Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą oligarchia polityczna. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą oligarchia polityczna. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 9 grudnia 2024

Jak zdobyć Nagrodę Nobla?





Naprawdę??



przedruk
tłumaczenie automatyczne







Nauka stojąca za zdobyciem Nagrody Nobla? 

Bycie mężczyzną z zamożnej rodziny






W świecie, w którym ponad połowa laureatów pochodzi z gospodarstw domowych należących do 5% najbogatszych, marnuje się wiele talentów

Lubimy przełomowe odkrycia naukowe. Ludzkość ostatecznie na nich polega. Ma to więc znaczenie, jeśli tracimy jakieś odkrycia.

Ale przekonujące dowody na to, że rzeczywiście coś tracimy, pochodzą z nowego badania nad pochodzeniem w dzieciństwie (mierzonym na podstawie zawodu ich ojca) niektórych odnoszących sukcesy naukowców: laureatów Nagrody Nobla.


Gdyby talenty i możliwości były równo rozłożone, przeciętny zwycięzca pochodziłby ze środowiska o średnich dochodach. 

A rzeczywistość? 

Przeciętny laureat dorastał w gospodarstwie domowym znajdującym się nieco poniżej 10 proc. najbogatszych. Ponad 50% pochodzi z górnych 5%. 

Ojcowie laureatów to najprawdopodobniej właściciele firm, lekarze lub inżynierowie (nie politycy, przepraszam dzieciaki).


Tak więc albo talenty są bardzo nierówno rozdzielone, skoncentrowane wśród bogatszych rodzin, albo szansa jest. To drugie. Podkreślając, że bardziej równy podział szans oznaczałby większy postęp naukowy, autorzy wykazują, że miasta, które mają większą mobilność międzypokoleniową, produkują więcej laureatów.

Chcesz, aby Twoje dzieci zdobyły Nobla i nie możesz zmienić własnego zawodu? Z badania wynikają dwie rady. 

Mieć syna (jeśli jesteś kobietą, musisz pochodzić ze szczególnie bogatej rodziny, co wskazuje na szersze bariery, z jakimi borykają się kobiety w nauce) i mieszkać w Ameryce.

Dostęp do możliwości naukowych poprawił się w ciągu 125 lat przyznawania Nagród Nobla. 

Typowy zwycięzca znajdował się w 10% najlepszych w 1900 roku, podczas gdy obecnie jest to 20%.


Ci, którzy urodzili się w bogatszych krajach, a nie tylko w bogatszych rodzinach, mają znacznie większe szanse na zdobycie Nagrody Nobla. Od stu lat ta przepaść prawie się nie zmniejszyła. To dużo zmarnowanego talentu. I stracone przełomy.





Torsten Bell jest posłem Partii Pracy





.theguardian.com/commentisfree/2024/dec/07/the-science-behind-winning-nobel-prize-being-man-from-wealthy-family-torsten-bell













niedziela, 8 grudnia 2024

Nikt za ciebie tego nie zrobi





Ten publicysta nie wie do końca o co tu chodzi (a kto wie?), ale na pewno ma celne uwagi co do symptomów.







przedruki
tłumaczenie automatyczne




Grudzień 8, 2024

Trump cię nie uratuje!



Opinia o systemie rozchodzi się jak grzybica: musimy poczekać do 20 stycznia, bo po tej dacie Trump obejmie urząd i wszystko się zmieni. To głupota, manipulacja wspaniałymi dniami! W rzeczywistości poprzez tę rzecz system stara się odłożyć w czasie gniew Rumunów. Jeśli posiedzisz i poczekasz do 20 stycznia, przekonasz się, że nic się nie dzieje, ale Plăvan zainstalował się jako dyktator i umacnia swoją pozycję. W rzeczywistości to jest to, do czego się dąży!


W tej chwili trzeba zrozumieć, że Rumun nigdy nie był bardziej wyśmiewany niż teraz. Starsi pamiętają jeszcze wybory z okresu PRL-u. Wszyscy wiedzieli, że to mistyfikacja, że wkłada się jedno, a wychodzi drugie. W tych tak zwanych wyborach czasami trzeba było wybrać tylko jedno stanowisko. Jeśli "towarzysz" lub "towarzysz" brał udział, nie było kontrkandydatów. Ludzie odcięli się od nich, ale po głosowaniu oficjalny wynik wynosił 99,99% na korzyść towarzyszy. Komuniści, bez względu na to, jak bardzo byli głupi, wiedzieli jedno: nie należy odbierać ludziom prawa do głosowania. Dlatego woleli działać tam, gdzie było to konieczne, a mianowicie w liczeniu. "Nie ma znaczenia, na co głosujesz, ważne jest, kto się liczy" – powiedział Stalin. Czy sądzi Pan, że którykolwiek z dyktatorów z przeszłości pomyślałby o odwołaniu wyborów? Oczywiście, że nie dlatego, że anulowanie wyborów jest skrajnym gestem nawet jak na dyktaturę. Jeśli w końcu odwołasz wybory, oznacza to, że wszystko wymknęło się spod kontroli, że cały kraj jest przeciwko tobie.

To, co zrobił gang przestępczy stojący na czele kraju, jest właściwie niewyobrażalne. We wszystkich nowoczesnych społeczeństwach obecne jest tylko jedno uniwersalne prawo: prawo do głosowania. Niezależnie od ustroju, legitymizacja odbywa się poprzez głosowanie, a prawo do głosowania nie jest umieszczane w nawiasach. Pamiętajmy, że nawet w tak bardzo oczernianej Korei Północnej prawo do głosowania nie jest kwestionowane. Reżim organizuje wybory, nawet jeśli wszyscy mówią, że je fałszują. Owszem, fałszują je, ale nie odbierają prawa do głosowania, do przybicia pieczątki, nawet jeśli wszystko jest oficjalne!

Co zrobili nasi ludzie? Zaatakowali nas od razu, łącznie z cofnięciem tej ostatniej prawicy, która nam pozostała. Poprzez odwołanie wyborów, działanie motywowane halucynacyjną liczbą, rzekomo, cyberataków, w rzeczywistości jest to jedyne prawo, które, przynajmniej formalnie, nam się jeszcze pozostało: prawo wyboru. Wszyscy widzieliśmy straszliwe nadużycia popełnione przez wymiar sprawiedliwości Băsescu, widzieliśmy bezwstydność pola taktycznego Coldea i Dumbrava, widzieliśmy, jak jedno po drugim wszystkie nasze prawa zostały wzięte w nawias. Wykorzystując wymyśloną pandemię, Plăvan odebrał nam nawet prawo do przemieszczania się, a teraz ten sam złoczyńca okrada nas, poprzez prawdziwą operację terrorystyczną, z prawa wyboru. Pytam szczerze: jeśli to prawo również zostanie skonfiskowane, to co nam pozostanie? Pomyśl sam, to nie jest trudne!

Opowiedzieli ci historie z "aktorami państwowymi", z kontami TikTok założonymi przed powstaniem TikToka, nękają cię dzień i noc wszelkiego rodzaju aberracjami, ale zapominają o istotnym elemencie: DOWODZIE! Minęły dwa dni od nieprawidłowego i nielegalnego unieważnienia wyborów, ale nie pojawiły się żadne dowody. Zamiast tego system aresztuje i robi demonstracje siły, pokazując nam "legionistów". Cóż, jesteś głupi? Ruch legionowy jest zjawiskiem należącym wyłącznie do przeszłości. NIE MA JUŻ LEGIONISTÓW poza starszymi ludźmi, którzy strzelają na śmierć!

Rozpoczęcie aresztowań tak zwanych legionistów za to, że "Georgescu ukradł wybory" jest najgłupszym działaniem, kolejnym dowodem na to, że wszystko jest fałszerstwem. Gdzie są dowody na kradzież wyborów, maleństwa? Gdzie są cyberataki? Czy to znaczy, że zostały one wykonane w klatce ręki uczestników tej parastazy, którą uznał Pan za nielegalną? Mówisz, że było 85 000 cyberataków? Gdzie oni byli? Czy możesz przedstawić przeciążenie sieci, czy możesz pokazać adresy IP, z których zostały zrealizowane ataki, czy też chcesz powiedzieć, że 10-20 aresztowanych przez Ciebie legionistów zaatakowało Cię elektronicznie? Czy nie widzisz, że jesteś zawstydzający?

Kiedy mieli do czynienia z obywatelskim nieposłuszeństwem, komuniści mówili, że są legionistami. Stało się to po tym, jak flirtowali z legionistami, a następnie ostatecznie ich zlikwidowali w piekielnym systemie penitencjarnym lat 50. i 60.! Jeśli znaleźli kogoś, kto wygłaszał manifesty przeciwko Partii, automatycznie nazywano go legionistą i na tym się kończyło, stawiano na niego armaty systemu. Po rewolucji Nelu widziała również legionistów próbujących ukraść "władzę ludu". Teraz kolej na Plăvana, który przyłoży nam tę samą złamaną tabliczkę. Znalazł kilka osób, które upamiętniły Codreanu i to wszystko, rozwiązali demonstrację tzw. kradzieży wyborów. Czy to nie żenujące? Gdzie są dowody, Plăvane? Gdzie jest cyberatak, gdzie jest wojna hybrydowa? Chodź, opowiedz nam, jak znalazłeś "buntowników" i "nikczemne boty" w chacie legionistów! Chodźmy z dowodem, towarzyszu!

Tak naprawdę w całej tej sprawie jest tylko jedna rzecz: deptanie jedynego prawa, jakie nam pozostało, hipotetycznego prawa do głosowania. Poszedłeś do lokalu wyborczego i wylałeś swoje wnętrzności na, którzy byli u władzy. Plăvanul, budząc się przed niekontrolowaną falą, anulował również to ostatnie prawo, którego nie dotknął. Czy to nie żenujące? Nawet w czasie pseudopandemii, którą zadekretował i w której wycofał Rumunię z Konwencji Praw Człowieka, nawet wtedy nie miał odwagi wyeliminować prawa do głosowania. Otóż teraz, napędzany bezruchem Rumunów i korzystając z prymitywnej współpracy partii politycznych, Plăvan zwrócił się przeciwko jedynemu prawu, którego nie dotknęli nawet komuniści. Zrozumcie przynajmniej, jak wielkie są nadużycia popełnione przeciwko nam! Nielegalny gang wytarł sobie tyłek jedynym prawem, jakie nam jeszcze pozostało, a mianowicie możliwością wymiany między sobą słomek systemu!

Plăvanul mówi, że "niczego nie chce". Prawie mam ochotę uronić łzę. Naprawdę, szumowiny? Czy nie zapomnieliście o tym, że podróżując po całej Europie tym luksusowym samolotem, znaleźliście zobowiązanie wobec UE? Czy zapomnieli Państwo, że po tym, jak dano Panu kciuk w górę, leciał Pan tym samym luksusowym samolotem, na przekór całemu rozgoryczonemu krajowi, aby znaleźć zobowiązanie do NATO? Zapomniał Pan/Pani, że po tych wszystkich niepowodzeniach, które zanotowałeś, próbowałeś wkraść się na listy senatorów PNL, umieszczając tę null Ciucă, aby zrobić z ciebie równię pochyłą. I że po tym, jak poniósł pan porażkę, starał się pan o gwarancje premiera, w tym od unieważnienia wyroku Lasconiego? Myślisz, że jesteśmy głupi? Nawet małe dzieci wiedzą, że jesteście żądni władzy i przywilejów, i że nie szczędzicie wysiłków, aby przedłużyć swoje życie jako handlarze pieniędzmi biednych ludzi, których w rzeczywistości nienawidzicie! Każdy Rumun o tym wie, Plăvane, a co więcej, każdy Rumun głęboko cię nienawidzi. Nawet idioci, którzy na ciebie głosowali, nazywają cię "głupim Iohannisem"!

Siedzę i nie jestem śpiący. Przyznaję, że wkładam w to za dużo duszy, ale nie mogę nic zrobić, bo to mi ciąży. Nie mogę patrzeć, jak głupiec naśmiewa się z całego kraju! Zamiast zostać prześledzonym i zawstydzonym za wszystkie niegodziwości, które wyrządził, naśmiewa się z nas, anulując już formalne prawo. Rumuni nigdy w swojej historii nie zaznali większego oporu, z wyjątkiem Unio Trium Nationum, w którym przodkowie Plăvana brutalnie wyeliminowali rodowe prawo Rumunów, którzy mieli tylko prawo do pańszczyzny! Jakże łatwo zapomnieliście, Rumuni! Nie wiem dlaczego żyję z wrażeniem, że ten pozostał z tymi samymi postawami swoich poprzedników od tamtej pory! A idioci, którzy na niego głosowali, a teraz nazywają go "głupim Iohannisem", powinni zdać sobie sprawę, że w całym tym równaniu to oni są głupcami. Przynajmniej ci, którzy na niego nie głosowali, nie dali się nabrać na głupca!

