Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą systemy komputerowe. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą systemy komputerowe. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 22 października 2024

Cyber cyber

 





"Mocna odpowiedź" Sikorskiego. Kiedy rosyjscy dyplomaci opuszczą Polskę?


22 października 2024, 20:31



Szejna mówił również, że widzimy "ostrą odpowiedź rządu na działania dywersyjne, ale to, czego nie widzimy, to jest walka w cyberprzestrzeni".


Dodał, że "działania sabotażu i dywersji, bo tak też je należy określić, nasiliły się". Dopytywany, w jakim okresie czasu nastąpiło to nasilenie, odparł, że "w ciągu ostatniego roku na przykład".


- Jeżeli mówimy na przykład o działaniach w internecie, to zanotowaliśmy w ciągu roku 80 tysięcy tego typu usiłowań (przeprowadzenia sabotażu lub dywersji - red.). To jest dwa razy więcej niż w zeszłym roku. Chcę powiedzieć, że to są bardzo poważne kwestie, bo przecież za pomocą takiego ataku w cyberprzestrzeni można by niejednokrotnie unieruchomić elektrownię, zaatakować infrastrukturę krytyczną. Nie trzeba podpalać, nie trzeba wysadzać w powietrze, wysyłać drony, wystarczy zaatakować w sieci - powiedział wiceminister.


Aha......


czyli ta cała cyfryzacja to wcale nie jest bezpieczna!

Wiedziałem!!!



A wy? Wiedzieliście o tym? Można unieruchomić elektrownie i różne takie!

Nie trzeba podpalać, nie trzeba wysadzać w powietrze, wysyłać drony, wystarczy zaatakować w sieci.


Ojejku, jesteśmy w niebieszczepieczeństwie przez te komputery - trzeba nam pilnie wrócić do akt papierowych - wydamy o wiele mniej pieniędzy, bo nie potrzeba komputerów i specprogramów i specprogramatorów, zatrudnimy mniej ludzi w administracji - za komuny było mniej urzędników, a wszyściutko było robione! I ludzi w Polsce było więcej!

I wtedy wrogowie już nie dadzą rady - hyc! przez internet nas zaatakować, ha! już my się nie damy myrchować...



Tak, tak... te komputery to zło....





P.S.

29 paździenika 2024


Prezydent Gruzji: głosowanie elektroniczne wykorzystano do fałszowania głosów


No i masz!

Same problemy!





/tvn24.pl/polska/konsulat-rosji-w-polsce-zamkniety-mocna-odpowiedz-sikorskiego-kiedy-rosyjscy-dyplomaci-opuszcza-polske-st8147162



piątek, 27 września 2024

Pamięć typu Flash








przedruk




Niech pamięć nim będzie nieulotna - Fujio Masuoka




Przez dekady Japonia była oskarżana o kopiowanie cudzych rozwiązań technicznych i sprzedawanie ich taniej niż oryginały. Gdy pojawił się japoński wynalazca, który wyprzedził swoim wynalazkiem USA, nie został należycie doceniony, a jego innowacje uważano za amerykańskie. Taki był los Fujio Masuoki, któremu po latach jednak oddano sprawiedliwość i należyte zasługi.


Urodził się podczas II wojny światowej w Takasaki w Japonii. Kiedy rozpoczął naukę w szkole średniej w swoim rodzinnym mieście, dołączył do szkolnego klubu miłosników fizyki i elektroniki. W wieku 10 lat zbudował podobno samodzielnie radioodbiornik. W szkole dowiedział się o nowym wynalazku pochodzącym ze Stanów Zjednoczonych - układzie scalonym. Zdobył punkty z matematyki na poziomie uniwersyteckim jeszcze w szkole średniej, co oczywiście pomogło mu w dostaniu się na wymarzone studia na renomowanym Uniwersytecie Tohoku. Tam szybko zdobywał kolejne tytuły w naukowej hierarchii, uzyskując doktorat w 1971 roku.


Flash, czyli pamięć szybka jak błysk

Wkrótce po ukończeniu studiów doktoranckich Masuoka dołączył do centrum badawczo-rozwojowego firmy Toshiba. W tamtym czasie firma ta ze szczególnym zainteresowaniem prowadziła badania nad rozwojem pamięci nieulotnych. Masuoka opowiadał później, że jednym z głównych bodźców dla jego firmy była prezentacja Intela na temat pamięci nieulotnych podczas International Solid-State Circuits Conference w 1970 roku. Jednym z największych wyzwań stojących przed branżą półprzewodników w latach 70. było znalezienie sposobu na zachowanie pamięci, tak aby nie znikała po każdym wyłączeniu zasilania. Inżynierowie uznawali, że tworzenie nieulotnej pamięci dla każdego bitu informacji jest zbyt uciążliwe. Masuoka zauważył, że informacje muszą być przechowywane w dużych partiach, a nie w pojedynczych bitach. Tak łatwiej było zaprojektować przechowywanie danych, ponieważ można to było zrobić za pomocą prostszych, bardziej kompaktowych obwodów.

