Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Racjonalista. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Racjonalista. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 8 stycznia 2018

Potęga "chodzącej" cywilizacji....


Co za snob z tego "właściciela" ziemi...

Same snoby...  inny wymyślił sobie dosłowne nazwisko "CzerwonaTarcza", a jeszcze inni - "BógStwórca"... jakoby byli do tego stopnia bezpośrednimi potomkami Stwórcy, że nawet nazwisko po nim mają....




Marszalik (712 punktów)

Wtrącę swoje trzy grosze nie za bardzo na temat głównego wątku, ale mam akurat ciekawostkę na poruszony przez Ciebie wątek. Akurat niedawno znajomy podesłał mi ciekawy tekst (zaznaczam, że nie wiem ile w nim prawy, bo specem nie jestem)

> Nie znam innej dziedziny, w której złe rozwiązania przyjmowałyby się tak dobrze i na tak długo.

1. Amerykański standard szerokości torów kolejowych (odstępu szyn) wynosi 4 stopy, 8.5 cala. Prawda, że to dziwaczna liczba? A czy wiesz dlaczego taki właśnie standard się stosuje?
2. Ponieważ w ten sposób buduje się linie kolejowe w Anglii, a właśnie angielscy przybysze budowali amerykańskie linie kolejowe. Dlaczego jednak Anglicy budowali je właśnie tak?
3. Ponieważ pierwsze linie kolejowe, budowali ci sami ludzie, którzy budowali wcześniej linie tramwajowe, a tam właśnie stosowano ten standard. Dlaczego jednak stosowano tam ten standard?
4. Ponieważ ludzie, którzy budowali linie tramwajowe, używali tych samych szablonów i narzędzi, jakich używali przy budowie wagonów tramwajowych, które miały taki odstęp kół. W porządku! Ale dlaczego wagony miały taki właśnie dziwaczny odstęp kół?
5. No cóż, gdyby próbowali zastosować jakiś inny rozstęp, łamali by pewną starą zasadę budowy dalekobieżnych dróg angielskich, ponieważ mają one taki właśnie odstęp kolein na koła. Któż to budował te starodawne drogi z koleinami?
6. Pierwsze dalekobieżne drogi w Europie (i Anglii) zbudowało Imperium Rzymskie dla swoich legionów. Drogi te są w użyciu dotychczas. Ale skąd te koleiny?
7. Pierwotne koleiny uformowały rzymskie rydwany wojenne; każdy inny użytkownik tych dróg musiał się dostosować do nich, gdyż inaczej uszkodziłby koła swoich pojazdów. Ponieważ rydwany były wykonywane dla Imperium Rzymskiego, były one wszystkie do siebie podobne jeśli idzie o rozstęp kół. Jak widać amerykański standard odstępu szyn kolejowych: 4 stopy i 8.5 cala, pochodzi od parametrów technicznych rzymskich rydwanów bojowych. A biurokracja jest wieczna.

A więc następnym razem, kiedy dostaniecie do ręki jakąś dokumentację techniczną i zaczniecie podejrzewać, że może ona mieć coś wspólnego z końską dupą, będziecie mieli całkowitą rację, ponieważ rzymskie rydwany wojenne były konstruowane tak, aby ich szerokość była dostosowana do sumarycznej szerokości zadów dwu koni bojowych.

A teraz małe rozwinięcie tematu...

Kiedy spoglądacie na kosmiczny wahadłowiec na stanowisku startowym, widzicie dwie duże rakiety startowe przymocowane po bokach głównego zbiornika paliwa. Są to rakiety na paliwo stałe, w skrócie: SRB, produkowane w firmie Thiokol, w Utah, w U.S.A. Inżynierowie, którzy projektowali SRB woleliby, aby były one nieco grubsze, ale... SRB transportuje się z wytwórni na stanowisko startowe koleją. Tak się złożyło, że linia kolejowa biegnie na pewnym odcinku przez tunel wydrążony w górze. Rakiety muszą się zmieścić w tym tunelu. Tunel jest tylko odrobinę szerszy niż linia kolejowa, a linia ta, jak już wiecie, ma szerokość dwu końskich tyłków. Tak więc jeden z głównych szczegółów konstrukcyjnych kosmicznego wahadłowca, być może najbardziej nowoczesnego systemu transportowego na świecie, został zdeterminowany ponad dwa tysiące lat temu przez szerokość końskiej d....


http://www.racjonalista.pl/forum.php/s,546988

poniedziałek, 6 listopada 2017

Germanie - Słowianie. . . .


Haplogrupa "słowiańska" w  niemczech.







Limes Sorabicus (granica łużycka) czyli granica państwa frankońskiego wyznaczająca 1200 lat temu pogranicze germańsko-słowiańskie, istnieje do dziś - na genetycznej mapie Niemiec i Austrii.

Źródło: Łužiska Republika / Łužyska Republika. Republika Łużyc/Republik Lausitz




Jak widać kraj może być słowiański, a jednocześnie "niemiecki" - czyli zarządzany przez zachodnich europejczyków, tudzież egipcjan z linii starożytnej... 

