.
Ze względu ma obszerność materiału zdecydowałem się umieścić tekst na stronie:
http://werwolfcompl.blogspot.com/
[docelowo: werwolf.com.pl]
Na ww. stronie znajduje się ostatnia uaktualniona wersja tj. z dnia 31 stycznia 2013 roku.
Tekst podzielony jest na 20 rozdziałów; ten podział ułatwia przyswajanie treści; strona internetowa oparta jest o platformę bloggera, stąd tylko 20 stron, zabrakło mi jeszcze z pięć...
http://fotopomnik.blogspot.com/ - graficzne uzupełnienie do tekstu Werwolf
Tekst nadal co jakiś czas będzie aktualizowany - między innymi o treści zawarte na tym blogu (Prawym Okiem) wynika to z obszerności zagadnienia.
Treść pierwotna z dnia 26 października 2011 [premiera również na NowyEkran.pl (obecnie neon24.pl)]- poniżej - raczej już nie będzie aktualizowana.
----------------------------------------------------------------------
[wersja pdf: na dole strony proszę kliknąć ikonę PDF:
także: http://chomikuj.pl/ww2-3 - także wersja z dnia 28 sierpnia 2011 r.
lub tutaj: https://chomikuj.pl/fotopomnik/Dokumenty/Werwolf ]
I. Wstęp
II. Ludwik Erhard i jego plan
III. Definicje
IV. Schemat: sytuacja powojenna Polski i Niemiec
V. Schemat: podział władzy w państwie
VI. Polska kluczem do mocarstwowości Niemiec – I. C. Pogonowski
VII. Wywiady, cytaty
VIII. JKM – czyli jak Niemcy sabotowali polską gospodarkę
IX. Polnisze wirszaft, czyli 13 złotych zasad Sun Tzu
X. Mały sabotaż – podstawowa metoda Werwolf-u
XI. Rozkład państwa – 4 etapy
XII. O agentach
XIII. Coś osobistego
XIV. Poczucie niedowartościowania – narodowa cecha Niemców?
XV. Rozwiązania
XVI. Persony
XVII. Lektura obowiązkowa
XVIII. Lektura uzupełniająca
XIX. Źródła
XX. Polska
"Chociażby, że ja o pewnych sprawach jednak wiedziałem, nie mówiłem nawet najbliższym współpracownikom... Bo ktoś mógłby uznać mnie, że już mu się coś tam w głowie miesza, wszędzie widzi wroga"
Andrzej Lepper w ostatnim wywiadzie, trzy dni przed śmiercią
I. Wstęp
20 lat temu w Polsce „obalono komunizm” i odtąd: rozpoczął się nasz marsz po dobrobyt...
Dziwnym jednak zbiegiem okoliczności, dobrobytu nie osiągnęliśmy, mimo „wolności” i „kapitalizmu”...
Wręcz stajemy na krawędzi bankructwa - po raz kolejny.
Z tym, że jesteśmy teraz bardziej zadłużeni niż za komuny.
Co jest nie tak?
Skoro podróż starannie zaplanowaliśmy, a nie dotarliśmy do celu – może mieliśmy niewłaściwą mapę?
A może nie do końca zdajemy sobie sprawę, że rozpoczynamy swą podróż z innego miejsca niż nam się wydaje?
Aby być pewnym, że dojdziemy tam, dokąd chcemy dojść, musimy się upewnić – skąd idziemy.
Trzeba więc sięgnąć do początku....do genezy problemu.
Wielu ludzi w Polsce ma odczucie, że Polska jest niszczona. Narzekamy na głupotę polityków, na różne „przypadki”, które nam szkodzą, na nieprzychylność innych państw.
Stanisław Michalkiewicz opisuje rozwiedkę, która nas sprzedała za psi grosz innym państwom, a to ze strachu przed rozliczeniem za zbrodniczą przeszłość... I również narzeka, że to takie osły – nasz kraj jest bogaty i mógłby być mocarstwem w Europie – zaś oni na jego czele, ale te służby nie chcą.... No, nic tylko głupcy.
A może tu nie chodzi o pieniądze, tylko o IDEĘ?
W gruncie rzeczy struktury, które określają siebie jako wrogie Polakom – w naszej terminologii funkcjonują jako rozmyte. Mamy wątpliwości. Nie wiemy dokładnie kto to jest, ani dlaczego nam to robi. Po prostu po naszym pięknym kraju szaleją jakieś sitwy i tylko tyle wiemy. I niestety, nic lub niewiele z tym robimy.
Tekst poniższy ma na celu ukierunkować naszą uwagę na działalność pewnych struktur, aż do pełnego rozpoznania sytuacji.
Dopiero po zdefiniowaniu:
- kto za tym stoi
- dlaczego to robi
- i jak to robi
będziemy mogli dać im skuteczny odpór.
Dopiero wtedy, kiedy sprecyzujemy struktury, określające siebie jako Wrogowie Polaków, będziemy mogli zaplanować działania blokujące.
Dopiero wtedy, kiedy będziemy wiedzieli o co chodzi – będziemy mogli przystąpić do działania z zapałem.
Albowiem, kiedy nie wiemy po co mamy się angażować – nie będziemy się angażować.
Kiedy nie wiemy przeciwko komu mamy się angażować – nie będziemy się angażować.
Kiedy nie wiemy, jak ten Wróg Polski działa – też nie będziemy się angażować.
I dlatego Polska od 20 lat się rozpada.
Ponieważ Wróg nie jest określony.
Zmasowany sabotaż, dywersja obejmująca wszystkie istotne elementy naszego państwa jest wojną.
I to wojną totalną. A celem – odebranie nam wolności, Polski...
Zdefiniujmy, kim oni są, a powstrzymamy rozpad naszego kraju - i odzyskamy go.
Nie jestem pisarzem – nie mam talentu jak Stanisław Michałek Michalkiewicz, ale moje spostrzeżenia uważam są na tyle istotne, że mogą pomóc w rozwianiu wątpliwości.
To swoiste podsumowanie ponad 10 letniej obserwacji życia politycznego, społecznego i gospodarczego w Polsce i na świecie.
Najistotniejsze wydarzenia związane z moimi wnioskami to ostatnie 4 lata. W tym okresie miałem okazję rozpoznać i zdemaskować działalność dywersyjną prowadzoną przez SS w różnych obszarach życia w Polsce – co nadal jest przedmiotem moich dociekań.
Tekst jest niepełny, posiada luki, które będę się starał z czasem uzupełnić. Niektóre wątki pochodzą z pierwszego szkicu z lutego 2010 roku - co widać. Temat jest bardzo obszerny - wersja pdf ma ponad 80 stron - i praca nad nim jest bardzo mozolna. Z wielu wątków nie jestem zadowolony, nie są dość dobrze opracowane, dużo rzeczy brakuje. Żeby doprowadzić to do ładu, w tym tempie, to chyba jeszcze rok potrzeba. Niestety już nie mamy czasu...
Niektórzy nazwą to grafomanią, inni - największą polską teorią spiskową, a być może znajdą się tacy, co powiedzą, że to straszna bolesna prawda...
WERWOLF – niemieckie państwo podziemne w Polsce.
II. Ludwik Erhard i jego plan
W 1943 roku niemieccy stratedzy doszli do wniosku, że nie będą w stanie wygrać wojny. Pierwszym twórcą takiego wniosku był Ludwik Erhard, późniejszy kanclerz Niemiec.
Erhard, od 1928 roku pracownik Instytutu Obserwacji Gospodarki Towarowej, a później jego wicedyrektor, w 1942 roku publicznie stwierdził, że Niemcy przegrają wojnę.
Za defetyzm został zwolniony z Instytutu, ale natychmiast zatrudnił go szef Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy, gdzie Erhard rozpoczął badania nad tym, jak po klęsce Niemiec i w warunkach okupacji najlepiej zabezpieczyć interesy niemieckiej gospodarki.
Erhard założył Instytut Badawczy Przemysłu, którego prace wspierały największe niemieckie koncerny zainteresowane swoim powojennym losem.
W marcu 1944 roku opracował memoriał „Finansowanie wojny i konsolidacja długów”, który sprawił, że po wojnie zainteresowali się nim Amerykanie.
Rozpoczął karierę polityczną w 1946 roku.
A w 1948 roku wprowadził w Niemczech gospodarkę wolnorynkową i Niemcy rozpoczęły swój bieg do bogactwa...
[L. E. w czasie swego urzędowania konsekwentnie nie uznawał istnienia i legalności drugiego niemieckiego państwa – NRD oraz granic zachodnich Polski; popierał doktrynę, w myśl której nadal istniało państwo niemieckie w granicach Rzeszy Niemieckiej z roku 1937.]
Można przyjąć, że plan gospodarczy miał również swój odpowiednik polityczny.
Plan min. obejmował:
- zawiązanie tworów wspólnotowych Europy, aż do tzw. Unii Europejskiej jako zalążka politycznej władzy Niemiec w Europie
- wdrożenie powojennego planu gospodarczego dla Niemiec celem szybkiego odzyskania przewagi ekonomicznej w Europie i na świecie
- umocowanie swoich wpływów w podbitych państwach – głównie Polski, jako klucza do mocarstwowości w Europie
- pomniejsze elementy jak zdeponowanie zrabowanych dzieł sztuki, złota, srebra itp
>>Dygresja:
Program gospodarczy, który wyniósł Niemcy do bogactwa został zapisany w programie polskiej partii Unia Polityki Realnej – wraz z kilkoma „radykalnymi” – szkodliwymi dla społeczeństwa „rodzynkami”, które miały skutecznie (obok osoby Janusza M.) odstraszać elektorat i tym samym sabotować prawidłowy rozwój Polski. Jako lider Janusz M. przyciągał do partii zwolenników wolnego rynku, po czym sabotował ich wysiłek włożony w głoszenie idei prawicowych, aż do zniechęcenia i często - odejścia<< Plan polityczny był ściśle powiązany z planem gospodarczym – utworzenie UE wsparto wprowadzeniem nowej waluty euro (najpierw ecu). „Przywiązanie” innych krajów do strefy euro oraz dotacje unijne spowodowały, że UE (czyli Niemcy) mogło wywierać znaczny wpływ na wszystkie gospodarki państw unijnych. Efekt obserwujemy obecnie: „żarty” niemieckich gazet o greckich wyspach, Włochy, Portugalia, Polska. (Przypominam, że Polska jest na skraju bankructwa – efekt „zielonej wyspy” uzyskano poprzez machinacje księgowe.) Budowę wspólnoty państw środkowoeuropejskich zablokowała wojna w Jugosławii. Rozczłonkowanie Jugosławii to również efekt polityki Niemiec. W 2009 roku Irlandia przyjęła Traktat Lizboński (czyli Konstytucję Europejską pod inną nazwą, po kosmetycznych zmianach). Po referendum w Irlandii ws. przyjęcia tego Traktatu, kanclerz Niemiec Aniela Merkel w wypowiedzi dla mediów pogratulowała sukcesu narodowi niemieckiemu.
Wygląda na to, że polityczny plan Erharda jest w Niemczech tajemnicą poliszynela.
Większość Niemców po wojnie była przeciwna denazyfikacji, zaś w roku 1953 „byli” naziści wrócili na swe stanowiska w administracji państwowej...
Polecam min.: Alfred Wahl „Druha historia nazizmu w federalnych Niemczech po 1945 roku.”
*denazyfikacja - chodzi oczywiście o „wyczyszczenie” z nazistów...
W każdym polskim mieście jest tablica, pomnik poświęcony zamordowanym przez Niemców cywilom. [właściwie rzadko kiedy użyto nazwy Niemcy – z reguły są to naziści lub faszyści – dla mnie zagadka.....decydenci jak ognia unikali słowa Niemcy]
Od początku wojny dochodziło do masowych mordów na ludności cywilnej. Dlaczego?
Niemcy mieli w planie fizyczną eliminację blisko 85% Polaków. Przed atakiem na Polskę były przygotowane listy z nazwiskami Polaków w pierwszej kolejności do zamordowania.
Niemiecki Generalny Plan Wschodni przewidywał wyniszczenie narodu polskiego (min. poprzez masowe mordy, aborcje, sterylizację, pogorszenie warunków życiowych i obniżenie walorów służby zdrowia) do stanu 5 milionów osób, którzy mieli się stać tanią siłą roboczą pracującą na Niemieckich „Panów”...
Od początku wojny realizowali ten zamysł prowadząc masowe mordy na Polakach, eksterminowano elitę narodu, inteligencję, warstwy kierownicze, pozostawiając robotników.
Ludobójstwo, którego by nie zdążono dokonać podczas wojny miało trwać jeszcze 30 lat po wojnie.
W czerwcu 1942 roku realizację tego planu przyspieszono.
Plan zagarnięcia Polski.
- zadanie Polakom jak największych strat osobowych i materialnych podczas okupacji, a potem odwrotu wojsk niemieckich
- umocowanie na terenie Polski podziemnej organizacji dywersyjnej Werwolf
- przenikanie Werwolfu do nowej powojennej administracji państwowej i w szeregi służb bezpieczeństwa oraz armii
- rozbudowa siatki Werwolfu w okresie powojennym, utworzenie podziemnego państwa niemieckiego - przejęcie sterów władzy
- sabotowanie społeczeństwa w całej rozciągłości we wszystkich możliwych dziedzinach życia
- maksymalne spowalnianie rozwoju gospodarczego Polski
- drenowanie zasobów ludzkich i finansowych Polski
- doprowadzenie do zapaści gospodarczej
- zniszczenie nowych pokoleń Polaków, poprzez zmiany w systemie edukacji
- oferowanie Polakom trucizny duchowej – poprzez telewizję, radio i gazety
- propagowanie antypolonizmu; tworzenie ludzi „europejskich”
- niszczenie patriotyzmu, wartości rodzinnych
- zdeformowanie służby zdrowia jako metoda podwyższenia umieralności (GPW)
- zantagonizowanie Polaków przeciwko sobie
- przygotowanie Polaków do mentalnego odejścia od patriotyzmu i przywiązania do polskości; zrzeczenia się suwerenności
- wmówienie Polakom, że nie nadają się do rządzenia (polnisze wirszaft) i potrzebują „obcej ręki”
- likwidacja armii
- przygotowanie Polaków do bezapelacyjnego przyjęcia władzy z rąk niemieckich
Werwolf po 1945 roku miał za zadanie przejąć władzę w kluczowych elementach struktury państwa i „odebrać” Polskę z rąk Rosji radzieckiej.
Dokonać przewrotu, obalenia komunizmu, a następnie przygotować i przeprowadzić gospodarczy, polityczny i społeczny rozpad państwa. Po rozpadzie społeczeństwo miało być gotowe do mentalnego bezapelacyjnego zaakceptowania nowej władzy – z rąk niemieckich.
Aby niemiecka podziemna organizacja nie została wykryta, dywersję stosowano bardzo ostrożne – w małych dawkach, ale permanentnie i powszechnie.
Niemieccy decydenci ulokowani w strukturach władzy skutecznie fundowali Polakom „absurdy PRL-u”. Obok zadaniowanych przez Moskwę „atrakcji” własnym sumptem utrudniano życie Polakom w dużych i drobnych sprawach.
>>Dygresja:
Wyraz: „komunistyczne” powoduje pewne pomieszanie. Może on oznaczać zarówno Rosjan, Polaków jak i Niemców, Czechów... Nie wiadomo dokładnie kogo.
Trzeba jednak zauważyć, że to w Polsce „komunistyczna nomenklatura” nie została rozliczona – w innych krajach poradzono sobie z tym problemem całkowicie lub w dużym stopniu.
Otóż nie komunistyczne, ale niemieckie.
Są to metody niemieckie, a nie komunistyczne.
Tak samo: służby są niemieckie, a nie komunistyczne.<< W długiej perspektywie czasowej stworzono obraz polskich kadr kierowniczych jako wadliwych, niekompetentnych, zaś o Polakach w ogóle – utwierdzano przekonanie co do ich „genetycznej” niezdolności do rządzenia się samym sobą, skutecznie podtrzymując mit polnisze wirszaft. Mit ten jest nadal propagowany (inną wersją tego mitu jest tzw. „polskie piekiełko”) przez „polityków”, „dziennikarzy”, medialnych „ekspertów” i pracowników gestapo zatrudnionych na etacie do inwigilowania i „pilnowania” internetu, stowarzyszeń, partii politycznych... Główną metodą dywersji jest „mały sabotaż”. III. Definicje
WERWOLF – niemiecka podziemna organizacja dywersyjna działająca na terenie całego kraju; wzorowana na polskim podziemnym ruchu oporu i Armii Krajowej, powstała w 1944 roku – twórca – niemiecki generał, specjalista wywiadu od spraw „wschodnich” - Reinhard Gehlen.
Podzielona na dwie organizacje:
WII – organizacja terrorystyczna, prowadziła po wojnie dywersję i walkę zbrojną przez około 4 lata - do 1949 r. ; zaplecze i „zasłona dymna” dla WI
WI - organizacja dywersyjna, prowadzi działalność tajną, nastawiona na dyskretne wieloletnie wnikanie w struktury państwa polskiego i stopniowe zajmowanie miejsca wymordowanej elity narodu polskiego.
Cel: przejęcie władzy w służbach specjalnych oraz administracji państwowej – łącznie z władzą ustawodawczą i wykonawczą. Kontynuacja i dokończenie Generalnego Planu Wschodniego, w tym: kontrolowany rozpad państwa polskiego i włączenie go w struktury Niemiec.
Stosuje dywersję utajoną, głównie „mały sabotaż” prowadzone zgodnie z tzw. 13 złotymi zasadami Sun Tzu
Od 1944 roku NKWD „przymusowo” wcielała byłych gestapowców (oraz innych agentów niemieckich) do struktur UB – co ułatwiło im zajmowanie wysokich stanowisk w służbach specjalnych i ostateczne ich przechwycenie na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych.
Współpraca NKWD z gestapo notuje się od czasów paktu Ribbentrop – Mołotow.
Obecna nazwa: Antypolskie Biuro Wywiadu [skróty w tekście: ABWERA, SS, gestapo, UB]
Bliźniacza organizacja – BND
BND – Federalna Służba Wywiadowcza (Informacyjna), niemiecka agencja wywiadowcza wywodząca się z tzw. Organizacji Gehlena - twórca – niemiecki generał, specjalista wywiadu od spraw „wschodnich” - Reinhard Gehlen.
Organizacja Gehlena - z upoważnienia Amerykanów niemiecki generał Reinhard Gehlen latem 1945 odtworzył niemiecką służbę wywiadowczej jako organizację o nazwie „Organizacja Gehlena”. Organizacja ta stanowiła podstawę utworzonej w 1956 BND. OG stanowiła „przechowalnię” dla zbrodniarzy wojennych, wysokich oficerów armii niemieckiej i specjalistów wywiadu.
Kadry tej organizacji stanowili byli funkcjonariusze Gehlena, którzy wywodzili się z:
- SS (Służby Bezpieczeństwa - Sicherheitsdienst)
- Gestapo (Tajnej Policji Państwowej)
- wywiadu wojskowego Abwehry,
Tak więc niemieckie (jak ktoś woli: nazistowskie) służby specjalne właściwie bez uszczerbku przetrwały okres tzw. denazyfikacji i po wojnie przeszły do kontynuacji swych dotychczasowych działań.
Reinhard Gehlen stał na jej czele przez 12 lat, od 1956 do 1968, gdy został zmuszony do przejścia w stan spoczynku. Zastąpił go Gerhard Wessel.
Reinhard Gehlen – niemiecki generał Wermachtu w okresie II wojny światowej. Bezpośrednio po wojnie uczestniczył min. w organizacji tzw. szczurzych tras – przerzutu do USA ok . 10 tys. nazistowskich zbrodniarzy (Operacja Paperclip)
Wywodził się z tradycjonalnej rodziny pruskiej o skrajnych nacjonalistycznych poglądach. Odznaczony Krzyżem Żelaznym II klasy za udział w wojnie przeciwko Polsce w 1939 roku.
Samouk, najlepszy niemiecki specjalista od „spraw wschodnich”. Przed wojną na spotkaniu z delegacją brytyjską referował potencjał wojenny ZSRR – ocena Gehlena być może zaważyła na polityce Wielkiej Brytanii tj. „rozdysponowaniu ról” państwom Europy. Anglikom Niemcy były potrzebne jako pięść uderzeniowa przeciwko ZSRR.
Gehlen min. przygotowywał plany operacji „Marita” (Bałkany) oraz „Barbarossa”; postulował u swoich przełożonych zaniechanie działań przeciwko W.B. i skoncentrowanie sił na ZSRR.
Podczas ofensywy na ZSRR otrzymał Złoty Krzyż Zasługi z Mieczami.
W kwietniu 1942 w stopniu podpułkownika został szefem Oddziału Obce Armie „Wschód” (wywiad na kierunek wschodni) w Sztabie Generalnym Wojsk Lądowych (OKH).
Jego placówka wywiadu znajdowała się w Twierdzy Boyen w Giżycku. Tam zbierano informacje na tematy związane z sytuacją wojskową i przygotowywano agentów na teren ZSRR.
<>
Był głównym twórcą projektu zbudowania sieci grup dywersyjno – sabotażowych - Werwolfu. Gehlen skopiował polskie struktury państwa podziemnego, wraz z metodami walki.
Gehlen trafnie przewidywał, że po przegranej dla Niemiec wojnie pojawi się konflikt na linii ZSRR -USA i postanowił zaoferować swe usługi Amerykanom.
Oprócz wiedzy Gehlen dysponował zespołem doświadczonych i ideowych ludzi, którzy byli gotowi po wojnie na nowo podjąć się swoich zadań.
Od końca roku 1944 przygotowywał się do przejścia pod skrzydła Amerykanów. Przygotowano min. do wywózki w góry Bawarii 52 skrzynie z dokumentami. W międzyczasie pośpiesznie organizowano agenturę i oddziały dywersyjne Werwolfu na terenach Polski.
Realistyczne raporty Gehlena zostały uznane przez Hitlera za defetyzm, co doprowadziło do zdymisjonowania go 9 kwietnia 1945 roku. Niedługo potem udał się za południe Niemiec i 22 maja 1945 roku dostał się do niewoli amerykańskiej.
Wkrótce jego oferta została przyjęta. Na początku sierpnia 1945 roku przedstawił USA raport oraz gotową koncepcję dalszej walki wywiadowczej z ZSRR.
Amerykanie zaakceptowali wszystkie warunki stawiane przez Gehlena.
Najważniejsze to:
- Organizacja Gehlena będzie autonomiczna, w jej składzie będą pracować Niemcy, on sam zaś będzie ich jedynym szefem;
-będzie wykorzystywana wyłącznie przeciwko ZSRR i jej sojusznikom;
-w wypadku powołania rządu niemieckiego – zostanie podporządkowana temu rządowi i wszystkie inne ustalenia przestaną obowiązywać ( wywiad Obce Armie „Wschód” powróci do macierzy...)
- nie może działać wbrew interesom Niemiec
(W realizacji wyglądało to jednak trochę inaczej)
Konkluzja:
Wywiad niemiecki w składzie osobowym: Reinhard Gehlen plus ok. 50 członków Obce Armie „Wschód”zasilony funkcjonariuszami Abwery (wywiad) SS, SD oraz Gestapo po maju 1945 roku nie zaprzestał swojej działalności.
Pod egidą służb amerykańskich Gehlen odtworzył niemieckie służby specjalne, najpierw pod przykrywką tj. jako Organizacja Gehlena, potem już oficjalnie jako Federalna Służba Wywiadowcza (BND)
Oczywistym jest, że prowadzona przez niego działalność powojenna była kontynuacją wywiadowczych i dywersyjnych działań wojennych skierowanych przeciwko Polsce.
Mając na uwadze chociażby to, że w 1953 roku byli działacze NSDAP powrócili na swoje stanowiska w administracji państwowej – należy z całą stanowczością stwierdzić, że zbrodnicza działalność Niemców przeciwko Polsce nigdy się nie zakończyła, a jedynie przybrała charakter utajony.
Działalność ta trwa nadal.
Po roku 1945 struktury Werwolfu zajmowały dogodne pozycje do dalszych działań, część wtapiała się w społeczeństwo, inni wchodzili w struktury UB.
Pierwszy sort w miarę możliwości starał się pozyskać sympatię Polaków i „wsiąknąć” w społeczeństwo – przygotowując nowe pokolenia do objęcia kluczowych stanowisk w administracji państwowej, armii, życiu politycznym i społecznym.
UB – byli gestapowcy sięgali po władzę w służbach specjalnych – co zapewne udało im się przed rokiem 1970.
Od tego momentu rozpoczęło przejmowanie i tworzenie własnych ruchów „wolnościowych”. Pozyskano do współpracy określone środowiska i wytypowano do roli politycznych przyszłych liderów.
Pod przykrywką władzy komunistycznej, radzieckiej....
W międzyczasie „cywilne” struktury Werwolfu pną się po drabinie kariery w administracji państwowej. Oprócz realizacji zadań stawianych przez ZSRR prowadzą własną dywersję opartą głównie na małym sabotażu. Umacniają swoją pozycję, przygotowują miejsce dla swoich ludzi.
Po roku 1970 powstają zręby Solidarności, rozpoczyna się marsz do obalenia komunizmu.
Do spółki ze swym dawnym protektorem – USA, Niemcy planują przyszły podział łupów.
Rozpoczyna się wyścig zbrojeń, kombinat ZSRR nie wytrzymuje gospodarczo i upada.
Werwolf umieszcza swoich ludzi we władzach „wolnej” Polski. Musi dzielić się konfiturami z innymi wywiadami, min USA, Francji, W. Brytanii.
Sieroty po ZSRR, jak z wsi, nie mają wpływu na sterowanie państwem – po prostu robią „poboczne” biznesy...
Prawdziwe możliwości ludzi ze wsi ukazuje nam „wykrycie przez Polaków broni masowego rażenia w Iraku”.
Pierwszym przed kamerą jest gen. Dukaczewski. Po kilku dniach okazuje się, że nie ma żadnej sensacji – znaleziono stare francuskie rakiety Roland. W tej scenie uwidacznia się brak wiedzy o światowych realiach politycznych i wywiadowczych oraz ciągoty do bycia celebrytą – gen. Dukaczewski „nie trzęsie” Polską – choć zapewne prowadzi różnorakie duże interesy.
Podobnie należy oceniać innych generałów „celebrytów”, którzy co najwyżej mogą stanowić zasłonę dymną, dawać „polską twarz” (czy jak kto woli – „komunistyczną”... ) dla działań prawdziwego wywiadu (jak np. „czwarty tenor”)
Skuteczny wywiad to wywiad, którego działalności nie widzimy – mawiają generałowie „celebryci”
Tymczasem dochodzi do masowej kradzieży majątku narodowego – likwidacji ulegają dobre i prosperujące zakłady pracy. Polska ma najdroższą bankowość w Europie. Najdroższe banki, najdroższe ubezpieczenia, kredyty, telefonię. Postępuje likwidacja armii.
Po 20 latach Polacy są lokatorami w już cudzym państwie
/ „wschód Rzeszy niemieckiej był pod polską i rosyjską administracją” – E. Steinbach 2011r./
Bardzo skrupulatnie wykorzenia się myśl prawicową. Medialne ogłupiacze agresywnie atakują młodzież. Upada szkolnictwo.
Aby nie dopuścić do rozwoju gospodarczego Werwolf przejmuje, względnie zakłada partię konserwatywno – liberalną z programem „niemieckiego cudu” gospodarczego oraz sprawuje nad nią kontrolę – aż do roku 2009.
Werwolf odstrasza elektorat i zniechęca do liberalnego programu gospodarczego – głównie poprzez udawane „oszołomstwo” i wygłupy jej lidera oraz przybocznych pretorian.
Program „niemieckiego cudu” gospodarczego jest okraszony kilkoma absurdalnymi propozycjami, które mają legitymować „oszołomstwo” i zniechęcać elektorat.
Polacy, sympatycy i członkowie partii są odstręczani i sabotowani.
POd rządami partii pruskiej postępuje antagonizowanie społeczeństwa i odwracanie uwagi od palących problemów finansowych.
Po 20 latach „wolności” kraj jest bardziej zadłużony niż po 40 latach komunizmu.
Rzeczywistość jest wyraźnie nie tak, ale media sprawują rząd dusz. Władza Werwolfu opiera się w głównej mierze na iluzji propagowanej w mediach... (ale to kolos na glinianych nogach...).
Powszechnie w prasie internecie telewizji i radio uprawia się cichą antypolską propagandę /mały sabotaż oparty na tzw. 13 złotych zasadach Sun Tzu/, jednocześnie promując produkty przemysłu niemieckiego.
W internecie min. zakładają i kontrolują różne tematyczne fora, gdzie uprawiają cichą antypolską i proniemiecką agitację.
Pracownicy ABWERY mają w obowiązku na co dzień, dokonywać „małego sabotażu” - wszędzie tam, gdzie to możliwe, uprawiać czarny antypolski pijar: antagonizować społeczeństwo, powtarzać komunały o polnisze wirszaft i polskim piekiełku, nastrajać defetystycznie ogół spotykanych ludzi, jednocześnie zachwalać wyroby niemieckiego przemysłu i „kultury”, krytykować konkurencyjne. Pierwsze przykazanie: nigdy nie odpuszczać, aż do zniechęcenia się adwersarza – wtedy twoja wersja rzeczywistości wygrała.
Pomiędzy agenturami niemiecką i amerykańską panuje zasada - „my nie ruszamy waszych, wy nie ruszacie naszych” - złamana w Smoleńsku, kiedy Niemcy próbują zlikwidować lidera największej partii opozycyjnej i jego brata.
Sukces połowiczny – dosłownie. W dodatku w zamian za przysługę Rosjanie otrzymują prezydencki żyrandol i ropopochodne konfitury.
Kryzys w państwie postępuje - zbliżamy się do 4 etapu podboju ...
Wersja wg Wiki:
„Werwolf - niemiecka nazistowska organizacja terrorystyczna działająca na ziemiach utraconych przez Wehrmacht po 1943 r.”
[dziwna konstrukcja zdania: na ziemiach utraconych przez Wehrmacht po 1943 r. - czyli nie utracone przez Niemcy, ale tylko nie kontrolowane przez armię niemiecką]
<>
Werwolf (?) w mediach:
Serial „Stawka większa niż życie” 1968-1969
Odcinek 8 – „Wielka wsypa” -
Występuje agent o nazwisku Zając i pseudo: „Wolf” (wilk), co niezmiernie śmieszy gestapowca Brunnera.
Odcinek 18 – „Poszukiwany Gruppenführer Wolf”
W.O.L.F. – to grupa czterech wysokich oficerów niemieckich ukrywających się pod fikcyjną postacią wymyślonego Wolf’a.... Celem tej mistyfikacji było zmylenie Polaków co do prawdziwych decydentów odpowiedzialnych za mordy na jeńcach wojennych.
Ciekawe jest nazwisko „ostatniego w kolejce” oficera, które brzmi:
Fahrenwirst, co gogle tłumacz przekłada jako: Czy Kontynuuj
Serial „Życie na gorąco” 1978
Film o pracy agenta SB – „redaktora” Maja;
Główny wątek kręci się wokół dr Hermana Gebhardt’a i jego „Organizacji W”
Ta filmowa organizacja ma wiele koneksji na całym świecie, jest wpływowa, zmierza do wywoływania konfliktów międzynarodowych, sabotażu, próbuje zdobyć broń masowej zagłady i trudni się przemytem narkotyków.
Wygląda na połączenie „Organizacji Gehlena” i Werwolf-u w jedno (Organizacja „W”) oraz łączy twórców tych organizacji - filmowy dr Gebhardt to gen. Gehlen [względnie Gerhard Wessel, który od roku 1956 zastąpił Gehlena w BND]
Aktor odgrywający rolę dr Gebrardt'a – Leszek Herdegen – jest nawet fizycznie podobny do Gehlena.
W ostatnim odcinku serialu Maj spotyka się z Gebhardtem, ale konfrontacja kończy się patem.
Organizacja W nie zostaje rozbita i nadal działa.
Zupełnie jak w życiu...
IV. Schemat: sytuacja powojenna Polski i Niemiec
Krótka niepełna analiza dotycząca sytuacji Polski i Niemiec po wojnie /mowa o Niemczech „właściwych” tj. Zachodnich/:
POLSKA
NIEMCY
Okupacja po wojnie
65 lat
20lat
[w zasadzie brak denazyfikacji]
Ukrywanie patriotyzmu
tak
nie
[masowy sprzeciw wobec denazyfikacji]
Elity polityczne i administracja państwowa
Całkowita wymiana w ciągu kilku lat
Symboliczne ukaranie nazistów, powrót członków NSDAP na stanowiska w administracji rządowej w 1953 roku
Metoda walki powojennej
Partyzantka – do roku 1951, potem tajne związki
[ukrywanie się z patriotyzmem]
Na terenie Niemiec - brak
[ półoficjalne rządy „byłych” nazistów]
Na terenie Polski – wchodzenie w struktury UB, SB
Służby specjalne
podporządkowane ZSRR, na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych – przechwycone przez Werwolf
słabo zweryfikowane po 1989 r.
ma 15 delegatur w największych miastach Polski
Od początku tworzone przez niemieckiego nacjonalistę [generała Reiharda Gehlena] i zatrudniające nazistów
obecna nazwa: BND
Sprawność gospodarcza i polityczna państwa
Bardzo słaba – kraj jest na skraju bankructwa, społeczeństwo jest oszukiwane i antagonizowane, politycznie nie liczymy się – grozi nam rozpad
Bardzo mocna – silny eksport, rozwinięta gospodarka – w światowej pierwszej piątce, politycznie zaczyna zajmować pozycję mocarstwa europejskiego
Ciągłość polityczna i społeczna państwa
Nie
Tak
V. Schemat: Podział władzy w państwie
Struktury władzy w państwie.
[właściwie wszystko wyjaśnia artykuł WOJNA INFORMACYJNA na stronie 53]
Generalnie podstawowym zadaniem, nałożonym przez właściciela zewnętrznego na SS, jest szeroko pojęta dywersja.
Najczęściej stosowana jest w formie „małego sabotażu”.
Dezinformacja i ciosy są to działania głównie osłaniające dywersję; ciosy oczywiście używane są też do zdobywania władzy w określonych „miejscach” państwa.
SS – poprzez struktury własne – inwigilacja organizacji, zrzeszeń, partii itp. - większość działań nakierowanych na sabotaż i dezinformację – są to podstawowe metody działania „w terenie”
Ciosy – w stosunku do niewygodnych osób stawiających opór, oczyszczanie stanowisk w administracji i zastępowanie swoimi ludźmi, względnie – rekrutacja osób ze stanowisk
Dywersja w internecie, kształtowanie opinii na forach, trollowanie, a także ( w konsekwencji) przejmowanie ich, czy działania oddolne: zakładanie. Fora tematyczne, polityczne, hobbystyczne.
Permanentne oddziaływanie pracowników SS na przeciętnych obywateli w codziennej pracy, życiu.
Delikatne sugestie, kształcenie „odpowiednich” przekonań u spotykanych osób.
Likwidacja niewygodnych jednostek.
Wchodzenie w struktury organizacji społecznych, politycznych itp. i działalność na ich szkodę – rozkład od wewnątrz.
Media – dezinformacja polega głównie na nieinformowaniu społeczeństwa o ważnych dla niego kwestiach, unikanie, eliminowanie informacji istotnych, niedopuszczanie do publikacji
Szum medialny - podawanie dużej ilości informacji nieistotnych z punktu widzenia obywatela. Podawanie informacji sprzecznych, obok siebie lub podanych krótko po sobie w małym odstępie czasu.
Jednocześnie w kluczowych sprawach właściwie wszystkie ośrodki medialne (mainstrem) podają te same informacje, tę samą wersję zdarzeń, podobne opinie. Może to oznaczać jedno źródło (cenzora?), które kształtuje rynek medialny.
Prawdopodobnie chodzi o zlikwidowania niezależnego myślenia.
„Kto mówi coś innego niż wszyscy jest likwidowany. Albo będzie powtarzał to co inni, albo go nie będzie.” 5.08.2011
Traktowanie Polaków jak ludzi drugiej kategorii – lansowanie takich opinii i zachowań.
Obrzydzanie Polakom innych Polaków, dzielenie obywateli.
Wynaradawianie – obniżanie poziomu kultury, świadomości politycznej, masowe wprowadzanie treści o wątpliwej jakości moralnej, intelektualnej – ubożenie społeczeństwa poprzez podawanie mu trucizny duchowej.
Media wyśmiewają polskość, przedstawiając jej karykaturę i zalewając widza, słuchacza prawdziwymi i nieprawdziwymi błędami polskimi, piętnując je przynajmniej raz dziennie (telexpres).
Postępuje schizofrenia – w kraju biednym lansuje się wizje życia jak zna zachodzie [ młodzi bogacze w serialach, reklamach] lub kompletnie oderwane od rzeczywistości.
Postępuje anglicyzacja języka, amerykanizacja, „zachodniozacja” kultury – i obywatela.
Polacy stają się „obcym” narodem w Polsce. Przyjmują za swoją kulturę kulturę innych narodów (kultura telewizyjna) w efekcie stanowią mieszankę obcokulturowych zachowań – postępuje nieznajomość prawdziwej kultury polskiej i jej krytyka .
Dochodzi do tego, że Polacy wyśmiewają się z Polaków, Polski, kultury i historii Polskiej.
Szczególnie często w mediach „Polacy” stoją na stanowisku antypolskim.
Polacy piętnują innych Polaków i opowiadają się po stronie obcych, bronią interesów obcych nacji jednocześnie działając na szkodę własnej nacji – oszczerczo kalają własne gniazdo...
VI. Polska kluczem do mocarstwowości Niemiec.
I. C. Pogonowski - Pasożytnictwo Prus [obszerne fragmenty]
Podstawą budowy imperium niemieckiego, ze stolicą w Berlinie, były rozbiory Polski. Warto spojrzeć na historię pasożytniczej działalności Brandenburgii, która to działalność doprowadziła do uformowania się Królestwa Pruskiego. Pasożytnictwo Hohenzollernów opisywał już Mikołaj Kopernik, kiedy przygotowywał reformę systemu monetarnego Polski i wydał w 1526 roku książkę pod tytułem „Monetae Cudende Ratio,” podstawowego uzasadnienia Aktu Reformy Monetarnej z 1526 roku w Polsce.
Wówczas wprowadzono złotego jako monetę w Polsce, a w Prusach w 1528 roku i na Litwie w 1569 roku. Ciekawe jest, że hołd pruski z 1525 roku, Albrechta von Hohenzollerna, z polskiego lenna Prus, odbył się w Krakowie i był pierwszym układem w Europie między katolickim królem i protestanckim wasalem. Hołdy Hohenzollernów, na kolanach przed tronem Polski skończyły, się w 1656 roku, kiedy Fredrick Wilhem Hohenzollern, protoplasta cesarzy niemieckich, został wasalem Szwecji z lenna Prus.
Faktycznie Królestwo Prus powstałe w 1701 roku, było sfinansowane w dużej mierze przez bankierów, Żydów polskich, którzy byli przerażeni rzezią Chmielnickiego na Ukrainie, po „złotej dekadzie” eksploatacji żydowskiej Ukrainy w 1648 roku doszli oni do przekonania, że Żydzi będą wypędzani z Polski tak jak z Hiszpanii i z tego powodu Żydzi zaczęli masowo przerzucać kapitały z Polski do Berlina.
Wcześniej w podstawowej książce „Monetae Cudende Ratio”, Kopernik sformułował po raz pierwszy w historii prawo ekonomiczne stwierdzające, że „zły pieniądz wypędza dobry pieniądz z obiegu.” Powodem kryzysu monetarnego w Polsce było właśnie fałszowanie monety polskiej przez Hohenzollernów. Należy wspomnieć, że prawo Kopernika przywłaszczyli sobie Anglicy, nazywając je prawem „Thomas’a Gresham’a,” który w 1526 roku był dzieckiem.
Podobnie po Drugiej Wojnie Światowej, angielscy autorzy kłamliwie twierdzili, że niemieckie szyfry Enigmy były rozwiązane przez Anglików, a nie przez Polaków. W rzeczywistości rozwiązanie Enigmy przez Polaków było „jednym z kamieni węgielnych zwycięstwa Aliantów nad Niemcami,” według David’a A. Hatch’a z Center of Cryptologic History, NSA, Fort George G. Meade, Mayland.
Trzeba pamiętać, że Królestwo Prus przeżywało kryzys w wojnie siedmioletniej (1758-1763) i Berlin był spalony przez Rosjan w 1760 roku, kiedy minister, Alexis Bestużew-Ruimin (1693-1766), zaoferował Polsce Prusy i Śląsk, w zamian za część Białorusi. Rząd Rosji planował zniszczenie Królestwa Prus, w celu nie dopuszczenia do zjednoczenia 350 niezależnych państewek rzeszy niemieckiej, pod królem Prus, ze stolicą w Berlinie. Wówczas Polscy obywatele na Białorusi nie chcieli być poddanymi cara Rosji i ich protest uratował Królestwo Prus od zagłady.
Pasożytnicza działalność Hohenzollernów wobec Polski powtarzała się i w 1761 roku sejm wydał ustawę regulującą system monetarny w Polsce z powodu powtarzających się oszustw Berlina kosztem waluty polskiej. Wówczas, Frederick II Hohenzollern zdobył Saksonię wraz z mennicą polskich monet i zaczął bić fałszywe polskie monety. Za pomocą zysków z polskiego pieniądza ratował się on od grożącego mu bankructwa.
„Cudowny” ratunek sytuacji Królestwa Prus miał miejsce po zabójstwie cara Piotra III i objęciu władzy w Rosji przez Niemkę, jego żonę Katarzynę II (1729-1796), 9go lipca, 1762 roku. Inicjatorem międzynarodowej zbrodni rozbiorów Polski był król Prus Frederic II, Hohenzollern, który wykorzystywał wojnę Polski przeciwko opresji rosyjskiej. Konfederacja Barska, pod dowództwem Kazimierza Pułaskiego, później generała amerykańskiego, w latach 1768-1772 była przegraną wojną, o w obronie Rzeczypospolitej, przeciwko zbrodniczemu rozbiorowi ziem polskich, który to rozbiór nastąpił w 1772 roku jako pogwałcenie traktatu w Westfalii z 1648 roku.
Królestwo Prus wykorzystało, w celu ekonomicznej eksploatacji Polski, trzy wojny rosyjsko-polski, poprzedzające rozbiory Polski (1772-1795). Prusy dzięki rozbiorom stały się największym państwem w rzeszy niemieckiej, składającej się z 350 księstw i na tej podstawie było w stanie zdominować i zjednoczyć Niemcy, po raz pierwszy ze stolicą w Berlinie. W czasie przejmowania ziem polskich, żołnierze pruscy mieli rozkaz wypędzania na wschód biedoty żydowskiej, tak zwanych „Bettel Juden.” Wzmocniło to sytuację zamożnych Żydów na terenie Niemiec.
Napoleon Bonaparte, dwulicowy wobec Polaków, zwerbował do swych armii około ćwierć miliona żołnierzy polskich, którym obiecywał odbudowę państwa polskiego, podczas gdy prowadził konszachty z carem Rosji i obiecywał mu w listach, że imię Polski już nigdy nie znajdzie się na mapie Europy. Napoleon obiecywał Żydom emancypację we wszystkich krajach, które miał zamiar podbić i urzędnicy napoleońscy przydzielali Żydom nazwiska, po raz pierwszy w historii Europy, w celu rejestrowani ich. Przedtem Żydzi mieli imiona i tylko podawali imię ojca.
Po klęsce Napoleona, dzięki staraniom Adama Czartoryskiego, 3go stycznia, 1815 roku, Rosja i Prusy, podpisały pakt o zjednoczeniu ziem polskich w unii personalnej z Rosją, w zamian za dominację Saksonii przez Berlin. W. Brytania obawiając się wzrostu potęgi Rosji, zaprotestowała pod groźbą wojny i zniszczyła możliwość połączenia ziem polskich w 20 lat po zaborach. Kanclerz Austrii Klemens von Metternich był architektem układów dyplomatycznych po klęsce Napoleona. Układy te dotrwały do czasów „żelaznego konclerza” Otto Bismarck’a (1815-1898), który walczył o dominację Prus nad Europą Środkową.
Po 1815 roku rząd w Berlinie wznowił usiłowania niszczenia polskiego języka i kultury na Śląsku i innych ziemiach zaboru pruskiego tak, że ludność polska protestowała w 1817 roku w takich miejscowościach jak Ostróda i Nidzica na Mazurach, w Prusach Wschodnich. Tajne polskie organizacje powstawały we Wrocławiu i innych miastach. Wielkie Księstwo Poznańskie miało z początku autonomię i konstytucję. Szczecin został stolicą Pomorza, w którego granicach był Gdańsk.
W 1827 roku sejm w Poznaniu protestował przeciwko dyskryminowaniu Polaków. Królestwo Pruskie wyzyskiwało walki Polaków przeciwko Rosjanom. Rewolucja przemysłowa wzmocniła ekonomicznie, zwłaszcza północne i zachodnie Niemcy, oraz dała okazję do wielkiego wzrostu wpływów, żydowskich rodzin bankierskich, takich jak Rothschild’owie. Na zjeździe we Frankfurcie w 1848 roku omawiano zjednoczenie Niemiec i tam po raz pierwszy użyto wyrażenia „Lebensraum,” które później było hasłem Hitlera.
Faktycznie architektem zjednoczenia Niemiec ze stolicą w Berlinie był Otto Bismark jako premier Prus 1862-1890. Był on od 1867 roku kanclerzem Konfederacji Niemiec Północnych, a po zjednoczeniu Niemiec w 1871 roku „Żelaznym Kanclerzem” Niemiec. Miał on poglądy darwinistyczne i już w 1861 roku mówił żeby „Strzelać do Polaków jak do wilków” oraz „Niszczyć Polaków tak żeby tracili ochotę do życia.” i pisał że „jeżeli Niemcy chcą przetrwać, to konieczna im jest eksterminacja Polaków.” (Werner Richter „Bismarck,” Nowy Jork, Putnam Press, 1964, strona 101).
Bismarck uważał, że Prusy tylko mogą być albo niemieckie albo polskie i dlatego nawoływał do eksterminacji Polaków według zasad „socjalnego darwinizmu.” Poglądy te później wprowadzał w życie Adolf Hitler.
[...]
Zwycięstwo Niemiec nad Francją w 1870 roku i wzrost ich potęgi przemysłowej wywołało w Berlinie ambicje stworzenia wielkiego imperium kolonialnego i uczynienia z Rosji takiej kolonii tak jak W. Brytania uczyniła z Indiami. Dwie wojny światowe były spowodowane kolizją ambicji imperialnych Niemiec z Imperium Brytyjskim.
[...]
Iwo Cyprian Pogonowski
P.S. W okresie walki o dominację nad Polską musiał powstać termin polnisze wirszaft, który stanowił alibi dla agentury umocowanej w strukturach władzy. Można domniemywać, że do zaborów doszło również metodami zaczerpniętymi od chińskiego stratega Sun Tzu.[przypis: MS]
VII. Wywiady, cytaty
Anna Marszałek Trzy wywiady o działaniach UOP
Wywiad z Macierewiczem dla Rzeczpospolitej z 12 czerwca 1999r.
"Czy według Pana rzeczywiście aktywnością służb można tłumaczyć skłócenie liderów prawicy i postępującą marginalizację niektórych ugrupowań?
odp. A.M
W aktach, jak już wspomniałem, jest trzystronicowa instrukcja z lutego 1993 r. Zawiera ona charakterystykę ugrupowań prawicowych PC, RdR, RTR, Ruchu Chrześcijańsko-Narodowego oraz ich liderów.
Przede wszystkim Jana Olszewskiego, Jarosława Kaczyńskiego, Romualda Szeremietiewa, Jana
Parysa, a także mnie.
Instrukcja stwierdza, że trzeba zdezintegrować wymienione środowiska i partie prawicowe, bo zmierzając do dekomunizacji i lustracji godzą w porządek prawny i konstytucyjny Rzeczpospolitej Polskiej.
Zwracam uwagę na datę. Jest rok 1993, nie 1963, 1973 czy 1983! […] wysunięto zarzuty, że działania prawicy są zagrożeniem bezpieczeństwa państwa, a lustracja i dekomunizacja ma doprowadzić do narzucenia przez prawicę dyktatury.
Taka analiza stała się podstawą decyzji zaaprobowanej przez ówczesnego ministra spraw wewnętrznych i szefa UOP o zniszczeniu w Polsce partii prawicowych. Dokument stawia konkretne zadania, których realizacją miał się zająć zespół L."
L. - Lesiaka
Niestety Macierewicz nie wymienia liderów UPR - ani Janusza Korwina – Mikke ani Stanisława Michalkiewicza. Zupełnie jakby ta partia nie istniała. Dlaczego?
W 1993 roku UPR była dość liczną partią (nie tak jak teraz) i trudno mówić o jej marginalizacji.
http://www.niniwa2.cba.pl/lesiak3.htm
http://forum.gazeta.pl/forum/w,902,40731229,,_Kosa_na_Samoobrone.html?v=2&wv.x=1&s=1
Cytat z tekstu Michała Pluty:
„Wprawdzie oddaliśmy przedsiębiorstwo, ale zapewniliśmy sobie kontrolny pakiet akcji – jest to udział w rządzie, w organach bezpieczeństwa i w wojsku oraz urząd prezydenta – mówił generał Wojciech Jaruzelski do Egona Krenza 2 listopada 1989 r.
Zauważmy: generał wymienia jako „pakiet kontrolny” udział w rządzie, organach bezpieczeństwa i wojsku, osobno, „po przecinku”. Człowiek dociekliwy może więc wątpić, czy chodzi „tylko” o kontrolę nad „bezpieczeństwem” i wojskiem poprzez ministrów zasiadających w rządzie.
Jaruzelski w tej rozmowie nie wymienia ministrów PZPR w rządzie Mazowieckiego, bo było ich tam czterech: obrony, spraw wewnętrznych, współpracy gospodarczej z zagranicą i transportu, żeglugi i łączności. Widać tych dwóch ostatnich resortów generał nie traktował jako swój „pakiet kontrolny”. Pewnie słusznie, bo jak tu kontrolować sytuację w kraju: współpracą gospodarczą z zagranica i żeglugą?
Przypomnę raz jeszcze co generał Czesław Kiszczak mówił, podczas odprawy kadry kierowniczej Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, o celach ministerstwa na rok 1989:
SB może i powinna kreować różne stowarzyszenia, kluby, czy nawet partie polityczne, głęboko infiltrować istniejące. Gremia kierownicze tych organizacji, na szczeblu centralnym i wojewódzkim, a także na szczeblach podstawowych muszą być przez nas operacyjnie opanowane. Musimy sobie zapewnić operacyjne możliwości oddziaływania na te organizacje, kreowania ich działalności i polityki.
A teraz cytat z książki Antoniego Dudka "Reglamentowana rewolucja".
Generał Jaruzelski interesował się głównie zachowaniem przez swoich ludzi kontroli nad wojskiem, wyraźnie traktując je jako swoistą polisę ubezpieczeniową. Fakt, że rząd Mazowieckiego nie podjął nawet próby przejęcie kontroli nad niezwykle wpływowymi wojskowymi służbami specjalnymi, dowodzi, że Jaruzelski uratował przynajmniej część z „pakietu kontrolnego, o którym mówił w rozmowie z Egonem Krenzem na początku listopada 1989 r. Otwarta pozostaje natomiast odpowiedź na pytanie o to jaka część owego pakietu przetrwała prezydenturę samego Jaruzelskiego i stała się istotnym czynnikiem kształtującym rzeczywistość polityczną w III Rzeczypospolitej".
Sylwester Latkowski w wywiadzie opublikowanym na portalu prawica.net przytoczył słowa byłego szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Bogdana Święczkowskiego:
„W połowie lat 90. w redakcjach polskich mediów funkcjonowali oficerowie pod przykryciem. Nie agenci, ale kadrowi oficerowie UOP pod przykryciem. (…) Po to, żeby werbować, uzyskiwać informacje, żeby wiedzieć. Nie wiem, czy w chwili obecnej wśród dziennikarzy są oficerowie pod przykryciem, ale agentów jest wielu. Zgodnie z prawem zresztą”
Michał Pluta www.konfederata.bloog.pl
A także:
Wszystkie instrukcje dla szpiegów BND zaczynała od szczegółowego spisu, "o jakie informacje prosimy". Do 1969 r. Niemców interesowały prawie wyłącznie sprawy wojskowe: zadania dotyczące rozpoznania militarnego Wojska Polskiego i stacjonującej w PRL Północnej Grupy Wojsk Armii Radzieckiej dostawało 80 proc. agentów BND w Polsce.
[sprawy cywilne mieli opanowane? MS]
Od 1967 r. z powodu recesji i spadku tempa wzrostu gospodarczego RFN Niemcy stopniowo otwierały się gospodarczo na Europę Wschodnią. W efekcie od 1971 r. RFN stała się najważniejszym partnerem w handlu Polski z Zachodem. Spowodowało to zmianę profilu zadań zlecanych agenturze BND. Rozpoznanie militarne zeszło na drugi plan. W latach 1970-1982 aż dwie trzecie agentury miało za zadanie penetrację naszej gospodarki" - czytamy w maszynopisie pt. "Zadania wywiadowcze zlecane agenturze".
Po powstaniu "Solidarności", agentom polecano (1981 r.) wywiedzieć się, jakie wpływy ma "S" w wojsku i ile jednostek wojskowych mogłoby odmówić wykonania rozkazu interwencji przeciw "S".
Z rękopisu esbeka: "Osoby podatne na werbunek: zachłanne na pieniądze, o zaniżonym poczuciu własnej wartości, te, które doznały życiowych niepowodzeń".
***
W przypadku agenta o pseudonimie "Barańczak" ta wielostronna kontrola przyniosła efekty dopiero po 12 latach. "BND podejrzewała, że agent prowadzi podwójną grę i po upewnieniu się zakończyła z nim współpracę" - głosi raport.
Szukając przyczyn wpadki autor raportu wylicza błędy SB. Pracownicy strategicznych przedsiębiorstw, w dodatku mający rodzinę w Niemczech, rzadko dostawali zgodę na wyjazd za granicę. A "Barańczak" wyjechał aż osiem razy. SB potknęła się ułatwiając mu te wyjazdy: kilkakroć interweniowała u kierownictwa przedsiębiorstwa, w którym pracował "Barańczak", by wysłało go pod jakimś pretekstem na Zachód. Przedsiębiorstwo huczało potem od plotek, że "Barańczak" jest tajniakiem. Pracownicy gubili się w domysłach, a jakaś zawistna urzędniczka napisała nawet na "Barańczaka" donos do SB: że skoro tak często wyjeżdża za granicę, to pewnie jest amerykańskim szpiegiem. Nie reagując na ten donos SB postąpiła niezgodnie ze swoimi zwyczajami i popełniła kolejny błąd.
http://www.niniwa2.cba.pl/prl_szpieg_na_szpiegu.htm
VIII. JKM – czyli jak Niemcy sabotowali polską gospodarkę
Gospodarka jest podstawą państwa – bez zadowolonych majętnych obywateli kraj się rozpada – co udowodniono przez wieki.
Gdy brakuje pieniędzy – obywatele odwracają się od władzy, nie ma środków na utrzymanie porządku, bezpieczeństwa, armii – kraj się „rozłazi w szwach”....
Na wypadek, po „obaleniu komuny”, łączenia się ludzi o prawicowych przekonaniach w partie i stowarzyszenia, trzeba było stworzyć partię, która w swym programie zawarłaby wszystkie elementy programu gospodarczego - służącego rozwojowi i odbudowie - oraz sabotowanie go.
[Pewną daleką analogią jest niemiecka partia faszystowska/ nazistowska – funkcjonuje, ponieważ w jej szeregach „pod przykryciem” działają ludzie służb – a wg niemieckiego prawa, jeśli jakaś organizacja jest inwigilowana przez SS – to nie można jej delegalizować..... ciekawe nie?
Takie alibi dla istnienia tej organizacji.]
Przejęto, względnie – stworzono taką partię i obsadzono swoimi ludźmi okraszając całość odpowiednio skomplikowanym Statutem
Na jej czele stanął Wielki Megaloman zwany – Największym Polskim Ubekiem (NPU)
Otoczono go ludźmi, którzy permanentnie udawali i udają „prawicowych oszołomów” skutecznie odstraszając elektorat i dorabiając ludziom prawicy gembę wariata.
Osoby z kręgu NPU używają wulgarnego obelżywego języka i bez konfuzji proponują metody rodem z podejrzanej dzielnicy.
Nadal funkcjonuje termin: „oszołomy” dotyczący prawicowych zwolenników liberalnego pro-rozwojowego programu gospodarczego.
Są 4 kręgi dywersantów.
1 pracuje, 2 neguje słownie (niby opozycja), ale pomaga pierwszemu , 3 pozostaje na obrzeżu i się nie angażuje, 4 – pozostaje w ukryciu – nie znamy go do momentu spalenia kręgów 1-3 – wtedy wkracza.
Kręgi od 3-4 pozostają są w opozycji na wypadek wpadki kręgu 1 i 2. Po usunięciu kręgów 1 i 2 i po umocowaniu się na pozycjach krąg 3 rozpoczyna dywersję, począwszy od małych kroków po większe.
Werwolf w samorządzie, prasie, kulturze i na szczytach władzy – metoda walki powojennej.
Działania Niemiec w całej Europie – plan Erharda zakładał oszukanie całej Europy, wcielenie jej do struktur nowej Rzeszy poprzez zbudowanie UE. Od EWG do UE.
Nadrzędna rola Niemiec w UE, tylko niemiecka Konstytucja stoi ponad prawem unijnym.
Efekt - Merkel gratuluje Niemcom zgody Irlandii na Traktat Lizboński.
Ludwik Erhard opracował plan na wypadek przegranej wojny. Dotyczył on zarówno gospodarki jak i społeczeństwa. Należy założyć, że przez ostatnie kilka miesięcy wojny trwała intensywna praca
nad potajemnym informowaniem całego (?) społeczeństwa o założeniach tego planu.
Na terenach Polski stosowano walkę zbrojną przekształconą jednak w walkę o społeczne nastroje. Polacy zadowolili się rozbiciem band Werwolfu, który posłużył do zamydlenia oczu.
Walka miała być prowadzona pokojowo.
Gospodarczy plan Erharda pokrywa się ze współczesnym programem gospodarczym UPR – taka jest po prostu droga od biedy do dobrobytu – skorzystała z tego chociażby Estonia czy USA na początku swej drogi. Oczywiście program dla Polski jest odpowiednio zaostrzony, tak aby odstraszał masowy elektorat, względnie pozwolił w imię kapitalizmu wykupić Polskę bogatym przedsiębiorstwom zachodu.
„Będziemy należeć do bogatych państw zachodu” - jak mówił Lech Kaczyński i jemu podobni.
No i do nich należymy.....można powiedzieć - jesteśmy ich własnością.
Wimy, że obcy kapitał nie dba o nasze dobro, tylko o dobro swoje i to do tego – w swoim kraju – nie w naszym. Dlatego kapitalizm musimy budować w oparciu o własnych obywateli.
Niemcom z całą pewnością zależy na tym, aby program UPR nigdy nie został wdrożony w Polsce.
wątek w budowie.....
IX. Polnisze wirszaft, czyli 13 złotych zasad Sun Tzu
„Niszczyć Polaków tak żeby tracili ochotę do życia.” - Otto Bismark, Kanclerz Prus.
Sun Tzu był jednym z największych strategów, myślicieli i filozofów Dalekiego Wschodu, autorem „Sztuki wojny”, bardzo znaczącej chińskiej książki dotyczącej doktryny wojskowej (nie skupiającej się jednak na taktyce). Był również jednym z pierwszych realistów teorii stosunków międzynarodowych.
„Sztuka wojny” to pierwsza w historii świata pozycja opisująca zasady prowadzenia wojny, metody podbijania innych krajów.
Zawiera wszystkie fundamentalne zasady – stosowane z powodzeniem do dziś, bez których nie sposób prowadzić polityki, wojny.
Może być również czytana jako uniwersalna nauka dotycząca rozwoju osobistego i relacji między ludzkich.
Podobną pozycję stworzył Japończyk – słynny mistrz walki mieczem – Musashi Miyamoto.
13 tzw. złotych zasad Sun Tzu pozwalających na pokonanie przeciwnika bez walki zbrojnej – czyli na czym polega działalność agentury...
1. Dyskredytujcie wszystko, co dobre w kraju przeciwnika.
2.Wciągajcie przedstawicieli warstw rządzących przeciwnika w przestępcze przedsięwzięcia.
3.Podrywajcie ich dobre imię. I w odpowiednim momencie rzućcie ich na pastwę pogardy rodaków.
4.Korzystajcie ze współpracy istot najpodlejszych i najbardziej odrażających.
5.Dezorganizujcie wszelkimi sposobami działalność rządu przeciwnika.
6.Zasiewajcie waśnie i niezgodę między obywatelami wrogiego kraju.
7.Buntujcie młodych przeciwko starym.
8.Ośmieszajcie tradycje waszych przeciwników.
9.Wszelkimi siłami wprowadzajcie zamieszanie w każdym aspekcie państwa wroga.
10.Osłabiajcie i niszczcie wolę nieprzyjaciela za pomocą mediów
11.Podeślijcie im medialnych pasożytów, celebrytów, żeby dokończyły dzieła zniszczenia.
12.Nie szczędźcie obietnic i podarunków, żeby zdobyć wiadomości. Nie żałujcie pieniędzy, bo pieniądz w ten sposób wydany, zwróci się stukrotnie.
13.Infiltrujcie wszędzie swoich szpiegów.
Jak widać, zasady wyszczególnione powyżej z powodzeniem można odnieść do sytuacji Polski.
