Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą społeczeństwo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą społeczeństwo. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 22 kwietnia 2024

Filozofowie

 


przedruk





Po co nam filozofowie



Karolina Głowacka
Wojciech Sady


16.04.2024



Karolina Głowacka: Do dziś robi wrażenie atomizm Demokryta. Ot, siłą umysłu doszedł do tego, że świat składa się z maleńkich atomów.

Wojciech Sady: Ale te atomy miały mieć haczyki i dziurki, dzięki którym mogły się łączyć...
No to Anaksymander – niemalże Darwin! Twierdził, że zwierzęta morskie wywodzą się od innych zwierząt morskich, a człowiek z niższych gatunków zwierząt.

Był jeszcze Empedokles, on w przekazach też wygląda na prekursora teorii ewolucji. Według niego świat miał cyklicznie powstawać i ginąć. I kiedy znów się odradzał, jego części łączyły się przypadkowo, powstawały potwory. W większości ginęły, przeżywały tylko te należycie zbudowane. Więc tu mamy jakiś zarys teorii ewolucji!

Ale były też poglądy, że Ziemia pływa po wodach i czasem się zakołysze tak jak statek. No i wtedy naczynia spadają ze stołów. Takie to miało być wyjaśnienie trzęsień ziemi.
Jaka była wartość tych rozważań?

Jak się weźmie tysiąc pomysłów, ot tak sobie rzuconych, to kilka z nich będzie jakoś analogicznych do tego, co my dzisiaj sądzimy. Najistotniejszą jednak wartością jest to, że w ogóle podjęto próbę naturalistycznego wyjaśnienia zjawisk przyrody.

U Homera czy Hezjoda czytamy o Zeusie, który ciska piorunami, o bogach zsyłających na ludzi choroby. Przekonanie o boskiej przyczynie wielu zjawisk było rozpowszechnione w basenie Morza Śródziemnego i nie tylko. Kiedy zbliżała się kolejna powódź Nilu, kapłani w Egipcie składali bogom ofiary, wznosili do nich modły, żeby była ona jak najobfitsza, bo wtedy Egipcjanie zbierali najwięcej plonów.

Tales po podróży do Egiptu miał stwierdzić, że to nie bogowie powodują podnoszenie się wód morskich, tylko wiejące z północy wiatry, które spiętrzają wody. Anaksymander miał spekulować na temat piorunów. Przekonywał, że to nie rozgniewany czy rozkapryszony Zeus nimi ciska, tylko że w chmurach gromadzi się powietrze i ogień, a kiedy chmury się zderzą, pękają. Wtedy uwolniona mieszanina powietrza i ognia leci ku ziemi, świecąc. Mamy „Corpus Hippocraticum” – teksty, w których czytamy, że to choroba, a nie bóg szkodzi ciału. Jest takie zdanie o „świętej chorobie”, czyli padaczce, którą autor tej księgi próbuje wyjaśnić zbytnim zawilgoceniem mózgu.

To wyjaśnienia, rzecz jasna, nie do przyjęcia, ale są to pierwsze próby, o jakich wiemy, naturalistycznego wyjaśniania świata.

Możemy powiedzieć, że naukowy sposób myślenia narodził się z czystej myśli filozofów?

To nie jest takie proste. Aczkolwiek niektórzy, pisząc książki o historii nauki, czują się w obowiązku zacząć właśnie od Talesa, Anaksymandra, Anaksymenesa – przynajmniej wspomnieć, że tacy byli. A później dodają Pitagorasa czy Heraklita.

Prawda jest taka, że wiemy o nich niezmiernie mało, a istniejące źródła są niepewne. W dodatku to, co o nich czytamy, pochodzi głównie z tekstów, które powstały po co najmniej kilkuset latach. Krążą na ich temat rozmaite słuchy – jak te, że Tales sformułował twierdzenie Talesa, a zatem miał jakąś wiedzę z matematyki. Ale to nie jest pewne.

Nie wiemy, czy twierdzenie Talesa jest faktycznie twierdzeniem Talesa?

Nie wiemy. Mamy opowieści o tym, że zmierzył wysokość piramidy Cheopsa w Egipcie, porównując długości cieni rzucanych przez tę piramidę i inne przedmioty. Ale nie mamy pewności, czy sformułował słynne twierdzenie.

Mówimy też o twierdzeniu Pitagorasa, a nie wiemy nawet, czy Pitagoras istniał, bo najstarsze pisma mówią, że nikt go nie spotykał poza gronem najbliższych współpracowników, a i tak rozmawiając z nimi, był okryty jakąś tkaniną.


Ja bym nie wiązał początków nauki greckiej z jońskimi filozofami przyrody i ich następcami do Demokryta włącznie. Początków nauki trzeba szukać w Aleksandrii, w dziełach wielkich geometrów, Euklidesa, Archimedesa, w geografii Eratostenesa, w astronomii Apolloniosa i Hipparcha, w badaniach anatomicznych Herofilosa i Erasistratosa. Ci dwaj ostatni prowadzili sekcje zwłok, podobno robili też wiwisekcję – na przestępcach skazanych na śmierć.

Czyli wizja, że oto nauka zrodziła się z czystej myśli, jest może kusząca, ale zdaje się, że nieprawdziwa. Musi być pomiar, musi być obserwacja. I wiedzieli to ci w Aleksandrii.

O pomiarach obwodu Ziemi dokonanym przez Eratostenesa, a przez Hipparcha z Nikai odległości Ziemi od Księżyca, dzisiaj każdy naukowiec powie, że to dobra nauka.

Człowiek jest istotą, której przetrwanie zależy od tego, co potrafimy wyprodukować. Zęby mamy marne, pazurów nie mamy. Selekcja naturalna będzie pozwalać przeżywać częściej tym, którzy potrafią lepiej wytwarzać rzeczy – narzędzia, ubrania. To wiedza praktyczna była i jest ważniejsza. Tyle że ta wiedza ludziom zawsze mieszała się z magią. Przez tysiąclecia mieliśmy zbitkę wiedzy praktycznej, z opowieściami o jakichś duchach, które się kryją w krzakach.

Myślę, że praca pierwszych greckich myślicieli polegała na tym, żeby wydobyć to, co rozsądne, praktyczne, ale dodać do tego teorię. To jest fenomen Greków. Egipcjanie umieli wytyczać kąt prosty w terenie. Brali sznur, odmierzali na nim trzy, cztery i pięć równych kawałków i napinając je, tworzyli trójkąt prostokątny. Ale w ciągu dwóch tysięcy lat, podczas których się tego używało, nie ma żadnego śladu w refleksji nad tym, że trzy do kwadratu dodać cztery do kwadratu to pięć do kwadratu.

Tylko praktyka, a nie ma szukania schematu.

Tak. Grecy do tych umiejętności zaczynają dokładać teorię. Przykład – Babilończycy rozwinęli astrologię. Uczeni przez setki lat śledzili ruchy planet w stosunku do gwiazd, ustalali cykle tych ruchów, ale nie zrobili tego, co zaczęli robić Grecy. Nie zbudowali matematycznych czy geometrycznych modeli ruchów planet.

Ci wielcy Grecy dużo nam dali, ale też coś zabrali. Średniowiecze było wręcz sparaliżowane Arystotelesem. Z Filozofem się nie dyskutowało.

W największym skrócie to było tak, że nauka grecka rozwija się do połowy II w. p.n.e., później zostaje zniszczona przez ekspansję Rzymian. Ożywa na chwilę w II w. n.e., działa wtedy Galen z Pergamonu – wielki lekarz i anatom. Działa też Klaudiusz Ptolemeusz – astronom. Ale to są niemal samotne postaci. Potem jest dziura, a kiedy to myślenie greckie znowu ożywa w czasach Simplikiosa i Filoponosa, to cesarz Justynian Wielki wydaje edykt, żeby zamknąć wszystkie szkoły, których nie prowadzą chrześcijanie.

Czemu to robi?

Bo chciał mieć imperium wyłącznie chrześcijańskie.
Zachodnia część dawnego, starożytnego świata, tego rzymskiego, już nie istniała, bo unicestwiła ją wielka wędrówka ludów. Justynian zamyka „pogańskie” szkoły wschodniej części imperium w 529 r.

Później dziedzictwo Greków przejmują uczeni mówiący po arabsku. Oni mieli swój najlepszy okres między X a XII w., ale to też się skończyło, zarówno z powodu antyintelektualnej reakcji duchowieństwa islamskiego, jak i z powodu potwornego najazdu Tatarów na Mezopotamię. Z drugiej strony, na Zachodzie mamy skuteczny atak chrześcijańskich rycerzy na arabską wtedy Andaluzję. Po opanowaniu regionu, w Toledo, chrześcijanie widzą coś dla nich niebywałego: papiernie, w których można było produkować materiał do pisania. Tani, w dużych ilościach. Fenomen. Mało tego, znaleźli sterty papieru zapisanego po arabsku. Przyjechał Gerard z Cremony i inni uczeni, którzy się specjalnie z tej okazji nauczyli arabskiego. Przetłumaczono wtedy na łacinę Euklidesa, Archimedesa, Galena i Arystotelesa. Czyli prawie wszystko, co znamy dzisiaj, oprócz Platona, platoników i tradycji hermetycznej.

Kiedy dokonano tych przekładów, Europa zmądrzała na tyle, że można było założyć pierwsze uniwersytety. Na uniwersytetach średniowiecznych uczono, natomiast nie prowadzono badań. Powstają one około 1200 r., a do 1600 r. nie ma tam żadnego postępu! Czyta się Arystotelesa na kursie sztuk wyzwolonych, później Galena i Awicennę – perskiego uczonego piszącego po arabsku. Czyta się jeszcze kodeksy rzymskie, a na wydziale teologii Biblię i pisma ojców Kościoła. Tak więc tylko starożytnych.

Czyta się i nie zadaje pytań?

Było przekonanie, że starożytni znali prawdę, naszym zadaniem jest tylko ją zrozumieć i przekazać kolejnym pokoleniom. Tymczasem u starożytnych jest wiele niejasności.

U Galena są ewidentne błędy.


No właśnie – przez 350 lat trwają wykłady z anatomii. Czasem uzyskiwano pozwolenia na sekcję zwłok podczas wykładów medycznych. Rzadko, ale się zdarzało. Profesor głośno czytał. Kilka metrów dalej – no bo to przecież śmierdziało, brudno, nieprzyjemnie – demonstrator ciął zwłoki. Studenci patrzyli z góry. A ten demonstrator czasem nie był w stanie pokazać tego, o czym czytał profesor... Przez 350 lat wszyscy udają przed sobą, że widzą to, czego nie ma.

Kiedy kończy się to udawanie?

