Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wędrująca Cywilizacja Śmierci. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wędrująca Cywilizacja Śmierci. Pokaż wszystkie posty

piątek, 6 grudnia 2024

Tak działają media

 




tak działają media - zaniedbują kulturę polską, idee, wartości, sprawiedliwość, a pielęgnują tylko to, to co im każe troglodyta z maczugą














wtorek, 8 października 2024

Struktury państwa




Ciągła walka o niepodległość to także sprawianie, że istnieje zastępowalność kadr i ideowych ludzi.




przedruk
tłumaczenie automatyczne




Dan Diaconu: Suwerenność, największa stawka globalistów, jest przygotowywana




Dostanę wiele przekleństw do tego posta, ale jak zawsze jestem gotowy. Przyzwyczaiłem się do tego, że jestem przeklinany, kiedy przedkładam logikę i rozsądek nad uczucia. Jednak ci, którzy na mnie przeklinają, dobrze wiedzą (a przynajmniej mają wrażenie), że w końcu to oni będą cierpieć. Tak dzieje się za każdym razem z tymi, którzy dają się przytłoczyć uczuciom, za każdym razem odkładając moment chłodnej analizy. W końcu rzeczywistość uderza w ciebie i to boli!



Przejdźmy jednak do tematu dnia. To, co obserwujemy, nie tylko w naszym kraju, to eksplozja entuzjazmu suwerenistów. Jest to normalne zjawisko. Świat jest zmęczony imbecylizmem globalistycznej polityki, masowo kultywowaną degeneracją i wszystkimi nonsensami przedstawianymi jako nowa normalność. Tak więc, jak to normalne, świat zmierza w kierunku przeciwieństwa globalizmu. Które przeciwieństwo tak naprawdę nie istniało, ponieważ nie wolno mu było się pojawić. Dopiero później, gdy sytuacja stała się krytyczna, przebiśniegi suwerenizmu zaczęły rozkwitać.

Jeśli pamiętacie, w czasie prezydentury Trumpa pojawił się dziwny termin, który zaczął być kultywowany wszędzie: nacjonalizm gospodarczy. Był to absurdalny termin, mający na celu ustanowienie jałowej, pozbawionej znaczenia doktryny, ale której trzymali się wszyscy ci, którzy mieli nacjonalistyczne ideały. Na czym polega specyfika nacjonalizmu? Miłość do swojego kraju i swojego narodu. Co oznacza nacjonalizm gospodarczy? Coś, w czym rzekomo chronisz gospodarkę kraju, w którym się znajdujesz. Absolutnie nienormalne. Dlaczego miałbyś to robić, jeśli nie opierasz tego na przywiązaniu do swoich ludzi? No cóż, jeśli usuniesz ludzi z nacjonalistycznego równania – tak, aby nie byli powiązani z imigracją, ponieważ jest ona ustanowiona tylko przez Świętego Kalergiego – co ci pozostanie? Po prostu ogromna pustka. To dlatego inicjatywa Trumpa, w której tak wielu niepotrzebnie pokładało nadzieje, była w swoim czasie farsą.

Nadszedł czas, aby zrozumieć suwerenność. Co to za termin, który z dnia na dzień wyszedł z pracy? Jest on właśnie prawowitym spadkobiercą "nacjonalizmu gospodarczego". Ponieważ ideologia promowana przez Trumpa była zbyt wykastrowana, zbyt jałowa na pierwszy rzut oka, znaleziono termin, który był na tyle niejasny, pobłażliwy, że można było wprowadzić w niektórych miejscach kwestie, o których wcześniej nie wolno było nawet wspominać. Choć wydaje się to bliższe nacjonalizmowi, w rzeczywistości suwerenność jest nadal aborcją. Dam wam zabawny przykład: suwerenistyczny Simion, aby dobrze wypaść w ambasadzie Izraela, obiecuje zapełnić kraj Żydami. Nawet ich nie pytają, czy chcą tu przyjechać! Sprowadza ich siłą, wkłada im obywatelstwo do kieszeni, nawet jeśli o nie nie prosili! Boli cię głowa!

Właśnie na tym modelu, wszędzie na Kolektywnym Zachodzie, pojawiły się ruchy suwerenistyczne. W Niemczech z dnia na dzień powstały dwie tak zwane radykalne konstrukcje: jedna na prawicy – AfD i druga na lewicy – Bündnis Sahra Wagenknecht. We Francji tę samą rolę odgrywa Front Narodowy, bieżnikowany przez córkę założyciela. We Włoszech władzę przejęła już wielokrotnie nagradzana Meloni z Atlantic Council. I tak dalej na całym świecie. Mieszanka wątpliwych postaci, wygrzebanych ze szlamu lokalnej polityki, obiecuje zieleń i suchość.

Aby lepiej zrozumieć zjawisko, ograniczę się do tzw. oferty politycznej w Rumunii, bo ci, którzy mnie czytają, dobrze ją znają. Przyglądając się sytuacji, zauważamy, że mamy dwie prominentne osobistości – Simiona i Șoșoacă – za którymi z daleka podąża kilku niezależnych. Mógłbym przeprowadzić dogłębną analizę, sprowadzając resztę plutonu na stół sekcyjny, ale ograniczę się do tych dwóch i od razu wyjaśnię powód.

Aby móc rządzić krajem, potrzebujesz urządzenia. Jeśli przeciwstawia się państwu podziemnemu – jak twierdzi Pan/Pani – musi mieć masę krytyczną osobowości, specjalistów z różnych dziedzin, gotowych do przejęcia władzy na jak największej liczbie szczebli. Weźmy za przykład Ministerstwo Edukacji. Jeśli ma się wrażenie, że mianując ministra, uda się zmienić strukturę i zachowanie tego stalinowskiego potwora – przekształconego po rewolucji w postępowego – to jest w błędzie! Żeby pchnąć Ministerstwo Edukacji w pożądanym kierunku, trzeba mieć kilkaset osób, które zostaną obsadzone na kluczowych stanowiskach. Pomnóż to na poziomie całego stanu. Pomyśl, że tylko w wymiarze sprawiedliwości trzeba zmienić cały aparat, w służbach i wojsku musisz postawić swoich ludzi przynajmniej na kluczowych stanowiskach, w Policji, w obszarze administracji i tak dalej. Ile osób potrzebujesz? Zapewne docieramy do dziesiątek tysięcy osób, które, powtarzam, muszą być dobrymi specjalistami w swojej dziedzinie działalności. W przeciwnym razie nic nie możesz zrobić!

Dlatego też nie włączam do dzisiejszej dyskusji niezależnych polityków, którzy są utożsamiani z ruchem suwerenistycznym. Bez wątpienia niektórzy z nich to uczciwi ludzie, do których osobiście mam pełne zaufanie. Tylko oni są sami! W pojedynkę nie masz szans. Jesteś politycznie zerem. System gra z Tobą dokładnie tak, jak jesienny wiatr kieruje opadaniem suchego liścia. Bez urządzenia, o którym mówiłem, jesteś niemą osobą, która krzyczy w świecie głuchych.

Dlatego też będę odnosił się wyłącznie do Șoșoacă i Simion. Ale i tutaj sprawy nie różnią się zbytnio. Chociaż mają za sobą struktury partyjne, w rzeczywistości są ludźmi orkiestry swoich partii. Zakładając, że wybory prezydenckie wygrają Simion lub Șoșoacă, nie będą w stanie ruszyć z niczym, ponieważ nie mają za sobą spójnej struktury, za pomocą której mogliby przejąć stery władzy. Nie mają nawet spójnej doktryny, programu do wdrożenia. Czy słyszeliście od któregoś z tych, którzy walczą o władzę, w jaki sposób, na przykład, zrestrukturyzują dług publiczny? Jakie kroki podejmą w celu utrzymania spójności systemu emerytalnego? W jaki sposób zrestrukturyzują system wynagrodzeń w instytucjach państwowych? W jaki sposób zmienią rozmiar ministerstw i na jakiej podstawie dokonają tej zmiany? Nic! Dlaczego? Bo nie mają pojęcia. Kiedy jesteś człowiekiem-orkiestrą i udajesz, że wiesz wszystko, w rzeczywistości nie wiesz nic. Tym, którzy pewnie już się rozpalili, mówię tu, nie oceniam, czy jedno lub drugie jest sprawiedliwe, ale czy ma moc zmiany czegoś. A jak to wszystko wygląda, to zakładając, że ktoś chciałby coś zmienić, na pewno by mu się to nie udało.

Dobrze znamy sytuację w naszym kraju. Byłem jednak zaskoczony, gdy odkryłem, że to samo dotyczy innych krajów, w których obserwujemy wzrost tak zwanych ruchów suwerennościowych. Żadna z partii, które chcą zaatakować władzę, nie ma na tyle realnego aparatu, by móc ją przejąć. A jeśli tak się stanie, wita go nieprzyjemna niespodzianka, którą od razu zrozumiesz.

Żeby było jasne, będę kontynuował analizę, biorąc za przykład to, co dzieje się w Kanadzie. Dlaczego Kanada? Bo tam mamy do czynienia z ustabilizowaną, spójną opozycją, która ma zdolność do przejęcia sterów władzy. Konserwatyści, na czele z charyzmatycznym Pierre'em Poilievre'em, rosną w siłę i w sondażach rozbijają partię Trudeau. Chociaż jego sytuacja polityczna jest niepewna, choć w jego własnej partii pojawiają się głosy wzywające do jego rezygnacji, Trudeau kontynuuje radykalną linię, która zdefiniowała jego liczne mandaty. A pytanie, które przychodzi do głowy każdemu, to "dlaczego"? W pewnym sensie jest to tak proste, jak to tylko możliwe. Trudeau niewzruszenie kontynuuje swoją globalistyczną linię, ponieważ jego misją jest wyrządzenie jak najwięcej szkód do końca swojej kadencji. Kanada znajduje się na skraju szczególnie radykalnego kryzysu systemowego. Wszystko jest napompowane pompą, tak że pod koniec swojej kadencji Trudeau faktycznie przekaże rozżarzony węgiel w ręce konserwatystów. W związku z tym cały ich mandat będzie polegał na tym, że będą musieli walczyć z wyzwaniami gospodarczymi, zapominając o innych wstrząsach, które należy skorygować. Ponadto czynniki międzynarodowe będą starały się wywrzeć presję na konserwatystów, aby ich mandat okazał się nieudany. W rzeczywistości taki jest plan: przekazujemy władzę, pozwalamy im skompromitować się w wyniku poważnych zakłóceń równowagi, które stworzyliśmy, a potem wracamy z fanfarami. To samo dotyczy Stanów Zjednoczonych. Bez względu na to, jak bardzo Trump bije się cegłą w piersi, jedyną polityką, jaką może przyjąć, jest bolesna restrukturyzacja, cięcie wydatków. Dziedziczy kraj w zakamuflowanym bankructwie, niezdolny do sfinansowania się i z długami, które rosną z chwili na chwilę. Nawet rezerwy ropy naftowej w tym kraju zostały opróżnione, a Biden wciągnął USA w nieodwracalną strukturę finansowania wojny na Ukrainie, z której Trump będzie prawie niemożliwy do wydostania się.

