Maciej Piotr Synak


Od mniej więcej dwóch lat zauważam, że ktoś bez mojej wiedzy usuwa z bloga zdjęcia, całe posty lub ingeruje w tekst, może to prowadzić do wypaczenia sensu tego co napisałem lub uniemożliwiać zrozumienie treści, uwagę zamieszczam w styczniu 2024 roku.

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą II wojna światowa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą II wojna światowa. Pokaż wszystkie posty

piątek, 14 marca 2025

Rewizjoniści na grupie "Pommern"

 




Grupa Pommern na fb


polecam zaznajomić się i przeczytać też komentarze

tłumaczenia umieściłem poniżej tekstu oryginalnego







Pommern

Steffen Mainbird

 

 · 2 godz.

 

 · 

Zeitgeschichte

Keine Willkommenskultur !

Im März 1945 war der Leidenszug von mindestens zwölf Millionen Deutschen – verjagt und vertrieben aus dem Osten, schon in vollem Gange. „Ethnische Säuberung“ vor 80 Jahren. Millionen bezahlten sie mit ihrem Leben. Pferde quälen sich durch tiefen Schnee. Vermummte kauern mit ihrer letzten Habe auf hölzernen Wagen. Sie werfen Hausrat hinunter, um die Zugtiere zu entlasten. Frauen entbinden bei schneidender Kälte. Säuglinge und Kleinkinder erfrieren im eisigen Wind. Erschöpfte Alte und Kranke bleiben sterbend am Wegesrand zurück. Tiefflieger fegen über die Kolonnen, feuern auf die Flüchtenden.

Seit Januar 1945, „der große Treck“ zog ins rettende restdeutsche Reich. Aus Ost- und Westpreußen. Aus Pommern, aus Brandenburg, aus Schlesien. Die Menschen flohen in Pferdewagen, in Zügen, zu Fuß. Schiffe transportierten Massen über die Ostsee, Tausende gingen mit torpedierten Dampfern unter. Vor 80 Jahren schob sich die Front der Russen täglich 20 bis 30 Kilometer gegen Deutschland vor. Die Flüchtenden dagegen schafften auf hoffnungslos verstopften Straßen nur zehn bis 15 Kilometer am Tag. Wurden sie von Panzern der Roten Armee eingeholt, erwartete sie blanker Horror:

„Ich konnte in der beginnenden Dämmerung an einem Tisch sechs Kinder erkennen, deren Köpfe alle auf der Tischplatte lagen“, gab eine Überlebende zu Protokoll, „die Hände waren festgebunden, ich ging hin, hob einen der kalten Köpfe auf und mußte erkennen, daß man den Kindern die Zunge an den Tisch genagelt hatte . . .“ Millionen Deutsche verbinden mit dieser Zeit Erinnerungen an Mord und Mißhandlung, massenhafte Vergewaltigung, Raub und Plünderung. Die nicht flohen, wurden nach Kriegsende aus ihrer Heimat vertrieben. Von 16,5 Millionen deutschen Menschen in den Ostgebieten des Deutschen Reiches und anderen Ländern Osteuropas erreichten 11,7 Millionen das Reichsgebiet. Die Zahl der Toten und Vermißten während Flucht und Vertreibung beträgt 2,1 Millionen.

Menschliches Verhalten der Krieger und Sieger war Ausnahme, nicht Regel. Der Rausch der Rache ergriff die rohe Soldateska ebenso wie gefeierte Dichter. „Für uns gibt es nichts Lustigeres als deutsche Leichen“, hetzte Sowjet-Poet Ilja Ehrenburg. „Die Deutschen müssen ins Grab gejagt werden. Von allen Fritzen sind die toten am besten!“ Es war der Kommentar des Schriftstellers zum 21. Oktober 1944. Da hatten russische Soldaten im ostpreußischen Nemmersdorf 80 Deutsche – meist Frauen, wenige alte Männer, 24 Kinder – ermordet und verstümmelt. Als deutsche Truppen das Dorf zurückeroberten, verbreitete sich die Kunde von der Greueltat – und trug zur panischen Flucht ab Januar 1945 maßgeblich bei.

Flucht und Vertreibung der Deutschen sind gekennzeichnet durch grausamste Kriegsverbrechen der Sieger, aber auch der von Nazi-Besetzung und SS-Greueln befreiten polnischen und tschechoslowakischen Zivilbevölkerung.

Allerdings: Wer einen Platz in der Geschichte unter Berufung auf die höhere Moral – den Kampf gegen Hitler und Faschismus – beansprucht, muß sich auch eine strenge Prüfung seiner Taten gefallen lassen.

Die Wut der Vertreiber trieb furchtbare Auswüchse. In Aussig wurden deutsche Frauen und Kinder von einer Brücke in die Elbe gestürzt, auf der Straße erschossen, totgeschlagen. Beim „Todesmarsch von Brünn“ wurden 25 000 Kinder, Frauen, alte Männer westwärts getrieben. Am Straßenrand blieben die Toten zurück. Chaos an der Grenze: Die Österreicher weigerten sich, die Deutschen aufzunehmen – die Tschechen, sie zurückzunehmen. Auf freiem Feld entstand bei Pohorelice nur 23 Kilometer südlich von Brünn ein Camp, in dem Hunderte von Vertriebenen an Typhus, Ruhr und Erschöpfung starben.

Wer das Restreich Deutschland erreichte, landete abermals im Chaos, denn in der neuen Heimat und in den Jahren danach mußten viele Flüchtlinge und Vertriebene feststellen, daß sie keineswegs überall willkommen waren. Noch ein halbes Jahrhundert danach ziehen die letzten Lebenden von ihnen beklemmende Vergleiche zur Gegenwart: „Wir waren wie Asylanten im eigenen Vaterland.“ Denn Willkommen von denen war keiner. Sie haben alle aus dem Nichts neu angefangen. Und jetzt droht mit ihrem Sterben nicht nur ein Stück eigener, sondern auch deutscher und europäischer Geschichte verloren zu gehen.

Foto: Bundeszentrale politische Bildung / zur Beachtung: Dort steht: Gebiete unter polnischer & sowjetischer Verwaltung.

Die Schilderungen stammen aus dem Buch "Die Nemesis von Potsdam" des amerikanischen Juristen und Historikers Alfred de Zayas. In diesem Werk analysiert de Zayas die Rolle der westlichen Alliierten bei der Vertreibung von etwa 12 bis 14 Millionen Deutschen nach dem Zweiten Weltkrieg. Er beschreibt detailliert die Bedingungen, unter denen die deutschen Flüchtlinge ihre Heimat verlassen mussten, und beleuchtet die damit verbundenen menschlichen Tragödien.



tłumaczenie przeglądarkowe:

.

