Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kroniki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kroniki. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 8 lutego 2024

Dziennik Reck-Malleczewena

 



"Wolałbym jednak, gdyby [...] protest wyrażał się tworzeniem się sieci partyzanckiej niż opowiadaniem mniej lub bardziej błyskotliwych dowcipów, w których odzwierciedla się cała nasza nędza, tchórzostwo, nasz letarg, ta bez reszty udana kastracja [...] narodu, jakiej dokonują naziści". To również czas "powszechnego ogłupiania"


 
kabareciarzom i wierszokletom polecam te słowa sobie przemyśleć....








przedruk






Ukazuje się dziennik Reck-Malleczewena, kronikarza spodlenia narodu niemieckiego


08.02.2024





Friedrich Reck-Malleczewen był niemieckim lekarzem, pisarzem, dziennikarzem i krytykiem teatralnym. "Czuł rodzaj kronikarskiego obowiązku opisania tego, co określał spodleniem narodu niemieckiego" - mówi PAP redaktorka książki Elżbieta Brzozowska. Jego "Dziennik lat trwogi" trafi wkrótce do księgarń.




"Jako uważny obserwator życia politycznego i zmian zachodzących w jego rodakach, Reck-Malleczewen najwyraźniej czuł rodzaj kronikarskiego obowiązku opisania tego, co określał spodleniem narodu niemieckiego, zbrodni rządzących i odpowiedzialności wszystkich, którzy nawet nie należąc do NSDAP sprzyjali i wspomagali działania narodowych socjalistów, czerpiąc z tego nieraz niemałe korzyści" - powiedziała PAP redaktor prowadząca książki Elżbieta Brzozowska z Państwowego Instytutu Wydawniczego.



Friedrich Reck-Malleczewen (1884-1945) pisał "Dziennik lat trwogi" od maja 1936 do października 1944 r. Prowadził go niezłomnie, mając pełną świadomość grożącego niebezpieczeństwa. Już w 1937 r. zanotował, że u pisarza i krytyka Theodora Haeckera, zapewne wskutek denucjacji, zjawili się funkcjonariusze gestapo, szukając podobnego dziennika, prowadzonego przez tego katolickiego filozofa. Mimo tej przestrogi, Reck zapisał: "Chcąc nie chcąc, zamykam na to uszy; pragnę nadal spokojnie zapisywać te kartki, które kiedyś wniosą wkład w historię kultury nazizmu. Dlatego co noc, zachowując nieustannie czujność wobec obserwatorów i ciągle zmieniając miejsca pobytu, ukrywam głęboko w lesie i w polach to, co kiedyś ujrzy światło dzienne".



Reck-Malleczewen - jak zaznaczyła redaktorka - był "głęboko zatroskany i – mówiąc językiem biblijnym - przejęty do nerek poczynaniami rządzących, ale też uległością swoich rodaków, oportunizmem lub wyrachowaniem, które sprawiały, że nawet osoby, których inteligencję trudno kwestionować, służyły nazistom swoimi talentami, zasobami finansowymi i pozycją we własnym środowisku". 

"Patrzy przy tym z perspektywy dłuższej niż kilka czy kilkanaście lat, dostrzega, że gra idzie o najwyższą stawkę – o samą duszę narodu. Wieszcząc - już w 1937 roku - nadejście wojny, nie opowiada się za pokojem za wszelką cenę, surowo ocenia +politykę wiecznych ustępstw+. Przejawia jednak zakorzenioną w wierze nadzieję, że +męka i wyznaczony nam z dawien dawna los naszego skromnego frontu są ceną za ponowne odrodzenie się rozumu i że w tym znaku nie możemy oczekiwać niczego dla resztek naszego maltretowanego i udręczonego istnienia biologicznego prócz pełni sensu w godzinie naszej śmierci+" - powiedziała redaktorka książki, dodając, że "to poczucie będzie zresztą u niego narastało. Śledząc losy członków grupy Białej Róży, wyraził w 1943 r. nadzieję, że to rodzeństwo Schollów będzie kiedyś wielkim wyrzutem sumienia i gruntem przyszłego odrodzenia Niemców".

Pisarz opisuje kraj, w którym propaganda jest wszechobecna i dysponuje nowym językiem, co jest dla niego wyjątkowo dotkliwe. Elżbieta Brzozowska przypomniała, że był to czas głośnych procesów politycznych, nasilających się represji wobec już nawet nie politycznych oponentów, ale zwykłuch śmiertelników pozwalających sobie na żarty z reżimu. 

Reck skomentował to gorzko: "Wolałbym jednak, gdyby niemiecki protest wyrażał się tworzeniem się sieci partyzanckiej niż opowiadaniem mniej lub bardziej błyskotliwych dowcipów, w których odzwierciedla się cała nasza nędza, tchórzostwo, nasz letarg, ta bez reszty udana kastracja niemieckiego narodu, jakiej dokonują naziści". To również czas "powszechnego ogłupiania", czego doświadczają w wielkiej skali niemieckie kobiety, oraz donosicielstwa - sam Reck został dwukrotnie zadenuncjowany przez tę samą osobę.

Z dziennika wyłania się przede wszystkim obraz rzeczywistości, w której podobni Reckowi myślący krytycznie ludzie czują się samotni i wyobcowani. Cytuje in extenso list, jaki otrzymał od pewnego znajomego kapitana lotnictwa, który tak pisał o wojnie z Polską: "Niesamowite doświadczenie wyniesione z wojny z Polską, jak postępuje się z ludźmi i narodami, które chcą być zawsze naszymi wrogami. Polacy bronili się oczywiście z walecznością godną podziwu. Mimo to zniszczyliśmy ich bez litości, z zimną krwią. Myślę, że nie czuliśmy też do nich nienawiści, przynajmniej dzisiaj, do tego zupełnie złamanego, pozbawionego formy narodu prymitywów". Reck skomentował to tak: "Czy napisał to bandyta, przestępca, który umknął przed wymiarem sprawiedliwości? Nie, napisał to ktoś, kto w cywilu jest dobrym i absolutnie spokojnym młodym człowiekiem o błyszczących, niebieskich oczach i zawsze chłopięco brzmiącym śmiechu i kto pochodzi z dobrej mieszczańskiej, reńskiej rodziny z określonymi tradycjami i ambicjami kulturalnymi". "W takim społeczeństwie Reck-Malleczewen nie potrafił się odnaleźć" - wskazała Elżbieta Brzozowska.

"Reck był bystrym, krytycznym i obdarzonym dobrą pamięcią obserwatorem rzeczywistości, świadczą o tym analizy działań prowadzonych od początku lat 30. oraz liczne wiadomości, niejako z wewnętrznego kręgu, pozyskane dzięki ustosunkowanym znajomym. 

Poza licznymi odnotowywanymi skrupulatnie dowodami zbrodniczości systemu (w wymiarze krajowym, a potem również międzynarodowym), najbardziej uderzające jest to, jak trafnie i przenikliwie diagnozuje poczucie duchowej próżni, to zmieniające zwykłych ludzi w żądny krwi motłoch upajające poczucie przynależności do tych, którzy są panami świata. Jako człowiek o głębokiej duchowej konstytucji w tym upatruje najgłębszą, bo nie odrobienia na froncie bitewnym, skazę, ranę, która pokutować będzie przez lata" - powiedziała.

Autor dziennika był doskonale wykształcony; to erudyta o szerokich horyzontach i rozległych znajomościach. "To człowiek +z towarzystwa+, kochający muzykę, sztukę w ogóle, namiętny czytelnik literatury i filozofii. Jego styl jest staranny, właściwy osobom, które wykształciły zdolność jasnego formułowania myśli, dar wyciągania wniosków i kojarzenia bieżących obserwacji ze znajomością historii. Można odnieść wręcz wrażenie, że powściąga swoje pióro, by nie przydawać literackości temu, co ma być zapisem lat grozy i hańby" - podkreśliła Brzozowska. 

