Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rosja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rosja. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 19 listopada 2024

Katastrofa ukraińska






Kompletne niezrozumienie realiów wojny i realiów politycznych.





przedruk


19.11.2024 07:12

Tysiąc dni wojny. "Ukraina to kraj, który został zaatakowany i zamęczony"


Dziś mija 1000 dni od napaści Rosji na Ukrainę i rozpoczęcia tam pełnoskalowej wojny. Jej skutki odczuwane są także w Polsce. Mimo upływu czasu, Władimir Putin nie wycofał się ze swojego zbrodniczego planu.


1000 dni wojny

Polska również odczuwa jej skutki. Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę Rosjanie prowadzą regularne ostrzały rakietowe ukraińskiego terytorium; często ich celem są obiekty cywilne, w tym infrastruktura energetyczna. Podczas nalotów kilkukrotnie rakiety przekroczyły polską granicę; raz upadek rakiety spowodował ofiary śmiertelne.


Pod koniec września 2024 r. do ubezpieczeń w Polsce zgłoszonych było ponad milion cudzoziemców. Około 779 tys. osób to obywatele Ukrainy – wynika z danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. W ostatnich latach obserwowany jest stały wzrost liczby Ukraińców pracujących w naszym kraju.

W związku z obowiązkiem szkolnym od września br. do polskich szkół dołączyły 33 tys. ukraińskich uczniów - wynika z danych resortu edukacji. Tuż po wybuchu pełnoskalowej wojny w 2022 r. do polskiego systemu edukacji trafiło ponad 193 tys. dzieci. Była to najwyższa liczba odnotowana przez ministerstwo.



Nigdy nie będzie tak, jak wcześniej

Dr Jewhen Mahda, dyrektor Instytutu Polityki Światowej, prof. Narodowego Instytutu Technicznego Politechniki Kijowskiej im. Igora Sikorskiego, uważa, że jeden z największych problemów Ukrainy to „całe stulecia bezpaństwowości, przez co miliony ludzi nie uważają władzy za swoją”. Jego zdaniem Ukraińcy udowodnili jednak, że "Ukraina nie jest państwem przypadkowym" i będzie istnieć także po wojnie.

„Kiedy w 2022 roku nad wieloma regionami Ukrainy zawisło widmo okupacji, nadszedł moment wykrystalizowania się miłości do ojczystej ziemi. (…) Rośnie szacunek dla bohaterów, którzy bronili kraju w 2014 roku. Zaistniało głębsze zrozumienie wartości ich poświęcenia i czynów. I po raz kolejny pojawiło się klarowne zrozumienie tego, że to jest nasza ziemia. Każdy jej kawałek jest wyjątkowy, bezcenny i splamiony krwią” - powiedział ukraiński pisarz, członek PEN Clubu Ołeksandr Myched.

Serhij Rachmanin, deputowany partii Głos w Radzie Najwyższej Ukrainy, uważa, że bez względu na dalszy przebieg wydarzeń Ukraina już ugruntowała swoją pozycję jako państwo. „Nigdy już nie będzie taka jak wcześniej – nasi partnerzy nie będą nas postrzegać jak kraj wątpliwy. (…) System państwowy wciąż funkcjonuje, Siły Zbrojne Ukrainy działają, a zachodzące zmiany są nieodwracalne. Choć jesteśmy w pewnym stopniu zależni od naszych partnerów, to gospodarka Ukrainy się nie załamała, a biznes, system zarządzania i nasza jedność pozostają nienaruszone” – powiedział.
"Przetrwamy, wygramy"

Mieszkający w Charkowie 50-letni Serhij Żadan jest poetą, pisarzem, piosenkarzem i aktywistą. Od 2014 roku aktywnie pomagał wojsku ukraińskiemu oraz cywilom w Donbasie. Jest laureatem wielu nagród literackich, także w Polsce. Po polsku ukazały się jego tomiki wierszy: m.in. "Historia kultury początku stulecia", "Drohobycz", "Etiopia" i "Antena", oraz siedem powieści: "Big Mac", "Depeche Mode", "Anarchy in the UKR", "Hymn demokratycznej młodzieży", "Woroszyłowgrad", "Mezopotamia", "Internat", "W mieście wojna" (wszystkie powieści ukazały się nakładem wyd. Czarne w przekładzie Michała Petryka). W czerwcu b.r. Żadan poinformował, że podjął służbę wojskową w szeregach Gwardii Narodowej Ukrainy.

„Teraz czuję się wojskowym. Chociaż nie jestem na stanowisku bojowym, wciąż jest to praca w wojsku, służba w Gwardii Narodowej Ukrainy” - powiedział Serhij Żadan zapytany o to, jak zmieniło się jego życie od rozpoczęcia pełnoskalowej inwazji rosyjskiej na Ukrainę.

Pisarz służy w batalionie sił wsparcia oraz sekcji łączności cywilno-wojskowej 13. Brygady Gwardii Narodowej Ukrainy „Chartia”. „Ta praca nie zawsze jest widoczna z zewnątrz, ale jest przydatna dla brygady, i to jest najważniejsze. Pomagamy siłom obrony” - powiedział Żadan. I zapewnił: - Przetrwamy, wygramy...
Zaatakowani i zamęczeni

"Nie możemy poddawać się nieuchronności wojny" - wskazał z kolei watykański sekretarz stanu, kardynał Pietro Parolin w związku z tysięcznym dniem wojny na Ukrainie. "Mam szczerą nadzieję, że ten smutny dzień - dodał - rozbudzi poczucie odpowiedzialności u wszystkich, a zwłaszcza tych, którzy mogą powstrzymać tę masakrę".
Ukraina to kraj, który został zaatakowany i zamęczony; jest świadkiem poświęcenia całych pokoleń mężczyzn, młodych i osób starszych, oderwanych od nauki, pracy i rodziny, wysłanych na linię frontu; doświadcza dramatu tych, którzy widzą, jak ich bliscy giną pod bombami lub pod ostrzałem dronów; widzi cierpienie tych, którzy stracili domy lub żyją w skrajnie niepewnych warunkach z powodu wojny

– stwierdził kardynał Parolin, cytowany przez portal Vatican News.


- Jesteśmy świadkami dojrzewania nowego społeczeństwa ukraińskiego, państwa, które toruje swoją drogę do cywilizacji praw europejskich – ocenił zwierzchnik Kościoła Greckokatolickiego w Ukrainie abp Światosław Szewczuk.








Tysiąc dni wojny. "Ukraina to kraj, który został zaatakowany i zamęczony" | Niezalezna.pl








Nie będzie ukrainy, będzie Polska.

poniedziałek, 18 listopada 2024

Ofiara agresji ma prawo się bronić









przedruk



Ofiara agresji ma prawo się bronić – podkreślił minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, odnosząc się do decyzji Joe Bidena.




Zgodę administracji Joe Bidena na wykorzystanie broni dostarczonej Ukrainie przez Stany Zjednoczone do ataków w głąb Rosji szef MSZ Radosław Sikorski skomentował w niedzielę za pośrednictwem mediów społecznościowych.


Sikorski o decyzji Bidena: Odpowiedział w języku, który Putin rozumie

"Na wejście do wojny żołnierzy Korei Północnej i zmasowany nalot rosyjskich rakiet Prezydent Biden odpowiedział w języku, który W. Putin rozumie – zdjęciem ograniczeń na użycie przez Ukrainę zachodnich rakiet" – napisał szef polskiej dyplomacji na platformie X.


Podkreślając, że ofiara agresji ma prawo się bronić, Sikorski dodał: "Siła odstrasza, słabość prowokuje".




dorzeczy.pl/kraj/657202/jest-reakcja-polski-na-decyzja-usa-jezyk-ktory-putin-rozumie.html


















poniedziałek, 28 października 2024

Ustawka Rosja - Niemcy?




Wchłonięcie Mołdowy przez Rumunię zablokowane przez Niemcy?





przedruk
tłumaczenie automatyczne





Dan Dungaciu, szokujące stwierdzenia: Zachód zablokował projekt unionistyczny, ponieważ był on sprzeczny z porozumieniem z Rosją w sprawie Mołdawii. Rumunia ma przerąbane

 28.10.2024 



Profesor Dan Dungaciu, socjolog i analityk polityki zagranicznej, powiedział, że rumuński projekt unionistyczny został "storpedowany" przez Zachód, a zwłaszcza Niemcy, z powodu porozumienia, jakie Rosja zawarła z Rosją w sprawie Mołdawii.

Ściślej rzecz ujmując, Dungaciu twierdzi, że Niemcy i Rosja zawarły umowę, na mocy której wspólnie kontrolowały Mołdawię i Ukrainę, a unionistyczny projekt Rumunii zrujnowałby te porozumienia. Profesor uniwersytecki zilustrował w programie Mariusa Tucă sposób, w jaki Niemcy działały w sprawie departamentu Mołdawii, który miał istnieć w Cotroceni i który ostatecznie został opuszczony.

"Dziesięć lat temu, po tym jak wygrał swoją pierwszą kadencję, miał niezaprzeczalny autorytet. Był pierwszym prezydentem, który w swoim programie prezydenckim miał sekcję poświęconą Republice Mołdawii. Podczas prezydencji, po raz pierwszy, powinien był istnieć departament ds. Republiki Mołdowy i Rumunów na całym świecie. Był to pierwszy raz, kiedy taka instytucja przyjęła taką rolę. Administracja prezydencka była zorganizowana - przypadkiem zostałem nominowany na to stanowisko, na tamten departament - były wykonywane telefony itp. Przeszła długą drogę.

