Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą NSDAP. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą NSDAP. Pokaż wszystkie posty

środa, 23 lipca 2025

Ordensburg i kadry NSDAP

25 kwietnia 2025


niemiecka i angielska wiki - brak polskiej wersji językowej
tłumaczenie automatyczne




W okresie narodowego socjalizmu w Niemczech w latach 1934–1936 zbudowano trzy ośrodki szkoleniowe dla przyszłych kadr kierowniczych NSDAP pod nazwą Ordensburg lub Ausbildungsburg



Ponadto istniały kolejne plany zamków w stylu narodowosocjalistycznym autorstwa kolońskiego architekta Clemensa Klotza, ale nie zostały one zrealizowane. Na wschodzie jeden zaplanowano na terenie średniowiecznego zamku zakonnego Marienburg pod Gdańskiem, a drugi o nazwie projektu "Zamek Wiślany" w pobliżu Kazimierza Dolnego w dystrykcie lubelskim Generalnego Gubernatorstwa w okupowanej Polsce. Na zachodzie planowano założenie kompleksu zamkowego nad rzeką Saarschleife w pobliżu Mettlach. 


Szkolenie partyjne w Zamkach Zakonnych miało przebiegać według ogólnej koncepcji, zgodnie z którą każda instytucja miała swój cel tematyczny:

- Vogelsang: "Rasowa filozofia nowego porządku" (Narodowosocjalistyczna higiena rasowa)
- Jezioro Krössinsee: Kształcenie charakteru
- Sonthofen: zadania administracyjne, wojskowe i dyplomatyczne

Rycerze Zakonu – jak nazywano uczestników kursu, jeden po drugim mieli przejść roczne szkolenie w trzech zamkach Zakonu, zaczynając w zamku Vogelsang, a kończąc na zamku Sonthofen. 

Lekcje były prowadzone przez Stammführera stacjonującego na stałe w Ordensburgu. Nie powstał jednak spójny program nauczania. Poza głównymi wymienionymi tematami, szkolenie charakteryzowało się również ćwiczeniami wojskowymi i sportowymi. 

Alfred Rosenberg planował również budowę liceum NSDAP na brzegu jeziora Chiemsee. Ordensjunker przyjęty na szkolenie powinien już sprawdzić się w NSDAP i mieć od 25 do 30 lat. W ciągu pierwszych trzech, a później w ciągu czterech i pół roku, ukończyli szkolenie jako przywódcy partyjni lub administracyjni w poszczególnych zamkach zakonnych. 

Od maja 1936 r. kursy odbywały się w Vogelsang; Szacuje się, że tam i w Krössinsee szkolenie ideologiczne przeszło około 2000 mężczyzn. Junkierowie zakonni, którzy według Heinena zaliczani byli do "najbardziej pozbawionych skrupułów i fanatycznych" przywódców, zajmowali kierownicze stanowiska w niemieckiej administracji cywilnej, zwłaszcza na Wschodzie, np. jako komisarze obwodowi w Komisariatach Rzeszy Ukrainy i Ostlandu. W urzędach tych członkowie Ordensburga byli w znacznym stopniu zaangażowani w zbrodnie nazistowskie, nie tylko w systematyczne mordowanie ludności żydowskiej. Podczas osiedlania się etnicznych przesiedleńców niemieckich w okupowanej Polsce w 1939 i 1940 r. Zamki Zakonne zapewniły wsparcie logistyczne w postaci autobusów do transportu.



Trzy instytucje kształcenia przywódców politycznych i ich cele edukacyjne, które zostały zbudowane, to: 

- Ordensburg Vogelsang w Nadrenii Północnej-Westfalii: focus: Rasowa filozofia nowego porządku

- Ordensburg Sonthofen w Bawarii, Allgäu, zbudowany w 1934 r.: specjalizacja: zadania administracyjne i wojskowe oraz dyplomacja

Ordensburg Jezioro Krassinsee na Pomorzu: Główny cel: rozwój charakteru

Zgodnie z modelem szkolenia, uczniowie mieli spędzić jeden rok w każdym zamku, aby zapoznać się z każdym celem edukacyjnym. Czwarty i ostatni Ordensburg, planowany na miejscu historycznego zamku Marienburg w Prusach Zachodnich, nigdy nie został zbudowany.