Historia czasu
Nie ma przyjaznej kultury!
W marcu 1945 roku trwała już pełną parą męcząca procesja co najmniej dwunastu milionów Niemców - przegonionych i wypędzonych ze Wschodu. "Oczyszczanie etniczne" 80 lat temu. Zapłacili miliony życiem. Konie cierpią w głębokim śniegu. Zmumifikowane żucie z ostatnimi pieniędzmi na drewniany wóz. Zrzucają radę wewnętrzną, aby odciążyć zwierzęta z pociągu. Kobiety rodzą w gorzkim zimnie. Dzieci i maluchy marzną na lodowatym wietrze. Wykończony stary i chory pozostawiony umierający na poboczu drogi. Głębokie loty przemiatają kolumny, ogień do uchodźców.
Od stycznia 1945 roku "wielka wędrówka" przeniosła się do ratowania pozostałego imperium niemie Z Prus Wschodnich i Zachodnich. Z Pomorza, z Brandenburgii, ze Śląska. Ludzie uciekali w wagonach konnych, pociągach, pieszo. Statki przewoziły masy przez Bałtyk, tysiące zginęło storpedowaną parą. 80 lat temu front rosyjski pchnął się 20 do 30 kilometrów dziennie przeciwko Niemcom. Z drugiej strony uchodźcy poradzili sobie zaledwie od 10 do 15 kilometrów dziennie po beznadziejnie zatkanych ulicach. Kiedy złapały ich czołgi Armii Czerwonej, spodziewali się czystego horroru:
"Mogłem dostrzec szóstkę dzieci przy stole na początku zmierzchu, z głowami na blacie stołu", powiedział jeden z ocalałych, "ręce były związane, podszedłem i podniosłem jedną z zimnych głów i zdałem sobie sprawę, że dzieci przybiły swoje języki do stolik. "Hatte . . . "Miliony Niemców kojarzą się z tym czasem wspomnieniami o morderstwie i nadużywaniu, masowym gwałcie, rozboju i " Ci, którzy nie uciekli, zostali wypędzeni z ojczyzny po zakończeniu wojny. Z 16,5 mln mieszkańców Niemiec we wschodnich regionach Cesarstwa Niemieckiego i innych krajach Europy Wschodniej 11,7 mln dotarło do obszaru Rzeszy. Liczba zgonów i zaginionych osób z ucieczki i wysiedlenia wynosi 2,1 mln.
Ludzkie zachowanie wojowników i zwycięzców było wyjątkiem, a nie rządy. Dym zemsty złapał surową Soldateskę, tak jak świętowani poeci. "Dla nas nie ma nic śmieszniejszego niż niemieckie zwłoki" - wściekł się sowiecki poeta Ilja Ehrenburg. "Niemców trzeba wypędzić do grobu. Ze wszystkich frytek, te martwe są najlepsze! "To był komentarz pisarza na 21-go. Październik 1944 r. Rosyjscy żołnierze zamordowali i zmutowali 80 Niemców - głównie kobiet, kilku starszych mężczyzn, 24 dzieci - w Nemmersdorfie w Prusach Wschodnich. Kiedy wojska niemieckie odzyskały wioskę, okrucieństwo się rozprzestrzeniło - i znacząco przyczyniło się do panicznej ucieczki ze stycznia 1945 roku
Ucieczka i wydalenie Niemców cechują się najbardziej okrutnym zbrodniami wojennymi zwycięzców, ale także uwolnionym od okupacji nazistowskiej i okrucieństw esesmanów polskiej i czechosłowackiej ludności cywilnej
Jednak: kto zajmuje się miejscem w historii powołując się na wyższą moralność - walkę z Hitlerem i faszyzmem - musi stanąć przed ścisłym badaniem swoich działań.
Gniew eksporterów doprowadził do strasznej epidemii. W Australii niemieckie kobiety i dzieci zostały powalone z mostu do Łaby, zastrzelone na ulicy, pobite na śmierć. Podczas "Marszu Śmierci w Brünn" 25 000 dzieci, kobiet i starszych mężczyzn wypędzono na zachód. Zmarłych pozostawiono przy drodze. Chaos na granicy: Austriacy odmówili przygarnięcia Niemców - Czechów, aby ich odzyskać. Na otwartym polu w pobliżu Pohorelic powstał obóz zaledwie 23 kilometry na południe od Brünn, gdzie setki przesiedlonych osób zmarły na tyfus, ruhr i wyczerpanie.
Kto dotarł do reszty Niemiec znowu wylądował w chaosie, bo w nowej ojczyźnie i w latach później wielu uchodźców i przesiedleńców musiało sobie uświadomić, że nie wszędzie są mile widziani. Pół wieku później ostatni żyjący robią surowe porównania do teraźniejszości: "Byliśmy jak uchodźcy we własnej ojczyźnie. Ponieważ żaden z nich nie był mile widziany. Wszystko zaczęło się od początku. A teraz wraz z jej śmiercią grozi nie tylko kawałek jej, ale również niemiecka i europejska historia.
Zdjęcie: Federalna edukacja polityczna / do odnotowania: Jest napisane: Terytoria pod polską i radziecką administra

Obrazy pochodzą z książki "The Nemesis of Poczdam" amerykańskiego prawnika i historyka Alfreda de Zayasa. De Zayas w tym dziele analizuje rolę zachodnich sojuszników w wysiedleniu około 12 do 14 milionów Niemców po II wojnie światowej. Szczegółowo opisuje warunki, w jakich niemieccy uchodźcy musieli opuścić ojczyznę i rzuca światło na związane z nią ludzkie tragedie.







printscriny






komentarze











Harry Baum

Wincenty Bartnicki Ich habe noch in meiner Erinnerung hier die N*zis gegen den slawischen Untermenschen agierten und über den Lebensraum im Osten sprachen.




Harry Baum

Wincenty Bartnicki mam w pamięci N*zyści działali przeciwko słowiańskim podludziom i mówili o siedlisku na wschodzie.




















tłumaczenie przeglądarki:



Steffen Mainbird

Autor



Obiecujący współautor

Wincenty Bartnicki nie ma sensu powtarzać młyna modlitewnego, że wszyscy Niemcy są winni wojny i wysiedlenia. To jest właśnie fałszywa powojenna historia, jaką wszczepili nam na lekcjach historii komuniści SED za czasów NRD. Przejęcie władzy przez Hitlera zawsze można dostrzec w kontekście tamtych czasów. Prawdopodobnie Hitler NIGDY nie doszedłby do władzy w Niemczech, gdyby traktat wersalski był bardziej sprawiedliwy. Powergraifung NS opiera się na tym traktacie, który zmusił Niemcy do winy wybuchu I wojny światowej. Dlatego już nie słyszę krzyku „zbiorowego długu” Niemców. Przez cały czas to przestępcy politycy prowadzili lub nadal będą prowadzić nasz kraj do ruiny.
Ojczyzna naszych dziadków została nam skradziona bo po zakończeniu wojny Stalin odmówił zwrotu Polsce okradanych przez Hitlerowski Pakt Stalinowski terenów Polski Wschodniej i w "odszkodowaniu" za to po prostu przeniósł legalną niemiecką granicę na zachód do Odry-Neisse. Ludzie, którzy mieszkają dziś na naszych wschodnich terenach to potomkowie wypędzonych Litwinów, Ukraińców, Lemków i Wschodnich Polaków, którzy nie chcieli żyć za stalinowskiego komunizmu. Jednak niesprawiedliwość nie starzeje się, ani według krajowych, ani międzynarodowych standardów prawnych.
Kiedy w 1990 roku doszło do zjednoczenia BRD-DR, Żydzi przywłaszczyli sobie własności, a ziemie w rejonie NRD zostały odpowiednio zwrócone Żydom w epoce NS. Były obywatele NRD, którzy uciekli na Zachód i zostali przymusowo przesiedloni przez komunistów SED, mieli takie samo prawo. Oddawanie bez "jeśli i ale" miało pierwszeństwo przed rekompensatą finansową. Kto chciał odzyskać swoją bazę i ziemię, też ją odzyskał - niezależnie od tego, czy po ponad 40 latach inni zbudowali nowy dom na ziemi, czy też wyremontowali istniejący. Ponieważ to prawo obowiązujące na całym świecie.
Czy Niemcy z Terytoriów Wschodnich i ich potomkowie to teraz ludzie drugiej klasy, którzy nie zasługują na to prawo? Tylko dlatego, że rosyjski dyktator Stalin był jeszcze większym szumowiną niż Adolf, który zamordował więcej ludzi niż Hitler i PO wojnie zakończyły się wszystkie obozy koncentracyjne - w tym Aus Utrata niemieckich wschodnich terytoriów wynika jedynie z chciwości Stalina na władzę i ziemię. Można to przeczytać w niezliczonych publikacjach. Rosjanin nie chciał zwrócić skradzionego polskiego terytorium państwa po zakończeniu wojny. Cała Wschodnia Polska pozostała Rosjanką...




oryg tekst



Steffen Mainbird

Autor

Obiecujący współautor

Wincenty Bartnicki Es bringt nichts, immer wieder gebetsmühlenartig zu wiederholen, dass alle Deutschen selber Schuld an Krieg und Vertreibung haben. Genau das ist die verlogene Nachkriegsgeschichte, wie sie uns zu DDR Zeiten von den SED Kommunisten im Geschichtsunterricht eingebläut wurde. Die Machtergreifung von Hitler ist grundsätzlich immer im Kontext zur damaligen Zeit zu sehen. Vermutlich wäre Hitler in Deutschland NIEMALS an die Macht gekommen, wenn der Versailler Vertrag gerechter gewesen wäre. Die NS Machtergreifung gründet auf diesen Vertrag, der Deutschland die Alleinschuld für den Ausbruch des Ersten Weltkrieg in die Schuhe schob. Deshalb kann ich das Gelaber von der "Kollektivschuld" der Deutschen auch nicht mehr hören. Zu allen Zeiten waren es verbrecherische Politiker, die unser Land in den Ruin geführt haben oder noch führen werden.
Die Heimat der Großeltern wurde uns gestohlen, weil sich Stalin nach Kriegsende weigerte, die im Hitler Stalin Pakt geraubten Gebiete Ostpolens an Polen zurückzugeben und im "Ausgleich" dafür die rechtmäßige deutsche Grenze einfach nach Westen bis an die Oder-Neiße verschob. Die Menschen, die heute in unseren Ostgebieten wohnen, sind die Nachfahren von vertriebenen Litauern, Ukrainern, Lemken und Ostpolen die nicht unter Stalins Kommunismus leben wollten. Doch Unrecht verjährt nicht, weder nach nationalen noch internationalen juristischen Standards.
Als es 1990 zur Wiedervereinigung zwischen BRD-DDR kam, wurde den zu NS Zeiten enteigneten Juden Immobilien und Grundstücke auf DDR Gebiet zurückgegeben. Genau das gleiche Recht hatten ehemalige DDR Bürger, die in den Westen geflohen und von den SED Kommunisten zwangsenteignet wurden. Rückgabe ohne „Wenn und Aber“ hatte Vorrang vor finanzieller Entschädigung. Wer seinen Grund und Boden zurück haben wollte, bekam ihn auch zurück – unabhängig davon – ob nach über 40 Jahren andere Menschen auf dem Grund ein neues Haus gebaut oder auch das bestehende saniert hatten. Weil es international geltendes Recht ist.
Sind die Deutschen aus den Ostgebieten und deren Nachkommen nun Menschen zweiter Klasse, denen dieses Recht nicht zusteht ? Nur weil der russische Diktator Stalin ein noch größerer Lump als Adolf war, der mehr Menschen ermordete als Hitler und NACH Kriegsende alle KZ – auch Auschwitz - mit deutschen Häftlingen weiterbetrieben hat ? Der Verlust der deutschen Ostgebiete ist allein Stalins Macht- und Landgier zu verdanken. Das kann man in unzähligen Publikationen nachlesen. Der Russe wollte geraubtes polnisches Staatsgebiet nach Kriegsende nicht zurückgeben. Ganz Ostpolen blieb russisch…





tłumaczenie deeply.com:

Nie ma sensu powtarzać w kółko, że wszyscy Niemcy są winni wojny i wypędzenia. Jest to dokładnie ta zakłamana powojenna historia, którą wpoili nam komuniści z SED na lekcjach historii w czasach NRD.