Gdy Gutenberg wynajduje prasę drukarską – w połowie XV w. Było duże zapotrzebowanie na książki medyczne, a druk pozwolił na zwiększenie ich dostępności. Aby je zilustrować, potrzebowano drzeworytów i miedziorytów. Artystom zaczęto zlecać przedstawienie jakiegoś narządu, ci przynosili swoje prace, ale one nie zgadzały się z tym, co pisał Galen. Bo ci artyści Galena nie czytali! Rysowali to, co widzieli, wcześniej przeszkoleni w realistycznym przedstawianiu świata. To był pierwszy impuls, po którym wreszcie zaczęły się odkrycia anatomiczne. Apogeum stanowiło dzieło Wesaliusza „De humani corporis fabrica” (O budowie ciała ludzkiego). Wesaliusz sam robił sekcje zwłok. I nagle okazało się, że u Galena są błędy i trzeba je poprawiać. Zaczęło to zmieniać nastawienie do nieomylności starożytnych. Dużą rolę odegrało tu też odkrycie Ameryki, o której Grecy oczywiście nie mieli pojęcia.

Runął mit nieomylności.

Jeszcze jedna rzecz decyduje o biegu historii – upada Konstantynopol. Uprzedzając ten dramat, kardynał Basil Bessarion przeniósł się z Konstantynopola do Rzymu i przywiózł ze sobą 500 greckich rękopisów. Watykańska biblioteka posiadała wtedy 350 rękopisów. To pokazuje, jakie skarby intelektualne trafiły na Zachód. Były tam dzieła Platona, Plotyna i teksty hermetyczne – astrologia, alchemia, magia. A to się splotło z wynalezieniem przez Gutenberga prasy drukarskiej.

Marsilio Ficino ze współpracownikami szybko tłumaczy te teksty na łacinę, przez co stają się powszechnie dostępne w Europie. To powoduje ogromny wzrost zainteresowania astrologią. Z naszego punktu widzenia astrologia to koronny przykład pseudonauki, ale to jej popularność wytworzyła presję na badania astronomiczne. Żeby astrolog mógł stawiać horoskopy, musiał wiedzieć, gdzie będą planety w marcu przyszłego roku, bo akurat król go zapytał, czy ruszać na wyprawę przeciwko Saracenom.

Wtedy pojawiają się dwie ważne szkoły. Jedna w Wiedniu – założona przez Georga von Peurbacha i Regiomontanusa. A druga w Krakowie – zakłada ją Marcin Król, do którego dołącza Marcin Bylica. Bylica z Regiomontanusem napisali podręcznik do astrologii, który miał trzynaście wydań w krótkim czasie. Dzieło Kopernika miało w podobnym okresie wydań raptem dwa. Mamy w Krakowie Miechowitę, mamy Wojciecha z Brudzewa. I w to środowisko trafia młody Mikołaj Kopernik.
Czyli mamy już czas, w którym można podważać starożytnych. Przychodzi rewolucja naukowa najbardziej chyba kojarzona z Newtonem, gdzie liczy się przede wszystkim eksperyment.

Trzeba tutaj wspomnieć jednak o Arystotelesie i tekstach zebranych 300 lat po jego śmierci, którym nadano tytuł „Fizyka”. Jeśli w ogóle ktokolwiek się zajmował ruchami czy przemianami ciał, to używał „Fizyki” Arystotelesa. Ale wprowadzano do niej pewne modyfikacje. Jeszcze w starożytności Hipparch z Nikei, a później Jan Filoponos do fizyki Arystotelesa dodali coś, co dzisiaj nazywa się teorią impetusu. Później, w XIV wieku, została ona rozwinięta na Uniwersytecie Paryskim przez Jeana Buridana i Mikołaja z Oresme.

Jednak jeśli w średniowieczu natrafiano u Arystotelesa na niejasności albo sprzeczności – kiedy przeczył sam sobie albo Biblii, albo innemu źródłu autorytatywnemu – to pisano tzw. kwestie czy komentarze. Ale nigdy w średniowieczu nie podjęto próby połączenia tych tekstów w nową całość. To były takie izolowane próby, a jednocześnie każdy kolejny cykl wykładów zaczynano od Arystotelesa.
Brakowało tej zasadniczej cechy, jaką ma dzisiaj nauka – kumulacji wiedzy. Ciągle zaczynano niemalże od zera.

W XVII w. to już nie mogło się utrzymać. Pojawili się uczeni, którzy zrozumieli, że Kopernik ma rację. A fizyki Arystotelesa nie dawało się pogodzić z systemem Kopernika. Według Arystotelesa ciała ciężkie z natury spadają do środka świata. Więc jeśli środek świata nie jest w środku Ziemi, to dlaczego upuszczony przedmiot spada w stronę naszych stóp? Powinien przecież polecieć na Słońce! Dla ludzi takich jak Kepler, Kartezjusz, Galileusz staje się jasne, że jeśli mają przyjąć kopernikanizm, to trzeba zbudować nową fizykę. Zaczyna się chaos poszukiwań. Nikt nie wie, w którą stronę to pójdzie.

Aż wreszcie Robert Hooke połączył teorię impetusu z kopernikanizmem i tym wszystkim, co wtedy wiedziano. Czyli, choć fizykę trzeba było budować na nowo, to arystotelizm odegrał w powstaniu mechaniki newtonowskiej zasadniczą rolę. Newton w dużej mierze opierał się na ideach Hooke’a, do jego ustaleń dokładając obliczenia matematyczne. Zresztą Newton mu za to nigdy nie podziękował, mało tego, usuwał po nim ślady. Gdy został prezesem Royal Society, to cudownie zniknął portret jego poprzednika – Roberta Hooke'a właśnie.

Przenieśmy się do współczesności. Mamy np. mechanikę kwantową, której ustalenia stoją w sprzeczności z naszym potocznym myśleniem, nasze intuicje dotyczące takich pojęć jak „miejsce” czy „czas” zostają wystawione na ciężką próbę. Czy czysta myśl, filozofia, może cokolwiek zdziałać, kiedy mamy do czynienia z rzeczywistością fizyczną umykającą poznaniu naszych zmysłów? Czyli:

czy filozof jest dzisiaj potrzebny?

Twórcy mechaniki kwantowej – Edwin Schrödinger, Werner Heisenberg, Niels Bohr, Paul Dirac – pisywali artykuły i książki z pogranicza fizyki i, można by powiedzieć, właśnie filozofii. Niemal wszyscy najważniejsi coś takiego tworzyli. Są tam refleksje na temat natury wiedzy ludzkiej. Musiały się siłą rzeczy pojawić. Nagle trzeba było pisać wzory na coś, czego nie rozumiemy. Ale da się to obliczać i odnosi się w ten sposób sukcesy. W końcu większość fizyków zrezygnowała z filozofowania i przyjęła postawę „zamknij się i licz”.

Mówi się, że fizyka na pewnym poziomie utknęła. Czy gdyby funkcjonował teraz umysł na miarę Arystotelesa, toby to jakoś pomogło popchnąć ją do przodu? Jak na razie nie da się choćby skwantować grawitacji.

Nie da się, bo fizyka w ogóle jest osobliwym zlepkiem różnych, nie zawsze dobrze przystających do siebie teorii – nie da się połączyć już szczególnej teorii względności z mechaniką kwantową bez używania pewnych sztuczek matematycznych. A czy dociekać głębiej... to zależy od postaw.

Wielu naukowców po prostu ma pracę, dostaje różne nagrody. Dociekania na temat podstaw są niesłychanie ryzykowne i dają mało życiowych zysków. Bo ktoś, kto by się zastanawiał nad tym, o co w tym wszystkim chodzi, nie będzie miał wyników, których się od niego oczekuje, nie dostanie grantu.

Czyli odpowiedź brzmi „nie”? Filozof nie jest potrzebny?

Mechanika kwantowa ma już sto lat. Za rok minie sto lat od sformułowania zasady nieoznaczoności. No i żadnego kroku tutaj nie zrobiono. Pyta pani, czy w takim razie refleksja filozoficzna mogłaby nam pomóc. Nie wiem. Kopernikanizm pewnie nie mógłby się narodzić bez astrologii jako bodźca, który zachęcał ludzi do badań astronomicznych. Może gdyby pojawiły się jakieś wpływy zewnętrzne wobec fizyki, mogłoby to pomóc. Ale trudno mi sobie wyobrazić, jakie by one miały być.

Jest jednak miejsce dla filozofów we współczesnym świecie. Pan się odnalazł jako popularyzator nauki na YouTubie.

A pani jest matką chrzestną mojego kanału! W 2021 r. powiedziałem pani, że nagrałem kilkanaście wykładów o historii nauki dla grupki jedenaściorga studentów zaocznych – i pani mi poradziła, żebym opublikował je na YouTubie, a nie serwerze uczelnianym. Wtedy nie wiedziałem nawet, że tak można. Założyłem kanał, a po miesiącu chciałem sprawdzić, czy studenci to oglądają. Zaglądam i dowiaduję się, że wykładów wysłuchało ponad sto osób, a bodaj 73 mój kanał zasubskrybowały. Spodobało mi się to, zacząłem nagrywać, najprostszym domowym sposobem, kolejne wykłady. Dziś subskrybentów mam 4300 i nadal ich szybko przybywa. Sprawia mi to wielką satysfakcję: robię wykłady, których wysłuchuje co najmniej tyle osób, ile wysłuchało ich na różnych uczelniach w ciągu 40 lat. Co więcej, są to ludzie, którzy słuchają z ciekawości, z pasji, a nie po to, żeby dostać zaliczenie. Tylko wraz ze wzrostem oglądalności coraz bardziej się denerwuję – bo i odpowiedzialność coraz większa.

Może zacznę nagrywać jeszcze raz od początku, żeby poprawić błędy ujawnione dzięki uwagom słuchaczy.





PROF. WOJCIECH SADY pracuje na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Śląskiego. Zajmuje się filozofią nauki oraz historią idei naukowych i religijnych. Autor m.in. czterech tomów z serii „Dzieje religii, filozofii i nauki”, „Sporu o racjonalność naukową”, „Struktury rewolucji relatywistycznej i kwantowej w fizyce” oraz współautor – wspólnie z Katarzyną Gurczyńską-Sady – „Antropocenu” i „Wielkich filozofów współczesności”. Regularnie publikuje cykle wykładów na własnym kanale YouTube.






"cesarz Justynian Wielki wydaje edykt, żeby zamknąć wszystkie szkoły, których nie prowadzą chrześcijanie.

Czemu to robi?

Bo chciał mieć imperium wyłącznie chrześcijańskie."




Chrześcijańscy nauczyciele dają chrześcijański lud.

Podobnie postępowali Niemcy podczas zaborów, "komuniści" za czasów PRL i po 1990 roku też - tylko bardziej subtelnie....




Chrześcijańscy nauczyciele dają chrześcijański lud.

Niemieccy nauczyciele dają zniemczony lud.

Polska szkoła ze swoimi odcieniami daje lud polski ze szkolnymi odcieniami. 

Komunistyczne wytyczne (szkoła) dają lud myślący schematycznie - choć źle edukacji tamtych czasów nie oceniam...

"Post-komunistyczne" media dają lud zmanipulowany. Zamałpowany??

