Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą manipulacja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą manipulacja. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 1 maja 2025

Raport mniejszości - czy władza mniejszości?



przedruk



Pamiętasz przerażający film "Raport mniejszości"? 
System jest już testowany na więźniach

15.04.2025 11:21

Pamiętacie "Raport Mniejszości", film nakręcony na bazie doskonałej powieści amerykańskiego pisarza i wizjonera Philipa K. Dicka? 

"Przewidywanie" przestępstw ma stać się codziennością brytyjskich ulic. Tylko, że ocenę, kto z nas może popełnić przestępstwo na ulicach Londynu, czy Belfastu, będzie wystawiać algorytm, nad którym rząd brytyjskiej Partii Pracy pracował wzorując się na chińskim modelu kontroli społecznej.


System poinformuje policję o możliwym przestępstwie godziny przed jego popełnieniem, tak żeby policjanci mogli aresztować podejrzanego obywatela. Ale zaraz... Czy można aresztować kogoś za niepopełnione zbrodnie? To wizja brytyjskiej - na razie - przyszłości.


Lewica udoskonala świat

Wbrew prowadzonej od dekad narracji oskarżającej konserwatywne rządy o mniej, lub bardziej udane próby wprowadzania totalitaryzmów w Europie, po narzędzia rodem z powieści science fiction sięgają środowiska lewicowe. Są przy tym daleko skuteczniejsze, niż wydawać by się mogło z polityki, jaką prowadzą i sposobów, w jakiej o niej mówią.

Trwająca od tygodnia medialna i prawnicza awantura na Wyspach Brytyjskich dotyczy bezprecedensowego programu predykcji przestępstw, który lada moment ma być uruchomiony w najbliższej przyszłości.

Rząd Albionu pracuje nad programem komputerowym, który ma wykorzystywać poufne dane do identyfikacji osób, które mogą popełnić poważne przestępstwa z użyciem przemocy, w tym morderstwo'. Zdaniem krytyków to „przerażający i dystopijny” pomysł.

Do dokumentów na temat projektu jako pierwsi dotarli dziennikarze śledczy i analitycy organizacji Statewatch, którzy złożyli wniosek o udostępnienie informacji publicznej. Na tej podstawie ustalono, że program został rozpoczęty przez ministerstwo sprawiedliwości na wniosek kancelarii premiera, kiedy urząd ten pełnił Rishi Sunak, czyli w latach 2022-2024. Jednak Partia Pracy znacznie przyspieszyła w pracach nad kontrowersyjnym rozwiązaniem.


Okiem kamery

W ramach projektu analizie poddawane są dane osób skazanych za przestępstwa, obejmujące: personalia, płeć i przynależność etniczną, a także numer identyfikacyjny w policyjnym systemie komputerowym. W ramach projektu analizie poddawane są dane osób skazanych za przestępstwa, obejmujące personalia, płeć i przynależność etniczną, a także numer identyfikacyjny w policyjnym systemie komputerowym.

Wykorzystywane są także dane osób nieskazanych za żadne przestępstwo, dotyczące m.in. ich zdrowia psychicznego, uzależnień, prób samobójczych, samookaleczeń, a także niepełnosprawności.

Dane te są nakładane na kamery rejestrujące przechodniów i analizujące kim są, jaki mają nastrój, oraz – to na podstawie chodu – czy mogą stanowić zagrożenie.

Prawnicy i obrońcy praw człowieka przestrzegają, że program może wzmacniać uprzedzenia rasowe oraz wobec osób o niskich dochodach.

- Tworzenie zautomatyzowanego narzędzia do profilowania ludzi jako brutalnych przestępców jest błędne, a wykorzystywanie wrażliwych danych na temat zdrowia psychicznego, uzależnień i niepełnosprawności jest wysoce alarmujące

– przestrzegają.


Konieczna zmiana prawa

Rząd dyskretnie pracuje również nad zmianą systemu prawnego w taki sposób, aby umożliwić policji uzasadnianie interwencji w przypadku osób formalnie niewinnych wskazanych przez program, jako potencjalni przestępcy. Prawo brytyjskie, podobnie jak wszystkie systemu prawne cywilizowanego świata nie przewidują karania za niepopełnione zbrodnie, niemożliwe jest również skazywanie za zamiar ich popełnienia - zamiar ów jest bowiem najczęściej nieudowadnialny.

W przypadku programu zachodzi jeszcze jedno niebezpieczeństwo...

Decyzję o tym, który z obywateli stanowi zagrożenie, będzie podejmować nie człowiek, ale algorytm, który może gorzej oceniać ludzi kolorowych, bezrobotnych, oraz np. przewlekle chorych. Od wskazań algorytmu nie będzie się można odwołać.


Czy system rozleje się na UE?

Nad algorytmem administracja królewska pracuje już od kilku lat. Testowano go w brytyjskich zakładach karnych, gdzie program sugerował Służbie Więziennej, który z osadzonych może stanowić zagrożenie dla siebie i dla innych. Czy było to narzędzie skuteczne? Władze systemu penitencjarnego odmawiają odpowiedzi na podobne pytania zasłaniając się tajemnicą służbową, jednak pełnomocnicy niektórych ze skazanych planują zaskarżenie narzędzia do sądu najwyższego.

Brytyjskiemu eksperymentowi z uwagą ma się przyglądać Komisja Europejska, której również marzy się system przewidujący ewentualne zagrożenia i umożliwiający areszt prewencyjny. Na razie nikt nie patrzy na to, że zastosowanie takiego narzędzia będzie najgorszym przypadkiem łamania praw człowieka po upadku III Rzeszy. W obu - brytyjskim i europejskim - przypadkach interwencję w tej sprawie zapowiadają organizacje prawnicze oraz broniące praw człowieka. - To przerażające i antyludzkie - mówią w mediach.





Autor: Paweł Pietkun
Źródło: tysol.pl
Data: 15.04.2025 11:21




Pamiętasz przerażający film "Raport mniejszości"? System jest już testowany na więźniach




czwartek, 17 kwietnia 2025

USA mogą manipulować czasem i przestrzenią










przedruk
tłumaczenie automatyczne





USA mogą manipulować czasem i przestrzenią: 

Biały Dom - Michael Kratsios wygłosił te komentarze podczas odosobnienia Endless Frontier w Austin w Teksasie, zaledwie kilka tygodni po tym, jak został zatwierdzony jako dyrektor Biura Polityki Naukowej i Technologicznej Białego Domu.





News Arena Network - Waszyngton D.C. - AKTUALIZACJA: 

17 kwietnia 2025, 10:03




Prezydent USA Donald Trump i Michael Kratsios, dyrektor Biura Polityki Naukowej i Technologicznej Białego Domu. Obraz: X




Stany Zjednoczone posiadają technologię, która może "manipulować" i "zaginać czas i przestrzeń", twierdzi car innowacji Białego Domu, Michael Kratsios.

Wygłosił te komentarze podczas odosobnienia Endless Frontier w Austin w Teksasie, zaledwie kilka tygodni po tym, jak został zatwierdzony jako dyrektor Biura Polityki Naukowej i Technologicznej Białego Domu.

Zauważył, że ambicją prezydenta Donalda Trumpa jest zapoczątkowanie nowego "złotego wieku Ameryki", który obejmuje wspieranie badań naukowych i stosowanie najnowocześniejszych technologii.

Według Kratsiosa, Stany Zjednoczone mogą stać się światowym liderem, dokonując mądrych wyborów dotyczących finansowania publicznego i deregulacji innowacji.

"Nasze technologie pozwalają nam manipulować czasem i przestrzenią. Pozostawiają unicestwiony dystans, powodują, że rzeczy się rozwijają i poprawiają produktywność" – stwierdził, nie precyzując, w jaki sposób.

Następna część przemówienia skupiała się na przezwyciężeniu "sklerozy państwa", które, jak powiedział, umożliwi Amerykanom osiągnięcie "odkryć naukowych, które zakrzywią czas i przestrzeń, zarobią więcej za mniej i popchną nas dalej w nieskończoną granicę".




Tymczasem prezydent USA Donald Trump również chwalił się posiadaniem zaawansowanych technologii, które nie zostały jeszcze ujawnione opinii publicznej.

Na początku zeszłego tygodnia stwierdził, że Chiny będą się wahać przed eskalacją wojny handlowej z USA, częściowo ze względu na istnienie tajnej broni w amerykańskim arsenale.

"Mamy broń, o której nikt nie ma pojęcia, co to jest, i jest to najpotężniejsza broń na świecie, jaką mamy. Potężniejszy niż ktokolwiek inny, nawet nie blisko" – powiedział dziennikarzom w Gabinecie Owalnym.

Co więcej, w marcu Trump ogłosił opracowanie myśliwca szóstej generacji, który określił jako "najbardziej śmiercionośny samolot, jaki kiedykolwiek zbudowano". Zaznaczył, że Boeing otrzymał kontrakt na realizację projektu.


--------------





Przemówienie dyrektora Kratsiosa podczas Endless Frontiers Retreat

Biały Dom

14 kwietnia 2025 r




ZŁOTY WIEK AMERYKAŃSKICH INNOWACJI

W STANIE PRZYGOTOWANYM DO DOSTAWY

Endless Frontiers Retreat, Austin, Teksas

14 kwietnia 2025 r





DYREKTOR: Dziękuję za miłe wprowadzenie. Cieszę się, że mogę przemawiać do was wszystkich dzisiejszego wieczoru, tutaj, w wczesnym świetle nowego Złotego Wieku Ameryki.

Prezydent Trump powierzył nam wszystkim, którzy służymy w jego administracji, monumentalne zadanie – odnowę naszego narodu.

Wiem i myślę, że wy też wiecie, że taka odnowa będzie wymagała ożywienia amerykańskiej nauki i przemysłu. W ciągu ostatnich kilku dekad Ameryka popadła w samozadowolenie, zapominając o starych marzeniach o budowaniu wspaniałej przyszłości.