Zastrzegła , że temperament nie pozwala mu jednak prowadzić tylko suchej kroniki. "Mamy więc do czynienia z całymi akapitami pisanymi ewidentnie w stanie wielkiego wzburzenia, i ostrze krytyki kieruje nie tylko w dyktatora i jego najbliższych, ale i uwielbiające go tłumy" – powiedziała redaktorka.


Przesłaniem zapisków jest - jak wskazała redaktorka - "głębokie przekonanie, że tym, co nawet w najgorszych czasach stanowić może oparcie jest niepodległość myślenia, niezłomność ducha". "Nie bez powodu przywołuje maksymę Cogi non potest quisquis mori scit… Kto potrafi umrzeć, tego nie można pokonać" - dodała. "Reck-Malleczewen wie, że na tej ziemi losy wojny są zmienne, w 1944 r. patrząc na niebo, widzi amerykańską eskadrę lotniczą i z przekonaniem pisze o przyszłym sądzie dla niemieckich zbrodniarzy, ale jego myślenie sięga dalej, on sam staje się – może trzeba użyć nawet tego słowa: prorokiem, do którego warto i trzeba wracać, gdy pisze: +Skarżę się na sposób myślenia, niedostrzeganie właściwych problemów, bezmyślne i tak wygodne zamykanie oczu na wielki kryzys panujący w tych czasach! Biada narodowi, który w tych latach nie słyszał tętentu zbliżającej się apokalipsy, biada temu, który pod wschodzącym przerażająco słońcem szatana nie nauczył się wierzyć w Boga+" - powiedziała.

Dziennik kończy się, kiedy pisarz został aresztowany za podkopywanie morale armii niemieckiej. Wypuszczony, został ponownie aresztowany w grudniu 1944 r. za krytykę inflacji. Zmarł w obozie w Dachau w niewyjaśnionych okolicznościach około stycznia-lutego 1945 r.



"Dziennik lat trwogi. Świadectwo wewnętrznej emigracji" 

Friedricha Reck-Malleczewena w tłumaczeniu Urszuli Poprawskiej ukaże się 19 lutego nakładem PIW 

piątek, 3 lutego 2023

Zmyślone kroniki

 

Bajki i przypowieści


W pewnej bibliotece, gdzie była nie pomnę,
Powadziły się księgi; a że niezbyt skromne,
Łajały się do woli różnemi języki.
Wchodzi bibliotekarz, pyta się kroniki:
Dlaczego takie wrzaski? - Dlatego się swarzem,
Iżeś mnie śmiał położyć obok z kalendarzem.
Wszystko się tu porządnie, rzekł jej, posadziło;
On zmyśla to, co będzie; ty zmyślasz, co było.


Ignacy Krasicki












niedziela, 5 września 2021

Arkaim - Göbekli Tepe - Koło...

 

Trochę z wiki rosyjskiej, bo nie widziałem wersji polskiej.


Arkaim ( rosyjski : Аркаим ) to stanowisko archeologiczne starożytnej ufortyfikowanej osady, położonej na stepie południowego Uralu , 8,2 km (5,10 mil) na północny zachód od wsi Amursky i 2,3 km (1,43 mil) na południe- na południowy wschód od wsi Aleksandrowski w obwodzie czelabińskim w Rosji , na północ od granicy z Kazachstanem . 

Został odkryty w 1987 roku przez zespół archeologów pod kierownictwem Giennadija Zdanowicza , zapobiegając planowanemu zalaniu terenu w celu utworzenia zbiornika. 

Arkaim przypisywany jest wczesnemu proto-indo-irańskiemuz kulturą Sintashta , co niektórzy badacze wierzą reprezentuje Proto-Indo-Irańczyków przed ich podziałem na różne grupy i migracji do Azji Środkowej, a stamtąd do Persji i Indiach i innych częściach Eurazji. 




Uczeni zidentyfikowali strukturę Arkaim jako zbudowane miasta „odwzorowujące model wszechświata” opisane w starożytnej aryjskiej/irańskiej literaturze duchowej, Wedach i Awestach . 

Struktura składa się z trzech koncentrycznych pierścieni murów i trzech promienistych ulic, odzwierciedlających miasto króla Yimy opisane w Rigwedzie . 



Ściany fundamentowe i mieszkania drugiego pierścienia zbudowane są według tego, co niektórzy badacze opisali jako wzory przypominające swastykę ; ten sam symbol znajduje się na różnych artefaktach. 

Ufortyfikowana cytadela Arkaim pochodzi z XVII i XVI wieku p.n.e. [ potrzebne źródło ] Ponad dwadzieścia innych budowli zbudowanych według podobnych wzorów znaleziono na większym obszarze rozciągającym się od południowego Uralu do północy Kazachstanu, tworząc tak zwaną „ Krainę Miast ”. 





Zabudowa Arkaim została odkryta w 1987 roku, a datowana na 1700 - 1600 lat p.n.e.

Tak więc Arkaim - jest starsze niż Biblia.


Ale jeszcze starsze jest Göbekli Tepe - też założone na planie koła.


Göbekli Tepe (z tur. wybrzuszone wzgórze; kurd. Girê Navokê, Girê Miradan) – stanowisko archeologiczne w południowo-wschodniej Turcji, w bezpośrednim sąsiedztwie wioski kurdyjskiej Xirabreşk, w odległości ok. 15 km od miasta Şanlıurfa, kryjące pozostałości prehistorycznego sanktuarium. Odkrycie to, razem z Nevalı Çori, doprowadziło do rewizji wiedzy o neolicie w Eurazji. Göbekli Tepe jest najstarszym znanym miejscem kultu stworzonym przez człowieka (jego powstanie datowane jest na 10 tys. lat p.n.e.)




Najstarsza warstwa (III) zawiera kamienne słupy w kształcie litery T. Są to najstarsze znane konstrukcje megalityczne. Osadzono je w gniazdach wykutych w podłożu skalnym. Są połączone młodszymi od nich ścianami. Z dotychczasowych wykopalisk wyłania się wzór, w którym dwa słupy stoją centralnie wewnątrz budowli a pozostałe znajdują się na jej obwodzie. Ich wysokość waha się od 3 do 6 metrów.

Całość tworzy koliste lub owalne struktury. Jak dotąd odkopano cztery z nich. Badania geofizyczne wskazują na istnienie kolejnych 16 struktur tego typu. Warstwa III jest datowana na około 9 tysięcy lat przed naszą erą

W warstwie II odkryto szereg przylegających do siebie prostokątnych pokoi z podłogą z polerowanego wapienia. Jest ona datowana na 7500–6000 lat przed naszą erą.

Obiekty znajdujące się w Göbekli Tepe zostały celowo wypełnione (lub zakopane).

Obecnie nadal nie wiadomo, jak długo każdy z nich był używany przed zakopaniem i nadal nie ma ostatecznych dowodów na czas trwania procesu napełniania. Wiadomo, że cały kopiec (w obecnym stanie) zawiera złoża archeologiczne (tj. jest sztuczny) i jest wynikiem wielu działań związanych z wypełnianiem, które zakończyły się około 8000 p.n.e. Powody zakopania stanowiska pozostają kwestią spekulacji.



Daty zostały ustalone metodą radiowęglową 14C. Koniec warstwy III to 9000 lat przed naszą erą. Początek jest określany w przybliżeniu jako 11 000 lat przed naszą erą lub wcześniej. Warstwa II sięga do około 8000 przed naszą erą.