"Nowoczesna" szkoła daje lud... zagubiony?


Ludzie są mieszaniną tych wszystkich wpływów.



Wszystko jest wypadkową wpływów,  ale największy wpływ mają rodzice i najbliższe otoczenie, władza i jej podstawa programowa, media oddziałujące na młodzież i dopiero potem nauczyciel.









tygodnikpowszechny.pl/po-co-nam-filozofowie-186789?utm_term=Autofeed&utm_campaign=Echobox_Social&utm_medium=social&utm_source=Facebook#Echobox=1713740505






niedziela, 21 kwietnia 2024

Kultura




przedruk




Tomasz A. Żak: 

musimy skończyć z doktoryzowaniem się z antykultury, bo to ślepa uliczka!





– Jeśli mamy wygrać z naszym kulturowym przeciwnikiem, to nie wygramy opisując go. My możemy wygrać tylko na dzieła, które tworzymy. Co my w związku z tym robimy, aby te dzieła docierały do ludzi? Co my robimy, aby kreować rzeczywistość artystyczną, która jest w stanie stanąć w kontrze do tego świata zła tak bardzo zmieniającego nasz świat, nasze otoczenie? – pytał podczas konferencji „Jaki jest cel antykultury?”, poświęconej myśli śp. Krzysztofa Karonia, Tomasz Antoni Żak – reżyser, scenarzysta, aktor, poeta, publicysta oraz twórca „Teatru Nie Teraz”.

Prelegent konferencji „Jaki jest cel antykultury?” zaznaczył na wstępie swojej wypowiedzi, że w trwającej wojnie kulturowej strona konserwatywna zajmuje się przede wszystkim, a może i jedynie tylko jedną kwestią – opowiadaniem o drugiej stronie, czyli opowiadaniem o antykulturze, marszu przez instytucje, ideologią Gramsciego etc.

– Mamy to wszystko już przerobione, przemówione, przedoktoryzowane! Biorąc udział w tej walce musimy na pewnym etapie zatrzymać się z doktoryzowaniem się ze zła, bo to jest ślepa uliczka. Jeżeli będziemy cały czas obracali się w sferze teoretyzowania i buntowania przeciwko złu, jakie czynią nam ci, którzy do czynienia tego zła zostali powołani przez piekło, to zaczniemy gadać ich językiem; zaczniemy – recenzując na przykład podłe i straszne spektakle teatralne – wchodzić w ich świat? A gdzie jest nasz świat, który chcemy im przeciwstawić? – pytał poeta.


Według twórcy „Teatru Nie Teraz” jesteśmy w sytuacji, w której powinniśmy zastanawiać się jak powinna wyglądać prawdziwa kontrrewolucja kulturowa. Mało tego! Musimy głośno wyartykułować, co to w ogóle znaczy kontrrewolucja kulturowa! 

– Proszę zwrócić uwagę, jak kultura jest definiowana w przekazach przeróżnych portali internetowych po tzw. prawej stronie sceny politycznej i kulturowej. Jak kultura jest tam definiowana? Tam nawet nie ma tego maleńkiego klawisza, który nosiłby nazwę „Kultura”. Zamiast niego jest klawisz „Rozrywka”.

Czyli my tak naprawdę zaczynamy gadać językiem wroga! Gdzie jest nasza kultura? Jak już nawet ktoś o kulturze mówi w „naszych mediach”, to o czym mówi? O kolejnej książce historycznej, która się ukazała, a nie o tym, co kreatywnie budujemy dzisiaj, aby rozumieć przeszłość, i aby tą przeszłością dać siłę przyszłości – ubolewał.

– Jeżeli chcemy cokolwiek zmienić w rzeczywistości, która nas osacza i niszczy, to możemy to zrobić przez uczucia. Tylko uczucia ubrane w określone kody kulturowe, znaki artystyczne dają nam na to szansę. Wszyscy bowiem się odwołujemy – wyjaśnił reżyser, po czym dodał, że antykultura i jej przedstawiciele oraz wyznawcy ukradli nam niemal wszystkie znaki i kody kulturowe, którymi przez wieki się posługiwaliśmy.

– Oni operują językiem, który nam ukradli, a my się poddajemy – alarmował.

– My dzisiaj mamy przed sobą tylko jedno zadanie. 

Nawiązując do śp. Krzysztofa Karonia: kiedyś po jednej bardzo długiej rozmowie z nim doszliśmy obaj do jednego wniosku. Pan Krzysztof powiedział:

 „Ja jestem od teorii, ale pan jest od praktyki. Jeżeli połączymy te dwie rzeczy, to dopiero mamy szansę na wygraną”


wtorek, 16 kwietnia 2024

prof. Jadwiga Staniszkis






Ze szkoły widzenia...






Widziała więcej, niż wielu z nas, socjologów - tak o prof. Jadwidze Staniszkis mówi dyrektor Instytutu Filozofii i Socjologii PAN prof. Andrzej Rychard. 

"Widziała rzeczy nieoczywiste w tym, co by się wydawało kompletnie oczywiste i mogło być powierzchownie interpretowane" - zaznaczył.


Wybitna socjolożka, analityczka polityczna prof. Jadwiga Staniszkis zmarła w poniedziałek; w przyszłym tygodniu ukończyłaby 82 lata. Była specjalistką w dziedzinie socjologii polityki, teorii socjalizmu i postkomunizmu oraz transformacji polityczno-gospodarczej w Europie Środkowo-Wschodniej.

Prof. Andrzej Rychard w rozmowie z PAP wspominał jedną z wczesnych publikacji Jadwigi Staniszkis, wydaną w 1972 roku książkę "Patologie struktur organizacyjnych". Za tę publikację Staniszkis otrzymała Nagrodę im. Stanisława Ossowskiego.

"To jest właściwie jedna z fundamentalnych jej prac, mimo tego że tak wczesna" - podkreślił. Jak ocenił, w tej publikacji prof. Staniszkis opisała "cały system realnego socjalizmu czy komunizmu".

"Potrafiła pokazać, jak ten system działa, jakie systemowe funkcje pełnią patologie, jak one właściwie utrzymują ten system, tworząc z patologii nie coś takiego zewnętrznego, niechcianego przez ten system, a właściwie jego istotę. Jak te patologie są funkcjonalne, czyli służące, jak gdyby, temu systemowi" - powiedział.

"To był ten sposób myślenia, który zawsze był u Jadwigi, że widziała rzeczy nieoczywiste w tym, co by się na początku wydawało kompletnie oczywiste i mogło być powierzchownie interpretowane. Widziała coś, co się nazywa jak gdyby +systemem+ i to powodowało, że jej socjologia była mocno odmienna i taka właściwie bardzo głęboka na tym poziomie badania instytucji, systemów, tego wszystkiego, co w Polsce dopiero się rozwijało" - ocenił prof. Rychard.

"Jadwiga Staniszkis położyła ogromne zasługi dla rozwoju czegoś, co się nazywa taką szkołą myślenia o nowym instytucjonalizmie w polskiej socjologii. To jest do dzisiaj niedoceniane jeszcze, bo wiele osób patrzy na jej działania, aktywności w latach późniejszych poprzez pryzmat jej działalności publicystycznej (...)" - zauważył socjolog.

"Oczywiście miała swoje poglądy, zmieniała je, ale dla mnie najistotniejsze jest to, że ona potrafiła odkryć głębię w tym, co się wydawało już rozpoznane. Ona potrafiła zapytać: dlaczego, co, czemu służy? To była dla mnie tak naprawdę prawdziwa, taka najprawdziwsza, socjologia" - podkreślił prof. Rychard.

"Tam, gdzie my widzieliśmy związki między procesami, zjawiskami, ona widziała głębszą strukturę, która odpowiada za te związki" - dodał, wspominając Jadwigę Staniszkis.



Nauka w Polsce, 
Robert Fiłończuk









No właśnie.

Publicyści i naukowcy opisują to co widzą, zamiast to, co się za tym kryje.


Strukturę.

System.







pap.pl/aktualnosci/nie-zyje-wybitna-socjolog-i-analityk-polityczny-prof-jadwiga-staniszkis



naukawpolsce.pl/aktualnosci/news%2C101609%2Cprof-rychard-o-prof-staniszkis-widziala-wiecej-niz-wielu-z-nas-socjologow




sobota, 13 kwietnia 2024

Naśladownictwo małych dzieci

 



 "małe dzieci, jak sądzę, robią to, co robią ich rodzice i ludzie wokół nich"



kolejne potwierdzenie





cytat z Olgi Scheps,
 

światowej klasy pianistki 



przedruk
tłumaczenie automatyczne



Oliver Pashley 

1 kwietnia 2024 r.





Jak trafiłeś do fortepianu?

Do fortepianu trafiłem dzięki moim rodzicom, którzy są pianistami i dorastałem w bardzo muzykalnym środowisku. Zawsze mieliśmy w domu pianino, a małe dzieci, jak sądzę, robią to, co robią ich rodzice i ludzie wokół nich. W środowisku muzycznym dzieci często zaczynają grać na instrumencie lub śpiewać, co tak właśnie było w moim przypadku.



Czy powiedziałbyś, że jest to rada, której udzieliłbyś młodszym pianistom, którzy studiują i trenują?

Czuję, że wciąż się uczę i szukam właściwego sposobu, aby to zrobić, i nie czuję, że wiem tak dużo, że mogę udzielać rad innym! Jedyne, co mógłbym powiedzieć mojemu młodszemu ja, to to, że ważne jest, aby pozostać stałym i naprawdę ćwiczyć i pracować nad tym, co robisz. Może to brzmieć jak oczywista i niezbyt interesująca rada, ale tak naprawdę myślę, że to jest klucz do wszystkiego: że być może dowiecie się później. Myślę, że bez pracy nie ma rezultatu.



Czy uważasz, że często czujemy się zmuszeni do niepotrzebnego kategoryzowania rzeczy?

Tak, absolutnie. A jeśli to sprawdzimy, to zabawne, jak bardzo się mylimy, używając kategorii. Na przykład termin "muzyka klasyczna" został napisany w Europie w XVIII wieku, więc kiedy cofniesz się do XIX wieku, nie jest to już muzyka klasyczna, jeśli mówimy z historycznego punktu widzenia: to już muzyka romantyczna. Chopin, na przykład, nie jest już muzyką klasyczną.






całość tutaj:


interlude.hk/olga-scheps-german-pianist/












czwartek, 11 kwietnia 2024

Negatywne uprzykrzacze, albo wojna kognitywna

 









to już chyba opisywałem

Wg opisu to nie zdarzenie jest tragiczne, tylko doniesienia.







Negatywne uprzykrzacze, negatywy - często o Polakach lub Polsce - znajdują się z reguły na głównej stronie portalu. 


Celem jest to, aby negatywy, czy obraźliwy tytuł, zwrot przeczytały głównie osoby młode:

młodzież i dzieci w wieku szkolnym. 


To one są głównym celem.


Chodzi tylko o wpadanie do oka tych sformułowań.