Wiemy jednak, że amerykański duch pionierski wciąż dąży do eksploracji nieskończonych granic. Nasze technologie i to, co z nimi zrobimy, będą narzędziami, za pomocą których sprawimy, że los naszego kraju zamanifestuje się w tym stuleciu.

Jednak ta amerykańska nadzieja w możliwość postępu oraz potęgę nauki i technologii nie pozwala budowniczym i innowatorom wycofać się z polityki. Wręcz przeciwnie, i właśnie dlatego jestem tu dzisiaj. Złoty Wiek jest możliwy tylko wtedy, gdy go wybierzemy.


***

Nie ma nic przesądzonego o postępie technologicznym i odkryciach naukowych. Wymagają wysiłku i energii mężczyzn i kobiet, zbiorowego wyboru porządku i prawdy zamiast nieładu i opinii.

Ubiegły wiek został nazwany Wiekiem Amerykańskim, ponieważ – pomimo wojen i konfliktów wewnętrznych – Stany Zjednoczone stały na czele nauki i technologii, budując przyszłość. Dzięki sile naszej branży i pomysłowości stworzyliśmy największą klasę średnią, jaką kiedykolwiek widział świat. Jak napisał do mnie prezydent Trump w swoim liście przedstawiającym program naukowy i technologiczny tej administracji: "Triumfy ostatniego stulecia nie były dziełem przypadku".

Naszą epoką była epoka atomowa. Nasze zwycięstwo w wyścigu kosmicznym. A naszym wynalazkiem jest Internet, gromadzący i łączący wielość ludzkiej wiedzy.

Dziś walczymy o przywrócenie tego dziedzictwa. Jak jasno pokazuje porażka podejścia administracji Bidena "małe podwórko, wysokie ogrodzenie", nie wystarczy starać się chronić technologiczną przewagę Ameryki. Mamy również obowiązek promować amerykańskie przywództwo technologiczne.

***

Między naszą chwilą a tempem transformacji, jakiej Ameryka doświadczyła w połowie stulecia, jest przepaść. Postęp uległ spowolnieniu. Owszem, zadziwiają nas wielkie modele językowe, rakiety wciąż kierują nasze oczy ku górze, a glob okrążają satelity. Ale kiedy z niecierpliwością czekamy na obchody 250. urodzin Ameryki w przyszłym roku, nasz dzisiejszy postęp blednie w porównaniu z ogromnymi skokami XX wieku. Weźmy pod uwagę kraj sprzed pięćdziesięciu lat.

Gdy naród zbliżał się do dwusetnej rocznicy powstania, Amerykanie z niecierpliwością czekali na energię elektryczną zbyt tanią, aby ją opomiarować. Do końca 1972 r. działało 30 elektrowni jądrowych, 55 było w budowie, a ponad 80 było planowanych lub zamówionych. W tym samym roku astronauci Apollo 17 stali się jedenastymi dwunastym człowiekiem, który stanął na Księżycu. Pięć lat wcześniej samolot rakietowy X-15 ustanowił rekord prędkości dla samolotu załogowego wynoszący 6,7 macha. Ameryka latała wyżej, szybciej i dalej niż kiedykolwiek wcześniej...

Obecnie jednak ceny energii nadal obciążają zarówno producentów, jak i konsumentów, a sieć pozostaje niepewna. W ciągu ostatnich 30 lat zbudowano tylko trzy komercyjne reaktory jądrowe, a 10 zamknięto. Pomimo tego, że wydajemy prawie dwa razy więcej na opiekę zdrowotną niż inne kraje, mamy najniższą średnią długość życia. Kroki Apollo 17 na powierzchni Księżyca okazały się ostatnimi krokami w historii ludzkości. Rekord X-15 jest nadal aktualny, a Concorde został wycofany ze służby ponad dwie dekady temu. Nasze samoloty pasażerskie są wolniejsze niż kiedyś. Nasze pociągi pełzają w porównaniu z tymi w innych częściach świata. Nasze samochody nie latają

Postępy nie zatrzymały się, ale coś poszło nie tak.

***

Stagnacja była wyborem. Obciążyliśmy naszych budowniczych i innowatorów. Reżim regulacyjny z lat siedemdziesiątych, oparty na dobrych intencjach, stał się coraz bardziej zaostrzającą się zapadką, najpierw ograniczając zdolność Ameryki do stania się eksporterem energii netto, a następnie sprawiając, że budowa staje się coraz trudniejsza. Wydaje się, że straciliśmy koncentrację i wizję, że spuściliśmy wzrok i pozwoliliśmy, by systemy, struktury i biurokracje nas zagmatwały.

Ale stać nas na o wiele więcej.

Nasze technologie pozwalają nam manipulować czasem i przestrzenią. Pozostawiają unicestwiony dystans, powodują wzrost i poprawiają produktywność.


Jak powiedział wiceprezydent Vance w niedawnym przemówieniu, tradycją amerykańskich innowacji jest zwiększanie zdolności amerykańskich pracowników, rozszerzanie ludzkich zdolności, tak aby więcej ludzi mogło wykonywać więcej i bardziej sensowną pracę. Jednak nieograniczona imigracja i poleganie na taniej sile roboczej zarówno w kraju, jak i za granicą były substytutem poprawy produktywności za pomocą technologii.

Możemy budować w nowy sposób, który pozwoli nam zrobić więcej za mniej, lub możemy pożyczyć z przyszłości. Zdecydowaliśmy się na zapożyczanie się z przyszłości raz za razem. Naszym wyborem jako cywilizacji jest technologia albo dług. A my wybraliśmy dług.

Dziś wybieramy lepszą drogę.

***

Naszym pierwszym zadaniem jest zapewnienie Ameryce prymatu w zakresie krytycznych i powstających technologii. Ta administracja zapewni, że nasz naród pozostanie liderem w branżach przyszłości, ze strategią zarówno promocji, jak i ochrony – chroniąc nasze największe aktywa i promując naszych największych innowatorów.

Administracja Bidena poniosła porażkę na własnych warunkach, kierując się raczej duchem strachu niż obietnicy. Stary reżim starał się chronić swoją władzę menedżerską przed zakłóceniami technologicznymi, jednocześnie promując podziały społeczne i redystrybucję w imię sprawiedliwości. Słabo zabezpieczyli amerykańską technologię i w ogóle nie umocnili naszego przywództwa.

Promowanie technologicznego przywództwa Ameryki wymaga trzech rzeczy od rządu. Po pierwsze, musimy dokonywać mądrych wyborów i kreatywnie alokować nasze publiczne pieniądze na badania i rozwój. Po drugie, musimy dokonać właściwych wyborów w konstruowaniu zdroworozsądkowego, proinnowacyjnego systemu regulacyjnego. I po trzecie, musimy dokonać łatwego wyboru, aby przyjąć niesamowite produkty i narzędzia wykonane przez amerykańskich budowniczych i umożliwić ich eksport za granicę.

W momencie o strategicznym znaczeniu musimy wykazać się większą kreatywnością w wykorzystywaniu publicznych środków na badania i rozwój oraz kształtować środowisko finansowania, które jasno określi, jakie są nasze krajowe priorytety. Niezależnie od tego, czy chodzi o sztuczną inteligencję, technologie kwantowe, biotechnologię czy półprzewodniki nowej generacji, we współpracy z sektorem prywatnym i środowiskiem akademickim, obowiązkiem rządu jest umożliwienie naukowcom tworzenia nowych teorii i umożliwienie inżynierom zastosowania ich w praktyce. Nagrody, wcześniejsze zobowiązania rynkowe i inne nowatorskie mechanizmy finansowania, takie jak szybkie i elastyczne granty, mogą zwielokrotnić wpływ badań finansowanych przez rząd.

W czasach zdefiniowanych przez pragnienie ponownego budowania w Ameryce, musimy zrzucić brzemię złych regulacji, które obciążają naszych innowatorów, i wykorzystać zasoby federalne do testowania, wdrażania i dojrzewania powstających technologii. Wiemy na przykład, że największą przeszkodą na drodze do nieograniczonej energii w tym kraju jest system regulacyjny przeciwstawiający się innowacjom i rozwojowi. To również było główną przeszkodą w ponownym przesuwaniu granic w transporcie, czy to samolotami naddźwiękowymi, czy kolejami dużych prędkości i latającymi samochodami. Nadszedł czas, aby dokonać przeglądu przepisów zawartych w księgach i zadać sobie pytanie, kogo one naprawdę chronią i ile tak naprawdę kosztują.

Dla przyszłości naznaczonej amerykańskim charakterem, rząd federalny musi stać się jednym z pierwszych użytkowników i gorliwym propagatorem amerykańskiej technologii. Nasi innowatorzy dokonują niesamowitych przełomów, ale konsumenci, w tym rząd, potrzebują produktów, które spełniają ich potrzeby, a nie tylko szeroko otwartego kraju pionierskich technologii. Nasza potęga przemysłowa, uwolniona w kraju, i nasze osiągnięcia techniczne, od sztucznej inteligencji po lotnictwo, z powodzeniem skomercjalizowane, mogą być również potężnymi instrumentami dyplomacji za granicą i kluczowymi elementami naszych międzynarodowych sojuszy. Amerykański postęp w zakresie technologii krytycznych sprawi, że staniemy się globalnym partnerem pierwszego wyboru i wyznacznikiem standardów, za którym będziemy podążać, jeśli umożliwimy i zachęcimy amerykańskie firmy do dystrybucji amerykańskiego stosu technologicznego na całym świecie.

***

Takie podejście do promowania technologicznego przywództwa Ameryki idzie w parze z potrójną strategią ochrony tej pozycji przed zagranicznymi rywalami. Po pierwsze, musimy chronić amerykańską własność intelektualną i poważnie traktować amerykańskie bezpieczeństwo badań. Po drugie, musimy zapobiec infiltracji naszej infrastruktury i łańcuchów dostaw przez rywalizujące ze sobą kraje, a także osadzaniu się w infrastrukturze naszych sojuszników. I po trzecie, musimy egzekwować kontrolę eksportu i inne środki, które utrzymają amerykańskie technologie graniczne z dala od konkurencji.

