Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pomorze. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pomorze. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 28 września 2025

Stutthof cz. 8 - poligon Sophienwalde

 

"w każdym mieściło się dwadzieścia „łóżek”, w dwóch poziomach, z których niższy znajdował się tylko parę centymetrów nad podłogą, a wyższy jakieś dziewięćdziesiąt centymetrów nad nią, co sprawiało, że usiąść na łóżku było nie sposób. Ale chore i tak nie byłyby w stanie tego dokonać"



za fb:

Zdarzyło się coś co wstrząsnęło ludźmi: którejś listopadowej nocy nieznani sprawcy zniszczyli w Nowym Mieście wszystkie przydrożne figury świętych. Ze zgrozą oglądaliśmy gipsową statuę Matki Boskiej z odłupaną głową oraz w innym miejscu zwaloną na ziemię figurę Św. Tomasza. Nic dziwnego, że kiedy rozeszła się pogłoska, że władze hitlerowskie noszą się z zamiarem wysadzenia w powietrze w czasie nabożeństwa kościoła ze zgromadzonymi w nim wiernymi, wiele osób potraktowało ją serio i z obawy przestało uczestniczyć w niedzielnych nabożeństwach. Podobnie zareagowali nasi opiekunowie państwo Koga. W niedziele odtąd modlono się w domu, korzystając z książeczek do nabożeństwa, przykładnie wstając lub klękając , zgodnie z rytuałem. Do zniszczenia kościoła wprawdzie nie doszło, nie wiadomo zresztą, czy istotnie okupanci nosili się z takim zamiarem, ale hitlerowski terror szalał.

Nikt już nie był w stanie zliczyć dokonywanych skrycie egzekucji Polaków, o aresztowanych czasami dowiadywano się, że trafili do obozów koncentracyjnych, ale częściej po prostu znikali.

Nazwiska najbardziej zagorzałych funkcjonariuszy Selbstschutzu i polakożerców: Sperlinga, Acheliusa, Modrowa, Hartwiga, Papsta, budziły wśród nowomieszczan szczególną grozę.

W grudniu 1939 , pod jakimś mało istotnym pretekstem , raczej w celu zastraszenia Polaków, w jednej z bocznych uliczek przy Rynku Nowego Miasta Lubawskiego dokonano pierwszej publicznej egzekucji kilkunastu mieszkańców miasta. Życie w okupowanym Nowym Mieście dla wszystkich jego nieniemieckich mieszkańców stawało się coraz trudniejsze.


Nielicznych Żydów już w pierwszych tygodniach wysiedlono do skrawka Polski, który lekceważąco nazywano najpierw Kongress Polen, a później Generalną Gubernią. Systematyczne aresztowania obejmowały coraz szersze kręgi polskiej inteligencji. Do więzień, a następnie do obozu koncentracyjnego trafili księża z nowomiejskiej parafii, wśród nich zaprzyjaźniony z rodzicami ksiądz Tadeusz Jasiński. Na wieży kościoła pojawiła się flaga ze swastyką, a obowiązki duszpasterskie sprawował co prawda katolicki ksiądz mówiący wyłącznie po niemiecku. Spowodowało to liczne komplikacje , gdyż duża część wiernych nie umiała spowiadać się po niemiecku i nie rozumiała kazań wygłaszanych w tym języku. Z tego też powodu zamiast indywidulanej spowiedzi został wprowadzony rytuał zbiorowego rozgrzeszenia."


Za: Juliusz Kulikowski-Świat w kropli rosy... syna zamordowanego naczelnika poczty i nauczycielki polskiego w Nowym Mieście



Nikt już nie był w stanie zliczyć dokonywanych skrycie egzekucji Polaków, o aresztowanych czasami dowiadywano się, że trafili do obozów koncentracyjnych, ale częściej po prostu znikali.








"Jeśli niemieccy mieszkańcy nie uciekli, w następnym okresie byli wypędzani i zastępowani przez Polaków"

może to rebus na podmianę? spotkałem się z takim zwrotem kilka razy w niemieckiej wiki

każdy wpis na wikipedii trzeba by sprawdzić...

Jeśli nie uciekli, w następnym okresie zastępowani
























"przesunięcia Polski na zachód" - hiperłączka kieruje nas do hasła: 

Polska Rzeczpospolita Ludowa – socjalistyczne państwo w Europie Środkowej, istniejące w latach 1944–1989










TVN24.pl

Artykuł dostępny w subskrypcji


26.04.2024, 10:05

W lesie niegdyś ogrodzonym drutem kolczastym stanęły tablice. Ziemia wciąż do nas przemawia


Jak to możliwe, że pamiątki po więźniach obozu walają się w lesie?" - takie głosy dotarły do nas w marcu tego roku. Pojechaliśmy na miejsce i potwierdziliśmy: na terenie dawnego obozu koncentracyjnego Stutthof w miejscowości Sztutowo na Pomorzu, w leśnej ściółce, leżą przedmioty prawdopodobnie związane z tragiczną przeszłością tego miejsca. Minęło kilka tygodni i w środę postawiono na tym terenie specjalne tablice.


Ślady męczeństwa więźniów obozu koncentracyjnego Stutthof wciąż odnajdywane są w lesie.
Przy wejściach do lasu w Sztutowie postawiono specjalne tablice informacyjne.
Jest to rozwiązanie doraźne, pracownicy muzeum rozpoczęli starania o zrealizowanie badań archeologicznych.

Sprawę opisaliśmy w artykule z 5 marca 2024 roku pt. "Ziemia przemówiła. Wyrzuciła z siebie dowody hitlerowskich zbrodni. Odnajdujemy je w leśnej ściółce". W lesie, pośród liści, natknęliśmy się głównie na pozostałości po butach - fragmenty podeszew, cholewek.

-----------


5.03.2024, 08:47

"Ziemia przemówiła". Wyrzuciła z siebie dowody hitlerowskich zbrodni. Odnajdujemy je w leśnej ściółce



Pozostałości po butach, las obok Muzeum Stutthof w Sztutowie
Źródło: fot. Tomasz Słomczyński

Wieś Sztutowo, nieopodal płot z drutu kolczastego. W wilgotnej od deszczu ściółce leżą fragmenty skórzanych butów. Spod ziemi wyzierają podeszwy, skrawki skóry, w jednym przypadku widać rzemień będący niegdyś sznurowadłem. Właścicielami tych butów prawdopodobnie byli więźniowie niemieckich obozów koncentracyjnych w całej Europie. "Ziemia znowu przemówiła" - mówią historycy. Bo to już nie pierwszy raz, kiedy dowody hitlerowskich zbrodni pojawiają się w lesie.

Wychodzą spod ziemi, i to dosłownie.

"In Stutthof, no changes" - napisał na Facebooku Grzegorz Kwiatkowski. I zamieścił zdjęcia leżących w ściółce resztek butów. Niektóre fotografie pochodziły z 2014 roku, inne - sprzed paru dni.

[...]







zrzuty ekranu i fotografie z Gooble maps oraz Geoportal.pl





teren po byłym obozie KL Sophienwalde w Dziemianach - pomiędzy ul. Wyzwolenia, Potulicką, a 3 Maja.





zdjęcie Lidar - teren k. Trzebunia na zachód od Dziemian - tzw. Psie Doły




tablica na miejscu kaźni przy drodze z Lipusza do Nowego Karpna - patrz: Stutthof cz. 2 (Głodowo)



Autostrada Berlin - Królewiec za: berlinka.pcp.pl ( na stronie czynne linki do zdjęć i map)


Za Barwicami Niemcy (chcąc uzgodnić z Polską lub narzucić jej przebieg trasy przez polską część Pomorza) przygotowali opcję rozgałęzienia się berlinki się na dwie autostrady (co widać na przedwojennych niemieckich mapach z 1938 roku i 1939 roku). Pierwsza, zgodnie z wcześniejszymi planami (widocznymi np. w atlasie z 1935 roku oraz na dwóch mapach z 1937 roku), miała iść przez Miastko, Bytów (granica polsko-niemiecka), Kościerzynę, na południe od Gdańska, do Elbląga. 
Druga przez Szczecinek, Czarne do Chojnic (a stamtąd do Elbląga). Obie koncepcje przygotował dr inż. Fritz Todt na polecenie Hitlera (w liście do Ribbentropa optował za pierwszym wariantem). Polskim decydentom bardziej odpowiadała koncepcja druga (list Potockiego), omijająca Wolne Miasto Gdańsk.

Prawdopodobnie na przełomie 1939/1940 r. Niemcy, mający po zajęciu Polski wolną rękę, postanowili realizować pierwszy wariant (niemniej z Chojnic do Malborka gruntownie zmodernizowali istniejącą drogę, nadając jej lepsze parametry). Na szlaku od Iwina i Przeradza koło Barwic poprzez Wierzchowo, Biały Bór, Rekowo k. Bytowa, Skwierawy, Gostomko, Stężyca k. Kościerzyny, prace ziemne związane z budową autostrady ruszyły pełną parą. 