Antypolonizmy.....
cichą antypolską propagandę
Od setek lat Niemcy uprawiają wobec Polski czarny pijar (patrz foto). Co ciekawe – do dzisiaj nie uległo to zmianie.
Poniżej fotografie z roku 1904 i 2006....
Niemiecki rybak - uśmiechnięty i sympatyczny oraz polski rybak – ponury, któremu „źle z oczu patrzy”...
Oraz medal pamiątkowy z okazji MŚ w piłce nożnej Niemcy 2006
Każdy kraj, który brał udział w MŚ miał swój medal. Na każdym było coś z czego słynie dany kraj lub z czym się kojarzy. Na amerykańskim była Statua Wolności, na francuskim wieża Eifla, na niemieckim Brama Brandenburska – a na polskim: pastuch i dwie gęsi.
Projektantem i dystrybutorem medali jest niemiecka firma MDM. Dlaczego tak nas przedstawiła? „Użyliśmy symboli, które kojarzą się z danym krajem. Z Anglią kojarzy się pałac Buckingham, ze Szwecją Łoś, a z Polską gęsi - wyjaśniła Tina Schwarzmann z MDM.”
Prosta odpowiedź.
(źródło - internet)
X. Mały sabotaż – podstawowa metoda Werwolf-u
Oparto go na następujących zasadach (głównie pkt. 5):
1. Dyskredytujcie wszystko, co dobre w kraju przeciwnika. [czarny pijar]
5.Dezorganizujcie wszelkimi sposobami działalność rządu (administracji) przeciwnika.
6.Zasiewajcie waśnie i niezgodę między obywatelami wrogiego kraju.
8.Ośmieszajcie tradycje waszych przeciwników.
9.Wszelkimi siłami wprowadzajcie zamieszanie w każdym aspekcie państwa wroga
10.Osłabiajcie i niszczcie wolę nieprzyjaciela za pomocą mediów
11.Podeślijcie im medialnych pasożytów, celebrytów, żeby dokończyły dzieła zniszczenia
Uogólniając – gestapowcy dbają o to, aby różne rzeczy były źle wykonane, źle funkcjonowały.
Mały sabotaż jest to rzecz niezmiernie trudna do udowodnienia. Można dość łatwo określić co to jest – jeśli ktoś wie, na co zwracać uwagę, ale nie sposób udowodnić złej woli sabotującego.
Pozostają wywody logiczne – które nie są chyba jednak dowodem w sądzie, niestety... Na tym polega siła tej metody – jest niepozorna, ale stosowana permanentnie , powszechnie i przez dziesiątki lat sieje spustoszenie niczym bomba atomowa.
Głównie spotykamy się z nią w odniesieniu do propagandy medialnej, rzadziej znamy (rozpoznajemy) z pierwszej ręki....
Jeśli mamy do czynienia z przebiegłym pracownikiem gestapo, to tylko niebezpodstawne podejrzenie lub konkretna wiedza o tym, że jest on gestapowcem może sprawić, że będziemy zwracać uwagę na jego zachowanie i posunięcia. Aż do zaobserwowania całego procesu małego sabotażu.
Sabotażu, polegającego na wprowadzaniu szkodliwych rozwiązań systemowych nie nazywam małym sabotażem – to PO prostu SABOTAŻ...
>>Dygresja:
Swego czasu opisywałem sprawę dotyczącą obrzucenia czarnoskórego piłkarza skórkami od bananów na jednym z meczów w Polsce.
Schwytano jakieś osoby/bę i wytoczono sprawę sądową. Fragmenty pokazywała telewizja. Na własne uszy słyszałem słowa sędziny, które brzmiały mniej więcej tak: „Oczywistym jest, że na teren stadionu celowo wniesiono ponadnormatywną ilość owoców, aby dokonać czynu rasistowskiego i obrzucać nimi wiadomego piłkarza...Było to zaplanowane.”
Czyli jednak wywód logiczny może być decydujący....Chociaż nigdy nie słyszałem sędziego, który by powiedział: „Oczywistym jest, że polską gospodarkę zniszczono celowo – była to zaplanowana kradzież” << Trzeba pamiętać, że ci dywersanci boją się zdemaskowania i tego, że poniosą odpowiedzialność za swoje czyny. Wielokrotnie miałem okazję przekonać się, że lęk przyprawia ich o trzęsące się ręce, głos i załzawione oczy. Mam jednak wątpliwości, czy tych ludzi można ukarać śmiercią za zdradę. Są przecież niePolakami - to nie dopuszczają się zdrady – nawet jeśli mówią po polsku, mają polskie dowody i rodowód. Ale za dywersję na szkodę Rzeczypospolitej Polskiej – kara śmierci należy się jak najbardziej. Pierwszy raz zauważyłem tę metodę, kiedy Kowalski porysował mi płytę audio, którą miałem w odtwarzaczu w samochodzie. Zostawiłem go samego w aucie i poszedłem na chwilę do domu po jakieś rzeczy. Dopiero kilka dni później stwierdziłem, że płyta jest pod koniec porysowana – specjalnie, bo widać było to po rysie. Bardzo mnie to zdziwiło... takie coś? Po co? To przecież bez sensu. Porysowana płyta? To ma być dywersja? Nawet niedawno rozmawiałem o tym z kimś od nich, jak sądzę ze średniej półki, bo min. zrobił dla mnie pewne przedstawienie – pokaz siły – i on jakby to potwierdził. Sam odpowiedział sobie na własne pytanie dlaczego Kowalski porysował płytę – bo chciał mnie zirytować. A właśnie o to chodzi.
O to, by drobna rzecz wyprowadziła nas z równowagi – by nawet drobne rzeczy były przeciwko nam. Kiedy te drobne rzeczy przytrafiają się nam: w szkole, w urzędzie, we firmie, w sklepie, na ulicy, u znajomych, u lekarza, u mechanika, szewca, w knajpie, restauracji, w internecie, w telewizji, radio, prasie – to może powstać wrażenie, że wszystko jest przeciwko nam.
Albo, że nic Polacy nie umieją dobrze zrobić, a jeszcze są zawistni i specjalnie nam się psocą.
Nie ma wspólnoty pomiędzy nami, nie ma zaufania.
Ot, ktoś zaprojektował w publicznej toalecie kafle w ostrym pomarańczowym kolorze – wszystkie, od ścian po podłogę. Każdy, kto wchodzi do takiej łazienki od razu wyraża się niewybrednie: co za idiota to wymyślił...
I tak, przez następne 10- 15 lat za każdym razem jak ktoś wejdzie do tej łazienki będzie:
źle się czuł i
psioczył na „głupich” Polaków.
Prawda, że sprytne?
I jakie proste, ”wystarczy” być decydentem. Odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu może zdziałać „cuda”.
Macie za dobre drogi? To je wam zwężymy... Będzie bezpieczniej!
Co z tego, że zakorkuje się całe miasto! Trzeba poprawiać?
No dobra, ale zauważ: ile wyrzuciliśmy waszej ciężko zarobionej kasy w błoto!!!
Chcecie z powrotem wasze dwory i majątki? Figa z makiem!!
Chcecie laptopy? Ogłupimy wasze pierwszaki!! I ile waszych pieniędzy zmarnujemy!!!!
Co z tego, że wolicie lekarstwa – będą Orliki, to lekarstwa nie będą potrzebne!!
A może by tak elektroniczne myto? 4 MILIARDY złotych.
My to umiemy marnować wasze ciężko zarobione pieniądze – wasz czas i wysiłek poszedł na marne. Mogliście mieć ładnie wyposażony szpital, albo 200 km odnowionej drogi . Ale nic z tego, póki my tu rządzimy!!!
Tak to właśnie wygląda.
Poprzez drobne sprawy – po bardzo duże i istotne.
To może bardzo dziwne, ale na to jest położony największy nacisk - na wywoływanie w Polakach stanu permanentnego niezadowolenia - szczególnie w drobnych sprawach. Najmniejszych.
Z tych drobnych spraw składa się przecież nasze życie.
Z jednej strony stanowi to alibi i zasłonę dymną dla działań Werwolfu.
Z drugiej:
chodzi o to, aby każdy obywatel, każdy Polak mógł „samodzielnie” dojść do wniosku, że wszyscy Polacy to głupki. Nawet w najmniejszych sprawach...
A potem to się powiela...
Cały proces „dochodzenia” przeciętnego obywatel do „prawdy” o Polakach jest starannie zaaranżowany. Przez wielu funkcjonariuszy ABWERY, wtopionych w tłum...
Epatowanie buractwem, prymitywizmem, podkreślanie błędów i głupoty Polaków – nie sposób zarzucić tym ludziom złej woli – zawsze mogą powiedzieć: ja tylko opisuję rzeczywistość, ja po prostu jestem genetycznie uwarunkowany do głupoty – „jak każdy” Polak.
Dywersja, której nie sposób udowodnić, która wpływa na całokształt naszego życia, samopoczucia.
Wszechogarniająca, atakująca z prawie każdego medium – gazety, radia, tv.
Poniżej przykład uporczywej antypolskiej propagandy.
Forum Gazety Prawnej – luźne rozmowy o niczym: Kiedy wybuchnie III Wojna Światowa – w tym wypadku kreowanie nowego wieszcza narodowego – niejakiego Arteuzy. Zastanawia, w jakim celu tworzy się taki wątek, który prowadzi i osłania kilkunastu pracowników SS. Chodzi o „przepowiednie”? O pobudzenie myślą wielu ludzi odpowiednich „przepowiedni”? Jak serie katastrof kolejowych, lotniczych?
Proszę zauważyć:
metoda stosowana jest uporczywie – celem jest osiągnięcie momentu, w którym (nazwijmy umownie) obrońca Polski da za wygraną i odda pola agencikowi („ z głupim gadać”, „nie chce mi się już”, „znowu to samo – już to przerabiałem”..itd)
w każdym następnym zdaniu dodaje się nowe inne antypolonizmy, tak aby negatywny przekaz nie został zakłócony przez obrońcę Polski (podtrzymywane permanentne kłamstwo)
brakuje merytorycznych argumentów – stosowane są metody manipulacji – w tym wypadku prawie wyłącznie metody erystyczne (patrz – erystyka)
w pewnym momencie inny pracownik SS zaczyna wspomagać swego kolegę oskarżając obrońcę Polski o agenturalność – jest to klasyczne odwrócenie uwagi - „najciemniej pod lampą”
pojawiają się głosy nawołujące do zgody, stwierdzenia „obaj walczycie o to samo” mające zneutralizować podejrzenia wobec SS – chodzi tu głównie o nowych Czytelników forum, którzy z reguły nie cofają się na forum dalej niż kilka stron – nie wiedzą dokładnie o co chodzi
Dotyczy głównie stron: od 653 do 667
Podam teraz przykład na coś, co można podciągnąć pod „mały sabotaż”, ale nie sposób go udowodnić. To świetny przykład.
Czasopismo Odkrywca … ( Odkrywca??) z Wrocławia – kiedyś kupowałem, zarzuciłem ze względu na często ordynarny język, epatowaniem „uwielbienia” dla poniemieckich reliktów. Stwierdziłem, że właściwie to pismo nie jest ani o Polsce, ani pisane przez Polaków!
Numer czerwcowy z tego roku i poglądy/opinie niejakiego Wojciecha Stojaka (Wojtka Stojaka) „Czy rzeczywiście nie ma wyjścia?”
Garść cytatów:
„i statystyka jest po kiju”, „...ale statystyka już poszła i nagroda dawno przepita” „Kasa, kochany, kasa!”, „ścigającym go ambicja, buta i zarozumiałość dyktowały: ...oskarżyć, zamknąć, udupić, zniszczyć”. (to są domysły W.S.)
To nie pierwszy tekst tego Pana, gdzie czytam coś o spożywaniu napojów alkoholowych.
I na koniec: „ Chcecie to protestujcie, polemizujcie, solidaryzujcie. Kopcie się z koniem. Ja więcej na ten temat nie piszę. Przed chwilą miałem telefon od Czytelnika. Na słupie stulecia przed wrocławską TV, gdzie kiedyś przekuto Breslau na Wrocław, powrócono do historycznego napisu Breslau. I dobrze!”
Ale co dobrze?
Czy autor ma dosyć „polskiej” rzeczywistości i tęskni za „niemieckim porządkiem”? Na to wygląda. Tak odbieram ten tekst, niestety....
Inny „samobój”:
na stronie 12 : autorzy cytują „anonimowego” żołnierza polskiego: „w praktyce, żeby >>zabić czas<<, po prostu trochę popijaliśmy.” „Miałem w grupie kolegę, który był krótkofalowcem. Wykorzystywał znajdujący się w schronie sprzęt. Przestrzegałem go, żeby nie grzebał przy nadajnikach w prywatnych celach, machał na to ręką i chwalił zasięg. Nigdy nikt z przełożonych go nie przyłapał.” Jaki wniosek? Polski żołnierz na wszystko sobie bimba, używając języka Wojciecha (Wojtka) Stojaka. Abstrahując od tego, czy anonimowy żołnierz to nie postać wyssana z brudnego palca - po co takie coś pisać? Przecież to źle świadczy o polskim wojsku – to tylko kilka zdań – p o c o t o pisać???? Nic innego ciekawego „anonim” nie miał do powiedzenia? A teraz perełka numeru. Strona 7: „Na miejscu widać było częściowo odsłonięty sprzęt niemieckich pancerniaków i ślady po wyrabowanych kołach.” Czyli banda zdegenerowanych zbrodniarzy (no bo skąd wiadomo, że nie??) to po prostu niemieccy pancerniacy, a polscy zbieracze złomu przyciśnięci do ziemi nieludzkimi podatkami – to rabusie. I kto takie coś pisze? Polak o sobie samym by to napisał?!! Jeden z artykułów jest miłą odmianą – to „Niemy krzyk ofiar...” autorstwa dr. Piotra A. Nowakowskiego. Jest po prostu rzeczowy, konkretny i nie zawiera żadnych sformułowań typu: polskie złe, niemieckie dobre. Ciekawy jest komentarz Redaktora Naczelnego do tego artykułu: „ Pragnę zwrócić Waszą uwagę na język artykułu – to nie zazwyczaj obecna na naszych łamach publicystyka historyczna, ale raczej naukowa analiza ujawniająca metodologię pracy archeologa i antropologa.... Sposób narracji, profesjonalny język, niejednokrotnie zastosowana fachowa terminologia oraz brak ocen emocjonalnych, składają się na wyjątkowy rytm i charakter tekstu będącego swoistą wiwisekcją i zapisem ludobójstwa.” Moim zdaniem – ten artykuł to jest właśnie publicystyka historyczna, a nie naukowe opracowanie. Przez naukowe opracowanie naprawdę ciężko przebrnąć... Brak ocen emocjonalnych : chodzi o : nagroda dawno przepita, buta i zarozumiałość dyktowały, udupić, niemieckich pancerniaków , wyrabowanych, ? Czyli RN doskonale zdaje sobie sprawę z jakości artykułów w swojej gazecie... Proszę jakie wytłumaczenie – to przez emocje... Jedni „po prostu” lubią pomarańczowy kolor i sabotują swojego szefa, bo go „nie lubią”, a innych „po prostu” ponoszą emocje... Każdy ma jakieś ali.... to znaczy oczywiście wytłumaczenie. Ciekawie zrobiło się w następnym numerze Odkrywcy. Powyższe zdania napisałem w czerwcu 2011 – a co mamy w numerze lipcowym? Komentarz RN, czyli jak się wytłumaczyć....: „Sieć tę tworzą tysiące czytelników, którzy w Odkrywcy odnaleźli bliski im sposób spojrzenia na historię, których nie pociąga – choć go respektują – akademicki sposób jej traktowania, którzy ponad suchy język wykładu i opisu przedkładają emocje związane z eksplorowaniem i odkrywaniem jej tajemnic.” Nie przypominam sobie, żeby czasopismo Archeologia albo Wiedza i Życie było nudne, albo pisane „suchym językiem wykładu”. Nie kojarzę żadnego takiego pisma na rynku. Wydawnictwa obfitujące w „ suchy język wykładu i opisu” są to wydawnictwa specjalistyczne dla wąskiego kręgu. Nie sądzę, aby jakiekolwiek nudne wydawnictwo osiągnęło poziom komercyjnej sprzedaży. Dlatego nie ma takich na rynku komercyjnym. Do czego więc się odwołuje RN? Sądzę, że „tysiące czytelników” ze zniecierpliwieniem omija szerokim łukiem propozycje lingwistyczne „legendarnego” Wojciecha (Wojtka) Stojaka z jego poziomem obszczymurka i czytają inne artykuły, w których nie ma tak jaskrawo widocznego i natarczywego „buractwa”. Choć zapewne niekoniecznie dostrzegają, że zdegenerowani zbrodniarze, to po prostu niemieccy pancerniacy.... A może dostrzegają? Pismo ma bardzo dobry papier, fakt, dużo reklam, ale i 70 stron....utrzymuje się na rynku od jakiś 13 lat (150 numerów) – nakład to ponoć 12 600 sztuk. Sporo. Ale to jedyne pismo tego typu (o grzebaniu w ziemi) na rynku. I chyba nigdy nie miało konkurencji... No, ale chodźmy dalej. „Henschel na celowniku” i „poczytny autor” Łukasz Orlicki, strona 9. „Zacznijmy jednak od przedstawienia różnych stron pomocnych w ustalaniu okoliczności zestrzelenia Hs 126 w Radziechowicach. [nie dziwne sformułowanie? trzeba przeczytać całość artykułu...] Pierwszą stroną będzie bohater zbiorowy – świadkowie. To właśnie dzięki wskazaniom mieszkańców wsi udało się namierzyć miejsce, gdzie uderzył o ziemię zestrzelony Henschel 126 B – 1. Drugim bohaterem jest, umownie ją nazwijmy, strona niemiecka, reprezentowana w tym wypadku głównie przez … […] Trzecią stroną są polskie opracowania....” popatrzmy: „od przedstawienia różnych stron pomocnych w ustalaniu okoliczności” „Pierwszą stroną będzie bohater zbiorowy – świadkowie.” „Drugim bohaterem jest, umownie ją nazwijmy, strona niemiecka,” „Trzecią stroną są polskie opracowania....”” Co widzimy? Bo ja widzę, że strona niemiecka jest bohaterem. Nie wiem co prawda dlaczego, ale tak jest napisane. Informacja podprogowa? Świetny przykład na mały sabotaż – nie sposób udowodnić, ale coś jest na rzeczy..... >>Dygresja:
Powolna wieloletnia zmiana rzeczywistości..... Kiedy młodzież zacznie postrzegać Niemców jako bohaterów?
„Którzy co prawda brzydko napadli, ale to tylko polaczki....i tak sami nieudacznicy – należy im się.... A ja i tak nie jestem Polakiem – to znaczy ja taki nie jestem jak inni, ci Polacy. Mam to w nosie. Liczy się kasa. I tak się nie przyznam, bo to obciach przyznawać się do przegranych...”
Za daleko posunięte pytanie?
A co za 100 lat? Też będzie za daleko? << I dalej. „Warto również nadmienić, iż książki p. Emmerlinga są bardzo ważne dla historii działań lotnictwa niemieckiego nad Polską, ale również budzą dużo kontrowersji. Autor choć przedstawia się jako całkowicie bezstronny, dosyć wyraźnie zmierza do udowodnienia tezy, iż niemieckie samoloty starały się nie atakować celów cywilnych, a polscy piloci myśliwscy byli niezbyt odważni, przy czym wszelkie niejasności rozstrzyga na korzyść niemieckich dokumentów, wspomnień i zestawień.” „ dosyć wyraźnie zmierza do udowodnienia tezy” - nie wiemy, czy tej tezy dowiódł, ale wygląda na to, że ma jakieś dowody na jej prawdziwość, bo autor zauważa: „ zmierza do udowodnienia”. „ przy czym wszelkie niejasności rozstrzyga na korzyść niemieckich dokumentów” - to chyba dobrze, że rozstrzyga zgodnie z dokumentami, można liczyć, że jest rzetelny... domyślamy się więc, że jednak może dowieść swojej tezy.... „ Autor choć przedstawia się jako całkowicie bezstronny” - no specjalnie dla Polaków stara się nie lobbować w interesie niemieckim – ale będzie rzetelny i powie całą prawdę Ot, takie tam proste kombinacje, zabawa wyrazami... Perełka numeru na stronie 10 Opis do zdjęcia: „Moneta 10 Pfennigów wybita w Wolnym Mieście Gdańsku, prawdopodobnie własność pilota.” Dla jasności: pilot nie żyje od 1939 roku.... Czy można wobec tego napisać: własność pilota? Gdyby było napisane: należała prawdopodobnie do pilota – o, to pełna zgoda. Ale własność pilota? To tak, jakby on nadal żył. Czyli dom w Gdańsku, który należał do pilota – to też nadal jego własność?? No taki prosty wniosek... Konkluzja też jest prosta – wszystko, co należało kiedyś do Niemców – nadal do nich należy. Czy dostrzegacie Państwo metodę? Drobne rzeczy... Drobna zmiana jednego zdania, a ile treści układa się w głowie... W tym czasopiśmie roi się od sformułowań typu: zagadkowy, tajemnicze, niewyjaśnione itp.. Jedynym znaczącym „sukcesem” tego czasopisma, o jakim wiem, to odnalezienie sztandaru wojsk rosyjskich z okresu walki z Niemcami. Inne „sukcesy”, to z reguły wyciąganie z błota poniemieckiego złomu, remontowanie i delektowanie się jego „wartością historyczną” - w zupełnym oderwaniu od faktu, że ta broń służyła do zabijania Polaków – a niejednokrotnie – do mordowania niewinnych cywili, że przypomnę tylko masowe egzekucje, czy spalenie Frampolu w ramach niemieckich ćwiczeń... Poza tym same opisy tajemniczych niewyjaśnionych spraw – od jakiś 12 lat. Naprawdę nie można nic zrobić, żeby przeorać Riese? No tak, „ktoś” (ktoś zapewne „głupi”...) zadecydował, że będzie tam park krajoznawczy czy coś i nici z grzebania w tunelach.... A poza tym: tam nic nie ma!! „Odkrywca” wam to udowodnił niejednokrotnie... Jedyne takie pismo na rynku.... „Akcja, której nie było...” Leszek Adamczewski (dziennikarz, pisarz, wnikliwy badacz przeszłości, autor wielu popularnych książek...) Generalnie dość mętny artykulik, słabo udokumentowany, właściwie nie poparty merytorycznymi argumentami o notatce inżyniera polskiego opisującej sprawę tunelu w górze Bucholz. Nie wiadomo nic dokładnie o sprawie – rzetelny autor.... „jeśli dobrze zrozumiałem bazgroły (to zapewne „ocena emocjonalna”... przyp. MS) inżyniera, pisał on o wywiezieniu czegoś ze Świeradowa- Zdroju […] >>do Lwówka Śląskiego i umieszczona w tunelu na Bucholzu. (kilka słów nieczytelnych – L.A.) Przy tym zostało straconych 300 naszych jeńców […] według znalezionego planu niemieckiego w obecności UB zbadaliśmy teren na Bucholzu, gdzie odnaleziono 3 kamienie (kilka słów nieczytelnych), z którego widać, że (słowo nieczytelne – L.A.) tunel zawalony przez Niemców. Widać (słowo nieczytelne) ślady wjazdu samochodów a wyjazdu nie ma<<” Autor „torpeduje” doniesienia inżyniera stosując metody erystyczne: „ Zdaniem eksploratora P.P. , który w Centralnym Archiwum Wojskowym odnalazł te dokumenty, wspomniany ...plan nic do sprawy nie wnosi....i prawdopodobnie nie miał nic wspólnego z jakąś tajną akcją na Bucholzu.” Czyli powołuje się na zdanie jakiegoś „eksploratora” i nie podaje żadnych argumentów! Nie wiemy też na jakiej podstawie „eksplorator” P.P. ocenił, że „prawdopodobnie nie miał nic wspólnego z jakąś tajną akcją na Bucholzu.”!! Ale uwaga: „odnalazł” - a więc, skoro jest odkrywcą – to można mu przypisać różne cechy – na przykład nieomylność? Bo na pewno w domyśle: referencje.... No i w ogóle: „odnalazł” w CAW.... może kopał dołki w korytarzach archiwum? W tym zdaniu wyraz „eksplorator” to taki wytrych – zupełnie jakby napisać – „specjalista magister doktor habilitowany od łażenia po tajemniczych i zagadkowych sztolniach co to wszystkie rozumy pozjadał i wie: co jest, a czego nie ma” Najwyraźniej autor ma czytelnika za idiotę, podsuwając mu w charakterze argumentów (względnie dowodów) puste słowa... Wyraz: „prawdopodobnie” też wiele mówi... Puste słowa znajdujemy oczywiście dalej.... Autor „torpeduje” znowu: „ów tunel miał znajdować się gdzieś pod lub w okolicy stojącego na Bucholzu pomnika. Podobne opowieści krążą w wielu dolnośląskich miastach i wioskach. To, o czym opowiadał G., można byłoby więc zlekceważyć (???!!! MS), gdyby nie jeden fakt.[...] pobliżu znajdowała się restauracja... to najprawdopodobniej posiadała rozległe piwnice, które od biedy można uznać za tunel. No i w nich można ukryć jakieś skrzynie”. Czyli autor wie lepiej od inżyniera, co jest zasypanym tunelem w zboczu góry, a co piwnicą w restauracji. No i: „Podobne opowieści krążą w wielu dolnośląskich miastach i wioskach. To, o czym opowiadał G., można byłoby więc zlekceważyć ...” Nie ma to jak racjonalizm. A to nie jest tak, że Śląsk „przypadkiem” dostał się Polsce i Niemcy, nie przewidując tego, masowo „w wielu dolnośląskich miastach i wioskach” chowali precjoza, dokumenty, broń? „Racjonalizm” znajdujemy również dalej. strona 14 „Przez lata nie przyszło mi na myśl, że ktoś może być tak bezczelny i wszystko zmyślić, wprowadzając w błąd nie tylko łowców tajemnic wojennych, ale także, a może przede wszystkim aparat sprawiedliwości państwa” Ho, ho, ho – to może teraz mała konfabulacja z mojej strony: autor po latach dociekania został poinformowany, że jest za blisko prawdy i ma zacząć zaprzeczać, że cokolwiek się wydarzyło na Bucholzie, bo jak nie, to..... Prawda, że pasuje do „artykułu”? Strona 15: „Nikt nigdy nie złożył podobnej relacji. Może świadczyć to, że rzeczywiście wszystkich jeńców, uczestniczących w tej akcji, Niemcy wymordowali. Albo, że Skibicki wszystko zmyślił. („argumenty”, które autor sam sobie tworzy są doprawdy porażające...) „Trudno w to uwierzyć” („ocena emocjonalna” ? ... przyp. MS)- pisałem w „Głosie Wielkopolskim” jeszcze 24 października 2006 roku w kolejnej publikacji poświęconej tej sprawie. I dodałem, że przedwojenny żołnierz Wojska Polskiego został wszak uprzedzony o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań” Widać, że autor powołuje się sam na siebie. Wiarygodności twierdzenia „dodaje” podana precyzyjnie data, oraz „argument”, czyli zdanie: „ I dodałem, że przedwojenny żołnierz Wojska Polskiego został wszak uprzedzony o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań” Mamy tu przykład klasycznego erystycznego chwytu – na końcu twierdzenia podajemy sugestię, że posiadamy argumenty potwierdzające twierdzenie – i następuje prezentacja „argumentu”, który często nie ma związku ze sprawą. Najważniejsza jest sugestia sterująca uwagą Czytelnika, że zaraz zobaczy dowody i „coś” po sugestii. „Coś” czyli „dowody”.... W tym wypadku, „argument”, wg mnie jest argumentem za wiarygodnością zeznań Skibickiego - bał się więc mówił prawdę...A że potem odwołał.... Lepper nie odwołał? Dlaczego autor teraz uważa, że jest to argument „przeciw”? Może gdybyśmy sięgnęli do źródła z 24 X 2004 to by się coś nam wyjaśniło... Może konkluzja tamtego artykułu była zupełnie inna? Ufff, idziemy dalej... Podtytuł: Ciąg niekonsekwencji na stronie 15 „Gdzie są zatem dokumenty poświadczające delegowanie tylu i tylu jeńców na obszar VIII Okręgu Wojskowego i ich wykreślenie z ewidencji obozowej?” Postaram się pomóc autorowi. Są w archiwach??? A jeśli nie ma ich w archiwach...to może ktoś je spalił? POzacierał ślady? Nigdy nie powstały?? Ale może jednak są, tylko trzeba je odkryć... Czy jak odkryję je w archiwach, to będę mógł nosić miano eksploratora i odkrywcy? I czy kwiat „dziennikarstwa” „eksploracyjnego” będzie wtedy spijać słowa z mych ust? Autor w domyśle (i „naiwnie”) powołuje się na „słynną niemiecką skrupulatność” i twierdzi, że gdyby była ww. sytuacja – byłyby też dokumenty ją potwierdzające. A ja się kurwa pytam – gdzie są oryginalne dowody niemieckich zbrodni na Polakach, które „ktoś” wysłał do Ludwisburga i gdzie „zaginęły”? Co ze słynną niemiecką skrupulatnością? Wyparowała?? Dalej nie chce mi się już pisać – można doczytać sobie ze skanów Podsumować to wszystko można cytatem z autora: „W tej sprawie nic się”kupy nie trzyma”. Spokojnie można więc ją włożyć między bajki...” Artykulik zaiste poziomem przypomina erystyczne wypociny półgłówków z forum Gazety Prawnej..... „Polecam” jeszcze stronę 27 i przydługi „bezsensowny” wstęp (o wisielcach) do „artykułu” Wojciecha (Wojtka) Stojaka....i końcówkę: „Gdyby ktoś z Was znalazł ten magazyn, to zanim pójdzie do pierdla wypadałoby mi coś odpalić” No właśnie, czy bezsensowny? Jaki jest powód uprawiania takiego „buractwa”? Czy w tym aby na pewno nie ma ukrytego sensu? Czy dostrzegacie Państwo metodę? Drobne rzeczy... Jeszcze cofnijmy się w czasie.... Odkrywca maj 2011 strona 23 „Wrocław […] stoję w jego centrum […] Ten bezruch, jakby oczekiwanie na coś powoduje, że boję się poruszyć żeby nie zburzyć, nie zbezcześcić tej martwoty, jakiejś nieistniejącej, ale odczuwalnej równowagi tego miejsca.
[…] Czuje się też bliską, przyczajoną jak ten gołąb obecność grafomanii, która lada numer Odkrywcy wybuchnie jak supernowa.
A gdy przymknąć oczy, gdy się uważnie wsłuchać w ciszę nieczynnych peronów, usłyszeć można wśród porywów wiatru gardłowe „Bahnhof Breslau, aussteigen” wykrzyczane przez konduktora Deutsche Reichsbahn. A duch niemieckiego bahnschulza z przyganą spogląda na polskiego sokistę, który dopuścił zagraficenia urzędowych napisów.”
„A przecież wyłączyłem już wyobraźnię, jestem, jak dziś się mówi, w realu a ciągle widzę niemiecki napis. Więc on jest! Istnieje!
Taaak....
Jestem fanem kolejnictwa.
Jestem pod wielkim urokiem XIX wieku, kiedy kolej powstawała. Wieku pary...
Wieku, który jawi mi się o wiele bardziej cywilizowanym, niż współczesne czasy....
Ale umiem odróżnić piękno np. dworca w Miechucinie od nieswojej historii. Nieswojej kultury.
Stację w Miechucinie, czy Garczynie, Kisielicach, czy Jabłowie, Starogardzie, Rytlu i Swarożynie, Bytowie i w Polanowie – we Wrocławiu - przyswajam sobie jako swoją własność – bo to jest Polska. I cieszę się urokiem tych czynnych i nieczynnych stacji, ich niezwykłym klimatem.
W mojej świadomości funkcjonują jako polskie. Nie widzę na nich niemieckiego zaborcy – widzę polskie rodziny i polskich kolejarzy. I niezależnie – czy widzę to w XIX wieku, czy w latach pięćdziesiątych XX wieku...
Widzę tam Polaków.
Obszczymurek widzi tam jednak kogoś zupełnie innego....
To niesamowite jak niektórzy polskojęzyczni obywatele mojego kraju pałają uwielbieniem dla niemieckości...
No i te zagadkowe wynurzenia.....Tak, te, które podkreśliłem w tekście.
Fahrenwirst? Germanii?
Następna strona:
[…] choć dawno już na rogatkach miasta nadano dziejom nowy bieg skuwając Breslau z granitowych słupów stulecia i czyniąc zeń, w pół godziny, piastowski Wrocław.”
Piastowski Wrocław, budował się, ponad trzysta lat. A nie pół godziny.
Potem na blisko 200 lat weszli w jego posiadanie Czesi. I dopiero wtedy, Prusacy i Niemcy. Słupy stulecia...dobre sobie.....
Kolejna strona i kolejny „buracki” standard:
„Są na tym, nieskażonym przez poszukiwaczy, terenie jeszcze inne ciekawe rzeczy, ale wam nie powiem, bo mi się wpieprzycie w paradę. A takiego!”
I ostatnie zdanie: „Opinia o projektowanych badaniach georadarowych: gówno wyjdzie!”
Autor?
Oczywiście Wojciech (Wojtek) Stojak.
Wydaje się, że niektóre zdania budowane przez tego pana tworzone są z myślą wyłącznie o tym, by umieścić w nich coś odstręczającego.
Proszę zauważyć, za każdym razem, kiedy Ryszard Kalisz, polityk SLD, występuje w telewizji, w ostatniej minucie telewizyjnej debaty zaczyna gwałtownie machać rękoma, podnosi głos i bezpośrednio natarczywie zwraca się do widza.
Nie bez powodu – Kalisz doskonale wie, że widz najbardziej z całego programu zapamięta, jego podrygi na koniec, a nie nawet nie wiadomo jak mądre wypowiedzi jego adwersarzy. To jest podświadome.
Kalisz doskonale wie, jak psychologicznie podchodzić ludzi.
Swego czasu jeden z członków SLD (a może PO?) opisywał w tv wywiadzie postać Kalisza – użył mniej więcej takiego sformułowania: „Ryszard, jak tylko włączają kamery, staje się duszą całego wywiadu. Natychmiast ożywia się, żywo gestykuluje i całym sobą wypełnia kamerę”
Można było zauważyć, że wg tej osoby, Kalisz stawał się taki dopiero w momencie załączenia kamery – nie wcześniej. Wcześniej nie ma po co się produkować....
Czyż nie podobnie jest z brzydkimi wyrażeniami Stojaka na koniec „artykułów”?
Co wam pozostanie w głowie?
Drobne rzeczy.
I jeszcze w podsumowaniu Pani Redaktor Naczelnej....
Zdanie Piotra Maszkowskiego ze strony 47:
„W ten sposób otrzymujemy jednoznaczny obraz rzeczywistości oparty na emocjach, których historyk powinien unikać”
???
Pani redaktor, proszę mi powiedzieć: czy te artykuły piszą jacyś analfabeci, którzy nie potrafią poprawnie po polsku zbudować dłuższej wypowiedzi, czy po prostu to co robią, robią celowo??
Czy te „artykuły” piszą w ogóle Polacy? Bo o Polsce to to raczej nie jest....
P.S.
Coś mi się jeszcze nasunęło....
A może Odkrywca pełni taką samą rolę w „okrywaniu” przeszłości, jak JKM w „polityce”?
12 lat....
Nic nie odkryto, a sami poczytni autorzy i „pisarze” - „eksploratorzy” gwarantują nam, że TAM nic nie ma.....
Jedyne takie pismo....
12 lat kopania dołków i łażenia po tunelach (tzn. tajemniczych tunelach i sztolniach...) i nic.
No i te podrygi obszczymurka - „legendarnego eksploratora”...
To jest działanie celowe. Celowo w swoich wypowiedziach używa wulgaryzmów.
Podobną metodę obserwowałem u Jana Kowalskiego.
Poprzez „buractwo” i „obciach” odstręczał młodych ludzi. Poprzez zaplanowane oszołomstwo....
Tak, to ta sama metoda.
A może jednak Strażnik??
XI. Rozkład państwa – 4 etapy
4 etapy podboju państwa:
1. Demoralizacja – 15-20 lat
2. Destabilizacja – 2-5 lat
3. Kryzys – ok. 2 miesięcy
4. „Normalizacja” (przez obce wojska, „lidera-zbawcę”)
SZCZEGÓŁY:
http://chomikuj.pl/astromaria/Filmy+dokumentalne/Jak+napa*c5*9b*c4*87+na+pa*c5*84stwo+-+Jurij+Bezmienow
XII. O agentach
Czyli o dochodzeniu do prawdy – porządkowanie informacji...
Dobry i zły policjant.
Kiedy „zły policjant” zaczyna być eliminowany z życia społecznego – podsuwany jest „dobry policjant” (czasem stanowi on tzw. zawór bezpieczeństwa) celem zastąpienia „złego”.
„Dobry” zdobywa zaufanie grupy ludzi pragnących usunięcia szkodnika. Próbuje zająć jego miejsce i po jakimś czasie – gra zaczyna się od nowa.
A teraz rozciągnijcie to na: miasto, województwo, kraj.
Metody są ciągle te same, zmieniają się tylko szczegóły.
„Zły policjant” ma zawsze ubezpieczenie – otacza go od 5 do 50 ludzi (zależnie od wielkości środowiska działania - miasto czy kraj), którzy pozostają w tle. Ich rola to osłanianie i legitymizowanie działań szkodnika.
Szkodnik pełni rolę przywódcy, ale niekoniecznie. Przywództwa oznacza, że można jednoznacznie wskazać na winnego porażek, stąd w polityce, na stanowiskach politycznych używa się do tego celu słupa, którego wymienia się co kilka miesięcy lub lat, na innego słupa.
Słup zależnie od poziomu i możliwości zadowala się: robieniem kariery, pieniędzmi, popularnością w społeczeństwie, również satysfakcją, że mimo iż niewiele znaczy w społeczeństwie – staje się ważnym elementem, trybikiem w maszynie, która w olbrzymi sposób oddziałowuje na społeczeństwo i ma nad nim władzę. Bez tych najmniejszych trybików – ta maszyna mogłaby nie funkcjonować poprawnie.
Każdy mały trybik jest istotny z punktu widzenia maszyny, ponieważ nawet najmniejsze trybiki wywierają istotny wpływ na inne, czasami bardzo ważne osoby. Dlaczego?
Ponieważ wówczas maszyna sprawia wrażenie, że kontroluje przestrzeń nawet w nieistotnych dziedzinie życia lub poprzez nic nie znaczącego człowieka. Może się wtedy wydawać, że posiada absolutną kontrolę nad wszystkim i nad wszystkimi w każdym momencie. To wrażenie może być bardzo silne, a jest spotęgowane szokiem poznawczym – oto nagle okazuje się, że całe życie żyliśmy w błędzie – o ilu sprawach jeszcze nie wiemy? Następuje spirala domysłów, wyolbrzymiająca efekt poznania prawdy o SS.
Tak więc, może wywierać to potężne wrażenie, silny bodziec psychiczny na wrogów maszyny lub ewentualnych kandydatów na trybiki maszyny. Wróg maszyny przystaje do niej na jej zaproszenie lub usuwa się w cień i pozwala jej na kontynuowanie zadań. Lub nie usuwa się.
Każdy mały trybik jest istotny z punktu widzenia maszyny, ponieważ nawet najmniejsze trybiki wywierają istotny wpływ na inne, czasami bardzo ważne osoby. Nam chodzi o to, by naszych trybików było jak najwięcej – liczy się każdy.
Tak więc każdy mały trybik maszyny jest istotny. Jeżeli usuniemy choć jeden – zwolni ona nieznacznie. Usuwając kolejne spowodujemy jeszcze bardziej wadliwą jej pracę.
[można to porównać również do mechanizmu rozkładania gospodarki - tak robiono z polską gospodarką przez ostatnie 20 lat – obecnie obserwujemy przyśpieszenie rozpadu państwa – kumuluje się efekt pojedynczego odejmowania/niszczenia trybów. Efekt narasta logarytmicznie.]
Ponadto – haki – czyli możliwość wywierania wpływu na zahakowaną osobę.
Haki to jeden z głównych zaworów bezpieczeństwa – powodują, że słup posłusznie wykonuje polecenia.
Stosowaną praktyką jest tzw.: „mord założycielski” - wejście w szeregi SS musi być poprzedzone przestępstwem (niekoniecznie mordem...), które staje się „hakiem”.
Nowi adepci SS mogą tłumaczyć swoją postawę słowami: „ jeśli nie ja, to ktoś inny to zrobi...”, ale trzeba pamiętać, że w tym momencie taki człowiek staje się właśnie tym, na którego powołają się następni adepci SS - „jeśli nie ja, to ktoś inny to zrobi...”
Ponieważ władza w „demokracji” sprawowana jest za pomocą ośrodków informacji – jest to kolos na glinianych nogach. W momencie wyrwania narastającej liczby trybów spod wpływu ośrodków informacji – rośnie masa krytyczna zdolna do zastopowania maszyny.
Poznanie prawdy o SS przewraca świat do góry nogami.
Może pojawić się poczucie bezsilności i tu następuje moment walki o kolejną decyzję osobnika.
Jak jeden człowiek może stawić opór takiej maszynie? Lepszym, logicznym rozwiązaniem WYDAJE SIĘ dołączyć do silniejszych.
Otóż jest to złudzenie.
Nowi członkowie SS łapią się właśnie na to, a trzeba pamiętać, że człowiek nie przystający do maszyny – nie dodaje do niej kolejnego trybiku (siebie). Maszyna nie porusza się szybciej, nie zostaje wzmocniona. Nie wzmacnianie sił SS jest również osłabianiem jej sił.
Przybywa nam jednego uświadomionego więcej. A jest nas 36 milionów...
W opracowaniach, czy nawet w prasie można znaleźć informację, że w okresie PRL pracowało na usługach SS ok. 20 tys. ludzi. Może to i prawda, a może wcale nie.
[14 sierpnia „okazało się”, że 2 miliony – ale zapewne chodzi tu o Werwolf – to organizacja rodzinna. Nie wiadomo, czy to prawda – sam materiał to fałszywka, czego dowodzę na stronie głównej bloga. Ale nawet gdyby było ich 5 milionów – nas jest 30 milionów.... - przypis 2011 r.]
Do obsługi państwa wystarczy opanować kluczowe stanowiska na urzędach oraz ośrodki informacji.
Mniej istotne ośrodki władzy lub oddziaływania można również sabotować kilkoma ludźmi – prymitywami np.
Tak więc co z tego, że w SS służyło 20 tys. ludzi?
Nic, nadal poza SS pozostaje 20-parę milionów, nie licząc dzieci, niedorostków, kobiet.
Może być jeszcze jeden powód dla którego ludzie przystępują do SS.
Jest to nosząca znamiona wiarygodności obietnica złożona kandydatowi, a odnosząca się do wiedzy z zakresu NWO.
Chciałbym wrócić jeszcze to akapitu:
„Może pojawić się poczucie bezsilności i to głównie ono decyduje. Jak jeden człowiek może stawić opór maszynie, skoro LOGICZNYM WYDAJE SIĘ dołączyć do silniejszych?”
Człowiek może być w tej sytuacji szczególnie podatny na zmanipulowanie, ponieważ cały czas ma w pamięci pojęcie „polnisze wirszaft”.
Kiedy człowiek dorasta w Polsce, spotyka się na co dzień z zaplanowanym nieporządkiem, który jest konsekwencją tylko jednego błędu – oddania władzy nad finansami osobom innej narodowości. [teraz wiem, że chodzi o werwolf zadomowiony od dziesiątek lat]
Pierwszą rzeczą po 1989 roku jaką wykonano, było oddanie bankowości w obce ręce. Powtórzyła się sytuacja jaka nastąpiła kilkaset lat wcześniej. Dlatego też nieprzypadkowo mamy najdroższą bankowość w Europie – nie tylko chodzi o olbrzymie pasożytnicze zyski klanów bankowych, ale głównie o postawienie bariery dla rozwoju gospodarczego.
Skoro nie możemy się rozwijać – nasza gospodarka powoli się rozpada (oczywiście należy przypomnieć, że stosowano w tym celu też wiele innych zabiegów, o przejmowaniu zakładów nie wspominając), powoli stajemy się rynkiem zbytu dla przetwórstwa, przemysłu innych państw – jak pod zaborami.
I o to głównie chodzi.
W innych krajach europejskich gospodarka się rozwija , produkuje artykuły, które mają zwiększony zbyt – bo Polska tego nie produkuje – co za tym idzie, tamtejsi ludzie mają pracę, a firmy, szczególnie duże, oddają większe podatki do skarbu państwa – stąd te kraje stać na większe inwestycje, bogatsze życie ich mieszkańców. I tak to się kręci.
W polityce chodzi o to, kto kogo, nomen omen, oszwabi....
Z polnisze wirszaft jest jak z powiedzeniem: „Jesteś tym, co jesz” - czyli stajesz się tym, co przyjmujesz. Przeświadczenie o PW sprawia, że ludzie w swej masie częściej popadają w tzw. PW.
Wprowadzenie tego pojęcia było celowe – podobnie jak celowy był brak rozwoju przemysłowego w Polsce, ustalony również przez zaborców.
Efekt szkoły.
Ktoś powie: wyszliśmy ze szkoły, tam powinni nam o tym mówić, a nie powiedzieli....
To były kiedyś szkoły komunistyczne, nadzorowane przez ZSRR, potem było już za późno...
PW służy do tłumaczenia stanu zastanego przez nowego wzrastającego obywatela Polski.
PW determinuje to, że nie uświadamiamy sobie, że stan państwa jest starannie zaplanowany, dokładnie tak samo jak był zaplanowany podczas zaborów czy panowania ZSRR.
Z tym, że obecnie używa się do tego celu innych metod, słupów i ośrodków informacji.
To zaborcy decydowali o braku rozwoju w Polsce. Pamięć o tym uległa zatarciu i obowiązującą normą stała się wizja, że to my jesteśmy sobie winni, a szczególnie PW.
Obecnie stwierdzenie, że Polacy są głupi i nie potrafią się sobą rządzić – to najlepsze na świecie alibi dla różnych agencików udających głupoli.
Innym alibi są media, które nie mówią prawdy.
Trudno nam dzisiaj sobie wyobrazić, po tych 20 latach, że rzeczywistość można kontrolować do tego stopnia, że układa się ona po naszej myśli w całym kraju. (Ale przecież w dobrze prosperujących firmach się to udaje – dlaczego więc nie na skalę całego państwa?)
Tak właśnie jest m. in. w krajach zachodu - rzeczywistość w tych krajach układa się po myśli ludziom, ponieważ tak jest zaplanowana. W Polsce również to działa, tylko, że w odwrotnym kierunku – nastawione jest na rozkład. U nas rzeczywistość układana jest po myśli zagranicznych ośrodków władzy. I z ich punktu widzenia – wszystko jest najlepszym porządku.
Z naszego punktu widzenia – jest oczywiście niedobrze.
Dlatego pamiętajmy – jeżeli coś idzie źle - powodem jest to, że tak ma być . Ktoś zadecydował , że tak ma być.
Nie inaczej....
PW to wyjątkowo perfidne, ale pamiętamy, jak perfidne było mordowanie polskiej klasy kierowniczej i inteligencji.
Niektórzy powiedzą, że w okresie międzywojennym Polska była wolna.
Otóż niekoniecznie. Zapewne była bardziej wolna niż dzisiaj. Kraj się rozwijał, powstał COP itd.
Gdybym był zaborcą, to nigdy nie pozwoliłbym na to, żeby Polska w latach 20-tych uciekła mi za daleko. Zabezpieczyłbym sobie to, żeby przy najbliższej okazji upadła.
To chyba logiczne, prawda?
Nie dopuściłbym do władzy w Polsce żadnego Polaka patrioty. Przed swoim wyjściem z kraju zadbałbym o to, aby za jego sterami ustawić swojego agenta. Lub w pobliżu tego steru. Agenta osłanianego przez innych agentów. Mieszałbym, kłócił i mącił w polityce.
Dlaczego Polska przegrała II wojnę światową?
Dlaczego w Polsce nie rozwijano potrzebnych technologii lotniczych, a w innych krajach tak?
Opisałem to już kiedyś.
I to samo widzimy dzisiaj. Wyprzedano prosperujące zakłady lotnicze pod pozorem załatania wymyślonej i wytworzonej wcześniej „dziury budżetowej”. Następuje kumulacja odejmowania małych trybików. Teraz będziemy płacić krocie za silniki do naszych samolotów. Zlikwidowano nam armię podobnie jak za czasów przed rozbiorowych.
Historia się powtarza...
Niemcy i Rosja wobec Polski zawsze będą działać wspólnie – nigdy nie zdradzą tajemnicy, kim był naprawdę Piłsudski – za komuny pozwalano stawiać mu pomniki i tolerowano jego kult. Polacy sami podtrzymywali się w błędzie.
Prusy niebyły w stanie obalić Polski samodzielnie – musiały zrobić to z Rosją.
Nadal stanowimy dla nich poważne niebezpieczeństwo – w przypadku odzyskania przez nas naprawdę niepodległości:
1. tracą łatwy obfity zarobek – kończy się pasożytowanie na Polakach
2. pojawia się dodatkowy problem na drodze podboju Rosji (lub Niemiec, zależy który kraj ma chęć i przewagę, aby zaatakować)
3. stajemy się poważnym konkurentem dla ościennych gospodarek, szczególnie Niemiec
4. jako 40 mln organizm państwowy, „wypełniony” ludźmi mądrymi i z polotem, jesteśmy w stanie prowadzić własną regionalną politykę, a w perspektywie – możemy zająć miejsce Niemiec
Dlatego, kiedy jeden z okupantów nie może sprawować kontroli nad Polską przekazuje nas pod innego okupanta. W dzisiejszych czasach dokonuje się tego w bardziej subtelny sposób.
Mamy więc tak naprawdę dwóch wrogów i z obydwoma musimy sobie poradzić jednocześnie.
Ponadto jest jeszcze trzecia siła – klany bankowe.
W czasie II Wojny Światowej nastąpiła zmiana koncepcji. Erhard zdecydowanie odszedł od pomysłów Bismarka i Hitlera – po wojnie Niemcy mają być przyjaciółmi Polaków i w ten sposób ich do siebie zjednać.
Tak jak UE jest jednym wielkim kłamstwem, tak kłamstwem jest przyjaźń Niemiec.
Erhard doszedł do wniosku, że wykorzysta efekt zaborów i PW. Polacy będą źle zarządzani przez podstawionych ludzi – werwolf.
Polak ma na Polaka pluć, że taki i owaki, a Niemca wielbić za porządek i solidność. Polacy mają z radością powitać Niemców – mają być całkowicie przekonani do tego, że sami nie potrafią się sobą rządzić, że nic nie potrafią. Polacy mają stać się antypolakami. Do tego m. in. posłużyły media opanowane przez SS, w tym wykupiona prasa, która koncentrowała się „na niczym”, zamiast na sprawach istotnych dla Polaków.
Teraz widać wyraźnie jak wielkie znaczenie dla obywateli mają jej elity – elity, które zadbają o prawidłowy harmonijny rozwój zgodny z prawem naturalnym.
Które będą strzec społeczeństwa przed degeneracja płynącą z mass mediów. Które naprawdę będą dbać o swoich rodaków i chronić ich przed zakusami zagranicznych biznesmenów.
Widać jak we współczesnym świecie Polacy odchodzą od własnej kultury, a przecież to kultura świadczy o potędze państwa.
Bez wspólnej kultury nie ma wspólnoty – bez wspólnoty nie jesteśmy wstanie bronić się przed skrywaną agresywną antypolską polityką. Polityką, która prowadzi do wyzysku każdego obywatela.
Wybitnie droga bankowość, na której TY nie zarabiasz ani grosza.
Wkładasz 100 zł na „oprocentowane” konto. Za rok wyjmujesz z konta te pieniądze, ale powiększone o kilka procent – i wyciągasz z konta 100 zł, nie więcej...
Inflacja i podatek Belki zjadły twój zysk. Ale bank zarobił krocie, bo obracał naszą gotówką przez rok.
Wymyśleć coś takiego to prawdziwy majstersztyk.
I nie byłoby to możliwe bez udziału „polityków”...
W publicystyce ciągle tłumaczy się zachowanie „polityków” (tzn. ich „skłonność” do nierozwiązywania problemów, a wręcz do komplikowania rzeczywistości) tym, że jak nie będzie kłopotów, to oni stracą rację bytu. A jak się wszystko będzie dobrze kręcić, to będą niepotrzebni.
Jakaś bzdura to jest. Kolejne alibi...
Skoro nawet własnych siebie nie szanujemy, nie wielbimy – to stajemy się kimś innym.
Wystarczy poczytać pismo Sudety, lub Odkrywca, aby dostrzec w nich niechęć do polskości i Polaków.
O to chodzi innym nacjom – osłabiają kulturę, aby osłabić opór wobec ich kultury, abyśmy polubili ich kulturę, ją doceniali i przechodzili na ich stronę... Chcieli być nimi.
Tak to się robi.
XIII. Coś osobistego
XIV. Poczucie niedowartościowania – narodowa cecha Niemców?
Generalnie Werwolf ma uprzedzenia rasowe. Gardzą i nienawidzą Polaków.
Na podstawie obserwacji stwierdzam, iż podłożem są silne kompleksy, wewnętrzne poczucie niższości - samoświadomość własnej niskiej płytkiej inteligencji.
Chęć posiadania cech wybitnych (efekt wychowania pruskiego?), chęć bycia najlepszym pod każdym względem skutkuje wysoką jakością pracy i silnym lękiem przed porażką.
Są „zmuszeni” do bycia najlepszym.
W przypadku zwycięstwa objawiają się silne emocje – tryumf. Poczucie zwycięstwa.
Podobnie w przypadku porażki – pada zazdrosne pytanie: czy czujesz się zadowolony?? i co, masz satysfakcję??
Nienawiść do Polaków wywołana zazdrością o lekkość polot i fantazję??
Czy Niemcy to głupole świadomi swojej ułomności, pragnący za wszelką cenę ukryć to i „udowodnić” innym nacjom swoją wyższość?
Nie wiem – nie znam wszystkich Niemców – ale cechy te zauważam w werwolfie.
Z drugiej strony: „Z rękopisu esbeka: "Osoby podatne na werbunek: zachłanne na pieniądze, o zaniżonym poczuciu własnej wartości, te, które doznały życiowych niepowodzeń".”
Jaka jest prawda?
Na pewno silna ideologia.
Obserwując poczynania werwolfu co rusz przekonuję się, że mam do czynienia z półgłówkami.
Nie potrafią dobrze kłamać. Nie potrafią dobrze inwigilować. Włączony dyktafon pozostawiony w pustym mieszkaniu doprowadza ich do szewskiej pasji. Nie potrafią panować nad swoimi emocjami. Potrafią się trząść, pociągać nosem – i nawet nie zdają sobie sprawy z tych oznak!Skrajny brak profesjonalizmu.
Nerwowe reakcje, inne emocje; brak emocji wtedy, kiedy powinny być.
Ich planowanie jest przewidywalne. Widać wyraźnie kiedy dostają nowe instrukcje. Kiedy następuje zmiana metody. Z reguły kiedy coś nie zdaje egzaminu czekam kilka dni – jest „cisza”, widać, że ktoś pracuje i czekają na nowe instrukcje. Po „ciszy” przychodzi ta nowa metoda. Zaczynają grać inne role zaprzeczając swoim poprzednim fikcyjnym postaciom!
Tak z dnia na dzień zmieniają się. Trwa to jakiś czas, a potem znowu złość....bo nie wychodzi.
I znowu „cisza”... Ostatni chyba przeszli na ręczne sterowanie (bezpośredni podsłuch pryncypała – Pawełek za cienko przędzie....), bo rozmowy są mało spontaniczne – szczegółowo realizuje wytyczne...
Po mojej notatce, że P.M. 95 % czasu poświęca na dezinformację, a 5% na ciosy – była zupełnie inna następnym razem. Przestała kłamać (na krótko...) była naturalna i dopytywała się jak ja to robię....
>>Dygresja:
Kiedy czytam siebie z roku 2008 to stwierdzam fakt – od lat ciągle piszę o tym samym – ale wtedy jeszcze nie wiedziałem, że za tym wszystkim stoi Werwolf. Moje pisanie jest więc w pewnym sensie bez sensu, bo ciągle muszę pisać o tym samym... A pisałem dokładnie prawdę - choć nie wiedziałem szczegółów. Czyli słyszałem dzwony, a nawet opisałem kościół – chociaż nie wiedziałem, gdzie on jest. Dopiero zainteresowanie służb uprzytomniło mi, że coś jest na rzeczy (dzięki!). No i wycieczka na Dolny Śląsk w 2009 roku....
Wtedy również otrzymałem pewną dziwną propozycję biznesową (hmmm..miałem nic nie robić, tylko mieć udział w zyskach – równie dobrze mógłbym grasiować w jakimś pałacyku pod Krakowem ...) ale pod jednym wszakże warunkiem – koniec z polityką – zupełnie jakbym był nie wiadomo jakim politykiem....
Werwolf pragnie całkowicie wykorzenić myśl prawicową w naszym społeczeństwie.
Nawet jej najmniejszy przejaw. Skrupulatnie krok po roku próbuje tego na wszelkie sposoby. Pierwsze przykazanie ubeka: nie odpuszczać, aż im się znudzi i odpuszczą. To efektywna metoda – zniechęcili tysiące ludzi...<< w toku...
XV. Rozwiązania
XVI. Persony
Szybki Robal Drzewny
Motyw ideologiczny.
Średni poziom w hierarchii.
Erudyta, zaangażowany, inteligentny, intensywna działalność, ambicje, pycha
Postać fikcyjna (zadana osobowość) – „prawicowy fanatyk”
Ataki – delikatne i agresywne odstręczanie adeptów ruchu prawicowego, agresywne ataki słowne, chamstwo, lekkie buractwo, pieniactwo, częstowanie alkoholem - „rozwadnianie” dyskusji...
Postać prawdziwa – „luzak”, bliska postaci fikcyjnej (90%)
Główne zadania - „nic nie robienie”, odstręczanie adeptów
Zdemaskowany - prawdopodobnie wycofany za granicę.
Jan Kowalski
Motyw finansowy.
Niski poziom w hierarchii.
Niska samoocena. Potulny. Od wielu lat na garnuszku służb – niezdolny do innej pracy. Silne kompleksy, poczucie straty, zazdrość.
Wyszkolenie: poprawnie „recytuje” swoją zadaną osobowość. Dość sprawnie i spójnie.
Postać fikcyjna (zadana osobowość) – prosta
Wyuczone formułki, kontrolowana łagodność, bezkonfliktowość, „duma”, nieporadność, gamoniowatość – gdy trzeba.
Cecha charakterystyczna – wystudiowana „okrągła” mowa
Ataki – „prawicowe oszołomstwo”, „fanatyzm”, prymitywizm, chamstwo, odstręczanie „buractwem” /ujawnienie postaci prawdziwej/
Postać prawdziwa – „burak”, prymityw; brak szczególnych zdolności, niewykształcony, leń. Niesamodzielny. Posłuszny i obowiązkowy „raportowicz” - finansowo uzależniony od SS.
Brak perspektyw – skłonność do refleksji i depresji. Wieloletny bezrobotny.
Opiera się na swoim prowadzącym, wykonuje polecenia, brak chęci i uzdolnień w kierunku samodzielnego działania – niewielkie możliwości intelektualne – „wyrobnik”, posługuje się procedurami.
Główne zadania – sabotowanie prawicy, odstręczanie adeptów ruchu prawicowego, „nic nie robienie”
Bardzo silny, paniczny lęk przed karą więzienia i karą śmierci.
Przydatność dla nowych służb – zerowa
Jan Wolski
Motyw finansowy.
Niski poziom w hierarchii.
Praca dla SS w wersji „light”.
Średnia inteligencja, nie angażuje się, prawdopodobny motyw – finansowy.
Zbieranie informacji (raporty), brak dominującej ideologii, lękliwość.
Bardzo silny lęk przed karą więzienia, karą śmierci.
Przydatność dla nowych służb – mała
Dudek
Motyw finansowy.
Niski poziom w hierarchii.
Praca dla SS w wersji „light”.
Średnia inteligencja, motywacja finansowa, brak ideologii, lękliwość, wygoda.
Bardzo silny lęk przed karą więzienia i karą śmierci.
Przydatność dla nowych służb – zerowa.
Marudzik
Motyw ideologiczny.
Wyższy poziom w hierarchii.
Werwolf - wysoka szkodliwość.
Miła powierzchowność, erudyta, inteligentny, zaangażowany - intensywna działalność, energiczność, chciwość, pycha, cynizm, ambicje, pycha, tupet wymieszany z silnym lękiem przed karą śmierci. Pycha.
Postać fikcyjna (zadana osobowość) – „prawicowy fanatyk” , „garniturowy” z klasą
Ataki – bardzo dobrze opanowana i stosowana erystyka, jawne kłamstwa, pomówienia, delikatne odstręczanie adeptów ruchu prawicowego, agresywne ataki słowne, chamstwo, pieniactwo, sugestie
Postać prawdziwa – „garniturowy” z wątpliwą klasą, jawny kłamca – nie dba o szczegóły – typ bezczelnego telewizyjnego cynicznego oszusta (metody erystyczne), bliska postaci fikcyjnej (90%)
Główne zadania - „zajmowanie miejsca”, odstręczanie, zaplecze dla poziomu wysokiego – osłanianie, pretorianin
Bardzo silny lęk przed karą śmierci.
Przydatność dla nowych służb – zerowa (ideologia)
MM
Motyw ideologiczny.