Jako naród stoimy w obliczu wielu niebezpieczeństw, ale dzięki dziesięcioleciom nieudolnych amerykańskich przywódców, Chiny w szczególności wyrosły zarówno na rywala geopolitycznego, jak i konkurenta technologicznego. To zagrożenie wymaga od nas ochrony naszych zasobów naukowych i technologicznych ze wzmożoną czujnością oraz obrony kluczowej pracy, jaką amerykańscy naukowcy wykonują zarówno w kontekście publicznym, jak i korporacyjnym, przed nadużyciami, kradzieżą i zakłóceniami. Aby chronić nasz kapitał intelektualny, musimy ograniczyć zagraniczny dostęp do wrażliwych danych i wzmocnić nadzór nad międzynarodowymi współpracownikami.

Nasza infrastruktura, łańcuchy dostaw i łańcuchy dostaw naszych sojuszników również muszą być zabezpieczone. Nie możemy sobie pozwolić na to, aby pozostać zależnym od chińskich środków produkcji i produktów, ponieważ jesteśmy w zbyt wielu kluczowych branżach, ani nie możemy pozwolić, aby nasi najbliżsi partnerzy stali się punktami niepewności, polegając na kontrolowanej przez Chiny infrastrukturze krytycznej, czy to w telekomunikacji, sieci czy sztucznej inteligencji. Musimy ustanowić i zabezpieczyć zaufane łańcuchy dostaw, wdrożyć partnerstwa publiczno-prywatne w celu zwiększenia odporności łańcucha dostaw oraz stworzyć zachęty inwestycyjne do relokacji bardziej krytycznej produkcji.

W końcu, po trzydziestu latach subsydiowania chińskiego wzrostu, nadszedł czas, abyśmy przestali pomagać rywalowi w doganianiu nas w tym wyścigu. Ścisła i prosta kontrola eksportu oraz zasady "poznaj swojego klienta", z bezkompromisowym podejściem do ich egzekwowania, które stawia Amerykę na pierwszym miejscu, mają kluczowe znaczenie dla powstrzymania Chin przed dalszym budowaniem się naszym kosztem. Chcemy pokoju między naszymi krajami, a ten pokój zależy od tego, czy nasza konkurencja nie dopuści do najnowocześniejszej technologii Ameryki.

***

Złoty wiek amerykańskiej innowacji jest na naszym horyzoncie, jeśli go wybierzemy.

W zmieniającym się otoczeniu technologicznym zadaniem, które przed nami stoi, jest dostosowanie się do nowych realiów bez niszczenia amerykańskiego stylu życia i wydziedziczania amerykańskiego pracownika. Staramy się, w najbardziej podstawowych terminach, zabezpieczyć naszą gospodarkę, odbudować naszą klasę średnią i utrzymać Amerykę jako najlepszy dom dla innowatorów na planecie.

Od wielu lat ludzie reprezentowani na tej sali – budowniczowie i odkrywcy – mają pokusę wycofania się z polityki. W obliczu uciążliwych regulacji i nieefektywnego rządu oraz cyrku cykli wyborczych, wielu z was wybrało różnego rodzaju odosobnienia.

Nic jednak nie zastąpi zwycięstwa. Wy i wasi rodacy nie możecie sobie pozwolić na rezygnację z narodu. W świecie tak ukształtowanym zarówno przez politykę, jak i technologię, musimy podjąć działania w obu tych dziedzinach. Potrzebujemy, aby wszyscy Amerykanie nadal stawali na wysokości zadania, aby w pełni wykorzystywali swoje talenty i budowali.

Wszyscy musimy pracować, aby zachować dziedzictwo amerykańskiego stulecia, aby podzielić się nim z potomnością i zapewnić, że technologie, które nadają kształt naszemu światu, pomogą narodowi amerykańskiemu zabezpieczyć błogosławieństwa wolności, które otrzymaliśmy od naszych przodków. Ponoszę tę odpowiedzialność jako doradca prezydenta ds. nauki i technologii. Znosicie to również w sprawowaniu wszelkich uprawnień i obowiązków, jakie posiadacie, czy to w biznesie, edukacji, czy w laboratorium – jako Amerykanie.

To wybory jednostek umożliwią nowy amerykański Złoty Wiek: wybór jednostek, które opanują sklerozę państwa, oraz wybór jednostek, które opanują stwardnienie rozsiane w państwie, oraz wybór jednostek, które stworzą nowe technologie i oddadzą się odkryciom naukowym, które zakrzywią czas i przestrzeń, pozwolą nam osiągnąć więcej za mniej i popchną nas dalej w kierunku nieskończonej granicy.








newsarenaindia.com/international/us-can-manipulate-time-and-space-white-house/41679

whitehouse.gov/articles/2025/04/8716/



wtorek, 21 stycznia 2025

14-latkowie dokonali rozboju





przedruk



21.01.2025 07:32



14-latkowie dokonali rozboju

Policja kryminalna z Bemowa zatrzymała dwóch 14-latków podejrzanych o rozbój. Jeden z nastolatków groził napadniętemu czymś, co wyglądało jak prawdziwa broń palna. Nastoletni sprawcy trafili do schroniska dla nieletnich.



Rozwój 14-latków

Do zdarzenia doszło kilka dni temu. Pewien mężczyzna wystawił na jedną z internetowych platform zakupowych odzież i buty. Skontaktował się z nim kupujący. Umówili się na odbiór rzeczy i zapłatę na Bemowie.


Kupującym okazał się 14-latek, który przyszedł na spotkanie z równolatkiem.

"W trakcie krótkiej rozmowy jeden z nastolatków wyjął z kieszeni przedmiot przypominający broń palną, którą wycelował w stronę pokrzywdzonego. Wyrywał mu z ręki torbę z rzeczami. Potem wspólnicy uciekli"

– przekazała nadkom. Marta Sulowska z bemowskiej komendy.


Szybko wpadli

Poszkodowany mężczyzna złożył na komendzie zawiadomienie o przestępstwie. Policjanci dotarli do sprawców. Byli to nastolatkowie mieszkający poza Warszawą. U pierwszego zatrzymanego 14-latka w pokoju policjanci znaleźli "pistolet" oraz zrabowane rzeczy; później zatrzymali też drugiego.


Obaj trafili do policyjnej izby dziecka. Na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego, policjanci doprowadzili zatrzymanych chłopców do sądu rodzinnego. Jego decyzją obaj zostali umieszczeni w schronisku dla nieletnich na dwa miesiące.





Może oglądali serial o tym, jak się napada na ludzi??


Jest tu jaki silny kolega, który obroni nas przed wściekłą telewizyjną propagandą??


To ja przypominam swój tekst z września zeszłego roku...





 21 września 2024

Młodzież wg telewizora


To, że historia została "rozwiązana" nic nas nie obchodzi - wzorzec postępowania został podsunięty.

I tylko to jest istotne.



Tytuł filmu:


"Uczeń podpisał umowę ze szkolnym łobuzem by uniknąć bicia [Szkoła odc. 451]"

Żeby zobaczyć film, trzeba skopiować link do wyszukiwarki.




www.youtube.com/watch?v=OOY6zl1gD5w

transkrypcja


taka próba


Radek Borysiak uważa, że przechytrzył licealistę, który od niego wymusza pieniądze. Umowa, którą podpisał ze szkolnym łobuzem Darkiem Teodorczykiem, ma go teraz chronić przed zemstą Tomka. Wiem.

 
W umowie masz wyraźnie napisane, że jak nie mam hajsu, masz w du. Czekaj no dawaj kasę, bo nie mam na ciebie czasu. Szybko! Według umowy mogę przekazać moje zobowiązania komukolwiek. Chce jak jesteś chory albo coś. W umowie nie ma nic o chorobie. A ja właśnie przekazałem moje zobowiązania. Tak. To który twój kolega będzie mi płacił? Dariusz Teodorczyk Ale czy ci zapłaci? Nie. Jestem pewien, że jesteś taki cwany, gnojku. Według umowy nie możesz mnie bić. No to teraz ci pokażę. Zrobi ci z dupy jesień średniowiecza. Tak cię urządzę, że zapomnisz o kombinowaniu. O ty lamusie

Nastolatek jest przerażony i chce jak najszybciej znaleźć Darka Teodorczyka. Ma nadzieję, że silny kolega obroni go przed wściekłym Tomkiem.



Darek Tomek tu biegnie. Co mnie to obchodzi? Nie ma wypracowań, nie ma umowy. Goni mnie. Odsuń się przygłupie. To nie jest twoja sprawa. Teraz to już moja sprawa.


Darek, odsuń się od niego. Odsuń się już! Co ty Zwariowałeś? Możesz wstać?


Mogę. Nic się nie.


Dzieje. No o co chodzi?

No. Wziął mi przywalił. On kłamie.


Odsuń się powiedziałem.

Wziął bez pardonu i podbiegł. Walnął mnie w pysk.


Zadrapanie.


Ale nie.


Złamane. Idź do higienistki.

Ale boli.


No a my sobie porozmawiamy. Zapraszam do pokoju nauczycielskiego. Ruchy.






I co?
Pasuje?






P.S.

"Niezależna.pl" też uprawia literówki?



czwartek, 12 grudnia 2024

Szkodliwość smartfonów (i tresowanie do konsumpcjonizmu)






przedruk




Bogna Białecka: Smartfony są po to, by uzależniać

(PCh24.pl)


Nienaturalnie stymulująca natura ekranu elektronicznego, niezależnie od treści (lecz w zależności wprost proporcjonalnej od liczby obserwowanych zmian i interakcji) sieje prawdziwe spustoszenie w rozwijającym się układzie nerwowym i zdrowiu psychicznym dziecka – mówi Bogna Białecka, psycholog, prezes Fundacji Edukacji Zdrowotnej i Psychoterapii, w rozmowie z Piotrem Relichem.

