Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą demontaż państwa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą demontaż państwa. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 3 grudnia 2024

eko? -- TERRORYŚCI

 



Bardzo ciekawy blisko dwu godzinny wywiad, polecam szczególnie od momentu:


 1:20:00 







Dlaczego w telewizji nadają seriale, teleturnieje, lgtb, a o tych rzeczach nikt nie mówi??

To są ważne rzeczy.


Dlaczego redaktorów to nie interesuje?

Wiemy.





www.youtube.com/watch?v=sISoCiN1bSk







wtorek, 22 października 2024

W ciągu zaledwie 2 lat Tusk zadłuży Polskę na ponad 400 mld zł





przedruk






Zbigniew Kuźmiuk: W ciągu zaledwie 2 lat rządzenia ekipa Tuska zadłuży Polskę na ponad 400 mld zł


21.10.2024 13:11

Rząd premiera Tuska funkcjonuje zaledwie 10 miesięcy, ale jest już prawie pewne, że do końca 2025 roku dług publiczny naszego kraju wzrośnie o ponad 10 proc. PKB, co oznacza w warunkach roku 2025, że powiększy się on o ponad 400 mld zł.




Gigantyczny deficyt budżetowy

Przypomnijmy, że na ten rok rządząca koalicja Platformy, Ruchu Hołowni, PSL-u i Lewicy przegłosowała budżet na 2024 rok z deficytem sięgającym 184 mld zł, natomiast na 2025 rok zaproponowała budżet z deficytem jeszcze większym, bliskim 290 mld zł. W tym roku, po upływie 9 miesięcy, rząd Tuska zrealizował deficyt w wysokości aż 107 mld zł i wszystko wskazuje na to, że do końca roku ten deficyt sięgnie wspomnianych 184 mld zł, zwłaszcza że jak ogłosił niedawno minister Domański, nie uda się zrealizować dochodów budżetowych i będą one niższe od tych planowanych o przynajmniej 41 mld zł.


Gwałtowny wzrost długu publicznego

Konsekwencją takiego gwałtownego wzrostu deficytu budżetowego w latach 2024–2025 będzie gwałtowny wzrost długu publicznego, który liczony metodą unijną (ESA2010) wzrośnie z 49,6 proc. PKB na koniec 2023 roku do 59,8 proc. PKB na koniec 2025 roku, a więc o ponad 10 proc. PKB. Tak gwałtowne pogorszenie stanu finansów publicznych dokonuje się w sytuacji, kiedy polska gospodarka po pandemii covidu, a następnie gwałtownym wzroście cen surowców energetycznych, wywołanych agresją Rosji na Ukrainę, jednak „odbiła” i odnotowujemy wyraźny wzrost gospodarczy.

Przypomnijmy, że jeszcze w 2023 roku w związku z procesem obniżania inflacji przez bank centralny mieliśmy do czynienia z wyraźnym spowolnieniem gospodarczym, w I i II kwartale poprzedniego roku wystąpił nawet ujemny wzrost PKB i wyniósł odpowiednio -0,5 proc. i -0,8 proc., i dopiero druga połowa roku była pod tym względem lepsza, ostatecznie wzrost PKB w całym roku wyniósł tylko 0,2 proc. W tym roku wszystko wskazuje na to, że wzrost PKB wyniesie około 3 proc. PKB, a w następnym rząd optymistycznie prognozuje, że wyniesie on blisko 4 proc. (dokładnie 3,9 proc. PKB), ale niestety nie widać odzwierciedlenia tego wzrostu w dochodach budżetu państwa.

Załamanie dochodów budżetowych

Dodatkowo doszło do załamania dochodów budżetowych w tym roku i wszystko wskazuje na to, że minister finansów będzie zmuszony do nowelizacji budżetu na 2 miesiące przed końcem roku. Według danych zawartych w uzasadnieniu do budżetu na 2025 roku do wykonania planu dochodów na 2024 rok zabraknie około 28 mld zł dochodów podatkowych i ok. 13 mld zł dochodów niepodatkowych. Z zaprezentowanych w tym uzasadnieniu wyliczeń dochody z podatku VAT będą niższe o blisko 17 mld zł (miały wynieść ponad 316 mld zł, wyniosą zdaniem resortu ok. 299 mld zł), dochody z podatku CIT będą niższe o blisko 9 mld zł (miały wynieść ponad 70 mld zł, wyniosą niewiele ponad 61 mld zł), wreszcie dochody z podatku PIT będą o 3 mld zł niższe niż planowane (miały wynieść ponad 109 mld zł, wyniosą niewiele ponad 106 mld zł). Niższe niż planowane, jak już wspomniałem, będą także dochody o charakterze niepodatkowym, i to aż o 13 mld zł, i wszystko wskazuje na to, że chodzi o niższe wpłaty dywidend przez spółki Skarbu Państwa, a także niższe niż planowane wpływy ze sprzedaży pozwoleń na emisję CO2 (minister wyjaśnia, że ze względu na spadek cen pozwoleń na emisję CO2 na rynku europejskim wpływy z tego tytułu będą niższe o ok. 8 mld zł od tych planowanych).

Może być jeszcze gorzej

A może być jeszcze gorzej, bo po 9 miesiącach wykonano 460 mld zł dochodów budżetowych, a więc średnio w każdym miesiącu wpływało do budżetu ok. 51 mld zł, a do końca roku już po obniżeniu o 41 mld zł powinno wpłynąć jeszcze ponad 180 mld zł, a więc co najmniej po 60 mld zł miesięcznie. Wprawdzie w końcówce roku dochody budżetowe z reguły są trochę wyższe, ale nie ma żadnych merytorycznych przesłanek, żeby były wyższe niż do tej pory średnio o 10 mld zł miesięcznie. Może się więc okazać, że do wykonania tegorocznych dochodów zabraknie nie 41 mld zł, ale znacznie więcej, być może 60–70 mld zł, a to będzie oznaczało sytuację zupełnie dramatyczną, bo przypomnijmy, że deficyt budżetowy w tym roku nie może być wyższy niż 184 mld zł.

Wszystko więc wskazuje na to, że ekipa Donalda Tuska zadłuży nas w ciągu pierwszych 2 lat rządzenia na ponad 400 mld zł i to w sytuacji, kiedy nasza gospodarka nie doświadcza żadnych „szoków” zewnętrznych. Wzrost gospodarczy jest przyzwoity, w następnym roku ma sięgnąć blisko 4 proc. PKB, niestety nie przekłada się to na wzrost dochodów budżetowych, ale to zjawisko jest niestety charakterystyczne dla rządów Platformy, bowiem podobnie było także w latach 2008–2015.



Autor: Zbigniew Kuźmiuk,kor.
Źródło: Z. Kuźmiuk blog











Zbigniew Kuźmiuk: W ciągu zaledwie 2 lat rządzenia ekipa Tuska zadłuży Polskę na ponad 400 mld zł



czwartek, 17 października 2024

Słowa, słowa, słowa....






Niestety, dla mnie tekst pana Pereiry brzmi jak kpina z zawiedzionych nadziei Polaków, szczególnie, że tak się wyrażę - ostatnia zwrotka...

Nie nazywa faktów po imieniu, tylko operuje poetyckimi porównaniami (serduszkowej zabawy), które w ogóle nie obrazują stanu zapaści służby zdrowia, zapaści państwa.

Jeżeli publicyści będą tak lekko i z humorem pisać o poważnych zagrożeniach dla państwa, to te zagrożenia zostaną przez ludzi zignorowane, bo przecież skoro sobie żarty dziennikarze robią, to widocznie nic złego się nie dzieje....

Stronnictwo rządzące nie boi się pana prezydenta, gdyby się bali to by nie robili tego, co robią.

Od 10 miesięcy nikt realnie nie postawił tamy nielegalnym działaniom ludzi łamiących prawo.

Słowa nie zatrzymają ich działań.



A są tylko słowa.


Słowa, słowa, słowa....



To wszystko wygląda jak scenariusz.





przedruk





Samuel Pereira: Reakcja na orędzie Prezydenta pokazuje jak bardzo się boją

16.10.2024 20:47

Oj zepsuło uśmiechniętą rocznicę koalicji 13. grudnia to dzisiejsze wystąpienie prezydenta Andrzeja Dudy w Sejmie. I nie chodzi nawet o to, że merytorycznie wypunktował niespełnione obietnice, stan gospodarki po niecałym roku rządów, zablokowane, bądź zamrożone inwestycje, ale głównie o to, że konkretnymi faktami, które podał wypowiedziami, czy też cytatami jak np. przywołanymi słowami byłych ambasadorów przeciwko ochronie polskiej granicy, którzy wzywali polskich funkcjonariuszy na granicy do nieposłuszeństwa Polsce kiedy rozpoczęła się rosyjsko-białorusko operacja na polskiej granicy.


Tymi niepodważalnymi faktami właśnie przebił balon propagandowy tej całej serduszkowej zabawy naszym krajem. I nie o sam symbol chodzi, bo symbole, takie jak np. serduszko w kampanii mają prawo funkcjonować w przestrzeni publicznej, w końcu żyjemy w świecie obrazkowym, ale nie one powinny stanowić podstawowej treści polityki czy prowadzonych działań, bo później kończy się jak widać. Nie można wszystkiego sprowadzać do komunałów i emocji, a już na pewno nie wtedy, kiedy zapowiada się Polakom spełnienie konkretnych zobowiązań, które później okazują się właśnie pustą, jak te serduszka obietnicą. 


Oni się boją

To, co prezydent mówił o sferze bezpieczeństwa, gospodarki, inwestycji, ale też o sprawach zagranicznych pokazuje jak poważne są wyzwania, przed którymi stoi dziś Polska, a jak bardzo są one przez obecną władze ignorowane. Stąd ten ogromny dyskomfort, ta reakcja na dzisiejsze wystąpienie prezydenta, której symbolem była nieudolna próba polemiki ze strony premiera, mimo iż artykuł 140. polskiej konstytucji takiej debaty przy orędziu prezydenta zabrania.