Ordensburg Krössinsee.


tekst po niemiecku


Als repräsentative Großbauten ab 1934 unter erheblichem Aufwand neu errichtet, dienten die NS-Ordensburgen als Kaderschmieden, in denen jüngere nationalsozialistische Aktivisten, sogenannte „Ordensjunker“, auf ihre Aufgaben als politische Funktionäre der „rassisch“ homogen gedachten „Volksgemeinschaft“ vorbereitet werden sollten. Diese künftige Führungsschicht wurde als Elite konstruiert, die Männer wurden ideologisch geschult, ihre Tätigkeit sollte der Sicherung und dem Ausbau der NS-Herrschaft dienen. Außerdem erfüllten die „Ordensburgen“ weitere Zwecke: Die NSDAP und ihre Unterorganisationen nutzen sie wie Tagungshotels, als Versammlungsstätten, als Propagandaschauplätze und damit als Bühnen zur Selbstdarstellung.

Auch wenn die Elite-Ausbildung an den NS-Ordensburgen letztlich scheiterte, wurden doch zahlreiche der ca. 2.100 „Ordensjunker“ und das an den „Ordensburgen“ eingesetzte Lehr- und Stammkorps ab 1939 als politisches Herrschaftspersonal in der Zivilverwaltung der eroberten Gebiete Osteuropas eingesetzt. Die Männer waren so am Holocaust und den anderen Verbrechen im Osten aktiv beteiligt.



tłumaczenie automatyczne

Odbudowany od 1934 r. znacznymi kosztami jako reprezentacyjne duże budynki, nazistowski Ordensburgen służył jako poligon kadrowy, w którym młodsi działacze narodowosocjalistyczni, tzw. "Ordensjunker", mieli być przygotowywani do swoich zadań jako funkcjonariusze polityczni "rasowo" jednorodnego "Volksgemeinschaft". Ta przyszła klasa rządząca została skonstruowana jako elita, mężczyźni byli ideologicznie wyszkoleni, a ich działania miały służyć zabezpieczeniu i rozszerzeniu władzy nazistowskiej. Ponadto "Ordensburgen" służył innym celom: NSDAP i jej podorganizacje wykorzystywały je jako hotele konferencyjne, miejsca spotkań, propagandy, a tym samym jako sceny do wyrażania siebie.


Mimo że elitarne szkolenie w nazistowskich Zamkach Zakonnych ostatecznie zakończyło się niepowodzeniem, wielu z około 2100 "Junkrów Zakonnych" oraz korpusu nauczycielskiego i podstawowego rozmieszczonego w "Zamkach Zakonu" zostało rozmieszczonych jako władcy polityczni w administracji cywilnej podbitych terytoriów Europy Wschodniej od 1939 roku. Mężczyźni byli więc aktywnie zaangażowani w Holokaust i inne zbrodnie na Wschodzie.


A co, jeśli czytać to dosłownie, bez znajomości oficjalnej wersji historii, bez interpretowania i umiejscowiania w czasie na podstawie wiedzy ze szkoły?


Ta przyszła klasa rządząca

[...]

zostało rozmieszczonych jako władcy polityczni w administracji cywilnej podbitych terytoriów Europy Wschodniej od 1939 r.


Wg niektórych źródeł Bolesław Bierut był niemieckim agentem umocowanym na najwyższym stanowisku państwa polskiego.

Z całą pewnością agentem UB był współzałożyciel, pierwszy prezes Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, starosta powiatu kościerskiego - Aleksander Arendt - był też podejrzany o przynależność do polskojęzycznego Gestapo.


Władysław Gomułka, Rzecz o Bolesławie Bierucie, [w:] Pamiętniki Władysława Gomułki

„Chyba pod koniec 1956 r. lub w początkach 1957 r. drogą pocztową otrzymałem list ze Związku Radzieckiego adresowany do KC PZPR na moje nazwisko, napisany ręcznie w języku rosyjskim, doręczony mi normalnie przez kancelarię sekretariatu KC PZPR. Nie pamiętam nazwiska autora listu, lecz z jego treści wynikało, że pracował on w radzieckich organach bezpieczeństwa i w czasie wojny zamieszkiwał w Mińsku. Na obustronnie zapisanych czterech stroniczkach listu autor wyrażał swój pozytywny stosunek do przeobrażeń, jakie zaszły w Polsce w wyniku październikowego plenum KC PZPR. W tym kontekście autor informował mnie, jako ówczesnego I sekretarza KC partii, że jest mu wiadomo, iż dawny mój poprzednik na tym stanowisku Bolesław Bierut, przebywając w czasie wojny w Mińsku, współpracował tam z Niemcami, to jest był agentem hitlerowskim. Dla wielu ludzi w Mińsku nie było to tajemnicą. Jego współpraca z Niemcami miała być szeroko znana mieszkańcom tego miasta.