Przejęcie władzy przez Hitlera musi być zawsze postrzegane w kontekście tamtych czasów. Hitler prawdopodobnie NIGDY nie doszedłby do władzy w Niemczech, gdyby traktat wersalski był bardziej sprawiedliwy. 


Przejęcie władzy przez nazistów opierało się na tym traktacie, który obarczał Niemcy wyłączną winą za wybuch I wojny światowej. Dlatego nie mogę już słuchać gadania o „zbiorowej winie” Niemców. To zawsze byli kryminalni politycy, którzy doprowadzili lub doprowadzą nasz kraj do ruiny.

Ojczyzna naszych dziadków została nam skradziona, ponieważ po zakończeniu wojny Stalin odmówił zwrotu Polsce terenów wschodniej Polski skradzionych na mocy paktu Hitler-Stalin i po prostu przesunął prawowitą niemiecką granicę na zachód do Odry i Nysy jako „rekompensatę”. Ludzie, którzy dziś mieszkają na naszych wschodnich terenach, to potomkowie wysiedlonych Litwinów, Ukraińców, Łemków i wschodnich Polaków, którzy nie chcieli żyć w stalinowskim komunizmie. 

Ale niesprawiedliwość nie ulega przedawnieniu, ani według krajowych, ani międzynarodowych standardów prawnych.

Kiedy NRF i NRD zostały zjednoczone w 1990 roku, Żydzi, którzy zostali wywłaszczeni w czasach nazistowskich, otrzymali z powrotem swoją własność i ziemię na terytorium NRD. Byli obywatele NRD, którzy uciekli na Zachód i zostali przymusowo wywłaszczeni przez komunistów z SED, mieli dokładnie takie samo prawo. Restytucja bez żadnych „ale” miała pierwszeństwo przed rekompensatą finansową. Każdy, kto chciał odzyskać swoją ziemię, otrzymał ją z powrotem - niezależnie od tego, czy inni ludzie zbudowali na niej nowy dom, czy też wyremontowali istniejący ponad 40 lat później.

Ponieważ takie jest prawo międzynarodowe.

Czy Niemcy z terenów wschodnich i ich potomkowie są teraz obywatelami drugiej kategorii, którym to prawo nie przysługuje? Tylko dlatego, że rosyjski dyktator Stalin był jeszcze większym draniem niż Adolf, który zamordował więcej ludzi niż Hitler i nadal prowadził wszystkie obozy koncentracyjne - w tym Auschwitz - z niemieckimi więźniami PO zakończeniu wojny? 

Utrata niemieckich terytoriów wschodnich była spowodowana wyłącznie chciwością Stalina na władzę i ziemię. Można o tym przeczytać w niezliczonych publikacjach. Rosjanie nie chcieli oddać zagrabionych ziem polskich po zakończeniu wojny. Cała wschodnia Polska pozostała rosyjska...




Czyli wg tego pana nie ważne, że Niemcy złamały obowiązujące prawo, że dokonały zbójeckiej napaści - ich czyn nie podlega represjom, bo

 "musi być zawsze postrzegane w kontekście czasów. 

 gdyby traktat wersalski był bardziej sprawiedliwy..."


a poza tym:

"takie jest prawo międzynarodowe"


Nie da się z kimś takim cokolwiek ustalić na papierze, nie da się dogadać.


Dobrze to sobie zapamiętajcie - Niemcy nadal sytuują się w roli śmiertelnego wroga Polski i to się nie zmieni, dopóki niemiecka państwowość nie zostanie ostatecznie zniszczona.

Niemcy nie podpisały z nami traktatu pokojowego po II Wojnie Światowej, a więc może nawet formalnie uważają, że są z nami w stanie wojny.


Niemcy podtrzymują tezę, że my tylko na Pomorzu - a nawet w Poznańskiem - administrujemy - zarządzamy.
Mają roszczenia terytorialne nie tylko co do roku 1939, ale również co do 1920.
Nie uznają też, żeby Królewiec należał do Rosji - a więc Rosja staje się tu naszym sojusznikiem, w tej sprawie.



Nie wolno pozwalać Niemcom na sugerowanie, że sprawa granicy na Odrze i Nysie została zamknięta, bo te zapewnienia to są z ich strony kłamstwa,
 
nie wolno nam pozostawić bez wyjaśnienia, skąd liczba 2 miliony ofiar śmiertelnych "wypędzeń" w niemieckich archiwach

 należy tę sprawę doprowadzić do końca, dywersantów znaleźć i ujawnić, status Niemiec i Niemców - prawnie oraz ostatecznie uregulować - na naszą korzyść.. 



Wygrajmy w końcu tę wojnę, po 80 latach wygrajmy w końcu tę wojnę z Niemcami.

 






Prawym Okiem: Niemieckie granice

Prawym Okiem: Niemieckie mapy szkolne z lat 1950 - 1970 r.

Prawym Okiem: Jesteśmy w stanie wojny (z Niemcami)



czwartek, 30 stycznia 2025

Strażnicy pamięci...



Uzupełniłem tekst i zmieniłem datę publikacji na bierzącą.









27 styczeń 2025


przedruk





Więźniarka Auschwitz i ofiara niemieckiego potwora "dr" Mengele: "Najpierw nauczcie się historii, a potem otwierajcie gęby"

26.01.2025 19:31


- To co pamiętam na temat „dr” Mengele, to że mi spuścił łomot. Wiem od lekarek polskich z bloku Mengelego, że kiedy miał jakiś przypływ „dobroci” i przyniósł dzieciom, między innymi dla mnie – jabłko – to pamiętam, pamiętam rękę, która mi podaje jabłko. A ja to jabłko wzięłam, naplułam na to jabłko – tfu, szkop! – i w niego. Dostałam łomot niesamowity - opowiada w rozmowie z Cezarym Krysztopą była więźniarka niemieckiego obozu Auschwitz i ofiara nieludzkich eksperymentów medycznych niemieckiego potwora "dr" Mengele.





Barbara Wojnarowska-Gautier / Screen YT Tysol.pl



- Pamiętam jak wsadzili nas w wagony. Ojciec mnie wrzucał. Nie mogłam wejść, bo byłam za mała. Ten wagon, coś okropnego, śmierdzący, zatłoczony. Stukot kół brzmi mi w uszach do tej pory. Ta podróż była bardzo ciężka, nie wiedzieliśmy gdzie jedziemy. Dopiero mój ociec, zorientował się koło Sosnowca (…) znał niemiecki i podsłuchał – nie chcę siać paniki, ale jedziemy do Auschwitz – powiedział. Wielu więźniów w transporcie nie wiedziała co to znaczy, ale mój ojciec, który był w wywiadzie AK, powiedział – Módlcie się żebyśmy wyszli z tego cało.

Co czuje 3,5-letnie dziecko kiedy rozdziela się je z rodzicami? To było okropne. Prowadzono nas jak owce. Ja byłam tak przestraszona, że nie reagowałam. Tak nas zaszczuli, że dzieciaki nie wiedziały co się dzieje. Młodsze płakały, ja też. Potem, na rampie, którą nazywa się „judenrampe”, choć przyjeżdżały tu transporty z Powstania Warszawskiego, rozdzielili nas, mężczyzn osobno, kobiety osobno, a dzieci osobno. Znalazłam się w tłumie dzieci, zapłakanych, zasmarkanych. Nie wiedzieliśmy o co chodzi. Dopiero rano zaczęłam się zastanawiać gdzie jest moja mama, gdzie jest mój dom, gdzie jest moje łóżko, gdzie jest moja niania, gdzie jest mój pies, gdzie są moje zabawki? Gdzie jest moje śniadanie?

