Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zachód. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zachód. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 16 maja 2024

Złoto Rumunii

 


No wiecie co!!!


"Od czasu zamachu stanu w grudniu 1989 roku Rumunia straciła znacznie więcej niż straciła w dwóch wojnach światowych, katastrofalnych powodziach w 1970 i 1975 roku oraz trzęsieniu ziemi w 1977 roku razem wziętych. 


W tym czasie nie zbudowano i nie osiągnięto tak wiele rozwoju jak w latach dyktatury, tych, które zostaną splądrowane po 1989 roku. A potem pytam retorycznie: co jeszcze reprezentuje wartość rumuńskiego skarbu w Moskwie? Prawie nic."



przedruk

nieco słabe tłumaczenie automatyczne




Prof. dr Corvin Lupu:
Co dziś symbolizuje skarb Rumunii w Moskwie?



W marcu 2024 r. sześć odrębnych grup w Parlamencie Europejskim złożyło rezolucje w sprawie konieczności zwrotu przez Federację Rosyjską rumuńskiego skarbu zdeponowanego w Moskwie w grudniu 1916 r. i czerwcu 1917 r. 

W efekcie 14 marca 2024 r. wydano ostateczną rezolucję potwierdzającą prawo Rumunii do tego ważnego skarbu wartości oraz konieczność wprowadzenia tej kwestii do agendy rumuńsko-rosyjskich rozmów dwustronnych, gdy tylko kontekst międzynarodowy będzie sprzyjał takim dialogom dyplomatycznym. Rezolucja nie odnosi się do części skarbu zwróconego Rumunii przez Związek Radziecki w 1936 i 1956 roku.

Z drugiej strony, rezolucja Parlamentu Europejskiego jest również doceniana jako włączenie Rumunii do stołu powierniczego, na wypadek, gdyby sumy pieniędzy Federacji Rosyjskiej zablokowane w różnych bankach świata zachodniego zostały wykorzystane do wypłaty odszkodowań różnym stronom, które zgłaszają roszczenia w wyniku naruszenia ich interesów przez Federację Rosyjską. Trudno przewidzieć, że państwa zachodnie podejmą taką decyzję, co w dłuższej perspektywie oznaczałoby całkowite zerwanie z Rosją, co wiąże się również z poważnymi zagrożeniami dla bezpieczeństwa i blokadami dyplomatycznymi, które z czasem dotkną je w znacznie większym stopniu niż wartość kwot, które mogłyby przywłaszczyć sobie od Rosji. A za co mają brać pieniądze Rosjan? Dać ją nam, Ukraińcom, Polakom, innym sługom Zachodu?

W 2022 r., po wybuchu konfliktu między Rosją a Zachodem, Rumunia zwróciła się do Federacji Rosyjskiej o wypłacenie jej czterech mld euro, na rachunek równowartości Skarbu Państwa. W marcu 2024 r. w Rumunii wartość Skarbu Państwa wyceniono na trzy mld euro. Czy liderzy w Bukareszcie nie wzięli udziału w cenie?

W styczniu 1918 r., po zerwaniu przez Rosję Sowiecką stosunków dyplomatycznych z Rumunią i kiedy Włodzimierz Lenin ogłosił, że przejmuje skarb Rumunii, aby w przyszłości zwrócić go tylko w rękach narodu rumuńskiego, jego wartość była wówczas dla Rumunii ogromna.

Rumunia była krajem zacofanym, w którym ponad 85% ludności pracowało w rolnictwie przy użyciu narzędzi i metod sięgających średniowiecza, czyli 400-500 lat. Kraj walczył o wyjście ze średniowiecza i powstanie na nowo. Wtedy rzeczywiście rumuńska klasa polityczna miałaby powody do wyrzutów sumienia, że odrzuciła ofertę złożoną w listopadzie 1917 r. przez Lenina, że w zamian za uznanie przez Rumunię nowego reżimu sowieckiego w Rosji i zawarcie traktatu o nieagresji uzyska uznanie członkostwa Besarabii w Rumunii i Skarbu Państwa. 

Rumuńska klasa polityczna i historycy unikają pisania o tych sprawach. Po poważnym pogorszeniu stosunków Rumunii z ZSRR Sowieci nie chcieli wspominać o ofercie Lenina, zmieniając strategię i twierdząc, że Besarabia należy się im słusznie. W takim razie tak, skarb Rumunii reprezentował wiele.

Zastanówmy się jednak, jaka jest wartość rumuńskiego skarbu zdeponowanego w Moskwie podczas I wojny światowej? Przede wszystkim jego wartość sentymentalna jest bardzo wysoka, której nie można zaprzeczyć, co wpływa na wrażliwość narodową Rumunów, którzy jeszcze się nie wynarodowili.

Ale pod względem finansowym, czym innym jest Skarb Państwa Moskwy?

W marcu 2024 r. dług Rumunii wobec żydowskiego międzynarodowego systemu bankowego wynosił ponad 170 mld euro, plus gwarancje państwa rumuńskiego na duże sumy pieniędzy pożyczone przez niektóre duże firmy zagraniczne na terytorium Rumunii, za które to pożyczki odpowiada państwo rumuńskie, które je poręczyło. W styczniu 2024 roku Rumunia zapłaciła odsetki o wartości 10 mld euro! Narodowy Instytut Statystyczny poinformował, że w styczniu 2024 r. zadłużenie zagraniczne Rumunii wzrosło o kolejne 4,1 mld euro.

Pod koniec ubiegłego roku Rumunię odwiedzili i kontrolowali jej szefowie finansowi, czyli MFW. Delegacja Międzynarodowego Funduszu Walutowego zaleciła rządowi rumuńskiemu ostrożniejsze opodatkowanie podstaw systemu, czyli małych i średnich przedsiębiorstw, oraz złagodzenie opodatkowania dużych przedsiębiorstw, oczywiście w większości (prawie wszystkie), zagranicznych. 

Argumentem delegatów MFW było to, że duże zagraniczne firmy zatrudniają wielu pracowników i jeśli zostaną opodatkowane, istnieje niebezpieczeństwo likwidacji wielu miejsc pracy. Żydzi z MFW nie mogli już dłużej litować się nad Rumunami i obawiali się, że Rumuni zostaną bez pracy. Niech więc ANAF uderzy w małe rumuńskie firmy, wyciśnie je z rynku, a wielkich właścicieli zagranicznych firm zostawi w spokoju! To tylko firmy naszych mistrzów! Mam na myśli ich! Firmy te, wraz z zagranicznymi bankami i towarzystwami ubezpieczeniowymi (98% wszystkich firm ubezpieczeniowych to firmy zagraniczne) nielegalnie eksportują szacowany zysk na poziomie ok. 150 mld EUR rocznie. 

Cóż, jak mogą nie dać nam 10-15 miliardów euro z funduszy europejskich, pieniędzy, które sprawiają, że nieuważni Rumuni myślą, że Unia Europejska nas przetrzymuje! Że bez Unii Europejskiej Rumunia zginie na miejscu. Ale Unia Europejska przyszła do Rumunii po to, żeby brać, a nie dawać!

W ten sposób opodatkowania ANAF pobiera mniej niż 30% całkowitych wpływów należnych państwu rumuńskiemu. No właśnie, gdzie w kraju powinny być pieniądze? To dlatego państwo rumuńskie pożycza w jednym, ku radości żydowskich bankierów, którzy starannie pobierają odsetki, że stali się lichwiarzami! Nie zapominamy, że Rumunia zaciągała pożyczki na najwyższe stopy procentowe stosowane w zachodnim systemie bankowym.

Na początku 2000 roku rumuński bank centralny, kierowany przez 34 lata przez oficera bezpieczeństwa Mugura Isarescu, niewłaściwie nazwał Narodowym Bankiem Rumunii, ponieważ nie należy on do Rumunii, ale do żydowskich bankierów z MFW, Banku Światowego, systemu Rezerwy Federalnej, ogłosił, że nie kupuje już złota. 

Rumunia nie potrzebuje już złota! 

Wszystkie kopalnie złota wysyłały rudę do fabryki w Copsa Mică, gdzie złoto doprowadzano do czystości ok. 65%, a stamtąd został wysłany do fabryki w Baia Mare, która podniosła go do bardzo wysokiej czystości, a stamtąd trafił do Banku Narodowego, pomnażając bogactwo kraju.

Ale nasi żydowscy panowie nie chcą już bogatej Rumunii, ale taką, która została przez nich splądrowana, a Mugur Isarescu, prawdziwy Iser (!), gra na rękę szabrownikom.


W rezultacie, jedna po drugiej, wszystkie kopalnie i obie razem wzięte zostały zamknięte.

Beneficjent zniknął, fundusze zniknęły i po 2000 lat świetności nadeszła katastrofa w wydobyciu złota. Ile złota zebrano by w ciągu ostatnich 23 lat, gdyby nadal je wydobywano. Ale zdrajcy stojący na czele Rumunii chcieli oddać wydobycie złota zagranicznym i chciwym Żydom, za symboliczne tantiemy i te wypłacane państwu rumuńskiemu, zgodnie z własnymi deklaracjami zagranicznych firm żydowskich co do ilości wydobytej rudy.

Następnie, tylnymi drzwiami, Isarescu wysłał za granicę, głównie do Londynu, ok. 65 ton rumuńskiego złota (są też wypowiedzi, które mówią, że jest to około 80 ton!), odziedziczonego po byłym państwowym reżimie socjalistycznym, tym, który zarządzał pracą Rumunów. 