Powrót do pierwotnej strategii widać na innych niemieckich mapach: z 1940 i 1941 (1,2) roku. Pokazują one jednak szlak berlinki na północ od Bytowa, gdy w rzeczywistości poszedł on na południe od tego miasta, co widać na mapie z 1944 roku oraz na planie z niemieckiej gazety (a także na mapie okolic Bytowa, z nieznanego roku).

Za Iwinem i Przeradzem berlinka rozdziela się na autostradę biegnącą w kierunku Gdańska i drugą w stronę Chojnic, której to budowę (w postaci leśnej wycinki) rozpoczęto prawdopodobnie tylko na krótkim odcinku wzdłuż drogi Kusowo - Dalęcino (zobacz mapę). Autostrada w kierunku Gdańska omija (widać tylko ślady po wycince lasu) od zachodu Jez. Wielatowo , przecina DK11










miejsca pamięci z okolic Złotowo - Owśnice na Kaszubach



budowa autostrady na północ od Lipusza: Skwierawy - Gostomie - ok. 12 km długości i 2000 pryzm?














zbliżenie na "autostradę"



















Warto również zaznaczyć, że w dokumentacji z czasów okupacji występują obie nazwy: „Dziemianen” (głównie do 1941 r.) i „Sophienwalde”. 

Adolf Hitler 18 października 1939 roku wyraził się jednoznacznie: za dziesięć lat Poznań i Prusy Zachodnie staną się niemiecką kwitnącą krainą. Zastosowano politykę zwaną: Eindeutschung, Entjudung, Entpolonisierung („zniemczenie”, „odżydzenie”, „odpolonizowanie”). Pierwszym przejawem tej strategii, miała być eksterminacja ludności zwanej przez Niemców jako „niezdolna do skutecznego zniemczenia”. Chodziło przede wszystkim o miejscową polską inteligencję oraz osoby pełniące odpowiednie wysokie funkcje w strukturach społecznych36. W pierwszych latach okupacji na terenie gminy Dziemiany nie odnotowano zbrodni przeciwko miejscowej inteligencji.

Drugim sposobem realizacji planu germanizacji Pomorza były masowe wysiedlenia. Pierwsza fala eksmisji miała miejsce jesienią 1939 r.
   
W 1941 r. utworzono obóz w Potulicach48, do którego kierowano Polaków. Przyczyną wywózki, była najczęściej odmowa wpisania się na niemiecką listę narodowościową. Należy zaznaczyć, że innym powodem mogła być budowa poligonu SS, który obejmował tereny gminy Dziemiany. Związku z czym wyludniano głównie polskich mieszkańców49. Największe natężenie wysiedleń z terenu gminy miało miejsce w latach 1943-1944.


Krzysztof Dunin-Wąsowicz - "Obóz koncentracyjny Stutthof" strona 31, o Forsterze, że powiedział:
"za 10 lat nie będzie w Gdańsku ani na Pomorzu ani jednego Polaka"


Forster w Lipnie:
"Na tym rynku słowa polskiego nikt nie usłyszy. Za dziesięć lat ani jeden Polak nie zostanie na tej ziemi."



"wspólna świadomość narodowa"







to wszystko trzeba sprawdzić












niemcy wieszali się na wieść o wojskach radzieckich?
przecież mogli uciec na zachód, a potem wrócić po wojnie - nikt podobno nie wiedział, że te tereny przypadną Polsce, więc?

a może to sami niemcy celowo to zrobili ten miszmasz z ziemią
odtworzyli stan z czasów zaborów, kiedy na tej ziemi mieszkali i Polacy i Niemcy


"wspólna świadomość narodowa"



piec krematoryjny z Dachau - zdjęcie z internetu


Leśno jest niemal idealnie pośrodku pomiędzy Dziemianami, a dworkiem w Wielkich Chełmach, gdzie rezydował komendant - ok. 8km, to bliżej niż z Wyspy Sobieszewskiej do Stutthofu.

Stacja kolejowa w Lubni - bliskość z transportem do celu - powtarza się moje pytanie z poprzedniego posta - dlaczego nie korzystano ze stacji w Dziemianach, a wożono ludzi do Głodowa. 

 SPALENIE kobiet żydowskich z Sophienwalde pod Leśnem są jak fałszywe awaryjne opcje 






na Kaszubach "puste" okolice: Lipnica, Brusy, Dziemiany, Bąk - i Sulęczyno, Mirachowo




Zasięg zbrodni pomorskiej dokonanej przez Niemców. Screen pochodzi ze strony internetowej IPN / Źródło: Instytut Pamięci Narodowej / www.zbrodniapomorska1939.pl





Lorentz Friedrich - Mapa narzeczy pomorskich 1937, Głodowo - na skraju mapy

kpbc.umk.pl/dlibra/doccontent?id=87571














Prawym Okiem: Ziemia faluje...

Prawym Okiem: Stutthof cz. 2 (Głodowo)

Prawym Okiem: Bachus

/tvn24.pl/polska/ziemia-przemowila-wyrzucila-z-siebie-dowody-hitlerowskich-zbrodni-odnajdujemy-je-w-lesnej-sciolce-st7886449

przystanekhistoria.pl/pa2/tematy/niemcy/75032,Niemieckie-obozy-pracy-w-Dziemianach-na-Kaszubach.html

ztn.com.pl/files_wyd/73_Przemysław%20Szamocki.pdf

Monika Tomkiewicz - "Wybrane aspekty historii Dziemian Sophienwalde w latach II Wojny Światowej"



berlinka.pcp.pl/koscierzyna.html


encyclopedia.ushmm.org/content/en/photo/two-ovens-inside-the-dachau-crematorium



historia.dorzeczy.pl/druga-wojna-swiatowa/779634/zbrodnia-pomorska-niemcy-mordowali-polakow-w-400-miejscowosciach.html






Delta, czyli w poszukiwaniu tożsamości Żuław



szuka tożsamości?
znowu?


jakby sami beztożsami ludzie mieszkali w "tym kraju"...




przedruk




Delta, czyli w poszukiwaniu tożsamości Żuław

Piotr Weltrowski
17 sierpnia 2025, godz. 09:00


Żuławy to rozległa równina leżąca w delcie Wisły.


Kraina wydarta wodzie ciężką ludzką pracą wielu pokoleń. Na mapie widać ogrom tejże pracy. Każda niebieska nitka to rów, kanał, rzeczka. Ktoś to zaplanował, wykopał, postawił niezliczoną liczbę przepustów, jazów, szandorów, śluz, tam, usypał wały - pisze w swojej nowej książce o Żuławach Tomasz Słomczyński, trójmiejski dziennikarz. Tak naprawdę "Delta" jest jednak głównie opowieścią o skomplikowanej oraz często bolesnej historii tego kulturowego tygla, w którym splatały się losy Polaków, Niemców i Holendrów, katolików, luteranów i mennonitów.


Zazdrosnym okiem na sąsiada


Przez wieki dla gdańszczan mieszkańcy Żuław byli sąsiadami. I to w dwóch znaczeniach - po pierwsze w tym geograficznym, bo ta niezwykła kraina wydarta przez człowieka wodzie, delta Wisły, sąsiaduje z Gdańskiem, rozciągając się płasko, po horyzont, w stronę Elbląga i w stronę Malborka.

Po drugie, określenia "sąsiad" (niem. Nachbar) gdańskie mieszczaństwo używało w odniesieniu do zamieszkującego tereny Żuław bogatego chłopstwa. Bo żyzna gleba, a także specyficzne prawo chełmińskie, na mocy którego nadawano tam ziemię, sprawiały, że chłopstwo, wolne od jarzma pańszczyzny, było w tym regionie majętne.

Bogactwo to kłuło zresztą gdańszczan w oczy, więc "sąsiadom" zabroniono życia ponad stan. Na mocy tzw. ustawy zbytkowej, przyjętej w XVI wieku przez Radę Miasta Gdańska, chłopi z Żuław nie mogli nosić jedwabnych czy aksamitnych strojów, a nawet zbyt drogiej bielizny, nie mogli też zakładać pereł i złota, ba, nawet na wesele nie mogli zaprosić więcej niż 12 osób.

Czy sami zainteresowani robili sobie coś z tych zakazów? Niekoniecznie, narażając się przy tym na ogromne finansowe kary. I to dosłownie przez wieki, bo przepisy uchwały zbytkowej - w XVIII wieku nieco złagodzone - zniesiono dopiero w połowie XIX stulecia.


Wieczny tygiel

Kim w ogóle byli dawni mieszkańcy Żuław? Ziemie te jeszcze we wczesnym średniowieczu zamieszkiwały plemiona Pruskie. Później pojawili się tu Krzyżacy. Z czasem o delcie Wisły zaczęto też mówić jak o nowej Holandii. I to nie tylko dlatego, że to wydarta morzu depresja. Także dlatego, że od XVI wieku zaczęli się tu osiedlać pochodzący z Niderlandów (ale też z terenów dzisiejszej Belgii czy Niemiec) mennonici.


Były tu też gminy żydowskie oraz - oczywiście - polskie osady. W końcu w pewnym momencie całe Żuławy trafiły do Rzeczypospolitej, pozostając w jej granicach aż do rozbiorów.