Wiadomość ta poruszyła mnie do głębi. Trudno mi było uwierzyć w prawdziwość tej informacji. Jednocześnie uważałem, że przytoczone w liście zarzuty należy w jakiś sposób zbadać, stwierdzić, co w nich jest prawdą, a co fałszem, a jednocześnie utrzymać całą sprawę w głębokiej tajemnicy, nie dopuścić do przeniknięcia tej wiadomości na zewnątrz, gdzie mogła się przesączyć nawet do centralnego aktywu partyjnego. Uznałem przeto za wskazane nie zawiadamiać nawet wszystkich członków Biura Politycznego o otrzymaniu tego listu. Sprzyjała temu ta okoliczność, że kancelaria sekretariatu doręczyła mi ten list bez otwierania koperty (...). 

Nowe informacje o Bierucie otrzymałem w lutym 1972 r. od Jana Ptasińskiego, pełniącego przedtem funkcję ambasadora Polski w Moskwie, Naświetlają one działalność Bieruta w okresie jego przebywania w Mińsku zgodnie z koncepcją skonstruowaną przez władze radzieckie, mając na celu zdezawuowanie zarzutów przeciwko Bierutowi zawartych w nadesłanym mi przed czternastu laty liście, którego treść po grudniu 1970 r. stała się znana wielu pracownikom aparatu centralnego partii. Według informacji rozmówcy Ptasińskiego, Bierut pracował w owym czasie w zarządzie miasta Mińska i w oczach jego mieszkańców rzeczywiście uchodził za osobnika współpracującego z okupantem, wysługującego się Niemcom. Faktycznie jednak jego współpraca z Niemcami nosiła charakter agenturalny, działał on bowiem z ramienia i zgodnie z poleceniami wywiadu radzieckiego”.


Koncepcja zdezawuowania zarzutów o pracę dla Niemców?

Czyli naprawdę był agentem Niemiec, pewnie też i ZSRR, trudno wnioskować od kiedy, ale wygląda na to, że on pracował dla Niemców, a władza radziecka starała się to ukryć - po co?

Żeby nie wyszła na jaw agenturalna współpraca niemiecko-radziecka przed wojną?

A może i po to, by chronić innych agentów niemieckich obecnych w polskiej administracji po 1945 r.





---

W Republice Federalnej Niemiec dawny "Ordensjunker", któremu władze bezpieczeństwa nie poświęcały zbyt wiele uwagi, od lat pięćdziesiątych zorganizował się w siatkę, którą nazwali "Kołem Alteburskim". Gra słów odnosiła się do "starych towarzyszy" izamków Zakonu. Przypinki służyły jako znaki identyfikacyjne na spotkaniach tych starych nazistów.

Jedna z tych przypinek znajduje się na wystawie stałej Dokumentacji nazistowskiej Vogelsang. Widok na Ordensburg Vogelsang otoczony jest trzema literami K, V i S oznaczającymi nazwy trzech instytucji: Krössinsee, Vogelsang i Sonthofen. Był to wyraz orientacji ideologicznej jego nosiciela. Każdy, kto od końca lat siedemdziesiątych przypinał przypinkę do klapy, publicznie demonstrował swój "zawód" jako były "Ordensjunker" NSDAP. Przypinka sygnalizowała jego aprobatę dla idei narodowosocjalistycznej.



Ordensburg Sonthofen 

był jednym z trzech nazistowskich zamków Ordensburga w czasach narodowego socjalizmu, obok Krössinsee na Pomorzu i Vogelsang w Eifel.

służył do szkolenia Ordensjunkerów, którzy mieli służyć jako przyszła kadra kierownicza w NSDAP i w państwie. Już jesienią 1937 r. kompleks Sonthofen służył również jako tymczasowa główna siedziba Szkół Adolfa Hitlera, które zostały tu przeniesione z miejsca założenia Ordensburga Krössinsee. W związku z poborem do służby wojskowej lub administracyjnej w związku z poborem do służby wojskowej lub administracyjnej zakonu junkrów i wynikającą z tego utratą działań szkoleniowych, kolejni uczniowie Adolfa Hitlera zostali przeniesieni do Sonthofen w Ordensburgu, którego działalność dydaktyczna była prowadzona na miejscu do końca wojny. Wybitnym studentem był aktor Hardy Krüger (1941-1944). Od 1936 do 1941 roku dowódcą Ordensburga był Robert Bauer, poseł do Reichstagu, a po nim Theo Hupfauer.