To co się dzieje wokół prezydenta od roku i ta dzisiejsza reakcja na jego orędzie pokazuje jak bardzo oni się boją, jak bardzo im (znowu, jak w latach 2008-2010) prezydent przeszkadza. To odliczanie czasu do końca prezydentury - co słusznie zwrócił uwagę Andrzej Duda jest objawem wielkiej pychy - tylko potwierdza, że ten rząd cały czas marzy o jeszcze większej władzy i to całkowicie poza wymaganą w konstytucji kontrolą. Dziś prezydenta to jeden z bardzo istotnych bezpieczników blokujących autorytarne, nazwijmy rzeczy po imieniu zapędy tej władzy. To właśnie dlatego prezydent, co widzieliśmy dzisiaj jest bardzo ważnym elementem bezpieczeństwa całego naszego systemu.


Prezydent blokuje autorytarne zapędy

Szczególnie teraz, w czasach "demokracji walczącej" okazuje się jak ważną Andrzej Duda pełni funkcję w erze negowania nawet samego istnienia Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego, Krajowej Rady Sądownictwa, Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, po tym jak zostały przejęte media publiczne i prokuratura. Dlatego też od początku są negowane nawet te oczywiste konstytucyjne prerogatywy prezydenta w sprawach zagranicznych, ale i te zapisane ustawowo, jak np. przy zmianie kierownictwa Prokuratury Krajowej, co widzimy na naszych oczach.
 

Wystąpienie prezydenta mogło przyprawić wielu o entuzjazm, ale warto pamiętać, że Andrzej Duda jest teraz, ale rzeczywiście wcale nie jest pewne, że konserwatywny prezydent blokujący autorytarne zapędy liberałów będzie z nami po wyborach prezydenckich 2025 roku i dlatego jesteśmy w bardzo ważnym okresie, gdzie możemy się do nich przygotować. Tak, żeby nie okazało się, że ci, którym państwo polskie leży na sercu - obudzą się po wyborach prezydenckich w szoku i sytuacji bez wyjścia. Czego oczywiście naszemu ukochanemu krajowi nie życzę.




Autor: Samuel Pereira
Źródło: tysol.pl
Data: 16.10.2024 20:47




------------



Twórca Kanału Zero nie wytrzymał. "Absolutnie nie do zniesienia"
Dodano: wczoraj 13:01



Krzysztof Stanowski gorzko podsumował polską politykę. Opublikował wywód o przyzwoleniu na kłamstwa.





Wybory prezydenckie odbędą się wiosną 2025 r. W nowym sondażu SW Research dla rp.pl zapytano ankietowanych, kto byłby najlepszym bezpartyjnym kandydatem PiS na prezydenta? Wśród zaproponowanych nazwisk znaleźli się: Tomasz Adamek, Marek Magierowski, gen. Roman Polko, Jacek Siewiera, Krzysztof Stanowski oraz prof. Andrzej Zybertowicz. Aż 66,5 proc. uczestników badania nie potrafiło wskazać żadnego z wymienionych kandydatów, wybierając odpowiedź "nie mam zdania". Najwięcej (8,5 proc.) wskazań uzyskał założyciel Kanału Zero. Wskazało go najwięcej respondentów w wieku 18-24 (10,8 proc.) i 25-34 (15 proc.).

Sam Krzysztof Stanowski już kilka miesięcy temu zapowiedział, że weźmie udział w wyścigu o fotel prezydenta Polski, jednak nie zależy mu na wygranej, a jedynie na samej rywalizacji. Teraz dziennikarz opublikował na platformie X gorzką refleksję na temat stanu polskiej polityki.
Stanowski załamany kłamstwami polityków. "Frajerstwem jest przejmować się prawdomównością"

Krzysztof Stanowski w długim wpisie ubolewa nad przyzwoleniem na kłamstwa polityków. Jak podkreśla, dotyczy to każdej strony sceny politycznej w naszym kraju.

"W polityce się kłamie. OK, nie jesteśmy dziećmi, więc o tym wiemy. Ale stężenie kłamstw jest aktualnie absolutnie nie do zniesienia. Wszyscy, bez względu na stronę sporu, kłamią. Kłamstwo przestało być wstydliwe, osoba złapana na kłamstwie nie musi się tłumaczyć, po prostu następnym razem postara się skłamać lepiej – tak, żeby nikt się nie zorientował. A zresztą – jeśli się zorientują znowu, to co z tego? Kłamstwo nie psuje reputacji, nawet nałogowe kłamanie już nie odbiera wiarygodności. Jeśli permanentnie kłamiesz, nie jesteś skompromitowany, tylko waleczny, zawzięty i konsekwentny. Kto kłamie non-stop, ten wzbudza podziw swoją niezłomnością" – pisze twórca Kanału Zero.

"Kiedyś problemem było, jeśli mówiłeś co innego niż rok wcześniej. Dzisiaj nie jest problemem, jeśli mówisz co innego niż dzień wcześniej. Możesz mieć inne zdanie na ten sam temat zależnie od tego, kto cię pyta – i nikogo to nie dziwi i nie rusza. Doszliśmy do momentu, że jednak frajerstwem jest przejmować się prawdomównością, bo ona ogranicza, a kłamstwo nie ogranicza. A stawka jest wyższa niż jakaś tam prawdomówność, więc fani, wyznawcy, wielbiciele wybaczą, mało tego: oni kibicują, aby dobrze, dobitnie okłamać, żeby tamtym w pięty poszło" – zaznacza dziennikarz.

"Nic już nie kompromituje "swojego" polityka, wszystko kompromituje "obcego". Nie ma grzeszków i grzechów, których nie zignorujemy, gdy ktoś walczy po tej samej stronie, jak i nie ma grzeszków i grzechów, które wybaczymy, jeśli ktoś walczy po drugiej. I absolutnie każdy jest w stanie sobie to wszystko zracjonalizować, że "tak trzeba", zawsze istnieje "wyższy cel" – dodaje.






tysol.pl/a129368-samuel-pereira-reakcja-na-oredzie-prezydenta-pokazuje-jak-bardzo-sie-boja

rozrywka.dorzeczy.pl/show-biznes/645373/stanowski-nie-wytrzymal-rozprawia-o-klamstwach-w-polityce.html





wtorek, 15 października 2024

Obozy




przedruki








Baza antyrakietowa w Redzikowie wkrótce rozpocznie pracę

KS 11.10.2024, 20:16 / aktualizacja: 20:52

W najbliższych tygodniach otworzymy bazę tarczy rakietowej w Redzikowie (woj. pomorskie) – poinformował w piątek minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski w Radiu Rebeliant.

"W najbliższych tygodniach otworzymy bazę tarczy rakietowej w Redzikowie koło Pucka. To ta baza, na którą umówiliśmy się ze Stanami Zjednoczonymi" – powiedział Sikorski.

Poinformował też, że wynegocjował, „aby rakiety mogły strącać także rosyjskie pociski lecące na Polskę, a nie tylko irańskie pociski lecące na Stany Zjednoczone”.

„Nasi oponenci oskarżali nas o to, że zniszczyliśmy projekt bazy, tymczasem ona już jest i za chwilę będzie uroczyście otwarta” – oświadczył szef MSZ.

W konkluzjach ze szczytu lipcowego NATO w Waszyngtonie zadeklarowano gotowość operacyjną bazy antyrakietowej w Redzikowie. Baza to element amerykańskiego European Phased Adaptive Approach (EPAA), który stanowi wkład USA w zintegrowany system obrony powietrznej i przeciwrakietowej NATO. Również w czasie lipcowego szczytu ówczesny sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg poinformował, że wchodząca w skład NATO-wskiej tarczy antyrakietowej baza w Redzikowie jest gotowa do rozpoczęcia misji.


------------



Pentagon bezradny. Tajemnicze drony nad bazami wojskowymi w USA

13.10.2024 11:14

Od kilku nocy nad Stanami Zjednoczonymi pojawiają się tajemnicze roje dronów, co wzbudza coraz większe obawy o bezpieczeństwo narodowe.
Pytania o tajemnicze drony

Drony poruszają się w pobliżu kluczowych obiektów wojskowych, co skłoniło do interwencji Pentagon i FBI. Największy niepokój wywołał incydent nad bazą w Langley w Wirginii, gdzie jeden z dronów, o długości sześciu metrów, poruszał się z prędkością ponad 160 km/h. Mimo spekulacji, że za działaniami mogą stać Rosja lub Chiny, amerykańskie służby nie wykluczają, że to sprawka hobbystów. Pentagon ma jednak związane ręce, ponieważ prawo zabrania zestrzeliwania dronów w pobliżu baz wojskowych, o ile nie stanowią bezpośredniego zagrożenia.
To nie pierwszy taki przypadek

To nie pierwszy taki przypadek. W ciągu ostatnich lat nad obiektami wojskowymi, w tym nad bazą Edwards w Kalifornii i obiektem nuklearnym w Nevadzie, kilkakrotnie zauważono niezidentyfikowane drony. Władze USA nadal próbują ustalić, kto stoi za tymi incydentami, co stało się również tematem rozmów w Białym Domu.

Ostatnie incydenty z dronami wywołały burzliwą dyskusję wśród amerykańskich polityków. W szczególności omawiane są obawy o bezpieczeństwo strategicznych obiektów, takich jak bazy wojskowe i infrastruktura nuklearna. Prezydent Joe Biden został poinformowany o całej sytuacji, natomiast Pentagon i FBI pracują nad odnalezieniem sprawców odpowiedzialnych za incydenty.


------------



Cezary Krysztopa zostanie jednorożcem

13.10.2024 19:08

O rany. Na środku czoła coś mi wyrosło. Czerwone, nabrzmiałe, bolesne. Szczerze mówiąc, dość paskudne.

Jako nastolatek miałem problemy z pryszczami, ale od tamtej pory minęło już sporo czasu i wydaje się, że po pięćdziesiątce mogłyby sobie już dać spokój. Ale nie. Musi wyrosnąć i to nie w jakimś miejscu, gdzie da się to ukryć, tylko na środku czoła.
Marzenie moich hejterów

No tak, próbowałem różnych metod, szczegółów większości Wam oszczędzę, ale smarowałem, polewałem i wyciskałem. Efekt jest tylko taki, że plama na czole zrobiła się jeszcze większa. Ktoś powie: „A weź, stary, po co Ty to w ogóle zaczepiasz, przyszło to i pójdzie” – niby racja, ale po pierwsze: obecność tej łaty na czole ma swoje konsekwencje w różnych aspektach mojego funkcjonowania, a po drugie: teraz jeszcze – nomen omen – większe.