To właśnie zachodzi w Polsce - Polacy są przerabiania na zachodnich europejczyków, odtąd to my jesteśmy niemcy i stąd będą wyruszać wyprawy na podbój Rosji - to znaczy w zasadzie Rosja jest podbita (tak sugerują pracownicy ABW) zapewne na zasadzie jak przedwojenna Polska - istnieje wąska grupa z takim Piłsudskim na czele, zarządzająca Rosją z ramienia niemiec, a reszta to zagubiona nieświadoma grupa naiwniaków - nie wspominając o przeciętnych Rosjanach, którzy nic z tego nie rozumieją, jak niegdyś (i gdyś) Polacy.... 

Stąd tak wielka pewność siebie niemieckiej 5 kolumny w Polsce - ta metoda ma tysiącletnią tradycję i jak widać jest bardzo skuteczna...





racjonalista.pl

niedziela, 26 marca 2017

Rozłączna kolonizacja Polski i Litwy


Rozłączna kolonizacja Polski i Litwy

Duży poziom napięcia między Polską a Litwą i trudności we wzajemnym zbliżeniu, wynikają w zasadniczej mierze z tego, że do naszych krajów Niemcy i Rosja zastosowały rozłączny model divide et impera:
- polska przestrzeń informacyjna, czyli rzad dusz, skolonizowana jest przez Niemcy, natomiast polska energetyka przez Rosję;
- litewska przestrzeń informacyjna oraz kulturowa skolonizowana jest przez Rosję, natomiast ekonomia przez Niemcy (euro).
Kwestie typu konflikt o pisownie nazwisk to nie są realne podłoża problemów, lecz preteksty i prowokacje. Prawdziwym natomiast podłożem problemu jest owa rozłączna kolonizacja.
Litwa obecnie usiłuje poradzić sobie z kolonizacją przestrzeni informacyjnej, wdrażajac zmiany dotyczące mediów.

Cytat:
Ekspert: Litwa wciąż pozostaje kolonią Rosji w przestrzeni informacyjnej

Deputowani z litewskich partii "Porządek i Sprawiedliwość", Partii Socjaldemokratycznej , Unii Rolników i Zielonych oraz Akcji Wyborczej Polaków na Litwie zgłosili zmiany do ustawy o informowaniu opinii publicznej. Zdaniem deputowanych, mediom litewskim brakuje kontroli, a nowelizacja pozwoli na wprowadzenie dodatkowych kar.

Na Litwie w związku z tym trwa dyskusja dotycząca ogromnej liczby wyprodukowanych w Rosji materiałów, które ukazują się w telewizji litewskiej.

Politolog Nerijus Maliukevičius z Uniwersytetu Wileńskiego ubolewa, że wbrew oczekiwaniom młodsze pokolenie Litwinów nie uczy się języków europejskich, co zaowocowałoby mniejszą podatnością na rosyjską propagandę. Wg Maliukieviciusa obecnie można zauważyć odwrotny proces.

- Jeśli chodzi o informacje, nadal jesteśmy kolonią należąca do wschodniej przestrzeni informacyjnej. Dowodem jest ilość rosyjskiej produkcji, która przyciąga znaczącą część Litwinów - stwierdza politolog.

Zdaniem deputowanego Laurynasa Kasčiūnasa, taki duża popularność rosyjskiej produkcji telewizyjnej na Litwie może być tłumaczony nostalgią po ZSRS, i odzwierciedla niebezpieczny trend. Jak zauważa poseł, Kreml zrobił z telewizji narzędzie "soft power", odgrywające ważną rolę w wojnie informacyjnej.

- Nostalgia postsowiecka w pewnej części społeczeństwa jest wzmacniana za pomocą różnych filmów i seriali, a na Litwie łączy się to z rozczarowaniem transformacją.

Eksperci podkreślają, że Kreml finansuje największe kanały telewizyjne w Rosji, które produkują i eksportują tanią rozrywkę, filmy oraz seriale. Dzięki niskim cenom ta produkcja jest chętnie kupowana w państwach bałtyckich.
źródło: DELFI Žinios, Lietuvos rytas, DELFI.lv, Eesti Rahvusringhääling
opracowanie BIS - Biuletyn Informacyjny Studium
Studio Wschód TVP
 
http://www.racjonalista.pl/forum.php/s,739037

Niemcy zacierają ręce na zachodnie ziemie Polski? “Za ogłoszeniem referendum może lobbować totalna opozycja” Mar 24, 2017

Źródło: NewsWeb.pl http://newsweb.pl
Niemcy zacierają ręce na zachodnie ziemie Polski? “Za ogłoszeniem referendum może lobbować totalna opozycja” Mar 24, 2017

Źródło: NewsWeb.pl http://newsweb.pl

wtorek, 14 lutego 2017

Polskie górnictwo jest świadomie demontowane, poprzez sztuczne generowanie kosztów i niegospodarności