W przestrzeni publicznej coraz częściej zwraca się uwagę na problem uzależnienia nieletnich od cyfrowych technologii informacyjnych. Czy rzeczywiście mamy powody do niepokoju?

– Zdecydowanie tak. I co bardziej przerażające, nie jest to problem, który wynika wyłącznie z naszego sposobu korzystania z nowoczesnych narzędzi. Technologie cyfrowe, a zwłaszcza smartfony i media społecznościowe, są precyzyjnie projektowane w taki sposób, aby uzależniać. Proces ten nazywa się projektowaniem perswazyjnym, które polega na wykorzystaniu metod wypracowanych przez psychologię behawioralną do zmiany naszych zachowań. Szczególnie podatne na te mechanizmy są dzieci, których mózgi wciąż pozostają w fazie rozwoju.


Czy mogłaby Pani podać przykład takiego projektowania perswazyjnego?

– Proszę bardzo: trzynastoletnia Ola robi dziką awanturę, gdy rodzice próbują ograniczyć czas jej dostępu do smartfona. Dlaczego? Dziewczyna w toku cyfrowej tresury zaczęła uznawać elektroniczne narzędzie za przedłużenie jej systemu poznawczego, podobnie jak rękę, nos czy oczy.

Bardzo dokładnie zostało to opisane w książce zatytułowanej Skuszeni. Jak tworzyć produkty kształtujące nawyki konsumenckie Nira Eyala. Autor przedstawia w niej triki, które należy zastosować, aby korzystanie z aplikacji stało się trwałym nawykiem.

Jedną z podstawowych zasad można wyjaśnić na przykładzie mediów społecznościowych. Weźmy pod lupę wspomnianą już trzynastolatkę. Na początku Ola sięga po Instagram, bo pojawia się zewnętrzny bodziec – powiadomienie, informujące na przykład, że jej najlepsza przyjaciółka właśnie umieściła tam zdjęcie. Zagląda więc, trochę się rozczarowuje, bo to kolejne selfie, takie samo jak setki wcześniejszych, ale zaraz poniżej pojawia się rolka z baraszkującymi ślicznymi kotkami, więc zaczyna się przeglądanie. Pojawiające się co jakiś czas ciekawe zdjęcia i filmiki nie tylko dają porcje dopaminy, ale satysfakcję, że zobaczyło się coś naprawdę ładnego. Później idąc ulicą, Ola widzi kocią mamę niosącą w pyszczku swoje dziecko. Przychodzi jej do głowy, że można by to sfilmować. Wyciąga smartfon i nagrywa filmik na Instagram. Teraz i ona jest twórcą, a jej rolka zyskuje setki serduszek i pozytywnych komentarzy. Po jakimś czasie Ola przestaje się nawet przez moment zastanawiać i gdy tylko dzieje się coś ciekawego, natychmiast sięga po smartfon, by to uwiecznić na Instagramie. Nie potrzebuje już nawet zewnętrznego bodźca w postaci powiadomień, bo wyrobiła w sobie nawyk. Sięganie po smartfon staje się w pełni automatyczne.

Faktycznie wygląda to całkiem jak tresura…

– Brutalnie a zarazem szczerze ujął to John Hopson, psycholog pracujący przy produkcji gier cyfrowych, w artykule Behavioral Game Design. Opisując wykorzystanie zasad psychologii behawioralnej porównał on graczy do zwierząt laboratoryjnych. Udowodnił, że istnieją ogólne zasady uczenia się, które można zastosować zarówno wobec ludzi, jak i szczurów. W tym przypadku celem było nieustanne podtrzymywanie zainteresowania gracza.

Kluczowe w opisanych wyżej procesach jest przekonanie ludzi, że mogą swoje potrzeby – na przykład kontaktów społecznych, budowania poczucia wartości czy odnoszenia sukcesów – w łatwy i prosty sposób zaspokoić za pomocą danej aplikacji. Łatwiej niż offline. Po co więc inwestować czas w budowanie relacji przyjaźni z koleżanką, skoro mogę nagrać TikToka o przyjaźni i zebrać tysiące wyrazów wdzięczności za wartościowe porady? Po co wkładać wysiłek w budowę kariery i osiągnięć na przykład sportowych, skoro bez większego wysiłku mogę poczuć się podobnie, przechodząc kolejne poziomy w grze wideo?

Zasady gry są proste – twórcy aplikacji chcą, aby użytkownicy spędzali jak najwięcej czasu w środowisku cyfrowym. Dlatego oferują nam szybsze, łatwiejsze, a często nawet atrakcyjniejsze substytuty rzeczywistości. Badania pokazują jednak, że wszystko ma swoją cenę. Zbyt częsty kontakt z cyfrowym światem może prowadzić do poważnych problemów rozwojowych i emocjonalnych.

W jaki sposób smartfony na nas oddziałują? Czym objawia się w tym kontekście uzależnienie od dopaminy i adrenaliny?

– Smartfony są skonstruowane w taki sposób, by stale stymulować nasz układ nagrody w mózgu. Mechanizm ten opiera się na wydzielaniu dopaminy – hormonu odpowiedzialnego za poczucie motywacji do działania i przyjemności – gdy doświadczamy nowego, interesującego bodźca, na przykład powiadomienia o nowym lajku na Instagramie, wygranej w grze i tym podobnych.

Im częściej mózg jest stymulowany w ten sposób, tym bardziej staje się uzależniony od „dopaminowych strzałów”. Szczególnie silnie wpływa to na dzieci i młodzież, ponieważ ich układ nagrody jest wrażliwszy niż u dorosłych. Dochodzi też do nadprodukcji adrenaliny, która mobilizuje ciało do natychmiastowej reakcji na nowe bodźce, co prowadzi do nieustannego napięcia.

Jakie są skutki nadużywania technologii cyfrowych; mediów społecznościowych, gier i tym podobnych? Czym jest FOMO i Zespół Stresu Elektronicznego? Czy smartfon zmienia nasz mózg bezpowrotnie?

– Nadużywanie technologii cyfrowych może prowadzić do poważnych skutków, zarówno psychicznych, jak i fizycznych. FOMO (Fear of Missing Out) to lęk przed przegapieniem czegoś ważnego w sieci – co nakręca naszą potrzebę stałego bycia online. Wypalenie cyfrowe to stan emocjonalnego i fizycznego wyczerpania, wynikający z ciągłej presji, aby być aktywnym w świecie cyfrowym. Jego podtrzymywanie utrudnia rozwój zdolności do długotrwałej koncentracji i regulacji emocji, a także może prowadzić do uzależnień behawioralnych.

Natomiast niezwykle ważnym pojęciem jest termin stworzony przez psychiatrę dziecięcego doktor Victorię Dunckley, mianowicie: Zespół Stresu Elektronicznego. Nienaturalnie stymulująca natura ekranu elektronicznego, niezależnie od treści (lecz w zależności wprost proporcjonalnej od liczby obserwowanych zmian i interakcji) sieje prawdziwe spustoszenie w rozwijającym się układzie nerwowym i zdrowiu psychicznym dziecka.

Zespół Stresu Elektronicznego jest zaburzeniem polegającym na rozregulowaniu, czyli braku zdolności dziecka do modulowania swojego nastroju, uwagi i poziomu pobudzenia w zdrowy sposób. Interaktywne (lub/i) dynamiczne bodźce ekranowe przełączają układ nerwowy w tryb walcz lub uciekaj. Gdy następuje to często, dochodzi do rozregulowania i dezorganizacji układu hormonalnego i nerwowego – co tworzy lub wzmacnia zaburzenia typu ADHD, depresji i tym podobnych. Nawet mniej podatne dzieci doświadczają „subtelnego” uszkodzenia – rezultatem jest chroniczna drażliwość, zaburzenia koncentracji uwagi, ogólny marazm, apatia oraz stan bycia jednocześnie pobudzonym i zmęczonym.

Czy rodzice zdają sobie sprawę ze skali problemu?

– Absolutnie nie! A nawet jeżeli rodzice często są świadomi problemu, to nie zawsze zdają sobie sprawę z jego pełnej skali. Wielu z nich męczy już codzienna walka o ograniczenie czasu ekranowego swoich dzieci i czują się bezradni. Często błędnie uważają, że pozwalając dziecku korzystać z technologii, spełniają oczekiwania społeczne lub zapewniają spokój w domu. Tymczasem dzieci i młodzież – jak pokazują badania – same dostrzegają problem, przyznając, że są uzależnione. Ale jednocześnie nie chcą lub nie są w stanie nic z tym zrobić. Buntują się przeciwko każdym ograniczeniom narzucanym w tej kwestii przez rodziców.

Innymi słowy – nasze dzieci już teraz są wytresowane przez ich własne smartfony, gry, media społecznościowe i aplikacje.

A jak na to wszystko reagują organizacje zrzeszające psychologów, psychiatrów, psychoterapeutów?

– Cóż… udają, że problemu nie ma. Amerykańskie Stowarzyszenie Psychologiczne nie wydało do tej pory nawet najbardziej ogólnego oświadczenia dotyczącego udziału psychologów w projektowaniu uzależniających aplikacji i technologii. Podobnie milczy Polskie Towarzystwo Psychologiczne, mimo że w preambule kodeksu etycznego psychologa zawarta jest deklaracja: Psycholog odstępuje od podejmowania działań profesjonalnych, kiedy ich konsekwencją może być wyrządzenie szkody drugiemu człowiekowi.

Nikt nie informuje rodziców ani dzieci, że przyczyną, dla których nie mogą oderwać się od swoich smartfonów, gier, mediów społecznościowych i innych aplikacji, jest fakt, że zostały one specjalnie w ten sposób i po to zaprojektowane. Udział psychologów w tym procederze jest nieetyczny.

Jak wygląda profilaktyka w tym zakresie? Co robić, aby nasze dzieci nie zostały wessane przez „czarne lustro” swojego telefonu?