- opowiada Barbara Wojnarowska-Gautier, która trafiła do obozu jako 3,5-letnie dziecko. Zaznacza, że część to jej własne wspomnienia, a część rekonstrukcja na podstawie opowieści matki i relacji innych więźniów.



"Zmarłe dzieci leżały przed blokiem"


- Z wygodnego życia trafiłam do nędzy. Z pluskwami, wszami. Z brakiem wody do mycia, mydła. Ni miałam mojej wanny, gdzie się mogłam wychlapać. Tego wszystkiego mi brakowało, brakowało mi toalety. Potrzeby trzeba było załatwiać na oczach innych. Pamiętam ile razy nie zdążyłam dobiec do takich dziur w deskach. Dostawałam straszny łomot za to, że się w majtki posikałam (…) Zaczęłam śmierdzieć, czułam to.

Poprawiło się wtedy kiedy mama zaczęła się prześlizgiwać, jak inne matki, raz, dwa razy dziennie, czasami co dwa dni, do swoich dzieci. To było bardzo ryzykowne (…) Mama przyniosła skądś ubranie, jakąś cieplejszą sukieneczkę, bo zaczęło być zimno, jakąś koszulkę, żebym miała na zmianę. Jakiś mokry ręcznik, którym mnie wytarła. Przyniosła trochę jedzenia, jakiś chlebek, trochę wędliny, którą udało jej się „zwinąć”. Inne matki robiły to samo. Rozmawiałam z innymi dziewczynkami, mówiły, że to były dla nich cudowne momenty (…) To było dla mnie coś niemożliwego – zabierz mnie ze sobą, weź mnie z tego miejsca, ja tutaj nie chcę być – prosiłam – To jest niemożliwe, musimy być cierpliwi.

Dzieci widziały straszne sceny. Były wypychane na apele. Dzieci umierały. Te, które zmarły były wykładane przed blok, gdzie leżały. Po tym latały szczury, myszy. Te dzieci to widziały. Ja tego nie widziałam. Bóg mnie oszczędził. Inni widzieli. I to im zostało. Były dziewczynki starsze od nas, które miały po 10, po 12 lat. Powierzono im funkcję opieki nad młodszymi dziećmi, czasem dwuletnimi. Niektóre z nich wyszły ze środowisk, w których brutalność była w rodzinach. Te dzieci wychowały się w okrucieństwie, a w czasie okupacji to się jeszcze podwoiło. I czasem podkreślały swoją władzę rękoczynami.

- opowiada Pani Barbara.


Mengele


To co pamiętam na temat „dr” Mengele, to że mi spuścił łomot. Wiem od lekarek polskich z bloku Mengelego, że kiedy miał jakiś przypływ „dobroci” i przyniósł dzieciom, między innymi dla mnie – jabłko – to pamiętam, pamiętam rękę, która mi podaje jabłko. A ja to jabłko wzięłam, naplułam na to jabłko – tfu, szkop! – i w niego. Dostałam łomot niesamowity, ale nie połamał mi za bardzo kości, bo chodzę, ale już się tak nie spoufalał (…) Wstrzykiwali nam różne świństwa, bakterie, wirusy. Ja dostała bakterie gruźlicze. Do tej pory mam poważne kłopoty zdrowotne. Robili doświadczenia na oczach dzieci. Wpuszczali nam jakieś krople.

- snuje straszną opowieść była więźniarka Auschwitz.


"Proces norymberski należałoby powtórzyć"


Proces norymberski należałoby powtórzyć. W gronie prawników w ONZ, w komisji praw człowieka, zawsze mówiliśmy, że ten proces należało powtórzyć. Nie dlatego, że był sfałszowany, ale dlatego, że był niedoskonały. Prokurator generalny to był Amerykanin, starszy pan, który był chory na prostatę i bez przerwy „latał sobie na siusiu”, więc przerywało się obrady. Albo nie słyszał.

Poza tym prokuratorów z niektórych krajów nie dopuszczono do głosu. Polska nie była dopuszczona do głosu w wielu przypadkach. Był prokurator Sawicki, który chciał poruszyć sprawę [Katynia - P, Barbara Wojnarowska-Gautier mówi o Rzezi Wołyńskiej, ale to pomyłka - przyp red.]. 

Był Ksawery Prószyński. Nie było mowy żeby się przebili. Do tego stopnia, że nawet nie dano im zakwaterowania z innymi prawnikami, sędziami i adwokatami. Musieli sami sobie znaleźć pomieszczenie, Polacy zawsze dają sobie radę, ale nie mogli się wypowiedzieć. Wielu zbrodniarzy zmieniało zeznania. Duże zamieszanie jest z zeznaniami Hoessa, który co innego mówił w Norymberdze, a co innego podczas procesu w Polsce. Np. kiedy go zapytano o to ile osób było zamordowanych w Auschwitz, rzucił liczbą 5-6 milionów. I to się w zasadzie zgadzało z tym co mówili Rosjanie. Ale podczas procesu w Polsce, te liczby mu się obniżały, to było 3 miliony, 2 miliony…

- mówi Barbara Wojnarowska-Gautier, która pracowała jako prawnik dla ONZ.


"Wyzwolenie"


- Podczas „wyzwolenia” obóz nie był pusty, uciekli z niego Niemcy, ale byli więźniowie (…) Sowiecka dywizja ukraińska miała rozkaz lecieć na Berlin. Nie mogli się zatrzymać. Zostawili parę bochenków chleba, zobaczyli co się dzieje i polecieli. Dopiero dwa czy trzy dni po nich pojawiła się armia sowiecka z Czerwonym Krzyżem. Więźniowie rzucili się na stare puszki, które były w „Kanadzie” (barak, w którym gromadzono zagrabione mienie więźniów – przyp. red.) (…) 
– Opowieści o gwałtach sałdatów na więźniarkach są prawdziwe? – Tak.

- potwierdza Barbara-Wojnarowska


Pierwsza wizyta w Auschwitz po wojnie


Wtedy (podczas pierwszej wizyty Barbary Wojnarowskiej-Gautier w Auschwitz po wojnie, w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku – przyp. red.) dyrektorem muzeum był więzień Pierwszego transportu, pan Smoleń, który nas oprowadzał. 

Przeszliśmy przez bramę „Arbeit mach frei”. To było jeszcze w trakcie organizacji. Natrafiliśmy na taką dużą górę butów. Były tam takie dziecięce czerwone sandałki. Była pewna, że to są moje sandały. Oczywiście nie były, ale to skojarzenie – zabrali nas latem – dziecięce sandałki… Odżyły horrory. Poleciałam przed wejście do obozu, usiadałam na ławeczce i czekałam aż wyjdą. A nie wiedzieli, że byłam w Auschwitz, bo rzadko o tym mówiłam. Był wśród nich polski fizyk jądrowy prof. Rotblat 

– Dlaczego pani uciekła? 
– Ja tu byłam panie profesorze w tym obozie jako dziecko – objął mnie ręką i mówi 
– Moja żona zginęła w Bełżcu.

Kiedy zaczęła pracę w Nowym Jorku (w ONZ w latach sześćdziesiątych – przyp. red.) zupełnie przypadkowo, w takim holu jest statua Artura Rubinsteina, przechodzimy z kolegami, a ja ich pytam 


– Czy wy wiecie co to jest? To jest Polak o żydowskich korzeniach, Artur Rubinstein, który jako jeden z pierwszych w ONZ zawalczył o Polskę 
– I oni nie wiedzieli 
– To co wy tutaj robicie? – nie znali historii ONZ 
– To była ofiara Holocaustu – mówili
– Tak, ale to był Polak. Zawsze się uważał w pierwszej kolejności za Polaka. Ja to rozumiem, bo byłam w Auschwitz 
– A to ty jesteś ofiarą Holocaustu 
– Nie, ja jestem Polką, katoliczką 
– To Polacy, katolicy, byli w Auschwitz? Przecież to było tylko dla ofiar Holocaustu 
– Nie! Ten obóz powstał dla Polaków 
– Nie nie, co ty opowiadasz! Siejesz propagandę! 
– Pojedźcie tam, poczytajcie w archiwach i zanim otworzycie gębę, nauczcie się historii! 
– Potem zdarzało mi się bardzo często, że „skoro była w Auschwitz to byłam ofiarą Holocaustu”, nie.

 Ale to nie wina tych ludzi, to wina edukacji, o której ktoś zdecydował i ktoś o nią zadbał. To się stało po 1945 roku.

- opowiada Barbara Wojnarowska-Gautier.


Przesłanie byłej więźniarki Auschwitz


- Niemieccy nauczyciele, którzy przyjeżdżają z grupami młodzieży do Auschwitz, przyjeżdżają z programem, który jest narzucony przez stronę niemiecką. Nawet jeśli polscy przewodnicy chcieliby coś poprawić, to nie mają szansy tego zrobić. W związku z tym, ja uważam, że byłoby dobrze, kiedy przyjeżdżają grupy do Muzeum Auschwitz, że, bez żadnych wyjątków, przewodnik ma być Polakiem. Przewodnicy w Polsce są dobrze wyszkoleni. Gdyby przekazali to co mają przekazać, byłoby dużo mniej nieporozumień.