Jak można dobrze zrozumieć, w obszarach, gdzie struktury polityczne są spójne, gdzie partie, które dochodzą do władzy, są również zdolne do przejęcia władzy, pewne pułapki są już zastawione w celu ograniczenia ewentualnego "rewolucyjnego impetu", który mógłby odwrócić wcześniej ustalony program. Innymi słowy, podobnie jak w pierwszej kadencji Trumpa, kluczowym słowem mandatu rebeliantów, którzy przejmą władzę, będzie porażka. Tak to jest zaprogramowane, aby się działo.

Cóż, mając te przykłady, jak myślisz, co stanie się w nowym ZSRR – czytaj: Unii Europejskiej – kiedy u sterów władzy zostaną zasiadnięte jednostki niewspierane przez żadną strukturę o minimalnym stopniu spójności? Oczywiście, upadek i katastrofa będą nieskończenie większe, a celem całej operacji będzie skompromitowanie nie tylko tak zwanej suwerenności, ale każdego ruchu politycznego mającego na celu zastąpienie globalizmu.

Wspominam, że w swojej analizie założyłem, że ludzie, którzy reprezentują suwerenność, są uczciwi. W rzeczywistości większość tych, którzy "trzymają społeczeństwo w garści", jest podejrzanie wieszana przez państwo podziemne, będą, tak jak ci dzisiejsi, zdalnie sterowanymi lalkami. To dlatego powiedziałem państwu w tytule, że suwerenność, która jest dla nas przygotowywana, jest w rzeczywistości globalistyczną stawką, farsą jak wszystkie inne wystawione do tej pory.

Tak więc, jeśli spodziewasz się jakiejkolwiek zmiany, zdecydowanie nie szukaj we właściwym miejscu. Jedyna realna zmiana może wyniknąć wyłącznie z upadku amerykańskiego hegemona. A raczej z resetu systemu stosunków międzynarodowych. Ale jeszcze będziemy mieli czas, aby porozmawiać na ten temat. Musimy zrozumieć, że jeśli poziom międzynarodowy będzie kontynuowany tak jak wcześniej, wszystko stanie się tak, jak powiedzieliśmy w tym artykule.

środa, 28 sierpnia 2024

Od Zbrucza do Egiptu cz.3

 


Pamiętamy Palaikastro Kouros ?





To było w lipcu dwa lata temu.

Czytałem coś na fb o Czerwonych Khmerach i tam było o tym, że ci Czerwoni Khmerzy zabijali małe dzieci łapiąc je za nogi i rozbijając im głowy o drzewa.

I tak mnie to zastanowiło - co to za "moda" wśród zbrodniarzy, akurat tak mordować małe dzieci??
Bo przecież tak samo postępowali bandyci z UPA.

Więc?






Wpadłem na to, gdy przypomniałem sobie Palaikastro Kouros.

Inny kształt głowy. 

OBCY

Rozbijali głowy "na pamiątkę" tego, co zrobili w Raju.



To było tak.

Kiedy Raj upadł, HORDA weszła do środka i wymordowała mężczyzn i dzieci.
Kobiety porwali w niewolę.

Można to wykazać na podstawie .... różnych rzeczy z historii.







Garstka tych dzieci ocalała.

Kiedy zgasło Światło - ci co ocaleli, odeszli - głównie na południe.

Rozeszli się po świecie - część trafiła do Grecji (potomkiem był Perykles?), część do Włoch (Cyceron - przydomek - od ciecierzycy... patrz uwagi na końcu posta), może do Iraku - jeszcze nie sprawdzałem, ale najlepiej urządzili się ci, co trafili do Egiptu.


Faraonem zostało dziecko z wydłużoną czaszką. A potem kolejne.

Bo pochodziło od "Boga", a może było najmądrzejsze?

A potem pojawiła się "moda" na wydłużanie sobie czaszek....





Tę historię widzimy min. w tej opowieści o ucieczce Jezusa do Egiptu.

Pojechali do Egiptu, a potem wrócili - tak by to można streścić...


Uciekli przed śmiercią, a  zbóje szczególnie polowali na dzieci, by ostatecznie wymazać Jana z historii - by jego silne i DOBRE geny nie odwróciły historii.

Dlatego głowa stała się celem ataku.

Głowa o niezwyczajnym kształcie.



Od tysiącleci trwa wojna z dziećmi Jana.

Odczuwamy to niemal w każdym pokoleniu.


Widzimy to w nieludzkich napadach UPA i Czerwonych Khmerów.

I pewnie nie tylko...


Trwa wojna na pamięć.

Pamięć o Janie jest skutecznie wymazywana i zakłamywana.


We wszelakich bajkach i legendach jego postać odmalowana jest w czarnych barwach.

Teraz to już każdą taką historię potrafię rozszyfrować i objaśnić - o co tam chodzi, co jest czym.

Dość dokładnie.



Tak samo jest z bajką wschodnich Słowian o Kościeju.

To są kłamstwa i potwarz.

Wymazują prawdę, przekręcają prawdziwe historie i na ich bazie tworzą nowe, których uczą ludzi od małego dziecka. Tworzą fałszywe przekonania, tak jak dzisiaj niemcy tworzą w głowach młodych Polaków przekonania co do płci, co do lgtb, co do patriotyzmu i tak dalej...


W tych bajkach i legendach na pierwszy plan wysuwają się cechy tego, kto je wymyślił. Te cechy to: zawiść, złość, zazdrość, chciwość, złośliwość, nienawiść.


Chodzą z moim zdjęciem po kafejkach i opowiadają o mnie niestworzone rzeczy.

Ludzie i tak wiedzą, że to kłamstwa.


De facto nie powinno być bajek dla dzieci.

Ciekawe, jak by wtedy wyglądała ludzkość...


Jan nie był złą osobą choć na pewno był bezwględny.

Musiał taki być, by opanować odzwierzęcą agresję neandertali...


Ilu z was szczyci się swoją agresją i mówi o sobie: "jestem SAMIEC alfa??"


Nie było wojen za czasów Jana.


Teraz są.


Teraz panuje prawo dżungli.

I kobiety wiedzą to najlepiej.






część pierwsza - Od Zbrucza do Włoch

część druga - Od Zbrucza do Sardynii



Tekst powyższy wraz z tekstami:

Etymologia nazwy Polacy

Radogoszcz odnaleziona?,  

Etymologia nazwy Słowianie

Bachus oraz 

Morfeusz, albo antropomorfizacja 


stanowią integralną część opracowania Paranoja indukowana.





"Perykles odznaczał się prawdopodobnie zdeformowaną wieżowato czaszką (oksycefalia). Stąd przeciwnicy nazywali go "Schinokefalos" ("Cebulogłowy")"

Sęk w tym, że oxycephalia najczęściej powoduje upośledzenie umysłowe, a wiemy, że Perykles zasłynął z tego, że był najmądrzejszym z Greków.


Ciekawe.

Cebula to warzywo.


warzywo po grecku to - λαχανικό, a wymawiamy:   lachaniko



Lach




od słowa Lach podobno termin szlachta pochodzi... 




Także Długosz kręcił na temat wyglądu Jagiełły

Na podstawie artykułu: Dlaczego Jan Długosz nie przepadał za Jagiełłą?

"Wzrostu był mizernego, twarzy ściągłej, chudej, u brody nieco zwężonej. Głowę miał małą, prawie całkiem łysą, uszy dusze, głos gruby, mowę prędką, kibić kształtną, lecz szczupłą, szyję długą" - czytamy o Jagielle w "Rocznikach" 


Czy człowiek niski może mieć długą szyję?

Może się mylę, ale wg mnie - NIE.
Pamiętamy, że ludzie w średniowieczu byli niźsi od nas, a on nawet przy nich był "konusem"... ?

Zamiast napisać, że Jagiełło miał wydłużoną czaszkę, napisał szyję długą i jeszcze

twarz... u brody nieco zwężonej


A "nielubienie" to tylko wymówka - alibi, gdyby ktoś się czepił, dlaczego kłamał.



Tyle w temacie mieszania w języku i zniekształcania - fałszowania rzeczywistości i historii metodą niemiecką...


patrz prawa strona bloga:

chwyt babiloński – zamiana znaczenia słów dokonywana w bardzo długim okresie czasu

kłamstwo niemieckie - bardzo powolne podmienianie informacji prowadzące do fałszowania historii




To są wszystko oszuści ci kronikarze.





Το κρεμμύδι είναι φυτό, γνωστό και με τα ονόματα κρόμμυον ή Άλλιον το κοινό. Το κρεμμύδι είναι λαχανικό με επιστημονική ονομασία Άλλιο το κρόμμυο (Allium cepa) και πιθανή προέλευση από τη νοτιοανατολική Ασία.

Cebula to roślina, znana również pod nazwami crommion lub Allion pospolity. Cebula to warzywo o naukowej nazwie Allium i możliwym pochodzeniu z Azji Południowo-Wschodniej. 
 
 










Ja się nigdzie nie wybieram.

Zamierzam pokonać Pajaca i jego bandę, ukarać bandytów, odzyskać Wszystko i w tym ciele szczęśliwie przeżyć miliony lat.



 


 

en.wikipedia.org/wiki/Koshchei



Prawym Okiem: Wydłużone czaszki (maciejsynak.blogspot.com)

Prawym Okiem: Palaikastro Kouros 2 (maciejsynak.blogspot.com)

Prawym Okiem: Do ocalałych (maciejsynak.blogspot.com)

Prawym Okiem: Człowiek z St. Bees - z książęcego rodu Giedyminów? (maciejsynak.blogspot.com)



metmuseum.org/art/collection/search/255275

Akrocefalia – Wikipedia, wolna encyklopedia

Prawym Okiem: Chwyt babiloński (maciejsynak.blogspot.com)

dreamworks.fandom.com/pl/wiki/Prawo_dżungli

jedynka.polskieradio.pl/artykul/1663845,Dlaczego-Jan-Długosz-nie-przepadał-za-Jagiełłą




P.S.


bartoszczewiczozzz opętany?, obserwujcie jego zachowanie i jego kalambury


P.S. 2


SI kłamie jak ci z wikipedii !!!