Zgazowanie czyli czarne złoto. Nadchodzi rewolucja, której stawką są miliardy zł


Audytor górnictwa Krzysztof Tytko oraz inż. Marek Adamczyk w oparciu o dokonane analizy i wgląd do dokumentów niejawnych ustalili, że polskie górnictwo jest świadomie demontowane, poprzez sztuczne generowanie kosztów i niegospodarności - celem przejęcia jego ogromnych zasobów przed zbliżającą się rewolucją technologiczną. Tak jak technologia łupkowa wywraca rynek gazu i ropy, tak technologia podziemnego zgazowania zrewolucjonizuje rynek węgla. Nie tylko bowiem zwielokrotni dostępne zasoby oraz zyskowność węgla, to na dodatek będzie korzystna ekologicznie. W oparciu o tradycyjne górnictwo Polska posiada złoża na 50 lat, w oparciu o podziemne zgazowanie mamy zasoby na 500 lat, w oparciu o które nie tylko jesteśmy całkowicie samowystarczalni energetycznie, ale i możemy zapewnić bezpieczeństwo energetyczne całej Unii. Gra o polski węgiel to gra o przyszłą hegemonię w Europie.

Według prof. Zbigniewa Kasztelewicza, zastępcy kierownika ds. naukowo-badawczych w Katedrze Górnictwa Odkrywkowego AGH, z 1 mln ton węgla można uzyskać 0,5 mld m sześc. gazu. Polska sprowadza niecałe 9 mld m sześc. tego surowca rocznie, czyli wystarczyłoby około 18 mln ton węgla zgazować, abyśmy byli samowystarczalni. Zasoby węgla mamy natomiast największe w Europie. Przy obecnym zużyciu gazu moglibyśmy to paliwo produkować z węgla przez przynajmniej 500 lat.




Krzysztof Tytko i Marek Adamczyk:

Polska była bogatym krajem, tyle że z tego bogactwa nie skorzystali Polacy a obce kapitały, zagraniczne koncerny. Stawiamy tezę, że wszystkie rządy po 1989 świadomie doprowadzają górnictwo do upadłości celem jego przejęcia przez wierzytelności. Jest to bardzo poważne oskarżenie, ale mamy tę tezę gruntownie zbadaną. Podobny pogląd reprezentują naukowcy: prof. Lisowski, prof. Bachański, prof. Kozłowski, którzy w większości tez zgadzają się z naszym punktem widzenia.
Polskie górnictwo jest opłacalne i konkurencyjne, tylko od samego początku tzw. restrukturyzacji zamiast maksymalizować przychody, to maksymalizuje się koszty. Skala marnotrawstwa posunięta jest tak daleko, że nie może to być działalność przypadkowa. Jest to działalność, która ma na celu doprowadzenie sektora górniczego do upadłości, celem jego przejęcia przez obce kapitały, głównie pochodzące z drukowania euro przez EBC. Związane jest to w szczególności ze zbliżającym się przełomem technologicznym w górnictwie. Kiedy dopracowana zostanie technologia podziemnego zgazowania, nasz węgiel będzie generował setki miliardów złotych. Technologia ta pozwoli zwielokrotnić zyski otrzymywane z węgla.


Wszystkie rządy znajdują się pod wpływem obcego kapitału i wszelkimi sposobami dążą, by zadłużyć branżę po to, by w przyszłości wierzyciele poprzez instrument przewłaszczenia na zabezpieczenie mogły przejąć polskie kopalnie. Po przejęciu władzy PiS nie zrobił kompleksowego audytu otwarcia ani nie usunięto z górnictwa tych, którzy doprowadzili branżę do ruiny.
Zasoby bilansowe węgla kamiennego czyli takie, które dostępne są w oparciu o aktualne technologie (głębokość do 1200 m) wynoszą ok. 50 mld ton i wystarczą na ok. 50-70 lat. Jeśli jednak zastosujemy czyste technologie węglowe, to w zasobach do 6000 m mamy 500 mld ton, co wystarczy na kilkaset lat. Naszym węglem możemy zapewnić bezpieczeństwo energetyczne nie tylko Polsce, ale i całej UE.
Jest to kwestia najbliższych lat. I będzie się to odbywało poprzez wygaszanie tradycyjnego wydobycia węgla, w miejsce którego wchodzić będą nowe technologie. Do nowej technologii nie będzie potrzeba ani szybów, ani przekopów, ani tylu pracowników. Komponuje się to z planem Morawieckiego, trzeba bowiem dokonać odtworzenia przemysłu, by przekwalifikować górników z tradycyjnej technologii do innych przemysłów, bo w górnictwie muszą wchodzić nowe technologie.
Obecnie mówi się o tworzeniu nowych kopalni: w Orzeszu przez ministra Markowskiego, Kopex w Przeciszowie, Australijczycy pod Lublinem. Według mnie, żadna kopalnia tradycyjna nie powstanie. Jest to robione jedynie po to, by odwrócić społeczną uwagę od tematu zasadniczego, jakim są czyste technologie węglowe.