Czemu "byli", "były" i "dawni"? Bo XX wiek zmienił na Żuławach wszystko. Po II wojnie światowej ludność niemieckojęzyczną zastąpili nowi osadnicy. Znów był to zresztą prawdziwy tygiel.

Częściowo przymusowo, częściowo z własnej woli na "ziemiach odzyskanych" pojawili się ludzie przygnani wiatrem migracji z niemal całego kraju, a także z kresów. Uciekinierzy po Rzezi Wołyńskiej za sąsiadów otrzymali Ukraińców, których przymusowo osiedlono na Żuławach po Akcji Wisła. A domostwa dzielić musieli też z niedobitkami poprzedniej, niemieckojęzycznej populacji. Bo nie wszyscy - przynajmniej od razu - wyjechali.


"To nie miała być książka o Żuławach"

Tomasz Słomczyński, trójmiejski dziennikarz, autor kilku książek, w tym m.in. innych regionalnych reportaży "Sopoty" (o jego rodzinnym Sopocie) oraz "Kaszëbë" (o Kaszubach, czyli jego drugim domu), niezwykle barwnie tę historię Żuław opisuje w wydanej właśnie "Delcie" (Wydawnictwo Czarne).


Co ciekawe, jak sam wspomina, książka dopiero w trakcie powstawania nabrała swojej tożsamości, zyskała swój ostateczny kształt.


- To nie miała być książka o Żuławach. Miała być o Dolnej Wiśle, czyli o królowej polskich rzek na odcinku od Włocławka do ujścia pod Gdańskiem. Tak zaproponowałem wydawnictwu. I wkrótce pożałowałem. Błąkałem się wzdłuż brzegu i nie bardzo wiedziałem, o czym pisać, bo temat za szeroki. Za dużo różnych wątków. Nie wiedziałem, jak to ogarnąć. Aż dotarłem do Białej Góry, do miejsca, gdzie zaczynają się Żuławy. Tam się zatrzymałem na dłużej. Potem zszedłem w deltę i powędrowałem po płaskim. I mnie wessało. Nagle poczułem, że chcę napisać o tej właśnie ziemi, którą w książce nazywam brzemienną. O ludziach, którzy tu mieszkali dawniej i mieszkają dzisiaj. Opisać krajobraz Żuław, który wtedy mnie niepokoił, odbierał poczucie bezpieczeństwa, czułem się tam pogubiony. I to właśnie było dla mnie najciekawsze. Postanowiłem samemu sobie to wyjaśnić, pokonać tę niechęć i skoncentrować pisarsko oraz reportersko już tylko na Żuławach - opowiada, gdy pytamy go o genezę "Delty".

Relacje i świadectwa. Bolesne tematy

Opowiadają też bohaterowie jego książki, bo to nie tyle pozycja akademicka, co reportaż z historią mówioną - zbudowany na podaniach, relacjach, ale też rozmowach z żyjącymi mieszkańcami Żuław i osobami zajmującymi się badaniem regionu.

To też reportaż "wychodzony", pełen subiektywnych opisów, relacji z konkretnym miejscem i czasem. Momentami też pełen emocji. Szczególnie we fragmentach opisujących okres wojny i historycznej zawieruchy tuż po niej.

Nie boi się przy tym Słomczyński tematów trudnych. Opisuje ze szczegółami zarówno kaźń, jaką Niemcy, w tym też bardzo konkretni mieszkańcy Żuław, zgotowali tysiącom więźniów w obozie koncentracyjnym Stutthof. Opisuje zbiorową obojętność społeczności na tę kaźń, ale nie popada przy tym w uogólnienia - przedstawia też jednostkowe historie łamiące tę narrację.

Opisuje również kaźń, którą - tym razem dawnym mieszkańcom Żuław, którzy z oprawców zamienili się w ofiary - zgotowała Armia Czerwona. Zresztą zgotowała ona gwałty, przemoc i morderstwa także pierwszym powojennym osadnikom. A po Armii Czerwonej przyszły bandy szabrowników, dezerterów i zwykłych bandytów.


Na zgliszczach wyrasta nadzieja

Z tych opisów wojennego i powojennego piekła wyłania się jednak nadzieja, obraz nieco mitycznych osadników, którzy zakopali topór wojenny, zakasali rękawy i zaczęli wykuwać swoją przyszłość, ale też coś w rodzaju nowej żuławskiej tożsamości.


Punktem centralnym książki jest bowiem iście filmowa historia dwóch rodzin - niemieckiej i polskiej - połączonych tuż po wojnie małżeństwem. Historia żywa, bo opowiadana przez wnuka pary, do dziś mieszkającego na Żuławach.


Czy można w ogóle mówić o żuławskiej tożsamości?

Wszystko to stanowi pretekst do zadania pytania o tę wspomnianą tożsamość dzisiejszych Żuław - objuczoną wieloma bolesnymi wydarzeniami, skomplikowaną, zakorzenioną w starych mitach, ale też tych nowych, jak choćby próbie "upiastowienia" Żuław forsowanej za czasów PRL.

Czy taki wspólny mianownik w ogóle można dziś znaleźć dla współczesnych mieszkańców Żuław?

- Tym, co łączy ich wszystkich, nie będzie strój czy zupa, tylko wspólny los, wspólny trud, niezłomność. To są składniki współczesnego mitu założycielskiego dla tej tożsamości. A całą resztę - jak usłyszałem na Żuławach - każdy może sobie wymyślić według własnego uznania - mówi Słomczyński.


Dziś zresztą mieszkańcy Żuław to już nie tylko sąsiedzi, to także jedni z nas - jak choćby opisani na kartach "Delty" gdańszczanie, którzy uciekli tu przed miastem. Wybrali ten wspólny trud.







Tomasz Słomczyński, dziennikarz pochodzący z Sopotu. Autor "Delty", ale też innych reportaży regionalnych, choćby o Sopocie czy Kaszubach.



.trojmiasto.pl/wiadomosci/Delta-czyli-w-poszukiwaniu-tozsamosci-Zulaw-n206630.html

18


środa, 23 lipca 2025

Ci, którzy czekają na obietnice mogą zostać z niczym.





zwracam uwagę na frazy między wierszami





29.06.2025, 10:09

Tysiące Polaków z dnia na dzień straci wszystko. Czeka nas finansowy armagedon


Nadchodzi kryzys, którego wielu nie dostrzega lub nie chce dostrzegać! Obędzie się bez krachu na giełdach czy głośnych upadków banków. Nie będzie też jednej krytycznej daty. A jednak wielu Polaków może w jednej chwili stracić wszystko, na co pracowali całe życie. Kiedyś mówiło się o inflacji i ratach kredytów. Teraz zagrożenie ma inne imię i już z całą mocą puka do drzwi obecnych 40-latków.


Autor: Artur Matyszczyk


Jeżeli nic się nie zmieni, Polaków czeka czarny scenariusz

Wszystko wskazuje na to, że przyjdzie taki moment, w którym tysiące Polaków spojrzą na swoje wyliczenia z ZUS i uświadomią sobie, że nie starczy nawet na czynsz. Ten moment może nadejść szybciej, niż się wydaje. I to nie dlatego, że komuś powinie się noga, straci pracę czy popadnie w inne tarapaty. Wygląda na to, że cały system właśnie się sypie. Po cichu.


Dane GUS są zatrważające

Dane Głównego Urzędu Statystycznego są bezlitosne. Do 2060 roku liczba mieszkańców Polski spadnie z obecnych 37,4 mln do 30,9 mln, a według najbardziej pesymistycznych prognoz nawet do 26,7 mln. To tak, jakby z mapy zniknęło kilka całych województw. Mniej ludzi to mniej pracujących, mniej składek, mniej pieniędzy dla przyszłych emerytów. A system emerytalny działa jak domino. Jeśli zabraknie jednego elementu, całość się wali.

Dzisiejsi czterdziestolatkowie są w najgorszym możliwym miejscu. Są za młodzi, żeby korzystać z obecnych emerytur, ale za starzy, żeby doświadczyć efektów ewentualnych reform. Nawet jeśli rewolucja demograficzna zaczęłaby się dziś, potrzeba lat, by dzieci się urodziły, wykształciły i zaczęły pracować. A tymczasem oni za ćwierć wieku lat sami staną u bram systemu, który może już nie istnieć.

Rośnie liczba emerytów i rencistów

Zależność jest prosta. W 2022 roku na 100 osób pracujących przypadało 70 emerytów. Jednak za 35 lat będzie ich już 105. To oznacza, że każdy pracujący będzie „utrzymywał” więcej niż jedną osobę starszą. A to przekłada się na głodowe świadczenia i dramatyczne różnice między regionami.

Najmocniej ucierpią województwa świętokrzyskie, lubelskie i opolskie, gdzie populacja spadnie nawet o 25–30 %. Wschodnia Polska zacznie pustoszeć jak w czasie powojennej emigracji. Infrastruktura się nie utrzyma, szkoły się zamkną, przychodnie znikną z mapy.

Dojdzie do podziału finansowego

Na przeciwnym biegunie znajdą się Mazowsze i Pomorze, które co prawda również stracą ludność, ale znacznie wolniej. Tam będą pieniądze, usługi, tam zostaną ci, którzy będą mogli sobie na to pozwolić. Reszta? Zostanie z coraz mniejszą emeryturą i coraz większymi potrzebami. Tylko w ciągu jednej generacji może dojść do nowego podziału Polski. Finansowego i cywilizacyjnego.