W telewizji – wtedy, kiedy wypowiadam się online, bo w studiu mi zamalowują – wyglądam, jakbym miał wielki czerwony wyłącznik na środku czoła. Marzenie moich hejterów – przycisk do wyłączania lub uciszania Krysztopy. Cieszę się ich radością, ale skoro już mam jakiś włącznik, to wolałbym, żeby włączał mi umiejętność ignorowania niektórych telefonów albo przynajmniej sygnalizował miganiem od czasu do czasu „nie podchodzić”.

Na treningu będzie ubaw, koledzy zapewne będą pytali, dlaczego mam „target” na czole, może ktoś spróbuje nacisnąć, a na pewno będą usiłowali w niego trafić. Śmiechu będzie co nie miara, już zrywam boki. A za chwilę będę masował obolałe czoło.

Strach pójść z Chłopakami do sali zabaw, bo dzieciaki uznają mnie za element wyposażenia i zaczną celować we mnie rzutkami albo takimi plastikowymi piłeczkami. A w najlepszym razie wezmą mnie za animatora – klauna przebranego za kosmitę. O wizycie na basenie z gadżetami dla dzieci takimi jak „armatki wodne” nie wspomnę.

Wolę wierzyć w to, że kiełkuje mi róg

Być może, sądząc z rozmiarów tego czegoś, teraz hindusi uznają mnie za swojego, niesłusznie zakładając, że mam na czole tzw. tilakę czy pundrakę. Specjalną kropkę malowaną w ramach tradycji wanaśrama na czołach hinduskich kobiet jako znak męskiej opieki albo na czołach mężczyzn należących do niektórych sekt na znak oddania temu czy innemu hinduskiemu bóstwu.

Osobiście wolę wierzyć w to, że właśnie kiełkuje mi róg. Nie diabelski, rzecz jasna, taki róg jednorożca. I też nie takiego jednorożca, który jest dziś symbolem wtykania sobie różnych rzeczy przez różnych ludzi w różne miejsca, tylko takiego z Narnii. Szlachetnego Klejnotu, przyjaciela króla Tiriana.

No wiem, gęba nie ta, ale skoro w Narnii koń londyńskiego dorożkarza Franka – Truskawek, mógł zostać wolą Aslana pierwszym narnijskim pegazem, to może i ja nadałbym się na jednorożca? „Pójść w zupełnie inną orbitę, odseparować się od tego wszystkiego, od tego syfu, być dużym misiem”?

Może już jednak lepiej niczym nie będę tego smarował…


----------





"Jestem incognito w grupach Giertycha". Opublikowano screeny

14.10.2024 13:30

- Jestem incognito w trzech grupkach/czatach stworzonych w ramach Sieci Na Wybory przez Giertycha i powiem Wam, że to co tam się odbywa to jest jakieś szaleństwo - pisze na "X" znany bloger "Profesor Pingwin" publikujący również w Tygodniku Solidarność.


Każdy z jego koordynatorów (co najmniej kilku, ale jest ich chyba więcej) ogarnia po kilkadziesiąt (!) oddzielnych grupowych czatów, w których są zgrupowani ludzie (po kilkadziesiąt/set osób na jednym) zaprzęgnięci do promowania jego codziennych hashtagów. Czaty mają nadane numerki, jak w jakimś obozie pracy.

"Ogromna presja"

Presja jest tam ogromna, od rana jest jak na zmianie w fabryce: koordynator wrzuca grafikę z hashtagiem dnia i zaczyna się spamowanie oraz wzajemne podbijanie sobie zasięgów. Każdy ma się wykazywać i aktywnie spamować hashtagiem cały dzień, no i oczywiście podbijać posty największych guru Silnych Razem.

Dosłownie przed chwilą było pisane, że hashtag: "FujaraZiobro" słabo idzie i trzeba podbijać. Efekt? Już jest najpopularniejszy.


Machina propagandowa

Możemy sobie tu śmieszkować i wrzucać codziennie jakiś hashtag, żeby poddenerwować Giertycha, ale on stworzył taką machinę propagandową, że aż ciarki przechodzą: tak, on stworzył realne farmy trolli idące w tysiące osób.

Oczywiście już dawno powinien to zbadać i opisać jakiś dziennikarz, bo to potężne narzędzie do manipulowania opinią publiczną, ale nikt tematu nawet nie tknął, bo i po co się przemęczać.





----------



Burza w sieci po ujawnieniu informacji o powstaniu 49 Centrów Integracji Cudzoziemców w Polsce

13.10.2024 11:29

Na wniosek Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej w Polsce powstaje 49 Centrów Integracji Cudzoziemców (CIC) w całym kraju. Oficjalna informacja na ten temat została opublikowana na stronie internetowej Komisji Europejskiej. Informacja wywołała w sieci prawdziwą burzę.


- Nasz premier powiedział wczoraj w kontekście przyjęcia paktu migracyjnego, że Polska nie będzie implementowała rozwiązań, które mogą godzić w jej bezpieczeństwo.

Oczywiście w tym samym czasie jego rząd złożył wniosek o kasę do Komisji Europejskiej, na stworzenie 49 Centrów Integracji Cudzoziemców. Te "punkty kompleksowej obsługi" będą świadczyć standardowe usługi nowo przybyłym migrantom i będą służyć jako platformy współpracy między władzami lokalnymi, rządem i organizacjami pozarządowymi. W skrócie - będziecie utrzymywać imigrantów z własnych pieniędzy.

Ale jak pan premier Tusk coś mówi, to jest mur beton. Ja mu wierzę.
- pisze popularny profil Lemingopedia.


- Na konwencji Donalda Tuska mami swoją sektę podważeniem Paktu Migracyjnego, a w rzeczywistość buduje już w Polsce centra integracji dla armii inżynierów.

- komentuje polityk PiS, wcześniej Suwerennej Polski Marcin Warchoł.


- PO zdradza Polaków już jawnie tworząc Centra Integracji Cudzoziemców - czyli rozsadniki bandytyzmu i terroru w wykonaniu intruzów z Afryki, Bliskiego Wschodu i Kaukazu!

- pisze Witold Gadowski.


- Tusk zapowiedział strategię migracyjną "Odzyskać kontrolę, zapewnić bezpieczeństwo". Równolegle na Centra Integracji Cudzoziemców przeznaczą na początek 432 mln zł. Przykład do wyjaśnienia pojęcia dwulicowość. A ile za te pieniądze można np. zbudować przedszkoli.

- komentuje popularny na "X" Gutab.


- 432 miliony złotych na centra integracji dla imigrantów. Wycieczki, wizyty u lekarza, psycholog. W szpitalach brakuje soli fizjologicznej a państwo obcina emerytom czternastki. Piękne czasy nastały.

- pisze Ewelina Długołęcka.


Tusk zapowiedział "zawieszenie prawa do azylu". "Obrońcy praw człowieka" wściekli


- Jednym z elementów strategii migracyjnej będzie czasowe terytorialne zawieszenie prawa do azylu. Będę się domagał uznania w Europie dla tej decyzji

- oświadczył dziś premier Donald Tusk podczas sobotniej konwencji Koalicji Obywatelskiej, a przedstawiciele instytucji mieniących się "obrońcami praw człowieka", które "chłostały rząd PiS pod byle pretekstem, a jedną z linii ataku była kwestia reakcji na operację hybrydową prowadzoną przeciwko Polsce przez białoruskie, a prawdopodobnie również rosyjskie służby, unieśli się oburzeniem.


- Czasowe terytorialne zawieszenie prawa do azylu? Korzystając z okazji, że czasowo nie zawieszono jeszcze wolności słowa, napiszę: Panie Premierze Tusk stoi Pan po złej stronie muru. Decyzją rządu nie zawiesi Pan powszechnie obowiązujących w Polsce umów międzynarodowych. Za ten akt populizmu najwyższą cenę zapłacą najsłabsi.

- odpowiedziała na słowa Donalda Tuska dyrektor Amnesty International Polska Anna Błaszczak-Banasiak.


- Zawieszać to sobie Państwo mogą zasłony na oknach

- komentuje Agata Bzdyn, współpracująca jako prawnik z Europejskim Trybunale Praw Człowieka w latach 2012-2016, obecnie w sieci znana jako "Pani od praw człowieka"


- Tak, po pierwsze to jest niebezpieczne. Po drugie, wydaje się trudne do wykonania, bo przecież obowiązuje chociażby konwencja genewska [która określa prawo do ubiegania się o ochronę międzynarodową – przyp. red].

Jak rozumiem, ją też musimy wtedy zawiesić. Jest także całe spektrum prawa unijnego, który mówi o prawie do ubiegania się o ochronę międzynarodową czy o azyl. Bez zmiany tego prawa nie da się nic zrobić.

W końcu jest też polska konstytucja, która w artykule 56 gwarantuje prawo do ubiegania się o ochronę międzynarodową. Trudno sobie wyobrazić, by rząd działał wbrew konstytucji.

Nie znamy oczywiście szczegółów i tego, jak rząd chce to stosować, ale już sama zapowiedź jest niebezpieczna, niezgodna z konstytucją i dorobkiem prawa międzynarodowego, ze standardami poszanowania praw człowieka.

- mówi portalowi OKO Press Marcin Sośniak z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.


Pakt migracyjny. W Polsce powstają Centra Integracji Cudzoziemców

Jednocześnie w Polsce powstaje 49 Centrów Integracji Cudzoziemców (CIC) w całym kraju. Oficjalna informacja na ten temat została opublikowana na stronie internetowej Komisji Europejskiej.