W 2019 r. ówczesny szef partii rządzącej, Liviu Dragnea, uciekinier z nikczemnego systemu i przechodzący do obozu suwerenistów, zażądał zwrotu rumuńskiego złota, ale BNR się temu sprzeciwiła! Dragnea zażądał również, aby opłaty licencyjne płacone przez obcokrajowców za eksploatację złota i wszystkich innych zasobów naturalnych zostały uchwalone na poziomie 50%. Nic więcej nie zrobiono, gdyż Liviu Dragnea został uwięziony i przetrzymywany w więzieniu przez trzy lata. Na Zachodzie nikt nie mówi o tym rumuńskim skarbie. Czy ktokolwiek jeszcze myśli, że kiedykolwiek wróci do Rumunii?

Więc nie potrzebujemy już złota! Dlaczego więc wciąż prosimy Moskwę o złoto?

W 2004 r. rumuński premier Calin Popescu Tariceanu i minister spraw zagranicznych Mihai Razvan Ungureanu przekazali Węgrom całe dziedzictwo Fundacji "Emanoil Gojdu", na które składają się sumy pieniędzy, złoża złota, imponujące budynki, obrazy o wysokiej wartości zdeponowane w bankach itp. 

W 2008 r., kiedy powołano komisję śledczą do zbadania legalności tej alienacji, śledztwo, które nigdy nie zostało zakończone, ustalono, że wartość majątku Fundacji "Emanoil Gojdu" wynosi 3 mld euro. Nikt już nie rości sobie pretensji do tego wielkiego dziedzictwa, ci, którzy je sobie wyalienowali, są wolni i zamożni, ale mamy do czynienia tylko z niezwróconą częścią moskiewskiego skarbca.

W tych okolicznościach wracam do tematu tych słów i ponownie zadaję pytanie: co dziś oznacza skarb Rumunii w Moskwie?

23 grudnia 1991 roku były Związek Radziecki rozpadł się, a telewizja na całym świecie nadawała na żywo moment, w którym Michaił Gorbaczow podpisał akt rozwiązania ZSRR. Powstało 15 nowych państw, z których wyzwolona spod sowieckiej dominacji Federacja Rosyjska była i jest najważniejsza, największa i najpotężniejsza. 

W styczniu 1992 roku, zgodnie ze zwyczajem, prezydent Rumunii Ion Ilici Iliescu udał się na Kreml, aby powitać nowego cara Borysa Jelcyna, a Federacja Rosyjska stała się spadkobiercą prawa międzynarodowego byłego ZSRR. Ion Iliescu wciąż liczył na dobre relacje z Rosją. Spotkanie rozpoczęło się jednak chłodno, a w trakcie rozmów stało się jeszcze bardziej napięte. Borys Jelcyn miał pretensje do Iona Iliescu, który podczas puczu moskiewskiego w sierpniu 1991 r. stanął po stronie bolszewickich konserwatystów stalinowsko-breżniowskich, przeciwników Borysa Jelcyna. Borys Jelcyn powiedział Ionowi Iliescu, że dla niego drzwi Kremla będą w przyszłości zamknięte. Ion Iliescu próbował przeciwdziałać i dyskutować o problemach rumuńskich terytoriów okupowanych przez były ZSRR oraz o problemie rumuńskiego skarbu w Moskwie. Borys Jelcyn się zdenerwował. Dziś wiemy, że Borys Jelcyn był alkoholikiem, który zaczynał dzień pracy od alkoholu. Mógł też być pijany. Ion Iliescu nie powiedział o tym swoim bliskim współpracownikom po powrocie. Ale in vino veritas, aber in Votka ist auch etwas: po powrocie do Bukaresztu Ion Iliescu relacjonował, że Borys Jelcyn zapytał go, jaki skarb chce, bo nie chciał mu żadnego skarbu. Jelcyn powiedział mu, że skarb jest zapłatą Rumunii za ochronę, jaką Rosja zapewniła Rumunii przez dziesięciolecia swobodnego rozwoju, chroniona przed chciwością Zachodu, bez niczyjej deklaracji. 

Jelcyn powiedział: "Zachód przyjdzie i zabierze wam wszystko!"

[w Polsce ostrzegał Rakowski - MS]

Jakże dobrze wiedział o tym Borys Jelcyn! Cóż za wielka prawda, którą powiedział Iliescu! A Ion Ilici Iliescu, ostrzeżony przez Borysa Jelcyna, nie podjął żadnych działań ochronnych, a służby bezpieczeństwa, które powinny być bezpieczeństwem narodowym Rumunii, czyli służby specjalne, w tym wojskowe, nie zrobiły nic, aby chronić Rumunię przed grabieżą Zachodu! Wręcz przeciwnie, oni również należeli do szabrowników, razem z cudzoziemcami!


Od czasu zamachu stanu w grudniu 1989 roku Rumunia straciła znacznie więcej niż straciła w dwóch wojnach światowych, katastrofalnych powodziach w 1970 i 1975 roku oraz trzęsieniu ziemi w 1977 roku razem wziętych. W tym czasie nie zbudowano i nie osiągnięto tak wiele, jak w latach dyktatury rozwoju, tych, które zostaną splądrowane po 1989 roku. A potem pytam retorycznie: co jeszcze reprezentuje wartość rumuńskiego skarbu w Moskwie? Prawie nic.


Rumuński skarb w Moskwie może natomiast stanowić czynnik pogarszający i tak już napięte stosunki rumuńsko-rosyjskie. Mam na myśli fakt, że przed przystąpieniem Rumunii do NATO Federacja Rosyjska złożyła Rumunii szereg ofert. Rosja poprosiła Rumunię, by nie wstępowała do NATO, bo Moskwie nie podoba się bliskość wrogich armii do czoła Rosji. 

Rosja zaoferowała Rumunii gwarancje bezpieczeństwa i bardzo nowoczesne uzbrojenie (systemy SS 400 i inne), które postawiłyby sąsiadów Rumunii, naszych historycznych przeciwników, w całkowitej niższości militarnej. Oprócz gwarancji bezpieczeństwa Rosja obiecała pełny zwrot rumuńskiego skarbu z Moskwy! 

Następnie, pomimo wstąpienia Rumunii do NATO, ambasador Rumunii w Moskwie, generał kosmonauta Dumitru Prunariu, przebywający na misji w latach 2004-2005, został wezwany do rosyjskiego MSZ i polecono mu wysłać do Bukaresztu komisję do współpracy w identyfikacji niezwróconych jeszcze skarbów. Kiedy ambasador Dumitru Prunariu przekazał to prezydentowi Traianowi Băsescu, odwołał go ze stanowiska! Nie wysłano żadnej prowizji po Skarb Państwa. Powód był tylko jeden: aby nie wzrosła popularność Federacji Rosyjskiej i prezydenta Władimira Putina wśród Rumunów. Ambasador wie więcej o ofertach Federacji Rosyjskiej, ale rozporządzenie nie pozwala mu mówić, a z drugiej strony jego syn jest dyrektorem Instytutu Lotnictwa.

Kolejny ważny moment nastąpił w 2008 roku, kiedy to z okazji szczytu NATO na szczeblu głów państw w Bukareszcie przyjechał prezydent Władimir Putin, wówczas jeszcze funkcjonujące porozumienie NATO-Rosja. Przy zorganizowanym z tej okazji stole protokolarnym prezydent Władimir Putin zaproponował Traianowi Băsescu, że Rosja sprzeda Rumunii po najlepszej cenie cały gaz, który eksportuje na Ukrainę, a Rumunia odsprzeda go Ukrainie z marżą handlową, której chce. 

Ukraina była dużym krajem, jeszcze nie wyludnionym, z 40 milionami mieszkańców w tym czasie i dużą i energochłonną gospodarką, zbudowaną w czasach Związku Radzieckiego, kiedy nie było oszczędności energii, zwłaszcza gazu, kraj miał ogromne zasoby. Rosja, która stała się prawosławnym krajem nacjonalistycznym, wyciągnęła rękę do Rumunii, próbując ustanowić inny sposób promowania stosunków z Rumunią niż sowiecki okres proletariackiego internacjonalizmu. Tylko dzięki tej transakcji Rumunia mogła odzyskać wartość wielu skarbów. Pod naciskiem Amerykanów Rumunia odrzuciła ofertę.

Tak więc, po tym, jak zaoferowano nam Skarb Państwa i inne możliwości o wartości historycznej, a my odrzuciliśmy je wszystkie, przywódcy judeo-euroatlantyckiej Rumunii przybyli teraz i z wielką pompą proszą o Skarb Państwa za pośrednictwem Parlamentu Europejskiego. Czym to jest w oczach wielkich Kremla? Czy nie jest to jakaś bezczelność kraju, który stał się bardzo mały, zubożały, okupowany militarnie przez cudzoziemców i zawdzięczany supermocarstwu światowemu? Czy bezczelność nie opłaca się w historii? A kiedy tej bezczelności towarzyszą liczne prowokacyjne działania nieodpowiedzialnych przywódców w Bukareszcie przeciwko Federacji Rosyjskiej, to czy nie są to czynniki ryzyka dla bezpieczeństwa narodowego Rumunii?