– Podstawą profilaktyki jest świadomość problemu i wprowadzenie jasnych, ściśle przestrzeganych zasad dotyczących korzystania z technologii. Kluczowe jest wyznaczanie stref i czasu wolnego od technologii, na przykład podczas posiłków, w sypialni czy podczas rodzinnych spotkań. Warto również wprowadzać ograniczenia czasowe na korzystanie z urządzeń i regularnie monitorować, w jaki sposób nasze dzieci spędzają czas w sieci. Pomocne są programy kontroli rodzicielskiej oraz stałe rozmowy na temat zdrowego korzystania z technologii.

A co mogą zrobić rodzice dzieci już uzależnionych?

– Rodzice dzieci uzależnionych powinni przede wszystkim poszukać profesjonalnej pomocy. W przypadku zaawansowanych uzależnień, niezbędny może się okazać cyfrowy detoks – czyli całkowite odcięcie od urządzeń na kilka tygodni. Warto również zadbać o alternatywy dla cyfrowego świata, takie jak rozwijanie zainteresowań i pasji w świecie offline. Kluczowa jest również konsekwencja – nawet jeśli dziecko buntuje się przeciwko ograniczeniom, długofalowe korzyści zdrowotne są nieocenione.

Zarówno na potrzeby profilaktyki, jak i pomocy odpowiadają bezpłatne miniporadniki: Dzieci w wirtualnej sieci oraz Nastolatki w wirtualnym tunelu, które można pobrać bezpłatnie ze strony Fundacji Edukacji Zdrowotnej i Psychoterapii RODZICE.CO (rodzice.co/mini-poradniki-dla-rodzicow). Jako pomocną polecę też wydaną w tym roku książkę: Bogna Białecka, Aleksandra Gil, Pomoc dziecku w cyberpułapce.

Dziękuję za rozmowę.







Bogna Białecka: Smartfony są po to, by uzależniać - PCH24.pl









środa, 9 października 2024

Programowanie neurolingwistyczne NLP




To było pierwszy raz, jak się tak odsłonił.

Pamiętam, że miałem wtedy 24 lata, siedzieliśmy na jednej kanapie i oglądaliśmy telewizję.
Nagle powiedział coś do mnie, coś co było sugestią, i w tej sekundzie w okolicy nerki poczułem delikatne dotknięcie.

To był szok.
A w każdym razie - bardzo się zdziwiłem...



To było nienormalne, niezwykłe, bo siedział ode mnie w pewnym oddaleniu, był cały czas oparty, więc żeby tak wyciągnąć do mnie rękę i mnie dotknąć, musiał się jakoś skłonić, musiał wykonać jakiś konkretny ruch i przede wszystkim musiałbym ja odczuć ten ruch na kanapie, na której przecież razem siedzieliśmy. A tego nie było.


I to było dziwne.


Dotknięcie było niespodziane i bez żadnych symptomów, i było ściśle skorelowane z sugestią.

Nigdy nie slyszałem o takich metodach, ale zamiar był bardzo czytelny i natychmiast rozpoznawalny.



Wzmocnienie sugestii dotykiem.




Skąd ktoś, kto ma dwie lewe ręce, nie ma pojęcia o niczym, nie ma w zasadzie żadnych zainteresowań, nie ma nic ciekawego do powiedzenia, ba! - nie ma nic do powiedzenia, nie ma nawet za bardzo kolegów, od których mógłby się tego dowiedzieć, albo nauczyć - wie takie rzeczy??


 






przedruk



NLP, czyli programowanie neurolingwistyczne

2017-11-14 14:12

Programowanie neurolingwistyczne (NLP) to technika mająca na celu modyfikowanie działania swojego umysłu, a szczególnie możliwości wpływania na innych ludzi. Metoda ta w środowiskach medycznych jest krytykowana, a jednocześnie NLP jest wykorzystywane czy to w biznesie, czy w świecie reklamy. Czym jest programowanie neurolingwistyczne i czy warto zainteresować się tą metodą, czy też może rzeczywiście należy w ogóle odrzucić sens jej istnienia?


Programowanie neurolingwistyczne (NLP) to technika mająca na celu modyfikowanie działania swojego umysłu, a szczególnie możliwości wpływania na innych ludzi.



Programowanie neurolingwistyczne (NLP) to jedna z bardzo wielu technik modyfikacji sposobów zachowania i przeżywania. Programowanie neurolingwistyczne skupia się na związku pomiędzy funkcjonowaniem ludzkiej sieci neuronalnej (stąd w nazwie NLP słowo "neuro"), aspektach językowych (lingwistycznych) oraz na wynikających z obu wcześniej wymienionych sposobach zachowywania się, ale i wpływania na zachowania innych ludzi (wspólnie rozumianymi jako programowanie). Choć brzmi to zapewne dość skomplikowanie, w rzeczywistości programowanie neurolingwistyczne nie jest aż tak trudnym do zrozumienia zagadnieniem, a co więcej – w zasadzie każdy chętny do tego człowiek może zapoznać się z tą techniką.


Programowanie neurolingwistyczne (NLP): historia

NLP swoje początki miało w latach 70. XX wieku. Zasadniczo metoda ta wywodzi się od uznanej w psychiatrii metody terapeutycznej, bo od psychoterapii. We wspomnianym wyżej czasie Richard Bandler analizował materiały przedstawiające m.in. terapię Gestalt prowadzoną przez samego jej twórcę, Fredericka Perlsa. Bandler zauważył, że to, jak pacjenci reagują na tę terapię, jest ściśle uzależnione od prezentowanych przez terapeutę zachowań, sposobów wypowiedzi i używanych przez niego słów. Mężczyzna sam doszedł do pewnych wniosków, jednakże potrzebował on pomocy, dlatego do współpracy zaprosił lingwistę Johna Grindera.

Twórcy teorii programowania neurolingwistycznego analizowali nie tylko prace Persla – interesowały ich również działania psychoterapeutki Virginii Satir oraz psychiatry Miltona Ericksona. Bandler i Grinder pracowali nad NLP przez kilka lat, wydawali różne publikacje dotyczące metody, a także prowadzili warsztaty z programowania neurolingwistycznego.


Na czym polega programowanie neurolingwistyczne (NLP)?

Założeniami programowania neurolingwistycznego są modyfikacje własnych zachowań i odczuć, ale i wpływanie na zachowania innych ludzi. Ogólnie NLP bazuje na tworzeniu świadomych połączeń pomiędzy myślami i zachowaniami, a także na używaniu odpowiednich słów w kontaktach międzyludzkich.

Jedną z najpopularniejszych technik NLP jest kotwiczenie.

Przypomina ono, omawiane już w szkołach średnich, zjawiska warunkowania. Kotwiczenie polega na łączeniu pożądanych myśli, emocji i uczuć z konkretnymi bodźcami, np. z dotykiem, obrazem czy z dźwiękami. Ten enigmatyczny opis można wyjaśnić w ten sposób: założeniem programowania neurolingwistycznego jest sprawienie, aby np. pacjent był w stanie odczuwać (na własne życzenie) przyjemne emocje po dotknięciu swojego ciała w określony sposób czy w jakimś konkretnym miejscu. Istnienie takiej możliwości miałoby np. umożliwiać zredukowanie poziomu stresu przed jakimś wydarzeniem, któremu stres może towarzyszyć (jako przykłady takich zdarzeń można podać rozmowę o pracę czy podejście do jakiegoś ważnego egzaminu).

Innymi metodami należącymi do programowania neurolingwistycznego są:

modelowanie
trans
metafory
linia czasu
przeramowanie
swish pattern
podwójna dysocjacja



Na drodze programowania neurolingwistycznego poprawiać ma się zarówno samoświadomość tej osoby, która uczy się technik NLP, ale i możliwe ma się stawać wpływanie na zachowania innych ludzi. Według autorów koncepcji programowania neurolingwistycznego słowa mogą mieć ogromną moc i dzięki odpowiedniemu ich używaniu, możliwe jest nakłanianie innych do tego, by postępowali zgodnie z naszą wolą przy jednoczesnym wrażeniu, że podejmowane przez nich decyzje należą w pełni do nich samych.

Jako przykłady stosowania NLP w rozmowach z innymi ludźmi można podać umiejętne wykorzystywanie np. takich słów, jak: ale:

 "Dostałem dzisiaj jedynkę z matematyki, ale udało mi się strzelić pięć goli na w-fie". 

Użycie słowa "ale" sprawia, że pierwsza część zdania - nawet jeżeli dotyczy ona negatywnych aspektów - ulega niejako pominięciu. 

Po wypowiedzi zawierającej to słowo rozmówca skupia się głównie na drugiej, znajdującej się po "ale", części zdania.wyobraź sobie:

 "Wyobraź sobie kochanie, jak przyjemnie jeździłoby się nam nowszym samochodem". 

W przypadku stosowania tej techniki NLP dość swobodnie można manipulować tym, jakie myśli pojawiają się u osoby, z którą rozmawiamy. Zaczynając zdanie od "wyobraź sobie" doprowadzamy do tego, że zwykle w głowie naszego rozmówcy, nawet całkowicie niezależnie od jego woli, pojawiają się przywołane w zdaniu czynności czy przedmioty.

Powyżej wspomniano zaledwie przykładowe metody NLP służące do modyfikowania odczuć rozmówców. Jest ich jednak jeszcze wiele, wiele więcej.


Programowanie neurolingwistyczne: za i przeciw

Programowanie neurolingwistyczne z pewnością można traktować jako dość ciekawe zagadnienie, związane jednak z nim są pewne kontrowersje. Dotyczą one chociażby tego, że środowiska naukowe i medyczne nierzadko krytykują NLP. Źródłem krytyki tej metody jest między innymi to, że według niektórych specjalistów wątpliwa jest skuteczność uczestniczenia w kursach programowania neurolingwistycznego. Kontrowersje wzbudza też to, że tak naprawdę NLP doprowadza przecież do pewnych zniekształceń rzeczywistości. Zdaniem jeszcze innych osób, poprzez programowanie neurolingwistyczne można manipulować innymi ludźmi – a takowe manipulacje nie zawsze muszą przecież służyć dobrym celom.