(…) Historia, której do tej pory nie mogę zrozumieć. Do pewnego momentu od powstania Muzeum Auschwitz w 1947 roku, były obchody Pierwszego Transportu (Polaków, 14 czerwca – przyp. red.) do Auschwitz. Tysiące więźniów, hucznie i tak dalej. To trwało bardzo długo. Więźniowie z Pierwszego Transportu odchodzili, ale byli następni. Obchody bardzo uroczyste i bez polityki. Potem powierzono to takiemu komitetowi, który tego nie robił, potem robiło to takie stowarzyszenie rodzin chrześcijańskich, które zrzeszało również więźniów Pierwszego Transportu, którzy dopóki żyli, wszystko było dobrze. A potem zaczęli odchodzić, władzę w tym stowarzyszeniu zaczęły się zmieniać i zaczęli się kłócić. Nie wiem co dokładnie było powodem, ale padła decyzja ze strony ministerstw kultury, zwierzchnika Muzeum, ze obchody przejdą w ręce Muzeum. To chyba miało miejsce pod koniec 2015 roku. Pierwsze takie obchody zaczęły się w roku, jeśli się nie mylę 2016. Ale „obchody” to za dużo powiedziane, bo nie było nic. Wtedy z grupą innych więźniów postanowiliśmy, że coś trzeba zrobić. Znałam więźniów Pierwszego Transportu, mieli obawy, że kiedy odejdą wszyscy o nich zapomną (…) Udało nam się zrobić parę rzeczy.

Powinniśmy pamiętać, ze należy dbać o historię. Jakakolwiek by była, nie należy jej przekręcać. Przez to co przeszedł naród polski, nie dajmy się zdominować. Jestem bardzo niezadowolona z tego co się dzieje w Unii Europejskiej. Tej woli narzucenia nam modelu niemieckiego. Polacy sami potrafią się rządzić. I chciałabym żeby wyjaśniła się sprawa strat wojennych i odszkodowań.

(…) Zostało nas tak mało, interesujcie się więźniami, niech ktoś do nich zadzwoni, do nich wpadnie, przyniesie ciasteczko, zorganizować spotkanie, żeby czuli, ze ktoś się nimi interesuje, że chce ich słuchać. Bo mają wiele do powiedzenia.

- apeluje Barbara Wojnarowska-Gautier



Autor: Cezary Krysztopa
Źródło: tysol.pl
Data: 26.01.2025 19:31




-----------------


wpolityce.pl




Ile środków Niemcy przekazali Polakom za II wojnę światową, obozy i prace przymusowe? Zatrważające dane z fundacji



Zdj. ilustracyjne / autor: Fratria




Polska przeznacza rocznie 60 mln zł na utrzymanie muzeów w byłych niemieckich obozach koncentracyjnych i niemieckich obozach zagłady. Niemcy, na rzecz polskich ofiar niemieckich obozów koncentracyjnych przekazały w latach 1992-2006 łącznie 732 mln zł. Wyliczenia zamieszczone na platformie X przez dziennikarza Andrzeja Kozickiego oparte są na danych MKiDN oraz Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie.

Kiedy Prawo i Sprawiedliwość oddawało władzę w 2023 r., oczekiwało, że - tak jak deklarowali czołowi politycy Koalicji Obywatelskiej - obecny rząd będzie nadal podnosił w relacjach z Niemcami kwestię odpowiedzialności naszego zachodniego sąsiada za zbrodnie z czasów II wojny światowej oraz zadośćuczynienia dla Polski. Szybko jednak stało się jasne, że ten temat Koalicja 13 Grudnia raczej odpuści. W styczniu 2024 r. niemieckie media informowały o postępach inicjatywy „Dom Polsko-Niemiecki” i budowie pomnika w Berlinie, upamiętniającego polskie ofiary II wojny światowej.
Środki z Polski i środki z Niemiec

Dziś słyszymy natomiast, że problemy są nawet z samym pomnikiem. A na ile w ogóle Niemcy wywiązują się ze zobowiązań wobec Polski, wynikających ze zła, które naszym rodakom wyrządzili w latach 1939-1945 ich przodkowie?


Mało znany fakt: Polska więcej wydała (i wciąż wydaje) pieniędzy na utrzymanie muzeów w byłych niemieckich obozach koncentracyjnych (60 mln zł rocznie), niż Niemcy przekazały na rzecz ofiar obozów koncentracyjnych obywatelstwa polskiego (łącznie 732 mln zł)

— napisał na platformie X Andrzej Kozicki, dziennikarz, autor publikacji „Cesarz Bolesław Chrobry. Reintepretacja i rekonfiguracja źródeł”.



Pytany o źródła danych, Kozicki wskazał, że w przypadku środków przeznaczanych przez państwo polskie na utrzymanie muzeów byłych niemieckich obozów jest to Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a jeśli chodzi o środki przekazane przez Berlin na rzecz polskich ofiar niemieckich obozów, dane pochodzą od Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie.
Działania Fundacji Polsko-Niemieckie Pojednanie

Dodajmy, że w tym drugim przypadku mówimy o środkach przekazanych w latach 1992-2006. Fundacja, której cele to m.in. „świadczenie pomocy ofiarom prześladowań nazistowskich”, „gromadzenie i udostępnianie dokumentacji nazistowskich prześladowań obywateli polskich” czy „inicjowanie przedsięwzięć służących pojednaniu i porozumieniu między narodami, w tym zwłaszcza między Polakami i Niemcami” oferuje lub oferowała w ostatnich również pomoc humanitarną, medyczną, rzeczową, skierowaną do Polaków, którzy przetrwali niemieckie obozy koncentracyjne, Powstańców Warszawskich, a także ocalałych z Holokaustu czy wykonujących w czasie wojny prace przymusowe. Nie trzeba dodawać, że takich osób z roku na rok jest wśród nas coraz mniej, grupy, do których skierowane były lub są dane programy, są dość wąskie. W 2019 r. osoby zainteresowane mogły ubiegać się o jednorazowe świadczenia w wysokości 1250 zł w ramach programu „Pomoc2019”, skierowanego przede wszystkim do „ofiar represji nazistowskich, zamieszkałych w Polsce, które w ramach wcześniejszych programów otrzymywały z Fundacji wsparcie finansowe. Byli to przede wszystkim: więźniowie obozów koncentracyjnych, gett i więzień, robotnicy deportowani do pracy przymusowej i ich dzieci oraz młodociani zmuszani do pracy w miejscu zamieszkania”. O taką pomoc mogły ubiegać się w pierwszej kolejności osoby przewlekle chore, otrzymujące najniższe świadczenia emerytalne lub znajdujące się w ciężkiej sytuacji życiowej.

Po 2020 r. w raportach z działań fundacji widzimy głównie działania związane z renowacją polskich grobów wojennych na terenie Niemiec czy tablicami upamiętniającymi Polaków, ale również wystawy, wykłady czy różnego rodzaju projekty edukacyjne. Z jakim skutkiem? Z takim, że nie możemy doprosić się nie tylko reparacji, ale nawet szumnie zapowiadanego od co najmniej kilku lat berlińskiego pomnika.



--------------



naszdziennik.pl


Prezydent Duda: Polacy są strażnikami pamięci 


Aktualizacja: Poniedziałek, 27 stycznia 2025 (11:16) 


Polacy są strażnikami pamięci o takich miejscach, jak były obóz Auschwitz, by ta pamięć nie zginęła – podkreślił prezydent Andrzej Duda, który w poniedziałek na terenie byłego obozu Auschwitz oddał hołd ofiarom. 

„Niemcy zbudowali ten przemysł zagłady i ten obóz koncentracyjny, jesteśmy dzisiaj strażnikami pamięci” – powiedział prezydent Andrzej Duda, podkreślając, że jest to – w pewnym sensie – kontynuacja misji rtm. Witolda Pileckiego, który raportował o obozie Auschwitz.

 „My dzisiaj – jako w jakimś sensie spadkobiercy rotmistrza Pileckiego – sprawujemy pieczę nad tymi miejscami. Polska o te miejsca dba właśnie po to, by pamięć nie zginęła, by nie zagasła, by zawsze pamiętano i by przez tę pamięć właśnie nigdy więcej świat nie pozwolił na to, aby doszło do takiej dramatycznej katastrofy ludzkiej, a ściśle mówiąc, katastrofy ludzkości” – zaznaczył prezydent.

„Upamiętniamy zatem dzisiaj wśród tych wszystkich, którzy zostali pomordowani podczas Holokaustu także i ponad trzy miliony obywateli polskich narodowości żydowskiej, którzy zostali przez Niemców w czasie II wojny światowej zabici” – dodał Andrzej Duda.