Jako historyk wiem jedno: Rosja jest światowym mocarstwem, które w ciągu ostatnich dwóch stuleci wywarło największy wpływ na losy Rumunii. Wiem też, że Kreml operuje licznikami, które z wielką precyzją rejestrują wszystkie relacje Rosji z sąsiadami. Z sąsiadami trzeba mieć lepiej niż z braćmi, mówi stare i mądre rumuńskie przysłowie. 

Władcy Rumunii po 1989 r., będący owocem zdrady, która doprowadziła do zamachu stanu i utraty suwerenności narodowej, nie respektowali wspomnianej siły aksjomatu. Wiem też, że Rosja zawsze płaciła rachunki, które rejestrowały te liczniki. Rosja nie zostaje oczywiście pozostawiona z niesankcjonowanymi przestępstwami, we właściwym czasie. Wiem też dokładnie, że w ramach przyszłych umów międzynarodowych, które będą dotyczyły również Rumunii, Rosja zasiądzie przy stole decydentów, a Rumunia będzie na zewnątrz, na korytarzu, stojąc, drżąc w oczekiwaniu na decyzje.

Mój wniosek jest taki, że w tym historycznym momencie i w tym kontekście politycznym, w którym Rumunia doprowadziła do zerwania stosunków z Federacją Rosyjską, skarb Rumunii w Moskwie nie zostanie odzyskany. Z drugiej strony, w porównaniu z ogromnymi stratami zadanymi Rumunii przez "nikczemny" (Traian Basescu) judeo-euroatlantycki reżim polityczny promowany przez "upadłe" państwo (Klaus Johannis), wartość rumuńskiego skarbu w Moskwie jest prawie zerowa.

Skarb Rumunii w Moskwie pozostaje tylko chwilą, sekwencją w burzliwej historii współczesnej Rumunii.







Źródło:


Brak równości na Zachodzie

 



"Nie ma już żadnej różnorodności. Wszyscy uczniowie myślą podobnie. Wszyscy nauczyciele myślą podobnie."





przedruk
tłumaczenie automatyczne




Daria Gusa:

Poprawność polityczna i "postępowe" ideologie to plagi dzisiejszego społeczeństwa. Jakie są rozwiązania młodych pokoleń na przyszłość, która ich czeka.


9 maja 2024 r


Autor:
Oana-Medeea Groza



W podcaście "Słusznie", prezentowanym przez prawnika Florentina Tucę, Daria Gusa, obecnie studentka University of Saint Andrews w Szkocji – gdzie studiuje stosunki międzynarodowe – bardzo przekonująco (choć ma dopiero 20 lat) opowiedziała o niebezpieczeństwach przyszłości zniekształconej przez "postępowe" ideologie i o potrzebie zachowania moralnych punktów orientacyjnych "starej szkoły". 



Daria uważa, że wartości prawosławne są największym atutem dla młodych Rumunów, mówi, że 

"w Rumunii wciąż mamy w co wierzyć, wciąż mamy pewne zdrowe zasady", zasady, których już nie uznaje w zachodnim środowisku akademickim, gdzie "nie można powiedzieć absolutnie nic przeciwko oficjalnej narracji", a większość studentów nie ma już odwagi powiedzieć tego, co myśli. Na koniec Daria opowiedziała o rozwiązaniach, jakie ona i jej koledzy z pokolenia mają na przyszłość, która ich czeka.

Liberalno-ekstremistyczny nurt szturmem wdarł się na wszystkie uniwersytety w Wielkiej Brytanii, mówi Daria Gusa. Wyznała, że ta nowa rzeczywistość, z którą zetknęła się w Wielkiej Brytanii, nie była takim szokiem, ponieważ nawet w Wiedniu, gdzie spędziła większość okresu dojrzewania, studiując w American International School, znalazła te same postępowe idee, które przesiąknęły kruche umysły.

"Prowadzę podwójne życie, ponieważ nie mogę się tam wyrażać, tak jak robię to na przykład w Rumunii. Musisz być przygotowany na cenzurowanie siebie prawie przez cały czas. Mam wiele opinii, a jednak, kiedy jestem w Wielkiej Brytanii, muszę siedzieć cicho, ponieważ tamtejsze społeczeństwo jest teraz kontrolowane przez idee LGBT, zmiany klimatyczne i wiele innych idei. Nie ma absolutnie nic, co można powiedzieć przeciwko oficjalnej narracji. Myślę, że szczególnie rumuńskim i prawosławnym studentom bardzo trudno jest być częścią tych kolektywów" – powiedziała Daria Gusa.

Choć wielu młodych ludzi z nowego pokolenia wychowywało się w idei tolerancji, Daria Gusa podkreślała, że w dzisiejszym społeczeństwie taka postawa już nie wystarcza. 

"Różnorodność jest tylko na papierze. Różnorodność opinii nie istnieje. Dlatego Rumunom bardzo trudno jest poczuć się tam jak w domu i myślę, że większość rumuńskich studentów ma tam przyjaciół z Europy Wschodniej" – powiedziała Daria, wskazując, że pomysły, które w Rumunii byłyby absolutnie szokujące, w Wielkiej Brytanii są na porządku dziennym i nie wolno się im sprzeciwiać. 

Każdy, kto wypowiada się przeciwko narracji głównego nurtu, ryzykuje wyrzuceniem z uniwersytetu.

"Połowa ludzi Zachodu ma wyprane mózgi przez te idee, ale druga połowa po prostu się boi" – zauważyła Daria Gusa.



Jakie wyzwania stoją obecnie w Szkocji, gdzie wolność słowa wydaje się przestarzałym pomysłem, a dzieci są zachęcane do wyboru płci w wieku 5-6 lat?

Szkocja doświadcza obecnie poważnej niestabilności politycznej. Daria Gusa powiedziała, że największym wyzwaniem w tej chwili w Szkocji jest bunt przeciwko historii, ponieważ większość Szkotów nie chce już być częścią Wielkiej Brytanii. Hamza Yusuf znalazł się pośrodku, ponieważ ostatnie referendum, które miało dać wolność Szkocji, nie przeszło, ale wszyscy obywatele nadal popierają ten środek i chcą jego wdrożenia, mimo że ich gospodarka i status w stosunkach międzynarodowych opierają się na Anglikach.


Co więcej, 1 kwietnia weszła w życie ustawa znana jako "ustawa o mowie nienawiści", która jest jednym z najsurowszych aktów prawnych pod względem ograniczania wolności słowa. 

Szokujące jest to, że w kraju, który twierdzi, że jest cywilizowany i stanowi prawdziwy przykład demokracji, przyjmuje się przepisy zakazujące wolności słowa nawet we własnym domu, zachęcając do złudzeń, a także skarg i petycji przeciwko współobywatelom. Największym problemem, jaki pojawia się wraz z wejściem w życie tej ustawy, jest właśnie fakt, że każda opinia wydana w dowolnym miejscu i czasie (czy to w formie drukowanej, czy w internecie) może być oceniana wstecznie zgodnie z dzisiejszymi normami społecznymi, jak wskazała Daria Gusa.

Inny skandal, który ogarnął brytyjską opinię publiczną w ostatnich latach, dotyczy pisarki Joanne K. Rowling, znanej z serii "Harry Potter", która powiedziała, że nie popiera praw osób transpłciowych. Zwraca uwagę, że wiele dzieci poddaje się zabiegom zmiany płci bez wiedzy rodziców i robi to głównie dlatego, że zachęca się je do rozważenia takiej zmiany od najmłodszych lat. 

"Nigdy nie spotkałem profesora w środowisku akademickim, który nie byłby liberałem i nie popierałby żarliwie (czy to z przekonania, czy z obowiązku) wszystkich tych idei związanych ze zmianą płci. Problem polega na tym, że zwłaszcza w środowisku akademickim, które historycznie powinno zachęcać do jak największej debaty, nie ma już żadnej różnorodności. Wszyscy uczniowie myślą podobnie. Wszyscy nauczyciele myślą podobnie. Wszyscy musimy przejść pewne szkolenia, zanim jeszcze zostaniemy studentami, podczas których uczymy się, jak zwracać się do osób LGBT, jak rozmawiać o zmianach klimatu, nauczyć się cały czas prezentować się za pomocą naszych ZAIMKÓW, a nie po imieniu. Stoimy w obliczu zawłaszczenia środowiska akademickiego przez tę ekstremistyczno-liberalną ideologię" – wskazała Daria Gusa.

Szkocja jest jednym z pierwszych krajów, które ogłosiły stan zagrożenia klimatycznego. Mimo to przedstawiciel rządu ogłosił w zeszłym tygodniu, że Szkocja przesunie o 15 lat datę, w której cele związane ze zmianami klimatycznymi zostaną osiągnięte. Jedynym wytłumaczeniem jest "hipokryzja Zachodu", jak określiła to Daria Gusa.

Dokąd zmierza świat?

"Na Zachodzie nie będzie już można prowadzić pięknego życia. Może dobre życie, tak, ponieważ możesz dostać dobrą pensję, dzięki czemu możesz podróżować i kupować to, co chcesz. Nie wyobrażam sobie, jak można mieć piękne życie na Zachodzie, bo albo wszyscy się cenzurują, albo nie ma z nimi o czym dyskutować, bo za bardzo skupiają się na wymyślonych sprawach. Rumunia nadal ma tę wielką zaletę, że ma religię. Uważam, że prawosławie jest największym atutem dla młodych Rumunów, bo przecież to jest problem na Zachodzie: nie ma już nurtu jednoczącego, takiego jak religia, i dlatego coraz więcej idei ekstremistycznych dzieli społeczeństwo" – wyjaśniła Daria Gusa.