Jeszcze nie jest za późno, by coś zrobić, ale zegar tyka. Oszczędzanie „na starość” to nie luksus — to konieczność. Bez prywatnych planów emerytalnych, dodatkowych źródeł dochodu i realnego przygotowania, wielu Polaków skończy na marginesie. System nie wytrzyma i to nie jest opinia, tylko matematyka.

Demografia nie krzyczy. Ona sączy się powoli, ale nieuchronnie. I kiedy w końcu uderzy, nie będzie zmiłowania. Ci, którzy dziś inwestują w przyszłość, mają jeszcze szansę. Ci, którzy czekają na obietnice mogą zostać z niczym.





/niezalezna.pl/polska/czeka-nas-finansowy-armagedon/546634


Prawym Okiem: Eska

Prawym Okiem: Geograficzno-polityczny atlas Polski

Prawym Okiem: Brakująca mapa

Prawym Okiem: Geopolityczni eksperci ułożyli prawdopodobną mapę Europy 2035 roku - MOJA wersja...

Prawym Okiem: Jeszcze uwagi do niemieckich map






piątek, 18 kwietnia 2025

Diabelski Głaz

 



za fb:

Brać Górnicza - Okiem Górnika




 
W centrum Berlina, kilkaset metrów od Bundestagu i Urzędu Kanclerskiego, Niemcy właśnie postawili Polakom… kamień. Dosłownie. Wielki, 30-tonowy głaz narzutowy nazwany "Kamieniem Pamięci dla Polski 1939–1945". Cena na polskim OLX to jakieś 600-1000 złotych. Na Podlasiu pozbywają się takich z pola za flaszkę.

Wy mówicie – głaz, a Niemcy mówią, że to tymczasowy pomnik upamiętniający ofiary niemieckiej okupacji Polski. Tymczasowy, bo może kiedyś będzie coś więcej – ale na razie macie głaz. Głaz zamiast zadośćuczynienia. Głaz zamiast odpowiedzialności. Głaz – bo na prawdziwy pomnik, godny ofiar, "jeszcze nie czas", bo nie wypełniliście poleceń, nie domknęliście systemu i nie wybraliście Rafała.

Postawili go w symbolicznym miejscu – na ruinach dawnej Opery Krolla, gdzie 1 września 1939 roku Hitler ogłaszał atak na Polskę. Tam zaczęła się wojna. Tam, gdzie zapadł wyrok śmierci na 6 milionów polskich obywateli. I teraz – tam postawili głaz.








Niemcy chwalą się tym gestem. Mówią, że to ważne. Mówią, że pamiętają. Ale nie mówią o reparacjach. Nie mówią o wymordowaniu 6 milionów obywateli, łapankach, egzekucjach, 6220 miliardach złotych, które są nam winni. Nie mówią o 48% zniszczonego majątku narodowego, o 600 tysiącach inwalidów, milionach sierot, chorych, wypędzonych. O 516 tysiącach dzieł sztuki, które zrabowali. O Polsce, którą chcieli wymazać z mapy.

Niech przemówią liczby. Wielka Brytania straciła 0,8% majątku narodowego. Francja – 1,5%. Polska – 48%. Bo była celem zagłady. Nie tylko militarnym – biologicznym i kulturowym.
A dziś? Dziś mamy kamień. Nie pomnik, nie muzeum, nie centrum dokumentujące zbrodnie. Kamień. Tymczasowy. Oni doskonale wiedzą, co zrobili. I wiedzą, jak bardzo im się opłaca, żeby temat odszedł w niepamięć. Żeby kolejne pokolenie Polaków przyjęło ten kamień jak prezent. Jak przejaw skruchy. Żeby wybrali tych, którzy nie będą pytać o rachunki z przeszłości. Bo pamięć to siła. A zapomnienie – to prezent dla sprawcy.

"Gdybym o każdych siedmiu rozstrzelanych Polakach chciał rozwieszać plakaty, to w Polsce nie starczyłoby lasów na wyprodukowanie papieru" - mówił Hans Frank, Generalny Gubernator, 6 lutego 1940 r.

Dziś starczy jeden kamień. I nasz premier od razu jest szczęśliwy. 6 milionów Polaków, zniszczone doszczętnie pół kraju Niemcy wycenili Wam na kamień. Wybierzcie sobie jeszcze Rafała, to Wam go jeszcze poświęci i pozdrowi go w trzech językach.

Polacy, czy Wy naprawdę nie widzicie tej niemieckiej bezczelności w naszych relacjach? Bo robią wszystko, aby Wam pokazać swoją pogardę, a Wy udajecie, że to gesty przyjaźni.





To może być głaz, którym cały czas dociskają nas do ziemi, 

to może być aluzja do niemieckiej Zmory, siedzącej nam na plecach...


to może być głaz - aluzja do pomnika z betonowych bloków na planie obozu Stutthof,

to może być słynny kamień za 130 zł do podpierania drzwi... 

to może być głaz, który w legendzie diabeł upuścił.... i to jest pewnie to



wcześniejsze aluzje w tym temacie:









samson







Prawym Okiem: Ziemia faluje...



piątek, 11 kwietnia 2025

Szczęście obecnych dni








POKÓJ












Pomnik Zaślubin z Morzem



Klasyk - i wspomnienia z PRL...




przedruk

Dorota Niećko


2025-04-06
16:38

Pomnik Zaślubin Polski z Morzem w Kołobrzegu już jest po gruntownym remoncie i dosłownie jaśnieje nad brzegiem Bałtyku.

Autorem wysokiego na aż 20 metrów pomnika z żelazobetonu jest Wiktor Tołkin, rzeźbiarz i architekt, wybitny twórca XX wieku. Odsłonięto go w 1963 roku. Legenda mówi, iż przejście z jednej strony pomnika na drugą na bezdechu przyniesie spełnienie wcześniej pomyślanego życzenia.







W 2025 roku z okazji 80. rocznicy walk o miasto, uroczystości w Kołobrzegu odbyły się już pod gruntownie wyczyszczonym i wyremontowanym Pomnikiem Zaślubin Polski z Morzem - drugim takim symbolem w Polsce.
To pierwszy tak poważny remont od 60 lat, choć w 2014 też prowadzono tu prace - wtedy konstrukcja była już w naprawdę kiepskim stanie.


To w Kołobrzegu nad brzegiem Bałtyku 18 marca 1945 kpr. Franciszek Niewidziajło stojąc na murze wschodniego pirsu kołobrzeskiego portu, wypowiedział pamiętne słowa:

Przyszliśmy, morze, po ciężkim i krwawym trudzie. Widzimy, że nie poszedł na marne nasz trud. Przysięgamy, że cię nigdy nie opuścimy. Rzucając pierścień w twe fale, biorę z tobą ślub, ponieważ tyś było i będziesz zawsze nasze.


A potem wrzucił do morza obrączkę. Tak Wojsko Polskie zaślubiało Bałtyk. To były drugie zaślubiny z morzem w historii. Pierwsze odbyły się 10 lutego 1920 w Pucku.


Pomnik miał stanąć w porcie w Kołobrzegu, ostatecznie jest przy deptaku

Idea postawienia pomnika zrodziła się w roku 1958, kiedy w Kołobrzegu świętowano 15-lecie Wojska Polskiego. Zaczęła się zbiórka pieniędzy na budowę.

- Początkowo, pomnik miał stanąć w miejscu, w którym rzeczywiście odbyła się uroczystość Zaślubin Polski z Morzem. Niestety, w pobliżu portu nie mogły być umieszczane pomniki o pokaźnej wielkości, zatem ostatecznie zdecydowano się umieścić ów pomnik w pobliskim parku, ok. 300 metrów od miejsca historycznych zaślubin - pisał Igor Michał Niewiadomski, w publikacji Rocznik Kołobrzeski 2022.

Na projekt pomnika ogłoszono konkurs. 17 marca 1963, w 18. rocznicę wyzwolenia Kołobrzegu, w fundamencie pomnika umieszczono tubę z aktem erekcyjnym.


Autor pomnika Zaślubin z Morzem: Wiktor Tołkin




Autorem pomnika jest Wiktor Tołkin, rzeźbiarz i architekt, absolwent Wydziału Architektury Politechniki Gdańskiej. - Była blisko Politechnika, to zapisałem się na architekturę, była blisko uczelnia plastyczna, na plastykę się zapisałem i obydwie uczelnie skończyłem - mówił w 2008 roku wywiadzie dla Małgorzaty Bramy z Archiwum Historii Mówionej Muzeum Powstania Warszawskiego.

Wiktor Tołkin zasłynął jako twórca wielu wybitnych pomników i czołowy przedstawiciel - obok Xawerego Dunikowskiego i Franciszka Duszeńki - polskiej monumentalnej rzeźby pomnikowej drugiej połowy XX wieku. Swoje pomniki poświęcał wydarzeniom martyrologicznym i heroicznym. Najsłynniejsze z nich to monumenty na terenach byłych obozów koncentracyjnych w Stutthofie i na Majdanku. To w zasadzie nie pomniki, ale całe założenia architektoniczne.