Niski poziom w hierarchii.
Wilczek.
Miła powierzchowność, erudyta, dość inteligentny, samodzielny.
Postać fikcyjna (zadana osobowość) – brak
Ataki – aluzje – słowne próby zastraszania
Postać prawdziwa – „przeciętniak”, mało zaangażowany, na uboczu
Główne zadania - „goniec” - przekazuje informacje - próby zastraszania, kształcenie „odpowiednich” przekonań u spotykanych osób
Silny lęk przed karą śmierci.
Przydatność dla nowych służb – zerowa (ideologia)
Paweł Mały
Motyw ideologiczny.
Wyższy poziom w hierarchii.
Werwolf - wysoka szkodliwość.
Bardzo miła powierzchowność.
Przeszła gruntowną tresurę w wykonaniu SS [ew. podstawiona]
[Zaimplementowany scenariusz dla całego życia – patrz: „ZS”]
Rasizm – wdrukowany model pogardy dla Polaków („małpy”, „gnidy”); uzależnienie emocjonalne od ludzi służb, życiorys wysoko kontrolowany przez służby; silne poczucie hierarchiczności.
Ideologia wdrukowana we wczesnych latach życia obecnie uznana za własną - jest niepodważalna. Stanowi fundament egzystencji i podstawowy motor działań. Impregnacja na argumenty.
Samozadowolenie z „wykonanej pracy” - przechodzące w próżność i chęć „pochwalenia” się.
Zaimplementowane poczucie pogardy dla przeciwnika (obiektu manipulacji) owocuje poczuciem wyższości – co prowadzi do zlekceważeniem przeciwnika i do zdemaskowania się - otwarta rozmowa („aby przyszło nowe, stare trzeba najpierw zburzyć”).
Brak kontaktu z rzeczywistością – liczy się tylko osiągnięcie satysfakcji z wykonanego zadania.
Silny lęk przed zdemaskowaniem. Silne kompleksy i poczucie niższości. Ambicje. Próżność.
W przypadku podważenia „kompetencji” spec-znaczenia - silne emocje: złość, zawiść, poczucie straty, dyskomfort, przypisywanie drugiej osobie własnych cech (tryumf, satysfakcja z „pokonania” przeciwnika).
Typ: Niewolnik.
Kompletne zawierzenie SS – impregnacja na argumenty.
Uzależnienie od ciągłego czucia się lepszym od innych.
W przypadku zaprzeczenia tym emocjom – depresja, poczucie straty, złość, zawiść.
Wyrachowanie. Silne skrywane emocje.
W sytuacji stresowej:
Brak kontroli nad siąpieniem z nosa, łzami, ślinotokiem (częste przełykanie).
Niekontrolowane dotykanie rękoma twarzy („zasłanianie” się).
Kontrolowane (ukradkowe - nie potrafi się powstrzymać) dotykanie rękoma twarzy (nosa) [„powstrzymywanie” siąpienia].
Uwaga: uczy się.
Kiedy torpedować jej błędy uwidaczniając niekompetencję, słabości – bierze je pod uwagę w swojej dalszej „pracy” – kolejne np. częste przełykania śliny stają się próbą manipulacji (wie, na co zwracam uwagę)
Bardzo spójne planowanie kłamstw. Zdolność do budowania rozwiniętych fabuł, scenariuszy. Inteligentna. Wybitne zdolności aktorskie.
Manipulacja tonem głosu.
Intensywne tworzenie fałszywego obrazu swojej osoby w oczach obiektu manipulacji.
98% działań – permanentne wprowadzanie w błąd.
Bezustanne kluczenie i kłamanie (półprawdy)
Po kilku moich analizach nt. osoby z towarzystwa, jej kompleksów i nienawiści do mnie, zaczyna samodzielnie dostrzegać podobieństwo pomiędzy sobą, a tą osobą.
Kompleksy, poczucie niższości są powodem nienawiści i pogardy do Polaków.
Od momentu zdemaskowania – porzuciła tematy spec-znaczenia (nagana od przełożonych?) na rzecz gry osobistej („Jasienica”)
W momencie odkrycia tej notatki – koniec udawania, koncentracja na czarnym pijarze.
Ale zapomina... trzykrotnie: podczas luźnej w miarę sympatycznej rozmowy po ok. 0,5 h odbiera krótki telefon – i nagle zmienia front – rozpoczynają się głośne ataki.
Główne zadanie: „kontrolowanie” obiektu manipulacji, zbieranie i analizowanie informacji o nim, organizowanie okazji do spreparowania „haków” (np. obyczajowych) – obecnie czarny pijar, próby zaszkodzenia poprzez pomówienia
Inne zadania: dywersja - „mały sabotaż”
Silny lęk przed publicznym zdemaskowaniem.
Silny lęk przed karą śmierci.
Przydatność dla nowych służb – zerowa (ideologia)
* Dywersja małych kroków – mały sabotaż - działania dywersyjne, często o małej skali, ale w kluczowych sprawach, organizowane na tyle ostrożnie (bezustanne kluczenie), aby nie „spalić” dywersanta, tak by mógł działać wiele lat.
* Postać prawdziwa – prawdziwa osobowość
*Postać fikcyjna – zadana osobowość; nieprawdziwy obraz osoby, wymyślony celem zakamuflowania działań dywersyjnych, zależnie od potrzeb.
Z reguły jest to kilka punktów charakterystycznych, które mają pozwolić przeciętnemu człowiekowi na prostą i szybką (płytką) ocenę i „jasne” zdefiniowanie, zaklasyfikowanie, zaszufladkowanie danej osoby (dywersanta).
Chodzi o to, aby obiekt manipulacji szybko przyswoił sobie „podaną na tacy” definicję danej osoby (dywersanta) i się nią posługiwał, nie wnikając w szczegóły jego zachowania.
Mogą to być np. postacie: prawicowego oszołoma, fanatyka, „Polaka – katolika”, żartownisia, kobieciarza, „typowego” Polaka pieniacza, głupka, pijaka itd...„zawodowe”, tj. związane z zawodem wykonywanym, itp.
I tak np. Polak- katolik będzie często podkreślał swoje przywiązanie do religii: będzie prezentował „twarde” i jednoznaczne stanowisko zgodne z nauką Kościoła , będzie otwarcie i bez skrępowania poruszał temat religii z innymi osobami, będzie „lubił” temat w towarzystwie, stosował doktrynę itp
To prosta sztuczka, często stosowana.
XVII. Lektura obowiązkowa
GENERALNY PLAN WSCHÓD
GENERALPLAN OST (GPO) - był to plan realizacji narodowosocjalistycznej idei zdobycia dla niemieckiej "rasy panów" ("Herrenrasse", "Herrenvolk") należnej jej rzekomo "przestrzeni życiowej" ("Lebensraum").
Przestrzeń tę Niemcy zamierzali uzyskać przede wszystkim kosztem "niższych ras słowiańskich - podludzi" ("slawische Untermenschen") oraz w mniejszej skali kosztem innych narodów Europy Środkowo-Wschodniej. GPO przewidywał zniemczenie obszarów na wschód od granic III Rzeszy Niemieckiej sprzed marca 1939 roku, drogą zniewolenia, deportacji i eksterminacji "małowartościowych" narodów tam zamieszkałych, a następnie osiedlenia Niemców i Germanów z innych krajów Europy, i stworzenie "Wielkogermańskiej Rzeszy" ("das Grossgermanische Reich") i "Nowego Ładu" ("Neue Ordnung") w Europie.
"Nowy Ład" miał polegać na bezwzględnej hegemonii potężnej Rzeszy na obszarach od Portugalii do Uralu, na wytępieniu Żydów, przesiedleniu bądź wytępieniu "małowartościowych" Słowian i innych pomniejszych ludów oraz na korzystaniu z niewolniczej pracy "podludzi".
Generalny Plan Wschodni
GPO nie jest pojęciem jednoznacznym. Składał się on z kilkunastu dużych i kilkudziesięciu mniejszych planów, realizowanych w różnym czasie i przestrzeni, a całość zamierzeń podzielona była na dwie części: Mały Plan (Kleine Planung), czyli działania przesiedleńcze, niewolnicze i ludobójcze wykonywane w czasie wojny, i Duży Plan (Grosse Planung), którego realizacja, mająca początkowo trwać przez ok. 30 lat po wojnie, została w VI 1942 roku przyspieszona, skrócona i w rezultacie tego rozpoczęła się już w listopadzie akcją na Zamojszczyźnie.
W ostatecznym kształcie Duży Plan GPO miał doprowadzić do zgermanizowania dalszych kilku milionów ludzi uznanych za "wartościowych", do zniewolenia ok. 14 mln i do wysiedlenia na Syberię lub do wyniszczenia 51 mln ludzi (w tym 80-85% Polaków, 50% Czechów i Morawian, 65% Ukraińców, 75% Białorusinów oraz bliżej nie sprecyzowaną liczbę Rosjan i Tatarów Krymskich).
Do GPO należało również "Ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej" ("Endlosung der Judenfrage"), chociaż planowane w odmiennym trybie.
Plan zdobycia dla Niemców "przestrzeni życiowej" składał się z wielu elementów i zamierzeń o charakterze politycznym, represyjnym, ekonomicznym i eksterminacyjnym, nawzajem się zazębiających i uzupełniających.
Były to przede wszystkim wielkie operacje, takie jak: Unternehmen "Tannenberg" (od VIII 1939 do X 1939 - zagłada polskiej inteligencji z "listy gończej": "Sonderfahndungsbuch"); akcje przeciwinteligenckie -Intelligenzaktionen: Pommern, Posen, Masowien, Schlesien, Litzmannstadt; akcje specjalne Sonderaktionen: Krakau, Ischenstochau, Lublin i Burgerbraukeller (od XI 1939 do IV 1940); AB-Akcja - Ausserordentliche Befriedungsaktion (V-VII 1940); "Generalny Plan Przesiedleńczy" ("Generalsiedlungsplan", w tym Nahplane od IX 1939); "Plan Odbudowy Wschodu" ("Planung und Aufbau im Osten" - od jesieni 1941); "Program SS Budowy Pokoju" ("SS-Friedensbauprogramm", od XII 1941); "Operacja Reinhardt" ("Unternehmen Reinhardt", od IV 1942); "Duży Plan" GPO od VI 1942, w tym Zamojszczyzna od listopada tegoż roku; trwająca całą okupację akcja germanizacyjna (Wiedereindeutschung) i jej odmiana z 1944 "Heu-Aktion" oraz realizacja wynikających z GPO zbrodniczych rozkazów, jak np. "Kommissarbefehl" z 6 VI 1941 (od l mln do 2 mln ofiar). Istotną częścią GPO był system obozów niemieckich - od przesiedleńczych do natychmiastowej zagłady, obejmujący Rzeszę i tereny okupowane. GPO stanowił pierwszy cel w rozpętanej przez niemiecki narodowy socjalizm II wojnie światowej.
"Przestrzeń życiowa dla rasy panów"
Jednym z głównych dążeń nazistów było zdobycie nowych obszarów dla narodu niemieckiego. Miało to zapobiec rzekomej degeneracji i skarłowaceniu Niemców i stworzyć im warunki do intensywnego rozwoju. Zdobycie nowych przestrzeni miało się odbyć kosztem słabych "bezwartościowych" narodów. Hitler zamierzał przy tym wrócić do zawieszonej na pewien czas odwiecznej niemieckiej polityki "parcia na Wschód", czyli "Drang nach Osten".
Wyraził to w Mein Kampf, w rozdziale: "Cele narodowosocjalistyczne polityki zagranicznej": "(...) Rzesza Niemiecka jako państwo winna postawić przed wszystkimi Niemcami zadanie, aby nie tylko zachować i zjednoczyć cały rasowo wartościowy element, lecz powoli i pewnie dążyć do osiągnięcia panowania nad innymi. (...) Tak jak nasi przodkowie nie otrzymali w prezencie z nieba ziemi, na której dziś żyjemy, lecz zdobywali ją z narażeniem życia, tak i my w przyszłości zdobędziemy ziemię zwycięskim mieczem, poprzez gwałt i przemoc, a nie z łaski innych ludów. Uczynimy to dla życia naszego narodu (...). Prawo do roli i ziemi musi stać się obowiązkiem, ponieważ bez rozszerzenia naszej przestrzeni wielki naród chylić się będzie do upadku (...). Albo Niemcy staną się światową potęgą, albo w ogóle przestaną istnieć. (...) My narodowi socjaliści, świadomi tego, przekreślamy kierunek naszej polityki zagranicznej okresu przedwojennego. Rozpoczniemy działanie tam, gdzie zatrzymaliśmy się przed sześcioma wiekami. Wstrzymamy nasze odwieczne parcie Germanów na południe i zachód Europy i skierujemy spojrzenie na kraje na wschodzie. Skończymy wreszcie z polityką kolonialną i handlową okresu przedwojennego, a zajmiemy się polityką przyszłości - zdobyciem ziemi (...)". Słowa te padały na podatny grunt, gdyż po zakończeniu I wojny światowej 90% Niemców uważało za święty obowiązek wojnę, która by wymazała hańbę powstałą przez wytyczenie polskiego "korytarza". Hitler po dojściu do władzy w roku 1933 miał już przygotowany grunt pod rozpoczęcie realizacji marzeń o "Lebensraum".
Mały Plan GPO
Pierwsze plany dotyczące podboju Europy Środkowo-Wschodniej opracowane zostały na długo przed atakiem na Polskę, jeszcze wtedy, gdy Hitler zapewniał Polskę o przyjaźni i podpisywał pakt o niestosowaniu przemocy. W czasie opracowywania GPO objęte one zostały tzw. Małym Planem, tzn. że miały być realizowane jeszcze w czasie wojny. Wśród znanych elementów tego planu na szczególną uwagę zasługuje zamiar fizycznego unicestwienia przywódczej warstwy narodu polskiego, jako pierwszy etap podboju, a następnie zniewolenia i stopniowej zagłady pozostałych "niebezpiecznych" Polaków. Już w maju 1939 roku w Głównym Urzędzie SD Reichsfuhrera SS została utworzona komórka "Zentralstelle" II/P (Polen), której zadania polegały m.in. na sporządzaniu list "osób przewidzianych do ujęcia w Polsce", jakimi się interesował wywiad SS. Podobną pracę wykonywała berlińska centrala Gestapo, z tym jednak, że listy jej dotyczyły "Polaków wrogo ustosunkowanych do niemczyzny" (P. Dubiel, Wrzesień 1939 na Śląsku). Na podstawie tych list powstała "specjalna księga gończa" ("Sonderfahndungsbuch Polen") obejmująca w układzie alfabetycznym ponad 61 tys. nazwisk wybitnych Polaków. Byli to działacze polityczni, przedstawiciele świata kultury, nauki i sztuki, uczestnicy powstania wielkopolskiego i powstań śląskich z lat 1918-21, aktywiści plebiscytowi na Mazurach, Warmii i Śląsku, członkowie Związku Zachodniego i Związku Polaków w Niemczech.
Operacja "Tannenberg"
"Księga gończa" stała się podstawą do przygotowania operacji "Tannenberg" (Unternehmen "Tannenhcrg"), której celem było fizyczne wyniszczenie polskiej warstwy kierowniczej ("Liquidierung der polnischen Fuhrungsschicht", "physische Liquidierung des fuhrenden Polentums"). Operacja "Tannenberg" miała charakter nadzwyczaj radykalny, chodziło w niej mianowicie m.in. "o likwidację polskich kół kierowniczych, obejmującą tysiące osób" (R. Heydrich do Reichsfuhrera SS 2 VII 1940; por. H. Krausnick "Vierteljahrshefte fur Zeitgeschichte" 2/196). Dowództwo nad operacją "Tannenberg" powierzono Reinhardowi Heydrichowi, szefowi Policji Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa (Sipo und SD). Realizował ją przy pomocy Specjalnego Referatu do spraw Operacji "Tannenberg", który został stworzony 25 VIII 1939 w berlińskiej siedzibie Gestapo. Do zadań tego Referatu należało m.in. zbieranie nadsyłanych przez grupy operacyjne materiałów i meldunków oraz opracowywanie na ich podstawie sprawozdań o przebiegu i wynikach operacji "Tannenberg" na użytek Reichsfiihrera SS - H. Himmlera. Jako organowi wykonawczemu przydzielono z czasem Heydrichowi 8 specjalnych Grup Operacyjnych (Einsatzgruppen Sipo und SD) oraz dodatkowo 16 Samodzielny Oddział Operacyjny. GO działały na tyłach Wehrmachtu i formalnie podlegały jego dowództwu. W rzeczywistości działały samodzielnie i im właśnie podporządkowane zostały wszystkie rodzaje policji, łącznie z pułkami SS-Totenkopf (Trupie Główki). Już w VI 1939 roku Główny Urząd Policji Bezpieczeństwa (Sipo) skierował do organów bezpieczeństwa w Prusach Wschodnich rozkaz przygotowania środków transportowych na potrzeby "przewidywanej akcji poza granicami Rzeszy" (MiD WIH, zesp. 175). Cele niemieckiej polityki wobec Polski określił wyraźnie Hitler na kilku spotkaniach z dowódcami. Przykładem jest odprawa z dnia 23 V 1939 roku, powiedział on wtedy: "(...) Gdańsk nie jest obiektem, o który nam chodzi. Idzie nam o rozszerzenie Lebensraumu na Wschodzie i zabezpieczenie wyżywienia oraz rozwiązanie problemu bałtyckiego (...)." Natomiast na odprawie przed atakiem na Polskę, odbytej 22 VIII 1939 roku, stwierdził dobitnie: "(...) Zniszczenie Polski jest na pierwszym planie. Zadaniem naszym jest zniszczenie sil żywych nieprzyjaciela, a nie dotarcie do określonej linii. Nawet gdyby wojna wybuchła na Zachodzie, zniszczenie Polski musi być zasadniczym celem (...). Nasza siła leży w naszej szybkości i brutalności (...). Wydałem rozkazy i każę rozstrzelać każdego, kto piśnie słowo krytyki wobec zasady, że wojna ma na celu fizyczne zniszczenie przeciwnika. Dlatego wysiałem na Wschód tylko moje Totenkopfstandarte z rozkazem zabijania bez litości i pardonu wszystkich mężczyzn, kobiety i dzieci polskiej rasy i języka. Tylko w ten sposób zdobędziemy teren, którego bardzo potrzebujemy. (...) Polska zostanie wyludniona i skolonizowana przez Niemców. Mój pakt z Polską miał na celu jedynie zyskanie na czasie, a zresztą moi panowie, w Rosji stanie się to samo, do czego doprowadziłem w Polsce. Po śmierci Stalina (a jest on poważnie chory) rozbijemy w puch Związek Radziecki (...)" (T. Cyprian, J. Sawicki, Agresja na Polskę w świetle dokumentów). Realizację operacji "Tannenberg" rozpoczęto w Rzeszy Niemieckiej przed agresją na Polskę, już w VII 1939 roku zaaresztowano i zesłano do obozów koncentracyjnych ok. 2 tys. aktywistów Związku Polaków w Niemczech. Więźniów tych stopniowo w obozach likwidowano, a ich rodziny wysiedlono w pierwszej kolejności do Generalnego Gubernatorstwa.
Od l IX 1939 roku operacja "Tannenberg" realizowana była na ziemiach polskich w instrukcjach dla Einsatzgruppen pojawiło się nowe zadanie: rozstrzeliwanie zakładników (Geiselerschiessungen); zakładano, że będzie to jedna z rutynowych metod eksterminacji Polaków.
7 IX 1939 roku przesądzony został ostatecznie los, już nie tylko tych Polaków, których nazwiska zamieszczone były w "Sonderfahndungsbuch Polen", ale w ogóle całej inteligencji polskiej. W tym dniu na odprawie kierownictwa operacji "Tannenberg" Heydrich przekazał do realizacji dyrektywy kierownictwa Rzeszy, które przewidywały, że "czołowe warstwy ludności polskiej należy unieszkodliwić w tym stopniu, na ile to jest możliwe". Ustalono wówczas, że "warstwy kierownicze w żadnym wypadku nie mogą pozostać na miejscu i zostaną wysłane do niemieckich KZ-tów, zaś dla drugorzędnych osób utworzy się prowizoryczne KZ-ty poza obszarami grup operacyjnych nad granicą, skąd ewentualnie można je będzie deportować natychmiast na tereny nie anektowane" (MiD WIH, zesp. 175). Na przeprowadzonym dzień później spotkaniu z admirałem W. Canarisem, szefem Abwehry, Heydrich wytłumaczył jak należy rozumieć takie rozkazy: "(...) Codziennie dokonuje się już 200 egzekucji. Sądy wojenne pracują zbyt powoli. Ludzi należy rozstrzeliwać lub wieszać natychmiast bez dochodzeń (...)". Uzasadnienie takiego postępowania dał inny z nazistowskich dygnitarzy, A. Forster: "(...) eksponentami polityki polskiej i polonizacji byli przede wszystkim duchowni, szlachta, nauczyciele i inna polska inteligencja, należało tych eksponentów polityki polonizacyjnej usunąć zaraz po objęciu kraju i w ten sposób, od samego początku, uniemożliwić ich wpływ na masy (...)" ("Danziger Vorposten", 7-8 II 1942).
Operacja "Tannenberg" realizowana była z całym rozmachem;
od l IX do 25 X 1939 roku, to jest w czasie działań wojennych i niemieckiego zarządu wojskowego nad okupowanymi ziemiami polskimi, Einsatzgruppen, Wehrmacht oraz wszelkiego rodzaju formacje policyjne i SS dokonały - według niepełnych danych - ponad 760 masowych mordów, w których ofiarą padło 20,1 tys. osób, w większości z "listy gończej".
Do najbardziej znanych miejsc straceń tego okresu należą: Bydgoszcz ok. 1500 osób (10 IX; później kilka tysięcy), Przekopna - 900, Katowice - 750, Dynów -300, Tułowice - 300 (w tym 150 jeńców), Częstochowa - 227, Zambrów - 200 (jeńcy), Tarnów - 200, Przemyśl - 600, Szymanków - ok. 100 (kolejarze z rodzinami), Uryce - 100 (jeńcy), Majdan Wielki - 100 (jeńcy), Lasy Panewickie - ponad 150 (powstańcy śląscy, harcerze), Grudziądz - 300, Środa i okolice - 300, Lasy Szpęgawskie (Pelplin) - 78 (księża i nauczyciele), Gruczno i okolice - 189, Tuchola - 128, Kocborów -595 (pacjenci szpitala psychiatrycznego), Ciepielów -300 (jeńcy). Już od l IX 1939 roku tworzono na ziemiach polskich obozy dla jeńców i ludności cywilnej, z czasem większość z nich przekształcona została w samodzielne obozy koncentracyjne lub ich filie. Były to m.in. obozy w Nieborowicach (pow. Gliwice), w Orzeszu, w Pszczynie, w Opolu, w Skorochowicach, w Stutthofie, w Bajdytach (Prusy Wschodnie), w Potulicach, w czeskich Sudetach, w Mikołowie (Górny Śląsk), w Toruńskich i Poznańskich Fortach, w Radzimiu i Karolowie (pow. Sępolno), w Działdowie, Gdyni. Od pierwszych dni IX 1939 roku zaczęto je zapełniać ofiarami masowych aresztowań, dokonywanych przez Einsatzgruppen, Selbstschutz, SS i inne formacje w lamach akcji przeciwinteligenckich. Pod koniec IX 1939 loku w obozach w Gdyni było ponad 6200 więźniów, w Wielkopolsce - 9400. Do 26 X 1939 roku liczba więźniów uległa zwielokrotnieniu, np. tylko obóz w Stutthofie osiągnął stan 7 tys. więźniów, a Wejherowo - 3,5 tys.
Poza masową eksterminacją polskiej inteligencji i aktywu politycznego, której świadectwem na Pomorzu jest ok. 280 a w Poznańskiem ponad 300 mogił, miejsc egzekucji i kaźni, niemieckie oddziały specjalne wysiedliły ponad 20 tys. ludności żydowskiej za San, zbliżoną liczbę osób z północnego Mazowsza za rzekę Narew (Biuletyn ŻIH 1961) oraz prawie 38 tys. mieszkańców Gdyni, przemianowanej już wówczas na Gotenhafen. 29 IX 1939 roku szef Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy Heydrich poinformował kierowników departamentów central Sipo i SD, iż obszar między Wisłą a Bugiem ma stanowić "rezerwat" (Naturschutzgebiet) lub też Reichsgetto, gdzie pomieszczone zostaną wszystkie "elementy polskie i żydowskie", które wysiedli się z terenów włączonych do Rzeszy. Pod koniec niemieckiej administracji wojskowej utworzone zostało w Piotrkowie Trybunalskim pierwsze getto; ludność żydowską z Wielkopolski kierowali Niemcy do Łodzi i Kalisza, Po 26 X 1939 roku, a więc po przejęciu władzy przez niemiecką administrację cywilną, nasiliły się działania eksterminacyjne wobec Polaków. Prowadzone one były w kilku zasadniczych formach: masowe rozstrzeliwania ofiar według "specjalnych list gończych" ("Sonderfahndungsbuch Polen"), aresztowania i zsyłki do więzień, obozów karnych i koncentracyjnych osób figurujących na tych listach oraz wszystkich, którzy mogli stanowić dla Rzeszy potencjalne niebezpieczeństwo. Rozpoczęto pacyfikacje i mordy typu odwetowego oraz masowe deportacje ludności polskiej z ziem przyłączonych do Rzeszy lub przeznaczonych na cele wojskowe oraz koncentrowanie ludności żydowskiej w miastach w celu tworzenia gett.
Akcje przeciwinteligenckie
Główny jednak ciężar działań eksterminacyjnych przypadał na akcje przeciwinteligenckie. Przeprowadzona jesienią 1939 roku Intelligenzaktion Pommern spowodowała m.in. następujące ofiary: Lasy Piaśnickie - 2 tys. zamordowanych w licznych egzekucjach, Włocławek - 217 zabitych nauczycieli, Toruń - z obozu karno-represyjnego, liczącego w marcu ok. 2 tys. więźniów, wywieziono na rozstrzelanie kilkaset osób, a zapełniający się stale obóz opróżniano wysyłką do obozów koncentracyjnych. W okolicach Pelplina i Tucholi przez całą jesień 1939 roku trwały egzekucje małych grup więźniów. W Inowrocławiu w publicznej egzekucji zamordowano 59 osób oraz kilkaset osób wywieziono z obozu przejściowego do miejsc zagłady. W tym też czasie zakończono zagładę aresztowanych w VIII 1939 roku aktywistów Związku Polaków w Niemczech.
Ogółem, w ramach Intelligenzaktion Pommern poddano eksterminacji ponad 230 00 Polaków.
W Intelligenzaktion Masowien wymordowano m.in. na przełomie 1939-40: w Ostrołęce ok. 500 osób, w Giel-czynie pod Łomżą kilkuset więźniów (z ogólnej liczby rozstrzelanych tu 12 tys.), w Wyszkowie również kilkuset więźniów (z ogólnej liczby 7 tys. zamordowanych tu w czasie okupacji), w Wysokiem Mazowieckiem dokonano egzekucji ok. 2 tys. osób, w Ciechanowskiem - 3 tys. osób.
W Intelligenzaktion Litzmannstadt w ciągu dwóch dni (9 i 10 XI 1939) zaaresztowano i wywieziono 1500 osób; część z nich rozstrzelano natychmiast, resztę zesłano do obozów koncentracyjnych.
W przeprowadzonej wiosną 1940 roku Intelligenzaktion Schlesien poddano eksterminacyjnym działaniom ok. 2 tys. osób oraz rozpoczęto budowę wielozadaniowego obozu koncentracyjnego Auschwitz.
W Intelligenzaktion Posen stolica Wielkopolski straciła jesienią 1939 ok. 2 tys. osób, a w dalszym przebiegu operacji "Tannenberg" w Wielkopolsce wymordowano ok. 10 tys. osób. Egzekucje odbywały się w Poznańskich Fortach oraz w różnych miejscach kaźni poza obrębem miast.
W Sonderaktion Lublin eksterminacji poddano 2 tys. osób (w tym wielu duchownych), w
Sonderaktion Krakau aresztowano 183 pracowników naukowych, których wywieziono do obozu koncentracyjnego Oranienburg.
W XI 1939 roku przez kraj przeszła fala aresztowań, wykonanych w ramach akcji "Burgerbraukeller", do której pretekstem był zamach na Hitlera w Monachium oraz polskie święto 11 Listopada. Aresztowano wówczas: w Radomiu - 150 osób, w Krakowie -120, w Nisku uczestników zjazdu nauczycieli z Rzeszowszczyzny, w Lublinie - 50 księży, w tym dwóch biskupów. W Warszawie, Częstochowie i wielu innych miastach uwięziono bliżej nieokreśloną liczbę osób, w tym prezydenta stolicy, Stefana Starzyńskiego. Akcję tę uznano za stosunkowo łagodniejszą, bowiem aresztowanymi zainteresowała się światowa opinia publiczna, szczególnie amerykańska. Wielu aresztowanych później zwolniono; Starzyński przypłacił to jednak życiem.
Dotkliwe straty przyniosła AB-Akcja (Ausserordentliche Befriedungsaktion - Nadzwyczajna Akcja Pacyfikacyjna) przeprowadzona w V-VII 1940 roku. W wyniku masowych mordów zginęło wówczas ponad 3,5 tys. osób spośród czołowych przedstawicieli inteligencji Generalnego Gubernatorstwa (Palmiry, Jasło, Częstochowa, Zamek Lubelski, więzienie Montelupich w Krakowie, Nowy Sącz, Bliżyn koło Kielc, Firlej, Tarnów). AB-Akcja została wykonana według "listy gończej" - "Sonderfahndungsbuch Polen". Niezależnie od realizacji zbrodniczych działań według list, już od pierwszych dni wojny Einsatzgruppen i Wehrmacht dokonywały mordów o charakterze represyjno-odwetowym. Taki charakter miały prawie wszystkie (310) eksterminacyjne działania Wehrmachtu w czasie kampanii wrześniowej i duża część działań Grup Operacyjnych Sipo i SD. Działalność represyjnoodwetowa nie ustała po 26 X 1939 roku. Do akcji tego typu należał mord 107 zakładników w Wawrze, pacyfikacja wsi Gałki, Huciska i Skloby (ok. 300 zamordowanych) oraz masakra na rynku w Olkuszu, w której życie straciło kilkaset osób. W GG środowiska inteligencji, zwłaszcza młodszej, zostały poważnie zdziesiątkowane w wyniku deportacji do obozów koncentracyjnych "kontyngentu 20 000 Polaków", którą w końcu IV 1940 roku zarządził Reichsftihrer SS -H. Himmler. W ramach akcji eksterminacyjnej wiosną 1940 roku wiele transportów, liczących często ponad 1000 osób, przybyło do obozów koncentracyjnych również z terenów wcielonych, np. do Oranienburga 12 IV - 1200 osób z Torunia, 5 V - 1200 osób z Suwałk. Wydarzenia z końca 1939 i początku 1940 roku miały tylko pośredni związek z operacją "Tannenberg". 20 XI 1939 roku Grupy Operacyjne Sipo i SD zostały oficjalnie rozwiązane i po częściowej reorganizacji przekształciły się w stały aparat Sipo i SD. Akt ten właściwie jest finałem operacji "Tannenberg", jednak tylko w sensie instytucjonalnym, gdyż działalność nowych organów, na których czele stanęli byli dowódcy Grup i Oddziałów Operacyjnych, stanowiła automatyczną kontynuacją zbrodniczych praktyk zapoczątkowanych w operacji "Tannenberg" (K. Radziwończyk, Akcja "Tannenberg" Grup operacyjnych Sipo i SD w Polsce jesienią 1939r.).
WOJNA INFORMACYJNA - Rafał Brzeski
(SKRYPT) Warszawa 2006
Wojny można podzielić na dwie kategorie: wojny energetyczne i wojny informacyjne.
Jeśli Kali palnąć kogoś maczugą, zgruchotać mu czaszkę i zabrać jego krowy, to jest to wojna energetyczna, ale jeśli Kali przekonać kogoś, żeby sam mu przyprowadził swoje krowy, to jest to wojna informacyjna.
W wojnach energetycznych pokonuje się wroga fizycznie w otwartej walce, maczugą, mieczem lub pociskiem samosterującym. Różnica polega tylko na stopniu stechnicyzowania użytej broni. Skutkiem ubocznym wojny energetycznej są straty w ludziach i zniszczenia substancji materialnej.
W wojnach informacyjnych obezwładnia się przeciwnika informacją – otumania się działaniami wywiadu, podszeptem agentury wpływu, propagandą i manipulacją, a potem bierze się go w poddaństwo.
W wojnie energetycznej walczące strony niszczą przeciwnika na jasno określonym froncie. Uderzenia są szybkie, potężne, widoczne i odczuwalne. Ideałem jest Blitzkrieg.
W wojnie informacyjnej zniewala się społeczeństwo stopniowo. Trwa to latami. Polem walki jest ludzka świadomość. W pierwszej fazie wyznaczona do podboju społeczność jest demoralizowana, żeby złamać jej moralny kręgosłup. W kolejnej fazie burzy się obowiązujący w niej od wieków porządek wartości, potem pozbawia się ją poczucia własnej godności, zakłamuje osiągnięcia przodków, wpaja poczucie ogólnej niemożności, by wreszcie zniechęcić do stawiania oporu tłumacząc, że wszelki sprzeciw jest bezsensowny, bo trzeba płynąć z prądem.
W opinii rosyjskich analityków wojskowych informacjonnaja wojna, to w szerokim znaczeniu „środki stosowane głównie w czasie pokoju i skierowane nie tyle przeciwko siłom zbrojnym, co przeciwko ludności cywilnej i jej świadomości, przeciwko systemowi administracji państwowej, systemowi nadzoru produkcji przemysłowej, nadzoru nauki, kultury, itd.”
Natomiast w węższym rozumieniu, są to działania, których zadaniem jest osiągnięcie przygniatającej przewagi nad przeciwnikiem w sferze:
• skuteczności informacji,
• pełni informacji
• wiarygodności informacji
w trakcie
• przyjmowania informacji,
• przetwarzania informacji
• wykorzystywania informacji
w procesie podejmowania efektywnych decyzji administracyjnych oraz w realizacji tych decyzji.
Jedna z definicji amerykańskich mówi o „ofensywnym i defensywnym wykorzystaniu informacji i systemów informacyjnych w celu odcięcia przeciwnika od dopływu informacji oraz w celu wykorzystania, zniekształcenia lub zniszczenia informacji już przez niego posiadanych”, przy jednoczesnej obronie własnych zasobów i systemów informacyjnych. W węższym, bardziej militarnym niż politycznym znaczeniu, mówi się o „wspartym przez działania wywiadowcze zintegrowanym wykorzystaniu środków operacyjnych, dezinformacji, operacji psychologicznych, walki elektronicznej i niszczenia fizycznego w celu pozbawienia przeciwnika dopływu informacji, wypaczania i degradowania otrzymywanych informacji, a także niszczenia jego zdolności dowodzenia i kontroli wykonywania rozkazów”.
Przekładając mądre definicje na język potoczny, wojna informacyjna sprowadza się to takiego otumanienia ludzi, żeby sami, z dobrej woli, wpakowali karki w jarzmo, przekonani, że jest to w ich najlepszym interesie.
Wielcy adwersarze toczonej przez blisko pół wieku „zimnej wojny” zgodnie uważają, że zwycięstwo w wojnie informacyjnej należy do tego, kto opanuje zasoby informacji i wiedzy przeciwnika. Przy czym, przeciwnikiem nie są siły zbrojne, lecz cały naród z jego administracją państwową, aparatem władzy, sferami gospodarczymi, kręgami opiniotwórczymi, naukowymi, kulturalnymi, itp. Przewagę osiąga ta strona, która zniszczy lub wypaczy wiedzę posiadaną przez zaatakowany naród i zmanipuluje tę wiedzę w takim stopniu, że zaatakowane społeczeństwo zacznie zachowywać się zgodnie z zamiarami agresora. Informacyjna ofensywa może koncentrować się na wszystkich obywatelach danego kraju lub tylko na elicie rządzącej i środowiskach opiniotwórczych, które po „przełknięciu” poddanej im informacji wtórnie niejako manipulują współobywatelami. Przy czym to „przełknięcie” może być świadome - w zamian za określone profity, lub nieświadome - wskutek podstępnego podsunięcia sprytnie „ulukrowanej” informacji.
Informacyjna inwazja obejmuje najczęściej zarówno wiedzę o własnym społeczeństwie, jak i o świecie zewnętrznym. Info-agresor chce bowiem pozbawić ofiarę najazdu nie tylko prawdy o sobie, ale także zrujnować jej układ odniesienia, czyli zasób wiadomości, w stosunku do którego ocenia otrzymywaną informację. Konsekwencją braku układu odniesienia (swoistego kamienia probierczego, na którym można ocenić wiarygodność i wartość przyjmowanych wiadomości) jest informacyjny chaos. Kiedy rozpadną się naturalne, nawarstwione przez pokolenia „sita”, dzięki którym odruchowo odsiewa się informacje fałszywe lub nieistotne, nie można trafnie ocenić, czy informacja jest wartościowa, czy też jest to tylko szum informacyjny – atrakcyjne bzdury zamulające umysł.
Spranie mózgów wybranej do zdominowania społeczności jest podstawowym warunkiem zwycięstwa. Przejęcie kontroli musi bowiem odbywać się, nie jak w wojnie energetycznej poprzez okupację i jawny przymus, ale w możliwie niezauważalny sposób, skrycie, najczęściej przy pomocy zwerbowanej w tym społeczeństwie agentury wpływu oraz poprzez umiejętne użycie środków masowego przekazu. Wykorzystuje się przy tym własne media, odpowiednio sterowane globalne organizacje medialne (głównie telewizje i agencje prasowe), a przede wszystkim przejęte potajemnie środki masowego przekazu przeciwnika.
Oddziaływanie musi mieć charakter masowy, bowiem dla przejęcia kontroli nad krajem wielkości Polski konieczne jest posiadanie około 1,5 miliona ludzi o podobnych poglądach, a jeszcze lepiej bez poglądów, których uplasuje się w aparacie administracji państwowej, gospodarce, szkolnictwie, służbach państwowych, itp. Ponieważ trudno jest infiltrować skrycie na teren przeciwnika tak wielką liczbę własnych obywateli, to info-agresor nie ma innego wyjścia jak posłużyć się (przynajmniej w okresie przejściowym) pozyskanymi dla siebie tubylcami, to znaczy wytresowanymi zwolennikami, albo świadomymi lub półświadomymi agentami.
Bez uciekania się do przymusu fizycznego, terroru i zniszczeń substancji państwa tak wielką liczbę zwolenników można zdobyć jedynie drogą sterowania społecznego1.
Sterowanie społeczne, to wywieranie wpływu na społeczeństwo dla osiągnięcia określonego celu. Sterowanie społeczne nie jest niczym złym, pod warunkiem, że wytyczony cel jest dobry. Przykładowo, prowadzony przez rząd program powszechnej edukacji jest sterowaniem społecznym, którego celem jest zwiększenie wiedzy i umiejętności obywateli, działalność ewangelizacyjna Kościoła jest sterowaniem społecznym prowadzącym do zbawienia, propagowanie podstawowych zasad higieny steruje społeczeństwo w kierunku dbałości o własne zdrowie, itp.
Sterować społeczeństwem można jednak również w złej wierze. Można na przykład wpędzać wybraną społeczność w kompleks winy za czyny niepopełnione, można zniechęcać do własnych korzeni, do historii, do tradycji, podsuwając w zamian inne wzorce warte naśladowania albo gloryfikując inne społeczności i modele społeczne.
Formą sterowania społecznego, zwłaszcza w złej wierze, jest manewrowanie społeczne, czyli intencjonalne sterowanie społeczeństwem dla osiągnięcia określonych korzyści. Ta forma sterowania społecznego wykorzystywana jest przede wszystkim w wojnie informacyjnej, kiedy jedno państwo, chce podporządkować sobie obywateli innego państwa i za ich pośrednictwem przejąć kontrolę nad całą strukturą i substancją państwową.
W manewrowaniu społecznym wykorzystuje się manipulację ludźmi, a więc specyficzne sterowanie, w którym prawdziwy cel, a nawet sam fakt sterowania, ukryte są przed sterowanymi. Jest to niesłychanie niebezpieczne działanie, bowiem ludzie poddawani umiejętnej manipulacji wyobrażają sobie często, że działają w najlepszej wierze, walczą o własne interesy i realizują szczytne cele. Przykładowo, budują ponadnarodową strukturę, której harmonizowany system polityczny, prawny i gospodarczy zapewni mieszkańcom lepsze życie oparte na fundamencie stabilizacji ekonomicznej i tolerancji.
Manipulacja ludźmi polega zazwyczaj na takiej inspiracji ludzi, żeby wyobrażali sobie, iż działają samodzielnie i niezależnie, bowiem są wówczas znacznie bardziej efektywni. Ludzi nieświadomi swej roli, marionetki, przekonani, że działają w najlepszej wierze i realizują własny pomysł, walczą skuteczniej o zadaną im przez manipulującego „sprawę” niż najlepsi agenci skaptowani honorarium. Ponadto w przypadku zdemaskowania manipulacji, „kukiełce” trudno jest wiarygodnie zdyskredytować manipulującego, natomiast agent może go po prostu zdradzić, ujawniając fakt i mechanizm werbunku. „Spalony” agent staje się bezużyteczny, natomiast umiejętnie manipulowaną marionetkę można wykorzystać ponownie, gdy ucichnie, lub zostanie wyciszona afera wywołana ujawnieniem manipulacji.
Do sterowania i manipulowania ludźmi wykorzystuje się najczęściej dezinformację, czyli rozpowszechnianie zmanipulowanych lub sfabrykowanych informacji (albo kombinacji jednych i drugich) w celu wywarcia wpływu na odbiorców i skłonienia ich do określonych zachowań korzystnych dla dezinformującego. Im większa liczba ludzi ulegnie dezinformacji i zacznie zachowywać się zgodnie z planami dezinformującego, tym dla niego lepiej. Podstawowym zadaniem info-agresora jest bowiem uzyskanie możliwie jak największego wpływu na ludzi i całe grupy społeczne, a poprzez nie na funkcjonowanie struktur państwowych atakowanego kraju. Celem strategicznym jest zredukowanie ośrodków decyzyjnych atakowanego (np. rządu, parlamentu, najważniejszych instytucji) do roli figurantów, skłóconych, umotanych w rozwiązywanie nieważnych problemów, pozbawionych skutecznego wpływu na obywateli i bieg spraw państwowych.
Manipulacja informacją polega najczęściej na wykorzystaniu prawdziwych informacji, ale w taki sposób, żeby wywołać fałszywe implikacje. Np. drogą pomijania niektórych, istotnych, ale niewygodnych informacji, lub poprzez taki dobór informacji, żeby budziły fałszywe skojarzenia. Niektórzy twierdzą, że olbrzymi procent reklam, to informacje zmanipulowane. Uwypuklają one mniej lub bardziej realne zalety reklamowanego obiektu, natomiast maskują lub przemilczają wady.
Bardziej nachalną i z punktu widzenia info-agresora bardziej ryzykowną metodą, jest fabrykacja informacji, czyli świadome tworzenie fałszywej informacji i podawanie jej za prawdziwą. Do jawnych kłamstw można posuwać się praktycznie bezkarnie po uzyskaniu kontroli nad większością mediów i ośrodków opiniotwórczych przeciwnika. Przy czym istotniejsza jest kontrola nad mediami niż nad ośrodkami opiniotwórczymi. Bez mediów ośrodki opiniotwórcze nie mogą bowiem skutecznie demaskować fabrykacji, gdyż ich krąg oddziaływania jest niewielki, praktycznie nieistotny w skali państwa. Kontrolując media można przy tym wykreować posłuszne sobie ośrodki opiniotwórcze, które będą uwiarygodniać sfabrykowane informacje.
Informacje zmanipulowane i sfabrykowane wykorzystuje się w walce informacyjnej będącej specyficzną, agresywną, formą sterowania społecznego w złej wierze. Zadaniem prowadzącego walkę informacyjną jest zniszczenia przeciwnika za pomocą informacji. Podstawowym orężem w walce informacyjnej jest informacja niszcząca, która spełnia dwojakie funkcje:
a. osłabia strukturę przeciwnika – głównie utrudniając przekaz informacji między kierownictwem a wykonawcami,
b. inspiruje błędne decyzje kierownictwa i błędne działanie wykonawców przeciwnika, – co osłabia go, a w skrajnych przypadkach prowadzi do samozniszczenia.
Przykładem zastosowania informacji niszczącej do osłabienia struktury może być rozpowszechnianie na poły prawdziwych informacji dyskredytujących sprawnego, energicznego i kompetentnego polityka, żeby nie dopuścić go do wejścia w skład rządu, gdzie mógłby objąć resort kluczowy dla interesów państwa. Innym przykładem może być tworzenie takiego szumu informacyjnego wokół konkretnych działań rządu, żeby wykonawcy decyzji nie rozumieli lub rozumieli opacznie intencje ministrów.
Stosowaniem informacji niszczącej do inspirowania błędnych decyzji może być podsunięcie niewprawnym politykom tak spreparowanego programu reform, żeby jego realizacja prowadziła do osłabienia, a nie wzmocnienia państwa. Program może być tak opracowany, żeby po jego wprowadzeniu dawał stopniowo coraz większą kontrolę nad państwem jego prawdziwym autorom, sprowadzając władze państwa do roli pionków pozbawionych realnego wpływu.
Planowe stosowanie informacji niszczących na szeroką skalę składa się na dywersję informacyjną, w której inspiruje się błędne decyzje przeciwnika po to, żeby wykorzystywać ich skutki dla podsunięcia kolejnych informacji niszczących aż do kompletnego sparaliżowania ośrodków decyzyjnych państwa i w konsekwencji do jego samozniszczenia. Dywersja informacyjna jest najniebezpieczniejszą formą walki informacyjnej, gdyż jest to długofalowe ukryte sterowanie przeciwnika ku autodestrukcji, w którym wykorzystuje się manewrowanie społeczne, manipulację ludźmi i dezinformację.
Podstawowymi narzędziami w walce informacyjnej są:
propaganda, czyli planowe oddziaływanie na ludzi zmasowanymi bodźcami o charakterze informacyjnym,
wywiad - wyspecjalizowana służba zbierająca informacje o przeciwniku i prowadząca walkę informacyjną. Zgodnie z definicją NATO celem i zadaniem wywiadu jest dostarczyć potrzebna dane i informacje tym, którzy formułują główne założenia polityczne oraz przygotowują plany i decyzje na każdym szczeblu.2
Analogicznie - do obrony przed wrogimi działaniami informacyjnymi przeciwnika służy kontrwywiad, który winien być wspierany przez własną propagandę. Według Brytyjczyków zadaniem kontrwywiadu jest „ochrona bezpieczeństwa państwa...przed działaniami agentów innych państw i działaniami obliczonymi na zniszczenie lub osłabienie ustroju...środkami politycznymi, ekonomicznymi czy z wykorzystaniem środków przemocy. 3
Główna rola w walce informacyjnej przypada kanałom sterowniczym, które oddziałują na strukturę państwową przeciwnika. Są to:
kanały agenturalne – zobowiązane do wykonywania wszystkich poleceń prowadzącego walkę w zamian za korzyści osobiste (materialne lub nie), albo z motywów ideowych, etycznych lub prawnych. Są to agenci wywiadu lub tajni współpracownicy policji i kontrwywiadu. Należy przy tym pamiętać, że agentem jest zwerbowany obywatel innego państwa.
Zwerbowany obywatel własnego państwa nie jest agentem! Jest tajnym współpracownikiem służby specjalnej. Obywatel własnego kraju może być pracownikiem kadrowym służby lub jej współpracownikiem tajnym albo jawnym. Nigdy agentem! Terminy te są często mieszane intencjonalnie, celem wywołania szumu informacyjnego lub dla zatarcia różnicy. Takie mieszanie pojęć utrudnia lub wręcz uniemożliwia poprawną kwalifikację moralną działalności pracowników lub współpracowników własnych służb i agentów obcego państwa. Przypisywanie terminu agent pracownikom kadrowym służb specjalnych świetnie maskuje działalność agenturalną na rzecz obcego państwa i w konsekwencji odbiorcy takiej dezinformacji tracą rozeznanie, kto jest kim, a co za tym idzie gubią możliwość dokonania właściwej oceny moralnej.
Z punktu widzenia działalności operacyjnej, agentów można podzielić na dwie kategorie: agentów podstawowych i agentów wspierających.
Do pierwszej kategorii zalicza się:
- rezydentów i szefów siatek agenturalnych,
- agentów stanowiących źródła informacji,
- agentów egzekutorów,
- agentów werbowników.
Do drugiej kategorii należą przede wszystkim:
- agenci legalizacyjni,
- kurierzy,
- właściciele lokali konspiracyjnych,
- prowadzący skrzynki korespondencyjne,
- prowadzący skrzynki kontaktowe i skrytki,
Szefowie siatek lub rezydentur agenturalnych, to doświadczeni agenci o sprawdzonej lojalności, którzy kierują grupami agentów. Mają zazwyczaj sporą władzę i niezależność oraz dysponują budżetem przyznanym im przez tak zwaną Centralę. Podstawową różnicą jest zależność hierarchiczna. Szef siatki podlega zazwyczaj rezydentowi (agenturalnemu lub kadrowemu rezydentowi służby działającemu w danym kraju) natomiast rezydent agenturalny podlega bezpośrednio Centrali służby. W służbach rosyjskich szef siatki agenturalnej nie może też werbować nowych agentów, natomiast rezydent agenturalny może.
Zadaniem agentów będących źródłem informacji jest zbieranie wiadomości, dokumentów i innych materiałów wywiadowczych. Werbuje się ich pod kątem dostępu do tajemnic danego państwa. Zajmowane przez nich stanowisko ma mniejsze znaczenie. Bardzo często agent zatrudniony w powielarni, informatyk obsługujący komputery, czy sekretarka mają znacznie łatwiejszy i szerszy dostęp do tajemnic niż ich szefowie i to nawet najwyższych szczebli.
Agenci-egzekutorzy werbowani są zasadniczo w jednym celu – likwidacji wyznaczonych osób lub przeprowadzenia energetycznych, a nie informacyjnych, aktów sabotażu i dywersji.
Agenci-werbownicy należą do najbardziej zaufanych i bardzo często wywodzą się spośród sprawdzonych i doświadczonych agentów zbierających informacje, którzy z różnych względów utracili dostęp do tajemnic państwowych. Wykorzystuje się ich do wyszukiwania kandydatów na agentów i werbowania ich. Czasami jedynie do wyszukiwania kandydatów i wstępnego ich urabiania, a sama operację werbunku przeprowadza innych agent (np. rezydent agenturalny) lub pracownik kadrowy służby.
Wśród agentów wsparcia najistotniejszą rolę pełnią agenci legalizacyjni. Należą do nich policjanci, celnicy, pracownicy biur paszportowych i urzędów wydających dokumenty, urzędów stanu cywilnego i innych instytucji wydających obywatelom różnego rodzaju dokumenty i prowadzących ewidencję. Działają oni przede wszystkim na rzecz tak zwanych „nielegałów”, czyli kadrowych pracowników służby wysyłanych do obcego państwa, gdzie mają funkcjonować jako obywatele tego kraju. Zadaniem agentów legalizacyjnych jest uwiarygodnić fałszywą tożsamość „nielegała”, zaopatrzyć go w odpowiednie dokumenty na autentycznych blankietach, wpisać do odpowiednich rejestrów i ewidencji, itp. Zadaniem agentów legalizacyjnych jest również pozyskiwanie pustych blankietów dokumentów, czystych formularzy, wzorów pieczątek, papierów firmowych urzędów, itp. Zdobyta przez nich oryginalna „papeteria” wykorzystywana jest później przez Centralę służby do produkcji podrobionych imitacji lub do tworzenia zestawów „autentycznych” dokumentów, w które wyposaża się własnych pracowników kadrowych wysyłanych i działających nielegalnie na terenie danego kraju albo lokalnych agentów. Dla uzyskania wzorów dokumentów werbuje się też kryminalistów, zwłaszcza kieszonkowców.
Agenci kurierzy przewożą materiał wywiadowczy przez granice państwowe i werbuje się ich zazwyczaj w środowiskach zajmujących się zawodowo transportem (kierowcy, obsługa pociągów, marynarze floty handlowej) lub często podróżujących – np. handlowców.
Właściciele lokali konspiracyjnych oddają (zazwyczaj za wynagrodzeniem) posiadane mieszkania lub lokale użytkowe na potrzeby służby. W lokalach tych odbywają się spotkania pracowników kadrowych z tajnymi współpracownikami lub agentami w warunkach gwarantujących wysoki stopień poufności. Lokale takie mogą również służyć za kwatery zastępcze w sytuacjach alarmowych lub za „przebieralnie”, w których pracownik kadrowy lub agent może szybko zmienić swój wygląd zewnętrzny.
Prowadzący skrzynki korespondencyjne, to zwerbowane osoby, które dysponują „bezpiecznym” adresem, telefonem, faksem lub innym środkiem łączności, umożliwiającym skrytą łączność między pracownikami kadrowymi a agentami. Bardzo często pośredniczą oni w korespondencji między Centralą a agentem działającym w innym kraju niż kraj zamieszkania prowadzącego skrzynkę. Przewidujące GRU na prowadzących skrzynki korespondencyjne wybiera najchętniej osoby w starszym wieku, które w przypadku konfliktu zbrojnego (niekoniecznie z Rosją) nie podlegałyby mobilizacji, co mogłoby przerwać łączność.
Rola prowadzących skrzynki kontaktowe i skrytki jest podobna do roli agentów pośredniczących w korespondencji, tyle, że obejmuje przede wszystkim materiały wywiadowcze, instrukcje, pieniądze i różne przedmioty przekazywane agentom przez pracowników kadrowych i odwrotnie. Na agentów prowadzących skrzynki i skrytki werbuje się przede wszystkim właścicieli małych sklepików i punktów usługowych, gdzie łatwo jest coś przekazać pod pozorem zakupów. „Żywe” skrzynki kontaktowe wypierane są coraz częściej przez „martwe”, czyli umówione miejsca, w których można pozostawić rzecz nie widząc się z nikim i nie będąc widzianym.
Specyficznymi rodzajami agentury, istotnymi z punktu widzenia wojny informacyjnej, są agenci wpływu oraz kategoria znana powszechnie w sowieckich służbach pod mało pochlebną nazwą „gównojady”4. Kto wymyślił ten termin, nie wiadomo. Używano go zarówno w KGB jak i w GRU. Mianem tym obdarzano obywateli krajów zachodnich, którzy dobrowolnie, za darmo, niczym nie kaptowani, ani nie straszeni, byli gotowi zdradzać swój kraj i współpracować ze Związkiem Sowieckim. Byli to różnej maści zwolennicy jednostronnego rozbrojenia, postępowi radykałowie, pacyfiści, internacjonaliści, itp. Trudno ich było kwalifikować jako agentów, gdyż nikt ich nie werbował, ale wykorzystywano ich w możliwie najszerszym stopniu, gdyż ochotnie robili to, co im kazano. Z punktu widzenia wojny energetycznej, czy prowadzenia dywersji zbrojnej, „gównojady” nie były wielce przydatne, ale ich rola w wojnie informacyjnej jest nie do przecenienia. Trudno bowiem znaleźć bardziej podatny materiał do manipulacji i medium bardziej żarliwie rozpowszechniające wszelką dezinformację i informację niszczącą. Co więcej „gównojady” są wspaniałymi roznosicielami plotek i pogłosek oraz krzykliwym mięsem armatnim każdej demonstracji, którą można później nagłośnić i wykorzystać we własnych celach. Ponadto łatwo odciąć się od nich bez ryzyka dekonspiracji, gdyż skruszony „gównojad” nie jest w stanie udowodnić, że został zwerbowany np. w drodze szantażu lub za wynagrodzeniem. Wręcz przeciwnie, łatwo jest wiarygodnie przekonywać, że czynił to, co czynił dobrowolnie, samodzielnie, bez podszeptów.
W wojnie informacyjnej najgroźniejsza jest agentura wpływu. Zgodnie z amerykańską definicją, agent wpływu to osoba, która może być wykorzystana do dyskretnego urabiania opinii polityków, środków masowego przekazu i grup nacisku w kierunku przychylnym zamiarom i celom obcego państwa5. W przeciwieństwie do wymienionych wyżej rodzajów agentów, agenci wpływu nie zbierają, lecz rozpowszechniają informacje. Najczęściej prawdziwe, ale z niszczącym komentarzem, także informacje zmanipulowane i sfabrykowane. Można przyjąć, że agentura wpływu prowadzi szczególnie obliczoną na długie lata dywersję informacyjną. Swój jad sączy dyskretnie w środowiskach decyzyjnych i opiniotwórczych, sterując je powoli w kierunku samozniszczenia lub zniszczenia struktur państwa. Wykrycie agentury wpływu jest niezmiernie trudne, a udowodnienie działania na rzecz obcego państwa praktycznie niemożliwe, gdyż każdy ma prawo do głoszenia własnych poglądów. Agent wpływu nie wykrada tajemnic z sejfów i nie sposób go przyłapać na „gorącym uczynku”. Najczęściej nie kontaktuje się potajemnie z oficerem prowadzącym i nie otrzymuje od niego instrukcji wywiadowczej lub wynagrodzenia. Wyjeżdża na jawne seminaria lub konferencje naukowe, pobiera stypendia naukowe lub wykłada na zagranicznym uniwersytecie, zagraniczni wydawcy publikują jego książki, otrzymuje nagrody twórcze, spotyka się z politykami, ludźmi ze świata gospodarki i nauki. Zebrane „wrażenia” ubrane we „własne przemyślenia” publikuje w mediach lub rozpowszechnia w „politycznych salonach” albo podczas spotkań z politykami i decydentami własnego kraju. Formalnie nie robi nic nielegalnego, tylko skutki jego działalności są niszczące.
W przeciwieństwie do kanałów agenturalnych, które obowiązane są do posłuszeństwa wobec prowadzącego, kanały współpracujące wykonują tylko te polecenia prowadzącego walkę informacyjną, które są zbieżne z ich własnymi celami. Przykładowo w latach stanu wojennego podziemna „Solidarność” prowadziła swoją walkę informacyjną ze strukturami władzy PRL korzystając z pomocy finansowej i materiałowej CIA, bowiem obie organizacje miały wspólny cel – demontaż komunizmu.
Pracując na rzecz obcego państwa oba wymienione wyżej kanały działają w pełnej świadomości destrukcyjnego działania przeciwko strukturom państwa, którego są obywatelami. Odmienny jest charakter kanałów inspiracyjnych, które nieświadomie lub półświadomie wykonują polecenia prowadzącego walkę i tworzą chaos w strukturach przeciwnika, prowokując decyzje i działania sprzeczne z jego interesami oraz dostarczają przeciwnikowi informacje prowadzące do „samodzielnego” podejmowania szkodliwych dlań decyzji.
Odpowiednio zainspirowany człowiek, działaniem „w dobrej wierze” może często wyrządzić większe szkody niż agent. Jego działań nie ogranicza bowiem strach przed zdemaskowaniem. Lenin mówił o takich ludziach „pożyteczni idioci”, działacz Kominternu, niemiecki komunista Willi Muenzenberg nazywał ich „niewiniątkami”. Muenzenberg cynicznie wykorzystywał swoje „niewiniątka” – intelektualistów zwabionych duchową solidarnością z proletariatem, tak zwanych niezależnych pisarzy, wykładowców i uczonych do szerzenia komunistycznej propagandy oraz do uwiarygodniania kampanii „agit-prop” Kominternu, a także do kamuflażu sowieckich działań wywiadowczych. Opierając się na otumanionych intelektualistach Muenzenberg zakładał w latach dwudziestych gazety, wydawnictwa i kluby książki kontrolowane przez Komintern, produkował filmy i wystawiał sztuki teatralne gloryfikujące komunizm i Związek Sowiecki. Arthur Koestler pisał, że nawet w Japonii ekipa Muenzenberga kontrolowała bezpośrednio lub pośrednio 19 gazet i czasopism6.
Każdy z wymienionych wyżej kanałów sterowniczych dzieli się z kolei na dwa rodzaje różniące się od siebie postawionymi im zadaniami. Są to:
piony informacyjne, których zadaniem jest zbieranie informacji o przeciwniku i jego otoczeniu oraz przekazywanie zebranego materiału prowadzącemu walkę informacyjną. Pion ten najbliższy jest tradycyjnemu szpiegostwu, chociaż coraz częściej oparty jest na tak zwanym „białym wywiadzie”, czyli na zbieraniu i analizowaniu informacji pochodzących z ogólnie dostępnych źródeł.
piony sterowniczo-dywersyjne wywierające wpływ na system i struktury przeciwnika inspirując decyzje prowadzące do samozniszczenia i blokując decyzje obronne. Tym właśnie pionom powierza się m.in. zadanie opanowania środków masowego przekazu przeciwnika, a jeśli już nie opanowanie, to przynajmniej osiągnięcie maksymalnego wpływu na publikowane przez nie treści. Piony te rozpowszechniają również wszelkie pogłoski, prowadzą lub inspirują kampanie oszczerstw i półprawd, podsuwają informacje zmanipulowane, sfabrykowane i niszczące, plasują agentów na odpowiedzialnych stanowiskach państwowych, wprowadzają agenturę wpływu do środowisk decyzyjnych i opiniotwórczych, inspirują reformy i programy prowadzące do rozpadu struktur i samozniszczenia państwa.