Z drugiej strony istnieje całkiem przeciwny obóz, czyli zwolenników programowania neurolingwistycznego. Metoda cieszy się zainteresowaniem ludzi zajmujących się biznesem, wykorzystują ją chociażby handlowcy czy specjaliści od reklam. Przeprowadzane są specjalistyczne kursy programowania neurolingwistycznego, które stanowią element szkoleń prowadzonych w celu zwiększenia samomotywacji i samoświadomości pacjentów. NLP bywa również stosowane w przebiegu coachingu.










poradnikzdrowie.pl/psychologia/rozwoj-osobisty/nlp-czyli-programowanie-neurolingwistyczne-aa-GZw1-MJtU-jUX4.html




















środa, 25 września 2024

Propaganda antyludzka





Porównaliśmy, jak często dorośli w wieku 70 lat i starsi deklarowali, że chcieliby coś zmienić w swoim życiu, innymi słowy, czy żałowali tego, jak potoczyło się ich życie. 




I nic więcej.
Nie widzę tu ani słowa o dzieciach.

A wy widzicie??




Ponadto w artykule (tekst poniżej) podaje się raz jakieś badanie CBOS, a raz badanie z USA - i brak jakichkolwiek szczegółów.


Artykuł gazety oparty jest prawdopodobnie na badaniu sprzed 3 lat z 2021 roku (link na końcu), więc nie jest to jakiś news, ale w takim razie co?

Propaganda?


Fragment artykułu z prasy USA:

tłumaczenie automatyczne

"Większość badań nie zadawała pytań niezbędnych do odróżnienia osób "bezdzietnych" – tych, które nie chcą mieć dzieci – od innych typów osób niebędących rodzicami" – powiedziała Jennifer Watling Neal. "Osoby niebędące rodzicami mogą również obejmować osoby "jeszcze niebędące rodzicami", które planują mieć dzieci, oraz osoby "bezdzietne", które nie mogły mieć dzieci z powodu niepłodności lub okoliczności. Poprzednie badania po prostu wrzucały wszystkie osoby niebędące rodzicami do jednej kategorii, aby porównać ich z rodzicami.



W badaniu – opublikowanym 16 czerwca w PLOS ONE – wykorzystano zestaw trzech pytań, aby zidentyfikować osoby bezdzietne oddzielnie od rodziców i innych typów osób niebędących rodzicami. Naukowcy wykorzystali dane z reprezentatywnej próby 1000 dorosłych, którzy wypełnili ankietę MSU State of the State, przeprowadzoną przez uniwersytecki Instytut Polityki Publicznej i Badań Społecznych.



"Po skontrolowaniu cech demograficznych nie znaleźliśmy żadnych różnic w zadowoleniu z życia i ograniczonych różnic w cechach osobowości między osobami bezdzietnymi a rodzicami, jeszcze nierodzicami lub osobami bezdzietnymi" – powiedział Zachary Neal. "Odkryliśmy również, że osoby bezdzietne były bardziej liberalne niż rodzice, a osoby, które nie są bezdzietne, czuły się znacznie mniej ciepło w stosunku do osób bezdzietnych".


Oprócz ustaleń związanych z zadowoleniem z życia i cechami osobowości, badanie ujawniło dodatkowe nieoczekiwane wyniki.


"Najbardziej zaskoczyło nas to, jak wiele jest osób bezdzietnych" – powiedziała Jennifer Watling Neal.

"Odkryliśmy, że więcej niż jedna na cztery osoby w Michigan identyfikuje się jako bezdzietne, co jest znacznie wyższe niż szacowany wskaźnik rozpowszechnienia w poprzednich badaniach, które opierały się na płodności w celu identyfikacji osób bezdzietnych. Te poprzednie badania określały wskaźnik tylko na poziomie od 2% do 9%. Uważamy, że nasz ulepszony pomiar mógł być w stanie lepiej uchwycić osoby, które identyfikują się jako bezdzietne".



Biorąc pod uwagę dużą liczbę bezdzietnych dorosłych w Michigan, należy zwrócić większą uwagę na tę grupę, stwierdzili naukowcy. Na przykład naukowcy wyjaśnili, że ich badanie obejmowało tylko jeden punkt czasowy, więc nie badali, kiedy ludzie zdecydowali się być bezdzietni – jednak mają nadzieję, że nadchodzące badania pomogą społeczeństwu zrozumieć zarówno to, kiedy ludzie zaczynają identyfikować się jako bezdzietni, jak i czynniki, które prowadzą do tego wyboru.





identyfikuje się jako bezdzietne

to jest dziwne sformułowanie, czy chodzi o osoby, które w czasie wypełniania ankiety


- już nie posiadały dzieci czy 

- nigdy nie posiadały dzieci   ?



Tego nie wiadomo.




Moim zdaniem takim badaniom, gdzie nie podaje się czytelnikom ŻADNYCH szczegółów - nie należy ufać.



Na końcu posta link do strony nt. wykonywania ankiet:

Otrzeźwienie przyszło po kilku samodzielnie zrealizowanych i całkowicie… bezużytecznych badaniach. Zrozumiałam, że zrobić ankietę to prościzna. Zrobić dobrą ankietę – to sztuka.

A co może pójść nie tak? Wszystko. Niepoprawnym badaniem zbierzesz niepoprawne dane.



trzynaście najważniejszych błędów, które mogą prowadzić do nieprawidłowego wnioskowania.
 
1. Pytania sugerujące
2. Kiepska dystrybucja
3. Brak wstępu
4. Długa metryczka na początku
5. Za dużo na raz
6. Pytania wielokrotnie złożone
7. Pytanie matrioszka
8. Pytania zbyt ogólne
9. Lęk przed pytaniami otwartymi
10. Brak wewnętrznej logiki
11. Nieprzemyślana skala pomiarowa
12. Nieprzemyślana analiza
13. Brak pilotażu






przedruk





Czy bezdzietni 70-latkowie są szczęśliwi? Naukowcy wzięli ich pod lupę. "Chcieliśmy zrozumieć"


Kinga Wójcik

24.09.2024 14:49

Coraz więcej osób świadomie decyduje się, by nie mieć potomstwa. Czy bezdzietni seniorzy żałują podjętej w przeszłości decyzji? Sprawie postanowili przyjrzeć się naukowcy z Michigan State University.



Kiepska dostępność mieszkań, rosnące ceny i brak wolności to tylko część przyczyn, dla których wiele osób decyduje się nie mieć dzieci. Czy osoby bezdzietne są szczęśliwe? A może w późniejszym wieku żałują, że nie postarały się o potomstwo? Wyniki badań są jednoznaczne. [no właśnie nie sposób tego ustalić, czy są jednoznaczne - MS]

Dlaczego ludzie nie chcą mieć dzieci? Przyczyn jest wiele. Jedną z nich jest obawa o przyszłość

Z raportu "Postawy prokreacyjne kobiet" przygotowanego przez CBOS wynika, że 68 proc. Polek w wieku 18-45 lat nie chce albo nie wie, czy chciałoby mieć potomstwo. Eksperci zwracają uwagę, że problemem są umowy śmieciowe, obawy o przyszłość i aktualna sytuacja polityczno-gospodarcza. - W dłuższej perspektywie rządzący komunikują kobietom: radź sobie sama, jakoś to będzie. Dlatego kobiety nie chcą zachodzić w ciążę. I myślę, że mają rację - powiedział prof. Jacek Hołówka, filozof i etyk.

tu było zdjęcie
Lekarze uprzedzili, że urodzi duże dziecko. 'On nie był duży, był gigantyczny' (zdjęcie ilustracyjne) KieferPix/ shutterstock.com



Problem z dzietnością nie dotyczy tylko Polski, lecz także Stanów Zjednoczonych. Okazuje się, że w przypadku stanu Michigan co piąty mieszkaniec nie ma potomstwa. Badacze z Michigan State University postanowili sprawdzić, w jaki sposób brak dzieci wpływa na samopoczucie. 

- Chcieliśmy lepiej zrozumieć tych bezdzietnych ludzi, zwłaszcza że nadal nie są powszechnie uwzględniani w badaniach akademickich - wyjaśniła autorka badania Jennifer Watling Neal.


Czy bezdzietni żałują, że nie mają potomstwa? Wyniki ankiety są zaskakujące

Naukowcy przeprowadzili ankietę wśród 1000 osób bezdzietnych. Wiele mówi się o tym, że osoby, które nie posiadają potomstwa, w późniejszym wieku mogą żałować podjętej decyzji, ale nic bardziej mylnego. 

- Porównaliśmy, jak często dorośli w wieku 70 lat i starsi deklarowali, że chcieliby coś zmienić w swoim życiu, innymi słowy, czy żałowali tego, jak potoczyło się ich życie. Nie widzieliśmy żadnej różnicy między osobami bezdzietnymi a rodzicami - powiedziała Jennifer Watling Neal. Oznacza to, że osoby bezdzietne są tak samo zadowolone z życia jak osoby posiadające potomstwo.


Jeśli masz ochotę, to zagłosuj w naszej sondzie, która znajduje się poniżej.
Dziękujemy za przeczytanie naszego artykułu.




Tendencyjna sonda....

Planujesz lub posiadasz potomstwo?

Tak, jestem rodzicem, ale nie planuję kolejnego dziecka
47%(205 odpowiedzi)

Jestem rodzicem i planuję kolejne dziecko
3%(14 odpowiedzi)

Nie mam dzieci, ale w przyszłości planuję
7%(30 odpowiedzi)

Nie mam dzieci. I nie chcę ich mieć
43%(186 odpowiedzi)





Naukowcy wzięli ich pod lupę - czyż ten zwrot nie jest uprzedmiotowiający??


Jeszcze raz:


Naukowcy przeprowadzili ankietę wśród 1000 osób bezdzietnych. Wiele mówi się o tym, że osoby, które nie posiadają potomstwa, w późniejszym wieku mogą żałować podjętej decyzji, ale nic bardziej mylnego. 