I w pewnym momencie nadlatuje torpeda i wysadza projekt w powietrze. Wciąż próbuję się dowiedzieć, skąd ta torpeda leci. Bo wykluczył się z siatki administracji prezydenckiej. Punkt. Z tego punktu widzenia Iohannis zrozumiał, że Mołdawia nie jest tematem, którym należy się zajmować. Nie sądzę, żeby to pochodziło z wnętrza, ale z zewnątrz. To było w kondominium, obszarze, którego nikt nie kontroluje, a oboje kontrolują. Polityka zagraniczna Europy była wówczas kształtowana przez Niemcy. Nikt nie dał jej mandatu, ale ona też sama go przyjęła. Francja zajmowała się czymś innym, a Niemcy Rosją.

Zgodzili się co do Mołdawii i Ukrainy i powiedzieli: wy nie idziecie na całość, my nie idziemy na całość. Dla Rumunii nie było tu miejsca, bo ze swej natury, ze względu na swoją wspólną tożsamość i groziło to zrujnowaniem porządku. Projekt unionistyczny został obwiniony nie dlatego, że był projektem skierowanym przeciwko Federacji Rosyjskiej, ale także dlatego, że był sprzeczny z porozumieniem z Zachodem. 

Obecność departamentu ds. relacji z Mołdawią na szczeblu prezydenta oznaczała, że Rumunia chciała coś zagrać. Został on uchylony. (Ręka) pochodziła gdzieś z Europy Zachodniej. Nie było nikogo z Rumunii" – powiedział Dan Dungaciu.

Z tego powodu w ciągu ostatnich 20 lat Mołdawia nie miała szans na integrację. "Od tego czasu Republika Mołdowy nigdy nie miała realnej szansy na integrację. To było jak ten chomik, który kręci się w cylindrze i tworzy mięśnie. Rumunia nie miała tam żadnych realistycznych gier. Naddniestrze było wykorzystywane przez Rosjan, aby Mołdawia nie się zbyt daleko i wykorzystywane przez Niemców, aby Mołdawia nie zbliżała się zbytnio. I utrzymywali tam Republikę Mołdowy, bo taka była "ustawka". Nie pozwolono wam mieć instytucji poświęconej Republice Mołdawii" – powiedział profesor uniwersytecki.

Analityk dodał również, że porozumienie UE-Rosja umożliwiło takie rządy jak Maia Sandu - Igor Dodon. "To była europejsko-rosyjska umowa, żeby się tam zbytnio nie angażować. Dlatego zaakceptowali rząd Filata w jego obecnym kształcie i rząd Plahotniuca, w tym maksymalny wyraz kondominium europejsko-rosyjskiego, rząd Maia Sandu - Dodon. To był maksymalny wyraz kondominium" – powiedział Dungaciu.

Profesor powiedział, że stara umowa już nie działa ze względu na wojnę na Ukrainie, ale może wrócić.

Co więcej, Dan Dungaciu ujawnił, że w 2002 roku w Porto Amerykanie doszli do porozumienia z Rosjanami w sprawie Naddniestrza. "Jest rok 2002 i Amerykanie oddają to Rosji, co?" wycofanie rosyjskiej amunicji, żołnierzy i armii z Naddniestrza", ale uwaga, "pod warunkiem, że spełnione zostaną warunki wycofania". A Rosja powiedziała: "Dziękuję".

 Amerykanie oddali Naddniestrze Rosji w ramach rekompensaty za rozszerzenie NATO, ponieważ widzieli wynik wyborów w Kiszyniowie" – powiedział Dungaciu. Jego zdaniem, problem Mołdawii pojawi się w przyszłych negocjacjach między Amerykanami a Rosjanami w sprawie Ukrainy.




Dan Dungaciu, szokujące stwierdzenia: Zachód zablokował projekt unionistyczny, ponieważ był on sprzeczny z porozumieniem z Rosją w sprawie Mołdawii. Rumunia ma przerąbane








poniedziałek, 21 października 2024

Zagrożenie NATO - "już postrzegają nas"







przedruk



"Zagrożenie jest bardzo poważne". Niepokojące słowa amerykańskiego generała

dzisiaj 6:46


Amerykański generał Christopher Cavoli wskazuje, że choć Rosja poniosła na Ukrainie duże straty, to jednak zdobyła bezcenne doświadczenie. NATO musi być gotowe na konflikt.




– Pod koniec wojny na Ukrainie, jakikolwiek by on nie był, armia rosyjska będzie silniejsza niż dzisiaj. Siły te znajdą się na granicy naszego sojuszu. Będą dowodzone przez tych samych ludzi, którzy już postrzegają nas jako wrogów i wtedy będziemy bardzo wściekli z powodu tego, jak potoczyła się wojna. Będziemy więc mieli przeciwnika z prawdziwymi umiejętnościami, masą i jasnymi intencjami. Dlatego musimy być gotowi i potrzebować sił zbrojnych, które będą w stanie się temu przeciwstawić – powiedział generał Christopher Cavoli, naczelny dowódca amerykańskich sił zbrojnych w Europie w wywiadzie dla "Der Spiegel".

Generał zauważył, że Rosja stanowi stałe zagrożenie dla NATO i bezpieczeństwa w całej Europie. Dodał, że Moskwa coraz częściej współpracuje z takimi państwami jak Chiny i Korea Północna. To sprawia, że jest to problem globalny, o zupełnie nowej dynamice.

– Zagrożenie jest bardzo poważne. Wolę opisać, jak dotkliwe jest dla nas. NATO musi mieć większe możliwości niż nasz przeciwnik. Dlatego musimy szybko wdrożyć wymagania wynikające z planów obronnych. Pamiętajmy, że musimy być szybsi od Rosjan, tylko w ten sposób możemy ich powstrzymać – dodał amerykański dowódca.
Możliwy atak Rosji

Według symulacji możliwego rosyjskiego ataku na wschodnią flankę NATO w 2027 roku, sojusz będzie potrzebował 10 dni na aktywację piątego artykułu o obronie zbiorowej. W najgorszym przypadku państwa bałtyckie mogą zostać pozostawione bez pomocy przez 10 dni, zanim NATO wyśle posiłki.

Zastępca Sekretarza Generalnego NATO Mircea Joane powiedział, że obecnie Rosja "nie ma zamiaru ani możliwości” atakować żadnego z krajów Sojuszu.

Były Naczelny Dowódca NATO, emerytowany admirał Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych James Stavridis, ostrzegł, że rosyjskie dowództwo wojskowe sprzeciwi się jakimkolwiek ćwiczeniom Sojuszu na Morzu Bałtyckim. Były dowódca NATO uważa, że "w ciągu najbliższego miesiąca Rosjanie mogą przejść na wojnę cybernetyczną i elektroniczną”.






"Będą dowodzone przez tych samych ludzi, którzy już postrzegają nas jako wrogów i wtedy będziemy bardzo wściekli z powodu tego, jak potoczyła się wojna."


"Będą dowodzone przez ludzi, którzy już postrzegają nas jako wrogów."


"już postrzegają nas jako wrogów."





Ach więc to tak!

Wcześniej tak nie postrzegali?


czwartek, 10 października 2024

Uzbrojenie obywateli


Po przedruku umieściłem jeszcze P.S. i wtedy komentarz.



przedruk




Ekoaktywiści na pasku obcych służb i porażający audyt w Polskim Związku Łowieckim – ujawnia prezes Naczelnej Rady Łowieckiej Marcin Możdżonek w Rymanowski Live



– Wynik audytu jest przerażający. Wiele osób zrobiło sobie dojną krowę z naszego zrzeszenia i wyciągało pieniądze na lewo i prawo – mówi prezes Naczelnej Rady Łowieckiej w Rymanowski Live.

Marcin Możdżonek przyznaje, że trwa to już od bardzo dawna. 

– Poszły pierwsze doniesienia do prokuratury i będą kolejne. Dla niektórych będzie niewesoło. Nie mogą spać spokojnie – zapowiada gość Bogdana Rymanowskiego. Dopytywany o te osoby, Możdżonek odpowiada, że niektóre są znane. Kto to taki? 

– Ludzie związani z ludźmi, którzy są teraz w rządzie są z tym powiązani – ujawnia prezes Naczelnej Rady Łowieckiej dodając, że „w pewnym sensie jest powiązany jeden z wiceministrów, z którym ostatnio była afera”. Czego dotyczyły nieprawidłowości i co to było za „dojenie” związku? 

– Zarządzanie spółkami, np. wydawniczymi, ośrodkami hodowli zwierzyny, organizacje eventów. Przykład: Jest gadżet, który można zamówić za 3 złote, to on jest zamawiany w innej firmie, z pośrednikiem, za 12 złotych – opisuje Marcin Możdżonek.


Pytany o ekoaktywistów, gość Rymanowski Live odpowiada: 

– Skoro ja zabijam zwierzęta i jestem „zabójcą”, to oni są mordercami na zlecenie. Dlaczego? 

– Płacą komuś za to, żeby ktoś to zrobił i umywają ręce – tłumaczy Możdżonek. Jego zdaniem „nie może być tak, że jedna grupa społeczna, bardzo głośno jest nadreprezentowana w resorcie klimatu i środowiska”. Prezes Naczelnej Rady Łowieckiej zaznacza również, że „niektóre z fundacji aktywistów są finansowane z pieniędzy z zachodu, ale też pieniędzmi ze wschodu”. 

