Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą II RP. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą II RP. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 14 listopada 2024

Święta Siekierka (wg niem. wiki)






niemiecka wikipedia
tłumaczenie automatyczne



Mamonowo (ros. Мамо́ново), niem. Heiligenbeil (ros. Świętomiejsce lub Święta Siekierka, lit. Šventapilė) – miasto w Rosji, w obwodzie kaliningradzkim. Liczy 8314 mieszkańców (stan na 1 października 2021 r.).


automatyczny tłumacz Edge termin 
polinisch przetłumaczył jako ros.

tekst oryginalny:

Mamonowo (russisch Мамо́ново), deutsch Heiligenbeil (polnisch Świętomiejsce oder Święta Siekierka, litauisch Šventapilė), ist eine Stadt in der russischen Oblast Kaliningrad. Sie hat 8314 Einwohner (Stand 1. Oktober 2021).

Die Stadt ist Verwaltungssitz des Stadtkreises Mamonowo.



Na początku XX wieku w Heiligenbeil znajdował się kościół protestancki, kościół rzymskokatolicki, szkoła rolnicza, sąd rejonowy, fabryka maszyn, zakład przetwórstwa owoców i młyny. W 1939 roku Heiligenbeil liczyło 12 100 mieszkańców.

W wyborach do Reichstagu 5 marca 1933 r. NSDAP i związana z nią DNVP uzyskała 70% głosów w okręgu Heiligenbeil (średnia krajowa 52%).  Od 1936 do 1945 roku baza lotnicza Heiligenbeil znajdowała się na wschód od Heiligenbeil. Po 1939 r. utworzono zewnętrzny obóz pracy obozu koncentracyjnego Stutthof.



Pod koniec II wojny światowej w lutym i marcu 1945 r. rejon ten stał się teatrem działań wojennych. Narodowosocjalistyczny Gauleitung pod dowództwem gauleitera Ericha Kocha nie zdołał na czas ewakuować ludności i podjął samodzielne ruchy lotnicze pod surową karą. 

W poprzednich tygodniach zimowych setki tysięcy ludzi uciekło w sposób całkowicie bezładny (utrudniony m.in. przez Wehrmacht) ze wszystkich części Prus Wschodnich – w tym większość ludności powiatu Heiligenbeil – przez lód zalewu do Mierzei Wiślanej, a stamtąd na statki ratownicze w Pillau lub drogą lądową z Mierzei do Gdańska. 

W czasie wojny powstała firma Heiligenbeiler Kessel. Po tygodniach defensywnych walk niemieckiej 4 Armii przeciwko kilku armiom radzieckim, Heiligenbeil padł. 29 marca 1945 r. ostatni niemieccy żołnierze wyruszyli z brzegów zalewu pod ruinami zamku Balga w kierunku Pillau. Niemal symetrycznie rozplanowana starówka została doszczętnie zniszczona.

Spośród około 53 000 mieszkańców dystryktu Heiligenbeil około 20 procent straciło życie w wyniku wojny, ucieczki, wypędzenia, deportacji, gwałtów, głodu, chorób lub nieludzkiego traktowania w narodowosocjalistycznych, a później sowieckich obozach pracy przymusowej.



17 października 1945 roku Prusy Wschodnie zostały tymczasowo podzielone przez sowieckiego okupanta na dwie strefy okupacyjne zgodnie z układem poczdamskim. 

Wbrew pierwotnemu planowi, dzielnica została jednak podzielona. Północna połowa Prus Wschodnich, do której należało miasto Heiligenbeil, znalazła się pod administracją sowiecką, natomiast południowa połowa, z wyjątkiem obszarów objętych ograniczeniami wojskowymi, została pozostawiona pod administrację Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej.


oryg. tekst

Am 17. Oktober 1945 wurde Ostpreußen gemäß dem Potsdamer Abkommen von der sowjetischen Besatzungsmacht vorläufig in zwei Besatzungszonen aufgeteilt. Dabei wurde, entgegen der ursprünglichen Planung, der Kreis doch aufgeteilt. Die nördliche Hälfte Ostpreußens, zu der auch die Stadt Heiligenbeil gehörte, kam unter sowjetische Verwaltung, während die südliche Hälfte mit Ausnahme militärischer Sperrgebiete der Volksrepublik Polen zur Verwaltung überlassen wurde.

tłumacz google

17 października 1945 roku Prusy Wschodnie zostały tymczasowo podzielone przez sowiecką władzę okupacyjną na dwie strefy okupacyjne, zgodnie z umową poczdamską. 

Wbrew pierwotnemu planowi dzielnica została podzielona. Północna część Prus Wschodnich, obejmująca także miasto Heiligenbeil, znalazła się pod administracją sowiecką, natomiast południowa część, z wyjątkiem zastrzeżonych obszarów wojskowych, została pozostawiona pod administrację PRL.




Linia demarkacyjna między tymi dwiema strefami okupacyjnymi biegła na południe od poziomej linii Leisuhnen, Heiligenbeil, niemieckiej Thierau, Hermsdorf-Pellen, Zinten, Schwengels i Robitten.

Wszystko, co znajdowało się na północ od niego, znalazło się pod administracją sowiecką. [Polski nie wymienia, widocznie to nie ma już dla nich znaczenia, tylko Rosja jest przeszkodą - MS] Ostatni Niemcy pozostali w części sowieckiej zostali wysiedleni w 1948 roku. Wiele wsi zostało całkowicie rozwiązanych, zniknęły domy i drogi. Od upadku Związku Radzieckiego miasto i region są częścią Rosji.




Miasto Heiligenbeil, podobnie jak wiele okolicznych wiosek, zostało pod koniec wojny niemal doszczętnie zniszczone. Jedynie samo Heiligenbeil, które od 1947 roku nazywane jest Mamonowem na cześć sowieckiego podpułkownika Nikołaja Wasiljewicza Mamonoowa (1919 – 26 października 1944 roku pod Pułtuskiem), osiągnęło ponownie pewne rozmiary i obecnie zamieszkuje je około 8000 osób.

Nowe centrum miasta leży na północny zachód od starego na terenie dawnego kościoła katolickiego, który nie zachował się, natomiast stare miasto jest nieużytkiem.

Fundamenty i ulice są ledwo rozpoznawalne, części kościoła protestanckiego wznoszą się obok placu zabaw, na miejscu starego miasta wybudowano kilka bloków mieszkalnych z lat 60. lub 70. Jedynym zachowanym budynkiem na miejscu dawnego starego miasta jest browar Heiligenbeiler. Ruiny znajdują się w południowo-zachodniej części terenu. Inne gminy w okolicach Mamonowa straciły zupełnie na znaczeniu. Ze względu na swoje znaczenie strategiczne miasto, podobnie jak Ładuszkin, było administrowane z bazy morskiej w Bałtijsku.

Na południu starego miasta znajduje się niemiecki cmentarz wojskowy, który został odrestaurowany przez Niemiecką Komisję Grobów Wojennych i otwarty w 2002 roku. Spoczywa na nim 4700 poległych (stan na 2002 rok), głównie w walkach o teren Heiligenbeil.




====




"nie zdołał na czas ewakuować ludności"

Wg mnie, oni się szykowali na przegraną wojnę, więc podobnie jak z Marszami Śmierci ze Stutthofu - jakaś tajemnica......




"znalazła się pod administracją sowiecką, natomiast południowa część, z wyjątkiem zastrzeżonych obszarów wojskowych, została pozostawiona pod administrację PRL"


Powtarza się termin  pod administracją , zarówno jeśli chodzi o Rosję, jak i Polskę.


Ale o co chodzi z  z wyjątkiem zastrzeżonych obszarów wojskowych ???

W Polsce??

Jakie  zastrzeżone obszary wojskowe??



Może to jakiś rebus na Werwolf ?














de.wikipedia.org/wiki/Mamonowo














poniedziałek, 21 października 2024

Podług słońca i gwiazd

13 lipca 2024


przedruk fb



Rafał Włodzimierz Jaworski

Stare polskie książki




Dwie stare książki.... a trzecia ciut nowsza 

Otóż właśnie kilka księgarń, także internetowych czeka na dostawę druku reprintu dwóch książek, które może nazwać biały krukami to za dużo, ale z racji tego, że w naprawdę niewielu bibliotekach i muzeach możemy się z nimi zapoznać, na pewno można je nazwać rarytasami.
 
Ale najpierw autor.... 

Władysław Wagner, to pierwszy Polak, który opłynął świat dookoła, na trzech jachtach, bo pierwsze dwa mu zatonęły. Ten harcerz, zaraz po skończeniu szkoły w 1932 roku, wyruszył z Gdyni na żeglarską wyprawę dookoła świata. Początkowo nie powiadomił nikogo o swoich planach opłynięcia kuli ziemskiej nie będąc pewny realizacji swego zamiaru. Nie miał żadnego sponsora ani kontaktu z mediami. Pętlę okrążającą ziemię zamknął na Atlantyku, zakończył rejs w Anglii, 7 lat po wypłynięciu w 1939, gdy Niemcy napadły na Polskę, konsul mu odradził powrót do kraju.

Napisał nigdy nie wznawiane 2 książki po polsku: "Podług słońca i gwiazd" - 1934 i "Pokusa horyzontu" - 1937, jedną książkę w języku angielskim, w której opisał całą wyprawę: "By Sun and the Stars" USA, 1987 r. 

Wnuczka ze znajomymi przetłumaczyła ją na język polski w 2002 i tak po latach ukazała się pełna opowieść o wyprawie dookoła świata kpt Wagnera znowu pod tytułem "Podług słońca i gwiazd", Niestety w moje ręce trafiła tylko ta trzecia i to tylko w wersji cyfrowej, ale ze zdjęciami. I choć to pełna opowieść, jako były harcerz i żeglarz, czekam na reprinty poprzednich rarytasów z niecierpliwością.






Jeszcze trochę info z netu:

"Jest 1932 rok, a więc ludzkość cofnięta w rozwoju o 90 lat. I tenże młody człowiek postanawia opłynąć świat pod żaglami. Wtedy to było proste. Wziął jacht, kumpla na pokład. Obaj zabrali kompas harcerski, szkolną mapę Europy i jako jedyne dokumenty, legitymacje szkolne. Plus smalec ze skwarkami i cebulką, powidła babcine i wodę w beczkach po piwie. No i popłynęli. Nie będę opowiadał dalej bo i tak nikt z postępowej obecnej cywilizacji nie uwierzy że nie mieli sponsora i zespołu brzegowego. Dodam tylko że po drodze nasz bohater zbudował dwa jachty, bo poprzednie mu zatonęły. Żebyście nie musieli szukać w googlach to nie miał złotej karty kredytowej ani nie skończył politechniki w kierunku budowa jachtów. Świat opłynął a obecna cywilizacja przez 83 lata od czasu gdy ukończył rejs kombinowała jak nie wydać jego książki w której to opisuje. No bo przecież jak tu młodym postępowym wcisnąć kit, że bez uprawnień, sponsora i elektroniki można wypłynąć na jeziora mazurskie a co dopiero mówić o rejsie dookoła świata. I to z legitymacją szkolną w kieszeni."


W wielu portach świata dzięki niemu po raz pierwszy zobaczono polską banderę. Wagner był świadomy swojej patriotycznej misji i dzięki jego licznym kontaktom przyczynił się do popularyzacji Polski prawdopodobnie bardziej niż wszystkie ówczesne placówki konsularne i ambasady polskie. Świadczą o tym liczne artykuły prasowe, opisujące młodego Polaka i jego jacht z portem macierzystym - Gdynia.


"Wyprawa Wagnera była wyjątkowo trudna ze względu na brak podstaw finansowych, nieodpowiedni jacht /Zjawa I/ i niedostateczne wyposażenie, a także ze względu na brak umiejętności i doświadczenia wymaganego od kapitana w żegludze pełnomorskiej. Wagner wyrusza na jachcie zbudowanym na kadłubie motorówki bez falszkila z balastem, a na wyposażeniu nie miał aktualnych map i kompasu jachtowego, posługując się początkowo jedynie busolą harcerską. W trakcie wyprawy uzupełniał najpotrzebniejszy sprzęt, zdobywał doświadczenie, jednakże awarie uniemożliwiające dalszą podróż, musiał usuwać niemalże w każdym porcie. 

Kontynuacja wyprawy pomimo utraty dwóch jachtów i doprowadzenie jej do końca było możliwie dzięki wyjątkowym cechom charakteru i umysłu Wagnera. Miał zdolność przewidywania i nieprzepartą wolę dalszego prowadzenia rozpoczętego dzieła, pomimo trudności i przeszkód, zdawało się niemożliwych do pokonania. Wagner wierzył w swoją dobrą gwiazdę i miał optymizm dziecka. Cechy te sam krytycznie ocenił w jednym z wywiadów prasowych pod koniec podróży:

 "Ale tak naprawdę to nie podjąłbym się ponownie wyprawy dookoła świata w tych samych warunkach. Musiałbym mieć większy jacht i więcej pieniędzy. Przedsięwzięcie takiej wyprawy jak ta dobiegająca końca, wymaga dużo optymizmu i nawet trochę głupoty" /cytat za A. Rybczyńską str. 139/.


Oprócz talentu szkutnika, świetnie władał piórem i w krytycznej sytuacji pozbawiany jachtu i środków finansowych, potrafił napisać i opublikować swoją pierwszą książkę. Do tego trzeba dodać zdolności do wytężonej, wielomiesięcznej pracy w skrajnie trudnych warunkach i niezłomne przekonanie o swojej misji, co w sumie pozwoliło na zwodowanie "Zjawy II" i dalszą realizację wyprawy. 

Niezawiniona i niespodziewana utrata tego jachtu, który mógłby służyć do końca wyprawy, załamałaby nawet bardzo silnych ludzi. On jednak nie zrezygnował, uzyskał konieczne poparcie, własnoręcznie i według własnych planów wybudował nowy jacht, Zjawę III, na której dokończył rejs. 

Wagner był wyjątkowy i to nie tylko dla tego, że był zdolny podnieść się z każdej klęski, ale ze względu na swoją prawość i stosunek do ludzi. Gdy udało mu się sprzedać po niewiarygodnie wysokiej cenie 150 dolarów "Zjawę I", jako wrak nienadający się do dalszej eksploatacji, podzielił się fifty/fifty ze swoim załogantem, wiedząc, że ten nie może dalej z nim zostać i w niczym pomoc. Umiejętność współżycia i układanie stosunków z ludźmi była ważną częścią sukcesu i powodzenia jego żeglarskiej i patriotycznej misji. 

Wędrując po morzach i oceanach odwiedzając dziesiątki portów zostawiał za sobą przyjaciół przekonanych do Polski i Polaków. Ostatni rok rejsu odbył w towarzystwie dwóch Australijczyków, którzy w udzielanych wywiadach do prasy po zakończeniu rejsu zawsze podkreślali wyjątkowe cechy swego kapitana i pragnęli poznać Polskę, ojczyznę Wagnera."


Podług słońca i gwiazd (1934)

Pokusa horyzontu (1937)

By the Sun and Stars (1987)










Nieznany lub mało znany. Dlaczego?



Po pierwsze po zakończeniu II wojny światowej pozostał na emigracji i sukcesy żeglarskie osiągał już jako mieszkaniec Wysp czy Stanów Zjednoczonych.