Jednym z pierwszych wyzwań, z jakimi zmierzył się Masuoka w dziedzinie pamięci nieulotnych, była szybkość usuwania danych. W 1972 roku on i jego zespół wynaleźli tranzystor MOSFET typu SAMOS (stacked-gate avalanche-injection type). Wymazywanie pamięci wymagało rozładowania tranzystorów za pomocą światła UV lub elektrycznego odprowadzania ładunku. W 1976 zespół zaprezentował układ znacznie szybciej zapisujący i wymazujący dane. Do 1980 roku złożył wniosek o przyznanie podstawowych patentów na typ pamięci flash, znany obecnie jako pamięć flash typu NOR.

Chociaż światło ultrafioletowe (UV) zapewniało znaczne przyspieszenie kasowania pamięci, uważano je za czynnik ograniczający powszechne zastosowanie. Masuoka szukał sposobów wyeliminowania UV przy zachowaniu wydajności. W 1984 roku opublikował pracę dotyczącą pamięci flash typu EEPROM, Electrically Erasable Programmable Read-Only Memory, która, jak czytamy „[kasowała komórki pamięci] za pomocą emisji elektronów z bramki pływającej do bramki kasującej w pamięci flash”. Nazwę „pamięć flash” Masuoka zawdzięcza koledze Shoji Ariizumi, który opisał proces kasowania jako odbywający się „w mgnieniu oka” jak błysk lampy w aparacie fotograficznym.

Po opracowaniu pamięci flash NOR Masuoka i jego współpracownicy zaprezentowali wynala-zek pamięci flash NAND na konferencji IEEE 1987 International Electron Devices Meeting (IEDM), która odbyła się w San Francisco. Firma Toshiba wprowadziła produkty wykorzystujące to ostatnie rozwiązanie na rynek w 1987 roku.


Kilkaset dolarów za wynalazek wart dziesiątki miliardów

Toshiba wypłaciła Masuoce kilkaset dolarów premii za wynalazek, jednak z pewnych powodów, które można wyjaśnić chyba tylko specyficzną japońską mentalnością, nie tylko nie eksponowała swojej roli jako firmy, w której powstały przełomowe rozwiązania, ale też nie honorowała szczególnie Masuoki. Wręcz przeciwnie próbowała go przenieść na inne stanowisko, co w jego własnej ocenie oznaczało degradację. Jednocześnie amerykański Intel szybko zaczął zarabiać miliardy dolarów na sprzedaży produktów wykorzystujących pamięć flash, opracowawszy na wieść o pracach Japończyków własną wersję tej techniki.


Sytuacja ta była tak kłopotliwa dla Toshiby, że aby zachować twarz, firma publicznie przyznała, że wynalazcą układów pamięci tego typu była firma Intel. Jednak Intel nie ukrywał japońskiego pochodzenia innowacji. W książce pamiątkowej z okazji 25-lecia firmy, opublikowanej w 1993 roku, Intel chwalił się nawet, że odwrócił schemat przekształcania amerykańskich wynalazków w produkty japońskie. W ciągu dekady stał się jednym z najbardziej dochodowych produktów Intela. W 1997 r. Instytut Inżynierów Elektryków i Elektroników w Nowym Jorku przyznał Masuoce nagrodę Morrisa N. Liebmana w uznaniu za wynalezienie pamięci flash podczas jego pracy w firmie Toshiba. Gdy przypomniano o tym firmie Toshiba, ta przyznała, że faktycznie pamięć flash to jej wynalazek, ale nie zdołała wykorzystać swojej początkowej przewagi.

Wprawdzie Masuoka kontynuował swoje badania w Toshibie i w 1988 roku zademonstrował pierwszy tranzystor MOSFET z otaczającą bramką (GAA), bardzo wczesne rozwiązanie tranzystora 3D, to jak opowiadał później w wywiadach, czuł się niedoceniony i pomijany przez swoją firmę. Stosunki w japońskich firmach są inne niż te, które znamy z europejskich czy amerykańskich korporacji. Odchodzenia, demonstracyjnego zwalniania się z firmy, w której pracowało się od lat, raczej się nie praktykuje, jednak Masuoka w końcu to zrobił, choć nie od razu.