– Jest prowadzone poważne dochodzenie. Jeszcze parę kwiatków wyjdzie i ktoś będzie musiał je zjeść – mówi Marcin Możdżonek. Służby rosyjskie, niemieckie? 

– Różne kierunki – komentuje gość Bogdana Rymanowskiego. Zdaniem Marcina Możdżonka, niektórzy aktywiści mają „zmącony umysł”, ponieważ „ktoś steruje nimi i ich stymuluje”. 

– Takie rzeczy mają miejsce. Takie sprawy są prowadzone. Wiem, że w przypadku co najmniej kilku organizacji – mówi Możdżonek zaznaczając, że nie są to informacje wyssane z palca.



Możdżonek o obowiązkowych badaniach dla myśliwych i współpracy z wiceministrem środowiska: Ręce nie mają już gdzie opaść. Koszt to 116 mln

– Wszyscy myśliwi mają badania psychiatryczne, psychologiczne, okulistyczne. Ja już 3 razy przechodziłem procedurę. Rozszerzenie pozwolenia na broń. Niektórym politykom może też by się przydało.

Psycholog i psychiatra by nie zaszkodził
– odpowiada prezes Naczelnej Rady Łowieckiej, pytany z kolei o pomysł resortu klimatu i środowiska, czyli obowiązkowe badania dla myśliwych. Jego zdaniem wiceminister Dorożała „nie raczył nawet sprawdzić”, jak to wygląda. 

– Jesteśmy otwarci na rozmowę, czy nie zrobić procedury weryfikacyjnej w jakimś wieku. Nie widzę w tym nic złego, tylko trzeba usiąść i porozmawiać w szerszym gremium – zaznacza Marcin Możdżonek i zapewnia, że jak będzie wola MSWiA – a to jest w zakresie tego resortu – to myśliwi usiądą do rozmów i ustalą szczegóły. Gość Rymanowski Live podnosi również inną kwestię – koszty badań. – 133 tys. ludzi. Mamy się badać raz na 5 lat.

Dlaczego tylko my, a nie inni posiadacze broni? Koszt takich badań dla nas to jakieś 116 mln złotych. Kto ten koszt poniesie? My mamy ponosić? Wykonujemy zadania ustawowe. Za każdy kilogram upolowanej zwierzyny muszę zapłacić – tłumaczy Marcin Możdżonek. Z drugiej strony dodaje: 

– Nie blokujmy niewydolnego systemu. Gość Bogdana Rymanowskiego podkreśla, że to wiceminister Dorożała nie chce rozmawiać z myśliwymi.

 – W ciągłym monologu słyszę o dialogu, którego nie ma. Wyszedł po godzinie spotkania, które trwało 8 godzin i powiedział, że formuła dialogu się wyczerpała. No, ręce nie mają gdzie opaść – komentuje Marcin Możdżonek. Myśliwy zapowiada: 

– Jeśli dalej się będzie nami pomiatało, to dla spokoju odwiesimy strzelbę na kołek i gwarantuję, że 2-3 tygodnie i rolnicy cegła po cegle wywiozą z Ministerstwa Klimatu i Środowiska. – Ile można dać sobie skakać po głowie? – pyta Możdżonek.

„Strzał czysty, dzik padł, zastrzyk energii i adrenaliny. Był smaczny”

Były siatkarz opisuje również swoje pierwsze polowanie. 

– Po zdaniu egzaminów, całej papierologii, poszedłem ze swoim opiekunem stażu przypilnować pola pszenicy. Zaczęło się ściemniać, zaczęły wychodzić dziki. Strzał czysty, dzik padł, zastrzyk energii i adrenaliny. Był smaczny – opowiada Marcin Możdżonek i zaznacza, że jego rodzina w zasadzie żywi się wyłącznie mięsem upolowanym przez niego. Nie korzystają z mięsa kupionego w sklepie. 

– Połowę życie spędzałem u dziadków na wsi. Jestem z wykształceniem rolnikiem, żeby móc prowadzić gospodarstwo. Pokazali mi, na czym to wszystko polega. Znam wszystkie związki przyczynowo-skutkowe. Produkty ze wsi mają zupełnie inny smak, zapach, jakość, niż to, co można kupić w sklepie. Unikam jak ognia – mówi gość Bogdana Rymanowskiego. 

– Tak, zabijam zwierzęta. Skoro powiedzieliśmy, że zajmiemy planetę, będziemy nią rządzić, rozpychać się łokciami, więc musimy wziąć odpowiedzialność i to regulować – uważa myśliwy. Jego zdaniem „nie możemy zostawić natury w samopas”, bo natura może by sobie poradziła, ale człowiek niekoniecznie.

Udział dzieci w polowaniach? Możdżonek: Przepis niekonstytucyjny, bo nie pozwala nam wychowywać dzieci wedle naszego przekonania

– Nie wziąłem synów na polowanie, bo nie mogę. Ale efekty strzałów widzą, bo przywożę do domu. Chciałbym zmienić przepisy – mówi prezes Naczelnej Rady Łowieckiej. Jego zdaniem nie jest to barbarzyńskie. 

Przepis niekonstytucyjny, bo nie pozwala nam wychowywać dzieci wedle naszego przekonania. Jestem tu jak najbardziej za wolnością – zaznacza Marcin Możdżonek i dodaje, że to jest jeden z postulatów z PZŁ – żeby zmienić przepisy i w tej sprawie i żeby „rodzice mogli wychowywać dzieci, jak chcą”. 


Zdaniem gościa Rymanowski Live, politycy, którzy wprowadzili ten zakaz, teraz żałują. – Rozmawiałem z politykami, ministrami. Powiedzieli, że to był krok w złą stronę – mówi Możdżonek.


Cała rozmowa na kanale Rymanowski Live:


------------


P.S. 

11 października 2024


W temacie...

Czyli jak "obrońcy drzew" pluli na leśników tak teraz (od jakiego czasu?) pluje się na tych, co mają broń...

Zwracam uwagę na emocjonalny wpis tego pana i fantazyjne zawijasy słowne, emocje zasłaniają rzeczywistość, po to one są tu umieszczone...




tekst edytowalny

Daniel Petryczkiewicz

Problem z oceną przez społeczeństwo skali zawłaszczenia terenu przez jakąś wysoko uprzywilejowaną grupę polega na celowym rozdrobnieniu tego zawłaszczenia. Na szczęście tutaj w sukurs przychodzi technologia (czasem się przydaje do dobrych celów) oraz ludzie ktrzy potrafią się nią posłużyć a także dostarczyć dane do jej zasilenia. To co oglądacie to skala zawłaszczenia przestrzeni przez MYŚLIWYCH. Sam obserwowałem ambony jak wieże strażnicze obozów wojennych ustawione jedna obok drugiej wzdłuż rezerwatów, parków narodowych, użytków ekologicznych. Ustawione tak, aby żadne zwierzę wchodzące lub wychodzące z rezerwatu się nie prześlizgnęło. Tak jak w więzieniu, obozie jenieckim albo kolonii skazańców. Na tych ambonach - „bohaterowie” z wąsem i fuzjami. Często już ledwo widzący albo po paru głębszych - ale są. Czuwają. Bo żądza krwi i kasy musi być zaspokojona. Popędy to nie jest coś co trzeba trzymać na smyczy. Popędy panów ze strzelbami, bogiem w sercu i tradycją w głowie MUSZĄ BYĆ ZASPOKOJONE!
Nie dajmy sobie zabrać przestrzeni którą jest naszą wspólną. Wskaźnik infrastruktury turystycznej do myśliwskiej w Polsce jest jak 1:100. Nie mówię, że mamy wszystko zabudować wiatami turystycznymi albo broń Bobrze wieżami widokowymi - ale warto znać skalę. Skalę uwłaszczenia wysoko uprzywilejowanej grupy na reszcie społeczeństwa.
Myślistwo potrzbuje zmian. I chce tego także społeczeństwo. Ja wspieram wszystkie działania które robi w tym zakresie minister Mikołaj Dorożała choć uważam że są one nawet za mało zakrojone - ale rozumiem potrzebę pewnych kompromisów. Możecie wesprzeć to moje wsparcie - po prostu podając dalej ten wypis. Komentując. Lajkując.


i jeszcze... z fb 







Preppers Poland


Kolejne dni przynoszą coraz dziwniejsze pomysły na „zwiększenie bezpieczeństwa” Obywateli. Czy naprawdę chcemy żyć w społeczeństwie, w którym wolność zostaje ograniczona w imię rzekomego bezpieczeństwa?

Echa manifestu komunistycznego NSZZ Policji, który domaga się zdelegalizowania broni czarnoprochowej, wciąż nie milkną, a media już podgrzewają atmosferę. Tym razem organizują nagonkę na praworządnych Obywateli noszących noże.

Ustalmy coś istotnego: przestępcy nie przestrzegają prawa. Wprowadzenie nowych zakazów uderzy jedynie w tych, którzy starają się żyć zgodnie z przepisami. Ograniczenia nie zlikwidują przestępczości; wręcz przeciwnie – mogą ją zwiększyć.

Idealnym przykładem jest zamach na prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza. Jego zabójca nie martwił się, czy może wnieść nóż na Finał WOŚP. Przestępcy ignorują przepisy, dlatego wprowadzenie kolejnych zakazów nie uczyni nas bezpieczniejszymi.