Jednym z podstawowych zadań w walce informacyjnej jest rozpoznanie kanałów przeciwnika oraz ich pionów. Rozpoznanie pionów sterowniczo-dywersyjnych jest łatwiejsze, niż pionów informacyjnych, ponieważ można odwołać się do zasady „po owocach ich poznacie”. Z tego tez względu w każdej profesjonalnej służbie wywiadowczej piony te rozgranicza się konsekwentnie, oddzielając przykładowo agenturę wywiadowczą od agentury wpływu.
Metody walki informacyjnej przeciwko państwu
• Promocja centralizacji decyzji w obozie przeciwnika z równoczesnym osłabianiem powiązań poziomych. Jest to swoista wertykalizacja państwa, do której należy dążyć, ponieważ struktury scentralizowane są znacznie podatniejsze na działania sterowniczo-dywersyjne od struktur horyzontalnych, opartych na sieciowych powiązaniach grup społecznych. Scentralizowane struktury odzwyczajają się szybko od samodzielnego myślenia i podejmowania decyzji, przez co paraliżuje je sam brak bodźców płynących od centralnego kierownictwa. Dlatego łatwiej jest rozmontować metodami walki informacyjnej państwo totalitarne, niż państwo oparte na swobodach społecznych z wolnymi obywatelami, mającymi poczucie własnej wartości.
• Inspirowanie błędnej polityki kadrowej, przede wszystkim na szczeblu decyzyjnym. Nie jest przy tym konieczne plasowanie na decyzyjnych stanowiskach własnej agentury. Wystarczy promowanie osób ambitnych, kłótliwych, niekompetentnych i podatnych na szantaż. Cechy te wystarczą, żeby przy odpowiednim sterowaniu osoby te doprowadziły szybko do chaosu decyzyjnego i sporów prowadzących do decyzyjnego paraliżu i w konsekwencji do stopniowej niewydolności struktur państwowych uwikłanych w walki wewnętrzne.
• Penetracja centralnego ośrodka decyzyjnego i rozbudowa własnych kanałów inspiracyjnych, przede wszystkim agentury wpływu. Najlepszymi agentami wpływu są doradcy, którzy inspirują decydentów, ale sami są mniej narażeni na zdemaskowanie, gdyż to nie oni podpisują decyzje i odpowiadają za ich ułomności.
• Inspirowanie błędnych decyzji podejmowanych przez organa centralne przeciwnika, co przy wertykalnej strukturze i braku mechanizmów samokontroli prowadzi do szybkiego przełożenia tych błędów na realne szkody dla interesu państwa
• Inspirowanie nadmiaru decyzji podejmowanych przez organa centralne przeciwnika, co skutecznie blokuje samodzielność i inicjatywę aparatu wykonawczego struktur państwowych i powoduje ich przeciążenie pracą nie przynoszącą wymiernych efektów.
• Inspirowanie tarć i walk wewnętrznych.
• Demontaż mechanizmów samosterowania społecznego, zwłaszcza w centralnym ośrodku decyzyjnym przeciwnika. Szerzenie demoralizacji, dezinformacji, korupcji, indyferentyzmu ideologicznego pod przykryciem apolityczności. Rozkład tradycyjnego systemu prawnego opartego na odwiecznym systemie wartości oraz obywatelskim poczuciu sprawiedliwości i zastąpienie go tworzonymi masowo przepisami prawnymi. Należy pamiętać, że państwo prawa, to coś zupełnie innego niż państwo praworządne. Państwo prawa, to państwo przepisów regulujących wszystko aż do absurdu, ale niekoniecznie zgodnie z prawem naturalnym.
• Blokowanie przepływu informacji i dezorganizacja tych elementów państwa przeciwnika, które zajmują się przetwarzaniem informacji. Może to być przykładowo kampania zasypywania instytucji państwowych fałszywymi donosami, których sprawdzenie pochłania czas, środki i energię.
• Nasyłanie masowej agentury, łatwej stosunkowo do wykrycia, ale odwracającej uwagę i pochłaniającej czas oraz środki kontrwywiadu. Kampania taka pozwala działać swobodniej najcenniejszej agenturze uplasowanej na szczeblu decyzyjnym przeciwnika.
• Przechwytywanie dobrych inicjatyw kierownictwa przeciwnika przez piony informacyjne, a potem wypaczanie ich aż do karykaturalnych rozmiarów przez piony sterowniczo-dywersyjne, co zniechęca do tych inicjatyw atakowane społeczeństwo.
Główne obiekty działań agresywnych w wojnie informacyjnej.
Wprawdzie ilość rozwiązań agresywnych w wojnie informacyjnej jest wielka, to jednak można wyróżnić pewne prawidłowości i ustalić listę obiektów, które są najczęściej atakowane. I takimi są:
Kręgi opiniotwórcze. Początkowo kaptowane są poszczególne osoby, którym powierza się potrójne zadanie: typowanie kolejnych osób wartych skaptowania, urabianie osób wpływowych oraz urabianie szerokiej opinii publicznej drogą publikacji w mediach opinii sygnowanych przez siebie. W pierwszym rzędzie kaptowani są ludzie młodzi i ambitni, których karierą można sterować plasując ich w zaplanowanych miejscach struktur atakowanego państwa i dużym prawdopodobieństwem, że będą, z biegiem czasu, awansować. Jednocześnie drogą jawną i tajną kreuje się skaptowanych na „autorytety”. Sposoby są różne. Od przyznawania prestiżowo brzmiących nagród i honorów, przez stypendia i pomoc w uzyskaniu stopni naukowych, po promowanie w ramach uprawianej profesji przy pomocy już posiadanej agentury wpływu.
Kiedy grupa skaptowanych staje się liczniejsza można przystąpić do urabiania całych środowisk opiniotwórczych tworząc sztucznie „modę” na pewne poglądy oraz organizując profesjonalny ostracyzm wobec myślących inaczej.
Media:W pierwszej fazie przejmowana jest kontrola nad treściami rozpowszechnianymi przez organizacje medialne. Do jej osiągnięcia wykorzystuje się skaptowane wcześniej osoby z kręgów opiniotwórczych oraz w środowiskach dziennikarskich. Wykreowanym przez siebie „autorytetom” poleca się umieszczać w środkach masowego przekazu artykuły, wypowiedzi, wywiady, opinie oraz zabiegać o udział w dyskusjach organizowanych przez media elektroniczne. Skaptowanym wcześniej dziennikarzom poleca się (a nie skaptowanym sugeruje się) publikować materiały wytypowanych osób, zapraszać je do udziału w debatach, robić z nimi wywiady. Wbrew pozorom inspiracja taka nie jest trudna, nawet, jeśli nie ma się licznych dziennikarzy w swojej „stajni”. Środki masowego przekazu przejawiają „instynkt stadny” i z góry można liczyć, że umiejętnie wykreowany autorytet szybko stanie się „modny” i będzie chętnie zapraszany przed kamerę, mikrofon oraz na prasowe łamy. Kiedy moda na jeden „autorytet” minie (trwa zazwyczaj kilka miesięcy), to nie jest trudno podstawić mediom inny.
Na treści publikowane przez media można też wpływać za pośrednictwem własnej agentury wśród dziennikarzy. Taktykę tę od ponad 100 lat stosują Rosjanie. Działająca w Paryżu od lat 80-tych XIX wieku Agentura Zagraniczna carskiej Ochrany miała na swojej liście płac dziesiątki dziennikarzy oraz płaciła tysiące rubli miesięcznie w subsydiach m.in. dla gazet Le Figaro, Echo de Paris i Gaulois7. Równocześnie carskie ministerstwo finansów przepłacało francuskich dziennikarzy, żeby tworzyli przychylny klimat dla rosyjskich starań o kolejne pożyczki zagraniczne. Paryski przedstawiciel ministerstwa Artur Raffałowicz miał w kieszeni wszystkie liczące się gazety francuskie z wyjątkiem socjalistycznej (potem komunistycznej) L’Humanite. Po przegraniu wojny z Japonią w 1905 roku, Raffałowicz wydawał miesięcznie do 200.000 franków na łapówki dla dziennikarzy, żeby minimalizowali porażkę Rosji8.
Z doświadczeń Ochrany korzystała od swoich pierwszych dni CzeKa subsydiując dziesiątkami tysięcy funtów ukazujący się w Wielkiej Brytanii socjalistyczny dziennik Daily Herald9, który „odpłacił się” w 1920 roku medialnym patronatem nad zorganizowanym przez skomunizowany związek zawodowy dokerów bojkotem transportów broni i amunicji dla armii polskiej.
Przygotowując globalne przywództwo Związku Sowieckiego, KGB miało na swych usługach tysiące dziennikarzy na całym świecie, dzięki czemu mogło prowadzić koronkowe operacje dezinformacyjne rozpisane na kilka lub kilkanaście krajów. Skutki tych operacji wracają echem nawet dzisiaj, jak choćby „działania aktywne” Służby A Pierwszego Zarządu Głównego KGB z lat 80-tych XX wieku obliczone na zrzucenie winy za pojawienie się wirusa HIV na amerykański program wojny biologicznej. Sfabrykowaną w Jaseniewie pod Moskwą historię AIDS przedrukowała w pierwszym półroczu 1987 roku prasa ponad 40 krajów rozwijających się. Na fabrykację KGB dały się nawet wziąć konserwatywny dziennik londyński Daily Express, brytyjski kanał telewizyjny Channel 4 oraz niemiecka Deutschland Rundfunk10.
Kupowaniem dziennikarzy zajmują się wyspecjalizowane służby wielu krajów i opis tylko najbardziej drastycznych przykładów zająłby gruby tom formatu książki telefonicznej.
W drugiej fazie przejmowania kontroli nad środkami masowego przekazu danego kraju następuje nabywanie już istniejących organizacji medialnych lub tworzenie własnych. Ponieważ otwarte przejęcie przez instytucje państwowe jednego kraju środków masowego przekazu w innym kraju nieuchronnie doprowadziłoby szybko do zdemaskowania wrogich zamiarów, kontrolę nad mediami zdobywa się za pośrednictwem firm prywatnych pod osłoną swobód gospodarki rynkowej. Można w tym celu założyć specjalnie firmę lub firmy o zakamuflowanym kapitale państwowym lub skłonić do współpracy i wykorzystać prywatne organizacje medialne własnego kraju w zamian za różnego rodzaju mniej lub bardziej utajnione subsydia. Mogą to być przykładowo zwolnienia podatkowe, ulgi celne, ulgi pocztowe, itp.
Kamuflaż można posunąć jeszcze dalej i przejmować media „pod fałszywą flagą”, czyli pozorując, że nabywający organizację medialną jest prywatną firmą z kraju trzeciego, o kapitale zupełnie nie związanym z info-agresorem.
Organizacje medialne, których nie można przejąć albo nie udało się opanować za pośrednictwem szeroko pojętej agentury, można kontrolować poprzez źródła informacji. Koszty pozyskiwania informacji – to znaczy koszty utrzymania korespondentów, współpracowników, wysyłania reporterów, prowadzenia archiwów, itp. – są wysokie i redakcje chętnie korzystają z usług agencji prasowych. Dlatego uzyskanie kontroli nad istniejącymi agencjami prasowymi lub założenie własnych należy do podstawowych zadań w programie przejmowania mediów.
Partie polityczne: Z uwagi na ich zhierarchizowanie oraz wymóg dyscypliny partyjnej opanowanie informacyjne partii najłatwiej przeprowadzić poprzez uzyskanie kontroli nad poszczególnymi działaczami oraz nad finansami ugrupowania. Udzielanie sekretnych subwencji może przybierać różne formy, od wręczonej dyskretnie paczki banknotów, po tani kredyt przed kampanią wyborczą udzielony dla niepoznaki przez bank w kraju trzecim. Bardziej skomplikowane jest kontrolowanie ugrupowania politycznego za pośrednictwem uplasowanej wewnątrz agentury wpływu, gdyż z natury ambitni politycy zazwyczaj z trudem podporządkowują się linii myślenia narzucanej im przez partyjnych kolegów. Bardziej podatni są na opinie doradców, ekspertów, autorytetów, komentarze mediów oraz wyniki sondaży opinii publicznej. Stąd dla pionu sterowniczo-dywersyjnego łatwiej jest manipulować partią z zewnątrz niż wewnątrz. Natomiast wewnątrz powinni działać agenci pionu informacyjnego.
Struktury państwa:Atak na struktury państwa finalizuje agresję informacyjną. Jeżeli bowiem uda się wprowadzić chaos i spowodować erozję instytucji państwowych albo wypaczyć ich funkcjonowanie w takim stopniu, żeby działały przeciwko interesom państwa i jego obywateli, to państwo zostanie ubezwłasnowolnione i praktycznie nic już nie będzie stało na przeszkodzie w całkowitym podporządkowaniu go woli i interesom info-agresora. Dlatego też w działaniach przeciwko strukturom państwa wykorzystuje się wszystkie wymienione dotychczas sposoby i formy walki informacyjnej. Powodzenie zależne jest przede wszystkim od odpowiedniego zgrania różnych elementów w jedną całość, która doprowadzi to rozpadu mechanizmów samosterowania społecznego i do samozniszczenia państwa, do stanu podobnego nieco do wojny domowej wszystkich z wszystkimi. W takiej sytuacji info-agresorowi nie będzie trudno skłonić społeczność międzynarodową do zaaprobowania przejęcia pogrążonego w wewnętrznym chaosie państwa w imię zachowania szeroko pojętego bezpieczeństwa międzynarodowego.
Główne obiekty działań niszczących w wojnie informacyjnej.
W wojnie informacyjnej obiektem wyznaczonym do zniszczenia może być praktycznie każda dziedzina życia społecznego, gdyż celem jest generalne osłabienie atakowanego społeczeństwa, aż do wprowadzenia go w stan uległości. Najczęściej atakowane są:
Materiał ludzki:Podobnie jak w wojnach energetycznych, celem ataków informacyjnych są ludzie. Interes agresora, zarówno energetycznego jak informacyjnego, wymaga biologicznego osłabienia atakowanego społeczeństwa, żeby uruchomić mechanizm instynktu samozachowawczego, który nakazuje podporządkować się posłusznie w imię przetrwania narodu. Stąd bierze się promocja aborcji i eutanazji, zachęcanie do emigracji, lansowanie modelu rodziny 2+1+pies, itp.
Struktury społeczne:Niemal wszystkie działania z zakresu manewrowania społecznego obliczone są na rozbicie porządku społecznego. Od opluwania uznanych autorytetów i podsuwania w zamian wykreowanych przez siebie, przez rozbijanie i niszczenie wpływowych środowisk, niezależnych a cieszących się szacunkiem stowarzyszeń, grup i organizacji profesjonalnych, aż po rozbijanie rodziny. Celem tych działań jest zatomizowanie zaatakowanego społeczeństwa w stopniu wykluczającym spontaniczne zorganizowanie oporu. Ludzie pozbawieni zaplecza w postaci rodziny, krewnych, przyjaciół, sąsiadów są nie tylko podatniejsi na manipulacje, gdyż nie mają z kim skonfrontować własnych poglądów, ale również tracą wolę oporu nie widząc sensu w indywidualnym proteście.
Gospodarka:Ekonomiczne osłabienie atakowanego państwa i wprowadzenie chaosu w jego gospodarce zwiększa skuteczność działań informacyjnych. Zubożone społeczeństwo jest podatniejsze na manipulacje, gdyż dotarcie do informacji prawdziwej wymaga czasu, wysiłku i pieniędzy, a tego brak ludziom goniącym za chlebem. Wojna gospodarcza jest skrzyżowaniem zmagań informacyjnych i energetycznych, a zatem wymaga osobnego omówienia.
Nauka i kultura:Wiedza jest najlepszą tarczą przeciwko informacyjnej agresji, a zatem nauka i kultura są sferami życia społecznego niszczonymi szczególnie zajadle. W czasie II wojny światowej Niemcy starali się fizycznie wyeliminować polską elitę naukową i kulturalną, a życie naukowe i kulturalne ograniczyli do szkół zawodowych i półpornograficznych teatrzyków rewiowych. W latach rządów Stalina w Związku Sowieckim odcięto środowiska kulturalne i naukowe (poza kompleksem zbrojeniowym) od kontaktów międzynarodowych. Współcześni info-agresorzy twórczo przetwarzają niemiecko-sowieckie osiągnięcia rezygnując tylko z działań energetycznych na rzecz stopniowego wymóżdżenia społeczeństw wyznaczonych do podporządkowania. Najbardziej wartościowe jednostki ze świata kultury i nauki skłaniane są do emigracji zachętami ekonomicznymi lub możliwością szerszego rozwoju profesjonalnego. Działaniami z zakresu dywersji informacyjnej i manipulacji oraz kanałami agenturalnymi ogranicza się możliwości rozwoju naukowego i kulturalnego, zamyka instytuty naukowe, otwiera pseudouczelnie stanowiące konkurencję dla uznanych placówek akademickich. Pauperyzuje środowiska naukowe i twórcze, likwiduje biblioteki, placówki kulturalne i naukowe, obniża poziom nauczania w szkołach, itp.
Obrona przez info-agresją.
Z uwagi na nieskończoność rozwiązań agresywnych, trudno jest napisać skrypt obrony przez informacyjną agresją. Ponieważ w wojnie informacyjnej polem walki jest ludzka świadomość, najistotniejszym elementem obrony jest zdać sobie sprawę z tego, że jest się atakowanym. Info-agresor może sączyć swój informacyjny jad bezkarnie tak długo, jak zatruwani nie są świadomi zagrożenia. Potem skuteczność działań sterowniczo-dywersyjnych gwałtownie maleje.
Na poziomie państwa istnieją wyspecjalizowane służby, które winny bronić kraj i obywateli przed informacyjną agresją. Jeżeli robią to skutecznie demontaż struktur państwowych i zniewolenie obywateli metodami walki informacyjnej staje się bardzo trudne lub wręcz niemożliwe. II Rzeczpospolita miała taką wyspecjalizowaną służbę - Oddział II Sztabu Głównego, popularnie zwany „dwójką”. Był on tak skuteczny, że chociaż zniewolić Polskę metodami informacyjnymi usiłowały Niemcy i Związek Sowiecki nie potrafiły doprowadzić do erozji struktur państwowych i trzeba było sojuszu i uderzenia dwóch najpotężniejszych wówczas na świecie armii lądowych, żeby opanować nasz kraj.
Na poziomie obywateli możliwości obrony w sferze prawa są niewielkie. Poza nielicznymi wyjątkami (zeznania pod przysięgą) wolno bezkarnie kłamać publicznie. Konstytucja nie zabrania politykom uciekać się do kłamstw. Nawet prezydentowi i premierowi. „Autorytety” nie mają obowiązku szerzyć prawdy, mogą pleść bzdury pod warunkiem, że będą one mądrze brzmiały i będzie je ktoś publikować. Prawne ograniczenia, które obowiązują media są tak mało precyzyjne, że w zasadzie uchodzi im niemal każde kłamstwo lub inteligentne oszczerstwo.
W sytuacji, gdy brak formalnych zapór dla dezinformacji rośnie gwałtownie znaczenie samoobrony obywateli, indywidualnego oporu przed zalewem kłamstwa. I w tej sferze można wyróżnić następujące czynniki obronne:
• możliwie szeroka wiedza. Im więcej wiemy generalnie i o przeciwniku, tym łatwiej nam rozpoznać i odeprzeć dezinformację, wykryć fabrykację i ustrzec się manipulacji.
• korzystanie z różnorodnych źródeł informacji, ułatwia ich weryfikację, a po wykryciu informacji zmanipulowanych lub sfabrykowanych umożliwia lokalizację źródła dezinformacji.
• wiedza o sobie, o swoich silnych i słabych stronach.
• unikanie myślenia, że przeciwnik myśli i zachowuje się tak jak ja. Takie myślenie, to najpewniejsza droga do samo-dezinformacji. Należy zakładać, że przeciwnik jest inteligentny i przewrotny.
• czujność - należy być zawsze przygotowanym na nieznane techniki, metody i rozwiązania.
• ustawiczne kształtowanie i umacnianie porządku moralnego opartego o system odwiecznych wartości, gdyż jest to najskuteczniejszy mechanizm samosterowania społecznego zarówno na płaszczyźnie ośrodka decyzyjnego jak i całej społeczności (narodu). Porządek ten można i należy wpajać na poziomie rodziny, ponieważ wyniesione z domu solidnie ukształtowane zasady są niezwykle trudne do wykorzenienia.
Wiarygodność informacji sprawdza się w oparciu o posiadaną wiedzę, wiarygodność posiadanej wiedzy w oparciu o przestrzegane zasady moralne, wiarygodność zasad moralnych w oparciu o 10 przykazań.
Rafał Brzeski
----------------------------------------
Przypisy
[1] Większość wymienionych poniżej terminów, pochodzi z prac cybernetyka doc. Józefa Kosseckiego, teoretyka i praktyka potajemnych działań inspiracyjnych.
[2] North Atlantic Treaty Organization, Intelligence Doctrine, paragraf 104
[3] Security Service Act, 1989, 1 (2)
[4] Wiktor Suworow, GRU, Warszawa, Adamski i Bieliński, 2002, s. 169-171
[5] Norman Polmar, Thomas B. Allen, Księga Szpiegów: Encyklopedia, Warszawa, Magnum, 2000, s.14
[6] Arthur Koestler, The Invisible Writing, London, Hutchinson, 1969, s. 253
[7] Rita T. Kronenbitter, Paris Okhrana 1885-1905, w Okhrana: The Paris Operations of the Russian Imperial Police, Central Intelligence Agency, 1997, s. 30
[8] Christopher Andrew, Oleg Gordijewski, KGB, Warszawa, Bellona, 1997, s.38
[9] Christopher Andrew, Secret Service, London, Heinemann, 1985, s. 264
[10] Christopher Andrew, Oleg Gordijewski, KGB, Warszawa, Bellona, 1997, s.551
Rafał Brzeski
ur. 1946
Dziennikarz, tłumacz i historyk, ekspert ds terroryzmu, wywiadu i kontrwywiadu.
Twórca strony internetowej SPYBOOKS, polecanej przez nas w dziale "Nasi Przyjaciele".
Do jego najważniejszych książek należą:
Purpurowy Kod (2000)
Strzał w próżni? (1984)
Enigma ląduje w Normandii (1982)
Uwaga: Autor zezwala na kopiowanie i wykorzystanie powyższego tekstu pod ścisłym warunkiem niewprowadzania żadnych zmian czy skrótów w tekście. Dołączamy do tego wymóg podania źródła.
http://www.ojczyzna.pl/ARTYKULY/BRZESKI-R_Wojna-Informacyjna.htm
Erystyka według Schopenhauera
Oto skrót sposobów nieuczciwej dyskusji (dialektyki erystycznej):
1. Uogólnienie (instantia) – rozszerzając wypowiedź przeciwnika poza jej normalne granice (bardziej ogólnikowe twierdzenie łatwiej zaatakować).
2. Zastosowanie homonimii do jakiegoś słowa użytego przez przeciwnika, by rozszerzyć jego wypowiedź i wtedy ją obalić.
3. Przyjąć twierdzenie powiedziane w sensie relatywnym jako powiedziane absolutnie lub ująć je pod innym kątem i w ten sposób je obalić (relative – absolute).
4. Podawanie rozproszonych przesłanek (także błędnych), tak by przeciwnik nie zorientował się, do czego zmierzamy, a kiedy przeciwnik już zaakceptuje wszystko, co potrzebne, robimy z nich wniosek przez niego niespodziewany.
5. Ukryta petitio principii: Zakładać to, co chcemy dowieść, używając na początku zmienionych nazw lub posługując się na początku ogólnikami, które łatwiej zaakceptować.
6. Zadawać wiele pytań naraz i obszernie, ukrywając to, na czym zależy nam w odpowiedziach przeciwnika – trudno mu wtedy zorientować się w biegu rozumowania i przeoczy nasze ewentualne błędy i braki we wnioskowaniu.
7. Wyprowadzić przeciwnika dyskusji z równowagi (przez bezczelne zachowanie względem niego), gdyż zdenerwowany nie będzie w stanie wszystkiego przemyśleć i dopilnować.
8. Pomieszać kolejność wnioskowania (zadając pytania w niewłaściwej kolejności), tak że przeciwnik pogubi się w wywodzie.
9. Zadawać pytania do poszczególnych przypadków, na które przeciwnik prawidłowo odpowie i następnie, bez pytania go, założyć, że zgodził się z tezą, którą potwierdzałyby te przypadki (choć wcale nie musi ona koniecznie z nich wynikać).
10. Wybrać słowa/porównania, które będą nam pasowały. Np. kiedy przeciwnik proponuje jakąś zmianę, nazwać ją złośliwie "nowinką" i przeciwstawić "zastanemu porządkowi". Natomiast kiedy od nas wychodzi taka propozycja, przeciwstawiamy ją "zacofaniu". Podobnie inne rzeczy – nadając nazwy pozytywne lub negatywne w zależności od potrzeby.
11. Dać przeciwnikowi do wyboru między proponowaną przez nas tezą a przejaskrawioną antytezą. (Szare obok białego wydaje się czarnym, a obok czarnego wydaje się białym).
12. Triumfalnie ogłosić, że dowiodło się czegoś, choć wcale z dyskusji tak nie wynika (często skutkuje przy nieśmiałym przeciwniku).
13. Przedstawić przeciwnikowi jakiekolwiek słuszne, choć nie oczywiste, stwierdzenie. Jeśli odrzuci (przez podejrzliwość) – wykazujemy, że jest słuszne i triumfujemy; jeśli przyjmie – mamy plus, bo zgodził się z naszym twierdzeniem.
14. Argumentum ad hominem lub ex concessis: Szukać w tym, co przeciwnik mówi jakiejś sprzeczności z akceptowaną przez niego szkołą, grupą, do której należy lub sposobem postępowania. Np.: "I ty, Polak, mówisz takie rzeczy!?"
15. Kiedy przeciwnik postawił mocny kontrargument, wykorzystać podwójne znaczenie tego, co powiedzieliśmy, mimo że początkowo nie o to znaczenie nam chodziło.
16. Mutatio controversiae: Widząc, że przeciwnik podąża argumentacją, którą nas pobije, wytrącić go z biegu, zmienić temat, odwrócić uwagę.
17. Kiedy przeciwnik żąda konkretnych argumentów przeciw jego twierdzeniu, a ich nie znajdujemy, uciec się do ogólników powiązanych z jego tezą i później je podważyć argumentując choćby omylnością ludzkiej wiedzy.
18. Fallacia non causae ut casae: Potraktować uzgodnione wspólnie przesłanki jako dowód naszej tezy, choć brakuje wśród nich jeszcze kilku, których nie przyjęły obydwie strony.
19. Kiedy przeciwnik użył argumentu tego typu, o jakich piszemy (nieuczciwych), lepiej jest nie tyle wykazać jego pozorność, ale użyć podobnego argumentu, który postawi przeciwnika w gorszej pozycji niż gdybyśmy wykazali pozorność jego argumentu.
20. Podać to, do czego przekonuje nas przeciwnik za petitio principii kiedy przekonuje nas do czegoś wątpliwego, spornego. Wydaje się to wtedy bardzo prawdopodobnym dla słuchaczy, bo widzą w tym także problem tak jak w głównym problemie dyskusji.
21. Opierać się tak długo argumentacji przeciwnika, nie uznając jej, aż rozszerzy je poza granice prawdy, tak że łatwo obalimy taki argument. Powstaje wtedy wrażenie, że obaliliśmy główny argument.
22. Argumentum ad auditorem – jeżeli ktoś dobrze zna się na rzeczy, może użyć argumentu sprzecznego z prawdą, wiedząc, że nikt ze słuchaczy nie jest na tyle zorientowany w materii, aby to zauważyć.
23. Dywersja: Widząc, że zaczynamy przegrywać, rozpoczynamy mówić zupełnie o czymś innym, jak gdyby to było argumentem przeciwnym (bezczelne, kiedy nie dotyczy to w ogóle tematu dyskusji).
24. Argumentum ad verecundiam: Używać zamiast argumentów odwołań do autorytetów, szczególnie tych, którzy są powszechnie szanowani, w razie potrzeby przekręcając lub fałszując cytaty. Jeśli przeciwnik jest dobrze zorientowany, może to wykazać lub podać inny autorytet mający inne zdanie w tej kwestii.
25. Jeśli jest się bardzo szanowanym przez słuchaczy, można powiedzieć "przechodzi to moje słabe możliwości pojmowania" – w ten sposób słuchacze, którzy nas szanują, uznają że jest to jakiś nonsens.
26. Kiedy twierdzenie przeciwnika podobne jest do jakiejś herezji, błędnej nauki, ktoś może przyczepić mu etykietkę nazywając ją spirytualizmem, idealizmem itp.
27. Powiedzieć, że w teorii to ładnie wygląda, ale praktyka pokazuje inaczej. (Jak gdyby teoria czegoś nie uwzględniała).
28. Zadać pytanie związane z tematem, na które przeciwnik nie będzie w stanie odpowiedzieć i w ten sposób przekonać wszystkich, że mamy rację.
29. Argumentum ab utili: Zadziałać na wolę, a nie na rozum – kiedy uda nam się przekonać, że korzystniej dla wszystkich (a przynajmniej słuchaczy, zwolenników), żebyśmy przyjęli takie rozwiązanie (choćby było ono zupełnie błędne).
30. Sprawić przez potok bezsensownych słów (pozornie wyglądający dobrze, z poważną miną), że przeciwnik pogubi się, uznając je za najważniejszy argument tezy. Działa szczególnie wtedy, gdy przeciwnik udaje, że wszystko zrozumiał.
31. Jeśli przeciwnik ma rację, ale użył błędnej argumentacji, obalić argument, uznając, że obaliliśmy całą tezę (chyba najczęstsze zagranie w nieuczciwych dyskusjach).
32. Argumentum ostatni – ad personam: Widząc, że przeciwnik jest mocniejszy, atakować go osobiście, obrażać lub w jakikolwiek sposób porzucać prawdziwy przedmiot sporu.
Więcej szczegółowych informacji min. w internecie – polecam zapoznać się.
XVIII. Lektura uzupełniająca
Wersja wg Wiki:
Werwolf - niemiecka nazistowska organizacja terrorystyczna działająca na ziemiach utraconych przez Wehrmacht po 1943 r.
Główny twórca tego przedsięwzięcia, Reinhard Gehlen z Wehrmachtu, opracował projekt struktury podziemnej organizacji wzorowanej na polskim ruchu oporu. Korzystał przy tym przede wszystkim z obszernych materiałów zgromadzonych przez warszawskie gestapo. Po zdławieniu powstania warszawskiego wywiad SS zdobył także dokumenty i archiwa AK. Z tych materiałów skopiowano strukturę opartą na niewielkich grupach uderzeniowych, kładąc szczególny nacisk na jej decentralizację. Plany szczegółowe obejmowały szkolenia sabotażystów, szpiegów i dywersantów, organizację magazynów broni i żywności oraz radiowych punktów łączności na ziemiach uznanych za zagrożone polską i radziecką okupacją. Chociaż oficerowie Waffen SS byli poważnie zaangażowani w planowanie ruchu, ostatecznie postanowiono, aby podporządkować go dwudziestu Wyższym Dowódcom SS i Policji (HSSPF).
Aby utrzymać zdecentralizowany charakter ruchu, większość działań związanych z rekrutacją, szkoleniem i zaopatrzeniem przyszłej partyzantki prowadzono na szczeblu miejscowym. Na przełomie roku 1944 i 1945 rozpoczął się werbunek starannie dobranych ochotników, a następnie szkolenia w specjalnych ośrodkach przygotowawczych we Wrocławiu, Nysie, Cieszynie, a także w Hanowerze i Altbecku. Ukończyło je ok. 1300 osób, które w założeniu miało być dowódcami i specjalistami tworzących się już w tym okresie w terenie grup dywersyjnych.
W skład niemieckiego podziemia wchodziło szereg mniejszych i większych organizacji, nie mających często ze sobą żadnego powiązania, ani też nie podlegających jakiemuś centralnemu kierownictwu. W polskiej historiografii określa się je, niezbyt poprawnie zresztą, zbiorczą nazwą Werwolf – od największej i najwcześniej, odgórnie utworzonej organizacji. W apogeum działalności siły te można oszacować na blisko 10 tysięcy, prawdopodobnie jednak z wliczeniem w tę liczbę oddziałów złożonych z niedobitków niemieckiej armii.
Struktura organizacyjna opierała się na istniejącym podziale administracyjnym. Najmniejsza jednostką siatki była komórka wiejska na czele z dowódcą (Dorfführerem), składająca się przeważnie z 7-10 osób. Te z kolei podlegały komórce gminnej, w skład której wchodziło zwykle 5-6 komórek wiejskich. Każdy powiat liczył 30-50 komórek podstawowych w sile do 400 członków. Sztab powiatowy na czele z Kreisführerem składał się z kilku (5-6) osób. Komórki powiatowe podporządkowane były organizacyjnie okręgowym, czyli wojewódzkim, którymi to kierowali gauleiterzy. Struktura ta nieco przypominała schemat organizacyjny NSDAP.
Większość grup miała jednak charakter doraźny, okresowy – w nocy gospodarze niemieccy podpalali i mordowali Polaków, by w dzień udawać spokojnych, lojalnych i zapracowanych obywateli. Poszczególne grupy miały charakter wojskowy, wojskowo-cywilny lub tylko cywilny. Ta pohitlerowska działalność, w mniejszym lub większym stopniu objęła swoim zasięgiem ówczesne województwa: szczecińskie, opolskie, bydgoskie, wrocławskie, olsztyńskie, gdańskie, katowickie, zielonogórskie i koszalińskie.
Tuż po zamknięciu granicy zachodniej dla powracających Niemców, pod koniec czerwca 1945 r., rozpoczęto wysiedlenia z powiatów przygranicznych, trwające do połowy lipca. Objęły one liczbę ok. 200 tysięcy Niemców, co przyczyniło się poniekąd do stabilizacji sytuacji nad samą granicą. Nie znaczy to jednak, iż udało się zapobiec ruchowi łączników podziemia zza Odry, zwłaszcza na kierunku Sudety oraz region szczeciński.
Na Śląsku, w porównaniu z Mazurami i Pomorzem, sytuacja wyglądała dla polskiej władzy znacznie gorzej. Jeszcze w styczniu 1946 r. na ok. 2 miliony Niemców w Polsce, 2/3 mieszkało na Dolnym Śląsku i to w zwartych skupiskach. Województwo wrocławskie, a zwłaszcza jego część sudecka, było miejscem najaktywniejszej działalności pohitlerowskiego podziemia. Niewątpliwie sprzyjały temu warunki naturalne regionu.
Niemieckie oddziały leśne terroryzowały i rabowały polską ludność cywilną, a funkcjonariuszy państwowych, obojętnie jakiej służby, natychmiast mordowały.[robienie miejsca dla „swoich”]
Działalność ich była tym groźniejsza, że posiadały one wspólne regionalne kierownictwo oraz korzystały z szerokiego oparcia u ludności niemieckiej.
Inną płaszczyzną działania pohitlerowskiego [niemieckiego] ruchu oporu było przenikanie niemieckich fachowców (gdyż polskich po prostu brakło) do warstw kierowniczych personelu licznych tam zakładów przemysłowych. A następnie utrudniali oni uruchomienie kolejnych hut, kopalń czy fabryk lub też świadomie doprowadzali do ich zniszczenia. Tak zorganizowany, masowy sabotaż w przemyśle stawał się już także problemem o skali ogólnokrajowej, zwłaszcza z powodu występowania w tym regionie unikatowych zakładów przemysłowych o szczególnej wadze (kopalnie miedzi, wolframu).
Fragmenty z Polski Zbrojnej:
Kiedy w 1945 roku Reinhard Gehlen, były generał wywiadu hitlerowskiego, przekazał USA mikrofilmy z tajnymi danymi z archiwów radzieckich, otrzymał od amerykańskich władz okupacyjnych zadanie utworzenia wywiadu niemieckiego. Wraz z zaufaną grupą oficerów Gehlen organizował tak zwane szczurze linie – trasy, którymi przerzucano do Ameryki Południowej i Środkowej zaopatrzonych w fałszywe dokumenty zbrodniarzy III Rzeszy. Ponad pięć tysięcy nazistów opuściło w ten sposób Europę i uniknęło procesów sądowych. Z pomocą CIA Gehlen zbudował organizację, którą w 1956 roku przejęła Niemiecka Republika Federalna jako Federalną Służbę Wywiadowczą (BND). Nic więc dziwnego, że wśród jej członków było wielu byłych oficerów SS i członków NSDAP, którzy brali udział w zbrodniach wojennych.
[...]
„Alianci przeszmuglowali przez granice pewną liczbę zbrodniarzy wojennych, między innymi oficerów SS, których werbowano później do działań wywiadowczych wymierzonych w Związek Sowiecki i jego satelitów”, pisze Neal Bascomb w książce „Wytropić Eichmanna”.
Dodaje, że obie organizacje – CIA i BND – rekrutowały byłych agentów SS, gestapo i Abwehry, choć oficjalnie temu zaprzeczały.
[...]
Trzeba było „zrehabilitować” także niemiecką armię. Norbert Frei w książce „Polityka wobec przeszłości. Początki Republiki Federalnej i przeszłość nazistowska” przypomina głosy w obronie niemieckich wojskowych. Gdy w 1949 roku w Hamburgu przed Trybunałem Wojskowym rozpoczął się proces feldmarszałka Ericha von Mansteina, Winston Churchill demonstracyjnie ofiarował 25 funtów na jego obronę. Liczni oficerowie Wehrmachtu zajmowali wysokie stanowiska nie tylko w odradzającej się Bundeswehrze, ale także w Narodowej Armii Ludowej w NRD (niemal co drugi oficer wojskowego wywiadu był wyszkolony przez Abwehrę).
Funkcjonariuszem NSDAP był co trzeci członek gabinetu kanclerza Konrada Adenauera, co czwarty poseł w Bundestagu oraz wielu pracowników służby cywilnej i sądownictwa. Dyrektorem kancelarii kanclerza Niemiec został zbrodniarz wojenny Hans Globke, współautor komentarza do ustaw norymberskich. W roku 1951 niemieckie ministerstwo spraw zagranicznych zatrudniało 59 urzędników państwowych, z czego aż 43 należało w przeszłości do NSDAP, a ośmiu byłych nazistów zostało ambasadorami.
Norbert Frei opisuje skandal, jaki wybuchł w 1950 roku. Poseł do Bundestagu Wolfgang Hedler, były członek NSDAP, wygłosił przemówienie, w którym stwierdził, że Niemcy ponoszą najmniejszą winę za wybuch wojny, bojownicy ruchu oporu to zdrajcy ojczyzny, Niemcom zaś wcale nie działoby się lepiej, gdyby mogły dziś korzystać z siły żydowskiego ducha i żydowskiego potencjału gospodarczego. Hedler stanął przed sądem, oskarżony o znieważenie pamięci ruchu oporu i obrazę Żydów niemieckich. Spośród trzech sędziów dwóch należało do NSDAP, Hedler został więc uniewinniony, a przed gmachem sądu witały go wiwatujące tłumy. „Pora przestać węszyć za nazistami”, apelował w 1951 roku Konrad Adenauer.
Także niemieckie społeczeństwo domagało się zakończenia rozliczeń i powrotu do normalności.
POLITYCZNY BALAST
Amerykanie dopiero pod koniec lat siedemdziesiątych zaczęli sprawdzać, kogo wpuścili do kraju.
[...]
Obliczono, że około 10 tysięcy nazistów trafiło do USA, często za wiedzą władz. Teraz należało się ich pozbyć.
[...]
Niemiecki wywiad BND otworzył natomiast archiwa dotyczące agentów, którzy wcześniej pracowali dla reżimu Hitlera, dopiero w 2010 roku. Ujawnione dokumenty dotyczyły wewnętrznego dochodzenia, które w latach sześćdziesiątych przeprowadził specjalny wydział wywiadu RFN, nazwany Organisationseinheit 85. Opracowany wówczas raport zawierał zarzut, że przez lata BND patrzyła przez palce na zbrodniczą działalność wielu funkcjonariuszy. Przez czterdzieści pięć lat dokument leżał zamknięty w szafie pancernej, zanim na jego odtajnienie zdecydował się szef wywiadu Ernst Uhrlau.
„Późniejsi pracownicy BND, którzy w latach 1933–1945 pełnili rozmaite funkcje – od zwykłego sekretarza policji w gestapo po Oberführera SS – brali udział w zamordowaniu milionów europejskich Żydów, masowych egzekucjach oraz prześladowaniach przeciwników Hitlera. Po powierzchownej denazyfikacji oraz upiększeniu życiorysów zostali oni ponownie wykorzystani w szpiegowskiej wojnie przeciw Związkowi Sowieckiemu. Do ich zatrudnienia dochodziło przeważnie za zgodą bądź milczącym przyzwoleniem amerykańskich tajnych służb”, pisał dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Znaleźli się wśród nich byli funkcjonariusze Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy, gestapo, Służby Bezpieczeństwa i Tajnej Żandarmerii Polowej. W 1960 roku co najmniej 200 z 2450 pracowników wywiadu RFN służyło wcześniej w narodowosocjalistycznym aparacie terroru.
RZEŹNIK AGENTEM
Jaki los spotkał sprawców? Jednych zwolniono, większość otrzymała odprawę. Unikano drogi sądowej. W aktach Centralnego Archiwum pozostał ślad po 21 sprawach, prowadzonych przeciwko pracownikom BND w związku ze zbrodniami. Większość z nich zakończyła się podobnie jak w przypadku Ericha Deppnera, gestapowca, dowódcy plutonów egzekucyjnych. W kwietniu 1942 roku w Amersfoort zabił 85 sowieckich jeńców wojennych. Sąd w Monachium uniewinnił go w 1964 roku, uzasadnił taki wyrok stwierdzeniem, że Deppner mógł kierować się przekonaniem, że były to represje zgodne z ówczesnym prawem międzynarodowym.
Niemiecki wywiad nie tylko krył dawnych funkcjonariuszy III Rzeszy przed wymiarem sprawiedliwości, lecz także współpracował ze zbrodniarzami. Pod opiekuńcze skrzydła BND trafił Adolf Eichmann, logistyk Holokaustu, który po wojnie uciekł do Argentyny. Kolejnym odkryciem historyków był Klaus Barbie, esesman zwany rzeźnikiem Lyonu. Po wojnie stał się ważnym agentem w kontrwywiadzie amerykańskich wojskowych służb informacyjnych i pomagał tropić komunistów w okupowanych Niemczech. W 1951 roku dzięki funduszom z USA oraz wsparciu Watykanu wyjechał do Boliwii. Według „Spiegla”, w 1966 roku BND zarejestrowało go jako agenta 43118, nadając mu kryptonim „Orzeł”. Przez wiele lat Barbie pod nazwiskiem Klaus Altmann żył spokojnie w Boliwii, pisząc raporty dla BND. Przez rok dostawał nawet za to pieniądze. Przed sąd trafił dopiero w 1984 roku, gdy nowe władze Boliwii przekazały go Francji. Skazany na dożywotne więzienie, zmarł po czterech latach.
NEKROLOG DLA NAZISTÓW
Oceniając stosunek niemieckich polityków do brunatnej przeszłości, dziennik „Sueddeutsche Zeitung” przypomniał postawę szefa dyplomacji Willy’ego Brandta, późniejszego kanclerza RFN. Wyraził on zgodę na odznaczenie Krzyżem Zasługi pierwszego stopnia „zbrodniarza zza biurka”, prokuratora w okupowanej przez Niemców Pradze Franza Nüssleina, skazanego w 1947 roku w Pradze w procesie o zbrodnie wojenne i wydanego w 1955 roku Niemcom. Nüsslein pracował potem jako referent w MSZ. W nekrologu opublikowanym w 2003 roku w gazetce ministerstwa nie wspominano nic o jego nazistowskiej przeszłości. Wybuchł skandal.
Ówczesny szef resortu Joschka Fischer zakazał publikowania nekrologów byłych członków NSDAP i powołał komisję historyków, która miała opracować raport na temat związków niemieckiego MSZ z reżimem nazistowskim. Komisja sięgnęła do archiwów i po czterech latach prac doszła do wniosku, że MSZ było uwikłane w Holokaust na dużo większą skalę niż dotychczas sądzono. W archiwach odnaleziono dokumenty potwierdzające udział dyplomatów w eksterminacji Żydów.
[...]
Naziści na sztandarach
Byli funkcjonariusze III Rzeszy okazują się także pożyteczni jako patroni szkół.
[...]
Historyk szacuje, że w całych Niemczech dawni działacze NSDAP patronują kilkuset szkołom.
[ot, patrioci....]
Na podstawie:
http://www.polska-zbrojna.pl/index.php option=com_content&view=article&id=12145:poyteczni-zbrodniarze&catid=88:polska-zbrojna&Itemid=135
Treść artykułu z Onet.pl z dnia 5 kwietnia 2011:
Zbrodnicza polityka Hitlera nie jest wystarczającym usprawiedliwieniem wypędzeń Niemców w czasie II wojny światowej i po niej - oceniła szefowa Związku Wypędzonych (BdV) Erika Steinbach.
W Berlinie odbyło się we wtorek doroczne przyjęcie zorganizowane przez BdV. Wbrew zapowiedziom na uroczystość nie przybyła kanclerz Niemiec Angela Merkel - ze względu na badanie kolana, operowanego w zeszłym tygodniu. Obecny był minister spraw wewnętrznych Hans-Peter Friedrich.
Steinbach powiedziała w przemówieniu, że "wzdłuż i wszerz" i "przepraszającym tonem" mówi się w kontekście wypędzeń o przyczynach i skutkach. - Tak. Bez narodowego socjalizmu nie byłoby masowych wypędzeń Niemców. Ale sama hitlerowska polityka przemocy nie jest wystarczającym uzasadnieniem - zastrzegła szefowa BdV.
- W przeciwnym razie wypędzona musiałaby zostać także znacząca niemiecka grupa narodowościowa w Belgii. Tam również były masakry, porównywalne z tą w Lidicach (w Czechach). Przykładem jest mała miejscowość Vinkt - mówiła Steinbach.
W maju 1942 r. Niemcy rozstrzelali w czeskiej wiosce Lidice ponad 170 [słownie: sto siedemdziesiąt] Czechów. W Vinkt niedaleko Gandawy z rąk niemieckich żołnierzy zginęło 86 cywilów [słownie: osiemdziesiąt sześć]. "W każdej rodzinie były ofiary. I Belgia została tak samo napadnięta przez Niemcy jak Polska" - powiedziała szefowa BdV.
Dodała, że do "ekscesów nazistów" dochodziło także we Francji. - Dlaczego zatem mieszkańcy Kraju Saary nie zostali wypędzeni przez Francję? Kraj Saary również znajdował się pod administracją francuską po 1945 r., tak jak wschód Rzeszy niemieckiej był pod polską i rosyjską administracją - dodała Steinbach.
Jej zdaniem, dobrze się stanie, jeśli planowane w Berlinie centrum muzealno-dokumentacyjne na temat wysiedleń Niemców uwzględni również kontekst historyczny sięgający do czasów przed wybuchem II wojny światowej, a nawet nastaniem reżimu narodowosocjalistycznego.
- Jestem przekonana, że zgodne z prawdą podejście do losów i faktów historii europejskiej szybciej uzmysłowi wszystkim, iż narody Europy żyją na wspólnym fundamencie oraz że wiedza o tym, co łączy, ułatwi przezwyciężenie okropieństw z przeszłości - oświadczyła szefowa BdV.
Niemiecki minister spraw wewnętrznych podziękował BdV i Erice Steinbach za pielęgnowanie pamięci o losach niemieckich wypędzonych. Jego zdaniem, ludzie, którzy doświadczyli wypędzeń, są w stanie zrozumieć obecne cierpienie mieszkańców Japonii czy Libii, którzy w wyniku tragicznych wydarzeń utracili wszystko.
- Utrata domu, bliskich, ojczyzny jest bolesna, niemal nieludzko bolesna. Kto to przeżył, chce, by także przyszłe pokolenia dowiedziały się czegoś na ten temat. To uzasadnione - powiedział Friedrich.
Zaznaczył, że mówienie o własnym cierpieniu nie oznacza relatywizacji cierpień innych. - Byłoby jednak źle, gdybyśmy nie mogli mówić o bezprawiu wypędzeń. Pełne zaakceptowanie historii jest ważne dla pojednania - dodał niemiecki minister.
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/steinbach-zbrodnie-hitlera-nie-wystarczaja-by-uspr,1,4232984,wiadomosc.html
O Ludwiku Erhardzie
Piotr Setkowicz
„W 1928 powstał w Norymberdze Instytut Obserwacji Gospodarki Towarowej i Erhard zaczął w nim pracować. W 1929 roku obronił pracę doktorską, z czasem został wicedyrektorem Instytutu. W tym czasie ugruntował się w przekonaniu, że trudności gospodarcze Niemiec nie są spowodowane spiskiem żydowskim ani intrygami Francji i Wielkiej Brytanii, ale zbyt dużą ingerencją państwa.
Władze państwowe i partia hitlerowska miały na ten temat akurat przeciwne zdanie. Zapewne z tego powodu praca habilitacyjna Erharda została odrzucona. W roku 1942 za stwierdzenie, że Niemcy przegrają wojnę, musiał odejść z Instytutu. Nastąpiło wtedy zdarzenie, które zmieniło jego los, a które biografowie najczęściej przemilczają.
Erhard został wezwany przez SS-brigadeführera Otto Ohlendorfa ? szefa Urzędu III RSHA (Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy). Urząd kierowany przez niego nosił nazwę ?Dziedziny Życia w Niemczech?.
Oprócz wielu innych dziedzin nadzorował on także życie gospodarcze. Od czerwca 1941 do w czerwca 1942 roku Ohlendorf dowodził dodatkowo działającą na Ukrainie Einsatzgruppe D ? Grupą Operacyjną D. Podlegający mu SS-mani zamordowali w tym czasie około 90 tysięcy ludzi. Erharda nie miał jednak zamiaru zabijać, wręcz przeciwnie.
Co do przyszłych losów wojny podzielał całkowicie jego pogląd.
Polecił mu prowadzenie badań nad tym, w jaki sposób po klęsce Niemiec i w warunkach okupacji najlepiej zabezpieczyć interesy niemieckiej gospodarki, i zapewnił mu warunki do prowadzenia pracy. Przy jego cichym poparciu Ludwig Erhard zorganizował Instytut Badawczy Przemysłu, którego pracę finansowały największe niemieckie koncerny, ponieważ ich szefów również interesował problem, jak przetrwać po przegranej wojnie.
W marcu 1944 roku Erhard opracował memoriał ?Finansowanie wojny i konsolidacja długów?, w którym zajmował się problemem odbudowy Niemiec po nieuchronnej, jak stwierdzał, klęsce. Przesłał go między innymi Carlowi Goerdelerowi ? przywódcy spisku, który stał za zamachem na Hitlera dokonanym 20 lipca 1944 roku. Gdyby zamach się udał, Goerdeler zostałby nowym kanclerzem, ale Hitler przeżył i rozpoczęło się wielkie polowanie na spiskowców. Zginęło kilka tysięcy rzeczywistych i domniemanych konspiratorów, Erhardowi jednak włos z głowy nie spadł. Trudno znaleźć inne wytłumaczenie tego faktu niż opieka Otto Ohlendorfa.
Memoriał ten sprawił, że po klęsce III Rzeszy Erhardem zainteresowali się Amerykanie. Uznali go za ?dobrego Niemca? i tak zaczęła się jego kariera polityczna. W latach 1946?47 był ministrem gospodarki w rządzie Bawarii utworzonym przez socjaldemokratę Wilhelma Högenera. Nie odniósł w tej roli sukcesu, ale zdobył doświadczenie.
W 1947 został szefem komisji ekspertów przygotowującej w tajemnicy reformę walutową (w obiegu wciąż były marki z czasów Hitlera). W marcu 1948 roku obradująca we Frankfurcie rada gospodarcza (zalążek niemieckiego parlamentu) wybrała go na dyrektora Zarządu Gospodarki Zjednoczonych Obszarów Gospodarczych. Wkrótce to stanowisko miało się nazywać Minister Gospodarki Republiki Federalnej Niemiec.
Dało ono Erhardowi okazję do wcielenia w życie swojego programu i potrafił z niej skorzystać. Nie było to jednak wcale łatwe. Wszystkie liczące się niemieckie partie polityczne uważały za konieczne wprowadzenie jakiejś formy socjalizmu. Program uważanej za prawicową CDU uchwalony w roku 1947 głosił: Planowanie i kierowanie gospodarką są przez długi czas konieczne w jak najszerszym zakresie. Przewidywał upaństwowienie kopalni i hut.
Chadecy w amerykańskiej strefie okupacyjnej twierdzili wręcz, że ich celem jest zbudowanie demokratycznego socjalizmu. Trudno zrozumieć, jak to się stało, że członkowie rady gospodarczej dali się Erhardowi przekonać i zaaprobowali przygotowaną przez niego ustawę znoszącą wszystkie przepisy o planowaniu gospodarczym i reglamentacji, czyli idącą dokładnie pod prąd programów partii, które reprezentowali.
Tak się jednak stało, 18 czerwca 1948 roku 50 głosami ?za? przy 36 ?przeciw? została ona uchwalona. Posiedzenie to, co warto podkreślić, odbyło się w ścisłej tajemnicy. Władze okupacyjne nic o nim nie wiedziały. Nie wiedziały też, jakie decyzje na nim zapadły.
NAJWAŻNIEJSZY DZIEŃ
W dwa dni później przeprowadzono wymianę pieniędzy. Miejsce marki Rzeszy (RM) zajęła marka niemiecka (DM). W tym dniu Ludwig Erhard dał też wolność gospodarce. Zrobił to w sposób naprawdę niezwykły. Wykorzystał w tym celu ślepe posłuszeństwo swych rodaków wobec władzy. Była to niedziela, nie było w pracy nikogo, kto mógłby mu przeszkodzić. Erhard wydał i rozesłał stosowne rozporządzenia, po czym w przemówieniu radiowym powiadomił, że unieważnił kartki żywnościowe, zniósł kontrolę cen itd.
Nie miał prawa robić tego bez porozumienia z władzami okupacyjnymi, ale gdyby poprosił je o zgodę, nigdy by jej nie dostał. Wszystkie jego polecenia zostały skrupulatnie wykonane przez odpowiednie urzędy. W roku 1906 świat obiegła wiadomość o wyczynie berlińskiego szewca, Wilhelma Voigta, który przeszedł do historii jako ?kapitan z Köpenick?.
Ubrał się on w mundur kapitana. Podporządkował sobie przechodzący oddział żołnierzy. Wkroczył na ich czele do ratusza berlińskiej dzielnicy Köpenick. Kazał aresztować burmistrza i ?zarekwirował? kasę miejską, po czym spokojnie się z nią oddalił. Wszystkie jego rozkazy zostały wykonane i nikt nie zapytał go, jakim prawem je wydaje. Kimże jest jednak Wilhelm Voigt w porównaniu z Ludwigiem Erhardem?
W poniedziałek rano Niemcy obudzili się w całkiem innym ustroju, a on został wezwany przed oblicze generała Luciusa Claya, dowódcy amerykańskich wojsk okupacyjnych. Podobno rozmowa zaczęła się od pytania pewnego pułkownika: Jak pan śmiał rozluźnić nasz system racjonowania w sytuacji tak wielkich niedoborów żywności! Erhard odpowiedział: "Ależ panie pułkowniku, ja nie rozluźniłem systemu racjonowania, ja go całkowicie zniosłem!"
Odtąd jedyną "kartką", jakiej będą potrzebowali ludzie, będzie marka niemiecka i będą oni ciężko pracować, by ją zdobyć. Poczekajmy, a przekonamy się. Wtedy odezwał się generał Clay: Panie Erhard, moi doradcy mówią mi, że popełnia pan straszliwy błąd. Erhard miał mu odpowiedzieć: Niech pan ich nie słucha, generale, moi doradcy mówią mi to samo. Generał Clay musiał się szybko zdecydować, czy chce wystawić się na pośmiewisko, czy udawać, że wszystko stało się za jego wiedzą i wolą. Wybrał to drugie.
Bardzo szybko okazało się, że Erhard nie popełnił błędu. Niemcy zaczęły się rozwijać w oszałamiającym tempie. Sklepy zapełniły się towarami. Jego powodzenie oznaczało jednak kres marzenia wielu polityków i zwykłych ludzi o socjalizmie. Walczyli o jego spełnienie jak mogli. W listopadzie 1948 roku wybuchł strajk generalny. Strajkujący domagali się odwołania reformy, ale Erhard nie ustąpił.
Powiedział kiedyś: ?Nie liczba i wielkość nagłówków w prasie powstających za sprawą danego polityka stanowią miernik prawidłowej polityki, lecz wewnętrzna pewność, by w politycznych działaniach nie zwodzić się tanimi sloganami i nie dać się zepchnąć z prawidłowej drogi?. Przez następne dwadzieścia lat w RFN nie było poważnych konfliktów społecznych, a strajki stały się rzadkością, bo zarobki rosły bardzo szybko.
W 1949 roku powstała Republika Federalna Niemiec. Pierwszym kanclerzem został Konrad Adenauer, a Ludwig Erhard objął tekę ministra gospodarki. Aby nie straszyć wyborców, koncepcję gospodarczą realizowaną przez niego nazwano ?socjalną gospodarką rynkową?. Pod tą nazwą wprowadzono w kraju socjalistów niemal zupełnie wolny rynek. Nazwa była o tyle prawdziwa, że naprawdę daje on większe szanse ubogim niż ustroje rzekomo dążące do ?sprawiedliwości społecznej?.
Niemcy przegrali wojnę, ale wygrali pokój. Szybko stali się największą potęgą gospodarczą w Europie, dystansując Wielką Brytanię i Francję. Brakowało im rąk do pracy i ludzie z wielu krajów znów jechali ?na roboty do Niemiec?, tym razem zupełnie dobrowolnie. Marka niemiecka stała się jedną z najważniejszych walut świata. Większość Niemców do dziś nie rozumie, że stało się tak, bo przez kilkadziesiąt lat, sami o tym nie wiedząc, żyli w tym ?drapieżnym kapitalizmie?, którego tak się boją.
MIT PLANU MARSHALLA
Warto tu rozprawić się z następnym popularnym mitem. Często mówi się u nas: ?Niemcy skorzystali na Planie Marshalla, a my nie byliśmy nim objęci. Stąd ich bogactwo i nasza bieda.? Fakty temu przeczą. Pomoc amerykańska nie przekroczyła nigdy 5% produktu krajowego brutto Niemiec Zachodnich, nawet w latach 1948-49, kiedy wsparcie ze strony ECA (Economic Cooperation Administration ? ministerstwo ds. współpracy gospodarczej, powołane, by nadzorować program pomocy i kierować nim) było największe.
W tym samym czasie koszty alianckiej okupacji i reparacje wojenne pochłaniały od 11 do 15% niemieckiego PKB. Zatem pieniądze płynęły raczej z Niemiec do krajów zwycięskich, nie odwrotnie. Niemcy podnieśli się z upadku sami.
Zawdzięczają ten sukces swej własnej pracy, przedsiębiorczości, którą obudził w nich Erhard, i swoim politykom, którzy mieli dość rozumu, by nie przeszkadzać. Jeśli Polska stanie się kiedyś gospodarczą potęgą, nastąpi to w podobny sposób. Bo innego nie ma. Bez względu na to, co mówi Lech Wałęsa i jemu podobni.
Piotr Setkowicz
piotrekset@poczta.onet.pl
http://prawica.net/node/3103
XIX: Źródła
„Organizacja wywiadowcza R. Gehlena” - Roman Kilarski, Wyd. MON 1978
„Faszyzm i okupacje” - Czesław Madajczyk, Wyd. Poznańskie 1984
„Druha historia nazizmu w federalnych Niemczech po 1945 roku.” - Alfred Wahl
„ Zbrodnie Wehrmachtu w Polsce” - Jochen Bőhler
„Odkrywca” czasopismo 2011
„Sudety” czasopismo
internet
wikipedia
Forum Gazeta Prawna
Onet.pl
Wp.pl
http://jkm.drunkensailor.org/
http://www.polska-zbrojna.pl/index.php option=com_content&view=article&id=12145:poyteczni-zbrodniarze&catid=88:polska-zbrojna&Itemid=135
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/steinbach-zbrodnie-hitlera-nie-wystarczaja-by-uspr,1,4232984,wiadomosc.html
www.konfederata.bloog.pl
http://prawica.net/node/3103
www.niemcy.ovh.org/ustroj_polityczny.html
www.ambasadaniemiec.pl/files/USTAWA_ZASADNICZA_Niemiec.pdf
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/steinbach-zbrodnie-hitlera-nie-wystarczaja-by-uspr,1,4232984,wiadomosc.html
www.pogonowski.com
http://www.niniwa2.cba.pl/lesiak3.htm
http://forum.gazeta.pl/forum/w,902,40731229,,_Kosa_na_Samoobrone.html?v=2&wv.x=1&s=1
http://www.niniwa2.cba.pl/prl_szpieg_na_szpiegu.htm
http://www.ojczyzna.pl/ARTYKULY/BRZESKI-R_Wojna-Informacyjna.htm
I cóż powiedzą tomy słowników,
Lekcje historii i geografii,
Gdy tylko o niej mówić potrafi
Krzak bzu kwitnący i śpiew słowików.
Choć jej granice znajdziesz na mapach,
Ale o treści, co je wypełnia,
Powie ci tylko księżyca pełnia
I mgła nad łąką, i liści zapach.
Pytasz się, synu, gdzie jest i jaka?
W niewymierzonej krainie leży.
Jest w każdym wiernym sercu Polaka.
Co o nią walczył, cierpiał i wierzył.
W szumie gołębi na starym rynku,
W książce poety i na budowie,
W codziennej pracy, w życzliwym słowie,
Znajdziesz ją w każdym dobrym uczynku.