Podaje źródło, w którym nie ma ani słowa o informacji, którą wyżej napisała.


duży dzban


ot, co...







porównaj tu:



Prawym Okiem: Starogard i wiki (maciejsynak.blogspot.com)

Prawym Okiem: Gniew wg wiki (maciejsynak.blogspot.com)

Prawym Okiem: Skarszewy. Nieprawda w wiki - czy to tylko niefrasobliwość? (maciejsynak.blogspot.com)

Prawym Okiem: Chełmno wg wiki (maciejsynak.blogspot.com)




Ciecierzyca pospolita - foto z wikipedii


Wyraźnie wydłużony kształt owoców - może Cyceron już nie posiadał wydłużonej czaszki, ale jego przodkowie.












Cieciorka groszek biały (Ciecierzyca) drobna



Cieciorka i ciecierzyca, chociaż brzmią podobnie, to jednak są dwoma różnymi roślinami strączkowymi i należącymi do rodziny bobowatych. Obydwie pochodzą z Bliskiego Wschodu. Ich nazwy są często stosowane zamiennie.

Cieciorka, czyli groch włoski, ma kuliste ziarna o żółtawym kolorze. Jej smak jest delikatny i lekko orzechowy. Natomiast ciecierzyca, zwana też grochem szparagowym, ma większe i bardziej spłaszczone ziarna o kolorze od jasnobrązowego do zielonego. Jej smak jest bardziej wyrazisty i charakterystyczny.

Nasiona ciecierzycy mają kulisty kształt i zazwyczaj występują w kolorze żółtym, zielonym, brązowym lub czerwonym, w zależności od odmiany. Są one stosunkowo małe, o średnicy około 5-9 mm, z charakterystycznym wydatnym „oczkiem” na wklęsłej stronie nasienia.





mamyito.pl/blog/cieciorka-a-ciecierzyca-czy-czyms-sie-roznia/

Plutarch • Życie Cycerona (uchicago.edu)

Ciecierzyca – Wikipedia, wolna encyklopedia






środa, 21 sierpnia 2024

Podwójne standardy w demo-kracji



Czy społeczeństwo zachodnie kiedykolwiek było demokratyczne?



Jeszua miał spotkanie z diabłem"na szczycie" na dzień przed decyzją o jego śmierci, gdzie odrzucił ostatnią propozycję żyrowania władzy diabła nad światem, wyrosłej z ukradzionej Janowi technologii.


Dlatego dla Sitwy nigdy nie był i nie jest prawdziwym "mesjaszem"


tj. prowadzonym na sznurku "cudotwórcą".


Mesjaństwo to tylko rola w cyrku diabła.





Do przemyślenia.









przedruk
tłumaczenie automatyczne





"Wolność Oświecająca Świat"



Piękna historia mówi nam, że Zachód jest liderem świata, ponieważ opiera się na systemie władzy (demokracji), który odradza się poprzez procesy gwarantujące nieustanną zmianę na szczycie władzy. W ten sposób Zachodowi udaje się osiągnąć godną pozazdroszczenia stabilność. Aby wzmocnić wartość własnej wizji, Zachód ucieka się do swego rodzaju krytyki historii, argumentując, że tyranie stają się ofiarami jego własnego, zesztywniałego systemu biurokratycznego, niezdolnego do reagowania i który ostatecznie kończy się samozniszczeniem. Dlatego, wskazując palcem na dyktatury, przewidując ich koniec, Zachód szczyci się własnymi demokratycznymi ideałami, "które czynią go nieomylnym". Na domiar złego, do pewnego stopnia Zachód ma rację. Co to za środek, to cię zaskoczy.


To, co przyzwoita jednostka może odkryć, to fakt, że zachodnie społeczeństwo nie jest w stanie sprostać własnym standardom. Tak zwane "podstawowe prawa demokracji", niegdyś niewzruszone, zostały przekształcone w proste hasła propagandowe. Wszystko odbywało się za pomocą banalnej sztuczki: do każdej władzy dodawano "prezent", dochodząc w ten sposób do rządu dobrej woli, jak w najbardziej złowrogich dyktaturach, uparcie krytykowanych przez zachodnich ideologów. Powodem jest, że społeczeństwa zachodnie już dawno przestały być demokracjami, rządzonymi za pomocą piekielnego mechanizmu, w którym niewidzialna elita dyktuje, co należy robić. Dla tej elity demokratyczne ograniczenia zniweczyłyby wszelkie korzyści, dlatego konieczne było "uelastycznienie systemu" poprzez wprowadzenie tych decydujących darów.



Kilka przykładów:


"W demokracji większość decyduje, ale nie może unieważnić tego, czego chce mniejszość".

Kiedy jest się u władzy, w wyniku przypadku, nie ma nikogo, kto miałby rację, część po zastosowaniu daru, stwierdzając, że ta siła "musi szanować wolę mniejszości". Jednak, gdy przyciski są właściwe, to pierwsza część ma zastosowanie, ponieważ zakłada się, że jest to "wola większości", a więc musi zostać zrealizowana.


"Każdy jest panem własnego ciała, ale jeśli chodzi o pewne elementy, które są związane z "dobrem zbiorowym", ta wolność musi być ograniczona"


Kiedy stojąca za nim elita ma interes w przeprowadzaniu eksperymentów medycznych na dużą skalę (patrz szczepienia w czasie COVID), wolna decyzja o własnym ciele upada. Kiedy jednak ta sama elita chce zburzyć zasady moralne społeczeństwa, obowiązuje zasada sprzed daru, stwierdzająca na przykład, że prostytutka jest panem swojego ciała. Rozszerzając regułę przed prezentem, dochodzimy do wszystkich aberracji wspieranych przez ideologię gender, która sprawiła, że wiele kobiet na olimpiadzie zostało zmuszonych do walki z mężczyznami tylko dlatego, że uważały się za kobiety.



"W demokracji wolność słowa jest gwarantowana, ale nie wolno wyrażać pewnych idei, które naruszają zestaw standardów"

Kiedy ktoś wyraża opinię, która nie podoba się ogółowi społeczeństwa, domniemywa się wolność słowa, a więc brak możliwości ocenzurowania tej osoby. Ale kiedy ktoś inny chce wyrazić idee, które mają silny oddźwięk wśród społeczeństwa, ale sprzeciwiają się interesom tajnej elity, wtedy interweniują "instytucje standaryzacyjne" i narzucają, że te idee naruszają standardy, więc nie masz prawa wyrażać ich publicznie.



Nie sądzę, by był ktoś, kto nie spotkałby się z podwójnymi standardami narzucanymi jako podstawowa norma zachodniego społeczeństwa. Najważniejsze pytanie, jakie się nasuwa, dotyczy jednak tego, czy społeczeństwo zachodnie kiedykolwiek było demokratyczne. Mamy tu do czynienia z długą dyskusją, która wymagałaby znacznie szerszej analizy. Aby niepotrzebnie nie wydłużać artykułu, zwrócę Waszą uwagę tylko na kilka elementów do przemyślenia.


Po pierwsze, wiemy, że wielkie demokratyczne wydarzenia były w rzeczywistości kłamstwem.


Rewolucja francuska rozpoczęła się od rozpowszechnienia kłamstwa – które jest podtrzymywane do dziś – a mianowicie, że Maria Antonina powiedziała, że "ci, którzy narzekają na brak chleba, powinni jeść ciastka". Święto narodowe Francji upamiętnia również "upadek Bastylii" i uwolnienie więźniów politycznych tam więzionych. Ale w Bastylii Rewolucji uwięziono tylko siedem osób: czterech fałszerzy pieniędzy, których proces był w toku, dwóch szaleńców – Auguste'a Taverniera i Francisa Xaviera Whyta – oraz sprawdzonego przestępcę, hrabiego Huberta de Solages, uwięzionego tam na prośbę swojej rodziny! Byli to "więźniowie polityczni", na których zbudowano mit Bastylii jako więzienia dla przeciwników króla!

Kolejnym elementem, o którym warto wspomnieć, jest "Statua Wolności". Ci, którzy są głupi co do tego, co to bóstwo faktycznie reprezentuje jako symbol, powinni przeczytać to, co jest napisane na tabliczce u podstawy posągu i zrozumieć prawdziwe znaczenie posągu, które nie ma nic wspólnego z jakąkolwiek wolnością. Oczywiście, niewielu jest takich, którzy tam docierają, a jeszcze mniej takich, którzy rozumieją.

Decydującym dokumentem, który pokazuje, jak naprawdę rządzone jest zachodnie społeczeństwo, jest książka Edwarda Bernaysa, Propaganda. Szczegółowe wyjaśnienia znajdziesz w książce Jacques'a Ellula, Propaganda!


Wracając do współczesności, widzimy wyraźnie, że społeczeństwa zachodnie nie tylko nie podporządkowują się standardom, ale są w takim upadku, że nie robią już z tego tajemnicy. 

Kilka dni temu, zanim Elon Musk przeprowadził wywiad z Trumpem, unijny komisarz Thierry Breton wysłał miliarderowi ostrzeżenie, w którym instruuje go, aby "uważał na to, co mówi w wywiadzie i unikał ryzyka nagłośnienia treści szkodliwych dla UE". Czy możesz sobie wyobrazić coś takiego? Mówienie tych rzeczy publicznie jest równoznaczne z łagodnym uznaniem stanu rzeczy, z normalizacją zakazu prawa do wyrażania opinii, gdy nie pokrywa się ona z kierunkiem wytyczonym przez elity cienia.

Ale najistotniejszym aspektem rzeczywistego stanu rzeczy tak zwanej demokracji zachodniej jest stopień akceptacji przywódców państw. 