Kraje, które wprowadziły surowe zakazy i ograniczenia dotyczące noży, takie jak Wielka Brytania czy Niemcy, wciąż zmagają się z falą przestępstw z ich użyciem. Mimo restrykcji, liczba takich przestępstw wciąż rośnie!

Zamiast rozwiązywać problemy, zakazy co najwyżej zmuszają przestępców do poszukiwania innych narzędzi zbrodni. Zamachowiec zignoruje zakaz, a gangster przerzuci się na inne niebezpieczne narzędzie. Czego wtedy jeszcze zabronią?

Zamiast mądrze podchodzić do kwestii przestępczości, wprowadzane są kolejne restrykcje, które ograniczają nasze prawa. Tworzy to niebezpieczny precedens, w którym bezpieczeństwo staje się pretekstem do naruszania naszej wolności. Możemy się tylko zastanawiać, czy lepszym rozwiązaniem nie byłoby wprowadzenie stanu wyjątkowego i godziny policyjnej – wtedy na pewno byłoby jeszcze bezpieczniej, prawda? O to chodzi?

Przestępcy i tak będą sięgać po nielegalne narzędzia, niezależnie od przepisów. Dlatego apelujemy: zachowajmy rozsądek i nie dajmy się wciągnąć w spiralę strachu i bezsensownych zakazów.

Media, strasząc nożami, które wielu z nas nosi na co dzień jako praktyczne narzędzie lub element bezpieczeństwa, kreują niepotrzebną i niesprawiedliwą narrację. Noszenie noża nie czyni nikogo przestępcą – dla wielu z nas to po prostu element codziennego życia.

Musimy sprzeciwić się tej retoryce. Przestępcy nie przestaną popełniać przestępstw tylko dlatego, że zakazano im kolejnego narzędzia. Takie zakazy nie utrudnią im życia. Potrzebujemy mądrych rozwiązań, które naprawdę będą walczyć z przestępczością, a nie z prawami i wolnościami Obywateli.
W wolnym społeczeństwie ci, którzy naruszają prawo, powinni być pociągani do odpowiedzialności, a nie Obywatele. Wolność jest zbyt cenna, by pozwolić na jej ograniczanie w imię pozornego bezpieczeństwa.


Media straszyły ruską agenturą i co?

I nic!

Nikt nic sobie z tego nie robił. 

Armia była coraz mniejsza, a i posterunki policji były likwidowane - w jakim celu skoro jakoby jest zagrożenie ze wschodu???

Teraz media straszą nożami i bronią czarnoprochową, a skąd się biorą osoby "irracjonalne" to my już wiemy.

Lata 50te wracają!!!


-------------




"Dlaczego tylko my, a nie inni posiadacze broni?"



Bo od kogoś muszą zacząć. 

Najpierw będą męczyć myśliwych, potem resztę.


Właściciele broni czarnoprochowej mogą skutecznie strzelać z tej broni i to jest teraz powód, by ten rodzaj broni objąć zakazem albo uprawnieniami.


I jaki wysyp wypadków od razu  w tych mediach, no... tylko grudzień 2023 się zaczął i nowa władza i patrz:

Według policyjnych związkowców broń czarnoprochowa jest tak samo niebezpieczna jak współczesna broń palna. Ich zdaniem takiej broni w rękach Polaków może być już pół miliona i jest coraz więcej incydentów z jej udziałem. Podają pięć przypadków, w tym zabicie dwóch policjantów w grudniu 2023 roku we Wrocławiu i postrzelenie innego mundurowego w lipcu bieżącego roku w Bolesławcu.


Czy jak jaki człowiek będzie posiadał pozwolenie na broń czarnoprochową i będzie chciał z tej broni kogoś - tfu tfu - zabić, to takie pozwolenie - posiadanie takiego "papieru" - sprawi, że odstąpi od swojego zamiaru?

Hę?



lipiec 2024 - Gazeta Prawna:

w Bolesławcu, na Dolnym Śląsku, doszło do incydentu, podczas którego policjant został ranny. Zgodnie z informacjami podanymi przez Komendę Główną Policji, funkcjonariusze zostali wezwani do agresywnego mężczyzny demolującego mieszkanie. W trakcie interwencji z zamkniętego pomieszczenia padł strzał, raniąc jednego z policjantów. Napastnik później popełnił samobójstwo.



Tymczasem mnożą się agresywni mężczyźni, których policja musi ścigać i pomagać im się ogarnąć...


dziś - Trójmiasto.pl:
Był agresywny, w dodatku w kolejce SKM wymachiwał bronią, czym wywołał ogromny strach wśród współpasażerów. 36-latka po ok. dwóch godzinach od zdarzenia zatrzymała policja. Ze względu na irracjonalne zachowanie został przewieziony na badania.

Zatrzymany posiadał broń pneumatyczną!
Może to był jeden z tych sfrustrowanych cyklistów z Gdańska, co tak krzyczą na ludzi, że im na ścieżce rowerowej przystanęli...? Kto wie....



kwiecień 2024 - za hej.mielec.pl:

Policjanci z Mielca interweniowali dzisiaj rano w rejonie Placu AK, w ścisłym centrum Mielca. Dostali zgłoszenie o mężczyźnie z dużym nożem, który miałby być agresywny.

Dosyć szybko funkcjonariuszom udało się odnaleźć i obezwładnić agresora. To dobrze znany mieleckim policjantom mieszkaniec jednej z pobliskich ulic. Był pijany i faktycznie miał przy sobie spory nóż.

Na szczęście nie zdołał nikogo zaatakować i zranić, interwencja policji okazała się skuteczna.



 z dużym nożem... no tak, musieli jechać to sprawdzić!

Redaktorzy nie podają żadnych szczegołów, czy nóż był okazany przechodniom.

Zauważmy:

który miałby być agresywny - więc nie wiadomo nawet, czy był agresywny!
Był pijany 
i faktycznie miał przy sobie spory nóż


Może jakiś złośliwy kolega zawiadomił policje?? Kto wie....?

Skoro faktycznie miał , to może Coś się nie zgadzało w zawiadomieniu??
Ile było tego czegoś?


Całe szczęście, że nic nie słychać o masowym wysypie "nożowników", ani "nożyczkowników"!
Może zeszli do podziemia??


Przypominam, że co roku na polskich drogach w wypadkach ginie ok. 2000 osób i policja nie żąda specjalnych uprawnień na posiadanie samochodu, choć.... choć pan Morawiecki bardzo krzyczy, że piraci drogowi to som mordercy i tak trzeba ich traktować.


Co za koincydencja...


Prawdziwa kumulacja przypadkowych zdarzeń i obudzonych po tylu latach funkcjonariuszy!

I nawet pan prezydent powiedział kilka tygodni temu, że on jest z tym rządem.



Co za kumulacja przypadków!!

I to za tej władzy właśnie, a wcześniej też się przecież zdarzały wypadki, tylko wtedy nikt nie krzyczał, że 

Policja apeluje o pilne zmiany, przymierza się już do nich MSWiA


O pilne zmiany ! Rozumiesz człowieku?
Co za emocje....

Emocje?

35 lat Polski poLudowej i nagle wszyscy doznali olśnienia!

Jak na rozkaz!
Jak jeden mąż!

Właśnie teraz na jesieni tego roku!
W trzecim roku wojny na Ukrainie!

I  jak   s k r u p u l a t n i e  . . . ej, zaraz.....








Emocje??
Skrupulatnie?




Obecny rząd i prezydent i nie tylko oni - twierdzą, że żyjemy w czasach zagrożenia wojną ze wschodu.


I  w tych właśnie czasach, czasach zagrożenia realnego jak nigdy dotąd przez ostatnie 35 lat -  wymyślają powody, żeby ludziom utrudnić posiadanie chociażby broni czarnoprochowej, broni myśliwskiej, długich noży i kto wie, czego jeszcze...



Tak się społeczeństwo przygotowuje do obrony?

Tak się robi?


Zaraz mi się przypomina, że po 1990 roku schrony i Obrona Cywilna "poszły w odstawkę" jako "przeżytek komuny", a mimo to media całe 35 lat alarmowały, że grozi nam ruska agentura - o dziwo, pomimo owego domniemanego zagrożenia armia robiła się coraz mniejsza i mniejsza...

Dopiero rząd PiSu dramatycznie zwiększył nakłady na wojskowość (ale dopiero w 2022?), no i powstała Obrona Terytorialna..


To jest zagrożenie ze wschodu, czy nie ma???



Faktory wpływające na wskaźnik posiadania broni w UE:

Prawo i regulacje, kultura, obrona osobista, dostępność i cena, postawy społeczne i polityczne, historia [u nas komuniści systemowo rozbroili społeczeństwo po wojnie, by ułatwić sobie działanie, w tym odebrano ludziom wiele broni myśliwskiej - MS] oraz egzekwowanie prawa.

Te różnice wynikają z wielu czynników, takich jak prawo i regulacje, kultura i tradycja, obrona osobista i bezpieczeństwo, dostępność i cena broni, społeczne i polityczne postawy, a także historia i doświadczenia danego kraju.



kraje UE - wskaźnik posiadania broni (wskaźnik_pb) na 100 mieszkańców - styczeń 2024:
(szczegółowe wartości podaję na końcu posta)



Popatrzmy na Rumunię, którą dzięki stronie Gandeste często przywołuję na łamach bloga.