Niekonkurencyjność polskiego górnictwa to mit. Najbardziej wiarygodną miarą dla dyrektora elektrowni jest koszt wytworzenia 1 GJ energii elektrycznej z tony węgla. Przez ostatnie lata polski węgiel kosztował 10,5 zł/GJ, natomiast rzekomo tańszy rosyjski wytwarzał 1 GJ po kosztach 13,1 zł, czyli był on o 25% droższy. Najbardziej zdumiewające jest jednak to, że nikt teraz nie potrafi rozliczyć opozycji z zaniechań działań kontrolnych. Dopuszczono bowiem do importu 80 mln ton węgla energetycznego w sytuacji nadprodukcji tańszego węgla krajowego. Polskie kopalnie utraciły przez to 25 mld zł przychodów. Zysk brutto polskiego górnictwa byłby 5 mld zł, co pozwoliłoby suchą stopą przejść czas kryzysu.


Przeznaczenie nawet setek milionów lub miliardów € przez zachodnie kapitały, na „kampanię" skutkującą przejęciem polskich kopalń i złóż z nawiązką się opłaci, bo gra w okresie od momentu przejęcia do czasu całkowitego zczerpania naszego węgla, toczy się o biliony.
Komitet Obywatelski Obrony Polskich Zasobów Naturalnych z udziałem niezależnych ekspertów wypracował alternatywny dla rządowego projekt zagospodarowania istniejących kopalń i polskich zasobów węgla, z uwzględnieniem zarówno tradycyjnych metod wydobycia, jak i zastosowania technologii podziemnego zgazowania węgla, za pomocą polskiego kapitału. Jest możliwość powstrzymania dramatycznego upadku polskiego sektora energetyczno-paliwowego celem znaczącej poprawy standardu życia Polaków.


Opracowane na podstawie:




http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,10088

 

niedziela, 12 lutego 2017

Niemcy traktują polski węgiel jako swój zasób strategiczny

Niemcy czekają na wygaszenie kopalni Krupiński


Witold Gadowski w nowym komentarzu porusza problem wygaszania polskich kopalń, na co zęby sobie ostrzą zarówno Niemcy, jak i Rosja: 

"Coraz więcej świadczy o tym, że Niemcy traktują polski węgiel jako swój zasób strategiczny i nie życzą sobie, aby Polacy eksploatowali węgiel, zwłaszcza najlepsze pokłady tego węgla, dlatego dążą do wygaszenia górnictwa na Śląsku, aż sami nie przejmą tych złóż. W ostatnich dniach odbywa się bój o kopalnię Krupiński należącą do JSW. Kopalnia Krupiński wyeksploatowała w swoim złożu na które ma koncesję wszystko to, co było najsłabsze, pozostało to co jest najlepsze, co jest warte miliardy dolarów — i właśnie ma być wygaszona, ma zostać ogłoszona upadłość kopalni Krupiński, a już obok koncesję dostał pewien spryciarz, były wiceminister w rządzie SLD, który de facto reprezentuje niemieckie interesy. Tak więc Niemcy chcą się dobrać do najlepszych złóż w tym wypadku kopalni Krupiński. Nie dać się Niemcom ogrywać. 

Ważne jest jedno stwierdzenie: jeśli stracimy węgiel — stracimy niepodległość, bo stracimy niezależność energetyczną, bo jeśli będziemy budować elektrownie gazowe, jak chciał Pawlak, to będziemy powiększać uzależnienie od Rosji. Rosjanie też chcą, byśmy wygasili wydobycie węgla kamiennego. I tu się zgadzają z Niemcami. Niemcy chcą mieć cały śląski węgiel dla siebie, a Rosjanie nie chcą, by Polacy eksploatowali węgiel, bo chcą, by się uzależnili od rosyjskiego gazu i ropy."
Niemcy stoją dziś na węglu brunatnym, woleliby na efektywniejszym kamiennym a ten jest właśnie w Polsce. Nie podzielam w pełni tezy o rosyjsko-niemieckim partnerstwie w wygaszaniu polskich kopalń. Rosjanie mają interes w tym, by polski węgiel był niekonkurencyjny, by działały w polskim górnictwie mafie generujące wielkie narzuty cenowe i malwersacje, by nie stanowił on realnej konkurencji dla węgla rosyjskiego. Ale nie mają bynajmniej interesu, by polski węgiel trafił w niemieckie ręce, gdyż będzie to oznaczało, że naraz w Unii Europejskiej węgiel przestanie być passe, stanie się zasobem strategicznym, mocno elksploatowanym i uwalnianym, co byłoby jeszcze większym uderzeniem w rosyjskie interesy.
Można się też zastanowić, dlaczego naraz w tym roku, kiedy Komisja Europejska sypnęła groszem na wygaszanie kopalń, rozpętano akcję pt. smog, choć jest on problemem już od lat i jakoś się nim specjalnie nie przejmowano, skoro sukcesywnie w miastach zabudowywano antysmogowe korytarze napowietrzające. Wszystko to wpisuje się w niemieckie plany wobec polskiego węgla. Aktualnie na Śląsku zielone ludziki zbierają podpisy pod petycją mającą zmobilizować UE do nałożenia kar pieniężnych na Polskę „za smog". Choć cała ta akcja, sponsorowana z zachodniego kierunku, toczy się w istocie o polski węgiel. MA

http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,10087

 