Uważa się więc, że te struktury są starsze niż ceramika, metalurgia, pismo, lub koło.

Zostały zbudowane przed tzw. rewolucją neolityczną, czyli przed początkiem rolnictwa i hodowli zwierząt. Wiele ze słupów waży od 10 do 20 ton, a niektóre nawet 50. Organizacji społecznej, jaka była konieczna do zbudowania tych struktur, nie wiązano dotychczas ze społeczeństwami przed-neolitycznymi.


Göbekli Tepe przypomina labirynt z postu o Kole, prawda?




 

Trzeba przyznać, że powyższe obiekty - w porównaniu z precyzją KOŁA - to chyba były sznurkiem robione..
 

W kwestii formalnej o Bibli:

Biblia, Pismo Święte (z greckiego βιβλίον, biblion „zwój papirusu, księga”, l.m. βιβλία, biblia „księgi”) – zbiór ksiąg, spisanych pierwotnie w językach hebrajskim, aramejskim i w greckim (w formie koinè (gr. κοινὴ)), uznawanych przez żydów i chrześcijan za natchnione przez Boga. Biblia i poszczególne jej części posiadają odmienne znaczenie religijne dla różnych wyznań. Na chrześcijańską Biblię składają się Stary Testament i Nowy Testament. Biblia hebrajska – Tanach – obejmuje księgi Starego Testamentu. Poszczególne odłamy i tradycje chrześcijańskie mają nieco inny kanon ksiąg świętych.

Najstarsze partie Starego Testamentu (np. Wj 15,21) powstały około X wieku p.n.e., najnowsze pochodzą z II lub nawet I wieku p.n.e. (Księga Daniela). Według Alberta de Pury i Antoona Schoorsa działalność piśmiennicza na szerszą skalę zaczęła się w Izraelu i Judzie w latach 750–680 p.n.e. Rosnąca liczba badaczy datuje spisanie większości Starego Testamentu na okres panowania perskiego, pomiędzy 539 p.n.e. a 330 p.n.e.


A więc Biblia - jedno z najstarszych źródeł pisanych do historii człowieka - powstała ok. 1000 lat p.n.e.


Cywilizacja sumeryjska, jedna z najstarszych jakie znamy powstała ok. 3500 lat p.n.e.

Tradycyjnie za początek starożytności uznaje się powstanie cywilizacji opartej na przekazie pisemnym (czyli schyłek IV tysiąclecia p.n.e., kiedy to Sumerowie zaczęli stosować pismo klinowe), dla wcześniejszych dziejów rezerwując termin prehistoria.  











Wydarzenia w Europie

  • około 1000 p.n.e.

    • założenie pierwszej fenickiej kolonii na Cyprze

    • powstanie Bibli

    • powszechne użycie żelaza w Grecji

    • pojawienie się Etrusków w północnej Italii

  • około 950 p.n.e. – powstała pierwsza osada na Palatynie



Wydarzenia w Europie

  • około 1700 p.n.e.

    • powstanie minojskiego pisma linearnego A

    • budowa fortu Grianan of Aileach w północnej części Irlandii

  • około 1650 p.n.e. – rozwój kultury minojskiej, której dominującym ośrodkiem było Knossos (Kreta mocarstwem morskim)

  • 1626 p.n.e. (1628 p.n.e.?) – wybuch wulkanu na Therze zniszczył minojskie miasto Akrotiri, skutki eksplozji dosięgły też Krety



  • około 1600 p.n.e.

    • Achajowie utworzyli państwo w Mykenach; budowa bogatych grobowców szybowych w Mykenach

    • szczyt rozwoju kultury minojskiej, która swym wpływem objęła całe Morze Egejskie (Kreteńczycy zajęli Cyklady i dotarli do Peloponezu)




Moim zdaniem Koło - obiekt założony tak precyzyjnie, że na mapie 1: 25 000 zgodność jest co do milimetra - powstało krótko po ostatnim zlodowaceniu - czyli ok. 10 000 lat p.n.e.

Mam na to pewne argumenty, o których może napisze w kolejnych postach.



Jeszcze raz - orientacyjne daty powstania:


- Koło -                                                    10 000 lat  p.n.e.

Göbekli Tepe -                                        9000 lat  p.n.e.

- pismo klinowe Sumerów -                     3500 lat  p.n.e.

- Arkaim -                                                  1700 lat  p.n.e.

- Biblia -                                                     1000 lat  p.n.e.

- narodziny Chrystusa -                                8 rok  p.n.e.

- koronacja Bolesława Chrobrego -          1025 rok  n.e.


A wiec jedno z najstarszych znanych nam w rejonie basenu Morza Śródziemnego źródeł pisanych do historii człowieka, powstało ok. 9000 lat po - hipotetycznym - powstaniu Koła i Labiryntu.

Pierwszy znany nam polski król - Bolesław Chrobry - koronowany był 11 000 lat później!



Ile rzeczy mogło się wydarzyć przez 5500 lat?? 

Ile rzeczy mogło się wydarzyć przez 9000 lat?? 

Ile rzeczy mogło się wydarzyć przez 11000 lat?? 


To dłuższy okres czasu niż od Sumerów do dzisiaj - 3500 + 2000 = 5500 lat.

Czyli upłynęło niema dwa razy tyle czasu ile dzieli nas od cywilizacji sumeryjskiej!


Ile rzeczy się wydarzyło przez ten czas, ile ludzkich historii uległo zmianie - jak bardzo język się zmienił - zostały zniekształcone??




No i tu ciekawostka - Arkaim odkopano w 1987 roku, a Sokół Milenium z filmu Gwiezdne Wojny - powstał w 1977 roku... 10 lat wcześniej.


Poniżej - plan Arkaim nałożony na plan SM.







Ciekawe, jaka była inspiracja autorów gwiezdnego frachtowca, skoro jego plan tak precyzyjnie pasuje do Arkaim - kopca w ziemi.



Wiek Ziemi  naukowcy przyjmują na 4,5-4,6 mld lat.

Wszechświat, przypuszczalnie ma około 15 mld lat - czyli jest co najmniej 3x starszy niż Ziemia.


Czy to znaczy, że taka cywilizacja jak nasza, z tymi telefonami i bombami - mogła się już zdarzyć na Ziemii - tak ze dwa razy?







źródła zdjęć - internet


https://pl.wikipedia.org/wiki/G%C3%B6bekli_Tepe

https://pl.wikipedia.org/wiki/Biblia

https://pl.wikipedia.org/wiki/X_wiek_p.n.e.

https://pl.wikipedia.org/wiki/XVII_wiek_p.n.e.

https://pl.wikipedia.org/wiki/XVI_wiek_p.n.e.

https://it.wikipedia.org/wiki/Arkaim

https://nationalvanguard.org/2015/04/arkaim-the-russian-stonehenge/

https://opracowania.pl/opracowania/historia/jak-liczymy-uplywajacy-czas,oid,784

https://pl.wikipedia.org/wiki/B2k

https://pl.wikipedia.org/wiki/Zlodowacenie_p%C3%B3%C5%82nocnopolskie

https://pl.wikipedia.org/wiki/Staro%C5%BCytno%C5%9B%C4%87

https://pl.wikipedia.org/wiki/Sumerowie

https://en.wikipedia.org/wiki/Sumer





środa, 18 sierpnia 2021

Radogoszcz odnaleziona?

 


Rok 2013 był jednym z ciekawszych w moim życiu.



Wtedy zaczął się wysyp odkryć.

W końcu nawet zaznaczyłem ten fakt na moim blogu na Nowym Ekranie.