Rumunia --- ma wskaźnik_pb 2,6
Polska ------ ma wskaźnik_pb 2,5

Rumunia jest niemal na tym samym poziomie co Polska, a jest to kraj, który chyba najbardziej  ucierpiał na zmianach po 1990 roku.

Kraj biedny, wydrenowany z majątku narodowego, o dużej imigracji za pracą, a za wszystkim tym stoi prawdopodobnie byłe Securitate... i tego pilnuje?

I Polska - ma niemal ten sam wskaźnik_pb, a nawet gorszy.

Czyli u nas jest podobnie? 

No tak to jakby wynika z faktów, pokazywanych min. na tym blogu..




Patrząc na takie kraje jak Finlandia - ok. 6 mln mieszkańców... wskaźnik ma na poziomie 32 - Finowie posiadają "w domu" ponad 12 razy więcej broni niż my!

Co za uzbrojone społeczeństwo! 

Czy nawet - Malta - mikroskopijny kraj w Europie - 0,6 miliona obywateli (Gdańsk, Gdynia i Sopot to ok. 0,9 mln mieszkańców), wskaźnik na poziomie 28 - około 11 razy więcej niż w całej Polsce!! 


CYPR, Luksemburg, Słowenia, nawet Estonia - wszystkie one mają większy współczynnik posiadania broni niż Polska, kraj blisko 40 milionowy. Każdy z nich.





To nie jest tak, że te kraje są uzbrojone - TO MY JESTEŚMY ROZBROJENI !




My jesteśmy jako społeczeństwo totalnie rozbrojeni, dosłownie - BEZBRONNI jak dzieci (do których nawet baba z telewizora mówi jak do dzieci...) - i to systemowo, od czasów powojennych.


A w kraju sąsiednim jest wojna!

Na Ukrainie w 2022 roku masowo udostępniano broń cywilom i teraz jest tam mnóstwo niezarejestrowanej broni palnej, w tym karabiny maszynowe - w rękach "zwykłych" obywateli i grup przestępczych!

Co będzie po wojnie???



Oto recepta policji na bezpieczeństwo Polaków (za rp.pl):

„Niewątpliwie dla zapewnienia bezpieczeństwa mieszkańców Polski konieczne jest reglamentowanie dostępu do broni czarnoprochowej” – pisze w petycji do Sejmu zarząd główny Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Policjantów.



Dla bezpieczeństwa Polaków, czy żeby służbom wszelakim ułatwić robotę?


gazetaprawna.pl:

„Rozmawiałem z komendantem głównym insp. Markiem Boroniem, że najwyższy czas tym tematem się zająć, bo to nie jest pierwszy przypadek postrzelenia policjantów z broni czarnoprochowej” – podkreślił Siemoniak. Dodał również: „Być może trzeba będzie jakiś nowych regulacji ograniczających czy zakazujących. Ale też sobie powiedzieliśmy, że nie róbmy tego w emocjach, bo to łatwo jest, żebym teraz zapowiedział ostre działania. Jestem przekonany, że te kwestie trzeba zasadniczo uporządkować, bo nie może być tak, że policjanci są narażeni na tego rodzaju sytuacje”.


Czyli jednak chodzi o zdrowie i życie policjantów.



Ja nie mówię, ale.... no wiesz. To są rzeczy NIEPRZEWIDYWALNE.

Przestępca posiada często broń nielegalnie, więc co?
Jak nie ma pozwolenia, to na pewno nie ma broni??

To są rzeczy NIEPRZEWIDYWALNE.

Bycie narażonym na takie sytuacje, to jest właśnie robota policji.

Na tym polega bycie policjantem.

Tak jak górnik jest narażony na zasypanie w kopalni, projektant i inżynier jest narażony na zawalenie się budowli, strażak jest narażony na eksplozję gazu, żołnierz jest narażony na ugodzenie kulą, tak policjant jest narażony na obcowanie z przestępcami.


Każdy podejmuje ryzyko zawodowe.

I od tego jest policja, by łapać przestępców, a nie inżynier.




Przestępcy uzbrojeni w nóż raczej odstąpią od obywatela uzbrojonego w broń palną.

Czy nie?

Jeśli nie, to znaczy, że policja i tak jest zagrożona od przestępcy, nawet z nożem.

To dlaczego nie zostawić ludziom broni, by mogli odstraszyć złoczyńców, żeby zwiększyć swoje szanse w razie napaści?






Przypominam, że jesteśmy krajem o relatywnie niskiej przestępczości, stosunkowo bezpiecznym.



za Policja.pl:

2021 rok

Polska jest jednym z najbezpieczniejszych krajów w Europie. Według raportu Urzędu Statystycznego Unii Europejskiej Polska tuż po Chorwacji i Litwie jest najbezpieczniejszym krajem we wspólnocie.








Źródło: Eurostat


I tak się zastanawiam...

jak ci policjanci w tej 

Austrii (wskaźnik_pb - 30, przestępczość niewysoka) czy na przykład

Belgii  (wskaźnik_pb - 12,7 i wysoka przestępczość),


jak oni sobie radzą ze strachem, że facet niespodziewanie wyciągnie jakiegoś kapiszona i strzeli w drzwi??

Hę?






W czasie ostatniej wojny systemowo wymordowano nam elity i myślenie polityczne, dziś istnieje konieczność odbudowania kadr zdolnych myśleć politycznie, zdolnych samodzielnie podejmować inicjatywy na rzecz społeczeństwa i bezpieczeństwa państwa. 

Takich ludzi potrzebujemy u władzy i w okolicach władzy, jako kadry zastępcze, gotowe do pomocy w każdej chwili.





Pamiętajmy o bardzo poważnych sprawach:


Wg Niemców II Wojna Światowa nie zakończyła się, tylko trwa w utajeniu i co wychodzi z danych pokazanych na tym blogu - Niemcy nie wprost kwestionują granice Polski.


Otwarty atak zbrojny Niemiec na Polskę jest tylko kwestią czasu.






















------------------------


Wskaźnik posiadania broni na 100 mieszkańców dla krajów Unii Europejskiej:

Finlandia: 32,4
Austria: 30,0
Cypr: 29,1
Malta: 28,3
Szwecja: 23,1
Portugalia: 21,3
Francja: 19,6
Niemcy: 19,6
Luksemburg: 18,9
Grecja: 17,6
Słowenia: 15,6
Włochy: 14,4
Chorwacja: 13,7
Litwa: 13,6
Belgia: 12,7
Czechy: 12,5
Węgry: 10,5
Łotwa: 10,5
Dania: 9,9
Bułgaria: 8,4
Hiszpania: 7,5
Irlandia: 7,2
Słowacja: 6,5
Estonia: 5,0
Holandia: 2,6
Rumunia: 2,6
Polska: 2,5






Ekoaktywiści na pasku obcych służb i porażający audyt w Polskim Związku Łowieckim – ujawnia Marcin Możdżonek w Rymanowski Live - PCH24.pl


.gazetaprawna.pl/wiadomosci/kraj/artykuly/9543346,bron-czarnoprochowa-na-pozwolenie-siemoniak-trzeba-uporzadkowac-sytu.html

Incydent w centrum Mielca. Mężczyzna z nożem ujęty przez policję - hej.mielec.pl

Wymachiwał bronią w SKM. Został zatrzymany (trojmiasto.pl)

Porównanie wskaźników posiadania broni: Unia Europejska i Stany Zjednoczone | portalstrzelecki.pl

Koniec broni czarnoprochowej w Polsce? „Tak niebezpieczna, jak współczesne pistolety” - rp.pl

money.pl/gospodarka/koniec-z-bronia-czarnoprochowa-policjanci-apeluja-o-pilne-zmiany-7075124897958656a.html


Samobójstwo w trakcie interwencji policji. SCENY GROZY w Bolesławcu | Niezalezna.pl



policja.pl/pol/aktualnosci/206040,W-Polsce-jeden-z-najnizszych-wskaznikow-przestepstw-w-Unii-Europejskiej.html






sobota, 5 października 2024

Ziemia faluje...

 

Stutthof cz. 6 (Ziemia faluje) 


cytaty z wikipedii - zwykłą czcionką

mój komentarz - kolorem

 




 

Plan obozu Stutthof

 






 

Berlin - Pomnik Pomordowanych Żydów Europy







za wikipedią:
 
Pomnik upamiętniający zagładę Żydów podczas II wojny światowej, jest głównym miejscem pamięci ofiar Holocaustu w Niemczech

Budowę rozpoczęto 1 kwietnia 2003 roku, a zakończono 15 grudnia 2004 roku

Pomnik, według projektu Petera Eisenmana, został wybudowany w latach 2003–2005 w centrum Berlina (Berlin-Mitte), na powierzchni 19 tys. m². Został on odsłonięty 10 maja 2005 i od 12 maja [dwa dni później - MS] jest dostępny dla publiczności. W pierwszym roku pomnik odwiedziło ponad 3,5 mln osób. Zajmuje teren ograniczony ulicami: Ebertstraße, Behrenstraße, Gertrud-Kolmar-Straße i Hannah-Arendt-Straße.

Składa się z 2711 betonowych bloków-steli (po jednym na każdą stronę Talmudu) ustawionych w równoległych szeregach z niewielkim odchyleniem od pionu. Najwyższe bloki mierzą 4,7 m wysokości. Na obrzeżu pomnika rośnie 41 drzew. Między szeregami bloków znajdują się wybrukowane kostką przejścia o szerokości 95 cm.
 