23 listopada 1937 roku Adolf Hitler odwiedził Ordensburg i wygłosił tam przemówienie, w którym mówił m.in. o pożądanym charakterze narodowego socjalisty: wytrwałym, nieustępliwym, ale także, jeśli trzeba, bezwzględnym.

O, cholera....





Ordensburg Vogelsang w Eifel


Określenie NS-Ordensburg na określenie tych trzech budynków stało się powszechne dopiero w 1935 roku.

Oprócz budynków wzniesionych na Vogelsang zaplanowano znacznie większe budynki. Między innymi miał powstać gigantyczny "Dom Wiedzy" jako biblioteka, który swoją powierzchnią zaledwie 100 m × 300 m dosłownie przyćmiewałby istniejące budynki. Ponadto zaplanowano "Kraft durch Freude-Hotel" z 2000 łóżek. Na Vogelsang miały powstać także największe obiekty sportowe w Europie. Prace budowlane, z których część już się rozpoczęła, zostały wstrzymane na początku wojny.


24 kwietnia 1936 roku trzy Zamki Zakonne zostały podczas ceremonii przekazane Adolfowi Hitlerowi. Nieco później do Vogelsang wprowadziło się pierwszych 500 nazistowskich junkrów. Uczestnicy kursu przyjechali z całych Niemiec. Zostali oni wybrani przez Roberta Leya na sugestię Gauleitung. Warunkami wstępnymi były: najpierw okres próbny w pracy partyjnej, pełne zdrowie fizyczne, praca i służba wojskowa, a także dowód pochodzenia, który sięga XVIII wieku. Co więcej, kandydaci musieli wziąć ślub z rozkazu Roberta Leya, ale ich wyniki w szkole nie miały żadnego znaczenia. W momencie przystąpienia do pracy kandydaci zostali zobowiązani do objęcia wszelkich stanowisk państwowych lub administracyjnych w Niemczech po ukończeniu szkolenia.

W głównych wykładach na tematy rasoznawstwa i "geopolityki" junkierowie byli indoktrynowani agresywną polityką zagraniczną i tezami rasistowskimi.

Po otwarciu szkoły celebryci polityczni III Rzeszy również wykorzystywali Vogelsang jako miejsce reprezentacji. Adolf Hitler i inni czołowi członkowie państwa nazistowskiego kilkakrotnie odwiedzali Ordensburg. Inni przyjeżdżali przejściowo jako gościnni wykładowcy, jak Theodor Oberländer, który później został ministrem federalnym CDU, w listopadzie 1936 r. W raporcie dyrektora ds. szkoleń Gau w okręgu Kolonia-Akwizgran, Juliusa Kölkera, z 1 lipca 1939 r. (Bundesarchiv Berlin [BA B], NS 8, nr 23) napisano o gotowości do bezwarunkowej służby wojennej a radykalna polityka rasowa została skontrastowana z "zarozumiałością" "junkrów zakonnych", co sprawiło, że nie byli już przydatni na urzędy polityczne.

Z chwilą wybuchu wojny we wrześniu 1939 r. szkoła została zlikwidowana, junkrzy zwolnieni i wcieleni do Wehrmachtu.

engl. wiki

Ponieważ studenci byli tak odizolowani, a ich edukacja była tak specjalistyczna, często byli postrzegani jako aroganccy, a jednocześnie niewiele wiedzący o wartości praktycznej. Wielu wysokich rangą urzędników nazistowskich nie zdecydowało się posyłać swoich dzieci do tych szkół. Nawet Martin Bormann za karę wysłał tylko jednego ze swoich bardziej kłopotliwych synów do szkoły Adolfa Hitlera. 



Na pewno jest to temat, który trzeba szczegółowo rozpoznać.

Może nie byli już przydatni na urzędy polityczne, a może wcale nie... może zostali zwolnieni i wcieleni do Wehrmachtu, a może wcale nie...