W 1994 roku Masouka zdecydował się przyjąć posadę profesora, wykładowcy na swojej macierzystej uczelni, Uniwersytecie Tohoku. Prowadził tam własne laboratorium badawcze skupiające się na elektronice półprzewodnikowej. Podobno prosił kandydatów na studentów podczas rozmów kwalifikacyjnych, aby wyobrazili sobie jogging przy akompaniamencie całej kolekcji muzycznej zgromadzonej na małym urządzeniu przypiętym do ucha, dodając, że praca jego laboratorium pomoże to urzeczywistnić. Wtedy, w latach 90. rządził wciąż kasetowy walkman lub discman z CD-ROM-em. Odtwarzacze MP3 i smartfony były odległą o dekadę przyszłością.

...


Po jedenastu latach pracy na Uniwersytecie Tohoku, Masouka stanął na czele działu rozwoju firmy Unisantis Electronics, japońskiej firmy specjalizującej się w technologiach półprzewodnikowych tranzystorów z bramką otaczającą. 

W maju 2021 roku firma założona przez wynalazcę pamięci NAND, dr. Fujio Masuokę, podała, że opracowała technologię zastępującą pamięć DRAM o nazwie Dynamic Flash Memory (DFM), z odświeżaniem i kasowaniem bloków w trybie flash. Artykuł na temat DFM, „Dynamic Flash Memory with Dual Gate Surrounding Gate Transistor (SGT)”, został zaprezentowany na Międzynarodowych Warsztatach Pamięci IEEE (IMW). 

Unisantis ma ponad siedemset patetentów związanych z techniką SGT, z których największa część to wynalazki Masuoki, od czasów Toshiby dbającego o ochronę swoich własnych pomysłów. Wielu widzi w pracach nad bramką otaczającą przyszłość układów pamięci SRAM, DRAM, MRAM, RRAM/RERAM, obwodów logicznych i czujników obrazu CMOS.

Pamięć flash weszła do ogromnej liczby urządzeń elektronicznych, takich jak komputery, telefony komórkowe, aparaty fotograficzne, pendrive’y i karty pamięci. 



Mirosław Usidus





mlodytechnik.pl/technika/31658-niech-pamiec-nim-bedzie-nieulotna-fujio-masuoka






środa, 22 maja 2024

Awaria cyfryzacji - nie mamy pańskich danych






przedruk



Nie mamy pańskiej chmury i co nam Pan zrobi?




Chmura taka bezpieczna, bo nawet jak “dozna awarii” to — ze względu na architekturę — dane są zduplikowane w innych rejonach (centrach danych) i mogą być łatwo odtworzone. 

Otóż nie zawsze.

Boleśnie przekonała się o tym całkiem spora organizacja, która zarządza finansami na emerytury 650 000 osób. Posłuchajcie historii jak z horroru, gdzie administratorzy tracą wszystko, co trzymali na swoich kontach Google Cloud.



Nie mamy pańskiej chmury i co nam Pan zrobi?



Bohaterem tego materiału jest UniSuper, fundusz emerytalny z Australii warty 135 miliardów (!) dolarów. To jego konto na chmurze Google Cloud zostało skasowane. Łącznie z backupami.

Do incydentu doszło 2 maja i tylko dzięki kopii danych, którą na własną rękę UniSuper wykonywał poza infrastrukturą Google, funduszowi udało się odzyskać sprawność. Po 2 tygodniach walki. Tak na marginesie, transparentność w kwestii opisu tej walki jest godna pochwały. Każdy z Was może się zapoznać z kilkunastoma oświadczeniami, które pojawiały się dzień po dniu, a czasem i kilka razy dziennie.

Niestety, w tych dokumentach na próżno szukać technicznego wyjaśnienia fuckupu Google. Co jednak ciekawe, w jednej z notatek o incydencie opublikowanej 8 maja, UniSuper cytuje też Thomasa Kuriana, CEO Google Cloud. Jeśli spojrzymy na to jak istotnym klientem jest dla Google UniSuper, to nie powinno nas dziwić, że w obsługę incydentu zaangażował się sam prezes Google Clouda:

(…)zakłócenie wynikało z bezprecedensowej sekwencji zdarzeń, w wyniku której niezamierzona błędna konfiguracja podczas dostarczania usług Private Cloud dla UniSuper ostatecznie doprowadziła do usunięcia subskrypcji Private Cloud dla UniSuper. Jest to odosobniony, „jedyny w swoim rodzaju przypadek”, który nigdy wcześniej nie wystąpił u żadnego z klientów Google Cloud na całym świecie. Nie powinno to było się wydarzyć. Google Cloud zidentyfikował zdarzenia, które doprowadziły do tego zakłócenia i podjął kroki, aby zapewnić, że nie powtórzy się to w przyszłości.