Po drugie, Władysław Wagner urodził się w Krzyżowej Woli, a ta długo nie była zbyt dokładnie lokalizowana i wciąż wielu starachowiczanom może nic lub niewiele mówić. Po przyłączeniu jej do Starachowic stała się częścią miasta, warto więc, by zadomowiła się w świadomości mieszkańców na dobre.

Ale wróćmy do samego Władysława Wagnera.

Siedem lat rejsu, pięćdziesiąt tysięcy mil morskich, Polska na ustach świata, pierwsza trzydziestka najważniejszych dokonań światowego żeglarstwa - oto i on - człowiek legenda ze Starachowic.

- Do dzisiaj nie mogę sobie wyobrazić przyjemniejszego i bardziej interesującego miejsca do życia niż Lubianka - pisał Władysław Wagner w swojej książce "Podług słońca i gwiazd".

Właśnie tam, pola i łąki Lubianki, jej krzewy i drzewa były świadkami pierwszych marzeń późniejszego mistrza mórz i oceanów. Mały Władek przychodzi na świat w Krzyżowej Woli, w 1912 roku, na Lubiance mieszkają jego dziadkowie od strony mamy - państwo Bielińscy. Drudzy (od strony ojca) mieszkają pod lasem, tam, gdzie dziś harcerze mają swoją przystań.

Lubianka, tam cisza od wieków przemyca spokój i ukojenie, dzika plaża wabi tajemnicą. Teren to był piaszczysty, pochyły, nawet jakby wydmowy, z pobliskich łąk dolatywał tu zapach macierzanki, czasem piołunu, przywodząc Władkowi na myśl dalekie kraje... Lubi też słuchać historii o rodowej ziemi, młynie nad stawem i kamienicach - mimo, że wszystko zniknęło w dziejowej zawierusze.

Władysław wraz z rodzicami zamieszkuje w Wierzbniku, ich dom stoi podówczas przy ulicy Starachowickiej 57, dziś nie ma po nim śladu, zlokalizować go można w miejscu, w którym stoi sklep spożywczy, na rogu ulic Wiklinowej i Sadowej. Stąd do Kamiennej mały Władek ma krok. No może dwa. Wartki nurt rzeki był świadkiem pierwszych żeglarskich prób Władzia Wagnera, pierwsze drewniane łódeczki były jednak zupełnie nieszczelne.

Czym by jednak były marzenia, gdyby zrażać się niepowodzeniami? Niczym ważnym i potrzebnym. I Władysław Wagner się nie poddaje, po szkole (chodzi do Szkoły Powszechnej im. Konarskiego - przy Spółdzielczej) konstruuje łodzie doskonalsze.

- Nie poddawałem się. Budowałem następne i myślałem - że lepsze - mimo to bez sukcesu - powie wiele lat później.

Ma 15 lat, gdy decyzja rodziców przerwie nić wiążącą Władka z Wierzbnikiem i Starachowicami - szykuje się bowiem wyjazd do Gdyni.

Z jednej strony żal zostawiać mu ukochany świat dzieciństwa: rozlewiska Kamiennej, która wypchnie go później na najgłębsze i najdalsze wody Świata i wierzbnicki kościół pod wezwaniem Świętej Trójcy (tu przystępował do komunii świętej). Co ciekawe, rodzina Wagnerów dobrze znała się z ówczesnym proboszczem z Wierzbnika, księdzem Dominikiem Ściskałą. Walerian uczestniczył w budowie drewnianego kościoła p.w. Wszystkich Świętych w Starachowicach (której inicjatorem był ks. Ściskała), a jedna z sióstr Waleriana – Maria – była zakonnicą, druga – Janina – prowadziła przy parafii Świętej Trójcy szkółkę dla dziewcząt.

Władysławowi Wagnerowi jest żal, wie jednak, że Gdynia z dostępem do morza jest dla niego szansą.

Tak rozpoczyna się historia żeglarza wszech czasów, który od Kamiennej rozpoczął podróż dookoła świata.

Będzie pod wrażeniem Joshuy Slocuma (żeglarz, który jako pierwszy odbył samotny rejs dookoła świata) i książki "Sam jeden żaglowcem dookoła świata", nie będzie mógł uwierzyć, że żaden Polak się na to nie odważył. Kiedy w 1931 r. znajdzie porzucony wrak szalupy motorowo - żaglowej uzna to za znak. Z wzrokiem utkwionym w przyszłej "Zjawie" powie, że nadeszła pora przekroczyć linię horyzontu. Za 5 dolarów jego ojciec wykupuje wrak i Władek bierze się za remont i woduje "Zjawę" na wodach Bałtyku.

Rejs dookoła świata rozpocznie 8 lipca 1932 r., w ciągu 7 lat dwukrotnie straci jacht. I znów...

Czym by jednak były marzenia, gdyby zrażać się niepowodzeniami?

Wierzy w siebie i wie, że to czego chce dokonać jest realne, zbuduje zatem kolejno dwa następne ("Zjawa II" i "Zjawa III") i kontynuuje podróż.









Władysław Wagner łącznie przepłynął ponad 50 tysięcy mil morskich, odwiedził wszystkie kontynenty za wyjątkiem Antarktydy. W wielu portach świata dzięki niemu po raz pierwszy zobaczono polską banderę, w wielu był pierwszym i być może jedynym starachowiczaninem. To wzrusza i cieszy. Można stawiać śmiałą tezę, że wykonał tytaniczną pracę na polu popularyzacji Polski, pisały o nim gazety, Władysława Wagnera poznał świat.

Po siedmiu latach walki z wodnym żywiołem i jachtami - 4 lipca 1939 r. - Władysław Wagner spełnia wreszcie swe marzenia. Zamyka wokół ziemską pętlę. Ziemia okrążona! Dokona tego na "Zjawie III.

Wyczyn Wagnera zalicza się do 30 najważniejszych osiągnięć światowego żeglarstwa. Swoją podróż opisał w książkach "Podług słońca i gwiazd" (1934 r.) i "Pokusa horyzontu" (1937 r.) oraz anglojęzycznej "By Sun and the Stars" (USA, 1987 r.).

W jednym z angielskich portów dowie się o napaści Niemiec na Polskę i w czasie II wojny światowej będzie służył w polskiej Marynarce Handlowej. Najpierw na statku handlowym s/s "Zbaraż", jako marynarz, potem, w niebezpiecznych oceanicznych konwojach na statku s/s "Zagłoba".

Po wojnie Wagner pozostanie na emigracji, gdzie doczeka pięknego wieku. Był rybakiem, prowadził w Portoryko własną stocznię. Potem zamieszkał w USA na Florydzie. Do Ojczyzny nie było mu już dane wrócić za życia. Dopiero po śmierci, w 1992 r. znów trafi do Gdyni, jego prochy spoczywają dziś w rodzinnym grobowcu na cmentarzu Witomino.


Zainteresowanych odsyłam do publikacji (z któej korzystałam) Zbigniewa Porajowskiego - Władysław Wagner - Starachowiczanin wszech mórz i oceanów. Książeczka dostępna w siedzibie Towarzystwa Przyjaciół Starachowic (UM). O Władysławie Wagnerze pisał również Adam Brzeziński w książcce "Na kartach historii - starachowiczanie XX wieku".


---------





Jednym z ostatnich etapów podróży Wagnera na "Zjawie III" był akwen Morza Śródziemnego i miejsca wokół niego. Pomruki wojny, coraz bardziej słyszalne, zaczynały docierać do Władka, on sam to i owo mógł zaobserwować. Dotyczyło to szczególnie Malty i Gibraltaru, miejsc strategicznych pod względem militarnym. Klimat wojny to jedno, ale Władka zdenerwowała sugestia z Warszawy według której miał zmienić trasę rejsu. Doradzano mu żeglugę przez Morze Czarne, Rumunię oraz pozostawienie "Zjawy III" w Konstancy i powrót do Polski pociągiem. Ta oferta była dla Wagnera nie do przyjęcia, zniweczyłaby wysiłek kilku lat i jego marzenia o opłynięciu świata. A przecież finał był tuż, na wyciągnięcie ręki. Wystarczyło dopłynąć do wybrzeża Portugalii w okolicach miasta Faro, do czego wkrótce doszło.

Nieco wcześniej "Zjawa III", po minięciu Krety, wzięła kurs na Maltę. Do stolicy - La Valetta - portu z fortyfikacjami, weszła 30 maja 1939 roku. Przybycie "Zjawy III" nie było zaskoczeniem. prasa maltańska pisała o Wagnerze z olbrzymią przychylnością, szczegółowo relacjonowała także przebieg rejsu. W maltańskim porcie doszło do spotkania załogi z polskim konsulem, żeglarzami serdecznie zaopiekowali się Naczelnik Maltańskiego Skautingu Komandor Price oraz sekretarz Kapitan Mead. Dużo sympatii i oznak przyjaźni okazał Wagnerowi Naczelnik Okręgowego Skautingu markiz Barbara de st. George.

duże wrażenie na Władku zrobił unikatowy charakter La Valetty, czuł się niczym przeniesiony w wieki średnie podróżnik... Jednocześnie całkiem wyraźnie czuł atmosferę wojny. Przygotowania militarne, ćwiczenia ciężkiej artylerii i dział przeciwlotniczych nie napawały optymizmem. Pobyt na Malcie, choć miły i niezwykły, musiał jednak dobiec końca. Wagner obiera kurs na Algierię.

W stolicy Algierii pojawili się 16 czerwca, cumując "Zjawę III" na przystani jachtowej. Prasa algierska natychmiast odnotowała ten fakt.

Piękna podróż Władysława Wagnera, polskiego skauta, żeglarza, rywala Alaina Gerbaulta.

Jacht "Zjawa III" wpłynął wczoraj rano na spokojne wody przystani Rowing Club. na wysokim maszcie powiewała polska flaga. Trzy dziarskie zuchy uwijały się na pokładzie, jeden z nich - mniejszy niż jego koledzy, ale atletycznie zbudowany - to Władysław Wagner. Jest polskim harcerzem - żeglarzem, zwłaszcza żeglarzem. Morze jest jego domeną, morze jest jego pasją, morze stało się okazją do wzruszającej podróży dookoła świata.

Postój w Algierze był krótki. Zwiedzanie miasta było spacerem w labiryncie wąskich i krętych uliczek, a następny dzień upłynął na żeglarskiej wycieczce dla nowo poznanych polonijnych przyjaciół oraz konsula z małżonką.

A potem wsiadają na pokład i ruszają dalej. Europa stoi otworem - Dla dwóch australijskich przyjaciół Władka jest to pierwsze zetknięcie z kontynentem - mają wrażenie dotknięcia egzotyki. pokryty śniegiem łańcuch górski Sierra Nevada przyprawia ich o morze wzruszeń i podniecenia.

1 lipca 1939 roku przybywają do Gibraltaru. Tu, podobnie jak na Malcie, wszyscy ich oczekują. Władka szczególnie ucieszy spotkanie z kapitanem Pratleyem poznanym wcześniej w Adenie. Gibraltar z uwagi na swoje strategiczne położenie był w ciągłym przygotowaniu się do wojny - labirynty tuneli w skałach wypełnione były ciężkimi działami, wykonywano również schrony dla samolotów bojowych.

Na powitanie Wagnera i jego załogi zorganizowano specjalną wycieczkę. Władysław szczególnie był zainteresowany był starym fortem obronnym, zbudowanym jeszcze w czasach walk z Arabami. Duże zdziwienie i zaciekawienie wywołał widok gromady małp żyjących zupełnie swobodnie i idealnie wpisujących się w miejscowy krajobraz. Małpy do dziś znane są z psikusów robionych turystom. Legenda mówi, że Wielka Brytania tak długo utrzyma skałę, dopóki są na niej małpy.

Dla Władka i żeglarzy przygotowano niezwykle bogaty program, niemal bez chwili wytchnienia. Wystawne przyjęcie w hotelu "Victoria" z wyśmienitym towarzystwem, wizyta w Windmill Hill - pod latarnią morską - skąd można było zaobserwować brzeg Afryki, odwiedziny nowej siedziby skautów, wizyta w studiu radiowym - gdzie relacjonowano przebieg morskiej wyprawy - t naprawdę sporo jak na kilka dni.

Miłym akcentem była wizyta w domu państwa Pratley, gdzie kapitan poziewał załodze "Zjawy" i zapewnił, że dzień spotkania z nimi był dla niego wyjątkowy i szczęśliwy. Na zakończenie pobytu Wagner i spółka trafiają do Urzędu Pocztowego, gdzie otrzymują kilka map morskich, potem wizyta w stacji meteo i... wzruszające pożegnanie.

"Zjawa III" w towarzystwie trzech parowców okrąża przylądek Carnero, wchodzi w Cieśninę... Skała Gibraltar niknie we mgle...


Zbigniew Porajoski



----------



W Australii zabierając na pokład "Zjawy III" dwóch skautów (Dawida Walscha i Bernarda Plowrighta) Władek Wagner bierze na siebie dodatkową odpowiedzialność. Zdaje sobie sprawę, że od tej chwili, oprócz głównego celu jakim jest opłynięcie świata, równie ważnym zadaniem jest dotarcie w odpowiednim czasie na III Światowy Zlot Skautów w Szkocji. Dlatego z głęboką ulgą odetchnął, gdy 21 lipca 1939 roku "Zjawa III" po rocznym rejsie wpływa bezpiecznie do portu Southampton w Anglii. Tu podróżników wita współtwórca skautingu i przyjaciel generała Powella, pułkownik Turner - Clark. Tego samego dnia przybywają przedstawiciele Kwatery Głównej Brytyjskiego Skautingu, przynoszą informację, że na naszych bohaterów czeka cała skautowska brać.

W Londynie Władka Wagnera i jego przyjaciół wita Komendant światowego Skautingu sir Percy Everett.

- Pragnę pogratulować całej trójce wspaniałej podróży z Australii. Nie sądzę, aby ktoś w ostatnich latach odbył podobną podróż, tak pełną emocji i niebezpieczeństw. Ruch skautowski jest dumny z doprowadzenia do pomyślnego zakończenia tej bohaterskiej wyprawy przez członków naszej skautowskiej rodziny. Jestem przekonany, że spotka ich entuzjastyczne przyjęcie ze strony skautów z całego świata - powiedział na zakończenie wyprawy.

Londyńskie popołudnie upłynęło naszych chłopakom pod znakiem wizyty w radio BBC, gdzie w specjalnym programie zrelacjonowali szczegóły wyprawy. Co ciekawe, wieczorem uczestniczyli w programie telewizyjnym w Alexander Palace, pierwszej telewizji na świecie. Prowadzący odszedł od zaplanowanego programu i zapowiedział wydanie specjalne - wtedy to zrobiło ogromne wrażenie.

Oto Władysław Wagner, polski harcerz morski, pełniący funkcję kapitana i nawigatora. Jego podróż rozpoczęła się w 1932 roku, kiedy wypłynął z Polski z jednym towarzyszem, by nieść w świat polską banderę" - tak zapowiedział gości dziennikarz o nazwisku Reynolds.