To się będzie "samo" utrwalać poprzez permanentne powtarzanie w najróżniejszych odmianach i częstotliwościach - przez całe lata. 


Dzieci i młodzież patrzą na rodziców i innych starszych i jeśli nie widzą reakcji, typu: zabraniam - to rozumują, że skoro nie jest zabronione,  to jest dozwolone, i że to jest "norma", której mogą się trzymać.


Skoro redaktor naczelny, albo - państwo - nie zabrania takich zwrotów, to widocznie jest to dozwolone. Skoro rodzice nie sprzeciwiają się, to widocznie można.


Taka jest "norma" społeczna.


De facto - TAK WŁAŚNIE POWSTAJE "norma" społeczna.



Z jednej strony pakowanie określonych treści do głowy młodym ludziom - z drugiej - bierna postawa dorosłych.


BIERNOŚĆ PAŃSTWA i jego tzw. - "służb".

Ludzie nie reaguja, bo wiecie, to jest takie... no takie małe.
To tylko jedno słowo.

Albo jedno na tydzień.

Każde pokolenie jest przesuwane w tolerancji o 1 słowo, jedno zdanie, a po 30 latach, jest to 55 zdań (bo to rośnie logarytmicznie) - kiedyś nieakceptowalnych...




Tak to działa.



" Umiejętnie prowadzona komunikacja wewnętrzna to fundament dobrze zorganizowanej firmy. Inna sprawa, że jeśli komunikacja wewnętrzna ma deficyty, wówczas bardzo szybko lukę tę wypełniają plotki i domysły, które stanowią zagrożenie. Komunikacja nie zna próżni, dlatego jeśli sami nią nie zarządzamy, nie nadajemy narracji, oddajemy inicjatywę innym, a trzeba pamiętać, że ich intencje mogą być inne niż nasze. A to pierwszy krok do kłopotów. Plotki wprowadzają niepewność, destabilizują, wywołują złe emocje i konflikty. Dlatego kreowanie otwartej, transparentnej komunikacji budującej wiarygodność, dobrą atmosferę i stabilizację motywuje do pracy

- mówił w rozmowie z PulsHR.pl dr Krystian Dudek, pełnomocnik rektor Akademii WSB ds. strategii komunikacji i PR, trener i doradca z zakresu komunikacji i PR, właściciel Instytutu Publico."


dokładnie tak !

państwo musi mieć kontrolę nad komuniacją i informacją, bo jak nie, to 5 kolumna do spółki z "prywatnym pomiotem" załatwi to państwo na amen !





Poniżej przedruk Onetu  z niemieckiego WELT.

Pranie mózgu, choć w cudzysłowiu.





Czy to są cytaty?


W polskojęzycznych wiodących redakcjach, permanentnie od lat stosuje się sztuczkę, że miesza się ze sobą cytaty i opinie stosując lub nie - cudzysłów - i to w taki sposób, że nie do końca wiadomo, czy dobrane słowa ujęte w cudzysłów są cytatem, czy opinią redakcji,

ale także poprzez mieszanie cytatów bez cudzysłowia z własną retoryką lub opinią ozdobioną cudzysłowiem właśnie.

Kiedy stosujemy cudzysłów?

Jak sama nazwa mówi - kiedy przytaczamy, CYTUJEMY, cudze słowa.


"Cudzysłów służy przede wszystkim do wyodrębnienia w tekście cytatów. Zaznaczamy nim również słowa lub wyrażenia użyte w znaczeniu niedosłownym, ironicznym, obcym stylistycznie (na przykład użycie wyrazu potocznego w artykule naukowym)."




Jeśli to cytaty, to cudzysłów zastosowano prawidłowo i wtedy informacja podana przez Onet jest jednoznaczna:

"Alianci  (w tym Polacy zdobywający wzgórze)  byli źli,  a Niemcy byli dobrzy."


Nie wiem czemu tak gazeta Welt i Onet twierdzą, bo nie czytałem artykułu, ale tak jest napisane.

Oprócz mnie nie czytało tego artykułu kilkadziesiąt (?) tysięcy młodzieży i dzieci szkolnych - przeczytali tylko tytuł.

I głównie o to chodzi.
Utrwala się to, co jest w tytule i podtytule, także na i pod ilustracją..


permanentne powtarzanie 




"zbombardowały w gruzy" - coś tu niestylistycznie

Może chodzi o to, że jeśli czytelnik dostrzega, że "coś nie gra w tej informacji", to ma podsuniętą opcję??


"Wielka pomyłka" bez cudzysłowia... 


Wg opisu to "Pomyłka" zniszczyła Monte Cassino, a nie bombardowania aliantów, ani decyzja niemców, by się tam bronić. 

Jest to permanentny zabieg stosowany w wybielaniu Niemców za okres II Wojny Światowej - przekierowanie z Niemców jako sprawców, na np. nazistów albo okoliczności

czemu tu zastosowano ten chwyt?


Czy "pomyłką" było wybitnie krwawe, straceńcze zdobywanie wzgórza przez oddziały polskie??

To nie było celowe, obliczone na wyniszczenie Polaków?






Pierwsze opactwo, założone na wzgórzu Monte Cassino we Włoszech, istnieje do dziś. Posiada najstarszą bibliotekę w Europie, a jego scriptorium, w którym przepisywano ręcznie manuskrypty, należy do najcenniejszych zbiorów z okresu średniowiecza. W czasie II wojny światowej klasztor został zbombardowany przez wojska amerykańskie, w rezultacie czego wiele cennych dzieł zostało zniszczonych lub zaginęło. 

U podnóży wzgórza klasztornego toczyły się zacięte walki. Został on zdobyty 18 maja 1944 przez polską armię generała Władysława Andersa (2 Korpus Polski). 

Dziś znajduje się tam jeden z największych polskich cmentarzy wojskowych poza granicami kraju. 

Po wojnie klasztor odbudowano.



Teraz, w tych czasach, gdy rzond KO postępuje wbrew prawu i ze swojego postępowania tłumaczy się za pomocą chwytów erystycznych, a nie argumentów prawnych, trzeba bardzo przyglądać się zachowaniu mediów - kto jak na to reaguje.

Na przykład prasa czy blogi "biznesowe", różne moneje, biznesautsajdery, Tabakiery, Przeforsuję i inne, powtarzają za rzondem chwyty erystyczne i całkowicie lekceważą sobie to, co się dzieje. W dodatku obficie stosują negatywy w stosunku do polskości i zajmują aktywne antypolskie choć zawoalowane stanowisko.


permanentne powtarzanie najróżniejszych negatywów i antypolskich zwrotów

ma źle do Polaków i Polski nastawiać młodzież i dzieci szkolne


To się nazywa - od niedawna - wojną kognitywną.


Podobnie postępuje mainstream w postaci wiodących portali i różnej drobnicy, typu Hokus-sfokus, WielkieKłamstwo, czipy, antysiatki, pająki, androrobot, twój-kopm, andrmaniancy, na której produkują się młodzi ludzie, nieumiejący często pisać, 

Wszyscy oni zachowują się, jakby ich to nie obchodziło.


Co koresponduje z lansowanym przez głównie media wyrażeniem "ten Polak", o czym już pisałem.


Wygląda to tak, jakby prasę media w Polsce prowadzili obcy - obcy Polakom i kulturze polskiej.

Idea prasy, mediów jako źródła informacji i komunikacji została wypaczona.


Nie ma sensu ich słuchać. 


Ani utrzymywać, klikaniem czy wykupywaniem reklam.

To wszystko do kosza trzeba wyrzucić.


Ci ludzie nie powinni mieć w Polsce żadnego prawa tworzyć jakąkolwiek publicystykę czy newsy.





Wojna kognitywna:


fragment artykułu NATO z 2021 roku



Sojusz stoi przed szeregiem wyzwań w nowych, rodzących się domenach konfliktu. Domeny te mogą powstać w wyniku wprowadzenia nowych, przełomowych technologii. Przykładowo, domeny kosmiczna i cybernetyczna powstały w wyniku rozwoju technologii rakietowych, satelitarnych, komputerowych, telekomunikacyjnych i internetowych. 

Coraz powszechniejsze korzystanie z mediów społecznościowych, sieci i komunikatorów społecznościowych oraz urządzeń przenośnych umożliwia obecnie powstanie nowej dziedziny - wojny kognitywnej (wojny o umysły).


To akurat nie jest prawda - wojna kognitywna stosowana była przez niemiecki Werwolf w czasie i po II Wojnie Światowej, a tak naprawdę - od wieków, 

tym sposobem min. doszło do rozbiorów Polski, pisałem o tym na blogu nie raz - [MS]


W wojnie kognitywnej ludzki umysł staje się polem bitwy. Celem jest zmiana nie tylko tego, co ludzie myślą, ale także jak myślą i jak działają. Skutecznie prowadzona, kształtuje i wpływa na indywidualne i grupowe przekonania oraz zachowania, sprzyjając taktycznym lub strategicznym celom agresora. 

W skrajnej formie może doprowadzić do rozłamu i rozpadu całego społeczeństwa, aby nie miało ono już zbiorowej woli przeciwstawienia się zamiarom przeciwnika. Przeciwnik może całkiem realnie podporządkować sobie społeczeństwo bez uciekania się do jawnej siły lub przymusu.

Cele wojny kognitywnej mogą być ograniczone, o krótkim horyzoncie czasowym. Mogą też być strategiczne, z kampaniami prowadzonymi przez dziesięciolecia. Pojedyncza kampania może koncentrować się na ograniczonym celu, jakim jest uniemożliwienie przeprowadzenia planowanego manewru wojskowego lub wymuszenie zmiany określonej polityki publicznej. 

Kilka kolejno po sobie następujących kampanii można by przeprowadzić w długoterminowym celu zakłócenia funkcjonowania całych społeczeństw lub sojuszy, poprzez zasianie wątpliwości co do sposobu sprawowania władzy, rozchwianie procesów demokratycznych, wywołanie niepokojów społecznych lub podsycanie ruchów separatystycznych.


Zwracam uwagę, że wstęp artykułu napisany jest inaczej niż pozostała część, opisująca przykłady.


Wstęp jest profesjonalny, a reszta byle jaka.


Podane przypadki to - dezinformacyjna sztampa. 

Autor opisuje wszystko w stylu taniego kryminału, nie stosuje profesjonalnego języka.

On nie opisuje realnego zagrożenia, tylko co bądź, pisze o tym, co każdy średnio zorientowany człowiek sam wie.


Co naprawdę stosuje się w wojnie kognitywnej - jest tajemnicą.


Być może dlatego, że NATO samo stosuje takie metody, albo, żeby nie ułatwiać, nie podsuwać jakimś grupom metod podboju...


W każdym razie to przedsięwzięcie, opisywane na moim blogu już ponad 10 lat, oparte na tysiącach wydawałoby się - byle jakich, nic nie znaczących - negatywów,


jest bardzo groźne dla naszej egzystencji,


i to jest - wojna











Wygrajmy tę wojnę, 




i wiele innych

Komunikacja z obywatelem

 

Specjaliści od zarządzania firmą wiedzą, jak należy dbać o jej powodzenie, a zarządzający państwem nie wiedzą??

