P.S. Wszystkie te sprawy coraz
jaśniej pokazują jacy ludzie rezydują w Gdańsku, dlaczego to miasto tak
bardzo "lubi" swą niemiecką przeszłość i skąd są te korzenie.
Miasto wymaga gruntownego wietrzenia.
Wraca spór o kaszubskie witacze
5 stycznia 2015, godz. 08:50
Jeden z miejskich radnych Kartuz podczas ostatniej sesji powiedział,
że witacze z napisem: "Gdańsk stolica Kaszub wita" go drażnią i Kartuzy
powinny zażądać ich zdjęcia.
W marcu 2011 roku na rogatkach Gdańska z okazji Dnia Jedności Kaszubów
stanęły tablice z napisem "Gduńsk - stolëca Kaszëb witô".
Od samego początku witacze budziły kontrowersje, także wśród naszych
czytelników. Dla wielu informacja, że Gdańsk jest stolicą Kaszub była
sporym zaskoczeniem, tym bardziej, że o to miano zwykle rywalizowały
Kartuzy z Kościerzyną.
Jak się okazuje, problem po kilku latach ciągle jest aktualny. Jeden
z miejskich radnych Kartuz podczas ostatniej sesji powiedział, że
witacze z napisem: "Gdańsk stolica Kaszub wita" go drażnią i Kartuzy
powinny zażądać ich zdjęcia- informuje Radio Gdańsk.
Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska,
który był inicjatorem ustawienia witaczy twierdzi, że spór jest niepotrzebny.
Twierdzi
on, że tablice są przypomnieniem, że Gdańsk również ma twarz kaszubską
i ma misję do spełnienia wobec wspólnoty kaszubskiej oraz że Gdańsk nie
chce z kimkolwiek konkurować o miano rzeczywistej stolicy Kaszub.
To po co pisze na tablicach, że Gdańsk jest stolicą Kaszub?
I co to za misja wobec wspólnoty kaszubskiej?
Prezes Zrzeszenia Kaszubsko - Pomorskiego Łukasz Grzędzicki twierdzi
natomiast, że najważniejsza jest decydująca i wiodąca rola Gdańska na
Pomorzu jako głównego ośrodka życia naukowego, gospodarczego
i politycznego.
Na razie w sprawie żądania usunięcia tablic z rogatek Gdańska nie podjęto w Kartuzach żadnej oficjalnej uchwały.
Kaszubskie "witacze" są zamalowywane
23 marca 2011, godz. 11:20
Zaledwie kilka dni po ustawienia tablic z
napisem "Gduńsk - stolëca Kaszëb witô", jedna z nich, na wjeździe do
Gdańska od strony Żukowa, została zniszczona. Sprayem zamalowano
widniejący na niej napis. Inicjator ustawienia tablic, prezydent Gdańska
Paweł Adamowicz, jest oburzony zdarzeniem.
Dziewięć tablic z napisem "Gduńsk - stolëca Kaszëb witô", stanęło w
miniony piątek na rogatkach miasta w związku z obchodzonym 19 marca
Dniem Jedności Kaszubów.
- Gdańsk był i jest stolicą Kaszub. Ustawienie tablicy to wspaniała inicjatywa, która z całą pewnością pozytywnie wpłynie na wizerunek miasta - podkreślał w rozmowie z nami w piątek Tomasz Szymański, prezes gdańskiego oddziału Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego.
Tymczasem kilka dni później jedna z tablic została zamalowana sprayem. Inicjator ustawienia tablic, prezydent Gdańska Paweł Adamowicz jest tym oburzony.
- To karygodne zdarzenie. Niestety takie wypadki wandalizmu nie są odosobnione - komentuje Paweł Adamowicz.
Prezydent zapowiedział już, że tablica zostanie naprawiona lub wymieniona, by przywrócić jej pierwotny wygląd.
Takiego rozwoju wypadków można się było spodziewać, ponieważ
wielu mieszkańców Gdańska uznało ustawienia tablic za mocno
kontrowersyjny pomysł.
Aktualizacja: nasi
czytelnicy informują, że poza tablicą od strony Żukowa, zamalowano
jeszcze trzy tablice: przy ul. Spacerowej, przy rafinerii oraz na
wjeździe do Gdańska od strony Pruszcza Gdańskiego.
Kaszubskie "witacze" na rogatkach Gdańska. Słusznie?
18 marca 2011, godz. 13:00
Na rogatkach Gdańska stanęły tablice z
napisem "Gduńsk - stolëca Kaszëb witô". Dziewięć tablic ustawiono z
okazji obchodzonego w sobotę Dnia Jedności Kaszubów, na ulicach miasta
wywieszone zostały także czarno-żółte flagi kaszubskie.