Jaka demokracja panuje w Kanadzie, gdzie Trudeau jest "tym, który przetrwał u władzy", mimo że ma mniej niż 30% głosów? Jaka demokracja panuje w Stanach Zjednoczonych, gdzie ponad 70% Amerykanów twierdzi, że ich prezydent jest osobą osłabioną, chorą na demencję starczą, niezdolną do sprawowania swojego mandatu? Nie zrozumieć, że 30%, którzy twierdzą, że tak nie jest, jest przekonanych, że Biden nie jest szalony; wiedzą, że Biden jest zniedołężniały, ale uważają, że "lepiej, żeby Biden był prezydentem, żeby Trump nie osiągnął szczytu". Stało się to po tym, jak propaganda gwałtownie zaprzeczyła rzeczywistości, którą wszyscy widzą. We Francji na partię rządzącą Macrona głosowało zaledwie 25% elektoratu, na koalicję rządzącą w Niemczech tylko 30% głosów, a premiera Japonii Kishidę poparcie dla niej wynosi zaledwie 13%! Jeśli chodzi o Japończyka, jego sytuacja jest wręcz zabawna, ponieważ jest odrzucany przez 9 na 10 członków własnej partii!! Na domiar złego te złowrogie postacie, rządzące za pomocą niesmacznych sztuczek wyborczych, godnych najbardziej perwersyjnych reżimów dyktatorskich, prezentują się z guzików G-7 jako promotorzy demokracji, oskarżając "dyktatorskie reżimy" w Rosji, Chinach czy Iranie, które jednak opierają się na absolutnej i namacalnej większości.

Za każdym razem, gdy wygłaszam takie stwierdzenia, pojawia się hasło "jeśli ci się nie podoba, to dlaczego nie pojedziesz do Rosji?". Jak głupi trzeba być, żeby emitować taką aberrację? Jedziesz do Rosji, jeśli jesteś Rosjaninem, do Chin, jeśli jesteś Chińczykiem i tak dalej. Opinia ta jest generowana przez tę samą chorą ideologię elit, zgodnie z którą, jeśli nie podoba ci się narysowany przez nie "cudowny nowy świat", musisz się z niego wydostać. Oto próbka demokracji!


To, co chcę przekazać wszystkim, to optymistyczny, a zarazem pesymistyczny przekaz. Optymistyczne jest to, że transparentne wychodzenie na światło dzienne elit – które wolały spędzić całą swoją historię w cieniu, aby zachować władzę – jest oznaką słabości, która zapewne sprawi, że znikną. Jest całkiem jasne, że ich reżim stał się ankyloszowany, nienormalny, podobnie jak reżim dyktatur przed nieodwracalnym upadkiem władzy. 

Prawdą jest jednak również, że skoncentrowana władza elit jest tak wielka, że tylko ich własna głupota może je pokonać. Nie łudźcie się, że bitwa rozpoczęta od dołu może zburzyć obecny "niewidzialny reżim"! Niewidzialna siła jest w stanie przekształcić każdą uogólnioną nienawiść w zjawisko niszowe, a każde zjawisko niszowe w publiczną eksplozję, poprzez którą można skierować społeczeństwo dokładnie w stronę pożądanego celu. Niewidzialna siła ma zdolność karmienia się i wzmacniania na ludzkim niezadowoleniu i frustracji, a kiedy czuje głód, prowokuje nawet tak radykalne reakcje. Gra z elitą jest niemożliwa, jeśli nie znasz natury, a przede wszystkim źródła mocy tego piekielnego systemu.

Zdecydowana większość,, niezdolna do zrozumienia nie swoich wzniosłych aspiracji, takich jak cel, ale błahych spraw, takich jak doraźny interes, nigdy nie będzie w stanie walczyć z piekielną władzą elit. Dlatego system może upaść tylko od środka i to jest kwestia, która budzi mój pesymizm.

Aby zrozumieć świat, musisz zrozumieć nie przeciwieństwa, które widzisz, ale tylną rękę, która generuje przeciwieństwa. Rozwiązaniem nie jest stawianie się po stronie widzialnej siły, ale moc, aby dostrzec reżysera stojącego za walką i zaatakować go bezpośrednio. 

Ilu z tych, którzy oglądają, przytępieni w swojej fascynacji, pokaz wrestlingu, ma w głowie, aby pójść za nim i uderzyć właściciela hali? Jakoś żadnego? Widowisko wrestlingowe jest najwierniejszym odwzorowaniem społeczeństwa, w którym żyjemy. Pomyśl o tym!




Dan Diaconu








Dan Diaconu: To jest świat, w którym żyjemy i wiedząc o tym, ogarnie cię rozpacz! - gandeste.org

Statue of Liberty - Wikipedia

piątek, 16 sierpnia 2024

Teoria "wielkiej wymiany".




w temacie Wędrującej Cywilizacji Śmierci







przedruki
tłumaczenie automatyczne




Nie, Maurice Barrès nie wymyślił terminu "wielka wymiana"


Opublikowano 2019-11-29 17:13

W dzienniku "Le Monde" i na falach radiowych France Culture można było przeczytać, że to wyrażenie, cenione przez skrajną prawicę, narodziło się w 1900 roku pod piórem Maurice'a Barrèsa.


Skąd wziął się termin "wielka wymiana", który odnosi się do idei, że Francuzi będą stopniowo zastępowani przez innych? W "Le Monde" czytamy, że to wyrażenie, cenione przez skrajną prawicę, narodziło się w 1900 roku pod piórem Maurice'a Barrèsa. "W Powołaniu do żołnierza (1900) Maurice Barrès, zwolennik Action française, po raz pierwszy użył terminu «wielka zamiana» przez «cudzoziemca», czyli Żyda". To samo stwierdzenie można znaleźć w France Culture: "Wyrażenie «wielka zamiana» pojawia się czarno na białym w Wezwanie do żołnierza, drugim tomie Roman de l'énergie nationale, autorstwa Maurice'a Barrèsa".

Jeśli jednak zajrzysz do omawianego dzieła, nie znajdziesz ani śladu tych terminów, ani w żadnej innej książce Maurice'a Barrèsa. Wyjaśnienie prawdopodobnie leży w zamieszaniu. W swojej książce o narodzinach Action française historyk Laurent Joly podsumował obawy Maurice'a Barrèsa dotyczące innych krajów w następujący sposób: "Ta wielka wymiana nieuchronnie dokona się w krótkim okresie, jeśli nie zostanie uporządkowana; Francja zawsze może być nazywana Francją, jej dusza będzie martwa, opróżniona, zniszczona. Jeśli koniec zdania jest rzeczywiście cytatem z Maurice'a Barrèsa, to "wielka zamiana" jest w rzeczywistości słowem wybranym przez Laurenta Joly'ego do syntezy myśli pisarza.

Nie oznacza to, że mistyfikacja jest całkowita, ponieważ Maurice Barrès jest pierwszym, który wysunął teorię o narodzie zagrożonym przez "nowych Francuzów". Wynalazca koncepcji, ale nie wyrażenia, którego ojcostwo zdaje się należeć do Renauda Camusa, jego największego propagatora dzisiaj.

----------




Czy Maurice Barrès naprawdę używał wyrażenia "wielkie zastępstwo" sto lat przed Renaudem Camusem?

W przeciwieństwie do tego, co piszą "Le Monde" i "France Culture", Maurice Barrès nigdy nie użył wyrażenia "wielka wymiana", spopularyzowanego od 2010 roku przez skrajnie prawicowego pisarza Renauda Camusa. Jednak w 1900 roku Barrès rozwinął teorię nowego ludu, który miał zastąpić Francję.


Pytanie zadane przez w dniu 20/11/2019

Witam


Przeformułowaliśmy Pańskie początkowe pytanie: "Le Monde dwukrotnie, a France Culture potwierdzają, że wyrażenie »Wielka Zamiana« pochodzi z Wezwania do żołnierza Maurice'a Barrèsa z 1900 roku. Wydaje się jednak, że go nie ma, podobnie jak fragmenty cytatów, które są do niego dołączone. Jak wygląda sytuacja?"

Rzeczywiście, w artykule opublikowanym po ataku w Christchurch (Nowa Zelandia) w marcu i 9 listopada, nasi koledzy z Les Décodeurs du Monde twierdzą, że Renaud Camus nie jest "prawdziwym wynalazcą" teorii wielkiego zastąpienia. Zgodnie z tą teorią, spopularyzowaną przez pisarza Renauda Camusa od 2010 roku i często podejmowaną przez skrajną prawicę, biała ludność francuska i europejska zostałaby zastąpiona przez populację imigrantów z Afryki i kultury muzułmańskiej, przy wsparciu elit politycznych i medialnych.

Dla Les Décodeurs du Monde wyrażenie to "powstało pod koniec XIX wieku, wraz z Maurice'em Barrèsem, jednym z intelektualnych ojców francuskiego nacjonalizmu. W L'Appel au soldat (1900) Barrès, zwolennik Action française, żarliwie bronił ziemi i jej korzeni oraz wywyższał naród. Po raz pierwszy używa w nim terminu "wielka zamiana" przez "cudzoziemca", czyli Żyda, co miałoby być "fatalnie dokonane w krótkim czasie". "Francja zawsze może być nazywana Francją, jej dusza będzie martwa, opróżniona, zniszczona" – napisał. To samo odnosi się do publikacji France Culture z kwietnia 2019 r. i zapewnia: "Termin »wielka wymiana« pojawia się czarno na białym w Wezwanie do żołnierza, drugim tomie Roman de l'énergie nationale, autorstwa Maurice'a Barrèsa".
Wyrażenie "świetny zamiennik" nie zostało użyte przez Maurice'a Barrèsa

552 strony książki "Wezwanie do żołnierza" są dostępne w wolnym dostępie w bibliotece cyfrowej Gallica Francuskiej Biblioteki Narodowej lub na Wikiźródłach. Dokonując poszukiwań w tekście, można zauważyć, że w książce Maurice'a Barrèsa ani wyrażenie "wielka zamiana", ani nawet słowo "zamiana" nie pojawia się w jej autorze. To samo odnosi się do frazy o Francji jako o "martwej duszy, opróżnionej, zniszczonej".

Ale w takim razie skąd pochodzi ten cytat? Wzmianka o podobnym cytacie znajduje się w eseju Le Sens de la République autorstwa historyka Patricka Weila i dziennikarza Nicolasa Truonga. Autorzy zauważają również, że "gdy tylko uchwalono ustawę z 1889 roku, Maurice Barrès, skrajnie prawicowy nacjonalista, rozwinął teorię wielkiej wymiany".