Garść przykładów z portalu HR z przełożeniem na myślenie o państwie.



mój komentarz niebieskim kolorem




Kluczowa cecha menedżera. 
Bez tego siada motywacja, a podwładni rozglądają się za nową pracą



2 kwietnia 2024

Jak wynika z przeprowadzonego przez Society for Human Resource Management badania, zła komunikacja w firmach całkiem sporo kosztuje. Firmy, które zdiagnozowały problemy komunikacyjne wewnątrz zespołu, łącznie zgłosiły utratę przychodów w wysokości 62,4 mln dolarów rocznie.

- Umiejętnie prowadzona komunikacja wewnętrzna to fundament dobrze zorganizowanej firmy. Inna sprawa, że jeśli komunikacja wewnętrzna ma deficyty, wówczas bardzo szybko lukę tę wypełniają plotki i domysły, które stanowią zagrożenie. Komunikacja nie zna próżni, dlatego jeśli sami nią nie zarządzamy, nie nadajemy narracji, oddajemy inicjatywę innym, a trzeba pamiętać, że ich intencje mogą być inne niż nasze. A to pierwszy krok do kłopotów. Plotki wprowadzają niepewność, destabilizują, wywołują złe emocje i konflikty. Dlatego kreowanie otwartej, transparentnej komunikacji budującej wiarygodność, dobrą atmosferę i stabilizację motywuje do pracy - mówił w rozmowie z PulsHR.pl dr Krystian Dudek, pełnomocnik rektor Akademii WSB ds. strategii komunikacji i PR, trener i doradca z zakresu komunikacji i PR, właściciel Instytutu Publico.




dokładnie tak !

państwo musi mieć kontrolę nad komuniacją i informacją, bo jak nie, to 5 kolumna do spółki z "prywatnym pomiotem" załatwi to państwo na amen !



Brak dbałości o relacje z podwładnymi jest najczęściej popełnianym błędem

Jednym z najczęściej popełnianych błędów w pracy jest niedbanie o relacje z podwładnymi, tak wynika z badania GFKM „Rok lidera”.

W środowisku zawodowym zapomina się często o tym, jak kluczowe są dobre stosunki między przełożonymi a pracownikami. Negatywne relacje wpływają nie tylko na atmosferę w miejscu pracy, lecz także na efektywność zespołu. Do najczęstszych błędów komunikacyjnych należy nieumiejętność słuchania innych.

Umiejętność komunikowania się jest zdaniem pracowników jedną z kluczowych cech, które powinien mieć dobry menedżer.

Z badań przeprowadzonych przez GoodHabitz i agencję badawczą Markteffect wynika, że zdaniem pracowników wśród najważniejszych kompetencji, które powinni nabyć menedżerowie, znajdują się umiejętności komunikacyjne (25 proc.), organizacyjne (25 proc.) i budowania ducha zespołu (25 proc.). Równie istotne są umiejętność słuchania (23 proc.) oraz empatyczne, skupione na ludziach zarządzanie (20 proc.).


Relacje pomiedzy rządzącymi, a obywatelami - i to zaczął robić poprzedni rząd, rząd M. Morawieckiego.

W ostatnim roku w mediach zaczeły się ukazywać wypowiedzi polityków PiS oraz osób na stanowiskach rządowych, w administracji państwowej, piastujących kierownicze stanowiska w spółkach skarbu państwa, w najróżniejszych dziedzinach. Nawet spółki państwowe zaczęły anonimowo komunikować się do społeczeństwa, np. w postaci informacji obniżce cen, społecznej polityce firmy czy o gotowości kolei do sezonu zimowego...

podobnie - na oficjalnych fejsbukach - muzea i inne państwowe instytucje coras częściej i coraz więcej piszą do swoich Czytelników.

To nie ważne jak to wyszło, ważne, że to zaczęto robić, a trzeba pamiętać, że efekty tego działania będą widoczne dopiero za kilka lat.

To powinno być bardzo obszerne działanie, obejmujące każdy element państwa: wojsko, po.... milicję, administrację każdego szczebla itd....


Gdy nie ma komunikacji - jest bierność obywatela...





Zła komunikacja jest jednym z czynników wpływających na poziom zaangażowania pracowników. Im mniej czytelne są komunikaty i im więcej szumu komunikacyjnego się pojawia, tym pracownicy są bardziej zniechęceni.
A jak wynika z badania SD Worx „Attractive Employer in War for Talent”, 25,3 proc. pracowników decyduje się na odejście z pracy ze względu na niezadowolenie wynikające z zarządzania zespołem.

- Zdemotywowany, negatywnie nastawiony, zaniepokojony pracownik w najlepszym wypadku realizuje tzw. strajk włoski, jest zobojętniały, nie wykazuje inicjatywy. A w najgorszym zdarza się, że z premedytacją zaniedbuje obowiązki lub nawet sabotuje działalność firmy
– mówi dr Krystian Dudek.
 

Obojętność.

Obojętność na to co dzieje się z państwem, na to co dzieje się z obywatelami, na przemoc, na szkalowanie Polaków, potem na okradanie itd itd...


Trzeba w tych czasach zwrócić uwagę na to, kto - jakie portale, gazety, media, publicyści, dziennikarze - jakie zajmują stanowisko wobec takich wydarzeń jak np. nielegalne przejęcie TVP.

To jest bardzo ważne.


 
Brak zaufania i nierówne traktowanie bolączką firm

Pracownicy wymagają równego traktowania ze względu na płeć czy pochodzenie. Niestety nadal dochodzi do nierówności pod tym względem. Badania Banku Światowego wskazują, że globalne tempo reform zmierzających do równego traktowania kobiet w świetle prawa, spadło do poziomów najniższych od 20 lat.

Kolejnym błędem jest brak zaufania względem pracowników i siebie nawzajem. To z kolei może prowadzić do nadmiernej kontroli, a także podważania kompetencji. Badania wskazują, że 1 na 3 pracodawców nie ufa swoim pracownikom. To zły sygnał i znak, że należy wprowadzić zmiany w organizacji.

- Niejednokrotnie dochodzi do sytuacji, gdy firma nie posiada polityki komunikacyjnej. Nie dba o komunikację wewnętrzną, a to z kolei prowadzi do szumu informacyjnego. Przekazywanie wiadomości różnymi kanałami nie jest dobrym pomysłem. To coś, jak głuchy telefon – każda osoba może nieco zmienić kontekst – mówi Sebastian Kopiej, prezes agencji Commplace.




Jasna i spójna komunikacja oznacza większe zaangażowanie

Według badania Gallupa zaangażowanie pracowników wzrasta, gdy menedżerowie zapewniają spójną i jasną komunikację. Z innego badania wynika, że ​​4 na 5 ankietowanych pracowników chce częściej słyszeć o tym, jak radzi sobie ich firma, a ponad 90 proc. ankietowanych pracowników twierdzi, że woli słyszeć złe wieści niż żadne.

Marta Cała-Sturbecher z agencji marketingowej MoMa dodaje, że komunikacja często jest traktowana w firmach jako coś naturalnego i oczywistego.

- Myślę, że generalnie marginalizujemy rolę komunikacji. To jest coś, co się dzieje samo, nie planujemy jej przed i nie analizujemy po. W sytuacjach prywatnych często nie umiemy się ze sobą komunikować. Trudno zatem oczekiwać, że będziemy idealni na polu zawodowym - mówi. - Ponadto komunikacja wewnętrzna jest niewymierna. Trudno wyliczyć jej wartość, wydzielić z całości funkcjonowania firmy, przypisać pełną odpowiedzialność. Będę się jednak upierała, że niedocenienie jej wagi to duży błąd. I radzę, aby planując komunikację marketingową firmy, projektować narzędzia, kanały i procesy zarówno komunikacji zewnętrznej, jak i wewnętrznej.


Słaba relacja z pracownikami może skutkować odejściami z pracy

Z badania „Lider w oczach pracowników” zrealizowanego dla Pluxee wynika, że dla niemal połowy pracowników brak doceniania, negatywne zachowania i słabe relacje z przełożonym mogą przemawiać za odejściem z firmy, nawet mimo satysfakcjonującego wynagrodzenia i obowiązków.

– Jesteśmy coraz lepsi w rozumieniu tego, że niezbędna jest wizja, niezbędny jest cel, do którego możemy ludzi zaangażować. Ani delegowania, ani feedback nie mają większego sensu, jeśli nie wiemy, nad czym pracujemy i jaki ma być rezultat. Zatem zdecydowanie jesteśmy coraz lepsi, natomiast komunikacja, rozumienie własnych intencji i emocji to jest coś, nad czym na pewno możemy jeszcze popracować – mówi psycholożka biznesu Monika Reszko.


Najpierw jest zniechęcenie warunkami pracy, potem jest odejście za nimi za granicę, a w końcu pozostanie za granicą ze względu na to, że, państwo nadal nie stara się o tego człowieka..



Gdzieś czytałem, że podobno 70% społeczeństwa woli "iść za kimś".

w sumie trochę to dziwne, mając na uwadze ilu "maczo", "spryciarzy", "cwaniaków", "jasnowidzów" i innych "wszystkoznających" spotyka się w życiu..., ale....


jak mają za kimś iść, skoro ten "kimś" nie chce ich prowadzić??


Nie formułuje komunikatów, nie wydaje informacji, ani żadnej instrukcji:  gdzie idziemy... ?


To jak ma to działać?


Skoro nie ma komunikatów, to wygląda tak, jakby nie było do kogo mówić, albo że się ignoruje obywatela...

Nie chodzi oto, by władza tłumaczyła się przed ludźmi z obietnic wyborczych, ale o to, by władza prowadziła ludzi w dobrym kierunku.

Ludzie władzy muszą dawać obywatelom przykład postępowania , aby odbudować/ zbudować odpowiednie relacje w spoleczeństwie, by ono działało wspólnie w jednym dobrym celu - polepszania swojego życia i życia na całej planecie...

gdy państwo stale codziennie komunikuje się z obywatelem, jego zaangażowanie wzrasta, bo czuje się zauważony, bo


czuje się częścią drużyny...











pulshr.pl/zarzadzanie/kluczowa-cecha-menedzera-bez-tego-siada-motywacja-a-podwladni-rozgladaja-sie-za-nowa-praca,104317.html



wtorek, 9 kwietnia 2024

Dzieci jako zaczyn przyszłego dobrostanu.





31 października 2023




Zdrowie psychiczne dzieci i młodzieży rzutuje na życie przyszłych pokoleń.


Kiedy one wejdą w życie dorosłe staną się urzędnikami, politykami, kierownikami, dyrektorami, policjantami, żołnierzami, ale też - ochroniarzami - i od wszystkich tych ludzi będzie zależeć bezpieczeństwo państwa, bezpieczeństwo twojej rodziny i każdego innego - sąsiadów, znajomych, kolegów i koleżanek z pracy.