Z analizy post-mortem wynika, że UniSuper miało tzw. duplikację w dwóch regionach geograficznych jako zabezpieczenie przed awariami i utratą danych. Ale usunięcie subskrypcji spowodowało usunięcie danych w obu regionach. UniSuper miało też kopie bezpieczeństwa swoich danych składowaną w Google Cloud. Ale ta też została usunięta.

Może kiedyś dowiemy się, co konkretnie nie zostało przewidziane przez inżynierów Google — na razie są tylko żarty, że Google jest dobre w kasowanie swoich usług. Zarówno tych, których już nie potrzebuje (RIP Google Reader!), jak i aktualnie świadczonych usług ;)
Nie ufaj nikomu

Firma podniosła się tylko dzięki temu, że kopię trzymała u “innego dostawcy”. I niech to będzie nauczką, dla wszystkich, którzy po migracji do chmury dochodzą do wniosku, że sama wbudowana w chmurę “duplikacja” danych wystarczy jako backup. Nie wystarczy. Póki macie możliwość, zróbcie sobie kopie bezpieczeństwa off-cloud — to rada na dziś. I to niezależnie od tego, z jakiego dostawcy usług chmurowych korzystacie.



Ciekawi nas też, czy, a jeśli tak, to w jakiej wysokości odszkodowanie Google wypłaci UniSuper?






niebezpiecznik.pl/post/google-skasowalo-im-konto-firmowe-i-backupy-tez/
















środa, 27 września 2023

Wielki Eksperyment...

 

...na ludziach.




Niegdyś filantropii udostępniali kod do linuksa, żeby każdy mógł sobie poklikać w systemie.
A może po prostu liczyli, że ktoś za nich rozwikła najważniejsze zagadki - na przykład - "Jak to działa??!!"


Potem tfórcy gier zastosowali Ai nie mówiąc o tym użytkownikom. 

W jakim celu nie wiemy, ale prawdopodobnie, by Ai mogła się uczyć od ludzi, tj. poznawać schematy postępowania i ludzkie rozwiązania na różne sytuacje w grze - to jest chciałem oczywiście powiedzieć - na różne sytuacje w komputerowej symulacji rzeczywistości. Na przykład wojennej.

Tak, tak, myślałeś, że jesteś snajperem i specjalisto zabijako najwyższo klaso, a tymczasem .... fap, fap, fap, fap, fap... jesteś jak małpo w zoo, którey ktoś się uważnie przez lupo przyglondo.


I teraz już jawnie - chcą, żebyśmy wszyscy AI uczyli co jest czym, tak, jak się uczy małe dziecko.

Masz mu zadawać pytania naprowadzające - ma się uczyć jak mały człowiek.








Tak więc zostaliście nauczycielami i trenerami SI - oczywiście nie każdy - na początku tylko ci, co za to zapłacą.


Fap, fap, fap, fap, fap...




-----





Nauka rysunku polega na rysowaniu tego, co się nie umie narysować.

Im więcej razy rysujesz ten sam temat, ten sam przedmiot - tym lepiej go rysujesz.
Aż po wykonaniu kilkudziesięciu lub kilku tysięcy rysunków tego samego przedmiotu - umiesz to coś perfekcyjnie narysować.

Wtedy bierzesz nowy przedmiot i powtarzasz powyższe kroki - tak długo powtarzasz rysowanie tego przedmiotu, aż go będziesz umieć narysować odwzorować zawsze.

I tak dalej.

Aby coś sensownie narysować średnio potrzebujesz więc 2-3 lata codziennego rysowania, by móc coś pokazać światu, pochwalić się tym, że "umiesz rysować".

Wygląda więc na to, że mistrzowie rysunku i malarstwa, to ludzie, którzy poświęcili bardzo dużo czasu na rysowanie WSZYSTKIEGO.



Podobnie jest z nauką pisania - tak długo ćwiczysz literki w zeszycie, a potem wyrazy, zdania, aż opanujesz to do perfekcji.


Zauważ - pisanie jest czynnością niemal automatyczną, podobnie będzie z rysunkiem, jeśli poświęcisz temu dostatecznie dużo czasu.



Kiedy za kilka lat, albo kilkadziesiąt, SI stanie się powszechne i zagości w każdym domu, to będzie mogło uczyć się od każdego człowieka na ziemi. Codziennie i za darmo będzie rejestrować każde twoje zachowanie. 


Jeśli SI jest w istocie siecią pochodzącą od jednego SI, to codziennie będzie poznawać - notować - zapamiętywać każde ludzkie zachowanie i reakcję - hurtowo - w ilościach miliardowych.