Władysław Wagner i jego towarzysze przeszli tym samym do historii światowej telewizji - tego bowiem dnia (22 lipca 1939 roku) miała miejsce pierwsza transmisja telewizyjna. Po wywiadzie nasi żeglarze obejrzeli studio, a potem umknęli na londyński dworzec King's Cross i wsiedli do najszybszego pociągu w Wielkiej Brytanii "Latający Szkot" i ruszyli do Szkocji na Światowy Zlot Skautów.

impreza odbywała się w majątku ziemskim Maitlanda Mc Gilla - Crichtona, nieopodal malowniczego zamku Monzie, gdzie na bohaterów mórz i oceanów czekać iście królewskie powitanie. Arystokrata powitał ich słowami:

- Oczy całego świata zwrócone są na tę imprezę właśnie dzięki Wam, dzięki Waszej tu obecności.

Kulminacyjnym punktem programu był przemarsz wszystkich uczestników, w pochodzie wzięło udział cztery tysiące skautów reprezentujących 42 kraje. Oglądało ich 25 tysięcy widzów z różnych stron Szkocji.

Władysław Wagner jechał na specjalnie przygotowanym samochodzie z platformą o nazwie "Sir Lancelot". On w środku, po bokach przyjaciele z Australii - stali się główną atrakcją zlotu, samochód, którym jechali (z 1909 roku) zyskał obozową sławę. Przed autem szła szkocka orkiestra złożona z dudziarzy, bębniarzy, wokół auta szkoccy skauci z wyciągniętymi rapierami uformowali się wokół "Sir Lancelota". Wszyscy ubrani w narodowe stroje.

Na trybunie zasiadał komitet powitalny, w jego składzie znaleźli się między innymi książę Gustaw VI Adolf - późniejszy król Szwecji oraz książę Liechtensteinu Emmanuel.

Na cześć Władysława Wagnera i jego dzielnych przyjaciół z czterech tysięcy gardeł zgromadzonych skautów wydobyły się wiwaty, oklaskiwali ich wszyscy zgromadzeni.

Na zlocie było tylko 12 polskich harcerzy, nie przypłynął zapowiadany szkuner szkoleniowy "Zawisza Czarny" - Władysław Wagner nie wiedział jeszcze, że wszystkie plany pokrzyżowała wojna. Gdy impreza trwała, gdy rozdawał autografy, gdy był na lunchu z Naczelnikiem Związku Szkockiego Skautingu i z Prezydentem Szkockiej Rady, to duchem już przygotowywał "Zjawę III" do rejsu d Gdyni. Jeszcze nie wiedział, że tam nie dotrze.



Aneta Marciniak



-----------




Władysław Wagner nie wyobrażał sobie, że nie dotrze do ojczyzny, dlatego też zwrócił się do polskiego konsulatu w Anglii o przygotowanie jego przejazdu do Polski przez kraje wojennie neutralne. Był gotowy do walki z niemieckim okupantem.

- Dookoła świata. Bohaterskie trio przybywa do Gorleston. Młody Polak chce wracać do ojczyzny i walczyć - pisze reporter "Mercurego". - Pragnie wstąpić do dzielnej armii tak walecznie stawiającej opór przytłaczającej sile niemieckich najeźdźców. Ten opalony na brąz 26 - letni Polak to Władysław Wagner z Gdyni, portu "polskiego korytarza".

Powrót do kraju okazał się jednak niemożliwy, a "Zjawa III" została zarekwirowana przez wojsko na czas wojny, była wykorzystywana do przewożenia balonów zaporowych, stosowanych w celu utrudnienia działań lotnictwa niemieckiego.

Władek namawiany jest przez konsula dr. Poznańskiego jak również dr. Michała Grażyńskiego do napisania książki o dziejach "Zjawy". Dr. Michał Grażyński, przedwojenny wojewoda, śląski i naczelnik Związku Harcerstwa Polskiego przebywał wówczas w Paryżu.

- Na małym jachcie opłynąłeś - Druhu Wagnerze - całą kulę ziemską. Zawijałeś pod polską banderą do portów i małych przystani, patrzyłeś szeroko otwartymi oczami na ludzi wszystkich ras, wchłaniając w siebie niewysłowione piękno przyrody, rozeznając się w duszach ludzkich. W rozważaniach próbowałeś uchwycić istotny wątek i sens bytu. Przeżyłeś - żeglarzu dalekich mórz i oceanów - wiele szczęśliwych i pięknych chwil, to znowu niebezpiecznych i groźnych. Wiejący nocą wiatr od lądu niósł Ci miły, namiętnością przesycony zapach, a tonące w poświacie księżycowej wody koralowych atolów lub szalejące bujną roślinnością i gwarem ludzkim wyspy wód południowych olśniewały Cię pięknem, bogactwem form i zmiennością barw życia i przyrody. Czytamy o tym wszystkim w Twojej pięknej opowieści, która jest nowym wartościowym dorobkiem literatury podróżniczej - pisał Grażyński w liście do Władka.

Sprawa pisania książki stała się nieaktualna, gdy Władek decyduje się wstąpić do Polskich Sił Zbrojnych tworzących się we Francji.

- Wyjechałem z Polski zaraz po opuszczeniu szkoły. Przez całą podróż spotykałem przyjaznych, życzliwych ludzi różnego pokroju, ale teraz zdałem sobie sprawę, że nadszedł dla mnie czas, aby stawić czoła rzeczywistemu światu i nauczyć się jak żyć z ludźmi. Cały nowy ocean do przebycia - nachodziły go refleksje.

Po przybyciu do Londynu skierowany do Centrum Szkolenia Rekrutów w Camden Town. W ośrodku tym przebywa wielu polskich lotników, wśród nich znakomity pilot Kazimierz Rosiewicz, z którym Władek się zaprzyjaźnia. Niestety, Rosiewicz zginie podczas walk powietrznych nad Anglią. Kiedy nadszedł czas wyjazdu do Francji Niemcy rozpoczęli kolejny etap wojny zajmując te tereny. Rozpoczęła się ewakuacja wojsk alianckich z Francji do Anglii. Wobec zaistniałej sytuacji Władek Wagner, podejmuje pracę tłumacza w polskim konsulacie. Trwa to krótko, gdyż wkrótce zostaje zwerbowany na czas wojny do konwojów w służbie Polskiej Marynarki Handlowej pod brytyjską admiralicją.

Władek nie waha się ani chwili, bo morze jest jego powołaniem. Dostaje się do portu nad Morzem Północnym, gdzie zostaje zaokrętowany się na "Zbaraż". Statek przewoził węgiel, ładunek bardzo potrzebny londyńczykom. Po dwóch tygodniach, kiedy statek wychodził z Londynu, dojdzie do ataku. Statek zostanie zatopiony przez niemiecki samolot. Wagner uratował się, po czym zaokrętował na "Zagłobę".

Statki pływające w konwojach. ochraniane były przez okręty wojenne. Ich zadaniem było zaopatrywanie Anglii w sprzęt wojskowy, ale również w artykuły cywilne. Narażone były one na ciągłe ataki niemieckiego lotnictwa i okrętów podwodnych. Ludzie morza za prawdziwych bohaterów uważali marynarzy z konwojów murmańskich, które ponosiły olbrzymie straty. Konwoje na trasie pływały zygzakiem, aby utrudnić trafienie torpedą przez okręty podwodne. Powodowało to wydłużenie czasu przypływu oraz możliwość wypchnięciu z szyku w czasie sztormu.

O ile okręty wojenne mogły się bronić przed bombowcami mając działa przeciwlotnicze, to statki handlowe były bezradne. W tej sytuacji kapitanowie polskich statków handlowych na własną rękę uzbrajali je w działka przeciwlotnicze. Wagner na "Zagłobie" pływał przez kilka miesięcy na trasach do Stanów i Kanady, nie podobał mu się jednak kapitan, pod którego podlegał. Miał on tendencje do opuszczania konwoju w czasie rejsu, co narażało załogę jak i statek na dodatkowe niebezpieczeństwo ze strony U- bootów. W listopadzie 1940 roku gdy wypłynęli do USA i Kanady zostali zaatakowani przez niemieckie lotnictwo i okręty podwodne, z 52 statków załadowanych towarem, do Anglii dotarło 29. Kapitan "Zagłoby" odłączył się od szyku i wtedy zaatakował go bombowiec "Junkers". Na szczęście dla załogi, kilkukrotne próby zatopienia statku nie powiodły się. Bomby spadające blisko statku spowodowały jedynie rozbryzgi wody, oblewając marynarzy.

Po dopłynięciu do portu, Władek Wagner wyokrętował się ze statku i zamustrował na statek "Narocz", gdzie pełnił służbę w randze oficera. Pływał zawsze w atlantyckich konwojach - USA, Kanada, Islandia, Portugalia, Gibraltar, Wyspy Owcze. Jemu się udało, natomiast załoga "Zagłoby" już w następnym rejsie nie miała tyle szczęścia. Po wyjściu z Nowego Jorku, na Atlantyku, statek został zaatakowany przez okręt podwodny i zatopiony wraz z całą załogą.

Władysław Wagner za zasługi w czasie wojny został odznaczony przez rząd polski na uchodźstwie, jak również przez władze Anglii. Według kpt. Karola Olgierda Borchardta, pisarza marynisty i jednocześnie uczestnika bitew atlantyckich, statek "Zagłoba" miał zaliczone strącenie dwóch samolotów niemieckich, natomiast "Narocz" - jednego.

Wiosną 1944 roku brytyjska administracja zwróciła "Zjawę III" kapitanowi Wagnerowi, który jednocześnie kończy służbę w marynarce. "Zjawę III" przerobi na kuter rybacki i razem z kapitanami Ardenem i Mikeską weźmie się za rybołówstwo. Potem założy szkołę rybołówstwa morskiego dla młodych Polaków, którzy przybywali do Anglii z różnych stron świata. Anglicy przyjmą Polaków z pełną życzliwością, to będzie niezwykły czas przyjaźni i integracji. Zdawać by się mogło, że to złote czasy spokoju dla Władka Wagnera, nic jednak bardziej mylnego.

Polska wciąż będzie poza jego zasięgiem. Gdy do władzy dojdą ludzie komuny, a w Londynie powstanie morska komisja PRL i zaproponuje Wagnerowi zrzeczenie się starego paszportu na rzecz nowego dokumentu Polski Ludowej, ten człowiek morza wyczuje podstęp. Zbyt mocno jest przywiązany do wolności, by ulec - to zaś sprawi, że władze komunistyczne będą od tego momentu umniejszać osiągnięcia naszego bohatera. Cenzura zrobi wszystko, by Polska o nim zapomniała

Wagner opuści Anglię, pozna Mabel Olpin, kupi jacht "Rubikon" i ruszy układać sobie życie.



Aneta Marciniak


----------




Pod koniec wojny Władysław Wagner zakończył służbę w marynarce i odzyskał od Brytyjskiej Admiralicji Zjawę III. Już wtedy ma pewien pomysł. Czy kończyła się jego przygoda? Zdecydowanie nie.

Życie Wagnera to mieszanina niewyspania, marnego jedzenia i osób spotkanych na drodze, to gorączka podróży i działania, która mu towarzyszy od dawna i z której w ogóle nie zamierza się leczyć.

A zatem... Opłynięcie ziemi ma za sobą, bierze się więc za rybołówstwo. Sprowadza Zjawę III do Szkocji (do Buckie) i tam (razem z kapitanem Leonem Arsenem i kapitanem Edwardem Mikeską) Wagner zakłada spółkę rybacką, a Zjawa III zostaje przerobiona na kuter rybacki. Co ciekawe, żaden z nim nie ma bladego pojęcia o łowieniu ryb.

Szaleńcy?

Tak, bo Władysław Wagner (nie wiedząc co z czym z tymi rybami) zamierza zacząć od razu na tzw. pełnej petardzie i kupuje jeszcze dwie łodzie, które zresztą wymagają przebudowy. Biznes startuje, Wagner nie ma pieniędzy - zwraca się więc o pożyczkę Polskiego Departamentu Morskiego.

Początki wcale nie są łatwe, i nie tylko z powodu braku doświadczenia, ale także niebezpieczeństw czyhających na śmiałków i kryjących się na Morzu Północnym. Pełno tam dryfujących min, na które wpadają nieważne kutry, często spektakularnie wylatują w powietrze. Jedna z takich min stanęła na drodze naszych przyjaciół, obrośnięta wodorostami mogła zostać przeoczona, na szczęście bystre oko kapitana Arenta ustrzegło ich od wystrzałowego spotkania.

Pewne kłopoty sprawia także stara "Zjawa III", a właściwie to jej silnik. który odmawia posłuszeństwa.

I zdarzyło się pewnego razu, że wracając z połowu silnik się znów buntuje. "Zjawa" jest 10 mil od lądu, na domiar złego rozdarł się, szarpany wiatrem, żagiel. Sytuacja nie do pozazdroszczenia, bo "Zjawa III" dryfuje na skały. Będący członkiem załogi duński rybak, oceniając sytuację, rzekł, żeby pójdzie się zdrzemnąć i żeby go obudzić, jak będą na skałach. I tak nie był w stanie nic sensownego zdziałać. Na szczęście morskie bóstwa pilnie strzegą polskiego bohatera. Wszechświat mu sprzyja. Silnik zaskoczył.

Dobili do brzegu.

Port. klimatyczne tawerny, z których niosą się echa rozbawionych głosów, uliczki toną w ciepłym, wieczorny świetle. Na Wagnera czekają jego koledzy od łajb, starzy morscy wyjadacze, których głosy przypominają krzyki mew. Wieczorne gawędy przy piwie trwają nierzadko do rana. Wagner uważnie ich słucha, bo ci potomkowie wikingów mają wiele historii do opowiedzenia, morze jej na ich zawołanie.

Ale rybackim opowieściom przysłuchuje się ktoś jeszcze. Dwie stałe bywalczynie portowej knajpy - kolorowe papugi, które lubią to i owo wtrącić, nie całkiem (podobno) cenzuralnie.

O tak, łatwo to sobie wyobrazić.

Gdy sytuacja w kwestii połowu ryb się nieco ustabilizowała Wagner wpada na pomysł stworzenia szkółki rybackiej. Miała ona służyć polskim chłopcom przybywającym do Anglii z różnych stron świata. Ustalono, że szkółka powstanie w Buckie i będzie dotowana przez rząd, a nadzorowana przez Władka Wagnera. On swoje łodzie oddaje uczniom do odbywania praktyk, a sam zajmuje się programem nauczania. Oto jednoroczny kurs przysposobienia rybackiego, którego założeniem było zapoznanie młodych rybaków z nowoczesną techniką połowów. Na drodze powstania szkółki rybackiej staje fakt, że Rząd Polski w Londynie straci polityczne poparcie, a sam Wagner znajdzie się w trudnej sytuacji. Sprawa szkolenia młodzieży zostaje zaniechana, a sam Władek przenosi się do Aberdeen. Dalsze utrzymywanie bazy w Buckie staje się zbędne.

To jest także ten czas, gdy powołana w Londynie Morska Komisja PRL zaproponuje Władkowi zrzeczenie się posiadanego paszportu na rzecz paszportu Polski Ludowej i powrotu do kraju. Trafiła jednak kosa na kamień. Władek Wagner, który podczas siedmioletniej morskiej włóczęgi poznał smak wolności, swobody, kategorycznie odmawia. To zaś sprawia, że władze komunistyczne obejmują jego postać cenzurą, szkalują jego osobę i umniejszają dokonania. Kraj ojczysty zapomina o Wagnerze, ale do czasu. Są tu przecież ludzie, którzy zrobią wszystko, by jego wyczyn przetrwał w pamięci i zatoczył coraz szersze kręgi. To środowiska morskie, żeglarskie, ale także my w Starachowicach.

