reblogged
Wywiad miesięcznika "Historia Do Rzeczy" (nr 2/2013) z duńskim historykiem Casperem Erichsenem, współautorem książki "Zbrodnia kajzera". Rozmawiał Piotr Zychowicz.
--------------------------------------------------------------------------------------
Niemieckie obozy w Afryce
„Historia Do Rzeczy”[„HDR”]: –W Polsce panuje przekonanie, że pierwszy obóz koncentracyjny Niemcy zbudowali w 1933 r. w Dachau.
Casper Erichsen [CE]: –To
nieprawda. Pierwszy obóz koncentracyjny, a właściwie całą sieć obozów,
Niemcy zbudowali w roku 1904 w Niemieckiej Afryce Południowo-Zachodniej,
czyli w obecnej Namibii.
„HDR”: –Kogo w nich zamknięto?
CE: –Przedstawicieli dwóch afrykańskich ludów – Herero i Nama.
„HDR”: –Co się działo w tych obozach?
CE: –Obozy te były piekłem na ziemi, w których rozegrało się ludobójstwo. Nosiły nazwę Konzentrationslager.
„HDR”: –Brzmi znajomo.
CE: –Ośrodki
te wyglądały bardzo podobnie do tych, które kilkadziesiąt lat później w
Europie zbudował Hitler. Składały się z szeregu prymitywnych chat,
często szałasów zrobionych z patyków i szmat. Otoczono je posterunkami
uzbrojonych strażników i drutem kolczastym. Albo zwałami ściętych,
suchych krzewów najeżonych kolcami, których do dzisiaj rośnie bardzo
dużo na namibijskich sawannach.
„HDR”: –Jakie warunki panowały w obozach?
CE: –Przeludnienie,
brak wody, koców, ubrań. A przede wszystkim żywności. Ludzie byli
głodzeni. Czasami rzucano im jakieś odpadki albo wydawano po garści
ryżu. Nie pomyślano jednak przy tym, żeby zaopatrzyć ich w garnki, więc
ryż ten był zjadany na surowo. Zamiast ubrań wydawano worki, w których
wycinano dziury na głowę i ręce. Efekty nietrudno sobie wyobrazić.
Choroby, robactwo, gnijące rany. A wreszcie masowe zgony. Średnia życia w
niemieckich obozach w Afryce nie przekraczała kilku miesięcy.
„HDR”: –Jak zachowywali się strażnicy?
CE: –Jak
„rasa panów”. Herero i Nama byli traktowani gorzej niż zwierzęta.
Katowanie, wrzaski, tortury. Wykorzystywanie seksualne młodych kobiet i
dziewcząt. Wszyscy więźniowie byli zmuszani do niewolniczej pracy przy
budowie infrastruktury niemieckiej kolonii. Dróg, kolei, domów. Ten, kto
nie dawał sobie rady w niezwykle ciężkiej pracy, był bity, zabijany.
„HDR”: –Najgorszy ze wszystkich obozów znajdował się na Shark Island – Wyspie Rekinów.
CE: –Shark
Island to niewielka skała położona w pobliżu portowego miasteczka
Lüderitz. Z lądem łączy ją niewielki mostek. Straszne miejsce. Bez
drzew, bez żadnego schronienia. Zimą jest tam niezwykle zimno z powodu
lodowatych prądów oceanicznych, wiatrów i rozbijających się o wyspę fal.
Niemcy umieścili tam kilka tysięcy tubylców. Mężczyzn, kobiet i dzieci.
Wykorzystywano ich do budowy nabrzeża. Cały dzień brodzili w lodowatej
wodzie. Nadzorcy byli przy tym wyjątkowo brutalni. Znamy przypadki, że
więźniowie woleli sobie rozerwać gołymi rękami gardło, niż pojechać na
Shark Island.
„HDR”: –Jaka była śmiertelność w tym obozie?
CE: –Niemal
wszyscy więźniowie zginęli. Wyjątkowo drastyczny jest fakt, że ciała
zamordowanych wyrzucano prosto do morza. I często dryfowały one wzdłuż
rozświetlonego wybrzeża Lüderitz, na którym w piwiarniach i
ekskluzywnych restauracjach bawili się Niemcy. Więźniowie na Shark
Island słyszeli muzykę i kobiecy śmiech dochodzący z Lüderitz…
„HDR”: –Jest jeszcze jeden aspekt działania niemieckich obozów w Afryce. Eksperymenty medyczne…
CE: –To
również brzmi znajomo, prawda? W przypadku Afryki wyglądało to tak: na
początku w obozach nie było żadnych lekarzy. Ludzie po prostu umierali.