Na wniosek Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej w Polsce powstaje 49 Centrów Integracji Cudzoziemców (CIC) w całym kraju. Te „punkty kompleksowej obsługi” będą świadczyć ustandaryzowane usługi dla nowo przybyłych migrantów i służyć jako platformy współpracy między władzami lokalnymi, rządem i organizacjami pozarządowymi. Centra są tworzone przez urzędy marszałkowskie we współpracy z innymi instytucjami zajmującymi się migrantami w poszczególnych miejscowościach. Partnerstwo wdrożeniowe na każdym obszarze musi obejmować urząd wojewódzki odpowiedzialny za legalizację pobytu migrantów i co najmniej jedną organizację pozarządową doświadczoną w pracy z co najmniej 5 grupami migrantów

– głosi dokument opublikowany przez KE. Wszystkie Centra Integracji Cudzoziemców mają obowiązek oferować poniższe usługi:Kursy języka polskiego na poziomach A1/A2
Punkty informacyjne i doradcze
Opieka psychologiczna dla dzieci
Wsparcie w zakresie legalizacji pobytu
Pomoc prawna w zakresie zatrudnienia i praw pracowniczych
Kursy adaptacyjne i orientacyjne
Zapobieganie przemocy domowej
Zapobieganie handlowi ludźmi
Szkolenia dla pracowników oświaty i administracji publicznej
Zarządzanie stroną internetową CIC i kontami w mediach społecznościowych.
Program kursów adaptacyjnych i orientacyjnych będzie ujednolicony w całym kraju i obejmie następujące bloki tematyczne: (1) Polska - podstawowe informacje, (2) Historia Polski, (3) Konstytucja RP - zasady konstytucyjne i inne kluczowe akty prawne, (4) Ustrój polityczny i administracyjny Rzeczypospolitej Polskiej, (5) Samorząd terytorialny w Rzeczypospolitej Polskiej, (6) Polskie dziedzictwo kulturowe, (7) Edukacja, (8) Zdrowie, (9) Gospodarka, (10) Społeczeństwo, (11) Aktywność społeczna.


Jak czytamy w dokumencie, cudzoziemcy mogą również korzystać z dodatkowych usług, takich jak kursy językowe na poziomach B1/B2, wsparcie psychologiczne dla dorosłych, wycieczki dla dzieci cudzoziemskich, kampanie informacyjne, tłumaczenia, zajęcia wyrównawcze dla dzieci czy wsparcie osobistego asystenta w urzędach, szkołach, placówkach medycznych itp. Cudzoziemcy mogą korzystać z ośrodków do czasu złożenia wniosku o zezwolenie na pobyt rezydenta długoterminowego UE, co wymaga znajomości języka polskiego na poziomie co najmniej B1.


Po tym czasie cudzoziemcy powinni być na tyle samowystarczalni, by mieć dostęp do usług na takich samych zasadach jak obywatele polscy. (...) Ośrodki są finansowane z Funduszu Azylu, Migracji i Integracji Komisji Europejskiej (AMIF), ale oczekuje się również, że będą poszukiwać innych źródeł finansowania, takich jak Europejski Fundusz Społeczny, rządowy fundusz pracy lub budżety lokalne

– głosi dokument opublikowany przez Komisję Europejską.


Obietnice Tuska

Powyższe informacje wychodzą na jaw w momencie, w którym premier Donald Tusk opowiada na kongresie PO, że w kontekście paktu migracyjnego polski rząd "nie będzie respektować ani implementować żadnych europejskich pomysłów, jeśli będziemy mieli pewność, że one godzą w nasze bezpieczeństwo". Zapowiedział również wdrażanie "strategii migracyjnej".


Jednym z elementów strategii migracyjnej będzie czasowe, terytorialne zawieszenie prawa do azylu; będę się domagał uznania w Europie dla tej decyzji

– mówił na dzisiejszym kongresie PO Tusk. Ponadto premier w ubiegłych miesiącach wielokrotnie zapowiadał, że Polska nie przyjmie dodatkowych migrantów z puli paktu migracyjnego. Jak słowa premiera mają się do działań podejmowanych przez jego rząd i tworzonych właśnie 49 nowych Centrów Integracji Cudzoziemców w całym kraju, każdy może ocenić sam.


Pakt migracyjny

W maju Parlament Europejski 322 głosami za, przy 266 głosach sprzeciwu i 31 wstrzymujących się przyjął pakt migracyjny – legalizujący de facto nielegalną dotychczas migrację – zgodnie z którym każdy przybywający Do Europy i ubiegający się o azyl cudzoziemiec będzie mógł go otrzymać.


Zwiększenie strumienia migrantów będzie miało poważne konsekwencje dla życia gospodarczego i społecznego państw Unii Europejskiej. Zarobią na tym przede wszystkim przemytnicy ludźmi, a stracą przedsiębiorcy, którzy poprzez podatki zostaną – jest to tylko kwestią czasu – obarczeni ponoszeniem kosztów utrzymania opieki socjalnej dla migrantów

– pisała Anna Wiejak z Instytutu Myśli Schumana na Tysol.pl.






14 października 2024

Prof. Żaryn ostro: Niewolnicy w Generalnym Gubernatorstwie. Tak chce nas „edukować” rząd Tuska

Polacy mają zostać sprowadzeni do roli pracowniczych niewolników w Generalnym Gubernatorstwie, z którego zasobów terytorialnych i gospodarczych będą korzystać duże zagraniczne podmioty. Ministerstwo edukacji skutecznie realizuje taką strategię. Mówił o tym w rozmowie z Łukaszem Karpielem w PCh24 TV prof. Jan Żaryn.

Profesor Żaryn zwrócił uwagę, że do władzy dostali się ludzie, który w części reprezentują margines polskiego społeczeństwa. Lewica chce w sposób drastyczny poszerzać swoje wpływy, próbując narzucać Polakom własne wyobrażenia, niezależnie od dominujących przekonań narodu.

– Mamy być przećwiczeni w kompleksie wobec Zachodu, w tym, że nie jesteśmy jakoby zdolni do tego, by własnymi siłami intelektualnymi stworzyć przestrzeń edukacyjną i naukową – powiedział.

– Pani Nowacka chce wyjść z marginesu społeczno-politycznego i namówić rodziców, by uznali, że ich wolność polega na oddaleniu swoich dzieci od Kościoła, który ma być rzekomo opresyjną instytucją – dodał.

– My mamy być wychowywani jako stado niewolników potrzebnych do pracy na rzecz podmiotów gospodarczych zainteresowanych polskim terytorium i zasobami gospodarczymi, ale już niekoniecznie polską kulturą i dziedzictwem – podkreślił historyk.

Prof. Żaryn wskazał też, że lewica, która przejęła dziś kontrolę nad polską edukacją, ma mentalność kolesiowską i postkomunistyczną, oddziedziczoną po Bierucie. Było to widoczne u Jaruzelskiego, Millera, Kwaśniewskiego, Rakowskiego, a polegało na tworzeniu zestawu narzędzi państwowych, które nie biorą pod uwagę interesu narodowego. Do tego dochodzi jeszcze drugi element, czyli naciski ze strony Unii Europejskiej. 

– Polsce przypisano rolę Generalnego Gubernatorstwa, społeczności, która nie ma wyrastać ponad poziom szkolnictwa zawodowego, po to, żebyśmy byli dostarczycielami siły roboczej – wskazał.

– Migranci się do tego nie nadali, bo są ludźmi, mówiąc delikatnie, niepracowitymi. Może uda się zatem z Polakami? Mam wrażenie, że chodzi tutaj o tak brutalny plan, że nie mieści się on nam w głowie – a jednak jest prawdziwy – dodał.

Poważnym problemem są ponadto europejskie programy grantowe, które mają Polaków „wychować w małpiej, konformistycznej pozycji ludzi, którzy obawiają się ustawy o mowie nienawiści”. – Możemy sobie myśleć, co chcemy, na przykład o homoseksualiście, ale na zewnątrz nie wolno mówić, że decyzja z lat 70. o wypisaniu tego z listy chorób medycznych była podyktowana ideologią, a nie jakimś postępem naukowym – wskazał.

Red. Łukasz Karpiel pytał też o brak lustracji w szkolnictwie wyższym oraz o przejmowanie komunistycznych wzorców z pokolenia na pokolenie.

– To jest kwestia lojalnościowa i mentalnościowa – odparł prof. Jan Żaryn i przytoczył casus profesora Mariana Grzybowskiego, wybitnego dermatologa, który wrócił do Polski z emigracji po II wojnie światowej. Został zatłuczony na śmierć, a jego następcą została pani Jabłońska z epizodem w NKWD w życiorysie. Zrobiła błyskawiczną karierę. Jabłońska przejęła szafę Grzybowskiego i jawiła się jako wybitna znawczyni dermatologii. Miała lawinę zdolnych uczniów. O tej sprawie książkę napisał Marek Wroński, ale kiedy to zrobił – całe grono naukowców stanęło po stronie Jabłońskiej.

– Nie dlatego, żeby pan Marek Wroński kłamał, tylko dlatego, że pani Jabłońska jest wybitnym dermatologiem. To była niechęć do zmierzenia się z prawdą – powiedział rozmówca Łukasza Karpiela.

Jak wskazał prof. Żaryn, podobne mechanizmy działają oczywiście w wielu innych dziedzinach, również w historii. Na przykład na Uniwersytecie Warszawskim również nie przeprowadzono lustracji, a tych, którzy o to apelowali, piętnowano jako wichrzycieli, którzy tworzą atmosferę nacisku. Profesor odwołał się do pojęcia „świadomej sklerozy” ukutego przez Tadeusza Rutkowskiego, która polega na tym, że na przykład do 1956 roku wyrzucało się i gnoiło prawdziwych naukowców, ale po roku 1956 jest już inaczej… tyle, że nikt nie chce się do tego przyznać i postanawia się po prostu to zamilczać, tak, żeby opinia publiczna nic o tym nie słyszała. – Wyuczona skleroza to obrona własnych haniebnych życiorysów, to zjawisko przenoszone z pokolenia na pokolenie – powiedział.

Więcej w nagraniu.







czwartek, 10 października 2024

Uzbrojenie obywateli


Po przedruku umieściłem jeszcze P.S. i wtedy komentarz.



przedruk




Ekoaktywiści na pasku obcych służb i porażający audyt w Polskim Związku Łowieckim – ujawnia prezes Naczelnej Rady Łowieckiej Marcin Możdżonek w Rymanowski Live



– Wynik audytu jest przerażający. Wiele osób zrobiło sobie dojną krowę z naszego zrzeszenia i wyciągało pieniądze na lewo i prawo – mówi prezes Naczelnej Rady Łowieckiej w Rymanowski Live.

Marcin Możdżonek przyznaje, że trwa to już od bardzo dawna. 

– Poszły pierwsze doniesienia do prokuratury i będą kolejne. Dla niektórych będzie niewesoło. Nie mogą spać spokojnie – zapowiada gość Bogdana Rymanowskiego. Dopytywany o te osoby, Możdżonek odpowiada, że niektóre są znane. Kto to taki? 