Ale dość już o Plăvanul. Porozmawiajmy o sobie, bo w całym tym równaniu to my jesteśmy "stroną poszkodowaną". On chce nas zniszczyć, Plăvan. Perspektywa realizacji "planu Netanjahu" tutaj, w naszym kraju, nie daje mi spokoju. Co zrobił Netanjahu, kiedy był bliski zablokowania więzienia? Podpalił kraj, wplątując go w serię niepotrzebnych wojen. Jeśli o nas chodzi, jest znacznie gorzej. Plavan jest słomką Sorosa, więc ma ochronę! Co więcej, globaliści w ślad za nowym rytem komunistycznego diabła mają wszelki interes w tym, aby wciągnąć nas w wojnę! To już nie jest dla nikogo tajemnicą: wystarczy posłuchać ludzi takich jak Chireac, aby zrozumieć, o co chodzi. Właśnie o to chodzi!

Pierwszym krokiem jest unieważnienie wyborów. Zasypianie z myślą, że Trump zrobi porządek po 20 stycznia, jest kolejnym krokiem niegodziwości. Przez cały ten czas Plăvan nie będzie robił nic innego, jak tylko wysadzał w powietrze parlament, aby skoncentrować władzę w swoich rękach. I potrzeba dużo siły, aby przejść do następnego kroku: stanu wyjątkowego, a potem wojny. To wszystko, o co chodzi!

Pamiętaj więc o tym, co wolę obsesyjnie powtarzać: 

NIE CZEKAJ, AŻ TRUMP CIĘ URATUJE! 


Trump nie uratuje nikogo, może nawet siebie. Tak jak nie siedzisz w domu w błocie, czekając, aż przyjedzie ktoś obcy z ulicy i cię posprząta, tak samo jest ze wsią. 

Nikt z zewnątrz nie przyjdzie zrobić tego, czego wy nie jesteście w stanie zrobić.

Ale jeśli przyjdzie, zrobi to, ponieważ przeczuwał, że jesteś głupi i cię okradnie! To jest właśnie to, co dzieje się już od 35 lat! 

A my wciąż liczymy na rycerza na białym koniu! Naród halal!







Grudzień 7, 2024

Analizowanie i ponowne analizowanie tego, co się z nami dzieje





Zacznę od czegoś, co wyda Ci się szokujące: to, że mnie czytasz, jest po prostu kwestią przypadku. Nie zrobiłem absolutnie nic, aby pojawić się w twoim życiu. Właśnie zaczęłam pisać na bezosobowej platformie (Bloggerze) dokładnie to, co przychodziło mi do głowy. Początkowo nikt mnie nie czytał, a jeśli czytał mnie kolega, robił to zupełnie przypadkiem, bo chciał sprawdzić, "co jeszcze przeszło Diaconu przez myśl". W międzyczasie wszystko się zmieniło, ale trzeba zrozumieć, że trafiłeś na mojego bloga wyłącznie jako efekt przypadku. Jeszcze bardziej szokujące jest to, że przytłaczająca większość problemów związanych z życiem osobistym jednostki nie jest dziś efektem przypadku, ale uwarunkowań.



Jeśli dokonasz dokładnej inwentaryzacji otaczających cię przedmiotów lub istot, w szokujący sposób odkryjesz, że wszystko to jest efektem uwarunkowania. Mydło, którego używasz, pasta do zębów, szampon, perfumy, jedzenie, wycieczki, rozrywki itd. są efektem warunkowania. 

Może się to wydawać szokujące, ale musisz mieć pewność, że mydło, którego używasz, pochodzi z klipu reklamowego, powtarzanego w pewnym momencie tyle razy, że utkwił Ci w głowie. 

To niezwykle zabawne, jak funkcjonujemy jako ludzie. 

Gdybym 20-30 lat temu chciał, żebyś zrobił coś, coś naprawdę szalonego, miałbym prawie 100% szans, gdybym wpłynął na twój bliski krąg towarzyski, przekonując ludzi wokół ciebie, że ta szalona rzecz jest normalna. 

Wtedy musiałbym tylko wystawić Cię na ujęcie reklamowe o średniej intensywności, aby Cię o tym przekonać. 


Teraz operacja jest znacznie prostsza, ponieważ zdecydowana większość populacji jest zatomizowana, nie ma już spójnego kręgu społecznego, który zachowuje się jak kotwica. Dziś wszystko jest bardziej powierzchowne, łącznie z więzami rodzic-dziecko. 

Dlatego operacje wywierania wpływu są tak proste: wystarczy wykorzystać kilka kanałów informacji o jednostce, aby zrobić z niej kapustę.



Na szczęście człowiek jest o wiele bardziej złożony i choć opisany mechanizm działa dokładnie tak, jak Ci mówiłem, to coś wymyka się spod kontroli.

Owszem, człowieka można oszukać, można go zindoktrynować, ale w pewnym momencie następuje pęknięcie. Mózg jest zwierzęciem samym w sobie. To on wpędza nas w kłopoty, ale jest też tym, który obsesyjnie siedzi i ocenia problem, dopóki nie zacznie "uderzać go przecinkiem". 

Jest to mechanizm, który na przestrzeni dziejów ratował nas przed całym szaleństwem, które nas spotkało. Nasz mózg i psychika mają przepełnienie, które po aktywacji zaczyna znacznie głębiej oceniać to, co zostało mu dane, wierzy w alternatywne źródła, które zaprzeczają narracji, w którą wierzył do tej pory i dokonuje analizy od zera, rozumiejąc, gdzie został oszukany.


Dlaczego dałem ci to długie wprowadzenie? Módlcie się, abyście zrozumieli, co wydarzyło się w ciągu ostatnich kilku dni. Rozumiejąc mechanizm, będziesz również w stanie zrozumieć, że system ogromnie boi się tego, co się dzieje. Obejrzyjmy jeszcze raz cały film!



Wszystko wydawało się banalne lub płaskie. Kotlarz z Buzau został uznany za łatwego zwycięzcę wyścigu prezydenckiego, a jego partia za główną siłę polityczną. Nikt nie wierzył w niespodziankę, ponieważ nie mogła się ona wydarzyć, ponieważ cała populacja działała w nieustannym horze warunkowania. 

System wiedział, że koncepcje przywiązania do UE/NATO spełnią swoje zadanie bez zarzutu, tak że ustanowiona mafia wymieni się tylko kilkoma krzesłami, jeśli chodzi o formę. 

To, co się stało, było wypadkiem w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu. Nie, rycerz na białym koniu się nie pojawił, ale świat obudził się w niekontrolowany sposób od zaklęcia. 

Nagle duża masa społeczeństwa zrozumiała, że to nie UE, NATO, nie promowane tak zwane wartości są ważne, ale przede wszystkim ich życie. Żywiołem, który tym razem przetoczył głaz, była diaspora [Rumuni poza Rumunią - MS], która najlepiej doświadczyła tzw. wartości euroatlantyckich i zdała sobie sprawę, że wszystko jest kłamstwem. Ci ludzie, którzy trzymają się z dala od kraju, zrozumieli w dużej mierze, że mają kraj, który powinni odzyskać, aby móc naprawdę się nim cieszyć. To przebudzenie było zarówno "zewnętrzne" (diaspory), jak i wewnętrzne, tych, którzy mieszkają w kraju. Opiera się jednak na znacznie bardziej konkretnych elementach, niż mogłoby się wydawać.


Czytałem analizę zarządzającego funduszem, jeden z wielu wektorów aktywowanych w propagandzie przeciwko Călinowi Georgescu. W swojej prezentacji powiedział, że w przeciwieństwie do 2007 roku, kiedy średnia pensja wynosiła 359 euro, teraz średnia pensja wynosi 1051 euro. Wow, to brzmi imponująco, ale to imponująca powierzchnia. 

Jeśli odniesiemy płace do ceny złota, okaże się, że w 2007 roku mogliśmy kupić 0,42 uncji złota za średnią pensję, podczas gdy teraz, przy średniej pensji, możemy kupić 0,39 uncji złota!! 

Czy rozumiesz tę sztuczkę? 

Pomimo wzrostu średnich dochodów, standard życia w ujęciu realnym spadł o prawie 10%!! 

To samo działo się o wiele mocniej na Zachodzie, tyle że tam spada wyżej. Podam przykład: średnia pensja denominowana w złocie w Niemczech w 2007 roku wynosiła 4,2 uncji, obecnie jest to 1,3 uncji. Zrozum, jak czuje się z tym osoba, która tam pracuje. Kwestia ta jest naprawdę paląca w całej Europie i dlatego dochodzi do wypadków wyborczych.


Początkowo na Zachodzie istniała opieka społeczna, ponieważ głupota była dana na tyle, by prowadzić przyzwoite życie, podczas gdy elity robiły swoje. Co się stało w międzyczasie?

Tego dobrobytu nie da się już zapewnić z dwóch powodów: z jednej strony elitarna mafia chce kraść więcej, podczas gdy zasoby Zachodu zostały uszczuplone w wyniku polityki dekolonizacji wielu obszarów świata, z których Zachód czerpał swoje soki. 

Mecze Afryka-Zachód czy BRICS-Zachód to w rzeczywistości walka o niepodległość państw, które do niedawna pełniły rolę kolonii gospodarczych Zachodu. Nawet to, co widzimy w naszych wyborach, jest krokiem w kierunku dekolonizacji, w żadnym wypadku nie jest to ruch prorosyjski! 

Czy nie wydaje się Panu/Pani nienormalne, że większość deficytu handlowego Rumunii pochodzi z paliw, ponieważ kraj ten eksportuje ropę naftową do Austrii, aby stamtąd importować gotowe paliwa?

Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ OMV, przy współudziale Băsescu i jego mafii politycznej, zamknął rafinerię Arpechim, której zgodnie z umową NIE WOLNO BYŁO ZAMKNĄĆ! 

Czy rozumiesz, dlaczego umowa sprzedaży Petrom jest tajna? W normalnych warunkach, gdyby przeprowadzono proces analizy warunków poprywatyzacyjnych, OMV mógłby zostać zmuszony do wypłacenia dotkliwych odszkodowań, a Petrom mógłby wrócić do państwa rumuńskiego.

Ale jak mogą to zrobić, skoro słudzy tacy jak Basescu czy Ponta dali OMV prawo do eksploatacji naszych podziemnych zasobów niemal za darmo?


Tutaj, tylko dzięki temu banalnemu przykładowi, mamy jasny obraz mafii, która kręci losami kraju.

Chociaż niektórzy wierzyli w walkę między Pontą a Băsescu - walkę, która była prawdziwa, ale wyłącznie na pozycji władzy w Rumunii - powinni zrozumieć, że w tej walce nigdy nie było mowy o odrobaczeniu Rumunii z zewnętrznych, które wykorzystują nas za darmo. 

Czy ma pan pojęcie, że z produktu krajowego brutto Rumunii około 50 miliardów? $ są kradzione rok po roku? Jak wytłumaczyć oszustwa związane z podatkiem VAT, najłatwiejszym do pobrania podatkiem? Jak wytłumaczyć "bunt" wywołany wprowadzeniem rachunku VAT, który ma wyeliminować oszustwa? W jaki inny sposób, jeśli nie poprzez status Rumunii jako kolonii gospodarczej?


U podstaw niesławnego, nieistotnego państwa, w którym się kąpiemy, stoi klasa polityczna. 

Jak powiedziałem wcześniej, nie ma PSD, PNL, USR, PMP, Force of the Right, REPER, SENS i tak dalej. Mamy tylko jedną mafię ponadpartyjną, mafię, która obecnie leży u podstaw zamachu stanu przeprowadzonego z pomocą CCR. 


W rzeczywistości, w wyborach, które przeprowadziliśmy, gdyby PSD również uzyskała poparcie poniżej 20%, mielibyśmy do czynienia ze straszliwą karą dla klasy politycznej, a raczej dla "jednej partii", która rządzi od czasów rewolucji. Oburzeni wyborcy dokonali jednak złej kalkulacji wyborczej, a mianowicie, że głosują na PSD za równowagą, a Georgescu będzie elementem, który zrównoważy sytuację po drugiej stronie. Tutaj, widząc siebie z torbami w wózku, PSD zrobiła dokładnie to, co zwykle, czyli zdradziła. Powiedziałem ci tylko, żebyś nie popełniał tego błędu! Gdyby PSD zebrała mniej niż 17 proc., teraz sprawy wyglądałyby inaczej; System byłby klinicznie martwy!


Zamach stanu, który miał miejsce w Rumunii, ma konsekwencje zarówno lokalne, jak i globalne. Lokalnie mówię Wam tak szczerze, jak to tylko możliwe, że jesteśmy w momencie przedcovidowym.