Antoni Słonimski
„Polska”
Ze względu ma obszerność materiału zdecydowałem się umieścić tekst na stronie:
http://werwolfcompl.blogspot.com/
[docelowo: werwolf.com.pl]
Na ww. stronie znajduje się ostatnia uaktualniona wersja tj. z dnia 31 stycznia 2013 roku.
Tekst podzielony jest na 20 rozdziałów; ten podział ułatwia przyswajanie treści; strona internetowa oparta jest o platformę bloggera, stąd tylko 20 stron, zabrakło mi jeszcze z pięć...
http://fotopomnik.blogspot.com/ - graficzne uzupełnienie do tekstu Werwolf
Tekst nadal co jakiś czas będzie aktualizowany - między innymi o treści zawarte na tym blogu (Prawym Okiem) wynika to z obszerności zagadnienia.
Treść pierwotna z dnia 26 października 2011 [premiera również na NowyEkran.pl (obecnie neon24.pl)]- poniżej - raczej już nie będzie aktualizowana.
----------------------------------------------------------------------
[wersja pdf: na dole strony proszę kliknąć ikonę PDF:
także: http://chomikuj.pl/ww2-3 - także wersja z dnia 28 sierpnia 2011 r.
lub tutaj: https://chomikuj.pl/fotopomnik/Dokumenty/Werwolf ]
I. Wstęp
II. Ludwik Erhard i jego plan
III. Definicje
IV. Schemat: sytuacja powojenna Polski i Niemiec
V. Schemat: podział władzy w państwie
VI. Polska kluczem do mocarstwowości Niemiec – I. C. Pogonowski
VII. Wywiady, cytaty
VIII. JKM – czyli jak Niemcy sabotowali polską gospodarkę
IX. Polnisze wirszaft, czyli 13 złotych zasad Sun Tzu
X. Mały sabotaż – podstawowa metoda Werwolf-u
XI. Rozkład państwa – 4 etapy
XII. O agentach
XIII. Coś osobistego
XIV. Poczucie niedowartościowania – narodowa cecha Niemców?
XV. Rozwiązania
XVI. Persony
XVII. Lektura obowiązkowa
XVIII. Lektura uzupełniająca
XIX. Źródła
XX. Polska
"Chociażby, że ja o pewnych sprawach jednak wiedziałem, nie mówiłem nawet najbliższym współpracownikom... Bo ktoś mógłby uznać mnie, że już mu się coś tam w głowie miesza, wszędzie widzi wroga"
Andrzej Lepper w ostatnim wywiadzie, trzy dni przed śmiercią
I. Wstęp
20 lat temu w Polsce „obalono komunizm” i odtąd: rozpoczął się nasz marsz po dobrobyt...
Dziwnym jednak zbiegiem okoliczności, dobrobytu nie osiągnęliśmy, mimo „wolności” i „kapitalizmu”...
Wręcz stajemy na krawędzi bankructwa - po raz kolejny.
Z tym, że jesteśmy teraz bardziej zadłużeni niż za komuny.
Co jest nie tak?
Skoro podróż starannie zaplanowaliśmy, a nie dotarliśmy do celu – może mieliśmy niewłaściwą mapę?
A może nie do końca zdajemy sobie sprawę, że rozpoczynamy swą podróż z innego miejsca niż nam się wydaje?
Aby być pewnym, że dojdziemy tam, dokąd chcemy dojść, musimy się upewnić – skąd idziemy.
Trzeba więc sięgnąć do początku....do genezy problemu.
Wielu ludzi w Polsce ma odczucie, że Polska jest niszczona. Narzekamy na głupotę polityków, na różne „przypadki”, które nam szkodzą, na nieprzychylność innych państw.
Stanisław Michalkiewicz opisuje rozwiedkę, która nas sprzedała za psi grosz innym państwom, a to ze strachu przed rozliczeniem za zbrodniczą przeszłość... I również narzeka, że to takie osły – nasz kraj jest bogaty i mógłby być mocarstwem w Europie – zaś oni na jego czele, ale te służby nie chcą.... No, nic tylko głupcy.
A może tu nie chodzi o pieniądze, tylko o IDEĘ?
W gruncie rzeczy struktury, które określają siebie jako wrogie Polakom – w naszej terminologii funkcjonują jako rozmyte. Mamy wątpliwości. Nie wiemy dokładnie kto to jest, ani dlaczego nam to robi. Po prostu po naszym pięknym kraju szaleją jakieś sitwy i tylko tyle wiemy. I niestety, nic lub niewiele z tym robimy.
Tekst poniższy ma na celu ukierunkować naszą uwagę na działalność pewnych struktur, aż do pełnego rozpoznania sytuacji.
Dopiero po zdefiniowaniu:
- kto za tym stoi
- dlaczego to robi
- i jak to robi
będziemy mogli dać im skuteczny odpór.
Dopiero wtedy, kiedy sprecyzujemy struktury, określające siebie jako Wrogowie Polaków, będziemy mogli zaplanować działania blokujące.
Dopiero wtedy, kiedy będziemy wiedzieli o co chodzi – będziemy mogli przystąpić do działania z zapałem.
Albowiem, kiedy nie wiemy po co mamy się angażować – nie będziemy się angażować.
Kiedy nie wiemy przeciwko komu mamy się angażować – nie będziemy się angażować.
Kiedy nie wiemy, jak ten Wróg Polski działa – też nie będziemy się angażować.
I dlatego Polska od 20 lat się rozpada.
Ponieważ Wróg nie jest określony.
Zmasowany sabotaż, dywersja obejmująca wszystkie istotne elementy naszego państwa jest wojną.
I to wojną totalną. A celem – odebranie nam wolności, Polski...
Zdefiniujmy, kim oni są, a powstrzymamy rozpad naszego kraju - i odzyskamy go.
Nie jestem pisarzem – nie mam talentu jak Stanisław Michałek Michalkiewicz, ale moje spostrzeżenia uważam są na tyle istotne, że mogą pomóc w rozwianiu wątpliwości.
To swoiste podsumowanie ponad 10 letniej obserwacji życia politycznego, społecznego i gospodarczego w Polsce i na świecie.
Najistotniejsze wydarzenia związane z moimi wnioskami to ostatnie 4 lata. W tym okresie miałem okazję rozpoznać i zdemaskować działalność dywersyjną prowadzoną przez SS w różnych obszarach życia w Polsce – co nadal jest przedmiotem moich dociekań.
Tekst jest niepełny, posiada luki, które będę się starał z czasem uzupełnić. Niektóre wątki pochodzą z pierwszego szkicu z lutego 2010 roku - co widać. Temat jest bardzo obszerny - wersja pdf ma ponad 80 stron - i praca nad nim jest bardzo mozolna. Z wielu wątków nie jestem zadowolony, nie są dość dobrze opracowane, dużo rzeczy brakuje. Żeby doprowadzić to do ładu, w tym tempie, to chyba jeszcze rok potrzeba. Niestety już nie mamy czasu...
Niektórzy nazwą to grafomanią, inni - największą polską teorią spiskową, a być może znajdą się tacy, co powiedzą, że to straszna bolesna prawda...
WERWOLF – niemieckie państwo podziemne w Polsce.
II. Ludwik Erhard i jego plan
W 1943 roku niemieccy stratedzy doszli do wniosku, że nie będą w stanie wygrać wojny. Pierwszym twórcą takiego wniosku był Ludwik Erhard, późniejszy kanclerz Niemiec.
Erhard, od 1928 roku pracownik Instytutu Obserwacji Gospodarki Towarowej, a później jego wicedyrektor, w 1942 roku publicznie stwierdził, że Niemcy przegrają wojnę.
Za defetyzm został zwolniony z Instytutu, ale natychmiast zatrudnił go szef Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy, gdzie Erhard rozpoczął badania nad tym, jak po klęsce Niemiec i w warunkach okupacji najlepiej zabezpieczyć interesy niemieckiej gospodarki.
Erhard założył Instytut Badawczy Przemysłu, którego prace wspierały największe niemieckie koncerny zainteresowane swoim powojennym losem.
W marcu 1944 roku opracował memoriał „Finansowanie wojny i konsolidacja długów”, który sprawił, że po wojnie zainteresowali się nim Amerykanie.
Rozpoczął karierę polityczną w 1946 roku.
A w 1948 roku wprowadził w Niemczech gospodarkę wolnorynkową i Niemcy rozpoczęły swój bieg do bogactwa...
[L. E. w czasie swego urzędowania konsekwentnie nie uznawał istnienia i legalności drugiego niemieckiego państwa – NRD oraz granic zachodnich Polski; popierał doktrynę, w myśl której nadal istniało państwo niemieckie w granicach Rzeszy Niemieckiej z roku 1937.]
Można przyjąć, że plan gospodarczy miał również swój odpowiednik polityczny.
Plan min. obejmował:
- zawiązanie tworów wspólnotowych Europy, aż do tzw. Unii Europejskiej jako zalążka politycznej władzy Niemiec w Europie
- wdrożenie powojennego planu gospodarczego dla Niemiec celem szybkiego odzyskania przewagi ekonomicznej w Europie i na świecie
- umocowanie swoich wpływów w podbitych państwach – głównie Polski, jako klucza do mocarstwowości w Europie
- pomniejsze elementy jak zdeponowanie zrabowanych dzieł sztuki, złota, srebra itp
>>Dygresja:
Program gospodarczy, który wyniósł Niemcy do bogactwa został zapisany w programie polskiej partii Unia Polityki Realnej – wraz z kilkoma „radykalnymi” – szkodliwymi dla społeczeństwa „rodzynkami”, które miały skutecznie (obok osoby Janusza M.) odstraszać elektorat i tym samym sabotować prawidłowy rozwój Polski. Jako lider Janusz M. przyciągał do partii zwolenników wolnego rynku, po czym sabotował ich wysiłek włożony w głoszenie idei prawicowych, aż do zniechęcenia i często - odejścia<< Plan polityczny był ściśle powiązany z planem gospodarczym – utworzenie UE wsparto wprowadzeniem nowej waluty euro (najpierw ecu). „Przywiązanie” innych krajów do strefy euro oraz dotacje unijne spowodowały, że UE (czyli Niemcy) mogło wywierać znaczny wpływ na wszystkie gospodarki państw unijnych. Efekt obserwujemy obecnie: „żarty” niemieckich gazet o greckich wyspach, Włochy, Portugalia, Polska. (Przypominam, że Polska jest na skraju bankructwa – efekt „zielonej wyspy” uzyskano poprzez machinacje księgowe.) Budowę wspólnoty państw środkowoeuropejskich zablokowała wojna w Jugosławii. Rozczłonkowanie Jugosławii to również efekt polityki Niemiec. W 2009 roku Irlandia przyjęła Traktat Lizboński (czyli Konstytucję Europejską pod inną nazwą, po kosmetycznych zmianach). Po referendum w Irlandii ws. przyjęcia tego Traktatu, kanclerz Niemiec Aniela Merkel w wypowiedzi dla mediów pogratulowała sukcesu narodowi niemieckiemu.
Wygląda na to, że polityczny plan Erharda jest w Niemczech tajemnicą poliszynela.
Większość Niemców po wojnie była przeciwna denazyfikacji, zaś w roku 1953 „byli” naziści wrócili na swe stanowiska w administracji państwowej...
Polecam min.: Alfred Wahl „Druha historia nazizmu w federalnych Niemczech po 1945 roku.”
*denazyfikacja - chodzi oczywiście o „wyczyszczenie” z nazistów...
W każdym polskim mieście jest tablica, pomnik poświęcony zamordowanym przez Niemców cywilom. [właściwie rzadko kiedy użyto nazwy Niemcy – z reguły są to naziści lub faszyści – dla mnie zagadka.....decydenci jak ognia unikali słowa Niemcy]
Od początku wojny dochodziło do masowych mordów na ludności cywilnej. Dlaczego?
Niemcy mieli w planie fizyczną eliminację blisko 85% Polaków. Przed atakiem na Polskę były przygotowane listy z nazwiskami Polaków w pierwszej kolejności do zamordowania.
Niemiecki Generalny Plan Wschodni przewidywał wyniszczenie narodu polskiego (min. poprzez masowe mordy, aborcje, sterylizację, pogorszenie warunków życiowych i obniżenie walorów służby zdrowia) do stanu 5 milionów osób, którzy mieli się stać tanią siłą roboczą pracującą na Niemieckich „Panów”...
Od początku wojny realizowali ten zamysł prowadząc masowe mordy na Polakach, eksterminowano elitę narodu, inteligencję, warstwy kierownicze, pozostawiając robotników.
Ludobójstwo, którego by nie zdążono dokonać podczas wojny miało trwać jeszcze 30 lat po wojnie.
W czerwcu 1942 roku realizację tego planu przyspieszono.
Plan zagarnięcia Polski.
- zadanie Polakom jak największych strat osobowych i materialnych podczas okupacji, a potem odwrotu wojsk niemieckich
- umocowanie na terenie Polski podziemnej organizacji dywersyjnej Werwolf
- przenikanie Werwolfu do nowej powojennej administracji państwowej i w szeregi służb bezpieczeństwa oraz armii
- rozbudowa siatki Werwolfu w okresie powojennym, utworzenie podziemnego państwa niemieckiego - przejęcie sterów władzy
- sabotowanie społeczeństwa w całej rozciągłości we wszystkich możliwych dziedzinach życia
- maksymalne spowalnianie rozwoju gospodarczego Polski
- drenowanie zasobów ludzkich i finansowych Polski
- doprowadzenie do zapaści gospodarczej
- zniszczenie nowych pokoleń Polaków, poprzez zmiany w systemie edukacji
- oferowanie Polakom trucizny duchowej – poprzez telewizję, radio i gazety
- propagowanie antypolonizmu; tworzenie ludzi „europejskich”
- niszczenie patriotyzmu, wartości rodzinnych
- zdeformowanie służby zdrowia jako metoda podwyższenia umieralności (GPW)
- zantagonizowanie Polaków przeciwko sobie
- przygotowanie Polaków do mentalnego odejścia od patriotyzmu i przywiązania do polskości; zrzeczenia się suwerenności
- wmówienie Polakom, że nie nadają się do rządzenia (polnisze wirszaft) i potrzebują „obcej ręki”
- likwidacja armii
- przygotowanie Polaków do bezapelacyjnego przyjęcia władzy z rąk niemieckich
Werwolf po 1945 roku miał za zadanie przejąć władzę w kluczowych elementach struktury państwa i „odebrać” Polskę z rąk Rosji radzieckiej.
Dokonać przewrotu, obalenia komunizmu, a następnie przygotować i przeprowadzić gospodarczy, polityczny i społeczny rozpad państwa. Po rozpadzie społeczeństwo miało być gotowe do mentalnego bezapelacyjnego zaakceptowania nowej władzy – z rąk niemieckich.
Aby niemiecka podziemna organizacja nie została wykryta, dywersję stosowano bardzo ostrożne – w małych dawkach, ale permanentnie i powszechnie.
Niemieccy decydenci ulokowani w strukturach władzy skutecznie fundowali Polakom „absurdy PRL-u”. Obok zadaniowanych przez Moskwę „atrakcji” własnym sumptem utrudniano życie Polakom w dużych i drobnych sprawach.
>>Dygresja:
Wyraz: „komunistyczne” powoduje pewne pomieszanie. Może on oznaczać zarówno Rosjan, Polaków jak i Niemców, Czechów... Nie wiadomo dokładnie kogo.
Trzeba jednak zauważyć, że to w Polsce „komunistyczna nomenklatura” nie została rozliczona – w innych krajach poradzono sobie z tym problemem całkowicie lub w dużym stopniu.
Otóż nie komunistyczne, ale niemieckie.
Są to metody niemieckie, a nie komunistyczne.
Tak samo: służby są niemieckie, a nie komunistyczne.<< W długiej perspektywie czasowej stworzono obraz polskich kadr kierowniczych jako wadliwych, niekompetentnych, zaś o Polakach w ogóle – utwierdzano przekonanie co do ich „genetycznej” niezdolności do rządzenia się samym sobą, skutecznie podtrzymując mit polnisze wirszaft. Mit ten jest nadal propagowany (inną wersją tego mitu jest tzw. „polskie piekiełko”) przez „polityków”, „dziennikarzy”, medialnych „ekspertów” i pracowników gestapo zatrudnionych na etacie do inwigilowania i „pilnowania” internetu, stowarzyszeń, partii politycznych... Główną metodą dywersji jest „mały sabotaż”. III. Definicje
WERWOLF – niemiecka podziemna organizacja dywersyjna działająca na terenie całego kraju; wzorowana na polskim podziemnym ruchu oporu i Armii Krajowej, powstała w 1944 roku – twórca – niemiecki generał, specjalista wywiadu od spraw „wschodnich” - Reinhard Gehlen.
Podzielona na dwie organizacje:
WII – organizacja terrorystyczna, prowadziła po wojnie dywersję i walkę zbrojną przez około 4 lata - do 1949 r. ; zaplecze i „zasłona dymna” dla WI
WI - organizacja dywersyjna, prowadzi działalność tajną, nastawiona na dyskretne wieloletnie wnikanie w struktury państwa polskiego i stopniowe zajmowanie miejsca wymordowanej elity narodu polskiego.
Cel: przejęcie władzy w służbach specjalnych oraz administracji państwowej – łącznie z władzą ustawodawczą i wykonawczą. Kontynuacja i dokończenie Generalnego Planu Wschodniego, w tym: kontrolowany rozpad państwa polskiego i włączenie go w struktury Niemiec.
Stosuje dywersję utajoną, głównie „mały sabotaż” prowadzone zgodnie z tzw. 13 złotymi zasadami Sun Tzu
Od 1944 roku NKWD „przymusowo” wcielała byłych gestapowców (oraz innych agentów niemieckich) do struktur UB – co ułatwiło im zajmowanie wysokich stanowisk w służbach specjalnych i ostateczne ich przechwycenie na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych.
Współpraca NKWD z gestapo notuje się od czasów paktu Ribbentrop – Mołotow.
Obecna nazwa: Antypolskie Biuro Wywiadu [skróty w tekście: ABWERA, SS, gestapo, UB]
Bliźniacza organizacja – BND
BND – Federalna Służba Wywiadowcza (Informacyjna), niemiecka agencja wywiadowcza wywodząca się z tzw. Organizacji Gehlena - twórca – niemiecki generał, specjalista wywiadu od spraw „wschodnich” - Reinhard Gehlen.
Organizacja Gehlena - z upoważnienia Amerykanów niemiecki generał Reinhard Gehlen latem 1945 odtworzył niemiecką służbę wywiadowczej jako organizację o nazwie „Organizacja Gehlena”. Organizacja ta stanowiła podstawę utworzonej w 1956 BND. OG stanowiła „przechowalnię” dla zbrodniarzy wojennych, wysokich oficerów armii niemieckiej i specjalistów wywiadu.
Kadry tej organizacji stanowili byli funkcjonariusze Gehlena, którzy wywodzili się z:
- SS (Służby Bezpieczeństwa - Sicherheitsdienst)
- Gestapo (Tajnej Policji Państwowej)
- wywiadu wojskowego Abwehry,
Tak więc niemieckie (jak ktoś woli: nazistowskie) służby specjalne właściwie bez uszczerbku przetrwały okres tzw. denazyfikacji i po wojnie przeszły do kontynuacji swych dotychczasowych działań.
Reinhard Gehlen stał na jej czele przez 12 lat, od 1956 do 1968, gdy został zmuszony do przejścia w stan spoczynku. Zastąpił go Gerhard Wessel.
Reinhard Gehlen – niemiecki generał Wermachtu w okresie II wojny światowej. Bezpośrednio po wojnie uczestniczył min. w organizacji tzw. szczurzych tras – przerzutu do USA ok . 10 tys. nazistowskich zbrodniarzy (Operacja Paperclip)
Wywodził się z tradycjonalnej rodziny pruskiej o skrajnych nacjonalistycznych poglądach. Odznaczony Krzyżem Żelaznym II klasy za udział w wojnie przeciwko Polsce w 1939 roku.
Samouk, najlepszy niemiecki specjalista od „spraw wschodnich”. Przed wojną na spotkaniu z delegacją brytyjską referował potencjał wojenny ZSRR – ocena Gehlena być może zaważyła na polityce Wielkiej Brytanii tj. „rozdysponowaniu ról” państwom Europy. Anglikom Niemcy były potrzebne jako pięść uderzeniowa przeciwko ZSRR.
Gehlen min. przygotowywał plany operacji „Marita” (Bałkany) oraz „Barbarossa”; postulował u swoich przełożonych zaniechanie działań przeciwko W.B. i skoncentrowanie sił na ZSRR.
Podczas ofensywy na ZSRR otrzymał Złoty Krzyż Zasługi z Mieczami.
W kwietniu 1942 w stopniu podpułkownika został szefem Oddziału Obce Armie „Wschód” (wywiad na kierunek wschodni) w Sztabie Generalnym Wojsk Lądowych (OKH).
Jego placówka wywiadu znajdowała się w Twierdzy Boyen w Giżycku. Tam zbierano informacje na tematy związane z sytuacją wojskową i przygotowywano agentów na teren ZSRR.
<
Był głównym twórcą projektu zbudowania sieci grup dywersyjno – sabotażowych - Werwolfu. Gehlen skopiował polskie struktury państwa podziemnego, wraz z metodami walki.
Gehlen trafnie przewidywał, że po przegranej dla Niemiec wojnie pojawi się konflikt na linii ZSRR -USA i postanowił zaoferować swe usługi Amerykanom.
Oprócz wiedzy Gehlen dysponował zespołem doświadczonych i ideowych ludzi, którzy byli gotowi po wojnie na nowo podjąć się swoich zadań.
Od końca roku 1944 przygotowywał się do przejścia pod skrzydła Amerykanów. Przygotowano min. do wywózki w góry Bawarii 52 skrzynie z dokumentami. W międzyczasie pośpiesznie organizowano agenturę i oddziały dywersyjne Werwolfu na terenach Polski.
Realistyczne raporty Gehlena zostały uznane przez Hitlera za defetyzm, co doprowadziło do zdymisjonowania go 9 kwietnia 1945 roku. Niedługo potem udał się za południe Niemiec i 22 maja 1945 roku dostał się do niewoli amerykańskiej.
Wkrótce jego oferta została przyjęta. Na początku sierpnia 1945 roku przedstawił USA raport oraz gotową koncepcję dalszej walki wywiadowczej z ZSRR.
Amerykanie zaakceptowali wszystkie warunki stawiane przez Gehlena.
Najważniejsze to:
- Organizacja Gehlena będzie autonomiczna, w jej składzie będą pracować Niemcy, on sam zaś będzie ich jedynym szefem;
-będzie wykorzystywana wyłącznie przeciwko ZSRR i jej sojusznikom;
-w wypadku powołania rządu niemieckiego – zostanie podporządkowana temu rządowi i wszystkie inne ustalenia przestaną obowiązywać ( wywiad Obce Armie „Wschód” powróci do macierzy...)
- nie może działać wbrew interesom Niemiec
(W realizacji wyglądało to jednak trochę inaczej)
Konkluzja:
Wywiad niemiecki w składzie osobowym: Reinhard Gehlen plus ok. 50 członków Obce Armie „Wschód”zasilony funkcjonariuszami Abwery (wywiad) SS, SD oraz Gestapo po maju 1945 roku nie zaprzestał swojej działalności.
Pod egidą służb amerykańskich Gehlen odtworzył niemieckie służby specjalne, najpierw pod przykrywką tj. jako Organizacja Gehlena, potem już oficjalnie jako Federalna Służba Wywiadowcza (BND)
Oczywistym jest, że prowadzona przez niego działalność powojenna była kontynuacją wywiadowczych i dywersyjnych działań wojennych skierowanych przeciwko Polsce.
Mając na uwadze chociażby to, że w 1953 roku byli działacze NSDAP powrócili na swoje stanowiska w administracji państwowej – należy z całą stanowczością stwierdzić, że zbrodnicza działalność Niemców przeciwko Polsce nigdy się nie zakończyła, a jedynie przybrała charakter utajony.
Działalność ta trwa nadal.
Po roku 1945 struktury Werwolfu zajmowały dogodne pozycje do dalszych działań, część wtapiała się w społeczeństwo, inni wchodzili w struktury UB.
Pierwszy sort w miarę możliwości starał się pozyskać sympatię Polaków i „wsiąknąć” w społeczeństwo – przygotowując nowe pokolenia do objęcia kluczowych stanowisk w administracji państwowej, armii, życiu politycznym i społecznym.
UB – byli gestapowcy sięgali po władzę w służbach specjalnych – co zapewne udało im się przed rokiem 1970.
Od tego momentu rozpoczęło przejmowanie i tworzenie własnych ruchów „wolnościowych”. Pozyskano do współpracy określone środowiska i wytypowano do roli politycznych przyszłych liderów.
Pod przykrywką władzy komunistycznej, radzieckiej....
W międzyczasie „cywilne” struktury Werwolfu pną się po drabinie kariery w administracji państwowej. Oprócz realizacji zadań stawianych przez ZSRR prowadzą własną dywersję opartą głównie na małym sabotażu. Umacniają swoją pozycję, przygotowują miejsce dla swoich ludzi.
Po roku 1970 powstają zręby Solidarności, rozpoczyna się marsz do obalenia komunizmu.
Do spółki ze swym dawnym protektorem – USA, Niemcy planują przyszły podział łupów.
Rozpoczyna się wyścig zbrojeń, kombinat ZSRR nie wytrzymuje gospodarczo i upada.
Werwolf umieszcza swoich ludzi we władzach „wolnej” Polski. Musi dzielić się konfiturami z innymi wywiadami, min USA, Francji, W. Brytanii.
Sieroty po ZSRR, jak z wsi, nie mają wpływu na sterowanie państwem – po prostu robią „poboczne” biznesy...
Prawdziwe możliwości ludzi ze wsi ukazuje nam „wykrycie przez Polaków broni masowego rażenia w Iraku”.
Pierwszym przed kamerą jest gen. Dukaczewski. Po kilku dniach okazuje się, że nie ma żadnej sensacji – znaleziono stare francuskie rakiety Roland. W tej scenie uwidacznia się brak wiedzy o światowych realiach politycznych i wywiadowczych oraz ciągoty do bycia celebrytą – gen. Dukaczewski „nie trzęsie” Polską – choć zapewne prowadzi różnorakie duże interesy.
Podobnie należy oceniać innych generałów „celebrytów”, którzy co najwyżej mogą stanowić zasłonę dymną, dawać „polską twarz” (czy jak kto woli – „komunistyczną”... ) dla działań prawdziwego wywiadu (jak np. „czwarty tenor”)
Skuteczny wywiad to wywiad, którego działalności nie widzimy – mawiają generałowie „celebryci”
Tymczasem dochodzi do masowej kradzieży majątku narodowego – likwidacji ulegają dobre i prosperujące zakłady pracy. Polska ma najdroższą bankowość w Europie. Najdroższe banki, najdroższe ubezpieczenia, kredyty, telefonię. Postępuje likwidacja armii.
Po 20 latach Polacy są lokatorami w już cudzym państwie
/ „wschód Rzeszy niemieckiej był pod polską i rosyjską administracją” – E. Steinbach 2011r./
Bardzo skrupulatnie wykorzenia się myśl prawicową. Medialne ogłupiacze agresywnie atakują młodzież. Upada szkolnictwo.
Aby nie dopuścić do rozwoju gospodarczego Werwolf przejmuje, względnie zakłada partię konserwatywno – liberalną z programem „niemieckiego cudu” gospodarczego oraz sprawuje nad nią kontrolę – aż do roku 2009.
Werwolf odstrasza elektorat i zniechęca do liberalnego programu gospodarczego – głównie poprzez udawane „oszołomstwo” i wygłupy jej lidera oraz przybocznych pretorian.
Program „niemieckiego cudu” gospodarczego jest okraszony kilkoma absurdalnymi propozycjami, które mają legitymować „oszołomstwo” i zniechęcać elektorat.
Polacy, sympatycy i członkowie partii są odstręczani i sabotowani.
POd rządami partii pruskiej postępuje antagonizowanie społeczeństwa i odwracanie uwagi od palących problemów finansowych.
Po 20 latach „wolności” kraj jest bardziej zadłużony niż po 40 latach komunizmu.
Rzeczywistość jest wyraźnie nie tak, ale media sprawują rząd dusz. Władza Werwolfu opiera się w głównej mierze na iluzji propagowanej w mediach... (ale to kolos na glinianych nogach...).
Powszechnie w prasie internecie telewizji i radio uprawia się cichą antypolską propagandę /mały sabotaż oparty na tzw. 13 złotych zasadach Sun Tzu/, jednocześnie promując produkty przemysłu niemieckiego.
W internecie min. zakładają i kontrolują różne tematyczne fora, gdzie uprawiają cichą antypolską i proniemiecką agitację.
Pracownicy ABWERY mają w obowiązku na co dzień, dokonywać „małego sabotażu” - wszędzie tam, gdzie to możliwe, uprawiać czarny antypolski pijar: antagonizować społeczeństwo, powtarzać komunały o polnisze wirszaft i polskim piekiełku, nastrajać defetystycznie ogół spotykanych ludzi, jednocześnie zachwalać wyroby niemieckiego przemysłu i „kultury”, krytykować konkurencyjne. Pierwsze przykazanie: nigdy nie odpuszczać, aż do zniechęcenia się adwersarza – wtedy twoja wersja rzeczywistości wygrała.
Pomiędzy agenturami niemiecką i amerykańską panuje zasada - „my nie ruszamy waszych, wy nie ruszacie naszych” - złamana w Smoleńsku, kiedy Niemcy próbują zlikwidować lidera największej partii opozycyjnej i jego brata.
Sukces połowiczny – dosłownie. W dodatku w zamian za przysługę Rosjanie otrzymują prezydencki żyrandol i ropopochodne konfitury.
Kryzys w państwie postępuje - zbliżamy się do 4 etapu podboju ...
Wersja wg Wiki:
„Werwolf - niemiecka nazistowska organizacja terrorystyczna działająca na ziemiach utraconych przez Wehrmacht po 1943 r.”
[dziwna konstrukcja zdania: na ziemiach utraconych przez Wehrmacht po 1943 r. - czyli nie utracone przez Niemcy, ale tylko nie kontrolowane przez armię niemiecką]
<
Werwolf (?) w mediach:
Serial „Stawka większa niż życie” 1968-1969
Odcinek 8 – „Wielka wsypa” -
Występuje agent o nazwisku Zając i pseudo: „Wolf” (wilk), co niezmiernie śmieszy gestapowca Brunnera.
Odcinek 18 – „Poszukiwany Gruppenführer Wolf”
W.O.L.F. – to grupa czterech wysokich oficerów niemieckich ukrywających się pod fikcyjną postacią wymyślonego Wolf’a.... Celem tej mistyfikacji było zmylenie Polaków co do prawdziwych decydentów odpowiedzialnych za mordy na jeńcach wojennych.
Ciekawe jest nazwisko „ostatniego w kolejce” oficera, które brzmi:
Fahrenwirst, co gogle tłumacz przekłada jako: Czy Kontynuuj
Serial „Życie na gorąco” 1978
Film o pracy agenta SB – „redaktora” Maja;
Główny wątek kręci się wokół dr Hermana Gebhardt’a i jego „Organizacji W”
Ta filmowa organizacja ma wiele koneksji na całym świecie, jest wpływowa, zmierza do wywoływania konfliktów międzynarodowych, sabotażu, próbuje zdobyć broń masowej zagłady i trudni się przemytem narkotyków.
Wygląda na połączenie „Organizacji Gehlena” i Werwolf-u w jedno (Organizacja „W”) oraz łączy twórców tych organizacji - filmowy dr Gebhardt to gen. Gehlen [względnie Gerhard Wessel, który od roku 1956 zastąpił Gehlena w BND]
Aktor odgrywający rolę dr Gebrardt'a – Leszek Herdegen – jest nawet fizycznie podobny do Gehlena.
W ostatnim odcinku serialu Maj spotyka się z Gebhardtem, ale konfrontacja kończy się patem.
Organizacja W nie zostaje rozbita i nadal działa.
Zupełnie jak w życiu...
IV. Schemat: sytuacja powojenna Polski i Niemiec
Krótka niepełna analiza dotycząca sytuacji Polski i Niemiec po wojnie /mowa o Niemczech „właściwych” tj. Zachodnich/:
POLSKA
NIEMCY
Okupacja po wojnie
65 lat
20lat
[w zasadzie brak denazyfikacji]
Ukrywanie patriotyzmu
tak
nie
[masowy sprzeciw wobec denazyfikacji]
Elity polityczne i administracja państwowa
Całkowita wymiana w ciągu kilku lat
Symboliczne ukaranie nazistów, powrót członków NSDAP na stanowiska w administracji rządowej w 1953 roku
Metoda walki powojennej
Partyzantka – do roku 1951, potem tajne związki
[ukrywanie się z patriotyzmem]
Na terenie Niemiec - brak
[ półoficjalne rządy „byłych” nazistów]
Na terenie Polski – wchodzenie w struktury UB, SB
Służby specjalne
podporządkowane ZSRR, na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych – przechwycone przez Werwolf
słabo zweryfikowane po 1989 r.
ma 15 delegatur w największych miastach Polski
Od początku tworzone przez niemieckiego nacjonalistę [generała Reiharda Gehlena] i zatrudniające nazistów
obecna nazwa: BND
Sprawność gospodarcza i polityczna państwa
Bardzo słaba – kraj jest na skraju bankructwa, społeczeństwo jest oszukiwane i antagonizowane, politycznie nie liczymy się – grozi nam rozpad
Bardzo mocna – silny eksport, rozwinięta gospodarka – w światowej pierwszej piątce, politycznie zaczyna zajmować pozycję mocarstwa europejskiego
Ciągłość polityczna i społeczna państwa
Nie
Tak
V. Schemat: Podział władzy w państwie
Struktury władzy w państwie.
[właściwie wszystko wyjaśnia artykuł WOJNA INFORMACYJNA na stronie 53]
Generalnie podstawowym zadaniem, nałożonym przez właściciela zewnętrznego na SS, jest szeroko pojęta dywersja.
Najczęściej stosowana jest w formie „małego sabotażu”.
Dezinformacja i ciosy są to działania głównie osłaniające dywersję; ciosy oczywiście używane są też do zdobywania władzy w określonych „miejscach” państwa.
SS – poprzez struktury własne – inwigilacja organizacji, zrzeszeń, partii itp. - większość działań nakierowanych na sabotaż i dezinformację – są to podstawowe metody działania „w terenie”
Ciosy – w stosunku do niewygodnych osób stawiających opór, oczyszczanie stanowisk w administracji i zastępowanie swoimi ludźmi, względnie – rekrutacja osób ze stanowisk
Dywersja w internecie, kształtowanie opinii na forach, trollowanie, a także ( w konsekwencji) przejmowanie ich, czy działania oddolne: zakładanie. Fora tematyczne, polityczne, hobbystyczne.
Permanentne oddziaływanie pracowników SS na przeciętnych obywateli w codziennej pracy, życiu.
Delikatne sugestie, kształcenie „odpowiednich” przekonań u spotykanych osób.
Likwidacja niewygodnych jednostek.
Wchodzenie w struktury organizacji społecznych, politycznych itp. i działalność na ich szkodę – rozkład od wewnątrz.
Media – dezinformacja polega głównie na nieinformowaniu społeczeństwa o ważnych dla niego kwestiach, unikanie, eliminowanie informacji istotnych, niedopuszczanie do publikacji
Szum medialny - podawanie dużej ilości informacji nieistotnych z punktu widzenia obywatela. Podawanie informacji sprzecznych, obok siebie lub podanych krótko po sobie w małym odstępie czasu.
Jednocześnie w kluczowych sprawach właściwie wszystkie ośrodki medialne (mainstrem) podają te same informacje, tę samą wersję zdarzeń, podobne opinie. Może to oznaczać jedno źródło (cenzora?), które kształtuje rynek medialny.
Prawdopodobnie chodzi o zlikwidowania niezależnego myślenia.
„Kto mówi coś innego niż wszyscy jest likwidowany. Albo będzie powtarzał to co inni, albo go nie będzie.” 5.08.2011
Traktowanie Polaków jak ludzi drugiej kategorii – lansowanie takich opinii i zachowań.
Obrzydzanie Polakom innych Polaków, dzielenie obywateli.
Wynaradawianie – obniżanie poziomu kultury, świadomości politycznej, masowe wprowadzanie treści o wątpliwej jakości moralnej, intelektualnej – ubożenie społeczeństwa poprzez podawanie mu trucizny duchowej.
Media wyśmiewają polskość, przedstawiając jej karykaturę i zalewając widza, słuchacza prawdziwymi i nieprawdziwymi błędami polskimi, piętnując je przynajmniej raz dziennie (telexpres).
Postępuje schizofrenia – w kraju biednym lansuje się wizje życia jak zna zachodzie [ młodzi bogacze w serialach, reklamach] lub kompletnie oderwane od rzeczywistości.
Postępuje anglicyzacja języka, amerykanizacja, „zachodniozacja” kultury – i obywatela.
Polacy stają się „obcym” narodem w Polsce. Przyjmują za swoją kulturę kulturę innych narodów (kultura telewizyjna) w efekcie stanowią mieszankę obcokulturowych zachowań – postępuje nieznajomość prawdziwej kultury polskiej i jej krytyka .
Dochodzi do tego, że Polacy wyśmiewają się z Polaków, Polski, kultury i historii Polskiej.
Szczególnie często w mediach „Polacy” stoją na stanowisku antypolskim.
Polacy piętnują innych Polaków i opowiadają się po stronie obcych, bronią interesów obcych nacji jednocześnie działając na szkodę własnej nacji – oszczerczo kalają własne gniazdo...
VI. Polska kluczem do mocarstwowości Niemiec.
I. C. Pogonowski - Pasożytnictwo Prus [obszerne fragmenty]
Podstawą budowy imperium niemieckiego, ze stolicą w Berlinie, były rozbiory Polski. Warto spojrzeć na historię pasożytniczej działalności Brandenburgii, która to działalność doprowadziła do uformowania się Królestwa Pruskiego. Pasożytnictwo Hohenzollernów opisywał już Mikołaj Kopernik, kiedy przygotowywał reformę systemu monetarnego Polski i wydał w 1526 roku książkę pod tytułem „Monetae Cudende Ratio,” podstawowego uzasadnienia Aktu Reformy Monetarnej z 1526 roku w Polsce.
Wówczas wprowadzono złotego jako monetę w Polsce, a w Prusach w 1528 roku i na Litwie w 1569 roku. Ciekawe jest, że hołd pruski z 1525 roku, Albrechta von Hohenzollerna, z polskiego lenna Prus, odbył się w Krakowie i był pierwszym układem w Europie między katolickim królem i protestanckim wasalem. Hołdy Hohenzollernów, na kolanach przed tronem Polski skończyły, się w 1656 roku, kiedy Fredrick Wilhem Hohenzollern, protoplasta cesarzy niemieckich, został wasalem Szwecji z lenna Prus.
Faktycznie Królestwo Prus powstałe w 1701 roku, było sfinansowane w dużej mierze przez bankierów, Żydów polskich, którzy byli przerażeni rzezią Chmielnickiego na Ukrainie, po „złotej dekadzie” eksploatacji żydowskiej Ukrainy w 1648 roku doszli oni do przekonania, że Żydzi będą wypędzani z Polski tak jak z Hiszpanii i z tego powodu Żydzi zaczęli masowo przerzucać kapitały z Polski do Berlina.
Wcześniej w podstawowej książce „Monetae Cudende Ratio”, Kopernik sformułował po raz pierwszy w historii prawo ekonomiczne stwierdzające, że „zły pieniądz wypędza dobry pieniądz z obiegu.” Powodem kryzysu monetarnego w Polsce było właśnie fałszowanie monety polskiej przez Hohenzollernów. Należy wspomnieć, że prawo Kopernika przywłaszczyli sobie Anglicy, nazywając je prawem „Thomas’a Gresham’a,” który w 1526 roku był dzieckiem.
Podobnie po Drugiej Wojnie Światowej, angielscy autorzy kłamliwie twierdzili, że niemieckie szyfry Enigmy były rozwiązane przez Anglików, a nie przez Polaków. W rzeczywistości rozwiązanie Enigmy przez Polaków było „jednym z kamieni węgielnych zwycięstwa Aliantów nad Niemcami,” według David’a A. Hatch’a z Center of Cryptologic History, NSA, Fort George G. Meade, Mayland.
Trzeba pamiętać, że Królestwo Prus przeżywało kryzys w wojnie siedmioletniej (1758-1763) i Berlin był spalony przez Rosjan w 1760 roku, kiedy minister, Alexis Bestużew-Ruimin (1693-1766), zaoferował Polsce Prusy i Śląsk, w zamian za część Białorusi. Rząd Rosji planował zniszczenie Królestwa Prus, w celu nie dopuszczenia do zjednoczenia 350 niezależnych państewek rzeszy niemieckiej, pod królem Prus, ze stolicą w Berlinie. Wówczas Polscy obywatele na Białorusi nie chcieli być poddanymi cara Rosji i ich protest uratował Królestwo Prus od zagłady.
Pasożytnicza działalność Hohenzollernów wobec Polski powtarzała się i w 1761 roku sejm wydał ustawę regulującą system monetarny w Polsce z powodu powtarzających się oszustw Berlina kosztem waluty polskiej. Wówczas, Frederick II Hohenzollern zdobył Saksonię wraz z mennicą polskich monet i zaczął bić fałszywe polskie monety. Za pomocą zysków z polskiego pieniądza ratował się on od grożącego mu bankructwa.
„Cudowny” ratunek sytuacji Królestwa Prus miał miejsce po zabójstwie cara Piotra III i objęciu władzy w Rosji przez Niemkę, jego żonę Katarzynę II (1729-1796), 9go lipca, 1762 roku. Inicjatorem międzynarodowej zbrodni rozbiorów Polski był król Prus Frederic II, Hohenzollern, który wykorzystywał wojnę Polski przeciwko opresji rosyjskiej. Konfederacja Barska, pod dowództwem Kazimierza Pułaskiego, później generała amerykańskiego, w latach 1768-1772 była przegraną wojną, o w obronie Rzeczypospolitej, przeciwko zbrodniczemu rozbiorowi ziem polskich, który to rozbiór nastąpił w 1772 roku jako pogwałcenie traktatu w Westfalii z 1648 roku.
Królestwo Prus wykorzystało, w celu ekonomicznej eksploatacji Polski, trzy wojny rosyjsko-polski, poprzedzające rozbiory Polski (1772-1795). Prusy dzięki rozbiorom stały się największym państwem w rzeszy niemieckiej, składającej się z 350 księstw i na tej podstawie było w stanie zdominować i zjednoczyć Niemcy, po raz pierwszy ze stolicą w Berlinie. W czasie przejmowania ziem polskich, żołnierze pruscy mieli rozkaz wypędzania na wschód biedoty żydowskiej, tak zwanych „Bettel Juden.” Wzmocniło to sytuację zamożnych Żydów na terenie Niemiec.
Napoleon Bonaparte, dwulicowy wobec Polaków, zwerbował do swych armii około ćwierć miliona żołnierzy polskich, którym obiecywał odbudowę państwa polskiego, podczas gdy prowadził konszachty z carem Rosji i obiecywał mu w listach, że imię Polski już nigdy nie znajdzie się na mapie Europy. Napoleon obiecywał Żydom emancypację we wszystkich krajach, które miał zamiar podbić i urzędnicy napoleońscy przydzielali Żydom nazwiska, po raz pierwszy w historii Europy, w celu rejestrowani ich. Przedtem Żydzi mieli imiona i tylko podawali imię ojca.
Po klęsce Napoleona, dzięki staraniom Adama Czartoryskiego, 3go stycznia, 1815 roku, Rosja i Prusy, podpisały pakt o zjednoczeniu ziem polskich w unii personalnej z Rosją, w zamian za dominację Saksonii przez Berlin. W. Brytania obawiając się wzrostu potęgi Rosji, zaprotestowała pod groźbą wojny i zniszczyła możliwość połączenia ziem polskich w 20 lat po zaborach. Kanclerz Austrii Klemens von Metternich był architektem układów dyplomatycznych po klęsce Napoleona. Układy te dotrwały do czasów „żelaznego konclerza” Otto Bismarck’a (1815-1898), który walczył o dominację Prus nad Europą Środkową.
Po 1815 roku rząd w Berlinie wznowił usiłowania niszczenia polskiego języka i kultury na Śląsku i innych ziemiach zaboru pruskiego tak, że ludność polska protestowała w 1817 roku w takich miejscowościach jak Ostróda i Nidzica na Mazurach, w Prusach Wschodnich. Tajne polskie organizacje powstawały we Wrocławiu i innych miastach. Wielkie Księstwo Poznańskie miało z początku autonomię i konstytucję. Szczecin został stolicą Pomorza, w którego granicach był Gdańsk.
W 1827 roku sejm w Poznaniu protestował przeciwko dyskryminowaniu Polaków. Królestwo Pruskie wyzyskiwało walki Polaków przeciwko Rosjanom. Rewolucja przemysłowa wzmocniła ekonomicznie, zwłaszcza północne i zachodnie Niemcy, oraz dała okazję do wielkiego wzrostu wpływów, żydowskich rodzin bankierskich, takich jak Rothschild’owie. Na zjeździe we Frankfurcie w 1848 roku omawiano zjednoczenie Niemiec i tam po raz pierwszy użyto wyrażenia „Lebensraum,” które później było hasłem Hitlera.
Faktycznie architektem zjednoczenia Niemiec ze stolicą w Berlinie był Otto Bismark jako premier Prus 1862-1890. Był on od 1867 roku kanclerzem Konfederacji Niemiec Północnych, a po zjednoczeniu Niemiec w 1871 roku „Żelaznym Kanclerzem” Niemiec. Miał on poglądy darwinistyczne i już w 1861 roku mówił żeby „Strzelać do Polaków jak do wilków” oraz „Niszczyć Polaków tak żeby tracili ochotę do życia.” i pisał że „jeżeli Niemcy chcą przetrwać, to konieczna im jest eksterminacja Polaków.” (Werner Richter „Bismarck,” Nowy Jork, Putnam Press, 1964, strona 101).
Bismarck uważał, że Prusy tylko mogą być albo niemieckie albo polskie i dlatego nawoływał do eksterminacji Polaków według zasad „socjalnego darwinizmu.” Poglądy te później wprowadzał w życie Adolf Hitler.
[...]
Zwycięstwo Niemiec nad Francją w 1870 roku i wzrost ich potęgi przemysłowej wywołało w Berlinie ambicje stworzenia wielkiego imperium kolonialnego i uczynienia z Rosji takiej kolonii tak jak W. Brytania uczyniła z Indiami. Dwie wojny światowe były spowodowane kolizją ambicji imperialnych Niemiec z Imperium Brytyjskim.
[...]
Iwo Cyprian Pogonowski
P.S. W okresie walki o dominację nad Polską musiał powstać termin polnisze wirszaft, który stanowił alibi dla agentury umocowanej w strukturach władzy. Można domniemywać, że do zaborów doszło również metodami zaczerpniętymi od chińskiego stratega Sun Tzu.[przypis: MS]
VII. Wywiady, cytaty
Anna Marszałek Trzy wywiady o działaniach UOP
Wywiad z Macierewiczem dla Rzeczpospolitej z 12 czerwca 1999r.
"Czy według Pana rzeczywiście aktywnością służb można tłumaczyć skłócenie liderów prawicy i postępującą marginalizację niektórych ugrupowań?
odp. A.M
W aktach, jak już wspomniałem, jest trzystronicowa instrukcja z lutego 1993 r. Zawiera ona charakterystykę ugrupowań prawicowych PC, RdR, RTR, Ruchu Chrześcijańsko-Narodowego oraz ich liderów.
Przede wszystkim Jana Olszewskiego, Jarosława Kaczyńskiego, Romualda Szeremietiewa, Jana
Parysa, a także mnie.
Instrukcja stwierdza, że trzeba zdezintegrować wymienione środowiska i partie prawicowe, bo zmierzając do dekomunizacji i lustracji godzą w porządek prawny i konstytucyjny Rzeczpospolitej Polskiej.
Zwracam uwagę na datę. Jest rok 1993, nie 1963, 1973 czy 1983! […] wysunięto zarzuty, że działania prawicy są zagrożeniem bezpieczeństwa państwa, a lustracja i dekomunizacja ma doprowadzić do narzucenia przez prawicę dyktatury.
Taka analiza stała się podstawą decyzji zaaprobowanej przez ówczesnego ministra spraw wewnętrznych i szefa UOP o zniszczeniu w Polsce partii prawicowych. Dokument stawia konkretne zadania, których realizacją miał się zająć zespół L."
L. - Lesiaka
Niestety Macierewicz nie wymienia liderów UPR - ani Janusza Korwina – Mikke ani Stanisława Michalkiewicza. Zupełnie jakby ta partia nie istniała. Dlaczego?
W 1993 roku UPR była dość liczną partią (nie tak jak teraz) i trudno mówić o jej marginalizacji.
http://www.niniwa2.cba.pl/lesiak3.htm
http://forum.gazeta.pl/forum/w,902,40731229,,_Kosa_na_Samoobrone.html?v=2&wv.x=1&s=1
Cytat z tekstu Michała Pluty:
„Wprawdzie oddaliśmy przedsiębiorstwo, ale zapewniliśmy sobie kontrolny pakiet akcji – jest to udział w rządzie, w organach bezpieczeństwa i w wojsku oraz urząd prezydenta – mówił generał Wojciech Jaruzelski do Egona Krenza 2 listopada 1989 r.
Zauważmy: generał wymienia jako „pakiet kontrolny” udział w rządzie, organach bezpieczeństwa i wojsku, osobno, „po przecinku”. Człowiek dociekliwy może więc wątpić, czy chodzi „tylko” o kontrolę nad „bezpieczeństwem” i wojskiem poprzez ministrów zasiadających w rządzie.
Jaruzelski w tej rozmowie nie wymienia ministrów PZPR w rządzie Mazowieckiego, bo było ich tam czterech: obrony, spraw wewnętrznych, współpracy gospodarczej z zagranicą i transportu, żeglugi i łączności. Widać tych dwóch ostatnich resortów generał nie traktował jako swój „pakiet kontrolny”. Pewnie słusznie, bo jak tu kontrolować sytuację w kraju: współpracą gospodarczą z zagranica i żeglugą?
Przypomnę raz jeszcze co generał Czesław Kiszczak mówił, podczas odprawy kadry kierowniczej Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, o celach ministerstwa na rok 1989:
SB może i powinna kreować różne stowarzyszenia, kluby, czy nawet partie polityczne, głęboko infiltrować istniejące. Gremia kierownicze tych organizacji, na szczeblu centralnym i wojewódzkim, a także na szczeblach podstawowych muszą być przez nas operacyjnie opanowane. Musimy sobie zapewnić operacyjne możliwości oddziaływania na te organizacje, kreowania ich działalności i polityki.
A teraz cytat z książki Antoniego Dudka "Reglamentowana rewolucja".
Generał Jaruzelski interesował się głównie zachowaniem przez swoich ludzi kontroli nad wojskiem, wyraźnie traktując je jako swoistą polisę ubezpieczeniową. Fakt, że rząd Mazowieckiego nie podjął nawet próby przejęcie kontroli nad niezwykle wpływowymi wojskowymi służbami specjalnymi, dowodzi, że Jaruzelski uratował przynajmniej część z „pakietu kontrolnego, o którym mówił w rozmowie z Egonem Krenzem na początku listopada 1989 r. Otwarta pozostaje natomiast odpowiedź na pytanie o to jaka część owego pakietu przetrwała prezydenturę samego Jaruzelskiego i stała się istotnym czynnikiem kształtującym rzeczywistość polityczną w III Rzeczypospolitej".
Sylwester Latkowski w wywiadzie opublikowanym na portalu prawica.net przytoczył słowa byłego szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Bogdana Święczkowskiego:
„W połowie lat 90. w redakcjach polskich mediów funkcjonowali oficerowie pod przykryciem. Nie agenci, ale kadrowi oficerowie UOP pod przykryciem. (…) Po to, żeby werbować, uzyskiwać informacje, żeby wiedzieć. Nie wiem, czy w chwili obecnej wśród dziennikarzy są oficerowie pod przykryciem, ale agentów jest wielu. Zgodnie z prawem zresztą”
Michał Pluta www.konfederata.bloog.pl
A także:
Wszystkie instrukcje dla szpiegów BND zaczynała od szczegółowego spisu, "o jakie informacje prosimy". Do 1969 r. Niemców interesowały prawie wyłącznie sprawy wojskowe: zadania dotyczące rozpoznania militarnego Wojska Polskiego i stacjonującej w PRL Północnej Grupy Wojsk Armii Radzieckiej dostawało 80 proc. agentów BND w Polsce.
[sprawy cywilne mieli opanowane? MS]
Od 1967 r. z powodu recesji i spadku tempa wzrostu gospodarczego RFN Niemcy stopniowo otwierały się gospodarczo na Europę Wschodnią. W efekcie od 1971 r. RFN stała się najważniejszym partnerem w handlu Polski z Zachodem. Spowodowało to zmianę profilu zadań zlecanych agenturze BND. Rozpoznanie militarne zeszło na drugi plan. W latach 1970-1982 aż dwie trzecie agentury miało za zadanie penetrację naszej gospodarki" - czytamy w maszynopisie pt. "Zadania wywiadowcze zlecane agenturze".
Po powstaniu "Solidarności", agentom polecano (1981 r.) wywiedzieć się, jakie wpływy ma "S" w wojsku i ile jednostek wojskowych mogłoby odmówić wykonania rozkazu interwencji przeciw "S".
Z rękopisu esbeka: "Osoby podatne na werbunek: zachłanne na pieniądze, o zaniżonym poczuciu własnej wartości, te, które doznały życiowych niepowodzeń".
***
W przypadku agenta o pseudonimie "Barańczak" ta wielostronna kontrola przyniosła efekty dopiero po 12 latach. "BND podejrzewała, że agent prowadzi podwójną grę i po upewnieniu się zakończyła z nim współpracę" - głosi raport.
Szukając przyczyn wpadki autor raportu wylicza błędy SB. Pracownicy strategicznych przedsiębiorstw, w dodatku mający rodzinę w Niemczech, rzadko dostawali zgodę na wyjazd za granicę. A "Barańczak" wyjechał aż osiem razy. SB potknęła się ułatwiając mu te wyjazdy: kilkakroć interweniowała u kierownictwa przedsiębiorstwa, w którym pracował "Barańczak", by wysłało go pod jakimś pretekstem na Zachód. Przedsiębiorstwo huczało potem od plotek, że "Barańczak" jest tajniakiem. Pracownicy gubili się w domysłach, a jakaś zawistna urzędniczka napisała nawet na "Barańczaka" donos do SB: że skoro tak często wyjeżdża za granicę, to pewnie jest amerykańskim szpiegiem. Nie reagując na ten donos SB postąpiła niezgodnie ze swoimi zwyczajami i popełniła kolejny błąd.
http://www.niniwa2.cba.pl/prl_szpieg_na_szpiegu.htm
VIII. JKM – czyli jak Niemcy sabotowali polską gospodarkę
Gospodarka jest podstawą państwa – bez zadowolonych majętnych obywateli kraj się rozpada – co udowodniono przez wieki.
Gdy brakuje pieniędzy – obywatele odwracają się od władzy, nie ma środków na utrzymanie porządku, bezpieczeństwa, armii – kraj się „rozłazi w szwach”....
Na wypadek, po „obaleniu komuny”, łączenia się ludzi o prawicowych przekonaniach w partie i stowarzyszenia, trzeba było stworzyć partię, która w swym programie zawarłaby wszystkie elementy programu gospodarczego - służącego rozwojowi i odbudowie - oraz sabotowanie go.
[Pewną daleką analogią jest niemiecka partia faszystowska/ nazistowska – funkcjonuje, ponieważ w jej szeregach „pod przykryciem” działają ludzie służb – a wg niemieckiego prawa, jeśli jakaś organizacja jest inwigilowana przez SS – to nie można jej delegalizować..... ciekawe nie?
Takie alibi dla istnienia tej organizacji.]
Przejęto, względnie – stworzono taką partię i obsadzono swoimi ludźmi okraszając całość odpowiednio skomplikowanym Statutem
Na jej czele stanął Wielki Megaloman zwany – Największym Polskim Ubekiem (NPU)
Otoczono go ludźmi, którzy permanentnie udawali i udają „prawicowych oszołomów” skutecznie odstraszając elektorat i dorabiając ludziom prawicy gembę wariata.
Osoby z kręgu NPU używają wulgarnego obelżywego języka i bez konfuzji proponują metody rodem z podejrzanej dzielnicy.
Nadal funkcjonuje termin: „oszołomy” dotyczący prawicowych zwolenników liberalnego pro-rozwojowego programu gospodarczego.
Są 4 kręgi dywersantów.
1 pracuje, 2 neguje słownie (niby opozycja), ale pomaga pierwszemu , 3 pozostaje na obrzeżu i się nie angażuje, 4 – pozostaje w ukryciu – nie znamy go do momentu spalenia kręgów 1-3 – wtedy wkracza.
Kręgi od 3-4 pozostają są w opozycji na wypadek wpadki kręgu 1 i 2. Po usunięciu kręgów 1 i 2 i po umocowaniu się na pozycjach krąg 3 rozpoczyna dywersję, począwszy od małych kroków po większe.
Werwolf w samorządzie, prasie, kulturze i na szczytach władzy – metoda walki powojennej.
Działania Niemiec w całej Europie – plan Erharda zakładał oszukanie całej Europy, wcielenie jej do struktur nowej Rzeszy poprzez zbudowanie UE. Od EWG do UE.
Nadrzędna rola Niemiec w UE, tylko niemiecka Konstytucja stoi ponad prawem unijnym.
Efekt - Merkel gratuluje Niemcom zgody Irlandii na Traktat Lizboński.
Ludwik Erhard opracował plan na wypadek przegranej wojny. Dotyczył on zarówno gospodarki jak i społeczeństwa. Należy założyć, że przez ostatnie kilka miesięcy wojny trwała intensywna praca
nad potajemnym informowaniem całego (?) społeczeństwa o założeniach tego planu.
Na terenach Polski stosowano walkę zbrojną przekształconą jednak w walkę o społeczne nastroje. Polacy zadowolili się rozbiciem band Werwolfu, który posłużył do zamydlenia oczu.
Walka miała być prowadzona pokojowo.
Gospodarczy plan Erharda pokrywa się ze współczesnym programem gospodarczym UPR – taka jest po prostu droga od biedy do dobrobytu – skorzystała z tego chociażby Estonia czy USA na początku swej drogi. Oczywiście program dla Polski jest odpowiednio zaostrzony, tak aby odstraszał masowy elektorat, względnie pozwolił w imię kapitalizmu wykupić Polskę bogatym przedsiębiorstwom zachodu.
„Będziemy należeć do bogatych państw zachodu” - jak mówił Lech Kaczyński i jemu podobni.
No i do nich należymy.....można powiedzieć - jesteśmy ich własnością.
Wimy, że obcy kapitał nie dba o nasze dobro, tylko o dobro swoje i to do tego – w swoim kraju – nie w naszym. Dlatego kapitalizm musimy budować w oparciu o własnych obywateli.
Niemcom z całą pewnością zależy na tym, aby program UPR nigdy nie został wdrożony w Polsce.
wątek w budowie.....
IX. Polnisze wirszaft, czyli 13 złotych zasad Sun Tzu
„Niszczyć Polaków tak żeby tracili ochotę do życia.” - Otto Bismark, Kanclerz Prus.
Sun Tzu był jednym z największych strategów, myślicieli i filozofów Dalekiego Wschodu, autorem „Sztuki wojny”, bardzo znaczącej chińskiej książki dotyczącej doktryny wojskowej (nie skupiającej się jednak na taktyce). Był również jednym z pierwszych realistów teorii stosunków międzynarodowych.
„Sztuka wojny” to pierwsza w historii świata pozycja opisująca zasady prowadzenia wojny, metody podbijania innych krajów.
Zawiera wszystkie fundamentalne zasady – stosowane z powodzeniem do dziś, bez których nie sposób prowadzić polityki, wojny.
Może być również czytana jako uniwersalna nauka dotycząca rozwoju osobistego i relacji między ludzkich.
Podobną pozycję stworzył Japończyk – słynny mistrz walki mieczem – Musashi Miyamoto.
13 tzw. złotych zasad Sun Tzu pozwalających na pokonanie przeciwnika bez walki zbrojnej – czyli na czym polega działalność agentury...
1. Dyskredytujcie wszystko, co dobre w kraju przeciwnika.
2.Wciągajcie przedstawicieli warstw rządzących przeciwnika w przestępcze przedsięwzięcia.
3.Podrywajcie ich dobre imię. I w odpowiednim momencie rzućcie ich na pastwę pogardy rodaków.
4.Korzystajcie ze współpracy istot najpodlejszych i najbardziej odrażających.
5.Dezorganizujcie wszelkimi sposobami działalność rządu przeciwnika.
6.Zasiewajcie waśnie i niezgodę między obywatelami wrogiego kraju.
7.Buntujcie młodych przeciwko starym.
8.Ośmieszajcie tradycje waszych przeciwników.
9.Wszelkimi siłami wprowadzajcie zamieszanie w każdym aspekcie państwa wroga.
10.Osłabiajcie i niszczcie wolę nieprzyjaciela za pomocą mediów
11.Podeślijcie im medialnych pasożytów, celebrytów, żeby dokończyły dzieła zniszczenia.
12.Nie szczędźcie obietnic i podarunków, żeby zdobyć wiadomości. Nie żałujcie pieniędzy, bo pieniądz w ten sposób wydany, zwróci się stukrotnie.
13.Infiltrujcie wszędzie swoich szpiegów.
Jak widać, zasady wyszczególnione powyżej z powodzeniem można odnieść do sytuacji Polski.