Czy to się udało? Ocenią czytelnicy.

W Aberdeen Władek pozna swoją piękną żonę - Mabel Olpin - córkę oficera nawigacji Brytyjskiego Departamentu Morskiego. On – niczym Sindbad Żeglarz - snuje barwną opowieść o swoich przygodach, ona zaś słucha i między pięknymi słowami znajduje coś o wiele większego… To się musi skończyć ślubem...

Ale do tego, zdaje się, jeszcze wrócimy.


Aneta Marciniak









sobota, 6 lipca 2024

"Dziadek z wehrmachtu" (bez daty)

 


Artykuł pod tytułem "Dziadek z wehrmachtu" jest gotowy do publikacji.


Data publikacji zależna od okoliczności.



Tekst, jak zresztą wszystkie teksty na blogu, oparty jest o ogólnie dostępne źródła, więc nie zawiera czegoś niewiadomego czy nieznanego.


Chcąc dochować stu procentowej rzetelności, źródła informacji powinienem jeszcze zweryfikować np. w archiwach, czego na dzisiaj nie jestem w stanie zrobić.

Do słowa drukowanego nie mam większych zastrzeżeń, ale dane z wikipedii koniecznie trzeba poddać śledztwu, ponieważ dostrzegam tu sporo braków lub nieścisłości.


Zwracam uwagę, że literatura jest bardzo obszerna, a ja dopiero co do niej zajżałem, stan mojej wiedzy jest więc dość ogólnikowy i bardzo niepełny.







wtorek, 2 lipca 2024

Diepke zrzeka się raparacji

 


przedruk


02.07.2024
13:38




Niemcy będą starały się realizować wsparcie na rzecz osób ocalałych z okupacji; w Berlinie powstanie miejsce upamiętnienia polskich ofiar II wojny światowej


– powiedział we wtorek kanclerz Niemiec Olaf Scholz na konferencji po spotkaniu z premierem Donaldem Tuskiem





We wtorek w KPRM odbyły się pierwsze od 2018 r. konsultacje międzyrządowe między Polską a Niemcami.


Scholz zabrał głos

Podczas konferencji kanclerz Niemiec Olaf Scholz podkreślił, że Niemcy

"pragną silnego polskiego głosu w Europie". 

"Aby kształtować dobrą przyszłość, potrzebne jest jasne spojrzenie na przeszłość" - przekonywał.


Scholz przypomniał, że w tym roku wypada 80. rocznica Powstania Warszawskiego i 85. rocznica wybuchu II wojny światowej.

 "My - Niemcy - podczas II WŚ przysporzyliśmy Polsce niezmierzone cierpienia, jesteśmy świadomi swojej winy i odpowiedzialności za miliony ofiar niemieckiej okupacji" - zapewnił.

"Dlatego Niemcy będą starały się realizować wsparcie na rzecz osób ocalałych z okupacji" - podkreślił.


"Dom Polsko-Niemiecki"

Kanclerz Niemiec poinformował, że

"w tym celu gabinet federalny podjął decyzję o utworzeniu w Berlinie miejsca upamiętnienia polskich ofiar II WŚ i nazistowskiej okupacji".

Jak zapowiedział, "Dom Polsko-Niemiecki", będzie "widocznym znakiem przeciwko zapomnieniu oraz przestrogą na przyszłość".


Ponadto Scholz podkreślił, że bezpieczeństwo Niemiec i Polski są nierozłącznie ze sobą powiązane.

"Bezpieczeństwo Polski to także bezpieczeństwo Niemiec - tym się kierujemy jako sąsiedzi, sojusznicy w ramach NATO oraz partnerzy w UE" - oświadczył.




Czy to są jakieś kalambury na temat "wspólna świadomość narodowa"

a może nawet   -  "wspólne zamieszkiwanie w jednym k-raju"   ???

"Dom Polsko-Niemiecki"  to jakiś rebus??



Co to znaczy "ocalałych z okupacji" ???

Wszyscy są podmienieni, a tylko garstka to prawdziwi Polacy, czy co??

A może to znaczy: "damy coś na odczepnego tym, którzy przeżyli wojnę i do dzisiaj żyją" - ale to jest nie tak, należy się ODSZKODOWANIE za wszystko, w tym za tych, którzy podczas wojny zginęli i nie tylko, bo wiele więcej.

Jednak tryb przypuszczeniowy - "będą starały się realizować" - wiele mówi...




"przestrogą na przyszłość" - ten zwrot zawsze już odbieram jako mało zawoalowaną groźbę





komentarze polityków:

tysol.pl/a124203-tusk-zrezygnowal-z-reparacji-od-niemiec-jest-oswiadczenie-arkadiusza-mularczyka



min.

Wybudowanie „Domu Polskiego” w Berlinie oraz kwestie bezpieczeństwa NATO i Ukrainy nie zamykają, ani nawet nie otwierają sprawy zadośćuczynienia Polsce strat II Wojny Światowej. Te drzwi do zadośćuczynienia dla żyjących jeszcze ofiar zostały dziś jedynie uchylone dzięki nieustępliwej postawie jaką poprzedni rząd i jego dyplomacja prezentowały w stosunkach z Niemcami, dlatego będziemy nadal domagać się pełnej wypłaty środków za straty Polski poniesione w czasie II Wojny Światowej

– zaznaczył Arkadiusz Mularczyk


W kolejnym wpisie polityk przypomniał, czego domagała się Rzeczpospolita Polska w nocie dyplomatycznej do Rządu Republiki Federalnej Niemiec wystosowanej 3 października 2022 roku przez Rzeczpospolitą Polską ws. odszkodowań za szkody wyrządzone przez Niemcy w wyniku niemieckiej agresji i okupacji w latach 1939–1945.


– ⁠Odszkodowania za straty materialne i niematerialne w wysokości 6 bilionów 220 miliardów 609 milionów złotych;

– Zrekompensowania ofiarom agresji i okupacji niemieckiej oraz członkom ich rodzin wyrządzonych im szkód i krzywd;

– Podjęcia przez Republikę Federalną Niemiec systemowych działań prowadzących do zwrotu dóbr kultury zagrabionych z Polski, które znajdują się na terytorium Niemiec;

– Zwrócenia zrabowanych przez państwo niemieckie w latach 1939-1945 aktywów i pasywów polskich banków państwowych i instytucji kredytowych;

– ⁠Uregulowania należności wynikających z rabunkowej działalności Kas Kredytowych Rzeszy finansujących zbrodniczy wysiłek wojenny III Rzeszy oraz z działalności Banku Emisyjnego w Polsce;

–⁠ ⁠Pełnej rehabilitacji zamordowanych działaczy przedwojennej mniejszości polskiej oraz zrekompensowanie strat poniesionych przez organizacje polonijne w Niemczech;

–⁠ ⁠Pełnego i systemowego uregulowania obecnego statusu Polaków i osób polskiego pochodzenia w Niemczech poprzez przywrócenie statusu mniejszości narodowej, w szczególności w kwestii nauczania języka ojczystego;

– ⁠Właściwej współpracy z Rzeczpospolitą Polską w zakresie upamiętniania polskich ofiar II wojny światowej;

– ⁠Podjęcia przez władze niemieckie skutecznych działań na rzecz zaprezentowania własnemu społeczeństwu prawdziwego obrazu wojny i jej skutków, szczególnie krzywd i szkód wyrządzonych Polsce i Polakom.


Przypomniał ponadto, że w uchwale Rady Ministrów z 18 kwietnia 2023 roku zapisano, iż ani Rząd PRL, ani Rząd wolnej Rzeczypospolitej Polskiej nigdy nie zrzekły się skutecznie i nie zrezygnowały z dochodzenia od Republiki Federalnej Niemiec reparacji, odszkodowania czy zadośćuczynienia za straty spowodowane w czasie II wojny światowej.




i dalej prasa niemiecka:

Podczas trzygodzinnych obrad prowadzonych przez Scholza i premiera Polski Donalda Tuska ma zostać ustalony plan działania, który obejmie wypłatę odszkodowań dla żyjących polskich ofiar okupacji przez hitlerowskie Niemcy oraz pomoc niemiecką dla obrony wschodniej flanki NATO. Według raportu „Süddeutsche Zeitung” łączna pomoc finansowa może wynieść trzycyfrowe miliony

– pisze „Die Welt”.



słyszeliście kiedyś taki zwrot: trzy cyfrowe miliony ??

może w niemczech miliony mają 3 zera, co?? 

mowa jak do głupków


tak wyglądają trzycyfrowe miliony w Niemczech?

1 00  €   ??

to nie wygląda na miliony... my inaczej to liczymy

na przykład tak:

100 000 000 - tyle, że miliard to o wiele mniej niż bilion 

bilion to tysiąc miliardów, a my za swoje, co nam się należy, chcemy 6 tysięcy miliardów - plus dodatki....




Klasyk, Berlin chce zamknąć sprawę reparacji raz i na zawsze, tak, aby nie było już do niej powrotu i chce to zrobić póki rządzi Tusk i, co zrozumiałe, jak najmniejszym dla siebie kosztem. Widać mieliśmy mocniejsze karty niż się zdawało.

Ostateczna ocena tego dealu zależy od tego na ile konkretna będzie realizacja drugiego kluczowego punktu czyli wsparcia polskiej obronności na wschodzie. Nie mam tutaj zbyt dobrych przeczuć, ale poczekajmy, nie uprzedzajmy faktów


– komentuje Michał Kuź, ekspert ds. stosunków międzynarodowych, doktor nauk politycznych, pracownik Uczelni Łazarskiego, absolwent Louisiana State University, Ośrodka Studiów Amerykańskich UW oraz Instytutu Filologii Angielskiej UAM. Stypendysta Fundacji Fulbrighta, a także członek Philadelphia Society.


Żyjących ofiar niemieckiego barbarzyństwa jest około 40 tysięcy.


"W sensie prawnym problem reparacji został opisany w decyzjach i traktatach rządowych, ale można różne konsekwencje i wnioski wyciągać z tego, co tak naprawdę to oznacza. Dla mnie jest ważne, że dzisiaj usłyszałem słowa i deklaracje, które potwierdzają powszechne przekonanie w Polsce, że wymuszone historią zrzeczenie się reparacji nie zmienia faktu, ile tragicznych strat w ludziach, majątku, terytoriach Polska poniosła wskutek napaści Niemiec"

- powiedział Tusk.


" co tak naprawdę to oznacza" - pan Tusk, czy jak mu tam, twierdzi, że nie wiemy co tak naprawdę oznaczają te zapisy?

żaden prawnik na świecie tego jeszcze nie rozwikłał??



i tu najciekawsze:

"wymuszone historią zrzeczenie się reparacji nie zmienia faktu, ile tragicznych strat w ludziach, majątku, terytoriach Polska poniosła wskutek napaści Niemiec"



skrócę to zdanie do najważniejszych kwestii,  by było bardziej czytelne, by uwydatnić sens tego zdania

"wymuszone historią zrzeczenie się reparacji nie zmienia faktu, ile tragicznych strat Polska poniosła wskutek napaści Niemiec"


a nawet

"zrzeczenie się reparacji nie zmienia faktu, ile tragicznych strat Polska poniosła"


teraz widzicie o co chodzi?


widzimy tu bezsensowne połączenie dwóch rzeczy, które nie mają ze sobą nic wspólnego, bo nie ma między nimi żadnego LOGICZNEGO związku:  zrzeczenie się reparacji oraz tragicznych strat



"zrzeczenie się nie zmienia faktu, ile tragicznych strat Polska poniosła"

no dokładnie!
to nic nie zmienia, tym bardziej, że straty już zaszły, już się stały - W PRZESZŁOŚCI, tylko po co bredzić bez sensu i to publicznie??

równie dobrze mógłby powiedzieć

"mieszanie cementu z wapnem we właściwych proporcjach nie zmienia faktu, ile tragicznych strat w ludziach, majątku, terytoriach Polska poniosła wskutek napaści Niemiec"

i jest to prawda!



"spożywanie alkoholu tylko po pracy wcale nie zmienia faktu, ile tragicznych strat w ludziach, majątku, terytoriach Polska poniosła wskutek napaści Niemiec"

prawda!



"objadanie się budyniem, zamiast kisielem nie zmienia faktu, ile tragicznych strat w ludziach, majątku, terytoriach Polska poniosła wskutek napaści Niemiec"

prawda!



"cotygodniowe pajacowanie w telewizorze nie zmienia faktu, ile tragicznych strat w ludziach, majątku, terytoriach Polska poniosła wskutek napaści Niemiec"

sama prawda!



tylko po co ten pan mówi coś takiego???



bo chodzi o to:

"wymuszone historią zrzeczenie się reparacji" 

- nie historią, tylko przymusem ze strony ZSRR, zwróćmy jednak uwagę, że 




ten pan w tych słowach oświadcza, że Polska zrzekła się reparacji i mówi to jako coś oczywistego


"zrzeczenie się reparacji"


on to mówi wprost, a reszta słownych zawijasów dookoła ma na celu co najwyżej zagłuszyć, zamącić odbiór tych słów, by nikt się go nie czepiał, ale żeby te słowa wybrzmiały publicznie - ku zadowoleniu Niemców






---------




jeszcze raz rozbiór logiczny tego zdania


"wymuszone historią zrzeczenie się reparacji nie zmienia faktu, ile tragicznych strat w ludziach, majątku, terytoriach Polska poniosła wskutek napaści Niemiec"

można to zdanie podzielić na dwie części, oznaczone kolorem


"wymuszone historią zrzeczenie się reparacji nie zmienia faktu, ile tragicznych strat w ludziach, majątku, terytoriach Polska poniosła wskutek napaści Niemiec"


w części oznaczonej kolorem pomarańczowym ten pan przedstawia swoją osobistą tezę na reparacje, 

która jest niezgodna z prawdą, 
niezgodna z linią naszej polityki i 
niezgodna z naszymi interesami 

- i żaden Polak nie może się na to godzić, by zrzec się raparacji



tę swoją tezę NIELOGICZNIE - bez związku - łączy on w swojej wypowiedzi z drugą częścią, tą oznaczoną kolorem fioletowym


w tej drugiej części, fioletowej, zawarta jest prawda absolutna, której nie sposób zaprzeczyć i z którą zgodzi sie każdy Polak - a mianowicie, że Polska w czasie wojny poniosła straty - to jest FAKT

i on nawet w części pomarańczowej nazywa to faktem, w słowach: nie zmienia faktu




dodatkowo, 


zamiast napisać  nie zmienia faktu, że Polska poniosła straty  zmienia FORMĘ i po przecinku zaczyna od słowa "ile" co w zasadzie jest pytaniem - wymusza to na słuchaczach pewne oczekiwanie, umysł kierowany jest w stronę odpowiedzi na pytanie, co sprawia, że odrywamy się od tego, co powiedział w pierwszej części i tym sposobem nie dociera do nas, że nie ma logicznego powiązania pomiędzy jedną, a drugą częścią wypowiedzi

tak?
tak jest?


te dwie części pomarańczowa i fioletowa to są tak naprawdę dwie wypowiedzi, każda na inny temat, ale zestawione ze sobą, obok siebie i są wypowiadane jednym ciągiem - co ma sprawiać wrażenie, że są powiązane - a nie są.


konstrukcja zdania, bardzo rozbudowana (powyżej 5 słów w każdej części), zamydlona dodatkowymi słowami i dziwną formą ("ile") sprawia, że przeciętny człowiek nie jest w stanie od razu zauważyć braku logicznego związku tymi dwoma wypowiedziami 


ale - zgadza się ostatecznie z częścią fioletową, bo to zna, bo to po prostu jest FAKT, to jest prawda -  Polska poniosła straty, 

ale również dlatego, że to słyszy jako ostatnie i to już tylko do niego dociera, bo nie jest w stanie nadążyć za celowym bełkotem złożonym z 20 słów.





słowa zrzeczenie się reparacji - są sednem pierwszej części

fakt straty i nasza zgoda na ten fakt - są sednem drugiej części




obie tezy docierają do naszego umysłu

- ludzie słyszą o zrzeczeniu sie reparacji i czekają na wyjaśnienie "o co chodzi?" w dalszym ciągu wypowiedzi
- nie dostają tego wyjaśnienia, ale zaraz o tym zapominają, bo słyszą pytanie "ile" i zaczynają śledzić nowy wątek
- a na końcu całego zdania godzą się z tezą drugiej części, bo ją poprostu znają i ona do nich dociera


celem tego zdania było, by ludzie przyjęli milcząco tezę o zrzeczeniu sie reparacji i się z nią jakby zgodzili (mieli poczucie, że się zgadzają)*





to tak, jakby


ktoś podawał wam truciznę na łyżce, mówiąc, że "lekarstwo jest dobre"




tak jest?