Obchodzony od 2004 roku Dzień Jedności Kaszubów został ustanowiony na
pamiątkę pierwszej odnalezionej pisemnej wzmianki o Kaszubach, która
powstała 19 marca 1238 roku. Chodzi o wystawiony przez papieża Grzegorza
IX tytuł "książę Słowian i Kaszub" dla książąt Zachodniego Pomorza.
Używał go książę Barnim I.
Inicjatorem ustawienie tablic jest prezydent Gdańska
Paweł Adamowicz.
Dla
wielu informacja, że Gdańsk jest stolicą Kaszub, może być sporym
zaskoczeniem, a nawet budzić kontrowersje. O to miano zwykle
rywalizowały Kartuzy z Kościerzyną.
-
Gdańsk był i jest stolicą Kaszub. Ustawienie tablicy to wspaniała inicjatywa, która z całą pewnością pozytywnie wpłynie na wizerunek miasta - mówi
Tomasz Szymański, prezes gdańskiego oddziału
Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego.
Wątpliwości nie ma też historyk
Tomasz Żuroch-Piechowski.
- Gdańsk, jako stolica Kaszub,ma wymiar symboliczny.
W VI wieku n.e. pojawili się tu Słowianie, którzy byli przodkami
Kaszubów. Cieszę się że Gdańsk, który aspiruje do roli metropolii, nie
lekceważy kaszubskiego dziedzictwa, które jest naszym wspólnym dobrem- podkreśla Żuroch-Piechowski.
O swoich korzeniach kaszubskich, przy odbiorze nagrody Nobla, wspominał pisarz
Günter Grass. Jego słynny "Blaszany Bębenek", przypomniał światu na nowo o Kaszubach.
W czasie drugiej wojny światowej Niemcy starali się germanizować
Kaszubów zmuszając ich do podpisywania Volkslisty. Natomiast w okresie
PRL-u Kaszubi bali się przyznawania do swoich korzeni. Przed II wojną
światową, z powodu odmienności językowej, Kaszubi byli posądzani przez
Sanację o chęć oderwania od Polski części jej terytorium. Podobne
oskarżenia bez pokrycia, za czasów komunizmu służyły antagonizowaniu
Kaszubów z pozostałą ludnością Polski.
Część gdańszczan, zwłaszcza tych, którzy nigdy nie
identyfikowali się z kaszubską kulturą, może być zaskoczonych
ustawieniem tablic na rogatkach miasta. Czy Kaszubi nie obawiają się negatywnych reakcji z ich strony?
- Wykonanie i umieszczenie pomnika Świętopełka [kaszubskiego księcia z Pomorza, o którym
pisaliśmy w zeszłym roku przyp. red.]
w Głównym Mieście zostało bardzo dobrze przyjęte przez gdańszczan. Gdańsk był i jest stolicą Kaszub.Dla jego mieszkańców inicjatywa ustawienia tablicwiele nie zmieni, ale z to wpłynie na pewno pozytywnie na świadomość turystów odwiedzających miasto - przekonuje Szymański.
!!! - MS - A jednak!!!
Za ustawienie tablic z kaszubskim napisem na rogatkach Gdańska zapłaciło
miasto. Koszt przedsięwzięcia wyniósł 6 tys. zł. Tablice staną kilka
metrów za znakiem z napisem "Gdańsk" przy ul. Świętokrzyskiej, Trakcie
Św. Wojciecha, al. Grunwaldzkiej ( za skrzyż. z ul. Czyżewskiego), ul.
Elbląskiej, ul. Starogardzkiej, ul. Kielnieńskiej, ul. Kartuskiej, ul.
Nowatorów i ul. Spacerowej.
Strzały do gabinetu dyrektora NCK
25 maja 2009, godz. 07:00
Ze starego wojskowego pistoletu w sobotę
rano strzelano do gabinetu Larry'ego Okey Ugwu, dyrektora Nadbałtyckiego
Centrum Kultury. Czy ktoś chce go zastraszyć?
- W sobotę rano od ochrony budynku otrzymaliśmy zgłoszenie, że do
okien w Nadbałtyckim Centrum Kultury oddano strzały z pistoletu. Na
miejscu znaleziono dwie łuski z TT-ka [broń niegdyś na wyposażeniu
wojska i milicji- red.]. Trwają czynności śledcze - wyjaśnia
Magdalena Michalewska, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku.
Wydarzenie zdumiało dyrektora NCK. -
Wolałbym, żeby to był przypadek i żeby okazało się, że strzelał ktoś przypadkowy - mówi
Larry Okey Ugwu, dyrektor NCK. -
Jednak dziwne jest to, że strzelano zarówno w okna mojego byłego, jak i obecnego gabinetu.