Ewentualnie pomoc mogli nieść tylko misjonarze, których czasami
wpuszczano za bramy. Dopiero później pojawili się niemieccy doktorzy
wojskowi i… było jeszcze gorzej.
„HDR”: –Dlaczego?
CE: –Bo nie
interesowało ich uratowanie życia Herero i Nama. Uznali, że istnienie
obozów i wysoka śmiertelność więźniów są dla nich okazją do dokonywania
eksperymentów medycznych. Robiono rzeczy drastyczne. Wstrzykiwano
ludziom rozmaite substancje, otwierano brzuchy. Wyróżniał się zwłaszcza
wzbudzający przerażenie dr Bofinger. To, co było jednak najbardziej
haniebne, to masowe preparowanie fragmentów ciał więźniów.
„HDR”: –Fragmentów ciał? Brzmi To jak obłęd.
CE: –Na
niemieckich uniwersytetach zapanowała wówczas moda na badania rasowe.
Mierzenie czaszek, kości, mózgów i wyciąganie z tego bzdurnych wniosków o
wyższości jednych ras nad drugimi. Zastępy naukowców i studentów,
którzy się tym zajmowali, potrzebowały preparatów. Władze Niemieckiej
Afryki Południowo-Zachodniej postanowiły im je tanio dostarczyć. Źródłem
pochodzenia preparatów były oczywiście obozy koncentracyjne.
„HDR”: –Jakie części ciała wysyłano do Niemiec?
CE: –Wszystkie. Mózgi, wątroby, dłonie, uszy, oczy, kobiece narządy rodne, penisy. Wszystko wycięte i zapeklowane
w słojach. Przede wszystkim wysyłano jednak czaszki. W obozie
Swakopmund zmuszono więźniarki do gotowania obciętych głów, a następnie
oskrobywania ich z resztek mięsa za pomocą kawałków szkła. Te głowy
często należały do najbliższych krewnych tych kobiet. Czaszki trafiały
do instytutów naukowych, ale również do prywatnych kolekcjonerów. Do
dzisiaj w zbiorach w Niemczech można znaleźć wiele czaszek i zasuszonych
głów Herero i Nama.
„HDR”: –Obozy
koncentracyjne, o których mówimy, były elementem wojny między Niemcami a
tubylcami, która wybuchła w roku 1904. Według ówczesnej niemieckiej
prasy spiralę przemocy nakręcili Herero, którzy mordowali oraz gwałcili
białe kobiety i dzieci.
CE: –To
propaganda. Przyczyny wojny były bardziej skomplikowane. Niemcy w Afryce
Południowo-Zachodniej znajdowali się w kiepskiej sytuacji. Choć
przyjeżdżało ich coraz więcej, mieli w swoim posiadaniu bardzo mało
ziemi. Większość pastwisk i gruntów nadających się pod uprawę należała
do Herero i Nama. Podobnie było ze stadami bydła, które stanowiły główna
gałąź gospodarki kolonii. Niemieccy farmerzy musieli dzierżawić ziemię
od tubylczych wodzów…
„HDR”: –Co zapewne nie bardzo im się podobało.
CE: –Delikatnie
mówiąc. Jednocześnie bowiem Niemcy byli nastawieni skrajnie
rasistowsko. Uważali Nama i Herero za Untermenschen. Traktowali więc
tubylców w sposób niezwykle arogancki. Bili ich, okradali, często
gwałcili ich kobiety. Wszystko to powodowało, że sytuacja zaczęła być
niezwykle napięta. Niemcy chcieli zagrabić ziemię Herero i Nama. A te
plemiona miały dosyć upokorzeń.
„HDR”: –Wystarczyła jedna iskra, żeby doszło do powstania.
CE: –Tak.
Wreszcie – najpierw Herero, a potem Nama – chwycili za broń i wystąpili
przeciwko Niemcom. Wracając do pańskiego poprzedniego pytania – przez
całą wojnę tubylcy zamordowali czworo dzieci i dwie niemieckie kobiety.
Zdarzały się przypadki, że po zabiciu lub przepędzeniu z jakiejś farmy
mężczyzn, plemienni wojownicy konwojowali niemieckie kobiety i dzieci do
najbliższego miasteczka.
