi motłoch upajające poczucie przynależności do tych, którzy są panami świata. Jako człowiek o głębokiej duchowej konstytucji w tym upatruje najgłębszą, bo nie odrobienia na froncie bitewnym, skazę, ranę, która pokutować będzie przez lata" - powiedziała.

Autor dziennika był doskonale wykształcony; to erudyta o szerokich horyzontach i rozległych znajomościach. "To człowiek +z towarzystwa+, kochający muzykę, sztukę w ogóle, namiętny czytelnik literatury i filozofii. Jego styl jest staranny, właściwy osobom, które wykształciły zdolność jasnego formułowania myśli, dar wyciągania wniosków i kojarzenia bieżących obserwacji ze znajomością historii. Można odnieść wręcz wrażenie, że powściąga swoje pióro, by nie przydawać literackości temu, co ma być zapisem lat grozy i hańby" - podkreśliła Brzozowska. 

Zastrzegła , że temperament nie pozwala mu jednak prowadzić tylko suchej kroniki. "Mamy więc do czynienia z całymi akapitami pisanymi ewidentnie w stanie wielkiego wzburzenia, i ostrze krytyki kieruje nie tylko w dyktatora i jego najbliższych, ale i uwielbiające go tłumy" – powiedziała redaktorka.


Przesłaniem zapisków jest - jak wskazała redaktorka - "głębokie przekonanie, że tym, co nawet w najgorszych czasach stanowić może oparcie jest niepodległość myślenia, niezłomność ducha". "Nie bez powodu przywołuje maksymę Cogi non potest quisquis mori scit… Kto potrafi umrzeć, tego nie można pokonać" - dodała. "Reck-Malleczewen wie, że na tej ziemi losy wojny są zmienne, w 1944 r. patrząc na niebo, widzi amerykańską eskadrę lotniczą i z przekonaniem pisze o przyszłym sądzie dla niemieckich zbrodniarzy, ale jego myślenie sięga dalej, on sam staje się – może trzeba użyć nawet tego słowa: prorokiem, do którego warto i trzeba wracać, gdy pisze: +Skarżę się na sposób myślenia, niedostrzeganie właściwych problemów, bezmyślne i tak wygodne zamykanie oczu na wielki kryzys panujący w tych czasach! Biada narodowi, który w tych latach nie słyszał tętentu zbliżającej się apokalipsy, biada temu, który pod wschodzącym przerażająco słońcem szatana nie nauczył się wierzyć w Boga+" - powiedziała.

Dziennik kończy się, kiedy pisarz został aresztowany za podkopywanie morale armii niemieckiej. Wypuszczony, został ponownie aresztowany w grudniu 1944 r. za krytykę inflacji. Zmarł w obozie w Dachau w niewyjaśnionych okolicznościach około stycznia-lutego 1945 r.



"Dziennik lat trwogi. Świadectwo wewnętrznej emigracji" 

Friedricha Reck-Malleczewena w tłumaczeniu Urszuli Poprawskiej ukaże się 19 lutego nakładem PIW 

środa, 10 stycznia 2024

Niemcy, a Ukraina

 



Gunnar Beck, 
poseł do Parlamentu Europejskiego z ramienia partii Alternatywa dla Niemiec (AfD)



Polityk ubolewał nad faktem, że niemiecki rząd jest "całkowicie zaangażowany we wspieranie Ukrainy", podczas gdy jego obywatele borykają się z trudnościami gospodarczymi.



"Nie pytajcie mnie, dlaczego nie zgadzam się z tą polityką, ale jest to po prostu opis faktów" – powiedział Beck.

 "Myślę, że niemieckiemu rządowi brakuje sprawności umysłowej. Oznacza to, że jeśli zdecydują się na taką politykę, będzie im znacznie trudniej zmienić kierunek niż jakiemukolwiek innemu rządowi. Myślę, że musimy powiedzieć, że widzimy to samo tutaj. Niemcy są zaangażowani, zdecydowali się zaangażować we wspieranie Ukrainy. Podejmują ogromny wysiłek propagandowy, aby to uzasadnić. (...) Nie sądzę, aby niemiecki rząd zmienił to stanowisko, chyba że podejście USA do wspierania Ukrainy, a także podejście UE ulegną zasadniczej zmianie.






Przywódca Alternatywy dla Niemiec Tony Chrupally powiedział:

"Jesteśmy tu, by zbudować nową Europę"; "dom z wielkim ogrodem, gdzie będą mogły bawić się dzieci, ale i z murem, za którym pozostaną wszyscy nieproszeni".


"Taka Europa będzie bezpiecznym miejscem" - powiedział.

a także: "Wojna na Ukrainie nie jest naszą wojną, potrzebujemy dyplomacji".

"Ukraina nie może wygrać tej wojny, musimy ją zatrzymać. Dziś Niemcy ponoszą jej konsekwencje" - dodał.



Nikomu zdolności umysłowych nie brakuje. 


Oni po prostu kłamią.


To niemcy stoją za wojną na Ukrainie, to jest w ich interesie.

 

Tak właśnie działa Wędrująca Cywilizacja Śmierci co opisałem na tym blogu.