 







W skład pomnika wchodzi podziemne muzeum (Izba pamięci) o powierzchni 930 m², mieszczące sale wystawowe o pow. 778 m², salę odczytową o pow. 106 m² i księgarnię o pow. 46 m².



W oddali widoczny Reichstag, siedziba niemieckiego parlamentu (Bundestagu).


Pomnik znajduje się w miejscu dawnego muru berlińskiego, gdzie niegdyś miasto dzieliła "pas śmierci"

[mur biegł wzdłuż ulicy Ebertstrasse i "okrążał" Bramę Brandenburską, czyli - niemiecki łuk tryumfalny - MS]

W czasach III Rzeszy na tym terenie znajdowała się miejska willa Josepha Goebbelsa, a na południu pobliska Kancelaria Rzeszy i bunkier Führera.  Pomnik znajduje się w pobliżu wielu zagranicznych ambasad Berlina.

Pomnik składa się z 2711 prostokątnych bloków, ułożonych w siatkę, pomnik jest zorganizowany w prostokątny układ o powierzchni 1,9 hektara (4 akry 3 rzędy). Pozwala to na powstanie między nimi długich, prostych i wąskich alejek, wzdłuż których ziemia faluje.
 
Są one ułożone w rzędach, 54 z nich biegną z północy na południe, a 87 ze wschodu na zachód pod kątem prostym, ale są lekko przekrzywione.
 
 


Berlin i Brama Brandenburska w okresie zimnej wojny - widoczny mur berliński. 
Za Bramą - puste pole na którym wzniesiono pomnik.

 

Centralna część bramy nawiązuje do tradycji rzymskiego łuku triumfalnego*, choć stylowo jest jednym z pierwszych przykładów architektury greckiego odrodzenia w Niemczech.







W maju 1994 rozpisano konkurs na projekt pomnika. Wybrany wtedy projekt Christine Jackob-Marks został w czerwcu 1995 odrzucony przez kanclerza Helmuta Kohla. 
 
W ponownym konkursie z lipca 1997 wybrano projekt architekta Petera Eisenmana i rzeźbiarza Richarda Serry. W roku 1998 Richard Serra wycofał się z zespołu autorskiego protestując przeciw narzuconym zmianom.



Porównanie z mapą Berlina z 1938 roku - celem orientacji - strzałki wskazują Bramę i charakterystyczny układ budynków przy Leipziger Pl.




Rezolucja Niemieckiego Bundestagu z dnia 25 czerwca 1999 roku głosi:

1.1 Republika Federalna Niemiec utworzy w Berlinie miejsce pamięci ku czci zamordowanych Żydów Europy.


1.2 Utworzeniem tego miejsca pamięci pragniemy:

  • uczcić ofiary zamordowanych Żydów,
  • zachować w żywej pamięci niewyobrażalne wydarzenia z niemieckiej historii,
  • ostrzegać przyszłe pokolenia, by nigdy nikt nie łamał praw człowieka, by były chronione zasady demokratycznego państwa oraz równość obywateli wobec prawa i by się sprzeciwiać wszelkim rodzajom dyktatury i przemocy.


 ulica Behrenstrasse i Cora-Berliner Strasse






 
 

Obrys pomnika berlińskiego (kolor czerwony) dopasowałem do obrysu obozu w Stutthofie na podstawie zielonej linii (od strony ulicy Cora Berliner), wyznaczającej przebieg wewnętrznego ogrodzenia i charakterystyczny punkt - załamanie na linii północnego ogrodzenia obozu.

Załamanie przy ul. Behrenstrasse odwzorowuje drugie załamanie na ogrodzeniu (w ten punkt celują zielone linie po lewej stronie).


Na pewno jest to nieprzypadkowe.


Skalę obu zdjęć - "pomnika" i obozu - dopasowałem na oko.
Plan obozu NIE jest zorientowany względem kierunku północnego, ale o dziwo - w takiej postaci pasuje do planu "pomnika" z Berlina. Ingerowałem tylko w skalę rysunku.

Czyżby ten, co to zaplanował, korzystał właśnie z tego planu??


"ustawiony ... z ... odchyleniem" - "lekko przekrzywione"



Warto zwrócić uwagę na wystające niepasujące do obrysu obozu - narożniki.
Są mniej więcej tej samej wielkości, dodają całemu układowi symetrii, co dodatkowo potwierdza nieprzypadkowość całego założenia.
 






Pomnik składa się z 2711 prostokątnych bloków, ułożonych w siatkę, pomnik jest zorganizowany w prostokątny układ o powierzchni 1,9 hektara (4 akry 3 rzędy).

Baraki (obecnie nieistniejące) znajdujące się wewnątrz czerwonego obrysu są pogrupowane po 10 sztuk - w 3 kolumnach po 4 rzędy, albo - patrząc ze skosa - w 4 kolumnach po 3 rzędy.



Baraki są..
ustawione w równoległych szeregach z niewielkim odchyleniem - od osi północ - południe - są lekko przekrzywione.
 
"ustawionych w równoległych szeregach z niewielkim odchyleniem od pionu"
rysowana na planach strzałka wskazująca północ jest "pionowa"




Pomnik upamiętniający zagładę Żydów podczas II wojny światowej, jest głównym miejscem pamięci ofiar Holocaustu w Niemczech

Budowę rozpoczęto w Prima Aprilis - 1 kwietnia 2003 roku, a zakończono 15 grudnia 2004 roku (13 grudnia - pierwszy dzień stanu wojennego w Polsce - i dwa dni później)

Został on odsłonięty 10 maja 2005 tj. 60 lat i 1 dzień po 9 maja 1945 roku (i dwa dni później - po 8 maja)

9 maja jest to ostateczna data zwycięstwa nad Niemcami w II Wojnie Światowej świętowana w Rosji, a 8 maja - w krajach europejskich.


Czy Niemcy kończąc budowę "pomnika" dzień później zaznaczyli, że zwycięstwo do nich należy??


Jest to czyste szyderstwo i pomnik - ale niemieckiej "skuteczności" - skuteczności w zabijaniu i okradaniu innych narodów.


Jest to też przyznanie się niemieckich elit do oszustwa, do tego, że wcale nie wyparli się swoich działań i swoich planów, ale że ich celem nadal jest - podporządkowanie sobie całego świata.


Jest to pomnik buty i dumy (pychy) z wymordowania, umęczenia tysięcy ludzi i okradzenia złupienia nie tylko Polski, ale i innych krajów.


Jest to przejaw pewności siebie i wiary, że diabeł zawsze im pomoże i zawsze ich od kary ocali.

Jest to symbol dywersantów - Werwolfu, którzy pod cudzym ukradzionym nazwiskiem pomordowanych Polaków żyją teraz w Polsce, rosną w siłę i uporczywie dążą do obalenia i zniszczenia naszej państwowości.

Ten pomnik mówi:

 "oni tam są, bo ci, od których wzięli swoją nową tożsamość, leżą podziemią..."


Jest to przyznanie się do winy.


Ilu Niemców wie, co tak naprawdę oznacza ten pomnik?

Wszyscy to wiedzą?



W czasach III Rzeszy na tym terenie znajdowała się miejska willa Josepha Goebbelsa, a na południu pobliska Kancelaria Rzeszy i bunkier Führera.  Pomnik znajduje się w pobliżu wielu zagranicznych ambasad Berlina - i niemieckiej Bramy tryumfalnej...

Pomnik składa się z 2711 prostokątnych bloków, ułożonych w siatkę, pomnik jest zorganizowany w prostokątny układ o powierzchni 1,9 hektara (4 akry 3 rzędy). Pozwala to na powstanie między nimi długich, prostych i wąskich alejek, wzdłuż których ziemia faluje.



ziemia faluje...





 

  

 

 

W skład pomnika wchodzi podziemne muzeum (Izba pamięci) o powierzchni 930 m²

 

pas śmierci






Stutthof - jest kluczem do Werwolfu.









Posty z cyklu STUTTHOF:






Stutthof cz. 4 (Autostrada czy wojna?)


Stutthof cz. 6 (Ziemia faluje) - pierw. data publikacji - 28 maja 2025 r.= > 5 października 2024 r.

Stutthof cz. 7 (Dziadek z wehrmachtu) - data publikacji - 10 listopada 2024 r.

Stutthof cz. 8  - data publikacji - jesień-zima 2024 r.

Stutthof cz. 9 (Analiza) - data publikacji - jesień-zima 2024 r.

Stutthof cz. 10 (Święta Ziemia) - data publikacji - maj 2025 r.