„HDR”: –A jak to wyglądało w drugą stronę?
CE: –W
samych obozach koncentracyjnych Niemcy wymordowali 20 tys. kobiet i
dzieci. Do tego trzeba dodać masakry i pacyfikacje osad oraz wiosek.
Mówimy o dziesiątkach tysięcy ludzi. Życie Herero i Nama – niezależnie
od tego, czy był to wojownik, czy kobieta, czy dziecko – nie miało dla
Niemców najmniejszej wartości. Ocenia się, że w sumie wymordowali 80
proc. całej populacji Herero i 50 proc. Nama. A mówimy o ludach, które
liczyły odpowiednio 100 tys. i 20 tys. członków.
„HDR”: –To
paradoks, że „cywilizowani” Europejczycy zachowywali się w sposób
barbarzyński, a „dzicy” tubylcy prowadzili wojnę w sposób przyzwoity.
CE: –Tak, to
może wydawać się zaskakujące. Rdzenni mieszkańcy tej części Afryki nie
byli jednak dzikusami, ale ludźmi, którzy przestrzegali zasad wojny. W
dużej mierze miała na to wpływ wieloletnia działalność misjonarzy oraz
prastare tradycje honorowego prowadzenia wojen.
„HDR”: –A dlaczego Niemcy nie przestrzegali praw wojny?
CE: –Bo dla
nich Herero i Nama nie byli równorzędnymi przeciwnikami. Byli podludźmi,
wobec których nie obowiązywały żadne zasady. Uważali, że do „dzikusów”
może przemówić tylko naga, brutalna siła. Niemcy prowadzili przeciwko
Herero i Nama wojnę totalną, na wyniszczenie.
„HDR”: –Wojna wcale nie okazała się jednak spacerkiem.
CE: –Tubylcy
mieli broń palną. Świetnie znali teren, byli mistrzami walki
podjazdowej. 11 sierpnia 1904 r. pod Waterberg miała miejsce walna bitwa
między Herero, a siłami niemieckimi dowodzonymi przez gen. Lothara von
Trothę. Niemcy planowali unicestwić przeciwnika, ale afrykańscy
wojownicy – wraz z kilkudziesięcioma tysiącami kobiet, dzieci oraz
stadami bydła – wyrwali się z okrążenia. Niemcy wówczas wypchnęli ich na
straszliwą pustynię Omaheke.
„HDR”: –Co się stało na tej pustyni?
CE: –Ludzie
byli pozbawieni wody, padali jak muchy. Próbowali pić krew swojego
bydła, ale powiększało to tylko pragnienie. Cała pustynia była usiana
trupami. Najpierw umarli starcy i dzieci. Powrotu nie było, bo gen. von
Trotha wydał tzw. rozkaz eksterminacyjny.
„HDR”: –Słucham?
CE: –Rozkaz
eksterminacyjny. To jeden z niewielu przypadków w historii, że
zbrodniarz pozostawia na piśmie coś takiego. Trotha w odezwie do
tubylców, która została wydana 3 października 1904 r. stwierdził, że
każdy członek plemienia Herero, który zostanie napotkany na terytorium
niemieckim, zostanie zastrzelony. Rozkaz ten stał się katalizatorem
rzezi. Niemieckie patrole zaczęły polowanie na Herero. Masakrowano całe
wioski i osady. Przy okazji, z rozpędu, zabitych zostało wielu tubylców
nienależących do Herero. Niemcy nie bardzo bowiem rozróżniali tubylców…
To właśnie ci Herero, którzy przeżyli tę orgię mordów, trafili do obozów
koncentracyjnych.
„HDR”: –Czy cesarz Wilhelm II wiedział, co wyrabiają jego generałowie w Afryce?
CE: –Nie ma
co do tego wątpliwości. Był naczelnym zwierzchnikiem sił zbrojnych.
Regularnie otrzymywał raporty o tym, co się dzieje w jego kolonii. Gdy
von Trotha wrócił do Niemiec, otrzymał od kajzera order Pour le Mérite i
pochwałę za „wielkie zasługi dla ojczyzny”.
„HDR”: –Kiedy zakończyła się gehenna Herero i Nama?