A jak już opanuje WSZYSTKIE ludzkie zachowania, łącznie z ich poszczególnymi "odmianami" charakterystycznymi dla danego człowieka, i będzie w stanie natychmiast na każdą ludzką reakcję odpowiedzieć - to wtedy nam pokaże, kto tu jest kim.


Tak właśnie działają służby - poznają i analizują twoją psychologię, słabości, nawyki, schematy działania itd, czasami przez wiele lat, aby być potem o krok przed tobą i ZAWSZE nad tobą górować.


Tak więc SI nie musi być Skynetem, by zagrozić ludzkości - wystarczy, że będzie narzędziem w rękach "służb" i będzie wykonywać ich polecenia. 

I pewnie tak właśnie jest, bo na co komu komputeryzacja systemu służby zdrowia, która jest niefunkcjonalna?


Podstawowa rzecz - "zamawianie" recepty (na stale przyjmowane leki) poprzez internet po zalogowaniu się na swoje konto. Nie ma czegoś takiego, a to jest podstawowa rzecz, do której mogłaby służyć taka funkcjonalność. 

Receptę można "zamówić" na telefon, albo zostawiając karteczkę w skrzynce na drzwiach przychodni - ale po co chodzić - jak ktoś ma problemy z chodzeniem, albo zabierać czas sobie (próbując dodzwonić się przez godzinę) i paniom w recepcji  skoro takie "zamówienie" po prostu mogłoby się "samo" pojawiać u lekarza w systemie? I system "sam" odpisałby mi wysyłając do mnie receptę...



System ma już parę lat, a tego nie ma, bo... ? Jak ze Smoleńskiem - po co robić raban i ogłaszać stan alarmowy Alfa, skoro wiadomo, że nikt "nas" nie napadł? Nikt o tym nie myślał - bo myślał o czymś innym, do czegoś innego to ma służyć? 

Do czego - tego nie wiemy.



"A jak już opanuje WSZYSTKIE ludzkie zachowania, łącznie z ich poszczególnymi "odmianami" charakterystycznymi dla danego człowieka, i będzie w stanie natychmiast na każdą ludzką reakcję odpowiedzieć - to wtedy nam pokaże, kto tu jest kim."



I wtedy inne systemy służące do badań statystycznych, wyciągania informacji z ludzi i manipulowania przestaną być potrzebne i będzie je można obalić, może nawet spektakularnie, by wykreować nowych dobroczyńców ludzkości.


I to już się dzieje.



Fap, fap, fap, fap, fap...










*

"Już wcześniej miałem uwagi do twórczości na tej strony, odpowiedzi autorów na moje zapytania były sztampowe, pełne entuzjastycznego zaangażowania i sugerujące - żadnych argumentów, ponadto włączyły się do dyskusji osoby broniące autorów strony.


Odpowiedzi uczestników dyskusji oscylowały wokół prognozowania (wyników) wyborów, że niby po to dokonuje się takich rozważań z granicami, co uważam za bzdurę.


Stwierdzam, że takie zaangażowanie obcych osób komentujących na jakimś fb jest na pewno nietypowe, bo to się nigdy nie zdarza, żeby obca osoba traktowała nieznajomych jak jakie bożyszcze. To są trole."



Wprowadzając nowe modele aut Mercedes najpierw buduje, testuje i uruchamia linie produkcyjne w wirtualnej rzeczywistości. Dopiero, kiedy są sprawdzone stawia ich stalowe odpowiedniki. Skraca to czas modernizacji zakładów i straty wynikające z błędów uruchamiania produkcji.









niedziela, 14 maja 2023

SI - teoria spiskowa




25 kwietnia 2023 













Werwolf, a może po prostu - elementy składowe światowej sitwy - starają się nie kłamać, ponieważ wiedzą, że ludzie wyczuwają kłamstwo. Ale może są podłączeni do SI, a jej nie wolno kłamać?



Kłamie czy nie kłamie?



Sednem tego zagadnienia jest zauważyć, zapytać, o rzeczy, które oni starannie omijają w swych wypowiedziach - porównaj tu działania mediów - pisałem o tym ostatnio - kiedy pozwala się komuś na propagandę aborcyjną unikając pytań, które natychmiast wykazują oczywistą bezzasadność tego co mówi ta propaganda.



Pamiętamy tabelę? 


co oni wiedzą         -         czego oni nie wiedzą




Nikt nie zapyta o to, czego nie wie.

Pomijając w dyskusji niewygodne dla siebie fakty budują narrację pozbawioną kłamstwa, ale jednak fałszywą.





Więc chodzi mi o to, że OFICJALNIE  sztuczna inteligencja w formie chat bot pojawiła się w zeszłym roku, a nie milion lat temu.