Idiota stojący na czele kraju nie może się doczekać, kiedy wprowadzi nowy stan wyjątkowy i wciągnie nas w wojnę. Myślę, że to jest nauka, którą otrzymał od swoich angielskich i francuskich mistrzów. Partie systemu - które w obecnej strukturze Parlamentu mają 70% mandatu - będą realizować każdą aberrację bez narzekania, widzieliście właśnie, jak zareagowały na deptanie możliwości wyboru.

To, co trzeba zrozumieć z całego tego cyrku, to fakt, że głosowali Rumuni, a nie Rosjanie, a liczyły się rumuńskie władze państwowe, a nie te w Rosji! W rzeczywistości oszustwa wyborcze odnoszą się do dwóch wyżej wymienionych aspektów i w żadnym z nich nie ma dowodów na udział Rosji. Istnieje jednak, że tak powiem, przejrzysty dowód na udział dwóch toksycznych krajów: Francji i Republiki Mołdowy. Czy jednak zdajecie sobie sprawę z tego, jak głupi się staliśmy, jeśli Republika Mołdowy, którą utrzymuje Rumunia, skończyła na graniu w polityczne gry w Rumunii? Jeśli chodzi o Francję, to już państwu powiedziałem, jakie są jej interesy.

Wracając do obecnej sytuacji, mam kilka spostrzeżeń, które poczynię. Po pierwsze, zwracam uwagę wszystkich w systemie, że udało im się doprowadzić Rumunię do momentu Mosaddegh.

Powinni dokładnie przemyśleć konsekwencje, ponieważ siekiera jest nad ich głowami. Ci, którzy wiedzą, o czym mówią i którzy mają mózgi, powinni teraz znaleźć alternatywę, ponieważ szacuję, że to, co ma nadejść, będzie katastrofalne. Wtedy ci, którzy uważają, że poprzez odwołanie wyborów i zorganizowanie innych spraw się uspokoiły i że będziemy mieli możliwość wyboru Calina Georgescu w następnej turze, powinni zrewidować swoje opinie. Nikczemny system został już aktywowany.

Zaczęli dokonywać aresztowań na podstawie śmiesznych zarzutów. Mówią, że szukają dowodu na to, że są "faszystami". Teraz faszyści, potem buntownicy, a w końcu każdy, kto ma inne zdanie. Widziałem już ten mecz: system jest tak zdesperowany, że do akcji wkroczył zakład produkcyjny dysydentów. Idioci myślą, że zrobią z tym coś innego. Nie, towarzysze, jesteście po złej stronie historii!

Ale najważniejszy mecz, który się odbywa, to ten w USA. Jak pisałem w poście na moich kanałach, istnieje możliwość obalenia wyniku wyborów w USA poprzez zamach na Trumpa. Moim zdaniem zobaczymy tam mecz. Właściwie, co się dzieje? Trump wydaje się być najodpowiedniejszym człowiekiem do zrozumienia miejsca USA w świecie i który pokojowo wycofa się do swojej własnej skorupy. Mafia amerykańskich elit nie akceptuje czegoś takiego. Rosja dała drugi sygnał, tym razem poprzez test Awangard na Morzu Śródziemnym. Jeśli zdarzy się wypadek w USA, myślę, że trzecie ostrzeżenie już nie będzie obowiązywać. A oto kontekst!

Na koniec powiem Wam coś jeszcze: mimo trąby powietrznej system jest słabszy, niż nam się wydaje!

Wszyscy trzęsą się w majtkach, poczynając od Plăvana i bandytów z Trybunału Konstytucyjnego, a kończąc na ostatnim urzędniku z prokuratury. Nie sądzę, aby był ktoś, kto nie rozumiałby kruchości systemu, ale także faktu, że jeśli sytuacja się odwróci, będzie gorzko cierpiał. Przypomnijcie sobie rok 1989! Teraz będzie inaczej, ponieważ ludzie wiedzą nieskończenie więcej, a manipulacja nie może już działać tak łatwo. Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha!





Grudzień 5, 2024

Potrzeba niezależności




Kiedy jesteś niewolnikiem, stajesz się jednością z panem. W niektórych cywilizacjach, po śmierci pana, słudzy byli również wysyłani na tamten świat, aby byli mu tam użyteczni. Choć wydaje się to barbarzyńską metodą, jest ona stosowana do dziś - w takiej czy innej formie. Teraz niewolnicy nie zabijają się fizycznie, ale nowi panowie się ich pozbywają. Powód? Niewolnik jest częścią pana. Dlatego ten, kto mści się na swoim panu, odczuwa potrzebę zemsty również na niewolniku. Jako część pana niewolnik naśladuje jego cechy i wady. Jeśli pan jest szalony, a niewolnik jest szalony, jeśli pan jest chory, to i niewolnik jest szalony.



Mówię wam to wszystko, abyśmy mogli zrobić lepsze zdjęcie rentgenowskie. Rumunia nie jest niepodległym krajem, ale krajem niewolniczym, ale z kilkoma panami. Nasz kraj jest rządzony zarówno przez Imperium Europejskie, jak i Amerykańskie. I, jak prawdziwy niewolnik, dzielimy winy naszych panów. Po Europejczykach odziedziczyliśmy czystą głupotę. Jak inaczej myślisz, że bezkręgowce takie jak Câțu, Ciucă czy Ciolacu zostały premierami Rumunii? Od Amerykanów przejęliśmy bezczelność, ale też miękkość, powolność myślenia, skłonność do robienia z siebie głupców, czyli specyficzne elementy obecnego przywództwa politycznego USA. Gdybyśmy spojrzeli na siebie w lustrze obiektywnymi oczami, bylibyśmy przerażeni.

Problem polega na tym, że w tej chwili absolutnie wszystko się komplikuje. Nasi mistrzowie, którzy są w stanie śmierci klinicznej, proszą nas o najwyższą ofiarę. A na domiar złego nie po to, by iść tam z nimi, ale dlatego, że w ten sposób mają nadzieję, że zostaną zbawieni. Proszę, zrozumcie sytuację na świecie dokładnie taką, jaka jest, a nie taką, jaką mówią wam złoczyńcy. Agenci Sorosa wydeptani z bramy cmentarza – Pleșu, Liiceanu, Blandiana i tak dalej – krzyczą jak z wężowej nory, że Europa, ta Ameryka, te wartości i tak dalej. Spójrzmy z otwartymi oczami na wielkie mocarstwa europejskie. Głównym agitatorem wojny na Ukrainie – i tym, który najprawdopodobniej weźmie na siebie pierwszą bombę – jest Anglia. Minister obrony tego kraju Alistair Carns twierdzi, że wojna na taką skalę jak ta na Ukrainie wyczerpałaby brytyjską armię w ciągu 6-12 miesięcy. Tak więc wielka Wielka Brytania uznaje swoją niższość, ale cieszy się, że znalazła na Ukrainie kilku głupców, którzy za nią walczą.

Francja, drugi widzi (sic!) konfliktu na Ukrainie znajduje się w bezprecedensowym kryzysie po wotum nieufności dla Macrona. Może ci się to wydawać drobiazgiem, ale sytuacja jest więcej niż skomplikowana. W normalnych warunkach, aby rozwiązać tę sytuację, francuska papuga musiałaby podać się do dymisji, a wtedy absolutnie cała tefelistyczna konstrukcja, którą zbudował podczas swojej kadencji, upadłaby. Problem polega na tym, że on nie chce - albo nie wolno mu chcieć. Powodów jest wiele, ale najważniejszy jest ekonomiczny, bo z technicznego punktu widzenia Francja jest bankrutem.

Być może pamiętacie moją analizę zachodnich producentów samochodów. Między innymi odnosząc się do Stellantis powiedziałem, że "mimo bombastycznych prezentacji, bliższe przyjrzenie się pokaże nam, że Stellantis to spuchnięty pączek". Teraz dyrektor generalny Stellantis Carlos Tavares podał się do dymisji, ponieważ wyniki firmy są katastrofalne. Zobaczysz podobne sytuacje z całego francuskiego przemysłu opiekuńczego na miejscu!


Niemcy, główny filar Unii Europejskiej, mają poważne problemy. Gospodarka - podobnie jak francuska - jest w stanie klinicznego zaniku. Strajki Volkswagena to tylko wierzchołek góry lodowej. Pod ziemią cała konstrukcja zbudowana na wyjątkowej dźwigni energetycznej się ponieważ fundamentem "niemieckiej machiny gospodarczej" była tania energia dostarczana przez Rosjan. Teraz wszystko się rozpada! Z politycznego punktu widzenia katastrofa jest jeszcze większa. Jego minister spraw zagranicznych, null Annalena Baerbock, która przebywała z wizytą w Chinach, zaczęła na konferencji prasowej jeść propagandę, z której została skutecznie wyrzucona przez gospodarza. 

To absolutnie halucynacyjne zjawisko, coś bezprecedensowego, kwaśno komentowanego przez stronę chińską. Na domiar złego, incydent ten nastąpił po tym, jak niemiecka nieważność została wysłana od czasu jej nadejścia: nie została powitana przez żadnego chińskiego urzędnika!


Z drugiej strony, Stany Zjednoczone również przeżywają swoje ostatnie chwile jako jedyny pociągający za sznurki na świecie. W przeciwieństwie do europejskich, Stany Zjednoczone nadal mogą powodować poważne turbulencje. Jednak z jego tonu wyłania się ogromny niepokój. Trump w swoim charakterystycznym stylu powiedział, że jeśli jakiś kraj odważy się zastąpić dolara inną walutą wymiany, zostanie ukarany 100-procentowymi cłami na swoje towary. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać, bo Putin ostrzegł Trumpa, że cła nie ukarzą kraju, który narusza "amerykański prymat", ale właśnie amerykańskich obywateli. Biorąc pod uwagę, że ponad 80% towarów na rynku amerykańskim pochodzi z krajów BRICS, opodatkowanie ich w 100% oznacza inflację, czyli nowy powód do odejścia od dolara.

Chodzi o kontekst. Gdzie tu jesteśmy? Technicznie rzecz biorąc, jesteśmy dokładnie między młotem a kowadłem. 

Nie jesteśmy częścią młota (Zachód) - gdzie jesteśmy sztucznie klejeni, ponieważ nie mamy pełni praw, jesteśmy brani pod uwagę tylko w równaniu ofiary - ani kowadła (Rosja, Wschód). W rzeczywistości nasza obecna pozycja opiera się na poświęceniu. 

Są też inne kraje, które dostrzegły tę sytuację (np. Węgry) i zrozumiały, że nadszedł właściwy czas, aby wziąć swój los w swoje ręce. I nie robią tego dla kaprysu, ale z konieczności. Jesteśmy już w nowym świecie, z nowymi zasadami. 

Spójrz na to, jak wygląda dzisiejszy świat w porównaniu z tym na początku roku, a zrozumiesz, że nie zdając sobie z tego sprawy, nastąpiła rewolucja w pojmowaniu świata. Z nerwów napiętych teraz do maksimum wyłoni się albo nowy porządek świata, albo katastrofalna wojna, po której nastąpi nowy porządek świata. Pamiętajmy: w obu przypadkach mówimy o nowym porządku świata. Oznacza to, że wszystko, co teraz widzimy, rozpadnie się. Nowe sojusze, nowe instytucje i nowe paradygmaty brutalnie zajmą miejsce starych. 

Gdzie jesteśmy? W tej chwili nigdzie. Czepiamy się jak głupcy jednej lub drugiej kolejki, mając nadzieję, że znajdziemy zbawienie. Dzieje się tak, podczas gdy właściciele różnych kolejek, do których się trzymamy, starają się pozbyć balastu reprezentowanego przez nas i innych nam podobnych. To jest kontekst, moi drodzy.

Co proponuje się nam w tych wyborach? Po pierwsze, media pchają nas przed niepiśmienną rapandulę, motłoch powtarzający hasła i przysięgi składane panom Rumunii, nie mając żadnej wizji ani zakresu. Kamala z Rumunii jest nieskończenie gorsza niż oryginalna Kamala. Jako lokalny dodatek, Lasconi niesie ze sobą również dawkę szaleństwa. Ale dlaczego jest rozpieszczana przez media? Ponieważ reprezentuje rabunkową przeszłość Rumunii. Nawet przez głos propagandystów, takich jak Tapalagă, wysyłane są wiadomości takie jak "PSD, głosujcie na Lasconiego, abyście mogli dalej kraść!". Złość jest ogromna, bo dotychczasowi mistrzowie Rumunii starają się wycisnąć z niej jak najwięcej, dopóki zasady nie zostaną napisane na nowo. Albo, dlaczego nie, przypisać Rumunii "jako osobę fizyczną", jak powiedział Vanghelie.