W swoim projekcie dla Kołobrzegu nawiązał do czasów średniowiecza i ideologii Ziem Zachodnich i Północnych - czyli Ziem Odzyskanych.


Miasto, liczące w 1940 roku 36800 ludności wróciło do Polski jako pustynia ruin i zgliszcz - podkreślił Tołkin przy projekcie pomnika.


Historyczna funkcja Pomnika Wyzwolenia w Kołobrzegu

Plany budowy monumentu są w Archiwum Państwowym w Koszalinie.

O idei Pomnika Wyzwolenia Kołobrzegu na etapie projektu Tołkin pisał tak: Pomnik Wyzwolenia zasadniczo wzniesiony zostaje dla upamiętnienia historycznej chwili dotarcia jednostek I Armii Wojska Polskiego do Bałtyku. Zarówno zasadnicza tematyka pomnika jak i jego umiejscowienie wyraźnie o tym mówią. Jego odsłonięcie wiązać się będzie zresztą z historycznymi datami.

Historyczna funkcja pomnika została podkreślona za pomocą elementów płaskorzeźby i napisów. Tak opisywał to twórca: Pomnik będzie miejscem, do którego kierowane będą wszystkie wycieczki, zwiedzające Kołobrzeg, a jego widoczność od strony morza każe uwzględnić w locjach i na mapach morskich. Wszystkim, przepływającym w pobliżu statkom – przypominać on będzie o wiekowej polskości tych ziem i o czynach żołnierza polskiego.


Pomnik nad morzem: błękit nieba i żółć piasku

Ale też ważne było dla niego to, jak pomnik będzie wyglądał i jak wpłynie na krajobraz.

- Pomnik stanąć ma nad morzem, na skraju wydmowego brzegu i plaży. Na zapleczu posiadać ma park, przez który organicznie łączyć się będzie z miastem. Architektura pomnika posiadać powinna walory widokowe i w swojej bryle pasować do nowoczesnej architektury współczesnego Kołobrzegu - czytamy w opisie projektu Tołkina.

Umiejscowienie pomnika stwarza konieczność użycia kolorów /zieleń parku, żółć piasku plaży, błękit nieba i stalowo-szmaragdowe morze/. Głównym elementem kolorystycznym musi stać się wieża, która powinna posiadać bądź okładzinę szlachetną polaryzującą i kolorową bądź powinna zostać wykonana z odpowiedniego materiału o pożądanej barwie i fakturze. Będzie to również wyrazem radości. Pomnik bowiem nie jest pomnikiem martyrologii, (..) wyraża szczęście obecnych dni - podkreślał rzeźbiarz i architekt.

- W dolnej części wieża ta posiada przelot, jak gdyby bramę o łukowatym sklepieniu, przez którą w formie masywnej bryły przechodzą żołnierze. Na czole tej bryły wykute wyraźnie postacie trzech żołnierzy – zgodnie bowiem z historią trzej polscy żołnierze na oczach zgromadzonego wojska weszli do morza i wbili w dno Bałtyku biało-czerwoną flagę. Poza żołnierzami - figury o symbolicznym wyglądzie (...) łatwe do rozpoznania. To woje Bolesława.


Rok 1963 i 30 tys. ludzi na odsłonięciu

Prace organizowane były przez Społeczny Komitet Budowy Pomnika Zaślubin z Morzem. Generalnym wykonawcą i projektantem była Ekspozytura PP „Pracownie Sztuk Plastycznych” w Koszalinie. Mozaikę na pomniku wykonał artysta plastyk Władysław Jackiewicz. Głównymi podwykonawcami były Kołobrzeskie Przedsiębiorstwo Budowlano-Montażowe i przedsiębiorstwo „Hydrobudowa”. Ale też przy budowie - społecznie - pracowali mieszkańcy miasta, a także żołnierze i pracownicy Zarządu Zieleni Miejskiej. Uroczyste odsłonięcie Pomnika Zaślubin odbyło się 3 listopada 1963. W uroczystościach wzięło udział aż 30 tysięcy osób, w tym najwyższe władze państwowe i Franciszek Niewidziajło.





Pomnik Zaślubin z Morzem. 

Dane

Forma pomnika ma znaczenie symboliczne - ma symbolizować przecież zwycięstwo. Wieża to stylizowana flaga, a opadający do ziemi płat tkaniny tworzy prześwit symbolizujący „okno na świat” - czyli dostęp do morza.

Monument ma wysokość około 20 metrów
Jest wykonany z żelazobetonu
Dolna, rozbudowana podstawa, pokryta jest płaskorzeźbami. Przedstawiają średniowiecznych wojów i żołnierzy Wojska Polskiego.
Pomnik zdobią też mozaiki z motywami nawiązującymi do polskiej historii oraz pamiątkowe napisy, m.in. taki: „Stulecia minęły i znów nad twoim brzegiem stoimy. Byliśmy tu i będziemy".
Wokół bryły pomnika ułożono 24 tablice z nazwami jednostek Wojska Polskiego biorących udział w walkach o Kołobrzeg i granitowe płyty z herbami Koszalina, Gdańska, Szczecina i Kołobrzegu.










czwartek, 6 lutego 2025

the only person


jesteś jeden czyli jesteś sam






od: 25 stycznia 2025


Przedruk z Niezależnej - fragment o treści 
 „całkowitym wymysłem i wymysłem” mówi nam, że to czysta przeklejka w automatycznym tłumaczeniu.

Poniżej dwie wersje - a nawet trzy - tego samego artykułu.


Przedruk z Niezależna.pl, 
przedruk oryginału z tłumaczeniem automatycznym i 
miejscowo -  oryginalny tekst z moim tłumaczeniem.


Ciekawe, że artykuł na Niezależnej jest niekompletny.






przedruk



„Polacy są niezłomni”: rabin Shmuley Boteach chwali odwagę i dziedzictwo Polski. 


Rabin Shmuley Boteach pochwalił odwagę Polski w zachowaniu pamięci o Holokauście, podkreślił jej głębokie związki z historią żydowską i wezwał do silniejszej jedności polsko-żydowsko-amerykańskiej. „Najsłynniejszy rabin Ameryki” wygłosił szczere przesłanie jedności i podziwu dla Polski.


Niezalezna.PL






Rabbi Boteach Shmuley
fot. Zbyszek Kaczmarek/Gazeta Polska - Telewizja Republika




Rabin Boteach, ważny głos w społeczności żydowskiej i autor ponad 30 książek, od dawna opowiada się za prawdą i wzajemnym szacunkiem, nawet w kontekście często złożonej historii Polaków i 

Pochodzący z Nowego Jorku rabin ma głębokie osobiste więzi z Polską - jego dziadek pochodził z Łomży, co dało mu pół-polskie pochodzenie od matki. Przez lata wielokrotnie odwiedzał Polskę i pozostał gorącym orędownikiem wzmacniania relacji polsko-żydowskich.

Rabin Boteach wyraził głęboki szacunek dla byłego konsula generalnego Polski, Adriana Kubickiego. Opisał Kubickiego jako „jedyną osobę w Nowym Jorku oddaną uświęcaniu imienia Polski i dodawaniu blasku krajowi, jego rządowi i jego mieszkańcom”.

 
Odważna decyzja Polski o zachowaniu pamięci o Holokauście

W swoim przemówieniu rabin Boteach podkreślił niezwykłą decyzję Polski o zachowaniu pamięci o Holokauście, pomimo ogromnego ciężaru, jaki się z tym wiąże.
Polska mogła zdecydować się na wymazanie tej tragicznej historii, zamieniając miejsca takie jak Auschwitz i Birkenau w gospodarstwa rolne lub lasy. Ale Polska postanowiła uczcić pamięć żydowskich i polskich ofiar niemieckich okrucieństw. To była niesamowicie odważna decyzja

– powiedział.

Rabin Boteach stanowczo odrzucił termin „polskie obozy śmierci”, nazywając go „całkowitym wymysłem i wymysłem”. Krytykował jego używanie, nawet przez wybitne osobistości, takie jak były prezydent USA Barack Obama. „Polska nie była odpowiedzialna za Holokaust — to były Niemcy. Naziści nie byli obcą rasą; byli Niemcami. A Stalin umożliwił Holokaust, podpisując pakt z Hitlerem przed Operacją Barbarossa” - stwierdził.


Bezpieczniejsze miejsce dla Żydów: Polska czy Nowy Jork?

Rabin Boteach opowiedział o swoich doświadczeniach z podróży po Polsce, stwierdzając: „Czuję się bezpieczniej spacerując ulicami Warszawy lub Krakowa niż w Nowym Jorku. W Polsce nigdy nie grożono mi morderstwem, co przydarzyło mi się dwa razy w Nowym Jorku”.

Pochwalił również wysiłki Polski na rzecz odbudowy żydowskich miejsc dziedzictwa, w tym Cmentarza Żydowskiego w Warszawie. „Ten cmentarz, który kiedyś był pokryty mchem, brudem i brudem, został całkowicie odbudowany za pieniądze polskich podatników. Jest to dowód szacunku Polski do wspólnej historii z narodem żydowskim” - zaznaczył.