W tym czasie, żeby nieco odpocząć od tematu Werwolfa skupiłem się bardziej na min. historii. Także zainteresowała mnie sprawa Rodzimowierstwa i czytałem różne artykuły w tym temacie.


W temacie zaginionego grodu Radogoszczy sprawdziłem, czy są w Polsce jakieś miejscowości o tej nazwie – w sumie są dwie, jedna jest dzielnicą Łodzi, a druga - znajduje się na Pomorzu.


Co tam jednak wiki o tym mówi...


Radogoszcz (Retra) wymieniana również jako Radegost, Riedigost (niem. Redigast, Radigast, Rethra) – centrum kultu Radogosta-Swarożyca oraz główny ośrodek polityczny Związku Wieleckiego (Luciców), leżący na terenach plemienia Redarów. Zrównana z ziemią po podbiciu Wieletów przez Święte Cesarstwo Rzymskie.

Najważniejsza świątynia słowiańska (nie tylko) na Połabiu. Po jej zniszczeniu rolę głównej świątyni przejęła Arkona (jednocześnie skarbiec plemienia Ranów, morskiego postrachu Bałtyku), zbudowana na skalistym cyplu wyspy Rugia – zdobyta, zniszczona i ograbiona przez duńskiego Waldemara i posiłkujących Sasów oraz zhołdowanych (po śmierci Niklota w 1160 r.) Obodrytów w roku 1168.

Dokładne położenie miejscowości nie jest znane; najbardziej wiarygodne jest utożsamienie Radogoszczy z grodem i osadą słowiańską odkrytymi w wyniku badań archeologicznych w miejscowości Groß Raden w Meklemburgii, gdzie odkryto pozostałości świątyni pogańskiej. Inna koncepcja wskazuje na Alt Rehse – wieś w Niemczech k. Neubrandenburga (Meklemburgia-Pomorze Przednie), nad jeziorem Tollense (Dołęża). Istnieje także teza, jakoby gród znajdował się na terenach obecnego Berlina.

Radogoszcz znana jest z opisów niemieckich kronikarzy:

  • w XI wieku – Thietmara z Merseburga i Adama z Bremy,

  • w XII wieku – mnicha Helmolda, proboszcza z Bozowa (niem. Bosau) (Slawenchronik – Kronika Słowian – powstała już po papieskiej krucjacie połabskiej, mającej miejsce w 1147 roku i wykonanej głównie siłami Sasów i Duńczyków).


Thietmar:


Jest w kraju Redarów pewien gród o trójkątnym kształcie i trzech bramach doń wiodących, zwany Radogoszcz, który otacza zewsząd wielka puszcza, ręką tubylców nie tknięta i jak świętość czczona. Dwie bramy tego grodu stoją otworem dla wszystkich wchodzących, trzecia od strony wschodniej jest najmniejsza i wychodzi na ścieżkę, która prowadzi do położonego obok i strasznie wyglądającego jeziora. W grodzie znajduje się tylko jedna świątynia, zbudowana misternie z drzewa i spoczywająca na fundamencie z rogów dzikich zwierząt. Jej ściany zewnętrzne zdobią różne wizerunki bogów i bogiń – jak można zauważyć, patrząc z bliska – w przedziwny rzeźbione sposób, wewnątrz zaś stoją bogowie zrobieni ludzką ręką w straszliwych hełmach i pancerzach, każdy z wyrytym u spodu imieniem. Pierwszy spośród nich nazywa się Swarożyc i szczególnej doznaje czci u wszystkich pogan. Znajdują się tam również sztandary (stanice), których nigdzie stąd nie zabierają, chyba że są potrzebne na wyprawę wojenną i wówczas niosą je piesi wojownicy. Do strzeżenia tego wszystkiego z należytą pieczołowitością ustanowili tubylcy osobnych kapłanów.”



Przyglądając się wsi Radogoszcz koło Osieka zauważyłem, że jezioro – o nazwie Kałębie – ma dziwnie regularny kształt.


Składa się jakby z trzech okręgów (patrz: Przypisy poniżej).


Co jednak ciekawe, okręgi jakby nakładają się na siebie, tzn. patrząc na zdjęcie po kolorze wody można wywnioskować, że najgłębszy okrąg „przykryty” jest częściowo przez pośredni, ten zaś z kolei „przykrywa” trzeci okrąg najpłytszy.


Na zdjęcie nałożyłem kolorowe okręgi dla łatwiejszego rozeznania tematu: pomarańczowy – najgłębsza część, niebieski – pośredni (ten jakby najtrudniej usytuować w granicach jeziora) i zielony – najpłytszy. Kolorowe koła nie wypełniają do końca przestrzeni, by łatwiej było dostrzec okrągłe struktury min. w linii brzegowej.  

Widoku tego nie pokazywały mapy googla, ponadto materiały Geoportalu zostały zaktualizowane jakieś lata temu i obecnie nie przedstawiają takiego wyglądu jak w 2013 roku. Zresztą wspominałem o tym niegdyś na niebieskim portalu mając na względzie tę sytuację.



Mapa batymetryczna jeziora ze strony Gminy Osiek potwierdza powyższe obserwacje.


Dno każdego z okręgów ma mniej więcej ten sam poziom głębokości na całej swej powierzchni.

Okręg najpłytszy posiada dno o głębokości ok. 2m, pośredni – 3m, a najgłębszy 3 i 4 m głębokości do 5m w jednym miejscu.


Średnica okręgów – około 1 kilometra.



Tam, gdzie mapa batymetryczna pokazuje największą głębokość - z prawej strony pomarańczowego okręgu widzimy, że brzeg jest bardziej odsunięty od jego krawędzi, ale nadal utrzymuje okrągły kształt.


Może po prostu w tym miejscu występuje rynna polodowcowa o kierunku północny-wschód –-- południowy-zachód? Takie przedłużenie Jeziora Czarnego? Podobnie płycizna stykająca się z niebieskim okręgiem.



Ale przede wszystkim - jak to powstało?? Czy to skutek topnienia lądolodu??


Powtarzający się kształt koła jest bardzo regularny. 



Przypomniałem sobie w tym czasie, że kiedyś czytałem legendę o trzech zatopionych w jeziorze dzwonach.


Nie mogłem sobie jednak przypomnieć, gdzie to czytałem, w końcu jednak po latach znalazłem tą legendę - była ona w Kociewskim Magazynie Regionalnym Nr 2, który kiedyś przeglądałem w Czytelni Regionalnej MBP w Starogardzie Gdańskim. Niestety, nie dotyczy ona jeziora Kałębie, ale Zamkowego – koło Nowego Jasińca w okolicach Koronowa.





Czy to jednak ma znaczenie? *

Legenda mogła zostać przeniesiona na inne jezioro.


Kojarzę, że podobną legendę o trzech dzwonach czytałem lub słyszałem odnośnie jeziora Kamienne koło Żydowa pod Polanowem w Zachodniopomorskiem.
Niestety, nie pamiętam szczegółów, ani źródła tej legendy, choć w tym źródle musiałem też czytać o etymologii nazwy Żydowo, którą znałem bez zaglądania do specjalistycznych książek - o czym w Przypisach.


 
Zwracam uwagę, że w legendzie mowa jest, że każdy dzwon miał inny wymiar - co prawda trudno to do końca ocenić, ale kręgi na jeziorze Kałębie też wydają się mieć każdy inny wymiar. Odwzorowuje to jednak ... różne głębokości jeziora poprzez analogię - najpłytsze to najmniejszy dzwon itd. 

A gdyby tak olbrzymi dzwon o średnicy kilometra położyć na ziemi.... no nie, to niemożliwe...






Ale jakby tak się zastanowić...