środa, 18 stycznia 2017

Gimnazja v PRL


tekst Izabela Brodackiej,

Jak to się stało, że w ciągu ostatnich 20 lat przeciętny maturzysta osiągnął poziom niższy od ucznia V klasy szkoły podstawowej w PRL?

Mam przed sobą zbiór zadań do matematyki dla klasy V-VI szkoły podstawowej. Autorzy: Tadeusz Korczyc i Jerzy Nowakowski. Wydawnictwo WSiP 1985. Z tego podręcznika uczyły się moje dzieci. Chodziły do zwykłej, dzielnicowej, mocno skomunizowanej szkoły imienia WP, razem z dziećmi dozorców i lokalnego marginesu. Ani moje dzieci, ani dzieci dozorców, które przychodziły czasami do mnie na matematykę nie miały z tymi zadaniami żadnych poważnych problemów.

Daję zadanie z tego zbioru tegorocznym maturzystom, których douczam w ramach kursu przygotowawczego. Jest to zdanie 37.11 ze strony 182. Podaje dokładne dane, żeby każdy 'niewierny' mógł sobie osobiście sprawdzić.

Oto zdanie: Doświadczenie polega na trzykrotnym rzucie monetą. Czy zdarzenie "wypadnie przynajmniej jeden orzeł" jest tak samo prawdopodobne jak zdarzenie "wypadną dokładnie dwie reszki"?

Kiedy dziesiąta z kolei osoba deklaruje, że nie ma bladego pojęcia jak to rozwiązać pokazuję okładkę książki. Ogólne niedowierzanie. "Jak to - to zadania dla szkoły podstawowej? Chyba jesteśmy idiotami"- samokrytycznie stwierdza jeden z kursantów.

"Przez uprzejmość nie zaprzeczę" - odpowiadam zgodnie z najgłębszym przekonaniem.

W tym samym zbiorze są zadania dotyczące wektorów na płaszczyźnie i w przestrzeni, elementy statystyki, nierówności z wartością bezwzględną. Większość tych zadań zdecydowanie przerasta obecne możliwości maturzysty wybierającego maturę na poziomie podstawowym.

Jak to się stało, że w ciągu ostatnich 20 lat przeciętny maturzysta osiągnął poziom niższy od ucznia V klasy podstawówki w PRL?

1) Pierwsza przyczyna to celowe obniżenie poziomu. Przez 20 lat nie było obowiązkowej matury z matematyki, a program liceum był konsekwentnie kastrowany.

Kiedy zaczynałam uczyć w szkole, w programie była analiza matematyczna: granice ciągów i funkcji, szeregi, badanie funkcji, całki. Badanie funkcji było przerabiane w II klasie. Doskonale radziły sobie z nim nawet klasy ogólne. W klasach matematycznych badało się również funkcje wykładnicze i logarytmiczne. Ktoś mnie przekonywał, że w klasach ogólnych badało się tylko wielomiany i funkcje wymierne i że badanie funkcji jest nad wyraz algorytmiczne (czyli można się go nauczyć na zasadzie recepty na piernik). Zgodziłabym się z nim gdyby nie fakt, że te same funkcje wymierne sprawiają teraz poważny kłopot studentom I roku politechnik i SGH.

Z programu i wymagań egzaminacyjnych w liceum kolejno wypadły: szeregi w tym szereg geometryczny zbieżny, oczywiście całki, potem pochodna i badanie funkcji. Z programu rachunku prawdopodobieństwa wypadł schemat Bernoulliego, prawdopodobieństwo warunkowe, wzór Bayesa, rozkład zmiennej losowej, wartość oczekiwana i wariancja. Zadania z prawdopodobieństwa całkowitego zaleca się obecnie rozwiązywać " drzewkiem" - czyli jak w V klasie podstawówki moich dzieci. W trygonometrii zlikwidowano nierówności trygonometryczne i wzory redukcyjne.

Jakiś mędrek powie: po co znajomość wzorów, które są przecież w tablicach i w Internecie?

Odpowiem. Zawsze na pierwszym roku studiów, w kursie algebry, wprowadzano liczby zespolone i było to traktowane jako rozgrzewka. Jako najłatwiejszy dział do opanowania. Obecnie z liczbami zespolonymi jest koszmar. Studenci nie potrafią operować postacią trygonometryczną liczby zespolonej bo nie operują wzorami redukcyjnymi i ogólnie rzecz biorąc trygonometrycznymi.