Boteach nie unikał mówienia o hipokryzji w globalnych narracjach. Skrytykował prezydenta Francji Emmanuela Macrona za nazwanie polskiego premiera Mateusza Morawieckiego antysemitą.

Macron wysunął to oskarżenie, ponieważ Morawiecki odważył się wystąpić przeciwko Putinowi. Ale to francuska policja, a nie naziści, deportowała 80 000 Żydów z Paryża. A mimo to Macron ma czelność krytykować Polskę, która przyjęła 2,5 miliona ukraińskich uchodźców

– stwierdził.


Rola Polski jako latarni moralności w Europie

Rabin Boteach uważa, że ​​Polska ma potencjał, by przewodzić Europie przykładem, podkreślając jej pracowitość, doskonałość kulturową i silne poczucie niezależności. Podkreślił również rolę papieża Jana Pawła II w przekształcaniu relacji katolicko-żydowskich.

„Kto był największym człowiekiem w ciągu 500 lat, którego wydał Kościół rzymskokatolicki? Był to Polak — papież Jan Paweł II. Zmienił katolickie nastawienie do Żydów i pokazał nam tak wiele miłości" - powiedział.

Rabin wezwał do zacieśnienia więzi między Polakami, Żydami i Amerykanami. Podkreślił wspólne wartości wiary, rodziny i odporności. „Polacy są niezniszczalni” — powiedział rabin Boteach. „I to jest coś, czego powinni uczyć Europę”.

Niech Bóg błogosławi Ameryce, niech Bóg błogosławi Polsce, niech Bóg błogosławi Izraelowi

– zakończył.




---------



polanddaily24.com :

tłumaczenie automatyczne





"Polacy są niezłomni": Rabin Szmulej Boteach chwali odwagę i dziedzictwo Polski



Polityka globalna

2 kilka dni temu



Rabin Shmuley Boteach, "rabin Ameryki", chwali odwagę Polski w zachowaniu pamięci o Holokauście, podkreśla jej głębokie związki z żydowską historią i wzywa do silniejszej jedności polsko-żydowsko-amerykańskiej. Przeczytaj jego mocne przesłanie prawdy i pojednania.


Amerykański rabin świętuje dziedzictwo i odporność Polski

Rabin Szmulej Boteach, znany jako "Rabin Ameryki", wystąpił niedawno w TV Republika, gdzie wygłosił serdeczne przesłanie jedności i podziwu dla Polski. Rabin Boteach, prominentny głos w społeczności żydowskiej i autor ponad 30 książek, od dawna opowiada się za prawdą i wzajemnym szacunkiem, nawet w kontekście często skomplikowanej historii Polaków i Żydów.

Pochodzący z Nowego Jorku rabin Boteach ma głębokie osobiste powiązania z Polską – jego dziadek pochodził z Łomży, co dało mu pół-polskie pochodzenie przez matkę. Na przestrzeni lat wielokrotnie odwiedzał Polskę i pozostaje gorącym orędownikiem umacniania relacji polsko-żydowskich.

Szacunek dla przyjaźni: szczególna więź z ambasadorem Adrianem Kubickim

Rabin Boteach wyraził głęboki szacunek dla byłego konsula generalnego RP, ambasadora Adriana Kubickiego. Opisał Kubickiego jako

 "jedyną osobę w Nowym Jorku, która poświęciła się uświęcaniu imienia Polski i nadawaniu blasku krajowi, jego rządowi i ludziom". 

Mówił dalej:

 "Jeśli Kubicki nadal będzie podążał drogą stworzoną przez Boga, to pewnego dnia zaprosi mnie do Polski jako wielkiego przywódcę narodowego".


He described Kubicki as “the only person in New York City devoted to sanctifying the name of Poland and giving luster to the country, its government, and its people.” He went on to say, “If Kubicki continues to follow the path created by God, he will one day invite me to Poland as a great national leader.”



Odważna decyzja Polski o zachowaniu pamięci o Holokauście

W swoim przemówieniu rabin Boteach podkreślił niezwykłą decyzję Polski o zachowaniu pamięci o Holokauście, pomimo ogromnego obciążenia, jakie się z nim wiąże. Powiedział:

"Polska mogła zdecydować się na wymazanie tej tragicznej historii, zamieniając miejsca takie jak Auschwitz i Birkenau w gospodarstwa rolne lub lasy. Ale Polska zdecydowała się uczcić pamięć żydowskich i polskich ofiar niemieckich okrucieństw. To była niezwykle odważna decyzja".

“Poland could have decided to erase this tragic history by turning places like Auschwitz and Birkenau into farms or woodlands. But Poland chose to honor the memory of Jewish and Polish victims of German atrocities. This was an incredibly courageous decision.”


Rabin Boteach stanowczo odrzucił termin "polskie obozy śmierci", nazywając go "kompletnym wymysłem i wymysłem". Krytykował jego użycie, nawet przez prominentne postacie, takie jak były prezydent USA Barack Obama. 

"Polska nie była odpowiedzialna za Holokaust – to były Niemcy. Naziści nie byli obcą rasą; byli to Niemcy. A Stalin umożliwił Holokaust, podpisując pakt z Hitlerem przed operacją Barbarossa.

Rabbi Boteach strongly refuted the term “Polish death camps,” calling it “a complete fabrication and invention.” He criticized its usage, even by prominent figures like former U.S. President Barack Obama. “Poland was not responsible for the Holocaust—it was Germany. The Nazis were not an alien race; they were Germans. And Stalin enabled the Holocaust by signing a pact with Hitler before Operation Barbarossa.”

"invention"  - "wynalazek"
 The Nazis were not an alien race - Naziści to nie była rasa obcych?


Bezpieczniejsze miejsce dla Żydów: Polska kontra Nowy Jork

Rabin Boteach mówił o swoich doświadczeniach z podróży po Polsce, stwierdzając:


"Spacerując ulicami Warszawy czy Krakowa czuję się bezpieczniej niż w Nowym Jorku. W Polsce nigdy nie grożono mi morderstwem, co zdarzyło mi się dwa razy w Nowym Jorku".

to się ostatecznie okaże po wyjaśnieniu "zaginięć" - MS


Pochwalił również wysiłki Polski na rzecz odtworzenia zabytków dziedzictwa żydowskiego, w tym Cmentarza Żydowskiego w Warszawie.


"Ten cmentarz, który kiedyś był porośnięty mchem, ziemią i brudem, został całkowicie odbudowany za pieniądze polskich podatników. Jest świadectwem szacunku Polski dla jej wspólnej historii z narodem żydowskim".

Przeciwdziałanie hipokryzji: Francja kontra Polska

Rabin Boteach nie stronił od zajmowania się hipokryzją w globalnych narracjach. Skrytykował prezydenta Francji Emmanuela Macrona za nazwanie polskiego premiera Mateusza Morawieckiego antysemitą.

"Macron wysunął to oskarżenie, ponieważ Morawiecki ośmielił się stanąć przeciwko Putinowi. Ale to francuska policja, a nie naziści, deportowała z Paryża 80 000 Żydów. A jednak Macron ma czelność krytykować Polskę, która przyjęła 2,5 miliona ukraińskich uchodźców.

Rola Polski jako latarni moralności w Europie

Rabin Boteach uważa, że Polska ma potencjał, aby dać Europie przykład, podkreślając swoją pracowitość, doskonałość kulturową i silne poczucie niezależności.

 "Polska potrzebuje nowych narodzin wolności. Naród polski musi postrzegać siebie jako liderów w Europie – Europie, która w końcu opowiada się za moralnością i prawdziwymi prawami człowieka".


“Poland needs a new birth of freedom. The Polish people must see themselves as leaders in Europe—a Europe that finally stands for morality and real human rights.”



Podkreślił również rolę papieża Jana Pawła II w przemianie relacji katolicko-żydowskich.


"Kto był największym człowiekiem w ciągu 500 lat wywodzącym się z Kościoła Rzymskokatolickiego? Był to Polak – Papież Jan Paweł II. Zmienił katolickie nastawienie do Żydów i okazał nam tak wiele miłości".

Rabin Boteach nawoływał do zacieśnienia więzi między Polakami, Żydami i Amerykanami. Podkreślił wspólne wartości, takie jak wiara, rodzina i wytrwałość.


"Polacy są niezniszczalni" – powiedział rabin Boteach. "I to jest coś, czego powinni nauczyć Europę".

Jako niezłomny orędownik prawdy i pojednania, przesłanie rabina Boteacha służy jako mocne przypomnienie o znaczeniu wzajemnego szacunku i wspólnych wartości w przezwyciężaniu historycznych podziałów.

"Niech Bóg błogosławi Amerykę, niech Bóg błogosławi Polskę, niech Bóg błogosławi Izrael".



Autor:Redakcja



--------------------


“If Kubicki continues to follow the path created by God, he will one day invite me to Poland as a great national leader.”


Rozumiem, że wg słów pana rabina, Kubickiego czeka kariera w polityce i kiedyś jako wielki narodowy lider spotka się z rabinem na polskiej ziemi, a nie, że Kubicki zaprosi do Polski rabina, jako "wielkiego przywódcę narodowego" Polski....