------------------------------------------------------------------



*to klasyczna podmiana - nie raz na tym blogu wykazana



coś, co było ważne, zostało usunięte, obalone, a na miejscu tego czegoś postawiono kościół - miejsce nadal było ważne, tylko, że z innego powodu...


przedmiot uwagi uległ zamianie - emocje, poczucie ważności tego czegoś, tego miejsca - pozostały



dzisiaj nikt nie wie co tam było i o co chodziło, bo pamięć umarła razem z ludźmi, a nowi ludzie mieli nowy ważny obiekt uwagi w tym miejscu...



i to było celem i ten cel osiągnięto poprzez wieki, poprzez wymianę pokoleń i cierpliwe czekanie...



ta metoda stosowana jest dzisiaj poprzez media i aparat władzy (np. poprzez oświatę), aby wynarodowić młodych Polaków, min. także by zamienić ich w homoseksualistów, osłabić i w ten sposób osłabić państwo, jego kadry, a na końcu to państwo odebrać...


to są metody Wędrującej Cywilizacji Śmierci













tysol.pl/a124197-zamiast-reparacji-dom-polsko-niemiecki-w-berlinie-scholz-zlozyl-propozycje

tysol.pl/a124190-berlin-chce-zamknac-sprawe-reparacji-raz-na-zawsze-dopoki-rzadzi-tusk



maciejsynak.blogspot.com/2024/06/konarzewo.html
maciejsynak.blogspot.com/2021/04/bachus.html



piątek, 21 czerwca 2024

Gdyby wojna potrwała dłużej...




„Gdyby wojna potrwała dłużej – Polacy zostaliby całkowicie wymordowani bądź w komorach gazowych – jak Żydzi – bądź w wyniku konsekwentnej polityki hitlerowskiej […], a składały się na nią egzekucje, przymusowe roboty, głód, ograniczenie przyrostu naturalnego i germanizacja”.








przedruk






Tadeusz Płużański


20.06.2024 21:50


20 i 21 czerwca 1940 r. Niemcy rozstrzelali w Palmirach na obrzeżach Puszczy Kampinoskiej 358 więźniów Pawiaka – w tym przedstawicieli polskiej elity politycznej, intelektualnej i kulturalnej. Śmierć ponieśli m.in. Maciej Rataj (ludowiec), Mieczysław Niedziałkowski (socjalista), biegacz Janusz Kusociński czy Agnieszka Dowbor-Muśnicka, członkini antyniemieckiej Organizacji Wojskowej „Wilki”.



Druga córka gen. Józefa Dowbora-Muśnickiego, Janina Lewandowska została zamordowana przez Sowietów w Katyniu (jako jedyna kobieta). To pokazuje zbieżność celów obu okupantów Polski.
Egzekucje w Palmirach

W Palmirach takich potajemnych egzekucji było co najmniej 20, między grudniem 1939 r. a lipcem 1941 r. Pochłonęły ok. 1700 Polaków i polskich Żydów. Na polanę śmierci byli przewożeni ciężarówkami z warszawskich więzień i aresztów.

W pierwszych miesiącach okupacji kilkuset mieszkańców Warszawy zostało zamordowanych na tyłach gmachu Sejmu RP, w tzw. ogrodach sejmowych. Ale tych zbrodni na dłuższą metę nie udało się ukryć, stąd pomysł przeniesienia ich do puszczy.

Część egzekucji w Palmirach Niemcy przeprowadzili w odwecie za ucieczkę z więzienia Gestapo przy al. Szucha (przez okno w toalecie, a następnie niepilnowaną bramę) jednego z przywódców Polskiej Ludowej Akcji Niepodległościowej – Kazimierza Andrzeja Kotta 17 stycznia 1940 r.

Więźniowie pierwszych transportów nie wiedzieli, że jadą na śmierć. Niemcy dla odwrócenia uwagi wywozili ich na ogół o świcie, pozwalali zabrać rzeczy osobiste, paczki z żywnością, a nawet więzienny depozyt czy dodatkowe porcje chleba. Później, gdy wiedza o zbrodni w Palmirach stała się powszechna, skazańcy wyrzucali z ciężarówek kartki ze swoimi imionami i nazwiskami czy drobiazgi osobiste z nadzieją, że pozwoli to na odnalezienie ich zwłok.


Zbrodnicze różnice

Różnica między mordowaniem w Katyniu a Palmirami polegała w zasadzie tylko na tym, że Sowieci strzelali z pistoletu w tył głowy, a Niemcy z broni maszynowej. Ciała spadały bezwładnie do wykopanych wcześniej zbiorowych dołów śmierci. Niemcy maskowali miejsca mchem i igliwiem, a potem sadzili tam młode sosny. Rodziny informowano o śmierci krewnego „z przyczyn naturalnych”, na ogół w wyniku ataku serca.

Mimo iż oprawcy szczelnie zabezpieczali teren egzekucji, masowych zbrodni nie udało się utrzymać w tajemnicy. Miejscowa ludność widziała przejeżdżające ciężarówki, z okolic polany dobiegały strzały i jęki. Miejsca bezimiennych dołów oznaczali następnie – z narażeniem życia – leśnicy. Dzięki temu udało się po wojnie ekshumować i zidentyfikować dużą część ofiar.


„Gdyby wojna potrwała dłużej – pisał przed laty Richard C. Lukas, amerykański historyk o żydowskich korzeniach w książce „Zapomniany Holocaust. Polacy pod okupacją niemiecką 1939–1944” – Polacy zostaliby całkowicie wymordowani bądź w komorach gazowych – jak Żydzi – bądź w wyniku konsekwentnej polityki hitlerowskiej […], a składały się na nią egzekucje, przymusowe roboty, głód, ograniczenie przyrostu naturalnego i germanizacja”.







Gdyby wojna potrwała dłużej... to by nas nie było.








tysol.pl/a123625-felieton-ts-tadeusz-pluzanski-wymordowac-polakow






piątek, 7 czerwca 2024

Niemieckie granice

 

Post pierwotnie dotyczył wsi Konarzewo w zachodniopomorskiem, na skutek klikania linków powstał tekst o polityce niemieckiej i granicach...

 

 

artykuł oparty jest o treści z wikipedii niemieckiej, w tekście zachowałem oryginalne podlinkowanie, moje komentarze kolorem

tłumaczenie automatyczne



Poniżej osobno omawiam hasła


Położenie geograficzne

Historia






Położenie geograficzne 

w oryginale:
Das kleine Dorf liegt etwa acht Kilometer nordöstlich von Karnice (Karnitz) in der Nähe der hinterpommerschen Ostseeküste, etwa sechs Kilometer nordwestlich von Trzebiatów (Treptow a. d. Rega) und etwa 19 Kilometer nördlich von Gryfice (Greifenberg i. Pom.).



w tym zdaniu klikamy hinterpommerschen

Hinterpommern, auch Ostpommern z wiki:

Hinterpommern, auch Ostpommern, ist der östlich der Oder gelegene größere Teil Pommerns. Vor dem Ende des Zweiten Weltkriegs 1945 war die Provinz Pommern in die drei Regierungsbezirke Köslin, Stettin und Stralsund unterteilt. 

Hinterpommern umfasste den Regierungsbezirk Köslin und den größten Teil des Regierungsbezirks Stettin.

Seit Kriegsende liegt die Landschaft überwiegend in der polnischen Woiwodschaft Westpommern; der östliche Teil ist der Woiwodschaft Pommern zugeordnet. Der linksseitige Teil Pommerns heißt Vorpommern.

Es wurde bis 1945 fast ausschließlich von Deutschen besiedelt und nach Kriegsende unter polnische Verwaltung gestellt. Seit der Vertreibung der einheimischen Bevölkerung durch die polnische Administration ist das Gebiet fast ausschließlich von Polen bewohnt.



tłumaczenie automatyczne

Pomorze Górne, zwane też Pomorzem Wschodnim, to większa część Pomorza na wschód od Odry. Przed zakończeniem II wojny światowej w 1945 roku prowincja Pomorze została podzielona na trzy okręgi administracyjne: Köslin, Stettin i Stralsund

Hinterpommern obejmował powiat Köslin i większą część powiatu szczecińskiego. 

Od zakończenia wojny krajobraz ten znajduje się głównie na terenie województwa zachodniopomorskiego; część wschodnia przyporządkowana jest do województwa pomorskiego. Lewa część Pomorza nazywana jest Pomorzem Przednim.

Do 1945 r. był zasiedlany niemal wyłącznie przez Niemców, a po zakończeniu wojny znalazł się pod zarządem polskim. Od czasu wysiedlenia miejscowej ludności przez polską administrację teren ten jest zamieszkany niemal wyłącznie przez Polaków.
 
 
 
klikamy  Pomorza

Pommern ist eine Region in den...

tłumaczenie automatyczne

Pomorze to region w niemieckich landach Meklemburgia-Pomorze Przednie i Brandenburgia oraz w polskich województwach zachodniopomorskie, pomorskie i kujawsko-pomorskie, który rozciąga się od wybrzeża Morza Bałtyckiego i jego przybrzeżnych wysp od prawie 50 km do prawie 200 km w głąb lądu. Nazwa Pomorze jest zgermanizowaną formą słowiańskiej nazwy krajobrazu, która wywodzi się od słowiańskiego zwrotu oznaczającego "nad morzem" – por. po morzu lub po morzu. Zachodnią granicę stanowi rzeka Recknitz. Inaczej wygląda widok wschodniej granicy w Niemczech i w Polsce.

oryginalnie ostatnie zdanie

"Die Auffassung über die östliche Grenze ist in Deutschland und in Polen verschieden"

w innym tłumaczeniu

"Inaczej jest w Niemczech i Polsce, jeśli chodzi o opinię na temat granicy wschodniej"


 
 
 
 
 Historia
 
 
ostatnie zdania w tłumaczeniu automatycznym

Pod koniec II wojny światowej region został podbity przez Armię Czerwoną, a następnie – podobnie jak całe Pomorze Zachodnie – oddany pod polską administrację. 

(...und anschließend – wie ganz Hinterpommern – unter polnische Verwaltung gestellt)


Ludność niemiecka, o ile jeszcze nie uciekła, została wypędzona po 1946 r. przez polskich milicjantów, którzy wyemigrowali po zakończeniu wojny. Niemiecka wieś Kirchhagen została przemianowana na Konarzewo.


nie wiem, czy to jest właściwe tłumaczenie, no bo co znaczy, że milicjanci wyemigrowali, to jest jakiś błąd automatycznego tłumacza, ale ostatecznie kto ich tam wie...


oryginalnie:

Zum Ende des Zweiten Weltkriegs wurde die Region von der Roten Armee erobert und anschließend – wie ganz Hinterpommern – unter polnische Verwaltung gestellt. Soweit sie nicht bereits geflohen war, wurde die deutsche Bevölkerung nach 1946 von nach Kriegsende zugewanderten polnischen Milizionären vertrieben. Die deutsche Ortschaft Kirchhagen wurde in Konarzewo umbenannt.






 jeszcze nie uciekła 
 
?





tłumaczenie automatyczne


Kwestie graniczne

Na konferencji poczdamskiej w 1945 r. nowe granice państwowe w Europie Środkowo-Wschodniej zostały formalnie ustalone przez aliantów dopiero na razie, gdy niemieckie terytoria za Odrą i Nysą Łużycką znalazły się pod administracją polską i sowiecką. 

"Ostateczna kapitulacja" – wobec Związku Radzieckiego – "pod warunkiem ostatecznego rozstrzygnięcia kwestii terytorialnych w porozumieniu pokojowym" jest wyraźnie wspomniana tylko w odniesieniu do "(Sekcja VI.) Miasto Królewiec i przyległe tereny". 


[pamiętamy co oznacza cudzysłów i jak dwuznacznie go stosują polskojęzyczni redaktorzy - patrz: linki na końcu posta - MS]
 

W polskojęzycznych wiodących redakcjach, permanentnie od lat stosuje się sztuczkę, że miesza się ze sobą cytaty i opinie stosując lub nie - cudzysłów - i to w taki sposób, że nie do końca wiadomo, czy dobrane słowa ujęte w cudzysłów są cytatem, czy opinią redakcji,

ale także poprzez mieszanie cytatów bez cudzysłowia z własną retoryką lub opinią ozdobioną cudzysłowiem właśnie.





Zgodnie z protokołem rządy Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii zadeklarowały, że poprą sowieckie roszczenia do obszaru wokół Królewca (północne Prusy Wschodnie) na zbliżającej się konferencji pokojowej, natomiast taka deklaracja na korzyść Polski nie jest udokumentowana.


Sekcja IX.b (Polska) stanowi, że:

"Byłe terytoria niemieckie [...] włącznie z tą częścią Prus Wschodnich, która nie znajduje się pod zarządem Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich [...], a także z terytorjum byłego Wolnego Miasta Gdańska, przechodzi pod zarząd Państwa Polskiego i nie będzie uważana pod tym względem za część sowieckiej strefy okupacyjnej w Niemczech"

na mocy którego "ostateczne ustalenie zachodniej granicy Polski ma być odłożone do czasu konferencji pokojowej".

czyli co?
to jest polska strefa okupacyjna, a nie tereny Polskie?  
 

i dalej:



Od wiosny 1946 r. używano zwięzłości sformułowania, by twierdzić, że secesja nie miała być ostateczna, gdyż uregulowanie kwestii terytorialnych, takich jak "ostateczne wytyczenie zachodniej granicy Polski", było zarezerwowane dla rozstrzygnięcia pokojowego.