– Ludzie związani z ludźmi, którzy są teraz w rządzie są z tym powiązani – ujawnia prezes Naczelnej Rady Łowieckiej dodając, że „w pewnym sensie jest powiązany jeden z wiceministrów, z którym ostatnio była afera”. Czego dotyczyły nieprawidłowości i co to było za „dojenie” związku? 

– Zarządzanie spółkami, np. wydawniczymi, ośrodkami hodowli zwierzyny, organizacje eventów. Przykład: Jest gadżet, który można zamówić za 3 złote, to on jest zamawiany w innej firmie, z pośrednikiem, za 12 złotych – opisuje Marcin Możdżonek.


Pytany o ekoaktywistów, gość Rymanowski Live odpowiada: 

– Skoro ja zabijam zwierzęta i jestem „zabójcą”, to oni są mordercami na zlecenie. Dlaczego? 

– Płacą komuś za to, żeby ktoś to zrobił i umywają ręce – tłumaczy Możdżonek. Jego zdaniem „nie może być tak, że jedna grupa społeczna, bardzo głośno jest nadreprezentowana w resorcie klimatu i środowiska”. Prezes Naczelnej Rady Łowieckiej zaznacza również, że „niektóre z fundacji aktywistów są finansowane z pieniędzy z zachodu, ale też pieniędzmi ze wschodu”. 

– Jest prowadzone poważne dochodzenie. Jeszcze parę kwiatków wyjdzie i ktoś będzie musiał je zjeść – mówi Marcin Możdżonek. Służby rosyjskie, niemieckie? 

– Różne kierunki – komentuje gość Bogdana Rymanowskiego. Zdaniem Marcina Możdżonka, niektórzy aktywiści mają „zmącony umysł”, ponieważ „ktoś steruje nimi i ich stymuluje”. 

– Takie rzeczy mają miejsce. Takie sprawy są prowadzone. Wiem, że w przypadku co najmniej kilku organizacji – mówi Możdżonek zaznaczając, że nie są to informacje wyssane z palca.



Możdżonek o obowiązkowych badaniach dla myśliwych i współpracy z wiceministrem środowiska: Ręce nie mają już gdzie opaść. Koszt to 116 mln

– Wszyscy myśliwi mają badania psychiatryczne, psychologiczne, okulistyczne. Ja już 3 razy przechodziłem procedurę. Rozszerzenie pozwolenia na broń. Niektórym politykom może też by się przydało.

Psycholog i psychiatra by nie zaszkodził
– odpowiada prezes Naczelnej Rady Łowieckiej, pytany z kolei o pomysł resortu klimatu i środowiska, czyli obowiązkowe badania dla myśliwych. Jego zdaniem wiceminister Dorożała „nie raczył nawet sprawdzić”, jak to wygląda. 

– Jesteśmy otwarci na rozmowę, czy nie zrobić procedury weryfikacyjnej w jakimś wieku. Nie widzę w tym nic złego, tylko trzeba usiąść i porozmawiać w szerszym gremium – zaznacza Marcin Możdżonek i zapewnia, że jak będzie wola MSWiA – a to jest w zakresie tego resortu – to myśliwi usiądą do rozmów i ustalą szczegóły. Gość Rymanowski Live podnosi również inną kwestię – koszty badań. – 133 tys. ludzi. Mamy się badać raz na 5 lat.

Dlaczego tylko my, a nie inni posiadacze broni? Koszt takich badań dla nas to jakieś 116 mln złotych. Kto ten koszt poniesie? My mamy ponosić? Wykonujemy zadania ustawowe. Za każdy kilogram upolowanej zwierzyny muszę zapłacić – tłumaczy Marcin Możdżonek. Z drugiej strony dodaje: 

– Nie blokujmy niewydolnego systemu. Gość Bogdana Rymanowskiego podkreśla, że to wiceminister Dorożała nie chce rozmawiać z myśliwymi.

 – W ciągłym monologu słyszę o dialogu, którego nie ma. Wyszedł po godzinie spotkania, które trwało 8 godzin i powiedział, że formuła dialogu się wyczerpała. No, ręce nie mają gdzie opaść – komentuje Marcin Możdżonek. Myśliwy zapowiada: 

– Jeśli dalej się będzie nami pomiatało, to dla spokoju odwiesimy strzelbę na kołek i gwarantuję, że 2-3 tygodnie i rolnicy cegła po cegle wywiozą z Ministerstwa Klimatu i Środowiska. – Ile można dać sobie skakać po głowie? – pyta Możdżonek.

„Strzał czysty, dzik padł, zastrzyk energii i adrenaliny. Był smaczny”

Były siatkarz opisuje również swoje pierwsze polowanie. 

– Po zdaniu egzaminów, całej papierologii, poszedłem ze swoim opiekunem stażu przypilnować pola pszenicy. Zaczęło się ściemniać, zaczęły wychodzić dziki. Strzał czysty, dzik padł, zastrzyk energii i adrenaliny. Był smaczny – opowiada Marcin Możdżonek i zaznacza, że jego rodzina w zasadzie żywi się wyłącznie mięsem upolowanym przez niego. Nie korzystają z mięsa kupionego w sklepie. 

– Połowę życie spędzałem u dziadków na wsi. Jestem z wykształceniem rolnikiem, żeby móc prowadzić gospodarstwo. Pokazali mi, na czym to wszystko polega. Znam wszystkie związki przyczynowo-skutkowe. Produkty ze wsi mają zupełnie inny smak, zapach, jakość, niż to, co można kupić w sklepie. Unikam jak ognia – mówi gość Bogdana Rymanowskiego. 

– Tak, zabijam zwierzęta. Skoro powiedzieliśmy, że zajmiemy planetę, będziemy nią rządzić, rozpychać się łokciami, więc musimy wziąć odpowiedzialność i to regulować – uważa myśliwy. Jego zdaniem „nie możemy zostawić natury w samopas”, bo natura może by sobie poradziła, ale człowiek niekoniecznie.

Udział dzieci w polowaniach? Możdżonek: Przepis niekonstytucyjny, bo nie pozwala nam wychowywać dzieci wedle naszego przekonania

– Nie wziąłem synów na polowanie, bo nie mogę. Ale efekty strzałów widzą, bo przywożę do domu. Chciałbym zmienić przepisy – mówi prezes Naczelnej Rady Łowieckiej. Jego zdaniem nie jest to barbarzyńskie. 

Przepis niekonstytucyjny, bo nie pozwala nam wychowywać dzieci wedle naszego przekonania. Jestem tu jak najbardziej za wolnością – zaznacza Marcin Możdżonek i dodaje, że to jest jeden z postulatów z PZŁ – żeby zmienić przepisy i w tej sprawie i żeby „rodzice mogli wychowywać dzieci, jak chcą”. 


Zdaniem gościa Rymanowski Live, politycy, którzy wprowadzili ten zakaz, teraz żałują. – Rozmawiałem z politykami, ministrami. Powiedzieli, że to był krok w złą stronę – mówi Możdżonek.


Cała rozmowa na kanale Rymanowski Live:


------------


P.S. 

11 października 2024


W temacie...

Czyli jak "obrońcy drzew" pluli na leśników tak teraz (od jakiego czasu?) pluje się na tych, co mają broń...

Zwracam uwagę na emocjonalny wpis tego pana i fantazyjne zawijasy słowne, emocje zasłaniają rzeczywistość, po to one są tu umieszczone...




tekst edytowalny

Daniel Petryczkiewicz

Problem z oceną przez społeczeństwo skali zawłaszczenia terenu przez jakąś wysoko uprzywilejowaną grupę polega na celowym rozdrobnieniu tego zawłaszczenia. Na szczęście tutaj w sukurs przychodzi technologia (czasem się przydaje do dobrych celów) oraz ludzie ktrzy potrafią się nią posłużyć a także dostarczyć dane do jej zasilenia. To co oglądacie to skala zawłaszczenia przestrzeni przez MYŚLIWYCH. Sam obserwowałem ambony jak wieże strażnicze obozów wojennych ustawione jedna obok drugiej wzdłuż rezerwatów, parków narodowych, użytków ekologicznych. Ustawione tak, aby żadne zwierzę wchodzące lub wychodzące z rezerwatu się nie prześlizgnęło. Tak jak w więzieniu, obozie jenieckim albo kolonii skazańców. Na tych ambonach - „bohaterowie” z wąsem i fuzjami. Często już ledwo widzący albo po paru głębszych - ale są. Czuwają. Bo żądza krwi i kasy musi być zaspokojona. Popędy to nie jest coś co trzeba trzymać na smyczy. Popędy panów ze strzelbami, bogiem w sercu i tradycją w głowie MUSZĄ BYĆ ZASPOKOJONE!
Nie dajmy sobie zabrać przestrzeni którą jest naszą wspólną. Wskaźnik infrastruktury turystycznej do myśliwskiej w Polsce jest jak 1:100. Nie mówię, że mamy wszystko zabudować wiatami turystycznymi albo broń Bobrze wieżami widokowymi - ale warto znać skalę. Skalę uwłaszczenia wysoko uprzywilejowanej grupy na reszcie społeczeństwa.
Myślistwo potrzbuje zmian. I chce tego także społeczeństwo. Ja wspieram wszystkie działania które robi w tym zakresie minister Mikołaj Dorożała choć uważam że są one nawet za mało zakrojone - ale rozumiem potrzebę pewnych kompromisów. Możecie wesprzeć to moje wsparcie - po prostu podając dalej ten wypis. Komentując. Lajkując.


i jeszcze... z fb 







Preppers Poland


Kolejne dni przynoszą coraz dziwniejsze pomysły na „zwiększenie bezpieczeństwa” Obywateli. Czy naprawdę chcemy żyć w społeczeństwie, w którym wolność zostaje ograniczona w imię rzekomego bezpieczeństwa?

Echa manifestu komunistycznego NSZZ Policji, który domaga się zdelegalizowania broni czarnoprochowej, wciąż nie milkną, a media już podgrzewają atmosferę. Tym razem organizują nagonkę na praworządnych Obywateli noszących noże.

Ustalmy coś istotnego: przestępcy nie przestrzegają prawa. Wprowadzenie nowych zakazów uderzy jedynie w tych, którzy starają się żyć zgodnie z przepisami. Ograniczenia nie zlikwidują przestępczości; wręcz przeciwnie – mogą ją zwiększyć.