Akurat to zdanie Niezależna pominęła w swoim przedruku... może właśnie ze względu na tę dwuznaczność?

Jak to mi kilka lat temu powiedzieli: bliższa koszula ciału, czyli, lepiej żeby Polskę okradali niemcy, niż Amerykanie, bo Amerykanie na nowym wypasie będą się chcieli mocno nachapać, podczas gdy niemcy już trochę nachapani są...


Tak sobie myślę, że po Smoleńsku, gdzie zginęła elita polityczna kraju, zginęło w Polsce wielu ludzi, którzy w jakiś sposób mieli związek ze sprawą tego lotu (i nie tylko), jak choćby minister Wróbel zamordowany przez własnego syna, który nagle wpadł na pomysł, że musi wracać do kraju poćwiczyć ćwiartowanie ludzi...


a i poseł Andrzej Lepper w dziwnych okolicznościach zawisł na własnym krawacie.


No więc zastanawia mnie to, że ktoś tak siłą, tak brutalnie utorował sobie drogę do całkowitego zburzenia Polski ("żeby przyszło nowe, stare trzeba zburzyć"), a potem nastał PiS i ten ktoś przez całe 8 lat nic nie zrobił, żeby temu PiSowi przeszkodzić, żeby ich wyrzucić z siodła, odciąć od władzy, ani żadne samoloty, ani nawet samochód na brzozie, ani nic... no nic zupełnie. To nawet Millerowi przed laty łopaty wirnika zamarzły i o mało co, a by nie poleciał negocjować z kanclerzem, co go musiał Schroeder na spotkaniu w kilku zdaniach uświadamiać co tu je grane panie...... 


a tu nic....


Chyba nic.


Jak to jest możliwe, że PiS zablokował te wszystkie strumyki, którymi uciekała kasa z budżetu, poukładał (a przynajmniej zaczął...) wszystkie sprawy w państwie, jak powinno być, wydał miliardy na "tarcze" i jeszcze miliardy po sobie zostawił... i to wszystko z uśmiechem na twarzy, a Tajemnicza Trotylowa Władza nie wyciągnęła wobec nich żadnych konsekwencji??


Naprawdę niepokoi mnie to.


Ja pamiętam, był kiedyś taki poseł, co się nazywał - Ludwik Dorn i pamiętam taką scenę z wiadomości telewizyjnych, jak on został ministrem, to zwołał w jakieś sali tłum urzędników i co tam było człowieku, co tam się działo... Rozdawał im wymówienia czy co?? 

No i ten pan też już nie żyje, zmarł z powodu nowo-tworu... jak wielu przed nim - co prawda historyków, nie socjologów.... zresztą.

A jeszcze przed nim w dziwnych okolicznościach zmarł Jan Szyszko, minister, który po prostu zajmował się tym, co ukochał - lasami....


Inny twardy gracz - Zbigniew Ziobro - jak wiemy, też chorował na nowo-twór....


Naprawdę niepokoi mnie to, że niektórzy ludzie są tak uchachani po pas, autentycznie zadowoleni z siebie, gdy dzieją się takie rzeczy... mają dosłownie taką błogość na twarzy wymalowaną, a myślami są gdzieś daleko... daleko.... daleko....


gdzie oni bładzą tymi myślami?


Zupełnie jakby zapomnieli, że jeszcze w 2020 roku byli lemingami.

Cóż za zmiana w nich się dokonała!


Żadna.


Nadal jesteście lemingami.

I nie zapominajcie o tym.


To, że ktoś was wziął do Kowidowa i uświadomił w rzeczach świata - nie znaczy, że jesteście teraz mądralami.

Jesteście uświadomionymi lemingami, a nie mądralami.

To, że niektórze lemingi są mądrzejsze niż inne lemingi nic nie znaczy.

Na pewno jesteś mądrzejszy od innych?

Sam w pojedynkę i z kolegami nic nie zrobisz, potrzebujecie doinformowanych i zdecydowanych mas, każdego, który jest gotowy dla sprawy, nawet jeśli jest lemingiem większym niż ty.

Tymczasem ty uprawiasz to co zwykle - rywalizację o to, kto jest mądrzejszy, kto jest sprytniejszy, kto jest najpiękniejszy, kto kim steruje, który leming ma więcej lemingów pod sobą...


Gdyby wszyscy mężczyźni zniknęli jednego dnia, wojny na świecie od razu by ustały i wszędzie zapanowałby pokój.


Kobiety natychmiast zorganizowały by się, umówiły co do podziału obowiązków i dały by radę, bo są o wiele bardziej socjalne od mężczyn i jako osoby słabe fizycznie - bardziej świadome zagrożeń i podstawowych potrzeb. Żeby dać sobie radę ludzie MUSZĄ współpracować.


Zamęt i przemoc pochodzi od mężczyn, nie od kobiet - 

zastanów się nad tym, przemyśl to sobie, ale tu - w głowie.


To nie jest tak, że to świata taki jest - to wy tacy jesteście.

To od was zależy jaki jest ten świat, to wasze zachowanie rzutuje na całość życia na ziemi.


Najpierw wokół ciebie, potem w dzielnicy, czy wiosce, w całym mieście, gminie, województwie i w końcu w całym kraju.

To rzutuje na to, jacy są ludzie u władzy i w wojsku i w służbach specjalnych.


Ty też uważasz, że jakby ktoś tu jakaś mniejszość narodowa jakieś zamieszki chciała robić, to władza ta, wojsko i policja nie stanęły by po twojej stronie?

Dlaczego tak myślisz?

Zdiagnozuj to, a potem zdiagnozuj problem.



I dalej  - osoby u steru władzy i elity, ale też całe społeczeństwo - rzutują na relacje z innymi krajami.

I ostatecznie relacje pomiędzy krajami rzutują na całość życia na ziemi.

Tak?


Jesteście gotowi potykać się z kolegami na słowa w towarzystwie, wyszydzać wygląd lamerów, pouczać wszystkich, ale ostrożnie, by wasza niewiedza nie wyszła przypadkiem, kopać dziury pod mądrzejszymi od siebie, walczyć z kosmitami, a nawet lać po mordzie słabszych na dyskotece, to co za problem dla was uczynić ten świat najlepszym z możliwych, by był bez przemocy i bez biedy??

Czemu za to się nie weźmiecie??



Pan redaktor Jacoń powiedział:

"Ojciec myślał, że miał syna. Rozumie pan: s y n a. Ach, jak to brzmi! S y n – duma. Aż tu nagle ten syn mówi, że jest dziewczyną, czyli – jak podpowiada nam patriarchat – kimś jakby gorszym. Transmężczyzna to jest w pewnych kategoriach "awans", transkobieta – "degradacja"! Jeśli syn okazuje się córką, to ojciec we własnych oczach staje się kimś innym. Syna nie ma, więc ojca tego syna też jakby trochę nie ma. To wszystko brzmi dość absurdalnie, ale tak to niestety, działa" – powiedział Piotr Jacoń.


O to to to to!

Nieustannie zastanawiacie się kto jest gorszy, a kto jest lepszy - stąd waśnie, szczególnie pośród młodych ludzi i wasze przekonanie, że mężczyzna musi rywalizować i musi każdemu pokazać kto tu jest panem - wśród kolegów, w pracy, a potem to już poleciało i już tak zostało....

A jak pamiętamy, niemiecka agentura w tym czasie:

fap, fap, fap, fap.....


Każdy młokos musi wszystkim pokazać, że jest prawdziwym mężczyzną - tak postępuje, bo tak "wszyscy" postępowali przed nim... tak?

Tak postępowaliście?

Bo trzeba w życiu innym pokazać swą niezależność i wpuszczać sobie tusz pod skórę?

Przed wami już tacy byli i co? Ktoś o nich coś pamięta?? Zapisali się jakoś w historii świata? Może chociaż w historii Polski? W historii osiedla??

O was też nikt nie będzie pamiętać i pisać książek - o kolesiu z blokowiska - to czemu przejmujecie się, co kto o was mówi??

Czemu się tego boicie?


 jest dziewczyną, czyli – jak podpowiada nam patriarchat – kimś jakby gorszym.

Jeśli syn okazuje się córką, to ojciec we własnych oczach staje się kimś innym. Syna nie ma, więc ojca tego syna też jakby trochę nie ma.


Czyż to nie jest głupie??


Zastanówcie się nad tym, bo to wy przede wszystkim macie na to wpływ, to wy macie wpływ na to, jaki mężczyzna wyrośnie z chłopca.


Telewizja przeszkadza w wychowaniu? To trzeba przejąć telewizję.





Władcy tego świata gardzą lemingami.


Nawet jeśli sami okazali się głupcami, to oni, nawet będąc głupcem, decydowali i decydują o losach narodów, bo mają brutalną siłę, wspólny cel i tabuny służb specjalnych na swe usługi.

A gdzie są wasze tabuny??

Nie ma!


Tu nawet gospodarka, podstawa wszystkiego w państwie, ledwo zipie.