Oba gabinety dyrektora znajdują się po tej samej, południowej stronie
NCK. Jedna kula przeleciała przez pokój i trafiła w ścianę. Kolejna,
przebiła drewnianą ramę okna, rykoszetowała i zatrzymała się pod
biurkiem dyrektora.
- Dobrze, że nikogo wtedy nie było, bo mogłoby dojść do nieszczęścia - mówi wstrząśnięty zajściem Larry Okey Ugwu.
Podejrzenie, że był to celowy atak, budzi to, że celowano w konkretne
szyby w dużych kasetonowych oknach. W obu mierzono w środkową szybę.
Larry Okey Ugwu, pochodzi z Nigerii. Od ponad 20 lat mieszka i pracuje w
Gdańsku. Często miał problemy z nietolerancją. Kilka lat temu
zniszczono jego samochód. Ostatnio ma także problemy osobiste.
- Ten kto zna Larry'ego, powinien wiedzieć, że o takich porach nie ma
go w biurze. Więc raczej był to ktoś, kto chciał zademonstrować swoje
poglądy- mówi
Przemek Dyakowski, muzyk i przyjaciel Larry'ego Ugwu.
Policja zapowiada, że dzięki taśmom monitoringu będzie można ustalić kto strzelał.
Reklama banku PKO BP, w której zagrał Szymon Majewski, sugeruje,
że w Afryce jest "koniec cywilizacji". Fundacja Afryka Inaczej uznała,
że film utrwala negatywny wizerunek kraju i jego mieszkańców. - Nie
podoba mi się sposób zarabiania pieniędzy, który polega na naśmiewaniu
się z pochodzenia innych - mówi Larry Okey Ugwu, Nigeryjczyk mieszkający
w Gdańsku.
Dorota Karaś: Widziałeś reklamę banku PKO BP z Szymonem Majewskim w Afryce?
Larry Okey Ugwu, Nigeryjczyk, dyrektor Nadbałtyckiego Centrum Kultury w
Gdańsku: - Zobaczyłem ją w telewizji. Byłem zaskoczony i oburzony, że
poważny bank zdecydował się na formę promocji, która nakręca stereotypy
dotyczące Afryki. Reklama ma ogromną siłę oddziaływania. Wielu ludzie bierze dosłownie jej przekaz.
Bank i twórcy reklamy tłumaczą, że przedstawili nieistniejącą, umowną
krainę. Akcja poprzednich odcinków tego cyklu rozgrywała się w świecie
baśni i na Marsie.
- Czyli jej twórcy chcą powiedzieć, że Afryka jest tak odległa jak Mars,
leży gdzieś w kosmosie? Reklama sugeruje, że Afryka jest jakimś
nierzeczywistym kontynentem. Utrwala stereotyp, że gdzieś na krańcu
cywilizacji żyją jacyś zacofani ludzie, którym zdarzają się rzeczy nie z
tej ziemi. Tymczasem w filmie pokazuje się rzeczywistych ludzi,
konkretną grupę etniczną.
Jaka to grupa etniczna?
- Aktorzy występujący w tej reklamie noszą tradycyjne stroje,
charakterystyczne dla Masajów i Samburu, żyjących w Kenii i Tanzanii.
Czy to ma oznaczać, że tylko ludzie, którzy chodzą w garniturach, są
inteligentni? Bardzo wielu Masajów studiuje w mieście, na weekendy
wracają do swoich miejscowości i zakładają tradycyjne stroje - między
innymi dlatego, żeby zarabiać na turystach. To nie znaczy, że są dzikimi
ludźmi. Oczywiście bank ma prawo tłumaczyć się, że to jest pewna
konwencja, a protestujący przeciw tej reklamie ludzie są
przewrażliwieni. Moim zdaniem jednak nie wypada w ten sposób pokazywać Afryki i jej mieszkańców.
Która część tej reklamy najbardziej cię oburzyła?
- Scena, w której Szymon Majewski tłumaczy mieszkańcom Afryki, jak
działa bankomat, a przyglądający mu się ludzie uciekają na ten widok.
Przekaz jest taki: przyjeżdża biały człowiek, pokazuje dzikusom zdobycze
cywilizacji, których oni się boją. W ten sposób ładuje się ludziom do głów, że Afryka jest miejscem, gdzie ludzie nie wiedzą, jak działa bankomat czy telefon komórkowy.
Ale w reklamie pojawia się też Afrykanin z iPhonem w ręku.