Ideałem i marzeniem dzisiejszych młodych ludzi jest zostać influencerami, mieć wielu obserwujących w mediach społecznościowych i zarabiać na zdjęciach, filmach, byciu trendy. Innymi słowy, marzeniem młodych ludzi jest stać się fałszywymi wzorami do naśladowania. 

"Myślę, że bardzo ważne jest, aby rodzice dbali o swoje dzieci, ponieważ za kilka miesięcy mogą się radykalnie zmienić. Każde dziecko, zwłaszcza w okresie dojrzewania, jest bombardowane wieloma takimi opiniami i zapomina zapytać rodziców. Rodzice nie powinni zapominać, że są przykładem dla swoich dzieci" – radziła Daria w kontekście nowego społeczeństwa opanowanego przez konsumpcjonizm, w którym żyjemy.

Jak Daria Gusa – jako młoda kobieta studiująca stosunki międzynarodowe – patrzy na ryzyko nowej wojny światowej?

Oto odpowiedź Darii Gusy:

"Ryzyko jest bardzo duże! Młodzi ludzie są spolaryzowani, świat jest spolaryzowany w ogóle. Wszystkie małe konflikty, które mają miejsce w różnych regionach, mają bardzo duże konsekwencje na całym świecie i wszyscy musimy pamiętać, że nie ma znaczenia, po której stronie jesteśmy lub kto naszym zdaniem ma rację w danym konflikcie, ale że my, jako obywatele, chcemy pokoju. Największym problemem jest dziś to, że wszyscy zapomnieliśmy, co oznacza wojna, zwłaszcza, że wielu z nas wie o niej tylko z książek, ale wszyscy zapominają o terrorze, który dzieje się podczas wojny. Rumuni muszą się poważnie zastanowić, niezależnie od tego, co powiedzą Biden, Ursula czy Iohannis, czy my też powinniśmy podjąć ryzyko wojny, bo w tej chwili, przynajmniej w naszym kraju, nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek działał na rzecz pokoju.

Rozwiązanie dla młodszych pokoleń jest tylko jedno:

nie powtarzać błędów swoich poprzedników i mieć odwagę, bo od nich naprawdę może zacząć się zmiana.








całość tutaj:


Daria Gusa: Poprawność polityczna i "postępowe" ideologie to plagi dzisiejszego społeczeństwa. Jakie są rozwiązania młodszych pokoleń na przyszłość, która ich czeka - Solid News





środa, 19 maja 2021

O zachodnich metodach podboju


Bardzo dobry tekst białoruskiego parlamentarzysty o inżynierii społecznej i zachodnich metodach podboju.







przedruk - tłumaczenie przeglądarki

19 MAJA 2021



Andrey Savinykh

Eksport demokracji ma w rzeczywistości na celu wzmocnienie dominacji Zachodu



Oficjalni przedstawiciele krajów kolektywnego Zachodu bardzo aktywnie, a nawet agresywnie, realizują jeden ważny dla nich cel polityczny - przedstawić swoje kraje jako standard demokratycznego rozwoju społeczno-gospodarczego, który powinny być naśladowane przez inne kraje. Jednocześnie uparcie narzucają przekonanie, że jest to jedyna droga do dobrobytu i rozwoju społecznego.


To nie prawda! 

Mówiąc dokładniej, jest to umiejętnie skonstruowane kłamstwo, którego celem jest zachowanie politycznej i ekonomicznej dominacji Zachodu poprzez mechanizmy inżynierii społecznej.


W tym miejscu chciałbym przypomnieć słynne zdanie: Timeo Danaos et dona ferentes - „Bój się Danaanów, którzy przynoszą prezenty”. Po raz pierwszy pojawia się w wierszu Wergiliusza Eneida. Stosuje się go, gdy prezent lub dobry uczynek stwarza potencjalne zagrożenie dla odbiorcy tej wyimaginowanej pomocy.


Trudno jest skłonić ludzi do uwierzenia w 100% kłamstwo. Ale powiedz swoim słuchaczom półprawdę, a dużo łatwiej będzie załatwić sprawę. Ta zasada jest stosowana przez zachodnich propagandystów.

Przyjrzyjmy się więc krok po kroku, jak to działa w czasie i etapach.


Na całym świecie istnieje bardzo rozpowszechniony pogląd, że uczenie się i wdrażanie najlepszych praktyk jest dobre. Ta teza wygląda na rozsądne podejście, które pozwala wykorzystać zgromadzoną już wiedzę i zwiększyć swój poziom rozwoju. [czyli powtarzanie po innych! - będzie o tym tutaj też - Phersu ]

Ta logika jest sztucznie wykorzystywana, aby nadać legitymację i pożądanie głównemu narzędziu inżynierii społecznej - „świętej” misji Zachodu, polegającej na szerzeniu demokracji.


Zastępowanie pojęć i pojęć jest używane jako sztuczka. Wszyscy znamy przykłady udanych realizacji procesów biznesowych. Dużo czytaliśmy o udanym wdrożeniu technologii lub poszczególnych czynnościach administracyjnych. Świat jest pełen takich przykładów.

Ale dlaczego te idee są przenoszone do praktyk społecznych? Nie ma powodu! 

W rzeczywistości, gdy mówimy o doświadczaniu zmian zachodzących w procesach społecznych, powinniśmy mieć świadomość, że wszelkie dostosowania muszą być bardzo ostrożnie wpisane w strukturę każdego konkretnego społeczeństwa, biorąc pod uwagę już istniejące instytucje i tradycje. Konieczne jest także uwzględnienie mentalności, stereotypów postrzegania rzeczywistości, w tym koncepcji sprawiedliwości i akceptowalności, które ukształtowały się na przestrzeni wieków w kulturach narodowych.

Polityczna, gospodarcza i kulturowa organizacja społeczeństwa jest unikalnym produktem rozwoju, który zawiera setki wzajemnie wpływających czynników. Tak, z reguły ten system w wyniku długiego procesu historycznego nie jest doskonały. Ten system trzeba rozwijać, robiąc to w sposób przemyślany i stopniowy, ale lepiej robić to samodzielnie iw interesie własnego kraju. Błędy prowadzą do poważnych strat, czasem bardzo bolesnych.

Wydaje się, że tradycje demokratyczne jako nowe praktyki społeczne można z powodzeniem rozwijać od wewnątrz, ale nie można ich przenosić z zewnątrz!

Kolejną fałszywą tezą jest twierdzenie, że dzięki wykorzystaniu zaawansowanego doświadczenia można znacznie przyspieszyć procesy rozwoju społecznego. Ale w rzeczywistości możliwe jest przyspieszenie rozwoju technologicznego, a nie społecznego.

Tak, rzeczywiście, widzimy historyczne przykłady bardzo szybkich zmian w krajach. Ale prawie zawsze przyczyny tych zmian rozwijały się w społeczeństwie latami, jeśli nie dziesięcioleciami, lub kraj stał w obliczu poważnego zagrożenia, takiego jak obca inwazja lub katastrofa.

Ludzkość nadal bardzo słabo rozumie, jak można zarządzać tempem zmian społecznych. Jeśli obserwujesz stosowanie metod inżynierii społecznej, najprawdopodobniej spotkałeś się z zachodnimi strukturami, które organizują kolorowe rewolucje w krajach trzeciego świata.

W rzeczywistości nigdy nie wiedzą, dokąd zaprowadzi ich interwencja. Na losach ludzi z krajów rozwijających się, pod pozorem pięknych haseł związanych z postępem, przeprowadzane są społeczne eksperymenty, czasem bardzo krwawe.

Doświadczenia 20 lat kolorowych rewolucji pokazały, że zwykłym skutkiem takiej interwencji jest z jednej strony umocnienie pozycji zachodniej metropolii, z drugiej konflikty zbrojne, akty terroru i zubożenie ludności w krajach docelowych.

W krajach o niepewnych tradycjach państwowych i instytucjach społecznych metody inżynierii społecznej i interwencji zewnętrznej są szczególnie destrukcyjne. Nie musisz daleko szukać przykładów. Libia jest bardzo żywą ilustracją tej tezy.

W 2010 roku Libia była jednym z najlepiej prosperujących krajów Afryki Północnej. Krajowy PKB rósł o 4,2% rocznie, średnia pensja sięgała około 1000 USD, a zasiłek dla bezrobotnych 750 USD miesięcznie. Rząd centralny zapewnił stosunkowo wysoki poziom opieki zdrowotnej i edukacji, przeznaczył dotacje na podstawowe artykuły spożywcze i benzynę. Ponadto biedni obywatele otrzymali ukierunkowaną pomoc.

Po obaleniu i zabiciu Kadafiego kraj nie tylko pogrążył się w zniszczeniu i chaosie wojny domowej, ale także rozpadł się na kilka części. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki około 30 miliardów dolarów, według najbardziej konserwatywnych szacunków, zniknęło z zachodnich banków.