Nikogo nie podbijacie, nie organizujecie sabotażu na niemieckich lasach - jak oni to robią u nas, wy nawet takich planów nie macie, wam w ogóle do głowy by to nie przyszło, nie posiadacie autonomii we własnym kraju przenicowanym przez obce agentury.

STOP!

Zamiast się mądrzyć i marzyć weźcie się za pracę organiczną, bo bez tego nie da się!


Jesteście lemingami, którzy są potrzebni, bo akurat staliście po drodze, nie ma w was nic wyjątkowego, ani cennego - tylko dla nas jesteście cenni, a i to okaże się dopiero wtedy, gdy uwolnicie kraj od obcych służb, nie wcześniej.


Skąd te wszystkie gorzkie słowa?

Jest w polityce taka zasada, że


 Jeśli nie możesz kogoś pokonać, to do niego dołącz, a nawet - poprowadź go.


Lata temu 1 listopada na przejściu dla pieszych powiedział mi taki jeden, że "na pewno się dogadamy", więc po prostu zastanawiam się nad tym wszystkim, bo ja się z nimi nie dogadywałem nigdy i nigdy się z nimi nie "dogadam".

Jak plewy przejdą na moją stronę i zrobią co im każę, to plewy na tym zyskają.

Ale nie oni.


Więc skąd te wszystkie cuda za pisowskiej władzy?


Nie, oni nie są w spisku, po prostu ktoś im na to pozwala, bo w ten sposób chce się ukryć.


Dlatego ten cały zamęt, który obecnie dzieje się w Polsce jest tak bardzo niebezpieczny.

Teraz ewidentnie widać, kto jest "zły" i po jakiej stronie stoi.

A czemu wcześniej to nie było takie ewidentne?

To wręcz wygląda teraz jak jakaś zasłona...

"Zobaczcie, TO ONI są ŹLI... widzicie ich?"

Jakby się sami popodkładali...





A może będzie:

"Zobaczcie co ten pis podziałał, powsadzał ich.... już jest dobrze w kraju! Choćmy wszyscy spać..."



To samo dzieje się w Rumunii.

Nie wierzę we Wiosny Ludów, templariusze też niby zapłacili za swoje zbójowanie, a tak naprawdę wybrana elita przeistoczyła się w krzyżaków...





Najlepszym zabezpieczeniem na to wszystko jest dobre wychowanie młodzieży, ale żeby to zrobić trzeba kontrolować edukację i media.

Nie może być bigbroderów w telewizji i tym podobnych rzeczy, media muszą być wypełnione po brzegi ściśle kontrolowaną propozycją tworzoną z myślą o młodzieży - jak to na nich wpłynie, a nie o gustach czy zadowoleniu dorosłych.

Tak postępuje Werwolf, oni tworzą treści do manipulowania wychowania młodzieży, oni się wami dorosłymi tak nie interesują.


To sterowane zakulisowo edukacja i media doprowadziły do wojny na ukrainie i do zniszczenia tamtych ludzi.

Najpierw zbudowali przekonania w ludziach, a potem już otwarcie mogli wyjść z cienia ze swoim programem.  






Podsumowując - bardzo piękne słowa pana rabina, przeczytałem je dokładnie i to jest właśnie coś, co Amerykanie bardzo lubią - słowa, słowa, słowa... 


Ja tam w słowach jestem oszczędny, ja akurat wolę konkrety.


Dziękuję za te piękne słowa, jestem zdania, że ludzie na całym świecie powinni się nawzajem szanować  i respektować, czyli nie wtrącać się do nie swoich spraw

niech każdy żyje szczęśliwie we własnym kraju i pozwoli innym być szczęśliwym we własnym oraz decydować samemu o swoim losie, o sobie i swoim kraju, a na pewno będziemy się przyjaźnić  i kooperować w biznesie i kulturze.


Już widać grupki, środowiska w Polsce, które mają w planie wyślizgać Polaków.

Wy też je widzicie?


Nie jestem politykierem, ani spikerem, ja akurat wolę konkrety, jeśli sam jeden będę mógł pomóc Stanom Zjednoczonym w naprawieniu tego, co te całe zło narobiło na świecie, to pomogę.


Jeśli kto chce do mnie dołączyć to na pewno rozważę każdy wniosek.










-------------


"Człowiek myślący" (klik)


31 października 2005 został ministrem spraw wewnętrznych i administracji w mniejszościowym rządzie Kazimierza Marcinkiewicza. Wkrótce po nominacji na to stanowisko został także powołany na urząd wiceprezesa Rady Ministrów. 6 lutego 2007 złożył dymisję z funkcji wicepremiera i ministra.

Premier Jarosław Kaczyński przyjął dymisję z funkcji ministra, pozostawiając jednocześnie Ludwika Dorna na drugim z tych stanowisk. Podanym publicznie powodem dymisji była rozbieżność zdań z premierem w „ważnej sprawie związanej z funkcjonowaniem resortu”. 8 lutego 2007 Ludwik Dorn został odwołany z funkcji ministra spraw wewnętrznych i administracji. Zastąpił go Janusz Kaczmarek, dotychczasowy prokurator krajowy.

27 kwietnia 2007 jako kandydat ubiegający się o urząd marszałka Sejmu, został odwołany przez prezydenta ze składu Rady Ministrów. W tym samym dniu Sejm powołał go na stanowisko marszałka Sejmu, w głosowaniu pokonał kandydata Platformy Obywatelskiej, Bronisława Komorowskiego stosunkiem głosów 235 do 189. Urzędowanie zakończył z dniem 4 listopada 2007.

Działalność od 2007

W wyborach parlamentarnych w 2007 po raz czwarty z rzędu uzyskał mandat poselski, otrzymując 81 696 głosów. 5 listopada tego samego roku złożył rezygnację z funkcji wiceprezesa PiS, sprzeciwiając się polityce Jarosława Kaczyńskiego w partii. W tym samym miesiącu prezes PiS zawiesił go w prawach członka partii, co spowodowało wszczęcie przeciwko niemu postępowania dyscyplinarnego.

W październiku 2008 decyzją zarządu partii został usunięty z Prawa i Sprawiedliwości. 34 członków zarządu było za jego usunięciem, 2 osoby się wstrzymały, a 1 osoba (Tomasz Dudziński) była przeciw. Usunięto go także z klubu parlamentarnego PiS. Decyzje te uzasadniano m.in. wywiadami prasowymi Ludwika Dorna, w których miał „dezawuować kierownictwo partii i osobę samego prezesa”.

W październiku 2009 został przewodniczącym nowo utworzonego koła parlamentarnego Polska Plus, a w styczniu 2010 członkiem prezydium zarządu nowo powstałej partii o tej samej nazwie. 

W marcu zadeklarował swój start w wyborach prezydenckich, jednak w związku z tragedią smoleńską i przedterminowymi wyborami prezydenckimi, 20 kwietnia 2010 partia ogłosiła wycofanie jego kandydatury. 

Gdy 8 maja Polska Plus oficjalnie poparła kandydaturę Jarosława Kaczyńskiego, Ludwik Dorn zrezygnował z tym dniem z członkostwa w prezydium zarządu partii oraz przewodniczenia jej kołu parlamentarnemu. Tydzień później oficjalnie wyraził poparcie dla kandydatury Marka Jurka i zrezygnował z członkostwa w partii. W wyborach samorządowych poparł Krajową Wspólnotę Samorządową. W grudniu 2010 podjął współpracę z PiS.


W wyborach parlamentarnych w 2011 ponownie wystartował z listy Prawa i Sprawiedliwości. Utrzymał mandat poselski, uzyskując 18 683 głosy. 

W Sejmie VII kadencji początkowo również pozostawał posłem niezrzeszonym, a 15 grudnia 2011 przystąpił do klubu parlamentarnego Solidarna Polska. Był szefem powołanej w marcu 2012 rady konsultacyjno-programowej partii o tej nazwie, jednak nie został członkiem tego ugrupowania. 

23 maja 2014 zrezygnował z funkcji szefa rady konsultacyjno-programowej Solidarnej Polski, a dzień później z członkostwa w klubie poselskim tej partii (który przestał istnieć). 

W odbywających się następnego dnia wyborach do Parlamentu Europejskiego otwierał listę tej formacji w okręgu mazowieckim, jednak Solidarna Polska nie osiągnęła progu wyborczego. 

W wyborach parlamentarnych w 2015 bez powodzenia ubiegał się o poselską reelekcję z listy Platformy Obywatelskiej.



Zmarł 7 kwietnia 2022 na skutek choroby nowotworowej.











polanddaily24.com/poles-are-unbreakable-rabbi-shmuley-boteach-praises-polands-courage-and-legacy/global-politics/50943

„Polacy są niezłomni”: rabin Shmuley Boteach chwali odwagę i dziedzictwo Polski. ZOBACZ NAGRANIE | Niezalezna.pl

Trump: w niedalekiej przyszłości możemy stać się większym krajem. Co prezydent USA miał na myśli? | Niezalezna.pl

pl.wikipedia.org/wiki/Ludwik_Dorn

plejada.pl/programy/piotr-jacon-z-tvn24-zrobil-rodzicielski-coming-out-decyzja-byla-swiadoma/shw2trk