Następnie autorzy odwołują się w przypisie do książki Naissance de l'Action française (dostępnej w Google Books) historyka Laurenta Joly'ego, która jest w rzeczywistości źródłem zamieszania. W książce tej Laurent Joly przywołuje Maurice'a Barrèsa i jego skrajnie prawicowe idee, a następnie, nie cytując w cudzysłowie, pisze: "Ta wielka wymiana nieuchronnie dokona się w krótkim okresie, jeśli nie zrobimy z nią porządku; Francja zawsze może być nazywana Francją, jej dusza będzie martwa, opróżniona, zniszczona". Laurent Joly wstawia trzy akapity cytatów z artykułu zatytułowanego "Les études nationalistes au Quartier latin", wydrukowanego w dzienniku "Le Journal" 15 lutego 1900 roku.

Artykuł, o którym mowa, jest również dostępny na stronie Gallica. Nie pojawia się w nim wyrażenie "wielka zamiana", nawet jeśli Maurice Barrès już teoretyzuje na jego temat, pisząc: "Dziś wśród nas wślizgnęli się nowi Francuzi [...] którzy chcą nam narzucić swój sposób odczuwania. W ten sposób wierzą, że nas cywilizują; są one sprzeczne z naszą własną cywilizacją. Triumf ich sposobu patrzenia zbiegłby się w czasie z prawdziwą ruiną naszego kraju. Nazwa Francja może przetrwać; Szczególny charakter naszego kraju zostałby jednak zniszczony, a ludzie osiedleni w naszym imieniu i na naszym terytorium ruszyliby ku losom sprzecznym z losami i potrzebami naszej ziemi i naszych zmarłych".



Laurent Joly, z którym skontaktował się CheckNews, potwierdza, że Maurice Barrès nie użył wyrażenia "wielka zamiana" i wyjaśnia, dlaczego pojawia się ono w jego książce: "(Celowo) podsumowałem ducha długiego cytatu, zanim dostarczyłem go czytelnikowi na stronie 144 mojej książki. O ile mi wiadomo, artykuł Barrèsa w "Le Journal" z 15 lutego 1900 roku był nieznany. Cała moja analiza obraca się wokół idei, że anty-Dreyfusardowski nacjonalizm wykuty przez Barrèsa i Maurrasa zwiastuje skrajnie prawicowy nacjonalizm XX i XXI wieku. Najwyraźniej Laurent Joly zsyntetyzował myśl Barrèsa, wspominając o "wielkim zastąpieniu", co nie było cytatem, w przeciwieństwie do tego, co oczywiście zrozumiały Le Monde i France Culture.Maurice Barrès nie jest więc wynalazcą tego wyrażenia, nawet jeśli teoretyzował na temat tego pojęcia.

Stara skrajnie prawicowa teoria spopularyzowana przez Renauda Camusa

Zapytany przez CheckNews o autorstwo tego wyrażenia, Renaud Camus powiedział, że nie ma na myśli nikogo, od kogo by je zapożyczył. Nie wyklucza, że inni używali go przed jego spopularyzowaniem, uważając, że "wielki i zastępczy to bardzo popularne słowa i nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby spotkali się przede mną".

Jak zauważył w 2015 roku Libération, historyk Nicolas Lebourg znajduje, 50 lat po Barrès, oznaki teorii wielkiego zastąpienia w okresie po II wojnie światowej, "kiedy neonazista René Binet wzywa bojowników ruchu oporu i weteranów frontu wschodniego do wspólnej walki przeciwko inwazji na Europę przez »Murzynów« i »Mongołów« – czyli Amerykanów i Rosjan. Następnie, w międzynarodowych organizacjach skrajnej prawicy, rozwinęła się idea, że imigracja była wynikiem żydowskiego spisku, mającego na celu zastąpienie białej rasy mieszaną ludzkością żyjącą wszędzie na tych samych dobrach. Dekryminalizacja aborcji wywoła podobne dyskusje na temat ludobójstwa małych białych dzieci przez 'żydowską zasłonę'.

Od Barrèsa po Bineta, idea rozwinięta na skrajnej prawicy, że biali Europejczycy są zagrożeni substytucją, nie jest więc nowa, ale dla Nicolasa Lebourga Renaudowi Camusowi udało się przywrócić jej siłę dzięki formułom "wielkiej wymiany zastępczej" i "władzy zastępczej", które "nie są dalekie od scenariusza popkultury". Wyrażenie i idea zniknięcia narodu zastąpionego przez obcą populację są obecnie regularnie używane przez polityków, od skrajnej prawicy po konserwatywną prawicę.



------------




15 marca, 2019 
Autor: Frédéric Joignot


"ŚWIETNY ZMIAN".

SZCZEGÓŁOWE ROZSZYFROWANIE TEORII SPISKOWEJ I WOJNY DOMOWEJ W MODZIE NA SKRAJNEJ PRAWICY




Fatalna logika nienawistnej i alarmistycznej teorii spiskowej? Zwolennik białej supremacji Brenton Tarrant, sprawca półautomatycznego ataku na meczet w Christchurch w Nowej Zelandii, w którym 15 marca zginęło 51 osób, a 40 zostało rannych, opublikował w Internecie 74-stronicowy "Manifest" zatytułowany "The Great Replace". Chociaż tekst ten wzywający do wojny domowej przeciwko muzułmanom nie odnosi się wyraźnie do Renauda Camusa, francuski pisarz sympatyzujący z Frontem Narodowym jest wynalazcą tego wyrażenia w języku francuskim, podobnie jak teoretyzowanie jego koncepcji – nawet jeśli zapożyczył wiele idei od innych autorów, zwłaszcza francuskiego ultranacjonalistycznego pisarza i polityka Maurice'a Barrésa.

Poniższy artykuł jest szczegółowym przewodnikiem po tekście Renauda Camusa z reakcjami demografów, socjologów i historyków, opublikowanym częściowo w Le Monde Idées w lutym 2014 r. – w czasie, gdy pojawiła się teoria spiskowa o demograficznym "wielkim zastąpieniu" "rdzennych Francuzów" przez populacje muzułmańskie Afryki i Afryki Północnej o nieokiełznanym wskaźniku urodzeń która była świadomie lub przez słabość, zaaranżowana przez narodowe elity, ślepe na niebezpieczeństwo, a nawet współwinna, zaczęła być popularyzowana we Francji przez skrajnie prawicowych i antyeuropejskich intelektualistów tożsamościowych, takich jak polemista z Le Figaro, Eric Zemmour.

_______________________

DRUGI CAMUS W TEKŚCIE...

"Wielka Wymiana jest najpoważniejszym szokiem, jakiego doświadczyła nasza ojczyzna od początku swojej historii, ponieważ jeśli przemiana ludzi i cywilizacji, już tak postępowa, zostanie doprowadzona do końca, historia, która będzie trwać, nie będzie już ani jego, ani nasza". To właśnie w tych alarmistycznych kategoriach bliski Frontowi Narodowemu pisarz Renaud Camus ogłosił we wrześniu 2013 r. manifest zatytułowany: "Nie dla zmiany ludzi i cywilizacji".

Od kilku lat ta "teoria zastąpienia" "rdzennych" Francuzów przez inne ludy, głównie z Maghrebu i Afryki, zyskuje na popularności w skrajnie prawicowych i prawicowych kręgach politycznych – aż po "Le Figaro", gdzie polemista Eric Zemmour uznał ją za swoją. To echo zasługuje na uwagę, ponieważ teoria ta krystalizuje głębokie lęki, coraz bardziej radykalne dyskursy, gdy nie inspiruje tragicznych czynów, takich jak ten w Christchurch – czy we Francji tworzenie grup takich jak Akcja Sił Operacyjnych (AFO), których trzynastu członków aresztowano w czerwcu i lipcu 2018 r. Podejrzewano ich o chęć zaatakowania muzułmanów poprzez zatrucie żywności halal w supermarketach. Na stronie głównej ich strony internetowej można było przeczytać: "Wielka wymiana jest prawdziwa, widoczna wszędzie we Francji i w Europie. Nasz naród wkrótce wyginie, jeśli nie będziemy ostrożni. Wstąp w szeregi Patriotów. »


Wychwalają ją grupy tożsamościowe, odwołuje się do niej Front Narodowy, popiera ją skrajnie prawicowa blogosfera, rozpowszechniają ją czasopisma takie jak Valeurs actuelles i Causeur, a skrajnie prawicowi terroryści są nią wyraźnie zainspirowani. Teoria "Wielkiej Wymiany" jest regularnie przywoływana przez intelektualistów i dziennikarzy, którzy potępiają rozpad "francuskiej tożsamości". Nawet Alain Finkielkraut, który nie należy do skrajnej prawicy, w "L'Identité malheureuse" (2013) okazuje sympatię dla Renauda Camusa (którego utalentowaną prozę o staroświeckim stylu ceni), gdzie bardzo śmiało porównuje swoje radykalne tezy tożsamościowe... oraz "umowa społeczna" według Thomasa Hobbesa (ojca teorii państwa pacyfikacyjnego). Śmiały!

Z kolei Charles Beigbeder, były sekretarz krajowy UMP, kojarzy go z cywilizacyjną troską uczestników marszu Manif pour tous sprzeciwiającego się małżeństwom homoseksualnym. "Ta mobilizacja zrodziła się ze świadomości pilnej potrzeby zachowania naszej tożsamości jako cywilizacji. (…) W tle nie można być obojętnym na "wielką wymianę", o której teoretyzuje Renaud Camus, który widzi zanik kultury zachodniej na rzecz "kultur pochodzenia" obcych populacji" – wyjaśniał w miesięczniku "Causeur" w sierpniu 2013 roku.


NIEMOWLĘTA "DOBROWOLNIE MUZUŁMAŃSKIE"

W wydanej własnym sumptem książce "The Change of People", wydanej w 2013 roku, Renaud Camus szczegółowo opisuje tę "teorię zastąpienia". Pisarz wyraża wielką melancholię za przeszłością i wczorajszą Francją, która nie oparłaby się globalizacji wymiany, kultur, sztuki i mediów: twierdzi, że "mistrzowie handlu międzynarodowego" i "rycerze zglobalizowanego przemysłu" przekształcili każdego Francuza w "nieoryginalnego pionka, który można dowolnie wymieniać, bez ograniczeń przynależności; możliwość przeniesienia". W ten sposób, dodaje, ukształtowali "człowieka zastępalnego, wolnego od wszelkiej specyfiki narodowej, etnicznej i kulturowej" – tak jakby każdy Francuz, często o różnym pochodzeniu, ale zaznajomiony z burzliwą historią swojego kraju – "francuskiego tygla", jak nazywa go historyk Gérard Noiriel – nie był zdolny do świadomej integracji lub odrzucenia tego, co pochodzi z innych kultur. Namyśl przychodzą alarmistyczne strony Maurice'a Barrèsa w "Les Déracinés" (1897), gdzie ten zjadliwy anty-Dreyfusard, dla którego Żydzi korumpowali Francję, założyciel gazety La Cocarde, który twierdził, że Emile Zola nie był Francuzem, rozwija swoją teorię "Narodowego Ja" "opartego na kulcie ziemi i umarłych i śpiewa hymn zakorzenienia" (zgodnie z wyrażeniem historyka Michela Winocka).