Konkluzja: według Komisji Praw Człowieka ONZ tylko pod koniec 2012 roku - od 10 tys. do 15 tys. zgonów. W tym samym roku, według Komisarza ONZ ds. Uchodźców, liczba przymusowych migrantów przekroczyła 180 tys. osób i co roku rośnie. Nikt nie wie, ile osób faktycznie zginęło! A co najważniejsze, kraj nie ma perspektyw na przyszłość.

Ale handel ropą, jedynym płynnym zasobem Libii, jest obecnie w pełni kontrolowany przez międzynarodowe koncerny amerykańskie.


UWAGA - poniższe zgodne jest z moimi obserwacjami, co do metod zachodu opartych o wymianę pokoleń! - MS


Paradoksalnie, problemy ludzkiej percepcji otwierają drogę dla inżynierii społecznej.

Kiedy patrzymy na procesy społeczne z osobistego punktu widzenia, subiektywnie oceniamy szybkość tych procesów, korzystając z kryterium naszego czasu fizycznego, czasu trwania naszego życia.

Każdy proces, który zajmuje znaczną część twojego życia, wydaje się niedopuszczalnie długi, a zatem nieskuteczny. Ale to jest pułapka myślenia. Czas społeczny, czyli czas rozwoju złożonych systemów społecznych, płynie z różną prędkością. To, co jest pół życia dla człowieka, bo proces historyczny to tylko jedna chwila.

Ale ludzie chcą uzyskiwać wyniki tu i teraz. W rezultacie ignoruje się potrzebę przemyślanego i stopniowego podejścia do rozwoju. Zasady rozwoju zaczynają wydawać się proste i uniwersalne. Jak w świecie technologii.

Jednocześnie całkowicie przesłonięty jest prosty pomysł: 

w tak delikatnym obszarze, jakim jest rozwój polityczny i społeczny, niezwykle niebezpieczne jest poleganie na opinii ekspertów zewnętrznych, którzy nie ponoszą osobistej odpowiedzialności za rezultat wobec lokalnej społeczności. Ich obszar odpowiedzialności jest ograniczony wymaganiami sponsorów, którzy z reguły finansują ten czy inny projekt z zupełnie innych, często ukrytych motywów.


W praktyce zwolennicy inżynierii społecznej stosują strategię wieloetapową w celu uspokojenia uwagi i zasłony dymnej.


Pierwszym krokiem jest udzielenie krajowi docelowemu pomocy doradczej, w tym w zakresie procedur technicznych, stosowanych praktyk zarządzania, transferu technologii, co pozwala na osiągnięcie lokalnych pozytywnych efektów na poziomie sektorowym.

Drugim krokiem jest to, że w oparciu o pozytywne doświadczenia wzmacniane jest zaufanie, a w strukturach samorządowych tworzone są grupy funkcjonariuszy zainteresowanych rozszerzaniem pomocy międzynarodowej. Tak powstają grupy wsparcia kompradorów.

Trzeci krok polega na tym, że krajowi „proponuje się” zróżnicowany i wielopoziomowy program współpracy międzynarodowej, który w rzeczywistości w dużej mierze opiera się na priorytetach krajów-darczyńców, monitorowany i pielęgnowany przez ekspertów z krajów-donatorów. Program ten stopniowo zaczyna się rozprzestrzeniać na kwestie polityczne i społeczne.

Czwarty krok to początek szeroko zakrojonego przeformatowania struktury społecznej społeczeństwa i tworzenia zakładek instytucjonalnych wzmacniających zależność kraju od metropolii.


Rozwój i wzmacnianie instytucji demokratycznych na wzór modeli zachodnich jest głównym tematem wysiłków na rzecz reformy społecznej krajów trzeciego świata.

Zachodni eksperci już dawno zaczęli wykorzystywać „eksport demokracji”, tak jak kiedyś przedstawiciele III Międzynarodówki próbowali wyeksportować socjalistyczną rewolucję.

Można z tego wyciągnąć jeden bardzo ważny wniosek - każda pomoc doradcza z Zachodu zawiera wbudowaną „zakładkę”, która działa na rzecz zachowania dominującej pozycji zachodniej metropolii. 

Nikt nie jest zainteresowany tworzeniem niezależnego konkurenta. Celem jest zawsze pozyskanie partnera zależnego, od którego będzie można otrzymać więcej zasobów niż jemu dać.


Chcę podkreślić - nawet nie niszczyć, ale osłabiać (choć czasami osiąga się to barbarzyńskimi metodami) i uzależniać! Tu, nawiasem mówiąc, kryje się „marchewka” dla kompradorów działających w interesie metropolii. 


Zaczynają rozumować:

 „Tak, to oczywiste, że mój kraj przegra, ale ja osobiście będę w korzystnej sytuacji”.


To główny, ostateczny i jedyny znaczący cel tzw. misji cywilizacyjnej Zachodu - poprzez wykorzystanie metod propagandy i socjotechniki w celu osłabienia konkurentów i zapewnienia zachowania ich dominującej pozycji.


Mam nadzieję, że moje słowa będą ostrzeżeniem dla idealistów, bo nie bez powodu popularna mądrość mówi:

„Ostrzeżony jest uzbrojony!”





Savinykh Andrei

Okręg wyborczy: Chkalovsky № 96


Przewodniczący Stałej Komisji Spraw Międzynarodowych


Członkostwo w stałych delegacjach w organizacjach międzyparlamentarnych, komisjach międzyparlamentarnych, grupach roboczych Zgromadzenia Narodowego Republiki Białorusi ds. Współpracy z parlamentami państw obcych:


Deputacja Zgromadzenia Narodowego Republiki Białorusi do Zgromadzenia Parlamentarnego Związku Białorusi i Rosji
Delegacja Zgromadzenia Narodowego Republiki Białorusi do Zgromadzenia Parlamentarnego Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie
Grupa Robocza Zgromadzenia Narodowego Republiki Białorusi ds. współpracy z Parlamentem Islamskiej Republiki Iranu
Grupa robocza Zgromadzenia Narodowego Republiki Białorusi ds. Współpracy z parlamentem Republiki Iraku
Grupa robocza Zgromadzenia Narodowego Republiki Białorusi ds. Współpracy z parlamentem Islamskiej Republiki Pakistanu
Grupa robocza Zgromadzenia Narodowego im. Republika Białorusi w sprawie współpracy z Parlamentem Konfederacji Szwajcarskiej
Grupą Roboczą Zgromadzenia Narodowego Republiki Białorusi ds. współpracy z parlamentem Republiki Turcji



https://www.belta.by/comments/view/eksport-demokratii-v-realnosti-natselen-na-ukreplenie-dominirovanija-zapada-7779/

http://house.gov.by/en/deputies-en/view/savinykh-andrei-1110/




czwartek, 25 grudnia 2014

Rosja przyjmuje ciosy bez zbędnych emocji


przedruk
 
18 grudnia 2014 04:20
Autor:  

 

Czy w ogóle ktoś zauważył, że jak na razie Rosja jedynie cierpliwie przyjmuje ciosy? I to bez zbędnych emocji. Zachód z całą wściekłością złodziejskich spekulantów wyżył się na Rublu tak bardzo, że spadek ceny rosyjskiej waluty przekroczył już jakiekolwiek logiczne wskaźniki. Jednakże pomimo tego, że rosyjska waluta jest już ekstremalnie nie dowartościowana, to jeszcze wszyscy żądni krwawych zysków nie rzucają się na wzrosty, licząc na kolejne rekordy. Tymczasem Rosjanie spokojnie wykupują własną gospodarkę z rąk zagranicznych spekulantów, a strat wielkich funduszów inwestycyjnych, które miały w portfelach miliardowe inwestycje w strefie Rubla nie da się już dłużej ukrywać, fundusze i banki – w tym największe, będą musiały zdywersyfikować straty poniesione w związku z polityką wojny gospodarczej, którą narzuciły rynkom kierujące się błędnym rozumieniem stosunków międzynarodowych zachodnie rządy.


Rosja już bardzo dużo wytrzymała, jednakże to nie wzrost cen zagranicznych walut boli Rosjan najbardziej, czynnikiem, który jest rzeczywiście problematyczny jest wymuszony wzrost stóp procentowych, ponieważ on oznacza, że ryzyko inflacji właśnie zbliża się szybkimi krokami. Taki scenariusz gospodarka rosyjska już przerabiała nie jeden raz, ale tylko w tym przypadku mamy do czynienia z jawnym szkodnictwem gospodarczym dokonywanym przez zagraniczne instytucje. Skutków wzrostu oprocentowania kredytów, ale i depozytów nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć, Rosjanie już są w bardzo ciekawej sytuacji – państwo ma olbrzymie ilości Rubla, którego w panice pozbywają się inwestorzy i nie bardzo jest co za niego kupić. Ryzyko wejścia gospodarki na stopę inflacyjną jest olbrzymie i w skutkach bardzo kosztowne, dlatego bardziej opłaca się szybko reagować – nakłaniając ludzi do rozsądnego gospodarowania pieniędzmi niż pogłębiania szaleństwa, w tym znaczeniu, że jak na razie nie widać kotwić, którymi Rosjanie mogą się ustabilizować – poza jedną niezawodną – krajowymi wydatkami zbrojeniowymi, ruble wydane na zbrojenia napędzają gospodarkę, ale w ograniczonym stopniu rodzą inflację.