- Porównaliśmy, jak często dorośli w wieku 70 lat i starsi deklarowali, że chcieliby coś zmienić w swoim życiu, innymi słowy, czy żałowali tego, jak potoczyło się ich życie. Nie widzieliśmy żadnej różnicy między osobami bezdzietnymi a rodzicami - powiedziała Jennifer Watling Neal.


zdanie:

Wiele mówi się o tym, że osoby, które nie posiadają potomstwa, w późniejszym wieku mogą żałować podjętej decyzji


nie ma logicznego związku ze zdaniem:

czy żałowali tego, jak potoczyło się ich życie. Nie widzieliśmy żadnej różnicy między osobami bezdzietnymi a rodzicami 



tym bardziej, że nie wiemy jak wyglądały pytania w ankiecie, ani jak ją przeprowadzono

Artykuł więc uznaję za propagandę nieposiadania dzieci, tym bardziej, że ostatnio w porannym programie tvn maglowano ten temat...




Przypominam, że 

starą praktyką jest zamawianie jakiegoś artykułu, np. w USA, a potem powoływanie się na niego - "Zobaczcie, chwalą nas w prasie zagranicznej!"

tak samo płaci się celebrytom za noszenie jakiegoś ubrania, a potem daje się wywiad do Pudelniczki, że "Widzieliście! Ta słynna modelka założyła kurtkę z mojej kolekcji! Kupujcie moje ubrania, póki jeszcze są!"

tak samo jest z ankietami, badaniami...



Artykuł więc uznaję za propagandę nieposiadania dzieci.


W jakim celu ktoś podsuwa młodzieży pomysły, by nie posiadać dzieci??






P.S.

Inny przykład propagandy.

Opisanie zagadnienia jako "Dobra zmiana" jest to znany sposób wpływania na czytających.
Znak zapytania na końcu to tylko listek figowy...

Tekst działa jak pranie mózgu - przez powtarzanie.









kobieta.gazeta.pl/kobieta/7,107881,31329934,czy-bezdzietni-70-latkowie-sa-szczesliwi-naukowcy-wzieli-ich.html#sondaz

Ankieta – Wikipedia, wolna encyklopedia




msutoday.msu.edu/news/2021/childfree-adults

https://journals.plos.org/plosone/article?id=10.1371/journal.pone.0252528)

sobota, 21 września 2024

Młodzież wg telewizora





To, że historia została "rozwiązana" nic nas nie obchodzi - wzorzec postępowania został podsunięty.


I tylko to jest istotne.







Tytuł filmu:


"Uczeń podpisał umowę ze szkolnym łobuzem by uniknąć bicia [Szkoła odc. 451]"








Żeby zobaczyć film, trzeba skopiować link do wyszukiwarki.









www.youtube.com/watch?v=OOY6zl1gD5w




taka próba


Radek Borysiak uważa, że przechytrzył licealistę, który od niego wymusza pieniądze. Umowa, którą podpisał ze szkolnym łobuzem Darkiem Teodorczykiem, ma go teraz chronić przed zemstą Tomka. Wiem.

 
W umowie masz wyraźnie napisane, że jak nie mam hajsu, masz w du. Czekaj no dawaj kasę, bo nie mam na ciebie czasu. Szybko! Według umowy mogę przekazać moje zobowiązania komukolwiek. Chce jak jesteś chory albo coś. W umowie nie ma nic o chorobie. A ja właśnie przekazałem moje zobowiązania. Tak. To który twój kolega będzie mi płacił? Dariusz Teodorczyk Ale czy ci zapłaci? Nie. Jestem pewien, że jesteś taki cwany, gnojku. Według umowy nie możesz mnie bić. No to teraz ci pokażę. Zrobi ci z dupy jesień średniowiecza. Tak cię urządzę, że zapomnisz o kombinowaniu. O ty lamusie



Nastolatek jest przerażony i chce jak najszybciej znaleźć Darka Teodorczyka. Ma nadzieję, że silny kolega obroni go przed wściekłym Tomkiem.


Darek Tomek tu biegnie. Co mnie to obchodzi? Nie ma wypracowań, nie ma umowy. Goni mnie. Odsuń się przygłupie. To nie jest twoja sprawa. Teraz to już moja sprawa.


Darek, odsuń się od niego. Odsuń się już! Co ty Zwariowałeś? Możesz wstać?


Mogę. Nic się nie.


Dzieje. No o co chodzi?

No. Wziął mi przywalił. On kłamie.


Odsuń się powiedziałem.

Wziął bez pardonu i podbiegł. Walnął mnie w pysk.


Zadrapanie.


Ale nie.


Złamane. Idź do higienistki.

Ale boli.


No a my sobie porozmawiamy. Zapraszam do pokoju nauczycielskiego. Ruchy.







niedziela, 25 sierpnia 2024

Lasy - A nie mówiłem? (27)




Przez ostatnie lata nie raz na fb interweniowałem w sprawie szkalowania polskich leśników przez tzw. "obrońców drzew" i różnych jakoby ekologów. Podejmowałem dyskusje, argumentowałem, zbijałem ataki internetowych troli.

Na początku sądziłem, że celem jest po prostu zorganizowane plucie na Polaków, na polski mundur i zohydzanie Polakom Polaków - skłócanie i sianie nienawiści.

W końcu doszedłem do tego, że celem tych działań jest stworzenie niezdrowej atmosfery wokół Lasów Państwowych, podważenie kompetencji leśników, by ostatecznie wyjąć spod polskiej kurateli - polskie lasy z przekazaniem decyzyjności urzędom Unii Europejskiej.

Wszystko to, aby Polacy nie mogli decydować o tym - co leży ukrytego w ziemi pod terenami zarządzanymi przez Lasy Państwowe.


Niestety szukajka bloggera po raz kolejny zawodzi i nie znajduje postów z przedrukami z fb pokazujących moją walkę z trollami szkalujacymi polskich leśników.

W zasadzie jest jeden konkretny tekst i kilka dodatków, jak znajdę przedruki to dołączę linki do posta.






przedruk





25.08.2024 16:28

Jak zohydzano Polakom leśników. 

Golińska:

"To się dzieje. Laicy układają plany ekspertom, niszczą instytucje"



Mijające lata siania kłamstw o „makabrycznych wycinkach” i „rzezi drzew” miały zniszczyć w Polakach tę chęć obrony Lasów Państwowych, i zniszczyć zaufanie do leśników, żeby wtedy jakiś ignorant, który przyjdzie i powie, że on „ochroni lasy” dostał zielone światło do wszelkich zmian. I właśnie to się teraz dzieje - pisze w mediach społecznościowych Małgorzata Golińska, była wiceminister klimatu i środowiska, były Główny Konserwator Przyrody.



Wczoraj informowaliśmy o danych przekazanych przez Polską Izbę Przemysłu Drzewnego. Wynika z nich, że w ciągu pierwszego półrocza 2024 r. z Polski wyeksportowano do Chin blisko 450 tys. m3 drewna nieprzetworzonego. W analogicznym okresie w 2023 r. na eksport do Chin trafiło ok. 150 tys. m3 drewna mniej.


Hennig-Kloska: Zmniejszyć eksport do Chin

Dane te wydają się szczególnie istotne w kontekście licznych deklaracji ze strony obecnego obozu rządzącego.

"Zatrzymamy niekontrolowany wywóz nieprzetworzonego drewna z Polski. Surowiec z polskich lasów powinien służyć przede wszystkim polskim przetwórcom" - to jeden ze "100 konkretów" Koalicji Obywatelskiej. "Rozliczymy partyjnych namiestników PiS za prowadzoną przez ostatnie 8 lat rabunkową gospodarkę leśną" - a to inny.

Podczas ubiegłorocznego spotkania klubu PO w Toruniu sam Donald Tusk mówił o "największej wycince drzew w historii Polski", a Polska - za rządów Prawa i Sprawiedliwości - "stała się jednym z największych eksporterów drewna do Chin".

Co więcej, kilka dni temu szefowa resortu klimatu Paulina Hennig-Kloska deklarowała w neoTVP, że "Polska musi zmniejszyć eksport drewna poza granice naszego kraju, do Chin". Podobne deklaracje z ust minister padały w marcu 2024 r.



"Drewno musi być surowcem strategicznym"

Warto zwrócić uwagę, że to nie Lasy Państwowe są eksporterem drewna. Na to przez lata wskazywali leśnicy, także w czasach rządów Zjednoczonej Prawicy.

"Lasy Państwowe w ogóle nie są eksporterem drewna. Poprzez bezstronny system elektroniczny sprzedają drewno prywatnym firmom. A te czasami potem odsprzedają surowiec za granicę, gdy uznają, że to dla nich bardziej opłacalne niż przerób w kraju. Leśnicy nie mają na to żadnego wpływu" - mogliśmy przeczytać kilka lat temu w "Gazecie Polskiej".

Jednocześnie Lasy wskazują, że od lat polski przemysł drzewny zmaga się z deficytem surowca.

"Drewno powinno być uznane za surowiec strategiczny. Wtedy wiele działań, takich jak niszczenie gospodarki leśnej przez obecny rząd byłoby co najmniej utrudnione"


- zwróciła uwagę w mediach społecznościowych Małgorzata Golińska, były Główny Konserwator Przyrody.



Na początku sierpnia Lasy Państwowe poinformowały, że zaproponowały resortowi klimatu wprowadzenia zakazu wywozu drewna z Polski poza Unię Europejską od 1 stycznia 2025 r. do 31 grudnia 2028 r. Propozycja przewiduje też uznanie drewna za surowiec strategiczny. Propozycja zakłada zmiany w ustawie o zachowaniu narodowego charakteru strategicznych zasobów naturalnych kraju, a także w ustawie o ochronie konkurencji i konsumentów.



Niszczenie zaufania do leśników

Golińska zwróciła uwagę, że "Polacy od lat poddawani są inżynierii społecznej".