Drugi kandydat, Calin Georgescu, wyraźnie pokazuje nam, czym jest droga, a mianowicie potrzeba niezależności, planowania własnym mózgiem ruchów, które wykonamy. Jesteśmy na tonącym statku, więc konieczne jest szybkie zbudowanie naszej łodzi ratunkowej. Wiem, że to, co mówi Georgescu, nie jest wygodne w kraju, który został z niczym, ale jest to jedyna alternatywa, aby uniknąć losu głupca, który pokłada swoje nadzieje w kimś innym, a kiedy statek tonie, patrzy z tą samą głupią nadzieją z dna morza lub z brzucha ryby.

Nie zakończę, zanim nie przypomnę Wam aspektu, który został mi przekazany w komentarzu na Facebooku (dziękuję, Constantin Pădure).

Nasze wielkie twierdzenia CSAT w odtajnionych materiałach, które konta TikTok stworzyły w 2016 roku i aktywowały dopiero teraz, były zaangażowane w kampanię Călina Georgescu. 

TikTok to sieć społecznościowa, która pojawiła się w ... Wrzesień 2016 r. Ale w 2016 roku TikTok istniał tylko jako Douyin, czyli tylko w Chinach, jako krajowa aplikacja społecznościowa!

Międzynarodowa premiera TikToka (o tej nazwie) została dokonana dopiero w ... 2017 roku, a aplikacja stała się wirusowa dopiero w 2018 roku. 

Dlatego nasz CSAT twierdzi, że te "podejrzane" konta Georgescu zostały utworzone jeszcze przed powstaniem TikTok! Widziałeś już takie bzdury? 

Wszystko wydaje się nieprawdopodobną głupotą, ale jeśli myślimy, że Ciucă był szefem Sztabu Generalnego, czyli jednym z głównych filarów CSAT, to lepiej rozumiemy, że wszystko jest zgodne z uogólnioną głupotą narzuconą przez Plăvana. A może - nie wykluczam - zaangażowani w sprawę szefowie służb celowo pozostawili nieścisłości na rzecz Plăvan!

Już się nie upieram! To jest kontekst, osądźcie sami, którzy będą pisać nasze przeznaczenie w czasach, które oto już na nas nadeszły. I weź odpowiedzialność za decyzję, bo jeśli nie rozumiesz potrzeby niezależności, świadomie wybierz drogę niewolnictwa, czyli śmierci!











Tendencje gospodarcze

















czwartek, 23 maja 2024

Ile razy można dać się nabrać?



przedruk



Samuel Pereira: Ile razy można dać się nabrać?

22.05.2024 21:38


Zauważyliście, że macie więcej w kieszeni, w polskich sklepach jest taniej i jest lepiej w każdym polskim domu? Nie? Nie odnotowaliście tego? Niewdzięcznicy. Premier Donald Tusk w kampanii wyborczej, przedstawiając „100 konkretów”, mówił wprost, że doprowadzą one „do tego, że ludzie w Polsce będą mieli więcej w kieszeni, będzie taniej w polskich sklepach i będzie lepiej w każdym polskim domu”. Tak mówił, a gdy Tusk coś obiecuje, to tak się dzieje, wiemy to co najmniej od 2007 roku, gdy obiecał obniżenie podatków. Co prawda ostatecznie je podwyższył, ale przecież ważniejsze jest, że odsunął Prawo i Sprawiedliwość. Bo to jest najważniejsze, prawda? Takie można przynajmniej odnieść wrażenie, obserwując ślepe oddanie wyborców koalicji rządzącej swoim politykom.



Zastanawiam się tylko, ile razy można się dawać oszukiwać temu samemu politykowi? Jak długo można ulegać jednej, negatywnej motywacji wyborczej? Jak można zgadzać się na to, że będziemy żyć gorzej i drożej, a rządzący będą blokować inwestycje, zwiększać bezrobocie, likwidować, niszczyć edukację i dziedzictwo narodowe? Czyż demokracja nie polega na tym, że jako obywatele wynajmujemy polityków, żeby wykonali konkretną robotę, zmienili konkretne przepisy prawa? To są wszystko pytania retoryczne, ale fundamentalne, jeśli chcemy trzeźwo oceniać polską politykę.


100 konkretów


Mówimy tu o kwocie wolnej do podatku podniesionej do 60 tys. złotych. Ten konkret, który przeprowadzimy w ciągu pierwszych 100 dni, oznacza, że w Polsce każda emerytka, każdy emeryt, który ma emeryturę do 5 tys. złotych, nie będzie już płacił podatku dochodowego, a ci, którzy mają emerytury wyższe, zapłacą ten podatek, ale w o wiele mniejszej skali, wyraźnie niższy

– to była konkretna obietnica Donalda Tuska, której „konkretność” wzmacniały takie słowa jak „naprawdę”, „wystarczy jedna prosta decyzja” aż w końcu sama nazwa złożonych deklaracji „100 konkretów”. O benzynie za 5,19 złotych nie wspominając, bo tutaj tłumaczenie przebiło chyba wszystkie wygibasy Tuska. 

Premier ogłosił, że on, owszem, mówił o tej cenie, ale że ona byłaby wtedy, gdyby był premierem, a on był w opozycji, a teraz, gdy już jest premierem, to taka cena jest niemożliwa.


Wyborcze oszustwo

Oczywiście w polityce wszystko jest możliwe, szczególnie wtedy, gdy granice rzeczywistości są płynne jak obietnice przedwyborcze. Kiedy premier mówi o setce konkretów, które w magiczny sposób poprawią nasze życie, trudno nie być sceptycznym, zwłaszcza gdy po kilku miesiącach widzimy, że te konkrety okazały się mniej realne niż jednorożce. Znowu, bo przecież Donald Tusk już rządził w Polsce. Na szczęście TVP, która to przypominała, została tydzień po zaprzysiężeniu nowego rządu przejęta, a najemnicy rządu zrobili wszystko, żeby tę instytucję zniszczyć.

Politycy Platformy Obywatelskiej i partii sojuszniczych uwielbiają obiecywać złote góry, szczególnie w okresie przedwyborczym. Dla nich to gra, w której stawką są głosy wyborców, a docelowo stołki, pieniądze i wpływy. Ale my jako społeczeństwo powinniśmy pamiętać, że każda złamana obietnica to cios w demokrację. Bo kampanie wyborcze to negocjacje umowy z wyborcami, kontraktu na cztery lata. 

A co zrobilibyśmy z wykonawcą budowy, który w umówionym czasie wykonał tylko 8% zleconych i opłaconych zadań? To chyba oczywiste.






Samuel Pereira – były wicedyrektor Telewizyjnej Agencji Informacyjnej i były kierownik portalu TVP Info




Samuel Pereira: Ile razy można dać się nabrać? (tysol.pl)





poniedziałek, 8 stycznia 2024

Stabilność polityczna



To jest to.

Stabilność polityczna - jest to podstawowa wartość w państwie.

Rząd, jeśli nie działa wbrew interesom obywateli i państwa, a wspiera ich, to może mieć obojętnie jakie wady, a i tak będzie dość dobrym rządem.

Nieustanne zmiany u steru państwa, raz rządzą ci, za 4 lata ci drudzy, ciągła walka, wzajemne niszczenie, niszczenie burzenie tego, co poprzednia ekipa wypracowała i budowanie od zera "nowego" - to recepta na chaos i ruinę. Zbudują "nowe" i za 4 lata to "nowe" będzie zburzone.

Jest to wpisane w system oligarchiczny nazywany w Polsce demokracją.

Oligarcho-demokracja to przykrywka dla rządów tajnych służb - głównie obcych, które pasożytują na obywatelach.







przedruk



Koszalin7.pl





CENTRALNY PORT KOMUNIKACYJNY ODKRYWANY NA NOWO

Centralny Port Komunikacyjny odkryto jeszcze zanim obecna koalicja rządząca zaczęła marzyć o zdobyciu władzy w Polsce.

Nie ma potrzeby, żeby ponownie go odkrywać. Nie ulega wątpliwości, że CPK zaprojektowano w najbardziej pożądanym miejscu nie tylko w Polsce, ale i w Europie. Tak wynika z badań przeprowadzonych przez dwóch światowych liderów logistyki: Prologis Research (największa na świecie firma z branży nieruchomości logistycznych) oraz Eyefortransport (światowy lider w dziedzinie analityki biznesowej i sieci w branży transportu, logistyki i łańcucha dostaw).
 
Postanowili oni zapytać o zdanie najbardziej zainteresowanych rozwojem sieci logistycznych w Europie, czyli po prostu korzystających z tych sieci operatorów logistycznych. To oni prowadzą globalne działania biznesowe i potrafią najlepiej ocenić dostępność poszczególnych lokalizacji, warunki biznesowe, stan rynku i infrastruktury. Badanie przeprowadzono od lutego do maja 2017 roku, wzięło w nim udział 280 respondentów z różnych sektorów, od handlu detalicznego, przez motoryzację, po elektronikę.
 
Wyróżniono pięć głównych czynników determinujących wybór lokalizacji europejskich. Są to: bliskość centrów konsumpcji, otoczenie regulacyjne, dostępność pracowników, infrastruktura transportowa oraz koszty całkowite. Powstał raport "100 Najbardziej Pożądanych Lokalizacji Logistycznych w Europie 2017".

Lokalizacja "Polska Centralna - Łódź" okazała się najbardziej pożądaną lokalizacją poza Europą Zachodnią, zajmując trzecie miejsce w rankingu!

Lepsze okazały się jedynie lokalizacje "Venlo" (południowa Holandia, najbardziej pożądana lokalizacja w Europie) oraz "Düsseldorf Rhein-Ruhr" (Niemcy zachodnie). Łatwo zauważyć, że polska lokalizacja pokrywa się z rejonem, w którym zaplanowano budowę Centralnego Portu Komunikacyjnego. O ile oba pierwsze obszary liderów dysponują hubami lotniczymi - w Amsterdamie i Frankfurcie nad Menem, to "Polska Centralna - Łódź" takiego hubu nie posiada.
 
Gdybyśmy dysponowali węzłowym portem lotniczym (hub) umożliwiającym płynne przesiadki pasażerom i efektywne przesyłanie ładunków, a także portem kontenerowym w Świnoujściu, polskie lokalizacje miałyby szanse zostać najlepszymi w Europie i na trwale zagościć w czołówkach światowych rankingów. Polska mogłaby wyjść z pułapki średniego wzrostu (brak potencjału do osiągnięcia statusu kraju wysoko rozwiniętego), w której może na długo, jeśli nie na zawsze, ugrzęznąć. Może właśnie o to toczy się teraz walka. Może polskiego sukcesu boją się potężni tego świata, którzy mogą dużo na tym stracić..


Na razie w Polsce trwa ponowne odkrywanie Ameryki i wyważanie otwartych już drzwi. 

Ciągłość pracy państwowej w kraju nad Wisłą nie istnieje, nowa władza chce zaczynać od zera, od audytów, weryfikacji, badania możliwości budżetu. 

Starzy wyjadacze sejmowi, którzy połowę życia spędzili na Wiejskiej będą badać "możliwości budżetowe", zamiast mieć je w głowie, wykute na blachę. 

Znów odzywa się słynne "piniendzy nie ma i nie będzie". 

Polska traci cenny czas i szanse rozwojowe.





















niedziela, 10 grudnia 2023

Rothschild




A pamiętacie taki film "Nieśmiertelny" z Ch. Lambertem w roli głównej?
On też miał mnóstwo starych artefaktów, nie tylko rzadkie monety.

Pod spodem śmieszna historyjka o tym jak od zera do miliardera.






przedruk




Rotszyldowie w Imperium Habsburgów


10 grudnia 2023


Dynastia Rorszyldów (niem. Rothschild; znani też jako Dom Rotszyldów lub po prostu Rotszyldowie) była europejską dynastią bankierów i działaczy społecznych żydowskiego pochodzenia, znaną od XVIII w. Wpłynęli również na historię imperium Austrio-Węgierskiego – o czym to chcę naszym Czytelnikom dziś opowiedzieć.


Założycielem dynastii jest Mayer Amschel Rothschild (1744–1812), był założycielem banku we Frankfurcie nad Menem. Biznes kontynuowali jego synowie (Amschel Mayer, Salomon Mayer, Natan Mayer, Kalman Mayer i James Mayer), a po nich jego wnukowie.