Chcąc zachować rzetelność muszę przypomnieć, że internet pełen jest treści na temat pojazdów z mitologii hinduskiej zwanych vimana - o kształcie przypominającym dzwon.

Ponadto znane są publikacje na temat niemieckich prac w czasie wojny nad czymś co się miało nazywać Dzwon (Die Glocke).

Więc jak?

Patrząc na mapę barymetryczną i pomarańczowy krąg - powiedziałbym, że głębia 5m ma swój odpowiednik po przeciwnej stronie okręgu w postaci płycizny 2m.
Niebieski krąg jest mniej więcej równo zanurzony, lecz nadal pod pewnym kątem, podobnie jak krąg pomarańczowy.
Z kolei krąg zielony jest pochylony w drugą stronę niż poprzednie, a najpłytsza jego część jest na powierzchni lądu (Wymysłowo).

Wymysłowo??



W polskich legendach pełno jest zamków albo miast, które zapadły się pod ziemię, zaś w legendach hinduskich - te miasta unoszą się do nieba i odlatują... Może w Polsce nie mamy legend o latających zamkach, bo u nas wszyscy śpią, kiedy one odlatują... A rano, no wiecie... "gdzie on się podział??"

Została tylko dziura w ziemi..






Wielkie kręgi na Bliskim Wschodzie - foto: internet






Można tu tylko gdybać.


Ale...

Jeszcze raz Thietmar:


Jest w kraju Redarów pewien gród o trójkątnym kształcie i trzech bramach doń wiodących, zwany Radogoszcz, który otacza zewsząd wielka puszcza, ręką tubylców nie tknięta i jak świętość czczona. Dwie bramy tego grodu stoją otworem dla wszystkich wchodzących, trzecia od strony wschodniej jest najmniejsza i wychodzi na ścieżkę, która prowadzi do położonego obok i strasznie wyglądającego jeziora.


Ja wiem, że kronikarze - kłamią na potęgę.


Takie mam refleksje po przeczytaniu Kroniki Polskiej Galla Anonima, co zresztą już zasygnalizowałem jednym artykułem, z tym, że całość tematu wymaga stosownego opracowania.


Ja wiem od dawna, że w Borach Tucholskich są trzy miejscowości o podobnej nazwie.

Są to: Osiek, Osie i Osieczna.


Etymologia nazwy Osiek i podobnych – także wyżej wymienionych - jest taka sama, nazwa ta oznacza miejsce obronne („palisada z pni zbudowana w celach obronnych”). Bramy bywają obronne, szczególnie w średniowieczu, można więc bramę nazwać osiekiem.


Te trzy miejscowości na mapie tworzą lekko pochylony trójkąt.

Jezioro Kałębie znajduje się tuż obok wsi Osiek ściśle w narożniku tego trójkąta.



Jezioro Kałębie oraz - Osie, Osieczna i Osiek na mapie Kociewia


Jak to możliwe, że to co pisze jakiś tam Thietmar z dalekich krajów pokrywa się z topografią na Kociewiu??


Jest „gród” Radogoszcz, jest „trójkątna świątynia”, są bramy – osieki, z czego dwie od strony zachodniej – jakby wprowadzające do krainy Radogosta, jest wielka puszcza wokół, trzecia „brama” (Osiek) jest od strony wschodniej i koło niej prowadzi ścieżka do położonego obok jeziora – które w dodatku „strasznie” wygląda. 


Co takiego strasznego jest w wyglądzie wody?


Może Theitmarowi chodziło o inny wygląd? O intrygujący widok z powietrza??


Na to wygląda, tylko skąd on o tym wiedział??

Abstrahując nawet od tego, jak doszło do powstania jeziora.


Nawet gdyby wejść na najwyższą sosnę, to i tak nie zobaczysz kształtu jeziora, a tym bardziej nie zauważysz jego niuansów, ledwo przecież widocznych na zdjęciu satelitarnym.


Skąd ta wiedza? Przecież on dokładnie wskazuje, która brama jest tą trzecią.

Przypadek?


Podejrzewam, że legenda o dzwonach dotyczy Kałębia i że ta wiedza była dość powszechna w dawnych „ciemnych” czasach.


Została ona jednak zamazana metodami opisanymi na blogu.


Ustaliłem pewną liczbę świadectw o charakterze historycznym, które nawiązują do kształtu jeziora Kałębie i świadczą o tym, że starożytni - a przynajmniej ci z wieków średnich - wiedzieli o kształcie jeziora.

Nie podam ich jednak tutaj, wyjaśnię potem dlaczego.

W każdym razie jest ich pewna liczba.



Ponadto z tym kształtem wiążę tzw. triquetrą, która jest niczym innym, jak ornamentem powstałym z trzech nakładających się kół.





wiki:

symbol wykorzystywany szczególnie w religii wikańskiej obrazujący zasadę „Cokolwiek zrobisz, wróci to do ciebie z potrójną siłą”. Często widywana jest też ringtriquetra, wpleciona w okrąg. W religii chrześcijańskiej przedstawiana jako symbol Trójcy Świętej.

Triquetra dla Celtów była znakiem pojednania z naturą.


To oczywiście nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, to tylko takie bzdety dla nieuświadomionych, sądzę, że za powstanie tego symbolu odpowiada potrzeba nadymania się niektórych "oświeconych".


  


Mój blog na neon24.pl (NowyEkran). Wraz z tym postem 11 listopada 2013 roku zmieniłem logo\awatara - zamiast zdjęcia torowiska jw. umieściłem tzw. triquertę.



W etymologii nazwy Kałębie nie ma nic nadzwyczajnego - niektórzy wskazują na: pochodzenie od nazwiska właściciela jeziora, inni na rdzeń kał, oznaczający błoto, kałużę, inni zaś stwierdzają, że nazwa jest niejasna.


Do nazwy Koleba - o czym pisałem w tekście o Etymologii nazwy Słowianie - doszedłem poprzez żonglowanie nazwą Kałębie - które wyszło mi koleba, jako że niecka jeziora ma w sobie coś z kołyski... Potem czytając o Saqaliba prawie natychmiast skojarzyłem z koleba i Koleba - to już było proste.


Byłoby to interesujące dowiedzieć się, czy tu właśnie nie pojawiła się jakowaś vimana Stwórcy i czy to nie tu zaczęła się epopeja Słowian. A może i całej ludzkości...


 


Jest jeszcze coś.

Podobny obiekt - "wygnieciony" w ziemi okrąg znalazłem na terenie miasta Gdańska. Widoczny był na mapie hipsometrycznej, którą znalazłem na stronie miasta (czy też było tam łącze do mapy). 

Nie zobaczycie tego na "super dokładnych" topograficznych mapach niemieckich Messtischblatt 1:25 000. 

Pamiętacie Tajemnicę kościoła  w Skarszewach?


Niestety, nie widzę już tych map na stronie miasta, a te które są - to nie są te same. Chyba tu była: http://gis.gdansk.pl/mapy-i-prezentacje/

Nie są tak dokładne. Ale jeśli znajdę foto, to uzupełnię.


Okrąg o średnicy ok. 500m - na jego terenie znajduje się 7 Szpital Marynarki Wojennej i przecina ulica Polanki.

Tak się składa, że miałem okazję pracować na terenie szpitala i nieco zapoznać się z jego topografią.

Okręgu nie widać gołym okiem, teren (co prawda poddany wielokrotnie robotom ziemnym) jest lekko i ze stałym kątem przechylony w stronę ulicy Polanki.


Nazwę Polanki wywodzi się od polany po prostu.

Jeśli kawał lasu w tym miejscu został wygnieciony po okręgu o średnicy 500m to faktycznie - polana musiała się zapisać w świadomości ludzi tam mieszkających...