- A co Szymon robi na jego widok? Jest zaskoczony! Bank powinien liczyć się z tym, że ta reklama może urazić pewną grupę ludzi mieszkających w Polsce. Mamy prawo być oburzeni takim przekazem. Nie podoba mi się sposób zarabiania pieniędzy, który polega na naśmiewaniu się z pochodzenia innych.
Twoi znajomi w jakiś sposób to komentują?
- Oczywiście, wszyscy są oburzeni. Nie tylko Afrykanie, również Polacy.
Musimy pamiętać, że Polska nie jest jakimś odizolowanym od reszty świata
państwem. To, co się dzieje u nas, jest widoczne wszędzie. Ten film zobaczyli ludzie żyjący w różnych krajach.
Zaprotestowałem przeciw tej reklamie na Facebooku, ale link do tekstu
na ten temat przysłał mi znajomy z Afryki Zachodniej. Przez media
społecznościowe, internet, reklama polskiego banku dotarła do odległych
miejsc. Jaki obraz Polski mają ludzie, którzy zobaczyli ten krótki film?
Kraju, który utrwala stereotypy.
Jak komentowali to mieszkańcy Afryki, którzy nie mają tak jak ty związków z Polską?
- Protestują, są zaskoczeni, że takie rzeczy dzieją się w Europie.
Przeciw reklamie zaprotestowała Fundacja Afryka Inaczej. Twoim zdaniem
sprawą powinna się zająć np. Rada Etyki Mediów lub Krajowa Rada
Radiofonii i Telewizji?
- Powinna, ale jak znam życie, nikt tym się zajmie. Nie pierwszy raz takie sytuacje mijają bez echa. Dlatego trzeba protestować i wyrażać swoje niezadowolenie. Na tym polega demokracja.
Przypominasz sobie inne reklamy lub programy, które w ten sposób przedstawiały Afrykę?
- W jednym ze swoich radiowych programów Kuba Wojewódzki i Michał
Figurski żartowali sobie z "telefonu do Murzyna" - chodziło im o Alvina
Gajadhura, który zresztą z pochodzenia jest Hindusem, nie Afrykaninem,
ma polskie obywatelstwo i mieszka tu od lat. Były protesty w tej
sprawie, ale nie przypominam sobie, żeby dziennikarze zostali w jakiś
sposób ukarani. Głos zajęły wówczas silne organizacje związane z Afryką
działające w Polsce. Fundacja Afryka Inaczej, która zaprotestowała
przeciw reklamie banku, nie jest tak znana, nie ma zaplecza
politycznego, ale bardzo dobrze, że zwróciła uwagę na problem.
Mieszkasz w Gdańsku od lat, jesteś dyrektorem dużej publicznej
instytucji kulturalnej. Spotykasz się jeszcze z nietolerancją i
rasizmem?
- Moi znajomi traktują mnie już jak Polaka. Ale rasistowskie odzywki na
ulicy to wciąż norma. Często słyszę obraźliwe słowa od ludzi w średnim
wieku, czterdziesto-, pięćdziesięciolatków. Musi minąć jeszcze trochę
lat, żeby dokonała się zmiana mentalna i widok Afrykańczyka na ulicy
przestał budzić negatywne skojarzenia. Dzięki Bogu, wielu Polaków wyjeżdża teraz do pracy za granicę. Tam uczą się tolerancji, widzą, że świat nie jest jednorodny.
Jak reagujesz na rasistowskie zaczepki na ulicy?
- Nie zwracam już nie uwagi. Wiem, że takim ludziom należy współczuć.
Nie wkurzam się, bo zdaję sobie sprawę, że nietolerancję wywołują
ignorancja i brak wiedzy.
To teraz
obcokrajowiec nie tylko będzie nam mówił o naszej kulturze, ale nawet
publicznie wyznaje, że dziękuje Bogu, że Polacy muszą za pracą jeździć
za granicę???
Coś wam powiem - on ni w ząb nie rozumie polskiego, on nie wie co gada.
http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Wraca-spor-o-kaszubskie-witacze-n86533.html
http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Kaszubskie-witacze-sa-zamalowywane-n46543.html
http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Strzaly-do-gabinetu-dyrektora-NCK-n33011.html#
http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Kaszubskie-witacze-na-rogatkach-Gdanska-Slusznie-n46422.html#tri
http://m.trojmiasto.gazeta.pl/trojmiasto/1,106540,13832762,Reklama_banku_z_Majewskim_dotarla_do_Afryki___Moi.html
Ps. Przeszło mi denerwowanie się !. Wszak Berlin to słowiańska nazwa , a podwójne tablice SERBOŁUŻYCZAN wyznaczają granice SŁOWIAŃSZCZYZNY ! nie tylko one zresztą !!. ::)))