Jak wiadomo – wszystko zaczyna się w dzieciństwie. Żydowski chłopczyk Mayer Amschel urodził się w rodzinie drobnych kramarzy, zamieszkujących żydowskie getto na obrzeżach Frankfurtu. Nazywano ich Rotszyldami od kolor szyldu nad sklepem (z niemieckiego tłumaczy się jak „Czerwona deszczułka” lub „Czerwona tarcza”). Po śmierci ojca Mayer jako młodzieniec porzucił naukę w szkole i rozpoczął poszukiwanie pracy. Dobrego zajęcia nie mógł jednak znaleźć. Ale założyciel przyszłej dynastii bogaczy nie zmartwił się tym i zajęcie dla siebie znalazł. Gdzie byście pomyśleli – na śmietnisku! Znajdował tu stare monety, które wyszły z obiegu, spłowiale medale i antykwariat. Nadając tym przedmiotom odpowiedni wygląd, sprzedawał je kolekcjonerom. Po kilku miesiącach jego biznes kwitł. Zarobiwszy w taki sposób odpowiednie pieniądze, w 1750 r. Mayer dzierżawi niewielki pokoik w taniej karczmie „Pod zielonym abażurem” i otwiera w niej własny antykwariat.

Niemcy pod koniec XVIII wieku były zlepkiem drobnych księstewek, które biły własne monety. W swoim sklepiku Mayer otwiera swój pierwszy bank o powierzchni aż…4 m kw. Przychodzą do niego na wymianę kupcy z różnych niemieckich państewek. Zarobiwszy znaczne sumy na wymianie, Meyer stopniowo skupuje inne punkty wymiany mniej obrotnych bankierów lub te, które zbankrutowały. W wyniku tej działalności antykwariat jedynie się rozrastał. Rotszyld zyskuje coraz większy szacunek wśród mieszkańców miasta. Udaje mu się zebrać rzadkie kolekcje staroci. Podróżując po niemieckich księstwach sprzedaje swe kolekcje lokalnym arystokratom, nawiązując jednocześnie korzystne znajomości.

Kilka rzadkich starych monet Mayer sprzedaje księciu Frankfurtu Wilhelmowi IX. Książę był nadzwyczaj zamożnym człowiekiem, ale tytuł książęcy nie zawsze dawał mu możliwość prowadzenia operacji finansowych osobiście. Dla delikatnych spraw Wilhelm obrał sobie Mayera, który okazał się naprawdę utalentowanym finansistą z możliwościami przyszłego menadżera.


W ten sposób Rotszyld wspaniale wykorzystał możliwości, jakie pojawiły się w wyniku narastającej rewolucji przemysłowej w Anglii. Sprzedając z zyskiem towary angielskie, dzięki przemyślanym mechanizmom uniknął przewożenia znacznych sum pieniędzy. Sam książę otrzymywał przy tym dodatkowy zarobek. Gdy Wielkie Księstwo Essen zajął Napoleon, jego władca zmuszony został do ucieczki. Jednak Rotszyld nie tylko zachował jego finanse, ale zapewnił księciu materialnie spokojne życie na emigracji.

Jednocześnie Mayer zaczął budowę własnego imperium finansowego. Pomagali mu w tym synowie. Za sprawy rodziny w Brytanii odpowiedzialny był Natan, we Francji – Jakub, w Wiedniu – Salomon, w Neapolu – Kalman, a we Frankfurcie pomagał mu starszy Amschel. Interesujące jest to, że kompanie, założone przez synów były samodzielnymi instytucjami, ale w rzeczywistości finanse były wspólne. Dzięki tak przemyślanemu i sprytnemu systemowi komunikacji i służbie kurierskiej można było łatwo uzgadniać działania właścicieli. W odróżnieniu od konkurencji, Rotszyldowie mogli pozwolić sobie na pożyczanie wielkich sum i to pod umiarkowane odsetki.

Imperator Francuzów Napoleon Bonaparte I z nieufnością odnosił się do bankierów, zwłaszcza tych, którzy nie byli Francuzami. Starał się jednak wykryć tajemne sprawy Rotszyldów i zniszczyć ich imperium finansowe. Ale na nic zdały się jego wysiłki. Odwrotnie, wszystko to jedynie skierowało Mayera na wspieranie porażki Napoleona. Rotszyld jako pierwszy zajął się organizacją kontrabandy, która naderwała kontynentalną blokadę. Interesujący jest fakt, że jego synom Natanowi i Jakubowi udało się nawet przesłać złoto dla armii Welligntona do Hiszpanii, walczącej z francuskimi wojskami okupacyjnymi. Niewiarygodne, ale przewieźli złoto przez tereny Francji.

Fundusze, zarobione na tej sprawie, pozwoliły Rotszyldom zwrócić księciu Wilhelmowi wszystkie jego pieniądze i to z odsetkami. W chwili śmierci Meyera w 1812 r. jego pieniądze przewyższały kapitał Banku Francji! Walczyć z takimi pieniędzmi Napoleonowi było trudno.

Baron Salomon Mayer von Rothschild (1774–1855) był założycielem austriackiej gałęzi finansowej dynastii Rotszyldów. Był on trzecim dzieckiem Mayera. W 1800 r. ożenił się z Karoliną Schtern (1782-1854), z którą doczekał się dwójki dzieci: Anzelma Salomona (1803–1874) i Betti Salomon (1805–1886).

Salomon Rotszyld był akcjonariuszem banku de Rothschild Frères, założonego w Paryżu w 1817 r. przez jego starszego brata Jamesa Mayera. Posiadając wykształcenie finansowe i doświadczenie, Salomon w 1820 r. przenosi się do Austrii, by prowadzić tu interesy rodziny i finansować projekty rządowe.

We Wiedniu zakłada bank S M von Rothschild stając się z czasem jednym z głównych finansistów domu Habsburgów i wielu rządowych projektów (między innymi pierwszej austriackiej kolei Nordbahn i innych wielkich inicjatyw rządowych). Przy poparciu ministra spraw zagranicznych Imperium księcia Metternicha i Fryderyka von Hentza Salomonowi udaje się nawiązać kontakty z austriacką arystokracją i elitą polityczną. Rotszyldowie zaczęli odgrywać ważną rolę w rozwoju gospodarki Austrii. W uznaniu zasług dla kraju Salomon Mayer Rotszyld w 1822 r. zostaje przyjęty do austriackiej arystokracji, otrzymując z rąk cesarza Franciszka II dziedziczny tytuł barona. W 1843 r. jako pierwszy Żyd zostaje honorowym obywatelem Wiednia.

W 1855 r. Rotszyldowie zakładają bank Creditanstalt, który z czasem staje się największą instytucją finansową monarchii Austro-Węgierskiej. Dochody wiedeńskiej gałęzi Rotszyldów pomnożyli syn Anzelm i wnuk Albert (1844–1911). Ten ostatni stał się pierwszym Żydem, obdarzonym przywilejami dworskimi. W tym czasie Rotszyldowie posiadali znaczne majątki ziemskie, przedsiębiorstwa na terenach imperium Habsburgów, oraz kilka zamków w samej Austrii i w Bohemii, a również pałace we Wiedniu z unikalnymi kolekcjami dzieł sztuki. Albert znany był ze swej dobroczynności. Sfinansował powstanie obserwatorium astronomicznego w Wiedniu.

Rotszyldowie przeżyli monarchię Habsburgów, ale wkrótce po anschlusie Austrii zmuszeni byli za bezcen sprzedać swe instytucje i wyjechać z Wiednia. Po II wojnie światowej Rotszyldowie przez dziesięciolecia przywracali sobie cząstkę swoich majątków i dzieł sztuki w Austrii. Ostatni z przedstawicieli austriackiej gałęzi Rotszyldów zmarł w 1980 r. nie pozostawiając spadkobierców.

Na podstawie:






Мустафін О. Справжня історія пізнього нового часу. Х., 2017. 432 c.

Ротшильди // Шевченківська енциклопедія: –Т. 5: Пе – С: у 6 т. / Гол. ред. М. Г. Жулинський. – Київ : Ін-т літератури ім. Т. Г. Шевченка, 2015. – С. 568.

Шарий А., Шимов Я. Коріння та корона. Нариси про Австро-Угорщину: доля імперії. Київ:ДІПА, 2018. 419 с.

Petro Hawryłyszyn

Tekst ukazał się w nr 22 (434), 30 listopada – 18 grudnia 2023


-------------



"ukraińskie" kolory w herbie nie wyjaśnione



Herb Rothschildów






Istnieją różne wersje herbu Rothschildów i przez lata pojawiał się on w różnych formach. Poniżej opisano pochodzenie herbu oraz wyjaśnienie niektórych przedstawionych symboli.


Patent na pierwszy herb Rothschildów, 1817

Tytuł szlachecki nadany Rotszyldom przez Austrię zezwalał na użycie "von" w nazwie i wywodzi się z Zakonu Soboru Franciszka I z 21 października 1816 roku. Do projektu zgłoszonego przez braci dołączono list z wyjaśnieniami odręczny przez Salomona. Zaproponowany projekt obejmował:

Pierwsza ćwiartka, sobol orła przeładowany w dexterze przez gules polny (nawiązujący do herbu Cesarstwa i Królewskiego Herbu Austrii); Druga ćwiartka, gules, lampart właściwy passant (nawiązujący do angielskiego herbu); Trzecia ćwiartka, szalejący lew (odnosząc się do herbu elektorskiego Hesji); Czwarta ćwiartka, lazurowa, ramię z pięcioma strzałami (symbol jedności pięciu braci). Na środku płaszcza tarcza gules. Kibic prawej ręki, chart, symbol lojalności; Lewy kibic, bocian, symbol pobożności i zadowolenia. Herb: korona zwieńczona lwem Hesji.

Rotszyldowie poprosili o osobne patenty szlacheckie dla każdego z czterech braci, ponieważ mieszkali w różnych krajach. Przyznano osobne patenty, ale projekt uznano za zbyt wielki. Odpowiedź na wniosek zawierała "odpowiedni" wzór, bez korony, heraldycznych zwierząt podtrzymujących tarczę czy lwa i lamparta. Poza tym ręka chwyciła tylko cztery strzały. W liście Amschela do Salomona i Nathana z listopada 1816 roku czytamy: "..... Jakub i Karol otrzymali szlachectwo. Szkoda, że Nathan tego nie chciał.





Fragment pięciu strzał z herbu rodziny Rothschildów



pięć strzał, a potem cztery















Herb Rotszyldów z 1918 r.,





Angielskie nadanie herbu, 1818

Dotacja dla Nathana i jego spadkobierców, a także dla jego braci i ich spadkobierców, odnosi się do braci Nathana jako "de" Rothschild. Towarzyszył mu następujący projekt herbu:

Lazur, lew passant guardant erminois chwytający pięć strzał feonów w dół, albo, i dla herbu na wieńcu barw, z korony vallery gules demi lion erminois trzymający między łapami pięć strzał jak w ramionach.

Baronia austriacka nadana dekretem cesarskim w 1822 r.

Na tym etapie zmodyfikowano projekt herbu: przywrócono siedmioramienną koronę, przyznano lwa, było pięć strzał, lew i jednorożec jako podpory, trzy hełmy i łacińskie motto. Lew był ważnym ustępstwem dla braci i uważali, że włączenie go do herbu angielskiego było triumfem, który pomógł w negocjacjach z austriackimi heroldami. Baronia została przyznana pięciu braciom oraz ich spadkobiercom i potomkom obojga płci. Opis broni jest następujący:

Herb: Spiczasta złoto-niebieska tarcza ćwiartkowa z czerwoną tarczą centralną, pośrodku której znajduje się tarcza skierowana w prawo; powyżej po prawej stronie na złotej tarczy znajduje się prosty czarny orzeł z otwartą paszczą, czerwonym rozpostartym językiem, rozpostartymi skrzydłami, zdjęty z ramion; Powyżej lewej i poniżej prawej strony w dwóch niebieskich polach wychodzi z każdej krawędzi tarczy nagie ramię, którego dłonie trzymają pięć strzał z białymi piórami skierowanymi w dół; Poniżej, po lewej stronie, na złotym polu, znajduje się wyprostowany, naturalny lew z otwartą paszczą, czerwonym wyciągniętym językiem.

Herb: Tarcza zwieńczona jest koroną magnacką, owinięta małymi perłami i ozdobiona pięcioma dużymi perłami, zwieńczona trzema koronami, które są otoczone z prawej strony czarno-złotym pokryciem, a z lewej niebiesko-srebrnym pokryciem, na szczycie szlachetnych hełmów "turniejowych"; z korony umieszczonej nad daszkiem hełmu pośrodku stoi orzeł jak opisano powyżej, hełmy po prawej i lewej stronie są zwrócone ku sobie, z korony po prawej stronie hełmu unosi się złota gwiazda między dwoma naprzemiennie kolorowymi złotymi i czarnymi rogami bawolymi, z korony na lewym hełmie wychodzą trzy strusie pióra, a mianowicie dwa niebieskie i jeden srebrny.

Zwolennicy: Na pierwszym planie, jako zwolennicy, po prawej, wyprostowany złoty lew z otwartymi szczękami, czerwonym wyciągniętym językiem, trzymający tarczę przednimi łapami; pozostawił srebrnego jednorożca, również wspierając ramiona przednimi łapami.