Obszarami wysiedleń były:

- część niemieckich ziem wschodnich przyznanych Polsce przez aliantów, takich jak południowe Prusy Wschodnie, Pomorze Zachodnie (plus Szczecin na Pomorzu Zachodnim), Neumark i Śląsk (na wschód od linii Odra-Nysa);

- północne Prusy Wschodnie, które zgodnie z układem poczdamskim zostały przyłączone do Związku Radzieckiego i włączone do Rosyjskiej Republiki Radzieckiej;

- Tereny, które od 1919 r. były odmawiane Rzeszy Niemieckiej, ale na których Niemcy nadal mieszkali (np. Memelland, Prusy Zachodnie, Górny Śląsk Wschodni i terytorium Wolnego Państwa Gdańsk);

- państw bałtyckich (uzgodnionych już w umowie w latach 1939/40);

- Sudety, południowe Lasy Czeskie oraz Czechy Południowe i Morawy Południowe, czyli północne, południowe i zachodnie obszary przygraniczne Czechosłowacji;

- Praga, Brno, Ołomuniec i wyspy niemieckojęzyczne (np. Schönhengstgau z miastami Morawskie Trübau, Zwittau i Landskron w Czechach Środkowych i na Morawach oraz Jihlava);

- Kilka regionów w Europie Południowo-Wschodniej, zwłaszcza na Węgrzech, w Rumunii (Siedmiogród, Banat), Chorwacji (Slawonia), Serbii (Wojwodina) i Słowenii (Maribor (Marburg an der Drau), Lublana (Lublana), Celje (Cilli), Gottschee (Kočevje), zobacz także Jugosławię).


 
Niemałą liczbę przesiedleńców stanowili niemieccy osadnicy i urzędnicy administracyjni wraz z rodzinami, którzy przybyli dopiero w trakcie niemieckich podbojów w czasie wojny światowej. Timothy Snyder szacuje ich liczbę na 1,5 miliona wśród przesiedleńców z samej Polski. [1]



"Ze względu na historycznie nieścisłe użycie terminu »wypędzenie«" – podsumowują Eva i Hans Henning Hahnowie –

 "na podstawie liczby wypędzonych zarejestrowanych w Republice Federalnej Niemiec trudno jest uzyskać jakiekolwiek informacje na temat tego, ilu z nich doświadczyło wypędzenia".



Liczba ofiar śmiertelnych

Najbardziej znaną liczbą w literaturze na temat wypędzenia jest to, że w wyniku wysiedlenia zginęło około dwóch milionów Niemców.

Hans-Ulrich Wehler szacuje, że 1,71 mln Niemców zginęło podczas ucieczki, wysiedlenia lub przymusowego przesiedlenia. 

Nie obejmuje to Niemców nadwołżańskich, którzy zostali deportowani do Kazachstanu za czasów Stalina z "ogromnymi stratami".

Liczba ta została zakwestionowana przez historyków. Eva i Hans Henning Hahnowie widzą "narodziny magicznej liczby dwóch milionów" w raporcie Federalnego Urzędu Statystycznego z 1958 roku, w którym przyjęto, że ludzie, których los był wówczas jeszcze niejasny, stali się ofiarami wypędzeń, ucieczek i deportacji.

Wszystkie nierozwiązane sprawy zostały zinterpretowane jako zgony, a wszystkie zgony jako związane z wydaleniem. 

Ponieważ podstawą była matematyczna różnica między danymi statystycznymi z 1939 r. a danymi z 1948 r., różnica ta obejmowała również Żydów zamordowanych w obozach zagłady. 

W latach 1965 i 1974 Służba Poszukiwań Kościoła i Archiwa Federalne niezależnie od siebie podały od 500 000 do 600 000 potwierdzonych zgonów w bezpośrednim wyniku przestępstw związanych z wydaleniem. 

Różnica w stosunku do starszych obliczeń wynika z metody porównywania statystyk ludności okresu przedwojennego z danymi statystycznymi przesiedleńców z lat 50. 

Nierozwiązane sprawy były po prostu liczone jako zgony. 

Ponieważ liczba urodzeń znacznie spadła w latach pod koniec wojny, nieodebrane (a ściślej: odroczone) urodzenia były błędnie zaliczane do przypadków niewyjaśnionych, a tym samym do ofiar wypędzenia. [18] 

Fryburski historyk Rüdiger Overmans dowiedział się również, że liczba poległych żołnierzy Wehrmachtu ze wschodnich terenów Rzeszy była od dawna zawyżona o 300 tysięcy, ponieważ nie wzięto pod uwagę, że liczba poległych w ostatnich dwóch latach wojny była znacznie wyższa niż w latach poprzednich. Różnica ta została przypisana nierozwiązanym sprawom, a więc także stratom związanym z wydaleniem. [19]
 


Czyli, może być tak, że po wojnie w całej Europie centralnej, wschodniej i południowej pozostało ok. 2 milionów niemieckich śpiochów - czyli 2 miliony niemieckich agentów dywersantów, którzy przyjęli tożsamości pomordowanych 2 milionów niewinnych ludzi.
 
Pojawia się nam tutaj jakby druga interpretacja terminu "Europa Środkowo - Wschodnia", wg mojej interpretacji chodzi o to, by Polacy nie myśleli o sobie, jako o centrum Europy, ale też może chodzić o to, 
 
że jest to tajne dominium niemieckie
 
i hasło w mediach "Europa Środkowo - Wschodnia" tego właśnie dotyczy - zamiast mówić jawnie Mitteleuropa, albo - "nasze kolonie" - mówią - EŚrW..

jest to ICH określenie na rejon, gdzie po 1945 roku zostało circa 1,5 - 2 mln niemieckich śpiochów.



Ilu z nich pozostało w Polsce??
 
 
 


klikamy   de.wikipedia.org/wiki/Volksrepublik_Polen#Westverschiebung


Polska Rzeczpospolita Ludowa

Polska Rzeczpospolita Ludowa (od 1952 r. Polska Rzeczpospolita Ludowa, w skrócie PRL, czyli Polska Rzeczpospolita Ludowa, także Polska Ludowa, wcześniej oficjalnie Rzeczpospolita Polska) określa Polskę jako państwo komunistyczne pod jednopartyjną dyktaturą Zjednoczonej Partii Robotniczej, która trwała od 1944 r. do rewolucji w 1989 r skład.

Republika Ludowa powstała w czasie II wojny światowej na podstawie wyników konferencji w Teheranie w 1943 r. (ustalenie sowiecko-polskiej granicy wschodniej na linii Curzona) oraz konferencji jałtańskiej w lutym 1945 r. (przesunięcie Polski na zachód). 

Obejmował on tereny II Rzeczypospolitej na zachód od linii Curzona oraz dawne niemieckie ziemie wschodnie na wschód od granicy Odry i Nysy

Wraz z wyborami prezydenckimi w 1990 r. i pierwszymi całkowicie wolnymi wyborami parlamentarnymi w 1991 r. Polska Rzeczpospolita Ludowa weszła w skład (III) Rzeczypospolitej Polskiej ze znaczącym udziałem "Solidarności".
 
 

 



"Homogenizacja etniczna"




podpis pod animacją:
 
"Przeunięcie na zachód" Polski (porównanie granic przedwojennych i powojennych)
 

[pamiętamy moje uwagi wyżej - tu jest cudzysłów !!!  - MS]
 
 
 
Do czasu ucieczki i wypędzenia pod koniec wojny około 9,5 miliona Niemców mieszkało na niemieckich ziemiach wschodnich, a kolejne 1,3 miliona w Wolnym Państwie Gdańsku i w przedwojennej Polsce. 

Około 4,4 miliona z nich pozostało na miejscu w momencie kapitulacji 8 maja 1945 r. lub zostało opanowanych przez Armię Czerwoną podczas ucieczki. Jeszcze przed konferencją poczdamską Ludowe Wojsko Polskie zredukowało swoją liczebność o 500 000 poprzez "dzikie wypędzenia". [9] 

W ten sposób Polska chciała uprzedzić ostateczne wytyczenie granicy i stworzyć fakt dokonany.

["chciała uprzedzić" i "chciała stworzyć" - czyli wg autora wpisu - była to ostatecznie nieudana próba ? - MS]

Na konferencji poczdamskiej na przełomie lipca i sierpnia 1945 r. przedstawiciele zwycięskich mocarstw koalicji antyhitlerowskiej – szef rządu Związku Radzieckiego Józef Stalin, prezydent USA Harry S. Truman oraz premierzy Wielkiej Brytanii Winston Churchill i Clement Attlee – zgodzili się – "przesiedlenie ludności niemieckiej" z Polski do Niemiec. Od października 1945 do 1949 roku dotknęło to 3,5 miliona "przesiedleńców" i 250 000 uchodźców.
 
[czy "przedstawiciele" skutkują prawnie? 
i znowu cudzysłowia - MS]


 
Niemieckie ziemie wschodnie miały znaleźć się pod polską administracją do czasu podjęcia ostatecznej decyzji na konferencji pokojowej (która następnie nie doszła do skutku i ostatecznie została zastąpiona traktatem dwa plus cztery w 1990 r.).







Wschodnie tereny Rzeszy Niemieckiej

Wschodnie terytoria Rzeszy Niemieckiej lub byłe niemieckie terytoria wschodnie to terytoria na wschód od linii Odra-Nysa, które 31 grudnia 1937 r. należały do terytorium Rzeszy Niemieckiej[1], zostały de facto oddzielone od Niemiec po zakończeniu II wojny światowej w 1945 r. i obecnie są częścią Polski i Rosji należeć. 
 
[de facto to nie znaczy de jure - czyli wg tego co twierdzi wikipedysta, te terytoria zostały oddzielone nielegalnie - dodatkowe wyjaśnienie dalej - MS]
 

Do wschodnich ziem Rzeszy Niemieckiej w szerszym znaczeniu należą również tereny, które Niemcy musiały oddać po I wojnie światowej w 1920 r. na mocy traktatu wersalskiego z 1919 r.:
 
- większość pruskich prowincji Poznań i Prusy Zachodnie, 
- dawny obszar Prus Wschodniopruskich i Górnośląski Okręg Przemysłowy (na rzecz Polski)), a także
- Hlučín (Czechosłowacji) i 
- Memelland (mocarstwom alianckim, zaanektowane przez Litwę w 1923 r.), a także miasto Gdańsk jako 
- Wolne Miasto Gdańsk



[pamiętajmy, że Rzesza Niemiecka to nie Niemcy - MS]









Historia terminu "Ziemie Wschodnie"

Po aneksji ziem II Rzeczypospolitej w ramach rozbiorów Polski w 1939 r. tereny włączone do pruskich prowincji Prusy Wschodnie, Śląsk i Reichsgaue Kraj Warty oraz Gdańsk-Prusy Zachodnie, czyli tereny wcielone w teren narodowosocjalistycznej Rzeszy Niemieckiej, zostały oficjalnie nazwane "wcielonymi ziemiami wschodnimi" (zob. "polityka germanizacyjna"). [3][4] 
 
Należy odróżnić termin Ziemie Wschodnie Rzeszy Niemieckiej od tego terminu, który obowiązywał do 1945 r. i był różnie definiowany przestrzennie.

 
W szczegółach ziemie wschodnie obejmują ziemie pruskie:
 
- Prowincja Prusy Wschodnie: 36 966 km²,
- Prowincja Górnośląska i Dolny Śląsk bez części na zachód od Nysy Łużyckiej (obecnie część Saksonii) wokół Görlitz: 34 529 km²,
- województwo pomorskie na wschód od Odry (historyczne Hinterpommern) oraz Szczecin i ujście Odry: 31 301 km²,
- powiat Frankfurt w kraju związkowym Brandenburgia z wyłączeniem jego części na zachód od Odry i Nysy: 11,329 km²,



Rozszerzona definicja

Zdaniem niektórych polityków, analogicznie do jednolitego obszaru wypędzeń na mocy ustawy o wypędzonych Federacji, do niemieckich ziem wschodnich (nie tylko Rzeszy) zaliczane są również regiony, które do ok. 1918 lub 1919 r. wchodziły w skład Rzeszy Niemieckiej lub Austro-Węgier, a w okresie międzywojennym graniczyły z Rzeszą Niemiecką lub Republiką Austrii, a w latach 1938/39–1945 ponownie z terytorium Niemiec Zawarte.
 
Mieszkało tu wielu Niemców zgodnie z własną tożsamością, językiem i kulturą, w odniesieniu do których często używano terminu volksdeutsche i z których większość nie miała obywatelstwa niemieckiego ani austriackiego.

Następujące obszary, które do 1919 r. były częścią Rzeszy Niemieckiej, do końca lat 40. XX wieku zamieszkiwała przeważająca lub wysoka część ludności niemieckiej[9]:
 
- Region Memel (do 1919 r. jako Pruska Litwa część prowincji Prusy Wschodnie))
- Prowincja Prusy Zachodnie (1939–1945, w dużej mierze tworząca Reichsgau Gdańsk-Prusy Zachodnie)
- Wolne Miasto Gdańsk (do 1919 r. część prowincji Prusy Zachodnie)
- Województwo poznańskie (historyczny krajobraz Wielkopolski))
- Wschodni Górny Śląsk (do 1919 r. część Prowincji Śląskiej, a 1919–1922 część Prowincji Górnośląskiej)



Secesja od Niemiec


Historia i podejmowanie decyzji
 
Zgodnie z tajnym protokołem dodatkowym paktu Hitler-Stalin Związek Sowiecki zajął w 1939 r. ziemie polskie na wschód od Narwi, Wisły i Sanu. Nawet po wejściu w skład koalicji antyhitlerowskiej Związek Radziecki odmówił zwrotu tych terytoriów Polsce.
 
Na konferencji w Teheranie w 1943 roku Józef Stalin uzyskał fundamentalną zgodę premiera Wielkiej Brytanii Winstona Churchilla i prezydenta USA Franklina D. Roosevelta na zwrot Polski na zachód: straty terytorialne kraju miały być zrekompensowane przez niemieckie terytoria na wschód od Odry. Stalin rościł sobie pretensje do północnych Prus Wschodnich wraz z Królewcem dla samego Związku Radzieckiego. [10] 
 
Nie zgadzał się z tym rząd polski na uchodźstwie, który nalegał na przebieg granicy, tak jak została ona uzgodniona w pokoju ryskim w 1920 r. po wojnie polsko-bolszewickiej
 
 
[można kliknąć odnośnik >>pokoju ryskim<< - pod tym hasłem w niemieckiej wikipedii są informacje odnośnie układu pomiędzy Łotwą, a ZSRR - i ani słowa o Polsce;
musimy szukać hasła: Friedensvertrag von Riga (1921)- MS] 
 
 
 Na zachodzie dążyła jedynie do pozyskania Prus Wschodnich, Gdańska, Górnego Śląska i mniejszych części Pomorza, gdyż przesiedlenie zamieszkujących te tereny od ośmiu do dziesięciu milionów Niemców, które byłoby konieczne w przypadku większego nabycia terytorialnego, uważała za niewykonalne. 
 