-------


dorzeczy.pl




My Polacy, na których ziemi okupowanej przez hitlerowców, Niemcy zbudowali ten obóz zagłady, jesteśmy dziś strażnikami pamięci – powiedział prezydent Andrzej Duda w trakcie obchodów 80. rocznicy wyzwolenia nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz.


Prezydent Andrzej Duda w takcie swojego wystąpienia na terenie byłego obozu Auschwitz I przypomniał o zbrodniczych planach nazistowskich Niemiec, którzy stworzyli sieć obozów zagłady w jednym celu.

– Obozy takie, jak Auschwitz zostały zbudowane po to, żeby realizować zagładę narodu żydowskiego. Taki był zbrodniczy plan Hitlera, plan nazistowskich Niemców, by dokonać ich zagłady. Upamiętniamy tych wszystkich, którzy zostali pomordowani w czasie Holokaustu, także ponad 3 miliony obywateli polskich, narodowości żydowskiej, którzy zostali w czasie II wojny światowej zabici – powiedział.


Polska strażnikiem pamięci

Polska, na ternie której zbudowane zostały obozy śmierci stała się strażnikiem pamięci tych wydarzeń. Polacy, według słów prezydenta, kontynuują tę misję, którą "kiedyś przyjął na siebie dobrowolnie w czasie II wojny światowej rotmistrz Pilecki". Misję polegającą na daniu świadectwa o tym, co działo się na terenie Auschwitz.

– Kiedyś dał się tu zamknąć po to, by dać świadectwo, by stworzyć ruch oporu, żeby uciec jako żywy dowód tego, co tu się dzieje, żeby zanieść to świadectwo aliantom zachodnim, żeby zaświadczyć, co robią na okupowanych przez siebie ziemiach z podbitymi narodami hitlerowscy Niemcy – powiedział Duda i dodał, że Polacy "jako spadkobiercy rotmistrza Pileckiego sprawujemy pieczę nad tymi miejscami".

W trakcie obchodów prezydent spotkał się z Ocalałymi i modlił się w celi męczeństwa św. Maksymiliana Kolbego w Bloku 11. Po południu, wraz z małżonką oraz delegacjami państw i instytucji, weźmie udział w głównych obchodach Międzynarodowego Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu, które będą miały miejsce na terenie obozu Auschwitz II – Birkenau.

Obóz Auschwitz utworzony został przez Niemców w połowie 1940 r. na przedmieściach Oświęcimia, włączonego przez nazistów do III Rzeszy. Był największym z niemieckich nazistowskich obozów koncentracyjnych i ośrodków Zagłady. Życie straciło tu ponad 1,1 mln mężczyzn, kobiet i dzieci. Obóz wyzwolili 27 stycznia 1945 roku żołnierze 60. armii I frontu ukraińskiego. Na terenie obozu przebywało wówczas ok. 7 tys. więźniów.



--------------






Dr. M. Szpytma z IPN: 

Musimy cały czas starać się pokazać światu, jaka jest prawda o Auschwitz


27 stycznia 2025 18:14/
Radio Maryja



Musimy cały czas mówić w Polsce i starać się pokazać światu, jaka jest prawda o niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau, o innych obozach koncentracyjnych, o innych obozach zagłady, o tym, gdzie wymyślono Zagładę. Musimy też bardzo mocno mówić o tym, że oprócz zagłady Żydów miała również miejsce eksterminacja narodu polskiego, że w czasie wojny zginęło około czterech milionów Polaków, że zniszczono polską inteligencję – mówił w poniedziałkowych „Aktualnościach dnia” ma antenie Radia Maryja dr Mateusz Szpytma, zastępca prezesa Instytutu Pamięci Narodowej.

27 stycznia 2025 r. to 80. rocznica wyzwolenia niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz-Birkenau. Choć Sowieci nie przynieśli na polskie ziemie wolności, lecz kolejną okupację i terror, a sam obóz wykorzystywali jako więzienie jeszcze przez kilka następnych lat, to data ta stanowi ważny symbol. Pod koniec II wojny światowej do opinii publicznej na świecie zaczęły na szeroką skalę docierać doniesienia o nieludzkich zbrodniach popełnianych przez Niemców. Te były skrupulatnie ukrywane przez sprawców.

– Niemcy już od roku 1944 próbowali na różne sposoby ukrywać swoje zbrodnie. W ogóle ludobójcze zbrodnie próbowali popełniać w taki sposób, aby wiedza o nich nie przedostawała się do opinii zachodniej. Niemcy w czasie wojny próbowali nawet dbać o swój – brzydko mówiąc – PR na Zachodzie, a gdy zbliżał się front, to wykorzystywali żyjących jeszcze więźniów do tego, aby wykopywać zwłoki tych, których rozstrzeliwali i chowali (miało to miejsce między innymi w obozie koncentracyjnym w Płaszowie i innych obozach koncentracyjnych), po to, aby kłaść je na rusztach i palić. Te zwłoki po kilku latach spoczywania w ziemi były wyciągane i w ramach tzw. Akcji 1005 były palone. Niemcy też wysadzali w powietrze krematoria, które były tymi miejscami najstraszliwszymi i zabijali tych więźniów, których używali do pomocy przy tych najstraszniejszych zbrodniach. Byli oni rozstrzeliwani – mówił dr Mateusz Szpytma.

Nie było jednak tak, że alianci dowiedzieli się o zbrodniach dopiero po wkroczeniu na ziemie okupowane przez Niemców i należące do Rzeszy. Wcześniej o masowych zbrodniach informowało ich Polskie Państwo Podziemne m.in. za sprawą raportów Jana Karskiego i rtm. Witolda Pileckiego.

– Niestety priorytety państw alianckich były inne i sugestie, które płynęły z polskiej strony, żeby zbombardować chociażby tory do Auschwitz, nie spotkały się ze zrozumieniem. A przecież jeszcze w lipcu 1944 r. z Węgier zwożono setki tysięcy Żydów po to, aby ich wszystkich zagazować w obozie zagłady Auschwitz-Birkenau. Widzimy, że wtedy niestety nie doceniono tego, o czym Polacy informowali i tak naprawdę ten obóz mógł bez problemu funkcjonować aż do samego końca, czyli do stycznia roku 1945 – zwrócił uwagę historyk.

Według najnowszych szacunków w niemieckim obozie Auschwitz-Birkenau zamordowano ok. 1,1 mld Żydów i 100 tysięcy Polaków. Zginęło tam także wielu przedstawicieli innych narodów, w tym duża grupa jeńców sowieckich (głównie Rosjan, Ukraińców i Białorusinów).

– Ta fabryka śmierci była olbrzymia, chociaż można porównać to też do obozu zagłady w Treblince. Tam (…) zginęło około 900 tysięcy osób, więc widzimy, że takich strasznych miejsc zagłady było kilka. Niemcy stworzyli je na okupowanych ziemiach polskich. Tutaj przed wojną mieszkało najwięcej Żydów (więcej mieszkało tylko w Stanach Zjednoczonych), więc też zagłada Żydów była najłatwiejsza do przeprowadzenia w tym właśnie miejscu – zaznaczył zastępca prezesa IPN.

Decyzja Niemców, którzy w swoich ludobójczych działaniach byli niezwykle pragmatyczni, podyktowana była wyłącznie względami logistycznymi. Nieprawdziwe są więc twierdzenia, że budowali oni obozy zagłady tam, gdzie był największy antysemityzm. Jest to narracja przekłamana i antypolska – podobnie jak krzywdzące określenie „polskie obozy zagłady”.


– Musimy cały czas mówić w Polsce i starać się pokazać światu, jaka jest prawda o niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau, o innych obozach koncentracyjnych, o innych obozach zagłady, o tym, gdzie wymyślono Zagładę. Musimy też bardzo mocno mówić o tym, że oprócz zagłady Żydów miała również miejsce eksterminacja narodu polskiego, że w czasie wojny zginęło około czterech milionów Polaków, że zniszczono polską inteligencję – podkreślił gość „Aktualności dnia”.



Dlatego też polityka historyczna jest bardzo ważna. Niestety obecny rząd przeszkadza w jej należytym prowadzeniu, uderzając w placówki kultywujące pamięć narodową i przekazujące prawdę na temat naszych dziejów. Wśród nich są m.in. Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, z którego wystawy usunięto postacie św. Maksymiliana Marii Kolbego, bł. rodziny Ulmów i rtm. Witolda Pileckiego oraz [Muzeum „Pamięć i Tożsamość” im. św. Jana Pawła II w Toruniu, które obecna władza zamierza zniszczyć].

Całość rozmowy z dr. Mateuszem Szpytmą jest dostępna [tutaj].






miliardów??







------------------------

niezależna.pl



Brytyjski król mówił o ofiarach niemieckich obozów. O Polakach... ani słowa



Podczas swojego wystąpienia w Centrum Społeczności Żydowskiej w Krakowie, król Wielkiej Brytanii, Karol III, wymieniając ofiary niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz, pominął Polaków. Jeśli już - to pojawili się w sformułowaniu "wielu innych" - obok społeczności LGBT, osób niepełnosprawnych, Żydów, Sinti czy Romów.