Idealnym przykładem jest zamach na prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza. Jego zabójca nie martwił się, czy może wnieść nóż na Finał WOŚP. Przestępcy ignorują przepisy, dlatego wprowadzenie kolejnych zakazów nie uczyni nas bezpieczniejszymi.

Kraje, które wprowadziły surowe zakazy i ograniczenia dotyczące noży, takie jak Wielka Brytania czy Niemcy, wciąż zmagają się z falą przestępstw z ich użyciem. Mimo restrykcji, liczba takich przestępstw wciąż rośnie!

Zamiast rozwiązywać problemy, zakazy co najwyżej zmuszają przestępców do poszukiwania innych narzędzi zbrodni. Zamachowiec zignoruje zakaz, a gangster przerzuci się na inne niebezpieczne narzędzie. Czego wtedy jeszcze zabronią?

Zamiast mądrze podchodzić do kwestii przestępczości, wprowadzane są kolejne restrykcje, które ograniczają nasze prawa. Tworzy to niebezpieczny precedens, w którym bezpieczeństwo staje się pretekstem do naruszania naszej wolności. Możemy się tylko zastanawiać, czy lepszym rozwiązaniem nie byłoby wprowadzenie stanu wyjątkowego i godziny policyjnej – wtedy na pewno byłoby jeszcze bezpieczniej, prawda? O to chodzi?

Przestępcy i tak będą sięgać po nielegalne narzędzia, niezależnie od przepisów. Dlatego apelujemy: zachowajmy rozsądek i nie dajmy się wciągnąć w spiralę strachu i bezsensownych zakazów.

Media, strasząc nożami, które wielu z nas nosi na co dzień jako praktyczne narzędzie lub element bezpieczeństwa, kreują niepotrzebną i niesprawiedliwą narrację. Noszenie noża nie czyni nikogo przestępcą – dla wielu z nas to po prostu element codziennego życia.

Musimy sprzeciwić się tej retoryce. Przestępcy nie przestaną popełniać przestępstw tylko dlatego, że zakazano im kolejnego narzędzia. Takie zakazy nie utrudnią im życia. Potrzebujemy mądrych rozwiązań, które naprawdę będą walczyć z przestępczością, a nie z prawami i wolnościami Obywateli.
W wolnym społeczeństwie ci, którzy naruszają prawo, powinni być pociągani do odpowiedzialności, a nie Obywatele. Wolność jest zbyt cenna, by pozwolić na jej ograniczanie w imię pozornego bezpieczeństwa.


Media straszyły ruską agenturą i co?

I nic!

Nikt nic sobie z tego nie robił. 

Armia była coraz mniejsza, a i posterunki policji były likwidowane - w jakim celu skoro jakoby jest zagrożenie ze wschodu???

Teraz media straszą nożami i bronią czarnoprochową, a skąd się biorą osoby "irracjonalne" to my już wiemy.

Lata 50te wracają!!!


-------------




"Dlaczego tylko my, a nie inni posiadacze broni?"



Bo od kogoś muszą zacząć. 

Najpierw będą męczyć myśliwych, potem resztę.


Właściciele broni czarnoprochowej mogą skutecznie strzelać z tej broni i to jest teraz powód, by ten rodzaj broni objąć zakazem albo uprawnieniami.


I jaki wysyp wypadków od razu  w tych mediach, no... tylko grudzień 2023 się zaczął i nowa władza i patrz:

Według policyjnych związkowców broń czarnoprochowa jest tak samo niebezpieczna jak współczesna broń palna. Ich zdaniem takiej broni w rękach Polaków może być już pół miliona i jest coraz więcej incydentów z jej udziałem. Podają pięć przypadków, w tym zabicie dwóch policjantów w grudniu 2023 roku we Wrocławiu i postrzelenie innego mundurowego w lipcu bieżącego roku w Bolesławcu.


Czy jak jaki człowiek będzie posiadał pozwolenie na broń czarnoprochową i będzie chciał z tej broni kogoś - tfu tfu - zabić, to takie pozwolenie - posiadanie takiego "papieru" - sprawi, że odstąpi od swojego zamiaru?

Hę?



lipiec 2024 - Gazeta Prawna:

w Bolesławcu, na Dolnym Śląsku, doszło do incydentu, podczas którego policjant został ranny. Zgodnie z informacjami podanymi przez Komendę Główną Policji, funkcjonariusze zostali wezwani do agresywnego mężczyzny demolującego mieszkanie. W trakcie interwencji z zamkniętego pomieszczenia padł strzał, raniąc jednego z policjantów. Napastnik później popełnił samobójstwo.



Tymczasem mnożą się agresywni mężczyźni, których policja musi ścigać i pomagać im się ogarnąć...


dziś - Trójmiasto.pl:
Był agresywny, w dodatku w kolejce SKM wymachiwał bronią, czym wywołał ogromny strach wśród współpasażerów. 36-latka po ok. dwóch godzinach od zdarzenia zatrzymała policja. Ze względu na irracjonalne zachowanie został przewieziony na badania.

Zatrzymany posiadał broń pneumatyczną!
Może to był jeden z tych sfrustrowanych cyklistów z Gdańska, co tak krzyczą na ludzi, że im na ścieżce rowerowej przystanęli...? Kto wie....



kwiecień 2024 - za hej.mielec.pl:

Policjanci z Mielca interweniowali dzisiaj rano w rejonie Placu AK, w ścisłym centrum Mielca. Dostali zgłoszenie o mężczyźnie z dużym nożem, który miałby być agresywny.

Dosyć szybko funkcjonariuszom udało się odnaleźć i obezwładnić agresora. To dobrze znany mieleckim policjantom mieszkaniec jednej z pobliskich ulic. Był pijany i faktycznie miał przy sobie spory nóż.

Na szczęście nie zdołał nikogo zaatakować i zranić, interwencja policji okazała się skuteczna.



 z dużym nożem... no tak, musieli jechać to sprawdzić!

Redaktorzy nie podają żadnych szczegołów, czy nóż był okazany przechodniom.

Zauważmy:

który miałby być agresywny - więc nie wiadomo nawet, czy był agresywny!
Był pijany 
i faktycznie miał przy sobie spory nóż


Może jakiś złośliwy kolega zawiadomił policje?? Kto wie....?

Skoro faktycznie miał , to może Coś się nie zgadzało w zawiadomieniu??
Ile było tego czegoś?


Całe szczęście, że nic nie słychać o masowym wysypie "nożowników", ani "nożyczkowników"!
Może zeszli do podziemia??


Przypominam, że co roku na polskich drogach w wypadkach ginie ok. 2000 osób i policja nie żąda specjalnych uprawnień na posiadanie samochodu, choć.... choć pan Morawiecki bardzo krzyczy, że piraci drogowi to som mordercy i tak trzeba ich traktować.


Co za koincydencja...


Prawdziwa kumulacja przypadkowych zdarzeń i obudzonych po tylu latach funkcjonariuszy!

I nawet pan prezydent powiedział kilka tygodni temu, że on jest z tym rządem.



Co za kumulacja przypadków!!

I to za tej władzy właśnie, a wcześniej też się przecież zdarzały wypadki, tylko wtedy nikt nie krzyczał, że 

Policja apeluje o pilne zmiany, przymierza się już do nich MSWiA


O pilne zmiany ! Rozumiesz człowieku?
Co za emocje....

Emocje?

35 lat Polski poLudowej i nagle wszyscy doznali olśnienia!

Jak na rozkaz!
Jak jeden mąż!

Właśnie teraz na jesieni tego roku!
W trzecim roku wojny na Ukrainie!

I  jak   s k r u p u l a t n i e  . . . ej, zaraz.....








Emocje??
Skrupulatnie?




Obecny rząd i prezydent i nie tylko oni - twierdzą, że żyjemy w czasach zagrożenia wojną ze wschodu.


I  w tych właśnie czasach, czasach zagrożenia realnego jak nigdy dotąd przez ostatnie 35 lat -  wymyślają powody, żeby ludziom utrudnić posiadanie chociażby broni czarnoprochowej, broni myśliwskiej, długich noży i kto wie, czego jeszcze...



Tak się społeczeństwo przygotowuje do obrony?

Tak się robi?


Zaraz mi się przypomina, że po 1990 roku schrony i Obrona Cywilna "poszły w odstawkę" jako "przeżytek komuny", a mimo to media całe 35 lat alarmowały, że grozi nam ruska agentura - o dziwo, pomimo owego domniemanego zagrożenia armia robiła się coraz mniejsza i mniejsza...

Dopiero rząd PiSu dramatycznie zwiększył nakłady na wojskowość (ale dopiero w 2022?), no i powstała Obrona Terytorialna..


To jest zagrożenie ze wschodu, czy nie ma???



Faktory wpływające na wskaźnik posiadania broni w UE:

Prawo i regulacje, kultura, obrona osobista, dostępność i cena, postawy społeczne i polityczne, historia [u nas komuniści systemowo rozbroili społeczeństwo po wojnie, by ułatwić sobie działanie, w tym odebrano ludziom wiele broni myśliwskiej - MS] oraz egzekwowanie prawa.

Te różnice wynikają z wielu czynników, takich jak prawo i regulacje, kultura i tradycja, obrona osobista i bezpieczeństwo, dostępność i cena broni, społeczne i polityczne postawy, a także historia i doświadczenia danego kraju.



kraje UE - wskaźnik posiadania broni (wskaźnik_pb) na 100 mieszkańców - styczeń 2024:
(szczegółowe wartości podaję na końcu posta)



Popatrzmy na Rumunię, którą dzięki stronie Gandeste często przywołuję na łamach bloga.

Rumunia --- ma wskaźnik_pb 2,6
Polska ------ ma wskaźnik_pb 2,5

Rumunia jest niemal na tym samym poziomie co Polska, a jest to kraj, który chyba najbardziej  ucierpiał na zmianach po 1990 roku.

Kraj biedny, wydrenowany z majątku narodowego, o dużej imigracji za pracą, a za wszystkim tym stoi prawdopodobnie byłe Securitate... i tego pilnuje?

I Polska - ma niemal ten sam wskaźnik_pb, a nawet gorszy.

Czyli u nas jest podobnie? 

No tak to jakby wynika z faktów, pokazywanych min. na tym blogu..




Patrząc na takie kraje jak Finlandia - ok. 6 mln mieszkańców... wskaźnik ma na poziomie 32 - Finowie posiadają "w domu" ponad 12 razy więcej broni niż my!