Motto: Pod tarczą widnieje napis na powiewającej biało-czerwonej wstędze łacińskie słowa: "Concordia, Integritas, Industria" (Harmonia, Uczciwość, Pracowitość).





czwartek, 14 lipca 2022

Demokracja, czyli oligarchia

 




przedruk

tłumaczenie automatyczne




Starożytni Grecy nie uznaliby naszej „demokracji” – zobaczyliby „oligarchię”
3 czerwca 2016 r.




Perykles - rzymska kopia greckiej rzeźby z 430 r. p.n.e.




Starożytnym Grekom zawdzięczamy wiele, jeśli nie większość naszego obecnego politycznego słownika . Od anarchii i demokracji po samą politykę. Ale ich polityka i nasza to bardzo różne bestie. Dla starożytnego greckiego demokraty (wszelkiego rodzaju) wszystkie nasze nowoczesne systemy demokratyczne byłyby uważane za „oligarchię”. Mam tu na myśli rządy i rządy – jeśli niekoniecznie lub wyraźnie dla – nielicznych, w przeciwieństwie do władzy lub kontroli ludu lub wielu ( demokratia ).

Dzieje się tak, nawet jeśli – a nawet dlatego – że niewielu jest wybranych do służby przez (wszystkich) ludzi. W starożytnej Grecji wybory uważano bowiem za same w sobie oligarchiczne. Systematycznie faworyzowali nielicznych, a w szczególności nielicznych niezwykle bogatych obywateli – lub „oligarchów”, jak ich teraz potocznie nazywamy, dzięki Borysowi Bierieżowskiemu i jemu podobnych , którzy są również znani jako „plutokraci” lub po prostu „grube koty”.

Z drugiej strony istnieją pewne znaczące podobieństwa między starożytnymi, a współczesnymi sposobami myślenia politycznego. Na przykład, zarówno dla starożytnych, jak i współczesnych demokratów, wolność i równość są najważniejsze – są to podstawowe wartości polityczne. Jednak wolność dla starożytnego greckiego demokraty oznaczała nie tylko wolność uczestniczenia w procesie politycznym, ale także wolność od niewoli prawnej, od bycia rzeczywistą niewolniczą rzeczą.

A wolność uczestnictwa oznaczała nie tylko rodzaj okazjonalnych saturnaliów , które dla większości z nas uważamy za kluczowy sposób demokracji – chwilową zamianę ról politycznych władców i niewolników w czasie wyborów powszechnych lub lokalnych (lub referendum). Ale raczej wolność dzielenia się władzą polityczną, rządzenia niemal na co dzień.

W IV wieku p.n.e.(E) ateńskie demokratyczne zgromadzenie liczące ponad 6000 dorosłych mężczyzn spotykało się średnio co dziewięć dni. Był to rząd poprzez masowe spotkanie, ale także odpowiednik organizowania co dwa tygodnie referendum w ważnych sprawach.



Równość wtedy i teraz

Równość jest dziś w najlepszym razie tylko mrzonką, przynajmniej w kategoriach społeczno-ekonomicznych, kiedy najbogatszy 1% ludności świata posiada tyle samo, co pozostałe 99% razem wziętych . Znacznie lepiej radzili sobie z tymi sprawami w starożytnej Grecji, a zwłaszcza w starożytnej demokracji ateńskiej.

Brakuje danych statystycznych – starożytni notorycznie byli niebiurokratyczni i uważali bezpośrednie opodatkowanie osób fizycznych za zniewagę obywatelską. Ale można przekonująco argumentować, że „klasyczna” (V-IV wiek pne) Grecja, a zwłaszcza klasyczne Ateny , były bardziej zaludnionymi i zurbanizowanymi społeczeństwami , z wyższym odsetkiem ludności żyjącym powyżej poziomu egzystencji – i z bardziej równym rozkładem własności – jak miało to miejsce w Grecji od tamtej pory, a właściwie niż w jakimkolwiek innym przednowoczesnym społeczeństwie.

Nie oznacza to, że starożytna Grecja może dostarczyć nam bezpośrednio dającego się przekazać przykładu naśladowania demokracji – mamy tendencję do formalnej wiary w absolutną równość wszystkich obywateli w każdym razie jako dorośli wyborcy, niezależnie od płci, i nie wierzymy w słuszność lub użyteczność prawnego zniewolenia ludzi jako rzeczy ruchomych.

Istnieje jednak wiele starożytnych pojęć i technik demokratycznych, które wydają się bardzo atrakcyjne: na przykład stosowanie sortition – losowej metody głosowania w drodze loterii, której celem było uzyskanie reprezentatywnej próby wybranych urzędników. Albo praktyka ostracyzmu – która pozwalała ludności na nominowanie kandydata, który musiał udać się na emigrację na 10 lat, kończąc tym samym swoją karierę polityczną.

A porównanie, a raczej kontrast, naszych demokracji z demokracjami starożytnej Grecji służy podkreśleniu tego, co nazwano pełzającą kryptooligarchią w naszych własnych, bardzo odmiennych (reprezentatywnych, nie bezpośrednich) systemach demokratycznych.



Najgorszy ze wszystkich możliwych systemów

Wszyscy jesteśmy teraz demokratami, prawda? Czy jesteśmy? Nie, jeśli weźmiemy pod uwagę pięć poniższych wad różnie osadzonych we wszystkich współczesnych systemach.


W tej chwili najbardziej słuszne było to, że USA i Wielka Brytania mogły rozpocząć wojnę w Iraku w 2003 r., mimo że ani prezydent USA George W Bush, ani premier Wielkiej Brytanii, Tony Blair, w żadnym momencie nie otrzymali poparcia dla tego decyzji większości własnych obywateli

Obywatele naszych „demokracji” spędzają do jednej piątej swojego życia rządząc partią lub kandydatem innym niż partia lub kandydat, na którego większość z nich głosowała w ostatnich wyborach . Co więcej, wybory nie są w rzeczywistości „wolne i uczciwe”: prawie zawsze wygrywa strona, która wydaje najwięcej pieniędzy , a przez to jest mniej lub bardziej skorumpowana.

Jeśli chodzi o wygranie wyborów, żadna partia nie doszła do władzy bez (rażącego własnego interesu) korporacyjnego wsparcia w takim czy innym kształcie. I, być może najbardziej potępiające ze wszystkich, zdecydowana większość ludzi jest systematycznie wykluczana z publicznego podejmowania decyzji – dzięki przekrzywieniu głosów, finansowaniu kampanii i prawu wybranych przedstawicieli do po prostu bezkarnego ignorowania wszystkiego, co dzieje się pomiędzy (lokalne lub ogólne). ) wybory.

Krótko mówiąc, demokracja zmieniła swoje znaczenie z czegoś w rodzaju „ludowej władzy” starożytnej Grecji i pozornie straciła swój cel jako refleksja, nie mówiąc już o realizacji woli ludu.

Widać dobrze, dlaczego Winston Churchill poruszony, opisał demokrację jako najgorszy ze wszystkich systemów rządowych – poza całą resztą. To nie powinno być jednak powodem, byśmy nadal ignorowali powszechnie uznawany deficyt demokracji. Wróćmy do przyszłości – z demokratami starożytnej Grecji.




Paul Cartledge

A.G. Leventis Senior Research Fellow, Clare College, University of Cambridge




mój komentarz do cytatu:

"Jednak wolność dla starożytnego greckiego demokraty oznaczała nie tylko wolność uczestniczenia w procesie politycznym, ale także wolność od niewoli prawnej, od bycia rzeczywistą niewolniczą rzeczą."


patrz: np. mandaty za nadmierną prędkość na pustej drodze - porównaj z: filmiki, na których policja długo jedzie za kierowcą i filmuje jak ten łamie różne przepisy, zamiast natychmiast go zatrzymać po pierwszym wykroczeniu. I nikt w tym telewizorze się temu nie dziwi!

Nie o bezpieczeństwo tu chodzi, tylko o przyuczenie ludzi do posłuszeństwa wobec władzy - o przyzwyczajenie ludzi do nowej definicji - czym i od czego jest policja drogowa, a potem policja jako taka. Poprzez takie zabiegi ugruntuje się w ludziach przekonanie, że policja nie jest od zapewnienia bezpieczeństwa, tylko jest od ścigania, karania i podporządkowywania sobie ludzi.

Jeśli nie będzie reakcji ze strony społeczeństwa, to będzie stawianie stopy na głowie - jak w USA. 

Policja obligatoryjnie wszystkich kierowców, a z czasem pozostałych obywateli, będzie traktować jak potencjalnych przestępców, jak ludzi drugiej kategorii - jako gorszych od ludzi w mundurach, bo przecież, skoro policjant ma prawo bez powodu kazać ci położyć się na asfalcie, to znaczy, że on ma większe prawa niż ty. 

Czas oczekiwania - mając na uwadze dodatkowe pranie mózgu poprzez filmy - jakieś 30 lat. 

A zaczyna się jak zwykle od drobiazgów - od tego, że bez powodu - brak innych użytkowników drogi - nakłada się na ciebie mandat za "zbyt szybką" jazdę po pustej drodze.

Dlaczego w Niemczech na wielu odcinkach autostrad nie ma ograniczeń prędkości? Przecież autostrada nie jest pusta.


Niemcy są jedynym krajem w Europie i jednym z nielicznych na świecie, w którym na wielu odcinkach autostrad nie ma ograniczeń prędkości. Szacuje się, że limit prędkości nie obowiązuje na 9 tysiącach z 13 tysięcy kilometrów niemieckich autostrad. Jest tam jedynie zalecana maksymalna prędkość wynosząca 130 km/h.



W skądinąd zbiurokratyzowanym, nadmiernie uregulowanym i mającym obsesję na punkcie zasad społeczeństwie, autostrady bez ograniczeń prędkości stały się symbolem ostatnich resztek wolności.

Przynajmniej taką rolę pełnią dla około połowy Niemców. 

To demograficzne wypaczenie mężczyzn i konserwatywno-libertariańskich. Politycznie jest reprezentowana przez centroprawicę, w tym Wolnych Demokratów, jednego z młodszych partnerów w obecnym rządzie Niemiec. Swobodę jazdy na autostradzie uczynili warunkiem przystąpienia do koalicji.

Druga połowa kraju uważa wyścigi na autostradach za pobłażliwe, niebezpieczne i szalone. A jednak zaskakująco trudno jest argumentować, że brak ograniczeń prędkości zabija więcej osób. Niemcy mają stosunkowo niewiele ofiar śmiertelnych wypadków drogowych w porównaniu z innymi krajami, a ofiary śmiertelne, które się zdarzają, mają miejsce głównie na drogach wiejskich z ograniczeniami prędkości.




Przypominam, że jesteśmy krajem o niskiej przestępczości.


















Statystyki - przemoc wobec kobiet w Europie, 2019 r.







https://theconversation.com/ancient-greeks-would-not-recognise-our-democracy-theyd-see-an-oligarchy-60277



http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,10225

http://www.racjonalista.pl/index.php/s,38/t,40373

http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,10265

https://www.google.com/search?q=niska+przest%C4%99pczo%C5%9B%C4%87+europa&tbm=isch&ved=2ahUKEwjyhZbEnPr4AhVtk4sKHRkZAEEQ2-cCegQIABAA&oq=niska+przest%C4%99pczo%C5%9B%C4%87+europa&gs_lcp=CgNpbWcQA1AAWP0GYIsJaABwAHgAgAFOiAHCA5IBATaYAQCgAQGqAQtnd3Mtd2l6LWltZ8ABAQ&sclient=img&ei=SwPRYrK0Ge2mrgSZsoCIBA&bih=631&biw=1280#imgrc=6I9VbvvOXykYBM&imgdii=tvIxhzlrPMqD1M


https://www.dw.com/pl/niemieckie-autostrady-z-limitem-pr%C4%99dko%C5%9Bci-nowa-debata/a-61505898

https://www.bloomberg.com/opinion/articles/2022-07-03/germany-s-cult-of-autobahn-speed-comes-up-against-the-need-to-fight-putin

https://www.adac.de/verkehr/standpunkte-studien/positionen/tempolimit-autobahn-deutschland/

poniedziałek, 11 października 2021

Zbiorowa halucynacja

 

przedruk

tłumaczenie automatyczne


Francja, wybory. Ponieważ demokracja to zbiorowa halucynacja

    Bruno Guigue

Gdybyśmy żyli w demokracji, dziś moglibyśmy powiedzieć: tutaj za kilka miesięcy odbędą się wybory prezydenckie. Kandydat lewicowy z prawdziwie postępowym programem ma szansę zostać wybranym i jeśli zostanie wybrany, zastosuje zasadniczą część swojego programu. Teraz wiemy, że to niemożliwe.

