Tyle lat myślenia - czy Bytom to Bytów...?
A wystarczyło 2 tygodnie prac archeologicznych i proszę - hipoteza już jest naukowa, a nie tylko .... hipotetyczna....
Przełomowe odkrycia archeologów na Górze Zamkowej w Bytowie
Sylwia Lis 28 września 2021, 8:38
Bytowski archeolog zaprosił mieszkańców na Zamkową Górę. To tak zwana smolarnia na południowym krańcu miasta. Miejsce to od dawna budziło ciekawość archeologów, choć byli tu przed laty, nigdy nie wykonano szczegółowych badań. To tu dawniej było wczesnośredniowieczne grodzisko – dawny Bytów.
Pierwszy raz badacze odwiedzili Zamkową Górę w 1914, a następnie w 1936 roku. Opisu tamtych badań nie ma, ale wiadomo, że odnaleziono sporo fragmentów naczyń ceramicznych. Potem w 1961 roku w ramach projektu weryfikacji wczesnośredniowiecznych grodzisk pomorskich wykonano tu kilka wykopów sondażowych. Znaleziska były podobne.
W tym roku badania prowadzi Instytut Archeologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, a kieruje nimi doktor Paweł Szczepanik.
Co znaleziono? – Przede wszystkim dużo
ułamków ceramiki i kości zwierząt, noszące liczne ślady rąbania
i łamania co związane było z przygotowywaniem posiłków –
wyjaśnia doktor Paweł Szczepanik, który prowadzi badania na
smolarni finansowane przez gminę Bytów.
W profilach wykopu, na
głębokości powyżej metra widoczne są ślady spalenizny, a co one
oznaczają według badaczy piszemy nieco poniżej.
Gród miał
powierzchnię około pięciu tysięcy metrów kwadratowych i
funkcjonował od IX do XII wieku. Był bardzo prężnie działającym
ośrodkiem. Wcześniej spekulowano, że to właśnie tego miejsca
może dotyczyć zapisek w kronikach Gall Anonima opisujący zmagania
wojsk Bolesława Krzywoustego z Pomorzanami.
- Palatyn Skarbimir miał zdobyć gród zwany Bytomem – wyjaśnia doktor Paweł Szczepanik. – Mówiąc wprost miał złupić, spalić do ziemi i wywieźć ogromne bogactwo oraz jeńców z tego grodu.
Oczywiście żadnego Bytoma na Pomorzu nie ma, a więc historycy dość zgodnie twierdzą, że chodzi prawdopodobnie o Bytów. Badania potwierdzają tę hipotezę.
Ta historia zaczyna się spinać, grodzisko faktycznie przestało funkcjonować w XII wieku, choć oczywiście jeszcze wiele badań przed nami.
Materiał archeologiczny potwierdza, że grodzisko zostało spalone. Niestety, nie mamy w tej chwili datowników precyzyjnych, jak choćby monety z czasów Krzywoustego, co dałoby nam klarowną datę.
Dopiero odkrycie takich zabytków w warstwach spalenizny pozwoliłoby na większe uwiarygodnienie tej koncepcji. Ale i tak hipoteza o której mówimy, już po naszych dwutygodniowych badaniach jest już hipotezą naukową.
Mamy już podstawy materiałowe, żeby mówić o tym, że jesteśmy w miejscu, które zostało prawdopodobnie spalone przez bardzo ważną wtedy postać państwa polskiego, czy palatyna Bolesława Krzywoustego.
To pokazuje też rangę tego miejsca, która widoczna jest również w informacjach dotyczących licznych niewolników oraz skarbów, które miały zostać złupione z grodu.
To musiało być bardzo ważne miejsce ma mapie osadnictwa w skali regionalnej, a być może również w skali ponadlokalnej.
Niestety, na tak szczegółowe pytania, będziemy mogli odpowiedzieć dopiero po zdecydowanie szerszym rozpoznaniu terenowym grodziska. Tegoroczne badania dobiegają bowiem już końca.
Zaklęta królewianka z Zamkowej Góry
Kiedyś stacjonowali w Bytowie huzarzy. Jeden z nich, przechadzając się po leśnych ostępach, ujrzał piękną pannę odzianą w białą, powłóczystą szatę. Wyszła właśnie z głębi tajemniczej otchłani i ruszyła w stronę źródełka bijącego u stóp wzgórza. Złotym wiaderkiem zaczerpnęła wody i obmyła w niej swoje lica. Huzar zdobył się na odwagę i zagadnął pannę. Usłyszał wtedy smutną historię zaklętej królewianki - władczyni, której zamek zapadł się pod ziemię. Ale był sposób, aby odczynić czar. On, wojak, musiałby wziąć białogłowę na swe barki i nie mówiąc ni słowa, nie zatrzymując się, nie oglądając za siebie, ponieść ją na cmentarz kaszubski przy Kościele na Górce i tam zrzucić na ziemię. Za swą wolność obiecała mu szczęście i wielkie bogactwo. Żołnierz przystał na to i ruszył ze swym ciężarem w kierunku cmentarza. Węże i smoki próbowały przeszkodzić mu w drodze, nie bał się jednak, nie cofnął ni kroku, wiedział bowiem, że nic złego nie może go spotkać. Był już na cmentarzu, gdy nagle poczuł, że jakieś siły unoszą go w górę i zrzucają mu czapkę z głowy. „Ach, moja czapka!” - krzyknął przerażony. Panna, lamentując, wzbiła się w powietrze. Głos jej pełen żalu brzmiał w uszach żołnierza, jeszcze głębiej zapadł się zamek, jeszcze większe cierpienia spaść na nią musiały. Sto lat będzie czekać na wybawiciela, któremu starczy odwagi, by do końca wypełnić zadanie. Zniknęła królewianka i od tego czasu nikt jej dotąd nie widział.
Tajemnica Zamkowej Góry
Przed wieloma laty pewien młodzieniec przechodził koło zaklętej góry. Wtem dwie panny podeszły do niego i wprowadziły go w głąb wzgórza. Ku swemu wielkiemu zdziwieniu znalazł się w centrum gwarnego, tętniącego życiem miasta. Strach zdjął go ogromny. Jak zahipnotyzowany podążał za przewodniczkami. Sześć godzin wałęsał się po podziemnym świecie, nie rozumiejąc objaśnień i nie biorąc niczego na pamiątkę. Potem wyprowadzono go z wnętrza góry.
Sen huzara
Pewnej nocy przyśniło się huzarowi, jakoby stał na Górze Zamkowej, a u jego stóp piętrzyła się sterta pieniędzy. Opowiedział o tym swemu kamratowi. Ten zbeształ go, mówiąc, że senne marzenia nie przyniosą mu szczęścia, trzeba je bowiem urzeczywistnić. Sen powtórzył się huzarowi następnej nocy i trzeciej z rzędu też marzyło mu się o tym samym. Postanowił w końcu wybrać się na wzgórze. Dużo czasu zmarnował, szukając worka na obrok, do którego chciał włożyć znalezione skarby. Gdy dotarł na miejsce, poczęło świtać. Zdążył zobaczyć jeszcze stosik talarów, wokół którego migotał niebieskawy płomień. Podszedł bliżej. Już sięgał po pieniądze, lecz w świetle wschodzącego słońca ujrzał zamiast monet jedynie kupę gnoju. Wściekły trącił ją nogą. Po chwili i mierzwa zniknęła.
https://kurierbytowski.com.pl/artykul/tajemnice-smolarni/660022
https://kurierbytowski.com.pl/artykul/legendy-zwiazane-z-zamkowa/1224302