Naturalną odpowiedzią Rosjan na te działania będzie ściągnięcie własnych kapitałów zza granicy, dotyczy to zarówno funduszów transferowanych do zachodnich banków jak i rosyjskich inwestycji – przykładowo poczynionych na Ukrainie. Co siłą rzeczy będzie musiało spowodować pogłębienie kryzysu ukraińskiej gospodarki, ponieważ tam dzisiaj nie ma czym spłacać należności. Równolegle przecież nie dzieje się nic złego, ponieważ zarówno gaz, jak i ropa oraz inne surowce nadal są chętnie kupowane na całym świecie. Oczywiście po nowych kursach, jednakże zapewniają stały dopływ gotówki, więc Rosji pieniędzy nie zabraknie, a w związku z dewaluacją Rubla, na rynku wewnętrznym, jeżeli tylko uda się utrzymać inflację mniej więcej na poziomie nie przekraczającym maksymalnie 12-14%, to nic złego się nie wydarzy, ponieważ z czasem miliardy Dolarów i Euro na jakie Rosjanie wymienili swoje Ruble, będą ponownie wymieniali na krajową walutę. Perspektywy średniookresowe dla Rosji są pozytywne, a na tamtejszy rynek nie powróci ani jedna firma i ani jeden Dolar spekulacyjnego kapitału, który przyczynił się do pogłębiania kryzysu. Miejsca międzynarodowych inwestorów zajmą Rosjanie i nie ma znaczenia czy przez krajowe, czy zagraniczne źródła finansowania – jeżeli ktoś chce łatwo stać się miliarderem, a jest gotów na ryzyko – nie ma dzisiaj lepszego interesu do zrobienia niż na giełdzie w Moskwie.


Na zachodzie już co bardziej świadomi politycy zaczęli głośno artykułować wyrazy zaniepokojenia sytuacją w Rosji, albowiem zdają sobie sprawę, że przekroczenie pewnej granicy może wywołać nieodwracalne skutki – nie tylko w relacjach międzynarodowych, ale także w konsekwencjach jakie spotkają Europę, którą Rosja będzie traktowała symetrycznie do tego, jak sama została potraktowana. Jak do tej chwili Rosja jedynie spokojnie i cierpliwie przyjmuje kolejne ciosy, nie czyniąc niczego w ramach retorsji, bo trudno za takowe uznać niewinne embargo dotyczące jej własnego rynku.

Nawet dla najbardziej naiwnego analityka politycznego i gospodarczego musi być jasnym, że coś tutaj nie gra, albowiem jak to jest możliwe że kraj o takim potencjale i takich możliwościach jak Federacja Rosyjska pozwala się w tak bezczelny sposób okradać międzynarodowym spekulantom? Jest naturalnym pytanie o reakcję Rosji – jaka ona będzie i kiedy nastąpi?


Właśnie na tym polega siła prawdziwych Imperiów, że mają suwerenność i swobodę interakcji. Jeżeli chcą, mogą podejmować działania, jeżeli nie chcą – mogą czekać. Właśnie czekanie jest tym co najbardziej w tej chwili drażni wielkiego demiurga na Zachodzie, ponieważ jego planiści nie są w stanie zrozumieć jak to jest możliwe, że po takich ciosach – rosyjskie społeczeństwo nadal masowo popiera władzę i ani myśli (poza haniebnymi wyjątkami) klękać przed zachodem prosząc o nowe kolorowane błyskotki i świecidełka, którymi zaślepiłoby swoje krwawiące zdradą Ojczyzny sumienie. Nic takiego nie ma miejsca – Rosjanie okazali się prawdziwymi patriotami, znakomicie przeszli przez niesłychanie trudny egzamin jaki spadł na ich Ojczyznę, zachowując jedność i spokój. To już jest pełne zwycięstwo, nikt na Kremlu niczego nie musi robić, jedynie wystarczy pilnować, żeby nie było złodziejstwa, bo w takich sytuacjach najłatwiej robi się znakomite interesy życia.


Jednakże Zachód jest skonstruowany w ten sposób, że jeżeli nie ma nowych zdarzeń, które następują w przestrzeni medialnej po zdarzeniach minionych i dnia dzisiejszego – to żyje dniem codziennym. Społeczeństwa Europy Zachodniej już doskonale rozumieją (w większości), że droga konfliktowania się z Rosją oznacza utratę szeregu niezbędnych kontraktów gospodarczych oraz realne niebezpieczeństwo pojawienia się ludzi, dla których pokój i spokojne pokojowe współżycie nie będzie najważniejszym wyznacznikiem dla formułowania polityki międzynarodowej. Przykładowo z takimi ludźmi mieliśmy do czynienia do niedawna u władzy w Polsce, ale na szczęście udało się ich pozbyć i odsunąć przez ich własny obóz (co tylko dowodzi jak byli niebezpieczni). Ten sam los czeka wielu polityków zachodnich, którzy mają poważne problemy z szefami największych unijnych koncernów, dobijających się do ich drzwi z pytaniami o Rosję. Przecież fabryki zwalniają, a z nadmiarem kapitału (osobny problem), który dotychczas kredytował Rosję –  nie ma co zrobić, więc to są straty, bo stopy procentowe dla dużych kwot w Unii są ujemne. Nie ma w europejskim biznesie nikogo, kto wyobrażałby sobie generowanie takich strat jak obecnie przez kolejne lata – przecież to oznacza zwolnienia i poszukiwanie zupełnie nowych opcji gospodarczych. Komu sprzedawać super drogie europejskie limuzyny i auta sportowe? Komu sprzedawać urządzenia elektrotechniczne i inne wyroby wysoko przetworzone? Przecież nie da się wszystkiego wcisnąć do krajów Zatoki Perskiej, a konkurowanie z Ameryką, która ma dwa lub nawet już trzy razy tańszą energię – BEZ WSPARCIA ZE STRONY ROSJI – będzie się musiało skończyć katastrofą, to znaczy ponownym wykupem europejskich aktywów przez graczy zza Atlantyku. To tylko kwestia czasu, te złe procesy zostały zapoczątkowane gorącymi i nieprzemyślanymi decyzjami o sankcjach wobec Rosji, które dzisiaj kosztują Rosję, a jutro będą kosztować Europę.


Jeżeli w międzyczasie wydarzy się na świecie coś niespodziewanego np. tzw. Państwo Islamskie pokona rząd w Bagdadzie i Damaszku – tworząc olbrzymi rzeczywisty organizm państwowych na post-państwowej przestrzeni Iraku i Syrii, to może nastąpić panika skierowana dokładnie w drugą stronę, ponieważ wówczas terroryści mieliby potencjał umożliwiający eksport ich niebezpiecznej ideologii do innych państw regionu. Pomijając już w ogóle zagrożenie dla Izraela, które samo w sobie podgrzeje temperaturę regionalnego konfliktu. Jak wówczas będzie się zachowywać rynek ropy? Zadowoleni mogą być tylko sprzedawcy uzbrojenia – już teraz mają żniwa, przy czym uwaga – ponieważ państwa Zatoki poczują się zagrożone, czy wręcz przerażone wizją wielkiej islamskiej rewolucji, która zmiecie z tronów starych władców, to będą chciały kupić jak najwięcej uzbrojenia i wynająć jak najwięcej zagranicznych najemników (co nie jest tajemnicą), jako jedynej realnej siły, na której mogą opierać swoje rzeczywiste możliwości bojowe (przykładowo samoloty same nie latają potrzebują obsługi technicznej, podobnie czołgi). To spowoduje, że będą potrzebowali więcej pieniędzy, a więcej pieniędzy oznacza sprzedać więcej ropy lub spowodować, żeby była droższa. W istniejących realiach o wiele łatwiej jest spowodować, żeby była droższa i natychmiast znikną wszystkie problemy regionu – będą pieniądze na rozbudowane przywileje socjalne dla swojej ludności, olbrzymie zakupy broni, opłacanie zagranicznych najemników, import wszystkiego jak wiadomo oraz jeszcze dadzą radę odłożyć, bez uszczuplania rezerw. Co to oznacza na rynku ropy jest oczywistym dla każdego. Zachód nie zaryzykuje – ryzyka przeniknięcia rewolucji islamskiej do bogatych krajów Zatoki i zrobi wszystko – podobnie jak te państwa z Iranem włącznie, żeby to szaleństwo przynajmniej w nieskończenie bogatym w ropę Iraku zakończyć.


Wnioski – Rosja nie musi robić nic, żeby wygrać tą partię gry strategicznej z Zachodem, wystarczy że zachowa wewnętrzną stabilność, której funkcją jest spokój mieszkańców gwarantujący ład społeczny. Zachód już wie, że polityka sankcji uderzy w niego rykoszetem, a kosztem tego uderzenia, którego nie ma czym zamortyzować mogą być kariery polityczne. Co więcej nie ma jedności na Zachodzie, ponieważ dla wszystkich jest oczywistym, że na całej czarnej robocie zyskuje pewna była brytyjska kolonia położona pomiędzy dwoma oceanami a traci przede wszystkim Europa. Na to wszystko nakłada się ryzyko bliskowschodnie, jeżeli tam doszłoby do umocnienia się tzw. Państwa Islamskiego i uzyskania przez niego zdolności państwowych, w tym potencjału umożliwiającego eksport rewolucji, to dzisiejsze ceny ropy będziemy wspominać jako chwilowe zaburzenie sytuacji rynkowej, na której oczywiście ci co mieli zarobić, zarobili a reszta no cóż? Reszta ponosi konsekwencje inżynierii gospodarczej spekulantów i głupoty polityków w swoich krajach.


 http://obserwatorpolityczny.pl/?p=28328


sobota, 15 marca 2014

Popychanie do wojny - kolejna odsłona




Po dzisiejszej lekturze nie mam wątpliwości...