27 stycznia obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu. Tego dnia 80 lat temu Armia Czerwona oswobodziła Auschwitz-Birkenau - największy ze stworzonych w okupowanej przez Niemcy Europie zespół obozów koncentracyjnych i zagłady.

Dziś od rana na terenie dawnego obozu trwają uroczystości upamiętniające. Uczestniczą w nich udział Ocalali, a także liderzy z całego świata, w tym m.in. prezydent Andrzej Duda, król Wielkiej Brytanii Karol III, prezydenci i reprezentanci innych krajów - w tym niemiecki kanclerz Olaf Scholz. W ceremonii uczestniczyć będzie ponad 50 delegacji z całego świata.

Karol III, obok uroczystości w Auschwitz, wziął również udział w spotkaniu organizowanych w Centrum Społeczności Żydowskiej w Krakowie.


Tam, w swoim wystąpieniu, wymieniał ofiary holocaustu, w tym niemieckich obozów koncentracyjnych.

"To moment, w którym wspominamy sześć milionów Żydów, starych i młodych, którzy byli systematycznie mordowani, razem z Sinti, Romami, osobami niepełnosprawnymi, członkami społeczności LGBT, więźniami politycznymi oraz wieloma innymi osobami, którym naziści wyrządzili krzywdę"

- mówił Karol III.



Uwagę zwraca fakt, że nie wymienił w tej grupie Polaków. 
W samym Auschwitz Polacy stanowili drugą pod względem liczebności ofiar grupę narodową.

W sieci na wypowiedź tę zwrócił uwagę Marek Magierowski, były ambasador RP w Stanach Zjednoczonych. 

Słowa Karola III wywołały liczne komentarze.






------------------------


wpolityce.pl



Wreszcie odnalazło się nagranie dokumentujące słynne już „przejęzyczenie” minister edukacji narodowej Barbary Nowackiej. Rzecz w tym, że na „przejęzyczenie” to nie wyglądało, a słowa o „polskich nazistach”, którzy „zbudowali obozy” padły faktycznie. Minister Nowacka swoje wystąpienie na konferencji, w tym również ten fragment, odczytywała z kartki, a wspomniane słowa wypowiedziała bez zająknięcia.


"Na terenie okupowanym przez Niemcy polscy naziści zbudowali obozy"

— stwierdziła polityk.



To, co widzimy na nagraniu, wypada jednak tym gorzej dla szefowej MEN. Wspomniane słowa również odczytuje bowiem z kartki. Jeśliby więc doszło do „pomyłki” czy „przejęzyczenia” (bo mimo wszystko trudno wyobrazić sobie, aby którykolwiek konstytucyjny minister w polskim rządzie naprawdę uważał, że niemieckie obozy koncentracyjne w Polsce wybudowali „polscy naziści”), to oznaczałoby, że polityk odpowiedzialna za edukację miała problem z odczytaniem tekstu z kartki. A jest to umiejętność jednak dosyć - by tak rzec - podstawowa.


„To ma być ‘przejęzyczenie’”?

Na fakt, że skoro widzimy, jak pani minister czyta z kartki, zatem tłumaczenie o „przejęzyczeniu” jest co najmniej naiwne, zwróciła uwagę Beata Szydło, europoseł PiS, w latach 2015-2017 premier RP.


To ma być „przejęzyczenie”? Minister Nowacka czytała o „polskich nazistach” z kartki


— napisała polityk opozycji.


Udało się odnaleźć skandaliczną wypowiedź Barbary Nowackiej. Bez zająknięcia odczytuje zdanie o „polskich nazistach”. Brak dymisji oznacza, że każdy na całym świecie może się tak „przejęzyczać”. I zawsze będzie mógł się tak tłumaczyć polskiej dyplomacji

— skomentował z kolei poseł Sebastian Kaleta.




Płynnie i bez mrugnięcia okiem


— zwrócił uwagę kolejny polityk opozycji, europoseł Dominik Tarczyński.




Ktoś to jednak zdążył nagrać. Nowacka bez zająknięcia o „polskich nazistach”. Czy to Wam wygląda na „przejęzyczenie”?

— pyta internauta Paweł Rybicki.



Nie wiadomo, co byłoby najgorsze: nieumiejętność przeczytania przez Barbarę Nowacką tekstu z kartki, sugerowanie, że niemieckie obozy budowali „polscy naziści” czy fakt, że na wypowiedź nikt ze zgromadzonych nie zareagował. Gdyby ktoś z zebranych zwrócił uwagę na sporny fragment wypowiedzi, szefowa MEN mogłaby skorygować swoje „przejęzyczenie”.




Nie, najgorsze jest to, że Nowacka powiedziała wprost nieprawdę "polscy naziści zbudowali obozy", a redaktor wpolityce.pl nazywa to sugerowaniem, a nie kłamstwem.



------------------------


Po tym, jak pani Barbara Nowacka powiedziała nieprawdę o tym, kto zbudował obozy, podniósł się larum, który chyba otępił wszystkich redaktorów i nikt nie zwrócił uwagi, że prezydent Duda również w pewnym sensie pominął w swojej wypowiedzi Polaków, jako nację dla której w pierwszej kolejności wybudowano obóz zagłady.


Jak mówi pani Barbara Wojnarowska-Gautier, więzień Auschwitz:

Ten obóz powstał dla Polaków 
– Nie nie, co ty opowiadasz! Siejesz propagandę! 
– Pojedźcie tam, poczytajcie w archiwach i zanim otworzycie gębę, nauczcie się historii! 



Obóz koncentracyjny Auschwitz został zorganizowany dla Polaków i oni też byli pierwszymi jego więźniami politycznymi. W wyniku ciągłego napływu nowych transportów systematycznie wzrastała liczebność więźniów. W 1940 r. osadzono w obozie blisko 8 tys. ludzi. Byli to prawie wyłącznie Polacy. Oprócz nich znalazła się w obozie niewielka liczba Żydów oraz Niemców. Niemcy pełnili w tym czasie z reguły funkcje w nadzorze obozowym jako kapowie i blokowi. W 1941 roku osadzono w obozie ponad 26 tys. ludzi. (około 15 tys. Polaków, 10 tys. jeńców sowieckich i ponad 1 tys. Żydów).

Od 1942 r. w wyniku włączenia KL Auschwitz do procesu masowej zagłady Żydów, liczba deportowanych do obozu zaczęła gwałtownie wzrastać. W 1942 r. przywieziono około 197 tys. Żydów, w 1943 r. około 270 tys., a w 1944 r. ponad 600 tys. – łącznie blisko 1,1 mln. Spośród nich wybrano jako zdolnych do pracy około 200 tys. osób i osadzono w obozie.


źródło: auschwitz.org/historia/liczba-ofiar/







Informacja jest jednoznaczna:

- obóz został zorganizowany dla Polaków
- decyzję o masowej zagładzie Żydów Niemcy formalnie podjęli i zaczęli realizować od 1942 roku


Ja od razu zwróciłem uwagę na ten brak, bo uczulony jestem w tym temacie od czasu lektury bloga Iwo Pogonowskiego jakieś 20 lat temu, który bardzo to akcentował.




Redaktorzy nie pomagają nam tego wychwycić, ale za to niektórzy - dorzeczy.pl - "pomagają" prezydentowi...


>> którzy stworzyli sieć obozów zagłady w jednym celu.

– Obozy takie, jak Auschwitz zostały zbudowane po to, żeby realizować zagładę narodu żydowskiego. Taki był zbrodniczy plan Hitlera, plan nazistowskich Niemców, by dokonać ich zagłady. Upamiętniamy tych wszystkich, którzy zostali pomordowani w czasie Holokaustu, także ponad 3 miliony obywateli polskich, narodowości żydowskiej, którzy zostali w czasie II wojny światowej zabici – powiedział.<<



Podoba się wam ta mowa?

zanim otworzycie gębę, nauczcie się historii! 


I to są ci Strażnicy Pamięci?

Dziękuję za "troskę", takich Strażników nie potrzebuję, idźcie precz bujać w obłokach, sam się będę chronił...



To prawda, że on tam jeszcze później także wymienia Polaków, ale...  tak sobie myślę... 





My Polacy, na których ziemi okupowanej przez hitlerowców, Niemcy zbudowali ten obóz zagłady, jesteśmy dziś strażnikami pamięci.



Takie to trochę pogmatwane, nie? Jakiś rytm dziwny, jakby nie po polsku. A gdyby tak uprościć, pominąć te krzywizny...



My Polacy, na których ziemi okupowanej przez hitlerowców, Niemcy zbudowali ten obóz zagłady, jesteśmy dziś strażnikami pamięci.


My Polacy, na których zbudowali ten obóz zagłady, jesteśmy dziś strażnikami pamięci.

My Polacy, na których zbudowali ten obóz zagłady

My Polacy, którzy....