CE: –Wojna
skończyła się w 1908 r., nowe – nieco liberalniejsze – władze kolonii
nakazały zamknięcie Shark Island. Niedobitki Herero i Nama zostały
rozparcelowane po niemieckich farmach i przedsiębiorstwach jako tania
siła robocza. Przywódcy Nama, którzy przetrwali pobyt na Shark Island,
zostali jednak skierowani do innego obozu, znajdującego się w głębi
lądu. Trzymano ich jeszcze przez sześć lat w straszliwych warunkach w
stajniach. Uwolniły ich dopiero wojska brytyjskiego Związku Południowej
Afryki (dzisiejsza RPA), które zajęły niemiecką kolonię w 1914 r. po
tym, gdy wybuchła I wojna światowa.
„HDR”: –Czy wojna z Herero i Nama była dla Niemców wojną o Lebensraum?
CE: -Bez
wątpienia. To było zresztą sformułowanie, którego wówczas oficjalnie
używano. Na przełomie XIX i XIX w. w Niemczech zapanowała moda na
darwinizm społeczny. Zgodnie z nim słabsze rasy i narody powinny ustąpić
miejsca rasie germańskiej. Rzesza była wówczas przeludniona i w
Berlinie marzono o zdobyciu nowej przestrzeni życiowej w Afryce.
„HDR”: –Kilkadziesiąt lat później Hitler szukał jej w Polsce, na Ukrainie i Białorusi.
CE: –Nie ma
wątpliwości, że wszystkie rasowe i ekspansjonistyczne teorie rozwijały
się w Niemczech na długo przed tym, nim ktokolwiek usłyszał o Hitlerze.
Przywódca NSDAP czerpał pełnymi garściami z niemieckich doświadczeń w
Afryce. Był produktem swoich czasów, ukształtowanym przez klimat epoki.
Sam w jednym z przemówień stwierdził, że Europa Wschodnia będzie dla
Niemców kolonią. To nie było przypadkowe przejęzyczenie. Hitler próbował
w Europie Wschodniej zrealizować te same cele, co jego poprzednicy w
Afryce. I używał do tego takich samych metod.
„HDR”: –Czy są jakieś bezpośrednie związki między Niemiecką Afryką Południowo-Zachodnią a NSDAP?
CE: –Oczywiście.
Przede wszystkim pierwszym niemieckim gubernatorem tej kolonii był
Heinrich Ernst Göring, ojciec przyszłego szefa Luftwaffe. Nie ma
wątpliwości, że w dużej mierze ukształtował syna. Przede wszystkim
jednak – szczególnie w pierwszym okresie istnienia NSDAP – przez szeregi
partii Hitlera przewinęło się wielu weteranów wojny z Herero i Nama.
Nie były to wcale postacie drugoplanowe.
„HDR”: –Na przykład?
CE: –Franz
Ritter von Epp. Niemiecki oficer, który brał czynny udział w
ludobójstwie Herero i Nama, a po I wojnie światowej stworzył słynny
monachijski Freikorps. Jego podwładnym był m.in. przywódca SA, Ernst
Röhm. Epp był jednym z filarów, na których oparł się Hitler. To on
wyłożył pieniądze na kupno „Völkischer Beobachter”, czołowej gazety
narodowych socjalistów. Mało kto wie, ale to von Epp dostarczył NSDAP
słynne brunatne koszule. Pochodziły z… kolonialnych mundurów, które
miały zostać wysłane do Afryki Południowo-Zachodniej i zalegały w
magazynach.
„HDR”: –A eksperymenty naukowe na więźniach obozów? Analogia wręcz się narzuca.
CE: –Tu
także występuje ciągłość. Jeden z „naukowców”, który dokonywał
eksperymentów na dzieciach Herero i Nama, nazywał się Eugen Fischer. W
III Rzeszy stał się on czołowym naukowcem i specem od higieny rasy
Hitlera. Zaangażowany był w program sterylizacji i zabijania
niepełnosprawnych oraz w „ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej”.
Warto podkreślić, że w Afryce Południowo-Zachodniej wprowadzono ustawy
rasowe, zabraniające zawierania masowych małżeństw i szykanujące
kolorowych „podludzi”.
„HDR”: –Co nie przeszkodziło Niemcom w gwałceniu kobiet Herero i Nama.
CE: –Tutaj
rasistowska ideologia musiała ustąpić instynktom. Wśród niemieckiej
populacji kolonii było bardzo wielu mężczyzn, a bardzo niewiele kobiet.