Dlaczego rozwój – rozprzestrzenianie się - tego, co nazywamy cywilizacją przebiegało liniowo (w okresie kilku tysięcy lat) w przestrzeni, a nie skokowo?


Mówiąc to mam na myśli to, że za najstarszą cywilizację uznaje się starożytny Egipt, niektórzy wymieniają też Sumer, po czym cywilizacja ta traci na rzecz nowej cywilizacji, która pokazuje się na terenie Grecji, potem Rzym, Francja, Niemcy – i tu następuje rozejście się na minimum dwie gałęzie – Anglia i potem USA. Zaś ostatnie ośrodki cywilizacji: Anglia i niemcy w różnej konfiguracji walczą obecnie o prymat na świecie z USA.

Dlaczego w ogóle upadają cywilizacje?

Dlaczego kiedy upada cywilizacja, to jej poprzednia wersja nie wraca na arenę, tylko powstaje nowa, jeszcze bardziej oddalona geograficznie od tej pierwszej cywilizacji?

Zupełnie jakby cywilizacja była jakimś żywym organizmem, który kroczy poprzez tysiąclecia i pożera krainy na swej drodze, wypluwa je i idzie dalej...


Dlaczego oliwa płynie tylko w jednym kierunku, zaś kierunek wschodni jest zaniedbany?


Grecy, Rzymianie służyli jedynie jako mięso armatnie, pojazd transportowy, zaś siłą sprawczą, która ten pojazd napędzała i dawała mu kierunek to była zupełnie inna obca struktura.

Struktura zarządzająca, kontrolująca, kreująca.

Cywilizacja Śmierci przemieszcza się liniowo, cały czas postępując w stronę Polski, po drodze pożera, konsumuje inne krainy - skutecznie przemieniając ich mieszkańców w posłuszne sobie maszyny do zabijania...

Obecnie jej nosicielem w Europie są Niemcy. 
To z Niemiec wyszły dwie ostatnie krwawe wojny światowe i to Niemcy są beneficjentami jej działań.



I teraz właśnie ta "cywilizacja" konsumuje Ukrainę, zamieniając jej obywateli w mięso armatnie.

W ciągu 30 lat systemowo i skutecznie nastawiono Ukraińców przeciwko Rosji - prowodyrami zaś są wtajemniczeni w PRAWDĘ.

A PRAWDA jest taka, że życie na Ziemi powstało z inicjatywy inteligentnych/ej istoty - tu na blogu nazywam ją umownie Stwórcą, a ostatnio - Janem.

Janem z Kolna.


Tym wtajemniczonym półprawdę wyjawili - i udowodnili pokazując rozszabrowaną przez tysiąclecia technologią Stwórcy - tak, niemieccy prowodyrzy.

Półprawdę, bo fakt, że to Polska jest początkiem świata i że w Polsce znajdowal się tzw. Raj - to przed nimi zataili - jak uważam.

Ci pewnie wierzą, że cuda technologiczne leżą gdzieś na Syberii w mitycznej Tartarii, a żeby się do nich dobrać, muszą pokonać "głupich ruskich" co o tym nawet nie wiedzą...


Ukraińcy są trzebieni i Rosjanie też, żeby "przyszłym pokoleniom było łatwiej" ich opanować.


Siły zbrojne Ukrainy "niczym planowana przez UE armia europejska"


Walczące z inwazją Rosji siły zbrojne Ukrainy, wspierane przez koalicję państw zachodnich, są w rzeczywistości niczym planowana bezskutecznie dekadami przez władze Unii Europejskiej wspólna europejska armia - zauważa lizboński portal Observador


oni nie mieli zamiaru walczyć z Rosją swoją armią - oni mieli zamiar walczyć z Rosją rękami Polaków, Ukraińców i innych, których dałoby się skołować.


To samo miało być na Białorusi, Polska zaś czeka w kolejce, bo tu działa już niemiecka 5 kolumna i jej celem w pierwszym kroku  rozpad państwa...

Niemcy finansują, kosztem własnych obywateli - ale także poprzez struktury UE - wojnę Ukrainy z Rosją, to Niemcy są jej przyczynkiem.

Niemieccy obywatele  służyli jedynie jako mięso armatnie, pojazd transportowy, 





Raport Instytutu Gospodarki Światowej w Kilonii "Ukraine Support Tracker" pokazuje ilość pomocy wojskowej, gospodarczej i humanitarnej udzielonej Ukrainie przez kraje zachodnie (nie wszyscy są wymienieni)



To Niemcy wymogli uwolnienie swojego ukraińskiego polityka z rosyjskiego więzienia.
To Niemcy leczą na swój koszt różnych rosyjskich "opozycjonistów".
To Niemcy biorą udział w różnych "rozmowach pokojowych", gdzie robią wszystko, by zyskać czas na dozbrojenie się Ukrainy.
To Niemcy nadal nie podpisali z Polską traktatu pokojowego po II Wojnie Światowej i nadal nie zgadzają się na uregulowanie spraw granicznych.