Duda:   "Polacy, na których ziemi okupowanej przez hitlerowców, Niemcy zbudowali ten obóz"

Nowacka:      "Na terenie okupowanym przez Niemcy polscy naziści zbudowali obozy"




   



 "kiedyś przyjął na siebie dobrowolnie w czasie II wojny światowej rotmistrz Pilecki" 


dobrowolność oznacza frajerstwo?
tak to odebrałem, jakby chciał powiedzieć - sam chciałeś, my cię nie prosiliśmy o to....










Dwa lata temu w lutym tak się nagle rozchorowałem, całe ciało mnie bolało jak nigdy, dwa dni nie spałem z bólu, bo nawet ketonal nie pomagał i cały tydzień "ledwo" przeżyłem, a potem drugi tydzień wracałem do równowagi... i przepadło mi pewne spotkanie, na które chciałem iść.

Po miesiącach doszedłem do tego, że prawdopodobnie właśnie dlatego zachorowałem - żeby mnie tam nie było.


Ostatnie dni też choruję, od niedzieli bardzo podobne objawy i też "z niczego", nawet na dworze nie byłem, bóle mięśni dwa dni, na szczęście lżejsze niż dwa lata temu i tabletki mi pomagają, teraz zwyczajny katar....

Czyżby znowu chodziło o to, by czegoś nie robić, na przykład, nie analizować, nie napisać? 




W zasadzie to bym musiał teraz wszystkie artykuły w tym temacie przejrzeć, żeby sprawdzić który redaktor jest otępiały, a który "pomaga"....

Nie podoba mi się to wszystko.



































https://naszdziennik.pl/polska-kraj/313564,prezydent-duda-polacy-sa-straznikami-pamieci.html

Więźniarka Auschwitz i ofiara niemieckiego potwora "dr" Mengele: "Najpierw nauczcie się historii, a potem otwierajcie gęby"

wpolityce.pl/polityka/719694-ile-srodkow-niemcy-przekazali-polakom-za-ii-wojne-swiatowa

dorzeczy.pl/opinie/682465/duda-my-jestesmy-straznikami-pamieci.html

Dr. M. Szpytma z IPN: Musimy cały czas starać się pokazać światu, jaka jest prawda o Auschwitz – RadioMaryja.pl


Prawym Okiem: Apolonia - polska czcionka

wpolityce.pl/polityka/719755-i-znalazlo-sie-zobacz-i-posluchaj-co-powiedziala-nowacka

Brytyjski król mówił o ofiarach niemieckich obozów. O Polakach... ani słowa | Niezalezna.pl

Ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej – Wikipedia, wolna encyklopedia



facebook.com/watch/?ref=saved&v=922125966702238





www.polskalitera.pl

beetrootacademy.pl/blog/why-using-times-new-roman-is-a-sin

anetaduk.com/b/polska-czcionka-czy-angielski-font

studiokreacja.pl/blog/ktore-fonty-najlepiej-czyta-sie-w-internecie/





wtorek, 21 stycznia 2025

Litzmannstadt - dzieci więźniami






przedruk


18 stycznia 2025

Łódź: obchody 80. rocznicy likwidacji niemieckiego obozu koncentracyjnego dla polskich dzieci




(Pomnik Pękniętego Serca w Łodzi, fot. Marian Zubrzycki / Forum)


Byli więźniowie, przedstawiciele władz oraz młodzież uczestniczyli w sobotę w uroczystości z okazji 80. rocznicy likwidacji niemieckiego obozu koncentracyjnego dla dzieci przy ul. Przemysłowej w Łodzi. W latach 1942-45 okupanci więzili w nim w bardzo ciężkich warunkach od 2 do 3 tys. polskich dzieci. Życie straciło w nim ok. 200 najmłodszych, niewinnych Polaków.

Sobotnia uroczystość odbyła się pod Pomnikiem Martyrologii Dzieci, nazywanym też Pomnikiem Pękniętego Serca, który przypomina o działającym w Łodzi w latach 1942-45 hitlerowskim obozie przy ul. Przemysłowej. Oprócz jednego niewielkiego budynku nie ma tam żadnego śladu dawnego miejsca kaźni, którego działalność zakończyła się 18 stycznia 1945 roku. Wówczas niemieccy oprawcy pozostawili swojemu losowi ok. 800-900 małych więźniów.

„Pamięć o dzieciach wojny, ofiarach bezprecedensowego okrucieństwa, jakiego doświadczyły w nazistowskim obozie dla dzieci polskich przy ul. Przemysłowej, a także w innych miejscach kaźni jest naszym wspólnym obowiązkiem. W 80. rocznicę zakończenia funkcjonowania obozu przy ulicy Przemysłowej stajemy tutaj, by przypomnieć o tamtych małych bohaterach, o ich determinacji i woli przetrwania. Przypominamy o tych, którzy przeżyli oraz tych, którym nie dane było doczekać upragnionej wolności” 

– napisała minister kultury i dziedzictwa narodowego Hanna Wróblewska w liście, który podczas obchodów odczytał p.o. dyrektora Muzeum Dzieci Polskich – ofiar totalitaryzmu dr Andrzej Janicki.



W liście przywołano wspomnienia Jana Maciejewskiego, który trafił na Przemysłową wraz z rodzeństwem jako jedno z 58 dzieci z Mosiny aresztowanych przez Niemców w ramach akcji odwetowej w 1943 r. Maciejewski wspominał po latach, że w styczniu 1945 r. Niemcy zaczęli opuszczać obóz; zaczęły się bombardowania Łodzi i dzieci zagoniono do pracy przy wykopach.

Gdy nadzorcy obozu uciekli, pozostawiając w nim kilkaset dzieci, pod bramę obozu podchodzili łodzianie i wycieńczone grupki malców zabierali do swoich domów.

Janek, jego brat i dwie dziewczyny z Mosiny trafili do kobiety zamieszkującej przy ul. Przemysłowej w Łodzi, gdzie nie wytrzymali długo – pieszo wyruszyli z Łodzi do Poznania. Po drodze zatrzymano ich w sierocińcu, ale i stamtąd uciekli, by w końcu dotrzeć do domu.

Podobne przeżycia były udziałem wielu innych dzieci, które na przekór głodowi, zmęczeniu i zimnu podjęły wysiłek dotarcia do rodzinnych domów – często zniszczonych albo pustych.



Wśród uczestników uroczystości przy Pomniku Pękniętego Serca był Jerzy Jeżewicz, który do obozu w Litzmannstadt (tak hitlerowcy przemianowali Łódź w czasie okupacji) trafił 10 września 1943 roku w wieku 2,5 lat razem z 3,5-letnim bratem.

„Na Przemysłowej byliśmy prawie rok, do 30 lipca 1944 roku i w momencie, kiedy likwidowano getto żydowskie załadowano nas na pociąg i przewieziono nas do obozu w Potulicach, gdzie byliśmy już do wyzwolenia, czyli do 22 stycznia 1945 roku. Ile razy staję przed tym pomnikiem, to zawsze czuję za sobą, że ktoś tam jeszcze jest; ktoś, kto został tam na wieki” – mówił Jeżewicz.

Dawny więzień obozu dla dzieci przypomniał, jak przez lata pamięć o martyrologii małych Polaków była zacierana i wręcz lekceważona, co doprowadziło do tego, że dokumenty dotyczące niemieckiej działalności przy Przemysłowej ujawniano dopiero po wielu dekadach od zakończenia II wojny światowej.


„Z przykrością trzeba stwierdzić, że obóz na Przemysłowej został fizycznie zlikwidowany – zepchnięty spychaczami, a na jego miejscu zostało postawione piękne osiedle mieszkaniowe. To jedyny taki obóz w Europie, który tak został potraktowany. My wszyscy (dawni więźniowie – przyp. red.), którzy jeszcze jesteśmy przy życiu, pytamy jak to się stało – Niemcy uciekli, bramy zostały otwarte, w obozie została pełna dokumentacja wszystkich więźniów; także tych, którzy ginęli”
– zaznaczył Jeżewicz.



Niemiecki obóz koncentracyjny dla polskich dzieci utworzono 1 grudnia 1942 roku na terenach wyodrębnionych z Litzmannstadt Ghetto. Okupanci więzili tam dzieci i młodzież polską od 2. do 16. roku życia, ale z relacji więźniów wynika, że Niemcy przetrzymywali tu nawet kilkumiesięczne niemowlęta.


Obóz znajdował się pod zarządem niemieckiej policji kryminalnej w Łodzi. Dzieci przetrzymywane były w prymitywnych warunkach, niewolniczo pracowały, były torturowane. Według nowszych ustaleń obóz pochłonął niemal 200 ofiar śmiertelnych, a w sumie przetrzymywano w nim od 2 do ponad 3 tys. dzieci. Gdy 18 stycznia 1945 r. zakończyła się niemiecka okupacja w Łodzi, w obozie przebywało ponad 800 małoletnich więźniów.