Poza tym jeżeli ktoś nie wyprowadzał tych wzorów i ich nie "uwewnętrznił" źle rozpoznaje ich strukturę. Dam przykład. sin2Φ=2sinΦcosΦ. (jak wiadomo i jest to przecież w tablicach i w Internecie). Uczeń ma według tego wzoru rozwinąć sin10Φ= 2sin5Φcos5Φ, ale zamiast tego nagminnie pisze sin10Φ= 10sinΦcosΦ, co jest bzdurą. Źle rozpoznał wzór, bo go nie używa z namysłem - ufa tablicom.

2) Nadużycie kalkulatorów i komputerów.

Na ten sam kurs uczęszcza uczeń szkoły amerykańskiej. Otrzymują w szkole ogromne kalkulatory obliczające wszystko i rysujące wykresy funkcji punkt po punkcie. Ma za zadanie narysować wykres funkcji kwadratowej po sprowadzeniu jej do postaci kanonicznej. Upiera się, że użyje swego kalkulatora. Wpatruje się w napięciu, ze zmarszczonym -jak pies rasy mops- czołem w pojawiającą się wolniutko na ekranie banalną parabolę. Pomijając fakt, że regulamin matur nie dopuszcza używania podczas egzaminu takiego sprzętu , użycie go do tak trywialnego problemu to strzelanie z armaty do wróbla.

Młody człowiek ze swoim liczydłem przypomina mi inkasenta elektrowni albo kontrolera parkometrów, a w najlepszym wypadku panienkę sprzedającą buraki która liczy na kasie 2+2=4. Ten chłopak jest na prostej drodze do wykonywania właśnie takiego zawodu.

- A co będzie gdy to liczydło ci się zepsuje? - pytam.

- Kupię sobie nowy - odpowiada butnie.

Oczywiście nie jest tak, że nie doceniam znaczenia kalkulatora czy komputera. Pewne obliczenia bez tych urządzeń byłyby niemożliwe. Dzięki kalkulatorom statystyka przestała być dla studentów koszmarem rachunkowym. Za to stała się koszmarem intelektualnym. Kto nie wierzy niech porozmawia z I rokiem SGH.

3) Wprowadzenie gimnazjów i koncepcja "programu spiralnego"

W założeniu ma się wracać kilka razy do tego samego tematu ale na wyższym poziomie. W praktyce nie przerabia się go wcale. Trygonometria w trójkącie prostokątnym powinna być wprowadzona w gimnazjum. Nauczyciele mówią jednak; "będziecie to mieli w liceum" i nie podejmują tematu. W liceum nauczyciele mówią: "mieliście to w gimnazjum" i zaczynają nauczanie od środka. Rezultaty jak widać.

4) Demokratyzacja oświaty sprowadza się według decydentów do zamiany jakości w ilość

Sama słyszałam przewodniczącego CKE, który wyjaśniał nauczycielom, że aby poprawić wyniki nauczania (w stosunku do UE) należy obniżyć poziom wymagań.

Za czasów PRL nasi uczniowie wyjeżdżający do Europy czy do USA uważani byli za geniuszy. Teraz zrównali w dół. Tyle że w krajach europejskich obok oświaty dla plebsu przeznaczonego do sprzedawania buraków i obsługi stacji benzynowych istnieją elitarne szkoły na bardzo wysokim poziomie. W Stanach też obserwuje się pozorny paradoks, że przy bardzo niskim poziomie przeciętnego ucznia poziom uczelni jest wysoki. To kwestia specjalizacji.

Kto nie interesuje się nauką może poprzestać na tym niskim poziomie szkoły publicznej, zdawać maturę z pielęgnacji niemowląt i szukać sobie z powodzeniem miejsca w społeczeństwie. Nauka jako awans społeczny była to specjalność ZSRR i demoludów. Teraz w Stanach tak naukę traktuje "żółta rasa". Dla tego w laboratoriach naukowych dominują Chińczycy.

Na koniec uwaga do fantastów, którzy ekscytują się perspektywami E-learning.

To bardzo wygodna proteza nauczania dla młodzieży z oddalonych ośrodków, której nie stać na stancję i utrzymanie w mieście.

Nauczanie to interakcja z mistrzem. Nauczanie przez komputer tak się ma do prawdziwej edukacji jak seks-telefon do miłości.

Pewien przypadkowy w naszej bacówce gość usiłował mnie kiedyś przekonać, że pornografia ( w Internecie) daje takie bogactwo bodźców jakich nigdy nie da realny stosunek. Na jego usprawiedliwienie przyjęłam, że był mocno znieczulony. Został wyśmiany przez moje - dorosłe już- dzieci, co go bardzo zabolało.

Podobnie traktuję argumenty na temat wizualizacji wszelkich zagadnień fizykalnych, obrazu tropikalnych mórz i rozwiązań wszelkich zadań matematycznych obecnych w sieci.