W tekście wyraźnie wskazałem, które tezy, idee i informacje pochodzą od innych autorów, a które ode mnie.

Tekst mojego autorstwa wyszczególniłem kolorem.

Potwierdzam, że treści te podane w tekście - tezy, idee, pomysły, informacje - odnośnie: powstania jeziora Kałębie oraz powiązań z zapisami w kronikach (Thietmara) i legendach; tezy, informacje odnośnie okręgu na terenie miasta Gdańska jw. są mojego autorstwa. 

Autorskie informacje które tu podałem są moją prywatną własnością.

Wszystkie prawa zastrzeżone.

Rozpowszechnianie powyższego tekstu dozwolone pod warunkiem każdorazowego wyraźnego wskazania, że autorem jest Maciej Piotr Synak wraz z podaniem czynnego złącza do powyższego artykułu oraz nieczerpania z tego tytułu korzyści materialnych.




Tekst powyższy wraz z tekstami Etymologia nazwy SłowianieBachus oraz Morfeusz, albo antropomorfizacja stanowią integralną część opracowania Paranoja indukowana.

Pierwszy szkic powstał w maju 2019 roku i opracowanie - jak widać - powstaje mozolnie i etapami...




Przypisy.


Źródło map:  Geoportal







Mapa ze strony Gminy Osiek:

http://www.osiek.gda.pl/asp/pl_start.asp?typ=14&menu=270&strona=1&sub=6&subsub=263&subsubsub=265




Kilka tygodni (?) po jednym z moich odkryć, we wrześniu 2013 roku odbyła się konferencja prasowa premiera Tuska i ministra Nowaka.

Zaintrygowało mnie to, że obydwaj byli ewidentnie czymś głęboko poruszeni.

Mieli szklane oczy i zacięte twarze.

Machali tymi rękami i kreślili w powietrzu kółka, a także ciągle powtarzali słowo: ringi.


Jak mówię, zaintrygowało mnie to, bo po co używali słowa ringi zamiast np. obwodnica? Dopiero po kilku dniach skojarzyłem to ze swoją osobą.

Już wcześniej miałem sygnały, że ABW siedzi w moim komputerze, ale dopiero po tej konferencji miałem tego jakby widoczny efekt.

Moim zdaniem poinformowali ich o moim odkryciu, stąd tak wielkie u nich poruszenie. 


Podobnie postrzegam "Bydgoszczu".


W styczniu 2014 roku pomyślałem, że dobrze byłoby mieć jakiś ślad tych wydarzeń, dlatego popełniłem tekst  Innewymiary, ringi i autostrady - wzdłuż i w poprzek, w którym zebrałem kopie artykułów traktujących o ww. konferencji i wypowiedzi min. Wałęsy, które moim zdaniem świadczą o pewnej wiedzy...


Prawie na pewno głośne odkrycie w Borach Tucholskich kompletnie zachowanej osady sprzed 2 tysięcy lat ma związek z moim odkryciem. To znaczy pod wpływem mojego odkrycia ktoś (służby?) wskazał okoliczny teren do intensywnego sprawdzenia pod kątem archeologicznym.



Popatrzcie tylko - nawet na zdjęciu widać ten dziki wzrok.


A teraz powiedzcie mi - czy ktokolwiek powiedział wam o tych rzeczach, o których tu piszę?

Czy ktokolwiek zrobił coś w tej sprawie, by uświadomić np. społeczeństwo w tym zakresie?

Obudzić je?


A teraz infopandemia.

Jestem przekonany, że to również ma związek.


Jestem absolutnie przekonany, że obecne władze wiedzą o tych sprawach. Ja to po prostu czytam między słowami, kiedy tam występują.

Zauważam jednak, że Tusk i Nowak zostali wtajemniczeni po kilku tygodniach od odkrycia - a Duda i PiS?


Duda pełni urząd od 2015 roku.

PiS rządzi od także od 2015 roku.


Moim zdaniem nikt ich o tym nie poinformował, aż do wybuchu infopandemii w 2020 roku.

Przez 5 lat nikt nie był zainteresowany wtajemniczać PISowców w te sprawy.

Kto tak postępuje i dlaczego? 

To wiedza zastrzeżona dla służb i nikomu nie wolno tego wiedzieć?

Przemyślcie to sobie.


Służby poprzez ścisłą kontrolę nad mediami (każdymi - TVN i TVPInfo też) kierują Was w stronę uprawiania mięśni, a  nie umysłów.

Robią to oczywiście po pozorem. Chodzi np. o cel szlachetny albo o troskę o Was: "dla zdrowia".

Uprawiajcie bieganie i siłkę razem z celebrytami z telewizji!

Jeśli chodzi o sztukę - uprawiajcie tatuatorstwo, przykładów bez liku na kanałach typu big brother...

Czyli - pokazuje i promuje się wybrane WZORCE.


Wybrane przez kogo?

I dlaczego takie?



--------------



*Czy to jednak ma znaczenie?


Chciałem tu zwrócić uwagę na pewien fakt.


Nawet w oficjalnej buchalterii stosowano w dawnych czasach różne zapisy odnośnie miejscowości.

Poniżej korzystałem z książki: "Ze studiów nad toponimią Pomorza Środkowego" pod redakcją Edwarda Homy z 1976r.


Np. Darłowo nazywane przez Niemców Rugenwalde w odstępie kilku lat "zmieniało" swoją nazwę wielokrotnie.


W 1205 roku  - Dirlow lub Dirloua

1271 - Rugenwolde

1275 - Ruyenwalde

1285 - Rugewolde

1302 - Rugenwolt

1304 - Ruienwolt

1307 - Rugenwaldt

1309 - Ruyenwold

1315 - Ruyewold

1486 - Rugen

1491 - Rugenwald


Jak widać, sami Niemcy nazywając - lokowane przez siebie miasto - jakby nie bardzo wiedzieli jak ono się dokładnie nazywa. Urzędnicy niemieccy stosowali różne zapisy nazwy jakby usiłując trafić na właściwą - ze słuchu. Dziś rzecz nie do pomyślenia.

I to się wielokrotnie powtarza, wystarczy zapoznać się etymologią dowolnego starego miasta, będziemy mieli kilka nazw - co kilka lat inną choć podobną.








Ponadto, na nazewnictwo wpływ miał język skryby.

Np. miejscowość Biały Bór w Zachodniopomorskim zapisywana przez Niemców jako Balden-burg.

Pierwotna nazwa prawdopodobnie Bielno od nazwy rzeki nad którą leżało - Biała.
Skąd więc słowo Balden, które jest mało podobne do Biała-Bielno?

Biała została zapisana przez Niemców jako Bealde zamiast prawdopodobnego Bealle (Biała fonetycznie).
Wynikało to z tego, że skryba posługiwał się językiem tzw. dolnoniemieckim, a pisał w urzędowym tzw. górnoniemieckim.

Zacytuję tu Autora opracowania, tyle, że drugie zdanie jakby mało trafnie oddaje myśl (jakby napisane odwrotnie) zamienię kolejność zdań, by trochę poprawić odbiór wypowiedzi.

"Kronikarz mówiący po dolnoniemiecku, chcąc wyrazić nazwę w języku górnoniemieckim, wprowadził -ld-. W języku dolnoniemieckim nie ma połączeń -ld-, zastępowano je więc podwojoną literą -ll-."



 










Widzimy więc, że geografia tamtych czasów - to rzecz umowna - dość płynna.

Mogło dojść - nawet celowo - do przeniesienia informacji ws. Kałębia na inne jezioro.


Podobnie odnośnie legendarnego Popiela i jego wieży na jeziorze Gopło.

Doszło tu prawie na pewno do przeniesienia tego zdarzenia z innej lokalizacji, o czym będę jeszcze kiedyś pisać.