A Hitler albo Forster nie byli zarozumiali?

Göring? Goebels? I co? Nie nadawali się na hitlerowców??


Bez wątpienia to zdanie o "zarozumiałości" jest - przekoloryzowaniem. Autor wpisu stara się nas koniecznie przekonać, że to nie zdało egzaminu, że to się nie przyjęło, nie udało..

Na pewno?

Włożono w to wielki wysiłek organizacyjny i finansowy, czyż nie? I to wszystko na darmo?

Na pewno coś się za tymi słowami kryje...


Wielu wysokich rangą urzędników nazistowskich nie zdecydowało się posyłać swoich dzieci do tych szkół.

Może zwyczajnie nie chcieli, żeby ich dzieci żyły pod ukradzionym nazwiskiem w Polsce czy innym kraju?

Trzeba też to sprawdzić, co się z nimi działo, ustalić jak potoczyły sie ich losy i rozważyć różne opcje związane z podmianą tożsamości - gdyby zachowały się ich zdjęcia...

Trzeba będzie znaleźć ludzi, którzy będą przekopywać archiwa, by ustalić, jak potoczyły się losy XVIII wiecznej szlachty pruskiej...



Sięgali po ludzi z rodzin sprawdzonych, pewnych od XVIII wieku - co się dzieje u nas, kiedy do władzy dochodzą potomkowie ubeków, komunistycznych prokuratorów?

Jaki poziom oni reprezentują w mediach i polityce?

Pochodzenie jest ważne, bo może, choć nie musi, rzutować na to, jaką osobą jest polityk, czy dziennikarz, pochodzenie może nam powiedzieć, jaka to będzie osoba, co i kogo ten człowiek będzie reprezentował swoją osobą, jaki będzie jego patriotyzm.

W dzisiejszych czasach Polacy są poddawani celowej propagandzie, która ma w "naturalny" sposób - bez agresji - wygasić w nich polskość. 

Po prostu - najzwyczajniej ignorując polską kulturę, a akcentując w mediach to, co nie jest polską kulturą i przykładać do tego nadmierną wagę, tak jak to od lat dzieje się w mediach.

To stopniowe wypłukiwanie z polskości prowadzi nas do sytuacji, kiedy politycy jawnie lekceważą polskie interesy (np. ekshumacje pomordowanych na Kresach, same Kresy w ogóle) i nie spotyka się to ze stanowczym sprzeciwem społeczeństwa czy jego reprezentantów w Sejmie i mediach, ponieważ - taki już (?) się przyjął "obyczaj", rutynowy sposób postępowania w mediach, a potem w życiu, a doszło do tego bardzo niewinnie - metodą małych kroków (metoda nawyków), "redaktorzy" swoim postępowaniem stopniowo przyzwyczajają ludzi do takiego stanu rzeczy.



Inicjatywa żonkil to przypomnienie o powstańcach i ofiarach getta w Warszawie - to już stała akcja, odbywająca sie co roku - czy jest taka akcja "kwiatowa" odnośnie np. Wołynia?
Teraz już jest - dopiero teraz... 


Osoby wrogie Polsce, w ten sposób - w takim rozwodnionym środowisku medialnym, bezkrytycznie pozwalającym na wszystko, byle nie polskie - mogą zacząć ujawniać swoje preferencje i coraz śmielej je artykułować, lansując propozycje szkodliwe Polakom jako konieczne do wprowadzenia poprzez regulacje prawne.

Za nimi, niesieni medialną narracją, podążają pożyteczni idioci, politykierzy-celebryci, którzy udział w polityce traktują jako sposób na zdobycie sławy, pozycji społecznej, zarabianie czy funkcjonowanie w życiu, a nie służbę Polsce.

 obowiązki polskie, nikt lub mało kto akcentuje.


Rutynowy sposób postępowania w mediach przekłada się na rutynowy sposób funkcjonowania społeczeństwa.

Trzeba na to bardzo uważać, bo to jest coś, co może nam umykać - prędzej zauważymy atak na nas, niż brak czegoś.

A jednocześnie nie możemy dać się sprowokować do nerwowej reakcji, bo zaraz to przeciwko nam wykorzystają - co prawda będzie to widomym symptomem intencji, ale...

My musimy mocno akcentować to co ważne z polskiej historii i temu przydawajmy szczególną wagę.