Taką postawę podzielali Amerykanie i Brytyjczycy. Jednak nawet na konferencji jałtańskiej w lutym 1945 roku Churchill i Roosevelt nie byli w stanie dojść do porozumienia ze Stalinem. O ile wschodnia granica Polski została potwierdzona, podobnie jak w Teheranie, o tyle na zachodzie Polsce obiecano jedynie mgliście rekompensatę na koszt Niemiec. [12]
 
 

Separacja de facto
 
Po wkroczeniu Armii Czerwonej Stalin stworzył fakty jeszcze przed zakończeniem wojny: dekret kontrolowanej przez Sowietów Rady Narodowej z 2 marca 1945 r. stwierdzał, że cały niemiecki majątek na ziemiach wschodnich został "opuszczony i porzucony", dlatego został skonfiskowany. 14 i 20 marca powstały województwa: mazurskie, górnośląskie, dolnośląskie, pomorskie i gdańskie. [13] 
 
21 kwietnia 1945 r. rząd sowiecki zawarł traktat z Rządem Tymczasowym RP, w którym przekazał zwierzchnictwo administracyjne nad terenami na wschód od Odry i Nysą Łużycką pod okupacją sowiecką. [14] 
 
24 maja 1945 r. rząd sowiecki oficjalnie przekazał te tereny pod kontrolę państwa polskiego, choć jeszcze 5 czerwca 1945 r. były one uznawane za część sowieckiej strefy okupacyjnej. [15] 
 
Prawniczka Susanne Hähnchen pisze, że zgodnie z Deklaracją Berlińską "alianci formalnie przejęli również najwyższą władzę rządową nad terytorium Rzeszy Niemieckiej w granicach z 1937 r.; ziemie wschodnie znalazły się najpierw pod administracją sowiecką, a następnie pod administracją polską".[16] 
 
Zdaniem historyka Gerrita Dworoka ograniczenia te nie odgrywały już jednak roli w praktyce prawa konstytucyjnego. [17]
 
 
Na konferencji poczdamskiej latem 1945 roku Wielka Brytania i Stany Zjednoczone przyjęły do wiadomości te fakty stworzone przez Związek Radziecki z niewielkim zastrzeżeniem, że ostateczne granice mogą zostać uzgodnione tylko w traktacie pokojowym, który miał zostać zawarty. [18] 
 
Uczestnicy konferencji zgodzili się więc na poddanie tych terytoriów specjalnemu układowi, który znacznie różnił się od rządów okupacyjnych ustanowionych w pozostałej części Rzeszy, choć prowizoryczny charakter układów terytorialnych został odrzucony zarówno przez Związek Sowiecki, jak i Polską Rzeczpospolitą Ludową wkrótce po zakończeniu konferencji w prawie międzynarodowym ze względu na brak udziału Niemiec. została udokumentowana w sposób wiążący. [19] 
 
[??? - błędy w tłumaczeniu z wiki? - MS]
 
 
Mocarstwa anglo-amerykańskie zapewniły jednak Stalina, że w razie odpowiednich negocjacji poprą sowieckie roszczenia do terenów wokół Królewca. [20] 
 
Krótko przedtem w "Ustaleniu procedury kontroli" (Deklaracja Berlińska) z 5 czerwca 1945 r. przyjęli, że terytorium Niemiec znajduje się w granicach z 1937 r. [21][17] 
 
 
Czy ja dobrze rozumiem??
Alianci w 1945 r. w Deklaracji Berlińskiej "podarowali" Niemcom:
 
"tereny, które Niemcy musiały oddać po I wojnie światowej w 1920 r. na mocy traktatu wersalskiego z 1919 r.:
 - większość pruskich prowincji Poznań [...]"  ??
 
 
(patrz wyżej  Wschodnie tereny Rzeszy Niemieckiej)
 
 
 
 
Oprócz zawartego w traktacie pokojowym zastrzeżenia ostatecznego wytyczenia granic, główne zwycięskie mocarstwa zdecydowały, że Sojusznicza Rada Kontroli powinna zapewnić jednolitą politykę okupacyjną w strefach okupacyjnych. Nie dotyczyło to jednak wschodnich terytoriów niemieckich: Deklaracja końcowa poczdamska z 2 sierpnia 1945 r. stanowiła, że tereny na wschód od linii Odry i Nysy Łużyckiej nie mogą być uważane za część sowieckiej strefy okupacyjnej, lecz mają zostać oddane pod obcą administrację. 
 
Na gruncie prawa międzynarodowego sytuacja ta utrzymywała się aż do cesji na mocy traktatu dwa plus cztery z 12 września 1990 r., kiedy to Polska i Związek Radziecki włączyły dawny Wschód Niemiec do swoich terytoriów, a tym samym do swoich struktur administracyjnych na mocy prawa konstytucyjnego.
 


Secesja (łac. secessio „oddzielenie się”) – odłączenie się, zerwanie z czymś, wyodrębnienie się nowego państwa bez upadku dotychczasowego. 

Cesja – w prawie międzynarodowym – odstąpienie przez państwo części swojego terytorium na rzecz drugiego, potwierdzone umową międzynarodową. 
 
Formalnie składa się z dwóch etapów: 1. zrzeczenia się praw do obszaru przez cedenta i zobowiązanie się do pozostawienia swobody działania drugiej stronie, 2. faktycznego objęcia władzy na danym obszarze przez cesjonariusza. Niekiedy podkreśla się konieczność uznania cesji przez państwa trzecie, np. dla zachowania statusu prawnego obszaru (neutralizacja, prawo tranzytu) czy konieczność przeprowadzenia plebiscytu wśród ludności (wiele takich postanowień zawarto w traktacie wersalskim).
 



Traktat dwa plus cztery

(pełny oficjalny tytuł: Traktat o ostatecznym rozliczeniu w odniesieniu do Niemiec, zwany również traktatem wykonawczym) jest traktatem między Republiką Federalną Niemiec i Niemiecką Republiką Demokratyczną (dwoma państwami niemieckimi, od których pochodzi jego nazwa) z jednej strony, a Francją, Związkiem Radzieckim, Wielka Brytania i Stany Zjednoczone Ameryki. 

Utorowała ona drogę do zjednoczenia Niemiec, została podpisana w Moskwie 12 września 1990 r. i weszła w życie 15 marca 1991 r., w dniu złożenia przez Związek Radziecki ostatniego dokumentu ratyfikacyjnego. 

Rządy czterech mocarstw poinformowały Sekretarza Generalnego Narodów Zjednoczonych o ostatecznym wygaśnięciu praw i obowiązków tych czterech mocarstw oraz o odpowiadających im porozumieniach i decyzjach w nocie skierowanej do wszystkich państw w nocie werbalnej z dnia 5 kwietnia 1991 r. 


Z kolei oba państwa niemieckie zadeklarowały wraz z uznaniem granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej, wyrażonym w traktacie ugodowym, że zjednoczone Niemcy ostatecznie zrzekną się byłych niemieckich terytoriów wschodnich, a tym samym około jednej czwartej byłego terytorium niemieckiego.

[" zrzekną się" - moim zdaniem kruczek polega na tym, że wg Niemców jednocześnie istnieją: Cesarstwo Niemieckie z granicami z 1937 r. oraz NRD i RFN - po połączeniu NRD i RFN powstaje nowy twór, współczesne Niemcy, które formalnie zrzekają się byłych niemieckich terytoriów wschodnich - ale Cesarstwo z 1937 r. nadal istnieje i ono się nie zrzeka - po prostu pomija się milczeniem roszczenia tego państwa; manipulacja czytelnikami polega na ciągłym mieszaniu terminów np. stosując zwrot byłego terytorium niemieckiego - MS]
 

Fakt, że nie doszło do "Konferencji Czterech Mocarstw w sprawie Niemiec", czyli bez udziału Niemiec, był postrzegany jako uznanie prawa Niemców do samostanowienia
 
!!! sprawdzić - MS 
 

Traktat dwa plus cztery jest zatem uważany za ostateczne porozumienie pokojowe z Niemcami po II wojnie światowej, a tym samym oznacza koniec okresu powojennego

Negocjacje "dwa plus cztery" są oceniane jako arcydzieło międzynarodowej dyplomacji. W bardzo krótkim czasie problemy, które ukształtowały i ukształtowały całą epokę, zostały rozwiązane.
 
 
 

Nie mam wglądu z dokumenty i na dzisiaj słabo się orientuję w szczegółach.. ale próbując rozwikłać domniemaną manipulację w tych opisach, wygląda to tak, jakby:

- alianci zrzekli się praw do decydowania o Niemczech (lub\ i - Rzeszy?) w związku z tym, ZSRR utraciło "prawa" do polskich Ziem Odzyskanych - jeśli założyć, że coś tam było nie tak z cedowaniem ich na Polskę... potem nastąpiła cesja tych ziem z powrotem do Rzeszy

- Rzesza dokonała cesji ziem zagarniętych II RP do Polski ?

spodziewam sie tu jakiś kruczków i tak dalej...








wracamy do
 
Separacja de facto
 
W tym celu niemieckie ziemie wschodnie oznaczone przez PRL jako "odzyskane" zostały początkowo oddane pod zarząd Ministerstwa Ziem Odzyskanych (MZO), które zostało powołane specjalnie w tym celu (dekret z 13 listopada 1945 r.). 
 
[słowo "odzyskane" napisane jest z małej litery, a dalej w tytułach z wielkiej - być może ten opis poniżej, czym są Ziemie Odzyskane, jest po to, by ukryć, że z małej litery i w cudzysłowie - czyli, że jest to nieprawdziwe "odzyskanie"... - MS]
 
Oficjalna nazwa Tereny Odzyskane wywodzi się z polskich badań nad Zachodem . [22] Dotyczyło to częściowej przynależności tych ziem do Królestwa Piastów Polskich od założenia państwa w X wieku, a także do księstw, na które królestwo rozpadło się po 1138 roku. Ich przynależność do Polski obejmowała okres od wczesnego do późnego średniowiecza . Według polskich badań zachodnich uwzględniono także prehistorię słowiańską przed początkiem osadnictwa niemieckiego na wschodzie . Osady wschodniogermańskie i bałtyckie w czasach starożytnych pozostawały niezauważone.


Do zadań ministerstwa należała realizacja planowej akcji przesiedleńczej oraz zarządzanie majątkiem pozostawionym przez przesiedlonych Niemców. W wyniku reorganizacji administracji na tych terenach dekretem Rady Ministrów z dnia 29 maja 1946 r. ustawa o inkorporacji ziem odzyskanych z dnia 11 stycznia 1949 r. rozwiązała ministerstwo i przekazała jego jurysdykcję zarządowi ogólnemu Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. 
 
Z punktu widzenia polskiego porządku prawnego zlikwidowano w ten sposób wszelkie specjalne regulacje dla przejętych przez Polskę niemieckich ziem wschodnich. [23] Zob.
 
 
??? sprawdzić - MS
 
 
 
Administracja radziecka

Północna część Prus Wschodnich wokół Królewca znalazła się pod tymczasową administracją radziecką. Region Królewca (północne Prusy Wschodnie bez regionu Memel) został bezpośrednio włączony do rosyjskiej republiki składowej ZSRR (RFSRR) w 1946 roku; obecnie nazywa się Obwód Kaliningradzki i po upadku Związku Radzieckiego nadal jest rosyjską eksklawą. [24] Region memelski został włączony do Litewskiej SRR. Ogólnie rzecz biorąc, Prusy Wschodnie poniosły największe straty w ludziach ze wszystkich państw niemieckich w kontekście ucieczki i wypędzenia. [25]

 
 
Polska administracja

Południowa część Prus Wschodnich, wschodnie części pruskiej prowincji Pomorze (Hinterpommern), Brandenburgia Wschodnia i kraj związkowy Saksonia, a także pruskie prowincje Dolny i Górny Śląsk zostały przekazane Polsce w celu tymczasowej administracji; De facto aneksja nastąpiła zaraz po wojnie.
 

[aneksja - wg definicji jest to nielegalny w świetle prawa zabór - MS]
 

De jure to łacińskie wyrażenie oznaczające "zgodnie z prawem, prawnie uważane (zgodnie z obowiązującym prawem), legalne, urzędowe"

De facto łacińskie wyrażenie "zgodnie z faktami, zgodnie ze stanem rzeczy, w praktyce aktualnym" (por. in praxi) jest również określane jako faktyczne ("w rzeczywistości")
De facto odnosi się do okoliczności, która jest uważana za powszechną i powszechnie uznawaną, nawet jeśli nie jest formalnie zdefiniowana jako de iure przez odpowiednie instytucje. 

De iure odnosi się do prawnego państwa docelowego, de facto rzeczywistego stanu bieżącego.


Przykłady:

Szwajcaria nie ma stolicy de iure, nie jest to konstytucyjnie określone. De facto Berno pełni funkcję stolicy.
W USA de iure nie ma języka urzędowego. Język angielski jest jednak de facto dominującym językiem używanym w dokumentach urzędowych.
Japonia nie utrzymuje wojska de iure. De facto jednak Japońskie Siły Samoobrony spełniają swoją funkcję.
De iure Unia Europejska (UE) nie ma stolicy, de facto Bruksela jest stolicą europejską i jest uważana za siedzibę UE.


Czyli, wg niemieckiego wikipedysty - Polska praktycznie, faktycznie, zgodnie rzeczywistością - anektowała, czyli nielegalnie zabrała - terytoria Niemiec zaraz po wojnie.




pl.wikipedia.org/wiki/Granica_państwowa 

- nie ma na wiki wersji niemieckiej, angielskiej, francuskiej, włoskiej, hiszpańskiej... jest rosyjska i różne inne - bardzo wiele...

Granica państwowa – powierzchnia pionowa przechodząca przez linię graniczną oddzielająca terytorium, podziemie i obszar powietrzny jednego państwa od innych państw lub obszarów niczyich. 


de.wikipedia.org/wiki/Politische_Grenze
tu są wersje jw...

Granica polityczna to linia graniczna między terytoriami państwowymi (granica państwowa, granica federalna, w Szwajcarii również granica państwowa), półsuwerennymi państwami członkowskimi i polityczno-administracyjnymi jednostkami administracyjnymi.



terytorium
de.wikipedia.org/wiki/Staatsgebiet#Grenzen_des_Staatsgebietes


dokończyć



i dalej:




Ogółem 6 987 000 Niemców musiało opuścić ojczyznę swoich przodków na ziemiach wschodnich, uciekając do Niemiec Zachodnich i na terytorium NRD. 

W poszukiwaniach osób zaginionych pomagała Służba Poszukiwań Kościoła, wspierana przez Niemieckie Stowarzyszenie Caritas i Diakonie Deutschland: złożono kilka milionów próśb o poszukiwania. Niemiecki Czerwony Krzyż również prowadził służbę poszukiwawczą.

Według oficjalnych danych z lat pięćdziesiątych XX wieku szacuje się, że w wyniku ucieczki i wypędzenia z dawnych ziem wschodnich zginęło około dwóch milionów Niemców. 

Liczby te nie wytrzymują jednak analizy, dlatego dziś przyjmuje się, że w okresie od 1944 do 1947 roku zginęło około 600 000 osób. [32] 

Obecnie na ziemiach wschodnich, głównie na Górnym Śląsku (Śląsk Opolski), nadal mieszka około 400 000 Niemców. Byli dyskryminowani aż do upadku reżimu komunistycznego. 

Po 1990 r. wiele gmin na Górnym Śląsku otrzymało burmistrzów pochodzenia niemieckiego, zbudowano tam również niemieckie szkoły – w większości dzięki niemieckim funduszom. 
 