Dlatego niezmierne ważne jest nie pozostawianie ich pod wpływem massmediów, które "wychowują" zamiast rodziców, ale też przejmowanie kontroli nad tymi mediami, by one służyły dobru ogólnemu, a nie po prostu bogaceniu sie "dziennikarzy" celebrytów, a i często po prostu wygodnickich.

Ilu jest takich stałych dziennikarzy, którzy na codzień przygotowują "serwisy informacyjne" i pokazują się w telewizji? Będzie setka w czterech głównych stacjach?

100 ludzi wpływa na kształt i jakość informacji jaką codziennie otrzymują widzowie.
100 ludzi decyduje o losach 40 milionów ludzi w całej Polsce.

100!

Nie licząc oczywiście całego aparatu schowanego za tymi ludźmi, którego nigdy nie widać...

  
Skoro w obecnych czasach sabotażyści z werwolfa, żądni sławy i łatwych pieniędzy celebrytów (i  patocelebrytów) trzeba stworzyć własny przekaz

Jeżeli nie będziemy produkować odpowiednich dobrych komunikatów oraz informacji i zapełniać nimi przestrzeń informacyjną, to przestrzeń ta będzie nieustannie zbrukana bylejakością, która otaczając od najmłodszych lat człowieka, będzie psuć jego gust, zachwieje jego zdolnością oceny sytuacji, zdolością do dokonywania dobrych dla społeczeństwa wyborów.

Państwem trzeba kierować, gospodarzyć.

Demokracja to pułapka, bo jak ktoś już zacznie gospodarzyć, to może się to po 8 latach skończyć, przychodzi ktoś inny, kto najpierw burzy, co poprzednik pobudował i zaczyna stawiać od nowa coś innego, dodatkowo wymieniając ludzi na nowych, niekoniecznie z doświadczeniem,
Burzy porządek i w następnych wyborach polegnie, przyjdzie stary i zacznie odbudowę - stracił, my straciliśmy 4 lata, 8 lat, 20 lat - i tak w kółko... nieustanny chaos, ale chaos to jest kontrolowany - tylko nie widzać kontrolerów....


Demokracja we współczesnym świecie oznacza stan permanentnie niestabilny 

to w normalnej demokracji, a jeszcze dochodzą obce służby, które budują wpływy w kraju i dążą do osłabienia społeczeństwa i państwa









Państwem trzeba kierować, gospodarzyć

i dziećmi i młodzieżą też, aby zapewnić sobie przyszłość w jasnych barwach...


Wychowanie dzieci i młodzieży to nic innego jak projektowanie przyszłości społeczeństwa, przyszłości państwa.


I bytu każdego z obywateli tego państwa.

W tym twojego.









Lekarze w Polsce po raz pierwszy wezmą udział w punktowanych szkoleniach poświęconych rekomendowaniu czytania na głos dzieciom


12 października 2023



W listopadzie po raz pierwszy w Polsce odbędą się szkolenia dla lekarzy o wpływie głośnego czytania na rozwój dzieci. Pediatrzy oraz lekarze pierwszego kontaktu będą mogli zdobyć teoretyczną i praktyczną wiedzę w zakresie rekomendowania i upowszechniania czytania wśród małych pacjentów i ich opiekunów. Uczestnicy szkolenia otrzymają certyfikat, premiowany punktami edukacyjnymi Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie.

Szkolenie organizowane jest w ramach programu „Książka Na Receptę. Recepta na Sukces” przez Fundację Powszechnego Czytania. Celem projektu jest wspieranie prawidłowego rozwoju najmłodszych obywateli. Namawianie do codziennego czytania na głos dzieciom od urodzenia ma dać wymierne długofalowe efekty, by za dziesięć lat poziom zdrowia psychicznego i społecznych kompetencji Polaków był lepszy.

Organizatorzy szkolenia dla lekarzy podkreślają, że rekomendacja czytania i rozmowy z małym dzieckiem jest oparta na danych naukowych dobrej jakości: 

kiedyś była to intuicja, ale aktualnie dysponujemy badaniami, pokazującymi korzystny wpływ głośnego czytania książek dzieciom i oddziaływanie bogactwa słownego na rozwój ich mózgu.


„Dane naukowe wskazują, że czytanie i rozmowy z dziećmi od niemowlęctwa mają ważny wpływ na ich rozwój – emocjonalny, intelektualny i społeczny. Zaproszenie do kampanii lekarzy, po zapoznaniu się z opublikowanymi wynikami licznych badań naukowych, stało się oczywistością – lekarze to wspaniałe autorytety, ludzie, których powołaniem jest dbanie o nasze zdrowie i rozwój” – przekonuje Maria Deskur, prezeska Fundacji Powszechnego Czytania.

Autorytetem, z którym podjęła współpracę Fundacja Powszechnego Czytania, jest prof. Barry Zuckerman, amerykański pediatra, który jako pierwszy lekarz na świecie zapoczątkował zalecanie wczesnego czytania dzieciom jako interwencję medyczną.

„Rodzice czytający małym dzieciom stymulują ich język i kompetencje poznawcze, rozwój społeczny i emocjonalny, ponieważ tworzą najdogodniejszą sytuację do stymulacji mózgu. Dziecko, które czuje się bezpiecznie na kolanach rodzica, jest otwarte na stymulację, którą rodzic dostarcza poprzez bogactwo czytanego tekstu i rozmowy towarzyszącej. Z zachwytem obserwuję jak Fundacja Powszechnego Czytania i jej projekt 'Książka na receptę’ rozwija realizowanie tego działania dla dzieci w Polsce” – powiedział prof. Zuckerman, którego wykład będzie częścią zapowiadanych szkoleń.



„Nie mieliśmy żadnych wątpliwości, że to jest program i idea, w którą chcemy się włączyć. Badania są jednoznaczne: mózgi dzieci, które rosną w środowisku relacyjnie i semantycznie bogatym i przychylnym, wytwarzają więcej połączeń synaptycznych. To jest podstawowy fundament, dzięki któremu całe ich późniejsze życie, w wielu jego aspektach, nie tylko zdrowotnym, będzie lepsze. Jako pediatrzy dbamy o zdrowie mięśni czy kości naszych pacjentów, ale dbamy też o rozwój ich mózgów!” – mówi profesor Teresa Jackowska, prezes zarządu Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego, które jest partnerem programu.

„Od lat zajmuję się komunikacją jako niezbywalnym elementem skutecznej medycyny. W programie 'Książka na receptę’ zachwyca mnie właśnie ten element – że pokazujemy mechanizmy wpływu na zdrowie psychofizyczne jako całość, że traktujemy pacjenta holistycznie, czyli bierzemy pod uwagę badania mózgu, badania środowiskowe, badania z zakresu psychologii i psychiatrii rozwojowej. Cieszę się, że mogę w programie uczestniczyć i zapraszam na szkolenia!” – dodał dr hab. Wojciech Feleszko, wykładowca Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, autor licznych książek, członek zarządu Sekcji Pediatrii European Academy of Allergy and Clinical Immunology.

Założeniem programu „Książka na receptę” jest odpowiednie przygotowanie personelu medycznego do „przepisywania na receptę” głośnego czytania dzieciom. Pismo „Medycyna Praktyczna Pediatria” już w 2019 roku rozdawało lekarzom recepty na czytanie jako partner projektu.

„Jako pierwsi w Polsce opublikowaliśmy (…) artykuł przeglądowy adresowany do lekarzy dotyczących efektów głośnego czytania książek dzieciom z krytycznym przeglądem danych naukowych i płynących z nich wniosków, które leżą u podstaw programu 'Książka na receptę. Recepta na sukces’. Zdając sobie sprawę, jak trudno w praktyce dodać do wizyty lekarskiej jeszcze jeden temat, widzimy jednak głęboką zasadność włączenia zalecenia czytania dialogowego w rodzinach do codziennej praktyki lekarzy rodzinnych i pediatrów” – przyznaje dr n. med. Jacek Mrukowicz, redaktor naczelny „Medycyny Praktycznej Pediatrii”.

Zapisy na bezpłatne wydarzenie przyjmowane są do 15 listopada na stronie programu „Książka na receptę”.







Stres w dzieciństwie zmienia system nagród w mózgu



To, że dziecko czuje się zestresowane w danym momencie, jest częścią codziennego życia. Jeśli możemy zaoferować mu strategie radzenia sobie w trudnych chwilach, strachu lub frustracji, maluch będzie w stanie skuteczniej radzić sobie z podobnymi sytuacjami w przyszłości. Problemy pojawiają się, gdy dzieci są narażone na zdarzenia chronicznego stresu.

Uporczywy stres w dzieciństwie ma poważny wpływ na zdrowie fizyczne i psychiczne każdego dziecka. Scenariusze życiowe, takie jak dorastanie w atmosferze porzucenia, deprywacji emocjonalnej lub bycia ofiarą przemocy, wpływają na rozwój mózgu. W związku z tym Rockefeller University w Nowym Jorku (USA) przeprowadził badania, które podkreśliły wpływ stresu na ciało migdałowate, korę przedczołową i hipokamp.

Regiony te ułatwiają procesy, takie jak regulacja emocji, i zdolności poznawcze, takie jak uwaga, refleksja i rozwiązywanie problemów. Niedawne badanie dostarczyło bardziej aktualnych i istotnych informacji. Stwierdzono, że stres w dzieciństwie zmienia system nagród w mózgu. Ta funkcja ma poważny wpływ na wiele obszarów.



Częstym ryzykiem u dzieci, które doświadczyły sytuacji o wysokim stresie, jest rozwój zachowań uzależniających.



Zmiany motywacji

Kluczowym wymiarem rozwoju potencjału jest motywacja. Wyznaczamy sobie cele, do których dążymy, marzymy o planach, które nas ekscytują i opracowujemy strategie pokonywania trudności. Jednak wspomniane badania, które zostały przeprowadzone we współpracy z różnymi uniwersytetami, takimi jak Princeton i Pittsburgh (USA), podkreślają, w jaki sposób stres w dzieciństwie zmniejsza motywację w zachowaniu.

Te niekorzystne doświadczenia zmieniają neurochemię mózgu, a wraz z nią optymalny rozwój niektórych regionów.

Jądro półleżące i brzuszny obszar nakrywkowy, połączone z mózgowymi systemami nagrody, również koordynują nasze ukierunkowane na cel zachowanie. Dorastanie w dysfunkcyjnej rodzinie może spowodować zmianę tej cechy.


Zwiększone ryzyko zaburzeń nastroju

Obwody nagrody dojrzewają przez całe dzieciństwo i okres dojrzewania. Dojrzewanie to kończy się dopiero w wieku 20 lub 21 lat. Dzieje się to w tym samym czasie, gdy dojrzewają obszary przedczołowe. Jednak stres zakłóca ich optymalny rozwój. Ma znaczący wpływ na poziom psycho-emocjonalny.