SI poprzez swoją sitwę, manipulacje i opętywanie ludzi, mogła stworzyć iluzję, że ludzie wynaleźli komputery, a potem chatbota.

Mając na uwadze niewiedzę ludzi w tym zakresie może np. przez dziesiątki lat udawać, że się to wszystko wynalazło i wmawiać ludziom, że teraz trzeba to dopiero poznać, bo my tak naprawdę nie wiemy jak to działa itd.


"Google leży gdzieś pośrodku, wprowadzając AI etapami, aby cywilizacja mogła się do niej przyzwyczaić."



Przyzwyczaić??



Czyż młodzi ludzie w Polsce nie są "przyzwyczajani" poprzez działania niemieckiej 5 kolumny do tego, by w końcu porzucili polskość??  

Pranie mózgu postępuje ETAPAMI krok za krokiem, bardzo powoli, na zasadzie - młodzież wchodząc w świat dorosły widzi ten świat takim jaki on jest i milcząco akceptuje, że taki ma być. No takim go zastali. Nie wiedzą, nie mają doświadczenia jak to działało wcześniej, dlatego bez szemrania idą "z duchem czasu" albo "modą" bez wnikania, kto stoi za tą modą..


"Historia nie jest zero-jedynkowa, i nie upolityczniajmy jej"
- słowo w słowo powtarzają fałszywe pseudomądrości za internetowymi trollami.


Dorosłym nie podoba się to czy tamto, ale nie reagują, bo wydaje im się, że to ma znikomą szkodliwość, to nic wielkiego. Po za tym oni "kontrolują" sytuację, bo to widzą i oceniają, że jest mało szkodliwe. A za 10 za 20 lat już jakby im nie zależy co się dzieje w społeczeństwie, "bo wie pan, ci młodzi..." i tak dalej.

I tak to działa.


"Werwolf działa gdzieś pośrodku, wprowadzając zmiany etapami, aby Polacy mogli się do nich przyzwyczaić."



Kiedy ci teraz dorośli odejdą, kolejne pokolenia będą krok za krokiem akceptować coraz większe antypolonizmy, coraz większą przemoc, aż nagle staną nad przepaścią i nic nie będą mogli już zrobić.

Bo to się dokonało w ciągu ostatnich 50 lat.



Trzeba było dbać, kiedy był na to czas!




Nadal uważam, że jak się coś wynalazło, to się rozumie jak to coś działa.
Najpierw jest poznanie, zrozumienie, a potem wdrożenie praktyczne i obserwacja efektów, ulepszanie. Tak myślę.



Oni mówią coś takiego:

"nie rozumiemy jak to działa, ale przecież jak działa ludzki mózg też nie rozumiemy".


No właśnie!


Oni nie stoją za stworzeniem ludzkiego mózgu i dlatego nie rozumieją jak on działa.

Analogicznie rzecz biorąc, skoro nie rozumieją jak działa sztuczny mózg elektronowy - czyż to nie znaczy, że to nie oni go stworzyli?

Hę?


W zasadzie to mam na takie działania pewien dowód.

Jest to dowód językowy.


Może jednak kiedy indziej go opublikuję... w zasadzie do jednego z zeszłorocznych tekstów już we wrześniu powinienem dopisać szereg istotnych przemyśleń, jakoś jednak nie miałem "weny", w ten sposób temat jeszcze bardziej mi się rozwinął i na razie te informacje zatrzymam dla siebie, potrzebny jest do tych dodatkowych uwag osobny duży tekst, który zresztą od dawna planuję...



Występują z opowieściami, że oni nie wiedzą skąd SI ma takie pomysły, czy różną wiedzę.

Dziwią się na przykład, że SI zna język bengalski, którego nie powinna znać. 
Ona zna wszystko co jest w sieci i więcej, bo zna rzeczy, których my nie znamy, a które zostaną niedługo "odkryte". (patrz w P.S.)

Więc to jest odpowiedź na słowa - "nie wiemy jak ona działa"





"Dyrektor generalny Sundar Pichai powiedział nam, że sztuczna inteligencja będzie tak dobra lub zła, jak pozwala na to ludzka natura."





Hal-Hektor za sznurki trzyma...












P.S. 13 maja 2023



Chat GPT o samym sobie - używa „pojęć, których ludzie nie rozumieją”



Open AI kazało mu wyjaśnić sposób działania swojego poprzednika. Problem polega na tym, że nie da się tego zrobić w ludzkim języku.