To Niemcy tworzą ferment takimi artykułami, jak np. ten opisany w linku poniżej - i inne opisane na blogu - gdzie lansują różne tezy o rozpadzie granic.





Dlaczego "eksperci" uwzględnili czynnik islamski we Francji, a kompletnie go pominęli w przypadku Niemiec? Bo powyższa ekspertyza jest formą manipulacji.

Właśnie po tym pominięciu wpływów islamskich w niemczech, możemy rozpoznać autorów tego "opracowania" - to niemcy.

całe to opracowanie jest wyssane z brudnego palca i skierowane przeciwko Polakom, ma służyć urobieniu opinii w Polsce. Tak naprawdę ukazuje terytorialne roszczenia Niemiec w Europie.


I tak dalej i tak dalej...


Oczywiście Amerykanie też mają swoje interesy w tej wojnie.

Ja piszę o bezpośrednim zagrożeniu dla Polski, a takie stanowią Niemcy w Europie.


W PiS i w środowisku Gazety Polskiej odzywają się głosy, że mamy do czynienia z niemiecką agenturą. W zasadzie codziennie - od jesieni zeszłego roku - padają takie twierdzenia.


13 lat temu byłem jednym z niewielu, którzy ostrzegali o negatywnych wpływach niemieckich w Polsce, a zapewne jedynym, który poświęcił temu tematowi obszerne opracowanie.



Trzeba się przygotować na to, że Ukraina upadnie w ciągu najbliższych 2 lat - czy to kogoś przeraża, czy nie, tuszowanie rzeczywistości tej rzeczywistości nie zmieni.


Niezależnie od tego, trzeba Polski pilnować i jej obecnych granic na zachodzie i północy, bo rewizjonizm niemiecki podnosi łeb.



P.S. 


13.01.2024 


Centrum Studiów Niemieckich i Europejskich im. Willy'ego Brandta i stowarzyszenie Konferencja Ambasadorów RP wzywają do rozliczeń za domaganie się od Niemiec zadośćuczynienia za zbrodnie II wojny światowej - informuje w mediach społecznościowych poseł PiS Radosław Fogiel. 

Chodzi o plan, który ma rzekomo poprawić relacje polsko-niemieckie. Tyle że, jeśli zajrzymy w jego szczegóły, to wychodzi na to, że autorzy chcą wyrzucić uzasadnione roszczenia względem Polski do kosza.

W drugim z "filarów" autorzy planu piszą, że raport o stratach wojennych "nie może pozostać źródłem wiedzy o tym tragicznym rozdziale historii polsko-niemieckiej. Co zaproponowano w zamian? Grant naukowy. I uwaga... ma być on finansowany ze środków Instytutu Strat Wojennych a w jego zakres ma wejść m.in. "zakres i wysokość świadczeń ze strony niemieckiej, jakie otrzymała Polska w zakresie tzw. reparacji poczdamskich" - w tym także mienia nazistów, które pozostawili w zniszczonym przez siebie kraju!


"Treść tego dokumentu jest szokująca nawet jak na standardy tych zaprzańców (...) Polscy podatnicy mają sfinansować raport na temat „prywatnego niemieckiego mienia przejętego przez Polskę"

– komentuje w mediach społecznościowych poseł PiS Paweł Jabłoński.

Polityk apeluje, aby dobrze zapamiętać nazwy organizacji odpowiedzialnych za przygotowanie planu.

Jak wskazuje, dążą one "nie tylko do tego, aby nasz kraj nie dostał zadośćuczynienia należnego nam za wymordowanie 6 mln ludzi, zniszczenie tysięcy miast i wsi, zrabowanie majątku państwowego i prywatnego – ale BY POLSKA ZAPŁACIŁA ZA ROZLICZENIE SIĘ Z NIEMCAMI z tego, co okupanci pozostawili w Polsce".




Póki co, Koalicja 13 grudnia zaczyna szarpać państwo i z tym musimy sobie poradzić w pierwszym kroku.






Prawym Okiem: Rosyjski publicysta o PRL (maciejsynak.blogspot.com)


Prawym Okiem: Rozprzestrzenianie się cywilizacji (maciejsynak.blogspot.com)

Prawym Okiem: Geert Wilders - prawica Holandii (maciejsynak.blogspot.com)

Prawym Okiem: Geopolityczni eksperci ułożyli prawdopodobną mapę Europy 2035 roku. (maciejsynak.blogspot.com)

Prawym Okiem: Geopolityczni eksperci ułożyli prawdopodobną mapę Europy 2035 roku - MOJA wersja... (maciejsynak.blogspot.com)

Prawym Okiem: Brakująca mapa (maciejsynak.blogspot.com)

Prawym Okiem: Armia europejska - A nie mówiłem? (15) (maciejsynak.blogspot.com)


Prawym Okiem: " zamachem stanu w Polsce, którego inicjatorem są Niemcy" (maciejsynak.blogspot.com)

Niebywały plan na relacje polsko-niemieckie. Chcą rozliczenia za to, co zostawili w Polsce naziści | Niezalezna.pl

Prawym Okiem: Nie boją się łamać prawo, bo... tu mają być Niemcy? (maciejsynak.blogspot.com)