Moim uczniom zabroniłam korzystania ze stron samopomocowych, gdyż nie mam czasu ani ochoty prostować znajdujących się tam bredni. A co do traktowania Internetu jako mistrza. Proponuję wklepać w wyszukiwarkę hasło "prawdziwe zdjęcia duchów" i potem uwierzyć w to co zobaczycie i posługiwać się tym w dyskusjach.

28.05.2013.


http://www.racjonalista.pl/forum.php/s,733635

wtorek, 10 stycznia 2017

Smog




Racjonalista.pl


"A'propos smogu... trwa obecnie wylewanie krokodylich łez w związku z jakością powietrza. Nie jest to winą węgla, samochodów czy palonych śmieci, które są tu od "zawsze". Pamiętam już dwadzieścia lat temu burzliwe dyskusje Prof. Sławomira Gzella i ŚP Prof. Stefana Kuryłowicza dotyczące zabudowywania w "klinach napowietrzających stolicy". Znamienne, że Ci najbardziej pro-ekologiczni i "nowocześni" są gotowi projektować wszędzie - wiadomo, inwestor-deweloper to jak BÓG. Pamiętam..."


System klinów napowietrzających, czyli odpowiedniej aerodynamiki miast, doprowadza do centrum miasta czyste powietrze. Bez niego życie w centrum byłoby niemożliwe. Mają one mniejsze znaczenie w zachodnich strefach silnie napowietrzonych, lecz są niezwykle istotne w projektowaniu miast w kraju tak położonym jak Polska: w Europie dominują wiatry zachodnie, w Polsce spotykają się one z masą powietrza znad Rosji i u nas to wszystko zostaje.
---------------
"Kliny nawietrzające to naturalne lub specjalnie projektowane obszary wolne od zabudowy, których zadaniem jest poprawienie przepływu powietrza przez miasto. Zapewnić mają napływ czystego powietrza z terenów podmiejskich oraz odprowadzenie zanieczyszczeń poza miasto. Są to więc swoiste "korytarze dla wiatrów". Koncepcja klinów pojawiła się już w 1916 roku."


"W Warszawie można wyróżnić 9 takich korytarzy, z czego tylko jeden nie został jeszcze przerwany przez wysokie budynki. I nie wynika to z troski urzędników o jakość powietrza, ale raczej z tego, że deweloperzy nie wymyślili jak dotąd sposobu na zabudowanie Wisły. W najgorszym stanie jest korytarz mokotowski, zablokowany przez osiedle Marina Mokotów. Korytarz Bemowski, ciągnący się od lotniska, przez cmentarz wojskowy i Powązki, został z kolei przerwany przez siedzibę ZUS przy ulicy Szamockiej. Gigantyczne biurowce całkowicie zlikwidowały zaś korytarz przy Alejach Jerozolimskich."


http://jagiellonski24.pl/…/jak-sprawic-zeby-w-miescie-dalo-…

W mediach szeroko kolportowana jest jako "mapa zanieczyszczeń powietrza" mapa stężenia jednego tylko czynnika zanieczyszczeń - benzo[a]pirenu, w którym Polska wygląda jako najbardziej zanieczyszczone państwo Europy. Tyle że benzopiren jest tylko jednym z 9 najważniejszych tego rodzaju czynników - tym, przez który w niełaskę unijną popadło tradycyjne wędzenie. Gdyby jednak przedstawić taką mapę oparta o inny czynnik: np. dla dwutlenku azotu http://goo.gl/jk9074 - najbardziej zanieczyszczone wypadają kraje Beneluksu oraz Włochy, zaś Polska w niewielkim stopniu, itd.
Kompleksową mapę jakości powietrza w Polsce można znaleźć tutaj: http://powietrze.gios.gov.pl/pjp/current

A poza tym w okresie panowania HGW Warszawa utraciła 43 tys. drzew...




poniedziałek, 12 grudnia 2016

Polska z rekordowym spadkiem w badaniu PISA



Trzy lata temu opublikowałem entuzjastyczny tekst o świetnych wynikach międzynarodowego badania umiejętności uczniów PISA 2012. Po rekordowym skoku przyszedł jednak rekordowy spadek — największy w Europie (nie licząc Turcji). W efekcie w perspektywie wieloletniej okazuje się, że umiejętności polskich uczniów mają charakter stagnacyjny.


W okresie 2012-2015 polscy uczniowie spadli z pozycji 12 na pozycję 19. Co ważniejsze, jako że pierwszą dziesiątkę rankingu zajmują głównie kraje azjatyckie, więc spadek dotyczył głównie kręgu europejskiego. W 2012 Polska była na 3 miejscu w Europie, w 2015 spadła na miejsce 10. Wyprzedziły nas Niemcy, a Rosja już depcze po piętach. O ile bowiem polskie wyniki w perspektywie wieloletniej są stagnacyjne, o tyle Rosja w każdym kolejnym badaniu wyraźnie zwiększa swoje notowania. Jeśli obecny trend się utrzyma to już w kolejnym badaniu PISA rosyjscy uczniowie mogą przewyższyć polskich.