Co za uzbrojone społeczeństwo! 

Czy nawet - Malta - mikroskopijny kraj w Europie - 0,6 miliona obywateli (Gdańsk, Gdynia i Sopot to ok. 0,9 mln mieszkańców), wskaźnik na poziomie 28 - około 11 razy więcej niż w całej Polsce!! 


CYPR, Luksemburg, Słowenia, nawet Estonia - wszystkie one mają większy współczynnik posiadania broni niż Polska, kraj blisko 40 milionowy. Każdy z nich.





To nie jest tak, że te kraje są uzbrojone - TO MY JESTEŚMY ROZBROJENI !




My jesteśmy jako społeczeństwo totalnie rozbrojeni, dosłownie - BEZBRONNI jak dzieci (do których nawet baba z telewizora mówi jak do dzieci...) - i to systemowo, od czasów powojennych.


A w kraju sąsiednim jest wojna!

Na Ukrainie w 2022 roku masowo udostępniano broń cywilom i teraz jest tam mnóstwo niezarejestrowanej broni palnej, w tym karabiny maszynowe - w rękach "zwykłych" obywateli i grup przestępczych!

Co będzie po wojnie???



Oto recepta policji na bezpieczeństwo Polaków (za rp.pl):

„Niewątpliwie dla zapewnienia bezpieczeństwa mieszkańców Polski konieczne jest reglamentowanie dostępu do broni czarnoprochowej” – pisze w petycji do Sejmu zarząd główny Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Policjantów.



Dla bezpieczeństwa Polaków, czy żeby służbom wszelakim ułatwić robotę?


gazetaprawna.pl:

„Rozmawiałem z komendantem głównym insp. Markiem Boroniem, że najwyższy czas tym tematem się zająć, bo to nie jest pierwszy przypadek postrzelenia policjantów z broni czarnoprochowej” – podkreślił Siemoniak. Dodał również: „Być może trzeba będzie jakiś nowych regulacji ograniczających czy zakazujących. Ale też sobie powiedzieliśmy, że nie róbmy tego w emocjach, bo to łatwo jest, żebym teraz zapowiedział ostre działania. Jestem przekonany, że te kwestie trzeba zasadniczo uporządkować, bo nie może być tak, że policjanci są narażeni na tego rodzaju sytuacje”.


Czyli jednak chodzi o zdrowie i życie policjantów.



Ja nie mówię, ale.... no wiesz. To są rzeczy NIEPRZEWIDYWALNE.

Przestępca posiada często broń nielegalnie, więc co?
Jak nie ma pozwolenia, to na pewno nie ma broni??

To są rzeczy NIEPRZEWIDYWALNE.

Bycie narażonym na takie sytuacje, to jest właśnie robota policji.

Na tym polega bycie policjantem.

Tak jak górnik jest narażony na zasypanie w kopalni, projektant i inżynier jest narażony na zawalenie się budowli, strażak jest narażony na eksplozję gazu, żołnierz jest narażony na ugodzenie kulą, tak policjant jest narażony na obcowanie z przestępcami.


Każdy podejmuje ryzyko zawodowe.

I od tego jest policja, by łapać przestępców, a nie inżynier.




Przestępcy uzbrojeni w nóż raczej odstąpią od obywatela uzbrojonego w broń palną.

Czy nie?

Jeśli nie, to znaczy, że policja i tak jest zagrożona od przestępcy, nawet z nożem.

To dlaczego nie zostawić ludziom broni, by mogli odstraszyć złoczyńców, żeby zwiększyć swoje szanse w razie napaści?






Przypominam, że jesteśmy krajem o relatywnie niskiej przestępczości, stosunkowo bezpiecznym.



za Policja.pl:

2021 rok

Polska jest jednym z najbezpieczniejszych krajów w Europie. Według raportu Urzędu Statystycznego Unii Europejskiej Polska tuż po Chorwacji i Litwie jest najbezpieczniejszym krajem we wspólnocie.








Źródło: Eurostat


I tak się zastanawiam...

jak ci policjanci w tej 

Austrii (wskaźnik_pb - 30, przestępczość niewysoka) czy na przykład

Belgii  (wskaźnik_pb - 12,7 i wysoka przestępczość),


jak oni sobie radzą ze strachem, że facet niespodziewanie wyciągnie jakiegoś kapiszona i strzeli w drzwi??

Hę?






W czasie ostatniej wojny systemowo wymordowano nam elity i myślenie polityczne, dziś istnieje konieczność odbudowania kadr zdolnych myśleć politycznie, zdolnych samodzielnie podejmować inicjatywy na rzecz społeczeństwa i bezpieczeństwa państwa. 

Takich ludzi potrzebujemy u władzy i w okolicach władzy, jako kadry zastępcze, gotowe do pomocy w każdej chwili.





Pamiętajmy o bardzo poważnych sprawach:


Wg Niemców II Wojna Światowa nie zakończyła się, tylko trwa w utajeniu i co wychodzi z danych pokazanych na tym blogu - Niemcy nie wprost kwestionują granice Polski.


Otwarty atak zbrojny Niemiec na Polskę jest tylko kwestią czasu.






















------------------------


Wskaźnik posiadania broni na 100 mieszkańców dla krajów Unii Europejskiej:

Finlandia: 32,4
Austria: 30,0
Cypr: 29,1
Malta: 28,3
Szwecja: 23,1
Portugalia: 21,3
Francja: 19,6
Niemcy: 19,6
Luksemburg: 18,9
Grecja: 17,6
Słowenia: 15,6
Włochy: 14,4
Chorwacja: 13,7
Litwa: 13,6
Belgia: 12,7
Czechy: 12,5
Węgry: 10,5
Łotwa: 10,5
Dania: 9,9
Bułgaria: 8,4
Hiszpania: 7,5
Irlandia: 7,2
Słowacja: 6,5
Estonia: 5,0
Holandia: 2,6
Rumunia: 2,6
Polska: 2,5






Ekoaktywiści na pasku obcych służb i porażający audyt w Polskim Związku Łowieckim – ujawnia Marcin Możdżonek w Rymanowski Live - PCH24.pl


.gazetaprawna.pl/wiadomosci/kraj/artykuly/9543346,bron-czarnoprochowa-na-pozwolenie-siemoniak-trzeba-uporzadkowac-sytu.html

Incydent w centrum Mielca. Mężczyzna z nożem ujęty przez policję - hej.mielec.pl

Wymachiwał bronią w SKM. Został zatrzymany (trojmiasto.pl)

Porównanie wskaźników posiadania broni: Unia Europejska i Stany Zjednoczone | portalstrzelecki.pl

Koniec broni czarnoprochowej w Polsce? „Tak niebezpieczna, jak współczesne pistolety” - rp.pl

money.pl/gospodarka/koniec-z-bronia-czarnoprochowa-policjanci-apeluja-o-pilne-zmiany-7075124897958656a.html


Samobójstwo w trakcie interwencji policji. SCENY GROZY w Bolesławcu | Niezalezna.pl



policja.pl/pol/aktualnosci/206040,W-Polsce-jeden-z-najnizszych-wskaznikow-przestepstw-w-Unii-Europejskiej.html






środa, 2 października 2024

Wiedzą dokładnie, do czego dążą.




przedruk






Jakub Majewski: Państwo polskie pędzi na ścianę


#anarchia #elity polityczne #II RP #III RP #państwo #rozbiór państwa #rozbiór Polski #rozkład państwa



Wiele wskazuje na to, że wszystkie te spory prawne narastające w III Rzeczypospolitej od dekady, sięgają powoli do punktu kulminacji. W chwili, gdy państwowa prokuratura ogłasza, że nie ma zamiaru słuchać wyroków najwyższego sądu państwowego, można chyba bezpiecznie powiedzieć, że rozkład wadliwego ustroju państwa naprawdę się dopełnia. Ale natura nie znosi próżni i gdy zgnije już kokon III RP, jakaś poczwara się przecież z niego wyłoni…



Trzeba powiedzieć, że my, Polacy mamy powody do pewnej, specyficznej wdzięczności względem obecnego rządu, a także jego poprzedników, sięgając wstecz co najmniej dziesięć lat, do wcześniejszego rządu Platformy Obywatelskiej – ale kto wie, może jeszcze dalej? Po cóż się rozdrabniać i rozliczać poszczególne partie – bądźmy wdzięczni całej naszej klasie politycznej. Ufundowała nam bowiem kapitalny spektakl – degradacja ustroju, proces, który nieraz potrafi trwać i sto lat, przez co bywa zupełnie niezauważalny dla nawet bardzo uważnych obserwatorów, u nas postępuje tak szybko, że widać go gołym okiem – jeśli tylko ktoś zechce dostrzec. Historia dzieje się na naszych oczach! Będzie o czym opowiadać wnukom. A my, niewdzięcznicy, jeszcze narzekamy, że tego wcale nie chcieliśmy; że wolelibyśmy, aby nasze państwo było przyjazne dla obywateli, gwarantowało im swobody; aby zajmowało się ich problemami i chroniło ich przed zakusami sąsiadów. O, my nierozumni! Te rzeczy przecież można znaleźć wszędzie, za to błyskawiczny rozkład państwa – to jest unikat, tego ze świecą szukać za granicą…


Stan przedzawałowy

Nawet w przypadku III RP, ciąg zdarzeń, który nas doprowadził do obecnej sytuacji, do stanu przedzawałowego, gdzie lada chwila może dojść do zatrzymania akcji serca  proces ten był wprawdzie żwawy, ale jednak na swój sposób spokojny. Tak spokojny, że do dzisiaj znaczna część zaangażowanych weń polityków uparcie zaprzecza, że cokolwiek się stało. Diagnozując problem nie tyle błędnie, co wręcz na wspak, domagają się oni stosowania jeszcze więcej dokładnie tej trucizny, która nas do tego stanu doprowadziła, bo widzą w niej lekarstwo.

Oczywiście, tu trzeba uczynić jedno drobne, acz krytycznie ważne zastrzeżenie. Gdy mówię o tej znacznej części polityków, nie mam na myśli wiodących postaci. One, śmiem twierdzić – i zarazem, oskarżać – wiedzą dokładnie, do czego dążą.