[czy to prawda, tzn. czy to oficjalne dane, a jeśli tak, czy my to wiemy, czy jesteśmy tego świadomi? i czy to coś oznacza?
i czy fakt, że to wpisano to do wikipedii - czy to coś oznacza?
a może to tajne dane, ale otwarcie tu napisane, no bo co to znaczy "wiele gmin"? 10, 20, 100 ? Np. na terenie Województwa Śląskiego jest 167 gmin,
co innego mogą rozumieć Niemcy przez termin "pochodzenia niemieckiego" i co innego Polacy - MS]


W styczniu 2005 r. Sejm RP uchwalił ustawę mniejszościową, zgodnie z którą w gminach powyżej 20% ludności niemieckojęzycznej można stawiać dwujęzyczne tabliczki z nazwami miejscowości, a język niemiecki może być wprowadzany jako pomocniczy język administracyjny. Od tego czasu ponad 20 gmin na Górnym Śląsku jest dwujęzycznych.



i patrz na to:

tłumaczenie automatyczne


Uznanie zachodniej granicy Polski i wyrzeczenie się praw do Niemiec


Wszystkie rządy Republiki Federalnej Niemiec do 1990 r. stały na stanowisku, że deklaracja końcowa konferencji poczdamskiej nie przyznaje tych terytoriów wschodnich Polsce ani Związkowi Radzieckiemu, a ostateczna decyzja została odłożona do czasu zawarcia traktatu pokojowego. [36]


W wyborach federalnych w 1949 r. Socjaldemokratyczna Partia Niemiec reklamowała się plakatem, który ignorował nawet polski korytarz z 1920 r. 
 
Willy Brandt, ówczesny burmistrz Berlina Zachodniego, witając się na spotkaniu na Śląsku 8 czerwca 1963 r., wykrzyknął:

"Niemiecka Ostpolitik nigdy nie może być tworzona za plecami wypędzonych. Każdy, kto widzi linię Odra-Nysa jako granicę akceptowaną przez nasz naród, okłamuje Polaków". [37]



W porozumieniu granicznym z Görlitz z Polską Rzecząpospolitą Ludową z 6 lipca 1950 r. Niemiecka Republika Demokratyczna uznała linię Odry i Nysy Łużyckiej za "granicę pokoju" i jej zdaniem ostateczną granicę państwową między Niemcami a Polską pod naciskiem ZSRR.[38] 

[pod naciskiem, znaczy nieważne?
i znowu cudzysłów - co oznacza, że nie należy wierzyć w pokój od Niemców;
widać wyraźne rozróżnienie: granica pokoju to nie granica państwowa
cały czas trzeba rozróżniać - współczesne Niemcy, to nie to samo, co - nadal istniejące wg Niemców  - Cesarstwo Niemieckie z granicami z 1937 r. - MS]
 

Rządy Republiki Federalnej Niemiec nie podzielały wówczas tego poglądu i nie przypisywały umowie żadnego znaczenia prawnego.

Opowiadali się również za dalszym istnieniem Rzeszy Niemieckiej w granicach z 1937 r., zgodnie z którą ziemie wschodnie miały być co do zasady uważane za niemieckie tereny wewnętrzne, a dla obywateli niemieckich okresu międzywojennego i ich potomków nadal istniało jednolite obywatelstwo niemieckie.


W dawnej Republice Federalnej Niemiec przed 1990 r. (tj. w dawnych krajach związkowych i Berlinie (Zachodnim)) status prawny ziem wschodnich stanowił dużą część otwartej kwestii niemieckiej

Do połowy lat sześćdziesiątych XX wieku Ostpolitik rządu federalnego, Bundestagu i Bundesratu miała na celu rewizję granic; powoływali się na prawo międzynarodowe i różne traktaty międzynarodowe, w szczególności na Konwencję haską o wojnie lądowej i Kartę Atlantycką. 


Nowa Ostpolitik Wielkiej Koalicji z 1966 r., a następnie wzmocniona przez koalicję socjalliberalną od 1969 r., dokonała stopniowej zmiany poprzez zbliżenie. Traktatem Warszawskim z 1970 r. Republika Federalna Niemiec uznała przynależność tych terytoriów do Polski. 

Jednak ze względu na zastrzeżenie aliantów do kwestii dotyczących Niemiec jako całości i statusu Berlina, który obowiązywał do 1990 r., Republika Federalna Niemiec nie mogła uznać linii Odry i Nysy Łużyckiej za granicę polsko-niemiecką w świetle prawa międzynarodowego oraz zrzec się prawa do tych terytoriów. [39][40]


Dopiero w trakcie zjednoczenia Niemiec w 1990 r. dokonano na mocy prawa międzynarodowego rozdzielenia ziem wschodnich traktatem dwa plus cztery (przekazanie suwerenności terytorialnej Polsce lub Związkowi Radzieckiemu/Federacji Rosyjskiej) i ustanowiono granicę na Odrze i Nysie Łużyckiej, co zostało formalnie potwierdzone przez Niemcy niedługo później w polsko-niemieckim traktacie granicznym z 14 listopada 1990 r. [41] 

[to nie jest jednak traktat pokojowy, i cały czas wikipedysta żongluje niedomówieniami - MS]

Rozporządzenie weszło w życie w dniu 16 stycznia 1992 r. Najpóźniej wraz z jej wejściem w życie niemieckie roszczenia terytorialne do byłych niemieckich terytoriów wschodnich również zostały całkowicie wygaszone, a granice zostały ostatecznie uznane. [42] W ten sposób zakończyły się wszystkie pytania dotyczące następstw wojny. [43] Wraz z nowelizacją niemieckiej ustawy zasadniczej z dnia 23 września 1990 r. w preambule stwierdzono, że "jedność [...] Niemcy".




To odnośnie Niemiec, a co z roszczeniami Rzeszy Niemieckiej??

Jeśli dobrze rozumiem, co tu się wydarzyło...

Dlatego 5 kolumna, Werwolf i inni kodownicy odnoszą się do flagi cesarstwa niemieckiego, a nie do flagi niemiec federalnych...
 
Niemcy mają w planie kolejny rozbiór Polski, co ma się zbiec z ujawnieniem istnienia Cesarstwa z 1937 r.


 
 
"żyjemy w" - ciekawe, kto zrobił tę ilustrację...

 
 
 
 
 











podobnie tutaj:
 
 
 
wiki
tłumaczenie automatyczne

 
Rzesza Niemiecka w granicach 31 grudnia 1937 r.


Rzesza Niemiecka w granicach 31 grudnia 1937 r. to termin często używany w polityce zachodnioniemieckiej aż do lat 70. XX wieku, kiedy to doszło do tzw. kwestii niemieckiej
 
31 grudnia 1937 r. został po raz pierwszy wyznaczony na Konferencji Ministrów Spraw Zagranicznych w Moskwie w 1943 r. jako ostateczny termin określenia granic Rzeszy Niemieckiej przed ekspansją terytorialną. 
 
W Protokole Londyńskim z 1944 r., na konferencji poczdamskiej w 1945 r. i w kilku późniejszych aktach prawnych główne zwycięskie mocarstwa tamtych czasów powoływały się na tę datę, aby uchwycić "Niemcy jako całość" w kategoriach geograficznych, co ostatecznie odpowiadało "prawie jednomyślnej opinii" wśród ekspertów prawa konstytucyjnego i międzynarodowego. [1]

Ze względu na ciągłość Rzeszy Niemieckiej na mocy prawa międzynarodowego w postaci Republiki Federalnej Niemiec, aż do postanowień Traktatu Warszawskiego (1970 r.) Republika Federalna Niemiec rościła sobie pretensje do wschodnich ziem Rzeszy Niemieckiej, które od czasu podziału Rzeszy formalnie znajdowały się pod zwierzchnictwem administracyjnym Polski i ZSRR. 

Wraz ze zjednoczeniem Niemiec w 1990 r. i wejściem w życie traktatów międzynarodowych kwestia granic Niemiec została ostatecznie wyjaśniona.
 

kwestia granic Niemiec - nie Rzeszy

Zamiennie używa się, miesza, dwa terminy - Rzesza i Niemcy -  i oznaczają one dwie różne rzeczy. 
 
 
Rozumiem, że na skutek machinacji Rzesza Niemiecka nadal istnieje - de jure, a de facto istnieją Niemcy?

Niemcy zrezygnowały z roszczeń, a Rzesza siedzi cicho i czeka na swój czas...
 
 
Przypominam, że z czymś takim już się zetknęliśmy na łamach tego bloga.

Fragment mojego tekstu z 2015 roku:


Tak mnie to zastanawia...
W treści uchwały z 1945 roku użyto sformułowania 

"terytorium byłego Wolnego Miasta Gdańska"
"Na obszarach byłego Wolnego Miasta Gdańska"

,a  w    o ś w i a d c z e n i u     Rady Miasta Gdańska -

 "określa sytuację prawną na terenie Wolnego Miasta Gdańska"


Czy to znaczy, że Wolne Miasto Gdańsk istnieje??

Skoro użyto trybu w czasie teraźniejszym.. najwyraźniej tak.

Mogłoby tak być, jeśli istnieje jeszcze jakiś inny dokument, pochodzący jakby z wyższej instancji, który dajmy na to, stwierdza, że WM Gdańsk staje się Polską na okres taki, a taki. Po tym okresie powraca do funkcjonowania.


Słyszałem takie niepotwierdzone wieści, już nie pamiętam od kogo, że jakoby takie były ustalenia pojałtańskie - i że są na to dokumenty. Ponoć z tego powodu zlikwidowano wojsko w Gdańsku, przeniesiono do Gdyni.

Czyżby Oświadczenie wydał jeden organ władzy, a "komunikat wyjaśniający" - drugi organ władzy? 
Z tym, że oba zarządzają Gdańskiem, z czego może jeden zarządza też - ale nie czynnie - resztą terenu zwaną kiedyś WM Gdańsk?
 
 
 

Temat jeszcze nie skończony, trzeba zaznajomić się ze szczegółami, może potem dokończę tekst..
także ze względu na objętość wikipedii - można klikać dalej i zawsze coś się znajdzie.
 
Miało być tylko trochę o Konarzewie, a ostatecznie...
 
 
 
W każdym razie, jak już wyżej pisałem,


może być tak, że po wojnie w całej Europie pozostało ok. 2 milionów niemieckich śpiochów - czyli 2 miliony niemieckich agentów dywersantów, którzy przejęli tożsamości pomordowanych 2 milionów niewinnych ludzi.


Ilu z nich pozostało w Polsce??
 
Ilu potomków tych dywersantów obecnie sprawuje funkcje w polityce, w służbach specjalnych, wojsku, administracji państwowej, samorządowej, kulturze, mediach?
 
Ilu z nich to celebryci ustanawiający Polakom nowe kanony zachowań?
 
Ilu z nich pisze książki zakłamujące historię, wybielające niemców, ilu z nich udziela się na forach, gdzie cmokają z zachwytem nad niemczyzną i plują na Polaków, ilu z nich czynnie bierze udział w Pladze Cmentarnej?






Widzimy więc, idąc za powyższym niewielkim przykładem wsi Konarzewo, że Niemcy podtrzymują tezę, że my tylko na Pomorzu administrujemy - zarządzamy.
 
 
Nie wolno pozwalać Niemcom na sugerowanie, że sprawa granicy na Odrze i Nysie została zamknięta, bo te zapewnienia to są z ich strony kłamstwa,
 
nie wolno nam pozostawić bez wyjaśnienia, skąd liczba 2 miliony ofiar śmiertelnych "wypędzeń" w niemieckich archiwach

 
należy tę sprawę doprowadzić do końca, dywersantów znaleźć i ujawnić, status Niemiec i Niemców - prawnie oraz ostatecznie uregulować - na naszą korzyść.. 



 Wygrajmy w końcu tę wojnę, wygrajmy wojnę z Niemcami.
 
 
 
 
 
 
 
 

----





Powiązane notki:
 
 
 
- Stutthof                   - w przygotowaniu, kilka części

- Dziadek z wehrmachtu  - w przygotowaniu

- Ziemia faluje        - gotowy, termin publikacji - maj 2025 lub szybciej, zależnie od okoliczności








-----------



klikamy Karnice:

Pod koniec II wojny światowej Karnitz zostało zajęte przez Armię Czerwoną w 1945 roku, a następnie – podobnie jak całe Hinterpomorze Przednie – znalazło się pod polską administracją. 

Mieszkańcy wsi byli wypędzani od 1946 r. przez polskich milicjantów, którzy wyemigrowali po zakończeniu wojny. Niemiecka wieś Karnitz została przemianowana na Karnice.


klikamy Cerkwica (Zirkwitz)


Pod koniec II wojny światowej wieś i powiat dworski Zirkwitz zostały zdobyte przez Armię Czerwoną i – podobnie jak całe Hinterpomorze Przednie – oddane pod polską administrację. Po ucieczce i powrocie po zakończeniu II wojny światowej stara brandenbursko-pomorska rodzina Sydów została wywłaszczona i wysiedlona w 1947 r. wraz z innymi mieszkańcami Niemiec.

Wojsko polskie stacjonowało w majątku Sydowów. Następnie, od 1949 r., na terenie majątku mieściła się siedziba PGR. W 1969 roku gospodarstwo zostało członkiem Krajowego Ośrodka Hodowli. Dziś dawny dwór należy do prywatnego przedsiębiorstwa rolniczego.

Cmentarz komunalny przy kościele z pomnikiem. (W 2014 r. nie można było już odnaleźć dawnych pomników i grobów dawnej ludności niemieckiej. Na zewnętrznej ścianie kościoła znajduje się tablica pamiątkowa z 2001 roku, która ma upamiętniać zmarłych mieszkańców wsi do 1945 roku.)


i tak dalej...


tekst pisałem etapami, mam nadzieję, że wszystkie linki ująłem w zestawieniu

sprawdź sam:


de.wikipedia.org/wiki/Wyszembork




------------




de.wikipedia.org/wiki/Konarzewo_(Karnice)

de.wikipedia.org/wiki/Hinterpommern

de.wikipedia.org/wiki/Vertreibung

de.wikipedia.org/wiki/Pommern
 
de.wikipedia.org/wiki/Flucht_und_Vertreibung_Deutscher_aus_Mittel-_und_Osteuropa_1945–1950

pl.wikipedia.org/wiki/Deportacja_(prawo)

de.wikipedia.org/wiki/Volksrepublik_Polen#Westverschiebung

de.wikipedia.org/wiki/Ostgebiete_des_Deutschen_Reiches

de.wikipedia.org/wiki/Präambel_des_Grundgesetzes_für_die_Bundesrepublik_Deutschland


pl.wikipedia.org/wiki/Aneksja
pl.wikipedia.org/wiki/Secesja_(politologia)
pl.wikipedia.org/wiki/Cesja_(prawo_międzynarodowe) 


de.wikipedia.org/wiki/Deutsches_Reich_in_den_Grenzen_vom_31._Dezember_1937

de.wikipedia.org/wiki/Zwei-plus-Vier-Vertrag


https://maciejsynak.blogspot.com/2024/01/jestesmy-w-stanie-wojny-z-niemcami.html


pl.wikipedia.org/wiki/Granica_państwowa


de.wikipedia.org/wiki/Karnice_(Powiat_Gryficki)
de.wikipedia.org/wiki/Cerkwica


dwuznaczne zastosowanie Cudzysłowia:

https://maciejsynak.blogspot.com/2024/04/rozne-negatywne-uprzykrzacze.html
https://maciejsynak.blogspot.com/2024/03/media-polskojezyczne-o-tragedii.html






2015 r.