Ponieważ? Po pierwsze dlatego, że w ustroju burżuazyjnym kontekst walki jest zawsze niekorzystny dla tych, którzy reprezentują nieposiadających. Konkurencja wyborcza nigdy nie odbywa się w warunkach obiektywności gwarantowanej np. przez uczciwe reprezentowanie nurtów myślowych w sferze medialnej.

Wbrew temu, co głoszą tak zwane reżimy demokratyczne, polityka nigdzie nie jest przejrzystą sceną, w której opinie są równoważne.

Debata polityczna powinna sprzyjać swobodnemu wyrażaniu się w wyborach powszechnych, ale jest ściśle ukierunkowana przez materialne warunki jej wykonywania.

 Różnorodność opinii jest chwalona przez dominującą ideologię, ale w rzeczywistości do młyna mediów trafia kontrola burżuazji. Środki komunikacji są środkami produkcji i rozpowszechniania informacji, a klasa, która je posiada, ukierunkowuje te informacje zgodnie ze swoimi interesami.

Jak wiecie, 95% prasy francuskiej należy do około dwudziestu osób, których wybory polityczne pozwolę wam zgadywać. Ale to nie wszystko. Jeśli przypadkiem temu kandydatowi uda się zostać wybranym, eksplodowałby w ucieczce, od pierwszych tygodni swojej kadencji, w obliczu ofensywy rynków finansowych i masowej ucieczki kapitału.

W rzeczywistości byłby ofiarą ekspiacyjną tej samej oligarchii, która pod każdym względem dokonała niemożliwego, aby uniemożliwić mu wybór.

Obiektywne warunki rywalizacji o władzę są takie, jakie są, uważam nasz ustrój polityczny za liberalną oligarchię, w której właściciele kapitału sprawują władzę ekonomiczną, posiadają władzę medialną i kontrolują władzę polityczną. Jeśli chodzi o demokrację, to zbiorowa halucynacja.



https://www.lantidiplomatico.it/dettnews-francia_elezioni_perch_la_democrazia__unallucinazione_collettiva/38601_43388/




piątek, 20 maja 2016

W Rosji wszystko jest możliwe.



— Tak. I nie tylko. To są — nie bójmy się tak ich nazwać — światowi władcy. Globalne elity. Oligarchia światowej finansjery. To nie jest jakaś tam operetka złoczyńców, ludzi, którzy próbują za wszelką cenę wypełnić swoje własne kieszenie. Oni uważają, że ponoszą odpowiedzialność za zarządzanie światem, że trzeba wszystko zorganizować najbardziej efektywnie i skutecznie — z ich punktu widzenia. Jako człowiek, który pracował w systemie finansowym, zaświadczam Wam, że decyzje podejmowane są tam, a rządy zachodnich demokracji tylko korzystają z tych rozwiązań.



Serwis Gazeta.ru

28 lipca 2015 | Wywiady Publicystyka

Konstantin Małofiejew o deprawacji kapitalizmu, nieoprocentowanych kredytach i nowej monarchii w Rosji.


Konstantin Malofeev (ur. 3 lipca 1974, Puszczino, moskiewski obwód) — rosyjski menedżer i przedsiębiorca, Prezes Zarządu "Konstantynopol", założyciel Fundacji Charytatywnej św. Bazylego Wielkiego, szef Rady Powierniczej ANOO "Kolegium św. Bazylego Wielkiego", założonej przez niego w 2007 roku, członek Komisji patriarchalnej ds. rodziny i ochrony macierzyństwa, członek Rady Powierniczej partnerstwa niekomercyjnego "Liga Bezpiecznego Internetu".