Zdaniem Renauda Camusa ten «czysty ekonomizm», głoszony przez francuskich pracodawców i nieświadomych lub współwinnych polityków, sprawił, że zatraciliśmy poczucie «ojczyzny» i «grubości wieków»: rozpuścił pamięć o naszej historii i naszej literaturze (czy Zola jest jednym z nich?), rozrzedzając jednostki w «Wielkiej Dekulturacji». To właśnie to uogólnione "oszołomienie" pozwoliło skorumpowanym i chciwym elitom zaaranżować bez oporu prawdziwą "kolonizację ludności" kraju przez imigrację z Maghrebu i Afryki. Na końcu tekstu Renaud Camus stwierdza, że we Francji "odsetek tubylców jest nadal dość wysoki wśród najstarszych ludów, ale spektakularnie spada w miarę schodzenia w dół skali wiekowej. Zazwyczaj (...) niemowlęta są arabskie lub czarne, i chętnie są muzułmanami". Te muzułmańskie niemowlęta, oczywiście, rodzą się z okrzykiem "Allahu akbar".


Co mówią nam badania demograficzne?

Dla Renauda Camusa niemożliwe jest, aby Francuzi współżyli z nieeuropejskimi "nieeuropejskimi" narodami bez utraty swojej tożsamości – podobna teoria była modna na samym początku XX wieku o niewykształconych południowych Włochach (33 zginęło w Marsylii w czerwcu 1881 r. podczas rasistowskich zamieszek), Polakach alkoholikach oraz głupich i przesądnych Portugalczykach, którzy przybyli do Francji. potem mówiono o "czarnej inwazji" wraz z przybyciem mieszkańców naszych afrykańskich kolonii. Stwierdza również, że w Stanach Zjednoczonych, kraju "tygla kulturowego", "gdzie tak jak u nas dokonuje się zmiana ludzi", sytuacja jest taka, że "potomkowie budowniczych tego narodu są obecnie w mniejszości".

Zmiana ludzi, zatopienie obcych... . Czy wszystkie te stwierdzenia są uźródłowione, poparte konkretnymi badaniami? Czy to czyste zarzuty? Przerażona reakcja na istnienie dzielnic dla imigrantów? Rasistowska teoria spiskowa? Czy naprawdę powinniśmy obawiać się "tygla" w stylu amerykańskim w tej Francji, położonej na końcu Europy, gdzie tak wiele innych narodów zakończyło swoją wędrówkę? Co mówią pogłębione i precyzyjne badania demograficzne?

Opublikowany w październiku 2012 r. raport "INSEE Référence – Imigranci i potomkowie imigrantów we Francji" wylicza 5,3 mln osób "urodzonych za granicą w obcym kraju", czyli 8% populacji Francji. Spośród tych imigrantów, którzy pomogli odbudować powojenną Francję, 1,8 miliona pochodzi z Unii Europejskiej. Pozostaje 3,5 miliona ludzi, z których 3,3 miliona pochodzi z Maghrebu, Afryki Subsaharyjskiej i Azji – w tym naturalizowani obywatele Francji.

Ci imigranci z Południa, którzy tak bardzo przerażają teoretyków "wielkiej wymiany", stanowią 5% francuskiej populacji – czyli 65 milionów. Trudno mówić – jak to czyni Renaud Camus – o demograficznym zatopieniu czy "kontrkolonizacji" przez cudzoziemców spoza Europy. Przypomnijmy mimochodem, że francuska kolonizacja Maghrebu, a zwłaszcza Algierii, była o wiele bardziej brutalna i natrętna...

Przeczytaj także: Teoria "wielkiej wymiany", od pisarza Renaud Camusa do zamachów w Nowej Zelandii

Jeśli poszerzymy pojęcie imigranta i weźmiemy pod uwagę wszystkich potomków tych imigrantów – mimo że wszyscy urodzili się we Francji, mówią po francusku, chodzą do szkoły we Francji itd. – otrzymamy liczbę 6,7 miliona. Spośród nich 3,1 miliona to potomkowie migrantów z francuskojęzycznego Maghrebu, Afryki i Azji. Jak to możliwe, że przytłoczyli całą populację francuską – porozmawiajmy o pewnych "imigranckich" dzielnicach, w których dominują przybysze? Można się zastanawiać, czy to nie tyle klasyczna pokoleniowa "wymiana" tak bardzo przeraża Renauda Camusa, co sama obecność tych 5%... Nie-biali...

Na przekór tym statystykom, obrońcy teorii "zmiany ludzi" ani drgną. W skrajnie prawicowej blogosferze krąży tekst manifestu pełen przesadzonych liczb. Zatytułowana "Wielka Zamiana przez A + B" sumuje imigrantów z Maghrebu, Afryki Subsaharyjskiej i Azji oraz ich potomków, czyli ponad 6 milionów ludzi. Dodaje "3 do 4 milionów" potomków należących do trzeciego pokolenia imigrantów, nie precyzując źródła tej informacji. Na koniec, dodał, Francuzi i obcokrajowcy, których uważa za "nie-europejskich nie-tubylców": 800 000 Romów, 500 000 harkis, 800 000 Hindusów Zachodnich, od 400 000 do 800 000 "nielegalnych imigrantów", 80 000 "nielegalnych imigrantów" i od 160 000 do 195 000 naturalizowanych rocznie...

Oto jesteśmy, zgodnie z tym tekstem, z 12 do 14 milionami "nie-białych" – czyli około 20% populacji. Manifest ten kończy się przerażającą projekcją: skoro "wiemy", twierdzi, że "stara biała populacja umiera coraz częściej i rozmnaża się zbyt mało, by się odnowić", że jest wygnana "milionami" (!) i że płodność "Afro-Maghrebu" jest wyższa niż płodność "rdzennych Francuzów", nie ma potrzeby "być ponurym paranoicznym pesymistą, aby zobaczyć szybką wymianę populacji". Quod erat demonstrandum.

KIM JEST "RODOWITY FRANCUZ"?

Większość liczb przytoczonych w tym tekście jest całkowicie wyssana z palca. Populacja Romów nie zbliża się do miliona: Ministerstwo Mieszkalnictwa szacuje ją na 20 000. Rocznie przybywa od 160 000 do 195 000 naturalizowanych obywateli: w 2010 r. było ich 94 tys., w 2011 r. – 66 tys., a w 2012 r. – 46 tys., czyli o połowę mniej. Jeśli chodzi o nielegalnych imigrantów, to oczywiście trudno ich policzyć.

Ale bardziej niż liczby, to bardzo intelektualne podejście panikarzy "wielkiej wymiany" stanowi problem. Dla Pascale Breuil, szefowej wydziału badań demograficznych i społecznych INSEE, przeciwstawienie "nie-tubylców" – tych, którzy urodzili się gdzie indziej – "tubylcom" – rdzennym "białym" – jest delikatną, by nie powiedzieć trudną operacją. Kto tak naprawdę jest "obcy", urodzony gdzie indziej (i oczywiście nie w Europie)? Czy dzieci imigrantów mieszkających we Francji, Francuzów wykształconych we Francji, są "obcymi"? Zwłaszcza, że "wśród potomków imigrantów", mówi Pascale Breuil, "wielu ma tylko jednego rodzica-imigranta: pochodzą z par mieszanych. Kiedy zostają rodzicami, 99% z nich rozmawia ze swoimi dziećmi po francusku, a 64% osób mieszkających z partnerem ma małżonka, który nie jest ani imigrantem, ani potomkiem imigranta. Jak zatem możemy zdefiniować "obcą" populację? I jak możemy twierdzić, że potomkowie tych mieszanych par, którzy często są również żonaci z Europejczykami, z których wszyscy mówią po francusku, są nadal "nie-tubylcami"?

Kierownik Zakładu Badań Demograficznych kwestionuje też samo pojęcie "substytucji osób". "Jak daleko trzeba się cofnąć, aby być uważanym za część rodowitego ludu francuskiego? –. Czy powinniśmy odrzucić imigrację zarobkową sięgającą końca XIX wieku, wraz z przybyciem wielu Włochów, Belgów, Szwajcarów, Polaków i Niemców, którzy wcale nie ożenili się i mieli dzieci z Francuzami? A może należy jeszcze wykluczyć migracje z Europy Południowej i Afryki od początku XX wieku, nie mówiąc już o naturalizowanych obywatelach i uchodźcach? Ostatecznie bardzo trudno jest określić, kto jest, a kto nie jest pochodzenia francuskiego. »

W istocie, jak wyraźnie wykazali historycy imigracji Patrick Weil i Gérard Noiriel, istnieje "francuski tygiel": od końca XIX wieku różne fale imigracji mieszały się z ludnością francuską, nawet jeśli początkowo spotkała się ona z ostracyzmem, czy to z powodu "braku kultury", czy "przesądów" – Portugalczycy, Włosi, przez długi czas uważani za "nieasymilacyjnych" (czytaj dalej Cavanna) - lub ich religii: Polaków oskarżano o bycie "fanatykami".

François Héran, dyrektor ds. badań w Narodowym Instytucie Badań Demograficznych (INED), odkrywając tekst "Wielkie zastąpienie przez A + B", zauważa, że w rzeczywistości w umysłach redaktorów chodzi o "przekształcenie pochodzenia narodowego w dane rasowe". "Celem stają się »nie-biali«" – wyjaśnia. Jest to po prostu banalny rasizm (do którego dochodzi obawa przed islamem, zawsze potępianym jako "islamizm", wylęgarnia terroryzmu). Jeśli chodzi o ekstrapolacje na temat uogólnionej wymiany Renauda Camusa, Héran określa je jako "nonsens"!