Antypolonizmy.....
cichą antypolską propagandę
Od setek lat Niemcy uprawiają wobec Polski czarny pijar (patrz foto). Co ciekawe – do dzisiaj nie uległo to zmianie.
Poniżej fotografie z roku 1904 i 2006....
Niemiecki rybak - uśmiechnięty i sympatyczny oraz polski rybak – ponury, któremu „źle z oczu patrzy”...
Oraz medal pamiątkowy z okazji MŚ w piłce nożnej Niemcy 2006
Każdy kraj, który brał udział w MŚ miał swój medal. Na każdym było coś z czego słynie dany kraj lub z czym się kojarzy. Na amerykańskim była Statua Wolności, na francuskim wieża Eifla, na niemieckim Brama Brandenburska – a na polskim: pastuch i dwie gęsi.
Projektantem i dystrybutorem medali jest niemiecka firma MDM. Dlaczego tak nas przedstawiła? „Użyliśmy symboli, które kojarzą się z danym krajem. Z Anglią kojarzy się pałac Buckingham, ze Szwecją Łoś, a z Polską gęsi - wyjaśniła Tina Schwarzmann z MDM.”
Prosta odpowiedź.
(źródło - internet)
X. Mały sabotaż – podstawowa metoda Werwolf-u
Oparto go na następujących zasadach (głównie pkt. 5):
1. Dyskredytujcie wszystko, co dobre w kraju przeciwnika. [czarny pijar]
5.Dezorganizujcie wszelkimi sposobami działalność rządu (administracji) przeciwnika.
6.Zasiewajcie waśnie i niezgodę między obywatelami wrogiego kraju.
8.Ośmieszajcie tradycje waszych przeciwników.
9.Wszelkimi siłami wprowadzajcie zamieszanie w każdym aspekcie państwa wroga
10.Osłabiajcie i niszczcie wolę nieprzyjaciela za pomocą mediów
11.Podeślijcie im medialnych pasożytów, celebrytów, żeby dokończyły dzieła zniszczenia
Uogólniając – gestapowcy dbają o to, aby różne rzeczy były źle wykonane, źle funkcjonowały.
Mały sabotaż jest to rzecz niezmiernie trudna do udowodnienia. Można dość łatwo określić co to jest – jeśli ktoś wie, na co zwracać uwagę, ale nie sposób udowodnić złej woli sabotującego.
Pozostają wywody logiczne – które nie są chyba jednak dowodem w sądzie, niestety... Na tym polega siła tej metody – jest niepozorna, ale stosowana permanentnie , powszechnie i przez dziesiątki lat sieje spustoszenie niczym bomba atomowa.
Głównie spotykamy się z nią w odniesieniu do propagandy medialnej, rzadziej znamy (rozpoznajemy) z pierwszej ręki....
Jeśli mamy do czynienia z przebiegłym pracownikiem gestapo, to tylko niebezpodstawne podejrzenie lub konkretna wiedza o tym, że jest on gestapowcem może sprawić, że będziemy zwracać uwagę na jego zachowanie i posunięcia. Aż do zaobserwowania całego procesu małego sabotażu.
Sabotażu, polegającego na wprowadzaniu szkodliwych rozwiązań systemowych nie nazywam małym sabotażem – to PO prostu SABOTAŻ...
>>Dygresja:
Swego czasu opisywałem sprawę dotyczącą obrzucenia czarnoskórego piłkarza skórkami od bananów na jednym z meczów w Polsce.
Schwytano jakieś osoby/bę i wytoczono sprawę sądową. Fragmenty pokazywała telewizja. Na własne uszy słyszałem słowa sędziny, które brzmiały mniej więcej tak: „Oczywistym jest, że na teren stadionu celowo wniesiono ponadnormatywną ilość owoców, aby dokonać czynu rasistowskiego i obrzucać nimi wiadomego piłkarza...Było to zaplanowane.”
Czyli jednak wywód logiczny może być decydujący....Chociaż nigdy nie słyszałem sędziego, który by powiedział: „Oczywistym jest, że polską gospodarkę zniszczono celowo – była to zaplanowana kradzież” << Trzeba pamiętać, że ci dywersanci boją się zdemaskowania i tego, że poniosą odpowiedzialność za swoje czyny. Wielokrotnie miałem okazję przekonać się, że lęk przyprawia ich o trzęsące się ręce, głos i załzawione oczy. Mam jednak wątpliwości, czy tych ludzi można ukarać śmiercią za zdradę. Są przecież niePolakami - to nie dopuszczają się zdrady – nawet jeśli mówią po polsku, mają polskie dowody i rodowód. Ale za dywersję na szkodę Rzeczypospolitej Polskiej – kara śmierci należy się jak najbardziej. Pierwszy raz zauważyłem tę metodę, kiedy Kowalski porysował mi płytę audio, którą miałem w odtwarzaczu w samochodzie. Zostawiłem go samego w aucie i poszedłem na chwilę do domu po jakieś rzeczy. Dopiero kilka dni później stwierdziłem, że płyta jest pod koniec porysowana – specjalnie, bo widać było to po rysie. Bardzo mnie to zdziwiło... takie coś? Po co? To przecież bez sensu. Porysowana płyta? To ma być dywersja? Nawet niedawno rozmawiałem o tym z kimś od nich, jak sądzę ze średniej półki, bo min. zrobił dla mnie pewne przedstawienie – pokaz siły – i on jakby to potwierdził. Sam odpowiedział sobie na własne pytanie dlaczego Kowalski porysował płytę – bo chciał mnie zirytować. A właśnie o to chodzi.
O to, by drobna rzecz wyprowadziła nas z równowagi – by nawet drobne rzeczy były przeciwko nam. Kiedy te drobne rzeczy przytrafiają się nam: w szkole, w urzędzie, we firmie, w sklepie, na ulicy, u znajomych, u lekarza, u mechanika, szewca, w knajpie, restauracji, w internecie, w telewizji, radio, prasie – to może powstać wrażenie, że wszystko jest przeciwko nam.
Albo, że nic Polacy nie umieją dobrze zrobić, a jeszcze są zawistni i specjalnie nam się psocą.
Nie ma wspólnoty pomiędzy nami, nie ma zaufania.
Ot, ktoś zaprojektował w publicznej toalecie kafle w ostrym pomarańczowym kolorze – wszystkie, od ścian po podłogę. Każdy, kto wchodzi do takiej łazienki od razu wyraża się niewybrednie: co za idiota to wymyślił...
I tak, przez następne 10- 15 lat za każdym razem jak ktoś wejdzie do tej łazienki będzie:
źle się czuł i
psioczył na „głupich” Polaków.
Prawda, że sprytne?
I jakie proste, ”wystarczy” być decydentem. Odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu może zdziałać „cuda”.
Macie za dobre drogi? To je wam zwężymy... Będzie bezpieczniej!
Co z tego, że zakorkuje się całe miasto! Trzeba poprawiać?
No dobra, ale zauważ: ile wyrzuciliśmy waszej ciężko zarobionej kasy w błoto!!!
Chcecie z powrotem wasze dwory i majątki? Figa z makiem!!
Chcecie laptopy? Ogłupimy wasze pierwszaki!! I ile waszych pieniędzy zmarnujemy!!!!
Co z tego, że wolicie lekarstwa – będą Orliki, to lekarstwa nie będą potrzebne!!
A może by tak elektroniczne myto? 4 MILIARDY złotych.
My to umiemy marnować wasze ciężko zarobione pieniądze – wasz czas i wysiłek poszedł na marne. Mogliście mieć ładnie wyposażony szpital, albo 200 km odnowionej drogi . Ale nic z tego, póki my tu rządzimy!!!
Tak to właśnie wygląda.
Poprzez drobne sprawy – po bardzo duże i istotne.
To może bardzo dziwne, ale na to jest położony największy nacisk - na wywoływanie w Polakach stanu permanentnego niezadowolenia - szczególnie w drobnych sprawach. Najmniejszych.
Z tych drobnych spraw składa się przecież nasze życie.
Z jednej strony stanowi to alibi i zasłonę dymną dla działań Werwolfu.
Z drugiej:
chodzi o to, aby każdy obywatel, każdy Polak mógł „samodzielnie” dojść do wniosku, że wszyscy Polacy to głupki. Nawet w najmniejszych sprawach...
A potem to się powiela...
Cały proces „dochodzenia” przeciętnego obywatel do „prawdy” o Polakach jest starannie zaaranżowany. Przez wielu funkcjonariuszy ABWERY, wtopionych w tłum...
Epatowanie buractwem, prymitywizmem, podkreślanie błędów i głupoty Polaków – nie sposób zarzucić tym ludziom złej woli – zawsze mogą powiedzieć: ja tylko opisuję rzeczywistość, ja po prostu jestem genetycznie uwarunkowany do głupoty – „jak każdy” Polak.
Dywersja, której nie sposób udowodnić, która wpływa na całokształt naszego życia, samopoczucia.
Wszechogarniająca, atakująca z prawie każdego medium – gazety, radia, tv.
Poniżej przykład uporczywej antypolskiej propagandy.
Forum Gazety Prawnej – luźne rozmowy o niczym: Kiedy wybuchnie III Wojna Światowa – w tym wypadku kreowanie nowego wieszcza narodowego – niejakiego Arteuzy. Zastanawia, w jakim celu tworzy się taki wątek, który prowadzi i osłania kilkunastu pracowników SS. Chodzi o „przepowiednie”? O pobudzenie myślą wielu ludzi odpowiednich „przepowiedni”? Jak serie katastrof kolejowych, lotniczych?
Proszę zauważyć:
metoda stosowana jest uporczywie – celem jest osiągnięcie momentu, w którym (nazwijmy umownie) obrońca Polski da za wygraną i odda pola agencikowi („ z głupim gadać”, „nie chce mi się już”, „znowu to samo – już to przerabiałem”..itd)
w każdym następnym zdaniu dodaje się nowe inne antypolonizmy, tak aby negatywny przekaz nie został zakłócony przez obrońcę Polski (podtrzymywane permanentne kłamstwo)
brakuje merytorycznych argumentów – stosowane są metody manipulacji – w tym wypadku prawie wyłącznie metody erystyczne (patrz – erystyka)
w pewnym momencie inny pracownik SS zaczyna wspomagać swego kolegę oskarżając obrońcę Polski o agenturalność – jest to klasyczne odwrócenie uwagi - „najciemniej pod lampą”
pojawiają się głosy nawołujące do zgody, stwierdzenia „obaj walczycie o to samo” mające zneutralizować podejrzenia wobec SS – chodzi tu głównie o nowych Czytelników forum, którzy z reguły nie cofają się na forum dalej niż kilka stron – nie wiedzą dokładnie o co chodzi
Dotyczy głównie stron: od 653 do 667
Podam teraz przykład na coś, co można podciągnąć pod „mały sabotaż”, ale nie sposób go udowodnić. To świetny przykład.
Czasopismo Odkrywca … ( Odkrywca??) z Wrocławia – kiedyś kupowałem, zarzuciłem ze względu na często ordynarny język, epatowaniem „uwielbienia” dla poniemieckich reliktów. Stwierdziłem, że właściwie to pismo nie jest ani o Polsce, ani pisane przez Polaków!
Numer czerwcowy z tego roku i poglądy/opinie niejakiego Wojciecha Stojaka (Wojtka Stojaka) „Czy rzeczywiście nie ma wyjścia?”
Garść cytatów:
„i statystyka jest po kiju”, „...ale statystyka już poszła i nagroda dawno przepita” „Kasa, kochany, kasa!”, „ścigającym go ambicja, buta i zarozumiałość dyktowały: ...oskarżyć, zamknąć, udupić, zniszczyć”. (to są domysły W.S.)
To nie pierwszy tekst tego Pana, gdzie czytam coś o spożywaniu napojów alkoholowych.
I na koniec: „ Chcecie to protestujcie, polemizujcie, solidaryzujcie. Kopcie się z koniem. Ja więcej na ten temat nie piszę. Przed chwilą miałem telefon od Czytelnika. Na słupie stulecia przed wrocławską TV, gdzie kiedyś przekuto Breslau na Wrocław, powrócono do historycznego napisu Breslau. I dobrze!”
Ale co dobrze?
Czy autor ma dosyć „polskiej” rzeczywistości i tęskni za „niemieckim porządkiem”? Na to wygląda. Tak odbieram ten tekst, niestety....
Inny „samobój”:
na stronie 12 : autorzy cytują „anonimowego” żołnierza polskiego: „w praktyce, żeby >>zabić czas<<, po prostu trochę popijaliśmy.” „Miałem w grupie kolegę, który był krótkofalowcem. Wykorzystywał znajdujący się w schronie sprzęt. Przestrzegałem go, żeby nie grzebał przy nadajnikach w prywatnych celach, machał na to ręką i chwalił zasięg. Nigdy nikt z przełożonych go nie przyłapał.” Jaki wniosek? Polski żołnierz na wszystko sobie bimba, używając języka Wojciecha (Wojtka) Stojaka. Abstrahując od tego, czy anonimowy żołnierz to nie postać wyssana z brudnego palca - po co takie coś pisać? Przecież to źle świadczy o polskim wojsku – to tylko kilka zdań – p o c o t o pisać???? Nic innego ciekawego „anonim” nie miał do powiedzenia? A teraz perełka numeru. Strona 7: „Na miejscu widać było częściowo odsłonięty sprzęt niemieckich pancerniaków i ślady po wyrabowanych kołach.” Czyli banda zdegenerowanych zbrodniarzy (no bo skąd wiadomo, że nie??) to po prostu niemieccy pancerniacy, a polscy zbieracze złomu przyciśnięci do ziemi nieludzkimi podatkami – to rabusie. I kto takie coś pisze? Polak o sobie samym by to napisał?!! Jeden z artykułów jest miłą odmianą – to „Niemy krzyk ofiar...” autorstwa dr. Piotra A. Nowakowskiego. Jest po prostu rzeczowy, konkretny i nie zawiera żadnych sformułowań typu: polskie złe, niemieckie dobre. Ciekawy jest komentarz Redaktora Naczelnego do tego artykułu: „ Pragnę zwrócić Waszą uwagę na język artykułu – to nie zazwyczaj obecna na naszych łamach publicystyka historyczna, ale raczej naukowa analiza ujawniająca metodologię pracy archeologa i antropologa.... Sposób narracji, profesjonalny język, niejednokrotnie zastosowana fachowa terminologia oraz brak ocen emocjonalnych, składają się na wyjątkowy rytm i charakter tekstu będącego swoistą wiwisekcją i zapisem ludobójstwa.” Moim zdaniem – ten artykuł to jest właśnie publicystyka historyczna, a nie naukowe opracowanie. Przez naukowe opracowanie naprawdę ciężko przebrnąć... Brak ocen emocjonalnych : chodzi o : nagroda dawno przepita, buta i zarozumiałość dyktowały, udupić, niemieckich pancerniaków , wyrabowanych, ? Czyli RN doskonale zdaje sobie sprawę z jakości artykułów w swojej gazecie... Proszę jakie wytłumaczenie – to przez emocje... Jedni „po prostu” lubią pomarańczowy kolor i sabotują swojego szefa, bo go „nie lubią”, a innych „po prostu” ponoszą emocje... Każdy ma jakieś ali.... to znaczy oczywiście wytłumaczenie. Ciekawie zrobiło się w następnym numerze Odkrywcy. Powyższe zdania napisałem w czerwcu 2011 – a co mamy w numerze lipcowym? Komentarz RN, czyli jak się wytłumaczyć....: „Sieć tę tworzą tysiące czytelników, którzy w Odkrywcy odnaleźli bliski im sposób spojrzenia na historię, których nie pociąga – choć go respektują – akademicki sposób jej traktowania, którzy ponad suchy język wykładu i opisu przedkładają emocje związane z eksplorowaniem i odkrywaniem jej tajemnic.” Nie przypominam sobie, żeby czasopismo Archeologia albo Wiedza i Życie było nudne, albo pisane „suchym językiem wykładu”. Nie kojarzę żadnego takiego pisma na rynku. Wydawnictwa obfitujące w „ suchy język wykładu i opisu” są to wydawnictwa specjalistyczne dla wąskiego kręgu. Nie sądzę, aby jakiekolwiek nudne wydawnictwo osiągnęło poziom komercyjnej sprzedaży. Dlatego nie ma takich na rynku komercyjnym. Do czego więc się odwołuje RN? Sądzę, że „tysiące czytelników” ze zniecierpliwieniem omija szerokim łukiem propozycje lingwistyczne „legendarnego” Wojciecha (Wojtka) Stojaka z jego poziomem obszczymurka i czytają inne artykuły, w których nie ma tak jaskrawo widocznego i natarczywego „buractwa”. Choć zapewne niekoniecznie dostrzegają, że zdegenerowani zbrodniarze, to po prostu niemieccy pancerniacy.... A może dostrzegają? Pismo ma bardzo dobry papier, fakt, dużo reklam, ale i 70 stron....utrzymuje się na rynku od jakiś 13 lat (150 numerów) – nakład to ponoć 12 600 sztuk. Sporo. Ale to jedyne pismo tego typu (o grzebaniu w ziemi) na rynku. I chyba nigdy nie miało konkurencji... No, ale chodźmy dalej. „Henschel na celowniku” i „poczytny autor” Łukasz Orlicki, strona 9. „Zacznijmy jednak od przedstawienia różnych stron pomocnych w ustalaniu okoliczności zestrzelenia Hs 126 w Radziechowicach. [nie dziwne sformułowanie? trzeba przeczytać całość artykułu...] Pierwszą stroną będzie bohater zbiorowy – świadkowie. To właśnie dzięki wskazaniom mieszkańców wsi udało się namierzyć miejsce, gdzie uderzył o ziemię zestrzelony Henschel 126 B – 1. Drugim bohaterem jest, umownie ją nazwijmy, strona niemiecka, reprezentowana w tym wypadku głównie przez … […] Trzecią stroną są polskie opracowania....” popatrzmy: „od przedstawienia różnych stron pomocnych w ustalaniu okoliczności” „Pierwszą stroną będzie bohater zbiorowy – świadkowie.” „Drugim bohaterem jest, umownie ją nazwijmy, strona niemiecka,” „Trzecią stroną są polskie opracowania....”” Co widzimy? Bo ja widzę, że strona niemiecka jest bohaterem. Nie wiem co prawda dlaczego, ale tak jest napisane. Informacja podprogowa? Świetny przykład na mały sabotaż – nie sposób udowodnić, ale coś jest na rzeczy..... >>Dygresja:
Powolna wieloletnia zmiana rzeczywistości..... Kiedy młodzież zacznie postrzegać Niemców jako bohaterów?
„Którzy co prawda brzydko napadli, ale to tylko polaczki....i tak sami nieudacznicy – należy im się.... A ja i tak nie jestem Polakiem – to znaczy ja taki nie jestem jak inni, ci Polacy. Mam to w nosie. Liczy się kasa. I tak się nie przyznam, bo to obciach przyznawać się do przegranych...”
Za daleko posunięte pytanie?
A co za 100 lat? Też będzie za daleko? << I dalej. „Warto również nadmienić, iż książki p. Emmerlinga są bardzo ważne dla historii działań lotnictwa niemieckiego nad Polską, ale również budzą dużo kontrowersji. Autor choć przedstawia się jako całkowicie bezstronny, dosyć wyraźnie zmierza do udowodnienia tezy, iż niemieckie samoloty starały się nie atakować celów cywilnych, a polscy piloci myśliwscy byli niezbyt odważni, przy czym wszelkie niejasności rozstrzyga na korzyść niemieckich dokumentów, wspomnień i zestawień.” „ dosyć wyraźnie zmierza do udowodnienia tezy” - nie wiemy, czy tej tezy dowiódł, ale wygląda na to, że ma jakieś dowody na jej prawdziwość, bo autor zauważa: „ zmierza do udowodnienia”. „ przy czym wszelkie niejasności rozstrzyga na korzyść niemieckich dokumentów” - to chyba dobrze, że rozstrzyga zgodnie z dokumentami, można liczyć, że jest rzetelny... domyślamy się więc, że jednak może dowieść swojej tezy.... „ Autor choć przedstawia się jako całkowicie bezstronny” - no specjalnie dla Polaków stara się nie lobbować w interesie niemieckim – ale będzie rzetelny i powie całą prawdę Ot, takie tam proste kombinacje, zabawa wyrazami... Perełka numeru na stronie 10 Opis do zdjęcia: „Moneta 10 Pfennigów wybita w Wolnym Mieście Gdańsku, prawdopodobnie własność pilota.” Dla jasności: pilot nie żyje od 1939 roku.... Czy można wobec tego napisać: własność pilota? Gdyby było napisane: należała prawdopodobnie do pilota – o, to pełna zgoda. Ale własność pilota? To tak, jakby on nadal żył. Czyli dom w Gdańsku, który należał do pilota – to też nadal jego własność?? No taki prosty wniosek... Konkluzja też jest prosta – wszystko, co należało kiedyś do Niemców – nadal do nich należy. Czy dostrzegacie Państwo metodę? Drobne rzeczy... Drobna zmiana jednego zdania, a ile treści układa się w głowie... W tym czasopiśmie roi się od sformułowań typu: zagadkowy, tajemnicze, niewyjaśnione itp.. Jedynym znaczącym „sukcesem” tego czasopisma, o jakim wiem, to odnalezienie sztandaru wojsk rosyjskich z okresu walki z Niemcami. Inne „sukcesy”, to z reguły wyciąganie z błota poniemieckiego złomu, remontowanie i delektowanie się jego „wartością historyczną” - w zupełnym oderwaniu od faktu, że ta broń służyła do zabijania Polaków – a niejednokrotnie – do mordowania niewinnych cywili, że przypomnę tylko masowe egzekucje, czy spalenie Frampolu w ramach niemieckich ćwiczeń... Poza tym same opisy tajemniczych niewyjaśnionych spraw – od jakiś 12 lat. Naprawdę nie można nic zrobić, żeby przeorać Riese? No tak, „ktoś” (ktoś zapewne „głupi”...) zadecydował, że będzie tam park krajoznawczy czy coś i nici z grzebania w tunelach.... A poza tym: tam nic nie ma!! „Odkrywca” wam to udowodnił niejednokrotnie... Jedyne takie pismo na rynku.... „Akcja, której nie było...” Leszek Adamczewski (dziennikarz, pisarz, wnikliwy badacz przeszłości, autor wielu popularnych książek...) Generalnie dość mętny artykulik, słabo udokumentowany, właściwie nie poparty merytorycznymi argumentami o notatce inżyniera polskiego opisującej sprawę tunelu w górze Bucholz. Nie wiadomo nic dokładnie o sprawie – rzetelny autor.... „jeśli dobrze zrozumiałem bazgroły (to zapewne „ocena emocjonalna”... przyp. MS) inżyniera, pisał on o wywiezieniu czegoś ze Świeradowa- Zdroju […] >>do Lwówka Śląskiego i umieszczona w tunelu na Bucholzu. (kilka słów nieczytelnych – L.A.) Przy tym zostało straconych 300 naszych jeńców […] według znalezionego planu niemieckiego w obecności UB zbadaliśmy teren na Bucholzu, gdzie odnaleziono 3 kamienie (kilka słów nieczytelnych), z którego widać, że (słowo nieczytelne – L.A.) tunel zawalony przez Niemców. Widać (słowo nieczytelne) ślady wjazdu samochodów a wyjazdu nie ma<<” Autor „torpeduje” doniesienia inżyniera stosując metody erystyczne: „ Zdaniem eksploratora P.P. , który w Centralnym Archiwum Wojskowym odnalazł te dokumenty, wspomniany ...plan nic do sprawy nie wnosi....i prawdopodobnie nie miał nic wspólnego z jakąś tajną akcją na Bucholzu.” Czyli powołuje się na zdanie jakiegoś „eksploratora” i nie podaje żadnych argumentów! Nie wiemy też na jakiej podstawie „eksplorator” P.P. ocenił, że „prawdopodobnie nie miał nic wspólnego z jakąś tajną akcją na Bucholzu.”!! Ale uwaga: „odnalazł” - a więc, skoro jest odkrywcą – to można mu przypisać różne cechy – na przykład nieomylność? Bo na pewno w domyśle: referencje.... No i w ogóle: „odnalazł” w CAW.... może kopał dołki w korytarzach archiwum? W tym zdaniu wyraz „eksplorator” to taki wytrych – zupełnie jakby napisać – „specjalista magister doktor habilitowany od łażenia po tajemniczych i zagadkowych sztolniach co to wszystkie rozumy pozjadał i wie: co jest, a czego nie ma” Najwyraźniej autor ma czytelnika za idiotę, podsuwając mu w charakterze argumentów (względnie dowodów) puste słowa... Wyraz: „prawdopodobnie” też wiele mówi... Puste słowa znajdujemy oczywiście dalej.... Autor „torpeduje” znowu: „ów tunel miał znajdować się gdzieś pod lub w okolicy stojącego na Bucholzu pomnika. Podobne opowieści krążą w wielu dolnośląskich miastach i wioskach. To, o czym opowiadał G., można byłoby więc zlekceważyć (???!!! MS), gdyby nie jeden fakt.[...] pobliżu znajdowała się restauracja... to najprawdopodobniej posiadała rozległe piwnice, które od biedy można uznać za tunel. No i w nich można ukryć jakieś skrzynie”. Czyli autor wie lepiej od inżyniera, co jest zasypanym tunelem w zboczu góry, a co piwnicą w restauracji. No i: „Podobne opowieści krążą w wielu dolnośląskich miastach i wioskach. To, o czym opowiadał G., można byłoby więc zlekceważyć ...” Nie ma to jak racjonalizm. A to nie jest tak, że Śląsk „przypadkiem” dostał się Polsce i Niemcy, nie przewidując tego, masowo „w wielu dolnośląskich miastach i wioskach” chowali precjoza, dokumenty, broń? „Racjonalizm” znajdujemy również dalej. strona 14 „Przez lata nie przyszło mi na myśl, że ktoś może być tak bezczelny i wszystko zmyślić, wprowadzając w błąd nie tylko łowców tajemnic wojennych, ale także, a może przede wszystkim aparat sprawiedliwości państwa” Ho, ho, ho – to może teraz mała konfabulacja z mojej strony: autor po latach dociekania został poinformowany, że jest za blisko prawdy i ma zacząć zaprzeczać, że cokolwiek się wydarzyło na Bucholzie, bo jak nie, to..... Prawda, że pasuje do „artykułu”? Strona 15: „Nikt nigdy nie złożył podobnej relacji. Może świadczyć to, że rzeczywiście wszystkich jeńców, uczestniczących w tej akcji, Niemcy wymordowali. Albo, że Skibicki wszystko zmyślił. („argumenty”, które autor sam sobie tworzy są doprawdy porażające...) „Trudno w to uwierzyć” („ocena emocjonalna” ? ... przyp. MS)- pisałem w „Głosie Wielkopolskim” jeszcze 24 października 2006 roku w kolejnej publikacji poświęconej tej sprawie. I dodałem, że przedwojenny żołnierz Wojska Polskiego został wszak uprzedzony o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań” Widać, że autor powołuje się sam na siebie. Wiarygodności twierdzenia „dodaje” podana precyzyjnie data, oraz „argument”, czyli zdanie: „ I dodałem, że przedwojenny żołnierz Wojska Polskiego został wszak uprzedzony o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań” Mamy tu przykład klasycznego erystycznego chwytu – na końcu twierdzenia podajemy sugestię, że posiadamy argumenty potwierdzające twierdzenie – i następuje prezentacja „argumentu”, który często nie ma związku ze sprawą. Najważniejsza jest sugestia sterująca uwagą Czytelnika, że zaraz zobaczy dowody i „coś” po sugestii. „Coś” czyli „dowody”.... W tym wypadku, „argument”, wg mnie jest argumentem za wiarygodnością zeznań Skibickiego - bał się więc mówił prawdę...A że potem odwołał.... Lepper nie odwołał? Dlaczego autor teraz uważa, że jest to argument „przeciw”? Może gdybyśmy sięgnęli do źródła z 24 X 2004 to by się coś nam wyjaśniło... Może konkluzja tamtego artykułu była zupełnie inna? Ufff, idziemy dalej... Podtytuł: Ciąg niekonsekwencji na stronie 15 „Gdzie są zatem dokumenty poświadczające delegowanie tylu i tylu jeńców na obszar VIII Okręgu Wojskowego i ich wykreślenie z ewidencji obozowej?” Postaram się pomóc autorowi. Są w archiwach??? A jeśli nie ma ich w archiwach...to może ktoś je spalił? POzacierał ślady? Nigdy nie powstały?? Ale może jednak są, tylko trzeba je odkryć... Czy jak odkryję je w archiwach, to będę mógł nosić miano eksploratora i odkrywcy? I czy kwiat „dziennikarstwa” „eksploracyjnego” będzie wtedy spijać słowa z mych ust? Autor w domyśle (i „naiwnie”) powołuje się na „słynną niemiecką skrupulatność” i twierdzi, że gdyby była ww. sytuacja – byłyby też dokumenty ją potwierdzające. A ja się kurwa pytam – gdzie są oryginalne dowody niemieckich zbrodni na Polakach, które „ktoś” wysłał do Ludwisburga i gdzie „zaginęły”? Co ze słynną niemiecką skrupulatnością? Wyparowała?? Dalej nie chce mi się już pisać – można doczytać sobie ze skanów Podsumować to wszystko można cytatem z autora: „W tej sprawie nic się”kupy nie trzyma”. Spokojnie można więc ją włożyć między bajki...” Artykulik zaiste poziomem przypomina erystyczne wypociny półgłówków z forum Gazety Prawnej..... „Polecam” jeszcze stronę 27 i przydługi „bezsensowny” wstęp (o wisielcach) do „artykułu” Wojciecha (Wojtka) Stojaka....i końcówkę: „Gdyby ktoś z Was znalazł ten magazyn, to zanim pójdzie do pierdla wypadałoby mi coś odpalić” No właśnie, czy bezsensowny? Jaki jest powód uprawiania takiego „buractwa”? Czy w tym aby na pewno nie ma ukrytego sensu? Czy dostrzegacie Państwo metodę? Drobne rzeczy... Jeszcze cofnijmy się w czasie.... Odkrywca maj 2011 strona 23 „Wrocław […] stoję w jego centrum […] Ten bezruch, jakby oczekiwanie na coś powoduje, że boję się poruszyć żeby nie zburzyć, nie zbezcześcić tej martwoty, jakiejś nieistniejącej, ale odczuwalnej równowagi tego miejsca.
[…] Czuje się też bliską, przyczajoną jak ten gołąb obecność grafomanii, która lada numer Odkrywcy wybuchnie jak supernowa.
A gdy przymknąć oczy, gdy się uważnie wsłuchać w ciszę nieczynnych peronów, usłyszeć można wśród porywów wiatru gardłowe „Bahnhof Breslau, aussteigen” wykrzyczane przez konduktora Deutsche Reichsbahn. A duch niemieckiego bahnschulza z przyganą spogląda na polskiego sokistę, który dopuścił zagraficenia urzędowych napisów.”
„A przecież wyłączyłem już wyobraźnię, jestem, jak dziś się mówi, w realu a ciągle widzę niemiecki napis. Więc on jest! Istnieje!
Taaak....
Jestem fanem kolejnictwa.
Jestem pod wielkim urokiem XIX wieku, kiedy kolej powstawała. Wieku pary...
Wieku, który jawi mi się o wiele bardziej cywilizowanym, niż współczesne czasy....
Ale umiem odróżnić piękno np. dworca w Miechucinie od nieswojej historii. Nieswojej kultury.
Stację w Miechucinie, czy Garczynie, Kisielicach, czy Jabłowie, Starogardzie, Rytlu i Swarożynie, Bytowie i w Polanowie – we Wrocławiu - przyswajam sobie jako swoją własność – bo to jest Polska. I cieszę się urokiem tych czynnych i nieczynnych stacji, ich niezwykłym klimatem.
W mojej świadomości funkcjonują jako polskie. Nie widzę na nich niemieckiego zaborcy – widzę polskie rodziny i polskich kolejarzy. I niezależnie – czy widzę to w XIX wieku, czy w latach pięćdziesiątych XX wieku...
Widzę tam Polaków.
Obszczymurek widzi tam jednak kogoś zupełnie innego....
To niesamowite jak niektórzy polskojęzyczni obywatele mojego kraju pałają uwielbieniem dla niemieckości...
No i te zagadkowe wynurzenia.....Tak, te, które podkreśliłem w tekście.
Fahrenwirst? Germanii?
Następna strona:
[…] choć dawno już na rogatkach miasta nadano dziejom nowy bieg skuwając Breslau z granitowych słupów stulecia i czyniąc zeń, w pół godziny, piastowski Wrocław.”
Piastowski Wrocław, budował się, ponad trzysta lat. A nie pół godziny.
Potem na blisko 200 lat weszli w jego posiadanie Czesi. I dopiero wtedy, Prusacy i Niemcy. Słupy stulecia...dobre sobie.....
Kolejna strona i kolejny „buracki” standard:
„Są na tym, nieskażonym przez poszukiwaczy, terenie jeszcze inne ciekawe rzeczy, ale wam nie powiem, bo mi się wpieprzycie w paradę. A takiego!”
I ostatnie zdanie: „Opinia o projektowanych badaniach georadarowych: gówno wyjdzie!”
Autor?
Oczywiście Wojciech (Wojtek) Stojak.
Wydaje się, że niektóre zdania budowane przez tego pana tworzone są z myślą wyłącznie o tym, by umieścić w nich coś odstręczającego.
Proszę zauważyć, za każdym razem, kiedy Ryszard Kalisz, polityk SLD, występuje w telewizji, w ostatniej minucie telewizyjnej debaty zaczyna gwałtownie machać rękoma, podnosi głos i bezpośrednio natarczywie zwraca się do widza.
Nie bez powodu – Kalisz doskonale wie, że widz najbardziej z całego programu zapamięta, jego podrygi na koniec, a nie nawet nie wiadomo jak mądre wypowiedzi jego adwersarzy. To jest podświadome.
Kalisz doskonale wie, jak psychologicznie podchodzić ludzi.
Swego czasu jeden z członków SLD (a może PO?) opisywał w tv wywiadzie postać Kalisza – użył mniej więcej takiego sformułowania: „Ryszard, jak tylko włączają kamery, staje się duszą całego wywiadu. Natychmiast ożywia się, żywo gestykuluje i całym sobą wypełnia kamerę”
Można było zauważyć, że wg tej osoby, Kalisz stawał się taki dopiero w momencie załączenia kamery – nie wcześniej. Wcześniej nie ma po co się produkować....
Czyż nie podobnie jest z brzydkimi wyrażeniami Stojaka na koniec „artykułów”?
Co wam pozostanie w głowie?
Drobne rzeczy.
I jeszcze w podsumowaniu Pani Redaktor Naczelnej....
Zdanie Piotra Maszkowskiego ze strony 47:
„W ten sposób otrzymujemy jednoznaczny obraz rzeczywistości oparty na emocjach, których historyk powinien unikać”
???
Pani redaktor, proszę mi powiedzieć: czy te artykuły piszą jacyś analfabeci, którzy nie potrafią poprawnie po polsku zbudować dłuższej wypowiedzi, czy po prostu to co robią, robią celowo??
Czy te „artykuły” piszą w ogóle Polacy? Bo o Polsce to to raczej nie jest....
P.S.
Coś mi się jeszcze nasunęło....
A może Odkrywca pełni taką samą rolę w „okrywaniu” przeszłości, jak JKM w „polityce”?
12 lat....
Nic nie odkryto, a sami poczytni autorzy i „pisarze” - „eksploratorzy” gwarantują nam, że TAM nic nie ma.....
Jedyne takie pismo....
12 lat kopania dołków i łażenia po tunelach (tzn. tajemniczych tunelach i sztolniach...) i nic.
No i te podrygi obszczymurka - „legendarnego eksploratora”...
To jest działanie celowe. Celowo w swoich wypowiedziach używa wulgaryzmów.
Podobną metodę obserwowałem u Jana Kowalskiego.
Poprzez „buractwo” i „obciach” odstręczał młodych ludzi. Poprzez zaplanowane oszołomstwo....
Tak, to ta sama metoda.
A może jednak Strażnik??
XI. Rozkład państwa – 4 etapy
4 etapy podboju państwa:
1. Demoralizacja – 15-20 lat
2. Destabilizacja – 2-5 lat
3. Kryzys – ok. 2 miesięcy
4. „Normalizacja” (przez obce wojska, „lidera-zbawcę”)
SZCZEGÓŁY:
http://chomikuj.pl/astromaria/Filmy+dokumentalne/Jak+napa*c5*9b*c4*87+na+pa*c5*84stwo+-+Jurij+Bezmienow
XII. O agentach
Czyli o dochodzeniu do prawdy – porządkowanie informacji...
Dobry i zły policjant.
Kiedy „zły policjant” zaczyna być eliminowany z życia społecznego – podsuwany jest „dobry policjant” (czasem stanowi on tzw. zawór bezpieczeństwa) celem zastąpienia „złego”.
„Dobry” zdobywa zaufanie grupy ludzi pragnących usunięcia szkodnika. Próbuje zająć jego miejsce i po jakimś czasie – gra zaczyna się od nowa.
A teraz rozciągnijcie to na: miasto, województwo, kraj.
Metody są ciągle te same, zmieniają się tylko szczegóły.
„Zły policjant” ma zawsze ubezpieczenie – otacza go od 5 do 50 ludzi (zależnie od wielkości środowiska działania - miasto czy kraj), którzy pozostają w tle. Ich rola to osłanianie i legitymizowanie działań szkodnika.
Szkodnik pełni rolę przywódcy, ale niekoniecznie. Przywództwa oznacza, że można jednoznacznie wskazać na winnego porażek, stąd w polityce, na stanowiskach politycznych używa się do tego celu słupa, którego wymienia się co kilka miesięcy lub lat, na innego słupa.
Słup zależnie od poziomu i możliwości zadowala się: robieniem kariery, pieniędzmi, popularnością w społeczeństwie, również satysfakcją, że mimo iż niewiele znaczy w społeczeństwie – staje się ważnym elementem, trybikiem w maszynie, która w olbrzymi sposób oddziałowuje na społeczeństwo i ma nad nim władzę. Bez tych najmniejszych trybików – ta maszyna mogłaby nie funkcjonować poprawnie.
Każdy mały trybik jest istotny z punktu widzenia maszyny, ponieważ nawet najmniejsze trybiki wywierają istotny wpływ na inne, czasami bardzo ważne osoby. Dlaczego?
Ponieważ wówczas maszyna sprawia wrażenie, że kontroluje przestrzeń nawet w nieistotnych dziedzinie życia lub poprzez nic nie znaczącego człowieka. Może się wtedy wydawać, że posiada absolutną kontrolę nad wszystkim i nad wszystkimi w każdym momencie. To wrażenie może być bardzo silne, a jest spotęgowane szokiem poznawczym – oto nagle okazuje się, że całe życie żyliśmy w błędzie – o ilu sprawach jeszcze nie wiemy? Następuje spirala domysłów, wyolbrzymiająca efekt poznania prawdy o SS.
Tak więc, może wywierać to potężne wrażenie, silny bodziec psychiczny na wrogów maszyny lub ewentualnych kandydatów na trybiki maszyny. Wróg maszyny przystaje do niej na jej zaproszenie lub usuwa się w cień i pozwala jej na kontynuowanie zadań. Lub nie usuwa się.
Każdy mały trybik jest istotny z punktu widzenia maszyny, ponieważ nawet najmniejsze trybiki wywierają istotny wpływ na inne, czasami bardzo ważne osoby. Nam chodzi o to, by naszych trybików było jak najwięcej – liczy się każdy.
Tak więc każdy mały trybik maszyny jest istotny. Jeżeli usuniemy choć jeden – zwolni ona nieznacznie. Usuwając kolejne spowodujemy jeszcze bardziej wadliwą jej pracę.
[można to porównać również do mechanizmu rozkładania gospodarki - tak robiono z polską gospodarką przez ostatnie 20 lat – obecnie obserwujemy przyśpieszenie rozpadu państwa – kumuluje się efekt pojedynczego odejmowania/niszczenia trybów. Efekt narasta logarytmicznie.]
Ponadto – haki – czyli możliwość wywierania wpływu na zahakowaną osobę.
Haki to jeden z głównych zaworów bezpieczeństwa – powodują, że słup posłusznie wykonuje polecenia.
Stosowaną praktyką jest tzw.: „mord założycielski” - wejście w szeregi SS musi być poprzedzone przestępstwem (niekoniecznie mordem...), które staje się „hakiem”.
Nowi adepci SS mogą tłumaczyć swoją postawę słowami: „ jeśli nie ja, to ktoś inny to zrobi...”, ale trzeba pamiętać, że w tym momencie taki człowiek staje się właśnie tym, na którego powołają się następni adepci SS - „jeśli nie ja, to ktoś inny to zrobi...”
Ponieważ władza w „demokracji” sprawowana jest za pomocą ośrodków informacji – jest to kolos na glinianych nogach. W momencie wyrwania narastającej liczby trybów spod wpływu ośrodków informacji – rośnie masa krytyczna zdolna do zastopowania maszyny.
Poznanie prawdy o SS przewraca świat do góry nogami.
Może pojawić się poczucie bezsilności i tu następuje moment walki o kolejną decyzję osobnika.
Jak jeden człowiek może stawić opór takiej maszynie? Lepszym, logicznym rozwiązaniem WYDAJE SIĘ dołączyć do silniejszych.
Otóż jest to złudzenie.
Nowi członkowie SS łapią się właśnie na to, a trzeba pamiętać, że człowiek nie przystający do maszyny – nie dodaje do niej kolejnego trybiku (siebie). Maszyna nie porusza się szybciej, nie zostaje wzmocniona. Nie wzmacnianie sił SS jest również osłabianiem jej sił.
Przybywa nam jednego uświadomionego więcej. A jest nas 36 milionów...
W opracowaniach, czy nawet w prasie można znaleźć informację, że w okresie PRL pracowało na usługach SS ok. 20 tys. ludzi. Może to i prawda, a może wcale nie.
[14 sierpnia „okazało się”, że 2 miliony – ale zapewne chodzi tu o Werwolf – to organizacja rodzinna. Nie wiadomo, czy to prawda – sam materiał to fałszywka, czego dowodzę na stronie głównej bloga. Ale nawet gdyby było ich 5 milionów – nas jest 30 milionów.... - przypis 2011 r.]
Do obsługi państwa wystarczy opanować kluczowe stanowiska na urzędach oraz ośrodki informacji.
Mniej istotne ośrodki władzy lub oddziaływania można również sabotować kilkoma ludźmi – prymitywami np.
Tak więc co z tego, że w SS służyło 20 tys. ludzi?
Nic, nadal poza SS pozostaje 20-parę milionów, nie licząc dzieci, niedorostków, kobiet.
Może być jeszcze jeden powód dla którego ludzie przystępują do SS.
Jest to nosząca znamiona wiarygodności obietnica złożona kandydatowi, a odnosząca się do wiedzy z zakresu NWO.
Chciałbym wrócić jeszcze to akapitu:
„Może pojawić się poczucie bezsilności i to głównie ono decyduje. Jak jeden człowiek może stawić opór maszynie, skoro LOGICZNYM WYDAJE SIĘ dołączyć do silniejszych?”
Człowiek może być w tej sytuacji szczególnie podatny na zmanipulowanie, ponieważ cały czas ma w pamięci pojęcie „polnisze wirszaft”.
Kiedy człowiek dorasta w Polsce, spotyka się na co dzień z zaplanowanym nieporządkiem, który jest konsekwencją tylko jednego błędu – oddania władzy nad finansami osobom innej narodowości. [teraz wiem, że chodzi o werwolf zadomowiony od dziesiątek lat]
Pierwszą rzeczą po 1989 roku jaką wykonano, było oddanie bankowości w obce ręce. Powtórzyła się sytuacja jaka nastąpiła kilkaset lat wcześniej. Dlatego też nieprzypadkowo mamy najdroższą bankowość w Europie – nie tylko chodzi o olbrzymie pasożytnicze zyski klanów bankowych, ale głównie o postawienie bariery dla rozwoju gospodarczego.
Skoro nie możemy się rozwijać – nasza gospodarka powoli się rozpada (oczywiście należy przypomnieć, że stosowano w tym celu też wiele innych zabiegów, o przejmowaniu zakładów nie wspominając), powoli stajemy się rynkiem zbytu dla przetwórstwa, przemysłu innych państw – jak pod zaborami.
I o to głównie chodzi.
W innych krajach europejskich gospodarka się rozwija , produkuje artykuły, które mają zwiększony zbyt – bo Polska tego nie produkuje – co za tym idzie, tamtejsi ludzie mają pracę, a firmy, szczególnie duże, oddają większe podatki do skarbu państwa – stąd te kraje stać na większe inwestycje, bogatsze życie ich mieszkańców. I tak to się kręci.
W polityce chodzi o to, kto kogo, nomen omen, oszwabi....
Z polnisze wirszaft jest jak z powiedzeniem: „Jesteś tym, co jesz” - czyli stajesz się tym, co przyjmujesz. Przeświadczenie o PW sprawia, że ludzie w swej masie częściej popadają w tzw. PW.
Wprowadzenie tego pojęcia było celowe – podobnie jak celowy był brak rozwoju przemysłowego w Polsce, ustalony również przez zaborców.
Efekt szkoły.
Ktoś powie: wyszliśmy ze szkoły, tam powinni nam o tym mówić, a nie powiedzieli....
To były kiedyś szkoły komunistyczne, nadzorowane przez ZSRR, potem było już za późno...
PW służy do tłumaczenia stanu zastanego przez nowego wzrastającego obywatela Polski.
PW determinuje to, że nie uświadamiamy sobie, że stan państwa jest starannie zaplanowany, dokładnie tak samo jak był zaplanowany podczas zaborów czy panowania ZSRR.
Z tym, że obecnie używa się do tego celu innych metod, słupów i ośrodków informacji.
To zaborcy decydowali o braku rozwoju w Polsce. Pamięć o tym uległa zatarciu i obowiązującą normą stała się wizja, że to my jesteśmy sobie winni, a szczególnie PW.
Obecnie stwierdzenie, że Polacy są głupi i nie potrafią się sobą rządzić – to najlepsze na świecie alibi dla różnych agencików udających głupoli.
Innym alibi są media, które nie mówią prawdy.
Trudno nam dzisiaj sobie wyobrazić, po tych 20 latach, że rzeczywistość można kontrolować do tego stopnia, że układa się ona po naszej myśli w całym kraju. (Ale przecież w dobrze prosperujących firmach się to udaje – dlaczego więc nie na skalę całego państwa?)
Tak właśnie jest m. in. w krajach zachodu - rzeczywistość w tych krajach układa się po myśli ludziom, ponieważ tak jest zaplanowana. W Polsce również to działa, tylko, że w odwrotnym kierunku – nastawione jest na rozkład. U nas rzeczywistość układana jest po myśli zagranicznych ośrodków władzy. I z ich punktu widzenia – wszystko jest najlepszym porządku.
Z naszego punktu widzenia – jest oczywiście niedobrze.
Dlatego pamiętajmy – jeżeli coś idzie źle - powodem jest to, że tak ma być . Ktoś zadecydował , że tak ma być.
Nie inaczej....
PW to wyjątkowo perfidne, ale pamiętamy, jak perfidne było mordowanie polskiej klasy kierowniczej i inteligencji.
Niektórzy powiedzą, że w okresie międzywojennym Polska była wolna.
Otóż niekoniecznie. Zapewne była bardziej wolna niż dzisiaj. Kraj się rozwijał, powstał COP itd.
Gdybym był zaborcą, to nigdy nie pozwoliłbym na to, żeby Polska w latach 20-tych uciekła mi za daleko. Zabezpieczyłbym sobie to, żeby przy najbliższej okazji upadła.
To chyba logiczne, prawda?
Nie dopuściłbym do władzy w Polsce żadnego Polaka patrioty. Przed swoim wyjściem z kraju zadbałbym o to, aby za jego sterami ustawić swojego agenta. Lub w pobliżu tego steru. Agenta osłanianego przez innych agentów. Mieszałbym, kłócił i mącił w polityce.
Dlaczego Polska przegrała II wojnę światową?
Dlaczego w Polsce nie rozwijano potrzebnych technologii lotniczych, a w innych krajach tak?
Opisałem to już kiedyś.
I to samo widzimy dzisiaj. Wyprzedano prosperujące zakłady lotnicze pod pozorem załatania wymyślonej i wytworzonej wcześniej „dziury budżetowej”. Następuje kumulacja odejmowania małych trybików. Teraz będziemy płacić krocie za silniki do naszych samolotów. Zlikwidowano nam armię podobnie jak za czasów przed rozbiorowych.
Historia się powtarza...
Niemcy i Rosja wobec Polski zawsze będą działać wspólnie – nigdy nie zdradzą tajemnicy, kim był naprawdę Piłsudski – za komuny pozwalano stawiać mu pomniki i tolerowano jego kult. Polacy sami podtrzymywali się w błędzie.
Prusy niebyły w stanie obalić Polski samodzielnie – musiały zrobić to z Rosją.
Nadal stanowimy dla nich poważne niebezpieczeństwo – w przypadku odzyskania przez nas naprawdę niepodległości:
1. tracą łatwy obfity zarobek – kończy się pasożytowanie na Polakach
2. pojawia się dodatkowy problem na drodze podboju Rosji (lub Niemiec, zależy który kraj ma chęć i przewagę, aby zaatakować)
3. stajemy się poważnym konkurentem dla ościennych gospodarek, szczególnie Niemiec
4. jako 40 mln organizm państwowy, „wypełniony” ludźmi mądrymi i z polotem, jesteśmy w stanie prowadzić własną regionalną politykę, a w perspektywie – możemy zająć miejsce Niemiec
Dlatego, kiedy jeden z okupantów nie może sprawować kontroli nad Polską przekazuje nas pod innego okupanta. W dzisiejszych czasach dokonuje się tego w bardziej subtelny sposób.
Mamy więc tak naprawdę dwóch wrogów i z obydwoma musimy sobie poradzić jednocześnie.
Ponadto jest jeszcze trzecia siła – klany bankowe.
W czasie II Wojny Światowej nastąpiła zmiana koncepcji. Erhard zdecydowanie odszedł od pomysłów Bismarka i Hitlera – po wojnie Niemcy mają być przyjaciółmi Polaków i w ten sposób ich do siebie zjednać.
Tak jak UE jest jednym wielkim kłamstwem, tak kłamstwem jest przyjaźń Niemiec.
Erhard doszedł do wniosku, że wykorzysta efekt zaborów i PW. Polacy będą źle zarządzani przez podstawionych ludzi – werwolf.
Polak ma na Polaka pluć, że taki i owaki, a Niemca wielbić za porządek i solidność. Polacy mają z radością powitać Niemców – mają być całkowicie przekonani do tego, że sami nie potrafią się sobą rządzić, że nic nie potrafią. Polacy mają stać się antypolakami. Do tego m. in. posłużyły media opanowane przez SS, w tym wykupiona prasa, która koncentrowała się „na niczym”, zamiast na sprawach istotnych dla Polaków.
Teraz widać wyraźnie jak wielkie znaczenie dla obywateli mają jej elity – elity, które zadbają o prawidłowy harmonijny rozwój zgodny z prawem naturalnym.
Które będą strzec społeczeństwa przed degeneracja płynącą z mass mediów. Które naprawdę będą dbać o swoich rodaków i chronić ich przed zakusami zagranicznych biznesmenów.
Widać jak we współczesnym świecie Polacy odchodzą od własnej kultury, a przecież to kultura świadczy o potędze państwa.
Bez wspólnej kultury nie ma wspólnoty – bez wspólnoty nie jesteśmy wstanie bronić się przed skrywaną agresywną antypolską polityką. Polityką, która prowadzi do wyzysku każdego obywatela.
Wybitnie droga bankowość, na której TY nie zarabiasz ani grosza.
Wkładasz 100 zł na „oprocentowane” konto. Za rok wyjmujesz z konta te pieniądze, ale powiększone o kilka procent – i wyciągasz z konta 100 zł, nie więcej...
Inflacja i podatek Belki zjadły twój zysk. Ale bank zarobił krocie, bo obracał naszą gotówką przez rok.
Wymyśleć coś takiego to prawdziwy majstersztyk.
I nie byłoby to możliwe bez udziału „polityków”...
W publicystyce ciągle tłumaczy się zachowanie „polityków” (tzn. ich „skłonność” do nierozwiązywania problemów, a wręcz do komplikowania rzeczywistości) tym, że jak nie będzie kłopotów, to oni stracą rację bytu. A jak się wszystko będzie dobrze kręcić, to będą niepotrzebni.
Jakaś bzdura to jest. Kolejne alibi...
Skoro nawet własnych siebie nie szanujemy, nie wielbimy – to stajemy się kimś innym.
Wystarczy poczytać pismo Sudety, lub Odkrywca, aby dostrzec w nich niechęć do polskości i Polaków.
O to chodzi innym nacjom – osłabiają kulturę, aby osłabić opór wobec ich kultury, abyśmy polubili ich kulturę, ją doceniali i przechodzili na ich stronę... Chcieli być nimi.
Tak to się robi.
XIII. Coś osobistego
XIV. Poczucie niedowartościowania – narodowa cecha Niemców?
Generalnie Werwolf ma uprzedzenia rasowe. Gardzą i nienawidzą Polaków.
Na podstawie obserwacji stwierdzam, iż podłożem są silne kompleksy, wewnętrzne poczucie niższości - samoświadomość własnej niskiej płytkiej inteligencji.
Chęć posiadania cech wybitnych (efekt wychowania pruskiego?), chęć bycia najlepszym pod każdym względem skutkuje wysoką jakością pracy i silnym lękiem przed porażką.
Są „zmuszeni” do bycia najlepszym.
W przypadku zwycięstwa objawiają się silne emocje – tryumf. Poczucie zwycięstwa.
Podobnie w przypadku porażki – pada zazdrosne pytanie: czy czujesz się zadowolony?? i co, masz satysfakcję??
Nienawiść do Polaków wywołana zazdrością o lekkość polot i fantazję??
Czy Niemcy to głupole świadomi swojej ułomności, pragnący za wszelką cenę ukryć to i „udowodnić” innym nacjom swoją wyższość?
Nie wiem – nie znam wszystkich Niemców – ale cechy te zauważam w werwolfie.
Z drugiej strony: „Z rękopisu esbeka: "Osoby podatne na werbunek: zachłanne na pieniądze, o zaniżonym poczuciu własnej wartości, te, które doznały życiowych niepowodzeń".”
Jaka jest prawda?
Na pewno silna ideologia.
Obserwując poczynania werwolfu co rusz przekonuję się, że mam do czynienia z półgłówkami.
Nie potrafią dobrze kłamać. Nie potrafią dobrze inwigilować. Włączony dyktafon pozostawiony w pustym mieszkaniu doprowadza ich do szewskiej pasji. Nie potrafią panować nad swoimi emocjami. Potrafią się trząść, pociągać nosem – i nawet nie zdają sobie sprawy z tych oznak!Skrajny brak profesjonalizmu.
Nerwowe reakcje, inne emocje; brak emocji wtedy, kiedy powinny być.
Ich planowanie jest przewidywalne. Widać wyraźnie kiedy dostają nowe instrukcje. Kiedy następuje zmiana metody. Z reguły kiedy coś nie zdaje egzaminu czekam kilka dni – jest „cisza”, widać, że ktoś pracuje i czekają na nowe instrukcje. Po „ciszy” przychodzi ta nowa metoda. Zaczynają grać inne role zaprzeczając swoim poprzednim fikcyjnym postaciom!
Tak z dnia na dzień zmieniają się. Trwa to jakiś czas, a potem znowu złość....bo nie wychodzi.
I znowu „cisza”... Ostatni chyba przeszli na ręczne sterowanie (bezpośredni podsłuch pryncypała – Pawełek za cienko przędzie....), bo rozmowy są mało spontaniczne – szczegółowo realizuje wytyczne...
Po mojej notatce, że P.M. 95 % czasu poświęca na dezinformację, a 5% na ciosy – była zupełnie inna następnym razem. Przestała kłamać (na krótko...) była naturalna i dopytywała się jak ja to robię....
>>Dygresja:
Kiedy czytam siebie z roku 2008 to stwierdzam fakt – od lat ciągle piszę o tym samym – ale wtedy jeszcze nie wiedziałem, że za tym wszystkim stoi Werwolf. Moje pisanie jest więc w pewnym sensie bez sensu, bo ciągle muszę pisać o tym samym... A pisałem dokładnie prawdę - choć nie wiedziałem szczegółów. Czyli słyszałem dzwony, a nawet opisałem kościół – chociaż nie wiedziałem, gdzie on jest. Dopiero zainteresowanie służb uprzytomniło mi, że coś jest na rzeczy (dzięki!). No i wycieczka na Dolny Śląsk w 2009 roku....
Wtedy również otrzymałem pewną dziwną propozycję biznesową (hmmm..miałem nic nie robić, tylko mieć udział w zyskach – równie dobrze mógłbym grasiować w jakimś pałacyku pod Krakowem ...) ale pod jednym wszakże warunkiem – koniec z polityką – zupełnie jakbym był nie wiadomo jakim politykiem....
Werwolf pragnie całkowicie wykorzenić myśl prawicową w naszym społeczeństwie.
Nawet jej najmniejszy przejaw. Skrupulatnie krok po roku próbuje tego na wszelkie sposoby. Pierwsze przykazanie ubeka: nie odpuszczać, aż im się znudzi i odpuszczą. To efektywna metoda – zniechęcili tysiące ludzi...<< w toku...
XV. Rozwiązania
XVI. Persony
Szybki Robal Drzewny
Motyw ideologiczny.
Średni poziom w hierarchii.
Erudyta, zaangażowany, inteligentny, intensywna działalność, ambicje, pycha
Postać fikcyjna (zadana osobowość) – „prawicowy fanatyk”
Ataki – delikatne i agresywne odstręczanie adeptów ruchu prawicowego, agresywne ataki słowne, chamstwo, lekkie buractwo, pieniactwo, częstowanie alkoholem - „rozwadnianie” dyskusji...
Postać prawdziwa – „luzak”, bliska postaci fikcyjnej (90%)
Główne zadania - „nic nie robienie”, odstręczanie adeptów
Zdemaskowany - prawdopodobnie wycofany za granicę.
Jan Kowalski
Motyw finansowy.
Niski poziom w hierarchii.
Niska samoocena. Potulny. Od wielu lat na garnuszku służb – niezdolny do innej pracy. Silne kompleksy, poczucie straty, zazdrość.
Wyszkolenie: poprawnie „recytuje” swoją zadaną osobowość. Dość sprawnie i spójnie.
Postać fikcyjna (zadana osobowość) – prosta
Wyuczone formułki, kontrolowana łagodność, bezkonfliktowość, „duma”, nieporadność, gamoniowatość – gdy trzeba.
Cecha charakterystyczna – wystudiowana „okrągła” mowa
Ataki – „prawicowe oszołomstwo”, „fanatyzm”, prymitywizm, chamstwo, odstręczanie „buractwem” /ujawnienie postaci prawdziwej/
Postać prawdziwa – „burak”, prymityw; brak szczególnych zdolności, niewykształcony, leń. Niesamodzielny. Posłuszny i obowiązkowy „raportowicz” - finansowo uzależniony od SS.
Brak perspektyw – skłonność do refleksji i depresji. Wieloletny bezrobotny.
Opiera się na swoim prowadzącym, wykonuje polecenia, brak chęci i uzdolnień w kierunku samodzielnego działania – niewielkie możliwości intelektualne – „wyrobnik”, posługuje się procedurami.
Główne zadania – sabotowanie prawicy, odstręczanie adeptów ruchu prawicowego, „nic nie robienie”
Bardzo silny, paniczny lęk przed karą więzienia i karą śmierci.
Przydatność dla nowych służb – zerowa
Jan Wolski
Motyw finansowy.
Niski poziom w hierarchii.
Praca dla SS w wersji „light”.
Średnia inteligencja, nie angażuje się, prawdopodobny motyw – finansowy.
Zbieranie informacji (raporty), brak dominującej ideologii, lękliwość.
Bardzo silny lęk przed karą więzienia, karą śmierci.
Przydatność dla nowych służb – mała
Dudek
Motyw finansowy.
Niski poziom w hierarchii.
Praca dla SS w wersji „light”.
Średnia inteligencja, motywacja finansowa, brak ideologii, lękliwość, wygoda.
Bardzo silny lęk przed karą więzienia i karą śmierci.
Przydatność dla nowych służb – zerowa.
Marudzik
Motyw ideologiczny.
Wyższy poziom w hierarchii.
Werwolf - wysoka szkodliwość.
Miła powierzchowność, erudyta, inteligentny, zaangażowany - intensywna działalność, energiczność, chciwość, pycha, cynizm, ambicje, pycha, tupet wymieszany z silnym lękiem przed karą śmierci. Pycha.
Postać fikcyjna (zadana osobowość) – „prawicowy fanatyk” , „garniturowy” z klasą
Ataki – bardzo dobrze opanowana i stosowana erystyka, jawne kłamstwa, pomówienia, delikatne odstręczanie adeptów ruchu prawicowego, agresywne ataki słowne, chamstwo, pieniactwo, sugestie
Postać prawdziwa – „garniturowy” z wątpliwą klasą, jawny kłamca – nie dba o szczegóły – typ bezczelnego telewizyjnego cynicznego oszusta (metody erystyczne), bliska postaci fikcyjnej (90%)
Główne zadania - „zajmowanie miejsca”, odstręczanie, zaplecze dla poziomu wysokiego – osłanianie, pretorianin
Bardzo silny lęk przed karą śmierci.
Przydatność dla nowych służb – zerowa (ideologia)
MM
Motyw ideologiczny.
