To jest zastanawiające, jak wielu
ludzi odczuwa przymus potwierdzania swojej racjonalności - co
przecież wynika z tego, że podskórnie czują się niepewnie, a
często podejrzewają nieprawdę w swoim życiu, ale nie potrafią
jej zidentyfikować, ponieważ wiąże się to ze zbyt głębokim
analizowaniem swojej psychiki - i z totalnym podważeniem
fundamentów, na których osadzone jest ich życie. Żeby zrozumieć
rzeczywistość, musisz zburzyć (a przynajmniej zakwestionować lub
samodzielnie dokładnie zbadać - tak chociażby, jak zalecał to
Budda) fundamenty na których osadzone jest twoje życie, co
oczywiście prowadzi do stanu zawieszenia i lęku o przyszłość...bo
zanim zbudujesz/odkryjesz nowe fundamenty, trwasz w zawieszeniu jakiś
czas.
Dramatyczne uporczywe potwierdzanie swojej racjonalności może
wynikać z podskórnego podejrzenia, że komunikat ze społeczeństwa
nie odpowiada rzeczywistości (społeczeństwo nie daje odpowiedzi na
różne pytania, np. co to jest belka tęczowa i dlaczego nazywa się
ją tęczową...
Skąd wzięły się archetypy, albo dlaczego bóg
jest miłością, a jednocześnie jest na świecie tyle cierpienia
(poproś Boga, żeby usunął złych ludzi z ziemi, wtedy będzie się
nam milej żyło - "ale ja Bogu nie będę stawiać warunków"
- ale ja powiedziałem :POPROŚ. Nie masz stawiać mu warunków, masz
go tylko poprosić.... Poprosiłaś? "Nie". Dlaczego nie?
Bo odczuwasz dysonans pomiędzy komunikatem ze społeczeństwa, a
rzeczywistością.
Nie poprosiłaś Boga o usunięcie z ziemi
wszystkich złych ludzi, bo domyślasz się, że gdyby było to
możliwe, to Bóg by ich usunął... Nie prosisz o coś w co nie
wierzysz.... Ale do końca nie wiesz, co jest nie tak, choć czujesz,
że coś jest nie tak, tylko nie potrafisz tego określić, nazwać.
To co? Skąd się wzięły archetypy?
Dlaczego zachodnie filmy
nieustannie eksploatują jeden i ten sam wątek - tyle, że w
najróżniejszych kombinacjach, co sprawia wrażenie wątków
niepowiązanych i sprawia wrażenie wielkie