Demograf przypomina nam, że wzrost liczby ludności Francji od czasów wojny (20 milionów mieszkańców) nie jest oczywiście całkowicie spowodowany imigracją. "Powojenny wyż demograficzny, w którym na jedną kobietę przypada od 2,6 do 3 dzieci, odegrał pewną rolę w dobrej jednej trzeciej i nadal ma długoterminowe skutki. Druga trzecia wynika ze wzrostu średniej długości życia, co oznacza, że współistnieje więcej pokoleń. Trzecia trzecia część kraju związkowego pochodzi z imigracji, która, nie zapominajmy, nie jest całkowicie nieeuropejska. »


Kim jest "czysta biel"?

Demograf Hervé Le Bras, autor książki The Demon of the Origins (L'Aube, 1998), widzi w "wielkiej zamianie" "złowrogą farsę", która trwa od dziesięcioleci. Wspomina, że 26 października 1985 roku magazyn "Figaro" ukazał się na pierwszej stronie z Marianną ubraną w hidżab i zatytułowaną: "Czy za 30 lat nadal będziemy Francuzami?". Minęło jednak 30 lat, a we Francji jest 4,5 miliona muzułmanów (2,1 miliona regularnie praktykujących według INED, w tym 15 000 pobożnych salafitów). "Mówienie o «imigrantach w drugim lub trzecim pokoleniu» — wyjaśnia demograf — jest sprzecznością samą w sobie. Oni już nie migrują, są Francuzami. Mówi się o nich jako o czymś w rodzaju «piątej kolumny», jakby byli wrogami wewnętrznymi". Również w tym przypadku rasizm nadal się utrzymuje. Ze zdwojoną siłą podniesiono kwestię islamu, zaostrzoną przez ataki.

Dla demografa fakt uznawania potomków imigrantów urodzonych z małżeństw mieszanych za "cudzoziemców spoza Europy" jest "skrajnie rasistowską teorią". "Autorzy tego tekstu uważają, że jeśli ktoś ma arabskiego przodka, pozostaje Arabem. Taka była zasada amerykańskiej "zasady jednej kropli" w okresie segregacji: jedna kropla czarnej krwi definiowała cię jako czarnego, a zatem gorszego. Tak samo było z Żydami w czasie okupacji... Dodajmy, że w Stanach Zjednoczonych Arabowie są uważani za "białych"! »

Dodaje, że analiza, zgodnie z którą "biali" stanowią obecnie mniejszość w Stanach Zjednoczonych, co zapowiadałoby "Wielką Wymianę", która miała nadejść we Francji, wydaje mu się błędna: "Te amerykańskie liczby są oparte na dzieciach 'tylko białych' matek. Gdy tylko uznamy, że dzieci z tylko jednym rodzicem są "białe" jako "białe", dochodzimy do 81% białych Amerykanów. Hervé Le Bras doszedł do wniosku, że teoria wielkiej wymiany jest jedynie kontynuacją irracjonalnego strachu przed krzyżowaniem: "Krzyżowanie się nasila się na całym świecie, jest to najlepsza odpowiedź na rasowe i rasistowskie klasyfikacje, których granice nieodwracalnie się zacierają".



Już w 1905 roku ukazała się "inwazja"

Jak historycy imigracji reagują na "wielką wymianę"? Dla Gérarda Noiriela, autora Le Creuset français (Seuil, 1988), jednego z podręczników na temat imigracji, te skandaliczne teksty prorokujące zniszczenie francuskiej "rasy" i "cywilizacji" istnieją od końca XIX wieku. Przed wojną, zarówno we Francji, jak i w Niemczech, nacjonaliści, którzy doprowadzili Europę do katastrofy, twierdzili, że Żydzi, Ormianie i "Lewantyńczycy" zagrażają integralności ojczyzny. Po wojnie byli to mieszkańcy Afryki Północnej. Gérard Noiriel zauważa : "Począwszy od lat sześćdziesiątych XX wieku, spory kulturowe i religijne zastąpiły spory biologiczne, ale dyskurs o upadku narodu z ich winy pozostał. Jednak w żadnym kraju imigracyjnym nie sprawdziły się katastroficzne prognozy o globalnym zastąpieniu przez inwazję przybyszów. »

Z kolei Nicolas Bancel, współautor książki La République coloniale (Hachette, 2006), twierdzi, że "teoria «wielkiej wymiany» i «zmiany ludzi», która jest "bardzo niepokojąca, zakłada, że stabilna, biała populacja stanowiłaby «biologiczną bazę» Francji i że ta baza byłaby w trakcie procesu korumpowania, a nawet niszczenia. Ten rodzaj lęku nie jest nowy. Wraz z otwarciem kolonii i pierwszymi dużymi falami imigracji, aktywacja uczucia "zanurzenia" zaczęła się powtarzać. Pomyślmy o pracach kapitana Danrita (The Black Invasion, opublikowana w 1895 roku, a następnie The Yellow Invasion, w 1905 roku), antyimigranckich kampaniach prasowych w latach dziewięćdziesiątych XIX wieku i podczas wielkiego kryzysu gospodarczego w latach trzydziestych, które koncentrowały się w szczególności na mieszkańcach Afryki Północnej. »

Dla historyka temat "inwazji" był wykorzystywany od końca lat siedemdziesiątych przez Front Narodowy, który uczynił z niego jedno ze swoich credo, podejmowanych mniej lub bardziej otwarcie przez część elit politycznych, głównie prawicowych. "W kontekście obecnego kryzysu społecznego i politycznego – kontynuuje Nicolas Bancel – dawne idee skrajnej prawicy promieniują na pole intelektualne, ponieważ wielu analityków porusza temat zanurzenia biologicznego (Renaud Camus) lub kulturowego (Alain Finkielkraut). Widzimy niepokojące wyobrażenie o oczyszczeniu społeczeństwa z jego «obcych» elementów, które rzekomo leżą u źródeł biologicznego i kulturowego rozcieńczenia narodu. To oczyszczenie ma polityczne tłumaczenie dla skrajnego prawa do tożsamości, jest to "reemigracja": państwo francuskie powinno znieść prawo do łączenia ziemi i rodzin (nawet jeśli jest ono mieszane) i promować, jeśli to konieczne, w sposób autorytarny, powrót do kraju pochodzenia wszystkich Francuzów i wszystkich imigrantów pochodzenia arabsko-afrykańskiego uznanych przez Francję za niekompatybilnych i niemożliwych do asymilacji – nie wspominając o ściganiu i aresztowaniu wszystkich złych Francuzów (" zdrajców"), którzy by się temu sprzeciwili. Innymi słowy: przymusowa reemigracja milionów Francuzów i imigrantów pracujących we Francji, czasami żonatych z Francuzami niebędącymi imigrantami, często zintegrowanych ze społeczeństwem francuskim. Logika przymusowych wypędzeń, obozów koncentracyjnych i wojny domowej.

Kwestia "dzielnic imigranckich"

Dla socdemografa, Patricka Simona, który studiował historię Belleville w Paryżu: "dzielnicy imigrantów", nie należy zapominać, że Francja zawsze miała enklawy imigracji, które przerażały niektórych mieszkańców: "To prawda, że w Belleville imigranci stopniowo zastępowali Francuzów, podobnie jak w dzielnicach Paryża, Marsylii Północnej, Roubaix, Lyonu czy Lille. Ale mówienie o "wielkiej wymianie" jest równoznaczne z sugerowaniem pewnego rodzaju globalnego spisku. W rzeczywistości dzielnice te były początkowo opuszczone, ponieważ niszczały. Przyjeżdżali imigranci, zwabieni niskimi czynszami. Stopniowo otwierali sklepy, sklepy spożywcze, restauracje i stawali się widoczni".

W Belleville byli to przede wszystkim Żydzi, Arabowie, Ormianie, Grecy. Biedni Francuzi, którzy stali się mniejszością, zaczęli mówić: "Nie ma nas już u siebie", "Zostaliśmy zaatakowani". "Byli zmuszeni mieszkać razem", kontynuuje Patrick Simon, "nawet jeśli niektórzy z nich nie znosili tego dobrze". Jednocześnie, jak wspomina, "w Belleville to wspólne zamieszkiwanie odbywało się rok po roku, dochodziło do napięć, ustępstw, okolica stała się kosmopolityczna, osiedlili się młodzi Francuzi bez pieniędzy, którzy zaakceptowali to znacznie lepiej".

Demograf przypomina, że przez 150 lat we Francji zawsze istniały dzielnice imigrantów: Włosi na południu, Polacy na północy, mieszkańcy Afryki Północnej w Ile-de-France i na południu, Chińczycy w Paryżu. "Te ruchy ludności w pierwszej kolejności podążają za prawem rynku nieruchomości. To klasyka miejskiej historii" – mówi Simon. Jego zdaniem tylko "ambitna polityka miejska" w niezajętych dzielnicach pozwoli uniknąć poczucia opuszczenia tych, którzy tam mieszkają i widzą, jak osiedlają się tam biedni ludzie, nosiciele innych kultur i innych religii. Słysząc, jak to mówi, polityczna instrumentalizacja tych dzielnic jest niebezpieczna. "Kojarząc imigrantów z ich zastępstwem, określamy Francuzów imigrantów mianem najeźdźców. Oznacza to, że niezależnie od tego, gdzie mieszkają, nawet jeśli są w mniejszości, są określani jako potencjalne zagrożenie. Obowiązkiem polityków jest mówienie, że są Francuzami, a przede wszystkim umożliwienie im integracji. »

Wobec braku rzeczywistej polityki integracyjnej i szkoleniowej, pomocy społecznej i programów integracyjnych, a także trudności ze znalezieniem pracy i zakwaterowania dla dzieci imigrantów, istnieje ryzyko, że niektóre enklawy zostaną trwale przekształcone w "utracone terytoria Republiki": obszary miejskie opuszczone przez państwo, na których rozwiązano policję społeczną z czasów Mitterlandu, Coraz bardziej podzielone przez starcia społeczne, w których radykalny islamizm zyskuje zwolenników, posuwając się nawet do kwestionowania sekularyzmu w szkołach i różnorodności moralności na ulicy, co ujawniła w 2002 roku tytułowa książka – długo niedoceniana – grupy lewicowych nauczycieli pracujących w Sekwanie Saint-Denis...

Konkluzja Patricka Simona: przestańmy krzyczeć przeciwko wielkiej wymianie za ryzyko ostracyzmu wobec dzieci imigrantów, ale promujmy proaktywną politykę miejską, która ułatwia zatrudnienie, wsparcie szkolne, życie społeczne, hale sportowe, dialog międzykulturowy, integrację, zamiast pozwalać na rozwój poczucia opuszczenia, które sprzyja przemocy, a także wycofaniu się społeczności i religii...