W najnowszym badaniu biali Amerykanie po raz pierwszy osiągnęli lepsze rezultaty aniżeli azjatyccy Amerykanie

Trudno powiedzieć na ile wyniki PISA związane są z panującym w danym kraju modelem edukacji a na ile z bardziej ogólnym klimatem kulturowym. Jeśli jednak chcemy wierzyć, że wyniki te są uzależnione od systemu edukacji to należy przede wszystkim zainteresować się tymi krajami, które w perspektywie wieloletniej wykazują stałą tendencję wzrostową. W ubiegłym roku wskazywałem, że ludzie zajmujący się edukacją w Polsce poszli w zupełnie zadziwiającym kierunku fascynacji modelem fińskiej edukacji. Było to o tyle kuriozalne, że moda na fiński system rozpleniła się w Polsce akurat wtedy, kiedy wyniki polskich szkół niemal zrównały się z fińskimi i kiedy zachód już zrozumiał, że dawna fińska gwiazda to już przeszłość. Economist o fińskim systemie pisał wówczas pod wymownym tytułem Finn-ished. Fiński model edukacji cechuje się tym m.in. że wykazuje stałą tendencję spadkową wyników. O fenomenie tej irracjonalnej mody pisałem w tekście Fiński cud edukacyjny i inne mity bezstresowego kształcenia.


Tendencja fińska

W badaniu PISA jest bardzo niewiele krajów, które wykazują stałą tendencję wzrostową. W Europie są to jedynie trzy kraje: Rosja, Hiszpania i Czarnogóra. Niemniej jednak jedynie Rosja wykazuje naprawdę duże postępy. Od ostatniego badania skoczyła z pozycji 38 na 28, osiągając wynik średniej krajów rozwiniętych OECD i wyprzedzając już Hiszpanię czy USA. Żaden kraj europejski nie zanotował takiego wzrostu jak Rosja, która, jak wspomniałem, w kolejnym badaniu może już co najmniej dogonić Polskę, jako że większość krajów pomiędzy nami wykazuje tendencję spadkową. Warto też dodać, że w przeciwieństwie do Rosji, żaden kraj azjatycki nie zdołał utrzymać stałej tendencji wzrostowej wyników.


Tendencja rosyjska

Nie chcę sugerować, by naśladować rosyjski system edukacji, lecz z pewnością warto zostawić na boku różne uprzedzenia, by choćby przyjrzeć się systemowi, który najdynamiczniej poprawia wyniki swoich uczniów.


Porównanie tendencji polskiej i rosyjskiej w poszczególnych dziedzinach badania PISA
 
 
 
 
 
http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,10071
 
 

czwartek, 17 listopada 2016

Wolny rynek jest dobry




Wolny rynek jest dobry, gdy to my przejmujemy strategiczne spółki słabszej Polski, otumanionej miazmatami balcerowiczowymi. Gdy to jednak nas przejmują, to trzeba się chronić, bo przecież nie mamy równych szans. 


Niemcy dążą do wprowadzenia na poziomie Unii protekcjonistycznego zabezpieczenia własnych firm, gdy się okazało, że na wolnym rynku pojawił się silny gracz chiński, który zaczyna wykupować Niemcy (w tym roku już przejęli spółki o wartości 11 mld dol, w ubiegłym 0,5 mld dol).

Przejęcia chińskie mają pomóc w zrealizowaniu rządowego celu, jakim jest rozwój innowacyjności, co obrazowo określa się jako zastąpienie metki „wyprodukowane w Chinach” metką „zaprojektowane w Chinach”, oraz planu, który mówi, że do 2020 roku 40 proc. istotnych komponentów wykorzystywanych przez chiński przemysł ma być rodzimej produkcji. Do 2025 roku wskaźnik ten ma wzrosnąć do 70 proc. 


Niemiecki minister gospodarki Sigmar Gabriel oznajmił: "Myślę, że nie możemy poświęcać niemieckich firm, miejsca pracy w Niemczech na ołtarzu wolnego rynku, gdy nie mamy równych szans i równych reguł działania."



Wolny rynek jest dobry, gdy to my przejmujemy strategiczne spółki słabszej Polski, otumanionej miazmatami balcerowiczowymi. Gdy to jednak nas przejmują, to trzeba się chronić, bo przecież nie mamy równych szans.
Celem polskich reformatorów powinno być odwrócenie porażki transformacji, bo to była porażka. Bardzo kosztowna ekonomicznie, społecznie i kulturowo. Polska powinna wszelkimi możliwymi sposobami odzyskać swoje stery gospodarcze. 



Niemcy są dziś jedynym krajem Unii, który ma dodatni bilans budżetowy. Bez sojuszu słabszych Unia całkowicie zostanie podporządkowana niemieckim interesom i w efekcie cała integracja zostanie zrujnowana. 



https://www.obserwatorfinansowy.pl/…/chinskie-przejecia-nie…