— Kto to jest Konstantin Małofiejew?
— Jestem filantropem. W szerokim znaczeniu tego słowa. Zajmuję się działalnością charytatywną. W pewnym momencie zrozumiałem, że lobbing odpowiednich przepisów, które zmieniają klimat moralny w społeczeństwie, przyniesie znacznie większy efekt, jeśli te wysiłki dołączone będą choćby do tego, aby objechać sto domów dziecka.
— A ci ludzie, którzy mówią "po prostu zmieńmy świat wokół siebie — i wszystko zmieni się na lepsze", nie są w porządku?
— Absolutnie mają rację jeśli jest to jedyna rzecz, którą mogą zrobić. Ale jeśli mówimy o wpływowych ludziach, nie wystarczy po prostu przekazać milion dolarów. Poziom relacji takich ludzi pozwala znacznie szybciej zmieniać świat, w tym przypadku, gdyby poświęcali swój czas, swoje duchowe siły, a nie pieniądze.
— A jak działa Pański Fundusz Charytatywny św. Bazylego Wielkiego?
— Tworzymy sieć formalnych i nieformalnych struktur. Ja, na przykład, jestem członkiem Komisji patriarchalnej do Spraw Rodziny. Bierzemy udział w grupach roboczych Komisji do Spraw Rodziny Dumy Państwowej. To lobbing na rzecz prawa do ochrony moralności i ochrony dzieci przed szkodliwymi informacjami. Co do naszej działalności międzynarodowej, to tutaj zawsze jesteśmy w kontakcie z wyspecjalizowanymi agencjami i międzynarodowym komitetem Dumy państwowej, oraz z oficjalnymi dyplomatami. Jeśli dostarczamy pomoc humanitarną, np. na Ukrainę, to we współpracy z Ministerstwem Sytuacji Nadzwyczajnych. Jednak, co najważniejsze — jest to bezpośrednia obecność w krajach, w których działamy razem ze swoimi rówieśnikami. Do tego potrzebni są ludzie, którzy się tym zajmują, bo krajów jest dość dużo.
— Kogo u władzy można uznać za waszą bratnią duszę? Władimira Jakunina?
— Oczywiście. W jego fundacji Andrzeja Pierwszego jest podobny do naszego program wspierania macierzyństwa. W ramach tej działalności, na przykład, we wrześniu ubiegłego roku wspólnie przeprowadziliśmy Światowy Kongres Rodzin na Kremlu. Zaś na tę Wielkanoc — zorganizowaliśmy po raz pierwszy w historii transport Świętego ognia z Jerozolimy do Serbii.
— Kto Wam jeszcze pomaga?
— W funduszu jest Rada Nadzorcza — do niej wchodzą tacy ludzie, jak reżyser Nikita Michałkow, pomocnik prezydenta Igor Szczegolew, archimandryta Tichon.
— Wiemy, że spotkał się Pan z Putinem. Dyskutowaliście z nim działalności Waszej fundacji?
— Władimir Władimirowicz ma zbyt wiele innych ważnych zadań, aby mieć czas na omawianie działalności fundacji Świętego Bazylego Wielkiego.
— Putin spotkał się też z Pana partnerem biznesowym, francuskim biznesmenem Philippe de Villiers, z którym macie zamiar zbudować zabytkowy park na Krymie. Jak udało się zorganizować to spotkanie?
— Władimir Władimirowicz chciał się spotkać z Philippe de Villiers a Philippe de Villiers było miło spotkać się z Władimirem Władymirowiczem.
— Jak Putin dowiedział się o waszym projekcie?
De Villiers stworzył we Francji największy na świecie park historyczny. Projekt na Krymie jest realizowany również na bardzo na dużą skalę. Poza krymskim parkiem z Philippe de Villiers planujemy zrealizować podobny projekt w podmoskiewskim Puszczino. Mój francuski partner bardzo lubi Rosję i w środku wojny na sankcje postanowił w nasz kraj inwestować. Prawdopodobnie to zainteresowało prezydenta.
— Jaki jest cel zmian, które promujecie?
— Świat oparty na tradycyjnych wartościach. My, niestety, żyjemy dziś w świecie innym — rewolucyjnym, аnty—tradycyjnym. Poza normami, poza tradycją, mam na myśli to, co daje nam chrześcijański światopogląd. Musimy duchowo, a następnie na poziomie kulturalnym i społecznym pozbyć się materialistycznych, sztucznych nauk XX wieku, do których zaliczam marksizm, faszyzm i liberalizm.
— Jaki procent ludności rosyjskiej, zgodnie z Waszymi odczuciami, jest na tak ostrym zakręcie?
— W Rosji jest to 85% — tych, którzy głosują na Putina, i tych, którzy nazywają siebie prawosławnymi. Tak wynika z sondaży społecznych. Zapewne te dwie grupy się nie pokrywają się, ale w każdym przypadku jest to zdecydowana większość.
— Istnieje opinia, że takie nastroje podtrzymuje "ciemna", pasywna część ludności, podczas gdy kreatywni ludzie skupiają się w przeciwnym obozie, gdzie uważa się, że postęp jest związany z trwałym odejściem od tradycji...
— Tak więc, przed Wami człowiek, który jest wybitnym przedstawicielem tych ciemnych, uciskanych mas.
— Kim są, Pana zdaniem, rosyjscy liberałowie?
 — To swego rodzaju cywilizacyjny podział: jesteś za Rosją z własną drogą i własną misją na tym świecie, lub uważasz, że Rosja jest częścią globalnego świata zachodniego, a tam jest prowincją, kolonią, czy czymś jeszcze gorszym. Pamiętam, jak leciałem na Petersburskie forum gospodarcze z jednym wpływowym urzędnikiem, który był ideologiem zachodu w Rosji. Z nim wszedłem w spór. Powiedziałem mu: no dobrze, kim jesteśmy — jasne. Obrońcy, imperium, ciemnoty, "starego mistycyzmu". Do czego wszystkich zachęcam, to jasne. A w co Wy wierzycie? Jaka powinna być Rosja? I on odpowiedział, że Rosja musi "starać się zająć godne miejsce w procesie światowej globalizacji". Ja od razu spytałem: pierwsze miejsce? On mówi: nie, pierwsze już zajęte. Godne. I przy tym nie trzymać się archaicznych pojęć suwerenności. To wszystko, nic więcej nie powiedział. Tak oto, jest przepaść w poglądach pomiędzy nami a ludźmi, rozważającymi w podobny sposób. Dla nas te pojęcia, które dla nich są archaiczne i stały się przestarzałe, jak pojęcie suwerenności i pojęcie narodu rosyjskiego, są świętymi.
— Co sprawia, że uważacie, że Rosja będzie przestrzegać "tradycyjnych" norm?
— Decyzja Putina, aby przyłączyć Krym jest trudna do przecenienia. Do tego czasu traciliśmy, cofaliśmy się. Oczywiście, pod rządami Putina, proces ten jest w fazie zastoju. Jednak niepewność co do przyszłości pozostała. Decyzja o Krymie, w moim przekonaniu, była wyborem na rzecz własnych interesów. To stało się oczywiste dla nas, jednak nasi zagraniczni partnerzy, usztywnili swoje stanowiska za Stanami Zjednoczonymi — nazwijmy rzeczy po imieniu — które są globalnym hegemonem przez ostatnie ćwierć wieku. Rzuciliśmy wyzwanie, na co zdecydowały się władze Rosji — jest to bardzo ważny krok dla narodu rosyjskiego. Cała nasza historia pokazuje, że możemy skutecznie rozwijać się tylko w stanie ciężkich doświadczeń.
— Nie chcę Pana zdenerwować, ale myślę, że gdybyśmy poszli do centrum Moskwy i zrobili wywiad wśród przechodniów, to większość woli po prostu spokojny "europejski" byt, a nie stan stałej walki...
— Zależy, jak zadać pytanie. Jeśli, na przykład, pytamy: "czy uważasz, że Rosja może w jakichkolwiek warunkach zwrócić Krym?" — mamy 89%, które mówią: w żadnych.
Wiemy, że wspieracie powrót monarchii w Rosji. Projekt wygląda raczej utopijne, czyż nie?
— W Rosji wszystko jest możliwe. Dziś do kościoła przychodzi w niedzielę 5% populacji. Gdy będzie 30%, a najlepiej — 50% pytanie o monarchię pojawi się samoczynnie. Dzisiaj jego po prostu postawić nie ma komu. Ale trend rozwija się właśnie w tym kierunku. W dwadzieścia lat w kraju zbudowano lub przebudowano 25 tys. świątyń i 800 klasztorów. Nigdzie na świecie w całej historii tego nie było. W sondażach, 29% respondentów nie wyklucza w Rosji przywrócenia monarchii. Na początku lat dziewięćdziesiątych liczba ta była o połowę mniejsza.
— W centrum Waszego programu społecznego leży wspieranie wielodzietnych rodzin – jak można w znaczący sposób zwiększyć wskaźnik urodzeń w Rosji?
— W naszej fundacji jest program "Obszar dobra", gdzie 70 regionów złożyło wnioski o dopuszczenie do udziału. Jest to konkurs projektów społecznych, poświęconych wsparciu rodzin wielodzietnych. Tak, staramy się przenieść najlepsze praktyki z regionu do regionu, przekazywać „know-how”. Najlepszym w tym sensie ja bym nazwał region Biełogorodzki. Na przykład, u nich już od dziesięciu lat buduje się domy własnościowe wielomieszkaniowe. Jak mówi miejscowy gubernator Sawczenko, "w niewoli nawet zwierzęta nie rozmnażają się". Jeśli mieszkasz w zwykłym mieszkaniu, o jakiej wielodzietności może być mowa? Sawczenko rozdaje ziemię pod budowę za jakieś tam symboliczne pieniądze, i na tym placu muszą zbudować dom w ciągu trzech lat.
— Istnieje opinia, że w rodzinie wielodzietnej kobieta nie może się zrealizować. Jest to pewien rodzaj życia, który nie wszystkim się spodoba.
— Przeprowadźcie ankietę: czy dużo jest szczęśliwych kobiet, które zrobiły karierę? Kiedy Bóg dał przykazanie, Adamowi i Ewie, powiedział Adamowi aby zarabiał na chleb w pocie czoła, a kobiecie — aby w bólach rodziła swoje dzieci. Każda kobieta jest zbawiona poprzez macierzyństwo. Wiele jest jej odpuszczone w związku z wielorództwem. Dzieci są jej przepustką do królestwa niebieskiego. Feministki niby walczą o prawa kobiet, ale, niszcząc instytucję małżeństwa, w rzeczywistości zmieniają życie kobiety w zaspokajanie żądzy mężczyzn. W tradycyjnym społeczeństwie dostęp do ciała kobiety jest możliwy tylko poprzez małżeństwo. Feminizm sam głosi "wolne związki". W rezultacie mężczyzna zamiast się ożenić, ma mnóstwo funkcji poza małżeństwem, a biedna kobieta, która teraz stara się wyjść za mąż, nie może powiedzieć: jeśli ożenisz się, to wszystko będzie dobrze. Stąd wysoki odsetek rozwodów. Gdyby nie było związków pozamałżeńskich, mało kto byłby po rozwodzie.
— Jak widzi Pan optymalny model społeczny? Mówi Pan, że w Rosji, w porównaniu z Zachodem, jest moralnie zdrowsze społeczeństwo, ale czy może być moralnym społeczeństwo, w którym jest tak wielka nierówność?
— Tak, mamy z tym kompletny bałagan. To bardzo ważny aspekt dobroczynności, którym powinien zajmować się każdy bogaty człowiek — tak czy inaczej zwracać społeczeństwu zarobione pieniądze.
— Jak działalność charytatywna może zrekompensować braki w porządku społecznym?
— W pełni. Weźmy dwóch ludzi utalentowanych: jeden z nich to przedsiębiorca, a drugi — pisarz. To dwa różne talenty, ale przedsiębiorca zarabia tysiąc razy więcej, bo on zajmuje się tylko tym, co pomnaża pieniądze. Czyli pieniądze to nie uniwersalny odpowiednik. To specjalny przewód, którym należy udać się do skarbnicy, gdzie były one jemu dane. Przedsiębiorcami nie mogą być wszyscy. To pewnego rodzaju powołanie, ale każdy, kto stał się przedsiębiorcą musi pamiętać, że pieniądze dał mu Bóg, nie po to aby okleić nimi ściany w łazience lub umieszczać na koncie. Otrzymał je, aby dać np. temu utalentowanemu pisarzowi.
— Nie wolno ingerować w działalność charytatywną?
— Kiedy zaczynasz tracić na różnego rodzaju imprezy charytatywne 50% czasu pracy, to pojawia się pytanie: jestem biznesmenem czy filantropem? W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że staję się szkodliwy dla własnego biznesu, ponieważ społeczna działalność zaczyna przeważać nad komercyjną. Dlatego postanowiłem moimi aktywami zajmować się muszą profesjonalni zarządcy, a sam skupiłem się na kilku projektach – kwestią arbitralną jest, czy nazwiemy je komercyjnymi.
— Jaki jest Pana stosunek do poglądu, że kapitalizm jest źródłem problemów w społeczeństwie, w którym próbuje się z nim walczyć?
— Kapitalizm jako władza kapitału, jako ciągłe dążenie do coraz większych pieniędzy, oczywiście, jest błędem z punktu widzenia chrześcijańskiego. Ale chciałbym oddzielić rynek finansowy od realnej gospodarki. Wartość globalnego rynku kontraktów terminowych i innych papierów wartościowych jest do dziesięciu razy większa niż wartość realnej gospodarki świata. Ludzie, na tym zarabiają duże pieniądze tak jak na sztucznie pompowanym rynku nieruchomości na Lazurowym Wybrzeżu oraz w Londynie. Oni są pasożytami na ciele normalnej gospodarki. Sam takim finansistą byłem. Dobrze wiem, o co chodzi. To wydmuszka, sprzedaż powietrza.
— A co z tym zrobić?
— Należy po prostu to znieść. To do niczego nie jest potrzebne. Arabowie jakoś mogą żyć bez pożyczania na procent. Wszystko to zaczyna się od pasożytnictwa z procentów w bankach. Chrześcijanom nie wolno pożyczać pieniędzy na procent. Jak tylko został odwołany ten zakaz w XVI—XVII wieku (pod wpływem zarówno judaizmu, zdaniem Zumbarta, czy protestantyzmu, według Webera) — rozpoczęła się ofensywa kapitalizmu. Dzisiaj, trzeba bez przesady stwierdzić, że świat jest rządzony przez banki. System bankowy jest narzędziem globalnego zarządzania, które przenika wszystkie aspekty naszego życia. Banki wszystko kontrolują i zarabiają na procentach z powietrza. Czy wie Pan, dlaczego Kościołowi zakazano pożyczania na procent? Jest to grzech bluźnierstwa. Co sprzedaję osobie, która daje pieniądze dzisiaj na kredyt? Czas, który należy do Boga.
— Konieczne jest odejście od kredytów?
— Trzeba zrezygnować z pobierania od nich procentów. Banki nie muszą zarabiać na odsetkach. Arabskie banki działają bez procentu, jak banki finansowania projektu. Biorą one udział w ryzyku. Jeśli projekt się udaje, zarabiają.
— A jako osoba prywatna?
— Jeśli jest to przydatne dla społeczeństwa, dla tworzenia np. dużej rodziny, to powinno się otrzymać od państwa całkowicie bezpłatny kredyt hipoteczny. Z punktu widzenia państwa ważniejsza jest kobieta, która urodziła czworo dzieci, niż aby to działało poprzez spłacanie kredytu.
— Czyli nadal nie chcecie zarabiać na błędnym kapitalizmie?
— I w zasadzie nie inwestuję w oprocentowane instrumenty dłużne. Tylko w akcje, czyli udziały w firmach.
— Wiele uwagi poświęcił Pan na rzecz budowania więzi z konserwatywnymi elitami innych krajów. Jak te elity na Zachodzie dziś postrzegają Rosję?
— Na początek należy wyjaśnić, jak funkcjonuje współczesny świat. Spójrzmy na to, co jest obecnie na Ukrainie i co podobnie funkcjonuje na całym świecie. Oligarchiczne rodziny czy klany. To oni podejmują kluczowe decyzje. To nie jest teoria spiskowa, to jest życie...
— Rothschildowie, Rockefellerowie...
— Tak. I nie tylko. To są — nie bójmy się tak ich nazwać — światowi władcy. Globalne elity. Oligarchia światowej finansjery. To nie jest jakaś tam operetka złoczyńców, ludzi, którzy próbują za wszelką cenę wypełnić swoje własne kieszenie. Oni uważają, że ponoszą odpowiedzialność za zarządzanie światem, że trzeba wszystko zorganizować najbardziej efektywnie i skutecznie — z ich punktu widzenia. Jako człowiek, który pracował w systemie finansowym, zaświadczam Wam, że decyzje podejmowane są tam, a rządy zachodnich demokracji tylko korzystają z tych rozwiązań.
— Na jakim przykładzie można to przedstawić?
— Na przykład paradygmat związany z ograniczeniem płodności. W 1972 roku amerykański naukowiec Meadows zrobił raport dla klubu Rzymskiego, którego istota sprowadzała się do następującego wniosku: jeśli liczba ludności będzie rosnąć w dotychczasowym tempie, doprowadzi to do deficytu zasobów naturalnych. Tak doszli do konieczności powszechnego zapobiegania tworzenia się rodzin wielodzietnych, przynajmniej na Zachodzie. Rozpoczęła się erozja moralności chrześcijańskiej, ponieważ chrześcijaństwo nie zezwala na aborcję, przedmałżeński seks i negatywnie odnosi się do homoseksualizmu. Pojawiła się nowa życiowa moda: zakładanie rodziny, gdy ludzie będą mieli po 30—40 lat. To jest, gdy szanse na urodzenie dziecka, a tym bardziej wielu dzieci, są minimalne.
— Zdaje Pan sobie sprawę, że wszystko to jest nazywane "teorią spiskową"? Jakie są możliwości wdrożenia takich decyzji na poziomie globalnym?
— Wystarczy spojrzeć do publicznych materiałów, które omówiono w latach siedemdziesiątych w Grupie Bilderberg (https://pl.wikipedia.org/wiki/Grupa_Bilderberg) w Trójstronnej Komisji czy Klubie Rzymskim. Potem zauważymy, że podejmowano już je w latach osiemdziesiątych w formie decyzji rządów i ONZ. To przykład bardzo globalnego rozwiązania oligarchicznych klanów, które miały wpływ na całą ludność planety.
— Jak się odnoszą te same grupy oligarchiczne do Rosji?
— Weźmy jako przykład Stany Zjednoczone, zdominowane obecnie przez neokonserwatystów, tzw. neokony. Ten ruch intelektualny dominuje wśród amerykańskiej elity politycznej. Jednakże, w Stanach Zjednoczonych są też inne grupy. Na przykład poważną siłę stanowi chrześcijańskie lobby konserwatywne, które chce wrócić do starych dobrych amerykańskich lat pięćdziesiątych. Pamiętają Amerykę, w której funkcjonowała moralność bez eksperymentów dotyczących planowania rodziny. Ci ludzie rozumieją, że antyrosyjska propaganda pochodzi z tego samego źródła, co propaganda przeciwko tradycyjnym wartościom w Ameryce. Tworzymy z nimi relacje oparte na prorodzinnym ruchu. W Europie również zintensyfikowane są podziały między zorientowanych narodowo grupami i "globalistami". Członkowie UE są coraz bliżej utraty suwerenności na rzecz niektórych ponadnarodowych organów i części krajowych elit, a w konsekwencji coraz bardziej skłonni do odrzucenia założenia, że decyzje w sprawie Republiki Czeskiej i Hiszpanii podejmowane są poza tymi krajami i nie na ich korzyść. Ci, którzy chcieli się stać Niemcami zobaczyli,że Niemcami się nie stali. Teraz nie mają ani lira, ani drachmy, ani peseta, a bezrobocie na poziomie — 30%, stałą emigrację oraz niszczenie tradycyjnych wartości, rodziny i Kościoła… Dlatego widzimy rosnącą popularność sił politycznych, które dzisiaj, chcą wycofać się z Unii Europejskiej. Nie tylko partie prawicowe, ale i lewicowe, jak w Grecji. To protest społeczny z narodowymi podtekstami – np. sama "Syriza" doszła do władzy na antyeuropejskich i antyniemieckich hasłach.
— Mówią żeście się przyczynili w dojściu do władzy w Grecji sił prorosyjskich...
— Moje kontakty z europejskimi politykami mają charakter tylko społeczny i religijny. Proszę zauważyć, że moje udokumentowane związki z Grecją powstały na bazie moich pielgrzymek na górę Athos. Jeśli niektóre z tych osób, z którymi się spotkałem, potem trafiają do rządu, to po prostu zbieg okoliczności. Grecy to nasi prawosławni bracia, ich los mnie osobiście obchodzi, tak samo jak los Bułgarów czy Serbów.
— A ci ludzie, z kolei czy czegoś oczekują od Rosji?
— Tak. Wszyscy nasi rozmówcy oczekują od nas, że staniemy się tym państwem, które będzie otwarcie bronić wartości chrześcijańskich. Bo nie ma innej siły, która dziś by to zrobiła. Tylko Watykan reaguje na prześladowania chrześcijan, ale dziś ma mało realnego wpływu... Jesteśmy jedynym wielkim mocarstwem, w którym prezydent nie wstydzi się mówić o swoich prawosławnych, chrześcijańskich przekonaniach. Rosja w tym aspekcie jest jedyną nadzieją dla dwóch miliardów chrześcijan w świecie.
Wersja oryginalna wywiadu ukazała się na stronie:
http://www.gazeta.ru/business/2015/04/27/6658513.shtml


http://konserwatyzm.pl/artykul/13124/w-rosji-wszystko-jest-mozliwe