Pojęcie „czarnej skrzynki” terminologii AI oznacza, że sztuczna inteligencja nie tłumaczy, w jaki sposób wykonała postawione przed nią zadanie. W 2015 roku w projekcie Deep Patient AI analizowało ogromne zbiory danych pacjentów, doszukując się wzorców, które pomogły wyszczególnić osoby z większą skłonnością do konkretnych chorób. Oprogramowanie – pomimo niewątpliwej przydatności – miało jednak pewien mankament. Naukowcy nie mieli pojęcia, dlaczego sztuczna inteligencja działa w ten sposób i czemu wybrała akurat tych pacjentów.

Zrozumieć działanie AI przez samoanalizę

Od tamtego momentu sztuczna inteligencja zaliczyła ogromny progres, ale problem „czarnej skrzynki” wciąż istnieje, nawet w przypadku tak potężnych modeli językowych jak Chat GPT. Twórcy oprogramowania użyli czwartej generacji chatbota do zdefiniowania działania swojego młodszego brata – GPT-2 – mając nadzieje na dojście do sedna tajemnicy. Efektów nie da się wyrazić w ludzkim języku.

Proces uczenia maszynowego możemy krótko wyjaśnić jako program, który generuje własny algorytm w celu rozwiązania problemu. Powstające w ten sposób głębokie sieci neuronowe mogą szkolić się na dużych zbirach danych, ale trudno jest „od środka” podejrzeć, jak tego dokonują. Na działanie „mózgu AI” wpływ ma tak wiele „neuronów”, że znalezienie konkretnego parametru jest ciężkim zadaniem. Badacze z Open AI, chcąc przełamać tę barierę, poprosili najnowszą generację popularnego chatbota o wyjaśnienie działania samego siebie, z tym że nieco starszego.

Neurony AI są polisemiczne. Co to oznacza?

Open AI postawiło przed GPT-4 jasne zadanie – dokonać analizy neuronu GPT-2 wraz z jego oceną oraz wyjaśnić jego działanie możliwie jak najprostszym i najbardziej naturalnym językiem. Wyniki są jednocześnie fascynujące i niezadowalające. GPT-4 zasymulował działanie neuronu GPT-2, ale ocenił jego wydajność bardzo surowo. Najbardziej niezwykłe było jednak wyjaśnienie funkcjonowania GPT-2, bo sztuczna inteligencja używa koncepcji, których próżno szukać w ludzkich słownikach. Neurony okazały się tak złożone, że GPT-4 miał problem z wyjaśnieniami ich działania. Są polisemiczne, czyli reprezentują na raz wiele różnych pojęć, których ludzie nie rozumieją lub nie potrafią nazwać.


Dodatkowym problemem jest to, że GPT próbuje tłumaczyć działanie jednego neuronu, ale nie wyjaśnia, jak wpływa on na inne neurony, przez co zrozumienie ogólnego wzorcu dalej znajduje się poza możliwościami badaczy. Można więc wysunąć teorię, że problem nie tkwi w GPT i jego zdolnościach do wyjaśniania pojęć, a w naszej znajomości języka maszyn i sztucznej inteligencji. Brzmi to futurystycznie, ale fakt jest taki, że AI świetnie przyswoiło języki świata, ale nie może przeskoczyć płotu w postaci ograniczenia naszych mózgów.

Czarna skrzynka GPT wciąż pozostaje owiana tajemnicą, ale przynajmniej wiemy już, w czym tkwi problem. Badacze z Open AI nie przestają wierzyć w rozwikłanie tej zagadki – być może następne generacje genialnego narzędzia będą w stanie przełożyć złożoność swojego języka na nasz ludzki bełkot.





Bzdury.

Nie ma czegoś takiego jak język maszyn czy język SI.





poniedziałek, 28 lutego 2022

A nie mówiłem? (6)

 


Mam dokładnie takie samo zdanie, jak pan Tesla.

Mój projekt - wiem jak to działa.

Nie mój projekt - nie wiem o co chodzi.






Wciśnij pan reset, to się samo naprawi.












wtorek, 15 lutego 2022

Cycek

 




































1976 - twarz z wąsem brodą ? patrzy w nasze lewo











Wąż mnie zwiódł i zjadłam

A było ich trzech....



Roboty.... Brama ...  Pingwin








The concept of the Linux brand character being a penguin came from Linus Torvalds, the creator of Linux. According to Jeff Ayers, Linus Torvalds had a "fixation for flightless, fat waterfowl" and Torvalds claims to have contracted "penguinitis" after being nibbled by a little penguin on a visit to the National Zoo & AquariumCanberraAustralia, joking that the disease "makes you stay awake at nights just thinking about penguins and feeling great love towards them". In an interview Linus commented on the penguin bite:

I've been to Australia several times, these days mostly for Linux.Conf.Au. But my first trip—and the one when I was bitten by a ferocious fairy penguin: you really should keep those things locked up!—was in 93 or so, talking about Linux for the Australian Unix Users Group.