Skoro media i politycy nie przykładają wagi do celebrowania polskości, trzeba IM pokazać czerwoną kartkę, zmienić system, by te rzeczy naprawić, by polska kultura kwitła w kraju i za granicą też, by Polska była Polską.









de.wikipedia.org/wiki/NS-Ordensburg

de.wikipedia.org/wiki/NS-Ordensburg_Krössinsee

de.wikipedia.org/wiki/Generaloberst-Beck-Kaserne#NS-Ordensburg_Sonthofen

de.wikipedia.org/wiki/NS-Ordensburg_Vogelsang

pl.wikipedia.org/wiki/Ordensburg_Krössinsee

pl.wikipedia.org/wiki/Bolesław_Bierut

Werwolf: 4. Inne świadectwa


en.wikipedia.org/wiki/NS-Ordensburgen

źródło niezweryfikowane:

www.salon24.pl/u/albatros/900839,historia-rezysera-paktu-ribentropp-molotow





niedziela, 26 marca 2017

Skrywana tajemnica firm Adidas i Puma (II wś)




Retronauta.pl > Skrywana tajemnica firm Adidas i Puma (II wś)

2015-02-04 Skrywana tajemnica firm Adidas i Puma (II wś)

Obaj należeli do NSDAP. Ich buty mieli żołnierze Wehrmachtu wkraczający do Polski. Podczas wojny produkowali pancerzownice. To skrywana tajemnica założycieli firm Adidas i Puma. Bracia Adolf "Adi" Dassler (założyciel marki Adidas) i Rudolf Dassler (Puma) pochodzili z Bawarii. W ciągu kilkudziesięciu lat przekształcili oni małą rodzinną fabrykę filcowych kapci w dwie najsilniejsze marki butów i artykułów sportowych na świecie. Mieli oni jednak także swoją skrywaną tajemnicę.
Bracia Dassler zostali członkami NSDAP w 1933 roku, zatem tuż po przejęciu władzy przez hitlerowców. Wraz z wybuchem wojny młodszy Adolf mimo powołania do armii po roku powrócił do fabryki. Fabryka ta, zgodnie z koncepcją wolny totalnej, od grudnia 1943 roku produkowała pancerzownice Panzerschreck. Przy produkcji niemieckich bazook pracowali robotnicy przymusowi.

Pancerzownica Panzerschreck to stalowa rura, trochę dłuższa niż 1,5 m. Do strzału rurę kładło się na ramię. Miotała ona pociski kumulacyjne zdolne przebić czołgowy pancerz (do 20 cm) z odległości do 180 m. Ta prosta i skuteczna broń pozbawiła życia wielu alianckich czołgistów.
Polscy pancerniacy spotkali się z masowym użyciem tej broni m.in. w walkach 1 Armii przy przełamaniu Wału Pomorskiego. 

Powrót starszego Rudolfa (stacjonował on m.in. w okupowanej Łodzi) z amerykańskiej niewoli nie został ciepło przyjęty przez brata skoro to właśnie wtedy bracia się poróżnili. Nawet ich żony się pokłóciły. Najprawdopodobniej chodziło o to, że bracia zadenuncjowali wzajemnie na siebie u Amerykanów by wygryźć się z biznesu. 
 
Niechęć do siebie była tak mocna, że nie odzywali się do siebie do końca życia. Mimo mieszkania w tym samym zaledwie 20 tys. bawarskim miasteczku Herzogenaurach. Bo to w Herzogenaurach siedziby firm Adidas i Puma, dwóch największych producentów artykułów sportowych na świecie, są oddalone od siebie zaledwie kilkaset metrów... W 1970 roku wojna między braćmi założycielami przeniosła się na ich synów... 

Rudolf Dassler zmarł w 1974 roku na raka płuc. Adolf Dassler zmarł 4 lata później.
Do dziś w Herzogenaurach znaleźć można jeszcze przywożone całymi wagonami rury pancerzownic, które spawały szwaczki braci Dassler, wykorzystane już w pokojowym celu - jako rynny dachowe i słupki płotów. 

Opracowano na podstawie Bundesarchiv, artykułu Spiegla "Panzerschreck im Schuhimperium", Wikipedii, książek "Rakiety i pociski kierowane" i "PastFinder Nürnberg".

http://www.retronauta.pl/skrywana-tajemnica-firm-adidas-i-puma