 
 
 
 
 
 
maps.mapywig.org/m/WIG_maps/series/100K/P38_S17_269_BERLIN_POLNOC_1938.jpg

en.wikipedia.org/wiki/Brandenburg_Gate
 
pl.wikipedia.org/wiki/Pomnik_Pomordowanych_Żydów_Europy

en.wikipedia.org/wiki/Memorial_to_the_Murdered_Jews_of_Europe
tłumaczenie automatyczne
 

* Watkin, David (1986). Historia architektury zachodniej. Londyn: Barrie & Jenkins. ISBN 0712612793.


de.wikipedia.org/wiki/Johann_Heinrich_Behr
en.wikipedia.org/wiki/Cora_Berliner


źródło zdjęć - internet

geoportal.gov


zdjęcie (zrzut ekranu) pokazujące wybrzeże w okolicach wsi Sztutowo w technologii LIDAR, wykonałem w ramach pierwszego tekstu o Stutthof - w dniu 21 kwietnia 2024 r.
widoczna na foto liczba "92,67" powstała chyba przypadkowo
wykorzystałem to zdjęcie, by podkreślić czas, od kiedy zacząłem pisać na ten temat

ok. 620 m x 18 km


ustawienia geoportalu w zakładce Lidar:









wtorek, 1 października 2024

Bank Angli sfinansował Hitlera. COOO??!!!!






przedruk
tłumaczenie automatyczne






Dan Diaconu: 

Dziwne ścieżki historii



To, co przedstawia się jako historię, jest fałszywe. Już to wiesz, stało się to powszechne. Tyle, że pomimo tego, że możemy się zgodzić z tym, że żyjemy w głębokim kłamstwie, wiele osób nie wie, gdzie szukać prawdy. I to nawet wtedy, gdy mamy dane przed oczami. Musimy tylko trochę otrząsnąć się z kurzu i mamy możliwość poznania prawdy. Albo zbliżyć się do niego.

Wielu normalnych ludzi po prostu nie rozumie, jak to się stało, że Hitler awansował tak szybko i tak wysoko. Pomyślmy o tym: Hitler stał się znany w 1924 roku, ale dopiero dziewięć lat później udało mu się przejąć władzę. Od czasu dojścia do władzy do popełnienia samobójstwa minęło 12 lat. Przejęte przez niego Niemcy były katastrofą gospodarczą, bez żadnych cech charakterystycznych dla w miarę normalnego kraju. Jednak w ciągu zaledwie 12 lat Hitlerowi udało się podnieść ją ekonomicznie i militarnie do poziomu, na którym do jej pokonania potrzebny był światowy sojusz. Czy to jednak nie dużo? Który człowiek byłby w stanie podnieść armię od zera do poziomu, na którym zrewolucjonizuje wojnę? Fakt, że Polacy wyszli z kawalerią, by stawić czoła niemieckim "czołgom", pokazuje niebywałą różnicę między Niemcami a innymi sąsiadami w tamtym czasie. Jak to się stało, że z dnia na dzień można było wziąć wszystko od zera i stać się wielką potęgą?

W biografii Hitlera jest sporo niewiadomych, na temat których toczyły się intensywne spekulacje. Na przykład, istnieje wiele głosów, które mówią o jego straszliwej przemianie, gdzieś przed początkiem jego błyskawicznego wzrostu. [??? opętanie? - MS] Nie będę się jednak odnosił do tamtych wydarzeń, bo nawet jeśli pojawią się świadectwa i pisma, to zostaną one obalone pozornie równie trudnymi "argumentami". W związku z tym pozostaniemy na terytorium pewnych faktów, które można dość solidnie udowodnić, za pomocą dokumentów, które ujrzały światło dzienne dopiero niedawno. A jeśli od czasu wojny nie zostały one upublicznione, jasne jest, że zrobiono to ze względów bezpieczeństwa. Strach przed potrząśnięciem przeszłością, a ponadto chęć zamaskowania prawdy o dojściu Hitlera do władzy, sprawiły, że do przestrzeni publicznej dopiero teraz wkraczają dokumenty, które odsłaniają przed nami prawdę. I tym razem też nie do końca!

Zacznijmy więc od roku 1932. To, co wiemy na pewno – także z oficjalnej historii – to to, że w 1932 r. partia nazistowska zdobyła najwięcej miejsc w Reichstagu, ale nie była w stanie stworzyć większości niezbędnej do dojścia do władzy. W lipcu 1932 roku, na podstawie wyników wyborów, Hitler bezpośrednio ubiegał się o stanowisko kanclerza, ale nie osiągnął żadnych rezultatów w negocjacjach z prezydentem Hindenburgiem. Tak więc nowa runda wyborów rozpoczyna się w listopadzie, kiedy to partia nazistowska – uwaga! – dostaje nieco mniej miejsc, malejąc o 4 proc. (z 37 proc. do 33 proc.). Prezydent forsuje i mianuje na stanowisko kanclerza Kurta von Schleichera, który zastąpił konserwatystę Franza von Papena. Wszystko jest zapisane w książce w oficjalnej historii. Pomija jednak epokowe wydarzenie, które miało miejsce na początku 1932 roku.

Otóż 4 stycznia 1932 roku dochodzi do spotkania Montagu Normana, prezesa Banku Anglii z Adolfem Hitlerem i... Franz von Papen Jaki jest cel spotkania? Finansowanie partii nazistowskiej! Brzmi niesamowicie, prawda? Ale to absolutna prawda. W spotkaniu uczestniczyli również wpływowi bracia Dulles (Allen i Foster). Są oni teraz mniej znani, ale wystarczy zrozumieć ich wpływ, jeśli powiem wam błahą sprawę: w 1953 roku Allen Dulles został piątym szefem CIA, po tym jak w 1951 roku został mianowany zastępcą szefa CIA. Dojście Allena Dullesa na stanowisko szefa CIA nastąpiło w wyniku politycznego trzęsienia ziemi, wywołanego w 1949 roku przez tzw. "Raport Dullesa-Jacksona" na temat Korei, raport, który doprowadził do upadku ówczesnego kierownictwa CIA. Dodałem to w nawiasie, żeby zrozumieć, że bracia Dulles mieli bezpośredni wpływ na amerykańską politykę.

Dziwaczność spotkania między Muntagu Normanem i braćmi Dulles z jednej strony, a Hitlerem i von Papenem z drugiej, musi dać nam do myślenia. Czego szukali obok prezesa Banku Narodowego, dwóch wpływowych amerykańskich polityków, którzy rozmawiali z niemieckim konserwatystą (von Papenem) i przedstawiciela partii, która miała zaledwie 18% głosów? Wiemy natomiast, że w czerwcu 1932 roku von Papen został kanclerzem Niemiec. Hitler czekał, po wspomnianym spotkaniu, rok, aby osiągnąć kluczowe stanowisko, do którego dążył. Dokładniej rzecz ujmując, 30 stycznia 1933 r. został mianowany kanclerzem [1933 to rok, kiedy Forster przystąpił do planu Stutthoff - MS] , po poparciu ... Franz von Papen, ten, który przekonał Hindenburga do mianowania go kanclerzem. Tylko, że przed tym wydarzeniem mamy jeszcze jedno tajne spotkanie, które również odbyło się w milczeniu. 14 stycznia 1933 roku odbyło się nowe spotkanie z udziałem barona Kurta von Schroedera, von Papena, Hitlera i jego doradcy ekonomicznego, Wilhelma Kepplera. 

Podczas tego spotkania sfinalizowano program gospodarczy Hitlera, dając zielone światło dla jego nominacji na kanclerza. Barona Kurta von Schroedera należy rozumieć jako ambasadora Anglo-Amerykanów z poprzedniego spotkania, a jego rolą było sfinalizowanie ostatecznych szczegółów poprzedniego porozumienia. 

Cały program rządu Hitlera został "wyciągnięty" za granicę, ponieważ zawierał masowe prywatyzacje i inne elementy, które obecnie widzimy wdrażane przez MFW. 

W rzeczywistości to, co musisz zrozumieć, to element, który jest oczywisty, ale na który oficjalna historia nie nalega: chociaż ZSRR i Niemcy są przedstawiane jako śmiertelni wrogowie, ideologia obu krajów była w dużej mierze taka sama.

Jedyna różnica między stalinowskim komunizmem a hitlerowskim faszyzmem polegała na kontroli własności: podczas gdy w bolszewickim ZSRR cała własność należała do państwa, w nazistowskich Niemczech cała własność była skoncentrowana w rękach prywatnych megakorporacji, które działały tak centralnie i planowo, jak komunistyczne przedsiębiorstwa Stalina.

Przyszedł czas na spotkanie z kolejną ciekawą postacią: Hjalmarem Schachtem. Mężczyzna był szefem Reichsbanku (niemieckiego banku centralnego) od 1923 do 1930 roku. Został ponownie zainwestowany przez Hitlera 17 marca 1933 roku. Zaczyna się robić ciekawie: ten, który finansowo rządził katastrofalnym losem Republiki Weimarskiej, zostaje mianowany przez Hitlera na najbardziej newralgiczne stanowisko w państwie, z celem podniesienia kraju. 

Trzeba znać jeszcze jeden szczegół: Schacht był bliskim przyjacielem Muntagu Normana, a przyjaźń ta wynikała również z przynależności tych dwóch do tego, co nazywam "ponadnarodową mafią"[Wędrująca Cywilizacja Śmierci, albo Światowa Sitwa ?  - MS]. Na razie mogę państwu powiedzieć, że po ponownym mianowaniu na stanowisko szefa Reichsbanku, Schaht został oficjalnie zaproszony do... USA, gdzie spotkał się z prezydentem Rooseveltem, a z amerykańskiej podróży nie wrócił z pustymi rękami, ale z pożyczkami w wysokości ponad 1 miliarda dolarów, co strasznie pomogło ustabilizować gospodarkę Niemiec! Rozumiecie więc, bez wątpienia, że cała kariera Hitlera była anglo-amerykańską sprawą wspieraną przez to, co nazywam "ponadnarodową mafią".