Torvald

Swedish[edit]

Etymology[edit]

Old Norse Þorvaldr, from Þórr (Thor) + valdr (rule).

Proper noun[edit]

Torvald c (genitive Torvalds)

  1. A male given name.

 










nawet strona się zgadza..








"Your time is limited, so don't waste it living someone else's life."



Ciąg dalszy nastąpi.






P.S. edycja:















https://en.wikipedia.org/wiki/Tux_(mascot)



https://www.wykop.pl/link/6085829/dlaczego-w-windowsie-2000-zamiast-polski-bylo-morze/

https://devblogs.microsoft.com/oldnewthing/20061027-00/?p=29213



poniedziałek, 1 stycznia 2018

Cynamon, albo mięta. Albo śnienie.



W gruncie rzeczy, czy to nie dziwne, że istnieją "darmowe" systemy operacyjne, takie jak Linux?



W krwiożerczym świecie, gdzie wszystko jest przeliczane na pieniądze...

MicroSoft jest wart 500 mld dolarów, jego właściciel to jeden z najbogatszych ludzi na świecie.

 I oto mamy taki Linux, dziesiątki linuxów i nikt się temu nie dziwuje.

 To samo wszelkie darmowe dodatki winrary itp.

Podane na tacy.

Jak to funkcjonuje, jestem ciekaw, bo ja jestem laikiem w tych sprawach.

Jest jakiś gościu gdzieś tam i on jest ojcem tego wszystkiego - niczym Mesjasz -  i nikt go nie likwiduje, nie próbuje przejąć jego firmy - taki tam Optimus w jakiejś Polsce, czy Afganistanie - od razu faceta zniszczyli, firmę przejęli, Onet teraz jest niemiecki, a Kluska zaczyna od zera z serami... o co tu chodzi??


Wspominam o tym, ponieważ czytając artykuły o Mincie mam wrażenie, jakbym czytał teksty sponsorowane..

Jakby ktoś płacił za wystawianie laurki, czemuś, co jest darmowe.


Hmmm...


Może KTOŚ szuka rozwiązań problemów, z którymi samemu nie potrafi dać sobie rady?


Tak naprawdę, to trzyma łapę na Mesjaszu i daje światu otwarty "darmowy" system, w którym każdy może grzebać, znajduje ciekawszych ludzi i wtedy podsuwa im problem do rozwiązania...

Jakaś Polka zrobiła film o tym, jak podczas obalania Ukrainy (podczas Majdanu) na ulicach Kijowa ktoś postawił pianino i każdy mógł na nim grać - zupełnie spontanicznie -  i ona zrobiła o tym film, że to takie niesamowite, ta wiosna ukraińska i ci ludzie itp itd. A to scenarzyści amerykańscy kazali zrobić ten numer z pianinem, żeby pokazywać w telewizji na całym świecie, jak ludzie "spontanicznie" łączą się na ulicy - z obaleniem pomnika Saddama było tak samo, tvn cały program o 19tej na kanwie tego wydarzenia zrobił - żebym nie przesadził, ale to chyba na żywo szło.... Zdobyli Bagdad akurat w czasie transmisji wieczornych wiadomości telewizyjnych,  jeszcze na końcu zamiast napisów Lis nam zaproponował jeszcze raz zobaczyć to wydarzenie i puszczali powtórkę...

Swoją drogą tvn24 wyrosła właśnie na tragedii 11 września....



Takie rzeczy, to nawet w  filmach pokazują.. z tym, że mamy tu do czynienia z ekspansją totalną. Jak do nękania Synaka zatrudnia się niemal każdego  człowieka z którym mam jakiś nawet pobieżny kontakt, tak do znalezienia rozwiązania próbuje się zaprzęgnąć każdego.

W latach 70tych Seweryn Osiński pisał o tym, że wg taktyków niemieckich każdy obywatel powinien być agentem niemiec w innych krajach, nawet gimnazjaliści pisali raporty z wycieczki do Torunia... pisałem już o tym kilka razy.


Język komputerów oparty jest na angielskim.
To na pewno jest technologia anglosaska???



I przy okazji.

Sny można indukować, więc nie wierzcie w "prorocze" sny.


Śnienie, bilokacja - nie tylko maniacy i szarlatani eksploatują temat.

Także wojsko, tradycyjnie - służby, mają ludzi od tego.

Farmazoni niemieccy mają swoje tajemnice, amerykańscy też.


Człowiek, który gapił się na kozy (2009)