Niski poziom w hierarchii.
Wilczek.
Miła powierzchowność, erudyta, dość inteligentny, samodzielny.
Postać fikcyjna (zadana osobowość) – brak
Ataki – aluzje – słowne próby zastraszania
Postać prawdziwa – „przeciętniak”, mało zaangażowany, na uboczu
Główne zadania - „goniec” - przekazuje informacje - próby zastraszania, kształcenie „odpowiednich” przekonań u spotykanych osób
Silny lęk przed karą śmierci.
Przydatność dla nowych służb – zerowa (ideologia)
Paweł Mały
Motyw ideologiczny.
Wyższy poziom w hierarchii.
Werwolf - wysoka szkodliwość.
Bardzo miła powierzchowność.
Przeszła gruntowną tresurę w wykonaniu SS [ew. podstawiona]
[Zaimplementowany scenariusz dla całego życia – patrz: „ZS”]
Rasizm – wdrukowany model pogardy dla Polaków („małpy”, „gnidy”); uzależnienie emocjonalne od ludzi służb, życiorys wysoko kontrolowany przez służby; silne poczucie hierarchiczności.
Ideologia wdrukowana we wczesnych latach życia obecnie uznana za własną - jest niepodważalna. Stanowi fundament egzystencji i podstawowy motor działań. Impregnacja na argumenty.
Samozadowolenie z „wykonanej pracy” - przechodzące w próżność i chęć „pochwalenia” się.
Zaimplementowane poczucie pogardy dla przeciwnika (obiektu manipulacji) owocuje poczuciem wyższości – co prowadzi do zlekceważeniem przeciwnika i do zdemaskowania się - otwarta rozmowa („aby przyszło nowe, stare trzeba najpierw zburzyć”).
Brak kontaktu z rzeczywistością – liczy się tylko osiągnięcie satysfakcji z wykonanego zadania.
Silny lęk przed zdemaskowaniem. Silne kompleksy i poczucie niższości. Ambicje. Próżność.
W przypadku podważenia „kompetencji” spec-znaczenia - silne emocje: złość, zawiść, poczucie straty, dyskomfort, przypisywanie drugiej osobie własnych cech (tryumf, satysfakcja z „pokonania” przeciwnika).
Typ: Niewolnik.
Kompletne zawierzenie SS – impregnacja na argumenty.
Uzależnienie od ciągłego czucia się lepszym od innych.
W przypadku zaprzeczenia tym emocjom – depresja, poczucie straty, złość, zawiść.
Wyrachowanie. Silne skrywane emocje.
W sytuacji stresowej:
Brak kontroli nad siąpieniem z nosa, łzami, ślinotokiem (częste przełykanie).
Niekontrolowane dotykanie rękoma twarzy („zasłanianie” się).
Kontrolowane (ukradkowe - nie potrafi się powstrzymać) dotykanie rękoma twarzy (nosa) [„powstrzymywanie” siąpienia].
Uwaga: uczy się.
Kiedy torpedować jej błędy uwidaczniając niekompetencję, słabości – bierze je pod uwagę w swojej dalszej „pracy” – kolejne np. częste przełykania śliny stają się próbą manipulacji (wie, na co zwracam uwagę)
Bardzo spójne planowanie kłamstw. Zdolność do budowania rozwiniętych fabuł, scenariuszy. Inteligentna. Wybitne zdolności aktorskie.
Manipulacja tonem głosu.
Intensywne tworzenie fałszywego obrazu swojej osoby w oczach obiektu manipulacji.
98% działań – permanentne wprowadzanie w błąd.
Bezustanne kluczenie i kłamanie (półprawdy)
Po kilku moich analizach nt. osoby z towarzystwa, jej kompleksów i nienawiści do mnie, zaczyna samodzielnie dostrzegać podobieństwo pomiędzy sobą, a tą osobą.
Kompleksy, poczucie niższości są powodem nienawiści i pogardy do Polaków.
Od momentu zdemaskowania – porzuciła tematy spec-znaczenia (nagana od przełożonych?) na rzecz gry osobistej („Jasienica”)
W momencie odkrycia tej notatki – koniec udawania, koncentracja na czarnym pijarze.
Ale zapomina... trzykrotnie: podczas luźnej w miarę sympatycznej rozmowy po ok. 0,5 h odbiera krótki telefon – i nagle zmienia front – rozpoczynają się głośne ataki.
Główne zadanie: „kontrolowanie” obiektu manipulacji, zbieranie i analizowanie informacji o nim, organizowanie okazji do spreparowania „haków” (np. obyczajowych) – obecnie czarny pijar, próby zaszkodzenia poprzez pomówienia
Inne zadania: dywersja - „mały sabotaż”
Silny lęk przed publicznym zdemaskowaniem.
Silny lęk przed karą śmierci.
Przydatność dla nowych służb – zerowa (ideologia)
* Dywersja małych kroków – mały sabotaż - działania dywersyjne, często o małej skali, ale w kluczowych sprawach, organizowane na tyle ostrożnie (bezustanne kluczenie), aby nie „spalić” dywersanta, tak by mógł działać wiele lat.
* Postać prawdziwa – prawdziwa osobowość
*Postać fikcyjna – zadana osobowość; nieprawdziwy obraz osoby, wymyślony celem zakamuflowania działań dywersyjnych, zależnie od potrzeb.
Z reguły jest to kilka punktów charakterystycznych, które mają pozwolić przeciętnemu człowiekowi na prostą i szybką (płytką) ocenę i „jasne” zdefiniowanie, zaklasyfikowanie, zaszufladkowanie danej osoby (dywersanta).
Chodzi o to, aby obiekt manipulacji szybko przyswoił sobie „podaną na tacy” definicję danej osoby (dywersanta) i się nią posługiwał, nie wnikając w szczegóły jego zachowania.
Mogą to być np. postacie: prawicowego oszołoma, fanatyka, „Polaka – katolika”, żartownisia, kobieciarza, „typowego” Polaka pieniacza, głupka, pijaka itd...„zawodowe”, tj. związane z zawodem wykonywanym, itp.
I tak np. Polak- katolik będzie często podkreślał swoje przywiązanie do religii: będzie prezentował „twarde” i jednoznaczne stanowisko zgodne z nauką Kościoła , będzie otwarcie i bez skrępowania poruszał temat religii z innymi osobami, będzie „lubił” temat w towarzystwie, stosował doktrynę itp
To prosta sztuczka, często stosowana.
XVII. Lektura obowiązkowa
GENERALNY PLAN WSCHÓD
GENERALPLAN OST (GPO) - był to plan realizacji narodowosocjalistycznej idei zdobycia dla niemieckiej "rasy panów" ("Herrenrasse", "Herrenvolk") należnej jej rzekomo "przestrzeni życiowej" ("Lebensraum").
Przestrzeń tę Niemcy zamierzali uzyskać przede wszystkim kosztem "niższych ras słowiańskich - podludzi" ("slawische Untermenschen") oraz w mniejszej skali kosztem innych narodów Europy Środkowo-Wschodniej. GPO przewidywał zniemczenie obszarów na wschód od granic III Rzeszy Niemieckiej sprzed marca 1939 roku, drogą zniewolenia, deportacji i eksterminacji "małowartościowych" narodów tam zamieszkałych, a następnie osiedlenia Niemców i Germanów z innych krajów Europy, i stworzenie "Wielkogermańskiej Rzeszy" ("das Grossgermanische Reich") i "Nowego Ładu" ("Neue Ordnung") w Europie.
"Nowy Ład" miał polegać na bezwzględnej hegemonii potężnej Rzeszy na obszarach od Portugalii do Uralu, na wytępieniu Żydów, przesiedleniu bądź wytępieniu "małowartościowych" Słowian i innych pomniejszych ludów oraz na korzystaniu z niewolniczej pracy "podludzi".
Generalny Plan Wschodni
GPO nie jest pojęciem jednoznacznym. Składał się on z kilkunastu dużych i kilkudziesięciu mniejszych planów, realizowanych w różnym czasie i przestrzeni, a całość zamierzeń podzielona była na dwie części: Mały Plan (Kleine Planung), czyli działania przesiedleńcze, niewolnicze i ludobójcze wykonywane w czasie wojny, i Duży Plan (Grosse Planung), którego realizacja, mająca początkowo trwać przez ok. 30 lat po wojnie, została w VI 1942 roku przyspieszona, skrócona i w rezultacie tego rozpoczęła się już w listopadzie akcją na Zamojszczyźnie.
W ostatecznym kształcie Duży Plan GPO miał doprowadzić do zgermanizowania dalszych kilku milionów ludzi uznanych za "wartościowych", do zniewolenia ok. 14 mln i do wysiedlenia na Syberię lub do wyniszczenia 51 mln ludzi (w tym 80-85% Polaków, 50% Czechów i Morawian, 65% Ukraińców, 75% Białorusinów oraz bliżej nie sprecyzowaną liczbę Rosjan i Tatarów Krymskich).
Do GPO należało również "Ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej" ("Endlosung der Judenfrage"), chociaż planowane w odmiennym trybie.
Plan zdobycia dla Niemców "przestrzeni życiowej" składał się z wielu elementów i zamierzeń o charakterze politycznym, represyjnym, ekonomicznym i eksterminacyjnym, nawzajem się zazębiających i uzupełniających.
Były to przede wszystkim wielkie operacje, takie jak: Unternehmen "Tannenberg" (od VIII 1939 do X 1939 - zagłada polskiej inteligencji z "listy gończej": "Sonderfahndungsbuch"); akcje przeciwinteligenckie -Intelligenzaktionen: Pommern, Posen, Masowien, Schlesien, Litzmannstadt; akcje specjalne Sonderaktionen: Krakau, Ischenstochau, Lublin i Burgerbraukeller (od XI 1939 do IV 1940); AB-Akcja - Ausserordentliche Befriedungsaktion (V-VII 1940); "Generalny Plan Przesiedleńczy" ("Generalsiedlungsplan", w tym Nahplane od IX 1939); "Plan Odbudowy Wschodu" ("Planung und Aufbau im Osten" - od jesieni 1941); "Program SS Budowy Pokoju" ("SS-Friedensbauprogramm", od XII 1941); "Operacja Reinhardt" ("Unternehmen Reinhardt", od IV 1942); "Duży Plan" GPO od VI 1942, w tym Zamojszczyzna od listopada tegoż roku; trwająca całą okupację akcja germanizacyjna (Wiedereindeutschung) i jej odmiana z 1944 "Heu-Aktion" oraz realizacja wynikających z GPO zbrodniczych rozkazów, jak np. "Kommissarbefehl" z 6 VI 1941 (od l mln do 2 mln ofiar). Istotną częścią GPO był system obozów niemieckich - od przesiedleńczych do natychmiastowej zagłady, obejmujący Rzeszę i tereny okupowane. GPO stanowił pierwszy cel w rozpętanej przez niemiecki narodowy socjalizm II wojnie światowej.
"Przestrzeń życiowa dla rasy panów"
Jednym z głównych dążeń nazistów było zdobycie nowych obszarów dla narodu niemieckiego. Miało to zapobiec rzekomej degeneracji i skarłowaceniu Niemców i stworzyć im warunki do intensywnego rozwoju. Zdobycie nowych przestrzeni miało się odbyć kosztem słabych "bezwartościowych" narodów. Hitler zamierzał przy tym wrócić do zawieszonej na pewien czas odwiecznej niemieckiej polityki "parcia na Wschód", czyli "Drang nach Osten".
Wyraził to w Mein Kampf, w rozdziale: "Cele narodowosocjalistyczne polityki zagranicznej": "(...) Rzesza Niemiecka jako państwo winna postawić przed wszystkimi Niemcami zadanie, aby nie tylko zachować i zjednoczyć cały rasowo wartościowy element, lecz powoli i pewnie dążyć do osiągnięcia panowania nad innymi. (...) Tak jak nasi przodkowie nie otrzymali w prezencie z nieba ziemi, na której dziś żyjemy, lecz zdobywali ją z narażeniem życia, tak i my w przyszłości zdobędziemy ziemię zwycięskim mieczem, poprzez gwałt i przemoc, a nie z łaski innych ludów. Uczynimy to dla życia naszego narodu (...). Prawo do roli i ziemi musi stać się obowiązkiem, ponieważ bez rozszerzenia naszej przestrzeni wielki naród chylić się będzie do upadku (...). Albo Niemcy staną się światową potęgą, albo w ogóle przestaną istnieć. (...) My narodowi socjaliści, świadomi tego, przekreślamy kierunek naszej polityki zagranicznej okresu przedwojennego. Rozpoczniemy działanie tam, gdzie zatrzymaliśmy się przed sześcioma wiekami. Wstrzymamy nasze odwieczne parcie Germanów na południe i zachód Europy i skierujemy spojrzenie na kraje na wschodzie. Skończymy wreszcie z polityką kolonialną i handlową okresu przedwojennego, a zajmiemy się polityką przyszłości - zdobyciem ziemi (...)". Słowa te padały na podatny grunt, gdyż po zakończeniu I wojny światowej 90% Niemców uważało za święty obowiązek wojnę, która by wymazała hańbę powstałą przez wytyczenie polskiego "korytarza". Hitler po dojściu do władzy w roku 1933 miał już przygotowany grunt pod rozpoczęcie realizacji marzeń o "Lebensraum".
Mały Plan GPO
Pierwsze plany dotyczące podboju Europy Środkowo-Wschodniej opracowane zostały na długo przed atakiem na Polskę, jeszcze wtedy, gdy Hitler zapewniał Polskę o przyjaźni i podpisywał pakt o niestosowaniu przemocy. W czasie opracowywania GPO objęte one zostały tzw. Małym Planem, tzn. że miały być realizowane jeszcze w czasie wojny. Wśród znanych elementów tego planu na szczególną uwagę zasługuje zamiar fizycznego unicestwienia przywódczej warstwy narodu polskiego, jako pierwszy etap podboju, a następnie zniewolenia i stopniowej zagłady pozostałych "niebezpiecznych" Polaków. Już w maju 1939 roku w Głównym Urzędzie SD Reichsfuhrera SS została utworzona komórka "Zentralstelle" II/P (Polen), której zadania polegały m.in. na sporządzaniu list "osób przewidzianych do ujęcia w Polsce", jakimi się interesował wywiad SS. Podobną pracę wykonywała berlińska centrala Gestapo, z tym jednak, że listy jej dotyczyły "Polaków wrogo ustosunkowanych do niemczyzny" (P. Dubiel, Wrzesień 1939 na Śląsku). Na podstawie tych list powstała "specjalna księga gończa" ("Sonderfahndungsbuch Polen") obejmująca w układzie alfabetycznym ponad 61 tys. nazwisk wybitnych Polaków. Byli to działacze polityczni, przedstawiciele świata kultury, nauki i sztuki, uczestnicy powstania wielkopolskiego i powstań śląskich z lat 1918-21, aktywiści plebiscytowi na Mazurach, Warmii i Śląsku, członkowie Związku Zachodniego i Związku Polaków w Niemczech.
Operacja "Tannenberg"
"Księga gończa" stała się podstawą do przygotowania operacji "Tannenberg" (Unternehmen "Tannenhcrg"), której celem było fizyczne wyniszczenie polskiej warstwy kierowniczej ("Liquidierung der polnischen Fuhrungsschicht", "physische Liquidierung des fuhrenden Polentums"). Operacja "Tannenberg" miała charakter nadzwyczaj radykalny, chodziło w niej mianowicie m.in. "o likwidację polskich kół kierowniczych, obejmującą tysiące osób" (R. Heydrich do Reichsfuhrera SS 2 VII 1940; por. H. Krausnick "Vierteljahrshefte fur Zeitgeschichte" 2/196). Dowództwo nad operacją "Tannenberg" powierzono Reinhardowi Heydrichowi, szefowi Policji Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa (Sipo und SD). Realizował ją przy pomocy Specjalnego Referatu do spraw Operacji "Tannenberg", który został stworzony 25 VIII 1939 w berlińskiej siedzibie Gestapo. Do zadań tego Referatu należało m.in. zbieranie nadsyłanych przez grupy operacyjne materiałów i meldunków oraz opracowywanie na ich podstawie sprawozdań o przebiegu i wynikach operacji "Tannenberg" na użytek Reichsfiihrera SS - H. Himmlera. Jako organowi wykonawczemu przydzielono z czasem Heydrichowi 8 specjalnych Grup Operacyjnych (Einsatzgruppen Sipo und SD) oraz dodatkowo 16 Samodzielny Oddział Operacyjny. GO działały na tyłach Wehrmachtu i formalnie podlegały jego dowództwu. W rzeczywistości działały samodzielnie i im właśnie podporządkowane zostały wszystkie rodzaje policji, łącznie z pułkami SS-Totenkopf (Trupie Główki). Już w VI 1939 roku Główny Urząd Policji Bezpieczeństwa (Sipo) skierował do organów bezpieczeństwa w Prusach Wschodnich rozkaz przygotowania środków transportowych na potrzeby "przewidywanej akcji poza granicami Rzeszy" (MiD WIH, zesp. 175). Cele niemieckiej polityki wobec Polski określił wyraźnie Hitler na kilku spotkaniach z dowódcami. Przykładem jest odprawa z dnia 23 V 1939 roku, powiedział on wtedy: "(...) Gdańsk nie jest obiektem, o który nam chodzi. Idzie nam o rozszerzenie Lebensraumu na Wschodzie i zabezpieczenie wyżywienia oraz rozwiązanie problemu bałtyckiego (...)." Natomiast na odprawie przed atakiem na Polskę, odbytej 22 VIII 1939 roku, stwierdził dobitnie: "(...) Zniszczenie Polski jest na pierwszym planie. Zadaniem naszym jest zniszczenie sil żywych nieprzyjaciela, a nie dotarcie do określonej linii. Nawet gdyby wojna wybuchła na Zachodzie, zniszczenie Polski musi być zasadniczym celem (...). Nasza siła leży w naszej szybkości i brutalności (...). Wydałem rozkazy i każę rozstrzelać każdego, kto piśnie słowo krytyki wobec zasady, że wojna ma na celu fizyczne zniszczenie przeciwnika. Dlatego wysiałem na Wschód tylko moje Totenkopfstandarte z rozkazem zabijania bez litości i pardonu wszystkich mężczyzn, kobiety i dzieci polskiej rasy i języka. Tylko w ten sposób zdobędziemy teren, którego bardzo potrzebujemy. (...) Polska zostanie wyludniona i skolonizowana przez Niemców. Mój pakt z Polską miał na celu jedynie zyskanie na czasie, a zresztą moi panowie, w Rosji stanie się to samo, do czego doprowadziłem w Polsce. Po śmierci Stalina (a jest on poważnie chory) rozbijemy w puch Związek Radziecki (...)" (T. Cyprian, J. Sawicki, Agresja na Polskę w świetle dokumentów). Realizację operacji "Tannenberg" rozpoczęto w Rzeszy Niemieckiej przed agresją na Polskę, już w VII 1939 roku zaaresztowano i zesłano do obozów koncentracyjnych ok. 2 tys. aktywistów Związku Polaków w Niemczech. Więźniów tych stopniowo w obozach likwidowano, a ich rodziny wysiedlono w pierwszej kolejności do Generalnego Gubernatorstwa.
Od l IX 1939 roku operacja "Tannenberg" realizowana była na ziemiach polskich w instrukcjach dla Einsatzgruppen pojawiło się nowe zadanie: rozstrzeliwanie zakładników (Geiselerschiessungen); zakładano, że będzie to jedna z rutynowych metod eksterminacji Polaków.
7 IX 1939 roku przesądzony został ostatecznie los, już nie tylko tych Polaków, których nazwiska zamieszczone były w "Sonderfahndungsbuch Polen", ale w ogóle całej inteligencji polskiej. W tym dniu na odprawie kierownictwa operacji "Tannenberg" Heydrich przekazał do realizacji dyrektywy kierownictwa Rzeszy, które przewidywały, że "czołowe warstwy ludności polskiej należy unieszkodliwić w tym stopniu, na ile to jest możliwe". Ustalono wówczas, że "warstwy kierownicze w żadnym wypadku nie mogą pozostać na miejscu i zostaną wysłane do niemieckich KZ-tów, zaś dla drugorzędnych osób utworzy się prowizoryczne KZ-ty poza obszarami grup operacyjnych nad granicą, skąd ewentualnie można je będzie deportować natychmiast na tereny nie anektowane" (MiD WIH, zesp. 175). Na przeprowadzonym dzień później spotkaniu z admirałem W. Canarisem, szefem Abwehry, Heydrich wytłumaczył jak należy rozumieć takie rozkazy: "(...) Codziennie dokonuje się już 200 egzekucji. Sądy wojenne pracują zbyt powoli. Ludzi należy rozstrzeliwać lub wieszać natychmiast bez dochodzeń (...)". Uzasadnienie takiego postępowania dał inny z nazistowskich dygnitarzy, A. Forster: "(...) eksponentami polityki polskiej i polonizacji byli przede wszystkim duchowni, szlachta, nauczyciele i inna polska inteligencja, należało tych eksponentów polityki polonizacyjnej usunąć zaraz po objęciu kraju i w ten sposób, od samego początku, uniemożliwić ich wpływ na masy (...)" ("Danziger Vorposten", 7-8 II 1942).
Operacja "Tannenberg" realizowana była z całym rozmachem;
od l IX do 25 X 1939 roku, to jest w czasie działań wojennych i niemieckiego zarządu wojskowego nad okupowanymi ziemiami polskimi, Einsatzgruppen, Wehrmacht oraz wszelkiego rodzaju formacje policyjne i SS dokonały - według niepełnych danych - ponad 760 masowych mordów, w których ofiarą padło 20,1 tys. osób, w większości z "listy gończej".
Do najbardziej znanych miejsc straceń tego okresu należą: Bydgoszcz ok. 1500 osób (10 IX; później kilka tysięcy), Przekopna - 900, Katowice - 750, Dynów -300, Tułowice - 300 (w tym 150 jeńców), Częstochowa - 227, Zambrów - 200 (jeńcy), Tarnów - 200, Przemyśl - 600, Szymanków - ok. 100 (kolejarze z rodzinami), Uryce - 100 (jeńcy), Majdan Wielki - 100 (jeńcy), Lasy Panewickie - ponad 150 (powstańcy śląscy, harcerze), Grudziądz - 300, Środa i okolice - 300, Lasy Szpęgawskie (Pelplin) - 78 (księża i nauczyciele), Gruczno i okolice - 189, Tuchola - 128, Kocborów -595 (pacjenci szpitala psychiatrycznego), Ciepielów -300 (jeńcy). Już od l IX 1939 roku tworzono na ziemiach polskich obozy dla jeńców i ludności cywilnej, z czasem większość z nich przekształcona została w samodzielne obozy koncentracyjne lub ich filie. Były to m.in. obozy w Nieborowicach (pow. Gliwice), w Orzeszu, w Pszczynie, w Opolu, w Skorochowicach, w Stutthofie, w Bajdytach (Prusy Wschodnie), w Potulicach, w czeskich Sudetach, w Mikołowie (Górny Śląsk), w Toruńskich i Poznańskich Fortach, w Radzimiu i Karolowie (pow. Sępolno), w Działdowie, Gdyni. Od pierwszych dni IX 1939 roku zaczęto je zapełniać ofiarami masowych aresztowań, dokonywanych przez Einsatzgruppen, Selbstschutz, SS i inne formacje w lamach akcji przeciwinteligenckich. Pod koniec IX 1939 loku w obozach w Gdyni było ponad 6200 więźniów, w Wielkopolsce - 9400. Do 26 X 1939 roku liczba więźniów uległa zwielokrotnieniu, np. tylko obóz w Stutthofie osiągnął stan 7 tys. więźniów, a Wejherowo - 3,5 tys.
Poza masową eksterminacją polskiej inteligencji i aktywu politycznego, której świadectwem na Pomorzu jest ok. 280 a w Poznańskiem ponad 300 mogił, miejsc egzekucji i kaźni, niemieckie oddziały specjalne wysiedliły ponad 20 tys. ludności żydowskiej za San, zbliżoną liczbę osób z północnego Mazowsza za rzekę Narew (Biuletyn ŻIH 1961) oraz prawie 38 tys. mieszkańców Gdyni, przemianowanej już wówczas na Gotenhafen. 29 IX 1939 roku szef Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy Heydrich poinformował kierowników departamentów central Sipo i SD, iż obszar między Wisłą a Bugiem ma stanowić "rezerwat" (Naturschutzgebiet) lub też Reichsgetto, gdzie pomieszczone zostaną wszystkie "elementy polskie i żydowskie", które wysiedli się z terenów włączonych do Rzeszy. Pod koniec niemieckiej administracji wojskowej utworzone zostało w Piotrkowie Trybunalskim pierwsze getto; ludność żydowską z Wielkopolski kierowali Niemcy do Łodzi i Kalisza, Po 26 X 1939 roku, a więc po przejęciu władzy przez niemiecką administrację cywilną, nasiliły się działania eksterminacyjne wobec Polaków. Prowadzone one były w kilku zasadniczych formach: masowe rozstrzeliwania ofiar według "specjalnych list gończych" ("Sonderfahndungsbuch Polen"), aresztowania i zsyłki do więzień, obozów karnych i koncentracyjnych osób figurujących na tych listach oraz wszystkich, którzy mogli stanowić dla Rzeszy potencjalne niebezpieczeństwo. Rozpoczęto pacyfikacje i mordy typu odwetowego oraz masowe deportacje ludności polskiej z ziem przyłączonych do Rzeszy lub przeznaczonych na cele wojskowe oraz koncentrowanie ludności żydowskiej w miastach w celu tworzenia gett.
Akcje przeciwinteligenckie
Główny jednak ciężar działań eksterminacyjnych przypadał na akcje przeciwinteligenckie. Przeprowadzona jesienią 1939 roku Intelligenzaktion Pommern spowodowała m.in. następujące ofiary: Lasy Piaśnickie - 2 tys. zamordowanych w licznych egzekucjach, Włocławek - 217 zabitych nauczycieli, Toruń - z obozu karno-represyjnego, liczącego w marcu ok. 2 tys. więźniów, wywieziono na rozstrzelanie kilkaset osób, a zapełniający się stale obóz opróżniano wysyłką do obozów koncentracyjnych. W okolicach Pelplina i Tucholi przez całą jesień 1939 roku trwały egzekucje małych grup więźniów. W Inowrocławiu w publicznej egzekucji zamordowano 59 osób oraz kilkaset osób wywieziono z obozu przejściowego do miejsc zagłady. W tym też czasie zakończono zagładę aresztowanych w VIII 1939 roku aktywistów Związku Polaków w Niemczech.
Ogółem, w ramach Intelligenzaktion Pommern poddano eksterminacji ponad 230 00 Polaków.
W Intelligenzaktion Masowien wymordowano m.in. na przełomie 1939-40: w Ostrołęce ok. 500 osób, w Giel-czynie pod Łomżą kilkuset więźniów (z ogólnej liczby rozstrzelanych tu 12 tys.), w Wyszkowie również kilkuset więźniów (z ogólnej liczby 7 tys. zamordowanych tu w czasie okupacji), w Wysokiem Mazowieckiem dokonano egzekucji ok. 2 tys. osób, w Ciechanowskiem - 3 tys. osób.
W Intelligenzaktion Litzmannstadt w ciągu dwóch dni (9 i 10 XI 1939) zaaresztowano i wywieziono 1500 osób; część z nich rozstrzelano natychmiast, resztę zesłano do obozów koncentracyjnych.
W przeprowadzonej wiosną 1940 roku Intelligenzaktion Schlesien poddano eksterminacyjnym działaniom ok. 2 tys. osób oraz rozpoczęto budowę wielozadaniowego obozu koncentracyjnego Auschwitz.
W Intelligenzaktion Posen stolica Wielkopolski straciła jesienią 1939 ok. 2 tys. osób, a w dalszym przebiegu operacji "Tannenberg" w Wielkopolsce wymordowano ok. 10 tys. osób. Egzekucje odbywały się w Poznańskich Fortach oraz w różnych miejscach kaźni poza obrębem miast.
W Sonderaktion Lublin eksterminacji poddano 2 tys. osób (w tym wielu duchownych), w
Sonderaktion Krakau aresztowano 183 pracowników naukowych, których wywieziono do obozu koncentracyjnego Oranienburg.
W XI 1939 roku przez kraj przeszła fala aresztowań, wykonanych w ramach akcji "Burgerbraukeller", do której pretekstem był zamach na Hitlera w Monachium oraz polskie święto 11 Listopada. Aresztowano wówczas: w Radomiu - 150 osób, w Krakowie -120, w Nisku uczestników zjazdu nauczycieli z Rzeszowszczyzny, w Lublinie - 50 księży, w tym dwóch biskupów. W Warszawie, Częstochowie i wielu innych miastach uwięziono bliżej nieokreśloną liczbę osób, w tym prezydenta stolicy, Stefana Starzyńskiego. Akcję tę uznano za stosunkowo łagodniejszą, bowiem aresztowanymi zainteresowała się światowa opinia publiczna, szczególnie amerykańska. Wielu aresztowanych później zwolniono; Starzyński przypłacił to jednak życiem.
Dotkliwe straty przyniosła AB-Akcja (Ausserordentliche Befriedungsaktion - Nadzwyczajna Akcja Pacyfikacyjna) przeprowadzona w V-VII 1940 roku. W wyniku masowych mordów zginęło wówczas ponad 3,5 tys. osób spośród czołowych przedstawicieli inteligencji Generalnego Gubernatorstwa (Palmiry, Jasło, Częstochowa, Zamek Lubelski, więzienie Montelupich w Krakowie, Nowy Sącz, Bliżyn koło Kielc, Firlej, Tarnów). AB-Akcja została wykonana według "listy gończej" - "Sonderfahndungsbuch Polen". Niezależnie od realizacji zbrodniczych działań według list, już od pierwszych dni wojny Einsatzgruppen i Wehrmacht dokonywały mordów o charakterze represyjno-odwetowym. Taki charakter miały prawie wszystkie (310) eksterminacyjne działania Wehrmachtu w czasie kampanii wrześniowej i duża część działań Grup Operacyjnych Sipo i SD. Działalność represyjnoodwetowa nie ustała po 26 X 1939 roku. Do akcji tego typu należał mord 107 zakładników w Wawrze, pacyfikacja wsi Gałki, Huciska i Skloby (ok. 300 zamordowanych) oraz masakra na rynku w Olkuszu, w której życie straciło kilkaset osób. W GG środowiska inteligencji, zwłaszcza młodszej, zostały poważnie zdziesiątkowane w wyniku deportacji do obozów koncentracyjnych "kontyngentu 20 000 Polaków", którą w końcu IV 1940 roku zarządził Reichsftihrer SS -H. Himmler. W ramach akcji eksterminacyjnej wiosną 1940 roku wiele transportów, liczących często ponad 1000 osób, przybyło do obozów koncentracyjnych również z terenów wcielonych, np. do Oranienburga 12 IV - 1200 osób z Torunia, 5 V - 1200 osób z Suwałk. Wydarzenia z końca 1939 i początku 1940 roku miały tylko pośredni związek z operacją "Tannenberg". 20 XI 1939 roku Grupy Operacyjne Sipo i SD zostały oficjalnie rozwiązane i po częściowej reorganizacji przekształciły się w stały aparat Sipo i SD. Akt ten właściwie jest finałem operacji "Tannenberg", jednak tylko w sensie instytucjonalnym, gdyż działalność nowych organów, na których czele stanęli byli dowódcy Grup i Oddziałów Operacyjnych, stanowiła automatyczną kontynuacją zbrodniczych praktyk zapoczątkowanych w operacji "Tannenberg" (K. Radziwończyk, Akcja "Tannenberg" Grup operacyjnych Sipo i SD w Polsce jesienią 1939r.).
WOJNA INFORMACYJNA - Rafał Brzeski
(SKRYPT) Warszawa 2006
Wojny można podzielić na dwie kategorie: wojny energetyczne i wojny informacyjne.
Jeśli Kali palnąć kogoś maczugą, zgruchotać mu czaszkę i zabrać jego krowy, to jest to wojna energetyczna, ale jeśli Kali przekonać kogoś, żeby sam mu przyprowadził swoje krowy, to jest to wojna informacyjna.
W wojnach energetycznych pokonuje się wroga fizycznie w otwartej walce, maczugą, mieczem lub pociskiem samosterującym. Różnica polega tylko na stopniu stechnicyzowania użytej broni. Skutkiem ubocznym wojny energetycznej są straty w ludziach i zniszczenia substancji materialnej.
W wojnach informacyjnych obezwładnia się przeciwnika informacją – otumania się działaniami wywiadu, podszeptem agentury wpływu, propagandą i manipulacją, a potem bierze się go w poddaństwo.
W wojnie energetycznej walczące strony niszczą przeciwnika na jasno określonym froncie. Uderzenia są szybkie, potężne, widoczne i odczuwalne. Ideałem jest Blitzkrieg.
W wojnie informacyjnej zniewala się społeczeństwo stopniowo. Trwa to latami. Polem walki jest ludzka świadomość. W pierwszej fazie wyznaczona do podboju społeczność jest demoralizowana, żeby złamać jej moralny kręgosłup. W kolejnej fazie burzy się obowiązujący w niej od wieków porządek wartości, potem pozbawia się ją poczucia własnej godności, zakłamuje osiągnięcia przodków, wpaja poczucie ogólnej niemożności, by wreszcie zniechęcić do stawiania oporu tłumacząc, że wszelki sprzeciw jest bezsensowny, bo trzeba płynąć z prądem.
W opinii rosyjskich analityków wojskowych informacjonnaja wojna, to w szerokim znaczeniu „środki stosowane głównie w czasie pokoju i skierowane nie tyle przeciwko siłom zbrojnym, co przeciwko ludności cywilnej i jej świadomości, przeciwko systemowi administracji państwowej, systemowi nadzoru produkcji przemysłowej, nadzoru nauki, kultury, itd.”
Natomiast w węższym rozumieniu, są to działania, których zadaniem jest osiągnięcie przygniatającej przewagi nad przeciwnikiem w sferze:
• skuteczności informacji,
• pełni informacji
• wiarygodności informacji
w trakcie
• przyjmowania informacji,
• przetwarzania informacji
• wykorzystywania informacji
w procesie podejmowania efektywnych decyzji administracyjnych oraz w realizacji tych decyzji.
Jedna z definicji amerykańskich mówi o „ofensywnym i defensywnym wykorzystaniu informacji i systemów informacyjnych w celu odcięcia przeciwnika od dopływu informacji oraz w celu wykorzystania, zniekształcenia lub zniszczenia informacji już przez niego posiadanych”, przy jednoczesnej obronie własnych zasobów i systemów informacyjnych. W węższym, bardziej militarnym niż politycznym znaczeniu, mówi się o „wspartym przez działania wywiadowcze zintegrowanym wykorzystaniu środków operacyjnych, dezinformacji, operacji psychologicznych, walki elektronicznej i niszczenia fizycznego w celu pozbawienia przeciwnika dopływu informacji, wypaczania i degradowania otrzymywanych informacji, a także niszczenia jego zdolności dowodzenia i kontroli wykonywania rozkazów”.
Przekładając mądre definicje na język potoczny, wojna informacyjna sprowadza się to takiego otumanienia ludzi, żeby sami, z dobrej woli, wpakowali karki w jarzmo, przekonani, że jest to w ich najlepszym interesie.
Wielcy adwersarze toczonej przez blisko pół wieku „zimnej wojny” zgodnie uważają, że zwycięstwo w wojnie informacyjnej należy do tego, kto opanuje zasoby informacji i wiedzy przeciwnika. Przy czym, przeciwnikiem nie są siły zbrojne, lecz cały naród z jego administracją państwową, aparatem władzy, sferami gospodarczymi, kręgami opiniotwórczymi, naukowymi, kulturalnymi, itp. Przewagę osiąga ta strona, która zniszczy lub wypaczy wiedzę posiadaną przez zaatakowany naród i zmanipuluje tę wiedzę w takim stopniu, że zaatakowane społeczeństwo zacznie zachowywać się zgodnie z zamiarami agresora. Informacyjna ofensywa może koncentrować się na wszystkich obywatelach danego kraju lub tylko na elicie rządzącej i środowiskach opiniotwórczych, które po „przełknięciu” poddanej im informacji wtórnie niejako manipulują współobywatelami. Przy czym to „przełknięcie” może być świadome - w zamian za określone profity, lub nieświadome - wskutek podstępnego podsunięcia sprytnie „ulukrowanej” informacji.
Informacyjna inwazja obejmuje najczęściej zarówno wiedzę o własnym społeczeństwie, jak i o świecie zewnętrznym. Info-agresor chce bowiem pozbawić ofiarę najazdu nie tylko prawdy o sobie, ale także zrujnować jej układ odniesienia, czyli zasób wiadomości, w stosunku do którego ocenia otrzymywaną informację. Konsekwencją braku układu odniesienia (swoistego kamienia probierczego, na którym można ocenić wiarygodność i wartość przyjmowanych wiadomości) jest informacyjny chaos. Kiedy rozpadną się naturalne, nawarstwione przez pokolenia „sita”, dzięki którym odruchowo odsiewa się informacje fałszywe lub nieistotne, nie można trafnie ocenić, czy informacja jest wartościowa, czy też jest to tylko szum informacyjny – atrakcyjne bzdury zamulające umysł.
Spranie mózgów wybranej do zdominowania społeczności jest podstawowym warunkiem zwycięstwa. Przejęcie kontroli musi bowiem odbywać się, nie jak w wojnie energetycznej poprzez okupację i jawny przymus, ale w możliwie niezauważalny sposób, skrycie, najczęściej przy pomocy zwerbowanej w tym społeczeństwie agentury wpływu oraz poprzez umiejętne użycie środków masowego przekazu. Wykorzystuje się przy tym własne media, odpowiednio sterowane globalne organizacje medialne (głównie telewizje i agencje prasowe), a przede wszystkim przejęte potajemnie środki masowego przekazu przeciwnika.
Oddziaływanie musi mieć charakter masowy, bowiem dla przejęcia kontroli nad krajem wielkości Polski konieczne jest posiadanie około 1,5 miliona ludzi o podobnych poglądach, a jeszcze lepiej bez poglądów, których uplasuje się w aparacie administracji państwowej, gospodarce, szkolnictwie, służbach państwowych, itp. Ponieważ trudno jest infiltrować skrycie na teren przeciwnika tak wielką liczbę własnych obywateli, to info-agresor nie ma innego wyjścia jak posłużyć się (przynajmniej w okresie przejściowym) pozyskanymi dla siebie tubylcami, to znaczy wytresowanymi zwolennikami, albo świadomymi lub półświadomymi agentami.
Bez uciekania się do przymusu fizycznego, terroru i zniszczeń substancji państwa tak wielką liczbę zwolenników można zdobyć jedynie drogą sterowania społecznego1.
Sterowanie społeczne, to wywieranie wpływu na społeczeństwo dla osiągnięcia określonego celu. Sterowanie społeczne nie jest niczym złym, pod warunkiem, że wytyczony cel jest dobry. Przykładowo, prowadzony przez rząd program powszechnej edukacji jest sterowaniem społecznym, którego celem jest zwiększenie wiedzy i umiejętności obywateli, działalność ewangelizacyjna Kościoła jest sterowaniem społecznym prowadzącym do zbawienia, propagowanie podstawowych zasad higieny steruje społeczeństwo w kierunku dbałości o własne zdrowie, itp.
Sterować społeczeństwem można jednak również w złej wierze. Można na przykład wpędzać wybraną społeczność w kompleks winy za czyny niepopełnione, można zniechęcać do własnych korzeni, do historii, do tradycji, podsuwając w zamian inne wzorce warte naśladowania albo gloryfikując inne społeczności i modele społeczne.
Formą sterowania społecznego, zwłaszcza w złej wierze, jest manewrowanie społeczne, czyli intencjonalne sterowanie społeczeństwem dla osiągnięcia określonych korzyści. Ta forma sterowania społecznego wykorzystywana jest przede wszystkim w wojnie informacyjnej, kiedy jedno państwo, chce podporządkować sobie obywateli innego państwa i za ich pośrednictwem przejąć kontrolę nad całą strukturą i substancją państwową.
W manewrowaniu społecznym wykorzystuje się manipulację ludźmi, a więc specyficzne sterowanie, w którym prawdziwy cel, a nawet sam fakt sterowania, ukryte są przed sterowanymi. Jest to niesłychanie niebezpieczne działanie, bowiem ludzie poddawani umiejętnej manipulacji wyobrażają sobie często, że działają w najlepszej wierze, walczą o własne interesy i realizują szczytne cele. Przykładowo, budują ponadnarodową strukturę, której harmonizowany system polityczny, prawny i gospodarczy zapewni mieszkańcom lepsze życie oparte na fundamencie stabilizacji ekonomicznej i tolerancji.
Manipulacja ludźmi polega zazwyczaj na takiej inspiracji ludzi, żeby wyobrażali sobie, iż działają samodzielnie i niezależnie, bowiem są wówczas znacznie bardziej efektywni. Ludzi nieświadomi swej roli, marionetki, przekonani, że działają w najlepszej wierze i realizują własny pomysł, walczą skuteczniej o zadaną im przez manipulującego „sprawę” niż najlepsi agenci skaptowani honorarium. Ponadto w przypadku zdemaskowania manipulacji, „kukiełce” trudno jest wiarygodnie zdyskredytować manipulującego, natomiast agent może go po prostu zdradzić, ujawniając fakt i mechanizm werbunku. „Spalony” agent staje się bezużyteczny, natomiast umiejętnie manipulowaną marionetkę można wykorzystać ponownie, gdy ucichnie, lub zostanie wyciszona afera wywołana ujawnieniem manipulacji.
Do sterowania i manipulowania ludźmi wykorzystuje się najczęściej dezinformację, czyli rozpowszechnianie zmanipulowanych lub sfabrykowanych informacji (albo kombinacji jednych i drugich) w celu wywarcia wpływu na odbiorców i skłonienia ich do określonych zachowań korzystnych dla dezinformującego. Im większa liczba ludzi ulegnie dezinformacji i zacznie zachowywać się zgodnie z planami dezinformującego, tym dla niego lepiej. Podstawowym zadaniem info-agresora jest bowiem uzyskanie możliwie jak największego wpływu na ludzi i całe grupy społeczne, a poprzez nie na funkcjonowanie struktur państwowych atakowanego kraju. Celem strategicznym jest zredukowanie ośrodków decyzyjnych atakowanego (np. rządu, parlamentu, najważniejszych instytucji) do roli figurantów, skłóconych, umotanych w rozwiązywanie nieważnych problemów, pozbawionych skutecznego wpływu na obywateli i bieg spraw państwowych.
Manipulacja informacją polega najczęściej na wykorzystaniu prawdziwych informacji, ale w taki sposób, żeby wywołać fałszywe implikacje. Np. drogą pomijania niektórych, istotnych, ale niewygodnych informacji, lub poprzez taki dobór informacji, żeby budziły fałszywe skojarzenia. Niektórzy twierdzą, że olbrzymi procent reklam, to informacje zmanipulowane. Uwypuklają one mniej lub bardziej realne zalety reklamowanego obiektu, natomiast maskują lub przemilczają wady.
Bardziej nachalną i z punktu widzenia info-agresora bardziej ryzykowną metodą, jest fabrykacja informacji, czyli świadome tworzenie fałszywej informacji i podawanie jej za prawdziwą. Do jawnych kłamstw można posuwać się praktycznie bezkarnie po uzyskaniu kontroli nad większością mediów i ośrodków opiniotwórczych przeciwnika. Przy czym istotniejsza jest kontrola nad mediami niż nad ośrodkami opiniotwórczymi. Bez mediów ośrodki opiniotwórcze nie mogą bowiem skutecznie demaskować fabrykacji, gdyż ich krąg oddziaływania jest niewielki, praktycznie nieistotny w skali państwa. Kontrolując media można przy tym wykreować posłuszne sobie ośrodki opiniotwórcze, które będą uwiarygodniać sfabrykowane informacje.
Informacje zmanipulowane i sfabrykowane wykorzystuje się w walce informacyjnej będącej specyficzną, agresywną, formą sterowania społecznego w złej wierze. Zadaniem prowadzącego walkę informacyjną jest zniszczenia przeciwnika za pomocą informacji. Podstawowym orężem w walce informacyjnej jest informacja niszcząca, która spełnia dwojakie funkcje:
a. osłabia strukturę przeciwnika – głównie utrudniając przekaz informacji między kierownictwem a wykonawcami,
b. inspiruje błędne decyzje kierownictwa i błędne działanie wykonawców przeciwnika, – co osłabia go, a w skrajnych przypadkach prowadzi do samozniszczenia.
Przykładem zastosowania informacji niszczącej do osłabienia struktury może być rozpowszechnianie na poły prawdziwych informacji dyskredytujących sprawnego, energicznego i kompetentnego polityka, żeby nie dopuścić go do wejścia w skład rządu, gdzie mógłby objąć resort kluczowy dla interesów państwa. Innym przykładem może być tworzenie takiego szumu informacyjnego wokół konkretnych działań rządu, żeby wykonawcy decyzji nie rozumieli lub rozumieli opacznie intencje ministrów.
Stosowaniem informacji niszczącej do inspirowania błędnych decyzji może być podsunięcie niewprawnym politykom tak spreparowanego programu reform, żeby jego realizacja prowadziła do osłabienia, a nie wzmocnienia państwa. Program może być tak opracowany, żeby po jego wprowadzeniu dawał stopniowo coraz większą kontrolę nad państwem jego prawdziwym autorom, sprowadzając władze państwa do roli pionków pozbawionych realnego wpływu.
Planowe stosowanie informacji niszczących na szeroką skalę składa się na dywersję informacyjną, w której inspiruje się błędne decyzje przeciwnika po to, żeby wykorzystywać ich skutki dla podsunięcia kolejnych informacji niszczących aż do kompletnego sparaliżowania ośrodków decyzyjnych państwa i w konsekwencji do jego samozniszczenia. Dywersja informacyjna jest najniebezpieczniejszą formą walki informacyjnej, gdyż jest to długofalowe ukryte sterowanie przeciwnika ku autodestrukcji, w którym wykorzystuje się manewrowanie społeczne, manipulację ludźmi i dezinformację.
Podstawowymi narzędziami w walce informacyjnej są:
propaganda, czyli planowe oddziaływanie na ludzi zmasowanymi bodźcami o charakterze informacyjnym,
wywiad - wyspecjalizowana służba zbierająca informacje o przeciwniku i prowadząca walkę informacyjną. Zgodnie z definicją NATO celem i zadaniem wywiadu jest dostarczyć potrzebna dane i informacje tym, którzy formułują główne założenia polityczne oraz przygotowują plany i decyzje na każdym szczeblu.2
Analogicznie - do obrony przed wrogimi działaniami informacyjnymi przeciwnika służy kontrwywiad, który winien być wspierany przez własną propagandę. Według Brytyjczyków zadaniem kontrwywiadu jest „ochrona bezpieczeństwa państwa...przed działaniami agentów innych państw i działaniami obliczonymi na zniszczenie lub osłabienie ustroju...środkami politycznymi, ekonomicznymi czy z wykorzystaniem środków przemocy. 3
Główna rola w walce informacyjnej przypada kanałom sterowniczym, które oddziałują na strukturę państwową przeciwnika. Są to:
kanały agenturalne – zobowiązane do wykonywania wszystkich poleceń prowadzącego walkę w zamian za korzyści osobiste (materialne lub nie), albo z motywów ideowych, etycznych lub prawnych. Są to agenci wywiadu lub tajni współpracownicy policji i kontrwywiadu. Należy przy tym pamiętać, że agentem jest zwerbowany obywatel innego państwa.
Zwerbowany obywatel własnego państwa nie jest agentem! Jest tajnym współpracownikiem służby specjalnej. Obywatel własnego kraju może być pracownikiem kadrowym służby lub jej współpracownikiem tajnym albo jawnym. Nigdy agentem! Terminy te są często mieszane intencjonalnie, celem wywołania szumu informacyjnego lub dla zatarcia różnicy. Takie mieszanie pojęć utrudnia lub wręcz uniemożliwia poprawną kwalifikację moralną działalności pracowników lub współpracowników własnych służb i agentów obcego państwa. Przypisywanie terminu agent pracownikom kadrowym służb specjalnych świetnie maskuje działalność agenturalną na rzecz obcego państwa i w konsekwencji odbiorcy takiej dezinformacji tracą rozeznanie, kto jest kim, a co za tym idzie gubią możliwość dokonania właściwej oceny moralnej.
Z punktu widzenia działalności operacyjnej, agentów można podzielić na dwie kategorie: agentów podstawowych i agentów wspierających.
Do pierwszej kategorii zalicza się:
- rezydentów i szefów siatek agenturalnych,
- agentów stanowiących źródła informacji,
- agentów egzekutorów,
- agentów werbowników.
Do drugiej kategorii należą przede wszystkim:
- agenci legalizacyjni,
- kurierzy,
- właściciele lokali konspiracyjnych,
- prowadzący skrzynki korespondencyjne,
- prowadzący skrzynki kontaktowe i skrytki,
Szefowie siatek lub rezydentur agenturalnych, to doświadczeni agenci o sprawdzonej lojalności, którzy kierują grupami agentów. Mają zazwyczaj sporą władzę i niezależność oraz dysponują budżetem przyznanym im przez tak zwaną Centralę. Podstawową różnicą jest zależność hierarchiczna. Szef siatki podlega zazwyczaj rezydentowi (agenturalnemu lub kadrowemu rezydentowi służby działającemu w danym kraju) natomiast rezydent agenturalny podlega bezpośrednio Centrali służby. W służbach rosyjskich szef siatki agenturalnej nie może też werbować nowych agentów, natomiast rezydent agenturalny może.
Zadaniem agentów będących źródłem informacji jest zbieranie wiadomości, dokumentów i innych materiałów wywiadowczych. Werbuje się ich pod kątem dostępu do tajemnic danego państwa. Zajmowane przez nich stanowisko ma mniejsze znaczenie. Bardzo często agent zatrudniony w powielarni, informatyk obsługujący komputery, czy sekretarka mają znacznie łatwiejszy i szerszy dostęp do tajemnic niż ich szefowie i to nawet najwyższych szczebli.
Agenci-egzekutorzy werbowani są zasadniczo w jednym celu – likwidacji wyznaczonych osób lub przeprowadzenia energetycznych, a nie informacyjnych, aktów sabotażu i dywersji.
Agenci-werbownicy należą do najbardziej zaufanych i bardzo często wywodzą się spośród sprawdzonych i doświadczonych agentów zbierających informacje, którzy z różnych względów utracili dostęp do tajemnic państwowych. Wykorzystuje się ich do wyszukiwania kandydatów na agentów i werbowania ich. Czasami jedynie do wyszukiwania kandydatów i wstępnego ich urabiania, a sama operację werbunku przeprowadza innych agent (np. rezydent agenturalny) lub pracownik kadrowy służby.
Wśród agentów wsparcia najistotniejszą rolę pełnią agenci legalizacyjni. Należą do nich policjanci, celnicy, pracownicy biur paszportowych i urzędów wydających dokumenty, urzędów stanu cywilnego i innych instytucji wydających obywatelom różnego rodzaju dokumenty i prowadzących ewidencję. Działają oni przede wszystkim na rzecz tak zwanych „nielegałów”, czyli kadrowych pracowników służby wysyłanych do obcego państwa, gdzie mają funkcjonować jako obywatele tego kraju. Zadaniem agentów legalizacyjnych jest uwiarygodnić fałszywą tożsamość „nielegała”, zaopatrzyć go w odpowiednie dokumenty na autentycznych blankietach, wpisać do odpowiednich rejestrów i ewidencji, itp. Zadaniem agentów legalizacyjnych jest również pozyskiwanie pustych blankietów dokumentów, czystych formularzy, wzorów pieczątek, papierów firmowych urzędów, itp. Zdobyta przez nich oryginalna „papeteria” wykorzystywana jest później przez Centralę służby do produkcji podrobionych imitacji lub do tworzenia zestawów „autentycznych” dokumentów, w które wyposaża się własnych pracowników kadrowych wysyłanych i działających nielegalnie na terenie danego kraju albo lokalnych agentów. Dla uzyskania wzorów dokumentów werbuje się też kryminalistów, zwłaszcza kieszonkowców.
Agenci kurierzy przewożą materiał wywiadowczy przez granice państwowe i werbuje się ich zazwyczaj w środowiskach zajmujących się zawodowo transportem (kierowcy, obsługa pociągów, marynarze floty handlowej) lub często podróżujących – np. handlowców.
Właściciele lokali konspiracyjnych oddają (zazwyczaj za wynagrodzeniem) posiadane mieszkania lub lokale użytkowe na potrzeby służby. W lokalach tych odbywają się spotkania pracowników kadrowych z tajnymi współpracownikami lub agentami w warunkach gwarantujących wysoki stopień poufności. Lokale takie mogą również służyć za kwatery zastępcze w sytuacjach alarmowych lub za „przebieralnie”, w których pracownik kadrowy lub agent może szybko zmienić swój wygląd zewnętrzny.
Prowadzący skrzynki korespondencyjne, to zwerbowane osoby, które dysponują „bezpiecznym” adresem, telefonem, faksem lub innym środkiem łączności, umożliwiającym skrytą łączność między pracownikami kadrowymi a agentami. Bardzo często pośredniczą oni w korespondencji między Centralą a agentem działającym w innym kraju niż kraj zamieszkania prowadzącego skrzynkę. Przewidujące GRU na prowadzących skrzynki korespondencyjne wybiera najchętniej osoby w starszym wieku, które w przypadku konfliktu zbrojnego (niekoniecznie z Rosją) nie podlegałyby mobilizacji, co mogłoby przerwać łączność.
Rola prowadzących skrzynki kontaktowe i skrytki jest podobna do roli agentów pośredniczących w korespondencji, tyle, że obejmuje przede wszystkim materiały wywiadowcze, instrukcje, pieniądze i różne przedmioty przekazywane agentom przez pracowników kadrowych i odwrotnie. Na agentów prowadzących skrzynki i skrytki werbuje się przede wszystkim właścicieli małych sklepików i punktów usługowych, gdzie łatwo jest coś przekazać pod pozorem zakupów. „Żywe” skrzynki kontaktowe wypierane są coraz częściej przez „martwe”, czyli umówione miejsca, w których można pozostawić rzecz nie widząc się z nikim i nie będąc widzianym.
Specyficznymi rodzajami agentury, istotnymi z punktu widzenia wojny informacyjnej, są agenci wpływu oraz kategoria znana powszechnie w sowieckich służbach pod mało pochlebną nazwą „gównojady”4. Kto wymyślił ten termin, nie wiadomo. Używano go zarówno w KGB jak i w GRU. Mianem tym obdarzano obywateli krajów zachodnich, którzy dobrowolnie, za darmo, niczym nie kaptowani, ani nie straszeni, byli gotowi zdradzać swój kraj i współpracować ze Związkiem Sowieckim. Byli to różnej maści zwolennicy jednostronnego rozbrojenia, postępowi radykałowie, pacyfiści, internacjonaliści, itp. Trudno ich było kwalifikować jako agentów, gdyż nikt ich nie werbował, ale wykorzystywano ich w możliwie najszerszym stopniu, gdyż ochotnie robili to, co im kazano. Z punktu widzenia wojny energetycznej, czy prowadzenia dywersji zbrojnej, „gównojady” nie były wielce przydatne, ale ich rola w wojnie informacyjnej jest nie do przecenienia. Trudno bowiem znaleźć bardziej podatny materiał do manipulacji i medium bardziej żarliwie rozpowszechniające wszelką dezinformację i informację niszczącą. Co więcej „gównojady” są wspaniałymi roznosicielami plotek i pogłosek oraz krzykliwym mięsem armatnim każdej demonstracji, którą można później nagłośnić i wykorzystać we własnych celach. Ponadto łatwo odciąć się od nich bez ryzyka dekonspiracji, gdyż skruszony „gównojad” nie jest w stanie udowodnić, że został zwerbowany np. w drodze szantażu lub za wynagrodzeniem. Wręcz przeciwnie, łatwo jest wiarygodnie przekonywać, że czynił to, co czynił dobrowolnie, samodzielnie, bez podszeptów.
W wojnie informacyjnej najgroźniejsza jest agentura wpływu. Zgodnie z amerykańską definicją, agent wpływu to osoba, która może być wykorzystana do dyskretnego urabiania opinii polityków, środków masowego przekazu i grup nacisku w kierunku przychylnym zamiarom i celom obcego państwa5. W przeciwieństwie do wymienionych wyżej rodzajów agentów, agenci wpływu nie zbierają, lecz rozpowszechniają informacje. Najczęściej prawdziwe, ale z niszczącym komentarzem, także informacje zmanipulowane i sfabrykowane. Można przyjąć, że agentura wpływu prowadzi szczególnie obliczoną na długie lata dywersję informacyjną. Swój jad sączy dyskretnie w środowiskach decyzyjnych i opiniotwórczych, sterując je powoli w kierunku samozniszczenia lub zniszczenia struktur państwa. Wykrycie agentury wpływu jest niezmiernie trudne, a udowodnienie działania na rzecz obcego państwa praktycznie niemożliwe, gdyż każdy ma prawo do głoszenia własnych poglądów. Agent wpływu nie wykrada tajemnic z sejfów i nie sposób go przyłapać na „gorącym uczynku”. Najczęściej nie kontaktuje się potajemnie z oficerem prowadzącym i nie otrzymuje od niego instrukcji wywiadowczej lub wynagrodzenia. Wyjeżdża na jawne seminaria lub konferencje naukowe, pobiera stypendia naukowe lub wykłada na zagranicznym uniwersytecie, zagraniczni wydawcy publikują jego książki, otrzymuje nagrody twórcze, spotyka się z politykami, ludźmi ze świata gospodarki i nauki. Zebrane „wrażenia” ubrane we „własne przemyślenia” publikuje w mediach lub rozpowszechnia w „politycznych salonach” albo podczas spotkań z politykami i decydentami własnego kraju. Formalnie nie robi nic nielegalnego, tylko skutki jego działalności są niszczące.
W przeciwieństwie do kanałów agenturalnych, które obowiązane są do posłuszeństwa wobec prowadzącego, kanały współpracujące wykonują tylko te polecenia prowadzącego walkę informacyjną, które są zbieżne z ich własnymi celami. Przykładowo w latach stanu wojennego podziemna „Solidarność” prowadziła swoją walkę informacyjną ze strukturami władzy PRL korzystając z pomocy finansowej i materiałowej CIA, bowiem obie organizacje miały wspólny cel – demontaż komunizmu.
Pracując na rzecz obcego państwa oba wymienione wyżej kanały działają w pełnej świadomości destrukcyjnego działania przeciwko strukturom państwa, którego są obywatelami. Odmienny jest charakter kanałów inspiracyjnych, które nieświadomie lub półświadomie wykonują polecenia prowadzącego walkę i tworzą chaos w strukturach przeciwnika, prowokując decyzje i działania sprzeczne z jego interesami oraz dostarczają przeciwnikowi informacje prowadzące do „samodzielnego” podejmowania szkodliwych dlań decyzji.
Odpowiednio zainspirowany człowiek, działaniem „w dobrej wierze” może często wyrządzić większe szkody niż agent. Jego działań nie ogranicza bowiem strach przed zdemaskowaniem. Lenin mówił o takich ludziach „pożyteczni idioci”, działacz Kominternu, niemiecki komunista Willi Muenzenberg nazywał ich „niewiniątkami”. Muenzenberg cynicznie wykorzystywał swoje „niewiniątka” – intelektualistów zwabionych duchową solidarnością z proletariatem, tak zwanych niezależnych pisarzy, wykładowców i uczonych do szerzenia komunistycznej propagandy oraz do uwiarygodniania kampanii „agit-prop” Kominternu, a także do kamuflażu sowieckich działań wywiadowczych. Opierając się na otumanionych intelektualistach Muenzenberg zakładał w latach dwudziestych gazety, wydawnictwa i kluby książki kontrolowane przez Komintern, produkował filmy i wystawiał sztuki teatralne gloryfikujące komunizm i Związek Sowiecki. Arthur Koestler pisał, że nawet w Japonii ekipa Muenzenberga kontrolowała bezpośrednio lub pośrednio 19 gazet i czasopism6.
Każdy z wymienionych wyżej kanałów sterowniczych dzieli się z kolei na dwa rodzaje różniące się od siebie postawionymi im zadaniami. Są to:
piony informacyjne, których zadaniem jest zbieranie informacji o przeciwniku i jego otoczeniu oraz przekazywanie zebranego materiału prowadzącemu walkę informacyjną. Pion ten najbliższy jest tradycyjnemu szpiegostwu, chociaż coraz częściej oparty jest na tak zwanym „białym wywiadzie”, czyli na zbieraniu i analizowaniu informacji pochodzących z ogólnie dostępnych źródeł.
piony sterowniczo-dywersyjne wywierające wpływ na system i struktury przeciwnika inspirując decyzje prowadzące do samozniszczenia i blokując decyzje obronne. Tym właśnie pionom powierza się m.in. zadanie opanowania środków masowego przekazu przeciwnika, a jeśli już nie opanowanie, to przynajmniej osiągnięcie maksymalnego wpływu na publikowane przez nie treści. Piony te rozpowszechniają również wszelkie pogłoski, prowadzą lub inspirują kampanie oszczerstw i półprawd, podsuwają informacje zmanipulowane, sfabrykowane i niszczące, plasują agentów na odpowiedzialnych stanowiskach państwowych, wprowadzają agenturę wpływu do środowisk decyzyjnych i opiniotwórczych, inspirują reformy i programy prowadzące do rozpadu struktur i samozniszczenia państwa.