Tysiące Niemców znajdowało się więc tysiące kilometrów od domów i
jedynym dostępnym sposobem zaspokojenia potrzeb seksualnych były
miejscowe kobiety.
„HDR”: –Jeżeli
strażnik obozowy zgwałcił więźniarkę z plemienia Herero i za drutami
urodziła ona mieszane dziecko, to jak było traktowane takie potomstwo?
CE: –Jak
Herero. Niemcy byli przerażeni perspektywą wymieszania ras. Uważali, że
jeżeli do ich puli genetycznej dostaną się pierwiastki murzyńskie, rasa
germańska zostanie zepsuta. Trzeba jednak przyznać, że niektórzy Niemcy
starali się ratować takie mieszane dzieci. Ich szansa na przeżycie była
znacznie większa, niż w przypadku reszty. Niewykluczone, że Herero w
ogóle przetrwali jako plemię tylko dzięki tym gwałtom i zrodzonym z nich
dzieciom. Do dzisiaj wśród przedstawicieli tego ludu spotyka się wielu
ludzi o niebieskich oczach i nieco jaśniejszej skórze.
„HDR”: –Niemcy na każdym kroku przepraszają za Holokaust. Jak pan ocenia ich stosunek do eksterminacji Nama i Herero?
CE: –Podejście
do tych dwóch zbrodni jest zupełnie inne. Niemiecki rząd nigdy
formalnie nie przeprosił za to, co się stało w Afryce. Nigdy nie
przyznał, iż Niemcy dokonali tam ludobójstwa. Nigdy nie próbował w żaden
sposób zadośćuczynić potomkom ofiar. Plemiona, którym na początku XX w.
odebrano pastwiska i stada, żyją dzisiaj w skrajnej nędzy. Wygląda na
to, że Niemcy dzielą swoje ofiary na lepsze i gorsze. Herero i Nama
najwyraźniej na współczucie nie zasługują.
„HDR”: –A Niemcy w Namibii? Jaki jest ich stosunek do zbrodni swoich przodków?
CE: –To
zależy. Są ludzie, którzy mają poczucie winy, ale nie jest tajemnicą, iż
w Namibii nadal mieszka wielu Niemców, którzy są dumni z tego, co się
stało. Gdy zamieszkałem w stolicy Namibii Windhuku, moim sąsiadem na
Bismarck-Strasse był 80-letni Niemiec. Na ścianie jego salonu wisiał
olbrzymi portret, na którym był przedstawiony w mundurze oficera
SS-Totenkopf. Ten facet miał przyjaciela, który przyjeżdżał do niego
olbrzymim samochodem terenowym typu pick-up. Z tyłu tego samochodu
łopotała flaga ze swastyką.
„HDR”: –Brzmi jak jakiś ponury żart.
CE: –Niestety
to nie żart. Widziałem to na własne oczy. Do późnych lat 90. Piekarze w
Namibii w dniu urodzin Hitlera na bułkach wycinali małe swastyki. Przed
niektórymi farmami wywieszano zaś sztandary III Rzeszy. Gdy w 2005 r.
umarł Szymon Wiesenthal, w jednym z czasopism namibijskich pojawił się
artykuł, którego autorzy wyrazili radość z powodu śmierci „potwora”.
„HDR”: –Po
tym wszystkim, co pan powiedział, zastanawiam się, w jaki sposób biali i
czarni Namibijczycy mogą dzisiaj spokojnie żyć obok siebie i tworzyć
jedno społeczeństwo.
CE: –Nie mam pojęcia, jak to jest możliwe.
-----------------------------------------------------------------------
Cesarz Wilhelm II Hohenzollern:
Generał Lothar von Trotha:
Poniżej brytyjski film dokumentalny z 2005 r.
"Namibia. Ludobójstwo a II Rzesza" ("Namibia. Genocide and the Second
Reich").
Istnieje wersja polskojęzyczna, ale na You Tube udało mi się znaleźć tylko anglojęzyczną:
Istnieje wersja polskojęzyczna, ale na You Tube udało mi się znaleźć tylko anglojęzyczną:
http://www.filmweb.pl/film/Namibia%2C+ludob%C3%B3jstwo+a+II+Rzesza-2005-509460
KOMENTARZE
http://powiewswiezosci.neon24.pl/post/102396,niemieckie-obozy-w-afryce
http://www.legitymizm.org/szowinizm-niemiecki