Nadszedł więc czas, aby cofnąć się w czasie do 1939 roku. Kiedy naziści zajęli Pragę, ich pierwszą wyprawą było... Bank Narodowy (to właśnie zrobili w Rumunii w czasie I wojny światowej, kiedy nakazali transfer rumuńskiego złota z Rosji do Niemiec!). Tutaj, pod groźbą użycia broni, kazali urzędnikom dokonać dwóch transferów. Pierwszy przelew polegał na przeniesieniu 23,1 ton złota posiadanego przez Bank Republiki Czeskiej na rachunek Banku Rozrachunków Międzynarodowych (BIS) na rachunek BIS Reichsbanku. Konta BIS znajdowały się fizycznie w Londynie, a złoto było zdeponowane w Banku Anglii. Drugi rozkaz wysłany przez czeskich urzędników pod groźbą śmierci dotyczył przeniesienia 27 ton złota – tym razem z konta otwartego w Banku Anglii – na konto Reichsbanku otwarte w tej samej instytucji. Innymi słowy, zlecenia polegają na przeniesieniu ilości złota de facto do wewnątrz Banku Anglii.

Kwestia przeniesienia złota przybrała nieprzyjemny obrót. Jeśli chodzi o złoto znajdujące się w depozycie BIS, to zostało ono płynnie przetransferowane na konto Reichsbanku, czyli Niemiec. Jednak gdy złoto znajdowało się w posiadaniu Banku Anglii, sprawy stały się siarkowe, ponieważ kilku polityków wkroczyło do akcji i wywołało skandal. Nawet Churchill publicznie zastanawiał się, jak rząd może domagać się poboru obywateli, skoro Bank Anglii akceptuje tak dziwne posunięcie finansowania hitlerowskich nazistów. I tak złoto trzymane na rachunkach BIS zostało przeniesione, podczas gdy złoto trzymane w Banku Anglii zostało zablokowane w wyniku energicznej interwencji angielskich polityków. W tym przypadku sytuacja była wręcz komiczna, ponieważ Czechosłowacja umieściła część złota w BIS, ponieważ była przekonana, że biorąc pod uwagę neutralny status tej instytucji, złoto tam umieszczone będzie bezpieczne.

To, czego Czesi nie wiedzieli i czego świat nie wie do dziś, to jak powstał BIS. Jeśli spojrzysz na ich romantyczną historię, okaże się, że BIS pojawił się jako konieczność i inne bla-bla. Niesłusznie, towarzysze! Projekt Banku Banków Centralnych był starszy, ale za każdym razem politycy sprzeciwiali się podporządkowaniu działalności ich banków narodowych przez instytucję zewnętrzną. Po I wojnie światowej, aby ułatwić powstanie BIS, mówiło się o instytucji, za pośrednictwem której miałyby być wypłacane reparacje wojenne. W lipcu 1927 r. gdzieś na Long Island odbyło się spotkanie zerowego stopnia, w małym gronie, na którym parafowano utworzenie BIS. Wzięli w nim udział: Montagu Norman, Benjamin Strong (szef Fedu), Hjalmar Schacht i Charles Rist (zastępca prezesa Banku Francji). Podam Wam jeszcze jedną ciekawą informację: Montagu Norman był ojcem chrzestnym jednego z wnuków Schachta. Czy widzisz, jak mały jest świat?

W rzeczywistości rola Schachta w architekturze władzy nazistowskiej polegała na nadzorowaniu realizacji planu. Ale plany Hitlera nie szły w tym samym kierunku, tak jak plany Stalina nie szły w kierunku wyznaczonym przez międzynarodową mafię. Schacht był nie tylko szefem Banku Centralnego Niemiec (w latach 1933-1939), ale także ministrem gospodarki w latach 1934-1937! Zmierzch Schachta w obszarze władzy nazistowskiej nastąpił w momencie, gdy Hitler podjął decyzję o dozbrojeniu Niemiec. Stanowiąc pogwałcenie zobowiązań, które prawdopodobnie wziął na siebie Hitler, Hjalmar Schacht zareagował i w związku z tym został odwołany ze stanowiska szefa Reichsbanku. Mimo to pozostał na stanowisku ministra bez teki do 1943 roku.

Wróćmy teraz do BIS-u. Naziści uważali tę strukturę za "swój bank", za pośrednictwem którego przeprowadzano wiele operacji państwa niemieckiego pod przywództwem Hitlera. Wiadomo bowiem, że po wojnie Hjalmar Schacht został oskarżony o zbrodnie wojenne. Mimo stawianych mu zarzutów wykazywał się niezwykłym dystansem. Co więcej, mówi się, że Schacht powiedział innym oskarżonym bankierom: "Nie martwcie się, ci ludzie nie wieszają bankierów!". Zmarł spokojnie, w 1970 roku, w swoim łóżku, nie ruszając niczego z jego integralności.

W rzeczywistości nie miał się czego obawiać, biorąc pod uwagę, że BIS, przy współudziale Schachta, finansował również wysiłek wojenny Anglii. Jak? Reichsbank nie wstrzymał wypłat odsetek na rzecz BIS, więc pieniądze Niemiec poszły w formie dywidend, które zbierali akcjonariusze. A udziałowcami byli Anglicy, Francuzi i Amerykanie.

Aby lepiej zrozumieć fenomen Hitlera, muszę przedstawić wam inną postać, a mianowicie Thomasa Harringtona McKittricka. Osoba ta była prezesem BIS w czasie II wojny światowej. Chociaż McKittrick był czołowym bankierem, w rzeczywistości był marionetką w rękach Allena Dullesa, swojego prawdziwego szefa z operacyjnego punktu widzenia. Jego działalność na szczycie BIS była dziwna, jeśli spojrzeć na nią z zewnątrz. McKittrick był w stałym kontakcie z wielkimi niemieckimi biznesmenami, tymi, którzy utrzymywali machinę wojenną Hitlera. Jednak za pośrednictwem "interfejsu McKittricka" – który w rzeczywistości był nadzorowany w swojej pracy przez Departament Stanu – położono podwaliny pod powojenne ustalenia. Niemieccy biznesmeni otrzymali pewien immunitet, jeśli grają tak, jak są rozgrywani. W rzeczywistości relacje McKitricka z Emilem Puhlem, który został skazany w Norymberdze za zbrodnie wojenne, ale kilka miesięcy później (21 grudnia 1949 roku) został zwolniony za ... dobre zachowanie. Ahhhh, co Hjalmar Schacht powiedział o bankierach?

Uważnie studiując dokumenty znajdujące się w szarej strefie działania, odkrywamy, że cała działalność Hitlera była starannie nadzorowana przez aliantów. Jest – jak wspomniałem na początku artykułu – sporo danych na temat niesamowitej przemiany Hitlera, dokonanej przez tajemnicze postacie w niejasnym do dziś kontekście. Możemy to zignorować, ale nie możemy ignorować elementów, które wyglądają jak kawałki układanki. Niewielu rozumie dziś stawkę traktatu podpisanego przez Titulescu z ZSRR, podobnie jak niewielu rozumie stawkę sojuszu francusko-sowieckiego. Któż teraz rozumie znaczenie gorzkiego proroctwa Petaina "Nous ne tarderons pas à le regretter" ("Wkrótce będziemy tego żałować"), po parafowaniu paktu o wzajemnej pomocy między Francją a Związkiem Radzieckim i sposobie, w jaki ten dokument, na który dziś już się nie nalega, naruszył kruchą równowagę po pierwszej wojnie światowej?

Czy to nie dziwne, że po zakończeniu II wojny światowej wciąż istnieją tajne dokumenty, których struktury wywiadowcze nie ujawniają? 

Wiemy już wystarczająco dobrze, w jaki sposób Wall Street sfinansowała tak zwaną rewolucję bolszewicką (w rzeczywistości zamach stanu, finansowany z książki). Dowody, które wciąż wychodzą na światło dzienne, sugerują, że nazizm był finansowany w ten sam sposób. 

W ten sposób dwie przeciwstawne ideologie – z marksizmem jako punktem wyjścia i Wall Street jako podstawą finansową – stworzyły historię XX wieku. A najdziwniejsze jest to, że dla pragmatycznych amerykańskich biznesmenów rzucanie dużych pieniędzy na "ruchy rewolucyjne o nieoczekiwanym zakończeniu" jest szaleństwem nieuzasadnionym przez żadne podstawy ekonomiczne. A jednak dowody wskazują na to, że te środki finansowe zostały zrealizowane. Jaki był tego powód? To są dziwne ścieżki historii.

Być może skusiłabym się na myślenie – jak sugeruje oficjalna historia – że ruchy te należy rozpatrywać w pewnym kontekście i że nie powinniśmy ich kwalifikować jako źródeł pierwotnych. Po prostu, widząc upór, z jakim USA finansują ukraiński nazizm, widząc absolutnie obrzydliwy sposób, w jaki ignoruje się symbole i ideologie, na których opiera się walka Ukraińców z Rosjanami, nie mogę nie patrzeć przez pryzmat dowodów, które wciąż wychodzą na światło dzienne. Nawet jeśli minęło już tyle czasu, nawet jeśli ten obszar jest nadal zamazany przez brakujące elementy, nie oznacza to, że powinniśmy ignorować elementy, które dopiero teraz wychodzą na światło dzienne. W istocie, biorąc pod uwagę wydłużony czas, w którym byli przetrzymywani "w więzieniu", nadszedł czas, aby poświęcić im należytą uwagę i z chłodną oceną tego, co się stało.




Autor: Dan Diaconu