 





---

Zwracam tu przy okazji uwagę na manipulacje i nieścisłości, jakie można znaleźć we współczesnych opracowaniach typu przewodnik turystyczny albo biografie typu "moja mała ojczyzna".


Np. w „Koszalin i okolice” wyd. III z 2012 r. wydawnictwa Region można przeczytać, że nazwa wsi Żydowo wzięła się - jak twierdzi autor - od kaszubskiego słowa židь





Co prawda nie jestem Kaszubą i nie obracam się w tych kręgach, ale... przeszukałem swoje słowniki i takiego słowa nie widzę.


Wg naukowego podejścia,  jest to słowo pochodzenia prasłowiańskiego – tak więc autor przewodnika nie tylko permanentnie pokazuje niemców z dobrej strony, a Polaków ze złej (zrobić opis), ale również ruguje słowiański rodowód regionu stosując zamiast pojęcia: „słowiańskie” pojęcie „kaszubskie”.


Poniżej na zdjęciach wyjaśnienie etymologii nazwy Żydowo wg Andrzeja Chludzińskiego na podstawie :"Historia i kultura ziemi sławieńskiej t. X - Miasto i gmina Polanów" ze str. 167.


Oczywiście, Kaszubi to Słowianie, lecz zwracam uwagę, że podobny zabieg stosuje się w wikipedii, o czym kiedyś pisałem, gdzie na siłę wtłacza się wymyślone słowo opisywane jako „kaszubskie” byleby nie pisać „słowiańskie” lub "polskie".

Usuwa się określenie: „słowiańskie” a także "polskie" z języka potocznego.

Podobnie, usłyszałem w telewizji (w reklamie jakiejś imprezy?) odnośnie dawnych czasów, że „w czasach słowiańskich było...” - tak jakby Słowianie nie istnieli, jakby teraz nie było czasów słowiańskich.

To są sygnały, że postępuje zmiana w retoryce, w publikacjach i wkracza kolejny etap urabiania Polaków na Niepolaków, a nawet na Niesłowian. Czyli na kogo? Na Germanów? Na Niemców??

Książkowy przykład tego, co intuicyjnie opisałem w poprzednich wpisach o metodach podboju.

Postępuje zmiana świadomości, młodzi ludzie mają usuwane pewne treści i nie znają ich, zamiast tego przyswajają sobie te, które podsuwa im agentura poprzez media, internet i drogą 5 kolumny w społeczeństwie.

Są to WZORCE.

Wszystko co nas otacza jest pewnym wzorcem, chodzi o to, że pewne wzorce - propolskie -  są rugowane, a ich miejsce wkładane inne - obce - które uwzględniają zyski obcych nacji.

Porównaj zwroty jakie stosuje się na pierwszych stronach wiodących portali internetowych: „ten Polak” - jak o kimś obcym.


Historia i kultura ziemi sławieńskiej t. X

Miasto i gmina Polanów str. 167



Foto:  internet











Wg "Słownika polsko - kaszubskiego" A. Labudy w opracowaniu J. Tredera, 

wilgoć to: fuchtność, serosc, serzo


W części kaszubsko - polskiej brak jak na foto poniżej:


Słownik podaje kaszubskie: żic, żmie, żąc - wyciskać wodę

także: żice, żęce - wyciskanie wody  - czyli takie polskie wyżymać.


jest słowo żid, ale znaczy dokładnie - mężczyzna wyznania mojżeszowego

Żid, Żeda, Żedze, Żidk - jako określenie Żyd.



Także Stefan Ramułt w swoim "Słowniku języka pomorskiego czyli kaszubskiego" - wydanie z 1893 jak i 1993 - nie podaje takiego słowa.





Podaje seri, serosc, serowosc, serovy i serec.










Zdjęcia własne.


http://www.bibliotekacyfrowa.eu/Content/3242/3496.pdf




https://argo.neon24.pl/post/101513,moja-podroz-dobiegla-konca

https://maciejsynak.blogspot.com/2013/11/moja-podroz-dobiega-konca.html

https://maciejsynak.blogspot.com/2014/01/inne-wymiary-ringi-i-autostrady-wzduz-i.html

https://pl.wikipedia.org/wiki/Radogoszcz_(gr%C3%B3d)

https://it.scribd.com/doc/63999673/Kociewski-Magazyn-Regionalny-Nr-2

https://maciejsynak.blogspot.com/2014/11/wielkie-kregi-na-bliskim-wschodzie-na.html

https://pl.wikipedia.org/wiki/Triquetra




środa, 12 maja 2021

Wierzchowiec antropomorficzny

 

Bucefał - koń Aleksandra Wielkiego

Bucefalos (Bucefał) (gr. Βουκέφαλος Bukefalos – „byczogłowy”; łac. Bucephalus) – ulubiony ogier tesalski Aleksandra Wielkiego. W potocznym słownictwie synonim narowistego wierzchowca, ognistego rumaka.

Pliniusz w Historii naturalnej (VIII 154, 1) podaje, że imię to pochodziło od znamienia na łopatce w kształcie byczej głowy; wyjaśnienie to powtarza Pseudo-Kallistenes. Spotykane są również inne wyjaśnienia (m.in. od dzikości konia, od kształtu jego łba). Skąpe wiadomości o Bucefale pochodzą ze szczegółów biografii Aleksandra zawartych w pismach autorów antycznych (także Plutarcha, Arriana, Solinusa, Diodora Sycylijskiego, Kurcjusza Rufusa, Eliana).

Według przekazu Plutarcha konia początkowo zamierzał nabyć ojciec Aleksandra, Filip II, lecz zrezygnował uznawszy, że jest on nieujarzmiony i zbyt niebezpieczny. Kiedy małoletni wówczas Aleksander oświadczył, że potrafi okiełznać rumaka, ojciec obiecał, że jeśli mu się to uda, w nagrodę dostanie go w prezencie, jeśli zaś nie – musi go sobie sam kupić. Aleksander wygrał zakład, gdy zauważył, że zwierzę boi się swojego cienia, więc obrócił je głową ku słońcu i wtedy dosiadł. Filip zmuszony był kupić konia za wygórowaną cenę 13 talentów.

Jeden z późniejszych przekazów mówi, że kiedy portret konny zamówiony przez Aleksandra u sławnego Apellesa nie wywołał uznania króla, malarz polecił sprowadzić do pracowni Bucefała, który na widok własnej podobizny zarżał – wobec czego malarz stwierdził: „Widzisz, królu, że koń zna się na sztuce o wiele lepiej od ciebie”. Inna relacja opowiada, że podczas wyprawy azjatyckiej koń został w odwecie skradziony przez rozbójniczych Mardów, przeciw którym sprowokowany wcześniej Aleksander poprowadził ekspedycję karną. Po przekazaniu im wiadomości, że „ziemie ich zostaną spustoszone, a mieszkańcy wycięci w pień”, spiesznie odesłano Bucefała wraz z darami i przeprosinami delegacji starszyzny plemiennej.

Aleksander dosiadał Bucefała we wszystkich swych kampaniach wojennych. Dotarł na nim aż do Indii, gdzie koń (dożył podobno 30 lat) w 326 p.n.e. padł ze starości i ran nad Hydaspesem i w tej okolicy miał zostać pochowany. Aleksander wyprawił mu uroczysty pogrzeb, w którym osobiście prowadził kondukt żałobny. Na jego cześć jedno z założonych miast władca nazwał Bukefala (właśc. Alexandria Bukefalia; przypuszczalnie dzisiejsze Phalia lub Dźhelam w pakistańskim Pendżabie).



Incitatus (łac. szybki, galopujący) − ulubiony koń wyścigowy cesarza Kaliguli.