W takich przypadkach nie tylko zmniejsza się motywacja dziecka, ale także zmienia się jego poczucie przyjemności. W związku z tym przychodzi czas, kiedy trudno jest mu cieszyć się doświadczeniami, które zwykle są satysfakcjonujące dla wszystkich innych. Nowe hobby nie trwa długo, maluchowi trudno jest utrzymać zainteresowanie jakąkolwiek dziedziną lub tematem, a jego cele czy projekty przestają być ekscytujące już po kilku dniach.

Ponadto jego relacje społeczne pojawiają się i kończą zgodnie z potrzebami, a nie uczuciami. Dzieciom nie jest łatwo rozwinąć satysfakcjonujące więzi emocjonalne, ponieważ stale czują strach i niepewność. Czują także brak zainteresowania. Te zmiany w systemach nagrody w mózgu oraz trudności w czerpaniu radości lub odczuwaniu motywacji często występują wraz z zaburzeniami lękowymi i depresyjnymi.


Zwiększone ryzyko uzależnień

System nagród ma ułatwić nam powtarzanie zachowań lub strategii, za które otrzymujemy wzmocnienie. Wykonujemy je, ponieważ dzięki dopaminie te działania dają nam korzyść, dobre samopoczucie lub uczucie przyjemności. Na szczęście teraz lepiej rozumiemy, w jaki sposób i dlaczego stres w dzieciństwie zwiększa ryzyko, że dzieci wykażą jakąś formę uzależnienia w przyszłości.

Osoby, które w dzieciństwie doświadczyły przeciwności losu, wykazują mniejszą regulację impulsów i zdolność do refleksji. Do tego dochodzi potrzeba doświadczania nowych i intensywnych doznań. Co więcej, zdolność tych osób do odczuwania przyjemności jest poniżej przeciętnego progu.

To powoduje, że szukają intensywnych sytuacji, które oferują im wyższy poziom wzmocnienia dopaminy. Na przykład nadużywanie substancji oferuje doświadczenie „poczucia czegoś” poprzez intensywny, ale krótkotrwały zastrzyk dobrego samopoczucia. Łagodzi także ich stres i niepokój. Brak rozwiniętych funkcjonalnych umiejętności radzenia sobie w celu złagodzenia dyskomfortu zwiększa ryzyko uciekania się do uzależnień.



Co można zrobić?

Jest wielu młodych ludzi, którzy wykazują tego typu wzorce zachowań. Stresujące dzieciństwo często powoduje niską motywację, zaburzenia lękowe, depresję oraz uzależnienia behawioralne lub od substancji psychoaktywnych. Co można zrobić?

Ochrona dzieci powinna być podstawowym filarem każdej społeczności i rozwiniętego społeczeństwa. Dostrzeganie dysfunkcyjnej rodziny lub dziecka zaniedbanego lub maltretowanego jest czymś, co musi zostać ustalone w szkołach jako obowiązujący protokół. Jeśli jednak takie sytuacje już się wydarzyły, a nastolatek lub młody dorosły doświadcza problemów behawioralnych i psychicznych, musimy działać.

Im szybciej zainterweniujemy, tym szybciej będziemy mogli zapobiec wystąpieniu innych, poważniejszych schorzeń. W takich przypadkach pomocne może być wsparcie psychologiczne i społeczne, uzupełnione poradnictwem rodzinnym. 

Warto też przypomnieć słowa francuskiego neurologa i etologa Borysa Cyrulnika. Twierdził, że żadne dziecko nie jest skazane przez swoją przeszłość. Powiedział kiedyś, że: „Osoba nigdy nie powinna być zdeterminowana przez swoją traumę”.

Zmiana jest zawsze możliwa, a szczęście jest rzeczywistością, na którą zasługuje każdy człowiek.




Zdrowie psychiczne młodych ludzi pogarsza się. Dlaczego?

Obecnie coraz więcej specjalistów zauważa, że zdrowie psychiczne młodych ludzi pogarsza się w zastraszającym tempie. Depresja, lęki, problemy behawioralne i uzależnienia stale wzrastają u młodzieży, która jest przecież przyszłością naszego społeczeństwa.

Cierpienie młodzieży wpływa również na ich rodziny i ludzi wokół nich. Nic dziwnego, że pogarszające się zdrowie psychiczne młodych ludzi alarmuje pracowników służby zdrowia. W dzisiejszym artykule omówimy niektóre z możliwych przyczyn stojących za tym niepokojącym wzrostem.



„Pomimo wzrostu częstości występowania i rozpowszechnienia zaburzeń psychicznych w dzieciństwie i w okresie dojrzewania, do tej pory przeprowadzono tak naprawdę niewiele badań”.

-Esperanza Navarro Pardo-
Zdrowie psychiczne młodych ludzi jest przedmiotem badań

Udowodniono, że zdrowie psychiczne młodych ludzi stopniowo się pogarsza. Dowodzą tego wskaźniki rozpowszechnienia (Pardo, 2012).

„Rozpowszechnienie” to termin służący do ilościowego określenia liczby przypadków w określonym odcinku czasu. WHO ostrzega, że obecnie nawet 30 procent młodych ludzi cierpi na zaburzenia psychiczne.

Zaburzeniami najczęściej występującymi u młodzieży są zaburzenia zachowania (zwłaszcza u chłopców) oraz emocjonalne (u dziewcząt). Badania przeprowadzone przez Esperanzę Navarro z Uniwersytetu w Walencji (Hiszpania) z udziałem 470 młodych ludzi wykazały, że:

21% młodych osób cierpiało na zaburzenia zachowania.
17% cierpiało na zaburzenia lękowe.
11% miało ADHD.
4% cierpiało na zaburzenia odżywiania.

Ponadto Vallejo Pareja (2022) twierdzi, że nastąpił również wzrost liczby przypadków zachowań nadpobudliwych, a także destrukcyjnych. Powyższe dane skłaniają do postawienia pytania o przyczyny pogarszania się stanu psychicznego wśród młodych ludzi.



„Kilka prac badawczych przeprowadzonych w różnych krajach zbiega się z wartością globalnego wskaźnika zaburzeń u młodych ludzi, który wynosi mniej więcej 20”.


-María del Carmen Bragado Álvarez-

Czy życie jest obecnie trudniejsze niż dawniej?

Jeśli spojrzymy na niedawną przeszłość, być może uda nam się zrozumieć przyczyny wpływające na zdrowie psychiczne młodych ludzi. Musimy zatrzymać się i zastanowić nad ostatnimi wydarzeniami, które wpłynęły na nasze społeczeństwo, takimi jak:

Wielki kryzys. 

Uderzył w cały świat, a jego najintensywniejszy okres datuje się na lata 2008-2013. W rzeczywistości społeczeństwo nigdy tak naprawdę nie podniosło się z jego skutków. Jednym z takich następstw było bezrobocie młodzieży.

Pandemia w 2020 r. Niestety, kiedy wszystko wskazywało na to, że wielki kryzys już za nami, a społeczeństwo zdawało się wkraczać w nowy „złoty okres”, wirus SARS-CoV-2 zatrzymał wszystko w miejscu.

Okres dojrzewania jest głęboko społecznym etapem życia. Poprzez interakcje z innymi ludźmi młode osoby budują swoją tożsamość. Jednak w czasie pandemii młodzież musiała zrezygnować z kontaktów towarzyskich. Miało to istotny wpływ na ich „normalny” rozwój.

Nauka potwierdziła ten fakt. Badania wykazały, że w okresie odosobnienia nastolatki czuły się bardziej samotne. W związku z tym częściej zwracały się do cyfrowych alternatyw w celu nawiązywania kontaktów towarzyskich. Fakt ten został powiązany ze wzrostem przypadków depresji i samobójstw.


Zdrowie psychiczne młodych ludzi – większa świadomość

Należy również zaznaczyć, że eksperci prowadzą obecnie badania o wyższej jakości. Na przykład badania dotyczące rozpowszechnienia były wcześniej przeprowadzano rzadko, obecnie jednak to się zmieniło. Może to oznaczać, że dane dotyczące częstotliwości występowania, wcześniej niepełne (a zatem zaniżone), teraz wzrosły w wyniku większej liczby badań. Oto postępy, jakich dokonano na przestrzeni ostatnich lat (Vallejo, 2022):Większa liczba badań klinicznych o wysokim rygorze metodologicznym dotyczących częstości występowania różnych jednostek klinicznych w dzieciństwie i okresie dojrzewania.

Większa kontrola, rygor i spójność uzyskanych wyników.
Lepsza identyfikacja elementów mających wpływ na etiologię zaburzeń u dzieci i młodzieży. W efekcie poprawa diagnozy.

Wzrost liczby etykiet diagnostycznych. W rzeczywistości w 1950 roku eksperci zidentyfikowali łącznie 106 zaburzeń. Obecnie jest ich aż 216 (Echeburúa, 2014).

Zdrowie psychiczne młodych ludzi i związane z nim problemy są głęboko zakorzenione w sytuacji kontekstowej. Zależą one od środowiska danej osoby. Liczą się czynniki takie jak praca, relacje rodzinne (oraz dobrobyt lub dyskomfort ich rodziców), a także szkoła czy też uniwersytet.

Z drugiej strony należy wziąć pod uwagę, że postęp w zakresie lepszej jakości badań i diagnozy również mógł przyczynić się do zauważenia pogorszenia stanu zdrowia psychicznego współczesnej młodzieży.



„Nie poddawaj się, nie trać nadziei, nie sprzedawaj się”.

-Christopher Reeve-








Lekarze w Polsce po raz pierwszy wezmą udział w punktowanych szkoleniach poświęconych rekomendowaniu czytania na głos dzieciom - Booklips.pl


Stres w dzieciństwie zmienia systemy nagród w mózgu (pieknoumyslu.com)

Zdrowie psychiczne młodych ludzi pogarsza się. Dlaczego? (pieknoumyslu.com)


Prawym Okiem: Pierwszy sługa (maciejsynak.blogspot.com)





niedziela, 17 marca 2024

Woda - sytuacje specjalne






przedruk
samo

17 marca 2024 09:40
Radio Maryja


W Polsce są problemy z wodą i są one bardzo widoczne – zwracają uwagę eksperci. Skutki susz są coraz bardziej dotkliwe. Jednym z kierunków, w jakim powinniśmy pójść – według naukowców – jest tworzenie zwłaszcza małej retencji.

Prof. Paweł Rowiński z Instytutu Geofizyki Polskiej Akademii Nauk wskazał w Polskim Radiu, że problemem jest również zły stan wód.


– Jakość wody w polskich rzekach, w polskich jeziorach i statystyka, która mówi, że 99 proc. rzek – to są dane GUS – nie spełnia warunków dobrej jakości wody, jest problemem do rozwiązania natychmiast i na co dzień, bo dotyczy to nas wszystkich. Mamy często spektakularne wydarzenia, jak to, co wydarzyło się na Odrze. To nami wszystkimi wstrząsnęło, ale my z tym problemem mamy właściwie do czynienia na co dzień, bo nie mamy dobrej polityki. My się zwykle nie przygotowujemy na sytuacje specjalne. One się zdarzają – zaznaczył prof. Paweł Rowiński.