Mój komentarz kursywą.

W sieci trwa wojna!

Autor:Tezeusz Tezeusz (zredagowany przez: Magda Głowala-Habel)
Wojna informacyjna to nowa jakość wojny psychologicznej i nowoczesna forma oddziaływania przez wywieranie presji na przeciwnika. Aktywizują się grupy internautów atakując w sieci inne opcje niż płynące z Kremla. Ta wojna już trwa.
 
Tak, ta wojna trwa od dawna, to dziwne, że dopiero teraz portal o tym informuje.
Wojnę jednak prowadzą zachodnie służby specjalne (a nie wschodnie), epatujące zagrożeniem, które jakoby grozi nam ze strony Rosji.
 
Żeby się o tym przekonać, polecam odpowiedzieć sobie na tych 50 pytań:
   
Nie zauważyłem, żeby pojawiły się jakieś  "grupy internautów atakując w sieci inne opcje niż płynące z Kremla.", ale też i nie śledzę komentarzy pod artykułami, bo to bez sensu monitorować 200 komentarzy - tego i tak nikt nie czyta!
A poza tym - co z tego, że z zagranicy pojawia się nagle masa komentarzy prorosyjskich - przecież to może być podpucha służb zachodnich, aby nakręcić Polakom obawy względem Rosji, aby zasłonić własne agenturalne działania. Jak to mówią, najciemniej pod lampą...
 
  
W polskim internecie pracują agenci Putina?
W polskim internecie pracują agenci Putina? / fot. 123RF/PICSEL


Wojna informacyjna czy propaganda?
Wojna informacyjna trwa w polskiej i międzynarodowej sieci internetowej od wielu miesięcy. O tym fakcie informują coraz częściej zagraniczne i krajowe media. Taki stan rzeczy jest zauważalny niemal codziennie w krajowym internecie.
Autor miesza. Faktycznie trwa wojna informacyjna zachodu wymierzona w Polaków, ta wojna to dezinformacja.


Kampania dezinformacyjna Kremla, wojna psychologiczna poprzez stosowanie nowoczesnych technik psychologicznych nasila się z dnia na dzień głównie w związku ze zbrojnym atakiem Rosji na Ukrainę.
Każdy niemal nośnik informacyjny jest natychmiast infekowany przez zwolenników Putina - chociaż to jest to samo. Zwolennicy polityki i strategii wojny płynącej z Rosji używają do swego działania oficjalnych witryn internetowych np. RussiaToday lub działają oficjalnie za pośrednictwem wewnętrznych rosyjskich stacji radiowych i telewizyjnych.

Tu w Polsce, na polskojęzycznych stronach? Gdzie???



Dlaczego w sieci trwa wojna
Największą skuteczność takiego propagandowego działania, jak podają media amerykańskie osiągają jednak dziennikarze będący zwolennikami Rosji wspierający politykę Rosji i Putina. To są oficjalnie zatrudnieni dziennikarze z rosyjskich mediów oraz agentura głęboko zakonspirowana. To jest oczywiście świadoma agentura Kremla otrzymująca za swoje działanie konkretne pieniądze liczone w dolarach.
Patrz, w dolarach się rozliczają..


Polscy pseudo narodowi dziennikarze pobierający wynagrodzenie z Moskwy – a tak się dzieje od dawna, co ujawnia nasza krajowa prasa prawicowa, choćby nezależna.pl – negują w swoich wystąpieniach i komentarzach np. stosunki polsko – ukraińskie poprzez podgrzewanie wzajemnej historycznej nienawiści między Polakami a Ukraińcami, zaniżają systemobronny państwa polskiego, możliwości i systemy obronne Polski, podkreślają za najważniejsze tylko powiązania gospodarcze Polski z Rosją i straty a wręcz bankructwo Polski po zaostrzeniu się wzajemnych relacji politycznych i gospodarczych między tymi państwami itp.

Zachodnia agentura prowadząc wojnę informacyjną z Polakami stosuje różne chwyty, np. neguje w swoich wystąpieniach i komentarzach np. stosunki polsko – rosyjskie poprzez podgrzewanie wzajemnej historycznej nienawiści między Polakami a Rosjanami, zawyża system obronny państwa polskiego, możliwości i systemy obronne Polski, podkreślają za najważniejsze tylko powiązania społeczne Polski z Ukrainą i straty a wręcz bankructwo Ukrainy po zaostrzeniu się wzajemnych relacji politycznych i gospodarczych między tymi państwami itp.

To oczywiście satyra z mojej strony, ale i rzeczywistość.
 
Zwracam uwagę na wyrażenia podkreślone na czerwono - są nie po polsku, w zasadzie sprawia to, że cały ten zapis jest wyłącznie bełkotem, ostatnie dwie linijki to już czysty bełkot bez ładu i składu.

Zakładam, że to bełkot celowy.

Do bełkotu nie można się przyczepić, że zawiera kłamstwa, taka to już natura bełkotu.


Jak ktoś jest niemądry i nie potrafi czytać ze zrozumieniem, to sam jest sobie winien, że bełkot uważa za sensowna wypowiedź i się do niej (ewentualnie) stosuje.
Zwraca uwagę zwrot "między tymi państwami", jakby to pisała osoba nie z Polski, nie Polak.



Internet stał się prawdziwym polem walki na świecie pomiędzy zwolennikami i agentami Kremla – nie wstydźmy się ich tak nazywać - ponieważ za tę działalność biorą jak już wspomniałem pieniądze w dolarach (fakty te ujawnia i przytacza konktretne nazwiska portal internetowy niezalezna.pl), a społeczeństwami państw będących przeciwnikiem tej kremlowskiej polityki agresji i wojny, gospodarki czy innych ekspansywnych poczynań i interesów Rosji.
Propaganda.


Sposób działania agentury Kremla
Metoda takiego agenturalnego działania jest prosta, wrogowie Polski, agentura Rosji organizują się w grupy internautów w sieci i poprzez napisane przez nich artykuły i komentarze przeplatane wzajemnie osłabiają i gloryfikują rzetelnośc i wiarygodność mediów polskich i przekazywanych przez nie informacji codziennych – to po pierwsze, po drugie czynią starania, by ograniczyć zasięg działania tych mediów, w tym portali internetowych, poprzez ich ośmieszanie i wyszydzanie, co powoduje zmniejszenie poczytności i zainteresowania nimi czytelników, widzów czy słuchaczy.

Tak właśnie postępuje zachodnia agentura, piszę o tym od kilku lat, jak widać osoba, która napisała artykuł potrafi opisać metody agenturalne, dlaczego więc dopiero teraz takieopisuje, a wcześniej tego nie robiła?
Moim zdaniem jest to agresywna propaganda antyrosyjska, mająca nastraszyć społeczeństwo polskie i wrogo nastawić do Rosji, widać jak na dłoni, że celem zachodniej agentury jest napuścić Polaków na Rosjan.
 
Zachodnia agentura chce, aby w przypadku agresji Rosji (zobacz poprzednie dwa moje artykuły) Polacy w sposób zdecydowany chwycili za broń - bez przygotowania wojskowego, bo zostało wcześniej rozwalone, bez armii, bez sprzętu mamy stawić czoło agresji potężnej armii rosyjskiej -to misja samobójcza.

I tego oczekują po nas anglicy (tradycyjnie), niemcy (tradycyjnie) i amerykanie (tradycyjnie).


Jest to faktyczna, konkretna brutalna i wojna informacyjna i dezinformacyjna wchodząca w zakres wojny psychologicznej. Agenci Kremla skupieni w określonych grupach negują wszystkoco Polska racja stanu przedstawia swoim czytelnikom. Powszechnie i sukcesywnie agentura Moskwy zniechęca Polaków do jakiejkolwiek oznak obrony swego kraju udowadniając iż nasz kraj nie ma szans w takim starciu z siłami zbrojnymi Federacji Rosji.

"Jest to faktyczna, konkretna brutalna i wojna informacyjna i dezinformacyjna wchodząca w zakres wojny psychologicznej." - to drugi taki tekst opisujący wojnę informacyjną jaki przeczytałem na tzw. ogólnopolskim portalu. Pierwszy przeczytałem WCZORAJ na tym samym portalu.

Widać są w Polsce ludzie, którzy wiedzą doskonale na czym to polega - ale nie likwidują takich działań, jak te które opisałem w Werwolfie. Dlaczego??

Odpowiedź w tekście WERWOLF.

"co Polska racja stanu przedstawia swoim czytelnikom." - ZNOWU CELOWY BEŁKOT.



Na początku artykułu napisano: Autor:Tezeusz Tezeusz (zredagowany przez: Magda Głowala-Habel)

Taki wytrych, jakby co, to google tłumacz źle przetłumaczył??

"udowadniając iż nasz kraj nie ma szans w takim starciu z siłami zbrojnymi Federacji Rosji."
 Słowo "udowadniając" jest precyzyjne - nie mamy szans z Rosją i to jest udowodnione.
 To nie to samo co napisać" dowodzą, że..." albo: "kłamliwie dowodzą, że..."
Autor wcale nie zaprzecza w tym zdaniu.