O życiu Incitatusa na dworze Kaliguli pisze Swetoniusz w swoich Żywotach Cezarów. Według niego Incitatus jako koń wyścigowy miał prawo do spokoju i odpoczynku. Nad tym, by w noc przed wyścigami nikt mu nie przeszkadzał, czuwali pretorianie uciszając nocne hałasy. Poza tym rumak miał mieszkać w marmurowej stajni, chodzić okryty purpurą i w uprzęży ozdobionej drogimi kamieniami, jadać ze żłobu z kości słoniowej. W końcu koń dostał umeblowany dom i służbę, żeby zaproszeni w jego imieniu goście mogli wygodniej ucztować.

Inny pisarz, Kasjusz Dion, dodaje, że konia karmiono "złotym jęczmieniem" (gr. χρυσαῖ κрιθαί, być może jęczmieniem wymieszanym z płatkami złota, a może jakąś szczególnie wyselekcjonowaną i drogą odmianą jęczmienia, która się tak nazywała). Incitatus regularnie uczestniczył w ucztach wydawanych przez Kaligulę: przy tej okazji cesarz wznosił toasty za zdrowie rumaka. Mianował go też kapłanem. Obaj pisarze podają, że Kaligula miał zamiar uczynić Incitatusa konsulem. Śmierć Kaliguli i zmiana na cesarskim tronie zniweczyła te plany.


Biografie wielkich rzymskich żołnierzy i władców wspominają często o ich przywiązaniu do swoich wierzchowców.

Być może znać w tym echa legendy Aleksandra Macedońskiego i jego Bucefała, który, z nałożonym rzędem królewskim nie pozwalał komu innemu usiąść w siodle. Podobną cechą odznaczał się bowiem koń Juliusza Cezara, śnieżnobiały ogier, który – jak zgodnie podają i Pliniusz, i Swetoniusz – przednie nogi miał mieć podobne do ludzkich, tj. kopyta porozdzielane na kształt palców.

Cezar postawił mu pomnik przed świątynią Wenus Rodzicielki.


Także Oktawian August wystawił swemu zmarłemu koniowi pomnik nagrobny i ułożył na jego cześć tren żałobny.


Piękne epitafium poświęcił swemu koniowi cesarz Hadrian:

„Borystenes / koń ze stajni cesarza / pędził przez wody i bagna / i przez wzgórza Etrurii / polując na dzika Panonii / tryskał pianą i śliną / aż po koniec ogona, / kiedy ścigał odyńca / nikt nie ważył się z nim zmierzyć / nawet dzik o białych kłach, / jak to się czasem zdarza, / zmarł w swoim czasie / wiecznie młody, / zachowując niepołamane kości”.  


(Józef Flawiusz z opisu oblężenia Jerozolimy):

Jeden z jeźdźców kohorty imieniem Pedanius zajechał przeciwnikowi drogę w pełnym pędzie i porwał jednego z uciekających nieprzyjaciół, młodzieńca zresztą silnie zbudowanego i uzbrojonego, chwyciwszy go za nogę przy kostce. Musiał się mocno wychylić i to z konia w pełnym galopie, ale i okazać niemałą siłę ramienia i w ogóle ciała, a do tego mistrzowskie opanowanie jazdy konnej. Przywiódł tedy owego jeńca do cezara jakby zdobył jakiś cenny skarb. Tytus wyraził podziw dla siły tego, który go pochwycił.



Bolesław Śmiały - syn Marsa... wilcze szczenięcie



Królom wybaczano wiele, ale nawet najbardziej wyrozumiałych poddanych musiał zgorszyć związek Bolesława z... klaczą. Paweł z Krosna na początku XVI wieku zarzucał mu małżeństwo z ukochanym zwierzęciem: „Bolesław Śmiały wybrał zwierzęcy żywot, pokochał klacz i wziął ją za żonę". Autor „Kroniki Wielkopolskiej" opisał, jak król ubierał swoją wybrankę:

„dokądkolwiek król szedł, kazał za sobą prowadzić bydlę juczne zamiast żony, ozdobione purpurą i bisiorem, którego używał w znaczeniu odrażającym".

Jan Długosz dodawał, że zabierał ją nawet do kościoła: „Tak wielkie było zapomnienie Bolesława o swym stanie, iż klacz, z którą się zwykł wdawać, odziewał oponami jedwabnymi, ciągle uczęszczał na nabożeństwa do kościołów, a bydlę, którego używał jako nieprzyjaciel natury, w najozdobniejsze purpury odziane, stawiał publicznie pod drzwiami tychże kościołów".

Wielu historyków wątpi jednak, czy te opisy są zgodne z prawdą. Uważają, że liczne kochanki i kochankowie króla oraz seks z klaczą to wymysły duchowieństwa. W ten sposób próbowano skompromitować władcę, który skazał na okaleczenie krakowskiego biskupa Stanisława, doprowadzając go do śmierci. Tego nie mogli mu wybaczyć ani dostojnicy kościelni, ani bogobojni poddani.

Początek sporu i jego powody nie są znane. Być może biskup dopuścił się zdrady, kolaborując z wrogami Bolesława, którzy chcieli na tronie jego brata, Władysława Hermana. Średniowieczni kronikarze, z reguły duchowni, którzy nie chcieli widzieć w dostojniku kościelnym zdrajcy, sugerują, że okaleczenie miało być karą za krytykowanie księcia. Biskupowi miało się podobno nie podobać bezwzględne traktowanie poddanych.

Okrucieństwem wymyślanych przez Bolesława kar był też oburzony Jan Długosz: „Wieloletnie wojny doprowadziły do rozprzężenia moralnego w kraju bez mężczyzn; żony rycerzy zaczęły żyć ze służbą. Wtedy król Bolesław dla pomszczenia nierządnych czynów, których się dopuściły, każe do ich piersi przystawić szczenięta". Twierdzi, że kobiety, które zapomniały o dobrych obyczajach i splamiły swe łoże, oddając się sługom, podczas gdy ich mężowie wojowali, nie są godne żywić swym mlekiem dzieci ludzkich, ale szczenięta.

Kronikarz pisze również, że gniew Bolesława wywołało okaleczenie jego klaczy. Stanisław nie zamierzał biernie przyglądać się wizytom króla w kościele w asyście czworonogiego obiektu pożądania, więc: „z klaczy (...) ubranie wszelkie zdzierając, dla objawienia hańby królewskiej, nozdrza i całą paszczękę własną ręką uciął i bydle już samo przez siebie szpetne, jeszcze szpetniejszym uczynił, tym samym czynem okazując zapał religii Boskiej. Rzecz ta zwiększyła natychmiast dzikie króla szaleństwo i zarazem zuchwalstwo".





podwójny pojedynek - jednocześnie walczył i z człowiekiem i ze zwierzęciem

w dodatku człowiek ów - nie wiedział co robi


Nie wiemy, czy Piast Kołodziej też nie posiadał jakiegoś zmyślnego wierzchowca.

Na pewno miał na podorędziu zmyślną kozę...










https://wielkahistoria.pl/czy-boleslaw-szczodry-byl-homoseksualista/

https://www.wrozka.com.pl/niezwykli-niezwykle/biografie-slaw/7737-jak-kobylka-kochanka-zostala

https://pl.wikipedia.org/wiki/Incitatus

https://imperiumromanum.pl/artykul/konie-w-starozytnym-rzymie/

https://www.miesiecznik.znak.com.pl/6372008michal-bardelbestiarium-pliniusza-czyli-o-relacji-ludzi-i-zwierzat-w-starozytnym-rzymie/

https://pl.wikipedia.org/wiki/Bucefa%C5%82