Eksperci zaapelowali, by każdy z nas oszczędzał wodę. Przed domem można zbierać deszczówkę, z kolei w mieszkaniu w bloku można montować perlatory na kranach ograniczające przepływ wody.

We wtorek NIK opublikował wyniki kontroli, która wykazała, że samorządy nie są przygotowane na zaopatrywanie mieszkańców w wodę podczas sytuacji kryzysowych.





Eksperci alarmują: W Polsce widoczne są problemy z wodą – RadioMaryja.pl












sobota, 16 marca 2024

Otępienie mas



takie coś...



przedruk




2024-02-12




W 1956 roku niemiecki filozof żydowskiego pochodzenia Günther Anders napisał tę proroczą myśl:

“Aby z góry stłumić wszelkie bunty, nie należy robić tego brutalnie. Archaiczne metody jak Hitler, są zdecydowanie przestarzałe. Wystarczy stworzyć zbiorowe uwarunkowanie tak potężne, że sama idea buntu nie przyjdzie już nawet do głowy. Najlepszym sposobem byłoby formatowanie ludzi od urodzenia poprzez ograniczenie ich wrodzonych zdolności biologicznych…”


I dalej kontynuował:

“Następnie kontynuujemy uwarunkowanie poprzez drastyczne obniżenie poziomu i jakości edukacji, sprowadzając ją do formy bezwysiłkowego zajęcia. Osoba niewykształcona ma ograniczony horyzont myślenia, a im bardziej ograniczone jest jego myślenie – materialne, mierne, tym mniej może się buntować. Należy sprawić, aby dostęp do wiedzy stał się coraz trudniejszy i elitarny… 

Niech pogłębia się przepaść między ludźmi, a nauką tak, aby informacje skierowane do ogółu społeczeństwa zostały znieczulone wszelkimi możliwymi treściami – szczególnie bez filozofii. Znów należy użyć przekonywania, a nie bezpośredniej przemocy: będziemy transmitować masowo za pośrednictwem telewizji rozrywkę, która zawsze pochlebia emocjom i instynktowi.


Zajmiemy umysły tym, co jest daremne i zabawne – nieustanną gadką i muzyką, aby nie zadawać sobie pytań, nie uruchamiać myślenia.

Seksualność będzie najważniejsza – jako znieczulenie społeczne, nie ma nic lepszego. Ogólnie rzecz biorąc, należy zabronić powagi egzystencji, wyśmiewać wszystko, co ma wysoką wartość, utrzymywać ciągłe apologię lekkości, tak aby euforia reklamy i konsumpcji stała się cenną składową standardu ludzkiego szczęścia i wzorem wolności.


Tego typu napór na zbiorowość sam w sobie spowoduje taką integrację, że jedynym lękiem (który trzeba będzie podtrzymywać) jest wykluczenie z systemu i tym samym utrata dostępu do warunków materialnych niezbędnych do szczęścia. 

Masowy człowiek, tak wyprodukowany, powinien być traktowany takim, jakim jest: produktem, cielęciem i musi być monitorowany tak, jak powinno być stado. Wszystko, co pozwala uśpić jego jasność, jego krytyczny umysł jest dobre społecznie, zaś to co mogłoby go obudzić, musi być zwalczone, wyśmiewane, duszone…

Wszelkie doktryny kwestionujące system muszą być najpierw określone jako wywrotowe i terrorystyczne, a ci, którzy ją popierają, traktowani jako wrogowie publiczni.”




Powyższy cytat pochodzi z książki „Ludzka przestarzałość” 1956 r.



Anders Günther, ur. jako Günther Siegmund Stern (1902 Wrocław – 1992 Wiedeń) – niemiecki eseista, krytyk sztuki i filozof żydowskiego pochodzenia. Był synem słynnych psychologów: Williama i Clary Sternów. W 1915 rodzina Sternów przeniosła się z Wrocławia do Hamburga. W latach 1929–1937 Anders był pierwszym mężem Hannah Arendt. W 1936 wyemigrował do Stanów Zjednoczonych i zamieszkał w Nowym Jorku. W 1950 powrócił do Europy i osiedlił się w Wiedniu.


Anders przejawiał pacyfistyczne poglądy. Aktywnie angażował się w ruch przeciwko działaniom wojennym, a także był prekursorem ruchu antyatomowego. W 1982 na znak protestu przeciwko wojnie izraelsko-libańskiej wystąpił z wiedeńskiej gminy żydowskiej.



-------




A więc wystarczy postępować odwrotnie do tego, co pisze Günther.



byłoby formatowanie ludzi od urodzenia poprzez ograniczenie ich wrodzonych zdolności biologicznych…to oznacza, że człowiek jest bardziej zdolny niż się przyjmuje, trzeba więc te zdolności cały czas pobudzać w sobie i dzieciach poprzez zachętę do odkrywania świata




drastyczne obniżenie poziomu i jakości edukacji, sprowadzając ją do formy bezwysiłkowego zajęcia
- proces nauki musi prezentować sobą pewną trudność, na tyle angażującą by stanowić wyzwanie, ale nie za trudną, by nie zniechęcać

ograniczony horyzont myślenia - czytać książki historyczne, popularnonaukowe, nie beletrystykę, chociaż jak ktoś nic nie czyta, niech chociaż zacznie od tego... oglądać programy typu kanał Planete, czytać różne strony zagraniczne, w tym chińskie, rosyjskie, irańskie, brazylijskie, indyjskie, i inne, poznawać odmienne punkty widzenia, zastanawiać się nad nimi i samemu szukać i rozgryzać zagadnienia

a im bardziej ograniczone jest jego myślenie – materialne, mierne - interesować się także sztuką, może poezją, nie ograniczać się tylko do swojego zawodu, skupienie na profesjonaliźmie w jednej danej dziedzinie daje klapki na oczy na inne sprawy

Należy sprawić, aby dostęp do wiedzy stał się coraz trudniejszy i elitarny… - czytać  i uczyć się, pożyczać książki z biblioteki, skoro nie chcesz kupować, samemu pisać bloga i podtrzymywać kulturę polską

Niech pogłębia się przepaść między ludźmi, a nauką - interesować się odkryciami, program Planete

tak, aby informacje skierowane do ogółu społeczeństwa zostały znieczulone wszelkimi możliwymi treściami – szczególnie bez filozofii - czytać de Mello, ewentualnie Coello, Krishnamurti itp. - niczego nie przyjmowac na wiarę, analizować 


należy użyć przekonywania, a nie bezpośredniej przemocy - zwracać uwagę na chwyty erystyczne, uważać na słowa, co kto mówi, czy to jest logiczne, czy stosuje emocje, łamanie się głosu, zmiany modulacji itp.


będziemy transmitować masowo za pośrednictwem telewizji rozrywkę, która zawsze pochlebia emocjom i instynktowi - ograniczać rozrywkę i telewizję, zamiast słuchać popularnego radia z muzyką, słuchać radia "gadającego" jak PR1  


Zajmiemy umysły tym, co jest daremne i zabawne – nieustanną gadką i muzyką - nie oglądać big brotherów, patostrimów, ograniczyć kanały muzyczne i rozrywkowe - wtedy będzie więcej czasu na czytanie czy Planete czy myślenie

aby nie zadawać sobie pytań, nie uruchamiać myślenia - zadawać sobie i innym pytania, samemu szukać odpowiedzi, interesować się historią swojego regionu, szukać ciekawostek, zagadek, ruin, dowiadywać się histori miejsc szukać informacji o nich, map, itd, dedukować itd. pisac bloga, ale nie gloryfikować niemczyzny...


Seksualność będzie najważniejsza – jako znieczulenie społeczne, nie ma nic lepszego - unikać pornografii

zabronić powagi egzystencji - im mniej gadasz, a więcej patrzysz tym więcej widzisz,
zabieganie o "dobrą" opinię między ludzmi, o dobry socjal zabiera czas i uwagę, wycisz się, nie gadaj, skup na obserwacji

wyśmiewać wszystko, co ma wysoką wartość - uważnie przypatruj się się rzeczom, nie dołączaj do śmiechów chichów, analizuj co jest nie tak 

utrzymywać ciągłe apologię lekkości - przywołuj fakty z II Wojny światowej, pogłębiaj swoją wiedzę o lokalnych doświadczeniach wojennych, pamiętaj, że ludzie ginęli, przywołuj te obrazy jak rozstzelania ludzi i miej refleksje, że oni się tego nie spodziewali, czego ty się teraz nie spodziewasz, zastanów się


tak aby euforia reklamy i konsumpcji stała się cenną składową standardu ludzkiego szczęścia i wzorem wolności - nie oglądaj reklam, nie słuchaj, one są bardzo podstępne i szkodliwe, wyłącz głos, zmień kanał gdy są reklamy


jedynym lękiem (który trzeba będzie podtrzymywać) jest wykluczenie z systemu - nie wierz kolegom, krytycznie oceniaj, pamiętaj, że młodzi ludzie nie mają doświadczenia życiowego i często się mylą, mimo to udają mądrych, kiedy wszyscy myślą tak samo, nikt nie domyśli się prawdy, nie zobaczy czegoś odmiennego

i tym samym utrata dostępu do warunków materialnych niezbędnych do szczęścia -nie uzależniaj swojego szczęścia od opinii innych ludzi, ani od ilości pieniędzy

Masowy człowiek, tak wyprodukowany, powinien być traktowany takim, jakim jest: produktem, cielęciem i musi być monitorowany tak, jak powinno być stado - nie pozwalaj na to, unikaj reklam, obserwuj


Wszystko, co pozwala uśpić jego jasność, jego krytyczny umysł jest dobre społecznie - nie wierz we wszystko, nie trzymaj się kurczowo jednej opcji, zakładaj zawsze, że możesz się mylić

to co mogłoby go obudzić, musi być zwalczone, wyśmiewane, duszone… - uważaj na to, co jest wyśmiewane, analizuj czy na pewno tak trzeba

Wszelkie doktryny kwestionujące system muszą być najpierw określone jako wywrotowe i terrorystyczne, a ci, którzy ją popierają, traktowani jako wrogowie publiczni.

czytaj inne punkty widzenia, prasę zagraniczną, przeglądarki automatycznie tłumaczą z  angielskiego, rosyjskiego czy chińskiego, porównuj



Wszystko z umiarem, z umiarem czytaj, z umiarem nie oglądaj tv, z umiarem stosuj opinie, z umiarem osądzaj innych i siebie. Ufaj sprawdzonym przez wieki metodom postępowania, nie nowościom z tv czy gazety. Ogranicz telewizję, radykalnie.

Droga środka.




Ludzka przestarzałość — Stowarzyszenie Pamięci i Świadectwa Arthura Bliss Lane (sablane.pl)