Nie trzeba być agenturą rosyjską, aby pisać takie rzeczy, to jest po prostu zdrowy rozsądek, nie należy wchodzić do jaskini i prać niedźwiedzia po pysku, bo to samobójstwo.

Ja nikogo do samobójstwa nie namawiam, a wręcz odradzam.

I ostrzegam przed tymi, którzy do samobójstwa namawiają.


Wielu aktywnych już agentów Rosji publikuje swoje artykuły zniechęcające do popierania polityki naszej ojczyzny - Polski na arenie międzynarodowej w tym działań w strukturach NATO np. wspierając Ukrainę w walce o demokrację i zachodni kierunek rozwoju. Powoli agentura Putina zaczyna zniechęcać szczególnie młodzież Polską do zainteresowania sprawami swego kraju w zakresie jego obrony.

"do popierania polityki naszej ojczyzny - Polski"
Polak nie podkreśla, że nasza ojczyzna to Polska, bo to oczywiste, stosuje się albo "ojczyzna", albo "Polska", mam coraz więcej wątpliwości co do narodowości osoby, ktora to napisała.
Chodzi pewnie o wzbudzeni uczuć patriotycznych.

Przecież to w strukturach NATO doszło do rozbrojenia Polski, za komuny mieliśmy 350 tyś. armię, sam gen. Skrzypczak stwierdził, że nie mamy z nimi szans, o co chodzi w tym artykule?

Wydaje mi się, że autor każdego, kto jest przeciwny wojnie nazywa agentem Rosji.


A WIĘC JEST TO PROPAGANDA WOJENNA.

Wojna na kontynencie jest to tradycyjna metoda brytyjczyków - 

"oni się zabijają, niszczą swoje miasta i fabryki, a my zarabiamy, bo sprzedajemy im to, czego nie mają".
Brytyjczycy również przyczynili się do pierwszego rozbioru Polski.


Metoda działania agentury Rosji wyspecjalizowanej w swoim działaniu od wielu lat jest prosta i znana od wieków: to przekłamywanie rzeczywistości, ośmieszanie, zniechęcanie, apatia, strach itp.
Przykłady takich działań znajdziemy już w całym interenecie, wystarczy przeczytać choćby np. i w Interii360 niektóre artykuły i komentarze, i wszystko staje się jasne.
Ale to nie żarty, to prawdziwa i autentyczna wojna propagandowa - nasila się ona z dnia na dzień i jest prowadzona i kierowana z Kremla, jest groźna a to już nie są żarty.

Dlaczego autor nic nie napisze o tekście Werwolf?


Takie działania agentury Kremla, jak twierdzą prawnicy, wypełniają znamiona Kodeksu Karnego, a nikt w sieci nie jest bezimienny i nie moze czuć się  bezkarny za takie wrogie   działanie przeciwko Polsce.

Wojna informacyjna ma to do siebie, że nie można jej udowodnić, co opisałem min. w  Werwolfie. Nawet sabotaż jest ciężko udowodnić. Tak więc "Takie" działania, jakie opisuje autor, są nie do udowodnienia. 

Po co więc pisać o prokuratorach i KK?

Czyżby chodziło o zastraszenie, aby nie przeciwstawiać się pro-wojennej retoryce zachodniej agentury piszącej w polskojęzycznym internecie?



Oczywiście wielu zwolenników Putina i Rosji zaraz się oburzy na ten artykuł i zleci się do niego z komentarzami, lecz o to właśnie chodzi – zapraszam - ujawniajcie się czym szybciej tym lepiej!
A co sądzą o tym polscy patrioci?

Ostatnie zdanie ma sugerować, że autor tekstu jest patriotą?
Nikt nie używa takiego języka.

Mi to wygląda na obcojęzyczny wpis anonimowego Tezeusza, przetłumaczony - "zredagowany" - przez Panią Magdę Głowala-Hebel.




Wczoraj zresztą na tym portalu czytałem inny tekst, w którym o dziwo było o wojnie informacyjnej.
Wywiad z dr hab. Norbertem Maliszewskim z Uniwersytetu Warszawskiego.


Norbert Maliszewski: - Ten konflikt ma bardzo silny charakter propagandowy. Od samego początku prezydent Rosji Władimir Putin stosuje technikę dobrze znaną z podręczników propagandzisty, którą nazywa się "drzwiami w twarz". Polega to na tym, że stara się jak najwięcej osiągnąć do momentu, w którym uzyska stanowczą odpowiedź.

- Mamy przy tymklasyczne strategie dezinformacji. Tajemnicą poliszynela jest to, że na Krymie działają wojska rosyjskie; tajemnicą poliszynela jest to, że różnego rodzaju manifestacje na wschodniej Ukrainie są inspirowane z zewnątrz. Otrzymujemy jednak inne komunikaty ze strony rosyjskiej.

- Po drugie, mamy tworzenie tzw. huśtawki emocji. Na przykład premier Miedwiediew rozmawia z premierem Jaceniukiem, w sposób który powoduje, że Jaceniuk ma wrażenie, że jakieś porozumienie jest możliwe, a równocześnie jednostki ukraińskie obecne na Krymie dostają "ostateczne ultimatum". I tak się dzieje co chwila.

- Tak działała propaganda czasów Hitlera we Francji. Gdy Niemcy zajmowali Francję, wysyłano sprzeczne komunikaty - były informacje i pozytywne, i negatywne. A ta huśtawka emocji powodowała, że ludzie nie wiedzieli, co myśleć. Byli bardziej ulegli, zdezorientowani i skłonni do poszukiwania rozwiązań kompromisowych.
Obudzili się w kraju okupowanym przez nazistowskie Niemcy.


Ja pierdzielę, a ja głupi myślałem, że Amerykę odkryłem, kiedy pisałem Werwolfa.
Oni wszystko wiedzą.
Dlaczego tej wiedzy nie stosują w życiu??

Odpowiedź w tekście WERWOLF.

"Obudzili się w kraju okupowanym przez nazistowskie Niemcy."
To o nas??



- Dobry jest Putin, który oswobadza Rosjan. Te konferencje Putina, które powodowały, że w Polsce mieliśmy poczucie, iż stracił kontakt z rzeczywistością, to była produkcja na rynek wewnętrzny. Były to komunikaty kierowane do Rosjan i przede wszystkim na Krym: Jest zagrożenie, są źli ludzie z Kijowa, którzy są niebezpieczni, a my stajemy z wami po dobrej stronie.
- To druga strona jest tym złym, przewrót ukraiński był faszystowski, a rząd po Majdanie to faszyści - to się sprzedaje. I to w jakiś sposób działa, bo sondaże w Rosji wykazują teraz rekordowe poparcie dla Putina.
- Cały ten mechanizm widać dobrze na tym plakacie przed referendum na Krymie, gdzie z jednej strony mamy Rosję a z drugiej - swastykę. I mówi się ludziom: wybierajcie.


Czytaj więcej na http://fakty.interia.pl/raport-zamieszki-na-ukrainie/opinie/news-maliszewski-konflikt-na-krymie-ma-bardzo-silny-wymiar-propag,nId,1357423?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox

- Dobry jest Putin, który oswobadza Rosjan. Te konferencje Putina, które powodowały, że w Polsce mieliśmy poczucie, iż stracił kontakt z rzeczywistością, to była produkcja na rynek wewnętrzny. Były to komunikaty kierowane do Rosjan i przede wszystkim na Krym: Jest zagrożenie, są źli ludzie z Kijowa, którzy są niebezpieczni, a my stajemy z wami po dobrej stronie.
- To druga strona jest tym złym, przewrót ukraiński był faszystowski, a rząd po Majdanie to faszyści - to się sprzedaje. I to w jakiś sposób działa, bo sondaże w Rosji wykazują teraz rekordowe poparcie dla Putina.
- Cały ten mechanizm widać dobrze na tym plakacie przed referendum na Krymie, gdzie z jednej strony mamy Rosję a z drugiej - swastykę. I mówi się ludziom: wybierajcie.

Dokładnie tak robi Werwolf.


- Sposobem na poradzenie sobie z takim przeciwnikiem jest określić go jako radykała, rusofoba; nadać mu taką motywację, która by sprawiała, że głos Polaków przestanie się liczyć, bo będzie miało wiarygodny. Dlatego nawoływania, żeby tworzyć koalicję, żebyśmy nie byli jako Polacy jedynym rzecznikiem sankcji dla Rosji, są jak najbardziej w tym kontekście wskazane.
dr hab. Norbert Maliszewski z Uniwersytetu Warszawskiego

Czytaj więcej na http://fakty.interia.pl/raport-zamieszki-na-ukrainie/opinie/news-maliszewski-konflikt-na-krymie-ma-bardzo-silny-wymiar-propag,nId,1357423?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=fire



A WIĘC WYCHODZI NA TO, ŻE BARDZO IM ZALEŻY, ABY WYBUCHAŁA WOJNA I ŻEBY POLACY POSZLI NA RZEŹ.






Biznesmeni.




http://interia360.pl/moim-zdaniem/artykul/w-sieci-trwa-wojna,67107
http://fakty.interia.pl/raport-zamieszki-na-ukrainie/opinie/news-maliszewski-konflikt-na-krymie-ma-bardzo-silny-wymiar-propag,nId,1357423