idę na rozmowę, ale kiedy nadchodzi moja
kolej, na mój telefon dzwoni osoba B – dokładnie precyzyjnie w czas –
wyłączam ją.
Rozmowa z osobą A nie przynosi
rozwiązania.
Wracam do siebie, znowu dzwoni B. Mam
problem z zasięgiem, w końcu słyszę: „o,teraz cię słyszę..”
rozmawiamy krótko, coś jej tłumaczę, słyszę jak mówi do mnie,
ale też jakby do kogoś innego, słyszę jak powtarza swoje
słowa....
Kiedyś już mi raz to zademonstrowano
– to był specjalnie „gniewny” telefon, frazy puszczane z
nagrania powtarzały się trzy razy....
Tak właśnie agentura daje znać o
sobie – tajne służby wszystko robią tajnie – lub prawie
tajnie...
A więc rebus dotyczy osoby A.
Czy to sugestia, że osoba A wykonuje
polecenia służb?
Cofnijmy czas...
Agentura wykorzystuje fluktuację uczuć
wskazanej osoby, by sugerować na ich podstawie określone jej
zachowania. Gorzej, jeśli otoczenie wpadnie na pomysł, który jest
zbieżny.
Wtedy otrzymujesz informację z
różnych źródeł, w tym od agentury, i to są nieprzyjemne
informacje, złe informacje, a powtarzalne. Stąd już łatwo wpaść
w zły nastrój, szczególnie, kiedy otoczenie chce ci dopiec, bo się
mu wydaje, że to pomaga.... Co za ludzie....
Łazi za tobą jakiś prosiak i rzuca
sugestiami, bębni palcami o blat itd. itp....
Nic to.
Dezinformacja w pewnym momencie zjada
własny ogon.
Kiedy jesteś zanurzony po szyję w
dezinformacji, przestajesz na nią reagować.
A do tego - ludzie kłamią i potęgują
chaos.
Agentura posługuje się kłamstwem
sugestiami i tak samo jak oszukuje całe społeczeństwa, tak samo
jak indukuje społeczeństwu paranoje, tak samo indukuje – próbuje
zaindukować – pojedynczej osobie.
Otacza cię sugestiami z każdej
strony, a żeby postronni nie zorientowali się w tym, że agentura
mówi, to agentura mówi językiem gestów i symboli.
Idziesz do osoby C i jej relacjonujesz
właśnie taki kalambur – tam, na dole zdarzyło się coś dziwnego,
opowiadasz co to było, C zgadza się z tobą, że to dziwne, to
śmierdząca sprawa...
Kiedy złych sugestii nie mówi
człowiek, mogą je sugerować zdarzenia. Dziwne niewytłumaczalne
charakterystyczne zdarzenia. Takie, które można jedynie wytłumaczyć
ingerencją techniczną, ingerencją zakulisową.
Jednak już po paru dniach C zmienia
swoje zachowanie – dołącza do chóru chcącego przekonać cię,
że te złe sugestie – to prawda.
A więc.... no cóż, telefon to
niebezpieczna rzecz, bo zawsze zachowuje się jak podsłuch... i
musisz go ze sobą nosić.
Można powiedzieć, że sam na siebie
donosisz.
Wszystko wiedzą, nawet to, że masz w
kieszeni 20 złotych.
Dlatego to wszystko jest takie trudne,
nawet banalna rzecz staje się stromą górą....
Agentura uznaje, że celowo opowiadam C
te rzeczy, by uświadomić jej jak działa agentura, jak się
porozumiewa, jak ingeruje w rzeczywistość.
Co w takiej sytuacji – trzeba C wziąć
pod buta i niech teraz dołączy do ekipy ze złymi sugestiami....
Dołącza.
….
20 godzin trwa wmawianie mi złych
sugestii (indukowanie paranoi), a ponieważ nieustannie nic sobie z
nich nie robię – tak na rozum nawet to biorąc, więc na koniec
słyszę już zawoalowane groźby.
Cóż oznaczają groźby, jak nie to, że
słusznie nie wierzę w złe sugestie?
Dezinformacja zjada własny ogon.
Skala nieprawdy jaką cię otaczają
jest tak wielka, że nie ma sensu się nad nią zastanawiać.
Agentura kłamie, manipuluje, by nie
musieć ingerować w tkankę społeczną wokół mnie, bo to oznacza
rozlewanie się wiedzy o zakulisowych działaniach agentury – i
ludzie wtedy zaczynają rozumieć, że ja nie konfabuluję w swoich
publikacjach.
Kto kłamie, ten jest niewiarygodny.
Z drugiej strony – skoro ludzie
dodatkowo sobie kłamią (i nie rozumieją konsekwencji chaosu jaki
wprowadzają) to powstaje totalna dezinformacja – nic nie jest
pewne.
Nawet złe wiadomości nie są pewne.
Po co więc wnikać, czy dana osoba
postąpiła względem mnie źle, bez szacunku, skoro i tak jest to
nie do ustalenia – właśnie dlatego, że ludzie mają czelność
okłamywać cię, by zrealizować swoją wizję sytuacji.
Kto raz skłamał, może kłamać
znowu.
Jak ustalić, kiedy kłamie i z jakiego
powodu, co go do tego skłania, skoro nie znam szczegółów sprawy,
zaś otoczenie kłamie lub unika powiedzenia mi prawdy?
No i kiedy osoba sama przekonuje mnie,
że źle postąpiła – to może kłamie, bo agentura każe jej mnie
okłamywać, a wcale źle nie postąpiła?? Przecież agentura cały
czas przekonuje mnie – poprzez sugestie i dziwne sformułowania w
jej ustach – że ta osoba wykonuje jej polecenia.
To tylko kłamstwo, żeby przetrzymywać
mnie w stanie permanentnej niepewności - i w przykrości.
No i co? Dezinformacja zjada własny
ogon.
Nic nie jest pewne, nawet to, a może
przede wszystkim to, co twierdzi agentura swoimi sugestiami.
Wybieram rozwiązanie dobre dla mnie w
danej chwili. W miarę możliwości, bo muszę się stosować do
tego, co dana osoba mi powie.
Dlatego bardzo ważne jest mnie nie
okłamywać.
Jaki będzie efekt końcowy nie do
końca zależy ode mnie, zależy też od otoczenia, które ma (każde)
swoją wizję sytuacji, a wtrącanie się ich prowadzi do chaosu...
Ale przede wszystkim zależy od tej
drugiej osoby.
Tak więc agentura sugeruje, że osoba
A pracuje dla agentury i że ona szpetnie nabiera mnie, by wymusić
na mnie ujawnienie tajemnic.
Nawet jeśli tak jest, jest to
całkowicie bezcelowe, ponieważ stawka jest większa niż życie...
Agentura zresztą doskonale to wie, że
już nic ode mnie nie dostanie, stąd min. pomysły wysłania mnie za
granicę, im już tutaj tylko zależy na tym, żebym usunął swoje
wpisy o Werwolfie, czego oczywiście nigdy nie zrobię...
Na razie mogę tylko tak sobie siedzieć i patrzeć się na to, co zwyrodnialec (jakże podobny) z wami wyprawia...