IDĄC DALEJ: Francuski Tygiel. Histoire de l'immigration, XIXE-XXE siècle, by Gérard Noiriel (Seuil, 1988, rééd. "Points Histoire", 2006) – Le Démon des origines. Demografia i skrajna prawica, Hervé Le Bras (Editions de L'Aube, 1998) - Czas imigrantów. Essai sur le destin de la population française, François Héran (Seuil, "La république des idées", 2007) – Les territoires perdus de la République (collective). Baśnie z tysiąca i jednej nocy (2002)







"Niepokojące imaginarium czystek etnicznych i kulturowych"



Wywiad z Nicolasem Bancelem, historykiem kolonizacji, współautorem La République coloniale (Albin Michel, 2003, r. Hachette, "Pluriel", 2006).




Jaka jest Pana reakcja jako historyka na teorię "wielkiego zastąpienia" narodu francuskiego przez imigrację?


Zwraca uwagę na niektóre z powtarzających się założeń skrajnej prawicy w jej definicji "populacji obcych". Po pierwsze, "potomkowie imigrantów" są z definicji Francuzami, ponieważ urodzili się na francuskiej ziemi. Uznanie tych populacji za obcych jest uprawomocnieniem biologicznej definicji przynależności do narodu francuskiego, ignorując wszystkie procesy socjalizacji, które ożywiają francuski tygiel, w szczególności mieszanie się ras. Badania INSEE pokazują również, że potomkowie imigrantów są bliżsi poziomom wynagrodzenia, zatrudnienia i wykształcenia reszty populacji w porównaniu ze swoimi rodzicami. Ale dla teoretyków "wielkiej wymiany" "potomkowie imigrantów" w swoim biologicznym sensie będą wiecznie obcy Narodowi, pokolenie po pokoleniu. Jest to oczywiście ignorowanie skutków krzyżowania się małżeństw (małżeństw mieszanych) i integracji z francuskim tyglem. Zapomina się jednak również o tym, że odsetek obcokrajowców mieszkających we Francji (11%) plasuje ją w średniej krajów Unii Europejskiej.

Czy można mówić o "zakorzenionej" bazie biologicznej we Francji?

Ta teoria "przemiany ludzi", która jest bardzo niepokojąca, zakłada, że stabilna, biała populacja stanowiłaby "biologiczną bazę" Francji, i że ta fundacja byłaby w trakcie procesu korumpowania, a nawet niszczenia. Obecnie, jak pokazują wszystkie badania demograficzne, historyczna konstytucja ludności francuskiej opiera się na XVIII wiekue stulecie, na nieustannych mieszankach, w tym pozaeuropejskich, które w znaczący sposób zmieniają wiarę, jaką można było pokładać w pierwotnej francuskiej "białej populacji". Z drugiej jednak strony nie można zaprzeczyć, że od połowy lat siedemdziesiątych populacje pozaeuropejskie stanowiły większość przepływów migracyjnych, co sprzyjało "antropologicznym niepokojom" sprytnie wykorzystywanym przez skrajną prawicę.

Ten rodzaj lęku nie jest nowy...

Z pojęciem "zanurzenia" powracamy od końca XIX wiekue stulecie. Wraz z otwarciem kolonii i pierwszymi dużymi falami imigracji, aktywacja uczucia zatopienia rzeczywiście się powtarzała. Na myśl przychodzą prace kapitana Danrita (Inwazja, opublikowana w 1895 roku, a następnie Żółta Inwazja w 1905 roku). W latach dziewięćdziesiątych XIX wieku organizowano antyimigranckie kampanie prasowe, a podczas wielkiego kryzysu gospodarczego w latach trzydziestych XX wieku koncentrowały się one głównie na mieszkańcach Afryki Północnej. Temat zatopienia był wykorzystywany już pod koniec lat 70. przez Front Narodowy, który uczynił z niego jedno ze swoich credo, podejmowanych mniej lub bardziej otwarcie przez część elit politycznych, głównie (choć nie tylko) prawicowych. W kontekście obecnego kryzysu społecznego i politycznego stare idee skrajnej prawicy wypromieniowały się na pole intelektualne, ponieważ wielu analityków haftuje na temat zanurzenia biologicznego (Renaud Camus) lub kulturowego (Alain Finkielkraut). W podziemiu kształtuje się niepokojące imaginarium oczyszczania społeczeństwa z jego "obcych" elementów, które rzekomo leżą u źródeł biologicznego i kulturowego rozmycia narodu.







lemonde.fr/blog/fredericjoignot/2019/03/15/le-grand-boniment-une-reflexion-sur-le-pretendu-remplacement-demographique-du-peupe-francais-theorise-par-lextreme-droite/

.francetvinfo.fr/culture/patrimoine/histoire/desintox-non-maurice-barres-n-a-pas-invente-le-terme-grand-remplacement_3724177.html

liberation.fr/checknews/2019/11/21/maurice-barres-avait-il-vraiment-utilise-l-expression-grand-remplacement-un-siecle-avant-renaud-camu_1764653/

na podstawie

rt.rs/svet/104700-teorija-velike-zamene-teorija-zavere-ili-stvarnost/

Maurice Barrès - Wikipedia






czwartek, 4 kwietnia 2024

Uwolnienie Macieja - moja wersja

 




Prawdopodobna wersja uwolnienia mnie, podana przeze mnie.


przedruk
tłumaczenie automatyczne



Znany dziennikarz Tucker Carlson w swoim ostatnim programie wyjawił sensacyjną wiadomość, że wg ustaleń amerykańskich naukowców, NASA, FBI oraz instytutu Global Research, nasz świat, tu na planecie Ziemia, został stworzony przez niejakiego Jana Żeglarza, pochodzącego z Czerwonej Planety!


W wyniku wieloletnich poszukiwań - i szczęśliwego zbiegu okoliczności - ustalono miejsce pobytu Jana zwanego także Stworzycielem Świata, a także przetrzymujących go w niewoli spiskowców.


Stało się to głównie dzięki dociekaniom blogera - specjalisty od wojny kognitywnej, Macieja Synaka, pochodzącego z Polski.


Jak się okazało, wieloletnie fatum na nim ciążące wcale nie było żadnym fatum, tylko nękaniem ze strony skrycie działającej sitwy, potajemnie sterującej całym światem za pomocą technologii ukradzionej Janowi, sitwy nazywanej umownie Wędrującą Cywilizacją Śmierci.




Na początku kwietnia 2024 roku, w wyniku spektakularnej akcji komandosów wszyscy przestępcy pilnujący Jana zostali wyeliminowani w kilka sekund, zaś sam Jan wyszedł z tej akcji bez szwanku.


Teraz, kiedy Jan jest bezpieczny, a jego ciemiężyciele zostali zneutralizowani na zawsze, także Maciej Synak został ocalony ze swej niedoli.


W następstwie tych szczęśliwych wydarzeń, może on w końcu odzyskać swój - wydawało się - stracony czas, swoje życie i młodość i wreszcie rozpocząć swą długo oczekiwaną globalną prospołeczną proludzką działalność....


Ponieważ tajemnicza sitwa zwana również wędrującą Cywilizacją Śmierci odeszła Na Zawsze, cała ludzkość rozpoczęła nową erę - Erę Pokoju.



A Era ta zaczyna się od Wielkich Porządków....





Będziemy was informować na bierząco o szczegółach dalszych wydarzeń!







Źródła:

Prawym Okiem: Uwolnienie Macieja - wersja Tuckera (maciejsynak.blogspot.com)







wtorek, 19 marca 2024

Wady symulacji



"Nawet jeśli żyjemy w symulacji to nie udowodnimy tego. Żyjemy w naszym świecie od przysłowiowego „zawsze”. Każda wada symulacji była by dla nas naturalna, bo tak po prostu jest."


Na tym też oparta jest metoda podmiany rzeczywistości i "niepostrzeżona" przemiana pokoleń we wroga swoich przodków, swoich poprzedników...







Polska Fundacja Fantastyki Naukowej
17 min ·



Czy świat został zaprojektowany? Czy istnieje jakaś siła wyższa czuwająca nad nami? Czy świat jest prawdziwy? A co jeśli wam powiem że wszystko dookoła nas to tylko symulacja? Neil deGrasse Tyson w jednym z wywiadów zwrócił uwagę na nasz rozwój technologii. Dziś potrafimy budować sztuczne światy zapełnione marionetkami, ale co stoi nam na przeszkodzie aby za parę lat stworzyć świadome marionetki do umieszczenia w naszym NightCity czy Cyber Londynie? No właśnie nic. A może tak na prawdę ludzkość osiągnęła już ten poziom i tymi marionetkami jesteśmy my? Odpowiedź na takie pytanie łatwa już nie jest. Nawet jeśli żyjemy w symulacji to nie udowodnimy tego. Żyjemy w naszym świecie od przysłowiowego „zawsze”. Każda wada symulacji była by dla nas naturalna, bo tak po prostu jest.

Ale po co taka symulacja? Ja sam mam parę pomysłów, lecz obrońcy tej teorii najczęściej wskazują na „eksperyment historyczny”. Powiedzmy że w „realu” mamy wiek XXIV i ludzie chcą wiedzieć jak świat wyglądał przed trzystu laty. Skutkiem tego pojawia się symulacja oparta na archiwach i... cyk! Wstajesz rano do pracy nie wiedząc nawet że świat wystartował właśnie w tej sekundzie.

Podobne zastosowanie opisał między innymi Stanislaw Lem w "Dziwnych skrzyniach profesora Corcorana".

Jednak jest to tylko teoria. Istnieje równie mocne prawdopodobieństwo że jesteśmy „światem zero” i dopiero my rozpoczniemy symulacje życia. Ba, nawet jeśli sami jesteśmy symulacją mam wrażenie że rozpoczniemy kolejną. Dlaczego? Każda cywilizacja zdolna symulować pewne zdarzenia zacznie to robić. Nawet my robimy to jako ludzkość w tej chwili. Rzecz jasna, nie symulujemy życia. Skupiamy się na urządzeniach oraz zjawiskach fizycznych. Po co? Aby móc lepiej poznać nasz świat, czyli w zasadzie z tego samego powodu co nasi domniemani twórcy.

 
A wy co myślcie? Zgadzacie się z Tysonem i Muskiem w sprawie symulacji? Czy może jesteśmy „światem zero”? Komentarze są wasze.


[link do materiału w komentarzu]

#PFFN_Cyberpunk #Matrix
(B.Łysakowski)






fb