- Manipuluje się informacjami, żeby uzyskać konkretne emocje, w tym przypadku negatywne wobec polskich leśników - napisała.



W innym wpisie, poszerzyła swoją wypowiedź w tej sprawie.

- To nie jest zwykła ignorancja. To świadoma celowa manipulacja. Oni dobrze pamiętają ich ostatni zamach na Lasy Państwowe. Jaki wtedy obudził się potężny opór w społeczeństwie, opór, który zmusił zamachowców do wycofania się. 
Mijające lata siania kłamstw o „makabrycznych wycinkach” i „rzezi drzew” miały zniszczyć w Polakach tę chęć obrony Lasów Państwowych, i zniszczyć zaufanie do leśników, żeby wtedy jakiś ignorant, który przyjdzie i powie, że on „ochroni lasy” dostał zielone światło do wszelkich zmian. 
I właśnie to się teraz dzieje! Laicy układają plany ekspertom, niszczą instytucje, wytyczają kierunki i narzucają sposoby działania. A zgubne tego skutki przeciętny obywatel zobaczy po fakcie

- napisała była wiceminister klimatu i środowiska



Moratorium na "nie"

Bardzo wiele emocji budzi wprowadzone na początku roku przez MKiŚ moratorium leśne w sprawie wstrzymania lub ograniczenia cięć drzew. Odnosiło się ono do 10 obszarów: Bieszczad, Puszczy Boreckiej, Puszczy Świętokrzyskiej, Puszczy Augustowskiej, Puszczy Knyszyńskiej, Puszczy Karpackiej, Puszczy Rominckiej, Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego, a także okolic Iwonicza-Zdroju i Wrocławia. Pierwotnie miało ono obowiązywać przez pół roku, ale w połowie czerwca zdecydowano o jego wydłużeniu do końca września br. Moratorium objęte zostały w sumie 94 tys. ha lasów położonych na terenie 28 nadleśnictw.

Sprzeciw wobec moratorium podnosiło wiele środowisk związanych z gospodarką leśną.

Poseł PiS, Paweł Sałek, zabiegał o informacje dotyczące konsultacji społecznych ws. moratorium w poszczególnych Regionalnych Dyrekcjach Lasów Państwowych. Z opublikowanych przez niego dokumentów wynika, że bardzo duża część głosów w konsultacjach była krytyczna wobec pomysłu MKiŚ.

"Suma głosów biorących udział w konsultacjach ponad 6000 głosów, poparcie dla moratorium około 1100 głosów, przeciw około 5200 głosów"

- napisał w mediach społecznościowych Sałek.






Jak zohydzano Polakom leśników. Golińska: "To się dzieje. Laicy układają plany ekspertom, niszczą instytucje" | Niezalezna.pl



Prawym Okiem: Polska bez drzew (maciejsynak.blogspot.com)








sobota, 27 lipca 2024

Hawk - nie Jastrzębie

 



UWAGA!!!


Polska nie ma konfliktu z Rosją, nie zamierza mieć konfliktu z Rosją i nie będzie prowadzić walk z Rosją.

Polskie samoloty F-16 Jastrząb nie będą brały udziału w walkach z Rosją.





Osobnik w poście poniżej dokonał niedopuszczalnego spolszczenia nazwy hiszpańskich systemów baterii "Hawk" !!!








JEST TO CAŁKOWITY BRAK ODPOWIEDZIALNOŚCI REDAKCJI NIEMIECKIEGO WYDAWCY


- od tygodni w polskim polu informacyjnym pojawiają się informacje, że z krajów Zachodu na Ukrainę zostaną dostarczone samoloty F-16
- te samoloty - F-16 będą używane przez Ukrainę do walki z Rosją
- te samoloty obecnie stacjonują na terytorium Polski, nie są oddane w ręce Ukraińców

- Polska na swoim wyposażeniu posiada również samoloty tego typu - F-16, u nas dodatkowo noszą one nazwę Jastrząb, w nawiązaniu do polskiego niezrealizowanego myśliwca z okresu międzywojennego i taką nazwę skrótowo stosuje się również w komunikatach w mediach
- w USA samoloty te noszą nazwę F-16 Fighting Falcon (Walczący Sokół)
- we wspomnianym wyżej artykule, w czasopiśmie o komputerach, poruszono temat dostarczenia Ukrainie hiszpańskich systemów wyrzutni Hawk


w zapowiedzi artykułu autor zamiast użyć oryginalnej nazwy "Hawk" dokonał jej spolszczenia i użył słowa "Jastrząb" ( a nawet "Jastrzębie")

przypomina tu się sprawa cudzysłowiów, o których pisałem i dowolności stosowania, a tak naprawdę łamania zasad przez redaktorów w stosowaniu znaków interpunkcyjnych

tu podobnie, zależnie od widzimisię redaktora możemy błędnie odczytać zapowiedź artykułu, ktoś możne błędnie uznać, że do walki z Rosją zostaną użyte polskie samoloty F-16 Jastrząb, podczas, gdy jest to nieprawda

autora nie tłumaczy zdjęcie z zapowiedzi, prezentujące rakiety na podwoziu, a nie samoloty F-16, ponieważ WIEMY, że często w artykułach używa się tzw. zdjęcia ilustracyjnego, skojarzonego z tematem, ale nie dokumentującego dokładnie temat artykułu 



zapowiedź:

"Nowa broń w drodze do Ukrainy
  Na siły Rosji zapolują Jastrzębie"

może wprowadzać w błąd co do treści artykułu


pierwsze zdanie kojarzymy z dostawą samolotów F-16 - ponieważ o tym mówią od kilku tygodni media


w drugim zdaniu użyto słowa "zapolują"

to słowo najczęściej odnosimy do czynnego działania - zapolować znaczy: wyruszyć na wyprawę, SZUKAĆ zwierzyny, wypatrywać jej, tropić, zasadzać się

podczas gdy bateria wyrzutni, chociaż mobilna, strzał oddaje z pozycji stacjonarnej
a więc bateria rakiet nie szuka celu, tylko biernie czeka na nadlatujące cele

a co jeśli samoloty wroga nie nadlecą?
czy  bateria rakiet będzie szukać wrogich samolotów i jeździć za nimi po lesie ?


no, nie


bateria rakiet pozostaje w ukryciu i najlepiej poza zasięgiem wrogich sił zwiadu czy ataku


to bardziej samoloty kojarzymy z polowaniem, tym bardziej, że nazwa "Jastrzębie" kojarzy się nam z ptakiem, szukającym ofiary, typowo POLUJĄCYM właśnie, 

ale i z samolotem myśliwcem szukającym przeciwnika, podążającym do jakiego celu, by go np. zbombardować, POLUJĄCYM na cele, np. na samotne nieubezpieczone kolumny sił podążających drogą

na tym właśnie polega używanie samolotów myśliwskich - chodzi o to, by szybko i na wysokości poza zasięgiem broni przeciwnika, wniknąć na bliską odległość od celu i go zaatakować np. ostrzelać


użycie zwrotu  "zapolują Jastrzębie" Czytelnik z automatu skojarzy z samolotami, czyli z polskimi samolotami, bo tylko polskie samoloty noszą taką nazwę




jest to kolejny przykład złej woli, wprowadzania ludzi w błąd

w jakim celu??






hiszpańska bateria przeciwlotnicza Hawk nie nazywa się "Jastrząb" -  ani tym bardziej "Jastrzębie"...  - i nie powinno się stosować takiej nazwy, bo tak naprawdę Hawk jest to nazwa SYSTEMOWA, równie dobrze mogła się nazywać Ak-40 WK, albo HA-WK, MK 232, H-A 20KW, WSK Mielec, C-330 czy Hyundai Coupe

jest to nazwa własna

zwracam uwagę, że w polskiej przestrzeni medialnej system ten i jego nazwa są całkowicie nieznane, nie można go sobie nazywać jak się chce

czy nazwy innych systemów wojskowych są również dowolnie spolszczane w tej gazecie?
może warto sprawdzić, czy taka praktyka jest permanentnie stosowana - założę się, że nie



zwracam jeszcze uwagę na podobieństwo

Na siły Rosji zapolują Jastrzębie



brzmi podobnie do 


Nasze . . . . .  zapolują Jastrzębie




W dobie amerykanizacji języka, językowych nowotworów jak łał, okej, dragkłin, ciężarówka, on/ono i tak dalej, nagle redaktorwi niemieckiego czasopisma o komputerach zachciało się nagminnie spolszczać nazwę Hawk.



redaktorwi ? 






jakoś tak samo wyszło...









"Jastrzębie" to system obrony przeciwlotniczej średniego zasięgu..




Nie proszę pana, tam nie jest napisane "systemy Hawks...."





czy panu redaktorowi marzą się walki polskich Jaszczębi?

walki na śmierć i życie??





to nie pierwszy raz i nie jedyne czasopismo związane tematycznie z nowoczesnymi technologiami, jak smartfony czy komputery, które porusza temat wojny na Ukrainie, 

nawet ja, osoba wypowiadająca się w tematach politycznych już ponad 10 lat, nie zabieram zbyt często głosu w tej sprawie, nie mówiąc wcale o sprawach militarnych stricte technicznych



mam wrażenie, że dla tych młodych ludzi wojna na Ukrainie to jakaś wirtualna gra, o której można sobie pisać co się chce i jak się chce

jakby nie rozumieli, że jest to tragedia dla Ukraińców, choć czasami i Ukraińcy sami się zachowują, jakby nie byli tego świadomi....






W polskojęzycznej wikipedii nie jest wprost napisane, że Axel Springer jest to wydawnictwo niemieckie, o tym mówi tylko niemiecka flaga w tabeli obok, za to w angielskiej wersji - informację mamy w pierwszym zdaniu..


 












pl.wikipedia.org/wiki/Axel_Springer_(przedsiębiorstwo)

www.komputerswiat.pl/aktualnosci/militaria/nowa-bron-w-drodze-do-ukrainy-na-sily-rosji-zapoluja-jastrzebie/mn91yss