Jednym z podstawowych zadań w walce informacyjnej jest rozpoznanie kanałów przeciwnika oraz ich pionów. Rozpoznanie pionów sterowniczo-dywersyjnych jest łatwiejsze, niż pionów informacyjnych, ponieważ można odwołać się do zasady „po owocach ich poznacie”. Z tego tez względu w każdej profesjonalnej służbie wywiadowczej piony te rozgranicza się konsekwentnie, oddzielając przykładowo agenturę wywiadowczą od agentury wpływu.
Metody walki informacyjnej przeciwko państwu
• Promocja centralizacji decyzji w obozie przeciwnika z równoczesnym osłabianiem powiązań poziomych. Jest to swoista wertykalizacja państwa, do której należy dążyć, ponieważ struktury scentralizowane są znacznie podatniejsze na działania sterowniczo-dywersyjne od struktur horyzontalnych, opartych na sieciowych powiązaniach grup społecznych. Scentralizowane struktury odzwyczajają się szybko od samodzielnego myślenia i podejmowania decyzji, przez co paraliżuje je sam brak bodźców płynących od centralnego kierownictwa. Dlatego łatwiej jest rozmontować metodami walki informacyjnej państwo totalitarne, niż państwo oparte na swobodach społecznych z wolnymi obywatelami, mającymi poczucie własnej wartości.
• Inspirowanie błędnej polityki kadrowej, przede wszystkim na szczeblu decyzyjnym. Nie jest przy tym konieczne plasowanie na decyzyjnych stanowiskach własnej agentury. Wystarczy promowanie osób ambitnych, kłótliwych, niekompetentnych i podatnych na szantaż. Cechy te wystarczą, żeby przy odpowiednim sterowaniu osoby te doprowadziły szybko do chaosu decyzyjnego i sporów prowadzących do decyzyjnego paraliżu i w konsekwencji do stopniowej niewydolności struktur państwowych uwikłanych w walki wewnętrzne.
• Penetracja centralnego ośrodka decyzyjnego i rozbudowa własnych kanałów inspiracyjnych, przede wszystkim agentury wpływu. Najlepszymi agentami wpływu są doradcy, którzy inspirują decydentów, ale sami są mniej narażeni na zdemaskowanie, gdyż to nie oni podpisują decyzje i odpowiadają za ich ułomności.
• Inspirowanie błędnych decyzji podejmowanych przez organa centralne przeciwnika, co przy wertykalnej strukturze i braku mechanizmów samokontroli prowadzi do szybkiego przełożenia tych błędów na realne szkody dla interesu państwa
• Inspirowanie nadmiaru decyzji podejmowanych przez organa centralne przeciwnika, co skutecznie blokuje samodzielność i inicjatywę aparatu wykonawczego struktur państwowych i powoduje ich przeciążenie pracą nie przynoszącą wymiernych efektów.
• Inspirowanie tarć i walk wewnętrznych.
• Demontaż mechanizmów samosterowania społecznego, zwłaszcza w centralnym ośrodku decyzyjnym przeciwnika. Szerzenie demoralizacji, dezinformacji, korupcji, indyferentyzmu ideologicznego pod przykryciem apolityczności. Rozkład tradycyjnego systemu prawnego opartego na odwiecznym systemie wartości oraz obywatelskim poczuciu sprawiedliwości i zastąpienie go tworzonymi masowo przepisami prawnymi. Należy pamiętać, że państwo prawa, to coś zupełnie innego niż państwo praworządne. Państwo prawa, to państwo przepisów regulujących wszystko aż do absurdu, ale niekoniecznie zgodnie z prawem naturalnym.
• Blokowanie przepływu informacji i dezorganizacja tych elementów państwa przeciwnika, które zajmują się przetwarzaniem informacji. Może to być przykładowo kampania zasypywania instytucji państwowych fałszywymi donosami, których sprawdzenie pochłania czas, środki i energię.
• Nasyłanie masowej agentury, łatwej stosunkowo do wykrycia, ale odwracającej uwagę i pochłaniającej czas oraz środki kontrwywiadu. Kampania taka pozwala działać swobodniej najcenniejszej agenturze uplasowanej na szczeblu decyzyjnym przeciwnika.
• Przechwytywanie dobrych inicjatyw kierownictwa przeciwnika przez piony informacyjne, a potem wypaczanie ich aż do karykaturalnych rozmiarów przez piony sterowniczo-dywersyjne, co zniechęca do tych inicjatyw atakowane społeczeństwo.
Główne obiekty działań agresywnych w wojnie informacyjnej.
Wprawdzie ilość rozwiązań agresywnych w wojnie informacyjnej jest wielka, to jednak można wyróżnić pewne prawidłowości i ustalić listę obiektów, które są najczęściej atakowane. I takimi są:
Kręgi opiniotwórcze. Początkowo kaptowane są poszczególne osoby, którym powierza się potrójne zadanie: typowanie kolejnych osób wartych skaptowania, urabianie osób wpływowych oraz urabianie szerokiej opinii publicznej drogą publikacji w mediach opinii sygnowanych przez siebie. W pierwszym rzędzie kaptowani są ludzie młodzi i ambitni, których karierą można sterować plasując ich w zaplanowanych miejscach struktur atakowanego państwa i dużym prawdopodobieństwem, że będą, z biegiem czasu, awansować. Jednocześnie drogą jawną i tajną kreuje się skaptowanych na „autorytety”. Sposoby są różne. Od przyznawania prestiżowo brzmiących nagród i honorów, przez stypendia i pomoc w uzyskaniu stopni naukowych, po promowanie w ramach uprawianej profesji przy pomocy już posiadanej agentury wpływu.
Kiedy grupa skaptowanych staje się liczniejsza można przystąpić do urabiania całych środowisk opiniotwórczych tworząc sztucznie „modę” na pewne poglądy oraz organizując profesjonalny ostracyzm wobec myślących inaczej.
Media:W pierwszej fazie przejmowana jest kontrola nad treściami rozpowszechnianymi przez organizacje medialne. Do jej osiągnięcia wykorzystuje się skaptowane wcześniej osoby z kręgów opiniotwórczych oraz w środowiskach dziennikarskich. Wykreowanym przez siebie „autorytetom” poleca się umieszczać w środkach masowego przekazu artykuły, wypowiedzi, wywiady, opinie oraz zabiegać o udział w dyskusjach organizowanych przez media elektroniczne. Skaptowanym wcześniej dziennikarzom poleca się (a nie skaptowanym sugeruje się) publikować materiały wytypowanych osób, zapraszać je do udziału w debatach, robić z nimi wywiady. Wbrew pozorom inspiracja taka nie jest trudna, nawet, jeśli nie ma się licznych dziennikarzy w swojej „stajni”. Środki masowego przekazu przejawiają „instynkt stadny” i z góry można liczyć, że umiejętnie wykreowany autorytet szybko stanie się „modny” i będzie chętnie zapraszany przed kamerę, mikrofon oraz na prasowe łamy. Kiedy moda na jeden „autorytet” minie (trwa zazwyczaj kilka miesięcy), to nie jest trudno podstawić mediom inny.
Na treści publikowane przez media można też wpływać za pośrednictwem własnej agentury wśród dziennikarzy. Taktykę tę od ponad 100 lat stosują Rosjanie. Działająca w Paryżu od lat 80-tych XIX wieku Agentura Zagraniczna carskiej Ochrany miała na swojej liście płac dziesiątki dziennikarzy oraz płaciła tysiące rubli miesięcznie w subsydiach m.in. dla gazet Le Figaro, Echo de Paris i Gaulois7. Równocześnie carskie ministerstwo finansów przepłacało francuskich dziennikarzy, żeby tworzyli przychylny klimat dla rosyjskich starań o kolejne pożyczki zagraniczne. Paryski przedstawiciel ministerstwa Artur Raffałowicz miał w kieszeni wszystkie liczące się gazety francuskie z wyjątkiem socjalistycznej (potem komunistycznej) L’Humanite. Po przegraniu wojny z Japonią w 1905 roku, Raffałowicz wydawał miesięcznie do 200.000 franków na łapówki dla dziennikarzy, żeby minimalizowali porażkę Rosji8.
Z doświadczeń Ochrany korzystała od swoich pierwszych dni CzeKa subsydiując dziesiątkami tysięcy funtów ukazujący się w Wielkiej Brytanii socjalistyczny dziennik Daily Herald9, który „odpłacił się” w 1920 roku medialnym patronatem nad zorganizowanym przez skomunizowany związek zawodowy dokerów bojkotem transportów broni i amunicji dla armii polskiej.
Przygotowując globalne przywództwo Związku Sowieckiego, KGB miało na swych usługach tysiące dziennikarzy na całym świecie, dzięki czemu mogło prowadzić koronkowe operacje dezinformacyjne rozpisane na kilka lub kilkanaście krajów. Skutki tych operacji wracają echem nawet dzisiaj, jak choćby „działania aktywne” Służby A Pierwszego Zarządu Głównego KGB z lat 80-tych XX wieku obliczone na zrzucenie winy za pojawienie się wirusa HIV na amerykański program wojny biologicznej. Sfabrykowaną w Jaseniewie pod Moskwą historię AIDS przedrukowała w pierwszym półroczu 1987 roku prasa ponad 40 krajów rozwijających się. Na fabrykację KGB dały się nawet wziąć konserwatywny dziennik londyński Daily Express, brytyjski kanał telewizyjny Channel 4 oraz niemiecka Deutschland Rundfunk10.
Kupowaniem dziennikarzy zajmują się wyspecjalizowane służby wielu krajów i opis tylko najbardziej drastycznych przykładów zająłby gruby tom formatu książki telefonicznej.
W drugiej fazie przejmowania kontroli nad środkami masowego przekazu danego kraju następuje nabywanie już istniejących organizacji medialnych lub tworzenie własnych. Ponieważ otwarte przejęcie przez instytucje państwowe jednego kraju środków masowego przekazu w innym kraju nieuchronnie doprowadziłoby szybko do zdemaskowania wrogich zamiarów, kontrolę nad mediami zdobywa się za pośrednictwem firm prywatnych pod osłoną swobód gospodarki rynkowej. Można w tym celu założyć specjalnie firmę lub firmy o zakamuflowanym kapitale państwowym lub skłonić do współpracy i wykorzystać prywatne organizacje medialne własnego kraju w zamian za różnego rodzaju mniej lub bardziej utajnione subsydia. Mogą to być przykładowo zwolnienia podatkowe, ulgi celne, ulgi pocztowe, itp.
Kamuflaż można posunąć jeszcze dalej i przejmować media „pod fałszywą flagą”, czyli pozorując, że nabywający organizację medialną jest prywatną firmą z kraju trzeciego, o kapitale zupełnie nie związanym z info-agresorem.
Organizacje medialne, których nie można przejąć albo nie udało się opanować za pośrednictwem szeroko pojętej agentury, można kontrolować poprzez źródła informacji. Koszty pozyskiwania informacji – to znaczy koszty utrzymania korespondentów, współpracowników, wysyłania reporterów, prowadzenia archiwów, itp. – są wysokie i redakcje chętnie korzystają z usług agencji prasowych. Dlatego uzyskanie kontroli nad istniejącymi agencjami prasowymi lub założenie własnych należy do podstawowych zadań w programie przejmowania mediów.
Partie polityczne: Z uwagi na ich zhierarchizowanie oraz wymóg dyscypliny partyjnej opanowanie informacyjne partii najłatwiej przeprowadzić poprzez uzyskanie kontroli nad poszczególnymi działaczami oraz nad finansami ugrupowania. Udzielanie sekretnych subwencji może przybierać różne formy, od wręczonej dyskretnie paczki banknotów, po tani kredyt przed kampanią wyborczą udzielony dla niepoznaki przez bank w kraju trzecim. Bardziej skomplikowane jest kontrolowanie ugrupowania politycznego za pośrednictwem uplasowanej wewnątrz agentury wpływu, gdyż z natury ambitni politycy zazwyczaj z trudem podporządkowują się linii myślenia narzucanej im przez partyjnych kolegów. Bardziej podatni są na opinie doradców, ekspertów, autorytetów, komentarze mediów oraz wyniki sondaży opinii publicznej. Stąd dla pionu sterowniczo-dywersyjnego łatwiej jest manipulować partią z zewnątrz niż wewnątrz. Natomiast wewnątrz powinni działać agenci pionu informacyjnego.
Struktury państwa:Atak na struktury państwa finalizuje agresję informacyjną. Jeżeli bowiem uda się wprowadzić chaos i spowodować erozję instytucji państwowych albo wypaczyć ich funkcjonowanie w takim stopniu, żeby działały przeciwko interesom państwa i jego obywateli, to państwo zostanie ubezwłasnowolnione i praktycznie nic już nie będzie stało na przeszkodzie w całkowitym podporządkowaniu go woli i interesom info-agresora. Dlatego też w działaniach przeciwko strukturom państwa wykorzystuje się wszystkie wymienione dotychczas sposoby i formy walki informacyjnej. Powodzenie zależne jest przede wszystkim od odpowiedniego zgrania różnych elementów w jedną całość, która doprowadzi to rozpadu mechanizmów samosterowania społecznego i do samozniszczenia państwa, do stanu podobnego nieco do wojny domowej wszystkich z wszystkimi. W takiej sytuacji info-agresorowi nie będzie trudno skłonić społeczność międzynarodową do zaaprobowania przejęcia pogrążonego w wewnętrznym chaosie państwa w imię zachowania szeroko pojętego bezpieczeństwa międzynarodowego.
Główne obiekty działań niszczących w wojnie informacyjnej.
W wojnie informacyjnej obiektem wyznaczonym do zniszczenia może być praktycznie każda dziedzina życia społecznego, gdyż celem jest generalne osłabienie atakowanego społeczeństwa, aż do wprowadzenia go w stan uległości. Najczęściej atakowane są:
Materiał ludzki:Podobnie jak w wojnach energetycznych, celem ataków informacyjnych są ludzie. Interes agresora, zarówno energetycznego jak informacyjnego, wymaga biologicznego osłabienia atakowanego społeczeństwa, żeby uruchomić mechanizm instynktu samozachowawczego, który nakazuje podporządkować się posłusznie w imię przetrwania narodu. Stąd bierze się promocja aborcji i eutanazji, zachęcanie do emigracji, lansowanie modelu rodziny 2+1+pies, itp.
Struktury społeczne:Niemal wszystkie działania z zakresu manewrowania społecznego obliczone są na rozbicie porządku społecznego. Od opluwania uznanych autorytetów i podsuwania w zamian wykreowanych przez siebie, przez rozbijanie i niszczenie wpływowych środowisk, niezależnych a cieszących się szacunkiem stowarzyszeń, grup i organizacji profesjonalnych, aż po rozbijanie rodziny. Celem tych działań jest zatomizowanie zaatakowanego społeczeństwa w stopniu wykluczającym spontaniczne zorganizowanie oporu. Ludzie pozbawieni zaplecza w postaci rodziny, krewnych, przyjaciół, sąsiadów są nie tylko podatniejsi na manipulacje, gdyż nie mają z kim skonfrontować własnych poglądów, ale również tracą wolę oporu nie widząc sensu w indywidualnym proteście.
Gospodarka:Ekonomiczne osłabienie atakowanego państwa i wprowadzenie chaosu w jego gospodarce zwiększa skuteczność działań informacyjnych. Zubożone społeczeństwo jest podatniejsze na manipulacje, gdyż dotarcie do informacji prawdziwej wymaga czasu, wysiłku i pieniędzy, a tego brak ludziom goniącym za chlebem. Wojna gospodarcza jest skrzyżowaniem zmagań informacyjnych i energetycznych, a zatem wymaga osobnego omówienia.
Nauka i kultura:Wiedza jest najlepszą tarczą przeciwko informacyjnej agresji, a zatem nauka i kultura są sferami życia społecznego niszczonymi szczególnie zajadle. W czasie II wojny światowej Niemcy starali się fizycznie wyeliminować polską elitę naukową i kulturalną, a życie naukowe i kulturalne ograniczyli do szkół zawodowych i półpornograficznych teatrzyków rewiowych. W latach rządów Stalina w Związku Sowieckim odcięto środowiska kulturalne i naukowe (poza kompleksem zbrojeniowym) od kontaktów międzynarodowych. Współcześni info-agresorzy twórczo przetwarzają niemiecko-sowieckie osiągnięcia rezygnując tylko z działań energetycznych na rzecz stopniowego wymóżdżenia społeczeństw wyznaczonych do podporządkowania. Najbardziej wartościowe jednostki ze świata kultury i nauki skłaniane są do emigracji zachętami ekonomicznymi lub możliwością szerszego rozwoju profesjonalnego. Działaniami z zakresu dywersji informacyjnej i manipulacji oraz kanałami agenturalnymi ogranicza się możliwości rozwoju naukowego i kulturalnego, zamyka instytuty naukowe, otwiera pseudouczelnie stanowiące konkurencję dla uznanych placówek akademickich. Pauperyzuje środowiska naukowe i twórcze, likwiduje biblioteki, placówki kulturalne i naukowe, obniża poziom nauczania w szkołach, itp.
Obrona przez info-agresją.
Z uwagi na nieskończoność rozwiązań agresywnych, trudno jest napisać skrypt obrony przez informacyjną agresją. Ponieważ w wojnie informacyjnej polem walki jest ludzka świadomość, najistotniejszym elementem obrony jest zdać sobie sprawę z tego, że jest się atakowanym. Info-agresor może sączyć swój informacyjny jad bezkarnie tak długo, jak zatruwani nie są świadomi zagrożenia. Potem skuteczność działań sterowniczo-dywersyjnych gwałtownie maleje.
Na poziomie państwa istnieją wyspecjalizowane służby, które winny bronić kraj i obywateli przed informacyjną agresją. Jeżeli robią to skutecznie demontaż struktur państwowych i zniewolenie obywateli metodami walki informacyjnej staje się bardzo trudne lub wręcz niemożliwe. II Rzeczpospolita miała taką wyspecjalizowaną służbę - Oddział II Sztabu Głównego, popularnie zwany „dwójką”. Był on tak skuteczny, że chociaż zniewolić Polskę metodami informacyjnymi usiłowały Niemcy i Związek Sowiecki nie potrafiły doprowadzić do erozji struktur państwowych i trzeba było sojuszu i uderzenia dwóch najpotężniejszych wówczas na świecie armii lądowych, żeby opanować nasz kraj.
Na poziomie obywateli możliwości obrony w sferze prawa są niewielkie. Poza nielicznymi wyjątkami (zeznania pod przysięgą) wolno bezkarnie kłamać publicznie. Konstytucja nie zabrania politykom uciekać się do kłamstw. Nawet prezydentowi i premierowi. „Autorytety” nie mają obowiązku szerzyć prawdy, mogą pleść bzdury pod warunkiem, że będą one mądrze brzmiały i będzie je ktoś publikować. Prawne ograniczenia, które obowiązują media są tak mało precyzyjne, że w zasadzie uchodzi im niemal każde kłamstwo lub inteligentne oszczerstwo.
W sytuacji, gdy brak formalnych zapór dla dezinformacji rośnie gwałtownie znaczenie samoobrony obywateli, indywidualnego oporu przed zalewem kłamstwa. I w tej sferze można wyróżnić następujące czynniki obronne:
• możliwie szeroka wiedza. Im więcej wiemy generalnie i o przeciwniku, tym łatwiej nam rozpoznać i odeprzeć dezinformację, wykryć fabrykację i ustrzec się manipulacji.
• korzystanie z różnorodnych źródeł informacji, ułatwia ich weryfikację, a po wykryciu informacji zmanipulowanych lub sfabrykowanych umożliwia lokalizację źródła dezinformacji.
• wiedza o sobie, o swoich silnych i słabych stronach.
• unikanie myślenia, że przeciwnik myśli i zachowuje się tak jak ja. Takie myślenie, to najpewniejsza droga do samo-dezinformacji. Należy zakładać, że przeciwnik jest inteligentny i przewrotny.
• czujność - należy być zawsze przygotowanym na nieznane techniki, metody i rozwiązania.
• ustawiczne kształtowanie i umacnianie porządku moralnego opartego o system odwiecznych wartości, gdyż jest to najskuteczniejszy mechanizm samosterowania społecznego zarówno na płaszczyźnie ośrodka decyzyjnego jak i całej społeczności (narodu). Porządek ten można i należy wpajać na poziomie rodziny, ponieważ wyniesione z domu solidnie ukształtowane zasady są niezwykle trudne do wykorzenienia.
Wiarygodność informacji sprawdza się w oparciu o posiadaną wiedzę, wiarygodność posiadanej wiedzy w oparciu o przestrzegane zasady moralne, wiarygodność zasad moralnych w oparciu o 10 przykazań.
Rafał Brzeski
----------------------------------------
Przypisy
[1] Większość wymienionych poniżej terminów, pochodzi z prac cybernetyka doc. Józefa Kosseckiego, teoretyka i praktyka potajemnych działań inspiracyjnych.
[2] North Atlantic Treaty Organization, Intelligence Doctrine, paragraf 104
[3] Security Service Act, 1989, 1 (2)
[4] Wiktor Suworow, GRU, Warszawa, Adamski i Bieliński, 2002, s. 169-171
[5] Norman Polmar, Thomas B. Allen, Księga Szpiegów: Encyklopedia, Warszawa, Magnum, 2000, s.14
[6] Arthur Koestler, The Invisible Writing, London, Hutchinson, 1969, s. 253
[7] Rita T. Kronenbitter, Paris Okhrana 1885-1905, w Okhrana: The Paris Operations of the Russian Imperial Police, Central Intelligence Agency, 1997, s. 30
[8] Christopher Andrew, Oleg Gordijewski, KGB, Warszawa, Bellona, 1997, s.38
[9] Christopher Andrew, Secret Service, London, Heinemann, 1985, s. 264
[10] Christopher Andrew, Oleg Gordijewski, KGB, Warszawa, Bellona, 1997, s.551
Rafał Brzeski
ur. 1946
Dziennikarz, tłumacz i historyk, ekspert ds terroryzmu, wywiadu i kontrwywiadu.
Twórca strony internetowej SPYBOOKS, polecanej przez nas w dziale "Nasi Przyjaciele".
Do jego najważniejszych książek należą:
Purpurowy Kod (2000)
Strzał w próżni? (1984)
Enigma ląduje w Normandii (1982)
Uwaga: Autor zezwala na kopiowanie i wykorzystanie powyższego tekstu pod ścisłym warunkiem niewprowadzania żadnych zmian czy skrótów w tekście. Dołączamy do tego wymóg podania źródła.
http://www.ojczyzna.pl/ARTYKULY/BRZESKI-R_Wojna-Informacyjna.htm
Erystyka według Schopenhauera
Oto skrót sposobów nieuczciwej dyskusji (dialektyki erystycznej):
1. Uogólnienie (instantia) – rozszerzając wypowiedź przeciwnika poza jej normalne granice (bardziej ogólnikowe twierdzenie łatwiej zaatakować).
2. Zastosowanie homonimii do jakiegoś słowa użytego przez przeciwnika, by rozszerzyć jego wypowiedź i wtedy ją obalić.
3. Przyjąć twierdzenie powiedziane w sensie relatywnym jako powiedziane absolutnie lub ująć je pod innym kątem i w ten sposób je obalić (relative – absolute).
4. Podawanie rozproszonych przesłanek (także błędnych), tak by przeciwnik nie zorientował się, do czego zmierzamy, a kiedy przeciwnik już zaakceptuje wszystko, co potrzebne, robimy z nich wniosek przez niego niespodziewany.
5. Ukryta petitio principii: Zakładać to, co chcemy dowieść, używając na początku zmienionych nazw lub posługując się na początku ogólnikami, które łatwiej zaakceptować.
6. Zadawać wiele pytań naraz i obszernie, ukrywając to, na czym zależy nam w odpowiedziach przeciwnika – trudno mu wtedy zorientować się w biegu rozumowania i przeoczy nasze ewentualne błędy i braki we wnioskowaniu.
7. Wyprowadzić przeciwnika dyskusji z równowagi (przez bezczelne zachowanie względem niego), gdyż zdenerwowany nie będzie w stanie wszystkiego przemyśleć i dopilnować.
8. Pomieszać kolejność wnioskowania (zadając pytania w niewłaściwej kolejności), tak że przeciwnik pogubi się w wywodzie.
9. Zadawać pytania do poszczególnych przypadków, na które przeciwnik prawidłowo odpowie i następnie, bez pytania go, założyć, że zgodził się z tezą, którą potwierdzałyby te przypadki (choć wcale nie musi ona koniecznie z nich wynikać).
10. Wybrać słowa/porównania, które będą nam pasowały. Np. kiedy przeciwnik proponuje jakąś zmianę, nazwać ją złośliwie "nowinką" i przeciwstawić "zastanemu porządkowi". Natomiast kiedy od nas wychodzi taka propozycja, przeciwstawiamy ją "zacofaniu". Podobnie inne rzeczy – nadając nazwy pozytywne lub negatywne w zależności od potrzeby.
11. Dać przeciwnikowi do wyboru między proponowaną przez nas tezą a przejaskrawioną antytezą. (Szare obok białego wydaje się czarnym, a obok czarnego wydaje się białym).
12. Triumfalnie ogłosić, że dowiodło się czegoś, choć wcale z dyskusji tak nie wynika (często skutkuje przy nieśmiałym przeciwniku).
13. Przedstawić przeciwnikowi jakiekolwiek słuszne, choć nie oczywiste, stwierdzenie. Jeśli odrzuci (przez podejrzliwość) – wykazujemy, że jest słuszne i triumfujemy; jeśli przyjmie – mamy plus, bo zgodził się z naszym twierdzeniem.
14. Argumentum ad hominem lub ex concessis: Szukać w tym, co przeciwnik mówi jakiejś sprzeczności z akceptowaną przez niego szkołą, grupą, do której należy lub sposobem postępowania. Np.: "I ty, Polak, mówisz takie rzeczy!?"
15. Kiedy przeciwnik postawił mocny kontrargument, wykorzystać podwójne znaczenie tego, co powiedzieliśmy, mimo że początkowo nie o to znaczenie nam chodziło.
16. Mutatio controversiae: Widząc, że przeciwnik podąża argumentacją, którą nas pobije, wytrącić go z biegu, zmienić temat, odwrócić uwagę.
17. Kiedy przeciwnik żąda konkretnych argumentów przeciw jego twierdzeniu, a ich nie znajdujemy, uciec się do ogólników powiązanych z jego tezą i później je podważyć argumentując choćby omylnością ludzkiej wiedzy.
18. Fallacia non causae ut casae: Potraktować uzgodnione wspólnie przesłanki jako dowód naszej tezy, choć brakuje wśród nich jeszcze kilku, których nie przyjęły obydwie strony.
19. Kiedy przeciwnik użył argumentu tego typu, o jakich piszemy (nieuczciwych), lepiej jest nie tyle wykazać jego pozorność, ale użyć podobnego argumentu, który postawi przeciwnika w gorszej pozycji niż gdybyśmy wykazali pozorność jego argumentu.
20. Podać to, do czego przekonuje nas przeciwnik za petitio principii kiedy przekonuje nas do czegoś wątpliwego, spornego. Wydaje się to wtedy bardzo prawdopodobnym dla słuchaczy, bo widzą w tym także problem tak jak w głównym problemie dyskusji.
21. Opierać się tak długo argumentacji przeciwnika, nie uznając jej, aż rozszerzy je poza granice prawdy, tak że łatwo obalimy taki argument. Powstaje wtedy wrażenie, że obaliliśmy główny argument.
22. Argumentum ad auditorem – jeżeli ktoś dobrze zna się na rzeczy, może użyć argumentu sprzecznego z prawdą, wiedząc, że nikt ze słuchaczy nie jest na tyle zorientowany w materii, aby to zauważyć.
23. Dywersja: Widząc, że zaczynamy przegrywać, rozpoczynamy mówić zupełnie o czymś innym, jak gdyby to było argumentem przeciwnym (bezczelne, kiedy nie dotyczy to w ogóle tematu dyskusji).
24. Argumentum ad verecundiam: Używać zamiast argumentów odwołań do autorytetów, szczególnie tych, którzy są powszechnie szanowani, w razie potrzeby przekręcając lub fałszując cytaty. Jeśli przeciwnik jest dobrze zorientowany, może to wykazać lub podać inny autorytet mający inne zdanie w tej kwestii.
25. Jeśli jest się bardzo szanowanym przez słuchaczy, można powiedzieć "przechodzi to moje słabe możliwości pojmowania" – w ten sposób słuchacze, którzy nas szanują, uznają że jest to jakiś nonsens.
26. Kiedy twierdzenie przeciwnika podobne jest do jakiejś herezji, błędnej nauki, ktoś może przyczepić mu etykietkę nazywając ją spirytualizmem, idealizmem itp.
27. Powiedzieć, że w teorii to ładnie wygląda, ale praktyka pokazuje inaczej. (Jak gdyby teoria czegoś nie uwzględniała).
28. Zadać pytanie związane z tematem, na które przeciwnik nie będzie w stanie odpowiedzieć i w ten sposób przekonać wszystkich, że mamy rację.
29. Argumentum ab utili: Zadziałać na wolę, a nie na rozum – kiedy uda nam się przekonać, że korzystniej dla wszystkich (a przynajmniej słuchaczy, zwolenników), żebyśmy przyjęli takie rozwiązanie (choćby było ono zupełnie błędne).
30. Sprawić przez potok bezsensownych słów (pozornie wyglądający dobrze, z poważną miną), że przeciwnik pogubi się, uznając je za najważniejszy argument tezy. Działa szczególnie wtedy, gdy przeciwnik udaje, że wszystko zrozumiał.
31. Jeśli przeciwnik ma rację, ale użył błędnej argumentacji, obalić argument, uznając, że obaliliśmy całą tezę (chyba najczęstsze zagranie w nieuczciwych dyskusjach).
32. Argumentum ostatni – ad personam: Widząc, że przeciwnik jest mocniejszy, atakować go osobiście, obrażać lub w jakikolwiek sposób porzucać prawdziwy przedmiot sporu.
Więcej szczegółowych informacji min. w internecie – polecam zapoznać się.
XVIII. Lektura uzupełniająca
Wersja wg Wiki:
Werwolf - niemiecka nazistowska organizacja terrorystyczna działająca na ziemiach utraconych przez Wehrmacht po 1943 r.
Główny twórca tego przedsięwzięcia, Reinhard Gehlen z Wehrmachtu, opracował projekt struktury podziemnej organizacji wzorowanej na polskim ruchu oporu. Korzystał przy tym przede wszystkim z obszernych materiałów zgromadzonych przez warszawskie gestapo. Po zdławieniu powstania warszawskiego wywiad SS zdobył także dokumenty i archiwa AK. Z tych materiałów skopiowano strukturę opartą na niewielkich grupach uderzeniowych, kładąc szczególny nacisk na jej decentralizację. Plany szczegółowe obejmowały szkolenia sabotażystów, szpiegów i dywersantów, organizację magazynów broni i żywności oraz radiowych punktów łączności na ziemiach uznanych za zagrożone polską i radziecką okupacją. Chociaż oficerowie Waffen SS byli poważnie zaangażowani w planowanie ruchu, ostatecznie postanowiono, aby podporządkować go dwudziestu Wyższym Dowódcom SS i Policji (HSSPF).
Aby utrzymać zdecentralizowany charakter ruchu, większość działań związanych z rekrutacją, szkoleniem i zaopatrzeniem przyszłej partyzantki prowadzono na szczeblu miejscowym. Na przełomie roku 1944 i 1945 rozpoczął się werbunek starannie dobranych ochotników, a następnie szkolenia w specjalnych ośrodkach przygotowawczych we Wrocławiu, Nysie, Cieszynie, a także w Hanowerze i Altbecku. Ukończyło je ok. 1300 osób, które w założeniu miało być dowódcami i specjalistami tworzących się już w tym okresie w terenie grup dywersyjnych.
W skład niemieckiego podziemia wchodziło szereg mniejszych i większych organizacji, nie mających często ze sobą żadnego powiązania, ani też nie podlegających jakiemuś centralnemu kierownictwu. W polskiej historiografii określa się je, niezbyt poprawnie zresztą, zbiorczą nazwą Werwolf – od największej i najwcześniej, odgórnie utworzonej organizacji. W apogeum działalności siły te można oszacować na blisko 10 tysięcy, prawdopodobnie jednak z wliczeniem w tę liczbę oddziałów złożonych z niedobitków niemieckiej armii.
Struktura organizacyjna opierała się na istniejącym podziale administracyjnym. Najmniejsza jednostką siatki była komórka wiejska na czele z dowódcą (Dorfführerem), składająca się przeważnie z 7-10 osób. Te z kolei podlegały komórce gminnej, w skład której wchodziło zwykle 5-6 komórek wiejskich. Każdy powiat liczył 30-50 komórek podstawowych w sile do 400 członków. Sztab powiatowy na czele z Kreisführerem składał się z kilku (5-6) osób. Komórki powiatowe podporządkowane były organizacyjnie okręgowym, czyli wojewódzkim, którymi to kierowali gauleiterzy. Struktura ta nieco przypominała schemat organizacyjny NSDAP.
Większość grup miała jednak charakter doraźny, okresowy – w nocy gospodarze niemieccy podpalali i mordowali Polaków, by w dzień udawać spokojnych, lojalnych i zapracowanych obywateli. Poszczególne grupy miały charakter wojskowy, wojskowo-cywilny lub tylko cywilny. Ta pohitlerowska działalność, w mniejszym lub większym stopniu objęła swoim zasięgiem ówczesne województwa: szczecińskie, opolskie, bydgoskie, wrocławskie, olsztyńskie, gdańskie, katowickie, zielonogórskie i koszalińskie.
Tuż po zamknięciu granicy zachodniej dla powracających Niemców, pod koniec czerwca 1945 r., rozpoczęto wysiedlenia z powiatów przygranicznych, trwające do połowy lipca. Objęły one liczbę ok. 200 tysięcy Niemców, co przyczyniło się poniekąd do stabilizacji sytuacji nad samą granicą. Nie znaczy to jednak, iż udało się zapobiec ruchowi łączników podziemia zza Odry, zwłaszcza na kierunku Sudety oraz region szczeciński.
Na Śląsku, w porównaniu z Mazurami i Pomorzem, sytuacja wyglądała dla polskiej władzy znacznie gorzej. Jeszcze w styczniu 1946 r. na ok. 2 miliony Niemców w Polsce, 2/3 mieszkało na Dolnym Śląsku i to w zwartych skupiskach. Województwo wrocławskie, a zwłaszcza jego część sudecka, było miejscem najaktywniejszej działalności pohitlerowskiego podziemia. Niewątpliwie sprzyjały temu warunki naturalne regionu.
Niemieckie oddziały leśne terroryzowały i rabowały polską ludność cywilną, a funkcjonariuszy państwowych, obojętnie jakiej służby, natychmiast mordowały.[robienie miejsca dla „swoich”]
Działalność ich była tym groźniejsza, że posiadały one wspólne regionalne kierownictwo oraz korzystały z szerokiego oparcia u ludności niemieckiej.
Inną płaszczyzną działania pohitlerowskiego [niemieckiego] ruchu oporu było przenikanie niemieckich fachowców (gdyż polskich po prostu brakło) do warstw kierowniczych personelu licznych tam zakładów przemysłowych. A następnie utrudniali oni uruchomienie kolejnych hut, kopalń czy fabryk lub też świadomie doprowadzali do ich zniszczenia. Tak zorganizowany, masowy sabotaż w przemyśle stawał się już także problemem o skali ogólnokrajowej, zwłaszcza z powodu występowania w tym regionie unikatowych zakładów przemysłowych o szczególnej wadze (kopalnie miedzi, wolframu).
Fragmenty z Polski Zbrojnej:
Kiedy w 1945 roku Reinhard Gehlen, były generał wywiadu hitlerowskiego, przekazał USA mikrofilmy z tajnymi danymi z archiwów radzieckich, otrzymał od amerykańskich władz okupacyjnych zadanie utworzenia wywiadu niemieckiego. Wraz z zaufaną grupą oficerów Gehlen organizował tak zwane szczurze linie – trasy, którymi przerzucano do Ameryki Południowej i Środkowej zaopatrzonych w fałszywe dokumenty zbrodniarzy III Rzeszy. Ponad pięć tysięcy nazistów opuściło w ten sposób Europę i uniknęło procesów sądowych. Z pomocą CIA Gehlen zbudował organizację, którą w 1956 roku przejęła Niemiecka Republika Federalna jako Federalną Służbę Wywiadowczą (BND). Nic więc dziwnego, że wśród jej członków było wielu byłych oficerów SS i członków NSDAP, którzy brali udział w zbrodniach wojennych.
[...]
„Alianci przeszmuglowali przez granice pewną liczbę zbrodniarzy wojennych, między innymi oficerów SS, których werbowano później do działań wywiadowczych wymierzonych w Związek Sowiecki i jego satelitów”, pisze Neal Bascomb w książce „Wytropić Eichmanna”.
Dodaje, że obie organizacje – CIA i BND – rekrutowały byłych agentów SS, gestapo i Abwehry, choć oficjalnie temu zaprzeczały.
[...]
Trzeba było „zrehabilitować” także niemiecką armię. Norbert Frei w książce „Polityka wobec przeszłości. Początki Republiki Federalnej i przeszłość nazistowska” przypomina głosy w obronie niemieckich wojskowych. Gdy w 1949 roku w Hamburgu przed Trybunałem Wojskowym rozpoczął się proces feldmarszałka Ericha von Mansteina, Winston Churchill demonstracyjnie ofiarował 25 funtów na jego obronę. Liczni oficerowie Wehrmachtu zajmowali wysokie stanowiska nie tylko w odradzającej się Bundeswehrze, ale także w Narodowej Armii Ludowej w NRD (niemal co drugi oficer wojskowego wywiadu był wyszkolony przez Abwehrę).
Funkcjonariuszem NSDAP był co trzeci członek gabinetu kanclerza Konrada Adenauera, co czwarty poseł w Bundestagu oraz wielu pracowników służby cywilnej i sądownictwa. Dyrektorem kancelarii kanclerza Niemiec został zbrodniarz wojenny Hans Globke, współautor komentarza do ustaw norymberskich. W roku 1951 niemieckie ministerstwo spraw zagranicznych zatrudniało 59 urzędników państwowych, z czego aż 43 należało w przeszłości do NSDAP, a ośmiu byłych nazistów zostało ambasadorami.
Norbert Frei opisuje skandal, jaki wybuchł w 1950 roku. Poseł do Bundestagu Wolfgang Hedler, były członek NSDAP, wygłosił przemówienie, w którym stwierdził, że Niemcy ponoszą najmniejszą winę za wybuch wojny, bojownicy ruchu oporu to zdrajcy ojczyzny, Niemcom zaś wcale nie działoby się lepiej, gdyby mogły dziś korzystać z siły żydowskiego ducha i żydowskiego potencjału gospodarczego. Hedler stanął przed sądem, oskarżony o znieważenie pamięci ruchu oporu i obrazę Żydów niemieckich. Spośród trzech sędziów dwóch należało do NSDAP, Hedler został więc uniewinniony, a przed gmachem sądu witały go wiwatujące tłumy. „Pora przestać węszyć za nazistami”, apelował w 1951 roku Konrad Adenauer.
Także niemieckie społeczeństwo domagało się zakończenia rozliczeń i powrotu do normalności.
POLITYCZNY BALAST
Amerykanie dopiero pod koniec lat siedemdziesiątych zaczęli sprawdzać, kogo wpuścili do kraju.
[...]
Obliczono, że około 10 tysięcy nazistów trafiło do USA, często za wiedzą władz. Teraz należało się ich pozbyć.
[...]
Niemiecki wywiad BND otworzył natomiast archiwa dotyczące agentów, którzy wcześniej pracowali dla reżimu Hitlera, dopiero w 2010 roku. Ujawnione dokumenty dotyczyły wewnętrznego dochodzenia, które w latach sześćdziesiątych przeprowadził specjalny wydział wywiadu RFN, nazwany Organisationseinheit 85. Opracowany wówczas raport zawierał zarzut, że przez lata BND patrzyła przez palce na zbrodniczą działalność wielu funkcjonariuszy. Przez czterdzieści pięć lat dokument leżał zamknięty w szafie pancernej, zanim na jego odtajnienie zdecydował się szef wywiadu Ernst Uhrlau.
„Późniejsi pracownicy BND, którzy w latach 1933–1945 pełnili rozmaite funkcje – od zwykłego sekretarza policji w gestapo po Oberführera SS – brali udział w zamordowaniu milionów europejskich Żydów, masowych egzekucjach oraz prześladowaniach przeciwników Hitlera. Po powierzchownej denazyfikacji oraz upiększeniu życiorysów zostali oni ponownie wykorzystani w szpiegowskiej wojnie przeciw Związkowi Sowieckiemu. Do ich zatrudnienia dochodziło przeważnie za zgodą bądź milczącym przyzwoleniem amerykańskich tajnych służb”, pisał dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Znaleźli się wśród nich byli funkcjonariusze Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy, gestapo, Służby Bezpieczeństwa i Tajnej Żandarmerii Polowej. W 1960 roku co najmniej 200 z 2450 pracowników wywiadu RFN służyło wcześniej w narodowosocjalistycznym aparacie terroru.
RZEŹNIK AGENTEM
Jaki los spotkał sprawców? Jednych zwolniono, większość otrzymała odprawę. Unikano drogi sądowej. W aktach Centralnego Archiwum pozostał ślad po 21 sprawach, prowadzonych przeciwko pracownikom BND w związku ze zbrodniami. Większość z nich zakończyła się podobnie jak w przypadku Ericha Deppnera, gestapowca, dowódcy plutonów egzekucyjnych. W kwietniu 1942 roku w Amersfoort zabił 85 sowieckich jeńców wojennych. Sąd w Monachium uniewinnił go w 1964 roku, uzasadnił taki wyrok stwierdzeniem, że Deppner mógł kierować się przekonaniem, że były to represje zgodne z ówczesnym prawem międzynarodowym.
Niemiecki wywiad nie tylko krył dawnych funkcjonariuszy III Rzeszy przed wymiarem sprawiedliwości, lecz także współpracował ze zbrodniarzami. Pod opiekuńcze skrzydła BND trafił Adolf Eichmann, logistyk Holokaustu, który po wojnie uciekł do Argentyny. Kolejnym odkryciem historyków był Klaus Barbie, esesman zwany rzeźnikiem Lyonu. Po wojnie stał się ważnym agentem w kontrwywiadzie amerykańskich wojskowych służb informacyjnych i pomagał tropić komunistów w okupowanych Niemczech. W 1951 roku dzięki funduszom z USA oraz wsparciu Watykanu wyjechał do Boliwii. Według „Spiegla”, w 1966 roku BND zarejestrowało go jako agenta 43118, nadając mu kryptonim „Orzeł”. Przez wiele lat Barbie pod nazwiskiem Klaus Altmann żył spokojnie w Boliwii, pisząc raporty dla BND. Przez rok dostawał nawet za to pieniądze. Przed sąd trafił dopiero w 1984 roku, gdy nowe władze Boliwii przekazały go Francji. Skazany na dożywotne więzienie, zmarł po czterech latach.
NEKROLOG DLA NAZISTÓW
Oceniając stosunek niemieckich polityków do brunatnej przeszłości, dziennik „Sueddeutsche Zeitung” przypomniał postawę szefa dyplomacji Willy’ego Brandta, późniejszego kanclerza RFN. Wyraził on zgodę na odznaczenie Krzyżem Zasługi pierwszego stopnia „zbrodniarza zza biurka”, prokuratora w okupowanej przez Niemców Pradze Franza Nüssleina, skazanego w 1947 roku w Pradze w procesie o zbrodnie wojenne i wydanego w 1955 roku Niemcom. Nüsslein pracował potem jako referent w MSZ. W nekrologu opublikowanym w 2003 roku w gazetce ministerstwa nie wspominano nic o jego nazistowskiej przeszłości. Wybuchł skandal.
Ówczesny szef resortu Joschka Fischer zakazał publikowania nekrologów byłych członków NSDAP i powołał komisję historyków, która miała opracować raport na temat związków niemieckiego MSZ z reżimem nazistowskim. Komisja sięgnęła do archiwów i po czterech latach prac doszła do wniosku, że MSZ było uwikłane w Holokaust na dużo większą skalę niż dotychczas sądzono. W archiwach odnaleziono dokumenty potwierdzające udział dyplomatów w eksterminacji Żydów.
[...]
Naziści na sztandarach
Byli funkcjonariusze III Rzeszy okazują się także pożyteczni jako patroni szkół.
[...]
Historyk szacuje, że w całych Niemczech dawni działacze NSDAP patronują kilkuset szkołom.
[ot, patrioci....]
Na podstawie:
http://www.polska-zbrojna.pl/index.php option=com_content&view=article&id=12145:poyteczni-zbrodniarze&catid=88:polska-zbrojna&Itemid=135
Treść artykułu z Onet.pl z dnia 5 kwietnia 2011:
Zbrodnicza polityka Hitlera nie jest wystarczającym usprawiedliwieniem wypędzeń Niemców w czasie II wojny światowej i po niej - oceniła szefowa Związku Wypędzonych (BdV) Erika Steinbach.
W Berlinie odbyło się we wtorek doroczne przyjęcie zorganizowane przez BdV. Wbrew zapowiedziom na uroczystość nie przybyła kanclerz Niemiec Angela Merkel - ze względu na badanie kolana, operowanego w zeszłym tygodniu. Obecny był minister spraw wewnętrznych Hans-Peter Friedrich.
Steinbach powiedziała w przemówieniu, że "wzdłuż i wszerz" i "przepraszającym tonem" mówi się w kontekście wypędzeń o przyczynach i skutkach. - Tak. Bez narodowego socjalizmu nie byłoby masowych wypędzeń Niemców. Ale sama hitlerowska polityka przemocy nie jest wystarczającym uzasadnieniem - zastrzegła szefowa BdV.
- W przeciwnym razie wypędzona musiałaby zostać także znacząca niemiecka grupa narodowościowa w Belgii. Tam również były masakry, porównywalne z tą w Lidicach (w Czechach). Przykładem jest mała miejscowość Vinkt - mówiła Steinbach.
W maju 1942 r. Niemcy rozstrzelali w czeskiej wiosce Lidice ponad 170 [słownie: sto siedemdziesiąt] Czechów. W Vinkt niedaleko Gandawy z rąk niemieckich żołnierzy zginęło 86 cywilów [słownie: osiemdziesiąt sześć]. "W każdej rodzinie były ofiary. I Belgia została tak samo napadnięta przez Niemcy jak Polska" - powiedziała szefowa BdV.
Dodała, że do "ekscesów nazistów" dochodziło także we Francji. - Dlaczego zatem mieszkańcy Kraju Saary nie zostali wypędzeni przez Francję? Kraj Saary również znajdował się pod administracją francuską po 1945 r., tak jak wschód Rzeszy niemieckiej był pod polską i rosyjską administracją - dodała Steinbach.
Jej zdaniem, dobrze się stanie, jeśli planowane w Berlinie centrum muzealno-dokumentacyjne na temat wysiedleń Niemców uwzględni również kontekst historyczny sięgający do czasów przed wybuchem II wojny światowej, a nawet nastaniem reżimu narodowosocjalistycznego.
- Jestem przekonana, że zgodne z prawdą podejście do losów i faktów historii europejskiej szybciej uzmysłowi wszystkim, iż narody Europy żyją na wspólnym fundamencie oraz że wiedza o tym, co łączy, ułatwi przezwyciężenie okropieństw z przeszłości - oświadczyła szefowa BdV.
Niemiecki minister spraw wewnętrznych podziękował BdV i Erice Steinbach za pielęgnowanie pamięci o losach niemieckich wypędzonych. Jego zdaniem, ludzie, którzy doświadczyli wypędzeń, są w stanie zrozumieć obecne cierpienie mieszkańców Japonii czy Libii, którzy w wyniku tragicznych wydarzeń utracili wszystko.
- Utrata domu, bliskich, ojczyzny jest bolesna, niemal nieludzko bolesna. Kto to przeżył, chce, by także przyszłe pokolenia dowiedziały się czegoś na ten temat. To uzasadnione - powiedział Friedrich.
Zaznaczył, że mówienie o własnym cierpieniu nie oznacza relatywizacji cierpień innych. - Byłoby jednak źle, gdybyśmy nie mogli mówić o bezprawiu wypędzeń. Pełne zaakceptowanie historii jest ważne dla pojednania - dodał niemiecki minister.
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/steinbach-zbrodnie-hitlera-nie-wystarczaja-by-uspr,1,4232984,wiadomosc.html
O Ludwiku Erhardzie
Piotr Setkowicz
„W 1928 powstał w Norymberdze Instytut Obserwacji Gospodarki Towarowej i Erhard zaczął w nim pracować. W 1929 roku obronił pracę doktorską, z czasem został wicedyrektorem Instytutu. W tym czasie ugruntował się w przekonaniu, że trudności gospodarcze Niemiec nie są spowodowane spiskiem żydowskim ani intrygami Francji i Wielkiej Brytanii, ale zbyt dużą ingerencją państwa.
Władze państwowe i partia hitlerowska miały na ten temat akurat przeciwne zdanie. Zapewne z tego powodu praca habilitacyjna Erharda została odrzucona. W roku 1942 za stwierdzenie, że Niemcy przegrają wojnę, musiał odejść z Instytutu. Nastąpiło wtedy zdarzenie, które zmieniło jego los, a które biografowie najczęściej przemilczają.
Erhard został wezwany przez SS-brigadeführera Otto Ohlendorfa ? szefa Urzędu III RSHA (Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy). Urząd kierowany przez niego nosił nazwę ?Dziedziny Życia w Niemczech?.
Oprócz wielu innych dziedzin nadzorował on także życie gospodarcze. Od czerwca 1941 do w czerwca 1942 roku Ohlendorf dowodził dodatkowo działającą na Ukrainie Einsatzgruppe D ? Grupą Operacyjną D. Podlegający mu SS-mani zamordowali w tym czasie około 90 tysięcy ludzi. Erharda nie miał jednak zamiaru zabijać, wręcz przeciwnie.
Co do przyszłych losów wojny podzielał całkowicie jego pogląd.
Polecił mu prowadzenie badań nad tym, w jaki sposób po klęsce Niemiec i w warunkach okupacji najlepiej zabezpieczyć interesy niemieckiej gospodarki, i zapewnił mu warunki do prowadzenia pracy. Przy jego cichym poparciu Ludwig Erhard zorganizował Instytut Badawczy Przemysłu, którego pracę finansowały największe niemieckie koncerny, ponieważ ich szefów również interesował problem, jak przetrwać po przegranej wojnie.
W marcu 1944 roku Erhard opracował memoriał ?Finansowanie wojny i konsolidacja długów?, w którym zajmował się problemem odbudowy Niemiec po nieuchronnej, jak stwierdzał, klęsce. Przesłał go między innymi Carlowi Goerdelerowi ? przywódcy spisku, który stał za zamachem na Hitlera dokonanym 20 lipca 1944 roku. Gdyby zamach się udał, Goerdeler zostałby nowym kanclerzem, ale Hitler przeżył i rozpoczęło się wielkie polowanie na spiskowców. Zginęło kilka tysięcy rzeczywistych i domniemanych konspiratorów, Erhardowi jednak włos z głowy nie spadł. Trudno znaleźć inne wytłumaczenie tego faktu niż opieka Otto Ohlendorfa.
Memoriał ten sprawił, że po klęsce III Rzeszy Erhardem zainteresowali się Amerykanie. Uznali go za ?dobrego Niemca? i tak zaczęła się jego kariera polityczna. W latach 1946?47 był ministrem gospodarki w rządzie Bawarii utworzonym przez socjaldemokratę Wilhelma Högenera. Nie odniósł w tej roli sukcesu, ale zdobył doświadczenie.
W 1947 został szefem komisji ekspertów przygotowującej w tajemnicy reformę walutową (w obiegu wciąż były marki z czasów Hitlera). W marcu 1948 roku obradująca we Frankfurcie rada gospodarcza (zalążek niemieckiego parlamentu) wybrała go na dyrektora Zarządu Gospodarki Zjednoczonych Obszarów Gospodarczych. Wkrótce to stanowisko miało się nazywać Minister Gospodarki Republiki Federalnej Niemiec.
Dało ono Erhardowi okazję do wcielenia w życie swojego programu i potrafił z niej skorzystać. Nie było to jednak wcale łatwe. Wszystkie liczące się niemieckie partie polityczne uważały za konieczne wprowadzenie jakiejś formy socjalizmu. Program uważanej za prawicową CDU uchwalony w roku 1947 głosił: Planowanie i kierowanie gospodarką są przez długi czas konieczne w jak najszerszym zakresie. Przewidywał upaństwowienie kopalni i hut.
Chadecy w amerykańskiej strefie okupacyjnej twierdzili wręcz, że ich celem jest zbudowanie demokratycznego socjalizmu. Trudno zrozumieć, jak to się stało, że członkowie rady gospodarczej dali się Erhardowi przekonać i zaaprobowali przygotowaną przez niego ustawę znoszącą wszystkie przepisy o planowaniu gospodarczym i reglamentacji, czyli idącą dokładnie pod prąd programów partii, które reprezentowali.
Tak się jednak stało, 18 czerwca 1948 roku 50 głosami ?za? przy 36 ?przeciw? została ona uchwalona. Posiedzenie to, co warto podkreślić, odbyło się w ścisłej tajemnicy. Władze okupacyjne nic o nim nie wiedziały. Nie wiedziały też, jakie decyzje na nim zapadły.
NAJWAŻNIEJSZY DZIEŃ
W dwa dni później przeprowadzono wymianę pieniędzy. Miejsce marki Rzeszy (RM) zajęła marka niemiecka (DM). W tym dniu Ludwig Erhard dał też wolność gospodarce. Zrobił to w sposób naprawdę niezwykły. Wykorzystał w tym celu ślepe posłuszeństwo swych rodaków wobec władzy. Była to niedziela, nie było w pracy nikogo, kto mógłby mu przeszkodzić. Erhard wydał i rozesłał stosowne rozporządzenia, po czym w przemówieniu radiowym powiadomił, że unieważnił kartki żywnościowe, zniósł kontrolę cen itd.
Nie miał prawa robić tego bez porozumienia z władzami okupacyjnymi, ale gdyby poprosił je o zgodę, nigdy by jej nie dostał. Wszystkie jego polecenia zostały skrupulatnie wykonane przez odpowiednie urzędy. W roku 1906 świat obiegła wiadomość o wyczynie berlińskiego szewca, Wilhelma Voigta, który przeszedł do historii jako ?kapitan z Köpenick?.
Ubrał się on w mundur kapitana. Podporządkował sobie przechodzący oddział żołnierzy. Wkroczył na ich czele do ratusza berlińskiej dzielnicy Köpenick. Kazał aresztować burmistrza i ?zarekwirował? kasę miejską, po czym spokojnie się z nią oddalił. Wszystkie jego rozkazy zostały wykonane i nikt nie zapytał go, jakim prawem je wydaje. Kimże jest jednak Wilhelm Voigt w porównaniu z Ludwigiem Erhardem?
W poniedziałek rano Niemcy obudzili się w całkiem innym ustroju, a on został wezwany przed oblicze generała Luciusa Claya, dowódcy amerykańskich wojsk okupacyjnych. Podobno rozmowa zaczęła się od pytania pewnego pułkownika: Jak pan śmiał rozluźnić nasz system racjonowania w sytuacji tak wielkich niedoborów żywności! Erhard odpowiedział: "Ależ panie pułkowniku, ja nie rozluźniłem systemu racjonowania, ja go całkowicie zniosłem!"
Odtąd jedyną "kartką", jakiej będą potrzebowali ludzie, będzie marka niemiecka i będą oni ciężko pracować, by ją zdobyć. Poczekajmy, a przekonamy się. Wtedy odezwał się generał Clay: Panie Erhard, moi doradcy mówią mi, że popełnia pan straszliwy błąd. Erhard miał mu odpowiedzieć: Niech pan ich nie słucha, generale, moi doradcy mówią mi to samo. Generał Clay musiał się szybko zdecydować, czy chce wystawić się na pośmiewisko, czy udawać, że wszystko stało się za jego wiedzą i wolą. Wybrał to drugie.
Bardzo szybko okazało się, że Erhard nie popełnił błędu. Niemcy zaczęły się rozwijać w oszałamiającym tempie. Sklepy zapełniły się towarami. Jego powodzenie oznaczało jednak kres marzenia wielu polityków i zwykłych ludzi o socjalizmie. Walczyli o jego spełnienie jak mogli. W listopadzie 1948 roku wybuchł strajk generalny. Strajkujący domagali się odwołania reformy, ale Erhard nie ustąpił.
Powiedział kiedyś: ?Nie liczba i wielkość nagłówków w prasie powstających za sprawą danego polityka stanowią miernik prawidłowej polityki, lecz wewnętrzna pewność, by w politycznych działaniach nie zwodzić się tanimi sloganami i nie dać się zepchnąć z prawidłowej drogi?. Przez następne dwadzieścia lat w RFN nie było poważnych konfliktów społecznych, a strajki stały się rzadkością, bo zarobki rosły bardzo szybko.
W 1949 roku powstała Republika Federalna Niemiec. Pierwszym kanclerzem został Konrad Adenauer, a Ludwig Erhard objął tekę ministra gospodarki. Aby nie straszyć wyborców, koncepcję gospodarczą realizowaną przez niego nazwano ?socjalną gospodarką rynkową?. Pod tą nazwą wprowadzono w kraju socjalistów niemal zupełnie wolny rynek. Nazwa była o tyle prawdziwa, że naprawdę daje on większe szanse ubogim niż ustroje rzekomo dążące do ?sprawiedliwości społecznej?.
Niemcy przegrali wojnę, ale wygrali pokój. Szybko stali się największą potęgą gospodarczą w Europie, dystansując Wielką Brytanię i Francję. Brakowało im rąk do pracy i ludzie z wielu krajów znów jechali ?na roboty do Niemiec?, tym razem zupełnie dobrowolnie. Marka niemiecka stała się jedną z najważniejszych walut świata. Większość Niemców do dziś nie rozumie, że stało się tak, bo przez kilkadziesiąt lat, sami o tym nie wiedząc, żyli w tym ?drapieżnym kapitalizmie?, którego tak się boją.
MIT PLANU MARSHALLA
Warto tu rozprawić się z następnym popularnym mitem. Często mówi się u nas: ?Niemcy skorzystali na Planie Marshalla, a my nie byliśmy nim objęci. Stąd ich bogactwo i nasza bieda.? Fakty temu przeczą. Pomoc amerykańska nie przekroczyła nigdy 5% produktu krajowego brutto Niemiec Zachodnich, nawet w latach 1948-49, kiedy wsparcie ze strony ECA (Economic Cooperation Administration ? ministerstwo ds. współpracy gospodarczej, powołane, by nadzorować program pomocy i kierować nim) było największe.
W tym samym czasie koszty alianckiej okupacji i reparacje wojenne pochłaniały od 11 do 15% niemieckiego PKB. Zatem pieniądze płynęły raczej z Niemiec do krajów zwycięskich, nie odwrotnie. Niemcy podnieśli się z upadku sami.
Zawdzięczają ten sukces swej własnej pracy, przedsiębiorczości, którą obudził w nich Erhard, i swoim politykom, którzy mieli dość rozumu, by nie przeszkadzać. Jeśli Polska stanie się kiedyś gospodarczą potęgą, nastąpi to w podobny sposób. Bo innego nie ma. Bez względu na to, co mówi Lech Wałęsa i jemu podobni.
Piotr Setkowicz
piotrekset@poczta.onet.pl
http://prawica.net/node/3103
XIX: Źródła
„Organizacja wywiadowcza R. Gehlena” - Roman Kilarski, Wyd. MON 1978
„Faszyzm i okupacje” - Czesław Madajczyk, Wyd. Poznańskie 1984
„Druha historia nazizmu w federalnych Niemczech po 1945 roku.” - Alfred Wahl
„ Zbrodnie Wehrmachtu w Polsce” - Jochen Bőhler
„Odkrywca” czasopismo 2011
„Sudety” czasopismo
internet
wikipedia
Forum Gazeta Prawna
Onet.pl
Wp.pl
http://jkm.drunkensailor.org/
http://www.polska-zbrojna.pl/index.php option=com_content&view=article&id=12145:poyteczni-zbrodniarze&catid=88:polska-zbrojna&Itemid=135
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/steinbach-zbrodnie-hitlera-nie-wystarczaja-by-uspr,1,4232984,wiadomosc.html
www.konfederata.bloog.pl
http://prawica.net/node/3103
www.niemcy.ovh.org/ustroj_polityczny.html
www.ambasadaniemiec.pl/files/USTAWA_ZASADNICZA_Niemiec.pdf
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/steinbach-zbrodnie-hitlera-nie-wystarczaja-by-uspr,1,4232984,wiadomosc.html
www.pogonowski.com
http://www.niniwa2.cba.pl/lesiak3.htm
http://forum.gazeta.pl/forum/w,902,40731229,,_Kosa_na_Samoobrone.html?v=2&wv.x=1&s=1
http://www.niniwa2.cba.pl/prl_szpieg_na_szpiegu.htm
http://www.ojczyzna.pl/ARTYKULY/BRZESKI-R_Wojna-Informacyjna.htm
I cóż powiedzą tomy słowników,
Lekcje historii i geografii,
Gdy tylko o niej mówić potrafi
Krzak bzu kwitnący i śpiew słowików.
Choć jej granice znajdziesz na mapach,
Ale o treści, co je wypełnia,
Powie ci tylko księżyca pełnia
I mgła nad łąką, i liści zapach.
Pytasz się, synu, gdzie jest i jaka?
W niewymierzonej krainie leży.
Jest w każdym wiernym sercu Polaka.
Co o nią walczył, cierpiał i wierzył.
W szumie gołębi na starym rynku,
W książce poety i na budowie,
W codziennej pracy, w życzliwym słowie,
Znajdziesz ją w każdym dobrym uczynku.
Antoni Słonimski
„Polska”