W każdym bądź razie, na skutek działań raz jednej, raz drugiej strony, dotarliśmy do punktu, gdzie nasze państwo dosłownie zaczyna rozchodzić się w szwach. Mamy rząd, który nie uznaje części sądów. Mamy sądy, które nie uznają części sądów. Mamy też część sądów nieuznających prokuratury i mamy prezydenta, który również de facto – choć jak zwykle, kunktatorsko, bez postawienia kropki nad i – właśnie ogłosił, iż tejże prokuratury już nie uznaje. No i oczywiście mamy prokuraturę, która nie respektuje wyroków części sądów – z Sądem Najwyższym i Trybunałem Konstytucyjnym na czele. Rości sobie zatem prawo już nie do egzekwowania prawa, ale do jego interpretacji. Ponieważ zaś ten sam Sąd Najwyższy odpowiada za zatwierdzanie legalności wyborów, tylko czekać, aż sąd lub może opozycja ogłosi, że Sejm, w którym większość nie uznaje tegoż Sądu Najwyższego, nie jest legalnym Sejmem, co byłoby o tyle logiczne, że przecież nie mogli posłowie na poważnie przyjąć nominacji poselskich zatwierdzonych przez organ, którego nie uznają. A może zdarzy się coś innego, jeszcze bardziej zaskakującego – znajdzie się wymówka aby rząd i większość sejmowa przestały uznawać prezydenta, albo odwrotnie: prezydent przestanie uznawać rząd?

Krótko mówiąc: jesteśmy w punkcie, gdzie istnieją w Polsce dwa równoległe porządki prawne [no nie, jeden jest wadliwy, fałszywy - MS], choć tylko jeden z nich dysponuje aparatem władzy. Na razie sytuacja jest farsą, gdyż wydaje się, że fakt ten nie ma żadnego wpływu na naszą codzienność; że spory na szczytach władzy na nic realnie się nie przekładają – ale jest to tylko kwestia czasu. Ten zawał wydaje się nieuchronny. Na razie patrzymy na to jako na farsę, ale przyjdzie moment, gdy farsa obróci się w dramat.

Kto kogo…

To jest ten moment, gdy zwolennicy jednej i drugiej strony, czytając tekst, zaczynają się przekrzykiwać, dowodząc, że wszystkiemu winna jest druga strona. O, nie, moi drodzy! Jedni i drudzy mieliście okazję się zatrzymać wiele razy, a tymczasem brnęliście w to bagno.

Owszem, jeśli po tylu latach ma jakiekolwiek znaczenie „kto zaczął”, to trzeba by chyba wskazać palcem na Platformę, która w 2015 roku podjęła feralną decyzję o bezprawnym wyborze nadmiarowej ilości sędziów do Trybunału Konstytucyjnego. Niewątpliwie to rozpoczęło czynną fazę całego konfliktu – oto partia polityczna w obliczu klęski wyborczej podjęła świadomą decyzję o próbie utrwalenia części swoich wpływów, podejmując kroki wykraczające poza konstytucyjne uprawnienia.

Jednak tamten krok Platformy, trzeba przyznać, był drobiazgiem w porównaniu do działań Prawa i Sprawiedliwości w kolejnych latach. PO rozpoczęła walkę w sposób kompromitujący samą siebie; a zarazem sposób, który można było banalnie łatwo stłamsić. PiS jednak uznał to za wymówkę aby pójść znacznie dalej. Rząd wspólnie z prezydentem odrzucili nie tylko tych nadmiarowych, bezprawnych sędziów, ale również tych, których wybrano zgodnie z procedurami. Tak ruszyła ciągnąca się do dzisiaj sprawa sędziów-dublerów. To był też ten moment, po którym media związane z Platformą przestały mówić o Trybunale Konstytucyjnym jako o legalnym organie państwowym. Jeden Pan Bóg wie, po co to było ówczesnym rządzącym, co im się wydawało, że w ten sposób osiągnęli. Czy nie uświadamiali sobie, iż podważą sens całego Trybunału? Dotychczas wszyscy wiedzieli, że sędziowie są z partyjnych nominacji, ale ufano, że rozłożenie tego procesu w czasie pomiędzy różnymi kadencjami Sejmu sprawia, iż wpływy różnych partii się równoważą. Teraz zaś PiS strzelił sobie w stopę – rządząc bowiem przez dwie kadencje, tak czy inaczej zdołałby wymienić prawie cały skład sędziowski. Robiąc to „na rympał”, dał za to swoim przeciwnikom powód, aby już z góry odrzucili legalność części mianowanych w tym czasie sędziów.

Na tym, oczywiście się nie skończyło – skoro bowiem można było podważyć legalność Trybunału Konstytucyjnego i jego wyroki, to można było podważać kolejne reformy forsowane przez PiS, argumentując, że przecież nawet jeśli byłyby sprzeczne z ustawą zasadniczą, to nie istnieje Trybunał, który mógłby to stwierdzić. Skoro zaś tak, to opozycja rościła sobie prawo do odrzucania konstytucyjności rozmaitych zmian w sądownictwie – czemu oczywiście ochoczo przyklaskiwały zagraniczne sądy, cieszące się z okazji do ingerencji w polski system. Nie pomagała skrajna niekompetencja tych reform, które nigdy nie osiągały zamierzonych – i poniekąd całkiem słusznych – celów, za to za każdym razem zwiększały chaos i zacietrzewienie.

Rozpisałem się tutaj o winach rządów Prawa i Sprawiedliwości, bo nie oszukujmy się – jeśli sympatycy którejś z tych dwóch głównych partii czytają te słowa na tym portalu, raczej będą to zwolennicy PiS, i chcę, żeby to wybrzmiało, żeby dotarło: nawet jeśli Platforma zaczęła, to PiS, z własnej woli, świadomie i z premedytacją postanowił, że nie ugasi sporu, ale przeciwnie – rozdmucha go. To wysiłkiem Prawa i Sprawiedliwości pierwotnie mała rysa na gmachu państwa urosła do ogromnych rozmiarów pęknięcia. O ile Platforma zaczęła to wszystko w obliczu własnej klęski wyborczej, w chwili, gdy i tak traciła władzę, to PiS zaczął działać w ten sposób zaraz po objęciu władzy, gdy był czas na spokojne, przemyślane ruchy. Co więcej, można odnieść wrażenie, że działania rządu Zjednoczonej Prawicy były celowo ostrzejsze, ponieważ w tamtym czasie wyprowadzanie Platformy na ulicę skutecznie uniemożliwiało tej partii refleksję nad porażką i bynajmniej nie przysparzało popularności. Nie rozumiano natomiast, że podejmując takie kroki napędzano wręcz psychopatyczny opór i ekstremizm po drugiej stronie. Dopóki opozycja przegrywała wybory, można było śmiać się z rozmaitych „silnych razem”. Jednak po ubiegłorocznej porażce wyborczej PiS te wszystkie działania się zemściły w sposób dramatyczny, gdy sfanatyzowana w ten sposób opozycja zdobyła władzę.

Można powiedzieć: PiS poprzez swoje bardzo świadome działania doprowadził do sytuacji wprost wymarzonej dla swoich przeciwników – oto można łamać wszelkie prawa i jeszcze obwiniać za to opozycję argumentem, że „my łamiemy prawo, bo oni je łamali”. Co z tego, że PiS ogólnie w swoich działaniach lawirował na skraju prawa, a strona Platformy dziś otwarcie łamie je i drwi z wyroków sądowych, a nawet samych sądów? Oczywiście, moralną odpowiedzialność za obecne działania ponosi tylko obecny rząd – ale jego poprzednicy walnie przyczynili się do tego, iż spora część narodu przyklaskuje łamaniu prawa i widzi w nim przywracanie porządku. Wina leży więc po obu stronach.

Za ścianą nic dobrego nie czeka

Zwolennicy obu partii mogą się licytować, kto pierwszy, kto bardziej, kto mocniej, i tak dalej… Nie zmienia to faktu, iż nasz system sądownictwa wydaje się dochodzić do stanu pełnego rozkładu, gdzie już wkrótce dowolny wyrok będzie można podważyć, argumentując, że czy to sędziowie, czy prokuratorzy byli powołani bezprawnie. A przecież sprawa jest, jak to się mówi, rozwojowa. Wojna na górze trwa.

Dziś niewątpliwie przewagę ma obecny rząd, który w swoich dotychczasowych, a zwłaszcza najnowszych działaniach udowodnił ponad wszelką wątpliwość, iż tak zachwalany przez politologów trójpodział władzy w Polsce faktycznie nie istnieje. Wszelkie narzędzia egzekwowania prawa – policja, prokuratura, zatwierdzanie wniosków o Trybunał Stanu – leżą bowiem w rękach rządu, który nie ma interesu w ściganiu przestępstw popełnianych przez tenże rząd. Oznacza to, iż w najbliższych latach jeszcze wiele możemy zobaczyć, jeszcze niejedno może nas zaskoczyć, a pojęcie „bananowej republiki” może nam całkiem spowszednieć. Kto wie, czy potem nie dojdzie do zwrotu akcji – może się okazać, że pomimo wszystkich tych wysiłków po stronie Platformy, Prawo i Sprawiedliwość lub jakaś kolejna mutacja tej formacji powróci do władzy za kilka lat i zacznie wywracać wszystko na drugą stronę, eskalując konflikt do jeszcze wyższego poziomu.

Jedno wydaje się pewne. W sytuacji rozkładu i niesterowalności obecnego ustroju, gdzie obiektywnie widzimy, że nie ma żadnej obrony przed nadużyciami władzy – po którejkolwiek by nie były stronie – oraz przy braku jakiejkolwiek chęci do wspólnego wypracowania koniecznych zmian, o ile nie nastąpi jakiś cudowny, nieoczekiwany zwrot, wcześniej czy później zderzymy się z tą ścianą. 

Za nią zaś czeka nowy ustrój, narzucony przez zwycięzców, kimkolwiek by nie byli. Myliłby się jednak ten, kto sądzi, że jeżeli tylko zwycięży jego strona, wówczas po obaleniu tej obecnej, pokracznej, pełnej wad i sprzeczności III Rzeczypospolitej, wyłoni się coś lepszego. Gdy obydwie strony dążą do pełnej bezkarności, do braku odpowiedzialności przed kimkolwiek, jak można realnie sądzić, iż oni zmienią cokolwiek na naszą korzyść? Tymczasem zaś, bardzo realne, bardzo konkretne wyzwania stojące przed naszym państwem stoją nieruszone, i tak na razie chyba pozostanie.